Rujnowanie codzienności: fotoreportaż z budynku przy Gogoliwskiej ANASTAZJA RIABCZUK
Fot. Eugenia Bielorusec’
Przy ulicy Gogoliwskiej, w historycznym centrum Kijowa, znajduje się rozpadający się budynek, którego mieszkańcy już ponad 20 lat są zmuszeni mieszkać w lokalach komunalnych, czekając na przeniesienie. Jest to tylko jeden z licznych przypadków naruszania podstawowego prawa człowieka do dachu nad głową. Niektórym mieszkańcom udało się wyprowadzić z tego domu, ale osoby, których nie stać na mieszkanie w lepszym miejscu, żyją tam do dziś. Regularnie piszą one listy do władz miejskich, inicjują publiczne konsultacje i akcje protestu, ale ich żądania pozostają bez odpowiedzi. Fotogra(a Eugenia Bielorusec’ przez ponad trzy lata fotografowała mieszkańców tego budynku, ich życie codzienne i odpoczynek, wnętrza ich mieszkań. Główna bohaterka projektu fotograficznego zmarła z powodu nieodpowiednich warunków lokalowych, inni mieszkańcy wciąż czekają na zmiany. Niniejszy artykuł jest próbą socjologicznej analizy tych zdjęć – z poświęceniem szczególnej uwagi takim aspektom, jak rola fotografii dokumentalnej, doświadczenie życia w niszczejącym budynku, funkcjonowanie rynku mieszkaniowego i perspektywy mobilizacji dla zapewnienia odpowiednich warunków mieszkaniowych.
Wyzwania dla fotografii dokumentalnej Miasta postsowieckie często kojarzą się z przygnębiającymi obrazami chruszczowek, szarych panelowych budynków, zaniedbanych budowli historycznych i zrujnowanej infrastruktury. Niektóre problemy mieszkaniowe o korzeniach sięgających jeszcze lat
respublica dna miasta
BRAKUJE OPISÓW CODZIENNEGO DOŚWIADCZENIA LUDZI, KTÓRZY MIESZKAJĄ W TAK NIEODPOWIEDNICH
70. i 80., analizuje John Sillince w pracy Housing Policies in Eastern Europe and the Soviet Union [Polityka mieszkaniowa w Europie Wschodniej i ZSRR]. Gregory Andrusz i inni w monografii zbiorowej Cities after socialism [Miasta po socjalizmie] szczegółowo opisują przejście miast postsowieckich do kapitalizmu. […] Nawet tacy autorzy zachodni, jak np. Mike Davis, którzy obszarowi postsowieckiemu poświęcają bardzo mało uwagi, twierdzą, że tutaj miejskie slumsy rozrastają się najszybciej na świecie i że „miasta niszczeją w tak zawrotnym tempie, w jakim rosną ekonomiczne nierówności i dezinwestycje”. Jednocześnie te liczne raporty i ponure opisy pomijają kilka ważnych aspektów. Po pierwsze, nieodpowiednie warunki życia zazwyczaj wyjaśnia się jako pozostałość czasów radzieckich (przepełnienie mieszkań, ich niska jakość) albo jako skutek uboczny okresu przejściowego (szybkie zmiany w ustawodawstwie, niski poziom budownictwa socjalnego w latach 1990– 2000). W ten sposób kwestia mieszkaniowa jawi się jako tymczasowe zjawisko, które może być rozwiązane za pomocą rozsądnych strategii miejskiego planowania, brakuje natomiast jakichkolwiek prób analizy wewnętrznej logiki funkcjonowania rynku mieszkaniowego w na wpół peryferyjnych kapitalistycznych państwach, do których należy też Ukraina. Po drugie, brakuje opisów codziennego doświadczenia ludzi, którzy mieszkają w tak nieodpowiednich mieszkaniach. Szokujące historie trafiają czasem do mediów ( jako przykład można podać tragedię w Ałczewsku zimą 2006 roku [Goroda i oblasti Ukrainy, 50
Fot. Eugenia Bielorusec’
MIESZKANIACH.
2010], kiedy to ponad sto tysięcy ludzi zostało bez ogrzewania, gazu, energii elektrycznej, wody i kanalizacji w ponad trzydziestostopniowym mrozie), ale szybko się o nich zapomina. Jak zaznacza Bourdieu, zawód dziennikarza wymaga skupienia się na sprawach nadzwyczajnych i dramatycznych, a „monotonne życie codzienne w ubogich dzielnicach miasta nikomu nic nie mówi i nikogo nie ciekawi”.
Fot. Eugenia Bielorusec’
W sztuce ten temat również pozostaje marginalny – przedstawianie problemów społecznych odrzuca się jako staromodny „socrealizm”. W szczególności społeczno-krytyczne projekty fotograficzne, których autorzy nazywaliby siebie socjologami ( jak robił to Lewis Hine, jego zdjęcia eksploatacji pracy dziecięcej opublikowano na początku XX wieku w „)e American Journal of Sociology”) czy też współpracowaliby z socjologami ( jak w badaniach sytuacji migrantówmieszkańców wsi w USA w czasach Wielkiej Depresji, prowadzonych przez fotogra(ę Dorotheę Lange i socjologa Paula Taylora), w społeczeństwach postsowieckich są wyjątkowo rzadkie. Ponadto, w przypadku fotografii dokumentalnej, poruszającej problemy społeczne, istnieje ryzyko powierzchownej interpretacji: zdjęcia mogą robić wrażenie zbyt przygnębiających, eksploatujących tematykę mizerabilistyczną […] lub też zbyt „pięknych”, z powierzchowną populistyczną interpretacją i estetyzacją biedy w duchu stwierdzenia „ubóstwo
nie jest przestępstwem”. Na przykład Howard Becker w eseju Photography and Sociology [Fotografia i socjologia] krytykował zdjęcia Bruce’a Davidsona z Haarlemu za to, że opierają się na banalnych tezach w rodzaju: „Spójrzcie, jak ci ludzie cierpią” lub „Spójrzcie, jacy są szlachetni pomimo cierpienia”. Odwiedziwszy w 1955 roku wystawę fotograficzną Wielka ludzka rodzina (na której dziesięć lat po zakończeniu drugiej wojny światowej chwalono jedność ludzkiego doświadczenia – narodzin, miłości, pracy, śmierci itd.), Roland Barthes wyraził zaniepokojenie, że „wszystko – treść i fotogenika zdjęć, wypowiedź, która je uzasadnia – zmierza do usunięcia determinującego ciążenia Historii”: Zatrzymujemy się na powierzchni jakiejś tożsamości, zażenowani sentymentalizmem przenikania do owej ostatecznej sfery ludzkich zachowań, tam, gdzie historyczna alienacja wprowadza swoje „różnice”, które nazwiemy
respublica dna miasta
Fot. Eugenia Bielorusec’
po prostu „niesprawiedliwościami”. Ten mit „kondycji” ludzkiej opiera się na bardzo starej mistyfikacji, która zawsze polega na umieszczaniu Natury u podstaw Historii. Cały klasyczny humanizm domaga się, aby odsłaniając nieco historię ludzi, relatywność ich instytucji lub powierzchowną różnorodność kolorów skóry […], można było bardzo szybko dojść do głęboko ukrytego sedna uniwersalnej natury ludzkiej. Postępowy humanizm – przeciwnie – musi zawsze dążyć do odwrócenia terminów tego bardzo starego oszustwa, bez przerwy oczyszczać naturę, jej „prawa” i „granice” po to, aby odkryć w nich Historię i w końcu samą Naturę uczynić historyczną1. Podczas gdy Wielka ludzka rodzina i niezliczona ilość innych wystaw fotograficznych zadowalają się działaniem na poziomie emocjonalnym (przykładem literatury pięknej nastawionej na podobny efekt są teksty Paulo Coelho), alternatywą wydaje się propozycja Bertolda Brechta, by „przetworzyć widza w obserwatora”, „przebudzić jego zdolność do 52
Fot. Eugenia Bielorusec’
działania, zmusić do podejmowania decyzji”. Zamiast uprzywilejowywać wyłącznie emocjonalną identyfikację widza z bohaterami projektu fotograficznego, ich unikalne ludzkie cechy należy rozumieć jako „totalność wszystkich warunków społecznych, pragnąc całkow icie reprezentat y w nego przeds t a w i e n i a ś w i a t a ”2.
Codzienne doświadczenie mieszkania w rozpadającym się budynku W artykule Zacharczenko, Krot, Pyrohowej i Rożdestweńskiej pt. Transformacje przestrzeni miejskiej, opublikowanym w numerze 2/2010 czasopisma „Commons/Spil’ne”, poznajemy realia mieszkania
53
WSZYSTKIE INSTALACJE W DOMU DAWNO SIĘ ZEPSUŁY; SUFITY, PODŁOGI I ŚCIANY PRZEGNIŁY, POKRYŁY SIĘ GRZYBEM I MOGĄ ROZPAŚĆ SIĘ W KAŻDEJ CHWILI.
w rozpadających się budynkach Kijowa, a także statystyki na temat nieodpowiednich warunków mieszkaniowych milionów Ukraińców. Zdjęcia z ulicy Gogoliwskiej mogą akurat służyć za ilustrację tego stanu rzeczy: wszystkie instalacje w domu dawno się zepsuły; sufity, podłogi i ściany przegniły, pokryły się grzybem i mogą rozpaść się w każdej chwili; kilka rodzin mieszka w przepełnionych lokalach komunalnych. Po tym, jak na jedną z kobiet w nocy zawalił się sufit i złamał jej obojczyk, mieszkańcy zamontowali nad łóżkami własnoręcznie zrobione ochronne dachy. Regularnie sprawdzają oni, czy na suficie powstają nowe szczeliny, i podpierają go prętami tam, gdzie może się zawalić. Nawet najzwyklejsze domowe obowiązki często sprawiają trudności: prysznic trzeba brać na szybko, ze strachem, że w dowolnym momencie mogą wyłączyć wodę; kiedy zaczyna padać deszcz,
Fot. Eugenia Bielorusec’
trzeba jak najszybciej wchodzić na strych i rozstawiać wiadra w miejscach, gdzie przecieka dach, aby nie zalało mieszkania i wejścia do budynku. „Życie codzienne jest ważne dzięki pozornej skromności jego powtarzalnych rytmów” – pisał Franco Ferrarotti. Podsumowuje on, że najmniej istotne szczegóły i najbardziej anonimowe oblicza „niosą w sobie znak czasu i określają historię i kulturę”, cytując słowa Diane Arbus: „Naprawdę uważam, że są rzeczy, których nikt by nawet nie zauważył, gdybym ich nie fotografowała”3. Poświęcając tym codziennym, powtarzalnym czynnościom (sen, przygotowanie jedzenia, pranie ubrań itd.) taką samą uwagę, jaką „pewna tradycja interpretacji
respublica dna miasta
ZDJĘCIA LUBIANEGO DOMU STANOWIĄ OSTRY KONTRAST DLA TRAGICZNYCH HISTORII RUJNOWANIA MIESZKAŃ, CHOCIAŻ NIE SĄ TEŻ Z NIMI SPRZECZNE.
Fot. Eugenia Bielorusec’
rezerwuje dla najwyższych form poezji i filozofii”, stajemy się świadomi społecznego cierpienia, które jest następstwem niedopatrzeń i obojętności władz miejskich i całkowitej zależności od funkcjonowania rynku mieszkaniowego. Na zdjęciach widzimy ludzi, których życiorysy ciasno splecione są z warunkami istnienia. Ich życie, przyzwyczajenia nie powstały wyłącznie wskutek osobistych upodobań, a raczej z powodu ograniczeń czy obowiązków, jakie nakładał na nich ten budynek. Jeden z kadrów pokazuje mieszkanie zagracone pudełkami, ponieważ pokój, gdzie miały stać szafy z rzeczami, przestał nadawać się do zamieszkiwania – ściany przeciekają i są pokryte niebezpiecznym grzybem, sufit się zawala. Mieszkańcy liczą na 54
Fot. Eugenia Bielorusec’
przeniesienie i nie śpieszą się z szukaniem nowego miejsca dla rzeczy. Z ich opowieści można dowiedzieć się, jak znajomi czy bliscy ludzie odwracali się od nich, kiedy tylko widzieli, w jakich warunkach mieszkają. Samotność, niezwykle rzadkie wizyty gości lub całkowity ich brak są również nieodłącznymi atrybutami tego życia, wraz z jego niepewnością. Na fotografiach praktycznie nie da się przedstawić, w jakim stopniu trudne warunki mieszkaniowe kształtują życiorys, w jakim stopniu mogą nasycić codzienność. Prawdopodobnie właśnie dlatego fotogra(a starała się pokazać mieszkańców w ich relacji
Fot. Eugenia Bielorusec’
do budynku, na jego tle, przedstawić ich otoczenie jako pewną stronę ich osobowości. W swoim lirycznym eseju Poetyka przestrzeni Gaston Bachelard pisze: „Gdyby poproszono mnie o wskazanie głównej zalety domu, odpowiedziałbym: dom daje schronienie dla marzeń, ochrania marzyciela, pozwala marzyć w spokoju”. „Urodziłam się ślepa, ale z czasem nauczyłam się widzieć. Na początku ten budynek wydał mi się po prostu ruiną, ale wiem, że kiedyś był synagogą, potem domem dziecka i zaczynam go lubić” – mówi jedna z mieszkanek budynku przy Gogoliwskiej. Zdjęcia lubianego domu stanowią ostry kontrast dla tragicznych historii rujnowania mieszkań, chociaż nie są też z nimi sprzeczne. Według słów Bachelarda, są one obrazami „przeżytej przestrzeni”, które „mieszczą w sobie istotę pojęcia domu”. Poetyczne słowa Bachelarda mają również
polityczne znaczenie w społeczeństwie, w którym tak wielu ludzi pozbawionych jest prawa do mieszkania. Jak zaznacza John Stilgoe w przedmowie do angielskiego wydania książki Bachelarda !e Poetics of Space (Beacon Press 1994), „upór, z jakim ten powtarza, że ludziom mieszkanie potrzebne jest do tego, by marzyć i wyobrażać sobie, pozostaje jednym z najbardziej wzruszających i przekonujących argumentów zachodniej filozofii”.
Strukturalny kontekst niszczenia przestrzeni życiowej Jakie konkretne warunki społeczno-historyczne prowadzą do niszczenia domów tych ludzi? Wykorzystując podejście indukcyjne (od konkretnego doświadczenia życiowego do szerszych tendencji społecznych),
Fot. Eugenia Bielorusec’
możemy dojść do wniosku, że prawdopodobnie ludzie są zmuszeni żyć w takich warunkach, ponieważ w Kijowie nie wystarcza mieszkań dla wszystkich, którzy ich potrzebują. Takie wyjaśnienie nie opiera się jednak krytyce, gdy nowe mieszkania w Kijowie są budowane, a wiele „elitarnych”, nowo postawionych budynków przez lata po przyjęciu świeci pustkami (warto wspomnieć chociażby osiedle Wozdwyżenka czy nowe budynki w centrum miasta, gdzie wieczorami widać światło jedynie w pojedynczych oknach, a na wielu innych wiszą ogłoszenia „do wynajęcia” lub „na sprzedaż”). Jedynie 0,2% Ukraińców należy do ludzi zamożnych, którzy według własnej oceny „nie odczuwają w niczym trudności”, a 96,5% wydaje wszystkie dostępne środki finansowe na przeżycie. Jednocześnie widzimy, że ponad połowa nowo zbudowanych mieszkań należy do kategorii „elitarnej” lub „biznesowej”, a mieszkania klasy „ekonomicznej” (na które tak naprawdę może sobie pozwolić jedynie wyższa klasa średnia) według danych firmy Kyjiwżytloinvest stanowią jedynie 40% lokali. […] 56
Perspektywy mobilizacji Niechęć mieszkańców do zaakceptowania swoich warunków życia znajduje ujście w częstych pismach do organów władzy, ale bliższe spojrzenie na tę walkę wskazuje na wiele sprzeczności i niepewności. Mieszkańcy organizują pojedyncze akcje protestu, ale nie wierzą w możliwość zmian. „Nie będę więcej rozmawiać z dziennikarzami. Pani jest ostatnia. Bo ja wszystkich prowadzę do swojego budynku, wszyscy widzą, jak mieszkam, ale to się nijak nie kończy. Dlatego teraz zaczęłam być rozsądna i przestaję mieć nadzieję” – mówi jedna z mieszkanek. Sama Eugenia tak komentuje tę sytuację: „Najważniejszy jest brak dialogu nawet z władzami dzielnicy. W ogóle nie można zrozumieć, czy jakikolwiek sens mają wypowiedzi w prasie, akcje protestu, listy. Władza pozostaje milcząca i nieskończenie daleka. Powstaje wrażenie, że możesz robić cokolwiek, ale Godot nie przyjdzie (bo nie ma go w twojej rzeczywistości). Niżsi urzędnicy coś obiecują, ale sami nie panują nad sytuacją. Dlatego też
Fot. Eugenia Bielorusec’
57
MOBILIZACJA NIE JEST MOŻLIWA: ISTNIEJE WYRAŹNE POCZUCIE JEJ DAREMNOŚCI.
mobilizacja nie jest możliwa: istnieje wyraźne poczucie jej daremności. Utrudnia to również solidaryzowanie się, bo nie wiadomo, po co tracić okruchy wolnego czasu na rozmowy z sąsiadami, jeżeli to próżne mrzonki. Zmian i tak nie będzie, o ile nie zjawi się jakiś drapieżnik (inwestor), który porozmawia z niedostępnymi urzędnikami w ich języku”. W swoim badaniu ekologicznych problemów w argentyńskich slumsach nieopodal zakładu rafineryjnego Shell, Javier Auyero i Alejandra Swistun we Flammable: Environmental Suffering in an Argentine Shantytown (Oxford University Press 2009) pokazują, że mieszkańcy slumsów mają zawczasu przygotowany dyskurs dla odwiedzających i skupiają się na dramatycznych aspektach mieszkania w zanieczyszczonej okolicy: „mieszkańcy słusznie zakładają, że ludzie z zewnątrz przychodzą do nich, aby usłyszeć o zanieczyszczeniu i o tym, jak strasznie żyje się w pobliżu zakładu rafineryjnego”. Eugenia Bielorusec’ zainteresowała się losem ludzi mieszkających w niszczejącym budynku przy ulicy Gogoliwskiej podczas jednej z akcji protestu organizowanych wspólnie z Organizacją Marksistów. Jasne zatem, że „zawczasu przygotowanym dyskursem”, pierwszym, o czym mówili i co pokazywali mieszkańcy, były niezadowalające warunki mieszkaniowe (w szczególności prosili o fotografowanie śladów zaniedbania i rujnacji w ich domu, aby
przynieść te zdjęcia na spotkania z władzami miejskimi jako dowody swojego cierpienia i jako uzasadnienie wymagań poprawy sytuacji). Jednak największe marzenia mieszkańców budynku przy Gogoliwskiej leżą w sferze „sukcesu”: albo któryś z urzędników podpisze nakaz i subiektywną decyzją da im jednak nowe mieszkania, albo zjawi się prywatny inwestor, który wykupi ich dom i zaproponuje mieszkańcom nowe lokale. Dziwią się, czemu Eugenia traci czas i interesuje się ludźmi, którzy tutaj mieszkają: „Nikt i tak nigdy nie da nam mieszkań”. Podobnie Auyero i Swistun pokazują, że niezależnie od tragicznej narracji mieszkania w niebezpiecznych warunkach, wśród mieszkańców można zauważyć ambiwalentny stosunek do perspektyw udanej mobilizacji, są oni skonsternowani i zagubieni z powodu licznych sprzecznych działań polityków, dziennikarzy, lekarzy, właścicieli zakładu rafineryjnego i innych aktywistów społecznych, którzy zmuszają mieszkańców do czekania: „Rozczarowanie przepełnia ich życie, ale również i marzenia. […] W końcu wszystkie nieporozumienia, niepewności, podziały, plotki, oburzenie i nadzieja zmuszają mieszkańców do czekania” – podsumowują autorzy. Mieszkańcy budynku przy Gogoliwskiej już dwadzieścia lat czekają na zmiany i dla nich też charakterystyczne jest to duszące połączenie rozczarowania i marzeń.
respublica dna miasta
„Proszę zaczekać, kiedyś kolejka mieszkaniowa dojdzie i do państwa”, „Proszę zaczekać na koniec kryzysu, inwestorzy z pewnością zainteresują się państwa budynkiem”, „Proszę zaczekać, rozpatrzymy państwa skargę i damy odpowiedź w ciągu miesiąca”… Dodatkowym czynnikiem dezorientującym jest połączenie czekania i zagubienia z neoliberalnymi wymogami „wzięcia życia w swoje ręce”, „zakręcenia się”, „przystosowania”, przez co mieszkańcy odczuwają wstyd, że dalej mieszkają w tym budynku. Jak zaznacza Eugenia Bielorusec’: „Mieszkańcom rozpadającego się budynku, jak i wszystkim innym ludziom, narzuca się pewne dalekie od rzeczywistości idee o jakości życia, którą niby to powinien dla siebie stworzyć każdy, kto się szanuje. A jeżeli brakuje tej jakości, mniej też powodów mieć szacunek dla siebie czy wręcz zjawiają się powody do pogardy”. Jak zaznacza Schegloff „nie musimy wiedzieć, co właściwie w danym kontekście jest ważne, a odkryć to, odkryć coś nowego na temat tego kontekstu; nie uprzywilejowywać z góry zadanych pytań socjologicznych z rubryki struktura społeczna, ale odnaleźć tę strukturę w świecie ludzkiego życia”4. Zdjęcia można analitycznie podzielić na serię wymiarów. Pierwszym jest statyczny element przedstawienia, który może służyć za ilustrację czegoś, co już znamy, chociaż, według Franco Ferrarottiego, ta funkcja ilustratywna ogranicza misję fotografii zakładającą „treściwe dokumentowanie sytuacji ludzi, przy uwzględnieniu nie tylko tego, co statyczne i momentalne, ale też ruchu, dynamiki rzeczywistości”. Podobnie nie zadowala go również drugi wymiar, społeczno-psychologiczny, który „interpretuje znaczenie zgodnie z subiektywnymi czy, w najlepszym razie, międzyludzkimi współrzędnymi”. Ferrarotti preferuje trzeci wymiar, historyczno-kontekstualny, którego podmiot „traci swoje wyłącznie osobiste, specyficzne znaczenie, otwierając drogę dialektycznej syntezie unikalności i prawidłowości”. Bo przecież
„to, co widoczne, co leży na powierzchni, przesłania to, co niewidoczne, które je określa”. Zdjęcia z Gogoliwskiej zapobiegają tym opisanym powyżej neoliberalnym tendencjom zarówno w materialnym wymiarze polityki mieszkaniowej, jak i w dyskursywnym wymiarze ideologicznych frazesów o indywidualnej odpowiedzialności za niezadowalające warunki mieszkaniowe. Rozwijają one krytyczną zdolność widzenia „uniwersalnego w jednostkowym”, całego kontekstu społecznego w konkretnym obrazie, w historii jednego budynku. Przełożyła Natalia Kertyczak Anastasia Riabczuk doktorantka w École des hautes études en sciences sociales w Paryżu i starsza wykładowczyni w Katedrze Socjologii Akademii Kijowsko-Mohylańskiej na Ukrainie. Jej zainteresowania badawcze obejmują bezdomność, ubóstwo, marginalizację obszarów miejskich w społeczeństwach postkomunistycznych. Jest redaktorem ukraińskiego czasopisma krytyki społecznej „Commons/Spil’ne”.
Pełna wersja artykułu wraz bibliografią na www.res.publica.pl/teksty/ulica-g/. Redakcja z braku miejsca pominęła bardzo interesujący fragment dotyczący strukturalnych przyczyn zjawisk opisanych w artykule. Zachęcamy do lektury. „Commons/Spil’ne” 2010, nr 2. Artykuł ukazuje się w ramach programu Partnerstwo Wolnego Słowa. Projekt jest finansowany w ramach programu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności w Regionie – RITA, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.
1
Roland Barthes, Mitologie, przełożył Adam Dziadek, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2008, s. 218.
3
Franco Ferrarotti, Culture and Photography: Reading Sociology !rough a Lens, „International Journal of Politics, Culture and Society”, Vol. 7, nr 1, 1993, s. 75-95.
2 4
58
Słowa z komentarza Brechta do Opery za trzy grosze.
Emanuel Schegloff, Reflections on Talk and Social Structure, [w:] Qualitative Research Methods, redakcja Deirdre Boden, Don H. Zimmerman, Blackwell, Oxford 2002, s. 221-243.
RAPORT : Czego nie wiemy o Polonii?
nr 13/2011, wiosna 2011 203/ rok XXIV, ISSN: 1230-2155 Cena 20 zł (VAT 5%)
N
eu
ge
r
r a l
z wprowadzeniem Joanny Mueller
Marcin Król o Danielu Bellu
d ar
a ks
e
Al
k s ń
i z d
r
G a-
i
sk
w o k z s a I n of in t Ire z z s a r zy r r K a S nt o e il ! an M re n
on Le
Wiersze Samanthy Kitsch
r de
o
Sm
s s o
u r G
r
Pie
Nr indeksu: 375500 Nakład 2800 egz.
Powroty
Przemysław Czapliński o polskim języku postkolonialnym Agnieszka Podpora o izraelskich pisarkach Raport DNA Miasta: Diagnoza Wypędzeni z Czech – Kateřina Tučková Andrzej Leder: Miasto mówi murami
Ń OCE NAS
ankieta.publica.pl Archiwum pisma od 1979 r. oraz jeszcze więcej artykułów, recenzji i komentarzy
POWROTY 6 Powrót Leonard Neuger 9 Wyjechałam Irena Grudzińska-Gross 10 Pytania wielokrotnego wyboru Magdalena Malińska 14 Raport: Mapa źródeł wiedzy o Polonii. Polonia a Polacy za granicą Magdalena Kołodziejczyk 14 Raport: Mapa źródeł wiedzy o Polonii. Migracja a ekonomia Marcin Strzelczyk 22 Byłam w dwóch miejscach jednocześnie Gabriela M. Buczek 26 Jak i dlaczego sprowadzać imigrantów? Krzysztof Iszkowski 29 Hermesi z Brukseli w poszukiwaniu złotego środka Tomasz Bańka 31 Jechałem w pustkę, wracałem z radością Aleksander Smolar
KULTURA 36 Efekt obcości. O teatrze postimigranckim w Niemczech Beata Szulęcka 40 Polska widzialna i niewidzialna: powroty do korzeni pisarek izraelskich Agnieszka Podpora
DNA MIASTA 48 Rujnowanie codzienności: fotoreportaż z budynku przy Gogoliwskiej Anastazja Riabczuk 59 Stolica kultury – europejska czy obywatelska? Artur Celiński, Aleksandra Niżyńska
EUROPA DYSKUSJE 69 (ilo Sarrazin, Niemcy unicestwiają się same – książka, która nic nie wyjaśnia &erese Kosowski 76 Niemcy unicestwiają się same &ilo Sarrazin 84 Hatifnaty i porno Anatolij Uljanow, Anton Kaszlikow
POLITYKA/IDEE 92 Emigracja i Europa Pierre Manent, Ariadna Lewańska 110 Wspomnienie o Danielu Bellu Marcin Król
RES MUSICA 112 Krawężnikofon Marcin Zalewski
KSIĄŻKI 118 Migrantka ze słownikiem synonimów Piotr Sterczewski 121 Języki niezależności Przemysław Czapliński 132 Republikańska otchłań wolności Marcin Moskalewicz 134 Historie filozofii politycznej Maciej Melon 138 Seks kontra tekst Ewa Stusińska 141 Gruzja… daleka, a bliska Wojciech Materski 144 Sen to czy mara? Czesko-niemiecka historia wypędzeń Martyna Obarska
PROZA 148 Wypędzenie Gerty Schnirch Kateřina Tučková
POEZJA 154 Kto się boi Samanthy Kitsch? Joanna Mueller 156 Wiersze Samantha Kitsch 158 Wspomnienie o Bolesławie Taborskim Zbigniew Pełczyński
EKONOMIA 162 O tym, jak młodzi dobrowolnie finansują przywileje starszych Tomasz Kasporwicz 168 Dokąd płynie cargo? Xawery Stańczyk
MIASTO MÓWI MURAMI 172 Hutnik Andrzej Leder