Nudis verbis przeciwko mitom fragment

Page 1



Co​py​ri​ght to this edi​tion © by Wy​daw​nic​two Pro​hi​bi​ta ISBN: 978-83-65546-24-1 Pro​jekt okład​ki: Maciej Harabasz Wy​daw​ca: Wy​daw​nic​two PRO​HI​BI​TA Pa​weł To​bo​ła-Per​t​kie​wicz www.pro​hi​bi​ta.pl wy​daw​nic​two@pro​hi​bi​ta.pl www.fa​ce​bo​ok.com/Wy​daw​nic​two​Pro​hi​bi​ta Tel: 22 425 66 68 www.twit​ter.com/Mul​ti​bo​okpl Sprze​daż książ​ki w In​ter​ne​cie:


Spis treści Wstęp I Georealizm II Mitologia demokracji III My i oni


Ktoś wresz​cie musi po​wie​dzieć praw​dę. Spra​wa nie może dłu​żej le​żeć odło​giem Nie moż​na cią​gle koło niej cho​dzić z pal​ca​mi na ustach za​cho​wu​jąc tę ci​szę, jaka przy​na​leż​na jest stą​pa​niu wśród ma​je​sta​tu gro​bów po​le​głych. Jó​zef Mac​kie​wicz


Wstęp Na​ro​du nie za​bi​ja się pał​ką ani ka​ra​bi​nem. Nie za​my​ka w wię​zie​niu i nie sta​wia pod ścia​ną. Na​rzę​dziem za​bój​stwa jest za​wsze kłam​stwo – po​wol​na, sku​tecz​na tru​ci​zna, są​czo​na z po​ko​le​nia w po​ko​le​nie. Je​śli ko​mu​nizm po​trze​bo​wał „ide​owe​go” fun​da​men​tu, by uspra​wie​dli​wić lu​do​bój​stwo, to z pew​no​ścią nie szu​kał go dla uza​sad​nie​nia kłamstw. Te, mia​ły być tyl​ko pro​stą kon​se​kwen​cją, na​tu​ral​nym od​pad​kiem mi​lio​nów zbrod​ni, za​bójstw i nie​pra​wo​ści. Któż zwra​cał​by na nie uwa​gę, w kra​jo​bra​zie ła​grów i do​łów z wap​nem? Wszyst​kie „teo​rie” ko​mu​ni​stycz​ne, a w szcze​gól​no​ści od​wo​łu​ją​ce się do hu​ma​ni​zmu, da​wa​ły ali​bi mor​der​com, psy​cho​pa​tom i ban​dy​tom. Uży​wa​no ich tym chęt​niej, im bar​dziej ukry​wa​ły naj​niż​sze in​stynk​ty i osła​nia​ły żą​dzę pa​no​wa​nia nad świa​tem. Dla​te​go błę​dem po​peł​nia​nym pod​czas de​fi​nio​wa​nia ko​mu​ni​zmu, jest do​pa​try​wa​nie się w nim cech fi​lo​zo​fii, ide​olo​gii bądź po​li​tycz​nej dok​try​ny, pod​czas gdy wszyst​kie one sta​no​wi​ły za​le​d​wie na​rzę​dzie dla re​ali​za​cji celu i ni​g​dy nie były ce​lem sa​mym w so​bie. Gdy było to ko​niecz​ne – zo​sta​ły przy​ję​te i za​sto​so​wa​ne, gdy oka​za​ły się zbęd​ne – zmie​nio​no je i od​rzu​co​no. Do​pa​try​wa​nie się w ko​mu​ni​zmie „ce​lów hu​ma​ni​stycz​nych” jest ro​dza​jem naj​cięż​szej aber​ra​cji umy​sło​wej, do ja​kiej mogą być zdol​ni tyl​ko lu​dzie wy​jąt​ko​wo pod​li lub nie​by​wa​le głu​pi. Kłam​stwo, jako naj​głęb​sza ce​cha ko​mu​ni​zmu, jest też jego struk​tu​rą i for​mą ist​nie​nia. Je​śli lu​do​bój​stwo było środ​kiem do wła​dzy, kłam​stwo jest me​to​dą jej spra​wo​wa​nia i spo​so​bem na prze​trwa​nie. A po​nie​waż „świat” do​strzegł tyl​ko zbrod​nie ko​mu​ni​zmu i ni​g​dy nie zde​fi​nio​wał gro​zy kłam​stwa – wła​dza ban​dy​tów i oszu​stów roz​sze​rza się i umac​nia. Roz​be​stwio​ne kłam​stwo, ja​kim ko​mu​nizm wy​peł​nił swój świat i za​in​fe​ko​wał nasz świat anu​lu​je wszel​kie nor​my roz​sąd​ku. Nikt, kto skłon​ny jest wal​czyć o god​ność wła​sną i chce po​zo​stać w zgo​dzie z wła​snym su​mie​niem, nie zgo​dzi się na to, żeby na​zy​wać dzień nocą, ciem​no​tę kul​tu​rą, zbrod​nię przy​zwo​ito​ścią, nie​wo​lę wol​no​ścią – na


mocy de​kre​tu ko​mu​ni​stycz​nych wład​ców. Po​przez kłam​stwo ko​mu​nizm sta​je się wszech​obec​ny, prze​obra​ża się we wła​sność bytu, part​ne​ra ist​nie​nia, ele​ment pan​te​istycz​ny, z któ​rym na​wet ści​na​nie pa​znok​ci ma coś wspól​ne​go. Gro​za kry​ją​ca się w tym sta​nie rze​czy jest nie do po​ję​cia dla lu​dzi … – pi​sał Le​opold Tyr​mand w swo​im Dzien​ni​ku. Gro​za ko​mu​ni​stycz​ne​go kłam​stwa jest na​dal nie​po​ję​ta dla Po​la​ków. W kra​ju, któ​ry przez pół​wie​cze do​świad​czał so​wiec​kiej oku​pa​cji, nie tyl​ko nie po​li​czo​no zbrod​ni, ofiar i win, ale nie pod​ję​to wal​ki z kłam​stwem za​bi​ja​ją​cym wspól​no​tę na​ro​du. Ni​g​dy nie na​zwa​no go po imie​niu i nie po​ka​za​no Po​la​kom. Isto​ta tego kłam​stwa po​le​ga​ła na uzna​niu po​wo​jen​ne​go two​ru za pań​stwo pol​skie, na le​ga​li​za​cji jał​tań​skie​go bę​kar​ta przez de​mo​kra​cje Za​cho​du i zmu​sze​niu nas do uzna​nia oku​pa​cji so​wiec​kiej za stan na​tu​ral​ny. Ja​kub Ber​man, je​den z naj​więk​szych zbrod​nia​rzy–agen​tów so​wiec​kich, in​sta​lu​ją​cych w Pol​sce ko​mu​nizm, nie bez ra​cji wie​rzył, że „suma kon​se​kwent​nie i umie​jęt​nie pro​wa​dzo​nych dzia​łań stwo​rzy nową świa​do​mość”. W bu​do​wa​niu „no​wej świa​do​mo​ści” ko​mu​ni​ści się​ga​li po wszyst​kie środ​ki – znie​wa​la​jąc Po​la​ków ter​ro​rem, ale też za​bie​ga​jąc o zmia​nę men​tal​ność pol​skie​go spo​łe​czeń​stwa. Ten ob​szar, sto​sun​ko​wo naj​mniej roz​po​zna​ny, zde​cy​do​wał o trwa​ło​ści oku​pa​cji so​wiec​kiej i ugrun​to​wa​niu prze​ko​na​nia, ja​ko​by PRL była pań​stwem pol​skim – wpraw​dzie ułom​nym, o ogra​ni​czo​nej su​we​ren​no​ści, jed​nak gwa​ran​tu​ją​cym cią​głość pol​skiej ra​cji sta​nu. Ta​kie prze​ko​na​nie opie​ra​ło się w isto​cie na ak​cep​ta​cji po​wo​jen​ne​go po​rząd​ku i uzna​niu, że jest on efek​tem nie​unik​nio​nych „uwa​run​ko​wań geo​po​li​tycz​nych” i nie może zo​stać zmie​nio​ny bez na​ra​ża​nia nas na cał​ko​wi​tą utra​tę pań​stwo​wo​ści. Je​śli na​wet część Po​la​ków ni​g​dy nie po​go​dzi​ła się z re​pre​sja​mi i ogra​ni​cze​niem wol​no​ści, nie uzna​ła re​guł na​rzu​co​nych przez ko​mu​nizm i nie​mal w ca​ło​ści gar​dzi​ła jego „ide​olo​gią”, do fak​tycz​nej ak​cep​ta​cji, a w kon​se​kwen​cji do le​ga​li​za​cji ko​mu​ni​zmu, wy​star​czył tyl​ko je​den czyn​nik – re​zy​gna​cja z pod​sta​wo​wej dy​cho​to​mii My– Oni i wy​zby​cie świa​do​mo​ści, że ko​mu​nizm jest two​rem cał​ko​wi​cie ob​cym i wro​gim pol​sko​ści. Stąd był tyl​ko krok do po​trak​to​wa​nia ko​mu​ni​stów jako part​ne​rów, na​zwa​nia ich Po​la​ka​mi, a na​stęp​nie no​bi​li​to​wa​nia po​le​mi​ką i ob​da​rze​nia war​to​ścią dys​kur​-


syw​ną. Ce​lem no​wej świa​do​mo​ści, było oswo​je​nie Po​la​ków z ob​cym two​rem i stwo​rze​nie po​wszech​ne​go prze​ko​na​nia, że jest on czę​ścią na​szej toż​sa​mo​ści, czymś zwią​za​nym z pol​sko​ścią, war​tym re​flek​sji in​te​lek​tu​al​nej i miej​sca w hi​sto​rii. By wy​kre​ować taką świa​do​mość i do​głęb​nie za​in​fe​ko​wać pol​skość, na​le​ża​ło za​bić nie tyl​ko au​ten​tycz​ną eli​tę, ale uśmier​cić na​tu​ral​ny me​cha​nizm obron​ny – pol​ski an​ty​ko​mu​nizm, wy​nie​sio​ny z tra​dy​cji nie​pod​le​głej II Rzecz​po​spo​li​tej. To za​da​nie ni​g​dy nie uda​ło się „pol​skim ko​mu​ni​stom”. W cza​sach PRL–u, ze​tknię​cie ko​mu​ni​zmu z pol​sko​ścią, za​wsze ujaw​nia​ło prze​paść tak róż​nych sys​te​mów war​to​ści, ob​na​ża​ło od​ręb​no​ści ję​zy​ka, kul​tu​ry i tra​dy​cji. Na​po​ty​ka​no ją szcze​gól​nie tam, gdzie ko​mu​ni​ści pró​bo​wa​li mie​szać po​rząd​ki; go​dzić pa​trio​tyzm z do​gma​tem in​ter​na​cjo​na​li​zmu lub in​te​gro​wać pań​stwo​wy ate​izm z pol​skim ka​to​li​cy​zmem. Sztu​ka po​łą​cze​nia tych nie​przy​sta​wal​nych świa​tów, uda​wa​ła się tyl​ko osob​ni​kom prak​ty​ku​ją​cym po​sta​wy kon​for​mi​stycz​ne: z jed​nej stro​ny „otwar​tym ka​to​li​kom”, w ro​dza​ju Ma​zo​wiec​kie​go czy Wie​lo​wiey​skie​go, z dru​giej – „mark​si​stow​skim schi​zma​ty​kom”, jak Ku​roń i Mich​nik. Z po​łą​cze​nia tych po​staw stwo​rzo​no za​tem gru​pę de​mo​kra​tycz​nej opo​zy​cji, by zna​leźć w niej part​ne​rów do roz​mów z ko​mu​ni​sta​mi. Ten sys​tem se​lek​cji po​zwa​la zro​zu​mieć, dla​cze​go nie​mal wszy​scy lu​dzie owej opo​zy​cji – bu​du​ją​cy z eki​pą Ja​ru​zel​skie​go pod​wa​li​ny III RP, to oso​by w róż​ny spo​sób zwią​za​ne z par​tią ko​mu​ni​stycz​ną: jej człon​ko​wie, sym​pa​ty​cy, be​ne​fi​cjan​ci ów​cze​snych władz, ar​ty​ści uwi​kła​ni w za​leż​ność od re​żi​mu, uczest​ni​cy ży​cia pu​blicz​ne​go PRL, piew​cy wsze​la​kich od​mian ko​mu​ni​zmu „z ludz​ką twa​rzą”, od​da​ni agen​ci bez​pie​ki, a w naj​lep​szym przy​pad​ku – „po​ży​tecz​ni idio​ci”, peł​nią​cy z nada​nia SB rolę kom​pa​nów i mag​da​len​ko​wych sta​ty​stów. Do​ko​nu​jąc przy​mu​so​wej in​te​gra​cji pol​sko​ści i ko​mu​ni​zmu, prze​pro​wa​dzo​no za​bieg za​bój​czy dla na​ro​du i za​szcze​pio​no Ob​cych w struk​tu​ry pol​skie​go spo​łe​czeń​stwa. By do​koń​czyć dzie​ła, zmu​szo​no nas do stwo​rze​nia sztucz​nej wspól​no​ty i na​zwa​nia jej de​mo​kra​tycz​nym pań​stwem pol​skim. Znisz​cze​nie na​ro​du nie jest za​da​niem ła​twym. Na​wet dla „ide​owych” lu​do​bój​ców, wy​po​sa​żo​nych w na​rzę​dzia ter​ro​ru. Pro​ces za​bi​ja​nia wy​ma​ga nie tyl​ko eks​ter​mi​na​cji elit i wy​mor​do​wa​nia nie​po​kor​nych, ale za​tar​cia po​czu​cia toż​sa​mo​ści zbio​ro​wej i ro​ze​rwa​nia wię​zi łą​czą​cych po​ko​le​nia. Wy​ma​ga za​bi​cia daru iden​ty​fi​ko​wa​nia się


we wspól​nej hi​sto​rii i zgła​dze​nia tego, co na​zy​wa​ne „du​szą na​ro​du”. Je​śli roz​po​czę​to go w la​tach 40. ubie​głe​go wie​ku, nie skoń​czył się wraz z rze​ko​mym upad​kiem ko​mu​ni​zmu. Ta zbrod​nia trwa do dziś – w pań​stwie zbu​do​wa​nym na kłam​stwie i suk​ce​sji ko​mu​ni​stycz​nej. Jest na eta​pie, w któ​rym miesz​kań​cy nie​szczę​sne​go Ora​nu cie​szy​li się ze śmier​ci szczu​rów roz​no​szą​cych za​ra​zę. Cie​szy​li – nie​po​mni ostrze​że​nia, że do​pie​ro śmierć roz​no​si​cie​li wy​wo​ła epi​de​mię i za​bi​je całą po​pu​la​cję. Bak​cyl dżu​my ni​g​dy nie umie​ra i nie zni​ka, może przez kil​ka​dzie​siąt lat po​zo​stać uśpio​ny (…) i na​dej​dzie być może dzień, kie​dy na nie​szczę​ście lu​dzi i dla ich na​uki dżu​ma obu​dzi swe szczu​ry i po​śle je, by umie​ra​ły w szczę​śli​wym mie​ście. Zbrod​nia, któ​rej ofia​rą pada na​ród, do​ko​nu​je się na na​szych oczach. Tyl​ko cza​sa​mi to​wa​rzy​szą jej spek​ta​ku​lar​ne wy​da​rze​nia i tyl​ko raz w ostat​nich de​ka​dach wy​ma​ga​ła za​bój​czej „ko​rek​ty” i ofiar w Smo​leń​sku. Na co dzień, wy​star​czą na​rzę​dzia me​diów, sło​wa „au​to​ry​te​tów” i za​tru​te kar​ty hi​sto​rii. Wy​star​czy na​sza obo​jęt​ność i przy​zwo​le​nie na obec​ność Ob​cych. Rok 1989 przy​niósł nową ja​kość w pro​ce​sie kon​wa​li​da​cji ko​mu​ni​zmu i utrwa​le​nia wła​dzy Ob​cych. Po​ro​zu​mie​nie sa​mo​zwań​czych przy​wód​ców opo​zy​cji z gru​pą es​be​ków i funk​cjo​na​riu​szy par​tyj​nych stwo​rzy​ło fun​da​ment, o ja​kim 50 lat wcze​śniej wy​słan​ni​cy Sta​li​na mo​gli tyl​ko po​ma​rzyć. Wiel​ka in​sce​ni​za​cja tzw. trans​for​ma​cji ustro​jo​wej sta​ła się pod​sta​wą wszyst​kich pro​ce​sów po​li​tycz​nych „no​we​go” pań​stwa i po​zwo​li​ła za​stą​pić au​ten​tycz​ną nie​pod​le​głość agen​tu​ral​no–es​bec​kim er​sat​zem. Na​wią​zy​wa​ła wprost do tra​dy​cji sfał​szo​wa​nych wy​bo​rów z roku 1947, z któ​rych ko​mu​ni​stycz​ni na​jeźdź​cy wy​wo​dzi​li pra​wo do rzą​dze​nia Po​la​ka​mi. Ule​gła jed​nak istot​nej mo​dy​fi​ka​cji, bo w od​róż​nie​niu od spek​ta​klu z 1947, stwo​rzy​ła mit za​ło​ży​ciel​ski opar​ty na do​gma​cie po​ro​zu​mie​nia kon​ce​sjo​no​wa​nej opo​zy​cji z przed​sta​wi​cie​la​mi re​żi​mu. Kie​dy i jak so​wiec​ki twór stał się pań​stwem pol​skim i na ja​kiej za​sa​dzie na​stą​pi​ła kon​wa​li​da​cja – nikt nie po​tra​fił wska​zać. W la​tach 1944–1989 nie było wy​da​rze​nia, któ​re mo​gło​by zma​zać ten „grzech pier​wo​rod​ny”. Oka​za​ło się jed​nak, że oku​pa​cja roz​cią​gnię​ta na dzie​się​cio​le​cia, uczy​ni​ła do​sta​tecz​ne spu​sto​sze​nie w pol​skiej świa​do​mo​ści. Naj​pierw bano się o niej przy​po​mi​nać, póź​niej ją za​ak​cep​to​wa​no, a wresz​cie – uzna​no za Pol​skę.


Do​ko​na​na 31 grud​nia 1989 roku zmia​na na​zwy pań​stwa i go​dła mia​ła wy​miar wy​łącz​nie sym​bo​licz​ny. III RP nie ze​rwa​ła for​mal​no​praw​nej łącz​no​ści z okre​sem oku​pa​cji so​wiec​kiej i przez ostat​nie dzie​się​cio​le​cia pod​trzy​mu​je hi​sto​rycz​ną i per​so​nal​ną spu​ści​znę PRL. Ni​g​dy nie przy​ję​to usta​wy o re​sty​tu​cji pań​stwa pol​skie​go i nie od​wa​żo​no się wskrze​sić Kon​sty​tu​cji II Rzecz​po​spo​li​tej z 1935 roku. Na​rzu​co​ny przez mag​da​len​ko​wych szal​bie​rzy sche​mat po​li​tycz​ny, wy​klu​czał dzia​łal​ność sit wstecz​nych, ha​mu​ją​cych roz​wój. Lu​dzi, któ​rzy sprze​ci​wia​li się hań​bie „okrą​głe​go sto​łu”, ze​pchnię​to na mar​gi​nes ży​cia pu​blicz​ne​go, zmu​szo​no do emi​gra​cji lub ska​za​no na za​po​mnie​nie. Po​wszech​nie sto​so​wa​ny ar​gu​ment, ja​ko​by wy​bo​ry po​wszech​ne były „świę​tem” wol​ne​go pań​stwa lub mia​ły świad​czyć o de​mo​kra​tycz​nym cha​rak​te​rze III RP – jest głę​bo​ko nie​do​rzecz​ny. Je​śli na po​cząt​ku tej pseu​do pań​stwo​wo​ści stwo​rzo​no re​gu​ły unie​moż​li​wia​ją​ce dzia​ła​nie an​ty​sys​te​mo​wej opo​zy​cji, każ​de ko​lej​ne wy​bo​ry były far​są. Wy​star​czy​ło bo​wiem kon​tro​lo​wać me​cha​ni​zmy ży​cia pu​blicz​ne​go, a sam pro​ces wy​bor​czy oprzeć na re​żi​mo​wych in​sty​tu​cjach (PKW, sądy, ośrod​ki pro​pa​gan​dy) – by po​zwo​lić so​bie na or​ga​ni​zo​wa​nie do​wol​nych „świąt de​mo​kra​cji”. Nie sta​no​wią one za​gro​że​nia, bo w prze​strze​ni po​li​tycz​nej III RP nie ma miej​sca na po​stu​lat oba​le​nia po​rząd​ku mag​da​len​ko​we​go i twar​dej roz​pra​wy z ko​mu​ni​stycz​ną suk​ce​sją. Stra​te​gia przy​ję​ta na po​cząt​ku wiel​kiej in​sce​ni​za​cji spra​wi​ła, że Po​la​cy uwie​rzy​li, iż gru​pa „re​pre​zen​tan​tów na​ro​du” przy​czy​ni​ła się do oba​le​nia zbrod​ni​cze​go re​żi​mu i wy​wal​cze​nia au​ten​tycz​nej nie​pod​le​gło​ści. Ta wia​ra, za​szcze​pio​na no​wym po​ko​le​niom w for​mie do​gma​tu hi​sto​rycz​ne​go, ma wy​miar gi​gan​tycz​ne​go an​ty​pol​skie​go kłam​stwa. W rze​czy​wi​sto​ści bo​wiem – to ko​mu​nizm i jego suk​ce​so​rzy stwo​rzy​li groź​ną hy​bry​dę wła​snej pań​stwo​wo​ści i ob​ró​ci​li w ru​inę na​sze ma​rze​nia o Nie​pod​le​głej. Ta​kiej de​fi​ni​cji III RP nie znaj​dzie​my w pod​ręcz​ni​kach hi​sto​rii. Nie usły​szy​my o niej z ust przed​sta​wi​cie​li elit in​te​lek​tu​al​nych. Nie po​wie​dzą nam o tym z am​bon i nie wy​ja​wią w li​stach pa​ster​skich. Praw​da o ge​ne​zie tego pań​stwa jest nie​obec​na w sło​wach po​li​ty​ków, w ich pro​gra​mach i de​kla​ra​cjach. Prze​mil​cza​ją ją pu​bli​cy​ści i dzien​ni​ka​rze – za​wsze w służ​bie któ​rejś z par​tii i ko​te​rii po​li​tycz​nych. Wraz z fał​szem pań​stwo​wo​ści ska​żo​nej oku​pa​cją ko​mu​ni​stycz​ną, III RP odzie​dzi​-


czy​ła struk​tu​rę spo​łecz​ną, opar​tą na fał​szy​wej wspól​no​cie Po​la​ków z Ob​cy​mi. Funk​cjo​na​riu​sze so​wiec​kie​go re​żi​mu – es​be​cy, par​tyj​nia​cy, sę​dzio​wie, sta​li się „eli​tą” tego pań​stwa, za​lud​ni​li jego in​sty​tu​cje i za​własz​czy​li ży​cie pu​blicz​ne. Za​in​fe​ko​wa​li je nie tyl​ko swo​ją obec​no​ścią, ale wpro​wa​dze​niem na​stęp​ców – dzie​ci i wnu​ków agen​tu​ry przy​wie​zio​nej na so​wiec​kich czoł​gach, po​tom​stwem prze​śla​dow​ców i słu​gu​sów re​żi​mu oraz nie​zli​czo​nym mro​wiem suk​ce​so​rów, złą​czo​nych wspól​no​tą in​te​re​su, wię​za​mi za​wo​do​wy​mi i to​wa​rzy​ski​mi. Sta​ło się to moż​li​we, po​nie​waż więk​szość Po​la​ków daw​no zre​zy​gno​wa​ła z pod​sta​wo​wej dy​cho​to​mii My–Oni i wy​zby​ła świa​do​mo​ści, że ko​mu​nizm jest two​rem ob​cym i wro​gim pol​sko​ści. Stąd, był tyl​ko krok do po​trak​to​wa​nia Onych jako part​ne​rów i na​zwa​nia ich Po​la​ka​mi. W prze​strze​ni za​kła​ma​nej i za​gar​nię​tej przez ośrod​ki pro​pa​gan​dy, w któ​rej straż​ni​ka​mi po​dzia​łów sta​ją się se​man​tycz​ni ter​ro​ry​ści, nie było miej​sca na wy​ty​cze​nie tej dy​cho​to​mii. Nie zna​lazł się nikt, kto miał​by od​wa​gę na​zwa​nia Ob​cych po imie​niu i od​mó​wie​nia im przy​na​leż​no​ści na​ro​do​wej. Zo​sta​li kon​cy​lia​cyj​ni oszu​ści, piew​cy zgo​dy na​ro​do​wej i po​ro​zu​mień po​nad po​dzia​ła​mi. Zo​sta​ło to​wa​rzy​stwo wspól​no​ty bru​du, ge​ne​tycz​ni geo​re​ali​ści i par​tyj​ni prag​ma​ty​cy. Jesz​cze kil​ka lat temu mo​gło się wy​da​wać, że Po​la​cy do​strze​gą ten za​bój​czy zwią​zek i ze​chcą ze​rwać nisz​czy​ciel​skie wię​zi. Ogrom tra​ge​dii smo​leń​skiej i ujaw​nio​ne w na​stęp​nych la​tach za​cho​wa​nia gru​py rzą​dzą​cej, po​win​ny wy​wo​łać na​ro​do​wy wstrząs i po​sta​wić nas przed py​ta​niem: kim są ci lu​dzie, z ja​kie​go świa​ta po​cho​dzą i ja​kim hoł​du​ją war​to​ściom? Czy wol​no na​zy​wać ich ro​da​ka​mi i ob​da​rzać mia​nem Po​la​ka – tyl​ko dla​te​go, że zrzą​dze​niem losu uro​dzi​li się na pol​skiej zie​mi? Te wy​da​rze​nia sta​no​wi​ły hi​sto​rycz​ną ce​zu​rę, któ​ra po​win​na skła​niać do głę​bo​kiej re​flek​sji. Nie spo​sób ta​kich do​świad​czeń za​mknąć w de​fi​ni​cjach „wal​ki po​li​tycz​nej” lub oce​niać ich w kon​tek​ście „róż​nic świa​to​po​glą​do​wych”. Po​dob​nej daw​ki nie​na​wi​ści, po​gar​dy i wsze​la​kich wy​na​tu​rzeń, nie zna świat cy​wi​li​zo​wa​ny i nie wol​no było ich roz​grze​szać pro​stac​kim ka​no​nem po​li​tycz​nej pseu​do wie​dzy. Czas ten od​krył przed Po​la​ka​mi nie​wy​obra​żal​ne po​kła​dy ob​co​ści i nie​na​wi​ści tkwią​ce w lu​dziach mie​nią​cych się „eli​tą” tego pań​stwa. Ob​na​żył bez​miar obo​jęt​no​ści


na zło, ogrom fał​szu i hi​po​kry​zji, od​sło​nił upior​ną pust​kę i nie​wol​ni​czą men​tal​ność. Ujaw​nił też naj​głęb​szy po​dział, bie​gną​cy w głąb ludz​kich su​mień i sys​te​mów war​to​ści, do​ty​ka​ją​cy sa​mych pod​staw czło​wie​czeń​stwa i na​ro​do​wej toż​sa​mo​ści. Zo​ba​czy​li​śmy, że nasz kraj za​lud​nia ogrom​na ar​mia apa​try​dów – bę​kar​tów bez zie​mi i po​czu​cia wspól​no​ty na​ro​do​wej, cał​ko​wi​cie obca pol​skiej kul​tu​rze i tra​dy​cji. To Oni czci​li pa​mięć so​wiec​kich na​jeźdź​ców, ho​no​ro​wa​li ban​dy​tów i ko​la​bo​ran​tów i po śmier​ci na​szych ro​da​ków sła​li dzięk​czyn​ne ad​re​sy do krem​low​skich zbrod​nia​rzy. Na​wo​ły​wa​li do „po​jed​na​nia”, „łą​czy​li w ża​ło​bie” i za​łga​nym fra​ze​sem – „bądź​my wszy​scy ra​zem” pró​bo​wa​li za​trzeć nie​prze​kra​czal​ne gra​ni​ce. Wy​da​wa​ło się, że ta​kie do​świad​cze​nie musi wy​wo​łać na​ro​do​wy wstrząs i otwo​rzyć Po​la​kom oczy. Wy​da​wa​ło się nie​moż​li​we, by​śmy nie do​strze​gli tak prze​ra​ża​ją​cej prze​pa​ści lub mo​gli ją uspra​wie​dli​wić re​to​ry​ką róż​nic po​li​tycz​nych. Je​śli ten czas zo​stał bez​pow​rot​nie stra​co​ny i roz​trwo​ni​li​śmy ostat​nie lata na bez​ro​zum​nych pró​bach bu​do​wa​nia fał​szy​wej wspól​no​ty, winę po​no​si śro​do​wi​sko pa​trio​tycz​ne – owi ge​ne​tycz​ni geo​re​ali​ści i par​tyj​ni prag​ma​ty​cy, któ​rzy za cenę wła​snych in​te​re​sów na​dal utrwa​la​ją roz​be​stwio​ne kłam​stwo i nisz​czą wspól​no​tę na​ro​du. Ci lu​dzie nie tyl​ko ucie​kli przed de​fi​ni​cją pań​stwa–suk​ce​so​ra PRL, ale wbrew na​ro​do​wym po​win​no​ściom od​rzu​ca​ją po​dział na My–Oni i za szczyt pa​trio​ty​zmu przyj​mu​ją de​zy​de​rat „zgo​dy na​ro​do​wej”. Tej „zgo​dy”, w któ​rej zło mie​sza się z do​brem, po​stę​pu​je amne​zja hi​sto​rycz​na i wzra​sta ko​mu​na Ob​cych z Po​la​ka​mi. Or​dy​nar​ne kłam​stwo o „po​dzia​łach mię​dzy Po​la​ka​mi” – sze​rzo​ne przez śro​do​wi​sko zwa​ne pa​trio​tycz​nym, fał​szu​je ge​ne​zę hi​sto​rycz​ne​go kon​flik​tu i obar​cza nas nie​po​peł​nio​ną winą. Nie usły​szy​my, że nie Po​la​cy są dziś po​dzie​le​ni i nie po​glą​dy po​li​tycz​ne nas róż​nią. Nie do​wie​my się, że nie na​szą winą jest stan „woj​ny”, bo wro​ga​mi pol​sko​ści są tu​tej​si Obcy. Nikt z nich nie przy​zna, że je​dy​nym „dia​lo​giem” z an​ty​pol​ską zbie​ra​ni​ną win​na być in​fa​mia, ba​ni​cja lub dłu​go​let​nie wię​zie​nia. Nie usły​szy​my zaś dla​te​go, że praw​da o źró​dłach III RP i za​bój​czym związ​ku z apa​try​da​mi, prze​kre​śli​ła​by cały do​ro​bek po​li​tycz​ny owych „mę​żów sta​nu” i po​sta​wi​ła ich w jed​nym sze​re​gu z gro​nem kon​ce​sjo​no​wa​nych de​mo​kra​tów, któ​rzy przed 30


laty za​drwi​li z na​szych ma​rzeń o Nie​pod​le​głej. Ta praw​da nie pad​nie też z ust przed​sta​wi​cie​li elit in​te​lek​tu​al​nych, któ​re chcąc osło​nić wła​sne za​przań​stwo i udział w „sym​fo​nii pa​te​tycz​nej na cześć no​we​go, zbu​do​wa​ły mar​ne dzie​ło na ku​glar​skim ter​mi​nie post​ko​mu​nizm. By​ło​by na​iw​no​ścią wie​rzyć, że spo​łe​czeń​stwo, któ​re nie sprze​ci​wi​ło się wiel​kiej in​sce​ni​za​cji z po​cząt​ku lat 90. i po​go​dzi​ło z gro​zą ko​mu​ni​stycz​ne​go kłam​stwa, bę​dzie zdol​ne do​strzec pro​ces za​bi​ja​nia na​ro​du. By​ło​by na​iw​no​ścią tym więk​szą, że spo​łe​czeń​stwo to trak​tu​je pa​trio​tyzm jako do​me​nę uczuć i emo​cji i nie chce przy​jąć, że jest on nade wszyst​ko po​win​no​ścią ro​zu​mu i na​ka​zem prak​tycz​nych dzia​łań. W ta​kiej po​win​no​ści, nie ma bo​wiem miej​sca na „wia​rę w po​li​ty​ków” i za​bo​bon ule​ga​nia par​tyj​nej re​to​ry​ce. Kłam​stwo za​ło​ży​ciel​skie III RP i ukry​wa​nie dy​cho​to​mii My– Oni – to hi​sto​rycz​ne ka​mie​nie na szyi Po​la​ków. Pla​my – na​wet nie bia​łe, bo okry​wa je tchó​rzo​stwo i fałsz. Praw​da o ge​ne​zie tego pań​stwa i ży​ją​cych w nim Ob​cych, nie jest nam po​trzeb​na dla za​spo​ko​je​nia cie​ka​wo​ści, z żą​dzy ze​msty czy roz​ra​chun​ku z wro​ga​mi. Na​wet nie dla po​czu​cia dzie​jo​wej spra​wie​dli​wo​ści. So​wie​ci i ich pol​sko​ję​zycz​na agen​tu​ra ukry​wa​li praw​dę o Ka​ty​niu nie dla​te​go, że bali się od​po​wie​dzial​no​ści po​li​tycz​nej lub kar​nej. Ro​bi​li to, bo kłam​stwo dez​in​te​gru​je wspól​no​tę, czy​ni ją sła​bą, po​dat​ną na wpły​wy i ma​ni​pu​la​cje. Ci, któ​rzy do​pro​wa​dzi​li do za​ma​chu w Smo​leń​sku i do dziś zio​ną nie​na​wi​ścią do Po​la​ków, nie ukry​wa​ją praw​dy ze stra​chu przed kon​se​kwen​cją. Ro​bią to, bo kłam​stwo za​bi​ja au​ten​tycz​ne wię​zi i spra​wia, że sta​je​my się obo​jęt​ni na eska​la​cję zła. To roz​myśl​na tak​ty​ka. Spo​łe​czeń​stwo, któ​re nie wiew ja​kim pań​stwie żyje, kim są jego eli​ty, wro​go​wie i Obcy, po​zo​sta​je bez​bron​ne i na za​wsze znie​wo​lo​ne. Nie jest zdol​ne do sprze​ci​wu i nie po​sia​da woli wal​ki. Dla​te​go nie ma dziś więk​sze​go za​gro​że​nia, jak uciecz​ka od po​dzia​łu My–Oni i utrwa​la​nie kłam​stwa o pol​skich ko​rze​niach III RP. Z nich czer​pią siły Obcy i wy​wo​dzą swo​je pra​wa do anek​sji pol​sko​ści. Dzie​lą​ca nas li​nia musi być na​zwa​na. Jest kon​se​kwen​cją pół​wie​cza oku​pa​cji so​wiec​kiej, efek​tem mag​da​len​ko​wej zdra​dy i bu​do​wa​nia nie​ist​nie​ją​cej wspól​no​ty na​ro​du. Jest winą tych, któ​rzy od trzech de​kad sank​cjo​nu​ją ko​mu​ni​stycz​ne łgar​stwo i po


raz ko​lej​ny chcą łą​czyć Po​la​ków z apa​try​da​mi. Bez od​zy​ska​nia ta​kiej świa​do​mo​ści i wy​zna​cze​nia gra​nic na​sze​go dzie​dzic​twa, nie ura​tu​je​my wspól​no​ty na​ro​du. Nie moż​na jej od​bu​do​wać łą​cząc zdraj​ców z bo​ha​te​ra​mi, na fun​da​men​cie nie​roz​li​czo​nej prze​szło​ści, za​ma​za​nej te​raź​niej​szo​ści i ju​tra, któ​re wie​dzie do​ni​kąd. I choć miło jest wie​rzyć, że przed laty Po​la​cy od​zy​ska​li wol​ność i na jej fun​da​men​tach bu​du​ją dziś pań​stwo pra​wa i de​mo​kra​cji, trud​niej za​stą​pić wia​rę ra​cjo​nal​ną re​flek​sją i roz​pra​wić się z za​strze​że​nia​mi na te​mat funk​cjo​no​wa​nia tego ustro​ju. Jesz​cze trud​niej, spro​stać wie​dzy o ge​ne​zie tego pań​stwa i jego nie​pra​wym po​cho​dze​niu. Po​nie​waż w III RP ni​g​dy nie pod​ję​to ta​kiej re​flek​sji, a z do​świad​czeń ostat​nie​go ćwierć​wie​cza pły​ną wnio​ski sprzecz​ne z do​gma​ta​mi ustro​jo​wy​mi, skła​niam się ku twier​dze​niu, że opi​sy​wa​nie dzi​siej​szych re​aliów przy po​mo​cy po​jęć wła​ści​wych dla de​mo​kra​cji, jest nie tyl​ko błę​dem me​to​do​lo​gicz​nym, ale po​waż​nym za​bo​bo​nem, któ​re​go kon​se​kwen​cje od​czu​wa​my tym bo​le​śniej, im bar​dziej mu ule​ga​my. Nie ży​je​my w pań​stwie, w któ​rym mo​gli​by​śmy to​czyć aka​de​mic​ką dys​ku​sję o na​rzę​dziach de​mo​kra​cji i wyż​szo​ści son​da​ży nad zdro​wym roz​sąd​kiem. Te pierw​sze oka​zu​ją się nie​sku​tecz​ne w star​ciu z pa​ra​ma​fij​ną rze​czy​wi​sto​ścią, dru​gie zaś zo​sta​ły po sto​kroć skom​pro​mi​to​wa​ne i pod​da​ne po​li​tycz​nym re​gu​la​cjom. Ta książ​ka jest pu​bli​cy​stycz​ną pró​bą wy​ty​cze​nia dro​gi do od​bu​do​wy au​ten​tycz​nej wspól​no​ty. Pró​bą nie​ła​twą, bo wy​ma​ga​ją​cą po​ko​na​nia sze​re​gu mi​tów, któ​re od dzie​się​cio​le​ci cią​żą nad na​szą my​ślą po​li​tycz​ną i sku​tecz​nie pa​ra​li​żu​ją dą​że​nia Po​la​ków. Mi​to​lo​gia, stwo​rzo​na przez „eli​ty” III RP, do​ty​czy nie tyl​ko kwe​stii we​wnętrz​nych i od​rzu​ce​nia dy​cho​to​mii My–Oni, ale fał​szu​je ob​raz re​la​cji z na​szy​mi są​sia​da​mi, Eu​ro​pą i „wol​nym świa​tem”. Dwa prze​ra​ża​ją​ce mity – geo​re​ali​zmu i de​mo​kra​cji III RP, za​gra​dza​ją nam dro​gę do wol​nej Rze​czy​po​spo​li​tej.


I GEO​RE​ALIZM Sprze​daż książ​ki w In​ter​ne​cie:


II MI​TO​LO​GIA DE​MO​KRA​CJI Sprze​daż książ​ki w In​ter​ne​cie:


III MY I ONI Sprze​daż książ​ki w In​ter​ne​cie:



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.