28
# Kielce, Luty 2009 • www.wici.info • ISSN 1895-0264
Spis treści
Kieleckie Inaczej Po raz piąty
www.wici.info kulturalny informator Naczelny i Artystyczny Rafał Nowak Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Redakcji Jakub Wątor Współpraca Bożena Pawłowska,Magdalena Kołodziej, Sylwia Gawłowska, Olga Adamus, Marlena Żyła, Joanna Dobrowolska, Agnieszka Sadowska, Kinga Matałowska, Dorota Kurpios, Agata Majcher, Jakub Juszyński, Grzegorz Świercz, Norbert Rybarczyk, Łukasz Król, Radek Nowakowski, Karol Krzyczkowski Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 redakcja@wici.info Okładka Maksymilian Chołuj Czasopismo wydawane jest dzięki współpracy z Prezydentem Miasta Kielce
•12
Firmament 2009 •19 Być kobietą - Alicja Majewska •32 W obrazie tkwi potęga •36
Muzyka - Dla mnie to jest podstawa •40
W plener chodzę z aparatem i spryskiwaczem •46 Obiady czwartkowe w niedzielę •58 Magia miejsc w słowie ukryta •60 Manga i Sushi •64 Tato, kup mi rower - będę latał •66 Wskocz na deskę kieleckie stoki •70 Mural na Hucie •74 Nowy przewodnik po świętokrzyskim •76
Z historii przypadkowych klików •77 Gdzie w Kielcach pójść z gitarą?
•78 Speleoklub Świętokrzyski •80 Na Słowację z euro •84 Na rozgrzanie... •92
wici.info | kalendarz
W programie: Z. Krauze – The Last Recital oraz Gwiazda, opera wg H. Kajzara
L Luty2009 niedziela 01.02
Dni Carlosa Saury
Superczwartek - Senność
Mapy pamięci - Jerzy Kołacz Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:15
I-sze urodziny Muzeum Historii Kielc
piątek 06.02
Muzeum Historii Kielc, Kielce, ul. Św. Leonarda 4, g. 10:00
Pałacykowy Salon Muzyki Kameralnej
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00 W programie: Ewa Warta - Śmietana - sopran Jakub Oczkowski - tenor zespół Strauss Ensemble
Wojewódzki Dom Kultury, Kielce, ul. Ściegiennego 6, Iberia 01.02, g. 18:00; 02.02, g. 20:00 Fados 01.02, g. 20:00, 02.02, g. 18:00
Pałac Biskupów Krakowskich, Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 18:00 środa 04.02
Galeria Akademicka, Kielce, ul. Leśna 16, g. 17:00
The Dead Star
Dezerter
wtorek 03.02 Mehehe, Kielce ul. Bodzentyńska 18, g. 21:00
Gwiazda
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
V Podjazd Kmicicowy
Karczma Cztery Konie, ul. Kusocińskiego 61a, g. 13
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 17:00
Władysław Klamerus - rzeźby i tkaniny
Kielecka premiera filmu „Opowiedz mi o deszczu”
Patrzeć czy używać? - wystawa rzeźb ceramicznych Macieja Kasperskiego
Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej, Kielce, ul. Zamkowa 5/7, g. 17:00
czwartek 05.02 Biblioteka Główna Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, Kielce, ul. Leśna 16, g. 18:00
sobota 07.02
Za10dziesiąta w repertuarze Czesława Niemena
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00 Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00
Żeglarskie spotkanie - Natasza Caban
Filharmonia Świętokrzyska, Kielce, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00 W programie muzyka do filmów: Harry Potter, Władca pierścieni, Piraci z Karaibów, Mission Impossible, King Kong, Spider-Man, Opowieści z Narnii
Pojedynek Kabaretowy - Kabaret Skeczów Męczących vs. Kabaret Młodych Panów
Wystawa Święty Krzyż 2008
p o niedziałek 02.02
Muzyka Srebrnego Ekranu
Amok Moja Dziecinada spektakl gościnny Teatru Nowego z Krakowa
Duchowni prześladowani za PRLu Aula Wyższego Seminarium Duchownego, Kielce, ul. Jana Pawła II 7, g. 17:00
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 21:00
Hip Hop Under Streets
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 20:00
Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17 i 19
wici.info | kalendarz
Salon Underground Opowiastki Filozoficzne
Człowiek na Księżycu
środa 11.02
Joanna Klich „Maskarada” - wystawa fotografii
Superczwartek - Mała Moskwa Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00
Oriental Experimental
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 20:00 sobota 14.02
niedziela 15.02
Sceny dla dorosłych, czyli Sztuka Kochania
Hip Hop Under Streets
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
L
Organizm - koncert
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00 p o niedziałek 09.02
„Opowiedz mi o deszczu”
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18 i 20
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 20:00
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17 i 21
W klubie podróżnika - Tramping w Nepalu
czwartek 12.02 ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Barbara Gulińska - malarstwo
Boso do Kielc - Wojciech Cejrowski
Dorota Lanton - Miłość w Paryżu Kaesemek, Końskie, ul. Wojska Polskiego 3, g. 18:00
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00 W programie piosenki m.in.: A. L. Webbera, S. Wondera, J. Brooksa, L. Richie’go
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 20:00
Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00
niedziela 08.02 Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00
Akcja „Zima 2009”, 16.02-27.02
szereg imprez bibliotecznych zwłaszcza dla najmłodszych czytelników, organizowanych przez MiejskąBibliotekę Publiczną w Kielcach
www.mbp.kielce.pl
Ferie z Muzeum Historii Kielc
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00
czwartek 19.02
Czesław Śpiewa
Nocą Na Pewnym Osiedlu Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Funk Machine Dj Przeplach
Cavewoman: seks przewodnik, czyli jak szukać i nie znaleźć faceta Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00
poniedziałek 16.02
16.02-27.02 szczegóły: www.muzeumhistoriikielc.pl
Piosenki o Miłości
Artrosis
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00
Monika Gruszczyńska - koncert walentynkowy Dom Kultury, Włoszczowa, ul. Wiśniowa 17, g. 18:00
Antique Dance Club, Kielce, ul Piotrkowska 12, g. 20:00
Siódme Niebo, Kielce, ul. Paderewskiego 34/2,
Carrantuohill - Muzyka Zielonej Wyspy
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego,
Sheesha Party by Samira & Fadi
Dj Funk In Motion
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
Zakochany Paryż
Monika Gruszczyńska - koncert walentynkowy
wtorek 10.02 Mehehe, Kielce ul. Bodzentyńska 18, g. 20
piątek 13.02
Muzeum Historii Kielc, Kielce, ul. Św. Leonarda 4, g. 17:30
PIH - Kwiaty Zła
Łzy - akustycznie
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00 Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Dom Kultury, Włoszczowa, ul. Wiśniowa 17, g. 19:00
Superczwartek - 33 sceny z życia
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00
sobota 21.02
Igraszki z Bajką
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
piątek 20.02
Picasso - Matisse - Miro
Kasia Kowalska
Galeria BWA, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 , g. 18:00
niedziela 22.02
Koncert Familijny - Przeboje Gershwina
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 11:00
Stare Dzwony - Rejs ku Wyspom Szczęśliwym
11
Superczwartek - 0_1_0
piątek 27.02
Grzegorz Firmanty - Tam, gdzie brak zasięgu
Kanon Polihymnii
Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora Wici.Info email: kalendarz@wici.info
Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej
www.filharmonia.kielce.com.pl
INAUGURACJA SEZONU ARTYSTYCZNEGO 2008/2009
L
W programie: J. Brahms - Uwertura tragiczna op. 81 L. van Beethoven - III Koncert fortepianowy C-moll op. 37 F. Mendelssohn-Bartholdy - IV Symfonia A-dur Włoska op. 80
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Immanu El
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
Jak Karnawał, to w Operze - najsłynniejsze arie z oper i operetek
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00 wtorek 24.02
Włodek Pawlik - Grand Piano
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
www.wici.info
Galeria Uwaga Schody, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54, g. 18:00
Świętokrzyskie Dni Muzyki - Inauguracja
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Dj Doodie
wystąpią: Cela nr 3, Bunkier, Banda Whysego, The Naturat, WKG’89
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
czwartek 26.02 Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Multistyle by Dj Atemi
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
sobota 28.02
NFC: City Jungle Klezzmates
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
Galeria Lalki Teatralnej
Mech
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00 i 12:00
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Łowcy.B
Dj Doodie
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 20:00 niedziela 01.03
Salon Bezsenność Barbara Stanisławczyk
Winter Punk Fest I
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00 Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany
Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski - pokaz kolekcji mody
Salon Bezsenność - Ewa Błaszczyk
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 12:00
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
wici.info | kalendarz
wystawy
Andrzej Rysiński - malarstwo
Po=Równania: Hanna Żebrowska - Koń jaki jest /nie/ każdy widzi
Miasto Królewskie Nowy Korczyn 2008 - fotografia
Patrzeć czy używać? - wystawa rzeźb ceramicznych Macieja Kasperskiego
13 Mapy pamięci - Jerzy Kołacz
Magdalena Rusin - fotografia Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7 do 15 lutego
Radosław Wojcieszek - malarstwo
Grota di Ghiacco, Jędrzejów, ul. Kościelna 4D do 9 lutego
Dolina Rzeki Krasnej - wystawa malarstwa Ziemowit, Kielce, ul. Mieszka I 79 do 15 lutego
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, Kielce, ul. Zamkowa 5 do 16 lutego
Salony ZPAP i ZPAR 2008/9 Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7 do 15 lutego
Stanisław Sudnik - fotografia
Galeria Zielona, Busko-Zdrój, al. Mickiewicza 7 do 21 lutego
Marzena Słowik - Bliżej Natury
Muzeum Regionalne, Pińczów, ul. Piłsudskiego 2a do 28 lutego
Czas powstania 1863
Muzeum Ziemi Staszowskiej, Staszów, ul. Jana Pawła II od 6 do 28 lutego
Wystawa Święty Krzyż 2008
Galeria Akademicka, Kielce, ul. Leśna 16 od 4 lutego do 4 marca
Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b od 6 lutego do 6 marca
Barbara Gulińska - malarstwo
Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3 od 12 lutego do 12 marca
Pałac Biskupów Krakowskich, Kielce, pl. Zamkowy 1 od 3 lutego do 22 marca
Ludzie jak rajskie ptaki - malarstwo z PapuiNowej Gwinei
Grzegorz Firmanty - Tam, gdzie brak zasięgu
Władysław Klamerus - rzeźby i tkaniny
Grażyna Sybirska-Wilk - malarstwo
Muzeum Okręgowe, Sandomierz, ul. Zamkowa 14 do 31 marca
Picasso - Matisse - Miro
Hotel Kongresowy, Kielce, Aleja Solidarności 34 do 15 lutego
Galeria BWA, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 do 16 lutego
Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4 do 26 lutego
Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej, Kielce, ul. Zamkowa 5/7 od 7 lutego do 4 marca
Galeria BWA, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 od 20 lutego do 31 marca Galeria Uwaga Schody, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 od 27 lutego do 15 marca
wici.info | wydarzenia
Kieleckie Inaczej Po raz piąty
Fundacja Kultury Wici w tym roku już po raz piąty ogłasza konkurs fotograficzny pod hasłem „Kieleckie Inaczej”. Na prace czekamy do 30 maja 2009 roku. Celem konkursu jest upowszechnianie fotografii jako formy ekspresji oraz promocja i dokumentacja walorów krajobrazu miasta Kielce i regionu w niebanalny sposób. Chcemy, by fotografowie odkrywali piękno znanych i nieznanych miejsc, by na swoich zdjęciach uchwycili wszystko to, co zachwyca w Kielecczyźnie. Oczekujemy prac, na których widać emocje i oryginalne spojrzenie. W ubiegłym roku na konkurs 57 autorów zgłosiło 216 zdjęć. Liczymy, że w tegorocznej edycji konkursu napłynie do nas jeszcze większa liczba zgłoszeń. Regulamin i kartę zgłoszenia można pobrać ze strony internetowej konkursu www.kieleckieinaczej.wici.info. fot. Grzegorz Sideł
Podjazd Kmicicowy
Słoneczko zaprasza na KSM Polskie kino w Moskwie
Osiedlowy Klub Kultury KSM „SŁONECZKO” w Kielcach zaprasza wszystkich fotografujących do udziału w II Konkursie Fotograficznym z cyklu „Osiedla KSM”.
V Podjazd organizowany jest wraz z panem Jerzym Sienkiewiczem – prawnukiem polskiego noblisty Henryka Sienkiewicza. Organizatorzy zapewniają szereg atrakcji takich, jak artylerii z ówczesnej epoki, pokazy walki i władania bronią, czy szturm na kozacki chutor. Na żołądek przygotowany będzie między innymi pułkownikowski miód pitny, ale odbędzie się także cała biesiada staropolska. Uczestnicy będą mieli okazję przejechać się na rycerskim koniu, wziąć udział w kuligu i postrzelać z łuku. Centrum Jeździeckie „Stadion” i Karczma „Cztery Konie” znajdują się w Kielcach przy ulicy Kusocińskiego 61a. Zapraszamy serdecznie!
Ideą konkursu jest zarówno popularyzacja fotografii jako dziedziny sztuki jak i pozyskanie materiału dokumentującego walory krajobrazowe i życie społeczne na osiedlach KSM – Zagórska Północ, Zagórska Południe, Sady, Sandomierskie. Tegoroczna edycja nosi tytuł „Osiedla KSM – 4 pory roku”.
05.II - „Senność”. Opowiedziane równolegle losy trójki bohaterów, którzy już dawno przestali żyć w zgodzie ze sobą. Zmęczeni życiem nagle dostają impuls i rodzą się na nowo, doznając wielu dawno zapomnianych emocji. 12.II - „Mała Moskwa”. Jura, były radziecki pilot wojskowy, po ponad trzydziestu latach wraca do Legnicy odwiedzić grób swojej żony, Wiery. Towarzyszy mu dorosła już córka żony. Jadą zobaczyć miejsca, gdzie przed laty rozegrał się największy dramat ich życia. 19.II - „33 sceny z życia”. Przejmująca i bardzo osobista opowieść o doświadczeniu, jakim jest śmierć bliskiego członka rodziny. O tym jak dekonstruuje i bezpowrotnie zmienia życie wszystkich osób.
foto: M. Maciążek
Prace na konkurs należy składać do dnia 13 marca 2009 r. w siedzibie Klubu „Słoneczko” w Kielcach przy ul Romualda 3 lub przesłać listownie. Regulamin konkursu i karta zgłoszenia do pobrania w klubie lub na stronie www.ksm.pl. Ogłoszenie wyników konkursu nastąpi na otwarciu wystawy pokonkursowej w dniu 16 kwietnia 2009 r. o godz. 17.00 w Klubie „Słoneczko”.
patronaty
Wici.Info i Centrum Jeździeckie „Stadion” zapraszają na V Podjazd Kmicicowy. Impreza odbędzie się 7 lutego o godzinie 13:00. Zabawa o charakterze historycznym dla wszystkich mieszkańców Kielc rozpocznie się korowodem rycerstwa konnego i szlachty polskiej spod Kieleckiego Centrum Kultury, ulicą Sienkiewicza, Plantami, z finałem w Centrum Jeździeckim.
Kino Moskwa zaprasza w lutym’09 na cykl seansów najgłośniejszych polskich filmów 2008 roku:
26.II - „0_1_0”. Jeden dzień w nadmorskim mieście. Siedem pozornie niezależnych od siebie opowieści. Wspólne dla bohaterów jest poczucie klęski i głęboki marazm. Potrafią odnaleźć się tylko na anonimowym forum 0_1_0.
17
wici.info | wydarzenia
19
Grand Piano Włodka Pawlika
24 lutego o godzinie 19 w Kieleckim Centrum Kultury wystąpi pianista i kompozytor Włodzimierz Pawlik. Koncert tego wspaniałego artysty będzie promocją jego najnowszej płyty „Grand Piano”. O samym albumie Włodek Pawlik mówi tak: - To jedyny i niepowtarzalny dialog z instrumentem, którego jestem od dzieciństwa wielkim admiratorem. Noc jest porą uwalniającą moje myśli od nerwowych konwulsji dnia codziennego – jest wyciszeniem, kontemplacją, przebudzeniem marzeń, ucieczką od wodospadów pustosłowia… Fortepian jest dla mnie najbliższym medium, dającym irracjonalne poczucie, jakbym obcował z oddanym przyjacielem, rozumiejącym i wyrażającym estetyczne pragnienia w chwili, gdy jego czarno-białe klawisze i stalowe struny gotowe są na kontakt z palcami. Właśnie
wtedy, w subtelnym połączeniu ludzkiego dotyku z materią stworzoną do wydobywania dźwięków następuje akt prokreacji, z którego rodzi się fenomen Muzyki.
Co się dzieje w Kielcach? szukaj na www.wici.info
Włodek Pawlik jest wykładowcą na Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie. Występował na najbardziej prestiżowych festiwalach jazzowych na całym świecie, a jego dorobek muzyczny zyskał uznanie wielu renomowanych magazynów. Płyta ukaże się 1 marca – można będzie więc posłuchać tej muzyki „na żywo” zanim pojawi się w sklepach i muzycznych salonach. Bilety w cenie 30 złotych można nabyć w kasach Kieleckiego Centrum Kultury. Są one czynne codziennie w godzinach 9-17.
>>
wici.info | wydarzenia
Firmament 2009 Końcówkę roku w Fundacji Kultury Wici opisać można dwoma słowami: Festiwal Firmament. Wielotygodniowe przygotowania, ustalenia, pertraktacje i negocjacje kończą się w grudniowy weekend trzydniowym świętem Nowej Muzyki i Nowych Mediów. Rok 2008 wraz z siódmą edycją Festiwalu potwierdził tę regułę. Ubiegłoroczny Firmament, jeszcze przed oficjalną częścią koncertową rozpoczął się cyklem warsztatów. W pomieszczeniach Bazy Zbożowej przez dwa dni Andrzej Rajski - pedagog, muzyk i producent muzyczny, opowiadał o instrumentach perkusyjnych. Wśród uczestników warsztatów znaleźli się zarówno amatorzy, jak i bębniarze na co dzień wspierający sekcje rytmiczne swoich zespołów. Andrzej przekonywał zainteresowanych, że werble i tony można i należy stroić tak, by współgrały z innymi instrumentami wysokością dźwięku. Festiwalowe działania na kameralnej scenie Kieleckiego Centrum Kultury zainaugurowały warsztaty poświęcone produkcji wizualizacji. Doświadczony w tej materii Kielczanin Piotr Domagała - JNAtheAnimal pokazywał, jaką drogę musi przejść obraz, utrwalony dzięki kamerze i poddany odpowiedniej obróbce, aby stać się
21
częścią wizualno-dźwiękowej całości. Do spontanicznej produkcji wizualizacji JNA wykorzystał m.in. akwarium, farby, zielone tło oraz dzielnych widzów. Na zakończenie części warsztatowej swoją wiedzą dzielili się goście z Warszawy, ukrywający się pod tajemniczymi pseudonimami a2xd oraz 76_21, stanowiący część kolektywu VJskiego MicroKino. Zachłyśnięci informacjami o wizualizacjach, uczestnicy warsztatów i widzowie w piątkowy wieczór mogli w spokoju obejrzeć projekcje video art, przygotowane przez Pracownię Działań Multimedialnych Instytutu Sztuk Pięknych UJK, pod kierunkiem Kamila Smugi. Prezentowane później wspólne sety DJ+VJ z gatunku Deep Techouse, Minimal, Dub, UK TEKno i Hardtek (cokolwiek to znaczy) do tego stopnia rozgrzały publikę, że mimo prośby i groźby, niemal poprzez odcięcie dopływu prądu do sprzętu grającego trzeba było zasygnalizować, że pierwszy dzień Firmamentu na scenie KCK dobiegł końca. Ci, którym było mało wrażeń, swoje kroki skierowali na after party. Tego wieczoru w klubie Chillout o masywną dawkę basu zadbali Herbal i Suzin. W Gabinecie nato-
miast zgoła odmienną atmosferę zapewnił zespół Letko. Było miło, co potwierdzają zarówno wykonawcy, jak i publiczność. Do dziś nie wiadomo, kto i dlaczego tańczył na stołach... Miłośnicy grubych, tłustych basów, czy też lubiący lekko i Letko - i jedni i drudzy zjawili się w sobotę w KCK na Firmamentowych koncertach. Jako pierwszy na scenie pojawił się Maciek Nejman - gdański muzyk, który propaguje muzykę elektroniczną w kraju i poza jego granicami. Nejmano płynął od melodii do hałasu. Przy pomocy komputera i gitary mieszał, kombinował i eksperymentował. Co ciekawe, instrumentu używał szarpiąc, uderzając i stukając, zgoła odmiennie, niż tradycyjni gitarzyści. Niewątpliwie atrakcją, na którą czekało najwięcej widzów był występ duetu L.U.C & Rahim. I nie ma w tym fakcie nic dziwnego, bowiem prezentowany projekt „Homoxymoronomatura” to ostatniego czasu nadzwyczajne zjawisko na polskiej scenie muzycznej. Niezwykle energetyczny koncert, bombardowanie słowem, dźwiękiem i obrazem. Do tego „co krok karteluszki”... Bez wątpienia było to wydarzenie ostatniej edycji Festiwalu. Mimo zmęczenia wywołanego prawie półtoragodzinnym występem, L.U.C, Rahim i zespół znaleźli jeszcze siłę, by wyjść do publiczności, rozdawać autografy, pozować do zdjęć i zamienić kilka słów. Bez „gwiazdorzenia”.
Lady Aarp
Nie byłby to Firmament, gdyby nie after party! W Mundo Cafe koncertowo zagrał zespół Lesbollah z Karazem na czele. Piętro niżej, w Gabinecie niewinnie dźwiękami czarował DJ Maceo. Jeszcze do tej pory noga tupie... Niedzielny wieczór podzielony został na cztery części. Rozpoczął gość ze Śląska - Minoo. Eksperymentalnie, momentami zaskakująco, ale przyjemnie dla ucha. Charakteru muzyce dodała niezwykle charakterna Pani K., która w stroju pokojówki/pensjonarki przez cały wieczór wspomagała muzyków wyświetlając obrazy na ekranach. Drugi na scenie pojawił się zespół Lady Aarp w składzie: Kasia, Sebastian i harfa. Ten instrument wyróżnia zespół od dziesiątków innych, grających muzykę elektroniczną. I taką różnicę dało się odczuć. Harmonia klasyki z połamanym, syntetycznym dźwiękiem to połączenie, które na pewno zostanie w pamięci widzów Firmamentu 2008. W trzeciej części niedzielnych występów na scenie zaprezentował się zespół Automatik. Tym razem muzycy wystąpili w 3-osobowym składzie: Andrzej Rajski (bębny), Rafał Nowak (pokrętła) i Antoni Gralak (trąbka). Gospodarze i weterani Festiwalu zaprezentowali krótki set, stylistyką wyraźnie odbiegający od ich poprzednich koncertów. Co ciekawe - dla Andrzeja był to drugi koncert tego wieczoru. Na kameralną scenę
23
KCK niemal przybiegł z dużej sceny po występie w zespole Janusza Radka...
godzić się z myślą, że siódma edycja Festiwalu Firmament dobiegła końca.
Koncertową część Firmamentu zakończył występ warszawskiej grupy Polpo Motel. Duet tworzony przez Daniela Pigońskiego i Olgę Mysłowską prowadził publiczność przez krainy przedziwnych elektronicznych melodyjek i niesamowitych partii wokalnych. Po ich koncercie trudno było po-
Na wytrwałych (których było niewielu) w Gabinecie czekał DJ Moulas. W sobie tylko znany sposób pozwolił odejść zmęczeniu, jakie nagromadziło się w gościach przez trzy dni święta Nowej Muzyki i Nowych Mediów.
Nie byłoby Firmamentu, gdyby nie ekipa tworząca Festiwal poza sceną. W tym miejscu należą się serdeczne podziękowania dla realizatorów dźwięku: Łukasza i Arka. Każdy artysta, bez wyjątku, uznał, że dzięki nim brzmienie było wyjątkowe!
L.U.C. i Rahim
Wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy dbali o to, by wszystko było na swoim miejscu - by wskazać drogę, by nikt nie był głodny, by nie zabrakło prądu itp. A teraz nie pozostaje już nic innego, jak czekać na kolejną edycję Festiwalu w Kielcach! Grzegorz Świercz foto: Kuba juszynski, Łukasz król, Łukasz Sokołowski, Olga Adamus-osman
25
26
wici.info | recenzje
Mała Moskwa
nosowska / osiecka Nie myślałam, że zbitka N/O mogłaby dobrze brzmieć: tymczasem po odsłuchaniu płyty długo siedziałam wbita w fotel własnych zdumień. Album „Osiecka” powstał w tak rekordowym tempie, że przesunięto datę premiery na wcześniejszą, niż zapowiadano. Pomysł nie rodził się w bólach: był efektem muzycznego „szybkiego numerka” we wrześniowo-nostalgicznym teatrze „Roma”. Muzycznie za krążek odpowiada zespół Uni Sex Blues Band i Marcin Macuk. Płyta pod wieloma względami oszałamia. Mocno przesycona jazzem. W samej tylko „Urodzie” znalazłam dźwięki i nastroje bardzo silnie skojarzone z Komedą. No i ten jazz... Traktuję go jako muzykę neurotycznej rozpaczy, a na płycie pomieszana z nią psychodelia maluje słotny obraz emocji, które nie wydostaną się na muzyczne „zewnątrz” bez szczypty jazzującego aranżu.
Wokalistka wyznała kiedyś, że rzuciła palenie – efekty słychać w materiale. Podobno płyta „USB” pomogła jej w pokonaniu własnych, prywatnych granic. „Osiecka” jeszcze głębiej spycha ją w nowe tereny tak dziwnie znajome, choć wyśpiewane nie swoimi słowami. Płyta potwierdziła, że piosenka musi posiadać tekst, choć dobrze by było, gdyby wykonywała ją dojrzała muzycznie artystka, zdolna wykrzesać z ogranego evergreena świeżą emocję, zmuszającą do odgrzebania w sobie bólu i przeżycia go na nowo. Kinga Matałowska
Muzyczna ekstraklasa w Kielcach W drugi piątek 2009 roku do Kielc zawitali muzycy z krajowej czołówki. Mowa o Pi-eR-2. Pilich, Raduli, najlepsi muzycy sesyjni, pewnie nikt ich w Kielcach nie zna - pomyślałem, a za tą myślą poszło przekonanie, że nie trzeba spieszyć na koncert, bo i tak będzie dużo wolnych miejsc. Wszedłem zatem nieco spóźniony i postawiłem ledwie jeden krok w lokalu - dalej nie dało rady iść. To miłe zaskoczenie.
recenzje
muzyka
Osiecka była mistrzynią w posługiwaniu się słowem. Magia jej tekstów polega na zwyczajności i zakorzenieniu ich problematyki w szarej codzienności. Nosowska pisze podobnie, tylko dostosowując się do dzisiejszych realiów i dlatego tak szybko odnalazła się w nastrojach sprzed lat. O „Kto tam u Ciebie jest” powiedziała, że to dziwna piosenka. Jej wokal w połączeniu z trywialnym tekstem zmusił mnie do natychmiastowego wypicia butelki wina i zanurzenia się w bezpiecznych ramionach kontrolowanej depresji, której nie potrafię wywołać w sobie byle jaką piosenką.
Grupa momentalnie zniwelowała dystans dzielący artystów i publiczność. W pamięć zapadła ekspresyjna gra Radulego, perfekcyjne sztuczki gitarowe Pilichowskiego oraz subtelna, a po chwili agresywna gra na perkusji Tomasza Łosowskiego. Dodając do tego doskonałą harmonię wszystkich dźwięków, trudno nie popaść w zachwyt.
29
To film piękny, niezwykły i wzruszający, z wielopłaszczyznowym przesłaniem. Romans na tle historycznych wydarzeń roku 1967/68 - stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce. To opowieść o miłości silnej, trudnej, w nieodpowiednim czasie i miejscu, pomiędzy niewłaściwymi ludźmi - Polakiem i zamężną Rosjanką.
film Widzimy próbę zrozumienia przeszłości. To obraz radzieckiego wojska i silnych, niezachwianych zasad. To film o totalitaryzmie, o „przyjaźni” polsko-radzieckiej z silnym akcentem religijnym, przyjaźni jedynie pozornej. To film o tajemnicach skrywanych przez lata. Retrospekcja przeplata się z teraźniejszością, co potęguje zaciekawienie i całkowite skupienie widza. Nie bez powodu film został laureatem 33. FPFF w Gdyni. „Mała Moskwa” w reżyserii Waldemara Krzystka to perła kinowa roku 2008.
Mundo Cafe wykonuje kawał świetnej roboty oferując coraz ciekawsze koncerty.
Dodatkowym atutem filmu jest aktorka Swietłana Chodoczenkowa, Rosjanka. Autentyczna i piękna. Koniecznie ten film trzeba obejrzeć. Gorąco polecam!
Kuba Wątor
Gusia
wici.info | recenzje
rzeczywistości lat siedemdziesiątych, śledzimy niezwykłą historię miłości. Watanabi uwikłany jest emocjonalnie w dwa związki. Jest zakochany w pięknej Naoko, z którą nie może być szczęśliwy. Dzieli ich odległość, dramatyczna przeszłość i choroba psychiczna dziewczyny.
literatura
Murakami jak narkotyk Nieważne od której powieści rozpocznie się poznawanie twórczości japońskiego pisarza Haruki Murakamiego. Efekt zawsze jest ten sam - Murakami po prostu wciąga. Na szczęście jest to niegroźne i bardzo przyjemne uzależnienie. Moja japońska przygoda z Murakamim rozpoczęła się od powieści „Norwegian Wood”. Książkę czyta się jednym tchem. Niemal natychmiast gdy się ją skończy, chce się ją czytać od początku. Norwegian Wood to piękna, nostalgiczna historia o miłości, dojrzewaniu, dokonywaniu pierwszych życiowych wyborów. Książka jest retrospekcją 37-letniego mężczyzny, który wraca pamięcią do czasów młodości. I oto poznajemy młodego Watanabi, chłopaka który rozpoczyna studia w Tokio. W tle japońskiej
Druga dziewczyna, Midori jest jego przyjaciółką i jednocześnie zupełnym przeciwieństwem Naoko - energiczna, wyzwolona, wprowadzająca do jego życia dreszczyk emocji. Przez pryzmat tych emocjonalnych rozterek rysuje się obraz młodego chłopaka, który - dokonując niełatwych wyborów i walcząc o uczucie - staje się dojrzałym mężczyzną. Tłem wydarzeń w powieści jest klimat Japonii. Autor dyskretnie wplata opisy Tokio, ówczesnych obyczajów, a także charakterystycznej japońskiej kuchni. Wszystko to sprawia, że czytając tę książkę, czuje się niemal wszystkie zapachy, spaceruje ulicami stolicy Japonii. Ma się wrażenie, jakby się było jej bohaterem (lub wręcz chciałoby się nim być). „Norwegian Wood” to dobry początek, na odkrycia wspaniałej twórczości Murakamiego. Zapraszam do osobistych podróży po Japonii. Agnieszka Ciemięga
31
Fredro byłby dumny! „To nie tak, jak myślisz, kotku” to film znakomity, choć posiada jedną wadę – tytuł. Jest to pierwsza od wielu lat polska komedia, w czasie której uśmiech nie schodzi z twarzy widza. Autorzy filmu w sposób mocno zdystansowany ukazują takie ludzkie przywary, jak niewierność, kłamliwość i kombinatorstwo. Bohaterowie, poprzez swoje naganne zachowania, wplątują się w coraz bardziej skomplikowaną sieć nieporozumień i intryg. Sprawia to, że wyrastają oni na postaci komiczne, godne politowania. Akcja toczy się w czasie ogólnopolskiego zjazdu lekarzy, na który przypadkiem trafia ze swym kochankiem żona (Katarzyna Figura) jednego z doktorów. Okazuje się, że jej mąż również ma na sumieniu zdradę. Oboje, by ukryć swoje grzechy, wciągają do gry pewną część pensjonariuszy hotelu. Humor oparty jest na niedomówieniach, oszustwach i ciągłych zmianach tożsamości bohaterów. W efekcie każdy z nich traci rachubę w utrzymywaniu pozorów. Co chwilę jesteśmy świadkami nieporozumień na ekranie i salw śmiechu w sali kinowej. Dużym plusem tego dzieła jest brak jednej wiodącej postaci. Wszyscy aktorzy grają na zbliżonym do siebie, wysokim pozio-
mie. Nie dochodzi dzięki temu do sytuacji, gdy w czasie seansu czekamy tylko na sceny z udziałem jednej, ulubionej osoby. Takie wrażenie odczuwałem na przykład w przypadku „Kilera” i genialnej roli Siary, granej przez Janusza Rewińskiego. Jak wspomniałem na początku, ogromną wadą filmu jest tytuł, sugerujący tanie romansidło. Trzeba było mnie niemal siłą zaciągnąć do kina, gdyż nie miałem ochoty na oglądanie kolejnego z harlekinów, jakich ostatnio w polskiej kinematografii coraz więcej. Na szczęście moje obawy nie sprawdziły się i obejrzałem znakomite dzieło na miarę Fredry czy Moliera. Jakub Wątor
Wyślij swoją recenzję na www.wici. info. Najlepsze teksty nagradzamy podwójnymi zaproszeniami do kina, filharmonii itd... Zostań kulturalnym reporterem!
Poetycka Poczta 2008 www.poetyckapoczta.wici.info
33
wici.info | ludzie
35
Być kobietą
Kiedy po raz pierwszy w życiu powiedziała sobie pani: „jestem prawdziwą kobietą”? Alicja Majewska: Prawdę mówiąc nie było takiego momentu i nie wiem, kiedy on nastąpi, bo to chyba nie nam o sobie sądzić. Lepiej, jeśli ktoś inny mówi to za nas. Definicja, którą pani wyśpiewała w piosence „Być kobietą” jest prawdziwa, czy to tylko kobiecy pancerz? Nie jestem autorką tego tekstu. Jest nią Magda Czapińska. Słuchając tej piosenki, wyczuwamy tam przymrużenie oka. Kobiecość wyrażana bankietami i wernisażami – nie daj Boże, bo gdyby tylko tak miało być, to jakimi byłybyśmy kobietami? Nie jest to dosłowny obraz kobiety, ale skoro jest żartobliwy i z ładną puentą, to podpisuję się pod tym.
Z Alicją Majewską rozmawia Jakub Wator Zdjęcia : Łukasz Król
Jeszcze w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wyśpiewała szlagier przez wielu okrzyknięty hymnem kobiet. O tym, jaka w rzeczywistości powinna być prawdziwa kobieta i dlaczego jest taka, a nie inna. Z Alicją Majewską rozmawia Jakub Wątor. .
Dlaczego kobiety tak bardzo potrzebują, by pokazywać im, że są... kobietami? Czy to nie paranoiczne? Nie pokazywać, ale każdy z nas lubi słowa uznania. Uznania co do tego, jaką przedstawiamy wartość, jaką mamy wiedzę i umiejęt-
ności. Jeśli chodzi o płeć piękną, to na pewno lubimy słyszeć słowa uznania podkreślające naszą kobiecość. Jest ona dla kobiety niezwykle cenną cechą, ale różnie postrzeganą. Kobiecość wyrażana przez Magdę Czapińską, czyli kapelusze i biżuterie – na tym się nie kończy. To są składniki – chęć bycia piękniejszą niż się jest, zadbaną, pociągającą, czarującą i powodującą westchnienia u panów. Ale po co te wszystkie zabiegi? Żeby dorównać mężczyznom? Nie wszystkim mężczyznom dorównujemy, gdy malujemy się i chcemy się stroić. Wiem, że jest pewna grupa mężczyzn, którzy również malują sobie rzęsy. Ale to prędzej ci mężczyźni chcą dorównać nam. Generalnie i na poważnie to biorąc, uważam, że nie musimy dorównywać w niczym mężczyznom. Musimy spełniać swoje posłannictwa życiowe wynikające z naszej płci. Zakładam tu również fakt, że mamy chęci sprawdzenia się i docenienia nie tylko w kuchni i sypialni. Mamy ambicje do tego, żeby nasze przemyślenia i sądy miały jakieś znaczenie i wpływ na to, co potem się postanawia gdzieś tam na górze, podczas gdy my musimy temu podlegać.
>>
W młodości miała pani bardzo niskie poczucie wartości. Piosenka „Być kobietą” panią obroniła, podniosła na duchu? Z perspektywy lat uważam, że moje możliwości przerastały moje przekonania o tym, co mogę. Całe lata mojego życia i dokonań sprawiły, że nie mam już tak zaniżonego poczucia własnej wartości. Ale miało na to wpływ całe życie. Ego rosło stopniowo przez całą pani karierę... Rzeczywiście tak. W moim życiu zawodowym przebiegało to metodą małych kroczków. Nie przez sukces z dnia na dzień i uznanie tłumów, co oczywiście też jest fantastyczne. Zwycięstwo na Festiwalu w Opolu (1975 rok – przyp. red.) jest ewidentną miarą sukcesu. Spowodowało ono, że stawały przede mną kolejne, coraz większe zadania do realizacji.
Moją zasługą na pewno jest to, że jestem osobą ambitną i w związku z tym starałam się te zadania wykonywać jak najlepiej. Wychodziło mi to różnie. Były festiwale zwycięskie, ale i takie, których nie wygrywałam. To wszystko sprawiło, że po latach ciągle mam wyrazy tego uznania i docenienia naszego dorobku. Bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa. Zastanawiała się pani, co by było, gdyby świat wyglądał tak, jak w „Seksmisji” Juliusza Machulskiego? Tylko poczucie humoru scenarzystów mogło tak ułożyć tę historię, ale życie to inna bajka. Dziękuję za rozmowę. Dziękuję i pozdrawiam.
36
wici.info | ludzie
39
W obrazie tkwi potęga
Jakie są pana sny, wyobrażenia i lęki? Zazwyczaj jestem tak zmęczony, że jak śpię, to mi się nic nie śni. To brzmi jak porażka pańskiej wyobraźni?
To jest ciekawa rzecz, bo kiedy spotykamy kogoś, to natychmiast budujemy obraz. Nieważne, czy zasłużony, czy nie; prawdziwy, czy nieprawdziwy. Od razu budujemy historię tego człowieka – co zrobił, kim jest. To taka projekcja. To się wiąże nawet z masowymi morderstwami. Ci ludzie ujmowali swoje ofiary swoim wyglądem i zachowaniem.
Gdyby rzeczywiście zastanowić się, co jest dla nas realnym obrazem, to dojdziemy do wniosku, że teraźniejszość jest zbyt krótka, by być teraźniejszością. Więcej czasu spędzamy w przeszłości i przyszłości. Często opowiadam to na przykładzie rozmowy telefonicznej. Wstajemy, chodzimy po pokoju, patrzymy się w białą ścianę – dwie, czasem trzy godziny. Tak naprawdę nie widzimy tej ściany czy podłogi. Widzimy rozmowę. Z drugiej strony trudno nam wysiedzieć półtorej godziny na filmie czy operze – po takim czasie jesteśmy już prawie martwi. To wszystko, dlatego że widzimy zupełnie co innego, niż to, co dzieje się przed naszymi oczami. Jakie więc są te obrazy?
Nasz wewnętrzny realizm jest największym tematem. To jest do tej pory nieprzedstawione. Ciekawe, że mało jest tych najbardziej fascynujących obrazów ludzi, czyli wszystkich elementów surrealizmu w sztuce, jak na przykład
Robimy niesamowite metamorfozy. Widzimy samych siebie w różnym wieku, scenach, w przyszłości. Na tym spędzamy większość życia. W obrazach jesteśmy obecni w czasie nawet przed naszym urodzeniem.
Oczywiście trochę przesadzam. Snów mam dużo. Mówiąc o snach, myślę o snach ludzkości. O tym, co jest w procesie myślenia. W podświadomości...?
Ze Zbigniewem Rybczyńskim rozmawia Jakub Wątor
Po 30 latach Zbigniew Rybczyński zdecydował się powrócić do Polski, by nauczać studentów eksperymentalnej odmiany sztuki filmowej. Jest laureatem Oscara (1983 rok, w kategorii: najlepszy krótki film animowany). Zrealizował teledyski dla Micka Jaggera, Yoko Ono czy Pet Shop Boys. W Kielcach opowiedział nam o swojej pracy badawczej.
Salvadora Dali. Wyobraźnia od zawsze najbardziej fascynowała ludzkość, a mimo to przedstawień jej w obrazach, filmach jest bardzo niewiele.
>>
Wywyższa pan to do kwestii życia przed i po życiu? Raczej nie, ale jest dużo fantastycznych rzeczy z tym związanych. Na przykład Isaac Newton, największy umysł początku XVIII wieku. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby opowiedzieć mu wtedy – po tym, jak już odkrył wszystkie swoje teorie – jakie my dziś mamy wynalazki, czyli skrzynka na ścianie, w której widzimy obraz. Jak byśmy mu to wytłumaczyli, że w tej skrzynce mamy taką Marylin Monroe, która nie żyje od ponad 40 lat, ale w tej skrzynce chodzi, mówi, rusza się. Newton odpowiedziałby, że stworzyliśmy technologię, dzięki której widzimy duchy. I miałby absolutną rację. To jest świetny sposób opisania tego, co my widzimy. Ciekawe jest, dlaczego można to zrobić w obrazie. Obraz zawsze był wcześniej przed każdą technologią i to jest prawda. Bez tego niemożliwy byłby żaden wynalazek rejestrujący ruchomy obrazek. Patrząc na niebo, rozumiemy, że są to obrazy z różnych czasów
– odległe od nas o 50 tysięcy lat świetlnych i więcej. Powiedzmy, że widzimy przeszłość gołymi oczami - jeśli spojrzeć na ziemię z jakiejś odległości czasu, to musi być przekr ój całego czasu. To tylko kwestia odległości, ale i kąta widzenia. Możliwe, że w tej zakresie energii elektromagnetycznej coś istnieje zawsze. Dla nas to jest science-fiction, ale wierzę, że rozwinie się taka technologia, dzięki której nastawimy sobie na przykład dzień 15 września 1593 roku i będziemy widzieć obrazy. To jest pana marzenie? Wierzę, że można gołymi oczami zobaczyć stare obrazy z dokładnością do minuty, w zależności od odległości od ziemi. Ten obraz musi istnieć wiecznie. Nie mamy takiej technologii. Nie wiemy, jak to odebrać, skomunikować się i złapać sygnał. Przy obecnym poziomie fizyki i innych nauk to jest niewyobrażalne. Ale to nie znaczy, że to nie istnieje. Inne wywiady dostępne są na stronie: www.homodicit.pl
40
wici.info | ludzie
Wojtas, legenda kieleckiego i polskiego rapu, wrócił do Kielc po niemal trzyletnim pobycie na emigracji. Opowiada nam, co robił na Wyspach, co chce robić obecnie w kraju i z uśmiechem na ustach wspomina stare dobre czasy. Rozmawia Jakub Wątor, zdjęcia – Rafał Nowak.
Muzyka Dla mnie to jest podstawa
Niedawno wróciłeś z Wysp Brytyjskich. Przed wyjazdem mówiłeś, że masz plan działania, po którego spełnieniu wracasz. Czyli powiodło się? Udało się. Przez jakieś cztery miesiące w Irlandii imałem się różnych zajęć – budowałem płoty, ocieplałem domy, malowałem mieszkania, pracowałem w fabryce czekoladek. Nie znalazłem jednak jakiejś jednej porządnej pracy. Zresztą powstały różne dziwne sytuacje i wróciłem stamtąd. Posiedziałem cztery miesiące w Kielcach i wyjechałem do Anglii. Miałem jechać na 6-8 miesięcy, a zostałem prawie 3 lata. Byłem piekarzem w fabryce pizzy. Robiłem około 28 ton ciasta przez noc, z czego wycinaliśmy około 80 000 placków. To była potężna fabryka, która ma swoje oddziały na całym świecie. Ostatnie pół roku pracowałem w ekipie zajmującej się dezynfekowaniem, maszyn itp. I tym planem było zarobić i wrócić?
43
Chciałem ogarnąć trochę mieszkanie, życie, sprawdzić się w czymś innym niż muzyka. Wiem teraz, że
oprócz grania jestem w stanie robić też inne rzeczy. Gdy się zasiedziałeś na Wyspach, nie miałeś momentu, że chciałeś zostać tam już na stałe? A co mi się tam mogło podobać? Fabryka, która była w szczerym polu kapusty? Głównym moim celem była praca, więc pracowałem przez sześć dni w tygodniu po 12h na nocnej zmianie. Nie miałem czasu jeździć i zwiedzać. Nie widziałem nawet Londynu. Gdy miałem dzień wolny, to szedłem na imprezę i tak to wyglądało. Miałem ze trzy fajne wyskoki. Zrobiłem jeden koncert w Bostonie, później grałem z DJ Feel-X’em po koncercie Indios Bravos w Peterborough. I w tym samym mieście był jeszcze koncert Molesty, gdzie supportowałem. Nie chciałem zostawać. Wykonałem swój plan i wróciłem. Cały czas tęskniło mi się za rodziną i za miastem. Jakie widzisz zmiany w kraju i mieście po takim czasie? Jestem dopiero dwa miesiące w Polsce. Na pewno wiele zmieniło się na lepsze. Kielce rozbudowały się, wyglądają dużo ładniej. Teraz w Kielcach znalazłem już pracę i być może na wiosnę ruszę z nowymi produkcjami, ale nigdzie się nie spieszę.
>>
Masz już jakieś konkretne pomysły na nową płytkę. Możesz powiedzieć, czym zaskoczysz słuchaczy? Chcę zrobić nagrania w muzycznym klimacie lat 90-tych. Ten klimat najbardziej mi się podoba i identyfikuję się z nim. Trafia to do mnie, bo ma energię. Rynek jest bardzo zagęszczony...
Fundacja Kultury Wici organizuje BF Memorial ku pamięci Wembleya. Co sądzisz o takim przedsięwzięciu i jak wspominasz Wembleya? Podoba mi się ten pomysł. Pamięć o Piotrku cały czas jest zachowana. To fajna okazja, by spotkali się wszyscy znajomi z tamtych lat. Popieram takie imprezy. Mam nadzieję, że będę mógł zagrać na BF Memorial w tym roku.
Przez ten czas, gdy mnie tu nie było, trochę się zresetowałem. Nie miałem polskiej telewizji, dojścia do nowości rapowych. Kupiłem sobie magnetofon i słuchałem starych płyt, które wziąłem ze sobą. Odciąłem się od tego, co się działo. Przed wyjazdem coraz mniej zaczęło mi się podobać to, co dzieje się na muzycznym rynku w Polsce. Mam do tego dystans. Chcę robić swoje rzeczy i nie interesuje mnie reszta. Robię to, co mnie kręci. Nie patrzę na to, czy komuś to się będzie podobać.
Nazwa Waszego składu wzięła się od znanego kielczanom Wzgórza Apaczy. Masz jakieś inne miejsca w Kielcach, które darzysz sentymentem?
Orientujesz się w kieleckiej scenie rapu?
Graliśmy klasycznym zestawem – 3 mc i jeden dj. Mieliśmy kilka wypadów z muzykami sesyjnymi i też jest to bardzo fajne, ale głównie przeważała konwencja typowo rapowa. Nie mam własnego zespołu i nigdy nie miałem okazji takiego zorganizować. Chciałbym grać na żywo, ale nie miałem nigdy ku temu możliwości.
Nie bardzo. Wiem, że teraz wychodzi płyta Borixona z Kajmanem. Poza tym nie jestem zorientowany.
Jasne – park, Oficyna i w ogóle różnego rodzaju plenery, zagajniki. Chociaż Oficyna już w zasadzie nie istnieje. Wiem, że pierwsze koncerty Wzgórza graliście z żywą kapelą. Czemu nie pociągnęliście tego dalej?
>>
44
Gdy zaczynaliście swoją przygodę z rapem, trzeba było już kombinować, by się wybić? Istniały jakieś układy?
Już niedługo będzie reedycja naszego pierwszego albumu. Dostępny będzie on w Empikach na płytach i możliwe, że również na winylach.
sensu nic planować. Trzeba żyć spokojnie i być szczęśliwym człowiekiem. Kiedyś miałem plany, a potem coś się zmieniało z dnia na dzień i szybko się pieprzyło.
Wspominasz ciągle o starych czasach. Może dobrze byłoby opowiedzieć, napisać o tym coś większego?
Jakie miejsce w Twojej hierarchii wartości zajmuje muzyka?
Nie było żadnych znajomości. Zrobiliśmy z Liroyem „Scyzoryka” i od
tego się wszystko zaczęło. Kiedy „Scyzoryk” był już grany w całej Polsce, to my wciąż siedzieliśmy w parku, piliśmy wino i paliliśmy trawę. Nie mieliśmy pieniędzy na wakacje czy chociaż dyskotekę. Potem zrobiliśmy demo u znajomego w Warszawie. Ja pozgrywałem to na dziesięć kaset i wysłałem do kilku firm fonograficznych. Dostaliśmy odpowiedź od S.P. Records i tam nagraliśmy dwie pierwsze płyty.
Dla mnie to jest podstawa. Słucham muzyki codziennie, odpoczywam przy niej, poprawiam sobie humor, kiedy jestem wkurwiony. Muzyka to dla mnie bardzo ważna rzecz i myślę, że będzie mi towarzyszyła do końca życia.
Za książkę wezmę się, jak będę miał 50 lat. To jest konkretny plan? Nie, oczywiście żartuję. Nie mam takich pomysłów. W życiu nie ma
46
47 31 stycznia w Mehehe odbyła się pierwsza odsłona „Rap Strefy”. Będzie to cykliczna impreza prowadzona przez Wojtasa. Więcej szczegółów w klubie. Zapraszamy!
wici.info | ludzie
49
Z Marzeną Słowik, autorką zdjęć do kalendarza „Bliżej natury” o odkrywaniu fotografii rozmawia Agnieszka Sadowska.
W plener chodzę z aparatem i spryskiwaczem
Patrzysz na świat jak na fotografię? - Trochę tak. Zdarza mi się widzieć coś i myśleć, że fajne byłoby z tego zdjęcie. Ale sądzę, że ma tak każdy, kto zajmuje się fotografią. Jak to się stało, że Ty się nią zajęłaś?
- Wcześniej próbowałam pisać, tworzyć muzykę, ale to mnie nie wciągnęło, szukałam więc dalej. Kiedyś w Internecie znalazłam zdjęcia Michała Maciążka. Później okazało się, że chodziliśmy razem do szkoły, ale go nie pamiętałam. W każdym razie napisałam do niego, spotkaliśmy się i tak to się zaczęło.
>>
raz, zwłaszcza na początku.
ki są naturalne.
Nie przejmujesz się krytyką?
Twoje zdjęcia są bardzo estetyczne, kolorowe, takie po prostu ładne i dziewczęce. Nie boisz się zamknięcia w szufladce?
- Jeśli jest anonimowa i niczego nie wnosi, to nie. Długo pracujesz nad jednym zdjęciem? - Kiedyś tak było. Robiłam zdjęcie, a potem długo nad nim pracowałam. Tę pracę można by nazwać ratowaniem. Teraz jest inaczej. O wiele więcej czasu spędzam w plenerze, ale dzięki temu potem ingerencja w zdjęcia jest niewielka. Ale co się zaczęło? Ja Cię pytam o fotografię... - No tak, fotografia też. Fascynują mnie ludzie, którzy robią coś swojego, mają pasję, są ciekawi świata. Tak było z Michałem i pewnie on tą swoją pasją mnie zaraził. Mieliśmy aparat kompaktowy i wszędzie go ze sobą zabieraliśmy. Robiliśmy zdjęcia wszystkiemu, co nas ciekawiło.
Planujesz sobie wcześniej, że na przykład we wtorek po południu będziesz fotografować?
To dosyć zabawne, że ktoś, kto robi zdjęcia, bierze udział w konkursach, ma swoje wystawy nie posiada aparatu.
- Czasem planuję, że wstanę wcześnie i pójdę na łąkę, bo wtedy jest najlepsze światło. Zdarza się, że mi się udaje, choć przyznaję, że nieczęsto, bo jestem strasznym śpiochem. Problem z planowaniem polega na tym, że trzeba iść kiedy są warunki, a nie kiedy się chce lub ma czas.
- Ale już niedługo. Dostałam stypendium z „Talentów świętokrzyskich” i już zamówiłam aparat. Taka inwestycja oznacza, że na pewno nie wycofam się z fotografii.
Tym jednym aparatem?
Myślisz o tym czasem? Na przykład wtedy, gdy Twoje zdjęcia się nie podobają?
- Tak. Ja do dziś nie mam swojego, korzystam ze sprzętu Michała. Na początku nie było z tym problemów, bo podobnie patrzyliśmy na świat, widzieliśmy dobre kadry w tych samych miejscach. Później okazało się, że interesują nas inne rzeczy. Ja skupiam się na szczególe, Michał woli całościowe ujęcia, krajobrazy.
- Od początku wiedziałam, że mogą się nie podobać. Dużo czasu spędzam na internetowych forach poświęconych fotografii. Tam ludzie, którzy znają się na robieniu zdjęć wielokrotnie mówili mi, co jest źle, co powinnam zmienić, co im się nie podoba. Bardzo często słyszałam też, co robić, aby było lepiej. Korzystałam z tych rad nie
Jeśli na Twoim zdjęciu widzę deszcz, to znaczy, że robiłaś je, gdy padało? - Bardziej prawdopodobne, że miałam ze sobą swoje gadżety, które czasem pomagają mi stworzyć warunki. Akurat deszcz robię przy pomocy spryskiwacza, ale tylko wtedy gdy muszę, bo oczywiście najlepiej jest, kiedy warun-
50
- Nie, choć przyznaję, że zdjęcia, które robię trochę zaczynają mnie nudzić. Fotografuję przyrodę, bo w pewnym sensie jest to dość proste, właśnie przez to, że ona jest martwa, nieożywiona. Kiedy już więc trafię na te odpowiednie warunki, mogę poświęcić tyle czasu, ile chcę na zrobienie jednego zdjęcia. Wszystko tam zależy ode mnie, ale jednocześnie ta fotografia nic o mnie nie mówi, jest po prostu estetyczna, prosta do oglądania. A Ty zaczynasz chcieć pokazywać emocje? - Tak to chyba można ująć. Choć to jest o wiele trudniejsze. Bo przecież można zrobić zdjęcie zwierzątka, które będzie jak z katalogu, ale można też spróbować uchwycić jego ruch, jakąś emocję lub relację z kimś. Tyle, że to wymaga więcej czasu, wysiłku, spostrzegawczości, no i lepszego sprzętu. Tak więc dróg rozwoju w fotografii jest dużo. Ale to dobrze, bo skoro chcę się nią zająć na poważnie, to przecież muszę się rozwijać.
>>
Marzena Słowik jest studentką V roku Filologii polskiej na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach, laureatką wielu konkursów fotograficznych oraz autorką zdjęć do kalendarza na 2009 rok - „Bliżej Natury” wydanego przez Fundację Kultury Wici dzięki wsparciu finansowemu Funduszu Inicjatyw Lokalnych. Wystawę zdjęć Marzeny, zatytułowaną właśnie „Bliżej Natury” do 26 lutego oglądać można w Galerii Lakiernia w Bazie Zbożowej w Kielcach. www.marzenaslowik.wici.info
53
miasto
P l a n centrum Kielc legenda
Łódź
Warszawa 17
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy kawiarnie, puby, kluby handel, usługi
22 23
Częstochowa
2
24
2
1
25
21
5 1 8
15 18
4 16 14 20
7 3 19
Lublin
8
11
6
9
8
9
6
K raków
18 1
17
12
Tarnów
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.wydawnictwo-jp.kkf.pl
in f o r m a t o r
11
Galerie 1
B WA P i w n i c e B WA N a P i ę t r ze
Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2
12
13
Galeria Winda
14
15
G a l e r i a Zachęta Kielce, ul. Orla 3
16
M u ze u m L at S z ko l nyc h S te f a n a Że ro m s ki e g o Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92
7
8
9
M u ze u m Z a b awe k i Z a b aw y Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl
10
S k a r b i e c K ate d r a l ny Kielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl
21
18
M o s kwa
22
23
Po d K re c hą
24
M ł o d z i eżow y Dom Kultur y
25
Ws p a k
Wo j ewó d z ki D o m Ku l t u r y
18
D o m Ku l t u r y Z a m e c ze k
Kielce, ul. Ściegiennego 6 tel. +41 361 27 37, 361 24 10 www.wdk-kielce.pl Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31
Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24 25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl Kielce, ul. Śląska 11a
Urzędy 1
2
U r z ą d M i asta
Kielce, Rynek 1 Kielce, ul. Strycharska tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
U r z ą d M arszałkowski Wo j ewó d zt wa Świętokr z yskiego Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
Ośrodki Kultury 17
B a z a Z b ożowa
Kielce, Zbożowa 4, tel. +41 344 11 77 www.bazazbozowa.eu
Kielce, ul. Świętokrzyska 20 tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl Kielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
S ł o n e c z ko
Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
Fi l h a r m o n i a Św i ę to kr z ys k a i m . O s k a r a Ko l b e rg a
K i n o p l ex
Kieleckie Centrum Kultury
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl
Te at r i m . S te f a n a Że ro m s ki e g o
17
M u ze u m Ws i K i e l e c ki e j D wo re k L a s zc z y ków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97
20
Kina
M u ze u m N a ro d owe
Kielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net
K i e l e c ki Te at r Ta ń c a
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Muzea 6
Te at r L a l ki i A k to r a „ Ku b u ś ”
Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5
Kielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37
Kielce, ul. Duża 9 tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl
Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02 4
M u ze u m G e o l o g i c z n e
D Ś T Pa ł a c yk Z ielińskiego Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
Te a t r y
G a l e r i a Fo to g r a f i i Z PA F - B WA G a l e r i a Ws p ó ł c ze s n e j S z t u ki S a kr a l n e j
19
Kielce, ul. Św. Leonarda 4 tel. +41 340 55 20
Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71 3
M u ze u m H i s to r i i K i e l c
2
Św i ę to kr z yski Ur ząd Wojewódzki Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 1333 www.kielce.uw.gov.pl
w i ę c e j w i nformator ze na stronie i n te r n e towej w w w.wici.info
wici.info | miasto
59
Opisywane przeze mnie postaci, których nazwiska kojarzymy z blaszanych ulicznych tabliczek, dobierałem tak, by na twarzy czytelnika malowało się zdziwienie, iż ten, a ten rzeczywiście pochodził z Kielc. Pomyślałem jednak, że często zdarza się, iż nie zdajemy sobie sprawy z tego, że z naszego rejonu pochodzą niektóre wielkie i znane powszechnie nazwiska.
Ulicami Kielc Jakub Wątor
Gustaw Herling-Grudziński z kolei urodził się pod Kielcami – w Skrzelczycach, a młodość spędził w Suchedniowie. Uczył się w kieleckim Gimnazjum im. Reja, które jest dzisiejszym Liceum im. Żeromskiego. Dalszy dorobek tego wielkiego pisarza z pewnością większość z nas zna lub przynajmniej śladowo kojarzy... Jadąc ulicą księdza Piotra Ściegiennego w stronę Morawicy, mijamy Bilczę – to właśnie tam urodził się duchowny. Zasłynął on ze swoich działań niepodległościowych oraz z walki o zniesienie pańszczyzny. Przygotowywał nawet powstanie chłopskie, które jednak w ostatniej chwili nie doszło do skutku. Po wielu donosach został aresztowany, a następnie skazany na ciężkie roboty na Sybirze. Swoje powstanie przygotowywał w podkieleckich wsiach, a wystąpienie przed chłopami, po którym go aresztowano, miało miejsce w Krajnie pod Kielcami.
Kolejną osobą związaną z literaturą i Kielcami jednocześnie jest Stefan Żeromski, urodzony w Strawczynie. Uczył się w gimnazjum, które obecnie stanowi Muzeum jego imienia. Żeromski w wielu swoich dziełach nawiązuje do młodości i świętokrzyskiego regionu. Jedną z mniej znanych jego książek jest „Wierna rzeka”, w której opisuje okolice miasta Małogoszcz. To stąd nazwa tamtejszego klubu - Wiernej. Często Żeromski nie pisał bezpośrednio, iż dane wydarzenia rozgrywają się na przykład w Kielach, ale dało się to wyczytać z jego opisów.
wici.info | miasto
61
Obiady czwartkowe w niedzielę
Ignacy Krasicki, Franciszek Bohomolec czy Hugo Kołłątaj to tylko niektórzy z symbolicznych przodków prezydenta Wojciecha Lubawskiego czy posła Artura Gierady. Skąd to szokujące wręcz skojarzenie? Z interesującej inicjatywy ambitnej grupy kielczan organizujących Obiady Czwartkowe. Będąc konsekwentnym, wypadałoby znaleźć jeszcze odpowiednika dla króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Nie jest jednak łatwe wskazać jednostkowego patrona kieleckich spotkań. I dobrze. Jak mówi członek grupy Obiady Czwartkowe, Arkadiusz
Stawicki, nie chodzi o to, by ustanowić prezesa, zastępcę i ustalić całą hierarchię. Wiadomo, że tam gdzie są pieniądze, zaczynają się komplikacje i spory. W związku z tym grupa działa na luźnych zasadach, dzięki wzajemnemu zrozumieniu i zaufaniu. Arkadiusz Stawicki posiadł bezcenne doświadczenie – podobnego typu spotkania organizował dla Polonii w Dublinie. Anita Kijanka, rzecznik prasowy, jest dwukrotną laureatką konkursu Primus Inter Pares w województwie świętokrzyskim. Więcej wiadomości o grupie można znaleźć na http://www.czwartkowe.pl.
Ideą spotkań jest integracja kieleckiego społeczeństwa i stworzenie miejsca do intelektualnej dyskusji na temat lokalnych problemów. Wszystko w celu poprawienia wizerunku Kielc nie tylko w kraju, ale przede wszystkim w naszych oczach. Lokalny patriotyzm jest ważnym elementem świadomości, ale i samopoczucia każdego z nas. Pomysłodawcy Obiadów Czwartkowych liczą na to, że uczestnicy spotkań czynnie włączą się w ulepszanie miasta. Jednym z kolejnych pomysłów jest ożywienie ulicy Sienkiewicza poprzez różnego rodzaju występy artystyczne. Do tej pory odbyło się 12 obiadów. - Jesteśmy zachwyceni. Baliśmy się incydentów i chamstwa, ale okazuje się, że rozmowy stoją na bardzo wysokim, kulturalnym poziomie – mówi Stawicki. Frekwencja również nie budzi zastrzeżeń. Średnio na spotkaniu pojawia się około 20-30 osób. Rekord padł, gdy do klubu Odjazzd (gdzie odbywają się spotkania) zawitał Wojciech Lubawski – lokal zapełnił się do ostatniego miejsca. Oczywiście wszelkie deklaracje decydentów są skrzętnie notowane i w przyszłości zostaną oni z nich rozliczeni. Tak jest na przykład z prezydentem Kielc, który zapowiedział powstanie forum internetowego działającego przy
witrynie Urzędu Miasta Kielce. Urzędnicy będą mieli za zadanie monitorować wypowiedzi mieszkańców na forum i dyskutować w poruszanych kwestiach. Przy niewątpliwie świetnej inicjatywie, nasuwa się prozaiczne pytanie – dlaczego obiady czwartkowe odbywają się w niedzielę i bez żadnej przekąski. Po prostu w niedzielę więcej osób ma czas, by wpaść na takie spotkanie, a konsumpcja obiadowa to jeszcze nie ten etap – wyjaśnia Arkadiusz Stawicki. To chyba jedyna łyka dziegciu w tym pysznym słoju miodu, z którego kosztować mogą wszyscy kielczanie. I który z pewnością z każdym kolejnym spotkaniem będzie nabierał coraz lepszego smaku. Trzymamy kciuki! Na najbliższe spotkanie w ramach Obiadów Czwartkowych zapraszamy już 8 lutego. O godzinie 17 rozpoczynamy, natomiast o godzinie 18 spodziewany jest gość specjalny, którym tym razem będzie poseł Przemysław Gosiewski. Spotkanie odbędzie się w lokalu Odjazzd Jazz & Cigar Bar przy ulicy Bodzentyńskiej 9. Jakub Wątor
wici.info | świętokrzyskie
63
Magia miejsc w słowie ukryta W nazwach miejscowych, najstarszych i najtrwalszych zabytkach, zawarł naród swoją odległą przeszłość; jest tylko pytanie, czy ten jego głos jest dla nas zrozumiały. [Wilhelm Humboldt – niemiecki filozof i językoznawca] Ziemia świętokrzyska – niezwykle krajobrazowa i interesująca na płaszczyźnie historycznej sprzyjała urozmaiconemu i wielorakiemu jej nazewnictwu. Nazwy miejscowe są dla nas informacją o florze, faunie, ukształtowaniu terenu, pracy człowieka (uprawie roli, rzemiośle), założycielach, rodach, lokalnych patriotach – słowem, są utrwalonym w języku pomnikiem przeszłości.
Toponimy województwa świętokrzyskiego to także, a może przede wszystkim prawdziwa skarbnica wyobraźni językowej mieszkańców naszego regionu. Z dziada pradziada wyprężali swe umysły i budując wtórne, językowe skojarzenia, podejmowali próbę odkrycia tajemnic zaklętych w świętokrzyskich toponimach. Etymologię ludową (o której będzie tu mowa) należy traktować z przymrużeniem oka. Niestety niewielu kielczan ma tę świadomość. Większość naiwnie wierzy, iż dzik – a zasadniczo jego kły - stanowią uzasadniony onomastycznie, prymarny symbol miasta Kielce. Oto kilka fikcyjnych, ludowych eksplikacji świętokrzyskich nazw miejscowych.
Kielce – osada nazwana dla upamiętnienia znalezionych na tutejszym terenie przez królewicza Mieszka Bolesławowica, dziczych kielców (kłów). Kolejna etymologia ludowa wiąże nazwę miasta z osadą założoną przez Keltów (Celtów), którzy rzekomo podczas ruchów migracyjnych po Europie, zatrzymali się na tych właśnie terenach. Innym mitycznym uzasadnieniem nazwy naszego miasta są twierdzenia, iż miała ona oznaczać osadę, której pierwsi osadnicy mieszkali w prymitywnych szałasach czyli kleciach.
Iłża - piękna księżniczka Odosława, tak rzewnie płakała nad utratą ukochanego, że od wylewanych przez nią potoków łez, zarówno zamek, jak i osadę zaczęto nazywać Jełza – „jej łza”.
65
Szydłów – od imienia Szydła – dowódcy zbójeckiej bandy, który rzekomo okazując skruchę biskupowi, postanowił w pobliżu swej pieczary wybudować osadę,
Kostomłoty – nazwa łączy się z sugestywnym określeniem ludzi mocno i solidnie bijących czyli „młócących kości”.
Radoszyce – nazwa powstała na pamiątkę radosnego wydarzenia - w tej okolicy karawana majętnych kupców spotkała drużynę Kazimierza Sprawiedliwego, która rozprawiła się ze zbójcami.
po czym porzucił swoje dotychczasowe zbójeckie życie i w niej zamieszkał. Ostrowiec Świętokrzyski etymologia ludowa głosi, że podróżni, którzy przejeżdżali przez rozlewiska rzeki Kamiennej, ponaglali swych woźniców wykrzyknieniem: „Ostro jedź!, bojąc się, aby wozy nie stały się łupem rozbójników.
Małogoszcz – wieś nazwana ze względu na pospieszny przejazd karawany kupieckiej. Kupcy nie mogli zatrzymać się tu dłużej, z powodu częstych napadów zbójeckich, toteż „mało w niej gościli”.
Pińczów – pierwotnie nazwa miał brzmieć: Pięćsów, gdyż miasto zostało założone na uroczym terenie, gdzie podczas pewnej nocny odpoczynek rycerskiej drużyny zakłóciły hałaśliwe, znajdujące się w konarach drzew, sowy. Inna ludowa wersja traktuje, że pewnego pobożnego pustelnika doprowadziło w to miejsce pięć sów. On zaś postanowił zbudować tam drewnianą kapliczkę, gdzie z czasem zaczęli gromadzić się wierni, nazywając owo miejsce Pięćsów, a następnie Pińczów.
Z przytoczonych tu etymologii ludowych wyłania się piękny i bogaty obraz folklorystycznej wyobraźni fabularnej naszych przodków. Rozważaniami nad problemem niezgodności etymologii ludowej z teoriami onomastycznymi świętokrzyskich nazw miejscowych, postaram się zająć w kolejnym artykule. Sylwia Gawłowska Serdeczne podziękowania dla dr E. Michow za pomoc i udostępnione materiały naukowe Ilustracje: Norbert rybarczyk
wici.info | pasje
Manga i Sushi W kieleckim kinie „Moskwa” przez cały styczeń, w każdą środę i sobotę odbywały się warsztaty Mangi i Anime. Każdy chętny mógł za darmo zapoznać się z japońską kulturą, kuchnią, językiem i twórczością Hayao Miyazakiego, znanego na całym świecie animatora. Warsztaty Kieleckiego Klubu Mangi i Anime wystartowały 7 stycznia. Na pierwszy ogień zaprezentowano wszystkim gościom czym jest M&A. W sobotę 10 stycznia niejaka Shi (Martyna Mularczyk) poprowadziła krótki kurs origami, czyli japońskiej sztuki składania papieru. Oprócz zajęć typowo manualnych nie zabrakło przedstawienia w skrócie historii powstania tej niepowtarzalnej sztuki. Kolejna środa rozpoczęła się pod hasłem rysowania Mangi. Dwie członkinie KKMiA: Mao i Otai (Sylwia Wieczorek i Anna Kmiecik) uczyły początkujących rysowników na czym polega tworzenie cha-
67
rakterystycznych postaci rodem z japońskiego komiksu. Młode nauczycielki osobiście pomagały wszystkim uczestnikom. 17 stycznia niezwykle ciekawy wykład wygłosił Jędrzej „Yen” Chojnacki. Zajął się on twórczością jednego z najbardziej znanych japońskich animatorów Hayao Miyazakim. Słuchacze mogli zapoznać się ze szczegółowym życiorysem twórcy oraz z jego kluczowymi inspiracjami. Przeanalizowane zostały wszystkie filmy, które wyszły spod warsztatu studia Ghibli, a także polecono widzom najbardziej wartościowe pozycje.
21 stycznia kino „Moskwa” zamieniło się w japoński bar. Kucharze z restauracji Akasaka przeprowadzili szybki kurs japońskiej kuchni. Zjawiło się wielu amatorów orientalnego jedzenia, mogli oni zapoznać się z tajnikami przyrządzania niezwykle popularnej potrawy, jaką jest sushi. Pracownicy restauracji chętnie odpowiadali na pytania widzów. Na koniec ochotnicy mieli szansę uczestniczyć w przyrządzaniu potrawy i spróbować różnych jej rodzajów, a także Japońskich śliwek Lychees . Sebastian Olszewski i Piotr Kolarski 24 stycznia opowiadali o japońskiej popkulturze. Pokazano przykłady charakterystycznej mody japońskiej. Mówiono o młodzieżowych subkulturach i zjawisku streetfashion. Gościom zaprezentowano dzielnice handlowe Japonii, opowiadając przy tym o najważniejszych cieka-
wostkach. Po dwudziestej dodano odrobinę pikanterii. Pełnoletni uczestnicy spotkań mieli okazję zapoznać się z erotycznymi fetyszami Japończyków. W końcowych dniach warsztatów przeprowadzono podstawowe lekcje języka japońskiego. Chętni zapoznali się z dwoma alfabetami (Katakaną i Hiraganą) oraz niezwykle skomplikowanymi znakami Kanji. Uwieńczeniem całomiesięcznych spotkań był seans filmowy z 31 stycznia na 1 lutego. Widzom pokazano cztery filmy animowane: „O dziewczynie skaczącej przez czas”, „Japonia - moja ojczyzna”, ”Ninja resurrection” i „XXX Holic”. Jak zapewniają członkowie KKMiA na jednorazowych warsztatach się nie skończy. Fani M&A w Kielcach mogą oczekiwać kolejnych imprez tego typu. Agata Majcher
wici.info | pasje
69
Tato, kup mi rower - będę latał Na palcach jednej ręki można policzyć młodych ludzi w naszym regionie, którzy podejmują inicjatywę i nie boją się doprowadzić jej do końca. Zachęcający może być fakt, że grupie młodych bikerów ze Skarżyska udało się nie tylko zorganizować imprezę, która trwale wpisała się w kalendarz regionu, ale dzięki ich zapałowi i, jak twierdzą, uśmiechowi na twarzy, wynieść ją na najwyższy poziom. Patrząc na widowisko czy bawiąc się na koncertach, nikt nie pomyśli o tym, że część organizatorów nie ukończyła jeszcze liceum. - Kiedyś siedziałem sobie sam, piłem piwo i zadzwoniłem do brata. Powiedziałem: słuchaj, może zrobimy imprezę. No i zrobiliśmy - tak genezę projektu „Skafunder Bike Fest” tłumaczy Marcin Borek, dwudziestopięcioletni rider, pomysłodawca przedsięwzięcia. Zaczęło się od pojedynczych jamów, rozwinęło się do festiwalu, który zgromadził w maju 2008 ponad tysiąc osób. 17 stycznia odbył się kolejny Snow Jam.
>>
Średnia wieku organizatorów imprezy wynosi około dwudziestu lat. Na swoje barki wzięli część obowiązków - dogadanie się ze sponsorami i uregulowanie wszelkich kwestii finansowych. O dziwo, pomaga im Urząd Miasta Skarżyska-Kamiennej. Typ instytucji, jakby się mogło wydawać, chłodnej i nieczułej na ekstremalne inicjatywy młodzieży. - Urzędnicy określili nas jako ludzi, którzy mają jakiś pomysł, którzy nie idą, brzydko mówiąc, na chama wyciągać pieniędzy, tylko pokazują gotowy projekt, przedstawiający kwestię czarno na białym - tłumaczy Borek. Nie można nie wspomnieć o niecodziennej oprawie zawodów. Impreza odbywa się w hali - własności PKP - która pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. Ten budynek to klimatyczna ruina bez czegokolwiek przypominającego zadaszenie. Paradoksalnie, działa to na korzyść. – Nigdzie indziej w Polsce nie ma takiej miejscówki, która miażdżyłaby wszystkich oglądających zdjęcia i filmy - tak oryginalność miejsca przedstawia Marcin. - To, że festiwal odbywa się w tym budynku to czysty przypadek. Wszystko mieliśmy zorganizować na dziedzińcu klubu, w którym organizowane są after party (Semafor). Zajrzeliśmy jednak do hali przez wybitą szybę i wtedy krzyknęliśmy: jak zajebiście! Teraz krzyczy tak publika. Każde zawody okraszone są porządną porcją muzyki. Koncerty towarzyszące podniebnemu, ro-
71
werowemu lataniu również nie są pozbawione specyficznego klimatu. O tym, w jakim miejscu znajdują się goście, przypominają industrialne tabliczki, kiedyś doinformowujące pracowników o zagrożeniu utraty wzroku. Wszystko za sprawą wystroju Semafora. Nawet ten szczegół wpływa na wyjątkowość atmosfery Skafundera. Na afterach można urządzić nawet licytację mężczyzn (sic!) na szczytny cel. Takim celem jest pomoc kumplowi Borka, alpiniście Pawłowi Kuliniczowi, cierpiącemu na śmiertelną chorobę. Na miejscu czuje się niecodzienne zaangażowanie chłopaków, miłość do hardcore’u i rowerów. - Sami kręcimy się za stertą ziemi i budujemy hopy. Wszystko dlatego, że muszą być idealnie wyprofilowane, żeby zapewnić bezpieczeństwo riderom. Wygląda to tak, że ustawiamy się ze znajomymi, na przykład przez gadu-gadu, o konkretnej godzinie i w czasie wolnym wykonujemy tę robotę - opowiada Bartek Woliński (Wolis), kolejny z organizatorów Bike Festu. Ta impreza to coś więcej niż tylko pokaz umiejętności latania. To alternatywa dla młodych ludzi, którzy – tak jak Marcin i Bartek, nie potrafią spędzić popołudnia przed telewizorem. - Po majowej imprezie okazało się, że mamy najmłodszego ridera, który jest w trzeciej klasie podstawówki. Złapał od nas zajawkę. Po to też są te imprezy - wyjaśniają chłopaki. – Jeżeli chociaż jedna osoba wró-
ci do domu i powie: tato, kup mi rower, to jest to dla nas duży plus. Chcemy propagować ten sport. Dzięki inicjatywie chłopaków ze Skarżyska, nawet kieleccy bikerzy będą mieli okazję wykazać się na swoim terenie. Borek wspomina o planie połączenia dwóch majowych imprez rowerowych w Skarżysku i Kielcach - dirt jamu i downhillu. Na pytanie, jak długo będą to robić, Borek odpowiedział: ja to
chciałbym tak umrzeć, do końca robiąc eventy różnej maści. Nie chcę powiedzieć, że mu tego życzę. Życzę natomiast sobie i mieszkańcom naszego regionu, więcej takich ludzi - z sercem, zapałem i odwagą. Więcej o imprezach i organizatorach: www.skafunderbikefest.com Zdjęcia: Klaudia Bednarz, Jakub Skowron Autor: Magda Kołodziej
wici.info | miasto
73
Wskocz na deskę kieleckie stoki Ma wiele odmian, jest dość młodym, a przez to nowoczesnym, niesamowicie modnym i bardzo mocno uzależniającym sportem. Nauka podstaw jazdy na desce jest dość łatwa do opanowania, niesłychane zadowolenie dają postępy, jakie codziennie zauważamy. Popularność tego sportu sprawiła, że stał się zabawą bezpieczną i powszechnie dostępną. W naszym regionie do dyspozycji jest 7 stoków, a ich właściciele coraz bardziej dbają, aby były lepiej przygotowane dla miłośników snowboardu. W samych Kielcach prężnie działają: Stadion na górze Pierścienica oraz dobrze znany Telegraf. Oba są sztucznie naśnieżane i oświetlone. Można szusować do późnych godzin wieczornych.
Snowboard to dla niektórych styl, sposób na aktywne spędzanie czasu w zimę, a nawet sposób na życie.
Zdecydowana większość świętokrzyskich snowboardzistów zgodnie twierdzi, że „Telegraf rządzi”. - Dzięki dużej stromości można trenować szybką, agresywną jazdę - wypowiada się Sebastian, jeżdżący czwarty sezon.
Na Telegrafie pracuje wyciąg orczykowy (dwuosobowy) czynny w godzinach 10.00 - 22.00, z przerwą 16.00-16.30, cena wjazdów: karnet na 5 przejazdów - 15 zł, na 10 - 27 zł, 20 - 50 zł, karnet dzienny - 40 zł (w godzinach 10.00 - 16.00, od poniedziałku do piątku). Jeśli natomiast dopiero uczymy się podstawowych tajników jazdy na snowboardzie najlepiej wybrać się na Stadion, na górze Pierścienica (ceny karnetów takie jak na Telegrafie). Trasa poszerzona od tego roku, bardzo łagodna, krótka - długości 500 metrów, idealnie nadaje się dla początkujących. Snowboardowe akcesoria nie są tanie, a przy nauce nowy sprzęt szybko się niszczy, dlatego na początku najlepiej jest skorzystać z wypożyczonego. Dysponuje nim kielecki wyciąg na Stadionie i tylko tutaj można wypożyczyć pełen komplet snowboardowy.
>>
75
- Posiadamy sprzęt lekko używany, dobrej jakości. Akcesoria idealnie nadają się dla początkujących - mówi Wojtek Stokowiec, pracujący w wypożyczalni przy stoku. Cena wypożyczenia kompletu wynosi 25 zł za dwie godziny i 40 zł za dzień. Stadion, potocznie zwany „skocznią”, czynny jest w godzinach 10.00 - 22.00, wypożyczalnia działa do 20. Możemy tu też skorzystać z pomocy instruktora (50 zł za godzinę lekcji). Od kilku dni działa taśmowy wyciąg dla dzieci i początkujących - pierwszy w województwie świętokrzyskim, produkcji austriackiej. Jak widać właściciele stoków podejmują wysiłki umożliwiające rozwój snowboardu w naszym regionie, ale niestety czasami jest to uniemożliwione. - Chcielibyśmy poszerzyć stok na Telegrafie, ale mimo naszych starań, jak na razie brakuje pozwolenia władz - mówi Rafał Kamizielak, zastępca właściciela stoków na Telegrafie i Stadionie. - W niedalekiej przyszłości planujemy tu wymianę wyciągu na bardziej nowoczesny - dodaje. Jest jednak coś, co martwi wszystkich narciarzy i snowboardzistów. - Ceny nie idą w parze z jakością i długością stoków. Cennik karnetów na świętokrzyskich stokach
jest porównywalny z tymi w Białce czy Szczyrku, a tam stoki są o wiele dłuższe i wyciągi nowocześniejsze - mówi jeżdżący czwarty sezon Krzysiek. A co sądzą osoby, które dopiero zaczęły się uczyć? - Do nauki Kielce jak najbardziej się nadają: blisko, bezpiecznie, przede wszystkim stoki nie są tak bardzo oblegane, co zwiększa bezpieczeństwo początkujących i nie stresuje prawdziwych maniaków snowboardowych - ocenia Asia, początkująca snowboardzistka. Mimo wszystkich wad i niedociągnięć kieleckich stoków niewątpliwie są one powodem do dumy dla naszego miasta. Nie trzeba jechać na południe kraju, żeby spędzić kilka godzin wolnego, jeżdżąc na snowboardzie. Wystarczy popatrzeć na tablice rejestracyjne samochodów zaparkowanych u podnóża kieleckich stoków, wśród nich: warszawskie, krakowskie, poznańskie, by stwierdzić, że miłośnicy sportów zimowych chętnie nas odwiedzają. Cudze chwalimy, swego nie znamy?
Joanna Dobrowolska
wici.info | świętokrzyskie
77
Mural na Hucie
Komiksowa konwencja muralu kryje w sobie rozbudowaną ikonografię, która może być czytana na wielu poziomach. Osobę przyjezdną (przypadkowego widza korzystającego z drogi krajowej) uderzy bogactwo form i kolorów, a także skala malowidła, które pokrywa mur o powierzchni przeszło 160m2. Mieszkańcy Ostrowca, w tym mieszkańcy dzielnicy przyhutniczej – Klimkiewiczów – w której znajduje się mural, trochę już przyzwyczajeni do malowidła, rozpoznają w jego dynamicznej formie dobrze znane symbole-znaki hutniczego miasta: dymiące kominy, wieżę ciśnień, hale fabryczne i uwijające się nad nimi suwnice, morze surówki, po której płynie jabłuszko sandomierskie i patrzący na to z zadziwieniem inżynierowie, blokowisko i „czterystu mniej znanych Ostrowczan”[fot.detal2].
Osoby co nieco lepiej zorientowane odczytają metaforyczne przedstawienie wpływu tego całego pejzażu na naszą świadomość i tożsamość w obrazie zapładniania pustych głów mózgami spuszczanymi na hakach [fot. sciana mala]. Tylko „wtajemniczeni” w płonącym wieżowcu, z którego w stronę pałacu kultury i lajkonika zmykają odchowane bąki, odnajdą obraz sytuacji sztuki nad Kamienną (wtajemniczamy: prawie każdy z nas był uczniem Państwowego Ogniska Plastycznego, mieszczącego się na ostatnim piętrze wieżowca na os. Pułanki, którego długoletni dyrektor Kazimierz Bąk przygotował na studia artystycz-
ne i około artystyczne prawdziwe rzesze) [fot. plastic fire]. Z kolei teza Państwa Gucwińskich, że jakoby „goryl ma siłę sześciu mężczyzn” posłużył autorom, niczym w barokowym malowidle, do sportretowania siebie... z matkami (w transpozycji Rembrandtowskiego „Syna marnotrawnego”) [fot. goryl]. Czy to jest jasne? Nie? W takim razie trzeba samemu się przekonać na własne oczy. Zapraszamy: Rondo Republiki Ostrowieckiej. Twórcą projektu jest Norbert Rasiński, który prowadził kilkuosobowy zespół Nie z tej Bajki. Malowidło powstało w maju 2008 roku przy finansowym wsparciu ostrowieckiego MCK-u.
Stowarzyszenie Kulturotwórcze Nie z tej Bajki funkcjonuje od 2 lat. Skupia w swoim gronie młodych artystów (studentów lub absolwentów ASP), a także sympatyków i entuzjastów sztuk plastycznych. Prowadzimy działalność wystawienniczą – Galeria Uwaga Schody, podejmujemy działania w poprzemysłowej przestrzeni Starego Zakładu – Galeria Bezdomna na dworcu PKP i obecnie prezentowany mural, organizujemy na własnym terenie projekty artystów z innych miast – „Poligon” krakowskiej grupy STRUPEK, „Kolacja na Hucie” Jakuba Słomkowskiego, zdjęcia do filmu warszawskiej grupy Symetria 01.
wici.info | świętokrzyskie
Nowy przewodnik po świętokrzyskim
79 miejscowości - można natrafić na Żeromskiego czy Reymonta. Niezbędnikiem w każdym przewodniku winna być mapa. Jest to chyba jedyny minus - plan Kielc obejmuje wyłącznie ścisłe centrum miasta, mapa województwa - główne drogi. Plusem w tym wszystkim jest to, że map jest więcej - zarysowano centrum Sandomierza, Ostrowca, Starachowic i Skarżyska-Kamiennej. Najbardziej praktyczne informacje znajdziemy pod koniec przewodnika - kontakt do urzędów, uczelni, mediów, punktów informacji turystycznej oraz dworców, a także ośrodków kulturalnych i sportowych. Dla bardziej wymagających - spis kluczowych dla województwa stron www.
Nowa publikacja wydawnictwa BOSZ to bardzo interesujący ze względu na treść i szatę graficzną przewodnik po województwie świętokrzyskim. Podzielony jest tematycznie wg strategicznych regionów województwa. Wewnątrz znajdują się rozdziały o Kielcach i najbliższej okolicy, ale także takie, które opisują Konecczyznę, Sandomierz czy Ponidzie. Cechuje go przejrzystość - w każdym rozdziale mamy podział na miejscowości, a w nich dokładny opis geografii, historii, zabytków i istotnych miejsc. Do wielu schematycznych opisów dodane są cytaty z literatury, dotyczące danej
Na uznanie zasługuje szata graficzna. Czcionka, mimo, że mała, jest bardzo czytelna, do tego wiele fotografii, które w dużej części są nie tylko fotografią dokumentacyjną, ale także - sztuką. Tą stroną przewodnika zajął się kielecki fotografik Paweł Pierściński, co na pewno wyszło na plus. Wszystko to zebrane jest na 400 stronach, jednak w niewielkim i zgrabnym formacie, na wysokiej jakości papierze. Przewodnik jest tak skonstruowany, że staje się niezbędny nie tylko dla świętokrzyskiego piechura, ale także dla turystów z całej Polski. Olga Adamus
Z historii przypadkowych klików Ktoś ostatnio spytał mnie co robię. „Pracuję” - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. „Czyli?” - padło kolejne pytanie. „Klikam sobie w Internecie” - odpowiedziałam nadal zgodnie z prawdą. Tak się bowiem składa, że czasem praca polega na „klikaniu w Internet”. Ale gdyby ktoś z kolei zapytał mnie, co robię w tym Internecie poza pracą, czyli gdzie klikam „prywatnie”, to miałabym problem. Głównie dlatego, że prywatny czas w necie spędzam z moim przyjacielem Google, dzieląc go na dwie najważniejsze części: Gmail i wyszukiwarka. A co poza Google? No cóż, dzieje się sporo, nie tylko w Internecie światowym, ale również polskim:
www.jakelvis.pl - czyli propozycja dla tych, którzy śpiewają i w dodatku się tego nie wstydzą.
Co trzeba zrobić? Nagrać swoje wykonanie jakiegoś popularnego (albo nie) utworu, dodać je do serwisu i czekać na reakcję innych. Pomysł być może niektórym wyda się dziwny, ale o tym, że wielu przypadł do gustu świadczyć może przeciążenie serwerów i blokada serwisu już w pierwszych dniach jego działania.
www.ucss.pl - galeria stron internetowych z ładną, estetyczną grafiką. Pomysł ciekawy, nie tylko jako inspiracja dla grafików i webdesignerów, ale i tych, co śledzą nowinki w Internecie. Gdyby nie ten serwis pewnie nigdy nie dowiedziałabym się, że istnieje strona poświęcona „krainie żywych maszyn”, czyli… uwaga, uwaga… parowozom kursującym na terenie Polski. A dlaczego to „Kraina żywych maszyn”? Twórcy serwisu www.parowozy.net tłumaczą to tak: Ano dlatego że jak się przechodzi obok parowozu pod parą to się ma wrażenie że on żyje. To chyba oznacza, że serwis tworzą prawdziwi fascynaci. (ags)
wici.info | pasje
Gdzie w Kielcach pójść z gitarą? Rozmawiając z młodymi muzykami w Kielcach, nie raz spotkałam się z opinią, że w tym mieście nikt nic dla nich nie robi, są zdani na walkę z przeciwnościami w pojedynkę, nie ma perspektyw na rozwój, są skazani na grę w garażu czy własnym pokoju. Postanowiłam więc zrobić mały przegląd instytucji, które starają się, albo chociaż powinny się starać, umożliwić młodym muzyczny rozwój w Kielcach.
się co do terminu pozostaje już tylko zwozić sprzęt, zapraszać znajomych i rozwieszać plakaty.
trzeba uzgadniać z sympatycznym szefostwem, dostępnym przez większość czasu na miejscu.
PAŃSTWOWA SZKOŁA MUZYCZNA
MEHEHE Do Mehehe (ul. Bodzentyńska) również można wpaść na Jam session. Dziwi termin, bo w tym samym czasie (wtorek), impreza tego typu odbywa się w konkurencyjnym Mundo Cafe. - Nie jesteśmy konkurencją - twierdzi Marcin Michniewski, właściciel
W tej szkole mamy często do czynienia z warsztatami muzycznymi, które organizowane są jednak tylko dla uczniów. Dla chętnych
SZKOŁA MUZYCZNA YAMAHA
z zewnątrz istnieje możliwość dopisania się na listę za „drobną opłatą”, jak poinformowała mnie pani w sekretariacie. Nie ma możliwości wynajmowania sal na próby. Są one przepełnione do tego stopnia, że czasem nie da się zorganizować wszystkich zaplanowanych dla uczniów lekcji.
MUNDO CAFE Mundo (przy Placu Wolności) oferuje nam Jam session, które odbywa się we wtorki. Szkoda tylko , że sala udostępniona na to wydarzenie prezentuje się pustką. Klub udostępnia gitary, perkusję, możliwość wejścia na wokal oraz piecyk basowy (o gitarę trzeba zatroszczyć się we własnym zakresie). Przez dwie godziny, które postanowiłam przeznaczyć na oglądanie jamu, nikt nie zawitał z uśmiechem na twarzy i chęcią do grania. Warto wspomnieć, że w klubie istnieje możliwość organizacji prób i koncertów. Warunki
System rekrutacyjny jest prosty (względnie) – egzamin. klubu. - W Mundo młodzi ludzie grają sobie na gitarach. U nas natomiast goszczą uznani muzycy. Oczywiście młode osoby są również bardzo mile widziane. Mają w końcu szansę na bezcenną naukę. Właściciel Mehehe jest pozytywnie nastawiony do organizacji koncertów początkujących zespołów. Wystarczy przynieść do klubu demo, które nie musi być pierwszej jakości. Po dogadaniu
Po Studium można startować na Akademię Muzyczną. - To się oczywiście udaje. Mój uczeń, Tomek Grzybowski dostał się do Krakowa, gdzie na jedno miejsce było około 15 chętnych – dumnie przyznaje Jerzy Pikor. Ponadto dostać się na wymarzone studia muzyczne pomaga fakt prowadzenia w tej szkole zajęć z teorii muzyki.
STUDIUM GITARY KLASYCZNEJ JERZEGO PIKORA (KCK)
80
Jak twierdzi Jerzy Pikor, właściciel szkoły, sama klasyka to trochę za mało. Dlatego studium oferuje też zapoznanie się z tajnikami flamenco, bossa - novy, bluesa oraz szeroko pojętej muzyki rozrywkowej (czego niestety nie zapewniają instytucje państwowe). Nie ma przy tym żadnych ograniczeń wiekowych.
Od września ruszył nowy projekt „Zespół” prowadzony przez Krzysztofa Pitulę. Uczestniczy w nim na razie jedna amatorska formacja muzyczna. - Dajemy młodym artystom możliwość rozwoju. Chcemy ich pokierować, dając przy tym swobodę w działaniu - tłumaczy organizator projektu. - Ważne jest dla nas wykonywanie utworów w języku polskim. Mało zespołów ma na to odwagę. Zgłosić może się każdy. Nieważny jest poziom zaawansowania. Istnieje również możliwość uformowania zespołu za naszym pośrednictwem. Wystarczy zapisać się na listę, podać swoją specjalność, preferowane kierunki muzyczne i czekać na telefon - dodaje Krzysztof Pitula. Pozostawiam wszystkich z tym krótkim bilansem sam na sam. Warto przemyśleć te pustki, ale też swoje narzekania... Magda Kołodziej
wici.info | pasje
83
Speleoklub Świętokrzyski Mokro, zimno, ciemno… tak pokrótce wygląda większość jaskiń. Wielu z nas wystarczy już jedno z powyższych określeń, aby zrezygnować z tej ”przyjemności”. Nic bardziej mylnego. Po zanurzeniu się w ciemności oczy przyzwyczajają się do braku światła, wąskie korytarze często przeplatane są obszernymi salami, a o wilgoci szybko zapominamy. Wkraczamy w inny świat. Świat tajemniczy, jakby przed chwilą odkryty, świat w którym speleolog czuje się jak ryba w wodzie. Gdzie znaleźć takich ludzi? Otóż jest w Kielcach takie miejsce. W środowy wieczór do siedziby Speleoklubu Świętokrzyskiego przybywają jego członkowie, aby zaplanować kolejną wyprawę, podzielić się nowinami ze świata ”podziemi” lub po prostu porozmawiać w gronie znajomych.
Klub działa od 1977 roku i skupia 38 miłośników speleologii. Jego działalność to nie tylko eksplorowanie jaskiń i odkrywanie nowych ich partii, ale także ich inwentaryzacja i ochrona. Ponadto ważnym elementem w pracy jest szkolenie z taternictwa jaskiniowego, co w przypadku tego typu zainteresowań odgrywa dużą rolę ze względu na wysokie ryzyko. - Co roku organizujemy kursy taternictwa jaskiniowego, na które przychodzą ludzie w przedziale wiekowym głównie 20-30 lat, w klubie zostają najczęściej 2-3 osoby. Nie jest to zajęcie dla każdego – mówi Andrzej Kasza, prezes klubu. Klubowicze biorą udział ponadto w corocznej akcji liczenia nietoperzy oraz w eksploracji starych kopalń i innych sztucznych obiektów podziemnych. Speleoklub Świętokrzyski
>>
85
to także udoskonalanie umiejętności wspinaczkowych, niejednokrotnie potrzebnych także w jaskiniach. Gdzie w regionie można prowadzić działalność „jaskiniową”? Chelosiowa Jama, Kadzielnia i Miedzianka to rezerwaty geologiczne, którymi SŚ się opiekuje. W każdym z tych miejsc widać gołym okiem, że ich piękno kryje się także pod powierzchnią. Pierwsze z nich jest chlubą naszego regionu, lecz w innym sensie niż Jaskinia Raj, która urzeka ilością nacieków. Chelosiowa Jama
jest najdłuższym po Tatrach systemem jaskiniowym w Polsce (jej długość to ponad 3600 m.). Mało kto wie, że to właśnie członkowie Speleoklubu Świętokrzyskiego odkryli większość korytarzy systemu jaskiniowego Chelosiowa Jama-Jaskinia Jaworznicka. W 1997 roku odkryli Jaskinię Pajęczą, która ma obecnie ponad 1200 m długości. Jako pierwsi dokonali polskiego przejścia najgłębszej wówczas jaskini Włoch - Abisso Olivifer o głębokości 1215 m.
- Speleoklub Świętokrzyski daje możliwość poznania ciekawych ludzi z pasją i przeżycia niesamowitych chwil, często w bardzo trudnych warunkach jaskiniowych. Dopełnieniem tego jest wzajemne zaufanie (np. pewność, że kolega dobrze założył linę w jaskini) i przekonanie, że zawsze możesz liczyć na pomoc – dodaje Andrzej Kasza.
Dzięki uprzejmości członków speleoklubu, w celach naukowych, miałem możliwość spenetrowania części jednej z jaskiń regionu. Do dziś przeżycie to zapisało się w mej pamięci. Było mokro, momentami ciasno i ciemno, lecz widoki, które dzięki temu ujrzałem, zrekompensowały to w pełni. Kuba Juszyński
wici.info | podróże
87
czuwana jest na małych rzeczach, czasem warto zrezygnować z czegoś małego, słodkiego i kalorycznego. Obiad? Zupa (najlepsza czosnkowa!) - nieco ponad 1 euro. Drugie danie z mięsem - ok. 5 euro, sałatka grecka - ok. 4-5 euro. Jeden raz poprosiłam o coś słowackiego i pani podała mi haluszky. Nie polecam, choć były tanie (ok. 3 euro).
Na Słowację z euro Czy po wprowadzeniu euro Słowacja stanie się mniej popularna wśród rodaków masowo wyjeżdżających na urlop do naszych południowych sąsiadów? Z tego co widziałam (Polacy na każdym kroku), nie ma chyba takiego zagrożenia. Polskie złotówki na euro wymieniam w Zakopanem. Czujny właściciel kantoru przestrzega: „Teraz na Słowacji tylko euro”. I ma rację. W sklepach i restauracjach ceny podawane są w koronach i w euro (1 euro = 30,1260 koron słowackich), ale płaci się już tylko w europejskiej walucie. Jakieś różnice w porównaniu z cenami w Polsce? Najbardziej widoczne są te dotyczące małych produktów. Taki przykład: za żel pod prysznic kosztujący u nas około 8 zł, na Słowacji trzeba za-
płacić ponad 2 euro. Czyli więcej, ale niewiele. Za to z produktami, które u nas kosztują ok. 2-3 zł jest już inaczej. Widziałam mentosy za 2 euro (1 euro = 4,34 złotego polskiego). Dla mnie drogo. Noclegi? Przyznaję, że korzystałam z gościnności znajomych więc cenami się nie przejmowałam. Ale oferty w Internecie podane są w przeliczeniu na złotówki, więc podczas szukania kwatery nie trzeba się zastanawiać ile wynosi kurs euro, a raczej zdecydować, czy chce się mieszkać w pensjonacie (80-90 zł), eleganckim pensjonacie (ok. 120 zł) czy w pokoju wynajmowanym przez Słowaków (ok. 50 zł). Jedzenie? Polecam hipermarkety - ceny mniej więcej takie jak u nas, choć biorąc pod uwagę, że zmiana kursu na euro najbardziej od-
A na koniec coś od mądrych ekonomistów: „Z doświadczeń innych krajów, które 6 lat temu przyjmowały wspólną walutę, wynika, że ceny wzrosły średnio tylko 0,120,29 proc. Ludziom wydawało się jednak, że płacą znacznie więcej. Dlaczego? Jest to tak zwany efekt bagietki lub efekt kawy cappucino, który polega na tym, że oceniamy inflację przez pryzmat najczęściej kupowanych i najtańszych produktów. A te po wprowadzeniu euro zdrożały najbardziej.” (źródło: www.bankier.pl) Nie zmienia to jednak faktu, że dotąd jadąc na Słowację czułam się jak w Polsce (podobny język, podobna architektura, podobny wygląd ludzi na ulicach), za to wyjmując z kieszeni euro, miałam wrażenie, że jestem bliżej Europy. Ot, taki mały snobizm . Agnieszka Sadowska
89
Tokyo Sny w metrze
91
wici.info |poetycka poczta
93
„Gotowość do lotu” W tobie trzepoczą skrzydła nocnych mar, wasze tętnice łączą się w całość
„Tamci ludzie”
- zwisam z nich bez trwogi. Najwyżej spadnę w nicość, może ciało przetrwa i tylko zaboli.
Tamci ludzie przeszli wczoraj obok w bezszelestnych kapciach koloru ciepłej kawy
Zostań przy moich szczątkach, zachowam w nich sporo snów. - rozsiałeś w nich strach, więc stój. Wyrosnę ponad ziemię, a powieki zatrzasną światem.
poprawili nam fryzury wyprasowali mankiety na czas kazali wstawać i pobiegli po zakupy
Miasto nadal wynurza się z zieleni, w powietrzu jest gęsto od myśli. Słońce w nich brodzi.
kiedy budowali zamek z klocków w kuchni mruczał kot pod stołem spotkały się dłonie i śnieżyć zaczęło niewinnie
A w nas jak w jaskiniach napięcie pęcznieje od ciszy.
uśmiechnięci znacząco z dziecięcym zapałem zdmuchiwali płomienie świec
Kasia Służalska
aureolą szczęścia jak dyskiem rzucali na prawo i lewo
„Supernove”
a my tacy rzeczywiści przyszliśmy nad puste groby
Serce ma odciski jakby było stopą! To nie jedyna anomalia ciała, freony i niedopałki robią swoje – wróżymy przyszłość wszechświata, wypalając czarne dziury w dłoniach; podobno Jezus przepuszczał przez nie supernowe, a my po dwóch tysiącleciach nie potrafimy nawet rano wstać.
Agata Kornacka
Agata Frączek
www.poetyckapoczta.wici.info
wici.info | sprawdzone smaki
95
Na rozgrzanie... Zima to pora, kiedy marzniemy, często odczuwamy tzw. „ziąb przeszywający do szpiku kości”. Nie wystarczy się ciepło ubierać, trzeba też dostarczać organizmowi potraw, które grzeją od środka. Należy też szybko reagować w sytuacjach dotkliwego przemarznięcia albo przemoczenia butów. Polecam na ten zimny okres napoje, które oprócz rozgrzewania, działają jako profilaktyka – zapobiegają rozwojowi chorób i wzmacniają nasze naturalne siły immunologiczne. Trzeba przede wszystkim zaopatrzyć się w kilka niezbędnych artykułów: miód (każdy rodzaj jest dobry), sok malinowy (najlepiej domowej roboty), świeży imbir, imbir mielony, cynamon, goździki, kardamon, cytryny, pomarańcze (owoce należy uzupełniać na bieżąco), cukier trzcinowy, tzw. „małpkę” spirytusu i rumu (buteleczki po 0,25 l), kilka butelek piwa, czerwone wino. Powyższa lista może wydawać się rozbudowana, ale zapewniam, że starczy na długo i jest znacz-
nie tańsza niż wykupienie leków na wypadek choroby. Herbatki na przemarznięcia lub przemoczenia butów: Herbata miodowa Parzymy kubek czarnej herbaty, słodzimy łyżeczką miodu i dodajemy gruby plaster cytryny w skórce, łyżeczką ugniatamy cytrynę aby wycisnąć sok, dokładnie mieszamy, odstawiamy na minutę i dopiero wypijamy. Herbata imbirowa Do kubka wkładamy torebkę czarnej herbaty (albo ½ łyżeczki liściastej, jeśli ktoś woli), obieramy cienko ze skórki kawałek świeżego imbiru i wkrawamy do kubka 3-4 cienkie pasterki, zalewamy to wrzątkiem i parzymy pod przykryciem około 2 minuty, słodzimy odrobiną cukru trzcinowego lub miodem. Herbatka winna Potrzebujemy 0,8 l wody, 2 płaskie łyżeczki herbaty liściastej albo 3 saszetki, 0,25 l czerwonego wina
(wytrawne lub półwytrawne), 2 łyżki miodu, kilka plastrów cytryny ze skórką. Parzymy herbatę, mieszamy z miodem i winem, a następnie podgrzewamy w garnku nie gotując, do kubków wrzucamy po plastrze cytryny, wlewamy gorący napój. Herbata malinowa Parzymy kubek czarnej herbaty, dolewamy kieliszek domowego soku malinowego i łyżeczkę spirytusu lub wódki, nie słodzimy. Pijemy gorącą.
Możemy też stosować grzańce, których głównym składnikiem jest piwo, wino lub rum: Piwo z sokiem malinowym Składniki: butelka piwa, kieliszek soku malinowego, szczypta imbiru i cynamonu, kilka goździków Wszystkie składniki mieszamy w garnku i podgrzewamy na małym ogniu, ale nie dopuszczamy do zagotowania.
Piwo z pomarańczą Składniki: butelka piwa, jedna dojrzała pomarańcza, szczypta cynamonu, 4-5 goździków, 4 łyżeczki cukru. Pomarańczę sparzyć, skórkę zetrzeć na drobnej tarce, sok wycisnąć. W garnku wymieszać ¼ piwa, startą skórkę, cukier, cynamon, zmiażdżone goździki i zagotować. Wlać resztę piwa, sok z pomarańczy i zagrzać na silnym ogniu nie dopuszczając do wrzenia. Grzaniec winny Składniki: butelka czerwonego wina, imbir (1 cm świeżego, pokrojonego w plasterki albo ½ łyżeczki mielonego), ½ łyżeczki cynamonu, 10 skruszonych goździków, 3-4 łyżki miodu, łyżka soku z cytryny, szczypta kardamonu. Wino wlewamy do garnka, dodajemy pozostałe składniki i podgrzewamy pod przykryciem. Nie doprowadzamy do zagotowania!
97
umieszczamy na dnie plaster cytryny z wbitymi 2-3 goździkami. Pić gorący. Tu warto nadmienić, że był to napój niezwykle popularny wśród angielskich marynarzy od połowy XVII wieku aż do roku 1970. Podaje się, że picie grogu przez Anglików przyczyniło się do zwycięstwa pod Trafalgarem – za jego sprawą byli w lepszym zdrowiu niż Francuzi.
ne napoje można sporządzać na wiele sposobów – każdy ma swoje ulubione smaki i one determinują, jakiej przyprawy dodamy więcej, jakiej mniej, a jakiej w ogóle nie użyjemy, bo jej nie lubimy.
A na koniec przepis na nalewkę „dla zdrowotności” – dodajemy po łyżeczce do herbaty jako środek profilaktyczny ( stosować raz dziennie od października do końca marca).
• grzańce z piwa lub wina podgrzewamy, ale nie wolno ich zagotować!
Wystarczy pamiętać o paru ogólnych zasadach:
Składniki: 1 kieliszek spirytusu, 2 kieliszki soku malinowego (najlepszy domowy albo z Herbapolu, bo inne to sama chemia), sok z 1 cytryny 2 łyżki miodu ½ łyżeczki imbiru Wszystkie składniki starannie wymieszać, wlać do zamykanego słoika i przechowywać w lodówce.
Grog Składniki: sok z 2 cytryn, 2 łyżki cukru, ½ łyżeczki cynamonu, 3 szklanki wody, 150 ml ciemnego rumu, plastry cytryny, goździki. Wodę, cukier i cynamon zagotować, dodać sok z cytryny i rum. Wlewać do kubków, w których
Podałam Wam, Drodzy Czytelnicy, kilka moich ulubionych, rozgrzewających napojów na ten zimowy czas. Oczywiście, jak zwykle - zalecam własne eksperymenty. Grza-
• przed wypiciem dobrze jest je przecedzić prze sito, aby nie połykać kawałków przypraw • grzańce winne sporządzamy z czerwonego wina, jeżeli używamy słodkiego, to nie dodajemy cukru, można odrobinę miodu • należy podawać je w żaroodpornych szklankach z uchem lub w kamionkach • cytrynę do napojów najlepiej podawać ze skórką, ale pamiętajmy, aby ją sparzyć wrzątkiem • napoje z alkoholem stosować w dawkach rozsądnych - najlepiej na noc, a bezpośrednio po ich wypiciu nie wsiadać za kółko! Z życzeniami ciepła w ciele i w sercu Wasza Frog!
+IELCZANIE Z ALBUMÐW RODZINNYCH 7YJ TKOWY ALBUM JU W SPRZEDA Y
8ZEBXOJDUXP v+FEOPžŗw VM +BOB 1BX B ** OS ,JFMDF E[JB TQS[FEBƒZ UFM JOGPMJOJB XXX KFEOPTD DPN QM
notes