Dzieci z jeziora Olaf Brzeski
.. .. .. .. .. .. ................... .. .. .. . .... . .. .. .. .. .. .......... ... ... ... . . . . . ... .... . .. .. ... ... ... ... ... ... ....... ... ... .. .. ... .. . . .. .. ... ... .... ... ... .. .. .. .. . . ... .. .. .. .. .. . .. .. ... ... ... ... . . . .. . . ... ................ .......... ... ... .. .. .. .. ... ... ... .. .. .. .... .. .. .. .. ... ... .. .. .. ... .. ... .. .. .. . .. .. .. .. ... ... .. .. .. .. ... .. .. ... ......... ... ... .... .... ... ... ... ... ... .. .... .. .. .. .. .......... .. ... .. .. .. .. .. ... ... . .. ... .. .. . . . .. ... .. .. .. .. .. .. .. ... ... ... .. . . . .. .. . . . . . . .. .. .. .. ... ... .. .. .. .. .. .. .. . . . .. .. .. .. ... . . . . . ... ... ..... .. .. .. .. .. .. .. . .. .. . .. .. ... .................... .. ... . .. ... ....... .. .. .. ... ..... .. .. .. ... ... ... .. .. . ...... ... . . ..
Dzieci z jeziora ilustracje:
Olaf Brzeski
Bunkier Sztuki 2012
Edward miał siedem lat, kiedy ojciec po raz pierwszy zabrał go na wakacje. Tata Edwarda mieszkał w wielkim mieście i zajmował się wielkimi sprawami. Dlatego widywali się rzadko. Latem pojechali do drewnianego domu otoczonego ogrodem. Za siatką znajdowało się jezioro. Ojciec natychmiast zamknął furtkę na klucz i powiedział, że Edward pod żadnym pozorem nie może zbliżać się do wody. Chłopcu wcale to nie przeszkadzało, bo na długo przed wyjazdem tata opowiedział mu jak to będą wspinać się na drzewa, puszczać kółka, kopać piłkę, strzelać z łuku, a wieczorem rozpalą ognisko. Tak powiedział, a potem wsiadł do swojego wspaniałego srebrnego samochodu. Stało się jednak inaczej. Ojciec pracował do późna, a potem spał długo i prosił, aby go nie budzić. W ciągu dnia, owszem, wypuścił strzałę i kopnął piłkę, ale większość czasu spędzał, śledząc wykresy splątane na ekranie. Jego telefon dzwonił bez przerwy. Jakiś niedobry „człowiek z daleka” nieustannie poganiał ojca. Ojciec odpowiadał, że niedługo skończy pracę i akcelerator ruszy. Potem siadał na tarasie, uderzał w klawisze i zerkał na bawiącego się Edwarda. 4
Przez pierwsze dni ich wspólnego wyjazdu chłopiec bawił się w centralnej części ogrodu – posyłał strzały w kierunku gałęzi i celował piłką do bramki, której nikt nie bronił. Po drugiej stronie siatki dokazywali inni chłopcy. Było ich czterech albo pięciu. Przychodzili tuż przed zmrokiem. Ojciec widział tylko ich sylwetki, chude i spłaszczone, jakby w pośpiechu wykrojone z cienia. 6
Pewnego wieczoru Edward zapytał ojca, czym tak naprawdę się zajmuje i co to takiego ten akcelerator. Ojciec odpowiedział, że jest fizykiem i rozpędza cząstki. Oczy chłopca zrobiły się wielkie, a ojciec rzekł: – Cały świat zrobiony jest z cząstek. Takich malutkich kruszynek. A akcelerator to taka maszyna, która zmienia cząstki w strumień. Dzięki niemu strumień płynie coraz szybciej i szybciej. Sęk w tym, że teraz nam się zepsuł i próbujemy go naprawić. Koledzy w instytucie potrzebują moich wyliczeń, rozumiesz?
8
Edward pomyślał chwilę i zapytał, czy mógłby czasem przejść za siatkę, nad jezioro. Poznał fajnych chłopaków i chciałby bawić się z nimi, jeśli oczywiście może. – Oczywiście, że możesz – odparł ojciec. – Niech przyjdą do nas na działkę. Nie ty do nich, ale oni do nas. Nie chcę, żebyś zbliżał się do wody. – Ale oni pływają cały czas! Tak mówią. Pływają w jeziorze od dawna. – Może są starsi od ciebie? Myślę, że rodzice twoich przyjaciół powinni się zastanowić nad tym, co robią ich dzieci. Niech ci chłopcy przyjdą do nas. Źle im będzie? Powiedz sam… Edward spuścił głowę, jak zawsze, kiedy próbował pogodzić się z losem. Wspiął się na kolana ojca, mocno go objął i rzekł: – No ale tato, tato, oni mówią, że nie mogą przyjść. Mówią, że nie mogą odchodzić od wody. Mówią, że na to jest za późno.
10
Ojciec mu nie odpowiedział. Położyli się razem na łóżku. Tata Edwarda opowiadał chłopcu o cząstkach, o tym, jak rozpędzają się coraz szybciej i szybciej, wyprzedzając po kolei najlepszych biegaczy: geparda i strusia pędziwiatra. Pędzą przez czas i przestrzeń, śmieją się uradowane tym, że nikt nigdy ich nie dogoni. Z czasem ojciec zauważył, że Edward już nie interesuje się łukiem, piłką i drzewem, tylko czeka na kolegów. Zjawiali się wraz z zachodem słońca. Szeptali przez siatkę, coś sobie pokazywali. Ojciec obserwował ich z tarasu. W końcu odłożył laptopa i zszedł na rozgrzaną trawę. Edward klęczał po jednej stronie siatki, chłopcy po drugiej. Najwyższy z nich rysował coś patykiem na ziemi. Gdy ojciec zbliżył się do niego, chłopcy poderwali się i rozbiegli niczym spłoszone zwierzęta. Najwyższy chłopiec wskoczył do wody, niemal bez plusku.
11
Wieczorem Edward zapytał: – Tato, a czy cząstki mogą się rozpędzić do świata pomiędzy? – Cóż, nie wiem za bardzo co to ten świat pomiędzy – odpowiedział ojciec. – No bo chłopcy mówili mi, że są trzy światy, wiesz tatusiu? Ten, w którym jesteśmy my, ten do którego poszła babcia i jeszcze jeden, ten na dnie jeziora. Ojciec zwalczył w sobie ukłucie niepokoju i odpowiedział, że nigdy o takim świecie nie słyszał, ale jeśli rzeczywiście istnieje, to kto jak kto, ale strumień cząstek na pewno tam dotrze. Potem opowiedział jeszcze raz jak cząstki lubią się rozpędzać i zamilkł w połowie historii, zasłuchany w spokojny oddech śpiącego syna. Zrobił sobie kawę i usiadł przed komputerem. Śledził skomplikowane ciągi cyfr, poprawiał tabele, wykręcał wykresy, aż zasnął z głową złożoną na klawiaturze.
12
Obudziło go pluśnięcie. Jakby ktoś wrzucił wielki kamień do jeziora. Poderwał się znad komputera i zszedł do sypialni. Łóżko Edwarda było puste. Nawoływał syna, ale dom odpowiedział ciszą. Przerażony i bosy wybiegł do ogrodu. Przeskoczył przez siatkę i znalazł się nad jeziorem. Wszedł po pas do chłodnej wody. Wołał raz za razem: „Edward, Edward!”. Już chciał nurkować, gdy dostrzegł znajomą sylwetkę, kucającą niedaleko przy brzegu. Porwał Edwarda w ramiona i poniósł go w stronę domu. Chłopiec był mokry. Ojciec mówił, że bardzo go przeprasza i przenigdy nie dopuści do czegoś podobnego. Z każdym krokiem Edward robił się coraz cięższy. Ojciec w końcu postawił go na ziemi i krzyknął z przerażenia. To nie był Edward, lecz jeden z tamtych chłopców. Bardzo blady, o skórze jak łuska i rybich oczach. 13
– I co? – zapytał drwiąco tamten chłopiec. – Coś głupi narobił? Teraz Edward bawi się z nami! I będzie się bawił z nami! Już zawsze! – skrzeknął i skoczył ponad siatką. Rozeszły się kręgi na wodzie.
14
15
Ojciec chwycił za telefon, ale ręka zamarła mu nad klawiaturą. Już wiedział, co powinien zrobić. Czy cząstki mogą się rozpędzić do świata pomiędzy? Ojciec wsiadł do swojego pięknego, srebrnego samochodu. Przejechał przez ogród, miażdżąc krzaki. Skręcił w stronę jeziora i zatrzymał się, nie gasząc silnika. Wybrał numer pogotowia ratunkowego. Denerwował się, bo musiał długo czekać na połączenie. Zgłosił wypadek, podał adres. Wyrzucił telefon. Piękny, srebrny samochód popędził po trawie i przebił się przez siatkę. „Oby zdążyli”, pomyślał ojciec, a gdy uderzył w taflę jeziora, wydało mu się, że jest tylko cząsteczką w strumieniu i pędzi przed siebie, w mrok.
Ocknął się w ogrodzie. Słońce stało wysoko. Między drzewami bawił się Edward i chłopcy z jeziora. Ojciec ruszył w ich kierunku. Nawoływał syna. Obiecywał, że od dzisiaj wszystko będzie inaczej. Spędzą razem resztę wakacji. Będą się bawić od rana do wieczora. Edward odpowiedział: – Mówiłeś tak już wcześniej! Okłamałeś mnie. Pochwycił łuk i wystrzelił strzałę w powietrze. Chłopcy z jeziora głośno się zaśmiali! Ojciec rozejrzał się i pojął, że ogród nie do końca jest ogrodem. Powietrze było gęste jak woda. Między gałęziami wiły się rybie kształty. Od północy nadciągała czarna chmura. Grzmiało.
16
17
– Lepiej chodźmy stąd! – wołał ojciec. – To nie są twoi przyjaciele! – A ty? Jesteś moim przyjacielem? – zapytał Edward drwiąco, ale opuścił łuk. – Tak. Przyjaciele popełniają błędy. Potem próbują je naprawić. Ja… – chciał jeszcze coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. Chmura na północy nie była chmurą, lecz ogromną rybą o złośliwych oczach, z paszczą pełną płomieni. Sunęła prosto na nich. A chłopcy z jeziora próbowali zająć Edwarda zabawą… Ojciec podbiegł do nich i chwycił syna w ramiona. Edward bronił się ze wszystkich sił. Wołał, że tylko tutaj będzie szczęśliwy. Ojciec szepnął: – Czasem nawet ten, kto do tej pory kłamał, raz może powiedzieć prawdę. Synku, patrz!
22
Straszny potwór był tuż przed nimi i Edward przestał się wyrywać. Ojciec skoczył. Stało się dokładnie to, co przewidywał. Wybili się lekko i popłynęli ku górze. Mijali małe rybki między gałęziami. Chłopcy z jeziora wygrażali sinymi pięściami. Najwyższy z nich, o wielkich oczach i cienkich ustach, próbował schwycić ojca za kostkę. Za późno. Ojciec i syn popłynęli ku górze. Głodna paszcza zamknęła się tuż poniżej. Żaden z nich nie pamiętał, co się potem stało. Czyje ręce wyciągnęły ich z jeziora? Jak znaleźli się w tym jasnym korytarzu? Kto otulił ich kocami i przyniósł herbatę? To było nieważne. Ojciec nie wypuszczał syna z ramion, a syn nie chciał być z nich wypuszczony. Świeciło mocne światło. – Tato, a w którym świecie teraz jesteśmy? W naszym, czy tym, co babcia? Były to pierwsze słowa, jakie wypowiedział tej nocy. Ojciec zamilkł z otwartymi ustami. Postacie w bieli krążyły zaaferowane między licznymi pokojami. Panowała cisza. Ojciec chciał zobaczyć, dokąd prowadzi korytarz. Co jest za oknem? Edward przytrzymał go za rękę. – Nie wiem, gdzie jesteśmy – odpowiedział ojciec. –Ale ważne, że jesteśmy razem. 25
Dzieci z jeziora Autor: Łukasz Orbitowski Ilustracje: Olaf Brzeski Pomysłodawczyni i redaktorka serii: Anna Bargiel Konsultacja merytoryczna: dr Monika Nęcka Redakcja i korekta: Karolina Więckowska Projekt graficzny i skład: Agata Biskup ISBN: 978-83-62224-17-3 Wydawca: Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki, 31-011 Kraków, pl. Szczepański 3a, tel.: +48 12 422 40 21, +48 12 422 10 52, fax: +48 12 421 83 03, www.bunkier.art.pl, sekretariat@bunkier.art.pl, Dyrektor: Piotr Cypryański Nakład: 1000 sztuk, Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Książka jest dostępna na licencji Creative Commons: Uznanie Autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0. Treść licencji jest dostępna na stronie: www.creativecommons. org/licenses/by-sa/3.0
.................... .... ... ... ... ... . . . .. ................. ... ... .. .. .. . . . .. .................... ... .. .. .. ... .. .. .. .............. ... ... .. .. .. .. .. .. .. . . ... ... ... .. .. . .. ... ... .. .. . . . . ... .............. ... ... .. .. .. .. .. .. .. ... ... ........ .. .. .. ... . . . . .......... ... ... .. .. . .. ........ .. . . . . . ... ... ... ......... .. .. . .. .. .. .. .. .. ... ... ... ... ... .. .. .. . .. .. .. .. .. .. ... ... ... ... .. .. .. . . .......... .. .. .. ... ... ... ... .. .. .. .. .. .. .. .. .. .. . ... ... ... .. .. .. .. .. .. .. .. .. .. ... . ... ... .. .. .. .. .. . . . .. .. .. .. .. .. ... .. .. .. .. .. .. .. .. ............... ... .. .. . . . . . .. .. ... .. . . . . ... .. .. .. .. .. . 27
Dzieci z jeziora to bajka o chłopcu, który spędzał lato ze swoim ojcem i o tym, że cały świat zbudowany jest z cząstek. To także opowieść o prawdziwej przyjaźni. Seria Małego Klubu Bunkra Sztuki to cykl książek dla dzieci powstający we współpracy zaproszonych autorów i artystów wizualnych. Książki wpisują się w tradycję tak zwanych picture books, w których ilustracje i tekst są równie ważne i pozostają ze sobą w dialogu. ukasz Orbitowski (ur. 1977) Pisarz i publicysta. Laureat licznych nagród i stypendiów. Mieszka w Krakowie i Kopenhadze. Olaf Brzeski (ur. 1975) Studiował rzeźbę w ASP we Wrocławiu. Dwukrotny stypendysta Młodej Polski. Brał udział 28w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Książka rekomendowana starszym dzieciom