Wici.Info #41

Page 1

41

# k u lt u ra -0264 1895 • ISSN Kielc e, Maj- Czer wiec 2011

fo rm ln y in

a to r


www.wici.info kulturalny informator Naczelnik Rafał Nowak Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Andrzej Piskulak Współpraca Bożena Pawłowska, Magdalena Kołodziej, Agata Majcher, Andrzej Szczodrak Radosław Nowakowski, Weronika Mojecka, Żaneta Lurzyńska, Aneta Pawłowska, Karol Kępa, Marcin Białek, Joanna Klich, Grzegorz Świercz, Łukasz Król, Okładka Marcin Białek Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 redakcja@wici.info, www.wici.info Czasopismo wydawane jest dzięki współpracy z Prezydentem Miasta Kielce


Reklamuj się z kulturą bezpłatne pocztówki portal www.wici.info drukowany informator reklama@wici.info




82

63

Remix Marcina Białka

Wanda Chotomska

Magister sztuki ze specjalnością grafika warsztatowa opowiada o drodze do swojej pierwszej wystawy pt. „Remix”. Wernisaż 12 maja.

O kilku mężczyznach, kilku wierszach i o tym, co można mówić dzieciom, opowiada autorka programu dla dzieci „Jacek i Agatka”

41

#

Treści

Kalendarz 6

wystawy 14 Zapowiedzi 16 Marcin Białek Remix 28 Rec+Abstrakt: Odczarować muzykę 32 Chotomska: Jestem bardziej do tań36 ca…

Mafia: Śmietanka demobi40 lizuje Proletaryat:

Gramy za ostro i za głośno 44 Plan miasta 48 Adresy kultury 50

Historia kieleckiego sportu 52 Kielce dla obcokrajowca 56


62

70

Historia kina w Kielcach

Śladami Marii Curie-Skłodowskiej

Kto dzis jeszcze pamięta gdzie były kina: Bajka, Phenomen, Bałtyk czy Warszawa? Czy historia kina w Kielcach to zamkniety rozdział?

Czy Maria Skłodowska-Curie była w Kielcach? Tropimy związki wybitnej Noblistki z ziemią świętokrzyską.

Automobiliści na rajdzie 60 W ramionach X Muzy 62 O kieleckich rajcach... 66 Święto Kielc 201167

Otwarci na człowieka 80

Na wiosnę - pokrzywa 82 Moje Państwo Własność 84

Konkurs na po-

Wieża sztuki 68 cztówkę 87 Przewodnik śla- Fashion People dami noblistki 70 Poland 88 Rodzinny dom Wol- Śladami Jacka skich 74 Londona 90

Szlem zamiast laurów 78

Drożdżowe, ale na słono 94


wici.info | kalendarz

Psychocukier kalendarz w internecie na stronie

www.wici.info

Kalendarz

Cukier, ul. Wesoła 9, Kielce, g. 20:00

sobota 07.05

Premiera „Hamleta”

maj 2011 niedziela 01.05

„Tu es Petrus... dokończone”

czwartek 05.05

Malarstwo Edwarda Szwajewskiego Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Wystawa Stasysa Eidrigeviciusa

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Fokus, Fu, VNM Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 20:00

Ihaman Birthday Bashment

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 19:00

Mehehe, Kielce ul. Bodzentyńska 18, g. 21:00

W imię Ojca i Syna

niedziela 08.05 Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00

Ludzie Boga Superczwartek Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Koncert Ani Dąbrowskiej

Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:15

Otwarcie Sezonu Motocyklowego - Kielce 2011 Hala Sportowa - Boczna, Kielce, g. 10:00

Jarmark Chęciński

piątek 06.05

Spotkania podróżnicze „Na Rozdrożach” czytaj na str. 23

Kasa Chorych + Lustro + Vivid Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 18:00 Sandomierz, g. 20:00

Kanon Polihymni Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

Chęciny, g. 12:00

Koncert orkiestry i muzyki organowej Kościół św. Wojciecha, Plac Św. Wojciecha 9, g. 19


wtorek 10.05

Premiera studencka „Hamleta” Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Marcin Białek - Remix - wystawa grafiki

Prezydent Studentom - Wilki

środa 11.05

Kabareton Juwenaliowy

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 18:00 Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00

Sex Bomba - koncert Pod Krechą, Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7, g. 18:00

„Żywot Briana” - Widnokrąg Dobrego Kina

Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30

Jak zostać królem - Superczwartek

Kino Moskwa, ul. Staszica 5, g. 20:00 Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

czwartek 12.05

Moje życie tam Starachowickie Centrum Kultury, ul. Radomska 21, g. 10:00

Cyrograf

piątek 13.05

VII Piknik Archeologiczny Rydno 2011

Księgarnia im. Stefana Żeromskiego, Kielce, ul. Sienkiewicza 60, g. 18:00

„Erratum” w kinie WDK

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

Serenada na smyczki Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

Jamal

zobacz info, g. 08:00

Gra obrazów Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 10

Biegi Terenowe Szlakiem Młodych Lat Stefana Żeromskiego Szklany Dom, Ciekoty, g. 10

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00

Spotkanie autorskie z Pawłem Rejdakiem

Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 20:00

sobota 14.05

Noc muzeów Muzeum Okręgowe w Sandomierzu, ul. Zamkowa 14, g. 18:00


wici.info | kalendarz

Ira i Kora dla Studentów

Przygody Koziołka Matołka Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11

Teatr im. S. Żeromskiego, Kielce, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00

„Filmowe czytanki” w kinie WDK

VI Świętokrzyska Niezapominajka

Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 18:00

Cyrograf

„Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł „ - Filmowy Klub Seniora

„Erratum” w kinie WDK

Zagnańsk, g. 11:45

Recital Pieśni Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:30

Koncert Joscho Stephana

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

Sługa dwóch panów Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 15:00

„Erratum” w kinie WDK Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00 Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00

Alastor Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00

Noc Muzeów w Kielcach zobacz na str. 24

niedziela 15.05

Majówka w Skansenie

Solowy koncert organowy

DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00

środa 18.05

„Szukając Erica” - Widnokrąg Dobrego Kina

Kościoła św. Jadwigi g. 19:00

Lwowska Kapela Podwórkowa „Ta Joj” DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00

poniedziałek 16.05

„Erratum” w kinie WDK

Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

czwartek 19.05

„Historia o ptaku Cis”

Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

wtorek 17.05 Skansen, Tokarnia k. Chęcin, g. 10:00

„Przygody Koziołka Matołka” Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 9

Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 9


11 Piknik archeologiczny Rydno zobacz info, g. 12:00

Wieczór poezji Janiny Jolanty Jurek

KAT i Roman Kostrzewski

Michał Bajor - piosenki Marka Grechuty i Jonasza Kofty

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Inauguracja IV Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. M. Moszkowskiego

Woor, Kielce, pl. Wolności 1, g. 20:00

Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00

IV Pałacykowe Improwizacje Kabaretowe DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00

Robert Kasprzycki

sobota 21.05

Międzynarodowe Buskie Spotkania z Folklorem zobacz info, g. 09:00

V Kryterium Toru „Kielce” SuperOES

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

DJ Falcon Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 20:00

niedziela 22.05

Maraton kolarski MTB CROSS

Tor wyścigowy, Miedziana Góra k/Kielc, g. 12:00

Kabaret Dno Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 17:00 Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30

Wygrany Superczwartek

Wieczór Podróżniczy „Droga na północ”

zobacz info, g. 10:00

Szklany Dom, Ciekoty, g. 17

Wytopki Ołowiu

Koncert muzyki Henryka Mikołaja Góreckiego

Skansen, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 10:00

Koncert Familijny Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 11:00

„Panieneczka z pudełeczka i Przygoda Króla Jegomości” Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00

piątek 20.05

„Wszystko w porządku” w kinie WDK Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

zobacz info, g. 19:00

Hamlet Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00 Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11


wici.info | kalendarz

Tischner po góralsku Karczówka, Kielce, Klasztor Księży Pallotynów, g. 19:00

czwartek 26.05

„Królewna Kukułeczka”

Zamek Krzyżtopór, Ujazd g. 08:00

poniedziałek 23.05

Kochane Dzieciaki

„Smakołyki ciotki Klotki”

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 11:00

Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 9

„Wszystko w porządku” w kinie WDK

sobota 28.05

XV Międzynarodowy Turniej Rycerski

Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09

Koncert Orkiestry Kameralnej z Koszyc zobacz info, g. 19:30

Rytuał - Superczwartek

Promocja tomiku Romualda Bielendy „Ogród Zapachów” Szklany Dom, Ciekoty, g. 12

„Jestem Bogiem” w kinie WDK

Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

wtorek 24.05

Musical „Ania z Zielonego Wzgórza” Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00

środa 25.05

Koncert laureatów IV Konkursu Pianistycznego im. M. Moszkowskie

Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00

piątek 27.05

Biff i Czesław Śpiewa

IV Ogólnopolski Festiwal Piosenki im. Wojtka Belona

Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00

„Wojna domowa” - Widnokrąg Dobrego Kina

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

zobacz info, g. 19:00

Busko-Zdrój, g. 08:00

Musical „Ania z Zielonego Wzgórza”

„Jestem Lady Off ” - IX edycja Off Fashion 2011 Baza Zbozowa, Kielce ul. Zbożowa 4, g. 18:00

„Jestem Bogiem” w kinie WDK Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00


13 Gala IX edycji Off Fashion 2011

poniedziałek 30.05

Królewna Kukułeczka Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09

„Jestem Bogiem” w kinie WDK Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00

Koncert „Pieśni Marii” Kościół św. Trójcy, g. 19:00

czerwiec 2011 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 12:00

niedziela 29.05

środa 01.06

Małogoskie Spotkania Teatralne „O Maskę Złotego Gulona”

VI Jarmark Świętokrzyski

Dom Kultury, Małogoszcz, Małogoszcz, ul. 11-go Listopada 17, g. 09:30

Świety Krzyż, g. 11:00

Dzień Dziecka w Skansenie

Królewna Kukułeczka Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 11

„Filmowe czytanki” w kinie WDK Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Koncert Zespołu „Mazowsze”

Złoty kluczyk, czyli przygoda Pinokia - premiera Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00

Wielka Gala Piosenki Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 18:00

sobota 04.06

V Spotkania Mistrzów Teatru Europejskie Centrum Bajki, Pacanów, g. 10:00

niedziela 05.06

Dzień Świętokrzyskiej Truskawki

Skansen, Tokarnia, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 10:00

Dzień Dziecka - Poem Express Szklany Dom, Ciekoty, g. 10

piątek 03.06

Piknik Gombrowiczowski

Bieliny, Bieliny, g. 10:00

„Filmowe czytanki” w kinie WDK Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Zbiory sztuki Vladimira Malakhova

zobacz info, g. 19:00

Solowy koncert organowy Bazylika Katedralna, Kielce, ul. Jana Pawła II nr 3, g. 19

zobacz info, g. 08:00

Malarstwo Małgorzaty Adamczak Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00

Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00


Poluzjanci

sobota 11.06

VI Kryterium Toru „Kielce” SuperOES

sobota 18.06

Baw się bezpiecznie Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 11:00

III Wakacyjny Kabareton Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 20:00 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:00

poniedziałek 06.06

Spotkanie Koła Przewodników Świętokrzyskich PTTK „Bartek” Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 17:00

piątek 10.06

Ogólnopolski Zlot „Lancia 2011”

Tor wyścigowy, Miedziana Góra k/Kielc, g. 08:00

Sklep z ptasimi piórami Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00

niedziela 12.06

Zielone Świątki w skansenie. Kulinarne Dziedzictwo Skansen, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 10:00

niedziela 19.06

VI Świętokrzyski Jarmark Agroturystyczny Skansen, Tokarnia, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 10:00

„Filmowe czytanki” w kinie WDK Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

piątek 24.06

Zalew, Sielpia, Sielpia k.Końskich, g. 00:00

Słoneczko-Gościom

Ogólnopolski Przegląd Kapel Rockowych „Czysty Akord”

Benefis Jerzego Pikora

Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00

Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 00:00

środa 15.06

piątek 17.06

13. Festival Hasarapasa

Arcydzieła Symfoniki Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

Coma Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 12:00

Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00

Złoty kluczyk, czyli przygoda Pinokia - Święto Kielc

Kanon Polihymni Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 19:00

Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:30


Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00

sobota 25.06

Święto Kielc 2011 zobacz na str…

„Blachowanie” Koła Przewodników Świętokrzyskich PTTK „Bartek” g. 14:00

Sabat Czarownic

por tal z kulturą

Lorein

o f n i . i c i w . w ww

15

Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 18:00

Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej

Maraton kolarski MTB CROSS

Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00

Biesiada Masłowska

Szklany Dom, Ciekoty, g. 15

czwartek 30.06

The Dreadnoughts & goście

Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00

www.wici.info

wydarzenia lu dzie miasto

„Filmowe czytanki” w kinie WDK

Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem, powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora WiciInfo email: kalendarz@wici.info

niedziela 26.06

g. 10:00

Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info

Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany

Jeśli chcesz otrzymywać regularnie informacje o wydarzeniach kulturalnych prosto do swojej skrzynki e-mail - załóż konto na stronie www.wici.info


wici.info | kalendarz

wystawy Moje życie tam

Starachowickie Centrum Kultury 12 maja 2011 - czwartek

Wystawa Fotografii - Leszek Kowalski Real Unreality - fotografie Magdaleny Wolff

Wieża sztuki, Kielce 07 maja 2011 - sobota, g. 18.00 do 22-05-2011

Muzeum Zegarów, Jedrzejów do 28-05-2011

Marcin Białek - Remix - wystawa grafiki

Wystawa „Szkła z Huty Josephine”

Jacek Sroka „Bomby domowej roboty”

Galeria BWA, Ostrowiec Św. do 15-05-2011

Paweł Suchanek „Miedzianka - miejsca i ludzie”

Galeria Lakiernia, Kielce 12 maja - czwartek, g. 18.00 do 23-05-2011

Ni pies, ni wydra

Muzeum Narodowe - Rynek do 29-05-2011

„Malarstwo” Maria Bieńkowska-Kopczyńska

Muzeum Historii Kielc do 15-05-2011

Fotografia dzikiej przyrody Sandomierz 02 maja 2011 - poniedziałek do 27-05-2011

Galeria Fotografii MCK, Ostrowiec Św. do 21-05-2011

Galeria BWA, Sandomierz 06 maja 2011 - piątek do 29-05-2011


17

Malarstwo Edwarda Szwajewskiego

Wystawa Stasysa Eidrigeviciusa

Muzeum Zabawek i Zabawy do 14-06-2011

Słoneczko 05 maja 2011 - czwartek do 30-05-2011

„Rozmiłowani w srebrnym kurze” Muzeum Okręgowe w Sandomierzu do 19-06-2011

„Wykluczone!.?” na Zbożowej Galeria Winda 05 maja 2011 - czwartek do 31-05-2011 Baza Zbożowa 07 maja 2011 - sobota do 30-05-2011

Instalacje Włodzimierza Szymańskiego

Mała lalka - wielka gwiazda

Malarstwo Małgorzaty Adamczak

Andrzej Borys „Moje 40” - fotografia Muzeum Historii Kielc do 05-06-2011

Żółte światło pustytch miejsc Galeria BWA, Sandomierz 03 czerwca 2011 - piątek do 26-06-2011

Centrum Edukacyjne Szklany Dom 04 maja 2011 - środa do 31-05-2011

Kielecka szkoła krajobrazu

Poem Express Galeria BWA Piwnice 06 maja 2011 - piątek do 05-06-2011

Ostatni połów Marcina Święcickiego - fotografia

Centrum Edukacyjne Szklany Dom 01 czerwca 2011 - środa do 30-06-2011

Zbiory sztuki Vladimira Malakhova Galeria Winda 05 czerwca 2011 - niedziela do 30-06-2011

Gra obrazów Centrum Edukacyjne Szklany Dom 04 maja 2011 - środa do 31-05-2011

Galeria Fotografii ZPAF-BWA 09 maja 2011 - poniedziałek do 05-06-2011

Pałac Biskupów Krakowskich 13 maja 2011 - piątek do 15-09-2011


wici.info | wydarzenia

nikotynowego dymu kabaretowe wnętrza, że gdy mówię, nie śmie mi przerywać nikt; że piję nie tylko herbatę i słodką kawę z mleczkiem” – czytamy w komunikacie. KCK czeka zatem na postać Lady Off, która połączy wodę z ogniem, która przykuje uwagę wszystkich, gdy pojawi się w drzwiach. Do panteonu takich postaci jak Lady Diana, Lady Gaga, Lady Godiva czy Lady Makbet jest więc okazja, by dodać nową – niepowtarzalną Lady Off.

Kto będzie Lady Off? IX Off Fashion Kielce 2011 Kieleckie Centrum Kultury już po raz dziewiąty zaprasza do udziału w Międzynarodowym Konkursie dla Projektantów i Entuzjastów Mody Off Fashion. Odbędzie się on 27–28 maja. Tym razem motto konkursu brzmi „Jestem Lady Off”. Tytuł dorocznej imprezy organizatorzy proponują zinterpretować w następujący sposób: „Lady Off oznacza, że zawsze jestem sobą, że czasem zasypiam po wieczorynce, a czasem o świcie śpiewam pod balkonem”. „Lady oznacza, czy mam dobre maniery, nie przerywam innym w pół słowa, wiem jak trzymać filiżankę z herbatą. Off znaczy, że moich manier używam wszędzie – od klubów techno po duszne od

Do wygrania jak zwykle cenne nagrody. Za pierwsze miejsce przysługuje tytuł najlepszego projektanta offowego i statuetka Prezydenta Miasta Kielce oraz nagroda pieniężna – 12 000 zł. Za drugie miejsce – 6000 zł, za trzecie – 3000. Na nadesłane projekty jury czeka do 6 maja br. Prace należy wysyłać na adres: Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b; 25-334 Kielce lub pocztą elektroniczną na adres: offfashion@kck.com.pl. Półfinał konkursu odbędzie się 27 maja w Bazie Zbożowej, ul. Zbożowa 4, Kielce. Finał zaś 28 maja w Kieleckim Centrum Kultury o godz. 19.00. Regulamin i kartę zgłoszenia znajdziecie na stronie www.offfashion.eu Apis


19

Festiwal Anima Mundi W maju kontynuowany będzie w KCK XXII Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Sakralnej Anima Mundi. Zakończy się 29 maja br., rozpoczął się 25 kwietnia oratorium „MESJASZ” J.F. Haendla w wykonaniu: Orkiestry Kameralnej POLISH KAMERATA pod dyrekcją Marka Głowackiego, Zespołu Wokalnego ALL’ANTICO ANIMA MUNDI jest Festiwalem, który na stałe wpisał się w muzyczny pejzaż Kielc i regionu świętokrzyskiego. Jego otwarta formuła - nie tylko klasyczna muzyka organowa, ale także chóralna, barokowa, ludowa muzyka religijna sprawia, że możemy przeżyć całą gamę muzycznych doznań i wzruszeń. W dniu 29 maja odbędzie się koncert Christophera Herricka, wybitnego muzyka, organisty katedry Westminster Abbey w Londynie. A dzień później, 30 maja wystąpi niezwykła wokalistka z Norwegii Sinikka Langeland ze wspaniałym koncertem „Pieśni Marii”. Apis

Real Unreality fotografie Wolff Wernisaż wystawy fotografii pt. „Real Unreality” Magdaleny Wolff odbędzie się 7 maja o godz. 18.00 w Galerii Wieża Sztuki, pl. Niepodległości 1A w Kielcach. Prezentowane fotografie będą zapisem rzeczywistej nierzeczywistości, czyli tego co zobaczyła Magdalena Wolff w odbiciu lustra. Lustro posłużyło jej jako narzędzie do obserwacji ukrytej rzeczywistości. Wędrujący przedmiot, w tym przypadku kolorowa kula to trochę zabawa, a jednocześnie punkt zaczepienia w tych obserwacjach, oraz punkt graficzny w ogólnej estetyce pojedynczego zdjęcia. Wystawę dedykuję Tacie, który „nauczył mnie sztuki fotografii...” Magdalena Wolff (rocznik 1973). Absolwentka Liceum Plastycznego w Kielcach oraz anglistyki w Kolegium Nauczycielskim w Sandomierzu i WSU w Kielcach. Jest laureatką licznych konkursów fotograficznych, wystawia swoje prace na wystawach indywidualnych oraz zbiorowych, członek Fotoklubu w Ostrowcu Świętokrzyskim. Apis


wici.info | wydarzenia

NAT PATRO

Turniej rycerski

Wystawa Stasysa Eidrigeviciusa

W dniach 28–29 maja na Zamku Krzyżtopór w Ujeździe odbędzie się XV Międzynarodowy Turniej Rycerski o Szablę Krzysztofa Baldwina Ossolińskiego.

Do 31 maja w Galerii Winda można oglądać wystawę prac plastycznych Stasysa Eidrigeviciusa.

Zobaczymy inscenizacje historyczne, pokazy musztry paradnej i bojowej wojsk zaciężnych, pokazy falkonetów z XVII w., szermierka na broń białą, taktyka walki piechoty muszkieterskiej, pikinierów, halabardników i zmagania giermków. Przewidziany jest także pałacowy kurs tańca, wielki pokaz mody dworskiej, inscenizacja historyczna bitwy pod Zborowem w 1649 r. W niedzielę, 29 maja turniejowe zmagania rozpocznie o godz. 10.00 Msza Święta polowa na polu turniejowym. Około godz. 13.15 przewidziano kolejne prezentacje musztry paradnej i bojowej wojsk zaciężnych i pozostałych atrakcji. Około godz. 17.00 zainscenizowana będzie historyczna bitwa pod Zborowem – ostatnia bitwa Krzysztofa Baldwina Ossolińskiego. Apis

Artysta międzynarodowej sławy, początkowo tworzył miniatury, exlibrisy i ilustracje, w późniejszym okresie plakaty, maski, pastele, oleje, tempery, rysunki tuszem. Wśród jego inspiracji znajdują się zjawiska tak odległe jak sztuka amerykańskich Indian czy kaligrafia i baśń japońska. Zajmuje się scenografią, tworzy instalacje, obiekty, performance. Urodził się w 1949 roku na Litwie. W latach 1968–1973 studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Wilnie. Przeniósł się do Polski w 1980 roku. Apis


21

NAT PATRO

Niechaj zabrzmi Bukowina IV Ogólnopolski Festiwal Piosenki im. Wojtka Belona „Niechaj Zabrzmi Bukowina” odbędzie się w dniach 27 i 28 maja w Busku Zdroju oraz 29 maja w Kielcach. Zgłoszenia do konkursu należy przesyłać do 10 maja. Obowiązkiem startujących wykonawców jest przygotowanie trzech utworów. Podczas koncertu konkursowego wykonane mają być dwa utwory, trzeci na specjalne życzenie jury. Długość prezentacji nie może przekroczyć 11 minut. Liczy się twórczość własna, interpretacja i nowatorstwo. Na najlepszych czekają nagrody, w tym GRAND PRIX – statuetka „Wiecznego Wędrowca”. Koncerty konkursowy i finałowy odbędą się 27 i 28 maja w Busku Zdroju. Następnego dnia 29 maja w Domu Środowisk Twórczych w Kielcach odbędzie się Koncert Laureatów na Bis. Organizatorem Festiwalu jest Buskie Samorządowe Centrum Kultury w Busku Zdroju. Współorganizatorami są Dom Środowisk Twórczych w Kielcach i Polskie Radio Kielce. Apis

Remix Marcina Białka Wernisaż wystawy grafiki Remix Marcina Białka odbędzie się 12 maja w Galerii Lakiernia w Bazie Zbożowej. Będzie to wystawa dyplomowa absolwenta kierunku grafiki użytkowej Instytutu Sztuk Pięknych UJK w Kielcach. – Zapraszam serdecznie wszystkich na otwarcie wystawy moich prac. Pojawią się na niej przede wszystkim prace z mojego dyplomu magisterskiego – informuje Marcin Białek. Technika prac oraz inspiracje są tytułowym Remiksem wszystkiego, co na twórcę wpłynęło w okresie studiów. Po wernisażu, jeśli pogada dopisze, planowany jest grill. Marcin Białek jest także publicystą i fotoreporterem redakcji Wici.Info. Apis


wici.info | wydarzenia

PATRO N

AT

Festiwal Filmów NieZwykłych W dniach 27 kwietnia – 3 maja w Sandomierzu odbędzie 8. edycja Festiwalu Filmów NieZwykłych. Głównym punktem programu tegorocznego festiwalu jest przegląd filmów pary reżyserskiej Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze. W ramach Projektu Kino RP odbędą się specjalne pokazy zrekonstruowanych dzieł polskiej kinematografii; „Wesela”, „Popiołu i diamentu” Andrzeja Wajdy oraz „Rękopisu znalezionego w Saragossie” W.J. Hasa. Pokazane będą także filmy fabularne z nurtu kina studyjnego. Filmy, które poruszają ważne tematy współczesnego świata, skłaniają do refleksji, podtrzymują tradycję dialogu między widzem i twórcą. Na sandomierskim Rynku oglądać można także dwie wystawy plenerowe: „Aktorki polskiego filmu” oraz „Wszystko na sprzedaż. Zagraniczne plakaty do filmów Andrzeja Wajdy” ze zbiorów Andrzeja Cebuli. Apis

Filmowe czytanki Kino WDK zaprasza od 5 czerwca br. w wybrane niedziele miesiąca o godz. 11.00 na „Filmowe czytanki” – cykl spotkań dla najmłodszych widzów. Podczas spotkań animatorzy będą czytać fragmenty książek dla dzieci, odbywać będą się projekcje filmów zrealizowanych na podstawie książki lub o tematyce bliskiej czytanej lekturze. Po seansie organizatorzy zapraszają na warsztaty plastyczne, uczące dzieci wrażliwości i wyobraźni plastycznej. Zaproponowany zestaw tytułów obejmuje zarówno klasykę polskiej animacji, jak też produkcje z całego świata. Projekt dofinansowany jest przez Fundację WARTY i Kredyt Banku. Podczas czerwcowej „filmowej czytanki” zaprezentowany będzie fragment książki „Afryka Kazika” Łukasza Wierzbickiego oraz wyświetlony film pt. „Dawid i Sandy” – reż. Wiesława Zięby. Apis


23

Spotkanie z wyspiarskim HUMOREM W ramach Widnokręgu Dobrego Kina 11 maja w WDK odbędzie się premiera filmu „Żywot Briana”. Rozpocznie ona cykl spotkań z kinem wyspiarskim. Proponowany zestaw filmów, prezentować będzie typowy angielski humor: „Zgon na pogrzebie” Franka Oza, „Żywot Briana” grupy Monty Pythona, ostatni film Kena Loacha „Szukając Erica”, a także „Wojna domowa”. Drugi w kolejności kinowy film Monty Pythona „Żywot Briana”, to obrazoburcza satyra wymierzona zarówno w religię, jak i hollywoodzkie stereotypy, obecne w filmach o tematyce biblijnej. W Judei, 33 roku naszej ery, okresie biedy i chaosu, jednego czego na pewno nie brakuje, to różnego typu proroków, którzy w mig zyskują sobie wierne rzesze wyznawców. Apis

Fotografia dzikiej przyrody Do 21 maja w Galerii Fotografii MCK w Ostrowcu Świętokrzyskim można zwiedzać wystawę pt. „Fotografia dzikiej przyrody”. Zaprezntwoanych jest 70 fotografii, z edycji konkursowych z lat 2002–2010, organizowanych w Polsce przez Agencję Zegart. Wystawy Wildlife Photographer of the Year są corocznymi pokonkursowymi prezentacjami najlepszych na świecie fotograficznych przedstawień natury. Organizują je od 1964 r. dwie brytyjskie instytucje, szczycące się swoimi dokonaniami w odkrywaniu, propagowaniu i ochronie rozmaitości życia na Ziemi – Muzeum Historii Naturalnej w Londynie i BBC Wildlife Magazine. Konkurs Wildlife Photographer of the Year jest największym i najbardziej prestiżowym w świecie, w dziedzinie fotografii przyrodniczej – na ostatnią edycję nadesłano ponad 31 tys. zdjęć, wykonanych przez 3 tys. fotografów, z 83 krajów. Apis


wici.info | wydarzenia

Jubileusz Zofii Korzeńskiej

Benefis Jerzego Pikora

W czytelni w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Kielcach przy ul. Jana Pawła II nr 5 odbędzie się 12 maja o godz. 17.00. jubileusz 80. rocznicy urodzin Zofii Korzeńskiej i promocji tomu wierszy Jubilatki pt. „Dary chwil”.

Benefis Jerzego Pikora z okazji 20 lat działalności Studium Gitary Klasycznej w Kielcach zorganizuje 10 czerwca br. Kieleckie Centrum Kultury. Na imprezę złożą się dwa koncerty: 10 czerwca godz. 18 na Małej Scenie KCK i 11 czerwca godz. 18 w Sali Portretowej Dawnego Pałacu Biskupów Krakowskich.

Zofia Korzeńska, ur. w Mazurach 26 marca 1931 w woj. podkarpackim – poetka, eseistka, krytyk literacki, redaktor książek. Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1955 r., pracowała jako nauczycielka języka polskiego oraz bibliotekarka. Obecnie zajmuje się głównie eseistyką poetycką i krytyką literacką. Wydała siedem tomów swojej poezji. Napisała eseje m.in. o Z. Antolskim, A. Dąbrowskim, Z. Herbercie, ks. J. A. Ihnatowiczu, A. Kamieńskiej, Z. T. Łączkowskim, Cz. Miłoszu, Zycie Trych, ks. J. Twardowskim, kard. K. Wojtyle i in. oraz esej pt. „Oblicza autentyzmu”, a także liczne recenzje i szkice o twórczości pisarzy polskich. Współpracuje z pismami, m.in. z „Radostową”, „Teraz”, „Wici.Info”. Apis

W obu koncertach wystąpią: absolwenci, orkiestra gitarowa złożona z uczniów Studium, muzycy Filharmonii Świętokrzyskiej, wokaliści – Agnieszka Kowalczyk, Małgorzata Biesaga, Dariusz Pawlik i gitarzysta Piotr Restecki. Przez 20 lat w Studium kształciło się około 1200 osób. Wielu z wychowanków Jerzego Pikora kontynuuje naukę na akademiach muzycznych np: Tomasz Grzybowski, Filip Tuz, Katarzyna Kopacz – gitara klasyczna, Michał Jasionowski – lutnia, Sebastian Turowski – gitara elektryczna. Absolwentem Studium był też znany kielecki gitarzysta Piotr Restecki. Apis


25

NAT PATRO

Festiwal Hasarapasa W dniach 24–25 czerwca br. na terenie Bazy Zbożowej odbędzie się 13. Festiwal Hasarapasa. W jego programie przewidziane są m.in.: koncerty, spektakle i warsztaty. Nie zabraknie gwiazd muzyki, teatru czy fotografii. Hasarapasa, czyli Świętojański Świętokrzyski Festiwal Flap Style Obecność to nie tylko koncerty i spektakle, ale też warsztaty. Każdy może nauczyć się gry na bębnie, poznać japoński sposób wypalania ceramiki czy metody tworzenia masek teatralnych. Festiwalowi towarzyszyć będą również wystawy fotograficzne. Wstęp na cały festiwal jest bezpłatny. Apis

Akademickie spotkania podróżnicze Studenckie Koło Naukowe Turystyki „Bez Nazwy” działające przy Instytucie Geografii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, organizuje 6–7 maja br. VII Ogólnopolskie Akademickie Spotkania Podróżnicze „Na Rozdrożach”. Kielce gościć będą podróżników z całej Polski. To świetna okazja, żeby posłuchać opowieści o interesujących wyprawach i zobaczyć różne zakątki świata. Tegoroczna edycja Festiwalu „Na Rozdrożach” jest wyjątkowa, ponieważ przez dwa dni „zwiedzić” można będzie aż 36 państw: Czechy, Austrię, Liechtenstein, Szwajcarię, Włochy, Monako, Francję, Hiszpanię, Gibraltar, Portugalię, Niemcy, Rumunię, Indie, Republikę Południowej Afryki, Brazylię, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę, Litwę, Łotwę, Estonię, Finlandię, Irlandię, Maroko, Malezję, Tajlandię, Kambodżę, Wietnam, Laos, Kosowo, Serbię, Macedonię, Bułgarię, Albanię, zobaczymy nepalskie Himalaje, będą także relacje z podróży autostopem po Azji Mniejszej, żegludze po Balearach i norweskich fiordach. Apis


wici.info | wydarzenia

zwiedzających, daje im doskonałą okazję do uważnego przyjrzenia się zbiorom każdego z muzeów, a także umożliwia rozwinięcie detektywistycznych umiejętności i pozwala poczuć się jak prawdziwy Sherlock Holmes.

Świętokrzyska noc muzeów Z okazji Europejskiej Nocy Muzeów, które odbędzie się 14 maja kieleckie i sandomierskie muzea przygotowały wspólnie zabawę dla zwiedzających. W przedsięwzięciu biorą udział: Muzeum Narodowe, Muzeum Wsi Kieleckiej, Muzeum Historii Kielc oraz Muzeum Zabawek i Zabawy. Muzeum Okręgowe w Sandomierzu i Muzeum Diecezjalne – Dom Długosza.

Kielecka muzeika Cztery kieleckie muzea proponują w godz. 19–23 zabawę pt. „Kielecka muzeika” polegającą na odnalezieniu eksponatów ukrytych w placówkach. Na uczestników czeka świetna zabawa i atrakcyjne nagrody. W tę wyjątkową muzealną noc wszyscy chętni kielczanie będą mogli wcielić się w rolę detektywów poszukujących zaginionych eksponatów. Ich zadaniem będzie odkryć, które eksponaty nie pasują do wystawy i z jakiego muzeum pochodzą. Uczestnicy zabawy dostaną do wypełnienia specjalne karty, na których opiszą swoje znaleziska. Gra sprawdza spostrzegawczość

Czarny Ląd w Oblęgorku W Pałacyku Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku będzie można zwiedzić wystawę „Na Czarnym Lądzie”, która zostanie zorganizowana z okazji stulecia wydania książki „W pustyni i puszczy” Henryka Sienkiewicza. Zostaną na niej zaprezentowane pamiątki, które pisarz przywiózł ze swej egzotycznej podróży, zdjęcia, listy tam napisane, a także wykonane przez niego rysunki zwierząt afrykańskich.


27

Zobaczmy to jeszcze raz w Sandomierzu Muzeum Okręgowe w Sandomierzu zapraszając na kolejną edycję Nocy Muzeów, proponuje zwiedzanie w foyer Zamku obrazu Włodzimierza Tetmajera (18611923), polskiego malarza i grafika, jednego z czołowych przedstawicieli Młodej Polski. Dzieło to przedstawia Jana Długosza w roli wychowawcy najmłodszych synów Kazimierza Jagiellończyka. Prezentacji obrazu będzie towarzyszył komentarz objaśniający. W sali widowiskowej odbędzie się natomiast multimedialny pokaz zatytułowany „Zobaczmy to jeszcze raz”. Towarzyszyć mu będzie prezentacja zdjęć z poprzednich edycji Nocy Muzeów oraz filmy o dawnymSandomierzu.

W odnowionym Domu Długosza W odnowionym i wyremontowanym w kwietniu br. sandomierskim Muzeum Diecezjalnym – Domu Długosza wiele obiektów zyskało nową oprawę ekspozycyjną. Odwiedzający placówkę zastaną dawny romantyczny charakter

muzeum jednak w nowej szacie kolorystycznej, z nowym profesjonalnym oświetleniem i z kilkoma nowościami, które znalazły miejsce na wystawie. Udało się wzbogacić ekspozycje tkanin. Pojawiły się ornaty i hafty z XVIII w. oraz fragmenty gobelinu kolegiaty sandomierskiej z XVI w. W podziemiach diecezjalnej galerii można oglądać wystawę ikon sandomierskich związaną z inauguracją odnowionych fresków w katedrze sandomierskiej. Natomiast specjalnie w Noc Muzeów odbędzie się otwarcie wystawy, która będzie podsumowaniem plenerów artystycznych zorganizowanych przez Dom Pracy Twórczej Alicji Kaszyńskiej.

Pierwsza Noc Muzeów odbyła się w Berlinie w roku 1997, w 2001 przekształciła się w imprezę o zasięgu ogólnoeuropejskim, w której udział bierze obecnie około 120 miast Europy. Głównym celem tej imprezy, odbywającej się pod patronatem Europejskiej Rady Europy, jest utworzenie płaszczyzny spotkania dla muzeów i prezentowanej przez nie sztuki oraz publiczności. Noc Muzeów już od wielu lat odbywa się również w Polsce (od 2003 r.), i z roku na rok do organizacji tego wydarzenia przystępuje coraz więcej miast. Muzea i galerie przygotowują specjalne wystawy i wydarzenia, które cieszą się ze strony fanów Nocy Muzeów bardzo dużym zainteresowaniem. Andrzej Piskulak


wici.info | recenzje

W lustrze miłości Na małej scenie KCK odbyła się w kwietniu premiera sztuki Andrzeja Skorupskiego pt. „Lustro miłości” w wykonaniu teatru „Pegaz”. Do współpracy reżyserskiej zaproszony został doświadczony aktor Teatru im. Stefana Żeromskiego Mirosław Bieliński. Nad ruchem scenicznym pracowała Małgorzata Ziółkowska, choreograf, nauczycielka tańca, czołowa tancerka KTT.

Dziewczyny z kalendarza… Jeżeli ktokolwiek ma dość oklepanych miłosnych, czy moralizatorskich opowiastek, to warto zobaczyć sztukę „Dziewczyny z kalendarza” warszawskiego Teatru Komedia.

Młodzi aktorzy sprawnie i z talentem odgrywają krótką psychodramę w stylu musicalowym, której zadaniem jest wstrząśnięcie widzem.

„Dziewczyny z kalendarza” w reżyserii Tomasza Dutkiewicza to zaskakująca historia o przyjaźni, miłości, lojalności, pełna błyskotliwych dialogów. W sztuce tej można podziwiać m.in. takie gwiazdy, jak: Barbarę Bursztynowicz, Hannę Dunowską, Bożenę Dykiel, Martę Klubowicz, Karolinę Nowakowską, Izabellę Olejnik, Marię Pakulnis, Halinę Rowicką, Grażynę Wolszczak, Grzegorza Sikorę, Krzysztofa Janczara oraz Bartosza Obuchowicza.

Jest to już 14 sztuka Andrzeja Skorupskiego, który prowadzi teatr „Pegaz” od 1997 r. W nim swoje pierwsze kroki aktorskie stawiają uczniowie kieleckich szkól średnich oraz studenci. Wielu wychowanków stało się profesjonalnymi aktorami, którzy zatrudnieni są w teatrach i kabaretach.

W małym miasteczku w hrabstwie Yorkshire w Anglii grupka dojrzałych, przyjaźniących się kobiet postanowiła pozować nago do kalendarza. Pomysł przewraca ich życie do góry nogami, a panie przełamują stereotypy dojrzałych kobiet i całkiem dobrze się przy tym bawią…

Andrzej Piskulak

Marta Ciosek

Spektakl składa się z dwóch części: historycznej i współczesnej.


29

Bel Air Po paru latach nieobecności Guano Apes, jeden z najpopularniejszych niemieckich zespołów, wydał 4 kwietnia nowy album „Bel Air”. Zespół zawiesił działalność w 2005 roku z powodu nieporozumień finansowych, a członkowie grupy rozpoczęli działania solowe. Już w 2009 roku doszło do ponownego zjednoczenia i rozpoczęcia działań, których owocem jest nowy krążek, promowany przez singiel „Oh What a Night”. Płyta ta jest siódmym albumem studyjnym w dorobku Guano. Stylem mocno odbiega od dotychczasowych osiągnięć zespołu. Można tu spotkać dużo elektroniki i eksperymentów z brzmieniem. Nie usłyszymy już raczej rapcorowych lub metalowych dźwięków. Nadal jednak jest to rock, choć bardziej soft. Na krążku widać wyraźnie nowe inspiracje wokalistki. Agata Majcher

Spóźnione lato Stępnia Lektura najnowszego tomiku poezji „Spóźnione lato” autorstwa Jana Stępnia dostarcza nam nie tylko pozytywnych doznań, ale co istotne, skłania także do głębokich oraz twórczych przemyśleń. Jest to poezja liryczna i refleksyjna Poetycki świat Stępnia zbudowany jest na ulotnym złudzeniu, ale też jest pełen różnego rodzaju sprzeczności. Podczas lektury wierszy uwidaczniają się ciemne i mroczne strony ludzkiej natury, pełnej okrucieństwa, niesprawiedliwości, egoizmu, ale i romantyzmu, wrażliwości oraz uczuciowości. Jan Stępień związany z Kielcami jest rzeźbiarzem, poetą, pisarzem, rysownikiem, bioterapeutą. Jest członkiem Związku Literatów Polskich i Stowarzyszenia Kultury Europejskiej. Napisał cztery powieści, opublikował pięć zbiorów opowiadań. Jest autorem sześciu tomików wierszy. Jego wiersze i opowiadania tłumaczono na niemiecki, arabski oraz esperanto. Andrzej Piskulak


wici.info | ludzie

Marcin Białek Remix Na temat wystawy dyplomowej Marcina Białka – absolwenta kierunku grafika użytkowa InstyJakubUJK Wątor tutuRozmawia Sztuk Pięknych w Kielcach – rozmaZdjęcia: Łukasz Król wiają z autorem Jakub Wątor i Rafał Nowak


31


Co artysta miał na myśli? – Zgodnie z tytułem, jest to miks obrazów, przeżyć, doświadczeń, które w mojej drodze studenckiej i artystycznej zebrałem. Odkładałem te rzeczy w postaci wydruków na foliach. Były mi one potrzebne do stworzenia kolaży graficznych. Kombinację wykorzystywanych przeze mnie technik wymyśliłem po części sam. To są pozytywne czy negatywne doświadczenia? – Ciężko mi je sklasyfikować. Wszystko było neutralne. Nie jest tak, że ktoś zobaczy moje prace i zrozumie, co czułem w danym momencie. Chcę, by moje prace każdy mógł interpretować na swój sposób. To proponowany przeze mnie remiks, w którym można się doszukiwać różnych kombinacji obrazów i przeżyć. To, że ja je w jakiś sposób rejestrowałem i stały się elementem danej pracy, nie świadczy o tym, że mam komuś narzucać jakieś emocje. Każdy znajdzie tu coś swojego. Nie narzucam interpretacji. Na ile Twoje studia mają wpływ na to co robisz? – Na pewno bardzo dużo mi dały w kwestii warsztatu. Techniki graficzne tradycyjne ciężko jest poznać osobie, która nie ma związku z uczelnią, pracownią grafiki warsztatowej. Dostęp do prasy graficznej jest dla przeciętnego człowieka bardzo ograniczony. Praca w pracowni daje wiedzę o tym, co gdzie jest. Od tego jest nauczyciel, który zna wszystkie techniki i pomaga.

Wszystkiego można dowiedzieć się z książek, ale praktyka jest dość daleka od teorii. Można wiedzieć, że linoryt się wydłubuje w linoleum dłutkiem, a potem odbija na papierze za pomocą prasy graficznej. W praktyce okazuje się, że istnieje wiele drobnych niuansów – w jaki sposób dobrać i przygotować linoleum czy chociażby trzymać dłutko. Czyli szkoła uczy warsztatu czy też wrażliwości? Przez otrzymanie dyplomu stałeś się artystą? – Dyplom artysty nie przesądza o byciu artystą. Artysta to ktoś, kto żyje sztuką, cały czas tworzy, szuka inspiracji, stara się zaprezentować w swojej sztuce doświadczenia i emocje, komentuje rzeczywistość. Tradycyjne techniki warsztatowe są dobrym środkiem wypowiedzi na miarę naszych czasów? – To dość skomplikowany temat. Poświęciłem mu w zasadzie pracę magisterską. Technika gumografii jest pierwszą techniką kolorowej fotografii. Była odkryta około 100 lat temu. Jednak u mnie dalszą drogą jest praca z techniką cyfrową. Drukuję to na foliach i jest to innowacja. Tradycyjne techniki są dla mnie pewnym skansenem. Dlatego staram się je miksować w swoich pracach. To Twój debiut wystawienniczy… – Tak, specjalnie czekałem z tym do końca studiów. Wcześniej być może nie czułem się na siłach.


33

Studia dały mi też świadomość artystyczną. Można ją osiągnąć bez studiów, ale każdy ma inną drogę dochodzenia do poziomu artysty. Dla jednych dobrą drogą jest oderwanie się od nauk akademickich, a dla innych – w tym dla mnie – jest odwrotnie. Ja ukończyłem liceum plastyczne i było to wstępem do dalszej edukacji artystycznej, a nie samotnego poszukiwania. Pragnąłem szukać mistrzów, których znalazłem na uczelni. Mam tu na myśli przede wszystkim mojego promotora, dr. Janusza Barana. On mnie ukierunkował. Nie narzucał, ale pokazywał różne drogi i opcje. Miałem w jego pracowni swobodę w poszukiwaniach, ale i mogłem się poradzić i dostawałem inspirację. Moja wystawa to podsumowanie tych lat nauki i początek życia artystycznego. Co dalej? – Na pewno temat „Remiksu” będzie kontynuowany. Jest to dla

mnie pewnego rodzaju tkanina graficzna, której kontynuacją będzie doszywanie kolejnych elementów. Będą do niej wplatane kolejne inspiracje, które spotkam w życiu. Dlatego nie wykluczam, że zastosuję tam zupełnie nowe techniki. Hasło „Remiks” jest otwarte i daję sobie tu dużą swobodę. Mam też kilka projektów związanych z przestrzenią miejską. Widz lubi sztukę działającą nie tylko na ścianie, ale i w przestrzeni. Na Zachodzie to już standard, a u nas jest to gałąź sztuki dopiero raczkująca. Jeśli chodzi o sztukę, to też jesteśmy kilka lat za Zachodem i trzeba to nadrabiać. RozmawialiJabub Wątor i Rafał Nowak


REC+ABSTRAKT: Odczarować muzykę rozmawia: Magdalena Kołodziej zdjęcie: Kamil Smuga


35

Rec+Abstrakt to nowatorski duet muzyczny, który zagościł na scenie tegorocznego Festiwalu Firmament. Hasło przewodnie imprezy – „nowa muzyka – nowe media” – dobrze opisuje to, co powstaje dzięki połączeniu dwóch muzycznych osobowości - Rafała

Dętkosia i Karoliny Rec. Jak sami mówią, tworzą muzykę „raczej medytacyjną”. O współczesnym pojęciu piękna, łączeniu historii i nowoczesności oraz sensie tworzenia muzyki abstrakcyjnej artyści opowiadali Magdzie Kołodziej.


wici.info | ludzie

Wiolonczela ma w sobie duszę, czyli element budowy, bez którego nie zagra. A elektronika? Czy posiada swojego rodzaju duszę?

absolutnym krokiem do przodu, ale można też skorzystać z tego, co już jest czy było.

Rafał Dętkoś: Tysiące dusz. To wielość instrumentów, niezależność w komponowaniu, pisanie symfonii. Komputer to pełnowartościowy instrument i w tym wypadku trudno kojarzyć go z tą funkcją, którą spełnia w każdym domu. Nie chciałbym, żeby ta forma kojarzyła się z urządzeniami cyfrowymi, drutami. Wydaje mi się, że podświadomie dążę do naturalności brzmień.

R.D.: Jesteśmy blisko czegoś, co podświadomie słyszymy ze wszystkich swoich inspiracji i z całej swojej wiedzy o tym, co już stworzono. To wszystko się przelewa i krystalizuje w piękny, choć nie zawsze, obraz. Ja często nie chcę, żeby coś brzmiało bardzo czysto i bardzo pięknie. Czasami świadomie to brudzę, niszczę.

Karolina Rec: Równie dobrze można mechanicznie grać na innych instrumentach. Nie ma znaczenia to, że Rafał tworzy akurat na komputerze. Dlaczego funkcjonujecie w takim wymyślnym połączeniu historii i nowoczesności? Czy oddaje ono coś, czego nie są w stanie opisać słowa i muzyka rozumiana klasycznie? K.R.: Oboje jesteśmy dalecy od słów w muzyce. Wydaje mi się, że forma, w której się poruszamy, to efekt zupełnie naturalnego procesu. Jeśli chodzi o mnie, chciałabym troszeczkę odczarować wiolonczelę, która jest kojarzona z klimatami filharmonii, jako instrument piękny, owszem, ale trochę niedostępny, często przeidealizowany i przesłodzony, bardzo zaszufladkowany. A dlaczego komputer? Fajnie jest tworzyć nowe instrumenty. Każde poszerzanie instrumentarium jest

To, co tworzycie, jest piękne?

Harmonia w dysharmonii? R.D.: Cały czas myślę, że jesteśmy harmoniczni. To dobrze stroi, mówiąc potocznie. Może żywot klasycznych instrumentów już się kończy… Jaką przyszłość wróżycie swojemu gatunkowi? R.D.: On nie jest jeszcze zdefiniowany. Jest bardzo dużo takich eksperymentów w muzyce… K.R.: … które powoli przeradzają się w standard. To, co udało nam się niechcący wypracować, to fakt, że czujemy się jakbyśmy pracowali w zespole kameralnym. Nie jest tak, że gramy na zasadzie akompaniującej wiolonczeli lub elektroniki, tylko autentycznie wspólnie. Podczas koncertów wykonujecie określone utwory czy improwizujecie? K.R.: Mamy pewne formy, które są do jakiegoś stopnia określone, ale na bardzo różnych zasadach.


37 To może być kilka dźwięków albo konkretne brzmienie. W głowie układamy sobie jakąś formułę, ale jest też spory margines tego, na co sobie pozwalamy. Musimy się słuchać, bo to jest kluczowe we wspólnym graniu. Innego ujmowania muzyki uczyli Was na uczelniach artystycznych, prawda? K.R.: Zdecydowanie. Studenci dostają nutki i wtedy wszystko jest w porządku, ale problem polega na tym, że trudniej jest otworzyć głowę, trudniej jest coś wygrzebać z siebie, a myślę, że na tym polega cały dowcip w tworzeniu. Fajnie jest znać historię muzyki, fajnie jest wiedzieć, jak się prawidłowo odczytuje klasyczne utwory, jakie są style wykonawcze, jak się gra Bacha, a jak Schuberta. Łatwiej jest wtedy zaprowadzić porządek, ubrać myśli w konkretne dźwięki, a nie szukać po omacku. Mnie jednak pociąga robienie czegoś nowego. Nie są to rzeczy, które się wykluczają czy zwalczają. Czego oczekujecie od słuchacza, bo wnioskując po gatunku, to ani uwielbienia, ani pieniędzy? K.R.: Zgadza się. Czasem po prostu miło jest usłyszeć, że kogoś ta muzyka intryguje, komuś nie pozwala zasnąć, ktoś zastanawia się nad nią lub myśli, że usłyszałby ją w spektaklu… Opowiadacie coś przez swoją muzykę? R.D.: Muzyka w takiej formie jest bardzo abstrakcyjna. Ona wchodzi

w pewne nastroje, ale to zawsze całkowita abstrakcja. K.R.: Każdy może sobie dopowiedzieć, co chce, jeśli tylko ma na to ochotę. Dziękuję za rozmowę.


wici.info | ludzie

Wanda Chotomska: Jestem bardziej do tańca…

O kilku mężczyznach, kilku wierszach i o tym, co można mówić dzieciom, rozmawiała z Magdą Kołodziej Wanda Chotomska.

Pani jest kobietą bardziej do tańca czy do różańca? – Ja jestem bardziej do tańca, z całą pewnością. Julian Tuwim dzieciom kojarzy się z „Lokomotywą”. Tymczasem pisał również poezję poważną, niegrzeczną, czasem nawet bardzo wulgarną. Czy Pani skrywa jakąś tajemnicę przed dziećmi? – Nie zgadzam się z Panią. To nie była, moim zdaniem, poezja wulgarna. Pisał piękne wiersze miłosne, erotyki. Czasami używał kolokwializmów lub słów uważanych przez niektórych za nieprzyzwoite, ale – wie pani – my się czasem tak bawimy. Piszemy sobie, śladem pani Szymborskiej, takie „lepiejki”. Na przykład Kern w czasie swojego jubileuszu dostał rogaliki-„kernaliki” faszerowane wierszykami, wcześniej przygotowane w bibliotece na Koszykowej. I tam było na przykład: „Lepiej wbić kaktusa własnej sempiternie [dawniej, żartobliwie zadek, tyłek – przyp. red. ] niż się nie zakochać we wspaniałym Kernie”. Piszemy różne rzeczy i one nie zawsze są skromne. Pani zapewne wstydziłaby się wydać wiersz podobny do „Wiersza, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowały” autorstwa Juliana Tuwima… – Tuwim był za swoje pisanie atakowany zarówno przez antysemitów, jak i przez Żydów. Ten wiersz to jego dramatyczna odpowiedź jednym i drugim. Może gdybym czuła taką potrzebę, to mogłabym


39 napisać podobny wiersz… Jak najbardziej, byłabym w stanie. Ale powiem Pani, że ja nie przeklinam. Czasem mi się zdarzy „kurna”. Jest taka dziewczynka, która brała udział w słupskim konkursie na wiersze i opowiadania. Ma czternaście lat, jest niewidoma. Rewelacja, jak ona pisze! Ja się jeszcze nigdy nie spotkałam z taką świadomością warsztatu, z taką umiejętnością pisania. Jednocześnie jest bardzo dowcipna, oczytana obłędnie! Ja taka nie byłam. Dla mnie najwyższym stopniem uznania jest powiedzenie „kurna, dlaczego ja tego nie napisałam?!” Pani koledzy ze „Świata Młodych” mówili, że jest Pani prawdziwą damą, jakich brakuje w dzisiejszym świecie. Urzeczony tym Papcio Chmiel przyznał się nawet do platonicznego uczucia żywionego do Pani. Czy damie wypadałoby napisać erotyki, zdarzyło się Pani kiedyś? – Też jakoś nie miałam potrzeby. Ja nie tworzyłam w ogóle miłosnych listów i miłosnej poezji. No, chyba że w czasach szkolnych, ale to było coś innego. Napisałam wtedy sonet do jednego z kolegów, który uważał się za literata wielkiego, wspaniałego. To było czysto satyryczne i tylko trochę erotyczne. Ale nie znalazły się tam rzeczy ogólnie uznane za nieprzyzwoite. Nie, można wszystko wyrazić, tylko trzeba wiedzieć jak. Erotyki pisały takie damy, jak na przykład Safona, Jasnorzewska-Pawlikowska i całe zastępy innych.

Skoro zahaczyłyśmy już o znajomości z dawnych lat, przypominam sobie, że Pani kolegą był też Miron Białoszewski. Poznaliście się w „Świecie Młodych”… – Tak, Miron był uroczym człowiekiem. Niezwykle sympatycznym, niezwykle ciepłym, bardzo koleżeńskim. Mnie wylali z tej redakcji… Panią?! Dlaczego? – Och, proszę pani, z różnych miejsc mnie wylewali… Nawet z lekcji religii. A jeśli chodzi o redakcję, to sprawa była polityczna – czasy były straszne. Stalinowskie. Gdybym w podaniu o przyjęcie na studia napisała, że mój ojciec miał przed wojną prywatne przedsiębiorstwo – nie zostałabym przyjęta jako „element niepożądany”. Tak samo było w redakcji, więc w ankietach personalnych pisałam – w rubryce pochodzenie – inteligencja pracująca. Moi koledzy, którzy łowili ryby z ojcem, proponowali, żebym nie wpisywała „inteligencja pracująca”, tylko „córka rybaka”. Pewnego razu sprawa się rypnęła albo rypła, jak naród mówi. Niestety, ktoś „zjadliwy” doniósł, że ojciec był kapitalistą! A w takiej gazecie jak „Świat Młodych” nie mogła pracować taka osoba! Miałam wtedy małe dziecko, mieszkałam u mojej teściowej. Zwolnili mnie z etatu, miałam zakaz pisania i zarabiania. I wtedy pomógł mi Miron. Przywoził z redakcji, nielegalnie, listy od czytelników, na które odpisywałam, a on brał to na siebie. Brał honorarium i natychmiast mi je oddawał... Bardzo mi


wici.info | świętokrzyskie

pomagał, w wielu sytuacjach. Uroczy… Czasami przynosił mi kwiatki i zostawiał je na przykład na klamce od mojego mieszkania. Ilekroć widziałam „kwiateczek”, wiedziałam, że to sprawka Mirona. Często byłam jednym z jego „pierwszych słuchaczy”. Jako pierwsza, na pewno, poznałam „Pamiętnik z powstania warszawskiego”. On to bardzo długo pisał, bardzo zmieniał. Nie wiem, co się stało z innymi wersjami, niż ta wydana ostatecznie. Jak wybuchła wojna, miała Pani dziesięć lat. Czy Pani opowiada swojej wnuczce okres okupacji, czy tylko pokazuje swoje radosne wiersze? Pamięta Pani wojnę? – Oczywiście, że pamiętam. Dokładnie wszystko pamiętam. Ale nie ma takiej potrzeby, żebym im opowiadała szczegóły. Żyłam wtedy między dwiema babciami, jak między dwoma biegunami. Jedna szalona z niezwykłymi pomysłami i nadzwyczajną fantazją, a druga bardzo spokojna ewangeliczka, dzięki której poznałam gotyk, bo do końca życia modliła się po niemiecku. Głównie o tym mówię swoim dzieciom. A z wnuczką i prawnuczką mam dobre kontakty. Z innymi ludźmi raczej też. Chociaż na pewno są osoby, które mówią, że jestem zołzą. Nie taję, że bywam. Dla jakich osób? – Wie pani, jeżeli ktoś postępuje bardzo nieetycznie, kłamie bezczelnie. Jest parę osób, z którymi

przestałam rozmawiać. W świecie literatury nie zauważam niektórych osobistości. Mówi Pani o… – Nie podam nazwisk. W takim razie wróćmy do wojny. Proszę się przyznać, czy pisanie wierszy dla dzieci jest ucieczką od smutnych wspomnień z czasów okupacji? – W żadnym wypadku. To jest po prostu splot okoliczności, przypadek, że tak się zdarzyło. Mało kto wie, że Miron Białoszewski też tworzył wiersze dla dzieci. Był czas, że pisaliśmy je nawet razem, sygnując podpisem „Wanda Miron”. Jak byłam „na dziennikarce” zaproponowano mi pracę w nowopowstałym „Świecie Młodych”, w którym od razu zaczęłam pisać teksty dedykowane młodzieży. Potem poproszono mnie, żebym stworzyła coś dla najmłodszych. I zrobiłam tak, oczywista rzecz. Między innymi pisałam piosenki, ale nie tylko dla dzieciaków – także dla dorosłych. Z tych popularniejszych można wymienić na przykład „Zabrałaś mi lato”. Po pewnym czasie stwierdziłam, że tworzenie dla ludzi dojrzałych to nie było to, czego szukałam. Ja wszystko, co myślę, mogę swobodnie powiedzieć w wierszach dla dzieci. Więc zostałam przy tego rodzaju twórczości, tym bardziej, że zauważył mnie Jan Brzechwa, przypadkowo zresztą. On był pierwszym recenzentem mojego tomiku. Również cudowny człowiek, tak samo, jak


41

A wracając do wojny… – Ja nie napisałam żadnej książki o wojnie. I nie napiszę. To jest mój celowy wybór. Jeżeli ja widzę, że dzieci się wciąga w zabawy w powstanie warszawskie, to jestem przeciw. Nie można oswajać z pewnymi rzeczami! Absolutnie nie można. Gdy wybuchło powstanie, to ja – która wyrosłam w pokoleniu wychowanym na Piłsudskim, Legionach i na tym, że „dla Ojczyzny jest najeleganciej zginąć” – podczas ostrzału stałam w oknie i uważałam, że będzie bardzo elegancko, jak mnie trafią i będę ranna. Nie trafili mnie, a dzisiaj myślę sobie, że to był idiotyzm. Wychowywanie ludzi w poczuciu, że oni są winni coś ojczyźnie i najlepiej, żeby życie złożyli na jej stosie, jest kretynizmem. Kasprowicz, żaden mój ulubiony autor, napisał kiedyś: „Rzadko na moich wargach, niech dziś to warga ma wyzna, jawi się krwią przepojony, najdroższy wyraz: Ojczyzna”. Na te wszystkie rzeczy, które dzieją się „na wysokie C”, ja się nie zgadzam, na litość boską! Ja jestem na niższy rejestr, na „c” jak codzienność. Nie wyraziłam zgody na pewną moją publikację dla Muzeum Powstania Warszawskiego. Przyszli do mnie

ludzie z ich telewizji i poprosili, żebym nagrała wypowiedź o wojnie i powstaniu. Powiedziałam o wojnie, a o powstaniu już nie. Nawet jakbym pozwoliła zarejestrować to, co myślę, to oni by tego nie pokazywali. Więc po co to robić? Oni są nastawieni, żeby powstanie warszawskie czcić. Oczywiście, że trzeba mówić o trudnej historii, pamiętać o ludziach, którzy zginęli. Ale również należy kierunkować młodych na to, że to nie była gra. Nie zabawa. Jeśli podczas zabawy po jednej stronie są Niemcy, a po drugiej „My, Polacy”, to zaczyna się rodzić nienawiść. Nie bawmy się w niszczenie, bawmy się, że razem coś budujemy. fot. Mariusz Kubik

Miron. Do mnie, do nikomu nie znanej autorki napisał, że udało mu się połączyć przyjemności czytelnika z obowiązkami recenzenta. Dopiero po jakimś czasie poznałam go osobiście. Świetnie wychowany pan.

Wanda Chotomska to jedna z najbardziej znanych poetek tworzących wiersze dla dzieci i młodzieży. Dwa lata temu obchodziła pięćdziesięciolecie swojej działalności literackiej. Pracowała m.in. z Mironem Białoszewskim, stworzyła popularny cykl programów telewizyjnych dedykowanych najmłodszym „Jacek i Agatka” oraz napisała około 200 książek.


wici.info | ludzie

MAFIA otwiera kolejny rozdział w swojej działalności. Do grupy dołączył nowy wokalista – Roman Słomka. Specjalnie dla Wici.Info, założyciel i lider MAFII opowiedział o tym, jak było wczoraj i jak jest dziś. Rozmawia Jakub Wątor.

Śmietanka demobilizuje


43 Na swojej stronie internetowej napisaliście, że rozpoczynacie nowy rozdział w swej działalności. Ile chcecie ich jeszcze napisać?

– Ktoś kiedyś powiedział, że dobry artysta, to biedny artysta – wtedy może tworzyć. Dlatego najmilej wspominam okresy pracy, krwi, potu i łez.

– Dobry pisarz, który nie umiera artystycznie, wraz z każdą książką rozpoczyna nowy rozdział. Sama książka też składa się z rozdziałów. Tak samo, jak w życiu – idziemy do żłobka, przedszkola, szkoły, pracy i do kolejnych etapów. W ten sposób należy podejść i do Mafii. Ile jeszcze rozdziałów? Nie wiem. Dopóki nam się będzie chciało, dopóki będziemy mieli siłę, to będziemy działać. Wciąż mamy coś do powiedzenia, nagrywamy kolejne utwory, gramy koncerty i jest publiczność, która śpiewa z nami te utwory. Dopóki to wszystko jest, to będziemy te rozdziały pisać.

Ta śmietanka jest demobilizująca, ale czy też nie uzależniająca?

A który rozdział do tej pory był najlepszy? – Trudno powiedzieć, który jest najlepszy. Najmilej wspominam te pierwsze rozdziały, kiedy w sposób amatorski, ale z dużą energią i animuszem wchodziliśmy na rynek. Nie wchodziły wtedy w grę żadne pieniądze, było to po prostu naturalne, żywe granie. I niesamowita pasja, być może nawet większa niż teraz. Można by zapytać – a dlaczego nie największe sukcesy, pełne sale koncertowe i platynowe płyty? To też na pewno jest miłe, ale to jest dla artysty taka demobilizująca śmietanka. Ale czy nie o to chodzi w tworzeniu?

– Na pewno scena i sukces są narkotykami. I wcale nie będę mówił, że jestem od tego wolny. Nawet psychologia mówi, że każdy człowiek potrzebuje bodźców, również i tych negatywnych, bo one mobilizują. Gdyby były same pozytywne, to wiecznie bylibyśmy rozleniwieni, leżeli na kanapie i przerzucali kanały telewizyjne. Ta przysłowiowa śmietanka uzależnia i człowiek chce to powtarzać, by mieć poczucie własnej wartości, docenienia i samorealizacji, niezależnie co robi. Może to być kucharz, który w restauracji wygląda przez okienko, by sprawdzić, czy klientom smakują potrawy. Według mnie artysta bez publiczności to nie artysta. Oczywiście każdy mówi, że nie gra dla pieniędzy, lecz dla sztuki. To nieprawda. Takie krygowanie się to czysta hipokryzja. To jaki powinien być artysta? – Aby wykonywać zawód artysty, nie można się rozdrabniać. Nie ma tak, że wstajesz o 6 rano i zasuwasz w biurze czy uczysz w szkole, a wieczorkiem strzelasz próbę z kolegami z kapeli. Wstaję koło 9, robię kawę i narzucam sobie plan działania. Wolny zawód wymaga samodyscypliny. Nie mogę sobie pozwolić na to, by tracić dni na


siedzeniu przed telewizorem lub w internecie. Żeby wykonywać swój zawód na poziomie, musisz się skoncentrować tylko na tej jednej rzeczy.

goś takiego zmusił. Obecnie lubię podjechać dobrym samochodem do hotelu, zjeść kolację itd…

Sztuka „na pół gwizdka” odpada?

– Oczywiście. A wtedy pewnego razu obudziliśmy na tym polu namiotowym i pływałem na materacu. Pływało wszystko, bo deszcz lał przez kilka dni. Ale mieliśmy ogromnego powera, by grać.

– Nie da się, zwłaszcza obecnie, gdy konkurencja jest ogromna. Sam pracuję w dwóch dziedzinach: jako muzyk i producent muzyczny w programach telewizyjnych. W obydwóch tych dziedzinach musisz być najlepszy, bo inaczej nie będziesz dostawał zleceń. To jest wymóg kapitalizmu i w sumie bardzo dobrze, że tak jest. Nie wspomniałeś o tym, co było przed Mafią, czyli o zespole Heaven Blues. – O tak, pamiętam. Przez ten zespół przeszło wielu kieleckich muzyków, z których niektórzy grają do dziś. To była druga połowa lat 80., szkoła życia. Jeździliśmy na festiwale, np. na Rawa Blues, Jarocin. Powiem ci szczerze, że to były świetne przeżycia. Jechaliśmy pociągiem do Jarocina. Tam rozbijaliśmy się na polu namiotowym i czekaliśmy na przesłuchania. Nie wiedzieliśmy, czy się dostaniemy na festiwal, czy nie. Pewnego razu dostaliśmy się, ale nie byliśmy na to przygotowani, nie mieliśmy pieniędzy, żeby przeżyć. Wprowadziliśmy zasady komuny – zebraliśmy wszystkie pieniądze i zrobiliśmy reglamentację. Była w tym niesamowita energia, nigdy tego nie zapomnę. Dziś nie wiem, czy bym się do cze-

Życie Cię rozpieściło.

Czyli jesteś na kieleckiej i krajowej scenie już około 25 lat. Możesz porównać tamte czasy z obecnymi? Może niech pojawienie się internetu będzie cezurą. – Ta cezura do mnie nie przemawia. Większą cezurą był 1989 rok i zmiana systemu, bo wprowadzone zostały zupełnie nowe zasady. Kapitalizm to trudny system, ale narzekają na niego ci, którzy nie potrafią sobie poradzić. Kto jest słaby, ten nie funkcjonuje. Oczywiście są różne układy i układziki, ale działają one przez chwilę. Prawda prędzej czy później wychodzi. Wszystko sprowadza się jednak do tego, że wygrywa ten, kto ma energię i coś do przekazania. A jak patrzysz na Kielce pod względem artystycznym? – Obecnie w Kielcach może nie ma jakichś topowych wydarzeń czy zespołów. Ale dzieje się niesamowicie dużo rzeczy. Obserwuję Bazę Zbożową. Iza Trojanowska, która tam była, twierdzi, że jest to unikat na skalę ogólnopolską, jeśli nie europejską. Wytwórnie w Stanach


45 Zjednoczonych płacą gruby szmal, żeby stworzyć takie enklawy artystyczne, jaką jest Baza. Takie, gdzie tworzy się sztukę totalnie niezależną. Do kapel grających na Bazie nie przychodzi żaden instruktor, który mówi „macie grać tak, a nie inaczej”. Poza tym jest tam duży przekrój wiekowy, spotykają się różne pokolenia. Ja nie miałem takich możliwości. Będąc nastolatkiem szedłem do MDK czy WDK i tam był instruktor, który po prostu kazał mi, co mam robić i jak grać. Oczywiście robił to w dobrej wierze, ale był z innego pokolenia. W tamtych czasach człowiek 40-letni to był dla nas emeryt. W tej chwili 40-latek jest czasem bardziej nowoczesny niż młodzież. To również zmiana na plus w kontekście tworzenia sztuki. Nie wspominając już o zmianach w kwestii sprzętu muzycznego. – Oj tak. Wyobraź sobie, że ja w czasach liceum i pierwszych lat studiów co wakacje wyjeżdżałem do pracy do Niemiec Zachodnich po to, by zarobić na sprzęt. Moja matka zarabiała 20–30 dolarów miesięcznie, a syntezator kosztował 2000 dolarów. Wobec tego wsiadałem w autobus do RFN, podwijałem rękawy i zapierdalałem w fabryce czy w polu. Cztery miesiące pracowałem na ten syntezator. Teraz młodzież ma łatwiej, bo ojciec wyciągnie 1000 złotych i już można kupić przyzwoity instrument. Przez wiele lat mieliśmy nieprawdopodobny kompleks. Głównym tematem rozmów i często niespełnionym marzeniem było

zdobycie dobrego sprzętu. Na muzyce się nie zarabiało? – Przed 1989 rokiem nie. Były tuzy, na przykład Maryla Rodowicz, które system lubił i puszczał na zagraniczne kontrakty. Natomiast my nie zarabialiśmy. Nie dostawaliśmy nawet ministerialnych stawek, bo nie mieliśmy weryfikacji. Zmieniło się to w 1990 roku. Grałem wtedy z IRĄ. Pojawiły się koncerty halowe, pieniądze i nagle za kilka koncertów można było sobie kupić instrumenty czy samochód. Kolejną istotną cezurą było upowszechnienie się home recordingu w muzyce. Każdy może kupić sobie komputer, kartę dźwiękową i nagrać swój kawałek. Dawniej nie było szans. Jednak odkąd pamiętam, to zawsze kieleckim artystom pomagało Radio Kielce. Chcę to podkreślić – zawsze można było tu przyjść i nagrać coś zupełnie bezpłatnie. Rozmawiał Jakub Wątor

zespół Mafia


wici.info | ludzie

PROLETARYAT: Gramy za ostro i za głośno W kwietniu, w nowym, alternatywnym klubie muzycznym Woor zagrał równie nietuzinkowy zespół Proletaryat. Legenda polskiej sceny rockowej, punkowcy, potem metalowcy, w efekcie twórcy niepowtarzalnego stylu, mocnej muzyki i szczerych tekstów. O przeszłości i przyszłości opowiedział w rozmowie z Agatą Majcher wokalista zespołu Tomasz „Oley” Olejnik. Zacznijmy od najważniejszej rzeczy, czyli płyty. Kiedyś powiedziałeś, że „Wasze utwory są jak lustra, w których odbija się nasza rzeczywistość”. Co tym razem odbiło się na nowej płycie „Prawda”?

Tomasz „Oley” Olejnik: Tak, nasze płyty to jakieś odbicie rzeczywistości i to założenie towarzyszyło nam również tym razem. Ostatnia płyta ukazała się po kilku latach nieobecności. Przede wszystkim nasze spojrzenie uległo dużej konwersji związanej z pewnymi sytuacjami, jesteśmy bardziej dojrzali niż 20 lat temu. Przez to nasze wytwory mają bardo specyficzny charakter. Dotyczą pewnej przestrzeni życiowej, myślowej, ideologicznej. Myślę, że każdy numer zawiera jakiś pierwiastek, wątek życia, który spotyka wielu, a my to w jakiś sposób staramy się komentować.


47 „Prawda” stanowi kompilację muzyki bardzo zwartej, a także niezależnej w swojej formie, jak i treści. Czy w dzisiejszych czasach rockowy bunt i sprzeciw wobec rzeczywistości ma siłę oddziaływania, jest jeszcze w stanie do kogoś skutecznie przemówić? „Oley”: Po pierwsze, muszę powiedzieć, że we współczesnej Polsce, Anno Domini 2011, nie opłaca się robić muzyki rockowej. Jest to proces skazany z góry na niepowodzenie. Muzyka rockowa w dalszym ciągu w naszym kraju jest traktowana w sposób bardzo niszowy. Nie rozumiem tego zjawiska, przyznam się szczerze, ponieważ od 15 lat na Zachodzie mamy do czynienia z renesansem muzyki rockowej, w każdym jej aspekcie. Natomiast w naszym przekonaniu warto jest robić coś, co choć w jakiejś małej cząstce powoduje procesy prowadzące do przemyśleń, szczególnie u młodych ludzi. Ja mam dorastającą, szesnastoletnią córkę. Ona jest dla mnie czynnikiem weryfikującym moje poglądy, mój stosunek do rzeczywistości. Powiem o takiej ciekawostce, że na nasze koncerty przychodzi coraz więcej młodych ludzi, w przedziale wiekowym 15–20 lat. Oni śpiewają ze mną teksty najnowszych utworów. Wnioskuję po tym, że część moich intencji jest odczytywana, podlega procesowi analizy. Już ten fakt mnie bardzo cieszy. Bo, niestety, żyjemy w takich czasach, kiedy trzeba ludzi ciągnąć za rękę, żeby ich do czegokolwiek skłonić. Dopóki takie zjawisko będzie

miało miejsce, będziemy obserwować choć minimalną próbę analizy tego co robimy, to będzie motywujące do dalszych działań. Powiem też, że jesteśmy już na etapie przygotowywania nowego materiału, który chcemy nagrać na początku przyszłego roku. Będzie to płyta, jeszcze ostrzejsza, mocniejsza, zagłębiająca się w różne meandry procesów socjologicznopsychologicznych, które u ludzi w pewnym wieku mają już miejsce. Cieszy mnie, że młodzi ludzie dają radę to wszystko pokumać, pomimo iż sami nie mają jeszcze tak bogatych doświadczeń. Ja miałem ich trochę więcej, próbuję przelewać je na papier i cieszę się, kiedy budzi to jakiś odzew. Na początku lat 90. sprzedawaliście po 100 tys. płyt. Zresztą nie tylko Wy! W telewizji publicznej można było oglądać koncerty czołowych kapel rockowych, metalowych. I tu nasuwa się to, co już powiedziałeś, na Zachodzie muzyka rockowa przeżywa renesans, a w Polsce zapaść. Co jest tego powodem według Ciebie, z perspektywy artysty, którego ten problem bezpośrednio dotyczy? „Oley”: Myślę, że powody takiej sytuacji są bardzo prozaiczne! Mianowicie ekonomia, interes, przede wszystkim korporacje, będące właścicielami dużych koncernów płytowych, stacji radiowych. W związku z nadprodukcją muzyczną, szczególnie w segmencie poprockowym na Zachodzie stacje radiowe układane są przez turbinę zysku, napędzaną reklamami.


Muzyka ma nie przeszkadzać, musi być lekka, łatwa i przyjemna! Nie może powodować głębszych przemyśleń nad tym, co autor miał na myśli. Dodatkowo, z moich własnych doświadczeń mogę dodać, że na etapie promocji płyty, która ukazała się we wrześniu zeszłego roku, nie mamy żadnego odzewu od stacji radiowych. Jedynie Antyradio chce nas grać, jednak jest to stacja o zasięgu lokalnym. Według mnie to jedyne rockowe radio z prawdziwego zdarzenia w Polsce. No i jest jeszcze Eska Rock, która rock ma tylko i wyłącznie w nazwie! Nawet tam występuje ten sam problem, mówią, że gramy za ostro, za głośno, za bardzo wnikamy w pewne aspekty życia. Kiedyś na pytanie, czy nie ma w polskiej rzeczywistości miejsca dla artystów rockowych odpowiedziałeś, że owszem nie ma miejsca! Więc jak Proletaryat poradził sobie z tym faktem? Dzięki czemu działacie już blisko 24 lata? „Oley”: Nie będę ukrywał, że to jest związane z sytuacją, w której my jako muzycy, twórcy jesteśmy bardzo zdeterminowani. Do tego, żeby działać dalej. Nie wiem też na ile tej woli walki nam jeszcze wystarczy. Natomiast to, co robimy, w jaki sposób myślimy jest elementem naszego życia. Ciężko by nam było wytworzyć jakiś inny system logistyczny, w którym moglibyśmy funkcjonować! Każdy z nas też pozyskuje jeszcze dodatkowo jakieś środki finansowe. Ja mam np. wspaniałą żonę, dzięki której mogę robić to, co chcę, i ona to dosko-

nale rozumie. Liczymy też na to, że ta cała koniunktura rock&rollowa, mająca miejsce na Zachodzie, w końcu efektem domina dotrze do Polski. Mówię to nie bez kozery, ponieważ gramy naprawdę duże ilości koncertów i widzimy wyraźne zmiany. Na koncerty znowu zaczynają przychodzić ludzie. Jeszcze 2 lata temu nie organizowaliśmy ich, bo nie było na nie chętnych! A teraz obserwuję duże zapotrzebowanie na żywą muzykę. Choć też trzeba przyznać, że duże miasta są manieryczne. Nie możemy nikogo złapać za rękę i przyprowadzić na koncert, ale staramy się jak tylko można, dajemy z siebie wszystko, co zresztą po nas widać wyraźnie. Po występie nadajemy się do reanimacji, natychmiastowej (śmiech). I może to jest właśnie ten klucz! No to teraz, które realia były trudniejsze: komunistycznego spętania przez cenzurę czy wolności, ale okupionej brutalnym kapitalizmem? „Oley”: Dla mnie podstawową różnicą dzielącą te dwie opcje jest kwestia przeciwnika! W starym systemie wróg był jeden, łatwy do zidentyfikowania i określenia, metody wypracowane przez lata do walki z nim były niezmienne. W tej chwili wrogów jest więcej, każdy z nich działa w bardzo zakamuflowany sposób. Pojawiło się mnóstwo opcjonalnych sytuacji, w których ciężko odnaleźć bezpieczny grunt. Teraz jest dużo trudniej. Wielokrotnie pytany o swoje idee w pojmowaniu rzeczywistości od-


49 nosisz się do metafory z piętrami. Będąc młodym, stojąc na najniższym piętrze, widzimy syf świata, ale w bardzo wąskim spektrum, z wiekiem stajemy wyżej, brudu już nie ma, ale zwiększa się pole widzenia. No to jak z obecnego piętra oceniasz kondycję społeczną i polityczną naszej rzeczywistości? „Oley”: W tej chwili trzeba być bardzo wytrwałym, mieć jasno określony cel i czasami stosować różne, niekiedy niemoralne chwyty, żeby sobie poradzić. Ja mam tylko nadzieję, że moja córka, i wielu ludzi w jej wieku, w zderzeniu ze współczesną rzeczywistością da sobie radę i nie będzie musiała ich stosować. W dzisiejszych czasach trzeba zdać zdecydowanie więcej egzaminów, spełniać dużo więcej wymagań, żeby zostać zaakceptowanym! Zespół bardzo aktywnie włączył się w społeczność facebookową. Jesteście wręcz nadprogramowo aktywni, sami zarządzacie swoją stroną internetową i fanpagem. Takie działania mają miarodajne efekty w promocji zespołu? „Oley”: (śmiech) Ponoć w tej chwili jak kogoś nie ma na Facebooku, to nie żyje, nie istnieje! Mamy bardzo aktywne odniesienia do tej sytuacji, bo kiedy ruszył nasz profil na tym portalu, to automatycznie i gwałtownie spadła liczba wejść na naszą oficjalną stronę internetową. Teraz nikomu nie chce się chodzić po różnych witrynach, klikać, szukać. Facebook stał się źródłem informacji. To jest syndrom naszej współczesności, chcąc

w niej funkcjonować, musieliśmy się tym realiom poddać. Macie bardzo napięty i szczegółowy rozkład koncertowy. Jak dajecie radę? „Oley”: Radzimy sobie w różny sposób oczywiście (tu subtelne spojrzenie w stronę Jacka Danielsa). Choć trzeba przyznać, że jak mieliśmy po 20 lat, to nasze zdolności regeneracyjne były w o wiele lepszym stanie niż teraz. Ale dajemy jeszcze radę (śmiech). Wcześniej wspominałeś, że już przygotowujecie nowy projekt. Jest już jakiś zarys? Możesz powiedzieć coś konkretnego? „Oley”: Może zdradzę pewną tajemnicę, ale chyba mi wolno, że producentem naszej nowej płyty ma być Adam Toczko. Do studia wejdziemy na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku. Mam już kilka utworów, które znajdą się na tej płycie. Album będzie na pewno ciężki, transowy, chcę, aby traktował o rzeczach może nie tak bardzo przyjemnych, ale ważnych, taka jest nasza droga i w taki sposób chcemy nią iść. Dziękuję za rozmowę Rozmawiała Agata Majcher, zdjęcie: Karol Kępa.


Plan centrum Kielc legenda

ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy

Plan miasta Łódź

Częstochowa

2

24

2

5 1

1 15 18

7 3 19

8

6

K raków

1 17

12


Wa rs z awa 17 6

22

23

25

21

11

Lublin

4 16 14 20 9

18 1

Ta rn贸w

plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.jp.ziemiaswietokrzyska.net


1

BWA Piwnice BWA Na Piętrze

Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2

3

Galeria Fotografii ZPAF - BWA Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71

Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02

4

Galeria Winda

KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5

Galeria Zachęta Kielce, ul. Orla 3

6

Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4 www.lakiernia.wici.info

informator

Adresy kultury

Galerie

Muzea 6

Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92

Muzeum Narodowe

7 Kielce, plac Zamkowy 1

tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net

8

Muzeum Wsi Kieleckiej Dworek Laszczyków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97

9

Muzeum Zabawek i Zabawy Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl

S ka rb i e c Ka t e d ra l ny

10 Kielce, pl. Panny Marii 3,

tel. +41 344 63 07


11

Muzeum Historii Kielc

18

Dom Kultury Zameczek

Muzeum Geologiczne

19

DŚT Pałacyk Zielińskiego

Kielce, ul. Św. Leonarda 4 tel. +41 340 55 20

12 Kielce, ul. Zgoda 21

Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net

tel. +41 361 25 37

Teatry Teatr Lalki i Aktora „Kubuś”

20

Kielecki Teatr Tańca

21

Słoneczko

22

Baza Zbożowa

23

Pod Krechą

14 Kielce, pl. Moniuszki 2b

tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl

15

Teatr im. Stefana Żeromskiego

Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl 16

Filharmonia Świętokrzyska im. Oskara Kolberga

Młodzieżowy Dom Kultury

25

Wspak

Urząd Miasta Kielce, ul. Szymanowskiego 6 Kielce, ul. Strycharska 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl

Moskwa

tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl

tel. +41 365 51 48

Ośrodki Kultury 17

Wojewódzki Dom Kultury Kielce, ul. Ściegiennego 6 www.wdk-kielce.pl

Kielce, ul. Śląska 11a

1 Kielce, Rynek 1

18 Kielce, ul. Staszica 5

Kino WDK

25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl

Urzędy

17 Kielce, ul. Świętokrzyska 20

19 Kielce, ul. Ściegiennego 6

Kielce, Zbożowa 4, www.baza-zbozowa.eu

24

Kinoplex

tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl

Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80

Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24

Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl

Kina

Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl

13 Kielce, ul. Duża 9

tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl

Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31

2

Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego

Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl


wici.info | miasto

Historia kieleckiego sportu

Nokaut dyszlem Weronika Mojecka rys. Ola Makowska


55 „3 grudnia 1907 r. w dobrach hrabiów Andrzeja i Jerzego Morstinów, w majątku Czaryż w powiecie włoszczowskim, odbyło się polowanie, w czasie którego 11 myśliwych ustrzeliło 596 sztuk rozmaitych zwierzaków, a królem strzelców został Henryk hrabia Potocki z Chrząstowa, u którego stóp ułożono zabitych przez niego 91 ofiar, zwanych Braćmi Mniejszymi, przez bardziej życzliwych dla fauny ludzi. Następnego dnia myśliwi-sportowcy przenieśli się do dóbr Jana Zaborowskiego w Oleśnicy, gdzie ukatrupiono 154 zajęcy, 15 kuropatw i dwa lisy.”

Tę i inne historie z dziejów kieleckiego sportu (przed I wojną światową myślistwo zaliczano bowiem do sportów) możemy poznać dzięki talentowi i twórczości śp. Zbigniewa Moskwy, który – podaję za notą biograficzną: „od 1983 r. wertował zasoby archiwalne, tropiąc ciekawostki i sensacje z historii regionu”. Kult siły i tężyzny fizycznej swymi korzeniami sięga starożytnej Grecji. Nie bez powodu do dziś wielu walczy o miano herkulesa – symbolu siły, męstwa, zapaśnictwa i umiejętności wojennych. W czasach nowożytnych siłacze popisywali się łamaniem podków, wyginaniem żelaznych sztab, rozrywaniem łańcuchów krępujących ciało, a nawet rozwalaniem bram grodowych. XIX wiek przyniósł pewne usprawnienie w eksponowaniu i pomiarze siły: podnoszono, rwano lub podrzucano ciężary metalowe o określonej

wadze, w jak największej liczbie powtórzeń. Pierwszym klubem sportowym działającym w Kielcach było Towarzystwo Gimnastyczne Sokół (założone w 1867 r. we Lwowie). To pod jego auspicjami – początkowo przy ul. Kościuszki 16, a później Mickiewicza 4 – uprawiano wszelkiego rodzaju gimnastykę. Nawet Towarzystwo Cyklistów znalazło miejsce dla atletów i bokserów. Potwierdza to zawarty w statucie postulat: „Towarzystwo tworzy sekcje dla poszczególnych gałęzi sportu, jako to: piłki nożnej, lawntennis’a, lekkiej i ciężkiej atletyki, łyżwiarstwa, pływania, narciarstwa i boksu, a także zabaw ruchowych i gier towarzyskich...”. Okresem, w którym zmagania siłowe cieszyły się szczególną estymą było międzywojnie, ponieważ w tym czasie sport traktowano jako ważne źródło zdrowia nie tylko fizycznego, ale i psychicznego. Jedną z dziedzin, w której można było pochwalić się tężyzną, sprytem i siłą były popisy siłaczy. Cieszyły się one wielką popularnością szczególnie w latach 20. XX w. i traktowano je jako odrębną dyscyplinę sportową. O numerze jeden wśród kieleckich siłaczy oraz o tym, jak wyglądało przykładowe widowisko opowiada przytaczana przez Zbigniewa Moskwę („Kielecki sport z myszką”) relacja, dotycząca pokazu z X 1926 r.: „Czarnota-Czarny... [podoficer miejscowej autokolumny, tj. jednostki samochodowej WP – przyp. W.M.] na występie swym...wykazał olbrzymią siłę, która stawia go w pierwszym rzędzie atletów ciężkiej wagi. Przez pomost położony na plecach


wici.info | miasto

atlety przejechało 6 samochodów obciążonych niekiedy przez nadmierną ilość pasażerów. Ponadto kuto na piersiach pana Czarnoty rozżarzone żelazo i rozbijano kamienie. Występ nawet pod względem estetycznym nie pozostawiał nic do życzenia – zaś pod względem sportowcem zasługiwał na widzenie”. Drugie na giełdzie kieleckich siłaczy było nazwisko Włodzimierza Bodnara, również służącego w autokolumnie, który specjalizował się m.in. w łamaniu i naginaniu żelaza. Poza tym siłacze zapewniali takie widowiska jak np. rozbijanie kamieni na umieszczonym na piersiach ciężkim kowadle, bądź utrzymywanie na specjalnych pasach dwóch par koni, popędzanych do biegu. Drugą dziedziną sportu, w której podziwiano tężyznę fizyczną były zapasy. W Kielcach często organizowano międzynarodowe turnieje walk zapaśniczych. Pierwsze takie zawody po odzyskaniu niepodległości miały miejsce 22 maja 1921 roku. Zmierzyły się wówczas światowe sławy m.in.: Tuomisto z Finlandii, Koch z Alzacji, Grek Kawalos, Czech Dostal, a także ówczesne legendy – Aleksander Garkowienko, mający tytuł championa wszechświatowego czy Frenkiel z Łodzi, champion Europy. Jak głosił afisz, walki odbywały się „podług wzorów greckorzymskich, zmodernizowanych przez metodę francuską”. Lata 30. to czas królowania boksu. Kieleccy bokserzy byli hołubieni do tego stopnia, że interesowano się każdym szczegółem ich życia. Np. kiedy znany zawodnik Granatu Sta-

nisław Baran w lipcu 1939 r. wyjechał na operację do Krakowa, kibice zamówili mszę w jego intencji. Najsilniejszą drużynę bokserską w Kielcach miał wówczas Granat, który powstał w 1935 roku przy Zakładach Zbrojeniowych o tej samej nazwie (późniejsza „Iskra”) jako Towarzystwo Sportowo-Oświatowe Granat. Sukcesy indywidualne i drużynowe bokserów Granatu wynikały także z faktu, że zawodnicy ćwiczyli nie tylko w sezonie pięściarskim, ale latem większość z nich uprawiała inne dyscypliny sportu, najczęściej piłkę nożną. Np. bokserski mistrz w wadze muszej Hajduk, grał na bramce w drużynie juniorów Granatu. Wysoko ceniono umiejętności Barana II (umieszczanie przy nazwiskach rzymskich cyfr wynikało z faktu, że niekiedy w tej samej drużynie występowali bracia), też bramkarza, ale w drużynie seniorów. Pierwsze zawody bokserskie na szeroką skalę miały miejsce w Kielcach w grudniu 1934 r. Walki odbyły się w Teatrze Polskim (obecny teatr im. Stefana Żeromskiego), na ringu, wykonanym przez Hutę „Ludwików”. Wkrótce kolejny ring zbudowała fabryka „Granat”. Kieleccy bokserzy walczyli z najlepszymi drużynami i przeciwnikami z całego kraju, np. pod koniec listopada 1937 r. Granat zmierzył się z A-klasową drużyną warszawską KS Czechowice, remisując 8:8. Nie brakowało też widowiskowych zwycięstw, 5 lutego 1939 r. Granat pokonał A-klasową drużynę CWS


57 Warszawa 11:5. Najlepsi byli wtedy bracia Baranowie, a także Kurek i Przybyła. Zdarzały się też porażki – w marcu 1938 roku Granat uległ żydowskiemu klubowi Makkabi, przegrywając 6:10. Jednak ostatni sezon przedwojenny Granatu to jedno wielkie pasmo sukcesów drużynowych i indywidualnych. W marcu 1939 roku kielczanie pokonali najlepszy zespół żydowski Hakoach z Łodzi wynikiem 9:5. W tym samym miesiącu Stanisław Kulczycki został mistrzem Okręgu Lubelskiego, o który to tytuł ubiegało się 33 zawodników, a wysoko cenieni przez władze bokserskie Okręgu Lubelskiego pięściarze kieleckiego Granatu zostali powołani do reprezentacji na mecz z okręgiem Warszawy. Kulczycki (waga półśrednia) i Baran (waga lekka) przyczynili się do zwycięstwa okręgu 10:6. Podobnie jak dziś, wydarzenia sportowe wzbudzały bardzo żywe reakcje kibiców. Na przykład na meczu bokserskim w grudniu 1938 roku, kiedy walka opóźniała się, w celu jej przyspieszenia w kierunku menadżerów poleciały jaja. Kibice niekiedy „atakowali” także zgniłymi pomidorami. Równie barwny był przedwojenny język sportowy, miał szereg określeń, które w zasadzie zostały zapomniane, np. w boksie słowo dyszel, to dzisiejszy cios prosty. Karierę wielu kieleckich zawodników przekreślił wybuch II wojny światowej, chociaż kilku z nich zabłysło jeszcze w powojennych zmaganiach sportowych. Ale to temat na inną historię.


wici.info | miasto

Kielce dla obcokrajowca Aneta Pawłowska


59 Jestem pewna, że gdybym pewnego dnia oznajmiła swoim przyjaciołom, że mam zamiar wyjechać z Polski, by znaleźć pracę, to żaden z nich nie byłby specjalnie zaskoczony. Na emigrację zdecydowało się mnóstwo moich znajomych. Cele były różne – jedni chcieli trochę zarobić i wrócić do kraju, drudzy rozpoczęli studia na zagranicznych uniwersytetach, jeszcze inni wyjechali z zamiarem stałego osiedlenia się na obcej ziemi, w nadziei na lepsze życie. Szacuje się, że za granicą mieszka ponad 3 mln Polaków.

Ale teraz wyobraźmy sobie odwrotną sytuację Polska jako kraj, do którego migrują obcokrajowcy, a Kielce jako miasto, które ci obcokrajowcy wybrali na miejsce swojej egzystencji. A jednak. I takie sytuacje mają miejsce. Według niektórych statystyk, 0,2 proc. ludności w Polsce to imigranci, większość z nich stanowią obywatele Ukrainy, Białorusi, Chin. Jako powód swojej migracji wskazują naukę na polskich uczelniach oraz chęć pracy w naszym kraju. Województwo świętokrzyskie jest jednym z najrzadziej wybieranych przez obcokrajowców, zdecydowanie popularniejsze są większe miasta – pierwsza trójka to Warszawa, Kraków i Wrocław. Tam brzmienie obcego języka czy widok człowieka innej rasy nie są niczym nadzwyczajnym. A Kielce? Niewielkie miasto wojewódzkie, wydaje się, że nie ma nic specjalnego do zaoferowania cudzoziemcowi. No właśnie, tak tylko się wydaje. Aby dowie-


dzieć się, jak Kielce postrzegane są przez obcokrajowca porozmawiałam z dwoma osobami.

Do Kielc zza oceanu Darren Richards, 23-letni Amerykanin, po polsku zna zaledwie kilka słów. Uśmiechnięty, zawsze pogodny i bardzo ciekawy polskiego życia. Wychował się w Houston. Z wykształcenia jest historykiem, a uciekając przed pracą w amerykańskiej szkole, trafił do Polski, aby tu… uczyć w jednej z kieleckich szkół językowych angielskiego jako native speaker. Wybór Kielc nie był przypadkowy. Darren miał propozycje także z innych miast, np. Krakowa. Ale tam, jak podkreśla, czułby atmosferę turystyczną, gdzie obcokrajowiec „zabawiany jest” z każdej strony, a w Kielcach wie, że poznaje Polskę i naszą prawdziwą kulturę, a nie tę tworzoną na potrzeby turystyki. Przyznaje, że Kielce są trudnym miejscem dla cudzoziemca, przede wszystkim dlatego, że często Kielczanie nie potrafią mówić w obcych językach, ale ich ogromnym plusem jest to, że próbują się „jakoś” dogadać, zwłaszcza młodzi ludzie starają się mówić po angielsku i całkiem nieźle im to wychodzi. Spodziewałabym się, że Amerykanin z dużej aglomeracji za oceanem, który zmienił swoje środowisko na średnie polskie miasto doznał szoku kulturalnego: – Zaskakujące jest, że Polacy mają mnóstwo wspólnych cech z Amerykanami, a różnicą, która najbardziej rzuca się w oczy jest sposób życia. Amerykanie wszystko robią szybko.

Gdy wychodzą ze znajomymi do pubu, to prędko wypijają z nimi piwo i po 45 minutach już wracają do innych obowiązków. Polacy żyją w mniejszym pośpiechu, tu jak wychodzi się z przyjaciółmi to na dwie godziny albo cały wieczór i czasem nawet co wieczór (śmiech) – opowiada Darren. A typowy Polak w jego oczach? Tu pierwsze skojarzenie, na szczęście, nie było związane z pewnym rodzajem trunku, tylko z piłką nożną. Ku mojemu, bardzo pozytywnemu, zaskoczeniu, Darren widzi w Polakach pasjonatów futbolu i do tego bardzo miłych i przyjaznych. – Polacy są bardzo towarzyscy, łatwo nawiązują kontakty, dużo łatwiej niż w Ameryce jest tu poznać kogoś w pubie czy innym miejscu, tam wszyscy ciągle się gdzieś śpieszą – zapewnia. Gdy mówi o ludziach mieszkających w Kielcach, z jego ust głównie pada słowo „sociable” i „nice”. Kielce naprawdę mu się podobają, zdążył już zaprzyjaźnić się wieloma osobami i lubi czasem wyjść z nimi na piwo albo pograć w bilard, który wręcz uwielbia. Narzeka jedynie na komunikację miejską i stanie na przystankach autobusowych. No ale cóż, każde miasto musi mieć jakieś wady.

Wschodni akcent Armen Yeganyan w Polsce jest od trzynastu lat. Jest Ormianinem z polskim paszportem. Razem z bratem i kolegami


61 przyjechał tu ze stolicy Armenii – Erywania. Nasz kraj wybrał, ponieważ już wcześniej poniekąd znał jego dzieje oraz w przeszłości był oczarowany Krakowem: – Polska i Armenia mają bardzo podobne historie, a same Kielce przez swoje górskie położenie przypominają mi mój kraj – tłumaczy Ormianin. W stolicy świętokrzyskiego jest ponad dwudziestu Ormian. Wszyscy się dobrze znają i nawzajem sobie pomagają, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Są to ludzie bardzo weseli i przyjaźni. W kraju nad Wisłą czują się doskonale. Być może dlatego, że nacja ta od wieków stanowi część polskiego społeczeństwa. Koniecznie trzeba tu nadmienić, że pierwsi Ormianie pojawili się na polskich ziemiach już w XIV wieku, kiedy to za panowania Kazimierza Wielkiego do terenów Rzeczypospolitej włączona została Ruś Halicka ze Lwowem, gdzie zamieszkiwało wielu Ormian. Armen jest bardzo serdecznym i ciepłym człowiekiem wzbudzającym zaufanie i może dlatego w Kielcach ma wielu przyjaciół i całe mnóstwo znajomych. Gdzie się ruszy, tam się z kimś wita i wymienia pozdrowieniami. Językiem polskim włada biegle, choć rozmawiając z nim łatwo wychwycić w jego wypowiedziach wschodni akcent. Razem z żoną nawzajem nauczyli się swoich języków, jak to ujął: „w domu trochę ja ćwierkam po polsku, a ona trochę po ormiańsku”. W Kielcach zatrzymała go, jak to najczęściej z życiu bywa, miłość. Poznał dziewczynę, zakochał się,

ożenił i został tu na stałe. Kielce są dla Armena prawdziwym domem. Tu ma żonę, przyjaciół, tu prowadzi interes. Poza tym czuje się tu doskonale, ponieważ nasze miasto po prostu bardzo mu się podoba i nadzwyczaj ceni sobie panujący tu spokój. A najbardziej lubi w Kielcach ludzi. Uważa, że są bardzo honorowi i mają swoje tradycje, które nie są już tak widoczne w innych miastach. – W Polsce bardzo mi się podoba tradycja szanowania zmarłych i odwiedzania grobów bliskich. Natomiast Polacy mogliby więcej czasu poświęcać rodzinie. W Armenii ludzie są bardziej rodzinni – mówi Armen. Nie mogłam się oprzeć pokusie i zapytałam, czy podobają mu się polskie kobiety: – Polki mają wrodzoną inteligencję, tutejsze kobiety mają wielkie serca i wielkie dusze – odpowiedział. Bez zająknięcia i z głębokim przekonaniem.

Wszędzie dobrze, ale… Armen stara się odwiedzać ojczyznę tak często, jak tylko może. Z ogromnymi emocjami opowiada o Armenii – tradycjach tam panujących, codziennym życiu, ludziach. W jego głosie słychać wówczas, jak bardzo tęskni za swoim krajem i rodziną, która tam została. I za tym powietrzem, które w Armenii, jak zapewnia, zupełnie inaczej pachnie. Aneta Pawłowska


wici.info | miasto

Automobiliści na rajdzie VI Świętokrzyski Rajd Pojazdów Zabytkowych „Przediośnie”, odbył się w dniach 29–30.04.2011 r. Zorganizowany został przez Koło Pojazdów Zabytkowych „Weteran” działające przy Automobilklubie Kieleckim. Rolę Komandora pełnił zdobywca 4 miejsca w Mistrzostwach Polski Pojazdów Zabytkowych, Ryszard Krzysztofik. Osiemnaście załóg wystartowało z Ameliówki w piątek po godzinie 12. Wśród kierowców i pilotów znaleźli się zwycięzcy Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych - Tadeusz Durczyński w Citroenie B11 Traction Avant z 1952 roku (Automobilklub Śląski) oraz Marcin Stryczak w Porsche 911 Turbo z 1976 roku (Automobilklub Częstochowski).

Wśród aut, za których sterami zasiedli uczestnicy była Syrena, Warszawa i pochodzący z NRD bezpośredni poprzednik Trabanta - Zwickau AWZ P70, ale także Mercedesy, BMW czy MG TD z 1952 roku. Pierwszy postój miał miejsce pod Urzędem Gminy w Bielinach. W czasie, gdy załogi wzięły udział w konkursie dotyczącym przepisów ruchu drogowego, licznie zgromadzeni widzowie przyglądali się samochodom. Dla uczestników rajdu oraz osób, które przybyły, aby oglądać motoryzacyjne zabytki wystąpił zespół folklorystyczny. Następnym punktem programu było zwiedzanie Średniowiecznej Osady w Hucie Szklanej. Wiązało się to z postojem, a dla mieszkańców regionu z kolejną okazją zobaczenia klasycznych


63 pojazdów. Finałem pierwszego dnia rajdu była wizyta na Świętym Krzyżu. Sobotnie zmagania rozpoczął wyjazd do Zagnańska. Na parkingu naprzeciw Dębu Bartek zgromadziło się wielu widzów, chętnych do oglądania grupy aut powiększonej o sportowe BMW M 635 CSi oraz jeszcze jednego Mercedesa. Krótko po godzinie 11 rozpoczęły się zmagania na Torze Kielce. Obok podziwianych za efektowne poślizgi kierowców Mercedesa, BMW i Porsche na brawa zasłużyła kobieca załoga z Automobilklubu Kieleckiego. Bożena Wojciechowska pilotowana przez córkę Agnieszką pokonała sprzyjające raczej zwrotnym samochodom trasy prób za kierownicą ogromnej Czajki (Gaz M-14).

Niedługo po 15 auta stanęły przy mostku nad Silnicą na ulicy Sienkiewicza w Kielcach, gdzie po raz kolejny zgromadziły dużą publiczność. Po 16 przed pomnikiem Henryka Sienkiewicza rozstrzygnięto konkurs elegancji zabytkowych pojazdów prowadzony przez Jakuba Rożka. Zwyciężył AWZ P70 Romana Gawędy z Automobilklubu Lubelskiego, laureat tytułu Automobilu Roku 2010 według Komisji Pojazdów Zabytkowych PZM, nagrodzony również przez miesięcznik „Classic Auto”. Dodatkową atrakcją parady przez ulicę Sienkiewicza był fakt, że dołączyły do niej pojazdy „pozakonkursowe” - m.in. Cadillac Eldorado Biarritz. Andrzej Szczodrak, ydjciaŁ Rafa Nowak


wici.info | miasto

W ramionach X Muzy Kielce dawniej i dziś Weronika Mojecka Początek XX to czas, kiedy kielecki rynek rozrywki opanowała X Muza. Modne były wówczas krótkie, około 20–30-minutowe seanse filmowe, wyświetlane przy okazji różnych wydarzeń np. balu. Pierwsze powstałe w mieście kina nazywane były iluzjonami lub kinematografami.

Merkury, Phenomen, Palace, Bałtyk, Moskwa W maju 1909 roku naprzeciwko hotelu Versal u zbiegu ulic Sienkiewicza i Staszica powstał iluzjon

Merkury. Mieścił się w prowizorycznym, specjalnie do tego celu stworzonym baraku. Właścicielami byli Leonia i Józef Kamionkowie, którzy obsługiwali kino dzięki specjalnemu „motorowi”, ponieważ w tym czasie nie było jeszcze w Kielcach prądu. Codziennie wystawiano tam dwa „przedstawienia”, a w niedzielę trzy. Jednak zaszczytne miano prekursora kieleckiej kinematografii otrzymał Mendel vel Maks Ellencweig, który w 1909 roku razem z inżynierem Stanisławem Tomickim otworzył na I piętrze u zbiegu ulic Konstantego (dziś Sienkiewicza) i Małej kino Phenomen (Fenomen). Dziś w miejscu tym mieści się salon Play i księgarnia. Ponieważ klisze filmowe należały do materiałów łatwopalnych, a pożary kin nie były wówczas rzadkością, Ellencweig postanowił wybudować dla swojego kina porządny budynek. W 1911


65 roku Josek Zilbersztajn odkupił od Joska Szlamowicza posesję na rogu Konstantego i Staszica, na której stał barak z iluzjonem państwa Kamionków i zbudował tam murowany budynek. Prace trwały dwa lata, w 1912 roku właśnie tu przeniesiono kino Phenomen. Dla widzów przygotowano 326 miejsc, z tego 46 stanowiły luksusowe, obite aksamitem loże. W I rzędzie znalazło się 66 miejsc, w II – 90, a w III – 130. Aby zachęcić kinomanów, na bilety w III rzędzie wprowadzono zniżki dla młodzieży. Ponadto Ellencweig zawarł umowę z kieleckim garnizonem i w zamian za kilkanaście darmowych biletów wojsko regularnie przysyłało na seanse stacjonujących w Kielcach żołnierzy. Filmy wyświetlano w działach tematycznych: dramat, nauka, komedia i atrakcja. Phenomen nazywano niekiedy kinoteatrem, ponieważ oprócz filmów publiczność mogła obejrzeć tu gościnne występy trup tanecznych i teatralnych. Po wybuchu I wojny światowej kino przez dwa lata było nieczynne. Później nosiło nazwę Palace. Funkcjonowało także podczas II wojny światowej, ale miało wtedy charakter wyłącznie propagandowy, a ulica, przy której się znajdowało nosiła wówczas nazwę Kinostrasse. Placówka przetrwała wojnę i zmieniła nazwę na Bałtyk. Było to wówczas największe kino w Kielcach, posiadało balkon na 200 osób i dużą widownię. W latach 50. po raz kolejny zmieniono nazwę – tym razem na kino Moskwa. I tak pozostało do dziś. W latach 50. i 60. bilety do kina były tanie, więc przed

kasami ustawiały się olbrzymie kolejki, szczególnie gdy w repertuarze pojawiały się filmy amerykańskie. W 1959 roku kino przebudowano i dostosowano do wyświetlania filmów panoramicznych. Obecnie w budynku znajdują się dwie sale kinowe (sala główna licząca 396 miejsc i sala studyjna z miejscami dla 47 osób). Obie, poza prezentowaniem repertuaru filmowego, są również wykorzystywane do organizowania pokazów, przeglądów, konferencji, spotkań firmowych oraz szkoleń. Kino należy do Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych, która promuje kino artystyczne. W tym roku kino Moskwa obchodzi 85-lecie działalności. Warto więc jeszcze raz podkreślić, że jest to najstarsze istniejące kieleckie kino.

Czwartak, Warszawa Długoletni dowódca 4. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach w okresie międzywojnia podpułkownik Stefan Jażdżyński dbał nie tylko o rozwój tężyzny swoich podkomendnych, ale także o ich zaplecze intelektualne. Dlatego za jego dowództwa rozpoczęto nie tylko budowę koszar na Bukówce (jesienią 1925 r.), ale także w 1924 roku w budynku należącym do koszar przy ul. Prostej zorganizowano kino Czwartak. Następnie przeniesiono je do wydzierżawionego od Ellencweiga budynku, w którym powstał Dom Żołnierza Czwartak. Filmy wyświetlano tu do 1927 roku. Po II wojnie światowej kino otrzymało nazwę Warszawa. W PRL-u pełniło ono funkcje kina studyjnego tj.


takiego, które według zarządzenia ministra kultury i sztuki z 1964 roku miało zapewnić lepsze warunki do „upowszechniania kultury filmowej i popularyzowania wiedzy o filmie” Kino zamknięto w 1971 roku z powodu złego stanu technicznego, a budynek wyburzono. Na jego miejscu wybudowano Dom Towarowy Puchatek.

Kino Domu PWiWF, Robotnik, Echo, Kino WDK 13 marca 1937 roku w Domu PWiWF (Dom Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego; dziś WDK) otwarto kino. W styczniu 1939 r. wyświetlano w nim np. filmy o tematyce sportowej – „Święto narodów” i „Święto piękna”. Obydwa filmy wzbudziły duże zainteresowanie, dotyczyły bowiem olimpiady w Berlinie. Patronat nad produkcją objął m.in. minister spraw zagranicznych Józef Beck.

ność. Aktualnie w Kinie WDK realizowanych jest wiele inicjatyw związanych z filmem. Jedną z nich jest projekt Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej, umożliwiający dzieciom i młodzieży spotkanie z filmem, zarówno z klasyką, jak i twórczością współczesną. Do najmłodszych widzów skierowane są Filmowe Czytanki (marzec–czerwiec 2011). Podczas spotkań animator czyta fragment książki dla dzieci, a następnie ma miejsce projekcja filmu lub zestawu filmów, zrealizowanych na podstawie książki lub o tematyce bliskiej czytanej lekturze. Co istotne, dzieci mają zagwarantowany wstęp wolny, opiekunowie płacą 5 zł. Ponadto filmy wyświetlane są także w cyklach Widnokrąg Dobrego Kina (w kwietniu było to kino rosyjskie) oraz Filmowy Klub Seniora.

W latach 60. XX wieku kino nosiło nazwę Robotnik, a później Echo (do 2003). W latach 80. organizowano tu przeglądy tematyczne, wyświetlano np. westerny. W najlepszych czasach puszczano po sześć seansów, a kino pracowało non stop od godz. 9 do 24. Gorszy okres dla Echa to lata 90., gdy na sali było kilku, w najlepszym razie kilkunastu widzów, a kinowa aparatura nadawała się tylko na złom. 19 grudnia 2008 roku o godz. 18 seansem filmu „0_1_0” Piotra Łazarkiewicza kino wznowiło działal-

Romantica i inne kina W 1963 roku powstało w Kielcach kino Romantica, które z powodzeniem działało ponad 40 lat. Grano w nim najbardziej kasowe filmy amerykańskie (w Moskwie dominowało wtedy raczej kino europejskie). Warto wspomnieć, że w czasach gdy telewizory nie były tak powszechne, dużym zaintere-


67 sowaniem cieszyły się wyświetlane przed seansami kroniki filmowe. Kino zamknięto pod koniec 2008 roku, a dziś znajdują się tu pawilony handlowe, do niedawna działał też klub Audytorium. Warto wspomnieć także o innych działających w Kielcach, a być może zapomnianych kinach, np. kinie Skałka koło Kadzielni. Obecnie siedzibę ma tam jedna z kieleckich hurtowni, a jeszcze całkiem niedawno głośno było o rozważaniach władz miasta na temat wykupu tego obiektu od obecnego właściciela. Nad Silnicą, w miejscu, które wielu kielczan kojarzy z miasteczkiem ruchu drogowego, funkcjonowało od lat 60. XX wieku sezonowe Kino Letnie, które wyświetlało filmy na wolnym powietrzu. Obecnie znajduje się tam skate park, a na pozostałej części placu planowana jest budowa apartamentowca (notabene oprotestowywana przez mieszkańców miasta). Kino Letnie, Skałka, ale także Moskwa, Robotnik, Romantica oraz Warszawa należały do kategorii kin państwowych i uznawano je za instytucje oświatowe. Drugim rodzajem były w PRL-u kina przyzakładowe, np. Armatury przy Zakładzie Budowy Przewodów i Armatury, objazdowe kino Wagon pod kuratelą PKP, kino przy KW PZPR oraz kino Bajka przy Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej, czyli w budynku dzisiejszej Komendy Wojewódzkiej Policji przy ulicy Seminaryjskiej. Funkcjonowało ono od lat 50. XX wieku, z tym że wtedy

na seanse wchodziło się od strony ulicy Śniadeckich.

Kinoplex Najmłodszym kieleckim kinem jest mieszczący się w Galerii Echo Kinoplex. Otwarto go w lipcu 2003 roku, do czerwca 2007 roku należał on do Centrum Filmowego Kinoplex, obecnie właścicielem sieci jest Centrum Filmowe Helios. Jest to pierwsze w mieście nowoczesne kino wielosalowe – 7 sal ma 1614 miejsc. Od czerwca 2009 można w nim oglądać filmy w nowoczesnej technologii 3D. Kiedy powstawały w mieście pierwsze kina przypisywano im odpowiedzialność za upadek moralności mieszkańców grodu nad Silnicą. W stycznia 1913 r. prasa grzmiała: „Kinematografy alias iluzjony – zabiły teatr polski w Kielcach.(...) Zamiast słowa polskiego – cudownej mowy polskiej patrzymy w iluzjonach najczęściej na wstrętne, pornograficzne w różnych przejawach obrazy, na zbrodnie i samobójstwa wyrafinowane rozmaitego rodzaju,(...) na kobietę przedstawianą ze strony najniemoralniejszej, słowem patrzymy na ohydę – na jakieś uplanowane dążenie demoralizowania młodzieży i rozzmysłowiania widza. A w iluzjonach pełno dzieci, młodzieży szkolnej płci obojga i te wstręty moralne wsiąkają w dusze młodociane jak w gąbkę i zdeprawiają jej charakter.” Dziś rozważana jest budowa kolejnego kina w mieście – w Galerii Korona. Ocenę skutków jego ewentualnego otwarcia pozostawiam mieszkańcom. :)


wici.info | miasto

O kieleckich rajcach...

Zdegenerowana młódź Kielecka Rada Miejska od zarania swego istnienia z wielką troską zajmowała się sprawami młodzieży, która rajcom przysparzała sporo kłopotów. 21 sierpnia 1918 r. poświęcono jej specjalną sesję szukając recept wychowawczych. „Młodzież dawniej poważniej traktowała rzecz i poważniej myślała” – mówiono z goryczą, a radny Markowski dowodził, że najgorsi są uczniowie szkół średnich: „Młodzież tylko 6 godzin jest w szkole, a po południu czasem dorywczo jedną godzinę. Od 10 do 12 w nocy włóczy się po ulicach... nawet całymi paczkami wychodzą w nocy, żeby słuchać wyroków sądu okręgowego”. Prócz zainteresowań rozprawami kryminalnymi, chłopcy oddawali się zgubnej namiętności, jaką była gra w bilard. Jeden z radnych postawił wniosek, aby w szkołach powołać nauczycieli zwanych za cara „kłassnyje nastawniki”. Byli to wychowawcy zwracający uwagę na uczniów poza szkołą, a ich zadaniem było m.in. przeciwdziałanie wałęsaniu się młodzieży po knajpach. Mówiono, że młodzież skarlała moralnie, za co obwiniano społeczeństwo,

a szczególnie rodziców, co poparł przykładem znany kielecki pedagog: „Jeden z ojców powiedział, że dziwna rzecz, że jak trzeba na syna coś złego powiedzieć, to go szkoła wzywa, ale go nigdy szkoła nie wezwie, żeby tego syna pochwalić”. W 1928 r. postanowiono zorganizować bibliotekę i czytelnię miejską, m.in. po to, żeby odciągnąć chłopców od modnych wówczas bójek i awantur za miastem. Ale poczynania te zaczęła niweczyć nowa plaga – kinematografy. W tym samym roku zarząd Kieleckiego Koła Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych zwraca się z prośbą do Rady Miejskiej, aby położyła kres deprawacji młodzieży przez kabarety urządzane w kinach. Radni w dyskusji potwierdzili, że dzieci 10- czy 12-letnie „patrząc na różne pozy, grymasy i szał, karmią się tem i gorszą w straszliwy sposób”. Powoływano się przy tym na „Gazetę Kielecką”, która podała, że aktor, niejaki Kaczorowski, za swój występ powinien iść na Święty Krzyż (do więzienia) w kajdanach. Dało to impuls do podniesienia miejskiego podatku od występów z 50 do 100 zł. W 1937 r. napiętnowano administrację Domu PWiWF, że wyświetla w kinie, pomimo pisemnych zobowiązań, filmy w rodzaju „Godziny pokusy” czy „Złota rybka” z nader śmiałymi scenami, ale ówczesne „śmiałe sceny” to był z reguły co najwyżej niewinny pocałunek. Fragmenty ksiązki Zbigniewa Moskwy pt. „O kieleckich rajcach, pannach nadobnych, oszustach i szpiegach”.


69

Święto Kielc 2011 Tegoroczne Święto Kielc odbędzie się 24 i 25 czerwca.. Wśród wielu imprez będą m.in.: „Sabat Czarownic” na Kadzielni. koncert Grzegorza Turnaua w DŚT „Scena na Rynku”, kabareton na placu Artystów, karaoke przy ulicy Staszica. Nowością będą koncerty na wyremontowanym Rynku. Pierwszego dnia odbędą się koncerty dla miłośników szant, a drugiego - muzyki świata. Tu będą panowały folkowe klimaty. Scenę na placu Artystów w niedzielę zdominują znane kabarety. W sobotę będą dominowały przeboje sprzed lat. Po raz pierwszy będzie można spróbować swych sił w karaoke. Na ulicy Staszica

zostanie przygotowane specjalne miejsce dla chętnych. Na placu Czterech Pór Roku spotkają się miłośnicy muzyki klasycznej, koło Łysogór fani rocka. Na ulicy Henryka Sienkiewicza odbywać się będzie jarmark. Na mostku nad Silnicą Wodociągi Kieleckie, zaproszą wszystkich na święto wody. W niedzielę odbędzie się tu koncert jazzowy. Atrakcje dla rodzin z dziećmi przygotowuje także Muzeum Zabawek i Zabawy. W parku miejskim odbywać się będzie festyn rodzinny. W amfiteatrze na Kadzielni odbędzie się „Sabat czarownic”. Wstęp będzie wolny na wszystkie imprezy Święta Kielc.


wici.info | miasto

Wieża sztuki dla podróżnych

W czwartek, 14 kwietnia otwarto w Kielcach nową galerię, którą prowadził będzie rzeźbiarz Arkadiusz Latos. Nadano jej już nazwę – „Wieża sztuki”. Uroczystego otwarcia dokonał prezydent miasta Wojciech Lubawski. Wyraził nadzieję, że do tego miejsca zaglądać będą często podróżni oczekujący na pociągi. Wieża znajduje się przy głównym dworcu PKP, kiedyś pełniła funkcję klatki schodowej do zamontowanej nad torami kładki dla pieszych. Po remoncie prezentuje się naprawdę bardzo ciekawie. Przestrzeń ekspozycyjna jest jednak niewielka, moim zdaniem, jest to głównie miejsce na prezentowanie małych form, gdyż tylko takie będą miały odpowiednią przestrzeń, zapewniającą komfort oglądania. „Wieża sztuki” ma być także miejscem spotkań z artystami oraz przestrzenią, w której będzie się rozmawiało o sztuce. Arkadiusz Latos, który będzie prowadził tę galerię chce, aby w tym miejscu odbywały się także warsztaty z zakresu sztuki, przeznaczone dla dzieci i młodzieży. Galeria ma promować także młodych twórców. Na parterze zaplanowano sklep z artykułami dla plastyków, a część prac prezentowanych w galerii będzie można kupić. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to miejsce pełne życia, chętnie odwiedzane przez kielczan. Marcin Białek


71 cie Informacji Turystycznej, który mieści się przy ulicy Sienkiewicza (właściwie to przy placu Artystów). Jeśli jest sobota i szczęśliwie zegarek pokazuje godzinę między 9 a 17, to jego oczekiwania zostaną spełnione. Niestety „niedzielni turyści”, muszą liczyć na siebie lub na uprzejmość przechodniów, gdyż punkt informacyjny tego dnia ma po prostu wolne.

Informacja dla nieprzeciętnego turysty O istnieniu w stolicy regionu świętokrzyskiego Punktu Informacji Turystycznej kielczanom niewiele wiadomo. Ani gdzie się znajduje, jak funkcjonuje, ani w jakie dni pracuje. Nic dziwnego, bo w sumie tubylcy nie mają szczególnej potrzeby korzystania z niego. Ale czy przeciętny turysta zainteresowany naszym miastem z łatwością do niego trafi i uzyska wszystkie potrzebne informacje? Kielce nie są miastem, na którego zwiedzanie trzeba poświęcić co najmniej kilka dni. Jeden weekend wystarczy, by zobaczyć najważniejsze i najbardziej urokliwe kieleckie zakątki. Zatem „przeciętny turysta”, który od poniedziałku do piątku pracuje lub studiuje dociera do naszego miasta w sobotę lub nawet w niedzielę. Chce troszkę poznać okolicę. Kompleksowej informacji oczekuje oczywiście od osób zatrudnionych w Punk-

Problem funkcjonowania punktów informacji turystycznej nie dotyczy tylko Kielc. Podobna sytuacja jest np. w Lublinie czy Toruniu. Dużo lepiej przemyślana jest ona w Łodzi, gdzie jej punkty znajdziemy na dwóch największych dworcach, na deptaku i w Manufakturze - ostatni pracuje także w niedzielę i to do późnych godzin wieczornych. Na szczęście informacja turystyczna kwitnie w internecie – strona świętokrzyskie.travel jest najlepszym sposobem na uzyskanie wszelkich informacji potrzebnych turyście, ale przecież trudno skorzystać z internetu, będąc w środku obcego miasta bez komputera. Informacja turystyczna powinna być kompleksowa, profesjonalna i myślę, że w pełni satysfakcjonująca „przeciętnego turystę”. Szkoda, że nie do końca przemyślano pomysł jej funkcjonowania w Kielcach. Bo sens jej działania polega na tym, aby była ona dostępna wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebna. Bo, że jest potrzebna, to żadnych wątpliwości nie ma. Aneta Pawłowska


wici.info | świętokrzyskie

bieżącego roku.

Przewodnik szlakiem noblistki Stowarzyszenie „Ziemia Świętokrzyska”, skupiające regionalistów i przewodników turystycznych postanowiło uczcić Marię Skłodowską-Curie w Roku Jej poświęconym, opracowaniem i wydaniem przewodnika turystycznego pt. „Śladami rodziny Marii Skłodowskiej-Curie po Ziemi Świętokrzyskiej”. Autorami przewodnika są członkowie stowarzyszenia: Ryszard Garus, Jacek Skrzypczak i Elżbieta Stec. Temat jest ciekawy, lecz mało znany w naszym regionie, toteż przygotowywany przewodnik już wzbudza zainteresowanie, a autorzy chcą wydać go jeszcze w maju

O związkach noblistki z ziemią świętokrzyską opowiedziała redakcji Wici.Info współautorka przewodnika Elżbieta Stec. Maria Skłodowska zawitała po raz pierwszy w Świętokrzyskie po śmierci swej matki. Przyjechała wraz z rodzeństwem w maju 1878 roku do wujostwa Felauerów, mieszkających w Rykoszynie. W tym samym roku spędziła u nich całe wakacje. Sześć lat później, gdy osłabiona intensywną nauką, po maturze zrobiła sobie roczny odpoczynek, odwiedziła wujostwo Wilgosińskich w Piekoszowie. Była wówczas także w Kielcach, na grobie babci Salomei w Leszczynach oraz w Radlinie, gdzie obejrzała dawne gospodarstwo dziadków. Po wakacjach złożyła wizytę w suchedniowskiej pensji Emilii Peck i niewiele brakowało, by została w Suchedniowie na dłużej jako nauczycielka matematyki. Z kolei w Skalbmierzu, u stryjostwa, spędziła karnawał 1884 roku – ustalono na podstawie źródeł. Elżbieta Stec informuje, że związek rodziny Skłodowskich z ziemią świętokrzyską rozpoczął się od przyjazdu do Kielc w 1832 roku Józefa Skłodowskiego, przyszłego dziadka Marii, nauczyciela przedmiotów matematycznoprzyrodniczych w szkołach warszawskich. Prześladowany za udział w powstaniu listopadowym musiał on opuścić stolicę. Brat jego narzeczonej, wysokiej rangi urzędnik Adam Sagtyński, pomógł przyszłemu szwagrowi znaleźć posadę


73 w kieleckim gimnazjum rządowym, gdzie ten podjął pracę w styczniu 1832 roku. W lutym 1832 roku Józef Skłodowski poślubił w Warszawie Salomeę z Sagtyńskich i ze związku tego przyszedł na świat 20 października 1832 roku w Kielcach Władysław Skłodowski – ojciec Marii. W wakacje 1833 roku dziadkowie Marii opuścili Kielce, lecz wrócili na Kielecczyznę w 1870 roku, gdy Józef Skłodowski został emerytem. Zamieszkał wówczas z żoną w Rykoszynie (gm. Piekoszów), w majątku zięcia Henryka Felauera i córki Wisławy – twierdzi współautorka wydawnictwa. W tym czasie dzierżawcami majątku ziemskiego w Piekoszowie byli Józef i Wanda Wilgosińscy – drugi zięć i druga córka Józefa i Salomei Skłodowskich. – W 1879 roku Józef Skłodowski kupił w Radlinie folwark z drewnianym dworem i przeniósł się tam z małżonką. 24 grudnia 1881 roku Salomea Skłodowska przeziębiła się podczas wyprawy saniami na pasterkę do Kielc, zachorowała na zapalenie płuc i zmarła w Radlinie po dwóch miesiącach. Została pochowana na cmentarzu parafialnym w pobliskich Leszczynach – opowiada Stec. Jej zapomniany grób z uszkodzoną płytą odnalazł w zeszłym roku Jacek Skrzypczak, kielecki przewodnik PTTK. Około 1870 roku przeniósł się z Warszawy do Kielc Zdzisław Skłodowski – syn Józefa oraz Salomei – stryj Marii, który jako doktor

praw został kieleckim adwokatem. W 1880 roku objął on posadę rejenta w Skalbmierzu, a następnie był członkiem palestry w Miechowie. Na emeryturze powrócił do Kielc i tu zmarł w czerwcu 1914 roku. Spoczywa na kieleckim Cmentarzu Starym, wspólnie z żoną, która zmarła 11 lat wcześniej. Ich grób zachował się w dobrym stanie. Na kieleckim cmentarzu pochowane są też dwie córki Zdzisława Skłodowskiego – stryjeczne siostry Marii Skłodowskiej ¬– Maria Halikowa (primo voto Rawina), zasłużona dla Kielc działaczka Polskiej Macierzy Szkolnej, w latach 1906– 1917 bibliotekarka tej organizacji oraz Zdzisława Włodzimirska, żona architekta powiatu kieleckiego Juliana Włodzimirskiego. Ich groby również przetrwały. Maria Skłodowska-Curie (1867– 1934) to jedyna kobieta, którą uhonorowano Nagrodą Nobla w dwóch różnych dziedzinach naukowych. W 1903 roku wspólnie z mężem Piotrem Curie i fizykiem Henri Becquerelem otrzymała Nobla z fizyki za badania nad promieniotwórczością, a w 1911 roku za odkrycie nowych pierwiastków polonu i radu, nagrodzono ją Nagrodą Nobla w dziedzinie chemii. W 2009 r. brytyjski magazyn „New Scientist” uznał polską uczoną za najważniejszą kobietę naukowca wszech czasów. Andrzej Piskulak


wici.info | świętokrzyskie

wo zdezorientowany, lecz szybko się odnalazł i odleciał w kierunku pól. Jest bardzo duża szansa, że poradzi sobie na wolności. W okolicy gminy Oksa znajduje się bowiem jedno gniazdo bielika. To gatunek chroniony, dlatego leśnicy nie ujawniają dokładnie, gdzie ono jest. Zwykle bieliki dożywają do 30 lat. W Polsce to rzadki gatunek, jest ich około 500-600. Bieliki żyją zwykle w północnej Polsce.

Uczniowie uratowali drapieżnika Uczniowie Zespołu Szkół Leśnych w Zagnańsku uratowali w marcu br. bielika. Po wyleczeniu ptaka wypuszczono go na wolność w tym samym miejscu, w którym go znaleziono – na polu w gminie Oksa. Samicę bielika znaleziono pod Jędrzejowem na początku tego roku. Była skrajnie wycieńczona i wszystko wskazywało na to, że zimą miała problem ze znalezieniem pożywienia. Gdy trafiła do sokolarni w Zagnańsku uczniowie od razu przystąpili do jej ratowania. Wiek ptaka określono na około dwa lata, waga to ok. 6 kg. Pod koniec marca ptaka wypuszczono w tym samym miejscu, w którym go znaleziono – na polu w gminie Oksa. Bielik był początko-

Pierwszą próbę zorganizowania sokolnictwa w Zagnańsku podjął w 1974 roku uczeń Ryszard Witczak. Jego wielka pasja pozwoliła zorganizować grupę uczniów, którzy poznawali tajniki życia ptaków drapieżnych i ich wykorzystanie w polowaniach. Obecnie działająca sokolarania została reaktywowana w 1981 roku przez uczniów: H. Mąkę, W. Wiśniewskiego oraz P. Kowalskiego. Do stycznia 2007 r. przez sekcję i działających w jej ramach, a także przez utworzony w 1994 r. Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych przewinęło się 319 ptaków. Ośrodek Rehabilitacji prowadzi swoją działalność na podstawie corocznego zezwolenia wydawanego przez Ministra Środowiska przy współpracy z Wojewódzkim Konserwatorem Przyrody. Opiekunem sekcji jest mgr Dariusz Cieślik. W 2011 roku sekcja obchodzi 30lecie swojego istnienia Apis


75

Kieleckie Inaczej 2011 konkurs fotograficzny

termin nadsyłania prac 31 sierpnia 2011 regulamin i karta zgłoszenia

www.kieleckieinaczej.wici.info


wici.info | świętokrzyskie

Rodzinny dom Wolskich – Domem Sztuki Andrzej Piskulak

Dom rodziny Wolskich, który Adam Wolski pragnął przekształcić w Dom Sztuki, zawsze był pełen artystów, dzieł sztuki i związanych z tym zjawisk, budujących i wielce fascynujących. Wolski wspomina o tym w korespondencji z zagnańskim Urzędem Gminy. W okresie międzywojennym, gdy dom był otwarty dla przyjaciół, państwo Wolscy cieszyli się z każdej interesującej wizyty, pełni gościnności i fascynacji tradycją domu polskiego. W okresie okupacji Ryszard Tęczyński, późniejszy artylerzysta, pokrywał całe ściany poszczególnych pokoi scenami batalistycznymi zakorzenionymi

w czasie, pełnymi czołgów, armat, usadowionymi w detalach okrutnej wojny. – I to był najsilniejszy mój pierwszy kontakt ze ścianami, na których później »zawisłem« swoją wyobraźnią i sztuką na długie lata, aż do dziś, i które stanowią podstawowe podłoże i przestrzeń, w którą wprowadziłem swoją sztukę – wspominał Adam Wolski. Dom rodzinny od lat powojennych odwiedziło tysiące artystów, twórców sztuki plastycznej, dziś na stałe usadowionych w kulturze narodowej. Lista ta jest do odtworzenia, ale wymaga to wiele czasu, miejsca


77 oraz specjalnego opracowania. W Zagnańsku i w domu państwa Wolskich tworzyli i przebywali m.in. tacy twórcy jak: Ksawery Dunikowski, August Zamojski, Zofia Wolska, Bronisław Chromy, Jan Kucz, Bogdan Chmielewski, Tadeusz Kantor z teatrem Crikot, Tadeusz Łodziana, Antoni Fałat, Lucjan Mianowski, Władysław Hasior, Wojciech Siemion, Krzysztof Litwin, Jerzy Madejski, Andrzej Skoczylas, Zbigniew Cybulski, formacja Łódź Kaliska, profesorowie i rektorzy uczelni artystycznych, wybitni aktorzy i reżyserzy. Adam Wolski wspominał także aktorów i współtwórców filmów Jerzego Hoffmana oraz wielokrotnie samego Jerzego Hoffmana czy Romana Polańskiego. Bywali tu także dyrektorzy biura Miss Polonia i laureatki tego konkursu, kreatorzy mody z Jerzym Antkowiakiem na czele. W tym domu zrodził się festiwal Sztuka i Moda i konkurs Art., Muza, Inspiracja, który Wolski stworzył w Zagnańsku z okazji otwarcia Kieleckiego Centrum Kultury z Jerzym Gruzą, Jerzym Antkowiakiem, Piotrem Sawickim, prezesem biura Miss Polonia, z reżyserem Janem Szurmiejem i z gronem twórców kieleckich reprezentowanych przez Radę Artystyczną Twórców Kieleckich. W Zagnańsku powstały Krajowe Aukcje Sztuki. Tu zbierane były dzieła wybitnych twórców sztuki, z którymi później odbywał się objazd po różnych częściach kraju. Tu po 1990 roku powstał ogólnopolski festiwal Sztuka i Moda, który

wypromował wielu znaczących twórców sztuki plastycznej, estradowej, kreatorów mody i show biznesu. „Wszystkie te podniesione problemy i wiele innych programów artystycznych powstawało w Zagnańsku i wymaga to ode mnie w tym miejscu stwierdzenia, że powinno nastąpić jak najszybsze obszerne opracowanie w celu wykazania i zapisania w historii ważnych i niepowtarzalnych zjawisk artystycznych i kulturalnych, które obecnie posiadamy i przechowujemy w bardzo trudnych warunkach i w naszej i naszych żyjących twórców pamięci. Zginą i nie będą do odtworzenia. Uratujmy je od zapomnienia. Jest to bogactwo najwspanialsze, które trzeba podnieść, zachować i przekazać następnym pokoleniom” – apelował za swego życia artysta do władz gminy. Adam Wolski do ostatniej chwili swojego życia wierzył, że wymaga to zaangażowania patriotycznego i niebagatelnych środków finansowych, które w ten sposób staną się skarbem wspólnie stworzonym przez władze gminy, przyjazne samorządy regionalne, sympatyków tej krainy i tradycji.


wici.info | świętokrzyskie


79


wici.info | pasje

p.n.e.) Zeuksis – jeden z najznakomitszych malarzy greckich – wystawił swój obraz. Sztukę, literaturę i muzykę jako konkurencje do programu igrzysk olimpijskich wprowadzono dopiero w 67 roku n.e., za panowania Nerona.” Autorka artykułu przywołała też fakt, iż „W latach 1912–1948 w kolejnych igrzyskach olimpijskich artyści walczyli o medale na równi ze sportowcami. Dziś jest inaczej.” Muzycy często konkurują na festiwalach. Odbiór poezji jest sprawą bardzo indywidualną – często spotyka się opinie, że poeci nie powinni ze sobą rywalizować. Niekiedy jednak w nawiązaniu do tradycji olimpijskich przyznawane mistrzom słowa nagrody otrzymują nazwy takie jak „Laur Poetycki”.

Szlem zamiast laurów Jak pisała w „Wiedzy i Życiu” Agata Grabowska: „z początku w Olimpii podczas igrzysk miały miejsce okolicznościowe występy muzyków, popisy poetów, oratorów i wykłady filozofów, np. na 84. Igrzyskach Olimpijskich (w 444 roku p.n.e.) historyk Herodot czytał fragmenty swego dzieła, na 94. (w 388 roku

Tradycja prawdziwych poetyckich bitew datuje swoje początki na 1984 rok. Zaczęło się prawie niewinnie. W klubie jazzowym „Get Me High Lounge” w Chicago odbywały się odczyty nazwane „Monday Night Poetry Reading”, w których co prawda chodziło o to, aby połączyć poezję z performance’em, jednak nie występował bardziej kontrowersyjny aspekt – rywalizacja. Pomysłodawca, poeta, performer i robotnik budowlany Mark Kelly Smith chciał po prostu stworzyć formułę prezentowania wierszy atrakcyjniejszą niż wieczorki poetyckie. W 1986 roku do stylu prezentowania poezji bliskiego performance’owi dołączył element konkurencji – Smith, przyszły „SlamPapi”, zwrócił się do pub-


81 liczności o ocenianie poetów za pomocą kartek z ocenami. Było to na krótko przed przeniesieniem imprezy do chicagowskiego jazzklubu „Green Mill” odwiedzanego niegdyś często przez Ala Capone. Sama nazwa slam pochodziła z terminologii brydżowej i baseballowej, polskim synonimem jest szlem. Pierwszy National Poetry Slam odbył się 18 X 1990 roku w San Francisco. Do Europy idea ta przywędrowała ok. 1994 roku. Popularność zyskała dzięki filmowi Marca Levina „Slam”, nagrodzonemu Złotą Kamerą za debiut na festiwalu w Cannes w 1998 roku. Slam to otwarty konkurs poetycki. Ważnym elementem idei slamów jest fakt, że uczestniczyć w nim może każdy. Mark Kelly Smith tworząc pierwsze tego typu imprezy, był daleko od środowisk akademickich, które wielokrotnie były wobec slamów bardzo krytyczne. Prezentacja jest ograniczona czasowo – zazwyczaj do trzech minut. Do Polski slam dotarł w 2003 roku. Imprezę w Starej Prochoffni zorganizował Bohdan Piasecki. Zwycięzcą okazał się Jan Hubert Kapela (Jaś Kapela), którego tomik pod tytułem „Reklama” wydała korporacja Ha!art. Innym popularnym polskim slammerem jest Maciej Kaczka (kaczka.art.pl). Kielce miały swój pierwszy slam niewiele ponad rok po Warszawie. 13 kwietnia 2004 roku w Domu Środowisk Twórczych odbyła się impreza organizowana przez Jerze-

go Daniela – redaktora naczelnego „Teraz”. Od tamtej pory slamy rozgrywane są w DŚT regularnie. Pierwsze relacje w TVP 3 znacznie różniły się od wyobrażeń, jakie mogą nasuwać zawadiackie wiersze Jasia Kapeli. Cieszył zróżnicowany wiek poetów, ale ich zachowanie zapowiadało raczej stonowany nastrój twórczości. „Weteranami” kieleckich slamów są m.in. Katarzyna Macios, Grzegorz Woźniak i Adrian Witczak. Ten ostatni zwyciężył w dwudziestym, jubileuszowym konkursie, który miał miejsce 15 marca 2011 roku. Kolejny slam w DŚT będzie odbędzie się jesienią. Drugim kieleckim organizatorem slamów jest Instytut Filologii Polskiej UJK. Wiersze niektórych slammerów (np. Jasia Kapeli) można spotkać w portalu poetyckim nieszuflada. pl. Dla każdego, kto pisze jest on dobrym miejscem na to, by pożegnać się z tradycyjną publicznością nieśmiałego poety – szufladą. Cenne są również uwagi użytkowników tego serwisu na temat publikowanych wierszy (na „nieszufladzie” udziela się m.in. laureat Nagrody Kościelskich Jacek Dehnel). Mam jednak nadzieję, że znajdą się też tacy, dla których rywalizacja literatów nie jest „pomysłem godnym Nerona” i zobaczymy w Kielcach jeszcze wielu poetów gotowych skonfrontować swą twórczość z publicznością. Andrzej Szczodrak


wici.info | pasje

działającym w różnych obszarach społecznych. Wszelkie działania są bezpłatne, czyli nie obejmują wynagrodzenia materialnego np. finansowego. Nie oznacza to jednak, że wolontariusz nie czerpie ze swojego zaangażowania żadnych korzyści. Wszyscy społecznicy mają szanse pomagać! Daje to niewątpliwie poczucie spełnienia życiowego, podwyższa samoocenę oraz satysfakcję z bycia przydatnym. Ponadto wolontariat może zapewnić ochotnikom szereg doświadczeń, szkoleń i umiejętności, które procentują w trakcie poszukiwania pracy.

Być wolontariuszem!

Otwarci na człowieka Na wniosek Komisji Europejskiej sprzed 2 lat Rada Europy uznała rok 2011 za Europejski Rok Wolontariatu i Aktywności Obywatelskiej.

Czym jest wolontariat? Wolontariat w najprostszej definicji jest to dobrowolna, bezpłatna i świadoma praca na rzecz innych osób lub całego społeczeństwa. Wolontariusz angażuje się w pomoc osobom, organizacjom pozarządowym, a także instytucjom

Zgodnie z instrukcjami Centrum Wolontariatu, każdy z chętnych do pomocy powinien na początku swojej drogi zadać sobie pytanie: Czy mam jeszcze wolny czas? Co chcę robić? Bycie wolontariuszem to przede wszystkim poświęcenie się dla innych. Dlatego też przyszły kandydat powinien ściśle określić swoją dyspozycje dla danej organizacji, kiedy i w jakich godzinach może pomagać. Ważne jest również jego pełne zaangażowanie. Praca tego typu wiąże się często z kontaktami z osobami starszymi, niepełnosprawnymi lub chorymi, co nie jest łatwe. Wymaga wytrwałości wobec silnych emocji, pełnego oddania sprawie i mocnego charakteru wolontariusza. Dlatego przed podjęciem decyzji, warto zastanowić się czy wolimy pracować bezpośrednio z ludźmi, czy też wspierać organizacje swoimi umiejętnościami w zakresie np.


83 marketingu, księgowości, znajomości języków obcych itp. Kiedy już sprecyzujemy swoje preferencje, warto rozejrzeć się w organizacjach działających najbliżej naszego otoczenia, takich jak: klub seniora, miejski dom kultury, fundacja pomocy osobom niepełnosprawnym, świetlica dla dzieci. Bardzo przydatny w poszukiwaniach jest internet i strona www.bazy.ngo.pl. Znajduje się tam wykaz wszystkich fundacji oraz stowarzyszeń działających na terenie Polski.

Zajęcia wolontariusza Ochotnikiem do wolontariatu może być każdy, zarówno szesnasto-, jak i czterdziestolatek. Wykonywać mogą oni prace typowo biurowe, jak przepisywanie tekstów, wysyłanie faksów, segregowanie dokumentów. Studenci przydają się do tłumaczenia tekstów na języki obce, przy administrowaniu stron internetowych itp. Wykształceni wolontariusze posiadający wiedzę specjalistyczną np. w zakresie prawa czy psychologii mogą udzielać porad. Młodociani ochotnicy mają szanse wesprzeć organizacyjnie uroczystości, festyny, konferencje, mogą pomagać przy dystrybucji ulotek i folderów, zbieraniu podpisów pod petycje czy kwestowaniu. Trzeba również podkreślić, że wolontariat to praca z ludźmi i dla ludzi! Główną grupą docelową w pracy wolontariusza są osoby niepełnosprawne, chore, starsze, bądź potrzebujące wsparcia z innych przyczyn. Podstawą pomocy jest przebywanie z potrzebującymi, motywowanie do

aktywności, dotrzymywanie towarzystwa, wprowadzanie np. niepełnosprawnego w życie społeczne, zapobieganie wykluczeniu. A także uczestnictwo i pomoc w rehabilitacji, oczywiście po przejściu odpowiednich kursów lub pod okiem specjalistów. Specyficzna jest również praca dla dzieci, zazwyczaj wiąże się z zabawą i nauką np. podczas udzielania korepetycji.

Wolontariat w Kielcach Regionalne Centrum Wolontariatu w Kielcach, zajmuje się rekrutacją wolontariuszy oraz przyjmowaniem zgłoszeń organizacji pozarządowych, które chcą przyjąć do pomocy wolontariuszy. Łączenie potrzeb wolontariuszy z potrzebami organizacji sformalizowane zostało w postaci Biura Pośrednictwa Pracy dla Wolontariuszy. Biuro to czynne jest w poniedziałki i piątki od 14 do 16. Siedziba organizacji znajduje się przy ulicy Małej 4/3 w Kielcach. Ponadto Centrum Wolontariatu prowadzi bazę danych wolontariuszy, szkoli ich w ramach szkoleń dotyczących wolontariatu, a następnie po spotkaniach indywidualnych kieruje do potrzebujących pomocy. Przytaczając tekst decyzji Rady Europy, „Wolontariat jest jednym z kluczowych wymiarów aktywności obywatelskiej i demokracji, gdyż pozwala realizować w praktyce takie wartości europejskie jak solidarność i niedyskryminacja”. Tak więc: warto pomagać! Agata Majcher


wici.info | pasje

Nie należy oddawać bezmyślnie w ręce innego człowieka najcenniejszego, co mamy - życia i zdrowia. Nie traćmy czasu na bezowocnym oczekiwaniu na „cudowne uzdrowienie”, sięgając po środki farmakologiczne. Nikt bowiem nie zatroszczy się lepiej o nasze zdrowie niż my sami. Dlatego trzeba wykazać wolę i upór, być bezlitosnym wobec własnego lenistwa, uzbroić się w wiedzę, doświadczenie, szukać swojej drogi do zdrowia, a jak wiadomo – kto szuka, ten znajdzie.

Na wiosnę - pokrzywa Według Michała Tombaka * „Ludzi można podzielić na „leniwych” i „pracowitych”. „Leniwi” czekają na pomoc innych, a troskę o swoje zdrowie składają na barki lekarzy, bioterapeutów itp. „Pracowici” natomiast chcą pomóc sobie sami i poznać przyczyny swoich chorób; nie zawsze jednak wiedzą jak to zrobić”.

Spróbujmy już od dzisiaj żyć zdrowo. Na dobry początek proponuję prostą wiosenną kurację oczyszczającą po zimie. W maju zainteresujmy się szczególnie pokrzywą. W tym momencie ma ona najwięcej cennych wartości. Zbieramy młode pędy rosnące z dala od dróg o dużym natężeniu ruchu samochodowego. Czekamy, aż zejdzie pierwsza rosa i słońce osuszy liście, bo tylko wtedy nadaje się ona do suszenia. Istotne jest, by zbierać pokrzywę do łubianek lub przewiewnych koszyków. Zdecydowanie odradzam korzystanie z foliowych toreb. Warto też zabrać ze sobą gumowe rękawice. Z tak zgromadzonego surowca możemy przyrządzać surówki, soki oraz używać go jako dodatek do zup. Mając na uwadze, że cenne właściwości lecznicze ma pokrzywa zbierana w maju i na początku czerwca przed kwitnieniem, warto zrobić zapasy i ususzyć spore ilości, by smakiem naparu delektować się w jesienne i zimowe dni. Suszenie ziół jest bardzo ważnym etapem.


85 Zebrane pędy należy rozłożyć lub rozwiesić w miejscu przewiewnym nie narażonym na bezpośrednie działanie promieni słonecznych, w temperaturze nie wyższej niż 3045 stopni. Po wysuszeniu kruszymy i przechowujemy je w szczelnych torebkach.

Pokrzywę możemy również stosować jako dodatek do zup, wrzucając do niej garść drobno posiekanych liści.

Surówka z pokrzywy

Mali.

Surówkę przygotowujemy z drobno posiekanych świeżo zebranych liści. Doprawiamy, dodając do smaku szczyptę soli morskiej, miodu lub cukru, sok z cytryny, jogurt naturalny lub oliwę. Możemy wg upodobań dodać inne warzywa np. sałatę, marchewkę.

Sok ze świeżej pokrzywy Świeżo zerwane, opłukane liście i pędy wrzucamy do sokowirówki. Na pół szklanki soku potrzebujemy około 1,5 kg pokrzyw. Sok możemy przechowywać przez kilka dni w lodówce z dala od światła. Należy pić od 1-2 łyżek do pół szklanki dziennie, przez 2 tygodnie. Jest to bardzo skuteczna wiosenna kuracja oczyszczająca i mineralizująca, a także lek stosowany w początkowym stadium cukrzycy. Ci, którzy mają problemy z cerą, po kilku tygodniach zobaczą efekty w lustrze i docenią, jakim błogosławieństwem obdarzyła nas Matka Natura, dając nam zwykłą pokrzywę.

Przypominam jeszcze raz, że stan naszego organizmu zależy od nas samych. Życzę więc dużo wytrwałości w dążeniu do zdrowia.

Profesor dr hab. (biochemik) Michał Tombak należy do światowej elity wybitnych specjalistów od naturalnych metod leczenia. Jest autorem bestsellerów poświęconych zdrowemu, aktywnemu i długiemu życiu. Swoje przemyślenia oparte na badaniach i doświadczeniach zawarł w książkach: „Jak żyć długo i zdrowo”, „Uleczyć nieuleczalne”, „Droga do zdrowia” i innych. Jego książki są rozchwytywane na całym świecie. Pisze w nich jak postępować, by funkcjonować sprawnie przez długie lata, cieszyć się życiem, uwierzyć w możliwości i siły witalne własnego organizmu. Autor podkreśla, iż zdrowie to przede wszystkim ścisły związek tego co jemy, z tym jak oddychamy i jak dbamy o nasze ciało i psychikę. Niezwykle skuteczne, a jednocześnie proste w wykonaniu są jego przepisy na oczyszczanie organizmu oparte na tysiącletnich tradycjach naturalnej medycyny Wschodu i Zachodu.


Radosław Nowakowski MOJE PAŃSTWO (29)

Własność Ojojoj. Nie będzie lekko. No ale cóż – trzeba. Trzeba wreszcie zmierzyć się z tym problemem. Nawet gdyby to miał być tylko wstęp. Pierwszy ruch. Uchylenie drzwi... Do tej pory wszystko było o państwie, a nic nie było o moim. Co to znaczy, że to państwo jest moje? Co to znaczy, że coś jest moje? Moja ręka. Moje palce. Moja głowa... Tak, to jeszcze jakoś wydaje się oczywiste. Tak oczywiste, że nie wymagające żadnego tłumaczenia. Niczym aksjomaty. Po prostu tak jest i tyle. Trudno sobie wyobrazić, żeby moja ręka była czyjaś. Żebym mógł sprzedać moją ręką i żeby moja ręka nie należała do mnie, przestała być moja, a stała się czyjaś i robiła to, co ktoś inny jej każe, a nie to, co ja jej każę i że ja już nie biorę za jej poczynania żadnej odpowiedzialności. Ja jej nawet nic nie muszę kazać. Ona po prostu wie, co ma robić, bo może jest też tak, że to ja jestem jej i ona, spotykając się z inną ręką mówi do tamtej w ich rękowym, lub ręcznym, języku: to jest mój człowiek... A tamta nic nie powie, tylko lekko się skrzywi dając do zrozumienia, że nie ma się czym chwalić, że może nawet odrobinę współczuje, jednak nie przesadza z tym współczuciem, bo przecież sama też nie jest w lepszej sytuacji... Moje myśli w mojej głowie... O ileż trudniej teraz. Bo te, które zrodziły się w mojej głowie, które nigdzie poza tą głową nie były, jeszcze mógłbym uznać za moje bez większego wahania. A co z tymi, które do mojej głowy dostały się nie wiadomo skąd? Myślę o tych myślach, że są moje, bo w mojej głowie siedzą, a one przecież nie są moje. Nie wiadomo czyje są. Może nawet niczyje. Już się uwolniły i tak latają po wszechświecie i czasami wpadają do czyjejś głowy i udają, że są z tej głowy właśnie, a przecież nie są.


Podobnie ze słowami. I ze zdaniami. Równie dziwnie. Dziwacznie. Jakoś tak niesamowicie. Aż się robi nieswojo gdy się o tym pomyśli. Bo przecież te słowa nie są moje. Żadne ze słów dotąd tu użytych nie jest moje, jako że żadnego z nich nie stworzyłem, zakładając, że stworzenie słowa wystarczy, żeby powiedzieć o nim „moje” przecież fonemy i grafemy z jakich by się składało też nie są moje, bo ich nie stworzyłem, musiałbym więc stworzyć także te fonemy i grafemy. Zapewne nie byłoby to takie trudne, lecz gdybym używał tylko moich fonemów i moich grafemów, gdybym mówił tylko moimi słowami, tylko moim własnym językiem i tylko moje myśli wyrażał, to nikt by mnie nie rozumiał. Więc używam naszych słów. Czasami waszych. Niekiedy ich. Jeśli naszych – to także moich. Częściowo moich. A jeśli waszych, to już wcale nie moich – albo tylko odrobinkę moich... I z tych nie moich słów, lub tylko trochę moich, układam zdania i te zdania są już moje. Całkowicie moje. A jeśli tak się zdarzy, że ktoś inny, z tych samych słów, które nie są także jego, ułoży takie samo zdanie jak ja, to wtedy to zdanie będzie jego... Niesłychane. Niewidziane... I będziemy się z tego śmiać, albo będziemy sobie z tego powodu skakać do oczu i gardeł. Oczywiście nie dlatego, że użyliśmy tych samych fonemów i grafemów, lecz dlatego, że utworzyliśmy z nich taki sam ciąg, lub tylko bardzo podobny... Niepojęte. Napisać o tym, że to niepojęte to chyba przesada. Jakiego bowiem słowa musiałbym użyć rozważając sprawę moich drzew, moich traw, moich kwiatów, moich liści? Nie wiem nawet czy moje myśli wiedzą, że są moje – nie wiem, co one sobie o tym wszystkim myślą. Tym bardziej nie wiem, co wiedzą o tym moje drzewa. Czy one wiedzą o tym, że są moje? Lecz, żeby sprawę skomplikować ponad wszelka miarę, wystarczy pomyśleć, że one, te drzewa, są także tych mrówek, dzięciołów, sikorek, paszkotów, szczygłów i bażantów. I tej wiewiórki z krótkim ogonem najwyraźniej obciętym w okolicznościach, które na zawsze pozostaną dla mnie niejasne – ten krótki ogon uczynił z niej moją wiewiórkę, choć oczywiście znacznie bardziej czyni ją moją to, że skacze po moich drzewach i kradnie moje orzechy. (Czy jednak moja wiewiórka może kraść moje orzechy z mojego drzewa orzechowego i przenosić je na moją lipę? Czy jedna moja książka może coś ukraść z drugiej mojej książki?) Może jednak być też tak, że to ja jestem jej. Może przecież być tak, że to ona założyła tu swoje państwo i ogłosiła niepodległość i teraz ten orzech, dąb i lipa są jej, jak również wszystkie orzechy i żołędzie są jej i może z nimi robić co chce, a przede wszystkim może je zbierać i przenosić z miejsca na miejsce, ot choćby po to, żeby ten dziwoląg trochę podobny do drzewa, jakże dziwnego drzewa które raz jest tu a raz tam, zdumiewał się i przerażał, że oto pod lipą tyle skorupek; nie


dziwiłby się znajdując ogryzki gruszek pod wierzbą, chociaż nie ma tu ani wierzb ani grusz, ale skorupy orzechów pod lipą? Toż to niesłychane. Niewidziane... Może też być tak, że to my, ona i ja, jesteśmy tej lipy. Albo tego dębu, który przewyższa wszystkie inne drzewa i zdaje się najpotężniejszą istotą tutaj. Czyż to jednak nie zasługiwałoby na pobłażliwy uśmiech lub wręcz głośne parsknięcie, niepohamowany wybuch wesołości, gdyby on wyszumiał do rozświergotanego pierzastego pospólstwa: moje ptaki, moje powietrze, moje motyle... Zdumiałyby się ptaki i pospadały z tego zdumienia na ziemię, od zawsze przecież wiadomo, że ten wyniosły dąb jest ich... Czyli czyj: śmigłych, leciuteńkich sikorek czy niezdarnych bażantów? Bażantów nie. Bażantów są niemiłosiernie splatane zarośla dzikich róż i niskopiennych, prawie płożących się, upadających jabłoni. Bo bażanty są moje. Chociaż ich nie rozróżniam. Nie panuję nad nimi. Nic o nich nie wiem. Nie wiem nawet ile ich jest. Raz pięć. Raz osiem. Jedzą moje jabłka. Jedzą moje winogrona. Czasami nawet siadają na parapecie okna. Mojego okna. Czasami z szaleńczym trzepotem wybuchają obok tej lub innej ścieżki, prawie pod nogami, powodując równie szaleńczy trzepot serca i myśli... A kury nie są moje. Rozgrzebują moja ziemię, wyjadają moje robaki, ale nie są moje. Też nad nimi nie panuję. Też nic o nich nie wiem. Nawet ile ich jest... To nieprawda, przecież wiem, że są czyjeś. Czy to jest wystarczająca definicja pojęcia „nie moje”? Noc zapada nad moim państwem. Nad ich państwami, które są w moim państwie, pod nim i nad nim, w poprzek i na wskroś. Noc zapada nad moją głową. I w niej też. Jak dobrze... Teraz tylko moje sny w mojej głowie. Znowu mi się przyśni nie to, co trzeba. A nawet jeśli przyśni mi się iluminacja, to obudzę się i znowu nie będę wiedział co to znaczy, że coś jest moje.

Ani chwili wytchnienia.

ći ie częś Wszystk Państwa” o g „Moje a Nowakoww Radosłao na stronie skieg ici.info. www.w zamy Zapras r y! do lektu


Konkurs na pocztówkę z Kielc Fundacja Kultury Wici zaprasza fotografów, grafików, malarzy i innych twórców do udziału w konkursie pn. „Pocztówka z Kielc”. Termin przysyłania prac upływa 30 czerwca br. Rozstrzygnięcie nastąpi na początku lipca br. Dla najlepszych autorów kart pocztowych o tematyce kieleckiej przewidziana jest pula nagród 10 000 złotych. Celem konkursu jest zaprojektowanie widokówek, które w przyszłości będą wysyłać turyści odwiedzający Kielce. Honorowy patronat nad konkursem sprawuje prezydent Kielc Wojciech Lubawski. W regulaminie konkursu organizatorzy zapisali, że forma graficzna może być dowolna – od grafiki komputerowej, przez kolaż, grafikę, malarstwo po klasyczne zdjęcie. Nadesłane prace muszą jednak przedstawiać Kielce i kojarzyć się

z nimi i jego charakterystycznymi elementami. Warunki techniczne, jakie mają spełniać prace, to: rozdzielczość min. 300 dpi, długość krótszego boku – min. 1500 pikseli, formaty plików – TIF, PSD lub nieskompresowany JPG. Do nośnika zawierającego prace powinna być dołączona zaklejona koperta opatrzona tym samym godłem, wewnątrz której należy podać imię, nazwisko, adres, telefon, e-mail i wykaz nadesłanych prac (tytuł i miejsce wykonania). Gotowe projekty należy składać w formie elektronicznej na płycie CD, DVD lub innym nośniku do 30 czerwca 2011 roku na adres: Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, ul. Zbożowa 4, 25-416 Kielce, z dopiskiem „Pocztówka z Kielc”. Apis


wici.info | fason

Poland”. Idąc tropem Scotta Schumana, fotografa specjalizującego się w zdjęciach street fashion – założyciela popularnego na całym świecie bloga The Sartorialist oraz Yvana Rodic znanego jako „Facehunter” - książka „Fashion People Poland” zawierać będzie publikacje zdjęć ciekawych stylizacji osób znalezionych na polskich ulicach przez fotografów -wolontariuszy pracujących charytatywnie tylko po to, by rozsławić rodzimy styl. Nad zdjęciami do książki pracuje grupa pasjonatów z całej Polski, którzy od niecałego roku „polują” z aparatem na potencjalnych „fashion people”. Według pomysłodawców „książka będzie zbiorem niezwykłych kreatywności i wprowadzi nas do świata współczesnej mody”.

Fashion People Poland

Prócz streetowych stylizacji w książce ukażą się sylwetki znanych polskich projektantów, fotografów, modelek, stylistów czy blogerów. Będzie to kompendium polskiej mody. Pani Dorota Wróblewska zjednoczyła entuzjastów mody, po to, by uwodnić , iż polskie ulice nie są szare i nudne a rodzimy świat mody jest coraz ciekawszy i odgrywa coraz większą rolę w świadomości Polaków.

Autorka projektu Warsaw Fashion Street oraz przyjaciel konkursu Off Fashion – Dorota Wróblewska po raz kolejny postanowiła zrewolucjonizować świat polskiej mody. Tym razem Pani Dorota zdecydowała się pokazać modę i styl polskiej ulicy a wszystko udokumentować w książce „Fashion People

Co należy zrobić, by znaleźć się w książce „Fashion People Poland”? Według Pani Doroty, trzeba pokazać: „ekstrawagancję, minimalizm, klasykę i artystyczne podejście do mody. Każdy inny, wyjątkowy, posiadający swój styl i wyróżniający się w tłumie” ma szansę znaleźć się w publikacji. Zdjęcia do książki


91

będą robione do połowy maja – wszelkie informacje o polujących fotografach należy szukać na facebookowym profilu „Fashion People Poland”. Oprócz tego wszyscy chętni mogą wysyłać swoje stylizacje do redakcji projektu pod adres fashionpeople@mediasukces.pl; co tydzień wybierana jest jedna stylizacja, która ukaże się w książce.

Premiera książki będzie miała miejsce podczas Warsaw Fashion Street w czerwcu bieżącego roku. Premierze książki będzie towarzyszyć pojawienie się na rynku drugiej płyty z cyklu Fashion Music zatytułowanej „Fashion Music For Fashion People” Dochód ze sprzedaży w całości zostanie przekazany na cele charytatywne. Żaneta Lurzyńska www.mystic.bloblo.pl


wici.info | podróże

Śladami Jacka Londona w Dawson City

Kabina Jacka Londona

Maciej Andrzej Zarębski – lekarz, pisarz, regionalista, wydawca, podróżnik, animator kultury – mieszkaniec Zagnańska, gdy znalazł się w Dawson City w północnozachodniej Kanadzie postanowił podążać śladami Jacka Londona. Wspomnienia tego wysłuchał Andrzej Piskulak Jest 23 lipca 2009 roku. Tego dnia dziwnym zrządzeniem losu znala-

złem się w Dawson City, w północno-zachodniej Kanadzie, miasteczku stanowiącym miejsce wypadu na Alaskę. Jest niezwykle urokliwe, posiada interesującą zabudowę. Przez chwilę przystaję przy jednym z hoteli. Równie interesująco prezentują się mieszkańcy miasteczka. Oto spacerująca ulicą uśmiechnięta, urodziwa dama. Jej ubiór nawią-


93 zuje do czasów wiktoriańskich. W rozmowie okazuje się, że jest aktorką miejscowego teatru. Swoje pięć minut, liczące obecnie kilkuset mieszkańców, Dawson City przeżywało na przełomie XIX i XX wieku w związku z gorączką złota. Jej początkiem było odkrycie w sierpniu 1896 roku przez George’a Carmacka bogatej żyły złota, nieopodal ujścia rzeki Klondike do Jukonu, w potoku nazwanym przez niego Bonanza. Wkrótce u ujścia Klondike wyrosła osada Dawson City, legendarne złote miasto wśród śniegów. Niedługo potem przez słynną Białą Przełęcz, zwaną także Diabelską Przełęczą, maszerowali poszukiwacze złota z alaskańskiej miejscowości Skagway do leżącego w pobliżu Dawson City Klondike. Do Skagway przybywali drogą morską z całej Ameryki. W drodze liczącej blisko pięćset mil korzystali z pomocy transportu konnego. Tysiące martwych koni znaczyło ten marsz po złote runo. Stąd trasa przez Białą Przełęcz nosi także nazwę Szlaku Martwych Koni. Los nie szczędził również samych poszukiwaczy złota. Wielu z nich nie dotarło do miejsca przeznaczenia. Jednym z amatorów złotego runa był Jack London, który co prawda złota nie znalazł, ale poznał wielu ciekawych ludzi. Ich losy opisane w licznych powieściach przyniosły Londonowi nie tylko sławę dobrego pisarza, ale i pieniądze. Zatrzymuję się oto przed kabiną pisarza, położoną na terenie tzw. Jack London Centre.

Jest niepozorną chatką, szczególnie w porównaniu z sąsiednim okazałym budynkiem pełniącym rolę muzeum pisarza. W jej wnętrzu znajduje się miejsce do spania oraz część kuchenna. Zastanawiam się, jak niewiele w tamtych czasach potrzebował do życia poszukiwacz złota. Oczami wyobraźni widzę w tych prymitywnych warunkach młodego Jacka Londona. Jak żył, czy mieszkał tu sam, czy ze swym przyjacielem wilczurem? Z pewnością przez okres pobytu Londona w 50-tysięcznym wówczas Dawson City (koniec zimy i wiosna 1898 roku) w swojej chacie przyjmował wielu gości. Byli wśród nich ludzie różnego zawodu i pochodzenia. Nie brakowało i doktora, i sędziego, a nawet profesora uniwersytetu. Chatę Londona odwiedzali nie tylko poszukiwacze złota, ale i traperzy, starzy pionierzy, naiwni nowicjusze, Indianie, konni policjanci. Każdemu z nich, z pewnością gościnny gospodarz, pozwalał się wypowiedzieć, chętnie wsłuchując się w ich opowieści, na kanwie których powstały napisane wkrótce nowele i opowiadania. M.in. w Dawson City Lodon poznał Elama Harnisha, zwanego „Złoty dzień”, który został bohaterem powieści pisarza pod tym samym tytułem. Przyjaźnił się z Emilem Jansenem, prototypem niezapomnianego Malemute Kida. W jego chacie nie tylko poruszane były sprawy związane z poszukiwaniem cennego kruszcu; dyskutowano także o socjalizmie, pochodzeniu człowieka, teorii Darwina. Te problemy były dla


wici.info | podróże

gospodarza niemniej ważne niż wydobywanie złota, dzieje Alaski i przygody jej mieszkańców. Podczas wieczornych spotkań w swojej chacie pisarz skrzętnie zapisywał niecodzienne, nieszablonowe losy swoich gości: awanturników, łowców przygód, różnej maści szulerów i kombinatorów. Jest pewne, iż w tym miasteczku w niecodziennych przecież trudnych warunkach bytowania nabierała kształtów jego osobowość pisarska. I nie należy się także dziwić, że złota w pobliskim Klondike nie znalazł. Latem 1898 roku London ciężko zachorował na szkorbut. Stało się to bezpośrednim powodem jego decyzji o powrocie do Stanów. Wracał zadowolony, pomimo bowiem braku sukcesów w poszukiwaniu złota, podczas kilkumiesięcznej alaskańskiej przygody pisarz zebrał spory materiał dokumentacyjny, który w pełni wystarczył mu na kilka dobrych lat. W czerwcu wraz z dwoma Kobieta w Dawson City

towarzyszami w małej łodzi płynie z biegiem Jukonu i potem drogą morską wzdłuż brzegów Morza Beringa. Przez niecałe trzy tygodnie pokonując blisko 2 tys. mil, dociera do portu Saint Michael. Potem jako palacz statku pasażerskiego płynie do Kolumbii Brytyjskiej, a dalej do Seattle, skąd na gapę przebija się do rodzinnego San Francisco. Te informacje można znaleźć w dziale biograficznym w muzeum Londona znajdującym się obok historycznej kwatery pisarza. Są w nim także przedmioty związane z pisarzem oraz liczne wydania jego książek. Opuszczam centrum Londona, mając świadomość, że otarłem się o wielką literaturę, bo z pewnością Jack London pisarzem wybitnym był, pisarzem kształtującym świadomość wielu pokoleń młodych Polaków i nie tylko ich… Ja sam wychowałem się na jego książkach. Myślę, że nie tylko ja… Macieja A. Zarębskiego wysłuchał Andrzej Piskulak


95

Hotel w Dawson City

Maciej Andrzej Zarębski (ur. 24 lutego 1943), polski lekarz, pisarz, regionalista, wydawca, podróżnik, animator kultury. Jest doktorem nauk medycznych, twórcą i prezesem Ośrodka Regionalizmu Świętokrzyskiego, założycielem (wraz z Adamem Bieniem) Staszowskiego Towarzystwa Kulturalnego i jego wieloletnim prezesem, członkiem Związku Literatów Polskich, członkiem Sekcji Polskiej Stowarzyszenia Kultury Europejskiej, członkiem Okręgowej Rady Lekarskiej Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej, redaktorem naczelnym „Eskulapa Świętokrzyskiego”, członkiem Rady Krajowej Ruchu Stowarzyszeń Regionalnych RP.

Kieruje wydawnictwem Biblioteki Staszowskiej, na którego koncie jest ponad dwieście tytułów, z czego kilkadziesiąt książek o tematyce m.in.: literackiej, regionalistycznej i podróżniczej jego autorstwa. Wyróżniony nagrodą I stopnia w XIX Konkursie o Nagrodę i Medal Zygmunta Glogera za nowatorskie potraktowanie i upowszechnianie tradycji ziemi kieleckiej (2008). Uhonorowany został w 1995 r. odznaczeniem Zasłużony dla Miasta Staszowa.


wici.info | sprawdzone smaki

Drożdżowe, ale na słono Polacy kochają ciasta drożdżowe, jedzą je w różnych postaciach i różnie je przyrządzają. O drożdżowych pychotach pisałam w poprzednim artykule, choć to nie wyczerpuje tematu słodkich ciast. Teraz kolej na słone propozycje z wykorzystaniem drożdży.


Paszteciki Składniki na ciasto: ½ kg mąki pszennej kostka margaryny 2 jajka 10 dkg drożdży ¾ szklanki mleka lub wody łyżeczka soli szczypta cukru

Sposób wykonania: Do mleka lub wody wkruszyć drożdże, dodać szczyptę cukru, wymieszać, przykryć talerzykiem i odstawić do wyrośnięcia. W tym czasie mąkę z margaryną usiekać nożem na stolnicy (lub na blacie kuchennym) tak, aby powstały małe kawałeczki wymieszane z mąką. Dodać całe jajko plus żółt-

ko, łyżeczkę soli, wyrośnięty zaczyn i szybko wyrobić, aby powstała jednolita masa. Ciasto powinno mieć konsystencję luźną i lepką. Uformować dużą kulę, oprószyć mąką i wrzucić do dużego gara z zimną wodą, tak aby kula była całkowicie zatopiona. Czekamy aż ciasto wypłynie na powierzchnię wody – trwa to około 15–20 min. Następnie należy je wyjąć, osączyć, przełożyć na stolnicę wysypaną dużą garścią mąki i ponownie zarobić, tak aby ciasto było suche (w miarę potrzeby dosypać mąki). Ciasto gotowe i można z niego wyrabiać paszteciki i inne formy w zależności od fantazji. Do wypełnienia możemy użyć farszu takiego jak na pierogi – z samego mięsa, z kapusty i mięsa lub grzybów. Można też przesmażyć z cebulką drobno posiekane pieczarki albo zawinąć ciastem parówki. Nasze wyroby mogą mieć kształt klasycznych pasztecików lub być w formie pierogów (oczywiście bez szczypanek) bądź trójkątów. Układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia bądź posypanej mąką. Każdą sztukę smarujemy białkiem, które zostało z jajka, wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 st. i pieczemy około 15 min. aż się zarumienią. Formą ciasta drożdżowego niesłodkiego jest oczywiście chleb. Wbrew obiegowym opiniom można łatwo i szybko zrobić go w domu. Ja mam taki wypróbowany przepis, który zawsze wychodzi.


Chleb Składniki: ½ kg mąki pszennej ½ szklanki otrąb pszennych 5 dkg drożdży ½ wody łyżeczka soli 1/3 szklanki wymieszanych nasion typu kminek, siemię lniane, sezam, słonecznik, dynia (mieszankę komponujemy w zależności od upodobań smakowych) Sposób wykonania: W dużej misce mieszamy wszystkie suche składniki (mąka, sól, otręby, nasiona). Drożdże rozcieramy z niewielką ilością wody i mieszamy tę zawiesinę z wodą, którą trzeba lekko podgrzać. Wlewamy do miski z suchymi składnikami i wszystko dokładnie wyrabiamy aż powstanie jednolita masa bez grudek. Dwie długie blaszki smarujemy tłuszczem (olej lub masło), posypujemy otrębami lub mąką i napełniamy do połowy przygotowanym ciastem. Przykrywamy blaszki ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Nagrzewamy piekarnik do temp. 200 stopni, na dno piekarnika wstawiamy metalową miskę z zimną wodą. Wyrośnięte ciasto smarujemy wodą za pomocą pędzla kuchennego i wstawiamy do piekarnika. Taki chleb piecze się przeszło godzinę w zależności od wielkości blaszek. Po upływie godziny warto sprawdzić go za pomocą długiej

drewnianej wykałaczki. Jeżeli po wyjęciu jest ona oblepiona surowym ciastem, to jeszcze pieczemy chleby przez około 15 min. Następnie wyjmujemy je z piekarnika, a po kilku minutach odwracamy blachy i przekładamy chlebki na deskę lub ściereczkę, aby zupełnie ostygły. Ten chleb możemy przechowywać przez tydzień zawinięty w lnianą ściereczkę, o ile wcześniej go nie zjemy.

Mam nadzieję, że paszteciki i chleb udadzą się i zagoszczą na Waszych stołach. Powyższe przepisy doskonale też nadają się do wypiekania „wariacji” na temat drożdżowego. Jeżeli do wyrobienia ciasta na paszteciki zamiast soli dodamy dużą garść cukru to otrzymamy ciasto, z którego można zrobić słodkie wypieki np. rogaliki z powidłami, półkrążki z jabłkami i innego kształtu pychoty. Podobnie można eksperymentować z chlebem. Zamiast wody użyć mleka plus jedno jajko i dodać zamiast nasion musli z rodzynkami – pyszny chleb mleczny. Można też dodać zeszkloną drobno posiekaną dużą cebulę albo zmiażdżone 3–4 ząbki czosnku. Możliwości jest wiele – jak zawsze zachęcam do kulinarnych poszukiwań. Smacznego! Wasza Frog


notes


czasopismo

bezpłatne

więcej na www.w

ici.info


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.