Steve Jobs od włosów rtystą się umiera, a nie żyje. Jestem A fryzjerem i moim celem nie jest artyzm, tylko realizowanie i przekazywanie w danym obrazie emocji, które są doświadczeniem moim, moich przyjaciół i osób, które ze mną rozmawiają, są też wśród nich moje klientki i klienci. Raz w roku swoje doświadczenia uwalniam w postaciach i sytuacjach, które przedstawiam w moich kolekcjach – bezwstydnie wyznaje związany z fryzjerstwem od prawie 30 lat, znany i ceniony educator, twórca wielu kolekcji fryzur, właściciel nietypowego AtelieR, ambasador marki Davines – Rafał Potomski. Rozmawiała: Magdalena Zdrenka-Ciałkowska Zdjęcia: Weronika Łucjan-Grabowska
Im lepiej poznamy siebie, tym bardziej będziemy kochali innych ludzi i tym mniej będziemy się wstydzili za siebie...
Modnie i wygodnie
Modnie i wygodnie A czy siadając na fotelu u fryzjera, mamy powody do wstydu, są rzeczy, których jako klientki powinnyśmy się wstydzić? Gdy przychodzisz do kogoś, kto ma Tobie pomóc, to poczucie wstydu bardzo często Cię blokuje. Proponuję więc, aby się nie wstydzić, żeby nie bać się oceny, bo niestety przychodząc po poradę do człowieka, który się zajmuje włosami, musimy liczyć się z tym, że będziemy poddawani ocenie. Czasami jest ona surowa, może się zdarzyć, że usłyszymy kilka niezbyt pozytywnych słów na swój temat – niestety na tym to polega. Nie warto wstydzić się przy spotkaniu ze swoim fryzjerem. Wstyd często bowiem powoduje, że przychodzi do mnie kobieta przebrana, a nie ubrana. Kobieta, która założy szpilki, choć wiem, że nie nosi ich na co dzień, albo weźmie ze sobą pożyczoną od koleżanki torebkę Luis Vuitton, wciąż trzyma ją blisko przy sobie, bo wie, jaką ona ma wartość i nie chce odłożyć jej na bok mimo, że wszystkie klientki muszą „oddać” torbę w moim atelier. Czasami zgadzam się, żeby miały telefon komórkowy. Klientki mają się odstresować, zrelaksować, więc torby są zamykane w szafie na kod kreskowy. Nigdy nie powiem klientce, żeby przyszła nago, w sensie emocjonalnym, ale im bardziej człowiek będzie w stanie się rozebrać emocjonalnie przed fryzjerem, tym bardziej będzie z jego usługi zadowolony.
Wstydzisz się czasem? Tak, chociaż odnoszę wrażenie, że teraz wstyd znaczy co innego w moim życiu. Gdy pierwszy raz opowiedziałaś mi, że będziemy rozmawiać o wstydzie, to zacząłem się zastanawiać, kiedy ostatni raz się wstydziłem. Przypomniałem sobie historię, gdy byłem z moją przyjaciółką Olą w kinie na filmie „Galerianki”. Tytuł sprawił, że postanowiliśmy obejrzeć film w galerii handlowej. Nagle znaleźliśmy się w kinie, w którym byliśmy na sali najstarsi, wśród 15-19-letniej młodzieży, która rzeczywiście powinna ten film obejrzeć. Oglądając ten film, wielokrotnie byliśmy zażenowani i zawstydzeni – nie treścią, bo film jest genialnie zrobiony, tylko zachowaniem dziewcząt na sali, które nie umiały sobie poradzić z własnym wstydem i wybuchały śmiechem, podczas gdy męska część młodej widowni była zawstydzona. Wtedy świadomie poczułem wstyd i im dłużej ten film trwał, tym bardziej ta sytuacja zaczęła mnie irytować… Zatem uczucie wstydu utożsamiasz z irytacją? Chyba w dorosłym świecie wstyd zamieniamy w irytację. Nie umiem ci powiedzieć, czy się wstydzę. Pytałem wielokrotnie moich znajomych, przyjaciół, czy się wstydzą, czy są sytuacje, w których czują wstyd. Niemalże chóralnie twierdzą, że obecne społeczeństwo zatraciło poczucie wstydu. Staliśmy się bezwstydni? Jesteśmy bezwstydni. Kiedyś o człowieku, który dbał głównie o siebie mówiono, że jest egoistą, a dzisiaj jest on nazywany osobą odpowiednio asertywną. Wychowałem się w społeczeństwie, gdzie poczucie wstydu było poczuciem wstydu, gdzie egoista był egoistą, a w tej chwili gloryfikuje się asertywność. Nawet kiedy zapytasz młodego człowieka, co to jest egoizm, to on odpowie, że to asertywność.
Często spotykasz „klientkę przebraną”? Różnie. Mam szerokie grono klientów, bo wykonuję około trzech tysięcy usług fryzjerskich w ciągu roku. Kiedyś moi siostrzeńcy podsumowali, że Kraków został przeze mnie obcięty dwukrotnie, uwzględniając też wszystkie eventy, pokazy i produkcje, w których brałem udział. Wracając do Twojego pytania – wydaje mi się, że osób przebranych przychodzi do mnie coraz mniej. Bardzo się cieszę, kiedy mogę oszlifować diament i stworzyć z niego fantastyczny brylant – to dla mnie wielka przyjemność. To, według mnie, jest możliwe wtedy jeśli przychodzisz do fryzjera i masz gotowość pójść na kompromis.
WSTYD
64
Pisarka Larysa Mitzner uznała kiedyś, że „Człowiek nie wstydzi się okazywania uczuć, dopiero gdy je rozumie”. I to jest bardzo mądre stwierdzenie. Żyję w kraju katolickim, który w tej chwili jeszcze mocniej stawia na tę religię. To jest piękna religia, natomiast mam wrażenie, że niektórzy katolicy nie do końca wiedzą, o co w niej chodzi. Skupiają się głównie na zakazach i nakazach, natomiast nie czują potrzeby bycia dobrym człowiekiem. Podobnie jest z tymi, którzy religię zamienili na coaching, żeby dowiedzieć się jak mają żyć.
Skoro jesteśmy przy coachingu, zapytam cię o warsztaty, które prowadzisz w swoim atelier. Na czym one polegają? Poprosiłem Mariolę, couch-stylistkę, abyśmy w taki sposób przygotowywali warsztaty, by uczestnicy, najpierw poznali samych siebie. W pierwszym ćwiczeniu każdy z moich podopiecznych musi zmierzyć się z tym, że reszta grupy go oceni. Określi typ jego osobowości czy jest ekstrawertykiem czy introwertykiem. Każdy z nas powinien sobie to uświadomić, bo dzięki temu łatwiej jest nam zmierzyć się z zadaniami, które przychodzi nam w życiu wykonywać.
A ty kim jesteś? Wykonuję zawód ekstrawertyczny, ale prywatnie jestem introwertyczny. Wybrałem mój zawód świadomie, ale teraz już wiem jak mogę chronić samego siebie po to, by móc bardziej otwierać się na drugiego człowieka. Wiem, że po bardzo dużym wysiłku, ekstrawertycznym, potrzebuję czasu dla siebie. To jest czasami 10, czasami 5 minut. Im lepiej poznamy siebie, tym bardziej będziemy kochali innych ludzi i tym mniej będziemy się wstydzili za siebie, albo chociaż nie będziemy się irytowali, że się wstydzimy.
Czujesz się artystą? Artystą się umiera, a nie żyje. Jestem fryzjerem i moim celem nie jest artyzm, tylko realizowanie i przekazywanie w danym obrazie emocji, które są doświadczeniem moim, moich przyjaciół i osób, które ze mną rozmawiają, są też wśród nich moje klientki i klienci. Raz w roku swoje doświadczenia uwalniam w postaciach i sytuacjach, które przedstawiam w moich kolekcjach. Stąd też ich nazwy Road of Life (Dookoła życia), Relationshe – to słowo sam wymyśliłem i musiałem się z niego później grubo tłumaczyć. Opowiedz coś więcej… To historia o sześciu związkach, które połączyłem na podstawie własnych obserwacji. Jest kobieta bita przez mężczyznę, jest mężczyzna, który dokonuje bezeceństw, ponieważ ma lodowatą kobietę, jest wiele różnych sytuacji. Od lat współpracuję z fantastycznym fotografem, który świetnie zna modę i umie moje emocje przełożyć na obraz. Dzięki temu, że nie przekombinujemy tej opowieści, ona dociera
WSTYD
Mam wrażenie, że przez asertywność, panującą wśród młodych ludzi, są oni tak mocno nastawieni na dążenie do celu, że nie zauważają, iż poprzez swoją postawę mogą kogoś skrzywdzić. Oni muszą zrealizować swój Cel. Trochę trudno mi się odnaleźć w tym współczesnym świecie… Zatem zawstydza cię zastana rzeczywistość? Zawstydzała mnie do 2009 roku, gdy obejrzałem „Galerianki”, natomiast w tej chwili ona mnie po prostu irytuje. Mam świadomość, że to uczucie zamieniłem w irytację, choć zdecydowanie wolałem mieć w sobie poczucie wstydu, bo ono powodowało we mnie zupełnie inne reakcje. Wiadomo, że jeśli czujemy się zirytowani, inaczej się zachowujemy. Chętnie bym wrócił do czasów, gdy mogłem się świadomie wstydzić.
Gdy przychodzisz do kogoś, kto ma Tobie pomóc, to poczucie wstydu bardzo często Cię blokuje.
65
Na pulpicie
Złe emocje przynoszą złe rzeczy. Zła myśl może stać się słowem, a słowo staje się czynem. I nawet jeśli mamy zły dzień, starajmy się mimo wszystko wypowiadać pozytywnie.
do tych osób, do których ma dotrzeć. Pamiętam, jak wrzuciłem na FB jedno ze zdjęć kolekcji Relationhi – czyli z męskiej części kolekcji. Z wielkim zażenowaniem przeczytałem, jak jedna z kobiet napisała, że model wygląda jak muzułmańska kurwa. To przerażające, że ona nie zna historii, tylko wyciągnęła zdjęcie z kontekstu. Jest to głęboko, głęboko niesprawiedliwe i przekracza wszelkie granice. Internet zezwala ludziom na wyrzucanie z siebie niedobrych emocji pod fałszywym nazwiskiem. Kompletnie tego nie rozumiem. Boisz się złych emocji? Złe emocje przynoszą złe rzeczy. Zła myśl może stać się słowem, a słowo staje się czynem. I nawet jeśli mamy zły dzień, starajmy się mimo wszystko wypowiadać pozytywnie. Sam też wielokrotnie padłem ofiarą czarnego PR-u i niezbyt pozytywnych opinii. Nie mogłem z nimi walczyć, ponieważ nie ja je wymyślałem. Sprzątanie po takiej sytuacji jest upokarzające dla człowieka, który musi się bronić. Tak też wyglądała moja dyskusja ze wspomnianą „oburzoną” Panią, którą przeprowadziłem później w prywatnej korespondencji. Po dłuższej wymianie zdań okazało się, że nie do końca się zastanowiła nad tym, co napisała. Czym są dla ciebie włosy? To jest przepiękna materia, na której pracuję i która przede wszystkim zapewnia mi byt przez ostatnie trzy dekady. Gdyby nie włosy, nie byłbym tu i teraz. To dzięki włosom spotkałem Ciebie, to dzięki temu, że czuję wobec nich pokorę, możemy rozmawiać. Jestem fryzjerem, który słucha włosów, zamiast im rozkazywać. Może także dlatego odniosłem sukces i jestem wyjątkowy. Nie muszę się wstydzić w momencie, kiedy podaję rachunek za wykonaną usługę, tylko z podniesioną głową mogę przyjąć za nią należność. Wykonuję ją najlepiej, jak umiem.
WSTYD
Jest coś, czego nie potrafisz? Nie mam podzielności uwagi. Jak tnę, to nie gadam, jak gadam, to nie tnę.
66
Moi współpracownicy wiedzą o tym, że jeżeli mam do wykonania pewne zadanie dotyczące włosów, to może nade mną stać sto osób, ale ja jestem jak koń – klapki
na oczach, klient i działanie. Jak skończę swoją pracę, mogę odpowiedzieć na każde pytanie. W zeszłym roku miałem zespół ponad 30 fryzjerów, którzy ze mną pracowali przy Fashion Week w Szczecinie, gdzie w ciągu dwóch dni musieliśmy wykonać ponad 300 fryzur. Mieliśmy około 12 pokazów dziennie, więc to była masa pracy. Zarządzałem nimi i na samym końcu byłem z nich tak dumny, że postanowiłem stanąć na stołku i do nich przemówić. Zrobiono zdjęcie I wtedy ktoś nazwał mnie Stevem Jobsem od włosów, ale nie byłbym nim, gdyby nie produkty, na których pracuję, mam tu na myśli markę Davines. Żyjemy w epoce, w której kobieta musi mieć dobrze wystylizowane włosy, ale też nie zezwala jej na to czas, więc my fryzjerzy musimy znaleźć takie rozwiązanie, taką stylizację włosów, żeby potem produkt pozwolił jej ten efekt powtórzyć w domu. Jestem zachwycony kolekcją, którą zrobił Angelo Seminara. Na jej podstawie prowadzę drugi etap swoich warsztatów żeńskich. Prowadzone są u mnie. Uczę moich kursantów, w jaki sposób nie należy kopiować mody, jak trzeba ją czytać i przekładać na ulicę, bo to jest bardzo ważne. Powiesz coś więcej o tej kolekcji? Angelo w tym roku zrobił cudowną rzecz, bo połączył historię od lat 20. do lat 80. Te stylizacje oparte na ikonach z dawnych lat są możliwe po zastosowaniu współczesnego produktu. Trochę współczuję tym ikonom, bo jak nią zostajesz, to już jesteś na stałe przypisana do pewnego stylu. Zresztą nie mogłoby być inaczej bo wyobraź sobie Marylin Monroe, która się goli na pałę albo nie ma pieprzyka, albo z tym kartoflowatym nosem farbuje się na rudo. Jakie fryzury są w tym sezonie najmodniejsze? Wielu twierdzi, że w stylizacji i strzyżeniu włosów w tym sezonie najważniejszy jest trend na lata 90. Nie ma nic bardziej mylnego. Jeśli spojrzymy na detale i fryzury, które w tej chwili obowiązują, to jest to koniec lat 90. i początek lat dwutysięcznych. Największy wpływ ma rok 1999 i początek 2000. A jak to się zmienia w kontekście fryzur? Tutaj chodzi o wszystkie detale. To detal zdobi człowieka i on czyni fryzjera mistrzem. Wystarczy spojrzeć na ikony filmów, które zostały wyprodukowane w 1999
roku: „Amelia”, „Dziewczyna z tatuażem” – to są dwie skrajne stylizacje. Po każdą można sięgnąć, ale oczywiście należy je uwspółcześnić. Nie robimy więc mocnej geometrii, tak jak w „Dziewczynie z tatuażem”, która ma bardzo mocno wyciętą grzywkę, musimy ją zmiękczyć. Możemy to zrobić techniką strzyżenia, ale również makijażem włosów. Dlatego tak ważnym jest to, aby tworzyć dobry team z kolorystą. Zawsze wierzyłem w wąską specjalizację i nigdy nie stawiałem fryzjera strzygącego nad fryzjerem koloryzującym włosy. Dla mnie te dwie profesje są absolutnie równorzędne. Zastanawiam się, co ciebie inspiruje? Inspiruje mnie głównie człowiek. I trochę mnie martwi to co się teraz z nim dzieje. Mam wrażenie, że ludzie w tej chwili przez sytuację polityczną w Polsce i na świecie mają tak niskie poczucie bezpieczeństwa. Ktoś kiedyś powiedział, że musi w końcu pierdolnąć jakaś wojna, żeby to wszystko zakończyła. Nie sądziłem, że doświadczę takich czasów, w których nie będę czuł się bezpiecznie. Ten brak bezpieczeństwa powoduje w ludziach swego rodzaju irytację. Cytując prof. Bartoszewskiego „Ta sytuacja mnie nie denerwuje tylko mnie irytuje.” Sam też nie jestem od tego wolny, ale mimo wszystko staram się inspirować pozytywnymi emocjami. Zwykle przy braku poczucia bezpieczeństwa ludzie lubią być ładni, świecący. Zwróć uwagę, jak działa moda. Im większy kryzys, tym więcej połysku. Im mniejszy kryzys, tym tego połysku jest coraz mniej. Ponieważ moja „usługa” jest relatywnie tania, to mam to szczęście, że niezależnie od tego w jakim stanie kryzysu się znajdujemy moi klienci być może nie pojadą na wakacje, nie kupią nowego samochodu, nie wymienią sofy, ale przyjdą do fryzjera, żeby sobie poprawić nastrój.