2 minute read
Modlitwa nad Rzeką – pisze Szymon Kaczmarek
Dziennikarz, filozof robotniczo-chłopski.
Modlitwa nad Rzeką
Advertisement
I niech stanie się cud. Niech, gdy spłyną wiosenne kry, nad burym nurtem zatańczą w swym godowym tańcu bieliki. Te z wyspy Zielonej, z Przekopu Mieleńskiego, z Międzyodrza. Niech podnoszą z wody zdrowe ryby dla swych puchatych piskląt, straszą nieprzebrane stada łysek, krzyżówek, perkozów, kormoranów, całego mrowia wodnego ptactwa żerującego przy brzegu. Niech tysięczne stada gęsi siadają wiosną w rozlewiskach, niech nad mgłami unosi się zwiastujący świt klangor żurawi. Niech krowy spokojne schodząc ze stromego brzegu, niebieskimi ozorami spiją rozlane na wodzie złoto zachodzącego słońca. Ważki niech zawisną nad zdrowymi kwiatami grążeli, lilii wodnych i tataraku. Wodny drobiazg nartników, pływaków żółtobrzeżków, pająków topików i miliardy jętek i chruścików niech krzątają się w czystej wodzie, załatwiając swoje sprawy. Niech rybie kruszyny prysną na wszystkie strony, niczym garść srebra rzucona niedbale, w panicznej ucieczce przed pasiastym okoniem. Boleń niech uderza swym potężnym ogonem płosząc trzciniaki, czaple i wąsatki uczepione drżącej trzciny. Niech pod nawisem brzegu chlupnie szczupak w pogoni za śmigłą płotką, a w ciemnej toni niech czai się sum metrowy, badając świat swymi wąsiskami. Złote leszcze niech pokazują swe grzbiety, rozcinając gładką taflę wody. Stada krasnopiór nich cmokają wśród liści zbierając z nich ślimaki, pijawki i inne smakołyki. Niech w zakolach Rzeki bąble pokazują, gdzie swoimi masywnymi pyskami potężne karpie rozkopują muł w poszukiwaniu pożywienia. A przy samym piaszczystym brzegu, na płytkiej, nasłonecznionej wodzie, niech kryją się przed drapieżnikami nieprzebrane stada narybku.
Bo cóż piękniejszego jest niż nadodrzański świt? Gdy odbijasz cichutko od brzegu, nurzając się w gęstą mgłę. Słychać plusk wioseł, pojedynczy krzyk zziębniętego ptaka, a w oddali rosnący pomruk budzącego się miasta. Woda pachnie odwiecznym istnieniem, mieszaniną roślin, błota i wszechobecnego życia. Płynie uparcie niosąc swój nurt przez łąki, pola, lasy, moczary, ale też przez miasta, wsie i sioła. Zbierając po drodze drobiny tego świata i nieustępliwie niesie je w stronę morza. Przez kłęby mgły, z trudem przedzierają się pierwsze promienie słońca. Na powierzchni tysiące kręgów żerujących ryb. Od drobnych uklejek, po ogromne leszcze i karpie…Modlę się więc do tych chwil z nieulękłą nadzieją. Niech natura da mojej Rzece siły na odrodzenie, na powrót do niedawnej świetności. I niech Rzeka Rzeką będzie. Domem i schronieniem wielu. I niech się stanie cud. Niech każdy z nas odpowie za to co uczynił i czego zaniechał.