G A Z E T A
B E Z P Ł A T N A
KWIECIEŃ 2018/ NR 4
NIEZALEŻNY MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO - KULTURALNY MASZ POMYSŁ JAK UŚWIETNIĆ 425 URODZINY TARNOBRZEGA? CHCESZ WŁĄCZYĆ SIĘ W OBCHODY JUBILEUSZU ZE SWOJĄ INICJATYWĄ? CZEKAMY NA KOGOŚ TAKIEGO JAK TY!
Takich urodzin jeszcze nie było
Bo najważniejszy jest Tarnobrzeg! Tarnobrzeg to moja mała ojczyzna. Tutaj się urodziłem, zamieszkałem po studiach, tutaj pracuję i pewnie tutaj zostanę na zawasze.
W tym roku Tarnobrzeg kończy 425 lat i jest pomysł, aby taką właśnie liczbą wydarzeń uczcić święto naszego miasta.
Dlaczego tak dziwnie zaczynam? W ubiegłym tygodniu zadzwoniła do mnie znajoma z fantastyczną informacją. Krzysztof Michalski z Tarnobrzega wygrał największy konkurs smyczkowy świata dla muzyków do 18 roku życia, Johansen International Competition w Waszyngtonie! Popatrz nasz młody człowiek, będziemy o nim pamiętali, przed nim sława – mówiła znajoma. Pomyślałem – a jak go wsparliśmy w Tarnobrzegu? Potem rozmowa brzmiała już mniej optymistycznie. Młodzi ludzie uciekają stąd, ruszają do dużych miast, na studia, potem do pracy. Już nigdy nie chcą tutaj wrócić! Wstydzą się swojego miasta, nie przyznają się gdzie się urodzili! Co zrobić, abyśmy tych młodych ludzi mogli zachęcić do powrotu? Kilka miesięcy temu rozmawiałem z grupką jeszcze młodych, ale już pracujących absolwentów kilku tarnobrzeskich szkół. Pracują zwykle w dużych miastach. Chcieliby wrócić! Dla nich Tarnobrzeg to spokojne, przyjemne miasto. Tu wszędzie jest blisko, korki to 5 minut w samochodzie, szkoły są przyjazne, ludzie sympatyczni. Wie pan tutaj są nasi rodzice, bliscy – zwierzali się.
Dlaczego więc nie wracają? Okrągłe urodziny miasta to powód do świętowania dla młodszych i starszych i każda nawet najmniejsza inicjatywa może być cegiełką, która uświetni ten zacny jubileusz. Fot. Bogusław Myśliwiec
I
le lat kończy w tym roku Tarnobrzeg? 200? 300? 400? Nie! Już 425! Zacna data, poważny jubileusz i okazja, by o Tarnobrzegu było głośno jak nigdy dotąd. – Tarnobrzeg to przede wszystkim ludzie, a ci mimo tego, że nieraz narzekają na to, że w mieście niewiele się dzieje, albo, że po sąsiedzku powstają nowe inwestycje lub też gdzie indziej jest ciekawiej niż u nas, to jednak zapytani o to, czy
chcieliby się stąd wyprowadzić, przyznają, że jednak nie. Marudzenie mamy niestety we krwi, ale na szczęście siłą naszą jest także przywiązanie do ludzi i miejsc, które znamy i kochamy – mówi dziennikarka Małgorzata Rokoszewska-Ćwiękała. – To przywiązanie i wiążące się z nim sympatyczne uczucia stały się dla mnie i moich przyjaciół inspiracją do tego, by zaprosić tarnobrzeżan do szczególnego
świętowania jubileuszowego roku dla naszego miasta.
Teatr Czwartek – więcej niż pasja
Szosa, wiatr i pozytywne emocje, czyli zakręceni na rowerach
Zasada domniemania niewinności w polskim prawie karnym
s. 3
s. 5
Jedno święto – wiele pomysłów Grupa inicjatywna, która stworzyła Projekt „425 dla Tbg” zaprasza mieszkańców Tarnobrzega do tego, by w 2018 roku zrobili coś od siebie dla swojego miasta. Dokończenie na s. 2
s. 6
Jest kilka problemów o których mówią. Oferta naszego miasta jest dla nich zbyt uboga. Czasami potrzebują wsparcia gminy, mają pomysły. Dokończenie na s. 2
K W I E C I E Ń 2018/ N R 4
str. 2
Takich urodzin jeszcze nie było Dokończenie ze s. 1
– Pomysł zak łada, że włączymy w uświetnienie 425-lecia Tarnobrzega różne małe i duże wydarzenia sportowe, społeczne i kulturalne, które odbędą się właśnie w 2018 roku – mówi Małgorzata Rokoszewska-Ćwiękała. – Zależy nam na tym, aby w to wspólne świętowanie włączyło się jak najwięcej osób. Mamy nadzieję,
że przychylnie na tę inicjatywę spojrzą nie tylko władze miasta, ale społecznicy. Stąd roześlemy zaproszenia do udziału w Projekcie „425 dla Tbg” do wszystkich działających w mieście organizacji i instytucji. W tym jednym projekcie widzielibyśmy zarówno Dni Tarnobrzega, które są największą plenerową imprezą w mieście, ale i skierowane do wąskich grup wydarzenia sportowe, czy szkolne konkursy. Włączając w obchody jubileuszu miasta nawet najmniejszą inicjatywę, dajemy coś z siebie i dokładamy swoją cegiełkę do świętowania pięknej rocznicy lokacji miasta, w którym mieszkamy i które kochamy.
Fajne miasto fajnych ludzi
Projekt loga akcji „425 dla Tbg” zakłada, że na efekt końcowy złoży się wiele przedsięwzięć, tak jak przy układaniu puzzle
Ostatnie tygodnie pokazały, że Tarnobrzeg choć dla wielu osób mieszkających gdzieś daleko w Polsce, jest bliżej nieokreśloną kropką na mapie, to nawet dzięki pojedynczym osobom, może trafić na nagłówki ogólnopolskich mediów. – Świat to dziś globalna wioska. Media szukają tematów zaskakujących i bulwersujących. Stąd głośno było o Tarnobrzegu z powodów wydarzeń jakie miały miejsce
w magistracie, ale i niedługo po tym, całą Polskę obiegła wieść o Krzysztofie Michalskim. Genialnym wiolonczeliście z Tarnobrzega, który wygrał największy konkurs smyczkowych dla młodych muzyków w Waszyngtonie. 15-letni uczeń Gimnazjum nr 1 w Tarnobrzegu dokonał rzeczy, jaka nie udała się jeszcze żadnemu Polakowi i ja osobiście, jako tarnobrzeżanka, jestem z niego bardzo dumna i ogromnie kibicuję jego dalszej karierze – przyznaje dziennikarka. – Poprzez nasz Projekt „425 dla Tbg” chcemy pokazać, że Tarnobrzeg to fajne miasto fajnych ludzi. Miasto, które daje możliwości, w którym wiele się dzieje i w którym można się realizować.
Stworzymy portret naszego miasta Pomysłodawcy jubileuszowego projektu oferują promocję inicjatyw zgłoszonych do „425 dla Tbg” i relacjonowanie wszystkich wydarzeń, które będą opatrzone specjalnie przygotowanym na tę okazję logiem. – Pod koniec roku, inicjatorzy akcji podsumują projekt, zliczą inicjatywy, których wierzą, że będzie nie mniej niż lat,
Bo najważniejszy jest Tarnobrzeg! Dokończenie ze s. 1
W Tarnobrzegu jest taniej założyć biznes, ale brakuje „zielonego światła” władz. Wielkie miasta nie dają im szans na rozwinięcie skrzydeł, dlatego mogliby zrobić to w swoim rodzinnym mieście. Proszę pana, z mojego punktu widzenia najlepiej jest wyjechać – mówi młody człowiek – zdobyć wykształcenie, trochę pieniędzy, wrócić i założyć coś własnego. To nie jest prawda, że u nas jest trudniej, że ludzie zazdroszczą, to mity. Często przeciwnie, niech pan popatrzy, tu padła pewna nazwa, jak ludzie im kibicują, jak trzymają kciuki żeby się udało – dodaje. Ci młodzi ludzie zwrócili też uwagę na brak dostępu do kultury i rozrywki. Chodzi pan do naszego kina? Ile razy w roku? A teatr, dom kultury? – pytają. W dużych miastach dostęp jest nieporównywalny. Mają do wyboru wiele ofert, ale na moje pytanie kiedy ostatnio był w filharmonii czy w teatrze, nabierają wody w usta. Kolejny mit? Dostęp – tak, uczestnictwo – nie? Ale wróćmy do początku.
Jak tych młodych ludzi zachęcić? Moim zdaniem, jak zawsze potrzebna jest jednolita polityka wobec wszystkich, podkreślam, wszystkich grup. Jednolita strategia włączająca do działania każdego mieszkańca miasta. Z perspektywy samorządu miasta takiego jak Tarnobrzeg, młodzi ludzie powinni stać się podmiotem kształtowania polityki lokalnej. Warto inwestować środki w tworzenie strategii na rzecz młodzieży,
tej w wieku szkolnym i tej, która zdobyła kapitał – wykształcenie. Firmy działające w Specjalnej Strefie Ekonomicznej powinny zachęcać stanowiskami pracy i zarobkami nieodbiegającym od średnich w regionie, a nawet w kraju. Młodzi ludzie powinni stać się naturalnymi beneficjentami oddziaływania samorządu i otoczenia biznesu. Powinno się im opłacać być młodym, wykształconym człowiekiem, który pozostaje lub wraca do rodzinnego miasta, aby tu kontynuować swoje życie i karierę. W ramach tej polityki lokalnej warto zaangażować również seniorów, którzy już w Tarnobrzegu są mocno zaktywizowani. To powinna być grupa wsparcia dla młodych. Mitem według mnie jest problem kultury, dostępności, poziomu. Warto rozglądnąć się za środkami zewnętrznymi na kulturę, które są często w zasięgu ręki. Przykłady wielu miejscowości pokazują, że nawet małe miasteczka mogą mieć festiwale na poziomie europejskim. Może o takim pomyśle będzie okazja napisać w kolejnym numerze TTŻ? Należy rozpocząć tarnobrzeską dyskusję nad taką strategią, polityką. Trzeba wreszcie pomyśleć o przyszłości naszego miasta. Wiem, łatwo jest krytykować, łatwo osądzać, trudno coś zmienić, zaproponować, stworzyć obraz mojego miasta za lat 5, 15, 25, ale to chyba ostatni dzwonek. Ja tu zostałem i gdybym miał wybrać jeszcze raz, postąpiłbym tak samo! Bo dla mnie najważniejszy jest Tarnobrzeg! Dariusz Bożek
które kończy w tym roku Tarnobrzeg, a raport ze świętowania jubileuszu przekażą do jednej z miejskich instytucji, która przechowa go jako dowód kreatywności tarnobrzeżan. – Może kolejne pokolenie, któremu przyjdzie świętować 450-lecie nadania praw miejskich Tarnobrzegowi sięgnie po nasz spis pomysłów i spróbuje się z nim zmierzyć? – zastanawia się dziennikarka. W Projekt „425 dla Tbg” już zaangażowało się wiele osób, które deklarują, że przygotowywane przez siebie wydarzenia będą chciały wpisać na listę i opatrzyć jubileuszowym logo. – To ciekawy pomysł, bo zakłada, że niezależnie od tego, czym się zajmujemy, czy pasjonujemy, możemy zrobić coś pod jednym szyldem. Mnie osobiście podoba się taka idea. Widzę w Projekcie „425 dla Tbg” wydarzenia małe i duże. Koncerty i wernisaże, ale i zawody wędkarskie, czy turniej szachowy. Każdy z nas interesuje się czymś innym, ale gdy zbierzemy te wszystkie pasje i pokażemy jak różnorodni jesteśmy i jak wiele inicjatyw jest w mieście realizowanych to powstanie prawdziwy portret nas i naszego miasta i to chyba będzie najfajniejsze – przyznaje Monika Zając z portalu dolinasmaku.eu. MMC
Folklor żyje i ma się dobrze F
olklor żyje i ma się dobrze – można by powiedzieć, patrząc na członków tarnobrzeskiego Zespołu Pieśni i Tańca ,,Dzikowianie”. Młodzież ubrana w ludowe stroje, śpiewająca tak, że chce się słuchać więcej, pełna chęci i pasji, by kultywować polskie tradycje, to coś, co warto zobaczyć. Zespół Pieśni i Tańca ,,Dzikowianie” prowadzony jest przez panią Beatę Oszajcę, ‘menadżera’ chóru, jak sama siebie określa, oraz pana Pawła Gosposia, który jest odpowiedzialny za oprawę muzyczną i przygotowanie wokalne młodzieży. Ogrom cierpliwości oraz pasji, jaką darzą młodzież, owocuje zapałem do uczestniczenia w próbach oraz występach, a tych chór ma niemało, nie tylko na scenie tarnobrzeskiej. Uczestnictwo w chórze jest dobrowolne, dlatego też chęć i zaangażowanie młodzieży zasługuje na wyróżnienie. Opiekunowie są bardzo dumni z faktu, że podopieczni chcą rozpowszechniać folklor i kultywować go. Zarówno członkowie, jak i opiekunowie chóru poświęcają swój czas wolny na próby, przygotowanie strojów oraz występy. Członkami chóru są uczniowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Tarnobrzegu, co wiąże się z częstymi zmianami w składzie grupy. Pracę trzeba wtedy zaczynać od nowa – stwierdza pan Paweł. Nie przeszkadza to jednak w realizowaniu ambitnych przedsięwzięć. Zespół nagrał dwie płyty, z kolędami oraz z piosenkami ludowymi, został również gościem honorowym
Fot. Zespół Pieśni i Tańca Dzikowianie
podsumowania Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej ,,Eutrapelia” w Stalowej Woli. Oprócz występów na uroczystościach szkolnych, chór swoją obecnością uświetnia też wydarzenia w mieście. Wśród zeszłorocznych wystąpień na szczególne podkreślenie zasługuje udział w koncercie ,,Choinka Życzeń” u boku Anny Wyszkoni. Młodzież występowała również przy takich okazjach jak ,,Tarnobrzeski Opłatek”, ,,Noc Świętojańska”. Kolejne daty w kalendarzu to zbliżająca się uroczystość 100-lecia Odzyskania Niepodległości, która odbędzie się 13 kwietnia przy pomniku Bartosza Głowackiego, patrona szkoły, a także Targi Pracy (10 kwietnia) podczas których również można będzie posłuchać występu chóru. Opiekunowie chóru zapraszają wszystkich gimnazjalistów do uczestnictwa w Dniach Otwartych Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2, podczas którego można będzie posłuchać występów chóru, przyjrzeć się strojom oraz porozmawiać z jego członkami. Kolejną atrakcją muzyczną będą występy Zespołu Instrumentalnego. Dni Otwarte odbędą się 24 kwietnia. Z.M.
K W I E C I E Ń 2018/ N R 4
str. 3
Teatr Czwartek – więcej niż pasja Teatr „Czwartek” to amatorska grupa teatralna działająca przy Tarnobrzeskim Domu Kultury. Ktoś może zapytać, czy ten teatr jest aby prawdziwy? A i owszem. Może nawet więcej w nim prawdy niż w teatrach zawodowych, gdyż składa się z ludzi, którzy poświęcają swój wolny czas, żeby realizować swoje pasje i marzenia. Dla jednych jest to forma rozwijania umiejętności zdobytych na studiach, dla innych sposób na miłe spędzenie czasu z ciekawymi i aktywnymi ludźmi, dla pozostałych walka z kompleksami i lękami.
T
eatr „Czwartek” tworzy bardzo zróżnicowana grupa ludzi, których łączy jedno: zamiłowanie do teatru. Amatorski Teatr Dramatyczny „Czwartek” powstał w 2012 r. z inicjatywy dr Sylwestera Łysiaka, który nadal opiekuje się grupą oraz pełni rolę reżysera i Beaty Tyry – pasjonatki teatru. Od początku swojej działalności grupa wystawiła trzy pełnowymiarowe spektakle. Pierwszym z nich był dramat Gabrieli Zapolskiej „Moralność Pani Dulskiej”. Premiera sztuki odbyła się w czerwcu 2013 r. W dwugodzinnym spektaklu zagrali: Beata Tyra, Iwona Cena, Barbara Godzina, Magdalena Gleń, Aleksandra Tomczyk, Magdalena Cena, Kinga Tyra, Mateusz Załuska, Wiesław Szumielewicz. Spektakl cieszył się dużym zainteresowaniem zarówno w rodzimym Tarnobrzegu, jak i Rzeszowie, Przemyślu, Sandomierzu, Stalowej Woli czy Grębowie. W marcu 2015 r. z okazji Dni Teatru na scenie Tarnobrzeskiego Domu Kultury odbyła się premiera sztuki Izabeli Degórskiej „Mąż zmarł, ale już mu lepiej”. Czarna komedia obfitowała w zabawne sytuacje, na które publiczność zawsze żywo reagowała. Lekarz robi selfie z nieboszczykiem, grabarz mierzy zmarłych przed śmiercią, a dziennikarka za pośrednictwem telewizji zachęca do głosowania, czy odłączyć od aparatury podtrzymującej życie nieprzytomnego, który choć uznany był za zmarłego, to ku zmartwieniu rodziny ciągle żyje. Spektakl cieszył się ogromną popularnością i zawsze zapełniał sale po brzegi. Aktorzy zaprezentowali sztukę w Tarno-
Spektakl Gwałtu, co się dzieje. Fot. Mariusz Twaróg
brzegu trzykrotnie. Komedia wystawiana była także w Mielcu, Boguchwale, Sandomierzu, Padwi Narodowej, Krzcinie, Zaleszanach i Stalowej Woli. W sztuce Degórskiej zagrali: Iwona Cena, Barbara Godzina, Magdalena Gleń, Aleksandra Tomczyk, Magdalena Cena, Kinga Tyra, Leokadia Piskor, Agata Szymańska, Aleksandra Wolak, Karolina Kosior, Iwona Dybus-Grosicka, Iwona Ćwik, Agata Gorycka, Mateusz Załuska, Wiesław Szumielewicz oraz Adrian Bolko. W roku 2016 przyszła kolej na klasyka teatru dramatycznego, komediopisarza i satyryka Aleksandra Fredrę i jego groteskę sceniczną „Gwałtu, co się dzieje”, A
R
T
Y
K
U
Ł
S
P
pełną aluzji politycznych i humoru, której akcja rozgrywa się w znanym nam „Osieku, sławetnym mieście, gdzie to bywały rządy niewieście”. Premiera miała miejsce w lipcu 2016 r. i była próbą generalną przed występem grupy podczas XXXIX Barbórkowej Dramy Teatralnej. Sztuka Fredry w Tarnobrzegu została wystawiona trzykrotnie, ostatni raz w marcu 2017 r. Teatr Dramatyczny „Czwartek” zaprezentował satyrę Fredry również w Rzeszowie, Mielcu, Giedlarowej, Skopaniu oraz Opatowie. W sztuce zagrali: Magdalena Gleń, Iwona Cena, Barbara Godzina, Agata Szymańska, Aleksandra Wolak, Agata Gorycka, Magdalena Polnicka, Iwona Ćwik, Wiesław O
N
S
O
R
O
W
A
N
Szumilewicz, Mateusz Załuska, Adrian Bolko. Reżyseria, jak zawsze znakomita, dr Sylwester Łysiak. Pod szyldem Teatru „Czwartek” oraz dzięki współpracy z Tarnobrzeskim Domem Kultury powstał monodram „Jak zjadłem psa” wg Jewgienija Griszkowca. Kunszt aktorski Mateusza Załuski miała okazję podziwiać publiczność w Tarnobrzegu, Sandomierzu, Kolbuszowej, Starogardzie Szczecińskim oraz Stalowej Woli. Tarnobrzeski Teatr Amatorski ma już swoich fanów, którzy tłumnie wypełniają sale podczas spektakli. Ważnym atutem jest wybór repertuaru, który jest odpowiedzią na potrzeby dzisiejszego widza, szukającego rozrywki i odskoczni od szarej codzienności. Jednak największą siłą grupy jest pasja i zamiłowanie do teatru. Aktorzy angażują swój czas i pieniądze, żeby przygotować dla publiczności jak najlepsze widowisko. Zamiast odpoczywać, uczą się tekstów, myślą nad kreowanymi postaciami, następnie konfrontują swoją pracę wraz z resztą grupy podczas prób. Występy zazwyczaj odbywają się kosztem dni wolnych od pracy zawodowej. Jednak to właśnie pasja sprawia, że nie żałują żadnej chwili spędzonej na przygotowaniach do przedstawienia. Możemy uchylić rąbka tajemnicy, że „czwartkowa” grupa pracuje nad następnym spektaklem, również komedią, której premiera już wkrótce. O terminie premiery poinformujemy Państwa w najbliższych tygodniach. Iwona Ćwik Agata Gorycka
Y
Projekt powstał niespełna rok temu, z myślą o integracji środowiska kobiet z Tarnobrzega i okolic – kobiet z pasją, ambitnych, przedsiębiorczych, nastawionych na rozwój, kobiet biznesu, ale także kobiet poszukujących własnej ścieżki, kobiet otwartych na innych. Jego głównym celem jest inspirowanie do rozwoju osobistego, pobudzanie motywacji, przedsiębiorczości, wiary w siebie i swój potencjał, umożliwianie wymiany doświadczeń i kontaktów, a także promowanie biznesów kobiet z regionu.
I
stnieje w naturze pewne bardzo wyjątkowe drzewo. Jego wyjątkowość polega na sposobie, w jaki wyrasta z ziemi. Przez około cztery lata od momentu zasadzenia nasiona, nie wyrasta ono z gleby nawet na centymetr. W czwartym roku od momentu zasadzenia, w ciągu jednego miesiąca drzewo to osiąga wysokość ok. 30 metrów. Rośnie ono w tempie do 100 cm na dobę i jest jednym z najtrwalszych materiałów budulcowych występujących w naturze, mowa o drzewie bambusowym. Dlaczego tak się dzieje? Otóż z zasadzonego nasionka przez cztery lata powstaje potężny system korzeni, dzięki którym roślina wydobywa z gleby to, co najlepsze. Gromadzony przez kilka lat i ukryty głęboko potencjał pozwala na bardzo szybki wzrost oraz utrzymanie się podczas największych burz i tajfunów.
Podobnie jest z nami kobietami. Od momentu naszych narodzin budujemy system korzeni. Nasz system korzeni to nasze przekonania, systemy reprezentacyjne, tożsamość, obrazy, doświadczenia itp.. W odróżnieniu od drzew „korzenie” budowane są nie tylko przez nas samych, ale również przez całe otoczenie, w którym dorastamy. System naszych korzeni gromadzi pozytywne jak i negatywne zasoby, od których zależy czy wyrastamy na silne, potężne drzewa czy na małe, łamliwe krzewy. Możemy też być silnym drzewem, ale jedna z naszych gałęzi nagle okazuje się być słabsza. Jedno jest pewne, każda z nas ma w sobie potencjał, dzięki któremu może zbudować stabilny biznes, pozytywne relacje z ludźmi, osiągnąć cel w swojej karierze za-
wodowej, lub po prostu zdobyć to, o czym marzy, bo przecież każda kobieta jest wyjątkowa. Podczas Spotkań Wyjątkowych Kobiet rozmawiamy, uczymy się, dzielimy doświadczeniami, odkrywamy w sobie potencjał i moc do działania, motywujemy się wzajemnie, promujemy swoje pasje, swoje biznesy. Odrzucamy to, co przeszkadza i wydobywamy dobre zasoby ukryte tuż pod powierzchnią lub też nieco głębiej. Poruszanych jest wiele aspektów kobiecości, rozwoju osobistego, rozwoju biznesowego. Na każdym spotkaniu pojawiają się goście – wyjątkowe kobiety, które odważyły się pójść za swoimi marzeniami, za głosem serca, chcą podzielić się swoją historią, by tym samym zmotywować inne kobiety do działania. Wszystko po to, by wzrastać,
by odnaleźć i osiągnąć cel i żyć pełnią życia niezależnie od tego, kim jesteś i gdzie mieszkasz. 11 Spotkanie Wyjątkowych Kobiet odbędzie się 17.04.2018 o godz. 18.00 w Tarnobrzegu, ul. Warszawska 2A, Hotel i Restauracja Kameleon. Gościem specjalnym będzie Anna Powierza – aktorka filmowa, serialowa i teatralna, autorka książek. Podczas spotkania Pani Anna podzieli się swoją historią walki z depresją i otyłością, tym co zrobić, gdy dieta nie działa – jak odnaleźć w sobie siłę i moc do działania. Więcej szczegółów dostępne na www.develeopmentway.pl lub www.facebook.com/DevelopmentWayPolska/ Anna Majchrowska
K W I E C I E Ń 2018/ N R 4
str. 4
Sezon na kichanie Nie dla wszystkich wiosna wywołuje jedynie miłe skojarzenia – dla znacznej części z nas to czas kichania, kataru, zaczerwienionych oczu oraz uporczywego swędzenia. Czy da się coś z tym zrobić? Oczywiście, że tak. Wystarczy kilka kroków, aby zminimalizować nieprzyjemne objawy i umilić sobie wiosenną porę. Czym jest alergia? W skrócie – jest to przesadna reakcja naszego układu immunologicznego na daną substancję, zwaną alergenem, prowadząca do uwolnienia mediatorów stanu zapalnego, takich jak histamina. To właśnie one wywołują nieprzyjemne objawy: cieknący katar, zaczerwienienie i świąd oczu, kichanie oraz wysypkę i świąd skóry, a w skrajnych przypadkach także wstrząs anafilaktyczny, będący zagrożeniem dla życia. Istnieją różne rodzaje alergenów – skład-
niki pożywienia, kurz, sierść zwierząt czy pyłki. Podczas gdy większość z nich możemy zwyczajnie wyeliminować lub ograniczyć ekspozycję na nie, pyłki traw i drzew są zdecydowanie bardziej uciążliwe. Sezon pylenia roślin rozpoczyna się już w lutym i trwa aż do października. Nie jesteśmy w stanie usunąć z powietrza wszystkich pyłków, jednak dzięki wprowadzeniu kilku zasad możemy złagodzić objawy, które wywołują.
Jak radzić sobie z alergią?
Fot. Mirosław Tarkowski
Podstawowym krokiem w celu złagodzenia objawów alergii na pyłki jest unikanie przebywania na zewnątrz w godzinach, w których osiągają one w powietrzu najwyższe stężenia, czyli między 5 a 8 rano oraz 17 a 19 wieczorem. Należy również unikać wtedy wietrzenia pomieszczeń. Po każdym wyjściu na zewnątrz należy umyć dokładnie twarz i ręce, a nawet, jeśli to możliwe, umyć całe ciało i włosy. Przed wyjściem z domu zaleca się użycie kropli do nosa o właściwościach tiksotropowych – tworzą one barierę zapobiegającą przedostawaniu się pyłków. Jeśli częstym objawem jest zaczerwienie i łzawienie oczu, dobrym rozwiązaniem jest noszenie okularów, na przykład przeciwsło-
necznych, które ograniczą kontakt z alergenem. Pomocne mogą być krople z azelastyną lub kromoglikanem sodu. Szeroko dostępne są preparaty na bazie substancji przeciwalergicznych: loratadyny, cetyryzyny i ich pochodnych, a także feksofenadyny, warto jednak pamiętać, iż długotrwałe ich stosowanie powinno być skonsultowane z lekarzem. Leki te u niektórych pacjentów mogą wywoływać senność oraz zaburzenia koncentracji. Popularnym środkiem stosowanym w celu łagodzenia alergii jest wapno, ma ono jednak stosunkowo małe działanie przeciwalergiczne, dlatego warto wybierać preparaty zawierające również kwercetynę.
Dieta przeciwalergiczna Nieodpowiednia dieta, bogata w cukry proste, o wysokim stopniu przetworzenia i uboga w składniki odżywcze może nasilić reakcje alergiczne organizmu. Pierwszym krokiem w łagodzeniu alergii powinno być wykluczenie słodyczy. Składniki, które powinny się znaleźć w diecie osoby cierpiącej na alergię to przede wszystkim te zawierające kwercetynę, kwasy omega-3, antyoksydanty oraz witaminę C i magnez. Badania wskazują, że dzieci jedzące tłuste ryby
morskie już od wczesnego wieku rzadziej cierpią na alergie oraz astmę lub ich objawy są łagodniejsze. Innymi źródłami kwasów omega-3, które odpowiedzialne są za ten efekt są: len, zielone warzywa liściaste i jajka. Równie istotna w diecie jest zawartość antyoksydantów, obecnych w warzywach i owocach o intensywnym kolorze, zielonej herbacie czy orzechach włoskich. Pokarmy bogate w kwercetynę to jabłka, kasza gryczana, cebula, czosnek, a także truskawki i szpinak. Niezwykle istotną rolę w diecie przeciwalergicznej stanowi probiotykoterapia. Liczne badania wskazują, iż odpowiedni stan flory bakteryjnej jest kluczowy w łagodzeniu reakcji alergicznej. Warto dostarczać bakterie probiotyczne w postaci gotowego preparatu, a także w formie kiszonek i fermentowanych produktów mlecznych. Alergia to częsta wiosenna przypadłość, mogąca skutecznie utrudnić funkcjonowanie w ciepłych miesiącach. Z alergią da się żyć, wystarczy kilka prostych kroków wprowadzonych do codziennego życia w połączeniu z odpowiednim leczeniem, a wiosna przestanie kojarzyć się jedynie z katarem i zaczerwienionymi oczami. Zuzanna Mazur
technik farmaceutyczny
Nie mów nie dam rady – zrób to! T
o miejsce przyciąga także wyjątkową atmosferą. Czujemy się tu jak w domu, nie chce się stąd wychodzić – mówi Damian regularnie trenujący w Kopalni Mocy. Tylko w domu nigdy się tak nie spociłam – śmieje się Justyna, która prawie codziennie ćwiczy w Kopalni. KOPALNIA MOCY powstała z marzenia i pasji, które narodziło się w głowie trójki założycieli: Krzyśka, Agnieszki i Michała. Krzysiek – instruktor karate, strzelectwa, piłkarz amator, miłośnik sportów wszelakich – zainteresował się jakiś czas temu odważnikami kulowymi – kettlami. Chciał pozbyć się bólów kręgosłupa, a kettle idealnie się do tego nadawały. Zgłębiał idee kettli, został instruktorem Strong First – szkoły siły, która w Zielonej Górze certyfikuje instruktorów tego sportu poprzez bardzo wymagające egzaminy. W ten sposób założył Centrum Kettlebell Tarnobrzeg – postanowił pokazać kettle w Tarnobrzegu. Byliśmy pierwszą szkołą Kettlową na podkarpaciu – mówi Krzysiek – zaczynaliśmy w SP10, w sali, gdzie wcześniej uczyłem dzieciaki i dorosłych podstaw karate. Na pierwszych zajęciach pojawili się Agnieszka (trenowała crossfit i sporty siłowe, siatkarka) i Michał (kiedyś tancerz, siatkarz, walczący o poprawę sylwetki). Grupy się
rozrastały, na zajęcia przychodziło coraz więcej ludzi. Po roku Agnieszka została Asystentem Instruktora Kettlebell, a kilka miesięcy później Michał. Dodatkowo Agnieszka została instruktorem Crossa (trening siłowo-wytrzymałościowy z wykorzystaniem sztang, kettli, skrzyń, drążków, piłek lekarskich, etc.) a Michał TRX (trening na taśmach podwieszanych pod sufitem z ciężarem własnego ciała). Poszerzaliśmy swoje możliwości, mieliśmy coraz więcej chętnych na treningi i pojawiło się nieśmiałe marzenie – może by tak własne miejsce do treningów? Spotkaliśmy się na kawie, przegadaliśmy temat i… zaczęliśmy szukać miejsca idealnego dla nas. Po żmudnych oględzinach okazało się, że na ulicy Wianek jest lokal, który spełnia nasze oczekiwania. Z pomocą przyjaciół przeprowadziliśmy remont, we trójkę zainwestowaliśmy w marzenia i jesteśmy tu – w KOPALNI MOCY – opowiada Krzysiek. Po krótkim czasie do grupy trenerów dołączył Piotrek, który został Asystentem Instruktora Kettlebell oraz Wiktoria, która prowadzi zajęcia Yogi. Każdy z trenerów jest inny. Wszystkich jednak łączą takie cechy jak uczciwość, życzliwość, poczucie humoru, wiara w drugiego człowieka i jego możliwości, wsparcie drugiej osoby
w dążeniu do celu – mówią osoby trenujące w Kopalni Mocy. W Kopalni najważniejszy jest człowiek. Tu przede wszystkim dba się o technikę wykonywanych ćwiczeń, zwraca się uwagę na poprawność ruchów i odpowiednie przygotowanie do treningu. Tutaj motywujemy i uczymy prawidłowych wzorców ruchowych. Do Kopalni Mocy może przyjść każdy, w każdym wieku. Na zajęciach dla dorosłych są osoby w wieku od 15 do 70 lat. Każdy się tu odnajdzie i znajdzie coś dla siebie. Prowadzimy zajęcia ogólnorozwojowe dla dzieci w formule cross/trx – gdzie dzieci uczą się prawidłowych podstaw ruchowych, ale przede wszystkim dobrze się bawią, oraz treningi personalne i treningi dla grup (na nasze zajęcia uczęszcza np. młodzież ze Szkoły Specjalnej w Tarnobrzegu oraz seniorzy z ŚDS Tarnobrzeg). Kopalnia Mocy to jednak nie tylko treningi na sali treningowej. Wspólnie bierzemy udział w wielu przedsięwzięciach, biegamy – nie tylko rekreacyjnie, ale również w biegach z przeszkodami. Na Bałtowskim HuntRunie biegło od nas 35 osób. Organizujemy wspólne wyjazdy w góry, spływy kajakowe, wspólnie morsujemy i ciągle szukamy nowych pomysłów i wyzwań.
Fot. Kopalnia Mocy
Jakiś czas temu w Tarnobrzegu, na osiedlu Przywiśle pojawiło się nietypowe miejsce. Miejsce, które przyciąga nietypowym muralem przypominającym kopalnię.
W Kopalni Mocy obowiązuje jedna główna zasada – NIE MÓW NIE DAM RADY, ZRÓB TO! Naszym mottem jest „Nie szukaj bohaterów, bądź jednym z nich”. Wpadnij do nas i zostań swoim własnym bohaterem. Michał Harnik
K W I E C I E Ń 2018/ N R 4
str. 5
Szosa, wiatr i pozytywne emocje, czyli zakręceni na rowerach Półtora roku temu nie sądziłem, że będę ubierał się w obcisły strój i ścigał się rowerem po szosie. Wszystko zaczęło się od zimowego treningu w klubie Fitneska. rowadzący zajęcia Krzysiek Kaczmarek, nota bene były zawodowy kolarz i syn reprezentanta Polski podczas legendarnego „Wyścigu Pokoju”, pokazał mi rowerowy świat, o którym nawet nie miałem pojęcia. Tak zaczęła się moja „choroba”, którą prywatnie nazywam „cyklozą”. To rodzaj pozytywnego uzależnienia. Kupiłem rower, buty i dwa komplety strojów kolarskich. Okazało się, że takich jak ja jest w Tarnobrzegu dużo więcej. Dziś wspólnie trenujemy i ścigamy się w zawodach. Towarzyszy temu zgłębianie wiedzy o fizjologii człowieka, diecie. Jednym słowem „chorujący” zmieniają całkowicie swój styl życia. Posłuchamy o ludziach owładniętych cyklozą. Dla nich środa i niedziela to dni szczególne, dni kolarskiego ścigania. Jest ich w Tarnobrzegu kilkudziesięciu. Zarówno młodych, uczących się jeszcze, jak i dojrzałych, ustatkowanych pasjonatów. Jako amatorzy kontynuują tarnobrzeskie tradycje rowerowe, które niegdyś były znaczące na sportowej mapie Polski. W latach siedemdziesiątych kolarze LZS „Zorza” Tarnobrzeg mieli swoje pięć minut. Klub przeżywał swoją belle epoque. Nasi kolarze na Podkarpaciu nie mieli sobie równych. Stanowili czołówkę najlepszych wyścigów w kraju, w tym do dzisiaj rozgrywanego słynnego wyścigu dookoła Polski - Tour de Pologne. Później w barwach Legii Warszawa zdobywali nawet tytuły Mistrza Polski. Kilku z nich do dziś regularnie jeździ na rowerze, regularnie biorąc udział w tak zwanych „ustawkach”, czyli wspólnych przejażdżkach po ustalonej trasie i przyjętą z góry średnią prędkością przejazdu. Tadeusz Mycek i Wacław Jurgielewicz, kolarskie legendy, o których zawsze ciepło wypowiada się dawny mistrz nad mistrzami Ryszard Szurkowski. Zaszczepiają kolarskiego ducha sportu kolejnym pokoleniom tarnobrzeżan. Prowadzą otwartą grupę na Facebooku pod nazwą: Amatorska Grupa Kolarska – Zorza Tarnobrzeg, na której skrzykują się na wspólny trening i gdzie można obejrzeć ich dokonania. Na co dzień pracują, studiują, uczą się. Ale kiedy przychodzi środa, ten wyjątkowy dzień, nie może ich zabraknąć w tym jednym miejscu! Spotykają się na szczególnej przejażdżce, takiej z nutką ścigania, którą nazywają „IC”. Słowo to skrót z języka włoskiego oznaczający „środowy klasyk” (Infrasettimanale Classico). Przejażdżki w środku tygodnia odbywają się w wielu miejscach nie tylko Polski. Lokalny IC to blisko 60 km pętla. Ściąga ona, co środę kilkudziesięciu szosowców z Tarnobrzega, Sandomierza, Gorzyc, Stalowej Woli, Nowej Dęby, Mielca, a czasem nawet i z odleglejszych miejscowości. Kolorowy peleton licznej grupy „kręcących” budzić musi podziw i zaciekawienie mieszkańców miejscowości, przez które przejeżdża. Jest start i meta, są i lotne premie. A zwycięzca pętli zakłada żółtą koszulkę lidera. Jak w praw-
Fot. Archiwum Zorza Tarnobrzeg
P
dziwym wyścigu. Amatorzy futbolu mają Orliki, oni mają IC. Niedziela to również kolarskie święto. To okazja do pojeżdżenia i wspólnego treningu po opustoszałych lokalnych drogach. Niewiele jest rzeczy tak przyjemnych jak wspólny wyjazd grupą za miasto. Mają takie same stroje i porządne, dopieszczone w każdym calu rowery. Oszczędzają, by móc kupić kolejną część, która pozwoli obniżyć wagę ukochanej maszyny. Standardem jest, że waga roweru spada znacznie poniżej 10 kg. Te zbudowane z włókien węglowych nawet do 5 kg. Rowery naszpikowane są czujnikami. Podstawa to pomiar prędkości i częstotliwości obrotu pedałami, czyli kadencji. Ale pojawiają się również pomocne w treningu mierniki mocy. By jeździć w grupie trzeba nauczyć się specjalnych gestów służących przekazowi informacji dla poruszających się z dużą prędkością kolarzy. Jadą jeden za drugim w odległości ok. 50 cm, rower za rowerem. Jadący na pierwszej pozycji rozcina powietrze. Pozostali chowają się za nim, tracąc mniej energii. Bezpieczeństwo grupy zależy od szybkiego zasygnalizowania jadącym z tyłu o zbliżającym się niebezpieczeństwie. To niezbędne abc bezpiecznego i efektywnego treningu na drodze. Zwykłe przejażdżki odbywają się ze średnią prędkością 30 km/h. Ale gdy stają do rywalizacji średnia przekracza nieraz i 40 km/h, a przy sprintach nawet 50 km/h. Mimo to uwielbiają wspinać się po stromych podjazdach, by potem gnać w dół
z prędkością zbliżającą się do 80 km/h. Dlatego wielu z nich bierze udział w wyścigu Tour de Pologne amatorów, wspinając się na słynną „ścianę płaczu” w Gliczarowie Górnym na Podhalu, gdzie nachylenie sięga 20% i ciągnie się przez niemal 5 km. To tak jakby wjechać na szczyt 120 piętrowego drapacza chmur. Zimą trenują na rowerach stacjonarnych lub trenażerach, do których podpinają swoje rowery. W ostatnich latach pojawiła się nawet aplikacja sieciowa Zwift. W wirtualnej rzeczywistości, sprzęgniętej z rowerem i trenażerem biorą udział w wyścigach za pomocą swoich awatarów na ekranach komputerów. Różne drogi prowadzą do rowerowej pasji. Chęć naśladowania zawodowców oglądanych w telewizji może i ma znaczenie, tak samo jak silna potrzeba rywalizacji. Ale najczęściej pojawiającym się motywem jest zdrowie i kondycja. Bakcyla złapałem kilka lat temu. W sumie to klasyk, bo chciałem zrzucić kilka kilogramów i zrzuciłem 25 - mówi Grzegorz Assman – pomysłodawca akcji charytatywnej związanej z jazdą na rowerze. W ramach akcji wraz z kolegami pokonują kilometry dla dzieci z tarnobrzeskiej szkoły specjalnej. Najpierw zrodził się pomysł, żeby pokonać jakiś dłuższy dystans, ale jazda bez żadnego celu byłaby ich zdaniem nudna. Więc odnaleźli sponsorów, którzy zapłacą za każdy przejechany kilometr. W ubiegłym roku grupa śmiałków przejechała 500 km, do Elbląga. Trasę pokonali w nieco ponad
19 godzin. Było ciężko, ale dopingowały ich smsy od przyjaciół, pracowników szkoły i uczniów. Dziś poprzeczkę sobie podnieśli. W czerwcu zaplanowali przejazd do Szczecina. To już 700 km jazdy non stop. Zamierzają pokonać ją w czasie ok. 35 godzin. Z tego powodu ostro trenują by nie zawieść. Wszystko zaczęło się od tego, że moja waga i kondycja mi się nie podobała -wspomina swoje początki Tomasz Kudela. Z czasem poznawałem pojedyncze osoby i tak poznałem grupę ciekawych ludzi i ten kontakt rozwija się do dziś. Kolarstwo mnie zaraziło tym, że z każdym rokiem uczę się jeździć ,,z głową”. Poznałem kawał kraju. Kolarstwo wciąga i uzależnia. Poprawiam swoje osiągi i widzę poprawę. I to jest pozytywne, że wszystko, co robisz w tym kierunku jest ,,po coś”, daje wynik i satysfakcje - dodaje Tomasz. Jazda wciąga. Daje poczucie wolności. W jej trakcie przestaje się myśleć o problemach dnia codziennego. Jest tylko rower, trasa do przebycia i koło kolegi z przodu, któremu nie można odpuścić. Poruszanie się po szosie to niezwykle smaczna przyprawa w ich życiu, której nigdy dość. Kolarstwo to ćwiczenie swojego charakteru. To osiąganie celów, bez oglądania się na trud i zmęczenie. To pokonywanie własnych słabości. To wreszcie koleżeństwo i przyjaźnie. Bo to wbrew pozorom sport wybitnie zespołowy. Robert Chrząstek
K W I E C I E Ń 2018/ N R 4
str. 6
Zasada domniemania niewinności w polskim prawie karnym Praktycznie każdego dnia w radio, telewizji czy prasie otrzymujemy informacje dotyczące zatrzymań osób podejrzanych o popełnienie czynów zabronionych, stanowiących przestępstwa lub wykroczenia.
R
ównie często opinia publiczna uznaje takie osoby, jako winne popełnienia zarzucanych im czynów, bez znajomości materiału dowodowego zebranego w sprawie, wyjaśnień samego podejrzanego, okoliczności sprawy i mnóstwa innych faktów jej towarzyszących a mających niejednokrotnie kluczowe znaczenie dla jej przyszłego rozstrzygnięcia, którym zajmie się Sąd rozpatrujący sprawę. A co z zasadą domniemania niewinności? Oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem. To naczelna zasada postępowania karnego wyrażona w artykule 5 § 1 kodeksu postępowania karnego, która kształtuje postępowanie karne, którego zadaniem jest przede wszystkim wykrycie sprawcy przestępstwa i pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej oraz ukształto-
wanie procesu karnego w taki sposób, aby osoba niewinna nie poniosła tej odpowiedzialności. Zasada domniemania niewinności jest także zasadą konstytucyjną uregulowaną w art. 42 ust. 3 Konstytucji RP i zasadą prawa międzynarodowego uregulowaną w art. 10 Europejskiej Karty Praw Człowieka a to obliguje społeczeństwo, czyli każdy podmiot - osoby fizyczne, organy administracji, organy kierujące instytucjami i organizacjami społecznymi oraz media (prasę, telewizję, radio itp.), do jej stosowania w życiu codziennym. Domniemanie niewinności oznacza nic innego jak to, że oskarżony w procesie karnym jest niewinny, a jego wina musi mu być udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem karnym. Omawiana zasada uniemożliwia uznania winy czy zastosowania jakichkolwiek sankcji karnych
bez przeprowadzenia rzetelnego procesu karnego przed właściwym Sądem Wskazana zasada jest ściśle powiązana z zasadą in dubio pro reo ( art. 5 § 2 kpk), która stanowi, że wszelkie niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego. Sąd na rozprawie, na której po jednej stronie jest oskarżony a po drugiej oskarżyciel przeprowadza postępowanie dowodowe. Rozprawa kończy się wydaniem wyroku, w którym Sąd orzeka o winie. Przeprowadzenie takiego postępowania może zakończyć się dwojako. Oskarżony może zostać uznany winnym popełnienia zarzucanych mu czynów – kiedy nastąpi udowodnienie stawianych mu zarzutów, bądź może zostać uniewinniony – kiedy jednak zebrany materiał dowodowy nie pozwoli na przypisanie sprawcy winy. Istotą wskazanej zasady jest to, iż jeżeli istnieją w sprawie wątpliwości,
których w ogóle nie da się usunąć poprzez to wątpliwości te należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego Zasada zwana in dubio pro reo związana z zasadą domniemania niewinności jest de facto jej konsekwencją, co daje gwarancję, że udowodnienie winy sprawcy musi być całkowite, pewne i wolne od wszelkich wątpliwości, a do momentu wydania prawomocnego wyroku należy oskarżonego traktować za niewinnego. Oczywistym jest przy tym, że nie można narzucić nikomu przekonania o winie czy niewinności drugiego człowieka, bowiem jest to ukształtowane w psychice ludzkiej w sposób swobodny i żadne zakazy i nakazy tego nie zmienią. Warto jednak pamiętać, że żyjemy w państwie prawa a zasady są po to by ich przestrzegać, a nie je łamać. adw. Karolina Golik, adw. Ewelina Obara
Memoriał Jerzego Szczerbatego – Puchar Ziemi Podkarpackiej – Tarnobrzeg 2018 Memoriał Jerzego Szczerbatego – zawody rok 2017. Fot. Piotr Morawski
M
emoriał Jerzego Szczerbatego – Puchar Ziemi Podkarpackiej to zawody pływackie, które odbywają się cyklicznie w Tarnobrzegu. Przyciągają wiele klubów z podkarpacia, z ościennych województw oraz sympatyków pływania. Ich twórcą i propagatorem był Jerzy Szczerbaty wieloletni Prezes Podkarpackiego Okręgowego Związku Pływackiego, członek zarządu Polskiego Związku Pływackiego, który zmarł 27 grudnia 2012 roku. Jako zawodnik Jerzy Szczerbaty specjalizował się w stylu klasycznym. Dlatego też biegiem memoriałowym został jego koronny dystans 100 m stylem klasycznym. Jerzy Szczerbaty darzył szczególnym sentymentem Tarnobrzeg i nie wyobrażał sobie, aby te zawody odbywały się w innym mieście. W tym roku zawody te odbędą się 21 kwietnia na pływalni MOSiR w Tarnobrzegu. Zawodnicy startować będą w trzech kategoriach: kategoria I – 12-13 lat, kategoria II -14-15 lat, kategoria III -16 lat i starsi. Wszystkim zawodnikom życzymy udanych startów. Angelika Michalik
K W I E C I E Ń 2018/ N R 4
str. 7
Człowiek jest zadziwiającą istotą „Człowiek jest zadziwiającą istotą” to słowa, które mogą odnosić się do ludzkiego życia, zachowań w różnych sytuacjach. Wydawnictwo Literatura w cyklu „Wojny dorosłych – historie dzieci”: „Wszystkie moje mamy” Renata Piątkowska „Listy w butelce: opowieść o Irenie Sendlerowej” Anna Czerwińska-Rydel Bohatrką książek obydwu autorek jest Irena Sendlerowa, która w całym swoim niełatwym życiu kierowała się zasadami wpojonymi jej przez ojca. Po pierwsze, „ludzi należy dzielić na dobrych i złych. Rasa, pochodzenie, religia, wykształcenie, majątek – nie mają żadnego znaczenia”. Po drugie, „tonącemu trzeba podać rękę, nawet jeśli nie umie się pływać”. Do końca swojego życia twierdziła, że mogła zrobić więcej. Pytana o to, co najważniejsze, odpowiadała bez wahania: „Miłość, tolerancja i pokora”. W myśl tych słów postępowała w swoim życiu. O tym, co zrobiła podczas wojny długo milczała. Za to inni wspominają ją chętnie, zawsze ciepło, z uśmiechem. Dla wielu dzieci Holocaustu Irena Sendlerowa
była trzecią matką. Najważniejszym wyróżnieniem dla niej był Order Uśmiechu, przyznawany przez dzieci. Za działalność w czasie wojny otrzymała list od Papieża Jana Pawła II, nadano jej tytuł też Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata a Sejm RP ustanowił rok 2018 Rokiem Ireny Sendlerowej. Stała się również bohaterem licznych książek. „Wszystkie moje mamy” – opowiada historię małego chłopca, którego dzieciństwo przypadło na czasy II wojny światowej. Na początku wojny Szymek traci tatę, spadająca bomba zabiera mu dom. Trafia do getta, jest zimno i często musi kłaść się spać z pustym brzuszkiem. I wtedy w jego życiu pojawia się siostra Jolanta, która pewnego dnia pomaga mu opuścić to okropne miejsce. Szymuś staje się Stasiem, ma prawdziwą rodzinę i szansę na przeżycie.
tragicznego pochodu podopiecznych Janusza Korczaka na Umschlagplatz. Po tym traumatycznym przeżyciu podejmuje decyzję: „Trzeba pomagać inaczej”. Od tego momentu zaczyna się dramatyczna walka o uratowanie jak największej liczby dzieci – o wyprowadzenie z getta tych najmłodszych, znalezienie im nowego w miarę bezpiecznego domu, nowych rodzin. Historia kończy się przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Jakie były dalsze losy tej niezwykłej kobiety, dowiadujemy się z krótkiego kalendarium z życia Ireny Sendlerowej oraz fragmentów korespondencji samej bohaterki książki jak i listów pisanych do niej. W książkach na szczególną uwagę zasługuje również szata graficzna. Niezwykle wymowne i wyjątkowe ilustracje Macieja Szymonowicza dopełniają całość tych niezapomnianych historii.
„Listy w butelce: opowieść o Irenie Sendlerowej”. Akcja tej historii rozpoczyna się w roku 1942, gdy młoda Irena przemyca do getta żywność, lekarstwa i odzież. To tam właśnie staje się naocznym świadkiem
Irena Sendlerowa przedstawiona została w jeszcze jednej niedawno wydanej książce Eleny Favilli – „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet”.
Ziołolecznictwo i medycyna naturalna Nie lecz się reklamami leków: jak chemię zastąpić bezpieczna ekomedycyną. Zbigniew T. Nowak. Sok z buraka nie tylko na anemię, ale też na kaszel, galaretka z czarnej porzeczki na odporność, czarny bez na przeziębienie, malina i lipa na rozgrzewające napary – to tylko niektóre naturalne leki. Nie lecz się reklamami leków to książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Zawiera przepisy na herbatki, nalewki i dodatki do dań „i dla maluszka i dla staruszka”. Są tu przepisy na preparaty pobudzające siły odpornościowe u dzieci i dorosłych, leczące różne infekcje, przeziębienia i grypę. Autor podpowiada jak skutecznie i zgodnie z naturą walczyć z bólem i alergią, leczyć zakażenia dróg moczowych, zgagę, biegunkę. Podpowiedzi dla siebie znajdą kobiety przechodzące klimakterium, osoby cierpiące na migreny, zaparcia, zagrożone zawałem serca, udarem, ludzie którzy przeszli chorobę nowotworową. Jest
G A Z E T A
B E Z P Ł A T N A
NIEZALEŻNY MIESIĘCZNIK SPOŁECZNO - KULTURALNY
Wydawca: IWOG sp. z o.o. 03-315 Warszawa, ul. Budowlana 7/2 REGON: 365259873; NIP: 5242807387
tu też wiele recept na inne mniej i bardziej poważne choroby i dolegliwości. Jedzenie które leczy. Karolina i Maciej Szaciłło. Jedzenie to nie tylko pożywienie, ale coś więcej. Ajurweda, czyli nauka o tym jak nie chorować, pokazuje, że jest to składnik naszego dobrego samopoczucia oraz zdrowia. W książce znajdziemy szereg różnych produktów, które medycyna ajurwedyjska uważa za dobre dla organizmu. Są one podzielone na menu zależne od pór roku oraz na bardziej szczegółowe – śniadania, obiady itp. A oto przepis na pyszną kawę z przyprawami: Składniki: 2 łyżeczki kawy, 250 ml wody, 1/3 łyżeczki cynamonu, 1/3 łyżeczki kardamonu mielonego, ok. 150 ml mleka sojowego niesłodzonego (jeśli pijesz kawę z mlekiem), łyżeczka naturalnego miodu.
redakcja@tarnobrzegtuzyjemy.pl Redakcja: Izabella Stachowicz-Pyka – redaktor naczelny Skład i łamanie: Izabella Dolińska Nakład: 5000 egz. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam oraz ogłoszeń.
Kopalna mocy & TTŻ. Jak przygotować: kawę z wodą, cynamonem i kardamonem doprowadzamy do wrzenia i zdejmujemy na chwilę z gazu. Czynność powtarzamy trzykrotnie. Do gorącej kawy wlewamy mleko sojowe. Delikatnie przestudzoną kawę możemy dosłodzić naturalnym miodem. Zatrzymaj Hashimoto: wzmocnij tarczycę! Marek Zaremba. Jeżeli twoja skóra jest sucha, a włosy łamliwe, nie masz siły nawet na chwilę aktywności, twoje jelita i żołądek ciągle strajkują, nie możesz się skoncentrować, czujesz się jak przysłowiowy sopel lodu, tracisz już cierpliwość czy poczujesz się kiedyś lepiej – to najprawdopodobniej cierpisz na Hashimoto. Czy jest profilaktyka, którą możesz zastosować od dziś? Odpowiedź brzmi… Tak! Wystarczy wprowadzić nawet kilka sprawdzonych porad z tej książki, aby poczuć się lepiej już w ciągu kilku tygodni. W książce autor opisuje sprawdzone programy diety oraz naturalnej suplementacji połączone z odpowiednią aktywnością i oczyszczaniem organizmu. Przedstawia tajniki kuchni probiotycznej. Dzięki temu można zwalczyć większość dolegliwości, podnieść poziom odporności organizmu, wstrzymując tym samym proces rozwoju choroby. Prezentowane książki dostępne są w Bibliotece Pedagogicznej w Tarnobrzegu. Zapraszamy wszystkich mieszkańców Tarnobrzega i okolic codziennie od godziny 8:00 do 18:00. W soboty od godziny 8:00 do 15:00. W środy biblioteka jest nieczynna.
To pasjonująca lektura, pięknie ilustrowana, pisana prostym, przystępnym językiem. Książki wydane przez wydawnictwo Literatura w cyklu „Wojny dorosłych – historie dzieci” są przykładem literatury, która otwarcie mówi o trudnych czasach wojny i okupacji. Ponadto przybliża dzieciom niezwykłą postać Ireny Sendlerowej, jest również doskonałą okazją do rozmowy o potrzebie tolerancji i niesieniu pomocy. Prezentowane książki dostępne są w oddziale dla dzieci Miejskiej Biblioteki Publicznej im. dr Michała Marczaka w Tarnobrzegu, ul Szeroka 13.
STREFA
MŁODYCH POETÓW
Niesieni tańcem
Zebrali się ludzie w ogromnej sali, na występ tancerzy wszyscy czekali, a serce jak bomba, jak wulkan wybucha, z tych wrażeń i ono człowieka nie słucha. Wtem smuga światła na scenę padła, część publiczności z emocji zbladła, a oto na środek para wychodzi, piękna tancerka swym ruchem uwodzi, jej suknia, jej twarz jak nie z tego świata, jak anioł co w niebie wśród obłoków lata, a obok stoi mężczyzna wysoki, ku kobiecie, swej partnerce kieruje kroki, on jest wrażliwym na piękno człowiekiem, któremu taniec jest na wszystko lekiem. Zagrała muzyka, ich dusza się styka, w piosence zagłębieni, są niczym jak w bańce, od świata oddzieleni, z tego stanu nie wyrwą ich żadne oklaski, nie zakłócą spokoju nawet ludzi wrzaski, taniec przepiękny, taniec wspaniały, zasnuł jak mgła dookoła świat cały. Ich ruch się zaczyna w paluszku małym, a kończy na pięcie, przechodzi ciałem całym, takiego kunsztu, takiej dokładności, niejeden człowiek na pewno im zazdrości, na taki stan pracuje się latami, nie trener ciało ćwiczył tylko oni sami, trener dawał im informacje, a oni to ćwiczyli, wyrabiając grację. Gdy występ dobiegł końca, ucichła muzyka, partnerka przy partnerze delikatnie dyga, żegnają ich oklaski i gromkie brawa, tak głośne, że może słyszała Warszawa, i trzeba pamiętać jedną prawdę czystą, że tancerz jest sportowcem, a także artystą. Ze specjalną dedykacją dla tancerzy ze szkoły tańca Samba Tarnobrzeg Emilka Ślęp (l. 13)
K W I E C I E Ń 2018/ N R 4
str. 8
Jan Grzesik, kapitan Siarki Tarnobrzeg:
„Jestem człowiekiem twardo stąpającym po ziemi” C
hoć ma dopiero 23 lata, to w tej chwili jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w drużynie tarnobrzeskiej Siarki. Właśnie minęły dwa lata od momentu, kiedy Jan Grzesik zamieszkał w naszym mieście. Skromny, pracowity, wszechstronny i lubiany przez tarnobrzeskich kibiców zawodnik od tego roku przejął opaskę kapitana Siarki. Sławomir Strzałka: Wywiad ukaże się na łamach miesięcznika „Tarnobrzeg tu żyjemy”, dlatego nie mogę zacząć naszej rozmowy od pytania: jak Ci się żyje w Tarnobrzegu? Jan Grzesik: Żyje mi się bardzo dobrze. Tarnobrzeg to spokojne miasto, nie ma w nim wielu atrakcji, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Dla zawodników, którzy przyjeżdżają tu grać w piłkę i się rozwijać, to idealne miejsce. Jeśli kiedyś opuszczę Tarnobrzeg, z pewnością będę ten czasu spędzony tutaj wspominał bardzo miło. Jakie było Twoje pierwsze wrażenie zaraz po przyjeździe? Przede wszystkim patrzyłem na to jak wygląda infrastruktura Klubu, szatnia i obiekty, jakie są warunki do treningów. I tu wrażenie było bardzo pozytywne, tym bardziej, że przychodziłem do Siarki z Nadwiślana Góra, więc przeskok jakościowy pod każdym względem był bardzo duży. Skupiałem się na piłce i wszystkim tym, co z nią związane. Byłem bardzo szczęśliwy, że udało mi się zmienić otoczenie. Przychodziłem do Siarki zimą i miasto poznałem dopiero wiosną, gdy zrobiło się cieplej i mogłem sobie pójść z narzeczoną do parku czy na kawę.
po zakończeniu przygody z piłką. Od jakiegoś czasu zbieramy na ten cel z żoną pieniądze. Konkretnych kierunków nie mamy. Oglądamy, rozważamy oferty, jeśli nadarzy się fajna okazja to będziemy chcieli ją wykorzystać. Fajnie byłoby zamieszkać gdzieś na Opolszczyźnie skąd pochodzę i gdzie mieszka moja liczna rodzina. Ale z drugiej strony mojej żonie marzy się mieszkanie w górach lub nad morzem. Ta koncepcja też mi odpowiada.
Fot. Grzegorz Lipiec
Które miejsce podoba Ci się najbardziej, do którego lubisz wracać? Jeśli chodzi o kawę to mam takie dwie ulubione kawiarnie do których lubię przychodzić. Bardzo lubię też Park Dzikowski. Mamy psa więc to idealne miejsce na spacery, zwłaszcza w okresie letnim, bo zimą mamy dużo treningów, częściej odpoczywam w domu i na dłuższe spacery z psem nie ma wielu okazji.
po ziemi i lubię metodę małych kroków. Chciałbym zagrać ligę wyżej – najlepiej w barwach Siarki. Nazbieraliśmy sporo punktów jesienią i chcemy się „podpiąć” do walki o awans. Gdyby się nie udało – chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony, żeby ktoś mnie dostrzegł. Ale podchodzę do tego bardzo spokojnie. Przedłużyłem niedawno kontrakt z Siarką po to, by mieć zabezpieczenie i czystą głowę. Także też dlatego, żeby Siarka – w przypadku ewentualnego transferu – na mnie zarobiła latem. To takie moje podziękowanie w stronę Klubu za te fajne dwa lata tutaj. Jeśli chodzi o moje marzenia niezwiązane z piłką, to chciałbym ustabilizować swoje życie w kwestii miejsca zamieszkania. Albo inaczej powiem: chce po prostu kupić gdzieś mieszkanie, w którym zamieszkam
Jesteś w Tarnobrzegu już dwa lata. Coraz częściej mówi się o Twoim możliwym transferze do wyższej ligi. Masz jakiś określony kierunek, którym chciałbyś podążyć, jakieś konkretne marzenia? Każdy marzy i każdy ma jakieś cele w życiu. Ja oczywiście też, ale jestem człowiekiem raczej twardo stąpającym
R
E
K
L
A
M
A
Zostałeś kapitanem zespołu. Bywały już takie mecze, że wyprowadzałeś drużynę w tej roli na boisko pod nieobecność Konrada Stępnia. Teraz, gdy Konrada nie ma w zespole, ty zostałeś jego następcą. Czujesz presję, odpowiedzialność? To dla mnie ogromne wyzwanie i zaszczyt. Zdaję sobie sprawę z tego, że kapitan w szatni ma większa role do odegrania niż zwykły zawodnik. U nas w Siarce kapitana wybiera trener – to też jakaś oznaka zaufania ze strony trenera Gąsiora, bo przecież równie dobrze do tego nadają się bardziej doświadczeni ode mnie i starsi: Dawid Kubowicz, Mateusz Broź czy Kamil Radulj. To jak sobie radzę w tej roli nie mnie oceniać – od tego są koledzy i trener. Jedno mogę zapewnić: postaram się nie zawieść. Dziękuje za rozmowę. Ja również dziękuje i korzystając z okazji zapraszam wszystkich mieszkańców Tarnobrzega na nasze mecze. Bardzo potrzebujemy waszej obecności na trybunach, im jest was więcej tym nam się gra lepiej. Sławomir Strzałka