# k u lt u ra -0264 1895 ISSN • 2011 ik Kielc e, Wrze sień- Paźd ziern
43
fo rm ln y in
a to r
www.wici.info kulturalny informator Naczelnik Rafał Nowak Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Andrzej Piskulak Współpraca Bożena Pawłowska, Magdalena Kołodziej, Agata Majcher, Andrzej Szczodrak Radosław Nowakowski, Weronika Mojecka, Żaneta Lurzyńska, Aneta Pawłowska, Karol Kępa, Marcin Białek, Joanna Klich, Zofia Korzeńska, Marta Ciosek, Magdalena Mius, Grzegorz Rolecki, Sylwia Gawłowska Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 redakcja@wici.info, www.wici.info Czasopismo wydawane jest dzięki współpracy z Prezydentem Miasta Kielce
63
82
Leszek Możdżer na festiwalu Memorial to Miles
W niedzielę 25 września w Kieleckim Centrum Kultury zagra Leszek Możdżer. Polecamy!
#
Wygnaniec Ptaków
W 110. rocznicę urodzin Juliana Przybosia, specjalnie dla Wici.Info wspomina Go, Jego córka Uta.
43
Treści Kalendarz
Piotr Restecki:
6
wystawy 14 Zapowiedzi 16 Recenzje 24 mARCZEWSKA:
Ten włóczęga, który we mnie tkwi…
30
PRZyboś:
Wygnaniec ptaków 36
Trzeba być katem dla siebie 41
Zawód reżyser
Gula:
44
Mochoń:
Biznes i jazz
dla miasta 47
Plan 48
Adresy kultury 50
zz 48
Piotr Restecki
Z gitarzystą Piotrem Resteckim rozmawiamy w czasie 21 godzinnej podróży z Kielc do Gdańska i z powrotem.
74
Śladami bohaterów Niziurskiego
Zapraszamy na podróż świętokrzyskimi śladami bohaterów książek Edmunda Niziurskiego..
Dawne Kielce: Warsztaty na od furmanki do segwaya
52
Zbożowej 78 Zumba 80
Świętokrzyska oś czasu ŁIKEND 82 – kamienie milowe Kuba Kotula
http://jednaszescdziesiata.blogspot.com
naszego dziedzictwa cz. II
58
Pisarz Niziurski
MOJE PAŃSTWO
Wielokulturowość
86
Bangkok night 88
zaszczytem dla Krewetka w roli Kielecczyzny głównej 94
74
wici.info | kalendarz
kalendarz w internecie na stronie
www.wici.info
Kalendarz wrzesień 2011 piątek 02.09
Labirynt Tarasiewicza na Placu Artystów Plac Artystów, Kielce, g. 10
I Festiwal Krzemień Pasiasty - Kamień Optymizmu
Romanse rosyjskie - VII Dni Muzyki w Ostrowcu Świętokrzyskim Galeria BWA, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 , g. 19:00
sobota 10.09
XVIII Konecki Maraton Rowerowy Ośrodek OSiR II, Sielpia, ul. Spacerowa, g. 08:00 Sandomierz
piątek 09.09
Opowiadanie króla Wysp Hebanowych - premiera
„Nic do oclenia” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00
Koncert kameralny - VII Dni Muzyki w Ostrowcu Świętokrzyskim Muzeum Historyczno-Archeologiczne, ul. Świętokrzyska Ostrowiec Św., g. 18:00
Farben Lehre Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00
niedziela 11.09
Niedzielna wycieczka z KTP „Przygoda” Suchedniów-Rejów, zbiórka - Dworzec BUS, Suchedniów, ul. Żelazna, g. 08:00
Kamienie milowe w kieleckich dziejach - Europejskie Dni Dziedzictwa
Teatr Kubuś,
34. Przedwiośnie Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00
„Nic do oclenia”
Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 11 ul. Duża 9, g. 11:00
XI Świętokrzyskie Dożynki Wojewódzkie
Cięte symetrycznie - warsztaty tradycyjnej wycinanki
Niedziela w Muzeum Franciszek Kostrzewski
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00
Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 11:00
Milczenie
Europejskie Dni Dziedzictwa w Jędrzejowie
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Muzeum im. Przypkowskich, Jędrzejów, g. 18:00
Skalbmierz, g. 11:30
Pałac Biskupów Krakowskich, Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12:00
Młodość, Talent i Tradycja Skansen, Tokarnia 303, k. Chęcin, g. 12:00
poniedziałek 12.09
Europejskie Dni Dziedzictwa - Kamienie milowe: Koło garncarskie
Staropolski Okręg Przemysłowy - Europejskie Dni Dziedzictwa
„Dobre serce” - Widnokrąg Dobrego Kina
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00
Muzeum Okręgowe w Sandomierzu, g. 14:00
Jubileuszowy show Cezarego Pazury Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 18:00
Bluesomania DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
„Nic do oclenia” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00
Milczenie
Wojewódzka Biblioteka Publiczna, Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 09:00
„Nic do oclenia” Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00
wtorek 13.09
Biblioteka + Infrastruktura bibliotek - konferencja Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 10:00
środa 14.09
Spotkanie z Romualdem Mieczkowskim
czwartek 15.09
Romuald Mieczkowski w Starachowicach Filia Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej, Starachowice, ul. Kościelna 30, g. 12:00
X Sejmik Regionalistów Świętokrzyskich Klub „Polonez”, Kielce, ul. Pocieszka 17, g. 16:00
Plenery - Iłża i Chęciny Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00
piątek 16.09
Szaro Czarnów - wystawa fotografii
Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 12:00 Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Solarigrafia Mateusza Mazura
Koncert symfoniczny - VII Dni Muzyki w Ostrowcu Świętokrzyskim Diecezjalne Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, Ostrowiec Św., ul. Polna 3, g. 19:00
Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00
Emilia Kukla - „Przedszkolaki” - wystawa fotografii DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00 Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00
No To Co
Miklós Németh malarstwo Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
Joanna szalona królowa - premiera
XIII Międzynarodowy Turniej Rycerski o Miecz Króla Kazimierza Wielkiego DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00
„Mapa dźwięków Tokio”
sobota 17.09
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 12
Inauguracja sezonu w Filharmoni Świętokrzyskiej
XI Sielpia Extreme Maraton
Opowiadanie króla Wysp Hebanowych Niedziela w Muzeum - pory roku w sztuce
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Zamek w Szydłowie, g. 10:00
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00
Joanna szalona królowa Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Lady Pank
Nasze sandomierskie – kulinaria regionalne Muzeum Okręgowe w Sandomierzu, ul. Zamkowa 14, g. 14:00
Ogólnopolski Festiwal Kabaretowy Opatowski Ośrodek Kultury, ul. Partyzantów 13 B, 27-500 Opatów, g. 14:00
„Niepokonani” Filmowy Klub Seniora Ośrodek OSiR II, Sielpia, ul. Spacerowa, g. 08:00
Święto Pieczonego Ziemniaka Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 11:00
Choroba Alzheimera - pierwsze objawy konferencja naukowa
Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 19:00
niedziela 18.09
Finał Maratonu Kolarskiego MTB CROSS
Wydział Nauk o Zdrowiu UJK, Kielce, Al. IX Wieków Kielc 19, g. 11:00
Folk z DemoLudów DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00
„Mapa dźwięków Tokio” Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 18 i 20
Jak rozmawiać o muzeum z dziećmi? Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 16:00
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 15:00
Kielce, g. 10:00
11 „Parnassus - człowiek, który oszukał diabła” - Widnokrąg Dobrego Kina
Coma
Joanna szalona królowa Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Dzieła Mistrzów Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Amfiteatr Kadzielnia, Kielce, Al. Legionów, g. 19:00
Joanna szalona królowa Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00
czwartek 22.09 poniedziałek 19.09
Międzynarodowy Plener Malarski
Śpiąca Królewna
Memorial To Miles - festiwal jazzowy Big Band KielceKieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 21:00
sobota 24.09
IX Runda SuperOES
Karczówka, Kielce, Klasztor Księży Pallotynów, g. 08:00
Miedziana Góra - Tor wyścigowy, g. 08:00
Opowiadanie króla Wysp Hebanowych
II Buskie Warsztaty Gospel
Teatr Kubuś, ul. Duża 9, g. 09
„Mapa dźwięków Tokio” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:00
wtorek 20.09
Grażyna Bąkiewicz w Połańcu
Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna, Połaniec, ul. Stefana Czarnieckiego, g. 17:00
środa 21.09
Grażyna Bąkiewicz w Radoszycach Gminna Biblioteka Publiczna, Radoszyce, g. 17:00
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00
Wieczór poezji Patryka Muszyńskiego Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 18:00
Centrum Kultury, BuskoZdrój, ul. Mickiewicza 22, g. 12:00
Festiwal Tańca Opatów 2011 Opatowski Ośrodek Kultury, ul. Partyzantów 13 B, g. 14
piątek 23.09
Marek Pokutycki - rysunek
Warsztaty origami Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 15:00 Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00
„Melancholia” Kino WDK, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15
Milczenie Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00
wici.info | kalendarz
środa 28.09
Ania Wyszkoni Milczenie Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00
Lime-tree Quartet Hala Widowiskowo Sportowa, ul. Żytnia 1, g. 18:00
„Melancholia”
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Antygona Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00
„Puzzle” - Widnokrąg Dobrego Kina
„Melancholia” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15
Joanna szalona królowa Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Memorial To Miles Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15
Festiwal Jazzowy wystąpią:
czwartek 29.09
Joanna szalona królowa
Antygona
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00
Memorial To Miles
Dzień głośnego czytania
Stephan Becker Trio, Leszek Możdżer, „Śpiewając jazz” z udziałem Carmen Moreno, Anny Serafińskiej i Macieja Zakościelnego. Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00 Saskia Laroo z zespołem, Mikromusic Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 20:00
niedziela 25.09
Śpiąca Królewna Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Niedziela w Muzeum Muzeum Narodowe - Rynek, Kielce, Rynek 3/5, g. 12:00
Dary Jesieni Skansen, Tokarnia, k. Chęcin, g. 12:00
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00
Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 11:00
Joanna Jurga „WARJER” wystawa fotografii + koncert Automatik
poniedziałek 26.09
Śpiąca Królewna Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00
Spotkanie z podróżnikiem Piotrem Olszewskim Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 11:00
„Melancholia” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 i 20:15
Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00
piątek 30.09
Goście i bywalcy Oblęgorka Pałacyk Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku, g. 10:00
13 Hamlet niedziela 02.10
Niedziela w Muzeum - historia Daru Narodowego Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Międzynarodowy Dzień Muzyki Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Kieleckie Inaczej 2011 wystawa pokonkursowa
Pałacyk Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku, g. 12:00
Hubertus Świętokrzyski
październik 2011 sobota 01.10
Amelia w świetle kandelabrów Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 17:00
Skowyt i inne frazy Allana Ginsberga
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Enej
Baza Zbożowa, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 13:00
Zabawki i zabawy z czasów II wojny światowej Muzeum Zabawek i Zabawy, l. Wolności 2, g. 17:00 Amfiteatr Kadzielnia, Al. Legionów, g. 19:00
Stanisław Fijałkowski - malarstwo i grafika
wtorek 04.10
Świętokrzyskie Dni Muzeów Zwiedzanie magazynów muzealnych Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 09:00
Pamiętajmy, zwierzęta też czują - Światowy Dzień Ochrony Zwierząt Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 11:00
Nowe interpretacje Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:30 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
BF Memorial - Canvas City
The Colors - Malarze Muzyki
ul. Zbożowa 4, g. 18:00
Luvr, ul. Piotrkowska, g. 21
Targi Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 09:00
Skansen, Tokarnia, g. 13:00
Galeria Lakiernia, Kielce,
Skins Party Poland Tour 2011
piątek 07.10
II Międzynarodowe Targi Rowerowe
Galeria BWA, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 , g. 18:00
Chór Alexandrowa Hala Widowiskowo Sportowa, ul. Żytnia 1, g. 19:00
Arcydzieła Symfoniki Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
sobota 08.10
Chór Alexandrowa MOSiR, Ostrowiec Św., ul. Świętokrzyska 11 g. 18:00
Plateau - Projekt Grechuta Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
środa 19.10
Magdalena Wolff „Zapiski z Ukrainy” - wystawa fotografii
niedziela 09.10
Niedziela w Muzeum - polska grafika współczesna
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 16:00
piątek 14.10
Urodziny Kubusia Puchatka Wojewódzka Biblioteka Publiczna , ul. Ściegiennego 13, g. 11:00
sobota 15.10
Warsztaty origami
czwartek 20.10
Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 10 Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00
niedziela 16.10
Historia małego krawczyka - koncert familijny Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 11:00
Niedziela w Muzeum - Monika Żeromska w Kielcach Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego., Kielce, ul. Jana Pawła II 5 , g. 12:00
Georgian Dance Show Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
poniedziałek 17.10 Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 15:00
Antoine
Muzeum Zabawek i Zabawy, Pl. Wolności 2, g. 12:00
Adam Wolski - Sztuka w architekturze
Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 12
Berek, czyli Upiór w Moherze
Wystawa lalek filmowych
Spotkanie z Grzegorzem Kasdepke Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 09:00
Fredro dla dorosłych mężów i żon Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00
Dni Lwowa Kielce, g. 11:00
XXX Międzynarodowy Fesiwal Jeunesses Musicales Filharmonia Świętokrzyska, Kielce, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
piątek 21.10
VI Dni Lwowa Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 10:00
Walenty Wróblewskimalarstwo Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 17:00
The Bill Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00
Czytanie lwowskie Antykwariat A. Metzgera, ul.Sienkiewicza 13, g. 19:45
sobota 22.10
Finał SuperOES Miedziana Góra - Tor wyścigowy, g. 08:00
Koncert Chóru Echo z Lwowa Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00
niedziela 23.10
Niedziela w Muzeum - zegary ze zbiorów muzeum Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 12
poniedziałek 24.10
„Raz, Dwa, Trzy”
Kino Etiuda, Ostrowiec Świętokrzyski, 3 maja 6, g. 19:00
wtorek 25.10
W niezwykłym świecie książek Wojewódzka Biblioteka Publiczna , Kielce, ul. Ściegiennego 13, g. 11:00
por tal z kulturą
o f n i . i c i w . w ww
15
czwartek 27.10
Stulecie urodzin Włodzimierza Sedlaka
Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
The Bill Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 20:00
sobota 29.10
Happysad Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:00
niedziela 30.10
Czarodziejski Flet Kieleckie Centrum Kultury, Kielce, pl. Moniuszki 2b
www.wici.info
wydarzenia lu dzie miasto
piątek 28.10
Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś jej organizatorem, powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora WiciInfo email: kalendarz@wici.info
Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka, 25-013 Kielce, ul. Jana Pawła II 5, g. 12:00
Wieczór klasyków
Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany
Jeśli chcesz regularnie otrzymywać informacje o wydarzeniach kulturalnych prosto do swojej skrzynki e-mail - załóż konto na stronie www.wici.info
wici.info | kalendarz
w
ystawy
Emilia Kukla „Przedszkolaki” wystawa fotografii
Interdyscyplinum Mobile
Aleksandra Zuba-Ben „Przestrzeń oczekiwania” wystawa malarstwa Galeria Lakiernia 16 wrzesień 2011 - piątek do 25-09-2011
Galeria Zielona do 17-09-2011
Alicja Kupiec rzeźba, obiekty Galeria BWA, Sandomierz 18-09-2011
Szaro Czarnów - wystawa fotografii
Galeria Lakiernia 16 wrzesień 2011 - piątek do 25-09-2011
Miejsca i ludzie – Polska i Francja w obiektywie Łukasza Sakowskiego Galeria Fotografii ZPAF-BWA do 26-09-2011
Wernisaż wystawy Joanny Jurgi „Warszawa-Jerozolima”
Galeria BWA, Ostrowiec Św. do 02-10-2011
Solarigrafia Mateusza Mazura DŚT - Pałac T. Zielińskiego 14 wrzesień 2011 - środa do 05-10-2011
34. Przedwiośnie
Galeria Lakiernia 29 wrzesień 2011 g. 18.00 czwartek 18:00 do 12-09-2011
Rodzina Deskurów. Bogu i Ojczyźnie Muzeum Diecezjalne, Kielce do 30-09-2011
Galeria BWA Piwnice 09 wrzesień 2011 - piątek do 09-10-2011
17
Stanisław Fijałkowski - malarstwo i grafika Plenery - Iłża i Chęciny Klub Słoneczko, Kielce 15 wrzesień 2011 - czwartek do 14-10-2011
Miklós Németh malarstwo
Labirynt Tarasiewicza na Placu Artystów Plac Artystów, Kielce 02 wrzesień 2011 - piątek do 15-10-2011
Marek Pokutycki - rysunek Galeria BWA, Ostrowiec Św. 07 październik 2011 - piątek do 31-10-2011
Walenty Wróblewskimalarstwo Galeria Winda 16 wrzesień 2011 - piątek do 14-10-2011
Kieleckie Inaczej 2011 wystawa pokonkursowa
Galeria Lakiernia 30 wrzesień 2011 - piątek do 7-10-2011
Galeria BWA, Sandomierz 23 wrzesień 2011 - piątek do 16-10-2011
Magdalena Wolff „Zapiski z Ukrainy” - wystawa fotografii
Galeria Lakiernia 15 październik 2011 - sobota do 24-10-2011
Galeria BWA, Sandomierz 21 październik 2011 - piątek do 13-11-2011
Adam Wolski Sztuka w architekturze Pałac Biskupów Krakowskich 20 październik 2011 czwartek do 10-12-2011
wici.info | wydarzenia
NAT PATRO
Kamień optymizmu
Kieleckie inaczej 2011 30 września w Galerii Lakiernia odbędzie się wernisaż pokonkursowej wystawy „Kieleckie Inaczej 2011”. Wtedy też jury Fundacji Kultury Wici ogłosi zwycięzców, którzy zostaną uhonorowani cennymi nagrodami. Każdy uczestnik miał prawo dostarczyć maksymalnie trzy wcześniej niepublikowane prace przedstawiające Kielce i region świętokrzyski. Tegoroczna edycja „Kieleckie Inaczej” jest już siódmą z kolei. Ma na celu upowszechnianie fotografii jako formy ekspresji i popularyzowanie kieleckich okolic. Zdjęcia będzie można oglądać do 14 października. Wstęp wolny.
W dniach od 2 września do 29 października w Sandomierzu odbędzie się I Festiwal Krzemień Pasiasty – Kamień Optymizmu. Krzemień od tysięcy lat jest nierozerwalnie związany z regionem świętokrzyskim. Festiwal otworzy wernisaż „Krzemień wyobraźni” w SCK – wystawa prac inspirowanych krzemieniem pasiastym. Obejrzymy też m.in. Konkurs Biżuterii Autorskiej „Krzemień pasiasty – kamień optymizmu”, pokaz mody i biżuterii „Krzemień w modzie” i prezentację rozmaitych przedmiotów wykonanych i inspirowanych bohaterem tytułowym festiwalu. W sandomierskim Muzeum Okręgowym aż do 29 października będzie można podziwiać prace znanych polskich artystów wykonane w krzemieniu, a 10–11 września polecamy udział w „Optymistycznym Kiermaszu Krzemienia Pasiastego” i obejrzenie żywej rekonstrukcji osady pradziejowej.
19
NAT PATRO
Przedszkolaki Interdyscyplinum Mobile W dniach 2–30 września w Galerii WBA w Ostrowcu Świętokrzyskim odbędzie się interdyscyplinarna jubileuszowa wystawa „Interdyscyplinum Mobile” z okazji 30-lecia Ogniska Pracy Pozaszkolnej. Wystawa prezentować będzie najnowsze dokonania absolwentów placówki, którzy dziś wykonują różne zawody artystyczne. Zaprezentowane zostaną, poza tradycyjnym malarstwem, grafiką i rzeźbą, także grafika komputerowa, film, modele architektoniczne, komiks, instalacja, szkło artystyczne, projekty dekoracji wnętrz, fotografia. Zgłosiło się już blisko 40 twórców z całej Polski, a także z zagranicy. Uzupełnieniem wystawy będzie jubileuszowy album wydany z tej okazji. Zawierać on będzie wszystkie prace przedstawiane na wystawie, ale także rys historyczny działalności OPP.
NAT PATRO
16 września w Galerii Lakiernia odbędzie się wernisaż wystawy Emilii Kukli pt. „Przedszkolaki”. Bohaterami jej zdjęć są Kuba, Weronika, Michał, Alicja i Antoś – przedszkolaki zdecydowanie wyjątkowe i niezwyczajne. – Są to dzieci niepełnosprawne intelektualnie, które pomimo swojej niepełnosprawności chcą być kochane. Potrzebują przyjaźni, bliskości drugiego człowieka – mówi autorka. – Tak samo a może i bardziej odczuwają otaczający ich świat, cierpią, w różny sposób wyrażają swoje emocje. Nie jesteśmy jeszcze tolerancyjni na „inność”. Dlatego trzeba ją pokazywać, że istnieje. Projekt „Przedszkolaki” był realizowany w Ośrodku Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczym w Kielcach w grupie przedszkolnej „Biedroneczki”. Efekt tej pracy będzie można oglądać do 25 września. Wstęp wolny.
wici.info | wydarzenia
Finał MTB Cross Maraton NAT PATRO
Szaro-Czarnów 16 września o godzinie 18 w Galerii Lakiernia odbędzie się wernisaż wystawy fotografii pt. „Szaro-Czarnów”. Jej autorami są Fenek i Wojciech Wytrych. Zdjęcia przedstawiają miejsca i mieszkańców dzielnicy Czarów – niewątpliwe bardzo specyficznego miejsca na kieleckiej mapie. – To zupełnie inny świat. Bloki są w większości komunalne, a więc nie należą do spółdzielni, ale do miasta. A mieszkańcy bloków socjalnych nadają sznyt i wpływają na postrzeganie tego osiedla – mówią autorzy. Wystawę będzie można oglądać do 25 września. Wstęp wolny.
18 września w Kielcach odbędzie się finał trwającego w okresie wiosenno-letnim maratonu rowerowego MTB Cross. Tegoroczną edycję zainaugurowano 17 kwietnia w Daleszycach. Ogółem miłośnicy kółek i przerzutek odwiedzili w 2011 roku 8 miejscowości, m.in. Daleszyce, Kielce, Sandomierz, Pińczów, Suchedniów. MTB Cross Maraton to cykl 9 maratonów rozgrywanych w różnych zakątkach województwa świętokrzyskiego. We wcześniejszych latach organizowane były pod wspólną nazwą Świętokrzyska Liga Rowerowa. Impreza przeznaczona jest dla wszystkich zainteresowanych kolarstwem górskim, zarówno zawodowców, jak i amatorów. Organizatorem przedsięwzięcia jest Świętokrzyskie Stowarzyszenie Kolarstwa Górskiego.
21
NAT PATRO
Festiwalowa jesień w Opatowie Opatów, miasteczko położone we wschodniej części województwa świętokrzyskiego, przygotowało dla amatorów kultury wszelakiej jesienną ofensywę festiwalową. Pierwszym przystankiem będzie 18 września Ogólnopolski Festiwal Kabaretowy, który podobnie jak wszystkie pozostałe imprezy, odbędzie się w Opatowskim Ośrodku Kultury. Soliści i zespoły zaprezentują widzom i jury swoją twórczość w różnych formach – od skeczu po piosenkę. Później, 24 września, obejrzymy tegoroczną odsłonę Międzynarodowego Festiwalu Tańca. Kolejną imprezą będzie Opatowska Jesień Muzyczna (8.10.2011) – chwila na wyciszenie i dobry jazz. I wreszcie Ogólnopolski Festiwal Piosenki „Młode talenty” (24.10.2011), na którym zaprezentują się młodzi wokaliści z całego kraju.
Memorial to Miles W dniach 23–25 września w Kieleckim Centrum Kultury odbędzie się „Memorial to Miles 2011 – Muzycznych Listów do Milesa Davisa” – najnowsza odsłona międzynarodowego festiwalu jazzowego upamiętniającego słynnego wirtuoza trąbki. Preludium festiwalu wygra 20-osobowy zespół Big Band Kielce pod dyrekcją Jana Tokarza. Amatorzy jazzu będą mogli jednak nacieszyć nie tylko ucho, ale i oko. Organizatorzy zaplanowali dla nich Filmową Noc Jazzową, czyli kinową podróż w głąb Nowego Orleanu pierwszej połowy XX wieku. Ponadto na festiwalu zagrają Leszek Możdżer, Stephan Becker Trio, Saskia Laroo z zespołem, Mikromusic i Krystyna Stańko. Tegoroczne spotkanie z Davisem zwieńczy natomiast widowisko „Śpiewając jazz” z udziałem Carmen Moreno, Anny Serafińskiej i Macieja Zakościelnego.
wici.info | wydarzenia
NAT PATRO
„Karczówka 2011” Przedwiośnie Wernisaż pokonkursowej wystawy 54 zakwalifikowanych uczestników 34. edycji konkursu plastycznego „Przedwiośnie” odbędzie się 9 września w Galerii Piwnice. Grand Prix tegorocznej odsłony „Przedwiośnia” zdobył Wojciech Naczelnik za rysunki ołówkiem. Oprócz niego nagrodzeni zostali m.in. Tomasz Jędrzejewski, Irmina Walkiewicz, Wioleta Gosztyła i Marek Wawro. Jury oceniło 207 prac 78 autorów. W tym roku w konkursie było znacznie mniej prac malarskich niż w latach ubiegłych, ale za to więcej fotograficznych i rzeźbiarskich. Odbywające się od 1976 roku „Przedwiośnie” to coroczny konkurs plastyczny, w którym udział biorą najzdolniejsi świętokrzyscy twórcy sztuk wizualnych, takich jak fotografia, rzeźba i malarstwo. Jego organizatorem jest Biuro Wystaw Artystycznych w Kielcach.
I Przegląd Fotograficzny „Karczówka 2011” trwa przez cały rok 2011. Prace z odsłoną Karczówki w jej różnych aspektach (krajobraz, architektura, reportaż itp. na przestrzeni upływającego czasu) można dostarczać do 31 września. Mile widziane są zdjęcia z minionych lat, które składać się będą na wierny obraz Karczówki zarówno zasypanej śniegiem, jak i skąpanej w letnim słońcu. Konfrontacja zdjęć starych i nowych pozwoli uchwycić upływ czasu zapisany w kadrach, często niedostrzegalny na co dzień. Po 31 września organizator dokona pierwszego wyboru prac. Ostatni termin mija 31 grudnia. Wernisaż i wystawa – w Klasztorze na Karczówce (I kwartał 2012 roku).
23 NAT PATRO
NAT PATRO
Kieleckie krajobrazy 17 października o godzinie 18 w OK „Ziemowit” – filia DK „Zameczek” w Kielcach zostanie otwarta pokonkursowa wystawa pn. „Kieleckie krajobrazy”. Konkurs adresowany jest do młodzieży. Kategorie wiekowe: 12–16 lat oraz 16–25. Jury powołane przez organizatora wyłoni zwycięzców spośród obu grup. Każdy uczestnik może dostarczyć jedną pracę w formacie 20x30 cm. Termin przesyłania pracy upływa 23 września. „Kieleckie krajobrazy” mają na celu upowszechnianie i popularyzację fotografii jako dziedziny sztuki i promowanie bogactwa krajobrazowego ziemi kieleckiej. Warto więc chwycić za aparat, póki widoki jeszcze nie zostały przysłonione przez jesienną mgłę.
VI Dni Lwowa W dniach 20–23 października w Kielcach odbędą się VI Dni Lwowa. O godzinie 11 w czwartek 20 października imprezę otworzy spotkanie pod hasłem „Mój rodzinny Lwów” w Muzeum Narodowym oraz spektakl na motywach „Wesela” Wyspiańskiego i poezji Konopnickiej. W dalszej części imprezy w kinie WDK obejrzymy film o Lwowie, w WBP wystawę pocztówek kresowych, zaś w Antykwariacie im. A. Metzgera wysłuchamy lwowskiego „Czytania Nocą”. Odbędzie się także sesja popularno-naukowa poświęcona profesorom lwowskim zamordowanym w trakcie II wojny światowej. Dwa ostatnie dni uświetniać będzie Chór ECHO. Dni Lwowa od 6 lat organizowane są przez Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów PołudniowoWschodnich w Kielcach. W poprzednich edycjach również brali udział naukowcy i artyści, tacy jak np. lwowski kabaret Leopolis.
wici.info | wydarzenia
NAT PATRO
WAW-JER 29 września (czwartek) o godzinie 18 w Galerii Lakiernia odbędzie się wernisaż wystawy warszawskiej artystki Joanny Jurgi pt. „WAW- JER”. Prace w stylu street-art dotyczą analogii i różnic między dwiema aglomeracjami pochodzącymi z biegunowo różnych kultur – Warszawy i Jerozolimy. Podczas wernisażu artystka wykona także mural na budynku Bazy Zbożowej. Ponadto podczas imprezy wystąpi zespół Automatik. Wstęp wolny.
Joanna Jurga jest stypendystką Lasalle Collage of Art w Singapurze na Wydziale Sztuk pięknych, studentką Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych na Wydziale Sztuki Nowych Mediów (kierunek architektura wnętrz), która obecnie współpracuje z pracownią Alternatywnych Technik Obrazowania prof. Włodzimierza Szymańskiego na ASP w Warszawie.
25
NAT PATRO
Zapiski z Ukrainy X Off Fashion Od 4 do 5 listopada 2011 roku w Kieleckim Centrum Kultury potrwa jubileuszowa 10. edycja Międzynarodowego Konkursu dla Projektantów i Entuzjastów Mody „Off Fashion”. Chętni do wzięcia udziału w imprezie swoje zgłoszenia mogą przesyłać do 10 października. W związku z zaduszkową porą towarzyszącą wydarzeniu, hasłem tegorocznej edycji jest „Afterlife – cd.” Najlepsze projekty zostaną wyłonione przez jury złożone z ekspertów w dziedzinie mody i innych sztuk – choćby duet znanych projektantów Paprocki i Brzozowski czy eksperta i zdobywcę nagrody „Przyjaciel Off Fashion” Michała Zaczyńskiego. Ponadto uroczysta gala będzie uświetniona przez gwiazdy estrady, które zabawią publiczność swoimi występami.
15 października w Galerii Lakiernia odbędzie się wernisaż wystawy Magdaleny Wolff pt. „Zapiski z Ukrainy”. Całośc podzielona będzie na dwa cykle fotografii wykonanych na Ukrainie – reportaż z Drohobycza i Lwowa oraz podróż w czasie na przystanki autobusowe z rejonu samborskiego. – Miałam okazję podpatrzeć zarówno wiernych podczas mszy w kościele prawosławnym, uczestniczących w uroczystościach z wielkim namaszczeniem, jak i roześmiane dzieci, które właśnie otrzymały świadectwa na zakończenie roku szkolnego – opisuje autorka. – W celu wzmocnienia klimatu z przeszłości, część zdjęć wykonałam analogową Prakticą na tradycyjnej kliszy. Wystawę oglądać można będzie do 24 października. Wstęp wolny.
Zapowiedźi przygotował i wygłosił: Grzegorz Rolecki
wici.info | recenzje
Opatowski podróżnik Kolejną bardzo interesującą publikacją znanego i cenionego regionalisty Józefa Myjaka są „Opatowskie legendy i opowieści niezwykłe”, które zostały wydane w ramach poczytnej serii „Opowieści niezwykłe z sandomierskiego”. Czytelnik znajdzie w niej między innymi teksty o Wincentym Kadłubku, jego pobycie na naszej ziemi świętokrzyskiej. Regionalista przemierzył Opatów, Karwów, Włostów, Koprzywnicę, Sandomierz w poszukiwaniu śladów pobytu Wincentego Kadłubka. Dla podkreślenia tego na stronie tytułowej okładki dopisał: „(…) U źródła bł. Wincentego Kadłubka”. Autor nazwał we wstępie swoją książeczkę małym „podróżnikiem”, czyli nieco innym przewodnikiem. „Zapewne jesteś znużony zalewem informacji, faktów, dat, nazwisk, typowymi książkami krajoznawczymi (…) dlatego proponuję Ci taki nietypowy przewodnik po Opatowie i ziemi opatowskiej” – wyjaśnia czytelnikom Myjak. Opublikował w swej książce kilkadziesiąt opowieści ujętych w formę zbliżoną do prozy ludowej. Apis
Pierściński nie tylko w foTografii Nakładem Świętokrzyskiego Towarzystwa Regionalnego w Zagnańsku ukazał się w br. wywiad-rzeka z Pawłem Pierścińskim – fotografem ziemi świętokrzyskiej, który przeprowadził Maciej Andrzej Zarębski. Dołączona została płyta DVD ze zbiorem zdjęć artysty. „(…) Kielecki artysta rzucił wyzwanie całemu światu. Rozwinął społeczną działalność organizacyjną w mieście i w regionie oraz w całym kraju, obejmując swoimi dokonaniami ruch polskich fotografów pejzażystów. Jest inicjatorem i twórcą kierunku artystycznego nazwanego „Kielecką szkołą krajobrazu” oraz inicjatorem, organizatorem i animatorem jednostki związku twórczego Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF w Kielcach” – pisze we wstępie wydawca. W wywiadzie artysta opowiada o swojej drodze życia oraz uzasadnia i wyjaśnia podejmowane decyzje. Na płycie znajdują się prace fotograficzne ilustrujące rozwój twórczości od początków pracy artystycznej aż do czasów współczesnych. Apis
27
Biutiful Alejandro González Iñárritu, reżyser („Babel”) oraz Javier Bardem, aktor i oscarowy morderca od braci Coen, stworzyli film, który koronowany kapciem władca pilota nazwałby „ciężkim”. Miałby rację. Nieuleczalnie chory na raka Uxbal, facet handlujący narkotykami i ludźmi, próbuje zapewnić ciepło domowego ogniska bliskim sobie osobom. Tłem dramatu jest wybita na własnym rewersie Barcelona – brudna, fabryczna i brzydka jak nigdy. Uxbal jest pośrednikiem zarówno w sensie dosłownym, jak i przenośnym – pomiędzy mniejszym złem i jeszcze mniejszym dobrem. Władca pilota przełączyłby kanał, bo woli oglądać filmy, którym może wytknąć fałsz, a nie takie, które bolesną prawdą strącą go z tronu. Mimo to, po powstaniu z fotela też na pewno musi mierzyć się z dylematami. Skażony fatalizmem Uxbal próbuje więc odpowiedzieć władcy na pytanie - czy zawsze można zachować choćby cząstkę człowieczeństwa? Chyba tak. I to jest piękne. Grzegorz Rolecki
Black and white America Już pierwsza wypowiedź gitary, pierwszy dęty podmuch trąbki i pierwsze wyśpiewane przez Kravitza słowa („Martin Luther King, he had a vision…”) zdradzają czym będzie jego 9. płyta studyjna w trakcie słuchania i jakie przesłanie pozostawi po. Melodia „Black and white America” to funk z domieszką rocka albo, jak kto woli, rock z domieszką funku, nawiązujący do „czarnej” muzyki lat 70., kiedy to największe sukcesy święciła wytwórnia Motown, a lśniący pot Jamesa Browna kolorował go na biało. Antyrasistowskie teksty gorzko zaś wołają o peace, superlove i bycie cool. W tym nowocześnie brzmiącym menu wyczuwamy jednak smak i Rolling Stones („Rock star city live”), i kawałków w stylu HIM („I can’t be without you”), i nawet coś, co bez wstydu zaśpiewałby dziś Marvin Gaye („Liquid Jesus”). Ale Lenny nie próbuje orżnąć nas na sentymenty i, pomimo słabszych momentów (np. dziwadło „In The Black”), serwuje nam skoczne nuty w swoim i tylko swoim stylu. Grzegorz Rolecki
wici.info | recenzje
Nieprzypadkowy debiut
Poetyckie rozliczenie z kulturą
Kobieca powieść obyczajowa z elementami romansu – tak w syntetycznym skrócie można by poddać recenzji debiutancką prozę Grażyny Adydan. „Trzy przypadki” to debiut kobiety doświadczonej.
Nowy tomik Zdzisława T. Łączkowskiego, silnie związanego ze środowiskiem literackim Kielc i regionu, Ku wzgórzom planet. Poematy – to arcydzieło poetyckie. Jest to kontynuacja dialogu tego wielkiego Poety ze światem i rozliczenie ze współczesną cywilizacją, rozpoczęte w tomiku Czy wszystko już powiedziałem...?
Była polonistka, dziś kobieta biznesu realizująca się doradca finansowy. Jak sama przyznaje: „Miłość nie dzieje się przypadkiem. W życiu nic nie dzieje się przypadkiem.” Podobnie jest z tą książką. Debiut to zamierzony. Świat wykreowany w powieści jest konsekwentnie konstruowany i poddawany komplikacji, zawiłościom emocjonalnym i wątpliwościom natury moralnej. Adydan, jako polonistka świadoma kontekstu kulturowego i historyczno-literackiego zdaje się być autorem pokornym. Po prostu ubarwia fabularnie doświadczenia własne, znanych sobie osób, wyciąga wnioski z obserwacji świata Marsa i świata Wenus. Opisuje to, tak jak nakazuje jej wyobraźnia, lecz nie walczy o jakąś sztuczną, zadufaną buntowniczość względem gatunku, stylu czy języka. Sylwia Gawłowska
Mamy tu całe pasmo pytań, myśli, wątpliwości; zadumę nad sztuką, nauką, filozofią, a zwłaszcza nad zagrożeniem dla kultury. Dokonuje on w tych 12 poematach omawianego tomu nie tylko oceny kultury i etosu naszego świata, ale też bilansu własnego życia. W sposób poetycki i bardzo swoisty opowiada, co przemyślał w ostatnich latach, czym go zainspirowała ciągła lektura wielkich dzieł literatury światowej – co go cieszy lub bulwersuje w naszym świecie. Ten bogaty w nawiązania i skojarzenia kulturowe tom jest też naładowany refleksją filozoficznomoralną. Wchodzimy tu w gęstą sieć motywów historyczno-kulturowych i etycznych. Zofia Korzeńska
29
Diamenty reportażowe Niewielki zbiór reportaży pt. „Być jak diament” autorstwa Andrzeja Nowaka, na co dzień redaktora i dziennikarza „Echa Dnia” to teksty o ludziach z ziemi opatowskiej, którzy uważają swoje pochodzenie wiejskie za wartość w życiu. W sposób mistrzowski autor nakreślił sylwetki pasjonatów w różnych dziedzinach, którzy odnieśli bezprecedensowe sukcesy w swoich środowiskach, regionie, kraju i na świecie i są ambasadorami małych ojczyzn regionu świętokrzyskiego. Wśród nich uwagę czytelnika zwracają takie osoby, jak m.in.: młody pisarz Zbigniew Masternak wywodzący się z Piórkowa w gminie Baćkowice, którego powieść „Księstwo” sfilmował reżyser Andrzej Barański; bracia Witkowscy, których kapela występowała nawet w Paryżu; zespół ludowy Strefień z Jurkowic, który z powodzeniem występował w Teatrze Buffo w Warszawie, czy też wreszcie Antoni Dymiński ze Śródborza, który jako pierwszy w Polsce w maju 2011 r. otworzył oficjalnie kopalnię krzemienia pasiastego nazywanego polskim diamentem. Andrzej Piskulak
O północy w Paryżu Kiedy postanawiam odegrać Rejtana, zapłakać nad Antonionim i Bergmanem, westchnąć lirycznie nad umierającą sztuką i napawać się bożym narodzeniem własnej złotej myśli, Woody swoim najnowszym filmem mówi: „spokojnie, tęsknota do przeszłości i przekonanie o tym, że kiedyś i gdzie indziej było lepiej to złudzenie, bo teraźniejszość jest zawsze rozczarowująca”. „Północ w Paryżu” nie jest aż tak zabawna, jak chcieliby tego miłośnicy wczesnego Allena i nie jest aż tak pogłębiona psychologiczne, jak pragnęliby tego miłośnicy Allena późnego. Przykryta płachtą histerycznego dowcipu, nie emanowałaby jednak tak inteligentnym przesłaniem, a przygnieciona ciężarem filozofii, zostałaby pozbawiona niezwykłego uroku, zapachu i pogody paryskiego wieczoru. Idąc za przykładem bohatera filmu Gila, trzeba przeżywać swoją chwilę najintensywniej jak tylko się da. Póki ona trwa... Grzegorz Rolecki
wici.info | wydarzenia
Premiery teatralne i nie tylko Impreza pod hasłem „Spotkanie z teatrem Byrskich”, która odbędzie się 10 września, otworzy oficjalnie nowy sezon 2011/2012 Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach. W tym dniu do teatru można wejść za darmo, a na przybyłych gości czekać będą nasi aktorzy. Artyści stworzą we foyer kawiarnianą atmosferę, by wspominać złote czasy kieleckiej sceny, kiedy to teatrem kierowało małżeństwo Byrskich. Wydarzenie poprzedzi dzień wcześniej wystawienie „Milczenia”. „Joanna Szalona Królowa” Nostalgiczny nastrój jaki wywoła „Spotkanie z teatrem Byrskich” nie będzie z pewnością towarzyszył widzom pierwszej premiery tego sezonu – „Joannie Szalonej Królowej”. Wyreżyseruje ją Wiktor Rubin, uznany przedstawiciel młodego pokolenia, który nie boi się nowatorskich rozwiązań ani kontrowersyjnych tematów (chociażby reżyseria Orgii gdańskiego Teatru Wybrzeże, z 2010 r.). Scenariusz sztuki jest pisany przez 29-letnią Jolantę Janiczak na specjalne zamówienie kieleckiego teatru. Tytułową postać, królową Joannę kochającą do szaleństwa swojego… męża zagra Agnieszka Kwietniewska. Aktorka należała niegdyś do kieleckiego zespołu teatralnego, dziś zdobywa nagrody i uznanie
jako artystka Teatru im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Przedmiotem albo lepiej podmiotem uniesień władczyni będzie król Filip Piękny. W tej roli zobaczymy uwielbianego przez publiczność Tomasza Nosińskiego. Swoją drogą ciekawe, czy reżyser zdecyduje się rozebrać aktora, któremu już tradycyjnie przypadają do zagrania sceny, kiedy za kostium służy mu jedynie własne ciało. W każdym razie widzów czeka opowieść o nieszczęśliwej miłości sprzed wieków, ale przecież namiętności ludzkie się nie zmieniają. „Kpiny i kpinki” By zbytnio nie ulec szałowi młodości, dla równowagi kolejną premierę pt. „Kpiny i kpinki” wyreżyseruje debiutant w tej roli – Mirosław Bieliński, doświadczony aktor kieleckiego teatru. Spektakl będzie grany w tzw. pokoju Becketta, czyli na Małej Scenie. Będzie to komedia oparta na mniej znanych piosenkach Wojciecha Młynarskiego i tekstach Mariana Załuckiego. Dla przypomnienia pierwszy z wymienionych panów to przede wszystkim wybitny wykonawca piosenki autorskiej, natomiast drugi – jeden z największych polskich satyryków lat 70. Ich twórczość zostanie zatem odkurzona i trochę uwspółcześniona. „Weekend na farmie” Kolejny nowy spektakl to „Weekend na farmie” – farsa Marca Camolettiego w adaptacji Robina Hawdona. Angielski mistrz gatunku pisał, że przyczyną popularności farsy jest
31 to, iż „przedstawia zakłopotanie i zagubienie ludzkiej rasy w ekstremalnych i krańcowych sytuacjach”. Dlatego będziemy bawić się, oglądając jak mąż i żona ukrywają przed sobą swoje zdrady i kochanków. Reżyserią zajmie się Piotr Urbaniak związany z krakowską Bagatelą, tam m.in. robi komedie, które cieszą się dużą popularnością. „W pustyni i w puszczy” Lekturę szkolną „W pustyni i w puszczy” zinterpretuje Piotr Sieklucki, którego znamy m.in. za sprawą „Kariery Nikodema Dyzmy”. Reżyser uważa, że teatr powinien prowokować, więc nie należy się raczej spodziewać wiernej adaptacji. I tak doszliśmy już do stycznia przyszłego roku. „Moja Abba” Sztuka będzie widowiskiem z muzyką legendarnego zespołu Abba w tle. Za ten projekt będzie odpowiadał dramaturg i reżyser w jednym – Tomasz Man. Napisze on zabawną historię o matce, która przekaże córce zamiłowanie do zespołu. Spektakl okaże się prawdopodobnie ostatnim na Małej Scenie. „Sen nocy letniej” „Snem nocy letniej” Williama Szekspira, jako reżyser będzie mógł przypomnieć o sobie dyrektor Piotr Szczerski, który ma wielką ochotę na zrealizowanie tej sztuki. – Chcę, żeby to była klasyczna, piękna opowieść o miłości – mówi. Z pewnością tak będzie i razem z aktorami
ulegniemy czarowi gorących greckich nocy… tym bardziej, że zostanie wykorzystany poetycki przekład Konstantego Idefonsa Gałczyńskiego. Sezon premier zamknie Radosław Rychcik Reżyser przygotuje spektakl, którego tytułu nikt jeszcze nie zna, wiadomo jednak, że sztuki Rychcika można spodziewać się w okolicy maja/czerwca. Czy znowu zachwyci, oburzy i wygra plebiscyt o Dziką Różę? Nie wiadomo, z pewnością zapowiada się ciekawie… cały sezon. Oprócz nowości Repertuar teatralny to oczywiście nie tylko premiery. Oto co jeszcze można będzie oglądać w tym sezonie: „Milczenie”, „W imię ojca i syna” i „Białe małżeństwo”, które prawdopodobnie pojedzie do Katowic na Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje. Specjalnie na życzenie szkół wystawiana będzie „Antygona”. Powróci nieśmiertelna „Kariera Nikodema Dyzmy”, ale nie będzie już chyba „Sługi dwóch panów”, choć dekoracja spektaklu nie jest jeszcze rozmontowana. Dobra wiadomość dla wielbicieli „Samotności pól bawełnianych” – po sukcesach na polskich i światowych festiwalach, spektakl znów można będzie oglądać na kieleckiej scenie. No i oczywiście popodziwiamy jeszcze „Hamleta” – najlepszego na XV Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Paulina Drozdowska
wici.info | ludzie
mAGDALENA mARCZEWSKA: Ten włóczęga, który we mnie tkwi…
33 ( Z Magdaleną Marczewską, kielczanką, dziennikarką największej polonijnej rozgłośni w Stanach Zjednoczonych - Polskiego Radia 1030 WNVR w Chicago rozmawia Andrzej Piskulak) Andrzej Piskulak: Co skłoniło Cię do opuszczenia Kielc i Polski? Czy było Ci tu aż tak źle? Magdalena Marczewska: Ależ absolutnie nie było mi źle w Polsce! Mam niezwykły sentyment do Kielc. Powody wyjazdu były ściśle prywatne, rodzinne. W Chicago mieszka moja najbliższa rodzina. Przyszedł moment, kiedy zapragnęłam jakiejś zasadniczej zmiany życiowej - Stany nasunęły się same. Jakie były początki pracy i Twojej działalności? Z jakimi trudnościami przyszło Ci się zmierzyć? Myślę, że z typowymi – nowe miejsce oznacza konieczność zaadaptowania się, dla dziennikarza nawiązanie kontaktów zawodowych, zapoznanie się z sytuacją, zarówno lokalną, jak i kraju, w którym przyszło mu pracować, wczucie się w lokalny koloryt. Oczywiście dochodzi także konieczność posługiwania się na co dzień językiem obcym. Słuchałem w chicagowskim Polskim Radiu serwisów informacyjnych w twoim wykonaniu, ale także powieści, które czytałaś na antenie… Powieści, które czytałam (co spra-
wiało mi niekłamaną przyjemność) cieszyły się dużym zainteresowaniem słuchaczy. Nadal nie do końca rozumiem ten fenomen, żyjemy wszak w dobie audiobooków – nikt nie musi czekać 24 godziny, żeby usłyszeć kolejny odcinek książki, wystarczy włożyć płytę do odtwarzacza. A czym, na co dzień zajmujesz się w redakcji? Przygotowuję serwisy informacyjne, prowadzę audycję publicystyczną „Kontrowersje”, w której dziennikarze komentują bieżące wydarzenia, mam stały segment, w którym recenzuję książkowe nowości wydawnicze… Jak oceniasz pracę w mediach polskich w USA w kontekście swojej pracy dziennikarskiej w Kielcach? Jakie widzisz różnice? Myślę, że zasadniczą różnicą jest znaczenie roli edukacyjno - doradczej. Duży nacisk kładziemy na to, by pomóc Polakom mieszkającym w USA w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości. Nie można nie wspomnieć również o tym, że media polonijne spełniają nieocenioną rolę w zakresie integracji Polonii. Spróbuj też w kilku zdaniach scharakteryzować środowisko polonijne dziennikarzy w Chicago. Z tego, co wiem nie jesteś jedyną dziennikarką z Kielc. Czy dużo nas tam jest?
W Chicago mieszka wielu kielczan. Często telefonują do mnie słuchacze, czy to z najnowszymi ploteczkami kieleckimi, czy żeby po prostu powspominać jak to w Kielcach bywało. Z tego, co wiem, jedynym, oprócz mnie, dziennikarzem z Kielc jest Robert Szabla. Okay! Zamykamy Twój dziennikarski rozdział. Powiedz teraz o swojej pasji fotografowania. Skąd się ona wzięła? Na czym ona polega? Fotografia jest moją prawdziwą pasją, odskocznią od codzienności, możliwością pokazania własnego widzenia świata i ludzi, środkiem wyrazu często dużo bogatszym niż słowa. Rzeczywistość zamknięta w kadrze, przefiltrowana przez indywidualną wrażliwość, tworzy zupełnie oddzielny świat, który mogę kreować według własnych reguł i zasiedlać swoimi postaciami. Oczywiście mówię o zdjęciach, jakie sama robię, nie mam tu na myśli fotografii reporterskiej, dokumentacyjnej, czy tzw. ulicznej (street photo). Co najczęściej fotografujesz? Najczęściej fotografuję ludzi, ale kocham także włóczęgę z aparatem. Stany Zjednoczone są przepięknym, ogromnym krajem, różnorodnym i oferującym fotografowi nieliczone okazje do zrobienia wspaniałych zdjęć. Zaułki Nowego Orleanu oświetlone lampami gazowymi, Góry Montany, czy Wyoming, gejzery i gorące źródła w Yellowstone, pustkowia Utah,
pustynie Nowego Meksyku, czy Arizony, niepowtarzalna energia Nowego Jorku, bagna Everglades, szaleństwo Las Vegas, klify Kalifornii... Chciałabym kiedyś połączyć mój głód podróży, pasję fotografowania i naturalną potrzebę pisania w jedną całość, na razie szukam odpowiedniej formuły. Czy fotografowanie jest tylko Twoją pasją? Czy też działalnością komercyjną? Firma Image Revolution, której jestem współwłaścicielką to z kolei komercyjna strona mojej działalności fotograficznej. Oferuje profesjonalne usługi w zakresie fotografii mody, produktu, wnętrz… Czy swoje prace fotograficzne gdzieś szerzej prezentowałaś? Wystawiam głównie w Chicago, choć kilka lat temu moi przyjaciele z Marcinem Wroną na czele zorganizowali wystawę moich prac w Kielcach. Brałam udział w kilkunastu wystawach zbiorowych, miałam także indywidualną ekspozycję. Ostatnim przedsięwzięciem, w jakim brałam udział była wystawa „Unzipped”, zorganizowana w znanej chicagowskiej Galerii należącej do The Society For Arts. (http://www.facebook. com/pages/Unzipped-ArtShow/188994437809906) Czy utrzymujesz kontakty z przyjaciółmi z Kielc? Oczywiście, choć z biegiem lat więzy się rozluźniają. W tej chwili
35 stały i ścisły kontakt mam z kilkorgiem najbliższych przyjaciół, choć portale społecznościowe sprzyjają podtrzymywaniu także dalszych znajomości. Czy nie korci Cię, by wrócić do Polski? To chyba najtrudniejsze pytanie... Tak, miewam momenty tęsknoty, chwile, w których zastanawiam się nad tym, gdzie jest moje miejsce. Jednak ten włóczęga, który we mnie tkwi, nie pozwala, by trwały zbyt długo i podsuwa kolejne pomysły na coraz to nowe wyprawy, kusi jeszcze nie widzianym i nie zaznanym. Dziękuję za rozmowę.
Magdalena Marczewska zaczynała jako korespondent Radia RMF FM, potem prowadziła audycje w kieleckim Radiu FaMa. W Radiu TAK pełniła funkcję dyrektora programowego. Obecnie jest dziennikarką największej polonijnej rozgłośni w Stanach Zjednoczonych - Polskiego Radia 1030 WNVR w Chicago. Przygotowuje serwisy informacyjne i programy autorskie. Jest współwłaścicielką firmy fotograficznej Image Revolution.
Nike, fot. Magdalena Marczewska
wici.info | ludzie
W 110. rocznicę urodzin Juliana Przybosia, specjalnie dla Wici. Info wspomina Go, Jego córka Uta – poetka należąca do Oddziału Związku Literatów Polskich w Kielcach.
Od śmierci Ojca minęło już ponad 40 lat Urodziłam się, gdy mój Tata – Julian Przyboś – miał już 54 lata, był dojrzałym twórcą, miał i wielbicieli, i wrogów. Mam go w oczach, jako człowieka jasno patrzącego mimo ciemności, poprzez które musiał w życiu przechodzić.
Wygnaniec
ptaków
Od tego czasu wielokrotnie o nim opowiadałam. Wspomnień w tym czasie nie mogło przybyć i są to wspomnienia dziecka: miałam czternaście lat, gdy umarł. Wspominane fakty nie mogą się zmienić, zmieniam się ja i mam to szczęście, że mogę dalej mieć kontakt z Tatą dzięki jego słowom. Dzięki poezji, czyli takim słowom, które najdokładniej próbują dotrzeć do prawdy ludzkich doznań. Myślę, że żaden rodzic nie prowadzi tak intymnych rozmów z dzieckiem i mało kto potrafi tak dobrze przekazać swoje myśli i uczucia. To potrafi tylko prawdziwa poezja. Ojciec pisał głównie liryki, trudno o bardziej osobiste wyznania. Czasem czuję się wręcz niezręcznie: to jakby czytać listy miłosne własnych rodziców.
Mam też i szansę, i pecha, że inni też piszą o Przybosiu
39 Mogę się dzięki temu dowiedzieć nieznanych mi faktów z biografii, ale i zżymać się czasem na niektóre opinie. Niedawno ukazała się książka Józefa Duka, który zajmuje się biografią Ojca. Jest pierwszą z cyklu, dotyczy jego młodości. Nie mnie pisać jej recenzję. Dowiedziałam się z niej, trochę więcej o swoich przodkach: zamożnym chłopie, pewno wręcz kułaku, pradziadku Damazym, o dziadku Józefie, który dwa razy jeździł do Ameryki za chlebem – na wsi galicyjskiej na przednówku bywał głód, o mojej babce mądrej i skromnej, a przede wszystkim bardzo dobrej, którą mój tata zawsze wspominał z wielką miłością. Dowiedziałam się dokładniej o różnych zdarzeniach np. wiedziałam, że walczył pod Lwowem, najpierw w Orlętach Lwowskich, potem drugi raz w dwudziestym roku z bolszewikami, ale nie wiedziałam, że był w niewoli, więziony nago w chlewiku, skąd uciekł, by znowu trafić do niewoli. Nie wiedziałam, że było to przyczyną jego ciągnących się przez całe życie kłopotów z sercem. Zmarł zresztą na zawał, tak jak to przewidział w swoich wierszach. Na oczach ludzi, w trakcie zjazdu tłumaczy języka polskiego, po wyrecytowaniu 31-zgłoskowego wiersza japońskiego.
Mój Ojciec z wierszy widziany już dorosłym okiem Nakłada mi się na Ojca z pamięci. Niewysoki, ale o wysokim czole, łagodnych ustach, jasnych oczach.
Dąbrowska napisała o nim, że miał piękną głowę. Mówił z miękkim galicyjskim akcentem. Chodził w garniturach, przeważnie białych koszulach, dopiero z jego biografii dowiedziałam się, że najwspanialszym ubraniem, jakie kiedykolwiek otrzymał były połatane portki, które ofiarowała mu biedna wieśniaczka, kiedy siedział nago w niewoli. Był człowiekiem zdyscyplinowanym i wewnętrznie, i zewnętrznie, w domu nie robił bałaganu. Starał się żyć jasno, a przyszło mu żyć w parszywych czasach. „Wygnaniec ptaków” dwa razy walczył na polu bitwy, strzelał, przeżył śmierć przyjaciela, w czasie studiów w Krakowie zmagał się z wręcz głodowym ubóstwem, patrzył na bunty chłopskie i, na jak nam znowu znajomą, zaciekłość i karierowiczostwo polityczne, uciekał w 39 roku, siedział w niemieckim więzieniu, z którego wydostała go pierwsza żona, Pani Bronisława, matka moich dwóch sióstr – Wandy i Julii.
Po wojnie został pierwszym powojennym prezesem Związku Literatów Widział nędzę i współczuł, nic dziwnego, że miał lewicowe poglądy. Potem przyszedł stalinizm, wiersza o Stalinie nie napisał. Starał się bronić swojej myśli o poezji. Został „aksamitnie wygnany” do polskiego poselstwa w Szwajcarii. Wysyłano tak i innych pisarzy, niektórzy nie wracali, ale tata uważał, że należy zostać w kraju. Wypadki na Węgrzech wstrząsnęły nim i rzucił legitymację partyjną.
Nie mogę oceniać jego wyborów, żyję w innych czasach. Wtedy mnie jeszcze na świecie nie było.
Po rozstaniu z pierwszą żoną, ożenił się moją mamą Ze studentką Strzemińskiego – z Krakowa przeniósł się do Warszawy. Mieszkaliśmy w małym mieszkanku na Górskiego, potem na Piaseczyńskiej w bloku dostaliśmy całe 52 m2, tylko dlatego, że i mamie jako plastyczce i tacie przysługiwał pokój do pracy. Mama potrafiła stworzyć przytulny dom w trudnej rzeczywistości. Nie pamiętam też żadnych kłótni. Miałam szczęście, że rodzice się bardzo kochali. Tata bywał tylko czasem „poirytowany” jakimiś sporami zewnętrznymi, których wtedy nie rozumiałam.
Tata spełniał się jako człowiek poprzez poezję Uważał, że ma obowiązek dążyć do pełni człowieczeństwa. Był z pokolenia, którego niebo stanęło w płomieniach. Jako młodziutki chłopak przeżył doznania mistyczne, nie spotkał się podobno ze zrozumieniem (ciężko być mocniej wierzącym), potem przyszły modne wówczas lektury anarchistyczne, dojrzewanie fizyczne i z niezwykle religijnego chłopca stał się ateistą. Ateistą? Wciąż szukał odpowiedzi na podstawowe pytania, wsłuchiwał się w świat natury i najbardziej tkliwych ludzkich doznań. To nie współczesny pesymistyczny wszystkojednyzm, ale ciągłe po-
szukiwanie i bohaterskie stawianie czoła ludzkiemu losowi.
Starał się pokazać mi piękno w każdej postaci: natury, sztuki i dobroci Myślę, że zwykłe zajmowanie się dzieckiem raczej go nużyło (mógłby być raczej moim dziadkiem), ale lubił brać mnie na spacery, często byłam z nim w pobliskich Łazienkach, zaprzyjaźnialiśmy się z drzewami, on miał Orodło – wspaniałą topolę, ja przyjaźnię się z Hodolem – opiekuńczym dębem. Czytał mi nie książki dla dzieci, których sam był pozbawiony w dzieciństwie, ale to, co uważał za wartościowe: np. „Krzyżaków”, których polszczyznę doceniał, i pokazał wspaniały, wielobarwny świat „Pana Tadeusza”. Na wywiadówkach bywał rzadko. Mnie, jak i jemu nauka przychodziła łatwo, rodzice miewali najwyżej lekki kłopot z moim zachowaniem. Zresztą mogłam się wyszaleć po lekcjach na podwórku. O niektórych zabawach rodzice szczęśliwie nie wiedzieli. Skakanie z maksymalnie rozbujanej huśtawki, upadek z trzepaka, rzucanie nożem przy grze w pikuty. Zawsze lubiłam książki bardziej dla chłopców, przygodowe, o piratach, tymi lekturami tata się nie interesował. Cieszyły go moje sportowe zainteresowania. Sam, na ile pozwalało jego chore serce, starał się utrzymać w dobrej formie fizycznej; gdy byliśmy nad morzem, chodził rano na pustą plażę pływać nawet w zimnym morzu, czuł się wtedy „jak młody bóg”.
41 W Szwajcarii ponoć nieźle jeździł na nartach, „na sucho” pokazywał mi jak skręcać, do Zakopanego nie mógł już później jeździć. Poetycznie marzyło mu się moje latanie na szybowcach „żeby czuć pod sobą powietrze”. Popierał moją fascynację jazdą konną, ale „szczęście na końskim grzbiecie” znalazłam, już dzięki mamie, na wakacjach po jego śmierci.
Tata interesował się też sztuką plastyczną Legendarna już była jego obrona wyrzuconego w czasach stalinowskich Strzemińskiego. Myślę, że tata miał też tę wyjątkową, tak rzadko spotykaną, wrażliwość wzrokową. Piękne obrazy dawały mu prawdziwą radość. Żywo interesował się sztuką współczesną. Część jego wierszy jest ruchomymi obrazami, jakby filmami, chociaż do kina chodził bardzo rzadko. Doceniał talent plastyczny mamy, zachęcał do twórczości, ale ona, jak niestety wiele kobiet, właściwie zrezygnowała z malarstwa. Twierdzi, że nigdy nie żałowała, bo mogła żyć z fascynującym człowiekiem. Ja tego nie rozumiem.
Zawsze cenił pracę „prostych” ludzi Jeździliśmy do Zakopanego, do domu ZAiKS-u lub literatów, pod koniec życia ojciec nie mógł już wchodzić na trzecie piętro do mieszkania, zamiana mimo prób nie udawała się, więc przemieszkiwał w domu literatów w Obo-
rach. Oglądałam więc, bo trudno w wypadku trzynastolatki mówić o poznaniu, różnych znanych ludzi ówczesnego świata polskiej kultury: Iwaszkewicza, Wańkowicza, Stażewskiego, Grochowiaka i wielu innych. W Oborach tata rozmawiał z ogrodnikiem, chyba te rozmowy sprawiały mu większą radość niż kontakty z kolegami po piórze. Sam pracował przy dużym stole, chociaż wiersze „wychadzał”. Za moich czasów pisał ręcznie długopisem, drzwi bywały wtedy zamknięte. Później chodził dyktować wiersze maszynistce. O pecetach jeszcze wtedy nie marzono. Rozumiałam, że prawdziwą radość dawało mu pisanie wierszy, ale czasem musiał pisać recenzje dla chleba. Był poetą Awangardy, zrewolucjonizował język polskiej poezji, ówczesna myśl, że kiedyś każdy będzie twórcą jakoś, choć często kulawo, urzeczywistniła się dzięki internetowi. Julian Przyboś (ur. 5 marca 1901 roku w Gwoźnicy, zm. 6 października 1970 roku w Warszawie) – poeta, eseista i tłumacz. W latach międzywojennych współpracował z licznymi pismami, w których drukowane były jego manifesty. W 1941aresztowany przez gestapo. W 1966 roku objął stanowisko wiceprezesa PEN Clubu. Publikował w wielu periodykach poświęconych literaturze współczesnej. Był jednym z najwybitniejszych poetów Awangardy Krakowskiej.
wici.info | ludzie
Z gitarzystą Piotrem Resteckim w czasie 21 godzinnej podróży z Kielc do Gdańska i z powrotem rozmawia Sylwia Gawłowska. Zdjęcia Kuba Kotula.
Piotr Restecki: Trzeba być katem dla siebie Sylwia Gawłowska: Dużo się teraz dzieje u Ciebie. Z pewnością było wiele momentów przełomowych w tej drodze... Piotr Restecki: Była to bardzo długa droga, aby znaleźć się w tym miejscu. Było tego tak wiele, że sam nie wiem, od czego zacząć? Od początku? Od tego, że moją pierwszą gitarą była trzepaczka, na której udawałem, że gram? (śmiech). Pierwszym przełomowym momentem był wygrany Konkurs Gitarzystów Klasycznych w Chodzieży. Jako osiemnastolatek obejrzałem tam koncert mojego idola – Tommy’ego Emmanuela. Prezentacja tego koncertu nie interesowała nikogo – poza mną. Wtedy zrozumialem, co i jak
chcę grać. Zrozumiałem, że mogę być wolny, że mogę pisać swoje kompozycje jak piosenki. Mogę sam tworzyć harmonię, bas itd., ale tekst należy do odbiorcy. Odbiorca czyta tekst konstruowany przez dźwięki. …i tym samym zyskałeś świadomość siebie. To przykład sytuacji, która do tego się przyczyniła. A ludzie? Pedagodzy? Spotkani artyści? Pierwszym był Waldek Sałata, który wytłumaczył mi, czym i jak istotny w muzyce jest takt. Potem ważną postacią był Jerzy Pikor – on pokazał mi, w którą stronę iść, jak wydobywać dźwiek. Swoją otwartością udowodnił, że nie jest zakompleksiony – nie traktował siebie jako jedynego źródła eduka-
43
cji ucznia. Pokazał, u kogo jeszcze warto się uczyć. Potem… ludzie ze świata – światowej sławy gitarzyści; no i oczywiście Marek Tercz. Zawdzięczam mu to, że nie jestem taki, jak piętnaście milonów innych gitarzystów. To on zwrócił moją uwagę na indywidualizm gry, na kształtowanie własnego stylu. W trakcie tej nauki lepiej być buntownikiem czy lepiej pokornie przytakiwać autorytetom? Nie zawsze wielcy mają rację. Na przykład Andreas Cegovia – wirtuoz gitary otrzymywał kompozycje młodych muzyków i skreślał je, odrzucał. Po pewnym czasie okazywało się, że był w błędzie i te rzeczy stawały się wielkimi. Sztuka broni się sama.
Ile razy już planowałeś spalić gitarę i zająć się czymś, co społecznie uchodzi za „dobry zawód”? Były takie etapy i momenty. Zwłaszcza, gdy jeździłem jako uczestnik na warsztaty. Zdawałem sobie sprawę z przepaści, z drogi, jaka jeszcze przede mną i to porażało. Kontekst wybitnych muzyków. To mnie też nauczyło, że trzeba być dla siebie katem. Czy uważasz, że Kielce stoja za Tobą murem, wspierają Cię? Miasto nigdy za mną nie stało, przez co czuję się coraz mniej kielczaninem – bardziej wspiera mnie Wrocław, Poznań czy Warszawa. Stąd odczuwam coraz mniejszą potrzebę grania w Kielcach. Nie
czuję się potrzebny tutaj. Pomimo usilnych prób szukania wsparcia we własnym mieście, miałem duże problemy z wydaniem pierwszej płyty i gdyby nie mój przyjaciel z firmy ELNOK, jeszcze długo by się ona nie ukazała. A jak oceniasz potencjał artystyczny tego miasta? Mamy wielu świetnych muzyków, którzy dopiero po przekroczeniu granic województwa są doceniani i poważani nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Boli mnie to bardzo, że tu nie mają żadnego rynku, by zaistnieć. Popularność znaczy przyjemność? W popularności wszystko jest przyjemne. Przjmuję wszystkie słowa krytyki i nie-krytyki, jako coś pozytywnego. Całe życie marzyłem o tym, by poczuć odrobinę popularności. Czasem jest to zabawne. Grałem ostatnio we Wrocławiu. Wjeżdżając do miasta, widziałem plakaty z moją twarzą. Miłe i dziwne uczucie. Jak pokazują moje ostatnie koncertowo-wyjazdowe doświadczenia, ludzie mnie znają i rozpoznają. Niektórzy się troszczą nawet o mnie, prosząc o to, bym się oszczędzał, żeby mnie na długo jeszcze starczyło (śmiech). Czy liczysz się z tym, co inni o Tobie myślą? Odnoszone sukcesy są powodem do wystawienia danej osobie oskarżeń.
Masz na myśli nieuzasadnioną zazdrość czy złośliwość? Dokładnie. Mam na myśli oskarżenia typu: jemu się udało, a mnie się nie udało. Ludzie złośliwie krytykują, nie znając podłoża sytuacji, którą sam wywalczyłem. Oceniają, nie znając drugiego dna. A koledzy gitarzyści? jak oceniali Twój udział w „Must be the music”? Pochlebnie. Wspierali mnie w tym. I to Ci naprawdę wielcy – jak np. Jacek Królik, który dzwonił do samego Polsatu, z życzeniami powodzenia dla Resteckiego. A jakie cele przed Tobą? Mam wiele marzeń, ale nic nie planuję. Moje życie codziennie się zmienia. Nie mogę nic zaplanować – nawet teraz rozmawiamy w niezaplanowanych okolicznościach. Działam spontanicznie – mam zamysł i muszę go realizować. I tak też pewnie powstają Twoje kompozycje – spontanicznie? Tak, zdecydowanie tworzę pod wpływem chwili. Moje kompozycje wychodzą z chaosu. A co stanowi bodziec? Inspirację? Motywują mnie często pozytywne rzeczy. Wiadomo, że piszę muzykę o tym, czego często mi brakuje, kiedy jestem w drodze, w trasie… miłość, tęsknota itd.
45 No tak, ale wbrew etosowi artysty – masz szczęśliwą rodzinę. Miles Davies powiedział, że muzyk nie może mieć rodziny i dzieci. Zupełnie się z tym nie zgadzam. W moim przypadku jest to ostoja, która daje bezpieczeństwo. Dzięki temu nie sięgam po różnego rodzaju używki. Czy jest coś, czego żałujesz, że zrobiłeś albo nie zrobiłeś? Nie żałuję niczego w życiu, nie lubię wracać do momentów minionych, cały czas idę do przodu. Jestem szczęśliwy z tego, co robię. Ponoć najlepsza rada to nie słuchać żadnych rad. Może jednak masz jakąś podpowiedź dla początkujących muzyków? Tak – żeby zakochali się w tym, co robią i szukali własnego punktu widzenia muzyki. Podobno w dzisiejszych czasach trudniej jest młodym ludziom odnieść sukces. Najważniejszą rzeczą jest kochać to, co się robi, a nie myśleć o sukcesie. Większość ludzi, którzy coś usiłują robić, oszukuje własną duszę, samych siebie, starając się tworzyć komercyjne produkty, które są oszustwem i ich kłamstwem. A Ty jesteś uczciwy w graniu? Gram, to, co chcę. Nie robię ściemy. Dziękuję za rozmowę. Jedźmy...
wici.info | ludzie
Zawód reżyser Pochodzący z Kielc, ale mieszkający na stałe w Los Angeles, młody reżyser Paweł Gula opowiada o swoim najnowszym filmie „Świętokrzyskie sztetle”, o przyszłości, teraźniejszości i Antonionim.
Bulwar zachodzącego słońca Sztuka się skomercjalizowała. Dotyczy to każdego miejsca na świecie. Instytucji wspierających kulturę jest zbyt mało. Na pewno łatwiej jest znaleźć fundusze na wydarzenia komercyjne, ale ważne też, żeby nie zapominać o potrzebach duchowych i edukacyjnych społeczeństwa. Ogromną w tym rolę odgrywają lokalne władze i samorządy. Mnie akurat udało się przekonać władze Kielc do „Świętokrzyskich sztetli”, ale nie odbyło się to i nie odbywa bez konfliktów.
Żądło Bardzo ciężko było zdobyć pieniądze na ten film. Gdyby nie postawa marszałka województwa pana Adama Jarubasa, niemożliwe okazałoby się zrobienie „Świętokrzyskich sztetli” w formie, w której oglądamy je teraz, czyli z wątkiem wymiany młodzieży. Bez niej byłyby jedynie kolejnym standardowym wywiadem na temat historii. Obecność młodych wniosła ogromną ilość pozytywnej energii i wzbogaciła film o ważny przekaz – wbrew wszelkim przeciwnościom zawsze możliwe jest przełamywanie wzajemnej nieufności, a nawet zawiązywanie przyjaźni pomiędzy osobami różnej narodowości. Te dzieciaki są ze sobą w kontakcie i w przyszłości na pewno staną się ambasadorami porozumienia pomiędzy Polską a Izraelem.
47
Born on 4th of July Do stworzenia „Świętokrzyskich sztetli” motywowało mnie to, że moje pokolenie miało bardzo małe lub wręcz zerowe pojęcie o pogromie kieleckim i kieleckiej społeczności żydowskiej. Nie wiedzieliśmy ani o getcie, ani o synagodze, ani o całej reszcie. Pozostało wiele pytań i niedopowiedzeń. Do dziś jest zresztą tak, że niewielka część młodzieży zna historię swoich miast. Fakt, że 30 procent kieleckiej społeczności przedwojennej stanowili Żydzi i wszyscy później zniknęli był wystarczającym powodem do podjęcia tematu. W trzy dni hitlerowcy wywieźli, a później zabili 20 tysięcy ludzi. To tak, jakby dziś w trzy dni zabito w Kielcach 70 tysięcy obywateli. Byłoby o czym opowiadać?
Wspomnienia z gwiezdnego pyłu Starsze pokolenie Żydów ma traumę II wojny światowej i często przenosi ją na młodych. Dotyczy to nie tylko Polski. Nawet w Los Angeles dziadek mojej dobrej znajomej jest przykładem takiego właśnie zachowania. Z drugiej strony, jest wiele osób, które mimo bardzo złych przeżyć, wspominają Polskę z ogromnym sentymentem. O tych właśnie ludziach opowiadają „Świętokrzyskie sztetle”. Baruch Dorfman, który był ofiarą pogromu 1946 roku w Kielcach mówi o Polsce w sposób wyważony, z ogromną wrażliwością i uczuciem. Bezsprzecznie jest człowiekiem,
którego poglądy powinniśmy nagłaśniać. Zainspirował mnie nie tylko filmowo, ale i życiowo. Drugą stroną medalu jest natomiast rodzina Isaaka Bashevisa Singera, która bardzo mocno zareagowała na fakt, że pochodzę z Kielc. Filiżanki o mało nie wypadły im z rąk na sam dźwięk słowa Kielce.
Pod osłoną nieba Obecnie wszystkie wycieczki z Izraela przyjeżdżają do Kielc z ochroną. Taka jest procedura. Pięcioro młodych ludzi, którzy przyjechali do Polski w ramach realizacji „Sztetli” było absolutnym wyjątkiem. Przekonanie ich do tego pomysłu trwało miesiącami. Udało się w końcu przełamać ich obawy i jest szansa na zmianę tej polityki – głównie ze strony Izraela, ale trzeba pamiętać, że praca powinna być obustronna. Także jeśli chodzi o mój film ważne będą reakcje z obu stron – Polski i Izraela. Tylko wtedy będzie miał szansę cokolwiek zmienić. Trzeba o tym rozmawiać, poznawać się i walczyć z wzajemnymi stereotypami.
Złote żniwa Sięganie w przeszłość nie jest rozdrapywaniem ran, ale dyskusją na tematy, które nigdy nie były obecne w polskim życiu publicznym. O społeczności żydowskiej się nie mówiło, zwłaszcza po 68 roku. Stereotyp Żyda w Polsce jest wykreowany przez nieznajomość kultury i gdzieś podskórny antysemityzm. Nie chcę być krytykiem
literackim, więc nie będę oceniał pracy Tomasza Grossa, ale fakt, że książka budzi takie emocje jest niezrozumiały. „Złote żniwa” są przecież prezentacją pewnych zjawisk, które miały miejsce w powojennej historii. Zwykłe ich ignorowanie nie zamknie tematu. Pamiętajmy, że Gross pisze o wydarzeniach będących faktami. Można się nie zgadzać ze sposobem ich przedstawienia, ale przecież były pogromy w Jedwabnym, był pogrom w Kielcach i było kopanie na terenach poobozowych. Jedyne, czego nie było to rzeczowej dyskusji na ten temat i wzięcia odpowiedzialności za te wydarzenia.
Zaćmienie Moim ulubionym reżyserem jest Michalengelo Antonioni. Mam wrażenie, że w dzisiejszym kinie nie dałby rady przekonać do siebie publiczności, która wychowała się na telewizji i serialach. Jeszcze ciężej byłoby mu chyba znaleźć dystrybutora. I dotyczy to całej Europy, nie tylko Polski. Za to w USA ostatnie lata pokazały (zwłaszcza Oscary dla takich filmów jak „Czarny Łabędź” czy zeszłoroczny „Hurt Locker”), że kino niezależne ma się dobrze. Może nie na tyle, by zgromadzić milionową publiczność, ale definitywnie wypromować trudniejsze obrazy. Z drugiej strony, wolę, żeby ludzie przychodzili do kina, mając do wyboru obrazy i lekkie, i ciężkie. I żeby krytycy mogli w dobrej komedii odnaleźć te same wartości,
co w trudniejszym dramacie. Niech po prostu powstaje więcej dobrych filmów, które dotrą do widza.
Osiem i pół W tej chwili pracuję nad powrotem do odłożonego produkcyjnie filmu „Romeo i Julia” z Jerozolimy, a także piszę nowy scenariusz na kino tzw. hollywoodzkie i jeden niezależny projekt, który pewnie powstanie najwcześniej. Wspomniany już wcześniej Antonioni i jego „Zawód reporter” jest w jakimś sensie inspiracją do tekstu poświęconego imperium Murdocha i tego, co się współcześnie wyprawia w mediach. Może nawet będzie miał ten sam tytuł? Notował: Grzegorz Rolecki.
Paweł Gula – 42 lata. Absolwent liceum im. J. Śniadeckiego w Kielcach, mieszkaniec Sadów. Ukończył Wyższą Szkołę Filmową w Łodzi. Obecnie mieszka w Los Angeles. Autor scenariuszy filmowych, dokumentalista, operator filmowy. Jego najbardziej znany film dokumentalny to „Damned to Heaven” o ofiarach poligamii i molestowania seksualnego w mormońskiej sekcie, nagrodzony na wielu festiwalach. Jego najnowszym dziełem są „Świętokrzyskie sztetle”, które wciąż czekają na swoją premierę w Kielcach.
S.G.: Czy są plany zapraszania młodych, eksperymentujących artystów w ramach alternatywnej sceny festiwalu? Takie koncerty mogłyby się odbywać na Scenie Kameralnej KCK.
Biznes i jazz – dla miasta W dwudziestą rocznicę śmierci Milesa Davisa – trębacza, który zrewolucjonizował muzykę jazzową, odbędzie się kolejna edycja Festiwalu Targi Kielce Jazz Festiwal. O idei i przyszłości tego wydarzenia rozmawialiśmy z prezesem Targów Kielce – Andrzejem Mochoniem. Sylwia Gawłowska: Davies to nie tylko wybitny trębacz, ale przede wszystkim innowator, który nieustannie zmieniał jazz. Czy podobne założenia ma festiwal? Andrzej Mochoń: Ten festiwal nie jest z definicji związany z promowaniem nowych rzeczy w jazzie. W momencie odsłonięcia pomnika Milesa Daviesa pod Kieleckim Centrum Kultury (28 września 2001 r.) było oczywiste, że powinna temu towarzyszyć muzyka. Zapoczątkowane w ten sposób koncerty postanowiliśmy organizować regularnie w formie festiwalu. W Kielcach nie ma odbiorcy na tyle licznego i dojrzałego muzycznie, aby awangardowa propozycja wypełniła Dużą Scenę KCK. Mamy nadzieję, że dzięki kolejnym edycjom festiwalu liczba i świadomość odbiorców będą rosły.
A.M.: Zdecydowanie tak, w perspektywie kolejnego festiwalu jest to dobra inicjatywa. S.G.: Czy poza brakiem pokaźnej grupy dojrzałych fanów jazzu istnieją problemy, z którymi boryka się festiwal? A.M.: Sponsor. Byłoby wspaniale, gdyby znalazł się na miejscu. Od 30 lat regularnie czytuję Jazz Forum i wiem, że obecnie w Polsce jest ponad sto festiwali jazzowych. Budżety promocyjne tych festiwali są nieporównywalnie większe od naszego i sięgają milionów złotych… S.G.: Sądzę, że pomimo trudności odczuwa Pan, jako miłośnik jazzu i meloman, ogromną satysfakcję, będąc współproducentem tego przedsięwzięcia? A.M.: Wspaniale jest realizować swoje marzenia. Targi Kielce od 6 lat są zaangażowane w produkcję festiwalu. Jazz jest muzyką słuchaną również przez biznesmanów. Jako Targi Kielce promujemy się różnymi drogami – czy poprzez sport, czy poprzez kulturę. Zatem robimy coś dobrego dla siebie, a ponadto – robimy coś dobrego dla miasta.
Plan centrum Kielc legenda
Łódź Plan miasta
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy
Częstochowa
2
2
1
1 15 18
7
K raków
3 19
8
6
17
12
Wa rs z awa 17 6
22
23
24 25
21
5
11
Lublin
4 16 14 20 9
18 1
Ta rn贸w
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.jp.ziemiaswietokrzyska.net
1
BWA Piwnice BWA Na Piętrze
Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2
3
Galeria Fotografii ZPAF - BWA Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71
Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02
4
Galeria Winda
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5
Galeria Zachęta Kielce, ul. Orla 3
6
Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4 www.lakiernia.wici.info
informator
Adresy kultury
Galerie
Muzea 6
Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92
Muzeum Narodowe
7 Kielce, plac Zamkowy 1
tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net
8
Muzeum Wsi Kieleckiej Dworek Laszczyków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97
9
Muzeum Zabawek i Zabawy Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl
S ka rb i e c Ka t e d ra l ny
10 Kielce, pl. Panny Marii 3,
tel. +41 344 63 07
11
Muzeum Historii Kielc
18
Dom Kultury Zameczek
Muzeum Geologiczne
19
DŚT Pałacyk Zielińskiego
Kielce, ul. Św. Leonarda 4 tel. +41 340 55 20
12 Kielce, ul. Zgoda 21
Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
tel. +41 361 25 37
Teatry Teatr Lalki i Aktora „Kubuś”
20
Kielecki Teatr Tańca
21
Słoneczko
22
Baza Zbożowa
23
Pod Krechą
14 Kielce, pl. Moniuszki 2b
tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl
15
Teatr im. Stefana Żeromskiego
Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl 16
Filharmonia Świętokrzyska im. Oskara Kolberga
Młodzieżowy Dom Kultury
25
Wspak
Urząd Miasta Kielce, ul. Szymanowskiego 6 Kielce, ul. Strycharska 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
Moskwa
tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
tel. +41 365 51 48
Ośrodki Kultury 17
Wojewódzki Dom Kultury Kielce, ul. Ściegiennego 6 www.wdk-kielce.pl
Kielce, ul. Śląska 11a
1 Kielce, Rynek 1
18 Kielce, ul. Staszica 5
Kino WDK
25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl
Urzędy
17 Kielce, ul. Świętokrzyska 20
19 Kielce, ul. Ściegiennego 6
Kielce, Zbożowa 4, www.baza-zbozowa.eu
24
Kinoplex
tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl
Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Kina
Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl
13 Kielce, ul. Duża 9
tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl
Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31
2
Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego
Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
wici.info | miasto
Dawne Kielce: od furmanki do segwaya Dawno, dawno temu... w 1816 roku Kielce stały się siedzibą władz województwa krakowskiego i (w wielkim bajkowym skrócie, bo dla niektórych historia sprzed czasów komórek to bajka) miejskie trakty zaczęły zamieniać się w brukowane ulice, a obok furmanek pojawiły się omnibusy.
Aleksandra I). Pierwsza połowa XIX w. to także czas brukowania głównych ulic miasta. W latach 1833–34 wybudowano szosę WarszawaKraków, a w latach 1852–53 po raz pierwszy w historii miasta położono chodniki dla pieszych – zbudowane z kamienia na koszt właścicieli poszczególnych posesji.
W 1823 roku powstał Plan Miasta Wojewódzkiego Województwa Krakowskiego Kielc, który pomógł uporządkować przestrzeń miasta. Pierwszą nowo zaprojektowaną ulicą była ulica Tadeusza (dziś Tadeusza Kościuszki), w tym czasie wytyczono też dzisiejszą ulicę Sienkiewicza (wówczas Konstantego; Konstanty Pawłowicz – brat cara
Podstawowym środkiem transportu długo były furmanki, ale pod koniec XIX w. w mieście kursowało już ok. 30 dorożkarzy. W styczniu 1885 r. wprowadzono taksy, czyli cenniki regulujące wysokość opłat za przewozy. I tak przewoźnicy posiadający dorożki dwukonne za dzienny kurs w mieście pobierali opłatę w wysokości 20 kopiejek,
55 na dworzec kolejowy – 25 kop., za kurs nocny – 5 kopiejek drożej. Kurs z bagażem w dzień to koszt 30 kop., w nocy – 40 kop. Dorożka jednokonna „kasowała” odpowiednio: po mieście w dzień 15 kop., w nocy 25; na dworzec 5 kop drożej, z bagażem w dzień 25 kop., w nocy 35. W cenniku godzinowym opłaty ksztaltowały się następujaco: „dwukonni” 50–60 kop., „jednokonii” – 40–50. Dla porównania – indyk to w tamtym czasie wydatek rzędu 32 rb. 30 kop., a para jaj – 3 kop. Od maja 1891 r. na trasie Kielce-Słowik kursował pierwszy w mieście „zbudowany na wzór letnich tramwajów warszawskich” omnibus. Kursami z Kielc o 7, 9, 15.50 i 18 mogło jednorazowo podróżować 14 osób. Dla niewtajemniczonych – omnibus (z łac. dla wszystkich) to wieloosobowy, najczęściej zadaszony pojazd. Pierwszy omnibus pojawił się w Paryżu w drugiej poł. XVII w., a w Polsce na przełomie XIX i XX w.; osiagał prędkośc do 30 km/h. W przewozach towarowych dominującym środkiem transportu pozostawały furmanki. W 1885 r. do użytku oddano przebiegajacą przez Kielce linię kolejową, tzw. linię iwanogrodzko-dąbrowską (Iwanogród – dzisiejszy Dęblin). Koncesję na budowę linii kolejowej od lipca 1881 r. posiadało stowarzyszenie (spółka akcyjna) w składzie: margrabia Zygmunt Wielopolski, hrabia Tomasz Zamoyski, hrabia Aleksander Ostrowski, Stanisław Karski, Wilhelm Ran, Jan Bloch i Aleksander Goldstand, spad-
kobiercy K. Scheiblera oraz dyrektor banku międzynarodowego w Petersburgu Władysław Łaski. Główną rolę w spółce odgrywał pochodzący z Radomia Jan Bloch – bankier i przedsiębiorca, nazywany królem kolei żelaznych. Powstanie linni Dęblin-Dąbrowa Górnicza – przez Kielce i Radom, z odgałęzieniami od Bzina (dzisiejsze Skarżysko) do Bodzechowa i w przeciwnym kierunku od Końskich do Tomaszowa i Koluszek – znacząco wpłynęło na rozwój gospodarczy nie tylko Kielc, ale i całej guberni. Na zebranie dotyczące lokalizacji dworca kolejowego Wydział Administracyjny Magistratu zaprosił mieszkańców miasta i oni ustalili, że dworzec stanie „między szosą Karczówkowską a Starą Rogatką za Starowarszawskim Przedmieściem, bliżej miasta, przy drodze do Czarnowa” (taki zapis zachował się w dokumentach Archiwum Państwowego w Kielcach). Kolejne lata przyniosły rozwój linii kolejowej: 1911 r. to powstanie linii Kielce-Częstochowa-Herby, 1915 – Ostrowiec-Sandomierz, 1934 – Radom-Warka-Warszawa, a 1953 – Kielce-Sitkówka-Busko (miał to być pierwszy etap budowy drogi do Tarnowa). Lata 20.–30. XX w. były czasem masowej emigracji zarobkowej, a stacja PKP Kielce przeżywała wówczas prawdziwe oblężenie. Odprawiała 10 tys. osób rocznie. Początkowo na pociągi pasażerowie czekali, nocując na stacji, dopiero na początku lat 30. wybudowano darmo-
wici.info | miasto
wą noclegownię dla podróżnych, w której za niewielką opłatą można było zjeść gorący posiłek. W 1921 r. stacja obsługiwała 14 pociagów na dobę; w 1926 r. – 25 pociągów, a w 1931 – ponad 40. W 1935 wybudowano kolejne odcinki linii kolejowej: RadomWarszawa i Tunel-Kraków. Natomiast w 1970 rozpoczęto budowę, a w 1971 oddano do użytku obecny dworzec PKP w Kielcach (poprzedni, wybudowany przez Austriaków stał do 1966 r.). Tunel pod torami powstał w 1975 roku.
Przełom lat 20. i 30. XX w. to wprowadzenie do komunikacji autobusów. Istniało kilkanaście linii łączących Kielce z Warszawą, Krakowem, Buskiem, Solcem, Opatowem i Zawierciem. Początkowo autobusy zatrzymywały się w różnych miejscach, a w połowie lat 30. obok dworca PKP, w miejscu dzisiejszej poczty, wybudowano dworzec autobusowy. W 1945 r. powołana została Państwowa Komunikacja Samochodowa z Okręgową Bazą PKS w Kielcach. W 1947 r. kielecka PKS miała 11 wozów ciężarowych
57 do przewozu osób, w 1954–94. Budowę do dziś funkcjonujacego dworca przy ulicy Czarnowskiej rozpoczęto w 1975, a do użytku oddano go 20 lipca 1984 r. Wówczas był to najnowocześniejszy dworzec w kraju. Warto pamiętać też o planach otwarcia w Kielcach linii tramwajowej. Pierwsze wzmianki pochodzą z lat 20. i 30. XX wieku. Linia miała przebiegać od centrum w kierunku do Białogonu, a docelowo także do Chęcin. Później zmieniono koncepcję i planowano dwie linie w obrębie centrum miasta: pierwszy odcinek, długości 4 km miał przebiegać ulicami Sienkiewicza, Hipoteczną, Seminaryjską, Wesołą, 3 Maja; drugi, długości 2 km, Starozagnańską, Starowarszawską, Focha, Chęcińską do
bocznicy koło Kadzielni. W wyniku kryzysu gospodarczego zaniechano prac. Do pomysłu powracano kilkakrotnie, jednak do tej pory nie udało się go zrealizować. Dziś Kielce to plac budowy – nowa obwodnica, bus pasy, a zamiast omnibusów segwaye. A kto chce powspominać dawne czasy, powinien wybrać się na wystawę Czar starych aut do odziału Muzeum Narodowego przy ul. Orlej. Do połowy października można podziwiać 1000 miniatur z wytwórni modelarskich z całego świata. Można też sprawdzić, czy są wsród nich modele pojazdów, które kiedyś jeździły po Kielcach. Weronika Mojecka
stacja rafanoo.com
wici.info | świętokrzyskie
Proponujemy Czytelnikom swego rodzaju wędrówkę po świętokrzyskiej osi czasu, na której umieściliśmy słupy milowe bogactwa, jakim jest dziedzictwo narodowe. Przyjęliśmy, że region świętokrzyski widoczny z kosmosu na 51 równoleżniku rozpościera się od krańca wschodu Zawichostu do krańca zachodu Secemina, od krańca północnego Gowarczowa do krańca południowego Bejsc. opracował: Andrzej Piskulak
Świętokrzyska oś czasu – kamienie milowe naszego dziedzictwa cz. II
61
Są tu stare góry, o budowie geologicznej, gdzie w odsłonięciach obserwuje się osady wszystkich okresów w dziejach Ziemi – od kambru po czwartorzęd. Najnowsze badania geologiczne wskazują, że tu 350 mln lat temu jako pierwsze na świecie czworonogi (tetrapody) wyszły z morza na ląd. Swoje ślady pozostawiły tu także dinozaury. Ok. 70 tys. lat temu pojawił się tu człowiek neandertalski. Rejon Gór Świętokrzyskich jest kolebką historyczną wielu kultur paleolitycznych, neolitycznych, epoki brązu, czasów Cesarstwa Rzymskiego, początków państwa polskiego, kolebką religii, literatury, języka polskiego, duchowości chrześcijańskiej, nowożytnych zabytków architektonicznych i technicznych. Jest też skupiskiem urokliwych miejsc, krajobrazów i wiekowych drzew.
Na początku wyłoniły się góry… Uznawane za najstarsze w Europie Góry Świętokrzyskie wydźwignięte zostały na powierzchnię Ziemi z dna morza w kambrze (542–488 milionów lat temu). Skały z epoki paleozoicznej, to głównie kwarcyty kambryjskie, z których zbudowane są Łysogóry oraz pasma Jeleniowskie, Cisowskie, Orłowińskie, Daleszyckie i Dymińskie, Klimotowskie, Sieradowickie, Masłowskie, Tumlińskie, Oblęgorskie.
Niniejszy odcinek rozpoczynamy od 400 r. n.e., kiedy to po upadku Cesarstwa Rzymskiego rozpoczęły się w ówczesnej Europie wędrówki ludów. W tej części opisaliśmy początki państwowości polskiej w naszym regionie oraz to, w jaki sposób świętokrzyskie stawało się m.in. kolebką religii, literatury, języka polskiego, duchowości chrześcijańskiej, nowożytnych zabytków architektonicznych i technicznych. Wędrówkę po osi czasu zakończymy w XV wieku, kiedy to kończyło się średniowiecze i nadchodził złoty wiek renesansu. Trzecią część świętokrzyskiej osi czasu opublikujemy w następnym wydaniu Wici.
Pogańskie ślady – początki chrześcijaństwa W okresie po upadku Cesarstwa Rzymskiego (400–600 r. n.e.) rozpoczęły się wędrówki ludów. Spowodowane to było kryzysem kulturowym, osadniczym, gospodarczym. W VI–VIII w. zaczęły się tworzyć silne ośrodki organizacji plemiennych. W wiekach VI–IX istniało nad górną Wisłą państwo Wiślan. Na Ponidziu graniczyło z terytorium Lendzian. Grody opolne znajdowały się w Stradowie i Wiślicy. W IX w. państwo to zostało podbite przez władców wielkomorawskich, a ludność ochrzczona w obrządku wschodnim przez św. Metodego. Sprawa chrztu budzi jednak spór wśród naukowców. Wielu uważa bowiem, że go nie było. Wiślica to historyczny gród z VIII wieku związany z najstarszą kolebką chrześcijaństwa na ziemiach polskich. Pogański książę Wiślan miał przyjąć chrzest w obrządku wschodnim wraz z poddanymi już w 880 roku, jak zapisano w Żywocie św. Metodego. Archeolodzy odkryli misę z gipsowej skały z tamtego okresu, która służyła do przyjmowania chrztu w pozycji stojącej. Wiślicka bazylika mniejsza to dwunawowy kościół, kolegiata gotycka ze słynącą łaskami figurą Matki Bożej Uśmiechniętej zwanej Łokietkową. Mieści się tu diecezjalne sanktuarium. W Wiślicy znajduje się także Dom Jana Długosza, kronikarza i wychowawcy Jagiellonów. Jest on zwany także „wikariatem”. Ta piętrowa budowla z cegły, wzniesiona została w sąsiedztwie kolegiaty wiślickiej w 1460 r. z fundacji Jana Długosza, z przeznaczeniem dla wikariuszy i kanoników kolegiaty. Odkryto w niej m.in. unikatową polichromię z końca XV w. Jest to gotyckie wyobrażenie Zmartwychwstałego Chrystusa, kobiety z krzyżem i klęczącego mężczyzny, z napisem „Boże zmiłuj się nad nami”. Można przypuszczać, że to fundator budowli – Jan Długosz. Dom Długosza należy do nielicznych świeckich budowli z okresu gotyku. Obecnie w budynku mieści się Muzeum Regionalne Wiślicy. W jego ramach udostępnione zostały turystom liczne zabytki. Gotycka bazylika mniejsza pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny z XIV w.
63
kolegiata w wiślicy
jest zarazem Sanktuarium Uśmiechniętej Madonny Łokietkowej, półpłaskorzeźby datowanej na XIII w. W pobliżu świątyni znajduje się m.in. dzwonnica fundacji Jana Długosza z XV w. i Dom Długosza z XV w. Natomiast w bazylice znajdują się m.in.: w podziemiach pozostałości dwóch kościołów romańskich, kolejno z XII i XIII w. i unikatowa Płyta Orantów z XII w. W Pawilonie Archeologicznym znajdują się pozostałości X-wiecznego kościoła oraz prawdopodobna misa chrzcielna z 880 r. n.e. W pobliżu zachowały się też pozostałości grodziska wczesnośredniowiecznego z przełomu X i XI w. Oprócz tego w Wiślicy zobaczyć można, m.in.: miejsce, z którego w 1347 r. odczytano tzw. Statuty Wiślickie, Plac Solny – średniowieczne miejsce handlu oraz składowania soli boheńskiej, fundamenty kościoła pw. św. Ducha datowane na 1440 r., fundamenty kościoła rycerskiego pw. św. Marcina, wzmiankowanego po raz pierwszy w 1326 r., Psią Górkę – miejsce sądu królowej Jadwigi nad Gniewoszem z Dalewic oraz kościół późnogotycki w Gorysławicach (wybudowany bez fundamentów). Dodatkowo Muzeum utworzyło wiślicki szlak historyczny oraz prowadzi zajęcia edukacyjne dla najmłodszych. Adres Muzeum Regionalnego: ul. Plac Solny 32, 28-160 Wiślica, tel. 41 379 21 64 lub 502 634 495, e-mail: muzeum.wislica@gmail.com, strona internetowa: http://www.muzeum.wislica.pl Muzeum jest czynne od wtorku do niedzieli włącznie w godzinach: 08.00 do 18.00
wici.info | świętokrzyskie
Klasztor na świętym krzyżu
W tym czasie tereny Gór Świętokrzyskich znalazły się w kręgu wpływów państwa gnieźnieńskiego. Ślady wczesnośredniowiecznego osadnictwa z tego okresu odnaleźli archeologowie w Górach Świętokrzyskich przede wszystkim wokół Łysej Góry (Świętego Krzyża). Między VIII a pierwszą połową X w. w Łysogórach powstał duży ośrodek kultu pogańskiego. Na Łysej Górze, Grodowej Górze w Tumlinie, Górze Dobrzeszowskiej na zachodnim krańcu głównego pasma Gór Świętokrzyskich znajdują się szczątki wałów kultowych. Badania archeologiczne wskazują, że XI i XII w. to czas najwyższej aktywności zgromadzeń kultowych na Łysej Górze. Między VIII w. a pierwszą połową X wieku powstał tu duży ośrodek kultu pogańskiego, którego funkcjonowanie nie zostało przerwane nawet po przyjęciu przez władców Polan chrześcijaństwa. Szczyt góry okalał krąg kamienny, tak zwany wał kultowy, w kształcie wydłużonej elipsy o łącznej długości około 3 km (w zachodniej części wał nie został wykończony). Święty Krzyż to najstarsze polskie sanktuarium. Przechowywane są nim relikwie Drzewa Krzyża Świętego. Znajduje się ono niemal na szczycie, zwanym Świętym Krzyżem, Łysą Górą lub Łyścem – 595 m n.p.m., położone jest 40 km od Kielc i 60 km od Sandomierza. Opactwo benedyktyńskie na Łyścu (Świętym Krzyżu) założył Bolesław Chrobry w 1006 r. Od X w. do kasacji opactwa w 1819 r. gospodarzami sanktuarium byli benedyktyni, obecnie opiekę nad nim sprawują misjonarze oblaci Maryi Niepokalanej. W ścianie przylegającej do kościoła znajduje się fragment muru, pierwszego romańskiego kościoła. Na ścianach krużganków widać pozostałości figuralnej polichromii barokowej. Nad nimi
65
święty krzyż
krzyżowe sklepienia z żebrami. Z krużganków prowadzą dwa wejścia do klasycystycznego kościoła Świętego Krzyża. W ołtarzach znajdują się obrazy pędzla Franciszka Smuglewicza, twórcy wileńskiej szkoły malarskiej. Kolejne wejście z krużganków prowadzi przez zakrystię do kaplicy Oleśnickich, znanej też jako kaplica Świętego Krzyża. To tu znajdują się szczątki Drzewa Świętego Krzyża. W krypcie pod kościołem umieszczone są trumny rodziny fundatora kaplicy i Jeremiego Wiśniowieckiego oraz szczątki doczesne benedyktynów. Trzy sale przylegające do krużganków zajmuje Muzeum Misyjne Oblatów, dwie z nich poświęcone są historii Świętego Krzyża. Kilka sal w zabudowaniach klasztornych zajmuje Wystawa Świętokrzyskiego Parku Narodowego. W pobliżu szczytu Łysej Góry znajduje się wejście na platformę widokową, umieszczoną nad największym w Górach Świętokrzyskich gołoborzem. Widać z niej nie tylko słynne rumowiska skalne, ale także szeroką panoramę w kierunku północnym. Na Święty Krzyż dostać się można dwiema drogami: z Nowej Słupi Drogą Królewską, którą wiedzie niebieski szlak turystyczny; z Huty Szklanej, dojście asfaltową drogą, można także z tego miejsca wjechać na górę: bryczkami, „Kolejką Świętokrzyską” lub autobusami PKS. Wjazd na Święty Krzyż jest możliwy własnym pojazdem tylko w niedzielę i święta w godzinach 7.00-13.00 w celu uczestniczenia w nabożeństwach. Muzeum Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, Święty Krzyż 1, www.swietykrzyz.pl, Wystawa Świętokrzyskiego Parku Narodowego, Święty Krzyż 1, www.swietokrzyskipn.org.pl
ratusz w sandomierzu
Ziemia Sandomierska, Wiślicka i Krakowska Około XI–XII wieku świętokrzyskie terytorium pomiędzy rzekami Wisłą, Pilicą a Kamienną pod względem administracyjnym dzieliło się na Ziemię Sandomierską na północy, Ziemię Wiślicką na południu i Ziemię Krakowską na południowym zachodzie. Sandomierz to malowniczo położone, na wysokim brzegu Wisły, wśród lessowych wzgórz i wąwozów miasto o bogatej historii i wielu, bardzo cennych zabytkach. Na liście zabytków dziedzictwa w regionie świętokrzyskim przygotowanej przez Narodowy Instytut Dziedzictwa w Sandomierzu znalazły się m.in.: bazylika katedralna oraz kościoły – pw. św. Jakuba, pw. św. Pawła. Miasto wraz ze swoimi zabytkami odegrało w historii naszego kraju znaczącą rolę i obecnie jest chlubą dziedzictwa narodowego. Od 1138 roku Sandomierz był stolicą Księstwa Sandomierskiego. Prawa miejskie uzyskał w 1286 roku. Wspaniale zachował się średniowieczny układ urbanistyczny w całości uznany jako cenny zabytek. W przeszłości Sandomierz obwiedziony był murami obronnymi, a do miasta prowadziły cztery bramy: Lubelska, Krakowska, Zawichojska i Opatowska. Do dnia dzisiejszego zachowała się tylko ostatnia. Wzniesiona została w drugiej połowie XIV wieku. W XVI stuleciu została podwyższona i zwieńczona renesansową attyką. Na szczycie bramy urządzony jest punkt widokowy, z którego rozciąga się wspaniały widok na Sandomierz i okolicę.
67 W centrum starego miasta znajduje się rynek otoczony zabytkowymi kamienicami. Na środku rynku stoi Ratusz wzniesiony w drugiej połowie XIV wieku. Jest to piętrowa, ceglana budowla z wysoką attyką kryjącą dach. W Ratuszu mieści się aktualnie oddział Muzeum Okręgowego. W dolnej części obiektu jest wyjście z podziemnej trasy turystycznej. Lochy sandomierskie mają wielowiekową tradycję. Podziemia powstawały prawdopodobnie już od XIV wieku z przeznaczeniem na magazyny. W pobliżu rynku wznosi się kościół katedralny zbudowany w 1360 roku przez Kazimierza Wielkiego na miejscu romańskiej świątyni. Wielokrotnie rozbudowywany otrzymał w końcu XVII wieku barokową fasadę zachodnią, a w początku następnego stulecia takiż wystrój wnętrza. Oleśnicki, wychowanek kolegiackiej szkoły, najpierw był scholastykiem tutejszej kapituły, dopiero potem krakowskim biskupem i kardynałem, a zanim zmarł, także w Sandomierzu w roku 1455, sekretarzem królewskim, wybitnym politykiem i mężem stanu. Długosz zbudował w pobliżu dom dla księży misjonarzy (1476), a przy kolegiacie wybudował dla nich kaplicę. Nieukończony jeszcze zamek w 1656 roku wysadzili w powietrze Szwedzi. Po odbudowie, zamieniony został w roku 1817 na więzienie. Po likwidacji więzienia w 1959 roku poddany został badaniom naukowym i gruntownemu remontowi, w czasie którego między innymi spod tynku wydobyto partie gotyckich murów. Obecnie mieści się tu Muzeum. Na wysokiej skarpie bieleją mury Collegium Gostomianum zwieńczonego późnorenesansową attyką. To fragment jednej z najstarszych budowli szkolnych w Polsce – kolegium jezuickiego ufundowanego w 1602 roku. Nieco z dala od centrum miasta znajduje się kościół św. Jakuba i klasztor dominikanów, najstarszy i najcenniejszy zabytek sandomierski. To świątynia późnoromańska, z elementami wczesnogotyckimi. Jako jedna z pierwszych w Polsce murowana z cegły, z bogatą ornamentacją ceglaną. Jeszcze dalej jest gotycki kościół św. Pawła wzniesiony w latach 1426–1434. W pobliżu kościoła ma początek Wąwóz Królowej Jadwigi. Strome ściany osiągają miejscami 10 metrów wysokości. Zbocza wąwozu, którego długość wynosi ok. 500 metrów porośnięte są drzewami i krzewami, wśród których występuje chroniona wisienka karłowata. Na wschód od centrum miasta, wzdłuż stromego brzegu Wisły ciągną się Góry Pieprzowe, które stanowią wschodni kraniec Gór Świętokrzyskich.
wici.info | świętokrzyskie
plac i kościół pw. Świętego wojciecha w kielcach
Prapoczątki Kielc Na przełomie X i XI w. niedaleko obecnego centrum, między ulicami IX Wieków Kielc i Bodzentyńską powstała pierwsza osada, która dała początek miastu. Wówczas to ok. 1086 r. wybudowana została w tym miejscu niewielka, modrzewiowa świątynia. Były to początki kościoła cmentarnego pw. św. Wojciecha. Wtedy to, zdaniem historyków, nastąpiło nadanie Kielc i Tarczka wraz z okolicami biskupom krakowskim. O tym, że miejsce, w którym znajduje się kościół pw. św. Wojciecha jest kolebką miasta i dowodem na dziewięćsetletnią historię Kielc świadczą odkrycia archeologiczne, prowadzone od 2006 r. podczas remontu placu Świętego Wojciecha. W pochodzącym z 1573 roku testamencie Pawła, wicekustosza kieleckiego, zachował się zapisek na temat przeprowadzonego remontu drewnianego kościoła brzmiący: „zapis na reparację budynków kościoła św. Wojciecha w Kielcach”. Dopiero po kilku wiekach, bo w 1763 r. na jego miejscu wybudowano barokowy, murowany kościół, który został ufundowany przez kanonika Jana Rogallę. W 1885 roku miała miejsce rozbudowa kościoła, która nadała mu ostateczny wygląd. Autorem projektu rozbudowy był architekt gubernialny Franciszek Ksawery Kowalski.
69
wieże Pałacu biskupów krakowskich
W 1171 r. biskup krakowski Gedeon (Gedko) z rodu Gryfitów Świebodziców wzniósł kościół kolegiacki na Wzgórzu Zamkowym. W 1227 r. nastąpiło zatwierdzenie przez papieża przywileju księcia Leszka Białego nadanego biskupom krakowskim. Kielce po raz pierwszy wymienione zostały jako siedziba kasztelanii, czyli ośrodka administracyjnego dóbr biskupich. W późniejszych wiekach przyjęła się dla tego ośrodka nazwa starostwo. Ok. 1364 r. nastąpiło prawdopodobnie nadanie Kielcom praw miejskich. Potwierdzają to także dokumenty z 1402 r. W 1493 r. nadano Kielcom herb (złota korona i litery CK – Civitas Kielcensis na czerwonej tarczy), dokonał tego bp krakowski Fryderyk Jagiellończyk. W pierwszej połowie XVII w wybudowano na Wzgórzu Katedralnym istniejący do dziś pałac biskupi oraz kościół św. Trójcy. Świadczą one o początkach i późniejszej świetności miasta. To tu od wieków koncentruje się życie duchowe i kulturalne Kielc. Pałac Biskupów Krakowskich był rezydencją biskupów krakowskich, jest jednym z symboli miasta. Wzniesiono go w latach 1637–1644 z inicjatywy biskupa Jakuba Zadzika. Budowę prowadził Tomasz Poncino, a projekt został wykonany prawdopodobnie przez Giovanniego Trevano. Dekorację malarską wnętrz wykonano w warsztacie Tomasza Dolabelli. Plafony przedstawiają między innymi sąd nad arianami i rokowania pokojowe w okresie wojen ze Szwecją i Rosją. Obecnie mieści się tu Muzeum Narodowe w Kielcach.
wici.info | świętokrzyskie
refektarz w opactwie cystersów w wąchocku
W XII w. powstały na dzisiejszej ziemi kieleckiej pierwsze klasztory: benedyktyński na Świętym Krzyżu (według Jana Długosza założony w 1006 roku), cystersów w Jędrzejowie (1140–1149) i Wąchocku (1179) oraz bożogrobców w Miechowie (1163), joanitów w Zagości (1153) i norbertanów w Busku (1180–1185). Klasztory te wzbogaciły się w monumentalne budowle, z których najstarsze romańskie fragmenty zachowały się najlepiej w klasztorze w Wąchocku. Śladów romańszczyzny dopatrzeć się można w kościele na Świętym Krzyżu i w Jędrzejowie. Klasztory benedyktyński na Świętym Krzyżu i bożogrobców w Miechowie należały do najbogatszych na ziemiach polskich. Nie dość, że były one bogato uposażone (każdy miał po kilkadziesiąt wsi), to posiadały także przywileje, pozwalające czerpać ogromne dochody. Opactwo cystersów w Jędrzejowie założone zostało w 1140 roku jako pierwsze w Polsce, przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Janika Gryfitę i biskupa krakowskiego Gedeona. Natomiast opactwo cystersów w Wąchocku ufundowane zostało przez biskupa krakowskiego Gedkę w 1179 roku. Było jednym z 26 opactw, które powstały w XII i XIII wieku na ziemiach polskich. Cystersi prowadzili szeroką działalność gospodarczą, zakładając między innymi kuźnice i wykorzystując miejscowe złoża rud żelaza i piaskowców. W XVII i XVIII wieku polscy cystersi prowadzili warsztaty budowy organów. Z nich pochodzą między innymi organy w Wąchocku, Jędrzejowie i Sulejowie oraz najbardziej znane w Oliwie.
71
kapitularz w opactwie cystersów w wąchocku
Zbudowane w pierwszej połowie XIII wieku opactwo jest jednym z pięknych przykładów architektury romańskiej w Polsce. W pierwszej połowie XVII wieku większa część klasztoru przebudowana została w stylu renesansowym. Późnorenesansowy kościół jest trzynawową bazyliką z transeptem. Jego mury zbudowane są z szarych i brunatnoczerwonych ciosów kamiennych układanych w naprzemianległe pasy. Do kościoła przylegają krużganki z XVII wieku otaczające wirydarz. Z nich wchodzi się do romańskich pomieszczeń z XIII wieku, znajdujących się w przyziemiu: fraterni i kapitularza. Ten ostatni ma sklepienie wsparte na czterech kolumnach. Wszystkie detale tego pomieszczenia są bogato zdobione różnorodnymi ornamentami roślinnymi. Przed wejściem do kościoła znajduje się Panteon Pamięci Podziemnego Państwa Polskiego. Na murze umieszczone są liczne tablice poświęcone oddziałom partyzanckim. Wewnątrz opactwa znajduje się krypta, w której spoczywają prochy legendarnego dowódcy AK – majora Jana Piwnika „Ponurego”. W pomieszczeniach opactwa zlokalizowane jest muzeum utworzone w oparciu o bogate zbiory księdza Walentego Ślusarczyka, proboszcza z Nowej Słupi. Zgromadzono w nim pamiątki z okresu walk narodowowyzwoleńczych. Muzeum Cystersów, ul. Kościelna 14, 27-215 Wąchock, tel. 41 271 50 66.
wici.info | świętokrzyskie
widok na Chęciny
Na prawie magdeburskim W końcu XIII i w XIV wieku ponownie kolonizowano spustoszone tereny, a miasta lokowano na prawie magdeburskim. Prawa miejskie uzyskały wówczas między innymi: Jędrzejów, Opatowiec nad Wisłą, Pacanów, Kurzelów, Wiślica, Szydłów, Chęciny, Skalbmierz, Bodzentyn, Stopnica, Kunów, Łagów, a także Nowa Słupia, Radoszyce, Pierzchnica, Wodzisław i Kielce. W tym czasie toczyły się na tych ziemiach walki prowadzone przez Władysława Łokietka przeciwko zwolennikom buntowników: Alberta, wójta krakowskiego i biskupa Jana Muskaty. Zamek Królewski w Chęcinach, który został wzniesiony na grzbiecie skalistego wzgórza (367 m. n.p.m.), na przełomie XIII i XIV wieku, to monumentalna warownia, która w swojej historii była siedzibą starostwa, skarbcem Polski, ciężkim więzieniem stanu, rezydencją królewskich wdów. Od czasów Władysława Łokietka przez kilka wieków odgrywała w kraju znaczącą rolę. Pierwsze wzmianki na temat zamku sięgają 1306 roku. Był obiektem wysokiej rangi, ośrodkiem życia politycznego, gdzie w latach: 1310, 1318 i 1331 zwoływano zjazdy możnowładców i rycerstwa. W obawie przed Krzyżakami arcybiskup Janisław zdeponował tu w 1318 roku skarbiec archidiecezji gnieźnieńskiej. W dobudowanej przez Włady-
73 sława Łokietka kaplicy przechowywany był czasowo skarbiec koronny. Twierdza była jednym z miejsc koncentracji wojsk polskich udających się na wojnę z Krzyżakami. Władysław Łokietek wyruszający w 1331 r. na bitwę pod Płowcami, zwołał w Chęcinach najwyższych dostojników i urzędników państwowych na pierwszy zjazd ziem polskich. Wydarzenie to uważane jest za początek przyszłych sejmów. W połowie XIV wieku zamek został rozbudowany przez Kazimierza Wielkiego, uchodził za jedną z najpotężniejszych polskich warowni (nigdy nie zdobytej siłą w czasach swej świetności). Twierdza służyła też, od końca XIV wieku, jako więzienie. Spędził tu m.in. 10 lat Andrzej Garbaty (najstarszy z Olgierdowiczów) – przyrodni brat, a zarazem zacięty wróg Władysława Jagiełły oraz Hińcza z Rogowa. Po wygranej bitwie pod Grunwaldem w 1410 r. przetrzymywano na zamku znaczniejszych jeńców krzyżackich. Więziony był też, wzięty do niewoli w bitwie pod Koronowem, Michał Küchmeister (późniejszy wielki mistrz krzyżacki w latach 1414–1422). Licząca 150 osób załoga zamku w czasach wojny blokowała ruchy nieprzyjaciela na przebiegających przez Chęciny drogach, a w czasie pokoju utrzymywała na nich porządek i zapewniała bezpieczeństwo podróżującym. Zamek był też rezydencją rodzin królewskich, królowych i wdów, przebywały tu: Adelajda – druga żona Kazimierza Wielkiego oraz siostra tegoż króla – Elżbieta, sprawująca rządy w imieniu swego syna Ludwika Węgierskiego. Mieszkała tu, wraz ze swym ogromnym skarbcem, królowa Bona. Podczas szalejącej w 1425 r. zarazy, schronienie w chęcińskich murach znalazł syn Jagiełły – Władysław. W 1707 r. wojska szwedzkie spaliły zamek, który wówczas przestał być rezydencją starościńską. Działa ustawione na zamkowych murach po raz ostatni wystrzeliły 11 lipca 1787 roku, wiwatując na cześć wracającego z Krakowa do Warszawy (przejeżdżającego przez Chęciny) króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Zamek dzieli się na dwie części: starszą (górną), rozciągającą się między dwoma okrągłymi basztami oraz młodszą (dolną), z ostrołukową furtą i czworoboczną basztą, którą dobudowano w XV wieku. Wjazd do zamku prowadził od strony wschodniej przez zwodzony most i wysuniętą przed basztę bramę zabezpieczoną żelazną kratą (tzw. broną), opuszczaną na noc. Brama przylegała do wieży, która podnosiła obronność tego punktu. Pośrodku jego dziedzińca znajduje się otwór po studni, wykutej w skale na głębokość 100 m. Prawdopodobnie przez nią i podziemny korytarz prowadzący do chęcińskiego kościoła utrzymywano łączność w czasie oblężenia.
Mury miejskie w szydłowie
Szydłów to jedno z najstarszych polskich miast i jednocześnie jeden z najpiękniejszych średniowiecznych zespołów obronnych. Niegdyś było to miasto królewskie, co oznacza, że jego mieszkańcy byli bezpośrednio poddani królowi. Prawa miejskie nadał Szydłowowi król Władysław Łokietek 1 lipca 1329 roku. Kazimierz Wielki uczynił z niego miejscowość znaczną, wystawił kościół i zamek, a całe miasto otoczył murami obronnymi. Do miasta prowadziły trzy bramy: Krakowska, Opatowska i Wodna, tylko pierwsza zachowała się do dziś. Szydłów zyskał miano polskiego Carcassonne, dzięki zachowanemu do czasów współczesnych XIV-wiecznemu układowi urbanistycznemu zawierającemu wiele elementów architektonicznych, jak i przestrzennych średniowiecznego miasta. Zespół zamku w Szydłowie usytuowany jest na platformie wzgórza opadającego stromym zboczem ku rzeczce Ciekącej. W jego skład wchodzą: budynek główny, skarbczyk i budynek bramy wjazdowej. Główny budynek zamku przylega do murów miejskich. Był to budynek dwukondygnacyjny z kwadratowym ryzalitem od południa, w którym mieściła się kaplica. Na każdej kondygnacji były dwie duże sale. Na drugiej kondygnacji od strony murów obronnych pomieszczenie nazwano Salą Rycerską. Do narożnika północno-zachodniego murów miejskich przylega budynek skarbczyka, który w przeszłości być może był basztą zamkową. Obecnie mieści Muzeum Regionalne. Budynek
75 bramy wjazdowej wzniesiony został przez Zygmunta III w miejscu pierwotnej bramy prowadzącej na teren zamku. Oprócz zespołu zamkowego do najważniejszych zabytków miasteczka zaliczają się: mury obronne wraz z Bramą Krakowską, kościół farny pw. św. Władysława, kościół pw. Wszystkich Świętych, synagoga. Budowle zamkowe miasta, usytuowane w jego narożu, wchodziły ongiś w skład kazimierzowskiego systemu obrony kraju, spełniając funkcje ustrojowo-administracyjne i polityczno-strategiczne. Na Przedmieściu Opatowskim znajdują się ruiny po przytułku dla ubogich i starców oraz kościółku św. Ducha. W Grabkach Dużych warto zobaczyć XVIII-wieczny pałac o stylistyce orientalnej. W Kotuszowie i Potoku warto odwiedzić zabytkowe kościoły parafialne. Potężne miejskie mury to obszar 6,5 ha. Najeżone blankami były grube na półtora metra i długie na ponad kilometr – dokładnie miały obwód 1050 m, prawie 700 m murów w świetnym stanie zachowało się do dziś. Szydłów był sławny ze wspaniałych tkanin, ale całkiem nieźle funkcjonowali w nim przedstawiciele najróżniejszych zawodów: kowale, piekarze, rzeźnicy, krawcy i garncarze. Rozkwit miasta przerwał potop szwedzki. Pod koniec XVIII w. miasto zostało opuszczone i popadło w ruinę. Z ówczesną ziemią kielecką związani byli żyjący w XIV w. dyplomaci i wybitni polscy intelektualiści. Jednym z nich był biskup krakowski Florian z Mokrska, doktor praw Uniwersytetu w Padwie, jeden ze współtwórców powstania znakomitej Akademii w Krakowie. Ruiny rodowego zamku gotyckiego wzniesionego przez biskupa Floriana można do dziś oglądać nad Nidą, nieopodal wsi Mokrsko. Jan z Buska był sekretarzem, a potem podkanclerzym króla Kazimierza Wielkiego. Posłował on w 1363 roku do papieża Urbana V w sprawie założenia uniwersytetu w Krakowie. Uczonym prawnikiem i kaznodzieją był prepozyt generalny bożogrobców w Miechowie Stanisław Stojkowic z Książa. Posiadał on prywatną bibliotekę, którą zapisał w testamencie klasztorowi miechowskiemu. W krainie świętokrzyskiej miały też miejsce ważne dla całego kraju wydarzenia. W roku 1347 w Wiślicy ogłoszone zostały tak zwane statuty wiślickie, czyli po raz pierwszy w historii państwa skodyfikowane prawa dla ziem Małopolski. Natomiast w leżących nad rzeczką Szerniową Koszycach w 1374 r. król Ludwik Węgierski nadał słynne przywileje dla rycerstwa polskiego, zapoczątkowujące w Polsce wyodrębnienie się stanu szlacheckiego. Ciąg dalszy nastąpi....
wici.info | świętokrzyskie
Borges dla dzieci”. Krzysztof Varga w artykule zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej” twierdzi, iż świat przedstawiony w książkach świętokrzyskiego literata, iż „miał w sobie jakąś zdradziecką soft power, dzięki której można było uwierzyć, że życie w zapyziałym polskim miasteczku w latach 60. czy 70. to była najfajniejsza rzecz, jaka mogła nam się zdarzyć.”.
Pisarz Niziurski zaszczytem dla Kielecczyzny Powieści tego kielczanina „dla obecnych 30- czy 40-latków były jednym z najważniejszych doświadczeń generacyjnych”. W opublikowanym w „Dzienniku” a napisanym przez Cezarego Polaka artykule, z którego pochodzi powyższe stwierdzenie, pojawia się też cytat z Jerzego Pilcha: “wieszają psy na literaturze dzisiejszej, a ja powiadam: literatura, która ma … (tu nazwisko autora, o którym chcę napisać) nie może być biedna” oraz wypowiedź Piotra Siemiona, iż pisarz ten to „polski
Jako najważniejszego ze swoich mistrzów wymienia go Mariusz Niemycki-autor kryminałów dla młodych czytelników. Paweł Kukiz, który miał w domowej biblioteczce wszystkie jego książki, twierdzi, iż dają one motywację do pomocy innym. Paweł „Konjo” Konnak zatytułował swój tomik poezji cytatem z jego książki. Felietonista występujący we Frondzie pod pseudonimem Marcin Hajdegerkiewicz nazwał go przekornie „fundatorem myśli politycznej III RP” wskazując, iż konflikt młodzieżowych grup w jego powieści przypomina rywalizację ugrupowań politycznych. Włodzimierz Cimoszewicz jako Marszałek Sejmu zwrócił się do niego słowami „Pana utwory, zaliczane do klasyki literatury młodzieżowej, bawią kolejne już pokolenie równocześnie wychowując je - kształtując dobry smak oraz pokazując wzory zachowań”. Kawaler Orderu Uśmiechu oraz, co ważniejsze zdobywca licznych orderów przyznawanych mu w duchu przez czytelników: uśmiechniętych, śmiejących się bądź czekających w napięciu na rozwój wydarzeń
77 w jego utworach. Mieszkający dziś w Warszawie, ale zawsze związany z Kielecczyzną. Laureat złotego medalu „Gloria Artis”- Edmund Niziurski, który sam przyznał naszemu regionowi duże wyróżnienie przez to, iż opisywał go w swoich książkach. Zaczęło się już w 1954 roku od „Księgi urwisów”. Urzędowo narzuconym obowiązkiem każdego twórcy było wtedy realizowanie „jedynego słusznego” kierunku w sztuce- socrealizmu. Słowem kluczem, które zapamiętałem z tej powieści był groźnie brzmiący „dywersant”. W połowie lat dziewięćdziesiątych nie kojarzył mi się on jednak z ideologiczną presją nałożoną na autora a z poczuciem, że czytam powieść sensacyjną, w której młodzi ludzie tropią poważnych przestępców. Przyznam szczerze: nie zastanawiałem się gdzie tak naprawdę znajduje się „Wilczków” o którym autor pisze, iż „Szkołę w Wilczkowie widać z daleka. Jej czerwone mury sterczą wysoko ponad strzechami chałup. Dzieci z okolicznych wsi: Miedzianego Pola, Przytulisk, Sosnówki, a nawet Piekutowa, zazdroszczą takiej szkoły wilczkowiakom”. Szkoła w Wilczkowie przedstawiona jest m.in. jako miejsce, w którym „zatrzymują się samochody z Kielc”. Tym bardziej nie kojarzyłem Wilczkowa z drogowskazem znajdującym się na wysokości wjazdu do Chęcin na którym widnieje napis „Zajączków 10”. Jak napisał pod artykułem w portalu Onet.pl forumowicz rudy102_ T_34_85:
„Wilczkowska Góra to naprawdę Góra Miedzianka. Jest tam wszystko co Niziurski opisał, łącznie z kamieniołomem i „dzikim szybem” na jego dnie-tam niejaki Gola utracił piłkę podczas meczu, co miało potem dramatyczne konsekwencje... Kopalnia rudy miedzi już dawno nie istnieje,ale pozostała po niej ogromna kratownica wieży wyciągowej (obecnie zabytek techniki). Stara szkoła także nie istnieje, natomiast nowa znajduje się...na terenie dawnej kopalni właśnie! Boisko szkolne sąsiaduje ze starą wieżą wyciągowa...co za ironia.”. Uczniowie szkoły w Miedziance z dumą podkreślają, że to ich miejscowość została uwieczniona w powieści o przygodach Wiktora Stopy i Karlika Rudnioka. Dla programu Literacki Atlas Polski stworzyli prezentację „Miedzianka - ukochany kraj Edmunda Niziurskiego”. To oni wybrali fragment „Księgi Urwisów”, który pojawił się na stronie Regionalnej Organizacji Turystycznej znajdującej się pod adresem swietokrzyskie.travel: „...Przez przerzedzony lasek widać było Wilczą Górę. Z jej zboczy osuwały się rzadkie, białawe mgły. Tylko sam szczyt czerwieniał od słońca jak roztopiona miedź. (...) skończyła się strefa zieloności. Teraz sterczą nagie, białe, tylko gdzieniegdzie w zagłębieniach pociemniałe od mchów i porostów zęby skalne. Z daleka Wilcza Góra przypomina zębaty grzbiet ichtiozaura. Kto wie, czy po niej nie chodziły kiedyś te gady? (...) jest bardzo stara, starsza od Tatr, ma przeszło dwieście mi-
wici.info | świętokrzyskie
Niekłań Wielki
lionów lat. Kiedyś, nim starły ją lata, była wielka i potężna. Ale i dziś jest wysoka. Kawał świata stąd widać. Zaraz blisko leży wieś Miedziane Pole, a dalej w bok na północ – Wilczków. Z drugiej strony, na samym dole, widać stalową konstrukcję nowego szybu, a przy niej małe jak pudełka budynki kopalni. Dalej ciągną się wzgórza, niektóre lesiste, inne gołe. A na samym horyzoncie sterczy góra z ruinami zamku na szczycie”. Następną pozycją w dorobku Edmunda Niziurskiego jest zbiór opowiadań „Dzwonnik od świętego Floriana”. Także w nich znalazło się miejsce dla Kielc. W 1956 roku wydany został kolejny zbiór opowiadań: „Lizus” czyli pierwsza książka tego autora po którą, ok. 35 lat po jej wydaniu, sięgnąłem. 1959 rok przyniósł opowiadanie „Lalu Koncewicz, broda i miłość” opublikowane w harcerskim piśmie „Na przełaj” oraz wielki przebój literacki, który początkowo miał być scenariuszem filmowym- „Niewia-
rygodne przygody Marka Piegusa”. Mieszkający od 1952 roku w Warszawie pisarz umieścił akcję powieści w Stolicy. Opowiadanie „Wilka heca na koloniach w Lulkach” przedzieliło zaczynającego się komicznie, a kończącego jako dobry kryminał „Marka Piegusa” oraz inną powieść- „Awanturę w Niekłaju”, której główny bohater Światek (Światopełk) Dauer przezywany jest „Adenauerem” a kulminacyjną scenę stanowi inscenizacja bitwy pod Grunwaldem. W artykule opublikowanym w czasopiśmie „Język Polski” Jerzy Głowacki stwierdza, że „kontaminantem (efektem połączenia dwóch lub większej liczby słów w jedno, przyp. AS) jest obecna aż w ośmiu utworach Niziurskiego (AL, NK, SI, DZ, AN, JU, AF, FT) nazwa miejscowa Niekłaj, będąca aluzją do dwóch wsi: Niekłania Wielkiego Wyk II 529 i Kłaja Wyk n 88”. AL to „Alarm na poddaszu”, NK- „Nikodem, czyli tajemnica gabinetu”, SI- „Siódme żebro”, DZ- „Diabli Zjazd”, AN- „Awantura w Niekłaju”, JU- „Jutro klasówka”, AF- „Afera w «Złotym Plastrze»”,
79 FT- „Fałszywy trop”. Niekłań Wielki położony jest w gminie Stąporków a Kłaj leży w południowo zachodniej części Kotliny Sandomierskiej. Należący do kanonu lektur szkolnych „Sposób na Alcybiadesa” rozgrywa się w Warszawie. Ci, którzy zaczną swą przygodę z książkami kieleckiego mistrza od tej właśnie powieści, będą zaskoczeni dynamiką akcji w innych jego utworach, choć zawołanie „Nędzny kacyku!” czy pytanie „Żujesz czy łuskasz” niejednemu utkwią w pamięci. Przykładem tempa akcji charakterystycznego dla Edmunda Niziurskiego jest „Klub Włóczykijów”, którego finał rozgrywa się w Górach Świętokrzyskich. Moje wspomnienie „Klubu ...” to znani z „Marka Piegusa” przestępcy Wieńczysław Nieszczególny i Bogumił Kadryll przedstawiający się dla zmylenia przeciwnika jako Nieszczygół Wieńczysławski i Kadryll Bogumilski. Na inny aspekt tej przygodowej powieści uwagę zwraca recenzentka Iwona Mejza należąca do Klubu Mord zrzeszającego miłośników powieści milicyjnej „Książka warta przeczytania nie tylko ze względu na charakterystyczny dla Niziurskiego humor sytuacyjny ale także ze względu na opisy geograficzne. Przede wszystkim Góry Świętokrzyskie, szczególnie dla Niziurskiego bliskie, urodził się i mieszkał w Kielcach , uczył się w gimnazjum imienia Jędrzeja Śniadeckiego , potem mieszkał w Ostrowcu Świętokrzyskim. Właśnie w „Klubie włóczykijów” widać
jaką miłością darzy kraj swojego dzieciństwa , jaki ma sentyment do tamtych stron i jaką wiedzę na ich temat. Wiedzę , którą przyswoiłam nie wiedząc kiedy ,jak Kornel uczący się w trasie.” Nie sposób nie wspomnieć o „Trylogii Odrzywolskiej”: „Naprzód Wspaniali”, „Awantury kosmiczne” i „Adelo, zrozum mnie”. Odrzywoły to prawdopodobnie Odrzywół, który niegdyś należał do województwa kieleckiego. W Damianach rozgrywa się akcja powieści „Bąbel i Syfon na tropie”. Prawdopodobnie chodzi jednak o Damiany w województwie mazowieckim, gdyż w książce tej szpaner Paweł Lisura żartuje , iż przyleciał na miotle, którą jego ojciec sprząta Milanówek. Nie zmienia to faktu, iż zarówno w dziełach przeznaczonych dla młodzieży jak i w tych dla dorosłych Edmund Niziurski często prezentował miejsca znajdujące się na Kielecczyźnie. I jest to dla naszego regionu wyróżnienie, gdyż jak twierdzą forumowicze na rozmaitych stronach internetowych „Niziurski rules” czyli: „Pan Edmund Niziurski rządzi”. A bycie dostrzeżonym przez władcę (nie tylko literatury młodzieżowej) to zaszczyt. Andrzej Szczodrak
wici.info | pasje
Warsztaty fotograficzne na Zbożowej W Galerii Lakiernia pod patronatem Fundacji Kultury Wici odbyły się w dniach 18–24 lipca br. warsztaty fotograficzne noszące nazwę „Ćwiczenia z Gumą”. Przez pierwsze dwa dni uczestnicy poznawali technikę reportażu. Zajęcia prowadził Artur Dziwirek, który wyjaśnił, na czym polega umiejętność robienia zdjęć reportażowych oraz czym cechuje się dobrze wykonane zdjęcie. Zainteresowani poznali również najsłynniejsze dzieła reportażowe zagranicznych, jak i również polskich artystów. We wtorek mieli okazję wykorzystać nabytą wiedzę w praktyce, podczas zajęć plenero-
wych. Hasłem dnia było „Kieleckie targowisko”. Po kilku godzinach zmagania się z dość trudnym tematem powrócili do Bazy Zbożowej, gdzie omówili i ocenili wykonane fotografie. Z kolei na zajęciach, które prowadził Wojciech Walkiewicz uczestnicy mieli do czynienia ze zdjęciami studyjnymi. Ich pierwsza część odbyła się na terenie całej Bazy, gdzie uczestnicy zmagali się z różnym oświetleniem, którym mogli manipulować jedynie przy pomocy dyfuzorów czy blend. Druga część miała miejsce w Galerii Lakiernia, a uczestnicy przy fotografowaniu używali lamp studyjnych czy też samodzielnie wykonanego oświetlenia.
Czwartkowe warsztaty odbywały się pod hasłem „Człowiek i krajobraz”. Fotografowanym miejscem były pełne uroku Ciekoty. Uczestnicy mieli okazję zwiedzić Centrum Żeromskiego – Szklany Dom oraz obejrzeć ciekawe wystawy, w tym jedną ich opiekuna i instruktora – Wojciecha Walkiewicza. Kilkugodzinne spacery polnymi ścieżkami dostarczyły mnóstwo interesujących zdjęć. W następnych dniach Marcin Białek wyjaśnił, na czym polega technika gumy i jak należy z nią pracować. Każdy uczestnik otrzymał wydruk jednej z trzech fotografii, które miał za zadanie wybrać poprzedniego dnia, po czym przystąpił do
przygotowania roztworu gumy arabskiej, dwuchromianu potasu oraz pigmentu. Kolejne punkty: naświetlanie i płukanie prac wymagały od wszystkich precyzji i dokładności. W oczekiwaniu na możliwość dalszej pracy, uczestnikom towarzyszyła cierpliwość, bez której gumografia nie miałaby prawa bytu. Owocem pracy każdego z uczestników była co najmniej jedna praca wykonana w technice gumy. Podsumowaniem wszystkich dni pracy była wystawa, której wernisaż miał miejsce 4 sierpnia na terenie Bazy Zbożowej. Magdalena Mius
wici.info | pasje
Po prostu Zumba! Każdy, kto miał do czynienia w ostatnich miesiącach z tematyką fitness musiał zetknąć się z rewelacją sezonu – Zumbą. Przebojem wkroczyła do polskich klubów fitness i szkół tańca porywając do ćwiczeń całe tłumy osób, dla których stała się nie tylko niezwykłym odkryciem, ale również ogromną pasją. Zumba Fitness to zainspirowany rytmami latynoskimi nowatorski, dynamiczny i niezwykle skuteczny program fitnessowotaneczny, oparty na połączeniu treningu cardio z podstawowymi krokami merengue, salsy, cumbii, reggaetonu czy samby, świetnej zabawie oraz dużej dawce pozytywnej energii. Na całym świecie Zumba bije rekordy popularności - obecna jest już w 110 krajach, gdzie ponad 10 milionów „zumboholików” każdego
dnia entuzjastycznie uczestniczy w zajęciach zlokalizowanych w ponad 90 000 obiektów sportowych. Wśród zumboentuzjastów można znaleźć takie gwiazdy jak Madonna, Shakira, Jenifer Lopez, Kirstie Alley, Natalie Portman, Victoria Beckham czy nawet Michelle Obama!
Oko w oko z Zumbą Ja postanowiłam poznać ją bliżej podczas konwencji FitStyle organizowanej w ramach targów Sport Lato w Kielcach, podczas której odbywał się maraton Zumby. Stoisko ekipy Zumba Polska uderzyła we mnie kolorami – radosne barwy strojów i folderów zachęcają, żeby podejść i dowiedzieć się w czym tkwi cały jej sekret.
83 Na targach instruktorów spotykam pod bocznym wejściem. Kilkoro z nich siedzi po turecku pod dmuchanym namiotem „na papierosie”. Przedstawiają mi się imieniem, zapraszają do siebie. Młodzi, otwarci, uśmiechnięci. Są najlepszą reklamą Zumby – wyluzowani, pełni radosnej energii i bardzo kolorowi. Pytam się ich czemu jest ona tak wyjątkowa: - Stosowane w Zumbie kroki taneczne, oparte o trening cardio, są łatwe do wykonania i prowadzą do rzeźbienia sylwetki. Na zajęciach panuje luźna atmosfera zabawy, co sprawia, że nawet osoby nie tańczące i nie mające wcześniejszych doświadczeń fitnessowych łatwo się na nich odnajdują i chętnie wracają. Na dodatek już po krótkim czasie zaczynają widzieć efekty „ćwiczenia”! Kolejny atut to gorąca, pełna energii oraz wakacyjnych i klubowych skojarzeń muzyka latynoska – mówi jedna z nich - Agnieszka Cubała, instruktora Zumby z Warszawy.
Niekończąca się impreza Zumba to nie jest ani sport, ani technika tańca. Zumba to impreza i tak na całym świecie reklamuje się zapraszając do niekończącej się radosnej zabawy. Jej celem jest porwanie do wspólnego szaleństwa latynoskich rytmów i kolorów. Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z Zumbą poczułam jak zaraża ona uśmiechem i swoją wyjątkową energią. Obok mnie zachwycały się nią moje rówieśniczki oraz panie, które na co dzień niańczą
już wnuczęta, co utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że jest ona absolutnie dla każdego. Jej funclub rośnie w oczach, a entuzjastom Zumby wciąż nie jest jej dosyć. - Rok 2011 przebiega w Polsce zdecydowanie pod hasłem Zumby! Organizowane są liczne masterclassy, zumbathony, festiwale Zumby i zumboteki. Odbywa się to na skalę lokalną, ogólnopolską, jak i nawet europejską. Główne ośrodki Zumby w Polsce to Warszawa, Gorzów Wielkopolski, Wrocław, Poznań, Kraków, Gdańsk) – dodaje Agnieszka.
Tego trzeba spróbować! W Kielcach też już można pobawić się w rytmie Zumby. Pojawiła się ona w fitness klubach i szkołach tańca wiosną tego roku. Już w wielu z nich zajęcia Zumby na stałe zostały wpisane w rozkłady zajęć. Lekcje prowadzone są na różnych poziomach zaawansowania, z wykorzystaniem kroków o różnej trudności. Wystarczy jedna godzina zabawy przy porywających południowych dźwiękach, by zakochać się w Zumbie na jesień i podarować sobie przy jej pomocy odrobinę słońca, gdy za oknem lato zmienia się deszczową pluchę. Tego nie da się opisać, tego trzeba spróbować! Aneta Pawłowska
wici.info | 3foto
Krótka opowieść aparatem marki Wilja, o tym jak na bilecie za 69 zł przejechać Polskę od morza do Tatr i wytyczyć nowe trójmiasto: Gdańsk, Sopot i... Zakopane! Jak w ciągu 48 godzin spędzić 34 w pociągu, zmoczyć nogi w Bałtyku, zjeść oscypka w Zakopcu i wrócić do Kielc, a łącznie przejechać ponad 1700 km. Kuba Kotula http://jednaszescdziesiata.blogspot.com
Łikend
85
87
Radosław Nowakowski MOJE PAŃSTWO (31)
Wielokulturowość Przez kilka dni przenosiłem książki. Z dołu na górę. Na poddasze. Bo tam będzie biblioteka – i czytelnia: tylko książki, bujany fotel i piękny widok przez okno. Właściwie już jest, choć jeszcze nie cała, bo nie wszędzie dach ocieplony (ach, mógłbym zostawić gdzieś kawałek gołej blachy, takie okienko do słuchania łomoczącego deszczu). Przeniosłem chyba połowę. Na szczęście to tylko jeden bieg schodów, jakieś dziesięć stopni. To dziwne: sam robiłem te schody, a nie wiem ile jest stopni, przecież gdybym ich nie wyliczył, to bym ich nie zrobił – wiem tylko, że czwarty stopień strasznie skrzypi i nic tego skrzypienia nie może uciszyć. Książek nie liczyłem. Chociaż powinienem – ktoś powie, że przecież nie można zrobić regałów, nie wiedząc ile książek ma się na nich zmieścić. I to jest jak najbardziej błędne mniemanie, albowiem książek i tak zawsze będzie więcej niż miejsca na regałach... Ot, jedna z tych głupich robót bez końca. Na dodatek nagrodzona kolejnym potwierdzeniem, że chociaż tak wiele z tych książek przeczytałem, to jeszcze więcej nie przeczytałem i bez wątpienia nigdy nie przeczytam – mógłbym oczywiście wprowadzić regułę, że do biblioteki trafiają tylko przeczytane książki i że nie kupuję następnej, dopóki nie skończę czytać tej, którą kupiłem ostatnio, ale jej nie wprowadzę, ponieważ jest ona po prostu bez sensu, tym bardziej, że wymagałoby usunięcia tych kupionych znacznie wcześniej, przed laty, i dotąd nieprzeczytanych. Przenoszenie książek nie jest czynnością mechaniczną i bezmyślną, albowiem jest połączone z układaniem ich na półkach, a układanie tylu książek to nie lada wyzwanie dla kombinatorycznych zdolności umysłu. Kryterium wielkości jest jednym z najmniej istotnych, chociaż niekiedy też musi być uwzględniane – jak wiadomo na poddaszu występują skosy, a te generują martwe miejsce. Im mniej takich martwych przestrzeni, tym lepiej. Jednak zdecydowanie najważniejszym kryterium jest znajdowalność – chodzi o to, by tak ułożyć książki, żeby potem łatwo znaleźć tę, która akurat jest potrzebna. Układ alfabetyczny, wbrew pozorom, wcale nie jest najlepszy, albowiem nie za-
wsze pamiętam nazwiska autorów i tytuły, należy go zatem pomieszać z układem tematycznym lub językowym lub jeszcze jakimś innym... Jeśli dodamy do tego wyjątkowe upały i duchotę panujące akurat w tych dniach, trudno się nie dziwić, że ledwie piszę te zdania i najchętniej poszedłbym spać, bo wszystko mnie boli, a najbardziej chyba ta część umysłu odpowiedzialna za układanie puzzli – czyż układanie książek na półkach biblioteki nie przypomina właśnie tej rozkosznej, niewinnej gry, tyle że elementów mamy kilka tysięcy, o ileż większych i cięższych, i nie wiemy co mamy z nich ułożyć? Zapewne niejeden obywatel państwa zapłotnego zdziwi się: po co się tak męczyć? Po co komu kilka tysięcy różnych książek, skoro można mieć tylko kilka książek, albo nie mieć ich wcale – też się przecież da żyć. I to jak! Inni zaś będą usilnie przekonywać, żeby te tysiące książek zastąpić jedną, taką w której zawarta jest cała prawda i tylko prawda, a to sprawia, że inne książki są już niepotrzebne, ba! wręcz szkodliwe, bo zamęt w głowach czynią – oczywiście nie mają oni na myśli czytnika książek elektronicznych, w pamięci którego mieści się więcej tekstów niż w mojej bibliotece... No, a jeśli szkoda mi drukarzy, introligatorów, producentów papieru, wytwórców desek na półki (pisarzy, poetów i innych piszących mądrali nie szkoda, bo to przecież zakały ludzkości), to mogę mieć kilka tysięcy takich samych książek – przynajmniej nie męczyłbym się z ich układaniem; szukanie też straciłoby rację bytu, bo i czego tu szukać, kiedy wszystko już znalezione, nie mówiąc o tym, że jeden jedyny egzemplarz łatwo mógłby się zawieruszyć, a tak to zawsze coś będzie pod ręką... Lecz ja jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. To jasnodrewniane poddasze, okno z cudnym widokiem na burze szalejące nad łagodnymi wzgórzami, stary bujany fotel i kilka tysięcy takich samych książek. Zupełnie jakbym był oblężony przez obcą armię. Jakby wszystkie te zadziwiające ćmy, motyle, komarnice, trzmiele, bąki, chrząszcze i koniki polne nagle zostały zastąpione przez muchy – wszędzie w powietrzu tylko muchy, takie same muchy tak samo bzyczące.... Ciemna chmura much unosząca się nad bezkresem szczotlichy siwej, jedynej rośliny rosnącej w moich ogrodzie i we wszystkich ogrodach dookoła... Czy ja już śpię? Czy śnią mi się jakieś koszmary? Niech się śnią. Prześnią się i znikną. Wyśpię się. Jutro wstanę i dalej będę przenosił książki. Przecież na dole zostało ich całkiem dużo. A wnet będzie ich jeszcze więcej. Różnych. Najróżniejszych.
wici.info | podróże
Michał Pauli
Bangkok night Przyjeżdżam do tego miasta już tyle lat i ciągle nie mogę nasycić się kolorem gasnącego słońca. Nie znam drugiego takiego miejsca, w którym niebo zanurza się w najgłębszych odcieniach fioletu. To podobno wynik zanieczyszczeń i smogu unoszącego się nad ogromną aglomeracją. Tonące w niekończącym się motoryzacyjnym korku, ponad 10milionowe Miasto Aniołów, nigdy nie zasypia.
licach granicy z Kambodżą, wyspy Kho Chang, mozolnie dopchał się do znajdującego się na wschodnich peryferiach dworca. Mogę wreszcie wysiąść, rozprostować kości po prawie całym dniu jazdy i zastanowić się, co dalej. Przepchanie się przez tłum oblegający stanowiska, z których odjeżdżają lekko zdezelowane autobusy, nie sprawia mi większych trudności. Tłok jest dla Tajów środowiskiem naturalnym, nie potrafią bez niego żyć.
Teatr zachodzącego słońca
Widzę już betonowe słupy, po których przemieszcza się tutejszy Sky train. To thaonon Sukhumvit - najdłuższa ze znanych mi ulic. Spędziłem na niej większość dzisiejszego dnia. Zamieniona w drogę o tej samej nazwie, ciągnie się
Zmieniają się jedynie kurtyny na horyzoncie. Tym razem opada ciemna. Ta, wraz z którą jaśnieją neony, a ulice wypełniają się zapachami ostrej kuchni i miejscowej whisky. Mój autobus jadący z położonej w oko-
91
wzdłuż wybrzeża na wschód kraju, przez kilka prowincji, jak Chon Buri, Rayong i dalej, prawie do samej granicy z Kambodżą. Jest to zarazem jedyne połączenie z Bang Phra, małą miejscowością, w której przesiadłem się, wracając z rajskiej wyspy Kho Chang. Stojąc na tej zapchanej pojazdami alleli zaczynam doceniać późną porę. Włóczęgostwa po Bangkoku, mają sens tylko wtedy, gdy zajdzie już słońce a wilgotne pomieszane ze spalinami powietrze będzie wreszcie chłodniejsze. Teraz pozostaje tylko znaleźć jakiś dach nad głową, gdzie zostawię plecak i skąd bez zbędnego balastu wyskoczę na miasto.
Tęczowy elementarz Taksówki to najczęściej toyoty o żółto-zielonym lub różowym kolorze. Nietrudno wyłowić je z zatłoczonej ulicy. Wystarczy trochę znajomości tutejszych zasad. Próbując jakąś zatrzymać, unoszę dłoń wierzchnią stroną do góry i energicznie zginam palce, jak w dziecięcej zabawie „w palec pod budkę”. To jedyny sposób na to, by zostać w Tajlandii poprawnie zrozumianym. Nasz europejski zwyczaj wystawiania dwóch palców w górze może tu zostać niemiło przyjęty. Taksówka zatrzymuje się na widok mojego znaku. W środku, zza
kierownicy, uśmiecha się do mnie szeroko właściciel o niepełnym uzębieniu. Karnację ma dość ciemną, co od razu stawia go w tym kraju na dolnych szczeblach drabiny społecznej. Od skóry zależy tu bowiem wiele – im jest jaśniejsza, tym lepiej. W sklepach z kosmetykami na wszystkich kremach widnieją duże napisy informujące o właściwościach wybielających. Widać to również podczas dłuższego pobytu i w miarę zagłębiania się w miejscowe realia. Prostym przykładem jest pensja nauczyciela. Ci z ciemniejszą skórą potrafią zarabiać o 1/3 mniej od ich białych kolegów. Taksówek w tym mieście nie brakuje, ale nigdy nie natknąłem się na kierowcę z jasną karnacją. Transport jest niedrogi, większym problemem jest jakość usług. Bangkok - centrum gospodarcze kraju, przyciąga ludzi z prowincji, co oznacza, że za kółkiem często pracują faceci znający to miasto niewiele lepiej ode mnie. Rzadkim skarbem okazuje się być przewoźnik znający kilka słów po angielsku. Na początku próbowałem stosować patent z mapą, pokazując kierowcy palcem, gdzie ma jechać. Wszyscy brali ją do rąk, przyglądali się uważnie, po czym z szerokim uśmiechem kiwali twierdząco głową. Zajęło mi trochę czasu odkrycie, że większość nie za bardzo orientowała się o co „kaman”. Nie ma jednak takiej siły, która zmusiłaby Taja, by przyznał się publicznie do własnej winy. Jeśli więc jedziesz nieznanymi wcześniej ulicami zakorkowanego miasta, pamiętaj o haśle – „tylko
spokój cię ocali”. Jakiekolwiek próby złoszczenia się lub, nie daj boże, podnoszenia głosu na naszego dobroczyńcę nie wróżą nic dobrego. W najlepszym wypadku stracimy w jego oczach tzw. „twarz”. A w najgorszym? Wtedy okoliczni mówią, że „pochłonął nas Bangkok”. Widząc, że sytuacja wygląda kiepsko, szybko wręczam należną kwotę i ewakuuję się z pojazdu, by szukać szczęścia z bardziej zorientowanym przewoźnikiem. Najgorzej jeśli trafimy na cwaniaka, który bardzo dobrze zna topografię miasta, ale postanowi nabić nas w butelkę. Ostatecznie pozostaje sieć autobusów, Sky train (kolejka naziemna) oraz metro. Najbardziej kultowe są tuk-tuki - motorki przypominające ryksze. To wręcz symbol Bangkoku. Znajdziesz je wszędzie, a w szczególności w dzielnicach turystycznych. Istotne jest jednak to, by przed spoczęciem na małej kanapce ustalić dokładną cenę. W przeciwnym razie po dotarciu do celu, rachunek może być niemiłą niespodzianką.
Aroy, aroy Wysiadam w jednej z Soi, małych uliczek odchodzących od Sukumvit, gdzieś przy numerze 70 - już blisko i zarazem na tyle daleko od centrum, by móc liczyć na stawki niższe niż hotelowe. Wąska uliczka rozświetlona żarówkami, wiszącymi pośród gąszczu elektrycznych drutów, tętni życiem. Co chwile mijam polowe kuchnie, małe wózki, gdzie pichcą się przeróżne potrawy. Zaraz obok - szeregi plastikowych stołów
93
i taboretów, czyli krajobrazu typowego dla całej Azji południowowschodniej. Moją uwagę przykuwa jeden z wózków w zastanawiająco złocistym kolorze, pełen owoców morza. Żołądek rozdrażniony płynącymi z każdej strony zapachami egzotycznej kuchni, przypomina o sobie coraz głośniej. Szukanie noclegu musi być oddalone przerwą na posiłek. Małe korpusy szarańczy usypane na sporej misce to jeden z tutejszych przysmaków. Zaraz obok tłuste larwy, również usmażone na rozgrzanym oleju. Wszystko w złocistym, przypominającym czipsy kolorze. Są jeszcze spore żuki poukładane równo niczym ołowiane żołnierzyki.
- Do you like it? Aroy, aroy… Odwracam wzrok, szukając odpowiedz na to, kto zadał pytanie. Filigranowa postać, o czarnych włosach spływających na odsłonięte ramiona patrzy na mnie z przekorą. Oczy śmieją się radośnie małymi iskierkami w jej dużych węglowych źrenicach. - Aroy, aroy... przytakuje stojący naprzeciw mały człowieczek o szerokim uśmiechu. Zapewne sprzedawca tego robactwa. - Hmm... Not really. Odpowiadam uśmiechając się z wzajemnością do stojącej obok Tajki. Robaki już jadłem. Oczywiście po kilku głębszych miejscowej whisky. Przypomina mi się jedynie, że konik polny smakował podobnie do przypalonej fryt-
wici.info | podróże
ki. Zresztą… niewiele pamiętam z tamtego wieczoru. Wokół wyrasta pełno różnego rodzaju wózków, serwujących lepiej przyswajalne dla mnie: kao pad kai (smażony ryż z jajkiem i warzywami) czy kao pad moo (to samo z prosiakiem) lub tej, jak dla mnie najbardziej przyswajalnej, kao pad kra pao gai. (smażony ryz z bazylią i kurczakiem).
Harpie Ulica jest jednym wielki barem, ale i śmietnikiem, pralnią, toaletą. Dziewczyna wydaje się być interesująca. Rozmawiamy chwilę, jej angielski jest niezły, co jest rzadko spotykane w tej części świata. Nie wygląda też na jedną z pracujących w okolicznych go-go „call girl” (o tej porze są zazwyczaj zajęte pracą). Ma na imię Fon, jest z dwiema koleżankami. Siedzą przy stoliku obok i uśmiechnięte zapraszają mnie do siebie. Przyglądam się im chwilę, by podjąć decyzję stanowczo oddalającą w czasie moje poszukiwanie noclegu. Siadam z nowo-poznaną kompanią, zamawiając z pobliskiego
wózka kao pad moo, wodę i małą butelkę miejscowej whisky. Bez wody nie byłbym w stanie przełknąć piekielnie ostrej tajskiej kuchni. Bez whisky nie podtrzymałbym miłego nastroju spotkania. Lay i Sue nie mówią po angielsku tak dobrze jak Fon. Mimo to dogadujemy się bez większych zgrzytów. Wszystkie trzy pracują w okolicznych biurach, które zamknięto kilka godzin temu. Po pracy spędzają swój wolny czas w ulicznych knajpkach, jak robi to większość Tajów. Z głośników obok wydobywają się kocie dźwięki miejscowej muzyki. Po kolejnej szklance, zaczynam nawet czuć jej rytm. Czuję już przez skórę, że tego wieczoru pozostanę bezdomny. Michał Pauli – (rocznik 1972) plastyk, pisarz, obieżyświat, autor wydanej w 2011 roku książki „12 x śmierć”, opowiadającej o jego sześcioletnim pobycie w tajskim więzieniu Bang Kwang - jednym z najcięższych na świecie. Za przemyt ecstasy został skazany na 12 wyroków śmierci, zamienionych później na dożywocie. Ułaskawiony dopiero dzięki wstawiennictwu trzech polskich prezydentów.
wici.info | sprawdzone smaki
Krewetka w roli głównej. Krewetki to jedne z popularniejszych skorupiaków określanych pojęciem „frutti di mare”. Ostatnimi czasy zagościły na polskim stole. Widzimy je coraz częściej w sklepie ale … trochę się ich chyba boimy. Jak smakują, jak je przyrządzić i które kupić? Zatem pora na porcję teorii i oczywiście sprawdzone przepisy. Krewetki, zależnie od gatunku, maja różne kolory; kremowe, żółte, zielone, niebieskie lub jasnobrązowy ale po ugotowaniu wszystkie przybierają barwę pomarańczowoczerwoną lub różową. Krewetki różnią się też wielkością i tak mamy krewetki olbrzymie zwane królewskimi, duże, średnie i małe zwane szarymi. Wszystkie są bogatym źródłem białka, są niskokaloryczne
i zawierają, podobnie jak wszystkie owoce morza, wiele cennych witamin z grupy B, oraz niezwykle cenny selen a także: miedź, magnez, potas i fosfor. Najlepsze do przyrządzania są świeże, ale mrożone też polecam. Przede wszystkim należy pamiętać, aby je bardzo krótko gotować lub smażyć bo zbyt długo poddawane temperaturze stają się twarde i suche albo gumowate. Na pytanie o smak, odpowiem – są pyszne, delikatne i nie „zalatują” tranem ani rybą, o co są posądzane. Ich smak zależy przede wszystkim od sposobu przyrządzenia. Tyle teoria, pora na konkretne przepisy.
Spaghetti z krewetkami
Krewetki w panierce
Składniki na 4 osoby:
Składniki:
½ kg krewetek królewskich 5-6 ząbków czosnku Oliwa z oliwek Zioła prowansalskie ½ cytryny ¾ paczki makaronu spaghetti
Dowolna ilość krewetek królewskich Jajko Bułka tarta Sól, pieprz do smaku Olej do smażenia
Sposób wykonania:
Sposób przyrządzenia:
Świeże krewetki obrać z pancerza (najpierw urywamy głowę, obieramy odwłok i wyrywamy ogon – śmiało bo wszystkie części są widoczne i dobrze wyczuwalne). Mrożone krewetki po rozmrożeniu wypłukać, usunąć ogonki, które zwykle przetwórcy zostawiają. Przygotowane krewetki skrapiamy sokiem z cytryny i pozostawiamy w miseczce na około ½ godziny. Czosnek obrać, pokroić wzdłuż na grube plastry. Makaron wrzucić do wrzącej, osolonej wody i ugotować al dente. W momencie, gdy makaron zaczyna się gotować, wlać do patelni 2-3 łyżki oliwy z oliwek. Kiedy tłuszcz dobrze się rozgrzeje wrzucić czosnek i przyrumienić go na złoto ale tak aby nie zbrązowiał. Następnie skręcić ogień i wrzucić krewetki oraz płaską łyżkę ziół prowansalskich. Całość dusić jeszcze 3 min. Makaron odcedzić, wyłożyć na talerze, rozłożyć na nim krewetki i polać sosem, który powstał w czasie duszenia – razem z czosnkiem. Pozostaje tylko podać lampkę białego wytrawnego wina i smacznego!
Przygotować krewetki jak w przepisie powyżej. Kiedy odleżą z pół godzinki w soku z cytryny przystępujemy do pieczenia. W głębokiej patelni rozgrzewamy olej. Jajko roztrzepujemy z dodatkiem soli i pieprzu w jednej miseczce a do drugiej wsypujemy bułkę tartą. Każdą krewetkę panierujemy w jajku, bułce, znów w jajku i bułce i wrzucamy na gorący tłuszcz. Smażymy z obu stron aż powstanie złota skórka, ale nie dłużej niż 3-4 min. Pamiętajmy, aby tak uregulować ogień, aby w czasie smażenia tłuszcz się nie pienił. Krewetki wyjmujemy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym aby odsączyć nadmiar tłuszczu i dopiero układamy na półmisek. Podajemy z ulubionymi sosami, które najlepiej wcześniej wykonać samemu. Ta najprostsza panierka daje oczywiście możliwości do „wariacji” na temat. Bułkę tartą można zmieszać z przyprawami i innymi dodatkami np. wiórka kokosowe i chilli, płatki migdałów, sezam, zioła i co wam jeszcze w duszy zagra – eksperymentujcie, do czego jak zawsze gorąco zachęcam.
Sałatka z krewetek Składniki: 25 dkg szarych krewetek mrożonych Słoiczek selera konserwowego 4 jajka ½ cytryny Łyżka majonezu Pieprz czarny mielony Sposób wykonania: Krewetki po rozmrożeniu obrać z resztek chitynowego pancerza (nigdy nie są dokładnie obrane), wypłukać, odsączyć na sicie i obficie spryskać sokiem z cytryny. Wrzucić na lekko osolony wrzątek i gotować około 3 minuty a następnie odcedzić i wystudzić. Jaja ugotować, wystudzić, obrać
i pokroić w średniej wielkości kostkę. Seler odcedzić na sicie i lekko rozdrobnić (zwykle jest w formie długich pasków). Połączyć składniki, przyprawić pieprzem wg smaku, dodać majonez i całość wymieszać. Gotowe – podawać z bułką paryską posmarowaną masłem albo zawinąć w tortille. Mam nadzieję, że przepisy, które Wam drodzy czytelnicy przedstawiałam, pokazują, że nie ma nic trudnego w przygotowaniu krewetki. Właściwości odżywcze też przekonują - słowem należy je jeść zarówno ze względów zdrowotnych jak i smakowych. Życzę pysznej kolacji z krewetką w roli głównej! Wasza Frog
notes
czasopismo
bezpłatne
więcej na www.w
ici.info