wici-info-nr22

Page 1

ISSN 1895-0264

kielce nr 22 LISTOPAD 2007


spis treści wydarzenia 2. 13. REDAKCJA

20.

Zacznij działać

Dlaczego nie w kielcach? 22.

kulturalny informator

www.wici.info Naczelny i Artystyczny Rafał Nowak

26.

Internetowy Sergiusz Pawłowski

Odkrywam nowe, nieznane lądy

POeTYckA POcZTA 34. naładowany energią 33.

Sekretarz Redakcji Agnieszka Kozłowska-Piasta

miasto

Współpraca Justyna Giemza, Bożena Pawłowska, Radek Nowakowski, Katarzyna Gritzmann, Jerzy Kapuściński, Rafał Zamojski, Marian Rumin, Marek Kozłowski, Michał Kaczkowski

Plan centrum kielc 44. Zrozumieć historię z Żeromskim 38.

Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62

Okładka Aleksandra Makowska

świętokrzyskie 46.

Sandomierskie szachy 48. nie tylko dla pielgrzymów…

54.

Znicz kontra wydrążona dynia

50.

58. 60. www.bazazbozowa.wici.info

nowa muzyka nowe media ludzie

email: redakcja@wici.info

Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 www.fundacja.wici.info

kalendarz

Tożsamość

Mordo Ty moja

Wariacje na temat... Pizzy


wydarzenia

listopad 2007

K a l e n darz pełny kalendarz wydarzeń znajdziesz na naszej stronie internetowej www.wici.info

legenda festyny, dla dzieci imprezy klubowe imprezy taneczne kino koncerty muzyka poważna sport i rekreacja spotkania, inne

Indie rock party

Cockney Club, Kielce, ul. Orla 4, g. 20:00 niedziela 04.11

„Kolacja dla głupca”

Spektakl w wykonaniu warszawskiego Teatru Ateneum. W sztuce występują m.in. Piotr Fronczewski, Krzysztof Tyniec, Marzena Trybała. Reżyseria: Wojciech Adamczyk

targi, giełdy

Paweł Małaszyński w Kielcach w sztuce z Teatru Kwadrat w Warszawie. „Ośle lata” to opowieść o zjeździe absolwentów Oxfordu. Sztuka została wyróżniona nagrodą Stowarzyszenia Teatrów West Endu za najlepszą komedię.

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00 czwartek 08.11

Świętokrzyskie Dni Kultury Osób Niepełnosprawnych Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

TOPGUM, ALARM

teatr

Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 12:00

wystawy

Mieczysław Pela - malarstwo

piątek 02.11

SofSfera (TriphopTrip vol.2) 2

piątek 09.11

Ośle lata

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00 poniedziałek 05.11

SPORT-OBIEKT

Świętokrzyskie Dni Kultury Osób Niepełnosprawnych

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Superczwartek - Sceny z życia małżeńskiego

sobota 10.11

Kielecka Giełda Kolekcjonerska

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 07:00

Doskonała inscenizacja książki Kornela Makuszyńskiego

Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00

Czyt s. 7

niedziela 11.11

WDK - Miastu

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 16:00

Justyna Łysak - ‘’Ta młodość’’

Koncert połączony z promocją singla (utwory z recitalu „Moje życie jest moje”) oraz spotkaniem z autorem tekstów - poetą Henrykiem Jachimowskim i muzyki - kompozytorem Markiem Terczem.

Przygody Koziołka Matołka

Zaduszki Jazzowe

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 14:00

Wesele od nowa DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00

Raz Dwa Trzy

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

Gminne obchody Święta Niepodległości, spektakl „Wesele od nowa” na motywach dramatu Stanisława Wyspiańskiego „Wesele” w reżyserii Doroty Anyż. w wykonaniu Stowarzyszenia na rzecz odnowy wsi „Odnowica”

89. Rocznica Odzyskania Niepodległości

Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce, ul. Planty 7, g. 17:00 środa 07.11

czyt s. 22 Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 12:00

K. Kurpiński – Uwertura Zamek na Czorsztynie, F. Chopin – II Koncert f-moll op. 21, F. Schubert – V Symfonia B-dur D 485

Warsztaty Fotograficzne

Cockney Club, Kielce, ul. Orla 4, g. 20:00

VII Przegląd Teatrów Alternatywnych

Betanki - VII Przegląd Teatrów Alternatywnych Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 19:30

Koncert promujący najnowszą płytę zespołu z utworami Wojciecha Młynarskiego. Przed zespołem Adama Nowaka zaprezentuje się „Wolna Grupa Bukowina” Hala

Widowiskowo Sportowa, Kielce, ul. Żytnia 1, g. 18:00

Czesław Śpiewa

Sedes, Park Wolności

Miejsce: zagroda Czernikiewiczów w Bodzentynie., g. 16:00

Zaduszki Jazzowe

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00

Padamme, Padamme - VII Przegląd Teatrów Alternatywnych

sobota 03.11

Hubertus w Sobkowie g. 14:00

Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 10:00

Konkurs Recytatorski

WDK Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00

Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00

Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30 Mehehe, Kielce ul. Bodzentyńska 18, g. 21:00

Kusiciele

Mehehe, Kielce ul. Bodzentyńska 18, g. 21:00


wydarzenia poniedziałek 12.11

Warsztaty Fotograficzne

Stanisława Zacharko „Pogranicza plastyki i fotografii”

piątek 16.11

sobota 17.11

Łukasz Głowacki - Instalacje i obiekty

II Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych

Galeria Fotografii ZPAF-BWA, Kielce, ul. Planty 7, g. 17:00

Komedianci - artyści scen polskich Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 21:00

sobota 24.11

Promocji książki „Infułat z Suchedniowa” 6

Halowa Piłka Nożna - Rozgrywki Ekstraklasy

Sofa - koncert

XVII Depeche Mode Party Galeria BWA Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00

Project Zion - koncert

czwartek 15.11

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Superczwartek - Jesienna sonata

Cockney Club, ul. Orla 4, g. 20 niedziela 18.11

„Cecyliada” Wojewódzkie Święto Muzyki

Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 12:15

Wieczór poezji ‘’Żółte kalendarze...’’

W programie: autorskie prezentacje wierszy na temat „Żółte kalendarze...” * promocja Zeszytu Literackiego z poprzedniego cyklu kręgu poetów * koncert muzyczny

poniedział ek 19.11 Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:00

XIII Przegląd Form Dokumentalnych NURT

Symfonia zmysłów

Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 20:00

Wirtuozi Gitary III

Filharmonia Świętokrzyska, Kielce, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

XIII Festiwal Piosenkarzy Dziecięcych i Młodzieżowych Wieczór poezji Konrada Solka

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00 piątek 23.11

Halowa Piłka Nożna - Rozgrywki Ekstraklasy

niedziela 25.11

Ania Szarmach - koncert

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

‘’Naciapane’’ - malarstwo, grafika, fotografia

Kto szuka ten żyje

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

czwartek 22.11

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Stara Fara, Kielce, ul. 1 Maja 57, g. 19:00

Bisquit - koncert

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00 poniedziałek 26.11

„Biznes”

Czego się nie robi dla swoich mężów i dla kasy? Gdyby ktoś nie wiedział - niech się wybierze na przedstawienie „Biznes” Johna Chapmana i Jeremy’ego Lloyda w wykonaniu aktorów z Teatru Komedia z Warszawy.

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00

Wojewódzki Dom Kultury, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 21:00 Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00

E. Gaudibert – Gemmes, quatre pi´ces pour orchestre (pierwsze wykonanie w Polsce) W. A. Mozart – IV Koncert skrzypcowy KV 218 A. Bruckner – IV Symfonia Es-dur Romantyczna.

Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 10:00

środa 14.11

Czyt. s. 6 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00

Rozmaitości muzyczne

Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 17:00

Antrakt - prezentacja tomiku poezji Agaty Soboty

piątek 30.11

Czyt s. 10 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 15:00

wtorek 27.11 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5, g. 18:00

Kwartet Fundango

Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00

Nasz kalendarz wydarzeń współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem powiadom nas o tym. zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane przed 20 dniem poprzedniego miesiąca będą opublikowane w wersji papierowej informatora Wici.Info email: kalendarz@wici.info

Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej

www.wici.info Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany

7


Zaduszki Jazzowe „Antrakt” przerwa

8

–poetycko-malarska

Poezja pisana i malowana zawarta jest w kartach książki „Antrakt”. Wiersze napisała Agata Sobota, a swoimi pracami zilustrowała Aleksandra Makowska.

Cesarz reportażu i fotografii Od 30 października w Galerii Fotografii Miejskiego Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim oglądać można wystawę fotografii zmarłego w styczniu tego roku wybitnego dziennikarza, poety i fotografika Ryszarda Kapuścińskiego.

Agata Sobota urodziła się w 1966 r. w Jędrzejowie, ukończyła filologię polską na WSP w Krakowie, jest aktorką zawodowo związaną z Teatrem Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach. Współpracuje z Radiem Plus i Wydawnictwem Jedność dla którego nagrywa płyty załączane do publikacji książkowych. Klimat wierszy podkreśla plastyczny świat mezzotint autorstwa kielczanki Aleksandry Makowskiej, absolwentki Wydziału Grafiki Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. W prezentacji tomiku, zaplanowanej na 14 listopada na godz. 17 w Domu Środowisk Twórczych, gościnnie wystąpią aktorzy kieleckich teatrów - Teatru im. S. Żeromskiego i Teatru Lalki i Aktora Kubuś. Wydaniu tomiku patronuje Urząd Miasta Kielce.

„Spotkanie z nieznajomym” to fotograficzny zapis wypraw Kapuścińskiego do Afryki. Zapis nie ma jednak w sobie takiej przenikliwości i prawdy, opisanej w reportażach. W kadrach Kapuściński zatrzymał piękne krajobrazy, uśmiechnięte dzieci, nie ma przemocy, zła, tak często odnajdywanej w jego prozie. W tle pięknych portretów jest jednak groźna Afryka: susza, ruiny domów po wojnie domowej, wyblakłe bojowe hasła. Zdjęcia z Somalii, Konga, Kenii, Angoli i Nigerii powstawały jakby niezależnie od reportaży. Jak pisał Kapuściński - Nie umiem jednocześnie zbierać materiału do relacji prasowej czy reportażu i fotografować, nie umiem być w tej samej chwili reporterem i fotoreporterem. Są to dla mnie czynności zupełnie rozdzielne, jedna wyklucza drugą. Wyboru fotografii na wystawę dokonała Izabela Wojciechowska, której Kapuściński powierzył opiekę nad swoimi pracami. Ryszard Kapuściński (1932 - 2007) wybitny polski pisarz, dziennikarz, poeta i fotografik. Autor znanych na całym świecie książek takich jak: Wojna futbolowa, Cesarz, Szachinszach, Imperium, Heban i Lapidarium. Łącznie otrzymał ponad 40 nagród i wyróżnień.

Zagrożona niewinność Doktor socjologii Jacek Kurzępa z Uniwersytetu Jeleniogórskiego będzie gościem pierwszego spotkania w Oratorium Świętokrzyskim z cyklu „Kto szuka, ten żyje”. Spotkanie, które zaplanowano na 16 listopada na godz. 19, ubarwi muzycznie kielecki zespół Menomini. Kurzępa jest także szefem wrocławskiej „Misji Dworcowej” - organizacji zajmującej się niesieniem pomocy tym, których zachwianie zaprowadziło na ulicę. Zajmuje się nieletnimi prostytutkami, i to takim zagrożeniom poświecony będzie jego wykład o tytule „Zagrożona niewinność”. - Jeśli brakuje doradcy - ojca, matki, takiego szermierza idei - młody człowiek czerpie w swojej cielesności z oferty kulturalnej i społecznej bez umiaru – tłumaczył Kurzępa w reportażu w „Nowej Trybunie Opolskiej”. - Może zostać zachwiana u niego zdolność rozpoznawania własnej tożsamości i seksualności. Jest także autorem teorii o homiksie – współczesnym nastolatku o zmiksowanej płci, i twarzy przekalkowanej z licznych wzorów kulturowych prezentowanych przez młodzieżowe czasopisma. Zajmuje się dzieciakami uprawiającymi bungee moralne : za korzyści materialne lub nawet jedynie zainteresowanie, sprzedają swoje usługi seksualne. W roku 2006 dr Kurzępa miał aż 90 podopiecznych. W tym samym czasie dolnośląska policja wojewódzka znała tylko 7 przypadków prostytuujących się nastolatków.

Święto jazzu, czyli kolejne Zaduszki Jazzowe potrwają dwa dni, a rozpoczną się już w sobotę, 10 listopada. Tegoroczną imprezę otworzy występ gitarzysty Mariusza Orzechowskiego. Po nim wystąpi trębacz, Dominik Mietła. Muzyk grał m.in. w big-bandzie Namysłowskiego. Sobotni wieczór zamkną występy dwóch formacji jazzowych, Maciej Sikała Trio i Baaba. Maciej Sikała to saksofonista, który należy do ścisłej czołówki polskiego jazzu. Na scenie występował m.in. z Lesterem Bowie, Billy’m Harperem czy Reggie Workmanem. W sobotnim koncercie liderowi towarzyszyć będą Wojciech Pulcyn, oraz Kazimierz Jonkisz. Baaba to kameralny projekt muzyczny, który stał się regularnie koncertującym zespołem, wzbudzającym, dzięki cyrkowemu podejściu do interpretacji muzyki, bardzo skrajne emocje.

W niedzielę usłyszymy Dariusza Ziółka, jednego z najlepszych polskich basistów. Muzyk współpracował z największymi tuzami sceny jazzowej i bluesowej: z Namysłowskim, Stańko, Dudkiem, czy Możdżerem. Po solidnej dawce polskiego jazzu, przyjdzie czas na Kwintet Braci Tekuchyow z Rosji. Kwintet grał na dużych festiwalach w ojczystym kraju, a lider formacji Anatolij jest członkiem zespołu Valerego Kisieliowa. Zaduszki Jazzowe zamknie występ zespołu Grube Ryby, w składzie Jarosław Śmietana, Wojciech Karolak, Daniel Biegaj i Adam Czerwieński.. Karnety na wszystkie koncerty w cenie 35 zł, do nabycia w DŚT. kiniaMa


11

Listopad 2007 Program imprez Informacje tel: 41 361-27-37

Wojewódzki Dom Kultury im. J. Piłsudskiego w Kielcach, ul. Ściegiennego 2 www.wdk-kielce.pl Szanowni Państwo, Wojewódzki Dom Kultury im. J. Piłsudskiego w Kielcach, jako Beneficjent projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, pn. Modernizacja WDK w celu dostosowania do pełnienia funkcji nowoczesnego centrum kultury, nr umowy Z/2.26/I/1.4/485/05/U/135/06, uprzejmie informuje, iż niebawem zakończy się realizacja ww. projektu. W związku z powyższym WDK serdecznie zaprasza instytucje kultury z terenu naszego województwa do współpracy w ramach tworzenia świętokrzyskiego portalu kulturalnego. Inauguracja Portalu Informacji Kulturalnej przewidziana jest na wiosnę 2008 r. Liczymy, że będzie to nasz i Państwa wspólny sukces.

6.11.2007r., godz. 11:00 XXX Ogólnopolski Turniej Recytatorski Literatury Regionalnej 7.11.2007r. godz. 11:00 – 15:00 Konkurs Recytatorski 8 - 9.11.2007r. godz. 11:00 – 15:00 Świętokrzyskie Dni Kultury Osób Niepełnosprawnych pn. „Sztuka Integracji” 10.11.2007r. godz. 7:00 – 13:00 Kielecka Giełda Kolekcjonerska 11.11.2007r. godz. 16:00 Koncert p.n. „WDK - Miastu” 16.11.2007r. godz. 21:00 Halowa Piłka Nożna 18.11.2007r. godz. 12:15 „CECYLIADA” Wojewódzkie Święto Muzyki 18.11.2007r. godz. 20:00 Halowa Piłka Nożna Rozgrywki II Ligi 23.11.2007r. godz. 21:00 Halowa Piłka Nożna Rozgrywki Ekstraklasy 22-25.11.2007r. XIII Międzynarodowy Festiwal Piosenkarzy Dziecięcych i Młodzieżowych im. Henryka Morysa 25.11.2007r. godz. 15:00 Koncert Galowy Laureatów Festiwalu

Ławki, kałamarze, stare liczydła, globusy i mapy, tarcze szkolne, fartuszki, tablica, worek na trepki, tornister– wszystkie atrybuty szkoły i ucznia można oglądać na nowej wystawie w Muzeum Zabawek i Zabawy. W muzealnej klasie siedzą celuloidowej lalki w szkolnych mundurkach (z lat 60. XX wieku). Słuchają wiekowej nauczycielki z siwymi włosami: która przed chwilą napisała na tablicy tytuł lekcji: „Pobawmy się w szkołę”. Są prymuski i łobuziaki. Na ławkach, długopisy i gumki do ścierania, a w ławkowych szufladkach szklane kule i kasztany. W sali przygotowano także kącik guwernantki: celuloidowa lalka o twarzy dorosłej kobiety siedzi przy sekretarzyku z lat 30. Na biurku stary kałamarz, liczydła, zeszyty i książki, wszystko oświetlone lampą - starym globusem. Wystawę uzupełniają zabawki, popularne w czasach naszych babć i dziadków: hula hop, hulajnoga, fajerki i rowerowe obręcze, proca, wiklinowe serso. Wystawa „Pobawmy się w szkołę” będzie czynna do końca roku szkolnego.

Muzeum Zabawek i Zabawy 25-367 Kielce, pl. Wolności 2 Tel. 0-41-34-440-78 www.muzeumzabawek.eu


13

Popłyń z Nurtem… Ogólnopolski Niezależny Przegląd Form

Dokumentalnych „Nurt” odbędzie się w tym roku po raz 13. Pokazy konkursowe, warsztaty filmowe, wystawy i inne imprezy towarzyszyć będą tej edycji. Przegląd odbędzie się w dniach 19 – 23 listopada. Co roku Nurtowi towarzyszy spora reklama, jednak zastanawiam się, jak duża grupa kielczan w nim uczestniczy, bo nie spotkałam się jeszcze z jakimikolwiek komentarzami na ten temat. Nawet w internecie po Nurcie cichutko, a z bogatego programu, przystępnych cen biletów wynikać by mogło, że na frekwencję organizatorzy narzekać nie mogą. Już 12 razy przyznawano nagrody Nurtu, a przegląd cieszy się sporą popularnością środowiska filmowego, o czym może świadczyć fakt, że np. w roku 2006 zgłoszono 112 form dokumentalnych. A do kogo skierowany jest ten przegląd? Na pewno do osób, które mają sporo wolnego czasu, bo seanse zaczynają się już o 9 rano i trwają do ok. 21. Najlepszym więc sposobem na skorzystanie z Nurtu jest staranne przeanalizowanie planu i wybranie najciekawszych wydarzeń. Oprócz pokazów konkursowych z pewnością należy zwrócić uwagę na pokaz filmu ubiegłorocznych laureatów: filmu „Człowiek zaniedbuje siebie” (reż.

12

Henryk Jantos) i „Jak to się robi” (reż. Marcel Łoziński). Jeden z najciekawszych pokazów odbędzie się 20 listopada o 19, wyświetlony zostanie film „Zidane - portret z XXI wieku” (ang. Zidane: A 21st Century Portrait). Jest to zapis meczu Real Madryt - Villareal CF, ale obserwować można tylko głównego bohatera. Nie jest to jednak zwykła relacja – zamiast typowych odgłosów meczu, obrazowi towarzyszy niesamowita muzyka zespołu Mogwai. Na uwagę zasługują także imprezy towarzyszące, min „Komedianci artyści scen polskich” - wernisaż wystawy karykatur ze zbiorów Muzeum Karykatury w Warszawie, który odbędzie się 19 listopada o godz. 19 w Galerii Winda. Start Nurtu - 19 listopada (poniedziałek) o godz. 15 w KCK, zakończenie 23 listopada (piątek) o 22. Szczegółowy program imprezy znajdziecie na stronach www.nurt.kck.com.pl oraz www.wici.info sonja

Władysław Szczepański „Obecność” Potrzeba wypowiadania się przy pomocy formy plastycznej, która wystąpiła u mnie od najmłodszych lat, nie opuściła mnie nigdy. Uzasadnienia swojej postawy twórczej nie szukam w teorii sztuki i frazeologii, bowiem przede wszystkim idzie mi o znalezienie zrozumienia u odbiorcy. Władysław Szczepański 14 listopada 2007 r. o godz. 18.00 w Galerii Biblioteki Głównej Akademii Świętokrzyskiej otwarta zostanie wystawa rysunkuWładysławaSzczepańskiegozatytułowana „Obecność”. Autor jest profesorem w Instytucie Sztuk Pięknych Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach. Wystawę zorganizowano z okazji jubileuszu 30 – lecia pracy twórczej Autora. Swoje prace prezentował na kilkudziesięciu wystawach indywidualnych w kraju i za granicą, między innymi w Szwecji, Rumunii, Belgii, na Węgrzech, we Włoszech i Niemczech. Jest laureatem wielu nagród i wyróżnień. Wielokrotnie był nagradzany na Przedwiośniu. , został odznaczony odznaką “Zasłużony Działacz Kultury” - przyznana przez Ministra Kultury i Sztuk oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi. Oto, co o pracach Szczepańskiego pisze Andrzej Trybunalski: „Tylko z pozoru tematem prezentowanych na wystawie prac jest rzeczywisty obraz malowniczych i opuszczonych przez ludzi i Boga zaułków. Również wyeliminowanie przez Artystę z rysunków szczegółów, to przemyślana konwencja, dzięki której od razu całą uwagę widza skupia on na meritum swego artystycznego przekazu. Zniszczałe ludzkie siedziby okazują się więc tylko pretekstem do ukazania sedna, które tkwi nie w architektonicznych detalach zdobniczych czy efektownych

ornamentach, ale w specyficznej aurze wymarłych przestrzeni miejskich. Nie ma co dopatrywać się tu więc, wiernej dokumentacji rzeczywistości, choć wiele obiektów zawiera charakterystyczne i rozpoznawalne szczegóły pierwowzorów. Odwołania te to raczej umowne tropy prowadzące ku stanom emocjonalnym Artysty, niż dosłowne szkice z pleneru.” Wystawa czynna będzie do 20 grudnia


Zacznij działać

Jak zostać wolontariuszem? Na czym 14

taka praca polega? I właściwie komu się chce robić coś za darmo? Z takimi pytaniami można się spotkać bardzo często. Ludzie myślą stereotypowo, kojarzą wolontariat z pracą z dziećmi, pomocą osobom niepełnosprawnym lub starszym. Czym jest to spowodowane? Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu w Kielcach w piśmie o Festiwalu Wolontariatu uzasadnia to przewagą kierunków rewalidacyjnych i pedagogicznych na kieleckich uczelniach i dużym zapotrzebowaniem na tego typu wolontariat wśród studentów. Kolejnym czynnikiem jest dość słabo rozwinięta działalność społeczna. Co ciekawe, od wielu lat istnieje międzynarodowy trend, by działać społecznie, gdyż jest to bardzo dobrze oceniane przez pracodawców. Tacy wolontariusze już w Kielcach są. Pracują m.in. w Teatrze Lalki i Aktora „Kubuś”, Muzeum Zabawek i Zabawy (gdzie jeszcze sonja….), dostając odpowiedzialne i ciekawe zadania. Już niebawem, bo w dniach 23-25 listopada odbędzie się w Kielcach Festiwal Wolontariatu i Edukacji Globalnej. Będzie to wydarzenie wyjątkowe, z bogatym programem i ciekawą tematyką. Koordynator tego projektu – Karol Krzyczkowski mówi o celach imprezy: Festiwal ma pokazać kielczanom to, co dzieje się w krajach rozwijających się, czyli słabiej rozwiniętych niż Polska. Wbrew pozorom nawet my, nie ruszając się z domu, możemy zrobić coś, aby w takich

!

! !!!! krajach żyło się lepiej. Festiwal przybliży tematykę zrównoważonego handlu, praw człowieka, edukacji globalnej, wolontariatu zagranicznego oraz pomocy, jaką nasz kraj daje takim państwom. Innym celem będzie także skłonienie do refleksji, w jaki sposób możemy pomóc, zacząć świadomie działać i walczyć z ubóstwem na świecie. W ramach Festiwalu będą prezentować się polskie organizacje prowadzące programy dla wolontariuszy. Będzie można spotkać się bezpośrednio z wolontariuszami, którzy realizowali swoje projekty w Afryce, organizacjami pomagającymi w krajach Kaukazu i Ameryce Południowej, zobaczyć wiele ciekawych prezentacji na temat tego, co zrobić, aby zostać wolontariuszem w jednym z takich projektów – opowiada Karol Krzyczkowski. Festiwal dofinansowywany jest ze środków Fundacji Edukacja dla Demokracji w ramach programu pomocy zagranicznej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Podczas Festiwalu będzie można również zobaczyć pokazy filmów dokumentalnych, jak i fabularnych. Już teraz jest pewne, iż wyświetlone zostaną: „Miasto Boga” i „Hotel Ruanda”. Całość imprezy odbędzie się w Kinie Moskwa. Co istotne: wszystkie wydarzenia są bezpłatne i są otwarte dla wszystkich chętnych. Zapraszamy więc gorąco w dniach 23-25 listopada do Kina Moskwa. Pomyśl, zaangażuj się, zacznij działać! Szczegółowy plan Festiwalu na stronie www.wici.info, oraz na plakatach.


bwa

Biuro Wystaw Artystycznych w Kielcach ul. Leśna 7, tel. 041 3444942 www.bwakielce.wici.info

zaprasza na wystawę rzeźby i rysunku

Pawła Witkowskiego wystawa czynna

do 30.11.2007

Paweł Witkowski należy do grona młodego pokolenia kieleckich rzeźbiarzy. Dyplom na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w Pracowni prof. Mariana Koniecznego obronił w 1996r. Pracowitość, determinacja i świadome rozwijanie talentu składają się na godny szacunku artystyczny sukces. Filozofia twórczości Pawła Witkowskiego wyrasta z ducha antropocentryzmu i antropomorfizmu, u podstaw którego leży genetyczna tożsamość człowieka z otaczającym go światem natury. Postać ludzka jest tu podstawowym medium formalnym refleksji o kondycji człowieka w podróży przez przeznaczenie. Jego artystyczne podróże związane są z potrzebą ustawicznych inspiracji, poszukiwania i eksperymentowania, a konsekwencja i samodzielność w podejmowaniu twórczych decyzji świadczą o głębokiej motywacji w realizacji wytyczonych celów.(…) Tworzy własne, immamentne, antropomorficzne obiekty. Iluzja nie jest tu warunkiem wartości dzieła. Rzeźby Pawła Witkowskiego, odarte z naturalistycznego mięsa, budują swoją względną autonomię. Względną, bo przecież zakorzenioną w tradycji, tej choćby nie tak odległej. (…) Nie można pominąć faktu, że twórczość ta nie powstaje z reakcji na chwilowy trend, koniunkturę. W zaciszu pracowni powstają rzeźby w wyniku introspekcji, egzystencjalnej refleksji i prywatnego dialogu z transcendencją. Towarzyszy tym działaniom przekonanie o sensie twórczości traktującej całościowo nasze doświadczenie kultury, która w swoich działaniach zawsze mocno związana była z ludzkim sacrum. Życzę mu na tej ciernistej drodze wielu sukcesów i satysfakcji. Bogusz Salwiński Prof. ASP w Krakowie


MUZEUM W S I K I E L E C K I E J 25-025 Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. 041 34492-97 fax 041 34450-08 www.mwk.com.pl email MWK_Kielce@wp.pl

ZAPRASZA

Codziennie w godz. 9.oo-17.oo do dworku Laszczyków w Kielcach, ul. Jana Pawła II 6 na wystawy czasowe Zapraszamy na wystawę

Zwyczaje i obrzędy weselne

Do Parku Etnograficznego w Tokarni k. Chęcin Park Etnograficzny w Tokarni to jeden z najpiękniejszych zakątków Kielecczyzny, położony w malowniczym zakolu Czarnej Nidy. Zgromadzone na jego terenie zabytkowe obiekty to najciekawsze i najcenniejsze przykłady drewnianej architektury dawnych wsi i miasteczek naszego regionu. Ekspozycja: dwór z Suchedniowa, spichlerz dworski ze Złotej z 1719 r. z wystawami: Meble, które mają duszę. Meblarstwo ludowe na Kielecczyźnie-stolarze, warsztaty, wyroby oraz Chłopskie narzędzia rolnicze Regionu Świętokrzyskiego, barokowy kościół p.w. Matki Bożej Pocieszenia z Rogowa n. Wisłą z 1761r. Ponadto zwiedzający może obejrzeć: wnętrza

XIX w. chałup i warsztatów rzemieślniczych, wnętrza XIX w. apteki, sklepiku i pracowni krawcowej z okresu międzywojennego prezentowane w organistówce z Bielin, ekspozycję szkoły wiejskiej z okresu międzywojennego w chałupie ze Starej Słupi, wystawę stałą Ocalić od zapomnienia. Jan Bernasiewicz - twórca ogrodu rzeźb, kuźnię z Radoski, wiatrak z Grzmucina z wystawą Miele się pszeniczka... Wiatraki i młynarstwo wietrzne na Kielecczyźnie. Park Etnograficzny w listopadzie czynny od wtorku do niedzieli w godz. 9.00 – 15.00. Wejście ostatnich zwiedzających na godzinę przed zamknięciem ekspozycji. Bilety w cenie 6,- zł i 3,- zł.

Proponujemy: - organizację spotkań integracyjnych w zabytkowych salach spichlerza ze Złotej i w miejscu piknikowym, - organizację tradycyjnych i współczesnych ślubów i przyjęć weselnych, - bogatą ofertę lekcji muzealnych, - pokazy tradycyjnych rzemiosł, - ogniska i kuligi,

• projektowanie serwisów www • hosting - serwery www, e-mail • rejestracja domen • pozycjonowanie stron www • sklepy internetowe

www.rafainternet.eu


Skromnie, ale alternatywnie 20 Jedna premiera, dwa spektakle teatralne i jeden performance złożą się na drugą część VII Przeglądu Teatrów Alternatywnych organizowany przez Stowarzyszenie Artystyczne Teatr „Ecce Homo” (9-11 listopada 2007). Mimo skromnego programu, impreza zapowiada się niezwykle interesująco. Do Kielc po raz kolejny przyjedzie Teatr Kreatury z Gorzowa Wielkopolskiego, przywożąc aż dwie swoje produkcje, a zwłaszcza spektakl „Betanki”, teatralną opowieść na temat buntu sióstr w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Przestawienie wywołało wiele zamieszania. Jego premiera odbyła się latem tego roku, spotkała się z atakiem środowisk kościelnych i intelektualnych, krytykował to nawet metropolita lubelski arcybiskup Józef Życiński. Przemysław Wiśniewski, szef teatru i reżyser spektaklu tłumaczy, że jest on tylko reakcją na to, co działo się w Kazimierzu, a nie próbą ośmieszenia, czy skrytykowania działalności zbuntowanych sióstr. Wydarzenia u betanek posłużyły mu do stworzenia uniwersalnej opowieści o manipulacji i sekciarstwie. Recenzenci określali spektakl niejednoznacznie, pojawiały się wątpliwości, głosy krytyki. Jak jest naprawdę, będzie się można przekonać już 9 listopada o godz. 19:30 na Bazie Zbożowej. Drugi spektakl z Gorzowa to monodram „A dzieci nie chcę mieć” Agnieszki Kochanowskiej na motywach prozy Aglaji

Veteranyi – pisarki i aktorki pochodzenia rumuńskiego. Jest opowieścią o dziewczynce wychowującej się w trupie cyrkowej, która codziennie drży o to, że jej matka spadnie z trapezu. Monodram przejmująco opowiada o doświadczeniach dziecka w kontakcie z zakłamanym światem dorosłych, pełnym cyrkowych postaci. Każdy dorosły wypowiada swoje credo, które w duszy dziewczynki staje się podłożem konfliktów, pustki i problemów w codziennym życiu towarzyskim, uczuciowym. W roli dorosłej kobiety opowiadającej o swoim cyrkowym dzieciństwie zobaczymy Katarzynę Pielużek, spektakl wyreżyserował Przemysław Wiśniewski. Spektakl zobaczymy 10 listopada o godz. 18 na Bazie Zbożowej. W programie jest także perfomance „Kwadra cienia” Włodzimierza Szymańskiego, prof. ASP w Warszawie i Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach. (9 listopada, godz. 18, Baza Zbożowa). Kolejną atrakcją przeglądu będzie premiera nowego spektaklu Teatr Ecce Homo w reżyserii Marcina Bortkiewicza. „Padamme, padamme” powstało w oparciu o „Oddział chorych na raka” Aleksandra Sołżenicyna i będzie hołdem złożonym założycielowi Teatru Tadeuszowi Majowi. Premiera odbędzie się 11 listopada o godz. 18 na Bazie Zbożowej. Na spektakle obowiązują bezpłatne wejściówki, które już od 5 listopada można odbierać na Bazie Zbożowej. Kontakt w sprawie przeglądu: kondratowicz@o2.pl

teraz w teraz

ŚWIĘTOKRZYSKI MIESIĘCZNIK KULTURALNY Kielce, listopad 2007 rok IV, nr 11 (47) cena 2,50 zł (VAT 0%)

�����

Widmo z Jaronowic

Listopadowy numer Świętokrzyskiego Miesięcznika Kulturalnego „Teraz” przynosi ciekawy artykuł „Z tego będzie malarz…” poświęcony Ludwikowi de Laveaux, pochodzącemu z Kielecczyzny malarzowi, który stał się prototypem postaci Widma w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego. Świetnie zapowiadający się artysta zmarł bardzo młodo w nędzy w Paryżu. Oto fragment tekstu: Ludwik de Laveaux urodził się 21 listopada 1868 roku w Jaronowicach koło Nagłowic, w majątku swych matecznych dziadków Eustachii z Czarnomskich i Stanisława Borkowskich. To oni oraz ciotki i wujowie otoczyli go serdecznością po śmierci jego matki. Z ojcem, potomkiem polskiej linii starego rodu z Lotaryngii, nigdy nie miał dobrych kontaktów, co z czasem przekształciło się w otwarty konflikt. Już od piętnastego roku życia kształcił się w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych. „Z tego będzie malarz…” – miał zawyrokować

1

Matejko. Kolejnym etapem jego studiów, w latach 1886-1889 było Monachium, ówcześnie prawdziwa Mekka młodych artystów z wielu krajów. (…) Pod wpływem bywałych w świecie kolegów oraz zwłaszcza ogromnie wówczas popularnej w kręgach krakowskiej młodzieży artystycznej powieści Zoli „L’oeuvre” („Dzieło”), jego marzeniem stał się Paryż. Wkrótce je zrealizował. Sięgając wyżej aniżeli ciasny krakowski horyzont, mając trochę zarobionych pieniędzy puściłem się odważnie do Paryża, wspominał na ten temat. Było to późną jesienią 1889 roku. Tam już pozostał, lecz kontaktu z krajem bynajmniej nie zerwał. Odwiedzał rodzinę w Kielcach i Dąbrowie Górniczej, bywał w Bronowicach u Włodzimierza Tetmajera (to wówczas, w latach 1892-1893 miał zaręczyć się z jego młodziutką szwagierką, Marysią Mikołajczykówną), wystawiał w Krakowie i w Warszawie, przesyłał swe rysunki do polskich czasopism.


Dlaczego teatr w Wałbrzychu nie boi się zrobić spektaklu, jak beznadziejnie jest w Wałbrzychu, a teatr w Kielcach tego nie robi? a) W Kielcach nie jest beznadziejnie, jak w Wałbrzychu. b) Małomiasteczkowość kielecka nie pozwala zaatakować tego miasta, bo to spowodowałoby dyskusje, które w tym mieście nie są mile widziane. c) „Gazeta Wyborcza” robi „Przystanek Kielce” i nie ma sensu się powtarzać. d) Nie ma dramaturga, który by to napisał.

Dlacze go n i e w kie l c a ch ? 22

Przegląd Teatralny „Forma” w Kieleckim Centrum Kultury już za nami. Wielość wrażeń i ilość spektakli spowodowała solidny zawrót głowy i sporo ciekawych refleksji prawdopodobnie u wszystkich, którzy zdecydowali się uczestniczyć w tym ważnym artystycznie i kulturalnie wydarzeniu. Ja – uczciwie powiem – dojść do siebie nie mogę. Wściekam się i buntuję, zadaję pytania, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi. Oto kilka z nich. Czytelnicy mogą to potraktować jako quiz i zaznaczać najbardziej pasujące im odpowiedzi. Dlaczego na premierach w Teatrze im. Żeromskiego jest pełna sala, a gdy przyjeżdża do nas jeden z najlepszych teatrów w Polsce na jeden spektakl, są wolne miejsca? Propozycje odpowiedzi: a) premiera w Żeromskim jest wydarzeniem towarzyskim, a nie artystycznym. b) zaproszenia do Żeromskiego są bezpłatne, a za Teatr w Legnicy trzeba było zapłacić, choć nie za dużo (30 zł). c) Żeromski jest w centrum, a Baza Zbożowa, gdzie pokazywano „Dziady” jest na odludziu. d) Ludzie nie śledzą współczesnego życia teatralnego i nie wiedzą, co to Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy. e) Uczestniczenie w innych spektaklach może sprawić, że Teatr Żeromskiego przestanie nam się już podobać. Dlaczego dla kieleckiego Teatru nie pisze się specjalnie sztuk, tak jak dla Teatru w Legnicy, czy Teatru w Wałbrzychu? a) Dyrektor Teatru im. Żeromskiego nie

Dlaczego w Legnicy reżyseruje Lech Raczak z Teatru Ósmego Dnia, a w Kielcach nie? a) Bo Teatr Ósmego Dnia to była (jest) alternatywa i z tym to najwyżej do Ecce Homo. b) Kto to jest Lech Raczak? c) Bo trzeba by było znaleźć inną przestrzeń, a mamy teatralne pudełko, w którym jest nam dobrze. d) Bo i tak ludziom się podoba, to co robimy, przychodzi dużo widzów. e) Bo po co ryzykować dobrym spektaklem? Jeszcze się okaże, że Ktoś nie powinien reżyserować.

ma znajomości w środowisku młodych dramatopisarzy. b) Nie obchodzi go to. c) Ma Sławomira Mrożka. d) Ma inny pomysł na kielecki teatr. Dlaczego kielecki teatr nie wydaje książek w wydawnictwie „Słowo Obraz, Terytoria” (jak teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy)? a) Bo nie robi Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego, który był pretekstem do tego wydawnictwa. b) Bo nie miałby co tam umieścić (wydawnictwo jest antologią tekstów dramatycznych napisanych dla Teatru w Legnicy). c) Bo wydaje „Gazetę Teatralną” z przedrukami tego, co mu pasuje, a nie tego, co naprawdę o teatrze piszą. Dlaczego o teatrze w Legnicy i Wałbrzychu piszą we wszystkich teatralnych i codziennych gazetach o a Teatrze im. Żeromskiego nie?

a) To spisek mediów, jak sugeruje dyrektor Teatru im. Żeromskiego. b) Teatry w Wałbrzychu i Legnicy robią spektakle ważne, dobre i ciekawe, a Teatr im. Żeromskiego – nie. c) Teatr w Legnicy jest ewenementem: w ciągu mniej niż 10 lat w mieście, delikatnie mówiąc, zdegradowanym powstał bardzo ważny ośrodek teatralny w Polsce i warto śledzić jego rozwój i poszukiwania artystyczne. d) Teatr w Wałbrzychu rozwija się podobnie jak Teatr w Legnicy i także warto to obserwować.

Tych pytań jest dużo, dużo więcej. Nie będę więcej zanudzać. Gratuluję Kieleckiemu Centrum Kultury przeglądu Forma. Dziękuję za możliwość obejrzenia ważnych spektakli z pomysłami konsekwentnie realizowanymi. Niektóre z nich były lepsze (Wałbrzych, Legnica), niektóre słabsze (Teatr Polski w Warszawie, Banialuka w Bielsku-Białej). Życzę Kielcom, aby takich imprez było więcej, aby środowisko teatromanów otwierało się na inne ośrodki i realizacje, wyrabiając sobie gust, zdanie coraz bardziej wartościowe i wyrafinowane. Agnieszka Kozłowska-Piasta


wydarzenia inaczej Michał niebawem będzie pełnoletnim artystą, bo na scenie undergroundowej tworzy już prawie 18 lat. Natomiast JNA theAnimalMan, zwany też Piotrem, zajmuje się wizualizacjami już ponad 2 lata. W tym czasie swoją twórczość prezentował nie tylko w kieleckich klubach, ale nawet we Włoszech. Sobotni program rozpocznie część koncertowa w Kieleckim Centrum Kultury. Od 17 będzie można obejrzeć projekcje video art przygotowane przez Pracownię Działań Multimedialnych Instytutu Sztuk Pięknych AŚ w Kielcach. O godz. 18 na Ma-

24

25 O godz. 19 zagra zespół Puch, który wprowadzi nas w świat „transu, ambientu i jazzu eksperymentując przy tym z brzmieniami, rytmem i obrazem”. Obraz tym razem zapewniał będzie CineManual – jeden z najoryginalniejszych VJ-ów w Polsce. Zespół Puch istnieje od 2004 roku,

nowa mu z y k a nowe m e d i a Dużo świetnej, świeżej muzyki w wykonaniu polskich artystów, oczywiście w wersji alternatywnej. Wszystko ozdobione niebanalnymi wizualizacjami i imprezami klubowymi. Tak właśnie zapowiada się kolejna edycja Festiwalu Firmament, który odbędzie się w dniach 8 - 9 grudnia na małej Scenie KCK, a także w klubach Chillout i Mehehe. Podtytuł tegorocznej edycji festiwalu Firmament brzmi „Nowa muzyka, nowe media”. Awangarda, nowe brzmienia i nowe twarze polskiej sceny muzycznej. Nieczęsto w Kielcach mamy okazję zobaczyć tak wiele dobrych koncertów, w tak krótkim odstępie czasu, a przy okazji okraszonych przerywnikami w postaci imprez klubowych. Festiwal rozpocznie się 7 grudnia w klubie Chillout, gdzie o godz. 21 rozpocznie się Before Party – „Tutti Frutti”. Usłyszymy i zobaczymy kielecką formację KiO, czyli Karmel i Owoce. Zagrają liquidy, jungle i róż-

a w jego skład wchodzą: Marcin Kuropatwa, Piotr Matula, Marek Świderski i Piotr Gwadera. W swoim dorobku grupa ma koncerty w Studiu 77, Poleskim Ośrodku Sztuki, na Międzynarodowych Dniach Teatru, współpracowali także jako autorzy muzyki do wierszy poetki Ewy Filipczuk.

ne rodzaje połamanych brzmień. W skład egzotycznego tercetu wchodzą: Rosoul – muzyka, Karaz – wokal, JNA theAnimalMan – theKORY i visuALE (czyt. dekoracje i wizualizacje). KiO znają się od dawna, jednak współpracują od kilku miesięcy. Rosoul vel Barszczu, na co dzień zwany Rafałem, przez długi czas szukał swoich brzmień, aż odkrył drum&bass. Karaz lub

łej Scenie wystąpi I:Gor podczas live performance. I:Gor to inaczej Igor Wilkoński, bardzo wszechstronny artysta z Kielc, który od 1994 jest producentem hardcore’u, breakcore’u, a także drum&bassu. Na swoim koncie ma współpracę z francuską wytwórnią M-tronic oraz Deathchant Records (wytwórnia Hellfisha), współpracę z Zajką, a obecnie jest właścicielem 2 wytwórni płytowych. Jako I:Gor, artysta zaprezentuje łagodniejszą odmianę połamanych bitów, czyli IDM (Inteligent Dance Music) przez drum&bass, aż po hardcore. Igora można posłuchać na www.myspace. com/igoradapter


theAnimalMan - scenariusz oraz oprawa wideo oraz 5 zaprzyjaźnionych postaci, które wcielą się w role: L.S.Dawinczi, ArtystaWokalista, Dancing Queen, RelaxWomen, Nożycoręka. O godz. 19 zagra kielecki zespół Automatik.. Zaprezentują electro jazz i jak zapowiadają, całkiem nowy materiał. Automatik istnieje od 1998 roku, stale

26

Podczas ostatniego koncertu tego wieczoru, o 20.30 zagra Jacaszek. Artysta jest autorem i producentem muzyki elektroakustycznej, która łączy dźwięki preparowane elektronicznie z żywym instrumentarium. Jacaszek angażuje się w wiele projektów, min. współpracuje z poetką, pisarką i wokalistką Miłką Malzahn, współtworzył słuchowisko radiowe na podstawie bajek Lema. Jak sam artysta mówi Moja muzyka to bardzo ambitny plan: chcę stworzyć własny, osobisty i rozpoznawalny język muzyczny, w którym elektroniczna manipulacja nagranym dźwiękiem, wykorzystanie nowoczesnej technologii samplingu, wzbogaci tradycyjne instrumentarium akustyczne. Motywacją tych eksperymentów jest rzecz bardzo prosta i trudna zarazem: odnajdywanie ukrytego i uniwersalnego piękna. Na sobotni wieczór zaplanowano aż dwa After Party. Wybór trudny, bo część klubowa zapowiada się bardzo ciekawie.

wszelkie nowoczesne wersje tych gatunków, np. neo-soul, podawane są w bardzo tanecznej wersji. Natomiast w klubie Mehehe potańczyć będzie można w rytm Polish Funk. Zagra Soul Service z Warszawy i Lublina. Przedstawicielem tej grupy dj-skiej będzie Papa Zura, po którym możemy się spodziewać dawki zakręconych dźwięków: funku, soulu, reggae, jazzu, disco, hip-hopu, a nawet rocka. Obie imprezy rozpoczynają się o godz. 21. Niedziela festiwalowa rozpocznie się o godz. 17. Kolejny raz będzie można zobaczyć projekcje z Pracowni Działań Multimedialnych Instytutu Sztuk Pięknych AŚ w Kielcach. O 18 zobaczymy live performance kieleckiego projektu, którego twórcą jest JNA theAnimalMan. Jest to spontaniczny projekt muzyczno-wizualny, o wdzięcznej nazwie „Happiness”. Powstał z fascynacji, która uszczęśliwia jego twórców i – jak twórcy mają nadzieję – także odbiorców. W projekt zaangażowane jest 7 osób: Rosoul - muzyka, JNA

W klubie Chillout odbędzie się NuJazz After Party, gdzie zagrają Piękni Chłopcy z Krakowa, czyli duet Pięknego Chłopca, który wraz z djem Animisiewaszem Starttem uwodzą dźwiękiem. Soul, jazz, funk i

współpracuje z wieloma wybitnymi muzykami polskimi, min. z Antonim Gralakiem, Włodzimierzem Kiniorskim, Piotrem Pawlakiem i mC glennSKiim. Na zakończenie części koncertowej, zagra Me Myself And I z Wrocławia. Występ zapowiada się nietypowo, w skład zespołu wchodzi dwóch wokalistów i human beatbox. Wokaliści to Magdalena Pasierska i Michael Majeran, zaś beatboxerem jest Zgas, jeden z najlepszych wykonawców tego gatunku w Polsce. Zespół powstał w 2006 roku, ale już został dostrzeżony przez rynek mediów: stworzyli muzykę do reklam Heyah oraz piosenkę do gry „Wiedźmin”. W informacjach prasowych piszą, że ich muzyka to świeża mieszanka jazzu, hip-hopu, etno, bluesa, reggae i klasyki. Jeżeli myślałeś, że wszystkie te buczenia, cmoknięcia, syknięcia, mlaski, sapnięcia, świsty i mruki, które czasami robisz do siebie rano przed lustrem to nie muzyka – byłeś w błędzie. Po prostu przyjdź na koncert Me Myself And I. Ostatnią imprezą Festiwalu będzie After Party w klubie Mehehe, podczas którego zaplanowano projekcje video oraz sety dj-skie. Więcej informacji na stronie www. firmament.wici.info


ludzie

ludzie

Odkry wam n owe, niezn a ne l ą d y

z dyrektor Kieleckiego Centrum kultury, Magdaleną Kusztal rozmawiała Agnieszka Kozłowska-Piasta 28

J

est Pani dyrektorem największej instytucji kultury w Kielcach. Czy to łatwe zadanie zarządzać tak wielkim budynkiem i sporą grupą ludzi? - To byłoby łatwe zadanie, gdyby ten budynek był nowoczesny. Budowano go bardzo długo technologie, których użyto, są już dawno przestarzałe. Jak coś się zepsuje, to nawet nie można dokupić części. Ten duży budynek pod względem technicznym rzeczywiście sprawia kłopot. Z drugiej strony, zarządzam budynkiem z dużymi możliwościami, gdzie są dwie, a właściwie trzy sceny, z terenem dookoła, bardzo przydatnym latem. To sprawia wielką radość, bo mam duże pole do działania i mogę robić imprezy, które podobają się mieszkańcom miasta, a nam – organizatorom przynoszą satysfakcję. To są dwie strony medalu. - KCK „przytula” kilka różnych instytucji: Filharmonię Świętokrzyską, Kielecki Teatr Tańca, Telewizję Polską, których działalność często pozostaje w sprzeczności. Czy

łatwo jest żyć pod jednym dachem? - Czasem to nasze bycie tutaj ze sobą przypomina „Zemstę” Fredry. Murem granicznym jest scena, a my spieramy się, kto ją danego dnia będzie wykorzystywał. Harmonogramy ustalamy z dużym wyprzedzeniem, ale życie jest życiem i czasem musimy wykazywać dużą elastyczność, żeby ktoś się z tej sceny posunął, ktoś ustąpił, ktoś poszedł do sali prób. Czasami iskrzy, ale staramy się to rozwiązywać w sposób jak najmniej drastyczny. Jeżeli pojawiają się konflikty, to najczęściej twórcze. Cieszę się, że telewizja rzadko korzysta ze sceny, praktycznie nigdy. Tego już nie dałoby się chyba pogodzić.. Z tym budynkiem wiąże się paradoks. Jest wielki, ma olbrzymią kubaturę, ale jest pełen przestrzeni nie do wykorzystania. Ciągle odkrywam rzeczy, których się nie spodziewałam, np. podziemia, które sięgają aż do ul. Sienkiewicza z wielkimi zbiornikami wodnymi. Byłam tam tylko raz, to labirynt ścieżek i kanałów, ale kompletnie nie da się ich wykorzystać.

Ludziom, którzy chcą wynająć pomieszczenia trudno uwierzyć, że my nie mamy miejsca i jest nam ciasno. To jakiś czarny sen architekta: w tym olbrzymim budynku są setki korytarzy, natomiast pomieszczeń jest mało, a jeśli są to nie do wykorzystania, np. pokój 2x2 m bez okien. Co z nim zrobić? Na garderobę czy magazyn jest za mały, pracownika tam nie posadzę bo się nabawi klaustrofobii, zresztą przepisy mi na to nie pozwalają.

- Jest Pani wielbicielką teatru…

- Sceną się dzielicie, ale co z wymaganiami technicznymi? Filharmonia potrzebuje ciszy, telewizja także, a tuż obok publiczność wychodzi z koncertu czy spektaklu i mocno hałasuje…

- Teatromani i środowisko teatralne jest, choć dość wąskie. Z roku na rok to grono się jednak powiększa . Zatem odpowiedź brzmi: jest warto. Oczywiście, czasem miewam taki wewnętrzny sprzeciw, jak różne agencje pokazują farsy czy komedie o lichej jakości artystycznej, ale wtedy ekonomia bierze górę - zarabiamy na wynajmie sali.

- Ja mam najcięższe zadanie bo administruję całym budynkiem. Ten budynek to istna kakofonia dźwięków. Już się przyzwyczaiłam, że nad moim gabinetem jest sala prób filharmonii i słyszę jak oni grają. Oni się chyba przyzwyczaili, że jak mają próbę, to też słyszą bieganinę po korytarzach. Takie jest to nasze wspólne bytowanie. Czasami zdarzają się śmieszne sytuacje. Filharmonia nagrywa płytę i potrzebna jest cisza absolutna, a tu nagle rusza winda, czy jakaś pani na szpilkach przeszła korytarzem. Na początku byliśmy na to uczuleni, ale z czasem wszyscy się przyzwyczaili. Teraz nie wyobrażam sobie, aby w tym budynku panowała cisza. - A z drugiej strony przebywanie pod jednym dachem powinno być twórcze. - Właściwie nie wiem. Na pewno w jakiś sposób to jest twórcze, bo wysilamy się, żeby pogodzić koncert ze spektaklem teatralnym, spektakl z teatrem tańca, lub z nagraniem telewizyjnym. Myślę, że jak Pani zapyta dyrektorów wszystkich instytucji, to powiedzą, że to jest twórcze. Ale niestety – czasem jest to też dokuczliwe.

- …i opery. - ..czego dowodem jest przegląd teatralny Forma, który z roku na rok nabiera rozmachu i życzę Pani, aby ta tendencja się utrzymała. Czy warto robić w Kielcach taki przegląd? Czy jest w naszym mieście środowisko ludzi kochających teatr, teatromanów?

- Z drugiej strony przyjeżdża do nas już od wielu lat wybitny balet Borisa Ejfmana, jesteśmy jednym z niewielu miejsc w Polsce, w którym on regularnie występuje. Stajemy w rzędzie z naprawdę wielkimi ośrodkami kulturalnymi. Bilety na te spektakle są bardzo drogie, a mimo to ludzie przychodzą, widownia jest prawie pełna. - Zgadza się, tylko ja pokazuję Ejfmana raz. Gdybym miała go pokazać 3 razy, to myślę, że z zapełnieniem widowni mógłby już być problem. To fakt, że publiczność kielecka Ejfmana pokochała i nie ma problemów ze sprzedażą biletów, mam nadzieję, że stopniowo rozkocha się także w innych zespołach i widowiskach. - W naszej rozmowie ciągle przewijają się dwie rzeczy: sztuka i ekonomia. Czy łatwo jest dbać o poziom artystyczny a jednocześnie zarabiać na kolejnych imprezach? - Nie, to jest męka i udręka pogodzić te dwie sfery. Ciągle zastanawiam się jak to

29


zrobić i staram się znaleźć dobry klucz. Zazwyczaj widowisko zrobione z rozmachem z bogatą scenografią i gwiazdorską obsadą kosztuje bardzo dużo. Można oczywiście zrobić bilety po 150 zł ale moim zdaniem byłoby to psuciem rynku i żerowaniem na portfelu widza, a przecież nie o to chodzi. KCK jest instytucją miejską, dotowaną, musimy więc ustalać ceny biletów na takim poziomie, aby wszystkich widzów było na nie stać. - Od kilku lat działa także Scena Letnia. - Po wakacjach jesteśmy naprawdę zmęczeni. W każdy weekend gramy: bez biletów, w otwartej przestrzeni. Szczerze mówiąc, taki jest mój zamiar, aby ci ludzie, siedzący w ogródku kawiarnianym zobaczyli coś fajnego, a potem podczas sezonu do nas wrócili. W tym roku zauważyłam, że ludzie przynosili sobie kocyki, siadali na murkach, bardzo czekali na kolejne spektakle, koncerty, wieczory. Pamiętam jeden dzień w sierpniu, gdy zrobiliśmy kino pod gwiazdami i pokazaliśmy najlepsze filmy Nurtu. Tego dnia była straszna ulewa, więc przenieśliśmy to na Małą Scenę. Byłam pewna, że nikt nie przyjdzie. Okazało się, że była pełna widownia. To wspaniałe. Nie ma nic gorszego dla organizatorów, dla dyrektorów placówek kulturalnych niż niska albo zerowa frekwencja na imprezie. - Jest jeszcze jedna smutna „przypadłość” organizatorów. Najczęściej nie mogą obejrzeć tego, co organizują, bo nie mają na to czasu. - To zdarza mi się coraz częściej. Ja spektakli nie oglądam jak normalny widz. Siedzę na widowni, widzę i słyszę wszystkie potknięcia organizacyjne. Słyszę każde skrzypnięcie fotela, widzę, że zapaliło się za późno światło, że za późno została podniesiona kurtyna etc . Każdy dźwięk,

który jest nieprzewidziany w scenariuszu napawa mnie lękiem. Moi znajomi zazdroszczą mi , że mogę obejrzeć tyle fajnych spektakli. Nie wiedzą jakie męki przeżywam podczas każdej imprezy. Czuję ciężar odpowiedzialności za prezentowany spektakl i za widza. Od dwóch sezonów robimy wieczory sylwestrowe. Gdy siedzę na widowni pośród wyszykowanych na zabawę pań, jestem trochę zdołowana. Ja cały dzień nie mogłam przygotować się do Sylwestra, bo pracowałam, doglądałam sceny. Co roku zapowiadam, że sobie odpuszczę i pójdę np. do teatru Żeromskiego. Niech się inni martwią o światła, akustykę, a ja się po prostu będę dobrze bawić. - A pamięta Pani jakąś zabawną wpadkę? - Było ich dużo. O, na przykład ostatnio z dekoracjami do „Siedmiu Pieśni Maryi”. Nie było mnie w tedy w KCK. Dzwoni pan, że stoi „pod Centrum” z wielkim tirem i czeka na rozładunek dekoracji. Posłałam tam kierownika sceny. Po pół godzinie dzwoni ten sam pan nieco poirytowany, że nadal stoi i czeka, a dekoracje trzeba montować. Kierownik sceny twierdził, że tira nie ma. Trochę mnie to zdziwiło, jak można nie zauważyć tira. Pan kierowca zadzwonił po raz kolejny i już z awanturą, że sobie go lekceważymy i nie jesteśmy profesjonalni, a kierownik sceny przysięgał, że tira pod KCK nie ma. Obdzwoniliśmy wszystkie instytucje w Kielcach, czy ten tir gdzieś się nie zabłąkał. Znalazł się... pod Nowohuckim Centrum Kultury. Nim dojechał do Kielc, trochę minęło i trzeba było bardzo szybko zająć się dekoracjami, na szczęście zdążyliśmy. Przy ostatnim Off Fashion nie podniosła się kurtyna na czas. Modelki oparły się o konstrukcje metalowe z lampami i trzeba je było poprawiać, a to przecież chwilę trwa. Te minuty ciągnęły się w nieskończoność. Potem się z tego śmiejemy, ale gdy się te wpadki

dzieją, wcale nie jest nam do śmiechu. - KCK organizuje co najmniej 3 duże imprezy: filmową – „Nurt”, muzyczną, a dokładniej jazzową – „Memorial to Miles” i teatralną „Formę”. Który z nich jest najważniejszy? - Cyklicznych mamy więcej. Pani wspomniała o tych wielkich, dużych. Robimy też Festiwal Muzyki Organowej i Sakralnej, Festiwal Filmów Niezwykłych, na którym pojawiają się wybitni reżyserzy: Jan Jakub Kolski, Agnieszka Holland czy Tydzień Kultury Języka, Salon Bezsenność. Odbyły się także dwie edycje Off Fashion. Mam swój ulubiony, ale nie zdradzę. Dodam tylko, że nie jest to Memorial to Miles, bo nie jestem fanem muzyki jazzowej i nie znam się na jazzie. Dla mnie jazz to tylko ten tradycyjny, nie nauczyłam się słuchać jazzu współczesnego, nie rozumiem go. Dlatego przy organizacji imprezy muszę polegać na ludziach, którzy mi w tym festiwalu pomagają. Lubię przegląd teatralny, polubiłam Off Fashion. Moda była dla mnie tylko sposobem, aby się przyzwoicie i fajnie ubrać. Teraz widzę, że moda aspiruje do miana dzieła sztuki. Niektóre projekty warto by było pokazywać w galeriach, zresztą tak już się dzieje na świecie. Śledzę trendy w modzie, poznaję nowe projekty krawieckie ze świata. Odkrywam nowe nieznane mi lądy. - Czy Baza Zbożowa spełnia swoją rolę ośrodka kultury offowej? - To jest świetny pomysł, który według mnie rozwija się trochę za wolno. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Nie wiem, od czego to zależy, czy od liderów, czy od pieniędzy. Może to są dopiero początki i na efekty musimy jeszcze trochę poczekać. Nie będzie to z całą pewnością druga Fabryka Trzciny, która jest w prywatnych rękach, poszły na to wielkie nakłady fi-

nansowe ale od czegoś trzeba zacząć. Małymi kroczkami przystosować nowe przestrzenie, organizować imprezy. - Czy współdziałanie instytucji, jak przy Off Fashion czy Świecie Kielc jest szansą dla naszego miasta? -Oczywiście. Wszystko jest możliwe, każdy rodzaj działania. Potrzebny jest pomysł, chęci i dobra wola robienia czegoś wspólnie. Święto Kielc jest tego najlepszym przykładem. - Co jest największą siłą KCK? - Ludzie, zespół, którzy czasami pracuje po 12-14 godzin. Stawiamy sobie wyzwania od krawcowej, ślusarza, po dyrekcję. Każdą instytucję, każde przedsięwzięcie tworzą ludzie. Cieszę się, że teraz pracuję w KCK, bo to miejsce ma większe możliwości od wielu innych instytucji kultury. Stworzyliśmy Galerię Winda, Scenę za stalową kurtyną, Scenę Letnią, mamy kawiarenkę Antrakt, odkrywamy nowe przestrzenie, nowe możliwości. Oczywiście w dużej zbiorowości pracowników zdarzają się spięcia. Pracujemy na żywym organizmie, bo sztuka jest żywym organizmem. W każdym momencie wszystko może się zdarzyć. To wymaga wielkiej koncentracji, wysiłku, zaangażowania. Gdyby tego nie było, to nie zrobilibyśmy nic. Akustyk może zaspać, oświetleniowiec może nie włączyć świateł, a pani sprzątaczka nie otworzyć garderoby. - Czy łatwo to skoordynować? - Ja już długo pracuję w kulturze, choć w KCK dopiero 3,5 roku. Jest mi prościej to robić, niż tym którzy dopiero w kulturze zaczynają pracować. Tego można się nauczyć i warto, bo daje olbrzymią satysfakcję. Pracując w kulturze poznajemy ludzi. Czasami nawiązują się znajomości,


foto: Marcin Boruń

{ www.marcinborun.com }

przyjaźnie i to jest niesamowity kop, który daje siłę do pracy i do tego, aby jutro z wielką ochota przyjść do pracy. - A jaka jest największa słabość KCK?

32

- Lichy sprzęt oświetleniowy i elektroakustyczny. W tym roku złożyliśmy wnioski do ministerstwa, piszemy też wniosek unijny. Dysponujemy sprzętem przestarzałym, trochę jak za króla Ćwieczka. Technika idzie do przodu, i czujemy, że mamy trochę do nadrobienia. To wiąże się jednak z dużymi pieniędzmi, a tego już nie przeskoczymy. Słabością KCK, ale w sumie całej kultury, jest także brak sponsorów. Wszystkim instytucjom potrzebny jest dobry mecenat, niestety sponsorzy niechętnie inwestują w kulturę. Nam udało się zdobyć kilku, ale większość dużych firm proponuje nam takie kwoty, które nieco nas konfundują.

na Odrze, połączenie wszystkich form teatru. Bardzo chciałabym zrobić coś takiego. Mamy absolwentów szkół artystycznych, którzy pracują w Łodzi, Warszawie. Duże ośrodki dają szansę na większy prestiż i większe zarobki, dlatego Ci ludzie decydują się na wyjazd. - A Legnica? Miasto o złej sławie, kiepskich warunkach może poszczycić się najlepszym teatrem w Polsce. - Rzeczywiście, chcieć to móc. Ci aktorzy nie grają w reklamach, sitcomach, dubbingu (przynajmniej ja tego nie widziałam). Sądzę, że zostają w Legnicy z olbrzymiej miłości do teatru, do sztuki. Mniejsze ośrodki, poza Warszawą, są skazane na trudniejszą drogę. Mały musi starać się bardziej, ale warto się starać. - Jak Pani spędza czas wolny? - Chyba wszystkich rozczaruję. Nie jestem typem imprezowiczki. Gdy mam wolne siedzę w domu nadrabiam zaległości lekturowe głównie stosy zaległych gazet i tygodników. Nawet nie chcę się spotykać ze znajomymi, bo jestem zbyt zmęczona . Spędzam też czas z synem, choć on dorasta i mama nieco go chyba nudzi.

- Gdyby miała Pani wszystko: sprzęt, ludzi, pieniądze, to jaką imprezę chciałaby Pani zrobić? - Jestem absolutnym fanem opery, chyba nawet bardziej niż teatru. Chciałabym robić teatr muzyczny, opery i własne produkcje. Na zasadach impresaryjnych, chciałabym pokazać najsłynniejsze opery świata. To są gigantyczne przedsięwzięcia: jest chór, balet, orkiestra, to kosztuje bardzo dużo pieniędzy. Imponuje mi to, co robi pani Ewa Michnik, dyrektor Opery Wrocławskiej: superwidowiska, spektakle

- Jak to się stało, że zaczęła pani pracować w kulturze? - Mój dom był przepełniony kulturą. Tata był aktorem w teatrze Żeromskiego, mama w Kubusiu, dziadek pracował w wytwórni filmów w Łodzi. Atmosfera domu nie pozwoliła wybrać innej drogi. Zdawałam na reżyserię, ale bez powodzenia. Dziś wiem, ze miałam za małą wiedzę, wtedy uznawałam to za niesprawiedliwe. Zostałam menedżerem kultury i sprawia mi to dużą radość. Dziękuję za rozmowę


34

Dziś historię wam opowiem bardzo mądrą, gdyż albowiem zakończona jest morałem. Lecz na tym nie poprzestałem, bo i jeszcze tak się stanie, że pojawi się pytanie. No i wreszcie was zachwycę, gdyż ogromną tajemnicę wszem wyjawię bez wahania. Czas przejść do opowiadania. Mama „eR” straszliwie chciała, żeby jej dziecina mała już jeździła na rowerze. Na plac zabaw więc „eR” bierze i na rower sadza śmiało. Lecz „eR” się nie podobało, że siedzenie za wysoko i że coś mu wpadło w oko.

Tak naprawdę „eR” się bał i wymówek mnóstwo miał, żeby jeździć nie próbować. Chciał „eR” nawet rower schować, lecz go przyłapała mama „Się nie będę męczyć sama” - pomyślała – „nie dam rady” i od taty chce porady. „Jestem bardzo dziś zajęty” - mówi tato – „w kole wentyl jest popsuty. Kiepska sprawa. Auto czeka dziś naprawa”. Znowu więc na placu z mamą „eR” się spiera o to samo: „Nie bój synku się – to mama. „Się nie boję, tylko rama mi przeszkadza” - „eR” odpowie. Mamie już się kręci w głowie od biegania za rowerem z bardzo ciężkim pasażerem. „Przerwa!” – dyszy – „Niech odpocznę.” „Mamo, chcę mieć kółka boczne.” „O, nic z tego!”„A dlaczego?” „Boś za duży jest, kolego” - mama nadal zasapana – „po południu taty zmiana.” W telewizor zerka tato „Jakoś dzisiaj lodowato… Ma być grad, ulewne deszcze… Może jutro, nie dziś jeszcze.” „eR” się z tatą w pełni zgadza i już się przed kompem sadza, ale mama się zawzięła i znów „eR” na rower wzięła. Tak mu długo tłumaczyła i tak długo z „eR” ćwiczyła, aż „eR”, chociaż nie był w sosie, sam przejechał metrów osiem! I sam nawet zahamował! Po czym … rower w krzaki schował, mówiąc, że już jeździć umie i wśród dzieci zniknął tłumie. Mama znowu mu tłumaczy,

że to jeszcze nic nie znaczy jedna jazda, trzeba ćwiczyć. Bez prób zaś nie można liczyć, że gdy wpadnie coś pod koła, to „eR” to ominąć zdoła. Lecz „eR” nie przejęty wcale babki z piasku lepił dalej. Kwadrans później się zdarzyło, że na zabaw plac przybyło kilka liter z rowerkami. „Ten, kto się chce bawić z nami, to rowerem swym, bez kółek, musi zrobić kilka kółek wokół placu” – ogłosili. Chętni zaraz się zgłosili. „eR” na czele. I już jedzie. Krzyczy przy tym: „Z drogi śledzie!” Nim te słowa „eR” przebrzmiały wpadł pod koło kamyk mały. Pożałował „eR” od razu, że do mamy się nakazów nie stosował, bo brak prób spowodował: Bam! Buch! Łup! Się wywalił, że nie mogę. I odłamał przy tym nogę! A jednonogiemu „Pe” na rowerze jeździć źle. Koniec już, więc morał mamy: trzeba zawsze słuchać mamy, bo gdy się nie robi tego, można stracić coś ważnego. Taki morał. A pytanie? Czemu w jazdy nauczanie się nie angażował tato? Czyżby czasu nie miał na to? Czy pogoda może winna? Prawda jest zupełnie inna, chociaż sam w nią niezbyt wierzę. Otóż tato na rowerze jeździ średnio… Słabo w sumie… W ogóle jeździć on nie umie! I to właśnie jest powodem, że wciąż jeździ samochodem.

POeTYc kA POc ZTA

Sebastian Sarna, autor książki dla dzieci „Kubusiowe opowiastki”. „Litery – bajery, czyli alfabet Wykształciuszka”


ludzie

nał a d owa n y e ne r gią z Arturem Wijatą z Galerii Sztuki Współczesnej „Winda” rozmawiała Justyna Giemza W Kielcach mówi się o Tobie jako o gwieździe medialnej… - Trochę mnie w tych mediach ostatnio było, ale gwiazda to za dużo powiedziane. 36 Gwiazdy są na niebie, a ja jestem na ziemi i dobrze mi z tym. Od pewnego czasu często się udzielam medialnie, np. przy okazji konkursu Offashion. Chyba jestem po prostu bardzo kontaktowym człowiekiem i dziennikarze mnie lubią. Jesteś szefem Galerii Sztuki Współczesnej Winda od początku jej działalności? - Szefem to za dużo powiedziane. Jestem bardziej opiekunem i kuratorem galerii, bo Winda należy ściśle do Kieleckiego Centrum Kultury, więc dyrektorem obu instytucji jest pani Magdalena Kusztal. Ale zgadza się – jestem opiekunem tej galerii od samego początku, kiedy tu pracuję. A prywatnie? - Jestem przede wszystkim malarzem, troszeczkę muzykiem, a tak naprawdę zwykłym człowiekiem. Domownikiem, który lubi siedzieć w kapciach przed telewizorem i oglądać filmy. Uwielbiam też gotować poznawać, nowe kuchnie świata, a potem to wszytko zjadać.

KCK to poważna instytucja, gdzie pracuje wiele doświadczonych i starszych od Ciebie osób. Zostałeś opiekunem galerii w młodym wieku, niemalże zaraz po studiach. Nie miałeś problemów z tą różnicą wieku? - Nie, Pani Magdalena Kusztal dała mi szansę zatrudniając mnie do poprowadzenia galerii, oczywiście przy współpracy wielu osób. Trzeba pamiętać, że galeria nie funkcjonuje tylko dzięki mnie, ale też dzięki pani dyrektor, dyrektorowi i ekipie, która ma wpływ na działalność tego miejsca. Nie miałem problemów, udało mi się szybko zaadaptować do warunków KCK-u i nauczyć się, jak trzeba wykonywać pewne rzeczy, żeby było dobrze. Galeria Winda stała się znana też dzięki moim kontaktom spoza KCK-u, gdyż mam wielu znajomych nie tylko z kręgu sztuk plastycznych, lecz także mediów, filmu. Generalnie mam dużo przychylnych mi ludzi nie tylko w Kielcach, ale też w np. w Warszawie i oni też mi pomagają nawiązywać kontakty, podsuwają pomysły. To powoduje, że jest mi łatwiej pracować tu w Galerii. Z wykształcenia jesteś... - ... magistrem sztuki. Od szkoły średniej,

bo skończyłem kieleckiego Plastyka, przez studia, miałem kontakt ze sztuką. Przez wiele lat byłem też w teatrze Ecce Homo, w trochę śpiewałem, min. w Chórze Fermata – byłem nawet w Idolu. Współpracowałem także z Markiem Terczem. Uszczypnąłem każdej dziedziny sztuki po troszeczku, ktoś mógłby powiedzieć, że łapałem się wielu srok za ogon. Ja jednak przez całe życie poszukiwałem swojej ścieżki i to mi pomaga w pracy, w kontakcie z ludźmi, w rozumieniu pewnych rzeczy. Człowiek, który chce działać na polu sztuki, krzewić kulturę, pracować w kulturze, powinien się orientować w wielu jej dziedzinach. Zajmujesz się wieloma dziedzinami sztuki: malarstwem, muzyką, projektowaniem. Masz na to wszystko czas? - Jestem zajętym człowiekiem i w zasadzie do domu chodzę spać. Chyba, że mam wolne, to oglądam dużo filmów. Kolekcjonuję je, lubię mieć oryginalne dvd. Chodzę też namiętnie do kina i uwielbiam bajki. A muzycznie co robisz? - Obecnie współpracuję z kieleckim zespołem Ambulans. Śpiewałem u nich w chórkach na eliminacjach do Opola w Warszawie, zaprojektowałem też im nowe stroje. Miałeś doświadczenie w kierowaniu jakąś placówką, zanim zacząłeś pracować w Windzie? - Nie, ale muszę powiedzieć, że mam troszkę osobowość lidera i zawsze byłem przywódczy. Właściwie cały czas miałem wokół siebie grupę, której przewodziłem. To wynika z mojego charakteru, że umiem sobie organizować czas i pracę. Podoba Ci się ta Galeria? - Tak, bardzo mi się podoba i uważam, że jest to jedna z fajniejszych galerii w Pol-

sce. Miałem tu gości z wielu stron świata i wszyscy są pod wrażeniem Windy. Nawet znany krytyk sztuki, dr Stefan Szydłowski, zaryzykował stwierdzenie, ze niektóre galerie sztuki w Nowym Jorku pozazdrościłyby np. takiego wnętrza. Przestrzeń jest tu duża, industrialna, są dobre warunki do prezentowania sztuki współczesnej. Mamy windę towarową, która dojeżdża bezpośrednio do galerii. Mamy tu naprawdę rewelacyjne warunki. A jest coś, co chciałbyś tu zmienić? - Chciałbym, żeby poszła w bardziej odważnym kierunku. Żeby jeszcze więcej się tu działo. Żeby stała się bardziej popularna w Polsce, a nie tylko w Kielcach. Czy to prawda, że w Windzie najczęściej wystawiane są prace artystów spoza Kielc? - Nie, właśnie dużo jest wystaw artystów kieleckich, np. pani prof.. Małgorzata Bielecka, Dyplom Instytutu Sztuk Pięknych Akademii Świętokrzyskiej, wystawa Marty Pajek, Gruppa Ćmielowska, w której jest akcent kielecki - Jacek Nowakowski, Kazimierz Kielian i wielu innych, to wszystko kielczanie! Ludzie nie do końca przyglądają się postaciom, których prace prezentujemy w Windzie. Już parokrotnie spotkałem się z zarzutem, że promujemy Warszawę, lub artystów spoza Kielc. A tak nie jest. Gdyby prześledzić historię wystaw w tej galerii, to zaryzykowałbym stwierdzenie, że większa połowa artystów, to byli kielczanie. Taka opinia krąży wśród artystów kieleckich… - Prawda jest taka, że środowisko artystyczne w tym mieście trochę mało wychodzi z inicjatywą. Panuje przekonanie, że powinno się dzwonić do wszystkich artystów i prosić ich, żeby zorganizowali tu wystawę. Lubię ludzi kreatywnych, którzy przychodzą do mnie z pomysłem.

37


A jeśli ktoś siedzi i czeka, aż ktoś do niego zadzwoni z jakiejkolwiek galerii, to jest w błędzie. Nie chcę jednak „najeżdżać” na środowisko, bo nie oto tu chodzi, jest w Kielcach wielu artystów, którzy robią ,,Dobrą Sztukę” i rzeczy, które są warte prezentacji. Jest też wielu zdolnych kielczan, których prace warto pokazywać, choć już tu nie mieszkają. Jest jednak gros artystów, którzy obmawiają, narzekają i czują się nieustannie dotknięci, a tak naprawdę nie wychodzą z żadną propozycją. Myślę jednak, że to ich problem. Ja nie chcę się zajmować tym, kto kogo nie lubi. Chcę dobrze wykonywać swoją pracę i prowadzić dobrą galerię.

dialny. Na świecie jest dużo przykładów, że w małych miastach powstają inicjatywy, które później zyskują rangę wydarzeń światowych, np. Prezentacje Sztuki Współczesnej w Kassel, o których głośno jest na całym świecie. Przyjeżdżają tam najlepsi artyści, a to miasteczko mniejsze od Kielc. Chciałbym, aby i Kielce też miały w przyszłości taka renomę. Traktujesz Kielce jako trampolinę kariery, dobry start? - Jak dobry start, ale nie chcę z Kielc wyjeżdżać i mam nadzieję, że nic mnie nigdy do tego nie zmusi. Podoba mi się tu i chcę tu zostać, mimo, że nie jestem rodowitym kielczaninem – pochodzę z Opoczna. Byłem trochę w Warszawie, trochę w Krakowie, w Londynie i już wiem, że Kielce to jest dobre miasto, to moje miejsce.

Załóżmy, że np. fotograf chce pokazać w Windzie swoje prace. Co powinien zrobić, żeby mieć tu wystawę? - Musi przyjść do mnie, pokazać mi portfolio w formie papierowej lub elektronicz38 nej, przedstawić konkretną propozycję, że zrobił cykl jakichś zdjęć i przekonać mnie, że warto je pokazać. Jestem otwarty - nie odsyłam nikogo z kwitkiem i z każdym porozmawiam. Potem konsultuję wszystko z panią dyrektor Kusztal i zapada decyzja. Nie mogę jednak obiecać, że każdemu zrobię wystawę. Jesteście w stanie pomóc (jako Galeria) zdobyć pieniądze na wydrukowanie i oprawienie zdjęć nieznanego fotografa? - Myślę, że jestem w stanie albo od pani dyrektor albo od sponsorów uzyskać jakieś fundusze. Mam wrażenie, że w Kielcach mimo istnienia tej Galerii od kilku lat, nadal jest mało sztuki współczesnej. - Zgadzam się. Za mało w Kielcach pokazujemy sztuki współczesnej. Ale to ma drugie dno – miasta, poza Warszawą, Wrocławiem, Poznaniem, Łodzią i Krakowem, uważane są za prowincję. Niestety za miastami wielkości Kielc wlecze się ogon zaścianko-

wości. Wielu ludzi rezygnuje z działalności w takich miejscach, bo stwierdzają, że im się to nie opłaca. W moim mniemaniu to duży błąd, bo owszem w dużych miastach sporo się dzieje, ale tam jest się bardzo ciężko przebić. Jest tak ogromna konkurencja na każdym polu, że jeśli ktoś nie ma dobrych znajomości i układów, to zrobienie czegokolwiek – wystawy, prezentacji w Warszawie czy Krakowie naprawdę graniczy z cudem. Uważam, że takie miasta jak Kielce, Lublin, Rzeszów czy Białystok są dobre, żeby zacząć karierę. Oczywiście, ta kariera się musi rozwijać i przechodzić na centralne ośrodki. Tu jednak młodzi ludzie szybciej mogą zyskać rozgłos me-

„Kielce - dobre miasto” – w dobie niemalże masowych wyjazdów rzadko można usłyszeć takie słowa. Dlaczego według Ciebie to dobre miejsce? - Dlatego, że nie jest ani za małe ani za duże. Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję. Czasami chciałbym, żeby był tu ogromny sklep muzyczny, jaki jest np. w Londynie, ale to też nie problem, bo w dobie Internetu mogę zamówić wszystko, czego absolutnie zapragnę. Czasami chciałbym pójść na świetny spektakl, czy show muzyczno-teatralno-taneczne, na jakie mogę iść w Londynie, ale do Kielc też przyjeżdżają fantastyczni artyści. Zawsze też mogę kupić bilet w tanich liniach lotniczych i polecieć gdzieś zobaczyć coś niezwykłego. Nawet bilety na spektakle nie są aż takie drogie, bo ceny za coś naprawdę dobrego, są porównywalne do polskich. A tak naprawdę z życia wiem, że jeśli ktoś mieszka i pracuje w Londynie, to nie ma czasu i ochoty, żeby korzystać ze wszystkich dobrodziejstw wielkiej metropolii. Zresztą miasta takie jak Kielce mają plus, że nie trzeba spędzać pół życia prze-

mieszczając się i stojąc w korkach, co jest uciążliwe. Miło jest spotkać wreszcie kogoś, kto nie chce uciekać z Kielc! - Wszystko jest teraz zglobalizowane i można dotrzeć wszędzie. A w Kielcach jest zielono, z punktu A do punktu B dostaniesz się w ok. 30 min. Idę do pracy 20 minut, co jest dla mnie rewelacyjne. Dużo znajomych z Warszawy zazdrości nam tego, że możemy wyjechać 2 km za miasto i mamy las, gdzie latem można całe dnie szaleć na rowerze. Zimą możemy pojeździć na nartach na okolicznych stokach, może nie są to warunki alpejskie, ale jeździć się da. Położenie Kielc jest też fajne, 1,5 godziny autem do Krakowa i ponad 2 godziny do Warszawy. W porównaniu do np. Nowego Jorku czy Londynu, gdzie mieszkając w 4. strefie musisz spędzić 1,5 godziny w metrze, żeby się ukulturalnić w centrum, to dokładnie to samo, co dla nas wyjazd do dużych miast. Myślisz, że kultura w Kielcach podąża w dobrym kierunku? - Tak, są takie imprezy jak Off Fashion, Forma, Nurt. Co chwilę w Kielcach jest jakiś festiwal, warsztaty, na które zjeżdżają się ludzie z całej Polski. Tu się ciągle coś dzieje. I przede wszystkim i co najważniejsze: jest coraz więcej ludzi, którzy w to miasto wierzą.Bo siła w ludziach kulturalnie myślących. Czujesz się spełniony na tą chwilę? - Tak, ale chcę robić więcej i działać więcej. Jestem naładowany energią, pomysłami i gotowy do działania.

foto: Marcin Boruń

{ www.marcinborun.com }


miasto

P l a n centrum kielc legenda

Łódź

Warszawa 18

ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy kawiarnie, puby, kluby zdrowie handel, usługi

22 23

Częstochowa

2

24

2

1

5

1 8

15

25

21

5

4

17 6

9

1 3 19 11

8

4 16 14 20

2

7

Lublin

8

9

6

40

K ra ków

18 17

1

12

Tarnów

plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.wydawnictwo-jp.kkf.pl


miasto

25-302 Kielce, ul. Mała 4

43 8

2

tel. +41 343 02 05 9

Anty kwar i at Nau kow y 6 Andrzej Metzger

Zapraszamy: 10-18, soboty 10-14 Kielce, ul. Sienkiewicza 13

1

tel./fax +41 343 25 44, www.antyk.kielce.pl

4

lep 67 2, e-mail: sk

@

O Za praw pro a sze obr nia azó .S œlu w ie n bn ki e 34 wicz e tel. 41 a 42 ,

w. ww

15

bo hem a.fan.p l

u³y w tyk kó Ar lasty p dla

l n.p .fa

ce Kiel

5

l ,u

Gabinet Stomatologiczny

Jolanta Gębska CitiPark

8

Kielce, ul. Paderewskiego 4A/9 tel. +41 368 18 99, +41 345 08 33 +602 666 001

nowe wydawnictwo Fundacji Kultury Wici poświęcone poezji w każdym wymiarze.... * już na gwiazdkę


in f o r m a t o r

11

Galerie 1

B WA P i w n i c e B WA N a P i ę t r ze

3

G a l e r i a Fo to g r a f i i Z PA F - B WA Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71

G a l e r i a Ws p ó ł c ze s n e j S z t u ki S a kr a l n e j Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02

4

12

5 22

Kielce, ul. Duża 9 tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl 14

15

16

Kielce, ul. Zbożowa 4

M u ze u m L at S z ko l nyc h S te f a n a Że ro m s ki e g o

7

8

Kina 17

K i n o p l ex

18

M o s kwa

M u ze u m N a ro d owe

Kielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net

M u ze u m Ws i K i e l e c ki e j D wo re k L a s zc z y ków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97

Kielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl

22

9

Wo j ewó d z ki D o m Ku l t u r y

10

S k a r b i e c K ate d r a l ny

18

D o m Ku l t u r y Z a m e c ze k

Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl

Kielce, ul. Ściegiennego 6 tel. +41 361 27 37, 361 24 10 www.wdk-kielce.pl Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31

B a z a Z b ożowa

Kielce, Zbożowa 4, tel. +41 344 11 77 www.bazazbozowa.wici.info 23

Po d K re c h ą

Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. 041/ 34 24424 24

M ł o d z i eżow y Dom Kultur y 25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://kielce.um.kielce.pl/mdk/

25

Ws p a k

Kielce, ul. Śląska 11a

Urzędy 1

Urząd Miasta

2

U r z ą d M a r s załkowski Wo j ewó d z t wa Świętokr z yskiego

Kielce, Rynek 1 Kielce, ul. Szymanowskiego 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl

Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl

Ośrodki Kultury 17

S ł o n e c z ko

Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80

Kielce, ul. Świętokrzyska 20 tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl

M u ze u m Z a b awe k i Z a b aw y

Kielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07

21

Fi l h a r m o n i a Św i ę to kr z ys k a i m . O s k a r a Ko l b e rg a Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl

Kieleckie Centrum Kultury

Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, 344 40 33 www.kck.com.pl

Te at r i m . S te f a n a Że ro m s ki e g o Kielce, ul. Sienkiewicza 32 , www.teatr-zeromskiego.com.pl

Kielce, ul. Orla 3

Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92

20

K i e l e c ki Te at r Ta ń c a Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl

Muzea 6

Te at r L a l ki i A k to r a „ Ku b u ś ”

D Ś T Pa ł a c y k Z ielińskiego Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net

Te a t r y 13

G a l e r i a Zachęta G a l e r i a Lakiernia

M u ze u m G e o l o g i c z n e Kielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37

Galeria Winda

KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b

19

Kielce, ul. Zamkowa 3/5

Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2

Wi ęz i e n i e K i e l e c ki e 1939 - 1956

2

Św i ę to kr z ys ki Ur ząd Wojewódzki Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342-13-33 www.kielce.uw.gov.pl

w i ę c e j w i n formator ze na stronie i n te r n e towe j w w w.wici.info


Zrozu m i e ć h i s t o r i ę z Ż e r o m s k i m

Stefan Żeromski będzie bohaterem

odczytu zaplanowanego na wtorek, 13 listopada (godz. 12) w Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego w Kielcach. Tekst wygłosi literaturoznawca i edytor, profesor Zdzisław Jerzy Adamczyk, uważany za największego znawcę i badacza twórczości pisarza związanego z Kielecczyzną. O tematyce odczytu z profesorem rozmawiał Michał Dobrołowicz. Panie Profesorze, jakich spraw dotyczyć będzie Pana listopadowy odczyt?

46

- Tematem mojego wystąpienia będzie działalność niepodległościowa Żeromskiego w świetle jego nieznanej korespondencji. Przygotowuję w tej chwili edycję, będącą pełnym wydaniem wszystkich odnalezionych do tej pory listów pisarza. Jest to pierwsza edycja naukowa, a więc zawierająca nie tylko poprawnie odczytane teksty listów, ale także objaśnienie zdarzeń, o których w nich mowa. Aby napisać objaśnienia i komentarze do, dotychczas niepublikowanych, listów musiałem dotrzeć do informacji o ludziach, o których Żeromski w listach wspomina, o miejscach, w których przebywa, książkach czy artykułach, które czyta, organizacjach, w których działa lub które ocenia. Przy tej okazji odnalazłem bardzo wiele nowych dokumentów, odkryłem wiele faktów zupełnie nieznanych lub znanych w sposób niewystarczający. Fakty te dotyczą zarówno życia prywatnego

i uczuciowego Żeromskiego, jak i jego działalności patriotycznej – zwłaszcza w latach pierwszej wojny światowej i bezpośrednio po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W czasie odczytu skupię się na tych ostatnich kwestiach. Czy mógłby Pan już teraz uchylić rąbek tajemnicy, jakie fragmentach życiorysu Żeromskiego będziemy mieli szansę poznać? - Odnalazłem nowe, ważne dokumenty dotyczące działalności Żeromskiego w Zakopanem w latach 1914-1918, w tym do jego służby w Legionach. Poznałem szczegóły udziału Żeromskiego w akcji plebiscytowej na Warmii i Mazurach w maju 1920 r., czy jego ambicji i planów dziennikarskich, gdy w czasie wojny polsko-bolszewickiej w roku 1920 wyruszał na front w charakterze korespondenta wojennego. Niektóre z tych dokumentów przedstawię w trakcie odczytu. Panie Profesorze, czy Pana odczyt jest organizowany ze względu na wydarzenie będące czymś w rodzaju „Miesiąca Żeromskiego” (niedawna rocznica urodzin pisarza, zbliżająca się rocznica śmierci)? - Sądzę, że mój odczyt ma raczej związek z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Myślę, że rocznice – takie jak listopadowa, ale także rocznica urodzin czy śmierci Żeromskiego,

Sienkiewicza czy Kochanowskiego – mają pewien sens, bo każą na chwilę zatrzymać się w biegu, obejrzeć za siebie, podumać. Czy ma Pan swoje pomysły, wizje, w jaki sposób warto byłoby uczcić rocznicę Żeromskiego? - Do głowy przychodzi mi kilka pomysłów: przede wszystkim należałoby podjąć jakieś zabiegi o nowe wydanie

„Dzienników” Żeromskiego. Według mnie, należałoby również przypominać, jaką rolę Żeromski, poprzez swoje utwory, odgrywał w życiu naszego narodu w ostatnich latach niewoli narodowej i w pierwszych latach niepodległości. Dziękuję za rozmowę.


49

świętokrzyskie

Sando m i e r s k i e s z a ch y

Szachy. Znana od wieków królewska rozrywka, która wymaga analitycznego myślenia, mistrzowskiej taktyki i umiejętności przewidywania reakcji przeciwnika zawsze o kilka ruchów naprzód. Ich historia jest niemal równie długa jak historia cywilizacji. Niektórzy badacze przypuszczają bowiem, że terakotowe figurki odnalezione na terenach dawnej Mezopotamii (datowane na 6000 lat p.n.e.) używane były jako figury szachowe. Bliskie współczesnym zasady tej gry zostały opracowane w V wieku n.e. w Indiach – gdzie nosiła ona nazwę czaturanga. Podarowana przez indyjskiego radżę szachowi Persji przekształciła się w grę zwaną czatrang. Po opanowaniu Persji przez Arabów w VII wieku grę zaczęto nazywać szantradżem, a jej reguły uległy niewielkim zmianom. Dzięki arabskim entuzjastom gra wzbogaciła się o nowe sposoby rozgrywania partii. Do Europy szachy trafiły VIII – IX wieku najpierw do Hiszpanii, potem do Włoch i Francji. Do Rosji szachy przywędrowały bezpośrednio ze wschodu w IX wieku. Na tereny polskie szachy przybyły prawdopodobnie jednocześnie

48

z kilku kierunków: ze Skandynawii, z Rusi Kijowskiej lub przez Czechy z Europy Zachodniej. W roku 1962 Eligia i Jerzy Gąssowscy znaleźli w Sandomierzu, w czasie prac badawczych na Wzgórzu Świętojakubskim, figury szachowe z XII wieku. Nie były to pojedyncze figury jakie dotąd znajdowano (głównie na Pomorzu), ale pełen zestaw dla jednego gracza i drugi, prawie kompletny (brakuje trzech pionów), dla drugiego gracza. Badania przeprowadzone przez panią Eligię Gąssowską wykazują, że szachy te są wyrobem lokalnym wykonanym na wzór arabski. Koran zabrania wszelkich przedstawień figuralnych, więc na potrzeby szachów stworzono nowe kształty będące kombinacją kuli oraz walca i takie są też szachy sandomierskie. O ile jednak forma figur ma charakter arabski, o tyle tworzywo (róg jelenia) i użyte ornamenty świadczą o miejscowym pochodzeniu. Ślady użytkowania figur oraz fakt, że zostały znalezione w niczym nie wyróżniającej się półziemiance, pozwalają przypuszczać, że gra w szachy nie była obca zwykłym

mieszkańcom Sandomierza. Szachy zostały wykonane ręcznie i dosyć niedbale, ozdobione są nacięciami i „oczkami” wykonanymi cyrklem a ich wysokość nie przekracza 2,5 cm. Na pierwszy rzut oka jeden zestaw wydaje się dużo częściej używany od drugiego, o czym zdają się świadczyć częściowo zatarte zdobienia. Naukowcy jednak przychylają się do zdania, że wytarcia na jednym z kompletów dokonane zostały celowo, dla odróżnienia „czarnych” od „białych”, co było konieczne wobec jednakowej barwy i zbliżonej wielkości figurek. Legenda mówi, że znajomość gry w szachy do Sandomierza przywiózł z wyprawy krzyżowej książę Henryk Sandomierski, nie można też wykluczyć, że szachy sprowadzili dominikanie, których siedziba znajdowała się na wzgórzu Świętego

Jakuba. Gra była tak popularna wśród duchowieństwa (szczególnie francuskiego), że biskupi musieli jej zabraniać, gdyż bracia zbyt wiele czasu spędzali nad szachownicami, zamiast pogrążyć się w modlitwie. Obecnie szachy znane są na całym świecie. Nieco egzotyczny egzemplarz tej gry, przywieziony z Kamerunu, możemy zobaczyć w Muzeum Misyjnym na Świętym Krzyżu. Podobno przywódcy dwóch wrogich plemion afrykańskich, za namową zakonników, zamiast toczyć wojnę rozegrali nimi partię, a jej wynik był równoważny wygranej bitwie i honorowany przez obie strony. Katarzyna Gritzmann


Nie ty l ko d l a pielgr z y m ó w … W Polsce jest ich 18, a jedna z nich znajduje się w województwie świętokrzyskim. Najbardziej znane mają swoje siedziby w Piekarach Śląskich, Wejherowie czy, jak ta najsłynniejsza, w Kalwarii Zebrzydowskiej. Mowa o kalwariach – miejscach, których odwiedzenie – według wierzeń, powstałych wraz z pierwszą, renesansową kalwarią – dawało odpuszczenie grzechów. Niespełna dwadzieścia kilometrów od centrum Kielc, w miejscowości Morawica 10 lat temu wybudowano Kalwarię Świętokrzyską. Kalwaria to zespół kościołów lub kaplic symbolizujących stacje Męki Pańskiej, zakładany najczęściej na wzgórzu, aby przypominał swoim położeniem Jerozolimę.

50

Kalwaria Świętokrzyska jest najmłodszą kalwarią w Polsce. Kościół w Morawicy wzniesiony został w 1997 roku z inicjatywy księdza Stanisława Korneckiego. To właśnie ksiądz Kornecki był aktywnym organizatorem życia kulturalnego w Morawicy – 2 lata po otwarciu kościoła, założył tam między innymi prężnie działającą Młodzieżową Orkiestrę Dętą. Jaki był cel budowy Kalwarii przed dziesięcioma laty? Przede wszystkim, miało to być najważniejsze w tej części regionu miejsce kultu. Cel ten został, przynajmniej częściowo, osiągnięty: ruchy i wspólnoty upodobały sobie to miejsce. Rycerstwo Niepokalanej odbywa w Wielkim Poście regularnie swoją pokutną pielgrzymkę do Morawicy, z kolei Apostolat Maryjny organizuje tam każdego roku w maju, tzw. dzień skupienia. Kalwaria jest miejscem popularnym i rozpoznawanym, lecz, niestety, tylko wśród stałych pielgrzymujących. W gazetach wydawanych przez Rycerstwo Nie-

fot. Marek Kozłowski

świętokrzyskie

pokalanej odnaleźć można długie relacje z wizyty pielgrzymów w Morawicy. To miejsce przyjazne pątnikom – przeczytać można na stronie internetowej Ośrodka Diecezjalnego MI w Kielcach. – W czasie każdego spotkania uprzejmi gospodarze dbają o to, aby pielgrzymi mogli nie tylko rozgrzać serca modlitwą, ale też pokrzepić ciała gorącą herbatą – relacjonują pielgrzymi. Odwiedzający Kalwarię modlą się każdego roku do Matki Bożej Nieustającej Pomocy – patronki morawickiej parafii. Pozostaje pytanie, dlaczego Kalwaria Świętokrzyska jest miejscem tak mało znanym – nie tylko w Polsce, ale i w samym województwie świętokrzyskim? Dziekan dekanatu morawickiego, ksiądz Jan Ciszek zapowiada podjęcie działań, aby spopularyzować kościół stojący na wzgórzu w Morawicy. Włodarzy tej gminy niepokoić może fakt, że nazwę „Kalwaria Świętokrzyska” przywłaszczają sobie inni. W artykule „Na świętokrzyskim szlaku pielgrzymkowym” opublikowanym na stronach internetowych serwisu miejscowości Nowa Słupia autor Henryk Trepa opisuje „Dla kultywowania pięknej tradycji pielgrzymowania staraniem Gminy Nowa Słupia, przy dużym zaangażowaniu Ojców Oblatów powstanie rekompozycja Drogi Krzyżowej prastarym szlakiem „Drogi Królewskiej” z Nowej Słupi na Święty

51 Krzyż. W tym celu zostaną zbudowane nowe piękne stacje w postaci kapliczek z drewna nawiązujące do architektury świętokrzyskiego krajobrazu”, aby zaraz potem dodać: „Mam nadzieję, że nowo powstała Kalwaria Świętokrzyska pozwoli na nowo odkryć tajemnicę Krzyża Świętego i odwiedzać coraz liczniej najstarsze sanktuarium na ziemi świętokrzyskiej w atmosferze duchowej kontemplacji”. Kalwaria Świętokrzyska jest miejscem turystycznie atrakcyjnym – najlepiej prezentuje się wieczorami, gdy całe wzgórze, na którym stoi kościół jest podświetlone i wyróżnia się na tle leśnego krajobrazu. Co jednak warto byłoby w Kalwarii Świętokrzyskiej zmienić? Od spacerujących tamtejszą drogą krzyżową usłyszałem, że mało atrakcyjne są kamienne tabliczki symbolizujące kolejne stacje drogi krzyżowej. - W tej chwili są one wykonane bardzo prostą metodą – przekonują odwiedzający Kalwarię – Należałoby poprosić regionalnych, świętokrzyskich twórców o wyrzeźbienie na przykład w drewnie większych, ładniejszych, może trójwymiarowych tablic. Kalwaria Świętokrzyska nie może jeszcze z pewnością konkurować w popularności ze słynną Kalwarią Zebrzydowską czy Kalwarią Krzeszowską. Nie ma się jednak też czego wstydzić. Jakie są perspektywy na najbliższe lata? Sukcesy Piotra Rubika, Zbigniewa Książka i ich wspólnych oraz oddzielnych oratoriów pozwalają wierzyć, że największa popularność morawickiej kalwarii dopiero przed nami. Wydaje się być to miejsce równie dobre do zorganizowania koncertu o wymowie podobnej do „Świętokrzyskiej Golgoty”, co Święty Krzyż. Może kompozycje te zabrzmią już niedługo na wzgórzu Kalwarii Świętokrzyskiej? Oby Kalwaria nie była tylko atrakcją dla nielicznych turystów i najbardziej wytrwałych wiernych. Oby stała się jedną z wizytówek regionu… Michał Dobrołowicz


Radosław Nowakowski

Tożsamość MOJE PAŃSTWO (9)

Kiedyś ktoś napisał książkę o czyjejś tożsamości. W tytule było jakieś nazwisko, nie

52

pamiętam jakie, na pewno jednak nie z rodzaju tych zawierających w sobie jakąś historyjkę. A gdyby nawet było takie, owa historyjka nie miałyby większego znaczenia, albowiem z reguły historyjki te pozostają bez najmniejszego związku z historiami, w które uwikłane są osoby te nazwiska noszące. Oczywiście, czasami zdarzają się kombinacje dosyć niezwykłe, jak to miało miejsce kilkanaście lat temu w przypadku brytyjskiej męskiej sztafety cztery razy czterysta metrów, którą stanowiło trzech zawodników czarnoskórych i jeden białoskóry (zdecydowanie lepsze byłyby określenia ciemnoskórzy i jasnoskóry, ale jasność i ciemność nie są tak kontrastowe jak czerń i biel, zawierają w sobie stopniowalność, gradację, coś może być ciemniejsze lub jaśniejsze, a wtedy może się zdarzyć, że małojasny będzie nie do odróżnienia od małociemnego). Otóż, ten jedyny białoskóry zawodnik nazywał się Black, czyli Czarny. Sytuacja byłaby idealna, gdyby trzej czarnoskórzy zawodnicy byli braćmi i nosili nazwisko White, czyli Biały. Z reguły jednak sytuacje, w których się znajdujemy, dalekie są od ideału i nie ma sobie co tym teraz głowy zawracać. Nie pamiętam też, o czym była ta książka. Nie mogę pamiętać, bowiem słyszałem tylko fragmenty jej fragmentów czytanych w radio. To była powieść sensacyjna i chodziło w niej mniej więcej o to, że ktoś kogoś ścigał, ale nie wychodziło mu to dobrze, ponieważ znał tylko nazwisko tej osoby, nie znał zaś jej samej. Lub na odwrót. Ogólnie rzecz biorąc chodziło o to, żeby przypasować nazwisko do osoby. Czyli żeby złapany był tożsamy ze ściganym. Och nie, oczywiście, że to nie było takie proste! Zarówno autor, jak i ścigający, nie byli aż takimi idiotami, żeby myśleć, iż o tożsamości danej osoby decyduje jedynie nazwisko. Wydaje mi się, że tam pojawiła się jeszcze większa komplikacja, która okrutnie utrudniała życie i pracę ścigającym: otóż sam ścigany nie wiedział już kim jest, gdyż utracił tożsamość. Czy można jednak utracić tożsamość? A co to takiego ta tożsamość? Tożsamy to taki sam. Czyli tożsamość to takosamość. Konstrukcja taki sam wymaga jednak drugiego członu: taki sam jak ......... Co wstawić w miejsce kropek? Z reguły wstawiamy: ci którzy żyją obok. I co z tego wynika? To wynika, że ci-którzy-żyją-obok-mnie mają być tacy sami jak ja, ponieważ tożsamość jest relacją działającą w dwie strony. Zatem obok siebie powinni żyć tacy sami. Inni nie powinni. Więc jeśli obok żyją nie-tacy-sami, to należy ich przekształcić w takich-samych lub co najmniej w podobnych. Co prawda podobny to nie to samo co taki-sam, ale i tak

już lepszy niż inny, różny, odmienny, nie-taki-sam. Niestety, podobieństwo zawiera w sobie stopniowalność, gradację i to jest niedobre – tożsamość (czyli taksamość) nie jest stopniowalna: jestem taki sam jak oni, a oni są tacy sami jak ja i już. Otaczanie się takimi-samymi zapewnia bezpieczeństwo, ponieważ wiadomo jak się będą zachowywać, wiadomo co im się w głowach roi, co knują i jak będą reagować. Niewątpliwie zawsze może zdarzyć się coś nieoczekiwanego: ktoś może oszaleć i stanie się nieprzewidywalny. To jednak jest zupełnie normalne odstępstwo od normy, wyjątek potwierdzający regułę, anomalia nad którą łatwo zapanować. Wyjątków nie może jednak być zbyt dużo, ponieważ wtedy to one staną się regułą, co spowoduje postawienie świata na głowie. Co może nie jest najgorsze, bo jest to tylko odwrócenie klepsydry. Najgorsze jest położenie klepsydry na boku. Czyli sytuacja, w której jest tyle wyjątków co i reguł, bo wtedy nie wiadomo co jest wyjątkiem a co regułą, nic wtedy nie wiadomo, piasek nie przesypuje się, czas staje, życie przestaje się toczyć, świat zamiera, masakra, apokalipsa, tragedia najtragiczniejsza. Nie należy jednak wyobrażać sobie, że chodzi tu o to, żebyśmy wszyscy wyglądali tak samo. O nie. Takie same gęby dookoła to byłoby nudne. A jeszcze noszące takie same ciuchy. Okropność! Ale różne gęby noszące różne ciuchy, lecz myślące tak samo – o to to! właśnie o to chodzi! żeby te różne gęby w różnych ciuchach (oczywiście bez przesady z tą różnością) miały takie same poglądy, tak samo reagowały, to samo jadły, w to samo wierzyły, to samo lubiły i tego samego nie lubiły. To jest tożsamość, którą można określić mianem tożsamości zewnętrznej. Tożsamość maski. Tożsamość etykietki. Tożsamość grupowa (tą grupą może być stado, ród, naród, warstwa społeczna, profesja, klub piłkarski, partia, wyznanie, tajna organizacja... cokolwiek). I taka właśnie jest najbardziej ceniona w państwach zapłotnych i zamiedznych. Jest ona ceniona zarówno przez rządzących jak i przez rządzonych. Przez tych pierwszych dlatego, że znacznie łatwiej rządzić takimi samymi (lub bardzo do siebie podobnymi), niż różnymi. Przez tych drugich zaś dlatego, że nie trzeba się zastanawiać nad tym jakże podstępnym pytaniem: kim jesteś? tylko od razu pokazać stosowną etykietkę i pławić się w chwale innych tak samo oznaczonych uważając ich osiągnięcia także za swoje. Tożsamość maski nie jest ceniona w Liberlandii. Tutaj ceniona jest tożsamość, którą można by określić mianem tożsamości wewnętrznej. Tożsamość twarzy. Kim jesteś? Jestem tym co robiłem, zrobiłem, robię, będę robić i zrobię, jestem tym co osiągnąłem (a osiągnięcia innych są ich osiągnięciami, chociaż zapewne mam w nich jakiś udział, bo przecież oni korzystali z moich osiągnięć tak jak ja korzystam z ich), jestem tym co umiem, co potrafię i tak dalej... Tożsamość maski można stosunkowo łatwo utracić (i nie ma specjalnie czego żałować). Tożsamość twarzy raczej nie da się utracić (choć chyba nie jest to niemożliwe). Tożsamość maski stwierdza paszport lub inny dokument. Nie stwierdza on tożsamości twarzy. Gdyby miał stwierdzać tożsamość wewnętrzną, to codziennie musielibyśmy otrzymywać nowy (o czym bardzo dobrze wie niejaki Roman Opałko i on mógłby być honorowym obywatelem Liberlandii, gdyby w Liberlandii istniało coś takiego jak obywatelstwo i honor – ale to już inna historia)... Co zatem powinien okazać przybysz wkraczając-wjeżdżając-wlatując-wpływającwczołgując-się-wchodząc-wbiegając-wślizgując-się-wtaczając-się-i-tak-dalej na obszar Liberlandii? Książkę, którą właśnie czyta.


Spacerować w burzy liści Gdy byłam mała, zajęciem popularnym

54 wśród dziewczynek było wypełnianie tzw. Złotych Myśli. Do zeszytu wpisywałyśmy ulubione książki, aktorów, danie obiadowe, porę roku... ja zawsze wpisywałam wiosnę. Gdybym dostała taki zeszyt do wypełnienia dziś, umieściłabym tam jesień. Dlaczego? Hmm... podejrzewam, że to z powodu moich codziennych spacerów, które szczególnie chętnie odbywam o tym czasie.

Biorę ze sobą aparat fotograficzny, paczkę papierosów, wodę mineralną, coś przeciwdeszczowego i ciepłe rękawiczki: pogoda teraz kapryśna, dlatego trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Mieszkam w Kielcach - mieście wojewódzkim, które zachowało w sobie klimat prowincji, m.in. wszechobecną zieleń. Niedoceniany Czarnów, na którym mieszkam, tętni kolorem nadziei, a do centrum zaledwie dziesięć minut drogi. Mamy w mieście rozległy park, niezwykle miło spaceruje się jego główną aleją, opisywaną przez Żeromskiego w „Syzyfowych Pracach”. Cudownie wdychać oczyszczone powietrze, zbierać sypiące się na potęgę kasztany, obserwować rudawe wiewiórki, czy robić zdjęcia łabędziom. Ostatnio przemierzając ciche alejki parkowe, przypomniałam sobie rozmowę przeprowadzoną kilka lat temu z moją koleżanką: to był późny październik, ona była w klasie maturalnej, ja już studiowałam. Myślała nad studiami w Krakowie, spacerując ze mną mówiła, że gdy już wyjedzie, to najbardziej będzie jej żal właśnie tego rozkopywania nogami stert liści na parkowych alejkach, ich

chrzęstu i szelestów. Bo idąc na spacer jesienią, otrzymujemy od zasypiającej przyrody znacznie więcej bodźców, niż kiedykolwiek indziej. Zwarzone pierwszym przymrozkiem liście przędą wokół nas barwny gobelin, światło przeświecające pomiędzy coraz to rzadszą koroną drzew ma zupełnie inny kolor niż latem czy wiosną, pada też pod innym kątem, wszystko wygląda inaczej niż zwykle: zupełnie bajkowo... by po kilku tygodniach przejść w cichą baśń zimową. I te kolory, to światło, zieleń złamana królewską purpurą i zdradliwą żółcią, rozsypane na przejrzystym, błękitnym niebie, co roku urzekają mnie i zmuszają do codziennego kluczenia pomiędzy nićmi babiego lata, rozpiętymi na przestrzeni całej parkowej alei. Zmuszają do refleksji. Jesień z jej frenetycznym krajobrazem, nostalgicznymi spacerami i jakąś taką metafizyczną tęsknotą kojarzy mi się jeszcze z pojedynczym płomieniem świecy, przygniecionym złotymi liśćmi. Z zapachem wosku i parafiny. Z chryzantemami. Nie rozumiem wielu amerykańskich tradycji i zwyczajów. Haloween nie jest moim świętem. Mój jest pierwszy listopad, z jego zadumą, spokojem i zniczem, który zapalam na moich grobach. Święto idealnie wtapia się w nastrój jesiennych, samotnych spacerów i pierwszych przymrozków, deszczy ze śniegiem, nagich konarów drzew. Spacerując pomiędzy granitowymi nagrobkami, czuję dotyk wieczności. Wchodząc pomiędzy konary zasypiających z wolna brzóz, zrzucam z siebie wszystkie problemy codziennego dnia, bo widzę wtedy ich małość i margi-

nalne znaczenie. Między drzewami czuję się znowu dzieckiem z zerówki. Zbieram kasztany, czerwone liście klonu, żółte – jesionu, obrywam czerwone kuleczki głogu i wilgotne, zielonkawe owoce leszczyny, przegryzam cierpką skorupkę – śnieżnobiałe serce skrzypi lekko pod zębami. Jest cicho, a ta cisza namacalna – każda pora roku ma swoją własną ciszę, ta jesienna chyba najbardziej dosłowna, nieme, martwe liście ani się do mnie nie śmieją, ani nie płaczą: są po prostu i nie wymagają ode mnie żadnego komentarza. Czasami depcząc ich kruchą strukturę mam wrażenie, że nie istnieję w przestrzeni na równi z nimi, one wydają mi się bardziej żywe, niż kiedykolwiek. To może głupie, ale często chodząc po nich mam wyrzuty sumienia, że zakłócam jakąś poważną dysputę, jaką toczą na opuszczonych parkowych alejach. Czuję się... winna, dlatego czym prędzej uciekam z parku, unosząc w kieszeniach pojedyncze liście szczególnej urody, kasztany i pęki jarzębiny, z których już w domu wyczarowuję żołnierzy z jesiennej gwardii. O, nawet teraz spoglądam na blat biurka, gdzie stoi dumnie szóstka postaci, czuję ich charakterystyczną, cierpką woń i zadowolenie, że upływające lata i to, że jestem sama, nie zabiły we mnie dziecka, wręcz przeciwnie: obudziły je we mnie podwójnie. Cieszę się, że stać mnie na samotne spacery po parku. I że jak dawniej stwarzam swój prywatny, bajkowy świat, dla którego jesienny spacer jest jedną z bram, przez którą kawałek przedostaje się tutaj. Kinga ‘KiniaMa’ Matałowska


Pierwsze dni listopada to czas zadumy, smutku, wspomnień o tych, którzy odeszli. Równocześnie to jedno z najbardziej powierzchownych i skomercjalizowanych świąt w roku. Prześcigamy się w wielkości wiązanek, bukietów i donic z chryzantemami, w kolorystyce i różnorodności zniczy. Z prawdziwego chrześcijańskiego święta zostało niewiele. Mało kto współcześnie odróżnia Wszystkich Świętych i Zaduszki, a przecież to dwa zupełnie różne święta. Dzień Wszystkich Świętych (1 listopada) (Festum omnium sanctorum) jest chrześcijańską uroczystością ku czci wszystkich znanych i nieznanych świętych oraz męczenników, którzy są w niebie z Bogiem, zwłaszcza tych, nie wymienionych w kalendarzu liturgicznym. Zaduszki poświęcone są tym zmarłym, którzy po śmierci trafili do czyścca. Oba święta wywodzą się oczywiście z tradycji pogańskich. Wiara, że

56

śmierć nie jest końcem ludzkiego żywota, a duch zmarłego może nawiedzać ziemię, istniała od zawsze. Stąd wyposażanie ciał zmarłych w przedmioty życia doczesnego: naczynia, ozdoby, pokarmy. Stąd także zwyczaje karmienia dusz i palenia ogni. Fragmenty przedchrześcijańskich wierzeń w życie pozagrobowe trafiły do innych ważnych świąt chrześcijańskich. Odnajdziemy je w zwyczajach wigilijnych, noworocznych, wielkanocnych, a nawet wiosennych. Najpełniej objawiają się jednak w dwóch pierwszych listopadowych dniach. Zaduszki powstały w 988 roku z inicjatywy opata Odilona z Cluny, który polecił, aby w klasztorach odprawiano modlitwy za zmarłych. W ten sposób po raz kolejny kościół katolicki próbował nadać chrześcijański wydźwięk obchodzonym w tym czasie pogańskim świętom, choćby Dziadom, opisanym przez naszego wieszcza


58

Adama Mickiewicza. Ostatecznie zatwierdzono Zaduszki w 999 roku, a dokonał tego papież Sylwester II. Dogmat o istnieniu czyśćca ogłoszono na soborze w Lyonie w 1274. Złagodzeniu kar czyśccowych mogło dopomóc wstawiennictwo żyjących: ofiary mszy św., modlitwy, jałmużny, a także inne – niezbyt już chrześcijańskie praktyki, wywiedzione bezpośrednio z czasów pogańskich karmienie dusz, palenie ogni, związane z przekonaniem, że w tych dniach dusze wracają do świata żywych, odwiedzają swoje domy, krewnych, przychodzą do własnych grobów. Zmęczone, zziębnięte i głodne dusze należało przyjąć i ugościć. Na Pomorzu na zewnętrznych parapetach domostw stawiano ulubione potrawy zmarłych. We wschodniej Polsce i na Kresach przygotowywano zmarłym posiłki, zapraszano na nie wszystkie dusze potrzebujące, wywołując duchy i próbując pomóc zbłąkanym duszyczkom. Na grobach i cmentarzach urządzano uczty. Ten zwyczaj nadal jest zachowany i kultywowany przez Romów. Podobne do tamtych uczt są także panichidy – nabożeństwa żałobne w kościele greckim i prawosławnym, połączone z ucztami i paleniem świateł. Na te dni porządkowano groby zmarłych, ale także domy i gospodarstwa. Zostawiano otwarte furtki i drzwi, aby dusze mogły wejść do domów, gdzie zostawiano dla nich jedzenie. Wieszano czysty ręcznik, stawiano wodę i mydło, aby dusze mogły się obmyć. Opowiadano historie o spotkaniach z duszami zmarłych, błąkającymi się po lasach, a od zmierzchu po cmentarzach i w pobliżu kościołów. Bardzo niebezpieczne były w tych dniach dusze potępionych, które straszyły przy mostach, młynach i na rozstajach dróg. Aby łatwiej było odnaleźć duszy drogę do domu, czy do swojego grobu, palono

ogień. Początkowo rozpalano ogniska na rozstajnych drogach, z czasem przesuwano źródła światła w pobliże grobów. Ogień miał spełniać nie tylko rolę oświetleniową. Był opiekuńczy, ożywiający, oczyszczający i wreszcie był symbolem wiary. Pozostałością tamtych zwyczajów są znicze palone współcześnie na grobach. Kolejne zwyczaje związane były z chlebem i bułkami, specjalnie pieczonymi na to święto. Gospodyni musiała upiec tyle zadusznych bułek, ilu jej bliskich zmarłych leżało na cmentarzu. Po poświęceniu bułkami dzielono się z modlącymi się dziadami i żebrakami. W różnych częściach kraju nazywano bułki inaczej: w Kieleckiem były to zaduszki, w Ciechanowskiem – peretyczki, na Lubelszczyźnie – powałki. W innych regionach kraju wypiekano “chleb umarłych”. W okolicach Mysłakowa (koło Łowicza) chleb miał formę podłużnej bułki z krzyżem pośrodku i ozdobami na krawędziach. “Chleb umarłych”, po uprzednim pobłogosławieniu przez księdza, dzielono na tyle kawałków, ile osób zmarło w rodzinie. Kromki rozdawano wśród żebraków, prosząc o modlitwę za zmarłych wymienionych z imienia. W okolicach Opoczna na groby zanoszono trzy chleby. Dwa rozdawano żebrakom, trzeci zanoszono do karczmy lub domu na stypę. Chleb rozdawany żebrakom musiał być odpowiednio wcześniej upieczony w domu, a nie kupiony. Przestrzegano przy tym rygorystycznie przepisów. Domowy piec uznawany był za miejsce przebywania dusz zmarłych. Gdyby spóźniona gospodyni upiekła bułki lub chleb w Zaduszki, spotkałaby ją kara: piec uległby „zepsuciu” i żaden inny wypiek nigdy by się już nie udał. W Polsce chleba się już nie piecze, jednak zwyczaje zadusznych ciast i ciasteczek zachowały się w różnych częściach Europy. Na Wszystkich Świętych w Hiszpanii po-

wstają panellets: ciastka z batatów, mielonych migdałów i pestek pinii, czasami nadziewane suszonymi owocami z przyprawami korzennymi. Na Zaduszki na oliwie smaży się płaskie ciasteczka o nazwie Huesistos de Santo, czyli „święte kości”. Najbardziej makabryczną nazwę mają jednak orzechowe ciasteczka szwajcarskie „Totebeinli”, czyli kosteczki zmarłych. Importowanym zwyczajem powoli asymilującym się w Polsce jest oczywiście Halloween, obchodzony 31 października. To święto o zupełnie innej stylistyce, nastroju, choć zdecydowanie także związane z kultem zmarłych. Jego symbolem są: wydrążona dynia z wyciętymi ustami, oczami i gębą z zapaloną w środku świecą oraz upiorne przebrania radośnie bawiących się dorosłych i dzieci. Halloween mylnie uznawany jest za zwyczaj amerykański, w rzeczywistości za wielką wodę zawędrował wraz z irlandzkimi imigrantami w XIX wieku, a święto ma korzenie celtyckie. W tradycji Celtów 31 października, czyli All Hallow E’en był końcem roku, symbolizował nadejście zimy i ostateczny rozrachunek żywych z umarłymi. Tego dnia duchy błądzące po ziemi mogły poszukać sobie ciepłych schronień w domostwach, zmarli w danym roku mogli ostatecznie pożegnać się z żyjącymi bliskimi. Celtowie zbierali się przy ogniskach, aby złożyć ofiary bogowi śmierci Samhaine i ostatecznie wyprawić duchy na tamten świat. W tym celu zostawano duchom pożywienie odprawiano rytuały. Celtowie przychodzili na uroczystości w przebraniach, z wydrążoną zaopatrzoną w świecę rzepą. Przebrania miały zmylić aktywne tego dnia duchy. Dzięki dziwnym strojom zjawy nie mogły rozpoznać ludzi i skrzywdzić ich, a światło z lampionu z rzepy miało odegnać duchy i je odstraszyć. Ze zwyczajów celtycko-irlandzkich w Ameryce nie zostało prawie nic, poza dynią i przebraniami oraz wiarą w duchy,

popartą setką bardziej i mniej udanych horrorów. Starsi chodzą na prywatki i bale, prześcigając się w makabrycznych przebraniach, dzieci zbierają cukierki i płatają psikusy chodząc w zabawnych przebraniach od domu do domu. Nic dziwnego, bo oswajanie śmierci w Ameryce, kulturze życia i młodości, nie może mieć głębszego podłoża. Miejmy nadzieję, że polskie Zaduszki mimo całej powierzchowności nie dadzą się pokonać amerykańskiej, pustej w środku dyni. Źródło: Internet, H. Szymanderska „Polskie tradycje świąteczne”, W-wa 2003

Wydawnictwo Fabryka Wici oferuje usługi projektowanie i publikacja materiałów reklamowych, wydawnictw i innych w formie papierowej i elektronicznej kontakt:

reklama@wici.info tel. 601 077830


W wyborczej kolejce

Mordo Ty moja, czyli o wyborach rzecz krótka Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy to Pan Marszałek, straszący dziatwę opowieściami o Śpiochu Tłuściochu (nota bene sam mógłby sobą dzieci straszyć) ogłosił koniec piątej kadencji Sejmu. Ku uciesze większości, smutku zaś niewielu, rozpoczął się czas wyborczej kampanii. Skoro szumnie zapowiadano, że wybory AD 2007 to najważniejsze wybory od czasu obrad Okrągłego Stołu, szumna również musiała być i kampania. A jaka była? Każdy widział, słyszał, ba – czuł na własnej skórze. Niezależnie od tego, jaki politykier, z której strony sceny, reprezentujący układ, tudzież front – jego los w czasie tych kilku tygodni nie był godny pozazdroszczenia. Wzorem świętego Aleksego (tego z legendy, nie Oleksego, on święty nie był) – każdy nań pomyje lał. Zastanawiam się, czy kampania i wzajemne obrzucanie się błotem w swojej formie nie przewyższyła nawet rządów, które do niej doprowadziły… Lokomotywy wyborcze ruszyły. Niektóre z impetem, inne zmęczone po tropikalnych wojażach. Jeździli, przemawiali, debatowali, nawet prowizji nie pobierali. Przez ten czas każdy wykształciuch mógł się zastanowić – czy położyć kres łże-elitom? Dopuścić do władzy układ? Przy pomocy lumpenliberałów zrzucić Polsce beret? Ciamciaramcia… Czasu, jak i okazji było dużo, wystarczająco dużo. No i nie tylko wykształciuch miał nad czym myśleć. A zastanawiać się było nad czym… Osobiście uważam, że warto korzystać z prawa, które gwarantuje artykuł 62 ustawy zasadniczej. Po pierwsze – ze względu na to, by przyczynić się do „dobrego” wyboru, a po wtóre – by w razie niepowodzenia typowanych kandydatów mieć względnie czyste sumienie. Nie zabrakło jednak wśród społeczności, z którą miałem do czynienia głosów, że to i tak nic nie zmieni, że każdy kradnie tak samo. No i jak przestanie się w Polsce podobać, to ułożyć można sobie życie gdzie indziej. Tu nasunęła mi się myśl dotycząca prawa wyborczego Polonii, ale to temat na osobne rozważania. Czas pokaże, kto miał rację… Z 19 na 20 października zakończyła się trwająca polityczna granda. Jeśli chodzi o mnie, to cisza wyborcza powinna trwać przynajmniej sześćdziesiąt dni, do czasu zamknięcia ostatniego lokalu obwodowej komisji wyborczej. Może ktoś wspomoże mnie w obywatelskiej inicjatywie ustawodawczej? Potrzebuję jeszcze około 99983 osób, mających czynne prawo wyborcze. No i zaczęło się głosowanie. Będąc członkiem (jakże to brzmi dumnie!) obwodowej komisji wyborczej, wśród całkowicie obcych przedstawicieli narodu, można dokonać ciekawych obserwacji socjologicznych na podstawie adnotacji na kartach do głosowania: „Nikt z was nie jest godzien”, „HWDP”, „Żydokomuna to najgorsze skurwysyństwo”, wiele też można usłyszeć: „Ziobro do kryminału, będzie pięknie za kobietę robił!”. Zaraz zaraz, gdzie ja miałem dyktafon? Kiedy wreszcie JK odda pół księżyca, zacznie się obsadzanie spółek Skarbu Państwa, wojewodów i innych mało znaczących stanowisk. A po co? By żyło się lepiej. Wszystkim! Tak więc czekamy na cud. Wtedy też wyjdzie na jaw cała prawda o Panu „Donaldu” Tusku. [much] PS. Przypominam, że komitety wyborcze mają 30 dni na uprzątnięcie pozostawionego bałaganu. Chcę mieć czysto w mieście!

60

Cztery godziny stałem w kolejce do głosowania. Czy to możliwe? Gdzie to mogło się zdarzyć? Uwierzcie, to możliwe, a zdarzyło się w jednym miejscu na świecie – w Dublinie. Tu właśnie, tak bardzo po polsku, zorganizowano tylko jeden punkt wyborczy dla 14 tysięcy ludzi. Nie myślcie sobie, że to było złe. Wręcz przeciwnie – było naprawdę piękne. Trzystu–, może czterystumetrowa kolejka ciągnąca się od ambasady RP na Ailesbury Road aż prawie do Tesco przy Merrion Road. Ludzie przyjaźnie rozmawiający z sobą, żartujący. Nastrój święta. Nikt nikogo nie przekonuje do żadnych opcji. Nikt nikomu nie mówi, że jego myślenie jest głupie. Każdy stoi cierpliwie ze świadomością, że te wybory są piekielnie ważne, a jego głos jest niezmiernie w nich istotny. Gdzieś - nie wiadomo skąd - w narodzie jest ta wiedza, że “ilość przechodzi w jakość”. Powiedział to kiedyś jeden z klasyków filozofii, dziś nie pomnę już który. O ile w kolejnych po 1989 roku wyborach tzw. frekwencja systematycznie spadała, o tyle teraz gwałtowanie wzrosła. Zapewne dlatego, że ostatnie rządy budziły tyle kontrowersji, i nagle o wiele więcej osób niż zwykle uświadomiło sobie, że musi się w tej ważnej dla naszego narodu kwestii wypowiedzieć. Ja przepraszam, że ja tak patetycznie, ale na tym nie skończę. Stojąc w tak długiej kolejce człowiek ma czas na przemyślenia. Dopadła mnie refleksja, że na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat (na pewno trzydziestu a może nawet więcej), różnego rodzaju publicyści, politycy, socjologowie, antropologowie nawet i rożnego autoramentu wychowawcy zastanawiali się publicznie jak powinien wyglądać i w czym się wyrażać współczesny patriotyzm. Czasy zbrojnych zrywów już się raczej skończyły i przestały być dobrym sposobem na wyrażanie patriotycznych uczuć. Mamy przecież tę wolną Polskę, do której tak tęskniliśmy, więc co? Takie uczucia budzi w nas na pewno sport. Cieszy nas, kiedy nasi sportowcy zdobywają najwyższe laury okraszone Mazurkiem Dąbrowskiego. Dumni jesteśmy z tego, że jesteśmy Polakami, gdy znaczące sukcesy osiągają nasi artyści: filmowcy, plastycy, muzycy, ale gdy znaczące postaci naszego życia politycznego i społecznego prezentują się na arenie międzynarodowej – ma to chyba dla nas już trochę mniejsze znaczenie I kiedy zobaczyłem te tysiące ludzi, które zamiast wypoczywać, bawić się, cieszyć życiem towarzyskim i rodzinnym spedzają trzy-cztery godziny, by oddać swój głos po to tylko, by opowiedzieć się za jakąś – dla każdego być może inną, ale jednakowo ważną - opcją rozwoju naszego kraju, uświadomiłem sobie, że to właśnie jest najbardziej nowoczesna i dojrzała forma patriotyzmu. Czegoś, co przestało być modne, czasem i dla niektórych stało się odrobinę wstydliwe. Coś, o czym jakiś już czas przestało się mówić. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że tymi, którym najbardziej zależało na oddaniu głosu byli przede wszystkim ludzie w wieku dwudziestu - trzydziestu paru lat. To niecodziennie się zdarza. Ludzie młodzi – pokolenie nieobojętne. Fajnie. Chcesz – napisz: schumach@poczta.onet.pl


Waria c j e n a t e m at . . . PI Z Z Y

Pizza — potrawa kuchni włoskiej, obecnie szeroko rozpowszechniona na całym świecie. W wersji podstawowej jest to płaski placek z ciasta drożdżowego, posmarowany sosem pomidorowym, posypany tartym serem i ziołami, pieczony w bardzo mocno nagrzanym piecu. Istnieje wiele odmian pizzy z bardzo różnymi dodatkami. Przypuszcza się, że potrawę w rodzaju pizzy podawali już starożytni Grecy. Były to płaskie chleby posmarowane oliwą, czosnkiem, posypane ziołami. Z Grecji ok. 500 p.n.e. trafiły do starożytnego Rzymu. Po sprowadzeniu do Europy pomidorów, w XVII-wiecznym Neapolu do pizzy zaczęto nieodłącznie stosować sos pomidorowy. Pierwsza współczesna pizza miała powstać w 1889 r., kiedy to Neapol odwiedziła królowa Włoch - Małgorzata Sabaudzka wraz z mężem. Tamtejszy piekarz przygotował na jej cześć specjalną potrawę – pizzę, w której podstawowymi składnikami były: pomidory (czerwień), ser mozzarella (biel) i bazylia (zieleń), reprezentujące narodowe barwy Włoch. Nazwano ją margherita - do dziś jest to

62

nazwa najpopularniejszej, najprostszej wersji pizzy. Pizza jest daniem powszechnie dostępnym i jednym z najczęściej jedzonym również w Polsce. Można ją zamówić zarówno w pizzerii, restauracji jak i zakupić w postaci mrożonki. Jest też często przyrządzana w polskiej kuchni. Przedstawiam wam drodzy czytelnicy moje propozycje na pizzę domową i jej różne wariacje. Ciasto na pizzę może mieć zarówno formę cienkiego, kruchego placka jak i pulchnego, wyrośniętego ciasta drożdżowego. Ja stosuję obie możliwości i wykorzystuję do tego ten sam przepis. Składniki: ¾ szklanki ciepłej wody (ale nie gorącej) 5 dkg drożdży (1/2 kostki dostępnej w sklepach) 1 łyżeczka cukru 2 szklanki mąki 1 żółtko 2 łyżki oleju sól, gałka muszkatołowa, słodka mielona papryka do smaku.

W małym naczyniu wymieszać wodę, skruszone drożdże i cukier, przykryć i pozostawić do wyrośnięcia – do momentu aż pojawią się bąble na powierzchni wody. Do miseczki wsypać mąkę, przyprawy, dodać żółtko oraz wyrośnięty rozczyn i wyrobić do połączenia się składników. Dodać olej i jeszcze raz zarobić. Ciasto powinno być luźne ale nie lejące. I teraz mamy dwie możliwości. Jeżeli ciasto ma być cienkie i chrupiące, to oprószamy wyrobioną masę mąką, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na około ½ godziny do wyrośnięcia – powinno podwoić swoją objętość. Wyjmujemy je na stolnicę lub blat kuchenny podsypany obficie mąką i znów zarabiamy, a następnie wałkujemy na cienki placek o żądanej wielkości. Pizzę można piec w okrągłych blachach specjalnie do tego przeznaczonych (dostępne są w różnych wielkościach w sklepach i na stoiskach gospodarstwa domowego) albo w dużych blachach do ciasta. Formę zawsze należy wysmarować olejem i dopiero wyłożyć ciastem. Jeżeli zaś chcemy pizzę na grubym, puszystym cieście, to wyrobioną masę od razu wykładamy na wysmarowaną blachę i uzupełniamy dodatkami. Drugą częścią każdej pizzy jest sos pomidorowy, którym smarujemy ciasto. Tu można zastosować dwojakie rozwiązanie: albo własnoręcznie przygotowany sos albo gotowiec. Jeżeli nie mamy czasu lub natchnienia to możemy wykorzystać ketchup albo gotowy sos pomidorowy. Ja polecam sos domowy. Składniki: 3-4 ząbki czosnku 2-3 łyżki oleju karton przecieru pomidorowego sól, pieprz do smaku, ewentualnie szczypta chilli Czosnek miażdżymy przez praskę, wrzuca-

my na rozgrzany olej i dusimy na małym ogniu przez 5 min. Tak, aby się nie zarumienił. Dodajemy koncentrat pomidorowy, przyprawy i dusimy przez kolejne 5 min. Po lekkim wystudzeniu sos gotowy jest do wyłożenia na ciasto. Kolejna część pizzy to filling czyli sycące dodatki. I tu drogi czytelniku każda opcja jest dozwolona. Można położyć jeden składnik albo wymieszać kilka, można zrobić wersję mięsną albo wegetariańską. Lista dodatków to: wędliny (szynka, salami, bekon, parówki itp.), papryka świeża, pomidory, cebula, pieczarki, grzyby, oliwki, fasola czerwona, kukurydza, ananas, owoce morza, gotowane lub smażone mięso (np. wołowina, kurczak), szpinak, szparagi, śliwki i inne, które lubicie. Cała sztuka to połączenie ich wwdług waszych upodobań smakowych i doprawienia ich ziołami lub innymi przyprawami, stosownie to zawartości. Możemy użyć gotowych mieszanek ziołowych lub skomponować je samemu. Niezbędnym składnikiem pizzy, który jest jej wykończeniem to oczywiście ser. Można użyć sera typu mozarella (w marketach dostępny jest już starty), innego dowolnego sera żółtego lub obu równocześnie. Teraz już tylko wystarczy upiec taką pizzę w rozgrzanym piekarniku w temperaturze 220 st. – cienkie ciasto około 20 min. a grube 30 min. Pewną wariacją na temat pizzy jest „cebulak”. Składniki na ciasto: 20 dkg mąki 2 dkg drożdży ½ szklanki mleka ½ łyżeczki cukru 2 łyżki oleju 1 jajko sól do smaku


wici Drożdże i cukier rozprowadzić w mleku i odstawić do wyrośnięcia, dodać mąkę, jajko i wyrobić do połączenia składników. Dodać na koniec olej, jeszcze raz wyrobić i przełożyć do tortownicy wysmarowanej tłuszczem. Odstawić do wyrośnięcia, a w tym czasie przygotować farsz i sos. Składniki na farsz: 20 dkg boczku wędzonego skrojonego w paski 4 cebule w pół krążkach 1 łyżka oleju do smażenia Boczek i cebulę przesmażyć na małym ogniu, tak by się lekko zarumieniły. Składniki na sos: ½ kubeczka śmietany 1 jajko sól, pieprz, curry, oregano, bazylia do smaku Wszystko wymieszać na jednolitą masę – przypominam o rózdze kuchennej, którą możemy zrobić to doskonale. Na wyrośnięte ciasto wykładamy farsz, zalewamy sosem i pieczemy w rozgrzanym piekarniku przez około 30 min. w temp. 200 st. Doskonale smakuje obłożona ogórkami kiszonymi skrojonymi w plastry.

stry. Główkę czosnku pieczemy w piekarniku w temperaturze 180 stopni C przez około 15 minut, schładzamy, obieramy z łupin, ząbki kroimy na połowę. Ser kroimy w plastry. Na posmarowanym sosem spodzie pizzy rozkładamy plastry sera, na nich układamy pokrojony czosnek i szparagi i ewentualnie posypujemy tartym żółtym serem.

Na koniec przedstawiam przykładowe przepisy na dodatki do pizzy. Mam nadzieję, że Was zaintrygują i pobudzą do kulinarnych eksperymentów.

Pizza wegetariańska Składniki: 3 papryki: zielona, czerwona i żółta 50 dkg pieczarek 2 czerwone cebule oliwki bez pestek skrojone w krążki 30 dkg startego sera żółtego do posypania olej do smażenia sól, pieprz, zioła do pizzy Sposób przyrządzenia: Dusić na oleju dodając kolejno cebulę, paprykę, pieczarki. Papryka powinna być lekko twardawa, przyprawić solą i pieprzem. Na posmarowanym sosem spodzie rozłożyć wszystkie składniki, posypać ziołami i żółtym serem.

Pizza szparagowa Składniki: 1 pęczek zielonych szparagów 1 główka czosnku 20 dkg sera mozarella 15 dkg innego tartego żółtego sera Sposób przyrządzenia: Młode zielone szparagi gotujemy bez obierania, starsze obieramy do wysokości 1/3 łodygi. W odpowiednio dużym garnku gotujemy szparagi około 10 minut w osolonej wodzie, schładzamy, kroimy w pla-

64

Pizza szpinakowa Składniki: 20 dkg szpinaku – listki 10 dkg boczku 20 dkg tartego żółtego sera 20 dkg sera mozarella w plastrach 1 łyżka masła pieprz, sól, gałka muszkatołowa Sposób przyrządzenia: Szpinak wypłukać, obsączyć. Boczek pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać masło, lekko zrumienić na nim boczek,. Dodać liście szpinaku, podsmażyć do miękkości. Doprawić do smaku gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Na posmarowanym sosem spodzie rozsypać żółty ser, na nim rozłożyć schłodzony szpinak z boczkiem, pokryć plastrami sera mozzarella.

Pizza expresowa Składniki: kilka plastrów szynki - pokrojona w paski pomidor - talarki ½ papryki – długie paski 2 krążki ananasa - kostka 7-10 oliwek – ćwiartki zioła do pizzy 30 dkg startego sera – mozarella lub inny Na posmarowanym sosem cieście ułożyć według podanej kolejności wszystkie składniki i upiec. Danie szybko wykonane ale zapewniam, że bardzo smaczne. Pamiętajcie, że pizza to: - ciasto (sami decydujecie czy cienkie czy grube), - sos pomidorowy, - filling czyli wypełnienie (szukajcie ciekawych i smacznych połączeń), - przyprawy (zioła do posypania lub inne przypraw, którymi doprawiamy dodatki) - ser, który wieńczy dzieło. Prawda, że proste? Jeżeli ktoś myśli, że do upieczenia pizzy potrzebny jest zawodowy kucharz (najlepiej Włoch) to grubo się myli. Proponuję choć raz spróbować upiec ją samodzielnie. Mam nadzieję, że stanie się ona waszym popisowym daniem, tym bardziej, że... daje nieograniczone możliwości. Życzę smacznego! Wasza Frog

65


tu znajdziesz Poniżej publikujemy listę miejsc gdzie możesz znaleźć bezpłatny informator Wici.Info, oraz bezpłatne pocztówki promocyjne. Zapraszamy do współpracy Uwaga do końca roku promocja

Druk i kolportaż Twojej Kartki tylko 300zł * e-mail: reklama@wici.info * cena netto za 1000 szt.

66

Cockney Club Kielce, ul. Orla 4,

Hotel Leśny Dwór Kielce, ul. Szczepaniaka 40,

DŚT - Pałac T. Zielińskiego Kielce, ul. Zamkowa 5,

Kawiarnia Lukrecja Kielce, Pl. Wolności 5,

Kawiarnia Dziurka Kielce, ul. Sienkiewicza 32,

Klub Mehehe Kielce ul. Bodzentyńska 18

Hotel Echo Kielce, Cedzyna k. Kielc,

Restauracja Monte Carlo Kielce, ul. Paderewskiego 20,

Hotel Elita Kielce, ul. Równa 4,

Restauracja Nefertiti Kielce, ul. Żytnia 8,

Sklep muzyczny Fan Kielce, ul. Sienkiewicza 42,

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka Kielce, ul. Jana Pawła II 5,

Filharmonia Świętokrzyska Kielce, pl. Moniuszki 2 b, Galeon Club Kielce ul. Mała 12

Pizzeria Pod Schodami Kielce, ul. Warszawska 147, Kawiarnia Pod Aniołem Kielce, ul. Sienkiewicza

Kawiarnia Antrakt Kielce, pl. Moniuszki 2b,

Galeria BWA Piwnice Kielce, ul. Leśna 7,

Antykwariat A. Metzgera Kielce, ul.Sienkiewicza 13,

Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4,

Pub Arizona Kielce, ul. Świętokrzyska

Gaudi Club Kielce, ul. Wesoła 10,

Pizzeria Arkadia Kielce, ul. Sienkiewicza 9,

Hotel Gromada Cedzyna k. Kielc,

Sklep TTCL - Herbaty i akcesoria, (Real), Kielce, ul. Radomska 20

Bistro ‘’Czytelnia’’ Al. 1000-lecia PP,

Jazz-Club Kielce, ul. Duża 9,

Pub Tunel Kielce, ul. Duża 7

Restauracja Bravo Kielce, ul. Sienkiewicz 57,

Pub Karakal Kielce, ul. Bodzentyńska

Hotel Uroczysko Kielce, Cedzyna k. Kielc,

Cafe Galeria 28 Kielce, ul. Wesoła 28,

Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b,

Hotel Victoria Kielce, ul. Sienkiewicza 78

Cafe Pasja Kielce, ul. Duża 7,

Kino Moskwa Kielce, ul. Staszica 5,

Kawiarnia Wesoła Kawka Kielce ul. Wesoła 50,

Chillout Club Kielce, ul. Hipoteczna 2,

Kinoplex Kielce, ul. Świętokrzyska 20,

Restauracja Winnica Kielce, ul. Winnicka 4,

Pub CKM Kielce ul. Bodzentyńska 2,

Hotel Kongresowy Kielce, Aleja Solidarności 34,

Kawiarnia Zamkowa Kielce, ul. Zamkowa 2,

Kawiarnia Pożegnanie z Afryką Kielce, ul Leśna 18 Prze-Kot - Skateshop Kielce, ul. Sienkiewicza,


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.