Adam Pietrasiewicz
Scenariusz końca świata Esej
Warszawa, sierpień 2014
Scenariusz Końca Świata
Poniższy tekst publikuję na zasadach „presslib”, to znaczy wolno go powielać w całości lub w częściach, na tych samych warunkach, pod warunkiem podania autora.
Wstęp To nie jest tekst tylko dla wyjadaczy ekonomicznych i doświadczonych znawców rynków finansowych. Dla nich będzie to tekst pełen niedomówień, braków. Jest to tekst dla ludzi, którzy nie mają specjalnego przygotowania do analizy otaczającego nas świata finansów i ekonomii międzynarodowej. Takich zwyczajnych ludzi. Potrzeba napisania tego pojawiła się już jakiś czas temu, gdy moi znajomi zaczęli mnie namawiać, że skoro wieszczę ten nadchodzący koniec, to być może powinienem wreszcie opisać jak on ma wyglądać i co się właściwie stanie. Ale po to, by pisać o końcu trzeba czasami pisać o początku i dlatego postanowiłem opisać w tym eseju korzenie tego wszystkiego, co nas otacza i co wokół nas się dzieje. Potrzeba napisania tego wynikła z faktu, że miałem i mam nadal ogromne trudności z rozmawianiem o tych sprawach z ludźmi, którzy mnie otaczają, bo zwyczajnie w swej przytłaczającej większości w ogóle się na tym nie znają i zwyczajnie nie wiedzą jak to wszystko działa. Łykają więc medialną papkę, która jest im serwowana w telewizji. Papkę, której przyjęcie za dobrą monetę może skończyć się nieprzyjemnie. Potrzeba napisania tego tekstu wynikła też, a może przede wszystkim, ze smutnej, ale i zaskakującej tak naprawdę konstatacji. Otóż o ile szkoła uczy nas mnóstwa różnych bardziej i mniej potrzebnych spraw - na przykład już w podstawówce dowiedziałem się, że dwa przedmioty spadające w próżni, będą spadały z tą samą prędkością – tylko gdzie ja spotkam się w ciągu mojego życia ze spadającymi przedmiotami w próżni – o tyle o niektórych ważnych sprawach nie uczy nas w ogóle! Nie ma w szkole ŻADNYCH lekcji, nawet na wprowadzonych od jakiegoś czasu zajęciach z „przedsiębiorczości”, na temat tego na przykład skąd się biorą pieniądze, jak działają finanse państwa, jak działa giełda i tym podobnych. Zapraszam więc do lektury, może pomoże to komuś uporządkować wiedzę, a może też czegoś się dowiedzieć.
autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
2
Scenariusz Końca Świata
Koniec systemu. Koniec świata się zbliża nieuchronnie, to wie każdy. Ogólnie zapewne za jakieś 10^100 lat (1 ze stoma zerami lat) spełni się proroctwo pana Kononowicza z Białegostoku i już w ogóle nie będzie niczego. Póki co warto jednak pochylić się nad cząstkowym końcem, końcem tego „naszego” świata. Moim zdaniem zbliżamy się do niego wielkimi krokami, a w oddali słychać już grające trąby archaniołów, które go zapowiadają. Trudno jest porównywać ze sobą różne epoki i oceniać, która lepsza, a która gorsza. Są ludzie, którzy z całkowitym spokojem przy ocenie minionych czasów stosują nasze współczesne kryteria oceny, ale ja tak nie potrafię. Dlatego ja moje porównania zastrzegam pieczęcią całkowitego subiektywizmu. Sądzę jednak, że wiele osób się ze mną zgodzi.
Wspaniały okres! Świat przeżył w ciągu ostatnich 70 lat najlepszy okres w swojej historii. Ogromnie szybki rozwój nauki i technologii doprowadził do niebywałego rozkwitu w zasadzie wszystkich dziedzin działalności człowieka w stopniu dotychczas niebywałym i niewyobrażalnym. Nigdy dotychczas ludzie nie mogli się poruszać po świecie z tak wielką prędkością jak teraz, nigdy też tak wielu ludzi na świecie nie było całkowicie chronionych przed głodem i chorobami. Nigdy dotychczas tak wielu ludzi naraz nie było w takim stopniu niezależnych od gróźb niesionych przez pogodę i wszelkie zjawiska naturalne. Nigdy przedtem ludzie nie byli w tak wielkim stopniu w kontakcie z innymi ludźmi, innymi kulturowo, czy rasowo. Zapewne nigdy dotychczas na świecie nie było procentowo tak wielu Metysów i Mulatów – bo nigdy dotychczas nie było wyobrażalne, by w takiej skali jak obecnie Indianki z Ameryki Południowej mogły rodzić dzieci Europejczyków znad Wisły czy Dunaju. Nigdy dotychczas tak wielu ludzi naraz nie miało wspólnych, prostych baz kulturowych, takich jak Myszka Miki czy Mac Donald's... Nigdy dotychczas nie było tak wielu urodzonych zdrowych dzieci i nigdy dotychczas tylko tak niewielki procent dzieci nie dożywało dorosłości. Ostatnich 70 lat to najlepsze lata w całej historii ludzkości. Dowodem na to jest z całą pewnością fakt, że jest nas na Ziemi tak wielu. Nigdy nie było tylu ludzi na Ziemi i nigdy tak wielu ludziom jednocześnie nie żyło się tak dobrze. Gigantyczny rozwój ostatnich 70 lat, który przełożył się na tak gwałtowny wzrost dobrobytu miał różnorakie korzenie, których nie da się omówić w krótkim tekście. Skupię się więc na jednym źródle naszego dobrobytu – na autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
3
Scenariusz Końca Świata
rewolucji finansowej, która leży, jak mi się wydaje, u podstaw całego świata, w którym żyjemy. Rewolucji finansowej, która rozpoczęła się w Bretton Woods w 1944 roku, była motorem niesłychanego postępu we wszystkich dziedzinach aż do początku lat 70, po czym jej marsz stał się coraz bardziej chaotyczny, i dziś stanęliśmy na progu przepaści, w którą zapewne ta gasnąca rewolucja pociągnie nas wszystkich.
Bretton Woods. O Bretton Woods można poczytać sobie w Internecie do woli. Cały system gospodarczy, w którym żyjemy, miał tam swoje korzenie i ma nadal, do dziś. Chodzi oczywiście o wszechobecność dolara, jako waluty rezerwowej i waluty, w której wszystko jest na świecie liczone, i którą da się za wszystko zapłacić. To, że tą walutą jest dolar zostało ustalone w 1944 roku. Ustanowili to Amerykanie, bo jako zwycięzcy II Wojny Światowej mogli wszystkim dyktować warunki, a wszyscy mogli tylko je przyjąć. Wydaje się, że się zbyt mało o tych ustaleniach mówi, zbyt rzadko się do nich wraca, zbyt mało ludzi o nich wie. Nawet osoby wydawałoby się kulturalne i oczytane. Mnóstwo ludzi wie ogromnie wiele o zimnej wojnie, o czasach podziału świata na dwa bloki, mnóstwo ludzi zna, przynajmniej w przybliżeniu, najnowszą historię USA – Kennedy, kryzys kubański, lądowanie na Księżycu, wojna w Wietnamie, wojna w Iraku, 11 września itp. itd., a o fundamencie tego wszystkiego nawet nie słyszeli. Ameryka była w ciągu ostatnich 70 siłą napędową nie tylko światowej ekonomii – była siłą napędową całego świata pod każdym względem – również kulturalnym i naukowym. Było to możliwe, gdyż dzięki systemowi narzuconemu przez USA w Bretton Woods Ameryka stała się w zasadzie nieskończenie bogata. To bogactwo wynikało z faktu, że dolar stał się pieniądzem, który Amerykanie tworzyli z niczego, a wszyscy go potrzebowali. Oznaczało to ni mniej ni więcej, że jak Amerykanie chcieli coś kupić to dodrukowywali odpowiednią ilość dolarów. Wiedzieli, że na te dodrukowane, zielone papierki zawsze znajdzie się gdzieś jakiś chętny. I zawsze się taki chętny znajdował. Oczywiście podczas konferencji w Bretton Woods nie ustalono, że ot tak, po prostu Amerykanie będą mogli sobie dowolnie włączać drukarkę i tworzyć kolejne banknoty. Wyznaczono jasne, wyraźne granice, które wydawały się wówczas wystarczające, a mianowicie określono jasno, że za pewną ilość dolarów będzie można w USA otrzymać od banku pewną ilość złota, a rząd USA to zagwarantuje. W Bretton Woods konferowali ludzie, którzy rozumieli, że pieniądz może być tylko symbolem jakiejś faktycznej, prawdziwej wartości, a tą oczywiście jest tylko złoto. Uczestnicy obrad zapewne głęboko w to wierzyli... przynajmniej większość z nich... no, powiedzmy, że można założyć, że niektórzy w to wierzyli. autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
4
Scenariusz Końca Świata
Złoto. Ogromna część ludzi na świecie nie zna też dziś roli złota. W 1944 wszyscy tę rolę znali – zarówno tam, na konferencji jak i na ulicy, w sklepie, pod dowolną szerokością geograficzną. Wówczas dla każdego tylko złoto było prawdziwym pieniądzem, a wszystko inne mogło pełnić rolę pieniądza jedynie w odniesieniu do tego kruszcu. Nawet w najbardziej ponurych czasach komuny w Polsce, gdy władza miała wszelkie możliwości, pełnię atrybutów i narzędzi, by zmusić ludzi do czegokolwiek w dziedzinie stosunków gospodarczych, gdy Bierut przeprowadził tzw. „wymianę pieniędzy”, czyli faktycznie gdy ukradł Polakom ogromną część ich oszczędności, to wartość nowej złotówki również została określona w odniesieniu do złota – złota, którego posiadanie było wówczas zagrożone karą śmierci. Złota na świecie jest ograniczona ilość i co roku przybywa go stosunkowo niewiele, przy czym też go wciąż odrobinę ubywa, gdyż jest stosowane w przemyśle i czasami trudno jest je odzyskać. Mówi się, że całego złota, jakie jest na świecie, jakie kiedykolwiek było wydobyte i gdzieś do dziś jest przechowywane w dowolnej formie jest jakieś 170 000 ton. Różne liczby są podawane, ale wszystkie mniej więcej mówią o tych rzędach wielkości. To niewiele – z całego złota świata dałoby się odlać sześcian o boku 20 metrów, czyli całe złoto świata zebrane na kupę miałoby rozmiar niewielkiego budynku mieszkalnego. I właśnie ten fakt, że jest go tak niewiele (złota przybywa co roku – z wydobycia spod ziemi, z kopalń - około 2 ton), a każdy chciałby go mieć jak najwięcej powoduje, że uznawane jest jeszcze do dziś przez niektórych za jedyny, prawdziwy pieniądz. Powiązanie dolara ze złotem w Bretton Woods, to znaczy konkretne określenie ile ma kosztować jedna uncja złota, połączone z gwarancją dawaną przez rząd USA, że za dowolną ilość dolarów przedstawionych w kasie banku będzie można zawsze dostać odpowiednią ilość złota, miało nie dopuścić do zmaterializowania się niebezpieczeństwa, jakim byłoby dowolnie wielkie drukowanie dolarów przez władze USA. Połączenie dolara ze złotem miało skutecznie chronić przez szaleństwem. Miało chronić, ale jak to bywa, realia często nie chcą się dostosować do pobożnych życzeń. Oczywistym jest, że o wiele łatwiej jest operować dolarami niż złotem. Dlatego właśnie pieniądz papierowy zrobił tak wielką furorę – łatwiej jest wyciągnąć z portfela jednodolarowy banknot niż znaleźć w tym portfelu jeden gram złota (co początkowo, po Bretton Woods, miało mniej więcej podobną wartość). Amerykanie o tym wiedzieli oczywiście, więc bardzo szybko przestali się za bardzo przejmować tak nieznaczącym problemem jak gwarancja wymiany papierowych dolarów na złote sztabki i zaczęli sobie drukować dolary wedle potrzeb. Stawiali na to, że nie będzie sytuacji, w której wszyscy posiadacze dolarów jednocześnie przyjdą ze swoimi zielonymi banknotami, i zażądają wydania sztabek w jednym momencie. I oczywiście nie mylili się, szczególnie, autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
5
Scenariusz Końca Świata
że prawo do wymiany dolarów na złoto miały jedynie wielkie instytucje i państwa, a nie przeciętni zjadacze chleba. Jednocześnie dolar bardzo szybko stał się podstawową walutą, w której odbywał się handel międzynarodowy. Ceny towarów były przedstawiane w dolarach, bo to było proste i zrozumiałe – każdy rozumiał ile co jest warte, upraszczało to życie właściwie wszystkim na świecie. A Amerykanom pozwalało dodatkowo na spokojne życie ponad stan. Bo tak naprawdę, to w tym wszystkim głównie chodziło o możliwość tego życia ponad stan.
Ponad stan. Gospodarka międzynarodowa oparta na prawdziwym pieniądzu, którym jest złoto, jest gospodarką zrównoważoną. W takiej gospodarce państwa kupują za granicą jedynie tyle, ile same sprzedadzą – pieniądz oparty o złoto nie daje zbyt wielkiego pola manewru tworzeniu deficytów w handlu międzynarodowym. Gdy państwo A będzie winne państwu B sumę odpowiadającą jakiejś konkretnej ilości złota, to państwo B zażąda wydania tego złota, a ze złotem jest tak, że ogólnie wszyscy wolą się z nim nie rozstawać, szczególnie że każdy ma go jedynie TROCHĘ. Przed II Wojną Światową na przykład Meksyk kupował w Niemczech lokomotywy parowe, ale kupował tyle i tylko tyle lokomotyw, ile, po przeliczeniu na złoto sprzedał Niemcom kakao. Handel międzynarodowy oparty o złoto miał nieco mniejszy wymiar niż obecnie – w rozumieniu ilości przewożonych towarów. Gdy Amerykanie stali się panami międzynarodowych rozliczeń zaczęli drukować o wiele więcej dolarów niż mieli złota, które mogliby za te dolary wydać. I to działało tak mniej więcej do połowy lat 60, gdy generał de Gaulle jasno stwierdził, że Amerykanie oszukują i zaczął wymieniać w USA zgromadzone przez Francję dolary na złoto. Kilkakrotnie wysyłał na drugą stronę Atlantyku swoje okręty wojenne, które miały za zadanie chronić transport francuskiego złota. Amerykanie zorientowali się, że tak się dłużej nie da funkcjonować, że inne państwa mogą też spróbować odebrać swoje złoto i szybko się okaże, że sejfy są puste. W związku z tym w 1971 roku prezydent Nixon zadecydował, że rząd USA jednak nie będzie więcej gwarantował wydania złota za dolary. Dolar od tego momentu zaczął mieć wartość jedynie opartą o... wiarę w to, że ma wartość. I tak to trwa do dziś.
Pieniądz wart tyle, co wiara. Oczywiście Amerykanie musieli zadbać o to, żeby dolar był nadal poszukiwany autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
6
Scenariusz Końca Świata
przez wszystkich i żeby był wszystkim potrzebny. Musieli o to zadbać, bo to był jedyny sposób na zachowanie korzyści z bycia emitentem najważniejszej waluty świata. Perspektywa korzyści dla USA wcale nie zmalała po likwidacji połączenia dolara ze złotem, wręcz odwrotnie! Waluta nie połączona z żadną konkretną wartością dawała Stanom Zjednoczonym perspektywę w zasadzie nieskończonego bogactwa. Wizję dowolnej liczby legendarnych „darmowych obiadów”, możliwości przejęcia na własność wszystkiego za nic. W jaki sposób? To proste. Dopóki pieniądzem na świecie było faktycznie złoto – każdy banknot w jakiś sposób, pośredni lub bezpośredni był jedynie „wekslem” na pewną ilość złota – wówczas handel międzynarodowy odbywał się tak, jak między Meksykiem, a Niemcami. Nie było innej możliwości, bo taki handel likwidował natychmiast jakikolwiek deficyt, gdyż strona posiadająca nadwyżkę występowała natychmiast do strony mającej deficyt z żądaniem wypłaty, czyli wydania konkretnej ilości złota. Jakie to miało konkretne efekty w handlu światowym? Otóż podstawowym efektem była konieczność utrzymywania maksymalnej samowystarczalności państw. Na przykład stosunki handlowe z państwami o bardzo niskim poziomie rozwoju były ograniczone o tyle, że te państwa nie miały wiele na sprzedaż, nie miały też wielkich potrzeb, a co najważniejsze miały tak niewielkie zapasy złota, że nie były interesującymi partnerami. Innym było z całą pewnością pewne ograniczenie handlu międzynarodowego, jeśli porównać jego zakres z tym, co nastąpiło po całkowitym oderwaniu dolarów od złota. Wprowadzenie przez Amerykanów pieniądza, którego mogły się pojawić na rynku DOWOLNE ilości zmieniło całkowicie obraz handlu międzynarodowego. Okazało się, że zasady działania gospodarki mogą ulec całkowitej zmianie, gdyż do gry wchodzi całkiem nowy element – nieograniczona możliwość zadłużenia. Coś takiego nie było możliwe wcześniej. Bankierzy szybko zrozumieli, że jest to dla nich ogromna szansa niczym nieograniczonego wzbogacenia, jednak na drodze do nieskończonych bogactw, do których dostęp dawał im dolar fiducjarny (tak nazywa się pieniądz, który nie jest oparty o realną wartość tylko o zaufanie) stały im jeszcze banki centralne. Po to, aby mogli w pełni korzystać z dobrodziejstw nieograniczonego dostępu do pieniędzy bankierzy musieli całkowicie rozbroić banki centralne. Trzeba było je spacyfikować, bo instytucje te nie działały według schematu poszukiwania jak największego i jak najszybszego zysku, tylko były poważnymi instytucjami państwowymi mającymi za cel zarządzanie polityką finansową rządu na jego polecenie i zgodnie z prowadzoną aktualnie polityką.
Pacyfikacja banków centralnych. Banki centralne zajmowały się pożyczaniem pieniędzy rządowi na realizację jego zadań, po czym odbierały pożyczkę, z zebranych przez rząd podatków. autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
7
Scenariusz Końca Świata
Mechanizm był prościutki i bardzo skuteczny. W największym uproszczeniu można przedstawić to tak: 1. Rząd potrzebuje miliarda złotych na budowę mostu. Zgłasza się do Narodowego Banku Polskiego i prosi o miliard złotych. 2. Narodowy Bank Polski drukuje w Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych miliard złotych (5 milionów banknotów dwustuzłotowych – da się to zmieścić w większej furgonetce – 2500 pakietów po 2000 zł) i zawozi do Kancelarii Premiera gdzie jest to wyładowane. 3. Rząd płaci budowniczemu mostu oddając mu zawartość furgonetki. 4. Na początku następnego roku zbierane są podatki od obywateli – PIT. 5. Rząd oddelegowuje ministra finansów, żeby wskoczył w furgonetkę i podjechał do Urzędu Skarbowego, żeby mu załadowali miliard złotych. Ma poprosić, żeby to były stare, najlepiej zużyte banknoty. 6. Załadowane pieniądze minister finansów zawozi furgonetką bezpośrednio do Narodowego banku Polskiego, gdzie prezes tego banku przelicza wszystko bardzo dokładnie, po czym wszystko wrzuca uroczyście do wielkiego pieca. 7. Koniec historii finansowania działalności rządu przez bank centralny. Otóż sama myśl, że tego typu działania mogły by w ogóle mieć miejsce wzbudza gwałtowne ataki histerii każdego uczciwego, zwyczajnego bankiera. Bankier wie przecież jedno – zadaniem pieniądza jest rozmnażanie się. Myśl o tym, że jakieś pieniądze pożyczone komuś mogą być oddane bez odpowiednich procentów jest dla niego nie do zniesienia. Każdy porządny bankier oddałby duszę diabłu (to taki żart, przecież każdy wie, że jeśli ktoś jest bankierem, to z pewnością duszy już mieć nie może) za to, by nie dopuścić do tego, by komukolwiek w głowie pojawić się mogła myśl o bezprocentowym pożyczaniu pieniędzy. Ta myśl stawała się szczególnie nieznośna w kontekście powstania możliwości nieograniczonego pożyczania pieniędzy rządom, które z samej definicji są wypłacalne, bo przecież zawsze mogą zwiększyć podatki... 16 czerwca 1969, jako następca po generale de Gaulle, prezydentem Francji został Georges Pompidou. 3 stycznia 1973 doprowadza do znaczącej modyfikacji statutu Banque de France – francuskiego banku centralnego. Modyfikacja ta wprowadziła zakaz finansowania zadłużenia państwa przez Banque de France. Rząd francuski od tego momentu nie może wykonywać operacji budowy mostu za pieniądze przewożone furgonetką. Koniec. Od tego momentu rząd Francji mógł jedynie pożyczać pieniądze jak przeciętny Kowalski... pardon, jak przeciętny Dupont, na lichwiarski procent. W ślady Francji poszły oczywiście i inne państwa. Rozpoczęły się wielkie bankowe żniwa, które trwają do dziś. Warto zwrócić uwagę na fakt (każdy może oczywiście uznać to za teorię autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
8
Scenariusz Końca Świata
spiskową...), że prezydent Georges Pompidou zanim wszedł na drogę kariery politycznej, która zaprowadziła go na sam szczyt, a po drodze pozwoliła mu zrewolucjonizować działanie francuskich finansów, piastował inne, niezwykle ważne stanowisko. Otóż w latach 1954-1958 był dyrektorem generalnym Banku Rothschilda...
Pieniądze z Monopoly czy pieniądze z ropy naftowej. Od początku lat 70 XX wieku nastała więc nowa epoka. W obiegu pojawiły się pieniądze, których wartość opierała tylko na wierze w to, że mają wartość. Pieniądze te nie różniły się (i nie różnią do dziś) w zasadzie niczym od tych, które rozdajemy sobie przy rozpoczynaniu gry w Monopoly. Jedyną drobną różnicą pomiędzy pieniędzmi Monopoly a tymi, które mamy w naszych portfelach jest fakt, że to tymi właśnie pieniędzmi władza każe nam płacić podatki i nakazuje wszystkim, by właśnie tymi pieniędzmi określali ceny swoich towarów i usług. Oraz wymaga, żeby sprzedający przyjmowali je jako zapłatę. Czyli zwyczajny przymus. Tyle, że wszyscy się do tego przyzwyczailiśmy, uznajemy to za normalne. Tak bardzo, że wydaje nam się, że bardzo fajnie by było, gdybyśmy mieli pełen materac pieniędzy. Przymus stosowania właśnie tych kawałków papieru jako pieniądza łatwo jest zastosować na skalę państwa. Faktycznie, mówi się, że państwo, to też aparat przymusu. Między innymi i w tych sprawach... Ale jak zmusić wszystkie państwa, żeby stosowały nie mające żadnej wartości dolary, jako sposób rozliczania swoich zakupów za granicą? Wszystkich oczywiście się nie da zmusić. Dopóki istniał Związek Radziecki, dopóty Amerykanom trudno było go zmusić (ZSRR i jego satelitów) do posługiwania się dolarem. Ale i tak, nawet w tamtych mrocznych czasach komuny to bezwartościowy dolar był tym, czego wszyscy najbardziej pożądali. Jednak inne państwa można było namówić, szczególnie stosując prostą zasadę kija i marchewki. Amerykanie opracowali od lat 70 stosunkowo prosty system. Namówili głównych producentów ropy naftowej na świecie, a zrobili to różnymi sztuczkami oraz całkiem realnymi groźbami, w każdym razie namówili SKUTECZNIE do tego, by handel ropą na świecie odbywał się tylko za dolary. Celem takiego działania było doprowadzenie do sytuacji, w której wszyscy na świecie będą chcieli mieć zapasy dolarów, bo wszyscy na świecie bezwzględnie potrzebują ropy naftowej. I to zadziałało. Amerykanie nie musieli się już przejmować, że ich dolary nie są w żaden sposób połączone ze złotem, którego skądinąd zaczęli się pozbywać. Wiedzieli, że w każdym momencie świat będzie wciąż potrzebował dolarów, tak jak świat potrzebuje ropy naftowej, z tą jedynie różnicą, że producentów ropy naftowej jest na świecie wielu, a producent dolarów jest tylko jeden. Mieli autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
9
Scenariusz Końca Świata
pewność, że jeśli sami będą czegokolwiek potrzebowali, to wystarczy włączyć drukarkę i będą pieniądze, za które da się to kupić... Najważniejszą jednak różnicą w stosunku starego świata, opartego o „barbarzyński relikt przeszłości” którym według Johna Maynarda Keynesa było złoto, był fakt, że od momentu odejścia od parytetu złota nie ma żadnych właściwie ograniczeń dla tworzenia pieniądza. Banki nie musiały już przejmować się jakimikolwiek zapasami, w ciągu kilkunastu lat ustaliło się, na bazie różnych międzynarodowych porozumień, że banki powinny mieć zawsze w granicach kilku procent swoich depozytów w gotówce, żeby móc wypłacić ją klientom. Powstała sytuacja, w której dokładnie WIADOMO, że banki nie są w stanie wypłacić gotówki, w związku z czym banki zaczęły stawać na głowie, żeby obrót gotówką był ograniczony do minimum. I tak się faktycznie dzieje, co jest korzystne dla banków dlatego, że ludzie nie potrzebują zbyt wiele gotówki oraz dlatego, że coraz więcej ludzi korzysta z usług bankowych, a faktycznie jest zmuszanych do korzystania z nich. Upraszczając do maksimum – kiedyś banki pożyczały ludziom pieniądze, które inni ludzie do banków wpłacali. Dziś, w świecie nieograniczonego dostępu do pieniądza, banki tworzą pieniądze z powietrza, po czym je mnożą nieomalże do woli. Ma to duże znaczenie w sposobie działania świata.
Kredyt źródłem dobrobytu. Podstawowym elementem gospodarki naszego świata jest powszechny dostęp do kredytu w zasadzie w dowolnej wysokości. Nieograniczony dostęp do pieniędzy pozwolił na niezwykle szybki rozwój szeregu gospodarek, które oparły się o stosunkowo tanią siłę roboczą – tak zwane Azjatyckie Tygrysy pojawiły się na światowej scenie gospodarczej razem z uwolnionym z więzów dolarem. Nie przypadkiem też właśnie w 1972 roku, niedługo po odcięciu więzów dolara ze złotem amerykański prezydent Richard Nixon złożył wizytę w Chinach, wizytę, od której tak naprawdę wszystko się tam zaczęło. To właśnie od lat 70 zaczęły się w USA i w Europie pojawiać powolutku egzotyczne produkty z różnych stron świata, to od tamtych czasów zaczęły się pojawiać w Europie owoce z południowej półkuli. Początek lat 70 był faktycznym przełomem, końcem pierwszej połowy XX wieku, która rozpoczęła się I Wojną Światową, a zakończyła właśnie wtedy. Końcem drugiej połowy XX wieku był najprawdopodobniej rok 2008 gdy rozpoczął się trwający do dzisiaj kryzys. Kryzys, który zapewne doprowadzi do całkowitego rozpadu obecnego systemu finansowego na świecie i spowoduje powstanie nowego, innego systemu. Nie da się ukryć, że okres nieograniczonego dostępu do pieniądza miał swoje dobre strony. Najważniejszą był nieprawdopodobnie szybki postęp techniczny, który najprawdopodobniej w starym systemie nie mógłby być tak dynamiczny. Zawdzięczamy go właśnie nieograniczonym w zasadzie możliwościom finansowania poprzez powszechnie dostępny kredyt. Postęp techniczny, ale i postęp wiedzy naukowej, który z tego wynika i z którym się łączy na zasadzie autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
10
Scenariusz Końca Świata
sprzężenia zwrotnego. Wydaje się, że kolejne elementy rozwoju różnych technologii, możliwe dzięki rozwojowi wiedzy naukowej, nie mają żadnych granic. Jednocześnie postęp ten prowadzi do sytuacji, w której świat stał się miejscem, gdzie dla znacznej części jego mieszkańców wszędzie jest blisko – to też jest nowe, ważne zjawisko, którego następstw nie da się przewidzieć, ale z całą pewnością będą bardzo ważne. Czasami mogłoby się wydawać, że żyjemy trochę jak w bajce, albo jeszcze lepiej w jakiejś historii science fiction, szczególnie, gdy oglądamy kolejne niesamowite wynalazki. Warto jednak pamiętać, że jak powiedział Milton Friedman, nie istnieje coś takiego jak darmowe obiady. Właściwie całość bogactwa, na którym oparł się ten niesamowity postęp ostatnich 40 lat wynika z długu. Oznacza to, że to wszystko mieliśmy i mamy na kredyt. Uszczknęliśmy po prostu odrobinę bogactwa naszych dzieci, naszych wnuków, a może i prawnuków po to, żeby móc sobie poszaleć. Udało się. Poszaleliśmy sobie.
Kredyt przyczyną upadku. Świat jest obecnie zadłużony na poziomie mniej więcej 100% globalnego PKB. To znaczy całość produkcji towarów i usług całego świata konieczna jest do spłacenia długów, jakie ludzie wyprodukowali (nie licząc odsetek). Oznacza to, że tego długu nie da się spłacić. Oznacza to, że gdy przyjdzie moment prawdziwych rozliczeń, to będą to rozliczenia bardzo bolesne i będą oznaczały, że mnóstwo ludzi utraci ogromną część zgromadzonego przez siebie i przez swoich przodków bogactwa. W ten sposób nasze dzieci, wnuki i prawnuki zapłacą za nasze dziesięciolecia komfortu, postępu, możliwości nieograniczonego podróżowania, posiadania wspaniałych samochodów, klimatyzacji i opieki medycznej na najwyższym poziomie. Zapłacą swoim ubóstwem – dzieci urodzone w stosunkowo dotychczas zasobnych rodzinach (klasa średnia) będą żyły w ubóstwie. Dług Polski, którego wysokość i wzrost mieszkańcy Warszawy mogli do niedawna sprawdzać co rano, w drodze do pracy, na wielkiej tablicy w Centrum nie jest czymś wyimaginowanym. Wyświetlająca się suma przekracza oczywiście możliwość ogarnięcia jej wartości – przeciętny człowiek nie potrafi objąć tego umysłem i zrozumieć ile to jest warte. 1 bilion złotych, 1 miliard złotych, 100 milionów złotych – są to sumy, które są tak abstrakcyjne, że dla większości ludzi równie dobrze mogłyby mieć tę samą wartość. Dużo. Ale dług Polski, to jeszcze nic. Długi innych krajów to czasami 10 razy tyle, co dług Polski, czasami i 50 razy tyle. Są to wszystko sumy, które obywatele państw są winni wierzycielom. Bo po drugiej stronie tych długów stoją konkretni ludzie i konkretne instytucje, które te pieniądze pożyczyły. Najczęściej pożyczyły korzystając z faktu, że tworzenie pieniądza z powietrza autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
11
Scenariusz Końca Świata
może nie mieć żadnych granic. Ostatecznie jednak podstawowymi gwarancjami, które zabezpieczają spłacalność tego długu i które pozwalają dalej się zadłużać jest fakt, że wierzyciele wiedzą, iż rządy zawsze mogą sięgnąć obywatelom do kieszeni i ściągnąć kolejne podatki. Czyli ostatecznie gwarancją spłacenia tych długów jest nasze, osobiste bogactwo, podstawa naszego codziennego dobrobytu, nasze oszczędności. Te sumy, o których się mówi gdy pojawia się temat długów państw, odpowiadają tak naprawdę wysokości naszych oszczędności, których JESZCZE nam nie zabrano. Jeszcze ich nie zabrano, ale z całą pewnością zostaną nam zabrane, bo długi państw są po prostu podatkami, których jeszcze nie zapłaciliśmy – ktoś za nas je założył. Przyjmując, że oficjalnie dług Polski sięga 1 biliona złotych, przyjmując że w Polsce mieszka obecnie 37 milionów obywateli, oznacza to, że gdyby trzeba było ten dług spłacić w tym momencie, to każdy obywatel Polski musiałby wpłacić do Urzędu Skarbowego jakieś 27 tysięcy. Każdy obywatel – nie każda rodzina czy każde małżeństw z dwojgiem dzieci. Każdy. Małżeństwo z dwojgiem dzieci musiałoby wpłacić 108 tysięcy. Nie ma wielu rodzin w Polsce, które są w stanie wyłożyć taką sumę, a przecież nie powinniśmy się oszukiwać – wyłożymy, zapłacimy. Bo jak mawiał Beniamin Franklin na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki. Ale wiadomo, że dopadną nas zawsze. Warto o tym pamiętać, szczególnie, że być może nadchodzi właśnie czas spłaty długów, czyli moment końca świata, o którym pisałem w tytule. Media próbują nas uspokajać. Zewsząd słychać zapewnienia, ze jest dobrze, a będzie coraz lepiej, powtarzają to wciąż i na okrągło zarówno prezenterzy dzienników radiowych i telewizyjnych jak i mnóstwo analityków giełdowych i ekonomistów w większym czy mniejszym stopniu powiązanych z kręgami władzy. Niewielu jasno mówi jak jest, bo mówienie jak jest jest mało popularne. Ludzie nie chcą złych nowin, ludzie chcą, żeby było dobrze, żeby zawsze wszystko szło ku lepszemu. Ludzie nie chcą słuchać krakania, nawet jeśli widzą, że ogólnie świat wokół nas zaczyna się coraz bardziej chwiać.
Dolar wiecznie żywy! Kryzys, który rozpoczął się w 2007 roku, a swój gwałtowny, pierwszy szczyt miał w 2008 i 2009 i faktycznie trwa do dziś, jest prawdopodobnie końcowym etapem trwania tworu, który, jak nam to pokazuje historia, nie ma prawa trwać. Mam na myśli pieniądz fiducjarny, czyli pieniądz oparty na wierze w to, że jest prawdziwym pieniądzem. W historii świata mieliśmy kilkakrotnie próby oparcia ekonomii o pieniądz fiducjarny i jak dotychczas nigdy nie udawało się utrzymać tego dłużej niż mniej więcej ćwierć wieku. Po czym następował upadek, którego objawem była zawsze hiperinflacja. Trwanie dolara w oderwaniu od złota przez ostatnich ponad 40 lat można wytłumaczyć kilkoma czynnikami. autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
12
Scenariusz Końca Świata
Pierwszym czynnikiem jest zasięg. Jeszcze nigdy nie było w historii ludzkości pieniądza obejmującego swoim zasięgiem cały świat. Już samo to nadaje mu niebywałą siłę. Drugim czynnikiem jest powszechność pieniądza fiducjarnego. Dziś nie ma już w zasadzie na świecie ludzi, którzy mogliby rozumieć jak działa prawdziwy pieniądz, czyli taki, który oparty jest na złocie, bo zwyczajnie nigdzie na świecie nie ma takiego pieniądza. Pieniądz fiducjarny, dzięki tysiącom swoich zalet, szczególnie w dziedzinie umożliwienia wzbogacenia się, skutecznie zastąpił prawdziwe pieniądze na całym świecie. Trzecim czynnikiem, który pozwolił utrzymać tak długo rządy dolara po 1971 jest fakt, że całość handlu ropą naftową i gazem ziemnym na ziemi odbywał się dotychczas właśnie w tej walucie. Oznacza to, że tak długo, jak długo ropę będzie można kupić tylko za dolary, wszystkie państwa na świecie będą potrzebowały zielonych banknotów i wciąż będą uznawane jako środek płatniczy. A wszystkie państwa świata wciąż potrzebują ropy i gazu. Czwartym i niewykluczone, że najważniejszym czynnikiem, jest fakt, że za dolarem stoi amerykańska potęga militarna. Niby zdajemy sobie sprawę z tego, że USA ma wielką armię, ale w różnych dyskusjach często stawiamy tezy na przykład możliwości konfliktu USA z Rosją, czy Chinami wyobrażając sobie, że być może taki konflikt mógłby być zrównoważony. Otóż warto mieć na uwadze tylko tę jedną, fundamentalną informację: budżet wojskowy Stanów Zjednoczonych rok w rok stanowi POŁOWĘ wydatków na zbrojenia całego świata. Potęga militarna USA nie ma sobie równych nigdzie na świecie, i w przypadku wojny konwencjonalnej to nawet sojusz Rosji, Chin i Indii nie byłby w stanie oprzeć się amerykańskiej potędze. Te wszystkie najnowocześniejsze samoloty, czołgi, drony, okręty podwodne i lotniskowce pilnują, żeby dolar był najważniejszą walutą świata, bo Amerykanie doskonale wiedzą, że kto kontroluje pieniądz, kontroluje wszystko inne. Boleśnie przekonał się o tym Saddam Hussein który pod koniec lat 90 wpadł na pomysł, że zacznie sprzedawać swoją ropę za euro, a nie za dolary. Liczył na wsparcie Unii Europejskiej. Przeliczył się. Wydawałoby się więc, że nic nie może naruszyć rządów dolara. Ropa naftowa wciąż jest wszystkim potrzebna, a armia amerykańska jest wciąż silna. Można by tak sądzić gdyby nie znało się dwóch chyba najważniejszych sił napędzających gospodarkę – CHCIWOŚĆ oraz PRAWA EKONOMII.
Chciwość (prawo ekonomii). Gdy w 2008 wybuchł kryzys trzeba było szybko znaleźć jakieś rozwiązanie gdyż okazało się, że światowemu systemowi finansowemu grozi załamanie. Zapewne faktycznie groziło, gdyż załamała się podstawa jego działania, jaką jest ZAUFANIE. Banki przestały sobie ufać nawzajem, bo żaden z nich nie wiedział autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
13
Scenariusz Końca Świata
czy czasem ten drugi nie zbankrutuje. Wszyscy zwrócili się więc do władz, do polityków oraz do kierownictw banków centralnych z żądaniem zrobienia „czegoś” I „coś” zostało zrobione. Postanowiono jednym pociągnięciem załatwić dwie sprawy – zahamować kryzys, to znaczy odsunąć w przyszłość jego skutki, a przy okazji spowodować uspokojenie sytuacji na rynkach finansowych i przywrócenie normalnego funkcjonowania giełd. Zostało to załatwione w ten sposób, że amerykański bank centralny, FED, rozpoczął masowy druk dolarów. Zalał dolarami banki, spowodował, że dolary stały się dowolnie łatwo dostępne dla instytucji finansowych. Zostało to zrobione pod pretekstem realizacji idei ekonomicznych Johna Meynarda Keynes'a, który uważał, że w sytuacji kryzysu należy „wpompować” w gospodarkę zastrzyk waluty, a spowoduje to uruchomienie procesów inwestycyjnych, co spowoduje spadek bezrobocia, nakręci konsumpcję (ludzie będą mieli pracę, więc będą mieli pieniądze by konsumować), co spowoduje kolejne inwestycje i dalszy spadek bezrobocia i wzrost konsumpcji. Jednym słowem jeśli jest kryzys, to dlatego, że ludzie nie chcą konsumować, a jeśli nie chcą konsumować to dlatego, że nie mają pieniędzy, więc należy im te pieniądze dać. W marcu 2009 FED postanowił wyprodukować 1250 miliardów dolarów (1,25 biliona) i „wstrzyknąć” je do amerykańskiego systemu finansowego. W listopadzie 2010 postanowiono powtórzyć tę samą operację, bo ta pierwsza najwyraźniej nie zadziałała, i postanowiono wtłoczyć w system w ciągu roku kolejny bilion dolarów. Po czym gdy się okazało, że to nadal nie działa, od sierpnia rozpoczęto comiesięczne wtłaczanie w gospodarkę 85 miliardów dolarów, bez ograniczeń czasowych. Suma ta zmniejsza się co miesiąc od początku 2014 i ma zostać sprowadzona do zera na jesieni. Należy zwrócić uwagę na fakt, a wręcz to wyraźnie podkreślić, że pieniądze, które FED „wlewał” w gospodarkę to były (i nadal są) pieniądze nie odpowiadające zupełnie niczemu – ani zwiększonej produkcji jakichkolwiek dóbr, ani zwiększonemu wydobyciu ropy naftowej. FED produkował (i nadal produkuje) po prostu kolorowe, zielone papierki, które nazywa dolarami i przekazuje je do banków. Możliwość takiego działania wynika bezpośrednio z likwidacji w 1971 parytetu złota, czyli z oderwania jakiegokolwiek sztywnego połączenia dolara z tym kruszcem. Podkreślam to, bo trzeba zawsze pamiętać, że kryzys gospodarczy w którym obecnie się znajdujemy nie mógłby wyglądać tak, jak wygląda gdybyśmy nie posługiwali się pieniądzem fiducjarnym. Taki sposób naprawiania gospodarki, a masowe drukowanie dolarów było faktycznie jedyną realną reakcją na załamanie gospodarcze 2008-2009, nie przyniósł oficjalnie zapowiadanych efektów. Gospodarka amerykańska nie ruszyła z kopyta, inwestycje nie zaczęły się mnożyć, konsumpcja nie zaczęła wzrastać, a huczne deklaracje o zmniejszaniu się bezrobocia oparte były o oszukiwane statystyki i sztuczki w sposobie liczenia bezrobotnych. Aby autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
14
Scenariusz Końca Świata
zobrazować skalę manipulacji wystarczy powiedzieć, że gdyby liczbę bezrobotnych w USA liczyć metodami takimi, jak w latach 80, to poziom bezrobocia przekraczałby w USA 23%. Według obecnie stosowanych metod liczenia w USA jest nieco ponad 6% bezrobotnych. Od początku roku 2014 gospodarka amerykańska znalazła się wręcz w recesji.
Wstrzykiwanie pieniędzy po prostu nie działa. Wstrzykiwanie pieniędzy po prostu nie działa, jeśli przyjąć, że faktycznie jego celem było doprowadzenie do końca kryzysu, rozkręcenie gospodarki i zmniejszenie bezrobocia. Całkiem niewykluczone jednak, że mamy tu do czynienia z błędną oceną intencji FED. Być może błędnie zakładamy, że intencją amerykańskiego banku centralnego realizującego program wstrzykiwania pieniędzy w gospodarkę było przywrócenie dobrego działania gospodarki. Być może wstrzykiwanie pieniędzy w system bankowy działa, bo cel tych działań był całkiem inny niż oficjalnie to głoszono. Mógłby świadczyć o tym fakt, że pomimo porażki pierwszego i drugiego programu dodruku dolarów zdecydowano się na trzeci taki program. Jakże często różne dziwne działania ludzi, którzy rządzą mogłyby nabrać zupełnie innego wymiaru, gdyby przestać zakładać, że celem ich działań jest dobro publiczne. Jeśli założymy, że politycy, finansiści, wojskowi czy zarządzający wielkimi korporacjami realizują w swych działaniach plany, które zupełnie nie mają na celu doprowadzenia do tego, żeby ogólnie „było lepiej”, to mnóstwo spraw, wydarzeń na świecie, ale i w najbliższym sąsiedztwie stanie się o wiele bardziej zrozumiałych. Niewykluczone, że i w tym przypadku właśnie tak było. Do systemu bankowego trafiło ok. 4000 miliardów dolarów. Pieniądze te teoretycznie miały posłużyć sfinansowaniu inwestycji w gospodarce, miały być pożyczone przedsiębiorcom na bardzo niski procent, a owi przedsiębiorcy mieli je zainwestować i nakręcić gospodarkę. Pieniądze te praktycznie i faktycznie zostały w zasadzie w całości użyte do spekulacji. Światowe giełdy zachłysnęły się powodzią dolarów i wskaźniki giełdowe wystrzeliły w górę z niespotykaną dotychczas prędkością. Od momentu rozpoczęcia programu masowego dodruku dolarów wskaźniki giełd na świecie wzrosły o kilkanaście / kilkadziesiąt procent.
Prawa ekonomii (chciwość). Ten wzrost nie ma żadnego przełożenia na stan gospodarki i nie jest również obrazem tego stanu – firmy, których akcje wzrastają nie mają coraz większej liczby zamówień, nie produkują coraz więcej i taniej, nie mają coraz to większych rzesz klientów. Jest dokładnie odwrotnie, firmy zwalniają masowo pracowników, a ogólnie działalność ekonomiczna spada na świecie. Jednak nadmiar pieniędzy musi zostać jakoś skanalizowany, więc ceny akcji wciąż rosną i rosną jakby gospodarka kwitła. Wynika to jednak jedynie ze spekulacji. autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
15
Scenariusz Końca Świata
Giełdy stały się dziś zwyczajnym kasynem, w którym można zarobić miliony tylko dlatego, że wyszedł szczęśliwy układ kart, albo obstawiony został odpowiedni numer w ruletce. Jest to jednak kasyno w którym gra odbywa się znaczonymi kartami bo banki potrafią z dużą dokładnością za każdym razem przewidzieć numer, który wypadnie w tej ruletce. A gdyby właśnie o to chodziło? Gdyby celem było szybka realizacja jak największych zysków po czym przechwycenie maksymalnej ilości bogactw? Nie wiem czy tak jest, ale wiem, że tak być może. Statystyki zajmujące się rozkładem bogactwa na świecie jednoznacznie pokazują, że coraz mniejsza liczba ludzi posiada na własność coraz większą część bogactwa światowego. Gwałtowny wzrost cen luksusowych nieruchomości może świadczyć o tym, że jednak ci, którzy korzystają z giełdowego kasyna usiłują zamienić wygrane pieniądze na coś materialnego, na konkretną wartość. Całkiem niewykluczone, że ci, którzy dokładnie znają stan gospodarki amerykańskiej i światowej wiedzą doskonale o tym, że nastąpi załamanie gospodarcze, jak to się wszystko odbędzie i tylko sterują wszystkim, by jak najlepiej na tym wszystkim wyjść. Bo załamanie światowego systemu finansowego opartego na dolarze musi nastąpić. Można go oddalać różnymi sztuczkami, ale efektem tych sztuczek będzie jedynie tylko większy huk, z którym to wszystko się zawali. Tu nie ma żadnych tajemnic – od ponad 40 lat świat żyje ponad stan. Takie życie ma swoje dobre strony – ludzkość nigdy nie osiągnęła takiego poziomu dobrobytu, postępu technicznego i wiedzy. Wszystko właśnie dzięki życiu ponad stan, dzięki możliwości dowolnie wielkiego zadłużania przyszłych pokoleń, ale przede wszystkim dzięki likwidacji parytetu złota i stworzeniu światowego systemu walut fiducjarnych z dolarem na czele. Przypomnę, że w historii takie systemy nie utrzymywały się nigdy dłużej niż 25 lat. Nasz system walut fiducjarnych trwa już 43 lata. Nadchodzi jego koniec. Nadchodzi koniec systemu walut fiducjarnych, bo zaufanie do systemu zaczyna zanikać, a to na zaufaniu wszystko się opiera. Jest to szczególnie wyraźne w przypadku wszystkiego, co wiąże się z giełdą, a światowa ekonomia uzależniona jest od stanu giełd, choć jak to widać obecnie, stan giełd może być całkowicie od niej oderwany.
Zaufanie. Giełdy, tak jak i gospodarka, kierują się prawami podaży i popytu, ale efekty działania tych praw są uzależnione od tego jak LUDZIE reagują na różne zjawiska w otaczającym ich świecie. Spekulacje giełdowe są wynikiem reakcji ludzkich i trzeba zawsze pamiętać, że ich kierunek i rozmiary wcale nie muszą być odzwierciedleniem realiów gospodarczych. Ludzie spekulują oczywiście dlatego, że są chciwi i chcą zarobić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie, ale autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
16
Scenariusz Końca Świata
sposób w jaki to robią jest uzależniony od wielu różnorakich czynników. Ulegają naciskom różnych doradców finansowych, ulegają plotkom i co najważniejsze – ulegają propagandzie medialnej, która staje się coraz bardziej powszechna i coraz skuteczniejsza. To te czynniki budują zaufanie do systemu i choć zaufanie to nie ma nic wspólnego ze stanem gospodarki, to jednak ono, a nie faktyczny stan gospodarki ma zazwyczaj największe znaczenie w tym, jak zachowują się giełdy. Koniec, czyli złamanie systemu następuje, gdy jego uczestnicy tracą do niego zaufanie i podejmują decyzję o wycofaniu się z rynku, czyli o wycofaniu pieniędzy z obawy o to, że mogą ponieść straty. Poziom zaufania ludzi do systemu uwarunkowany jest również w znacznym stopniu przeszłymi doświadczeniami i ogólnie historią i wiedzą o tym, jak rozwijają się rynki. Moim zdaniem koniec systemu już się zaczął. Oto etapy, które już miały miejsce oraz te, które zapewne nadejdą przed upadkiem całości.
Etap 1. lata 2000-2009 Jeszcze przed rozpoczęciem się kryzysu, czyli faktycznie przed rokiem 2007, w USA (ale nie tylko, bo i w Polsce również!) zaczął rozkwitać rynek nieruchomości. W wyniku utworzenia specjalnych, rządowych planów wsparcia, dom w USA mógł kupić praktycznie każdy. Kredyty na ich zakup były przyznawane w zasadzie bez jakichkolwiek warunków wstępnych. Oznaczało to eksplozję liczby tych kredytów, a ich zabezpieczeniem były domy, na zakup których były wzięte. Niestety, o czym wiedzieli bankierzy, takie zabezpieczenie mogło okazać się niewystarczające, bo ceny domów wystrzeliły w górę znacznie przekraczając ich realną wartość. W związku z rozmnożeniem kiepskich kredytów na zakup nieruchomości niejaka pani Blythe Masters, menedżer wysokiego szczebla w banku JPMorgan Chase, wpadła na pomysł co można zrobić z tymi niebezpiecznymi, zagrożonymi znacznym ryzykiem niespłacalności, kredytami. Zamiast przygotowywać się na zarządzanie odebranymi niewypłacalnym dłużnikom domami pani Masters wpadła na pomysł, że połączy pakiety takich kredytów w „produkt bankowy”, który ubezpieczy dodatkowo w dużej firmie ubezpieczeniowej. Następnie taki „produkt” sprzeda na rynku, na zasadach podobnych nieco jak handluje się różnymi innymi papierami wartościowymi na giełdach. Nazwano te produkty „derywatami kredytowymi”. Rozpoczął się handel tymi „produktami”, handel oparty jedynie na zaufaniu, na głębokiej wierze handlujących w to, że mogą one przynieść zysk. „Derywaty” były czymś nowym, czymś firmowanym przez jeden z największych banków świata JPMorgan Chase, a każdy był zabezpieczony polisą gwarantowaną przez największe firmy ubezpieczeniowe. Kupujących je tak naprawdę nie interesowało jaką wartość reprezentują te elementy, co w sobie zawierają, czym faktycznie są i czemu mogą służyć. Wystarczyło zaufanie, którym zostały obdarzone, wystarczyła również sama wiedza, że na „derywatach kredytowych” autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
17
Scenariusz Końca Świata
można zarobić i że są „pewne”. Jest taka słynna historia kupców żydowskich, którzy handlowali między sobą transportem tysiąca par spodni. Icek Mendelsztein sprzedał całość transportu Mordechajowi Warszawskiemu, który najpierw próbował go sprzedać w pakietach po dwieście sztuk, ale w końcu sprzedał całość Mojżeszowi Fabiszowiczowi, który to oddał w ramach spłaty długów całość towaru Salomonowi Goldbergowi, który sprzedał je na kredyt Izraelowi Józefowiczowi, który natychmiast sprzedał wszystko Jakubowi Mendelszteinowi, synowi Icka Mendelszteina i spłacił Salomona Goldberga. Jakub Mendelstein obejrzał towar i pobiegł do ojca by mu się poskarżyć, że Izrael Józefowicz go oszukał i poprosić o radę, co ma dalej zrobić. - Tate, kupiłem transport spodni od Izraela Józefowicza... - Synu, czy to ten sam transport, który Izrael Józefowicz kupił od Salomona Goldberga, który je wziął od Mojżesza Fabiszowicza, który kupił go od Mordechaja Warszawskiego, któremu ja go sprzedałem? - Tak tate! I ja właśnie w tej sprawie! Przecież te wszystkie spodnie mają tylko jedną nogawkę, jak ja mam to sprzedać w moim sklepie? - Ależ synu – odpowiedział Icek Mendelsztein – kto ci powiedział, że te spodnie są do sprzedawania w sklepie? Te spodnie są do handlowania ich transportem, a nie do sprzedawania w sklepie. „Derywaty” też nie reprezentowały żadnej realnej wartości – były jedynie elementem, którym się handlowało, w który można było zainwestować kapitał, gdy się wierzyło, że mają wartość. „Derywaty” służyły jedynie do handlowania, jak spodnie z jedną nogawką. Pojawienie się ich, a właściwie ujawnienie, że nie mają żadnej wartości uruchomiło mechanizm, który doprowadził do gigantycznego kryzysu finansowego, bo oczywiście bez względu na to, jak często będziemy przekładać z miejsca na miejsce dokumentację kredytu przyznanego osobie nie mającej wystarczających dochodów, ryzyko braku jego spłaty się nie zmniejszy. W 2008 roku okazało się, że „derywatów kredytowych” jest tak wiele, i są tak bardzo bezwartościowe, że straty, jakie ponieśli ci, którzy je kupili są tak ogromne, że mogą doprowadzić do załamania światowego systemu bankowego. Bo głównymi (choć nie jedynymi) nabywcami tych produktów były banki. Okazało się, że kredyty stanowiące ich podstawę są w swej większości kredytami, których nikt nie spłaci, a domy, na które te kredyty zostały wzięte nie pokrywają czasami, swoją wartością, nawet połowy kredytu. System się załamał. Właściciele „derywatów” zwrócili się więc do firm ubezpieczeniowych, które nie były w stanie zaspokoić żądań i wypłacić polis i stanęły na progu bankructwa. Wśród tych firm największą była firma ubezpieczeniowa AIG (American International Group), która nie zbankrutowała jedynie dzięki szybkiej reakcji rządu USA i wykupieniu przez państwo 80% kapitału firmy za 85 miliardów dolarów. autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
18
Scenariusz Końca Świata
Załamanie w roku 2008 spowodowało gwałtowny spadek cen domów – w niektórych przypadkach ludzie, którzy zakupili niedawno swoje domy dowiadywali się, że ich wartość z dnia na dzień spadła o 60%. Łatwo sobie wyobrazić co się stało z zaufaniem tych ludzi do systemu. Okazuje się jednak, że gdy porozmawiamy ze znajomymi czy z krewnymi, bardzo często usłyszymy opinię, że w nieruchomości ZAWSZE warto inwestować. Panuje powszechne przekonanie, że wartość nieruchomości zawsze wzrasta i tylko może wzrastać. Jest to oczywiście nieprawda, o czym przekonały się miliony Amerykanów w 2007-2009 roku, ale i wielu Polaków, którzy kupili mieszkanie czy dom w okolicy roku 2006-2007, gdy ceny były w zenicie. Rynek nieruchomości, tak jak i inne rynki silnie powiązane z obrotem finansowym, podlega cyklom, których wykres przypominać może nieco sinusoidę – gdy ceny rosną, to zawsze dochodzą do jakiegoś szczytu, po czym zaczynają spadać. Na naszym świecie wszystko, co rośnie, co idzie do góry w pewnym momencie spadnie i znajdzie się na dole. Wszystko i zawsze. Jest to zupełnie naturalne zjawisko, o którym ludzie z uporem maniaka nie chcą pamiętać, szczególnie gdy mowa o nieruchomościach. Załamanie z lat 2007-2009 było jedynie początkiem spadku wartości nieruchomości, który nastąpił po kilkudziesięciu latach nieustającego wzrostu ich cen. Proces ten nie dotarł jeszcze do świadomości większości ludzi, ale powoli zaczyna już docierać. Warto również zwrócić uwagę na fakt, że zjawisko to nie ma tych samych objawów wszędzie na świecie. W każdym państwie proces ten jest nieco inny. Ale wszędzie kierunek zdaje się być wyznaczony – w dół. Spadek wartości nieruchomości był tylko jednym z objawów katastrofy finansowej. Należy zwrócić uwagę na fakt, że pierwszym, najbardziej widocznym objawem dla obserwatorów rynków finansowych był gwałtowny spadek kursów akcji na wszystkich giełdach na świecie. Załamanie spowodowało naruszenie fundamentu giełd, czyli zaufania. Ludzie wycofywali swoje oszczędności sprzedając akcje za każdą cenę. W pewnym momencie, pod koniec 2008 kurs jednej z najważniejszych polskich spółek spadł z ok 60 zł do poziomu do ok 20 zł za akcję. Brak zaufania był powszechny co spowodowało powszechny spadek notowań wszystkich akcji na całym świecie.
Etap 2. lata 2009 do dziś W marcu 2009 amerykański bank centralny, Federal Reserve System czyli FED, wobec ogólnego zastoju w gospodarce spowodowanego załamaniem się runku nieruchomości w USA, postanowił stymulować gospodarkę drukując pieniądze. Warto w tym momencie zwrócić uwagę na fakt, o którym mówi się rzadko i stosunkowo niewiele, że amerykański bank centralny nie jest instytucją autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
19
Scenariusz Końca Świata
państwową. Nie pracują w nim funkcjonariusze federalni, których pracodawcą jest rząd USA. Jakkolwiek dziwnie może to zabrzmieć, FED jest instytucją prywatną, jest to konsorcjum zbudowane przez całkowicie prywatne banki, teoretycznie kontrolowane przez rząd poprzez przedstawicieli, ale w praktyce realizujące samodzielnie politykę finansową. To tam, w Federal Reserve System narodził się zapewne pomysł całkowitego uniezależnienia banków centralnych od rządów wprowadzony obecnie we wszystkich państwach Unii Europejskiej. Drukowanie pieniędzy, jak już wspomniałem poprzednio, trwa do dziś. Część tych pieniędzy pożyczana jest w zasadzie bezpośrednio rządowi USA na finansowanie jego bieżącej działalności. Pożyczana oczywiście na procent! Prowadzi to do zupełnie surrealistycznej sytuacji, w której bank wyczarowuje 100 dolarów, pożycza je i po roku żąda zwrotu 105. Cokolwiek by się działo, jakkolwiek intensywnie dłużnik będzie pracował, nie będzie mógł zwrócić bankowi 105 dolarów, bo bank wytworzył ich tylko 100. Jedyne, co dłużnik może zrobić, to pożyczyć od banku kolejne pieniądze na spłatę procentów, ale one też będą oprocentowane. Część dodrukowywanych przez FED pieniędzy przeznaczanych jest na skupowanie od banków komercyjnych złych (niespłacanych) kredytów hipotecznych co powoduje, że amerykański bank centralny stał się w tej chwili największym w USA właścicielem nieruchomości. Ocenia się, że Federal Reserve posiada obecnie 15% domów mieszkalnych za oceanem. Banki wynalazły sposób na pełne uzależnienie rządów państw i korzystają z niego obecnie na niebywałą skalę. Opisana wyżej metoda jest wynikiem coraz to nowych prób znalezienia coraz bardziej wyrafinowanych sposobów na podwyższenie zysków. Europejski Bank Centralny wprowadził niedawno ujemne stopy procentowe, czyli opłaty za depozyty. Ma to teoretycznie dotyczyć banków, które deponują swoje pieniądze w EBC – chodzi o to, żeby ich nie deponowały, tylko używały ich do stymulowania gospodarki. Jaki jest tego efekt? Nie widać specjalnie żadnej stymulacji, natomiast w Hiszpanii wprowadzono podatek od depozytów, czyli kolejny koszt, jaki klienci banków będą musieli ponieść za to, że przechowują pieniądze w banku. Wszelkie nowe koszty, jakie muszą ponieść banki zawsze będą przerzucone na klientów. Hiszpański podatek ma skądinąd służyć ochronie klientów banków przed bankructwem instytucji finansowych. Osiągamy niebywałe szczyty absurdu, jednak mało kto sobie z tego tak naprawdę zdaje sprawę.
Etap 3. od dziś do ???? FED zaczął spowalniać dodruk pieniądza. Teoretycznie ma się on zakończyć na jesieni 2014 jednakże wiele wskazuje na to, że nawet jeśli oficjalnie dodruk pieniądza skończy się w USA, to całkiem niewykluczone, że zacznie się w Unii Europejskiej. Europejski Bank Centralny jest obecnie przedmiotem silnych nacisków w celu skłonienia go do przejęcia pałeczki po FED w procesie dodruku. Teoretycznie EBC nie ma prawa tego robić, zakazuje mu tego statut, autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
20
Scenariusz Końca Świata
ale oczywiście bankierzy znają tysiące sztuczek, dzięki którym można obejść statutowe zakazy. Najpoważniejszym hamulcem we wprowadzeniu tych działań nie jest prawo, tylko stanowczy opór Niemiec. Niektórzy obserwatorzy i analitycy uważają, że opór Niemców spowodowany jest ich strachem przez hiperinflacją, która może być wynikiem masowego dodruku pieniędzy. Niemcy były już ofiarą hiperinflacji niedługo po I Wojnie Światowej. Wartość pieniędzy spadała wówczas w takim tempie, że pensja wypłacona rano nie miała już żadnej wartości wieczorem. Na marginesie warto dodać, że pieniądze w Republice Weimarskiej (jak się wówczas nazywały Niemcy) oczywiście nie były oparte na parytecie złota. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że Niemcom odpowiada po prostu obecna, stosunkowo wysoka wartość euro, i nie chcą zgodzić się na jej zmniejszenie. Można sobie zadać pytanie – dlaczego w ogóle takie naciski na EBC mają miejsce? O co chodzi tak naprawdę z tym dodrukiem pieniędzy? Czemu komuś może na tym zależeć? Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Chodzi o tzw. „rynki”, czyli o giełdy papierów wartościowych na całym świecie. Zjawisko oderwania realiów giełdowych od faktycznego stanu gospodarki i przedsiębiorstw, których papierami wartościowymi handlują spekulanci jest dziś dominujące. Wartości akcji rzadko kiedy mają cokolwiek wspólnego z realną wartością i perspektywami firm, których kapitał mają odzwierciedlać. Największe giełdy świata straciły „kontakt z rzeczywistością” zamieniając się w wirtualne kasyna, o których już była mowa wcześniej. Sytuacja ta jest efektem szeregu złożonych procesów, które wszystkie można sprowadzić do wspólnych mianowników globalizacji i postępu technicznego. Dziś każdy spekulant świata może dowolnie handlować jakimikolwiek papierami wartościowymi spod dowolnej szerokości geograficznej dzięki Internetowi. Efektem jest ogromny wzrost liczby transakcji w stosunku do tego, co się działo na giełdach jeszcze 25 lat temu. Postęp techniczny przyczynił się również do szybkości z jaką odbywają się operacje. Najwięksi (a więc i najbogatsi) operatorzy giełdowi, którymi są oczywiście banki, mają obecnie systemy informatyczne pozwalające im na wykonywanie operacji giełdowych, czyli dokonywania umieszczania, wycofywania oraz realizowania poleceń zakupu i sprzedaży papierów wartościowych z realną efektywnością 4000 działań na sekundę. Nic nie stoi na przeszkodzie, by te działania dotyczyły na przykład tych samych akcji, które w ciągu jednej sekundy mogą być wielokrotnie sprzedane i kupione. Taki sposób handlowania na giełdzie ma już swoją nazwę – High Frequency Trading – i jest diabelnie skuteczny. Bank Goldman Sachs w roku 2013, na 200 dni, podczas których odbywały się notowania giełdowe, miał 199 dni podczas których uzyskał ze spekulacji czysty zysk. Oznacza to, że bank ten ma 99,5% skuteczności w swoich inwestycjach giełdowych. To wynik niebywały, w zasadzie stawiający na głowie samą ideę giełdy. Pojawia się pytanie, czy to ma jakikolwiek sens? Odpowiedź na to pytanie autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
21
Scenariusz Końca Świata
uzależniona jest od tego, CO nazwiemy „sensem”. Gdyby popatrzeć na giełdę jako na miejsce, w którym ludzie interesu handlują między sobą udziałami w kapitałach różnych firm oceniając ich wartość na podstawie wyników ich działalności, oceniając wartość akcji na podstawie spodziewanych dywidend, czyli tak najbardziej klasycznie, to oczywiście dzisiejsze giełdy nie mają żadnego sensu. Wartość firmy nie zmienia się 4000 razy na sekundę, więc High Frequency Trading , a w zasadzie całość dzisiejszych działań giełdowych, jest po prostu abominacją przy takim spojrzeniu. Można jednak analizować to inaczej, przyjmując, że mamy do czynienia po prostu z wielkim kasynem, w którym obstawia się różne rzeczy , i w którym można zarobić ogromne pieniądze. I jak to w kasynie, im więcej się ma pieniędzy, tym więcej można ich zarobić, szczególnie jak się ma znaczone karty i oszukane kości. Potrzebny jest tylko stały dopływ pieniędzy, a gdy się jest bankiem, to można skorzystać z faktu, że bank centralny może tworzyć pieniądze z niczego i je rozdawać innym bankom. I właśnie to się obecnie dzieje w USA, a Amerykanie próbują skłonić Unię Europejską do przejęcia pałeczki i kontynuacji zasilania światowego kasyna strumieniem świeżej gotówki. To nic, że te pieniądze faktycznie są bezwartościowe. Dopóki gdzieś jeszcze istnieje choć ślad zaufania do pieniądza tam da się wygenerować zysk. Zysk ten koniec końców przekształci się, w realne dobra takie jak nieruchomości, ziemia, niezbędne dla funkcjonowania ludzi przedsiębiorstwa czy złoto i diamenty. Produkowane masowo pieniądze zamieniają się dla tych najbogatszych w bardzo konkretne, namacalne wartości. Dlatego starają się oni utrzymać ten proces jak najdłużej wiedząc, że kiedyś będzie musiał nastąpić jego koniec. Wydaje się, że dość wyraźnie widać już początek tego końca. Pewne sygnały zaczynają być coraz bardziej widoczne. Pośród nich można zauważyć: 1. Spadek liczby operacji i ich wartości na największych giełdach. Wynika to ze zmniejszania się zaufania inwestorów do giełd i do światowych finansów. 2. Manipulacje rynkami przeprowadzane przez władze w celu utrzymania wysokości obrotów na jak najwyższym poziomie. Ostatnio okazało się na przykład, że banki centralne na całym świecie były i nadal są zaangażowane w spekulacje papierami wartościowymi oraz dewizami, co poza tym, że jest zazwyczaj niezgodne z prawem jest kompletna abominacją. To tak jakby sędziowie w sądzie wydawali wyroki w swoich własnych sprawach. Na giełdach dzieją się dziwne rzeczy. Dziwność prawdopodobnie wynika z nadmiaru pompowanego przez FED w giełdy pieniądza. Nadmiar prowadzi do sytuacji całkowicie absurdalnych, w których ogromna liczba spółek giełdowych jest maksymalnie przeszacowana. Przeszacowanie oznacza, że suma wartości autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
22
Scenariusz Końca Świata
wszystkich akcji, które firma wypuściła wielokrotnie przekracza wartość księgową spółki. Dzieje się tak bez względu na to, czy spółka ma zamówienia czy przynosi realne zyski, czy ma pełen karnet zamówień. Wygląda na to, że graczom giełdowym te sprawy są całkowicie obojętne – kupują i sprzedają co się da, jak się da, licząc jedynie na wygenerowanie zysku z kupna i sprzedaży. Dotyczy to akcji większości spółek giełdowych. Warto zwrócić uwagę i przypomnieć fakt, że światowa gospodarka nie ma się dobrze. Bardzo wyraźnie wyhamowuje, co oznacza, że niejako automatycznie firmom dzieje się gorzej. Teoretycznie powinno to wpłynąć na spowolnienie giełd, a jest wręcz odwrotnie. Recesja, w którą wkroczyły Stany Zjednoczone nie znajduje żadnego odzwierciedlenia w kursach papierów wartościowych w USA i na świecie. Wszystko dzieje się tak, jakby gospodarka sobie, a giełdy sobie, jakby całkowicie straciły ze sobą jakikolwiek związek. Co najciekawsze szaleństwo wzrostu notowań na światowych giełdach objęło nie tylko akcje, ale i obligacje. W zdrowej gospodarce jest tak, że akcje służą do spekulacji, zarabiania kroci na gwałtownych skokach kursów, a obligacje służą raczej do zabezpieczania kapitału w momentach trudniejszych, gdy giełdy spadają. I zazwyczaj jest tak, że gdy akcje idą w górę, to obligacje spadają, a gdy akcje spadają, to obligacje idą w górę. Jednak obecnie, znów najprawdopodobniej ze względu na nadmiar pieniędzy w górę idą zarówno akcje, jak i obligacje, co nie ma żadnego sensu, jeśli analizować to zjawisko pod kątem zwyczajnego rynku giełdowego. 3. Spowolnienie wzrostu sumy PKB świata. W pierwszym kwartale 2014 USA weszły w recesję i wiele wskazuje na to, że drugi kwartał potwierdzi tę tendencję. Chiny, które są główną światową fabryką utrzymują wciąż przyrost bogactwa, ale wyraźnie widać spowolnienie, widać też tam wynik pompowania giełd ogromnym strumieniem pieniędzy. W Europie nawet najbogatsi zaczynają spowalniać, a ci biedniejsi, jak Włochy, Hiszpania czy Portugalia powolutku zaczynają zbliżać się do stanu katastrofy gospodarczej, w której tonie Grecja. Informacje o znacznym spowolnieniu światowej gospodarki próbuje się ukryć w mediach opowieściami o „końcu kryzysu”, „wyjściu na prostą” itp. Opowieści te są powtarzane zarówno przez polityków, jak i przez część analityków i ekonomistów, a mają one na celu po prostu utrzymanie obecnego stanu jak najdłużej, bo to im popłaca. Wydaje się jednak, że ta propaganda powolutku wytraca swoją moc szczególnie wobec zjawisk, których nie da się ukryć, jak wzrost bezrobocia z jednej strony oraz spadek aktywności firm z drugiej. Spowolnienie widać nawet w ilości towarów, które są przewożone z jednego miejsca w drugie na świecie – wskaźniki zajmujące się tą dziedziną są obecnie na poziomie roku 1986. 4. Widać pierwsze sygnały inflacji, czyli spadku wartości pieniędzy. Nie mamy jeszcze do czynienia z inflacją na wielką skalę, jednak w niektórych sektorach ceny zaczynają poważnie wzrastać. Oficjalne statystyki zdają się wskazywać na autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
23
Scenariusz Końca Świata
bardzo niską inflację, jednak gdy się przyjrzeć nieco lepiej to widać, że ceny najważniejszych towarów rosną. Jest to zrozumiałe o tyle, że gwałtowne zwiększanie masy pieniędzy obecnych na rynku koniec końców musi odbić się na ich realnej wartości. Jeśli czego jest dużo, pod dostatkiem, to automatycznie ma to mniejszą wartość niż to, czego jest mało. Dotyczy to również pieniądza. Masowo dodrukowywane pieniądze nie trafiają jeszcze w całości na rynek. Jak na razie są one jedynie przedmiotem obrotów na giełdach, gdzie ich obecność nie generuje wprost wzrostu cen towarów powszechnego użytku. Oczywiście część z nich „przecieka” do realnej gospodarki, jednak jeszcze nie dzieje się to masowo. Jednakże na przykład ceny produktów spożywczych w Kanadzie wzrosły o 2,3% w maju i o 2,4% w czerwcu 2014 co można uznać za dość niepokojący sygnał. 5. Ważnym sygnałem nadchodzących problemów jest pogłębiająca się niestabilność geopolityczna. Coraz częściej mówi się o powrocie zimnej wojny, coraz więcej słyszy się również o niebezpieczeństwie wybuchu prawdziwej wojny światowej. Taki stan zdecydowanie nie sprzyja podtrzymaniu zaufania do systemu finansowego. Podżeganie do wojen lokalnych jest oczywiście jednym ze sposobów podtrzymania gospodarki poprzez stymulowanie przemysłu zbrojeniowego, ale nie wydaje się by mogło to znacząco wpłynąć na utrzymanie zaufania do dolara.
Etap 4. To, co może nastąpić. Obecnie znajdujemy się jeszcze na etapie skutecznych prób utrzymania systemu w jako takim porządku. Pomimo wszelkich sygnałów, które docierają właściwie zewsząd nie mamy jeszcze sytuacji globalnego załamania. Trwa okres w którym najbogatsi bogacą się i przejmują wszelkie elementy na świecie, mające jeszcze jakąś wartość, a mniej bogaci, ale dobrze rozumiejący co się dzieje wciąż są obecni na giełdach i spekulują próbując korzystać z tej dziwnej sytuacji, która się tam pojawiła. Oczywiście przewidywanie tego co nastąpi jest niemożliwe w szczegółach – świat jest zawsze o wiele bardziej złożony i zaskakujący niż nam się wydaje. Da się jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć co się może wydarzyć w najbliższym czasie w takim najbardziej ogólnym przybliżeniu. 1. Spowolnienie na giełdach. Najprawdopodobniej różnorakie wysiłki FED, ale i innych banków mające na celu stymulowanie rynków będą miały coraz mniejszą skuteczność. Wykresy kursów wskaźników giełdowych przestaną wciąż rosnąć i zaczną początkowo utrzymywać się na wciąż podobnym poziomie. Po krótkim okresie takiego zatrzymania nastąpi powolny początkowo spadek. Będzie to wynikało ze słabnącego zaufania inwestorów giełdowych. To słabnące zaufanie będzie autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
24
Scenariusz Końca Świata
oczywiście nakręcało tendencje spadkowe co zapewne uruchomi pewne zjawiska na skalę masową. 2. Masowy brak zaufania i niepokój Wciąż jeszcze w języku polskim funkcjonuje powiedzenie „masz jak w banku” na określenie czegoś, co jest absolutnie godne zaufania i pewne. Wciąż jeszcze większość ludzi traktuje banki jak instytucje społecznego zaufania. W sytuacji stagnacji czy nawet spadków na giełdach, co będzie miało miejsce w skali światowej, informacje o tym dotrą do mediów i zaczną być powszechnie znane. Zaufanie do systemu finansowego zacznie się gwałtownie zmniejszać gdyż ludzie zaczną się coraz powszechniej dowiadywać o tym, że gospodarka nie rozwija się aż tak dobrze, jak to dotychczas mówiono, że banki nie są tak bezpieczne jak dotychczas sądzili. Będzie spadała liczba operacji giełdowych. Ten proces może trwać długo, może oczywiście też przebiegać bardzo gwałtownie. Jego objawami będą na przykład kolejki przed dystrybutorami banknotów i przed okienkami bankowymi w celu wypłacenia gotówki. Część ludzi dowie się wówczas, że nie może za jednym razem wypłacić wszystkiego z konta – granice jednorazowych wypłat gotówki zostały wprowadzone przez banki już dawno, jednak mało kto na to zwraca uwagę w „normalnych” czasach. 3. Dodruk pieniędzy nie działa? To znaczy, że trzeba dodrukować jeszcze więcej. Reakcją na rozpowszechnianie się wiedzy (ale i plotek oraz kłamstw oczywiście) na temat faktycznego stanu gospodarki spowoduje, że rządy sięgną po narzędzia, których dotychczas używały, choć nie zdały one egzaminu. Jednak wiadomo, że rządzący rzadko kiedy decydują się na przeprowadzanie rewolucji i zazwyczaj jeśli jakieś ich działania nie dają skutków, to pierwszymi wyjaśnieniem jest zawsze stwierdzenie, że te działania nie były wystarczająco długo/mocno/stanowczo stosowane. Można mieć więc praktycznie pewność, że reakcją władz na wyhamowanie rynków finansowych i na rosnący brak zaufania będzie zwiększenie druku pieniędzy. Oczywiście nie będzie to mogło zadziałać (poza być może pierwszym momentem), a jednym z efektów takich działań będzie gwałtowny wzrost oprocentowania kredytów i pojawi się powszechna inflacja, czyli teraz już widoczny i wyraźny spadek wartości pieniądza. Jeśli to nie FED zabierze się za dodruk, zacznie robić to Europejski Bank Centralny, ale efekt oczywiście będzie taki sam. 4.Dodruk nie działa u nas? Zróbmy to gdzie indziej! W związku z tym, że dzisiejszy system finansowy na świecie działa jak system autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
25
Scenariusz Końca Świata
naczyń połączonych, gwałtowna inflacja w USA pociągnie za sobą spadek wartości wszystkich innych walut. Świadomość kryzysu stanie się powszechna na całym świecie co jedynie może ten kryzys pogłębić. Z całą pewnością pogłębią się niepokoje w różnych regionach świata, które staną o wiele bliżej wojen niż w chwili obecnej. Należy również spodziewać się różnego rodzaju rewolt, bardziej czy mniej lokalnych, spowodowanych coraz trudniejszymi warunkami życia. Sytuacja ta spowoduje ucieczkę z giełd ostatnich obecnych jeszcze spekulantów i gwałtowne wycofywanie ich inwestycji finansowych (albo tego, co jeszcze z nich pozostało). 5. Złote gwoździe do trumny systemu Kolejnym zjawiskiem będzie zapewne gwałtowny wzrost ceny złota i srebra. W chwili obecnej wydaje się, że te kruszce są na bardzo niskim poziomie cenowym, lecz wiadomo, ze jest to wynikiem manipulacji ich cenami dokonywanej przez największe banki. Ceny są sztucznie (ale skutecznie) zbijane mniej więcej od dwóch lat, jednak mechanizm tego zbijania opiera się w dużej mierze na zaufaniu, którego w pewnym momencie zabraknie. Wybicie się w górę cen złota i srebra wpłynie na dalszy spadek wartości pieniądza papierowego czyli większą inflację i dalszy wzrost cen kruszców. Wzrost cen, ale i wzrost realnej wartości. Niektórzy analitycy oceniają, że realna wartość złota jest pięciokrotnie, a nawet ośmiokrotnie wyższa niż obecnie. Gdy ludzie się zorientują, że złoto jest faktycznie jedyną metodą zachowania kapitału, w obliczu rozkręcającej się inflacji, nastąpi najprawdopodobniej upadek ostatniej utrzymującej się jeszcze być może reduty rynków finansowych czyli amerykańskich bonów skarbowych. Ludzie zaczną się ich pozbywać co spowoduje niewypłacalność rządu USA. Władze oczywiście nie pozostaną bezczynne. Gwałtowny wzrost cen złota i łącząca się z tym ucieczka ludzi z rynków finansowych spowoduje zapewne prostą reakcję mającą na celu ściągnięcie inwestorów z powrotem na giełdę. Pojawi się więc zapewne wysoki podatek którym zostanie obłożony handel złotem. Wątpliwe, by taki podatek przywrócił wiarę w rynki finansowe, które staną na granicy katastrofy. 6. Blokada giełd. W celu zatrzymania spadków na giełdach pojawią się częste przypadki ich przerwania. Będzie to miało miejsce w momentach co bardziej gwałtownych obniżek notowań. Wstrzymanie notowań ma miejsce czasami na kilka godzin, czasami na cały dzień, a czasami i na dłużej. Ma to służyć wyhamowaniu emocji... autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
26
Scenariusz Końca Świata
Warto jednak wiedzieć w tym momencie, że w okresie, o którym piszę na giełdach nie będzie już właściwie nikogo, kto mógłby wyhamować emocje, bo nie będzie tam już prawdziwych ludzi. Na giełdach pozostaną tylko wielcy gracze, którzy nie zajmują się notowaniami. Mają od tego komputery, które realizują jedynie algorytmy nastawione na maksymalizację zysku i na minimalizację strat. Nie mają emocji, które można by wyhamować. Upadek rynków finansowych jest w takiej sytuacji nieunikniony. Za rynkami pójdzie gwałtowny spadek cen nieruchomości, bo rozpocznie się ogólna wyprzedaż wszystkiego, gdyż ci, którzy potracili krocie na giełdach będą musieli spłacać długi. 7. Długi pozostają! Należy zawsze pamiętać, że kryzysy finansowe powiązane nawet z upadkami banków nie oznaczają, że znikają nasze długi. Często się słyszy ludzi, którzy całkiem poważnie, bądź w żartach mówią, że skoro nadchodzi kryzys, to nic, tylko trzeba brać kredyty, bo jak wszystko szlag trafi, to nie będziemy musieli tego zwracać. Nic bardziej mylnego. Upadek banku oznacza często utratę oszczędności klientów banku, jednak nie ma co liczyć na wymazanie długów. Aktywa upadającego banku są zawsze przez kogoś przejęte i zawsze będzie ktoś, któ wyśle do nas komornika po odbiór należnych, niespłaconych sum. Prorokowanie to bardzo trudne zajęcie szczególnie gdy chodzi o przyszłość. Woody Allen Przewidywanie tego, co będzie dalej nie miałoby już wiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Mówi się o różnych opcjach, różnych możliwościach. Od najbardziej pokojowych polegających po prostu na utworzeniu nowego systemu finansowego na świecie i ponownym uruchomieniu gospodarki, poprzez bardziej czy mniej groźne zjawiska kryzysowe z szeregiem wojen, albo nawet i wojną globalną, niektórzy uważają nawet, że ludzie mający władzę rozwiązanie widzą w przetrzebieniu liczby ludzi do poziomu jakichś 500 milionów i rozpoczęcie wszystkiego od nowa – z najbogatszymi jak nowymi feudałami na czele. Każdy może sobie wyobrażać co chce, nawet najbardziej egzotyczne scenariusze. Moim zdaniem najbardziej egzotycznym scenariuszem jest ten, który przedstawiają mi niektórzy z moich znajomych, którzy twierdzą, że nie wydarzy się nic, że wszystko będzie dobrze i wszystko będzie spokojnie sobie trwało tak jak dotychczas. To dopiero jest niewiarygodna wizja przyszłości.
Zakończenie Tekst ten miał tak naprawdę być o czymś trochę innym niż to, co powstało w trakcie pisania. Chciałem początkowo opisać powiązanie likwidacji parytetu złota z największym kryzysem finansowym w historii świata, który właśnie autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
27
Scenariusz Końca Świata
przeżywamy. Wyszło coś innego – stosunkowo prosty opis tego, co nas gospodarczo, ekonomicznie i finansowo otacza. Taki opis, który jednym pomoże uporządkować swoją wiedzę, a innym, mam nadzieję, przekaże jej nieco. Podkreślę jeszcze raz to, od czego zacząłem ten tekst – nie jest to w żadnym przypadku tekst ekonomiczny, jest to czysta publicystyka, w której CAŁKOWICIE ŚWIADOMIE pomijam ogromną część niezwykle ważkich tematów, takich jak na przykład stopy procentowe. Pominąłem niektóre aspekty, bo wciąż liczyłem na to, że to będzie tekst o parytecie złota. Uważam, że w sposób całkiem naturalny wrócimy do złota jako prawdziwego i faktycznie jedynego pieniądza. Ostatnio pojawiły się Bitcoiny i podobne do nich różne waluty lokalne i wirtualne. Jest to zjawisko moim zdaniem naturalne, naturalnie pojawiające się na obrzeżach chorego systemu finansowego świata. Ale choć taki Bitcoin ma mnóstwo zalet powodujących, że jest w wielu aspektach podobny do złota, a w niektórych nawet od złota wygodniejszy, to jednak sądzę, że jego uzależnienie od istnienia Internetu dyskwalifikuje go całkowicie na dłuższą metę. Obecny mieszkaniec Syrii która jest w całości odcięta od Internetu nie jest w stanie skorzystać ze swoich zasobów Bitcoinów, a ze złota jak najbardziej. Oderwanie pieniądza od jedynego realnego odnośnika doprowadziło nas do wielkiego kryzysu, ale doprowadziło droga królewską. Problemem jest oczywiście rachunek, jaki zostanie nam za to wystawiony, a tego niestety nie znamy. Żyliśmy przez ostatnie dziesięciolecia na koszt naszych potomków. Można się spodziewać, że nie będą nas za to kochali. Warszawa, 4 sierpnia 2014. Powyższy tekst publikuję na zasadach „presslib”, to znaczy wolno go powielać w całości lub w częściach, na tych samych warunkach, pod warunkiem podania autora.
autor: Adam Pietrasiewicz adam@pietrasiewicz.net – www.pietrasiewicz.net
28