14
felieton
Zbigniew Canowiecki Absolwent Politechniki Gdańskiej. Doktorat uzyskał na Uniwersytecie Gdańskim. W latach 1981-2007 Prezes Zarządu i dyrektor giełdowej spółki „Centrostal S.A.”. Sprawował społecznie wiele funkcji m.in. Prezydenta Pomorskiej Izby PrzemysłowoHandlowej, Przewodniczącego Sejmiku Gospodarczego Województwa Pomorskiego, Przewodniczącego Pomorskiej Rady Przedsiębiorczości, Prezydent „Pracodawców Pomorza”.
KŁAMSTWO I WSTYD Kłamstwo na dobre zadomowiło się w życiu publicznym naszego kraju. Najpierw tolerowane, teraz coraz częściej akceptowane i nawet usprawiedliwiane. Czasami polityką, czasami wyższą koniecznością. Dla dobra nas wszystkich. Ale My mamy tego coraz bardziej dosyć. Niedługo przestaniemy odróżniać dobro od zła, a informację od bezczelnego kłamstwa. Zaczynamy gubić się. Przestajemy słuchać audycji publicystycznych, oglądać telewizję, czytać dociekliwe artykuły prasowe. Zmykamy się nawet na dyskusję z bliskimi i znajomymi. Coś złego się z nami dzieje. Ostatnio premier i prezes NBP mówią o polskim cudzie gospodarczym i olbrzymich nadwyżkach rezerw finansowych umożliwiających poradzenie sobie bez środków unijnych w rozwoju naszego kraju. „Zapominają” jednak o przeogromnym, bo 1,5 bilionowym długu publicznym i galopującej inflacji, która zmusiła Radę Polityki Pieniężnej do podniesienia stóp procentowych zwiększających oprocentowanie naszych kredytów. Polacy przecierają oczy patrząc na szybko rosnące ceny paliw, energii elektrycznej i żywności, a rządzący mówią jednocześnie o braku środków finansowych na podwyżki dla nauczycieli i pracowników ochrony zdrowia. Przy tak sprzecznych sygnałach obywatele tracą orientację i pytają, czy jako kraj jesteśmy bogaci czy jednak na dorobku? A wiceprezes do niedawna współrządzącej partii Porozumienie mówi o powszechnym poczuciu oszustwa i sięganiu po pieniądze do kieszeni Polaków. Anna Unton w money.pl wylicza nietrafione prognozy prezesa NBP Adama Glapińskiego,
a jeden z europosłów oceniając jego wystąpienie określił, że „był on wtedy w stanie bezrozumnego oszołomienia”. Europoseł Leszek Miller idąc dalej stwierdził, że „można tylko zadumać się nad kompetencjami premiera, który mówi takie rzeczy”. Jednocześnie w polskiej polityce oprócz graczy pierwszoplanowych pojawiło się wielu młodych, cynicznych, sprawnie manipulujących faktami ludzi uważających się za polityków. To oni z całą bezwzględnością porzucają swoich liderów i swoje partie, aby przybliżyć się o kolejny krąg do politycznego centrum rządzenia. Wypraszają dla siebie „za zasługi” stanowiska rządowe lub pracę w spółkach skarbu państwa. Niestety wielokrotnie słyszymy powiedzenie „nic się nie stało, to przecież polityk”. Z pewnością w oczach myślących obywateli tacy politycy tracą wiarygodność. Gorzej jest jeżeli taką wiarygodność tracą instytucje zaufania publicznego. Po wielu instytucjach i służbach państwowych ostatnio również Straż Graniczna traci w oczach wielu Polaków uznanie za ich trud w walce o zapewnienie naszego bezpieczeństwa i ochronę granic. Spowodowane jest to kryzysem humanitarnym na granicy polsko – białoruskiej. Zasadnicze wątpliwości budzą podejmowane przez Straż Graniczną działania na podstawie rozporządzenia wiceministra spraw wewnętrznych, zdaniem wielu prawników i organizacji, niezgodnego z prawem międzynarodowym i krajowym. Szczególny społeczny sprzeciw wzbudzają represyjne działania względem dzieci. Organizacje pomocowe i ruchy społeczne rejestrują, w miarę swoich możliwości, wszelkie naruszenia prawa i zdrowego rozsądku przez
oficerów SG zapowiadając dochodzenia w tych sprawach w przyszłości. Były Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak mówi o wstydzie za Polskę, która nie zdała w tej sytuacji egzaminu naruszając między innymi Konwencję o prawach dziecka. Ale tam gdzie zawodzi państwo pojawiają się ludzie i jak zwykle władze samorządowe. Wspaniałym przykładem jest Michałowo, miasto i mała gmina w powiecie białostockim, gdzie rozegrał się dramat z udziałem dzieci migrantów. Pomimo, że nie zawsze pogranicznicy umożliwiali mieszkańcom podawanie napojów i żywności migrantom zebrali kilkadziesiąt tysięcy złotych z przeznaczeniem na zakup najpotrzebniejszych dla nich rzeczy oraz zorganizowali specjalny punkt pomocy migrantom w miejscowej remizie. W Michałowie rozwiesili plakaty w języku angielskim informujące migrantów, że jeżeli potrzebują jakąś pomoc to mogą zgłaszać się w tym właśnie punkcie. Szkoda, że nie widzimy tam księży z pobliskich parafii, a nieliczne wypowiedzi hierarchów, tracącego wciąż w ocenie Polaków kościoła katolickiego, są ciche i mało znaczące. Kardynał Kazimierz Nycz podkreślił jedynie, że egzekwowanie prawa nie wyklucza humanitarnego podejścia. Nie zawiodły organizacje pozarządowe oraz medycy. Profesorki i profesorowie medycyny wystosowali list do szefa MSWiA, wzywając go do wpuszczenia do strefy stanu wyjątkowego czekających ekip, które mogą udzielić pierwszej pomocy chorym i wyziębionym uchodźcom i migrantom. Przypomnieli przysięgę Hipokratesa oraz podstawowe prawo człowieka jakim jest prawo do ratowania życia. Może jednak nie jest z Nami tak źle. Jest nadzieja.