MM Trendy #12 (114)

Page 1

GRUDZIEŃ 2022 NUMER 12 (114) / WYDANIE BEZPŁATNE

Nie tylko taniec mam w głowie - Szkoła Tańca Astra


#reklama


#reklama


#reklama


#12

#spis treści grudzień 2022

96

Kulinaria

#08 Newsroom #32 Temat z okładki

Szkoła Tańca Astra. „Niech żyje bal!”

#38 Edytorial

Klaudia Błęcka prezentuje „Serca pełne baśni”

#46 Rozmowa wydania Kim ty jesteś Patrycjo Fassard?

#52 Książki

Beata Zuzanna Borawska - mentalnie jestem nomadką

#56 Podróże

#74 Muzyka - Łukasz Drapała z The Voice of Poland - Gree i nowa płyta - Agata Malcherek, czyli TaMalcherek zapowiada nowy materiał

#82 Design Studio Najs, czyli concept store pełen niezwykłych projektów

#90 Kreatywnie

Nowy Jork w obiektywie Tomka Wieczorka Notatki graficzne. Rysuj, żeby zrozumieć

#96 Kulinaria

- Natalia Spychaj z programu MasterChef - Magdalena Gogłoza, SytoBrunch - Kamila Lewdańska, Eat Run Love - Bernadetta Kowalczyk, city manager Restaurant Week

#122 Zdrowie i uroda #138 Miasto Szczecin się zmienia

#148 Wydarzenia MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

5


#okładka:

FOTO Ella Estrella Photography / MUA & STYL Agnieszka Szeremeta

NA OKŁADCE: DOMINIKA WÓJCIKIEWICZ, KATARZYNA GAWŁOWICZ, KLAUDIA MASŁOWSKA FOTO: ŁUKASZ SZÓSTAK GRAFIKA: MATERIAŁY ASTRA

Agata Maksymiuk

redaktor naczelna

#12

#redakcja Życzymy Wam wesołych świąt, ale takich naprawdę wesołych. Bez zmartwień i problemów, bez kompleksów i hejtów, bez kłótni przy stole i niepotrzebnych emocji. Żebyście znaleźli chwilę na złapanie oddechu, a może nawet nowej perspektywy. Kto wie, może koniec roku będzie momentem, by nie tylko porozmawiać o postanowieniach i planach, ale realnie rozpocząć zmiany. Tego życzymy Wam, ale też trochę sobie. Ostatnie miesiące były intensywne, kolejne też zapowiadają się pracowicie. Zdradzimy, że wiosną magazyn skończy 10 lat. A to okazja, którą trzeba uczcić. Na pewno jeszcze trochę nam brakuje do stażu naszych okładkowych bohaterów, ale przecież, jak się inspirować to najlepszymi. Szkoła Tańca Astra działa na rynku już ponad 30 lat i jesteśmy przekonani, że będzie działała jeszcze 100, a nawet więcej. To jedna z najsłynniejszych szkół na Pomorzu Zachodnim. Wychowała całe pokolenia i zaprowadziła setki tancerzy na najwyższe stopnie podium podczas zawodów i konkursów. Jej parkiety wypełniają emocje, a sale spełnione marzenia. To wszystko jednak nie byłoby możliwe, gdyby nie ludzie, którzy wkładają całe serce w swoją pracę. Mamy wielką przyjemność ich przedstawić. Cieszymy się również, że do tego wydania dołączyło tak wielu wspaniałych twórców, artystów i po prostu kreatywnych dusz. Po raz pierwszy gościmy fotografkę Klaudię Błęcką, która absolutnie zauroczyła nas gwiazdkową sesją. Koniecznie musicie zobaczyć jej zdjęcia! Tak samo jak musicie poznać: Patrycję Fassard, Beatę Zuzannę Borawską, Kasię Huzar-Czub, Karen Heiduk, Łukasza Drapałę, Gree, Agatę Malcherek, Annę Staśkiewicz czy też Renatę Ramolę. Ciekawych rozmów i artykułów nie zabraknie Wam do końca roku. To wydanie jest szczególne nie tylko ze względu na gwiazdkę, ale i na objętość. Przygotowaliśmy prawie 200 stron do czytania i oglądania. Mamy nadzieję, że w ferworze świątecznych przygotowań uda się Wam znaleźć czas, by przejrzeć je wszystkie. Wesołych świąt i do zobaczenia w nowym roku!

6

al. Niepodległości 26/U1, 70-556 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.mmtrendy.szczecin.pl Redaktor naczelna: Agata Maksymiuk Product manager: Ewa Żelazko tel. 500 324 240 ewa.zelazko@polskapress.pl Reklama: tel. 697 770 133, 697 770 202 mateusz.dziuk@polskapress.pl pawel.swiatkowski@polskapress.pl Redakcja: Małgorzata Klimczak, Dariusz Zymon, Łukasz Czerwiński, Julia Zająć, Bogna Skarul, Leszek Wójcik, Anna Brüske-Szypowska, Paula Dąbrowska Prezes oddziału: Piotr Grabowski Marketing: Monika Latkowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: MOTIF studio Druk: F.H.U. „ZETA” Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Stanisław Bortkiewicz

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/mm.trendy


#reklama


| NEWSROOM |

Mural na Książnicy Pomorskiej

fot. Karolina Nowaczyk

fot. Andrzej Szkocki

Aktor Teatru Polskiego w Szczecinie promuje nowy singiel

„Lowizm” to nowa piosenka Filipa Cembali, aktora Teatru Polskiego w Szczecinie. Można też obejrzeć teledysk do tego utworu. Pojawili się w nim również inni popularni w Szczecinie aktorzy. - Napisałem tekst do tego utworu ponad dwa lata temu, nagrałem go grubo ponad rok temu, a potem już tylko się przejmowałem, że cały proces produkcyjny trwa tak długo, bałem się, że tekst się zdezaktualizuje. A dzisiaj mam przekonanie, że właśnie w tym momencie, w jakim jesteśmy, przeżywając nasze zadyszki życiowe w Polsce - nie może być bardziej aktualny - komentuje projekt Flip Cembala. Muzykę skomponował Tomasz Lewandowski, a Piotr Wróbel jest odpowiedzialny na realizację klipu. Wśród artystów, którzy zgodzili się udzielić swojego talentu i zagrać, znaleźli się: Cezary Konrad - perkusja, Robert Kubiszyn - bas, Michał Starkiewicz - gitara, kwartet smyczkowy, Anna Konrad - skrzypce I, Karolina Nowotczyńska - skrzypce I, Justyna Poprawska - altówka, Izabela Buchowska - wiolonczela. Teledysk jest dostępny w serwisie Youtube. (mk)

8

Na ścianie budynku Książnicy Pomorskiej przy ul. Dworcowej w Szczecinie odsłonięto mural upamiętniający spaloną podczas Nocy Kryształowej (1938 r.) szczecińską Nową Synagogę. Miejsce nie jest przypadkowe, synagoga znajdowała się dokładnie naprzeciwko. Nazistowskie bojówki podłożyły ogień celowo, a płonącego budynku na polecenie władz nie gaszono. Strażacy pilnowali jedynie, by ogień nie rozprzestrzenił się na sąsiednie budynki, w tym na gmach ówczesnej biblioteki (obecnie mieści się w nim Książnica Pomorska). W 1940 r. zgliszcza synagogi rozebrano, a teren uporządkowano - w tym samym czasie zakończyła się deportacja szczecińskiej społeczności żydowskiej, która wraz z innymi Żydami z Pomorza została przewieziona do Lublina, gdzie ją rozdzielono do gett i obozów zagłady. Po wojnie w miejscu, gdzie stała synagoga, wybudowano blok mieszkalny. Pomysłodawcą muralu upamiętniającego spaloną synagogę jest szczeciński oddział Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów - finansowo wsparł inwestycję marszałek województwa zachodniopomorskiego i prywatny sponsor. - Ten mural jest zwieńczeniem naszych wieloletnich starań, by upamiętnić historię szczecińskich Żydów - przyznała Róża Król, przewodnicząca szczecińskiego oddziału TS-KŻ. - Wierzę, że będzie to dobre miejsce do zatrzymania, zastanowienia, refleksji... Autorem dzieła jest znany szczeciński artysta Lump. (lw)


#reklama

Podaruj sobie słodką chwilę! Tradycja i profesjonalizm Wykonujemy torty weselne, urodzinowe, rocznicowe według Twojego pomysłu.

Słodkich Świąt oraz pysznego Nowego Roku 2023 Zapraszamy do dwóch punktów Cukierni Domowej w Szczecinie ul. Księżnej Zofii i 2 Tel.: 91 44 21 204, 91 44 23 858 ul. Warcisława 1 Tel.: 502 542 156 www.cukierniadomowaszczecin.pl | cukiernia.domowa.m@wp.pl


| NEWSROOM |

#materiał partnerski

Ustronie Morskie nowym miejscem do inwestowania Jak mała miejscowość nadmorska przeradza się w całoroczny kurort

Coraz większą popularnością cieszą się małe, nadmorskie miejscowości. Turyści doceniają je za piękne i czyste plaże, lasy oraz liczne ścieżki rowerowe. Potencjał mniejszych miejscowości dostrzegli również Inwestorzy, którzy realizują swoje inwestycje z dala od znanych nam kurortów polskiego wybrzeża. Jedną z takich miejscowości jest Ustronie Morskie. To jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc nad Morzem Bałtyckim, które cieszy się coraz większą popularnością.

10


#materiał partnerski

W Assethome dokładnie analizujemy lokalizację, architekturę, standard wykończenia oraz powodzenie inwestycji, które obsługujemy. Wsłuchujemy się również w potrzeby naszych klientów i staramy się dostosować oferty tak, aby każdy z naszych klientów mógł znaleźć coś dla siebie. Są to zarówno luksusowe nieruchomości premium, całoroczne resorty, jak i obiekty typu Second Home. Obecnie największy wybór apartamentów nasi klienci znajdą właśnie w Ustroniu Morskim, gdzie powstają nowe inwestycje.

Baltic Jet to jeden z ostatnich projektów, jaki powstaje tak blisko plaży. To unikatowe położenie oraz architektura. Nowoczesna bryła budynku w kształcie jachtu dodaje lekkości i sprawia, że budynek idealnie wtapia się w otoczenie. Inwestycja ma spełnić oczekiwania najbardziej wymagających klientów, którzy za główne cechy inwestycji uważają wysoki standard wykończenia oraz niepowtarzalne położenie. Bezpośrednie sąsiedztwo Morza Bałtyckiego z jednej strony i obszaru Natura 2000 z drugiej na pewno przyciągnie wielu gości. Tutaj klient może dokonać wyboru czy apartament zakupi na własne potrzeby i spełni marzenie o własnym apartamencie z widokiem na morze czy może jednak skorzysta z możliwości wynajmu i zacznie czerpać zyski z zakupu. Każdy z właścicieli dostanie klucz do już wykończonego i wyposażonego apartamentu. Dodatkowym atutem obiektu są oczywiście udogodnienia dla wszystkich gości. Do dyspozycji zostaną oddane sale fitness, basen wewnętrzny czy strefa SPA. Aby umilić pobyt najmłodszym gościom utworzono dla nich kids room. Całoroczny cafe bar oraz jego kameralny wystrój i przyjazne wnętrze stworzą idealny nastrój zarówno na romantyczny wieczór, jak również spotkanie rodzinne. Ekskluzywność inwe-

| NEWSROOM |

stycji dopełni reprezentacyjny hall z recepcją i lobby. Wyjątkowych miejsc, które zapewnią klientom niezapomniane wrażenia, spokój i widoki na morze jest już niewiele. Obecnie ofert na rynku nieruchomości nadmorskich jest bardzo dużo i często klient, który poszukuje czegoś dla siebie, bez wsparcia doświadczonego doradcy nie jest w stanie dokonać odpowiedniego wyboru. Cech dobrej inwestycji nad morzem jest mnóstwo, ale są wśród nich takie, które całkowicie warunkują skuteczny wynajem czy zarobek w przyszłości. Często mają one również zapewnić klientom niezapomniane wrażenia, widoki na morze i spokój, aby uciec od codziennych spraw. Doradcy assethome.pl badają potrzeby klienta, aby pomóc mu w wyborze najlepszej dla niego inwestycji. Nasze doświadczenie pokazuje, że ogromnym zainteresowaniem klientów cieszą się również całoroczne resorty blisko morza. Jedną z takich inwestycji jest The One, który powstaje tuż przy zejściu na plażę. Projekt zakłada sprzedaż apartamentów o powierzchni od 25 mkw. do 84 mkw. Są to lokale 1-, 5- pokojowe z funkcjonalnym rozkładem powierzchni. Dostępne balkony i tarasy zapewnią gościom przepiękny widok na Morze Bałtyckie oraz przylegający zielony pas nadmorski. Niewątpliwym atutem inwestycji są również dostępne tarasy na dachu, z których widok na morze jest nieograniczony. Dla wygody gości na parterze znajdować się będą lokale usługowe oraz restauracja serwująca wyśmienitą kuchnie. Oczywiście standardem w całorocznych resortach jest również basen, strefa SPA czy jacuzzi. Tutaj również nie zabraknie dodatkowych udogodnień które podniosą status inwestycji i zapewnią klientom udany wypoczynek. Jako Assethome chcemy pokazać, że oferta nieruchomości również może być szyta na miarę. Dla klientów ceniących sobie niskie koszty utrzymania świetną propozycją może okazać się inwestycja, jaką jest Słoneczne Osiedle. Będzie to bardzo kameralne miejsce, które może być Twoim drugim domem. Jest to cicha, spokojna i zielona lokalizacja zaledwie 5 minut od morza. Niewątpliwym atutem pod względem zakupu wybranego mieszkania jest 8% Vat. Teren osiedla będzie monitorowany i ogrodzony. Wybór Ustronia Morskiego to na pewno gwarantowany wypoczynek oraz wysokie obłożenie, co oczywiście przekłada się na wysokie zyski z wynajmu. Według danych GUS jest to jedno z 10 najchętniej odwiedzanych miejscowości nad brzegiem Bałtyku. Blisko jest stąd także do Kołobrzegu, Szczecina czy Niemiec. Miejscowość wielokrotnie była nagradzana Błękitną Flagą. Znajdują się tutaj również liczne trasy rowerowe dla miłośników aktywnego wypoczynku. Nowo powstające obiekty sprawią, że turyści będą odwiedzać Ustronie Morskie przez cały rok.

Doradca ds. Nieruchomości - Patrycja Musiał T: +48 572 655 460 E: patrycja.musial@assethome.pl www.assethome.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

11


| NEWSROOM |

prace: Klaudia Prabucka

Bazarek Świąteczny

fot. Materiały promocyjne

Kontynuacja opowieści Klaudii Prabuckiej

W dwie niedziele grudnia 11 i 18 w OFF Marinie przy ul. Chmielewskiego 18 na Pomorzanach odbędzie się równolegle do Bazaru Smakoszy także Bazarek Świąteczny. Oprócz normalnych zakupów związanych ze zdrowym jedzeniem, będziecie można wypełnić swoje torby i koszyki, także pięknym rękodziełem na prezenty czy świąteczne ozdoby. Wyroby będą dostępne, aż w dwóch salach na parterze i w bocznej za stoiskiem z piwem kraftowym. Osoby zainteresowane wystawieniem się mogą kontaktować się z organizatorami za pośrednictwem m.in. FB Szczecińskiego Bazaru Smakoszy. (am)

12

Już w czwartek 15.12.2022 o g. 19 w Trafostacji Sztuki w Szczecinie otwarta zostanie wystawa „Śmierć i śledź”. To kontynuacja osobistej opowieści Klaudii Prabuckiej o trudach związanych z nagłym odejściem jej babci. Eksponowane na wystawie prace są rezultatem odzyskiwania przez artystkę emocjonalnej równowagi zachwianej przez stratę bliskiej osoby i jej nietypową ceremonię pogrzebową. Pochówek bowiem emitowano na żywo, poprzez jeden z portali społecznościowych, umożliwiając „pożegnanie babci” ponad tysiącu widzom. Podobnie jak ceremonia pogrzebowa, nietradycyjną formę, w kontekście tematu śmierci, przybrała sama wystawa. Artystka nie sięga po motywy wanitatywne, powszechne alegorie kruchości losu ani ponure, monochromatyczne barwy. Historia o smutku i żałobie wpleciona jest w kolorowe, humorystyczne dzieła, w których postać kostuchy ustąpiła żółtemu, śmiercionośnemu śledziowi. Koordynacja wystawy oraz wsparcie kuratorskie - Ada Kusiak. (materiały prasowe)


#reklama


| NEWSROOM |

Agata Nowosielska „Tribute to Alex Katz & Jeff Koons” kolaż, 2022 (poniżej) Agata Nowosielska „Siostry” kolaż, 2022

Agata „Nowosielska „Opera bizarna” kolaż (poniżej) Agata Nowosielska „Wielkie Czesanie” olej na płótnie, 2022

„Opera bizarna”, czyli solowa wystawa Agaty Nowosielskiej w TRAFO W szczecińskiej Trafostacji Sztuki trwa wystawa Agaty Nowosielskiej. Ekspozycja obejmuje kilkadziesiąt obrazów i kolaży z ostatnich

14

lat oraz ważniejsze prace z wcześniejszego dorobku. Artystkę interesuje malarstwo, dzięki któremu można pokazać cały spektakl dotyczący życia z jego aspektami śmiertelnie poważnymi i tymi żartobliwie potraktowanymi. „Opera bizarna” to pojemny zbiór barokowego czy quasi-campowego absurdu, groteski, pompatyczności i jednocześnie minimalizmu. To, co dziwaczne i kapryśne, nie tyle rozśmiesza, ile niepokoi, a to, co wydaje się przeszłe, staje się ponuro teraźniejsze. Warto też zauważyć, że w intertekstualnej sztuce Nowosielskiej spotykamy wielowątkowość filmowych czy literackich odniesień, kakofoniczność wątków dzieciństwa czy wspomnień, ale i upiornej śmieszności patosu współczesności i przypadkowości zjawisk świata. Kuratorem wystawy jest Stanisław Ruksza, koordynatorką: Anna Sienkiewicz. Wystawę można oglądać do 19.02.2013. (am)


#reklama


fot. Andrzej Szkocki

| NEWSROOM |

Japońskie figurki z kości słoniowej wzbogacą Muzeum Narodowe w Szczecinie Niemal 300 azjatyckich figurek z kości zwierzęcych zostało przekazanych Muzeum Narodowemu w Szczecinie. Wśród misternie wykonanych rzeźb wyróżniają się netsuke i okimona. Nestuke (z jap. zakorzenienie) to niewielki przedmiot, najczęściej rzeźbiony, mający praktyczne zastosowanie w tradycyjnym japońskim stroju męskim. Jego głównym zadaniem jest przytrzymywanie drobnych przedmiotów za pasem kimona (m.in. inrō - czyli niewielkiego puzderka do przechowywania pieczęci i cynobrowej pasty do odciskania ich na pismach, a później także do noszenia leków). Netsuke używane były od XV wieku. Zbiór jest darem dr Marka Seydy, który urodził się w Łodzi, ale dzieciństwo i młodość spędził w Szczecinie.

16

W naszym mieście chodził do przedszkola, szkoły podstawowej i liceum oraz studiował. Od ponad czterdziestu lat mieszka w Kolonii. - To sentyment do Szczecina skłonił mnie do podarowania całej kolekcji Muzeum Narodowemu. Nie chciałem sprzedawać kolekcji, żeby jej nie rozproszyć - mówi dr Marek Seyda. Pierwszą figurkę z kości słoniowej kupiła jego żona – Danuta – w nieistniejącym już sklepie Orient, mieszczącym się przy alei Wyzwolenia w Szczecinie. Kolejne pozyskiwał z wielu różnych źródeł. - Kupowałem figurki na aukcjach, w sklepach, w internecie - mówi dr Seyda. - Figurki są z różnych okresów, ale mnie nie interesował ani ich wiek, ani kość słoniowa jako materiał, najważniejsza była dla mnie precyzja wykonania. Kolekcja ma wspólną linię - wszystkie figurki są zrobione z kości zwierzęcych. Cała kolekcja jest warta około 60 tys. euro, ale jej właściciel podarował ją Muzeum Narodowemu. - Kolekcja wzbogaci nasz Działu Kultur Pozaeuropejskich - mówi Lech Karwowski, dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie. Netsuke są niezwykle cennym źródłem informacji o czasach, w których powstawały, społeczeństwie japońskim, jego normach, legendach i mitach. Podobne walory estetyczne i poznawcze mają znacznie większe od netsuke figurki okimono. Wykonywane są z kości słoniowej lub z brązu i przeznaczone do dekoracji wnętrza. Figurki ustawione w gablocie można do niedzieli zobaczyć na I piętrze w gmachu głównym, natomiast w przyszłym roku w grudniu jest planowana wystawa. (mk)


#reklama


| NEWSROOM |

Pomóż psiakom, kupując kalendarz W Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie dostępny jest kolejny schroniskowy kalendarz na rok 2023. Projekt łączy promocję adopcji psów z promocją najpiękniejszych miejsc naszego miasta. W tym roku podopieczni schroniska pozowali m.in. na tle przebudowanego Teatru Letniego, nowego Stadionu Pogoni, Morskiego Centrum Nauki czy też w Parku Kasprowicza. Koszt nabycia kalendarza wynosi min. 50 zł. Jego dystrybucja odbywa się w siedzibie Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie przy al. Wojska Polskiego 247 od poniedziałku do piątku w godz. 8 - 16 lub poprzez wpłatę bezpośrednio na konto schroniska z dopiskiem „kalendarz 2023”: BANK PEKAO BP SZCZECIN, NR KONTA: 20 1020 4795 0000 9302 0332 3599. Całość zebranych w ten sposób środków finansowych zostanie przeznaczona na zakup karmy i innych materiałów dla podopiecznych schroniska. (am)

18

fot. materiały prasowe archiwalne

fot. materiały prasowe

Czy “Odwilż 2” wróciła do Szczecina?

To pytanie, które mieszkańcy Szczecina zadają sobie od połowy listopada. Wszystko przez obecność ekipy filmowej, widzianej w centrum miasta. Duże samochody z planszą wyraźnie wskazującą na produkcję HBO od razu ożywiły wyobraźnię przechodniów. W końcu HBO potwierdziło to, co wydawało się oczywiste. - Rozpoczęły się zdjęcia do drugiego sezonu serialu Max Original „Odwilż”. Produkcja opowiadać będzie o dalszych losach policjantki, Katarzyny Zawiei. W drugim sezonie w roli głównej ponownie wystąpi Katarzyna Wajda. Za produkcję odpowiadają: Bogumił Lipski – producent, Johnathan Young – executive producent HBO Max. Producentem wykonawczym jest Magnolia Films. Przypomnijmy, że fabuła pierwszego sezonu serialu rozgrywa się w stolicy Pomorza Zachodniego na przełomie zimy i wiosny. W lodowatej wodzie na brzegu Odry znalezione zostaje ciało młodej kobiety. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policjantka, która nie daje łatwo za wygraną. Szybko okazuje się, że w śledztwie nie chodzi wyłącznie o zabójstwo. Produkcja doczekała się wielu przychylnych recenzji i komentarzy od widzów z całego świata. Jakie losy czekają drugi sezon? Wkrótce się dowiemy. (am)


Sery, ryby, warzywa, owoce, wszystko z zachodniopomorskiego! #reklama

Przyjdź i sprawdź, dlaczego warto kupować od lokalnych rolników. Wspierajmy się lokalnie! Rynek Pogodno - Pawilon nr 27 | ul. Reymonta 3, Szczecin /sadyrajewscy

/rajewscyiprzyjaciele

@sadyrajewscy

@rajewscyiprzyjaciele


| NEWSROOM |

Zaledwie kilka dni wystarczyło, aby 85-letnia pani Krystyna ze Szczecina zyskała sympatię mieszkańców całej Polski. O seniorce sprzedającej czapki na placu Zwycięstwa mówiły wszystkie media. Nasz dziennikarz również opisał historię pani Krystyny, która mimo chłodu z uśmiechem na ustach codziennie zjawiała się na swoim stanowisku pracy, jak żartobliwie określała plac Zwycięstwa. - Sama robiłam firanki, obrusy, dużo rzeczy, ale tylko dla siebie. Teraz obrałam taki zawód, ale nie żałuję – opowiadała. Robienie na drutach ciepłej odzieży pomagało jej w walce z ciężką chorobą. - Kiedy miałam depresję, to wtedy robiłam te wszystkie czapki i szaliki - mówi pani Krystyna. - Chcę je wszystkie po prostu sprzedać, żeby przed śmiercią uprzątnąć chałupę – żartuje seniorka. Dziergała czapki, by uzbierać na aparat słuchowy. Okazało się, że nie chodziło tylko o uprzątnięcie domu z zalegających czapek, ale kobieta cierpliwie zbierała na nowy aparat słuchowy. Dzięki nagłośnieniu jej historii, swoją pomóc zaczęli deklarować ludzie z całej Polski. Również do nas trafiła propozycja przekazania aparatu dla seniorki, która była skierowana z drugiego końca Polski. Szybszy okazał się jednak Łukasz Litewka, radny z Sosnowca, który natychmiast po usłyszeniu o pani Krystynie przeszedł do działania. - Widząc takie żywe symbole jak pani Krysia, zastanawiam się, po co 99 proc. „influencerom” jest internet. Po co gwiazdom telewizji jest ta popularność, a politykom władza? - komentował radny w mediach społecznościowych. - Pani Krystyna jest już objęta odpowiednią opieką. Szczecińska firma zaprosiła panią Krystynę na darmowe badania i dobór odpowiedniego aparatu. Kobieta chętnie skorzystała z pomocy. O sukcesie akcji radny poinformował na swoim Facebooku, publikując zdjęcie szczęśliwej pani Krystyny. - Pani Krystyna ze Szczecina ma aparat. Spójrzcie na tę twarz napisał radny, zostawiając wzruszoną minkę. Pozostaje jedynie zastanowić się, dlaczego z inicjatywą pomocy musieli przyjść ludzie z drugiego końca Polski. (łc)

20

fot. Sebastian Wołosz (archiwum)

fot. Łukasz Czerwiński

Szczęśliwe zakończenie historii Pani Krystyny „od czapek”

Coraz bliżej święta! Trwa Szczeciński Jarmark Bożonarodzeniowy w centrum Szczecina. Organizatorzy zaplanowali szereg atrakcji i nowości, m.in. punkt wymiany bombek i karuzelę. Jest też więcej wystawców i więcej lokalizacji ze stoiskami. Mowa o Alei Kwiatowej, placu im. Pawła Adamowicza, placu Lotników i weekendach na Deptaku Bogusława. Wydarzenie potrwa trzy tygodnie, do 22 grudnia. W każdym handlowym domku czeka praktycznie co innego. Można zrobić świąteczne zakupy, znaleźć wymarzony podarunek pod choinkę czy napić się ciepłej czekolady lub grzanego wina. Nie brakuje też pysznych domowych przetworów, pieczywa, wyselekcjonowanych wędlin, miodów i bakalii - w sam raz do świątecznych wypieków. Pierogi, dania na wynos, łazanki czy pieczone ziemniaczki – te zapachy już unoszą się nad jarmarkiem. Jest też wiele atrakcji dla najmłodszych. W końcu to pociechy najbardziej czekają na ten magiczny, grudniowy czas. Przysłowiową wisienką na torcie jest Święty Mikołaj, ten dostojny, starszy pan również zapowiedział swoją obecność podczas wydarzenia. Jarmark jest czynny przez 7 dni w tygodniu. W piątki i soboty do godziny 23, w pozostałe dni do godziny 20. (red)


Przystanek Historia grudzień

01. 12

Salon Książki Biograficznej

Aleksandra Piłsudska (1882-1963)

08. 12

#reklama

15. 12

godz. 17.30

Dyskusja →

godz. 17.30

Republika szczecińska 18-22 grudnia 1970 roku

Fotografie ze zbiorów: Zbigniewa Wróblewskiego i Archiwum IPN

Dyskusja →

godz. 17.30

III Rzesza wobec Romów i Sinti – od rasizmu do ludobójstwa


| NEWSROOM |

fot. materiały @halaodra

fot. Andrzej Szkocki

Targi świąteczne Slow XMas

Tych historii nie znajdziemy w innych źródłach

Na luzaku, na spokojnie, ze świąteczną nutą w tle. Jak zgłodniejesz - jest co zjeść, jak się napić to do baru - tak organizatorzy zapowiadają Targi świąteczne Slow XMas w Hali Odra 11 grudnia. Na targach będzie okazja, żeby zapoznać się ze sporym gronem szczecińskich małych przedsiębiorców. W ofercie będą czekały zarówno rzeczy świąteczne, jak i te nieświąteczne. Klienci będą mogli zaopatrzyć się w prezenty dla bliskich czy zrobić swoją wish listę. Wystawców będzie sporo i będą bardzo różnorodni - czytamy w opisie wydarzenia. - Chcemy, żeby oferta była urozmaicona i każdy miał możliwość wybrać najfajniejsze prezenty - piszą organizatorzy. - Od dziecięcych zabawek, makram, biżuterii, przez kwiaty doniczkowe, kawę, herbatę, ceramikę aż po typowo świąteczne dekoracje czy vouchery na usługi typu masaż. W postach na FB Hali Odra będą pojawiać się informacje o wystawcach, a dodatkowo warsztatach, które odbędą się podczas targów. Wstęp na wydarzenie jest bezpłatny. (red)

22

Zamek Książąt Pomorskich wydał trzytomową kronikę Paula Friedeborna z 1613 roku. „Historyczny opis miasta Szczecina” to obraz Szczecina sprzed wieków. Ustrój i administracja, władza miejska i książęca, sytuacja rodziny książęcej oraz zwykłych mieszczan, kondycja ekonomiczna Szczecina i jego mieszkańców, a także obraz miasta przedstawiony jest w słynnej kronice autorstwa Paula Friedeborna z 1613 roku. Autor był prawnikiem, notariuszem, sekretarzem miejskim, członkiem rady miejskiej, a następnie w latach 1630-1637 burmistrzem Szczecina. - W kronice opisane są dzieje Szczecina od najdawniejszych czasów do 1613 roku. Jest to niezwykły dokument - mówi Barbara Igielska, dyrektor Zamku Książąt Pomorskich. Ta kronika jest bezcennym źródłem historii Szczecina i Pomorza oraz historii dynastii Gryfitów. Dostarcza wiedzy, jakiej już dziś nie można uzyskać z innych źródeł, ponieważ autor miał dostęp do ówczesnych zbiorów archiwum miejskiego, które w nieznanych okolicznościach zostały utracone pod koniec II wojny światowej. Stanowi pomnik wczesnonowożytnego dziejopisarstwa miejskiego. Kronika została przetłumaczona z języka niemieckiego i łaciny przez 4 tłumaczy. Aż 4 osoby robiły komentarze. Wszystko po to, żeby język był przystępny dla współczesnego czytelnika. Projekt powstał we współpracy z Dominikanerkloster Prenzlau. (mk)


#reklama


| NEWSROOM |

Supernova Pozytywna energia i chęć działania sprowokowały Łukasza Krytkowskiego do stworzenia wyjątkowej sesji zdjęciowej zatytułowanej „Supernova”. Zebrane obrazy odzwierciedlają zamiłowanie fotografa do florystycznych kompozycji, zabawy światłem i wreszcie techniki robienia zdjęć. Fotograf Łukasz Krytkowski ZZZ Fotografia Modelka Natalia Nell Marczewska Florystyka Łukasz Krytkowski Zielony Kombinat Make up i stylizacja włosów Agnieszka Matera AgaArt Wizaż

24



| NEWSROOM |

Pokochać szarość i czerń Szarość i czerń, pierwsze skojarzenia z tymi słowami dla większości z nas to... nic przyjemnego. Jednak przy pomocy sztuki sukcesywnie zmienia to Ewa Siudowska, artystka ze Szczecina. Ma na swoim koncie już trzy autorskie kolekcje obrazów oraz wiele słów uznania. ROZMAWIAŁ DARIUSZ ZYMON

Kiedy znalazła pani w sobie pasję do sztuki? - Sztuka towarzyszyła mi od zawsze - odkąd byłam dzieckiem. Objawiała się starannością i traktowaniem codziennych rzeczy z wyjątkową czułością. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że ciasto czy nawet herbata, którą zaraz im podam, będzie przygotowana w nietuzinkowy sposób. Jednak ta precyzja i dokładność przekładają się też na stres i wątpliwości. Na szczęście przyznam, że ludzie doceniają to, co robię. W recenzjach zdarzają się nawet komentarze mówiące o precyzji widocznej w moich pracach. W jakim stylu oraz technice wykonuje pani obrazy? - Moje prace określiłabym jako malarstwo abstrakcyjne, strukturalne, monochromatyczne. A skąd w nich tyle szarości? Przecież szarość kojarzy się z nudą. - Jestem zakochana w szarościach. Pamiętam, gdy zaczęłam malować, instynktownie pierwsze farby, jakie kupiłam, były właśnie w odcieniach szarości. W ten sposób powstała moja debiutancka kolekcja. Szarość nie musi być nudna! Pamiętam, jak po publikacji prac moi znajomi mówili, że te kolory kojarzą się im z depresją, a dla mnie szary to piękny kolor, delikatny i tajemniczy. Na pierwszym wernisażu jeden z nauczycieli szkoły artystycznej powiedział - nie wiedziałem, że szarość może być taka kolorowa. Słysząc to, byłam bardzo szczęśliwa, mojemu procesowi twórczemu przyświecała właśnie ta myśl – sprawić, by ludzie zmienili swoje postrzeganie tych kolorów. Pokazać elegancję tej palety i jej piękno. Mam nadzieję, że odbiór mojego malarstwa będzie daleki od smutku, że udało mi się przekazać bogactwo odcieni i urok, jaki w sobie zawierają. Tworzą, inspiruje się pani innymi dziełami czy artystami? Na początku mojej przygody wybrałam się do jednego z nauczy-

26

fot. archiwum prywatne Ewy Siudowskiej

Poznaliśmy panią przy okazji wystawy w Posejdonie, w samym sercu Szczecina, ale to wcale nie jest pani pierwsza wystawa. Ile ich już było? - Moja pierwsza wystawa „Szarabajka” ujrzała światło dzienne w 2019 roku. Wernisaż odbył się w salach ProMedia Szczecin. Później miałam okazję gościć z tymi samymi pracami w Zamku Książąt Pomorskich w Galerii Gotyckiej. Kolejny cykl prac „Szarymary” można było zobaczyć w bieżącym roku w Książnicy Pomorskiej w Sali Kolumnowej, a moją najnowszą wystawę „Małą Czarną” pokazałam w listopadzie właśnie w Posejdonie.

cieli w szkole artystycznej. Po zaprezentowaniu mu moich prac stwierdził, że jest w nich duży potencjał. Wspomniał, że te prace przypominają obrazy uznanego artysty Pierrea Soulagesa, który zmarł w tym roku w wieku 102 lat. Bez wątpienia był wielkim twórcą. To on uczynił z czerni kolor. Jego prace, podobnie jak moje, skupiały się głównie na palecie szarości. Kontynuowanie jego sztuki jest bardzo trudne, w ogóle posługiwanie się czernią jest trudne. W naszej kulturze ta barwa kojarzy się z depresją, smutkiem. Ciężko jest wzbudzić w odbiorcy inne skojarzenia, a przecież, jak mówił Pierre Renoir - czerń to królowa kolorów. Zauważyłem też, że o ile każda z pani wystaw ma nazwę, to poszczególne prace już nie. Z czego to wynika? - Kiedy dostałam pierwszą propozycję wystawy moich prac, zaskoczyło mnie pytanie organizatora – jak ją nazwiemy? Byłam zupełnie nieprzygotowana. Zaczęłam pytać znajomych – jak oni to widzą, jakie mają pomysły. W końcu dotarło do mnie, że to przecież moja szara bajka. I sama muszę podjąć decyzję. Tak powstała nazwa (uśmiech). Z następnymi było już trochę łatwiej. „Szarymary”, to efekt dodania szarości do moich prac. A „Mała czarna”, bo zastosowałam technikę monochromatyczności. Jeśli chodzi o obrazy, to posłużę się cytatem Pierrea Soulagesa - „Dzieło sztuki nie ogranicza się tylko do tego, kto je stworzył i co przedstawia, ale jest również dziełem tego, kto na nie patrzy”. Kwestię interpretacji dzieła pozostawiam odbiorcom - nie nakierowuję, nie inspiruję. Każdy ma wolną rękę.


#reklama


| NEWSROOM |

Szczecińska syrenka wkrótce będzie gotowa

Całość składa się z trzech części. Największej, przedstawiającej syrenkę, drugiej, znajdującej się nad nią, tzw. naświetlem (ze słońcem) oraz części zamontowanej na ścianie naprzeciwko, z kwiatowym ornamentem. Najprawdopodobniej wcześniej istniała jeszcze jego dolna część, ale do naszych czasów już nie dotrwała.

- Witraż nie był konserwowany przez 60 lat - podkreśla szef pracowni. - Najpierw więc musiałem zdjąć z niej wierzchni brud, pajęczyny, ptasie odchody... Niestety w pobliżu willi przebiega linia kolejowa. Przez lata na szybie osadzał się więc czarny dym z lokomotyw. Wżarł się w szkło. To oznacza, że witraż wymagał gruntownego mycia - trzeba było z niego jeszcze usunąć zabrudzenia trwalsze, jak na przykład resztki farby wykorzystywanej w czasie remontów budynku. Słynny witraż ze szczecińską syrenką trafił do pracowni Rodmark na początku roku. Witrażysta, po ocenie stopnia jego zniszczenia, zrekonstruował już i zakonserwował ramę okienną, a sam witraż oczyścił. Jak się dowiedzieliśmy, później (dla bezpieczeństwa) nałoży na nią tzw. szkło zespolone, które chronić będzie dzieło od zewnątrz. - Witraż nie był wcześniej w żaden sposób chroniony, więc po latach jest bardzo zanieczyszczony i posiada uszkodzenia mechaniczne - tłumaczy Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków. - Dlatego po konserwacji zostanie zabezpieczony od zewnątrz specjalną szybą. Przypomnijmy, że syrenka z Gocławia to unikat w skali miasta. Jak wyjaśnił Michał Dębowski, witraż odznacza się klasą artystyczną i ciekawą techniką wykonania - tylko nieliczne mieszczańskie wille zachowały tego typu elementy wystroju wnętrz. Konserwator zabytków ocenił go jako „szczególnie cenny”. Przypuszcza się, że praca powstała wraz z budynkiem, czyli w 1911 r. Styl wykonania zdradza secesyjne wpływy, choć da się tu również dostrzec elementy nawiązujące do modernizmu.

28

fot. Andrzej Szkocki

Szczecińska syrenka z Willi Strutza nabiera barw w pracowni szczecińskiego witrażysty Roberta Rodeckiego. Konserwacja całościowa dzieła potrwa jeszcze około dwóch miesięcy.

Znaczenie witraża wzmacnia jego tematyka. Przedstawienie czeszącej się syreny na tle zachodzącego słońca jest prawdopodobnie nawiązaniem do rybackich tradycji dawnego Gocławia i położenia willi w bezpośredniej bliskości Odry. - Rzemieślniczo witraż jest wykonany bardzo solidnie - ocenia Rodecki. - Dzięki temu przetrwał ponad sto lat. I to w sytuacji, kiedy nikt o niego nie dbał! Konserwacja syrenki ma potrwać do końca grudnia. Czy po jej ukończeniu dzieło trafi na swoje miejsce w Gocławiu? Na pewno. Nie wiadomo tylko kiedy - wszystko zależy od stanu budynku, w którym się znajdowała przez ostatnie sto lat (na razie w willi dzieło sztuki zastąpiła przeźroczysta płyta z wydrukiem na folii). Budynek przy ul. Lipowej wciąż jest obiektem mieszkalnym i nie jest na co dzień dostępny. A, jak przyznają eksperci, witraż po zakończeniu prac powinien być wyeksponowany. - Mam już pomysł na jego publiczną prezentację, trochę w innym miejscu i w innej formule - zapewnia Michał Dębowski. - Tak, by każdy mógł ją obejrzeć i podziwiać. Prezentacja ma być zorganizowana na początku przyszłego roku. (lw)


#materiał partnerski

| NEWSROOM |

MISIE tutaj? Świąteczne Galaxy opanują misie polarne. Puszystych jegomości będzie można spotkać w kawiarniach czy w pasażach centrum. MISIE będą nie tylko wybornym towarzystwem przy filiżance gorącej czekolady, ale tuż po świętach trafią do dzieci, które bardzo potrzebują ich towarzystwa. Jeszcze w grudniu, figlarne pluszaki pojadą do fundacji wspierającej dzieciaki. Będą też motywować do zbiórki zabawek, które zostaną przekazane na szczytny cel. MISIE LEGO dobrze składa na gwiazdkę! Czy są tu fani LEGO® Star Wars™? Dla wszystkich, którzy uwielbiają kultową sagę oraz niemniej kultowe klocki, przygotowano wydarzenie rodzinne. W dniach od 28.11. do 3.12.2022 będzie można obejrzeć pojazdy i postacie, znane z kinowego ekranu z „gwiezdnej sagi”, ale tym razem wykonane z tysięcy klocków LEGO. Na zakończenie wystawy, 3 grudnia, od 12:00 do 18:00 wszyscy chętni będą mogli wziąć udział w budowaniu wielkiej figury mistrza Yody. Jak powiedziałby sam mistrz Yoda: Robić lepsze rzeczy niż walka Jedi powinien… np. układać LEGO! MISIE w sumie w Galaxy podoba.

MISIE prezent należy, czyli świąteczna oferta Centrum Galaxy MISIE prezent należy - brzmi nieco zuchwale? Nic bardziej mylnego! W okresie przedświątecznym szczecińskie centrum zamierza obsypać swoich klientów prezentami. Od podarków w aplikacji mobilnej Galaxy, po wydarzenia stacjonarne. A wszystko to pod egidą misia polarnego, który znany jest z hojnego rozdawania upominków „lekką misią łapką”.

Dlaczego „w sumie”? Bo sum, dorsz, czy halibut mają tu wiele do rzeczy. Użytkownicy aplikacji Galaxy będą mogli wziąć udział w warsztatach fotografii kulinarnej. W dniach 10 i 11 grudnia w specjalnie przygotowanej przestrzeni, będzie można dowiedzieć się, jak profesjonalnie „przyfocić śledzika” podczas kolacji wigilijnej lub krewetkę podczas egzotycznych wakacji. A wszystko to w ramach promocji przygotowanej we współpracy z Kołobrzeską Grupą Producentów Ryb. Czego potrzebują foto-foodies? Telefonu z opcją aparatu lub aparatu fotograficznego oraz apetytu na dobre zdjęcie. Galaxy zdecydowanie „umie popłynąć”! Skoro jesteśmy przy fotografii, nie możemy zapomnieć o zdjęciu z Mikołajem! 6 grudnia w Galaxy Mikołaj ze Śnieżynkami zapozują z Wami do wspólnych świątecznych zdjęć, drukowanych na miejscu. MISIE dobrze skanuje paragony. Wygrywaj non stop. Wystarczy zeskanować paragon za zakupy, by cieszyć się atrakcyjną nagrodą. Wśród wielu różnorodnych nagród, fanów lokalnych gadżetów zachwycą stylowe, brandowane termosy z kultowej kolekcji Szmulka&Many. Podobno sam Mikołaj też skanuje! RozoCHOINKOwani na więcej? Każdy, kto dokona zakupu i posiada paragon, może również odebrać choinkę. Świąteczne drzewko jest ukorzenione, więc będzie cieszyć nie tylko udekorowane w bombki i światełka, ale również w letnie dni w ogrodzie. Choinki będziemy rozdawać 17 i 18 grudnia. MISIE wydaje, że to będą najfajniejsze Święta w mieście.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

29


fot. UM Szczecin

Arena Kobiet po raz 10. Za nami jubileuszowa edycja największych otwartych warsztatów dla kobiet w naszym regionie. Jego organizatorem jest Kobietowo.pl. Wydarzenie odbyło się w Hanza Tower, a otworzył je prezydent Piotr Krzystek. Dalej scenę przejmowały m.in. Katarzyna Opiekulska z LSJ HR Group, która poprowadziła zajęcia pt. „Odwaga jest Kobietą”, Katarzyna Pezińska-Kijak z Przychodni Rehabilitacji Weterynaryjnej Veticom mówiąc o tym, czym jest kobiecy biznes, a także Dorota Gródecka z tematem „Mój kawałek kobiecości”. Uczestniczki mogły też podziwiać pokaz mody zorganizowany przez Centrum Mody Ślubnej, a także wziąć udział w konkursach. Atrakcji nie brakowało. Jak wyjaśniła Nina Kaczmarek, współorganizatorka - celem wydarzenia jest rozwój osobisty, poszerzanie kompetencji oraz nawiązywanie nowych znajomości. (am)

30


#reklama

Kiermasz świąteczny

Zapraszamy do składania zamówień na nasze pyszne wigilijne dania - pierogi z kapustą i grzybami, uszka, zupa grzybowa i wiele innych. Zamówienia przyjmujemy do 21.12.2022 r. w restauracji, telefonicznie 91 430 87 55 oraz mailowo biuro@kantynaportowa.pl

Bal Sylwestrowy

Zapraszamy na Bal Sylwestrowy 2022/23! Pyszne jedzenie, dwa parkiety- Orkiestra Nova i DJ Przemas, konkursy z nagrodami, napoje alkoholowe bez limitu. Rozpoczęcie balu 31.XII.2022 r. o godzinie 20:00, cena 389 zł od osoby Menu na stronie www.kantynaportowa.pl

Szczecin ul. Bytomska 16 Informacje oraz rezerwacje pod nr tel. 668 360 979 lub mailowo na adres: biuro@kantynaportowa.pl


| TEMAT Z OKŁADKI |

#materiał partnerski

„Niech żyje bal!” Szkoła Tańca Astra Nie tylko taniec mam w głowie...

Za nimi ponad 30 lat działalności, a przed nimi pewnie ponad 100. Szkoła Tańca Astra to jedna z najsłynniejszych szkół na Pomorzu Zachodnim, a może i w Polsce. Wychowała całe pokolenia i zaprowadziła setki tancerzy na najwyższe stopnie podium podczas zawodów i konkursów. Jej parkiety wypełniają emocje, a sale spełnione marzenia. To wszystko jednak nie byłoby możliwe, gdyby nie ludzie, którzy wkładają całe serce w swoją pracę. Na chwilę przed sylwestrowym balem spotkaliśmy się z zespołem Astry, by przypomnieć sobie, jak się tańczy.

Jak taniec to bal, a jak bal to taniec. Kilka wieków temu te dwa słowa zawsze występowały w parze i wywoływały mnóstwo emocji. Dla panien była to okazja, by się zaprezentować, a dla kawalerów, by (np. w menuecie) złapać pannę za rękę. A jak jest dziś? Taniec i bal nadal są równoważne? Jakie emocje budzą te słowa w ludziach? Jacek Porazik, prezes Grupy Astra - W dużej mierze tak, nadal są równoważne. Warto wiedzieć, że ponad sto lat temu na parkietach całej Europy królowały też polskie tańce, czyli np. polonez i mazur. A bal kierował się pełną etykietą, o której można byłoby napisać cały artykuł. Rzeczywiście podanie ręki, zachowanie na parkiecie, ale też przy bufecie to była prawdziwa przygoda niosąca dozę ogromnych emocji. W tym wymiarze wierzę, że nic się nie zmieniło poza formą. Wiele imprez tanecznych staje się naszym balem, w tej sferze emocji przeżywamy tak samo. Szkoda, że zapominamy czasami o pewnych zasadach obowiązujących na imprezach. Jako szkoła tańca na kursach staramy się o nich przypominać. Czasami na lekcje tańca przychodzą osoby, które wybierają się na bal karnawałowy, gdzie oprócz zakupienia biletu trzeba spełnić warunek stroju i umiejętności tanecznych. Gościliśmy często pary z Niemiec np. z Poczdamu, które wybierały się na bal do Wiednia, gdzie oczywiście tematem przewodnim był walc wiedeński. Jacek Porazik - Każda impreza, czy będzie to bal w Wiedniu, czy wesele, czy też może po prostu wieczorek taneczny w naszej szkole, to okazja, by spędzić czas wyjątkowo. Kiedy zamykamy drzwi, wszystkie trudne sprawy zostają na zewnątrz, a w nas królują emocje. Nastrojowy walc, romantyczna rumba, energetycz-

32

ny rock albo szalona salsa. Każdy rytm to rytm naszego ciała, to emocje, które zaczynają nami kierować, ale to też klimat i nastrój, który sprawia, że jesteśmy autentycznie rozluźnieni, że uwalniają się endorfiny i możemy być sobą. Myśląc o tańcu, myślimy też o pięknych strojach. Błyszczących sukniach, eleganckich frakach, lakierowanych butach i wyjątkowych dodatkach. Astra to ponad 30 lat tradycji, jak przez ten czas stroje ewoluowały? Jak często moda zmienia się na parkiecie? Jacek Porazik - Taniec nie jest sztuką martwą. Od zawsze funkcjonuje w naszej przestrzeni, zmieniając się razem z nami. Jesteśmy wciąż otwarci na nowe trendy i wyzwania, one ewoluują cały czas. Taniec zawiera w sobie chyba wszystkie sfery życia i we wszystkich zmienia się w zależności od potrzeb i fantazji, mody i rozwoju innych dziedzin. W Astrze przez te trzydzieści parę lat rzeczywiście wciąż zachodzą zmiany. Ale myślę, że bardziej w sferze różnorodności i korzystania z tego, co proponuje nam świat mody, muzyki, filmu czy makijażu. Ale może jakiś przykład? Jacek Porazik - Wciąż są osoby, dla których wesele czy impreza firmowa to frak, smoking, suknie wieczorowe i retro samochody przywożące gości na miejsce. Niesamowity klimat lat trzydziestych poprzedniego wieku. Całkiem niedawno pod Astrę podjechała para na motorze R1. Ich wesele było superimprezą w stylu ballad zespołu Metallica, a pierwszy taniec zaplanowaliśmy jako hiphopowy pokaz. Dodam jeszcze, że strojami najmilej widzianymi były kreacje ze skóry. Sam miałem możliwość uczestniczyć


#materiał partnerski

w imprezie, gdzie bal prowadzony był w stylu lat osiemdziesiątych. W tym sezonie na pewno jesteśmy pod wrażeniem filmu „Elvis”, czy będzie to miało wpływ na nasze działania w sferze mody tanecznej? Jestem o tym przekonany. Najważniejsze jest to, żeby wyczuwać puls życia, żeby proponując coś, być otwartym na pomysły i doświadczenia innych. Czy to znaczy, że taniec ma wpływ na relacje międzyludzkie? Zaryzykuję nawet - że ma wpływ na poczucie naszej wartości? - Anna Lecyk, dyrektor Grupy Astra - To pytanie wiąże się z drugą częścią tytułu naszego materiału - nie tylko taniec mam w głowie. Mianowicie taniec towarzyszy nam od zarania i jest absolutnym atawizmem. Taniec był częścią różnych rytuałów zarówno religijnych, jak i wojennych we wszystkich zakątkach świata. Zawsze było w nim coś mistycznego. W tańcu można było się zatracić, ale też wejrzeć w głąb siebie. W tańcu w parach czy w grupie nawiązać kontakt z drugim człowiekiem i co ważne nauczyć się współpracy i kompromisu. Wniosek jest jeden, iż oprócz samej nauki, zabawy, możemy zbudować lub co ważniejsze obudować nasze relacje, bo kiedy rozpoczynamy pracę z naszym ciałem,

| TEMAT Z OKŁADKI |

także psychika i nasz umysł podlegają zmianom. Taniec towarzyszy nam od zarania dziejów, jak słusznie pani powiedziała, ale czy w dzisiejszej dobie możliwości technologicznych jest nam w ogóle potrzebny? - Anna Lecyk - Faktycznie wiele dziedzin z naszego życia przeniosło się do sektorów zdalnych i korzysta z rozwoju nowoczesnych technologii. Sądzę jednak, że w gruncie rzeczy człowiek w swojej naturze pozostał taki sam. Chcemy kochać i być kochanym, smucimy się i przeżywamy radości. Pandemia pokazała, że zbyt wielka i konieczna alienacja zaburzyła poczucie naszego bezpieczeństwa, ale też odsunęła nas od siebie. Ponowne spotkania grup, par czy solo na sali tanecznej często przy blasku świec i cudownej muzyce pozwoliło na zgromadzenie się wokół wspólnego celu, a cele są nam wszystkim dobrze znane: budowanie relacji, nauka bliskości, zaufania, a przede wszystkim empatii. Czyli technologie nam nie zagrażają, a tylko mogą wzmocnić nasze działania, bo taniec będzie miał coraz większe znaczenie w wyrażaniu uczuć i przywracaniu kontaktów międzyludzkich. Wspomniała pani o tańcu solo. O co chodzi? Mówimy o stylach męskich czy raczej kobiecych?

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

33


| TEMAT Z OKŁADKI |

#materiał partnerski

- Dominika Wójcikiewicz, nauczyciel i choreograf - Mówimy o stylach kobiecych. W naszej szkole od lata prowadzimy i ciągle mocno rozwijamy segment dla pań. Zajęcia, w których mogą uczestniczyć kobiety, są różnorodne, a każde z nich dają dużo satysfakcji fizycznej i duchowej. Latino - w różnych odmianach: power, baila con pablito, fusion, mix, vibes czy broadway, wprowadzają w mocno latynoskie klimaty. Uczymy podstawowych i zaawansowanych figur tanecznych, tworzymy z nich nietuzinkowe choreografie do wykorzystania na każdej imprezie. Zajęcia te kształtują poprawną sylwetkę i poczucie rytmu. Ruch naszych bioder w salsie, sambie czy cha-chy wzmacnia mięśnie głębokie brzucha i pleców. Sensual dance to kolejny styl warty uwagi. W nim odnajdujemy połączenie baletu, jazzu czy tańca współczesnego. Pracujemy nad rozciągnięciem, elastycznością, gibkością oraz zwiększamy mobilność ciała. Z tego stylu płynnie przecho-

34

dzimy do burleski, gdzie choreografie i muzyka gwarantują oderwanie się od rzeczywistości i przeniesienie się do świata Moulin Rouge. A jeśli już burleska, to czemu nie muzyczne historie prosto z takich filmów jak „Grease”, „Chicago”, „La la land”, „Snow Man” czy „Step Up”? U nas można spełnić swoje marzenie i wcielić się w rolę gwiazdy. Nauka takiego tańca czy może choreografii, której kursantki się uczą, naprawdę sprawiają, że kobiety czują się, jakby grały w filmie? - Dominika Wójcikiewicz – Zdecydowanie tak! W naszych choreografiach wykorzystujemy też rekwizyty jak: krzesło, parasolka czy kapelusz. To dodatkowe doświadczenie, a przy okazji świetna nauka gry aktorskiej. Zawsze powtarzam, że u nas poranna kawa smakuje najlepiej, bo można skorzystać z zajęć Poranny Fusion,


#materiał partnerski

które dodają energii na cały dzień. Nazwa mówi sama za siebie - czyli fuzja tańca, poszerzona o ćwiczenia uelastyczniające kręgosłup. Ale chcę też dodać, że jeśli kobiety szukają czegoś mocniejszego, to dobrym kierunkiem będzie Commercial Latin. To choreografie prosto z największych scen koncertowych otulone latynoskim klimatem. Style i zajęcia, o których mówisz, są stałe? Czy np. przeżywamy teraz powrót danego tematu? - Dominika Wójcikiewicz - Na sale treningowe właśnie powraca styl vogue, który zyskał na popularności poprzez pojawienie się w piosence i teledysku Madonny. Energiczne ruchy rąk, mocne pozycje ciała, spacer inspirowany pokazem mody. Muszę też wspomnieć o najbardziej rozwijającym się stylu tanecznym ostatnich lat czyli high heels. Tutaj obcas jest głównym atrybutem kobiecości, choć, co ciekawe, to mężczyzna wprowadził obcas jako pierwszy na salony. Podczas takich zajęć panie poznają najważniejsze podstawy ruchu na szpilkach, technikę chodzenia (walk) i obrotów (turns), poruszania się w parterze (floorwork) i uczą pracy nad prawidłową postawą i równowagą ciała. Nawet włosy (hair whips) oraz biodra (hips work) są nieodłącznym elementem tego stylu. Pracę naszych kobiet niejednokrotnie uwieczniamy projektem wideo. I to kolejne doświadczenie - praca z kamerą, wspólna energia i przede wszystkim niezapomniane wspomnienie. To wszystko znajdziesz na co dzień w naszych siedzibach. Ewidentnie pod skrzydłami Astry można trenować różne style taneczne od towarzyskiego poprzez street dance do high heels. Jakie predyspozycje trzeba mieć, żeby dołączyć do jednej lub drugiej grupy? - Katarzyna Gawłowicz, nauczyciel i manager filii przy ul. Struga 7 - Najlepiej definiuje to nasze hasło, często używane w naszej reklamie „Taniec dla każdego od lat 3 do 103”, ponieważ w każdym segmencie posiadamy zróżnicowane poziomy zaawansowania, tak więc niemal każdy moment jest słuszny, by rozpocząć przygodę z tańcem i dołączyć do grupy. Jedynym warunkiem jest wolne miejsce (śmiech). W naszych siedzibach w centrum miasta i na Prawobrzeżu można wybrać dowolną grupę i styl, a także migrować z grupy do grupy, aby odnaleźć coś dla siebie. Naszą nowością jest hip-hop dla dorosłych, którzy nie tylko zgłębiają tajniki stylu najczęściej zarezerwowanego dla młodzieży, ale zdecydowali się na wzmocnienie emocji przez stylizację – odpowiedni ubiór i makijaż. Zatem czapeczka oraz luźna bluza z hashtagiem #chodzęnatańce #madeinAstra (śmiech) to świetny sposób na relaks i fantastyczną zabawę. Dla zainteresowanych dodam, że pełna oferta zajęć zazwyczaj ukazuje się już w czerwcu, ale najlepiej śledzić media społecznościowe i być z nami na bieżąco. Z całą pewnością warto być z Astra na bieżąco, bo historia szkoły obfituje w wyjątkowe nagrody, tytuły i wyróżnienia. Uczyły się tu całe pokolenia szczecinian. Ale znowu - czasy się zmieniają. Młodzież obiera inne cele - od bycia pisarzem, sportowcem czy malarzem woli być… youtuberem. Jak wygląda to w kwestii nauki tańca? Czy chętnych i motywacji jest

| TEMAT Z OKŁADKI |

nadal tyle, aby spokojnie kontynuować tradycję i zdobywać kolejne tytuły? - Anna Lecyk - Oczywiście, rynek pracy się zmienia - jedne zawody znikają, inne ulegają automatyzacji, a kolejne powstają. Niewątpliwie ma pani rację, że odkryciem ostatniej dekady jest zawód youtubera, czyli zarabianie na kontencie udostępnianym w internecie, ale czy taniec jako sztuka to nie taki kontent, który swoje miejsce znajdzie zarówno na żywo, ale też w Internecie jako na przykład świetna kampania marketingowa? - Renata Kozińska, manager w siedzibie głównej – Wierzę w ludzi i nie podejrzewam, że zabraknie dzieci, młodzieży czy dorosłych chętnych do tańca. Siła spotkań towarzyskich, a przy okazji tanecznych, sportowych czy twórczych ma wielką moc. Najlepszym dowodem na to jest balans, który powstaje w czasie tańca między tym, czego potrzebuje ciało a dusza. Trzeba też zauważyć, że Astra nie tylko uczy, jak poruszać się na parkiecie. Swoich podopiecznych obejmujecie kompleksową opieką. Organizujecie dodatkowe zajęcia edukacyjne, spotkania i szkolenia. Zapraszacie gości. Z czego to wynika ? Przecież moglibyście poprzestać na lekcjach tańca i skupić się na zdobywaniu kolejnych tytułów i organizacji kolejnych kursów. - Anna Lecyk - Aby skupić się na zdobywaniu kolejnych trofeów, na organizacji nowych kursów czy przedsięwzięć o charakterze międzynarodowym, czy nawet ogólnopolskim, należy nieustannie podnosić swoje kwalifikacje i ciągle poszerzać swoje kompetencje zawodowe czy to trenerskie, czy managerskie. Wszechstronny rozwój każdego trenera, instruktora w oparciu o aktualną wiedzę taneczną to podstawy bezpiecznej i partnerskiej atmosfery, dzięki której uczestnicy naszych zajęć mają szansę na doskonalenie posiadanych umiejętności czy też na doświadczenie całkiem nowych. W kalendarzu naszych emocji tanecznych zawarliśmy propozycje ciekawych szkoleń zewnętrznych, które powinny być taką wisienką na torcie zwanym tańcem. Pomimo ponad trzydziestu lat działania na arenie międzynarodowej i ogólnopolskiej i faktycznie wielu pokoleń tancerzy sportowych czy hobbystów staramy się personalizować nasze usługi, tak aby nikt nie czuł się anonimowo i mógł doświadczyć zainteresowania jego osobą. Nie można też zapominać, że taniec to nie tylko sport i konkursy, ale też nauka pierwszego tańca czy po prostu zajęcia, które umożliwiają spędzenie czasu w grupie, utrzymanie kondycji i świetną zabawę. Czy macie może w zanadrzu różne zabawne czy inspirujące anegdoty związane z waszymi zajęciami? - Jacek Porazik - Jesteśmy miejscem, które codziennie generuje różne sytuacje. Jest ich bez liku i z reguły są pełne pozytywnych emocji. Ostatnio przyszła do nas para, która niedawno wyjechała na stałe do USA, ale przed tym zdążyła zaplanować wesele w Polsce. Na lekcje namówiła ich koleżanka. Wchodząc na salę, zapowiedzieli, że i tak nic się nie uda, bo partner nie lubi tańczyć

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

35


| TEMAT Z OKŁADKI |

#materiał partnerski

i nawet koledzy stwierdzili, że jako antytalent taneczny nie ma szans. Zaproponowałem, żebyśmy po prostu podeszli do tego jak do zabawy, pośmiali się z tego i stworzyli coś dla siebie. Przez dwa tygodnie przychodzili codziennie, ale przy okazji ćwiczyli wszędzie, gdzie tylko byli razem. Sam kilka razy widziałem, jak powtarzają figury, czekając na przystanku. Zrobili z tego niezłą zabawę i nie przejmowali się, że inni patrzą. Miesiąc później otrzymaliśmy ogromne podziękowania. Wesele udało się wspaniale, a koledzy po wielkim szoku zaproponowali, żeby wziął udział w castingu do Dirty Dancing 3 (uśmiech). Było mi tym bardziej miło, że kiedy zaczynałem swoją pierwszą przygodę z tańcem, przez pierwsze długie miesiące byłem w grupie najsłabszym ogniwem. Historie lubią się powtarzać, a liczy się przede wszystkim determinacja i podejście do siebie z humorem. Innym razem jeden z zawodników KSW po zajęciach, na które przyszedł z narzeczoną, poprosił o dodatkowe spotkanie. Przyszedł sam i poprosił o naukę tańca „takiego przytulanego”, kiedy spytałem, dlaczego przyszedł bez narzeczonej, wyznał, że trochę się wstydził, a mają niedługo imprezę i chciałby dobrze wypaść. No cóż, szkoda, że bez narzeczonej, ale daliśmy radę (śmiech). Jesteście obecni w Szczecinie, ale też Stargardzie i Wałczu. Planujecie dalszą ekspansję? Jakie są wasze cele na ten rok?

36

Jakie są noworoczne postanowienia? - Anna Lecyk - Ten sezon rozpoczęliśmy rebrandingiem i oczywiście, że planujemy ekspansję, ale wewnętrzną. To jednak tajemnica naszego teamu (uśmiech). Możemy powiedzieć, że jesteśmy w nieustającej wędrówce - tanecznym krokiem idziemy przed siebie i nawet jeżeli znowu nastąpi przebudowa i remont naszych pomieszczeń, to wszystko w celu podnoszenia komfortu i jakości naszych usług. A jak spędzacie sylwestra? Będzie bal? - Anna Lecyk - Ależ oczywiście, że będzie. „Nieoczywisty bal z Astrą” z oczywistym zaproszeniem dla naszych kursantów i przyjaciół to must go na zakończenie sezonu 2022 i cudowne wejście w Nowy Rok, który mamy nadzieję będzie pełen nowych wyzwań tanecznych oraz cudownych relacji międzyludzkich, bo jak to powiedział słynny twórca Kabaretu Starszych Panów Edward Dziewoński - jedyne życie, które ma sens, to życie towarzyskie, a w Astrze go nie brakuje. I niech tak pozostanie! A korzystając z okazji, pragniemy złożyć serdeczne życzenia dla naszych obecnych i przyszłych kursantów, przyjaciół i partnerów biznesowych, aby kolejny rok był namiętny jak rumba, zmysłowy jak tango, dynamiczny jak jive, sprytny jak foxtrot oraz zwiewny jak walc.


#reklama


Serca p e ł n e baśni



| EDYTORIAL |

40


| EDYTORIAL |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

41


| EDYTORIAL |

42



| EDYTORIAL |

44


| EDYTORIAL |

Fotograf Klaudia Błęcka (Jaśminowa Kraina) / W sesji zdjęciowej wzięli udział: Marta, Jacek i Stefania Moszkowscy wraz z psem Parmezanem.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

45


| ROZMOWA WYDANIA |

Kim ty jesteś Patrycjo Fassard? Od rana do wieczora biega po Paryżu z jednego miejsca w drugie. Tu coś zagra na scenie teatralnej, tam zagra na instrumencie, wpadnie do domu ugotować obiad i przypilnować syna, nastawi pranie, bo mąż ma wkrótce ważny koncert, a wieczorem siądzie nad klawiaturą komputera, aby napisać kolejną sztukę. Kiedy odpoczywa? Między innymi, kiedy jest w Szczecinie, z którym związała się w 2010 roku i teraz przyjeżdża nawet kilka razy w roku. Kim jest Patrycja Fessard? Spróbowałam to ustalić. ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL

Ostatnio w Szczecinie było o tobie głośno. Teatr Kameralny, podczas 7 edycji Festiwalu Euromusicdrama, pokazał dwie twoje sztuki. Przecież ty jesteś z wykształcenia muzykiem, a ten festiwal ma na celu przybliżenie muzyki teatralnej widzom. Wydawałoby się, że powinniśmy oglądać cię na scenie, ale za pulpitem. - (śmiech). Wiem, że mnie prowokujesz do tego, abym odkryła swoją wielką pasję, czyli pisanie sztuk dramatycznych. Rzeczywiście Teatr Kameralny pokazał dwie moje sztuki – na inaugurację - mój tekst oparty na pamiętnikach Ewy Peron, a drugiego dnia sztukę teatralną poświęconą stosunkowo mało znanemu kompozytorowi polskiemu Mieczysławowi Wajnbergowi. Sztukę o Wajnbergu napisałam dla Ambasady Polskiej w Brukseli, na 100- lecie urodzin kompozytora. A tekst o Ewie Peron? - Ta sztuka już była wystawiana i to w różnej formie. Ona trwa normalnie dwie godziny. Ale z okazji festiwalu w Szczecinie, zadecydowaliśmy wraz z organizatorami, że pokażę, tylko najważniejsze fragmenty tego przedstawienia. To w końcu festiwal mówiący o muzyce teatralnej. Chcieliśmy więc pole do popisu oddać przede wszystkim muzyce. Tym bardziej, że okazja była wyśmienita. Na scenie była bowiem orkiestra Baltic Neopolis Orchestra, Jean-Marc Fessard grał na klarnecie, Michał Mossakowski na fortepianie, a Oliver Penard, kompozytor przyjechał specjalnie z Paryża, aby posłuchać tej nowej festiwalowej wersji. To się rzadko zdarza, przeważnie podczas wystawiania tej sztuki słyszymy muzykę z taśmy. No tak, ale jak to się stało, że zostałaś dramatopisarzem, dramatopisarką? - To był absolutny przypadek. W teatrze św. Ludwika w Paryżu

46

podpisaliśmy kontrakt razem z kompozytorem Karolem Beffa na wspólną sztukę. On miał improwizować, bo on jest światowej sławy improwizatorem, a ja miałam czytać poezję Sylvii Plath. W sumie nic nadzwyczajnego, taki chciałoby się powiedzieć - „miękki projekt”. Przez sześć miesięcy szukałam praw autorskich do tej poezji. Nie znalazłam. Dowiedziałam się za to, że mąż Sylvii Plath mieszka w Londynie, w bardzo wyszukanej dzielnicy. To on nadaje lub nie te prawa autorskie. Pojechałam więc do Londynu, znalazłam przez agentkę jego numer telefonu. Umówiliśmy się u niego w domu. Kiedy przyszłam, powiedział mi i to stojąc w drzwiach, że on jednak nie chce, aby poezja jego żony robiła karierę większą niż jego wiersze (bo on też jest poetą). Dosłownie zamknął mi drzwi przed nosem. I co zrobiłaś? - Byłam w kropce. Zszokowana i zakłopotana, bo przecież mamy podpisany kontrakt, a ja nie mogę czytać tej poezji. Wszyscy poczuliby się zawiedzeni. A do premiery zostało zaledwie sześć tygodni. Postanowiłam więc sama napisać sztukę. Możesz sobie wyobrazić, te sześć tygodni było dla mnie bardzo pracowite. Ale udało się. A mój mąż po wystawieniu tej sztuki - „Kryształowy Klosz” - powiedział, że chyba mam talent do pisania i sam wysłał ją na Festiwal Kobiet Twórców Mais que ce qu’elles font ? w Brukseli. A ja, a było to w 2006 roku, za sztukę poetycko-muzyczną o Sylvii Plath, otrzymałam nagrodę. Co było potem? - Potem napisałam sztukę „Nokturn dla Pani Tilebein”. Też z przygodami. O, to jestem ciekawa. - W Szczecinie był komitet, który szukał projektów programu Chopin 2010 rok „Poza czasem i przestrzenią” dla Ministerstwa


| ROZMOWA WYDANIA |

Zawsze o sobie mówię, że jestem muzykiem, aktorką i dramaturgiem. Właśnie w takiej kolejności, ale coraz więcej czasu i energii poświęcam na pisanie.

Kultury i Sztuki celebrującego 200-lecie narodzin Fryderyka Chopin’a. Napisałam więc streszczenie sztuki, jaką chciałabym napisać z okazji urodzin Chopina. Wysłałam. Pomysł się spodobał, wygrał w konkursie. Organizatorzy konkursu zadzwonili do mnie i powiedzieli, że mam sześć tygodni na napisanie pełnowymiarowej sztuki, bo zbiera się druga komisja, która dalej będzie wszystkie projekty kwalifikować. Znowu musiałam usiąść na sześć tygodni przy komputerze. Ale zdążyłam i …wygrałam ten konkurs. Cieszyłam się, że mogłam swoją sztukę wystawić, pokazać. Podobała się publiczności, a teatr z tym przedstawieniem ruszył w turnee po Polsce. Wystawił ją Teatr Kameralny w Szczecinie. A reżyserią zajął się zaproszony przez Teatr Kameralny Andrzej Zaorski. W przedstawieniu grali między innymi Andrzej Poniedzielski, Danuta Chudzianka, Michał Janicki. Niedługo wystawi ją Teatr Polskiego Radia. To ile masz już na swoim koncie napisanych sztuk teatralnych? - Trochę się już mi ich nazbierało (śmiech). Na zamówienie Międzynarodowego Konkursu Klarnetowego w Velizy we Francji napisałam bajki muzyczne Klaribella, Mały, Wielki Wolfgang, Do i Remi oraz Uzależnienie. Zresztą bajki te zostały wystawione również w Parlamencie Brukselskim. W 2012 roku w Szczecinie i w Paryżu w słynnej sali Cortot odbyły się prapremiery mojej sztuki „Prawo do dzieciństwa” z muzyką świetnego polskiego kompozytora Piotra Mossa. Ten spektakl odbył się pod Honorowym Patronatem Ambasadora RP we Francji i Marszałka Województwa Zachodnio-Pomorskiego (patronat medialny wydarzenia objął wtedy Program 2 Telewizji Polskiej, a sztukę wydało wydawnictwo Fabrique à Notes w Paryżu w polsko-francuskiej wersji w 2019 roku). Napisałam też sztuki teatralne: Pasja według Klary Schumann, Śmieci, Alzheimer Voice (prawykonanie festiwal Ars Musica w Bruxeli), Fortepian Paderewskiego, Pol-

ska Niepodległa Duszko Moja, Socreal Volta, Narodziny Dźwięku, Missa Stadion Brevis, Zapach Akacji. A w Teatrze Polskiego Radia w Warszawie odbyły się prapremiery sztuk Paryż, 30-go czerwca… w reż. Janusza Kukuły oraz Prawo do Dzieciństwa w reżyserii Michała Janickiego, obie sztuki ze świetnymi kreacjami aktorskimi Grażyny Barszczewskiej, Krzysztofa Wakulińskiego i Leszka Teleszyńskiego. To teraz już nie jesteś muzykiem, a dramatopisarzem w pełni tego słowa znaczeniu. - Dzięki. Często też występuję na scenie jako aktorka. Właśnie, bo to ty pokazałaś na festiwalu w Szczecinie Ewę Peron. Zadam więc teraz kluczowe pytanie – Patrycjo Fassard – kim ty jesteś? - Zawsze o sobie mówię, że jestem muzykiem, aktorką i dramaturgiem. Właśnie w takiej kolejności, ale coraz więcej czasu i energii poświęcam na pisanie. Często łapię się na uporczywym myśleniu o konstrukcji postaci czy dialogu, ponieważ jako autor biorę na siebie większą odpowiedzialność. Zabieram głos w jakiejś sprawie jak na przykład w « Argentyńskim Concerto » gdzie pełna kontrowersji postać Ewy Peron nabiera ludzkich rysów kobiety doświadczonej przez los i pomimo wszystko walczącej o prawa dla innych i sprawiedliwość społeczną. Kiedy się związałaś ze Szczecinem? - W 2010 roku, kiedy w Teatrze Kameralnym wystawiliśmy moją sztukę „Nokturn dla Pani Tilebein”. Teraz mieszkasz w Paryżu. Dlaczego Paryż? - Najpierw w Gdańsku ukończyłam Liceum Muzyczne w klasie klarnetu, później Akademię Muzyczną w Gdańsku w klasie klarnetu u prof. Marka Schillera. Chciałam dalej kształcić się

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

47


| ROZMOWA WYDANIA |

jako klarnecistka, a najlepsze uczelnie w Europie są właśnie we Francji. Dostałam się do konserwatorium w Paryżu, ale stwierdziłam, że codziennie granie na klarnecie przez sześć godzin i to samej, na emigracji może być bardzo wyczerpujące. Chciałam coś zmienić i podeszłam do konkursu do szkoły aktorskiej. Wtedy jeszcze nie mówiłam płynnie po francusku, ale zostałam przyjęta do Szkoły Aktorskiej w Paryżu w klasie Françoise Kanel (Comédie française), Jean-Louis Biheaureau i Michel Garey. Klarnet odłożyłam więc do szafy, ale tylko na dwa lata. Musiałam bowiem pracować nad językiem i warsztatem aktorskim. Ale do klarnetu wróciłam – mam dyplom profesora klarnetu we Francji, uczę gry na tym instrumencie i często gram na klarnecie w sztukach teatralnych. Skończyłam też wydział muzykologii paryskiej Sorbony. Nie mogę się rozstać z klarnetem i wybrać między nim i teatrem i ostatnio obroniłam doktorat, w temacie, który łączy muzykę z teatrem, teatr instrumentalny. Ta dziedzina sztuki wymaga od instrumentalisty, aby był również aktorem. W domu gra się u was na klarnecie? - Nawet mój syn zaczął na nim grać (śmiech). Mój mąż jest wybitnym, wprost genialnym klarnecistą. Wybrał sobie za żonę mnie, klarnecistkę. To granie więc jest wpisane w naszą rodzinę. Jak poznałaś tak wybitnego klarnecistę? - Poznałam go na Międzynarodowym Konkursie Muzyki Kameralnej im. Johannesa Brahmsa w Gdańsku. On ten konkurs zresztą wygrał. To było ponad 20 lat temu, a po siedmiu latach znajomości urodził się Armand. Okazało się, że też niesłychanie wrażliwy muzycznie. Kiedy był mały, a miał wtedy zaledwie 4 lata, to już świetnie improwizował na fortepianie, a jak miał 10 lat, to sam brał klarnet do ręki. Z mężem zaczęliśmy go więc uczyć gry na klarnecie, bo doszliśmy do wniosku, że jak sam się tym instrumentem zainteresował, to my – jako rodzice - raczej powinniśmy go wspierać. Armand uczy się teraz w Liceum Muzycznym i w konserwatorium w Wersalu gry na klarnecie, a w Paryżu gry na fortepianie. Występuje na konkursach, daje koncerty. A naszym zadaniem jako rodziców jest pomóc mu w muzycznym kształceniu. To robicie sobie rodzinne wieczorki klarnetowe? - Owszem. Właściwie zaczęliśmy w czasie pandemii. Zawsze we wtorki organizowaliśmy sobie takie wspólne rodzinne granie. Lubimy też czytać na głos sztuki teatralne. Siadamy wieczorami z herbatą na kanapie w domu i czytamy na głos sztuki teatralne, bo to – szczególnie dla mnie jako aktorki – szalenie ważne. Nasz syn od dzieciństwa chłonie atmosferę panującą w domu i stara się uczestniczyć w naszych projektach. Próbuje tez swoich sił na scenie jako aktor. Mówiłaś o swoim synu, że tak jak ty gra na klarnecie, jest jak ty aktorem, a czy tak jak ty też pisze sztuki teatralne? - (Śmiech) Jeszcze nie, ale robi to czego ja nie potrafię, zaczyna

48

komponować. To teraz powiedz coś o mężu? - Czasami się zastanawiam, dlaczego on się ze mną ożenił. Bo on całe dnie gra na klarnecie (śmiech). A tak na poważnie, to jest wciąż poszukującym i rozwijającym się instrumentalistą, jakich instrumenty dęte chyba jeszcze nie miały (tu nie przesadzam, a kto słucha jego nagrań to na pewno zgodzi się ze mną !) Bez jego niesamowitej energii nie byłoby Festiwalu Euromusicdrama w Szczecinie, który czerpie z jego karnetu adresowego gdzie wiele artystów przyjeżdża dla samej przyjemności zagrania z nim. Z drugiej strony myślę, że dobrze się stało, bo cała tajemnica udanego związku polega w dużej mierze na porozumieniu między instrumentalistami. W naszym wypadku jest to klarnet.

Warto wiedzieć Specjalnym koncertem w Filharmonii w Szczecinie Teatr Kameralny zainaugurował 7. EDYCJĘ FESTIWALU EUROMUSICDRAMA. Usłyszeliśmy niepowtarzalną muzykę Oliwiera Penarda skomponowaną do sztuki Patrycji Fessard, która w przejmujący sposób opisuje historię życia Evity Peron. Przy dźwiękach niezwykle sugestywnej muzyki para aktorów Patrycja Fessard, wcielająca się w rolę bohaterki, i Mirosław Kupiec, aktor Teatru Polskiego, jej alter ego, którzy z pełną gam emocji i bogatą paletą środków wyrazu zaprezentowali warstwę dramatyczną. Partię klarnetu wykonał wybitny wirtuoz Jean-Marc Fessard, przy fortepianie Michał Mossakowski, a orkiestrę Neopolis Baltic Neopolis Orchestra Emilii Goch poprowadził Emmanuel Salvador. Festiwal popularyzujący muzykę teatralną w Teatrze Kameralnym w Szczecinie to pomysł Zofii Jankowskiej i Michała Janickiego. Jego siódma edycja trwała cztery dni. Jednocześnie właśnie podczas EUROMUSICDRAMA Teatr Kameralny obchodził swój jubileusz dwudziestolecia. Przez ten czas powstały setki spektakli teatralnych, a w 2010, w roku szopenowskim, spektakl Teatru Kameralnego „Nokturn dla Pani Tilebein” otrzymał etykietę „Chopin 2010”. To spektakl, który powstał w oparciu o sztukę Patrycji Fessard. Teatr Kameralny również został gorąco oklaskiwany m.in. podczas Festiwalu Komedii w Teatrze na Woli ze spektaklem pt. ,,Złodziej państwowy” autorstwa Fadila Hadzicia w reż. Ewy Grabowskiej oraz poza granicami Polski m.in. ze spektaklem „Prawo do dzieciństwa” autorstwa Patrycji Fessard w słynnej Sali Cortot w Paryżu. Teatr Kameralny współpracował i współpracuje z Jerzym Gruzą, Andrzejem Zaorskim, Grażyną Barszczewską, Anną Seniuk, Maciejem Miecznikowskim, Andrzejem Poniedzielskim, Jean-Marc’iem Fessardem, Patrycją Fessard, Anne Aumont, Nicolas Stawym, Adamem Opatowiczem, Christiną Vinas, Vincentem Letermem, Gillesem Pugibetem, Danutą Dąbrowską-Wojciechowską i z wieloma innymi znakomitymi artystami.


#reklama

Aż 400 modeli opraw

-50%

Salon optyczny Progress Serwis, Al. Wyzwolenia 47/U1, Szczecin tel. 517 251 203 |

Progress.Serwis | www.optykps.pl


#reklama


#reklama

FOLIE OCHRONNE SAMOREGENERUJĄCE

KOREKTY LAKIERU/ POLEROWANIE

Najlepsze zabezpieczenie lakieru przed uszkodzeniami mechanicznymi

Odnowimy każdy lakier, usuniemy mikrozarysowania, zmatowienia, wżery

RENOWACJA SKÓRZANEJ TAPICERKI I PIELĘGNACJA WNĘTRZA

POWŁOKI CERAMICZNE I KWARCOWE

Usunięcie przetarć, kompleksowa wacja, impregnacja wnętrz

Poprawa wyglądu, łatwiejsza pielęgnacja, ochrona przed UV, wysoka twardość

ul. Kurza 7, Szczecin | tel. 513 578 217 | FB CarDetailingSzczecin


| KSIĄŻKI |

Beata Zuzanna Borawska - mentalnie jestem nomadką

52


| KSIĄŻKI |

Pisze książki, wydaje płyty, angażuje się w wiele wydarzeń kulturalnych w mieście. Beata Zuzanna Borawska ma wiele wcieleń, ale jedno jest niezmienne – miłośniczka Szczecina. ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO KAROLINA NOWACZYK

Niedawno ukazała się książka „Bizarny Szczecin” z opowiadaniami różnych autorów, m.in. twoim. Moje opowiadanie pt. „Syrenie stawy” otwiera almanach. Jego fabuła nawiązuje do autentycznych wydarzeń, o których mogliśmy przeczytać w lokalnej prasie. Także główną bohaterkę tej historii stworzyłam, inspirując się realną postacią z mego otoczenia. Jako że każde opowiadanie miało wiązać się ze Szczecinem, a ja tutaj mieszkam przez większość mojego życia, pomyślałam, że będzie to dobra okazja, żeby uhonorować to, co mnie zawsze w tym mieście fascynowało, dziwiło, zaskakiwało czy bawiło. Kiedy jednak zaczęłam przypominać sobie zdarzenia, artystów, miejsca, to lista tematów zrobiła się naprawdę długa. Postanowiłam stworzyć fikcyjną historię z wykorzystaniem faktów, plotek, postaci. W tekście można znaleźć luźne odwołania do twórczości Olka Różanka, Gosi Goliszewskiej, Ingi Iwasiów czy szczecińskiej architektki Heleny Kurcyusz. Mam nadzieję, że tekst przypadnie do gustu czytelnikom/czytelniczkom. Jak narodził się ten projekt? Z pasji pisania i chęci zrobienia czegoś wspólnie na pamiątkę. Przynajmniej ja tak to widzę. Autorki i autorzy almanachu to w większości już byli studenci jednego rocznika studiów pisarskich na Uniwersytecie Szczecińskim. Paweł Jakubowski, który jako absolwent szczecińskiej polonistyki, autor znany głównie z selfpublishingu, poprowadził z nami na ostatnim semestrze zajęcia, na których podsunął pomysł, aby wydać taki zbiór, finansując go przez zbiórkę na portalu Wspieram to. Wielu osobom idea się spodobała, zwłaszcza że po studiach nasze drogi się rozejdą, a fajnie mieć po nich wspólną pamiątkę. Ja mam swój debiut literacki za sobą, a także duże doświadczenie producenckie i wydawnicze, Paweł świetnie ogarnia zbiórki, Tomek Szotkowski, który na co dzień pracuje jako radca, super realizuje się w tematach związanych z prawem, Ola Dąbrowska natomiast tworzy kolaże. Już sam kapitał tych zaledwie kilku wymienionych osób dawał pewność, że cel zostanie zrealizowany. Nikt wtedy, nie przypuszczał, że rzetelna praca i odrobina szczęścia sprawi, iż kwota zbiórki pozwoli nie tylko na większy nakład, ale także zaproszenie do współpracy Tomasza Panka, podpisanie umowy z wydawnictwem Granda oraz nagranie audiobooka czytanego przez tak wspaniałych artystów jak Olga Adamska i Arkadiusz Buszko.

Ty też jesteś absolwentką tych studiów. Tak. To zupełny przypadek. Moje wybory życiowe sprawiły, że ze Szczecina wyprowadzałam się kilkukrotnie. Był czas, że mieszkałam we Wrocławiu, ale z powodów rodzinnych wróciłam do Szczecina. Moja kariera wtedy ustąpiła miejsca życiu prywatnemu. Miałam popołudniami czas wolny, więc pomyślałam, że mogę zapisać się na studia pisarskie, które w prasie zachwalała Inga Iwasiów. Zawsze też chciałam się nauczyć stawiania przecinków we właściwych miejscach (śmiech). Sam kierunek był nowy, kiedy ja zaczynałam swoją przygodę, nie było nawet naboru na drugi stopień. Po zaledwie pierwszym semestrze przyszła pandemia, która sparaliżowała niemalże wszystko, weszło zdalne nauczanie. Miałam wtedy wrażenie, że intuicja pokierowała moim życiem we właściwym kierunku i ten mój nowy rytm dnia stał się moim parasolem ochronnym na cały stres, panikę, dramaty, czego nie można było powiedzieć o osobach pracujących w branży muzycznej, artystycznej, którzy zostali z niczym. W roli studentki nie czułam się komfortowo ze względu na to, że w kulturze przepracowałam aktywnie ponad dekadę i moje doświadczenie zawodowe było ogromne w porównaniu do moich młodszych kolegów i koleżanek po maturze, a czasem nawet wykładowców. Wiele kwestii poruszanych na zajęciach było dla mnie banałem; powtarzanie ich było nudne i bezowocne. Miałam wrażenie, że wykładowcy za rzadko opuszczają mury akademii: czasami zamiast jeździć na konferencje naukowe mogliby sami spróbować pracy artystycznej albo pracy w kulturze w ogóle. W końcu to miał być kierunek artystyczny, ale w praktyce w ogóle go nie przypomniał. Wiele rzeczy było dla mnie niepokojących i dawałam temu wyraz, ale były też jasne, ciekawe, inspirujące momenty, również ludzie, którzy wspierali mnie przy debiucie literackim wobec których czuję wdzięczność, np. Aleksandra Krukowska, Inga Iwasiów, Eliza Kącka. Na studiach miałam zajęcia z Weroniką Fibich, Andrzejem Skrendą czy Konradem Wojtyłą, których zresztą poznałam wcześniej i z którymi współpracowałam na długo przed studiami. Zaczynałaś od projektów muzycznych, ale ten okres już zamykasz i kierujesz się w stronę pisania. Dlaczego? Myślę, że tak naprawdę nigdy go nie zamknę do końca, bo muzyka wciąż towarzyszy mi w życiu. Wykonując pracę producentki, podczas nagrywania audiobooka do „Bizarnego Szczecina”, wielokrotnie, przechodząc przez korytarz prowadzący ze studia nagraniowego do reżyserki, robiło mi się ciepło na sercu. Nagrania były realizowane w Stobno Records, gdzie Borys Sawaszkiewicz z Karolem Majtasem ozdobili korytarz płytami, przy których pracowali. Wiszą tam chociażby: płyta „Tangola” Marek Kazana Project i płyta zespołu Chango - obie wydawałam i produkowałam. Po przeciwnej stronie, zaraz obok złotej płyty Borysa, wisi plakat promujący koncert „Big Love in Big Flow” w filharmonii z okazji pięciolecia mojego wydawnictwa. W takiej scenerii praca to czysta przyjemność. Ale wracając do pytania: przed wydawnictwem, o czym warto pamiętać, mając zaledwie dwadzieścia lat, prowadziłam autorskie audycje

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

53


| KSIĄŻKI |

o muzyce jazzowej. Robiłam to tydzień w tydzień przez niemal pięć lat. Praca dziennikarki muzycznej była wtedy moją pasją. To był bardzo intensywny czas w moim życiu w ogóle, robiłam dużo materiałów z wydarzeń kulturalnych, jeździłam na festiwale. Codziennie gdzieś byłam, a to w teatrze, a to na koncercie, a to jakimś filmie, wystawie, spotkaniu. Rozmowy najczęściej ze starszymi ludźmi, którzy żyli pasją tworzenia sprawiły, że mimowolnie pierwiastek artystyczny stał się nieodłączną częścią mojej tożsamości. Dużo czasu przebywałam również w dawnym Domu Marynarza, gdzie funkcjonowała KEA, czyli Katedra Edukacji Artystycznej, to było przed powstaniem Akademii Sztuki. Było coś w tym miejscu autentycznego i magnetycznego, rozmowy w palarni, wielu ówczesnych studentów dziś odnosi sukcesy w dziedzinie sztuki i bardzo im kibicuję… Na pewno tego ducha brakowało mi na studiach pisarskich. Wtedy myślałam, że będę dziennikarką już na zawsze, zrobiłam swój najlepszy wywiad w karierze dziennikarskiej z tragicznie zmarłym Grzegorzem Grzybem. Pamiętam, jak nagrywałam go w nocy, po afterze finału warsztatów muzycznych w Wałczu, na które zaprosili mnie Piotrek Huegel i Szymon Orłowski, tworzący swego czasu klimat w piwnicy Loftartu. Grzesiu podczas wywiadu powiedział m.in. że chciałby zagrać na autorskiej płycie Marka Kazany, ale jest problem z jej nagraniem i wydaniem. Przyszłam któregoś wieczoru na jam session do Free Blues Clubu, był Marek, był Grzesiu, nie pamiętam kto grał na basie wtedy, ale chyba nie był to Marek Mac, natomiast przyszedł pograć Tomek Licak, który wrócił do Szczecina z Danii. Zagrali tak, że wiedziałam, że to będzie moja droga i tak w ogromnym skrócie było przez pewien czas. Wydałaś też płytę Łukasza Górewicza i… zajęłaś się pisaniem. Tak, płyta Łukasza jest niesamowita, zresztą Łukasz jest artystą, o którym z czystym sumieniem możemy powiedzieć oryginalny. Ma to coś. Myślę, że wynika to z tego, że umie w muzyce stworzyć przestrzeń, gdzie w sposób zupełnie swobodny, plastyczny łączy granie free, improwizację z klasyką. Dodatkowo jest też wrażliwym i dobrym człowiekiem, bardzo wkręconym w ojcostwo, które lubi. Wracając do tematu, był Górewicz, było Chango, był Kazana z dwoma projektami, płyty, klipy, film. W 2016 roku jednak doświadczyłam sytuacji kryzysowej w związku ze staraniami Szczecina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, projekt, nad którym pracowałam wiele miesięcy, z różnych niefajnych powodów nie mógł być zrealizowany. Postanowiłam wyprowadzić się na pewien czas do Berlina. To była bardzo dobra i trudna decyzja, bo mogłam nabrać dystansu, doświadczyć, czym w praktyce jest multikulturowe społeczeństwo, odkryć swoją tożsamość na nowo, poznać nowych ludzi z niemalże całego świata. Wzięłam też udział w Civil March for Aleppo, solidaryzując się z uchodźcami szłam z Berlina w etapie do Pragi. Później wróciłam i starałam się bardziej zaangażować w sprawy społeczne. Starać się mieć większy wpływ na realne zmiany.

54

Wróciłaś do Szczecina. Zawsze wracasz. Tak. Jednak to życie prywatne sprawia, że tutaj wracam. Zmieniła się moja optyka, bo miałam w sobie, coś co gnało mnie do świata, mentalnie chyba jestem nomadką. Z uwagi na zmiany w moim życiu ostatnio mój partner zapytał mnie, jak chciałabym, żeby wyglądało moje życie. Odpowiedziałam, że chciałabym wyjeżdżać jednak ze Szczecina późną jesienią i zostawać gdzieś, gdzie jest słońce zimą, i tam pisać, po czym wracać tutaj na wiosnę i lato, działać, realizować się tutaj. Stwierdził, że chciałabym już żyć jak niemiecki emeryt (śmiech), ale coś w tym jest. W jakim kierunku chcesz teraz podążyć? Na pewno chciałabym dać się ponieść pisaniu. Napisałam książkę pt. „Sama siebie nie pamiętam”, przez ostatnie trzy lata mieszkałam, spędzałam poranki z osobą chorą na alzheimera i o tym jest ta książka. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że napiszę coś takiego, więc nie wiem, co będzie dalej. Osoba chora w realnym życiu umarła w moich ramionach latem. To doświadczenie jeszcze we mnie pracuje. Teraz jest zamieszanie z powodu promocji „Bizarnego Szczecina”, ale w przyszłym roku, co już jest pewne, poprowadzę warsztaty literackie z elementami wzmacniania poczucia własnej wartości. Będzie to oferta skierowana do kobiet i będę jeszcze o tym informowała. Na pewno chciałabym też zorganizować kilka spotkań autorskich dotyczących mojej książki. Temat choroby, utraty pamięci, kobiecości, odchodzenia to wciąż aktualne i ważne tematy, które powinny być poruszane w przestrzeni publicznej, literaturze. Mam nadzieję, że uda się zorganizować te spotkania w mniejszych miejscowościach, poza Szczecinem, gdzie tabuizowanie pewnych kwestii jest bardziej widoczne. Uwielbiam współpracować z Olgą Adamską, która jest cudowną aktorką, bardzo solidną, wymagającą, a przy tym obdarzoną ogromną klasą i poczuciem humoru. Mam nadzieję, że będę miała szansę gościć ją i uczyć się od niej w niejednym swoim projekcie. Zaczęłam też wrzucać na swój kanał na YouTube swoje teksty jako audiobooki, zobaczę, czy ta forma wypowiedzi znajdzie odbiorców. Póki co płynę z prądem i się, kolokwialnie mówiąc, ogarniam.

Beata Zuzanna Borawska Od ponad dziesięciu lat związana z kulturą jako: dziennikarka, animatorka, wydawczyni płyt z muzyką jazzową, współautorka filmu pt. „Narcyz o sobie. Historia Marka Kazany”. Aktywistka społeczna, feministka, absolewntka studiów pisarskich na Uniwersytecie Szczecińskim.


#reklama


Zdjęcia statuy nie będzie


| PODRÓŻE |

Nowy Jork

w obiektywie Tomka Wieczorka To uzależnienie od pierwszej działki, tak fotograf Tomek Wieczorek podsumował swoją wyprawę do Nowego Jorku. Wszystkie wrażenia i emocje towarzyszące mu podczas spacerów ulicami miasta, które nigdy nie śpi, zatrzymał w bogatej serii zdjęć. Zdjęć, które można oglądać na wystawie w OFF Marinie w każdą niedzielę aż do końca grudnia – a może i ciut dłużej. Dla nas podjął się streszczenia swoich trzech tygodni za oceanem, odpowiadając na kilka pytań. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO TOMEK WIECZOREK, IG: @ROBIERZECZY

Można powiedzieć, że Nowy Jork to nie tylko miasto, ale też pełnoprawny aktor filmowy, tło hollywoodzkich produkcji i inspiracja sama w sobie. Rozumiem, że twój, a w zasadzie wasz wyjazd tam, bo przecież byłeś z żoną, nie był rutyną, a sięganiem po marzenia. Czy te marzenia udało się spełnić? Nowy Jork nie zawiódł?

je po prostu jak leciało czy obrałeś sobie system i polowałeś na konkretne kadry?

a ktoś opowiada ci o swoim życiu? Może w ogóle prowokowałeś - dążyłeś do takich sytuacji? - Akurat ja przy swoich zdjęciach ulicznych staram się nie angażować „modeli”, wolę pokazywać ich naturalnie, bez wyrywania ze swoich codziennych sytuacji.

- Każdy róg ulicy, wagon metra czy budynek sprawiają wrażenie znajomego. Faktycznie, całe miasto wygląda jak gigantyczny plan filmowy i daje się w sobie zanurzyć. Marzyliśmy o tym wyjeździe od zawsze i nie tylko spełnił on nasze marzenia, ale nawet je przebił.

- Starałem się poruszać tempem nowojorskiej ulicy, liczyło się szybkie oko i reagowanie na zastane sytuacje. Było tego tak dużo, że przychodziły momenty, w których nie chciało mi się już brać aparatu do ręki, po czym mijaliśmy człowieka jedzącego ogórka i nie mogłem nie zrobić mu zdjęcia (uśmiech). Całe miasto ma niesamowite, ciepłe kolory, niepowtarzalne nigdzie indziej światło i tysiące ludzi na każdym kroku. Jest to wymarzony plan zdjęciowy dla każdego pasjonata fotografii ulicznej.

Oprócz najróżniejszych emocji przywiozłeś najróżniejsze zdjęcia. Robiłeś

Czy zdarzały się sytuacje jak z Humans of New York, robisz zdjęcie,

Przeszliśmy ponad 200 kilometrów po mieście, a Empire State, Statua czy

Opowiedz też o miejscach, które odwiedziliście? Co zrobiło na tobie największe wrażenie, a co było rozczarowaniem? Zdaje się, że nie do końca dogadałeś się ze Statuą Wolności… - Nie jesteśmy turystami, którzy planują i odhaczają kolejne punkty na liście do zobaczenia.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

57


| PODRÓŻE |

58


Starałem się poruszać tempem nowojorskiej ulicy, liczyło się szybkie oko i reagowanie na zastane sytuacje.


| PODRÓŻE |

(...) całe miasto wygląda jak gigantyczny plan filmowy i daje się w sobie zanurzyć.

MoMA były raczej przerywnikami niż głównymi punktami programu. Chyba największe wrażenie zrobiło na mnie to, że każdego dnia masz tam dostęp do wszystkiego. Chcesz zobaczyć spektakl z aktorami z Hollywood? Jest. Koncert gwiazdy? Jest. Tybetańskie jedzenie? Jest. Na miejscu korzystaliście ze wsparcia przewodnika? Czy zdecydowaliście się na wycieczkę zupełnie na własną rękę? - Całkowicie na własną rękę. Trudno powiedzieć, ile czasu zajęły przygotowania, bo Nowy Jork był mi bliski, od kiedy pamiętam. Dziesiątki książek, filmów, utworów muzycznych, studiowanie mapy od lat, to wszystko sprawiło, że od pierwszego wyjścia z pociągu na Penn Station, znaliśmy układ miasta i mogliśmy czuć się w nim jak u siebie. Jedyną rzeczą, któ-

60

rą mieliśmy zaplanowaną kilka miesięcy wcześniej, był finał kobiet na US Open. Jak się później okazało dosyć szczęśliwy (uśmiech). Byliście tam trzy tygodnie, czy zdążyliście przywiązać się do miasta? Czy w ogóle zdążyliście zobaczyć i dotrzeć do wszystkich miejsc, na których wam zależało? - Tak, wystarczyły 3 tygodnie, żeby poczuć, że Nowy Jork zostanie już z nami na zawsze. Duże miasto to nasze naturalne środowisko i w nim czujemy się najlepiej. Ilość pozytywnych bodźców, które otrzymaliśmy, spokojnie można byłoby rozdzielić na kilka lat. Nie mieliśmy listy, raczej rzuciliśmy się w wir i w nim zostaliśmy do samego wyjazdu. Pokłosiem wycieczki jest wystawa fotograficzna w Off Marinie. Można ją już

oglądać, ale podsumuj proszę, co czeka tam na oglądających? - Na pewno nie ma zdjęcia Statuy (uśmiech). Tytuł wystawy dosyć przewrotny, bo nie chciałem pokazać rzeczy, które wszyscy dobrze znają. To tak jakby z wyjazdu do Paryża przywieźć tylko zdjęcia wieży. Zależało mi na uwiecznieniu sytuacji, które działy się tu i teraz. Na tym, żeby były niepowtarzalne. Na wystawie zobaczycie Nowy Jork bez pozowania i pocztówkowych widoczków. No i na koniec powiedz, kiedy następny taki wypad? - To uzależnienie od pierwszej działki, szkoda, że nie darmowej. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wracali tam przynajmniej raz w roku, a i może na przestrzeni lat przenieśli się na trochę dłużej.


#reklama


| KSIĄŻKI |

Praca ma być zabawą, czyli projekty „dzieciowo-bliskościowe” Kasi Huzar-Czub Współpracuje z najlepszymi wydawnictwami i ilustratorami książek dla najmłodszych, rymuje książeczki: edukacyjne, logopedyczne, humorystyczne. Wpadła, a raczej wróciła do Szczecina na skrzydłach pasji i marzeń, a teraz idzie jak burza, zdobywając serca małych czytelników i ich rodziców. Udało nam się ją złapać między projektami, by chwilę porozmawiać. Przed wami Kasia Huzar-Czub. ROZMAWIAŁA ANNA BRÜSKE-SZYPOWSKA

Tworzysz literaturę dziecięcą, ale podejmujesz się też innych inicjatyw, jak np. Raniutto w filharmonii czy Tuli-Ranki w szkole Akukulele. Odnajduję w tym wspólny mianownik, czyli bliskość i komunikację, bo przecież dźwięki i muzyka to wyjątkowy język komunikacji. Dobrze to próbuję zrozumieć? - Bardzo dobrze. Rymy, które kocham, to rytm, a rytm to muzyka. W moim życiu nastąpił przełom, chyba trochę stereotypowo, bo w okolicach czterdziestki. Znudziło mnie trochę to, co robiłam dotychczas (tłumaczenia prawne i ekonomiczne — przyp. red.). Wróciłam do rodzinnego Szczecina i zapytałam samą siebie, co tak naprawdę chcę w życiu robić. Wiedziałam, że musi mieć to związek z literaturą dziecięca i muzyką, żebym mogła się znowu bawić. Bo dla mnie praca ma być zabawą. Bardzo mi zależało na pracy w filharmonii — i udało się. Zaangażowałam się także w działania z Natuli (wydawnictwo i magazyn „Dzieci są ważne”), czyli w projekty „dzieciowo-bliskościowe”. Jeden z nich to Tuli-Ranki. Co to jest? - Tuli-Ranki w szkole Akukulele to taki ukłon w stronę rodziców, którzy chcieliby wyjść z dzieckiem do ludzi i spotkać się z innymi w przestrzeni przyja-

62

znej niemowlętom. Razem z Bartkiem Orłowskim, nauczycielem gry na ukulele z misją wprowadzenia tego instrumentu do szkół (w czym mu bardzo kibicuję), stworzyliśmy takie miejsce. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni popularnością zajęć. Wrażliwość maluchów na muzykę na żywo to prawdziwy fenomen. Z wielką fascynacją obserwujemy go nie tylko podczas Tuli-Ranków, ale i na warsztatach Raniutto. Na Raniutto zapraszamy (wraz wiolonczelistką Natalią Wesołowską) dzieci w wieku od roku do pięciu lat, a Tuli-Ranki to zabawy bliskościowe dla niemowląt od szóstego miesiąca życia. Aby uniknąć przebodźcowania maluchów, udostępniamy rodzicom osobne, ciche pomieszczenie — i wiesz co? Nikt z niego nie korzysta. To chyba miłe zaskoczenie? - Tak. No i radość. Podobnie gdy udaje się nam przy okazji zajęć porozmawiać z mamami i ojcami na istotne tematy dotyczące rodzicielstwa. A to dla mnie bardzo ważne. Teraz na przykład dużo mówi się o uważności. Myślę, że to bardzo potrzebny trend, który pomaga zatrzymać się w pędzie. Warsztaty Raniutto otwieramy rymowanką: „Każdy z nas telefon chowa. Wolne ręce - wolna głowa. Czas na filmy oraz zdjęcia przyjdzie wkrótce, po zajęciach”. Zabawne i budujące jest obserwować, jak rodzice uśmiechają się,

kiwają ze zrozumieniem głowami, a potem chowają telefony i przez kilkadziesiąt minut są tu i teraz. Ale ty masz już starsze dzieci, więc skąd taka misja? - Moje córki mają już 18 i 12 lat. Kiedy byłam młodą mamą, nie mówiło się o rodzicielstwie bliskościowym, nie definiowało się go. Ja instynktownie podążałam tą drogą, ale mam świadomość, że wielu rzeczy nie nadrobię. Więc gdy zaczęłam pracować w wydawnictwie Natuli, wróciłam niejako do źródeł, ale już z solidną wiedzą popartą badaniami i książkami. Skoro więc mam okazję, poprzez inicjatywy z mojej bajki, mieć kontakt z rodzicami i wspierać ich w rodzicielstwie bliskości, to jest mi z tym naprawdę dobrze. I czuję, że robię coś pożytecznego. A nie drążnią cię, wracając do tego twojego literackiego ogródka, mało przemyślane książeczki dla dzieci, takie bez morału, bez ciekawej fabuły, bez waloru edukacyjnego. Takie przypadkowe pozycje, które jeszcze wciąż można znaleźć na dworcach, w kioskach? - Nie lubię ich. Zaniżają poziom, psują gusta. Dlatego warto mówić o pięknych książkach. Jestem aktywna w mediach społecznościowych, bo chciałabym dotrzeć do jak największej liczby rodzi-


FOTO Natuli

FOTO Radek Kurzaj „Strych w Młynie”

| KSIĄŻKI |

ców i „przyzwyczaić” czytelników do wartościowych książek. Przecież często jest tak, że młodzi rodzice nie znają ofert wydawniczych dla dzieci, bo się tym wcześniej nie interesowali. A polskie wydawnictwa są na światowym poziomie. Od podszewki znam też te międzynarodowe i naprawdę nasze w niczym im nie ustępują. Ba, one często są o niebo lepsze. I widzę, jak wiele się zmienia w odbiorze literatury, jak rośnie świadomość czytelników. To mnie bardzo cieszy. Na ostatnich targach książki w Krakowie były tłumy. Miałam nic nie kupować, bo wracałam pociągiem, a przytaszczyłam do Szczecina torbę książek ważącą ze 20 kilo! Ok. To jak czytać, żeby dobrze czytać? - Jeśli naprawdę nie wiemy, od czego zacząć przygodę z literaturą dziecięcą, najlepiej udać się do lokalnej księgarni prowadzonej przez osobę z pasją. Taka

osoba na pewno doskonale nam doradzi. W Szczecinie też mamy takie miejsca. Polecasz jakieś konkretne pozycje dla dzieci, ale i przy okazji dla rodziców, którzy tym dzieciom czytają i też lubią mieć frajdę? - Serdecznie polecam swoje książki, oczywiście, ale także wszelkie dziecięce pozycje wydawnictwa Natuli (seria o Niuniusiu to ostatni hit) i chyba wszystkie książki wydawnictwa Zakamarki. A jako lokalna patriotka życzę cierpliwości w oczekiwaniu na przyjście lata, gdy światło dzienne ujrzy wyjątkowy, trochę fabularny „Przewodnik po Szczecnie” dla dzieci, który stworzyliśmy razem z Moniką Szymanik z Kamienicy w Lesie i Tomkiem Wieczorkiem, najlepszym szczecińskim przewodnikiem po mieście. Planujemy premierę na Dzień Dziecka, a więc idealnie, by w letniej aurze przeżywać z tą pozycją przygody w Szczecinie.

Masz chyba szczęście do takich fantastycznych i zaangażowanych osób. Patrząc na twoje ostanie projekty, przyciągasz je jak magnes. - Tak, ostatnio po wielu latach mówienia „napiszmy coś razem” udało się wydać wspólną książkę „Rodzinne rymowanki” z Michałem Rusinkiem. Razem z Bartkiem Orłowskim wydajemy wyjątkowy ukulelowy śpiewnik oraz nagrywamy kołysanki. Spełniają się moje marzenia o współpracach z najlepszymi ilustratorkami. Tłumaczę piękne picturebooki. A ponieważ poznałam ostatnio Przemka Staronia i świetnie mi się z nim gadało, to napisz, proszę, że chciałabym zrobić z nim książkę. Prześlę mu ten numer magazynu „MM Trendy”. Chyba mi nie odmówi, jak myślisz (uśmiech)? Ja bym ci nie odmówiła (uśmiech).

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

63



#reklama


| TEATR |

66


| TEATR |

Sztuka improwizacji Bryganda - szczecińska grupa entuzjastów teatru. Zajmujących się ciężką i niecodzienną formą gry - teatrem improwizowanym. Chociaż na początku improwizacja w teatrze była tylko techniką, która miała pomóc aktorom na deskach sceny, szybko ewoluowała i stała się angażującym publiczność pełnoprawnym przedstawieniem. O tym, jak to się stało, opowiedział nam Paweł Niczewski, członek zespołu. ROZMAWIAŁ DARIUSZ ZYMON / FOTO PIOTR NYKOWSKI

Na czym polega sztuka improwizacji? - Polega ona głównie na dobrym porozumieniu między partnerami na scenie. Grając sztukę improwizowaną, musimy czytać swoje myśli bez używania słów. Nie mamy możliwości przedyskutowania dialogu, układamy go w danej chwili. Dlatego tak ważne jest, aby w miarę możliwości wpadać na te same pomysły, przewidywać odpowiedzi, jakie zaraz padną. Jest to bardzo istotne dla przebiegu sceny, żeby nie stała w miejscu. Trzeba wykorzystywać momenty, na przykład, zwykła pomyłka popełniona przez partnera może okazać się świetnym motorem napędowym dla spektaklu. Wydaje się to trudne, jak przygotowujecie się do występu? - Korzystamy z możliwości organizowania warsztatów, co jakiś czas zapraszamy do siebie kogoś, kto ma większe doświadczenie w sztuce improwizacji od nas. Czerpiemy wiedzę i nowe techniki włączamy do naszego szkoleniowego repertuaru. Naturalnie jesteśmy wielkimi fanami teatru improwizowanego, więc jeździmy do innych ekip oglądać, jak sobie radzą na swoich scenach i czerpiemy od nich wiedzę. Kim się inspirujecie? - Pierwszym naszym nauczycielem był Grzegorz Dolniak, który wywodzi się ze Szczecina. Grzegorz obecnie głównie zajmuje się stand-upem. Prowadził kilka grup skupiających się na grze improwizowanej. To właśnie pod jego okiem stawialiśmy swoje pierwsze kroki w tej dziedzinie. Mieliśmy okazję uczyć się fachu od Wojtka Tremiszewskiego czy Szymona Jachimka. Dużo dało nam również oglądanie warszawskiej grupy Klancyk, jest to najdłużej działająca grupa zajmująca się teatrem improwizowanym. Jestem ich dużym fanem, moim zdaniem są najlepsi w tej dziedzinie. Jak widać, nasze inspiracje to często nasi nauczyciele. Staramy się uczyć od najlepszych.

Czy trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, by zająć się impro? - Myślę, że przede wszystkim chęć dobrej zabawy, potrzeba kontaktu z ludźmi i bycia w grupie też się przydadzą. Trzeba traktować to jako zabawę, teatr improwizowany to radość ze wspólnego tworzenia. Tego wszystkiego nie da się przeczytać w książce, wszystko opiera się o nastawienie oraz ćwiczenia. Gracie również dla najmłodszych, czym jest projekt „Improbajki”? - „Improbajka” to zaproszenie dzieci do wspólnej zabawy przy wykorzystaniu ich kreatywności. Nie odtwarzamy bajek, które są znane. Tworzymy nowe, korzystając z podpowiedzi publiki. Na przykład pytamy, kim ma być bohater, jak ma się nazywać, co robi na co dzień i jakie ma marzenia. Po takim szkicu tworzymy historię, widownia jest kreatorem świata, w którym my aktorzy aktualnie się znajdujemy. Mamy szczęście mieć w drużynie muzyka - Kacpra Odrobnego, który odpowiada za warstwę muzyczną. Dzięki temu możemy do przedstawienia włączać elementy muzyczne. Dzieci mogą uczestniczyć w naszych improbajkach poprzez wspólną kreatywność, a nie tylko poprzez aplauz. Jak opisalibyście swoją grupę? - Bryganda to profesjonalna ekipa teatru improwizowanego w Szczecinie. Każdy z nas wywodzi się z innego teatru, ale czasem spotykamy się razem. Wtedy przy pomocy widowni stwarzamy całkiem nowe światy, które powstaną tylko raz i nigdy się już nie powtórzą. Gramy spektakle komediowe bez scenariusza, które rozśmieszają, ale czasem potrafią wzruszyć. BRYGANDA to teatr wyobraźni, który wydarza się między nami a publicznością. Razem tworzymy coś, o czym nigdy nie mieliśmy odwagi nawet pomyśleć.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

67


| TEATR |

Widzu, widzu, powiedz przecie,

kto jest

największą Gwiazdą na świecie?

Jedyna taka noc i jedyne takie show. „Sylwester Gwiazd” w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Na scenie „zmierzą się” ze sobą Maria Dąbrowska, czyli „Kobieta zagrożona niskimi świadczeniami emerytalnymi” i Impro Floating Power 2500, grupa przyszłości. Organizatorem spotkania jest Pan Sylwester. Co się będzie działo? - Oni sami tego nie wiedzą, ale gwarantują wyśmienitą zabawę. Przed wami Maria Dąbrowska i Adam Kuzycz-Berezowski. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK

Czeka na nas ostatnie starcie ostatnich prawdziwych artystów w ostatnią noc roku. Co może pójść nie tak (uśmiech)? Czy można powiedzieć, że „Sylwester Gwiazd” zapowiada się, jako „nieudane show”, ale nieudane w sposób kontrolowany? A. – „Sylwester Gwiazd” to idea, która pochodzi od wielkiego stwórcy Pana Sylwestra. Pan Sylwester zaprosił dwie gwiazdy w cenie jednej, by zrobiły show na zakończenie roku. Jednak pierwsza gwiazda nie do końca wie o drugiej, a druga o pierwszej. Każdy czuje się najważniejszy. Dlatego, kiedy stają razem na scenie, zaczynają się tarcia. I właśnie na tych tarciach będziemy bazować. Zarówno ja i moja grupa przyszłości Impro Floating Power 2500, jak i Maria, czyli „Kobieta zagrożona...”, zaliczamy się do absolutnych profesjonalistów i wizjonerów. Każde z nas ma pełne poczucie władania sceniczną rzeczywistością i zniewalania serc widzów. Więc to „nieudane show”

68

Pana Sylwestra na pewno nie będzie klapą, a doskonałą zabawą dla publiczności. Czymś przyjemnym do obserwowania - powiedzmy pojedynkiem dwóch poczuć humoru, dwóch stylizacji i dwóch światów na scenie. To nie będzie spektakl jak każdy inny. Czy publiczność będzie włączona do aktywnego udziału w tym... co będzie się działo? M. - „Kobieta zagrożona...” w dużej mierze będzie wierna oryginałowi scenariusza, a w nim widzowie z miejsca otrzymują rolę moich fanów. Myślę też, że dość szybko się w tym orientują. Z pewnością im mocniej publiczność czuje się publicznością wielkiej gwiazdy, tym spektakl staje się zabawniejszy i więcej się w nim dzieje. A. - Z kolei w przypadku impro, nie ma występu bez publiczności. Żyjemy publicznością, ponieważ od niej czerpiemy inspiracje. Dlatego już od samego wejścia na scenę planujemy zagarnąć wszystkich do naszego świata i otworzyć na nowe możliwości, które ukształtują kolejne sceny. Jest takie powiedzenie - będziemy tworzyć sceny, które nigdy nie miały miejsca i które już się nie wydarzą. Im gorsze inspiracje, tym gorszy wieczór (uśmiech). Mówię to oczywiście z przekąsem, bo prawda jest taka, że my po prostu potrzebujemy publiczności. Ale co z osobami niedoświadczonymi? Takimi, które rzadko chodzą do teatru i pierwszy raz znajdą się w takiej sytuacji? M. - Aktywnie uczestniczy tylko ten widz, który chce. Kiedy otrzymuje role mojego fana, to już nic więcej nie musi robić, jeśli nie ma na to ochoty (uśmiech). Ale z moich doświadczeń wynika, że często osoby, które wstydzą się odezwać publicznie czy mają przed tym jakieś opory, właśnie w takich sytuacjach się przełamują. Już kilka razy po spektaklu zdarzyło mi się, że ktoś do mnie podszedł i powiedział – normalnie nigdy bym tego nie zrobiła, długo ze sobą walczyłam, ale w końcu się przełamałam. Myślę, że tak samo jest z impro i tak samo będzie podczas sylwestra. Każdy będzie miał szansę, by wejść w spektakl, poczuć jego energię i przełamać się. Ale bez przymusu. A. - Z impro jest o tyle łatwiej, że na początku każdego wieczoru pytamy wprost - kto był już na wieczorze impro? Zawsze są osoby, dla których to pierwszy raz. I tak szczerze mówiąc, to spodziewam się, że tu w teatrze większość publiczności będzie w takiej sytuacji pierwszy raz. Naszym zadaniem będzie wprowadzenie wszystkich w ten świat, danie narzędzi do oglądania i widzenia nas. Jeśli tego nie zrobimy, mogą nas nie rozumieć, a co za tym idzie, nie będą mogli się zaangażować. Występ w dużej mierze będzie improwizowany. Czy to znaczy, że działacie bez scenariusza? Czy w ogóle macie razem próby? A.- Mamy próby, plan działania i scenariusz, a w ramach scenariusza szukamy możliwości zabawy z pomysłem zaproszenia dwóch wielkich gwiazd przez Pana Sylwestra na jedną scenę. Szukamy odpowiedzi na pytania – jak to może zgrzytać, jak rozbawić tym widzów?


Mamy założone, które części będą stałe, a które improwizowane. Dlatego, co się wydarzy i jaki kierunek obierze sylwester - tego nie możemy widzieć. Zapowiada się mocna rywalizacja. Czy sami między sobą też ją odczuwacie? W końcu „Kobieta zagrożona...”, diwa polskiej piosenki, to Maria Dąbrowska, a z Impro Floating Power 2500 na scenę wychodzi Adam Kuzycz-Berezowski. M. - Rywalizacja jest wpisana w formę tego spotkania - kogo widzowie pokochają bardziej, kto jest lepszym gwiazdorem? Na pewno założyliśmy, że będziemy zabiegać o uwagę widza ze wszystkich sił. I na pewno każde z nas będzie trwało w poczuciu bycia tym największym gwiazdorem. Ale jaka będzie rzeczywistość, tego nie wiemy, bo nie do końca będziemy znali swoją wzajemną pozycję. Będziemy mijać się na scenie. Wyłącznie publiczność pozna pełen obraz zdarzeń. Na pewno będzie trochę jak w życiu, gdy bardzo chcemy mieć rację i ignorujemy wszystkie znaki po drodze (uśmiech). Poza sceną myślę, że nie ma między nami rywalizacji. „Kobieta” i impro to zupełnie inne konstrukty. Czy macie tremę przed tym występem? Albo poczucie wyjątkowości tego projektu? M. - Myślę, że bardziej cieszymy się, że możemy zrobić coś, co będzie wydarzeniem jednorazowym i trochę nieprzewidywalnym. Nie czuję stresu z tym związanego, bardziej radość i ekscytację. Zwykle sylwestry w teatrze wyglądały klasycznie. Graliśmy spektakl, który w sezonie najbardziej wpisywał się w temat, były konkursy, zabawy z widzem. Teraz też oczywiście to będzie, ale forma będzie swobodniejsza. A. - Mam w sobie dużą ciekawość tego wydarzenia. Trochę eksperymentalnie powierzono nam ten wieczór. Zderzenie impro i „Kobiety” wydaje się być superpomysłem. Na razie nie czuję stresu czy tremy, ale spodziewam się, że ciśnienie zacznie rosnąć bliżej końca grudnia (uśmiech). Będziemy przygotowani, na ile to możliwe, ale jednak założyliśmy sobie dużą dozę niewiadomego. Jest to jednocześnie przerażające i ekscytujące. Wiemy już, jak wy będziecie się przygotowywać, a jak widz powinien? Czy to okazja, by wyciągnąć z szafy frak i suknie balową? M. - Na pewno nie można przyjść ładniej ubranemu ode mnie (śmiech). A. - Może odpowiem krótko a enigmatycznie - niech widz przygotuje się specjalnie, a my Impro Floating Power 2500 zapytamy go, jak się przygotował. M. - Tak poważnie, to myślę, że wymarzonym widzem dla każdego, kto stoi na scenie, jest przede wszystkim widz przychylny z dobrym samopoczuciem. Dlatego jestem pewna, że na naszego sylwestra można przyjść na pełnym luzie. Ktoś ma ochotę nałożyć brylanty? - Bardzo proszę. Wolicie trampki? – Nie ma sprawy. Najważniejsze, żeby dobrze się bawić.


| KSIĄŻKA |

„Design i moda w przedwojennej Polsce”

Maja Łozińska, Jan Łoziński, Wydawnictwo Bosz Album poświęcony polskiemu designowi, wnętrzom i modzie w przedwojennej Polsce, w okresie od słynnej Wystawy Paryskiej w 1925 roku po rok 1939. Prezentuje najciekawsze projekty mebli, ceramiki użytkowej, zastawy stołowej, samochodów, motocykli, a nawet lokomotyw. Można w nim zobaczyć także wnętrza mieszkań i sklepów oraz ubiory, które powstały w pracowniach ówczesnych polskich artystów i projektantów. Album otwiera obszerny wstęp historyczny. Całość wzbogaca około 250 czarno-białych i kolorowych ilustracji. I to one dominują w tej książce. Jeśli ktoś nie wierzy, że Polacy byli zdolni, może obejrzeć ich dzieła na zdjęciach, przede wszystkim z wystaw, na których eksponowane były meble, drobne elementy sztuki użytkowej czy wnętrza. Ubrania z kolei prezentują modele i modelki, ale przede wszystkim aktorzy, którzy przed wojną regularnie reklamowali towary luksusowe.

„Spatif. Upajający pozór wolności” Aleksandra Szarłat Wydawnictwo Czarne

O przekroczeniu progu SPATiF-u marzyli wszyscy: pisarze i tajniacy, członkowie KC i opozycjoniści, sportowcy, waluciarze i dziewczyny szukające szczęścia lub zarobku. Ale o tym, kto mógł wejść i dostąpić wtajemniczenia, decydował szatniarz Franio – człowiek instytucja. Przez kilka powojennych dekad Klub Aktora

70

Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu był towarzyskim, kulturalnym i informacyjnym centrum stolicy. Artystom zapewniał poczucie bezpieczeństwa, a kulturze ciągłość, zwłaszcza dzięki wyjątkowym bywalcom pamiętającym jeszcze okres międzywojenny. Książka opowiada o ludziach, których znamy z estrady, z kina i ekranów telewizyjnych. Ludziach, którzy SPATIF traktowali jak swój drugi dom, a czasami biuro, w którym załatwiali interesy. Wiele tu anegdot, ale też wiele gorzkich wspomnień związanych z trudnymi losami niektórych osób, z donosicielami i ubekami inwigilującymi artystów.

„Arkadius. Moda, która stała się sztuką” Dominik Zieliński Wydawnictwo Arkady

Pierwsze, polsko-angielskie opracowanie twórczości Arkadiusza Weremczuka, wybitnego polskiego projektanta mody wykształconego i tworzącego w Wielkiej Brytanii. Arkadius działał w Londynie na przełomie XX i XXI wieku, współpracując z takimi osobowościami, jak Alexander McQueen, Isabella Blow czy Jimmy Choo. W albumie znalazły się setki zdjęć z pokazów

kolekcji głównie z Londyńskich Tygodni Mody, materiały prasowe z całego świata, fotografie z prywatnego archiwum Arkadiusa, a także obszerny wywiad z projektantem. Album skupia się przede wszystkim na kolekcjach Arkadiusa, mniej na jego perypetiach życiowych i relacjach z ludźmi. Niemniej mając tak bogate archiwum można prześledzić wszystkie wzloty i upadki tego kreatora. Po nim nastąpił wysyp innych projektantów, ale to on rozpoczął pewien nurt awangardowy w naszym kraju.

„Pasjonaci. Rozmowy o tym, co w życiu ważne”

Dorota Kowalska Wydawca Melanż

O swoich pasjach z Dorotą Kowalską rozmawiają: Julia Lachowicz, Zbigniew Mikołejko, Maciej Stuhr, Janusz Onyszkiewcz, Tamara Gonzales Perea, Marek Niedźwiecki, Adam Małysz, Barbara Piwnik, Włodzimierz Cimoszewicz, Sylwia Czubkowska, Alicja Rzeczkowska, Barbara Sowa, Gromosław Czempiński, Martyna Tokarczuk, Damian Kordas, Agnieszka Odorowicz, Ryszard Bugaj. W większości znani, podziwiani, tacy, którym inni zazdroszczą sukcesu. To, co ich łączy, to ogień płonący w oczach i sercach. Ciekawość, nieustępliwość i właśnie ta gotowość, aby każdego dnia wstać i iść, podążać swoją drogą. Ale te rozmowy to coś więcej, bo jest w nich też o polityce, show-biznesie, Polaków czytaniu, o wymiarze sprawiedliwości, sporcie, modzie, sztuce, o fenomenie programów

kulinarnych i o tym, czemu boimy się obcych, innych niż my. Dorota Kowalska potrafi skierować rozmowy na ciekawe tory, wyciągnąć z rozmówców rzeczy, których do tej pory nie mówili w innych wywiadach i delikatnie naciskać, kiedy wyczuwa interesujący temat.

„Erwin Axer Sławomir Mrożek. Listy 1965-1996”

Erwin Axer, Sławomir Mrożek Wydawnictwo Literackie Wydawnictwo Literackie kontynuuje wydawanie listów jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy XX i XXI wieku Sławomira Mrożka. Po opublikowaniu korespondencji z Janem Błońskim, Wojciechem Skalmowskim i Adamem Tarnem tym razem w nasze ręce trafią listy, jakie w latach 1965 – 1996 Sławomir Mrożek wymieniał z Erwinem Axerem – legendarnym reżyserem, założycielem Teatru Współczesnego w Warszawie. Ta książka to prawdziwa kopalnia wiedzy dla wszystkich, którzy interesują się teatrem. Teatr jest bowiem głównym bohaterem zebranych tu listów. Relacja twórca - reżyser, okoliczności przygotowywanych premier, w tym słynnej inscenizacji „Tanga”, rozterki reżysera i dramaturga - niemal w każdym liście przewijają się takie właśnie tematy. Ale są też w tym tomie liczne i bardzo ciekawe informacje osobiste, refleksje o Polsce i Europie oraz żarty, a nawet plotki.


| KOMIKS |

Hellblazer, Mike Carey, tom 1 Scenariusz: Mike Carey / Rysunki: Marcelo Frusin, Steve Dillon, Lee Bermejo i inni

Kolejny tom opowiadający o Johnie Constantine – Hellblazerze, pierwszy z trzech autorstwa Mike`a Careya. Dla opinii publicznej John zginął w czasie zamieszek w więzieniu niemal dwa lata temu. Nie można powiedzieć, że znające go osoby są tym faktem zmartwione. Jego życie nie było usłane różami i można by sądzić, że tam, gdzie jest teraz, jest mu lepiej niż w doczesnym życiu. Ale czy jego rodzina myśli tak samo? John postanawia pojechać do Liverpoolu, aby odwiedzić swoją siostrę Cheryl i jej rodzinę. Odkrywa, że dom, w którym mieszkają jest nawiedzony i dowiaduje się o zniknięciu swojej siostrzenicy Gemmy. To wystarcza, by przywrócić Johna do życia ze wszystkimi tego konsekwencjami.

wikinga Neokora zaczyna realizować swą misję. Okazuje się, że aktywowanie uśpionego systemu staje się śmiertelnym zagrożeniem dla całej ludzkości. Zaczyna się wyścig z czasem. Czy tajemnicze istoty zwane tupilakami pomogą Thorgalowi? Jakie tajemnice kryje statek Atlantów, dlaczego przybysze z gwiazd postanowili przylecieć na Ziemię i co tak naprawdę wydarzyło się przed narodzinami Thorgala? W najnowszym tomie czytelnik znajdzie wiele zaskakujących odpowiedzi.

Thorgal. Tupilaki, tom 40

Adaptacje literatury. Przygody Tomka Sawyera

Scenariusz: Yann Le Pennetier / Rysunki: Frédéric Vignaux

Scenariusz: Caterina Mognato / Rysunki: Danilo Loizedda

Czterdziesty tom najsławniejszej europejskiej serii fantasy opowiadającej o losach Thorgala Aegirssona, bohatera wychowanego przez wikingów. Cykl stworzył słynny scenarzysta Jean Van Hamme i wybitny polski rysownik Grzegorz Rosiński.

Komiksowa adaptacja jednej z najpopularniejszych powieści amerykańskiego dziennikarza i pisarza Matka Twaina, nazywanego „ojcem amerykańskiej literatury”. „Przygody Tomka Sawyera” w znacznej części oparte są na przeżyciach autora, który dzieciństwo spędził w miasteczku położonym nad Mississipi, wcześnie też zaczął pracę zarobkową na parostatkach pływających po tej rzece. Książka opowiada o pe-

Thorgal razem ze swoim synem Jolanem przebywa w odległej i niebezpiecznej krainie lodów. Znajdują się wewnątrz statku Atlantów, a przebudzona przez

rypetiach Tomka i jego przyjaciela Huckleberryʼego Finna, którzy z powodu swoich szalonych pomysłów często popadają w kłopoty, a nawet ocierają się o śmierć.

Batman Noir. Black & White, Pięść demona, tom 3 Scenariusz: Różni autorzy / Rysunki: Różni rysownicy

Świat Batmana jest czarno-biały. Ludzie są dobrzy lub źli. Nie ma szarości. Także Batman jest czarno-biały. W serii BATMAN NOIR przedstawiamy trzeci tom antologii BATMAN BLACK & WHITE. Zbiór składa się z trzydziestu opowieści napisanych i narysowanych przez najbardziej znanych twórców komiksowych, spośród których większość już wcześniej pracowała przy opowieściach o Mrocznym Rycerzu. Autorami scenariuszy prezentowanych w zbiorze opowieści są m.in. Paul Dini, Nick Dragotta, Joshua Williamson, Tom King i Scott Snyder. Z kolei wśród rysowników można wymienić Mitcha Geradsa, Andy`ego Kuberta czy Klausa Jansona. O niezwykłości tego zbioru stanowi fakt, że wszystkie historie opowiedziane są w czerni i bieli. Antologia, która otrzymała najważniejsze amerykańskie wyróżnienie komiksowe – Nagrodę Eisnera – ukazuje się w ekskluzywnej wersji, w powiększonym formacie.

DC Limited. Liga Sprawiedliwości najwięksi superbohaterowie na świecie Scenariusz: Paul Dini / Rysunki: Alex Ross

Wyjątkowa gratka dla miłośników twórczości mistrza fotorealizmu – Alexa Rossa! Przedstawiamy album zbiorczy słynnej serii o bohaterach Ligi Sprawiedliwości. Batman, Wonder Woman, Superman, Kapitan Marvel, Marsjański Łowca – każdej z tych ikonicznych postaci poświęcona została odrębna historia o walce w imię dobra ludzkości. Tyle że ludzkość często bywa niewdzięczna, o czym superbohaterowie niejeden raz się przekonają – i to boleśnie. Czy to jednak ma oznaczać, że powinni zrezygnować ze swojej misji? W albumie pojawi się też cała plejada innych członków Ligi, którzy mają do wykonania zadania wcale nie mniej trudne niż najbardziej znani herosi! Scenariusz wszystkich opowieści napisał Paul Dini, twórca zarówno telewizyjny, jak i komiksowy, zdobywca nagród Emmy i Eisnera („Batman”, „Liga Sprawiedliwych”, „Batman – 20 lat później”). Malarskie, niezwykle realistyczne ilustracje są dziełem laureata Nagrody Eisnera Alexa Rossa („Kingdom Come. Przyjdź królestwo”).

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

71


| ARCHITEKTURA |

72


| ARCHITEKTURA |

Wyjątkowe budynki Szczecina okiem architektki Architektura, jako motyw przewodni kolaży, to znak rozpoznawczy prac autorstwa Karen Heiduk. Jak mówi szczecinianka, w naszym mieście jest wiele zapomnianych miejsc, których wartość historyczna jest ogromna. Swoimi małymi dziełami przywraca pamięć tym budynkom. Choć nie tylko one ją inspirują. Najlepszym przykładem jest Willa Lentza (którą możecie oglądać przy tekście). Co będzie następne, przekonamy się za miesiąc, a tymczasem zapraszamy do lektury. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / PRACA KAREN HEIDUK

Tworzy pani grafiki, jednak nie jest to pani jedyne zajęcie. Czym zajmuje się pani na co dzień? - W tym roku ukończyłam studia drugiego stopnia na Wydziale Architektury ZUT, uzyskując tytuł magistra. Staram się pogodzić zamiłowanie do architektury i projektowania wnętrz z tworzeniem grafik i malarstwem. Nie skupiam się na jednej dziedzinie, a staram się je zespoić. Prowadzę również instagramowy profil @okiem.architektki, który powstał z potrzeby poszukiwania produktów polskich marek stojących w opozycji do działań wielkich sklepów z wyposażeniem wnętrz i ich produktami - często średniej jakości. Jak architektura w pani odczuciu przenika się ze sztuką tworzenia grafik - kolaży? Elementy budynków inspirują? Dobrze wyglądają w pracach? Jaką rolę pełnią? - Architektura jest tym impulsem, który pobudza do stworzenia pracy i daje możliwość wyrazu. Jako uczennica liceum plastycznego (które mieści się w odbudowanej po wojnie Kamienicy Loitzów) zaczęłam dostrzegać wszystkie niuanse otaczającej mnie architektury miasta a dziś znalazłam sposób na wyrażanie tego zachwytu detalem. Nie zawsze jednak architektura musi stać

w centrum, może być jedynie pretekstem do dalszych działań. Grafika pozwala na zrozumienie naszych potrzeb i zmianę na lepsze. Skąd decyzja, aby udać się w kierunku tworzenia prac przedstawiających znane (mniej lub bardziej) budynki Szczecina? - Przyczyniły się do tego w dużej mierze zajęcia związane z konserwacją zabytków. Poznanie historii miejsca, terenu, jak i budynku daje ogromną satysfakcję. Sam proces zbierania informacji i analizy nierzadko stanowił dla mnie najatrakcyjniejszą część projektu. W naszym mieście jest wiele zapomnianych miejsc, których wartość historyczna jest ogromna i dlatego też zaczęłam tworzyć te prace - żebyśmy o nich nie zapomnieli. Ile trwa przygotowanie takiej pracy? Czy sama pani odtwarza poszczególne elementy, czy przenosi je np. ze zdjęć? - Im bliższy jest mi obiekt, tym stworzenie pracy staje się dłuższe. Stworze-

nie samej grafiki zajmuje od 3 do 6 godzin, jednak informacje zbieram dłużej. Wynika to z chęci przeanalizowania obiektu w całości, dowiedzenia się, kto był fundatorem, kto pierwszy tam mieszkał, jakie były jego losy i choć często nie widać tych rzeczy na grafice, czuję się dużo swobodniej, operując tą wiedzą. W grafikach wykorzystuję fragmenty z innych fotografii i zmieniam ich charakter za pomocą wartości dodanej. Kolaż daje możliwość tworzenia nieskończenie wielu układów i form. Zaczynamy od zaprezentowania Willi Lentza pani okiem, a jakich jeszcze budynków możemy się spodziewać? Czy może to jeszcze tajemnica? - Konkretnych obiektów nie wymienię, żeby czytelnicy mogli z zaciekawieniem sięgnąć po kolejne wydanie (uśmiech). Mogę jednak zdradzić, że w następnych pracach wystąpią ikony Szczecina, nieistniejące już obiekty oraz takie, które zmieniły swoją pierwotną funkcję.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

73


| MUZYKA |

Łukasz Drapała

74


| MUZYKA |

...miłość do muzyki żyła we mnie od zawsze Po zakończeniu programu The Voice of Poland planuje wydać album, a w ciągu najbliższych tygodni ukaże się jego pierwszy singiel. Ręce zdecydowanie ma pełne roboty, ale dla nas znalazł chwilę, by porozmawiać o swojej karierze i inspiracjach. ROZMAWIAŁA JULIA ZAJĄC / FOTO JAN BOGACZ/TVP

Co skłoniło pana do udziału w programie The Voice of Poland? - Śpiewaniem zajmuję się od lat. Obracam się przede wszystkim w muzyce rockowej, bluesowej, poezji śpiewanej. To wszystko sprawia mi wielką przyjemność, ale pod względem zasięgu jest to nisza. Tworzenie muzyki jest moim podstawowym zawodem, zdecydowałem się na karierę solową. The Voice of Poland to okazja na pokazanie moich możliwości, to szansa na pokazanie, że w ogóle istnieję. Sam pomysł to kontynuacja sukcesu w Mam Talent (półfinał), którego przez niefortunne zbiegi okoliczności nie zdążyłem wykorzystać. Od zawsze był pan związany z muzyką? Czy to pasja, która narodziła się z czasem? - Miłość do muzyki żyła we mnie od zawsze. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że w sposób profesjonalny uprawiam muzykę od ponad dziesięciu lat. Nadal uczę się śpiewać, to nauka, która nie ma końca. Zespoły muzyczne zakładałem z kolegami już w liceum, ale prawdziwe przygody zaczęły się dopiero po 30-stce.

Ma pan już gotowy zbiór utworów pt. „Twarze”. Czy to oznacza, że po programie powinniśmy spodziewać się od razu płyty? - Jestem w trakcie przygotowań kilku singli, na razie skupiłem się na popie. Stylu, z którym do tej pory miałem najmniej wspólnego. W ciągu najbliższych tygodni pojawi się pierwszy singiel, a po zakończeniu udziału w The Voice of Poland będę ostro pracował nad stworzeniem całego krążka. Zbiór utworów „Twarze” to na razie koncepcja, nie wiem, czy ten zbiór nie zostanie podzielony stylistycznie. Wszystko zależy od tego, jak pójdą najbliższe prace. A pomysłów jest naprawdę dużo. W programie stawał pan na scenie regularnie, a jak wyglądało to wcześniej? Czy koncertowanie było pana codziennością? - Bywało, a zrujnowała to pandemia. Kilka lat temu udawało się organizować trasy, jeździć na festiwale i nawet na nich zarobić. Niestety, od pewnego czasu takie akcje tkwią w sferze marzeń. Chciałbym, aby koncertowanie znowu stało się moją

codziennością. Kto jest pana największą inspiracją? - Obecnie nowa muzyka, którą wyszukuję głównie na Spotify. Nowe brzmienia, barwy głosu, sposoby podawania oczywistych rozwiązań w sposób zupełnie nieoczywisty. Myślę, że gdzieś tam jest przyszłość. Często też wracam do klasyki. Gdybyśmy zajrzeli teraz na pana playlistę do słuchania, to jakie utwory byśmy tam teraz znaleźli? - Dziś akurat jest sporo Chrisa Stapletona, Vana Morrisona, Nothing but Thieves, Highly Suspect, Toma Waitsa, mnóstwo innych i trochę jazzu, muzyki filmowej. Nowości słucham zwykle z osobnych playlist i czasem trafiam na coś, co dorzucam na stałe do swoich ulubionych. Gdyby mógł pan wybrać dowolnego artystę, to z kim chciałby pan wspólnie zaśpiewać? -Śpiewać to już sam efekt, ale popracować, stworzyć i zaśpiewać - to byłoby coś. Lanberry, Agnieszka Chylińska, Hania Rani, Łona, Kuba Grabowski, Nergal. Ale by było.


| MUZYKA |

Wokalistka ze Szczecina zapowiada swój pierwszy album Gree, młoda wokalistka, a także autorka tekstów i kompozytorka związana ze Szczecinem stawia kolejny krok w karierze i publikuje teledysk zapowiadający pierwszy solowy album „Blask”. OPRACOWAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO PIOTR NIEMCZEWSKI

Utwór nosi tytuł „Yin Jang” i opowiada o różnicach między partnerami, a także ich potyczkach i niezdecydowaniu. - Singiel napisaliśmy wspólnie z Kevinem Mglejem oraz Kubą Wojciechowskim (OBWN), a cudowne gitary dograł Kuba Laszuk - mówi Gree. - Klip powstał w Stanach Zjednoczonych, a dokładnie w Los Angeles na najbardziej znanej plaży Venice Beach oraz w Malibu. Była to niesamowita przygoda i bardzo przyjemna współpraca z Piotrkiem Niemczewskim, który na co dzień studiuje w szko-

76

le filmowej w Hollywood, a dodatkowo prowadzi też swój kanał na YouTube Trip Hunter, na którym uwiecznia swoje podróże. Produkcja jest już dostępna w serwisie YouTube, a także w mediach społecznościowych artystki, gdzie zaczęła się jej kariera. Gree swoje muzyczne działania rozpoczęła właśnie od publikacji coverów na swoim instagramowym profilu i kanale na YouTube. W sieci przypadkowo poznała się z producentem Jakubem Wojciechowskim (OBWN) i tak weszła

na profesjonalną ścieżkę twórczą. W grudniu 2020 wydała swoją pierwszą EP-kę. Na koncie ma też koncerty z zespołem SMOLIK/KEV FOX oraz PEZETEM. Pod koniec 2021 roku dołączyła do Echo Production Records. Dzięki tej współpracy w lipcu tego roku ukazał się pierwszy singiel artystki zapowiadający nowy album – „Blask”. FB: @greemusicofficial Instagram: @gree.official TikTok: @gree.official


#reklama

Odwiedź naszą stronę i skorzystaj z dodatkowego rabatu -20%* na zakupy! www.gold-money.pl

KUPUJ

ONLINE

Twój kod rabatowy to „GMPRESS20”.

*Promocja nie dotyczy produktów przecenionych.


| MUZYKA |

#materiał partnerski

Szczecin Jazz

Tym razem team Festiwalu Szczecin Jazz wraca nie z jednym, a aż z dwoma muzycznymi newsami! Po pierwsze z datą rozpoczęcia największej na Pomorzu Zachodnim serii koncertów jazzowych, po drugie z premierowym krążkiem formacji The Jazz Brigade. Czy można wymarzyć sobie lepsze wejście w nowy rok? – Hmmm... Poczekajcie, aż poznacie gwiazdy zaangażowane w obydwa projekty. „We are the Jazz Brigade” Jak zawsze z rozmachem i jak zawsze z przytupem, Sylwester Ostrowski i Freddie Hendrix opublikowali w sieci swój nowy album „We are the Jazz Brigade”. Jak sami go scharakteryzowali - to swingujący koktajl autorskich kompozycji, gdzie żarliwy groove przenika się z romantyczną polską nutą. Tradycyjnie obok stałego składu uzupełnianego przez takich muzyków jak: Miki Hayama, Jakub Mizeracki, Essiet Okon Essiet oraz Owen Hart jr pojawili się goście specjalni. Tym razem są to: Endea Owens, Camille Thurman, Albert Bover, a także Lucas Balbo. Jazzowe osobowości z całego świata chętnie angażują się w kolejne projekty Jazzowej Brygady. I nic dziwnego. Sylwester Ostrowski, to nie tylko saksofonista, ale też kipiący pomysłami producent Festiwalu Szczecin Jazz a Freddie Hendrix to trębacz, kompozy-

78

tor, aranżer, którego można usłyszeć obok gigantów, nie tylko jazowej muzyki. Wśród nich są: Count Basie Orchestra, Aretha Franklin, Stevie Wonder czy Alicia Keys. I choć Brygada jest dość młodym, bo zaledwie czteroletnim przedsięwzięciem to już może pochwalić się niemałymi zasięgami. Powstała w 2018 roku w Szczecinie pod okiem Wyntona Marsalisa i Dariusa Brubecka. Zdążyła wziąć udział w wielu festiwalach jazzowych na całym świecie i... przetrwać okres pandemii, aby powrócić w wielkim stylu w bieżącym roku. Za nimi europejskie tournée łącznie z występami: w Rzymie - Live at Colosseo, w Barcelonie - Jazz Jamboree czy Jazz and World Music Festival w Amersfoort (Holandia) oraz wydanie najnowszego albumu. Krążek wydano nakładem Agora Muzyka pod koniec listopada. Można go odsłuchać na portalach streamingowych, a wkrótce nabyć w wersji na winylu.

Festiwalowe emocje Największe jazzowe wydarzenie w tej części Polski nie mogło zostać w tyle po ukazaniu się albumu „We are the Jazz Brigade”. Line up zaskakuje i imponuje. Publiczność spotka się z dobrze znanymi lokalnej scenie nazwiskami, ale też tymi podbijającymi światowe sceny i występującymi przed milionowymi widowniami. Tradycyjnie Festiwal Szczecin Jazz otworzy projekt „Jazz dla dzieciaków”. Poprowadzi go szczecińska pianistka i wykładowczyni Akademii Sztuki Joanna Gajda. Gościem specjalnym wydarzenia będzie Mietek Szcześniak. Szykuje się tylko dawka pozytywnej energii, ale również głęboki ukłon w stronę pierwszych edycji koncertów. Przypomnijmy, że w 2016 roku Mietek


#materiał partnerski

Szcześniak i Joanna Gajda wystąpili dla najmłodszych w szczecińskiej filharmonii ze specjalnie przygotowanym repertuarem. W programie zobaczyliśmy najpopularniejsze standardy jazzowe takie jak „Chameleon” Herbie Hancock’a czy „Giant Steps” John’a Coltrane’a, do których pianistka napisała pogodne i wesołe słowa. Całość była tak dobrana i zaaranżowana, aby była łatwa do zapamiętania dla najmłodszych. W ten sposób dobrze znane klasyki przeobraziły się w chwytliwe piosenki dla dzieci. Z Asią Gajdą i Mietkiem Szczeniakiem wystąpili też wtedy perkusista Eric Allen i Bartosz Świątek. Jak będzie tym razem? Cóż, przekonamy się o tym już 2 marca 2023 Koncert zaplanowano na godzinę 18. w Sali kameralnej Filharmonii w Szczecinie. U boku Joanny Gajdy i Mietka Szcześniaka zagrają: na saksofonie Borys Janczarski, na kontrabasie Bartosz Świątek, a na perkusji Sebastian Frankiewicz. Pojawi się też chór złożony z uczniów podstawowych szkół muzycznych. Organizatorzy podają, że w tym roku na koncert, który będzie równocześnie interaktywnym spektaklem, złoży się 12 piosenek - standardów jazzowych z wesołymi, polskimi tekstami. Pozwoli to na zabawę, ale jednocześnie da młody odbiorcom poczucie traktowania na serio. Piosenki, choć oczywiście będą bazowały na dziecięcych tekstach, to pokażą jazz w najprawdziwszym wydaniu z niebanalną warstwą muzyczną i dynamiką.

Pierwsze karty Szczecin Jazz Kolejne koncerty Festiwalu Szczecin Jazz 2023 są jeszcze objęte tajemnicą. Mimo tego udało nam się poznać kilka nazwisk. Wśród nich jest m.in. Chad Lefkowitz-Brown, słynny nowojorski saksofonista, znany z występów solowych i udziałów w wielu popularnych wydarzeniach z kategorii jazz i pop. Był członkiem

| MUZYKA |

wielokrotnie nagradzanej Grammy Afro Latin Jazz Orchestra (ALJO). Na swoim koncie ma też koncerty z gwiazdą pop Taylor Swift. Uznanie publiczności zdobył wirtuozerią swoich wykonań i oryginalnymi improwizacjami. Do tego jest prawdziwą gwiazdą Instagrama. Na festiwalowej scenie pojawi się również Jazzmeia Horn, amerykańska piosenkarka jazzowa, która może pochwalić się wygraną choćby prestiżowego Thelonious Monk Institute International Jazz Competition. Repertuar Horn obejmuje standardy jazzowe i covery piosenek z innych gatunków, w tym takich artystów jak Stevie Wonder. Porównywano ją do wokalistek jazzowych, takich jak Betty Carter, Sarah Vaughan i Nancy Wilson. Kogo jeszcze usłyszymy na jazzowej scenie Szczecina? Dowiemy się już niebawem. Jedno jest pewne – muzycznych emocji nikomu nie zabraknie! Organizatorem i producentem festiwalu Szczecin Jazz jest Szczecińska Agencja Artystyczna. Patronem wydarzenia jest Miasto Szczecin.

Koncerty Szczecin Jazz odbędą się: 2.03.2023 - Jazz dla dzieciaków Sala Kameralna, filharmonia w Szczecinie

12.03.2023 - Jazzmeia Horn

Opera na Zamku w Szczecinie

16.03.2023 - Chad LB

Sala Kameralna, filharmonia w Szczecinie Bilety do nabycia na bilety.fm

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

79


| MUZYKA |

TaMalcherek Śpiew to połączenie dwóch światów, tego w środku z tym na zewnątrz Oczarowała nas utworem „Jeszcze kiedyś będzie słońce” i klipem do niego. Agata Malcherek, czyli TaMalcherek, ma wszystko, czego potrzeba, by zdobyć serca słuchaczy i wielkie sceny. Talent, charyzmę, piękną duszę, a także obiecujący materiał na pierwszą płytę. Do tego pochodzi ze Szczecina, dlatego nie mogliśmy się oprzeć możliwości rozmowy. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO SLEVIN AARON

Za tobą premiera singla i klipu, przed tobą płyta. Na jakim etapie pracy jesteś? Masz już przygotowane kolejne utwory, które czekają, by się rozgościć na Spotify i Youtube? - Dokładnie tak, w końcu zebrałam się w sobie i światło dzienne ujrzały już dwa moje utwory, „Pokruszone” jako debiutancki singiel i „Jeszcze kiedyś będzie słońce”, oba opatrzone w teledyski. To wyjście do słuchacza i również widza to dla mnie ważny krok, przełomowy, taki nawet nieco niewygodny - pierwszy raz dzielę się ze światem swoją twórczością. Po latach działania raczej na zapleczu sceny, gdzie było mi miło i wygodnie, robię pierwsze ruchy w nowej przestrzeni, poza strefą komfortu. W pewnym momencie poczułam, że chcę o czymś opowiedzieć, że noszę w sobie słowa, które coś dla mnie znaczą i zrodziła się z tego wewnętrzna potrzeba podzielenia się. Nie było łatwo otworzyć się na to doświadczenie, jest ono ekscytujące i nieco stresujące jednocześnie, ale mówią, że rozwijamy się właśnie w lekkiej niewygodzie. W konsekwencji tego - będzie płyta. Kiedy? - To się jeszcze okaże, nie mam zaplanowanych dat, za to mam już całkiem sporo gotowego materiału, którym będę się dzielić regularnie.

80

Zaglądając do twojego biogramu, dowiedzieliśmy się, że pochodzisz z muzycznej rodziny. Czy właśnie dlatego zajęłaś się muzyką? Dla podtrzymania tradycji? Czy to po prostu bezwarunkowa miłość do tworzenia? - Muzyka towarzyszy mi od początku, można by powiedzieć - płynie we krwi. Większość mojej rodziny na czymś gra, od pokoleń muzyka przeplata się w naszych historiach. W domu była od zawsze, moi rodzice są świetnymi muzykami, związanymi ze sceną bluesową, prowadzą również klub Free Blues Club w Szczecinie, który jest najstarszym tego typu miejscem w Polsce. To sprawiło, że wychowałam się na koncertach, otoczona dźwiękami. Rodzice również zaprowadzili mnie i mojego brata do szkoły muzycznej. I tak, mając 6 lat, zaczęłam grać na skrzypcach, brat na wiolonczeli. To związanie się z muzyką sprzyjało eksploracji tematu i choć poza tym próbowałam wielu innych dziedzin sztuki, nauki czy sportu, to jednak zawsze mi towarzyszyła i intensywnie oddziaływała na mój wewnętrzny świat. Wygląda to więc na przekazaną w genach bezwarunkową miłość (uśmiech).


| MUZYKA | Uczyłaś się śpiewu i gry na skrzypcach, co przeważyło, że jednak postawiłaś na śpiew i w tym kierunku zaczęłaś się rozwijać? - Wydaje mi się, że ja szybciej śpiewałam, niż mówiłam, a przynajmniej takie noszę w sobie wspomnienia (uśmiech). Podobno, mając trzy lata, dumnie odśpiewywałam „Jestem kobietą” Edyty Górniak. Śpiewanie od zawsze było dla mnie bardzo naturalne i bardzo mnie do niego ciągnęło, chociaż na pierwszą lekcję emisji głosu poszłam dopiero w wieku 16 lat - wtedy już z dziesięcioletnim stażem skrzypaczki. Śpiewanie mocno mnie wciągnęło, w krótkim czasie zajrzałam do wielu stylów i technik, uczyłam się w kierunkach gospel, musical, jazz, następnie trafiłam na śpiew operowy, a w międzyczasie zakochałam się w bossa novie i sambie, które również towarzyszyły mi przez lata. Dość szybko zaczęłam eksplorować i mieszać ze sobą różne techniki i muszę przyznać, że skrzypce, które bardzo kocham, nigdy mnie tak nie zaintrygowały jak właśnie głos. Dziś możesz pochwalić się dyplomem dyrygenta Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, prowadzisz też szkołę śpiewu. Na czym polega ta praca i jak przenika się z nią twoje dyrygenckie wykształcenie? - Dyrygentura to jest dopiero coś! To trochę jak gra na wyimaginowanym instrumencie, trochę przesuwanie mas powietrza, trochę kierowanie energią zespołu, orkiestry czy chóru, to ruch, to kontakt, to decyzja w gestach, to uwaga na wielu płaszczyznach jednocześnie, to skanowanie dźwięku. Mam wrażenie, że do tego trzeba dojrzeć. Sama zrozumiałam sens i siłę gestu już po studiach, co dzisiaj bardzo pomaga mi w mojej pracy. Dyrygentura nauczyła mnie bardzo wiele o muzyce, interpretacji, o głosie i o ludziach, a przede wszystkim o tym, jak z nimi pracować. Praca dyrygenta to kontakt z człowiekiem, to rozmowa, to wspólne dążenie, to prowadzenie i trochę wzięcie odpowiedzialności za wykonanie, to sporo psychologii i pedagogiki, jednak wplecionych w artystyczny świat, co czyni je fascynującymi. Myślę, że to doświadczenie dopełniło mojej fascynacji głosem, a już profesorowie na studiach popychali mnie w kierunku nauczania. Pamiętam, jak pani profesor Wacholc na egzaminie końcowym z kształcenia słuchu przepowiedziała, że będę miała swoją szkołę śpiewu, wtedy mnie to ogromnie zdziwiło i nie uwierzyłam tym słowom, dzisiaj wspominam je z uśmiechem i wdzięcznością za wiarę. Czy śpiewać (profesjonalnie) można zacząć, będąc dorosłym? Oczywiście z perspektywą zajęcia się tym zawodowo? - Bardzo nie lubię takiego doklejania etykiety z terminem ważności na ludziach i na potencjale ich doświadczeń. Zawsze jest czas, żeby zacząć i trochę walczę ze stereotypem, w którym ktoś może powiedzieć inaczej. Sama pracuję głównie z dorosłymi i uczyłam dwukrotnie starszych od siebie, więc wiek nie jest przeszkodą. Wielu moich uczniów dzisiaj z powodzeniem koncertuje i słuchamy ich w radioodbiornikach, a wszyscy trafili do mnie jako dorośli, więc tak, można, a jeśli tylko w środeczku tli się takie marzenie - to nawet powinno się. Wolisz uczyć innych śpiewu czy raczej samodzielnie stawać na scenie? - To są dwa inne doświadczenia, inne, choć noszą w sobie pewne podobieństwa. Kocham je oba i czuję, że chcę między nimi wypracować pewien balans. Lekcje śpiewu to indywidualne spotkania, skupienie przede wszystkim na uczniu i jego odczuwaniu, to o nim historia, to na nim uwaga i to o jego głosie. Tam poma-

gam się odnaleźć i połączyć i uruchomić, tam jestem bardzo konkretna i wprost. Scena to dla mnie nieco inny świat, dzisiaj czuję, że będę go na nowo odkrywać. Tu mówię moją historię, moim głosem i miejmy nadzieję - w większym gronie. Z podobieństw to zależy mi na tym, żeby podobnie jak ucznia - poruszyć i uruchomić odbiorcę, a moja twórczość dotyka konkretnych tematów, nieraz bardzo wprost, co w jakimś stopniu oddaje mój charakter. Jak często koncertujesz? Zdaje się, że zaczęłaś w dość młodym wieku? - Koncertować zaczęłam jako nastolatka, byłam wtedy związana z kilkoma grupami szczecińskimi, sporo wtedy graliśmy, co bardzo dobrze wspominam. To były grupy coverowe i jazzowe, i chociaż bardzo lubiłam śpiewać na scenie, to czułam, że to nie do końca jest mój kierunek. Czułam, że nie chcę się zajmować śpiewaniem czyichś piosenek, czułam się w nich nieautentyczna. Czułam, że chciałabym powiedzieć/zaśpiewać coś od siebie, ale jeszcze wtedy nie wiedziałam co. Dzisiaj też już mam na to nieco inne spojrzenie, a interpretacja i śpiewanie coverów nabrało innego znaczenia, jednak wtedy zrozumiałam, że jeśli mam być na scenie, to również ze swoją muzyką. Zaczęłam więc swoje występy traktować bardziej wybiórczo, trochę tak na specjalne okazje, i tak często udzielałam się jedynie gościnnie na pojedynczych wydarzeniach. To oczywiście nie oznaczało braku kontaktu ze sceną. Moje studia wymagały ode mnie ciągłej obecności scenicznej, tylko w innym wydaniu. Jakoś jednak czuję, że pomimo licznych koncertów, które mam na koncie, jeszcze nigdy nie koncertowałam tak prawdziwie - że swoją twórczością koncertować będę pierwszy raz, czuję, że to jeszcze nieodkryty przeze mnie świat i jestem bardzo ciekawa tego doświadczenia, mojej wisienki na torcie. Byłaś też uczestniczką programu Fabryka Gwiazd. Na rynku mamy dość sporo talent show i konkursów. Co o nich myślisz? Realnie pomagają w osiągnięciu celów? - Wszystko zależy od wszystkiego. Jakie cele sobie obierasz? Czy znasz je? Czy wiesz, gdzie idziesz? Czy wiesz, po co? Ja poszłam po przygodę, naukę i doświadczanie, trochę nawet od niechcenia, nie szłam po sukces, nie szłam po karierę, w zasadzie to po programie odmówiłam podpisania kontraktu. Dobrze wiedziałam, że to nie jest ten czas. I ja to dostałam - przygodę i naukę. Nasze cotygodniowe koncerty na żywo, z towarzyszeniem orkiestry Adama Sztaby oglądało przed telewizorami 10 mln widzów, to naprawdę niesamowite doświadczenie. Znam wielu uczestników różnych talent show, którzy mieli inne założenia, jednym się udało, innym tak na pół gwizdka, innym wcale. Wnioskuję, że jest to świetne medium do pokazania się szerszej publiczności zwłaszcza jak już wiesz, czego chcesz (swoją drogą mogliby wyemitować powtórki Fabryki Gwiazd, to by mi nieco podbili zasięgi) (śmiech). Jednak nie ma nic za darmo, a dzisiejsze umowy są bardzo wiążące, dlatego warto być ostrożnym i czytać, co się podpisuje, ale jeśli tylko ma się ochotę na odrobinę adrenaliny i szaleństwa - to spróbować może każdy (uśmiech). Przed nami nowy rok i nowe postanowienia. Masz już jakieś? - Na nowy rok i na stary, bezterminowo być dla siebie bardziej wyrozumiałą. I życzę tego nam wszystkim. Z bardziej przyziemnych kwestii to bardzo chciałabym opanować program Logic i sztukę produkcji muzyki (uśmiech).

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

81


| DESIGN |

Studio Najs, czyli concept store pełen niezwykłych projektów Zaczęło się od pomysłu na minigalerię plakatu oraz grafiki warsztatowej, a rozwinęło do studia, dzięki któremu artyści i projektanci mogą dotrzeć do odbiorców. Od elementów dekoracyjnych, przez fotografie i obrazy, aż po biżuterię. Przekrój dostępnych przedmiotów jest duży i zdecydowanie niepowtarzalny. Dba o to Marcin Dziembaj, którego poznaliśmy przy okazji innego projektu. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE

Nowe studio i nowa twórczość pojawiły się przy Świętego Ducha. Nie mówię, że nowi ludzie, bo przecież już się znamy (uśmiech). Skąd pomysł, skąd decyzja na uruchomienie takiego shoroomu? - Znamy się, ponieważ wspólnie z żoną

82

stworzyliśmy markę Foonka, która stała się jednym z ciekawszych zjawisk na mapie polskiego wzornictwa. Przy Świętego Ducha pościele Foonki miały swój showroom, jednak ja postanowiłem zmienić go w pierwszy szczeciński concept store, czyli miejsce, w którym

będzie można znaleźć ciekawą sztukę użytkową z bardzo wielu dziedzin projektowania. Zaczęło się od pomysłu na minigalerię plakatu oraz grafiki warsztatowej, a z czasem rozwinęło w pełnoprawny concept, który żyje i zmienia się często z dnia na dzień, ponieważ wciąż


| DESIGN |

pojawiają się w nim nowe, niezwykłe projekty. Podjąłeś też współpracę z Sylwią Majdan. Efektem jest print na tkaniny, a dokładnie na koszulki. Abstrakcyjne formy układają się w imię projektantki, a przy tym grają między sobą kolorami. Jak doszło do tej współpracy? Jak powstawała ta praca? - Sylwia zainteresowała się moją grafiką dzięki naszej wspólnej przyjaźni ze znaną szczecińską projektantką wnętrz, Mają Holcman. Praca powstawała etapami, ponieważ pierwsze projekty były bardzo skomplikowane. Okazało się jednak, że radykalne uproszczenie kompozycji było dobrym pomysłem i wyszło świetnie. Abstrakcyjne formy, o których wspomniałaś, działają na własnych prawach, a imię SYLWIA jest zauważalne dopiero w momencie, kiedy wiemy, że należy go tam szukać. Mocny i wyrazisty projekt idealnie gra z oversizową koszulką Sylwii.

W tym miejscu trzeba też powiedzieć, że twoje prace w równie abstrakcyjnym stylu są wystawione w studiu. Nie tylko na koszulkach, ale i na płótnach. Czyli to jednak trochę tak, jakbyś otworzył autorską galerię? - Tak, głównie na płótnach, chociaż wypuszczam też plakaty ze swoją grafiką. Lubię bawić się abstrakcją, geometrią oraz kolorem i uważam, że to świetne dopełnienie jasnych, minimalistycznych wnętrz. Tworzę też obrazy na zamówienie oraz domowe murale, oczywiście w swoim stylu. Jeden z nich można nawet zobaczyć w Studio Najs, które rzeczywiście jest moim miejscem twórczości, małą galerią oraz pracownią. Dlatego wpadając do mnie, można czasem zobaczyć, jak pracuję nad obrazem. Od obrazów, przez odzież i biżuterię, po gadżety do domu. Jak wyszukujesz twórców i kompletujesz rzeczy, z którymi chcesz dotrzeć do szczecinian (i nie tylko)?

- Pierwszym krokiem było oczywiście odezwanie się do zaprzyjaźnionych twórców. Byli to szczecińscy artyści i twórcy grafiki oraz fotografii. Pojawiły się u mnie sitodruki Kasi Dynowskiej, linoryty Marty Garbaczewskiej, eksperymentalna fotografia Damiana Ręcławowicza oraz wysmakowane czarnobiałe fotografie Łukasza Cylejowskiego. Wyszukując nowe rzeczy, chciałem zachować równowagę między pracami lokalnych twórców a innymi ciekawymi projektami, których jest przecież mnóstwo. Dlatego są u mnie na przykład Very Ugly Plates z Berlina oraz moja ulubiona, poznańska marka biżuterii Cacko. A czy szczecinianie są zainteresowani sztuką użytkową? Autorską biżuterią albo nietypowymi pracami? Czy raczej mieszkańcy są dość… tendencyjni? - Szczecinianie są bardzo otwarci na sztukę użytkową i bardzo fajnie reagują na

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

83


| DESIGN |

wszystko, co odbiega od standardowych produktów dostępnych w miejscach bardziej komercyjnych. Jeżeli komuś udaje się do mnie dotrzeć, zazwyczaj jest zachwycony różnorodnością dostępnych rzeczy. Pod tym względem także staram się zachować równowagę, prezentując projekty zarówno proste i wysmakowane, jak i bardziej zabawne, frywolne czy ocierające się o estetykę streetartu. Uruchomienie punktu stacjonarnego dziś możemy zakwalifikować do kategorii ruchów odważnych. W internecie z pewnością byłoby bezpieczniej, pewnie i koszty byłyby mniejsze. Kontakt ze sprzedawcą / twórcą, dotknięcie przedmiotu czy zobaczenie go na żywo nadal ma znaczenie? Albo może - jakie ma znaczenie? Jak to wygląda z twoich obserwacji? - Sklep działa stacjonarnie i myślę, że to może być ciekawa alternatywa. Dla-

84

tego staram się stworzyć przyjazne i po prostu fajne miejsce, do którego – jak do kawiarni – można wpaść po coś wyjątkowego, porozmawiać, dotknąć na żywo przedmiotów, tworzonych ręcznie przez fantastycznych ludzi. Są prace, które zwyczajnie trzeba zobaczyć na żywo, żeby docenić technikę, w jakiej powstały. Tak jest na przykład z upcyclingową biżuterią Magdy Czarneckiej, cukierkowymi formami pierścionków Cacko czy surowym pięknem ceramicznych figurek Hadaków. Pomyślmy o tym w ten sposób: podróżując po świecie, kupujemy pamiątki w lokalnych sklepikach, nie zamawiamy ich online. U siebie możemy postępować tak samo! Punkt stacjonarny pozwala też na organizację spotkań autorskich i innych prezentacji. Czy takie są w planach? - Studio Najs jest otwarte na wszelkiego typu wydarzenia towarzyszące,

czyli spotkania, warsztaty i wystawy. Organizuję też weekendowe wydarzenia typu pop up, podczas których przestrzeń udostępniana jest twórcom na wyłączność. Zapraszam więc wszystkich zainteresowanych do współpracy. A czy w planach masz kolejne współprace z lokalnymi twórcami? Tych w Szczecinie zdecydowanie nie brakuje. - Mam bardzo dużo planów i jestem również otwarty na propozycje. Ze względu na ograniczoną przestrzeń nie mogę, niestety, zapewnić wszystkim satysfakcjonującej, stałej ekspozycji, ale myślę, że w najbliższej przyszłości zaczniemy organizować cykliczne wystawy, poświęcone konkretnym artystom. Tymczasem Studio Najs będzie małą butikową strefą dobrego smaku, do której warto zaglądać, bo zawsze może pojawić się tu coś nieoczekiwanego.


#reklama

Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia wielu radosnych przeżyć, wewnętrznego spokoju, wytrwałości i optymizmu w każdym dniu Nowego Roku życzy firma Ceramix


-50% #reklama

W drugiej połowie grudnia zapraszamy na wyprzedaż świąteczną. Rabaty do –50% Przy okazji życzymy Wam drodzy klienci zdrowych, spokojnych świąt oraz najlepszego w Nowym Roku! ul. Santocka 39, Szczecin | Znajdziesz Nas na facebooku. FB / snickersworkwearoutlet


#reklama

Twó j piękny i b e z p i ec z ny dom!

OKNA / DRZWI ROLETY BRAMY OCIEPLENIA

Fa c h owa ob s ł u ga i d o r a d z t wo

Zapraszamy do kontaktu: ul. Cicha 3, Szczecin - Załom tel: 884 660 614 | email: phubieganski@wp.pl


| DESIGN |

#materiał partnerski

Co czyni meble i wnętrze ekskluzywnymi? Jedni szukają elegancji, inni nowoczesnych technologii czy wytwornej estetyki. Indywidualna personalizacja jest elementem niezbędnym do stworzenia dzieła idealnego. Indywidualizm projektu! To cecha konieczna. Niewątpliwie luksusowe meble powstające na wymiar są spektakularnym zbiorem rozwiązań o osobistym charakterze.

Kuchnia Samteiche-greige AV2042 jest szlachetna i przytulna. Fot. Häcker

Naprzeciw takim dedykowanym wnętrzom wychodzi Pracownia Mebli AS Designing w Szczecinie. Tam biorą początek nowe projekty, nowe możliwości i realizacje szyte na miarę. Każdy z nas zasługuje na odrobinę luksusu. Gwarancji jakości i trwałości mebli kuchennych warto szukać wśród sprawdzonych światowych marek. Na naszym rodzimym rynku mało

88

jest producentów meblarskich w segmencie premium, dlatego warto przyjrzeć się marce Häcker, która niewątpliwie odpowiada meblom o ekskluzywnym, niebanalnym wyglądzie, niemieckiej jakości i proponuje funkcjonalne rozwiązania. Bogate doświadczenie w produkowaniu mebli na indywidualne zamówienie i imponujące tradycje meblarskie pozwalają tworzyć wnętrza skrojone na miarę najbardziej wymagających klientów.


#materiał partnerski

| DESIGN |

Na styku estetyki i technologii Nie tylko estetyka zachwyca w projekcie kuchni. Innowacyjna technika wykonania mebli oraz zaawansowane technologicznie rozwiązania czynią to miejsce przyjazne i łatwe w użytkowaniu, jak i nowoczesne. Wnętrza luksusowe charakteryzuje wyjątkowa innowacyjność w podejściu projektantów do kilku kwestii: wzornictwa, palety zastosowanych rozwiązań oraz współczesnych inteligentnych technologii. Meble marki Häcker ucieleśniają najbardziej wyrafinowane stylistycznie i funkcjonalnie potrzeby swoich klientów, a kuchnie to flagowy produkt tego producenta. W Pracowni Mebli AS Designing dodatkowo można znaleźć wyposażenie innych wnętrz, jak sypialnie, salony, łazienki i garderoby. Pracownia oferuje realizację kompleksowej usługi od projektu po finalny montaż.

„Nowinki techniczne, inteligentne urządzenia, innowacyjny sprzęt AGD to w naszej pracy dodatek do luksusu, a my dokładamy wszelkich starań, aby oferowane przez nas projekty zawierały udogodnienia i funkcjonalności na miarę kuchni czy salonu przyszłości. Stosujemy rozwiązania dwudziestego pierwszego wieku i korzystamy ze sprzętu najbardziej zaawansowanych technologicznie marek. Zapraszamy do wnętrzarskiej krainy marzeń i wspólnego projektowania.” Zespół AS Designing

Pracownia Mebli Kuchennych AS Designing Szczecin, ul. Chmielewskiego 20C tel +48 603 933 293 | biuro@asdesigning.eu www.asdesigning.eu

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

89


| KREATYWNIE |

Rysuj, żeby zrozumieć. Notatki graficzne

90


| KREATYWNIE |

Anna Staśkiewicz ze Szczecina od kilku lat zajmuje się tworzeniem wyjątkowych grafik, które mają na celu ułatwienie komunikacji, a także zapamiętywanie treści. Co kryje się za nieznanymi nam dotąd pojęciami? Czy każdy z nas może przygotować notatkę wizualną? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w naszej rozmowie. ROZMAWIAŁ ŁUKASZ CZERWIŃSKI / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE

Graphic recorderca, sketchnoterka to słowa, które wielu osobom niewiele mówią. Na czym tak naprawdę polega twój zawód? - Graphic Recorder to osoba tworząca zapis graficzny w postaci notatki wizualnej. Taki zapis tworzony jest w czasie rzeczywistym w trakcie trwania konferencji, prelekcji, spotkania czy webinaru. Podczas gdy uczestnicy wydarzenia wsłuchują się i wyłapują treści przekazywane przez mówcę, powstaje zapis graficzny. Za pomocą obrazów i słów, na papierze lub tablecie graficznym, tworzę wizualne podsumowanie kluczowych aspektów wystąpienia czy dyskusji. Słucham, obserwuję, analizuję i przelewam treści na papier lub ekran tabletu graficznego. Tak, aby efekt mojej pracy pozostał na długo w pamięci uczestników i pobudzał ich zainteresowanie. Dzięki notatce wizualnej uczestnicy zapamiętują więcej treści, zachęca ona do dalszych dyskusji, przekaz pozostaje na długo w pamięci uczestników, a wydarzenie staje się atrakcyjniejsze. Można go wykorzystać w trakcie konferencji wirtualnych i na żywo, prelekcji, webinarów czy spotkań wewnętrznych. Moja praca polega również na tworzeniu notatek wyjaśniających skomplikowanie procesy i zagadnienia. Jeśli chciałbyś rozrysować strategię swojej firmy, to również zadanie dla mnie. Sama rysujesz grafikę czy angażujesz uczestników spotkań do jej tworzenia? - Tworząc notatkę, wszystkie grafiki wykonuję sama. Uczestników angażuję do pracy w trakcie warsztatów z myślenia wizualnego i sketchnotingu. Tam mają możliwość krok po kroku zapoznania się z procesem powstawania notatki wizualnej i jej elementami, a także możliwościami jej zastosowania. Podczas warsztatów uczestnicy pracują samodzielnie i w grupach. To proces myślowy, nie potrzeba tutaj żadnych umiejętności artystycznych, wystarczą chęci, dużo dystansu i zdolność zastosowania prostych technik rysunkowych, aby przedstawić własne pomysły. To sposób na naukę dla każdego? Sketchnoting to po prostu tworzenie notatek wizualnych. To narzędzie w myśleniu wizualnym, dostępne dla każdego. Notatki tworzymy dla siebie samych lub dla innych. Aby stworzyć

notatkę, wystarczy kartka papieru i coś do pisania oraz umiejętność pisania i rysowania pięciu elementów: trójkąta, kwadratu, koła, kropki i kreski. To wspaniałe narzędzie, które pobudza naszą kreatywność. Tworząc notatkę wizualną, angażujemy nasze zmysły: słuchamy, obserwujemy, dokonujemy analizy treści, którą przetwarzamy, a następnie wprawiamy rękę w ruch, tworząc notatkę wizualną przy użyciu obrazów i słów. Uruchamiając nasze zmysły, pobudzamy również cały mózg do pracy. Jesteśmy bardziej skoncentrowani i zapamiętujemy więcej treści, bez względu na wiek. Ma to zastosowanie zarówno u dzieci w wieku szkolnym, które już piszą, jak i uczniów, studentów, wykładowców czy project menadżerów. To narzędzie dla każdego, dzięki niemu, czytając książkę, słuchając wykładu lub ulubionego podcastu możemy stworzyć notatkę, w której zawrzemy sedno przedstawionej treści. Użycie obrazów i słów w notatce powoduje, że zapamiętujemy więcej treści niż przy notatce złożonej z samych słów. Obrazy i słowa uzupełniają się wzajemnie, poprzez ich użycie jednocześnie zapamiętujemy więcej i łatwiej rozumiemy. Mówiłaś, że prowadzisz warsztaty ze sketchnotingu. Kto najczęściej zgłasza się z prośbą o ich organizację? Uczestnikami moich warsztatów jest szerokie grono odbiorców, którzy chcą uprościć komunikowany przekaz, lub tacy, którzy chcą wykorzystać to narzędzie do nauki i dzielenia się wiedzą, realizowania swoich pomysłów czy planowania strategicznego, to: trenerzy, coachowie, psycholodzy, project menadżerowie, pracownicy HR, nauczyciele, wykładowcy akademiccy, a nawet pracownicy instytucji publicznych. A praca z grupami - czy podczas takich zajęć też tworzysz notatki? Jest jeszcze coś takiego jak facylitacja graficzna. Na czym to polega? - Wyobraź sobie spotkanie, na którym przy stole siedzi grupa osób dyskutujących nad nowymi rozwiązaniami. Rozmawiają, jedna z osób zaczyna swoją wypowiedź, kolejna już się szykuje, skupiając się na tym, co sama ma do powiedzenia, ale tak naprawdę nie do końca słucha przedmówcy i kolegów. Dotyczy to wszystkich uczestników spotkania. W efekcie często pewne pomysły i rozwiązania umykają grupie w trakcie dyskusji. A sprzed oczu ucieka im pełen obraz sytuacji. Moim zadaniem

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

91


| KREATYWNIE |

jest słuchanie uczestników dyskusji, wyłapywanie ich pomysłów, następnie ich wizualizowanie i utrwalanie na papierze. A to wszystko za pomocą prostych obrazów i słów. Tak, aby uczestnicy mieli przed sobą pełen obraz dyskusji, nad którym wspólnie mogą pracować dalej. I tu mamy do czynienia z facylitacją graficzną. Mówiliśmy o tym, że do tworzenia notatki wizualnej wystarczą proste formy rysunku w postaci figur geometrycznych i znaków. A czy dokładanie kolorów i bardziej złożonych obrazów jeszcze bardziej wspomaga proces zapamiętywania? Czego potrzebuje notatka, żeby była skuteczna? - Tak, dokładnie. Powiedz - potrafisz narysować trójkąt, kółko, kwadrat, linię i kropkę? Na pewno tak. Te elementy wystarczą do tego, aby narysować wszystko. Powiedzmy, że masz problem z rysowaniem postaci. Żeby przedstawić informację, nie musisz rysować jak Michał Anioł. Wystarczy, jeśli narysujesz prostą postać tylko przy użyciu kołka i kilku kresek. Na warsztatach pokazuję krok po kroku, z jakich elementów składa się notatka, jak je wykonać, a przede wszystkim jak je połączyć, aby w efekcie stworzyć przejrzystą, zrozumiałą i pozostającą w pamięci notatkę przedstawiającą najistotniejsze elementy zagadnienia czy prelekcji. Jeśli chodzi o użycie kolorów, aby

92

treść była czytelna, zaleca się użycie maksymalnie dwóch, żeby nie przytłumić przekazu. Aby notatka była efektywna, czyli trafiła do odbiorcy, musi być przede wszystkim przejrzysta zarówno jeśli chodzi o strukturę (podział treści, pola tekstowe), jak i samo wykonanie (wyraźne litery, ich wielkość, na początku najlepiej tylko w 3 rozmiarach dla podkreślenia tytułów, nagłówków i treści, zastosowanie różnych fontów, tak aby wyłuszczyć to, co najistotniejsze w jej treści). International Sketchnote Camp 2022 odbył się w tym roku w Szczecinie. To chyba duże wydarzenie w branży i fajna promocja miasta? Moim ostatnim projektem była organizacja w Szczecinie, we współpracy z Zachodniopomorską Szkołą Biznesu oraz Technoparkiem Pomerania i Pomorzem Zachodnim, wydarzenia pod nazwą International Sketchnote Camp. Była to jego piąta edycja. International Sketchnote Camp to międzynarodowe spotkanie zawodowców i pasjonatów, zajmujących się sketchnotingiem, graphic recordingiem, facylitacja graficzną oraz szerzeniem idei myślenia wizualnego. Pierwszy International Sketchnote Camp miał miejsce w Hamburgu, w 2017 roku. Od tego momentu marzyłam o tym, aby takie spotkanie integrujące społeczność móc zorganizować


| KREATYWNIE |

w Polsce. Kolejnymi miastami goszczącymi corocznie to wydarzenie były: Lizbona, Paryż i Bruksela. W każdym spotkaniu brało udział kilkaset osób, w tym najbardziej znani i rozpoznawalni twórcy skechnotingu na świecie. Dzięki temu, że od samego początku jestem aktywnym członkiem międzynarodowej społeczności sketchnoterskiej, zostałam poproszona o organizację tego wydarzenia w Polsce, a ponieważ jestem dumną mieszkanką Szczecina, innego miejsca na organizację tego przedsięwzięcia nie mogłam wybrać. Zależało mi na tym, aby pokazać nasze miasto z jak najlepszej strony i włożyłam w to całe serce, a wspierał mnie niezawodny zespół: Agata, Ela, Maja i nasz rodzynek Chris. Staraliśmy się, aby wszystko było na jak najwyższym poziomie, zaczynając od agendy, przez oprawę graficzną wydarzenia, kończąc na cateringu. Nie zabrakło też atrakcji typu wspólny rejs statkiem o zachodzie słońca. Na koniec każdy z uczestników otrzymał od nas mały słoiczek paprykarzu szczecińskiego na drogę. Jak widać, staraliśmy się dostarczyć nie tylko wiedzę, ale i mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Energia była fantastyczna. Uczestnicy pochodzili głównie z Europy, a najodleglejszy zakątek, z którego przyjechała do nas jedna z uczestniczek, to Meksyk. Na czym polega camp? Oprócz wystąpień takich osobistości jak Mike Rhode, Eva Lotta-Lamm, Nadine Rosa, odbyły się warsztaty w trzech salach, które prowadzili sami uczestnicy, dzieląc się wiedzą i ucząc od siebie nawzajem. Warsztaty dzieliły półgodzinne przerwy, w trakcie których uczestnicy mogli się integrować i wymieniać doświadczeniami w chiloutroomie i na korytarzach Technoparku. Camp trwał praktycznie trzy dni. Gdzie odbędzie się następna edycja? A to jeszcze tajemnica, przyszli organizatorzy potrzebują chwilkę na podjęcie ostatecznej decyzji. Mogę jedynie zdradzić, że będzie to Europa. Rozumiem, że to już jest twoja praca zawodowa. Skąd zainteresowanie taką dziedziną? Jak to się zaczęło? Tak, obecnie jestem szczęśliwą właścicielką Sketchnote Studio. Moja przygoda z myśleniem wizualnym zaczęła się w 2015 roku. Ja nigdy nie mogłam usiedzieć w miejscu i zawsze potrzebowałam wyzwań. Urodziłam drugie dziecko

i miałam ogromną potrzebę dalszego rozwoju i zmian. Tak trafiłam na sesje coachingu menedżerskiego, gdyż w poprzedniej firmie zarządzałam ludźmi. W trakcie tych spotkań okazało się, że mogę się dostać na zamkniętą edycję Szkoły Trenerów Biznesu, co było jednym z moich zawodowych marzeń. Tam na jednym z warsztatów wyszły na jaw moje zamiłowania do rysunku, prowadząca zajęcia powiedziała mi wówczas, że powinnam zainteresować się myśleniem wizualnym i tak się zaczęło. Poznałam cudownych ludzi pracujących w tym obszarze, mąż, który bardzo mnie wspierał, ściągał mi książki głównie ze Stanów. Dostępna w tej tematyce lektura jest przede wszystkim anglojęzyczna. Ćwiczyłam codziennie, jeździłam na szkolenia, dołączyłam na Twitterze do międzynarodowej społeczności sketchnoterskiej i tak to się wszystko zaczęło. W 2017 roku pojechałam na pierwszy camp do Hamburga, tam poznałam wiele cudownych osób zajmujących się sketchnotingiem, graphic recordingiem i facylitacją graficzną. Potem kolejny camp, kolejne szkolenia, kolejni cudowni ludzie i myśl, że cudnie by było, gdyby to była moja praca. Tak też się stało. Krok po kroku od 2017 zaczęłam świadczyć swoje pierwsze usługi jako graphic recorderka i sketchnoterka, a także trenerka myślenia wizualnego i facylitatorka graficzna, w tym czasie łączyłam te zadania z pracą na etacie. Potem nadszedł czas na podjęcie trudnej decyzji o rezygnacji z pracy etatowej, która przez wiele lat była moją pasją i w której pracowałam z cudownymi ludźmi. Obecnie jestem szczęśliwą graphic recorderką, a w swojej pracy pomagam ludziom zapamiętywać więcej i upraszczać komunikację za pomocą obrazów i słów, wykorzystując przy tym swoje wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu ludźmi. Od dziecka lubiłaś rysować? Robiłaś sobie takie notatki w szkole? Tak, uwielbiałam rysować. Bawiłam się, wymyślając różne fonty, podobały mi się różne formy i miałam słabość do rysunku komiksowego. Zresztą uwielbiałam też tańczyć. Kończyłam XIII LO i tam kontynuowałam też zajęcia plastyczne. Uczyłam się bardzo dobrze, a moi rodzice wychodzili z założenia, że jakakolwiek praca związana ze sztuką to nie zawód i nie zagwarantuje mi bezpieczeństwa finansowego w przyszłości, więc ostatecznie skończyłam politologię i integrację europejską i ponoć robiłam jedne z najlepszych notatek.

Sprawdź swój stan zdrowia!

Pakiety badań dla kobiet i mężczyzn.

Centrum Diagnostyki Medycznej | tel. 91 422 06 49 | www.hahs-lekarze.pl


| FILM |

Praca na planie to ciężka harówka. Ale warta zachodu

za długie

Zrealizowali ponad 100 klipów, które mają spokojne ponad miliony wyświetleń, tworzą filmy do interenetu, telewizji czy kina. O sobie mówią, że są lokalnymi patriotami. Nie wyjeżdżają do Warszawy, nie uciekają za granicę, działają w Szczecinie. Kolektyw Kinomotiv pokazuje, że tu też „się da”. A o tym, co dokładnie „się da” opowiedzieli nam jego założyciele: Michał Bączyńki, Piotr Gołdych i Ewelina Marcinkowska-Maniak. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO RAFAŁ GROTH

Zacznijmy po kolei. Dlaczego kolektyw, a nie np. dom produkcyjny, studio, spółka... itd. Dlaczego zdecydowaliście się związać ze sobą w tej formule? - Dzięki takiej formule jesteśmy w stanie zrealizować zarówno duże komercyjne projekty, jak i butikowe produkcje dla lokalnych firm. Pracujemy razem od prawie 10 lat, lubimy się i wspieramy. Wśród nas są operatorzy, reżyserzy, scenarzyści, kierownicy produkcji, dźwiękowcy oraz muzycy. Dzięki temu nasza działalność jest czymś więcej niż pracą. Mówiąc najprościej - tworzycie wideo. Ale skomplikujmy to, jakie wideo? Do telewizji, do internetu, spoty, teledyski gdzie zaczynają i gdzie kończą się wasze możliwości? - Specjalizujemy się przede wszystkim w tworzeniu digital contentu, ale mamy na koncie również produkcje wyświetlane w tv, braliśmy też udział w kilku kinowych. Wspieramy też większe przedsięwzięcia związane z np. scoutingiem lokacji czy przeprowadzaniem castingów. Robimy także streamingi. Staramy się w każdej formie filmowej dodać coś swojego i wyjść poza schematy. Ostatnio mieliśmy również okazję sprawdzić się w działalności edukacyjnej, zostaliśmy zaproszeni przez Łonę do współtworzenia

94

warsztatów filmowych w Monarze wraz OER’em, Katarzyną Szeszycką i Adamem Barwińskim. Na warsztatach powstały utwory będące częścią terapii i poruszające, ważne na świecie tematy, a same w sobie działania były wspaniałym przeżyciem i na pewno do tego wrócimy. Najbardziej teraz jednak ciągnie nas do filmu. Przez to, że każdy może być dziś swoim osobistym scenarzystą, reżyserem, operatorem i montażystą, często rola osób zajmujących się filmem jest umniejszana. Jak w rzeczywistości wyglądają kulisy produkcji? Ile pracy trzeba włożyć w przeciętny projekt, np. teledysk? - Tak, dziś każdy chce być reżyserem (śmiech). Ale praca na planie to ciężka harówka, czasem po 12-14 godzin. Często w nocy, w zimnie, w wodzie po pas… Poprzedzona pisaniem scenariusza, wieloma dniami przygotowań, szukania lokacji, castingów, tworzenia scenografii, zdjęć próbnych i prac z aktorami. To przewidywanie niemożliwego, śledzenie pogody, budżetowanie, ogarnianie pozwoleń, kompletowanie sprzętu. To machina, w którą przez kilka tygodni (a w zależności od produkcji czasem miesięcy) zaangażowanych jest mnóstwo ludzi, aby przez kilka dni zrealizowała się wymarzona

wizja. Im większa i bardziej zgrana ekipa, tym szybciej i przede wszystkim sprawniej to wszystko działa, a każdy z jej członków może skupić się na własnej roli, co zawsze wpływa na efekt końcowy. To, co łączy też wasze produkcje, to lokalizacja. Jesteście mocno związani ze Szczecinem i naszym regionem. Planujecie ekspansję? Np. Niemcy albo centralna Polska? - Jesteśmy lokalnymi patriotami, chcemy, aby w Szczecinie prężnie rozwijał się przemysł filmowy i pokazywać, że tu „się da” i nie trzeba wyjeżdżać do innych miast, żeby coś dobrego stworzyć. Widzimy w naszym mieście dużo niewykorzystanego potencjału. Nasza ekspansja już ma miejsce, ale bardziej jest to eksport i wbijanie małych flag Szczecina w Polsce i Europie, a czasem nawet poza nią. To świąteczne - gwiazdkowe wydanie, więc powiedzcie, czego byście sobie życzyli na nadchodzący rok? - Przede wszystkim, żeby kolejny rok był spokojny, bez wojen czy chorób. Życzymy sobie inspiracji, energii do działania, dobrej pogody na zdjęciach i funduszy na szczecińskie produkcje filmowe.


#reklama

Serwujemy pyszne potrawy z różnych regionów Włoch. U nas zasmakujesz nie tylko prawdziwej włoskiej pizzy, ale również wyśmienitych, przystawek, dań i deserów. Proste, pełne smaku przepisy, świeże produkty oraz bogactwo przypraw.

Świąt wypełnionych radością i miłością, niosących spokój i odpoczynek. Nowego Roku spełniającego wszelkie marzenia, pełnego optymizmu, szczęścia i pomyślności życzy Pizzeria Perseusz

Rostocka 110A, Szczecin | tel. 690 517 721 | www.perseusz-szczecin.pl


| KULINARIA |

MasterChef to dopiero początek Natalia Spychaj za sobą ma udział w programie MasterChef, a przed sobą dużo kulinarnych planów. Póki co skupia się na przygotowaniach do świąt. Dla nas znalazła chwilę, aby opowiedzieć o tym, jak trafiła do programu i jakie pyszności znajdą się na jej gwiazdkowym stole. ROZMAWIAŁA PAULA DĄBROWSKA / FOTO MASTERCHEF

96

Skąd się wzięła twoja miłość do gotowania? - To nie była raczej miłość, a bardziej przymus. Moi rodzice wyjechali zagranicę do pracy, jak byłam dzieckiem. Zostałam poniekąd zmuszona do samodzielnego gotowania. Miałam około 13 lat. Wcześniej moja styczność z kuchnią była bardziej pomaganiem przy świętach i obiadach. Później obowiązkiem, ale z tego zrodziła się pasja. Trwają przygotowania do świąt, zdradzisz nam, co było na świątecznym stole małej Natalii? Jakie miałaś i masz ulubione potrawy? - Klasyką były pierogi, ale nie mogłam ich robić (śmiech). Babcia mi zawsze zarzucała, że nie potrafię ich lepić, dlatego mogłam tylko wykrawać kółeczka. Oczywiście z czasem podciągnęłam się w tej produkcji. Jednak moim ulubionym zajęciem jest i było krojenie warzyw do sałatki jarzynowej. W ogóle to moja ulubiona sałatka. Mogłabym ją jeść cały czas, nawet po świętach. Później, jak zaczęłam przygotowywać święta z mamą, to nawet zorganizowałyśmy sobie zawody, która z nas zrobi więcej uszek i pierogów. Jaki macie rekord? - Ubiegłoroczne święta były trochę skromniejsze, ponieważ po śmierci babci świętujemy w mniejszym gronie, ale za życia babci rekord to było 300 pierogów.


| KULINARIA |

A ulubione słodkości? - Ciasta robimy masowo (uśmiech). Makowce czy serniki na ciepło i zimno to podstawa. U dziadków od strony taty zawsze rządziła kutia. Kiedy myślę o tym z perspektywy dzieciństwa, to zawsze bardziej byłam zaangażowana w jedzenie, a nie gotowanie (śmiech).

tam się zgłoszę, bo robiłam im obiadki raz na jakiś czas. No i tak wyszło, że żartowałam, ale się zgłosiłam.

Zdradzisz nam najlepsze wspomnienie związane ze świętami? - Może to nie stricte święta, ale okres świąteczny. Zawsze napełnia mnie nostalgia, jak sobie przypomnę czasy szkolne, gdy rano wstawałam i w całym domu pachniało świętami. Siadałam obok babci w kuchni, a ona od rana do wieczora była pochłonięta pracą. Nie chciała, żeby ktoś jej pomagał. Głównie z nią rozmawiałam. Chodziło o wspólne spędzanie czasu. Dla mnie to miłe, ale też i melancholijne wspomnienie.

Która konkurencja była twoją ulubioną, a której nie chcesz wspominać? - Mam dwie ulubione – pierwsza z Anną Muchą, w której deser „zaprowadził mnie na balkon”. Usłyszałam wtedy tyle miłych słów, że chyba w życiu tylu nie usłyszałam! Konkurencję drużynową też miło wspominam. Był to dla mnie taki pierwszy kontakt z rzeczywistością, bo dopiero wtedy dotarło do mnie, gdzie ja jestem i co robię. Wcześniej nas zamknięto w hotelu, nie mieliśmy kontaktu ze światem. Wypuścili nas po jakimś czasie, wszyscy się na nas patrzyli. To było niesamowite. A najmniej ulubiona to tam, gdzie odpadłam. Plułam sobie w brodę, bo odpadłam na czymś, na czym myślałam, że mogę sobie lepiej poradzić.

Wszystkie twoje doświadczenia kulinarne zaprowadziły cię do pracy w kawiarni i programu MasterChef. Taki był plan? Czy to raczej przypadek? - Tak wyszło (śmiech). Jak zaczęłam pracować w kawiarni, to gotowanie było zawsze gdzieś obok. Wtedy sobie uświadomiłam, że ta gastronomia to jest coś, co mnie interesuje. Pracowałam też m.in. jako kierownik restauracji. MasterChef przyszedł tak trochę z żartu. Mówiłam znajomym - zobaczycie, jeszcze

Doszłaś daleko w programie. - Tak, zaszłam dalej, niż sądziłam, bo do siódmego odcinka, czyli do TOP 10. Także mogę powiedzieć, że jestem 10. MasterChefem tej edycji.

Jakie masz plany po programie? - Teraz jeszcze czerpię z tej wiedzy. Ciągle się doszkalam, biorę udział w mniejszych projektach i akcjach charytatywnych. Małymi kroczkami myślę o czymś swoim. W takim kierunku dążę.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

97


Magdalena Gogłoza, SytoBrunch

Kapusta z makiem Świąteczne menu nigdy nie należało do moich ulubionych. Ilość tłustych i ciężkich potraw przyprawiała mnie o zawrót głowy. Wielokrotnie szukałam alternatyw, które zaakceptuje cała rodzina, aby nie przygotowywać kilku dań tylko dla siebie. Znaleziony kilka lat temu przepis, przerobiony pod własne upodobania, okazał się strzałem w dziesiątkę. Teraz święta bez sałatki z czerwonej kapusty z makiem są jakby niekompletne.

98

fot. Ella Estrella

fot. Magdalena Gogłoza

| #KULINARNE INSPIRACJE |

Porcja: duża miska dla całej rodziny Czas przygotowania: 25 min Składniki: 1 mała czerwona kapusta, 3 średnie marchewki, 2 gruszki, garść migdałów, 1 łyżeczka maku, 1-2 łyżeczki musztardy ziarnistej, sól, pieprz, wędzona papryka Marynowana cebula: 3 małe cebule czerwone, 45 ml octu winnego, 70 ml octu jabłkowego, 1 łyżeczka nasion gorczycy Przygotowanie: Cebulę obierz i pokrój w cienkie plasterki. W małym garnku podgrzej oba rodzaje octu, pół szklanki wody oraz gorczycę. Dodaj pół łyżeczki soli i włóż pokrojoną cebulę. Zagotuj, zdejmij z ognia do wystygnięcia. Czerwoną kapustę cienko poszatkuj, marchewkę obierz i potnij obieraczką do warzyw na cienkie plasterki lub zetrzyj na tarce. Gruszkę obierz, usuń gniazdo i resztę pokrój na plasterki. Wrzuć wszystko do miski i polej wcześniej zrobioną marynatą z cebuli. Następnie dodaj musztardę oraz mak. Dopraw solą i pieprzem do smaku. Dobrze wymieszaj. Przełóż na głęboki talerz lub do miski. Na koniec, podsmaż migdały na oliwie lub oleju arachidowym, posyp wędzoną papryką. Uważaj, aby nie spalić oliwy. Migdały mają się delikatnie zarumienić. Posyp kapustę na wierzchu migdałami i ciesz się lekko chrupiącą i dymną sałatką idealną na zimowy dzień.


#reklama


| #KULINARNE INSPIRACJE |

Kamila Lewdańska, Eat Run Love

fot. @eatrunlovepl

Drożdżowe rogaliki z domowymi powidłami Czas przygotowania: około 40 minut (dodatkowo czas na wyrośnięcie ciasta drożdżowego około 1,5 h) Skala trudności: umiarkowanie trudna Porcje: dla sześciu łasuchów Składniki: 20 g świeżych drożdży, 250 ml kwaśnej śmietany (12%), 1 opakowanie cukru waniliowego, 2 duże łyżki cukru, 5 szklanek mąki tortowej (plus mąka pszenna do podsypywania ciasta w czasie wyrabiania), pół kostki margaryny, 3 całe jajka wiejskie albo z wolnego wybiegu (+ 1 żółtko ewentualnie do posmarowania rogalików przed pieczeniem), 250 ml roślinnego mleka, 1 słoik domowych powideł albo domowego dżemu (najlepiej różnych smaków), cukier puder do posypania na wierzch Przygotowanie:

(12%), rozpuszczone wcześniej w mleku drożdże, cukier waniliowy i 3 całe wbite jajka. Całość zagniatamy długo (ponad pięć minut), podsypując mąką tortową, jeśli będzie się kleiło. Proponuję robić to powoli, sprawdzając co jakiś czas konsystencję ciasto powinno przestać kleić się do ręki i mieć gładką aksamitną konsystencję, którą bez problemu powinniśmy móc uformować w dużą kształtną kulkę. Gdy już wasze ciasto będzie miało wspomnianą konsystencję - formujemy je w kulę, przykrywamy czystą ścierką i odstawiamy w ciepłe miejsce, bez przeciągów (np. przy kaloryferze) na około godzinę, tak by wyrosło.

Drożdze, jajka, mleko, śmietanę, margarynę wyjmujemy wcześniej z lodówki tak, żeby wszystkie te składniki miały temperaturę pokojową. 20 g świeżych drożdzy kruszymy, zalewamy 250 ml roślinnym mlekiem (jeśli nie macie, możecie zastąpić je tradycyjnym), wsypujemy dwie duże łyżki cukru i mieszamy na bardzo małym ogniu, aż drożdze się rozpuszczą. Róbcie to naprawdę na maleńkim ogniu, tak żeby tylko lekko podgrzać mleko, a nie je zagotować! (uśmiech) (wtedy niestety rogaliki nie wyjdą - jeśli się zagapiłyście i zagotowałyście drożdże, lepiej wylać to i zacząć od nowa). Gdy drożdże rozpuszczą się w mleku, odsawiamy je na 15 minut przykryte czystą, lnianą ścierką, tak żeby ruszyły.

Po godzinie, gdy ciasto będzie już wyrośnięte, dzielimy je na około cztery równe części. Na blacie w kuchni posypaną mąką rozwałkowujemy pierwszą część na okrągły placek, grubości około 2-3 mm. Rozwałkowany placek dzielimy na 8 trójkątów. W szerszym rogu każdego trójkąta nakładamy 1 łyżeczkę domowych powideł lub dżemu i zwijamy jak rogala, szczelnie doklejając rogi. Układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce tak, by był zachowały odstęp między rogalikami (pod wpływem ciepła urosną jeszcze w piekarniku). Nagrzewamy piekarnik do temperatury około 180 stopni i pieczemy je około 15-20 minut, aż będą delikatnie zarumienione. Wierzch możecie posmarować żółtkiem jajka wymieszanego z jedną łyżeczką cukru, jeśli wolicie, by miały bardziej rumiany kolor.

5 szklanek mąki tortowej musimy przesiać przez sitko do miski, dodać pół kostki margaryny (istotne jest, aby nie była twarda, dlatego wszystkie składniki polecam wyjąć wcześniej z lodówki), krojąc margarynę w cienkie paski tak, by wygodnie połączyła się z resztą składników. Dodajemy 250 ml kwaśnej śmietany

Pozostałe trzy części ciasta podobnie zwijamy w drożdzowe rogaliki, zmieniając ewentualnie smak dżemu bądź konfitur, które dodajemy do środka. Gdy rogaliki przestygną, możecie posypać je cukrem pudrem. Spokojnie zachowują świeżość do około 3 dni, można je też mrozić w woreczku po upieczeniu.

100


#reklama

Oryginalna włoska kuchnia! Pizze, kremy z pomidorów, pasty, gnocchi, które powstają wyłącznie z najwyższej jakości włoskich składników! Modra 33, Szczecin | plywak1111@interia.pl | tel. 690 516 694 FB @pizzapabloszczecin


fot. Bernadetta Kowalczyk

fot. Monika Januszewska Hardwoman with a Camera

| #KULINARNE INSPIRACJE |

Bernadetta Kowalczyk, pani załatwiacz, a także city manager Restaurant Week

Bułeczki toskańskie

Zacznijmy od tego, że zawsze gotuję na oko i na ostatnią chwilę. Tak było i z prowansalskimi bułeczkami. Kiedyś sporo o nich czytałam, ale na produkcję nie było czasu. W końcu nastała ich chwila – dosłownie chwila, bo goście byli prawie pod drzwiami. Teraz, kiedy o tym myślę, muszę przyznać, że bardziej pasuje do nich nazwa bułeczki improwizowane, choć zioła prowansalskie to ich najważniejszy składnik. Składniki: ok. 200-230 g mąki pszennej, choć wszystko zależy

102

od tego, ile nam się sypnie…najlepiej pośrodku; miód – byle nie gryczany (!), osobiście uwielbiam faceliowy lub lipowy i taki najlepiej się sprawdza. Ile? Najbezpieczniej mała łyżeczka. Maksymalnie płaska, łyżka stołowa; masło – maksymalnie 3 łyżki; soda - pół łyżeczki; proszek do pieczenia - pół łyżeczki; mleko (najlepiej 3,2%) - 130 ml; ser typu greckiego tzw. feta - jedno opakowanie 200 g; zioła prowansalskie - jeśli świeże, drobno posiekane to ok. 10-12 łyżek stołowych, a jeśli gotowe z paczki to wszystko zależy od waszego poczucia smaku. Na wierzchu klasycznie, albo białko, albo żółtko z mlekiem. Wszystko zależy od was. Ja, będąc w biegu, czasami nie daję na wierzch zupełnie nic. W boju wygląda to wszystko mniej więcej tak: Piekarnik z termoobiegiem rozgrzewamy do 200 st. C. Do miski wsypujemy wszystkie suche składniki. Po wymieszaniu tzw. suchości, dodajemy masło i miód, a następnie mleko z fetą (staram się kroić ją bardzo drobno). Połączone składniki stworzą lepkie, grudkowate ciasto – i to już połowa sukcesu! W tzw. międzyczasie szykujemy blachę, którą pokrywamy papierem do pieczenia. A po tej ceremonii nie bawimy się w wałkowanie ciasta i wykrajanie bułeczek – ja przy pomocy dłoni i łyżki stołowej formuję bułeczki, układam je na blaszce i nie rozpłaszczam ciasta (to nadal bułeczki, a nie placki). Jeśli wybraliście coś do posmarowania/obsypania wierzchu bułeczek – to jest ten moment! Pieczemy ok. 15 minut - obserwujcie. Gdy są gotowe, ich wierzch jest jaśniutko brązowy/pomarańczowy. Studzimy je najlepiej na kratce, sitku, czymkolwiek, co da im odetchnąć. Swoją drogą… nigdy nie daję im ostygnąć (uśmiech).


#reklama

MAŁA BRAZYLIA W SERCU SZCZECINA Z marzeń powst ało miejsce, w któr ym spr óbujesz prawdziwej brazylijskiej kuchni, a wszystkie dania, któr ych skosztujesz, to połączenie wspomnień, życiowych doswiadczeń i pragnień, połączonych z nowoczesnymi technikami i estetyką.

Sienna 10, SZCZECIN | tel. 91 432 92 53 | FB / brasileirinhoszczecin | www.brasileirinho.pl


#reklama

#przyjdź na fetę z przyjaciółmi

Planujecie przyjęcie? Zorganizujemy dla Was Komunię, Chrzest, urodziny, obiad weselny, wigilię pracowniczą. Gwarantujemy piękny widok na Odrę, pyszne greckie potrawy i przemiłą obsługę. Zapraszamy do składania rezerwacji pod nr tel: 609200151 Adres e-mail: thegreekouzeri@gmail.com


#reklama


www.willawestende.pl Szczecin Al. Wojska Polskiego 65 tel. 91 423 12 93; 601 711 705

Wszystko bez ograniczeń, muzyka na żywo 450zł\osoba

OFERTA WILLI WEST ENDE NA CATERING ŚWIĄTECZNY WIGILIJNY DO ODBIORU WŁASNEGO Zamówienia przyjmowane do 22.12.22. Odbiór 24.12. 22 sobota do godz.12.00 przyjmujemy zamówienia 91 423 12 93 , 605 780 997 w biurze na miejscu w Willi West Ende Aleja Wojska Polskiego 65 lub na maila po wpłaceniu zadatku; info@willawestende.pl sałatka jarzynowa tradycyjna uszka z grzybami pierogi z kapustą i grzybami pierogi ruskie gołąbki z kaszą i grzybami z sosem grzybowym gołąbki z mięsem i ryżem krokiety z kapustą i grzybami łazanki z makiem , orzechami i rodzynkami śledziki na trzy smaki karp w galarecie z sosem majonezowo – ziołowym karp w sosie chrzanowym pstrąg w galarecie z sosem majonezowo – ziołowym łosoś w galarecie z kolorowym pieprzem dorsz smażony z duszonymi porami ryba po grecku karkówka pieczona faszerowana czosnkiem i ziołami karkówka faszerowana grzybami leśnymi

1kg / 45zł 1kg / 80zł 1kg / 48zł 1kg / 45zł 2szt / 16zł 2szt / 15zł 2szt / 15zł 1kg / 48zł 1kg / 60zł 80g / 18zł 80g / 18zł 80g / 18zł 80g / 20zł 80g / 20zł 80g /18zł 1kg / 58zł 1kg / 60zł

szynka pieczona w panierce musztardowo-ziołowej 1kg / 58zł schab pieczony faszerowany owocami 1kg / 59zł boczek faszerowany ziołami i czosnkiem 1kg / 58zł pasztet staropolski z kilku mięs 1kg / 55zł galantyna z kaczki lub kurczaka 1szt ok. 0,6kg/ 38zł pieczeń rzymska z ziołami 1kg / 45zł kurczak pieczony faszerowany po polsku 1szt / 50zł kaczka pieczona z jabłkami w całości 1szt / 75zł bigos staropolski 1kg / 48zł galaretka wieprzowa 1kg / 48zł barszcz wigilijny tradycyjny 1L / 38zł zupa grzybowa z łazankami 1L / 48zł paprykarz szczeciński 1kg / 44zł sum wędzony 1 szt / 150zł karp smażony 100g / 18zł tatar wołowy 100g / 10zł

#reklama #reklama

Sylwestr All Inclusive


#reklama

Drodzy Goście, Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia pragniemy złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. Aby czas spędzony w gronie najbliższych był magiczny i niezapomniany, a Pierwsza Gwiazdka świeciła Wam najjaśniej. Cudownie pysznych Świąt Bożego Narodzenia życzy

Trattoria Toscana i Caffe Club Venezia www.trattoria-toscana.pl Rezerwacje tel. 91 431 02 72 | Pl. Orła Białego 10, Szczecin


| REDKACJA |

#materiał partnerski

Cafe Niebko

Restauracja tworzona przez ludzi dla ludzi. Każdy tutaj znajdzie coś dla siebie bez względu na wiek. W drugiej połowie 2019 roku rozpoczął się nowy etap w historii popularnego lokalu znajdującego się tuż przy Muzeum Techniki i Komunikacji zlokalizowanego na terenie szczecińskiego Niebuszewa. Etap ten rozpoczęli ludzie z pasją popartą wieloletnim doświadczeniem w branży gastronomicznej. Tworzą je dla ludzi – bo lubią i potrafią.

Pandemia oraz remont Muzeum Techniki i Komunikacji doprowadziły do przymusowej przerwy w działaniu lokalu, która zakończyła się we wrześniu br. Zgodnie z ideą przyświecającą właścicielom restauracji o stworzeniu miejsca przyjaznego dzieciom zmodernizowano kącik zabaw, w efekcie czego powstała bawialnia z prawdziwego zdarzenia. - Nowy kącik dla dzieci daje naszym najmłodszym gościom wiele możliwości zabawy, dzięki czemu dorośli mogą

108

w spokoju wypić kawę, zjeść obiad czy uczestniczyć w rodzinnej lub firmowej uroczystości. Chcieliśmy stworzyć miejsce dla rodzin, aby każdy nasz gość był zadowolony i opuszczał lokal z uśmiechem. - mówi właścicielka. - Cały czas kładziemy nacisk na organizowanie spotkań, imprez okolicznościowych - dodaje. - Staramy się, by w Niebku była rodzinna atmosfera i smaczna oferta z przystępnymi cenami.

Cafe Niebko zaprasza na kawę, ciacho lub niedzielny obiad, podczas których najmłodsi na pewno nie będą się nudzić. Jeśli jesteście zainteresowani organizacją chrztu, komunii czy innej imprezy - spieszcie się, ponieważ zainteresowanie jest ogromne. ul. Niemierzyńska 18A,Szczecin tel: 515 432 461 e-mail: jtcatering@wp.pl www.cafeniebko.pl


Smacznych Świąt!

#reklama


| FOTOGRAFIA |

Fotki z przedszkola. - Dzieci nie kupują ściemy Kiedyś czarowała na Instagramie kreatywnymi zdjęciami z córką. Dziś odczarowuje przedszkolną fotografię w szczecińskich placówkach. Jako mama, psycholożka i fotografka rzuca zaklęcia na bylejakość - Agnieszka Kowalik. Sprawdziliśmy, jak to robi. ROZMAWIAŁA ANNA BRÜSKE-SZYPOWSKA / FOTO AGNIESZKA KOWALIK

Przed naszą rozmową wyciągnęłam swoje zdjęcia z przedszkola i szybko schowałam, bo te zdjęcia, wcale nie z tak odległych czasów, czyli lat 80. i 90., były nudne i nijakie. Niestety, jako mama, mam silne poczucie, że za wiele w tym temacie się nie zmieniło. Nie rozumiem, dlaczego tak jest. Skoro zdjęcia rodzinne potrafimy zrobić z kreatywnością, to czemu nie te szkolne? Zgodzisz się?

- Tak, na pewno. Ale jestem też psychologiem. Pracowałam m.in. z dziećmi autystycznymi. I w ogóle lubię swoją pracę. Dzieci nie kupują ściemy, a ja z każdym z nich nawiązuję relację na te kilka minut. Z jednymi więc żartuję, z innymi ucinam pogawędkę np. na temat hobby czy bajek. Czasem trzeba trochę pobłaznować, ale nie mam z tym problemu. I wtedy ten uśmiech na zdjęciu wychodzi naturalnie.

- Tak. Moja córka poszła do przedszkola w czasie pandemii, więc sesje się nie odbywały, ale zdjęciom ze żłobka na pewno było bliżej do tych z naszych czasów.

Czyli nie pada tradycyjne „uśmiechnij się”?

Kiedy zobaczyłaś efekty tej sesji, kupiłaś zdjęcia? - Kupiłam. Ale leżą gdzieś na dnie szafy. Podobnie jak przedszkolne czy szkolne zdjęcia dzieci znajomych. I tak trochę ze smutku, a trochę z przekory narodziła się we mnie zarówno jako u rodzica, jak i fotografa niezgoda na to. Bo przedszkolne zdjęcia powinny i mogą być piękną pamiątką oraz wyjątkowym wydarzeniem dla dziecka. To jak sprawić, aby była to niezwykła pamiątka i wyjątkowe wydarzenie? - Skupiłabym się na tym nie jak, ale z kim. Przede wszystkim przed obiektywem stoi mały człowiek, który wcale nie ma wielkiej potrzeby posiadania tych zdjęć. I sam fakt, że ma zapozować z uśmiechem, by rodzice mieli ładną pamiątkę, to dla niego mało ważny argument. Musi mieć z tego frajdę. A żeby ta frajda była, to nie może odbywać się taśmowo, to raz, a dwa, akcesoria z planu zdjęciowego muszą dziecko zainteresować i zaangażować. Np. gdy mam na planie instrument, to on rzeczywiście gra. No i często ratują mnie brukarskie ochraniacze na kolana (śmiech). Ale dlaczego ochraniacze? - Ratują moje zdrowie, bo żeby złapać perspektywę dziecka, pracuję głównie na kolanach. Padnij, powstań, padnij. Inaczej się nie da (uśmiech). Nakolanniki brukarskie chronią kolana, ale ciekawią dzieci i robią ze mnie taką trochę superbohaterkę z aparatem. Ale sama jesteś też mamą przedszkolaczki. Czy ułatwia ci to pracę?

110

- O nie. To jest słowo zakazane. Podpowiesz jakąś wskazówkę rodzicom, którzy sami próbują zrobić swojemu dziecku minisesję? Albo chcieliby mieć po prostu ładne zdjęcie do domowej galerii. - W przypadku maluszków sprawdzają się bańki mydlane. W przypadku starszych dzieci można rzucić wyzwanie typu - hej, myślisz, że dasz radę? Albo - jak myślisz, czy nam się to uda? Wracając do przedszkolnych sesji, gdzie szukasz inspiracji i jak długo trwa przygotowanie widowiskowej scenografii? - Zdecydowanie bardziej wolę Pinteresta niż Instagrama. A do sesji zimowych przygotowuję się już latem. Co bywa o tyle kłopotliwe, że niełatwo wtedy o świąteczne gadżety. Ale potrzeba matką wynalazków, a jako że mam w sobie duże pokłady kreatywności i lubię tworzyć, to wiele z elementów moich dekoracji robię sama lub przerabiam. Tak było ze starym koniem na biegunach. Był obdrapany i łysy, taka „bida na płozach”. Został przeze mnie odresturowany, wyrosła mu bujna grzywa i ogon i nadał sesjom retro klimatu. Do tego dla dzieci był atrakcją, nie atrapą, tylko zabawką, z której można korzystać. Łatwo odczarowuje się przedszkolną fotografię? - Często bywa tak, że rada rodziców przyzwyczajona do poziomu przedszkolnych sesji decyduje się na najtańszą ofertę, bo po co przepłacać za coś, co jakie jest, każdy widzi... Ale tak jak wspominałaś na początku, rodzice zaczynają być bardziej wymagający. Widzą w social mediach fajne sesje, bo i takie na szczęście bywają i chcą ich w przedszkolach własnych dzieci. Tym bardziej że nie zawsze jest czas i możliwości, by taką sesję zrobić w typowym studiu.


autorka zdjęć Agnieszka Kowalik


| MIASTO |

112


| MIASTO |

Prezenty zrobione w Szczecinie Stworzyła w naszym mieście taki punkt, jaki chciałaby odwiedzić, będąc na urlopie. Wypełniła go przedmiotami i przysmakami ściśle związanymi ze Szczecinem i Pomorzem Zachodnim. Z jednej strony to oryginalne pamiątki, ale z drugiej must have każdego lokalnego patrioty. A gwiazdka to idealna pora, aby się o tym przekonać. Mowa oczywiście o Małgorzacie Wolff, twórczyni marki Made in Szczecin. ROZMAWIAŁA JULIA ZAJĄC | FOTO ANDRZEJ SZKOCKI

Skąd pomysł, żeby zająć się sprzedażą produktów związanych ze Szczecinem? - Zawsze byłam zaangażowana w społeczne i lokalne wydarzenia, a harcerstwo z moich młodych lat to piękna lekcja patriotyzmu, dobrego, mądrego i przede wszystkim sprawczego. Stworzyłam sklep, jaki sama chciałabym odkryć, będąc na urlopie. Taki, gdzie można znaleźć lokalne produkty stworzone przez ludzi z naszego miasta, a nie światową masówkę. Co przyciąga uwagę pani klientów najbardziej? - Zachęcam turystów, by oprócz standardów jak magnes, kubek czy koszulka kupowali niebanalne pamiątki, takie jak np. książka. Mam książki historyczne, kryminały, biografie, powieści, literaturę dla dzieci, ceramikę, miód, świeczki

– wszystko inspirowane naszym Szczecinem i oczywiście paprykarz. W sumie, wszystko to, co lokalni klienci też kupują. Ale rzeczy na półkach jest znacznie więcej, one wręcz kipią różnorodnością. - Tak, to książki, gry planszowe, kubki ręcznie malowane lub z nowoczesną grafiką, poduszki, torby, skarpety, czapki, koszulki, notesy, kawa ze szczecińskiej palarni, herbata, pierniki według receptury z XIX w. z tych ziem, miody, a nawet krówka szczecińska, plakaty, zdjęcia, ceramika, dodatki do domu w marynistycznym, tak bliskim naszemu miastu stylu. Bo przecież Szczecin leży nad zalewem, więc klimatu morskiego nie mogło zabraknąć. Szczecińskie podarunki to idealny pomysł na prezent, czy to na urodziny, czy zbliżające się święta. Wybór jest naprawdę spory, a obdarowana osoba

z pewnością się ucieszy. No bo kto nie ucieszyłby się z prezentu? Na fanpage’u na Facebooku widziałam, że organizowane są spotkania z autorami np. książek. Jak wybiera pani twórców? - Jest to miejsce spotkań autorskich ze szczecińskimi pisarzami, ale też miejsce czytania poezji, rozmów o historii miasta, debaty o rzeczach ważnych i ważniejszych w życiu każdego człowieka. Za nami również wiele koncertów muzycznych we wszystkich gatunkach: od opery, szant, po muzykę gitarową, a nawet liryczną. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie i nie będzie się nudził. Warto korzystać z takich spotkań, bo dzięki temu można rozwijać się kulturalnie, ale i nie tylko.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

113


| MODA |

#materiał partnerski

HO::LO_Pracownia Twórczego Recyklingu. Torby i plecaki z odzyskanych banerów reklamowych | REDAKCJA |

#materiałpartnerski

Ich produkty powstają z materiałów z odzysku, z odpadów czy - mówiąc wprost - ze śmieci. Mając właśnie taki materiał jako bazę do produkcji, są w stanie tworzyć pojedyncze, unikatowe egzemplarze toreb, plecaków itp. wyrobów. W ten sposób przenoszą świat reklam do świata toreb. - 18 lat temu, kiedy zaczynaliśmy z naszym pomysłem w Koszalinie, wielokrotnie słyszeliśmy, że pomysł jest szalony – opowiada Anna Kamińska-Kopyłowska. - Dla nas szalony, wcale 116 nie oznaczał - zły. Jako niekwestionowany pionier recyklingu

114

banerów reklamowych na torby i akcesoria w Polsce, stanowimy przykład dla innych, którzy szukają w swoich działaniach rozwiązań niekonwencjonalnych. Stworzyliśmy środowisko osób, które tak jak my wierzą, że każde działanie dla dobra środowiska jest ważne i nie pozostaje obojętne dla nas i naszych dzieci. Działamy lokalnie, ale myślimy globalnie. Przerabiamy reklamy w Szczecinie, ale gotowe torby rozsyłamy do klientów na całym świecie.​ Firma opracowała cykle przetwarzania banerów reklamowych, flag, roll up-ów, siatki mesh, węży strażackich i innych do tworzenia zupełnie nowych rzeczy. Jak podkreślają założyciele, cały czas starają się popularyzować wśród firm i instytucji idee przetwarzania własnych reklam na firmowe gadżety. HO::LO studio, Tkacka 19-22, Szczecin, www.ho-lo.pl


#reklama


| MODA |

Renata Ramola - cała jestem z second handu Zawsze chciała być projektantką mody. Została nią późno, ale za to z sukcesami. Jej projekty zdobywają nagrody na konkursach. Są oryginalne, a do tego ekologiczne. Bo według Renaty Ramoli moda musi właśnie taka być. ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE RENATY RAMOLI

Pani płaszcz z nasion zdobył dużą popularność. Otrzymała pani też kilka nagród za swoje prace. - Pierwsza nagroda była od Elle Decoration w konkursie „Młodzi na start”, którego tematem był „Design XXI wieku”. W międzyczasie dostałam stypendium i nagrodę od prezydenta Szczecina za tę samą pracę. To był debiut mojej przędzy z nasion. Obiekt/Pałatka pt. „Jutro - tkaniny z użyciem nasion” po raz pierwszy została pokazana publicznie. Potem ta praca była prezentowana w Centrum Designu w Łodzi, jako jedna z najlepszych prac dyplomowych w Polsce, a potem pojechała do Wiednia. Rzeczywiście ten płaszcz/pałatka trochę jeździ po świecie. Aktualnie jest pokazywany w rozbudowanej formie jako namiot na Międzynarodowym Triennale Tkaniny Młodych YTAT w Łodzi, gdzie w kategorii interdyscyplinarnej zdobył główną nagrodę. I można go znaleźć na zdjęciach w Internecie. - Tak, ale moim marzeniem było pojechać na Biennale Tkaniny w Poznaniu. Nie mogłam tego płaszcza pokazać na tym biennale, bo był w tym czasie w Wiedniu, więc utkałam nową pracę, a na tkaninie bawełnianej nadrukowałam metodą sitodruku jej odbicie. To też było duże zaskoczenie, bo na to biennale wpłynęło około 500 prac. Jury wybrało 47 prac, a wśród nich była również moja i to było dla mnie ogromne zaskoczenie. Szczerze mówiąc, na nic nie liczyłam. Już sam udział w konkursie był dla mnie wyróżnieniem. Ale ja mam tak w życiu zawsze. Pierwszy konkurs, w którym brałam udział, to był OFF Fashion w Kielcach. Pokazałam tam tkaninę z sierści psa, zmieniłam zna-

116

czenie szmaty do podłogi i całą kolekcję nazwałam „Stereotypy o kobietach”. Tam zobaczyłam obłęd modowy – 120 projektantów, każdy miał po 4 outfity, 50-60 modelek biegających w bieliźnie i jeden dzień na przejrzenie tego wszystkiego. Pierwszy raz byłam w takim miejscu. Znalazłam się w finale tego konkursu. Myślałam, że to jest moje największe osiągnięcie modowe, a okazało się, że dostałam wyróżnienie. Ja uważam, że w życiu nie można robić niczego na siłę. Jak człowiek jest spokojny i wyluzowany, to wszystko się samo układa. Skończyła pani technikum odzieżowe. Moda fascynowała panią od dziecka czy to był wybór podyktowany czym innym? - To jest ciekawa historia, bo ja często w życiu byłam pod kreską. W tym przypadku nie dostałam się do liceum plastycznego. Zdałam dość dobrze przedmioty plastyczne, ale musiałam też zdawać przedmioty ogólne i one mi nie poszły za dobrze, więc zdałam egzaminy, ale nie dostałam się do szkoły. Zaczęłam szukać szkoły, która by uwolniła moje manualne zdolności. Wtedy w Szczecinie jedyną taką szkołą było technikum odzieżowe. Nigdy nie miałam problemów w tej szkole, nauka szła mi bardzo łatwo. Na obronę pracy dyplomowej w technikum odzieżowym namalowałam obraz, nietypowo. Nabyła pani umiejętności, które się potem przydały w pracy? - Jasne. Po technikum chciałam być projektantką mody i studiować na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Niestety, nie mogłam wyjechać ze Szczecina, więc szukałam studiów artystycznych w Szczecinie. Wtedy jedynym kierunkiem artystycznym wydawała mi

się architektura, więc poszłam na architekturę. Tak szukałam swojej drogi. Jak nie można z jednej strony, to trzeba próbować z drugiej. Z każdego miejsca czerpałam kolejne doświadczenia, które procentowały w dalszym życiu. Kiedy projektowałam wnętrza, wiedza o tkaninach, materiałoznawstwie bardzo mi się przydała. Projektowałam zasłony, obicia, dobierałam tkaniny we wnętrzach. Tkaniny są niesamowite. Miałam klientkę, która przychodziła i dotykała tkanin z moich próbników. Badała je sensorycznie. Sprawdzała, jak dana tkanina zachowuje się w stosunku do jej ciała. Jeśli weźmiemy poduszkę, to jest różnica, czy kładziemy głowę na twardym splocie, czy na welurze lub aksamicie. Zwraca pani uwagę, kiedy chodzi pani po sklepach? - Ja w ogóle nie chodzę po sklepach. Ja jestem ubrana cała z second handu. I uwielbiam kolor. Zauważyłam, że przy jednolitym kolorystycznie stroju jeden akcent w mocnym kolorze robi całą stylizację. Na przykład czarne ubranie i żółte buty – petarda. Ale ludzie się boją kolorów. - Może starsze pokolenie. Kiedy byłam młodą dziewczyną, nie miałam ubrań ze sklepu. Nosiłam ubrania po moim kuzynie. Takie były czasy. Później sytuacja zaczęła się zmieniać i młodzież też zaczęła się inaczej ubierać. Teraz młodzież super się ubiera, ale też rośnie ich świadomość. Jest grupa osób, które kupują w sieciówkach i bieganie po sklepach jest dla nich sposobem spędzania wolnego czasu. Ale jest też grupa młodzieży, która kupuje ubrania na platformach secondhandowych albo w sklepach vintage. A jeśli chodzi o kolor, to chyba każdy powinien mieć w sobie odwagę i potrzebę


| MODA |

Renata Ramola - mieszka i pracuje w Szczecinie, choć dzieciństwo spędzała na podlubelskiej wsi. Jest absolwentką Wydziału Architektury i Urbanistyki Politechniki Szczecińskiej oraz Akademii Sztuki na kierunku Projektowanie Ubioru na Wydziale Wzornictwa. Artystka jest zwolennikiem „designu społecznego” – tworzenia w kooperacji z ludźmi niezwiązanymi bezpośrednio ze sztuką. Zaowocowało to pokazem Eko-Mody w Golczewie – kolekcji ubrań powstałych we współpracy z mieszkankami miasteczka. Renata Ramola uważa, że należy wrócić do naturalnych tkanin, kaszmiru, wełny czy jedwabiu. To droższe materiały, ale takie ubrania będą przechodziły z pokolenia na pokolenie.

noszenia koloru. Niestety, funkcjonują też pewne stereotypy. Jak widzimy kolorowo/ neonowo ubraną starszą panią, to zaraz sobie myślimy, że się niestosownie ubrała, że nie wypada. To ludzi hamuje. Królowa Elżbieta II ubierała się kolorowo i wyglądała dobrze. - To jest cudowny przykład, że można. Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego niektórzy ludzie mają odwagę wyrażania siebie poprzez ubiór, a niektórzy są zachowawczy. To jest kwestia indywidualna. Ja miałam w życiu różne fazy kolorów. Miałam taki moment, w którym chodziłam w samych turkusach. Kolor bardzo działa na człowieka, więc to chyba zależy od naszego samopoczucia. Niewiele osób wie, że kolory dają nam energię. Mówiła pani o tym, że Polacy ubierają się mało kolorowo. Miałam okazję być w Brazylii i tam nie ma czegoś takiego jak chodzenie na szaro. Słońce, które tam jest cały czas, daje poczucie radości i dlatego wszystko tam jest kolorowe, w kwiaty, w kropki. Oni się tym bawią, oni się tym cieszą. Widać radość, słońce w tkaninach. Wszyscy pomykają w klapkach, nie ma stresu. Myślę, że na szczecinian duży wpływ ma pogoda.

Skandynawowie mają gorszy klimat niż my, a jak oglądam zdjęcia street fashion, to oni są bardzo kolorowo ubrani. - Kolory są terapią. Czasami jak człowiek się otuli słonecznym kocem w żywym kolorze, to jest mu cieplej. Struktura tkaniny również na nas działa. - Oczywiście. Lepiej się otulić czymś miękkim, puszystym, o ciepłym kolorze niż jakąś sztywną tkaniną. Ja lubię naturalne tkaniny – lniane surówki – ale one są jednak za sztywne do noszenia. Moda to bardziej sztuka abstrakcyjna czy sztuka użytkowa? Gdzie pani siebie widzi w świecie mody? - To jest dobre pytanie. O tym, że na akademii sztuki jest kierunek projektowanie mody, dowiedziałam się, robiąc warsztaty z odnowy mebla. Pomyślałam sobie wtedy, że już bliżej nie mogę mieć. Te studia dały mi to, że weszłam bardzo mocno w modę. Poznawałam światowej sławy projektantów, analizując ich twórczość. Uświadomiłam sobie, że to jest tak potężna branża, która się tak niesamowicie rozwija, że mnie to przeraziło. Najpierw zaczęłam poznawać modę, potem kulisy jej powstawania, potem za-

częłam się zastanawiać, co się stanie, jak to wszystko nie zostanie sprzedane, i zaczęłam dostrzegać nadprodukcję rzeczy. Na początku mnie to zachwyciło, ale potem miałam coraz więcej wątpliwości. Zaczęłam myśleć, co mogę zrobić jako projektant, żeby trochę zaburzyć tę komercję. Jak wykorzystać możliwości recyclingu. Jak inaczej podejść do mody. Zaczęłam balansować między modą a sztuką. Czyli jest pani w światowych trendach, bo ta branża coraz bardziej się skłania ku ekologii. - Bo nie ma wyjścia. Musi działać tak, żeby produkty były biodegradowalne, ekologiczne. Zacznijmy modę postrzegać inaczej. Miałam nadzieję, że w pandemii ludzie przestaną masowo kupować, a moja koleżanka stylistka mnie uświadomiła, że kupują jeszcze więcej, tylko online. Pytanie tylko po co? Ja jestem zwolenniczką targów, w których ludzie sprzedają swoje rzeczy i ciuch jest w obiegu. Każdy się trochę nim nacieszy i przekaże dalej. Kupowanie po to, żeby napychać szafę nie jest dobre. Myślę jednak, że świadomość ludzi jest coraz większa i trendy też będą się zmieniać.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

117


świeże - smaczne - zdrowe

Zamów SUPERFOOD do domu lub biura jako zdrową przekąskę. Znajdziesz nas w lokalnych sklepach ze zdrową żywnością i warzywniakach. /mikroliście

/mikroliscie_szczecin tel. 666 467 311

#reklama

„Te małe, soczystozielone listki są po prostu obłędne!”


#reklama

Gabinety Stomatologiczne Anna Łokaj

JESTEŚMY DUMNI Z TWOJEGO UŚMIECHU!

91 829 72 72

ul. 5 Lipca 43/2, Szczecin /dentystaszczecin.eu/ /dentystaszczecin.eu/


| ZWIERZAKI |

Fizjoterapia nie tylko dla ludzi. Czyli jak możemy pomóc naszym czworonożnym przyjaciołom Bieżnia wodna, masaże, naświetlania, lasery – to wszystko można dzisiaj zapewnić naszym pupilom, kiedy zaczynają chorować. Zwierzęta potrzebują rehabilitacji po chorobie, podobnie jak ludzie. A ludzie mają tego coraz większą świadomość. TEKST MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO ARCHIWUM

Fizjoterapia wkroczyła szturmem w świat weterynaryjny, przekonując do siebie coraz więcej lekarzy i opiekunów. Zwierzęta towarzyszące żyją coraz dłużej, a dla opiekunów coraz ważniejsza jest jakość ich życia, a więc także fizyczna sprawność i wolność od bólu. - Właściciele zwierząt patrzą na to, jak sami żyją, i przekładają

120

to na życie swoich zwierząt, czyli jeżeli sami korzystają z usług fizjoterapeuty, to szukają rehabilitantów także dla swoich zwierząt – mówi dr Katarzyna Pęzińska-Kijak z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego. - Czasami decydują się najpierw rehabilitować zwierzę, a dopiero potem zajmują się sobą. Zmienia się świadomość ludzi oraz ich stosunek do zwierząt. Dzisiaj zwierzę nie jest już narzędziem do pracy, ale jest zwierzęciem towarzyszącym. To nasi przyjaciele, nasza rodzina i chcemy im pomagać. Rehabilitacja zwierząt (zoofizjoterapia) jest jedną z dziedzin weterynarii. Obejmuje szereg zabiegów mających na celu przywracanie sprawności układu ruchu i poprawę komfortu pacjenta. Zależnie od wykorzystywanych środków i technik w rehabilitacji zwierząt wyróżnia się fizykoterapię, masaże oraz kinezyterapię. Pierwsza jest metodą instrumentalną, podczas której terapeuta wykorzystuje czynniki takie jak ultradźwięki, laser, światło, prąd elektryczny, pole elektromagnetyczne i magnetyczne, temperatura czy fala uderzeniowa. Natomiast podstawę kinezyterapii stanowi rehabilitacja za pomocą ruchu. Obejmuje ona zarówno ćwiczenia bierne, jak i fizyczną aktywność pacjenta. - Myślę, że zooterapia jest innowacyjna, chociaż od kilku lat już funkcjonuje, ale cały czas się rozwija. Cieszy się coraz większą popularnością, zarówno wśród studentów, jak i właścicieli


| ZWIERZAKI |

Pietruszka, dziekan Wydziału Biotechnologii i Hodowli Zwierząt ZUT. - Ponadto mamy studia podyplomowe rehabilitacja zwierząt. To jest bardzo dynamicznie rozwijający się rynek i dlatego zdecydowaliśmy się rozpocząć cykl ogólnopolskich konferencji na ten temat. Chcemy się rozwijać w tym kierunku.

Metody rehabilitacji weterynaryjnej mają na celu pomóc szybciej przywrócić sprawność zwierzęcia oraz poprawić komfort życia. Ruch jest podstawą do zachowania dobrej kondycji aparatu ruchu. Zoofizjoterapia korzystnie wpływa na cały narząd ruchu – na morfologię, fizjologię, metabolizm tkanek zaangażowanych w ruch. Fizjoterapię często stosuje się zarówno przed, jak i po zabiegu chirurgicznym. Bywa, że weterynarz zaleca fizjoterapię zwierzętom, które nie wymagają interwencji chirurgicznej, ale cierpią na zapalenia stawów lub ścięgien, zwichnięcia, bolesność mięśni. Rehabilitacja zwierząt zalecana jest również zwierzętom w starszym wieku lub otyłym. - Nasze urządzenia poprawiają ruchomość, zmniejszają obrzęki, poprawiają krążenie krwi – mówi Grzegorz Bednarski z firmy BTL Polska. - Urządzenia te mają powodować, że zwierzak w życiu codziennym lepiej funkcjonuje. Mogą być wykorzystywane w fizjoterapii zarówno małych, jak i dużych zwierząt.

zwierząt – mówi dr Katarzyna Pęzińska-Kijak. - Jeszcze parę lat temu ludzie nie mieli świadomości, że można rehabilitować zwierzęta - świnki morskie, psy, koty, konie. My chcieliśmy skupić się na innowacjach w zooterapii i dlatego zaprosiliśmy do współpracy osoby, które się tą dziedziną zajmują w praktyce. Jest wielu studentów, którzy widzą się w przyszłości w zawodzie rehabilitanta zwierząt. Dla nas istotnie jest to, że dziś stosuje się już sprzęty do rehabilitacji, które są typowo prozwierzęce. Odczuwanie terapii przez zwierzęta bardzo się różni od odczuwania przez ludzi, więc producenci prześcigają się ze sobą, żeby robić urządzenia tylko dla zwierząt. W przypadku zooterapii ważne są także techniki manualne, czyli praca rąk. Stosuje się też techniki niekonwencjonalne jak na przykład akupunktura. Urazy ortopedyczne czy poważne zabiegi operacyjne u zwierząt wiążą się z długim i często bolesnym procesem leczenia. Przywracanie sprawności jest jednym z jego elementów, szczególnie ważnym w przypadku pupili, dla których ruch jest niezbędny dla zdrowia fizycznego i psychicznego. W celu skrócenia okresu zdrowienia oraz ograniczenia związanych z nim dolegliwości wykorzystuje się możliwości zoofizjoterapii. - Nasz wydział od lat zajmuje się zwierzętami. W ostatnich latach powstała u nas kynologia i jest to jedyny taki kierunek w Polsce - kierunek praktyczny – mówi dr hab. inż. Arkadiusz

Coraz popularniejsze, podobnie jak w przypadku ludzie, stają się metody niekonwencjonalne. - W swojej pracy stosuję akupunkturę w różnych wydaniach - digiakupunkturę, elektroakupunkturę, akupunkturę przy pomocy igieł, przy pomocy laseru, jak również łączenie stymulacji punktów akupunkturowych poprzez stymulacje plastrami lifewave – mówi lekarz weterynarii Mirosław Tarka, Holistyczne Centrum Leczenia Zwierząt w Opolu. - Poza tym stosuję biorezonans. Jest to fantastyczne narzędzie do tego, aby znaleźć przyczynę chorób u zwierząt. Biorezonans pozwala nam wejść głębiej w sedno problemu, bo dzięki niemu zyskujemy informacje, jakie są niedobory mineralne, witaminowe, aminokwasowe czy koenzymów, jakie są obciążenia pasożytów, wirusów, grzybów. Jakie są zmiany fizjologii narządów, jakie są zmiany ph w środowisku, w którym to ph powinno być odpowiednie, na przykład w żołądku. Jeżeli znajdziemy przyczynę zaburzeń, łatwiej nam będzie znaleźć formę terapii. Ja stosuję esencję Bacha (przetworzone ekstrakty z 38 drzew i kwiatów wpływających na różne obszary zdrowia emocjonalnego), homeoterapię, nie tylko klasyczną. Z roku na rok zainteresowanie właścicieli zwierząt takimi formami rehabilitacji bardzo wzrasta. Rehabilitacja zwierząt jest trudna, ponieważ zwierzę nie ma świadomości, że człowiek chce mu pomóc. Czuje się zagrożone, a przez to może być niespokojne, a nawet agresywne. Dlatego tak ważne jest, by rehabilitacja była wykonywana przez doświadczonego zoofizjoterapeutę, który zna psychikę zwierząt i wie, jak zachować się w różnych nieprzewidzianych sytuacjach.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

121


#reklama

Gabinet Medycyny Estetycznej Beata Pawelec to miejsce, w którym działamy w nurcie tzw. „slow-medicine”, a więc długotrwałej pracy z pacjentem, dążąc do spowolnienia procesu starzenia, a jednocześnie zachowania naturalnego wyglądu. Nasze terapie opierają się na pracy lekarza i kosmetologów. Z powodzeniem, realizujemy plany zabiegowe dedykowane zarówno Paniom, jak i Panom.

Oferta dla Pań:

Oferta dla Panów:

miomodulacja

miomodulacja leczenie chrapania terapie p/starzeniowe zabiegi poprawiające jakość skóry terapie stymulujące wzrost włosów modelowanie żuchwy, brody redukcja rumienia laseroterapia

stymulatory tkankowe zabiegi odbudowujące objętość tkanek zabiegi redukujące cellulit i wyszczuplające redukcja przebarwień leczenie rumienia laseroterapia

Zapraszam - Beata Pawelec dr_pawelec | +48 883 119 666 | kontakt@beata-pawelec.pl | Os. Centrum, 11 Listopada 38/U5, Stargard


#reklama


| ZDROWIE I URODA |

#materiał partnerski

Trychologia. Pytania i odpowiedzi Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest trychologia. Otóż jest to dziedzina nauki obejmująca skórę głowy i jej przydatki. Obejmuje wiedzę z zakresu medycyny, biotechnologii, farmakologii, kosmetologii, dietetyki i fryzjerstwa. Dobry trycholog będzie nieustannie pogłębiał wiedzę z tych dziedzin, ponieważ jest to dynamiczna dziedzina i stan faktyczny zmienia się z każdym rokiem - Trycho&Care, Natalia Lenarczyk.

Kim jest trycholog? - Jest to specjalista od skóry głowy i włosów zajmujący się takimi zagadnieniami jak: łojotok, łupież, łuszczyca, ŁZS, łysienie. Jeżeli występuje u ciebie którykolwiek z tych problemów, potrzebna będzie konsultacja trychologiczna. Jak rozpoznać dobrego trychologa? - Jeżeli twój trycholog nie jest zainteresowany twoimi wynikami badań, a zamiast tego proponuje jedynie kosmetyki, to pierwszy sygnał, że trafiłaś na osobę po kursie produktowym. Nie bój się zapytać, jakie studia i gdzie ukończyła dana osoba. Pamiętaj, że powierzasz jej swoje zdrowie. Ja, żeby móc rozpocząć swoją działalność, studiowałam łącznie 12 lat - z wykształcenia jestem biotechnologiem, genetykiem i trychololgiem. Mój gabinet jest zrzeszony z Polskim Stowarzyszenie Trychologicznym oraz zweryfikowany przez Centralny Rejestr Gabinetów Trychologicznych. Czym jest konsultacja trychologiczna, jak ona się odbywa? Konsultacja jest pierwszym spotkaniem trychologa z podopiecznym. Podczas konsultacji przeprowadzam wnikliwy wywiad poruszający kwestie: zdrowotne, dietetyczne, pielęgnacyjne, zawodowe oraz ogólnego stylu życia. Każdy z tych aspektów może mieć wpływ na temat genezy problemu. Moim zadaniem jest zdefiniowanie danego problemu oraz jego przyczyny, co często bywa niełatwym zadaniem. Czasami czuję się jak prawdziwy detektyw. Po wnikliwym wywiadzie przechodzimy do badania

124

trichoskopem. Trichoskop to mikrokamera, która pokazuje nam obraz w dużym przybliżeniu. Jesteśmy w stanie zobaczyć nawet naczynia krwionośne oraz ich pracę. Po badaniu i wywiadzie przechodzimy do omówienia tego, co widzimy, a w następnej kolejności dajemy zalecenia. Układam zawsze plan pielęgnacyjny i ewentualnie zabiegowy w zależności od potrzeb. Czy do takiej konsultacji należy się przygotować? - Tak, jak najbardziej, sugeruję zawsze takie najbardziej podstawowe badania, jeżeli w nich mnie coś niepokoi, to wtedy rozszerzam panele. Przed pierwszą wizytą warto wykonać: morfologię, żelazo ferrytynę, transferrynę, TSH, FT3, FT4, witaminę B12, witaminę D. Można ten panel poszerzyć o lipidogram, panel cukrzycowy oraz ALT, AST, antyTPO, antyTG. Jednak rozszerzam wtedy, kiedy widzę potrzebę, zdaję sobie sprawę, że większość badań podopieczny musi wykonać prywatnie. Oprócz badań robimy zdjęcia obecnej pielęgnacji (70 proc. problemów wynika z niewłaściwej pielęgnacji). Co ważne, przychodzimy na wizytę w „1-2 dniowych włosach” to znaczy, że nie myjemy skóry głowy w dniu konsultacji. Jak powinien wyglądać plan zabiegowy, pielęgnacyjny? - W zależności od problemu układam całą terapię i działam po kolei. Najpierw kuracja oczyszczająca, w końcu nikt nie lubi malować na brudnym płótnie. Po takiej kuracji (50 proc. problemów znika). Dbam o odpowiednią suplementację zgodnie z wynikami badań. Kiedy mamy oczyszczoną skórę głowy, włączam produkty dedykowane na wypadanie/łojotok/łupież w zależności od problemu. Gdy opanujemy np. wypadanie, wyniki się poprawiły, wtedy dopiero myślimy o zabiegach iniekcyjnych, które zawsze dobieram indywidualnie. Pamiętajmy, jeżeli zaczniemy np. od mezoterapii, to problem rozwiążemy na chwilę i po jakimś czasie wróci. Nie wykonujmy nigdy zabiegów iniekcyjnych bez trichoskopii. W swojej karierze spotkałam już kilka przypadków, w których takie terapie wytworzyły problem i włosy, niestety, wypadły bezpowrotnie. Tak jest w przypadku łysienia bliznowaciejącego, które rozpozna tylko bardzo dobry specjalista. Należy pamiętać, że problemy trychologiczne są często dwojakie. Po pierwsze, włosy nie wypadają bez powodu, one są świetnym markerem, nasz organizm sygnalizuje w ten sposób pewien problem wewnętrzny (m.in. tarczyca, cukrzyca, anemia, niedobory). Po drugie, większość dermatoz ma charakter przewlekły i nawrotowy, indukowany najczęściej niewłaściwą dietą, stylem życia, środowiskiem i stresem. Moją rolą jest pomóc pacjentowi radzić sobie z problemem. Pamiętajmy, że na to nie działają magiczne szampony, tylko cały szereg niezbędnych procedur, zaczynając od pielęgnacji, kończąc na odpowiednim nawodnieniu i diecie. Zapraszam na Trycho&Care Lenarczyk w celu zapoznania się z ofertą, mamy również zabiegi pielęgnacyjne włosów.

Trycho&Care Lenarczyk, Małkowskiego 29/4 Szczecin tel: 502024762 | FB @Trycho&Care Lenarczyk IG @trycho_care_lenarczyk


#reklama

WSZYSTKIM ŻYCZYMY SPOKOJNYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT ORAZ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

… a j s a p a z s a P iekno to n WY JESTEŚCIE NASZĄ PASJĄ

mankamentów urody za pomocą dostępnych w medycynie estetycznej środków to klucz do sukcesu. Nie dajcie się PRZERABIAĆ dajcie się UPIĘKSZAĆ. Tego właśnie dla Was chcemy.

Od zawsze czułyśmy w sobie ten estetyczny zmysł oraz chęć wydobywania z kobiet tego co w nich najpiękniejsze. Tak wiele z nas boryka się z kompleksami oraz brakiem pewności siebie. W tych czasach wprost na każdym kroku czyhają na nas pułapki idealnego wyglądu. Niestety dzisiejszy czas social media wywiera na kobietach presję bycia perfekcyjną.

ZAPRASZAMY I OFERUJEMY ZABIEGI:

PAMIĘTAJCIE bycie perfekcyjną nie istnieje, medycyna estetyczna czy filtr na Instagramie poprawi Wasze samopoczucie, ale tylko na chwilę. Nie mówimy, że to jest złe, ale pamiętajcie, że piękno zaczyna się w środku! „Poukładana” głowa, poczucie własnej wartości + podkreślenie swoich walorów i delikatne skorygowanie

tel. 607 919 095 | missestetiq@vp.pl |

modelowanie ust / wypełnianie zmarszczek / nici PDO wolumetria twarzy / biostymulatory tkankowe / mezoterapia igłowa / lipoliza iniekcyjna / szkolenia z mezoterapii igłowej i lipolizy iniekcyjnej oraz z biostymulatorow tkankowych oraz opalanie natryskowe i szkolenia z marki Fake Bake kosmetologia pielęgnacyjna / terapia blizn i rozstępów laminacja brwi i rzęs / personalizowane beauty plany

@missestetiq |

missestetiqszczecin

Paulina Warzocha +48 607 919 095 | Julia Drożdż +48 792 565 91


| ZDROWIE I URODA |

#materiał partnerski

Profesjonalne gabinety medyczne Fizjoterapia, ortopedia, badania USG?

126

Fizjo Dąb - Szczecin-Pogodno, nowoczesne gabinety medyczne przy ulicy Adama Mickiewicza 142 to zespół fizjoterapeutów z zakresu fizjoterapii ogólnej, traumatologicznej dla dorosłych, stomatologicznej, jak i dla kobiet w ciąży i po porodzie. W ofercie również porady lekarzy specjalistów z zakresu ortopedii i traumatologii ruchu, chirurgii, badań USG, wsparcia psychologicznego oraz dietetyki klinicznej! Fizjodab - Gabinety Medyczne Adama Mickiewicza 142, Szczecin Mail: biuro@fizjodab.pl | mobil: +48 502 878 020 | www.fizjodab.pl


#reklama


| ZDROWIE I URODA |

#materiał partnerski

Ferie w Indiach. Przeżyj metamorfozę organizmu, wchodząc do świata ajurwedy Zapierające dech w piersiach Wybrzeże Malabarskie w południowej Kerali w Indiach, to właśnie tam można spędzić dwutygodniowe ferie od 6 do 19 lutego 2023 r. i przeżyć całkowitą odnowę ciała i ducha. Wyjazd organizuje polskie Centrum Ayurvedy. Zapisy ruszyły! Na chętnych czeka autentyczny świat ajurwedy. O wysoką jakość pobytu zadbają specjaliści z najlepszego ośrodka ayurwedy w Indiach. Każdy może wybrać pakiet zabiegów dopasowany do potrzeb i oczekiwań. Odpowiednio skomponowane serie pozwalają m.in. na: oczyszczenie ciała i umysłu, odmłodzenie tkanek, utratę zbędnych kilogramów czy zarządzanie stresem. Lekarze medycyny naturalnej działający na miejscu pomagają dobrać konkretne działania, by osiągnąć wybrany cel pakietu z zachowaniem zdrowia i równowagi. Organizatorzy gwarantują magiczny czas w niebanalnym miejscu w pięknych okolicz-

128

nościach natury. Cena wyjazdu zawiera: zakwaterowanie w pokoju dwuosobowym typu standard z widokiem na ogród, codzienne ajurwedyjskie zabiegi na ciało trwające do dwóch godzin w zależności od pakietu, indywidualnie dopasowaną dietę ajurwedyjską z pełnym wyżywieniem w wersji wegetariańskiej, codzienną konsultację lekarską i medykamenty ziołowe w czasie pobytu, codzienne sesje jogi i medytacji, a także transport z lotniska Thiruvananthapuram oraz trwającą pół dnia wycieczkę po Backwaters lub zwiedzanie miasta. Uczestnicy będą mogli również korzystać z basenów i tłumacza języka polskiego. - Jeśli podróż do Indii jest czyimś marzeniem, ale mity, filmy i różne opowieści sprawiały, że podróż była odkładana na później, to właśnie jest moment, by to zmienić – mówi Monika Karolczuk, założycielka Centrum Ayurvedy w Polsce. – Zapraszam do miejsca, gdzie goście czują się jak w domu. Wspólnie będziemy patrzyli na palmy i niebiesko-zielone morze. Poczujemy ciepły piasek pod stopami i będziemy głęboko oddychali, delektując się wodą i plażą wszystkimi zmysłami. A przede wszystkim będziemy pod opieką najlepszych lekarzy i terapeutów ajurwedy, którzy od ponad 30 lat, rokrocznie otrzymują nagrody i certyfikaty potwierdzające wysoką jakość ich działań oraz wiarygodność. Liczba miejsc ograniczona. Więcej informacji można uzyskać pod nr tel.: 510 220 805 oraz mailem: centrumajurwedyszczecin@gmail.com, a także bezpośrednio w Centrum Ayurvedy przy ul. Jagiellońskiej 85/3 w Szczecinie. Zapraszamy również do skorzystania z voucherów świątecznych.


#reklama


| ZDROWIE I URODA |

#materiał partnerski

Centrum Rehabilitacji Radosław Rutka. Zapewniają pacjentom stałą opiekę z zakresu rehabilitacji i fizjoterapii Zapewniają pacjentom stałą opiekę z zakresu rehabilitacji i fizjoterapii, a do tego stale dbają o swój rozwój i nieustanne poszerzanie usług. Co dokładnie oferują pacjentom? Na to pytanie odpowiedział Radosław Rutka, właściciel Centrum Rehabilitacji Duet. Co zapoczątkowało państwa działalność? - Centrum Rehabilitacji Duet funkcjonuje od września 2017 r. Od początku chcieliśmy stworzyć miejsce, w którym będziemy mogli zapewnić pacjentom kompleksową opiekę w zakresie fizjoterapii i rehabilitacji, a także miejsce, w którym pracownicy mogliby rozwijać swoje umiejętności i pasje zawodowe. W takim razie przedstawmy ofertę. Co w niej znajdziemy? - Nasza oferta to bogaty pakiet zabiegów i terapii, które dobieramy indywidualnie dla każdego pacjenta. Jednak wśród wielu możliwych masaży i terapii manualnych, które cieszą się największym zainteresowaniem, to właśnie bezpośrednia relacja pacjenta z terapeutą pozwala na rozpoznanie i skuteczne leczenie wszelkich dolegliwości narządu ruchu. Istotną częścią naszej oferty są też zabiegi z zakresu fizykoterapii m.in. prądy TENS, jonoforeza, laseroterapia, ultradźwięki czy krioterapia działające głównie przeciwzapalnie i przeciwbólowo. Czy na pomoc mogą liczyć również pacjenci wymagający bardziej specjalistycznych terapii? - Oczywiście. Zacznę od podkreślenia również roli kinezyterapii, czyli ćwiczeń wykonywanych zawsze pod bacznym okiem fizjoterapeuty, które prowadzą do zwiększenia wydolności i mobilności mięśni, a co za tym idzie powrotu do zdrowia pacjenta. Dla pacjentów wymagających bardziej specjalistycznej terapii w naszej ofercie czekają terapie narzędziowe, takie jak pinoterapia, suche igłowanie, terapia narzędziowa IASTM oraz wyciągi trakcyjne kręgosłupa czy popularny wśród sportowców kinesiotaping. Szczególną pozycją w naszej ofercie stanowią wizyty domowe, które umożliwiają rehabilitację pacjentów po-

130

zbawionych możliwości odbycia wizyty w naszej placówce. Państwa pacjentami są osoby indywidualne? Czy mówimy raczej o zorganizowanych grupach czy działalnościach? - Do grona naszych pacjentów należą przede wszystkim osoby indywidualne, jednakże współpraca, którą nawiązaliśmy z wieloma towarzystwami ubezpieczeniowymi oraz innymi placówkami medycznymi, umożliwia dostęp do rehabilitacji na najwyższym poziomie również w niższych cenach lub w ramach posiadanych pakietów medycznych. Szczegóły dotyczące naszych partnerów można znaleźć na naszej stronie internetowej: www.duet.szczecin.pl. Czy planują Państwo poszerzyć swoją działalność w przyszłości? - Tak! Od początku naszej działalności terapeuci stale podnoszą swoje kwalifikacje, regularnie uczestnicząc w kursach i szkoleniach, które umożliwiają wdrożenie nowoczesnych i wysoce skutecznych terapii w codziennej praktyce. Tylko w tym roku do naszej oferty dołączyły takie zabiegi jak: terapia stawu skroniowo-żuchwowego, pinoterapia, terapia narzędziowa IASTM. Bardzo dobrze układa nam się współpraca z przychodnią POZ z Kalisza Pomorskiego, na terenie którejw 2021 roku otworzyliśmy naszą filię. W najbliższych latach planujemy także otwarcie kolejnych filii na terenie miasta Szczecin. Dane kontaktowe: tel. 91 407 58 37 Adres: al. Wojska Polskiego 70, Szczecin Strona www.duet.szczecin.pl


foto: Marcin Szwarc „Szwarcfotografia”

foto: Marcin Szwarc „Szwarcfotografia”

foto: Beata Sarna Photography

#reklama

MAKIJAŻE I FRYZURY NA KAŻDĄ OKAZJĘ Szkolenia z makijażu | Szkolenia z fryzur Lifting rzęs | Henna pudrowa brwi Zabiegi pielęgnacyjne twarzy Mieszka I 80, Szczecin, Biurowiec WUTEH, I piętro, pokój 106, tel: 506 121 447 Wizaż, makijaże i stylizacja fryzur Anna Siwicka-Krześlak FB @wizaz.fryzury.AnnaSiwicka | IG: anna.s_krzeslak.makeupartist


| ZDROWIE I URODA |

#materiał partnerski

Dr Piotr Kuligowski: priorytetem jest zdrowie, komfort i samopoczucie pacjenta Wykwalifikowana i doświadczona kadra, wysokiej jakości sprzęt i komponenty oraz nastawienie na ciągły rozwój i stosowanie nowoczesnych metod leczenia – to wszystko sprawia, że przychodnia Dental Service jest od lat jedną z najpopularniejszych wśród pacjentów placówek w Szczecinie. Tu lęk przed wizytą u stomatologa znika już przy pierwszej wizycie. – Pacjent, jego zdrowie, komfort i dobre samopoczucie są dla nas najważniejsze – zapewnia dr n. med. Piotr Kuligowski, specjalista w dziedzinie chirurgii stomatologicznej pracujący w Dental Service. Dental Service – kompleksowe, nowoczesne i bezbolesne leczenie stomatologiczne w sercu Szczecina Dental Service to przychodnia znajdująca się przy ul. Niedziałkowskiego w Szczecinie. Funkcjonują tu gabinety kardiologiczne, ginekologiczne i najstarsza w naszym mieście niepubliczna szkoła medyczna, ale miejsce to słynie przede wszystkim z działalności dentystycznej i protetycznej. Wyróżnia się wyjątkowym podejściem do pacjenta, stawianiem na najskuteczniejsze metody leczenia i współpracą z najlepszymi, doświadczonymi specjalistami. - Pacjenci najczęściej zgłaszają się do mnie w sprawie chirurgicznego usunięcia zębów zatrzymanych – zwykle ekstrakcji wymagają ósemki, choć niedawno wykonywałem zabieg u pacjenta, który miał dziewiątki i dziesiątki – mówi dr n.med. Piotr Kuligowski, stomatolog, specjalista w dziedzinie chirurgii stomatologicznej z przychodni Dental Service. - Musieliśmy się

132

ich pozbyć, żeby nie doszło do żadnych stanów zapalnych i aby pozostałe zęby miały wystarczająco miejsca w łuku zębowym. Oczywiście cały zabieg przebiegł szybko, sprawnie, bezboleśnie i bez żadnych komplikacji. - Bardzo wielu pacjentów wciąż boi się stomatologa, leczenia i usuwania zębów – przyznaje dr Kuligowski. - Zazwyczaj jednak już po pierwszym zabiegu w naszej przychodni ich strach mija. Wielu przy opuszczaniu mojego gabinetu jest zdziwionych, że nie czuli żadnego bólu, a zabieg trwał tak krótko. Ekstrakcja zęba zajmuje zwykle kilkanaście minut, maksymalnie do godziny w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z bardzo skomplikowanym przypadkiem. Czym jest preparat PRF i dlaczego dzięki niemu możemy dobrze się czuć już na drugi dzień po wyrwaniu ósmeki? Specjaliści Dental Service cały czas stawiają na rozwój. Wkrótce w przychodni pojawi się wyjątkowa nowość – podczas wykonywania zabiegów wykorzystywane będzie osocze, które znacząco zmniejsza dolegliwości bólowe i przyspiesza regenerację kości. - Istnieje wiele nowoczesnych metod odbudowy, które sprawiają, że rana po ekstrakcji szybciej się goi i nie dochodzi do żadnych stanów zapalnych. – zapewnia dr Kuligowski. - Jedną z nich, stosowaną przeze mnie, jest wykorzystanie materiałów pochodnych z krwi PRF albo PRP. W praktyce polega to na tym, że w gabinecie stomatologicznym od pacjenta pobierana jest krew, która trafia do specjalnej wirówki, gdzie część czerwonokrwinkowa oddzielana jest od części osoczowej, składającej się w większości z czynników wzrostu, leukocytów i płytek krwi. Te komórki przyspieszają regenerację kości, stymulują wzrost naczyń krwionośnych, znacząco polepszają regenerację oraz zapobiegają zakażeniom. Preparat PRF jest aplikowany bezpośrednio do kości w miejsce ubytku poekstrakcyjnego, a dzięki właściwościom przeciwzapalnym zmniejszone są dolegliwości bólowe. Jego wykorzystanie sprawia, że już nawet na drugi dzień po zabiegu pacjent może normalnie funkcjonować. Informacje o oferowanych usługach, zabiegach i metodach leczenia stosowanych w Dental Service znaleźć można na stronie internetowej placówki pod adresem www.dentalstomatolog. pl oraz na profilach przychodni w mediach społecznościowych. Dental Service Sp. z o.o., tel. 91 433 58 24 ul. Niedziałkowskiego 25, Szczecin


#materiał partnerski


| BIZNES |

#materiał partnerski

Krystian Król, marka osobista solidnie zbudowana Krystian Król kilka lat temu postanowił zamknąć agencję marketingowo-eventową i zbudować markę osobistą. Jak mówi – w jego ocenie słowo agencja wywołuje niewłaściwe skojarzenia wśród klientów. Dzięki przemodelowaniu biznesu rozpoczął nowy rozdział w swojej karierze. Nam opowiedział, czy było warto i jak zmieniło się jego życie w ostatnim czasie. FOTO ANDRZEJ DEMBSKI

W tym roku obchodziłeś swoje 30. urodziny. Przy ostatnim spotkaniu żartobliwie mówiłeś, że przechodzisz kryzys wieku średniego. Powiedź więc, jak ci w roli trzydziestolatka? - Tak było, jednak, jak to mówią, strach ma wielkie oczy. Znajomi już straszą mnie 40stką, ale ja staram się żyć tu i teraz, a tu i teraz jest mi bardzo dobrze. Okazało się, że trzydziestka to mój czas. Dzięki temu, jak sobie wszystko w ostatnich latach poukładałem, teraz mogę się rozwijać zarówno zawodowo, jaki prywatnie. Prywatnie zaangażowałem się w Akademię Przyszłości. Akademia pomaga dzieciom z niską samooceną w budowaniu poczucia własnej wartości. Uważam, że mało myślimy o sobie. W szkole nie dowiadujemy się, jak radzić sobie z emocjami, jak konstruktywnie odmawiać, żeby zadbać o siebie, o to, co czujemy. Niestety, potem w życiu pojawia się wiele problemów, z którymi nawet jako dorośli nie potrafimy sobie poradzić i czasami dochodzi do bardzo tragicznych wydarzeń. To, co robi Akademia Przyszłości, w moim odczuciu jest bardzo potrzebne i całym sercem się w to zaangażowałem. Minął ponad rok od naszej ostatniej rozmowy. Opowiedz, co w twoim życiu zawodowym? Jak twoja marka oraz czy był to dobry rok dla ciebie pod względem biznesowym? - Był to dla mnie bardzo dobry rok. Od kilku lat tworzę biznes na kanwie marki osobistej. Przypomnę, że specjalizuję się w budowaniu marek, zarządzaniu nimi

134

i ich rozwijaniu. W pierwszym kontakcie jednak często rozmawiam z klientem o promocji jego firmy. Moimi klientami są głównie małe i średnie firmy. Gdybym zaczął mówić im o budowaniu świadomości marki, to większość z nich pokiwałaby mi głową. Dlatego rozmawiam z nimi o promocji. Pod słowem „promocja” jest tak naprawdę wiele przemyślanych i strategicznych działań, które mają pomóc im w sprzedaży, rozwoju i pozyskiwaniu nowych klientów przez budowanie marki. Moi klienci coraz bardziej to rozumieją, bo widzą efekty. Więc coraz częściej rozmawiam o strategiach, czyli kompleksowych działaniach, a nie tylko pojedynczych narzędziach. Zajmuję się również organizacją i obsługą wydarzeń biznesowych oraz event marketingiem. To w tym roku też fajnie ruszyło, co mnie bardzo cieszy i potwierdza to, o czym mówiłem, że ludzie pragną kontaktu osobistego, więc wydarzenia w formie online nie zastąpią nam kontaktu na żywo. W biznesie więc dużo się dzieje, ale po rozmowach wiem, że to ożywienie bierze się trochę ze strachu. Firmy nie wiedzą, co będzie za rok, więc już teraz, gdy mają jeszcze budżety, chcą jak najlepiej je wykorzystać. Ja staram się nie żyć strachem i ciągle stawiam na rozwój. Na początku roku

po trzech latach zakończyłem współpracę z firmą Drobimex. Chwilę zastanawiałem się, w którym kierunku chcę iść. Zafascynowała mnie firma Cellco Communications z Kobylanki. Już na pierwszych rozmowach mówili moim językiem, jeżeli chodzi o marketing i budowanie marki. Jest to jednen z czołowych dostawców i producentów rozwiązań technologii światłowodowych. Przede mną dużo ciężkiej, ciekawej pracy i mnóstwo nowego doświadczenia. Na koniec jako marketingowiec podzielisz się kilkoma wskazówkami na najbliższy okres? Efektywność. Musimy myśleć o strategii, czyli spójnych działaniach. Nie wyrzucajmy pieniędzy na pojedyncze narzędzia. Tak naprawdę Ci, którzy konsekwetnie budują marki, mają teraz łatwiej. Budowanie maki jest trochę jak pozycjonowanie. W pewnym momencie, gdy uda nam się już ją dobrze wypozycjonować markę, dbamy o nią, rozwijamy ją i w przypadku kryzysu nie musimy walczyć, bo dobrze zbudowana marka kumuluje wkoło siebie lojalnych klientów. Firmy, które tego nie rozumieją, często mają teraz problem, bo muszą walczyć, czyli wydawać dużo pieniędzy. Myślmy więc o spójnych działaniach z dobrze ustalonym celem do konkretnych grup. Myślę, że efektywność będzie bardzo ważna ze względu na niepewną sytuację.


wygodnie, szybko z klasą #reklama

Czy wiesz, że…

do produkcji sufitów napinanych wykorzystuje się folię PCV, która zapewnia idealnie równą powierzchnię, nie wymagającą malowania, natomiast doskonale maskuje wszelkie nierówności, pęknięcia oraz instalacje.

Działamy na terenie Szczecina i okolic. Dojazd do klienta i wycena - gratis! Ceny już od 150 zł/ mkw., w tym usługa i materiał

Z naszych usług skorzystali

Salon Lexus Kozłowski, Salon BMW Bońkowski, Hotel Radisson, Szkoła Muzyczna im. Feliksa Nowowiejskiego, Hotel Bończa, Park Hotel, Technopark Pomerania i wiele innych

tel. 503 389 229 | www.sufidesign.pl Polub nas na /SufiDesignSzczecin


Zainwestuj w długoterminowe oszczędzanie. Dajemy Ci nowe możliwości.

Wychodząc na przeciw tym wyzwaniom nasza szczecińska firma rzemieślniczo- handlowa Eurolux Sp z o.o. proponuje pełen wachlarz rozwiązań od standardowych okien typu PVC i drzwi stalowych, aż po ekskluzywne produkty aluminiowe i drewniane. Oferujemy stolarkę okienną i drzwiową renomowanych firm Eko Okna, Delta, których jesteśmy zaufanym partnerem handlowym.

Szczególną uwagę poświęcamy technikom montażowym. Za prawidłowy montaż uważamy montaż wielowarstwowy, tak zwany ciepły, który oferujemy w standardzie i wykonujemy go na większości naszych zleceń. Tak wykonany montaż okien w mieszkaniu 90 mkw. w jednej z kamienic w Szczecinie pozwolił 4 osobowej rodzinie na ograniczenie kosztów ogrzewania gazem do kwoty 1500 złotych za rok 2021.

Zapraszamy Państwa do zapoznania się z naszą ofertą nieodpłatnie i niezobowiązująco. Eurolux sp z o.o., ul. Ku Słońcu 41u3, Szczecin +48 510 814 992, info@euroluxwindows.com www. euroluxwindows.com Życzymy Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.

#reklama

Najnowsze technologie wykorzystywane przy produkcji okien pozwalają na spełnienie indywidualnych oczekiwań i potrzeb docelowego użytkownika. Uwzględnia to parametry techniczne, jak również estetyczne. Najważniejszym aspektem produkcji stolarki okiennej i drzwiowej stała się energooszczędność. Przez okna może uciekać nawet 30 proc. ciepła, dlatego właściwy dobór okien i drzwi oraz ich prawidłowy montaż, gwarantuje ograniczenie kosztów ogrzewania.


#reklama

60 s swob ekunn s p a do d n e g g anii , 4

000

0!

Wejdź na stronę www.LecimNaSzczecin.pl kup voucher na skok ze spadochronem, wpisz KOD rabatowy Biuro@LecimNaSzczecinm.pl

TRENDY

i odbierz prezent tel. 501 87 87 47


| MIASTO |

Szczecin się zmienia… i to jak!

Kolejny już rok dobiega końca. Przez ostatnie miesiące byliśmy świadkami, jak diametralnie zmieniało się nasze miasto. Nikt chyba nie może teraz narzekać, że niewiele się u nas dzieje. Prawda jest bowiem taka: Szczecin wdziera się na listę najbardziej atrakcyjnych miast w Polsce. OPRACOWAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO MATEUSZ SIELICKI, ODLOTOWY SZCZECIN, FB: @odlotowyszczecin, IG: @odlotowyszczecin

To, jak zmienia się nasze miasto, możemy śledzić już od 8 lat, spoglądając regularnie na facebookowy profil Szczecin się zmienia. Nie ma dnia, by nie pokazywały się tutaj zdjęcia z prowadzonych remontów, przebudów czy ciekawostki z życia Szczecina. Jest to również doskonała zachęta dla tych, którzy nigdy wcześniej nie byli w portowym mieście. Po obejrzeniu zdjęć ze Szczecina z wielką przyjemnością odwiedzają je, z zachwytem spacerują, fotografują zabytki, filharmonię, spędzają czas na bulwarach czy maszerują podziwiać ogrom zieleni, jaki nas otacza. Miłośników tego profilu jest ponad 70 tysięcy, a zasięg postów tutaj publikowanych co miesiąc przekracza milion internautów. Wraz z prowadzącymi ten profil wybraliśmy dla Państwa kilka z dziesiątek inwestycji, jakie w ubiegłym roku zmieniały nasz Szczecin. Stadion Miejski im. Floriana Krygiera

138

Na tę inwestycję mieszkańcy Szczecina czekali przez kilkadziesiąt ostatnich lat. Sugerowano wiele lokalizacji nowego stadionu, ale ostatecznie wybrano przebudowę istniejącego obiektu. W tym roku dobiegła końca przebudowa i trzeba przyznać, że stadion miejski robi niesamowite wrażenie. Śmiało można stwierdzić, że jest najpiękniejszym stadionem piłkarskim w Polsce. W skład nowego kompleksu sportowego wchodzi stadion główny z czterema zadaszonymi trybunami oraz Centrum Szkolenia Dzieci i Młodzieży z pięcioma boiskami treningowymi. W szczytowym momencie prowadzenia inwestycji na budowie pracowało 250 osób. Liczba miejsc siedzących, po oddaniu obiektu, wynosi 21 165 osób. Amfiteatr im. Heleny Majdaniec Z lotu ptaka, według wielu, wygląda jak siodełko rowerowe. Z poziomu ziemi mamy najpiękniejszy amfiteatr w Polsce.

Znajduje się oczywiście w południowo-zachodniej części Parku Kasprowicza. Otoczony jest mnóstwem zieleni, tuż za sceną płynie jezioro Rusałka. Metamorfoza tego miejsca jest ogromna. Rozbudowana została w nim scena od strony widowni. Pojawiło się nowe zadaszenie, nowe miejsca dla widowni – również pod dachem. Na samej górze mamy taras widokowy, z którego możemy podziwiać przepiękny obiekt. Dookoła odremontowane zostały drogi dojazdowe. Przebudowę objęły pomieszczenia pod sceną oraz sanitariaty. Całość dopełnia niesamowita iluminacja. Przy specjalnych okazjach odbywają się jej pokazy. Składa się z 600 opraw oświetleniowych świecących w stronę pokrycia dachu z systemem indywidualnego sterowania. Dodatkowo amfiteatr wyposażony jest w instalację oświetlenia podstawowego składającego się z około 350 opraw świecących na widownię.


| MIASTO |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

139


| MIASTO |

ponatów związanych z morzem i wodą. W ramach koncepcji opracowany został plan układu wystawy stałej i szczegółowe opisy wszystkich eksponatów. W budynku znalazło się również…planetarium. Fabryka Wody Jest to kolejna inwestycja, na którą od lat czekali mieszkańcy Szczecina. Koniec z jeżdżeniem do aquaparku do innych miejsc. Teraz inni będą z pewnością przyjeżdżali do nas, bo powstaje naprawdę obiekt na europejskim poziomie. W trzykondygnacyjnym budynku aquaparku znajdzie się m.in. 17 basenów, 11 zjeżdżalni o łącznej długości pół kilometra, a także jedna z największych w Polsce strefa saun, których w powstającym obiekcie przewidziano aż 16.

Schronisko dla bezdomnych zwierząt Inwestycja ta zmierza ku końcowi. Już na początku roku podopieczni schroniska przeprowadzą się wreszcie w nowe, godne dla nich miejsce przy ulicy Południowej. W nowej siedzibie będzie miejsce dla ponad 100 zwierzaków: psów i kotów. Każdy pies będzie miał zadaszony, ogrodzony wybieg. Zaprojektowano także miejsca na biura oraz pomieszczenia socjalne dla pracowników. Nowa al. Wojska Polskiego Śródmiejski odcinek al. Wojska Polskiego wreszcie nie będzie już „autostradą”. Jeszcze w tym roku mieszkańcy Szczecina będą spacerowali przepięknym, wypełnionym zielenią szlakiem, gdzie ruch samochodów zostanie mocno ograniczony. Już teraz widzimy dziesiątki, ponadsiedmiometrowych platanów. Niebawem przyjadą kolejne, również magnolie. Docelowo ma być także ponad 28 tysięcy krzewów, traw i bylin. Po przebudowie fragment alei stanie się dwujezdniową drogą z uspokojonym ruchem. Tuż obok placu Zgody będzie wiata

140

miejska do organizacji imprez. Wspomniany plac będzie rondem, a do wnętrza placu poprowadzą trzy przejścia dla pieszych. Na środku będzie przestrzeń dla mieszkańców otoczona zielenią. Pojawią się urządzenia rekreacyjne, ale nie tylko z myślą o najmłodszych. Będą to trampoliny, bujane ławki, sztuczne górki i duże siedziska. Zmian będzie naprawdę mnóstwo, ale na własne oczy przekonamy się o tym już za kilka miesięcy. Morskie Centrum Nauki To chyba najbardziej kontrowersyjna inwestycja ostatnich lat w Szczecinie. Jedni są nią zachwyceni, inni nie mogą nawet na nią patrzeć. Mowa o Morskim Centrum Nauki na Łasztowni – gigantycznym budynku w kształcie statku, który swoją kubaturą oraz elewacją bez wątpienia zwraca ogromną uwagę. Na jego dachu znalazł się taras widokowy, który – niestety – zasłania częściowo wjeżdżającym do miasta Trasą Zamkową panoramę Szczecina. Wewnątrz trwa kompletowanie wystawy, którą już w 2023 roku będzie można oglądać. Obejmowała będzie pond 200 eks-

W budynku Edukatorium znajdą się wystawy poświęcone wodzie, jej znaczeniu, roli i wpływie na nasze życie i cywilizację. Przez środek obiektu przepływać będzie rzeka, tworząca wodną kaskadę, a oba budynki zostaną połączone łącznikiem. Ofertę sportową Fabryki Wody uzupełni strefa z kręgielnią, stołami bilardowymi, ścianką wspinaczkową, siłownią oraz kortami do squasha. Na terenie obiektu zlokalizowane zostanie także lodowisko i amfiteatr. Otwarcie… już w 2023 roku. Torowa rewolucja Jest to najbardziej uciążliwa dla mieszkańców inwestycja, ale prowadzona po to, by wreszcie jeździło się tramwajami – i nie tylko – bez żadnych utrudnień. Obejmuje bowiem nie tylko torowiska, ale również ulice, chodniki, oświetlenie czy drogi rowerowe. W ramach torowej rewolucji zmieniają się kilometry naszych ulic. Jeździmy już przez przebudowany plac Rodła, możemy dojechać też na Niebuszewo, które diametralnie się zmieniło. Trwa przebudowa najbardziej zniszczonych dróg i torowiska na ulicy Kolumba czy Chmielewskiego oraz przebudowa al. Wyzwolenia. Na Pomorzanach powstaje natomiast zupełnie nowa pętla tramwajowa. W następnym etapie prace obejmą al. Powstańców Wielkopolskich. Szczecin się zmienia!


#reklama


Wesołych Świąt oraz samych udanych uderzeń w 2023 roku!

Kamień Country Club, Grębowo 42, 72-400 Kamień Pomorski tel. 605-044-452, biuro@golfkcc.pl, www.golfkcc.pl

#reklama

Urlop nad morzem z golfem


#reklama

OFERTA NA 2023 ROK - CZARTERY/REJSY SZKOLENIOWE I STAŻOWE/ PATENTY ŻEGLARSKIE I MOTOROWODNE - DLA DZIECI: SZKÓŁKA ŻEGLARSKA/PÓŁKOLONIE/OBOZY LETNIE I ZIMOWE

BUTIK ŻEGLARSKI ODWIEDŹ NASZ SKLEP STACJONARNY NA WYSPIE GRODZKIEJ LUB SKORZYSTAJ Z ZAKUPÓW ONLINE NA www.nautical24.pl

Pełna oferta dostępna na stronie: www.domzeglarski.pl Szczecin | Wyspa Grodzka 1 | telefon: +48 91 30 70 500 e-mail: biuro@mila.szczecin.pl


| BIZNES |

#materiał partnerski

Święta to dobry czas na rozmowy z bliskimi. To dobry czas, by im pomagać Kancelaria Doradztwa Gospodarczego Kiżuk&Michalska to ceniona kancelaria pomagająca w prowadzeniu procesów restrukturyzacyjnych w regionie. Założyciele

W podobnym tonie wypowiada się Filip Kiżuk. Ekspert podkreśla, że niestety w całej Europie spotyka się konsumentów i przedsiębiorców, którzy mają trudności finansowe. - Wysokie koszty obsługi pożyczek, brak płynności finansowej, zaburzone łańcuchy dostaw prowadzą do problemów – wyjaśnia Filip Kiżuk. – Szybka reakcja pozwala uchronić przed dużymi długami i docelowo bankructwem – dodaje. Sęk w tym, by wiedzieć, że bliska nam osoba potrzebuje pomocy lub rady. Niestety, nie zwykliśmy „chwalić się” problemami finansowymi, uważając to za wstydliwy kłopot. Święta są doskonałą okazją do tego, by zapytać, zaoferować pomoc, by wykazać troskę i doradzić. - Nawet jeśli bliscy nie mają problemów finansowych, warto rozmawiać profilaktycznie, przestrzegając przed tak zwanymi chwilówkami, przed zakupami ratalnymi– tłumaczy Katarzyna Rogoźnicka. – Niech te święta będą czasem troski nie tylko o zdrowie, ale także troski o finanse bliskich – dodaje.

uratowali już dziesiątki przedsiębiorców i pomogli równie dużej liczbie klientów indywidualnych pozbyć się problematycznych długów i wstrzymać zajęcia komornicze. Zauważają to ogólnopolskie media, Katarzyna Rogoźnicka często pojawia się w ogólnopolskiej telewizji, jak na przykład w Dzień Dobry TVN. Jako ekspert wypowiada się na antenie Polsatu News, można jej posłuchać w programach radiowych TOK FM, RMF i wielu innych. Eksperci od oddłużania zachęcają do tego, by podczas rodzinnych spotkań rozmawiać o swoich problemach. Boże Narodzenie to wyjątkowy czas i chciałoby się, by mijał radośnie i w błogiej atmosferze rodzinnej przyjaźni. To także dobry czas, by w chwili wspólnego świętowania rozmawiać z bliskimi i dowiedzieć się, czy nie mają problemów. - Święta to dobra okazja, by sobie nawzajem pomagać i rozmawiać o trudnościach – mówi Katarzyna Rogoźnicka. – Często bliscy, mający problemy, wstydzą się ich i nie mówią o tym. Tymczasem czas niekiedy ma znaczenie, ponieważ ewentualna szybka reakcja może uchronić przed dramatami – dodaje. Jak wskazuje ekspertka z kancelarii Kiżuk&Michalska, szybkie wdrożenie procesów restrukturyzacyjnych może uratować nie tylko majątek firmy, ale także wiele miejsc pracy.

Restrukturyzacja to szansa na ochronę przedsiębiorstwa przed upadłością, odzyskanie płynności finansowej, możliwość porozumienia z wierzycielami. Dla zadłużonych konsumentów dobrym rozwiązaniem może okazać się ogłoszenie upadłości konsumenckiej, której głównym celem jest oddłużenie Dłużnika. Zapraszamy do kontaktu!

ul. Grodzka 10/2, 70-560 Szczecin Katarzyna Rogoźnicka (Michalska) - tel.: (+48) 693 110 250 Filip Kiżuk - tel.: (+48) 535 066 849

144


#reklama

RESTRUKTURYZACJA - SZANSA NA ODZYSKANIE PŁYNNOŚCI FINANSOWEJ! Nasza kancelaria specjalizuje się w postępowaniach restrukturyzacyjnych i upadłościowych. Pomagamy zadłużonym przedsiębiorcom i konsumentom.

Szukamy mądrych rozwiązań. Z każdej trudnej sytuacji jest wyjście.

Zapraszamy na konsultacje! Katarzyna Rogoźnicka & Filip Kiżuk Restrukturyzacja przedsiębiorstw. Upadłość konsumencka. kancelaria@kizukmichalska.pl | tel. 693 110 250 www.kizukmichalska.pl | www.centrumrestrukturyzacji.pl


Zdrowych i wesołych Świąt oraz szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich pracowników oraz klientów!

Wykfalifikowani pracownicy ze Wschodu Zaufaj agencji, która dba o swoich Klientów – Agencja Zatrudnienia UNIGO to dobry wybór. Serdecznie zapraszamy do współpracy!

UNIGO Agencja Pośrednictwa Pracy al. Wyzwolenia 5/u3, tel. 530 991 999, 91 422 33 22 biuro@unigo.com.pl | www.unigo.com.pl

#reklama

Rekrutację pracowników warto powierzyć fachowcom


#reklama

nia ze od ar N o eg oż B t ią w Ś ji az ok z Wszystkiego najlepszego oraz szczęśliwego Nowego Roku ników. ow ac pr az or w tó n ie kl h ic tk ys sz dla w

WIĘCEJ NIŻ AGENCJA PRACY ZAWSZE W USTALONYM TERMINIE

ZADANIEM naszego przedsiębiorstwa jest wspieranie kontrahentów w realizacji projektów, przy pomocy wykwalifi kowanych i doświadczonych współpracowników. NASZA OFERTA TO MIĘDZY INNYMI: • Przeprowadzanie rekrutacji • Obsługa kadrowo-płacowa • Całkowita obsługa HR • Leasing pracowników • Outsourcing usług • Doradztwo i konsultacje

ZAWSZE POWYŻEJ OCZEKIWAŃ

NOVA PRACA GROUP SP. Z O.O. Krzywoustego 9-10 lok. 1/14a, Szczecin CH KUPIEC I piętro tel: 91 416 5959 e-mail. biuro@novapracagroup.pl


fot. Andrzej Szkocki

| WYDARZENIA |

Polonez & Willa inspirują Wraz z początkiem listopada Willa Lentza zrealizowała kolejną część cyklu prezentacji form tanecznych i muzycznych. Tym razem tematem był polonez. Uczestnicy m.in. obejrzeli „Pana Tadeusza” w reżyserii Andrzeja Wajdy, wzięli udział w panelu dyskusyjnym dotyczącym polskiej tradycji, a także wysłuchali koncertu Orkiestry Kameralnej Opery Niemieckiej w Berlinie pod kier. Tomasza Tomaszewskiego. Zwieńczeniem wydarzenia był pokaz poloneza. Całość poprowadził Tomasz Raczek. (am)

148


#reklama


Fokus na Synchro City w Hali Odra Impreza w elektronicznych rytmach, pokazy szczecińskiego rzemiosła, performance Kredy, artysty graficiarza ze Szczecina, i wiele innych, tak można podsumować Synchro City w Szczecinie. Gwiazdą wieczoru był Fokus, członek legendarnej Paktofoniki, który wystąpił z materiałem z albumu „Arogant”. Nie brakowało też mocnej dawki basshouse, ale także drum’n’bass, liqiu czy jungle. Organizatorzy zadbali też o lokalne jedzonko serwowane w strefie food trucków. Chętnych do udziału w wydarzeniu nie brakowało. (am)

150

fot. Adam Przygodny

| WYDARZENIA |


#reklama


fot. Fotoroko Fotografia

| WYDARZENIA |

Szeremeta Beauty Camp w Pałacu Manowce Za nami III edycja Szeremeta Beauty Camp w Pałacu Manowce pod Szczecinem. Gościem specjalnym był Conrado Moreno. Wydarzenie to seria inspirujących spotkań, warsztatów i rozmów dla kobiet z całej Polski poszukujących balansu w życiu prywatnym oraz zawodowym. Co roku zaproszeni goście dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniami z zakresu rozwoju osobistego, coachingu, zdrowego trybu życia, a także urody. W tym roku program objął m.in. zajęcia z jogi oraz tańca, warsztaty kulinarne, lekcję makijażu, spotkania ze specjalistami z zakresu psychologii, ginekologii, biznesu czy motywacji, a także pakiet zabiegów pielęgnacyjnych. Pomysłodawczynią campu jest Agnieszka Szeremeta, twórczyni autorskiej szkoły makijażu Creo Academy. Wizażystka z niemal 20-letnim doświadczeniem i jedna z najbardziej kreatywnych osób w Szczecinie. (am)

152


| WYDARZENIA |

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 12/2022

153


#materiał partnerski

Klinika L.A. Beauty świętuje 1. urodziny w Posejdonie To już rok odkąd Klinika medycyny estetycznej i kosmetologii L.A. Beauty rozpoczęła swoją działalność w samym sercu Szczecina, czyli w kompleksie Posejdon. Wyjątkowy jubileusz przypieczętowało wyjątkowe wydarzenie - Dzień Otwarty. Zespół kliniki przygotował dla gości i pacjentów szereg atrakcji i upominków. Nie brakowało również zabiegów do wyboru w prawdziwie urodzinowych cenach. Każdy mógł też skorzystać z bezpłatnej konsultacji z zakresu medycyny estetycznej i kosmetologii, a także omówić domową pielęgnację skóry. Chętnych nie brakowało! Nowi, jak i wieloletni przyjaciele kliniki, którzy rozpoczęli tę znajomość jeszcze w siedzibie przy ul. Raginisa, od rana przychodzili z kwiatami i drobnymi upominkami, aby pogratulować zespołowi L.A. Beauty pierwszej rocznicy działalności w nowym miejscu. Zdecydowanie urodziny można zaliczyć do udanych. Był tort, były prezenty i życzenia, ale ponad wszystko dużo pozytywnej energii i uśmiechy na twarzach pacjentów.

154

fot. Bogusz Kluz

| WYDARZENIA |


#reklama

Dodo Arslan e Jacuzzi Design

Jednoelementowe poliestrowe baseny niemieckiej firmy RivieraPool®

SAUNY • JACUZZI® • SWIM SPAS • BASENY projekt-dostawa-montaż-serwis Szczecin, al. Bohaterów Warszawy 24, tel. 91 48 46 777, info@mawo.szczecin.pl | www.mawo.com.pl


fot. Sebastian Wołosz

| WYDARZENIA |

Tribute to Maria Koterbska w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie Listopad owocował w wyjątkowe koncerty. Jednym z nich zdecydowanie był koncert z największymi przebojami Marii Koterbskiej, królowej polskiego swingu. W wydarzeniu udział wzięły wyśmienite wokalistki: Grazyna Auguscik, Dorota Miśkiewicz, Anna Serafińska, Monika Borzym oraz Beata Przybytek. Towarzyszył im zespół muzyczny pod kierownictwem Artura Jurka. Muzycy starannie dobrali repertuar, tworząc zupełnie nowe aranżacje. Publiczność nagrodziła występ owacją na stojąco. (red)

156


#reklama


Spotkanie z Agnieszką Holland

w TRAFO

Sala wypełniona po brzegi gośćmi przywitała reżyserkę Agnieszkę Holland w szczecińskiej Trafostacji Sztuki. Spotkanie było wydarzeniem towarzyszącym wystawie Natalii Romik, „Kryjówki. Architektura przetrwania.” Poprowadzili je wymieniona już Natalia Romik oraz Stanisław Ruksza, dyrektor TRAFO. Podczas wydarzenia reżyserka opowiadała m.in. o realizacji filmów dotykających tematu Holokaustu - „Gorzkie żniwa”, „Europa Europa” czy „W kanałach Lwowa”. Jak zdradziła, przygotowując się do produkcji tego ostatniego udokumentowała chyba wszystkie kanały świata, bo realizacja filmu we Lwowie byłaby za droga. A kiedy udało się wybrać odpowiednie miejsca, to praca wcale nie stała się łatwiejsza. Wręcz przeciwnie - była bardzo wyczerpująca, a aktorzy docierali do granic swojej wytrzymałości. Prowadzący spotkanie pytali również o współczesne kreacje Holokaustu, o skróty oraz uproszczenia, jakimi posługują się twórcy, sięgając po ten temat. Uczestnicy spotkania byli mocno zaangażowani, chętnie zadawali pytania, a po wydarzeniu wielu z nich zostało, aby porozmawiać z Agnieszką Holland osobiście. (am)

158

fot. Jerzy Miszuk

| WYDARZENIA |


#reklama

Smacznych i zdrowych Świąt! #reklama

TARG RYBNY

WĘDZARNIA

SMAŻALNIA

Oferujemy świeże ryby

Tradycyjna wędzarnia

Nasze ryby filetujemy

z Morza Bałtyckiego

otwarta cały rok

na miejscu

Centrum Rybne Belona położone jest w urokliwym i spokojnym miejscu przy porcie rybackim Belony. Malowniczy widok na rzekę uzupełniamy starannie przyrządzanymi smakowitościami naszych potraw z ryb. Jesteśmy rodzinną firmą z wieloletnim doświadczeniem w poławianiu ryb i ich znakomitym przyrządzaniu. CENTRYM RYBNE BELONA - DZIWNÓW SŁOWACKIEGO 21D


#reklama


#reklama

JAKOŚĆ ZAPISANA W STALI BUDOWA, REMONT, SPAWANIE, MONTAŻ KONSTRUKCJI STALOWYCH DLA PRZEMYSŁU

ul. Grodzka 20/4, Szczecin | tel. 791 965 509, 795 777 524 EN / DE sc@sidweld.pl | www.sidweld.pl


Piękne skóra wymaga czasu i systematyczności! Odpowiednio dobranej pielęgnacji i planu zabiegowego. Ci którzy już trochę Nas znają, wiedzą, że zawsze stawiamy na naturalne procesy hamujące starzenie się skóry, że zawsze układamy plan zabiegowy, aby osiągnąć najlepszy efekt. Ułóż swój idealny plan odnowy Twojej skóry już dziś i Ciesz się piękną, zdrową i wypoczętą skóra każdego dnia. Na piękno nigdy nie jest za późno.. Zapisz się na darmową konsultację!

#reklama

t ą i w Ś h c y ł o s We spędzonych . m y n n i z d o r w ciepłe a i w o r d z , i c ś Miło i szczęścia. Miło nam poinformować iż do naszego zespołu dołączyła nowa osoba! Nazywam się Marika Witkowska. Specjalizuję się w makijażu permanentnym oraz modelowaniu ust. Wykonuje również zabiegi z zakresu medycyny estetycznej oraz laserowego usuwania tatuaży i makijaży permanentnych. / Marika Witkowska Estillo Beauty tel. 505 705 082

/ GabinetKosmetycznyEunice Odzieżowa 12c/4, tel. 793 230 384


#reklama

FIZJOTERAPIA OSTEOPATIA TERAPIA MANUALNA USG

Nowoczesny gabinet fizjoterapii, miejsce, które powstało na bazie kilkunastoletniego doświadczenia, w którym rehabilitujemy pacjentów m.in. z problemami narządu ruchu, schorzeniami neurologicznymi, kontuzjami sportowymi, bólami głowy, zaburzeniami wisceralnymi i ginekologicznymi, wadami postawy.

dr n.zdr. Karina Szczypiór-Piasecka | mgr Krzysztof Antczak 791 566 657 kontakt@fizjogabinet.pl | ul. Łucznicza 70G, Szczecin www.fizjogabinet.pl


Władysław Górka

WYCENA NIERUCHOMOŚCI Gruntowych, zabudowanych, budynków i lokali: komercyjnych, usługowych, handlowych, hotelowych, przemysłowych

Rolnych i leśnych Służebności Zabytków i innych nietypowych W celach: kredytowych, odszkodowawczych, urzędowych, doradczych i innych

Siedziba firmy: ul. Chopina 49c/2, 71-450 Szczecin tel. biuro: 91 454 19 56 | tel. kom.: 601 59 63 63 e-mail: gorka@smars.pl

#reklama

Rzeczoznawca majątkowy ds. szacowania nieruchomości upr. MGPiB nr 418


#reklama


ul. Twardowskiego 3, Szczecin na terenie centrum DOMAR tel. 574 15 17 16, szczecin@mclgrupa.pl

Dystrybutor materiałów lakierniczych oraz chemii do mycia i pielęgnacji pojazdów W OFERCIE ZNAJDĄ PAŃSTWO: - preparaty do mycia, detailingu oraz polerowania karoserii - materiały ścierne oraz pasty polerskie - lakiery samochodowe w każdym możliwym kolorze - lakiery przemysłowe - urządzenia i maszyny lakiernicze

Jesteśmy oficjalnym dystrybutorem produktów renomowanych europejskich marek, m.in.

Zapraszamy również do stałej współpracy warsztaty lakiernicze, studia detailingowe oraz myjnie


#reklama


#reklama


www.lastrico.pl ul. Jasienicka 23, Police tel. 695 899 897, tel. 91 424 13 54 info@lastrico.pl find us on Facebook

blaty kuchenne blaty łazienkowe parapety schody kominki elewacje nagrobki

Firma LASTRICO życzy wszystkiego dobrego z okazji świąt Bożego Narodzenia oraz nadchodzącego nowego roku!

#reklama

Oferuje:


#reklama

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2023, „ZEM - TOURIST” pragnie złożyć Wszystkim swoim Klientom, Sympatykom i Podróżnikom najserdeczniejsze życzenia, pełne pozytywnej energii oraz ciepła. Niech ten magiczny czas będzie wypełniony miłością i harmonią. Życzymy Wam wytrwałości w szukaniu i znajdowaniu kolejnych celów podróży, aby każda zaplanowana na nowy rok wyprawa przyniosła ze sobą cudowne wspomnienia i przygody, które wspominać będziecie mogli latami. Stałym Gościom życzymy wiele satysfakcji z kolejnych pobytów w naszym Obiekcie. Zespół Ośrodka „Zem - Tourist”

Centrum PUSTKOWA 120 m od MORZA Otwarty od 01.05 do 30.09

OŚRODEK WCZASÓW RODZINNYCH I REHABILITACYJNYCH „ZEM - TOURIST” Rezerwacji można dokonać telefonicznie oraz za pośrednictwem strony www.zempustkowo.pl PUSTKOWO, ul. Słoneczna 25, Rewal tel. 604 148 392, 91 38 64 459

ZNAJDZIESZ TU WSZYSTKO, CZEGO POTRZEBUJESZ » 2- i 3-osobowe pokoje w budynkach Ośrodka nowe 5-osobowe domki drewniane » jadalnia » nowoczesny, ogrodzony parking » tereny rekreacyjne: baseny odkryte czynne w sezonie letnim » nowy plac zabaw » zadaszone miejsce na ognisko i grill » boisko do siatkówki


Najdłużej działająca restauracja w Szczecinie Jesteśmy z wami 50 lat!

Sylwester 2023 w Uśmiechu - ostatnie miejsca.

Zapraszamy na Bale karnawałowe! Coraz bliżej Święta... poczuj atmosferę Świąt w Uśmiechu! Organizacja obiadów i kolacji wigilijnych Smaczne dania domowe wyrabiane na miejscu UWAGA! Przyjmujemy zamówienia na Święta! Sprzedaż biletów i zamówienia świąteczne bezpośrednio w restauracji i telefonicznie.

Zapraszamy na kiermasz świąteczny w dniu 23.12 w godzinach 10.00-17.00


#reklama

Zdrowych, spokojnych Świąt oraz aktywnego 2023 roku życzy dystrybutor Vitargo!


#reklama

Wesołych Świąt i wszelkiej pomyślności w 2023 roku!


#reklama


ul. Kolonistów 46 | tel: 501 142 801 biuro@dachykarwowski.pl

#reklama

SYSTEMY ODWODNIENIA DACHÓW I TARASÓW Dach, Tarasy, Balkony to jedne najważniejszych elementów każdego domu. Aby profesjonalnie podejść do wykonania tych elementów potrzebne są wiedza i materiały najwyższej jakości. Dach i papa typu VEDAG, Tarasy, Balkony np. RESITRIX. Odpowiednie spadki w tym styropianowe wykonywane indywidualne do każdego budynku z zastosowaniem wpustów dachowych typu SITA. Jacek Karwowski - Mistrz Dekarstwa Wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy, orzecznik techniczny

Zapraszamy na: www.dachykarwowski.pl Współpracujemy z zespołami szkól zawodowych. Uczniowie na praktyki mile widziani.


#reklama


#reklama


#reklama


TENIS STOŁOWY

PADEL TENIS BADMINTON

#reklama

NASZ OBIEKT

NASZA OFERTA

2600 m2 powierzchni na

największej hali do sportów rakietowych w zachodniej Polsce! 7 boisk do BADMINTONA

Zajęcia indywidualne i grupowe z licencjonowanymi trenerami

8-15 stołów do TENISA STOŁOWEGO

Szkółki dla dzieci

3 korty do PADLA kort TENISOWY PICKLEBALL

Na

Sport to nasza pasja! Zaserwujemy Ci go w modnej i atrakcyjnej postaci!

Turnieje i ligi Imprezy firmowe i okolicznościowe Sklep i wypożyczalnia sprzętu Sauna

Rezerwacje online: fabryka-energii.com.pl

has

ło:

“Tren

dy”

biuro@fabryka-energii.com.pl

ZADZWOŃ DO NAS +48 502 758 431

ŁUKASIŃSKIEGO 110

jednorazowe wypożyczenie sprzętu gratis ( do końca 2022r. )


Zapraszamy do nowej siedziby: Al. Piastów 75U/2, Szczecin

#reklama

Amor Butik


#reklama

Działamy na szczecińskim rynku już od ponad 40 lat

Zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku 2023

Kożuchy / Futra / Skóry PROFESJONALNE CZYSZCZENIE, RENOWACJA, FARBOWANIE ul. Królowej Jadwigi 1, Szczecin | tel. 601 717 776 tel. 48 91 483 47 65 | 48 91 434 37 03 godziny otwarcia: poniedziałek-piątek 11:00-18:00, sobota 12:00-14:00


#reklama


#reklama


assethome.pl

INWESTUJ NAD BAŁTYKIEM

#reklama

2500

APARTAMENTÓW W N A J P IĘ K N IE JS ZYCH K URO RTACH INWESTUJ • ZARABIAJ • ODPOCZYWAJ


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.