KIELCE NR 13 STYCZEŃ 2007
Kartki z przesłaniem...
spis treści
system kulturalnej reklamy
wydarzenia 2. 14.
Kalendarz
firmament
18.
Recenzje ludzie
20.
REDAKCJA
Ani Dąbrowskiej 24. Jamka
Wici.Info
świętokrzyski informator kulturalny
www.wici.info
nazywamy to: muzyka elektroniczna 27. Eklektyczne dźwięki
email: redakcja@wici.info Naczelny Sergiusz Pawłowski Artystyczny Rafał Nowak Sekretarz Redakcji Agnieszka Kozłowska-Piasta Współpraca Paweł Pierściński, Rafał Zamojski, Justyna Giemza, Stanisława Zacharko, Jerzy Kapuściński, Lilka Kulińska, Bożena Pawłowska, Radek Nowakowski, Katarzyna Gritzmann, Marian Rumin, Marek Kozłowski, Barbara Baradziej, Rafał Piwowarczyk Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830
Kontakt: Fabryka Wici, fabryka@wici.info tel. + 601 077 830, + 41 344 11 77
Kilka histo rii na temat
Zeniala
32.
Pani.K od obrazków
Jorgos Skolias
34. Niedokończony fizyk w Tram.waju
miasto
Plan centrum Kielc 44. Deklaracja niepodległości 36.
46.
Świętokrzyskie w obiektywie
49. Wreszcie do deptania... czyli remont Sienkiewki 54.-------------------------
nie tylko dinozaury...
przekąski 62.
60.
karnawałowe
papierosy na dwa głosy
wydarzenia styczeñ 2007
Kal e n d arz pełny kalendarz wydarzeń znajdziesz na naszej stronie internetowej www.wici.info
legenda festyny, dla dzieci imprezy klubowe imprezy taneczne
Jazz w Filharmonii
Standardy jazzowe Cole’a Portera w aranżacji Andrzeja Jagodzińskiego w wykonaniu:
kino koncerty muzyka poważna sport i rekreacja spotkania, inne targi, giełdy teatr wystawy
niedziela 07.01
Królowa śniegu
Anny Karasińskiej (sopran), Tria Andrzeja Jagodzińskiego oraz Orkiestry Smyczkowej FŚ.
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Sergey Maximishin - Ostatnie Imperium Otwarcie wystawy zdjęć ubiegłorocznego laureata Word Press Photo, Sergeya Maximishina. 36 fotografii prezentuje obraz Rosji – pełen sprzeczności, momentów chwały, ale i powodów do wstydu.
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Koncert Stanisława Drzewieckiego
urozmaici muzyka w wykonaniu artystów biorących udział w wystawie.
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Akademia Melomana
sobota 13.01
Giełda Kolekcjonerska
Miejsce spotkań hobbystów, antykwariuszy i kolekcjonerów. Szansa na zakup wyjątkowych eksponatów w przystępnej cenie.
WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 08:00
Rodzina zastępcza
Trzecia premiera sezonu w Teatrze Kubuś. Tym razem dzieci poznają historię Bociana wychowywanego przez… Psa i Kota. Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00 niedziela 14.01
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
Pałacyk Zielińskiego szuka chętnych, którzy wystąpią w programie telewizyjnym dla śpiewających inaczej. Prosimy o przygotowanie jednej piosenki a capella lub z akompaniamentem. Nie ma ograniczeń repertuarowych ani wiekowych, zaśpiewać można dowolną piosenkę. Liczy się charakterystyczny głos.
Black Coffee No 6
Przy mikserach: dj Herbal, Suzin i Clarx. Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
KCK Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 20:30 poniedziałek 15.01
Warsztaty teatralne
Kieleckie Centrum Kultury, Kielce, pl. Moniuszki 2b,
Ferie z Zameczkiem
Zameczek, Kielce, ul. Słowackiego 23, g. 09:00
Casting na głos z chrypką
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 11:00
Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
“Wystawa Interdyscyplinarna”, w której udział biorą absolwenci - i nie tylko - Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie: malarze: Joanna Banek-Chudy, Joanna Radłowska-Nazimek, Anna Smela, Witold Boguszewski i Marcin Słowik-Wilczyński oraz fotograf Przemysław Grochowski. Wernisaż
Jedna z najpiękniejszych baśni H. Ch. Andersena o złej Królowej Śniegu, rozbitym lustrze i przygodach małej dziewczynki - Gerdy, która nie bacząc na trudy, wyruszyła w daleką drogę na poszukiwanie Kaja.
sobota 06.01 piątek 05.01
Po = równania
Zima w mieście
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 10:00
Koncert inaugurujący XV Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Młody wirtuoz fortepianu wystąpi w kawiarni „Wiedeńska” w Jędrzejowie, a cały dochód z koncertu przekaże na WOŚP
czytaj na str. 8
Rodzina zastępcza
Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11
Green
muzyka chrześcijańska DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00 czwartek 11.01
Marek Stefaniak - Mój haftowany świat
Wystawa haftów Marka Stefaniaka, inżyniera rolnictwa, od ponad 20 lat zajmującego się haftowaniem. Klub Słoneczko ul. Romualda 3, g. 17:00
Ferie z Kubusiem - W krainie baśni
KAKADU - koncert Wiolonczelista Jeremy Findlay z Kanady będzie gościem kolejnego koncertu z cyklu „Akademia Melomana” Filharmonii Świętokrzyskiej. W programie: H. Berlioz - Uwertura koncertowa Karnawał rzymski op. 9, C. Saint-Saëns - I Koncert wiolonczelowy a-moll op. 33, R. Batik - 6 Intermezzi na orkiestrę kameralną i J. Takács - Miniatury na orkiestrę op. 53.
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
Starachowickie Centrum Kultury, ul. Radomska 21, g. 19:00
Janusz Radek Serwus Madonna
Recital piosenek powstałych w Piwnicy pod Baranami. Na scenie - Janusz Radek - solista oratoriów Piotra Rubika, talent obdarzony 4-oktawową skalą głosu, rodowity starachowiczanin. (Impreza odbędzie się w ramach XV finału WOŚP).
Na spektakle feryjne (z wyjątkiem sobót i niedziel) bilety w cenie promocyjnej – 6 zł! Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
wydarzenia wtorek 16.01
Bajki retro
piątek 19.01
Helena Sułkowska-Pawlik - Splotem malowane i rzeźbione
niedziela 21.01
Rodzina zastępcza
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Carrantuohill
6
Ferie z bajką – oglądanie bajek retro, warsztaty opowiadania i ilustrowania bajek. Zajęcia będą odbywać się od wtorku do piątku w godz. 10-13 w Sali Konferencyjnej Muzeum. Wstęp na pojedyncze zajęcia kosztuje 5 zł.
Muzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 10:00
czytaj na str. 6 Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00
Grupa CARRANTUOHILL istnieje od 1987 roku. Wykonuje zarówno tradycyjną muzykę celtycką rodem z Irlandii i Szkocji, jak i własne opracowania aranżacyjne oparte na “celtyckich korzeniach”. Wykorzystuje przy tym bardzo stylowe instrumentarium (skrzypce, uilleann
piątek 26.01
Łąki Łan
Koncert zespołu, który prezentuje mieszankę różnych stylów muzycznych – funk, house, trip hop i drum’n’bass. Młodzi i ambitni przedstawiają swoje występy w formie swoistego performance – niewiarygodne kostiumy i udekorowana scena współtworzą wyjątkowy klimat tych parties, podczas których na wielkie ekrany rzucane są wizualizacje wchłaniające widza w ich bajkowy świat śpiewających owadów.
Zespół kameralny Bassiona Polacca wykona opracowania utworów muzyki klasycznej, znane tanga, ragtime itp. Scena za Stalową kurtyną.
Mąchocice Scholasteria
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00 czwartek 18.01
Koncert Kolęd i Pastorałek Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 17:00
Aktualny kalendarz wydarzeń znajdziesz na stronie internetowej
www.wici.info
sobota 20.01
Królowa śniegu
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Tomek Lipiński
Koncert akustyczny Tomka Lipińskiego /Brygada kryzys,Tilt/. Bilety 10 zł
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Salon Muzyki Kameralnej
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00 środa 31.01
I Wojewódzki Przegląd Bożonarodzeniowy Sztuka na podstawie „W Dolinie Muminków” Tove Jansson. Opowieść o czarodziejskim kapeluszu, zgubionym przez czarodzieja. Dla widzów w każdym wieku.
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Miłość i polityka
Koncert Kameralny Pół Żartem Pół Serio
Galeria BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00
Słońce w Dolinie Muminków
7
pipes, bouzuki, cittern, bodhran, flety, tin whistles, akordeon, mandolina, gitara akustyczna), poszerzając brzmienie o instrumenty perkusyjne, klawiszowe oraz gitarę basową.
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00 poniedziałek 22.01
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Barwy Romantyzmu
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00 sobota 27.01
Festiwal Bluesowy
Zima w mieście
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 10:00
Ferie z Kubusiem W krainie baśni
Premiera sztuki Pierre’a Sauvila, w przekładzie Barbary Grzegorzewskiej, w reżyserii Jerzego Bończaka, który także wystąpi w przedstawieniu. To leciutka komedia, która dzięki aktywności naszych mężów stanu z dnia na dzień zyskuje na aktualności. Uwaga - prapremiera polska!
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00 niedziela 28.01
XIV Świętokrzyski Konkurs Kolęd i Pastorałek - Włoszczowa 2007 Wojewódzki Dom Kultury, Kielce, ul. Ściegiennego 6,
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Wielka nowina
Dwudniowy Festiwal Bluesowy oraz połączone z nim warsztaty muzyczne. Więcej informacji na stronie WDK.
Wojewódzki Dom Kultury, Kielce, ul. Ściegiennego 6,
“Zaśpiewamy z aniołami, ucieszymy kolędami” - obiecują na początku spektaklu aktorzy kolędnicy. Opowieść o narodzinach Chrystusa w uwspółcześnionej, kolędniczej wersji.
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Wojewódzki Dom Kultury, Kielce, ul. Ściegiennego 6, piątek 02.02
Arcydzieła Symfoniki
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00 niedziela 04.02
VOO VOO
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00 czytaj na str. 12
bwa
Biuro Wystaw Artystycznych w Kielcach ul. Leśna 7, tel. 041 3444942 www.bwakielce.wici.info
zaprasza na wystawę 8
Splotem malowane
Helena Sułkowska-Pawlik Galeria BWA „Piwnice” Kielce ul. Leśna 7 Wernisaż odbędzie się 19 stycznia 2007, g. 18.00 Z gobelinów Heleny Sułkowskiej-Pawlik wyłania się świat utkany z metafor, symboli i emocji. Jest on nacechowany odniesieniami do pejzażu, kosmosu i człowieka, które czasami ustępują miejsca wyszukanej syntezie i abstrakcji. Autorka tworzy z dużą swobodą kolorystyczną i kompozycyjną. Nie stroni od mocnych akcentów czerni i czerwieni. Przy ich pomocy konstruuje kształty, wydobywa kontrasty wzmagające ekspresję, dynamizuje płaszczyznę. Odmienny nastrój przenika tkaniny, w których dominują odcienie zieleni, ugrów, szarości czy błękitów wzbogacone świetlistymi tonami bieli lub żółcieni. Układają się one w tchnące przestrzenią, nostalgiczne wizje, pełne spokoju i zadumy. Trudne tworzywo tkackie z łatwością poddaje się artystycznym zabiegom Heleny Suł-
kowskiej-Pawlik, która z rzeźbiarską intuicją kształtuje sploty, różnicuje powierzchnie, podkreśla charakter i strukturę surowca. Unikatowe tkaniny zakopiańskiej artystki zawierają duży ładunek emocji oraz filozoficzne i egzystencjalne refleksje wyrażone w harmonijnym układzie barw, kształtów i faktur. Karolina Skłodowska Helena Sułkowska - Pawlik, urodziła się w Tylmanowej. Jest absolwentką ASP w Warszawie, na Wydziale Rzeźby, oraz Malarstwa i Grafiki. Swoje tkaniny artystyczne i tkanino-rzeźby wystawia od 1965 roku. W latach W latach 1966-1996 była kierownikiek i projektantem w Zakopiańskich Warsztatach Wzorcowych. Wystawa czynna do 18 lutego 2007.
natów znajdziemy betlejemską stajenkę ukrytą w tykwie (Peru), figurki wykonane z hebanu (Afryka), bambusa, kukurydzy (Węgry) oraz zwykłych i szlachetnych kamieni (figurki z kryształu górskiego). Są dwupiętrowe obrotowe szopki niemieckie, szopka indiańska, a także taka, w której Maryję, Józefa i Jezusa odgrywają...figurki niedźwiadków.
100 betlejemskich stajenek Szopki pochodzą z kolekcji zbieranej przez małżeństwo artystów Martina i Teresę Bickel ze szwajcarskiego Wildhaus. Cały zbiór kilkuset szopek trafił do Muzeum Zabawek i Zabawy w grudniu 2005 roku. Przekazał je Otto Walser, prezes szwajcarskiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Karawane Schweiz”. Eksponaty pochodzą z wielu krajów: m.in. Rosji, Norwegii, Niemiec, Meksyku, Peru i krajów afrykańskich. W każdej z nich odnajdziemy Świętą Rodzinę, stylizowaną w zgodzie z obowiązującymi w danym kraju tradycjami, czasami bardzo odległymi i mało zrozumiałymi. Niektóre wyróżniają się rozmiarem (szopka w łupinie orzecha), niektóre kształtem czy tworzywem. Wśród ekspo-
Niektóre z szopek mają bardzo rozbudowaną scenografię: Świętą Rodzinę odwiedzają nie tylko postaci znane z Ewangelii, ale i dzieci, dorośli, zwierzęta. Być może sprawiła to nietypowa idea gromadzenia okazałego zbioru. Bardzo często do kolekcji trafiały tylko elementy szopek, a członkowie Stowarzyszenia „Karawane Schweiz” układali z tych elementów nowe kompozycje. Może się zdarzyć, że figurki z Ameryki Południowej zostały wmontowane w europejską szopkę. Czy bardziej prawdziwa jest uboga szopka, piętrowa ruchoma konstrukcja, czy może kamienna grota? Jedno jest pewne: Boże Narodzenie to najpiękniejsze święta w kalendarzu chrześcijańskim, które pobudzają wyobraźnię ludzi na całym świecie. Wystawa „Szopki bożonarodzeniowe różnych kultur” czynna do 2 lutego 2007.
Muzeum Zabawek i Zabawy 25-367 Kielce, pl. Wolności 2 tel. 0-41-344-40-78 www.muzeumzabawek.kielce.pl Muzeum czynne od wtorku do niedzieli w godz. 10.00-18.00
Na zwiedzających czeka 12 wystaw, ekspozycje w 2 galeriach oraz wypożyczalnia strojów karnawałowych i sklepik z zabawkami.
11 Będzie ludowo, myśliwsko, poetycko, teatralnie, ogniście i oczywiście rockowo. Wystąpią sygnaliści z Zespołu Szkół Leśnych w Zagnańsku oraz kapele ludowe: Bęczkowianie, Andrusy, Kapela Świętokrzyska, kapela z Chmielnika. Pojawią się młodzieżowe zespoły z WDK i teatr ognia. Nie zabraknie górali. Rozmowy z zespołami nadal trwają, więc nie możemy podać żadnych konkretów.
10
Piętnaste granie Orkiestry Owsiaka Już po raz XV Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy rozgrzeje serca i zagra dla dzieci. 14 stycznia pieniądze zbierane przez fundację Jerzego Owsiaka i wolontariuszy będą przeznaczone dla dzieci – ofiar wypadków. Tegoroczna – jubileuszowa orkiestra rozpocznie się już tydzień wcześniej koncertem Stasia Drzewieckiego w Jędrzejowie. 7 stycznia o godz. 17 genialny młody pianista wystąpi w jędrzejowskiej Restauracji „Wiedeńskiej”. Całe honorarium za występ artysta przekaże na konto fundacji WOŚP. 14 stycznia kielczanie będą mogli bawić się w pobliżu trzech scen ustawionych na ul. Sienkiewicza: na placu Artystów, przy kawiarni „Cztery Pory Roku” i w okolicy „Puchatka”. W planach są koncerty, pokazy akcji ratowniczych, występy teatrów i oczywiście tradycyjne światełko do nieba, które rozpocznie się o godz. 20:00 na placu Artystów.
Za pieniążek wrzucony do puszki każdy będzie mógł pojechać do nieba na strażackiej drabinie, a także sprawdzić, jak wygląda prawdziwa strażacka poducha, której używa się do akcji ratowniczych. Swoje umiejętności zaprezentują strażaccy ratownicy z sekcji wysokościowej, a także psy patrolowe strażników miejskich. W planach jest także łapanie bandytów, którego dokona grupa interwencyjna Orląt Armii Krajowej. Instruktorzy pierwszej pomocy pokażą każdemu chętnemu, jak robić masaż serca i sztuczne oddychanie. Nie zabraknie także licytacji, m.in. kieleckiego pucharu przechodniego Orkiestry, czyli 43-letniej skody octavii podarowanej przez pana Marka Adamczaka. W tym roku zabytkowy samochód, garażujący w KCK, po raz siódmy lub ósmy zmieni właściciela. Będzie można wylicytować także złoto-srebrny medal WOŚP – To już ostatnia szansa, aby zdobyć orkiestrowy medal – mówi Iza Bednarz z „Echa Dnia”, koordynująca XV Finał: - Więcej medali nie będzie, Fundacja rezygnuje z tłoczenia tych pamiątek. Największą atrakcją licytacji będzie prawdopodobnie... koszulka z autografem Piotra Gruszki, kapitana polskiej drużyny siatkarskiej, zdobywców
srebrnego medalu ostatnich Mistrzostw Świata w Japonii. W Orkiestrze zagra w tym roku także Muzeum Zabawek i Zabawy, które przygotuje aranżację wystawy prezentującej kolekcję około 500 pingwinków, zebranych przez 8-letniego Michała Bojczuka. Nieloty z Antarktydy zostaną zaprezentowane w... puszystym śniegu i wśród gór lodowych. Wstęp na wystawę i do muzeum będzie kosztował...co łaska na Orkiestrę. Światełko do nieba nie zakończy tego dnia Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. O godz. 20:30 w Kieleckim Centrum Kultury odbędzie się koncert Janusza Radka. Solista z oratoriów Piotra Rubika tym razem przedstawi recital „Serwus Madonna”: zbiór piosenek powstałych w Piwnicy pod Baranami. Obdarzony 4-oktawową skalą głosu rodowity starachowiczanin przeniesie nas w świat poezji, uczuć. „Wejdź do krynicy smaku i dobrej poezji i zagraj w tę poważnie-niepoważną grę” – zachęca artysta na swojej oficjalnej stronie internetowej. Wszystkie dotychczasowe finały miały w sobie coś nieprzewidywalnego. Bardzo prawdopodobne jest, że to, co tutaj napisałam będzie tylko skromną cząstką tego, co naprawdę będzie się działo. I dobrze. Dopóki Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest spontaniczna, radosna, pełna dobrej energii i chaosu, to gra i poprzez zebrane pieniądze, zakup sprzętu medycznego pomaga wszystkim potrzebującym maluchom. Agape
Anty kwar i at Nau kow y Andrzej Metzger 6 Zapraszamy: 10-18, soboty 10-14 Kielce, ul. Sienkiewicza 13 tel./fax +41 343 25 44, www.antyk.kielce.pl
Gabinet Stomatologiczny
Jolanta Gębska 7
CitiPark
Kielce, ul. Paderewskiego 4A/9 tel. +41 368 18 99, +41 345 08 33 +602 666 001
13
prowadzi zapisy na zajęcia:
• Szkolenie taneczne dla nauczycieli,
choreografów oraz pracowników instytucji kultury z zakresu: tańca ludowego, tańca narodowego, tańca współczesnego, tańca nowoczesnego • Kwalifikacyjny kurs dla instruktorów tańca w specjalności taniec współczesny • Gimnastyka kondycyjno-odchudzajaca • Gimnastyka taneczna. W programie: salsa, latino aerobik, dance aerobik • Zajęcia plastyczne dla dzieci • Kurs tańca towarzyskiego dla dorosłych i młodzieży. Oferta specjalna dla grup zorganizowanych i maturzystów – w programie również nauka poloneza. • Zespół Pieśni i Tańca „Kielce” – zapisy do chóru i grupy tanecznej. • Zespół Akrobatyczno-Rewiowy „Trzpioty” • Zespól Inscenizacji Tanecznych „Małe Kielczanki” Studio Piosenki WDK • Chór WDK • Studio Teatralne • Lekcje Folklorystyczne dla dzieci Szczegółowe informacje WDK : tel: 361-27-37 wew.112,113,119
PLAN IMPREZ
13.01.2007, godz. 8.00-13.00 Giełda Kolekcjonerska.
07.01 g.18.00 Koncert zespołu GREEN kielecko-jędrzejowskiej grupy grającej muzykę chrześcijańską, przekazującą moralne wartości w sposób radosny i - co najważniejsze profesjonalny.
Odbywa się systematycznie w każdą drugą sobotę miesiąca. Giełdy stały się miejscem spotkań kolekcjonerów, hobbistów i antykwariuszy, zarówno z terenu województwa świętokrzyskiego, jak i innych miast Polski.
14.01.2007, godz. 10.00-20.00 Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Styczeń 2007
fot. Jerzy Bednarski
Wojewódzki Dom Kultury im. J. Piłsudskiego w Kielcach, ul. Ściegiennego 2 www.wdk-kielce.pl
Styczeń 2007 Program imprez
11.01 g.18.00 Z cyklu PO=RÓWNANIA w Galerii Promocji - otwarcie wystawy podyplomowej studentów Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Udział w WOŚP wezmą zespoły działające przy WDK w Kielcach oraz zespoły ludowe z terenu województwa.
18.01.2007, godz. 17.00 Koncert Kolęd i Pastorałek „Gdzie jest nasze Betlejem”. Wystąpią soliści ze Studia Wokalnego, oraz zespoły działające przy WDK.
21.01 g.17.00
CARRANTUOHILL
zimowe spotkanie z muzyką Zielonej Wyspy.
27-28.01.2007 Festiwal Bluesowy oraz warsztaty muzyczne
26.01 g.18.00 Koncert zespołu ŁĄKI ŁAN psychodiscopolo czyli technofunkrock na murzyńskim luzie.
28.01.2007 XIV Świętokrzyski Konkurs Kolęd i Pastorałek – Włoszczowa 2007 Finał. Biorą w nim udział zespoły wo-
kalno-muzyczne, chóry, soliści i ludowe zespoły śpiewacze.
31.01.2007 - I Wojewódzki Przegląd Bożonarodzeniowy „Nadzieja przyszła na świat” dla Specjalnych Ośrodków Szkolno-Wychowawczych. Informacje tel: 361-27-37
28.01 g.17.00
Salon Muzyki Kameralnej. Dom Środowisk Twórczych Pałac Tomasza Zielińskiego 25-590 Kielce, Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53, 368-20-54 http://www.kielcedst.net
04.02 g.18.00 Koncert VOO VOO kultowej formacji Wojciecha Waglewskiego.
Polecamy VooVoo
Zespół, który osobliwie połączył takie odrębne muzyczne światy, jak choćby rock spod patronatu Jimiego Hendrixa, piosenkę w stylu Toma Waitsa i przede wszystkim folk różnych kultur, powstał w 1985 roku w Warszawie z inicjatywy gitarzysty, kompozytora i autora tekstów Wojciecha Waglewskiego. Pierwszy skład Voo Voo stanowili Wojciech Waglewski, Andrzej Nowicki, Wojciech Morawski i Milo Kurtis. Zespół zadebiutował na Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie. Od momentu założenia skład zespołu ulegał nieustannym zmianom. Obecnie w Voo Voo grają: Wojciech Waglewski (lider zespołu), Mateusz Pospieszalski, Piotr “Stopa” Żyżelewicz i Karim Martusewicz. 14 Każda płyta Voo Voo ma zwykle swój dominujący styl. Teksty to mieszanka prostego, potocznego słownictwa okraszona grami i zabawami językowymi, zaś treść dotyczy często przeżyć egzystencjalnych i metafizycznych. Fanów tego zespołu czeka nie lada gratka bowiem zespół, którego nie było w naszym mieście już od bardzo dawna, wystąpi w Kielcach. Koncert odbędzie się 4 lutego 2007 w niedzielę o g. 18:00 w DŚT Pałacu T. Zielińskiego. W imieniu zespołu oraz organizatorów serdecznie zapraszamy. (BaH)
miasto
Lux perpetua
Maria Antonina
Reynevan, główny bohater tomów „Narrenturm” i „Boży Bojownicy”, nadal ma kłopoty, ciągle ktoś dybie na jego życie lub przedstawia mu propozycję nie do odrzucenia. Prześladują go prozaiczni agenci wywiadu oraz siły nieczyste, wcale nie ukrywające swej diabelskiej proweniencji.
W styczniu na ekrany kin trafi najnowszy film Sofii Coppoli „Maria Antonina” - historia francuskiej królowej, żony Ludwika XVI, która w okresie dyktatury jakobińskiej wraz z mężem została osadzona w więzieniu i ścięta. Film powstał na podstawie dzieła angielskiej historyk Antonii Fraser, książki nieco swobodnej pod względem faktograficznym, pełnej domysłów i wątpliwych analiz naukowych, jak... porównywanie królewskich horoskopów. Coppoli jednak tekst przypadł do gustu. Aby zrealizować swoją superprodukcję za 40 mln dolarów, wykupiła prawa do ekranizacji. Zdjęcia kręcono w komanatach Wersalu, a specjalną zgodę na te ujęcia wydał... rząd francuski.
Film nie jest próbą wiernego odzwierciedlenia czasów Marii Antoniny. Coppola nie zawahała się przed... prowadzeniem butów Converse pomiędzy satynowe pantofelki, mieszaniem popu, muzyki neoromantycznej i menuetów. Film spotkał się ze skrajnymi ocenami: zdobył sobie spore grono sympatyków, ale nie szczędzono mu również słów krytyki. Warto iść do kina, by samemu przekonać się czy film okaże się kolejnym, po „Między Słowami” sukcesem Sofii. (BaH)
15
Pachnidło Ekranizacja bestsellerowej powieści Patricka Süskinda “Pachnidło”. Akcja filmu dzieje się w XVIII-wiecznym Paryżu, a opowiada historię Jana Baptysty Grenouille’a, człowieka o genialnym węchu, który próbując stworzyć idealny zapach...staje się seryjnym mordercą. Film kosztował 50 mln euro i jest najdroższą niemiecką produkcją od czasów wojny. Do tej pory Süskind nie zgadzał się na kręcenie filmów na podstawie swoich książek. O prawa do sfilmowania „Pachnidła” ubiegali się tak znani reżyserzy jak Martin Scorsese, Tim Burton, Milos Forman, Ridley Scott, a nawet Stanley Kubrick. Ekranizację bestselleru ostatecznie powierzono Tomowi Tykwerowi, znanemu w Polsce z filmów „Biegnij, Lola, biegnij”, „Księżniczka i wojownik”, a zwłaszcza z obrazu „Niebo”, pierwszej części kolejnej trylogii Piesiewicza. Realizm i malowniczość opisów zapachów zawartych w książce Süskinda wywołuje w czytelnikach różne reakcje: od zachwytów, przez niechęć do wręcz fizycznego obrzydzenia. Czy uda się to odtworzyć na ekranie? Czy film będzie miał swój zapach? Przekonamy się już w styczniu. (BaH)
Ale Reynevan żyje przecież w okrutnych i niebezpiecznych czasach. Na Śląsku i w Czechach, w czasach krucjat i husyckich wypraw odwetowych. Reinmar wierzy w religijną odnowę, staje po stronie zwolenników Husa, nawet gdy ci dokonują niewiarygodnych zbrodni. On - medyk i zielarz, idealista - musi wcielić się w rolę husyckiego szpiega, dywersanta, zabójcy i bezlitosnego mściciela. Rozdarty pomiędzy obowiązkiem a głosem serca, stawia wszystko na jedną kartę, byle wyrwać ukochaną z rąk wrogów... „Lux Perpetua” godnie wieńczy dzieło mistrza. Jest napisana z rozmachem i niezwykłą dbałością o historyczny szczegół, z charakterystycznym dla Sapkowskiego humorem i wyczuciem językowym. Wojenne okrucieństwo kontrastuje ze wzruszającymi scenami miłosnymi, losy bohatera splecione z wątkiem wielkiej polityki zmierzają do nieuchronnego, a jednak zaskakującego finału.
06.f ir mament
16
Firmament Festival - tylko albo aż 3 dni z nowymi mediami. Dni wypełnione koncertami, które wywoływały skrajne odczucia, ale na pewno nie pozwalały o sobie zapomnieć. Co najważniejsze już po raz szósty i to w Kielcach - mieście, gdzie sztuka nowoczesna ma do przebicia gruby mur niezrozumienia. Jednak, jak to określił ostatnio na łamach Wici jeden z internautów, Firmament to „strzykawka, która wprowadza trochę świeżej krwi do niedotlenionego organizmu”. Tegoroczna edycja stanowczo to potwierdziła – takiej dawki świeżości muzycznej już dawno w Kielcach nie było.
Prologiem była piątkowa (8 grudnia) impreza klubowa w Mefisto. Choć miejsce budziło wątpliwości (darujmy sobie wątpliwości – to nie miejsce tworzy klimat, a ludzie i muzyka), Mefisto dało radę: nic na głowę nie kapało, bar był czynny, nikt nie dostał butelką, klimatyzacja działała, a muzyka…. to była czysta poezja dla uszu. Zagrał zespół Letko z Kielc i Oszibarack z Wrocławia. Letko jak zwykle delikatnie i ze smakiem zaprezentowało ciekawą
wersję popu. Do przyjemnego odbioru koncertu przyczyniły się wizualizacje Kingi Kardynał i Drno, którzy po raz pierwszy wystąpili w duecie jako wizualizatorzy. Jednak dla mnie to koncert Oszibarack był wydarzeniem tego dnia – żywioł, eksplozja dźwięków i eteryczność w jednym. To było wydarzenie: rzadko kiedy gościmy w naszym mieście zespoły, które noszą miano „rewolucjonistów polskiej sceny muzycznej”. Pod tym określeniem podpisuję się obiema rękami. Było to w pewnością jeden z najlepszych koncertów całego festiwalu. Sobota i niedziela upłynęły koncertowo. Leniwe popołudnia umilały interaktywne instalacje: Mrówkojady, Pomarańcze, a nawet Maszyny Bez Sensu – ot formy, o których sam autor mówi, że powstają przypadkowo. W tym samym czasie w kawiarni Antrakt można było zobaczyć wielokrotnie nagradzane wizualizacje VJ-ów z kraju i zagranicy. Fantastyczne pokazy – szkoda, że przeszły bez echa. Niedzielę dodatkowo urozmaicał... interaktywny obiekt sensoryczno – świetlny Makaruka pt. „Fotosynteza”, a prościej – drzewko, które dźwiękiem reagowało na zmieniające się światło. Wieczorami królowały eksperymenty europejskiej sceny muzycznej. W sobotę jako pierwszy zagrał Zenial z towarzyszeniem wizualizacji VJa Joaquima. Ten małomówny, choć niezwykle zdolny artysta zaprezentował „eklektyczne dźwięki”,
ciekawie uzupełnione przez pokazywane obrazki. I choć niektórzy twierdzą, że było to „chore”, sam Zenial przyznał, że on jest normalnym chłopakiem…. Kolejny wystąpił Tram.waj czyli duet Makaruk i Pani K. wraz z gościnnym udziałem znanego wokalisty jazzowego – Jorgosa Skoliasa. Niesamowite połączenie roztrzepanej, ale ujmującej Pani K., skupionego i „poukładanego” Makaruka oraz mistycznego wokalu Jorgosa, dały niesamowity efekt sceniczny. Był to niewątpliwie jeden z najlepszych występów tego wieczoru. Tego dnia mogliśmy usłyszeć jeszcze duet z Bratysławy – Jamkę oraz kuratora z Izraela – Erana Zachsa. Słowacy zagrali mocno i eksperymentalnie, aż coś trzasnęło, coś zadymiło…. Na szczęście, udało się uratować sytuację – koncert Izraelczyka się odbył. To, co zaprezentował, w fachowej literaturze nosi miano koncertu mixer-no-input. Dla mnie zagrał on „inaczej”, była to muzyka trudna. Sądzę też, że część osób, która w pośpiechu opuściła koncert, podziela moje zdanie. Co ciekawe – większość artystów właśnie jego koncert uznała za najciekawszy. Cóż..są gusta i guściki! Niedzielne koncerty to przede wszystkim wyczekiwany Automatik. Tym razem bez wokalu, za to z towarzyszeniem Antoniego Gralaka. Fantastyczny koncert, jak dla mnie zespół jest w naprawdę świetnej formie. Wizualną stroną był filmik Oko-Sanu, ciekawy, chociaż bez polotu. Mimo to często czynił brzmienie Automatika bardziej wyrazistym i dobitnym. Jeden z naj-
ciekawszych performance’ów Festivalu przedstawili Czesi – Materidouska. Jak dowiedziałam się z rozmowy z artystami, początkowo miała być to ilustracja teorii Stanislava Grofa o narodzinach człowieka, jednak projekt ewoluował i powstało… ciężko określić co, ale robiło wrażenie. Jako ostatni zaprezentował się Tigrics z Budapesztu. Ten zwariowany Węgier,
który określany jest jako jeden z najzdolniejszych twórców sceny IDM w Europie, pokazał klasę. Choć sam nie wie, co myśleć o swoim występie, na pytanie gdzie mu się do tej pory grało najlepiej, odpowiedział, że… w Kielcach na Festivalu Firmament. Koncerty koncertami, ale festiwalowi towarzyszyła część pokoncertowa w klubie Chillout. Grali tam przez 2 dni świetni dj-e, min. Maceo Wyro i Papa Zura z Warszawy oraz Dj Pascudny i Ojciec Karol z Kielc. Dużo pląsów, dużo ludzi, nieustanny tłok przy barze i luźne rozmowy z artystami.
firmament
19
„Grupa wspierająca” to także kuratorzy muzyczni, którzy byli obecni na festiwalu. Na koncertach zagościły reprezentacje z Polski, Czech, Australii i Izraela. Może zaowocuje to współpracą? Niewykluczone, bo Firmament wywarł na nich wrażenie. Nie tylko jednak uznane nazwiska wspierały tą imprezę, byli to też wolontariusze, ludzie zaprzyjaźnieni z Wici.Info. Dzięki takim osobom plakaty wisiały na mieście, artyści jedli domowo robione ciasteczka, nie czuli się zagubieni, kabelki były rozłożone, zdjęć z koncertów nie brakuje, a kamera czujnie śledziła koncerty.
18
Ot – uroki after party i.. procentów. Ale część klubowa to nie tylko tańce, hulanki, swawole. To także wystawy. W sobotę swoją twórczość zaprezentowali Antykanty i Loesje: „Moja sprawa jak stoję” czy „Chciałbym być tak szalony, jak wszyscy myślą, że jestem” – to już klasyka sztuki vlepkowej. Za to w niedzielę ściany Chilloutu ozdobiły zdjęcia Kingi Kardynał pt. „Odkąd mieszkasz tu”, a także wizualizacja „szpitalna” Kingi i Drno. Festiwal to nie tylko znakomici artyści, to także ekipa „wspierająca”, bez której koncerty nie byłyby takie same. Jedną z tych osób jest niewątpliwie realizator dźwięku, niezwykle charakterystyczny Jacek Mazur. Jako realizator pracuje już 12 lat i przez ten czas dbał o jakość dźwięku koncertów m.in. Petera Gabriela, Iron Maiden, Machine Head, Stinga, Tool, Włodka Pawlika. Obecnie mieszka we Frankfurcie i od 2 lat nie zajmuje się czynnie realizacją dźwiękową koncertów – woli pracować w studiu, bo to dla niego największa za-
bawa. Poza tym wygłasza wykłady na temat DVP (Digital Voice Proccesing) w Bostonie, a czasem też na zaproszenie innych ośrodków. Jak ocenia Firmament? - Rzadko obsługuję tak małe koncerty, jak te. Zazwyczaj są to wydarzenia powyżej 20-30 tys. ludzi. Chociaż festiwal jako całość zdecydowanie mi się podobał, ale muzyka niekoniecznie, bo na co dzień słucham klasyki – podsumował z rozbrajającą szczerością Jacek Mazur.
5
Czy się udało? Z rozmów z artystami wynika, że tak. Dyrektor artystyczny festiwalu – Darek Makaruk był zadowolony. - Przyszło sporo ludzi – na podobne festiwale w Krakowie czy Warszawie przychodzi o połowę mniej osób! Organizację można uznać za profesjonalną – nie było większych wpadek i opóźnień, a artystom się dobrze grało. A miejsce, czyli mała scena w KCK-u to przestrzeń prawie idealna do grania. Uczestnicy na forum mówią, że „całe 3 były dni mistrzowskie, wszystko po kolei - jak na KLC (Kielce – przyp. red.) – wyśmienite”. Nic dodać nic ująć. Ale poczekajmy do przyszłego roku, firmamentowe szaleństwo się zbliża! tekst: Sonja fot. Paweł Maj, Rafał Piwowarczyk
1
21
Wiersze Krzysztofa Pieczyńskiego Około dwóch miesięcy temu spragniona dobrej poezji poprosiłam znajomego: Pożycz. I pożyczył - za to jestem mu wdzięczna do tej pory, bo wiersze Krzysztofa Pieczyńskiego są powalające. Jeśli ktoś nie wie, co znaczy być samotnym i zmagać się z pustką w miejscu “drugiej połowy”, przyjaciela lub kogoś, kto najzwyczajniej powie “Dzień dobry”, do tomiku Krzysztofa Pieczyńskiego marsz!!! Wielki aktor, wielki poeta i wielka nostalgia... Aktor seriali “Na dobre i na złe” oraz “Dom” zachwyca swoimi przemyśleniami. Wiersze są piękne - szczere, zmysłowe... Dowiadujemy się z nich przede wszystkim, że Pieczyński jest nie tylko świetnym aktorem i dobrym poetą, ale również bardzo samotnym człowiekiem... „...a pustka prawdziwa jak miłość boli (...) “ Krzysztof Pieczyński pestka
jak
miłość
Step Up – Taniec zmysłów Kiedyś “Dirty Dancing” tłumaczono jako “Wirujący seks” - można to wytłumaczyć popularnością języka rosyjskiego i... niedokształceniem ludzi w kwestii języka angielskiego. W dzisiejszych czasach tłumaczenie “Step Up” jako “Taniec zmysłów” to już ignorancja.
Stare – nowe „Metro”
Przeglądając repertuar, trafiam na kolejny film Francisa Vebera, mistrza autoironicznego humoru przyprawionego nutą groteski, znanego chociażby z takich rewelacyjnych filmów jak “Plotka” czy “Pechowiec”. Niesamowita, granitowa intryga budowana na fundamentach z gipsu zawsze musi zakończyć się katastrofą. Kolejna komedia francuskiego reżysera rozpoczyna się zaskakująco i pozwala oczekiwać na zupełnie absurdalny, niesamowicie zabawny rozwój wypadków. (...)
Mimo to, jako wielbicielka tańca oczywiście nie mogłam sobie pozwolić na nie obejrzenie tego filmu. Muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się muzyka. Obserwowałam również grę aktorów, choć ich nazwiska nie były znane. Nie zawiodłam się - nie było w tej grze sztuczności, która często towarzyszy początkującym aktorom.
Myślę, że mało kto nie oglądał, a przynajmniej nie słyszał piosenek z tego widowiska. Od premiery upłynęło już kilkanaście lat i trochę się ‘’Metro’’ pozmieniało. (...) Idea Metra pozostaje jednak uniwersalna. Można mniej lub bardziej cenić umiejętności aktorskie, choreograficzne i wokalne odtwórców dzisiejszego “Metra” i pierwowzoru sprzed 15 lat, ale i tak od tamtej pory nie powstał w naszym kraju żaden inny musical, który mógłby mu dorównać albo co najmniej konkurować.
Co do reszty - filmu, jeśli ktoś ogladał wspomniany wyżej “Dirty Dancing”, “Save the last dance” czy “Honey” może zapomnieć o tym, że “Step Up” powali go jakimś nowatorskim pomysłem. Natomiast jeśli ktoś lubi modne ostatnio aranżacje, w których balet mieszany jest z tańcem nowoczesnym, to rzeczywiście jest na co popatrzeć.
(...) Zorganizowanie tego widowiska w nowiuteńkiej hali sportowej - choć przykro to mówić - jest kompletnym nieporozumieniem i oddaje w pełni ignorancję artystyczną organizatorów oraz pokazuje to, o czym traktuje samo przedstawienie - pogoń za kasą i komercję w sztuce. Widowisko zostało zorganizowane w hali, której akustyka kompletnie nie nadaje się do organizowania takiego typu przedsięwzięć - okropny pogłos, bardzo mocno obniżył walory artystyczne widowiska, a szczególnie partie wokalne. (...) Podsumowując: hala piękna, ale na tego typu widowisko nie warto tam się wybierać! Nie nadaje się na przedstawienia i koncerty muzyczne ze względu na akustykę i sportowe przeznaczenie obiektu. O dzwoniących w trakcie spektaklu telefonach komórkowych oraz widzu, który filmował przedstawienie z tylnego rzędu, nie będę się rozpisywał - poniżej wszelkiej krytyki.
Niestety po zakończeniu seansu pozostaje niedosyt. To raczej sympatyczne perypetie z domieszką ostrego humoru jak w komediach romantycznych, niż błyskotliwe studium absurdu ludzkich zachowań i kpina z panujących obyczajów, mód czy konwenansów. Nie jest to, jak w “Plotce”, arcyciekawy i prześmieszny portret ludzkich charakterów i zachowań. (...) Rozpatrując nowy film Vebera w kategoriach komedii romantycznej można dojść do wniosku, iż jest to naprawdę zabawny i ciekawy film. Mnie osobiście bliżej do europejskiego poczucia humoru na temat miłości, romansów i zdrad, niż do przemydlonej i sztampowej hollywodzkiej stylistyki. (...) To jednak rozrywka wyższych lotów i chociaż pazur francuskiego humoru w tej produkcji pozostaje delikatnie stępiony, daje wyobrażenie o możliwościach jakimi dysponuje. (...)
juniorquba
Gandalf_The_White
Ogólnie rzecz biorąc - film polecam tym, którzy lubią przysypiać w kinie słuchając muzyki bądź zapaleńcom, których nie interesuje fabuła, a jedynie kilka zgrabnie dobranych kroków, figur i układów tanecznych. BaH.
Pełne recenzje na www.wici.info
Recenzje
Czyja to kochanka?
ludzie
23 - Nie mogę w to uwierzyć, bo wciąż mogę na przykład chodzić po ulicach i jestem całkowicie anonimowa. Czytałam o tym, że kiedyś weszłaś do sklepu, żeby obejrzeć swoją pierwszą płytę. Wtedy rozpoznał Cię tylko sprzedawca. Teraz by już się chyba nie udało. - Wciąż tak samo się udaje. Naprawdę. To jest właśnie fenomen. Ale właśnie to lubię: mogę być sobą, mogę wciąż robić to co lubię, ludzie to akceptują, ale nie narzucają mi się w sposób, który byłby dla mnie męczący.
22
Kilka histo rii na temat Ani Dab r o wskiej To chyba Twój czas. Wspaniała, świetnie przyjęta przez krytyków druga płyta, zainteresowanie mediów, sympatia słuchaczy. Świadczy o tym także nadkomplet publiczności na dzisiejszym koncercie w Pałacyku (8 grudnia 2006). Czy czujesz się gwiazdą? - Nie czuję gwiazdą i nigdy się tak nie czułam. Ale bardzo fajnie jest robić to, co się lubi. Muzyka daje mi bardzo dużo radości i bardzo lubię, kiedy na koncertach jest taka atmosfera, jak dzisiaj. Było wspaniale. Mimo to cały czas zaskakuje mnie, kiedy tak się dzieje, że na mój koncert przychodzi tyle ludzi.. Jeszcze nie wierzysz w to, że jesteś tak popularna?
W wywiadach mówisz, że robisz to co lubisz i robisz tak, jak lubisz. Czy to oznacza, że wytwórnia nie narzuca Ci niczego? Aż trudno w to uwierzyć... - Wytwórnia nic nie narzuca i pogłoski o tym, że wytwórnia cokolwiek narzuca są naprawdę przesadzone. Wytwórnia robi to tylko wtedy, kiedy ktoś, komu wydaje płytę tak naprawdę nie ma pomysłu, w którą stronę pójść, jaki obrać kierunek, jak wyrazić siebie. Ja to wiem, wiem, jaką muzykę chcę robić, więc wytwórnia nie wchodzi mi w drogę. Jesteś osobą bardzo poukładaną, która nie ma problemu z demonstrowaniem swojej indywidualności. Świetnie to było widać w programie Kuby Wojewódzkiego, nie dałaś mu się wkręcić. Czy silna osobowość jest pomysłem na to, aby obronić się w showbiznesie? - Ciężko mi powiedzieć. Tak naprawdę - jestem sobą i przede wszystkim nie staram się udawać kogoś innego. Zawsze próbuję być szczera i reago-
wać w taki sposób, jaki podpowiada mi serce. Dzięki temu tak naprawdę gdzieś tam pozostaję troszeczkę zdystansowana do tego wszystkiego. Stres pojawia się wtedy, gdy zaczynasz udawać, wchodzić w rolę. W związku z tym ja staram się to jakoś ograniczyć. Nie wchodzę w role, nie udaję. Przez to mam spokój ducha, a lubię czuć spokój wewnętrzny. Dążę do tego, żeby tak było. Czy myślisz, że również z powodu Twojej osobowości, „nieudawania” - nie interesują się Tobą kolorowe czasopisma? - Nie interesują się, bo tak naprawdę jestem zwyczajną osobą. Wiedzą, że nie zrobię nic, co mogłoby być uznane za skandal. Dlatego wolą iść za takimi osobami, które dadzą im powód do pisania. Ja nigdy takich powodów nie daję. Czy jesteś w stu procentach zadowolona z Twojej drugiej płyty „Kilka historii na ten sam temat”? - Tak, choć w pewnym momencie traci się dystans do tego, nad czym się pracuje. Słuchałam przecież tych piosenek bardzo wiele razy. Już w tej chwili nie mogę powiedzieć obiektywnie, czy coś bym zmieniła, czy nie. Taki czas weryfikacji przyjdzie za parę lat. Gdy wtedy wrócę do tej płyty, to będę mogła powiedzieć, jaka byłam wtedy i czy się z tym zgadzam, czy nie. Zresztą mam specyficzne podejście: kiedy już nagram płytę, odstawiam ją na półkę i biorę się za kolejną rzecz. Nie wchodzę dwa razy
do tej samej rzeki. Nie staram się na siłę czegoś zmieniać, poprawiać, bo wiem, że to tylko hamuje mój własny rozwój. Być może mogłabym tą energię kreacji zużyć na jakiś nowy projekt. Nie warto trwonić go na poprawianie płyty. „Kilka historii” powstało z Twojej fascynacji muzyką lat 60. i 70. Czy do nowej płyty znajdziesz nową fascynację? A może już ją znalazłaś? - Nie wiem tego. Nigdy nie planuję. Na pewno jest tak, że dwa lata temu odkryłam muzykę lata sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Pewnie nadejdzie taki moment, że do tego też się zdystansuję. Na razie jest to dla mnie bardzo silna inspiracja, którą wlewam do swojej twórczości. Myślę, że w pewnym momencie przyjdzie na mnie takie „wypośrodkowanie” i być może nie zwrócę się ku jakiemuś innemu nurtowi, ale bardziej zajmę się wypracowaniem własnego stylu. Do tego dążę. Piszesz nie tylko muzykę do swoich piosenek, ale i słowa. Czy sprawia Ci to przyjemność? - No cóż, dla mnie zawsze było to trudne. I poświęcam temu bardzo dużo czasu. Wiem, że tekst musi być bardzo silny. Takie robię założenia: musi być najsilniejszą częścią piosenki i musi oddziaływać na słuchacza naprawdę mocno. Najpierw słucham piosenki i wyobrażam sobie, o czym właściwie to jest. Kiedy temat już przyjdzie mi do głowy, to tak zwyczajnie staram się sobie wyobrazić, jak można się czuć w ta-
kiej sytuacji, przeżywając pewnego rodzaju zdarzenie, uczucie, pewne emocje. Wprowadzam się w pewnego rodzaju trans, wyobrażam sobie o czym to mogłoby być. Gdy już mam pewien obraz w głowie, to przelewam to na słowa. Czy wyobrażasz sobie śpiewanie poezji? - Powiem szczerze, że nigdy nie próbowałam. Zawsze sprawiało mi trudność stworzenie melodii do tekstu. Zawsze robię odwrotnie.
24
A jaka jesteś prywatnie? Wiem, że w wolnych chwilach szydełkujesz, masz dwa koty, kiedyś nazwałaś siebie leniuchem. Jaka jest Ania Dąbrowska? - Na co dzień jestem tak naprawdę obibokiem, staram się jak najwięcej odpoczywać, kiedy mam taką okazję i nic nie robię. Wtedy leżę w łóżku, chodzę w szlafroku do późnych godzin popołudniowych, nie robię makijażu, nie czeszę włosów. Po prostu - robię sobie wolne. Czy jesteś jeszcze studentką?
- Formalnie jestem. Skończyłam studia, natomiast praca magisterska została do napisania. Czy jest już temat? Temat jest. Ale nie ma czasu. A jaki, jeśli można zapytać? Zachowania eksploracyjne szczurów. O! Bardzo ciekawe.... Zaraz zaraz, czy będziesz robiła doświadczenia z tymi szczurami? Nie, nie. One już zostały doświadczone w bardzo prosty sposób. Została im wpuszczona zabawka do akwarium i miały na to zareagować. I to obserwowałaś? To są całe moje obserwacje. I koty Ci towarzyszyły? Nie, nie, wtedy nic by nie wyszło z eksperymentu. A czego byś sobie życzyła najbardziej? Teraz? Odrobiny spokoju. W takim razie życzę ci odrobiny spokoju i bardzo dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Agnieszka Kozłowska-Piasta
firmament
26
z duete m
nazywamy to: muzyka elektroniczna
Jamka
rozmaw
iała So nja
27
Jamka - Co myślicie o Festiwalu Firmament? Monika: Myślę, że to świetna inicjatywa, żeby robić festiwal, który daje artystom przestrzeń, umożliwia zaprezentowanie swojego dorobku. To właśnie najmocniejszy punkt tego festiwalu – dawanie artystom przestrzeni. Cała idea oparta na muzyce elektronicznej, nowych mediach, ciekawych występach jest naprawdę świetna. - Który koncert podobał się Wam najbardziej? Monika: Bardzo dobrze bawiliśmy się pierwszego dnia - w piątek na koncercie Oszibarack i Letko. W sobotę podobał nam się set Erana Zacksa. Doceniamy też Tram.waj - połączenie muzyki, teatru i wizualizacji. Niestety, nie zrozumieliśmy dokładnie o czym to było, bo nie rozu-
miemy polskiego, ale na pewno była to jakaś opowieść. - Jak nazwalibyście to, co gracie? Monika: Po pierwsze nazywamy to muzyką elektroniczną, bo nie występują tu żadne instrumenty akustyczne. Jest to muzyka głośna, rytmiczna, w jakimś sensie brudna i na pewno improwizowana. Na naszym koncercie na festiwalu nie wszystko działało jak trzeba, nasz set miał być zupełnie inny. - Czytałam, że jesteście związani z ruchem DIY (Do-It-Yourself) na Słowacji. Daniel: Tak. Najprościej mówiąc DIY polega na... organizowaniu koncertów, a nie czekaniu, aż ktoś zadzwoni z jakąś propozycją. Inicjatywa wychodzi od artystów. Przez muzykę można zbudować
most do ludzi, komunikować się. Monika: DIY to ruch, który polega na byciu spontanicznym i niezależnym. Można po prostu powiedzieć „Zróbmy coś”, nawet jeśli nie ma na to pieniędzy. Jak wygląda scena muzyki elektronicznej w Waszym kraju? Monika: Sytuacja jest dużo lepsza niż wcześniej. Jest A4, które spełnia rolę centrum współczesnej muzyki, tańca, teatru. Ci ludzie, a jest to naprawdę liczna grupa, sami robią muzykę i przy okazji dużo naprawdę ciekawych rzeczy. Stale rośnie też liczba ludzi interesujących się muzycznymi eksperymentami. Czy są na Słowacji duże festiwale muzyki elektronicznej? Monika: Jak dla mnie najbardziej wpły-
fot
a . R
fał
Piw
ow
arc
zy
k
wowym jest „Next”. Daniel: Ale jest też festiwal „Multiplace”, gdzie pokazywane są właśnie nowe media. Prezentowane jest wszystko jakkolwiek związane z nowymi mediami. Na Słowacji jest kilka festiwali, które nie odbywają się regularnie, ale są bardzo ciekawe. Jak na tak mały kraj, to naprawdę wystarczy. Gdzie zazwyczaj występujecie? Monika: Mieszkamy obecnie w Londynie, więc tam gramy najwięcej. Ale jak do tej pory graliśmy już niemal w całej Europie. Jesteście w Londynie ze względu na finanse czy muzykę? Monika: Na pewno nie ze względu na pieniądze! Teraz musimy pracować na-
>>
firmament wet ciężej niż wcześniej, żeby normalnie funkcjonować. Wyjechaliśmy do Londynu, żeby doświadczyć czegoś nowego, zdobyć nowe inspiracje, zacząć wszystko od nowa tam, gdzie nikt nas nie zna. Wyjechaliśmy też po to, żeby poznać scenę londyńską od środka – tam się dzieje tak wiele. Ciągle poznajemy nowych ludzi, zaprzyjaźniamy się z nimi. A co najważniejsze – uczymy się nowej kultury.
Eklektyczne dźwięki
Zeniala
8
tel. +41 343 02 05 25-302 Kielce, ul. Mała 4
Dziękuję za rozmowę.
4
Oprawa obrazów, Galeria malarstwa i grafiki
28
Podoba się Wam Londyn? Monika: Mamy mieszane uczucia. Z jednej strony w Londynie żyje się szybko, mamy ciągle jakieś zajęcia, często czujemy się zmęczeni. Z drugiej strony tyle rzeczy się dzieje, codziennie jest tyle wydarzeń wartych zobaczenia. Dalej czujemy się związani ze Słowacją, mamy tam wielu przyjaciół, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie. Razem możemy tworzyć fantastyczne rzeczy.
29
Jak Ci się podoba Firmament? Pozytywnie odebrałem festiwal. To chyba pierwsza impreza z takim programem w tym mieście, a skoro to już 6. edycja to znaczy, że ludziom się podoba. Realizacja w porządku, nagłośnienie też, sala ok… było dobrze. A podobały Ci się jakieś szczególne koncerty? Podobało mi się właściwie wszystko, ale nie było niczego takiego, co by mnie zachwyciło. Koncert Erana Zacksa mimo kłopotów technicznych był odważny. Zrobił się w pewnym momencie z tego performance – Eran stracił nad tym kontrolę, ale jakoś wybrnął. W materiałach o Tobie natknęłam się na liczne pochwały, zachwyty, pojawiło się nawet określenie „guru”. Myślę, że to przesada. Uważam jednak, że jestem jednym z najaktywniejszych ludzi na tej scenie. Jesteś muzycznym kuratorem – co to znaczy? „Kurator” to słowo nowe, ale ostatnio dość popularne. Można by je zastąpić określeniem „organizator”. Tyle, że ja pracuję często z instytucjami, które nie mają własnego impresario, organizatora.
Ciężko doszukać się jednak określenia tego, co grasz… Można to nazwać współczesną elektroniką, gram szeroki wachlarz gatunkowy eklektycznej muzyki. To nowa elektronika z elementami: ambientowymi, kolażowymi, ilustracyjnymi, opartymi na rytmice. Bardzo lubię radykalizm w dźwięku, nie lubię rytmu 4x4. Ale nie staram się dopisać ideologii do muzyki, bo to ją spłaszcza. Podobno grasz sety „organiczne”. Chyba chodzi o to, że używam szerokiego spektrum dźwięków szumiących, prawie naturalnych. Na Festivalu zaprezentowałeś się z VJ Joaqimem. Stale współpracujecie? Współpracuję z wieloma VJ-ami, a Joaqim to mój kolega z Krakowa. Przy okazji różnych imprez często razem działamy. Czy to Ty wymyślasz wizualizacje? Nie, ja tylko czasem mówię VJ-owi np. „Chcę, żeby tu się pojawił Żwirek i Muchomorek”. Całość jest jednak spontaniczna, bo bardzo rzadko deklaruję się, co będę grał, określam tylko w jakim to będzie klimacie. To jest pewne ryzyko, bo to ja prowadzę, a on się dostosowywuje. On ma gorzej. (śmiech)
>>
Ciężko jest się w Polsce wybić? Są 2 bariery, które trzeba przeskoczyć. Pierwsza rzecz to czekanie, że w Polsce się coś zmieni. Druga to rockowe podejście muzyków elektronicznych. Rockowe podejście to utarty schemat: płyta, promocja, trasa, kolejna płyta. W obecnych czasach to zupełnie nie działa. Jedynie bardzo znani artyści mogą to kontynuować. Teraz płyty są sprzedawane w małym zakresie, większy nacisk kładzie się na koncerty. Trzeba być aktywnym na scenie polskiej, międzynarodowej i nie ograniczać się jedynie do jednego stylu. Trzeba eksperymentować.
tekst: Sonja foto: Paweł Maj, Rafał Piwowarczyk
Czyli wizuale są robione na żywo? Tak, chociaż można to wcześniej przygotować. Możemy się umówić, że przy danym dźwięku będzie dany obrazek, ale uważam, że jak to zrobimy i coś pójdzie nie tak, to wszystko się później posypie. Efekt domino. W tych wizualizacjach było dużo ptaków, to Twoja propozycja? Oczy ptaków to jedna z najbardziej przerażających rzeczy, jakie istnieją! Bardzo rzadko się zamykają i są nieprzeniknione. Nie trzeba szukać „ekstremizmów” nie wiadomo gdzie – wystarczą ptaki. Coś się dzieje na scenie elektronicznej w Polsce? Scena jest duża - w każdym mieście jest grupa osób, która coś robi, niektórzy są znani na świecie. Ale scena się hermetyzuje i dzieli. Ja akurat działam w Krakowie i tam jest dobrze. Zlikwidowaliśmy wszelkie ego-bariery i działamy razem.
Angażujesz się w wiele projektów po to, żeby się rozwijać? Tak. Ale jestem osobą, która dość szybko się nudzi. Lubię poznać coś bardzo dogłębnie i połączyć to z czymś innym. Staram się nie mieć barier. Jednak mam swoje zasady i nie jest tak, że wrzucam wszystko do jednego „gara” i miksuję. Teraz się interesuję tym, co się dzieje w Azerbejdżanie, Uzbekistanie, w Gruzji, zresztą grałem w Kazachstanie. Czujesz się bardziej znany w Polsce czy za granicą? W Polsce to zależy od miejsca, od ludzi. Na Zachodzie znają mnie bardziej muzycy, organizatorzy. Za to na Wschodzie
– tu muszę się pochwalić, jestem całkiem znany. To motywujące. Tak, szczególnie, że pochodzę z Sanoka. To miasto przy granicy ukraińsko – słowackiej. Samo urodzenie w tak wielokulturowym mieście motywowało mnie do multikulturowości. Co robisz na co dzień? Żyję z tego, co robię. Nie tylko z grania, ale tez działalności około muzycznej – organizowania, pracy kuratorskiej. Tym właśnie optymistycznym akcentem kończymy wywiad. Dziękuję...
Tram.Waj
32
fot
a . R
fał
Piw
ow
arc
zy
k
Darek Makaruk o projekcie Tram.waj: Produkcja trwała ok. miesiąca, choć oczywiście z przerwami. Przygotowanie do tego projektu opierało się… na doświadczaniu. Tram.waj to ½ kompozycji i ½ improwizacji. Dzięki połączeniu filmu, muzyki i instalacji sensorycznej staramy się tworzyć nowy gatunek występu, coś w stylu „filmowego koncertu” (z ang. Cinematic Concert).
Pani od obrazków
Kim jest tajemnicza Pani K.?
Ja jestem po prostu Kasią Justką. Kocham obrazki, robię obrazki. Jak doszło do współpracy z Makarukiem? Odnaleźliśmy się z Darkiem pod mostem. W wakacje robiłam projekt z Kasianką w Warszawie „7 mostów głównych”. Byłam tam scenografem i aranżowałam projekt. Zaproszeni byli różni muzycy, min. Kinior i Makaruk. Jak się Wam razem pracuje? Bardzo się cieszę, że poznałam Darka. Z nim zrobiłam to, co zawsze chciałam zrobić – zrealizowaliśmy moje filmy, które były kręcone po to, żeby je miksować na żywo. Podłączyliśmy się kabelkami i nastąpiła interakcja, to jest totalna synchronizacja pomiędzy audio-video. Ja ograniczam się do video, on do audio. Jest jeszcze światełko, ale nie mogę tego do końca pojąć. Kabelki, światełka, a jednocześnie nasze umysły. Kiedy obserwowałam Wasz występ zauważyłam, że się jakoś komunikujecie. Makaruk spogląda na ekran, ty się bujasz w rytm muzyki… Jestem trochę postrzelona, ale on mnie rozumie. Makaruk jest świetnym muzykiem, a zarazem programistą. Wszystko dokładnie opracowuje, za to ja jestem emocjonalnie wizualna. Dlatego się synchronizujemy.
Opowiedz coś o projekcie Tram.waj. Najważniejsze w tym wszystkim jest utrzymać historię. Naszą historią był w tym wypadku tramwaj. Jest to jeden z dokumentów, który nakręciłam jakiś czas temu. Kiedyś pokazałam Darkowi swoje filmy i to on rzucił hasło, żeby zrobić właśnie ten film.
Tram.Waj
35 wszystkim trzeba być bardzo twardym, a ja taka nie jestem. Dlatego pomyślałam o filmie, bo do szkoły teatralnej na reżyserię czy aktorstwo bardzo ciężko się dostać – trzeba dużo czytać. A mnie się nie chce, wolę iść do kina, na imprezę. (śmiech) Żeby się dostać do szkoły filmowej musiałam zrobić zdjęcia i okazało się, że wyszły mi one bardzo dobrze, zaczęłam kręcić filmy, krótkie formy.
Od kiedy zajmujesz się wizualizacjami? Od 5 lat. Od zawsze interesował mnie teatr, uwielbiałam występy przed ludźmi na żywo, improwizacje. Ale wiedziałam, że jestem skazana na siebie. Trudno mi się pracuje w grupie. Ciężko sprawić, żeby ludzie mi się podporządkowali, szczególnie, że wyglądam bardzo młodo. Żeby zrobić wspólny projekt, zapanować nad
Kiedy przygotowujesz wizualizacje masz jakąś historię w głowie, czy robisz je „pod” dj’a i muzykę? Mam historię, ale kiedy dostaję jakieś zlecenie, dostosowuję się. Kiedy wiem jaka będzie muzyka, szykuję się. Mam ok. 2000 różnych próbek video. Miksując je wybieram, które będą do danego tematu, do danej muzyki pasować. Wybieram obrazki, które ułożą zdanie, coś opowiedzą. A co dalej? Chcę wyjechać do Londynu. Dalej się rozwijać. Mam jeszcze tyle energii, mam 25 lat, mam jeszcze czas, żeby się jeszcze uczyć. A potem postaram się z tego korzystać.
Czyli jest to projekt jednorazowy, a następny może się nazywać inaczej? Nazwy mogą być różne: miłość, ludzie, przestrzeń. Mamy w planach kolejne projekty. Jak Ci się podoba Firmament? Dla mnie Firmament jest Makarukiem. Trudno mi się było skupić na czymkolwiek, bo byłam przejęta swoim występem. Widziałam jednak fragment setu: Zenial i VJ Joaquim - byli fajni. Ludzie z Jamki strasznie szaleli ze sprzętem, ale było extra.
bię wizualizacje w klubach dla dj-i ludzie często nie zwracają na to uwagi. Mimo to, zawsze staram się coś wyrazić. Np. kiedy wiem, że gdzieś na sali jest jakiś koleś, z którym się kiedyś całowałam, wtedy puszczam mu obrazki, chcę mu coś tym powiedzieć, wiem, że naokoło jest mnóstwo ludzi, ale to jest konkretny przekaz dla tej osoby.
Ale ja dalej nic nie wiem o Vj-owaniu! Z Vj-owaniem było tak, że pomyślałam, jak tu zarobić na życie. Właściwie sama nie wiem, jak wpadłam na pomysł Vj-owania. Przecież z tego wcale nie ma kasy (śmiech). Czujesz, że się w tym spełniasz? Spełniam się, właśnie to chciałam robić. Lubię działanie wśród ludzi, a robienie na żywo wizualizacji jest trochę jak teatr. Działam dla ludzi, dla widowni, jest interakcja. To taki pokaz filmowy na żywo – jak spektakl. Miksując czuję się jak aktorka, odgrywam jakąś rolę, odtwarzam w sobie swoje filmy, chce coś powiedzieć przez moje wizualizacje. Tram.waj to był konkretny projekt, ale kiedy czasem ro-
Rozmawiała Sonja
2
Tram.Waj
Jorgo s S k o l i a s N i e d oko ń c zon y f i z y k w Tr am . wa ju O knajpie w Bristolu, języku suahili i 90-letnim dziadku z Jorgosem Skoliasem rozmawiała Sonja. Skolias wystąpił z Darkiem Makarukiem i Panią K. w projekcie multimedialnym Tram.waj, prezentowanym podczas Festiwalu Firmament 06.
- Jak się Panu podoba Firmament?? - Muzyka jest ciekawa, realizowana na 36 różnego rodzaju maszynach. Trochę odległa od tego, co ja preferuję, ale jestem otwarty na wszelkie nowe rzeczy. Przecież na co dzień zajmuję się jazzem, a nie muzyką elektroniczną. - Jak doszło do współpracy z Darkiem Makarukiem i Panią K.? - Znam Darka od kilku lat, nawet zdarzyło nam się występować jako trio: Kinior, Makaruk i ja. Dzisiejszy koncert to przypadek i eksperyment zarazem. Zapytałem, czy nie ma jakiejś roboty dla mnie, a on powiedział „przyjeżdżaj”. - Czyli była to improwizacja? - Z mojej strony tak, choć wiem, że Darek i Pani K. mają ten materiał bardzo dobrze opracowany. Nigdy nie słyszałem muzyki Makaruka, nie oglądałem także tego filmu. Przed koncertem dowiedziałem się, że film opowiada o tramwaju i o motorniczych, którzy wymieniają refleksje na temat swojej pracy.
- To, co Pan śpiewał, było w jakimś języku? - Nie, to były dźwięki onomatopeiczne. Nie używałem żadnego języka, bo mogłoby to kłócić się z kontekstem muzyki i filmu. - A w jakich językach Pan śpiewa? - Mogę zaśpiewać po polsku, po grecku, po angielsku, ewentualnie w suahili. - Gdzie się Pan nauczył tak niezwykłego języka jak suahili? - Nauczył mnie kielczanin Radek Nowakowski, z którym pracowałem wcześniej. Grywaliśmy razem, około 20 lat temu nagraliśmy nawet płytę - conga i wokal pt. „Zulu”. Śpiewaliśmy na niej obaj. Zresztą Radek to znawca wielu języków, świetny lingwista, napisał utwór, który nazwaliśmy „Afryka”, w którym śpiewam właśnie w języku suahili. - Czyli ma Pan jakieś powiązania z Kielcami? - Oczywiście. Poznałem tu swoją żonę, która nie jest z Kielc, ale tu studiowa-
ludzie ła. W Kielcach w 1978 roku śpiewałem w knajpie w hotelu Bristol. Trwało to około roku. W tym samym okresie Kinior (Włodek Kiniorski – przyp. red.) grał na perkusji w knajpie „Centralna” – dawnej restauracji w hotelu Łysogóry. Tam odbywały się imprezy i grywaliśmy nawet na dansingach. W tamtym czasie byłem też związany z kieleckim klubem jazzowym, którego prezesem był obecny prezes Trybunału Konstytucyjnego – Jerzy Stępień. Grał wtedy w bigbandzie na saksofonie. - To kawał historii kieleckiej muzyki i kultury. Jak widać od lat była to muzyka niszowa. - Można nazwać to kulturą „wyższą”, nie było to disco polo ani „fiubździu”. Był to głęboki jazz, bardzo dobrze grany. Zresztą z Kielc wywodzą się świetni instrumentaliści, min. Artur Dutkiewicz – czołowy polski pianista jazzowy, Włodzimierz Pawlik – kolejny pianista, Włodek Kiniorski. - Podobają się Panu Kielce? Widać zmiany? - Zmiany są kolosalne. Kielce idą do przodu. Swego czasu było to zaściankowe miasteczko, szczególnie w czasach głębokiej komuny. Teraz widać, że władze dba-
3
37 ją, żeby coś się tu działo, poza tym Kielce to miasto akademickie, więc i młodzież ma swój wkład. - Co Pan robi na co dzień? - Jestem muzykiem, prowadzę duet z puzonistą – Bronisławem Dużym. Jest to jedyny duet w świecie: puzon + wokal. Niedawno wyszła nasza płyta „Skolias Duży”. Gram też z Bohdanem Hołownią, z którym tez wydaliśmy płytę w tym roku. Mam też swój kwintet – Skolias Orkiestra, mam swoje Trio… - Dużo projektów – wystarcza na wszystko czasu? - Jasne, wszystko jest pod kontrolą. - I nawet znajduje Pan czas na projekty takie jak Tram.waj... - Wydaje mi się, że Tram.waj to ciekawy eksperyment, a ja z przyjemnością uczestniczę w takich projektach. Chcę być muzykiem otwartym. - Stara się Pan wspierać młodych muzyków? - Nieistotny jest dla mnie wiek muzyków, z którymi gram. Istotne jest to, co kto potrafi i jak umiemy się znaleźć razem na scenie. Może to być 90-letni dziadek, o ile potrafi opowiadać prawdziwie o sobie na danym instrumencie. - Chodzi o otwartość? - O otwartość, o wrażliwość, o zdolności, o to, czy się jest muzykiem, czy się tylko udaje. - Jest Pan z wykształcenia muzykiem? Nie, jestem z fizykiem. - Wykorzystywał Pan kiedyś fizykę w muzyce? Nie, bo jestem niedokończonym fizykiem. Studiowałem na wydziale fizyki we Wrocławiu, ale nie ukończyłem tego kierunku.
miasto
P l a n centrum Kielc legenda
Łódź
Warszawa 18
25
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy kawiarnie, puby, kluby zdrowie zakupy
22 23
Częstochowa
2
24
2 3 56
21
5
55
1
5
1 8
15
4
17
1
7 10 3 19 11
8
Lublin
6 7
4 16 14 20
2
9
6
38
Kraków
18 17
21 1
12 Tarnów
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.wydawnictwo-jp.kkf.pl
in f o r m a t o r
11
Galerie 1
B WA P i w n i c e B WA N a P i ę t r ze Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info
2
12
Galeria Winda
Kielce, ul. Duża 9 tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl 14
15
6
Muzea M u ze u m L at S z ko l nyc h S te f a n a Że ro m s ki e g o
Kina
Kielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net 8
M u ze u m Z a b awe k i Z a b aw y Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl
10
K i n o p l ex
18
M o s kwa
M u ze u m Ws i K i e l e c ki e j D wo re k L a s zc z y ków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97
9
17
M u ze u m N a ro d owe
S k a r b i e c K ate d r a l ny Kielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07
21
22
23
Wo j ewó d z ki D o m Ku l t u r y
18
D o m Ku l t u r y Z a m e c ze k
Kielce, ul. Ściegiennego 6 tel. +41 361 27 37, 361 24 10 www.wdk-kielce.pl Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31
Po d K re c h ą Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. 041/ 34 24424
24
M ł o d z i eżow y Dom Kultur y 25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://kielce.um.kielce.pl/mdk/
25
Z i e m ow i t Kielce, ul. Mieszka I, tel. +41 345 20 63
Urzędy 1
Urząd Miasta
2
U r z ą d M a r s załkowski Wo j ewó d z t wa Świętokr z yskiego
Kielce, Rynek 1 Kielce, ul. Szymanowskiego 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
Ośrodki Kultury 17
B a z a Z b ożowa Kielce, Zbożowa 4, tel. +41 344 11 77 www.bazazbozowa.wici.info
Kielce, ul. Świętokrzyska 20 tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl Kielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
S ł o n e c z ko Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
Fi l h a r m o n i a Św i ę to kr z ys k a i m . O s k a r a K o l b e rg a Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92 7
16
Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, 344 40 33 www.kck.com.pl
Te at r i m . S te f a n a Że ro m s ki e g o Kielce, ul. Sienkiewicza 32 , www.teatr-zeromskiego.com.pl
G a l e r i a Zachęta Kielce, ul. Orla 3
20
K i e l e c ki Te at r Ta ń c a Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5
Te at r L a l ki i A k to r a „ Ku b u ś ”
D Ś T Pa ł a c y k Z ielińskiego Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
Te a t r y 13
Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02 4
M u ze u m G e o l o g i c z n e Kielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37
G a l e r i a Fo to g r a f i i Z PA F - B WA
G a l e r i a Ws p ó ł c ze s n e j S z t u ki S a kr a l n e j
19
Kielce, ul. Zamkowa 3/5
Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71 3
Wi ęz i e n i e K i e l e c ki e 1939 - 1956
2
Św i ę to kr z ys ki Ur ząd Wojewódzki Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342-13-33 www.kielce.uw.gov.pl
w i ę c e j w i n formator ze na stronie i n te r n e towe j w w w.wici.info
W styczniowym numerze „Teraz” „Scyzoryki”, czyli nagrody za najważniejsze wydarzenia kulturalne 2006 roku w regionie, zostały przyznane. W zorganizowanym po raz trzeci przez miesięcznik „Teraz” plebiscycie pn. „Scyzoryki bywalca” najwięcej głosów – trzeci raz z rzędu – zebrał duet Piotr Rubik i Zbi-
Prof. Myjak przed montażem pomnika Homo Homini
gniewa Książek, tym razem za oratorium „Psałterz wrześniowy”, które miało swoją premierę rzecz jasna w Kielcach. Na drugim miejscu w ocenie uczestników plebiscytu znalazł się prof. Adam Myjak i jego monument „Homo Homini”, a na trzecim imprezy towarzyszące obchodom „Świętokrzyskiego Milenium”. Styczniowe wydanie „Teraz” przynosi także odpowiedź na pytanie, czy kielecka szkoła krajobrazu jest przekleństwem dla świętokrzyskich fotografików. Jest również wspomnienie o Józefie Andrzeju Grochowinie. Ten urodzony pod Pińczowem poeta i tekściarz, popularny zwłaszcza w latach siedemdziesiątych, zmarł w całkowitym zapomnieniu w Warszawie. Ponadto w styczniowym numerze czytelnicy znajdą relację z festiwalu nowych mediów Firmament 2006, historię wiolonczelisty Samuela Kossowskiego, święcącego tryumfy dwieście lat temu. Są stałe rubryki: felietony K.A.S.Y. i Juliusza Brauna, recenzje plastyczne, książkowe, muzyczne i teatralne.
MUZEUM W S I K I E L E C K I E J 25-025 Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. 041 34492-97 fax 041 34450-08 www.mwk.com.pl email MWK_Kielce@wp.pl
ZAPRASZA do Dworku Laszczyków w Kielcach
ul. Jana Pawła II 6 na wystawę Przyszliśmy tu po koledzie... Polska szopka kolędnicza - zjawisko i tradycja.
ce z Bielin, ekspozycję szkoły wiejskiej z okresu międzywojennego w chałupie ze Starej Słupi, wystawę stałą „Ocalić od zapomnienia. Jan Bernasiewicz-twórca ogrodu rzeźb”, kuźnię z Radoski, wiatrak z Grzmucina z wystawą „Miele się pszeniczka... Wiatraki i młynarstwo wietrzne na Kielecczyźnie” oraz wystawę czasową „Jak Antoni z Siekierna robił widły, pługi i traktory. Samorodna technika wiejska, a wyposażenie narzędziowe rolnictwa” w spichlerzu ze Złotej. Park Etnograficzny czynny jest od wtorku do niedzieli w godz. 9.oo-14.3o. Bilety w cenie 6- zł i 3,- zł. Proponujemy: organizację spotkań integracyjnych w zabytkowych salach spichlerza ze Złotej i w miejscu piknikowym, organizację tradycyjnych i współczesnych ślubów oraz przyjęć weselnych, organizację ognisk, organizację Mikołajek dla firm i klientów indywidualnych i bogatą ofertę lekcji muzealnych. Ponadto zapraszamy do zwiedzania Zabytkowej zagrody Czernikiewiczów w Bodzentynie, Bodzentyn, ul. 3 Maja 13 - stała ekspozycja etnograficzna – wnętrza mieszkalne od 1809 do 1920 r. czynna codziennie oprócz poniedziałków i świąt w godz. 9.oo – 17.oo.
44
Zapraszamy do Parku Etnograficznego w Tokarni k. Chęcin Ekspozycje: dwór z Suchedniowa, spichlerz dworski ze Złotej z 1719 r., barokowy kościół p.w. Matki Bożej Pocieszenia z Rogowa n. Wisłą z 1761r. Ponadto zwiedzający może obejrzeć: wnętrza XIX w. chałup i warsztatów rzemieślniczych, wnętrza XIX w. apteki, sklepiku i pracowni krawcowej z okresu międzywojennego prezentowane w organistów-
Pomnika Mauzoleum w Michniowie, 26-130 Suchedniów, tel. (0-41) 254-51-62- czynne codziennie w godz.10.oo16.oo; w soboty i niedziele zwiedzanie po uprzedniej rezerwacji telefonicznej. Stałe ekspozycje poświęcone martyrologii wsi polskiej oraz wystawy czasowe.
global village news SŁUCHAJ NAS!
Codziennie ok. 7.15 Radio Kielce nadaje krótką lekcję angielskiego, przygotowaną przez “Global Village”. Audycja jest powtarzana ok. 14.40. Wszystkie nadane dotychczas odcinki można znaleźć w Internecie, na stronach kieleckiej Rozgłośni Polskiego Radia: www.radio.kielce.com.pl.
co najnowsze w nauczaniu języków, nie zabrakło przedstawiciela GV.
AKREDYTACJA
“Global Village” otrzymała akredytację Kuratorium Oświaty. Od dnia 11 grudnia 2006 r. GV podlega “systematycznemu nadzorowi” Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty. W trakcie inspekcji poprzedzających decyzję Kuratora, specjaliści z kieleckiego Kuratorium Oświaty odwiedzili wszystkie szkoły GV w Kielcach, Skarżysku i Starachowicach, oceniając m.in. programy i metodykę nauczania, kwalifikacje nauczycieli, wyposażenie i warunki lokalowe. “Global Village” jest obecnie jedną z trzech szkół językowych w regionie akredytowanych przez Kuratorium Oświaty.
MEDIENPASS
Na zdjęciu: Nasi nauczyciele Pat i Terry Spring w studiu Radia Kielce.
NOWOŚCI W NAUCZANIU
Jak wykorzystać najnowszą wiedzę z zakresu neurolingwistyki w nauczaniu języków obcych? - m.in. o tym mówiono w grudniu podczas dwudniowej konferencji w Warszawie, zorganizowanej przez “Nowoczesną Firmę”. W konferencji wzięło udział ponad 160 przedstawicieli szkół wyższych i językowych z całej Polski. Wśród prelegentów, prezentujących to,
Z Politechniki Drezdeńskiej nadeszła wiadomość, że Komisja Europejska postanowiła sfinansować projekt “Medienpass”, w którym jednym z partnerów jest PASE. Celem projektu jest stworzenie systemu szkoleń i certyfikacji dla nauczycieli całej Europy w zakresie stosowania multimediów w nauczaniu języków obcych. W lutym w Dreźnie odbędzie się spotkanie konsorcjum projektu. PASE będzie reprezentował Z. Szczepańczyk z GV.
GLOBAL VILLAGE SZKOŁY JĘZYKÓW OBCYCH tel. 041343-05-97, 041362-13-93
www.gv.edu.pl
Radosław Nowakowski
zadajecie szarpane, kłute i cięte, miażdżycie i pożeracie, a wydawałoby się, że to taka drobniutka różnica: raz z małej literki, a raz z dużej. Co się dzieje? Gdzie się to dzieje? A zatem proszę się nie wściekać i nie złościć. Mam prawo naturalne. Mam prawo niezbywalne i fundamentalne. Zupełnie realne. (I koniecznie i niezbędnie ograniczalne.) Tak jak realne będzie moje państwo. Nie jakieś wirtualne. Choć z pewnością wyda wam się dziwaczne i wielce paradoksalne. Po co się wściekać? Przecież to tylko problem z głowy. Tyle problemów z głowy i tyle ciężarów z ramion i barków i grzbietów. Niech się męczy, jak chce. Niech się męczą, skoro chcą. Niech się głowią nad tym, którędy przeprowadzić drogę i czy w ogóle ją przeprowadzać, można przecież postawić na transport latawcowo-paralotniowy. Niechby zatem stawiali, gdyby im się zachciało. Niechby sobie skakali do oczu i wydzierali sobie z gardeł. Swoich, a nie naszych. Niechby już ci Baskowie mieli swoją Baskolandię i szwargotali tam po baskijsku i po baskijsku klęli na siebie, oczerniali się, odbrązowiali, wybielali i zażółcali i zielenieli albo
Deklaracja niepodległości Drodzy Państwo! Postanowiłem założyć państwo. I cóż wy na to? To draństwo chcieć mieć własne państwo! - tak zapewne pomyślicie państwo. I słusznie. Tylko dranie chcą się oderwać od macierzy. A jeszcze gorsze są takie dranie co to w macierzy drążą dziury, albo toczą jej ciało niczym rak. Oczywiście tak. Zgadzam się. Ale nic na to nie poradzę. Poczułem bowiem swoją odrębność. Wielce ją poczułem. Czuję ją zresztą od dawna. A wy, drodzy Państwo, nie? Z pewnością tak. Czujecie moją odrębność. Lecz swoją też (no bo jeśli moją to i swoją). Też byście chcieli być draniami co to własne państwa mają. Lecz wtedy to nie byłoby już draństwo. Lecz skąd te zarzuty? Wszak to nie ja wymyśliłem państwo. Nie wiem, kto wymyślił państwo. Może samo się wymyśliło. Wzięło wiadomo skąd: z wrodzonego terytorializmu. Czyż nie jest bowiem tak, że każda istota, niezależnie od swoich rozmiarów, kiedy pojawia się na świecie przynosi ze sobą zalążek
państwa w postaci konieczności zajęcia i okupowania jakiegoś miejsca inaczej bowiem żyć by zupełnie nie mogła? Nie znam takiej istoty, która żyłaby nie zajmując wcale miejsca, sobą samą i swymi działaniami. Nie widziałem takiej istoty, nie słyszałem o takiej i takiej nie spotkałem. A chciałbym... A zatem, moi Państwo, wyszło na to, że prawo do własnego państwa jest prawem naturalnym. Czyli nie takim, co to ktoś je wymyślił, komuś przekazał, kogoś nim obdarował, kogoś nim przytłoczył, kogoś nim przykuł i w nim uwięził, lecz takim, co to nikt go nie wymyślił. Po prostu rodzę się i zajmuję miejsce, bo jak nie zajmę jakiegoś miejsca, to zginę. Na to wyszło. Nie chce wyjść inaczej. Lecz czy to jest prawo czy może po prostu warunek konieczny i niezbędny wszelkiej egzystencji? Jakże łatwo wszystko pomieszać ......... A zatem, moi Państwo ..... czy też moje państwo? ...... Jakże łatwo wszystko pomieszać. Jako “Państwo” do ran można by was (czasami) przykładać i by się goiły szybciej, bez blizn zabliźniały; a jako “państwo” rany 47
niebieszczeli z baskijskiej złości. Niechby też Szkoci, Katalończycy, Langwedoci, Walijczycy, Kornwalijczycy, Eskimosi, Karelowie, Gotowie .... raczej chyba Goci? ....... tak, Goci, jeżeli jeszcze są, a jeśli są to wysłać ich na Gotlandię .... niechby też Kaszubi, Ślązacy, Mazurzy, Warmiacy (ale już nie Jaćwingowie, bo tych udało się zawczasu wytłuc) ...... Kurpiacy .... no i Wiślanie! oczywiście Wiślanie! Wiślanie! Przebudźcie się! Czas się otrząsnąć! Czas skończyć z tysiącletnią hegemonią Polan! Czas zrzucić to polańskie (czy też polskie) jarzmo! A kiedy już będziecie wolni i usamostanowieni i niepodlegli, to niechby obudzili się Nidzianie, Skawianie, Rabianie, Świślinianie, Silniczanie ..... no i Miechowiacy i Słomniczanie ......... Niechby to trwało, aż się wszelkie i wszystkie państwa rozpadną na Państwa i wy, drodzy Państwo, wy wszyscy będziecie państwami. I tak oto osiągnęlibyśmy naturalną globalizację: miliard państeweczek zamiast jednego superpaństwa. A zatem: NINIEJSZYM OGŁASZAM NIEPODLEGŁOŚĆ LIBERLANDII
świętokrzyskie
Święt o k r z y s k i e w obi e k t y w i e Trwa i rozwija się program dokumentowania urody Ziemi Świętokrzyskiej. Pojawiają się nowe inicjatywy, organizowane są wystawy i konkursy fotograficzne o hasłach obejmujących wybrane wątki tematyczne. Rośnie ilość i artystyczna jakość zapisów fotograficznych. (...) Indywidualne osiągnięcia zostały zaprezentowane w 2006 roku na wystawach i konkursach: „Geologiczne Kielce” (organizator: „Geopark” Kielce), „Kielce zimą”,
‘’Kielce inaczej’’ (organizator: Fundacja Kultury „WICI”), „Człowiek i jego twórczość” (organizator: Mediateka) oraz „Świętokrzyskie w obiektywie” (Okręg Świętokrzyski ZPAF w Kielcach). (...)
48
Szczególnie trudny start miała druga edycja „Świętokrzyskie w obiektywie”, już choćby z tego powodu, że impreza wystartowała najpóźniej. Jednakże zasoby dzieł fotograficznych okazały się nieomal niewyczerpane. Kieleckie środowisko fotograficzne, przy czynnym udziale fotografów z zaprzyjaźnionych regionów kraju, zanotowało kolejny sukces artystyczny.
Na drugą edycję konkursu 110 autorów nadesłało 754 fotografie. Jury, po dyskusjach i naradach zaakceptowało do ekspozycji 131 prac 51 autorów. Poziom wystawy spełnił połowicznie oczekiwania organizatorów. Na wystawie przeważają krajobrazy (nic dziwnego, wystawa odbywa się w „stolicy polskiego krajobrazu”), architektura oraz sceny rodzajowe. Tak jak w poprzednich wystawach kieleckich, w bieżącej prezentacji zabrakło „fotografii życia”. Do wyjątków należy cykl 9 zdjęć ukazujących człowieka (fotoreportaż Tomasza Krzysztofika z Kielc). Pojawiły się również aktualności w formie dokumentacji z otwarcia „Pomnika Homo Homi-
49
ni” w Kielcach (Zbigniew Czekaj z Kielc) oraz obrazek z meczu piłki nożnej Korony Kielce, przebiegającego pod wymownym hasłem „To my scyzoryki”.
Św. Krzyża - Łukasz Zarzycki (z Kielc) za zestaw zdjęć dokumentujących przebieg uroczystości Jubileuszu 1000-lecia Opactwa Świętokrzyskiego.
W roku 2006 hasłem przewodnim konkursu było „Millenium Świętego Krzyża”, co znalazło wyraz w regulaminie i w nadesłanym materiale fotograficznym. Po obejrzeniu standardowych fotografii wykonanych na Łysej Górze, jury postanowiło przyznać:
Do wyróżniających się autorów należą między innymi: Jacek Rzodeczko (z Kielc) – kilkumetrowa panorama Kielc, Bogdan Ciesielski (z Kielc) – „Pasiaki świętokrzyskie”, Alicja Bogdanowicz (ze Staszowa) – krajobrazy Pasma Wygiełzowskiego oraz Tadeusz Czarnecki (z Radoszyc) – fotografie rzeźb ludowych. Niektórzy autorzy, najwidoczniej zachęceni werdyktem jury I edycji („Świętokrzyskie w obiektywie” – Kielce 2005), zastosowali wzory tematyczne oraz chwyty techniczne użyte przez laureatów tego pierwszego konkursu. Tak więc na wystawie obserwowaliśmy dużo tak zwanej „małej architektury”, wiele ruder i „malowniczych” ruin oraz zaniedbanych krajobrazów podmiejskich obowiązkowo zatopionych w jesiennych mgłach. Te fotografie poświadczają własne poszukiwania autorów i w niczym nie umniej-
Nagrody regulaminowe: I - Marek Kwaśny (z Czechowic Dziedzic) za zestaw krajobrazów Ponidzia, II - Piotr Kaleta (z Buska Zdroju) za „wykopki archeologiczne” z okolic Pełczysk, III - Marcin Borys (z Kielc) za „Egzotyczne Kielce”, cykl 3 prac dokumentujących najstarszą dzielnicę miasta. IV nagrody: Michał Poros (z Kielc) za zdjęcia architektury Klasztoru na Św. Krzyżu, - Leszek Kowalski (z Jędrzejowa) za autorsko zinterpretowaną serię trzech krajobrazów - Tomasz Pacan (z Kielc) za „Interwał”, krajobraz ukazujący typową dla kieleckiego pejzażu „zieloną falę pól”. Nagroda Specjalna o tematyce Millenium
szają poziomu ogólnego wystawy, który należy ocenić wysoko i postrzegać w całości jako jeden z elementów budowania i umacniania się kieleckiego środowiska fotograficznego. (...) Paweł Pierściński oprac. Agape
miasto
50
Wreszcie do deptania...
51
53
miasto 5 lat trwał remont kieleckiego deptaka. W połowie grudnia ulica Sienkiewicza została oficjalnie otwarta przez władze miasta: prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, przewodniczącego Rady Miejskiej Krzysztofa Słonia oraz dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg Piotra Wójcika. Remont odbywał się etapami. Najpierw wyremontowano odcinek między ulicami Dużą i Małą. Powstał tam mini placyk z trzema kamiennymi tarasami, ławkami i piękną roślinnością. Zamontowano tam także lunetę i nowe ujęcie wody. Potem remont przesunął się niżej, w okolice Teatru Żeromskiego. Ten odcinek uroczyście otworzył prezydent Aleksander Kwaśniewski. Potem (2003) przyszła pora na mostek na ul. Sienkiewicza, który znacznie poszerzono, dodatkowo dobudowano dwa pięknie oświetlone mostki. Na moście postawiono pomnik Jana Karskiego, który na ławeczce zaprasza turystów do gry w szachy. Rok później remont kontynuowano aż do ul. Paderewskiego. W 2005 roku brygady przeniosły się na
52
sam początek ul. Sienkiewicza: wyremontowano odcinek od ul. Ewangelickiej do ul. Dużej. Ten remont trwał wyjątkowo długo. A wszystko przez odcinek przy kamienicach dawnej Sienkiewiczowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej (między Hipoteczną a Wesołą). Dotychczasową jezdnię i chodnik zamieniono w olbrzymi kamienny plac, na którym już latem tego roku rozkwitły ogródki i kawiarenki. Mimo planów pozostawienia rosnących tam ponad pięćdziesięcioletnich drzew: kasztanów i dębów, wszystkie wycięto. W ich miejscu posadzono malutkie sa-
dzonki, które jeszcze przez wiele lat nie będą wyglądać okazale. Ostatni etap remontu Sienkiewki to odcinek między ul. Paderewskiego a Żelazną. W tym roku czeka nas jeszcze przebudowa skrzyżowania z ulicą Paderewskiego. Remont z pewnością nie był powierzchowny: wymieniono wszystkie rury kanalizacyjne, ciepłownicze, gazowe i wszelkie okablowanie. Całość ul. Sienkiewicza wyłożono płytami i granitową kostką, oświetlono pięknymi, gęsto stojącymi stylowymi latarniami, wykonanymi przez Kielecką Fabrykę Pomp. Nowe oświetlenie doceniono jeszcze przed końcem remontu: w 2005 roku ulica Sienkiewicza zajęła I miejsce w kategorii na najładniejsze oświetlenie wybranej przestrzeni lub obiektu “Konkursu na najlepiej oświetloną gminę roku 2005”. Dodatkowo zyskaliśmy dwa place: ten przy Świętokrzyskiej Dzielnicy Mieszka-
niowej, zwany placem Czterech Pór Roku i plac Artystów, czyli przebudowany dawny skwer przy ul. Kapitulnej: z kamiennymi filarami, podświetlaną fontanną i od niedawna pomnikiem dzika. Nie brakuje także pięknej roślinności: drewniane donice wypełnione ciekawą zielenią znacznie ocieplają wygląd ulicy. Od czasu do czasu miasto obiegają informacje o... wypadającej kostce w wyremontowanych odcinkach. Wykonawca robót w ramach gwarancji poprawia usterki. Trochę strach, że po wygaśnięciu rękojmi, ulica Sienkiewicza rozpadnie się jak domek z kart. Na razie nasza ponura, socjalistyczna Sienkiewka zamieniła się w prawdziwą kapitalistyczną bombonierkę. Apetyczna, świetnie wyglądająca i oświetlona ulica ma poważne zadanie przed sobą: zachęcić kielczan do wieczornych spotkań i bywania na mieście.
miasto Ul. Sienkiewicza w liczbach: Długość ulicy: 1377 m Remont kosztował: 27.833 mln zł. Wyremontowano: 3 km instalacji wodociągowej i 4,5 km kanałów sanitarnych i deszczowych Położono: 14 km kabli elektrycznych Do wyłożenia nowej nawierzchni użyto 6250 ton granitu. Ustawiono: 158 latarni 160 ławek 2 zegary 1 lunetę Posadzono: 70 drzew. galeria zdjęć z remontu ulicy Sienkiewicza na stronie www.wici.info
54
świętokrzyskie
nie tylko din o z a u r y . . . Bałtów - dzisiaj to duża wieś położona nad malowniczym przełomem rzeki Kamiennej ok. 15 km na północny wschód od Ostrowca Świętokrzyskiego, pomiędzy Wyżyną Sandomierską a Przedgórzem Iłżeckim. Wysokość wapienno-lessowych stoków doliny dochodzi tu do 80 m, przez co ma się wrażenie pobytu na obszarze górskim. Położona nieco na uboczu miejscowość została na nowo odkryta przez grupkę zapaleńców, którzy bazując na kilku śladach dinozaurów, odkrytych w okolicy, postanowili ściągnąć do Bałtowa turystów.
56
Już dzisiaj możemy oglądać nad Kamienną w Bałtowie całą wioskę olbrzymich i trochę mniejszych dinozaurów, które żyły na tym terenie miliony lat temu. Pierwszy pojawił się groźny allozaur o imieniu Gerard, nazwany tak na pamiątkę dr Gerarda Gierlińskiego, który przyczynił się do okrycia tropów dinozaurów na tym terenie. W tym roku po raz pierwszy Bałtów, do tej pory wakacyjny, czeka także na turystów w zimie. Stowarzyszenie Delta, właściciel Parku Jurajskiego, przygotowało stok narciarski, położony nieopodal dinozaurowej wioski. Szusowanie z widokiem na dinozaury z pewnością przypadnie do gustu turystom. Nazwa Bałtowa, dawniej Balutow i Baluchow, pochodzi pewnie od nazwy pierwszego właściciela tego miejsca Baluta. Z dawnych dziedziców Bałtowa wiemy o: Warszu herbu Rawa Miechowskim, Janie z Kaliszan, o Ossolińskich dziedzicach Bałtowa i Boryi, Krzysztofie Krzyżanowskim, Pawle Chocimowskim, o Chomentowskich: Marcinie i Stanisławie wojewodzie mazowieckim Według innych nazwa Bałtów pochodzi od litewskiego wyrazu biały (bałtas), określającego kolor Bałtowskiej góry. Z archiwum kościoła w Ćmielowie dowiadujemy się, że pan wojewoda Chomentowski, dziedzic Bałtowa, dzierżawca dóbr ks. Lubomirskich i Sanguszków Ćmielowa i Denkowa, założył w Bałtowie nad rzeką Kamienną wielki piec na żelazo, do którego rudę kopano w lasach Bodzechowskich i Ćmielowskich w miejscu zwanym Sowia Góra; węgiel zaś był wożony z lasów Bodzechowskich. Już w roku 1798 piec ten nie istniał. W opisie powiatu radomskiego sporządzonym przez księdza Franciszka Siarczyńskiego z końca XVIII wieku, czytamy „Wieś dziedziczna, domów 115, ozdobiona kościołem farnym i pałacem od Chomentowskiego
57 hetmana zmurowanym. Grunta pszenne, górzyste, lasy znaczne i łąki. Góry tej wsi mają glinki i piaski różnego koloru zdatne na farfury, nie zbywa też i na marmurze, kamieniach wapiennych i rudzie żelaznej. Leży nad rzeką Kamienną, na której młynów 5 i tartaków dwa. Mil do Radomia 7, do Lublina 10. Niegdyś miała erekcję miasteczka. W wieku XVI dziedzictwo Chocimowskich”. 5 czerwca 1798 roku Bałtów nabył hrabia Jacek Małachowski, kanclerz dziedzic Ćmielowa, Bodzechowa, Denkowa, Radoszyc i innych dóbr. Hrabia Jacek oddał dobra Bałtowskie swemu synowi Janowi z Dukli. Po śmierci Jacka i Jana w 1821 roku, Bałtów odziedziczyła Franciszka z Małachowskich Karwicka, generałowa, jedyna córka hr. Jacka i spadkobierczyni obszernych dóbr kanclerskich; w 1828 roku posiadają Bałtów jej dzieci: Kazimierz i Anna Dunin Karwiccy. W tym samym czasie nabył Bałtów minister ks. Franciszek Xawery Drucki Lubecki, po którym dziedziczą te dobra ks. Aleksander syn i ks. Aleksander - wnuk fundator pięknego pałacu, zbudowanego w stylu renesansowym. Pałac został zbudowany na planie prostokąta, na wzorach włoskich, przykryty wysokim dachem, kryty obecnie blachą, pierwotnie dachówką, którą zniszczono w czasie ostatniego remontu, posiada poddasze z ryzalitami. Pierwotnie był wyższy, został obniżony o jedną kondygnację po pożarze. Piękne sale i komnaty, których niegdyś było 36, zdobiły okazałe stylowe meble, gobeliny, obrazy znakomitych malarzy, liczne pamiątki rodzinne, biblioteka, archiwum rodowe. Wokół pałacu urządzono park krajobrazowy w stylu angielskim, pamiętający czasy końca XVII wieku, z ciekawym układem alejek spacerowych opadających łagodnie ku Dolinie Kamiennej. Park pomimo zniszczenia jeszcze dzisiaj zdradza resztki dawnej
świetności, a zarys alejek zakochanych zachował się do czasów obecnych. Do parku prowadzi murowana brama zabytkowa z końca XIX wieku. Z tarasu pałacowego roztacza się przepiękny widok na ścielące się u stóp góry – lasy, łąki i rzekę Kamienną, na cienistą aleję. Niegdyś ponad wejściem do pałacu był skromny, lecz dowcipny napis: Boże! Ci wszyscy, którzy tu bywają, Czego nam życzą, niechaj sami mają.
58
Modrzewiowy kościół w Bałtowie powstał prawdopodobnie w 1326 roku. Stał na wysokiej skarpie nieopodal pałacu. O Bałtowie pisał słynny kronikarz Jan Długosz „Wieś mająca kościół parafialny, drewniany czci św. Andrzeja poświęcony, którego kollatorem jest Warsz herbu Rawa. W parafii są łany kmiece, szynki, ogrody, a także pole wojskowe; z tego wszystkiego opłaca się i zbiera dziesięcinę w snopach i konopiach dla kościoła w Bałtowie, a wartość jej wynosi 10 grzywien.”. Kościół uległ spaleniu, a pamiątką jego dawnego usytuowania jest murowana kaplica z XVIII wieku, dziś mocno zdewastowana, zachowały się bowiem tylko ściany z powyrywanymi kutymi kratami z otworów okiennych i resztki polichromii, a jeszcze do wybuchu II wojny światowej odprawiano w niej prywatne msze dla właścicieli pałacu m.in. książąt Druckich – Lubeckich. Drugi kościół barokowy stanął u podnóża góry pałacowej około 1697 roku. Był to kościół murowany, sklepiony, pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej. W 1894 roku ksiądz Teofil Banaszkiewicz doszedł do wniosku, że obecny kościół stał się zbyt mały dla rozrastającej się parafii i rozpoczął starania o jego rozbudowę. Przygotowano zatem plany i w 1904 roku przystąpiono do prac mających na celu powiększenie świątyni. Dobudowano dwie boczne kaplice, przez co kościół uzyskał kształt krzyża łacińskiego,
zaś dach pokryto blachą ocynkowaną. Tak naprawdę przebudowa polegała na tym, że do starego kościoła od strony skarpy, (którą podkopano) dobudowano prezbiterium i dwie zakrystie, zaś od strony drogi wzniesiono fronton. W 1908 roku wybudowano do wysokości gzymsu dwie wieże. Wnętrze kościoła zdobią malowidła dekoracyjne Franciszka Woronia, ucznia Jana Matejki. Na pilastrach postacie dwunastu apostołów, a na sklepieniach czterech ewangelistów. Rzeźba Matki Boskiej Bolesnej uosabia patronkę parafii. Ołtarze w kaplicach bocznych oraz chrzcielnica, pochodzą ze starego kościoła a odnowione były w 1906 roku. Pałac Druckich-Lubeckich w Bałtowie
Jurajskie amonity w muzeum
Kolejnym obiektem wartym obejrzenia jest świetnie zachowany stuletni młyn napędzany turbiną wodną. Młyn prowadzi dzierżawca, kochający swój zawód młynarz i wspaniały przewodnik, który bardzo interesująco opowiada o ginącym już zawodzie młynarza. To samo spiętrzenie wody wykorzystuje stojąca nieopodal elektrownia, która także można zwiedzić.
Pogórze Bałtowskie położone jest między Doliną Kamiennej a rzeką Wolanką. Zbudowane przeważnie z utworów środkowej i górnej jury oraz skał kredowych, cechuje się znacznymi wzniesieniami, schodzącymi stromymi krawędziami w dolinę rzeki. Zbocza poprzecinane wąwozami lessowymi o znacznej głębokości dodają uroku okolicy i mogą być romantycznym miejscem do spacerów o każdej porze roku. Na terenie gminy zostały utworzone rezerwaty przyrody dla ochrony wyjątkowo rzadkich gatunków drzew i pięknego krajobrazu. Jednym z nich jest rezerwat „Modrzewie” utworzony w 1971 roku. Obejmuje obszar 5,06 ha pagórkowatego terenu, pociętego głębokimi, lessowymi wąwozami o stromych zboczach porośniętych lasem mieszanym ze stosunkowo dużą ilością modrzewia polskiego, którego poszczególne egzemplarze wyrosły na około 35 m i osiągnęły wiek około 310 lat. Na terenie rezerwatu możemy spotkać rośliny chronione, m.in. parzydło
leśne, wawrzynek wilcze łyko, kruszczyk szerokolistny. Kolejnym rezerwatem jest rezerwat „Ulów” o powierzchni 23,5 ha, który składa się z dwóch kompleksów: „Zamoście” i „Stróżniak” położonych po obu stronach Kamiennej. Charakteryzuje się zróżnicowanym terenem (170 – 190 m n.p.m.) i unikatową roślinnością, m.in. obuwikiem, tojadem mołdawskim, kopytnikiem pospolitym, parzydłem leśnym. W czasie spacerów możemy spotkać liczne pomniki przyrody między innymi 8 dębów szypułkowych, z których największy ma 550 cm obwodu, oraz wiąz górski o obwodzie 337 cm. W Starorzeczu Kamiennej znajdują się także liczne wywierzyska, miejsca wypływu podziemnych wód krasowych a krystalicznie czysta woda stanowi ukojenie dla wędrujących turystów. tekst: Jerzy Kapuściński opracowanie tekstu: Agape
Magdalena Szplit - Linoryty www.szplit.wici.info
Galeria Wici
63
Kar p r z enkawa ą skił owe Karnawał, karnawał ... szampańska zabawa, ale jeść też coś trzeba. Kiedy bawimy się na balu to ten problem mamy rozwiązany - zapłaciliśmy i jemy. Inaczej, gdy robimy prywatkę u siebie. Przeraża nas pytanie, co podać do jedzenia i kto to zrobi? Odpowiedź jest prosta. Możemy niewielkim kosztem zarówno finansowym, jak i czasowym podać przekąski, które zadowolą gości. Oto parę pomysłów: Koreczki – przekąska, którą może przygotować nawet gdy nie umiemy gotować. Kupujemy wykałaczki i produkty spożywcze typu żółty ser, chleb razowy, papryka, oliwki, parę winogron, ogórki konserwowe, rzodkiewki, kabanosy lub inną wędlinę. Ser i chleb, który będzie bazą koreczków, kroimy w małe kwadraciki i układamy na desce lub talerzu. Na nich układamy pozostałe produkty w różnej konfiguracji np. kawałek wędliny, ogórek, papryczka i przekuwamy wykałaczką. Tworzymy koreczki wg własnych gustów smakowych, ale powinniśmy dbać też o kolorystykę. Małe „co nie co” to mini kanapeczki z ciemnego chleba z pastą serową. Chleb (może być każdy, który lubicie) kroimy w kromki, smarujemy masłem i kroimy
62
na niewielkie trójkąciki. Z białego sera robimy twaróg z drobno posiekanymi dodatkami typu papryka, ogórek, cebula, szczypior lub zielona pietruszka. Masę doprawiamy solą, białym pieprzem lub ziołami o nazwie „czubryca” i dodajemy gęstej śmietany. Wszystko dokładnie wyrabiamy tak, by twaróg był gęsty, bo z niego formujemy niewielkie kulki, które można obtoczyć w drobno posiekanych orzechach włoskich. Układamy je na chlebowych trójkącikach i ozdabiamy dodatkami np. kawałek sałaty, pasek papryki, oliwka, krążek ogórka, połówka winogrona itp. Chlebowy przekładaniec robimy z ciemnego chleba i różnego rodzaju past. Chleb przekrawamy wzdłuż na cztery części i smarujemy je masłem. Na pierwszej pajdzie wykładamy gruba warstwę pasty, przykrywamy chlebem, znów pasta itd. Całość wkładamy na godzinę do lodówki, aby nasz przekładaniec stężał. Następnie kroimy go na dwucentymetrowe kromki, a te na cztery słupki, które tworzą nam koreczek. Do takiego przekładańca musimy przygotować trzy pasty. Robimy je na bazie gęstego twarogu, który rozdzielamy do trzech miseczek. Każda z porcji doprawiamy inaczej np. do jednej dodajemy
drobno posiekaną p ap r y k ę i czerwone przyprawy, drugą doprawiamy świeżo p o s i e k a ny m i ziołami, a do trzeciej dodajemy zmieloną wędzoną makrelę. Smaki past dobieramy wg własnej inwencji, pamiętając, żeby były przyprawiane na słono, a nie słodko. „Coś na ząb” można przygotować na bazie krakersów. Najlepiej nadają się do tego krakersy w kształcie trójkątów lub małych kółek. Nakładamy na nie albo pasty serowe, takie jak w powyższych przepisach albo rybne. Do przygotowania tej ostatniej potrzebujemy ½ wędzonej ryby (oczywiście bez ości), 2 ugotowane na twardo jaja, garść drobno zsiekanego szczypioru,
łyżeczkę majonezu oraz biały pieprz. Rybę i jaja przepuszczamy przez maszynkę do mielenia o drobnym sicie, dodajemy szczypior, majonez i dokładnie wyrabiamy na jednolita masę, doprawiając do smaku pieprzem. Nie polecam solić, gdyż wędzone ryby są z reguły wystarczająco słone. Tym, którzy nie chcą się bawić w samodzielne robienie takiej pasty, polecam gotowe, kupowane w tubach np. łososiową. Ozdabiamy je świeżym koperkiem, gdyż w tym duecie wyglądają apetycznie i smakują wyjątkowo dobrze. Karnawałowe przekąski można przygotować w wersji wykwintnej czyli z kawiorem. Kupujemy małą puszeczkę kawioru, który jest w obecnych czasach dostępny i to w przyzwoitej cenie. Nakładamy na krakersik odrobinę tego rarytasu i ozdabiamy małym trójkącikiem cytryny obranej ze skórki. Zapewniam, że kawiorowe „co nie co” wzbudzi zachwyt waszych gości, gdyż nadal na naszym stole to rzadka przekąska. Zachęcam Was do ozdabiania przekąsek drobnymi kawałkami warzyw, tak by były kolorowe, a przez to apetyczne. Najlepiej układać je na półmiskach wyłożonych sałatą. Warto też powkłuwać w każdy kawałek wykałaczkę, co ułatwia przekąszanie bez użycia talerzy. Te zrobione z krakersów są już z założenia łatwe do pobrania z półmiska. I tak bez gotowania i większego wysiłku mamy talerze pełne apetycznego i niekonwencjonalnego jedzenia, które wzmocni nas w czasie karnawałowej prywatki. Szampańskiej zabawy i smacznego życzy Frog.
wici
„Nie chcę cuchnąć jak stara popielniczka!” Papierosy – niewielka ilość tytoniu zawinięta w kawałek papieru. Mała rzecz, a niektórych tak cieszy. Jednak nie o szkodliwości tego nałogu tutaj będzie. Będzie o wszechobecnym dymie, od którego nie da się uwolnić.
Zacznijmy od zeznania Aśki, która jest w „niepalącej” Szkocji: - Obowiązuje zakaz palenia w zamkniętych miejscach użyteczności publicznej – nie pali się w pubach, klubach, restauracjach, hotelach, szkołach. Oczywiście nie popadli w paranoję – można palić na ulicach. Najważniejsze, że wszyscy tego zakazu przestrzegają! Ba, nawet palaczom to bardzo nie przeszkadza, ot wychodzą na „dymka” na zewnątrz. Mimo, że to pewna niedogodność, nie sprzeciwiają się. A co mamy w Polsce? Prawie niemożliwe jest znalezienie pubu, w którym można swobodnie poodychać, łazienki na uczelniach i w szkołach to niemalże
64
sauna papierosowa, a w umywalkach są popielniczki. Nie pomagają wydzielone przestrzenie w knajpach dla niepalących – nie byłam jeszcze w miejscu, w którym udałoby się całkowicie wyeliminować ten „zapaszek”. Śmierdzą ubrania, włosy, nie mówiąc o skórze. Oczy łzawią, dech zapiera i to naprawdę nie z wrażenia… Karolina, studentka: - Nie lubię kiedy po wyjściu z pubu cuchnę jak stara popielniczka! Bardzo mnie drażni gdy palacze nie pytają czy mogą zapalić przy mnie. I jeszcze to tańczenie z papierosem tandeta! Zresztą kiedyś taki właśnie typ z fajką oparzył mnie w klubie. Wtóruje Iwona: – Kiedyś na koncercie koleś wy-
palił mi dziurę w kurtce, a wiele razy zostałam poparzona papierosem! Słowem – szczyt ignorancji i arogancji. Ahh..nie są i inne szczyty: dogaszanie papierosa na podłodze w knajpie, czy nawet na ulicy. Kultura wielu palaczy jest wprost niepowtarzalna. Mój kolejny rozmówca – Grzesiek, ma dość radykalne sposoby na nią: - Przeszkadza mi smród papierosowy i centralnie denerwuje mnie, gdy idąca przede mną osoba pali, a dym leci na mnie. A gdyby ktoś mi dmuchnął dymem w twarz z premedytacją to sprzedałbym mu bombę atomową w r**! – ostrzega Grzesiek. Badania nieustannie potwierdzają, że bierne palenie jest najbardziej szkodliwe. Więc co mają począć niepalący? Zamknąć się w domu, zrezygnować z edukacji i zdecydować się na rozrywkę niezwykle zdrową – spacery na świeżym powietrzu. O nie, ja się na to nie zgadzam. Protestuję, wtóruje mi zresztą Karolina: – Myślę, że palenie w miejscach publicznych powinno być zabronine. Każdy człowiek musi mieć prawo wyboru, czy chce być palaczem, a będąc w pomieszczeniu gdzie się pali, wyboru mu nikt nie pozostawia. Artur się dołącza: - Marzę o zakazie palenia w miejscach publicznych – i zaraz dodaje – Napiszesz, że szukam miejsca dla niepalących, bo mam dość bycia w milczącej mniejszości? Napisałam, bo sama znam w Kielcach jedno miejsce – klub bilardowy w KCK-u. Inne miejsca oferują jedynie miejsca dla niepalących, które niekoniecznie spełniają swoją rolę. A co dalej? Właściwie nie wiadomo, bo uchwała o zakazie utknęła. Zostaje chyba tylko trzymać kciuki za „olśnienie” posłów…. Ja łączę się w bólu ze wszystkimi niepalącymi. Niepaląca Sonja
65 Droga niepaląca Sonju, Nie wiem, czy masz świadomość, jak skomplikowaną strukturę prawno-obyczajowo-podatkową popierasz. Pewnie wiesz o akcyzie, która finansowo zasila nasz budżet. Akcyza - pobierana od paliw, papierosów i alkoholu - jest drugim co do wysokości źródłem dochodów budżetu państwa po podatku VAT. Z drugiej strony chcesz, aby państwo zakazało palenia papierosów w miejscach publicznych. Czyli coś, co jest dozwolone, mało to – przynosi korzyści – ma być zakazane? A jakim prawem? Dlaczego niepalący mogą mieć możliwość wyboru, a palący nie? Dlaczego mają być wyrzucani na ulice, w bramy, co zwłaszcza w okresie zimowym nie jest zbyt przyjemne? Dlaczego nie mogą w miejscu specjalnie dla siebie wyznaczonym – z dobrą klimatyzacją, aby nie szkodzić tym, co tego nie lubią, zapalić spokojnie w restauracji, pubie przy stoliku? Dlaczego państwo ma ingerować w sytuacje na koncertach czy tanecznych parkietach? Czy naprawdę wierzycie w to, że przepis coś zmieni? Będziecie wzywać policję, czy straż miejską do każdego palącego w miejscu publicznym? Drodzy przeciwnicy papierosów, może wystarczy poprosić o niepalenie w Waszym towarzystwie? Paląca Agape
„Stój! Pozwól swoim myślom lecieć” Zaczyna się rozgrzewka – luźne skojarzenia wędrują na kartkach przekazywanych z rąk do rąk. Następnie przechodzimy do części „intelektualnej”. Przez niemal godzinę ubieramy nasze myśli w słowa. Do haseł wszyscy dopisują swoje teksty. To jak oczyszczenie: można napisać bardzo osobiście na ważne tematy. Kiedy wszyscy stwierdzają, że skończyły im się pomysły, wybieramy najlepsze teksty. I co dalej? Teraz zaczyna się praca Agnieszki i Karola – redagują wybrane teksty, wybierają niedostrzeżone wcześniej perełki, niektóre tłumaczą na angielski, żeby podzielić się z całym światem ciekawymi spostrzeżeniami.
O Loesje słyszałam od dawna. Intrygujące teksty, filozoficzne przemyślenia na plakatach czy wlepkach rozwieszonych w różnych dziwnych miejscach. Takie małe, krzyczące karteczki, które mają przypominać, żeby myśleć, żeby czuć, żeby się uśmiechnąć, żeby się nie bać. Ludzi z Loesje poznałam niedawno. Szkoda, że tak późno, bo już od pierwszego spotkania oczarowali mnie swoją wizją. Dlatego, kiedy usłyszałam o warsztatach ,nie miałam wątpliwości – wreszcie muszę się przekonać „z czym się je” to kreatywne pisanie. „Działam. Spróbuj mnie zatrzymać” Sobota, godzina 16. Stoję pod Domem Spółdzielczości Pracy na ul. Kościuszki. Jeszcze raz się upewniam – tak, to na pewno numer 11. Wchodzę, kartki z napisem „Warsztaty kreatywnego pisania” informują mnie, że mam udać się gdzieś na dół. Zajęcia prowadzą Karol Krzyczkowski i Agnieszka Kowalska. Na początku opowiadają o Loesje: – Chcemy zmobilizować ludzi do myślenia i wyrażania własnych opinii.
„Jutro moje marzenia będą Twoim światem” Wszystko zmierza do wydania w styczniu bezpłatnej książki z tekstami z warsztatów, która będzie kolportowana min. poprzez wieszaczki Wici.Info. – Planujemy nakład 5 000 egzemplarzy w formacie gazetki Wici. Myślenie ma przyszłość, a my chcemy pokazać, że to, co robimy na warsztatach może przynieść naprawdę duże efekty! – przekonuje z pasją Karol. Skąd mają na to pieniądze? Projekt wsparło Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. „Zostaw sobie dzisiaj trochę czasu na zrobienie czegoś wielkiego” Warsztaty polecam każdemu – rozwijają, spuszczają umysł „ze smyczy”. Przez konfrontację własnych przemyśleń z innymi ludźmi rozwijamy się, myśli płyną w nieodkryte wcześniej kierunki, włącza się kreatywność. Nie musisz mieć talentu Szekspira i rekomendacji od pani od polskiego. Wystarczy chęć, żeby odkryć siebie... tekst: Sonja PS. Informacje o warsztatach na Wici.Info.