ISSN 1895-0264
KIELCE NR 9 CZERWIEC 2006
spis treści słowo na wstępie Od 4 lat patrzymy na Kielce inaczej, promujemy Firmament artystów, wspieramy cenne inicjatywy: warsztaty, bazy, poligony. Naszą dewizą jest: mało instytucji, dużo kultury. Więcej powietrza, mniej podcinania skrzydeł – tego życzymy sobie i Kielcom z okazji urodzin.
wydarzenia 2.
Kalendarz
6. Po pierwszej stronie okna
Recenzje 11. 10 dni z Bergmanem 12. Kielce Inaczej #06 8.
pora na wernisaż 14.
REDAKCJA
ludzie
Wici.Info
16.
świętokrzyski informator kulturalny
www.wici.info
tel. 602 603 403 email: redakcja@wici.info
Fruwać nie będę 26. Automatik
Artystyczny Rafał Nowak
nasze hobby
Sekretarz Redakcji Agnieszka Kozłowska-Piasta
26.
Współpraca Paweł Pierściński, Rafał Zamojski, Justyna Giemza, Stanisława Zacharko, Jerzy Kapuściński, Lilka Kulińska, Bożena Pawłowska, Radek Nowakowski, Katarzyna Gritzmann, Marian Rumin Okładka: Wojciech Gepner
Otwarty Warsztat
Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62
zaprasza na
23 czerwca 2006, start 12.00 Baza Zbożowa Kielce www.firmament.wici.info
Wydawca Fundacja Kultury Wici Kielce, ul. Bpa Jaworskiego 20/61
Nie ważne skąd, ważne gdzie
18. Jacek Nowakowski
Naczelny Sergiusz Pawłowski
Fundacja Kultury Wici
Otwarty Warsztat
NFC – dźwięki przyszłości miasto
28.
Plan centrum Kielc 38. Święty Krzyż historia chrześcijańska
40.
Rąbanie, drwa i wióry 43. W poszukiwaniu kwiatu paproci 44. Offowa Bajka 46. Dodatki do grilla
c ze r w i e c 2006
Ka l e n d a r z
liczba imprez: 103 wygenerowano: 28 maj (niedziela), g. 02:13 pełny kalendarz wydarzeń znajdziesz na naszej stronie internetowej www.wici.info
legenda festyny, dla dzieci imprezy klubowe imprezy taneczne kino koncerty muzyka poważna sport i rekreacja
Akademia Melomana na Dzień Dziecka
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
Superczwartek w stylu retro
Kino Moskwa, Kielce, g. 18:30 piątek 02.06
Tam, gdzie rosną poziomki - W zwierciadle Bergmana
Przegląd klasycznych arcydzieł Ingmara Bergmana - znakomita okazja, aby poznać jednego z najbardziej bezkompromisowych i wizjonerskich twórców w światowej kinematografii. Filmy zostaną pokazane na odnowionych cyfrowo kopiach 35mm. „Tam, gdzie rosną poziomki”- film nagrodzony Złotym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie w 1958 roku.
targi, giełdy teatr wystawy
WDK, Kielce, g. 10:00
XIV Wytopki Ołowiu
KCK, Kielce, g. 19:00
Tokarnia - Skansen, g. 10:00
Królewski jeleń
Projekt E.T. - Podwórko marzeń
Staszowski Ośrodek Kultury, ul. Parkowa 6, g. 08:30 Teatr Kubuś, Kielce, g. 11:00
Niedziela w Muzeum
Pałac Biskupów, g. 12:00
CROSSROCK
Pałac T. Zielińskiego, g. 19:00 czwartek 01.06
Źródło - W zwierciadle Bergmana
Zlot Trabantów i Starych Samochodów
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00 poniedziałek 05.06
info: www.wici.info, g. 12:00
O.B.O.R.A. ZA 3 grosze + VAT
Wielkie Otwarcie Muzeum Zabawek i Zabawy
Kielce, Pl. Wolności 2, g. 09:00
Drugi program kabaretowy zrealizowany przez Zenona Laskowika w O. B.O.Rze (Ostatnim Bastionie Obrony Rozumu ARTYSTYCZNIE) w Poznaniu.
WDK, Kielce, g. 17:30
Jerzy Tchórzewski Malarstwo i Rzeźba
BWA Piwnice, ul. Leśna 7, g. 18
Marzena Zacharewicz Mieszkać w baśnii
BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00
Wystawa i warsztaty origami
Filharmonia Świętokrzyska, Kielce, pl. Moniuszki 2 b, g. 15:00
4
Salon bezsenność
Spotkanie z Beatą Tyszkiewicz i jej córką, Wiktorią Padlewską, promocja książek „ Kocha, lubi, żartuje” i „ Gdybym była tobą, gdybyś była mną”. Najnowsza książka Beaty Tyszkiewicz to zbiór krótkich opowieści o ludziach – przyjaciołach i znajomych autorki, ale także osobach spotkanych przypadkowo, których historie okazały się interesujące.
KCK, Kielce, g. 20:00
Siódma pieczęć - W zwierciadle Bergmana
Milczenie - W zwierciadle Bergmana
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00 piątek 09.0 6
Projekt E.T. - Tajemnicze znaki MGOK Małogoszcz, ul.11-go Listopada 17, g. 08:30
Gala Mozartowska
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Fala za falą Salon Underground
sobota 10.06
Giełda Kolekcjonerska WDK, Kielce, g. 08:00
Galeria 30 Garaży
Baza Zbożowa, Kielce, g. 12:00
Sceny z życia małżeńskiego - W zwierciadle Bergmana Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00
niedziela 11.06
Królewski jeleń
Teatr Kubuś, Kielce, g. 11:00
Świętokrzyskie Milenium - Msza Świeta
Centralne religijne obchody tysiąclecia życia monastycznego na Świętym Krzyżu - odpust Świętej Trójcy. Msza Mozarta (Missa solemnis c-moll KV 139/47a (Weisenhausmesse)) w wykonaniu muzyków z Filharmonii Kieleckiej.
Święty Krzyż - Klasztor, g. 12:00
Niedziela w Muzeum
Pałac Biskupów, g. 12:00
Jarmark Staropolski u Imć Pana Reja zobacz info, , g. 15:00
HAPPYSAD i HURT
KCK, Kielce, g. 19:00
Szepty i krzyki - W zwierciadle Bergmana
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00 wtorek 06.06
Persona - W zwierciadle Bergmana
JURIY PORTNYY
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
Salon Bezsenność Pół żartem, pół serio
Jak w zwierciadle - W zwierciadle Bergmana
KCK, pl. Moniuszki 2b, g. 21:00
Goście Wieczerzy Pańskiej - W zwierciadle Bergmana czwartek 08.0 6
sobot a 03.06
KCK, Kielce, g. 19:30
Paris Can Can
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00
Wspak, ul. Śląska 11a, g. 20:00
Moje dzieci - moja miłość
środa 07.0 6
Przegląd Piosenki Przedszkolnej
Europejskie Centrum Bajki, Pacanów, g. 10:00
STREFA CISZY, MYRIAM, CLOSTERKELLER
WDK, Kielce, g. 11:00
5
niedziela 04.06
Festiwal Kultury Dziecięcej. Pacanów 2006
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00
IV Świętokrzyskie Konfrontacje Taneczne
spotkania, inne
wydarzenia
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00
The Disease, Sceptic, Virgin Snatch, Heart
Wspak, ul. Śląska 11a, g. 20:00
Po udanym koncercie w Stołówce PŚ, zespoły ponownie odwiedzą Kielce, aby zagrać w ogrodzie Pałacyku Zielińskiego. Pałac T. Zielińskiego, g. 19:00
Jesienna sonata - W zwierciadle Bergmana
Kino Moskwa, Kielce, g. 20:00
poniedziałek 12.06
Aleksander Salij - Widzenie - fotografia
sobota 17.06
niedziela 18.06
Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce, ul. Planty 7, g. 18:00 wtorek 13.06
„Zwierzenia pantoflarza”
V Dni Lasu
Tokarnia - Skansen, g. 10:00
Festiwal „Brzechwa i inni”: Słońce w Dolinie Muminków
Festiwal „Brzechwa i inni”: Mały duszek
Alchemik
Witaj Lato
Festiwal „Brzechwa i inni”: Słońce w Dolinie Muminków
STRAUSS ENSAMBLE
Królewski Jeleń
MultiDiaporama 2006 Otwarty Warsztat
Teatr Kubuś, Kielce, g. 22:00 sobota 24.0 6
Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09:00 KCK, Kielce, g. 18:00
All Sounds Allowed
Pod Krechą, Kielce, g. 19:00 piątek 23.06
Firmament - Otwarty Warsztat
Teatr Kubuś, Kielce, g. 11:00 Teatr Kubuś, Kielce, g. 11:00
III Festiwal Katarynek
Tokarnia - Skansen, g. 12:00
Milo Kurtis i Drum Freaks KCK, Kielce, g. 17:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 19:00
Multi Diaporama to ogólnopolski cykl imprez, polegający na szerokiej prezentacji i ocenie prac zgłoszonych do przeglądu. Pomysłodawcą i koordynatorem imprezy jest Fotoklub Zamek ze Szczecina, organizator Pomorskich Spotkań z Diaporamą, najstarszej tego rodzaju imprezy w Polsce.
CARRANTUOHILL Zagrają: Soul Service: Cpt. Sparky i Papa Zura, Ojciec Karol i Herbal zaproszenia, na stronie www.wici.info
Gaudi Club, ul. Wesoła 10, g. 21 poniedziałek 19.06 Targi Kielce, Zakładowa, g. 9.00
Festiwal „Brzechwa i inni”: Kasztanka Teatr Kubuś, Kielce, g. 09:00
wtorek 20.06
środa 14.06
6
Świętokrzyski Jarmark Agroturystyczny
Zameczek, Kielce, g. 21:30
Park Miejski - Kielce, g. 12:00
Baza Zbożowa, ul. Zbożowa 4, g. 19:00
SACROEXPO
Hotel Kongresowy, Kielce, g. 19
Oratorium Świętokrzyskie, Kielce, ul. 1-go Maja 57, g. 19:00
4 Urodziny Wici wersja klubowa
czytaj na str. 7
Pałac Biskupów, g. 12:00
Spektakl autorski na motywach brodwayowskiego hitu komediowego „Obrony jaskiniowca” i bestsellerowej książki „Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus”. W roli pantoflarza – Emilian Kamiński
Kto szuka, ten żyje
Święty Krzyż - Klasztor, g. 18:00
Festyn Rodzinny
Niedziela w Muzeum
„Kielce inaczej 2006” wernisaż fotografii
piątek 16.06
Oratorium, skomponowane przez Piotra Rubika do słów Zbigniewa Książka uświetni obchody Świętokrzyskiego Millenium
Finał II Poligonów Kabaretowych
Teatr Kubuś, Kielce, g. 11:00
Park Miejski - Kielce, g. 14:00
WDK, Kielce, g. 17:00
WDK, Kielce, g. 18:00
Inauguracja III Świętokrzyskiego Festiwalu Teatrów Lalkowych „Brzechwa i inni …”
Festyn ‚’Bezpieczne Wakacje’’
Karolina Górniak „Ciernie Słońca’’
Cinema Off Off Publicystyka 2006 czwartek 22.06
Cockney Club, ul. Orla 4, g. 20
Wernisaż wystawy fotografa, prezesa Grupy V, członka Rady Artystycznej ZPAF w Kielcach. Salij brał udział w ponad 190 wystawach zbiorowych i konkursach fotograficznych uzyskując 50 nagród.
Golgota Świętokrzyska
Depeche Mode Party
Jaś i Małgosia
czytaj na str. 14 Baza Zbożowa, Kielce, g. 12:00
LESZCZE
MCK Skarżysko-Kamienna, ul. Słowackiego 25, g. 18:00
CLEZMERSI
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 16:00
Jerzy Pikor i Tomasz Grzybowski
KCK, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
Pałac T. Zielińskiego, g. 19:00
Noc z teatrem ulicznym
Białe Noce nad Silnicą – Noc grajków i poetów
SHAKIN DUDI
KCK, Kielce, g. 21:00
HANIA STACH
KCK, Kielce, g. 21:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 21:00 niedziela 25.0 6
Teatr Kubuś, Kielce, g. 09:00
Grupa CARRANTUOHILL istnieje od 1987 roku i ma na swoim koncie ponad 1000 koncertów w kraju i za granicą. Wykonuje tradycyjną muzykę celtycką rodem z Irlandii i Szkocji. Carrantuohill - to nazwa własna najwyższego szczytu w Irlandii (1041 m.n.p.m). Słowotwórcze znaczenie tego wyrazu to: „kręta ścieżka na wzgórze”.
Na wystawie 25 fotografii 13 autorów zakwalifikowanych przez jury. Laureatów II edycji poznamy podczas wernisażu.
Kot w butach
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 21:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00
II Poligony Kabaretowe
Wakacje z Zameczkiem
środa 21.06 Teatr Kubuś, Kielce, g. 09:00
poniedziałek 26.06
Zameczek, Kielce, g. 11:00
Informacje do kalendarium o wydarzeniach prosimy nadsyłać najpóźniej do 20 dnia poprzedzającego miesiąca na e-mail: kalendarz@wici.info lub samodzielnie wprowadzać, wypełniając formularz na stronie internetowej www.wici.info w dziale Kalendarz. Redakcja nie odpowiada za zmiany w terminarzu imprez.
Zameczek, g. 08:00
KWARTET JORGI DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 21:00
Galeria Sztuki Sakralnej, Kielce, ul. Zamkowa 5/7, g. 12
7
P O PIE R W S Z E J S T RON I E O K N A Kiedy jakiś czas temu Andrzej Metzger zaproponował mi zaprezentowanie moich książek w jego antykwariacie bardzo się ucieszyłem. Trudno chyba znaleźć lepsze miejsce dla książek, nawet tak nietypowych jak moje, niż to właśnie. Jest to bowiem miejsce wielce przyjazne nie tylko dla książek, lecz także dla czytelników i wszelkiego rodzaju książkowych moli, miejsce gdzie można z książką pobyć, zanurzyć się w nią, powłóczyć się trochę po jej labiryntach, zaglądnąć w jej kąty i zakamarki. Radość przyćmiły wszakże dwa problemy. Pierwszy udało się rozwiązać. Otóż, doszliśmy do wniosku, że dobrze byłoby, gdyby otwarcie wystawy moich książek wpisało się w ciąg zdarzeń zwanych “głośnymi czytaniami”. Tymczasem moje książki obłożone są zakazem głośnego czytania. Oczywiście ominięcie tego zakazu nie pociągnie za sobą konsekwencji sądowo-penitencjarnych. Jedyną przykrą konsekwencją będzie wypaczenie, całkowite lub częściowe, a w każdym przypadku znaczne, charakteru dzieła oraz zawartego w nim przekazu. Co więcej, ewentualny czytelnik bardzo szybko napotka na przeszkody w rodzaju tekstu zielonego lub niebieskiego, który musiałby przeczytać głosem zielonym lub niebieskim. Potem okaże się, że słowa się ze sobą
krzyżują, na siebie wpadają, zdania się rozdwajają, zaplatają, co z kolei wymagałoby jednoczesnego wymawiania kilku wyrazów. Aż wreszcie pojawią się obszerne fragmenty zapisane niealfabetycznie i tu głos okaże się zupełnie nieprzydatny... Co zatem robić? Skoro nie da się głośno czytać, to można cicho pisać. “Ulica Sienkiewicza”, którą napisałem-narysowałem już trzy lata temu pokazuje to, co dzieje się na ulicy, czyli w przestrzeni zamkniętej między elewacjami kamienic. W pewnym miejscu bohater opowieści zastanawia się nawet, czy coś istnieje po drugiej stronie owych elewacji, czy nie są to aby tylko teatralne dekoracje. Rzeczywiście, książka dzieje się niejako tylko po jednej stronie. Druga jest pusta. Prawie. Tylko w kilku miejscach pojawiają się okna, a w nich ludzie, którzy dostrzegają obcego przechodnia. W pierwotnym zamyśle ta druga strona książki-ulicy miała być zapełniona. Miało tam tętnić życie ukryte dla obcego przybysza pochłoniętego przez tłum przechodniów. Jednak, z różnych przyczyn, odstąpiłem od tego pomysłu. Teraz nadarza się okazja, żeby do niego wrócić. 30 maja o godzinie 19 jeden egzemplarz “Ulicy” zostanie rozłożony w antykwariacie i wy, Drodzy Czytelnicy, będziecie mogli zacząć zapełniać ową drugą, pustą stronę. Pozostał wszakże drugi problem. Ten jest znacznie trudniejszy. Jest niebywale trudny. I odwieczny. Otóż, mam swoją wystawę umieścić w jednym z tych dużych okien. Po której stronie tego okna będą moje książki: po pierwszej czy po drugiej? Problem to zaiste iście guliwerowski, tak skomplikowany, że jedynym jego rozwiązaniem zdaje się być porzucenie go. Porzucając go można się jednak przy okazji zastanowić, co znajduje się po pierwszej a co po drugiej stronie książki - bo książka to przecież także swojego rodzaju okno. Zatem porzucam go, i teraz nic już nie mąci i przyćmiewa mojej radości. Zapraszam. Radek Nowakowski
Biuro Wystaw Artystycznych w Kielcach ul. Leśna 7, tel. 041 3444942 www.bwakielce.wici.info
zaprasza na wystawę malarstwa
Jerzego Tchórzewskiego (1928-1999) Malarstwo Jerzego Tchórzewskiego jest szczególne w dziejach sztuki polskiej. Jest swoiście „samorodne i samoistne”, nie podobne do poszukiwań innych twórców, wynikające z własnych przemyśleń i podbudowaneponadrealną wyobraźnią. Jeśli coś z autorskiej biografii może wynikać, to przypomnijmy, że jego ojciec zginął w Oświęcimiu, a on sam, pochodząc z Siedlec (w czasie wojny żołnierz AK na Podlasiu), studiował w krakowskiej ASP. Po drodze do Krakowa często zatrzymywał się w Kielcach, odwiedzając Teresę Pasiewicz (późniejszą żonę). Był współtwórcą Grupy Krakowskiej, gdzie rodziły się najważniejsze idee artystyczne w powojennej Polsce, ale jako profesor malarstwa zawodowo związał się z ASP w Warszawie. Pośród jego przyjaciół byli najwybitniejsi twórcy sztuki i idei nie tylko artystycznych. Z wielką atencją
odnosił się do twórczości Z. Herberta, M. Jaremy, T. Kantora, W. Lutosławskiego, M. Przybosia, A. Szapocznikow. Jego tajemniczy świat obrazów, poezji i doznań niecodziennych, budowany w twórczej samotni, spotkał się z wielkim uznaniem współczesnych światłych. Był też nieco ukrywany przez tych, dla których ideologiczny pragmatyzm stanowił jedyny świat do zaaprobowania. Wspominając chwile malarskich uniesień, pisał: „Zawsze kiedy maluję, wydaje mi się, że nie ma mnie w określonym miejscu przed obrazem, że jestem raczej w tej przestrzeni, w tym świetle, w tym świecie, który powołuję do istnienia. A ten świat jest odległy, choć można dotknąć go pędzlem...”. Przypomnijmy, że w latach 1950-55 często spędzał wakacje z żoną na Kielecczyźnie, najczęściej w Suchedniowie, Chęcinach, Berezowie. Szczególne miejsce w pamięci artysty zajmowały wędrówki piesze z T. Różewiczem (lipiec 1955 r.): z Suchedniowa przez Łączną na Święty Krzyż i z powrotem. Wybrane obrazy jego poszukiwań artystycznych ścieżkach prezentowane w kieleckim BWA są pierwszą od dwudziestu lat prezentacją dzieł artysty w Kielcach. Tej wystawy nie można nie zobaczyć. Marian Rumin
11
Recenz j e
Dziewczyna na posyłki
Dzienniki motocyklowe
Film Waltera Sallesa jest opowieścią drogi, prezentuje tysiące kilometrów mniej znanej nam Ameryki Południowej. Krajobrazy, język, twarze ludzi, muzyka w naturalny sposób stworzyły scenografię i klimat filmu. Liczne przygody bohaterów mogłyby całkowicie zdominować jego treść. Na szczęście tak się nie stało. Reżyser i autor zdjęć dali zagrać samej Ameryce: obserwujemy obrazy, jakich próżno szukać w filmach krajoznawczych, czy dokumentalnych. Zdecydowanie to właśnie zdjęcia filmu są jego najmocniejszą stroną. Dzięki nim mamy okazję przekonać się jak ogromnym i różnorodnym kontynentem jest hiszpańskojęzyczna Ameryka. Podróż wiedzie z salonów latyfundystów wprost na górskie przełęcze, przez pustynię Atakama po Machu Picchu, by w końcu pokazać życie w kolonii trędowatych. Reżyserowi udało się uniknąć taniego ideologizowania. Nie ma epatowania przemocą czy ludzką nędzą. Film w naturalny sposób pokazuje wielką różnorodność Ameryki i życia jej mieszkańców. Przygodnie spotykani w tej podróży ludzie pokazują prawdziwe, szorstkie oblicze swych ojczyzn. Los nierzadko odcisnął w ich twarzach bruzdy głębokie niczym górskie rzeki. (...) Tedman
10
Wszyscy jesteśmy Chrystusami
Trzeci Wymiar - Inni niż wszyscy
Film Marka Koterskiego podzielił widownię kinowej sali na dwie części - nietrudno zorientować się w przyczynach takowego podziału. W naszym kraju pijemy alkohole wysokoprocentowe - to taki polski obyczaj. Jedna garstka osób śmiała się w głos w najmniej śmiesznych momentach, pozostała część widowni oglądała film w skupieniu, niekiedy ze łzami w oczach, kryjąc twarze w dłoniach. (...)
Poprzednia płyta zespołu Trzeci Wymiar „Cztery pory rapu” sprzedała się w liczbie około 20 tysięcy egzemplarzy. Utwory: „Dla mnie masz stajla”, „Zapomnij o tym”, „Skamieniali” czy „Piętnastu MC’s” zna doskonale cała Polska. W kwietniu ukazał się nowy album zespołu. Płyta nosi tytuł „Inni niż wszyscy”, a materiał z pewnością zaskoczy wielu fanów. Artyści pracowali nad albumem ponad rok, stworzyli materiał, który - już dziś możemy śmiało powiedzieć - zostanie na długo zapamiętany. To dolnośląski hip hop na wysokim poziomie umiejscowiony w klimacie klasyki hip hopu lat 90-tych w USA.
Mający za sobą przykre doświadczenia z różnych etapów życia w tzw. szeroko pojętej patologii - która obecnie w tym kraju już stała się normą, normalność patologiczną czyniąc - w każdej scenie mają szansę odnaleźć cząstkę swojego jestestwa. Tym, którzy salwami śmiechu witają kolejne upadki bohatera, wypada mi jedynie pozazdrościć normalności życia, lub pogratulować hipokryzji, którą objawiają. O czym opowiada film Marka Koterskiego? To jasne - o pijaku! Czy aby na pewno? To film smutny jak cholera, jednocześnie przy tym jak jeszcze większa cholera prawdziwy. Ja osobiście nie odnalazłem ani jednej śmiesznej sceny. Miałem ochotę krzyczeć, kiedy ostrza zatapiały się w ciałach ukrzyżowanej rodziny. Czy to normalne? Tak. Jestem normalnym, młodym człowiekiem. A my Wszyscy Jesteśmy Chrystusami. (much)
Pełne recenzje na www.wici.info
Podróże kształcą - skoro tak, czemu by nie wyruszyć na motocyklu wzdłuż Ameryki? Tak właśnie na początku 1950 roku pomyślało dwóch młodych ludzi: Ernesto Guevara i Alberto Granado.(...)
Produkcją płyty zajęło się czterech bardzo dobrych producentów z Dolnego Śląska: DJ Sph, Creon, Laska i Magiera (WhiteHouse). Wśród gości usłyszymy pozostałych przedstawicieli KASTY takich jak: Wall-E, Gural, Esse, One Man Army oraz Puentę. (...) Osobiście polecam utworek „wuuuf”!!! Warto zobaczyć klip tego utworu ... prawdopodobnie najlepszy polski teledysk! Florek_18 Wyślij recenzję na www.wici.info. Wybrane recenzje nagradzamy podwójnymi zaproszeniami do kina, teatru i na imprezy organizowane w Kielcach. Zostań kulturalnym reporterem Wici Info.
Tytułowa „Dziewczyna na posyłki” to asystentka największych gwiazd Hollywood. Autorka książki Heather H. Howard przez ponad 20 lat pracowała dla znanych amerykańskich aktorów, m.in. Jennifer Aniston czy Meg Ryan. Na bazie tych doświadczeń powstała pełna wdzięku powieść o perypetiach świetnej organizatorki, która załatwi wszystko, wszędzie i na dodatek w bardzo krótkim czasie. Bohaterką „Dziewczyny na posyłki” jest Corki Brown pracująca dla gwiazd. Do jej zadań należy spełnianie najdziwniejszych poleceń i zachcianek aktorów. (...) Dla jednego ze swoich klientów występuje nawet jako posłaniec z misją „zerwania” z kochanką, rozprawia się także z szantażystami, ryzykując własnym życiem. Co z tego ma? Niestabilne dochody, zależne od nastroju aktorów, prawie niemożliwe zadania do wykonania zlecane w ostatniej chwili oraz dom i garaż zawalone różnym rzeczami „na przechowanie” np. cały arsenał broni czy prochy matki pewnego gwiazdora. (...) Polecam „Dziewczynę na posyłki”, ponieważ to książka napisana lekko i dowcipnie, jednak z dużą dozą zdroworozsądkowego spojrzenia. Znajdziemy tu różne „smaczki” z prywatnego życia sław Hollywood, ale bez plotkarskiego zacięcia. Corki Brown pozostaje lojalna nawet wobec klientów, którzy nie szanowali jej pracy i poświęcenia.(...) Marta Szczecińska
PROGRAM IMPREZ Czerwiec 2006 2.VI, godz. 17.30 i 20.30 Zenon Laskowik i W. Sikora „Opera za 3 grosze + VAT”. 3.VI., godz. 11.00 IV Świętokrzyskie Konfrontacje Taneczne.
Wojewódzki Dom Kultury im. J. Piłsudskiego w Kielcach, ul. Ściegiennego 2 www.wdk-kielce.pl prowadzi zapisy na zajęcia : · Dance aerobic (gimnastyki tanecznej) · Tańca towarzyskiego I , II stopnia · Zajęcia plastyczne : grupy 7-13 lat, powyżej 13 lat · Zespołu inscenizacji tanecznych „Małe Kielczanki” · Zespołu akrobatyczno - rewiowego „Trzpioty” · Studia piosenki WDK - młodzież 12-16 lat · Zespołu Pieśni i Tańca „Kielce” · Chóru WDK · Studia Teatralnego WDK zapisy na kursy dla nauczycieli i instruktorów placówek kultury: Podstawowy choreograficzny przygotowujący do pracy z amatorskimi zespołami tanecznymi Program edukacji regionalnej Szczegółowe informacje: WDK tel: 361-27-37 wew.113,119,
4.VI. Europejskie Święto Bajki. Pacanów. 4.VI. Międzywojewódzki Przegląd Orkiestr w Busku Zdroju. 5.VI., godz. 18.00 Koncert charytatywny dla Darka Bernatka. W repertuarze znajdą się piosenki Stana Borysa i Czesława Niemena. 7.VI., godz. 10.00 Przegląd Piosenki Przedszkolnej. 10.VI., godz. 8.00-13.00 Giełda Kolekcjonerska. 11.VI., godz. 15.00 Jarmark Staropolski u Imć Pana Reja. III Dziecięca Estrada Folkloru. 14.VI. Promocja tomiku wierszy Karoliny Górniak „Ciernie Słońca”, Uczennicy gimnazjum w Daleszycach. 18.VI. Festyn „Bezpieczne Wakacje”. Park miejski. 21.VI., godz. 18.00 Cinema Off: Off Publicystyka 2006. 23-25.VI. - ŚWIĘTO KIELC 25.VI., godz. 12.00-19.00 Festyn Rodzinny w Parku miejskim: Parada Orkiestr Dętych, Ringowisko. Szczegółowe informacje: tel: 361-27-37
Kabaretowe Manewry Zapraszamy na drugą edycję Poligonów Kabaretowych, która odbędzie się w Domu Kultury „Zameczek”. Między 21, a 23 czerwca zespoły kabaretowe w wymieszanych składach będą pracować nad przygotowanymi wcześniej skeczami. Udział w imprezie już potwierdziły zespoły: KSM, Kabaret z Konopii, Waganci, a także Marcin Andrzejewski. Poligony mają formę warsztatów, w których mogą wziąć udział wszyscy Ci, którzy chcą sprawdzić się w konwencji kabaretu. Ostatniego dnia opracowane skecze zostaną zaprezentowane publiczności. Ponieważ 23 czerwca zaplanowano kolejną w Kielcach Białą Noc, finał odbędzie się na dziedzińcu Zameczku około godz. 21.30. Jeśli tego dnia będzie padać, impreza przeniesie się do zameczkowej sali. Kabaretowe warsztaty wywodzą się z Warszawy. Poligony organizuje tam kabaret Hrabi, a zajęcia prowadzą Dariusz Kamys i Joanna Kołaczkowska. W lutym tego roku pierwsze poligony zorganizował kielecki KSM. Impreza była udana, a finałowy pokaz cieszył się wielkim zainteresowaniem publiczności. Wielu widzom nie udało się wejść do sali w Zameczku. - Dlatego uprzedzamy, jeśli chcecie obejrzeć Poligony, przyjdźcie wcześniej. Co prawda liczba miejsc stojących na dziedzińcu jest nieograniczona, za to ilość krzesełek zdecydowanie tak – przestrzega Michał Tercz z KSM. KSM czeka na zgłoszenia kabaretów i osób, które chcą wziąć udział w Poligonach. Kontakt telefoniczny z Michałem Terczem: 0-506-511-934 lub e-mail: kabaretksm@o2. pl. Można także po prostu przyjść 21 czerwca około godziny 11 do Domu Kultury „Zameczek” przy ulicy Słowackiego 23. sonja
„Filmowanie jest dla mnie zaplanowaną w szczegółach iluzją, odzwierciedleniem rzeczywistości, która przecież im dłużej żyje, tym bardziej wydaje mi się iluzoryczna” Ingmar Bergman - „Laterna magica”
10 dn i z B e r g m a n e m Wybrane arcydzieła Ingmara Bergmana trafią na początku czerwca do kina „Moskwa” - od 2 do 11 czerwca trwać tam będzie przegląd „W zwierciadle Bergmana”. Kto nie widział „Tam, gdzie rosną poziomki”, „Szeptów i krzyków”, „Siódmej pieczęci”, a uważa się za kinomana, powinien już organizować sobie wolne wieczory. Codziennie o godz. 20 na dużej sali kina prezentowane będą filmy wybitnego szwedzkiego reżysera. Szczegółowy program imprezy znajdziecie w naszym kalendarzu. Filmy Bergmana często mówią o samotności, przegranym życiu, nurzają się w mrocznych odmętach ludzkiej psychiki. Kino szwedzkiego reżysera uznawane jest za trudne w odbiorze, najeżone cytatami literackimi, przeładowane symboliką. Sam Bergman dostrzegał w nich zbytnią teatralność i perfekcjonizm. Mimo to z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że nie ma historii światowej kinematografii bez Bergmana, laureata m.in. 3 Oscarów, 2 nagród specjalnych festiwalu w Cannes, Złotego Lwa na festiwalu w Berlinie. agape
wydarzenia
K i e l ce I n a czej #06
F u n d a c j a Ku l t ur y Wici DŚ T Pa ł a c Z i e l i ń s kiego w Kielcach z ap r a s z a j ą n a o t warcie p o kon k ur s owe j wystawy fotografii
K i e l c e I naczej #06 18 czerwca 2 0 0 6 , g. 1 7 Kielce, ul. Zamkowa 5
p o r a n a we r n isaż
p at r on at h on o r owy Pr e z y d e nt K i e l c Wojciech Lubawski Obrady Jury, fot. R. Nowak
25 fotografii 13 autorów będzie można obejrzeć na pokonkursowej wystawie „Kielce Inaczej # 06” w Domu Środowisk Twórczych. Wernisaż prac odbędzie się 18 czerwca o godz. 17. Wtedy też poznamy laureatów konkursu. Na wystawie zobaczymy prace: Grzegorza Bętkowskiego, Artura Dziwirka, Wojciecha Gepnera, Rafała Jurkowskiego, Roberta Kaniszewskiego, Kingi Kardynał, Joanny Klich, Leszka Kowalskiego, Augustyna Michała Kwasowskiego, Arkadiusza Lubachy, Rafała Łagowskiego, Marcina Marcisza i Marty Wieczorek. Tegoroczna, druga edycja konkursu cieszyła się sporym zainteresowaniem. Jury w składzie: Marian Rumin – dyrektor BWA w Kielcach, Krzysztof Miękus - redaktor naczelny miesięcznika fotograficznego „Fotopozytyw”, Andrzej Borys - Prezes Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF i ubiegłoroczny zwycięzca „Kielce Inaczej” Jerzy Bednarski wybierało spośród 221 zdjęć 58 autorów.
14
15
- Zaskoczyła mnie liczba prac, będących próbą ucieczki od rzeczywistości poprzez różnego rodzaju manipulacje (przede wszystkim komputerowe). Tak, jakby rzeczywistość nie była dość interesująca dla fotografa. Tymczasem na ogół to właśnie rzeczywistość jest znacznie ciekawsza niż to, co możemy stworzyć sami. Trzeba jednak przyznać, że pojawiło się trochę naprawdę dobrze zrobionych i przemyślanych montaży komputerowych – podsumowuje Krzysztof Miękus. Wsparcie: Wydawnictwo Jedność, Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego i Targi Kielce. Patronat medialny: Prasa: „Fotopozytyw”, „Foto Kurier”, ‘”Wici.Info”, ”Dedal”, ”Teraz”. Portale internetowe: Independent.pl, Granice.pl, Relaz.o2.pl, Sienkiewicza.pl, I-Kielce.pl, Twój Kurier.pl, Fotopolis.pl Radio: Eska, Radio Plus, Radio Kielce Telewizja: TVP3 Kielce, Telewizja Kielce.
www.kielceinaczej.w i c i . i n f o
„Fruwający wiersz” Radosława Nowakowskiego, warsztaty Stowarzyszenia Loesje i wystawa plakatów, happeningi, koncerty oraz Otwarty Stół złożą się na Otwarty Warsztat Firmament, który 23 czerwca od godz. 12 trwać będzie w Bazie Zbożowej. To już czwarta edycja niebiańskiej imprezy. Organizatorzy, czyli Fundacja Kultury Wici, zainspirowani industrialnymi pomieszczeniami Kompanii Twórczej przy Zbożowej zdecydowali, że tym razem impreza nie będzie miała charakteru festiwalu, a warsztatu. Przez cały dzień uczestnicy fruwającego warsztatu będą malować na płachtach papierowych i płóciennych litery, słowa lub znaki, z których stopniowo ułożony zostanie wiersz. Poszczególne elementy złączone zostaną w ogromny latawiec/sztandar/patchwork, który wieczorem zostanie rozwieszony nad Bazą Zbożową. Finał akcji zbiegnie się ze spektaklem „Opowieść o wietrze” Krzysztofa Wrony i grupy szczudlarzy. Przygotowania do tego spektaklu będą rodzajem warsztatu plecionkarskiego. W tym samym czasie Loesje przeprowadzi warsztaty kreatywnego pisania, pokaże swoje plakaty i wlepki. Warsztaty są otwarte i może w nich uczestniczyć każdy. Zainteresowanych prosimy o kontakt: agnieszka@wici.info lub 0-603-187-787. Nie zabraknie wystaw plastycznych: Fotografie z podróży do Indii i Nepalu – Rafała Nowaka, malarstwo - prace z cyklu „Korozja” autorstwa Natalii Łakomskiej. Będzie to część akcji artystycznej zatytułowanej „Byt nie bycia”. - Zaadoptowałam 100m2 powierzchni ziemi, która wydaje się być odrzucona, niechciana. Naznaczę ją swoim „bytem nie bycia”, a może tylko nadam jej imię, żeby przestała być anonimowa. Jesteśmy pokoleniem, które wychowywało
16
się na placach budowy; pokoleniem, które obserwowało jak rósł las betonowej dżungli, w której teraz zabrakło tlenu i która stała się więzieniem starców i rodzin wielopokoleniowych - komentuje swoją wizję Łakomska. Swoje prace zaprezentują także: grupa fotograficzna CKF („Slajdowisko”) oraz podopieczni Środowiskowego Domu Samopomocy w Piekoszowie. Dużą atrakcją będą projekcje aktywne CineManual. Firmament będzie także czasem koncertów i soundsystemów. Na scenie zbitej z metalowych części i ciężkich płyt zaprezentują się: Lóóm, Letko, Automatik oraz soundsystemy: Psychedelic Transformation, NFC, HCC Kielce i inni. W planach jest także happening kulinarny „Otwarty stół”, aby w nim uczestniczyć potrzebne jest zaproszenie oraz... własnoręcznie wykonana potrawa.
ludzie
17
11.06 godz. 19.00 koncert zespołów Happysad i Hurt. 18.06 godz. 17.00
Wernisaż wystawy fotograficznej i rozstrzygnięcie konkursu WICI i DŚT „Kielce inaczej”.
23.06 godz. 19.00 koncert zespołu CLEZMERSI.
Połowa czerwca to od 4 lat święto – urodziny Wici. Jednodniowy Firmament będzie miał z tej okazji sporo imprez towarzyszących. 18 czerwca o godz. 17 w Domu Środowisk Twórczych odbędzie się wernisaż wystawy pokonkursowej „Kielce Inaczej #06”, a wieczorem impreza klubowa „4. Urodziny Wici” w klubie Gaudi przy ul. Wesołej 10 (zagrają Soulservice, Ojciec Karol i Herbal, wstęp tylko za zaproszeniami). 25 czerwca CKF organizuje Ogólnopolskie Spotkania z Diaporamą Cyfrową na Bazie Zbożowej.
godz. 21.00 koncert akustyczny HANIA STACH. Bilety 5 zł. 24.06 godz. 16.00 Festiwal Katarynek godz. 21.00 koncert SHAKIN DUDI. Bilety 5 zł. 25.06 godz. 12.00 koncert kwartetu JORGI (dziedziniec „Domu Praczki”).
Szczegóły na stronie www.firmament.wici.info
B A Z A ZBOŻOWA
PLAN IMPREZ - CZERWIEC 2006
04.06 godz. 19.00 koncert zespołu CROSSROCK
fot. Jerzy Bednarski
Otwarty Warsztat
Dom Środowisk Twórczych Pałac Tomasza Zielińskiego 25-590 Kielce, Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53, 368-20-54 http://www.kielcedst.net
godz. 19.00 koncert zespołu STRAUSS ENSEMBLE. godz. 21.00 koncert muzyki irlandzkiej - CARRANTUOHILL. Bilety 5 zł.
tekst: Agnieszka Kozłowska-Piasta
N i e w ażn e s kąd , w ażne gdzie
Niedawno na ekranach polskich kin pojawił się film “Piekło” w reżyserii Danisa Tanovicia, druga część trylogii według projektu Krzysztofa Piesiewicza i Krzysztofa Kieślowskiego. Na sfilmowanie czeka jeszcze “Czyściec”, a już trwają prace nad obrazem z kolejnego tryptyku: „Wiara”, „Nadzieja”, „Miłość”. Reżyserem “Nadziei” jest Stanisław Mucha - mieszkający w Niemczech specjalista od dokumentu, a jedną z drugoplanowych ról gra... Grzegorz Artman, aktor od blisko 2 lat mieszkający w Kielcach. Film powstaje w koprodukcji niemiecko–polskiej, największego niemieckiego producenta “Pandory” i polskiego “Kalejdoskopu”, a pojawią się w nim m.in. Zbigniew Zamachowski, Zbigniew Zapasiewicz, Wojciech Pszoniak, Jerzy Trela, Jan Frycz i Dominika Ostałowska.
Dotychczasowa droga artystyczna Grzegorza Artmana wiodła głównie przez teatr, począwszy od znanego w latach 90-tych białostockiego Wierszalina Piotra Tomaszuka, a na “Hotelu pod Aniołem” w reżyserii Piotra Cieplaka, spektaklu-finaliście ubiegłorocznego konkursu na wystawienie polskiej sztuki współczesnej skończywszy. – To pierwsza przygoda z filmem o takiej randze i zasięgu. Do tej pory miałem okazję wielokrotnie uczestniczyć w projektach niezależnych i bardzo sobie cenię te doświadczenia. Uważam, że energia, pomysłowość i bezkompromisowość ludzi biorących udział w tych bardzo trudnych przedsięwzięciach, rozwijała nas w trybie przyspieszonym i jestem przekonany o słuszności tak przebytej drogi. Jeżeli chodzi o rangę przedsięwzięć, to dane mi było
podpatrywać Romana Polańskiego i jego ekipę przy zdjęciach do “Pianisty” w których brałem udział jako epizodysta. To bardzo ważna lekcja – opowiada Artman - W „Nadziei” cenię sobie przede wszystkim możliwość konfrontowania swoich spostrzeżeń i sposobu myślenia czy stylu pracy z twórcami, których darzę ogromnym szacunkiem. Fascynuje mnie ta intensywność i świadomość, że to, co najcenniejsze dzieje się pomiędzy dialogami. Chcę zawrzeć całą złożoność swojego bohatera, w kilku krótkich sekwencjach – opowiada. – Nie do przecenienia jest także wolność i twórcza swoboda w pracy nad postacią, jaką daje reżyser, a przede wszystkim możliwość dzielenia się swoimi refleksjami z jego wizją. To nie jest częste, więc cenię sobie to w dwójnasób i korzystam z tego. Artman zaprzecza, jakoby wizja Stanisława Muchy była próbą przywołania metafizycznego, tajemniczego klimatu znanego z filmów wybitnego polskiego reżysera: “Przypadku”, “Bez końca”, Dekalogu”, “Podwójnego życia Weroniki” czy “Trzech kolorów”. - Cenię kino Kieślowskiego przede wszystkim za niezwykłą umiejętność obserwowania ludzi, za intensywność poszukiwań twórczych. To rozdział zamknięty. Po jego odejściu zostały pomysły i nie zrealizowane projekty. Tak jest i w tym przypadku. Każdy ze scenariuszy autorstwa Krzysztofa Piesiewicza realizuje inny młody twórca i jest rzeczą naturalną, że każdy poszukuje własnego języka i sposobu interpretacji. Kino Kieślowskiego jest jedyne i każda próba jakiejś formy naśladownictwa będzie krzywdą, jaką sobie samemu ów naśladowca wyrządzi.
19
W “Nadziei” Artman gra postać Michała, skazanego na kilka lat więzienia za zabójstwo w afekcie. W więzieniu odwiedza Michała tylko brat Franciszek, główna postać filmu, grany przez debiutanta Rafała Fudaleja. Franciszek chce pomóc Michałowi przetrwać trudne lata więziennego odosobnienia. Czy mu się uda, zobaczymy na premierze: - Nie powinienem zdradzać fabuły i nie chcę tego robić – zaznacza aktor. - Mogę tylko powiedzieć, że do swojej roli przygotowałem się bardzo intensywnie i drobiazgowo. Np. przed wyjazdem na zdjęcia do Niemiec, odwiedziłem areszt śledczy na Piaskach, rozmawiałem z terapeutami, aby sprawdzić czy moje pytania jakie sobie zadawałem, są dobrze postawione. Przeczytałem na nowo wiele książek: np. “Obcego” Camusa, “Mury Hebronu” Stasiuka. Starałem się jak najdokładniej przygotować, wrzucić do głowy jak najwięcej danych, aby potem selekcjonować i wykorzystywać je na rzecz budowanej postaci.. Do końca zostało jeszcze kilka dni zdjęciowych, na które aktor wyjeżdża tym razem do Warszawy. Potem oczywiście postprodukcja, montaż: - Teraz rozmawiamy o tym, jakby nic ważniejszego i ciekawszego nie było, ale to fałszywy trop. Za moment emocje opadną, a na ekranie, przez kilka minut będziemy oglądać to, co udało się zbudować. To będzie moment, który jedynie przypomni o tym wszystkim co składało się na tą pracę, a my sami – ja, cała ekipa - czy tego chcemy, czy nie, będziemy znacznie dalej. Chciałbym, i to jest dla mnie ważne, aby moja postać była wyrazista, głęboka i byśmy mogli wychwycić tę wrażliwość, jaką z sobą niesie. Chcę, aby widz nie przeszedł obok niej obojętnie. To jest cel. W „Piekle” matka pojawia się w kilku scenach. Widzimy twarz, oko, drobny gest. Jednak to ona jest w tym filmie osią zła i w sposób niezwykle intensywny wdziera się w podświadomość. To wielka sztuka i warto się o to bić.
ludzie Obrazy z wystawy są inspirowane pana podróżami, zwiedził pan całe południe Europy. Co najbardziej zauroczyło Pana w tamtych krajach?
O piasku, lataniu i pięknie absolutnym z Jackiem Nowakowskim rozmawiała Agnieszka Kozłowska-Piasta
F r uwać nie będę
Tam jest inne światło, inna przestrzeń, inny klimat. Nie jestem twórcą, który jeździ na tzw. motyw, w miejsca, które mnie inspirują. Większość czasu spędzam w Kielcach i tu powstają moje obrazy. Podczas moich podróży tworzę, ale tylko w głowie. Nigdy nie maluję w drodze. Przeżycia pozostają ukryte i uzewnętrzniają się przy różnych okazjach. Wcześniej malował Pan martwe natury, teraz są to domy bez ludzi. Nie ma postaci na tych obrazach.
Skąd wziął się pomysł na malowanie piaskiem? To nie było tak, że w pewnym momencie doznałem olśnienia i wymyśliłem. Piasek powoli wchodził na moje obrazy, najpierw jako zanieczyszczenie. Pierwsze swoje „poważne” prace malowałem na działce moich rodziców pod Kielcami. Teren był bardzo piaszczysty. Opierałem obrazy o drzewa, stawiałem je na ściółce, a piach wsypywał się na mokre prace i do nich przywierał. W końcu postanowiłem nie przeciwdziałać temu procesowi. Zawsze interesowała mnie faktura, kolor obrazu, a piasek doskonale się do tego nadaje.
20
Z zawodu jest Pan architektem. Na obrazach, które widziałam w Galerii Winda, są budynki. Czy jest jakieś przełożenie Pana pracy zawodowej na obrazy? Raczej nie. Przez wiele lat byłem znany jako ten, co głównie maluje martwe natury i pejzaże. Dopiero teraz zacząłem malować widoki miejskie. To nie są obrazy malowane przez architekta. Ich głównym celem jest stworzenie jakiejś przestrzeni, odczucia tych ścian, tego światła przy pomocy środków malarskich. Nie chodzi mi o obrazowanie konkretnego budynku i mam nadzieję, że to w dalszym ciągu są obrazy, a nie wizerunki architektury.
Sam się zastanawiałem, dlaczego nie maluję portretów. Może dlatego, że jednak nie jestem z wykształcenia malarzem, choć nawet na architekturze miałem zajęcia z aktu i portretu, ale w ograniczonym zakresie. Nie jestem też dobrym psychologiem. Jeżeli malujemy człowieka, to nie dla jego cielesności czy ubrania ale po to, żeby oddać psychikę. Przed rozpoczęciem studiów dużo rysowałem. Wtedy żyli jeszcze moi dziadkowie, z którymi byłem bardzo związany. Fascynowała mnie ich psychika i ich cielesność, cierpienie, starość, stopniowe zbliżanie się do śmierci. Do tej pory przechowuję bardzo dużo rysunków mojej babci i dziadka. Nie wiem, czy są poprawne od strony anatomicznej, ale nawet dziś robią wrażenie na tych, którym je pokazuję. A jak u Pana wygląda połączenie pracy zawodowej z artystyczną? Czy to się da pogodzić? Życie każdego człowieka, jest wypadkową tego, co chciałoby się robić i tego, co należy zrobić. Praca zarobkowa jest ważna: trzeba mieć pieniądze na utrzymanie, na życie, na mieszkanie, na dom. Przy pomocy malowania nie jest to łatwe, zwłaszcza, że mam opory i nie maluję tylko po to,
21 aby sprzedawać swoje prace. Artysta nie jest człowiekiem zawieszonym w pustce, fenomenem, który czerpie swoje inspiracje nie wiadomo z czego. Troski, przeszkody w życiu codziennym często są impulsem do pracy artystycznej. Czasami rozmawiam o tym z Markiem Wawro. On potrafi namalować obraz, jeżeli coś go zbulwersuje, wzruszy. I wtedy jego praca ma jakąś niesamowitą siłę. Jeżeli podchodzimy do działalności artystycznej abstrakcyjnie, teoretycznie, prace mogą być piękne, ale chyba nie będą miały tej mocy. Zdaniem pana Marka Wawro to o tę moc chodzi właśnie w prawdziwej sztuce. Prace jedynie piękne nazywa rzemiosłem... A jeśli jakiś rzemieślnik zaczyna zaprzeczać ogólnie przyjętym standardom produkowania np. butów, to czy to nadal jest rzemiosło? Chyba już nie. Rzemiosło jest powtarzaniem schematu, który raz wyszedł. Nie ma w tym duszy, jedynie powielanie czegoś co już raz się sprawdziło... Ludzie zajmujący się sztuką też powielają, czego ja jestem doskonałym przykładem. Opracowałem technikę własną i też padam często ofiarą jej powtarzania. Trudno przez całe życie, które przecież trwa tylko chwilę, dążyć ciągle do czegoś nowego, innego. Ci najwięksi artyści tak próbują, ale też w pewnym momencie nie wytrzymują. Ci mniejsi, do których zaliczam siebie, dochodzą do jakichś rozwiązań i, tak jak ja, wykorzystują je na dobre i na złe. W sumie można by się zastanawiać, na ile to jest świeże... Czy ma Pan naśladowców? Jeżeli patrzymy na twórców z naszego kręgu kieleckiego to technikę piaskową stosuję tylko ja. Gdybyśmy próbowali wziąć pod uwagę większy rejon, to trudno powiedzieć. Jest tylu twórców w innych krajach,
na innych kontynentach, o których nic nie wiemy. Być może gdzieś w świecie znalazłby się niejeden Nowakowski. Pan Paweł Pierściński, z wykształcenia inżynier twierdzi, że sztuką rządzą prawa matematyczne. Czy pan jako architekt to potwierdzi, czy zaprzeczy twierdzeniu? Jeśli ktoś maluje, tworzy, pisze muzykę, nie robi tego z pewnością według jakiegoś wzoru. Jego geniusz, jego talent polega na tym, że te zasady tkwią w nim i on nieświadomie przelewa je na swoje prace. Dopiero analiza tych artystycznych dokonań
Klimat, jaki nam stworzyli rodzice, szczególnie mama, sprzyjał realizacji naszych zapędów artystycznych. Nie sądzę jednak, że to jest reguła. Są wielcy artyści którzy wywodzą się z domów, gdzie wręcz zwalczano ich pasję. Ani ja, ani mój brat Radek nie musieliśmy się konfliktować z rodziną. To chyba przechodzi z pokolenia na pokolenie, bo moja żona i dzieci też mają dusze artystyczne. Ten klimat domu rodzinnego, o którym na wernisażu mówiła pani Kusztal, odczuwam nadal. Przeniosłem go z mieszkania rodziców w bloku, do domku, w którym teraz mieszkam.
rzy gdzieś po cichu, po kryjomu, to może liczyć jedynie na szczęście, że ktoś go przypadkiem odkryje. Z drugiej strony zbytnia prężność, nachalność i promowanie siebie też nie jest dobre. Traci się coś cennego, zbyt wiele energii wkładając w kolejne wystawy, doskonałe opinie, gromadzenie rzeszy odbiorców. A jakie cechy charakteru musi mieć ktoś, kto chce się zajmować sztuką? Nawet paskudny, wstrętny człowiek może tworzyć wyjątkową, piękną sztukę. Pamiętam słowa profesora Nowosielskiego, który dzielił artystów na dwie skrajne postawy w sztuce: jedni zostawiają brud w środku, a tworzą piękne obrazy, drudzy działają na odwrót: aby ocalić w sobie piękno, cały brud wkładają w swoje prace. Nowosielski zaliczył siebie do pierwszej grupy i twierdził, że to jest strasznie męczące. Jego obrazy są piękne, to czysta metafizyka. W środku zostawał mu niesmak życia, który topił w alkoholu. Ci drudzy oczyszczają się dzięki sztuce, tworząc przeżywają katharsis i dzięki temu jest im łatwiej żyć. Myślę, że każdego artystę można spróbować umieścić na tej skali, między dwoma skrajnościami. A Pan zalicza się do pierwszej, czy drugiej grupy?
pozwala stwierdzić, że są one zgodne z jakimiś regułami, zasadami matematycznymi. Krytycy zajmujący się percepcją sztuki wielokrotnie pokrywali wykresami, liniami, punktami, figurami geometrycznymi dzieła największych artystów. Jeżeli ktoś znajdzie u mnie jakąś zasadę matematyczną jest pewne, że zrobiłem to nieświadomie. Jaką rolę odegrał w Pana drodze artystycznej dom rodzinny?
22
Wspomniał Pan, że ma Pan wątpliwości dotyczące swojej wystawy. Na konfrontację swoich prac z publicznością trzeba mieć chyba dużo odwagi. Konfrontacja jest dobra i pozwala na weryfikację, ale tylko w przypadku, gdy twórca liczy się ze zdaniem innych. Wtedy spostrzeżenia widzów, krytyków mogą pokazać mu kierunek, w jakim powinien dalej pójść. Artysta musi mieć odwagę. Jeśli two-
Skrajne postawy dotyczą największych artystów, dla których twórczość jest podstawą egzystencji. Nie mierzę tak wysoko i na tej skali jestem gdzieś blisko środka, choć po stronie Nowosielskiego. Złe rzeczy chciałbym zachować w sobie. To, co jest lepsze staram się zawierać w moich pracach. Chcę, aby dobre siły były światem moich obrazów: to słońce, powietrze, cienie, piachy. Gdybym malował ludzi, wtedy musiałbym stanąć przed wyzwaniem ciemnych sił. Może też dlatego unikam tego tematu. Żyjemy w dobie relatywizmu. Czy wierzy Pan w piękno absolutne?
23 Nie. Człowiek wykształcony nawet na podstawowym poziomie, jeżeli chodzi o historię sztuki, estetyki wie, że nic takiego nie ma. Wizje piękna się zmieniają, ostatnio coraz szybciej. Chociaż jakby przypomnieć te reguły matematyczne, które są też prawidłami dzieła sztuki, być może one są takie same dla drzeworytu japońskiego Toshusai Sharaku, czy obrazu mojego ulubionego Nicolasa De Staela. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Lubię poznawać twórczość innych, ale przeważnie nie oceniam jej jak krytyk sztuki. Odbieram ją żywiołowo. Takie analizy mogłyby mnie przyprawić najwyżej o ból głowy. Czy odbiorcy też powinni w odbierać Pana prace żywiołowo? Nawet minimum wiedzy czyni nas niezdolnym do naiwnego i nie poddanego żadnym uprzedzeniom osądom dzieła sztuki. Każdemu z nas w procesie wykształcenia narzucono pewne kanony, które wypaczają nasz ogląd. Żyjemy w czasie, w kulturze i nie możemy się od tego uwolnić. Problem pojawia się wtedy, gdy wiedzy narasta zbyt dużo i staje się ona balastem, przeszkodą w prawidłowym odbiorze sztuki. Intelektualne konstrukcje przytłaczają przeciętnych ludzi. Tylko wybitne umysły nie dają się temu zniewolić. O czym Pan marzy? Miałem więcej marzeń, gdy byłem młodszy. Z wiekiem jest chyba mniej buntu, człowiek się godzi ze swoim losem. Marzenia, które w młodości go napędzają, łagodnieją. Mam marzenia, ale są one w miarę realne. Czyli nie buja Pan w obłokach? Tak, chodzę po ziemi i chcę, aby to chodzenie było jak najładniejsze. Fruwać nie będę, więc po co o tym marzyć.
Automatik działa ładnych parę lat, bo od 1998 roku. Jak oceniacie waszą wspólną dotychczasową działalność? Andrzej: - Czyli co, chcesz nas już do muzeum? (śmiech). Na pewno nie ma rzeczy, które nam się nie udały. Gramy przede wszystkim dla przyjemności, a to, że nas doceniono, np. w Bukareszcie i mamy trofeum z pleksi, na którym napisano „Electronic Music Award”, to jest to dla nas tylko przedmiot. Dużo ważniejsza była przygoda: zobaczyliśmy Bukareszt, poznaliśmy fajną ekipę ludzi, zobaczyliśmy Paryż,
przyjrzeliśmy się jak na świecie funkcjonują kluby. Nasze nagrania wyszły w świecie na składankach, mamy swoich fanów. W tym momencie nie robimy nic, ale mam cichą nadzieję, że gdybyśmy teraz mieli zagrać koncert to ludzie przyjdą, aby zobaczyć Automatik. Wydaje mi się, że w jakiś sposób udało nam się wypracować markę. - Ale jakieś plany na przyszłość to chyba macie? R: - Mamy się spotkać w czerwcu i przygotować nowy program na Otwarty Warsztat
24
Automatik – nasze hobby z Andrzejem Rajskim i Rafałem Nowakiem rozmawiała Agnieszka Kozłowska-Piasta
- Jak przygotowujecie się do koncertów? R: - Nasze koncerty są za każdym razem inne. Nie ma ustalonej ramy kompozycji. Niby jest początek, ale często tak jest, że utwór i tak zaczyna się inaczej niż miał się zacząć. Czasami sobie planujemy, a na scenie to wychodzi zupełnie inaczej, bo nie potrafimy wykalkulować wszystkich ruchów. A: To działa jak pogoda: miało świecić słońce, a pada deszcz. Czy żałujecie takich utworów, które zaskakują was samych na koncercie?
www.automatik.fan.pl
Automatik
- koncert w Bazie Zbożowej w Kielcach
A: - Nie staramy się powtarzać tego, co było. R: - Pewne rzeczy każdy samodzielnie próbuje zapamiętać, zachować, ale nie zawsze to wychodzi. Gdy jest 5-6 osób na scenie i zdarza się jakiś genialny moment, bez zaplanowania, bez kalkulacji, to nie do końca jesteśmy w stanie stwierdzić, jak nam się to udało. Każdy koncert, to pewien eksperyment. On się może skończyć wysadzeniem korków albo interwencją właściciela klubu po 5 minutach grania. Zdarzyło nam się to w Warszawie w restauracji „Budapeszt” na imprezie pisma Aktivist. A: - Jakaś pani, która mieszka nad restauracją zadzwoniła na policję, choć wcale głośno nie graliśmy. - Uciekacie mi od odpowiedzi. Pani i policja to czynniki zewnętrzne. Mnie chodzi o Was. Wychodzicie na scenę i... R: - Wychodzimy na scenę, nikt nic nie wie. No może jeden wie trochę więcej. - Nabijacie się ze mnie... R:. – Nie, tak naprawdę się dzieje. Na przykład goście, których zapraszamy, czasami nie wiedzą nic. Wiedzą tylko, o której mają być na próbie. (śmiech). A: - Bo mamy świetnych gości. Stanowimy zgraną ekipę i nie musimy rozdzielać zadań. - Każdy z członków grupy na danym koncercie ma takie samo znaczenie. Każdy z tych ludzi ma taką władzę, że wszystko może się zmienić. Gdy gramy trio: ja, Rafał i Ziut Gralak, czyli mamy trąbę to gramy inaczej. Gdy w trio jest z nami Glen Mayer (MC GLENNSKII), wtedy pojawia się słowo, a nie dźwięk. To wszystko się zmienia. Gdy gramy w czwórkę, np. Glen i jeszcze Piotrek, to wtedy się pojawia element zła. Piotr Pawlak jest przedstawicielem zła pozytywnego, on łamie wszystko i nie umie grać „pomiędzy”. Albo jest pejzażowo-płynny, transowo space’owy albo wytacza największe armaty świata i niszczy. Nie raz byliśmy świadkami tego, co Piotr robi. Kiedyś graliśmy z nim
w Remoncie na Festiwalu Gitarzystów. Piotr generował takie dźwięki, że czułem się jakbym się unosił w powietrzu. R: - To właśnie cenię w naszym graniu. Każdy z nas grał w różnych układach, gdzie muzyka jest zamknięta, wiadomo, co się wydarzy. Na scenie masz wtedy tylko wypełniać plan, aby koncert był jak najbardziej zbliżony do tego, co ustalono wcześniej. Na naszych koncertach scenariusz tworzy się w trakcie. U nas, gdy ktoś nagle odpala rakietę i leci, zaczyna się prawdziwa akcja. Zaczynamy kombinować: gonić go, czy może ściągać w dół. W sumie to ryzykowne. Często dzieje się tak, że tylko momenty są genialne, a reszta wydaje się jakaś niepełna. Z drugiej strony nie można na pełnym gazie lecieć godzinnego koncertu. - Czy publiczność jest w stanie odczuć wasze emocje? Czy gracie bardziej dla ludzi, czy dla siebie? R: - Myślę, że i dla nich i dla siebie. Dobrze jest, gdy ludzie są otwarci na dźwięki. Wtedy mogą naprawdę skorzystać. Ludzie na koncercie mają swoją energię: albo pomagają albo przeszkadzają, nigdy nie jest tak, że to jest nieistotne. A: Dokładnie. Jeżeli wydajesz płyty w meganakładach, to na koncert przychodzą fani, którzy znają twoją twórczość. Spokojnie możesz grać piosenkę, pierwszą, dziesiątą, bo oni to wszystko znają. R: U nas tak nie ma. Jesteśmy bardziej wymagający w stosunku do publiki. Widz musi mieć ochotę otworzyć się na dźwięki, które generujemy. Często jest tak, że dajemy z siebie wszystko, a pod sceną stoi grupka oniemiałych, wysztywnionych ludzi, którzy nie wiedzą, co z sobą zrobić, bo nie słyszeli takiej muzyki. Nie wiem, co mają w głowie, czy myślą jak to się dzieje, czy po prostu nie mogą się ruszyć, ale zdarza się to często.
- Słyszałam, ze trafiliście kiedyś między zespoły disco polo... A: – To było w Pińczowie. R: - To, co gramy, jest tak zaskakujące, że nikt nas jeszcze tak do końca nie odrzucił, najwyżej zauważamy niecierpliwość. W Pińczowie wszyscy czekali na jakieś zawody, ale nawet tam zdarzył się ten klimat zawieszenia w czasie. Ludzie nie reagowali negatywnie. Stali zaskoczeni. - Nagrywacie płyty własnym sumptem. Macie swoją wytwórnię. To konieczność, czy wybór? A: - Myślę, że tak jest prościej. Wydawcy oferują zbyt wiele, więc po co komplikować sytuację, skoro możemy robić to sami. R: - Jesteśmy w stanie zrobić to samodzielnie i tak, jak chcemy. To jest związane z naszym systemem pracy. To już zakończyliśmy, odhaczamy, wydajemy płytę i przechodzimy do nowej pracy. Jesteście wyluzowani, bawicie się tym, co robicie. Nie wyobrażam sobie was w mackach jakiejś wytwórni... A: Myślę, że problem by się pojawił od razu, chyba, że taki wydawca dałby nam wolną rękę. Na świecie są takie wytwórnie, które proponują muzykom: grajcie tak dalej, ale dla nas, dzięki temu macie dystrybucję na cały świat, a my zysk. W Paryżu poznaliśmy ludzi z Ninja Tune. Myślałem, że to jest jakaś kosmiczna wytwórnia, olbrzymia machina. Okazało, że to tylko paru kolesi, którzy w klubie na stoliczku sprzedają swoje płyty. Wyrobili sobie markę, więc wszyscy wiedzą, czego się po nich spodziewać. Skoro sami możecie wydawać płyty, nie myśleliście o tym, aby wydawać płyty innym i stworzyć polską Ninja Tune? R: - Były takie pomysły, ale nie mamy czasu
na to. Może za rok, dwa, polski rynek muzyczny pozwoli istnieć takim firmom. One już są, tworzą je ludzie, którzy traktują to raczej jako hobby. Płyty są formą dokumentacji waszej drogi twórczej... R: - To dla nas forma zamknięcia jakiegoś rozdziału. Są koncerty, których nie nagrywaliśmy, a uważamy, że były świetne. A: - Ale zdarza się też odwrotnie: na koncercie uważam, że jest fatalnie, potem odsłuchuję nagranie i stwierdzam, że nie miałem racji. Ostatnio słuchałem naszego koncertu z Firmamentu sprzed dwóch lat. Nagrywaliśmy go na dwa źródła: komputer i magnetofon i to się rozjechało. Kilka tygodni pracowałem, żeby to uratować, ale było warto. R: - Jeszcze mamy 15 taśm wideo z 3 kamer, próbujemy to zmontować, ale są problemy sprzętowo-kadrowo-czasowe. Dużo rejestrujemy. Trochę jest nas za mało. Mamy dużo materiałów. Pociągające jest także robienie remiksów. Dostajesz czyjąś muzykę i tylko musisz ją rozłożyć i złożyć po swojemu. - Porywaliście się na duże świętości przy tych remiksach: Mikołaj Górecki i jego „Ave Maryja”... A: - Nie tylko byli też; Madonna, Marley, Hooker, James Brown, Janet Jackson i Elvis Presley. O Waszej muzyce mówi się, że jest transowa. Badający pierwotne społeczności etnografowie wskazuja na kilka niezbędnych warunków, które muszą być spełnione, aby ktoś mógł wpaść w trans. Musi być wspólnota, złamany w określony sposób rytm, często taniec.... A: - Powtarzalność powoduje, że trochę się odrywasz. Obcujemy z muzyką elektroniczną, która ma pewnego rodzaju elementy dźwiękowe, rytmiczne, barwowe. Jeśli ludzie znają i rozumieją tę muzykę, to dużo
nie potrzeba, żeby się wkręcili. My też się wkręcamy, staramy się budować atmosferę razem z ludźmi. Gdy mamy przyjemność grać z Krzyśkiem Owczarkiem, to on wypuszcza różne obrazki. Często ludzie są zaskoczeni połączeniem muzyki i obrazów. Wszystko się dzieje tu i teraz, na koncercie. R: - Jest jakiś element łobuzerstwa w naszym graniu. Czasami gramy z jakimś zacięciem, nawet przeginamy, aby poszerzyć możliwości tego, co się może zdarzyć. Np. gramy tak głośno, że wszyscy chcą wyjść, albo zapodajemy dźwięk, który może być nieprzyjemny dla odbiorców. Nie mamy jakiejś koncepcji, filozofii naszej muzyki. Wolimy grać, a nie opowiadać o muzyce. To pewnie drażnią was także próby szufladkowania was w jakiś gatunek, podgatunek, rodzaj muzyki. A: Trudno nas zaszufladkować. Ani nie jesteśmy totalnym transem, ani totalnym minimalem, ani nie jesteśmy disco, ani house, ani techno, ani hip hop. R: - Chociaż każdy z tych stylów jest nam jakoś bliski i korzystamy z elementów na swój sposób. A: Czy wyobrażacie sobie siebie jako podkład muzyczny do filmu, spektaklu teatralnego, happeningu? A: Graliśmy kiedyś do filmu „Odyseja kosmiczna”, w różnych konfiguracjach graliśmy z teatrem Klinika Lalek... R - ...i nawet z tancerką w Łodzi. Super wytrenowana dziewczyna, ale po pół godzinie się zmęczyła (śmiech). Przede wszystkim gramy z wizualizacjami, i to jest nasz film. Ludzie, którzy nas słuchają, opowiadają, że nasza muzyka generuje różne obrazy, wyzwala emocje. To jakby przedłużenie naszej muzyki, choć absolutnie niekonieczne. Przy naszej muzyce możesz potańczyć w dyskotece, ale możesz także puszczać ją sobie w domu i rozpuszczać się w niej.
27
ludzie
NFC N FC – ddźź wi ę ki ki przys zł o ś ci
29
tekst: Sonja
W nie tak bardzo zamierzchłych czasach, kiedy w Kielcach niepodzielnie królowało hasło „kocham disco ponad wszystko”, kiedy upadały kolejne ośrodki ambitniejszej muzyki (np. Wagon, czy Karczma), pojawili się Naturalni Futuryści (w skrócie NFC), jeden z trybów machiny o nazwie Alternatywa w Kielcach. Naturalni Futuryści (Natural Futurists) to kolektyw dj`ski powstały na przełomie sierpnia i września 2003 roku w Kielcach z inicjatywy Janka Szczygielskiego, znanego jako Gandalf lub Gandi. Skupił wokół siebie ludzi niebanalnych: Igora (Igor Wilkoński) i Clarxa (Wojtek Tarasek). Po różnych zawirowaniach personalnych, spowodowanych przez osoby, które podszywały się pod NFC, do składu dołączyli: Maxine (Ula Kwiecień), Midasss (Dominik Plato) oraz Bibi (Kasia Barańska). Każdy z członków formacji jest odrębną indywidualnością, dlatego na swoich imprezach proponują różnorodną muzykę: od symetrycznego, melodyjnego house’u przez różnego rodzaju nietypowe rytmy elektroniczne, jazzowe, jamajskie (z okolicami), po połamane dźwięki breakbeatu, drum`n`basu, 2stepu czy jungli. Sama istota ich działań muzycznych zawiera się w nazwie. Są „Naturalni”, bo starają się być sobą w każdej sytuacji, są
„Futurystami”, gdyż po muzykę sięgają w przyszłość. Midasss wyjaśnia: - NFC to dla mnie to przede wszystkim wyzwanie. Wyzwanie, które rzucam publiczności za każdym razem, kiedy gram. Trochę misja pozytywisty i szarlatana próbującego pokazać ludziom, że istnieje alternatywa dla komercyjnej papki w mediach (oczywiście nie wszystkich). Bibi dodaje, że chciałaby przez muzykę zapomnieć o rzeczywistości. - Dla mnie muzyka, którą gram jest nadzieją i wiarą w słońce – tłumaczy. Zaczynali w W.A.G.O.N Flap Clubie, rozkręcali się w Karczmie, docierali w CKM-ie, Antrakcie i Arizonie, żeby zaatakować pełną parą w Cockney Clubie. Wszędzie, gdzie grają, wprowadzają nową jakość, świeżość i swoje brzmienia. Ich imprez się nie zapomina: pamiętne Urodziny Naturalnych Futurystów w Karczmie, chilloutowy przedsmak 03 Firmamentu w kawiarni festiwalowej, czy najbardziej znany cykl City Jungle. 28
To właśnie współpraca z klubem Cockney pomogła im rozwinąć skrzydła – połączenie ułańskiej fantazji właścicieli lokalu z zapałem i pasją kolektywu pozwoliły stworzyć w Kielcach nową jakość. Pokazali, że można, i że są ludzie, którzy szukają czegoś nowego. Igor twierdzi: - Zdobyliśmy jakąś renomę wśród ludzi, których niekoniecznie interesują manieczki (czyt. bitowe rąbanie kotleta schabowego z disco polowym wokalem). Częstujemy ekipy przybywające na nasze imprezy smacznymi kąskami w postaci świeżutkich kawałków, które są grane w tym samym momencie pewnie na jakieś dużej imprezie np. w Londynie. Czy odnieśli sukces? Zdania są podzielone. Grali już w tak wielu miejscach, mieli tyle możliwości na zawojowanie Kielc i… są znowu w Cockneyu. Może odradzają się jak feniks z popiołów? A może jednak nie mają już nic ciekawego do pokazania? Czas pokaże. W opinii NFC sukces pojawia się wtedy, gdy są jakieś osiągnięcia, a oni za
takimi nie gonią. Nie chcą dokładać niepotrzebnej filozofii do tego, co robią, jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że gdzieś ta naturalność z nazwy zniknęła. Szczypta gwiazdorstwa, odrobina pozerstwa – oto niestety ciemna strona niektórych członków NFC. Na dodatek ich imprezy nie wzbudzają już tak wielu emocji. Bibi twierdzi jednak, że chcą nadrabiać muzyczne zaległości, Midass, że szlifują swoje umiejętności dj’skie. Może w planach mają inwazję muzyczną? Mam nadzieję, że wystarczy im determinacji, zapału i pomysłów, by podołać zadaniu. Jacy są Naturalni Futuryści? Myślę, że każdy ma swoją opinię na ich temat. Jeśli ich nie znacie, zapraszam do klubu Cockney, gdzie Naturalni Futuryści prezentują swój muzyczno-imprezowy kunszt. Informacji o imprezach szukajcie na www. wici.info, www.cityjungle.prv.pl, w Cockney Clubie i na plakatach.
P l a n centrum Kielc
Łódź
59
Warszawa
legenda
17
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy hotele restauracje kawiarnie, puby, kluby zdrowie zakupy inne
24 40
22
Częstochowa
60
39
48
2 36
61 43
56
47
33
55
53
27 16
1 12 31 34
42
58
46 38 3 19 11
59
45 4 50 14 20 26
29
7 10 8
28
37 45 56 9
6
Lublin
41
51
32 13
52 25
62
23
35
21
49
Kraków
18 17
21 21
5
30
44
Tarnów
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.wydawnictwo-jp.kkf.pl
inform a t o r
Muzeum Zabawek i Zabawy 9 Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78
Skarbiec Katedralny Kielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07
Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info
Kielce, ul. Zamkowa 35
Te a t r y
Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71
Te a t r i m . S t e f a n a Żeromskiego 12
Galeria 3 Współczesne j Sztuki Sakra l n e j
Kielce, ul. Sienkiewicza 32 tel. +41 344 75 00 www.teatr-zeromskiego.com.pl
Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02
Galeria WINDA
4
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b
Galeria ZACHĘTA Kielce, ul. Orla 3
62
Muzea Muzeum Geo l o g i c z n e Kielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37
5
Muzeum Lat Szkolnych S t e f a n a Żeromskiego 6 Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92
7
Muzeum Wsi Kieleckiej 8 Dworek Lasz c z y k ó w Kielce, ul. Jana Pawła II tel. +41 344 92 97
32
Te a t r L a l k i i A k t o r a „Kubuś” Kielce, ul. Duża 9
13
tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl
K i e l e c k i Te a t r Ta ń c a Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 361 27 46
14
Filharmonia 50 Świętokrzyska im. Oskara Kolberga Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Kinoplex
Kielce, ul. Świętokrzyska 20 15 tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl
Moskwa
Kielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
16
23
Kielce, ul. Ściegiennego 6 tel. +41 361 27 37, 361 24 10 www.wdk-kielce.pl
Dom Kultury Zameczek
18
Kielce, ul. Słowackiego 23 tel. +41 361 39 31
DŚT Pałacyk Zielińskiego
19
Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
24 31
KIELECKIE CENTRUM 20 KULTURY Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, 344 40 33 www.kck.com.pl
SŁONECZKO
Kina
Muzeum Naro d o w e Kielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18
10
Więzienie Kieleckie 1939 - 1956 11
Galeria Foto g r a f i i ZPAF - BWA 2
Ośrodki Kultury W o j e w ó d z k i Dom 17 Kultury
Galerie BWA Piwnice 1 BWA Na Pięt r z e
28
HOTELE
RESTAURACJE
Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
32
POD KRECHĄ
Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. 041/ 34 24424
Urzędy Urząd Miasta
21
Kielce, Rynek 1 Kielce, ul. Szymanowskiego 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
RESTAURACJA
Nefertiti
kuchnia arabska, egipska, indyjska i polska Kielce, ul. Żytnia 8
rezerwacja tel. 41/ 335 80 01
WESOŁA KAWKA Kielce, ul. Wesoła 50 tel. +41 344 64 37
25 34
22 Urząd M a r s z a ł k o w s ki Województwa Ś w i ę t o k r z y s k iego
Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
PUBY
K AW I A R N I E
29 26
54
35
APTEKI
K L U B Y, D Y S K O T EKI
ZAKUPY
APTEKA MELISA
51
Kielce, Orkana 11 tel. +41 331 00 73 35
45
Apteki
37
“Na Wzgórzu”
Kielce, ul. Orzeszkowej 51c tel. 330-11-29 33
“Sady” Możliwość rezerwacji stołów Kielce, ul. Sienkiewicza 16 wejście od ul. Wesołej tel. 41 343 13 86 58 Zapraszamy od godz. 14.00
Kielce, ul. Wojewódzka 2 tel. 343-51-07
“Słoneczna” tel. 366-42-53
“Parkowa”
38
41
Kielce, ul. Słoneczna 24
46 59
42
TABAKIERA
Kielce, ul. Żytnia 6
tytonie • papierosy • papierośnice
tel. 368-30-33, 347-83-30
39
cygara • tabakiery • fajki • tutki
Kielce, ul. Sienkiewicza 14 w godz. 10-19 w sob. 10-16
S T O M AT O L O G I A
40
47 59
56
43 62
Najbliższy Sklep z Muzyką
www.fan.pl 36
K a n c e l a r i e 49 Adwokackie i Radcowska Lekarz Komputerów tel. 604 231 739
Marek, Tomasz Stanisław Klesykowie Kielce, ul. Żeromskiego 18, tel. 362 15 19, 361 83 26
61 44 48
serwisy www, hosting poczta email pozycjonowanie
rafa.internet tel. 601 077830 www.rafa.wici.info
52
60
53
45
MUZEUM WSI KIELECKIEJ 25-025 Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. 041 34492-97 fax 041 34450-08 www.mwk.com.pl email MWK_Kielce@wp.pl
ZAPRASZA do Dworku Laszczyków w Kielcach
ul. Jana Pawła II 6 na wystawę Damy z dawnych lat. Fotografia kobieca w zbiorach Muzeum Wsi Kieleckiej Codziennie w godz. 9.oo-17.oo Bilet normalny 2,-zł ulgowy 1,-zł
wnętrza XIX w. apteki, sklepiku i pracowni krawcowej z okresu międzywojennego prezentowane w organistówce z Bielin, ekspozycję szkoły wiejskiej z okresu międzywojennego w chałupie ze Starej Słupi, wystawę stałą Ocalić od zapomnienia. Jan Bernasiewicz - twórca ogrodu rzeźb, kuźnię z Radoski, wiatrak z Grzmucina oraz wystawy czasowe. W sezonie zimowym udostępniamy wystawę Jak Antoni z Siekierna robił widły, pługi i traktory. Samorodna technika wiejska, a wyposażenie narzędziowe rolnictwa. W czerwcu Park Etnograficzny czynny cały tydzień w godz. 10.oo-18.oo. Bilety w cenie 10,-zł i 5,-zł. Proponujemy: - organizację spotkań integracyjnych w zabytkowych salach spichlerza ze Złotej i w miejscu piknikowym, - organizację tradycyjnych i współczesnych ślubów i przyjęć weselnych, - organizację ognisk, - bogatą ofertę lekcji muzealnych.
4.06. (niedziela) zapraszamy do Tokarni na XIV WYTOPKI OŁOWIU Zapraszamy do Parku Etnograficznego w Tokarni k. Chęcin Ekspozycje: dwór z Suchedniowa, spichlerz dworski ze Złotej z 1719 r., barokowy kościół p.w. Matki Bożej Pocieszenia z Rogowa n. Wisłą z 1761r. Ponadto zwiedzający może obejrzeć: wnętrza XIX w. chałup i warsztatów rzemieślniczych,
Kolejne imprezy folklorystyczne odbędą się 18.06. i 25.06. Ponadto zapraszamy do zwiedzania Zabytkowej zagrody Czernikiewiczów w Bodzentynie, Bodzentyn, ul. 3 Maja 13 - stała ekspozycja etnograficzna – wnętrza mieszkalne od 1809 do 1920 r. czynna codziennie oprócz poniedziałków i świąt w godz. 9.oo – 15.oo.
global village news Niedługo wakacje. Wielu z Was prawdopodobnie wybierze się za granicę, gdzie znajomość języków obcych jest ważniejsza od wypchanego portela. Dla tych, którzy zamierzają rozpocząć naukę języka angielskiego dopiero jesienią, przygotowaliśmy kilka podstawowych zwrotów, które z pewnością przydadzą się podczas zagranicznych wojaży. Na lotnisku: A: Welcome to England. May I see your passport please? B: Sure. Here it is. A: Where are you coming from? B: I’m coming from Poland. A: What is the purpose of your visit? B: I’m here on business/ as a tourist. A: How long are you planning to stay? B: I’ll be staying for two weeks/ until next Monday A: Where will you be staying? B: I’ll be staying at a hotel. A: Do you have anything to declare? B: No, nothing. A: Enjoy your stay. B: Thank you.
GLOBAL VILLAGE SZKOŁY JĘZYKÓW OBCYCH tel. 041 343-05-97, 041 362-13-93 www.gv.edu.pl
W hotelu: A: Welcome to the Blue Rose Hotel. How may I help you? B: I’d like a room please. A: Would you like a single or a double? B: I’d like a double, please. A: May I have your name, please? B: Brzęczysław Szczypczykiewicz. A: Could you spell that please? B: B-R-Z….. A: How many are in your party? B: Just two. A: How many nights would you like to stay? B: Just tonight. A: How will you be paying? B: Is Visa OK? A: That’ll be fine. Would you like a wake-up call? B: Yes, I’d like a wake-up call for 5:30. A: Here’s your key. That’s room 111 on the first floor.
świętokrzyskie Liczne najazdy i pożary niszczyły zabudowania klasztoru. W 1777 roku spalił się cały kościół oraz znaczna część zabudowań klasztornych. Odbudowa trwała wiele lat, dopiero w 1806 roku kościół został konsekrowany. Ukazem carskim nastąpiła kasata klasztoru w 1819 roku. W 1884 roku władze carskie utworzyły w zachodnim skrzydle klasztoru więzienie o zaostrzonym rygorze, zwane Polskim Sachalinem. Od 1936 roku nowymi gospodarzami są oblaci Maryi Niepokalanej. Jesienią 1941 roku w budynkach zajmowanych przez więzienie hitlerowcy stworzyli obóz zagłady dla jeńców radzieckich. Zginęło tu około 7000 jeńców.
Ś więty Krzyż historia chrześcijańska Tekst: Jerzy Kapuściński, oprac. Agnieszka Kozłowska-Piasta, fot. Krzysztof Pęczalski
Święty Krzyż, zwany także Łyścem i Łysą Górą jest trzecim wzniesieniem w Głównym Paśmie Łysogórskim (595 m n.p.m.). Wspominaliśmy już o pogańskiej historii góry. Przyszła pora na czasy chrześcijańskie. Data powstania klasztoru i przybycia benedyktynów na Św. Krzyż nie jest znana. Jan Długosz podaje rok 1006. Wtedy to Bolesław Chrobry za namową królewicza węgierskiego Emeryka miał wybudować klasztor. Jest to jednak niemożliwe, bowiem książę Emeryk syn króla Węgier Stefana I, urodził się w 1007 roku. Najstarsze wzmianki źródłowe pochodzą z XIII–wiecznej Kroniki Wielkopolskiej. Wymienia ona
40
Bolesława Krzywoustego jako fundatora jednonawowego kościoła romańskiego na początku XII wieku. Niejednoznaczne jest także to, skąd przybyli benedyktyni. Przypuszcza się, że Bolesław Krzywousty mógł ich sprowadzić z Węgier w roku 1113 wraz z relikwiami Świętego Krzyża, które niegdyś należały do króla Węgier Stefana I. W roku 1461 Kazimierz Jagiellończyk i kardynał Zbigniew Oleśnicki wybudowali krużganki i kościół gotycki. Był to dla klasztoru pomyślny okres, powstała bogata biblioteka, a w skrzydle północnym klasztoru szpital i apteka. Święty Krzyż cieszył się wtedy dużą popularnością wśród koronowanych głów. Siedmiokrotnie bywał tu Władysław Jagiełło, trzykrotnie Kazimierz Jagiellończyk, Jan Olbracht i Zygmunt Stary z królową Boną.
Zwiedzanie Świętego Krzyża rozpoczyna się zwykle od gotyckich krużganków pochodzących z XV wieku. Posiadają one sklepienia krzyżowo – żebrowe, a zworniki i wsporniki ozdobione są herbami „dobroczyńców” opactwa. We wnętrzach świątyni uwagę zwracają obrazy namalowane przez Franciszka Smuglewicza. Obraz przedstawiający Trójcę Świętą znajduje się w ołtarzu głównym, zaś pozostałe 6 po 3 na ścianach bocznych kościoła. Niezwykle cennym zabytkiem z okresu wczesnego baroku jest kaplica Oleśnickich, zwana też Kaplicą Relikwii Krzyża Świętego. Centralne miejsce w kaplicy zajmuje XVII-wieczny marmurowy ołtarz z tabernakulum, w którym przechowywane są relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Po prawej stronie wejścia znajduje się wczesnobarokowy nagrobek rodziny fundatora Mikołaja Oleśnickiego, jego żony Zofii z Lubomirskich. W podziemiach kaplicy znajduje się krypta grobowa z trumnami rodziny Oleśnickich, opata Sierakowskiego, powstańca powstania styczniowego i księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, ojca króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. I czas na kolejną tajemnicę Świętego Krzyża. Skąd wzięły się tam zwłoki Wiśniowieckiego?
41 We wrześniu 1653 roku zrujnowana i zadłużona Gryzelda Konstancja Zamoyska przybyła na Święty Krzyż wraz ze zwłokami swego męża, które od sierpnia 1651 roku spoczywały w kościele w Sokalu. Chciała je złożyć w opactwie na czas nie określony, do momentu, gdy nadarzy się okazja zorganizowania godnego pogrzebu. Gdy syn Jeremiego został królem, ufundował jedynie kamienny nagrobek z tablicą. W 1936 roku opactwo na Św. Krzyżu objęli oblaci. Przypomniano sobie wtedy o zwłokach Wiśniowieckiego, postanowiono otworzyć kryptę Oleśnickich i udostępnić ją zwiedzającym. Nie dysponowano żadnymi dokumentami, więc uznano że Wiśniowiecki zajmuje centralne miejsce krypty. Zwłoki umieszczono w szklanej trumnie i wyeksponowano. W 1980 roku prof. Zdzisław Marek, Jerzy Konieczny i prof. Jan Widacki po wnikliwych badaniach stwierdzili, że prawdopodobnie nie są to doczesne szczątki Wiśniowieckiego. Po pierwsze zwłoki z krypty nie były poddawane sekcji zwłok, a Jarema był sekcjowany już w Pawołoczy, po drugie denat miał ok. 163 cm. wzrostu, podczas gdy w XVII wieku średnia wzrostu była znacznie mniejsza, a kronikarze wspominają Jeremiego, jako osobę niską. Po trzecie wiek denata na podstawie radiogramów określono na 50 do 55 lat, podczas gdy Jeremi zmarł w wieku 39 lat. Z cała pewnością potwierdzono jedynie, że zwłoki pochodzą z czasów Jaremy.
R a dek Nowakowski
RĄBAN I E , DRWA I W IÓRY ..... nagle rozpołowiona deska zrywa się do lotu, frunie, wiruje w powietrzu niczym oderwane śmigło, warczy jak magiczna aborygeńska czuringa – kulę się, zginam, głowę osłaniam ręką, boję się rozejrzeć, nie wiem gdzie ona jest i co zamiaruje, czy spadnie na mnie, trzaśnie w czaszkę bym doznał olśnienia, czy tylko zarobił guza ...... świst jedynie słyszę i próbuję zgłębić jej tajemnicę: spadnie albo pogwałci prawa natury i uleci w niebo wreszcie uwolniona od ciężaru ..... a potem głuche pacnięcie i ulga? rozczarowanie? rozpacz? nie wiadomo skąd pogoda ducha?..... Tak było na początku. Aczkolwiek należy zdawać sobie sprawę z tego, że ten początek nie był na początku. Ciągle coś się zaczyna. Ani chwili spokoju..... Zatem można by powiedzieć, że nie było to rąbanie drewna, lecz raczej produkowanie warkotek. Określenia “aborygeńska czuringa” nie należy powtarzać, bo czuringa to coś więcej niż tylko warkotka, zaś towarzyszą-
cy jej przymiotnik mógłby sugerować, że na początku rąbałem po aborygeńsku. Co z kolei mogłoby sugerować, że albo zbytnio ulegałem wpływom kultury aborygeńskiej, albo że wręcz miałem (lub też nadal mam) w sobie coś z Aborygena. Bo i w rzeczy samej mam, aczkolwiek z aborygena, gdyż jak powszechnie nie wiadomo angielskie słowo “aborigine” znaczy przede wszystkim “tubylec”, “autochton”, a ja jestem przecież tubylcem. Każdy człowiek zawsze jest tubylcem, to znaczy dla siebie jest tubylcem – nikt nie może o sobie powiedzieć, że jest tambylcem, ponieważ zawsze jest tu, a nigdy nie jest tam. Słowo “autochton” też bardzo ciekawe – zdaje się sugerować pochodzenie z mrocznego, podziemnego świata bóstw i bytów chtonicznych. W tym momencie jednak przypominam sobie, że moja babcia mówiła “chto” zamiast “kto”.... I tak oto już na samym początku wszystko się poplątało, choć wydawało się takie proste. Szybko jednak zostałem pouczony. Któregoś dnia wyprodukowana przez mnie warkotka uderzyła mnie w kość policzkową, o której nie można powiedzieć by była wystająca bardziej niż kości policzkowe kogokolwiek z mojej rodziny lub też moich sąsiadów. Zostałem także uraczony opowieścią o tym jak to ktoś kiedyś nieopodal rąbał właśnie tak jak ja, lecz nie były to stare, sosnowe deski, miękkie i łupliwe, ale twarde jesionowe kołki. I taki jesionowy kołek rozbił owemu nieszczęśnikowi głowę, a może nawet wbił się w oczodół. Pomyślałem, że dobrze iż nie był to kołek osikowy, a on
nie był wampirem, a wokół nie rozciągała się Transylwania, mielibyśmy wówczas do czynienia z przypadkowym aktem wampirzego samobójstwa (czy zasługiwałby on na miano autochtonii?). Od tego czasu nie produkuję już warkotek. Gałąź, patyk lub kołek, niezależnie od grubości i długości opieram zawsze o krawędź pieńka i uderzam siekierą właśnie w to miejsce podparcia. Nie wiem czy jest to tutejszy, autochtoniczny sposób rąbania. Łysogórski. Wszyscy tak tu rąbią, bo nie widzę nikogo z charakterystycznymi uszko-
dzeniami twarzy i głowy. Być może jednak nie jest to cecha charakterystyczna dla rąbania łysogórskiego, wyróżniająca je spośród innych rąbań. Wygląda raczej na cechę uniwersalną, co najwyżej pomagającą odróżnić początkującego rąbiącego od doświadczonego. Cech charakterystycznych i unikalnych należałoby zatem poszukać gdzie indziej. Może nie byłoby to trudne, wszak rąbią tu prawie wszyscy. Zgromadzenie obszernej dokumentacji nie powinno nastręczać kłopotów. Zapewne późniejsza analiza byłaby nieco żmudna: to porównywanie siły uderzenia, kątów nachylenia, trajektorii obucha, płynności ruchów, czynności dodatkowych, koncentracji, wydawanych dźwięków, i tak dalej i tak bliżej. Może nawet okazałoby się, że rąbanie drewna jest albo bywa albo mogłoby być czymś więcej lub mniej niż rąbaniem drewna, choć trudno spodziewać się, że byłoby ono dla kogoś tutejszego tym czym było dla jednego z siedmiu samurajów. Z pewnością taka analiza mogłaby doprowadzić nie tylko wykrycia owych cech charakterystycznych dla rąbanie tutejszego, ale może także do wyodrębnienia pewnych stylów. Z bębnieniem trudniej. Chociaż powinno być podobnie, bo bębnienie ma w sobie coś z rąbania drewna. Ma też w sobie dużo z siekania pietruszki, ale nie dlatego nie jest podobnie. Nie jest podobnie, ponieważ drewno rąbią tu wszyscy, od wieków, a od wieków nie bębni tu nikt. Świadomie używam słowa “bębnienie” i nie stawiam znaku równości między nim a prostym wystukiwaniem rytmów jedną pałką, czyli waleniem w bęben. Jakie mogłoby być bębnienie tutejsze? Nigdy nie chciałem bębnić tak jak się bębni tam. Gdzieś tam. TAM. Zawsze chciałem bębnić tak jak mogłoby się bębnić tu. TU. I tak się bębnić nauczyłem. Inaczej niż bębni się gdzie indziej, w różnych TAM. Bębnię tak jak mogłoby się bębnić TU. I wszystko wydawało się oczywiste. A teraz już się nie wydaje, kiedy okazało się, że TU jest tam gdzie ja jestem, a nie na odwrót. Że TU włóczy się za mną jak cień.
W poszukiwaniu kwiatu paproci Sobótka jest najkrótszą nocą w roku, pełną czarów, zabobonów i dziwadeł. Od wieków wierzono, że tej nocy można poznać przyszłość, znaleźć wybranka swojego serca, zerwać kwiat paproci. Pierwsze wzmianki o paleniu ognisk w noc sobótki pochodzą z XIII w. Zwyczaje pogańskie nie cieszyły się akceptacją Kościoła - od XIV wieku księża grzmieli z ambony, że ogień piekielny pochłonie wszystkich, którzy nie wyrzekną się starych, słowiańskich zwyczajów, nierozerwalnie związanych z seksualnym i trunkowym rozpasaniem. Straszenie nie wystarczało, więc Kościół rozpoczął dzieło asymilacji pogańskiego obyczaju. Od wielu wieków 24 czerwca obchodzone jest święto św. Jana Chrzciciela, tego, który ochrzcił Jezusa w Jordanie. Co działo się w tę rozpasaną, czarowną noc? Palono ogniska, skakano przez ogień, tańczono wokół niego, śpiewano, robiono też wiele innych rzeczy, o których przez skromność nie wspomnę. (Ciekawskich odsyłam do „Raz do roku w Skiroławkach” Zbigniewa Nienackiego). Aby zapewnić sobie szczęście i powodzenie, palono 9 gatunków drewna, rozpalano ogień krzesiwem. Dla odczynienia uroków należało przepasać się bylicą, która chroniła od bólów krzyża podczas żniw. Oczyszczeni w świętym ogniu uczestnicy rytuałów zażywali kąpieli w rzekach, ale dopiero o północy. Do dziś dnia starsi ludzie twierdzą, że św. Jan chrzci wodę i dopiero po 24 czerwca można kąpać się w naturalnych zbiornikach wodnych i basenach. Kąpiel w noc świętojańską miała
zapewnić zdrowie i powodzenie. Sobótka to także czas kojarzenia par. Wieczór, ognisko, bliskość krzaków i zarośli, alkohol, czy trzeba czegoś więcej dla intymnego zbliżenia? Zwolenniczki wróżb, a nie działania, mogły sprawdzić, czy wymarzony kawaler naprawdę jest im pisany. W tym celu plotły wianki dla siebie i swojego wybranka, a następnie puszczały je na wodę. Jeśli wianki zetknęły się ze sobą, zamążpójście było kwestią czasu. Jeśli wianek panienki zaplątał się w krzakach, albo zgasła na nim świeczka, dziewczyna nie miała szans na rychłą zmianę stanu cywilnego. Najgorsza przyszłość, czyli śmierć, nieślubne dziecko albo staropanieństwo czekały autorkę wianka, który zatonął w wirze rzeki. A teraz rada dla pań, które nie mają powodzenia u płci przeciwnej. Tej nocy powinny znaleźć... paproć o staropolskiej nazwie nasięźrzał. Aby zapewnić sobie „branie”, należy około północy w pobliżu krzaczka rozebrać się do naga, rozpuścić włosy, albo jeśli krótkie chociaż je poczochrać, stanąć w rosie i wydeklamować formułkę: „Nasięźrzele, rwę cię śmiele pięcią palcy, szóstą dłonią, niech się chłopcy za mną gonią”. Najbardziej znanym świętojańskim motywem jest kwiat paproci, który pojawia się tylko na chwilę właśnie tej nocy. Kto go znajdzie, mógł liczyć na szczęście i bogactwo, którym jednak nie można się było z nikim dzielić. Nie było to jednak proste: strzegły go demony i czarownice. Wiedźmy odstraszano m.in. dwoma skrzyżowanymi miotłami wieszanymi na drzwiach domu i obory. Nad wejściem przymocowywano także grube płótno workowe. Przylatujące czarownice liczyły wszystkie nici tkaniny i nim to zrobiły, nadchodziła godz. 1, i traciły swoją moc. Przed psikusami i czarami chroniły także narysowane na ziemi trzy krzyżyki, gromnica oraz pokrzywy. Noc Kupały to słowiańskie święto miłości, płodności. Może zamiast świętować czerwone od serc, kiczowate walentynki, lepiej poszukać kwiatu paproci, albo puścić wianek na wodę?
Of f Off
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, żyli chłopcy z pomysłami - w tej bajce nie będzie książąt, księżniczek i smoków. Pojawi się kilku nie-rycerzy, którzy walczą z nudą i lenistwem. Co ciekawego można robić w Kielcach? Przeciętniacy buszują po internecie lub przerzucają kanały w TV. Ci bardziej „szaleni” próbują się wyżyć w sposób dziwaczny, ekscentryczny czy ekstremalny, np. uprawiając dirty jumping (skakanie na rowerze), downhill czy wspinaczkę. Mimo wielu możliwości spora grupa młodych ludzi spędza czas wolny w knajpach, domach, nie robiąc praktycznie nic. Podobno to dobry relaks, ale na dłuższą metę z pewnością nuda. Nasi nie-rycerze... grają w golfa, aby, jak twierdzą, „nie pić wódki”. Pozwólcie, że Wam przedstawię – bohaterami naszej bajki są prekursorzy offgolfa w Kielcach, czyli m.in.: Midasss (lat 27, architekt), Drno (lat niewiele, ale mieści się w 1. ćwiartce, grafik), Jna, Merson, Igor (lat 18+VAT+akcyza, muzyk), Barszczu oraz Ci, którzy utożsamiają się z offgolfem kieleckim, ale nie dane mi było ich poznać.
O f fowa ba j ka
Początki Pewnego dnia na wiciowym forum pojawiło się czyjeś hasło, że jest taki sport jak offgolf. Dalej poszło szybko i sprawnie. Może sprawiły to wspomnienia z dzieciństwa? Dziwnie odbijająca się piłeczka golfowa fascynowała wielu nie-rycerzy jeszcze w czasach, gdy oglądali wieczorynki. Midasss przyznaje, że pierwszy prawdziwy kontakt z offowym golfem miał podczas studiów w Krakowie. Trochę pouderzał, spodobało mu się i….zapomniał o tym na kilka lat, bo wrócił do Kielc.
Dlaczego Offgolf, czyli „wszystko inne już robiliśmy”. Może to lekka przesada z określeniem „wszystko”, ale jak pozbierać doświadczenia nie-rycerzy, to wyjdzie długa lista „zajęć dziwnych”: parkour, hodowanie drzewek bonsai z polskich sosen czy malowanie szablonów na przystankach (pamiętacie obrazek autobusu z hasłem „Przekazuj bilet”?). Nasi indywidualiści mają jeden cel: chcą robić coś kompletnie nowego i nieznanego. Drno wyjaśnia, co ich tak pociąga w tym sporcie. - Mimo, że golf to gra grupowa, to każdy rozgrywa partię indywidualnie. Szukanie miejscówek na rozgrywki to już niezła zabawa. A sama gra pozostawia niesamowite wrażenia. Kiedy pierwszy raz poszłam „na partyjkę” prawie mnie zatkało. Spokój i cisza, skupienie, gdy ktoś zbliża kijek do piłki... Prawdziwa bajka...- Od uderzenia w piłeczkę robię się spokojniejszy - mówi Igor. Wspinają się na skały, żeby obserwować gdzie upadnie piłka, ustalają zasady w trakcie partii, bo jak na prawie rycerzy przystało, lubią trochę porywalizować. Wszystko bez kłótni – pełen relaks. Są uśmiechnięci, bo to przecież zabawa i świetny sposób na odstresowanie. Chłopaki uważają, że offgolf z powodzeniem zastąpi najlepszego psychologa. Podczas gry można ocenić charakter gracza: wystarczy przyjrzeć się, w jaki sposób uderza piłkę. Przyznaję – po jednym popołudniu spędzonym z nimi na golfie, dowiedziałam się o tej ekipie więcej niż po godzinach rozmów…
Pole golfowe Ludzie nie wierzą, że w Kielcach da się grać w golfa. Chłopaki wykorzystują naturalne plenery, bo okolice Kielc obfitują w miejsca idealne do crossgolfa. Trudniej o teren do turbogolfa, czyli opuszczoną fabrykę, czy poindustrialny teren. Jednak takich „pól” jest pod dostatkiem np. w Skarżysku-Kamiennej, gdzie ekipa już dotarła. Dla naszych nie-rycerzy nie ma rzeczy niemożliwych. Wyruszają na wyprawy, przemierzają kieleckie okolice w poszukiwaniu ciekawych miejsc, gdzie są naturalne przeszkody, gdzie gra nie będzie nudna. Jeśli wyobrażacie sobie tę ekipę kopiącą dołki na jakimś ściernisku, jesteście w błędzie. We wszelkich odmianach offgolfa nie chodzi o wbicie piłeczki do jakiegoś dołeczka, ale o dotarcie do wyznaczonego wcześniej miejsca wykorzystując jak najmniejszą ilość uderzeń. Ustalana jest trasa (co by nie było zbyt prosto ;)), punkt końcowy i ogólne zasady, czyli jak uniknąć problematycznych sytuacji, np. przy zgubieniu piłeczki (a zdarza się to dość często) lub gdy dostanie się ona w gęste zarośla, z których nie ma jak uderzyć.
tekst: Sonja fot. Kinga Kardynał i Midass
47
Ile to kosztuje? Wiele osób kojarzy golf z dużą kasą – to nie ta bajka! Jna komentuje – Moje koszty to... brudne skarpetki, których często nie da się doprać po partyjce rozgrywanej w ekstremalnych warunkach, np. w błocie. Oczywiście poza prozą życia, czyli skarpetkami, potrzebny jest jeszcze kij do golfa oraz piłeczki. Wbrew pozorom nie jest to aż tak duży wydatek - od czego są serwisy aukcyjne z używanymi kijami i piłeczkami. Pokusiłam się o krótkie rozeznanie: kij można zakupić już za 30 zł, a piłeczki bywają nawet po 30gr! Nie-rycerze mają jeszcze jeden sposób, aby obniżyć koszty: najczęściej zamawiają grupowo. Morał bajki, czyli co dalej? Jest drużyna, są chętni, coraz więcej osób jest zainteresowanych, a pora roku sprzyja hasaniu po świeżym powietrzu. Więc czemu by nie hasać, grając w offgolfa? Nie-rycerze rozpoczęli już sezon wiosenno-letni kielecką wersją Turnieju Offgolfowego. Pojawiły się składy z Suchedniowa i Krakowa, a sam turniej zakończył się wspólnym grillowaniem na łonie natury. Jeśli będą chętni, kolejne turnieje są tylko kwestią czasu, bo w obecnej ekipie zapału do organizowania kolejnych wypadów i rywalizacji nie brakuje. .. Kontaktu z ekipą offgolfową i informacji o turniejach szukaj na www.wici.info.
DODATKI GRILLA
DO
W poprzednim numerze zainaugurowaliśmy sezon grillowy i mam nadzieję, że pierwsze dania w plenerze macie już za sobą. A skoro już macie patenty na smaczne mięsiwo, to pora na obiecane dodatki. Sałatka grilowa „á la grecka” - wkładamy do dużej salaterki lub do plastikowego pojemnika wypłukane warzywa: główka sałaty (nadaje się każdy rodzaj) lub zielone części kapusty pekińskiej, 2-3 średnie pomidory, 2 duże ogórki, pęczek rzodkiewki, 2 papryki. Do tego zabieramy mały słoiczek oliwek drylowanych, kostkę sera Feta oraz specjalny sos w słoiku – podam oczywiście przepis. Zakładam, że wyjeżdżając na grilla zabieracie ze sobą nóż oraz inne niezbędniki kuchenne, toteż polecam przygotowanie tej sałatki w plenerze. Kiełbaskę, mięso wrzucamy na grilla, a w tym czasie kroimy warzywa oraz ser w średnią kostkę, oliwki przekrawamy na połówki, mieszamy i zalewamy naszym sosem. Ot i sałatka gotowa. A sos robimy tak: do słoika wlewamy 5 łyżek oleju (polecam z pestek winogron), wsypujemy 2 łyżeczki przyprawy do sałatek firmy Kotani lub ziół Rustikana oraz wciskamy sok z cytryny (na wyczucie około 1 łyżeczki). Całość zakręcamy, energicznie wstrzą-
samy tak, by składniki się wymieszały i sos gotowy do użycia. Taca duszonych warzyw - okrągłą tacę aluminiową (bez dziurek na dnie) kładziemy na grilu, wlewamy trochę oleju i gdy ten się podgrzeje wrzucamy skrojoną w plastry cebulę i dusimy aż się zeszkli i będzie miękka, ale jeszcze nie rumiana. Następnie dodajemy paprykę skrojoną w paski, marchew w talarkach, różyczki kalafiora, ziemniaki w talarkach. Wszystko razem dusimy około 20 minut tak, by było aldente czyli prawie miękkie. Całość doprawiamy solą, papryką, pieprzem oraz szczyptą ziół z naszego słoja przypraw, o którym pisałam w poprzednim numerze. Ziemniaki z grilla - ziemniaki obieramy, oprószamy solą i pieprzem lub jeżeli lubimy to również kminkiem. Każdy ziemniak osobno zawijamy w folię aluminiową i pieczemy na grilu około ½ godziny. Sprawdzamy nakłuwając widelcem - jeżeli wchodzi jak w masło to znaczy, że jest gotowy. Doskonale smakują z masłem lub masłem czosnkowym.
i przełożyć do miseczki, w której będzie podawane lub uformować kostkę przy pomocy folii aluminiowej. Masło włożyć do lodówki na co najmniej godzinę. Doskonałe do ciepłego świeżego pieczywa ale również do dań grilowych. Dip grillowy „á la tzatziki” - kupujemy serek typu toska i przekładamy do większego zamykanego pojemnika. Następnie ścieramy na drobnej tarce 2-3 małe ogórki, odsączmy je, wrzucamy do serka i dodajemy 2-3 ząbki wyciśniętego czosnku oraz odrobinę soli do smaku. Wszystko mieszamy i już gotowe zabieramy na piknik. Dodatki do głównych dań grilowych zapewniają nie tylko walory smakowe ale i świetną zabawę towarzyską. Wszystkie warzywa trzeba obrać, pokroić, mieszać i doprawić. To doskonała okazja, by wszystkich biesiadników zaangażować do pracy. Życzę bogactwa smaków i kulinarnej zabawy na łonie natury. Frog.
Masło czosnkowe - 250 g dobrego masła, 2-3 ząbki czosnku, szczypta soli, pieprzu ziołowego i ½ pęczka pietruszki. Miękkie masło włożyć do miseczki, wcisnąć do niego czosnek, doprawić solą i pieprzem oraz drobno posiekaną natką pietruszki. Masę dokładnie wymieszać 48