84
kultura, sztuka i rozrywka
IGOR
M ICHALS K I
Siła zespołu AUTORka: Joanna Bieńkowska | FOTO: Przemysław Burda
388 wydarzeń artystycznych i 279 659 widzów - tak w liczbach przedstawiał się w Teatrze Muzycznym rekordowy rok 2019. Co prawda pandemia zmieniła realia, ale nie zmniejszyła zapału do pracy ani apetytu na więcej. Pomysłów i wydarzeń jest tak dużo, że głównym ograniczeniem okazuje się… liczba dni w kalendarzu. O planach, zupełnie nowych przedsięwzięciach i nieustannym budowaniu więzi rozmawiamy z Igorem Michalskim, dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni.
Dosłownie chwilę temu, w styczniu, zainaugurowany został w teatrze Projekt Inicjatyw Autorskich. Na czym polega to przedsięwzięcie? Korzystając z tego, że dysponujemy kilkoma scenami, a potencjał Sceny Kameralnej nie jest do końca wykorzystany, postanowiliśmy udostępnić tę przestrzeń aktorom, którzy noszą w sobie chęć pokazania czegoś swojego. Czegoś bardzo prywatnego, czegoś, o czym marzą, co chcą zagrać, zaśpiewać - nie odrzucamy ani propozycji dramatycznych, ani muzycznych. Oczywiście najlepiej, żeby otoczone było to muzyką, z racji na instytucję, w jakiej się znajdujemy. Czekamy na propozycje ze strony aktorów, w styczniu odbyła się już premiera Marka Sadowskiego i Saszy Reznikowa, a 7 marca będzie można zobaczyć spektakl „Zapomniany brat. Historia Bronisława Piłsudskiego” - przedstawienie z udziałem naszych aktorów. Następnie w ramach projektu pojawi się spektakl przygotowany przez Maję Gadzińską, Izę Pawletko i Agnieszkę Brenzak („Pomorskie opowieści”). Odbędzie się on ze wsparciem kierunku Zarządzania Instytucjami Artystycznymi na Uniwersytecie Gdańskim. To, co z pewnością wyróżnia Projekt Inicjatyw Autorskich, to właśnie różnorodność spektakli niektóre są stricte rozrywkowe, inne poważne lub poruszające tematykę regionalną. Proszę powiedzieć, jak wygląda to od strony produkcyjnej, jakie role pełnią w tym projekcie sami aktorzy? Tym razem cała odpowiedzialność realizacyjno-produkcyjna leży po stronie aktorów. Oczywiście, jeżeli potrzebują kogoś, kto zewnętrznie może ich wspomóc, to chętnie z tego korzystają. Inicjatywa jest bardzo ważną propozycją dla nabrania innej perspektywy, stanowi rodzaj oddechu od codziennej pracy aktorskiej. Daje też możliwość zderzenia się z odpowiedzialnością za całość formy, świadomość w odniesieniu do wieloetapowego procesu powstawania spektaklu w wymiarze praktycznym. Projekt posiada więc w pewnym sensie także aspekt dydaktyczny.
Jako aktorowi z pewnością bez trudu przychodzi panu współodczuwanie emocji z artystami teatru. Jak jednak oddzielić te pokłady empatii od menadżerskich wyzwań? Ponieważ jestem aktorem, to rzeczywiście mam pełną świadomość tego, jakie emocje są po drugiej stronie. Pewien proces dyrekcyjny odbyłem przed pojawieniem się tutaj, prowadząc przez 7 lat dużo mniejszy teatr w Kaliszu. To była fajna szkoła dogadywania się z ludźmi, z zespołem. Teraz zmieniła się skala, natomiast oczywistą rzeczą jest fakt, że nie prowadzę tego teatru sam, jest tu cała rzesza świetnych osób, bez których nie dałbym rady. Podstawową kwestią jest budowanie zespołu, kwestia nadania biegu teatrowi po remoncie, ustalenia repertuaru, który jest podstawową rzeczą, bo od tego zależy frekwencja. Powracając do relacji międzyludzkich, rzeczywiście najtrudniejszą kwestią w prowadzeniu w ogóle jakiejkolwiek instytucji, państwowej czy prywatnej, są ludzie. Jeżeli mamy możliwość dogadywania się, rozmowy, realizacji swoich marzeń i pasji, która potrzebna jest w każdym zawodzie, wtedy jest dobrze. Trzeba obrać drogę, która przynosi satysfakcję i jest w pewnym sensie celem życiowym. Czy rzeczywiście wszyscy mają szansę odczuć tę satysfakcję, obierając drogę artysty? Może wydawać się dla kogoś właściwa, ale realia bywają brutalne. W przypadku sztuki i teatru, skala pewnych umiejętności jest trochę nie do zmierzenia. Nie wiem, czy kariera chociażby kierowcy rajdowego jest porównywalna z emocjami aktora, tego nie da się zważyć, każdy wewnętrznie musi zmierzyć, czy jest szczęśliwy. Sztuka jest w pewnym sensie niewymierna. Kierowca jest szybki albo wolny, wygrywa lub nie, tutaj zaś sytuacja jest bardzo subiektywna. Gra danego aktora może spodobać się jednej osobie, podczas gdy dla kogoś innego będzie nie do przyjęcia. Zbiorowość i zespół ma swoją siłę, ale na ten zespół składają się aktorzy, muzycy, tancerze, i trzeba dobrać tych najlepszych do danego spektaklu, premiery. Po to są właśnie castingi,