Bóg się rodzi, moc truchleje.. vs Last Christmas… w okresie przedświątecznym zaczął się tradycyjny pojedynek między tymi, dla których Boże Narodzenie ma wymiar bardziej duchowy i tymi, którzy ślepo dali się porwać wszechobecnej komercjalizacji świąt. Nie jestem przedstawicielem ani jednej, ani drugiej grupy, więc na sprawę mogę spojrzeć z dystansem.
W tym okresie staram się unikać centrów handlowych, choinkę tez zawsze kupuję ostatniego dnia przed Wigilią, prezenty staram się zamawiać przez internet, wszystko po to by uniknąć zderzenia z masą ludzką poirytowaną do potęgi wykraczającej poza skalę.
Niemniej obserwuję bacznie. I słucham. Tym razem wyraźniej do moich uszu zaczęły docierać głosy tych bardziej uduchowionych. Również tych najbardziej uduchowionych. Przynajmniej w teorii. Otóż panowie w koloratkach mocno na cel wzięli sobie świętego Mikołaja. Niby nic nowego, ale jednak temat wraca co roku.
Jak wiemy święty Mikołaj był świętym. Wyjątkowo zasłużonym, gdyż – jak podają źró