3 minute read

Krzywym okiem – pisze Dariusz Staniewski

Next Article
KRONIKI

KRONIKI

Być może to wyglądało właśnie tak. Noc z 21 na 22 grudnia była w Szczecinie deszczowa i wietrzna. Przez plac Teatralny przed Teatrem Lalek Pleciuga co jakiś czas przejeżdżały jakieś zagubione samochody, przebiegł zabłąkany przechodzień. Gdzieś w dali rozległ się pijany śpiew jednego z pierwszych, którzy rozpoczęli święta a zaraz po nim zawył przeciągle pies – widoczna oznaka zbliżającego się milowymi krokami nieszczęścia. W oknach pobliskich budynków dawno już zgasła większość świateł. Nikt więc nie zauważył, kiedy nagle do placu zbliżył się duży, ciemny samochód kombi. Podjechał powoli, zatrzymał się, ale silnik nadal pracował. Wydawało się jakby kierowca na kogoś lub na coś czekał. Znowu gdzieś z niedalekiego Niebuszewa dobiegło wycie. Ale tym razem takie bardziej ludzkie, jakby ktoś się spóźnił na ostatni nocny autobus, albo stłukła się ostatnia flaszka wódki lub komuś pękło z miłości serce. Nagle drzwi stojącego samochodu otworzyły się gwałtownie. Z auta wynurzyło się dwóch zamaskowanych osobników, którzy szybko podbiegli do stojącej przed teatrem figury krasnala Życzliwka – mosiężnego przyjaciela tej instytucji i jej wizytówki. Chwycili posąg w dłonie i zaczęli się z nim mocować próbując wyszarpnąć go i oderwać od podłoża. Skutecznie. Już po chwili krasnal wyrwany ze swego naturalnego środowiska leżał w bagażniku auta, które ruszyło z piskiem opon w stronę centrum. Znów gdzieś zawył złowrogo pies, a może wilk? Bo skoro w centrum Szczecina mogą buszować swobodnie stada dzików, to dlaczego w odwiedziny nie mógł przyjść inny mieszkaniec zachodniopomorskich lasów? Kto wie, może właśnie tak to wszystko wyglądało. W każdym razie po krasnalu ślad zaginął. Pracownicy teatru wystosowali apel: „Wypatrujcie Życzliwka na pchlich targach i internetowych aukcjach. Miejmy nadzieję, że świąteczna magia zadziała i wróci do nas cały i zdrowy”. Na razie porywacze krasnala nie zgłosili swoich żądań co do okupu. Może więc teatr powinien zachować się jak Mel Gibson w filmie „Okup” i zamiast czekać na żądania złoczyńców ogłosić, że zapłaci za schwytanie porywaczy? A może miasto dorzuci kilka złotych i uda się wynająć detektywa np. Rutkowskiego albo jakiegoś killera, który załatwi sprawę w try miga a głowy porywaczy ozdobią wejście do Pleciugi? Pozostaje zagadką, kto podniósł rękę na symbol przyjaźni szczecińsko-wrocławskiej? Bo Życzliwek jest jednym z najpopularniejszych wrocławskich krasnali, który promując ideę życzliwości, trafił do stolicy Pomorza Zachodniego w ramach projektu Koalicja Miast (część programu Europejska Stolica Kultury Wrocław 2016). Niewykluczone więc, że sprawą zajmą się także wrocławscy mściciele. Na wszelki wypadek przypominamy rysopis zaginionego: wzrost około 35 cm, ubrany w mosiężny płaszczyk i szpiczastą czapkę, w prawej ręce trzyma słonecznik, a w lewej walizkę. Liczymy na szybkie i skuteczne działania policji. Podobne do tych jakie podjęto w przypadku człowieka – choinki, kolejnego sławnego osobnika ze Szczecina, który przejdzie na pewno do historii nie tylko polskiej kryminologii i kryminalistyki. Bo przecież słyszano już o czynach np. człowieka – gumy, człowieka – pająka, człowieka – demolki. Teraz ten katalog powiększył się o człowieka – choinkę. Cóż on takiego uczynił, że był jednym z hitów serwisów informacyjnych? Przypomnijmy więc. Na początku grudnia ubiegłego roku świat obiegły zdjęcia z monitoringu jednej z podszczecińskich hurtowni mięsa. Widać na nich człowieka opatulonego gałęziami choinki, który jakimś narzędziem poprzecinał opony w 20 samochodach stojących na parkingu. Po kilku dniach został zatrzymany. Według medialnych doniesień przyczyną ataku był prawdopodobniej zawód miłosny i zazdrość o kobietę. Policja poinformowała, że mężczyzna usłyszał już zarzuty uszkodzenia mienia i przyznał się do winy. Straty niemałe, bo 60 tysięcy złotych. Mężczyzna ma dozór policyjny. Ale niewykluczone, że stanie się on kolejną np. ikoną popkultury, bohaterem rockowych ballad, twórczości polskich raperów, ballad łotrzykowskich, cyklu obrazów, rzeźb, instalacji artystycznych, będzie katalizatorem powstania kilku kryminalnych powieści, a kto wie może jego historią, inwencją twórczą, pomysłowością, przebiegłością przestępczego planu zainteresują się nawet twórcy z Hollywood? Może jego kreacja stanie się także przyczynkiem do powstania nowej kolekcji mody, jakiejś linii ubrań np. trendu ekologicznego? Może więc już tegoroczne projekty światowych dyktatorów nowych ciuchów oraz wybiegi zapełnią się modelkami i modelami przybranymi nie tylko w gałęzie choinki, ale również innych drzew lub krzaków? Nie wiadomo czy np. Lasy Państwowe nie powinny skorzystać z przykładu człowieka – choinki i dla swoich strażników leśnych przygotować podobne stroje maskujące, które pozwolą na większą skuteczność w łapaniu kłusowników, złodziei drewna oraz zakochanych par chcących skonsumować swoje gorące uczucia na łonie natury i ponieść się miłosnym uniesieniom w leśnych ostępach, wśród mchu i paproci.

Dziennikarz z bardzo bogatym stażem i podobno niezłym dorobkiem. Pracował w kilku lokalnych mediach. Do niedawna dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego”, m.in. autor poczytnej (przez niektórych uwielbianej, przez innych znienawidzonej) kolumny pt. „Kurier Towarzyski” (w piątkowym „Magazynie”). Współautor dwóch książek i autor jednej – satyrycznie prezentującej świat lokalnej polityki. Status w życiu i na Facebooku: „w związku” z piękną kobietą. Wielbiciel hucznych imprez, dobrej kuchni i polskiej kinematografii.

Advertisement

This article is from: