NIERUCHOMOŚCI / www.expressbiznesu.pl
Lofty - druga młodość starych fabryk
TEKST: Jerzy Bolkowski ZDJĘCIE: Mat. prasowe
Moda na lofty mieszkalne po Londynie, Paryżu i Nowym Jorku dotarła nad Wisłę. Autor przedstawia problemy związane z tym zjawiskiem. Pierwsze lofty powstały w Londynie na terenie opuszczonych magazynów portowych zasiedlanych przez biedną ludność, często powiązaną ze światem przestępczym. W latach 60-tych właściciele tych coraz bardziej niszczejących obiektów zaczęli wynajmować je grupom artystycznym. Dzisiaj dzielnice te cieszą się renomą bohemy, a mieszkania stają się bardzo pożądane i drogie. Także w Paryżu artyści adaptowali na swoje pracownie stare budynki fabryczne. Podobnie w Stanach Zjednoczonych - najczęściej w portach Bostonu i Nowego Jorku - zubożali artyści przystosowywali obiekty magazynowe na mieszkania i pracownie. Tak powstała słynna nowojorska dzielnica SOHO, która obecnie jest synonimem awangardy i luksusu. Nazwa „loft” pochodzi z języka angielskiego i według Słownika Fundacji Kościuszkowskiej oznacza „poddasze”, „galerię” lub „górne piętro”. Definicja ta nie w pełni odpowiada funkcji loftu, zwanego także nietrafnie „mieszkaniem industrialnym”. Lofty – to najczęściej duże obiekty mieszkalne zlokalizowane w halach poprodukcyjnych, fabrykach, magazynach itp. Charakteryzują się wysokimi pomieszczeniami, wysokimi oknami. Są to mieszkania o charakterze otwartym, zazwyczaj pozbawione ścianek działowych (oczywiście z wyjątkiem sanitariatów). Lofty ze względu na ekskluzyw-
62
ną aranżację są wynajmowane (kupowane) głównie przez ludzi kultury, którzy tworzą w nich niepowtarzalny klimat, właściwy dla tej grupy społecznej.
projektantów przygotowujących dokumentację dla tego rodzaju mieszkań o specyficznej architekturze, bardzo różniących się od tradycyjnych lokali.
Moda na lofty mieszkalne dotarła nad Wisłę stosunkowo niedawno, a było to związane z pojawianiem się „na rynku” licznych budynków opustoszałych po zlikwidowanych fabrykach (w Łodzi, Warszawie, Poznaniu, Bydgoszczy, Krakowie, Bytomiu, Gliwicach, Żyrardowie i in.). W dużych miastach o rozwiniętym życiu kulturalnym i sporej grupie zamożnych artystów, malarzy, fotografików, muzyków, kolekcjonerów sztuki itp. pojawiło się i nadal rośnie zainteresowanie loftami. Jest także na nie popyt ze strony bogatych zagranicznych nabywców, przywykłych już do tego rodzaju mieszkań modnych i drogich na Zachodzie.
Przystosowanie postindustrialnych obiektów na cele mieszkaniowe jest kosztowne. Niemało kosztuje badanie stanu technicznego budynku, oczyszczenie z pozostałości po poprzednich użytkownikach, nie mówiąc już o ograniczeniach konstrukcyjnych, a także - co bywa niekiedy uciążliwe - współpracy z konserwatorem zabytków, który wymaga dostosowania adaptowanego obiektu do wymogów historycznej architektury, zdobnictwa itp.
W ślad za popytem tworzy się swego rodzaju specjalizacja developerska ukierunkowana na zakup pofabrycznych obiektów, a następnie ich adaptację na lofty. Równocześnie pojawia się nowa specjalizacja
Spektakularnym przykładem komplikacji była konieczność dezaktywizacji pozostałości rtęci w adaptowanym na lofty pofabrycznym obiekcie nieczynnej wytwórni świetlówek im. Róży Luksemburg w Warszawie. Uwarunkowania marketingowe powodują, że developerzy rzadko przekształcają pofabryczne budynki wyłącznie na lofty