SS Gomag Basketball - Polish

Page 1

Ta m , g d z i e s p o r t ł ą c z y s i ę z w i a r ą

Greivis Vasquez

2

Kevin Durant

10

Stephen Curry

6

Dikembe Mutombo

14

Jeremy Lin

18


KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU: PORTUGALSKI

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

(BRAZYLIJSKI)

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU: PORTUGALSKI

(EUROPEJSKI)

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ GAZETĘ W WYBRANYM JĘZYKU:

ARABSKI

FRANCUSKI

KOREAŃSKI

HISZPAŃSKI

ANGIELSKI (BRYTYJSKI)

NIEMIECKI

MANDARYŃSKI

TAGALSKI

ANGIELSKI (AMERYKAŃSKI)

JAPOŃSKI

POLSKI

ROSYJSKI

TAMILSKI


14

Greivis Vasquez:

Rick Madonik/Getty Images

Greivis Vasquez, wenezuelski obrońca grający w Toronto Raptors, wie, że jego siła pochodzi od Boga, i chętnie o tym mówi

06

Dikembe Mutombo jest być może największym filantropem w sporcie — nie tylko pod jednym względem

Clay Patrick McBride/Getty Images

02

Dikembe Mutombo:

18

Jeremy Lin:

Wiara pomogła Jeremy’emu Linowi utrzymać się w lidze NBA i zaprezentować się międzynarodowej publiczności

Stephen Curry:

Rocky Widner/Getty Images

Stephen Curry uczy się służyć

10

Kevin Durant:

Layne Murdoch/Getty Images

Gwiazdor NBA Kevin Durant rozpoczął karierę jako najmłodszy zawodnik w lidze z najwyższą liczbą punktów i zdobył złoty medal olimpijski podczas Mistrzostw Świata FIBA, reprezentując Stany Zjednoczone, ale prowadzi spokojny tryb życia, bo stara się być bliżej Boga

Andrew D. Bernstein /Getty Images

1



Greivis Vasquez, wenezuelski obrońca grający w Toronto Raptors, wie, że jego siła pochodzi od Boga, i chętnie o tym mówi

Elsa/Getty Images

Rick Madonik/Getty Images

reivis Vasquez był niezwykle przejęty, że będzie trzecim Wenezuelczykiem grającym w NBA. Został wybrany jako 28. gracz w pierwszej rundzie naboru do NBA w 2010 roku. „To błogosławieństwo od Boga, że gram w lidze” — mówi Vasquez, który powierzył się Chrystusowi w wieku 17 lat, jako uczeń amerykańskiej szkoły średniej. Razem z kolegą szkolnym, Kevinem Durantem, zawodnikiem Oklahoma City Thunder z ligi NBA, Vasquez spotkał w szkole średniej „naprawdę dobrych ludzi”, którzy zbliżyli go do Boga. Co rano po przebudzeniu Vasquez klęka do modlitwy. Modli się za kraj, trenerów i kolegów z zespołu, za krewnych i za przeciwników, żeby nie odnieść kontuzji. „Lubię się modlić za nich wszystkich” — mówi. „Jestem dumny z tego, że codziennie się modlę. Jestem dumny, że jestem chrześcijaninem. Nie kryję siły mojej wiary i miłości do Boga. Daję wielu ludziom świadectwo, jak ważny jest dla mnie Bóg i kroczenie drogą wiary. „Cokolwiek robię, robię dla Niego. (Jezus) jest wszystkim. Jest moim sercem. Jest moim życiem. Zrobił dla mnie tak wiele, że muszę poświęcić Mu życie. Bóg ma wobec mnie plan. Bóg wie i rozumie, czym chcę się zajmować w życiu. Chcę tylko zawsze Go sławić”.

3


Podczas wyjazdów Vasquez przed meczem uczestniczy we mszy i modli się razem z zawodnikami drużyny przeciwnej. Nauczył się na pamięć ulubionego fragmentu Pisma Świętego: Listu do Rzymian (Rz 8). Poznał blaski i cienie gry w lidze NBA, ale ufał Bogu „na każdym kroku. Dlatego Bóg jest tak ważny” — mówi. „Wzlotów i upadków jest wiele. Przyjmuję wszystko, co Bóg mi zsyła. On daje mi siłę, żebym mógł wypełniać moje obowiązki. Jestem chrześcijaninem, który chce postępować właściwie także wtedy, gdy nikt nie patrzy” — mówi Vasquez. Dawny kolega z drużyny Memphis, Zach Randolph, zauważył to podczas gry w jednym zespole z Vasquezem. Randolph określa Vasqueza jako „wzór” i uważa, że to skromny zawodnik, który kocha koszykówkę i ma „świetny charakter”. „Najbardziej podoba mi się jego zamiłowanie do koszykówki” — komentuje dawny kolega z klubu, Marc Gasol. „Ma spory talent. W wielu sprawach ma słuszność. Wywodzimy się z jednej kultury i Vasquez ma tę pasję, którą bardzo lubię”. Inny dawny kolega z drużyny, Mike Conley, określa Vasqueza jako „interesującego zawodnika”, który „ma zapał do nauki”. Sam Vasquez mówi o sobie: „Wiele z siebie daję. Kiedy się wiele z siebie daje, można się spodziewać dobrego”. Vasquez podjął duchowe zobowiązanie, żeby zachować wiarę „bez względu na wszystko”. A jaka jest jego największa nagroda? Mam w sercu Jezusa Chrystusa. Składam wszystko w Jego ręce. Żyję łaską. Nie zasługuję na żadną z rzeczy, które mam. Jestem wdzięczny za to, co dał mi Bóg. Chcę czynić dobro bliźnim i prowadzić ludzi do Boga”.

Greivis uważa całe swoje życie, w tym uprawianie sportu, za wyraz czci wobec Boga, który dał mu talenty.

4


5


Photos by Rocky Widner/Getty Images

K

ontuzje Stephena Curry’ego na boisku mogłyby mu łatwo przesłonić wszystkie aspekty życia i wszystkie powody do szczęścia. Losy Curry’ego, wybranego podczas naboru NBA w 2009 roku z numerem siódmym, w sezonie 2011–12 nie potoczyły się zgodnie z jego oczekiwaniami: z powodu urazu kostki opuścił 40 z 66 meczy. Był to zdecydowanie najbardziej frustrujący sezon w jego koszykarskiej karierze. W poprzednim sezonie osiągnął średni wynik 18,6 punktów na mecz i pomógł reprezentacji Stanów Zjednoczonych wejść do Mistrzostw Świata w Koszykówce FIBA. Ayesha Curry zastanawia się, z czego to wynika, że Stephen codziennie wraca do domu, dźwigając na barkach ciężar odpowiedzialności gracza zespołu Golden State Warriors oraz frustrację wynikającą z kolejnych kontuzji kostki, operacji i rehabilitacji, i nie okazuje ich rodzinie. Żona zawodnika — którą poznał w wieku 15 lat w przykościelnej grupie dla młodzieży — uważa, że to dzięki jego opanowaniu. Czasami mówi do męża: „Stephen, nigdy nie słyszałam, żebyś się na coś skarżył”. Twierdzi, że dość często dzieli się z nim taką refleksją. Stephen postrzega sprawy w odpowiedniej perspektywie. Ani nie zadziera nosa, ani nie jest uniżony. „To było naprawdę ciężkie półtora roku przez te kontuzje kostki” — komentuje Ayesha. „Ale ani razu nie zauważyłam, żeby się skrzywił… Do tego stopnia, że byłam zdumiona i zaskoczona. Jak można nie dać po sobie poznać rodzinie, że się przeżywa taki stres? Wraca do domu z uśmiechem, zadowolony. Jestem mu za to wdzięczna. „Nigdy nie jest tak naprawdę przygnębiony. W pewnym stopniu chyba dlatego, że wie, jakie ma szczęście, i wszystkie te cudowne rzeczy, które mu się przydarzyły w życiu, są ważniejsze niż te, które niezupełnie się udają”. Już fakt, że Stephen Curry był przy porodzie własnego


7


dziecka w szpitalu, coś o nim mówi: Chce być przy rodzinie. Chce być przy rodzinie bez względu na wszystko. Chociaż zawirowania na boisku naznaczyły jego koszykarską karierę, o jego życiu osobistym decydują prywatne powody do radości. Ale gdy czyjąś historię pisze Bóg, Stephen i Ayesha twierdzą, że często stawia On człowieka w obliczu niezrozumiałych sytuacji, które zmuszają do rozwoju i zaufania Mu. To w życiu rodzinnym Stephena przejawia się głębia jego osobowości: jego dążenie do bycia przywódcą i prowadzenia rodziny w dobrym kierunku oraz jego żarliwa wiara. „On (Bóg) dał mi ważne zadanie” — mówi Stephen. „Ośmielił mnie, żebym naprawdę stał się duchową głową domu, do czego powołał każdego mężczyznę. Kiedy jest się samemu, łatwo skupiać się na sobie, ale gdy odpowiada się za innych — emocjonalnie, duchowo, fizycznie — to co innego. Dla mnie bycie kimś, do kogo wszyscy zwracają się po opiekę duchową, prowadzenie rodziny w dobrym

Stephen był spokojny i opanowany, wiedząc, że nawet przez jego kontuzje działa Bóg; wierzył, że wszystko służy dobru tych, którzy kochają Pana.

kierunku, to duża odpowiedzialność, ale jestem Bogu niezwykle wdzięczny za tę rolę”. Ayesha wspomina, że oboje ze Stephenem mają na telefonach aplikację z tekstem Biblii i co rano wspólnie ją czytają albo się modlą. „Jest fantastyczny” — mówi. „Nie potrafię tego nawet w części wyrazić; tego, jak się budzę i widzę jego niesamowity charakter i siłę”. Stephen podejmuje się roli przewodnika zarówno na boisku, jak i poza nim. Czuje powołanie nie tylko do przewodzenia rodzinie. „Moim najważniejszym zadaniem jest być mężczyzną i dzieckiem Bożym. Rodzina zdecydowanie pomaga mi pod tym względem, bo jeśli moja wiara ich unosi i są szczęśliwi, wiem, że dobrze postępuję”. „Świadomość tego, że mogę być na arenie (koszykarskiej) bardzo wzmacnia pokorę. Uważam, że Bóg postawił mnie w tej sytuacji, żeby zmienić postrzeganie tego, co to znaczy być człowiekiem Bożym i zawodnikiem NBA. Chcę wykorzystywać dary Boże na boisku, żeby sławić Jego imię. Przede wszystkim dlatego gram w koszykówkę”.



Gwiazdor NBA Kevin Durant rozpoczął karierę jako najmłodszy zawodnik w lidze z najwyższą liczbą punktów i zdobył złoty medal olimpijski podczas Mistrzostw Świata FIBA, reprezentując Stany Zjednoczone, ale prowadzi spokojny tryb życia, bo stara się być bliżej Boga „(Kevin jest) bardzo skromny” — wspomina jego dawny kolega z klubu, Jeff Green. „Stoi na czele drużyny i wielu chłopaków za nim podąża. Przez swoje działania i sposób bycia pomaga zawodnikom się doskonalić. W ten sposób koledzy po prostu lubią z nim przebywać”.

Nie ma pewności jutra

Dla Duranta idea doceniania życia jest głęboko zakorzeniona w rzeczywistości. Trener Duranta, Charles Craig, został zamordowany przez gang wskutek pomyłki. Od tamtej pory Durant nosi bluzę z numerem 35 na pamiątkę Craiga, który w chwili śmierci miał 35 lat. „(Kevin) przeszedł próbę” — uważa komentator telewizyjny Brian Davis. „Kiedy w młodym wieku dostajesz taką lekcję życia, możesz z niej wyciągnąć różne wnioski. Kevin postanowił zaakceptować te złe chwile i zmienić je w coś pozytywnego. Doszedł do wniosku, że nie ma pewności jutra, i postara się żyć dzisiaj tak dobrze, jak tylko potrafi, a jeśli dane mu będzie także jutro, będzie jeszcze lepszy”.

Korzenie tkwią w rodzinie i w prawdzie

10

Layne Murdoch/ Getty Images

Chris Covatta / NBAE via Getty Images

Zrównoważenie Duranta można także przypisać jego rodzinie i gruntownemu rozumieniu wiary. „Zawsze mnie intrygowało to, jak się znaleźliśmy w tym punkcie” — mówi. „Z czego wynika nasze postępowanie? Kto nas takimi uczynił? Mama zawsze sadzała mnie na krześle i rozmawiała ze mną; mam też nauczycieli duchowych, którzy pomagają mi w potrzebie”. Teraz w sezonie regularnie bywa w kaplicy, korzysta z opieki przewodnika duchowego i wsparcia kolegów z zespołu, żeby pewniej „kroczyć z Bogiem”. „Biblia chwali pokorę i zawsze staram się ją zachowywać” — mówi Durant. „Muszę być wdzięczny Panu za dary, które mi zesłał. Moim podziękowaniem wobec Niego jest pokora i dążenie, żeby jak najwięcej z siebie dawać. Nie mogę zboczyć z tej drogi”.


11


Do ruchu „in sport” należą sportowcy, którzy chcą się rozwijać jako pokorni słudzy wraz z kolegami z zespołu. Sukces na arenie międzynarodowej 2010 NBAE/ Getty Images

Duranta uznano za „Debiutanta Roku” w NBA po pobiciu przez niego czterdziestoletniego rekordu: osiągnięciu średniej 20,3 punktu na mecz. Wkrótce stanął na czele klasyfikacji NBA pod względem liczby zdobytych punktów (30,1 na mecz) i w wieku 12


W 2014 roku uzyskał kolejne nagrody: przyznano mu tytuł „Najcenniejszego Zawodnika NBA”. Te doświadczenia zwiększyły jego pewność siebie i dały mu większą siłę przebicia jako liderowi zespołu Oklahoma City. Durant przygotowywał się do tej roli od początku. „(Menedżer) Sam Presti i trener Scott Brooks zgodnie twierdzą, jak to dobrze dla drużyny i dla organizacji, że ich najlepszy zawodnik jednocześnie najwięcej z siebie daje.

Obiecujące oznaki

21 lat został najmłodszym rekordzistą punktowym w lidze. Podczas Mistrzostw Świata FIBA w Turcji był jedną z gwiazd drużyny. Durant, który podczas półfinału z Litwą w Mistrzostwach Świata pobił amerykański rekord, zdobywając 38 punktów, osiągnął średni wynik 22,8 punktu w rozgrywkach po drodze do złotego medalu i uzyskał tytuł „Najcenniejszego Zawodnika” rozgrywek po tym, jak poprowadził amerykański zespół do pierwszych Mistrzostw Świata FIBA od 1994 roku. „To było niewiarygodne uczucie” — wspomina. „Nie potrafię wyrazić, jak bardzo byłem podekscytowany, gdy dobiegł końca mecz o złoty medal, który wygraliśmy. Czułem się, jakbyśmy zostali mistrzami NBA. Wspaniale było pomyśleć o wszystkich w Stanach, zjednoczyć siły z chłopakami i osiągnąć coś,

co wszystkim wydawało się poza zasięgiem naszej drużyny”. Dwa lata później Durant pomógł reprezentacji Stanów Zjednoczonych sięgnąć po złoty medal podczas Igrzysk w Londynie podobnie jak podczas Mistrzostw Świata FIBA w Turcji.

Durant uzyskał prawo kierowania zespołem na boisku, więc wywiera silny wpływ na kolegów z drużyny również prywatnie. Były skrzydłowy klubu Thunder, Etan Thomas, napisał na blogu: „Wszyscy widzą, że (Durant) przed meczem idzie do kaplicy i też zaczynają tam bywać. Wszystko zaczyna się od niego, a kiedy się ma takiego lidera, rzeczy zmierzają w dobrym kierunku”. Oddajmy głos samemu Durantowi: „Dobrze, że inni (w NBA) też podążają Bożą ścieżką. W lidze jest tyle obowiązków. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, skąd pochodzą ich dary, i jak je wykorzystują na parkiecie. Zawsze dobrze jest im wskazać, skąd się to wszystko wzięło. Cieszy mnie, że inni gracze ligowi postępują tak samo”. Gdy górę biorą emocje, Durant wraca po prostu do punktu wyjścia. „Wcale nie jestem idealny” — wyznaje. „Muszę się wiele nauczyć, żeby zbliżyć się do Boga, ale mam nadzieję, że nie zejdę z tej ścieżki. Być może zrobię kilka kroków naprzód i kilka w tył, a później znowu naprzód, ale chcę się doskonalić”.

13


14

Clay Patrick McBride/ Getty Images



ikembe Mutombo to gigantyczny człowiek. Jego wzrost (2,18 m, czyli 7 stóp i 2 cale) sprawiał, że ten były środkowy NBA górował nad większością innych zawodników w lidze. Uważany za jednego z najbardziej wyróżniających się graczy obrony wszech czasów, Mutombo czterokrotnie zdobywał nagrodę dla „Gracza Obrony NBA Roku” i zepchnął legendarnego Kareema Abdul-Jabbara na trzecie miejsce wśród najczęstszych blokujących w historii NBA. Dawna gwiazda koszykówki najbardziej wyróżnia się jednak w dziedzinie filantropii . Mutombo został przez gazetę New York Daily News nazwany „najwyższym filantropem NBA”; jego serce jest równie wielkie, jak jego wzrost — nie zapomina o potrzebach rodzinnej Afryki. Przyczyna jego działań charytatywnych jest dwojaka. Po pierwsze, jest wyznawcą Jezusa Chrystusa i przestrzega biblijnego nakazu pomagania potrzebującym. Po drugie, chociaż obecnie jest zamożnym zawodowym sportowcem, pamięta, jak to jest być biedakiem. „Urodziłem się i wychowałem w Demokratycznej Republice Konga. „Jeśli ktoś się urodził w kraju zmagającym się z nędzą, bez względu na koleje losu zawsze pamięta, skąd się wywodzi.” „Wpływa na osoby, które mogą coś zmienić w sytuacji, czy to na zawodowych sportowców, którzy poświęcają swój czas i pieniądze, czy na lekarzy i przywódców rządu, którzy służą swymi talentami biedakom, którzy tak długo byli zaniedbywani. Dikembe Mutombo to uosobienie filantropa.” Podczas misji dobrej woli w imieniu NBA Mutombo odwiedził targ w Mozambiku. „Jako dziecko pracowałem kiedyś na takim targu w małej firmie mojego ojca. Sprzedawałem chleb, ser i kiełbasę” — wyjaśnił Mutombo. „Ojciec budził mnie co rano o 5.30 i pracowałem

16


u niego, dopóki nie musiałem wyjść do szkoły na ósmą. W ten sposób zarabiałem na moje lekcje. Ojciec był biedny”. Pod koniec wizyty w Mozambiku Mutombo zauważył: „Wierzę, że w oczach Boga wszyscy jesteśmy równi i że Ewangelia uczy, jak możemy przysłużyć się ludzkości”. Trudno się więc dziwić, że za swoje niesłabnące wysiłki Mutombo był wielokrotnie nagradzany. Jest ojcem szóstki dzieci (w tym czwórki adoptowanych). Liga NBA przyznała mu nagrodę za filantropię. Serwis Sporting News uznał go za jednego z „porządnych gości w sporcie” (Good Guys in Sports). Mutombo znalazł się także w gronie 20 laureatów nagrody Service Award przyznawanej przez prezydenta Stanów Zjednoczonych — jest to najwyższe amerykańskie wyróżnienie dla woluntariuszy. Jednym z wielkich wyróżnień filantropa było umieszczenie jego nazwiska na prestiżowej liście gości podczas wygłaszania przez prezydenta George’a W. Busha orędzia o stanie państwa w 2007 roku. Mutombo

Dikembe jest odzwierciedleniem serc tych sportowców, którzy chcą miłosiernie służyć innym i odwdzięczyć się za liczne dary otrzymane od Boga. Jest wzorem tego, jak czynić dobro wobec bliźnich.

powiedziałby oczywiście, że największym wyróżnieniem byłoby dla niego uznanie jego nieustannych wysiłków na rzecz ojczyzny i Boga. Ale to nie nagrody, ale miłość bliźniego sprawiają i będą sprawiać, że Mutombo będzie wybitnie służył biednym w każdej sprawie, jaką weźmie sobie do swojego wielkiego serca.

Joe Murphy/ Getty Images 17



B

Andrew D. Bernstein/Getty Imagess

nie wiedział, czy będzie mieć pracę i czy będzie go stać na wynajęcie mieszkania. Historia Lina jest wyjątkowa, bo jej bohater głosi Chrystusa i nie wstydzi się mówić o swojej wierze. Lin, pierwszy zawodnik NBA chińskiego (tajwańskiego) pochodzenia, przy sprzyjającej okazji zadziwił fanów swoim zapałem, etosem pracy i prawdziwą skromnością — czyli przeciwieństwem cech wielu współczesnych sportowców przyzwyczajonych być w centrum uwagi. Podczas tych pierwszych siedmiu meczy, gdy objawił się fenomen Lina, zawodnik zapewnił Knicksom rekordowy wynik 7-0 i zanotował średnio 24,4 punktów i 9,1 asyst; był

Brian Babineau/Getty Images

yła to prosta prośba. Pozwól mi zostać w zespole New York Knicks. O to prosił przed meczem Jeremy Lin 27 stycznia 2012 roku, na wspólnej modlitwie w kaplicy z kolegą z zespołu i przyjacielem — Landrym Fieldsem, kolegą z zespołu Jerome’em Jordanem i skrzydłowym Miami Heat, Udonisem Haslemem. „Kapelan klubu polecił nam wypowiedzieć na głos, o co się modlimy, a ponieważ zbliżał się 10 lutego, właśnie o tym myślałem: żebym tylko został w zespole i mógł z nimi grać do końca roku” — wspomina Lin. „I właśnie to powiedziałem chłopakom”. Dziesiątego lutego miała zapaść decyzja, czy zespół Knicks chce zatrzymać Lina, czy rezygnuje z niego. W dniu tamtej modlitwy mogło się wydawać, że to łatwa decyzja. Lin, odrzucony wcześniej przez dwa zespoły (Golden State Warriors, a później Houston Rockets), do 27 stycznia wziął udział jedynie w dziewięciu meczach jako zawodnik drużyny Knicks, ze średnim wynikiem zaledwie 6,1 minut i 3,6 punktu na mecz. Osiem dni później, gdy Lin zdobył 25 punktów, dając Knicksom wygraną 99-92 w meczu z New Jersey, pojawiło się zjawisko nazwane „szaleństwem na punkcie Lina”: Linsanity. Było to określenie zdumiewającego zainteresowania mediów Linem — absolwentem Uniwersytetu Harvarda, który nocował na tapczanie u brata, a później u Fieldsa, bo

19


Wiara często słabnie, gdy sportowcy ponoszą przegraną mimo modlitwy. Z perspektywy „in sport” modlimy się, żeby nasze czyny lub decyzje jak najlepiej przysłużyły się chwale Bożej.

Andrew D. Bernstein/Getty Imagess

pierwszym zawodnikiem od LeBrona Jamesa w 2003 roku, który zebrał co najmniej 20 punktów i osiem asyst podczas pierwszego startu. Nadszedł 10 lutego i Lin doskonale zagrał podczas meczu.

20

Dorównał gwiazdorowi Kobe’emu Bryantowi i klubowi L.A. Lakers, zdobywając 38 punktów (Kobe miał 34), zapewnił Knicksom wygraną 92-85 i jego 89 punktów zdobytych podczas pierwszych trzech startów okazało się najwyższym wynikiem uzyskanym przez jakiegokolwiek zawodnika grającego na tej samej pozycji od 1976 roku. Zespół Knicks nie miał innego wyboru niż zatrzymać Lina. Pojawiały się jednak kolejne rekordy. Kolejnego dnia Lin zdobył 20 punktów w meczu z Minnesotą (wygranym 100-98) i został pierwszym zawodnikiem w historii NBA, który zebrał co najmniej 20 punktów i siedem asyst podczas pierwszych czterech startów. Trzy dni później zdobył 27 punktów w meczu z Toronto (wygranym 90-87), notując 136 punktów podczas pierwszych pięciu startów i tym samym poprawiając należący do Shaquille’a O’Neala rekord NBA (129 punktów). Popularność Lina była tak duża, że sprzedaż bluz z jego


nazwiskiem w sklepie internetowym NBA osiągnęła najwyższy poziom, i tak powszechna, że dotarła do Chin, gdzie w głosowaniu internetowym fani przyznali mu pierwsze miejsce za grę podczas meczu Rising Stars Challenge — mimo faktu, że zdobył w nim tylko dwa punkty. Popularność Lina była zjawiskiem wyjątkowym — nawet producent lodów oferował przez pewien czas smak o nazwie „Taste the Lin – Sanity” (Spróbuj szaleństwa na punkcie Lina), a firma Nike (później Adidas) wypuściła linię obuwia z jego nazwiskiem. Co jednak najważniejsze, popularność Lina sprawiła, że jego wiara stała się przedmiotem komentarzy i rozmów, bo nie krył się ze swoją modlitwą i przekonaniami. Jeremy przeniósł się do klubu Houston, a obecnie gra w LA Lakers. Wciąż jest tematem rozmów fanów na całym świecie — ze względu na grę na boisku i na wiarę, która towarzyszy mu w codziennym życiu.

21



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.