Fot. Unsplash
Uważna obecność AutorKA: Ewa Kaian Kochanowska
Badanie, przeprowadzone kilka lat temu na Uniwersytecie Harvarda, pokazało, że nasz umysł poświęca niemal połowę czasu na rozmyślania o czymś, co nie dzieje się w tej właśnie chwili. Czyli można powiedzieć, że prawie połowę życia spędzamy w innym miejscu niż to, w którym właśnie jesteśmy. W sumie nie byłby to wielki problem, bo przecież wiele czynności wykonujemy automatycznie, jednak w momencie, gdy nasze myśli zmierzają w kierunku martwienia się, obwiniania czy krytykowania, zaczyna robić się niebezpiecznie. Umysł rozmyślający to umysł nieszczęśliwy – tak podsumowali swoje badania naukowcy z Harvardu. Zdolność do myślenia o tym, co się nie dzieje, wyraźnie nam, czyli gatunkowi Homo sapiens, nie służy. Wracamy z pracy zmęczeni, chcemy trochę odpocząć i zamiast cieszyć się wolnym czasem, maltretujemy samych siebie roztrząsaniem jakiegoś przykrego komentarza albo porannej kłótni. I zamiast relaksować się, czujemy coraz większy niepokój lub przygnębienie. Umysł rozmyślający Obecnie w czasach pandemii i zagrożenia chorobą i śmiercią mamy jeszcze więcej okazji do nadmiernego analizowania i kre-
owania czarnych scenariuszy. Osoby pełne lęku, niepokoju czy w obniżonym nastroju mają szczególną skłonność do rozpamiętywania zdarzeń, do tak zwanego nakręcania się, czyli ruminacji, która jeszcze bardziej intensyfikuje dotkliwe doznania i pogarsza samopoczucie, a nawet może prowadzić do stanów lękowych czy depresji. W takich chwilach może nam bardzo pomóc uważność (po ang. mindfulness), czyli świadome zauważanie aktywności umysłu oraz wrażeń w ciele. Dzięki uważności uczymy się poznawać nasze myśli, nazywać je i obserwować, jak wpływają na pojawiające się emocje i odczucia. Dzięki tej świadomej obserwacji możemy przerwać błędne koło niepokoju i zamartwiania się. Nie jest to jednak łatwe. Mało kto potrafi tak po prostu obserwować myśli