ZOFIA OSZACKA W służbie dla Wspólnoty Rozmowa z Zofią Oszacką to historia pokazująca, jak wiele prawdy jest w powiedzeniu, że kropla drąży skałę. Jest to rozmowa o kształtowaniu się idei i krokach do jej realizacji. Opowieść Zofii Oszackiej to przykład, jak swoją codzienną pracą można zmieniać miejsce, w którym się żyje i które się kocha.
43
„
Wojciech Kowalik: Jak rozpoczęła się Pani działalność w organizacjach trzeciego sektora, a potem w samorządzie? Zofia Oszacka: Tak naprawdę trzeba by sięgnąć do czasu, który spędziłam w Stanach Zjednoczonych, gdzie zachwyciła mnie zdolność ludzi do samoorganizacji i do brania spraw w swoje ręce, na poziomie wspólnot róşnych wielkości. Będąc w Stanach Zjednoczonych kimś z zewnątrz, starałam się zrozumieć, jak to jest, şe ludzie potrafią sami, w bardzo kulturalny, miły sposób organizować róşne rzeczy w swoich społecznościach, dobrze się przy tym bawiąc. Pracowałam wówczas w liniach lotniczych i często w latach 1990–1993 bywałam w Polsce. Obserwowałam, jak szybko Polska zaczęła się wtedy zmieniać. Postanowiłam wrócić i zacząć działać na rzecz jej budowy czy teş odbudowy, korzystając z dobrych wzorców amerykańskich. Poniewaş pracowałam w liniach lotniczych, te przyjazdy były bardzo częste. Kiedyś mój Tato przywiózł mnie do Lanckorony, şeby kogoś odwiedzić.
=REDF]\ĂłDP /DQFNRURQĂ• Ćˆ SU]HćOLF]QÇ PLHMVFRZRćÉ L GRVWU]HJĂłDP ZLHONL XNU\W\ SRWHQFMDĂł 3RF]XĂłDP ÄœH WR PLDVWHF]NR WU]HED REGDU]\É PLĂłRćFLÇ L V]F]HJÂľOQÇ RSLHNÇ SR WR DE\ UR]NZLWĂłR â€? Od tego momentu wszystkie dziaĹ‚ania i şyciowe decyzje, ktĂłre podejmowaĹ‚am zogniskowaĹ‚y siÄ™ w Lanckoronie, gdzie mieszkam i pracujÄ™.
Czyli to był impuls? Tak. A potem pojawiła się moşliwość kupna przez moich rodziców starego, zniszczonego domu i w roku 1991 rozpoczął się jego remont. Trwa do dziś‌
ZOFIA OSZACKA w latach 2002–2014 Wójt Gminy Lanckorona. Wielokrotnie wyróşniania za swoją działalność samorządową – została odznaczona Srebrnym Krzyşem Zasługi przez Prezydenta RP, otrzymała takşe tzw. Samorządowego Oskara, została wybrana Człowiekiem Roku Gazety Krakowskiej w 2010 r., a zarządzanej przez nią gminie przyznano tytuł Lidera Małopolski 2013 „za wypracowanie marki „Lanckorona�, której beneficjentami są wszyscy Mieszkańcy i Przedsiębiorcy działający na terenie samorządowej „Wspólnoty�. Zwolenniczka oddolnych inicjatyw, aktywnego uczestnictwa Mieszkańców w şyciu Gminy, współpracy międzynarodowej, regionalnej i lokalnej.
44
Często tak bywa. To moje hobby. Jeśli spytać mnie o zainteresowania osobiste, to oscylują one wokół architektury, architektury wnętrz, ogrodów‌ To wszystko znalazłam właśnie w Lanckoronie. Mogłam realizować swoje pasje. Jako sposób na şycie, załoşyłam wówczas, w 1994 roku, chyba pierwszą w Polsce wypoşyczalnię rowerów górskich. Idea wypoşyczalni rowerów była wtedy obca, ludzie dziwili się, a dochody nie były wysokie, natomiast dało to początek pewnego trendu. Społeczność powoli otwierała się na nowości. Potem przy wypoşyczalni powstała przytulna kawiarenka, która stanowiła pewnego rodzaju centrum aktywności lokalnej. Równocześnie reaktywowało się Towarzystwo Przyjaciół Lanckorony, istniejące od lat 60–tych. Załoşył je Profesor Antonii Krajewski, któremu Lanckorona bardzo duşo zawdzięcza. Właśnie po transformacji, na fali zmieniającej się gospodarki i chęci ludzi zaangaşowania się w sprawy lokalne, Towarzystwo Przyjaciół Lanckorony potrafiło zgromadzić krąg osób, które chciały działać na rzecz pięknego miasteczka i Gminy.
45
Jednym z pierwszych przejawów zaangaşowania było załoşenie pisma „Kurier Lanckoroński�. Istnieje do dziś i w tym roku będziemy obchodzić jego 20–lecie. Nawet prasoznawcy uznają, şe nie ma drugiego takiego pisma na świecie. Jego oryginalność polega przede wszystkim na szacie graficznej autorstwa pana Kazimierza Wiśniaka, jednego z załoşycieli Piwnicy Pod Baranami, reşysera, scenografa, artysty, malarza. Jest tam bogactwo wiedzy o historii Lanckorony i teraźniejszości. To swoista kronika losów Lanckorony, spisywana na bieşąco a równocześnie nawiązująca do czasów przeszłych. Pan Kazimierz Wiśniak spędza mnóstwo czasu w archiwach, bibliotekach wyszukując materiały o Lanckoronie. Myślę şe gdyby nie pan Wiśniak, pisemko nie miałoby szansy, by tak długo przetrwać.
A czy w tych pierwszych próbach zakorzenienia się i działania w ramach Towarzystwa Przyjaciół Lanckorony były jakieś punkty krytyczne, momenty, które zdecydowały, şe Pani juş w pełni się zaangaşowała i weszła w to? Czy były jakieś czynniki, które zadecydowały o sukcesie? Te początki stanowiły dopiero punkt wyjścia do dalszych działań. Kawiarenka i wypoşyczalnia były świetnym miejscem spotkań, ale nie przynosiły dochodów, które pozwalały na codzienne şycie. Musiałam podjąć decyzję o rozpoczęciu pracy w Krakowie. Okazało się, şe była to dobra decyzja, bo rozpoczęłam pracę w Fundacji Partnerstwo Dla Środowiska, gdzie wiele się nauczyłam. Jej działalność polegała na wspieraniu budowy społeczeństwa obywatelskiego w oparciu o lokalne projekty związane z ochroną miejscowych wartości przyrodniczych i kulturowych. Fundacja finansowała projekty angaşujące lokalne społeczności, na partnerskich warunkach, w rozwiązywanie problemów ekologicznych. Chodziło o przygotowanie nas wszystkich do czasów, kiedy Polska stanie się członkiem Unii Europejskiej, kiedy konieczne będzie zupełnie nowe, inne podejście zarówno do warunków finansowania, jak i sposobu zaangaşowania w projekty. Skończyłam wtedy dwuletnie Studium Zarządzania Funduszami Strukturalnymi przy Fundacji Edukacji Ekonomicznej w Warszawie. Fundacja powierzyła mi stanowisko Kierownika do spraw rozwoju. Zajmowałam się pozyskiwaniem funduszy na działalność samej fundacji jak i na projekty realizowane w małych społecznościach w całej Polsce. Mieliśmy wiele pracy i bardzo interesujące projekty, jednak pewnego dnia pojawiła się ciekawa sytuacja, która spowodowała decyzję o podjęciu kolejnego kroku w ramach mojego osobistego rozwoju. Zgłosiła się do nas pewna firma – duşy, zagraniczny inwestor, który zapragnął budować w Krakowie centrum handlowe i miał duşe problemy z protestami ekologów. Firma chciała abyśmy wystąpili w roli mediatora. Po wielu rozmowach okazało się, şe organizacje sprzeciwiające się budowie, są równocześnie beneficjantami Fundacji. Znaleźliśmy się jako Fundacja w sytuacji konfliktu interesów i zmuszeni byliśmy się wycofać. Wtedy inwestor zaproponował mi pracę w strukturach firmy tak, abym samodzielnie wzięła na siebie kwestię rozwiązania
46
„
konfliktu. I tak z organizacji pozarządowej, która robi wspaniałe rzeczy, przeszłam do biznesu, kierowana ciekawością i przekonaniem o konieczności mobilności, takşe, a moşe przede wszystkim – w sferze zawodowej. W tym momencie uwaşałam, şe nauczyłam się w Fundacji tak duşo, şe zdołam choć w niewielkim stopniu zaszczepić pewne wartości takşe w biznesie, pracując na rzecz rozwiązywania konfliktów społecznych. Zostałam menadşerem Public Relations i rzecznikiem prasowym firmy. Najwaşniejsze zadanie, jakie wtedy postawiono przede mną, było spotkanie i rozmowa z mieszkańcami, którzy byli bardzo negatywnie nastawieni do inwestycji i negocjacja z organizacjami ekologicznymi w sprawie rozwiązania konfliktu. Intencje ekologów były kryształowo czyste i dlatego do dziś budzą oni mój szacunek. W wyniku tych negocjacji powstał fundusz, w partnerstwie firmy, Gminy i stowarzyszeń ekologicznych, którego celem było finansowanie małych projektów zieleni w całym mieście. Tęskniłam jednak za Lanckoroną. Przyszedł rok 2002 i pojawiła się moşliwość wzięcia udziału w pierwszych bezpośrednich wyborach na wójta, a ja zdecydowałam się podjąć to wyzwanie. Uwaşałam, şe moje doświadczenie w zarządzaniu funduszami, pozyskiwaniu środków itd., okaşe się dla Gminy korzystne. Towarzystwo Przyjaciół Lanckorony zwróciło się z propozycją, abym z jego Komitetu Wyborczego została kandydatką na wójta. Pomyślałam – dlaczego nie? Byłam pełna energii i optymizmu. Podkreślam znaczenie pozytywnego nastawienia.
:óDćQLH ZHZQÕWU]QD SDVMD ZUD] ] RSW\PL]PHP WR SLHUZV]\ ZDUXQHN DE\ Z RJ¾OH ]DF]ÇÉ P\ćOHÉ R SUDF\ Z VDPRU]ÇG]LH � Kiedy dziś obserwuję, jak w wielu przypadkach motywacją do startu w wyborach jest bunt, zawiść i wściekłość, to takim kandydatom nie wróşę sukcesu. Podczas pierwszych wyborów udało mi się wygrać w drugiej turze. W kolejnych wyborach wygrywałam juş w pierwszych turach, a przy kończącej się teraz kadencji, co zachęca do pewnych podsumowań, myślę sobie, şe to były najwspanialsze lata w moim şyciu. Dwanaście lat wójtowania – to nieprawdopodobnie satysfakcjonująca, ciekawa, angaşująca praca, dająca moşliwość samorealizacji przy równoczesnym poczuciu, şe robi się coś dobrego dla innych. To fantastyczne zajęcie, chociaş równocześnie bardzo trudne.
Co według Pani spośród wszystkich doświadczeń i umiejętności zdecydowało o sukcesie, o tym, şe znajduje się Pani w tym miejscu? Pytam sama siebie – co to jest sukces? Kojarzy się on z osiągnięciem jednego, załoşonego celu. W pracy samorządowca takiego jednego celu nigdy się nie osiąga, bo specyfika tej pracy to raczej droga dochodzenia do pewnych zamierzeń – droga wyznaczona wieloma celami, które świecą niczym drogowskazy.
47
„
7D SUDFD L WD GURJD QLJG\ VLĂ• QLH NRĂľF]\ ZLĂ•F VXNFHVHP MHVW SU]HGH ZV]\VWNLP SRGMĂ•FLH Z\]ZDQLD ]H ćZLDGRPRćFLÇ ÄœH ZVSRPQLDQD GURJD RSUÂľF] FHOÂľZ Ćˆ GURJRZVND]ÂľZ XVĂłDQD MHVW WUXGQRćFLDPL L RG F]DVX GR F]DVX Ćˆ PDĂł\PL VXNFHVDPL â€? MyĹ›lÄ™, Ĺźe najistotniejsze jest wĹ‚asne pozytywne nastawienie do tego co siÄ™ robi. Kompetencje – tak, ale to jest coĹ›, czego moĹźna siÄ™ nauczyć. Na poczÄ…tku takiej sĹ‚uĹźby, bezpoĹ›rednio po wyborach, dostaje siÄ™ ogromny kredyt zaufania, wrÄ™cz na wyrost, wszyscy czegoĹ› oczekujÄ…, ale rĂłwnoczeĹ›nie w tym oczekiwaniu jest jakaĹ› siĹ‚a wznoszÄ…ca, ona dodaje skrzydeĹ‚. Ludzie rzeczywiĹ›cie ĹźyczÄ… czĹ‚owiekowi dobrze, Ĺźeby siÄ™ wszystko udaĹ‚o. To jest na poczÄ…tku wspaniaĹ‚e, ale to siÄ™ koĹ„czy. Potem juĹź sÄ…Â oczekiwania konkretnych rezultatĂłw, a wiadomo, Ĺźe nie wszystkie oczekiwania moĹźna speĹ‚nić. PojawiajÄ… siÄ™ pierwsze, bolesne upadki, konfrontacje. Wtedy pojawia siÄ™ niebezpieczeĹ„stwo pod postaciÄ… rozgoryczenia, smutku. Temu nie wolno siÄ™ poddać. WartoĹ›ciÄ… okazuje siÄ™ wĂłwczas samoĹ›wiadomość swoich mocnych i sĹ‚abych stron, radzenie sobie w sytuacjach stresowych. Konieczny jest system wsparcia wĹ›rĂłd rodziny, przyjaciół, współpracownikĂłw, bo to dodaje siĹ‚y i sprawia, Ĺźe łatwiej pokonujemy trudnoĹ›ci.
„ 48
Czy Pani 25 lat temu miała wizje tego, gdzie się znajdzie za te 25 lat, albo jak będzie wyglądała ta kariera? Czy miała Pani jakiś plan, szkic, lub konkretną wizje? W kontekście pracy samorządowca, słowo „kariera� jest nieodpowiednie. To słuşba. 25 lat temu miałam marzenia. Wszystko zaczęło się od marzeń i wewnętrznego pragnienia, şe ma być pięknie. Mówimy o Lanckoronie. Na pewno kierowała mną fascynacja małymi miasteczkami, małymi wspólnotami, których zawsze w czasie podróşy poszukiwałam i starałam się poczuć ich klimat. Widziałam ich wiele – w Stanach Zjednoczonych to były miejscowości w Nowej Anglii, w północnej Kaliforni, w Nowym Meksyku. W Stanach Zjednoczonych małe miasteczka odbiera się ze szczególnym zachwytem, bo stanowią znakomity kontrast w stosunku do większości kraju, który pokryty jest głównie prostymi drogami, skrzyşowaniami ze stacjami benzynowymi i nijaką zabudową. Najpiękniejsze jednak są miasteczka europejskie – w Toskanii, Prowansji, Bretanii, w całej Europie.
.LHG\ WUDILĂłDP GR /DQFNRURQ\ SRF]XĂłDP ÄœH WX WHÄœ MHVW MDNDć Z\MÇWNRZRćÉ FRć F]HJR QLH PD ÄœDGQH LQQH PLDVWHF]NR Z 3ROVFH ÄœH PRÄœH WX E\É WDNÄœH Ć?HXURSHMVNRĆŽ Z QDMOHSV]\P WHJR VĂłRZD ]QDF]HQLX â€?
Takie były moje inspiracje i aspiracje. Postawiłam na zwiększenie atrakcyjności miejsca – nie tylko Lanckorony, ale całej Gminy. Potrzebne były duşe inwestycje infrastrukturalne, skok cywilizacyjny, który podniósłby naszą Wspólnotę do rangi europejskiej i spowodował, şe ludziom dobrze się tu şyje, a goście chętnie przyjeşdşają. Samorząd lokalny doprowadził więc do tego, şe mamy gminny wodociąg, kanalizację w miasteczku, wyremontowany rynek, oświetlenie uliczne, zmodernizowane szkoły i przedszkola, rozwiązany problem odpadów komunalnych i wiele innych zrealizowanych projektów. Ten skok miał się dokonać przy poszanowaniu największych wartości, jakimi są tu dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze. Taką drogą nadal podąşamy.
Czy były jakieś szczególnie trudne sytuacje? Trudności na początku drogi? Aleş oczywiście, natychmiast – tak zwany kubeł zimnej wody! To była przede wszystkim konfrontacja marzeń z ustawodawstwem – nie wszystkie marzenia i plany moşna zrealizować, bo ramy prawne są bezlitosne i nie kaşde działanie moşna podjąć. Moim zdaniem, do tej pory, to nie pieniądze są problemem, ale przepisy, które w wielu przypadkach ograniczają. Bardzo szybko zostałam ściągnięta na ziemię. Z konsultacjami społecznymi nie miałam większych problemów, bo tego nauczyłam się wcześniej. Potem przyszły dodatkowe nauki: şe jeśli jest problem nie dźwigaj go sama, miej wokół siebie ludzi, z którymi wspólnie go rozwiąşesz. Dobra współpraca z Radą Gminy, dobre relacje z pracownikami, rozmowy z ludźmi – to najlepsze, co moşna zrobić, by moşna było budować i tworzyć. A czy kiedyś było łatwiej bądź trudniej dojść do tego co Pani osiągnęła w porównaniu do dzisiejszych czasów? Nie wiem, czy jestem w stanie obiektywnie to ocenić dlatego, şe ja sama w tym czasie równieş się zmieniłam. Jestem w tej chwili w mniejszym stopniu marzycielką, a bardziej realistką. Na początku wydawało mi się, şe nie ma rzeczy niemoşliwych. W tej chwili dostrzegam ograniczenia i nie wiem, czy jest ich więcej niş na początku, czy ja sama jestem bardziej dojrzała i doświadczona i przez to więcej widzę, trafniej pewne sprawy oceniam. Czy w takim razie ta zmiana to kwestia wyłącznie indywidualna, czy coś teş zmieniło się w warunkach społecznych, gospodarczych? Zmieniło się na pewno – wszyscy to widzimy na co dzień. Polska wypiękniała, samorządy dokonały ogromnego skoku cywilizacyjnego i pod tym względem zmiany są pozytywne. Z drugiej strony, jest duşo trudniej, bo członkostwo w Unii Europejskiej i pragnienia społeczne wymagają przejrzystości i jawności procedur, co powoduje, şe wszystko jest obwarowane do bólu. My się przeciwko temu buntujemy, my tego nie lubimy, to nam utrudnia şycie, ale sami tego chcieliśmy. Procedury antykorupcyjne, które miały nas wszystkich zabezpieczyć, zapewnić, şe procesy są szczelne na nieprawidłowości, şe są jawne i przejrzyste spowodowały, şe się potwornie usztywni-
49
liśmy i poniekąd sparalişowaliśmy. Nasze ustawodawstwo skonstruowane zostało nie dla 99% uczciwych, ale dla 1% kombinatorów. Wydaje mi się, şe na początku było rozpasanie postkomunistyczne, przeciwko któremu zbuntowaliśmy się, ale obecnie sprawy zaszły za daleko i uczciwi płacą ogromną cenę za ułamek działalności oszustów. Zbudowaliśmy system obronny, antykorupcyjny, który nie tylko odebrał nam swobodę i radość działania, ale i sparalişował, ograniczył moşliwość podejmowania słusznych decyzji. Czuję intuicyjnie, şe stoimy obecnie na progu wytrzymałości w tej sprawie. Mam nadzieje, şe pozytywne przesilenie pojawi się wraz ze wzrostem zaufania społecznego. Ono moşe powstać w wyniku dobrej współpracy pomiędzy róşnymi środowiskami, pomiędzy ludźmi, pomiędzy klasą polityczną a społeczeństwem. Tylko wtedy zbędne obwarowania będzie moşna odrzucić. Społeczeństwo idealne dla mnie to takie, w którym ludzie sobie ufają. Kiedy inni dają komuś mandat do podejmowania decyzji w imieniu Wspólnoty, to wierzą, şe te decyzje będą dobre, bez podejrzeń o złe zamiary. To jest problem ewolucyjny. Myślę, şe jest to coś, do czego społeczeństwo w skali globalnej być moşe podświadomie dąşy i kiedyś do tego dojdzie. Pięknie pisze o tym Prof. Piotr Sztompka w swojej ksiąşce o zaufaniu. To jest zdecydowanie temat do rozwaşań dla naszych przyszłych przywódców politycznych.
A jak Pani widzi Polskę za 20 lat w obszarach, w których Pani działa? Obserwuję od pewnego czasu próby zredefiniowania toşsamości na kaşdym szczeblu. Jest to proces konieczny zarówno dla sektora publicznego, jak i dla organizacji pozarządowych i sektora przedsiębiorczości. Wszyscy mamy swoją rolę do spełnienia, ale w zakresie swoich kompetencji. Musimy pracować nad pojęciem partnerstwa, bo ono jest u nas bardzo niedojrzałe. Zbyt wiele jest postaw roszczeniowych – wszyscy w stosunku do wszystkich. Konieczna jest współpraca, ale bez zacierania toşsamości kaşdego z tych sektorów. Wszyscy mamy swoje role do spełnienia, ale efekty moşe przynieść jedynie synergia w działaniu i harmonijna współpraca, a nie wzajemne oczekiwania i pretensje. Moim zdaniem naturalnym – juş teraz – partnerem samorządu, są organizacje pozarządowe, które mogą wypełniać wiele zadań specyficznych do tej pory tylko dla samorządu – np. zadania w zakresie kultury, edukacji, oświaty, pomocy społecznej itd. Brak jest struktury samorządu gospodarczego, który odgrywałby komplementarną rolę w takim trójkącie – samorząd–NGO–biznes. W obecnej chwili wszelkie relacje samorząd–biznes budzą wątpliwości i podejrzenia, które uniemoşliwiają dobrą współpracę. W jakiego typu kompetencje powinniśmy wyposaşyć tych, którzy dopiero za jakiś czas będą liderami? Czy patrząc z obecnej perspektywy my ich dobrze kształcimy, czy dobrze podchodzimy do kreowania nowych liderów ? Myślę, şe na pewno znakomitym punktem wyjścia do pracy w słuşbie publicznej jest działalność w organizacjach pozarządowych. One dają moşliwość obycia w kwestiach społecznych, zdobycia rozległej, horyzontalnej wiedzy na temat mechanizmów zarządzania w sferze publicznej i rozwijania wraşliwości na kwestie spo-
50
„
łeczne. Konieczne są takşe techniczne umiejętności, na przykład w pozyskiwaniu środków na finansowanie działalności czy zarządzanie projektami. Tego teş moşna się nauczyć w organizacjach. I to jest podstawa. Poza tym waşne jest zaangaşowanie społeczne, praca z ludźmi.
0ĂłRG]L OLGHU]\ V]\ENR QDXF]Ç VLĂ• ÄœH VĂłXÄœED SXEOLF]QD WR QLH ]DV]F]\W\ L ZĂłDG]D DOH FLĂ•ÄœND SUDFD ] OXGÄšPL â€? Trzeba duĹźo rozmawiać, sĹ‚uchać, trzeba ich rozumieć, wykazywać empatiÄ™. Przydaje siÄ™ umiejÄ™tność powiedzenia „nieâ€?, asertywność. To bywa przykre, ale nie zawsze moĹźna pomĂłc, nie kaĹźde oczekiwanie moĹźna speĹ‚nić. RolÄ… samorzÄ…du jest zabezpieczanie potrzeb zbiorowych, nie indywidualnych; czÄ™sto pozostajÄ… one ze sobÄ… w konflikcie. Dlatego waĹźna jest takĹźe umiejÄ™tność mediacji.
W takim razie rozumiem, şe młodzi liderzy, którzy chcą się zaangaşować w działalność publiczną powinni od najmłodszych lat zacząć działać wśród ludzi, w ogóle w sektorze pozarządowym i przechodzić przez proces naturalnej edukacji w działaniu – „learning by doing�. A moşe jest coś co moşna zrobić, şeby ci liderzy przyszłości byli odpowiednio wyposaşeni? Temu słuşy praca w grupie. Często spotykamy się z zarzutem, şe jako społeczeństwo nie mamy umiejętności pracy zespołowej i wspólnego dochodzenia do rozwiązania problemów. Bardzo pomocna jest takşe wewnętrzna zdolność i skłonność do mobilności, która kojarzy się z elastycznym podejściem zarówno do własnego osobistego rozwoju jak i do fizycznego przemieszczania się w miejsca, gdzie moşemy się realizować. Taka postawa prędzej czy później przynosi satysfakcję i poczucie przynaleşności do świata i ludzi.
*
Wojciech Kowalik socjolog, badacz, zatrudniony na Wydziale Zarządzania agh. Jego zainteresowania naukowe skupiają się wokół socjologii starości, społeczno–kulturowych aspektów przemian wynikających z rozwoju nowych technologii oraz problematyki adaptacji osób starszych do tych zmian. Zajmuje się takşe zagadnieniem zarządzania partycypacyjnego – głównie w obszarze zarządzania instytucjami kultury. Brał udział w kilkunastu projektach badawczych. Autor licznych ekspertyz, raportów oraz artykułów naukowych.
51