# k u lt u ra ISSN 1895 -0264 Kielc e, Paźd ziern ik 2012 •
48
fo rm ln y in
a to r
. w w wci.info i wstronarÄ… u t l u k z
Przedspis www.wici.info kulturalny informator Naczelnik Rafał Nowak Internetowy Sergiusz Pawłowski Sekretarz Grzegorz Rolecki Współpraca Bożena Pawłowska, Agata Majcher, Andrzej Piskulak, Andrzej Szczodrak, Radosław Nowakowski, Weronika Mojecka, Żaneta Lurzyńska, Aneta Pawłowska, Karol Kępa, Marcin Białek, Joanna Klich, Zofia Korzeńska, Paulina Drozdowska, Edyta Mróz Druk Drukarnia im. A. Półtawskiego Kielce, ul. Krakowska 62 Wydawca Fundacja Kultury Wici Baza Zbożowa, 25-416 Kielce, ul. Zbożowa 4 tel. 041 3441177, 601 077 830 redakcja@wici.info, www.wici.info Czasopismo wydawane jest dzięki współpracy z Prezydentem Miasta Kielce
„Daj spokój, Jake, to przecież Chinatown” - przyjaciel zwrócił się do bezradnego detektywa Jake’a Gittesa w finałowej scenie filmu Polańskiego. To Chinatown. To matnia. To rzeź. Nic więcej już nie da się zrobić. Świat lepszy nie będzie. Wracamy do domu. Ale nie z pustymi rękami. Jesteśmy bogatsi o mrowiska porażek i beczułkę sukcesów. I oddajemy w Twoje ręce, drogi Czytelniku, finałowy odcinek papierowego wydawania informatora kulturalnego Wici.Info. Dziękując za wsparcie wszystkich szaleńców zaangażowanych w kielecką kulturę, niezmiennie życzymy wam lektury najmilszej z miłych. Wicimy się w sieci! Redakcja
„Taniec czarownic” - celofanowa instalacja zamieszkałej we Francji polskiej artystki Ludwiki Ogorzelec. Dzieło z cyklu „Krystalizacja przestrzeni” późnym latem zawisło nad kieleckim Placem Artystów. „Moim zamiarem jest zaproszenie odbiorców, którzy mogliby zadać sobie, co czują” - mówi autorka.
Fot. Rafanoo.com
32
82
Firmament 2012
Szukaj Buduj Burz...
The Quiet Killers, Makaruk i Long Arm z Ruslanem Gadzhimuradovem. Wymawianie ostatniego nazwiska skraca oczekiwanie na jedenastą edycję.
Józef Skrzek spowiada się Andrzejowi Piskulakowi w ramach Kazań Świętokrzyskich. Zgrzeszyli obaj.
8 4 Treści
#
Kalendarz 6 wystawy 14 Zapowiedzi 16 Firmament 2012 23 Recenzje 24 JÓZEF SKRZEK: Artysta cały czas szuka, burzy i buduje 28 Jaśmina Parkita: Zaczęło się od Czesława 32;
Łukasz Mazur: Wielka muzycznarodzina 36; AGNIESZKA KOWALCZYK:LUBIĘ PRACOWAĆ ZE SOBĄ 41
Plan miasta44; Adresy kultury 46; Miasto w budowlanym chaosie 48; Ekstremalny
zz 58
Zamknięte re-fleksje w oczach ptaka
Niecny tytuł zdradza już bardzo wiele. Zerknijcie dalej, żeby poznać kolejność.
sezon teatralny 50 Szukajcie, bo już wkrótce nie znajdziecie 54 Kieleckie Inaczej 58 Hilary Mala Górnik z Karczówki 66 Na Kielce „come” 70;
O wyższości imienin nad
94
Z regionalnej kuchni
Pyszny galimatias, czyli kugiel, ale nie mugiel w wykonaniu Bożeny Pawłowskiej.
urodzinami… a może odwrotnie? 74 Veni, vidi, Wici 76 MOJE PAŃSTWO Ekologia 84 W PLECAKU Himalaje 86 Kuchnia Regionalna: Kugiel 94
wici.info | kalendarz
kalendarz w internecie na stronie
www.wici.info
niedziela 07.10
Ka l enda rz
Słońce w Dolinie Muminków
październik 2012
„Zapiski z Toskanii” Filmowy Klub Seniora
czwartek 04.10
Sienkiewicz - dopełnienie Pałacyk Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku, g. 17:00
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Barwy Romantyzmu Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
Spektakl „Boeing Boeing”
Dzień Tkaczki w Bliżynie
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 15:00
g. 17:00
Pod wspólnym niebem z Ukraińcami
Kieleckie Inaczej 2012 Galeria Lakiernia, Kielce, ul. Zbożowa 4, g. 18:00
Kino Konesera O północy w Paryżu Helios, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 18:15
Matka Teresa od kotów - Superczwartek Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:30
piątek 05.10
Blondynki wolą mężczyzn, g. 18:00
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
Maraton Kapitana Bomby Helios, Kielce, ul. Świętokrzyska 20, g. 23:00
sobota 06.10
Muzeum Dialogu Kultur, Kielce, Rynek 3, g. 15:00
Koncert Edwarda Hulewicza DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00
„Take This Waltz” w Kinie WDK
Pinokio - premiera Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Koncert Bethel
NIEcodzienność - poezja Elżbiety Jach, g. 18:00
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, ul. Słowackiego 25
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Pinokio Woor, Kielce, plac Wolności, g. 20:00
czwartek 11.10 poniedziałek 08.10
Słońce w Dolinie Muminków
Nieznośne słoniątko Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00
Spektakl „Przyjazne dusze” Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:30
Wszystko, co kocham - Superczwartek Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00
„Take This Waltz” w Kinie WDK Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
wtorek 09.10
Pinokio
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:00
Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7, g. 18:00
Fotografia Piotra Ciesielskiego
Galeria Fotografii ZPAFBWA, Kielce, ul. Planty 7, g. 18:00
środa 10.10
Festiwal Łagodności
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Coś z niczego: Sztuka Rapu w Multikinie Multikino, ul. Warszawska 26, Kielce, g. 20:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Napój miłosny transmisja z Metropolitan Opera
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
Muzyka WARTA niemego kina - „Upiór w operze” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00
Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, g. 16:30
Afryka w dwóch odsłonach - Klub Podróżnika
Koncert z Krainy Łagodności
piątek 12.10
Spotkanie autorskie z Państwem Meller
Targi Kielce, Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 10:00
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 17:00
Malarstwo i grafika Piotra Ciesielskiego
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00
Targi Transexpo, Kontroli Pojazdów Moto-Tech, TIWS
Psoty Wróbelka - premiera
Kpiny i kpinki
Sandomierz, g. 18:00
Kanon Polihymnii Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Daniel Gałązka z Zespołem
The Most Wanted Tour
Sandomierz, g. 19:00
„Mr. Pollack” w Imosówce Busko-Zdrój, g. 20:00
sobota 13.10
Konkurs Piosenki Retro Starachowickie Centrum Kultury, g. 11:00
Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00
niedziela 14.10
Bajka o instrumentach - Koncert Familijny Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 11:00
Psoty Wróbelka Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
wici.info | kalendarz
3. Zjazd Postaci Bajkowych Europejskie Centrum Bajki, Pacanów, g. 13:00
Hubertus Świętokrzyski Skansen, Tokarnia, g. 14:00
Pod wspólnym niebem z Litwinami Muzeum Dialogu Kultur, Kielce, Rynek 3, g. 14:00
Jabłko - spektakl dla dorosłych
Fiesta Mexicana Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
czwartek 18.10
Finał konkursu Tkaniny Artystycznej Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00
Akademia Melomana
Kpiny i kpinki Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Goście z Kasą
Bez wstydu Superczwartek
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00 Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00 Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
wtorek 16.10
Smakołyki ciotki Klotki
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Kobranocka
Woor, Kielce, pl. Wolności 1, g. 20:00
sobota 20.10
Miedziana Góra - Miedziana Góra k/Kielc, g. 09:00 Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:00
piątek 19.10
Kiedy Króla boli ząb
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00
Pinokio
„Zakochana bez pamięci” w Kinie WDK
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00
Kpiny i kpinki
X Kryterium Toru „Kielce” SuperOES
Kallas Pinokio
Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:00
Afryka w dwóch odsłonach - Klub Podróżnika
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 17:00
Jan Szul - „Malarstwo i goście”
Kpiny i kpinki Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00
Mężczyzna wart zachodu Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Koncert O.S.T.R.
Czas
Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30 Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 18:00
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
11 środa 24.10
Depeche Mode Party Pooder, Kielce, ul. Leonarda 23, g. 20:00
niedziela 21.10
Historia o ptaku Cis
poniedziałek 22.10
„Zakochana bez pamięci” w Kinie WDK Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
Targi Dźwigów EuroLift Targi Kielce, Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 10:00
Do widzenia, do jutra - Wieczory Filmowe
wtorek 23.10
Historia o ptaku Cis Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00 Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
„Opowieści, które żyją tylko w pamięci” Filmowy Klub Seniora
Pinokio Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00
DC/AC + support
Pod wspólnym niebem z Białorusinami Budyń, Bajzel, Miąższ i Stachura
czwartek 25.10
23. Międzynarodowe Warsztaty Tańca Jazzowego
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 15:00
Muzeum Dialogu Kultur, Kielce, Rynek 3, g. 15:00
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 12:00
Yuma - Superczwartek Klub Wspak, ul. Śląska 11a, g. 20:00
„Jezioro łabędzie” transmisja Royal Opera House
Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 18:00
Zrządzenie losu - Teatr Sensacji „Kobra” DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00
Wieczór tańca współczesnego Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 19:30 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
piątek 26.10
Kiedy Króla boli ząb
„Zakochana bez pamięci” w Kinie WDK Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 20:15
„Salon Bezsenność” z Małgorzatą Braunek Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
„Kobieta z Piątej Dzielnicy” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
Barwy Romantyzmu Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
Jądro ciemności Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
sobota 27.10
Gwiezdny pokaz Pałac Biskupów Krakowskich, pl. Zamkowy 1, g. 18:00
Niebezpieczne związki
Kielecki Festiwal Kąśliwości DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00
Jądro ciemności Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00
55 lecie Piwnicy Pod Baranami
środa 31.10
Zaduszki Jazzowe Pińczowskie Samorządowe Centrum Kultury, g. 19:00
listopad 2012 niedziela 04.11
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:00
Pod wspólnym niebem z Ormianami
„Kobieta z Piątej Dzielnicy”
Muzeum Dialogu Kultur, Kielce, Rynek 3, g. 15:00
Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
Bracia Figo Fagot
piątek 09.11
Koncert z okazji 94. Rocznicy Odzyskania Niepodległości Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
CeZik & KlejNuty Kameralny Akt Solowy Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Kabanos+support Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00
Sabaka Niewirna, Na zewnątrz, Analogs Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30
Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30
poniedziałek 29.10
Robale Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 09:00
„Kobieta z Piątej Dzielnicy” Kino WDK, Kielce, ul. Ściegiennego 6, g. 18:00, 20:00
niedziela 28.10
Robale Teatr Kubuś, Kielce, ul. Duża 9, g. 11:00
Pod wspólnym niebem z Tatarami Muzeum Dialogu Kultur, Kielce, Rynek 3, g. 15:00
Klub Kotłownia, Kielce, ul Zbożowa 4, g. 20:00
sobota 10.11
Pinokio
VI Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 11:00
Targi Kielce, Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 10:00
Muzyka na Halloween
Zaduszki Jazzowe
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
wtorek 30.10
13 „Burza” - transmisja z Meteropolitan Opera Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
Fluo Party Poland
sobota 17.11
Terapia Małżeńska, czyli Zimny Prysznic
Krissy Matthews Band
Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, ul. Słowackiego 25, g. 16:00
4 Szmery - koncert Klub Kotłownia, Kielce, ul Zbożowa 4, g. 19:00
Pandemonium+Embrio nal+Gortal+In Silent Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 21:00
wtorek 13.11
Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00
Koncert Łona&Webber
Pieśni narodowe pospołu śpiewane
Targi Foto Media, Moto-Hobby, Salon Jeździectwa Galopem, Salon Wędkomania, Salon Darz Bór Targi Kielce, Kielce, ul. Zakładowa 1, g. 10:00
Terapia Małżeńska, czyli Zimny Prysznic Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, ul. Słowackiego 25, g. 18:00
Jakub Jakubowski - malarstwo Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 18:00
Dzieła Mistrzów
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
poniedziałek 19.11
Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30
niedziela 18.11
Koncert Familijny
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17:00
środa 21.11
Siostra Mozarta Wieczory Filmowe
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 11:00
Gala Festiwalu Henryka Morysa Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 11:00
Pod wspólnym niebem z Niemcami Muzeum Dialogu Kultur, Kielce, Rynek 3, g. 15:00
Maciej Maleńczuk
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
„Luxtorpeda” w Sandomierzu Sandomierz, g. 19:00
„Bruno Schultz - historia występnej wyobraźni”
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
Koncert „Happysad” Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:00
Koncert „Bester Quartet”
18. Festiwal Filmów Dokumentalnych NURT 2012
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
piątek 16.11
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 20:00 Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 17:30
czwartek 22.11
Grupa MoCarta Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
piątek 23.11
Kanon Polihymnii Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
sobota 24.11
Giełda Minerałów i Skamieniałości Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 10:00
Koncert Doroty Miśkiewicz Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00
Andrzej Korycki i Dominika Żukowska Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30
niedziela 25.11
Arcydzieła Symfoniki Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
Andrzejki Waligórskie DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 20:00
Raggafaya Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 20:00
grudzień 2012 sobota 01.12
Koncert Peter J. Birch Klub Kotłownia, Kielce, ul Zbożowa 4, g. 20:00
niedziela 02.12
Książka od Mikołaja Europejskie Centrum Bajki, Pacanów, g. 12:00
środa 05.12
Stare Dobre Małżeństwo
Dziadek do orzechów - premiera szkolna
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 11:00
„Jezioro łabędzie” Russian National Ballet
czwartek 06.12
Hala Widowiskowo Sportowa, Kielce, ul. Żytnia 1, g. 19:00
Akademia Melomana
czwartek 29.11
Dziadek do orzechów - premiera
Pułapka - Teatr Sensacji „Kobra” DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00
piątek 30.11
12. Off Fashion „Zodiac Influence” Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 12:00
Gala konkursu „Życie jest piękne”
Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:00
Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 18:00
piątek 07.12
40. Turniej Recytatorski im. L. Staffa Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna, ul. Słowackiego 25, g. 12:00
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00
Dziadek do orzechów Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 18:00
Rajko - Wirtuozi Węgierscy Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
The Analogs Semafor, Skarżysko Kamienna, ul. Towarowa 2, g. 19:00
Sztywny Pal Azji Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30
poniedziałek 10.12
Dziadek do orzechów Kielecki Teatr Tańca, Kielce, Plac Moniuszki 2 b, g. 11:00
wtorek 11.12
Sebastien Dupuis recital fortepianowy Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
czwartek 13.12
Zbigniew Biber Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a, g. 19:30
15
Galeria BWA, Sandomierz, Rynek 11, g. 18:00
Wieczór Klasyków Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 19:00
11. Firmament Festiwal 2012 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
sobota 15.12
Opera „Aida” transmisja z Metropolitan Opera Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
por tal z kulturą
„Porównania 21”
o f n i . i c i w . w ww
piątek 14.12
niedziela 16.12
Kiermasz Świąteczny
Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www.wici.info Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem, powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora WiciInfo email: kalendarz@wici.info
Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej
Dworek Laszczyków, Kielce, ul. Jana Pawła II nr 6, g. 10:00 Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 11:00
środa 19.12
Iberia - Wieczory Filmowe Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:30
czwartek 20.12
Koncert Świąteczny Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3, g. 17:00
poniedziałek 31.12
Sylwester w Filharmonii Filharmonia Świętokrzyska, ul. Żeromskiego 12, g. 18:00
Sylwester pod Gwiazdami m. in. Kielce, Sandomierz.
wydarzenia lu dzie miasto
www.wici.info
Kolędy
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany
Jeśli chcesz otrzymywać regularnie informacje o wydarzeniach kulturalnych prosto do swojej skrzynki e-mail - załóż konto na stronie www.wici.info
wici.info | kalendarz
wystawy
„Wobec miejsca i czasu III„ Kieleckie Inaczej 2012
Galeria Fotografii ZPAF-BWA 10 wrzesień 2012 - poniedziałek do 15-10-2012
Miłosz po amerykańsku
Ryszard Pielesz Galeria BWA Piwnice 07 wrzesień 2012 - piątek do 07-10-2012
Rosa Tarruella Planas - San Symfonia
Galeria Lakiernia 04 październik 2012 - czwartek do 10-10-2012
Galeria BWA Na Piętrze 07 wrzesień 2012 - piątek do 07-10-2012
„W stronę obrazu” - Artur Bartkiewicz
Teresa Anna Ślusarek
Galeria BWA, Ostrowiec Św. 07 wrzesień 2012 - piątek do 12-10-2012
Wojewódzka Biblioteka Publiczna 17 wrzesień 2012 - poniedziałek do 17-10-2012 Polecamy
Bogdan Ptak - „Czas3 - przeszłość, teraźniejszość, przyszłość”
Fotografia poplenerowa Muzeum Przyrody i Techniki 17 sierpień 2012 - piątek do 14-10-2012 Galeria BWA Piwnice 07 wrzesień 2012 - piątek do 07-10-2012
Zbigniew Liwak - 12 krzeseł - malarstwo, linoryt
„Taniec czarownic” Ludwiki Ogorzelec
„Nie tylko Jazz” - Andrzej Mochoń
Galeria BWA, Sandomierz 21 wrzesień 2012 - piątek do 14-10-2012 Galeria Winda 20 wrzesień 2012 - czwartek do 10-10-2012
Galeria Zielona 20 wrzesień 2012 - czwartek do 20-10-2012
Plac Artystów, Kielce 06 wrzesień 2012 - czwartek do 30-10-2012
17
Fotografia Wiktora Franko
Jan Szul - „Malarstwo i goście” Mirosław Szyszka Koprowski - malarstwo Galeria BWA, Sandomierz 19 październik 2012 - piątek do 11-11-2012
Galeria Echo 27 wrzesień 2012 - czwartek do 30-10-2012
Małgorzata Bodzek, Maja Wójcicka, Anna Karlikowska Miejsko Gminny Ośrodek Kultury, Stąporków 04 październik 2012 - czwartek do 30-10-2012
Opowieści - książki Katarzyny Szpilkowskiej Galeria Winda 19 październik 2012 - piątek do 31-10-2012
Malarstwo i grafika Piotra Ciesielskiego Muzeum Zabawek i Zabawy 18 wrzesień 2012 - wtorek do 30-11-2012
Cisza modlitwy - Alicja Ignaciuk i Tadeusz Żaczek Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej 01 wrzesień 2012 - sobota do 31-10-2012
Retrospektywna Twórczość Tadeusza Kurka Miejskie Centrum Kultury, Skarżysko-Kamienna 27 wrzesień 2012 - czwartek do 31-10-2012
Jakub Jakubowski - malarstwo Galeria BWA Piwnice 12 październik 2012 - piątek do 04-11-2012
Fotografia Piotra Ciesielskiego Galeria Fotografii ZPAF-BWA 12 październik 2012 - piątek do 04-11-2012
Tkanina Artystyczna Słoneczko 18 październik 2012 - czwartek do 10-11-2012
Galeria BWA, Sandomierz 16 listopad 2012 - piątek do 09-12-2012
więcej informacji o aktualnych wystawach na stronie internetowej www.wici.info
wici.info | wydarzenia
NAT PATRO
NAT PATRO
XII Off Fashion
NURT 2012
Na przełomie listopada i grudnia (30.11-1.12) w Kieleckim Centrum Kultury odbędzie się dwunasta edycja Międzynarodowego Konkursu dla Projektantów i Entuzjastów Mody Off Fashion pod tytułem „Zodiac Influence”. Motywem przewodnim tegorocznej, jesienno-zimowej, odsłony imprezy będzie dwanaście znaków zodiaku.
W dniach 18-23 listopada w Kieleckim Centrum Kultury odbędzie się XVIII Festiwal Form Dokumentalnych Nurt tym razem poświęcony pamięci Brunona Schulza.
Każdy z nich symbolizuje unikatową osobowość i historię. Mówi o teraźniejszości, ale i przepowiada przyszłość. Światowej sławy projektanci i fotografowie w swoich dziełach często wykorzystują motywy astrologiczne, np. Christian Lacroix czy włoski Vogue. Wiara w astrologię nie jest jednak konieczna do tego, by podziwiać ciekawe stroje. Uczestnicy mogą przesyłać swoje zgłoszenia do 5 listopada. „Off Fashion” odbywa się od 2007 roku. W jego jury zasiada m.in. duet Paprocki-Brzozowski i prof. Barbara Hanuszkiewicz
Impreza rozpocznie się koncertem zespołu Bester Quarter prezentującym repertuar z płyty „Sanatorium pod klepsydrą” - muzycznych wariacji na temat twórczości Schulza. Potem czeka nas m.in. pokaz zeszłorocznych zwycięzców konkursu, wystawa „Drohobycz bez Schulza”, spektakl „Historia występnej wyobraźni” oraz projekcja filmu „Twin Towers” i spotkanie z jego reżyserem Scottem Hillerem, dyrektorem artystycznym Europejskiego Festiwalu Filmów Niezależnych. Przegląd NURT, powołany do życia w roku 1995 w Krakowie, odbywa się od roku 1996 w Kielcach. Jest świętem profesjonalistów, debiutantów i krytyków. Przede wszystkim jednak – spotkaniem w cztery oczy z widzem. Wstęp wolny.
19
55-lecie Piwnicy pod Baranami 28 października o godzinie 18 w Filharmonii Świętokrzyskiej odbędzie się koncert jubileuszowy z okazji 55-lecia Piwnicy pod Baranami. Znamiennie humorystycznym motywem wydarzenia może być fakt, że Piwnica niedługo rozpocznie 57. a nie 55. rok swojego istnienia. Podczas koncertu wystąpią trzy pokolenia artystów blisko związanych z kabaretem – Alosza Awdiejew, Tadeusz Kwinta, Ewa Wnuk-Krzyżanowska, Ola Maurer, Tamara Kalinowska i wielu innych. Obecnie dla Piwnicy muzykę komponują m.in. Zygmunt Konieczny i Jan Kanty Pawluśkiewicz. Założyli ją w 1956 roku Piotr Skrzynecki, Krzysztof Penderecki, Bronisław Chromy i kilkoro innych studentów. Pierwotnie miała być miejscem spotkań krakowskich żaków, jednak szybko przeobraziła się w fabrykę niezapomnianych piosenek i trampolinę dla fantastycznych wykonawców. Bilety w cenie 115, 90, 80 i 70 złotych.
Hubertus Świętokrzyski 14 października w Parku Etnograficznym w Tokarni o godzinie 14 rozpocznie się coroczny zjazd łowczych, czyli VI Hubertus Świętokrzyski. Jak co roku, widzowie będą mogli obejrzeć pokaz tradycji łowieckiej – konną gonitwę za lisem (a właściwie jeźdźcem z lisią kitą na głowie), prezentację drapieżnych ptaków i psów myśliwskich oraz wziąć udział w degustacji pieczonego dzika. Usłyszymy także koncert muzyki myśliwskiej w wykonaniu Zespołu Reprezentacyjnego Polskiego Związku Łowieckiego. W harmonogramie imprezy przewidziano kiermasze rękodzieła ludowego i konkursy dla dzieci. Można też będzie skosztować potraw regionalnych – pierogów, kapusty czy chleba ze smalcem. Hubertus od kilku lat cieszy się rosnącą popularnością, co roku przyciągając kilka tysięcy uczestników. Organizatorem imprezy jest Muzeum Wsi Kieleckiej. Wstęp wolny.
wici.info | wydarzenia
Pod wspólnym niebem Psoty Wróbelka 13 października o godzinie 17. w Teatrze Kubuś odbędzie się premiera spektaklu „Psoty Wróbelka” Hanny Łochockiej w reżyserii Laury Słabińskiej. Autorem muzyki jest Tomasz Kiniorski. „Psoty Wróbelka” to sztuka oparta na jednej z trzech rymowanych książeczek Hanny Łochockiej o przygodach wróbelka Elemelka. W spektaklu znalazły się trzy historyjki, pochodzące z książeczki „Psoty i kłopoty wróbelka Elemelka”: o tym, jak Wróbelek zdawał szkolny egzamin, jak na bal kostiumowy postanowił przebrać się za muchomora i kiedy wystąpił w przedstawieniu teatralnego zespołu myszek. Jego przygody przedstawią pracownicy teatru: Konserwatorka Powierzchni Płaskich, Pracownik Techniczny oraz Dyrektor. Zapraszamy na spektakl „Psoty Wróbelka” na podstawie „Psoty i kłopoty wróbelka Elemelka”. Scena Inicjacji Teatralnej dla Najmłodszych - dla widzów od lat 3. Cena biletu – 10 złotych.
W październiku i listopadzie w sali konferencyjnej Muzeum Dialogu Kultur odbędzie się poprzedzany krótkimi prelekcjami cykl 30-minutowych projekcji filmowych pod tytułem „Pod wspólnym niebem”. Seria obrazów dokumentalnych w reżyserii Grzegorza Górnego wyprodukowanych przez Muzeum Historii Polski w Warszawie opowiada o koegzystencji różnych grup narodowościowych i etnicznych na terenie współczesnej Polski i dawnej Rzeczpospolitej. Zerka na tradycję, obyczajowość, religię oraz wzajemne stosunki. Dwa filmy z serii zostały już wyświetlone. Projekt kontynuowany będzie od 7 października historią o Ukraińcach. Później zobaczymy krótkie opowieści o Litwinach (14.10), Białorusinach (21.10), Tatarach (28.10), Ormianach (4.11) i Niemcach (18.11). Grzegorz Górny jest dziennikarzem i byłym naczelnym kwartalnika „Fronda”. Wstęp wolny.
21
Budyń, Bajzel, Miąższ i Stachura
Jezioro Łabędzie
21 października w Domu Środowisk Twórczych odbędzie się koncert formacji BaBu Król i Miąższ.
25 listopada o godzinie 19 w Hali na ul Żytniej wystąpi Russian National Ballet wykonując „Jezioro Łabędzie” Piotra Czajkowskiego.
Babu Król to zespół składający się z dwóch muzyków na co dzień znanych jako Bajzel i Budyń, współpracujących w ramach zespołu Pogodno. Jako duet BaBu Król wspólnie nagrali płytę z wierszami Edwarda Stachury niezwykle udanie przenosząc narrację pisarza do współczesnych czasów. Zmarły w 1979 roku Sted był swojego czasu wielkim idolem młodzieży. Dziś jego talent znów ma szansę zapukać w monitor młodego człowieka. Miąższ powstał w listopadzie 2008 roku w Lublinie. W skład zespołu wchodzą Sebastian Pikula, Joanna Ewa Zawłocka i Krzysztof Karol Gadzało. W marcu 2012 roku ukazała się ich debiutancka płyta pod tytułem „Miąższ”. Gościnnie wystąpili na niej: Jacek Kleyff, Czesław Mozil, Budyń, Bielas, Słoma i Gralak. W muzyce zespołu mieszają się żywioły jazzu i punka.
Założona w 1956 roku słynna grupa baletowa do dziś ma w swoim składzie najwybitniejszych tancerzy z rosyjskiej szkoły baletu. Szefem zespołu i twórcą spektaklu jest Siergiej Radchenko, który przez 25 lat był partnerem światowej sławy primabaleriny, Mai Plisieckiej. Dziś oferuje widzowi chyba najsłynniejszy balet klasyczny w trzech aktach wystawiany już przez 135 lat (prapremiera odbyła się w Teatrze Bolszoj w Moskwie) – baśniową historię Odetty, dziewczyny zaklętej w łabędzia, oraz księcia Zygfryda. Skomponowanie muzyki zajęło Czajkowskiemu dokładnie rok. Najdłużej, bo aż do wiosny 1876 roku, pracował nad instrumentacją. Bilety w cenie 100, 80, 60 i 50 złotych.
wici.info | wydarzenia
CeZik & KlejNuty 9 listopada o godzinie 20 w siedzibie Fundacji Kotłownia wystąpi Cezary Nowak, czyli popularny CeZik, wraz ze swoim recitalem „Kameralny Akt Solowy”. – Mam poczucie, że skoro ktoś dał mi talent do grania i śpiewania, głupio byłoby nie pokazać tego światu - mówił w wywiadzie dla tygodnika „Newsweek” - Ta popularność cieszy, tym bardziej że wszystko robię własnym sumptem. Teledysk do „Forfiter Blues” robiliśmy razem z kumplami dla zabawy. Cezik pochodzi ze Śląska. Ma 27 lat, póki co żadnej płyty na koncie, ale za to wielu słuchaczy – jego profil na Facebooku polubiło już prawie 90 tysięcy użytkowników. Internetową popularność zdobył klipem „Od tyłu i klasycznie”, gdzie fragmenty polskich przebojów wykonywane są przez niego wspak. Później były m.in. „Serialowy Burdel Cover” o sprzątaniu pokoju, „Ta ostatnia niedziela” przetworzona przez kilka gatunków muzycznych i„Fortifter Blues”.
Franko i Echo Do 30 października w Galerii Echo będzie można oglądać wystawę fotografii autorstwa Wiktora Franko. Kolekcję stanowią zdjęcia wykonane w latach 2008-2012. Część z nich to czasem kłujące, a czasem przytulające swoim naturalizmem portrety, pozostałe to już odrealnione w stronę baśniowego fatalizmu awatary. Zawisły także inne ulubione motywy Franko, czyli nielinearne opowiastki w obiektywie. Niekoniecznie, jak piszą inni, mroczne i niepokojące. Raczej żywe, intensywne, wydrążające. Jak muzyka fotografowanych przez niego Crimsonów, która też bywa nazywana mroczną. Ale co znaczy „mroczny”? Mroczny, czyli ponurzasty opozycjonista życia? A czy jest coś żywszego niż hebanowy pająk zwinnie tkający sieć na swoją ofiarę? Wiktor Franko ma 29 lat. Początkowo szlifował swój talent w Londynie, by później zająć się fotografią zarówno komercyjną, jak i artystyczną. Wstęp wolny.
23
Studencki klub Wspak szykuje dla widzów jesienno-zimową ofensywę koncertową. 20 października rozpocznie ją występ rapera O.S.T.R. Rok temu ukazał się dwunasty, tym razem dwupłytowy, album Ostrego pod tytułem „Jazz, dwa, trzy”. 25 października pojawi się Irena i Alicetea. Trzy dni później – punkowa Sabaka Niewirna, Na zewnątrz i The Analogs (zasileni świeżymi numerami z „Ballad czasu upadku”). 24 godziny później – pastiszowe disco polo zespołu Bracia Figo Fagot. 16 listopada - formacja Happysad promująca świeżo wydany krążek „Ciepło/Zimno”. 17 listopada zarapują Łona i Webber. Dwudziestego czwartego – Andrzej Korycki i Dominika Żukowska. W grudniu zabrzmi jeszcze Sztywny Pal Azji z nowym repertuarem pochodzącym z tegorocznego „Fiss Pink” (7.12) i skarżysko-kamienny bard Zbigniew Biber na rocznicę stanu wojennego (13.12).
Kielecki Festiwal Kąśliwości 28 października o godzinie 17. w Domu Środowisk Twórczych odbędzie się Kielecki Festiwal Kąśliwości „Kfik”. Gospodarzem imprezy będzie Artur Andrus. Poza nim wystąpią: Maria Czubaszek, Andrzej Grabowski, Katarzyna Pakosińska, Stanisław Zygmunt i Kabaret Róbmy Swoje. Andrus już niejednokrotnie spotykał się na scenie ze wspomnianymi artystami. Jest także autorem wywiadu rzeki z Czubaszek pt.„Każdy szczyt ma swój Czubaszek”. Stanisław Zygmunt jest satyrykiem, który wrył się w pamięć widzów odgrywając rolę policjanta w teledysku „Niebiescy, czyli blues”. Kabaret Róbmy Swoje to założony w roku 2000 kwartet wielokrotnie nagradzany na rozmaitych festiwalach. Katarzyna Pakosińska jest występującą solo byłą członkinią Kabaretu Moralnego Niepokoju. Andrzej Grabowski – aktorem, satyrykiem i wokalistą. Bilety – 40 złotych.
Zapowiedział: Grzegorz Rolecki
Koncerty we Wspaku
wici.info | wydarzenia
Po jedenaste - Firmament Fundacja Kultury Wici, Urząd Miasta Kielce i Kieleckie Centrum Kultury zapraszają
nowa muzyka nowe media
Tylko muzyka łagodzi obyczaje. Życie i czas litości już nie mają. Przecież przed chwileczką żegnaliśmy dziesiątą edycję Firmamentu! Aż tu nagle mamy już przyjemność zapowiedzieć kolejną, jedenastą edycję Firmamentu 2012. Kto zdążył potwierdzić swoją obecność 14-16 grudnia na Małej Scenie KCK-u?
festiwal FIRMAME N T
14-16
XII 2012
Mała Scena
Kieleckie Centrum Kultury plac Moniuszki 2b
www.firmament.wici.info
Makaruk i „Erotyki Ludowe” Nowy, niezwykle ambitny projekt muzyka i producenta Dariusza Makaruka to muzyka ludowa ubrana w jazzujący trykot elektroniki i ambientu. Czerpie z miłosnej palety barw, opowiadając o zauroczeniu, miłości, zdradzie i rozstaniu. Wzięli w nim udział m.in. Tymon Tymański, Michał Urbaniak i tuwiński szaman Gendos. Premiera „Erotyków Ludowych już 8 października. Wykonanie na żywo – w grudniu.
25
The Quiet Killers To projekt zainicjowany przez perkusistę Rafała Klimczuka (Jabba Drummer), który zaprosił do współpracy groove basistę Piotra Marcina Olszewskiego (Diabelsky), Beatboxera i DJ’a Krzyka. Brzmienie zespołu zestawia ze sobą żywą perkusję, gitarę z samplem i loopem, tworząc futurystyczny jazz stworzony z rozmaitych podgatunków muzyki elektronicznej. Long Arm vs Ruslan Gadzhimuradov
Long Arm, czyli Gieorgij Kotunov, jest rosyjskim DJ’em z Orenburga niesamowicie zafascynowanym jazzem, w który zasłuchiwał się już od dzieciństwa, kolekcjonując winylowe płyty. Jest związany z wytwórnią Projekt Mooncircle. Rusłan jest z kolei znakomitym petersburskim perkusistą. Jego
zegarmistrzowska precyzja i szybkość wybijanego rytmu idealnie współgrają z mroczną poetyką Long Arma. Organizatorzy Firmamentu stwierdzili, że tegoroczny festiwal będzie bezapelacyjnie świętem perkusistów. Historia „Firmament” jest starszym bratem informatora Wici.info. Pierwszy numer trafił do druku w grudniu 2005 roku, kiedy festiwal hulał już dobre trzy lata. Jako duchowy spadkobierca ogólnopolskiego „Moogowiska” odbywającego się w Kielcach lat 80’, wystartował jednodniowym koncertem kilku kapel w kieleckiej Karczmie i Wagonie w październiku roku 2002 (właśnie powstaje Fundacja Kultury Wici). Później mieli okazję występować na nim tacy artyści jak L.U.C., Rahim, Fisz i Automatik. W zeszłym roku pojawiła się Miloopa, Rebeka, Grabek, Igor Boxx i KiniorSKY Orchestra. Do zobaczenia przed końcem świata!
wici.info | recenzje
E KONC
RT
PŁY TA
Memorial to Miles 2012
Live At The Checkerboard Lounge
Patricia Barber tradycyjnie grała boso, ale wydaje mi się, że to Lars Danielsson był prawdziwie wolnym duchem drugiego wieczoru „Memorial to Miles 2012”. Wciśnięty w opinającą marynarkę własnego talentu kompozycyjnego, uwalniał się z niej dzięki talentowi wykonawcy. W pewnych momentach całość klasycyzowała się jego ulubionym Bachem, żeby za chwilę zdmuchnąć to wrażenie zaskakująco krwistym bluesem Johna Pariccelli.
Ten koncert wędrował już z uszu do uszu, ale dopiero teraz możemy nacieszyć oczy bardzo dobrą jego jakością. I nie kraść przy okazji, bo zawartość jest przecież bezcenna – Rolling Stonesi i mister blues Muddy Waters na scenie idealnie ciasnego klubu w Chicago.
Niedzielny koncert Gaby Kulki i projektu „The Saintbox” to multimedialne multikulti wygrane pieśnią folkową, jazzową i religijną oraz wyśpiewane łaciną, niemieckim, francuskim i angielskim. W połowie koncert, w połowie happening. Zespół stoi za szybą, widz patrzy. Czymś, co broni się o wiele bardziej jest muzyka. Eksperymenty brzmieniowe potrafią zaangażować nawet więcej zmysłów niż dopalacze na ekranie. I żeby nie było - uwielbiam Geralda Scarfe’a.
Rok 1981. Na sztukę Muddy’ego przyszli w ramach relaksu. On, wyłowiwszy ich wśród publiczności, natychmiast zaprosił do siebie. Wtedy gadanie zostało zastąpione przez szycie. I tak powstała kolejna, urzeźbiona kroplami potu, perełka, która będzie wiercić się w odtwarzaczach jeszcze przez wiele lat. Tak, mam nadzieję, w ogóle powstał blues – spontanicznie, bez jednej struny i bez nut. Czarny na czarnego gwizdnął, biały dostał wciry rozklekotanym buciorem. Potem wzięli harmonijkę i zagrali z białym na zgodę coś, co przypominało wczesną wersję „Mannish boya”. A ich późniejsza śmierć z wyziębienia dała życie nowemu riffowi. Brzmi znajomo?
27 KA KSIĄŻ
Poniedziałkowe dzieci W poprzednim numerze miałem przyjemność pisać o niezwykle udanej „Bandze”. Teraz satysfakcja kiełkuje we mnie nie mniejsza, bo papierowa Patti Smith wybrzmiewa równie niesztampowo. „Poniedziałkowe dzieci” są, nie pierwszym już, epitafium dla zmarłego na AIDS wielkiego przyjaciela Patti, Roberta Mapplethorpe’a – w swoich i nieswoich czasach niezwykle kontrowersyjnego fotografika. Książka wspomina ich wspólne życie wśród nowojorskiej bohemy lat 60. Ale wspomina niezwyczajnie. Jeśli jest rodzajem autobiografii, to wygląda na autobiografię halucynogennego grzybka – kaskadującą i baśniową. Jako baśń okazuje się być znowu zbyt prawdziwa. Wiele wydarzeń toczy się wszak w kultowym Chelsea Hotel, który nawiedzali m.in. Gregory Corso, Allen Ginsberg i William Burroughs. Widać przeszłość filtrowana przez ludzki umysł to rodzaj bajeczki. Mniej serio lub mniej serio.
KA
Maggie Cassidy Wieczny odpoczynek wiecznego bitnika został niedawno zmącony przez bezwstydnie przestrzeloną ekranizację „W drodze” - jednej z jego najsłynniejszych powieści. Jack Kerouac na szczęście powraca w książce wydanej dwa lata po „On the road” (1959). Akcja przypomina prolog do wydarzeń z „Drogi”. Właśnie przetłumaczona na polski „Maggie Cassidy” jest historią wczesnej młodości i pierwszej miłości Jacka Dulouza. Krótką opowieścią o zapowietrzeniu się szczęśliwym życiem w niewielkiej amerykańskiej mieścinie, której uwarunkowania zaczynają zaciskać pętle na szyi bohatera. W biegu jesteś wolny. Siedząc zawsze czekasz na cudze zbawienia. Nie czytamy wielkiej literatury, ale starszy kolega Kerouaca w „Batmanie: Początku” też nie był rewelacyjny. Rogi pokazał dopiero w „Mrocznym Rycerzu”. Potraktujmy więc tę książkę jak „Bitnika: Początek”.
recenzował: Grzegorz Rolecki
KSIĄŻ
wici.info | recenzje
FILM
FILM
Dwoje do poprawki Reżyser David Frankel, wynalazca kwaskowych antydepresantów („Wielki rok”) i zjeżdżalni z papieru ściernego („Diabeł ubiera się u Prady”) w „Dwojgu do poprawki” już tak bardzo nie knoci. Staje czasem przed kamerą, zmuszając widza do wychylania się zza chuchrowatego ramienia jego pomysłów. Tylko po to, żeby podziwiać dwójkę o wiele większą niż ten filmik – Meryl Streep i Tommy’ego Lee Jonesa. W Los Angeles zerknęli pewnie na statystyki kreślące zdziadzienie społeczeństw, dlatego idea scenariusza jest mocno niehollywoodzka – stare małżeństwo zastygłe w magmie spełnienia postanawia skorzystać z usług uznanego specjalisty (Steve Carell). Egzekucja scenariusza to już niestety przerwa reklamowa w czasie emisji „Czułych słówek” - uteledyskowienie ciszy nachalną muzyką, zgrane pieśni o seksualnym wyzwoleniu i zbyt proste zakończenie. Całość emanuje trochę ciepłem hamburgera, trochę chłodem homara. W sumie podjadamy więc laskę frankelterki. Z dwojga złego, wolę być w kinie pięknie okłamywany niźli uśpiony źle podaną prawdą.
Zakochani w Rzymie Nad zeszłorocznym Allenem unosiła się mgiełka nostalgii za przeszłością. Ta wodząca za nos podróż w czasie, afrodyzjak dla wyczytanych i wyoglądanych, nadała filmowi podwójną moc. Tegoroczny zachęca do patrzenia w przyszłość, ale zdaje się chyba oszukiwać samego siebie. Dajże spokój, Woody. Przecież wiesz, że wszystko na tym świecie już było i widzowi można podarować jedynie kilka uśmierzaczy bólu na wypadek czarnej dziury za zakrętem I owszem, neurotyczne biuro podróży wciąż działa, jednak akurat tej opowieści brakuje motywu przewodniego. Nie jest nim niestety Wieczne Miasto – przedstawione nowelki z odbitym śladem kolana mogłyby wydarzyć się wszędzie. Nie przekonuje też otwierająca i zamykająca historię klamerka z kierownikiem ruchu, który niezamierzenie miętosi w rękach to, co przed chwilą obejrzeliśmy. Wszystko zostaje unieważnione jak nagła śmierć na huśtawce. A ja przecież też nie chciałbym być w pobliżu, kiedy to się stanie.
29
A YT PŁ
FILM
Jesteś Bogiem
Film Leszka Dawida, lekko orbitujący wokół „Control” o Ianie Curtisie, nie skupia się jednak na liderze Paktofoniki. To luźno oparty na faktach hiphopowy reportaż i kronika Polski przełomu wieków - kraju przypominającego wtedy larwę motyla. Być może najlepsza, jaka do tej pory powstała, bo nadająca rapowi rangę prawdziwej sztuki, a nie podziemnej zgrywy.
Mature Themes Nową płytę Ariela Pinka wypada nazwać nową z racji daty wydania, ale jej inspiracje sięgają tak zamierzchłych muzycznie czasów, że równie dobrze możemy nazwać ją nową starą, czyli w skrócie norą. A więc ta nora białego królika, kopalnia motywów z psychodelii lat sześćdziesiątych i popowej przebojowości osiemdziesiątych, układa się w zaskakująco zgrabny, konsekwentny autorsko przekaz. Najlepszym dowodem na to, że Pink, wzorem Celine Dion, jest zakochany w starociach jest singlowy utwór „Baby” - cover zapomnianego kawałka Emersonów. Norę zawsze kupuję z miejsca, bo rzeczy stare mają wartość podwójną. Niewypadnięcie z osi czasu oznacza, że albo Jefferson Airplaine miał świetny PR albo ich kawałki naprawdę mają w sobie coś więcej niż powab. A 7. miejsce w rankingu LA Weekly na „najgorsze hipsterskie zespoły” możemy Arielowi no razie puścić płazem.
recenzował: Grzegorz Rolecki
Na każdy masowy mit patrzę z czułą złośliwością. Bo może Magik wcale nie próbował wyskoczyć rzeczywistości z objęć? Może mył okno albo szorował parapet? Wtedy jednym zdmuchnięciem kurzu, jednym błyskiem smugi, jakimś żartem kunderowym odnalazł ostateczną niewiadomą w równaniu. I drzwi zostały domknięte, kliknęło. Legenda gotowa. Pachnie, kusi, rozpala do białości. Można już zdmuchiwać złoty pył ze świeżo napisanej książki. Ale twórca przecież zawsze będzie mniejszy od tego, co stworzył. Magik zabił Piotra Łuszcza. Piotr Łuszcz stworzył Magika. „Jedna pierdolona schizofrenia”.
wici.info | ludzie
Z Józefem Skrzekiem w przeddzień premiery „Kazań świętokrzyskich” rozmawia Andrzej Piskulak
JÓZEF SKRZEK: Artysta cały czas szuka, burzy i buduje… fot. Rafanoo.com
31 Andrzej Piskulak: Zanim porozmawiamy o zbliżającym się koncercie, „Kazaniach świętokrzyskich” i występujących artystach, chciałbym zapytać o Pańskie credo artystyczne – szukaj, burz, buduj – które stało się też nazwą Pańskiej formacji rockowej – SBB (Search, Break, Build). Józef Skrzek: Zamieniam instrumentacje, zamieniam miejsca, ale cały czas jestem sobą. Jestem wciąż poszukiwaczem w odkrywaniu nowego muzycznego świata. I na tym to polega. Muzyka rockowa, która jest rytmem pulsującym też istnieje, ale w innym odcieniu, a jeżeli innym, to i ciekawym. Ważne jest, by robić coś śmiałego, coś, co zaskakuje, a nawet stawia przede mną ściany. Czyli stale towarzyszy mi to, co było u początku mojej twórczości szukanie, burzenie, budowanie… A.P.: Dlaczego zdecydował się Pan skomponować muzykę do „Kazań świętokrzyskich” i zaśpiewać je? Czy to wyzwanie stawia przed Panem właśnie wspomnianą ścianę? J.S.: „Kazania świętokrzyskie” są dla mnie wyzwaniem. Podjąłem się napisania muzyki i zaśpiewania ich, dlatego, że jestem zainteresowany takimi sytuacjami, które dają mi możliwości wejścia w różne zakamarki, w tym także duchowe. Od paru dobrych lat jestem blisko związany ze Świętym Krzyżem. Często tu bywałem. Cieszę się, że mogę być dzisiaj tu tak blisko pojęcia sacrum. My mamy teraz poważ-
ne wyzwanie. Zachować w całości tekst „Kazań świętokrzyskich”, bez cięć. Jest to robota bardzo zwarta. A.P.: Jakie przesłanie wynika z zabytkowego utworu? J.S.: Już sama treść „Kazań” jest niesamowita. Daje nam pojęcie o naszych korzeniach oraz tego wszystkiego, co się kryje pod pojęciem wiary, polskości, słowiańskości. Jest w nich zawarta tajemnica sacrum. Jestem przekonany, że przekaz treści z „Kazań” jest także moim widzeniem, moim fazowaniem, moją nomenklaturą, moją fakturą. Muszę jednak podkreślić, że zacznie to dopiero istnieć, gdy dotknę klawiszy… A.P.: Wraz z Panem wystąpią niezwykli artyści… J.S.: Przy doborze wykonawców pomagali – Janek i Marcin – producenci, bo oni widzieli i słyszeli taki układ. Wraz zemną są znakomici artyści i świetny prawosławny chór. Są to osobowości, które się tu spotkały, bo tego chciały. Niektóre osoby będą tu po raz pierwszy. Zagra tu Anthimos Apostolis i Włodek Kiniorski, zaśpiewa Marek Piekarczyk oraz chór Oktoich. Powstał więc taki męski skład, który zapragnął spotkać się na modlitwie… A.P.: Wiem, że Pan jest bardzo wrażliwy na punkcie profesjonalizmu. Proszę o wyrażenie swojej opinii właśnie w kontekście występu artystycznego… J.S.: Jeśli chodzi o chór i instrumen-
fot. Rafanoo.com
talistów, jestem pełen szacunku. Są to zawodowcy. Daje mi to większą pewność, że będzie to ciekawe, bo zawodowcy mają ciekawość zagrania i zaśpiewania czegoś niezwykłego. I tak jest właśnie z Markiem Piekarczykiem. Moje spotkanie z Apostolisem będzie inne niż do tej pory, bo to nie będzie scena estradowa, ale po raz pierwszy spotkanie u źródeł powstawania sztuki. Bo kompozycja to, co to jest? To jest natchnienie! To jest uduchownienie! Włodek Kiniorski jest tu swojak. Z Włodkiem znam się lata. Razem gramy. Jesteśmy kumplami, bo mamy te same, powiedziałbym, „ustawienia zegarków”… Praca z tymi ludźmi to bardzo istotny wątek w moim życiu. Mam bardzo duży szacunek dla wszystkich, którzy są blisko tego przedsięwzięcia. A.P.: Pracował Pan z wielkimi tego świata… Jak praca nad „Kazaniami” przebiega teraz?
J.S.: Aktualnie jest u mnie takie pewne rozczochranie. Każda próba ma dla mnie znaczenie, każde wejście ma dla mnie znaczenie. Robię korekty na bieżąco. Uczę się na nowo. Uczę się jednak pokory… A.P.: A kreatywność… J.S.: Wiem, na czym polega kreatywność. Wiem, jak można wszystko powywracać z próby na próbę i zmienić ciąg wydarzeń. Po wysłuchaniu utworu zaśpiewanego w saloniku hotelowym, chciałem go komponować na nowo. A kiedy go śpiewają w kościele, to okazuje się, że on pasuje. Wszystko jednak przestawiam do góry nogami. Teraz jestem w roli świętej pamięci Adama Hanuszkiewicza i wszystkich tych, z którymi pracowałem kiedyś. Ja ich rozumiem, że w pewnym momencie pracy twórczej można wywrócić wszystko do góry nogami. Właśnie to wszystko teraz wywracam. Jeśli nam się poszczę-
33 ści, to będziemy grać ten koncert na świecie. I daj Boże!
koncertach, wiedzieli, że robię coś ważnego…
A.P.: Jak Pan ocenia inicjatorów tego niezwykłego koncertu i całego przedsięwzięcia – Jana Tarnawskiego i Marcina Majewskiego?
A.P.: Znajduje się Pan na górze. Świętokrzyskiej górze. Jak Pan się tu czuje?
J.S.: Chylę czoła dla producentów, którzy zabrali się za coś bardzo istotnego, szczególnie za ich odwagę. Jest to inwestycja dla nich bardzo kosztowna. Moim zdaniem, wszystko postawili na jedną kartę. Za tę odwagę należy im się wielki aplauz. Robimy coś, co jest intelektualne, znajduje się w annałach wielkiej sztuki i jednocześnie jest awangardowe. Jestem pełen uznania dla gospodarzy tego obiektu, misjonarzy oblatów, którzy otwarli przed nami podwoje sanktuarium i są bardzo gościnni, otwarci. Są to ludzie, z którymi warto współpracować. A.P.: Coraz częściej można spotkać Pana grającego w świątyniach… J.S.: Moje granie we wnętrzach kościelnych, konkretnie od stanu wojennego, to było aktywowanie nowego świata dźwięków. Było to łączenie muzyki organowej z muzyką elektroniczną. Było to połączenie nowego spojrzenia na instrumentację i przede wszystkim znalezienie się w miejscach pięknych i świętych. Czasami, zwłaszcza na początku, było to uciążliwe, bo wszyscy wówczas żyliśmy w czasach uciążliwych. Wszyscy, którzy bywali wtedy na moich
J.S.: Od dzieciństwa jestem wędrowcem. Dużo czasu spędzam na górskich szlakach, szczególnie w Beskidach – Śląskim i Żywieckim. Bywałem w Tatrach. Mam bardzo duży sentyment do przestrzeni górskiej. W Górach Świętokrzyskich sytuacja jest dla mnie trochę inna, w tym sensie, że są one piękne i jednocześnie wyczuwa się tu cierpienie. Na przestrzeni wieków było tu ono obecne wiele razy. Bywali tu wodzowie, którzy się tu przygotowywali do ważnych bitew. W pewnym sensie, biorę to także do siebie. Jestem teraz w okresie twórczym i chodzi o to, by się nie dać… Rozmawiał Andrzej Piskulak
Józef Skrzek - (ur. 1948) multiinstrumentalista, kompozytor i wokalista. Swoją karierę zaczął w 1969 roku w zespole Mariolaine & Swinging Soul Corporation. Rok później oficjalnie dołączył do grupy Breakout. W 1971, wraz z Apostolisem Anthimosem i Jerzym Piotrowskim, powołał do życia formację Silesian Blues Band (później Szukaj, Burz, Buduj). Skrzek ma na swoim koncie prawie 30 płyt solowych oraz 15 płyt studyjnych i 20 koncertowych z SBB.
wici.info | ludzie
Jaśmina Parkita: Zaczęło się od Czesława
Rozmawiam z Jaśminą Parkitą, młodą artystką pochodzącą z Kielc – projektantką okładek płyt, plakatów, ilustratorką książek dla dzieci i innych wydawnictw oraz autorką instalacji i scenografii.
35
fot. Norbert Serafin
Edyta Mróz: Czy możesz wskazać taki moment w swoim życiu, kiedy zdecydowałaś, co będziesz robić? Jaśmina Parkita: Nie było takiego momentu, to przyszło naturalnie. Moi rodzice zajmowali się plastyką. Ja rysowałam w zasadzie od zawsze. Mam pełno zarysowanych kartek z dzieciństwa. Ukończyłam gimnazjum plastyczne w Kielcach, po małym kryzysie – spowodowanym typowym młodzieńczym buntem – poszłam do liceum plastycznego. A po szkole od razu zajęłaś się projektowaniem płyt? Zaczęło się od Czesława. Poznaliśmy się przez internet, napisał do mnie, żebym zrobiła rysunki do jego płyty. Wtedy nie był w ogóle w Polsce znany. Projekty robiłam przez całą klasę maturalną, jako pracę dyplomową. Swoją zawodową przyszłość wiążesz z podobnymi projektami? Studiowałam grafikę przez trzy lata, skończyłam licencjat. Teraz troszeczkę zmieniam kierunek, będzie to druk na tkaninie. Potrzebuję czegoś nowego, zaczęłam też projektować ubrania razem z moim
chłopakiem. Jak dotąd jesteśmy bardzo, bardzo niszowi…Nieco rozszerzam swoje horyzonty, jednak nie odchodzę od ilustracji. Moje najnowsze prace inspirowane są bajkami, ale zależy mi też na tym, żeby miały drugie dno. Planujesz jeszcze projekty okładek? To, co zaplanowałam, już wykonałam. Ostatnio były to projekty okładek Happysad i Artura Andrusa, wcześniej Camero Cat. A Twój epizod ze scenografią? Zamierzasz go kontynuować? Teraz wolę projektowanie ubrań. Scenografia to był jednorazowy projekt, współpracowałam z Agnieszką Miluniec – scenografką, która wzięła mnie do pomocy, żeby oprawa koncertu Czesława była spójna z płytą. Studiowałaś w Krakowie, projektujesz i wystawiasz swoje prace w różnych miastach... Życie na walizkach to wybó czy konieczność? W zasadzie tak się wychowałam, bo z rodzicami bardzo często się przeprowadzaliśmy. Sama mieszkałam w Krakowie przez pięć lat a teraz zaczynam się ruszać, jeździć do Łodzi, do Warszawy. Znajomi śmieją się, że nie wiedzą już, gdzie można mnie złapać.
37 Współtworzyłaś Kieleckie Centrum Poemiksu. Co się dzieje z tym projektem? Już o nim trochę zapomniałam. Właściwie to od tego się zaczęło, nie do końca od okładki dla Czesława... Współpracowałam głównie z Norbertem Rybarczykiem, który mieszkał wtedy w Kielcach. Wymyśliliśmy ze znajomymi poemiks – połączenie poezji z komiksem. Mieliśmy dwie wystawy na Bazie Zbożowej.
to warto wykorzystać je w ten sposób. Dzisiaj jestem w trakcie projektowania nie tylko nadruków, ale także krojów. Zobaczymy jak się to dalej potoczy. Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia. Rozmawiała Edyta Mróz
Bierzesz też udział w festiwalach offowych? Czy tworzysz do nich jakiś rodzaj scenografii? Bardziej wystawy. I dwa razy zrobiłam instalacje. Na Hasarapassie na Bazie Zbożowej razem z Emilką Biernacką wykonałyśmy zawieszonego pod sufitem wielkiego ptaka, na festiwalu w krakowskim hotelu Forum z Moniką Wiśniewską zrobiłam instalację lampionów. Mój tata interesował się i teatrem, i rzeźbą, robił instalacje. Pewnie mam to po nim. A Twoje zainteresowanie tkaniną to moda, czy raczej sztuka? Nie identyfikuję się z modą. Nie lubię całej tej otoczki związanej ze śledzeniem trendów. Moje koszulki „dzieńdobry” – można je znaleźć na stronie internetowej www.facebook.com/dziendobry. sklep – to bardziej zabawa. Mój chłopak stwierdził, że jeżeli robię takie rysunki a on fotografie, które też umieszczamy na tych ciuchach,
Jaśmina Parkita – (ur. 1988) miesza w Krakowie, ale urodziła się w Kielcach. Dziś maluje, rysuje, ilustruje książki oraz projektuje plakaty i ubrania w alternatywnej marce odzieżowej dzieńdobry. Odpowiada za stronę graficzną czterech płyt z muzyką dla dzieci, zespołów Czesław Śpiewa, Artura Andrusa i Camero Cat. Niedawno mogliśmy obejrzeć wystawę jej bajkowych rysunków w kieleckim WDK-u.
wici.info | ludzie
ナ「kasz Mazur: Wielka muzyczna rodzina fot. Rafanoo.com
39 Edyta Mróz: Grupa No Name nie ma stałego składu. Łukasz Mazur: Tych projektów jest faktycznie kilka. Występujemy na muzycznych scenach z różnymi pomysłami. To przez lata ewoluowało. W ubiegłym roku postanowiłem urzeczywistnić i pokazać szerszemu gronu coś, co zawsze bardo mnie fascynowało i kusiło, czyli klasyczne trio jazzowe – kontrabas, perkusja, fortepian – pod nazwą No Name 3Yo. Natomiast w podstawowym składzie występujemy z wokalistą Dominikiem Skrzyniarzem, Piotrkiem Goworkiem na gitarze, ja gram na instrumencie klawiszowym, a w sekcji rytmicznej Łukasz Szafrański na bębnach i Sebastian Sipa na basie. Istnieje nawet taka anegdota, że nazwę No Name przyjęliśmy dopiero wtedy, gdy trzeba było wpisać coś na plakat. W czasie jednego z koncertów tłumaczyłem, że występujemy po prostu jako zespół Łukasza Mazura czy też zespół jazzowy, właściwie bez konkretnej nazwy. Wtedy ktoś z tłumu rzucił hasło, aby tak już zostało. Ja sobie to wziąłem do serca. Anglojęzyczną formę przyjęliśmy trochę dlatego, że to było popularne w tamtych latach. Skończyłeś szkołę muzyczną I i II stopnia w klasie fortepianu oraz instrumentów perkusyjnych. Dyplom zrobiłem z dwóch instrumentów, głównym była perkusja. Moimi ulubionymi są wibrafon, marimba, bo można na nich zagrać konkretne melodie, akordy. W No Name 3Yo za „sztabki” odpowie-
dzialny jest Piotr Robak, który specjalizuje się w idiofonach. Ja gram na instrumentach klawiszowych tradycyjnych, jednak perkusjonalia są mi bliskie z racji mojej edukacji w tym kierunku, więc od czasu do czasu lubię sam wyładować na nich energię. Tym bardziej, że mam je na co dzień, bo mój nastoletni syn jest perkusistą. Jesteś nauczycielem swojego syna? Staram się nie być. Przekazuję mu podstawowe informacje, konsultujemy różne sprawy, zabieram go na próby, na koncerty. Jednak pracę edukacyjną powierzam osobom kompetentnym w zakresie sztuki perkusyjnej. Dziś można się bardzo pięknie wyedukować przy pomocy zdobyczy cywilizacji w postaci internetu. Jest mnóstwo materiałów szkoleniowych, profesjonalnych komputerowych programów, filmów instruktażowych. Dostęp do tego wszystkiego jest nieporównywalnie większy niż za moich czasów. Wiadomo oczywiście, że nie zastąpi to do końca pracy z nauczycielem, ale syn radzi sobie świetnie. Najważniejsze, że sam chce się tym zajmować. Twój zespół był także miejscem narodzin różnych talentów, przy zmieniającym się w ciągu lat składzie. Zapraszałem do współpracy mnóstwo muzycznych osobowości. Miałem zaszczyt zagrać naprawdę z wielkimi dzisiejszych czasów. Część z nich stawiała wtedy pierw-
sze kroki w muzycznej karierze, jak chociażby Grzech Piotrowski, który w tej chwili święci triumfy ze swoją World Orchestra. Ale pojawił się i Jerzy Główczewski, teraz wybitny saksofonista i pedagog Akademii w Katowicach, koncertujący na całym świecie. Grywamy od czasu do czasu ze sobą, cieszymy się wspólnymi spotkaniami. Tomek Sanchez – fenomenalny perkusjonista rodem z Meksyku – mieszka w Polsce, gra z największymi muzykami, można go spotkać w różnych składach. Wielu innych muzyków pojawiło się i wciąż pojawia w tych moich noname’owych projektach. Zapraszamy się nawzajem. Jesteśmy jedną wielką muzyczną rodziną.
skorzystałem z opracowania Jerzego Gumuły zatytułowanego „Pieśni Dawnej Kielecczyzny”. Przewertowałem je kilkakrotnie, wybrałem kilka tematów, które wziąłem na warsztat i odpowiednio zaaranżowałem. Myślę, że ten zabieg się udał i jest tych świętokrzyskich impresji co najmniej na długogrającą płytę. Mam nadzieję, że już niebawem uda nam się to zrealizować w pełni profesjonalny sposób.
Waszym najnowszym projektem są „Impresje Świętokrzyskie”. Czy to materiał na płytę?
Chodzi o festiwal Świętokrzyska Wiosna Jazzowa – jego pierwszą i jedyną edycję w 2010 r.?
Tak. Jej nagranie jest moim wielkim marzeniem. Ale taką muzykę, jaką my gramy, improwizowaną, trudno się nagrywa, dużo lepiej brzmi w wersji koncertowej. W takich warunkach można dokonać rejestracji. Nie jest to jednak muzyka popularna w Polsce. Cały czas nosi tu miano niszowej. Kiedy zabierałem się za ten projekt, wiedziałem, czego ma dotyczyć i jak powinien zabrzmieć. Wszyscy wokół czerpią garściami z tradycji ludowej muzyki i to z powodzeniem. Dlaczego nie uczynić tego w Świętokrzyskiem? Pomysł należało przelać na papier w postaci konkretnego zapisu nutowego (co prawda rzadko go używamy, ale pojawiają się chociażby tematy), dlatego
Niestety, to miała być impreza cykliczna, ale odbyła się jeden raz. Przy tej okazji został reaktywowany po wielu latach Big Band, pod dyrekcją Jana Tokarza, z którym miałem zaszczyt zagrać kilka koncertów. Jednak na tym się skończyło, bo im więcej osób, tym trudniej się zebrać na próbę, wybrać dogodny dla wszystkich termin. Tym bardziej że ci muzycy nie grają tylko w tym jednym konkretnym zespole. Zajmują się często różnymi zawodami, a muzyka jest dla nich dodatkowym zajęciem. Co nie znaczy wcale, że w małych składach, w których ja zasmakowałem, jest łatwiej grać. Wspomniane trio jest chyba najtrudniejszą z możliwych konfiguracją, bo każdy jest
Czy uważasz, że w Kielcach jest dobry klimat dla jazzu? Kielce mają wręcz tradycje jazzowe. Był taki moment i nadzieja, że jazz w różnych konfiguracjach i stylach będzie się rozwijał.
41 solistą, a jednocześnie musi mieć na uwadze dwóch współmuzykujących, z którymi prowadzi muzyczną rozmowę. Co sądzisz o kieleckich jam session? To spotkania z założenia spontaniczne, ale oczywiście jest sekcja podstawowa, wyjściowy skład, który je napędza. Myślę, że jest to najlepszy sposób na pokazanie się na scenie, skonfrontowanie muzyków w warunkach bojowych z publicznością. Mniejsza widownia wcale nie oznacza mniejszego prestiżu. Można latami doskonalić swój warsztat, tylko jest pytanie, czemu to miałoby służyć, jeżeli tymi umiejętnościami nie możemy podzielić się z innymi? Jam session daje szansę muzycznej integracji środowiska, bo niestety tak, jak w innych dziedzinach sztuki, wśród muzyków panują animozje. Tu mamy jednak do czynienia ze zdrową rywalizacją. Nie jest wstydem wyjść na scenę i zagrać coś nawet niedoskonale. Najważniejsze, żeby spróbować. Jeśli już muzyk odważy się stanąć za mikrofonem, usiąść za bębny czy chwycić gitarę, to jest przede wszystkim zabawa. Staram się sam brać udział w takich przedsięwzięciach, bo to jest zarówno miłe spędzenie czasu, jak i forma edukacji. Czy zauważyłeś, żeby ta formuła rozwijała się ostatnio w Kielcach? Od paru lat tak się dzieje, choć utrudnia to fakt, że miejsca, w któ-
rych można pograć i posłuchać muzyki na żywo znikają z mapy naszego miasta równie prędko, jak się pojawiają. To wprowadza zamieszanie, bo najtrudniej przyzwyczaić ludzi do miejsca. A jest to istotne, żeby tego grania miał kto słuchać, bo granie do pustej sali traci urok. Najfajniejsze dźwięki pojawiają się na próbach, co przemawia za tym, żeby takie próby nagrywać i uzyskać materiał dowodowy do pracy nad sobą. Publiczność może tremować, ale pozytywnie. To zależy od indywidualnych predyspozycji. Dziękuję bardzo za rozmowę, życzę powodzenia. Rozmawiała Edyta Mróz
Łukasz Mazur – pianista, kompozytor, aranżer, absolwent Wychowania Muzycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach (obecnie Instytutu Edukacji Akademii Świętokrzyskiej). Od połowy lat 90. bierze aktywny udział w kieleckim życiu muzycznym. Jest założycielem grupy No Name, z którą nagrał dwie płyty - „Kolędogranie” (1997) i „Impresje wielkopostne” (1998). Od przeszło 15 lat zasila szeregi chóru Duszpasterstwa Akademickiego. Współpracuje z wieloma zespołami i Teatrem Żeromskiego.
wici.info | ludzie
Muzyk, pedagog; kiedyś śpiewające z sukcesami dziecko, później jeden z altowych głosów kameralnego chóru Fermata, teraz solistka i pieśniarka. Agnieszka Kowalczyk rozmawia z nami po swoim recitalu „Miłość - to jest różnie”.
Edyta Mróz: Wystąpiłaś niedawno w Kielcach z recitalem „Miłość – to jest różnie” stworzonym przez Ciebie wspólnie z Witkiem Góralem w oparciu o teksty współczesnych poetów. Jak powstał ten projekt? Agnieszka Kowalczyk: Projekt właściwie wciąż jeszcze nabiera szlifów. Pierwsze sygnały, by go stworzyć poczułam, śpiewając jeszcze w chórze Fermata. Zresztą zawsze coś komponowałam, przymierzałam do siebie cudze utwory i śpiewałam publicznie, ale nigdy nie była to zamknięta całość. Planowałaś, że będziesz śpiewać solo? Nie zaplanowałam, chociaż urodziłam się solistką. Bardzo lubię pracować ze sobą – jestem sumiennym uczniem. Uwielbiam ten moment, gdy zaczynam pracę nad utworem i nie wiem, dokąd dojdę.
Zdecydowałaś się zatem na ten pierwszy krok i... Potrzebę stworzenia recitalu poczułam, kiedy byłam w ciąży z drugim dzieckiem – dzieci bardzo nakręcają do pracy. Zastanawiałam się, o czym by tu i jak by tu. Rozmawiałam wtedy z różnymi osobami, między innymi z Januszem Grzywaczem, liderem zespołu jazzowego Laboratorium. On na przykład twierdził, że nie muszę mieć spójnego tematycznie materiału, że zepnie go w całość instrumentacja i muzycy, którzy będą ze mną grać. Radził, żebym się nie spieszyła i pomysł zdążył we mnie dojrzeć. Przyglądałam się wówczas wielu recitalom innych wykonawców i wyciągałam wnioski dla siebie. Zresztą wciąż podglądam… Ile czasu upłynęło od pomysłu do realizacji? Nie śpieszyłam się – trwało to dwa lata. Miałam dużo ważniejsze sprawy na głowie - małą Hankę i ośmioletniego wtedy Kacpra. Ale i tak powstał recital z kluczem tematycznym. Byłam już gotowa do śpiewania intymnego, kameralnego. Zapragnęłam być „medium” przefiltrowującym cudze, okołomiłosne emocje. Wtedy zaczęły przychodzić do mnie pomysły na piosenki i już gotowe utwory.
43
AGNIESZKA KOWALCZYK: LUBIĘ PRACOWAĆ ZE SOBĄ FGS: Rafanoo.Com, MKP: Cococlub.pl, pPS: wiktorFRANKO.com
Na Twojej drodze pojawili się w tym czasie też inni ludzie... Tak. Temu projektowi kibicuje kilka ważnych dla mnie osób. Piękną piosenkę, którą chciałam zaśpiewać, miała Małgosia Marczak. Gdy powiedziałam jej, że szukam tekstów o miłości, otrzymałam od niej piękny osobisty utwór o rozstaniu; przejmujący, ale jednocześnie bardzo oszczędny. Z muzyką Witka Górala wyszło z niego takie polskie fado. Koło losu właściwie samo zaczęło nakręcać ten projekt. Pojawiła się wyjątkowa poezja Henryka Jachimowskiego, w którą trzeba się uważnie wsłuchać, by znaleźć jej specyficzne dźwięki; świetnie czuje to Witek. Tu nie zawsze występuje tradycyjna zwrotka i refren, to może być muzyczno-słowny pejzaż. W Henryku bardzo cenię też jego „jasność”, i wiarę w to, co robię. Dostałam również pełne ciepła i miłości caritas piosenki Marcina Stawickiego (to zaszczyt, jego śpiewa sam mistrz Szcześniak). Włączyłam też do tego materiału moje pierwsze dorosłe utwory autorstwa Tomka Kordeusza, które wykonywałam od zawsze, jeszcze na festiwalach piosenki studenckiej. Te mądre opowieści-ballady pasują mi do tej konwencji. Jak poznałaś współtwórcę recitalu? Witka Górala usłyszałam podczas salezjańskich Cecylek, święta opiekunki muzyków w kościele katolickim. Zrobił na mnie duże wrażenie. Był świetny technicznie i miał swój styl. Ale najważniejsze,
że potrafił być z wokalistą w dialogu muzycznym. Podeszłam do niego po koncercie, przedstawiłam się jako dziewczyna prowadząca scholę salezjańską – to był mój atut, bo Witek słyszał już tę grupę podczas krakowskich Sawionaliów i był zaskoczony poziomem muzycznym, amatorskiego przecież, zespołu. Wymieniliśmy się mailami i wkrótce wysłałam mu trzy teksty z prośbą o rzucenie okiem… i rzucił! Napisał świetną muzykę do wszystkich trzech. Pracujemy ze sobą intensywnie od roku. Muzyka towarzyszy Ci od najwcześniejszego dzieciństwa. Jako mała dziewczynka nagrałaś dwie płyty. Czy już te pierwsze dziecięce kroki kształtowały Twoją obecną drogę życiową? Oczywiście, to były bardzo ważne i potrzebne doświadczenia, zawdzięczam je pasji mojego taty, i ogromnej cierpliwości i oddaniu mamy. Wraz z rodzeństwem odbieraliśmy edukację muzyczną już w szkole podstawowej. To był bardzo intensywny czas i trochę było tego za dużo, ale z perspektywy czasu widzę, że nie wyszło na złe. Słuchałam sobie już wtedy różnych gatunków muzycznych, nabierałam świadomości sceny, dykcji, interpretacji utworów. Bardzo wcześnie zyskałam świadomość tego, że nie będąc autorem utworu, to ja go finalnie kreuję i pobudzam do życia. Jednym z kamieni milowych tej artystycznej drogi była również praca z chórem Fermata, który
45 odnosił wielkie sukcesy w tym czasie, gdy z nim występowałaś. Jak wspominasz te lata? To było osiem lat współpracy. Ewa Robak jest charyzmatycznym dyrygentem i człowiekiem świadomym tego, co chce osiągnąć. Jest pracowita i zdyscyplinowana. To było świetne doświadczenie pracy nad ambitnymi utworami muzyki chóralnej, zarówno współczesnej, jak też najdawniejszej – Gomółki, Gorczyckiego, Bacha, Mozarta – czyli tradycji chóralnej. Ale także muzyki wypływającej z folkloru różnych narodów: Bałkanów, Ameryki Południowej, Skandynawii. W końcu też doświadczenie popularności podczas współpracy z Piotrem Rubikiem, czyli kontaktu z ogromną akceptującą publicznością, a także ze znakomitymi studiami nagraniowymi. I co najważniejsze – byliśmy grupą bardzo lubiących się siedemnastu osób. Na jakim etapie pracy nad recitalem jesteście teraz? Zaczęliśmy nagrania, na razie czterech utworów. Zaprosiliśmy do współpracy dwoje ciekawych muzyków, którzy wiele wnieśli ze sobą: perkusjonistkę Gertę Szymańską i kontrabasistę Michała Braszaka. Potrzebujemy zarejestrowanego materiału dźwiękowego, by stworzyć stronę, ofertę, wpuścić się do radia. Zobaczymy, jaki będzie odzew. Na szczęście, nie jesteśmy do końca reżyserami wszystkich swoich działań – „to co nas dotyka, przychodzi spoza nas” – i to napełnia mnie nadzieją i pokorą.
Chciałabym stworzyć z tego materiału płytę. Nabieram też pewnych doświadczeń w wykonywaniu pieśni tradycyjnych. W tym roku miałam wyjątkowo dużo okazji, by śpiewać pieśni polskie, hebrajskie i starosyryjskie. Pieśni mają w sobie energię kręgu, często są to modlitwy. To też moja droga. Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia. Rozmawiała Edyta Mróz
Agnieszka Kowalczyk - Kielczanka, skończyła wychowanie muzyczne w Akademii Świętokrzyskiej w Kielcach. Uczy rytmiki w trzech kieleckich przedszkolach. Przez osiem lat śpiewała w chórze Fermata. Śpiewa od dziecka, skończyła Szkołę Muzyczną Pierwszego Stopnia w Kielcach, w klasie fortepianu. Nadal pracuje nad swoim rozwojem, a zdobytą wiedzę przekazuje młodzieży ze Scholi salezjańskiej, którą prowadzi. Jej najnowszym projektem jest solowy recital „Miłość – to jest różnie” .
Plan centrum Kielc
Łódź Plan miasta
legenda
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy
Częstochowa
2
5
2
1
1 15 18
7 3 19
8
6
K ra ków
1 17
12
Wa rs z awa 17 6
22
23
24 25
21
11
Lublin
4 14 20 9
16
18 1
Ta rn贸w
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.jp.ziemiaswietokrzyska.net
1
BWA Piwnice BWA Na Piętrze
Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2
3
Galeria Fotografii ZPAF - BWA Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71
Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02
4
Galeria Winda
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5
Galeria Wieża
Kielce, plac Niepodległości 1A 6
Galeria Lakiernia Kielce, ul. Zbożowa 4 www.lakiernia.wici.info
informator
Adresy kultury
Galerie
Muzea 6
Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92
Muzeum Narodowe
7 Kielce, plac Zamkowy 1
tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net
8
Muzeum Wsi Kieleckiej Dworek Laszczyków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97
9
Muzeum Zabawek i Zabawy Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl
M u ze u m D i e c e z j a l n e
10 Kielce, pl. Panny Marii 3,
tel. +41 344 63 07
11
Muzeum Historii Kielc
18
Dom Kultury Zameczek
Muzeum Geologiczne
19
DŚT Pałacyk Zielińskiego
Kielce, ul. Św. Leonarda 4 tel. +41 340 55 20
12 Kielce, ul. Zgoda 21
Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
tel. +41 361 25 37
Teatry Teatr Lalki i Aktora „Kubuś”
20
Kielecki Teatr Tańca
21
Słoneczko
22
Baza Zbożowa
23
Pod Krechą
14 Kielce, pl. Moniuszki 2b
tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl
15
Teatr im. Stefana Żeromskiego
Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl 16
Filharmonia Świętokrzyska im. Oskara Kolberga
Młodzieżowy Dom Kultury
25
Wspak
Urząd Miasta Kielce, ul. Szymanowskiego 6 Kielce, ul. Strycharska 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
Moskwa
tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
tel. +41 365 51 48
Ośrodki Kultury 17
Wojewódzki Dom Kultury Kielce, ul. Ściegiennego 6 www.wdk-kielce.pl
Kielce, ul. Śląska 11a
1 Kielce, Rynek 1
18 Kielce, ul. Staszica 5
Kino WDK
25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl
Urzędy
17 Kielce, ul. Świętokrzyska 20
19 Kielce, ul. Ściegiennego 6
Kielce, Zbożowa 4, www.baza-zbozowa.eu
24
Helios
tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl
Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24
Kielce, ul. Żeromskiego 12 tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Kina
Kieleckie Centrum Kultury Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl
13 Kielce, ul. Duża 9
tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl
Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31
2
Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego
Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
wici.info | miasto
Miasto w budowlanym chaosie Co myślą o Kielcach turyści? A co mieszkańcy? Jak wygląda nasze miasto na tle innych polskich aglomeracji? Tego typu pytania zadawane są często przy okazji nowych inwestycji. Budowa galerii handlowej Korona, charakteryzującej się odważnym i nietuzinkowym designem, wzbudziła mnóstwo kontrowersji. Podobne dyskusje wznieciła przebudowa szklanego budynku w centrum miasta, obecnego hotelu Dal. Przychodzi więc na myśl pytanie najprostsze – czy Kielce to ładne miasto?
Mateusz Kustra, student dziennikarstwa z Kochanowa w woj. mazowieckim: Ktoś, kto po raz pierwszy przyjedzie do Kielc, może uważać, że to brzydkie miasto. Na wstępie przeraża wielka i ohydna kopuła dworca PKS. Muszę przyznać, zanim się tutaj przeprowadziłem, moje odczucia były podobne. Dopiero później odkryłem Kielce od tej piękniejszej strony. Jest to miasto, które ma dwa oblicza. Gorsze, to m.in. dworce PKS i PKP. Lepsze, to m.in. Sienkiewka, katedra, kamieniołomy, Kadzielnia. W stolicy świętokrzyskiego przez lata zmieniło się wiele. Największą przemianę przeszła reprezentacyjna dla miasta ulica Sienkiewicza. Zupełnie inny charakter zyskał plac przy dawnej Modzie Polskiej, obecny Plac Artystów. Miejsce niegdyś nieciekawe, dziś traktowane jest jako plac służący wystawianiu prac wielu twórców, organizacji wydarzeń kulturalnych i działań społecznych. Podobnie rynek, niegdyś straszący brudną fontanną i zniszczonymi kamienicami, dziś zaczyna przypominać klimatyczne miejsce pełne kawiarni i restauracji. Trzeba podkreślić, że ścisłe centrum to nie całe Kielce. Jadąc przedmieściami, widzimy mnóstwo intrygujących domów, budowanych z niemałą finezją – nieforemne kwadraty, gdzieniegdzie przyozdobione basztami z pustaków, pełno też
51 kolorów – od fuksjowych różów po oranże i pastelowe zielenie. Nie mniej ciekawie prezentują się relikty przeszłości w postaci blokowisk. Wiele spółdzielni mieszkaniowych chcąc uatrakcyjnić ich wygląd, malują je wszystkimi kolorami tęczy. Działa też inicjatywa „Pomaluj mój świat”. Karolina Jurek, studentka inżynierii bezpieczeństwa z Tarnobrzega: Kiedy przyjechałam tu po raz pierwszy, Kielce podobały mi się bardzo. Sienkiewkę nazywaliśmy kieleckimi Krupówkami. Moje zdanie zmieniło się, kiedy zaczęłam mieszkać tu dłużej. Osiedla są naprawdę nieatrakcyjne. Niechlubną już normę stanowią budynki iście socrealistyczne, wzniesione tuż obok zabytkowych kamienic. Często nieopodal buduje się szklany moloch, mający być uosobieniem nowoczesności. Dookoła mnóstwo reklam, często niechlujnych billboardów i plakatów pokrywających grubą warstwą ściany. Wystarczy przejść parę ulic położonych z dala od śródmieścia, by poznać „ciemne” oblicze Kielc. Czy tego typu widoków można uniknąć? Istnieją budynki, które powstały wiele lat temu. Często należą do prywatnych właścicieli, a jeśli nie, to miasto nie zawsze ma fundusze na ich przebudowę bądź renowację. To zrozumiałe. Powstaje jednak zbyt wiele nowych budowli odbiegających stylem od otoczenia, które jednak przeszły przez restrykcyjne przepisy, a ktoś wydał na nie zezwolenie.
Andrzej Jędrychowski, student geodezji, rodowity kielczanin: Strasznie nie podoba mi się stawianie nowych budynków, domów ze szkła w najbliższym sąsiedztwie starych kamienic, nie lubię betonowania miast. Jeśli chodzi o starsze budynki, niestety są one zaniedbane, rynek czy Sienkiewicza jeszcze jakoś wyglądają, ale gdy wejdzie się w jakąkolwiek bramę, ma się wrażenie, że człowiek przebywa w melinie, a nie w centrum miasta. Podsumowując, architektura Kielc nie zapiera tchu, chociaż mamy parę perełek, którymi warto się pochwalić. Może przepisy okazują się niewystarczające? Regulują tylko ogólne zasady. Administracji ciężko jest wniknąć w kwestie estetyki. A co z samymi twórcami? Wydaje się, że gdyby każdy architekt, wzorem na przykład Francji, musiał swoje dzieło oznaczyć tabliczką z nazwiskiem, może zastanowiłby się nad jakością swojego dzieła, a nie brał jedynie pod uwagę żądania zleceniodawcy. Są przecież kraje dbające o jednolitość i spójność architektury oraz urbanistyki. Szwajcaria jest tego najlepszym przykładem. Pozostaje też kwestia osobistego wyczucia – czy jeśli budujemy dom, to koniecznie musimy zamanifestować swoją majętność, budując mały zamek? Czasem zamiast szokować, warto uszanować otaczający nas krajobraz. Agata Majcher
fot. rafanoo.com
Ekstremalny sezon teatralny Piotr Szczerski – dyrektor Teatru im. Stefana Żeromskiego zdradził nam, jak będzie wyglądał sezon teatralny 2012/2013 w kieleckim teatrze.
53
Blaski i cienie minionego sezonu Choć moje spotkanie z dyrektorem kieleckiego teatru miało dotyczyć, dopiero co rozpoczętego sezonu 2012/ 2013, nie mogłam się oprzeć chęci zapytania, które spektakle ubiegłego roku najbardziej i najmniej podobały się Piotrowi Szczerskiemu. „Ocenianie wszystkich moich dzieci, jak nazywam spektakle powstające w tym teatrze, nie należy do mnie, lecz do krytyków. Mogę natomiast powiedzieć, że bardzo pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie spektakl w reż. Wiktora Rubina pt. ‘Joanna Szalona Królowa’, który początkowo traktowałem trochę jak eksperyment, a okazał się dojrzałym językiem teatralnym. Uważam go za bardzo znaczący w tym teatrze, nie tylko dlatego, że został dostrzeżony także poza Kielcami (specjalna nagroda za tekst dramatu dla Jolanty Janiczak w czwartej edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia w Krakowie; nagroda za scenografię dla Mirosława Kaczmarka w Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej; udział w Warszawskich Spotkaniach Teatralnych – przyp. red.). Natomiast pewnym rozczarowaniem była dla mnie sztuka Tomasza Mana ‘Moja Abba’. Autor napisał bardzo interesujący tekst, ale jak się okazuje nie zawsze reżyserowanie swojego scenariusza okazuje się dobrym pomysłem.”
Gąska Pierwszym, nowym spektaklem tego sezonu teatralnego wcale nie było premierowe przedstawienie Teatru im. Żeromskiego, ale sztuka zrealizowana w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach (premiera 14 czerwca 2012 r). Komedia „Gąska” opiera swoją akcję na historii spisanej przez jednego z najważniejszych, współczesnych, rosyjskich dramaturgów – Nikołaja Koladę. Opowiada o jakimś bliżej nieznanym teatrze na prowincji, w którym zaczyna pracę młoda aktorka. Taka historia mogłaby pewnie wydarzyć się wszędzie. Do społeczności, w której wszystko jest już ustalone wkracza młoda osoba i zastany porządek musi się zburzyć. Spektakl przygotowywali kieleccy aktorzy pod kierownictwem Ewy Pająk. „Gąska” została bardzo dobrze przyjęta przez publiczność i krytykę, a dyrektor kieleckiego teatru postanowił otworzyć nią nowy sezon teatralny: „Widziałem premierę w WDK-u i myślę, że to bardzo udany spektakl, dlatego postanowiłem, żeby został zagrany także na deskach naszego teatru. Zresztą od początku kibicowałem temu
fot. rafanoo.com
przedsięwzięciu, nasza sala prób była udostępniana aktorom. Szkoda by było, żeby tak udany spektakl nie został promowany przez nasz teatr, nie tylko z uwagi na to, że grają w nim także aktorzy naszego zespołu, ale jako ciekawa artystycznie propozycja powstała w Kielcach”.
Pinokio Z uwagi na „Niebezpieczne związki” Radosława Rychcika, które w minionym sezonie zostały zagrane tylko kilka razy pierwsza premiera nowego sezonu została przesunięta na 6 października. Spektakl, który zostanie zagrany tego wieczoru w teatrze to „Pinokio” Carlo Collodiego w reżyserii Bartłomieja Wyszomirskiego. Reżyser zrobił już dla kieleckiej sceny: „Balladynę”, „Antygonę”, „Śluby panieńskie”, „Porucznika z Inishmore” i ostatnio cieszącego się aprobatą publiczności „Sługę dwóch panów”. Tym
razem zajmie się ponadczasową powieścią Collodiego o Pinokiu, licznie adaptowanego przez twórców filmowych i teatralnych. Nie trzeba tu chyba przytaczać, o czym jest Pinokio a jego słynny nos kolejny raz posłuży zobrazowaniu nieprzemijających ludzkich wad i zakłamania świata. Wyszomirski pragnie zrobić spektakl utrzymany w konwencji teatru jarmarcznego. Współczesny, trochę rozklekotany, objazdowy teatr ma narobić wiele zamieszania dzięki luźnej formie, licznej obsadzie i specjalnie zatrudnionemu kompozytorowi Andrzejowi Bieniasowi. Zapowiada się spektakl nie tylko dla szkół.
Powroty Sam Piotr Szczerski nie zamierza poprzestać na dyrektorowaniu i wyreżyseruje specjalnie dla niego przetłumaczoną z języka francuskiego sztukę Wiktora Lanoux pt. „Powroty”. Będzie to komedia, bo
55 jak żali się reżyser, nikt dziś nie chce robić komedii, a przecież repertuar teatru nie może być jedynie dramatyczny. Zatem zamysłem reżysera pozostaje przemówić do serc i umysłów, powołując do życia sentymentalną 90-latkę, która zaskakuje swoimi często absurdalnymi pomysłami i wspomnieniami młodości. Mimo wieku potrafi jednak myśleć „młodziej” niż jej córka i wnuk „a w tym wszystkim ukazuje piękno życia. „Wyciągnąłem z szuflady tekst, który leżał tam kilka lat, nie ukrywam, że także ze względu na Ewę Józefczyk, czekałem na taką aktorkę, myślę, że dojrzała do tej roli” - mówi reżyser.
Młody głos teatru W tym sezonie nie zabraknie oczywiście teatru tworzonego przez młodsze pokolenia reżyserów. Julia Pawłowska – młoda reżyser zadebiutuje na kieleckiej scenie spektaklem opartym na powieści Jonathana Swifta pt. „Podróże Guliwera”. Pawłowska pracuje nad tą sztuką z dramaturgiem Mateuszem Pakułą, który tym chętniej pisze na zamówienie teatru tekst, że sam czuje się kielczaninem. Nad dramaturgią popracuje także Jolanta Janiczak – zdolna dramaturg doceniona na Boskiej Komedii za scenariusz ubiegłorocznego „hitu” kieleckiej sceny „Joanny Szalonej; Królowej” w reż. Wiktora Rubina. Tandem twórców będzie kontynuował swoją autorską linię repertuarową. Można więc spodziewać się, że będzie to spektakl o kobiecie, swoisty dalszy ciąg „Romea i Julii” I wreszcie coś na Małej Scenie:
„Wydmuszka” Katarzyny Deszcz. Druga kobieta reżyser tego sezonu przygotuje tekst Marcina Szczygielskiego o współczesnych Polkach.
Festiwale Tych, którzy interesują się kieleckim teatrem, nie zdziwi już fakt, że Samotność pól bawełnianych Radosława Rychcika wyrusza w kolejną podróż, tym razem twórcy wybierają się na początku października do Seulu na festiwal PAMS. Niedługo potem Białe małżeństwo Weroniki Szczawińskiej zaprezentuje się w Radomsku na festiwalu Różewicz Open Festiwal a w listopadzie na festiwalu w Rzeszowie oraz na X Wałbrzyskich Fanaberiach Teatralnych, podobnie jak Joanna Szalona; Królowa. Czy jakiś kielecki spektakl zakwalifikuje się na Boską Komedię? Na odpowiedź pozostaje jeszcze trochę poczekać. Niezmiennie, co szczególnie pokazują ostatnie lata, Piotr Szczerski kontynuuje zróżnicowaną linię repertuarową, prowadząc teatr różnorodny, wychodzący do szerokiej publiczności, a przy tym dba o poziom artystyczny kieleckiej sceny. Paulina Drozdowska
fontanna na ul. żytniej. fot. t. siudak
wici.info | miasto
Szukajcie, bo już wkrótce nie znajdziecie Pół roku minęło od inauguracji „Kwiatków w Betonie”. Akcja społeczna uruchomiła proces, który wart jest kontynuowania. Podczas plenerów fotograficznych nasze poszukiwania przywoływały historię miejsc i wspomnień z dzieciństwa. Rozmowy ze starszymi osobami tworzyły ulotny obraz miasta, które nieustannie się zmienia. Dotarcie do autorów fotografowanych prac okazało się nie lada wyzwaniem. W czasach transformacji ustrojowej kwity zamówień, czy
inne ślady dokumentujące autorstwo przepadły w trakcie zmian właścicieli budynków. Zdarzało się, i to nadzwyczaj często, że lądowały w prywatnych posiadłościach lub na śmietnikach, gdyż nowy właściciel nie zawsze wiedział, czego się pozbywa. Do tego artyści, widząc ogrom zniszczeń, które dokonały się na ich oczach, niechętnie wracali do wspomnień. Nielicznych udaje się namówić do zwierzeń. Staje się to pomocne w identyfikacji ostatnich prac, dawno przez wszystkich zapomnianych.
57
hotel gromada w cedzynie. proj. j. buczkowski. fot. T. siudak
I oczywiście nic z akcji by nie było, gdyby nie fotografie od Was! Bywały prace profesjonalne, ale i amatorskie z telefonów komórkowych. W sumie nadesłano około 300 zdjęć. Czasem temat rozumiany nieco opatrznie skutkował zdjęciami betonowych kwietników. Innym razem skojarzenia wiązały się z kulturą w PRL-u, np. tabliczkami sklepowymi. Większość z nich powędrowała na stronę: www. facebook.com/kwiatkiwbetonie
Prace można wciąż przysyłać na adres: kwiatkiwbetonie@gmail.com Akcja bowiem trwa nadal. Obecnie pracujemy nad zorganizowaniem wystawy. Znajdą się na niej wybrane fotografie, przysłane do nas. W samych Kielcach małej architektury jest wciąż sporo, szczególnie na starych osiedlach, jak np. KSM czy Bocianek. Znaczną ich część wykonywano podczas warsztatów w kieleckim plastyku. Jest wśród
nich jednak też wiele perełek, jak drewniana rzeźba Stanisława Kulona na skwerze 50-lecia KSM czy praca wykonana przez Annę Jung Wojciechowską, przedstawiająca kobietę ciężarną z ptakiem na ramieniu. Nie wiadomo, jak długo będzie można oglądać pracę Henryka Papiernika, wykonaną na elewacji dawnej Chłodni Kielce. Piękną ścianę udało się zachować na zewnętrznej elewacji w ośrodku wczasowym w Bocheńcu. Coraz częściej podczas remontów odnawiane są dawne prace – takie możemy spotkać w restauracji „Winnica” czy delikatesach „Turysta” przy ulicy Sienkiewicza 55. Zapraszamy do dokumentowania prac oraz gromadzenia informacji o nich. Liczymy na Was! Zachęcamy do współpracy! Małgorzata Chmiel
kwiatkiwbetonie@gmail.com
Chłodnia Kielce, PROJ. Henryk Papierniak, FOT. M. Wolff,
wici.info | miasto
MARCIN SYSKA, Zamki. I Nagroda
Kieleckie Inaczej Zamknięte re-fleksje oczami ptaka Odsłaniamy obiektyw! Zwycięzcą ósmej edycji „Kieleckie Inaczej” został kolaż pod tytułem „Zamki” Marcina Syski. Drugie miejsce na podium zajął Piotr Krupa i jego spojrzenie „Oczami ptaka”. Trzecie były „Re-fleksje” Magdaleny Wolff.
Pachnące pop-artem, perfekcyjne zrealizowane zestawienie 25 garażowych graffiti-zamków Marcina Syski zrobiło na tegorocznym jury największe wrażenie. Ciekawe struny potrącają też oniryczne meandry świętokrzyskiego krajobrazu autorstwa Piotra Krupy. „Oczami ptaka” to chyba też do pewnego stopnia
61
MAGdalena Wolff, Re-fleksja. III Nagroda
Mateusz Mazur, Za Wsią. Wyróżnienie
spojrzenie na zakręty w umyśle człowieka. Bardziej naturalistyczne, ale wciąż pozostające w świecie magii, są niepokojące „Re-fleksje” Magdaleny Wolff z cieniami gałęzi rozlanymi na spojrzenie Matki Boskiej. Poza nimi nagrodzeni i wyróżnieni za swoje opowieści w obiektywie zostali: Joanna Klich, Andrzej Kozicki, Paweł Borkowski, Marcin Mozolewski, Krzysztof Zając i Mateusz Mazur. Dodatkowo do udziału w wystawie zakwalifikowali się: Lucjan Rabiej, Mariusz Stec, Tomasz Siudak, Maciej Strójwąs, Bartłomiej Wrona, Łukasz Woźniak, Dominik Pochew, Zbigniew Zalewski.
63
MARCIN SYSKA, SIenkiewicza. WYRÓŻNIENIE
Decyzja zapadła w dniu 9 września 2012 roku. Podejmowało ją jury w składzie: Paweł Pierściński (Honorowy Prezes świętokrzyskiego ZPAF), Kinga Kardynał (ubiegłoroczna zwyciężczyni konkursu), Wiktor Franko (fotografik) i Bożena Pawłowska (Sekretarz Jury). Zebrane grono oceniło łącznie 23 autorów. Ideą konkursu było pokazanie przez fotografujących obrazu Kielc lub regionu świętokrzyskiego. „Inaczej” w nazwie konkursu sugeruje, że oczekiwaliśmy zdjęć zaskakujących, zarówno w doborze przedstawianego obrazu jak i sposobie jego pokazania. Konkurs był otwarty dla wszystkich fotografujących amatorów i profesjonalistów bez ograniczeń wiekowych.
Piotr Krupa, Oczami Ptaka. II Nagroda
Wręczenie nagród i wyróżnień odbyło się w czasie wernisażu w dniu 4 października o godz. 18.00 w Galerii Lakiernia w Bazie Zbożowej w Kielcach przy ul. Zbożowej 4. Fotografie będzie można obejrzeć także w wirtualnej galerii internetowej na stronie konkursu. Wydane zostaną również okolicznościowe pocztówki, które pojawią się w sieci ekspozytorów Wici.Info Nagrody rzeczowe fundują: Urząd Miasta Kielce, Media Markt Kielce, Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego i Master Foto. Grzegorz Rolecki
65
Paweł Borkowski, BraMa czasu. Wyróżnienie
Joanna Klich, Sandomierz. Wyróżnienie
Andrzej Kozicki, Idzie jesień przez park. Wyróżnienie
Marcin Mozolewski, Kielecki Kajmak. Wyróżnienie
67
Krzysztof Zając, 1001 drobiazgów. Wyróżnienie
wici.info | świętokrzyskie
Hilary Mala Górnik z Karczówki Wśród wielu legend związanych z ziemią świętokrzyską, które znajdziemy w licznych publikacjach, jest i taka, której „górale świętokrzyscy” właściwie nie znają. Nasza kraina kojarzy nam się przede wszystkim z lasami i polami, z rolnictwem i zbójami, ale nie z górnictwem. A wiedzieć trzeba, że prawdopodobnie to nie na Śląsku, a właśnie na naszych terenach rozpoczęła się działalność górnicza. Jak podają różne źródła, już 40 tysięcy lat temu w okolicach doliny rzeki Kamiennej wydobywano hematyt. Kielecczyzna to także ruda żelaza, której wydobycie pozwalało na stworzenie prężnego ośrodka hutniczego. Staropolski Okręg Przemysłowy był do
końca XIX wieku najstarszym i największym na ziemiach polskich obszarem górniczo-hutniczym. Znajdowały się tu również obfite złoża innych surowców mineralnych. Wydobywano je między innymi na terenach obecnego miasta Kielce. Historia górnictwa naszego regionu, oprócz faktów, zawiera też spisane a wcześniej opowiadane legendy. Wśród nich jest opowieść o dzielnym górniku Mali, którą opracował i zamieścił na portalu świętokrzyskie. org.pl Tadeusz Dąbrowa. Opowiada ona o historii, jaka prawdopodobnie wydarzyła się na terenie wzgórza Karczówka.
69
Klasztor na Karczówce
Według legendy, jednym z karczówkowskich górników był Hilary Mala z Niewachlowa. W niedzielę wielkanocną Mala siedział sobie na wzgórzu, spożywając święcone jadło, kiedy nagle zerwał się gwałtowny wicher, ziemia zatrzęsła się w posadach a oczom górnika ukazało się trzech jeźdźców na ognistych wierzchowcach. Rycerze kilkakrotnie okrążyli Malę i... zniknęli, pozostawiając przerażonego górnika. Po świętach Hilary Mala jak zwykle przyszedł do roboty w poszukiwaniu rudy. Tym razem jednak postanowił szukać w miejscu, gdzie ukazali mu się i zniknęli tajemniczy jeźdźcy. Całymi dniami ubogi górnik pracował, wierząc, że
musi znaleźć tam coś niesamowitego. Znajomi naśmiewali się z Mali – „Co tam szukasz? Skarbu?” – drwili sobie. Tymczasem on pozostawał nieugięty. Nadchodziła zima, sypał już śnieg, a on nadal szukał. Nie znalazł jednak nadal nic godnego uwagi. W świetle ostatniej świecy ujrzał nagle Mala czarną żyłę kruszcu. Odzyskał nadzieję, wypełniła go nadludzka siła. Kopał zamaszyście aż z pomocą innych górników, którzy przybiegli na wieść o znalezisku, wydobył wielką bryłę ołowiu. Mala był dumny ze swego uporu i wiary. Sprzedana bryła ołowiu przyniosła mu dostatek i sławę. Tuż obok, w miejscu, gdzie zniknął drugi jeździec, znaleziono drugą wielką
bryłę. Trzeciej nie odnaleziono do dziś...
Tyle legenda, a teraz kilka faktów. Karczówka to malownicze wzgórze położone na zachodzie Kielc na wysokości 319 m n.p.m. Pierwotnie nazywało się ono Karcz, a nazwa ta wywodziła się od karczowania lasu. Prawdopodobnie wykarczowany na górze las dał początek nazwie wzniesienia, na którym okoliczni gwarkowie poszukiwali rudy ołowiu. Na szczycie wzniesienia znajduje się przepiękny pobernardyński klasztor z XVII wieku i rezerwat przyrody. Od 1957 roku klasztorem opiekują się księża pallotyni a kościół tam ulokowany jest pod wezwaniem św. Karola Boromeusza. Z bryły wykopanej przez górnika Malę w 1646 roku wyrzeźbiono postać patronki górników – świętej Barbary, którą umieszczono w kaplicy kościelnej na Karczówce. Z odprysku wykonano rzeźbę Matki Bożej i wmurowano ją w ścianę kieleckiej bazyliki, tuż obok chrzcielnicy. Z trzeciego zaś fragmentu powstała figura św. Antoniego – dziś znajduje się ona w kościele w Borkowicach.
Przed klasztorem znajduje się kaplica Matki Boskiej Fatimskiej, przebudowana w roku 1986 z jednego z budynków gospodarczych, a na północ od klasztoru, na wzgórzu – pomnik i zbiorowa mogiła powstańców styczniowych. Na Karczówce swój początek ma czerwony szlak turystyczny biegnący do Chęcin. Wzgórze porośnięte jest starodrzewiem sosnowym, wśród którego są nawet 150-letnie okazy. Karczówka jest wspaniałym miejscem widokowym. Jej urok stał się inspiracją dla malarzy i fotografów. Zapraszam zatem do zwiedzania klasztoru na Karczówce i uważnego obejrzenia figurki świętej Barbary. Zachęcam również do niedzielnych spacerów i podziwiania pięknej panoramy, która rozpościera się ze wzgórza. Przy dobrej pogodzie można zobaczyć nawet Święty Krzyż. Zebrała i opracowała: Bożena Pawłowska PS Dziękuję serdecznie portalowi swietokrzyskie.org.pl za współpracę w przygotowaniu tegorocznego cyklu legend świętokrzyskich.
71
Czarna figura św. Barbary
wici.info | pasje
Na KielceCom od ponad roku spotykają się ci, których interesuje branża internetowa, reklamowa, PR, medialna. Ale nie tylko, bo do tej pory oprócz czterech „podstawowych” edycji KielceCom odbyło się kilka spotkań tematycznych, m.in. KielceCom Design czy ostatnio, we wrześniu, Kielce Com Mobile. Pierwszy raz kieleccy barcampowicze integrowali się 2 marca ubiegłego roku w nieistniejącym już dziś Luvrze (obecnie Euforia). – Pomysł pojawił się po moim udziale w konferencji InternetBeta 2009 w Rzeszowie – wspomina twórczyni KielceCom Anita Kijanka.
Na Kielce „come” Bez sztywnych reguł, nudnych akademickich wykładów i tony zbędnych materiałów, za to w przyjaznej atmosferze, z ludźmi chcącymi dzielić się wiedzą... i za darmo – czyli barcamp w Kielcach.
– Tam poznałam osoby, które na co dzień organizowały barcampy, wtedy też po raz pierwszy spotkałam się z ideą barcampów. Później pojechałam na KrakSpot. Już w 2010 roku wymyśliłam nazwę, jednak chyba obawy, czy impreza przyjmie się w naszym mieście sprawiły, że
73
czekałam z nią rok. Koledzy z Krakowa bardzo mnie dopingowali i tak w 2011 roku zorganizowałam pierwsze spotkanie. Nie miałam pewności, czy frekwencja dopisze, więc zaprosiłam do współpracy Targi Kielce i zorganizowaliśmy KielceCom jako imprezę towarzyszącą Targów. Nie wiem, czy to współpraca z Targami, czy idea wydarzenia, czy może towarzyszący mu pokaz tańca... ważne, że na pierwsze spotkanie przyszło 170 osób – opowiada o początkach Anita Kijanka.
czas, by poznać parę osób, podpytać prelegentów o interesujace nas szczegóły. Ten nieformalny charakter barcampu jest jego siłą. Nie na darmo mówi się, że barcampy są lepsze niż konferencje i targi. Potwierdza to Anita Kijanka: – Na KielceCom spotykamy się w klubach, co z reguły naturalnie skłania nas do porzucenia codziennej „maski powagi”. Łatwiej nawiązujemy relacje, chętniej i swobodniej opowiadamy o tym, czym się zajmujemy. Bez stremowania.
Jak widać pomysł chwycił, bo każde spotkanie przyciąga sporą grupę chętnych, by wysłuchać kilkunastominutowych prezentacji i zadać kilka nurtujących pytań. I równie, jeśli nie bardziej, chętnych, by w nieformalnej części wydarzenia porozmawiać z tzw. ludźmi z branży. Właśnie wtedy, kiedy na salę „wjeżdża” pizza, jest
Kto odpowiada za to zamieszanie? Organizatorzy imprezy przedstawiają się: „Jesteśmy internautami, użytkownikami i pasjonatami technologii, lubujemy się w mediach, kochamy nowości!”. Szefowa projektu, która zawodowo zajmuje się kreowaniem wizerunku ludzi, firm i organizacji, a naukowo image’em miast i regionów, dodaje: – Przy
KielceCom współpracuję z trójką świetnych ludzi. To młode osoby, studenci. Ola studiuje politologię, Łukasz prawo, a Piotrek gospodarkę przestrzenną. Po półtora roku wspólnej pracy każdy z nas wie, co do kogo należy. Dla kogo są KielceCom? Anita Kijanka zaprasza wszystkich, ale zaraz dodaje: – Niemniej jednak zależy nam, by uczestnikami były osoby, które interesują się nowymi technologiami, studenci kierunków związanych z IT oraz przedsiębiorcy. Będziemy się starać, żeby KielceCom miały także charakter biznesowy. Właściciele firm mogliby wtedy znajdować tutaj pracowników, klientów lub poznawać nowe metody oszczędności czasu i pieniędzy. Prelegentem też może zostać każdy, choć jak mówi Anita Kijanka „chętni zgłaszają się jednak zwykle
po ogłoszeniu agendy, co praktycznie uniemożliwia ich wystąpienie”. Sposób wyboru prelegentów jest zróżnicowany, na przykład spotkania tematyczne niekiedy ten wybór narzucają. I jak to bywa w życiu, działa też poczta pantoflowa, czasem organizatorzy znają prelegentów osobiście, czasem ktoś kogoś poleci, a zespół KielceCom stwierdzi, że dana osoba pasuje na któreś ze spotkań. Ponieważ ostateczny program imprez, a często i termin, są znane na kilka-, no może kilkanaście dni przed spotkaniem, warto śledzić informacje w sieci, u źródła, czyli na www.kielcecom.pl. – Najbliższe spotkanie odbędzie się w Kieleckim Parku Technologicznym w ramach Kieleckich Dni Przedsiębiorczości Akademickiej. Poruszymy temat (Social)Media. Social w nawiasie, bo praktycznie nie da się dziś mówić
75
o mediach w oderwaniu od mediów społecznościowych. A kto wystąpi... napiszemy wkrótce – mówi o najbliższych planach Anita Kijanka. Już dziś zaprasza także na Venusjanki, spotkania dla kobiet biznesu. Będą to jednak spotkania zamknięte, dla aktywnych zawodowo kobiet. Weronika Mojecka, zdjęcia: Michał Lewandowski
Z WIKIPEDII Barcampy, nazywane czasem antykonferencjami, to nieformalne spotkania ludzi najczęściej związanych z branżą internetową, ale nie tylko. Ich ideą, ujmując rzecz bardzo ogólnie, jest dzielenie się wiedzą i integracja danego środowiska.
Barcampy przywędrowały do nas ze Stanów – pierwszy odbył się w 2005 roku w Palo Alto. Podobno zorganizowano go w niespełna tydzień. Największą dotychczas liczbę uczestników przyciągnął w lutym ubiegłego roku Barcamp Yangon w Birmie – wzięło w nim udział ponad 4700 osób. Pierwszym polskim barcampem był odbywający się do dziś Grill IT – wystartował w 2006 roku we Wrocławiu. Pojawiło się na nim 30 osób. Wsród polskich barcampów warto zwrócić uwagę m.in. na Aulę, Spodek 2.0, Democamp, czy stosunkowo młody jeszcze TravelCamp. I oczywiście, bezdyskusyjnie, na KielceCom.
wici.info | pasje
O wyższości imienin nad urodzinami… a może odwrotnie? O tej wyższości może zdecydować na przykład historia tychże świąt. A zatem pytanie – co było pierwsze? Urodziny to tradycja świętowania rocznicy dnia swoich urodzin. Wywodzą się z religii starożytnego Rzymu i były związane ze kultem Geniusza. Był on półbogiem rzymskim, który obdarza mężczyznę płodnością, przynosi mu szczęście lub nieszczęście i w pewnym sensie kieruje jego losem. Charakterystyczne dla niego jest to, iż rodzi się on i umiera wraz z człowiekiem – był zatem duchem opiekuńczym. Geniuszowi składano ofiary z potraw i napojów, a dzień urodzin człowieka był poświęcony czci jego geniuszu. Wiara chrześcijańska początkowo nie uznawała tego pogańskiego święta. Dopiero na początku XII wieku kościół zaczął spisywać w księgach parafialnych datę urodzin dziecka. Osobę świętującą dzień swoich urodzin nazywamy jubilatem.
Imieniny to obyczaj wywodzący się z krajów chrześcijańskich i dotyczy on kultu poszczególnych świętych. Nadając dziecku imię, wierzono, że obdarzone zostanie cechami tego świętego. Z nadaniem imienia wiążą się obrzędy, dawniej tylko religijne, czyli chrzest i bierzmowanie, a obecnie również publiczne, czyli zapis w urzędzie stanu cywilnego. Początkowo nie nadawano imion na stałe. W wielu kulturach pierwsze imię nadane po urodzeniu, zmieniano w czasie aktu wprowadzenia do dorosłej społeczności czy w czasie obrzędów inicjacyjnych. Zmiana imienia mogła się wiązać również z objęciem nowej roli, jak w przypadku papieży, czy zakonników. Z dniem imienin wiąże się pewne utrudnienie: kiedy „ten” Janek obchodzi swoje święto? A to za sprawą mnogości świętych o tym samym imieniu, a także stale rozrastającej się listy imion. Dawniej na datę imienin wybierano pierwszy termin po dniu urodzin, ale dziś przede wszystkim obowiązuje zasada dobrowolności. Osobę, która świętuje swoje imieniny nazywamy solenizantem. I choć powyżej przytoczona historia obu świąt wskazuje, że urodziny są starszą tradycją, to jest jeszcze kolejny argument do rozważenia – siła świętowania współcześnie tychże dni.
77 Do niedawna jeszcze to w dniu imienin organizowano huczne przyjęcia dla rodziny i przyjaciół. Jest to święto szczególnie lubiane w Polsce, ale także obecne w innych krajach Europy. Imieniny obchodzi się również w Bułgarii, w Grecji, w Szwecji, w Czechach, na Węgrzech i Łotwie, a kiedyś i w Rosji. W czasach „słusznie minionych” naszego kraju obowiązkiem solenizanta było przygotowanie poczęstunku również w miejscu pracy. W tym dniu wszyscy składali mu życzenia, były kwiaty oraz prezenty. Zwyczajem imieninowym praktykowanym do niedawna było też wysyłanie kartek z życzeniami. Od wielu lat modne są zjazdy osób noszących to samo imię np. Zjazd Krystyn, który zapoczątkowała Krystyna Bochenek przed 15 laty lub spotkania i bale organizowane przez bractwa Andrzejowe. W dobie internetu modne są na portalach społecznościowych profile osób o tym samym imieniu. Urodziny dotychczas świętowały głównie dzieci – huczne roczki – oraz młodzież wkraczająca w wiek dorosły, czyli „osiemnastki”. Symbolem urodzin jest przede wszystkim tort oraz słynne w Polsce „Sto lat” śpiewane przez gości. Obecnie sytuacja powoli się zmienia i coraz częściej obchodzimy swoje urodziny a szczególnie te okrągłe. Wesołymi, choć nie pobawionymi ironii, stały się czterdzieste urodziny – a to za sprawą inżyniera Karwowskiego ze słynnego polskiego serialu „Czterdziestolatek”.
W wielu krajach ze świętowaniem urodzin związane są lokalne zwyczaje. I tak na przykład: w Argentynie ciągnie się solenizanta za ucho tyle razy, ile ma lat; w Danii o urodzinach informuje wywieszona za oknem flaga; Izraelczycy solenizanta podrzucają do góry wraz z krzesłem na którym siedzi. Najboleśniej odczuwa swój wiek solenizant w Irlandii, gdyż jest chwytany na ręce, obracany głową w dół i rzucany tyle razy, ile lat sobie liczy. Od wielu lat w Polsce utrzymuje się, zapewne zaczerpnięta z kultur zachodnich, tradycja bicia pasem osiemnastolatków. Zauważa się też, że coraz chętniej obchodzą urodziny osoby wiekowe. Impreza z okazji 80-lecia czy też święto stulatka jest dumą dla rodziny i przyjaciół. Sto lat i wszystkiego najlepszego życzy Bożena Pawłowska, która zebrała i opisała oba zwyczaje, ale niestety… nie rozstrzygnęła pytania postawionego w tytule.
wici.info |wici
Redakcja Wici.Info. Styczeń 2006.
Veni, vidi, Wici Ostrzeżenie. Tekst jest długawy, przesłodzony i miejscami prawie tak sentymentalny, jak jego tytuł - cytat z poprzednich urodzin fundacji. Na dodatek stoi w opozycji do wydawanych dziś, szczerych do bólu autobiografii. U nas szczerości w kluczowych momentach zabraknie, a całość nie zaboli ani trochę. Ale za to przyjemnie Ci się będzie go czytało, drogi Czytelniku. Tak, jak nam przyjemnie było dla Ciebie pisać przez te równe 10 lat. A zaczęło się...
W lesie Wrzesień 2002 roku. Świat pogrąża się w smutku w czasie pierwszej rocznicy ataku na WTC, w Warszawie otwarty zostaje piękny Most Siekierowski, w Kielcach trwa walka Wojciecha Lubawskiego i Włodzimierza Stępnia o fotel prezydenta miasta, a na Mazurach dwóch znajomych - Rafał Nowak i Sergiusz Pawłowski - relaksuje się na łódce i rozważa różne pomysły rozkręcenia świata kultury w stolicy świętokrzyskiego. Nowak, muzyk takich grup, jak Kramer, KiniorSky Orchestra czy Automatik, od lat współtworzy kieleckie środowisko artystyczne. Pawłowski ma doświadczenie w pracy w drukarni, od 10 lat prowadzi też agencję reklamową.
Ekspozytor Wici. rok 2005.
- Panowie wrócili z Mazur i oznajmili, że powstała inicjatywa - mówi żona Sergiusza i zarazem współtwórczyni Wici, Bożena Pawłowska. - Potem wszyscy głęboko myśleliśmy nad tym, jak ją nazwać. W owym czasie wszyscy naprawdę chcieliśmy zmieniać świat i podejście ludzi do życia kulturalnego. Chwilę później Pawłowski puka do drzwi mieszkania Nowaka z odebranym właśnie z poczty metalowym wieszakiem na pocztówki. Dokręcają do niego drewnianą tabliczkę z logo Wici. Jadą do lasu, wieszają na drzewie i malują ją czarnym sprayem. Teraz są już pewni - o to chodziło. - Szybko mieliśmy ich około 60. - mówi Nowak. - Nie zakładaliśmy, że tworzymy medium. Chcieliśmy po prostu drukować fajne po-
cztówki i zajmować się reklamą, ale reklamą z tzw. przesłaniem. Formalnie to nie była nawet firma. „Wici” były bardziej marką, pewną ideą. Pocztówki mają promować imprezy, twórców i firmy. Wszystko się sprawdza. Ludzie sami podchodzą do wieszaków w knajpach i instytucjach kultury. Obrazki momentalnie znikają.
Po kropce Jeszcze w 2002 roku powstaje strona internetowa, w zamierzeniu – oficjalna witryna firmy. Szybko jednak zaczyna przekształcać się w portal, na łamach którego można zamieszczać informacje o rozmaitych wydarzeniach i imprezach kulturalnych. Każdy chętny do współpracy internauta może
Dawno temu na Mazurach...
pomóc w tworzeniu strony. - Poziom usieciowania kieleckich instytucji stał wtedy na żenującym poziomie. Chcieliśmy zapełnić tę lukę i zarejestrowaliśmy domenę „Wici.info”. Połączenie tych dwóch zwrotów, naszym zdaniem, dość dobrze oddawało sens tego, co robiliśmy. Każdy szybko go odczytywał. Strona szybko zaczęła żyć, zebrało się sporo odbiorców - wspomina Nowak. Po pewnym czasie zmienia się także i logo. Osamotnione „Wici” do dziś spoglądające na Kielczan z knajpianych wieszaków, zastępuje „Wici.info”. We wrześniu 2003 roku w Domu Środowisk Twórczych odbywają się pierwsze urodziny projektu. Dziesiątki osób oglądają na wystawie w ogrodzie
pałacu oryginały prac, które wydano na pocztówkach. Wszyscy dobrze się bawią, choć przez kolejny rok Nowak i Pawłowski cały czas działają głównie we dwóch, bez biura i na własnych komputerach. W 2004 roku po raz pierwszy organizowany jest fotograficzny konkurs „Kieleckie Inaczej”. Świetnie rozwija się też Festiwal Firmament. Witryną zaczynają się interesować młodzi adepci dziennikarstwa i fotografii, którzy wreszcie odnaleźli w Kielcach osobistą niszę, gdzie mogą szlifować swój talent. - Mam wielką satysfakcję z tego, że byliśmy pierwszym takim portalem w Kielcach - mówi Bożena Pawłowska. - Nowo powstałe redakcje odzywały się do nas z pytaniem, jak to się robi.
81
Pierwszy wywiad na Bazie Zbożowej w trakcie remontu. Z Darkiem Makarukiem rozmawia Agnieszka Kozłowska.
Noce upojne Wolontariusze angażują się do tego stopnia, że w 2005 roku Nowak z Pawłowskim podejmują decyzję o wydaniu papierowej odsłony informatora. Zerowy, wzorem serialowego „pilota”, numer pojawia się we wrześniu, w ponad tysięcznym nakładzie. Liczy sobie 33 strony offsetowego papieru, z czego aż 15 stanowią reklamy. Wszystkie egzemplarze zostają rozprowadzone w kieleckich instytucjach kultury. W redagowanie angażują się zasłużeni – Pierściński, Franko, Kapuściński, Zacharko. Różni ludzie. I licealiści, i autorytety. Na okładce wita nas zdjęcie Marcina Michalskiego i „słowo na wstępie”, z którego w późniejszych numerach już zrezygnowano.
Czytelniku, oglądaczu... oddajemy w Twoje ręce zerowy numer „Wici.info” - czasopisma, które jest naszym kolejnym projektem, obok działających od 2002 roku internetowego portalu www.wici. info i wydawnictwa bezpłatnych pocztówek. (…) Dziękujemy bliskim za cierpliwość, a życzliwym za wsparcie... Działu korekty póki co nie ma. Każdy swoje teksty sprawdza więc samodzielnie, co skutkuje niejednym bykiem i chochlikiem. Na szczęście w 2006 roku do pracy nad kolejnymi numerami zaangażowana zostaje Agnieszka Kozłowska-Piasta – pierwszy sekretarz redakcji. - Nie zapomnę upojnych nocy poświęconych składowi i korekcie, bo jakoś temperamenty członków
Firmowy trabant przed Pałacykiem Zielińskiego. Czerwiec 2005.
redakcji sprawiały, że numer zamykaliśmy nie za pięć dwunasta, ale raczej pięć po dwunastej - mówi Agnieszka. - Nigdy też nie zapomnę zapachu hal produkcyjnych, starych farb i smarów w dawnych milicyjnych warsztatach, które wkrótce stały się Bazą Zbożową. Pamiętam godziny dyskusji, emocje, nadzieje na stworzenie kolejnej Fabryki Trzciny. Co prawda, to ostatnie chyba się jednak nie udało, ale… Magazyn będzie wydawany co miesiąc. Ale do tego potrzebne są pieniądze. Dlatego w grudniu pada hasło „zakładamy Fundację Kultury Wici”. Żeby łatwiej pozyskiwać pieniądze i mieć ułatwione zadanie w mierzeniu się z zawiłościami biurokracyjnymi.
Halo, tu Baza Lato 2006 roku. Na obrzeżu miasta artyści dostają duży ogrodzony teren z dawnymi halami milicyjnymi - Bazę Zbożową. Fundacja Kultury Wici wprowadza się tu jako jedna z pierwszych. Wstępniak dziesiątego, lipcowo-sierpniowego wydania informatora, rozpoczyna się słowami: Halo, halo, tu baza. Z nowego miejsca na kulturalnej mapie Kielc, oddajemy w wasze ręce wakacyjny numer Wici.info. Na początku swego istnienia Baza kojarzona jest głównie z Wiciami. Oprócz nich, w Bazie na co dzień nie ma innych osób. Praca wre, jest ruch. Wraz z zakotwiczeniem w Bazie Zbożowej, Wici otwierają Galerię Lakiernia. Przychodzi tu coraz więcej osób, które chcą zacząć działać. Kilka lat później wielu z nich wybije się na prawdziwe szczyty dzienni-
83
Wernisaż w ogrodzie Pałacyku Zielińskiego. Czerwiec 2005.
karstwa, muzyki czy plastyki. - Nie traktuję tego, jako sukces. Wici były dla nich trampoliną, ale to, że na nią wchodzili i chcieli z determinacją oddać skok w górę, było w nich już wcześniej. Wici tylko uruchamiały pewien potencjał - mówi Rafał Nowak. To widać, bo tylko dzięki Wiciom kielczanie mogą dowiedzieć się choćby o streetartowcach czy bboyach. Rozkręcają się kolejne inicjatywy - dziesiątki wernisaży w Lakierni, kolejne odsłony Festiwalu Firmament z takimi gwiazdami na scenie, jak Fisz i Emade czy L.U.C. i Rahim, świetne recenzje zbierają turnieje taneczne BF Memorial. Wici zostają docenione przez ważne postacie sztuki. Nawet dyrektora Teatru Żeromskiego Piotra Szczerskiego, który przeczy-
tawszy jedną z recenzji spektaklu, swojego czasu zerwał kontakty z informatorem. - Choć nasza współpraca przez ten okres różnie się układała, zawsze uważałem, że to pismo w ważny sposób współtworzy kielecką kulturę. Można w nim przeczytać o tym, co tu i teraz dzieje się w Kielcach i to w bardzo ciekawej formie. Apeluję do władz miasta i sponsorów o wsparcie finansowe! Wici często się nie docenia, ponieważ pismo i pocztówki są za darmo rozdawane np. w kawiarniach. Ale to jest właśnie bezcenne uzupełnienie życia towarzyskiego i kulturalnego.
Idea, marka i złotówka Niestety, wraz z osiągnięciami zaczynają pojawiać się również
BF MEMORIAL. Turniej taneczny W bazie zbożowej. sierpień 2010
problemy. Powody, dla których dwaj koledzy zakładali Wici, są już nieaktualne. Od 2002 roku wiele się zmienia. Wtedy instytucje nie miały jeszcze swoich stron internetowych, a pracownicy nie potrafili wysłać maila. Teraz poważne redakcje tworzą już działy kulturalne i zaczynają traktować Wici jako konkurencję. Na dodatek pojawiły się trudności finansowe. W końcu, po kilkumiesięcznej przerwie wydawniczej, w 2008 roku redakcja podpisuje umowę z Urzędem Miasta Kielce, od maja na dobre stając się dwumiesięcznikiem.
Gadacze W grudniu 2008 roku zmienia się sekretarz redakcji. Grzegorza Świercza zastępuje Kuba Wątor.
- Jako sekretarz, a wcześniej jako „przynieś-wynieś-pozamiataj” poznałem dziesiątki cudownych osobowości. Malarze, aktorzy, muzycy czy choćby obserwatorzy sztuki. To w tym okresie, od nich najwięcej się nauczyłem. Zobaczyłem, że codzienność to nie tylko zakapiory sprzed bloków, pośpieszne paniska na Sienkiewce i świecące pachwinami (górnymi i dolnymi) na dyskotekach dziewoje. Ponad rok później Wątor przechodzi do „Wyborczej”. Jego miejsce zajmuje doświadczony kielecki dziennikarz Andrzej Piskulak. - Praca w Wiciach była dla mnie bardzo ważnym doświadczeniem i wyzwaniem nie tylko w życiu zawodowym, ale też rodzica, któremu przyszło pracować z ludźmi w wieku moich dzieci. Cieszę się,
85
Kolędowanie w galeri lakiernia. Firmament. Grudzień 2009
że mogliśmy znaleźć wspólny międzypokoleniowy język.
Kochajmy się
Wiosną 2012 roku nowym, i jak do tej pory ostatnim, sekretarzem został Grzegorz Rolecki.
Na początku 2012 roku Wici przeobrażają się w kwartalnik, żeby po kilku miesiącach rozważać decyzję o zaprzestaniu wydawania odsłony papierowej.
- Przyszedłem do Bazy 18 czerwca 2011 roku, żeby romantycznie odwalić wakacyjny staż. Najpierw przeraził mnie wąziutki korytarz w morskich kolorach - czułem się jak śledź chory na klaustrofobię. Potem za gardło wyszarpał dym w pokoju redakcyjnym - to chyba tu kręcili „Żądło”. I na koniec zadziwił ten facet z brodą, który pożegnał się enigmatycznym „muszę to przemyśleć”, jakbym poprosił go o rękę. Co się tutaj dzieje? Odpowiedź na to pytanie zaciekawiła mnie do tego stopnia, że zostałem do dziś.
- Bywają i momenty zwątpienia, bo ciągle na coś brakuje kasy, bo ktoś zawiedzie, przyjdzie mało osób na imprezę - przyznaje Nowak - Ale zaraz po tym przychodzi ktoś i pyta o nowe Wici, albo dzwoni szef takiego samego informatora z Warszawy i konsultuje z nami jakieś rzeczy. Czujesz pozytywny odbiór i wiesz, że to ma sens. Jeszcze wiele zrobimy, jest mnóstwo pomysłów, potencjału, ale musimy być partnerami dla samorządów i bez ich pomocy nie wykorzystamy naszych szans. CDN? grol, wat
Radosław Nowakowski MOJE PAŃSTWO (36)
Ekologia Od dawna wiadomo, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem. Od dawna wiadomo i nic z tej wiedzy nie wynika. Słów coraz więcej... I czymże się tu przejmować? Wszak słowo jest ulotne. Pojawia się i zaraz znika. Tak. Niby tak... Choć tylko wtedy, kiedy jest wypowiedziane. Zapisane – zostaje... Lecz cóż z tego, że słowa znikają, skoro zostawiają po sobie swąd, odór, zamęt i zatrute powietrze, a w pamięci rozkładają się dłużej, znacznie dłużej niż foliowa torba zakopana w ziemi. Mniej słów – więcej miejsca dla śpiewu ptaków. (A co zostaje po trelach, świergotach i kląskaniach? A po gdakaniu?) Czegoś mniej – to czegoś innego więcej. Jednych mniej – to drugich więcej. Tam gdzie zbuduję dom, nie wyrośnie drzewo. Ot, cała ekologia. Szkoda dywagować, świat zaśmiecać słowami. Każda pojawiająca się na świecie istota musi zająć jakiś kawałek przestrzeni, zabierając go innym istotom. Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Oddać zajętą przestrzeń. Czyli zniknąć. Zatem znikam.
wici.info | podróże
W PLECAKU
Himalaje Sen… Ktoś gra na flecie? Nie… To dzwoni budzik w telefonie. Praca. Jeszcze jedna błoga chwila pod zamkniętymi powiekami… Okej. Zaraz, zaraz… ten sufit, zapach, totalna cisza, okulary, spojrzenie za okno… Himalaje!
89
Machhapuchhre, Fish Tail
Pobudka o piątej rano, takie poświęcenie po to, by zobaczyć najwyższe góry na Ziemi. Jestem 15 km od masywu Annapurny. Zobaczyć szczyty o tej porze roku to prawdziwe szczęście. Zdarza się to o świcie. Trwa monsun, wszystko spowijają mgły, tylko czasem przestaje padać… off season. Mam szczęście! Jakoś jestem przekonany o tym od początku wyprawy. Pół godziny później na kamiennym tarasie razem z gospodarzem obserwujemy wyłaniającą się z mroku panoramę masywu Annapurny: Annapurna Południowa, Himchhuli, Gangapurna, Annapurna III, Machhapuchhre, Annapurna II i Annapurna IV. Oglądając ten niesamowity spektakl natury, słucham opowieści gospodarza o wyprawach na Annapurnę Południową (7219 m), które ruszają w październiku, i szczególnie o świętej górze Machhapuchhre (6993 m), na której według wierzeń miejscowych mieszka potężny bóg Shiva. Machhapuchhre ze względu na swój kształt nazywana jest też Fish Tail, czyli Rybi Ogon. Szczyt objęty jest przez rząd Nepalu zakazem wspinaczki. Gospodarz twierdzi, że dwie kilkudziesięcioosobowe ekspedycje próbujące zdobyć szczyt nie powróciły nigdy, a kilka innych zawróciło z drogi, będąc kilkadziesiąt metrów od szczytu. Podobno na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku nielegalnie zdobył szczyt Nowozelandczyk Bill Denz, jednak wiele osób kwestionuje ten fakt. Sam
himalaista zginął przysypany lawiną w masywie Makalu kilkanaście miesięcy później. Około godziny siódmej cała panorama ginie w chmurach unoszących się z wilgotnych dolin ogrzanych wschodzącym słońcem. Czas na śniadanie. „Restauracje” na szlaku oferują proste potrawy na bazie ryżu, kukurydzy, jajek i warzyw z przydomowych ogródków (soczewica, pomidory, papryka, cebula, czosnek), omlety, pyszne chapati (placki z mąki i wody wypiekane na ogniu). Wszystko pyszne, świeże, przyrządzane na bieżąco i ostro przyprawione lokalnymi przyprawami. Ceny jedzenia i picia dwa razy wyższe niż „na dole”, co tłumaczy fakt, że wszystko jest tu wnoszone czasem kilka dni w wielkich koszach na plecach tragarzy, ostatecznie przez firmy spedycyjne dysponujące zazwyczaj kilkoma mułami (krzyżówka konia i osła). „Hotele”, określane tu jako Lodge, oferują zazwyczaj niewielkie pokoje, w których znajdują się dwa proste łóżka i odrobina miejsca na plecaki. Dojście do miejscowości Gandruk zajęło 3 dni wędrówki, przeważnie w deszczu. Pierwsze dwa dni to mozolna wspinaczka, z początku przez wsie rozrzucone po zboczach dolin pokreślonych rysunkiem tarasowych pól, potem wilgotna gęsta dżungla, tropikalne lasy rododendronów, w końcu bujne łąki i panorama ośnieżonych szczytów masywu Annapurny.
91
Masyw Annapurny o świcie
PIjawka przed skokiem na żywiciela
Salon z piecem „DRUM” dla wędrowców
Niewątpliwym plusem włóczęgi poza sezonem jest możliwość samotnego, intymnego poznawania kultury. Docenia się też rzadkie spotkania na szlaku i wspominanie z miejscowymi finału Mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. Rzeczą utrudniającą życie są wszechobecne pijawki. Sprytne stworzenia, których ukąszenie powoduje trudny do opanowania krwotok. Problem pojawia się, gdy ukąszeń jest kilkadziesiąt i cały czas otrząsamy się z kolejnych. Rozwiązaniem jest zwyczajna sól kuchenna, sypana na buty, skarpety, noszona w podręcznym bawełnianym zwitku czy sprytnie umieszczona na końcu bambusowego kijka. Zabija pijawki… Teraz wysuszyć ubrania… wysuszyć wszystko… wylać wodę z plecaka… W dżungli można się zgubić.
93
Zazwyczaj gospodarz rozpala „drum” - prosty piec zrobiony z metalowej beczki. Kilka godzin blisko przy piecu i rzeczy mimo dużej wilgotności są suche… opowieści… kolacja… local roxy… bez prądu… zasięgu w komórce... daleko… poza sezonem… Norbert Napierała
95
fot. rafanoo.com
wici.info | sprawdzone smaki
Kugiel Kuchnia regionalna cz. IV Ziemia kielecka z racji swojego położenia w centrum polski nie ulegała szczególnym wpływom kulinarnym krajów ościennych. Była prosta i biedna, a jeżeli coś zapożyczała, to głównie z kuchni żydowskiej – z racji wspólnego z Żydami zamieszkiwania na wielu terenach. Polacy podpatrywali i czasem smakowali tych potraw a następnie modyfikowali je według własnych gustów. Taką potrawą jest na przykład kugiel. Nazwa pochodzi od kształtu kuli, w jaką była ta potrawa formowana. Było to danie wytworne i przeznaczone dla bogatych Żydów. Robiono je z tartych ziemniaków z dużą ilością jaj. Do tego dodawano gęsinę lub baraninę, kugiel był bowiem dla Żydów potrawą koszerną. Polacy,
jako mniej zamożni, przystosowali tę potrawę do swojej kuchni, ale w wersji uboższej, często bez mięsa. Tylko w dni świąteczne dodawali do niego mięso, które było dostępne w gospodarstwie, czyli najczęściej wieprzowinę. Przepis na kugiel był przekazywany z pokolenia na pokolenie i przetrwał w tradycji kuchni świętokrzyskiej do dziś. Najbardziej znany jest w Czermnie i okolicach Przedborza. Danie to zaintrygowało mnie nie tylko sposobem przyrządzania, ale i tradycją, jaka jest z nim związana, a która do dziś jest kultywowana. Zatem przygotowałam go własnoręcznie, zaniosłam do redakcji Wici na degustację i dzielę się tym przepisem z Wami, Drodzy Czytelnicy.
Składniki: 2 kg ziemniaków ½ kg żeberek wieprzowych 2 średnie cebule 2 jajka 3 łyżki mąki pszennej sól, pieprz smalec lub olej bułka tarta Są to proporcje na blachę „keksówkę”. Przygotowanie: Ziemniaki obrać i zetrzeć na tarce lub w maszynce, odcisnąć na sicie nadmiar wody. Cebulę pokroić w kostkę i usmażyć na tłuszczu na rumiano. Następnie wymieszać ze sobą masę ziemniaczaną, cebulkę, mąkę, jajka oraz dobrze przyprawić solą i pieprzem. Tego ostatniego nie żałować, tak aby masa miała konkretny smak. Żeberka pokroić w mniejsze części i najlepiej, jeżeli umiemy, wyjąć z nich kości. Oprószyć je solą i pieprzem. Brytfannę posmarować tłuszczem i wysypać bułką tartą. Połowę masy wylać do brytfanny i ułożyć na niej mięso. Jeżeli mamy żeberka z kością, to należy układać je pionowo, aby kość nie przeszkadzała potem w krojeniu. Zalać resztą ziemniaków i zakryć wszystko folią aluminiową. Piec w piekarniku w temperaturze do 170 stopni przez około 2 godziny a następnie zdjąć z brytfanny folię. Teraz podkręcamy lekko ogień i pieczemy jeszcze przez co najmniej godzinę na złoty kolor. Podawać na gorąco. Kugiel można odgrzewać. Ponoć jeszcze lepiej wtedy smakuje. Ja nie zdążyłam tego wypraktykować,
bo ekipa Wici zjadła wszystko za pierwszym podejściem. Zamiast żeberek można do kugla dodać kawałki karkówki, golonki lub boczku – pamiętajmy mięso musi mieć tłuszczyk. Jak już z wspomniałam, z kuglem wiąże się pewna tradycja do dziś praktykowana właśnie w Czermnie i Przedborzu. Od dawien dawna mieszkańcy tamtych okolic przygotowywali kugiel na każde ważniejsze święta. Przygotowaną w przeddzień wieczorem potrawę zanoszono do miejscowej piekarni i wkładano do wygaszanego pieca. Wszystkie były pieczone razem a nazajutrz po porannej mszy wszyscy udawali się do piekarni po swój kugiel, który zjadany był w czasie świątecznego śniadania. Jak donoszą różne źródła, w Czermnie przed dziesięciu laty i wcześniej ludzie nosili kugle do państwowej piekarni, a w ostatnim dziesięcioleciu do piekarni prywatnej. Tamtejsi mieszkańcy szczycą się tą potrawą i przygotowują ją na każde ważniejsze święto i dla specjalnych gości np. na dożynki. Kugiel z Czermna został w 2007 roku wpisany na listę produktów tradycyjnych. Potrawa ta stała się też popularna w innych regionach Polski i występuje pod nazwą babka ziemniaczana. W przepisach panują wprawdzie pewne różnice – jedni dodają do kugla surową cebulę a inni smażoną, jajka zastępowane są czasem mlekiem, ale zasada jest ta sama – masa ziemniaczana z dodatkiem mięsa pieczona jest
w brytfannie lub gęsiarce co najmniej 3 godziny.
W tegorocznych wydaniach papierowych Wici przedstawiłam kilka przeze mnie wybranych i przygotowanych potraw z naszego regionu. Jednakże to nie wyczerpuje tematu kuchni świętokrzyskiej i dlatego zachęcam Was do poszukiwania przepisów na dawne potrawy regionalne. Można ich szukać na wspomnianej liście produktów tradycyjnych (np. na stronie www.wrota-swietokrzyskie. pl), w wydawnictwie Urzędu Marszałkowskiego naszego województwa pt. „Świętokrzyskie smaki”, na stronach internetowych, a także u źródła, czyli wśród gospodyń, które nadal gotują potrawy regionalne. Po dobie zachwytu kuchniami całego świata może warto przypomnieć sobie staropolskie przysłowie „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Smacznych poszukiwań kulinarnych życzy Frog.
fot. rafanoo.com
notes
czasopismo
bezpłatne
więcej na www.w
ici.info