9 minute read
Rozmowa wydania
from MM Trendy #12 (114)
by MM Trendy
Kim ty jesteś Patrycjo Fassard?
Od rana do wieczora biega po Paryżu z jednego miejsca w drugie. Tu coś zagra na scenie teatralnej, tam zagra na instrumencie, wpadnie do domu ugotować obiad i przypilnować syna, nastawi pranie, bo mąż ma wkrótce ważny koncert, a wieczorem siądzie nad klawiaturą komputera, aby napisać kolejną sztukę. Kiedy odpoczywa? Między innymi, kiedy jest w Szczecinie, z którym związała się w 2010 roku i teraz przyjeżdża nawet kilka razy w roku. Kim jest Patrycja Fessard? Spróbowałam to ustalić.
Advertisement
ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL
Ostatnio w Szczecinie było o tobie głośno. Teatr Kameralny, podczas 7 edycji Festiwalu Euromusicdrama, pokazał dwie twoje sztuki. Przecież ty jesteś z wykształcenia muzykiem, a ten festiwal ma na celu przybliżenie muzyki teatralnej widzom. Wydawałoby się, że powinniśmy oglądać cię na scenie, ale za pulpitem.
- (śmiech). Wiem, że mnie prowokujesz do tego, abym odkryła swoją wielką pasję, czyli pisanie sztuk dramatycznych. Rzeczywiście Teatr Kameralny pokazał dwie moje sztuki – na inaugurację - mój tekst oparty na pamiętnikach Ewy Peron, a drugiego dnia sztukę teatralną poświęconą stosunkowo mało znanemu kompozytorowi polskiemu Mieczysławowi Wajnbergowi. Sztukę o Wajnbergu napisałam dla Ambasady Polskiej w Brukseli, na 100- lecie urodzin kompozytora.
A tekst o Ewie Peron?
- Ta sztuka już była wystawiana i to w różnej formie. Ona trwa normalnie dwie godziny. Ale z okazji festiwalu w Szczecinie, zadecydowaliśmy wraz z organizatorami, że pokażę, tylko najważniejsze fragmenty tego przedstawienia. To w końcu festiwal mówiący o muzyce teatralnej. Chcieliśmy więc pole do popisu oddać przede wszystkim muzyce. Tym bardziej, że okazja była wyśmienita. Na scenie była bowiem orkiestra Baltic Neopolis Orchestra, Jean-Marc Fessard grał na klarnecie, Michał Mossakowski na fortepianie, a Oliver Penard, kompozytor przyjechał specjalnie z Paryża, aby posłuchać tej nowej festiwalowej wersji. To się rzadko zdarza, przeważnie podczas wystawiania tej sztuki słyszymy muzykę z taśmy.
No tak, ale jak to się stało, że zostałaś dramatopisarzem, dramatopisarką?
- To był absolutny przypadek. W teatrze św. Ludwika w Paryżu podpisaliśmy kontrakt razem z kompozytorem Karolem Beffa na wspólną sztukę. On miał improwizować, bo on jest światowej sławy improwizatorem, a ja miałam czytać poezję Sylvii Plath. W sumie nic nadzwyczajnego, taki chciałoby się powiedzieć - „miękki projekt”. Przez sześć miesięcy szukałam praw autorskich do tej poezji. Nie znalazłam. Dowiedziałam się za to, że mąż Sylvii Plath mieszka w Londynie, w bardzo wyszukanej dzielnicy. To on nadaje lub nie te prawa autorskie. Pojechałam więc do Londynu, znalazłam przez agentkę jego numer telefonu. Umówiliśmy się u niego w domu. Kiedy przyszłam, powiedział mi i to stojąc w drzwiach, że on jednak nie chce, aby poezja jego żony robiła karierę większą niż jego wiersze (bo on też jest poetą). Dosłownie zamknął mi drzwi przed nosem.
I co zrobiłaś?
- Byłam w kropce. Zszokowana i zakłopotana, bo przecież mamy podpisany kontrakt, a ja nie mogę czytać tej poezji. Wszyscy poczuliby się zawiedzeni. A do premiery zostało zaledwie sześć tygodni. Postanowiłam więc sama napisać sztukę. Możesz sobie wyobrazić, te sześć tygodni było dla mnie bardzo pracowite. Ale udało się. A mój mąż po wystawieniu tej sztuki - „Kryształowy Klosz” - powiedział, że chyba mam talent do pisania i sam wysłał ją na Festiwal Kobiet Twórców Mais que ce qu’elles font ? w Brukseli. A ja, a było to w 2006 roku, za sztukę poetycko-muzyczną o Sylvii Plath, otrzymałam nagrodę.
Co było potem?
- Potem napisałam sztukę „Nokturn dla Pani Tilebein”. Też z przygodami.
O, to jestem ciekawa.
- W Szczecinie był komitet, który szukał projektów programu Chopin 2010 rok „Poza czasem i przestrzenią” dla Ministerstwa
Kultury i Sztuki celebrującego 200-lecie narodzin Fryderyka Chopin’a. Napisałam więc streszczenie sztuki, jaką chciałabym napisać z okazji urodzin Chopina. Wysłałam. Pomysł się spodobał, wygrał w konkursie. Organizatorzy konkursu zadzwonili do mnie i powiedzieli, że mam sześć tygodni na napisanie pełnowymiarowej sztuki, bo zbiera się druga komisja, która dalej będzie wszystkie projekty kwalifikować. Znowu musiałam usiąść na sześć tygodni przy komputerze. Ale zdążyłam i …wygrałam ten konkurs. Cieszyłam się, że mogłam swoją sztukę wystawić, pokazać. Podobała się publiczności, a teatr z tym przedstawieniem ruszył w turnee po Polsce. Wystawił ją Teatr Kameralny w Szczecinie. A reżyserią zajął się zaproszony przez Teatr Kameralny Andrzej Zaorski. W przedstawieniu grali między innymi Andrzej Poniedzielski, Danuta Chudzianka, Michał Janicki. Niedługo wystawi ją Teatr Polskiego Radia.
To ile masz już na swoim koncie napisanych sztuk teatralnych?
- Trochę się już mi ich nazbierało (śmiech). Na zamówienie Międzynarodowego Konkursu Klarnetowego w Velizy we Francji napisałam bajki muzyczne Klaribella, Mały, Wielki Wolfgang, Do i Remi oraz Uzależnienie. Zresztą bajki te zostały wystawione również w Parlamencie Brukselskim. W 2012 roku w Szczecinie i w Paryżu w słynnej sali Cortot odbyły się prapremiery mojej sztuki „Prawo do dzieciństwa” z muzyką świetnego polskiego kompozytora Piotra Mossa. Ten spektakl odbył się pod Honorowym Patronatem Ambasadora RP we Francji i Marszałka Województwa Zachodnio-Pomorskiego (patronat medialny wydarzenia objął wtedy Program 2 Telewizji Polskiej, a sztukę wydało wydawnictwo Fabrique à Notes w Paryżu w polsko-francuskiej wersji w 2019 roku). Napisałam też sztuki teatralne: Pasja według Klary Schumann, Śmieci, Alzheimer Voice (prawykonanie festiwal Ars Musica w Bruxeli), Fortepian Paderewskiego, Polska Niepodległa Duszko Moja, Socreal Volta, Narodziny Dźwięku, Missa Stadion Brevis, Zapach Akacji. A w Teatrze Polskiego Radia w Warszawie odbyły się prapremiery sztuk Paryż, 30-go czerwca… w reż. Janusza Kukuły oraz Prawo do Dzieciństwa w reżyserii Michała Janickiego, obie sztuki ze świetnymi kreacjami aktorskimi Grażyny Barszczewskiej, Krzysztofa Wakulińskiego i Leszka Teleszyńskiego.
To teraz już nie jesteś muzykiem, a dramatopisarzem w pełni tego słowa znaczeniu.
- Dzięki. Często też występuję na scenie jako aktorka.
Właśnie, bo to ty pokazałaś na festiwalu w Szczecinie Ewę Peron. Zadam więc teraz kluczowe pytanie – Patrycjo Fassard – kim ty jesteś?
- Zawsze o sobie mówię, że jestem muzykiem, aktorką i dramaturgiem. Właśnie w takiej kolejności, ale coraz więcej czasu i energii poświęcam na pisanie. Często łapię się na uporczywym myśleniu o konstrukcji postaci czy dialogu, ponieważ jako autor biorę na siebie większą odpowiedzialność. Zabieram głos w jakiejś sprawie jak na przykład w « Argentyńskim Concerto » gdzie pełna kontrowersji postać Ewy Peron nabiera ludzkich rysów kobiety doświadczonej przez los i pomimo wszystko walczącej o prawa dla innych i sprawiedliwość społeczną.
Kiedy się związałaś ze Szczecinem?
- W 2010 roku, kiedy w Teatrze Kameralnym wystawiliśmy moją sztukę „Nokturn dla Pani Tilebein”.
Teraz mieszkasz w Paryżu. Dlaczego Paryż?
- Najpierw w Gdańsku ukończyłam Liceum Muzyczne w klasie klarnetu, później Akademię Muzyczną w Gdańsku w klasie klarnetu u prof. Marka Schillera. Chciałam dalej kształcić się
jako klarnecistka, a najlepsze uczelnie w Europie są właśnie we Francji. Dostałam się do konserwatorium w Paryżu, ale stwierdziłam, że codziennie granie na klarnecie przez sześć godzin i to samej, na emigracji może być bardzo wyczerpujące. Chciałam coś zmienić i podeszłam do konkursu do szkoły aktorskiej. Wtedy jeszcze nie mówiłam płynnie po francusku, ale zostałam przyjęta do Szkoły Aktorskiej w Paryżu w klasie Françoise Kanel (Comédie française), Jean-Louis Biheaureau i Michel Garey. Klarnet odłożyłam więc do szafy, ale tylko na dwa lata. Musiałam bowiem pracować nad językiem i warsztatem aktorskim. Ale do klarnetu wróciłam – mam dyplom profesora klarnetu we Francji, uczę gry na tym instrumencie i często gram na klarnecie w sztukach teatralnych. Skończyłam też wydział muzykologii paryskiej Sorbony. Nie mogę się rozstać z klarnetem i wybrać między nim i teatrem i ostatnio obroniłam doktorat, w temacie, który łączy muzykę z teatrem, teatr instrumentalny. Ta dziedzina sztuki wymaga od instrumentalisty, aby był również aktorem.
W domu gra się u was na klarnecie?
- Nawet mój syn zaczął na nim grać (śmiech). Mój mąż jest wybitnym, wprost genialnym klarnecistą. Wybrał sobie za żonę mnie, klarnecistkę. To granie więc jest wpisane w naszą rodzinę.
Jak poznałaś tak wybitnego klarnecistę?
- Poznałam go na Międzynarodowym Konkursie Muzyki Kameralnej im. Johannesa Brahmsa w Gdańsku. On ten konkurs zresztą wygrał. To było ponad 20 lat temu, a po siedmiu latach znajomości urodził się Armand. Okazało się, że też niesłychanie wrażliwy muzycznie.
Kiedy był mały, a miał wtedy zaledwie 4 lata, to już świetnie improwizował na fortepianie, a jak miał 10 lat, to sam brał klarnet do ręki. Z mężem zaczęliśmy go więc uczyć gry na klarnecie, bo doszliśmy do wniosku, że jak sam się tym instrumentem zainteresował, to my – jako rodzice - raczej powinniśmy go wspierać. Armand uczy się teraz w Liceum Muzycznym i w konserwatorium w Wersalu gry na klarnecie, a w Paryżu gry na fortepianie. Występuje na konkursach, daje koncerty. A naszym zadaniem jako rodziców jest pomóc mu w muzycznym kształceniu.
To robicie sobie rodzinne wieczorki klarnetowe?
- Owszem. Właściwie zaczęliśmy w czasie pandemii. Zawsze we wtorki organizowaliśmy sobie takie wspólne rodzinne granie. Lubimy też czytać na głos sztuki teatralne. Siadamy wieczorami z herbatą na kanapie w domu i czytamy na głos sztuki teatralne, bo to – szczególnie dla mnie jako aktorki – szalenie ważne. Nasz syn od dzieciństwa chłonie atmosferę panującą w domu i stara się uczestniczyć w naszych projektach. Próbuje tez swoich sił na scenie jako aktor.
Mówiłaś o swoim synu, że tak jak ty gra na klarnecie, jest jak ty aktorem, a czy tak jak ty też pisze sztuki teatralne?
- (Śmiech) Jeszcze nie, ale robi to czego ja nie potrafię, zaczyna komponować.
To teraz powiedz coś o mężu?
- Czasami się zastanawiam, dlaczego on się ze mną ożenił. Bo on całe dnie gra na klarnecie (śmiech). A tak na poważnie, to jest wciąż poszukującym i rozwijającym się instrumentalistą, jakich instrumenty dęte chyba jeszcze nie miały (tu nie przesadzam, a kto słucha jego nagrań to na pewno zgodzi się ze mną !) Bez jego niesamowitej energii nie byłoby Festiwalu Euromusicdrama w Szczecinie, który czerpie z jego karnetu adresowego gdzie wiele artystów przyjeżdża dla samej przyjemności zagrania z nim. Z drugiej strony myślę, że dobrze się stało, bo cała tajemnica udanego związku polega w dużej mierze na porozumieniu między instrumentalistami. W naszym wypadku jest to klarnet.
Warto wiedzieć
Specjalnym koncertem w Filharmonii w Szczecinie Teatr Kameralny zainaugurował 7. EDYCJĘ FESTIWALU EUROMUSICDRAMA. Usłyszeliśmy niepowtarzalną muzykę Oliwiera Penarda skomponowaną do sztuki Patrycji Fessard, która w przejmujący sposób opisuje historię życia Evity Peron. Przy dźwiękach niezwykle sugestywnej muzyki para aktorów Patrycja Fessard, wcielająca się w rolę bohaterki, i Mirosław Kupiec, aktor Teatru Polskiego, jej alter ego, którzy z pełną gam emocji i bogatą paletą środków wyrazu zaprezentowali warstwę dramatyczną. Partię klarnetu wykonał wybitny wirtuoz Jean-Marc Fessard, przy fortepianie Michał Mossakowski, a orkiestrę Neopolis Baltic Neopolis Orchestra Emilii Goch poprowadził Emmanuel Salvador.
Festiwal popularyzujący muzykę teatralną w Teatrze Kameralnym w Szczecinie to pomysł Zofii Jankowskiej i Michała Janickiego. Jego siódma edycja trwała cztery dni. Jednocześnie właśnie podczas EUROMUSICDRAMA Teatr Kameralny obchodził swój jubileusz dwudziestolecia. Przez ten czas powstały setki spektakli teatralnych, a w 2010, w roku szopenowskim, spektakl Teatru Kameralnego „Nokturn dla Pani Tilebein” otrzymał etykietę „Chopin 2010”. To spektakl, który powstał w oparciu o sztukę Patrycji Fessard. Teatr Kameralny również został gorąco oklaskiwany m.in. podczas Festiwalu Komedii w Teatrze na Woli ze spektaklem pt. ,,Złodziej państwowy” autorstwa Fadila Hadzicia w reż. Ewy Grabowskiej oraz poza granicami Polski m.in. ze spektaklem „Prawo do dzieciństwa” autorstwa Patrycji Fessard w słynnej Sali Cortot w Paryżu.
Teatr Kameralny współpracował i współpracuje z Jerzym Gruzą, Andrzejem Zaorskim, Grażyną Barszczewską, Anną Seniuk, Maciejem Miecznikowskim, Andrzejem Poniedzielskim, Jean-Marc’iem Fessardem, Patrycją Fessard, Anne Aumont, Nicolas Stawym, Adamem Opatowiczem, Christiną Vinas, Vincentem Letermem, Gillesem Pugibetem, Danutą Dąbrowską-Wojciechowską i z wieloma innymi znakomitymi artystami.