kielce nr 18 CZERWIEC 2007
spis treści wydarzenia
REDAKCJA
2.
kulturalny informator
10.
www.wici.info
Święto kielc 12.
email: redakcja@wici.info
20.
Naczelny i Artystyczny Rafał Nowak
Współpraca Justyna Giemza, Lilka Kulińska, Bożena Pawłowska, Radek Nowakowski, Katarzyna Gritzmann, Jerzy Kapuściński, Rafał Zamojski, Marian Rumin, Marek Kozłowski, Rafał Piwowarczyk Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62
www.rafainternet.eu
ludzie
Sklep z Fantazją 32. Żeby zawsze piękne światło było…. miasto 40.
Plan centrum kielc
47. 48.
Urodziny Wici
kopiec Salve regina 50.
ruch
kliknij po miłość 58. Stare, ale jare
56.
Okładka igor kowalczyk
62.
www.bazazbozowa.wici.info
recenzje
28.
Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 www.fundacja.wici.info
• projektowanie serwisów www • hosting - serwery www, e-mail • rejestracja domen • pozycjonowanie stron www • sklepy internetowe
Polecamy
Off fashion 26.
Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Redakcji Agnieszka Kozłowska-Piasta
kalendarz
naleśniki!
wydarzenia
czerwiec 2007
K a l e n darz pełny kalendarz wydarzeń znajdziesz na naszej stronie internetowej www.wici.info
legenda festyny, dla dzieci imprezy klubowe imprezy taneczne kino koncerty muzyka poważna sport i rekreacja spotkania, inne targi, giełdy teatr wystawy
Dni Jędrzejowa
Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 18:00
Koncert Filharmonii Świętokrzyskiej
Bazylika Katedralna, Kielce, ul. Jana Pawła II nr 3, g. 19:00 sobota 02.06
Festyn Artystyczny ‘’Kochane dzieciaki’’
Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 10:00
Konfrontacje Taneczne WDK Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00
Królewna Śnieżka Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Niedziela w Muzeum Pałac Biskupów, Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12:00
Koncert Filharmonii Świętokrzyskiej
Klasztor, Święty Krzyż, Gmina Nowa Słupia, g. 12:00
sobota 09.06
Kielecka Giełda Kolekcjonerska
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 08:00 niedziela 10.06
Dziecięca Estrada Folkloru Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00
czwartek 14.06
‘’Zaczarowany świat gobelinów’’ Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00
Kino Konesera - Ostatni Król Szkocji
Kinoplex, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:00
Superczwartek: Old Boy
Dzieci Himalajów
Muzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 12:00
Miss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej 2007
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
Future Boogie MadCat & WójekMirek
Chillout Club, Kielce, g. 21:00 niedziela 03.06
XV Wytopki Ołowiu
Skansen, Tokarnia 303, g. 10
Anna Pawlik-Łukaszczyk - Ilustracje do bajek Galeria BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7, g. 17:00
Spotkanie Integracyjne Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej
Pałac Biskupów, Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12:00
Gabriela Kulka
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:00 piątek 15.06
wtore k 05.06 Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
Kinoplex Kielce ul. Świętokrzyska 20, g. 18:00
sobota 16.06
Festiwal Reggae Kielce
Ogólnopolski Zlot kabrioletów i starych samochodów
Koncert Kameralny
Kino konesera - 12:08 na wschód od Bukaresztu
Henryk Starikiewicz - malarstwo
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00
Muzeum dla dzieci
Lotnisko, Masłów, g. 16:00
czwartek 07.06
Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00
I Kielecki Festiwal Modelarski
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00 poniedziałek 04.06
Władysław Szczepański i Magdalena Pilch - rysunek
Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 17:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
piątek 01.06
Muzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 10:00
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 17:00
Bajka o Czerwonym Kapturku
Koncert na 300 gitar
Dzień Dziecka w Muzeum Zabawek
„O Wyspiańskim - głosem, barwą, gestem...”
Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 14:00
XIV Depeche Mode Party
Cockney, Kielce, ul. Orla, g. 20 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 19:00 poniedziałek 11.06
DKF - Krzyż Walecznych Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 17:00
Miedziana Góra, Tor wyścigowy
INTERKAMIEŃ, NECROEXPO Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 09:00
wydarzenia niedziela 17.06
Śpiąca Królewna
Superczwartek: Pani zemsta
I Wojewódzki Przegląd Kapel Rockowych
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 14:00
Bajka o Czerwonym Kapturku
Muzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 15:00
6
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:00 Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
VI Dni Lasu
Skansen, Tokarnia, g. 12:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Koncert ‘’Słoneczko - gościom’’
Słoneczko, ul. Romualda, g. 18 czwartek 21.06
Wieczór poezji pt. ‘’Spełnienie’’
Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00
Kino Konesera Pod jednym dachem
Kinoplex, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:00
Lotnisko, Masłów, g. 12:00
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 10:00
Śpiąca Królewna
REAGGEneracja - MenoMini
Parada Orkiestr Dętych Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 17:00 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:30 Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 14:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 16:30
Najmniejszy cyrk świata
Muzeum Zabawek i Zabawy, Kielce, Pl. Wolności 2, g. 15:00
Strauss Ensemble
Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 19:00
Cudowna lampa Aladyna Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 20:00
Chonabibe !
Cockney Club, Kielce, ul. Orla 4, g. 19:00
Ewa Bem i Trio Andrzeja Jagodzińskiego
Olek Grotowski i Małgosia Zwierzchowska
czwartek 28.06
Koncert „WDK-Miastu”
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 16:00 poniedziałek 25.06
EXPO-GAS
piątek 29.06
Miedziana Góra Tor wyścigowy, DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 21:00
Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 09:00
Nasz kalendarz wydarzeń współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem powiadom nas o tym. zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane przed 20 dniem poprzedniego miesiąca będą opublikowane w wersji papierowej informatora Wici.Info email: kalendarz@wici.info
ul. Staszica 5, g. 18:00
II Świętokrzyski Rajd Pojazdów Zabytkowych
sobota 23.06 Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11
zobacz info, g. 10:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 16:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 21:00
Na jagody
Warsztaty Fotograficzne „Diastar”
Kino Moskwa, Kielce,
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
zobacz info str. 10
środa 27.06
Superczwartek: Gra wstępna
Gala ‘’Kulturalne Nagrody Kielc’’
Święto Kielc 2007
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:00
Plac Artystów, Kielce, g. 13:00
Septeto Nacional
Brathanki i Golec uOrkiestra
środa 20.06
sobota 30.06
DKF - Jak być kochaną
piątek 22.06
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:00
DKF - Ludzie z pociągu
Uroczystość 70-lecia lotniska w Masłowie
Festiwal Katarynek i Kataryniarzy
Jazz na wesoło
Chińska sztuka dźwiękowa
niedziela 24.06
7
Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej
www.wici.info Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany
„Kieleckie Inaczej” Przed obradami jury.... Do 25 maja można było nadsyłać prace na konkurs fotograficzny „Kieleckie Inaczej”, organizowany przez Fundację Kultury Wici i DŚT Pałac Zielińskiego. W konkursie wzięło udział kilkadziesiąt osób, ile jest zdjęć – jeszcze nie wiemy, bo prace odebraliśmy z Pałacyku już po zamknięciu tego numeru... Lista wyróżnionych prac opublikowana zostanie do 10 czerwca. Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród (w sumie 3 tys. złotych oraz wiele nagród rzeczowych) odbędzie się podczas wernisażu wystawy pokonkursowej w Domu Środowisk Twórczych 23 czerwca o godz. 12. Najpiękniejsze prace będzie można oglądać w Pałacyku do końca wakacji. Wystawie tradycyjnie towarzyszyć będzie pocztówkowy katalog z reprodukcjami nagrodzonych zdjęć. To już trzecia edycja konkursu. Tym razem tematem prac mogły być nie tylko Kielce (jak w dwóch poprzednich edycjach), ale wszystko, co jest lub dzieje się w naszym województwie: architektura, krajobrazy,
przyroda, wydarzenia, a także mieszkańcy naszej okolicy. W jury konkursu zasiądą: Tomasz Gutkowski (dyrektor Festiwalu „Miesiąc Fotografii w Krakowie”, prezes Fundacji Na Rzecz Rozwoju Sztuk Wizualnych, redaktor największego polskiego internetowego magazynu o fotografii Fotopolis.pl oraz juror w telewizyjnego konkursu Dolina Kreatywna), Leszek Kowalski – zwycięzca ubiegłorocznej edycji Kielce Inaczej oraz Rafał Nowak – wiceprezes Fundacji Kultury Wici. Konkurs połączony jest z akcją charytatywną na rzecz Domu dla Dzieci nr 2 w Kielcach. Cały dochód z imprezy zostanie przekazany na konto tej placówki. Planujemy aukcję zwycięskich i wyróżnionych prac, zbiórkę pieniędzy podczas wernisażu. Czekamy też na sponsorów i inne ciekawe propozycje wsparcia dla dzieciaków z Domu Dziecka. Patronat honorowy: Prezydent Miasta Kielce - Wojciech Lubawski., Wojewoda Świętokrzyski Grzegorz Banaś, Marszałek Województwa Świętokrzyskiego Adam Jarubas. Wsparcie finansowe: Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego Sponsorzy: Mediamarkt Master Foto Bratek Poligrafia Patronat medialny: TVP3 Kielce Radio Kielce Foto Kurier Teraz ul.sienkiewicza.pl Wici.Info
Wcześniejsze edycje konkursu ->
Kielce Inaczej 2005
Kielce Inaczej 2006
Jury w składzie: Paweł Pierściński, Marian Rumin, Antoni Myśliwiec, Rafał Nowak, nagrodziło: Jerzego Bednarskiego z Kielc za cykl 3 fotografii „Kielce romantyczne” (niżej) oraz cykl 3 fotografii „Kielce zawstydzone” (I nagroda), Grzegorza Bętkowskiego z Kielc, za cykl 3 fotografii „Poza tym” (II nagroda), Grzegorza Gruszkę z Kielc, za fotografię „Biały marsz” (III nagroda). Przyznano także 8 wyróżnień. Jedno z nich, zdjęcie Marcina Michalskiego „Kielce, ul. Mała” znalazło się na okładce zerowego numeru „Wici.Info”.
Leszek Kowalski, autor cyklu zdjęć „CK” (poniżej) zwyciężył w II edycji konkursu fotograficznego „Kielce Inaczej #06” (nagroda 1200 zł). Dwie równorzędne drugie nagrody (po 600 zł) przypadły Robertowi Kaniszewskiemu za zdjęcie “Smak chwili” i Grzegorzowi Bętkowskiemu za cykl “Elegancja”. Jury przyznało także dwie trzecie nagrody (po 300 zł): Arturowi Dziwirkowi za cykl “Po drugiej stronie” i Wojciechowi Gepnerowi za “Kosmodrom”.
Jury oceniało 348 zdjęć 76 autorów. Na pokonkursowej wystawie w Pałacyku Zielińskiego (18.06-10.09), zaprezentowano 53 zdjęcia 29 autorów.
Jury w składzie: Marian Rumin – dyrektor BWA w Kielcach, Krzysztof Miękus - redaktor naczelny miesięcznika fotograficznego „Fotopozytyw”, Andrzej Borys - Prezes Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF i ubiegłoroczny zwycięzca „Kielce Inaczej” Jerzy Bednarski wybierało spośród 221 zdjęć 58 autorów.
11
Czerwiec 2007 Program imprez
PLAN IMPREZ Czerwiec 2007
Wojewódzki Dom Kultury im. J. Piłsudskiego w Kielcach, ul. Ściegiennego 2 www.wdk-kielce.pl
Konfrontacje Taneczne 2007-06-03 11:00 Kielecka Giełda Kolekcjonerska 2007-06-09 08:00
prowadzi zapisy na zajęcia:
• Szkolenie taneczne dla nauczycieli,
choreografów oraz pracowników instytucji kultury z zakresu: tańca ludowego, tańca narodowego, tańca współczesnego, tańca nowoczesnego • Kwalifikacyjny kurs dla instruktorów tańca w specjalności taniec współczesny • Gimnastyka kondycyjno-odchudzajaca • Gimnastyka taneczna. W programie: salsa, latino aerobik, dance aerobik • Zajęcia plastyczne dla dzieci • Kurs tańca towarzyskiego dla dorosłych i młodzieży • Zespół Pieśni i Tańca „Kielce” – zapisy do chóru i grupy tanecznej • Zespół Akrobatyczno-Rewiowy „Trzpioty” • Zespól Inscenizacji Tanecznych „Małe Kielczanki” • Studio Piosenki WDK • Chór WDK • Studio Teatralne • Lekcje folklorystyczne dla dzieci Szczegółowe informacje WDK : tel: 361-27-37
fot. Jerzy Bednarski
Informacje tel: 361-27-37
Dziecięca Estrada Folkloru 2007-06-10 10:00 „O Wyspiańskim - głosem, barwą, gestem...” 2007-06-15 17:00 I Kielecki Festiwal Modelarski 2007-06-16 10:00 I Wojewódzki Przegląd Kapel Rockowych 2007-06-23 14:00 Parada Orkiestr Dętych 2007-06-24 14:00 Koncert „WDK-Miastu” 2007-06-24 16:00
Dom Środowisk Twórczych Pałac Tomasza Zielińskiego 25-590 Kielce, Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53, 368-20-54 http://www.kielcedst.net
03.06 g.18.00 KONCERT NA 300 GITAR. g.20.00 Kielecki Kwintet Gitarowy. 10.06 g.19.00 Koncert Gabrieli Kulki z zespołem. 17.06 g.20.00 Koncert JAZZ NA WESOŁO w wykonaniu zespołu jazzu tradycyjnego South Silesian Brass Band. 20.06 g.18.00 Koncert muzyki współczesnej pn. „Chińska sztuka dźwiękowa”. 22.06 g.21.00 Piosenki kabaretowe do tekstów Andrzeja Waligórskiego zaśpiewają z publicznością Olek Grotowski i Małgosia Zwierzchowska. 23.06 g.16.30 FESTIWAL KATARYNEK. g.21.00 Ewa Bem i Trio Andrzeja Jagodzińskiego. 24.06 g.16.00 Strauss Ensemble - koncert muzyki wiedeńskiej. 25.06 g.20.30 Koncert Septeto Nacional - legenda kubańskiej muzyki, starsza siostra Buena Vista Social Club. 30.06 - 01.07 ŚWIĘTO REGGAE W PAŁACYKU. 30.06 g.20.00 MenoMini - koncert promujący pierwszą płytę zespołu. 01.07 g.20.00 ”W moim ogrodzie” - koncert legendarnej grupy DAAB. 06.07 g.18.00 HASARAPASA - Muzyczny Festiwal Sztuk Wszelakich.
wydarzenia
Świę t o K i e l c
12 „Szymanowski - Ravel. Impresje” w choreografii Elżbiety Szlufik-Pańtak i Grzegorza Pańtaka, w wykonaniu Kieleckiego Teatru Tańca z towarzyszeniem muzyki na żywo w wykonaniu Orkiestry Filharmonii Świętokrzyskiej pod batutą Jacka Rogali. W tradycję Święta Kielc wpisała się już także Biała Noc, czyli bezpłatne zwiedzanie galerii, wystaw muzeów w godzinach wieczornych i nocnych. W tym roku odbędzie się w nocy z 22 na 23 czerwca.
Święto Kielc to wyjątkowe trzy dni w historii naszego miasta. Imprez jest tak wiele, że widzowie narażeni są wręcz na ból głowy przy podejmowaniu decyzji, gdzie się udać i co zobaczyć, bo we wszystkim nie da się uczestniczyć. Podobnie zapowiada się tegoroczna impreza zaplanowana na weekend 2224 czerwca. Dokładny program imprezy dopiero się tworzy, ale już nieco wiadomo. Święto zainauguruje gala „Nagrody Kulturalne Kielc” dla ludzi wyjątkowo zasłużonych w dziedzinie twórczości, upowszechniania i ochrony dóbr kultury. Zaplanowano ją na 22 czerwca na godz. 19 w Kieleckim Centrum Kultury. Imprezę uświetni premiera spektaklu
rozbrzmiewać będzie muzyka poważna. Na Placu Artystów powstanie olbrzymia wystawa dzieł kieleckich i zaproszonych twórców, na moście na Silnicy zabrzmi plenerowe karaoke i jazz na wesoło. W Kielcach pojawią się m.in. Ewa Bem z zespołem, Grupa Rafała Kmity, kabaret „Koń Polski”, Olek Grotowski i Małgosia Zwierzchowska oraz legendarna orkiestra kubańska Septeto Nacional. Nie zabraknie także prezentacji kieleckich artystów: Kieleckiego Teatru Tańca, grupy Marka Tercza i wielu innych (np. w ramach koncertu WDK Miastu).
Planowanych jest co najmniej kilka scen plenerowych m.in. Letnia Scena KCK, plac Artystów, plac przy kawiarni Cztery Pory Roku, most na Silnicy. Na wszystkich odbędą się festyny, konkursy, przedstawienia teatralne i koncerty. Organizatorzy nie zapomnieli także o dzieciach. Na placu Wolności stanie czeski lunapark z karuzelami i innymi atrakcjami, w parku odbędzie się rodzinny piknik, na dziedzińcu Muzeum Zabawek i Zabawy, na placu Artystów i w Teatrze „Kubuś” spektakle teatralne (m.in. „Czerwony Kapturek”, „Śpiąca królewna”, „Najmniejszy cyrk świata”) i konkursy (nagrodami będą m.in. darmowe bilety wstępu do lunaparku). Na placu przy kawiarni „Cztery Pory Roku” stanie „Scena klasyczna”, skąd
Septeto Nationale
13
Podczas Święta Kielc zabrzmią także katarynki i orkiestry dęte oraz zaprezentują się twórcy ludowi na tradycyjnym świętokrzyskim jarmarku na ul. Sienkiewicza. Planowane są także nocne mecze piłkarskie (pl. Wolności). Szczegółowy program poznamy już wkrótce. Będzie dostępny na stronach www.um.kielce.pl i www.wici.infoALE
Po l e camy BWA dla dzieci
14
Masłów kończy 70 lat
Prace Anny Pawlik – gwasze i akwarele będzie przez 2 tygodnie oglądać w kieleckim BWA. Artystka tworzy głównie dla dzieci. To najbardziej wymagający i najbardziej uroczy odbiorcy: potrafią wykryć każdy fałsz, ale zachwycają się i cieszą w wyjątkowy sposób. Niezwykle kolorowe, pełne detali obrazki Ani sprawiają, że uśmiechają się przy nich nie tylko dzieci, ale i dorośli. Powróćmy do lat dziecięcych, zanurzając się w bajkowy świat pełen dzieci, zabawek, biedronek, zajęcy, kotów, klaunów i innych „niedorosłych” tematów.
„Dnia 27 czerwca zjechali kielczanie całym miastem do Masłowa na wielkie święto lotnicze. Skrzydła ołtarza polowego oparte o skrzydła samolotów. Furkocą chorągwie procesji, furkoce daleka chorągiewka startowa. Cylindry, fiolety, generalskie szlify na tle zapasek i sukman okolicznego tłumu. Po mszy celebrowanej przez biskupa Sonika, poświęcenie lotniska i kolejne przemówienia...” - tak wyglądało otwarcie lotniska w Masłowie w roku... 1937*. Nasze podkieleckie lotnisko ma już 70 lat. W latach międzywojennych było drugim po Sandomierzu zarejestrowanym lotniskiem w województwie świętokrzyskim. Może pochwalić się pasem asfaltowym 900 na 30 metrów, pasem trawiastym 900 na 250 metrów oraz... międzynarodowym przejściem granicznym umożliwiającym przeprowadzenie odprawy celno-paszportowej. Swoje 70. urodziny lotnisko będzie świętować piknikiem rodzinnym, być może pojawią się także pokazy lotnicze, balonowe i szybowcowe. Nie zapominajmy o Masłowie, bo choć lotnisko pasażerskie powstanie prawdopodobnie w Obicach, jest wyjątkowym miejscem dla wielbicieli podniebnych akrobacji szybowcowych, paralotniowych i spadochronowych.
Prace będzie można oglądać do 13 czerwca w Galerii BWA Na Piętrze
*”Lot Polski” nr 7/1937, tekst zaczerpnięty ze strony www.lotniskokielce.pl
Pamiętacie świąteczne kartki Wici.Info z ogromnym, różowym zającem? Ich autorką jest Anna Pawlik-Łukaszczyk, absolwentka kieleckiego plastyka i anglistyki na UMCS w Lublinie, żona Tomasza i mama Kacpra.
CHONABIBE
Najmniejszy cyrk świata
Kielc nie ominie beatboxowe megashow CHONABIBE, które rozbuja parkiety w 10 miastach Polski oraz Berlinie. Gorące reggae, dancehall, ska, disco oraz roztańczone brzmienia od lat 60. do współczesnych spotkają się w jednym miejscu - Cockney Clubie 23 czerwca w sobotę o godz. 19.00.
Wyjątkowa gratka dla wielbicieli teatrów lalkowych! Do naszego miasta w ramach Święta Kielc przyjedzie Anton Anderle, znany słowacki lalkarz i kolekcjoner marionetek, laureat wielu prestiżowych nagród. Na dziedzińcu Muzeum Zabawek i Zabawy w niedzielę 24 czerwca o godz. 15 słowacki teatr zaprezentuje spektakl „Najmniejszy cyrk świata”.
Dobrą zabawę zapewniają: Al-Fatnujah (oryginalny covering i unikalne profesjonalne zgranie trzech beatboxerów, którzy we wrześniu będą reprezentować Polskę na beatboxowych mistrzostwach świata w Berlinie), Junior Stress (one man show w wykonaniu członka najstarszego i najlepszego polskiego soundsystemu Love Sen-C Music), Natty B (przyszywany wujek Junior Stressa. Selektor, posiadacz ogromnej ilości płyt winylowych, profesor w dziedzinie odgrzebywania starych tanecznych rytmów) i Dj DBT (poczęstuje wszystkich grubą porcją funku, groove`u i oldskulu), Jupik (lubelski artysta związany z wieloma projektami (Co. Combo, 311), pracuje obecnie nad swoim solowym materiałem w klimacie reggaeton-dancehall-zouk), Deftoo (świeża postać na scenie polskiego vj-ingu, jest również jednym z grafików ekipy 2Toxic).
W spektaklu Anderle podejmuje próbę rekonstrukcji tradycyjnego cyrku z przełomu XIX i XX wieku. Biorą w nim udział oryginalne lalki z epoki – klown, siłacz, magik, tancerka, żongler, akrobata. Wszystkie lalki wykonają najtrudniejsze cyrkowe ewolucje: będzie żonglowanie, chodzenie po linie, jazda na jednokołowym rowerze. Przedstawienie odbywa się na pięknie pomalowanej scenie teatralnej dla marionetek. Wydarzeniom na scenie towarzyszyć będzie tradycyjna słowacka muzyka, grana na żywo na instrumentach. Spektakl ma charakter rodzinny: świetnie będą bawić się dzieci, ale także dorośli. Anderle od wielu lat rekonstruuje, kolekcjonuje i próbuje ożywić tradycyjny marionetkowy teatr słowacki. Zgromadził już ponad 800 lalek teatralnych od doświadczonych i wybitnych mistrzów fachu lalkarskiego ze Słowacji. To wybitna postać światowego teatru lalkowego. Szkoda to przegapić. Wstęp na spektakl: bezpłatny!
bwa
Biuro Wystaw Artystycznych w Kielcach ul. Leśna 7, tel. 041 3444942 www.bwakielce.wici.info
zaprasza na wystawę malarstwa 16
Henryka Starikiewicza wystawa czynna od 15.06.2007 do 08.07.2007
Ironia i forma
Dzieci Himalajów
(o twórczości Henryka Starikiewicza) (...) Twórczość Henryka Starikiewicza ma korzenie, między innymi, w sztuce nowej figuracji. Lecz o ile ta, wzorem swego mistrza Francisa Bacona, tropiła egzystencjalny horror, jakim jest życie ludzkie i stąd brała się drastyczność przestawień albo daleko posunięta deformacja ludzkiej postaci, to Henryk Starikiewcz nie uległ pokusie szybkiego dobicia się do łatwej ekspresji i przedstawiania człowieka tylko jako „bytu psychicznego”, z jego obolałą psychiką poddaną presji społecznej totalności (że użyję tu pewnego słowa – wytrycha do opisywania stanów psychicznych wrażliwych jednostek po roku 1968 roku). Interesuje Starikiewicza nie tyle człowiek – choć w początkowej fazie twórczości, on jest chyba głównym przedmiotem jego malarstwa – ale to, co go otacza, czyli coś, co możemy określić słowem aura. Starikiewicz jako malarz intuicyjnie wiedział, że jeśli ma cokolwiek istotnego zakomunikować o człowieku, nie może tego dokonać za pomocą prostego odwzorowania, czyli grozę, lęk egzystencjalny, poczucie osamotnienia pokazać właśnie poprzez deformację, ponieważ ta droga była już zaludniona przez naśladowców Bacona. A ponadto taki „egzystencjalistyczny realizm” sytuuje się blisko problemów społeczno – dydaktycznych, jest banalny i „zanadto” czytelny dla wyrafinowanych odbiorców, którzy chcą czytać swój ból, jako wzniosłe przeżycie estetyczne, a nie prymitywną ekspresję. Problemy społeczne nie interesowały nigdy Starikiewicza, toteż jego sztuka jest sztuką mizantropa. Starikiewicz zaklina, albo – co na jedno wychodzi – stara się pozbyć dosłownego bólu egzystencjalnego, który wpisany był w język malarski nowej figuracji, poprzez swoistą ucieczkę, multiplikacje osób przedstawionych na płótnie. (...) Maciej Mazurek
Dzieci Himalajów Krzysztof Wielicki, alpinista, himalaista, taternik od 35 lat wspina się po górach świata. Jest piątym człowiekiem na Ziemi, który zdobył wszystkie ośmiotysięczniki. Na trzy z nich: Mount Everest, Kangczendzongę i Lhotse wszedł zimą jako pierwszy. Fotografie tego wielkiego podróżnika będzie można oglądać w Galerii Dziecięcej „Abrakadabra” Muzeum Zabawek i Zabawy. Wernisaż wystawy „Dzieci Himalajów” zaplanowano na 1 czerwca na godzinę 12. Krzysztof Wielicki odwiedzi muzeum, opowie o swoich podróżach, oprowadzi po Galerii
„Abrakadabra”, wprowadzi zwiedzających w świat wysokich gór, codziennych zmagań wspinaczkowych, samotności podróżnika. Zdjęcia na wystawie prezentują pasję Wielickiego: dostojność i urodę Himalajów oraz portrety dzieci mieszkających u stóp najwyższych gór świata. Ekspozycję „ozdobią” akcesoria wspinaczkowe i prezentacja multimedialna. Wystawa czynna do 30 lipca 2007 r. Honorowy patronat: Okręg Świętokrzyski Związku Polskich Artystów Fotografików
Muzeum Zabawek i Zabawy 25-367 Kielce, pl. Wolności 2 www.muzeumzabawek.kielce.pl
MUZEUM WSI KIELECKIEJ 25-025 Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. 041 34492-97 fax 041 34450-08 www.mwk.com.pl email MWK_Kielce@wp.pl
ZAPRASZA do Dworku Laszczyków w Kielcach przy ul. Jana Pawła II 6 na wystawę: Podając dłoń tradycji. Nowa ceramika świętokrzyska Iwony i Jerzego Jarmołowiczów
ekspozycję szkoły wiejskiej z okresu międzywojennego w chałupie ze Starej Słupi, wystawę stałą Ocalić od zapomnienia. Jan Bernasiewicz-twórca ogrodu rzeźb, kuźnię z Radoski, wiatrak z Grzmucina z wystawą Miele się pszeniczka... Wiatraki i młynarstwo wietrzne na Kielecczyźnie. Park Etnograficzny czynny w czerwcu codziennie w godz. 9.oo-18.oo. Bilety w cenie 10- zł i 5,- zł. Proponujemy: - organizację spotkań integracyjnych i biesiadnych w zabytkowych salach spichlerza ze Złotej i w miejscu piknikowym, - organizację tradycyjnych i współczesnych ślubów i przyjęć weselnych, - bogatą ofertę lekcji muzealnych, 3 czerwca zapraszamy na imprezę folklorystyczną XV Wytopki Ołowiu
Do Parku Etnograficznego w Tokarni k. Chęcin Ekspozycje: dwór z Suchedniowa, spichlerz dworski ze Złotej z 1719 r., barokowy kościół p.w. Matki Bożej Pocieszenia z Rogowa n. Wisłą z 1761 r. Ponadto zwiedzający może obejrzeć: wnętrza XIX w. chałup i warsztatów rzemieślniczych, wnętrza XIX w. apteki, sklepiku i pracowni krawcowej z okresu międzywojennego prezentowane w organistówce z Bielin,
Ponadto zapraszamy do zwiedzania Zabytkowej zagrody Czernikiewiczów w Bodzentynie, Bodzentyn, ul. 3 Maja - stała ekspozycja etnograficzna – wnętrza mieszkalne od 1809 do 1920 r. czynna codziennie oprócz poniedziałków i świąt w godz. 9.oo – 16.oo.
Pomnika Mauzoleum w Michniowie, 26-130 Suchedniów, tel. (0-41) 254-5162 czynne codziennie w godz.10.oo16.oo; w soboty i niedziele zwiedzanie po uprzedniej rezerwacji telefonicznej. Stałe ekspozycje poświęcone martyrologii wsi polskiej oraz wystawy czasowe.
wydarzenia
20
TE L E G R A M pod koniec czerwca startuje realna galeria wiciSTOP- dokładny termin podamy wkrótce-STOP- miejsce: akumulatorownia, baza zboZowa – STOP pokaZemy fotografie marii, simony i katarzyny – STOP - na wernisaZu wystApi polsko-włosko-kanadyjska kombinacja muzyczna w składzie: lemonic, dege (letko), sznurek, radek, eskimos, luca. - STOP – zapraszamy - STOP.
21 Maria Dahlberg (28 lat) urodzona w Sundsvall ( Szwecja ). Simona Bianchi (rocznik 1973) urodzona w Rzymie ( Włochy). Katarzyna Rostocka ( rocznik 1974 ) pochodzi z Kielc. Wszystkie trzy w 2005 roku ukończyły trzyletnie studia fotografii w L’ Istituto Superiore di Fotografia e Comunicazione Integrata w Rzymie. Brały udział w wielu wystawach grupowych w Rzymie, m.in. Ins di Fotografia „ final works”, Galeria Fare „ dopo l’incoronazione”. Maria obecnie mieszka i pracuje między Rzymem a Sztokholmem. Simona i Katarzyna w 2006 roku przeniosły się do Dublina, gdzie brały udział w wystawach grupowych: „ Film Base Studio” w dzielnicy Temple Bar, „ Trinity College”, nawiązując współpracę z Dublin University Photographic Association Od lutego 2007 Simona prowadzi swoje niezależne laboratorium „ Fine Art”, w którym zajmuje się fotografią czarno-białą, współpracując z z fotografami z Rzymu i Dublina.
wydarzenia
22
O f f f a s h i on
23
24
26
29
R ec en z je 300
Film w reżyserii Zacka Syndera jest adaptacją popularnego w Stanach Zjednoczonych komiksu autorstwa Franka Millera i apoteozą bitwy, jaką stoczyła garstka Spartan. Opowiada o przebiegu legendarnej bitwy stoczonej w wąwozie Termopile w roku 480 p.n.e., podczas której to niewielki oddział Spartan, liczący sobie 300 żołnierzy pod wodzą króla Leonidasa stanął do nierównej walki przeciw 14-krotnie większej armii Persów.
Mikromusic
Norwegian Wood
Ten zespół można określić paroma słowami np. świeżość, piękno, ciepło i talent - oczywiście, można by tak długo jeszcze wymieniać ich zalety, ale po co?
„The Visitation” nie jest typowym horrorem, w którym złe siły wyskakują znienacka strasząc wszystkich. To film raczej psychologiczno-religijny.
W czasach kiedy wszystko zależy od marketingu i promocji oto mamy przed sobą płytę, której to jakby kompletnie nie dotyczyło. A kiedy odpalimy ją w swoim odtwarzaczu od razu wiem dlaczego! Ta muzyka broni się sama, jest ciekawa i świeża, a wokalistka Natalia Grosiak nie musi udowadniać, że umie śpiewać. To dzięki jej pięknemu, delikatnemu głosowi otoczonemu świetnymi kompozycjami czujemy się naprawdę wyśmienicie. Raz odczuwamy łagodną melancholię, żeby zaraz w następnym kawałku poczuć moc i chęć do życia. Na debiutanckiej płycie zespołu znajdziemy 10 utworów stanowiących mieszankę trip hopu, jazzu i muzyki funk.
Mikromusic to nie jest zespół rozchwytywany, a szkoda! Jeśli nie zadbamy o takich muzyków, to polski przemysł fonograficzny będzie nadal się miał, jak się ma, czyli miernie. Pozycja obowiązkowa dla ludzi, którzy oczekują niebanalnej dobrej muzyki.
BaH
Oks
Pełne recenzje na www.wici.info
Polecam szczególnie amatorom filmowych adaptacji komiksowych powieści. Fabuła filmu w całości oparta jest na bitwie i wokół tego motywu toczy się akcja. Z nieba nieustannie lecą włócznie, trupy ścielą się gęsto, a krew leje się strumieniami. Zmieniają się tylko atakujący, zaś armia trzystu trwa na stanowisku, aż do ostatniej bitwy ciągle w tej samej liczbie!.(...) nieustannie tryskająca wokół krew zaczyna w pewnym momencie być nużąca, a nawet śmieszna, co znacznie spłyca przesłanie filmu. Nie jest to film z serii rewelacyjnych, jednak uważam, że jest zdecydowanie lepszy od zekranizowanego w 1994 roku komiksu „Fantastyczna 4” czy wyświetlanego w lutym tego roku „Ghost Ridera”.
Nawiedzenie
„Norwegian Wood” Haruki Murakami to powieść, która opublikowana w 1987 przyniosła autorowi ogromny rozgłos i szybko stała się bestsellerem. Tytułem nawiązuje do popularnej piosenki Beatlesów. Wbrew oczekiwaniom czytelników nie jest jednak powieścią autobiograficzną. Akcja powieści toczy się pod koniec lat 60. XX wieku. Opowiada historię Toru Watanabe - głównego bohatera, który zakochuje się w tajemniczej Naoko. Jednak miłość ta skażona jest od początku samobójczą śmiercią poprzedniego chłopaka Naoku i jednocześnie najlepszego przyjaciela Toru - Kizukiego. W Polsce powieść ta ukazała się w 2006 roku i od razu podbiła serca czytelników. Piękna historia młodych ludzi wkraczających w dorosłe życie i zmaganie się z problemami dojrzewania i dorosłości. Napisana prostym językiem, co sprawia, że czyta się ją lekko i z prawdziwą przyjemnością. Gorąco polecam. BaH
Każde niezwykłe wydarzenie ma tu uzasadnienie logiczne i wynika z wcześniejszych zajść, prowadząc jak po sznurku do finalnej sceny, w której jasnym staje się nieco zbyt trywialnie zaproponowane przesłanie filmu. Zło nie działa na oślep i skoro istnieje ono i jego agenci, musi być dobro oraz jego zwolennicy, zdolni przeciwstawić się chaosowi i wyrwać ofiary spod wpływu sił, których celem jest upodlenie człowieka. W Antiochii, małym prowincjonalnym miasteczku amerykańskim pojawia się tajemnicza osoba, posiadająca niezwykły dar uzdrawiania, tak jak Jezus. Jakie jest źródło tego? Diabelskie czy boskie? Czy zła siła może chcieć dobra, jakim jest przywrócenie zdrowia? Odpowiedź na te pytania i zbadanie przyczyny pojawienia się przybyszów wiąże się bezpośrednio z wszystkimi wydarzeniami, obecnymi i przeszłymi - jak się okazuje - nieprzypadkowo spotykającymi Antiochię. Jest jednak zbyt łatwa, jak na film mający budzić grozę. bambi
ludzie
ludzie
31
Sklep z FaNt a z j ą
30
foto: Marcin Boruń
Sklep z muzyką FaN ma w tym roku rocznicę, obchodzi 15-lecie istnienia. I choć nie jest to aż tak bardzo imponująca liczba, to jednak warta uwagi. Bo FaN nie jest zwykłym sklepem z płytami. Jest to jedno z miejsc, gdzie często można usłyszeć słowa uznania klientów, zachwyconych... znalezieniem płyty, której długo szukali. FaN działa od 6 lipca 1992 roku, sklep znajduje się w bramie przy ulicy Sienkiewicza. Założony przez dwóch pasjonatów muzyki: Darka Czapkę i Pawła Gacę. Wtedy na półkach można było znaleźć przede wszystkim kasety i płyty winylowe. Data powstania sklepu to ważny moment nie tylko dla FaNa. Dzień wcześniej zespół Hey wygrał Rock Festival na Kadzielni i rozpoczął swoją karierę. FaN swój pierwszy kryzys miał niecały rok od otwarcia – pewnej nocy ktoś wyniósł ze sklepu wszystko, co było na półkach. Musieli więc zaczynać wszystko od nowa… 32 Po 5 latach drogi właścicieli rozeszły się i do dnia obecnego właścicielem jest Darek Czapka. Twierdzi, że sposobem na udany biznes jest cierpliwość, wytrwałość, konsekwencja i lubienie swojej pracy. Czy odpowiednie wykształcenie jest potrzebne? Niekoniecznie, bo Darek jest z wykształcenia… budowlańcem! Ale jak sam przyznaje, techniczne podejście przydaje mu się, bo od 10 lat współtworzy system komputerowy w FaNie. System jest niezbędny, gdyż od 1999 roku FaN sprzedaje płyty przez Internet. Sprzedaż internetowa zapewnia sklepowi około 90 proc. miesięcznych obrotów.
- Ludzie od razu byli przekonani do kupowania muzyki przez stronę internetową? Darek Czapka: Według naszych statystyk bardzo mało osób decyduje się na zakup przez Internet. To ok. 2% osób, które odwiedzają naszą stronę. To taka ogólna tendencja w Internecie, ale my-
ślę, że będzie się to powoli zmieniać. Dla nas łatwiej jest prowadzić taki rodzaj sprzedaży, bo w Internecie łatwiej jest wyeksponować ofertę. Nie jesteśmy w stanie mieć w sklepie wszystkiego, co możemy sprzedać przez Internet. W lokalu możesz mieć paręnaście tysięcy płyt, a na stronie www – milion. Podejrzewam, że nie istnieje na świecie taki sklep, gdzie wchodzisz i masz wystawionych milion płyt. - Macie perełki w swoim zbiorze? Na pewno jest ich sporo. Przez te 15 lat dużo płyt zostało odłożonych i nigdzie indziej nie są osiągalne – tylko u nas. Czekają tylko na ludzi, którzy te płyty u nas odnajdą. - Z tych słów bije optymizm, że na pewno się sprzedadzą! Wychodzę z założenia, że nie ma płyt niesprzedawalnych. Jest dużo dobrej muzyki, której niewiele osób słyszało. Wszystko jest kwestią ekspozycji i prezentacji. Czasami sprzedają się rzeczy bardzo dziwne, po które przyszedł człowiek i był zachwycony, że wreszcie to znalazł. Muzyka nie ma daty przydatności. Teraz mamy już zamówienia z całego świata, łącznie z okrętem wojskowym armii amerykańskiej stacjonującym w Japonii. - To da się coś wysłać na okręt wojenny? Okręt ma swój adres. Nie wiem dokładnie, jakimi drogami to idzie, ale poczta realizuje takie przesyłki. - A z jakich jeszcze krajów są zamówienia? Dużo mamy zamówień z Japonii, Korei Południowej, Rosji. Japończycy np. ku-
pują sporo z polskiego jazzu, ogólnie muzyka polska jest tam bardzo popularna. Dla nich język polski brzmi jak dla nas np. francuski, jest taki „ze smakiem”. - Czyli za granicą polska muzyka cieszy się powodzeniem? Generalnie tak. Ok. 5% zamówień jest z zagranicy. Jest zainteresowanie, które rośnie. Ludzie, którzy raz zajrzeli na stronę i zdecydowali się na dokonanie zakupu - wracają, zaczynają kupować ich znajomi i pocztą pantoflową to się rozchodzi. Jeszcze reklamy jako takiej nie stosowaliśmy. FaN to także kompetentni pracownicy i miła obsługa. Pracowało tam do tej pory około 30 osób, głównie studentów, a obecnie – Darek z rozbrajającą szczerością twierdzi, że nie pamięta ile osób i za każdym razem musi ich liczyć. FaN to także przyjaciele sklepu, swoiste środowisko, które się tam wytworzyło.
Wspominają oni, że około 94/95 roku było tam najbardziej hardcorowo, a pawilon, w którym mieścił się FaN, nazywają tancbudą lub dansbudą. A to dlatego, że odbywało się tam po godzinach ...wiele dobrych imprez. Zresztą do tej pory się odbywają. Wiele osób z kieleckiego światka muzycznego wspomina, że FaN był istotnym miejscem w ich muzycznym „wychowaniu”. Darek Czapka komentuje: - FaN dał ludziom możliwość, która nie jest zazwyczaj dostępna na półkach w sklepach. Braliśmy udział w rozwoju niektórych nurtów, bo kiedyś nie było Internetu. Pamiętam pierwsze imprezy technorave, cała muzyka w Kielcach z tego gatunku, także ta grana na imprezach, była od nas. Np. DJ Feel-x wychował się pod Fanem, kiedy WYP3 nagrywali pierwszą płytę – płyty do sampli brali od nas. - Czyli uczestniczyliście czynnie w rozwoju kieleckiej muzyki! Na pewno – osobiście przywoziłem z Berlina gramofony dla WYP3. Jak jest fajne środowisko, to można wiele z nim i dla niego robić. - A największe sukcesy? Wszystko jest sukcesem. Bo duży sukces składa się z małych sukcesów. Nie mam momentów, którymi mógłbym się szczycić, może one po prostu jeszcze nie nadeszły? - Jakieś życzenia na 15-lecie? Chciałbym sprzedać każdą płytę, która jest na świecie co najmniej w jednym egzemplarzu. Sklep: FaN, ul. Sienkiewicza 42 (w bramie)Sklep internetowy: www.fan.pl
35 50 lat robienia zdjęć. To strasznie dużo czasu. To tak dużo i mało. Jak się ma mało lat to 50 lat to jest strasznie dużo, a jak już się ma 75 lat to się mówi: kiedy to zleciało.
34
Ż eby zawsze pi ę kne ś wiatło by ło…. z Januszem Buczkowskim - wybitnym fotografem, przedstawicielem Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, obchodzącym w tym roku jubileusz 50-lecia pracy twórczej, rozmawiała Agnieszka Kozłowska-Piasta fot. Monika Cybulska
Ale myślałam, że mało na ilość rzeczy, które chciałby Pan sfotografować. Tak też mogę powiedzieć. Żeby zrobić zdjęcie takie, które chce się pokazać, to trzeba trochę pochodzić i wtedy tego czasu potrzeba dużo. Był taki moment, że się zakochałem w Puszczy Jodłowej, zresztą nadal jestem zakochany. Żeby zrobić piękne zdjęcia chodziłem tam kilka lat. Nie tylko chodziłem z aparatem i fotografowałem, ale wyszukiwałem ładne kompozycje, detale w drzewach. Nasz puszcza jest bukowo-jodłowa, a buki same w sobie przedstawiają piękne kompozycje, tylko trzeba je znaleźć, trzeba je wyłapać. Dopiero po tych kilku latach zrobiłem pierwszą wystawę w Klubie Budowlanych. Nawiasem mówiąc z tym wernisażem wiąże się pewna anegdotka. Między innymi było tam zdjęcie, które zatytułowałem „Wilkołaki”. Były to lata 70-te, dawne czasy. Podeszła do mnie pewna pani i mówi: Proszę Pana, a ja na tym zdjęciu co Pan napisał „Wilkołaki”, ja widzę Marksa, Engelsa i Lenina. Cała sala w śmiech - przecież było to tylko kilka konarów i pni. W tym czasie było to dosyć niebezpieczne, aby śmiać się z „przywódców narodu”. Na szczęście, skończyło się dobrze. Ale powróćmy do mojego jubileuszu. Próbuję zebrać swoje prace i zrobić taką dużą, retrospektywną wystawę. Ale robię ją tak jak gdyby na raty. Pierwsza wystawa odbyła się w Ostrowcu Świętokrzyskim – pokazałem około 70 zdjęć, głównie z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Teraz miałem wystawę w Civitas Christiana na Równej – tym razem były to nowsze zdjęcia, takie romantycznomalarskie. Fotografowałem wiele innych tematów i przygotowuję właśnie wystawę zdjęć reportażowych, portretów, ludzi.
Mam także zdjęcia zagraniczne. Teraz nie robi to wrażenia, ale w tamtych czasach, gdy komuś udało się pojechać i fotografować za granicą, to było naprawdę coś. Mam na przykład taką romantyczna trasę z Bawarii: piękne stare miasteczka. Niestety, wtedy nie mieliśmy możliwości, więc zdjęcia są sepiowane, nie ma kolorów. Jest pan zaliczany do grona fotografów z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Jak Pan wspomina tamten czas? Jak się zaczyna fotografować to człowiek pstryka wszystko, co popadnie. Potem zaczyna się to pokazywać, a jak się pokazuje to jednocześnie się porównuje z innymi, a porównując, chce się odróżnić, wyróżnić. Pokutował pogląd, że fotografia krajobrazowa to opracowane, piękne zdjęcia, takie drzewko i chmurka. To się wzięło od wcześniejszych fotografików. My szukaliśmy czegoś nowego. W Świętokrzyskim Towarzystwie Fotograficznym, do którego wstąpiłem w 1957 roku, zresztą byłem długo prezesem tego Towarzystwa, robiliśmy sobie takie warsztaty, spotkania. W gronie kolegów, między innymi Paweł Pierściński, Jurek Kamoda, zaczęliśmy rozmawiać, a potem trochę inaczej patrzeć na te nasze pola. Patrzeć... geometrycznie. Trochę sprzęt nam w tym pomagał. No i zaczęliśmy widzieć, że ten krajobraz jest zupełnie inny. Już nie ta chmurka i drzewko, tylko coś sobą przedstawia, a dokładnie układ graficzno-geometryczny. W międzyczasie ogłoszono ogólnopolski konkurs, wystawę, pod tytułem „Wieś polska w fotografii”. Tam wysłaliśmy cały szereg naszych zdjęć, które zachwyciły wszystkich. Zaprezentowaliśmy inne spojrzenie na wieś, ziemię, na pola. Następnym etapem była zbiorowa wysyłka naszych zdjęć na międzynarodowy konkurs do Szwajcarii. Tam wpłynęło ponad 30 tysięcy zdjęć z całego świata, około 200 z Polski. Po weryfikacji na wystawę przyjęto około 250 zdjęć z tego 11 z Polski, a 9 naszych kieleckich.
Były widoczne, stworzyły wyraźną plamę. Zauważył je jeden z jurorów francuskich. Zwrócił się do nas z pytaniem, czy nie moglibyśmy pokazać naszych prac bardziej całościowo na wystawie w Paryżu. No oczywiście zrobiliśmy taką wystawę, wysłaliśmy ją. Otwarcie było już w czasie, gdy w Polsce był stan wojenny. W Paryżu w Muzeum Historii Fotografii odbywał się światowy zjazd fotografów. Pokazywano zdjęcia z całego świata, a że było ich dużo, to każde prezentowano jeden, dwa dni, maksymalnie tydzień. Nasze wisiały dwa tygodnie. To był jeden z naszych największych sukcesów. Kto wymyślił nazwę Kielecka Szkoła Krajobrazu, skąd się to wzięło? Pierwszym, który nasze fotografie nazwał Kielecką Szkoła Krajobrazu był znakomity fotograf i teoretyk Jan Sunderland. Nazywali nas jeszcze inaczej: „Kosynierzy” 36 z Kielc. Braliśmy udział w wielu wystawach, konkursach i zdobywaliśmy wiele nagród. Kosiliśmy nagrody, stąd nazwa: „Kosynierzy” z Kielc. Czym dla Pana była Kielecka Szkoła Krajobrazu, co było najważniejsze? To, że pokazywaliśmy ten krajobraz w inny sposób znalazło uznanie u odbiorców zdobyło uznanie. Chodziliśmy po polach, wydeptywaliśmy ścieżki. Niektórzy mówili, że chodzimy w to samo miejsce i z tego miejsca fotografujemy. Tego rodzaju zdjęcia wychodziły tylko na Kielecczyźnie. Próbowaliśmy robić je na Pogórzu Karpackim i już tam nie było tego efektu. W tej chwili już nie da się tego sfotografować. Kolega ze średniego pokolenia, obecny prezes Świętokrzyskiego Okręgu ZPAF, Andrzej Borys próbował fotografować to miejsce, gdzie Paweł Pierściński zrobił słynną „Sinusoidę”, ale niestety nie wyszło. Pewnych rzeczy już nie da się powtórzyć. A w tej chwili co jest ważniejsze – walory
artystyczne tych zdjęć czy historyczne? I to i to. Miały dużą wartość artystyczną, a jednocześnie pozwoliły zdokumentować wygląd pól kilkadziesiąt lat temu. Dokumentacja jest ważna. Jakieś pół roku temu przyszła mi do głowy taka myśl, że przecież nasze zdjęcia mogą być eksponatami w muzeum, a że przedstawiają
pola i świętokrzyską wieś, to pomyślałem o Muzeum Wsi Kieleckiej. Przecież nie tylko maglownice, maselnice, brony, ale i ziemia. Za ileś lat nie będzie nawet tego, co jest teraz. Ziemia już się zmieniła, a będzie zmieniać się jeszcze bardziej, dojdzie do tego scalania gruntów, będą wielkie połacie. Myślę, że nasze zdjęcia tak się
podobały na Zachodzie z powodu poszatkowanych pól. To, co pokazywaliśmy, było dla nich egzotyką. Tam są olbrzymie setki hektarów a tu naraz takie poletka, kwadraciki, prostokąciki, trójkąciki. Miał Pan kilkuletnią przerwę w fotografowaniu, dlaczego?
Tak się jakoś złożyło. Ja jestem członkiem związku od 1974 roku, ale tak naprawdę to jestem amatorem, bo to nie jest mój zawód. Właściwie tylko Paweł Pierściński zawodowo się tym zajmował. A my wszyscy traktowaliśmy to bardziej po amatorsku. W pewnym momencie mojego życia zrobiła mi się taka przerwa, troszeczkę przypadkowa. Miałem pracownię, w której robiłem odbitki. Pracownię mi odebrano i ja jakoś tak spasowałem. Nie miałem gdzie obrabiać, a uważałem, że muszę to sam zrobić. Obraził się Pan na fotografowanie? Nie. To może nie tak. A w międzyczasie pojawiły się zakłady fotograficzne, gdzie obróbka jest już robiona przez laborantów. Na Zachodzie tak było od lat. Ostatnie
38
zdjęcia przed przerwą robiłem w Holandii. Wymyśliłem sobie, że sportretuję Holandię z „okna roweru”. Tam zorganizowano pokaz moich zdjęć wśród fotografików. Na tym spotkaniu ktoś mnie spytał, kto mi to obrabia. Byłem zaskoczony: Jak to kto? - Ja sam. Nie mogli uwierzyć. Tylko jeden ze starszych przypomniał sobie, że 30 lat wcześniej też sam wywoływał zdjęcia. O, przypomniała mi się kolejna anegdota... Do naszego związku chciał dostać się artysta fotografik, Francuz polskiego pochodzenia. Bardzo tam znany, ja nie pamiętam już w tej chwili jego nazwiska, bo to było sporo lat temu. Musiał zdawać egzamin, tak jak każdy. Egzamin był dwustopniowy. Najpierw trzeba było się wykazać umiejętnością warsztatu fotograficznego. Ci z Zachodu wywoływali już w laboratoriach,
potrafili tylko dawać wskazówki: naświetlić, doświetlić, skomponować itp. Nasz Francuz dostał pytanie o „ideowy skład utrwalacza”. Popatrzył na komisję i mówi: A gówno mnie to obchodzi. W Polsce, gdy sprzedawaliśmy zdjęcie, musieliśmy pisać, że wykonaliśmy je własnoręcznie. Inaczej się nie liczyło. W tej chwili artystów fotografików jest „na pęczki”, ale oni sami nie obrabiają, bo nie wiedzą jak. Moim zdaniem przez to nie czują tej tajemniczości fotografii. Wywoływanie, obrabianie własnymi rękami ma w sobie jakąś magię, to zupełnie inaczej się przeżywa. Powiedział pan kiedyś, że fotografia łączy w sobie realizm i czarnoksięstwo .. Powiem Pani, że człowiek 10 lat, 20 lat, 30 lat wywołuje zdjęcia, ale zawsze jest ten
dreszczyk, którego ci, co tego nie robią, nie pojmą. Naraz na białym papierze zaczyna się coś pokazywać. Z czasem zdobywa się doświadczenie i się wie, jak będzie wyglądać odbitka. Mimo to, zawsze czuje się w tym jakąś tajemnicę, zagadkę. Chciałby Pan znowu wywoływać swoje zdjęcia? Zaczynam o tym myśleć. Po tym jak wróciłem do fotografowania robię trochę inne zdjęcia, takie bardziej malarskie. Chcę też wrócić do puszczy, bo kiedyś robiłem tam zdjęcia czarno-białe, teraz zrobię kolorowe. Ale znowu będę musiał pochodzić po niej kilka lat, aby poszukać moich dziwolągów. Jest pan wielbicielem dwóch kółek, lubi pan jeździć na rowerze. Nawet mam się czym pochwalić: w ubiegłym roku przejechałem 1500 km. I tak sobie powiedziałem, że w każdym roku przejadę w ciągu jednego dnia tyle kilometrów, ile lat skończyłem. W ubiegłym roku – 74, w tym o kilometr więcej, więc muszę potrenować. Wspomniał Pan o swoich malarsko-refleksyjnych zdjęciach. Skąd pomysł na takie fotografie? Zawdzięczam to przerwie i ... podróżom zagranicznym. Gdy nam otworzyli to okno na świat, to trochę chciałem go zobaczyć. Pojechaliśmy do Włoch, do Francji, do Hiszpanii, do Chorwacji. W tej ostatniej się zakochałem. Wracałem tam już kilka razy. Tam są przepiękne stare miasteczka. One są takie właściwie chorwacko-włoskie, najwięcej na Istrze. Od wielu lat fotografowałem też kieleckie zaułki. Zacząłem od takich malowniczych zakątków, kącików. Zobaczyłem, że coś z tego zaczyna wychodzić. Świat jest coraz bardziej drapieżny, agresywny, więc takich zdjęć powstaje najwięcej. Ja chcę pokazać coś innego: urodę świata, jego romantyczność, któ-
ludzie album? Zacząłem się interesować starymi zdjęciami i je zbierać. Uznałem, że warto je pokazać: mają w sobie coś innego, sentymentalnego, trącą myszką. Przyszło mi do głowy, że pora pokazać kielczan sprzed kilkudziesięciu lat. Znamy stare Kielce z fotografii, przedstawiających budynki, miejsca, ale ludzie pojawiają się na nich rzadko. Jakieś trzy lata temu Muzeum Narodowe zrobiło taką wystawę. Ze starych negatywów wykonano nowe odbitki. Niestety, to już nie miało takiego uroku jak te oryginalne, stare zdjęcia. Chciałem zrobić niedużą wystawę u nas na Plantach, w galerii ZPAF. Zacząłem gromadzić fotografie, docierać do ludzi. Gdzieś w połowie mojego zbierania zobaczył to przypadkowo dyrektor Muzeum Historii Kielc i poprosił mnie, abym z wystawą wstrzymał się do otwarcia Muzeum. Zgodziłem się i zbierałem dalej. Udało mi się skompletować około 700 zdjęć. To była ciężka, ale przyjemna praca.
ra pozwoli oglądającemu odpocząć od codziennego, pesymistycznego świata, dlatego próbuję tchnąć w moje zdjęcia maksimum optymizmu. Nadal Pan startuje w konkursach fotograficznych. Startuję. Nawet mam zdjęcia przygotowanie już na konkurs Wici „Kieleckie Inaczej”, ale ich Pani nie pokażę. Nie boi się Pan konfrontacji z młodymi artystami? Nie. Ja o tym nie myślę. Nie myślę, że ja jestem starszy, a oni młodsi. A co się Panu podoba w zdjęciach młodych fotografów? Muszę powiedzieć, że ich podziwiam. Ciągle pokazują coś nowego, są przebojowi, jak my kiedyś. Kielecka Szkoła Krajobrazu też była taka. Było to coś innego w stosun40 ku do fotografowania pejzażu takiego, jak to nazwaliśmy, chmurka i drzewko. Teraz jesteśmy już historią, ale nowe trendy pojawiają się stale, fotografia się zmienia, rozwija i tak musi być. Taka jest kolej rzeczy. Nie martwi się Pan, że kiedyś fotografowanie się skończy, że już wszystko zostanie pokazane, ujęte, zamknięte w kadrze? Nie sądzę. Mimo tysięcy zdjęć, jakie powstają, łatwego dostępu do aparatów fotograficznych, wyjątkowych zdjęć nie ma wcale tak wiele. Nadal istnieje różnica między „potocznym” fotografowaniem, a zdjęciami, które się liczą i będą ważne przez wiele lat. Co musi mieć zdjęcie, żeby utkwić w Pana pamięci? Trudno określić. Muszę je najpierw zobaczyć. Swego czasu, gdy uczyłem młodych, to podpowiadałem im: jak zrobisz jakieś zdjęcie to powieś je sobie nad łóżkiem i je-
żeli po dwóch tygodniach ci się nie znudzi to znaczy, że to zdjęcie będzie dobre. Co się składa na takie zdjęcie: jakiś odpowiedni błysk światła, nietypowa treść. Tylko nie bardzo umiałbym to w tej chwili zdefiniować. Muzeum Historii Kielc ogłosiło konkurs „Romantyzm starej kamienicy”, będę w jury tego konkursu. Wybiorę zdjęcia, które mają duszę, coś tajemniczego. Gdy zdjęć jest dużo, łatwiej się to dostrzega. Czy Pan ma swoje ulubione zdjęcia? Mam wiele, np. kilka zdjęć z Kieleckiej Szkoły Krajobrazu. Mam setki negatywów, a kolejne reprodukcje robię stale z tych samych. Gdy czasami przeglądam negatywy, dostrzegam, że zapomniałem o zdjęciach, które prawdopodobnie są nawet lepsze od tych, które zwykle powtarzam. Na otwarcie Muzeum Historii Kielc ma ukazać się album „Z albumów kielczan”. Pan gromadził do niego materiały, opracowywał je. Skąd pomysł na ten
41 Na początku ludzie byli nieufni. Potem okazało się, że zrobiłem im wielką frajdę. Wyszukiwali, opisywali zdjęcia, wspominali swoich krewnych. Niektórzy z nich nadal pracują nad opisywaniem. Przecież przychodzą kolejne pokolenia, które na zdjęciach nie potrafią już rozpoznać swoich przodków. Dzięki podpisom pamięć o pradziadkach, babciach przetrwa znacznie dłużej. Znalazłem przecudowne zdjęcia, ale nie wiadomo, kto na nich jest. Takie niestety na wystawę nie trafią. W pewnym momencie musiałem przerwać zbieranie, bo tych zdjęć jest już bardzo dużo. Spokojnie wystarczy na drugi album. Mogę obiecać, że się ukaże. Jeśli nie ja to zrobię, to z pewnością ktoś inny. A czego by Pan sobie najbardziej życzył? Powiem fotograficznie: żeby zawsze było piękne światło. No i żebym mógł jeszcze kilka lat fotografować i chodzić. Bardzo dziękuję za rozmowę.
miasto
P l a n centrum kielc legenda
Łódź
Warszawa 18
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy kawiarnie, puby, kluby zdrowie handel, usługi
22 23
Częstochowa
2
24
2
1
5
1 8
15
25
21
5
4
17 6
9
1 3 19 11
8
4 16 14 20
2
7
Lublin
8
9
6
42
K raków
18 17
1
12
Tarnów
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.wydawnictwo-jp.kkf.pl
in f o r m a t o r
11
Galerie 1
B WA P i w n i c e B WA N a P i ę t r ze
Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2
12
Galeria Winda
Kielce, ul. Duża 9 tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl 14
15
16
Muzea 6
M u ze u m L at S z ko l nyc h S te f a n a Że ro m s ki e g o Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92
7
Kielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net 8
M u ze u m Z a b awe k i Z a b aw y Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl
10
17
K i n o p l ex
18
M o s kwa
M u ze u m Ws i K i e l e c ki e j D wo re k L a s zc z y ków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97
9
Kina
M u ze u m N a ro d owe
S k a r b i e c K ate d r a l ny Kielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07
21
22
23
Wo j ewó d z ki D o m Ku l t u r y
18
D o m Ku l t u r y Z a m e c ze k
Kielce, ul. Ściegiennego 6 tel. +41 361 27 37, 361 24 10 www.wdk-kielce.pl Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31
Po d K re c h ą
Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. 041/ 34 24424 24
M ł o d z i eżow y Dom Kultur y 25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://kielce.um.kielce.pl/mdk/
25
Ws p a k
Kielce, ul. Śląska 11a
Urzędy 1
Urząd Miasta
2
U r z ą d M a r s załkowski Wo j ewó d z t wa Świętokr z yskiego
Kielce, Rynek 1 Kielce, ul. Szymanowskiego 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
Ośrodki Kultury 17
B a z a Z b ożowa
Kielce, Zbożowa 4, tel. +41 344 11 77 www.bazazbozowa.wici.info
Kielce, ul. Świętokrzyska 20 tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl Kielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
S ł o n e c z ko
Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
Fi l h a r m o n i a Św i ę to kr z ys k a i m . O s k a r a Ko l b e rg a Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Kieleckie Centrum Kultury
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, 344 40 33 www.kck.com.pl
Te at r i m . S te f a n a Że ro m s ki e g o Kielce, ul. Sienkiewicza 32 , www.teatr-zeromskiego.com.pl
G a l e r i a Zachęta Kielce, ul. Orla 3
20
K i e l e c ki Te at r Ta ń c a Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5
Te at r L a l ki i A k to r a „ Ku b u ś ”
D Ś T Pa ł a c y k Z ielińskiego Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
Te a t r y 13
Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02 4
M u ze u m G e o l o g i c z n e Kielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37
G a l e r i a Fo to g r a f i i Z PA F - B WA G a l e r i a Ws p ó ł c ze s n e j S z t u ki S a kr a l n e j
19
Kielce, ul. Zamkowa 3/5
Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71 3
Wi ęz i e n i e K i e l e c ki e 1939 - 1956
2
Św i ę to kr z ys ki Ur ząd Wojewódzki Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342-13-33 www.kielce.uw.gov.pl
w i ę c e j w i n formator ze na stronie i n te r n e towe j w w w.wici.info
47
miasto
global village news
25-302 Kielce, ul. Mała 4
8
2
tel. +41 343 02 05 9
Anty kwar i at Nau kow y 6 Andrzej Metzger
1
Zapraszamy: 10-18, soboty 10-14 Kielce, ul. Sienkiewicza 13 tel./fax +41 343 25 44, www.antyk.kielce.pl
4
5
Gabinet Stomatologiczny
Jolanta Gębska CitiPark
8
Kielce, ul. Paderewskiego 4A/9 tel. +41 368 18 99, +41 345 08 33 +602 666 001
126 SŁÓWEK NA DZIŚ Do końca maja Polskie Radio Kielce nadało 126 przygotowanych przez “Global Village” audycji “Słówko na dziś”, a jeśli zważyć, że każda audycja jest nadawana dwukrotnie, GV gościła na antenie kieleckiej rozgłośni ponad 250 razy. Audycję prowadzą Pat i Terry Spring oraz Zbigniew Szczepańczyk. Tematem radiowego serialu są Kielce i Kielecczyzna. Codziennie prowadzący audycję zwiedzają jakiś ciekawy obiekt i rozmawiają o nim po polsku i po angielsku. Słuchacze mogą przy tej okazji poznać odpowiadające sytuacji słówka i zwroty. Ostatnio angielscy nauczyciele GV i ich przewodnik wędrują ulicą Sienkiewicza. “Słówko na dziś” nadawane jest przez Polskie Radio Kielce codziennie od poniedziałku do piątku ok.
godz. 7.15. Powtórzenie audycji: ok. 14.40. Wszystkie audycje w formacie mp3 Polskie Radio Kielce zamieszcza także na swojej stronie www.radio. kielce.pl. Link jest też oczywiście na www.gv.edu.pl . WEBCAM GV Dzięki nowemu wysięgnikowi zamontowanemu w oknie szkoły GV popularny webcam pokazuje od niedawna większy odcinek ulicy Sienkiewicza. Kamerka najpierw pokazywała Plac Artystów, ale zdaniem ponad 70% uczestników ankiety ogłoszonej na www.gv.edu.pl właśnie ulicę Sienkiewicza wolą oglądać odwiedzający nasz portal (lub stronę sienkiewicza. pl). KLASA XXI WIEKU Pokaz “klasy językowej XXI wieku” był tylko jedną z wielu atrakcji wspólnej konferencji dwóch organizacji zajmujących się jakością w nauczaniu języków obcych: polskiego PASE i europejskiego EAQUALS, która odbyła się na przełomie kwietnia i maja w Krakowie. Wykłady i warsztaty dla ok. 300 nauczycieli języków obcych z całej Europy przeprowadzili najwybitniejsi metodycy, wśród nich Jeremy Harmer, autor znanego chyba wszystkim anglistom fundamentalnego dzieła „How to Teach English”.
GLOBAL VILLAGE SZKOŁY JĘZYKÓW OBCYCH tel. 041343-05-97, 041362-13-93
www.gv.edu.pl
49
zin
y Wic i
Uro
d
miasto
48
Portal www.wici.info ma 5 lat! Z tego powodu uśmiechamy się szeroko i z werwą otwieramy szampany (a przynajmniej wina musujące ;)). A otwierać ich będziemy mnóstwo, gdyż ustaliliśmy gremialnie nową świecką wiciową tradycję – świętowanie przez rocznicy 5-lecia przez 5 mie-
sięcy! Pytanie tylko dlaczego? Otóż data narodzin Wici.Info jest owiana tajemnicą. Założyciele nie potrafią ustalić jednego terminu, cyferki się mnożą. Tak więc wspólnie przyjęliśmy, że urodziny obchodzić będziemy nietypowo, ale za to z impetem. Ha i pomyślcie, ile będzie okazji do świętowania…
Piątka to ładna cyfra, więc i ładnie trzeba napisać o Wici. To nie jest tylko portal – to fenomen, niesamowite zjawisko i ludzie, którzy działają, reformują i ciągle walczą o kulturę w Kielcach. Wici przyciągają ludzi niezwykłych, o ciekawych osobowościach i nietypowych pasjach – przyciągają ludzi aktywnych. Portal to tylko początek i baza dla wszystkiego, co dzieje się wokół – bezpłatnych pocztówek, organizacji imprez, współpracy z ośrodkami kultury, a od kilku lat także informatora Wici. Info. Współpraca z nimi to nie wypełnianie wytycznych, to odkrywanie siebie, bo Wici dają ogromne możliwości współpracy. A wszystko to za sprawą dwóch panów, którzy wpadli na pomysł, żeby uruchomić ten portal, czyli Sergiusza Pawłowskiego i Rafała Nowaka. W 2002 roku najprawdopodobniej około maja (tak, tak to najbardziej prawdopodobna opcja) narodziły się Wici. Pod czujnym nadzorem założycieli portal rósł w siłę. I jakoś tak wyszło, że przez 5 lat Wici dorosły trochę, zmężniały i nabrały charakteru, ale wciąż są „trochę na bakier”.
Rozpoczynamy więc cykl – do końca roku będą ukazywać się teksty na temat Wici: o redakcji, o działalności, będzie trochę peanów pochwalnych (a co, każdemu się należy ;)), ale liczymy także na Waszą pomoc. Otóż czekamy na opowiadania, zwierzenia i wszelkie formy literackie czy plastyczne związane z Wici.Info. Może macie jakieś ciekawe historie związane z portalem czy gazetką? Może macie wizję przyszłości Wici? Może coś Wam się nie podoba, a może wręcz przeciwnie – jest coś, co uwielbiacie? Obiecujemy rozpatrzyć każdą propozycję, zgłoszenie, pracę, a najlepsze zaprezentujemy na naszych łamach. I oczywiście dziękujemy wszystkim za to, że przez swoje zainteresowanie, odwiedzanie strony i wszelką aktywność przyczyniacie się do tego, że Wici istnieją i rozwijają się. Oby tak dalej i oby było nas więcej :). sonja
świętokrzyskie
Kopie c
Salve Regin a Rozpala ciekawość. Prowokuje legendy. Kryje w sobie tajemnicę, którą nie chce się podzielić z człowiekiem. Zadziwia. Przyciąga nieznanym. Jeden z czterech największych kurhanów w Polsce – Salve Regina w Sandomierzu. Kurhany to ogromne kopce ziemne, jakie nasi przodkowie sypali w sobie tylko znanych celach. To właśnie w okolicach Sandomierza znajduje się największe skupisko kurhanów w kraju. Nie wiemy dlaczego akurat w tym miejscu występują one tak licznie ale przy ówczesnych środkach technicznych takie przedsięwzięcie budowlane nie było rzeczą prostą. Wymagało ono społecznego zorganizowania i współdziałania wielu ludzi. Kurhan zwany Salve Regina to chyba największa tajemnica Sandomierza. Jego szczyt wieńczy XIX wieczny krzyż z figurą Matki Boskiej pod którą wyryto napis “Salve Regina”. Legenda twierdzi, że: „Po wymordowaniu 49 dominikanów (z kościoła p.w. Św. Jakuba), wół klasztorny, wyrwawszy się z obory, pognał za oddalającymi się pohańcami, by ich choć rogiem ubóść, a nie mogąc ich dopędzić, ponad brzegiem Wisły, na wzgórku, zatrzymał się, jęknął boleśnie i grzebiąc nogami usypał kopiec (o ćwierć mili od miasta leżący), a na nim rogiem wypisał: Salve Regina! Napis ten do dziś dnia tam widny, nie zarasta trawą.” („Księga Świata”, Warszawa 1859);
50
Inna legenda mówi, że to mogiła Sudomira – legendarnego założyciela Sandomierza, jeszcze inna, że wodza tatarskiego albo wręcz przeciwnie, że to zbiorowa mogiła ofiar jednego z najazdów tatarskich.
fot. Katarzyna Gritzmann
51 Jednak pochodzenie kopca jest ciągle niewyjaśnioną zagadką. Jego wysokość to około 11 a średnica – 40 metrów. Przeprowadzone badania potwierdziły, że jest to dzieło rąk ludzkich: naturalne wzgórze zostało podsypane i uformowane do obecnego kształtu. Dzięki sondowaniu wiemy, że kopiec zbudowany jest z innych materiałów niż występujące w jego najbliższym otoczeniu. Warstwy ziemne układają się poziomo i urywają na niższych partiach stoku jakby zostały odcięte. Budowniczowie nadali mu kształt charakterystycznego ostroboku o podstawie trójkątnej. W obrzędowości dawnych plemion trójkąt łączony był z magią płodności. Być może wzgórze to pełniło funkcję kultową w czasach plemiennych czy nawet wcześniej. Lokalna nazwa miejsca na którym stoi kurhan to “Kąty” co zdaniem profesora Jerzego Gąssowskiego wiąże się z pojęciem kąta – równoznacznym domostwu ale również oznaczającym świątynię pogańską. Charakterystyczne jest jego usytuowanie – z dala od osad ludzkich. Nie znaleziono, jak dotąd, żadnych artefaktów potwierdzających funkcję kopca. Nie jest to jednak wyjątek. W innym pogańskim miejscu kultu – Górze Grodowej koło Tumlina – wewnątrz wałów kultowych też nic nie znaleziono. Dla wyjaśnienia czym były kurhany naiwnym wystarczają legendy. Ci mniej łatwowierni starają się dociec, a raczej dogrzebać, do prawdy historycznej. Ten obrośnięty legendami obiekt został jak dotąd przebadany jedynie metodą powierzchniową oraz przez nawierty. Ze względu na rozmiary kopca, nie przeprowadzono na nim prac wykopaliskowych. Kto wie, czy broniący do tej pory swojej tajemnicy kopiec pozwoli kiedyś ją sobie wydrzeć. Być może nie. A nam nadal pozostaną domysły i fantazje. Katarzyna Gritzmann
miasto
Radosław Nowakowski MOJE PAŃSTWO (5)
Ruch W zasadzie nie powinno być o ruchu, tylko o transporcie. O przenoszeniu i przewożeniu. Istot i przedmiotów. O tym jak je przewozić i przenosić. Czy lepiej przewozić czy przenosić. O drogach, ścieżkach, traktach, autostradach. O przenoszeniu się i przewożeniu pod ziemią (czyli w ziemi – krety ryją korytarze pod powierzchnią ziemi czyli w ziemi – określenie pod ziemią zakładałoby, że ziemia jest warstwą o pewnej grubości i ma swój wierzch i spód i zapewne tak jest, ale nie bardzo wiadomo gdzie ten spód miałby się znajdować i w którym 52 miejscu ziemia przestaje być ziemią, a zaczyna się coś co znajduje się pod nią – na pewno byłoby to dosyć głęboko i kopanie takich naprawdę podziemnych tuneli dostarczałoby nie lada problemów, skoro zwykłe tunele wziemne też potrafią płatać figle), na ziemi i nad ziemią; a także pod wodą (czyli w wodzie – ryby pływają przecież pod powierzchnią wody czyli w wodzie – gdyby ryby pływały pod wodą oznaczałoby to, że pływają w piasku, jeśli oczywiście dno jest piaszczyste – i o ile pisanie i mówienie o
życiu podziemnym oznaczałoby poruszanie się raczej w obszarze fantazji, to w przypadku życia podwodnego sytuacja jest diametralnie inna – wystarczy pogrzebać trochę w rzecznym mule: ileż tam najprzeróżniejszych stworów mieszka i się przemieszcza! Ale okrętów podwodnych tam nie znajdziemy, albowiem takowe nie istnieją: istnieją tylko okręty wwodne i nawodne), na wodzie i nad wodą; czyli także pod powietrzem, w powietrzu i nad powietrzem (i tu znowu kłopot z tym nieszczęsnym “pod” - pod powietrzem niekoniecznie znaczyłoby na ziemi lub na wodzie, bo przecież stojąc na ziemi ciągle znajdujemy się w powietrzu, co więcej, nawet kiedy jesteśmy w ziemi, to też ciągle znajdujemy się w powietrzu, albowiem tunel jest wypełniony właśnie powietrzem – pod powietrzem mogłoby zatem oznaczać w wodzie, bowiem rozpuszczone w niej powietrze wcale nie wygląda jak to powietrze unoszące się nad wodą).... A jeśli już o transporcie to także i o energii, bo przecież czymś te pojazdy musiałyby być napędzane. No i o organizacji tego przemieszczania się. O zasadach. O przepisach. Na przykład o tym, kto komu powinien ustąpić, jeśli dojdzie do spotkania na wąskiej kładce. Tak. O wszystkich takich i innych rzeczach powinno być. A jeśli być powinno, to i będzie. W stosownym czasie. Nie można przecież o wszystkim naraz, chociaż powinno się – przyjęcie zasady “po kolei” może skutkować tym, że pewne sprawy w ogóle nie zostaną omówione, bo się takiego omówienia nie doczekają, niezależnie od tego czy “po kolei” oznaczałoby “od rzeczy ogólnych do szczególnych” czy “od rzeczy szczególnych do ogólnych” albo “od środka na zewnątrz” lub “od brzegu
do środka”. Jak jednak przedstawiać wszystko naraz? Jak pisać i mówić o wszystkim naraz? Ciągle nie wiadomo jak. Tyle tylko wiadomo, że nie jest to niemożliwe. Lub raczej: wydaje się, że nie jest to niemożliwe. Transport jest szczególną formą ruchu. Dlatego zatem będzie o ruchu, a nie o transporcie. Każdy transport jest ruchem. Nie każdy ruch jest transportem. Tak mogłoby się wydawać. Tak się wydaje na pierwszy rzut oka. Czy tak jednak jest naprawdę? Siedzę. Siedzę sobie i zastanawiam się nad tym właśnie. I nad wieloma innymi rzeczami też. Nad wszystkim. Zastanawianie się nad wszystkim naraz jest możliwe. Oczywiście, że tak. Właściwie, to nie można się inaczej zastanawiać. Nie można zastanawiać się tylko nad jedną rzeczą nie zastanawiając się jednocześnie nad innymi rzeczami, bo ta jedna rzecz jest przecież powiązana z tymi innymi, a każda z tych innych jest powiązana z jeszcze innymi. I tak dalej. Wychodzi więc na to, że zastanawiając się nad jedną rzeczą zastanawiam się nad wszystkimi rzeczami. Inaczej się nie da. Dobrze. Zatem siedzę i zastanawiam się nad wszystkim. Chociaż może powinienem teraz obchodzić to moje państwo i sprawdzać, czy się nie wali, czy się nie zapada, czy nie odlatuje, czy nie ucieka, czy nie tonie, czy nie znika, czy go ktoś lub coś nie pożera. A ja siedzę. Coraz więcej siedzę. Coraz mniej chodzę. Nawet coraz mniej jeżdżę – jeżdżenie nie ma tu nic do rzeczy, bo kiedy jadę to siedzę, chyba że jadę pociągiem to wtedy mogę chodzić, ale pociągiem jeżdżę już bardzo rzadko, a kiedy ostatnio nim jechałem to cały czas siedziałem, może dlatego, że były to wagony bez prze-
54
działów, a więc także bez korytarza..... Siedzę, ale nie siedzę bez ruchu. Nie jestem kamienną figurą. Ciągle zmieniam pozycję. Bo zaczyna mnie boleć tu. A potem boli mnie tam. Gdzieś mnie coś swędzi, a w innym miejscu znowu puchnie. Więc muszę się przekręcić. Albo pochylać. Albo przeciągnąć. Albo podkurczać nogi – to znowu je wykręcać albo prostować. Palce zaś biegają po klawiaturze. Nie ciągle wszakże. O nie. Takie głupie nie są. Co i rusz się zatrzymują. Zamierają. Czają się. Czyhają na następne słowo. I hyc! Szybki pasaż. Sprint. Kilkadziesiąt kroczków, podskoczeń i uderzeń. Stop! Zawisają w powietrzu. Może niedostrzegalnie drżą. Muszą drżeć. Nie mogą nie drżeć. Nie mogą nagle skamienieć, a nawet gdyby skamieniały, to też by drżały. Kamienie przecież też drżą..... I po co te przestoje? W głowie szalony ruch. Więc i palce powinny być w nieustannym szalonym ruchu, żeby nadążyć. A one nie nadążają. Coraz bardziej nie nadążają. Coraz więcej pauz. Coraz mniej słów. Może jednak nadążają. Może właśnie teraz zaczynają nadążać. Tymi pauzami. Coraz częstszym brakiem słów. Bo i czym ma być pisanie? Unieruchomianiem tego, co w nieustannym ruchu. Zamienianiem roztrzepotanego motyla w nieruchome litery, w martwe słowo. Bo wtedy łatwiej – łatwiej sobie poradzić z takim uliterowionym motylem, niż z takim, za którym nie może nadążyć myśl i oko. Siedzę. Od dwóch, a może od trzech lat w tym samym miejscu. Przedtem siedziałem w innym. Nie jest wykluczone, że za niedługo będę siedział w innym. Coś poprzestawiam. Ruszę się. A drzewo za oknem ciągle stoi w tym samym miejscu. Nawet nie wiem od ilu lat. To
bliżej może od dwudziestu kilku. A tamto dalej może nawet od stu. Nie ruszają się. Nie zmieniają miejsca. Pozory bezruchu. Skoro kamienna figura pielgrzyma przesuwa się o jedno ziarenko piasku na rok, to one może przesuwają się o dwa. Kto to wie. Nikt tego nie mierzył. Wystarczy, że wymachują gałęziami. Ciągle. Nieustannie. Każde dyryguje jakąś orkiestrą. Więc ile tych orkiestr musi być tutaj dookoła mnie? Siedzę. Ale długo nie mogę usiedzieć. Unieruchomię kilka niesfornych myśliistot-obrazów i już muszę wstać. Już mnie coś podrywa. Zupełnie jakbym zrobił kilka kroków po łące przepełnionej dmuchawcami, albo po wysuszonej gliniastej drodze – chmura pyłu wzbija się i opada. Kilka wyrazów pojawia się na papierze, a w głowie tuman myśli już się podrywa. I mnie podrywa. Rozpiera mnie. Unosi. I muszę wstać. A nawet gdyby udało mi się siedzieć w bezruchu, gdyby udało mi się osiągnąć na zewnątrz stan skały (uchodzącej wszak za symbol bezruchu – lecz tylko uchodzącej, bo przecież nawet góry rosną i pełzną), to i tak wewnątrz nadal by się kłębiło, coś by pędziło i pulsowało, gnałyby watahy ustrojów drobnych i drobniejszych.... A gdyby nawet i to wewnętrzne kłębienie się ustało, to i tak w końcu rozpadłbym się na cząstki na atomy, a te powędrowałyby dalej łącząc się z innymi i inne tworząc konfiguracje, który znowu by się po jakimś czasie roz-
padły w szalonym wirowaniu. I jak nad tym szaleństwem zapanować? Magią. Tylko magią. Tylko zaklinaniem w nieruchome słowa. Przemienianiem w iluzje nieruchomości. W wyobrażenie nieruchomości. Zatem musiałby tu obowiązywać bezwzględny i absolutny zakaz ruchu. Jak również zakaz ruchów. Żadnych ruchów Browna. Żadnych ruchów narodowowyzwoleńczych, tudzież społecznych, politycznych i religijnych. Żadnych ruchów jednostajnie przyspieszonych. Żadnych ruchów na rzecz, przeciw i w celu. Żadnego ruchu w interesie. Ani ruchu okrężnego. Żadnych ruchów robaczkowych. Precz z perystaltyką! I tylko ty się ruszasz. Chodzisz i oglądasz wszystko jak w ogromnym, bezgranicznym muzeum. Badasz. Dokładnie i niespiesznie – wszak nic ci nie ucieknie. Poznajesz jedną klatkę z filmu i trwasz w przeświadczeniu, że poznałeś cały film. I choć trudno zaprzeczyć prostemu faktowi, że film składa się z tysięcy takich właśnie klatek, to żeby poznać cały film, trzeba zobaczyć cały film. Trzeba oglądnąć tysiące pędzących klatek. Pędzących, a nie zatrzymanych. Lecz co z tego, że taki zakaz musiałby tu obowiązywać, skoro by nie mógł. Wszak w Liberlandii nadrzędny względem niego byłby zakaz tworzenia jakichkolwiek iluzji. Niech się więc wszystko kłębi i wiruje. Niech pędzi. Niech będzie tak jak jest.
Czas na fotografowanie Diastar 2007 Diastar, czyli Ogólnopolskie Warsztaty Fotograficzne, są jedyną imprezą fotoamatorską w kraju, która jest uznawana przez Związek Polskich Artystów Fotografików. Patronat medialny sprawuje nad nią popularny miesięcznik FOTOKURIER. Starachowickie plenery są najstarszą tego typu imprezą fotograficzną w Europie, a każda kolejna edycja wzbogacona jest się o nowe zadania konkursowe i sponsorów. Diastar odbywa się w dwóch etapach: najpierw prowadzony jest nabór uczestników, którzy następnie otrzymują „zadanie domowe” - czyli wykonanie zdjęć czarno-białych na zadany temat. Drugi etap to sesja stacjonarna, podczas której realizowane są zadania warsztatowe w formie konkursów w fotografii kolorowej i barwnych przeźroczy. W tym roku sesja stacjonarna odbędzie się w dniach 27-30 czerwca 2007.
Warsztaty są imprezą adresowaną do osób uprawiających amatorsko fotografię artystyczną. Mają pomóc im w doskonaleniu i utrwalaniu umiejętności fotografowania. To równocześnie plener fotograficzny, warsztaty szkoleniowe i konkurs artystyczny. Gwarancją poziomu warsztatowego i rozstrzygnięć konkursowych Diastaru była i jest stała współpraca z artystami fotografikami i managerami m.in.: Pawłem Pierścińskim, Jerzym .Mąkowskim, Andrzejem Borysem, Andrzejem Pęczalskim. W ciągu dwudziestu pięciu lat w warsztatach wzięło udział ponad 900 osób z całego kraju, a wśród uczestników są i tacy, którzy przyjeżdżają na Diastar już od 15 lat. Impreza może się poszczycić niebagatelnym dorobkiem - wykonano: - ponad 3000 zdjęć czarno-białych - ponad 5500 barwnych przeźroczy (diapozytywów) - ponad 1500 fotografii kolorowych - prace prezentowano na 55 wystawach w różnych miastach kraju, a także zorganizowano ponad 70 pokazów przeźroczy w szkołach i placówkach kultury. Pełna informacja o warsztatach na stronie: www.diastar.art.pl
Witam w świecie miłości internetowej. Skype, GG, Tlen, ICQ – internetowych komunikatorów do poznawania i rozmawiania z ludźmi jest wiele. Zresztą obecnie prawie wszystko kręci się wokół internetu – możemy tam zrobić zakupy, pograć, znaleźć potrzebne informacje, spotkać wirtualnie znajomych i co ciekawsze – nie tylko poznać drugą połówkę, ale nawet mieć wirtualny związek. Oj tak, tak…. Mnie też kiedyś wydawało się, że np. GG czy Skype to nie są idealne miejsca na miłosne uniesienia, ale coraz więcej historii przekonuje, że to nie do końca takie oczywiste. Poznajcie Magdę – przebojową studentkę, uchodzącą za dziewczynę, która nie ma żadnych problemów z poznawaniem chłopaków w rzeczywistości. Magda przyznaje – Lubię flirtować. Kiedyś przypadkiem poznałam przez Internet chłopaka, zakochałam się w nim od pierwszej rozmowy – nie podrywał, nie zadawał
58
głupich pytań w stylu „jak wyglądasz?”. To trwa już pół roku, widzieliśmy się 2 razy. Wiem, że powinnam to zakończyć, ale on ciągle przekonuje, że mu zależy. Dlaczego się nie widują? Dziewczyna przyznaje, że sama nie wie. – Ale jestem pewna, że nie będę potrafiła o nim zapomnieć, dopóki nie wyjaśnimy sobie wszystkiego w 4 oczy. Smutna ta historia – Magda nie potrafi zbudować związku z żadnym chłopakiem, bo ciągle ma wrażenie, że wreszcie internetowy chłopak – Krzysiek, spotka się z nią i wtedy na pewno będą żyć długo i szczęśliwie. Odmienne marzenia ma Aneta, która zakochała się w mężczyźnie z Turcji przez Skype. Ma chłopaka, ale nie przeszkadza jej to w utrzymywaniu znajomości (a może nawet miłości?) przez internet już…2 lata. Nie traktuje tego w kategoriach zdrady, daje jej to trochę emocji. Ba, w planach ma wizytę w Turcji. Wiele jest takich historii, bo mając w domu kamerkę można umawiać się na wirtualne randki, na które wcześniej mogą wspólnie dobierać ubrania. Można jeść razem, a raczej w tym samym czasie, co daje iluzję np. romantycznej kolacji przy świecach. Mnó-
ma zachwiane relacje człowiek-człowiek w kontaktach poza siecią. Ludzie tacy potrafią godzinami „rozmawiać” z innymi użytkownikami Internetu, lecz mają trudności przy kontaktach osobistych, następuje też u takich osób zanik komunikacji niewerbalnej, nie potrafią odczytywać informacji nadawanych w tej płaszczyźnie, lub odczytują je błędnie. Osoby z tym zaburzeniem spotyka się głównie w tych formach kontaktu, które zapewniają synchroniczną komunikację.1 Ale nie musi być od razu uzależnienie, badania CBOS podają, że ¼ dorosłych Polaków korzystających z uroków Internetu poznała kogoś wirtualnie. Sporo z takich znajomości zostało przeniesionych do „reala”. Badania nie podają ile z tych związków przetrwało w rzeczywistości. Pozostaje tylko wejść na czat, umiejętnie wypełnić swój profil na komunikatorach i wyginać śmiało ciało przed kamerką internetową. Pasjonatom takich przygód życzę powodzenia i fantazji w urozmaicaniu swoich wirtualnych związków, wszystkim pozostałym… też powodzenia w poszukiwaniu szczęścia, bo ono, na szczęście, nie ma definicji.
POETYCKA POCZTA
Cześć. Ściskam Cię mocno. Klik, klik. Tak bardzo chciałabym się do Ciebie teraz przytulić. (i tu pojawia się dłoń na ekranie monitora).
stwo jest motywów rozpoczynania takich „związków”, choć najczęściej przyczyny są proste: kobiety szukają miłości, ciepła, zrozumienia. Nie wiem tylko, czego szukają mężczyźni. Faktem jest, że to przeważnie jednak płeć brzydsza zaczepia dziewczyny na czatach czy komunikatorach. Czytając różne publikacje, rozmawiając z wieloma osobami, dojść można do wniosku, że związki internetowe spotykają się z pogardą. Czy osoby, które zakochują się w rozmówcy poznanym dzięki globalnej sieci, można uznać za gorsze? Na pewno nie, co potwierdza znajoma psycholożka Ula – Takie osoby często są po prostu niezaspokojone w sferze emocjonalnej. Związki wirtualne to pewne uzupełnienie. Angażują się w nie, ale tak naprawdę potrzebują prawdziwej miłości. W Internecie nie ma barier, za to są emocje bez konsekwencji. I jest fajnie, bo mamy pewność, że ten ktoś nie zapuka nagle do drzwi. Tak jest łatwiej funkcjonować – nie ma tylu obowiązków, jeśli chodzi o prawdziwe życie z drugim człowiekiem. Co ciekawe od takich miłości można się uzależnić – określane jest to mianem socjomanii internetowej (cyber-relationship addiction). Osoba chora nawiązuje nowe kontakty tylko i wyłącznie poprzez sieć,
wici
Stare, ale ja r e Pamiętacie odcinek „Czterdziestolatka”, gdy Stefan Karwowski jako nowo mianowany dyrektor remontował swoje mieszkanie? Poza łuczkami, szafami i lustrami w M-3 w wielkiej płycie niezbędny okazał się portret przodka, kupiony w Desie za spore pieniądze. Moda na starocie nie tylko nie przemija, ale wręcz przybiera na sile. Od lat na rynku działają kolekcjonerzy i handlarze starzyzną. Sprzedają prawdziwe skarby, odrestaurowane, wypieszczone i niezwykle cenne. Bazar na Kole w Warszawie, pchli targ na krakowskim Kazimierzu cieszą się niesłabnącym powodzeniem. A i nasza kielecka Giełda Kolekcjonera w WDK przyciąga wielu chętnych. Wśród rozglądających się za przedmiotami z kilkudziesięcioletnim (co najmniej) rodowodem można rozpoznać lekarzy, prawników, znawców sztuki i... nowobogackich. Mnożą się sklepy ze starociami. Poza tradycyjną Desą można odwiedzać komisy, sklepy z antykami, a nawet militariami. Istnieją też antykwariaty internetowe i niezmordowa-
przedmioty pasowały do wystroju domu, salonu, charakteru właścicieli. Istotne jest, czy są bogato zdobione, wykonane z cennych materiałów i ... nie zniszczone. Tak, to właśnie ta grupa najczęściej pada ofiarą handlarzy starzyzną. Często dumni z zakupów, przekonani o zrobieniu doskonałego interesu nasi nowobogaccy, wracają do domu z nieudanymi replikami, fatalnie odnowionymi przedmiotami i podróbkami.
Zacznijmy od nowobogackich. Dla nich zakup starych mebli to prawdziwa polityka i dbanie o wizerunek. Mają już wszystko: piękne wille, czasami dworki, ogrody, samochody. Stylowe meble czy drobiazgi mają dodać nieco materialnej historii ich zasobnym portfelom. Do szczęścia brakuje im tylko portretów przodków, zdjęć prababć, mebli, jakoby odziedziczonych po zamożnym stryju, sreber rodowych
60
61
ne Allegro (dla miłościwie kupujących), w którym dziennie dochodzi prawdopodobnie do kilkudziesięciu transakcji dotyczących przedmiotów z „historią”. Po co trzymać w domu stare przedmioty i meble? Jeśli są to antyki, może być to lokata kapitału. Stać na to jednak niewiele osób. Niewiele osób ma także wiedzę pozwalającą zakupić tylko oryginalne, stare i naprawdę cenne przedmioty. Ryzyko falsyfikatu jest bardzo duże. Warto wtedy skorzystać z porad specjalisty: historyka sztuki, muzealnika, czy właściciela galerii. Wiele osób kupuje jednak stare przedmioty z zupełnie innych powodów i w zupełnie innych celach. Jakich? Przyjrzyjmy się grupom odwiedzającym giełdy kolekcjonerskie.
używanych przy co wykwintniejszych kolacjach. Nowobogaccy szukają swojej historii i usprawiedliwienia dla swojego bogactwa. Dużo lepiej przyznać się do wielowiekowej tradycji szlacheckiej niż wiejskiego pochodzenia. Tego kupić nie można, ale dopuszczalne jest otoczenie się przedmiotami, które szlachectwo mogą chociaż sugerować. Ważne jest także, aby
Na giełdach kolekcjonerskich można spotkać także prawdziwych miłośników ułomnych starych przedmiotów. Nie chodzi tutaj o modę na oldskul, ale raczej miłość do wszystkiego, co stare, rzemieślniczo, a nie maszynowo wyprodukowane. Te przedmioty mają duszę – zachwycają swoim kształtem, drobnymi wyszczerbieniami i... kompletną nieprzydatnością. No bo jak używać czajnika z ułamanym dzióbkiem? Nie muszą kosztować dużo, nie muszą wyglądać jak z Desy. Wielbiciele bibelotów zaglądają na stare strychy, szperają w piwnicach, rozglądają się w śmietnikach za rzeczami wyrzuconymi przez
innych. Zbierają przedmioty, odnawiają i nadają im zupełnie inne przeznaczenia. Stara walizka może być przecież skrzynką narzędziową, czajniczek bez pokrywki - mydelniczką lub kubkiem na szczoteczki do zębów, wyszczerbiona waza na zupę – nietypową osłonką doniczki. Do tej wyliczanki bezwzględnie pasują żeliwne nogi do maszyny do szycia, wykorzystywane w wielu domach jako nogi do stolika. To już jednak bardzo wyświechtany pomysł.
Po targach starzyzną wędrują także poszukiwacze minionej epoki. Od kilku lat rozprzestrzenia się moda na przedmioty wyprodukowane w PRL. Płyty winylowe, meblościanki, stare fotele, radia, żyrandole z epoki Gierka, albo nawet Gomułki, blaszane pudełka po ciastkach i czekoladkach, a nawet pudełka zapałek, ordery, legitymacje i plakaty wzywające do czynów społecznych powoli rozprzestrzeniają się w wielu domach młodych ludzi. Istnieje już kilka firm designerskich zajmujących się renowacją mebli z lat 50., 60. i późniejszych, a następnie sprzedających te meble za ceny porównywalne do cen w drogich i ekskluzywnych sklepach meblarskich. Jeśli ktoś marzy o meblościance, okrągłym stole lub starym stoliku pod telewizor, powinien niezwłocznie udać się do sta-
meblach kilka wiekowych bibelotów: stary dzbanek, cukierniczkę, miseczkę wykonaną z porcelany, metalu, pordzewiały młynek do kawy, stary szklany syfon lub butelkę z napisem „Oranżada”. Mieszkanie od razu wygląda inaczej, a drobne przedmioty budzą podziw i zachwyt wszystkich nas odwiedzających. Stare przedmioty to także tradycja. Codzienny kontakt z czasami, które odeszły w niepamięć, których nawet nie znaliśmy. Stara patelnia, garnek, młynek, waza, solniczka była przecież przez kogoś używana, była czyimś przedmiotem, lubianym bądź nienawidzonym. Czasami nawet nie wiemy, do czego używano danej rzeczy. Mimo to trzymamy ją na półce, bo nas zachwyca, czujemy jego materialną inność, przynależność do czasów, których już nie ma. Przy bylejakości i tymczasowości współczesnej produkcji masowej, to te drobinki przeszłości przetrwają następne dziesięciolecia, a z każdym rokiem będą nabierać znaczenia nie tylko sentymentalnego, ale i materialnego.
rych komisów meblarskich lub rozejrzeć się, co wyrzucają jego sąsiedzi. Wystarczy te przedmioty oddać do tapicera, pomalować bejcą, odkurzyć, aby niewielkim wysiłkiem i kosztem (stół za 100 zł, zestaw regałów za 300 zł), możemy otoczyć się naprawdę oryginalnymi meblami.
62
Skąd moda na starzyznę? Jedną z przyczyn jest ujednolicenie mody, globalność produkcyjna dotycząca nie tylko ubrań, butów, ale także mebli. Każdy z nas chce się jakoś wyróżnić, oryginalnie zaprezentować wśród innych, mieć coś, czego nikt inny nie ma. Starocie dają na to szansę. Najprościej i – jeśli ma się wystarczająco dużo zapału i czasu na szperanie – najtaniej - jest postawić na nowoczesnych
Kieleckie sklepy ze starociami: komis Caritas – róg ul. Żeromskiego i Głowackiego (meble), Desa – ul. Sienkiewicza 28, Antyki - ul. Piotrkowska 2 (róg Koziej), Antyki i renowacja starych mebli – ul. Kościuszki 10, Antyki i militaria – ul. Krakowska 293 Giełda Kolekcjonera – WDK (każda druga sobota miesiąca). Agnieszka Kozłowska-Piasta
wici
naleśniki!
64
Wam, drodzy czytelnicy, przedstawiam. Składniki: 1 szklanka mleka 1 szklanka wody 2 szklanki mąki 3 jajka szczypta soli 5 łyżek oleju
Wodę, mleko, żółtka, mąkę oraz szczyptę soli należy starannie wymieszać (mikserem lub rózgą kuchenną), aby powstała jednolita masa bez grudek. Następnie dodajemy pianę ubitą z białek i ponownie mieszamy. Na koniec dodajemy olej i znów mieszamy. Tak przyrządzone ciasto powinno mięć konsystencję średnio gęstej śmietany. Można je odstawić na około ½ godziny, aby stężało. Naleśniki smażymy na roz-
grzan e j patelni, ale na małym ogniu - najlepiej na dużym palniku. Do smażenia pierwszego placka, patelnię należy przesmarować odrobiną tłuszczu. Pozostałe już tego nie wymagają, gdyż moje ciasto naleśnikowe zawiera w składzie olej. Ciasto wylewamy na patelnię tak, by powstał
65 cienki placek i smażymy do momentu, gdy brzegi odstają. Przewracamy na drugą stronę (albo łopatką albo poprzez podrzucanie, o ile potrafimy to zrobić!) i dosmażamy, ale już krócej. Naleśnik wyjmujemy na talerz odwrócony do góry dnem co ułatwia ciastu odparowanie. Do naleśników, które będą podawane na słodko, dodaję razem ze szczyptą soli 1 opakowanie cukru waniliowego. Jeżeli ciasto jest za gęste, to naleśnik po usmażeniu jest sztywny – należy dodać trochę wody i jeszcze raz starannie wymieszać. Kiedy mamy już upieczone naleśniki możemy uruchomić wodze fantazji i podawać je na przeróżne sposoby. Zawijanie naleśników wypełnionych farszem też można robić różnymi metodami – w rulonik, w kopertkę lub w chusteczkę. Naleśniki na słodko Najbardziej znamy te serwowane z twarożkiem na słodko. Możemy go zastąpić bitą śmietaną, w której zatapiamy dowolne owoce sezonowe np. jagody, truskawki, drylowane wiśnie ale również cząstki pomarańczy, banana itp. Pysznie smakują również ciepłymi jabłkami, które przesmażamy z cukrem i cynamonem. Wszelkie odmiany słodkich naleśników można posypywać po zwinięciu cukrem pudrem lub polewać śmietaną (zarówno bitą jak i normalną). Polecam również polewanie naleśników syropem klonowym, który jest już dostępny w sprzedaży lub syropami smakowymi, które używa się do lodów. Wykwintne wersje naleśników można podawać jako tzw. płonące, czyli polane likierem i podpalone tuż przed podaniem – efektowne i nieco inne w smaku. Naleśniki na ostro Naleśniki można wykorzystać do zawijania wszelakich farszów mięsnych, warzywnych lub mieszanych. I tak np. można wykorzystać farsz do spaghetti bolognese,
KUCHNIA
Dokładnie nie wiadomo, gdzie i kiedy zaczęto wyrabiać pierwsze naleśniki - najprawdopodobniej pomysł przyrządzenia placków z mąki i mleka zrodził się już w starożytności. Wersji jest tak wiele, jak wiele jest rodzajów naleśników. Jedne źródła podają, iż jako pierwsi okrągłe placuszki, zwane „placenta”, robili Rzymianie. Z kolei inne źródła podają, że pierwsze naleśniki powstały w Chinach w około IV w. p.n.e. i były przyrządzane z ciasta ryżowego. Jakkolwiek było, szybko dotarły do Europy, a przepisy na naleśniki urozmaicane są do dnia dzisiejszego. Szybko weszły do codziennej diety mieszkańców Europy, a nawet stały się elementem świąt i wierzeń. Ciekawą i dość długą tradycją związaną z naleśnikami mogą pochwalić się Francuzi i Anglicy. Są przez nich lubiane do tego stopnia, że doczekały się nawet własnego święta o nazwie Chandeler, obchodzonego w dzień święta Matki Boskiej Gromnicznej, a więc 2 lutego. W Anglii w ostatnią dobę przed wielkim postem obchodzi się dzień „naleśnikowego obżarstwa”. Pierwsze informacje na temat naleśników w Polsce pochodzą z XVI wieku, ale według opisu nie bardzo przypominały dzisiejsze. Były robione z gruboziarnistej mąki żytniej, a ich ciasto było nieco grubsze i bardziej suche. Pieczone bezpośrednio na płycie kuchennej, były częstym staropolskim pożywieniem. Do dziś w Polsce istnieje spore grono gospodyń, które hołduje starym obyczajom i wypieka właśnie takie naleśniki. Wśród ogromnej różnorodności smażonych placków, każdy znajdzie coś dla siebie. Jeść je można przez cały rok, a smak
wszystkich naleśników - od tych posypanych tylko cukrem, poprzez te podane na ostro z mięsem, aż po wykwintne, powoduje, że znajdziemy je w menu większości restauracji na całym świecie, a także w codziennym jadłospisie domowym. Sukcesem pysznych naleśników jest ciasto. Ja, po latach kucharzenia, dopracowałam swój przepis, który
farsz do lasagne, przesmażone pieczarki lub grzyby świeże, farsz do tortilli a nawet mięso do gyros. Tego typu naleśniki polecam zwijać w rulon, posypać na wierzchu startym, ostrym serem żółtym i zapiec przez chwilę w mikrofali lub kombiwarze. W naleśniki można też zawijać warzywa przyrządzone na różne sposoby. Może to być np. mieszanka chińska, którą smażymy na oleju i doprawiamy sosem do potraw chińskich ale tak, aby stała się odpowiednio gęsta i nie wyciekała z naleśnika. Dobrze jest dodać do naleśnikowego ciasta szczyptę pikantnej przyprawy np. chili, curry lub ostrej papryki. Krokiety Naleśniki wykorzystuje się również do zrobienia krokietów. Ja robię je z takiego samego farszu jaki używam do pierogów (zwykle robiąc pierogi zostawiam część do krokietów). Smarujemy każdy naleśnik, zostawiając wolne brzegi. Założyć przeciwległe brzegi na nadzienie i zwinąć w rulon. Następnie panierujemy każdy w roztrzepanym jajku i bułce tartej i obsmażamy na złoty kolor na patelni z rozgrzanym olejem. Tort naleśnikowy Z placków naleśnikowych możemy przyrządzić też swoistego rodzaju „tort”. W naczyniu żaroodpornym układamy warstwami placki i dowolnie wybrany farsz, posypujemy startym żółtym serem i zapiekamy w piekarniku. Podajemy na gorąco – można polać sosem dopasowanym do smaku farszu i wzbogacić świeżymi warzywami. Tak, jak Meksykanie zawijają przeróżne smakołyki w placki zwane tortilla, tak my możemy robić to samo z naszymi naleśnikami. Wystarczy zmienić nasze długoletnie przyzwyczajenia, które powodują, że słowo naleśnik kojarzy się nam tylko z białym serem lub dżemem.
Życzę nie przypalonych naleśników o fantazyjnej formie, niespotykanym farszu i ciekawym smaku. Wasza Frog!
Promocja
druk wizytówek od 20 groszy / sztuka druk offsetowy pełny kolor, karton 250 g/m2 kontakt: reklama@wici.info
Wydawnictwo Fabryka Wici oferuje projektowanie i publikację materiałów reklamowych, wydawnictw i innych w formie papierowej i elektronicznej kontakt:
reklama@wici.info tel. 601 077830