Wystawa jest owocem projektu „Nasze miejsce. Lokalna historia, pamięć i dziedzictwo w edukacji dzieci i młodzieży – edycja II”, organizowanego przez Stowarzyszenie „Pracownia Etnograficzna” im. Witolda Dynowskiego, którego głównym celem było zainspirowanie uczestników do odkrywania dziedzictwa i historii swojej najbliższej okolicy. Biorąca udział w projekcie klasa IVA w ciągu cyklu warsztatów realizowanych w okresie 25.10-30.10.br., wcieliła się w rolę badaczy kultury lokalnej. Dzięki pracy wykorzystującej etnograficzne narzędzia i metody, uczniowie mogli spojrzeć na to, co na co dzień dobrze im znane, zupełnie nowymi oczami. W trakcie zajęć poznawali tajniki pracy etnografa, przyglądali się bogactwu, jakie drzemie w dziedzictwie regionu. Rozbudzeni ciekawością poznawczą, zgłębiali wybrane przez siebie tematy. Dla niektórych były to pieśni ludowe, lasowiacka gwara, rodzinne przepisy kulinarne, opowieści dziadka, narracje świadków i bohaterów historii, tajemnice jakie skrywają stare, drewniane domy lub Puszcza Sandomierska. Efekty wspólnej pracy możemy podziwiać dziś na wystawie.
Mały etnolog tropem wsi i okolic
Jako badacze rodzimej kultury prezentujemy to, co wydawało nam się w naszej okolicy najciekawsze. Wystawa podzielona jest na 6 kategorii. Spośród naszych zbiorów i interesujących nas tematów wyróżniliśmy: legendy o naszej okolicy, zabytki, miejsca bliskie, ludzie, język, jedzenie. Znajdziecie w nich zgromadzone przez nas zdjęcia, ilustracje, dokumenty, opisy, wywiady. Ruszajcie z nami tropem tego, co dla nas ważne! I nie bójcie się pytań, można je zadawać nawet rzece :) To ciekawość jest motorem wszystkiego!
Uczestnicy:
Artur Barnaś, Miłosz Brożyna, Karol Dragan, Szymon Gawryś, Dawid Kaźmierski, Julianna Kopala, Hubert Kusek, Maja Muniak, Wojtek Muniak, Milena Paśko, Martyna Skowron, Adrian Sylwet, Julia Siecińska, Nicole Szlachetka, Kacper Wilk, Natalia Żuchowska
Zespół:
Opiekunka grupy i dobry duch: Lucyna Szczutko Wychowawczyni: Małgorzata Wszołek Prowadząca: Olga Płuciennik Opieka graficzna: Alena Trafimava Koordynacja i opieka merytoryczna nad projektem: Joanna Kościańska, Justyna Szymańska Licencja: Creative Commons Uznanie Autorstwa – Użycie Niekomercyjne 3.0 Polska
Wystawa powstała w ramach projektu “Nasze miejsce. Lokalna historia, pamięć i dziedzictwo w edukacji dzieci i młodzieży edycja II” realizowanego przez Stowarzyszenie “Pracownia Etnograficzna” im. Witolda Dynowskiego. Dofinansowano ze środków Muzeum Historii Polski w Warszawie w ramach Programu „Patriotyzm Jutra".
Legendy o naszej okolicy Na naszą okolicę można spoglądać z różnych perspektyw. Szczególnie ciekawym jest, dociekanie przyczyn, skąd, dlaczego i jak powstało? Jako mali etnolodzy wyruszyliśmy tropem legend. Czy wiecie, skąd wzięły się nazwy?
Biały Bór
Rzemień
Tuszyma
Wisłoka
Ludzie w małej wiosce chcieli się napić wody, bo był upalny dzień. Poszli nad rzekę i zobaczyli, że nie ma wody. Zauważyli tamę bobrów, a po drugiej stronie białą wodę i tak właśnie powstał Biały Bór.
Królowi Jackowi w 1658 roku narodziła się córka. Długo nie wiedzieli, jak mają ją nazwać. Lecz 1664 nadali jej imię Tuszymka. Tuszymka była bardzo ładna. Gdy księżniczka dorosła, wybudowała wioskę. Była bardzo ładna i dorodna. Za kilka lat wioskę napadli Azjatycy. Królowa została porwana, a w 1721 umarła. Za bardzo dobre królowanie Tuszymki, poddani nazwali wioskę Tuszyma. Dwór nadal był wypełniony smutkiem, lecz wioska na dobre rozkwitła i do dziś nosi tę nazwę.
Dawno temu był sobie król z Rzymu, i ten król zażyczył sobie tron. Później chciał większy tron lecz to było za mało... Zażyczył sobie korony... Zażyczył sobie większej korony... A nagle król stał się olbrzymem. Mieszkańcy się o tym dowiedzieli. Olbrzym wskoczył do morza, a miejscowość nazwano Rzemień – od Rzymu.
Dawno temu na miejscowość chciały napaść wojska, drogę zagrodziła im rzeka. Jej wody zalały wojsko. Nie mogąc przedostać się na drugi brzeg, wojska zostały wybite przez żołnierzy broniących wioskę. Na pamiątkę zwycięstwa, rzekę nazwano Wisłoka – od pierwszej litery „W” - czyli wygrana.
Zabytki Zamek w Przecławiu Pamięta burzliwe dzieje tych ziem od XVI w. Miał szczęście do włodarzy, którzy dbali o jego wygląd i funckjonalność. Dopiero czasy obu wojen światowych doprowadziły do kradzieży i wywozu mienia. Na przestrzeni czasu zamek zmieniał właścicieli, od rodu Ligęzów, Koniecpolskich po Rejów, we władaniu których został najdłużej. Jedna z legend głosi, że zamek ten nawiedzany był przez ducha Marii – zmarłej córki hrabiego Mieczysława Reja. Lotnicy Żwirko i Wigura, którzy zmuszeni do awaryjnego lądowania na terenie rezydencji i zatrzymania się w niej na czas naprawy samolotu, opowiadali o dźwiękach gry na fortepianie, dochodzących z niezamieszkanej części budynku. Czy ktoś z Was, przechadzając się po zamkowym parku, słyszał również etiudy wychodzące spod palców Marii? 9 min 33 min
Baszta w Rzemieniu Zabytkowa wieża mieszkalno-obronna położona jest 10 km od Mielca, we wsi Rzemień. Jest to jedna z pierwszych budowli murowanych na terenie Puszczy Sandomierskiej. Powstała w średniowieczu jeszcze przed 1448 r. Baszta jest otoczona wałami z bramą wjazdową i mostem. Obecnie jest odnowiona i zamieszkała. Legenda głosi, że jest połączona tajemnymi podziemnymi tunelami z zamkiem w Przecławiu i nieistniejącym już zamkiem w Mielcu. Tunele te mieli kopać jeńcy tatarscy. Ciekawe czy obecni mieszkańcy wieży znają te sekretne przejścia? 15 min 53 min
Pałac w Rzemieniu Przepiękny murowany budynek wraz z kompleksem parkowym należał niegdyś do Szaszkiewiczów. Dziś czas spędzają w nim uczniowie technikum oraz spacerowicze. Czy znasz wszystkie zakamarki pałacowych ogrodów? 17 min 52 min
Zabytki Kościół parafialny pw. Wniebowzięcia N.M.P. w Przecławiu Parafia rzymskokatolicka znajdująca się w diecezji tarnowskiej w powiecie Mielec. Erygowana w XIV w. Mieści się przy ulicy Kolejowej. Budowę pierwszego drewnianego kościoła rozpoczęto w Przecławiu w roku 1258. W roku 1457 dziedzic Przecławia Stanisław Ligęza ufundował nowy kościół na miejsce dawnego. Obecny murowany kościół został wybudowany na wzgórzu w latach 1818-1886 w stylu neogotyckim. Obecnie parafia obejmuje Przecław i wsie: Błonie, Podolę, Tuszymę, Wólkę Błońską, Wólkę Podolską i Wylów.
7 min 28 min
Cmentarz wojenny nr 500 Biały Bór - Tuszyma Cmentarz jest miejscem spoczynku żołnierzy poległych w trakcie walk wojsk austro-węgierskich i rosyjskich z lat 1914-1915. Założono go na terenie powstałego wcześniej miejsca pochówku po najazdach szwedzkich. Spoczywają na nim ludzie różnych narodowości i wyznań. W centralnej części widnieje krzyż katolicki i prawosławny. Nekropolia została odnowiona dzięki inicjatywie społecznej w 2006 roku. Dwa lata temu z okazji stulecia Bitwy pod Tuszymą, cmentarz został uroczyście poświęcony i oddany między innymi pod opiekę uczniów naszej szkoły.
5 min 18 min
Ludzie
Aleksander Rusin ps. Rusal - wojenny bohater spod Mielca W wieku 94 lat zmarł wojenny bohater spod Mielca, który opracowywał tajny hitlerowski poligon rakietowy, Aleksander Rusin, ps „Rusal” lub „Olek”, dowódca oddziału partyzanckiego z II wojny światowej, żołnierz AK i WiN. 19 czerwca 2008 pożegnano go na cmentarzu w Dobryninie. Rusin wraz ze swoim oddziałem przejął jako pierwszy kontrolę nad tajnym hitlerowskim poligonem rakietowym w Bliźnie. Długo rozpracowywał broń rakietową, którą Niemcy tam testowali. Zajął teren poligonu po ustąpieniu wojsk niemieckich, a przed nadejściem Armii Czerwonej. Od miesięcy pomagał odkrywcom, pracującym pod nadzorem Adama Sikorskiego, twórcy programu TVP, w poszukiwaniu pamiątek po poligonie. Wskazywał, gdzie w lesie schowane zostały fragmenty rakiet. Opowiadał o wojennych losach tego poligonu. Dla miejscowych był bohaterem. Świetnie zakonspirowany w czasie wojny, walczył z Niemcami i to w miejscu, gdzie ta walka była najbardziej niebezpieczna.” Wspomnienia Teofila Lenartowicza: „Wraz ze śmiercią „Olka” minęła pewna epoka ludzi, żyjących dowódców oddziałów partyzanckich AK i WiN. Aleksander Rusin zmarły 19 czerwca 2008 był ostatnim żyjącym w Polsce dowódcą oddziału partyznackiego walczącego z Niemcami od początku okupacji, aż do wyzwolenia, a następnie z sowieckim NKWD i Bezpieką. Jego czynna walka trwała od 1939 do 1947, a więc 8 lat. Następne 9 lat ukrywał się, wychodząc z konspiracji na mocy amnestii w 1956. Pozostał 33 lata też nie były dla „Olka” łatwe. Władza ludowa PRL była pamiętliwa, czyniąc jego pokroju ludzi ostatnią kategorię w hierarchii społecznej. Niemcom dawał spore cięgi, więc w rewanżu nazwali jego oddział „Bandą Olka”. Później władza PRLowska tę nazwę podtrzymała. Dla nich to była banda, ale dla ludności i chłopca takiego jak ja, żyjącego na tych ziemiach, to była nadzieja. Cieszyliśmy się, kiedy „Banda Olka” unieruchomiła mleczarnię w Przecławiu, bo mogłem się przez kila dni napić mleka, kiedy głód doskwierał. Każdy wyczyn „Bandy Olka” dawał ludności nadzieję, że jeszcze są ludzie, którzy ujmują się za bezbronną ludnością. Walczą, a więc nie jest jeszcze wszystko stracone. Cieszyliśmy się, kiedy pocztą pantoflową dowiedzieliśmy się, że taki to, a taki, znany z imienia i nazwiska dostał od „Bandy Olka” w tyłek i wypuszczono go w samych gaciach. Współpracował z Niemcami i stąd ta kara. Cieszyliśmy się, kiedy z „Bandy Olka” przyszli fryzjerzy do domu dziewczyny, która zadawała się z Niemcami. Ostrzygli córkę, Niemca rozbroili i wypuścili w bieliźnie, a matce kazali zapłacić za strzyżenie córki. Oprócz większych akcji, takich drobnych było mnóstwo, ale wszystkie one wlewały w serca ludzi otuchę i radość. Taki był Olek i jego ludzie. Po akcji zlikwidowania przez ludzi „Olka” niemieckiego wartownika na moście w Przecławiu mogło dojść do ogromnej tragedii, bo Niemcy wpadli do Przecławia i strzelali do wszystkiego, co się ruszało. Niemcy zgromadzili na rynku kilkudziesięciu Przecławian. Tylko cud sprawił, że nie doszło do tragedii. Zginął jedynie zastrzelony mój Ojciec. Działo się to 1 sierpnia 1944 roku, w okresie „Akcji Burza”. Wraz ze śmiercią Olka skońćzyła się cała epoka. Rozpoczynamy okres pamięci o tamtych wydarzeniach. Należy zdać sobie sprawę, że tak wiarygodnych świadków, jakim był Olek już mieć nie będziemy. On opowiadał własne czyny, swoje i oddziału, którym dowodził. Ten drobny, skromny, o niebieskich oczach człowiek, nie wywyższał do niebotycznych rozmiarów swoich zasług, jak to widać u wieluwypinających pierś do orderów. Chętnie opowiadał skromnie i rzeczowo, a ja miałem szczęściego słuchać. Właśnie na terenie Blizny, skąd Niemcy wystrzeliwali swoje słynne V1 i V2, działał Olek ze swoim oddziałem, wykradając Niemcom tajemnice „cudownej broni”. Odbił Niemcom wraz z innymi oddziałami rejon wyrzutni, nie dopuszczając do jej wysadzenia i utrzymał do nadejścia wojsk sowieckich. Za ten wyczyn otrzymał list pochwalny od samego Churchilla. Ostatni raz widziałem Olka w Boże Ciało, a więc 3 tygodnie przed śmiercią.
Dziadek Miłosza Wywiad wnuczka z dziadziem przeprowadzony dnia 28.10.2017 na temat służby wojskowej. Reporter: Cześć dziadziu! Czy mógłbym z Tobą przeprowadzić wywiad na temat twojej służby w wojsku? Dziadzio: Tak, oczywiście! R: W jakich latach służyłeś w wojsku? D: 1965-1967r. R: W jakich wojskach? D: Radio-lokacyjnych. R: Gdzie stacjonowały te wojska? D: W Jeleniej Górze. R: Na czym polegała Twoja służba? D: Obserwowałem przestrzeń powietrzną. Po zauważeniu samolotu podawało się meldunek do bazy. R: Czy miałeś tam jakieś rozrywki? D: Grałem w siatkówkę z kolegami, chodziłem do kina, na basen. R: Ciekawi mnie, czy jesteś zadowolony ze swojej służby w Wojsku Polskim? D: W moim przypadku byłem zadowolony i dumny ze swojej służby w Wojsku Polskim. R: Dziękuję, dziadziu, za udzielenie mi wywiadu. D: Proszę bardzo. Cała przyjemność po mojej stronie.” Autor Miłosz Brożyna
Język Gwara lasowiacka Gwara lasowiacka to gwara ludności zamieszkującej tereny dawnej Puszczy Sandomierskiej w widłach Wisły i Sanu, między Wisłą, Wisłoką, Sanem, a Wisłokiem – czyli między Sadnomierzem, Tarnobrzegiem, Mielcem na zachodzie, Dębicą i Rzeszowem na południu, Leżajskiem i Niskiem na wschodzie. Taki obszar funkcjonowania gwary lasowiackiej wyznaczyła Janina Wojtowicz, po wnikliwych badaniach fonetyki omawianej gwary w 1966 r. Gwara lasowiacka uznawana jest za gwarę mieszaną, mocno zróżnicowaną. Gwara ta charakteryzuje się naleciałościami z innych dialektów, używana w centralnej części kotliny Sandomierskiej w niemal dzikich terytoriach. Nazwa Lasowiacy pochodzi o tego, że ponoć miejscowa ludność sama o sobie mówiła „Lesioki”.
lypa – lipa chajnok – tam, dalej dyrdoj - biegnij kout – kogut
chodźwa – chodźmy kaj – gdzie? Kurniawa – zamieć niuch – nos
chawolik – tutaj ciuchtać – szukać czegoś bez celu brydos – brzydki, podły bryćko – brzydko
pularus – portfel subiekcyje – kłopoty uszlachcić - pobrudzić zawdy - zawsze
Jedzenie Kapusta ziemniaczana to produkt wpisany na listę produktów regionalnych, znany już od XIX wieku. Jest to gęsta zupa o kwaśnym smaku. Wywodzi się z okolic Kolbuszowej. Nazywana jest także ciupanką lub kapustą zimiaczaną. Ta potrawa, ponieważ była gęsta, była łatwa w transporcie. Nie rozchlapywała się i była wygodna do noszenia w pole podczas żniw czy wykopków. W naczyniu okrytym kocem lub sianem utrzymywała ciepło. Dawniej gotowało się ją głównie w piątki jako danie postne. Przyrządzano ją zazwyczaj po czwartkowym pieczeniu chleba. Obrane i posiekane „esem” ziemniaki zalewano ciepłą wodą i wkładano do przestygniętego pieca ze skórką chleba, żeby zakisły. Następnego dnia gotowano powoli, dodawano ugotowaną fasolę i okraszano cebulą i skwarkami ze słoniny. Przygotowanie jest bardzo łatwe. Proziaki to placki mączne z dodatkiem sody oczyszczonej. Pochodzą z Podkarpackiego, gdzie znane są od ponad 150 lat. Mąkę wystarczy wymieszać z wodą lub kwaśnym mlekiem, dodać sody i soli, zagnieść ciasto, podzielić na kawałki, rozwałkować i upiec na blasze kuchni kaflowej. Pieczone są także w piecu kaflowym lub piekarniku. Proziaki robiono często, gdy zabrakło chleba. Zaradna gospodyni szybko zagniatała ciasto z sodą i pół godziny później ciepłe już proziaki ratowały sytuację. Swoją nazwę zawdzięczają sodzie oczyszczonej, zwanej kiedyś „prozą”. Kształt proziaków jest zazwyczaj okrągły lub owalny. Najlepiej smakują posmarowane masłem.
Przepis:
1kg mąki półtorej łyżeczki sody pół litra kwaśnego mleka 1 łyżeczka soli Ze składników wyrobić ciasto, uformować krążki i piec w temperaturze 170 stopni, aż będą rumiane.
Miejsca osobiste Dom Dom, w którym mieszkał mój dziadzio był wybudowany po wojnie. Były w nim dwie izby, kuchnia i komórka. Prądu nie było. Podgrzewało się piecem kaflowym, na którym gotowało się obiad. Pokryty był strzechą. WYWIAD: DK: Cześć dziadziu. Jak ci się mieszkało w starym domu? Dz: Nie było wygody tak jak teraz, ale było wesoło i rodzinnie. DK: W ile osób mieszkało z tobą w domu? Dz: Mieszkałem z rodzicami i z siedmiorgiem rodzeństwa. DK: Jak żyło się wam bez prądu? Dz: Odrabialiśmy lekcje przy lampce naftowej. By się ogrzać, paliliśmy w piecu kaflowym. Mama gotowała i piekła chleb. DK: Jak przetrzymywaliście wędliny? Dz: Nie mieliśmy wędliny tak, jak jest teraz. W komórce trzymaliśmy słoninę, która wisiała na kółku, a czasem kiełbasę swojską. DK: Jak w tyle osób spaliście w tak małym domu? Dz: Z 4 braćmi spaliśmy na piecu, który był duży (3m/3m), a siostry w jednej izbie, a rodzice w drugiej. DK: Nie mieliście łazienki, jak się myliście? Dz: Myliśmy się w balii, w kuchni. DK: Dziękuję dziadziu za wywiad.
Plac zabaw Odległość od szkoły – na wyciągnięcie ręki!
Miejsca osobiste Rzeka Pytania do rzeki Czy po II wojnie światowej zostały na dnie Wisłoki jakieś czołgi? Tak, po drugiej wojnie światowej 3 czołgi niemieckie zostały w okolicy Rzochowa. Czy czołgi zostały na dnie Wisłoki? Nie, czołgi zostały wyłowione w latach 1960 przez Wojsko Polskie. Czy Wisłoka kiedyś wyschła? Nie,Wisłoka nigdy nie wyschła.Wisłoka cały czas płynie i nigdy nie wysycha. Skąd wypływa Wisłoka? Wisłoka ma źródła w Beskidzie Niskim. Przez jakie miasta przepływa Wisłoka? Największe miejscowości, przez które płynie to: Jasło, Pilzno, Dębica i Mielec.
5 min 21 min
Las Nasza okolica położona jest w Kotlinie Sandomierskiej, w której tereny leśne zajmują ogromny procent całego obszaru. Według nas las jest miejscem niezwykłym, szczególnie w nocy. O tej porze spacerowiczów może przyprawić o dreszczyk emocji, zwłaszcza kiedy zza drzew i zarośli wyłonią się świecące oczy...
13 min 52 min