LIPIEC
Warszaw a Kraków Trójmias to Łódź Poznań Wrocław Katowice
157/2012 Made with
QRHacker.c
om
G N I T T O P G S N N I I L A A TR STIW FE AS iN
Nasza okładka Z naszej zakrzaczonej okładki zerkają na was członkowie najbardziej kosmopolitycznej polskiej kapeli, czyli Trés.b. Zespół zagra 4 lipca na Heineken Open’er Festival. Foto: Bobrowiec Produkcja: Aga Byczot Make up: Ela Przygoda Stylizacja: Łukasz Lawendowski
Byłam przez tydzień na wakacjach. Wróciłam zadowolona, choć bardzo zmęczona tempem zdobywania nowych wrażeń, jakie sobie narzuciłam. Ale inaczej się nie da... Z latem po prostu jest jeden problem. Jest zdecydowanie za krótkie. Człowiek łapie spinę i nerwowo stara się zrobić wszystko to, czego nie da się zaliczyć w innych niż letnie miesiącach: piknik ze znajomymi, śniadanie na trawie, grill pod lasem, wypad na łódkę, seans pod gołym niebem, lunch w ogródku, świt nad rzeką, spacer po torach, no i festiwale oczywiście – każdy weekend w innym mieście. Do tego trzeba najeść się truskawek, bobu, malin i jagód, bo kolejna okazja trafi się znowu dopiero za rok. No i w efekcie letnie miesiące okazują się strasznie męczące. Ale i tak lepsze to niż listopad. Więc do roboty! W końcu lato nie spędzi się samo.
Ilustrację przygotowała Katarzyna Księżopolska (www.ksiezopolska.com).
Sylwia Kawalerowicz redaktor naczelna
w Alek wpadł
piłkoszal.
Kamień na kamieniu, a na kamieniu A.
REDAKCJA NIE ZWRACA MATERIAŁÓW NIEZAMÓWIONYCH. ZA TREŚĆ PUBLIKOWANYCH OGŁOSZEŃ REDAKCJA NIE ODPOWIADA.
Dyrektor Zarządzająca
Monika Stawicka (mstawicka@valkea.com)
Valkea Media S.A. 01-747 Warszawa ul. Elbląska 15/17
tel.: 022 639 85 67-68 022 633 27 53 022 633 58 19 022 633 33 24 faks: 022 639 85 69 Druk Elanders Polska Sp. z o.o.
Dystrybucja 4Business Logistic
Warszawa
Redaktor Prowadzący Kacper Peresada [kperesada@valkea.com]
Kraków
krakow@aktivist.pl
Łódź
lodz@aktivist.pl
Redakcja Miejska Bartosz Badowski warszawa@aktivist.pl
Poznań
Wydania miejskie
trojmiasto@aktivist.pl
Redaktor Prowadzący Kacper Peresada [kperesada@valkea.com]
poznan@aktivist.pl
Trójmiasto Wrocław
wroclaw@aktivist.pl
Wydawca
Agnieszka Żukowska (azukowska@valkea.com)
Redaktor Naczelna
Sylwia Kawalerowicz (skawalerowicz@valkea.com)
Zastępca Redaktor Naczelnej Ola Wiechnik [owiechnk@valkea.com]
Redaktorzy
Film: Bartek Pulcyn Muzyka: Filip Kalinowski
Menedżer ds. promocji i informacji miejskiej
Maja Duczyńska (majka.duczynska@aktivist.pl)
Dział Graficzny Paweł Sky
Fotoedycja / Grafika Daria Ołdak (daria.oldak@aktivist.pl)
Korekta
Mariusz Mikliński
Dział Finansowy
Elżbieta Jaszczuk (ejaszczuk@valkea.com)
Dystrybucja
Krzysztof Wiliński (kwilinski@valkea.com)
Reklama Senior Menedżer Działu Reklamy „Aktivist” Zuzanna Partyka, tel. 501 987 389 (zpartyka@valkea.com) Ewa Dziduch, tel. 664 728 597 (edziduch@valkea.com) Paulina Synowiecka, tel. 502 275 080 (psynowiecka@valkea.com) Menedżer Działu Sprzedaży Lokalnej Karolina Janowska, tel. 790 867 200 (kjanowska@valkea.com) Bartek Prus, tel. 664 761 324 (bprus@valkea.com)
Współpracownicy: Mateusz Adamski Piotr Bartoszek Andrzej Cała Łukasz Chmielewski Bartek Filipowicz Jakub Gralik Piotr Guszkowski Aleksander Hudzik Łukasz Iwasiński Urszula Jabłońska Michał Karpa Łukasz Knap Michał Kropiński Paweł Lachowicz
Agata Michalak Kalina Mróz Rafał Rejowski Julia Rogowska Cyryl Rozwadowski Karolina Sulej Anna Tatarska Aleksandra Żmuda
Projekt graficzny magazynu
Magdalena Piwowar
Plener / trainspotting
/ lato
(Z)bocznica ark mi, które M a w a b a z z lnego wki w filmie a a nic wspó k m y z ie tr n s g ą c in ich omo spott czniał za p iele wszelk Choć train te ic u lb k s ie u w i o m k . Ja olega y sprawdzić udzi emocje Renton z k b m ż iś il te w o to n , posta Boyla e rzestrzeni Danny’ego p h ic k st takie fajn js je ie w m ó g h c ią y c n o nie p niezbada , czy tropie e z r ó k s j e na własn
Zacząć można od tego, że nawet jeśli w nazwie pojawia się słówko „train”, to trainspotter – zdaniem samych zainteresowanych – jest kimś więcej niż po prostu wielbicielem kolei. – Trainspotting zaczyna się wtedy, kiedy jedzie się gdzieś po to, by poczuć drżenie ziemi w czasie przejazdu pociągu, usłyszeć ryk lokomotyw, a nie koniecznie pociąg „złapać”, sfilmować czy sfotografować – twierdzi Tomasz Ciemnoczułowski, prowadzący stronę LHS.pl, poświęconą najdłuższej w Polsce towarowej linii szerokotorowej. Każdy jednak znajduje w tym coś innego. – Dla mnie jest to przede wszystkim odpoczynek od codzienności. Takie połączenie sportu (długie spacery) z imprezą (znajomi, wspólna pasja i radość) i przebywaniem na świeżym powietrzu – dodaje Dorota Berdychowska, współredagująca ogólnopolski portal społeczności miłośników kolei tm7.pl.
Urok starego peronu
Zarówno Tomek, jak i Dorota to prawdziwi weterani kolejowych wypraw. Nie dla nich pachnące cytrynowym odświeżaczem dworce odnowione na Euro. Prawdziwy trainspotter jest bowiem jak
północnoamerykański traper. Trochę samotnik, trochę odkrywca. – Wszędzie tam, gdzie nie bywa zwykły śmiertelnik, ja mam ochotę zostać dłużej – wyznaje Seweryn Błasiak, również fan szerokotorowych stalowych potworów, autor świetnych zdjęć kolejowych. – Trainspotterów jest mało – dodaje Tomek. – Można ich nazwać „samotnymi łowcami”, w przeciwieństwie do miłośników kolei, których jest dużo więcej i którzy są bardziej ekstrawertyczni w swoim działaniu, np. grupują się na forach internetowych czy w różnych stowarzyszeniach w realu. Zapytani o swoje ulubione trainspotterskie miejscówki, zasypują nas lawiną nazw geograficznych. Dorota zwraca uwagę na te miejskie, które interesują nas najbardziej: – Na pewno są to duże stacje i ich okolice, np. Warszawa Wschodnia i Zachodnia ze swoimi torami manewrowymi czy okolice lokomotywowni (np. Warszawa Odolany, Kraków Prokocim, Poznań Franowo). Nie można też pominąć szlaków towarowych – najciekawsze są na Górnym Śląsku, zaś w stolicy mamy Warszawską Magistralę Hutniczą. Pociągi towarowe można też „łapać” na Pradze, Okęciu czy na dworcu Warszawa Gdańska… Zainspirowani przez Dorotę, postanowiliśmy sami zwiedzić część wymienionych miejscówek, a wycieczkę zaczęliśmy
od zachodnich okolic stolicy. W te mroczne ostępy mogą zapuścić się nawet początkujący miejscy turyści. Wystarczy dojechać do placu Zawiszy i stamtąd piechotą przejść brukowaną uliczką koło Muzeum Kolejnictwa. Na końcu ciągu muzealnych budynków (zwróćcie koniecznie uwagę na schowaną za zardzewiałymi drzwiami kotłownię z piekła rodem) znajduje się zamieszkany przez bardzo sympatyczne małżeństwo squat. To właśnie w tym miejscu zaczynają się stare perony dawnego Dworca Głównego, który w drugiej połowie XX w. zastąpił zburzoną w trakcie okupacji Warszawę Towarową. To chyba jeden z „najmłodszych” stołecznych industriali. Jeszcze w latach 90. właśnie stąd wyruszały wakacyjne pociągi na Półwysep Helski. Jedyne lokomotywy, które w tej chwili możecie tam znaleźć, to zabytki znajdujące się za płotem wspomnianego muzeum. Kierując się w stronę Dworca Zachodniego, miniecie wysłużoną pompę przeznaczoną kiedyś do napełniania parowozów. Widoczne za nią ceglane baraki to siedziba małego zagłębia klubowego, którego najbardziej znanym reprezentantem jest hiphopowy Harlem. Za pobliskimi drzewami znajdziecie „spoczywające w spokoju” włoskie wagony sprzed lat. Niestety brak trainspotterskiej świadomości w narodzie sprawił, że ich stan możemy w najlepszym wypadku określić jako fatalny.
Miasto w mieście
Idąc tropem towarowo-amerykańskim, którym Tomek i Seweryn zafrapowali nas przy okazji opowieści o LHS, zwiedzanie zachodniej części kolejowego węzła Warszawy kontynuowaliśmy na Odolanach, gdzie rządzi tabor spalinowy. Po wspinaczce na stromy wiadukt po raz kolejny dotarliśmy do całkiem innej miejskiej rzeczywistości. Suszące się na sznurach kolejarskie mundury, stukot kontrolnych młotków oraz niekończące się ciągi wagonów… Na granicy Włoch, Bemowa i Woli odkryjecie prawdziwe miasto w mieście. Kolejowa manewrownia to okazja do spełnienia marzeń wszystkich, którzy zawsze oglądali takie widoki z okien przejeżdżającego pociągu, ale nigdy nie mieli okazji połazić pomiędzy rzędami wagonów. Sznury odpoczywających na bocznicach węglarek, krytych GBS-ów (wagonów towarowych) i przede wszystkim platform zachęcających, by na nie wskoczyć i choć przez chwilę poczuć się jak bohaterowie książek Kerouaca, którzy siedząc na nieociosanych deskach, za darmo przemierzali setki mil po amerykańskich
bezdrożach. Naszą małą przygodę przerwał wąsaty
rewident taboru, który zakrzyknął do nas:
„Panowie, przenieście się gdzieś dalej, bo za moment ruszamy!”. Szkoda tylko, że zapewne w stronę Radomia, a nie słonecznego San Diego. Poszukaliśmy więc nieco mniej cywilizowanych terenów. Wyprawa na odległe warszawskie południe w okolice Lasu Kabackiego, gdzie powstała stacja techniczno-postojowa Metra Warszawskiego, okazała się całkiem niezłym kompromisem. To właśnie tu kończy się siedmiokilometrowa bocznica łącząca industrialny przyczółek na wysokości Okęcia z linią kolejową Warszawa-Radom. Od zamkniętej na głucho bramy stacji ruszyliśmy w kierunku zachodnim, zostawiając za sobą dość abstrakcyjny obrazek – ścianę drzew z jednej strony, pilnujący przeprawy do innego świata semafor przy bramie i rozrastające się osiedle domków po drugiej stronie nasypu. Magia symetrii zbiegających się daleko przed nami linii i rytmu uciekających pod stopami podkładów rzeczywiście wciąga – to zupełnie coś innego niż łażenie po zwykłej drodze!
Najlepsze trainspoty: Bydgoszcz Bielawy
Obskurne perony z małą wiatą pomazaną graffiti Diil Gangu i Zawiszy Bydgoszcz oraz dziesiątki nietkniętych przez okupację zabudowań kolejowych. Wjeżdżając do stolicy Kujaw od strony Torunia, zawsze czuję się, jakbym odwiedzał małe miasteczko, a nie dziesiąte pod względem wielkości miasto w kraju.
Jastarnia Wczasy
Stacja o chyba najpiękniejszej nazwie na świecie. Siedząc na niej latem z piwem w ręku, można poczuć, dlaczego w tych prostych i kompletnie przypadkowych dwóch słowach zawiera się istota ledwie dwumetrowego podupadłego peronu stojącego w lesie. Dawny ośrodek wczasowy PKP dziś z rzadka gości zatrzymujące się składy. Mimo to dla wielu osób nadmorskie wczasy wciąż zaczynają się od przykrej niespodzianki i omyłkowej wysiadki kilka kilometrów od właściwej stacji Jastarnia.
Zwierzyniec Towarowy LHS
Przebiegający przez Roztoczański Park Narodowy, wywołujący kontrowersje wśród ekologów odcinek Linii Hutniczej Szerokotorowej paradoksalnie jest chyba najpiękniejszym jej fragmentem. Otoczona drzewami wyspa zwrotnic i semaforów robi nieziemskie wrażenie szczególnie nocą. A poza tym jest stąd niedaleko do karczmy Młyn, w której można uzupełnić zapasy energii, pochłaniając pyszną pizzę z obowiązkowym sosem czosnkowym.
Tunel
Tunel jako żywo, chyba jedna z najciekawszych infrastruktur kolejowych w południowo-wschodniej części kraju, mijany za każdym razem, kiedy podróżujemy na linii Warszawa-Kraków. Przecina masyw Białej Góry na Wyżynie Miechowskiej, cieszący się złą sławą z powodu niesamowitych opowieści. Wybudowany w 1885 r. przez Rosjan po to, by w razie ofensywy nieprzyjacielskich wojsk odciąć drogę kolejową, został zniszczony przez wycofujących się Niemców. Po wojnie odbudowany, w okresie międzywojennym zamykany… na kłódkę.
Prawo przejścia
Według bohatera filmu „Dróżnik”, Finbara McBride’a, wielbiciele kolei mogą chodzić torami, korzystając z tzw. „prawa przejścia”. Co to takiego? Otóż gdy w XIX w. budowano w Ameryce kolej żelazną, rząd zabierał ludziom ziemię, tłumacząc to właśnie tym prawem. Dziś kolejowe freaki w rewanżu podróżują piechotą po amerykańskich torach – a my robimy to samo w Polsce. Naśladując Fina, obowiązkowo żujemy przysmak amerykańskich trainspotterów – suszoną wołowinę. Ta o smaku barbecue wchodzi najlepiej. Jednak zazdrościmy trochę fanom LHS, którzy podczas wakacji od 11 lat organizują LHS Camp – wyprawy po swojej ulubionej trasie, tyle że wielodniowe i z nieodłącznym grillem! Cały czas wypatrujemy pociągu, ale nic nie wskazuje na to, by jakikolwiek ruch miał przerwać sielski spacer. To zupełnie inny klimat niż okolice Dworca Zachodniego – z jednej strony skraj lasu, z drugiej pola i wyciągający betonowe macki Ursynów, a i sam tor sprawia wrażenie, jakby pochodził z innej rzeczywistości. Nasyp wspina się coraz wyżej i za chwilę przechodzimy wiaduktem nad Puławską – ileż to razy przejeżdżaliśmy pod nim, nie przypuszczając, że rozpościera się stad tak imponujący widok? To chyba jeden z uroków trainspotterskiego życia. – Każde miejsce ma wiele obliczy. Czasem wystarczy inna pora roku, by mieć wrażenie, że jesteśmy tu po raz pierwszy – twierdzi Seweryn. Gdy dochodzimy do zelektryfikowanej trasy kolejowej w kierunku Radomia, czar trochę pryska – jakoś zbyt tu cywilizowanie. Ale z drugiej strony dopięliśmy swego, bo oto na jednej z licznych bocznic trwają manewry – średniej wielkości lokomotywa SM-42, zwana przez kolejarzy „Stonką”, powoli przetacza sznur niebieskich węglarek. Wbijający się w niebo na wprost przed nami Pałac Kultury przypomina, że ciągle jesteśmy w Warszawie, a my tymczasem jaramy się jak dzieci, bo mogliśmy w zupełnie innym stylu poszwendać się po mieście – nie od klubu do klubu, nie z knajpy do knajpy. Torem, na którego początku i końcu czai się tajemnica, piękna jak symetria zbiegających się na horyzoncie szyn. – Kolej to taki inny świat, często ukryty w tkance naszego miasta – podsumowuje Dorota. To charakterystyczny dźwięk startujących lokomotyw i zapach kreozotu unoszący się nad torami; to inna niż ta widziana na co dzień infrastruktura, światła semaforów i lampek zwrotnicowych; to wreszcie poczucie przestrzeni, pędu, wolności. To wszystko ma swoją nieuchwytną magię. Cóż, my chyba daliśmy się zaczarować! Tekst: Rafał Rejowski, Michał Kropiński Foto: Max Zieliński (szarybox.blogspot.com)
Nasir Bin Olu Dara Jones
/ wersy C Y N / Dług
E I C Y Ż E R B O D
iąty ood”, dzies G Is e if L „ płyta Z tej okazji . ędzie miała a b s ę e r n ie o J m ” e r rii Nasa oją p fii Nasira „ rów w histo 17 lipca sw a e r p g a o r k h s c y y d z eps żek w rku dnym z najl solowy krą je z ić Nowym Jo w ó w m iu u n ię ta s s a dor udało nam rozmowę o ą tk ó r k a n kę hip-hopu się w polity iu n a w o ż a g i an
Twój najnowszy album zatytułowany będzie „Life Is Good”, natomiast na swoim pierwszym krążku porównywałeś życie do dziwki (klasyczny już utwór „Life’s a Bitch” z debiutanckiego albumu Nasa, „Illmatic” – przyp. red.). Jeśli miałbyś wskazać rzecz, która radykalnie odmieniła twoje życie, co by to było? Czas zmienia wszystko. To, że jestem starszy i inaczej patrzę na wiele rzeczy. To, że urodziła mi się córka, wziąłem ślub, rozwiodłem się. Wszystko to, co wydarzyło się przez blisko 20 lat. Na twoje życie wielki wpływ miał też hip-hop. Miałem to szczęście, że dorastałem w Nowym Jorku w latach 80. Był to najlepszy okres mojego życia i jeden z najciekawszych momentów w historii hip-hopu. Słuchałem wszystkiego, co nagrywały takie składy i tacy raperzy, jak Run-D.M.C., Dr. Jekyll & Mr. Hyde, Kurtis Blow, Fat Boys, LL Cool J czy MC Shan. Rymowanie do bitu było najbardziej porywającą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszałem. Nawet przez myśl by mi nie przeszło, żeby robić coś innego. W zeszłym roku swoją premierę miał mixtape Elzhia „Elmatic”, który jest swoistą reinterpretacją twojego debiutu. Wcześniej podobny projekt wydał również inny raper – Fashawn. Co zadecydowało o tak legendarnym statusie „Illmatic”? Ten album jest naprawdę surowy. To obraz świata widzianego z perspektywy nastolatka dorastającego na nowojorskich blokowiskach. Wizja młodego człowieka, który pomimo swojego wieku widział już naprawdę dużo. W sposobie, w jaki opowiadałem wszystkie te historie, starałem się zawrzeć pewną filozofię, co było wówczas świeże i innowacyjne. W jakimś sensie wytyczyło to nowe ścieżki na hiphopowej scenie. Zresztą muszę wreszcie posłuchać płyty Elzhia, zaraz dopiszę ją sobie do mojej listy.
Dorastałeś na osiedlu Queensbridge, które jest jednym z największych blokowisk na świecie, a także miejscem narodzin wielu artystów. Roxanne Shanté, Marley Marl, Mobb Deep czy Capone-N-Noreaga – wszyscy wywodzą się z tej części Nowego Jorku. Choć losy wielu moich sąsiadów potoczyły się zupełnie inaczej, to moja dzielnica okazała się dla mnie błogosławieństwem. Dorastałem u boku wielu utalentowanych, zaangażowanych ludzi. Mieszkałem w samym sercu Nowego Jorku, tuż przy moście, za którym rozciągał się Manhattan. To miasto dało mi tak wiele, że nawet gdybym w każdym numerze składał mu hołd, to i tak nigdy nie spłacę tego długu. Energia, jaką czuło się na ulicach w latach 80. i 90., wprost zmuszała do działania. Współpracowałeś ostatnio z Damianem Marleyem, z którym wydaliście dwa lata temu album „Distant Relatives”. Czy ten projekt wpłynął jakoś na twoje postrzeganie muzyki i podejście do nagrywania? Damian bardzo mi pomógł. To dzięki niemu mam pewność, że w muzyce liczą się tylko prawda i szczerość. Wiem, że mogę zrobić wszystko, na co mam ochotę. Jeśli natomiast chodzi o bardziej namacalne konsekwencje naszej współpracy, to mocno jamajski refren numeru „The Don”, który wybrałem na drugi singiel z „Life Is Good”, nie brzmiałby pewnie tak samo, gdybyśmy nigdy się nie spotkali. Wszystkie trzy single z „Life Is Good” mają dosyć klasyczne, organiczne podkłady. Podczas gdy spora część współczesnego rapu dryfuje w stronę popu i dance’u, ty wciąż poruszasz się po boom-bapowych rejonach hip-hopu. Na takich produkcjach się wychowałem, do nich składałem swoje pierwsze wersy, na nich nagrywałem pierwsze numery. Taki właśnie hip-hop kocham. Lubię też te bardziej współczesne rzeczy, ale to klasyka jest najbliższa memu sercu.
znany też jako Nasty Nas, Nas the Esco, Escobar czy Nastradamus. Urodził się 14 sierpnia 1973 r. w Nowym Jorku. Jego ojcem jest Olu Dara, jazzowy kornecista. Od kiedy w 1991 r. fani hiphopu usłyszeli gościnną zwrotkę nastoletniego rapera w utworze grupy Main Source „Live at the Barbecue”, wiedzieli, że na scenie pojawił się zawodnik, którego poczynania należy śledzić ze szczególną uwagą. Wydany w 1994 r. debiutancki album Nasa „Illmatic” przez wielu uznawany jest za najważniejszą płytę w historii gatunku i jeden z najciekawszych albumów XX w. Choć żaden z wydanych później krążków nie dorównał mu klasą, to Nas pozostaje w czołówce światowych MCs, a jego kolejne poczynania odbijają się szerokim echem zarówno w mainstreamie, jak i undergroundzie.
Bliskie są ci również społecznie zaangażowane tematy. Czy uważasz, że muzyka może mieć realny wpływ na decyzje słuchaczy? Nie wiem, czy muzyka może zmieniać oblicze świata. Jestem jednak pewien, że działa ona niczym lek. Mimo że brzmienie mojego nowego albumu na pewno nie będzie się kojarzyć z cukiereczkami, mam nadzieję, że choć kilku osobom pozwoli on dostrzec pozytywy w ich własnym otoczeniu. Moi słuchacze widzą, że jestem w tym biznesie od lat, a możesz mi wierzyć, że nie jest to najmilsze miejsce. Skoro wciąż mogę mówić o tym, że życie jest dobre, to wielu innych ludzi również powinno spróbować. Wpływ muzyki na losy świata można było zaobserwować w trakcie poprzedniej kampanii prezydenckiej w USA. Spośród wielu raperów, którzy zaangażowali się w politykę, byłeś jednym z najbardziej aktywnych zwolenników Baracka Obamy. Jesteś zadowolony z tego, czego dokonał podczas swojej kadencji? Staram się nie angażować za bardzo w politykę. Jestem tylko jednym z wielu obywateli tego kraju i nie wydaje mi się, żebym miał prawo pouczać prezydenta ze sceny, jak powinien wykonywać swoje obowiązki. Barack Obama z całą pewnością jest bystrym i dobrym Amerykaninem. Niestety jest on również jednym z trybów wielkiej politycznej machiny, której działanie pozostawia wiele do życzenia. Kieruje się ona tylko głosami, kontaktami i zależnościami. Mam jednak nadzieję, że dostanie on szansę rządzenia tym krajem przez kolejną kadencję i postara się rozwiązać przynajmniej niektóre z problemów nękających Amerykę. W tej kwestii zawsze może liczyć na moje wsparcie. Angażujesz się również w bezpośrednie wspieranie ludzi potrzebujących. Część pieniędzy pochodzących ze sprzedaży płyty „Distant Relatives” została przeznaczona na pomoc Afryce. W jaki sposób realizowaliście z Damianem ten projekt? Konsultowaliśmy się z UNICEF-em, żeby jak najlepiej spożytkować tę sumę i postanowiliśmy przeznaczyć ją na budowę szkół. Wciąż jednak mamy wiele do zrobienia i na pewno nie poprzestaniemy na tym projekcie. Planujemy skupić się na pomocy potrzebującym w USA. Wesprzeć ludzi, którzy pochodzą z takich dzielnic jak moja, niezależnie, czy znajdują się one w Nowym Jorku, Detroit czy Oakland. Z miejsc, w których panuje bieda, w których policja nadal nadużywa swojej władzy, a edukacja pozostawia wiele do życzenia. Miejsc, które bardzo dobrze znam i z których udało mi się wyrwać. Wierzysz, że hip-hop może im pomóc? Nie wierzę, ja jestem tego żywym dowodem. Rozmawiał: Filip Kalinowski
JESZCZE BARDZIEJ EXKLUSIVNIE #113
exKLUSIV
#113
weronika rosati czerwiec 2012
Magazyn nieprzeznaczony do rozpowszechniania publicznego – wyłącznie dla zarejestrowanych członków Klubu EXKLUSIV
w obiekt y wie Iz y G rz ybowskiej
NAJSZYKOWNIEJSZE I NAJBARDZIEJ ZWARIOWANE SESJE, KAPITALNE WYWIADY, CIĘTE felietony i masę innych rozkoszy znajdziecie w „EXLUSIVIE”, który czeka na was w najlepszych punktach sprzedaży. Oczywiście odwiedźcie nas także w sieci na www.exklusiv.pl i koniecznie ściągnijcie na swego iPada. Nowy zestaw powiększony „Exklusiva” to dodatkowe zdjęcia, piosenki, teksty, filmy i niepowtarzalna okazja, żeby zajrzeć za kulisy powstawania exklusivnych materiałów.
NUMERY ARCHIWALNE ORAZ
WYDANIE CZERWCOWE „EXKLUSIVA”
NA IPADA jest dostępne dla wszystkich zainteresowanych w wieku 18+ za darmo w internetowym sklepie Apple.
EXKLUSIVA NA iPada ŚCIĄGNIJ STĄD: APP.EXKLUSIV.PL
Co jest gorsze – aktorzy udający muzyków, szarpiący na ekranie struny gitar, jak przystało na prawdziwe gwiazdy rocka, i poruszający ustami do playbacku, czy muzycy próbujący swoich sił przed kamerą? Podczas 12. festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu w ramach cyklu „Re:mixed” wszyscy odważni będą mogli sobie przypomnieć dokonania tych drugich. Choć organizatorzy oszczędzą nam goniącej marzenia Britney Spears, to i tak łatwo nie będzie – przegląd nie mógł się obyć bez dobierającej najlepsze role Madonny, Davida Bowie w strojach, o których marzy każda drag queen, czy Tupaca, zanim jeszcze stał się hologramem. I szkoda tylko, że zapomniano o „Miłości w rytmie rap” z Vanilla Ice’em – siedem nominacji do Złotych Malin to wystarczający powód, by pokazać go szerokiej publiczności
Madonna w filmie „Dick Tracy”
y pla t ’ can ou y
/ film / y c y muz
szlafrok
Światy muzyki i filmu od zawsze mają się ku sobie – producenci postrzegają gwiazdy rocka jako żyły złota, nierzadko przymykając oko na ich ekscesy, natomiast sami artyści, zarówno ci u progu sławy, jak i starzy wyjadacze, w naturalny sposób ciążą ku srebrnemu ekranowi, który pozwala im utrwalić swoje miejsce w zbiorowej wyobraźni. Rezultat łatwo przewidzieć – ci pierwsi później zazwyczaj liczą straty, ponieważ estradowa sława sporadycznie przekłada się na frekwencyjne słupki, natomiast drudzy ze zdziwieniem kartkują negatywne recenzje i odbierają Złote Maliny.
Sławiąc pokój
Nie jest to jednak reguła – dla niektórych muzyków, przekonanych, że mają coś ważnego do powiedzenia światu, to nie pieniądze są najważniejsze, lecz kształcenie mas. Jednym z pierwszych rzeczników takiej pracy u podstaw był Harry Belafonte, czarnoskóry amerykański piosenkarz i aktywista społeczny, popularny w latach 50., a dziś w zasadzie zapomniany, który u szczytu swojej sławy wystąpił w apokaliptycznym „The World, the Flesh and the Devil” Ranalda MacDougalla. Sztafaż kina science fiction jest tu wyłącznie pretekstem – Belafonte biega po opustoszałym w wyniku
wojny jądrowej Nowym Jorku, sławiąc śpiewnym głosem pokój, miłość i prawa człowieka. Przez pierwszą połowę jest całkiem sam – najwyraźniej gwiazdorska gaża, pomimo szlachetnych intencji, pochłonęła większość budżetu. Gdy w końcu grany przez niego górnik napotka innych ludzi, wybucha konflikt na tle miłosno-rasowym z dubeltówką w roli głównej. Dzięki urokowi osobistemu protagonisty zostaje on jednak szybko zażegnany, a bohaterowie, trzymając się za ręce, mogą pomknąć ku sprawiedliwej przyszłości. Pięć dekad później z podobnym edukacyjnym przesłaniem, choć na mniejszą skalę i z typową dla XXI w. ironią, pojawia się Iggy Pop w „Suck” Roba Stefaniuka. Komedia o wampirach udzielających się w indierockowym zespole, w której wystąpiła plejada mniej lub bardziej przebrzmiałych rockmanów, to przestroga dla początkujących naśladowców lidera The Stooges. „Nie dąż do kariery po trupach, szanuj się, pij piwo, a nie krew” – poucza ojciec chrzestny punk rocka, wyczuwając ducha czasów, w których zespoły metalowe w swoich koncertowych riderach częściej mają zdrową żywność niż środki odurzające. Film Stefaniuka może się podobać z jeszcze jednego powodu – wśród ofiar wampirów jest Richard Melville Hall, znany szerzej jako Moby. Z kolei filmowym
przewodnikiem dla brytyjskich konserwatystów, jak rozpoznać degenerata (czyt. muzyka), był na przełomie lat 60. i 70. „Performance” Nicolasa Roega i Donalda Cammella z debiutującym na ekranie 25-letnim Mickiem Jaggerem. Producenci zignorowali głośne narkotykowe ekscesy Rolling Stonesów (aresztowanych w 1967 r.) i licząc na komedię muzyczną w stylu The Beatles, dali twórcom wolną rękę. Mick i Donald – zafascynowany kontrkulturą domniemany krewny okultysty Aleistera Crowleya – skrupulatnie skorzystali z tej swobody, doprowadzając do furii amerykańskich inwestorów – narkotyczny kryminał nicujący środowisko londyńskich gangsterów i muzyków, kilkakrotnie cięty i przemontowywany, przeczekał na półce dwa lata. Jagger jest w nim jak z koszmaru klasy średniej o swobodzie obyczajowej artystów – umalowany, przechadza się w szlafroku po wyłożonym perskimi dywanami mieszkaniu, posila się muchomorami z ogrodu i wygłasza mowy o demonach. Wszyscy skupili się jednak na tym, czy sceny seksu z Anitą Pallenberg, dziewczyną innego Stonesa, Keitha Richardsa, były autentyczne. Jagger podsycał to zainteresowanie, twierdząc w wywiadach, że gdy po raz pierwszy pokazano zmontowaną sekwencję w wytwórni, uznano ją za pornograficzną i od razu zniszczono. Podobnym dystansem do swojego wizerunku medialnego
David Bowie w filmie „Labirynt”
dziesięć lat później wykazał się także Sting w „Kwadrafonii” Franca Roddama. Wokalista The Police wcielił się w filmie w guru ówczesnych modsów Ace Face’a. Uwielbiany przez bezrobotną młodzież, w czasie gdy nie wszczyna bójek – jak się okazuje – pracuje jako bagażowy w hotelu. Oba filmy były pewną nauczką – pierwszy dla węszących kapitał producentów, drugi dla fanów wpatrzonych w swoich idoli.
Legginsy i raperzy w kadrze
O wychowawcze zapędy nie można natomiast na pewno podejrzewać Madonny. Mało kto pamięta, że wokalistka, która intuicyjnie dobiera złe role w złych filmach lub sama je reżyseruje, brała udział w projektach niezależnych reżyserów: Abla Ferrary, Wayne’a Wanga czy Spike’a Lee. We Wrocławiu zobaczymy jednak inny tytuł z wokalistką – komiksowego „Dicka Tracy” z 1990 r. Reżyser i odtwórca głównej roli Warren Beatty najwyraźniej przeżywał wtedy ciężki kryzys wieku średniego, bowiem w filmie nie tylko stoi na straży porządku społecznego i ratuje sieroty, lecz także przez cały czas opiera się ikonie seksu. Co Madonna mówiła w wywiadach o Beattym? Że jest artystą. A Beatty o Madonnie? Że jest artystką, oczywiście. I faktycznie lata 90. to dla niej w miarę dobry okres – trochę starsza niż obecnie, chciała jeszcze być diwą i femme fatale, a nie cheerleaderką. Sam film, oglądany po dwóch dekadach, to sentymentalna podróż do minionej epoki, w której charakteryzatorzy musieli bardziej się wykazać niż graficy komputerowi, a superbohaterowie nie silili się na popkulturowe żarty. Ten rodzaj kina reprezentuje także o dekadę starszy „Labirynt” Jima Hensona – familijne
Mick Jagger w filmie „Performance”
fantasy z Davidem Bowie, który dostał rolę króla goblinów, mimo że wówczas nie ucichły jeszcze plotki o jego romansie z Mickiem Jaggerem. Choć po latach Bowie zarzeka się, że nie wiedział, co działo się na planie, to pasuje do tej roli jak nikt inny. Co ciekawe, muzyk przykuwa uwagę nie natapirowaną srebrną peruką, scenicznym ruchem czy intensywnym makijażem, lecz zaskakująco, jak na produkcję skierowaną głównie do dzieci, wyeksponowanym... kroczem. To właśnie zbyt obcisłe legginsy mogą tłumaczyć popularność interpretacji doszukujących się w filmie twórcy „Muppetów” treści pedofilskich. W latach 90., gdy leciwe gwiazdy rocka skupiły się na reanimowaniu kariery muzycznej, kinem na poważnie zainteresowali się raperzy. Zachęceni sukcesami fonograficznymi, zaczęli sami współfinansować projekty filmowe i występować przed kamerą. Szlaki przetarli wówczas Method Man, Ice Cube, Mos Def i Snoop Dogg, dziś niewiele osób pamięta, że rapem na początku parali się także Will Smith i Mark Wahlberg. Powstały wtedy z ich udziałem takie dzieła, jak „Anakonda” z LL Cool J-em czy „Ostra jazda” i „Żółtodzioby” ze Snoop Doggiem. Najciekawiej na tym tle wypada „Klincz” Vondiego Curtisa-Halla. Ostatni film z Tupakiem Shakurem, w którym raper wraz z Timem Rothem próbuje dostać się na odwyk w państwowej służbie zdrowia. Kolejne nieudane próby chłopaki rekompensują sobie kolejnymi działkami. I w tym przypadku taśma filmowa okazuje się bardziej wyrozumiała od rzeczywistości, a Tupaca, gdy podpadnie lokalnym dilerom, do końca omijają kule.
Nowe Horyzonty to też mnóstwo
innych atrakcji. Prosto z Cannes do Wrocławia przyjadą nowe filmy Leosa Caraxa, Cristiana Mungiu, Ulricha Seidla, Xaviera Dolana, Abbasa Kiarostamiego, Michaela Hanekego, Waltera Sallesa i Carlosa Reygadasa. Świetnie zapowiadają się „Legenda Kaspara Hausera” Davide’a Manuliego – technowestern z Vincentem Gallo i muzyką Vitalica – w sekcji „The Happy End”, prezentującej alternatywne wizje końca świata, oraz zwycięzca Sundance „Bestie z południowych krain”. Z kolei w konkursie Filmów o Sztuce sporo wątków okołomuzycznych, m.in. „Zamknij się i graj” o LCD Soundsystem i „Turning” z Anthony and the Johnsons.
Jak wyrwać się z klinczu między producentami, amatorami stającymi za kamerą i własnymi ambicjami? Historia wspomnianych filmów podpowiada jedno – trzeba być Vanilla Ice’em albo liczyć tylko na siebie. Jak David Byrne, który do swoich „Prawdziwych historii” najpierw napisał muzykę i scenariusz, a następnie film sam wyreżyserował i wystąpił w nim w głównej roli. Ale czy do tego samego wniosku można dojść po seansie „Mądrości i seksu” Madonny? Tekst: Mariusz Mikliński
19-29.07
12. T-Mobile Nowe Horyzonty Wrocław
-art ound S / y b / Klu
czasu Aspekt
Energia
m to i Frankie o N a lv A z iera półki wencją dob 1996 r. do s k e s W . n o ja k c ia tu sty o nan człowiek in z godną uz yce wszystk z u to u s , a e m z j n c je to o o e g g, y w te anki. W s oton. Od any jako B y go o liftin d n N m z ła ś r k r, li u e te ta s d ty y a n n p e R e a yz lem label Olaf B precyzją. M ie niczym e ą b em założył n r da ie z e s c id o ty e d a n h m ją c ate nie przepa asu p m o Brets y g e z e r lż z a c tó k m la , d ie to, uzn rtystów muzyce, i o tworzonem w i kolejnych a u w s o a z tm c y r ie czen kowuje o label, zna g podporząd je ie n ś ła odzi w Olaf Bender, ukrywający się pod jaki przech m ie k pseudonimem Byetone, to jeden z założycieli c o r k n za pu cieszącej się międzynarodowym rozgłosem
Nie masz wykształcenia muzycznego, jesteś designerem. Co sprawiło, że zająłeś się tworzeniem muzyki? Powodów jest co najmniej kilka. Projektowanie zza biurka nigdy nie dawało mi poczucia spełnienia. Potrzebowałem nowego bodźca, a oprogramowanie do projektowania niewiele różniło się od tego, na którym zacząłem tworzyć wideo. Dość szybko odkryłem też audio. To, co tak naprawdę ekscytuje mnie w muzyce, to jej aspekt czasowy. Sztywne ramy, których nie możesz przekraczać – tworzysz pewną oś czasu i pracujesz w jej zakresach. To dzięki muzyce zrozumiałem, jak ważne są granice w projektowaniu. Początek wytwórni Raster-Noton był mocno związany z sound-artem. Wraz z upływem czasu zaczęliście eksplorować nowe muzyczne terytoria. Albumy takie jak „Symeta” czy współpraca z duetem Modeselektor otworzyły wam drogę na klubowe parkiety. Mam wrażenie, że pewne pomysły były z nami od zawsze. Gdy w 1996 r. zakładaliśmy wytwórnię, skupiliśmy się na muzyce cyfrowej. To był okres prawdziwego boomu tego kierunku. Pojawiły się nowe narzędzia, programy, zupełnie inne podejście do tematu muzyki. Kilka lat później znów stajemy przed podobnym wyzwaniem. Muzyka klubowa to powiew świeżego powietrza. Weszliśmy na kolejny obszar dźwiękowej mapy i ponownie staramy się być częścią jakiegoś ruchu. Jednocześnie nie zamykamy się na sound-art. Jeśli przejrzysz ofertę naszego sklepu, zauważysz, że wciąż mamy w niej albumy takich artystów, jak np. Mark Fell czy
ATOM™ z jego ukłonem w stronę klasycznej elektroniki, „Winterreise”. Niesamowite w R-N jest to, że wszyscy rozumiemy się jak bracia i nie ustalamy sobie żadnych ram. Każdy z nas ma całkowitą wolność twórczą. Drugą sprawą jest to, że rozumiemy się nie tylko w pracy, ale i towarzysko. Gdy spotykam Ryojego Ikedę, gadamy o AC/DC, a z Modeselektorami o fotografii. Wszyscy na siebie oddziałujemy. Twój ostatni album „Symeta” jest wypełniony wręcz punkową energią. Jakie miałeś założenia przy pracy nad nim? Punk nigdy nie był dla mnie jakoś szczególnie ważny. To niesprawiedliwe, że głównie punkowi przypisujemy brud i energię w muzyce. To bezpodstawne tworzenie monopolu. A gdy coś opiera się na podobnej strukturze, to automatycznie przypisujemy mu także inne cechy tego gatunku. Chciałbym, aby to się się kiedyś zmieniło. A co się zmienia w niemieckich klubach? Od jakiegoś czasu wszyscy jesteśmy zmiażdżeni globalizacją. Słuchamy tego samego, ubieramy się podobnie. Pojęcie takie jak „trend” od pewnego czasu budzi moje wątpliwości. Oczywiście nadal są artyści, kluby czy wydarzenia, za którymi podążają ludzie. Szczególnie w Niemczech, zwłaszcza w Berlinie, klubowe witryny wciąż budują miejski krajobraz. To dobrze, że takie miejsca jak Golden Pudel w Hamburgu czy Berghain w Berlinie od lat trzymają rękę na pulsie, potwierdzając tym samym znaczenie słowa „trend”. Żaden inny klub w Niemczech nie może się z nimi równać.
wytwórni Raster-Noton. Proste formy i minimalizm to cechy wyróżniające twórczość artystów związanych z tą berlińską oficyną, która jest raczej platformą artystyczną, a nie zwykłym labelem. Dotychczas pojawiali się głównie w zimnych salach renomowanych muzeów, jak choćby londyńskie Tate Modern czy nowojorskie Muzeum Guggenheima. Po 15 latach działalności Raster-Noton zmienia swój target i przeprowadza atak na kluby, promując nowy wymiar techno.
Version. Czy podczas koncertów na Audioriver i Avant Festivalu możemy się spodziewać czegoś nowego? Postaram się, ale musisz wiedzieć, że doba czasami trwa zbyt krótko… Diamond Version to nasz wspólny projekt, który od dawna przygotowywaliśmy z Carstenem Nicolaiem. Każde takie przedsięwzięcie kosztuje nas masę energii, a jesteśmy tylko ludźmi… Właśnie minęło 15 lat twojej pracy nad RasterNoton, co dalej? Przed nami wciąż nowe wyzwania, nowi artyści w katalogu R-N. Zdradzę, że pojawią się długo wyczekiwane albumy Grishy Lichtenberga, ATOM™, Empty Set, Franka Bretschneidera, Vladislava Delaya oraz oczywiście Diamond Version. Rozmawiał: Wojciech Krasowski
27-28.07 Audioriver
W Barcelonie podczas festiwalu Sonar zaprezentowaliście z Alva Noto nowy projekt Diamond
Płock www.audioriver.pl
ROZWIĄZANIE KONKURSU Tyskie inspiruje
Edycja klasyczna. Inspirowana tradycją Na rynku pojawiło się nowe Tyskie Klasyczne warzone zgodnie z XVI-wiecznym prawem czystości. Jego skład to tylko woda, chmiel i 100% słodu jęczmiennego. To piwo nie potrzebuje niczego więcej. Tyle wystarczy: łyk inspiracji tradycją, prawie 400 lat doświadczenia w warzeniu piwa i tylko trzy naturalne składniki. Nic dodać.
3
Prezentujemy prace, którezwyciężyły w konkursie dla kreatywnych. Waszym zadaniem było zaprojektowanie grafiki inspirowanej nowym Tyskim Klasycznym.
1
Twórcy najlepszych ilustracji zostali nagrodzeni aparatami fotograficznymi Sony Cyber-Shot i skrzynkami orzeźwiającego piwa Tyskie.
4
Autorzy czterech zwycięskich prac to: Michał Głowala (1), Magda Kłoskowska (2), Konrad Suchowolski (3) i Zuzanna Loch (4)
2
OLARY D / A W O N ŚĆ OGO O K / L O B T FU
piłki j owate j a j Kult
, ty rzut oka ią p , a k o t u gi rz czy y ochrania świata. Dru tw w s r tó a r o w p e s n ych liczo z nudniejsz niej znowu rani w niez ź n b ó e e p d z y r je d P – n . u a a k k w y rzut o nadal tr że Polacy? i… trzy se k ji c ja ta k c a o k j g a e ie a w n o Na pierwsz jn und Kole ają w po dwusek po boisku. chętniej gr z ię a s r o ą z c d e o ż a przerwa h , zc kim y leniwie ro amerykańs lu o tb fu duzi chłopc w st równie popularna, jak w Stanach. Próba kupienia „od ręki” o takiego je przerwa. C biletu na mecze którejkolwiek z drużyn NFL jest z góry Jedna z pierwszych naprawdę ciepłych wiosennych sobót. Trybuny bemowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji powoli zaczynają zapełniać się kibicami: od kilkulatków do siwych panów z brzuszkiem. Przyszli na festyn, pokaz czy może dopingować okręgową drużynę piłkarską? Nic z tych rzeczy, właśnie wystartował sezon Topligi Futbolu Amerykańskiego. Stołeczna drużyna, dwukrotni mistrzowie Polski Warsaw Eagles, starła się z Kozłami Poznań. Wbiegających na boisko zawodników powitały cheerleaderki, rockowa muzyka i ryk motorów z zaprzyjaźnionego klubu. Na trybunach atmosfera pikniku, wszyscy wcinają hot dogi, tańczą po zdobytym punkcie, robią meksykańską falę. Wygrywają The Eagles. Jajowata piłka, niezrozumiałe zasady i koncerty w przerwie Super Bowl. Te trzy rzeczy najczęściej kojarzą nam się z narodowym sportem zza oceanu. Polacy grają w piłkę nożną, ręczną, siatkówkę, koszykówkę. Oglądają skoki narciarskie i tenisa. Na osiedlowych podwórkach próżno szukać dzieciaków rzucających charakterystyczną piłką. Ta dyscyplina sportu ma się jednak w Polsce coraz lepiej. Polski Związek Futbolu Amerykańskiego oficjalnie istnieje od 2004 r., ale pierwsze próby oswojenia naszego kraju z tą grą przypadają na koniec lat 90. Kilku licealnych kumpli postanowiło, że będą regularnie spotykać się i trenować. Szybko dołączali do nich znajomi i znajomi znajomych. – Na tej zasadzie treningi odbywały się w coraz większym gronie raz w tygodniu aż do 2004 r., kiedy to po raz pierwszy udało się skompletować sprzęt dla całego składu, a także nawiązano kontakt z inną grupą zapaleńców z Poznania. W końcu udało się rozegrać pierwszy mecz – mówi Szymon Pobudkiewicz z Warsaw Eagles. – Obecnie PZFA zrzesza cztery ligi liczące łącznie 38 drużyn. Stolicę reprezentują aż cztery:
Eagles (Topliga), Spartans (pierwsza liga), Warewolves i Królewscy (druga liga) – wymienia. Futbol amerykański to sport wyjątkowy. Brak tu ciągłości gry znanej chociażby z meczów piłki nożnej. Poszczególne akcje trwają po kilka sekund, a rozdzielają je długie przerwy. Złośliwi twierdzą, że to idealny sport do oglądania w telewizji, bo nie ma problemu z wyjściem do toalety. Jeszcze złośliwsi dodają, że właściwie więcej tu czasu na siedzenie w toalecie niż przed telewizorem. Dynamikę gry dobrze obrazują statystyki. Przeciętny mecz rugby trwa półtorej godziny, natomiast mecz futbolu amerykańskiego średnio trzy. Zasady są bardzo podobne, z tym drobnym wyjątkiem, że w rugby czas zatrzymywany jest wtedy, gdy zawodnik z piłką zostanie tak zablokowany, że nie ma możliwości ruchu lub oddania piłki koledze z zespołu. Z kolei w futbolu amerykańskim zatrzymuje się go, gdy piłka znajdująca się w rękach przewróconego zawodnika dotknie ziemi albo w przypadku przewinienia jednej ze stron. Nie jest to oczywiście jedyna różnica między tymi dyscyplinami. Najłatwiej zauważyć tę w „uzbrojeniu”. Zawodnicy drużyny futbolowej mają do dyspozycji rozbudowany zestaw ochraniaczy: naramienniki, spodenki ochraniające biodra, kolana, kość ogonową i uda, kask, rękawiczki chroniące palce czy ochraniacze na żebra i kręgosłup. Rugbyści grają tylko w krótkich spodenkach i koszulkach polo. Futbolowi amerykańskiemu nie można jednak odmówić sporej dawki brutalności, wszak mamy tu często do czynienia z ważącymi ponad 100 kg facetami zderzającymi się w pełnym biegu. Ogromną rolę w tej grze odgrywa jednak taktyka. Dla wielu kibiców to właśnie tego typu niuanse są najbardziej atrakcyjną stroną widowiska. Każdą ofensywną akcję rozegrać można bowiem na setki sposobów. – W naszym playbooku, czyli zbiorze zagrywek, mamy aktualnie ponad 120 wariantów, które każdy z nas musi znać na pamięć – mówi Maciej Pobudkiewicz z Warsaw Spartans. Trudno się spodziewać, by dyscyplina ta w Polsce była
skazana na porażkę. Średni czas oczekiwania to kilka lat. Mecze finałowe NFL należą do najchętniej oglądanych transmisji na naszej planecie. Reklamy emitowane w trakcie finałów Super Bowl kosztowały średnio 3,5 mln dol. za każde 30 sekund. O takich pieniądzach PZFA może tylko pomarzyć. – Nasza drużyna jest finansowana niemal całkowicie ze składek graczy – mówi Maciej Pobudkiewicz z Warsaw Spartans. – Część środków pozyskujemy z biletowania meczów czy sprzedaży gadżetów klubowych, fani mogą też przekazać 1% swojego podatku na naszą drużynę. A to i tak tylko kropla w morzu potrzeb – dodaje. Dużo dobrego dla popularyzacji tej dyscypliny w Polsce może zrobić finał rozgrywek Topligi, który
zostanie rozegrany 15 lipca na Stadionie Narodowym. Tekst: Mateusz Adamski
Ale o co chodzi, czyli zasady gry Żeby wygrać, trzeba zdobyć więcej punktów – to jasne. Żeby zdobyć punkty, piłka musi znaleźć się na przeciwległym końcu boiska – to też jasne. Ale co dalej? Aby utrzymać piłkę, należy w czterech próbach przenieść ją bliżej pola punktowego przeciwnika o co najmniej dziesięć jardów (jeden jard to ok. 90 cm). Gdy obronie zespołu przeciwnego uda się przeszkodzić atakującym w pokonaniu tej odległości, drużyny zamieniają się rolami. Każda akcja drużyny atakującej jest szczegółowo zaplanowana. Rozgrywający jest jedynym zawodnikiem, który może podać piłkę do przodu, to właśnie on odpowiada za poprawne przeprowadzenie wcześniej opracowanej zagrywki.
WYsKOCZ z rUty ny! Impreza, jakiej jeszcze nie było: sylwester w sierpniu! Nie, nic nam się nie pomyliło, to nie redaktorska wpadka. Dobrze czytacie: w sierpniu 4 sierpnia w Sopocie, czyli w najbardziej imprezowej nadmorskiej miejscowości w Polsce, pięć miejsc (Ego, Czekolada, Stereo, Papryka, Metamorfoza Cafe i Wellman) wypełni się balonami, serpentynami i konfetti. Oraz, oczywiście, tłumem rozbawionych imprezowiczów, którzy nie boją się wyjść poza schemat. Każdy klub będzie miał swój motyw
SMAKI LATA
Ballantine’s Finest to mieszanka
ponad 40 gatunków whisky z czterech regionów Szkocji. Charakteryzuje ją delikatny, kremowy smak z nutą jabłek i wanilii oraz lekko korzenny aromat. Ciekawie smakuje zwłaszcza w połączeniu z sokiem jabłkowym.
przewodni, a o sylwestrową atmosferę zadbają didżeje. Wyscotchcie z rutyny i wskakujcie w sylwestrowe maski, bo 4 sierpnia Sopot będzie jedynym miejscem na świecie, gdzie świętować będziemy sylwestra w sierpniu. Skoro świat ma się skończyć w tym roku, to może być ostatnia okazja! Na Sylwestra w sierpniu polecamy drinka: WYscotch z rUtyny! 40 ml Ballantine’s, 60 ml klarownego soku jabłkowego, 10 ml syropu cukrowego (lub łyżeczka białego cukru) 2 x zest z pomarańczy szkło: short (whisky) lód w kostkach
Więcej drinków „wyskakujących z rutyny” na www.twojplanb.pl
W gorącym sezonie festiwalowym przyda nam się nieco orzeźwienia. Łatwe w przygotowaniu – co jest ważne podczas plenerowych wypadów – pyszne cytrusowe drinki na bazie Wyborowej idealnie sprawdzą się podczas letnich upałów. Korzystajmy z lata póki trwa, tym bardziej że trwa zdecydowanie za krótko. Na szczęście zawsze możemy sobie zrobić drinka na pocieszenie
WYBOROWA LIME & MINT COOL 50 ml Wyborowej Lime & Mint Cool lód w kostkach cząstki limonki, listki mięty
WYBOROWA CITRUS SQUEEZE 50 ml Wyborowej Citrus Squeeze lód w kostkach cząstki pomarańczy i cytryny
WYBOROWA GINGER BITE 50 ml Wyborowej Ginger Bite lód w kostkach cząstki limonki
Szklankę wypełnij do połowy lodem i wlej Wyborową. Dopełnij Sprite’em lub 7 Up’em. Serwuj z limonką i listkami mięty.
Szklankę wypełnij do połowy lodem i wlej Wyborową. Dopełnij Sprite’em lub 7 Up’em. Udekoruj cząstkami pomarańczy i cytryny.
Szklankę wypełnij do połowy lodem i wlej Wyborową. Dopełnij Sprite’em lub 7 Up’em. Serwuj z limonką.
I Z D Ą Ł B E I N , A D Ą L G Z O R Ę I S KTO
/ miasto e j o M
Wrocław
kiego a” Czajkows k io b Z „ a ir wom jscówki Sła ie m ie k s w ne wrocła czyli ulubio
Podwórka Nadodrza/Ołbinu Północne śródmieście Wrocławia pełne jest mroku i niesamowitych podwórek. To ulubione miejsce artystów związanych z projektem Out of Sth. Polecam przechadzkę trasą wyznaczaną przez kilkadziesiąt murali stworzonych przez europejskie gwiazdy oraz lokalnych zawodników. Mapka BWA Art Tour pomoże się na niej odnaleźć. Wieczorem natomiast warto wpaść na wystawę do galerii U bądź na koncert do CRK.
Pasaż Hultaja Podwórze pomiędzy ulicami Ruską a Świętego Antoniego zwane jest również Niskimi Łąkami. To kolejne miejsce w stolicy Dolnego Śląska, które swoim klimatem od razu przywodzi na myśl Berlin. Murale sięgają piątego piętra, co stwarza idealne warunki do wieczornego chillu. Można tu nie tylko wypić piwo w interesującym plenerze, lecz także odchamić się na wystawie w Studio BWA bądź na koncercie w Falansterze.
Pasaż Hultaja
Promenada na Zwierzynieckiej Jak wiadomo, we Wrocławiu rzeka jest dosłownie wszędzie, ale ja zapraszam nad południową Odrę, by spędzić trochę czasu w pięknych okolicznościach przyrody. Przynosimy swoje piwko i podziwiamy wodospad, a w tle pobłyskuje Stare Miasto. Jeśli chcemy napić się kawy, idziemy obok do Cafe Rozrusznik. Zejście na promenadę znajduje się naprzeciwko murala ze świnią autorstwa Włocha Erica il Canne’a.
Złe Mięso/BWA Awangarda Nieważne, czy jesteś wege, czy nie – jeśli chcesz smacznie zjeść, koniecznie odwiedź knajpę Dominika i Martyny na skraju Starego Miasta. Po smacznym posiłku zapraszam na drugą stronę ul. Wita Stwosza do galerii Awangarda, gdzie aktualnie z Asią Stembalską robimy ferment w ramach projektu Out of Sth.
Złe Mięso
Osiedle WUWA Dla fanów architektury modelowe osiedle WUWA w parku Szczytnickim jest absolutnym must-see. To jedno z najpiękniejszych miejsc w tym mieście, a gdy już jesteśmy w okolicy, można też zajść do Hali Stulecia i po raz kolejny cieszyć oko efektami niemieckiej myśli planistycznej. Przy okazji nie można pominąć świetnej mapingowej instalacji wideo autorstwa vidżejskiego crew ANTIVJ.
Sławomir „Zbiok” Czajkowski
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych i utytułowanych plastyków przedkładających metry murów i ścian nad centymetry kwadratowe płócien. Autor ogromnej liczby wielkomiejskich murali, międzynarodowych wystaw i – wraz z Asią Stembalską – projektu Out of Sth, który całkowicie odmienił przestrzeń urbanistyczną Wrocławia. Choć studia kończył w Zielonej Górze, to od lat żyje i tworzy w stolicy Dolnego Śląska. Żeby dowiedzieć się, w czym aktualnie macza palce, najlepiej odwiedzić jego stronę na Facebooku lub po prostu zajść do siedziby BWA przy ul. Wita Stwosza.
Promena
da
U L A I R E S BEZ A I C Y Ż A NIE M
iu tio ed ia Di st rib © Di sn ey M
Ne tw or ks , © 20 11 FX
Re se rv ed Al l Ri gh ts
rv ed gh ts Re se LLC, Al l Ri
C te sy of AM LLC, Co ur
materiał promocyjny
od uc tio ns © TW D Pr
2, n 20 11 -2 01
© 2011 FX Networks, LLC, All Rights Reserved
Na szczęście w te wakacje nie będziemy skazani na powtórki – kanał FOX przygotował dla widzów „Lato nie z tej bajki” z kilkoma premierami i nowymi sezonami uwielbianych przez nas amerykańskich seriali. A każdy z nich dosłownie nie z tej bajki. Będą zombiaki powłóczące nogami w pogoni za mózzzzgiem, córka Królewny Śnieżki uwięziona we współczesnym świecie, gangi zabójczo przystojnych anarchistów na motorach i człowiek w psiej skórze (a może pies w ludzkim wydaniu?) mówiący z australijskim akcentem. I jak tu nie kochać seriali?! Ale po kolei.
Aaaa, przyszło lato, sezon festiwalowy, piękna pogoda, nic, tylko w plener... NOT! W plenerze trudno oglądać seriale. A nie oszukujmy się – nic tak nie cieszy jak dobre seriale. Czasy, kiedy kojarzyły się z telenowelą, babcią w fotelu albo – w najlepszym wypadku – z brakiem życia towarzyskiego, to zamierzchła przeszłość. Dziś bez serialu nie ma życia. True story
gburowatego, a zarazem śmiałego i rozbrajająco szczerego Australijczyka przebranego w tani kostium psa. Wilfred kopie doły w ogródku, wyleguje się na kanapie w salonie i czasami zdarza mu się załatwić do czyjegoś buta, ale w razie potrzeby potrafi także zapalić fajkę, poderwać dziewczynę i wypić piwo.
Jeszcze innych bohaterów spotkamy w „The Walking Dead”, serialu twórców takich hitów, jak „Skazani na Shawshank” czy „Terminator”, opartym na bestsellerowym komiksie Roberta Kirkmana. Seria opowiada o świecie po pandemicznej apokalipsie opanowanym przez zombie. Z jednej strony mamy tu ocalałych, którzy w chwilach zagrożenia potrafią się zjednoczyć, ale też często W serialu „Dawno, dawno temu” przeplatają się okazują się bardziej niebezpieczni i okrutni niż dwa równoległe światy: przepiękny baśniowy oraz bezmyślne istoty, z którymi przyszło im walczyć, współczesny – pełen intryg i tajemnic. a z drugiej owe bezmyślne istoty, czyli Twórcami i producentami są żywe trupy. Ostatnimi czasy trudno scenarzyści „Lost” Edward Kitsis o bardziej żywotnych bohaterów Oglądajcie na kanale i Adam Horowitz – na brak popkultury niż zombiaki. FOX: zwrotów akcji nie będziecie Oglądajcie „The Walking więc mogli narzekać. Główna Dead”, bo jeśli wampiry bohaterka serialu, Emma są jak muzyka klasyczna „Dawno, dawno temu”, sezon 1 Swan (znana z „House’a” – piękne, skomplikowane Emisja w niedziele (od 8 lipca), Jennifer Morrison), została i nigdy się nie starzeją, godz. 20.00 i 21.00, po dwa odcinki w dzieciństwie porzucona a wilkołaki jak country, przez rodziców. Pewnego trochę wieśniackie, ale „Wilfred”, sezon 1 dnia w jej życie wkracza trudno przed nimi uciec, Emisja w środy (od 11 lipca), godz. 21.00 10-letni Henry (Jared S. to zombie to już czysty i 21.30, po dwa odcinki Gilmore, czyli Don Draper rock’n’roll! junior – jak widać serialowe światy też się przenikają), „Synowie anarchii”, sezon 4 Na apokalipsie się który twierdzi, że jest jej jednak nie kończy Emisja we wtorki synem i potrzebuje pomocy. – kolejny serial emitowany (od 10 lipca) o 22.00 Przekonuje, że Emma pochodzi w wakacje na kanale FOX z innego świata i jest zaginioną córką to „Synowie anarchii”. Pełna Królewny Śnieżki i Księcia, a rodzice adrenaliny, okraszona czarnym porzucili ją, by chronić przed klątwą Złej humorem opowieść o wyjętym spod Królowej. Klątwą, która uwięziła bajkowe postacie prawa gangu motocyklowym, którego członkowie we współczesnym świecie. Nie uwierzywszy w słowa chcą, aby ich miasteczko Charming w Kalifornii Henry’ego, Emma odwozi go do dziwnego miasteczka pozostało nadal spokojnym i urokliwym miejscem. Storybrooke, w którym mieszka chłopiec. Szybko Aby tego dokonać, muszą walczyć z handlarzami przekonuje się, że Storybrooke to baaardzo nietypowe narkotyków, wielkimi korporacjami budowlanymi oraz miejsce... nadgorliwymi stróżami prawa. Pod przykrywką sklepu motocyklowego gang prowadzi nielegalny handel Z innej bajki jest też tytułowy bohater serialu bronią. Piękni, odziani w skóry mężczyźni, ogromne „Wilfred”, w którym zobaczycie Elijah Wooda aka motocykle, żądza pieniędzy, władzy i krwi. Frodo Bagginsa. Zabawna komedia z inteligentnym Ta dziwna zbieranina bohaterów nie z tej bajki zagości humorem opowiada o losach Ryana – młodego już tego lata na FOX. mężczyzny, który bez sukcesów poszukuje swojego miejsca w życiu. Tak jest do czasu, kiedy Ryan zawiera Oprócz seriali FOX wraz wyjątkową przyjaźń z Wilfredem – psem sąsiadki, z platformą n przygotował która prosi go o opiekę nad czworonogiem, kiedy sześciotygodniowy konkurs pod załamany Ryan postanawia odebrać sobie życie. hasłem „Lato nie z tej bajki”, który rozpocznie się Dla wszystkich Wilfred jest zwykłym psem 2 lipca. Więcej na: www.foxtv.pl/latonieztejbajki i tylko Ryan widzi go jako nieokrzesanego i nieco oraz www.facebook.com/foxpolska
wystąpili Chase and Status, którzy swoim drum’n’bassem porwali publiczność, mimo że ich show był w stu procentach przewidywalny. MC Rage, wspomagający duet producentów, miał tyle charyzmy, że skutecznie pobudził wszystkich stłoczonych pod sceną. Stawkę zamknęli Brytyjczycy z Hadouken!, którzy zaserwowali niezbyt strawną mieszankę rave’u i grime’u, przerywaną absurdalnymi okrzykami frontmana. Honor pierwszego dnia festiwalu uratowali wykonawcy z mniejszej sceny. Redinho zaczarował nas swoim UK funkiem z domieszką robotycznych wokali, a Stay+ zaintrygował inspirowanymi witch house’em mrocznymi brzmieniami.
Lauryn Hill
The Prodigy
tlety o k ane w rze e kury / odg ł k o zm / s o Pogł
cy o n na o r Jasna st
łatwiej, ce, imprezować rą o g i ie tk ró k domo, noce ońca – nic, tylko sł d ó W czerwcu, wia h sc w ż ju obejrzy, a tu prezowiczem. ie n im ę m si ły k a ie rw w yt ło w cz kim snej bie, że jest się ta zę kończy po ja re p im pogratulować so y d g , je u k lepiej się cz Od razu człowie stronie nocy wski, Rozwadowski Tekst: Hudzik, Kalino g i.or Foto: www.bajersk
Czerwiec zaczął się od przygody. Nasz fotograf i nasz redaktor muzyczny stali sobie grzecznie pod domem tego pierwszego, paląc petka przed spacerkiem do Królikarni, gdzie odbywał się tego dnia piknik „Co Jest Grane”, gdy przejeżdżający obok funkcjonariusz policji postanowił przeprowadzić na nich 40-minutową rewizję. Jak sam stwierdził, jej powodem był wygląd naszego redaktora muzycznego, a ponieważ od lat jest on posiadaczem klasycznego baby face’a, cała sytuacja pozostaje dla nas zagadką. Do Królikarni dotarliśmy więc dopiero pod koniec pikniku. Zamiast słuchać KaCeZeta i Mazolewskiego spędziliśmy czas w asyście dwóch spostrzegawczych funkcjonariuszy, których żywo interesowała
i eugenika, i zawód dziennikarza, i numery seryjne naszych telefonów i laptopów. Ze względu na wczesnoczerwcową aurę nas interesowało jedynie dotarcie na Mokotów, wypożyczenie koca i zjedzenie czegoś ciepłego. Pudełko zimnego (dzikiego) ryżu nie było co prawda tym, czego oczekiwaliśmy, ale w parku – jak co roku – nie zabrakło pozytywnej energii. Słuchając występu Fisza, Emade i Eproma, zastanawialiśmy się, co myśli sobie goszczący po raz pierwszy w Polsce DJYoda, kiedy słyszy ze sceny dźwięki do złudzenia przypominające Beastie Boysów. I to nie raz, w hołdzie dla zwiedzającego dziś intergalaktyczne przestrzenie Adam Yaucha, ale przez bite pół koncertu. Jeśli jednak DJ Yoda
ma otwartą głowę, to może zrozumiał specyficzny kontekst najnowszej płyty braci Waglewskich. Później brytyjski magik gramofonów w formie kilkudziesięciominutowej selekcji przedstawił krótką, acz intensywną lekcję muzyki rozrywkowej ostatniego półwiecza. Od rozpoczynającego show „Marszu imperium” po (niestety ściszony przez akustyków) finał, Duncan Beiny łączył ze sobą wszystko, co tylko wpadło mu pod igłę. Bill Haley szedł pod rękę z Diplo, bluesowe zaśpiewy podbijał klubowy rytm, a w popowe szlagiery wwiercał się dubstepowy bas. Nam najbardziej podobały się zwięzłe, gęsto cięte elementarze reggae i hip-hopu, ale nawet fani kreskówkowych melodyjek mogli tego dnia znaleźć w Królikarni coś dla siebie. I choć czasami mashupowy natłok elementów bardziej męczył niż porywał, to ustać w miejscu po prostu się nie dało. Moc tego dnia nie odstępowała Yody na krok i szkoda tylko, że telebim przeszedł wieczorem na ciemną stronę. Zwłaszcza że nawet na chwilę nie przestaliśmy interesować się tym, co Duncan Beiny robił za mikserem. Ten pierwszy czerwcowy weekend niektórym z nas upłynął pod znakiem elektroniki, a to za sprawą czwartej edycji krakowskiego Selectora. Z braku miejsca opiszemy swoje wrażenia bardzo skrótowo (pełną relację znajdziecie na naszym blogu). Występ dowodzonego przez Alana Palomo Neon Indian okazał się o niebo lepszy niż ten na Off Festivalu, ale podobnie jak zeszłoroczny pozostawił uczucie niedosytu. Trochę później na Cyan Stage
Drugiego dnia od najlepszej strony pokazał się niezwykle uroczy duet Niki and the Dove, który udowodnił, że nieprzypadkowo figuruje w zestawieniach tegorocznych muzycznych sensacji. Szwedzki zespół był jednak tylko preludium do najlepszego występu festiwalu. Portugalski kolektyw Buraka Som Sistema od pierwszej sekundy porwał tłumy. Ich inspirowana angolskim kuduro muzyka rozbujała na ponad godzinę cały namiot. Band nie chciał zejść ze sceny i zagrał co najmniej cztery utwory anonsowane jako „ostatni tego wieczoru”. Niewypałem okazał się natomiast oczekiwany występ Miike Snow – formacji trudno było połączyć rozstrzelony stylistycznie materiał, a przewodzący formacji Andrew Wyatt wydawał się mocno rozkojarzony. Bardzo dobrze wypadli zaś panowie z Magnetic Man. Dubstepowa supergrupa zaserwowała publiczności set pełen głębokich basów i wokalnych hooków. Mieliśmy jednak wrażenie, że większość kawałków puszczana była z Winampa. Kolejna sensacja tego wieczoru to młodzi Brytyjczycy z Disclosure, którzy w mistrzowski sposób zmieszali ze sobą future garage i dubstep. Następny czerwcowy weekend to już dylemat:
stadion Legii czy stadiony mistrzostw Europy.
Pierwszego dnia festiwalu Warsaw Orange wygrał piłkoszał, może dlatego, że organizatorzy stawiają wyżej Linkin Park od legendy hip-hopu, De La Soul, grającej o godzinie 19.00 – na to się nie godzimy. Drugiego dnia, zachęceni szczególnie jednym nazwiskiem, wybraliśmy stadion Legii. Oczywiście nazwisko to brzmiało Lauryn Hill. Ms. Lauryn Hill. „Pani” – inaczej nie można się do niej odezwać, w przeciwnym razie z koncertu nici. Napięcie pt. „wyjdzie czy nie wyjdzie” towarzyszyło nam do ostatniej chwili. Zwłaszcza że trzy zespoły na rozgrzewkę – Clock Machine, Power of Trinity i Kamp! – grały w strugach deszczu i właściwie dla nikogo. Czarne soulowe serca przegoniły jednak chmury. Najpierw didżej rozkręcał zmokniętych hitami rap/reggae, potem do didżeja dołączał na raty zespół, no i wreszcie sama gwiazda. Starym materiałem zagranym w zupełnie nowy sposób, Lauryn z ekipą rozbujała nawet tych, którzy nie wiedzieli, kim ta pani jest. Napalone na Prodigy dzieciaki zaczęły machać prawą ręką w górę i w dół i bujać się do rytmu. A kiedy byliśmy już pewni, że niechętna wielkim festiwalom artystka zejdzie po pół godziny, ta zapytała: „Czy znacie Fugees?”. A ludzie znali Fugees. A nic tak nie działa na festiwalową publikę, jak odgrzewane kotlety, zwłaszcza te świetnie przyrządzone. Koncert się skończył, a deszcz zaczął padać od nowa, dlatego też Prodigy lepiej było oglądać z trybun. Zwłaszcza że spektakl Maxima i Keitha Flinta można było zobaczyć w Polsce kilka razy. Artyści odgrywają je doskonale, ale misterium z reguły ma taki sam przebieg. „All my polish warriors” wiedzą, kiedy klęknąć, kiedy podskoczyć i wreszcie – kiedy robić młyn, choć z tym był pewien problem, bo nad sceną wisiał zakaz „No pogo, no crowd surfing!”. Dzieciaki, to nie Woodstock.
y t ry k d o t alen t t Stree talenty treetartowe s e w o n ć ry k stre owiliśmy od cję hasła „o n ta ta re s o rp p te e in ik phalt B y, który miał sztampową c ie z n ię , ą yc ż Razem z As w ie z r w ś ó , a wyb konkurs na ł taki ie brakowało n w i ogłosiliśmy łó Store, nie by s y e m ik o B p lt e a ż h , p ię s u s A ło łony konkurs ą ze ścian w s n koło”. Okaza d d o j je e a z s n ć rw ś tem pie przenie dało. Laurea swój projekt u ię s k a n d ńcu je er prosty. W ko Paweł Mildn ł ta s o z t n le Street Ta
Przygotowany w kooperacji z redakcją „Aktivista” konkurs miał na celu wyłonienie zdolnych młodych artystów z całej Polski. Prace zgłosiło kilkunastu chętnych, zarówno kompletni debiutanci, jak i uznani twórcy (np. zdobywca drugiego miejsca Aqualoopa). Nad werdyktem gorąco dyskutowaliśmy podczas wideokonferencji, która połączyła naszą redakcję i goszczących u nas włodarzy Asphalt Bikes z wrocławskim mieszkaniem Zbioka – członka naszego małego jury i jednego z najbardziej znanych artystów związanych z urban-artem. Zwycięzcą konkursu został Paweł Mildner, który zwrócił naszą uwagę dowcipnym i niedosłownym rozwinięciem zadanego tematu. 9 czerwca Paweł pojawił się w Warszawie, aby swój projekt odwzorować na jednej ze ścian sklepu Asphalt Bikes. Nasz zwycięzca wziął się za robotę już o 11, a my zaczęliśmy przyglądać się stopniowo powstającemu dziełu. Sam Paweł mówi o sobie, że nie czuje się streetartowcem, lecz ilustratorem. – Zawsze lubiłem rysować, od małego faszerowano mnie oldschoolowymi książkami z niesamowitą oprawą graficzną – moja rodzina zdołała zgromadzić mnóstwo dziecięcych wydawnictw z różnych czasów – opowiada i dodaje, że doświadczenia te nie pozostają bez wpływu na to, co robi dzisiaj. Zdradził, że właśnie pracuje nad autorskim projektem książki dla dzieci. „Nieuchwytny pumpernikiel” jest uroczą historią pewnego złodziejaszka ze skłonnością do figli, który sieje w mieście tyle samo zamętu co Godzilla i Hedora razem wzięte. Jego praca konkursowa też nawiązuje do podobnej stylistyki. Paweł: – Skojarzenie ostrego koła z dziecięcymi wyliczankami i motywami różnego rodzaju ran ciętych było spontaniczne, rysunek również pojawił się dość szybko, postanowiłem wysłać i nie żałuję. My również.
1. nagroda – Paweł Mildner
2. nagroda – Aqualoopa
Spędziliśmy w sklepie cały dzień, dokumentując postępy pracy aparatem Lomo, który wydawał nam się czarną magią, ale zabawy było co niemiara. Rozrywek nie brakowało: MentXXL grał hip-hop, co chwila podjeżdżał ktoś ładnym rowerem. Nasz wysłannik siedział, popijając jogurt truskawkowy i grzejąc się w warszawskim słońcu. A jeśli wy chcielibyście zobaczyć, jak wygląda praca Pawła, wystarczy, że pojawicie się w Asphalt Bikes w ciągu kilku najbliższych miesięcy. I wyczekujcie następnych edycji Street Talentu, bo co jak co, ale przed nami jeszcze wiele talentów do odkrycia. Tekst: Kacper Peresada Foto: Artur Wojciechowski (Asphalt Bikes)
3. nagroda – Marta Wajda
awa tivist.pl warszsz awa@ak ea.com IEJSKA ow M i | war A ada@valk J sk awa C K ad a | kperes 47 Warsz tosz B ad REDA ar es B er rP /17 | 01-7 m
a w arsza w LIPIEC /
u Kacpe ska 15 kalendari zącY t ul. Elblą prowad Aktivis redaktor korespondencji adres do
) Cyryl (croz Rafał (rar)
dek) Kuba (wło
Julia (jul)
Filip (fika)
b) Bartosz (b
atad) Mateusz (m
Ola (oz)
p) Kacper (k
08-29.07
Herbie Hancock
19-29.07
Ojcowie Wszystkiego
Warsaw Summer Jazz Days jest w naszym kraju jednym z najważniejszych wydarzeń muzyki „niepopularnej”. W tym roku w trakcie trwającego osiem dni festiwalu na scenach m.in. Soho Factory i Cudu pojawi się ponad 50 artystów. Trzy tria, cztery kwartety i tyle samo kwintetów, a do tego Melody Gardot podczas koncertu finałowego. Amerykańska artystka, mimo szeregu powikłań po wypadku samochodowym sprzed lat, ma jeden z najbardziej rozpoznawalnych kobiecych głosów współczesnego jazzu. Jak dotąd nagrała cztery albumy, w tym „Absence”, który pojawił się na sklepowych półkach pod koniec maja 2012 r. I to właśnie tę płytę Gardot będzie promowała na dwóch koncertach w Polsce. Oprócz niej na festiwalu pojawią się m.in.: legendarny Herbie Hancock, dla którego coroczny koncert w naszym kraju jest już stałym punktem programu, genialny basista Mark Helias czy uwielbiana przez naszego redaktora muzycznego Matana Roberts. Do zobaczenia! [kp]
08-15.07 www.adamiakjazz.pl
FaltyDL
Koncert Finałowy
Sala Kongresowa pl. Defilad 1 start: 20.00 – wstęp: 50-250 PLN
Bądźmy szczerzy – Kacper Peresada, którego zdjęcie widnieje gdzieś u góry, to ten sam Kacper P, który współtworzy ekipę Music of the Future. Jeśli jednak wydaje wam się, że przyłapaliście nas na nepotyzmie i wybieracie już numer CBA, to chyba nigdy nie byliście na imprezie zorganizowanej przez prężne warszawskie trio. Do Nocnych Marków nominowaliśmy je, zanim jeszcze Kacper dołączył do aktivistowej bandy, a to, że MotF nie zgarnęło statuetki, bardzo zasmuciło przynajmniej jednego z nas. Didżejski duet Mustnotsleep i überorganizatorka Ania w zeszłym roku sprosili nad Wisłę więcej intrygujących artystów niż większość innych kolektywów. Wśród tych młodych, utytułowanych muzyków znaleźli się jak dotąd L-Vis 1990, Cosmin TRG czy Addison Groove. Do tego grona wraz z pierwszymi urodzinami MotF dołączą FaltyDL, Dark Sky i Juk Juk. Amerykański basista zaprezentuje międzygatunkowy miks wszystkiego, co akurat wpadnie w rękę, a co wszyscy recenzenci i tak nazwą później future garage’em. Brytyjski tercet puści zapewne hitowe remiksy, które zmajstrował dla Kelis czy The xx, a młody angielski producent pokaże, jak w XXI w. powinien brzmieć house. Wy natomiast powinniście tańczyć i śpiewać sto lat, żeby później nie zastanawiać się, dlaczego Music of the Future znów otrzymało naszą nominację. [fika]
20.07
Szpitalna 6 start: 21.00 – wstęp: 20-30 PLN
20.07
Urodziny MotF Nie bez kozery nominowałem Music of the Future do Nocnych Marków. Bardzo lubię EP-ki Falty'ego, szczególnie te „Mean Streetowe”, więc nie mogę się nie pojawić na Szpitalnej 6 i nie zaśpiewać sto lat.
29.07
Stówka
12. T-Mobile Nowe Horyzonty Wrocław Biorąc pod uwagę to, że razem z żoną oglądamy przynajmniej jeden film dziennie, a moja małżonka przebąkuje coś o tym, że syna nazwiemy Gustaw (żeby wołać za nim Gutek), chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego dziesięć dni spędzę w kinie i w Arsenale.
Red Hot Chili Peppers
Wielkie poruszenie
Każdy debiutujący festiwal chciałby się pochwalić takim składem, jak tegoroczny Impact, który – miejmy nadzieję – na stałe wpisze się w kulturalny krajobraz Polski. Główną gwiazdą imprezy będzie powracające do Polski po kilku latach nieobecności Red Hot Chili Peppers. Od ostatniego koncertu zespół zamienił Johna Frusciantego na równie uzdolnionego Josha Klinghoffera i przystąpił do nagrywania. Obok Red Hotów zaprezentują się też Brytyjczycy z Kasabian, którzy powoli zapracowują sobie na opinię najpopularniejszego rockowego składu na Wyspach. Cieszy również powrót Public Image Ltd. – wybudowana na gruzach Sex Pistols formacja wydała w tym roku pierwszy od 20 lat album i zebrała mnóstwo pochwał za świetne koncerty. Stawkę na scenie głównej zamyka Marlon Roudette, którego możecie kojarzyć z zeszłorocznego hitu „New Age” oraz działalności w grupie Mattafix (swego czasu zwyciężyła ona na festiwalu w Sopocie). Na drugiej scenie zaprezentują się legendy z Manchesteru The Charlatans, spełniona brytyjska nadzieja The Vaccines i utalentowana córa Stinga I Blame Coco. Mnóstwo wrażeń jak na jeden dzień. [croz]
27.07
Lotnisko Bemowo ul. Powstańców Śląskich 70 start: 15.00 – wstęp: 209-748 PLN www.impactfest.pl
Foto: Ellen von Unwerth
Melody Gardot
Warsaw Summer Jazz Days To, dlaczego koncert Matany Roberts jest dla mnie pozycją obowiązkową, zdążyłem już wytłumaczyć w poprzednim numerze „Aktivista”. Jeśli nie mieliście okazji przeczytać, sięgnijcie po album „Coin Coin Chapter 1: Gens De Couleur Libre”.
miasto nocą UWAGA, UWAGA!
Zgłoszenia imprez do kalendarium do 15 dnia miesiąca! Zgłoszenia przyjmujemy na adres: warszawa@aktivist.pl patronaty
01.07 Niedziela Cafe Roskosz Letnie warsztaty techniki haftu sutasz – pierścionek start: 10.30 wstęp: 100 PLN Coffee Hell EŁRO 2012 Finał na dwa rzutniki start: 20.30 Czysta Ojczysta Pamiętaj po melanżu – finał Euro start: 21.00 In Decks Music Club Euro 2012 w In Decksie PlayStation Tournament start: 16.00 wstęp wolny Lemon Club Weekendowe poprawiny DJ Mirro start: 20.30 wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Potańcówka na deskach start: 19.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Zibi szanty start: 21.00 wstęp wolny Pomnik Fryderyka Chopina Koncert chopinowski Wojciech Waleczek start: 12.00 wstęp wolny Anna Hajduk start: 16.00 wstęp wolny Rechot Żab Chillout plaża start: 19.00 wstęp wolny Regeneracja Ludotekaroszada start: 18.00 wstęp wolny Bobby McFerrin
Sen Pszczoły – dół Loesje start: 16.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – góra Dzień zabawek start: 16.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Qcza start: 20.00 Underground Music Cafe Celebrate Another Special Weekend DJ Yoora / DJ Sin start: 22.00 wstęp wolny
02.07 Poniedziałek Coffee Hell Kino nieprzyziemne start: 20.00 Kino Muranów Lato z Gutek Film 16.00: „Habemus papam” 18.00: „Debiutanci” 20.00: „Jeden dzień” 22.00: „Wyjście przez sklep z pamiątkami” wstęp: 11 PLN (seans) Lemon Club Magic Music Monday – muzyka trzech dekad DJ Mirro start: 20.30 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Bolo dobry kolo start: 21.00 Underground Music Cafe Laboratorium muzyczne DJ Sunny start: 22.00 wstęp wolny
03.07 Wtorek Analog Klub Analog Jam Session start: 21.00 wstęp wolny Coffee Hell Planszowe wtorki start: 18.00 Cud Open Stage Ska Dyktator / Cytrynki start: 20.00 wstęp wolny Dobra Nocka Chłopcy kontra Basia start: 21.00 wstęp: 20 PLN
Hard Rock Cafe Pepsi rocks! presents Symetria support: Cowder start: 21.00, wstęp wolny Hydrozagadka Rosetta Kings Destroy / Meniscus start: 20.00 wstęp: 39-45 PLN Lemon Club Zjazd studencki DJ Marek start: 20.30 wstęp wolny Lorelei Warsaw Language Experience start: 20.00 wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Wieczory filmowe start: 19.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Back Up start: 21.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Toporkestra start: 21.00 wstęp: 10 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Fajer start: 21.00 Underground Music Cafe Moondeck & Yoora start: 22.00 wstęp wolny
04.07 Środa Analog Klub Reggae start: 21.00 wstęp wolny Dekada DJ Praktyczna Pani start: 22.00 wstęp: 10 PLN Fonobar Fonografika Young Stage Steel Habit / Shredlust / Outsane start: 19.00 wstęp: 10 PLN In Decks Music Club Funk You Hard Play That Funky Music start: 21.00, wstęp wolny Lemon Club Muzyka pokoleń – lata 70., 80. i 90. DJ Yaro start: 20.30, wstęp wolny
Happy songs for happy people
Artyści jednego przeboju to często powód do szydery. Nie ma w końcu nic piękniejszego niż koncerty, na których publika czeka na jeden (zazwyczaj grany na końcu) kawałek. Dla wielu takim muzykiem jest Bobby McFerrin. Autor słynnego „Don’t Worry Be Happy” to jednak człowiek instytucja, a sama piosenka, w 1989 r. nagrodzona Grammy, jest tylko jednym z jego licznych sukcesów. 60-letni Amerykanin w mistrzowski sposób połączył śpiew a capella z beatboxem, a w muzycznych eksploracjach pomaga mu czterooktawowa skala głosu i unikalny słuch orkiestrowy. W trakcie swoich występów Bobby zaprasza publiczność na scenę i improwizuje, natomiast w Polsce podejmie współpracę ze stołeczną Orkiestrą z Chmielnej. Prawdziwy barok dla wielbicieli nie tylko jazzowych eksperymentów. [mk]
04.07
Sala Kongresowa pl. Defilad 1 start: 20.00 – wstęp: 110-230 PLN www.goodmusic.pl
Lorelei Couchsurfers Meeting start: 20.00 wstęp wolny Luzztro Too Night! – D’n’B & Deep Party Sound Rebellion / Root Shot Paik / Patologic Jac.Ka + goście start: 22.00 wstęp: 5 PLN Park Praski Muszla koncertowa Śmieszna środa: stand up start: 20.00 wstęp wolny Organza Disco Fever DJ Alex start: 21.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub MC Gyver Band start: 21.00 wstęp wolny Sala Kongresowa Bobby McFerrin special guest: WeBe3 start: 20.00 wstęp: 110-230 PLN Sen Pszczoły Grindhouse – Double Feature start: 19.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – góra Funk Dat Bee start: 21.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Szantrapa start: 21.00 Underground Music Cafe Czarna lista Paweł Bobrowski / S.I. DJ start: 22.00 wstęp wolny
Lato w naszym mieście nie obfituje w wydarzenia, o których chce się pisać. Nie umniejszając starań warszawskich klubów i promotorów, zdecydowaliśmy się opisać festiwal, na którym i tak wszyscy będziecie. Open’er wkracza w drugą dekadę swojego istnienia i robi to w niezłym stylu. Główną gwiazdą tegorocznej edycji będzie Björk, której występ długo stał pod znakiem zapytania. Islandka jednak przyjedzie do Gdyni, by promować swoją zeszłoroczną płytę „Biophilia”. Oprócz niej na festiwalowych scenach pojawią się tacy muzycy, jak The xx, Bon Iver, Mumford and Sons czy Bloc Party. Ewenementem będzie koncert Krzysztofa Pendereckiego z 50-osobową orkiestrą, który zaprezentuje kompozycje ze swojej zeszłorocznej płyty nagranej z Johnnym Greenwoodem z Radiohead. Szef festiwalu Mikołaj Ziółkowski postanowił rozszerzyć ofertę imprezy o sztukę nowoczesną. Dzięki temu w Gdyni ujrzymy m.in. spektakl Krzysztofa Warlikowskiego czy ogromny obelisk zaprojektowany przez Maurycego Gomulickiego. [croz]
04-07.07
Gdynia Lotnisko Gdynia – Kosakowo
www.opener.pl
05.07 Czwartek Analog Klub Połóż vinyla start: 20.00, wstęp wolny Coffee Hell Koncert w podwórku start: 20.00 Cud Koncertowe czwartki Karolina Cicha start: 20.00, wstęp: 10 PLN Czysta Ojczysta Kino plenerowe – polskie komedie start: 19.00 Dekada Ladies Night DJ McDa start: 22.00 wstęp: 10 PLN Dobra Nocka Imagination Quartet start: 21.00 wstęp: 10 PLN In Decks Music Club Noc przyjemności Ska Dyktator / Good Revision start: 20.00 wstęp wolny Lemon Club Disco Night DJ Rathek start: 20.30 wstęp wolny Lorelei Headz Elements DJ MesBrutah start: 20.00 wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Jam session start: 20.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Vancover start: 21.00 wstęp wolny
Pawilon 512 „Miejsca odległe” – wernisaż wystawy i otwarcie Pawilonu 512 start: 18.00, wstęp wolny Platinium Real Soul of Platinium DJ Noz start: 21.00 Sen Pszczoły – góra Mashupownia start: 21.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów TiM start: 21.00 Underground Music Cafe Energetic Freestyle DJ Black Sugar start: 22.00 wstęp wolny
06.07 Piątek Analog Klub Ailo start: 22.00 wstęp: 10 PLN Balsam DJ Ossito start: 20.00 Czysta Ojczysta Burn Reynolds start: 21.00 Dekada Weekend DJ Spooky Kid start: 22.00 wstęp: 20-25 PLN In Decks Music Club Discomassacre 2000 Dirty DJs start: 21.00 wstęp: 5 PLN
Lemon Club Taneczny weekend DJ Yura start: 20.30 wstęp wolny Lorelei Jukebox Saints DJ Veritas65 / DJ Nikolaj Selecta start: 21.00 wstęp wolny Opera Club Eska Summer City – Start The Summer DJ Maximillien Special Guest: DJ Puoteck start: 21.00 Organza We Love Organza DJ Alex start: 21.00 wstęp: 10 PLN Park Praski Muszla koncertowa Koncertowy piątek start: 20.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Knockout start: 21.00 wstęp wolny Platinium Why So Hot? DJ Tenessee / DJ Easy / DJ Bleq start: 21.00 Rechot Żab Pozytywne rechotanie start: 20.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Muzyka taneczna start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN
miasto nocą Lora Lie
Foto: Remigiusz Kolasa
Sen Pszczoły – góra Sinatra Party start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Piotr Kostka Godecki start: 21.00 wstęp: 5 PLN Underground Music Cafe Disco Nights DJ cheVee start: 22.00 wstęp: 15 PLN
07.07 Sobota Balsam DJ Bary start: 20.00 Coffee Hell 07.07 Dzień celebracji Serbii start: 16.00 Czysta Ojczysta Impreza Olympus: klimat lat 70. DJ PWX / DJ Tajger start: 21.00 Dekada Happy Warsaw DJ Chris Dts start: 22.00 wstęp: 5-30 PLN Hydrozagadka Oldschool Disco Party start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN In Decks Music Club Lose Control Freak Out Soundsystem start: 21.00 wstęp: 5 PLN Komuna/Warszawa Erik Bünger: performens Wykład o schizofonii – słuchanie w dobie współczesnych sposobów reprodukcji muzyki start: 20.00 wstęp: 10 PLN Lemon Club Taneczny weekend DJ Yaro start: 20.30 wstęp wolny Lorelei TRIPPLe De DJthebad start: 21.00 wstęp wolny Opera Club Just Mavrik Step By Step Special Guest: DJ Miss Mavrik (UK) start: 21.00 Ścianka
Tell me lies
Nasz kraj cierpi na niedobór fajnych zespołów gitarowych. Młodzi muzycy z uporem maniaka odtwarzają juwenaliowo-knajpiane wzorce albo marzą o stworzeniu kiepskiego klonu Metalliki czy tym podobnego koszmarka. Bardzo rzadko zdarzają się rodzynki – formacje, które wbrew wszystkim (i czasem sobie) tworzą muzykę może niekoniecznie zmieniającą rzeczywistość, ale stawiającą nas na równi z zagranicznym niezalem. Jednym z takich składów jest Lora Lie. Warszawski kwintet to projekt muzyków kilku innych stołecznych składów, który po dwóch EP-kach i serii koncertów w całym kraju po prostu kończy działalność… Ostatni występ w Hydrozagadce będzie powrotem do korzeni. To właśnie w tym klubie Lora debiutowała jeszcze jako kwartet, to właśnie tu promowała swoje świetnie przyjęte wydawnictwo „Catadores”. Teraz przyszła pora na pożegnanie w towarzystwie znajomych i zacnych gości. Weźcie pieniądze na płyty, mazaki do autografów i białe chusteczki, którymi pomachacie ekipie. I zanim uronicie sentymentalną łezkę, pamiętajcie, że wszystko co dobre, szybko się kończy. [mk]
12.07
Hydrozagadka
ul. 11 Listopada 22 start: 20.00 – wstęp: 10 PLN
Organza Cream DJ Lazy / DJ Lead start: 21.00, wstęp: 10 PLN Park Praski Muszla koncertowa Lekcje baletu start: 17.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub 15 Black Mills start: 21.00, wstęp wolny Platinium Glam Side of the Night DJ Moondeck / DJ Luke Erb DJ Hdd Cut start: 21.00 Rechot Żab Sobotnie muzykowanie DJ RiskY start: 20.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Etno Praga: plażogranie start: 20.00 wstęp: 5-10 PLN
Sen Pszczoły – góra This Is Man’s World start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Bory start: 21.00 wstęp: 5 PLN Underground Music Cafe Blackground Beat DJ Paweł Bobrowski start: 22.00 wstęp: 20 PLN
08.07 Niedziela Cafe Roskosz Letnie warsztaty techniki haftu sutasz – pierścionek start: 10.30 wstęp: 100 PLN Cud Warsaw Summer Jazz Days 2012 Marcin Wasilewski Trio start: 20.00
Czysta Ojczysta Block Party Otwarta DJ-ka, czyli zagraj dla mnie start: 13.00 Fonobar Fatso Jetson Tres Perros start: 20.00 wstęp: 30 PLN In Decks Music Club Euro 2012 w In Decksie PlayStation Tournament start: 16.00 wstęp wolny Lemon Club Weekendowe poprawiny DJ Mirro start: 20.30 wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Potańcówka na deskach start: 19.00 wstęp wolny
Lado wszędzie
Co jak co, ale Kyst jest szalenie lubiane w Polsce. Dlatego nie można się nie cieszyć na wieść, że wpółzałożyciel Kyst Tobiasz Biliński zaprezentuje swój solowy projekt Coldair w ramach serii imprez Lado w Mieście. Muzyk ma na koncie dwie płyty, tę drugą niemal w całości nagrał w pojedynkę. Jedynie za instrumenty dęte odpowiadał zaproszony do gościnnego udziału Kamil Szuszkiewicz. Oprócz niego podczas festiwalu pojawią m.in.: Ścianka, Victoria Candin czy SzaZaZe. A gdzie te fantastyczne koncerty będą się odbywać? Tym razem padło na BarKę – zacumowaną na Wiśle pływającą scenę i klubokawiarnię zaprojektowaną przez Projekt Praga, będącą nową sezonową inicjatywą Powiększenia i Planu B. Dlatego w każdy czwartek, za okrągłą sumę zera złotych, będziecie mieli okazję posłuchać ciągle młodych, ciągle zdolnych, ale uznanych polskich muzyków. Widzimy się. [kp]
12,19, 26.07
BarKa przystań między mostami Świętokrzyskim i kolejowym
Patrick’s Irish Pub Zibi szanty start: 21.00 wstęp wolny Pomnik Fryderyka Chopina Koncert chopinowski Alberto Nose start: 12.00 wstęp wolny Justyna Lechman start: 16.00 wstęp wolny Progresja Shadow Archetype start: 19.00 Rechot Żab Chillout plaża start: 19.00 wstęp wolny Regeneracja Ludotekaroszada start: 18.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – góra Etno Praga start: 16.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Qcza start: 20.00 Underground Music Cafe Celebrate Another Special Weekend DJ Yoora / DJ Sin start: 22.00 wstęp wolny
09.07 Poniedziałek Coffee Hell Kino nieprzyziemne start: 20.00 Jazzarium Cafe Warsaw Summer Jazz Days 2012 Ralph Alessi start: 21.00 Kino Muranów Lato z Gutek Film 16.00: „Człowiek z Hawru” 18.00: „Niezasłane łóżka” 20.00: „Code Blue” 22.00: „Melancholia” wstęp: 11 PLN (seans) Lemon Club Magic Music Monday – muzyka trzech dekad DJ Yaro start: 20.30 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Łysy band start: 21.00 wstęp wolny Underground Music Cafe Laboratorium muzyczne DJ Sunny start: 22.00 wstęp wolny
Park Praski Muszla koncertowa Wieczory filmowe start: 19.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Back Up start: 21.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Fajer start: 21.00 Underground Music Cafe Moondeck & Yoora start: 22.00 wstęp wolny
11.07 Środa Analog Klub Reggae start: 21.00 wstęp wolny Dekada DJ Coki Teno start: 22.00 wstęp: 10 PLN Fonobar Fonografika Young Stage The Riffers / Uzza Paradoks-Funk / Kravat start: 19.00 wstęp: 10 PLN In Decks Music Club Mashup Your Discotek DJ Jogi Babu start: 21.00, wstęp wolny Jazzarium Cafe Warsaw Summer Jazz Days 2012 Mark Helias start: 21.00 Lemon Club Muzyka pokoleń – lata 70., 80. i 90. DJ Yaro start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Couchsurfers Meeting start: 20.00 wstęp wolny
Luzztro Too Night! – D’n’B & Deep Party Sound Rebellion / Root Shot Paik / Patologic / Jac.Ka + goście start: 22.00 wstęp: 5 PLN Park Praski Muszla koncertowa Śmieszna środa: stand up start: 20.00 wstęp wolny Organza Disco Fever DJ Alex start: 21.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Meltrand start: 21.00 wstęp wolny Progresja Absolute Conquest of Europe Tour: A (Anonymous Confederate Ensemble) start: 19.00 wstęp: 60-80 PLN Sen Pszczoły – DÓŁ Grindhouse – Double Feature start: 19.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – góra Funk Dat Bee start: 21.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Nautilus start: 21.00 Underground Music Cafe Czarna lista Paweł Bobrowski / S.I. DJ start: 22.00 wstęp wolny
12.07 Czwartek Analog Klub Połóż vinyla start: 20.00 wstęp wolny
North Mississippi Allstar Duo
10.07 Wtorek Analog Klub Analog Jam Session start: 21.00 wstęp wolny Coffee Hell Planszowe wtorki start: 18.00 Hard Rock Cafe Pepsi Rock Battlefield2012 (etap 1.) – Fabletales vs. Cryouts support: None start: 21.00, wstęp wolny Jazzarium Cafe Warsaw Summer Jazz Days 2012 Jim Black start: 21.00 Lemon Club Zjazd studencki DJ Rathek start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Warsaw Language Experience start: 20.00 wstęp wolny
Blues z delty
North Mississippi Allstars Duo to bracia Luther i Cody Dickinson, wywodzący się, jak nietrudno zgadnąć, z delty rzeki Mississipi. Ich ojciec Jim, muzyk i producent współpracujący m.in. z Bobem Dylanem czy The Rolling Stones, zawsze im powtarzał, że muszą grać razem, bo wtedy są lepsi niż wszyscy inni. Słuchając muzycznych popisów duetu, nie można się z tym nie zgodzić. Dickinsonowie serwują nam klasyczny południowy rock z elementami bluesa. Fani Lynyrd Skynyrd, Allman Brothers Band czy Gov’t Mule natychmiast pokochają twórczość tego duetu. Muzycy lubią rozciągać swoje kompozycje do długich, często kilkunastominutowych jamów, które rewelacyjnie wypadają na żywo. Polska publiczność mogła już oglądać chłopaków w roli supportu przed zeszłorocznym koncertem Roberta Planta. Wtedy NMAD dostali jednak zbyt mało czasu, by naprawdę rozwinąć skrzydła. W Proximie nic nie powinno stanąć im na przeszkodzie. [matad]
12.07 Proxima
ul. Żwirki i Wigury 99a start: 19.00 wstęp: 80 PLN
miasto nocą
13.07 Piątek Analog Klub Bass Kontrass Night start: 22.00 wstęp: 10 PLN Balsam DJ Gris start: 20.00
Coffee Hell BIBA solo act start: 20.30 Dekada Weekend DJ Jay Rogers start: 22.00 wstęp: 20-25 PLN Fonobar Skambomambo Izolatka & goście start: 20.00 wstęp: 20 PLN Hydrozagadka The Bunglers After Oldschool Rock Party start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN In Decks Music Club Friday the 13th Sun Control Device Makijaż / Otherside start: 19.00, wstęp: 5 PLN Discomassacre 2000 Dirty DJs start: 21.00, wstęp: 5 PLN Kosmos Kosmos The Black Tapes start: 21.00 wstęp: 20 PLN Lemon Club Taneczny weekend DJ Mirro start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Można? Można DJ Basia Polańska start: 21.00, wstęp wolny Miasto Cypel Festiwal Magnetofon wstęp wolny Opera Club Eska Summer City DJ Monky & DJ Arczi live: A.Rec (saksofon) start: 21.00 Organza We Love Organza DJ Alex start: 21.00, wstęp: 10 PLN Park Praski Muszla koncertowa Koncertowy piątek start: 20.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Knockout start: 21.00 wstęp wolny Platinium Platinium Seduction Georgina Tarasiuk / DJ Mad Passion / DJ Sagia DJ Praktyczna Pani start: 21.00 Progresja Heartbeat Parade start: 19.00 wstęp: 7-10 PLN Rechot Żab Pozytywne rechotanie start: 20.00 wstęp wolny Regeneracja Soul Service S DJ Burn Reynolds start: 21.00, wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Wakacje z Mariką i Rastamańkiem + graffiti start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Sen Pszczoły – góra Fuzz for Cats start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN Soho Factory Warsaw Summer Jazz Days 2012 Matana Roberts / Tim Berne Tony Malaby / Mary Halvorson Andrea Parkins / Chess Smith Ralph Alessi / Jim Black / Mark Helias / Matt Mitchell start: 20.00, wstęp: 50-100 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Porto Band start: 21.00, wstęp: 5 PLN
The Black Tapes
Foto: Monika Chilmon
BarKa Lado w Mieście Ścianka / Michał Biela solo start: 21.00 wstęp wolny Coffee Hell Koncert w podwórku start: 20.00 Cud Koncertowe czwartki Adre’N’Allin / Fuka Lata start: 20.00 wstęp: 10 PLN Czysta Ojczysta Kino plenerowe – polskie komedie start: 19.00 Dekada Ladies Night DJ Praktyczna Pani start: 22.00 wstęp: 20-25 PLN Hydrozagadka Lora Lie start: 21.00 wstęp: 10 PLN In Decks Music Club Noc przyjemności Ska Dyktator / Good Revision start: 20.00 wstęp wolny Klubokawiarnia Leniviec Gitara w Lenivcu start: 19.00 wstęp wolny Lemon Club Disco Night DJ Marek start: 20.30 wstęp wolny Lorelei Headz Elements DJ MesBrutah start: 20.00 wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Jam session start: 20.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Gang Bang start: 21.00 wstęp wolny Platinium Real Soul of Platinium DJ Kocurr start: 21.00 Proxima North Mississippi Allstars Duo Alvin Youngblood Hart start: 19.00 wstęp: 80 PLN Sen Pszczoły – dół Uniqplan start: 21.00 Sen Pszczoły – góra Mashupownia start: 21.00 wstęp wolny Soho Factory Warsaw Summer Jazz Days 2012 Wojtek Mazolewski Quintet Bad Plus feat. Joshua Redman Joe Lovano / Dave Douglas Quintet start: 20.00 wstęp: 90-150 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Aqua Folk start: 20.00 Underground Music Cafe Energetic Freestyle DJ Black Sugar start: 22.00, wstęp wolny
Lecimy w kosmos (w końcu)
Trochę ponad dwa miesiące temu obgryzaliśmy paznokcie z podniecenia, czekając na koncertową premierę nowej EP-ki zespołu The Black Tapes. Niestety nic z tego nie wyszło, więc uroniliśmy kilka łez i z pewnym niepokojem szukaliśmy informacji o nowym terminie ich występu. Minęły dokładnie dwa miesiące i w końcu jest. The Black Tapes pojawią się 17 lipca w Kosmos Kosmos, aby w końcu zagrać swój nowy materiał. Póki co nadal nucimy sobie „Middle Class” i odliczamy kolejne dni. [dub]
13.07
Kosmos Kosmos
ul. Koszykowa 55 start: 21.00 – wstęp: 20 PLN Tor Wyścigów Konnych Służewiec Ultra Music Festival Martin Solveig / Alesso / Hardwell Nicky Romero / Kraftwerk Qpid / Avicii / Carl Cox & Friends Tiësto / Avicii / Umwk / Art Department / Nicole Moudaber Yousef / The Robots / Richie Hawtin / John Digweed / Steve Angello / Sebastian Ingrosso Cassette / R3hab / Bass Jackers start: 17.00 wstęp: 255-930 PLN
Underground Music Cafe Disco Nights DJ cheVee start: 22.00 wstęp: 15 PLN
14.07 Sobota Analog Klub Reggaeton Night start: 21.00 wstęp: 10 PLN Balsam DJ Bumi Phillips start: 20.00
Kraftwerk
Ultrafajnie w Warszawie
13 i 14 lipca na Służewcu zagości największe światowe święto muzyki elektronicznej – Ultra Music Festival. UMF po raz pierwszy odbył się w 1999 r. w Miami i zyskał taką renomę, że w tym roku, po 13 latach istnienia, przyciągnął 60 tys. fanów. Tym razem nie będziemy musieli wybrać się za ocean, żeby zobaczyć didżejów największego formatu, bo Ultra przenosi się na chwilę do Polski. W ciągu dwóch wakacyjnych dni zobaczymy na żywo takie gwiazdy, jak Tiësto, Avicii, Hardwell, Carl Cox, Kraftwerk czy Knife Party. Niektórzy mówią, że bilety są za drogie, a Wyścigi to spalona lokalizacja do organizacji festiwali, ale my mamy nadzieję, że mimo wszystko impreza się uda i w Polsce będzie coraz więcej tego typu inicjatyw. Do zobaczyska na Służewcu. [oz]
13-14.07
Tor Wyścigów Konnych Służewiec www.umfpoland.com
Czarny charakter
The Flying Eyes
Foto: Fabian Koechert
Trudno zliczyć wszystkie kontrowersje, które narosły wokół Marilyna Mansona. Kolekcja sztucznych kończyn, domniemana rola w „Cudownych latach” czy małżeństwo z Ditą Von Teese to tylko wybrane przykłady z długiej listy. Brian Warner (bo tak muzyk nazywa się naprawdę) potrafi jednak poprzeć wszystkie swoje wyskoki regularnie wydawanymi nowymi krążkami. Co prawda artysta przyjedzie do nas, by promować swój nanowszy, dobrze przyjęty album „Born Villain”, ale na koncercie nie zabraknie zestawu jego największych hitów (w tym osławionych coverów Depeche Mode i Eurythmics). Nas najbardziej fascynuje wizualna strona jego występów i nawet nie próbujemy się domyślić, co Manson przygotował tym razem. Mikrofon w kształcie noża, trzymetrowa mównica czy setki świec – to tylko niektóre z używanych przez Warnera rekwizytów. [croz]
14.07 Stodoła
Marilyn Manson Coffee Hell Szmatex Pauer start: 12.00 Cud after party: Longboard Doping start: 22.00 Czysta Ojczysta Play That Funky Music start: 21.00 Dekada Happy Warsaw DJ McDa start: 22.00 wstęp: 5-30 PLN Hydrozagadka Ddr Party DJ Nebaz / DJ Fagot start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN
ul. Batorego 10 start: 20.00 – bilety wyprzedane www.livenation.pl In Decks Music Club Rock Yo Body Projekt LR / Soundslike DJs: 5iphon & ARr start: 21.00 wstęp wolny Koneser Męskie Granie 2012 Pogodno / Aleksandra Kurzak Kury / Kazik na Żywo / O.S.T.R. Leszek Możdżer / Titus / Tomasz Stańko / Acid Drinkers / Dezerter Kamp! / Łona i Webber / Tabasko Grabka / UL/KR / Mitch & Mitch Wojciech Waglewski / Pablopavo i Ludziki / Katarzyna Nosowska Crab Invasion / Kazik Staszewski Orkiestra Feel Harmony start: 17.00 wstęp: 70 PLN
La Playa Music Bar Samba Festival dźwięk: Senhor Efebo Ojciec Karol / Eduardo Micanga taniec: Danca Brasil / Ula „Afro” Fryc / Samba Art start: 20.00, wstęp: 20 PLN Lemon Club Taneczny weekend DJ Majo start: 20.30 wstęp wolny Lorelei ¡Hola! DJ Kim / DJ H108 start: 21.00, wstęp wolny Miasto Cypel Festiwal Magnetofon wstęp wolny
Pustynia w stolicy
Lato w mieście, piłka na podwórku, basen w Pałacu Młodzieży. W tym roku na szczęście pojawia się alternatywa dla tych, którzy muszą smażyć się pośród betonu i z zazdrością patrzą na festiwalowe plany znajomych. Pierwsza edycja imprezy Days of the Ceremony to idealne remedium na letnią deprechę i klejące się powietrze. W końcu jaka muzyka brzmi w taką pogodę lepiej niż stoner? Organizatorzy minifestiwalu zaprezentują warszawiakom najciekawsze zespoły spod znaku stoner, doom, sludge i psychedelic. Podczas pięciu koncertów (oraz dwóch beforów i jednego after party) na scenach Fonobaru i Progresji zagra łącznie prawie 20 grup. Największymi atrakcjami będą oczywiście zagraniczni goście. Szalony Weedeater, powolny i ciężki jak walec Uffomammut, romantyczne i do bólu przebojowe The Flying Eyes czy uważane za legendy gatunku (występujące już od dwóch dekad) Sons of Otis i Crowbar. Gości z zagranicy wspierać będą młode gwiazdki podziemia, a całość spowiją opary wygazowanego piwa i innych używek. Ciekawostką jest to, że część koncertów zaplanowana jest na open’erowej scenie Fonobaru. Zatem może zamiast bookować hotel i impregnować namiot tym razem po prostu zaproście znajomych na festiwal w stolicy? [mk]
15, 20, 23, 25.07
18.07
ul. Wawelska 5
ul. Generała Sylwestra Kaliskiego 15a
Fonobar
www.ceremonybooking.wordpress.com
Progresja
miasto nocą
REKLAMA
Sensational Saturday to imprezy dla zwolenników muzyki elektronicznej. Jeśli takie sławy jak Avicii, Martin Solveig, Mike Candys czy Armin van Buuren was elektryzują, to właśnie ich utwory usłyszycie w każdą sobotę w Hulakula.
Sensational Saturday każda sobota w Hulakula start: 20.00 wstęp: 5-15 PLN
Opera Club University of Sound DJ Amaletto / live: Włodzimierz Antoniw (klarnet) start: 21.00 Park Praski Muszla koncertowa Lekcje baletu start: 17.00, wstęp wolny ul. Górnośląska / Myśliwiecka Longboard Doping wstęp wolny Organza Cream DJ Lazy / DJ Maddy Eshell start: 21.00 wstęp: 10 PLN Patrick’s Irish Pub Kompania start: 21.00 Platinium Saturday’s Night Heat Kobojek / DJ Matush DJ Bart B / DJ Vibe start: 21.00 Rechot Żab Sobotnie muzykowanie start: 20.00 wstęp wolny
Sala Kongresowa Al Jarreau start: 20.00 wstęp: 100-250 PLN Sen Pszczoły – dół You Look Good on Dancefloor start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN Sen Pszczoły – góra Sinatra Party start: 21.00 wstęp: 5-10 PLN Soho Factory Warsaw Summer Jazz Days 2012 Scena polska start: 13.00 wstęp wolny Ambrose Akinmusire Quartet Miguel Zenon Quartet start: 20.00 wstęp: 50-100 PLN Stodoła Marilyn Manson start: 20.00 bilety wyprzedane Tawerna Gniazdo Piratów Yank Shippers start: 21.00 wstęp: 5 PLN
Tor Wyścigów Konnych Służewiec Ultra Music Festival Krafwerk / Sven Väth / Adam Beyer / Carl Cox & Friends Sidney Samson / AN21 & Max Vangeli / Third Party / Beltek Laidback Luke / Benny Benassi Knife Party / Afrojack / Above & Beyond / Magda / Cristian Varela / Jon Rundell start: 17.00 Underground Music Cafe Blackground Beat DJ Paweł Bobrowski start: 22.00 wstęp: 20 PLN Znośna Lekkość Bytu Dread Beats Sensimiliusz / Patologic RootShot start: 22.00 wstęp: 5 PLN
15.07 Niedziela 1500 m² do wynajęcia Straight Edge Fest 2012 Stay Hungry / Coke Bust Cymeon X / Enough Iron to Gold / Evolve Thugxlife / Outbound Vicious Reality start: 14.00 wstęp: 30-35 PLN Cafe Roskosz Ursynowisko 4 start: 10.00 wstęp wolny Cud Jazz nad Wisłą Krzysztof Herdzin start: 20.00 Czysta Ojczysta Block Party Rap History Warsaw start: 13.00
Fonobar Days of the Ceremony Weedeater / Major Kong Broken Betty start: 20.00 wstęp: 35-45 PLN In Decks Music Club Euro 2012 w In Decksie PlayStation Tournament start: 16.00 wstęp wolny Lemon Club Weekendowe poprawiny DJ Mirro start: 20.30 wstęp wolny Miasto Cypel Festiwal Magnetofon wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Potańcówka na deskach start: 19.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Zibi szanty start: 21.00 wstęp wolny Pomnik Fryderyka Chopina Koncert chopinowski Bogdan Czapiewski start: 12.00 wstęp wolny Tadeusz Domanowski start: 16.00 wstęp wolny Rechot Żab Chillout plaża start: 19.00 wstęp wolny Regeneracja Ludotekaroszada start: 18.00 wstęp wolny
Sala Kongresowa Warsaw Summer Jazz Days 2012 Lionel Loveke / James Genus Trevor Lawrence Herbie Hancock start: 20.00 wstęp: 50-250 PLN Sen Pszczoły Club Mate kapsle – turniej start: 14.00, wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Kabaret Ścibor Szpak start: 15.00 wstęp: 15 PLN Soho Factory Warsaw Summer Jazz Days 2012 Scena włoska / scena holenderska start: 13.00 Alexander Nettelbeck Trio start: 23.00 Stadion Narodowy w Warszawie NAC 7 superfinał PLF start: 13.00 Tawerna Gniazdo Piratów Qcza start: 20.00 Underground Music Cafe Celebrate Another Special Weekend DJ Yoora / DJ Sin start: 22.00, wstęp wolny
16.07 Poniedziałek Coffee Hell Kino nieprzyziemne start: 20.30 Kino Muranów Lato z Gutek Film 16.00: „Attenberg” 18.00: „Wyśnione miłości” 20.00: „Samotny mężczyzna” 22.00: „Jestem miłością” wstęp: 11 PLN (seans) Lemon Club Magic Music Monday – muzyka trzech dekad DJ Majo start: 20.30 wstęp wolny
Patrick’s Irish Pub Bolo dobry kolo start: 21.00 Progresja Exodus & Suicidal Angels start: 19.00 wstęp: 65-75 PLN Underground Music Cafe Laboratorium muzyczne DJ Sunny start: 22.00 wstęp wolny
17.07 Wtorek Analog Klub Analog Jam Session start: 21.00 wstęp wolny Coffee Hell Planszowe wtorki start: 18.00 Hard Rock Cafe Pepsi Rocks! presents Plazmatikon support: Owls Are Not What They Seem start: 21.00 wstęp wolny Lemon Club Zjazd studencki DJ Marek start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Warsaw Language Experience start: 20.00, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Wieczory filmowe start: 19.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Back Up start: 21.00 wstęp wolny Sen Pszczoły Stand up start: 20.00 Tawerna Gniazdo Piratów Fajer start: 21.00 Underground Music Cafe Moondeck & Yoora start: 22.00 wstęp wolny
Karolina Kozak
Pani z pudełka
Karolina Kozak to chyba najbardziej lubiana prowadząca polskiego MTV w historii. Dla tych, którzy oglądali stację codziennie, była kimś wyjątkowym. Ci bardziej undergroundowi mieli ją za normalną dziewczynę, taką jak oni, słuchającą podobnej muzyki i mającą podobne fascynacje. Oczywiście poprzednie dwa zdania mógłbym skrócić do bardzo krótkiego stwierdzenia: Karolina Kozak miała dredy. I możecie się śmiać – w końcu wszyscy teraz noszą dredy, ale Karolina miała je w telewizji! Co prawda nie pojawia się już na szklanym ekranie, ale nadal jest piosenkarką, całkiem niezłą jak na polskie warunki. Może nie wyjątkową artystką, ale dobrą wokalistką popową. W tym roku w sklepach pojawiła się jej druga solowa płyta „Homemade” i to ją Karolina, już bez dredów, będzie promować w Cudzie. [kp]
19.07 Cud
ul. Wybrzeże Kościuszkowskie start: 20.00 wstęp: 10 PLN
Warszawa nie musi się wstydzić swoich festiwali filmowych, mimo to nasz ulubiony odbywa się we Wrocławiu. Wstyd byłoby o nim nie napisać kilku słów. W końcu to wakacje, więc każdy ma czas na kilkudniową wycieczkę. Nowe Horyzonty – w tym roku już po raz 12. – prawdopodobnie znowu potwierdzą, że są najważniejszą imprezą filmową w Polsce. W tegorocznym programie oczywiście znajdziemy stałe sekcje festiwalu – zwycięzca najważniejszej z nich, konkursu międzynarodowego, zgarnie 20 tys. euro i zagwarantuje swojemu dziełu ogólnopolską dystrybucję. Widzom przybliżona zostanie m.in. sylwetka Carlosa Reygadasa, meksykańskiego reżysera, który zasłynął takimi tytułami, jak „Bitwa w niebie” czy „Ciche światło”. Ponadto odbędzie się przegląd mockumentów – filmów stylizowanych na dokumentalne, kreujących nową, fałszywą rzeczywistość. Oprócz filmów Nowe Horyzonty to również koncerty, wystąpią m.in.: Coco Rosie, Bill Laswell czy Hanne Hukkelberg. [croz]
19-29.07 Wrocław
www.nowehoryzonty.pl
Organza Disco Fever DJ Alex start: 21.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub MC Gyver Band start: 21.00 wstęp wolny Platinium Music Is the Essence DJ Matush / DJ Easy / DJ Macu start: 21.00 Progresja Days of the Ceremony Ufomammut / Belzebong Dopelord start: 20.00 wstęp: 40-50 PLN Sen Pszczoły Grindhouse – Double Feature start: 19.00, wstęp wolny Sen Pszczoły – góra Funk Dat Bee start: 21.00, wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Bory start: 21.00, wstęp: 5 PLN Underground Music Cafe Czarna lista Paweł Bobrowski / S.I. DJ start: 22.00 wstęp wolny
19.07 Czwartek
18.07 Środa Analog Klub Reggae start: 21.00 wstęp wolny Dekada DJ McDa start: 22.00 wstęp: 10 PLN Fonobar Fonografika Young Stage Break the Head Junk Hustler 21st Techno Allah start: 19.00 wstęp: 10 PLN Teebs
Herbarciarnia Herba Thea Ambientność 24 terenNowy.live start: 20.00 wstęp wolny Ambientność staje w szranki z szeroko pojmowanym ambientem. Najstarsze instrumenty łączą się tu ze współczesną technologią, tworząc coś nowego i wyjątkowego. In Decks Music Club Funk You Hard Play That Funky Music start: 21.00 wstęp wolny
Lemon Club Muzyka pokoleń – lata 70., 80. i 90. DJ Yaro start: 20.30 wstęp wolny Lorelei Couchsurfers Meeting start: 20.00, wstęp wolny Luzztro Too Night! – DnB & Deep Party Sound Rebellion / Root Shot Paik / Patologic / Jac.Ka & goście start: 22.00, wstęp: 5 PLN Park Praski Muszla koncertowa Śmieszna środa: stand up start: 20.00, wstęp wolny
Analog Klub Połóż vinyla start: 20.00 wstęp wolny BarKa Lado w Mieście SzaZaZe plays Themerson Pictorial Candi start: 21.00 wstęp wolny Coffee Hell Koncert w podwórku start: 20.00 Cud Nad Wisłą Koncertowe czwartki Karolina Kozak start: 20.00 wstęp: 10 PLN Czysta Ojczysta Kino plenerowe – polskie komedie start: 19.00 Dekada Ladies Night DJ Jay Rogers start: 22.00 wstęp: 10 PLN
Gęste Sito
Warszawa nie cierpi na brak imprezowych atrakcji, jednak w zalewie komercyjnych przedsięwzięć miłośnicy dobrej muzyki, a nie taniego piwa często nie mają co ze sobą począć. Naprzeciw oczekiwaniom fanów coraz gęściej zaludnionej nowobitowej niszy wyszli tego lata organizatorzy pierwszej edycji Sittko Festivalu. Przemyślany, ciekawy i świeży line-up powinien im zapewnić stałe miejsce na dźwiękowej mapie stolicy. 1500 m² do Wynajęcia w lipcu zapełnią połamane, rozklekotane perkusje i niskopienne, syntezatorowe pasaże; hiphopowa surowość zderzy się z elektroniczną precyzją, a sample ruszą w parze z cyfrowymi melodiami. Zza wielkiej wody przybędzie Teebs, zza kanału La Manche – Paul White, Young Montana? i Mo Kolors, z Belgii – 1000names, a ze wszystkich stron Polski – Daniel Drumz, Galus, Random Trip, En2ak, Night Marks Electric Trio, Maceo Wyro, Raq, Topcut, Groh i Buszkers. [fika]
20-21.07
1500 m² do wynajęcia ul. Solec 18 start: 19.00 – wstęp: 40-60 PLN
www.sitkko.com
miasto nocą In Decks Music Club Noc przyjemności Ska Dyktator / Good Revision start: 20.00, wstęp wolny Lemon Club Disco Night DJ Bierny start: 20.30 Lorelei Headz Elements DJ MesBrutah start: 20.00, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Jam session start: 20.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Kompania start: 21.00 Platinium Real Soul of Platinium start: 21.00 Sen Pszczoły – dół Tandemem przez pogranicze – pokaz filmu dokumentalnego o Białorusi start: 21.00, wstęp: 5 PLN Sen Pszczoły – góra Mashupownia start: 21.00, wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów TiM start: 21.00 Underground Music Cafe Energetic Freestyle DJ Black Sugar start: 22.00, wstęp wolny
20.07 Piątek
23.11.12
ŁÓDŹ
ATLAS ARENA Bilety na: Eventim.pl i LiveNation.pl
WWW.MUSE.MU ATLAS Experiment c 2012 CERN
1500 m² do wynajęcia Sitkko Music Festival Maceo Wyro / Daniel Drumz 1000 Names / Letherette / Teebs Young Montana / Raq + Topcut start: 19.00, wstęp: 40-60 PLN Analog Klub Bartez / Funk’B start: 22.00, wstęp: 5-10 PLN Balsam Shake Your Buty start: 20.00 Czysta Ojczysta Wszystko za disco start: 21.00 Dekada Weekend DJ Coki Teno start: 22.00, wstęp: 20-25 PLN Fonobar Days of the Ceremony The Flying Eyes / Horisont Vagitarians start: 20.00, wstęp: 30-40 PLN Hydrozagadka Mortal Kombak / Double Trouble start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN In Decks Music Club Discomassacre: 2000 Dirty DJs start: 21.00, wstęp: 5 PLN Jerozolima The Phantoms Niechęć / Wild Books start: 22.00 Lemon Club Taneczny weekend DJ Yura start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Friday Funk Radio Show DJ WtymSęk / DJ Cez start: 21.00, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Koncertowy piątek start: 20.00, wstęp wolny Opera Club Eska Summer City DJ Pasqual & DJ Tofu / live: Grzegorz Rytka (saksofon) start: 21.00 Organza We Love Organza DJ Alex start: 21.00 wstęp: 10 PLN
Niechęć
Chętnie o mojej niechęci
To chyba zbieg okoliczności, że w ramce o zespole The Phantoms mam też pisać o zespole Niechęć. Może to znak, abym odkrył tutaj moje mroczne ja, a może lepiej powstrzymać się i nie wyrzucać z siebie pokładów jadu. Zespół The Phantoms często gości na naszych łamach, w końcu nie bez powodu dostał od nas Nocnego Marka. I lubimy o nim pisać, więc może tym razem skupię się na Niechęci – oczywiście mam na myśli drugi zespół występujący na lipcowym koncercie, a nie moje odczucia w stosunku do formacji numer jeden. Niechęć jak dotąd nagrała jeden album, „Śmierć w miękkim futerku", który ukazał się 1 kwietnia 2012 r. Trochę wcześniej dzięki swojemu niekonwencjonalnemu podejściu do jazzu panowie mieli szansę pokazać się zarówno na Open’erze, jak i na scenie Studia im. Agnieszki Osieckiej. Polskie Radio uznało ich w 2011 r. za jeden z trzech najciekawszych zespołów roku. Zobaczmy, czy Niechęć na to miano ciągle zasługuje. [kp]
20.07
Jerozolima
Al. Jerozolimskie 57 start: 22.00
Patrick’s Irish Pub Knockout start: 21.00, wstęp wolny Platinium The Night Is in Your Hands Jacob A / DJ Nobis DJ Monky / DJ Erth start: 21.00 Rechot Żab Pozytywne rechotanie start: 20.00, wstęp wolny Regeneracja Let’s Dance DJ Hiro Szyma start: 21.00, wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Etno Praga: gramy w kapsle start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Sen Pszczoły – góra Antyposiadówka start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Szpitalna 6 1. urodziny Music of the Future Dark Sky / FaltyDL / Juk Juk start: 21.00 wstęp: 20-30 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Mordewind start: 21.00 wstęp: 10 PLN Underground Music Cafe Disco Nights DJ cheVee start: 22.00 wstęp: 15 PLN
21.07 Sobota 1500 m² do wynajęcia Sitkko Music Festival Galus / En2ak / Night Marks Electric Trio / Random Trip Paul White / Comfort Fit Mo Kolours / Groh&Buszkers start: 19.00 wstęp: 40-60 PLN
Analog Klub Last Blush start: 21.00, wstęp: 10 PLN Balsam Dziewczyny z klubu disco start: 20.00 Coffee Hell Dzień celebracji Kolumbii start: 16.00 Czysta Ojczysta Impreza latino Ed Szynyszl start: 21.00 Dekada Happy Warsaw DJ Spooky Kid start: 22.00, wstęp: 5-30 PLN Fonobar Engine Noise Party Komety / Road Kill Zombies / Pils Johnny Wolga / The Lunatics The Plants start: 19.00, wstęp: 20 PLN Hydrozagadka Oldschool Disco Party start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN In Decks Music Club Jump Around Hrabia+ aka H.Enry start: 20.00, wstęp: 5 PLN Lemon Club Taneczny weekend DJ Marek start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Echo Roots DJ MesBrutah / Fx Jahu start: 21.00, wstęp wolny Opera Club Proud of Poland – Opera Loves Imports DJ Yoora / live: Magnetig Skrzypce / Special Guest: Mark Wilkinson start: 21.00
Park Praski Muszla koncertowa Lekcje baletu start: 17.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub 15 Black Mills start: 21.00, wstęp wolny Platinium International Love DJ Indeepop / DJ Tonny Handle DJ Glenn Loopez start: 21.00 Rechot Żab Sobotnie muzykowanie start: 20.00, wstęp wolny Salon Gier Breakcore Attack Zombie / Rootshot / Riakh Amok Vrs / Rombanka Soundsystem / Nitr0 start: 22.00, wstęp: 10 PLN Sen Pszczoły – dół Etno Praga / Koń i Jeleń start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Sen Pszczoły – góra That’s How It Is start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Tawerna Gniazdo Piratów The Rocknocks start: 21.00, wstęp: 5 PLN Underground Music Cafe Blackground Beat DJ Paweł Bobrowski start: 22.00, wstęp: 20 PLN
22.07 Niedziela Cud Jazz nad Wisłą Jazzpospolita start: 20.00 Czysta Ojczysta Block Party Otwarta DJ-ka, czyli zagraj dla mnie start: 21.00
In Decks Music Club Euro 2012 w In Decksie PlayStation Tournament start: 16.00, wstęp wolny Lemon Club Weekendowe poprawiny DJ Mirro start: 20.30, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Potańcówka na deskach start: 19.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Zibi szanty start: 21.00, wstęp wolny Pomnik Fryderyka Chopina Koncert chopinowski Edward Wolanin start: 12.00,wstęp wolny Katarzyna Hajduk start: 16.00, wstęp wolny Rechot Żab Chillout plaża start: 19.00, wstęp wolny Regeneracja Ludotekaroszada start: 18.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – góra Etno Praga start: 16.00 Tawerna Gniazdo Piratów Qcza start: 20.00 Underground Music Cafe Celebrate Another Special Weekend DJ Yoora / DJ Sin start: 22.00, wstęp wolny Zamek Królewski – Dziedziniec 12. Festiwal Ogrody Muzyczne „W Cieniu Cyprysów” taniec/projekcja, część 1.: Moim partnerem jest muzyka – wywiad z Johnem Neumeierem część 2.: Legenda o Józefie start: 19.00, wstęp: 7-70 PLN Martyn
Modeselektor
23.07 Poniedziałek Coffee Hell Kino nieprzyziemne start: 20.00 Fonobar Days of the Ceremony Sons of Otis / Sahara Ghosts Octopussy start: 20.00, wstęp: 30-40 PLN Kino Muranów Lato z Gutek Film 16.00: „Once” 18.00: „Moja łódź podwodna” 20.00: „Skóra, w której żyję” 22.15: „Opowieści o zwyczajnym szaleństwie” wstęp: 11 PLN (seans) Lemon Club Magic Music Monday – muzyka trzech dekad DJ Majo start: 20.30 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Łysy band start: 21.00, wstęp wolny Underground Music Cafe Laboratorium muzyczne DJ Sunny start: 22.00, wstęp wolny Zamek Królewski – Dziedziniec 12. Festiwal Ogrody Muzyczne „W Cieniu Cyprysów” koncert włoski – Duo Alterno: Tiziana Scandaletti Riccardo Piacentini start: 19.00, wstęp: 7-70 PLN
24.07 Wtorek Analog Klub Analog Jam Session start: 21.00 wstęp wolny Coffee Hell Planszowe wtorki start: 18.00
Hard Rock Cafe Pepsi Rock Battlefield 2012 (etap 1.) – The Rookles vs. The Electric Lemons support: None start: 21.00, wstęp wolny Lemon Club Zjazd studencki DJ Rathek start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Warsaw Language Experience start: 20.00, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Wieczory filmowe start: 19.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Back Up start: 21.00, wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Fajer start: 21.00 Underground Music Cafe Moondeck & Yoora start: 22.00, wstęp wolny Zamek Królewski - Dziedziniec 12. Festiwal Ogrody Muzyczne „W Cieniu Cyprysów” taniec/projekcja: Mała syrenka / Piotr Kraśko start: 19.00, wstęp: 7-70 PLN
25.07 Środa Analog Klub Reggae start: 21.00 wstęp wolny Dekada DJ Amarante start: 22.00 wstęp: 10 PLN Fonobar Days of the Ceremony Eyehategod / Vagitarians / O.D.R.A. start: 20.00, wstęp: 65-75 PLN
In Decks Music Club Grabek wieczorową porą start: 21.00, wstęp wolny Lemon Club Muzyka pokoleń – lata 70., 80. i 90. DJ Yaro start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Couchsurfers Meeting start: 20.00, wstęp wolny Luzztro Too Night! – D’n’B & Deep Party Sound Rebellion / Root Shot Paik / Patologic / Jac.Ka & goście start: 22.00, wstęp: 5 PLN Park Praski Muszla koncertowa Śmieszna środa: stand up start: 20.00, wstęp wolny Organza Disco Fever DJ Alex start: 21.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub MC Gyver Band start: 21.00, wstęp wolny Sen Pszczoły Grindhouse – Double Feature start: 19.00, wstęp wolny Sen Pszczoły – góra Funk Dat Bee start: 21.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Jasiek Drzewiecki start: 21.00 Underground Music Cafe Czarna lista Paweł Bobrowski / S.I. DJ start: 22.00 wstęp wolny
26.07 Czwartek Analog Klub Połóż vinyla start: 20.00 wstęp wolny
BarKa Lado w Mieście Coldair / Woody Alien start: 21.00, wstęp wolny Coffee Hell Koncert w podwórku start: 20.00 Cud Koncertowe czwartki Brenda Walsh start: 20.00, wstęp: 10 PLN Czysta Ojczysta Kino plenerowe – polskie komedie start: 19.00 Dekada Ladies Night DJ Praktyczna Pani start: 22.00, wstęp: 20-25 PLN In Decks Music Club Noc przyjemności Ska Dyktator / Good Revision start: 20.00, wstęp wolny Klubokawiarnia Leniviec Gitara w Lenivcu start: 19.00, wstęp wolny Lemon Club Disco Night DJ Miro start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Headz Elements DJ MesBrutah start: 20.00, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Jam session start: 20.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Vancover start: 21.00, wstęp wolny Platinium Real Soul of Platinium DJ Cnr start: 21.00 Sen Pszczoły – dół All My Life start: 21.00, wstęp: 10 PLN
Sen Pszczoły – góra Mashupownia start: 21.00, wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Black Velvet start: 21.00 Underground Music Cafe Energetic Freestyle DJ Black Sugar start: 22.00, wstęp wolny Zamek Królewski – Dziedziniec 12. Festiwal Ogrody Muzyczne „W Cieniu Cyprysów” Dziecięce Ogrody Muzyczne – Symfollies start: 10.00 wstęp: 7-70 PLN film dokumentalny: „Enrico Caruso – głos stulecia” Bogusław Kaczyński start: 19.00 wstęp: 7-70 PLN
27.07 Piątek Analog Klub Analog Live Session start: 22.00 Balsam Projekt Siostry / Back to the 90s start: 20.00 Coffee Hell Densing – disco 70s/80s start: 20.30 Czysta Ojczysta Dobre, bo Polskie – Funk Joint Unlimited start: 21.00 Dekada Weekend DJ Spooky Kid start: 22.00 wstęp: 20-25 PLN Fonobar Release Party Warszawa Gdańska – Nancy Regan + goście start: 20.00 wstęp: 15 PLN
Nocna plaża
Audioriver nadal się rozkręca. Płocka plaża po raz kolejny na dwa dni zamieni się w najlepszy klub na świecie. Główną gwiazdą tegorocznej edycji będzie skandynawski duet Röyksopp, który w ciągu swojej ponaddziesięcioletniej działalności zdołał wylansować sporo hitów, m.in. „What Else Is There?” czy „Happy Up Here”. Ponadto na festiwalu zaprezentują się gigant minimal techno Ricardo Villalobos, Skream, którego dubstepowe utwory od lat fascynują brytyjskich producentów, a także tak wpływowe dla elektroniki postacie, jak Roni Size czy Carl Craig. Sporą niespodzianką jest z kolei występ Enter Shikari, bardziej kojarzących się z gitarami. To jeszcze nie koniec. Na Audioriver wrócą panowie z Modeselektor, którzy nie tylko zaserwują nam klasyczny set, lecz także wystąpią z Shedem i Marcelem Dettmannem pod wspólnym szyldem ATOL. Zwłaszcza ta druga propozycja zapowiada się wyjątkowo. ATOL to projekt przygotowany specjalnie z myślą o zeszłorocznym Melcie, jednak po świetnie przyjętym livie producenci postanowili zrobić minitour po europejskich festiwalach. Resztę imponującego składu znajdziecie na stronie internetowej. [croz]
Skream
27-29.07 Płock Plaża nad Wisłą www.audioriver.pl
miastoZAPRASZA nocą www.go-ahead.pl
Kult, Within Temptation, Jello Biafra & The Guantanamo School Of Medicine, Nosowska, Biohazard, Against Me!, Illusion, Coma, Lipali i inni!
20-22.07 Jarocin
14.08 Palladium / Warszawa
support: Hunter oraz Chassis
15.08 Park Sowińskiego / Warszawa
6.09 Palladium / Warszawa
GALLOWS 29.09 Pod Minogą / Poznań 30.09 Hydrozagadka / Warszawa
9.10 Hydrozahadka / Warszawa
TEAM ME
18.10 Łykend / Wrocław 19.10 Hydrozagadka / Warszawa 20.10 Pod Minogą / Poznań
5.11 Torwar / Warszawa
22.11 Torwar / Warszawa
27.11 Teatr Łaźnia / Kraków 28.11 Stodoła / Warszawa 29.11 Parlament / Gdańsk 01.12 MTP Hala numer 2 / Poznań W Y B O R C Z A . P L
Bilety do nabycia: go-ahead.pl, Ticketpro.pl oraz ebilet.pl Zapraszamy na www.facebook.com/agencjagoahead
Lemon Club Taneczny weekend DJ Mirro start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Remanent Piotr Bejnar / DJ Jac.Ka start: 21.00, wstęp wolny Lotnisko Bemowo Impact Festival scena główna: Red Hot Chili Peppers / Kasabian / Public Image Ltd. / Marlon Roudette Scena eventim: The Charlatans The Vaccines / I Blame Coco Power of Trinity start: 15.00 Park Praski Muszla koncertowa Koncertowy piątek start: 20.00, wstęp wolny Opera Club Eska Summer City DJ Sunny & DJ Malakai live: Marcin Gańko (saksofon) start: 21.00 Organza We Love Organza DJ Alex start: 21.00, wstęp: 10 PLN Patrick’s Irish Pub Knockout start: 21.00, wstęp wolny Platinium Pepsi Stage Jabba Drummer / Banan DJ Luke Erb / DJ Matthew Clarck / DJ Macu start: 21.00 Rechot Żab Pozytywne rechotanie start: 20.00, wstęp wolny Regeneracja Święto naszych starych DJ Stare start: 21.00, wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Full Tandeta start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Sen Pszczoły – góra Play That Funky Music start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Strefa mocnych wiatrów start: 21.00, wstęp: 10 PLN Underground Music Cafe Disco Nights DJ cheVee start: 22.00, wstęp: 15 PLN Zamek Królewski – Dziedziniec 12. Festiwal Ogrody Muzyczne „W Cieniu Cyprysów” taniec/projekcja: Grek Zorba (balet) / Mikis Theodorakis / Irena Argiro Tsermegas start: 19.00, wstęp: 7-70 PLN
28.07 Sobota Analog Klub Analog Live start: 22.00 Balsam DJ Gris start: 20.00 Coffee Hell Dzień celebracji wschodnich sąsiadów start: 16.00 Czysta Ojczysta 1. urodziny Czystej start: 21.00 Dekada Happy Warsaw DJ Jay Rogers start: 22.00, wstęp: 5-30 PLN Hydrozagadka Like a Virgin / Holly Kitty / Ola start: 21.00 In Decks Music Club Jak z kicza strzelił Full Tandeta Soundystem start: 20.00 wstęp: 5 PLN
Lemon Club Taneczny weekend DJ Rathek start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Black Night DJ Skromny Pan Myszon start: 21.00, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Lekcje baletu start: 17.00, wstęp wolny Scena Letnia przy kościele pw. św. Jacka oo. dominikanów 5. Letni Festiwal Nowe Miasto 2012 kwartet klarnetowy Poco Leggiero start: 13.00, wstęp wolny Opera Club Feel My Beat Zaks / live: Dominik Chmurski (skrzypce) start: 21.00 Organza Cream DJ Lazy / DJ Scraby start: 21.00, wstęp: 10 PLN Patrick’s Irish Pub Meltrand start: 21.00, wstęp wolny Platinium Show Your Tan Ewelina Krupa / DJ Nrg’ee DJ Ralf / DJ Boogie start: 21.00 Rechot Żab Sobotnie muzykowanie start: 20.00, wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Rastamaniek start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Sen Pszczoły – góra Stare piosenki start: 21.00, wstęp: 5-10 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Wyciągnięci z mesy start: 21.00, wstęp: 5 PLN Underground Music Cafe Blackground Beat DJ Paweł Bobrowski start: 22.00, wstęp: 20 PLN Zamek Królewski – Dziedziniec 12. Festiwal Ogrody Muzyczne „W Cieniu Cyprysów” koncert Passage: Harawi / Jay Gottlieb Raquel Camarinha start: 19.00, wstęp: 7-70 PLN
29.07 Niedziela Cud Jazz Nad Wisłą Duda/Masecki/Duda – solo piano start: 20.00 Czysta Ojczysta Block Party Pamiętaj po melanżu start: 13.00 In Decks Music Club Euro 2012 w In Decksie PlayStation Tournament start: 16.00, wstęp wolny Kościół Stygmatów św. Franciszka oo. franciszkanów 5. Letni Festiwal Nowe Miasto 2012 Polska muzyka wokalna / kier. art. Robert Lawrence / zespół wokalny Favola Musica start: 14.00, wstęp wolny Lemon Club Weekendowe poprawiny DJ Mirro start: 20.30, wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Potańcówka na deskach start: 19.00, wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Zibi szanty start: 21.00, wstęp wolny
Pomnik Fryderyka Chopina Koncert chopinowski Maria Korecka start: 12.00, wstęp wolny Šviesė Čepliauskaitė start: 16.00, wstęp wolny Rechot Żab Chillout plaża start: 19.00, wstęp wolny Regeneracja Ludotekaroszada start: 18.00, wstęp wolny Sala Kongresowa Warsaw Summer Jazz Days 2012 Melody Gardot start: 20.00 wstęp: 50-250 PLN Sen Pszczoły Podwórko dla Bzzyka start: 14.00 wstęp wolny Sen Pszczoły – dół Kabaret Dworski start: 20.00, wstęp: 15 PLN Tawerna Gniazdo Piratów Mikołaj Firlet start: 20.00 Underground Music Cafe Celebrate Another Special Weekend DJ Yoora / DJ Sin start: 22.00, wstęp wolny Zamek Królewski – Dziedziniec 12. Festiwal Ogrody Muzyczne „W Cieniu Cyprysów” Cappella Mediterranea Monteverdi start: 19.00, wstęp: 7-70 PLN
30.07 Poniedziałek Coffee Hell Kino nieprzyziemne start: 20.00 Kino Muranów Lato z Gutek Film 16.00: „Antychryst” 18.00: „Habemus papam” 20.00: „Pina” 22.00: „Control” wstęp: 11 PLN (seans)
Lemon Club Magic Music Monday DJ Rathek start: 20.30 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Bolo dobry kolo start: 21.00 Underground Music Cafe Laboratorium muzyczne DJ Sunny start: 22.00 wstęp wolny
31.07 Wtorek Analog Klub Analog Jam Session start: 21.00 wstęp wolny Coffee Hell Planszowe wtorki start: 18.00 Hard Rock Cafe Pepsi Rocks! presents Fire on Dawson support: None start: 21.00, wstęp wolny Lemon Club Zjazd studencki DJ Majo start: 20.30, wstęp wolny Lorelei Warsaw Language Experience start: 20.00 wstęp wolny Park Praski Muszla koncertowa Wieczory filmowe start: 19.00 wstęp wolny Patrick’s Irish Pub Back Up start: 21.00 wstęp wolny Tawerna Gniazdo Piratów Fajer start: 21.00 Underground Music Cafe Moondeck & Yoora start: 22.00 wstęp wolny
O kim jak o kim, ale o Madonnie napisano już wszystko. Wiemy, w co wierzy, wiemy, co je, wiemy, kto pisze jej piosenki, wiemy wszystko. W swojej karierze zaliczyła pomyłki zarówno aktorskie, reżyserskie, jak i muzyczne – tych ostatnich na szczęście najmniej. Ma 54 lata, ale jej grupą docelową niezmiennie są 30-latkowie i mimo że na pewno daleko jej do formy sprzed lat, to i tak co jakiś czas wydaje całkiem niezłą płytę. Do tego jest w lepszej formie fizycznej niż ja w wieku 23 lat, co daje nadzieję, że jej występ na żywo będzie czymś specjalnym. Gdy dwa lata temu zagrała w Polsce, połowa naszych rodaków chciała spalić ją na stosie. W tym roku nie wywołuje takiej nienawiści w okołokatolickich mediach, więc możemy iść na koncert bez irytującej otoczki, która odciąga uwagę od muzyki. Nie do końca wiem, czy to dobrze, czy źle. Przekonajmy się! [kp]
01.08 Stadion Narodowy al. Księcia Józefa Poniatowskiego 1 start: 17.30 – wstęp: 149-1171 PLN
www.livenation.pl
wydarzenia
Foto: Krzysztof Bieliński
Erik Bünger
wystawa
teatr
Czytając ten tekst, pewnie masz pod ręką przyrząd do słuchania muzyki. W kieszeni plączą ci się słuchawki, a telefon w każdej chwili może zagrać wybraną melodię. Dobrodziejstwo odtwarzania muzyki zawdzięczamy epoce reprodukcji mechanicznej, tej samej, która pozwoliła nam oglądać dzieła sztuki w książkowych katalogach. Jednak za tym przywilejem kryje się paradoks. Słuchamy muzyki, która nie ma wykonawcy. Dźwięk jest, a orkiestry nie ma – pewnie każdy z nas, gdy był dzieciakiem, szukał maleńkich muzyków za radioodbiornikiem. Tym zagadnieniem zainteresował się artysta Erik Bünger, który już w lipcu wygłosi wykład-performens w ramach cyklu „Maszyny do słuchania”. [alek]
5. Letni Przegląd Laboratorium Dramatu już za chwilę, a na jego otwarcie szykuje się wyjątkowa premiera. Antoni Libera to jeden z tych pisarzy, których chciałbym poznać. Powodów jest kilka – autor fascynuje się Beckettem i napisał „Madame”, jedną z najlepszych i najpoczytniejszych polskich powieści ostatnich 20 lat. Teatr Na Woli postanowił przygotować jej inscenizację. Za adaptację tytułu odpowiada Maria Wojtyszko, a rolę tytułowej Madame powierzono Aleksandrze Bożek. „Madame” to opowieść o maturzyście, który zakochuje się w tajemniczej nauczycielce języka francuskiego. Żeby się zbliżyć do kobiety, chłopak decyduje się dowiedzieć o niej jak najwięcej. Pozostaje pytanie, czy inscenizacja książki dorówna oryginałowi. [kp]
Schizofonia
07.07
Droga Pani
06.07-31.07 Teatr Na Woli
Komuna Warszawa
ul. Kasprzaka 22
ul. Lubelska 30/32 start 20.00 wstęp: 10 PLN
ul. Oleśnicka 21 www.labodram.pl
AKCJA
AKCJA
Street Art Doping to wyjątkowe wydarzenie, podczas którego artyści z całego świata przejmą na ponad dwa tygodnie centrum Warszawy i na chwilę przemienią ją w streetartową stolicę Europy. W całym mieście pojawią się instalacje i murale, m.in.na skwerku na Chmielnej, przy ul. Zgody czy w podwórku przy ul. Szpitalnej 6, gdzie będzie się znajdować biuro festiwalowe. Oczywiście organizatorzy tej akcji – City Doping – to ci sami ludzie, którzy stoją za sukcesem Cudu nad Wisłą. Dzięki temu całemu wydarzeniu będzie towarzyszyła muzyka. Na zakończenie festiwalu pojawi się Jess Boykins III – jeden z najciekawszych wokalistów muzyki okołojazzowej ostatnich lat. [kp]
Jeżeli nie wiecie, co to jest longboard, musicie jak najszybciej nadrobić zaległości. Moda na dłuższą wersję deskorolki wróciła wraz z popularnością na brody i tatuaże. Longboard, oprócz tego, że rozmiarem różni się od zwykłej deskorolki, pozwala rozwijać dużo większe prędkości, jednak jeśli myślicie o wyczynach w stylu Tony’ego Hawka, to – prosimy z całego serca – zostańcie przy PlayStation. W lipcu będziecie mogli pokibicować albo nawet wziąć udział w trzecich już zawodach longboardowych w Warszawie. Tak jak w poprzednich latach na cały dzień zostanie zamknięta ul. Myśliwiecka, tradycyjnie nie będzie też żadnych kategorii wiekowych, zero wpisowego, hot dogi dla wszystkich, dobra muzyka i pokaźne nagrody. [jul]
Ulice sztuki
Scena Przodownik
Popisz się na desce
14.07 13-28.07
www.streetartdoping.org
ul. Górnośląska/Myśliwiecka
wstęp wolny www.longboardshop.pl
Czy to promocja na rzutniki w Media Markcie, czy unijne dotacje na kulturę w plenerze, czy po prostu chęć wykorzystania lata na maksa, spędzenia każdej wolnej chwili na trawie, pod drzewem albo choćby na murku – tak czy inaczej, mamy prawdziwy wysyp kin plenerowych. Jakby się uprzeć, można oglądać filmy pod chmurką przez okrągły tydzień. Żeby się w tym dobrobycie nie pogubić, przygotowaliśmy dla was mapkę kinowo-plenerowej Warszawy
KINA POD CHMURKĄ
GDAŃSK
3
4
10 1
14
2 5 13 15
9
12
16 6 11
Grafika: Paweł Sky
7
8
KRAKÓW
1. Kępa Potocka
Filmy muzyczno-taneczne soboty Najciekawsze filmy: „Grek Zorba”, „Buena Vista Social Club”
2. Amfiteatr Bemowo Wszystkie części Harry’ego Pottera wtorki Najciekawsze filmy: wszystkie części Harry’ego, no!
3. Park Henrykowski Filmowe hity piątki Najciekawsze filmy: „Choć goni nas czas”, „Kac Vegas w Bangkoku”
4. Metro Słodowiec Filmy romantyczne piątki Najciekawsze filmy: „Vicky Cristina Barcelona”, „Przepis na miłość”
5. Amfiteatr Wola Filmy wojenne soboty Najciekawsze filmy: „Ostatni samuraj”, „Listy z Iwo Jimy”
6. Pole Mokotowskie Gwiazdorskie noce Canal+ wtorki Najciekawsze filmy: „Jak zostać królem”, „Rzeka tajemnic”
7. Królikarnia
Filmy futurystyczne niedziele Najciekawsze filmy: „Incepcja”, „Jestem legendą”
8. Kopa Cwila
Filmy komediowe czwartki Najciekawsze filmy: „O północy w Paryżu”, „Maverick”
9. Park Skaryszewski Polski filmy przedwojenne środy Najciekawsze filmy: „Paweł i Gaweł”, „Jego ekscelencja subiekt”
10. Park Bródnowski 13. Coffee Hell Filmy z dreszczykiem niedziele Najciekawsze filmy: „Rytuał”, „Cube”
11.
Park Szczęśliwicki Filmy podróżnicze niedziele Najciekawsze filmy: „Krwawy diament”, „Kwiat pustyni”
12. ArtPark
Filmy komiksowe niedziele Najciekawsze filmy: „300”, „Sin City”
Kino nieprzyziemne poniedziałki Najciekawsze filmy: „Sok z żuka”, „Parnassus”
16. Kino.Lab Ekran otwarty Różne Dni
14. Czysta Ojczysta Polskie komedie Środy Najciekawsze filmy: umawiamy się na oksymoron?
15.
Jeśli chcecie znać dokładny rozkład jazdy każdego z wyżej wymienionych kin, wejdźcie tutaj:
Kino letnie piątki Najciekawsze filmy: „Oczy szeroko otwarte”, „Smutek tropików”
- www.filmowastolica.pl - www.kinolab.art.pl - www.czystaojczysta.blogspot.com - www.kopernik.org.pl - www.coffeehell.pl
Centrum Nauki Kopernik - Park Odkrywców
Nowe Życie
Foto: Aleksandra Żmuda
Kalifornia nad Wisłą
Wisła zyskała nowe życie. Dosłownie i w przenośni, bo na lewym brzegu dobrze dzieje się już od dwóch lat, kiedy to nabrzeże zostało dla warszawiaków Cudem odzyskane. Teraz do Cudu dołączyło Nowe Życie. Pamiętacie ten smętny betonowy pas ciągnący się między ścieżką rowerową a rzeką? Kiedyś, zanim jeszcze wydarzył się Cud, można tam było co najwyżej dostać mandat za picie w plenerze, potem, gdy Cud przyciągnął ludzi, którzy się w nim nie mieścili, pas służył za wielką betonową kuwetę. Teraz kuweta wypełniła się złotym piaseczkiem, na piaseczku stanęły leżaki, wokół pojawiają się kolejne atrakcje: a to boisko do siatkówki plażowej, a to minirampa, a to wypożyczalnia longboardu (sama deska kosztuje 5 PLN za godzinę, ale można też wypożyczyć instruktora), a to wielka szachownica, plansza do gry w klasy i platforma, na której odbywają się zajęcia z instruktorami (fitness, joga i spinning). My trafiliśmy akurat na zajęcia taneczne – muzyka głośno grała, dziewczyny w bikini mocno trzęsły tyłkami, chłopcy longboardowcy wytrwale pozowali do zdjęć. Normalnie Kalifornia! Tyle że w centrum Warszawy. Jeszcze kilka lat temu wściekaliśmy się, że miejsce z takim potencjałem zamiast dostarczać latem czilu upoconym mieszczuchom służy za pułapkę dla studentów pierwszego roku, którzy, nie znając jeszcze ulubionych miejsc patrolowych policji i straży miejskiej, łatwo dają się zapędzić w betonowy róg. Teraz możemy się co najwyżej wściekać, gdy na tej miejskiej plaży zabraknie dla nas leżaka. Oby tylko takie problemy nękały nas tego lata. Nad Wisłą rozwija się Nowe Życie, a my będziemy w nim częstymi gośćmi. [Olga Wiechnik] ul. Wybrzeże Kościuszkowskie
KAWIARNIA FAWORy
Miejska rekonwalescencja
Plac Inwalidów dla osób nierezydujących w okolicy jeszcze niedawno był jedynie strefą tranzytu między placem Wilsona a, no właśnie..., placem Bankowym. Zimą ciemny, latem niby zielony, ale mało przystępny, straszył naziemnymi instalacjami metra i bardziej niż ludziom służył gołębiom, które zagospodarowały wszystkie pomniki. Na szczęście te czasy już minęły, a grupa miejskich aktywistów rywalizuje z gołębiami, robiąc wszystko, by ożywić tę część Żoliborza. Od dawna jest Żywiciel, mamy Mały Format i winiarnię, teraz do tego grona dołącza kawiarnia Fawory. Nie jest to kolejny lokal w stylu „u babci”, witający gości obowiązkowymi czerwonymi ścianami, nastrojowym oświetleniem i meblami z Wolumenu, oczywiście nie do kompletu. W środku czeka na was surowe połączenie nowoczesności z latami 70. – prosty bar, białe ściany oraz piękna designerska kanapa, na której boję się usiąść (żeby nie popsuć). Siadam więc pod muralem z pokrzepiającym przesłaniem i omiatam wzrokiem wnętrze w poszukiwaniu menu. Aha, odkleiło się. Pani baristka wspina się na drabinkę, przykleja kartkę do ściany i jednocześnie przyjmuje zamówienie. Nie mam ochoty na kawę, biorę kanapkę z pastą z soczewicy (dobra, 8,5 PLN), zupę z pora (dobra, w talerzu retro, z dwiema pajdami chleba, 6/11 PLN) i austriacką lemoniadę Almdudler (dobra, 8,50 PLN, jest też szwajcarska Rivella na bazie serwatki). Robi się ciemno – ostre jarzeniówki wyganiają mnie na zewnątrz, z piwem (browar Gościszewo, 9 PLN). Jest przyjemnie, przyjemniej niż na placu Wilsona, wciąż miejsko, ale spokojniej. Fawory, dawna nazwa dzielnicy i baru, który w PRL-u mieścił się na ul. Mickiewicza, oznacza „łaskę” i „przychylność” – nie róbcie łaski i powitajcie kawiarnię życzliwie. Zasługuje na to. [Mariusz Mikliński] ul. Mickiewicza 21 godziny otwarcia: pon.-ndz. 09.00-22.00
Limoni Canteri
Foto: Agata Michalak
Najciekawsze lody Warszawy
Jeśli czytacie z uwagą „Aktivista”, pamiętacie z pewnością nasz lodowy Top 5 sprzed bodaj dwóch lat. Wtedy prym niepodzielnie wiodły lody z Malinovej, które idealnie utrafiły w nasz smak, jeśli chodzi o konsystencję, ogólną smakowitość, kremowość i okoliczności podania. Gdybyśmy mieli ten sam ranking przeprowadzić raz jeszcze, nie jestem już pewna, czy mokotowski przyczółek utrzymałby swoją pozycję. Na silną konkurencję wyrasta mu bowiem usytuowana na turystycznym trakcie lodziarnia Limoni Canteri – kolejna siedziba po pionierskiej lokalizacji przy Różanej. Szczycąc się tradycją sięgającą Werony w latach 50., rodzina Canteri najwyraźniej dobrze eksportuje swój pomysł, skoro dotarł aż do chłodnej Warszawy. Jej mieszkańców nie trzeba jednak przekonywać ani do włoskiej kuchni – kochają ją najbardziej na świecie – ani do włoskich lodów: to synonim pyszności. Tym razem Polacy będą też mieli szansę otworzyć się na nowe smaki, których próżno szukać w innych polskich lodziarniach! Limoni Canteri serwuje (oczywiście nie tylko!) gałki w najdziwniejszych odmianach: koperkowe, łososiowe, buraczane, marchewkowe czy parmezanowe. Jedliśmy pierwsze i trzecie i pozostajemy raczej fanami pierwszych, które mają mleczną konsystencję i fajny, przypominający miętę smak. Buraczane wydały nam się trochę zbyt cukrowe. Z tęsknotą wyglądamy też lodów z orzeszków pinii i kasztanów. Limoni Canteri to jednak nie tylko mleczne i sorbetowe gałki po 4 PLN, ale i dobre kawy sardyńskiej marki La Tazza d’Oro, szalone desery lodowe, wina, alkoholowo-lodowe drinki i wprowadzane właśnie do karty lunche. Wszystko przyrządzone z najlepszych, ponoć, składników (wanilia z Tahiti, pistacje z Sycylii etc.) i podane przez przyjazną obsługę. Nic, tylko pałaszować! [Agata Michalak] ul. Nowy Świat 52 tel. 505 224 009 www.limoni.com.pl
BURGER BAR
Mięso jest najważniejsze
Lubię mięso, nawet jeśli zazwyczaj mam do czynienia z jego szarą odmianą oblaną szarym sosem niewiadomego pochodzenia. I nic na to nie poradzę, że od sushi wolę ozór. O ile w stolicy podroby są jednak w odwrocie, o tyle kawał mięsa serwowany w pszennej bule cieszy się coraz większym powodzeniem. Żakiety mają Butchery & Wine, po mieście w godzinach wieczornych błądzi Soul Food i spółka, które przejęły schedę po pandemii blaszanych bud z lat 90., a na Mokotowie od jakiegoś czasu rządzi Burger Bar. O tym miejscu na ul. Puławskiej wszyscy powiedzieli już wszystko – że hipstersko i drogo, ale smacznie, względnie, że smacznie, bo hipstersko, że kolejki, ścisk, a bułki się kończą. Sprawdziliśmy to w ciepłe sobotnie popołudnie. W mikroskopijnym lokalu, który wcisnął się między kebab a hurtownię papierosów, mamy do wyboru cztery podstawowe rodzaje buł z mięchem: hamburger (18 PLN), cheeseburger z plastrem sera cheddar (20 PLN), barbecue z boczkiem (24 PLN) i ostry green chili burger (24 PLN). Ludzi w środku kilkoro, leniwa atmosfera, widmo hipsterstwa odpędzone, choć na zamówienie musimy swoje odczekać w ogródku z widokiem na konfekcję Jolka. W końcu pojawiają się na stoliku, w czerwonym koszyczku, z dodatkiem nachosów. Zaglądamy pod papier. Najważniejsze jest mięso – wołowina Angus, zwarta i soczysta, na pewno nie tłusta czy sucha, o wyraźnym smaku, smażona na bieżąco na oczach klientów, warta swojej ceny. Jest sałata, przybłąkał się pomidor. Bułek też nie zabrakło – wypiekane przez właścicieli, nie przesiąkają i zachowują równowagę między miękkością a chrupkością, co jest sporym wyczynem. Dobre to i sycące, znajome, ale dwie klasy wyżej. Najedzeni suniemy Puławską, myśląc nad tym, co wchłoniemy następnym razem: burger z Wagyu (wołowina japońska – 35 PLN) czy może ostry rosół chipotle? Nie, jednak miensooo... [Mariusz Mikliński]
nowe miejsca
ul. Puławska 74/80 (wejście od ul. Olkuskiej) godziny otwarcia: pon. nieczynne wt.-ndz. 12.00-20.00
Na Lato
Nie tylko na lato
ul. Rozbrat 44 tel. 692 280 094
Jerozolima
Jerozolima w budowie
Na wieść o tym, że ekipa odpowiedzialna za sukces 5-10-15 i Doliny Muminków przejęła opuszczony szpital niszczejący od dziesięciu lat w Alejach Jerozolimskich i chce tam zrobić artystyczno-imprezowy konglomerat, bardzo się podekscytowaliśmy. Stara kamienica, creepy klimat opuszczonego szpitala dziecięcego, niezależna sztuka i alternatywna kultura w samym Centrum – normalnie ekstra, ekstra. Docelowo w Jerozolimie mają mieć swoją siedzibę galerie, studia nagraniowe, warsztaty i pracownie artystyczne. Część gmachu ma być dostępna na co dzień dla wszystkich (przestrzeń klubowa, kawiarnia, knajpa), część będzie przeznaczona pod wynajem dla twórców, którzy będą mogli tu prowadzić swoje biznesy. Na razie jednak trwają remonty i przystosowywanie do użytku skrajnie zapuszczonego molocha, a Jerozolimę można odwiedzać tylko w weekendy, kiedy organizowane są klubowe imprezy. Niebawem porządnie przearanżowana ma zostać przestrzeń dziedzińca, gdzie powstanie regularnie działająca kawiarnia, ruszy też kuchnia. Jak na razie największą atrakcją Jerozolimy jest samo miejsce – odkrywanie opuszczonych sal operacyjnych, ciemni rentgenowskich, mrocznych schowków i budzących makabryczne skojarzenia pokoików jest chyba nawet bardziej intrygujące niż udział w kulturalnych wydarzeniach, których dotychczas było tu kilka – w kamienicy gościł m.in. festiwal Pomada, otwarto także przekrojową wystawę „Chora sztuka”. Trzymamy rękę na pulsie i czekamy na pełen rozruch. [Sylwia Kawalerowicz] Al. Jerozolimskie 57
Foto: Aleksandra Żmuda
Warszawska scena klubowo-posiadówkowa zaczyna napawać nas prawdziwym optymizmem i dumą. Co chwilę otwierają się nowe, ciekawe przestrzenie, a my mamy problem ze znalezieniem miejsca w naszym magazynie, żeby o nich wszystkich donosić na bieżąco. Ten urodzaj oczywiście niezwykle nas cieszy. Trwający od dwóch sezonów wysyp lokali pod chmurką tym razem przyniósł nam Na Lato – miejsce, które od większości typowo wakacyjnych miejscówek różni się tym, że daje nam możliwość wyboru, czy chce się siedzieć na dworze, czy wewnątrz. Jeśli pada, mamy do dyspozycji surową, przestronną salę w budynku na Rozbrat 44, który do 2010 r. był siedzibą SLD. A jak przygrzeje słonko, można czilować się na pufie, krześle czy leżaku w okolicznym, urokliwym parku. Oferta Na Lato jest coraz bogatsza – oprócz weekendowych elektroniczno-piosenkowych imprez, ciekawe rzeczy dzieją się tam też w ciągu dnia, jak np. leniwa niedziela w rytmie deep house'u połączona z wyprzedażą ubrań młodych projektantów. Na razie w Na Lato można się napić – piwo i wino około 10 PLN, softy 5 PLN, szot cytrynówki siódemkę (menu jest na razie dość skromne). Napój zagryzamy póki co domowymi kanapkami, ale oferta kulinarna ma się niebawem poszerzyć. Mamy nadzieję, że imprezy w Na Lato rozkręcą się na tyle, że miejscówka będzie funkcjonować Cały Rok. [Aleksandra Żmuda]
Petit Apetit
Buła bez lansu
Foto: Sylwia Kawalerowicz
Dla wielbicieli świeżych buł Petit Apetit będzie alternatywą dla ciasnego Vincenta, zupełnie pozbawionego charakteru Saint Honoré czy przelansowanej Charlotte. Coraz częstszą inspirację tą ostatnią widać tu dość wyraźnie – duży drewniany wieloosobowy stół na środku (tu w wersji wysokiej, czyli pod barowe stołki), wyeksponowane pieczywko i możliwość podglądania panów piekarzy (tu przez szybkę). Wnętrze jest przestronne, świeże i eleganckie, samotni mogą gapić się na ulicę, a ci, którzy przyjdą w grupie, zająć któryś z wygodnych wysokich stolików. Do wyboru mamy pięć rodzajów bagietek (5-6 PLN), croissanty (5 PLN) i inne słodkie francuskie ciasteczka, do tego rozmaite tartinki (znakomite) i kanapki (10 PLN – z jajkiem i tuńczykiem, szynką i serem), a także quiche (10 PLN – z porem i orzechami, szynką i pieczarkami, szpinakiem). Naszą uwagę zwrócił przepyszny chleb owocowy z orzechami i śliwką (7 PLN). Wszystko oczywiście wypiekane i przygotowywane na miejscu – dlatego buły chrupią jak trzeba. Są też herbata, kawa (espresso 7 PLN, latte 12 PLN) i soki (14 PLN). Nie jest to z pewnością najbardziej lanserskie i charakterne miejsce w mieście – ci, którzy chcą się pokazać, pójdą raczej na plac Zbawiciela, ale na pewno warto tu wpadać po przepyszne bagietki albo na szybkie śniadanko z bułą w roli głównej. [Sylwia Kawalerowicz] ul. Nowy Świat 27 godziny otwarcia: pon.-ndz. 06.30-23.30
Sam
Klonik
Foto: Sylwia Kawalerowicz
Foto: www.nazarty.tumblr.com
Po pierwsze, piszę te słowa, wiedząc, że moja naczelna mogłaby do końca życia jeść wyłącznie pieczywo, a codzienne wyjście na obiad do pobliskiego cateringu LOT-u jest męką nie tylko dla niej, ale dla nas wszystkich, słuchających każdego dnia od nowa, jak wielką ma ochotę na – po prostu – pyszną bułeczkę. Dlatego z Samem muszę się obchodzić delikatnie. Kanapki, pieczywo wypiekane na miejscu, duży drewniany stół na środku sali, przy którym nieznajomi wspólnie zachwycają się genialną kanapką. Czyli taki mały klon popularnej Charlotty. Sam, nawet jeśli boleśnie bije po oczach powtarzalnością, może pochwalić się pysznymi wypiekami, dobrze przygotowanymi kanapkami, dużym wyborem dodatków i bardzo miłą obsługą. Do tego rano (i nie tylko) możecie zjeść tu śniadanie, a ja jako jeden z tych Polaków, którzy po nocach marzą o mieszkaniu w Stanach, kocham jeść najważniejszy posiłek dnia w knajpach. Rozochocony pozytywami po pierwszej wizycie w Szarlo... w Samie, w trakcie następnej zamówiłem danie obiadowe za 36 PLN. Padło na ryż po tajsku z wołowiną (36 PLN). Dostałem suchy ryż, suche mielone mięso wołowe i trzy kawałki trawy cytrynowej. Za 36 PLN. Czar prysł. Ponieważ pod moim domem jest genialna piekarnia, po co mam wydawać 16 PLN na kanapkę, której największą zaletą jest pieczywo? Kupię u siebie ciemny chleb z oliwkami, masło, pesto, ser i jazda. Zaoszczędziłem właśnie na kanapkę w Charlotcie. [Kacper Peresada] ul. Lipowa 7 tel. 600 806 084
Loft Cafe
Rzut oka z (w miarę) wysoka
Skusił nas taras. W letnie popołudnie wyglądał wyjątkowo zachęcająco – wznoszący się w cieniu ponad pasażem Wiecha, zwrócił naszą uwagę. Czegoś takiego wcześniej tu nie było – to coś to Loft Cafe. Zasiedliśmy więc przy stoliku z widokiem na przechodzących deptakiem turystów i kibiców. Choć miejsce wygląda na pierwszy rzut oka jak klasyczna kawiarnia w typie sieciówkowym, to ma całkiem spore menu. Kogoś co prawda poniosło troszeczkę podczas wymyślania nazw potraw (kurczak w pasiaku, buchaj w słonecznym ogródku, kluseczki grzybiarki, zielona odchłań smaku – pisownia oryginalna), ale nie będziemy się czepiać. Wybór jest duży, mimo że trochę od sasa do lasa – są i nachosy (16 PLN), i quesadilla (22 PLN), i litewski chłodnik, i zupa tajska, i pasty (po 24 PLN, z wołowiną w curry, z boczkiem, szpinakiem i borowikami albo z kurczakiem chili), i skrzydełka BBQ z opiekanymi ziemniakami (22 PLN), i dorada z polentą (26 PLN, akurat nie było, ale w karcie jest). W menu doszukaliśmy się także polecanych przez kelnera litrowych herbat owocowych oraz deserów lodowych (ananasowe w ananasie, kokosowe w kokosie). Są też śniadania (13 PLN), które postanowiliśmy sprawdzić przy innej okazji. Tym razem zachowawczo przetestowaliśmy sałatkę w typie greckiej (z prażonymi ziarnami słonecznika i dyni – bardzo fajny pomysł), która okazała się bardzo duża i bardzo dobra, oraz równie smaczną zupę borowikową. Obsługiwał nas bardzo miły pan z dowcipem zgranym z menu (podając nam solniczkę i pieprzniczkę w kształcie świnek, zaanonsował: ta świnka soli, a ta druga... – tu zawiesił głos i popatrzył na nas znacząco). Podsumowując – zupełnie bezpretensjonalny Loft trochę za bardzo wygląda na kawiarnię, by zwabić poszukujących porządniejszej przekąski, ale warto wpaść, bo może się okazać, że na spożywczym pustkowiu pasażu Wiecha wyrasta sensowna alternatywa dla Bordo i Siouxa. [Sylwia Kawalerowicz] ul. Złota 11 godziny otwarcia: pon.-ndz.: 10.00-22.00 www.cafeloft.pl
nowe miejsca
lokal.bistro
Slow food fast
Powyższe trzy słowa to claim, którym reklamuje się nowo powstały Lokal.Bistro, znajdujący się w Domu Polonii tuż obok skweru Hoovera. Jako prosty chłopak z Warszawy, wychowany na parówkach i zupkach chińskich, nie do końca rozumiem, czym slow food jest. Po wizycie w Bistrze na pewno jednak go doceniam. Karta jest mała, składa się z trzech rodzajów hamburgerów (26 PLN). Do wyboru macie burgera z wołowiną, polskim camembertem i z dorszem. Ja zdecydowałem się na ten pierwszy. Dostałem przepięknie podaną bułkę z wołowiną Angus (!!!), z dodatkiem sałat i ziół z ekologicznej uprawy Państwa Jabłońskich z Rozalina i z pomidorem Gargamel. Pierwszy raz w życiu jadłem hamburgera, który nie miał w sobie hektolitrów majonezu i keczupu, a był naprawdę soczysty. Z tego, co wiem, już zaraz do karty mają dołączyć chłodniki – o ich świetny smak mogę być spokojny, bo za kuchnię w Lokalu odpowiada Aleksander Baron, ten sam pan, który od niemalże dwóch lat karmi warszawiaków w Solcu 44. Jeśli chcecie spróbować jednego z wymienionych wyżej burgerów, spieszcie się, bo Baron nie lubi nudzić się w kuchni – co trzy miesiące karta będzie zmieniana. Bardzo cieszy mnie fakt, że Warszawa rośnie w kulinarną siłę. A dzisiaj pójdę na kolejnego ćwierćfunciaka. [Kacper Peresada]
Foto: www.nazarty.tumblr.com
ul. Krakowskie Przedmieście 64 godziny otwarcia: ndz.-czw. 10.00-00.00 pt.-sob. 10.00-01.00
Kawiarnia Poranna
Kawiarnia dopracowana
Poranna mieszka przy ul. Wiśniowej już z pół roku. Nie jest mieszkanką hałaśliwą ani tym bardziej narzucającą się. Być może dlatego nie znają jej wszyscy sąsiedzi, nie mówiąc już o innych. Postanowiliśmy dopomóc w zmianie tego stanu rzeczy. Poranna ma bowiem wszelkie dane ku temu, by stać się ulubioną przekąskowo-kawiarnianą bazą południowych warszawiaków. Stworzona z pietyzmem i z pietyzmem doglądana przez Wojtka, właściciela sumiennie trwającego na posterunku za ladą, warta jest tego, by okrążyć jednokierunkową w tym miejscu Wiśniową i zatoczyć koło pod numer 46. Pod nim kryje się lokal o pięknej mozaikowej podłodze z lat 80., czystym minimalistycznym wnętrzu i z solidną kolekcją płyt. Menu obejmuje kawy, zupy dnia (10 PLN) i kanapki robione na miejscu wyłącznie ze świeżych składników – wiem, bo za mojej ostatniej wizyty chętkę na łososia zniwelował niestety brak rybnej dostawy. Nie jest to biznes na skalę przemysłową, ale na potrzeby kilku osób zgłodniałych dobrych napojów, porządnej ścieżki dźwiękowej i ładnej oprawy – w sam raz. Do moich ulubionych elementów entourage’u należą wymalowana w ściennej niszy półka na książki z pozycjami godnymi najbardziej wymagającej biblioteczki i słoiki zamiast lamp z regulowaną ostrością światła. Na lato właściciel otworzył też słusznych rozmiarów ogródek, przyjdźcie więc wesprzeć go w przekonaniu, że dobrze uczynił. Do zobaczenia w Porannej nie tylko o poranku! [Agata Michalak] ul. Wiśniowa 46 godziny otwarcia: pon.-pt. 08.00-18.00 sob. 10.00-16.00
Sprostowanie W numerze majowym („Aktivist”. nr 155) w recenzji Dziurki od klucza omyłkowo zmieniliśmy nazwisko właścicieli opisywanego lokalu, państwa Szpilowskich. Przepraszamy.
since 1997
Le Cedre Le Cedre Restauracja Libańska Restauracja Libańska
Le Cedre 61 Al. Solidarności 61 Praga, Vis a vis misiów
Le Cedre 84 Centrum, Vis a vis sąd
Tel 22 670 11 66
Al. Solidarności 84 Tel 22 61 88 999
www.lecedre.pl
Top
ki plus / a 5 / w od
pieli ą k W
ożliwości m ie c ś ie m wodzie. W dkorowcy r w a h ię a s , h ia c nna czen prawie) ość zamo czyć stopy w fonta o n iw ( l ż u l o a m g o jak a le . Można m kać się bardziej n ie cieszy, n le a k c a t w ic h n i plus ma ic letnie dn o wolimy to, że nie z c a z w c a a W upalne w n o z o zach j, ale nie My nieco . le iś jest mnie W w ją kąpiel zaryzyku
1. Baseny Saska Kępa
Ku naszej wielkiej radości otwarto odremontowane i wypucowane baseny (sztuk dwie – każdy 15 na 50 m) tuż przy Wale Miedzeszyńskim. W czasach PRL-u plażowały tu tłumy, potem baseny popadły w ruinę (był też czas, kiedy media donosiły odbywających się tu dla orgiach), teraz jest szansa, że znów wróci tu życie (przyzwoite). Kąpielisko wygląda kusząco, niestety pływać można tylko do 18.00. Po zamknięciu (albo dla odmiany) możemy przenieść się obok, gdzie znajdziemy zachęcające legowiska mniej zachęcającego baru Big Buddha Beach (klub H2O). Da się stąd zejść nad samą Wisłę – na plaży mamy do dyspozycji leżaki i hamaki, są miejsca na grilla i ognisko. Z kolei darmowym promem Słonka można przedostać się na drugi brzeg rzeki (w weekendy pływa co 20 minut). Rewelacja! ul. Wał Miedzeszyński 407 czynne: 10.00-18.00 wstęp: 10-13 PLN
2. Basen Inflancka
Letni basen położony najbliżej redakcji „Aktivista”, kiedyś w wyjątkowo upalne popołudnie udało nam się tam dotrzeć po pracy. Basenik niewielki, ale za to panuje na nim kameralna atmosfera i w letni wczesny wieczór można trochę odparować gorąc. ul. Inflancka 8 czynne: 09.30-19.00 wstęp: 11-20 PLN
3. Jeziorko Czerniakowskie
W jednych budzi same dobre skojarzenia z przyrodą, plażą i kąpielami, innym kojarzy się głównie ze strasznymi historiami o topielcach i bakteriach cholery. Jak łatwo się domyślić, my należymy do grupy pierwszej – możliwość pływania w prawdziwym jeziorze i leżenia na trawce lub plaży niemalże w centrum miasta to dla nas skarb nie do przecenienia. W dodatku wciąż nie trzeba za tę przyjemność płacić. ul. Jeziorna
4. Basen w Powsinie
Niektórzy mają większe baseny w swoich wypasionych willach. Nam maluczkim pozostaje moczenie się w wypełnionej zimną wodą wannie o rozmiarach 25 na 12,5 m. To jednak tylko takie drobne złośliwości – basen położony jest w pięknym sosnowym lesie, a kultowe śmietniki muchomorki rozstawione to tu, to tam dodają mu niepowtarzalnego psychodeliczno-peerelowskiego klimatu. Z czystym sumieniem polecamy kąpiel w basenie, a potem drzemkę w cieniu wielkiej sosny lub spacer po powsińskim parku. Można tu dojechać miejskim autobusem (509) z samego Centrum. Powsin ul. Maślaków 1 czynne: 10.00-18.00 wstęp: 8-15 PLN
5. Zalesie
Dobra, wiemy, że Zalesie nie leży w granicach Warszawy, ale ma tak wakacyjny klimat, że nie mogliśmy się powstrzymać. Poza tym samochodem da się do niego dojechać w pół godziny. Do dyspozycji mamy tu jeziorko o zalesionych brzegach (jest też wyspa), po którym można pływać kajakami, łódkami i rowerkami wodnymi, oraz dość dziwaczny betonowy basen, który – jeśli tylko przeżyjemy ześlizg z lekko obglonionego brzegu – sprawdza się znakomicie. Co ważne, położony na dużym trawiastym terenie basen czynny jest do 20.00. Z dodatkowych atrakcji Zalesia wymienić należy rozkosznie peerelowskie kioski z frytkami i porozstawiane tu i ówdzie grille z pieczonymi oscypkami. W okolicznym lesie znaleźć można też wiele pozostałości po dawnym ośrodku wczasowym – jest opuszczona strzelnica i zarastająca trawą stołówka. W lecie bywa tu trochę tłoczno, ale nawet wtedy (a może właśnie wtedy) można się tu poczuć jak na Mazurach. Zalesie Górne ul. Wczasowa 1 czynne: 10.00-20.00 wstęp: 10-12 PLN Tekst i foto: Sylwia Kawalerowicz
ska l o p a ł ca LIPIEC / „Reunited and it feels so good” – śpiewało trzy lata temu na Open’erze kilkaset tysięcy gardeł razem z zespołem Faith No More. Wszyscy cieszyli się, że legendarny band ponownie zwarł szyki i ruszył w trasę koncertową. Od tego czasu lider formacji Mike Patton pojawił się w Polsce jeszcze raz – tym razem z włoskim projektem Mondo Cane – i tak mu się spodobało, że postanowił odwiedzić nas również w tym roku. Faith No More wystąpi podczas festiwalu Malta w ramach koncertowego cyklu „Poznań dla Ziemi”. Oprócz Kalifornijczyków nad słynnym wielkopolskim jeziorem zaprezentują się różni artyści z Azji, rozbrzmi także muzyka romska. Z polskich wokalistek usłyszymy Kari Amirian i siostry Wrońskie z Ballad i Romansów. I jak na Malta Festival przystało, będzie mnóstwo teatru, tańca i performensów. [włodek]
Bi Kidude
03-07.07
Poznań www.malta-festival.pl
Kobiety wtajemniczone
Brave Festival od lat stara się ocalić tradycyjne brzmienia. Tegoroczne wydarzenie stoi pod znakiem tworzących muzykę kobiet. Podczas festiwalu będziemy mieli szansę zobaczyć m.in. stuletnią Bi Kidude, pieśniarki z Brazylii czy rozśpiewanych uchodźców z Mali. Festiwalowi będzie towarzyszyć trzecia edycja Brave Kids – międzynarodowego programu edukacyjnego, w ramach którego do Wrocławia przyjadą dzieci z 18 krajów. Całkowity dochód ze sprzedanych biletów organizator przeznaczy na cele charytatywne. Jak co roku beneficjentem wydarzenia będzie organizacja pozarządowa Rokpa International, niosąca pomoc dzieciom z Tybetu, Nepalu oraz krajów Afryki. [kp]
02-07.07
Wrocław www.bravefestival.pl Björk
Jessie Ware
Bon Iver
Wielkie otwarcie
Open’er wkracza w drugą dekadę swojego istnienia i robi to w niezłym stylu. Główną gwiazdą tegorocznej edycji będzie Björk, której występ długo stał pod znakiem zapytania. Islandka jednak przyjedzie do Gdyni, by promować swoją zeszłoroczną płytę „Biophilia”. Wielu bywalców festiwalu, nie tylko fani muzyki elektronicznej, czeka natomiast na pierwszy polski koncert chłopaków z Justice. Przed ekipą z Francji zaprezentuje się tegoroczny triumfator rozdań nagród Grammy – Bon Iver. Z kolei najlepsze lata MTV2 wskrzeszą występujący jednego dnia Franz Ferdinand i Bloc Party. Tego samego dnia na głównej scenie zaprezentują się Mars Volta oraz zapowiadający drugie albumy The XX i Mumford and Sons. Mnóstwo emocji budzą spektakularne powroty New Order i Public Enemy, które na pewno przyciągną rzesze wyznawców. Comeback nowojorskiego Yeasayera i pierwszy polski występ The Kills też zapowiadają się ekscytująco. Brytyjskich młodziaków reprezentować będą The Ting Tings, The Maccabees, Dry the River, Jessie Ware i Friendly Fires. Fanów elektroniki zelektryzują występy Orbital, M83, SBTRKT i Jamiego Woona, a zwolenników czarnych brzmień usatysfakcjonują Janelle Monáe, Wiz Kalifa i Major Lazer. Ewenementem będzie koncert Krzysztofa Pendereckiego z 50-osobową orkiestrą, który zaprezentuje kompozycje ze swojej zeszłorocznej płyty nagranej z Johnnym Greenwoodem z Radiohead. Szef festiwalu Mikołaj Ziółkowski postanowił rozszerzyć ofertę imprezy o sztukę nowoczesną. Dzięki temu w Gdyni ujrzymy m.in. spektakl Krzysztofa Warlikowskiego czy ogromny obelisk zaprojektowany przez Maurycego Gomulickiego. [croz]
04-07.07
Gdynia Lotnisko Gdynia-Kosakowo www.opener.pl
miasto nocą
LIPIEC
ups?! a gdzie reszta imprez? pełne kalendarium na www.aktivist.pl
patronaty
Happy songs for happy people
Artyści jednego przeboju to często powód do szydery. Nie ma w końcu nic piękniejszego niż koncerty, na których większość publiki czeka na jeden (zazwyczaj grany na końcu) kawałek. Dla wielu takim muzykiem jest Bobby McFerrin. Autor słynnego „Don’t Worry Be Happy” to jednak człowiek instytucja, a sama piosenka, w 1989 r. nagrodzona Grammy, jest tylko jednym z jego licznych sukcesów. 60-letni Amerykanin w mistrzowski sposób połączył śpiew a capella z beatboxem, a w muzycznych eksploracjach pomaga mu czterooktawowa skala głosu oraz unikalny słuch orkiestrowy. W trakcie swoich występów Bobby zaprasza na scenę publiczność i improwizuje, natomiast w Polsce podejmie współpracę ze stołeczną Orkiestrą z Chmielnej. Prawdziwy barok dla wielbicieli nie tylko jazzowych eksperymentów. [mk]
04.07
Warszawa Sala Kongresowa pl. Defilad 1 start: 20.00 – wstęp: 110-230 PLN
05.07
Bobby McFerrin
Wrocław Hala Orbita ul. Wejherowska 34 start: 20.00 – wstęp: 50-200 PLN www.goodmusic.pl
Emmanuelle Seigner
Łódzki FS
Łódzka filmówka jest miejscem wyjątkowym. To właśnie tu młodzi wielbiciele filmu chcą zgłębiać tajniki kina i nie tylko. Sam, gdy jeszcze myślałem, że zostanę studentem, planowałem stać się częścią tej uczelni. Uczelni, na której między 6 a 8 lipca już po raz czwarty odbędzie się Targowa Street Film&Music Festival. Każdy, kto pojawi się wówczas w Łodzi, będzie mógł uczestniczyć w pokazach filmowych, otwartych spotkaniach z gośćmi (w tym roku m.in. Emmanuelle Seigner) oraz w koncertach promujących ideę wielokulturowości. Co ważne, uczestnicy wydarzenia ocenią też prace młodych twórców, którzy zgłosili swoje etiudy do konkursu „Przed debiutem”. Głównym celem festiwalu jest tchnięcie nowego życia w Łódzką Szkołę Filmową, w której kształcili się tacy artyści, jak Andrzej Wajda, Roman Polański czy Krzysztof Kieślowski. Podczas całego festiwalu muzyka będzie w stałej symbiozie z filmem. Zagrają m.in.: Łąki Łan, Asian Dub Foundation czy Apollo 440. Drodzy łodzianie, słuchacze i oglądacze – do zobaczenia! [kp]
06-08.07
Łódź www.targowafestival.pl
Gdynia Design Days
Foto: Grzegorz Dulas
Po pierwsze, nigdy nie lubiłem Queen. Po prostu nie rozumiem fenomenu tego zespołu. Po drugie, Adam Lambert nie ma aż tak dobrego głosu, nie tylko w porównaniu z Mercurym. Jeśli więc średniego formatu gwiazdka pop bierze udział w reaktywacji legendarnego zespołu, oznacza to, że komuś skończyła się gotówka. Ale może się mylę, może Lambert wykonujący na żywo „The Show Must Go On” brzmi jak Freddie. W końcu Queen to jego ukochany zespół, którego utwory śpiewał na pierwszym przesłuchaniu w amerykańskim Idolu. Może warto? Będziecie mieli okazję przekonać się już 7 lipca. Dajcie znać, jak było. [kp]
Kontener pełen sztuki
Sercem piątej, jubileuszowej edycji Gdynia Design Days będzie kontenerowy Terminal Designu, który po raz pierwszy w historii festiwalu stanie na skwerze Kościuszki. W każdej z wydzielonych stref terminalu przyjrzycie się procesowi projektowania i poszerzycie swoją wiedzę na temat wzornictwa. Czekają na was wykłady, spotkania ze specjalistami i warsztaty np. z projektowania samochodów. Organizatorzy przygotowali również atrakcje dla dzieci: maluchy będą mogły poznać ludzi, dla których design nie jest pracą, a powołaniem czy wręcz stylem życia. Kto wie, może dzięki tym spotkaniom objawi nam się przyszłość polskiego wzornictwa? Z kolei festiwalowe wieczory będą stały pod znakiem filmów z designem w roli głównej (zaplanowano m.in. pokazy znakomitych dokumentów „Narrogin” i „Poużywajmy sobie”). Dla tych, którzy zechcą zabrać trochę designerskich perełek do domu, przygotowane zostanie targowisko SuperSam Design. [jul]
07-15.07
Gdynia www.gdyniadesigndays.eu
07.07
Wrocław Stadion Miejski al. Śląska 1 start: 20.00 wstęp: 99-900 PLN
U L A I R E S BEZ A I C Y Ż NIE MA
iu tio ed ia Di st rib © Di sn ey M
Ne tw or ks , © 20 11 FX
Re se rv ed Al l Ri gh ts
rv ed gh ts Re se LLC, Al l Ri
C te sy of AM LLC, Co ur
materiał promocyjny
od uc tio ns © TW D Pr
2, n 20 11 -2 01
© 2011 FX Networks, LLC, All Rights Reserved
Na szczęście w te wakacje nie będziemy skazani na powtórki – kanał FOX przygotował dla widzów „Lato nie z tej bajki” z kilkoma premierami i nowymi sezonami uwielbianych przez nas amerykańskich seriali. A każdy z nich dosłownie nie z tej bajki. Będą zombiaki powłóczące nogami w pogoni za mózzzzgiem, córka Królewny Śnieżki uwięziona we współczesnym świecie, gangi zabójczo przystojnych anarchistów na motorach i człowiek w psiej skórze (a może pies w ludzkim wydaniu?) mówiący z australijskim akcentem. I jak tu nie kochać seriali?! Ale po kolei.
Aaaa, przyszło lato, sezon festiwalowy, piękna pogoda, nic, tylko w plener... NOT! W patronaty plenerze trudno oglądać seriale. A nie oszukujmy się – nic tak nie cieszy jak dobre seriale. Czasy, kiedy kojarzyły się z telenowelą, babcią w fotelu albo – w najlepszym wypadku – z brakiem życia towarzyskiego, to zamierzchła przeszłość. Dziś bez serialu nie ma życia. True story
gburowatego, a zarazem śmiałego i rozbrajająco szczerego Australijczyka przebranego w tani kostium psa. Wilfred kopie doły w ogródku, wyleguje się na kanapie w salonie i czasami zdarza mu się załatwić do czyjegoś buta, ale w razie potrzeby potrafi także zapalić fajkę, poderwać dziewczynę i wypić piwo.
Jeszcze innych bohaterów spotkamy w „The Walking Dead”, serialu twórców takich hitów, jak „Skazani na Shawshank” czy „Terminator”, opartym na bestsellerowym komiksie Roberta Kirkmana. Seria opowiada o świecie po pandemicznej apokalipsie opanowanym przez zombie. Z jednej strony mamy tu ocalałych, którzy w chwilach zagrożenia potrafią się zjednoczyć, ale też często W serialu „Dawno, dawno temu” przeplatają się okazują się bardziej niebezpieczni i okrutni niż dwa równoległe światy: przepiękny baśniowy oraz bezmyślne istoty, z którymi przyszło im walczyć, współczesny – pełen intryg i tajemnic. a z drugiej owe bezmyślne istoty, czyli Twórcami i producentami są żywe trupy. Ostatnimi czasy trudno scenarzyści „Lost” Edward Kitsis o bardziej żywotnych bohaterów Oglądajcie na kanale i Adam Horowitz – na brak popkultury niż zombiaki. FOX: zwrotów akcji nie będziecie Oglądajcie „The Walking więc mogli narzekać. Główna Dead”, bo jeśli wampiry bohaterka serialu, Emma są jak muzyka klasyczna „Dawno, dawno temu”, sezon 1 Swan (znana z „House’a” – piękne, skomplikowane Emisja w niedziele (od 8 lipca), Jennifer Morrison), została i nigdy się nie starzeją, godz. 20.00 i 21.00, po dwa odcinki w dzieciństwie porzucona a wilkołaki jak country, przez rodziców. Pewnego trochę wieśniackie, ale „Wilfred”, sezon 1 dnia w jej życie wkracza trudno przed nimi uciec, Emisja w środy (od 11 lipca), godz. 21.00 10-letni Henry (Jared S. to zombie to już czysty i 21.30, po dwa odcinki Gilmore, czyli Don Draper rock’n’roll! junior – jak widać serialowe światy też się przenikają), „Synowie anarchii”, sezon 4 Na apokalipsie się który twierdzi, że jest jej jednak nie kończy Emisja we wtorki synem i potrzebuje pomocy. – kolejny serial emitowany (od 10 lipca) o 22.00 Przekonuje, że Emma pochodzi w wakacje na kanale FOX z innego świata i jest zaginioną córką to „Synowie anarchii”. Pełna Królewny Śnieżki i Księcia, a rodzice adrenaliny, okraszona czarnym porzucili ją, by chronić przed klątwą Złej humorem opowieść o wyjętym spod Królowej. Klątwą, która uwięziła bajkowe postacie prawa gangu motocyklowym, którego członkowie we współczesnym świecie. Nie uwierzywszy w słowa chcą, aby ich miasteczko Charming w Kalifornii Henry’ego, Emma odwozi go do dziwnego miasteczka pozostało nadal spokojnym i urokliwym miejscem. Storybrooke, w którym mieszka chłopiec. Szybko Aby tego dokonać, muszą walczyć z handlarzami przekonuje się, że Storybrooke to baaardzo nietypowe narkotyków, wielkimi korporacjami budowlanymi oraz miejsce... nadgorliwymi stróżami prawa. Pod przykrywką sklepu motocyklowego gang prowadzi nielegalny handel Z innej bajki jest też tytułowy bohater serialu bronią. Piękni, odziani w skóry mężczyźni, ogromne „Wilfred”, w którym zobaczycie Elijah Wooda aka motocykle, żądza pieniędzy, władzy i krwi. Frodo Bagginsa. Zabawna komedia z inteligentnym Ta dziwna zbieranina bohaterów nie z tej bajki zagości humorem opowiada o losach Ryana – młodego już tego lata na FOX. mężczyzny, który bez sukcesów poszukuje swojego miejsca w życiu. Tak jest do czasu, kiedy Ryan zawiera Oprócz seriali FOX wraz wyjątkową przyjaźń z Wilfredem – psem sąsiadki, z platformą n przygotował która prosi go o opiekę nad czworonogiem, kiedy sześciotygodniowy konkurs pod załamany Ryan postanawia odebrać sobie życie. hasłem „Lato nie z tej bajki”, który rozpocznie się Dla wszystkich Wilfred jest zwykłym psem i 2 lipca. Więcej na: www.foxtv.pl/latonieztejbajki tylko Ryan widzi go jako nieokrzesanego i nieco oraz www.facebook.com/foxpolska
miasto nocą
LIPIEC
ups?! a gdzie reszta imprez? pełne kalendarium na www.aktivist.pl
patronaty
Eats Everything kadr z filmu „Juha”
Psy, koty i jedzenie
Pets Recordings to poczynająca sobie coraz śmielej wytwórnia założona w 2010 r. przez rodzimy duet Catz ’N Dogz. Pod swoimi skrzydłami ma takich muzyków, jak Pol_On, SLG, Viadrina czy Chmara Winter, ponadto jak dotąd współpracowała m.in. z Martinem Dawsonem, Alenem Bosmanem, Kinkiem czy Eats Everything. To właśnie ten ostatni artysta będzie główną atrakcją Pets Recordings Showcase – imprezy, którą szykuje sopocki Sfinks700. Pod pseudonimem Eats Everything ukrywa się Daniel Pearce, pochodzący z Bristolu mistrz deep house’u i UK bassu. Jego sety charakteryzują się dużą dawką energii i hipnotyzującymi wokalami. O mistrzowskich umiejętnościach Daniela można się przekonać, słuchając znakomitego „Essential Mixu” nagranego na żywo dla BBC Radio 1. Oprócz Eats Everything tego wieczoru swoje sety zaprezentują także Catz ’N Dogz, Chmara Winter, Mike P, SLG, Daniel Zachodni oraz Beach Boys. Będzie gorąco! [matad]
13.07
Sopot Sfinks700 ul. Mamuszki 1 start: 22.00 wstęp: 15-20 PLN
Gaslamp Killer
Klatka po klatce
Odbywający się po raz piąty poznański Animator Festival to jedno z najważniejszych krajowych wydarzeń związanych z filmem animowanym. Produkcje z całego świata pogrupowane w cykle tematyczne i konkursowe, filmy zarówno dla dzieci, jak i dorosłych, premierowe pokazy nowych dzieł Patrice’a Leconte’a i braci Quay. Jedną z większych niefilmowych atrakcji Animatora będzie na pewno koncert Gaslamp Killera – amerykańskiego producenta, który współpracował m.in. z Flying Lotusem czy Prefuse 73. Jego podszyty niepokojem, instrumentalny hip-hop powinien dobrze wpisać się w charakter całego wydarzenia. William Benussen (bo tak nazywa się Gaslamp) wystąpi 16 lipca. [croz]
13-19.07
Poznań www.animator-festival.pl
Wyrośnięty festiwal
Sopot Film Festival z małej imprezy wyrósł na międzynarodowy event. Pokazy odbywają się równolegle w kilkunastu miejscach: w Multikinie, teatrach, galeriach, klubach i kawiarniach oraz na sopockiej plaży. Na program oprócz seansów składają się różnorodne wystawy, warsztaty, spotkania z twórcami, koncerty z kinem niemym oraz imprezy muzyczne. Na fanów Skandynawii czekają w tym roku przeglądy filmów Akiego Kaurismäkiego i Nicolasa Windinga Refna (tak, to ten od „Drive”) oraz panorama nowego kina duńskiego. W tym roku powraca konkurs na najlepszy obraz science fiction. Tematyka sci-fi pojawi się też w cyklu midnight madness – przeglądzie najgorszych filmów wszech czasów. Dużą gratką będzie dla fanów możliwość zobaczenia na dużym ekranie kultowych produkcji Eda Wooda, np. „Planu 9 z kosmosu” czy „Narzeczonej potwora”. [jul]
14-22.07
Sopot www.sopotfilmfestival.pl
Gov’t Mule
Ile kapel w historii rocka może się pochwalić równie barwnym życiorysem jak Gunsi? Chociaż od wielu lat nie mogą liczyć na wsparcie gitarzysty Slasha, to w nowym składzie pod wodzą nieobliczalnego Axla Rose’a intrygują tak jak dawniej. Guns N’ Roses na światowej scenie muzycznej debiutowało w 1985 r. Przez lata grupa stworzyła swój charakterystyczny styl, w którym dominują przede wszystkim duety gitar elektrycznych i wysoki wokal. Ale fanów przysporzyły im nie tylko rockowe petardy, z których słynie płyta „Apetite for Destruction”, lecz także ballady. To dzięki nim na przełomie lat 80. i 90. plakat Axla miała w swoim pokoju każda zbuntowana nastolatka. Naprawdę trudno zliczyć, ile razy zespół zawieszał działalność, a potem ponownie zabierał się do roboty. Z pewnością nie wie tego nawet niestroniący od narkotyków frontman. Ostatni album zespołu, „Chinese Democracy”, ukazał się w 2008 r., ale muzycy pracują ponoć nad nowym materiałem. Może będzie nam go dane usłyszeć podczas rybnickiego występu? [rar]
11.07
Rybnik Stadion Miejski ul. Gliwicka 37 start: 21.00 – wstęp: 99-690 PLN www.imprezyprestige.com
Bez zamuły
Są tacy, którzy twierdzą, że zespół Gov’t Mule, założony przez byłych muzyków The Allman Brothers Band, gra najlepsze koncerty na świecie. Chociaż ekipa nigdy nie mogła liczyć na ogromną popularność, to właśnie jej twórczość pojawia się na liście inspiracji takich gigantów, jak Metallika czy The Rolling Stones. Dowodzone przez Warrena Haynesa Gov’t Mule początkowo było projektem pobocznym, dającym frontmanowi odpocząć od szarpania strun ze starszymi kolegami. Dzięki 20-letniej współpracy z „mułami” Haynes dołączył jednak do panteonu rockowych gwiazd – w 2003 r. znalazł się na 23. miejscu w rankingu największych gitarowych wirtuozów przygotowanym przez pismo „Rolling Stone”. Teraz po raz kolejny odwiedza Polskę, aby promować swoje ostatnie wydawnictwo „Mulennium”. [mk]
17.07
Wrocław Eter ul. Kazimierza Wielkiego 19 start: 19.00 – wstęp: 130 PLN www.tangerinemusic.pl
patronaty
miasto nocą
LIPIEC
ups?! a gdzie reszta imprez? pełne kalendarium na www.aktivist.pl
patronaty
Jeszcze szersze horyzonty
Nowe Horyzonty odbędą się w tym roku już po raz 12. i prawdopodobnie znowu potwierdzą, że są najważniejszą imprezą filmową w Polsce. W tegorocznym programie znajdziemy oczywiście stałe sekcje festiwalu – zwycięzca najważniejszej z nich, konkursu międzynarodowego, zgarnie 20 tys. euro i zagwarantuje swojemu dziełu ogólnopolską dystrybucję. Organizatorzy przygotowali też inne atrakcje – przegląd kinematografii meksykańskiej i kilka retrospektyw autorskich. Widzom przybliżona zostanie m.in. sylwetka Carlosa Reygadasa, meksykańskiego reżysera, który zasłynął takimi obrazami, jak „Bitwa w niebie” czy „Ciche światło”. Ponadto odbędzie się przegląd mockumentów – filmów stylizowanych na dokumentalne, kreujących nową, fałszywą rzeczywistość. W tym cyklu zobaczymy m.in. kultowy „Oto Spinal Tap” i „Zapomniane srebro” Petera Jacksona. Nowe Horyzonty to jednak nie tylko filmy. Jak co roku w ramach sceny T-Mobile Music we wrocławskim Arsenale wystąpi grupa zaproszonych specjalnie na tę okazję artystów. Głównymi gwiazdami będą siostry Bianca i Sierra Casady z zespołu CocoRosie. Ich eksperymentalny folk ma w Polsce wielu oddanych fanów. Drugą gwiazdą będzie awangardzista Bill Laswell, który współpracował m.in. z Mickiem Jaggerem, Herbiem Hankcockiem czy Laurie Anderson. Do naszego kraju powrócą też Peaches (wspomagana przez DJ-a Extravaganzę) oraz Norweżka Hanne Hukkelberg. [croz]
19-29.07
CocoRosie
Bill Laswell
Hanne Hukkelberg
Wrocław www.nowehoryzonty.pl
Angie Stone
Ngdy nie spodziewałem się, że nadejdą czasy, gdy będę musiał napisać coś o Davidzie Guetcie. W zapowiedziach największych lipcowych wydarzeń trudno jednak pominąć Sunrise Festival, który od lat – co wydaje się trochę przerażające – jest jednym z najpopularniejszych eventów w Polsce. W tym roku Sunrise dzięki wsparciu możnego sponsora wchodzi na wyższy level. Podczas trwającego dziewięć dni (sic!) wydarzenia zagrają m.in.: Sophie Ellis-Bextor (jej kawałki to moja wstydliwa, grzeszna przyjemność), wspomniany David Guetta (którego muzyka tak naprawdę chyba nie jest muzyką), Paul van Dyk (który ma na nazwisko Dyk), Armin van Buuren (którego zawsze mylę z Armandem van Heldenem) i wiele innych pierwszoplanowych gwiazd house’u. Jeśli rozkoszujecie się w dźwiękach, które lecą w polskich radiach, lubicie brać narkotyki i chodzić na siłkę... jedźcie do Kołobrzegu. Nie zawiedziecie się. [kp]
20-29.07
Kołobrzeg www.sunrisefestival.pl
Głos nie z kamienia
Pozytywne Wibracje Festival to jedno z tych wydarzeń, na które chce się iść. Bez szaleństwa, wielkiego hajpu i tego typu rzeczy. Po prostu ma się ochotę tam być, wygodnie usiąść i zanurzyć w dźwiękach płynących z głośników. Dzięki zapraszanym przez ostatnie lata muzykom wydarzenie stało się symbolem wykwintnego smaku i przemyślanego line-upu. W tym roku Stanisław Trzciński – dyrektor artystyczny festiwalu – zaprosił do Białegostoku m.in.: Angie Stone, Bena L’Oncle Soul czy Omara. Warto zobaczyć zwłaszcza występ tej pierwszej gwiazdy. W końcu Angie uznaje się za jedną z największych diw soulu czy r’n’b naszych czasów, a nawet porównuje do Arethy Franklin. Ponadto niezwykle energetyczne koncerty Amerykanki zawsze wywołują pozytywne emocje, a przecież dokładnie o to chodzi. [kp]
21.07
Białystok www.pozytywnewibracje.pl
www.go-ahead.pl
ZAPRASZA
Kult, Within Temptation, Jello Biafra & The Guantanamo School Of Medicine, Nosowska, Biohazard, Against Me!, Illusion, Coma, Lipali i inni!
patronaty
20-22.07 Jarocin
14.08 Palladium / Warszawa
support: Hunter oraz Chassis
15.08 Park Sowińskiego / Warszawa
6.09 Palladium / Warszawa
GALLOWS 29.09 Pod Minogą / Poznań 30.09 Hydrozagadka / Warszawa
9.10 Hydrozahadka / Warszawa
TEAM ME
18.10 Łykend / Wrocław 19.10 Hydrozagadka / Warszawa 20.10 Pod Minogą / Poznań
23.11.12
ŁÓDŹ
ATLAS ARENA 5.11 Torwar / Warszawa
Bilety na: Eventim.pl i LiveNation.pl
22.11 Torwar / Warszawa
WWW.MUSE.MU ATLAS Experiment c 2012 CERN
27.11 Teatr Łaźnia / Kraków 28.11 Stodoła / Warszawa 29.11 Parlament / Gdańsk 01.12 MTP Hala numer 2 / Poznań W Y B O R C Z A . P L
Bilety do nabycia: go-ahead.pl, Ticketpro.pl oraz ebilet.pl Zapraszamy na www.facebook.com/agencjagoahead
miasto nocą
LIPIEC
ups?! a gdzie reszta imprez? pełne kalendarium na www.aktivist.pl
Patrick Wolf
patronaty
Niewinny
FaltyDL to wyjątkowy muzyk, który swoje niecodzienne podejście do hip-hopu łączy z powodzeniem z IDM, future garage czy UK funky. Gdy dodamy do tego jeszcze mocny bas i dubstep, otrzymamy wyjątkowy, zapadający w pamięć miks muzyczny. Drew Cyrus Lustman (tak naprawdę nazywa się muzyk) miał odwiedzić nasz kraj w zeszłym roku, ale niestety nie pojawił się na katowickim Tauronie. W tym roku nadrabia zaległości – zagra koncerty w Warszawie i w Katowicach. W stolicy pojawi się na pierwszych urodzinach Music of the Future, a oprócz niego na scenie wystąpią m.in. Dark Sky i Juk Juk. Podczas drugiego gigu Falty zagra w wyjątkowej przestrzeni, jaką jest Stary Dworzec Katovvice. Głębia muzyki, mocne nagłośnienie i przywrócone do życia miejsce – na pewno nie będziecie mieli na co narzekać. [kp]
20.07
Warszawa Sztuki sztuczki ul. Szpitalna 6 start: 21.00 wstęp: 20 PLN
21.07
FaltyDL
Katowice Stary Dworzec Katovvice ul. Dworcowa 4
Dobet Gnahore
Myśleć lokalnie, słuchać globalnie
Trójmiejska Globaltica to jedna z tych imprez, które pomimo stosunkowo małego rozmachu i tak przyciągają wiernych wielbicieli. Ósma już edycja festiwalu po raz kolejny zabierze nas w podróż po najciekawszych rejonach współczesnej muzyki okołoetnicznej. Jeśli folk kojarzy wam się z paniami od „Euro Spoko”, spoconymi metalowcami kicającymi do irlandzkich folków czy tandeciarskimi propozycjami spod znaku „muzyki relaksacyjnej”, to powinniście wpaść do Gdyni. Sześciodniowa impreza pokaże wam, że romansować z tradycją można w bardzo elegancki, a zarazem przystępny sposób. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. pochodząca z Wybrzeża Kości Słoniowej Dobet Gnahore oraz międzynarodowy kolektyw Blindnote. Jeśli nie macie pomysłu na urlop albo po prostu wkurzają was plebejskie rozrywki dla odpoczywających nad morzem mas, to w tym roku bawcie się na światowo. A co! [mk]
24-29.07
Gdynia www.globaltica.pl
Martyn
Nocna plaża
Modeselektor
Audioriver nadal się rozkręca. Płocka plaża po raz kolejny na dwa dni zmieni się w najlepszy klub na świecie. Główną gwiazdą tegorocznej edycji będzie skandynawski duet Röyksopp, który w ciągu swojej ponaddziesięcioletniej działalności zdołał wylansować sporo hitów, m.in. „What Else Is There?” czy „Happy Up Here”. Ponadto na festiwalu zaprezentują się gigant minimal techno Ricardo Villalobos, Skream, którego dubstepowe utwory od lat fascynują brytyjskich producentów, a także tak wpływowe dla elektroniki postacie, jak Roni Size czy Carl Craig. Sporą niespodzianką jest z kolei występ Enter Shikari, kojarzących się bardziej z gitarami. To jeszcze nie koniec. Na Audioriver wrócą panowie z Modeselektor, którzy nie tylko zaserwują nam klasyczny set, lecz także wystąpią z Shedem i Marcelem Dettmannem pod wspólnym szyldem ATOL. Zwłaszcza ta druga propozycja zapowiada się wyjątkowo. ATOL toprojekt przygotowany specjalnie z myślą o zeszłorocznym festiwalu Melt!, jednak po świetnie przyjętym livie producenci postanowili zrobić minitour po europejskich festiwalach. Resztę imponującego składu znajdziecie na stronie internetowej. [croz]
Skream
27-29.07
Płock Plaża nad Wisłą www.audioriver.pl
miasto
city
/ foto
/ chwila
moment
To są citym zdjęcia. M ome nt@a y je zrob iliśm ktivis y. Pr t.pl zyśli jcie n am s woje ! Wy
Foto: redakcja i przyjaciele
je zr óbci e.
y / gadżet nowości je / recenz
The Beach Boys „That’s Why God Made the Radio” Capitol
MUZYKA
California Dreaming
RZECZ
Osram
Tę bądź dowolną inną żarówkę należy wkręcić w Good Boy Lamp, następnie wdepnąć w psią kupę i... wszystko będzie jasne. Dosłownie, bo chodzi o lampę w kształcie psa z włącznikiem w kształcie kupy. Lampy produkuje designer zwący się Whatshisname, ich cena jest niemała, bo wynosi 2500 funtów. Wykonanie lampy trwa ok. miesiąca. www.whatshisname.co.uk [wiech]
Trudno uwierzyć, że minęło już 40 lat, od kiedy plażowi chłopcy po raz pierwszy wyszli na kalifornijskie sceny. Mistrzowie sunshine popu to jeden z bardziej rozpoznawalnych, a zarazem bardzo niedocenianych zespołów w historii gitarowego grania. Niby każdy kojarzy „Good Vibration”, ale czy coś więcej? The Beach Boys nigdy nie mieli tylu przebojów co Stonesi czy Beatlesi, jednak jakimś cudem udało im się sprzedać ponad 100 milionów płyt… Teraz każdy z nas będzie mógł się uderzyć w pierś i nadrobić zaległości. Pierwsza od 20 lat (!) płyta BB to dość specyficzny eksperyment. Chyba jeszcze nigdy żaden artysta nie zdecydował się na tak ekstremalną i niebezpieczną podróż przez epoki. Wilson wraz z kolegami, niczym Eastwood i kompania w „Space Cowboys”, wracają w czasy swojej młodości. Czasy, w których dla Amerykanów byli ważniejsi niż Beatlesi, wydawali miliony dolarów na utrzymanie sekty Mansona i imprezowali w położonych nad oceanem willach. Brzmienie 29. studyjnej płyty Beach Boysów jest prawie takie samo jak przed laty. Niedostępne kiedyś sztuczki techniczne, którymi podrasowane są utwory, nie trącą na szczęście kiczem i nie sprawiają, że mamy wrażenie obcowania z uginającą się od nadmiaru pudru emerytką. Wręcz przeciwnie, mimo dojrzałości album jest świeży jak oceaniczna bryza. Duża w tym zasługa młodego pokolenia muzyków, dzięki którym znamy te dźwięki nie tylko z historii, lecz także z przykrytych ścianami gitar utworów Crocodiles, No Age czy Best Coast. Teraz wracamy do korzeni i przekonujemy się, że słynny kalifornijski piasek pod stopami Wilsona ma jednak pewne specyficzne właściwości. [Michał Kropiński]
Neil Young „Americana” Warner Music
MUZYKA Faceci od kuchni („Comme un chef”) reż. Daniel Cohen obsada: Jean Reno, Michaël Youn Francja 2012, 84 min Monolith, 13 lipca
FILM
Kuchenne stagnacje
Bohater „Facetów...”, Jacky (Youn), najbardziej na świecie kocha swoją ciężarną żonę i gotowanie. Choć nie odebrał w tym zakresie profesjonalnego wykształcenia, potrafi tworzyć potrawy na najwyższym poziomie. Nie potrafi jedynie utrzymać pracy w żadnej z poślednich knajp, przywiązanych do zasady „szybko i tanio”. Jednak los w końcu się do niego uśmiecha. W wyniku zbiegu okoliczności rozpoczyna staż w trzygwiazdkowej restauracji legendarnego szefa Alexandre’a Lagarde’a. Mistrz kuchni cierpi na twórczy kryzys, grozi mu utrata gwiazdki i straszliwe tego konsekwencje. Okazuje się, że fantazja i entuzjazm Jacky’ego jest tym, czego Lagarde potrzebuje... W filmie Cohena mamy sporo uroczych, naprawdę zabawnych momentów, ale to za mało. W scenariuszu nie brakuje dziur, motywacje bohaterów są ledwie nakreślone, ich emocje niezbyt wiarygodne. Gra aktorska utrzymana jest w kabaretowej stylistyce, a tempo i logika akcji raczej niezamierzenie zbliżają film do konwencji slapsticku. Z „Facetów od kuchni” nie dowiemy się zbyt wiele ani o mężczyznach, ani o sztuce kulinarnej. To w założeniu połączenie komedii pomyłek z lekkostrawną komedią romantyczną. Niestety przepis się nie sprawdza, otrzymujemy filmowe danie o przeciętnym smaku, które ani trochę nie zapada w pamięć. Na randkę albo wypad do kina z babcią na upartego się nada – ale do filmowego znaku najwyższej jakości obrazowi Cohena równie daleko, co McDonaldowi do Michelinowskich trzech gwiazdek. [Anna Tatarska]
Sentymentalny pazur
Fani Neila Younga nie mogą narzekać na brak okazji do sięgnięcia do portfeli. Archiwalne perełki, koncertowe bootlegi i albumy z premierowym materiałem ukazują się z zadziwiającą regularnością. Tym razem dostajemy do rąk pierwszą od ośmiu lat płytę nagraną z muzykami Crazy Horse – zespołu, który z przerwami towarzyszy Kanadyjczykowi od czterech dekad. Niestety, tym razem nie są to premierowe utwory. Young i spółka wzięli na warsztat tradycyjne pieśni i folkowe ballady, doskonale znane z dziesiątek innych wykonań, i przerobili je na własną modłę. Znalazło się tu miejsce zarówno na interpretację hymnu Wielkiej Brytanii czy przeróbkę „Gallows Pole” (numeru rozpoznawalnego dzięki wykonaniu Led Zeppelin), jak i na absolutnego klasyka – „This Land Is Your Land” z repertuaru Woody’ego Guthriego. Wszystkie 11 piosenek to Neil Young w czystym wydaniu. Niepodrabialny głos, rzężące gitary Crazy Horse w tle, niechlujna produkcja i mnóstwo emocji. Czemu więc tylko trzy „A”? Bo przeróbki to jednak przeróbki… [Mateusz Adamski]
MUZYKA
Tańcz, głupi(–a), tańcz
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy, jak co lato, nie polecili wam kilku krążków, które nie wymagają głębszego zastanowienia, lecz tylko pary wygodnych trampek i braku zbędnych zahamowań. Dobre wakacyjne szlagiery, nadające się świetnie do udeptywania trawy przed namiotem i siania spustoszenia w co bardziej odważnych beachbarach, nie rządzą się bowiem rozumem, a instynktem. [Filip Kalinowski]
Azealia Banks „1991” Polydor/Interscope
Diplo „Express Yourself” Mad Decent
Ogień z dupy
Żadna muzyka nie łączy się z kretynizmem równie dobrze, jak dancehall i wszelkie lokalne odmiany ulicznych podkładów do tańca. Diplo od lat już zgłębia parkietowy potencjał baile funku, kuduro, moombahtonu czy New Orleans bounce’u. Na swojej nowej EP-ce idol co bardziej rozgarniętych amerykańskich nastolatek po raz kolejny zapędza się w wiksiarskie rejony. Zadziorne wokalizy z trudem przedzierają się przez ryk syntezatorów, galopujące rytmy dyktują kroki, a mózg... najlepiej wyłączyć i zacząć wyrażać siebie, ile starczy tchu.
Z buta do mainstreamu
Bonde Do Role „Kilo” Mad Decent
Od kiedy świat usłyszał pierwsze nagrania M.I.A., łączenie agresywnych rapowych wersów z avantpopowymi wokalizami przestało kogokolwiek dziwić. Tylko niektóre z wpisujących się w ten trend dwubiegunowych wokalistek mają jednak to coś. Ma to Santi, miewa Nicki Minaj, miała Rye Rye. Ma to również młoda nowojorska mistrzyni ceremonii, Azealia Banks. Podobnie jak wspomniane artystki lubi porywające eklekt...aneczne podkłady i ma potencjał, by z buta wyważyć drzwi do mainstreamu. „212” rytmicznych kroków w tym kierunku już zresztą wykonała.
Electropicana
O tym egzotycznym brazylijskim tercecie niektórzy zdążyli już zapomnieć. Latynoamerykański kolektyw, kojarzony z chwilową popularnością baile funku, milczał przez blisko pięć lat. Tyle czasu zajęło jego członkom wydostanie się z faweli i ciasnych ram gatunku. Na zapowiadanym przez ten szalony singiel albumie łączą dalsze etnomuzykologiczne poszukiwania ze współczesną elektroniką. Od Kapeli ze Wsi Warszawa odróżnia ich jednak brak jakichkolwiek zahamowań, spore parcie na parkiet i – mimo wszystko – poziom intelektualny. Wszystkie te różnice łatwo dostrzec na przykładzie ostatnich klipów obu zespołów.
FILM
„Mroczny rycerz powstaje” w reżyserii Christophera Nolana do polskich kin wchodzi 27 lipca. Wszyscy wiecie, o co chodzi, więc co wam będziemy pisać oczywistości! Odliczając dni, gramy w gry, czytamy komiksy i bawimy się winylkami. Batman: Najlepsze opowieści Egmont 2012
KOMIKS
Batman zdejmuje maskę
Batman – jeden z najbardziej ikonicznych bohaterów komiksowych – kończy w tym roku 73 lata. Przez ten czas Człowiek Nietoperz stał się też jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Charakterystyczne logo można znaleźć na kubkach, zeszytach, koszulkach i nieskończonej liczbie innych gadżetów. Na podstawie jego przygód nakręcono seriale animowane i aktorskie, także szereg filmów fabularnych, których reżyserami byli m.in. Tim Barton i Christopher Nolan. W postać Batmana wcielali się zaś Michael Keaton, Val Kilmer, George Clooney i Christian Bale. Oczywiście Nietoperz stał się także bohaterem gier komputerowych. Pomysł na Batmana był prosty. Bruce Wayne, młody dziedzic fortuny i playboy, nocą zakłada kostium i walczy z przestępczością w fikcyjnej metropolii Gotham City. Ściganie bandytów to misja i zemsta – podczas napadu rabunkowego na oczach małego Wayne’a zabito jego rodziców. W odróżnieniu od większości amerykańskich superbohaterów Batman nie ma supermocy – jego siła i wytrzymałość to efekt ćwiczeń, a nie mutacji czy ukąszenia radioaktywnego pająka. To kluczowa cecha, która sprawia, że Batman jest bardzo ludzki i co ważne – można zrobić mu krzywdę. Choć oczywiście jest to postać, w której życiorys wpisano końcowe zwycięstwo, to jednak „ludzki” pierwiastek sprawia, że musimy liczyć się z możliwością porażki. Widać to zwłaszcza w ostatnim filmie Nolana, który na przeciwnika Wayne’a wybrał tym razem überbrutalnego Bane’a. Panowie mieli już okazję spotkać się na łamach komiksu. Rozgrywka ta skończyła się dla Batmana złamanym kręgosłupem... Przez siedem dekad Batman bardzo się zmienił. Przeobrażeniu uległ nie tylko jego fizyczny wygląd, ale także psychika. Z naiwnego, jednowymiarowego pogromcy złodziei stał się człowiekiem opętanym zemstą, bohaterem, który może mieć dość i którego cienka granica dzieli od szaleństwa. Album „Batman: Najlepsze historie” to antologia 13 opowieści z różnych okresów. Najstarsza pochodzi z 1939 r., najnowsza z 2002. Komiksy zostały tak dobrane, żeby pokazać, jak bohater zmieniał się na przestrzeni lat. Fabuły łączy również próba odpowiedzi na pytanie: dlaczego Bruce Wayne stał się Batmanem? To ciekawy wybór, dzięki któremu można zajrzeć pod czarną maskę i sprawdzić, co się pod nią skrywa. Zbiór pokazuje także, jak zmieniało się samo medium, ewoluujące od tekstów, dla których obrazki stanowiły dodatek, do opowiadania obrazem. Starsze komiksy są jednak tak infantylne, że co najwyżej mogą wywoływać uśmiech politowania. Te nowsze są dużo lepsze i to dla niech warto sięgnąć po ten zbiór. [Łukasz Chmielewski]
RZECZ
Batmankowie
Batmania zdążyła zainfekować wszystkie dziedziny popkultury. W nietoperzowe wdzianko przyodziały się również winylowe designer toys – Dunny (scustomizowany przez xf4ll3n) czy Bearbrick. Ale to nie koniec wcieleń Batmana. Jeśli połączymy najfajniejszą postać komiksową na świecie z najlepszymi klockami, jakie stworzył człowiek, otrzymamy najzabawniejszą grę tego roku. „Batman 2 DC Super Heroes” pozwoli wam skopać tyłek Jokerowi bez wychodzenia z domu.
Ladyhawke „Anxiety” Modular/Universal
Hot Chip „In Our Heads” EMI
Robert Piernikowski „Się żegnaj” Few Quiet People
MUZYKA
MUZYKA
MUZYKA
Koszula w kratę, T-shirt z okładką „Sliver” Nirvany, gitary, przestery – minutowy teaser „Anxiety”, nawet oglądany bez dźwięku, jasno pokazuje kierunek, jaki Phillipa obrała na drugim albumie. Trudno pozbyć się wrażenia, że zatęskniła za czasami college’u, kiedy to grywała w grunge’owych kapelach. Głównym tropem muzycznym jest tu jednak britpop, do którego nawiązywała w ostatnich wywiadach; wspominała w nich także o Davidzie Bowie i The Zombies. Nowy, napędzany żywym instrumentarium krążek Ladyhawke, nagrany częściowo we Francji, częściowo w Nowej Zelandii, blednie jednak przy numerach z debiutu. Pamiętacie „My Delirium”, „Paris Is Burning” albo „Magic”? Na „Anxiety” przebojowy potencjał tamtych kawałków ma tylko „Sunday Drive”, któremu próbuje dorównać tytułowy utwór. Szkoda, że Phillipa na własne życzenie wyskoczyła z dziewczyńskiego L-kręgu (Little Boots, La Roux). Zamiast tytułowego niepokoju z gitarami w tle wolałbym ekstatyczne syntezatory w starym wydaniu. [Michał Karpa]
Chociaż Hot Chip w zasadzie nigdy nie zszedł poniżej pewnego poziomu, to piąty studyjny album londyńczyków będzie miłym zaskoczeniem dla wszystkich rozczarowanych nieco miałkim „One Life Stand”, płytą straszliwie nierówną (oprócz czterech numerów trudno coś sobie z niej przypomnieć). Na „In Our Heads” nie ma może tak mocarnych hitów, jak „Over and Over”, „Ready for the Floor” czy chociażby „Brothers” – do tego miana pretendować mogą jedynie „Night and Day” i „Flutes”. Mimo to jako całość płyta prezentuje się znacznie lepiej i nie trzeba już przeskakiwać poszczególnych kawałków, by szybciej dotrzeć do czegoś interesującego. Dobrze się stało, że „In Our Heads” wychodzi właśnie teraz, na samym początku wakacji. Mieszanka ciepłego (ale nie nudnego!) electro, yachtrockowego flow i wokalnej maniery Alexisa Taylora będzie idealnym towarzyszem na nadchodzące tygodnie, nie tylko w drodze na festiwal. [Mateusz Adamski]
Fuzja abstrakcyjnej elektroniki i hip-hopu rozwija się na świecie od ponad dekady. Natomiast na naszym rodzimym podwórku gatunek ten uprawiany jest stosunkowo rzadko, choć w ostatnim czasie przybywa jego adeptów. Rober Piernikowski (znany z wyśmienitej formacji Napszykłat) na swój sposób reprezentuje tę właśnie stylistykę. Na jego pierwszym solowym albumie (co ciekawe – niemal pozbawionym wokali) nie ma porywającej, podlanej groteską, acz bezpretensjonalnej energii, jaka emanuje z produkcji wspomnianej grupy. To jednak wcale nie zarzut. Na „Się żegnaj” wciąż czuć surrealistyczną wyobraźnię autora, ale to płyta bardziej skupiona. Rozbrykane bity i minimalistyczne melodie – nieco wykoślawione, a niekiedy całkiem chwytliwe – łączą się tu z surowymi, ale koronkowo utkanymi, abstrakcyjnymi strukturami. Choć krążek koresponduje z współczesnym abstract hip-hopem i czuć na nim także echa Ovala czy późnego Autechre, to jest to bez wątpienia dzieło artysty mówiącego własnym, oryginalnym językiem. Pomimo swojego surrealizmu zachowuje osobisty, intymny ton. [Łukasz Iwasiński]
Paryż już nie płonie
Powrót do formy
Z przyczajki
Z Malin i Gustafem z Niki and the Dove udało nam się porozmawiać przed ich koncertem na krakowskim Selectorze. Oto co mieli do powiedzenia:
Niki and the Dove „Instinct” Mercury
MUZYKA
Skandynawskie ciepło
Szwedzki pop to od wielu lat jedna z najsolidniejszych instytucji współczesnej muzyki. The Knife jest jednak w hibernacji, Robyn i Lykke Li robią sobie przerwę po ostatnich albumach, a na reaktywację ABBY raczej nie ma co liczyć. Powstała więc wyraźna luka. Na szczęście dość prędko znaleźli się wykonawcy, którzy są w stanie godnie ją zapełnić. Sztokholmski duet (na żywo dołącza do niego perkusista) tworzą dojrzali muzycy, którzy brali wcześniej udział w innych projektach. Ich debiut to dzieło dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, ale jednocześnie lekkie i uzależniająco radosne. Niemal każdy utwór utrzymany jest w innym klimacie – tajemnicze, jakby szamańskie pieśni przeplatają się z oczywistymi parkietowymi wymiataczami. I chociaż nie wszystkie kompozycje mają przebojowy potencjał, to Niki and the Dove za każdym razem brzmią intrygująco. Świadome operowanie kiczem i charakterystycznym, przestrzennym skandynawskim brzmieniem tworzy mieszankę idealną na ciepłe letnie wieczory. Niby banalne, ale jak potrzebne. [Cyryl Rozwadowski]
Co waszym zdaniem czyni skandynawską muzykę elektroniczną tak wyjątkową? Gustaf: To dość skomplikowana kwestia, ale przypuszczam, że to dzięki temu, że w Szwecji każdy, niezależnie od poziomu edukacji i stanu posiadania, może pobierać lekcje gry na instrumencie. Ludzie chętnie z tego korzystają. Szwedzki rząd hojnie wspiera muzyków dotacjami. Łatwo jest więc kupić odpowiedni, nawet drogi sprzęt i próbować robić muzykę. Podpisaliście kontrakt z wytwórnią Sub Pop, która specjalizuje się raczej w rockowych wykonawcach. Byliście zaskoczeni? G: Muszę przyznać, że byliśmy w szoku, kiedy się z nami skontaktowali. Myślałem, że to pomyłka. Malin: Nadal czekamy, aż zorientują się, że podpisali kontrakt nie z tą kapelą. G: Tak. Czekamy, aż ktoś powie: „Przepraszamy. Myśleliśmy, że gracie coś innego”. Ale całkiem poważnie, to było niesamowite uczucie, kiedy zorientowałem się, że jesteśmy w katalogu zaraz obok Nirvany. Niektórzy dopatrują się w waszej muzyce inspiracji eurodance’em i brzmieniami lat 90. Czy waszym zdaniem jest to uzasadnione? M: Nie (chwila namysłu). Nie, po prostu nie. G: Słyszeliśmy podobne uwagi. Wszelkie podobieństwo jest jednak przypadkowe. Nie mieliśmy takiej intencji. Mamy wiele różnych źródeł inspiracji, ale to zupełnie inne gałęzie muzyki. W plebiscycie BBC Sound of 2012 znaleźliście się w pierwszej piątce, zaraz za Skrillexem. Czy to też było dla was zaskoczeniem? M: (szeptem) Tylko nie Skrillex… (normalnym głosem) To było nawet większe zaskoczenie. Po raz pierwszy zrozumieliśmy, że nasza muzyka może wywołać jakiś realny oddźwięk. Byliśmy ogromnie zadowoleni z naszej pracy. Od początku zastanawiała mnie też geneza waszej nazwy. Możecie powiedzieć coś na ten temat? M: Wolelibyśmy tego nie robić. W dzisiejszym świecie wszystkie informacje są na wyciągnięcie ręki. Możesz znaleźć wszystko podane na tacy, bez najmniejszego wysiłku. Artyści mówią o sobie wszystko i w ten sposób się „spłaszczają”. My wolimy pozostawić trochę tajemnic, zafrapować odbiorców. Zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli o pewnych rzeczach nie będziemy mówić. Niech pozostaną zagadką.
Brat („Hermano”) reż. Marcel Rasquin obsada: Eliú Armas, Fernando Moreno, Marcela Girón Wenezuela 2010, 97 min Vivarto, 6 lipca
film
Terapia na murawie
Bracia Daniel i Julio to gwiazdy lokalnej drużyny piłkarskiej w Wenezueli. Pierwszy, zwany Kotem, przed laty znaleziony przez matkę Julia na śmietniku, jest doskonałym napastnikiem. Drugi, starszy i pewny siebie, kieruje całym zespołem. Łączy ich fascynacja futbolem, dzieli wszystko inne. Daniel, na wypadek gdyby nie wyszło z piłką, toruje sobie alternatywną drogę wyrwania się z biedy – uzbrojony w pistolet, ściąga długi dla miejscowego mafiosa. Z kolei młodszy Julio prowadzi życie nastoletniego misjonarza – seksu się wystrzega, nie tańczy, alkohol wylewa. Po jednym z meczów chłopakami zaczyna się interesować selekcjoner profesjonalnego klubu sportowego, ale nieszczęśliwy wypadek przekreśla szansę na budujący finał. W swoim sprawnym warsztatowo debiucie Wenezuelczyk Marcel Rasquin paradoksalnie nie epatuje warunkami życia w fawelach. Choć nie ma zamiaru ukrywać, że to przemoc dyktuje zasady i wyznacza społeczne hierarchie w biednych dzielnicach Caracas, to w przeciwieństwie do swoich starszych południowoamerykańskich kolegów po fachu, José Padilhy („Elitarni”) czy Fernando Meirellesa („Miasto boga”), woli raczej krzepić mocą kinowej iluzji (doprawionej goryczą) niż faulować wrażliwość widzów. Bohaterowie co prawda chętnie sięgają poza boiskiem po niedozwolone chwyty, w sytuacjach podbramkowych wymierzając sprawiedliwość za pomocą broni, ale zgodnie z przyjętą przez twórców konwencją robią to trochę na pół gwizdka. W tej przypowieści o lojalności i utracie niewinności nie brakuje więc gładkich słów o braterstwie, a rozgrywki sportowe, mające tu być oczywiście metaforą, zawsze wieńczy strzelony w ostatniej minucie gol, który rekompensuje niedostatki rzeczywistości. Dla fanów polskiej piłki nożnej, chyba wciąż w ciężkim stanie po Euro, może to być doświadczenie terapeutyczne, choć mam wątpliwości, czy ratunku będą szukać akurat w kinie. [Mariusz Mikliński]
Patti Smith „Banga” Columbia
MUZYKA
Pies nie banger
W filmie dokumentującym historię powstania „Big Sur”, ostatniej powieści Jacka Kerouaca, Patti Smith wspomina, że przez całe dekady nie była w stanie zrozumieć twórczości tego bitnikowskiego romantyka. Dopiero po upływie lat odnalazła w sobie wyraźnie obecny w jego dziełach męski pierwiastek. Papieżyca nowojorskiej kontrkultury ma dziś 65 lat. Nie musi już wrzeszczeć, nie potrzebuje nagrywać hitów, nie ma zamiaru nikomu nic udowadniać. Może zamiast tego wystąpić u Godarda, spisać wspomnienia z dni spędzonych z Robertem Mapplethorpe’em albo przeczytać książkę. Może też wydać jeden z najlepszych albumów w swojej karierze. Inteligentny, lecz nie pretensjonalny, wyciszony, ale nie pozbawiony wybuchów, stonowany, ale jakże buntowniczy. Inspirowany odkryciami Vespucciego i obrazami della Francesca, naszpikowany odwołaniami do Bułhakowa i Tarkowskiego, dedykowany Amy Winehouse i... Johnny’emu Deppowi. Szczery, mądry i inspirujący. Obowiązkowa pozycja dla często nieświadomych swoich korzeni młodocianych indie’an. [Filip Kalinowski]
RZECZ Totally Enormous Extinct Dinosaurs „Trouble” Universal
DÉBRUIT „From the Horizon” Civil Music
MUZYKA
MUZYKA
Efekty uwspółcześniania muzyki etnicznej zwykle nie są zbyt ciekawe. Za często zabieg ten związany jest z chęcią dostania jakiegoś grantu lub z dziwnie pojmowaną działalnością misyjną. Nie od dziś wiadomo natomiast, że ani chciwość, ani paląca potrzeba niesienia (jakiegokolwiek) kaganka nie jest żyzną glebą pod żadną formę twórczości. Francuski producent dÉbruit, kojarzony z prężnym ruchem nowobitowym, potrzebuje pieniędzy co najwyżej na rozbudowanie swojej płytoteki, a własne zaangażowanie woli spożytkować na cele słuszniejsze niż promocja biur podróży. Glitch-folk-hopowa (sic!) formuła znana z jego EP-ek na debiutanckim krążku wybucha feerią zapachów, smaków i barw. Zachodnioafrykańskie sample, które są dźwiękową podstawą albumu, okazują się tu środkiem wyrazu, a nie – jak to często bywa – celem samym w sobie. Wyginane na wszelkie sposoby wokale znajdują oparcie w syntezatorowych melodiach i plemiennych rytmach. Bas wprawia ciało w drżenie, piszczały niosą się po salach, a wszechobecny ostatnimi czasy juke dyktuje kroki tancerzom. I tylko Kutmah, jeden z mentorów gatunku, znów będzie się zastanawiał, jakim cudem kompozycje dÉbruita są zarazem tak głośne i tak czyste. [Filip Kalinowski]
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy miałem okazję przeprowadzić wywiad z TEED-em, zobaczyć go na żywo podczas Selectora, a teraz (mając ciągle w pamięci, jak genialnie ten młody Brytyjczyk wypada na żywo) słucham jego debiutanckiego LP. I nic mnie nie zaskakuje. Wiedziałem, jak ta płyta będzie brzmiała. Po pierwsze, TEED większość materiału od dłuższego czasu gra na koncertach, a tych na YouTubie widziałem już dziesiątki. Po drugie, dużą część utworów można było odsłuchać w idealnej jakości na długo przed premierą płyty. Dlatego gdy po raz pierwszy przesłuchałem „Trouble”, dostałem to, czego oczekiwałem. Elektroniczną mieszankę klubowych bangerów z chłopięcymi wokalami i prostymi młodzieńczymi tekstami. Kilka lat temu wszyscy zachwycali się French electro spod znaku Justice czy MSTRKRFT. Teraz przyszedł czas na piękne, często stonowane, melodyjne, ale przy okazji fantazyjnie taneczne brzmienia z Wielkiej Brytanii. Totally Enormous Extinct Dinosaurs to przyszłość inteligentnego popu. Enjoy! [Kacper Peresada]
Afro Booty Musique
Płyta totalna
Miasto w formie
Pieczenie ciasteczek to zajęcie wcale nie dla starych ludzi. W każdym razie nie tylko. Zwłaszcza gdy ma się odpowiednie foremki. Np. takie, dzięki którym miasto będzie wasze. Dosłownie, bo będziecie mogli je zjeść. Foremki w kształcie ikon miejskiej architektury kupicie na stronie www.apparecchiarelacitta.it. Na razie nie ma wśród nich Pałacu Kultury, ale to pewnie tylko kwestia czasu. [wiech]
Big Fun in the Big Town reż. Bram Van Splunteren Five Day Weekend
DVD
Yo! DTV Raps
Fakt, że oglądam duńskie dokumenty o początkach hip-hopu, skazuje mnie chyba na łatkę niezłego nerdziszcza. Gdzie indziej miałbym jednak okazję usłyszeć narzekania The Last Poets, zobaczyć furę DMC i poznać babcię LL Cool J-a, z którą kiedyś mieszkał. Dziennikarz, filmowiec i miłośnik rapu Bram van Splunteren spędził w 1986 r. tydzień w Nowym Jorku. Dzięki uprzejmości swojej krajowej telewizji, własnemu zapałowi i świetnemu wyczuciu miejsca i czasu zebrał materiał, który nie zalega dziś w studyjnych archiwach, lecz właśnie ukazał się na DVD. Połowa lat 80. to piękny okres w historii hip-hopu. Entuzjazm towarzyszący narodzinom ulicznej kultury nie zdążył jeszcze osłabnąć, a do mikrofonów, adapterów, puszek i mat dorwało się kolejne pokolenie młodocianych adeptów. Grandmaster Flash wciąż skreczował, Doug E. Fresh nadal robił beatbox, a Russell Simmons rozkręcał już swoje imperium. Duński reżyser przypominający z wyglądu Davida Bowie dotarł do nich wszystkich. Dobrze by było, gdyby dotarli do nich również nastolatkowie, którzy amerykański rap kojarzą jedynie z Flo Ridą, a kiedy przypadkiem natrafią na płytę El-P, uważają ją za prawdziwy ewenement w tym prostackim i przaśnym gatunku. [Filip Kalinowski]
Mniej, a więcej Pierwszy ultrabook Sony VAIO T13 – elegancki, lekki, szybki Poręczna seria VAIO T została zaprojektowana z myślą o osobach, które dużą część dnia spędzają na dojazdach do biura lub na wykłady. Pierwsze w rodzinie VAIO ultrabooki łączą więc trwałość z wydajnością, a ich obudowy są wykonane z wytrzymałego połączenia magnezu i aluminium. Dzięki funkcji Rapid Wake + Eco komputer jest gotowy do pracy niemal od razu po podniesieniu pokrywy. Jeśli chcemy zrobić sobie przerwę, wystarczy ją zamknąć, a urządzenie przejdzie w stan energooszczędnego „głębokiego uśpienia”, w którym dane mogą być bezpiecznie przechowywane nawet przez 90 dni bez obaw o wyczerpanie źródła zasilania. Długi czas pracy akumulatora idzie w parze z imponującą wydajnością działania. Najnowsze procesory o bardzo niskim napięciu zasilania gwarantują szybkie przeglądanie prac, prezentacji i innych materiałów.
materiał promocyjny
Wbudowana kamera internetowa zapewnia lepszą jakość obrazu podczas wideochatów z rodziną i znajomymi, nawet tych „na dobranoc”, prowadzonych wieczorem przy stonowanym oświetleniu. Z kolei jasny i czytelny wyświetlacz VAIO odznacza się bogatą kolorystyką. Znakomicie nadaje się do oglądania stron WWW, prezentacji i fotografii, przyjemnie przegląda się na nim także dokumenty i kolekcje multimediów. Mimo smukłego kształtu i lekkości seria VAIO T może też dostarczyć wiele wrażeń dźwiękowych. Nowe technologie pozwoliły zwiększyć zakres głośności dźwięku. W efekcie dźwięk podczas pogawędek przez internet czy oglądania filmów brzmi czysto i wyraźnie. Personalizację i zwiększenie wygody użytkowania komputera VAIO z serii T umożliwiają utrzymane w identycznej stylistyce akcesoria: torba, pokrowiec podróżny oraz mała mysz bezprzewodowa. Ultrabook VAIO T może także pełnić funkcję ładowarki smartfona – wystarczy podłączyć go do portu USB, nawet jeśli komputer jest wyłączony albo uśpiony.
Gra o Tron Cenega Polska Xbox 360/PS3/PC
GRA
Gra w grę
Genialny serial, świetna książka i miliony psychofanów na całym świecie – rynek gier komputerowych nie mógł pozostać obojętny na szaleństwo, które wywołała powieść G.R.R. Martina. Po zeszłorocznym, bardzo słabym wydawnictwie „Gra o tron: Początek” Cyanide Studios podjęło wyzwanie stworzenia gry chociażby w małym stopniu tak epickiej jak powieść czy film. Niestety, nie udało się. Kontrolowanie postaci jest niewygodne i irytujące, a liniowość zbyt wyraźna. Interesujący jest jedynie sposób walki znany już z „Dragon Age”, ale to za mało. Najsilniejszym punktem jest historia, w końcu za scenariusz odpowiada sam G.R.R. Martin. Czy warto grać w tę grę? Spiski, zabójstwa, kłamstwa, zdrada. Wszystko to, czego oczekujemy od świata siedmiu królów. Niestety twórcy gry nie byli w stanie dotrzymać kroku scenarzystom, potencjał został wykorzystany tylko w niewielkim stopniu. Ale nie martwcie się. To na pewno nie ostatnie słowo producentów gier. Może do trzech razy sztuka? [Kacper Peresada]
RZECZ
Meble na miejską skalę
BANER.ówka to torby i poduchy z bannerów, stworzone przez dwie architektki, Ewę Stankiewicz i Agatę Ł. Wierzbicką, w ramach akcji „Odzyskiwanie. Targówek Fabryczny” (www.odzyskiwaniemiasta.pl). Poduchy z nadrukiem „zaczep mnie” to meble na miejską skalę, zaprojektowane w taki sposób, by łączone ze sobą mogły tworzyć przeróżne konfiguracje. Każdy użytkownik poduchy jest w stanie stworzyć huśtawkę, hamak bądź schronienie – w zależności od liczby osób zaproszonych do miejskiej gry. Z kolei projekt ekotorby powstał we współpracy z dwiema studentkami (Katarzyną Zasacką i Agnieszką Wir-Konas) w trakcie warsztatów architektonicznych, wspomagających produkcję miejskich mebli, prowadzonych przez grupę BANER.ówka. Wycinana techniką laserową torba ze względu na specyfikę materiału, z którego ją wykonano, jest niezwykle trwała i elastyczna. Poduchę na bagażnik, wino do torby i rowerem na piknik! www.owka.wordpress.com.
yl st /
jl t.pl moda is ktiv a @ a stritsta mod y ciuch /
Animal Kingdom
Risk. Made in Warsaw
Zakupy
Rush
Nowe w szafie
Kombokolor
Każdy kolejny kiermasz mody i designu staje się dla nas źródłem nowych odkryć. Ile razy wydaje nam się, że przecież już wszystko widzieliśmy, zza kolejnego wieszaka wygląda nowy młody brand albo dwa. Czasami też zaskakują starzy znajomi prezentujący coś nowego i ciekawego. Czerwcowe targi Need for Street nie były pod tym względem wyjątkiem. Z hal, gdzie odbyła się impreza, wyszliśmy z nowymi zdobyczami. Ponieważ z natury lubimy dzielić się dobrymi tipami, zdradzamy, na co tym razem padło nasze redakcyjne oko i co w najbliższym czasie będziecie mogli na nas zobaczyć. Z radością odkryliśmy Animal Kingdom – markę biżuteryjną, która daje możliwość skomponowania bransoletki lub naszyjnika z samodzielnie wybranych elementów. Wśród nich najważniejsze jest plastikowe zwierzątko. My wybraliśmy sobie liska. Albo kojota. Trudno powiedzieć, ale jest ładny. Naszą uwagę zwróciła też piękna długa spódnica z Risk. Made in Warsaw – labelu specjalizującego się w dresówkowych projektach. Co prawda nikt jej nie kupił, ale bardzo chcieliśmy to zrobić. Do naszych szaf trafiła za to tunika z sitodrukowymi jaskółkami projektu Kombokolor (www.kombokolor.com), bluza od Dominiki Gembiak – młodej wrocławskiej projektantki (www.dominikagembiak.pl) – oraz bluza Rush (www.rushdnm.com), która „ze streetowca może uczynić kanapowca, bo jest piękna, miękka i wygodna”. [syka] Dominika Gembiak
KONKURS
J WYGRAĘ TORB
Torebeczko, powiedz przecie... Jednym z gadżetów, które zwróciły naszą uwagę podczas Need for Street, były soczyście kolorowe koszyki POLKA zaprojektowane przez Darię Burlińską.
Stworzona we współpracy z marką Moimio (www.moimio.eu) POLKA łączy nowoczesny design z nostalgią za latami 80. W torbie można nosić zakupy, piknikowe wiktuały albo plażowe gadżety. – Projektowałam ją tak, by była wygodną, wytrzymałą i lekką towarzyszką wypraw po mieście lub na plażę. Taką, która pomieści wszystkie skarby, wliczając laptopa. Koszykiem, który dopasuje się do potrzeb nowoczesnej kobiety – mówi Daria Burlińska. Specjalnie wymodelowane rączki sprawiają, że torbę wygodnie nosi się zarówno w ręku, jak i na ramieniu, a podlegający recyklingowi, wysokiej jakości polietylen, który wykorzystano przy produkcji, czyni ją przyjazną dla środowiska.
Ponieważ torby bardzo nam się spodobały, postanowiliśmy do spółki z moimio je wam rozdać. Co prawda trzeba się trochę wysilić, ale naszym zdaniem warto. Jako że zawsze lubiliśmy podglądać innych, zaglądać im do kosmetyczek i na biurka, postanowiliśmy, że koszyki trafią w ręce tych, którzy w najciekawszy sposób przedstawią to, co mają w swojej torbie albo plecaku. Mogą być zdjęcia, rysunki albo wycinanki. Na wasze prace czekamy do 22 lipca! Wysyłajcie je na mail konkursy@aktivist.pl, w tytule wpiszcie moimio.
* Regulamin konkursu dostępny w siedzibie redakcji na ul. Elbląskiej 15/17 w Warszawie.
BIG STAR
Letnia odsłona kolekcji Big Star jest już dostępna. W tym sezonie dominują modne oversize’owe topy, koszulki na ramiączkach i klasyczne w formie, lecz nowatorsko wykończone, półtransparentne tiszerty. www.bigstarjeans.com
REEBOK materiały promocyjne
Takie buty
Oswajanie ludzi ze sztuką to zadanie, które od dawna realizuje Olka Osadzińska, uznana ilustratorka o bardzo charakterystycznym stylu, a jednocześnie inicjatorka Art Yard Sale’u – targów młodej międzynarodowej sztuki. – Chcę pokazać, że sztuka może być kolorowa, popowa i zabawna – deklaruje Osadzińska. Teraz razem z marką Reebok sprowadza sztukę jeszcze bliżej ziemi – dosłownie. Reebok Classics nawiązał współpracę z pięcioma kreatywnymi kobietami z różnych stron świata, której efektem jest Betwixt Collaboration Ambassador Program. Pięć ambasadorek powiązanych ze światem sztuki, mody, muzyki i mediów poproszono o zaprojektowanie własnej wersji butów, bazującej na modelu Betwixt. Artystki czerpały inspiracje ze swojego życia i osobistych doświadczeń – w rezultacie powstała limitowana kolekcja pięciu modeli, z których każdy wyróżnia się unikalnym stylem. Buty Osadzińskiej są delikatne i kobiece. Artystka, jak mówi, projektowała je tak, żeby trafić w gusta swoich przyjaciółek. W nasze trafiła!
Sponsor główny:
Patronat medialny:
Organizator:
Współorganizatorzy:
6
4
ADŻETY G / IK N D Ę WY NIEZB O L A IW T S E F
Ź E W O T Ź E W chamy Wszyscy ko na nie le i wszyscy a w ti s fe ie letn męczące, ie k ta to e Ż . narzekamy mercyjne te o k ie n z s a i, tr że s jacyś dziwn ie z d lu i c e bookingi, ż znają muzyce nie a n ię s le ó w og nsu jeżdżą. la la d o lk ty albo y co roku, im z d ź e J ! y No i jeździm lną niepowtarza tę ć u z c o p żeby ”. ą atmosferę zes „festiwalow iechtany fra w ś y w n te o Ale c lko ci, y, wiedzą ty z c a n z ę d w napra ych kwater n d o g y w t s którzy zamia ta wybierają s ia m m u tr w cen Oni wiedzą, . e w to io m a pot, pole n tmosfera to a a w lo a w ti że fes o a i ciepłe piw gnijąca traw 3
Inaczej się po prostu nie da! No dobra, da się, ale wtedy to nie jest festiwal. Jeśli nasza wizyta na tego typu imprezie nie wiąże się z pobytem na polu namiotowym, to spędzamy po prostu intensywny koncertowy weekend w mieście. Polska „kultura festiwalowa” jest jeszcze stosunkowo młoda, wiekowy jak na nasze warunki Heineken Open’er w porównaniu z liczącym sobie ponad 40 lat Glastonbury to jeszcze nieopierzone chłopię. Poza tym większość tego typu wydarzeń na świecie odbywa się w oddalonych od większych miast mieścinkach (vide belgijski Pukkelpop czy niemiecki Melt!). Festiwalowicze skazani są więc na swoje namioty. I świetnie to wykorzystują! Bo tylko mieszkając w namiocie, nie tracąc energii na uciążliwe dojazdy, nie mając możliwości zbyt przemyślanego doboru garderoby (albo, nie daj boże, prasowania jej!), ograniczając swoje zmartwienia do konieczności zadbania o podstawowe potrzeby (jedzenie, picie, wypróżnienie i czil) – tylko wtedy możemy wyluzować się w stu procentach i naprawdę poczuć tę słynną atmosferę, która w innym wypadku jest po prostu atmosferą koncertowo-piknikową. Nic więc dziwnego, że pola namiotowe na najlepszych festiwalach są wyjątkową strefą czilu, pełną poprzebieranych, bawiących się 24 godziny na dobę ludzi, którzy wokół swoich namiotów organizują gastronomiczno-rozrywkowe podwórka.
Po tym przydługim wstępie, mającym zachęcić was do wyboru pola namiotowego zamiast nudnego „dachu nad głową”, czas przejść do rzeczy. Jak na takim festiwalu totalnym przetrwać? Oczywiście bez gadżetów się nie da. Tych efektownych i tych efektywnych. Podstawowa sprawa to namiot. Musi być solidny, lekki i łatwy do rozstawienia, nie przeciekać (zachodni zwyczaj palenia namiotów po skończonym festiwalu jest nie tylko szkodliwy dla środowiska, lecz także przy naszych możliwościach budżetowych głupi) oraz – co bardzo ważne – powinien wyróżniać się w morzu innych namiotów. Nie ma nic gorszego niż bezowocne krążenie w poszukiwaniu swojego lokum. Galaxy Space Tent (1) to propozycja nieco ekstrawagancka, ale przecież fakt mieszkania na polu namiotowym nie czyni z nas letników. Trochę klasy mieć trzeba. Namiot kupicie za 649 $ na stronie www.thinkgeek.com. Mimo oldschoolowej konstrukcji jest bardzo nowoczesny i ma wszystkie niezbędne w dzisiejszych czasach bajery.
Myć zęby czy nie myć zębów?
Problem z namiotem – oprócz tego, że przecieka i że można go pomylić z cudzym – jest też taki, że gdy już do niego dotrzemy po koncertowych emocjach, trudno się zmusić, żeby, zgarnąwszy kosmetyczkę, doczłapać się
2 5
1
jeszcze do kraniku z wodą. A zęby umyć trzeba! Warto więc zaopatrzyć się w dobrą pastę. Dobrą, czyli np. taką o smaku cupcake’ów albo bekonu (2). Co kto lubi. Do wyboru są też pikle. Ją również znajdziecie na www.thinkgeek.com. Wbrew pozorom kwestia higieny, gdy mieszka się na polu, wcale nie jest taka problematyczna. W kolejce do prysznica zwykle poznaje się najfajniejszych ludzi, a przy dostępnym obecnie gadżeciarsko-kosmetycznym asortymencie można mieć wszystko, w dowolnej konsystencji i stopniu skondensowania. Można kupić gotowe „survival kity” (dostępne np. na www.ultimatefestivalkit.com) – znajdziemy w nich cały zestaw (3), od tamponu po glow stick.
Im fajniej, tym fajniej
Wybierając się na pole, nie zapomnijcie też kremu z mocnym filtrem przeciwsłonecznym. Nie chcecie być jedną z tych sierot pukających do namiotu pierwszej pomocy, bo za bardzo się spiekły. Deszczu też się nie boimy, bez deszczu i błota nie ma festiwalu. Pelerynka (4) to oczywiście must have – im fajniejsza, tym fajniejsza. Ważną sprawą jest także obuwie. Kalosze i ich lżejsza wersja, czyli japonki, to oczywista oczywistość, ale jeśli chcecie czegoś więcej, znaleźliśmy np. trampko-szpilki (5). Ale uważajcie, zakładając je, złamiecie żelazną modowo-festiwalową zasadę: wyglądaj tak, jakbyś wcale nie chciał wyglądać fajnie i wyszło ci to przez czysty przypadek.
Nic się nie stało
Fajnie wygląda też pudło na kupę (6), ale o jego praktyczności nie wiemy za wiele. Jeszcze. Niezbędnym gadżetem na polu namiotowym są ponadto zatyczki do uszu. Po co mieszkać na polu, skoro przeszkadzają nam hałasy, zapytacie? To nie hałasy nam przeszkadzają, nie campingowy rozgardiasz ani nocne festiwalowiczów rozmowy czy muzyka z porozstawianych co kilka metrów boomboxów. Nie. Po prostu na każdym polu, prędzej czy później, dalej czy bliżej, znajdzie się ktoś, kto na kibicowską modłę zaintonuje piłkarską przyśpiewkę. I wtedy zakładamy zatyczki, idziemy spać i na pełnym luzie czekamy na kolejny dzień festiwalu. Już nie możemy się doczekać. Tekst: Ola Wiechnik, foto: redakcja i przyjaciele
historie kuchenne Do lipcowego numeru postanowiliśmy przetestować miejsce, które kojarzy nam się z wakacjami. Może to przez te przejeżdżające tuż obok pociągi pędzące w stronę morza albo często zmieniające się menu z sezonowymi dobrami konsumpcyjnymi? Albo dlatego, że warszawski Solec 44 znamy jako miejsce, w którym można pograć w planszówki? Wszystko to prawda, ale lokal na Powiślu powinien najbardziej się kojarzyć z dobrą kuchnią. Dobrą, ale bezpretensjonalną – dania nie onieśmielają formą, a raczej rozbrajają – jak mówi sam szef kuchni – ordynarnością podania. Jak marchewka, to w jednym kawałku, jak ozór w rosole, to bez zbędnych ozdóbek. No właśnie, ozór! Bo Solec, moi drodzy, specjalizuje się w podrobach. Jak deklaruje współwłaściciel Aleksander Baron: – Jesteśmy świadomymi mięsożercami. Zwierzę, skoro już się je zabija, należy wykorzystać od nosa po ogon. Dodaje też – zapytany, czy od zawsze lubił gotować – że od zawsze lubił jeść. A że to samo możemy powiedzieć o sobie, bardzo nam się na Solcu spodobało i objedliśmy się od nosa po ogon!
1 7
4
5
2 3
6
Długo dojrzewający ser kozi Podany z truskawkami, jadalną chryzantemą (!), z dodatkiem redukcji z jagód (!!) i pieprzu. Sezonowy przystawko-deser o walorach edukacyjnych: redukcja z jagód to nic innego, jak maksymalnie odparowany sok z owoców. Ostre to-to i podstępne, bo nie wiadomo, które to pieprz, a które jagoda. Całość przepyszna. Ozory cielęce w rosole z nowalijkami Pyszny, tłuściutki rosół, pływająca w nim marchewka, szczypior czosnkowy i koperek, a pośrodku... krowi jęzor. Szef kuchni, widząc brak przekonania na naszych twarzach, wyjaśnił, że ozorki to obok policzków najdelikatniejsze podroby. Przekonania nam nie przybyło, ale że odwagi nam nie brakuje, sięgnęliśmy po widelce i przeżuliśmy cudzy język w naszych ustach. Chłopcom bardzo smakowało, dziewczynkom mniej. Sałatka z gęsi Z buraczkami, sałatą, supercienkimi plastrami ogórka gruntowego. Wszystko to pływało w pysznym sosie z oleju rzepakowego z Góry Świętego Wawrzyńca (tłoczonym na zimno), redukcji z owoców leśnych i syropu pomarańczowego. Pycha!
Owocowo
Wiemy, wiemy, najlepsze owoce to te świeże. Ale to takie oczywiste. My proponujemy je w wersji alternatywnej. Na pierwszy ogień idą dwusmakowe Mamby – arbuzowo-jabłkowe, malinowo-brzoskwiniowe i wiśniowo-bananowe (1). Dla tych, którzy wierzą, że w tym sezonie zmieszczą się w stare bikini, zostają czipsy truskawkowe – paczuszka Crispy Natural (2) kryje w sobie chrupiące plasterki zrobione z pięciu truskawek. Z kolei Tymbark wypuścił na lato serię limitowanych syropów owocowych – jeden bardziej kwaśny (limonka-cytryna, 3), drugi miętowy (z dodatkiem wiśni). W naszych spożywczakach pojawiły się jeszcze napoje Life (4) z tajemniczym owocem lulo w składzie (sprawdziliśmy – to południowoamerykański owoc nazywany przez Indian małą pomarańczą). Wszystkie napoje najlepiej pić w pięknym flamingu z Home&You (5). W H&Y znaleźliśmy też fajowskie lodowe solniczki (6) oraz bardzo ładną paterę (Home&You, 7).
Płotki z grilla z marchewką
Szef kuchni Aleksander Baron (w środku), Józef Starowieyski (z lewej) i Julian Karewicz (z prawej) polecają danie, którym latem możecie zastąpić kiełbasę z grilla. Więcej lansu, mniej tłuszczu. Słodkowodną rybę, np. płoć, po oczyszczeniu nafaszerować masłem, plastrem cytryny i koprem. Zawinąć w folię. Młode marchewki przekroić wzdłuż. Grillować krótko, tak by ryba była soczysta, a marchew chrupiąca. Posolić, popieprzyć. Można podawać z sosem z jogurtu z jabłkiem, ogórkiem i świeżymi ziołami. Zjedli, zanotowali i sfotografowali: Sylwia Kawalerowicz, Mariusz Mikliński, Ola Wiechnik i Kacper Peresada. kuchnia@aktivist.pl
Sezon na czil Prawdziwe lato bez lemoniady jest jak film bez Ryana Goslinga. Niby można to przeżyć, ale po co Wymyślenie tego niezwykle zabawnego leadu zajęło nam dość dużo czasu. Znacznie szybciej można przygotować dobrą lemoniadę. Wystarczą woda, cytryna, trochę świeżej mięty, odrobina cukru (albo miodu) i lód. Nic skomplikowanego. Tak nam się przynajmniej wydawało do momentu, kiedy odwiedziliśmy panów z warszawskiej knajpy Solec 44 (czyt. obok). Ci zaprezentowali nam całą gamę lemoniadowych napitków skomponowanych na bazie gęstych soków własnej produkcji i ozdobionych efektowną wisienką. Przetestowaliśmy wersję „pomarańcza z werbeną”, „malina z rozmarynem” i „jagoda z limonką”, zostawiając sobie na później „truskawkę z imbirem” i „grejpfrut z anyżem”. Gdy wydawało się nam, że lepiej być nie może, panowie zaserwowali nam podobne szprycery. Rzecz niezwykle popularna jeszcze 30 lat temu, dzisiaj niemal kompletnie zapomniana. Zupełnie niesłusznie, bo białe wino zmieszane z wodą gazowaną i lodem rewelacyjnie sprawdza się jako orzeźwiacz w letnie popołudnia. W wersji dla zaawansowanych do szprycera można dodać syropu, dzięki czemu zyska on przyjemny owocowy aromat. Jeśli ktoś chce zabłysnąć w towarzystwie podczas lipcowego garden party powinien przygotować egzotyczną wersję lemoniady robioną na bazie hibiskusa – tzw. carcadet pijany w Afryce, Meksyku i na Antylach, czyli wszędzie tam, gdzie wiedzą, jak sobie radzić z upałem. Wystarczy dwie łyżki suszonych kwiatów hibiskusa zalać dwoma litrami wody i odstawić na minimum dwie godziny. Potem można posłodzić i dodać świeżej mięty, a także kardamonu albo wanilii. tekst: Agata Michalik
A R U T L U K . s V A R U T A N
siąt się powiedzieć. Kilkadzie by ło cia ch , ie” ac zn nie o osób natura „Cudze chwalicie, sweg w którym w wyjątkowy sp , to ias m się uje ajd zn y dech w piersiach widoki kilometrów od Warszaw e jąc ra pie za e, dn wo ny ikalne akwe rcu miasta krzyżuje się z kulturą. Un bywający się w samym se od – e lsc Po w li wa sti fe ku i jeden z największych obojętnie. Witamy w Płoc jść ze pr e oż m nie t nik h – to zalety, obok któryc
Miasto poszczycić się może nie tylko fantastyczną ofertą kulturalną, ale także fenomenalną lokalizacją – położone jest w samym sercu Polski, na przecięciu tras między Warszawą, Łodzią i Toruniem. Stosunkowo niewielka odległość od stolicy (ok. 100 km) i dobra komunikacja sprawiają, że coraz więcej warszawiaków wybiera Płock jako cel weekendowych wypadów. Dzięki wyjątkowemu położeniu na skarpie wiślanej i mnogości terenów zielonych Płock i okolice to wymarzone miejsce do uprawiania
ziemniaków, a nie z tej wstrętnej papki w proszku, na którą tak często można nadziać się w gorszych restauracjach, i dopełnieniu tego kilkoma pysznymi lokalnymi (robionymi na miejscu!) piwami po prostu nie miałam już na nic miejsca – śmieje się Kaśka. – Następnego dnia kontynuowałam rajd po knajpach, a że sporo ich w Płocku mają, wróciło mnie do Warszawy nieco więcej, Łukasz Napora – rzecznik festiwalu Audioriver, didżej Dla mnie najważniejsze miejsce w Płocku to oczywiście skarpa i plaża – to niesamowity, naturalny amfiteatr, który tworzy wspaniałe warunki do odbioru muzyki i spędzania czasu z innymi ludźmi. Poza tym uwielbiam Płock, bo gdy odbywa się Audioriver, festiwalowicze przejmują miasto. To nie jest wielki ośrodek, gdzie przyjezdni znikają w tłumie tubylców. W Płocku festiwal widać na każdym kroku, dzięki czemu muzyczne święto trwa non stop, a nie tylko podczas koncertów. Jest jak podczas Euro, gdy w Warszawie grała polska reprezentacja (śmiech).
materiał promocyjny
– Tłumy przed bramami wejściowymi ustawiały się już od wczesnych godzin piątkowego wieczoru. Ci, którym udało się dostać na teren imprezy, rozgrzewali mięśnie łydek, maszerując po miękkich piaskach pięknej płockiej plaży. Pozostali, choć chcieli szybko znaleźć się na piasku, zatrzymywali się, obserwując wspaniały widok trzech ustawionych dość blisko siebie scen – Main Stage, Circus Tent i Hybrid Tent – oraz otaczający je krajobraz – tak zeszłoroczne lato w Płocku wspomina Kuba Królik, fan miasta i odbywającego się w nim festiwalu Audioriver, na który co roku przyjeżdża.
aktywnej turystyki. Kaśka Sulej, studentka grafiki na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, skuszona rekomendacjami i bajkową lokalizacją, postanowiła spędzić w Płocku długi czerwcowy weekend. Swoją gastrowycieczkę rozpoczęła od słynnego Browaru Tumskiego. – Miałam w planie odwiedzenie kilku płockich knajpek, żeby w każdej spróbować czegoś innego – wspomina Kaśka. – Ale po ogromnej porcji przepysznych placków ziemniaczanych, z prawdziwych
Filip Kalinowski – członek zespołu kiRk, didżej i dziennikarz muzyczny
niż z niej wyjechało – żartuje. Z kolei Kuba wspomina szczególnie jeden wieczór w Płocku: – Na zakończenie pierwszego dnia festiwalu Audioriver pod namiotem zagrali panowie z SuperMayer. Choć był już właściwie ranek, to nikt nie musiał się rozbudzać. Impreza trwała w najlepsze. Część publiczności wyszła przed namiot, by pod gołym niebem witać poranek. Na spanie czasu nie było, ponieważ już od godziny 11 zabawa przeniosła się na piękny płocki rynek. Ta część festiwalu nazywa się Audioriver by Day i właściwie niczym nie różni się od nocnej imprezy. Kilka scen i namiotów z elektroniczną muzyką, fontanna, a w niej kilkadziesiąt osób bawiących się w pianie. Oprócz tego targi polskich firm związanych z muzyką niezależną oraz warsztaty z gwiazdami festiwalu. Taniec non-stop do wieczora, a następnie powrót na plażę! Polacy uwielbiają spędzać wolny czas nad wodą, a wakacyjne weekendy na festiwalach, dlatego Płock jest miejscem idealnym – łączy jedno i drugie. Oprócz tańca na piasku oferuje
Jako że kIRk wywodzi się z Płocka, miałem okazję poznać to miasto nie tylko jako bywalec festiwali, ale również jako osoba odwiedzająca je z zupełnie innych pobudek. Mogłem posiedzieć sobie nad rzeką w dni, kiedy na plaży nie było żywego ducha, zjeść pyszną czerninę w jednej ze staromiejskich knajp i zwiedzić bardzo ciekawe muzeum secesji. Sama nadwiślańska skarpa i znany fanom Audiorivera czy Reggaelandu teren festiwalowy kojarzy mi się bardziej z nieistniejącym już niestety od lat Astigmatikiem, który do dziś uważam za jedno z najciekawszych krajowych wydarzeń muzycznych, w których miałem okazję uczestniczyć.
możliwość spędzenia czasu pod żaglami. Patrząc na zalesione brzegi i szeroki nurt Wisły, można bez trudu zapomnieć, że żeglujemy po rzece w sercu Polski i w jednej chwili pomylić Mazowsze z Mazurami! Z kolei patrząc na listę artystów występujących na Audioriver, można pomylić Płock z wieloma europejskimi miastami, w których odbywają się najlepsze festiwale muzyki elektronicznej. W tym roku w Płocku zobaczymy m.in. Röyksopp, norweski duet mający w dorobku takie hity jak „Remind Me”, „What Else Is There?” i „The Girl and the Robot” oraz artystyczną współpracę z Robyn, Lykke Li czy Fever Ray. Swoje umiejętności zaprezentuje Skream, jeden z najważniejszych artystów współczesnej sceny dubstepowej. Wiele osób zna go głównie z tria Magnetic Man, ale jest on ceniony również za swoje solowe dokonania. Wystarczy posłuchać jego płyty „Outside the Box”, by się przekonać,
że słusznie. Smakowicie zapowiada się także występ projektu ATOL, który powstał w zeszłym roku z myślą o niemieckim festiwalu Melt!. Tworzy go duet Modeselektor oraz dwóch gigantów nowoczesnego techno: Marcel Dettmann i Shed. Płocka plaża będzie jednym z zaledwie kilku miejsc na świecie, w których ATOL się zaprezentuje. Wygląda więc na to, że w Płocku znajdziecie wszystko, czego potrzeba, aby przeżyć wakacje idealne.
Piotr Dąbrowski (ptr1) – producent, muzyk, didżej W Płocku mieszkam, pracuję, żyję. Tu także znajduje się moje małe domowe studio, w którym nagrywam. Wizytówką miasta z pewnością są Wzgórze Tumskie, plaża i tereny zalewu Sobótka – to one bywalcom Audioriver czy niegdysiejszego Astigmatica kojarzą się z tym miastem. Sam spędzam nad Wisłą mnóstwo czasu, przemierzając kilometry wzdłuż obu jej brzegów. Znam te miejsca bardzo dobrze, to tam łapię oddech, tam nagrywam dźwięki, które wykorzystuję później w swoich utworach. Z kolei Stare Miasto to miejsce, gdzie można dobrze zjeść i napić się świeżo warzonego piwa. Płock ma jeszcze sporo ciekawych miejscówek, wliczając w to nieco zaniedbane, ale klimatyczne podwórka kamienic, na których ścianach co jakiś czas pojawiają się nowe murale. Nie można zapomnieć o genialnej wieży ciśnień, która dopiero niedawno doczekała się sensownych planów rewitalizacji. Jest Muzeum Mazowieckie i Płocka Galeria Sztuki, są koncerty i wydarzenia organizowane przez płockie instytucje kultury.
REC’N’ROLL
USŁYSZ, ZOBACZ I DOŚWIADCZAJ LS-20M Wideorejestrator dźwięku PCM/Full HD LS-20M to doskonały rejestrator dźwięku PCM 96kHz/24bit, ale nie stworzyliśmy go tylko po to aby poruszał Twoich słuchaczy swoim brzmieniem. Stworzyliśmy go również po to, aby zachwycał swoim obrazem: potrafi rejestrować obraz Full HD 1080p i umożliwia jego transmisję „na żywo” w internecie. Pozwól im więc usłyszeć, zobaczyć i doświadczać. Dowiedz się więcej na: www.rejestratorydzwieku.pl