MM Trendy #11 (32)

Page 1

LISTOPAD 2015 NUMER 11 (32) / WYDANIE BEZPŁATNE

Patrycja Walburg

Jak być mamą, pisać i nie zwariować Jacek Jekiel

Opera wraca na Zamek

Grzegorz Turnau

Wszystko, co lubię, mam w zasięgu ręki



#spis treści 11/2015 # 06 Newsroom Design, moda, wydarzenia

# 18 Felieton Taki Floating Garden widzę

# 20 Temat z okładki Grzegorz Turnau z rodziną i ich winnica

# 26 Edytorial Makijaże ze świata magii

# 32 Styl życia Blog o modzie dziecięcej

32 Styl życia Blog o modzie dziecięcej

# 36 Rozmowa miesiąca Jacek Jekiel

# 39 Dział męski Strony dla facetów

# 40 Showroom Co tygrysy lubią najbardziej

08 MODA Nowe t-shirty ze Szczecina

# 48 Kulinaria Smaki w Szczecinie

# 58 Zdrowie Medycyna estetyczna i nie tylko

# 60 Kultura Na co wybrać się w listopadzie

# 62 Rozmowa Co słychać u Adama Zarzecznego

# 64 Trendy towarzyskie Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego

#3


#Jarosław Jaz Redaktor naczelny

#Redakcja OKŁADKA:

Kilka tygodni temu odwiedziliśmy Winnicę Turnau, która znajduje się kilkadziesiąt minut jazdy samochodem od Szczecina. Od głównego skrzyżowania w Baniewicach prowadzi tam polna, mało uczęszczana droga, oznaczona kierunkowskazem. Gospodarz, Zbigniew Turnau, oprowadził nas po świeżo wyremontowanych pomieszczeniach popegeerowskich obiektów, dziś lśniących nowością, później zaś zabrał do winnicy, której widok w pierwszej chwili zapiera dech. Najpierw zza wzgórz wyłania się malownicze jezioro, nad którym ciągle hula wiatr (to bardzo ważne w procesie dojrzewania winogron), a chwilę później oczom ukazują się ciągnące się niemalże do linii horyzontu winorośla. Oprawą tych niecodziennych widoków była opowieść Zbigniewa Turnaua, pełna pasji do ziemi, pracy i wina, które tu powstaje. Nie obyło się oczywiście bez anegdot o znanym krakowskim muzyku i kompozytorze, a zarazem kuzynie pana Zbigniewa, Grzegorzu. Dzięki temu nam udało się namówić Grzegorza Turnaua do opowieści o tym, jak wino trwale połączyło go z naszym regionem, muzyce i kilku innych, niezwykle ważnych sprawach. A na deser była oczywiście degustacja. Wnioski? Powiem tylko, że warto tam wracać. Dobrym powodem ku temu będzie koncert Jazz & Wine, który 19 listopada w winnicy Turnau zagrają Sylwester Ostrowski i Piotr Wojtasik. Na koncert będą mogli wybrać się również nasi Czytelnicy. Konkursu na wejściówki wypatrujcie na facebookowym fanpejdżu MM Trendy. Wino to niejedyny temat, którym mogą Państwo się raczyć w listopadowym MM Trendy. O wyczekiwanej przeprowadzce Opery na Zamek opowiedział nam jej szef Jacek Jekiel, swoje magiczne makijaże pokazała Monika Zbyszewska, kulisy bycia fitness modelką zdradziła Klaudia Sygit. Warto nas czytać. Zapraszam.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#4

NA ZDJĘCIU Grzegorz Turnau FOTO Rafał Masłow

Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Marta Rospara Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman / Korekta: Beata Pikutowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, ewa.zelazko@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/MM.Trendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.



Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

Zakochani w dizajnie, czyli druga edycja Design Days Stoliki z pni drzew, nowocześnie obijane fotele, niebanalne ubrania, ręcznie wykonywana biżuteria, kolorowe materiały i gadżety związane ze Szczecinem – w OFF Marinie po raz drugi zorganizowano Design Days. - Uczestniczę w tej imprezie po raz pierwszy – mówi Sebastian Gojdz, specjalista od europejskich przemysłów kreatywnych, który do Szczecina przyjechał aż z Brukseli. – Wrażenia przekroczyły moje oczekiwania. Słyszałem, że to świetne wydarzenie, ale nie spodziewałem się aż takiego efektu. Przy każdym stoisku można spotkać zaangażowanych w swoją pasję ludzi, a to, co robią, jest naprawdę dobre. Dzieła kreatywnych twórców ze Szczecina i Europy przyszły podziwiać tłumy. Swoje wyroby zaprezentowało 50 wystawców z kraju i z zagranicy. Podczas imprezy można było nie tylko kupić designerskie przedmioty. W programie znalazły się też wykłady twórców i osób związanych z designem, pokazy kulinarne, warsztaty i koncert. Partnerem honorowym wydarzenia była Marina Developer. (ta)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#6



Design Newsroom

#

Nowy styl życia – fitness model Klaudia Sygit na koncie ma już trzecie miejsce w popularnych zawodach Beach Party La Playa’ Warszawa oraz półfinał Mistrzostw Polski Juniorów i Weteranów w Kulturystyce. Obecnie przygotowuje się do Pucharu Polski w Kulturystyce. Na co dzień jest trenerką i instruktorką fitness, a niedawno została nową twarzą kampanii reklamowej marki odzieżowej Endorfina. Fitness modeling, choć nie jest nowym zawodem, to wraz ze wzrostem mody na bycie „fit” staje się coraz popularniejszy. Czy łatwo zostać modelką fitness? - Dla mnie to zajęcie nowe i dodatkowe, bo na pierwszym miejscu stawiam kulturystkę – mówi Klaudia. - Na pewno to duże wyzwanie. Podstawą jest doskonałe, umięśnione ciało, a żeby to osiągnąć potrzeba m.in. dużo dyscypliny, odpowiedniej diety, ćwiczeń. Pewnie dlatego większość modelek fitness to trenerki. Do Endorfiny trafiłam dzięki mojej koleżance. Sesja i nagrania przebiegały bardzo profesjonalnie i sprawnie. Mimo dobrze zapowiadającej się kariery sportowej Klaudia nie ukrywa, że jeszcze nie raz planuje wcielić się w rolę modelki. (am) KOLEKCJA Endorfina JZ15 „Sport Gangsta” endorfinawear.com / ZDJĘCIA Adam Fedorowicz MAKE-UP Anna Treder / STYLIZACJA Karolina Wierciak, Anna Kołodziej LOKALIZACJA Azoty Arena, ZS Crossfit Szczecin

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#8


MEBLE NA WYMIAR

KUCHNIE / SZAFY / STOŁY / SCHODY

Meble w zabudowie na indywidualne zamówienie klienta. Nasze usługi obejmują cały proces – od projektu aż po jego wykonanie. Pozostajemy w ścisłej współpracy z firmą ZACH-POL, która specjalizuje się również w produkcji oryginalnych mebli i schodów drewnianych. Słuchamy, planujemy i realizujemy, spełniając marzenia o pięknych wnętrzach. Sprawdź co możemy zrobić dla Ciebie. KONTAKT: t: +48 507 98 06 48, m: michal@motif-studio.pl


Newsroom

Foto: archiwum

#

Foto: Adam Słomski

Open Gallery pokaże Wnętrze Miasta Tegoroczna edycja ekspozycji „Wnętrze Miasta”, organizowana przez galerię sztuki Moniki Krupowicz Open Gallery, powstaje we współpracy z Filharmonią im. Mieczysława Karłowicza, Fundacją Akademia Sztuki i miastem Szczecin. Wśród kilkudziesięciu eksponowanych prac znajdą się najnowsze i największe, dotąd niewystawiane obrazy Artura Przebindowskiego z cyklu „Megalopolis”, który przyniósł malarzowi uznanie krytyków i miłośników sztuki oraz wiele istotnych nagród i wyróżnień, a także najnowsze architektoniczne pejzaże Anny Reinert oraz odwołujące się do doświadczeń minimal artu i malarstwa materii obrazy Tomasza Kopcewicza. Podczas wernisażu odbędzie się również koncert muzyków z Fundacji Akademia Sztuki. Uroczyste otwarcie odbędzie się 19 listopada w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, wystawę będzie można oglądać do połowy grudnia. (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

SaySoFashion... koszulki NIE tylko dla uczniów Co to jest – gładkie, śmieszne i kocha bezwarunkowo? Twoja nowa koszulka od Say(So), szczecińskiej markiniespodzianki, której Fryga nawet do metki nie dorasta. Na początek porcja t-shirtów z kultowymi szkolnymi tekstami. Chcesz? To masz! #saysofashion FB/SaySoFashion

#10



Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

Projekty, foto: Anna Điakovič / Model: Paweł Bąkowski

#

Uczta gwiazd w Bombayu Za nami kolejny już Festiwal Czytania w Szczecinie. W tym roku Restauracja Bombay gościła uczestników oraz gości wydarzenia. Przy stole zasiedli m.in. Olga Bołądź, Maja Komorowska, Wojciech Pszoniak, Krystyna Czubówna, Michał Ogórek czy też Magda Zawadzka. Popularni aktorzy, pisarze oraz artyści nie mogli wyjść z podziwu dla wyśmienitej kuchni, jaką od 20 lat serwuje restuaracja. - Dla gości Festiwalu Czytania, przygotowaliśmy Ucztę Macharadży. Można powiedzieć, że jest to przekrój naszych propozycji, wśród których każdy znajdzie swój smak – opowiada Mariusz Łuszczewski, właściciel sieci Exotic Restaurants. – Z przyjemnością zdradzę, że niektórzy artyści pamiętają naszą restaurację jeszcze z jej początków. Uroczysta kolacja zaczęła się wieczorem i zakończyła po północy. - To chyba najlepszy dowód na zadowolenie gości – dodaje restaurator. - Wielu z nich zapowiedziało, że jeszcze nie raz planuje nas odwiedzić. (am)

Małe dzieła Anny Anna Điakovič to szczecińska projektantka mody młodego pokolenia. Jej styl można określić jako eklektyczny, nowoczesny, ale przede wszystkim wyszukany. Początkowo walczyła z pomysłem projektowania odzieży. Uważała, że zawód projektanta jest trudny i niedostępny. Sił próbowała jako grafik w drukarni. Szybko okazało się, że nie jest to jej wymarzony zawód. Jak mówi - zrozumiałam, że muszę pójść drogą mody i w ten sposób trafiłam do jednej z poznańskich szkół na kierunek Projektowania Ubioru. W duecie z Agnieszką Rogozińską zajęła trzecie miejsce w konkursie Heartfashion. Od pięciu lat pracuje jako projektantka oraz fotograf w firmie Stoprocent. Nawiązuje kontakty z różnymi sklepami, zajmującymi się sprzedażą designerskich produktów. - Chcę aby moje rzeczy były nowatorskie, ale jednocześnie proste i piękne, traktowane jako małe dzieła sztuki - tłumaczy Anna. - Mam nadzieję, że właśnie tak będzie można postrzegać najnowszą linię moich torebek. (am) R E K L A M A



Newsroom

Foto: Paweł Smoliński

#

To był dzień pełen inspiracji! Masa motywacji, ciekawostek, słów pokrzepienia i mądrych rad – w Szczecinie odbyła się pierwsza edycja Inspiration Day Show. Szczecińska filharmonia pękała w szwach. Grzegorz Turniak, mistrz networkingu, opowiadał o tym, jak ważna jest inteligencja emocjonalna i w jaki sposób należy budować relacje. Olga Kozierowska, trenerka biznesu i dziennikarka, podpowiadała m.in. jak pozbyć się ograniczeń, które sami sobie tworzymy. Paweł Tkaczyk, ekspert nowoczesnego brandingu i social media, opowiadał m.in. o pułapkach, jakie rodzą się w mediach społecznościowych. Dziennikarz i podróżnik Jakub Porada zachęcał do częstego i taniego podróżowania. Coach Jacek Rozenek przypominał, co jest w życiu naprawdę ważne. Prawdziwym wulkanem pozytywnej energii na scenie był popularny duet dziennikarski, czyli Dorota Wellman i Marcin Prokop. Opowiadali o swojej współpracy, porażkach, sukcesach, ciekawostkach i sposobach na czerpanie radości z tego, co robią. Na samym końcu na scenie pojawił się popularny coach Mateusz Grzesiak. - Musicie wiedzieć, co chcecie zrobić, co chcecie osiągnąć – mówił do zgromadzonej w filharmonii widowni. – Jak już określicie cel, zastanówcie się, jak go zrealizować. Podpowiadał jak osiągać swoje marzenia, jak pokonywać przeszkody i jak się motywować. Jego wystąpienie skończyło się owacjami na stojąco. (ta)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#14


Newsroom

#

Szczecin + Kuba = CUBAr Zdaje się, że gorące kubańskie powietrze napływa do naszego miasta. Coraz głośniej słychać rytmy salsy, bachaty czy merengue. Jeszcze chwila, a przy alei Niepodległości zobaczymy piękne Kubanki oraz auta z dawnych lat. Nie wierzycie? To zupełnie tak ja my kilka chwil temu, ale Ewa Grodzka, jedna z kreatorek tej kubańskiej aury, już nam wszystko wyjaśniła. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz

W Szczecinie jest wiele klubów, ale nie kojarzę latynoskiego. W piątek 6 listopada wielkie otwarcie. Czym CUBAr nas zaskoczy, czego możemy się spodziewać? - Na pewno tworzymy zupełnie inne miejsce od tych, do których przywykliśmy w Szczecinie. Przede wszystkim, ze względu na muzykę. Lokal podzieliliśmy na dwa parkiety. Duża scena będzie obfitować w gorące latynoskie rytmy, do których wpuścimy nutę popularnej muzyki tanecznej znanej z utworów Bruno Marsa czy Pharrell’a Williams’a. House, trance, electro - tego nie usłyszymy na pewno. Będzie dużo rytmów hiszpańskich czy brazylijskich. Mała scena to miejsce dla latynoskiej klasyki. Parkiet zajmą salsa, merengue, bachata, samba, melodie w stylu Ceili Cruz czy Tito Puente. Zarówno osoby „siedzące” w temacie jak i nowicjusze znajdą coś dla siebie. Nie jesteśmy

prekursorami pomysłu w naszym mieście, przed nami było już kilka klubów. My jednak mamy konkretny cel. Zdradzisz nam coś więcej? - Chcemy, aby CUBAr był miejscem dla ludzi, gdzie idąc po piwo do baru, wchodząc na parkiet czy zapraszając dziewczynę na randkę, będzie można czuć się swobodnie. Chodzi o wprowadzenie przyjacielskiej atmosfery. W Szczecinie jest niewiele miejsc, którym udało się to wypracować. Ponadto będziemy mocno osadzeni w kubańskim klimacie i nie ma możliwości, by z tego zrezygnować. Wszystko - zaczynając od logo, muzyki, wystroju wnętrza i kończąc na ludziach - będzie tworzyć spójną całość. CUBAr otwiera się przy alei Niepodległości w miejscu innego, dość popularnego klubu. Przed wami duże wyzwanie, by odmienić wizerunek tego miejsca. - Jednak to zupełnie inne miejsce i to w każdym obszarze. Gwarantujemy że nie poznacie tego miejsca! Już sam wystrój nas odróżnia. Jest bardzo kolorowo, chwilami trochę rustykalnie, na ścianach mamy piękne grafiki. Po za tym planujemy robić animacje, będą pokazy tańca, występy latynoskich artystów. W listopadzie zorganizujemy też wielką Andrzejkową Fiestę Kubańską. Oczywiście nie zamykamy się na nikogo. Nie wiemy jeszcze jak ludzie zareagują na CUBAr. Szczecin to trudny rynek. Niedawno, w środku tygodnia odwiedziliśmy Poznań. Tam miasto cały czas tętni życiem, a u nas uruchamia się dopiero w weekend. Zdajemy sobie sprawę z ryzyka, ale prócz planu mamy w sobie olbrzymią pasję i mam nadzieję, że właśnie to przekona do nas szczecinian.

#15

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Newsroom

Foto: Katarzyna Ostrowska-Clark

#

Foto: Archiwum

Pierwsi mieszkańcy Odry

Szkolenie Allergan w Artplastica Już po raz kolejny firma Allergan zorganizuje specjalistyczne szkolenie w Klinice Chirurgii Plastycznej Artplastica. Odbędzie się 7 listopada br. Spotkanie specjalistów medycyny estetycznej oraz szkoleniowców przeprowadzi dr Łukasz Duda-Barcik z Wrocławia. Tematem wiodącym będzie stosowanie wypełniaczy na bazie kwasu hialuronowego i toksyny botulinowej. Reprezentanci firmy Allergan przekażą lekarzom wiedzę, która uzupełni i podniesie ich kwalifikacje. Zabiegi będą wykonywane na wybranych wcześniej modelkach przy użyciu produktów renomowanej firmy Allergan - Juvederm, Volift, Voluma i Volbella oraz Botox. (am)

Jeszcze chwila, a Odra stanie nowym miejscem zamieszkania dwójki młodych szczecinian. Jak to możliwe? Patryk Paluszek, fotograf, i Aleksandra Słowiak, projektantka ubioru, postanowili postawić swój dom na wodzie. - Od lat marzyliśmy o stworzeniu takiego miejsca w Szczecinie – mówi Patryk. - W naszym mieście jeszcze nikt nie zdecydował się na realizację takiego projektu. Para postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce i w internecie organizuje zbiórkę funduszy. - Poznaliśmy architekta Alexa Copdevila, który zaprojektował dla nas idealną jednostkę – wyjaśnia Ola. Zanim jednak podjęliśmy ostateczną decyzję, mieliśmy okazję przetestować taki obiekt na przełomie stycznia i lutego. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni warunkami, jakie panują w domu podczas zimy. Dom będzie całoroczny, możliwość zmiany położenia względem słońca pozwala zużywać minimalną ilość energii do regulacji temperatury. Prócz funkcji mieszkalnej dom będzie otwarty na gości i kulturalne inicjatywy tak, aby mógł stać się miejscem rezydencji artysty, a potem małą galerią, która wystawi jego prace. (am)

R E K L A M A


Zwierzaki

#

Magda i błękitnooka Ira Magda Zgórska, która słynie z tworzenia finezyjnych fascynatorów, od czterech lat jest właścicielką białej suczki o imieniu Ira. Psiak został adoptowany ze schroniska dla bezdomnych zwierząt, kiedy był jeszcze szczeniakiem. - Decyzja o adopcji psa była jednocześnie przemyślana i spontaniczna – wspomina Magda. - Od dawna wiedzieliśmy, że chcemy mieć psa i możemy zapewnić mu świetne życie, ale decyzja o wyjeździe do schroniska była całkiem nieoczekiwana. Tego dnia znajdowały się tam akurat szczeniaki kundelki, które były mieszańcami owczarka niemieckiego i husky. Ircia patrzyła smutnymi, przepięknymi, niebieskimi oczami zza krat. Gdy ją zobaczyłam, nie mogłam uwierzyć, że tak piękne stworzenie może nie mieć rodziny! Po 20 minutach siedziała już w aucie w drodze do domu.

Foto: Sebastian Wołosz

Kiedy maluch był pod opieką nowej właścicielki zaledwie tydzień, Magda z Irą postanowiła odwiedzić rodziców, u których mieszkał wówczas kot. W trakcie zabawy ze szczeniakiem kocur niefortunnie wbił pazur w oko Iry. Istniało zagrożenie, że psiak nie będzie na to oko w ogóle widział. Na szczęście leczenie okazało się skuteczne. Wzrok udało się ocalić. W zranionym oku pozostał jedynie nierównomierny ślad na rogówce. - Ira jest absolutnie wyjątkowa, mogę o niej opowiedzieć tysiąc historii, a w jej oczach widzę tylko miłość i oddanie – mówi Magda. - Kocha bieganie, zabawy z patykami i piłką, w której ukryte są psie ciastka. To pies, który niezwykle szybko się uczy. Zna mnóstwo komend. Za przysmak będzie się chętnie turlać, przeskakiwać przez przeszkody, czołgać się, przybijać łapę. Jest bardzo aktywna, dlatego uwielbiała lekcje z agility, na które wspólnie chodziłyśmy. Dla nas obu to świetna zabawa. (ta)

R E K L A M A

Salon fryzjerski dla psów Szczecin, ul. Śląska 10 tel.: +48 91 881 21 45 | +48 668 455 820 e-mail: salon@zooatelier.pl | www. zooatelier.pl


Felieton

#

#Paweł Krzych: okiem blogera

Taki Floating Garden widzę

swojego biznesu. A wszystko odbywa się na specjalnie przygotowanych platformach. Najbardziej znanymi zagranicznymi serwisami crowdfundingowymi jest Kickstarter oraz Indiegogo. W taki sposób powstały niesamowite projekty, jak Oculus Rift (okulary do wirtualnej rzeczywistości), czy zegarek Pebble. Za granicą nie brakuje różnych projektów technologicznych, które zbierają wiele setek tysięcy dolarów, a nierzadko i milionów. W Polsce wygląda to trochę inaczej. Na rodzimych platformach wspieram.to, polakpotrafi.pl (i kilku innych) dominują projekty muzyczne, kulturalne, społeczne, growe (zarówno gry komputerowe, jak i bardzo popularne gry planszowe).

Masz pomysł? Działasz sam lub z grupą znajomych? Zastanawiasz się, jak go zrealizować? Żyjemy w takich czasach, że możliwości na pozyskanie finansowania jest bardzo wiele. Dziś chciałbym Wam zaprezentować jedną z nich - ideę crowdfundingu i pokazać, jaki ma wpływ na nasze otoczenie. Część z nas na pewno już spotkała się z tym pojęciem. Crowdfunding to finansowanie społeczne poszczególnych przedsięwzięć. Podobnie jak wiele innych innowacji, uznaje się, że ta idea powstała w USA. W latach 90. podejmowano próby (zakończone sukcesem) finansowania różnych inicjatyw muzycznych. Fani zespołów, składając się ustalonymi kwotami, zapraszali na trasy koncertowe ulubione zespoły. W taki sposób wydawane były również albumy muzyczne. Tak właśnie działa crowdfunding. Opiera się na społeczności, która dobrowolnie wspiera założone projekty. A pomysłodawcą takich działań może być np. firma, organizacja pozarządowa, grupa pasjonatów, czy też prywatna osoba (osoby). Crowdfunding różni się od zwykłej zbiórki pieniędzy przede wszystkim tym, że w zamian za wsparcie finansowe danego projektu, oprócz satysfakcji, dostajemy coś w zamian. Może to być jakiś gadżet z limitowanej serii (dostępnej tylko w danym projekcie - nie lada atrakcja dla kolekcjonerów), czy też po prostu planowany produkt/usługa (rodzaj przedsprzedaży). Dla tych, którzy chcą przeznaczyć więcej funduszy, czekają bardzo wyszukane nagrody. Spotkanie z artystami, udział w prapremierze, możliwość sygnowania części produktów swoim nazwiskiem lub nazwą firmy. Tak, nazwą firmy, bo finansowaniem społecznościowym interesują się różne przedsiębiorstwa. Upatrują w takich działaniach ciekawego sposobu na nieszablonową promocję

Nie byłbym sobą, jakbym w tym artykule nie nawiązał do Szczecina. Za pomocą takich platform udało się zrealizować znaczną liczbę projektów związanych z naszym miastem. Na wspieram. to (serwis ze Szczecina) możemy znaleźć akcje: King Wilki Morskie (pomagali weteranom II wojny światowej), Galerii K4 (otworzyło się nowej miejsce), Siwy Dym (powstaje film dokumentalny o Radio ABC), Grupy Pod Pretekstem (sfinansowano zakup mikrofonów pojemnościowych), czy Fundacji Aviva (w Szczecinie staną instalacje do nauki haftu krzyżykowego). Warto też wspomnieć, że na tej platformie padł rekord polskiego finansowania społecznościowego! Na kampanię Hejtoholik zebrano ponad pół miliona złotych, a dokładnie 600 410 zł. To robi wrażenie! Nawiązując jednak do nagłówka chciałbym Waszą uwagę skierować na nowy szczeciński projekt znajdujący się na wspieram. to. Mam wielki zaszczyt (wraz z Aleksandrem Dobą) być jego ambasadorem. Chodzi tu mianowicie o Dom na Wodzie - projekt młodych ludzi - Patryka i Oli - którzy spełniają swoje marzenie i chcą mieszkać na wodzie. Wiele miesięcy przygotowań do startu, setki godzin spędzonych na dogłębnym zbadaniu tematu - to widać, wystarczy spojrzeć na stronę projektu, by widzieć profesjonalizm autorów i niesamowicie solidne przygotowanie. Dom na wodzie idealnie wpisuje się w wizję Floating Garden: woda, Odra, ekologia, bliskość natury, innowacja. Autorzy chcą iść krok dalej - planują, by nowy obiekt miał charakter otwarty, ma to być miejsce rezydencji różnych artystów (we współpracy z Akademią Sztuki), chcą by dom promował miasto i stał się wizytówką Szczecina. Patryk i Ola chcą również szerzyć wiedzę techniczną i prawną na temat budowy i cumowania tego typu obiektów. Trzymam mocno kciuki, bo właśnie tak nieszablonowych i innowacyjnych projektów nam potrzeba. Realizacja tego projektu może pociągnąć za sobą kolejne, o podobnym rozmachu. Aha, i zapomniałbym o najważniejszym. Dom na wodzie ma zostać zlokalizowany przy Wyspie Grodzkiej, tuż obok Portu Jachtowego, w sąsiedztwie Łasztowni - przyszłego serca miasta.

Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#18



MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#20


Temat z okładki

#

Wszystko co lubie mam w zasiegu reki

Grzegorz Turnau jest człowiekiem wielu talentów i pasji. Od wczesnej młodości odnosi sukcesy śpiewając, grając i akompaniując. Kilka lat temu trwale związał się z naszym regionem, inwestując wraz z kuzynem w rodzinny biznes winiarski, ale Szczecin odwiedza regularnie od lat 90. Nam opowiada o winie, muzyce i śmierci. TEKST Małgorzata Klimczak / FOTO Rafał Masłow

- Ostatnio bywa Pan częstym gościem w Szczecinie - koncertuje Pan, prowadzi warsztaty muzyczne, bierze udział w projektach. Jest coś przyciągającego w Szczecinie? - Szczecin, dalekie miasto, zaczął być dla mnie celem podróży na początku lat 90. Zaczęło się od przyjazdów na występy z kabaretem Piwnicy pod Baranami, do którego trafiłem jako nastolatek w 1984 roku. Śpiewałem swoje piosenki, ale też akompaniowałem, trochę błaznowałem. W Szczecinie, z inicjatywy m.in. Adama Opatowicza, powołano do życia cykliczną imprezę - „Dymnalia”, od nazwiska słynnego artysty, malarza i performera Wiesława Dymnego. Przyjeżdżaliśmy co roku, a ja nagrałem wtedy pierwszą płytę i stałem się odrobinę bardziej rozpoznawalny, więc dawałem też recitale. Był moment, kiedy częściej można było nas zobaczyć na estradzie w Szczecinie, niż w Krakowie. Na jednym z występów pojawił się kuzyn mojego ojca, doktor Jerzy Turnau. Zaprosił nas do siebie na herbatę. Wtedy dopiero, w latach 90., zorientowałem się, że mam bliską rodzinę w Szczecinie. Galicyjscy Turnauowie po wojnie rozproszyli się w granicach nowego państwa - w poszukiwaniu pracy, mieszkania, nowego życia po katastrofie. Nie musiało minąć wiele czasu, żeby „ujawnił się” syn Jerzego - Zbigniew, a więc mój kuzyn w drugim pokoleniu. Od razu się zaprzyjaźniliśmy i od dwudziestu lat tę przyjaźń i rodzinną więź intensyfikujemy - o czym będzie jeszcze mowa za chwilę. - No właśnie, wspólnie stworzyli Panowie w naszym regio-

nie winnicę, miejsce szczególne, gdzie gości także sztuka. Powstała tam kameralna i klimatyczna sala koncertowa. Jakiego rodzaju wydarzenia artystyczne chciałby Pan tam organizować? - Przyjąłem zasadę, że staram się nie mówić równocześnie o naszym przedsięwzięciu winiarskim i mojej drodze artystycznej, więc chętnie opowiem o sali koncertowej. Od początku mieliśmy ze Zbyszkiem pewność, że takie miejsce musi powstać w obrębie remontowanego, XIX-wiecznego budynku winiarni. Celowo nie używam słów „marzenie” lub „plan”, bo na tyle znam swojego kuzyna, że wiem, iż w jego wykonaniu te słowa oznaczają „pewność”. Pytanie brzmiało tylko: ile to potrwa i czy będzie nas stać na wyposażenie o odpowiednim standardzie? Odpowiedź już jest. Dzięki życzliwości firmy Yamaha trafił do nas wspaniały fortepian marki Boesendorfer, sala została wyposażona w nowoczesny system nagłośnienia i oświetlenia, ma specjalne panele, podnoszące jakość akustyki. Jest kameralna - mieści maksymalnie 100 osób - ale też jej funkcja jest właśnie taka: ma służyć występom solistów lub niewielkich składów - jazzowych, klasycznych i wszelkich innych - byle interesujących. Chcemy też wykorzystać tę przestrzeń do promocji młodych, utalentowanych muzyków, którzy mogliby zaprezentować się w Baniewicach, a następnie - dzięki sponsorom - uzyskać środki dla dalszego kształcenia i rozwoju. Nad formułą tej działalności będziemy oczywiście jeszcze pracować, ale docierają już do nas pozytywne echa tego pomysłu.

#21

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Temat z okładki

#

- Współpraca z Sylwkiem Ostrowskim w Szczecinie wygląda na udaną. Czy to dzięki niemu odkrywa Pan Szczecin, przede wszystkim pod względem muzycznym?

nieco rozrzedza zbyt zawiesisty roztwór „mistrza”. Ważne, żeby to nie było zbyt grubymi nićmi szyte. Wystarczy agrafka. - W karierze miał Pan chwile zwątpienia. Przez jakiś czas Pan nie śpiewał, tylko akompaniował innym. Co sprawia, że uznany artysta nagle traci wiarę w swoje możliwości?

- Sylwek to bardzo pozytywna postać, poznaliśmy się przy okazji akcji „Fortepian dla Maszewa”, później współpracowaliśmy w ramach programu Yamahy „Pianino w każdym domu”. Brałem też udział we współtworzonej przez niego akcji dla najmłodszych, w ramach Stowarzyszenia Orkiestra Jazzowa. Sam jest zajętym, odnoszącym sukcesy muzykiem, więc jego zaangażowanie w sprawy społeczno-edukacyjne jest godne uznania. A czy odkrywam dzięki niemu Szczecin? Odpowiem inaczej: dzięki Sylwkowi ze Szczecina do Baniewic jest coraz bliżej. - W Piwnicy pod Baranami, gdzie zaczynał Pan swoją przygodę z muzyką, miał Pan swoich mistrzów. Czy to ważne dla artysty mieć swojego mistrza? - Każdemu dziecku świat drukuje się w świadomości takim, jakim je zastanie. Później dopiero przychodzą fazy kwestionowania, czasem buntu, czasem refleksji. Ja zastałem Piwnicę w wieku niespełna 17 lat w takim, a nie innym kształcie. Trudno, żebym się nie fascynował dokonaniami takich mistrzów, jak Konieczny, Pawluśkiewicz czy Grechuta. Albo, żebym nie powstrzymywał się przed pisaniem wierszy czytając Lipską, Moczulskiego czy - „rówieśnika” - Baczyńskiego. Tak, miałem mistrzów i udało mi się oswoić świat bez wywracania wszystkiego do góry nogami. Po latach uważam wiele swoich rzeczy za słabe, ale nigdy na tyle, żebym nie mógł ich obronić przed zarzutem „wtórności”. W tym sensie nie uległem nigdy do końca swoim fascynacjom, choć ich nie kryłem. Co więcej, lubiłem i nadal lubię pastisz, parodię. To zawsze

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

- To dawne sprawy. Od 25 lat nieprzerwanie koncertuję i nagrywam ze swoim zespołem. Jego skład ewoluował zgodnie ze zmianą moich fascynacji, żadna płyta nie jest taka, jak poprzednia. Wątpliwości są zawsze, ale tylko do momentu realizacji. Wtedy już nie ma miejsca na hamletyzowanie - trzeba coś zrobić: napisać, nagrać, wykonać - i już. A, że zawsze można było coś zrobić lepiej albo inaczej - to odwieczny i w sumie przyjemny problem. - Muzycznie szedł Pan zawsze swoimi ścieżkami, ale nie jest Pan artystą niszowym, raczej gwiazdą. Można powiedzieć nawet, że nagrał Pan kilka „hitów”. Taka popularność zaskakuje? - Termin „raczej gwiazda” jest ciekawy. Śmieję się z tej swojej „raczej gwiazdy”, bo dla mnie gwiazda to Catherine Deneuve. Raczej. A jak już musi być facet i muzyk, to przynajmniej Paul McCartney. Raczej. Domyślam się, że pyta pani raczej nie o mój stosunek do gwiazdorstwa, ale o sposób, w jaki dość skomplikowane utwory stają się rozpoznawalne i znajdują miejsce w tzw. zbiorowej wyobraźni. Wydaje mi się, że trzeba trafić w swój czas. Z takim, a nie innym nastrojem, tematem, formą, fakturą. Rzeczy wybitne, które nie trafiają w swój czas, mogą znaleźć się w lodówce i zostać (albo nie zostać) odkryte w przyszłości. Ja miałem szczęście kilka razy trafić w swój czas. I tyle.

#22


#23

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Smaczne wino od Turnauów

Grzegorz Turnau otworzył w Baniewicach - wspólnie z kuzynem Zbigniewem - Winnicę Turnau, która ma służyć również sztuce. Wszystko zaczęło się od Jerzego Turnaua, który był właścicielem ziemskim i twórcą kursów rolniczych we Lwowie. Historia nie pozwoliła na bezpośrednią kontynuację jego dzieła, ale jeden z jego prawnuków – Zbigniew Turnau – od wielu lat prowadzi duże gospodarstwo rolne, zajmujące się uprawą zbóż i rzepaku, w czym pomaga mu syn Jacek. Korzystna lokalizacja i przyjazny owocom klimat zrodziły wreszcie pytanie: a może wino? Tym bardziej że jednym z wieloletnich współpracowników Zbigniewa jest Tomasz Kasicki, sadownik i od 2013 r. również enolog. Wśród licznych potomków Jerzego Turnaua znalazł się także Grzegorz, który po pradziadku odziedziczył skłonności artystyczne. Odległych (geograficznie i zawodowo) kuzynów połączyła wiele lat temu przyjaźń i wspólne marzenie o powrocie do rodzinnych tradycji. Pewnego dnia panowie Zbigniew, Grzegorz, Tomasz i Jacek postanowili połączyć swoje siły i tak powstała Winnica Turnau. Trwające od 2009 roku nasadzenia oraz remont dziewiętnastowiecznego budynku gospodarczego pozwoliły na stworzenie nowoczesnej winnicy z własną przetwórnią. Winnica składa się z dwóch parceli, mających w sumie 17 hektarów, obsadzonych głównie szczepami solaris i johanniter oraz rondo i regent. Dobrze wyposażona wytwórnia i własne laboratorium pozwalają na precyzyjne kontrolowanie wszystkich parametrów wina, na każdym etapie produkcji. W Winnicy powstała także kameralna sala, która służy wydarzeniom artystycznym.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10/2015

Zbigniew Turnau z synem Jackiem.

#24


Temat z okładki

#

- Sprawia Pan wrażenie człowieka optymistycznie nastawionego do życia, ale w piosenkach można znaleźć wiele refleksji o przemijaniu, nostalgię, czasami smutek. Przychodzi taki moment w życiu, że myślenie o takich sprawach staje się naturalne? - Ktoś niedawno spytał mnie, czy często myślę o śmierci. Odpowiedziałem, że właśnie z tego żyję. Z drugiej strony od dawna powtarzam, że jedynym zadaniem piosenkarza jest sprawienie, by słuchacz wyszedł z koncertu w nastroju lepszym niż ten, w którym przyszedł. Przy czym „lepszy” nie oznacza beztroskiego rechotu. Wystarczy, że poczuje moment, w którym ten facet na estradzie, przy pomocy słów i dźwięków wyda mu się podobnie zagubiony. Albo podobnie zdziwiony. Albo podobnie pogodzony z nie najlepszym losem. Albo niepogodzony z przemijaniem. Czyli - że on - słuchacz - nie jest sam. Taka podstawowa forma empatii.

należy do osób, które lubią być długo poza domem. Jak Pan sobie z tym radzi? - Naprawdę nie wypada mi skarżyć się na swój los. Wszystko, co lubię, jest w zasięgu ręki. Po resztę trzeba pojechać - i tu nieśmiertelna fraza pana Przybory niech mnie wyręczy: „Nie ma nic bez ryzyka / Tylko widz go unika / A kto chce być wewnątrz zdarzeń / Musi żyć wciąż z bagażem / Musi mieć walizeczkę i koc / I latarenkę na noc”.

- Od początku wiedziałem (nie wiem skąd), że po to, by coś osiągnąć, trzeba współpracować z lepszymi od siebie. I w tym sensie „lepszymi” nie oznacza tylko większej biegłości, wirtuozerii. Sprowadza się raczej do pojęcia: ci, którzy wiedzą coś, czego ja nie wiem. Kiedy zacząłem współpracę z Janem Kantym Pawluśkiewiczem, miałem poczucie dowartościowania poprzez jego doświadczenie, wiedzę, ale też „inność”. Wydaje mi się, że wszystkie moje przygody muzyczne były podszyte lękiem: czy ja się do tego nadaję? Czy ja rozumiem ten język? Czy się nie wygłupię? Lata doświadczeń nieco zaimpregnowały mnie na te przesadne obawy. Dlatego lista nazwisk z różnych muzycznych rejonów, w których ośmieliłem się pojawić, jest spora. Współpraca z Sebastianem i Zakopower zaczęła się w 2010 roku, kiedy nagraliśmy duet „Na plażach Zanzibaru”. Nieco później powstała duża forma koncertowa, którą prezentowaliśmy wiele razy w sporych przestrzeniach widowiskowych, takich jak Sala Kongresowa czy Hala Stulecia. Występujemy z orkiestrą smyczkową, łącząc nasze zespoły i szukając mostów między „Krakowiakami i Góralami”. Lubię ten projekt i kto wie, czy nie zawitamy kiedyś z góralami do Szczecina. - Życie muzyka, to życie na walizkach. Pan chyba nie

#25

Foto: Jarosław Gaszyński

- Współpracował Pan m.in. z Janem Kantym Pawluśkiewiczem, Zakopower. Lubi Pan eksperymentować z różnymi gatunkami muzycznymi, bawić się muzyką?

#Jazz & Wine zapraszamy Winnica Turnau oraz Magazyn MM Trendy w dniu święta młodego wina Beaujolais zapraszają na ekskluzywny koncert połączony z degustacją wina z cyklu „Jazz & Wine”. Mamy bezpłatne wejściówki dla naszych Czytelników. Po szczegóły odsyłamy na nasz profil na Facebooku. Zagrają: Piotr Wojtasik, Viktor Toth (H), Sylwester Ostrowski, Joris Teepe (NL), John Betsch (USA). 19 listopada, czwartek, g. 19 Winnica Turnau, Baniewice 115, 74-110 Banie

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Edytorial

#

MAKIJAŻE ze świata magii Niezwykle staranne, kolorowe, bajkowe i oryginalne - takie są makijaże i charakteryzacje przygotowywane przez szczeciniankę Monikę Zbyszewską. Dzięki nim przenosimy się do lepszego, magicznego świata. - Gdy pierwszy raz zasmakowałam tej dziedziny wiedziałam, że chcę pracować w zawodzie – mówi pani Monika. - Kiedy w ubiegłym roku przeprowadziłam się do Warszawy i zaczęłam studia w Wyższej Szkole Artystycznej, otworzyły się przede mną duże możliwości. Pamiętam swoje marzenia, że chciałabym znaleźć się na planie filmowym, poznać aktorów, wejść do tego świata. Ciężką pracą i oczywiście z dużą pomocą i wsparciem bliskich, małymi krokami udaje mi się zmierzać w tym kierunku. Odbywam praktyki w różnych miejscach: w serialu, na sesjach zdjęciowych, teledyskach, gdzie poznaję ciekawych ludzi, którzy dają energię i motywują do nowych pomysłów. Pani Monika szkoli się nie tylko w zakresie charakteryzacji, ale także z kostiumografii. Projektuje stroje i prezentuje swoje gotowe dzieła. - Jednym z nich jest sukienka z łyżeczek plastikowych, tematem przewodnim była multiplikacja – mówi. - Wykonałam ją za pomocą stożków styropianowych i rurek izolacyjnych. Kolejną stylizację przygotowywałam na Mistrzostwa Polski w Charakteryzacji, gdzie zajęłam drugie miejsce. Tematem mistrzostw był „Sobowtór”. Podjęłam się wykonania sobowtóra z filmu „Maleficent”, w którym główną rolę zagrała Angelina Jolie. Sukienkę wykonałam z czarnego materiału, natomiast rogi z tworzywa sztucznego i taśmy izolacyjnej. Berło wykonałam z lampki ogrodowej. Tworzenie metamorfoz oraz fotografowanie postaci to moja pasja.

FOTO Monika Zbyszewska/ TEKST Paulina Targaszewska

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#26





Edytorial

#



Jak być mamą, pisać i nie zwariować Patrycja Walburg, wraz z córkami Wiwianą i Wiktorią, prowadzi jednego z popularniejszych szczecińskich blogów DwaRazyW. Zajrzeliśmy, co się dzieje za kulisami codzienności mamy blogującej. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Patrycja Walburg

- Bycie mamą, blogerką i kobietą czynną zawodowo to trudne zadanie? - To pewnego rodzaju wyzwanie, ale nie wyobrażam sobie innego życia. Często kobiety długo zostają w pracy, później idą na fitness, spa czy na plotki z koleżankami. Dzieci w tym czasie są pod opieką dziadków albo opiekunki. U nas w domu jest inaczej. Wszystko zależy od tego, jak kto postrzega macierzyństwo. Ja jestem bardzo blisko z córkami. Pracując zawodowo mam dla nich zdecydowanie mniej czasu. Zajęcia lekcyjne dzieci kończą się zazwyczaj po godzinie 15. Potem jest czas na zajęcia dodatkowe, które są bardzo ważne dla córek, rozwijają ich pasje i odrywają od codzienności. Po powrocie do domu zostają jeszcze lekcje do odrobienia. W tym wszystkim dobrze mieć coś dla siebie, co będzie jednocześnie pasją i sposobem na wspólne spędzanie wolnego czasu. - Nie jest Pani czasem zmęczona? - Ależ jestem! Są takie momenty, kiedy o 1:30 w nocy kończę post na blogu, albo kiedy do północy prasuję. Dla córek daje z siebie tyle ile mogę. To jest ten czas, kiedy dzieci jeszcze chcą być z nami. To od

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

nas zależy, jak go wykorzystamy. Przyjdzie moment, kiedy nie będą jeździć z nami na wakacje i na wycieczki. Zresztą już teraz to się zdarza. Starsza córka zimowe ferie już od dawna spędza z koleżankami na obozach szkolnych. To naturalne. Tak będzie coraz częściej, dlatego trzeba ten czas wykorzystać jak najlepiej. Poza tym dziecko musi czuć, że ma rodzica, by więź między nimi została na całe życie. - Internet to narzędzie, które częściej dzieli niż łączy. Pochłania dużo czasu i niekiedy psuje relacje. U Pani jest odwrotnie. Jak to się stało? - Długo się zastanawiałam nad uruchomieniem bloga. Głównie ze względu na dziewczynki. Zaryzykowałam i okazało się, że to świetny sposób na wspólne spędzanie czasu. Prowadzenie bloga nie oznacza tkwienia przy komputerze. Jeździmy w wiele miejsc, których wcześniej nie znałyśmy. Jesteśmy zapraszane na różne niezwykłe wydarzenia, w których wcześniej nie miałybyśmy szansy uczestniczyć. Dzieci mogą się rozwijać, zobaczyć świat od innej strony i poznać ciekawych i znanych ludzi. Przy tym nie robimy nic na siłę. Jeśli któraś

#32


Styl życia

#

Patrycja Walburg „mama” ;)

- Trudno było podjąć decyzję o założeniu strony? W końcu chodzi o wizerunek dzieci. Moi rodzice i mąż byli przeciwni. Z czasem obawy zaczęły znikać i przekonali się, że to świetna zabawa i dla dziewczyn, i dla mnie. Moja mama, która jest bardzo daleko, w każdej chwili może zajrzeć i sprawdzić, co u nas słychać, jak zmieniają się dziewczynki. Ludzie często pytają, czy nie boję się publikować zdjęć córek w internecie. Kiedy, jesteśmy na plaży, a dzieci w strojach kąpielowych, też nie mamy pewności kto leży obok nas, dlatego zachowajmy pewien dystans i nie dajmy się zwariować.

- Blog może być nie tylko sposobem na kontakt ze światem. To też okazja do dodatkowego zarobku. Na stronie dwarazyw.pl nie widać ani jednej reklamy. Z czego to wynika? - Blog nie jest dla mnie narzędziem do zarabiania pieniędzy. To moja pasja. W momencie, kiedy coś staje się pracą, przestaje być pasją. Promujemy tylko te produkty, które poleciłybyśmy z całego serca. Reklama nie jest nachalna. Pokazujemy to, co faktycznie nosimy na co dzień. Nie przebieramy się na potrzeby bloga. Wiktoria i Wiwiana same wybierają swoje stylizacje. W końcu blog ma pokazywać modę widzianą oczami dziecka, modę jaką chcą nosić dzieci, a nie taką, w jaką najchętniej ubraliby je rodzice. To jedyny taki blog w całej blogosferze.

- Skoro jesteśmy przy zdjęciach, wszystkie sesje wykonuje Pani sama? - Tak, choć nie jestem profesjonalnym fotografem. W robienie zdjęć bawię się od ponad roku. Modą interesowałam się za to od zawsze. Moja mama ciągle coś szyła i projektowała. Trochę z tego zostało we mnie. Fotografia wyszła po drodze. Na blogu to taki trochę „spontan”. Nie robię zdjęć według panujących kanonów, o większości z nich nawet nie mam pojęcia. Nigdy nie byłam na profesjonalnym szkoleniu. Efekt, jaki uzyskuję na fotografiach, to połączenie mojej pasji i miłości do córek, a przede wszystkim naturalności. Być może właśnie to powoduje, że są tak pozytywnie odbierane.

- Naprawdę wszystkie stylizacje to ich wybory? - Tak! Daję im wolną rękę. Oczywiście nadzoruję to, co robią. W przypadku starszej Wiktorii tonuję niektóre pomysły. Ma już 11 lat i za szybko chciałaby być dorosła. Młodszej, Wiwiance, pomagam dopasować niektóre elementy. Czasem są sytuacje, kiedy mi się coś bardzo podoba, ale im nie. Wtedy muszę się z tym pogodzić. Moda dla dzieci jest nieprzewidywalna. To właśnie one tworzą najciekawsze stylizacje. Dorośli na większości z nich nie mają odwagi i brakuje im tej spontaniczności. Gdybym to tylko ja kreowała modę na blogu, nasz blog byłby prawdopodobnie kolejnym z wielu.

córka mówi „nie ma mowy”, to rezygnujemy.

#33

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Styl życia

#

przed i po

operacji

# Wyznania pacjentki

Jak zmienia się życie po operacji plastycznej Przed długi czas zmagała się Pani z nadwagą. Co stało się bodźcem do zmiany trybu życia? Czy utrata wagi była podyktowana względami zdrowotnymi czy chęcią poprawy wyglądu? Nade wszystko chciałam zmienić swój wygląd. Nie miałam kompleksów z powodu nadwagi, ale jednocześnie nie czułam się komfortowo z nadmiarem kilogramów. Kupowanie nowych ubrań było dla mnie udręką, w obecnej chwili to czysta przyjemność. Mogę włożyć na siebie wszystko, co tylko zapragnę. Nie bez znaczenia były dla mnie również względy zdrowotne. Miałam już znacznie podwyższony poziom cukru w organizmie. Jak długo podejmowała Pani decyzję o poddaniu się operacji plastycznej i co ostatecznie skłoniło Panią do zabiegu? O operacji powłok brzusznych myślałam przez kilkanaście lat, od momentu urodzenia pierwszego dziecka. Zbyt wiele przytyłam będąc w pierwszej ciąży. Poród odbył się przez cesarskie cięcie i na dodatek z cięcia pionowego! Mój brzuch wyglądał strasznie – z pionową blizną, nadmiarem wiszącej skóry i okropnymi rozstępami. Po urodzeniu trzeciego dziecka byłam zdecydowanie gotowa do podjęcia decyzji o zabiegu. Co było dla Pani najważniejsze przy wyborze odpowiedniej kliniki? Zależało mi na dobrej klinice, jak najbliżej mojego miejsca zamieszkania. Przeglądałam wówczas mnóstwo forów internetowych w poszukiwaniu odpowiedniego lekarza, bo nie

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

ukrywam, że ta kwestia była dla mnie najważniejsza. Stamtąd dowiedziałam się o doktor Grażynie Nasińskiej-Jurek. Czytałam opinie zadowolonych pacjentów, widziałam efekty pracy Pani doktor i to zadecydowało o wyborze. A to, że Pani doktor operuje w Szczecinie w Artplastice? Lepiej nie mogłam trafić. Jak przebiegały miesiące po zabiegu i czas rekonwalescencji? Gdy zobaczyłam swój brzuch po operacji, rozpłakałam się ze szczęścia. Miałam trzy cesarki. Po zabiegu czułam się podobnie jak po cesarskich cięciach. Momentalnie stanęłam na nogi i szybko wróciłam do codziennego życia i obowiązków. Brzuch wygoił się bardzo szybko, nie było żadnych komplikacji, a blizna jest niemal niewidoczna. Jak zmienia się życie po operacji plastycznej? Czy odczuwa Pani większy komfort w codziennym funkcjonowaniu? Dzięki operacji pozbyłam się ogromnego kompleksu, który mocno obciążał moją psychikę. Bardzo wstydziłam się tego wielkiego, brzydkiego brzucha. Wcześniej nosiłam wyłącznie jednoczęściowe stroje kąpielowe, mogłam nosić tylko wysokie spodnie, a brzuch i tak się przez nie odznaczał, był mocno widoczny. Obecnie nie mam żadnych ograniczeń w dobieraniu bielizny, strojów kąpielowych i ubrań. Jestem szczęśliwą, pewną siebie, świadomą i dojrzałą kobietą. Dziękuję za rozmowę.

#34



Rozmowa miesiąca

#

Widzę w ludziach dobre strony Po pięciu latach przerwy, w listopadzie opera przenosi się do odświeżonej, wyremontowanej siedziby na Zamku Książąt Pomorskich. Będą mocne nazwiska, wielkie spektakle. Szczegóły i plany zdradza szef instytucji Jacek Jekiel. TEKST Małgorzata Klimaczak / FOTO Sebestian Wołosz

- Już jest Pan spakowany? - Mentalnie jestem spakowany od wielu miesięcy. Dla mnie i dla wielu innych ludzi, którzy pracowali w operze przed wyprowadzką, to zupełnie nowe miejsce, więc dla nas to nie jest powrót do starej, wyremontowanej siedziby, tylko przeprowadzka na nowe miejsce. Instytucja artystyczna, która skupia tak wiele różnych grup, podlega nieustannym fluktuacjom, także kadrowym. Jedni zabiegają o pracę u nas, inni szukają pracy poza operą. To powoduje, że w jednym miejscu spotykają się ludzie o różnym doświadczeniu, także życiowym. Towarzyszą temu różne emocje. Jak patrzę na naszą panią Ulę Chołubowską (kustosza archiwalnego), która pamięta moment, kiedy opera przeprowadzała się na Zamek w 1978 roku, to wiem, że ona wróci do domu, który będzie zupełnie inny. Dla mnie do tej pory takim domem była hala. Nigdy tego miejsca nie kontestowałem. Wydawała mi się niezwykła na miarę czegoś, co jest tymczasowe. Życzyłbym wszystkim teatrom, żeby na czas remontu miały takie lokum, jakie my mieliśmy. - Artyści po ostatnim spektaklu w hali mówili o tym miejscu z sentymentem. Bo mieli swoje miejsce, nie musieli się błąkać po całym mieście i występować na obcych scenach. - To straszne nie mieć domu. My mieliśmy. Tymczasowy, ale mieliśmy. Dzięki temu przetrwaliśmy okres remontu i to nas chyba scementowało. Jakość zespołów na pewno się nie obniżyła, a odnoszę wrażenie, że się podniosła. Orkiestra, chór, balet, soliści – to jest na pewno poziom wyżej niż był kilka lat temu. Nie musimy nadrabiać straconego czasu, możemy pracować nad tym, żeby piąć się jeszcze wyżej. - Przyszedł Pan do opery w trudnym momencie, kiedy były problemy na budowie. Jakie argumenty sprawiły, że podjął się Pan tego wyzwania? - Było ich kilka. Po pierwsze - ja w ogóle lubię wyzwania. Mnie taka rutynowa, codzienna mitręga bardzo nie odpowiada. Lubię wyzwania, które potrafię przekazać innym. To jest tak, że swoim przykładem, swoim entuzjazmem i zaangażowaniem potrafimy zmotywować innych. To jest najlepszy sposób motywacji. Mówi się, że są systemy kar i nagród, które motywują. Moim zdaniem najlepszy jest własny przykład. Jeżeli jesteśmy w pełni oddani temu, co robimy, co wynika z naszego umiłowania miejsca, w którym jesteśmy, to wszystko przychodzi stosunkowo łatwo. To jest trochę tak, jak z aktorem. Kiedy aktor stoi na scenie, to widać, czy jest autentyczny. Widzowie wy-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

czuwają, kiedy to jest wielka kreacja. Pamiętam jak po spektaklu „Alicji w Krainie Czarów” sekcja dęta, która miała bardzo trudne zadanie do wykonania, ściskała się z radości, że dali radę. To jest przykład na to, jak ludzie wkładają w swoją pracę coś więcej, niż tylko umiejętności. Trzeba dać z siebie coś ekstra. Ja chyba daję, chociaż to inni będą oceniali i inni to widzą. Mógłbym przy tym pracować całą dobę, ale i tak nie byłbym w stanie niczego przesunąć choćby o centymetr, gdyby nie ta armia ludzi, która mi towarzyszy. Jestem życiowym optymistą, widzę w ludziach dobre strony i nie towarzyszy mi czarnowidztwo, że coś się nie uda. - Zarządzanie instytucją kultury to specyficzna praca, bo musi Pan pogodzić różne żywioły ludzkie. Z jednej strony pracownicy administracji, którzy muszą być poukładani, z drugiej artyści z głową w chmurach. - Gdyby mnie ktoś zapytał, jak ja się identyfikuję jako człowiek, to bym powiedział, że uważam się za humanistę. To bardzo szerokie pojęcie. Ale też poprzez to, że pracowałem przez wiele lat na uczelni - także za intelektualistę. Za człowieka, który określa rzeczy i zjawiska, próbuje nazwać jakieś relacje. Kontakt z ludźmi zawsze sprawiał mi ogromną satysfakcję. Rozmowa! Ja jestem człowiekiem dialogu. To nie znaczy, że nie potrafię warknąć. Potrafię. Moi ludzie o tym wiedzą. Ale jeżeli z ludźmi się rozmawia, to się ich poznaje. Jeżeli pozna się człowieka, jego mocne i słabe strony, to te mocne można wykorzystać, a słabe zminimalizować. Jeżeli się nie zna swoich ludzi, niewiele się zrobi. Chemia jest dobra. Bardzo dobrze mi się tu pracuje, mogę do każdego gabinetu wejść i z każdym porozmawiać. To jest dobry zespół i moglibyśmy zrobić rzeczy na poziomie europejskim, gdyby nie ograniczenia budżetowe. - Ale nie załamujecie rąk z tego powodu. - Szukamy źródeł finansowania wszędzie, gdzie to jest możliwe. Nie jest żadną tajemnicą, że w przyszłym roku kalendarzowym będziemy wystawiać „The Turn of the Screw” Benjamina Brittena. Zgłosiliśmy się do fundacji Brittena i dostaliśmy środki. Bardzo szybka decyzja, bardzo szybka aplikacja. Jesteśmy dumni z tego, bo Fundacja nie każdemu daje pieniądze. Nie bez znaczenia jest to, że jako pierwsi w Polsce odważyliśmy się wystawić Brittena. To pokazuje, że potrafimy się rozpychać. Tak będziemy działać dalej po to, żeby szczecinianie mogli skosztować wielkiego operowego świata. Nie chcemy ograniczać się do tego, co było zawsze, bo świat się zmienia. A Britten to nazwisko, które elektryzuje melomanów

#36


Rozmowa miesiąca

#

#37

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Rozmowa miesiąca

#

leżeńskich kontaktów. Skorzystaliśmy również z bliskich kontaktów z Operą Krakowską, które zaowocowały całą masą wsparcia, doradztwa, takiego koleżeńskiego. Te relacje są często niezwykle bliskie i ktoś mówi: „dobrze, dla ciebie to zrobię. Przyjadę, wystąpię za niższą stawkę”. To dlatego Michał Znaniecki tak chętnie u nas pracuje. Jest moim przyjacielem, to dla mnie wielki zaszczyt, ale poza tym dzięki temu łatwiej jest nam rozmawiać o kolejnych projektach.

w Stanach Zjednoczonych czy w Wielkiej Brytanii. Mamy internet, mamy transmisje oper w Multikinie, mamy w telewizji. Jeżeli się do tego nie dostosujemy, nie podniesiemy poziomu, to staniemy się skansenem. Prowincjonalną sceną teatralną. - Szczecin zasługuje na operę na światowym poziomie. - Chcemy to udowodnić nie tylko w Polsce, ale na scenie międzynarodowej. Chcemy udowodnić, że mamy wyjątkową operę, nie tylko dlatego, że znajduje się na Zamku, ale dlatego, że ma bardzo wysoki poziom, ciekawe wyzwania artystyczne. Chcemy, żeby nasze przedstawienia miały dobre recenzje w międzynarodowej prasie fachowej. Jeżeli nasz chór wspólnie z chórem niemieckim został nominowany do najważniejszej nagrody w Niemczech za „Lohengrina”, to znaczy, że jesteśmy częścią czegoś, co zostało docenione na niezwykle wysublimowanym artystycznie rynku niemieckim. To pokazuje, że trzeba sięgać wysoko, trzeba być w poszukiwaniach trochę bezczelnym. Mierzyć siły na zamiary, ale zawsze stawiać sobie cele najambitniejsze do zrealizowania ze świadomością, że ten cel uświęca środki. - Pamięta Pan taki moment, kiedy będąc na budowie, pomyślał Pan, że to będzie fantastyczna opera? - Mam dużo doświadczeń wykonawczych i byłem przy niejednej inwestycji. Jest taki moment, kiedy praktycznie wszystko jest zrobione, ale jeszcze panuje bałagan. Jest pełno zabezpieczeń, folie, kartony, resztki materiałów budowlanych, narzędzia, fragmenty kabli, brud, ciemno. Ktoś z zewnątrz mógłby sobie pomyśleć, że to jest jakieś szaleństwo, że to się nie może udać. Potem przychodzi taki moment: jest piątek, budowlańcy wychodzą, zabierają swoje rzeczy, przychodzi ekipa sprzątająca, zamiata, odkurza i wtedy wyłania się ogrom pracy, który został wykonany. Wtedy dopiero to widać. Ja to widziałem wiele tygodni temu, kiedy wielu moich współpracowników jeszcze nie było w stanie tego dostrzec. - Znamy program wielkiego otwarcia Opery na Zamku. Mamy mocne nazwiska. Łatwo było przekonać artystów, żeby przyjechali do Szczecina? - Oczywiście, że nie. Kontraktowanie artystów, to jest trochę takie gonienie króliczka. Czasami można go gonić i nigdy nie dopaść. Są tacy artyści, którzy kalendarz układają na kilka lat do przodu. Rozmawialiśmy z Mariuszem Kwietniem, jednym z najbardziej utalentowanych barytonów, który śpiewa główne partie solowe na najbardziej prestiżowych scenach świata. Pierwszy wolny termin, który ma do zaoferowania, to jest wiosna 2017 roku. Tak z tymi największymi bywa, ale czasami pomaga łut szczęścia. Czasami coś wypada w trasie koncertowej, ktoś odwołuje koncert. Ktoś inny gra koncert bardzo blisko. Tak było w przypadku Patricii Petibon, która dosłownie chwilę wcześniej występuje we wschodnich Niemczech. Trzeba mieć trochę szczęścia, nie wystarczą kompetencje i umiejętności. Wielka w tym zasługa Jurka Wołosiuka, mojego dyrektora artystycznego, który wykorzystał całą masę swoich ko-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

- To powoduje zainteresowanie ze strony artystów? - Artystów prezentujących najwyższy poziom. Oni już o nas słyszeli. Teraz dodatkowo intryguje ich nasz nowy teatr, chcieliby tu wystąpić. Za każdym razem, kiedy bywam w którejś z polskich oper, jest jakaś ciepła rozmowa. Nie ma nas wielu w Polsce, my się wszyscy dość dobrze znamy. Chociaż rywalizujemy ze sobą pod względem artystycznym, to odczuwam dużą życzliwość ze strony kolegów dyrektorów oper. Bardzo martwili się o przedłużający się remont. Mnóstwo miałem takich telefonów i maili. To oznacza, że w świecie operowym nie jesteśmy jakąś bezludną wyspą. Mnóstwo osób trzyma za nas kciuki i nam kibicuje. To nowe miejsce wyzwala duże zainteresowanie artystów. Pewnie nie wszystkie projekty uda się zrealizować, ale bardzo nas cieszy to, że tak wielu reżyserów, śpiewaków, muzyków jest zainteresowanych występowaniem w Szczecinie. Nie mamy takiego poczucia, że jesteśmy daleko od Warszawy. Mam wrażenie, że mamy bardzo dobre położenie. Jesteśmy trochę jak Strasbourg pomiędzy Francją a Niemcami. Szczecin jest Strasbourgiem wschodniej Europy. Tutaj przenikają się wpływy wschodu i zachodu. My jesteśmy w miejscu, przez które wszyscy przechodzą i chcielibyśmy dać im impuls, by zechcieli na moment zatrzymać się w Szczecinie. - Ma Pan świadomość, że teraz widzowie będą mieli wysokie oczekiwania? Jest Pan gotowy na zmierzenie się z tym? - Jestem gotowy. Nie wiem tylko czy marszałek jest gotowy na nasze oczekiwania finansowe. Będzie pewnie jeszcze niejedna trudna rozmowa na ten temat. Ale chcemy być uczciwi wobec naszych widzów. Chcemy, żeby ten wielki wydatek, który przecież oni ponieśli, bo to są pieniądze podatników, poszedł na to, żeby widzowie mieli komfortowe warunki uczestniczenia w wielkich wydarzeniach artystycznych. W zamian będę oczekiwał od publiczności, żeby do nas przychodziła. Żeby nie odpuszczała nam. Żeby krytycznie podchodziła do tego, co robimy. Oczekujemy zaangażowania, bo najgorsze co może być, to obojętność. Niech publiczność wyraża swoje reakcje jak najbardziej ekspresyjnie. Jak się podoba, to bije brawo, jak się nie podoba, to tupie. Tak trzeba. Artyści tego niezwykle potrzebują. Dla nich to jest tak samo ważne, jak to, żeby występować w ciekawym spektaklu, w ciekawej roli. Proszę publiczność, żeby wyrażała swoje reakcje jak najbardziej spontanicznie, bo nie ma teatru z taką dawką emocji jak opera. Tylko opera kumuluje taki ładunek emocjonalny, który ze sceny uderza jak fala.

#38


MM Mężczyzna

#

#ON

#mężczyzna #facet #chłopak #koleś


MM Mężczyzna

#

Zegarek Victorinox Swiss Army, YES, cena: 4950 zł

Magnum, Nóż Marines, EMPIK.COM, cena: 99,90 zł

Zegarek Oris, YES, cena 12090 zł

Zapalniczka na benzynę, EMPIK.COM, cena: 175,00 zł

Mr. Gadżet Spinki do mankietów, YES, cena za szt. 89 zł

Mężczyźni od zawsze kochają ciekawe gadżety. Jesień to idealny czas, żeby powiększyć swoją kolekcję o nowe. Miłośnicy sportu na pewno będą zachwyceni hantlami o oryginalnym kształcie i skakankami do crossfitu. Jeśli uwielbiasz filmy z Jamesem Bondem, postaw na oryginalne spinki do mankietów, elegancką zapalniczkę i stylowy zegarek. Pasjonaci elektronicznych nowinek zakochają się natomiast w dronach, szczelnych odtwarzaczach mp3 i kamerach sportowych.

Hantle cementowe (2 x 5 kg), EMPIK.COM, cena: 50,61 zł

Skakanka Crossfit, EMPIK.COM, cena: 18,99 zł Rękawice bokserskie Everlast, DECATHLON, cena: 219,99 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#40

Bidon, EMPIK.COM, cena: 47,92 zł


Showroom

#

Kaszmirowy szalik, H&M, cena: 199 zł Wełniany kapelusz, H&M, cena: 79,90 zł

Zrobiony na szaro Odcienie szarości są w tym sezonie w modzie męskiej prawdziwym hitem. Ten twarzowy i bardzo praktyczny kolor znajdziemy już nie tylko na koszulach i t-shirtach. Rozgościł się też na spodniach, butach i dodatkach. Idealnie komponuje się z czernią, szczególnie w wersji miejskiej nieco sportowej ale przełamaną odrobiną nonszalancji.

Sweter, H&M, cena: 139,90 zł Spodnie, H&M, cena: 99,90 zł Koszula easy iron, H&M, cena: 59,90 zł

Kurtka bosmanka, H&M, cena: 299 zł Okulary, ZARA, cena: 89,90 zł

Buty, H&M, cena: 199 zł

#41

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


MM Mężczyzna

#

# Bońkowscy Dealer BMW

BMW serii 7 w szczecińskiej Trafostacji Sztuki - To nie przypadek, iż w tak wyjątkowym miejscu pokazujemy wyjątkowy samochód, powiedziała Dominika Bońkowska, prowadząca z mężem Dariuszem firmę Dealer BMW Bońkowscy w Szczecinie. Przypomniała gościom, iż w swojej szerokiej ofercie motoryzacyjnej rodzinna firma ma także samochody marki Mini oraz Toyoty. TEKST Piotr Jasina / FOTO Andrzej Szkocki

Ale dzisiaj, królowa balu jest tylko jedna - podkreśliła Dominika Bońkowska. - To właśnie prezentowana na premierowym pokazie limuzyna BMW serii 7. Unikatowa, jak unikatowe jest Trafo. To miejsce i ten samochód bardzo pasują do tego, by mówić o dziedzictwie, kunszcie, o wartościach którym nasza firma hołduje. Już 8 lat budujemy w Szczecinie zaufanie do Was, staramy się być wobec Państwa szczerzy i autentyczni, profesjonalni. Oferujemy wam wygodę i to, czego nikt nie ma w nadmiarze, oszczędność czasu. Ale ten luksus, to nastawienie do życia, ale też armia profesjonalistów z dyrektor zarządzającą Andżeliką Sawicką na czele.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

Kolejne wspaniałe BMW traktujemy tylko jako pretekst, by więcej pracować, mieć zaufanie klientów, podnosić poprzeczkę - przyznała dyrektor Sawicka. Rolę konferansjerki niesamowitego wydarzenia w Trafo pełniła tego wieczoru aktorka Anna Dereszowska. - Cieszę się podwójnie, ponieważ bardzo lubię Szczecin no i jestem posiadaczką nieco skromniejszego auta, niż prezentowana limuzyna, bo”piąteczki” BMW - powiedziała. Aktorka zapewniała, że BMW serii 7 przejęło najwspanialsze cechy poprzedników. - Dynamiczny i elegancki wygląd, piękną linię - wyliczała. - Jest synonimem luksusu. Niesamowicie in-

#42


nowacyjnym. Dzięki zastosowaniu do budowy konstrukcji carbonu, jest lżejsza o 130 kg od poprzednika. Możemy kierować tym autem gestami. Po chwili goście ujrzeli wspaniałą limuzynę w całej krasie. O szczegółach samochodu mówił gościom szczeciński dziennikarz radiowy Marek Borowiec. Tłumaczył nowe podejściu do luksusu projektantów limuzyny szóstej generacji. Mówił o technologicznej poezji i idealnej harmonii tego auta. Zwrócił uwagę na charakterystyczną dla serii BMW atrapę wlotu powietrza z przodu, potężną, podkreślającą moc, dynamikę i prestiż, spajającą całość przodu auta. Te wloty są zamykane, kiedy wyłączymy silnik - tłumaczył. - Trzymają ciepło pod maską. Bo ciepły samochód w czasie zapłonu zużywa mniej paliwa. To bardzo innowacyjne rozwiązanie. - Wzrok przykuwają niezwykłe reflektory - kontynuował Borowiec. - Te są ledowe, ale opcjonalnie możemy wybrać laserowe. Oświetlą nam drogę na odległość 600 metrów wykrywając niepożądane elementy, zwiększając nasze bezpieczeństwo. Wskazywał na charakterystyczne, subtelne linie boku limuzyny, obramowania szyb, podwójne przetłoczenia na karoserii, chromowane linie biegnące do końca drzwi. - To wszystko buduje niesamowitą estetykę bryły, podkreśla innowacyjność i dynamikę BMW 7 - podkreślał. Co z tyłu? Nie ma tradycyjnej rury, natomiast niesamowite wrażenie robią otwory chromowane dwóch wydechów - kontynuował. Podkreślał też wspaniale

wkomponowane w tył auta reflektory. Wnętrze limuzyny to komfortowo zaaranżowana przestrzeń z bardzo bogatym wyposażeniem zapewniającym komfort jazdy, rozrywkę itd. Fotel są bardzo wygodne, w stoliku wbudowanym w oparcie mamy do dyspozycji tablet, możemy opcjonalnie wyposażyć auto w najbardziej innowacyjny w tej klasie system do relaksu, masażu ciała, wbudowany w siedzenie. Na życzenie klienta, może być dach panoramiczny. Prezenter zwraca też uwagę na bajecznie innowacyjne wyposażenie auto w różne systemy. - W tej limuzynie wystarczy wykonywać gesty ręką by uruchomić sprzęt, ściszyć, zrobić głośniej, wydawać polecenia. - Zwracam uwagę na magiczny kluczyk, pokazujący różne funkcje, służący do zdalnego sterowania - dodaje Borowiec. Po tej prezentacji na scenę powróciła Anna Dereszowska by zaprezentować swój kunszt piosenkarski i aktorski. Wykonując przebój „Sexapil” magnetyzowała wzrok zwłaszcza męskiej części widowni, piosenka z filmu „Vabank” Janusza Machulskiego była bardzo wymowna balu, którego królową była limuzyna BMW 7. Paweł Ząbek, szef sprzedaży Dealera BMW, MINI i Motorrad Bońkowscy zwraca uwagę na nowe rzędowe silniki 6-cylindrowe benzynowe i wysokoprężne z najnowszej generacji jednostek napędowych BMW Group. Zapewnia, że klienci mogą nabyć już od ręki nową limuzynę BMW 7. W przypadku dodatkowego wyposażenia, trzeba czekać ok. 3 miesięcy - dodał.

#43

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


MM Mężczyzna

#

#Pehamot radzi

Przygotuj swoje auto do zimy

benzynowymi należy wykonać kontrolę świec zapłonowych i pozostałych elementów układu zapłonowego. Fachowcy szczecińskiej firmy od lat zdobywają wyróżnienia w ogólnopolskich konkursach, co daje gwarancję najwyższej jakości usług. Możemy być więc pewni, że nasz samochód „odpali” nawet w najmroźniejszy poranek.

To już ostatnia szansa, by przygotować swoje auto na nadchodzące mrozy. Wystarczy zaledwie kilka czynności, by jazda po oblodzonych i zaśnieżonych ulicach była bezpieczna. Kompleksowy przegląd najlepiej zlecić autoryzowanemu serwisowi. Warto skorzystać ze specjalnej zimowej oferty Serwisu Pehamot.

- skontroluj układ chłodzenia silnika - płyn chłodniczy ulega starzeniu i podlega okresowej wymianie, a co 3 miesiące warto poddać go kontroli temperatury zamarzania. Częste dolewanie wody może przyczynić się do zamarznięcia płynu już pierwszej zimowej nocy. W konsekwencji narażamy nasze auto na awarię. Specjaliści serwisu Pehamot sprawdzą i w razie potrzeby uzupełnią płyny wybierając te najodpowiedniejsze dla naszego samochodu.

- zadbaj o światła - sprawdź działanie wszystkich reflektorów: świateł przednich, tylnych, a także migaczy. Zimą szybko zapada zmierzch. Źle ustawione przednie reflektory mogą albo nie oświetlać właściwie drogi, albo oślepiać kierowców samochodów jadących z naprzeciwka. Światła powinno się ustawiać także po każdej wymianie żarówek. Pamiętajmy też o reflektorach przeciwmgielnych i drogowych. Odwiedzając Pehamot zdobędziemy pewność, że wszystko działa, jak należy. Kontrola zostanie przeprowadzona przez profesjonalistę z uwzględnieniem podstawowych czynników, takich jak: równa nawierzchnia, brak obciążenia czy prawidłowe ciśnienie w kołach.

- zatroszcz się o akumulator - o kondycji akumulatora może wypowiedzieć się tylko fachowiec. Mechanicy zatrudnieni w Pehamot wykonają podstawowy pomiar prądu ładowania, skontrolują także jakość połączeń przewodów z alternatora do akumulatora oraz do rozrusznika. W autach z silnikiem Diesla trzeba zadbać o układ podgrzewania świec żarowych, natomiast w samochodach z silnikami

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

- wymień letnie koła na zimowe - opony letnie

i zimowe mają różne wzory bieżników, a także inne składy mieszanek. Bieżnik opon zimowych ma więcej nacięć, co powoduje, że guma jest bardziej elastyczna i podatna na ugięcia. Przy niskich temperaturach i śliskiej nawierzchni poprawia to przyczepność. Opony zimowe najczęściej używamy ze stalowymi felgami. Po dłuższym użytkowaniu, warto oczyścić je z korozji. Serwisanci przeprowadzą renowację w niespełna godzinę.

- nie czekaj, skorzystaj - Pehamot oferuje wymianę letnich kół na zimowe już za 50 zł za komplet. Ponadto sprawdzenie aż 11 punktów bezpieczeństwa za jedyne 40 zł. Oferta zawiera też przechowanie opon lub kół przez cały sezon w promocyjnej cenie 50 zł za komplet.

Pehamot Sp. z o.o. ul. Zielonogórska 32 Serwis : tel. 91 453 21 35, kom. 513 065 666 Email: serwis@pehamot.pl

#44



MM Mężczyzna

#

Designed by Wól i Krowa Męskie żarcie Szklanka whisky i soczysty kawał mięsa na talerzu. Charakterystyczny szlaczek po grillowaniu i kostka układająca się w kształt litery T. Po rozkrojeniu, różowy kolor i brunatny sok, który subtelnie oblewa podstawę steku. Prawdziwe męskie danie precyzyjnie zaprojektowała dla nas restauracja Wół i Krowa. Pół kilogramowa porcja wołowiny zatopiona wcześniej w autorskiej marynacie i grillowana na ogniu, to marzenie zarówno brodatego drwala jak i wyczesanego przez morskie wiatry żeglarza. Każdy, kto chce przemienić się z chłopca w mężczyznę powinien zacząć od porządnego posiłku. Lokal Wół i Krowa niedawno poszerzył swoją kartę dań wprowadzając do niej absolutnego króla steków. T-Bone steak z grilla to jedyne danie, które z taką łatwością uwodzi wzrok i od pierwszego kęsa podbija podniebienie. Po jednej stronie kości znajduje się polędwica, po drugiej rostbef. Nie ma się co łudzić, że idealny stek przygotujemy z pierwszej lepszej partii wołowiny dostępnej w osiedlowym sklepie. Prawdziwe steki pochodzą ze zwierzęcia odpowiedniej rasy i odpowiednio karmionego. Musimy też wiedzieć, że istotnym czynnikiem decydującym o smaku, jest sposób jego dojrzewania. Sezonowanie sprawia, że mięso staje się soczyste i kruche. Podstawowa zasada szefa kuchni Woła i Krowy brzmi - nie kombinuj z przyprawami. Smak wołowiny broni się sam. Choć kucharz w zanadrzu trzyma kilka sztuczek, mimo próśb, nie zdecydował się nimi podzielić. Nic dziwnego, mięso w jego wykonaniu wprost rozpływa się w ustach. Jedząc dało się wyczuć delikatny posmak pesto i nutę limonki, a im bliżej kości, tym więcej aromatu. I choć długo można się rozpisywać, lepiej samemu odwiedzić Woła i Krowę. Wół i Krowa, ul. Wielka Odrzańska 20, Szczecin tel. 731000230, mail. restaurants.s.c@aol.com, www.wolikrowa.com

#46


R E K L A M A


Kulinaria

#

Frykasy po staropolsku Smakowity zapach przywiódł nas na plac Lotników. Specjały Karczmy Polskiej Pod Kogutem z dziczyzną na czele sprytnie pobudziły nasze zmysły. Na początek smacznym akcentem dla wszystkich gości była świeża pajda chleba ze smalcem i ogórek kiszony. W końcu zdecydowaliśmy się na zrazy z dziczyzny nadziewane wędzonym boczkiem i cebulą w sosie z czerwonego wina. Kucharz serwuje je z kopytkami w towarzystwie bukietu surówek. Kruche, aromatyczne mięso było przyjemnym zaskoczeniem dla nowicjuszy oraz podstawowym elementem dla wprawionych smakoszy. Zadowolenie wzmogła profesjonalna obsługa i sielankowy wystrój wnętrza. Z pełną odpowiedzialnością każdemu polecamy Karczmę Polską Pod Kogutem. Restauracja Karczma Polska Pod Kogutem, pl. Lotników 3, Szczecin, tel. 91 434 68 73, www.karczmapodkogutem.pl

Złote Miasto smaku Kuchnia chińska to coś dla entuzjastów zdrowia i harmonii. Prawdziwy wschodni klimat znaleźliśmy przy alei Papieża Jana Pawła II w restauracji Jin Du. Lokal w tym roku skończył 16 lat, a jego popularność wśród mieszkańców miasta z roku na rok rośnie. Nic dziwnego! Potrawy przygotowywane są ze świeżych produktów w profesjonalnych wokach na oczach klientów. Naszym ulubionym daniem jest kaczka po pekińsku. Charakterystyczna chrupiąca skórka rozpływa się w ustach! Na zakończenie uczty miła niespodzianka - prawdziwe chińskie ciastko z wróżbą! Restauracja Jin Du , Al. Papieża Jana Pawła II 17 Szczecin, tel. 91 489 34 68, www.jindu.pl

W Duecie smakuje najlepiej Na plotki z przyjaciółmi, spotkanie biznesowe albo zwyczajnie dla relaksu - niełatwo było znaleźć miejsce, odpowiednie na każdą z tych okazji. W końcu się udało! Duet Coffee odkryliśmy poszukując wytchnienia po zakupach. Przestronna kawiarnia ulokowana w sercu CH Galaxy, na 1 piętrze, wydaje się być daleko poza miejskim zgiełkiem. Aromatyczne espresso szybko postawiło nas na nogi. Kawowa mieszanka jest autorską kompozycją właścicielki lokalu. Miłym akcentem było domowe ciasto. Nasz wybór padł na torcik bezowy. Niedługo pojawi się też piernikowe tiramisu. Wygodne fotele, mniejsze stoliki i duży okrągły stół przy bocznej loży nadają się na każdy rodzaj spotkania. Kto jeszcze nie odwiedził Duetu Coffee, niech szybko nadrabia straty! Duet Coffee, Al. Wyzwolenia 18, CH GALAXY - 1 piętro, tel. 506 605 150, FB/Duet-Coffee

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#48


MM Trendy poleca...

#

Tak smakują Włochy Jak już jeść pizzę to tylko włoską i tylko prosto z pieca. Pozytywne opinie smakoszy skierowały nasze kroki do restauracji Vito na Deptak Bogusława. Zapach świeżych ziół i pomidorów urzekł nas od wejścia. Do tego wystrój zaprowadził przyjemny śródziemnomorski klimat. Prawdziwą niespodzianką okazał się włoski szef kuchni przygotowujący dania na naszych oczach. Zdecydowaliśmy się na klasyczną Italię, ale także na Spaghetti Bolognese. Prawdziwa mozzarella smakowicie przykryła cienki spód pizzy, doskonale łącząc się z dodatkami. Makaron przygotowany al dente i mięsny sos zupełnie nasyciły nasze żołądki. Naszym zdaniem wizyta w restauracji Vito to gwarancja prawdziwej włoskiej uczty. Pizzeria Vito, ul. Ks. Bogusława X, Szczecin +48 537 035 021

Więcej niż sushi Przygodę ze smakiem Japonii polecamy rozpocząć od wizyty w restauracji Sake przy alei Piastów. To 11 lat tradycji na naszym rynku. Warto wiedzieć, że Sake była pierwszym lokalem w Szczecinie serwującym sushi. Japoński kociołek, tempura oraz kaczka w sosie teriyaki - to absolutna podstawa, od której zawsze rozpoczynamy ucztę. Oprócz tradycyjnych japońskich potraw, można poszerzyć horyzonty i pokusić się o tajski kociołek. Dodam jeszcze, że Sake słynie z pokaźnych porcji. Restauracja od siedmiu lat jest partnerem Pogoni Szczecin, dostarcza jedzenie pracownikom i piłkarzom klubu, do strefy VIP podczas każdego meczu, rozgrywanego w naszym mieście. Restauracja Sake, Al. Piastów 1, Szczecin tel. 91 484 36 18, www.sake.szczecin.pl

W bajkowym klimacie Tuż na skraju parku im. Łyczywka przy ulicy Ostrawickiej stoi mały drewniany domek, a w nim przytulna kawiarenka. Już po pierwszej wizycie w Biancafe wiedzieliśmy, że jeszcze nie raz tu wrócimy. Autorska mieszanka kawy, własne wypieki, fantazyjne ciasteczka dla najmłodszych i eko-słodkości z Manufaktury Czekolady nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dyniowy sernik i torcik węgierski to nasze ulubione propozycje, ale z każdą wizytą odkrywamy coś nowego, ponieważ oferta słodyczy zmienia się wraz z sezonem. Wnętrze urządzone z nutą secesyjnego klimatu podkreślają własnoręcznie malowane obrazy. Kameralna atmosfera sprzyja długim rozmowom, a obecność placu zabaw od strony parku gwarantuje godziny zabawy najmłodszym klientom. Odwiedzając Pogodno nie wypada tu nie wstąpić! Biancafe, ul. Ostrawicka, Szczecin tel. 792 433 404 www.facebook.com/Biancafe

#49

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Kulinaria

#

Tartara di trota Włoski tatar z pstrąga z oliwkami i kaparami poleca Michał Dzioba, szef kuchni włoskiej restauracji Avanti

Przez wielu pstrąg jest uważany za jedną z najsmaczniejszych ryb słodkowodnych. Odznacza się delikatnym, bladoróżowym, chudym mięsem. Dzięki swoim walorom smakowym jest idealny do jedzenia na surowo, dlatego propozycja na dziś, to włoski tatar z pstrąga z oliwkami i kaparami.

Składniki: świeży pstrąg ok. 300 g; sól morska; koperek świeży 1 pęczek; szalotka – 1 szt., oliwki zielone – 4 szt.; kapary – 6 szt.; papryczka chilli – według gustu; oliwa z oliwek extra vergine; musztarda dijon; cytryna

Sposób przygotowania: Pstrąga oczyścić, wyfiletować, oddzielić skórę. Filet z obu stron mocno osolić solą morską i obłożyć posiekanym koperkiem. Pozostawić na kilka godzin. Po tym czasie usunąć sól i koperek (nie płukać wodą). Filet posiekać w drobną kostkę. To samo zrobić z oliwkami, kaparami, szalotką i chilli. Wszystkie składniki połączyć delikatnie mieszając. Doprawić oliwą, cytryną i musztardą Dijon.

Jesienią warto wzbogacić swoją dietę o składniki odżywcze, takie jak witaminy i minerały. Zagwarantuje nam to pyszna, świeża ryba. Szczególnie godne uwagi jest mięso pstrąga, będące nośnikiem kwasów Omega 3, odgrywających ważną rolę w profilaktyce chorób serca i układu krążenia. Już jedna porcja tej ryby może dostarczyć nawet 100 g białka.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#50



Myśliwskie smaki

Odkrywanie nowych smaków to ogromna przyjemność. Dlatego tym razem zdecydowaliśmy się na kuchnię myśliwską. Restauracja Dzika Gęś słynie z sezonowych propozycji i właśnie to skłoniło nas do zapoznania się z dziczyzną. Poczuliście zapach lasu? Bardzo dobrze! TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Andrzej Szkocki

Dziczyzna to prawdziwy rarytas, jednak na naszych talerzach pojawia się niezwykle rzadko. Potrzeba nie lada talentu, by odpowiednio ją przygotować. Podróż po myśliwskich smakach zaczęliśmy od klopsików z jelenia i dzika w sosie śmietanowym. Podawane w towarzystwie drobnych kopytek z sałatką z buraczków, zrobiły na nas niemałe wrażenie. Delikatne mięso rozpływało się w ustach pozostawiając nutę słodkiego posmaku. Doskonałym uzupełnieniem był śmietanowy sos o kremowej konsystencji. Po czarującym wstępnie zdecydowaliśmy się przejść do „konkretniejszego” dania, czyli pieczonego karczka z dzika w sosie myśliwskim. Pierwsze skojarzenie - potrawa typowo męska. Szybko okazało się, że byliśmy w błędzie. Karkówka z dzika to niezwykle kruche i delikatne mięso. By osiągnąć taką jakość, musiało odleżeć zatopione w specjalnej marynacie. Wykwintny aromat potęgował zapach świeżego rozmarynu. Już po pierwszym kęsie odczuliśmy przewagę nad tradycyjną wieprzowiną. Mięso jest chude, ale jednocześnie jędrne i soczyste. Sos myśliwski z warzywami, ogórkiem i boczkiem doskonale uzupełnił kompozycję smaku. Choć Dzika Gęś oferuje jeszcze zupę gulaszową z jelenia z dodatkiem fasolki szparagowej i zacierką oraz bigos myśliwski

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

z chlebem, my zdecydowaliśmy się na pozycję z karty głównej, która skutecznie podtrzymuje leśny klimat na naszym stoliku. Zamówiliśmy perliczkę na puree z marchewki. Pieczona pierś połączona ze skrzydłem smakowała zupełnie inaczej niż tradycyjny drób. Mięso jest soczyste, delikatne, a jednocześnie wyraziste i ma w sobie coś „dzikiego”, czego nie znajdziemy w daniach z kaczki czy kury. Danie godne polecenia każdemu, a w szczególności tym, którym znudziły się już filety z kurcząt. Jak się dowiedzieliśmy, kuchnia myśliwska już po raz drugi pojawia się w restauracji Dzika Gęś, a jej popularność nie maleje. I nie ma czemu się dziwić! W tym miesiącu, jeszcze nie raz pojawimy się tu na obiedzie. Wygląda na to, że dziczyzna wraca na nasze talerze w wielkim stylu.

Spędź Sylwestra z Dziką Gęsią! Pożegnaj stary i rozpocznij nowy rok ze smakiem. Już za 250 zł od osoby przeżyjesz swoją wymarzoną Noc Sylwestrową. Nie zastanawiaj się dłużej! Przy zakupie biletu do 1.12.2015 otrzymasz 10% rabatu. Rezerwacji można dokonać pod numerem telefonu: 519 060 075 lub pod adresem mailowym restauracja@dzikages.szczecin.pl . Zapraszamy!

#52


R E K L A M A


Kulinaria

#

Przyjęcie egzotyką pisane,

czyli catering niecodzienny Kuchnia nie zna granic, a jedzenie potrafi przełamać lody, oczarować, a nawet uwieść. Planując firmowy bankiet, premierę najnowszego modelu auta, huczne urodziny albo ślub córki - zaplanujmy je tak, by posiłek stał się konkurencją dla gwiazdy wieczoru. Nie wiecie jak to zrobić? Exotic Restaurants Catering ma na to kilka sposobów. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum Exotic Restaurants Catering

Po pierwsze, puśćcie wodze kulinarnej fantazji. Mistrzowie kuchni Exotic Restaurants Catering przygotują dokładnie to, na co macie ochotę. Oryginalne dania to ich specjalność. Wszystkie odmiany kuchni azjatyckiej poczynając od japońskiej, a kończąc na indyjskiej, podbiją wasze podniebienia. Kucharze na co dzień szlifują swoje talenty w Restauracji Bombay, Buddha Thai & Fusion Restaurant oraz w Tokyo Sushi’n’Grill. Azjatyckie dania zaliczane są do najbardziej kolorowych i aromatycznych kuchni świata. Dzięki swoim zdrowotnym właściwościom są uwielbiane przez entuzjastów piękna, zdrowia i harmonii. Master Chefowie Exotic Restaurants Catering osobiście wyselekcjonują elementy dań, zaplanowanych na wasze wymarzone przyjęcie. Priorytetem najwyższej rangi jest świeżość produktów. Zdradzimy wam, że aby spełnić ten wymóg ryby są zamawiane w Porcie w Bremen, a wołowina Kobe czy

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

też trudno dostępny w Polsce tuńczyk błękitnopłetwy, przylatują prosto z Japonii. Pozostałe składniki również są sprowadzane ze swoich rodzimych krajów. Czy sami zaplanowalibyście takie przedsięwzięcie? Po drugie, pokażcie gościom coś, czego jeszcze nie widzieli. Na wasze życzenie specjaliści Exotic Restaurants Catering zorganizują dodatkowe atrakcje. Możliwości są nieskończone. Na przykład, przyjęcie w stylu Bollywood połączone z pokazem tańca hinduskiego przy dźwiękach orientalnej muzyki granej na żywo lub klasyczna uczta w eleganckiej scenerii podsumowująca spotkanie biznesowe. Kulinarne warsztaty z nauką robienia sushi albo pokaz gotowania w wykonaniu Master Chefów restauracji. Team Exotic Restaurants Catering jest przygotowany na każdą ewentualność. Firma dysponuje nowoczesnym sprzętem oraz całym zaple-

#54


Kulinaria

#

czem eventowym poczynając od rzutników i ekranów, kończąc na profesjonalnym nagłośnieniu i scenie. Zapewniony jest też transport. Wy musicie jedynie podjąć decyzję, na co się zdecydować. Po trzecie, nie ograniczajcie się w wyborze miejsca. Exotic Restaurants Catering jest w stanie zorganizować imprezę dosłownie wszędzie. Liczba gości nie gra roli. Romantyczna kolacja we dwoje albo muzyczna impreza masowa na tysiąc osób - wszystko da się zrobić. Catering zamówiony do domu sprawi, że poczujecie się jak goście wykwintnego przyjęcia. Impreza zorganizowana w biurze, w którym przebywacie na co dzień, odmieni jego wizerunek o 180 stopni. Jeśli jednak marzycie o przyjęciu na dachu budynku, plaży, w centrum miasta czy leśnym zaciszu, w dzień czy w nocy - wystarczy to zgłosić.

- Zadowolenie klienta jest dla nas sprawą pierwszorzędną - tłumaczy Mariusz Łuszczewski, właściciel Exotic Restaurants Catering. - Każdą uroczystość jesteśmy w stanie zaplanować od A do Z. Zapewniamy podstawy takie jak obsługa kelnerska, jedzenie, własne naczynia oraz porządki po zakończonym przyjęciu. Dysponujemy nowoczesnym sprzętem cateringowym oraz całym zapleczem eventowym. Doświadczenie budujemy współpracując z takimi klientami jak m.in. BMW, Lexus, Microsoft czy Samsung, ale także obsługując rodzinne przyjęcia - chrzciny, komunie czy wesela. Uśmiechy na twarzach gości próbujących, często po raz pierwszy w życiu, nowego dania to dla nas największy komplement. I jak? Wiecie już, jak będzie wyglądać wasze przyjęcie?

#55

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Kulinaria

#

Catering,

czyli Obiadek na zamówienie Przyjęcie zaplanowane, goście zaproszeni, tylko jak przygotować dania na cały dzień dla prawie 200 osób i jeszcze zadbać o obsługę? Samemu przecież nie ugotujemy tylu potraw. Chwila zastanowienia i mamy odpowiedź - zamówmy catering!

Polecono nam Bistro Obiadek. Lokal działa już ponad 10 lat na szczecińskim rynku i cieszy się niemałą popularnością. W restauracji zjemy zarówno na miejscu, jak i zamówimy gotowe danie do domu. A co najlepsze - oferta jest wzbogacona o lekkie dania fit. Wykonujemy szybki telefon i już po chwili otrzymujemy ofertę cateringową. - Mamy doświadczenie w przygotowaniu m.in. firmowych spotkań integracyjnych, szkoleń, jak również imprez rodzinnych, wydarzeń plenerowych czy też wieczorów tematycznych - wyjaśnia nam Klaudia Krefft, menadżer restauracji. - Wszystkie posiłki przygotowujemy sami ze świeżych produktów. Dbamy o najdrobniejsze detale, a nasze doświadczenie pokazuje, że jesteśmy w stanie zaspokoić najbardziej wyszukane potrzeby gości. Wybór jest oczywisty - zamawiamy! Uroczystość będzie trwała cały dzień dlatego zaczynamy od Bufetu Kawowego. Nie może zabraknąć ciepłych napojów czy też soków i wody. Do kawy potrzeba słodyczy, ciasto, najlepiej z własnego wypieku i kruche ciasteczka będą odpowiednie. Pierwszy etap już za nami Bistro Obiadek szybko i sprawnie wszystko przygotowało. Jedzenie to nie wszystko, przyjęcie nie obędzie się bez kelnerów. Potrzebujemy profesjonalistów o niebanalnych manierach i eleganckim ubiorze. I tu ogromny plus! Catering, prócz dań, zapewni nam również obsługę. Czas przejść do dania głównego. Przeglądamy ofertę, opcji jest wiele. Wybieramy z ponad 20 gotowych możliwości zarówno standardowe potrawy, jak klopsiki, schab czy gołąbki, ale i te bardziej wymyślne - roladki schabowe z boczkiem i filet z kurczaka po hawajsku. Żeby dogodzić każdemu, decydujemy się i na lekkie grillowane dania na bazie drobiu, ryb, kaszy i ryżu, ale także na ofertę wegetariańską. Nie ma problemu też z kilkoma pozycjami niefigurującymi w menu. - Zawsze jesteśmy otwarci na sugestie oraz pomysły naszych gości, każdego traktujemy indywidualnie - uspakaja nas menadżer restauracji. - Umiejętności naszych kucharzy w połączeniu z doskonałą jakością składników, pozwalają nam kreować zupełnie nowe intrygujące propozycje. Nie możemy wyjść z podziwu dla sprawnego przebiegu przygotowań kulinarnych. Wieloletnie doświadczenie i bez-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

pośredni kontakt z klientem sprawił, że Bistro Obiadek potrafi zaspokoić nawet najbardziej wymagające podniebienia. Wyśmienite jedzenie, niewygórowane ceny oraz wysokie rabaty sprawiają, że jeszcze nie raz wspólnie zorganizujemy przyjęcie. Mamy już nawet plan na następny catering - wigilia z bistro obiadek. Tymczasem zabieramy się do jedzenia. Smacznego!

Na hasło MMtrendy zupa w Bistro OBIADEK gratis lub 10% rabatu na catering Obiadek, ul. Piłsudskiego 22, 70-462 Szczecin, 506 83 33 63 www.obiadek.pl

#56


Kulinaria

#

W krainie żywności naturalnej Paprykarz szczeciński w wegańskim wydaniu, ekologiczna czekolada bez krowiego mleka, a do tego herbata z liści konopi - choć wydawało mi się, że o zdrowej żywności wiem dużo, odwiedziny w szczecińskiej Veganandzie uświadomiły mi ,ile jeszcze przede mną. Elżbieta Zarzecka, współwłaścicielka Veganandy zabrała mnie w fascynującą podróż po zakamarkach sklepu. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Andrzej Szkocki

Rozglądam się i widzę na półkach wiele zupełnie nowych dla mnie produktów. Skąd je Pani wzięła? - Nasz asortyment jest naprawdę duży. Na rynku jesteśmy dopiero cztery miesiące, ale już wprowadziliśmy do oferty około dwa tysiące produktów. Vegananda to sklep z żywnością wegańską, czyli żywnością pochodzenia roślinnego. Chcemy nie tylko zachęcać ludzi do zmiany swoich nawyków żywieniowych, ale także zwiększać świadomość społeczeństwa. Mamy nadzieję, że w ten sposób choć w minimalnym stopniu przyczynimy się do ograniczenia potrzeby zabijania zwierząt. Dodam, że współpracujemy również z Fundacją Centaurus. Na zimę zbieramy datki na karmę dla zwierząt, które znalazły się pod ich opieką. W takim razie, co powinniśmy wiedzieć o żywności wegańskiej? - Na pewno musimy wiedzieć, że wegańskie produkty są w stanie w 100% zastąpić produkty odzwierzęce. Po za tym są bardzo zdrowe i naprawdę smaczne. Zdradzę, że już nie raz zdarzyło mi się poczęstować gości wegańskim serem czy pasztetem, zajadali się nimi tak samo, jak tymi, do których przywykli. ...ser i pasztet? - Tak, są wegańskie sery, mleka, pasztety, parówki, a także karmy dla zwierząt. Na półce mamy nawet paprykarz szczeciński w wegańskim wydaniu! Mięsna podstawa zostaje zastąpiona np. soją. Ponadto znikają wszelkie wzmacniacze smaku, szkodliwe cukry czy zagęszczacze. Żywność na

bazie zbóż, warzyw, owoców, nasion i orzechów potrafi dodać wiele energii - widzę to po sobie. Zanim coś trafi do naszej oferty musi być przez nas przetestowane. Fakt, termin przydatności takich produktów jest krótszy, ale czy naprawdę potrzebujemy dwóch lat by zjeść kawałek sera lub wypić mleko? Nie da się nie zauważyć, że w ostatnim czasie wszystkich ogarnęła moda na zdrową żywność. Myśli Pani, że modę da się zamienić w nawyk? - Cieszę się, że ludzie chcą próbować nowych rzeczy. Weganizm to także odkrywanie smaków, czasem zaskakujących połączeń i przede wszystkim duża różnorodność, która zapewni nam zdrowie i witalność. Dlatego mam nadzieję, że dla wielu osób taka dieta stanie się nawykiem. Panuje opinia, że produkty pochodzenia naturalnego są bardzo drogie. Czy to prawa? - Ceny w naszym sklepie są zrównoważone. Poświęcamy długie godziny, by znaleźć hurtownie, które zaoferują nam produkt z odpowiednim składem w odpowiedniej cenie. Niestety, wielu sprzedawców wykorzystuje modę, o której mówiłyśmy i podnosi ceny. Na szczęście są też ludzie uczciwi. A więc od czego zacząć? - Po prostu zapraszamy do Veganandy. Mamy tu małą kawiarenkę, w której można usiąść, porozmawiać i napić się herbaty. Odwiedziny naszego sklepu rozwieją nie jedną wątpliwość.

#57

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Rozmaitości

Foto: Archiwum

#

Mleko matki jest najlepszym pokarmem dla noworodka i niemowlęcia. Warto jak najdłużej karmić piersią nie tylko z uwagi na korzyści odżywcze, ale także na więź i bliskość, która wtedy się rodzi. To nie tylko idealnie zbilansowane składniki, jak białka, tłuszcze, węglowodany, witaminy i minerały. To nie tylko hormony, czynniki przeciwinfekcyjne, czynniki wzrostu. Fenomen mleka ludzkiego polega na tym, że pokarm ten to żywa tkanka zmieniająca się w stosunku do potrzeb dziecka. Mleko mamy wykazuje zmienność dobową (inne jest rano, inne w nocy), zmienność w trakcie karmienia. W pierwszym momencie pobierania pokarmu przez dziecko więcej jest laktozy i białka, po kilku minutach pokarm jest bardziej kaloryczny, ma więcej tłuszczu, zmienność zależną od wieku dziecka (inne będzie np. dla wcześniaka, a inne dla dziecka donoszonego, inne dla dziecka miesięcznego, a inne dla roczniaka). Mleko mamy to wreszcie prewencja występowania alergii a także chorób cywilizacyjnych. Karmienie piersią, mlekiem kobiecym jest czymś najlepszym, co możemy dać sobie i dziecku. Mleko krowie oraz różne mieszanki, które są jego pochodnymi są najlepsze, ale dla cielaczków. Odporność, odpowiednie odżywianie w zależności od wieku, rozwoju, a nawet pory dnia i nocy dzieciom daje tylko mleko kobiece. Dzięki ssaniu piersi rozwija się też aparat artykulacyjny dziecka, szybciej zaczyna mówić, nie powoduje to wad zgryzu i przede wszystkim daje dziecku tak potrzebną mu bliskość z mamą. (af)

Foto: Archiwum Prywatne

Bezcenne mleko mamy

Plener z akcentem szczecińskim Już po raz czwarty do Borów Tucholskich przyjechali artyści, malarze i muzycy z całej Polski, by wziąć udział w Plenerze Malarskim im. Leona Wyczółkowskiego w Brdzie. Jednym z gości była także dr Katarzyna Ostrowska-Clark, która prowadzi szczeciński gabinet medycyny estetycznej Medimel oraz galerię sztuki z dziełami m.in. Katarzyny Szydłowskiej i Andrzeja Fogtta. - Towarzystwo wybitnych malarzy dało mi natchnienie do dalszej pracy – mówi dr Katarzyna Ostrowska-Clark. - Dopełnieniem wszystkiego była cudowna, nastrojowa muzyka Mirka Czyżykiewicza. Obrazy powstałe podczas pleneru można było podziwiać podczas wernisażu w Pensjonacie Zielony Wiatr w Brdzie. (am) R E K L A M A


Uroda

#

# Porady specjalisty

Idealny biust? Większy nie zawsze znaczy lepszy Piersi to najbardziej widoczny atrybut kobiecości. Kiedy dla jednych są dumą, dla innych bywają kompleksem. Wizja idealnego biustu nie zawsze idzie w parze z jego rozmiarem. Choć obfite piersi są obiektem zazdrości niejednej kobiety, posiadanie ich nie zawsze wygląda tak, jakbyśmy sobie to wymarzyli. Doktor Katarzyna Ostrowska-Clark, wyjaśniła nam dlaczego większy nie zawsze znaczy lepszy. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum

- Wiele kobiet marzy o dużych piersiach, inne chciałyby się ich pozbyć, dlaczego?

specjalny stanik oraz żelowe plastry, mające na celu redukcję blizn pooperacyjnych.

- Obfite piersi mogą być niemałym utrapieniem. Wbrew powszechnej opinii, posiadanie ich to nic przyjemnego. Za duży biust obciąża kręgosłup, często powoduje jego wady. Ponadto utrudnia wykonywanie zwykłych czynności, jak schylanie się, podnoszenie czy uprawianie sportu. Do tego dochodzi kłopot z ubiorem. Kobieta z obfitym biustem nie kupi sobie od ręki wymarzonej bielizny, bluzki czy sukienki. Z kłopotem zmagają się nie tylko starsze kobiety, ale także młode dziewczyny. Dla wielu z nich to bardzo krępujące. Zabieg zmniejszenia piersi zupełnie zmienia ich życie. Wpływa nie tylko na zdrowie, ale i na pozytywne samopoczucie. Piersi można zmniejszyć od jednego do kilku rozmiarów.

- Jakie komplikacje mogą wystąpić po zabiegu? Na co należy się przygotować? - Tak, jak po każdej ingerencji w nasze ciało, musimy być przygotowani na niepożądane efekty. W przypadku pomniejszenia piersi może wystąpić tymczasowy zanik czucia w okolicy otoczek i brodawek, długotrwały obrzęk i krwiaki. Ponadto trzeba uważać na infekcję pooperacyjną, martwicę brodawek i bliznowce. Należy mieć też świadomość, że w większości przypadków karmienie piersią może być niemożliwe. Operacja ta może uszkodzić drogi wyprowadzające mleko.

- Na czym polega zabieg?

- Czy efekty od razu są widoczne? Dlaczego tak rzadko słyszymy o tym zabiegu?

- Podczas operacji usuwany jest nadmiar skóry, tkanki podskórnej i gruczołu z dolnej części piersi. Zapobiega to powstaniu blizn w okolicy dekoltu. W nowe miejsce wszywa się zmniejszoną otoczkę wraz z brodawką. Zabieg można przeprowadzić kilkoma metodami, m.in. techniką McKissok’a, gdzie po zabiegu pozostaje ślad przypominający kotwicę lub Lejour’a, która pozostawia ślad przypominający kształt lizaka. Biust jest dopasowywany do sylwetki pacjentki, proporcji jej ciała, a także wymagań. Zmniejszanie biustu trwa zwykle ponad trzy godziny i odbywa się w całkowitym znieczuleniu. Po operacji pacjentka musi zostać w klinice przynajmniej przez dwie doby, aby wyeliminować ewentualne powikłania. Oprócz tego przez dwa miesiące po zabiegu, należy nosić

- Zmianę wielkości biustu widać od razu. Jednak normalny wygląd piersi odzyskują po około 4-6 tygodniach. Pacjentki potrzebują też czasu, by oswoić się z nowym wizerunkiem. Często zdarza się, że przez pierwszy rok po zabiegu, piersi wydają się twardsze. Niektóre panie zmagają się też z wydłużonym czasem gojenia ran. Zabieg potrafi odmienić nie tylko wygląd, ale i wnętrze. Kobiety nie lubią chwalić się tym zabiegiem, ponieważ duży biust był ich kompleksem. Reakcje pacjentek po zabiegu są nieporównywalne do tych, które obserwujemy przy wszczepianiu implantów. Tu znika kłopot, z którym zmagały się od lat. Mimo wszystko decyzja przystąpienia do zabiegu musi być indywidualna i bardzo dobrze przemyślana.

MEDIMEL ul. Nowowiejska 1E , 71-219 Szczecin – Bezrzecze tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884 e-mail: gabinet@chirurgia-szczecin.pl, www.chirurgia-szczecin.pl

#59

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Kul tu ral nie

Mazurki Maseckiego

ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY

Marek Biliński znów ucieka z tropiku Kolejny koncert w ramach cyklu SOUNDLAB, to nie tylko spotkanie z muzyczną legendą polskiej muzyki elektronicznej, jaką jest niewątpliwie Marek Biliński. To również z spotkanie z muzyką autonomiczną: wolną od treści, narracji, poetyki i przypisanej jej ekspresji. To czysta forma bez określonych kategorii emocjonalnych. Król polskiej elektroniki pochodzi ze Szczecina i po raz kolejny wraca do rodzinnego miasta. Pod dłońmi multiinstrumentalisty zabrzmią elektroniczne instrumenty klawiszowe. W kompozycjach usłyszymy brzmienia muzyki klasycznej i romantycznej, połączone z nowoczesną wizją świata dźwięków: rocka progresywnego, muzyki klubowej i industrialnej. 11 listopada, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 19, bilety 30-40 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#60

Marcin Masecki, pianista, kompozytor, dyrygent, członek wytwórni płytowej Lado ABC, lider i uczestnik miliarda projektów zagra w Filharmonii im. Karłowicza. Masecki jest adwokatem traktowania muzyki klasycznej jako pełnoprawnego elementu współczesnego świata muzycznego, a nie jedynie jako eksponatu w elitarnym muzeum. Jego projekt „Polonezy” – dziesięcioosobowa orkiestra dęta grająca autorski zestaw polonezów – otrzymał „Paszport Polityki”. Najnowszy projekt solowy – „Mazurki” – także jest poświęcony polskiej muzyce ludowej. 9 listopada, Filharmonia im. Karłowicza, godz. 19, bilety 20-30 zł

Chór Aleksandrowa Do Szczecina przyjeżdża legendarny Chór Alexandrowa, uznawany za jeden z najlepszych chórów męskich na całym świecie. Formacja, licząca 130 osób, koncertowała w ponad siedemdziesięciu państwach i jest jedną z najbardziej znanych i liczących się grup artystycznych pochodzących z krajów byłego ZSRR. Składa się z wybitnych solistów, orkiestry (głównie instrumenty dęte, akordeony, mandoliny) oraz widowiskowego baletu. 26 listopada, Azoty Arena, godz. 19, bilety 100 zł


Proza Masłowskiej W listopadzie na Dużej Scenie Teatru Współczesnego powracający do rodzimego teatru Piotr Ratajczak wystawi „Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku” na podstawie głośnego tekstu Doroty Masłowskiej. Sztuka opowiada o dwojgu młodych ludzi, wpychających się kierowcom do samochodów, twierdząc, że są bardzo biednymi Rumunami mówiącymi po polsku. Wynikają z tego czasami zabawne, a czasami dramatyczne sytuacje. 24 listopada, Teatr Współczesny, godz. 19, bilety 26-33 zł

Electric Union Electric Union to event o charakterze klubowym, który jako pierwszy zagości z dźwiękami techno i tech-house w hali widowiskowo-sportowej Azoty Arena. To projekt, który tworzą zjednoczone siły pod egidą stowarzyszenia artystycznego Qarma. Z założenia pierwsza edycja ma zebrać na jednej scenie wszystkich najbardziej znanych klubowych artystów ze Szczecina, tym samym łączy różne kolektywy muzyczne działające na naszym terenie. Gwiazdami wieczoru będzie trzech zagranicznych wykonawców, m.in. Mauro Picoto. Dodatkami, jak przy każdej tego typu imprezie, na pewno będzie ciekawa scena oraz rewiowa grupa taneczna. Poza tym konkursy i imprezy towarzyszące w klubach na terenie kraju. 21 listopada, Azoty Arena, godz. 18, bilety 69-89 zł

Nowe otwarcie Opery na Zamku To 11 dni niezwykłych wydarzeń artystycznych z okazji zakończenia kilkuletniej, gruntownej przebudowy dawnej siedziby teatru i powrotu do niej. Na trzech scenach nowo otwartego teatru wystąpią gwiazdy światowych scen operowych. Wśród nich między innymi jedna z najbardziej znanych polskich artystek Małgorzata Walewska, która zaśpiewa w premierze „Balu maskowego” w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego. Ponadto polską divę będzie można zobaczyć i usłyszeć podczas wyjątkowej gali, w programie której znajdą się największe operowe przeboje. U jej boku wystąpią soliści Opery na Zamku oraz znakomity młody solista Teatru Wielkiego – Opery Narodowej i Teatru Wielkiego w Łodzi Dominik Sutowicz. A wisienką na torcie będzie koncert francuskiej śpiewaczki Patricii Petibon. Tego sopranu koloraturowego melomani w Polsce nie mieli jeszcze okazji posłuchać. Będzie to jej pierwszy koncert w naszym kraju. Ciekawie zapowiada się również propozycja dla młodszych widzów. Na scenie dojdzie bowiem do fuzji teatru marionetek i muzyki klasycznej. 20-30 listopada, Opera na Zamku, ul. Korsarzy

#61

Zamek otwiera swoje sale Po wielkim otwarciu sali Bogusława X, na Zamku Książąt Pomorskich w listopadzie szykują się kolejne wydarzenia. Przede wszystkim spektakle teatralne, które będą pokazywane w nowej sali Piwnicy przy Krypcie. Ponadto będziemy mogli podziwiać odnowioną salę Anny Jagiellonki. Baltic Neopolis Orchestra zagra koncert , a pod koniec listopada otwarta zostanie wystawa „Metafora świata. Filip II jako władca i kolekcjoner”. Program: 5 listopada, godz. 19 - premiera: monodram „Kolega Mela Gibsona”. 8 listopada, godz. 18 - koncert Baltic Neopolis Orchestra; 14 listopada, godz. 18 - monodram „Tato nie wraca”; 26 listopada, godz. 19 - premiera: „Pamiętnik Stefana Czarnieckiego” na podstawie opowiadań Witolda Gombrowicza; 27 listopada, godz. 17 – wystawa “Metafora świata. Filip II jako władca i kolekcjoner”

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


Rozmowa

#

#Co u Pani/Pana słychać? #Adam Zarzeczny

Sprawdzam swoją wytrzymałość TEKST Bogna Skarul / FOTO Andrzej Szkoscki

- Co u Ciebie słychać Adamie? - Wszystko dobrze, ale mam dużo pracy. - Właśnie jesteśmy po wyborach. To dobry czas dla Twojej firmy? - Tak, ale też duży stres. Wszystko się musi udać. - Dużo zarobiłeś na tych wyborach? - Nie tak dużo, jak liczyłem. Obroty firmy zawsze w trakcie kampanii wyborczej znacznie wzrastają. - Kampania wyborcza zbiegała się z okresem biegowym, a Ty jesteś ultramaratończykiem. Dało się to pogodzić? - Na szczęście jestem początkującym ultramaratończykiem, a okres kampanii wypadł po moim starcie. Brałem udział w biegu 7 Dolin w Krynicy Górskiej na początku września. - Skąd ta przygoda z ekstremalnym bieganiem? - To nie jest jeszcze ekstremalne bieganie. Uczę się pokonywać dłuższe odcinki w górach. - Co to znaczy dłuższe odcinki? - Na przykład 100 kilometrów. - Dlaczego biegasz takie długie dystanse? - By mieć więcej czasu na uporządkowanie myśli i oczywiście, by sprawdzić swoją wytrzymałość. Wcześniej biegałem półmaratony i maratony. Do ultramaratonów namówił mnie kolega. Bieganie po ulicach jest fajne, jest dużo kibiców, można poznać ciekawe zakątki miasta, ale bieganie w górach, to możliwość zobaczenia tego wszystkiego, co oglądają ludzie na szlakach, wędrując kilka dni. Na przykład w Bieszczadach, na biegu „Rzeźnika”, zobaczyłem to wszystko w parę godzin. - Wychodzi na to, że biegasz ultramaratony, bo nie masz czasu chodzić po górach. - To nie jest tak. Zależy mi na sprawdzeniu samego siebie. To jest motywujące w bieganiu. Poza

tym fascynuje mnie zawsze to, co jest za kolejnym etapem, czy dobrze obliczyłem siły, aby zmieścić się w limicie, co zobaczę za kolejną górą. Z tego wszystkiego robi się składanka, która powoduje, że chętnie wstaję o godzinie drugiej w nocy i startuję. - Planujesz kolejne ultramaratony? - Moim marzeniem jest bieg The Ultra Trail Mont Blanc. Na razie muszę zbierać pokornie kolejne punkty, aby w ogóle móc zapisać się na listę startową. Może przy odrobinie szczęścia zostanę wylosowany i będę miał możliwość spróbować swoich sił w krótszym biegu. W marcu kusi mnie również Grand Canaria z kilkoma dystansami i najdłuższym - około 125-kilometrowym przez całą wyspę. Na pewno też spróbuję pobiec w Bieszczadach. - Co na to Twoje bieganie rodzina? - Włączyli się. Żona często mi towarzyszy. Córka lubi biegać. Musiała jednak to odłożyć, bo za miesiąc będzie mamą. Syn woli bardziej dynamiczne sporty. - Teraz biegasz ultramaratony. Ile maratonów masz na koncie? - Przygodę z bieganiem zacząłem pięć lat temu. Moich maratonów jest sześć. Zacząłem w Paryżu. Polecam. - Jakie sport uprawiałeś wcześniej? - Nigdy wcześniej sportem specjalnie się nie zajmowałem. Moją pasją był i jest windsurfing. Zaczynałem od pływania na Miedwiu. Od kilku lat ze znajomymi jeździmy regularnie do Holandii, gdzie są świetne warunki do pływania. Z synem próbowałem kitesurfingu, ale chyba jestem tradycjonalistą. Gram trochę w squasha i ostatnio zaczynam przygodę z rowerem MTB - A Twoje marzenie? - Dom na plaży i czas na przyjemne rzeczy.

Adam Zarzeczny - dyrektor Biura Regionalnego firmy Stroer, jednej z firm outdoorowych, która posiada w Szczecinie większość nośników reklamowych. Od kilku lat biega maratony i ultramaratony. Rodzina: żona Halina (prezes sądu okręgowego), córka Marta (mieszka w Krakowie) i 19-letni syn Maciej. R E K L A M A


R E K L A M A


Artyści nam czytali

Początek października był świętem wielkiej literatury w Szczecinie. Na Festiwal Czytania przyjechało wielu znakomitych aktorów, dziennikarzy i innych miłośników literatury. Wszyscy promowali światową literaturę, czytając fragmenty znanych i lubianych dzieł literackich. (mk)

Od lewej: Jerzy Pietrewicz, wiceminister gospodarki, Dorota Pyć, wiceminister infrastruktury i rozwoju, Marek Tałasiewicz, wojewoda zachodniopomorski, Renata Zaremba, posłanka.

Na zdjęciu (od lewej) Zbigniew Miklewicz, prezes ZMPSiŚ, wiceprezes Krzysztof Sadowski, wiceprezes ZMPSiŚ Paweł Adamarek.

Foto: Archiwum

Lucjan Bąbolewski, dyrektor Książnicy Pomorskiej (z lewej) i prof. Jerzy Bralczyk.

65 lat polskiego Zarządu Portów Szczecin i Świnoujście W Filharmonii Szczecińskiej - w obecności przedstawicieli władz centralnych, wojewódzkich, samorządowych i miejskich, instytucji, przedsiębiorców branży morskiej oraz środowisk naukowych - odbyła się gala jubileuszowa. Zaprezentowano osiągnięcia portów. Dzisiaj w regionie działa ponad 400 firm związanych z gospodarką morską. Zatrudnienie znajduje w nich blisko 5 tys. osób. W latach 2007-2014 na inwestycje wydano kwotę przekraczającą 650 mln złotych. (pit)

Maja Komorowska, marszałek Olgierd Geblewicz, Przemysław Wraga, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego, Adam Opatowicz, dyrektor Teatru Polskiego, Wojciech Pszoniak, dyrektor artystyczny Festiwalu Czytania.

Anna Florecka i Anna Sierakowska z Centrum Finansowego Janosik

Foto: Andrzej Szkocki

Janosik z okrągłą rocznicą 10. rocznica istnienia firmy Janosik otwiera kolejny rozdział jej działalności. - Dziękujemy wszystkim naszym pracownikom za wkładaną do pracy energię i entuzjazm – mówi Anna Sierakowska z Centrum Finansowego Janosik. - Mamy nadzieję, że zdobyte w tej dekadzie doświadczenie pozwoli nam w przyszłości umocnić naszą pozycję lidera na rynku lokalnym. (am)

Krystyna Czubówna i Michał Ogórek.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015

#64

Foto: Archiwum

Danuta Stenka i Jacek Polaczek.


Trendy towarzyskie

#

Znamy Szczeciniankę Roku Poznaliśmy laureatki jubileuszowej, piątej edycji plebiscytu. Konkurs ma na celu wyróżnienie i uhonorowanie kobiet, które najbardziej aktywnie angażują się w działania na rzecz lokalnej społeczności. Kapituła wybrała spośród zgłoszonych do konkursu pań, 10 niezwykłych osobowości. Nominowane to: Justyna Bągorska, Beata Bugajska, Barbara Jaskierska, Kinga Krzywicka, Beata Kuracińska, Zofia Kasińska, Magdalena Majchrzak, Izabella Orzechowska, Patrycja Proczak, Monika Pyszkowska. Zaszczytny tytuł Szczecinianki Roku 2014 za działanie na rzecz seniorów otrzymała Beata Bugajska - pracownik naukowy Uniwersytetu Szczecińskiego i honorowa członkini Uniwersytetu III Wieku. (am)

Wojciech Drożdż, były wicemarszałek z żoną Joanną Tylkowską-Drożdż

Beata Bugajska, Anna Kornacka.

Marszałek Olgierd Geblewicz z żoną

Beata Kuracińska, założycielka Fundacji Artmosphere, Patrycja Proczak, pomysłodawczyni społecznej inicjatywy „Pamięć miasta”.

Izabella Orzechowska, psychoterapeutka, inicjatorka akcji „Podaj dalej”, Beata Bugajska, koordynatorka projektu „Szczeciński Humanistyczny Uniwersytet Seniora”, Marzena Białowolska, prezeska Fundacji na rzecz Zwierząt „Dzika Ostoja”. Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku z żoną

Foto: Andrzej Szkocki

Ryszard Handke, rektor Akademii Sztuki z żoną

Foto: Andrzej Szkocki

Otwarcie Sali Bogusława X

Kinga Krzywicka od kilku lat kieruje Zachodniopomorskim Hospicjum dla Dzieci.

Zakończyła się modernizacja Skrzydła Północnego Zamku Książąt Pomorskich. Na uroczystym otwarciu Sali Bogusława X pojawiło się wielu gości, miłośników Szczecina, historii i przede wszystkim sztuki. Podziwiali pięknie wyremontowaną salę i posłuchali świetnej Orkiestry Amadeus pod dyrekcją Agnieszki Duczmal. (mk)

#65

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 11/2015


#TU NAS ZNAJDZIESZ • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, • Atrium, Wojska Polskiego 75 „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 „Nikola”, Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego • La Passion du Vin, Sienna 8 98, „Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20 • Chałupa, Południowa 9 • Coffee Heaven, CH Galaxy • Bachus, Sienna 6 • City Break, CH Galaxy • Dieta Bar, Willowa 8 • So!Coffee, CH Outlet • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, • Fanaberia, Bogusława 5 Stargard Szczeciński • Teatr Mały, Bogusława 6 • Dzika Gęś, Pl. Orła Białego 1 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Wół i Krowa, Wielka Odrzańska 20 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Giovanni Volpe, Tkacka 64D • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • Tokyo i Buddah, Rynek Sienny 3 • CafeIn, Kaszubska 67 • Orsola, Plac Żołnierza Polskiego 3/1a • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Pasja Fabryka Smaku, Śląska 12/1 • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Trattoria Toscana, Plac Orła 10 • Coffe Point, Staromiejska 11 • El Tapatio, Kaszubska 3 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • Sztokholm, Bulwar Piastowski • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • The Greek Ouzeri, Bulwar Piastowski • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, • Public, Wielka Odrzańska 18A Wojska Polskiego 17 • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Corner Cafe, Tkacka 64d • Fit Town, Europejska 31 • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 Stargard Szczeciński • RKF, Jagiellońska 67/68 • Corona Coffee, Al. Piastów 30 (Piastów Office Centre), • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 ul. Kaszubska 67 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin Przestrzenna 11 • Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 CH Galaxy, CH Kaskada • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Fitness Forma, Szafera 196 B • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Bene Sport Centrum, Modra 80 • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • BM, Wojska Polskiego 29 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • CH Galaxy, punkt informacyjny • Cosmedica, Pocztowa 26 • Natuzzi, Struga 25 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • Obssesion, Wielkopolska 22 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 Berlin Charlottenburg • Bailine, Żółkiewskiego 13 • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), Królowej Jadwigi 12/1 C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 Warszawy 42), Jagiellońska 16 • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 • Organic Garden, Kaszubska 4 k/ Stargardu • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz, • 6 Win, Nowy Rynek 3 ul. Mazurska 20 • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn • Coco 33, Wojska Polskiego 10, U-2 • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Maestria Klinika Urody, Więckowskiego 2/1 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Geobike Mickiewicza 21 • Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Sphinks, CH Kaskada • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Max Mara , Bogusława X 43 • Avanti, Jana Pawła II 43

KAWIARNIE

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

SKLEPY I SALONY MODOWE

RESTAURACJE

• Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Sushi Mado, Pocztowa 20 • Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Chief, Rayskiego 16 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • Pomiędzy, Sienna 9 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Columbus, Wały Chrobrego 1 • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b

• Centrum Mody Ślubnej, ul. Krzywoustego 4

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ • Estetic, Kopernika 6 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek Centrum, ul. Wyszyńskiego 14 • Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny, Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1

• Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed, Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2 • Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej, ul. Wojciechowskiego 7 • Lecznica Dentystyczna KULTYS, ul. Bolesława Śmiałego 17 • Medimel, Nowowiejska 1E • DentVital, ul. Piłsudskiego 33

• Euromedis - Al. Powstańców Wlkp. 33

SALONY SAMOCHODOWE

• Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Lexus, Mieszka I 25 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Ford, Pomorska 115B • Bemo Motors, Pomorska 115B • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Kozłowski Toyota, Struga 17 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A • Polmotor Nissan, Struga 71 • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 • Subaru, Struga 78a • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 • Camp&Trailer, ul. Bohaterów Warszawy 37F • Polmotor Szczecin, Rondo Hakena, Ustowo 52

BIURA PODRÓŻY

• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY • Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Horyzont, Krzywoustego 15 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • SCN, Piłsudskiego 1A • Prestigo, Rayskiego 18 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Artbud, 5 lipca 19c • MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 (centrum biurowe MARIS) • VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F

BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20

KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE

• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk, ul. Tarczyńskiego 4/1

KULTURA

• Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Galeria Orient, Małopolska 5 • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 27 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90 • Open Gallery Monika Krupowicz, ul. Koński Kierat 17/1 (1 piętro)

INNE

• Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały Chrobrego 4 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), Monte Casino 32 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22 • Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP Schopping, ul. Hangarowa 13 • Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6 • Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a • Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15 • Litwiniuk Property - global real estate advisor, Piastów Office Center, Al. Piastów 30 • Wnętrze na Piętrze, Piłsudskiego 27




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.