Wywiad numeru
↓
Z dalekiego i bliższego Wschodu na UPP …i z powrotem
Wywiad z pełnomocnikiem rektora ds. współpracy z uczelniami Republiki Kazachstanu oraz Chińskiej Republiki Ludowej, prof. dr. hab. Romanem Hołubowiczem
W jaki sposób rozpoczęła się Pana przygoda z Azją? Kiedy i jak nauczył się Pan mówić po chińsku? Moje kontakty z Azją rozpoczęły się jeszcze w szkole podstawowej. Zapisałem się wtedy do sekcji judo w klubie sportowym AZS Poznań. Sport ten trenowałem przez całą szkołę średnią i jeszcze kilka lat na studiach, uzyskując najwyższy stopień uczniowski 1 kyu (słowo to po japońsku znaczy „poziom” i uprawnia do noszenia brązowego pasa). W czasie treningów odwiedził nas kilka razy ówczesny trener kadry narodowej – Japończyk Hiromi Tomita. Miał wówczas 5 stopień mistrzowski dan, uprawniający do noszenia czarnego pasa. Wspólnie z nami trenował i odbywał randori (walki kontrolne). Wszyscy bardzo uważnie obserwowaliśmy go, jak trenował, poprawiał swoją kondycję fizyczną i widzieliśmy, z jaką łatwością (techniką, a nie siłą) pokonywał przed czasem o wiele większych i cięższych od siebie przeciwników. To wtedy zetknąłem się z takim, nowym wtedy dla mnie podejściem do pracy. Dopiero wiele lat później, już w Japonii, dowiedziałem się, że jest to monozukuri (japoński etos pracy). Języka chińskiego zacząłem uczyć się sam po mojej pierwszej wizycie w kilku ogrodach botanicznych w Chinach w roku 1991. Dziś porozumiewam się, czytam i piszę po chińsku, jednak sam język nie jest dla mnie celem, tylko narzędziem, które (podobnie jak np. komputer) zwiększa efekty mojej pracy naukowej w ogrodnictwie i rolnictwie. Zawsze powtarzam, że można znać 10 języków i nie mieć nic do powiedzenia.
WIEŚCI AK ADEMICKIE
17