5SOVMO 7K\dOM 5aSOMSO» # Ø
3==8 "#
#
www.wici.info U_V^_\KVXc SXPY\WK^Y\
8KMdOVXc S +\^c]^cMdXc
<KPK¸ 8YaKU 3X^O\XO^Yac
=O\QS_]d :Ka¸Ya]US =OU\O^K\d <ONKUMTS
4KU_L AÂŚ^Y\ A]ZÂ&#x153;¸Z\KMK
,YĂ&#x2019;OXK :Ka¸Ya]UK 7KQNKVOXK 5Y¸YNdSOT
=cVaSK 1Ka¸Ya]UK 9VQK +NKW_] 7K\VOXK
Ă&#x2018;c¸K 4YKXXK .YL\YaYV]UK +QXSO]dUK
=KNYa]UK 5SXQK 7K^K¸Ya]UK .Y\Y^K
5_\ZSY] +QK^K 7KTMRO\ 4KU_L 4_]dcÂş]US
1\dOQY\d Ă&#x192;aSO\Md 8Y\LO\^ <cLK\MdcU
¡_UK]d 5\Â&#x153;V <KNOU 8YaKUYa]US 5K\YV
5\dcMdUYa]US 5K\YV 5°ZK .\_U
.\_UK\XSK SW + :Â&#x153;¸^Ka]USOQY
5SOVMO _V 5\KUYa]UK AcNKaMK
0_XNKMTK 5_V^_\c ASMS
,KdK DLYĂ&#x2019;YaK
5SOVMO _V DLYĂ&#x2019;YaK
^OV !! !! "
\ONKUMTK*aSMS SXPY 9U¸KNUK 7K\MSX 7K\MS]d
DNT°MSO ac\Â&#x153;Ă&#x2019;XSYXO a UYXU_\]SO
PY^YQ\KPSMdXcW 5SOVOMUSO 3XKMdOT -dK]YZS]WY acNKaKXO TO]^ NdS°US
a]ZÂ&#x153;¸Z\KMc d :\OdcNOX^OW 7SK]^K 5SOVMO
Spis treĹ&#x203A;ci notes Kalendarzâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘4 XVII TydzieĹ&#x201E; Kultury JÄ&#x2122;zykaâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘16 Otwieramy ludziom umysĹ&#x201A;yâ&#x20AC;Śâ&#x20AC;&#x192;â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘33 Przede wszystkim kocham muzykÄ&#x2122;â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘40 mafia Trojanowskiejâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘42 Halo? Baza ZboĹźowa? â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘52 Szukamy Ambasadora Kielcâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘54 Blokersi i przystankersi rzÄ&#x2026;dzÄ&#x2026; kabaretemâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘56 Kieleckie inwestycjeâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘64 Reaktywacja kina w WDKâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘66 Student pracujÄ&#x2026;cyâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘68 Co z tymi Kielcami?â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘70 Kulturalny magiel na Koziej !â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘74 Z wizytÄ&#x2026; u Ojcaâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘76 Magia miejsc w sĹ&#x201A;owie ukrytaâ&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘82 Szalona wiosna 2009!â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘84 Tanio i smacznie!â&#x20AC;&#x192;â&#x20AC;&#x192; â&#x20AC;˘92
Dachy, fot. Paweł Wójcik www.pro-forma.com.pl
Zdjęcie wyróżnione w konkursie fotograficznym Kielce Inaczej 2005 www.kielceinaczej.wici.info
Kalendarz M Marzec2009 wici.info | kalendarz
czwartek 05.03
Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa
niedziela 01.03 Wspak, Kielce, ul. Śląska 11a
Marcin Paprocki i Mariusz Brzozowski - pokaz kolekcji mody
Obiecaj mi!
piątek 06.03
Drogi - fotografia
Galeria Hol, Szpital Miejski Św. Aleksandra, Kielce, ul, Kościuszki 25
Niedziela w Muzeum: Muzeum dla dzieci
Galeria Zachęta, Kielce, ul. Orla 3, g. 12:00
Pod Krechą, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7, g. 19
Zakochany Paryż
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
Młode wino
Kino Etiuda, Ostrowiec Św., Al. 3-go Maja 6, g. 17:00
TSA
Staszowski Ośrodek Kultury, ul. Parkowa 6, g. 19:00
Akurat Depeche Mode Party
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Tede i Wielkie Joł
Requiem, Bruno Schulz, Lustro
Antique Dance Club, Kielce, ul Piotrkowska 12
Semafor, Skarżysko Kam. ul. Towarowa 2, g. 19:00
Zakochany Paryż
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17 i 21
To nie wszystko - fotografie Tadeusza Rolke
sobota 07.03
01.03, g. 18; 02.03, g. 18 DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 19:00
Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3, g. 12:00
Piotr Bakal - Bulwar Piosenki Francuskiej
Wojewódzki Dom Kultury, Kielce, ul. Ściegiennego 6
w programie: G. Bacewicz – Uwertura B. Martinú – Koncert na kwartet i orkiestrę E. Elgar – Introdukcja i Allegro op. 47 J. Brahms – Wariacje na temat Josepha Haydna op. 56a
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
01.03, g. 20, 02.03, g. 20
Słodko gorzki świat
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Be my love - koncert z okazji Dnia Kobiet
Plener fotograficzny Machocice Scholasteria
Kabareton Studencki KOKS 2009
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
Camerata
Superczwartek - Wygnanie
Casting do wyborów Miss Polski 2009 Restauracja Spiżarnia, Kielce, ul. Zagórska 20
Back to the Roots - 70’ 80’ 90’
Ultra Violet, Kielce, ul. Sienkiewicza 33, g. 20:00 Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00
Galeria Fotografii MCK, Ostrowiec Św. , Al. 3-go Maja 6, g. 18:00
Klimakterium ... i już, czyli najśmieszniejszy musical w kraju!
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 16:00
Multistyle by Dj Atemi
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00 niedziela 08.03
Niedziela w Muzeum: Dzień Kobiet
Pałac Biskupów Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12
M
wici.info | kalendarz
piątek 13.03
Tango D’Amore - Recital piosenki aktorskiej i kabaretowej DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
poniedziałek 09.03
Tydzień Kultury Języka szczegóły na str. 12
wtorek 10.03
Slam Poetycki
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 16:00
Wieczór Poetycki Zofii Walas
Scena repertuarowa Sten - Prochazka w Divadle
Superczwartek - Pełen oddech
niedziela 15.03
Niedziela w Muzeum: Tydzień Kobiet
Eska Rock Tour 2009: Happysad, Muchy
Pałac Biskupów pl. Zamkowy 1, g. 12:00
Metamorfozy Semafor, Skarżysko Kam., ul. Towarowa 2, g. 19:00
Koncert rockowo - celtyckiej grupy Bohemian Heart
Numer Raz & Dj Bart
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
w programie: J. Partyka, A. Zielińska – Impresje R. Minsburg – Postales invisibles D. Jabłońska, A. Zielińska – Incarnations of Dream II Z. Kozub – Altum silencium L. Zielińska – Rapsodia K. Taborowska – A toć była cała sprawa
Masala Superczwartek - Wyspa
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:00
Max Flow Party: Lilu i Reno
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Maria Awaria - koncert Marii Peszek
Epizody
www.filharmonia.kielce.com.pl
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00
w programie: G. Bacewicz – Serenada H. Melcer – II Koncert fortepianowy c-moll G. Bacewicz – Szkice ludowe M. Karłowicz – Epizod na maskaradzie op. 14
Kremlowskie Kuranty Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00 piątek 20.03
Ramasama - Konrad Ossoliński
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 20:30 sobota 21.03
Carrion
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1 support: Lustro
Miejskie Centrum Kultury, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54, g. 18:00
INAUGURACJA SEZONU ARTYSTYCZNEGO 2008/2009
czwartek 19.03
w programie: P. Grella-Możejko – Monumentum (Józef Koffler in memoriam) Z. Stojowski – Konzertstück na wiolonczelę i orkiestrę op. 31 W. Lutosławski – Grave. Metamorfozy G. Bacewicz – III Symfonia
Jerzy Mamcarz ...jeszcze tańczą ogrody
Skrzypce i Elektronika
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
Łotrzyce - wg Agnieszki Osieckiej Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00
wtorek 17.03
sobota 14.03
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 17:00
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00
czwartek 12.03
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
Galeria Fotografii MCK, Ostrowiec Św., Al. 3-go Maja 6, g. 16:00
Solo i w duecie
wystąpią: Mikołaj Warszyński /Polska, Kanada/ – fortepian Zuzanna Šimurdová /Czechy, Kanada/ – fortepian
Digital Coffee - Herbal & Suzin
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 19:00
Galeria Uwaga Schody, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54, g. 18:00
Targi Zdrowia, Natury i Niezwykłości
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00
Świętokrzyska Wiosna Jazzowa
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00 wystąpią: Leliwa Jazz Band Włodzimierz Nahorny Tomasz Mucha Janusz Skowron Trio
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 17:00 wystąpią: Jan Ptaszyn Wroblewski Pawel Tartanus Keith Javors (USA) & Oleg Kireyev (Rosja) Quartet (foto)
piątek 27.03
Morphosis Tour 2009 Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 19:00
Punky Reggae Live 2009
wystąpią: Hate, Neyra, Vedonist, Atropos, Bloodwritten
wtorek 24.03
Dj Trakmajster
Hommage a Joseph Haydn
wtorek 31.03
Semafor, Skarżysko Kam., ul. Towarowa 2, g. 18:00
wystąpią: The Bill, Tabu, Farben Lehre, Strajk
Świętokrzyskie Dni Muzyki - Finał Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 21:00
Bal pełni Księżyca
U Ducha, Zagnańsk, g. 21:00 niedziela 22.03
Niedziela w Muzeum: Jan Ziemski z polskich kolekcji prywatnych Galeria Zachęta, Kielce, ul. Orla 3, g. 12:00
Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 19:00 Filharmonia Świętokrzyska, pl. Moniuszki 2 b, g. 18:00 W programie utwory: J. Haydna, R. Hahna, Ch. Widora, V. d’Indy’ego, P. Dukasa, M. Ravela, C. Debussy’ego, L. van Beethovena
czwartek 26.03
Superczwartek - Podróż ze zwierzętami domowymi
11
Katarzyna Groniec
w programie: B. Bartók – Suita tańców G. Mahler – Kindertotenlieder W. Lutosławski – Symfonia IV
Mały Książe - premiera
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
Kieleckie Centrum Kultury, Kielce, pl. Moniuszki 2b niedziela 29.03
Niedziela w Muzeum: Pasja i Zmartwychwstanie w sztuce
Pałac Biskupów, Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12
Chaz DePaolo Bluesowe granie z rockowym czuciem
Świętokrzyska Wiosna Jazzowa
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 17:00
Mały Książe - premiera studencka
Teatr im. S. Żeromskiego, ul. Sienkiewicza 32, g. 19:00
kwiecień2009 piątek 03.04
Wieczór Poetycki Teresy Łuckiej
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
Maciej Maleńczuk - Psychodancing
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
email: kalendarz@wici.info
Aktualny kalendarz znajdziesz na stronie internetowej
www.wici.info
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za zmiany
Chain Reaction
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1 sobota 04.04
Ogólnopolski Kiermasz Świąteczny
Wojewódzki Dom Kultury, ul. Ściegiennego 6, g. 10:00 Kino Moskwa, Kielce, ul. Staszica 5, g. 20:00
Jeśli wiesz o ciekawej imprezie lub sam jesteś organizatorem powiadom nas o tym. Zapraszamy do samodzielnego redagowania Kalendarza. Wydarzenia dodane odpowiednio wcześniej będą opublikowane w wersji papierowej informatora WiciInfo
Galeria Fotografii MCK, Ostrowiec Św., Al. 3-go Maja 6, g. 16:00
sobota 28.03
Me Myself And I
Finał XI Festiwalu Scena dla Ciebie
Nasz kalendarz współredagowany jest przez internautów odwiedzających serwis internetowy www. wici.info
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00
MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ reklama@wici.info
K
wici.info | wydarzenia
niedziela 05.04
IX FESTIWAL TAŃCA KIELCE 2009 30 kwietnia 2009, g. 19.00 bilety w cenie 25, 35, 45 zł Sny - prapremiera, chor. Jacek Tyski, Kielecki Teatr Tańca
3 maja 2009, g.19.30
1 maja 2009, g. 20.30
bilety w cenie 20, 30, 40 zł Around Midnight chor. Jean Claude Marignale, Tout En Danse Association /Francja/
2 maja 2009, g. 19.30
Scarlet chor. Thierry Verger, Modal Dance Company Thierry Verger /Francja/
bilety w cenie 15 zł Wieczór filmowy - Kino tańca
bilety w cenie 20, 30, 40 zł Tańce różnych narodów - artyści gościnni W programie: taniec chiński, egipski, grecki, hawajski, hinduski, hiszpański, irlandzki, polski, rosyjski, szkocki, węgierski, oraz tańce historyczne w spektaklu Szachy Cracovia Danza
1 - 4 maja 2009
Międzynarodowe Warsztaty Tańca Jazzowego z udziałem 20 pedagogów z Polski, Francji, Niemiec, Austrii, Holandii, USA. Zapisy rozpoczynają się 25 marca na stronie www.ktt.pl
Pod Budą
Miejsce Festiwalu: Kielecki Teatr Tańca (KCK, Plac Moniuszki 2B)
Szczegóły na stronie www.ktt.pl i pod nr tel 041 361 27 46, 605 044 423, Rezerwacja i sprzedaż biletów Kasa Filharmonii Świętokrzyskiej, tel 041 368 05 01 Organizację Festiwalu dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Klub Jazzowy Perspektywy, Ostrowiec Św., Al. 3-go Maja 6, g. 18:00 wystąpią: Pod Wiatr, Drake, Mechanicy Szanty
niedziela 26.04 Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 18:00 czwartek 16.04
Zakochany Paryż
Niedziela w Muzeum: Zapisy przemian Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1 niedziela 19.04
Pałac Biskupów Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12
T.Love - koncert jubileuszowy
Niedziela w Muzeum: Muzeum dla dzieci Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 19:00 piątek 17.04
Organizator Festiwalu KIELECKI TEATR TAŃCA, współorganizator POLSKIE STOWARZYSZENIE CHEERLEADERS
Chillout Club, Kielce, ul. Hipoteczna 2, g. 20:00
Kat & Roman Kostrzewski
9 maja 2009, wstęp wolny
Gala Disco&Cheerleaders
Ostrowieckie Spotkania Szantowe
Klub podróżnika - Od Kilimandżaro do Kapsztadu
DŚT - Pałac T. Zielińskiego, ul. Zamkowa 5, g. 18:00
13
Marika & Dj Bart
Zakochany Paryż
Kieleckie Centrum Kultury, pl. Moniuszki 2b, g. 17 i 21
Pałac Biskupów Kielce, pl. Zamkowy 1, g. 12 sobota 25.04
Punky Reggae Live 2009
czwartek 30.04
sobota 18.04
IX Festiwal Tańca Kielce 2009: Sny - prapremiera
Audio Damage
U Ducha, Zagnańsk, g. 20:00
Hala Sportowa - Boczna, Kielce, ul. Boczna 15, g. 19:00
Mundo Cafe, Kielce, Plac Wolności 1, g. 18:00
wystąpią: Zmaza, Tabu, Leniwiec, Farben Lehre
Kielecki Teatr Tańca, Plac Moniuszki 2 b, g. 19:00
15
Jazz na wiosnę... Jak co pół roku, Dom Środowisk Twórczych zaprasza na jazzowy maraton. Już 21 marca wystartuje dwudniowa Świętokrzyska Wiosna Jazzowa. Organizatorzy zapewniają niezapomniane przeżycia muzyczne.
Włodzimierz Nahorny
Pierwszego dnia impreza rozpocznie się o godzinie 17:00. Niezaprzeczalną gwiazdą wieczoru będzie Włodzimierz Nahorny, który zagra razem z Tomaszem Muchą. Nahorny jest dwukrotnym (w latach 1972 i 1973) laureatem I nagrody na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, współpracował między innymi z Breakoutem czy Andrzejem Kurylewiczem. Jest autorem muzyki do słynnej ballady „Jej portret” wykonywanej przez Bogusława Meca. Prócz duetu Nahorny - Mucha, zaprezentują się także: siedmioosobowy Leliwa Jazz Band oraz Janusz Skowron Trio. W niedzielę 22 marca koncert rozpocznie kolejna legenda jazzowa – Jan Ptaszyn Wróblewski, który zagra wraz z Pawłem Tartanusem. Ptaszyn Wróblewski komponował dla największych gwiazd, w tym dla Ewy Bem, Maryli Rodowicz i Andrzeja Zauchy. W 2007 roku został uhonorowany nagrodą Złotego Fryderyka za całokształt twórczości artystycznej. Ponadto tego dnia wystąpią Keith Javors (USA) & Oleg Kireyev (Rosja) Quartet. Karnety kosztują 25 zł, zapraszamy.
Antoine de Saint Exupery „Mały Książę” z piosenkami Seweryna Krajewskiego, reżyseria Piotr Szczerski, przekład Jan Szwykowski, adaptacja Renata Głasek-Kęska, scenografia Marcin Chlanda, kostiumy Iwona Jamka, przygotowanie wokalne i współpraca aranżacyjna Marzena Ciuła, aranżacje Tadeusz Leśniak. Występują: Marzena Ciuła, Dagna Dywicka, Ewelina Gronowska, Hubert Bronicki, Marcin Brykczyński, Edward Janaszek, Janusz Głogowski, Wojciech Niemczyk, Paweł Sanakiewicz, Michał Węgrzyński, Krzysztof Wieczorek, Dawid Żłobiński
Jan Ptaszyn Wróblewski
wici.info | kalendarz
17
wystawy Maskarada - fotografie Joanny Klich
Komunikacja przestrzenna
Galeria „HOL” Szpital Kielecki, ul. Kościuszki od 05.03
Barbara Gulińska - malarstwo
Patrzeć czy używać? - wystawa rzeźb ceramicznych Macieja Kasperskiego
Muzeum Historii Kielc, Kielce, ul. Św. Leonarda 4 do 4 marca
Ludzie jak rajskie ptaki - malarstwo z PapuiNowej Gwinei
Słoneczko, Kielce, ul. Romualda 3 do 12 marca
Wystawa Święty Krzyż 2008
Grzegorz Firmanty - Tam, gdzie brak zasięgu
Galeria Akademicka, Kielce, ul. Leśna 16 do 4 marca
Muzeum Okręgowe, Sandomierz, ul. Zamkowa 14 do 31 marca KOMUNIKACJA
PRZESTRZENNA
KARAPUDA PRZYBYLSKI RUDNICKI Galeria BWA Piwnice, Kielce, ul. Leśna 7 do 20 marca
Plener malarski PSEP - Klimontów i okolice
Picasso - Matisse - Miro
Galeria BWA, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 do 31 marca
To nie wszystko - fotografie Tadeusza Rolke
Władysław Klamerus - rzeźby i tkaniny
Galeria Winda, Kielce, pl. Moniuszki 2b do 6 marca Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej, Kielce, ul. Zamkowa 5/7 do 4 marca
Drogi - fotografia
Kinga Łapot-Dzierwa - malarstwo Galeria BWA Na Piętrze, Kielce, ul. Leśna 7 do 10 marca
Galeria Uwaga Schody, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 do 15 marca
Wystawa Fotograficzna Jędrzejowskiego Towarzystwa Fotograficznego Dom Kultury, Jędrzejów, Al. J. Piłsudskiego 3 do 19 marca
„Drogi” - Fotografia wystawa zbiorowa Paweł Chmielewski, Tomasz Kozłowski, Magdalena Szczykutowicz, Magdalena Wolff
Ramasama - Konrad Ossoliński
Galeria Zielona, Busko-Zdrój, al. Mickiewicza 7 do 21 marca
Mapy pamięci - Jerzy Kołacz
Pałac Biskupów Krakowskich, Kielce, pl. Zamkowy 1 do 22 marca Galeria Fotografii MCK, Ostrowiec Ostrowiec Świętokrzyski, ul. Aleja 3 Maja 6
Galeria Uwaga Schody, Ostrowiec Św., ul. Siennieńska 54 od 20 marca do 30 kwietnia
wici.info | wydarzenia
Nie zabraknie okazji do sprawdzenia naszych umiejętności językowych w szerokim zakresie. Organizatorzy przygotowali konkursy i warsztaty ortograficzne, krasomówcze, poetyckie oraz redaktorskie. W XVII Tygodniu Kultury Języka planowanych jest również wiele spotkań o różnej tematyce. Kulisy poezji współczesnej przedstawi dr Janusz Wróblewski. W czwartek (12 III) o języku będą mówiły na dwóch spotkaniach: dr Katarzyna Kłosińska i dr Marzena Marczewska. Świetnym pomysłem są również debaty z „prowokacyjnym pazurem”. Tym razem publiczność i prowadzący dyskutować będą na temat wyglądu fizycznego w kontekście rozmowy i efektywności działania. O kinie i teatrze opowie mgr Andrzej Kozieja.
W dniach 9-14 marca już po raz siedemnasty obchodzić będziemy Tydzień Kultury Języka. Podczas tego szczególnego Tygodnia wszyscy będą mieli szansę przekonać się, że język ojczysty to nie tylko szkolny przedmiot, ale także część kultury — ciekawa, piękna, zabawna, a przede wszystkim bardzo ważna w życiu każdego z nas i w życiu naszego narodu.
Tegoroczny program jak zwykle zapowiada się niezwykle interesująco. Nie zabraknie wystaw, prelekcji, konkursów oraz spotkań mających związek z językiem. Bardzo ciekawą przygodą będzie z pewnością prowadzone przez Elwirę Romańczuk seminarium z cyklu „Godziny pełne dramy”. Ten nowoczesny styl prowadzenia zajęć lekcyjnych wciąż jest w Polsce niezauważany i niedoceniany.
Natomiast gwiazdami tygodnia mają być: Bartek Chaciński i Jacek Dehnel. Ten pierwszy, zastępca redaktora naczelnego „Przekroju”
Bartek Chaciński
XVII Tydzień Kultury Języka
19
i autor „Totalnego słownika najnowszej polszczyzny”, opowiadał będzie o nowościach w naszym języku. Z kolei Jacek Dehnel, poeta i laureat Paszportu Polityki 2007, opowie o swej pracy twórczej. Ważne jest, że na większość spotkań ilość miejsc jest ograniczona. Przy zgłoszeniach rządzi zasada – kto pierwszy, ten lepszy. W tym roku z inicjatywą zorganizowania Tygodnia Kultury Języka wystąpiły: Kieleckie Centrum Kultury, Świętokrzyskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli, Instytut Bibliotekoznawstwa i Dziennikarstwa oraz Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, Kuratorium Oświaty, Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka i Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Kielcach przy wsparciu Muzeum Zabawek i Zabawy, Oddziału Regionalnego Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Kielcach, Samorządowego Ośrodka Doradztwa Metodycznego i Doskonalenia Nauczycieli, Kina Moskwa oraz szkół i wydawnictw. Patronat nad Tygodniem Kultury Języka objęli Marszałek Województwa Świętokrzyskiego, Prezydent Miasta Kielce oraz lokalne media.
Szczegółowe informacje znajdują się w naszym kalendarzu oraz na stronie www.wici.info
wici.info | wydarzenia
Od 30 marca do 5 kwietnia w Kinie Moskwa odbędzie się Festiwal Filmów Ekstremalnie Sportowych 360 stopni. W jego ramach pokazanych zostanie 11 filmów związanych z tematyką najbardziej niebezpiecznych sportów. Całe przedsięwzięcie odbywać się będzie pod honorowym patronatem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Kino Moskwa szykuje również spotkania ze znanymi postaciami kojarzonymi ze sportami ekstremalnymi. Szczegóły już wkrótce. Natomiast co do seansów filmowych, to festiwal rozpocznie film „Czekając na Joe” opowiadający o wyprawie dwóch przyjaciół w peruwiańskie Andy. Ostatniego dnia obejrzymy „Wielki błękit” - historię dwójki znakomitych nurków rywalizujących o miano mistrza świata w nurkowaniu bezdechowym.
Każdy z filmów opowiada o nietypowych sportowcach, którzy swoją odwagą zasługują na uznanie. Ceny biletów: 12 zł – przedsprzedaż, 14 zł – w dniu seansu, 100 zł – karnet na wszystkie 11 filmów, 33/66 zł – karnet na 3/6 dowolnie wybranych filmów. Więcej szczegółów o festiwalu już wkrótce na stronie Wici.Info oraz w Kinie Moskwa. Zapraszamy! Od organizatora festiwalu, firmy Mayfly, mamy dla czytelników Wici.Info trzy podwójne zaproszenia na dowolnie wybrany seans. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: 1. Której z nazw nie nosiło nigdy Kino Moskwa: a) Palace, b) Bałtyk, c) Kielce Odpowiedzi proszę przesyłać do 20 marca na adres: kuba@wici.info
Patronaty
Festiwal 360 stopni
21 Wszystkie dzieci świata Europejskie Centrum Bajki w Pacanowie ogłasza III Ogólnopolski Konkurs Fotograficzny ”Wszystkie Dzieci Świata” Pacanów 2009. Należy przedstawić życie dziecka we współczesnym świecie. Celem konkursu jest upowszechnienie i popularyzacja fotografii jako dziedziny sztuki. Patronem artystycznym jest Zarząd Główny ZPAF. Patronat honorowy objęli: Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski, Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak oraz Marszałek Województwa Świętokrzyskiego Adam Jarubas. Patroni Medialni: „Fotopolis.pl”, Portal Informacji Kulturalnej, Polska Agencja Prasowa, TVP Kultura oraz RMF Classic i “Wici.info”. Nagrody wyniosą od 2500 do 1000zł. W jury zasiądą m.in. Paweł Pierściński i Mariusz Wideryński (Prezes ZPAF). Zainteresowanych zapraszamy na www.foto.pacanow.eu Prace można nadsyłać do 15 kwietnia na adres: Europejskie Centrum Bajki im. Koziołka Matołka ul. Słupska 31 28-133 Pacanów z dopiskiem: Wszystkie Dzieci Świata.
Kieleckie Inaczej 2009
Przypominamy, że piąta edycja konkursu organizowanego przez Fundację Kultury Wici „Kieleckie Inaczej” rozpoczęta! Do naszej redakcji napłynęły już pierwsze zgłoszenia. Na prace czekamy do 30 maja 2009 roku. Celem konkursu jest upowszechnianie fotografii jako formy ekspresji, a także promocja i dokumentacja wszelkich walorów Kielc i okolic. Oczywiście jednym z głównych kryteriów przy ocenie prac będzie niekonwencjonalność. Zdjęcia dokumentować mogą zarówno przyrodę, jak i piękno stworzone ludzką ręką, a także samych kielczan. Ograniczeń wiekowych nie ma. Regulamin i kartę zgłoszenia można pobrać ze strony internetowej konkursu: www.kieleckieinaczej.wici.info
23
Grzegorz Firmanty jest poza zasięgiem... Grzesiek (rocznik 1974) nigdy nie uczył się malarstwa. I niespecjalnie interesuje się dziejami sztuki. Mówi, że lubi Dalego i Muncha, i pewnie nic więcej nie zna. Otwarcia wystaw, na które zaczął niedawno chodzić, traktuje jako towarzyskie spotkania i nie patrzy na ściany. Jak sam podkreśla, malować zaczął nagle w 2000 roku, gdy żona kupiła mu farby. Z zawodu jest leśnikiem i pracuje w Nadleśnictwie Ostrowiec Św. W październiku ub. r. skontaktował się ze Stowarzyszeniem Nie z tej Bajki z chęcią poznania wartości swoich obrazów.
Zjawisko tak prawdziwej twórczości amatorskiej – nazywanej niekiedy sztuką naiwną lub sztuką współczesnych prymitywów - jest niezwykle rzadkie, a jeszcze mniej prawdopodobne są tak wyśmienite wyniki, jakie osiąga Firmanty. Ten malarz amator odznacza się niesamowitą intuicją malarską. Nieomylnie dobiera kolory i tworzy intrygujące kompozycje, za pomocą których buduje autonomiczny świat rządzący się własnymi prawami, świat umowny ale świetnie rozpoznawalny. Firmanty swe myśli szyfruje w zawiłe symbole, a obrazom
nadaje rozbudowane i znaczące tytuły, np. „Konstrukcja wynikająca z rozmaitości wydarzeń”, „Wątki kiełkujące z wyboru pozytywnych wskazówek” czy „Myśl wraz z jej licznymi szczegółami”. „Tam, gdzie brak zasięgu” to miejsce, gdzie kończy się kontrolująca władza rozumu a zaczyna rozległa kraina wyobraźni...
Wernisaż malarstwa Firmantego pt. „Tam, gdzie brak zasięgu” odbył się 27 lutego w Galeria Uwaga Schody, ul Siennieńska 54, Ostrowiec Św. Wystawa będzie czynna do połowy marca. Wojtek Mazan
nieztejbajki@gmail.com
23
wici.info | recenzje
25
recenzje
Reżyser skupił się bardziej na pokazaniu publicznej strony życia Milka, niż jego sferze prywatnej. Całą drogę jego kariery politycznej, jego rosnące zaangażowanie w sprawę, ogląda się z prawdziwą fascynacją tym bardziej, że przedstawiając ją Van Sant wplata w film archiwalne zdjęcia. To one, wraz ze scenografią i charakteryzacją tworzą niesamowity obraz i atmosferę San Francisco lat siedemdziesiątych. Barwnie przedstawiona została także grupa otaczających Milka aktywistów.
koncert film
Ten wspaniały Ray Charles i ci wspaniali saksofoniści
Obywatel Milk Film Gusa Van Santa to świetna biografia Harveya Milka – przywódcy amerykańskiego ruchu gejowskiego. Harley Milk był jednym z pierwszych polityków otwarcie przyznających się do swojej orientacji seksualnej. Van Sant przedstawia nam jego losy od momentu przeprowadzki do San Francisco, kiedy to 40-letni nowojorski urzędnik staje się społecznym aktywistą, a jego sklep fotograficzny na Castro Street – centrum obywatelskiego ruchu na rzecz równouprawnienia. Towarzyszymy Milkowi od pierwszych kampanii, poprzez zdobycie stanowiska miejskiego supevisora, aż do zamachu w 1978 roku, w którym zginął.
Doskonała jest też gra aktorska – Sean Pean jako Harvey Milk jest po prostu wspaniały. Aktor potrafił wydobyć z tej postaci tyle uroku i dowcipu, a zarazem tyle charyzmy, że nie sposób jej nie polubić. Warto też wspomnieć choćby o kreacji Josha Brolina, który wcielił się w postać Dana White’a, zamachowcy Milka. Film naprawdę wart obejrzenia. Polecam. Katarzyna Mazur
O Plácido Domingo, José Carrerasie i Luciano Pavarottim mówiło się, że byli trzema wielkimi tenorami - o Janie Ptaszynie Wróblewskim, Henryku Miśkiewiczu i Macieju Sikale można śmiało powiedzieć, że są trzema wielkimi polskimi saksofonistami. 23 stycznia w Kieleckim Centrum Kultury w asyście Orkiestry Filharmonii Świętokrzyskiej trio zagrało koncert poświęcony pamięci słynnego piosenkarza, kompozytora i pianisty, Raya Charlesa. Kiedy na scenę wkroczyło trzech saksofonistów, nastąpiły gromkie brawa. Każdy z tych muzyków wzbudza podziw swoimi dokonaniami oraz sposobem bycia, a możliwość słuchania twórców tej rangi wywarła na wszystkich ogromne wrażenie.
W wesoły nastrój wprawiała wszystkich subtelna, ale prowadzona z humorem konferansjerka Jana Walczyńskiego. Między utworami dyrygent wspominał zabawne zdarzenia i opowiadał anegdoty z życia muzyków. Niestety, koncert kiedyś musiał się skończyć, ale saksofoniści po zagranym bisie zeszli ze sceny w wielkim stylu – grając a capella i idąc jeden za drugim. Obrazek kojarzył się z procesją starych nowoorleańskich jazzbandów. Po koncercie Henryk Miśkiewicz zgodził się udzielić nam odpowiedzi na kilka pytań - rozmowa na stronie 47. Magda Wach
wici.info | recenzje
27
ska, Gabriela Kownacka, Adam Kreczmar, Olgierd Łukaszewicz, Jerzy Markuszewski, Jan Peszek, Joanna Szczepkowska, Kazimierz Kaczor.
Znany aktor Jan Nowicki odczytał werdykt jury XXX Biesiady teatralnej w Horyńcu - Grand Prix przypadło kieleckiej grupie Ecce Homo - gratulujemy! Kielecki teatr zaprezentował spektakl „Padamme Padamme” w reżyserii Marcina Bortkiewicza. Nagrodę w wysokości 5000 zł ufundował Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Biesiada Teatralna w Horyńcu Zdroju, jeden z najstarszych i najbardziej znanych ogólnopolskich przeglądów małych form teatralnych, od lat promuje najlepszych amatorów, a przede wszystkim młodych pasjonatów sztuki Melpomeny. Na horynieckiej scenie pierwsze kroki stawiało wielu znanych dziś aktorów teatralnych i kabaretowych. Występy młodych artystów oceniali zawsze wyśmienici jurorzy, wśród nich Aleksander Bardini, Agnieszka Osiecka, Jonasz Kofta, Andrzej Jarecki, Anna Chodakow-
Horynieckiej Biesiadzie towarzyszą warsztaty prowadzone przez jurorów. Oprócz prezentacji konkursowych młodzi artyści występują też dla miejscowej publiczności i kuracjuszy. W położonym na kresach Horyńcu Zdroju jest to praktycznie jedyna w roku okazja do obejrzenia teatru „na żywo”, dlatego spektakle cieszą się dużym zainteresowaniem. Dodatkowym urokiem tej imprezy jest fakt, że odbywa się ona w dawnym teatrze dworskim książąt Ponińskich, w którym obecnie mieści się Gminny Ośrodek Kultury.
książka
Grand Prix w Horyńcu dla Ecce Homo
„Gomorra”, Roberto Saviano
recenzje
teatr
Do udziału w Biesiadzie zgłosiło się prawie 50 zespołów z całego kraju, organizatorzy zakwalifikowali 18 z nich, m.in. z Warszawy, Krakowa, Zakopanego, Bydgoszczy, Bielska-Białej, Elbląga, Katowic, Gorzowa Wlkp. Ich członkami są w większości bardzo młodzi ludzie.
Zdarzają się Wam czasem rozczarowania książkami, po które sięgacie z pozytywnym nastawieniem? Takim właśnie rozczarowaniem jest dla mnie „Gomorra”. Zaczęło się od tego, że w tygodniku „Przekrój” przez kilka numerów pokazywała się reklama filmu „Gomorra”. Hasło, że będzie to podróż po imperium neapolitańskiej mafii jakoś zrobiła na mnie wrażenie, pomimo, że fanką „Ojca Chrzestnego” nie jestem. „Gomorra” miała być zresztą inna. Bardziej brutalna, mroczna, no i przede wszystkim - oparta na faktach. Ponieważ film wszystko spłyca (podobno), stwierdziłam, że najpierw sięgnę po książkę. Zaczęło się nieźle. Główny bohater, młody chłopak opisuje początki swoich kontaktów z mafią. Przemyty, łapówki, ciężka praca ludzi z dołów drabiny mafijnej i ogromne pieniądze
zarabiane przez bossów nie tylko na narkotykach i broni, ale także na ciuchach czy budownictwie. Czyli drugie, głęboko ukryte, dno. Dno, które dla mieszkańców tego kraju jest codziennością, z którą muszą się godzić, jeśli chcą wyżywić rodzinę. Dno, o którym my, nieświadomi niczego turyści, nie mamy pojęcia. Dno, które chłoniesz, bo przecież, jeśli jeszcze nie byłeś we Włoszech, to prawie na pewno tam pojedziesz. Chyba, że przeczytasz tę książkę do końca, co, trzeba przyznać, może się nie udać. Mniej więcej w połowie pisania, autor zmienił chyba koncepcję. Zamiast prawdziwej historii opowiedzianej z punktu widzenia swoich doświadczeń, po prostu zrobił prasówkę. Prasówkę, w której przytoczył wszystkie fakty, liczby i nazwiska, które znalazł w mediach donoszących o kolejnych interesach, aresztowaniach i procesach mafiosów. I zrobiło się naprawdę nudno. „Ja wiem i mam dowody. Opowiadam więc o tym. O prawdzie.” – pisze Roberto Saviano. Szkoda tylko, że jest to prawda wyczytana w gazetach, a nie taka, która bierze się z własnych przeżyć i doświadczeń. Agnieszka Sadowska
wici.info | recenzje
29 Winter Punk Fest 2009 koncert
ksiązka
Obrona szaleństwa!
„Obrona szaleństwa” Woody’ego Allena wydana przez wydawnictwo Rebis to zbiór czterdziestu sześciu opowiadań znanego nowojorczyka z lat 70. I 80. Zdecydowanie najmocniejszą stroną książki jest surrealizm opowiadanych historii. Autor w charakterystyczny dla siebie sposób skupia się na niesamowitej groteskowości zarówno bohaterów, jak i okoliczności na jakie natrafiają. Możemy więc spotkać się z van Goghiem w roli dentysty, czy zapoznać się z wspomnieniami fryzjera Hitlera i jego ocenom włosów Furera w trakcie postępów i porażek wojennych. Wszystko to okraszone jest inteligentnym humorem.
Wszyscy fani punk rocka z Kielc i okolic zebrali się 21 lutego w Mundo Cafe, gdzie organizowany był Winter Punk Fest 2009. Lokal wypełniony był po brzegi, gdyż wśród zapowiedzianych gości były także legendy polskiej sceny punk.
Utwory przesycone są absurdem, szaleństwem i bezczelną niekiedy satyrą. Allen często kpi z samego siebie, jak w rozdziałach „Moja apologia”, czy „Z brulionu Allena. Wybór”, w których kreuje się na neurotycznego nieudacznika. Prześmiewczo traktuje również swoje pochodzenie. Jego bohaterowie to najczęściej Żydzi z wyolbrzymionymi schematami zachowań, jakie są utarte w społeczeństwie. „Obrona szaleństwa” to antologia typowych tekstów Woody’iego Allena. Czytelnik znajdzie tu charakterystyczny dla tego autora styl błyskotliwy, prześmiewczy, czasem obrazoburczy i wyjątkowo zabawny w swojej niedorzeczności. Ciężko jest znaleźć złe strony tych opowiadań. Jedne bywają genialnie zabawne, inne nieco słabsze. Nie przeszkadza to jednak w ogólnym odbiorze książki. Jeśli ktoś zna i lubi wcześniejszą twórczość Allena - jego felietony, filmy, na pewno nie poczuje się rozczarowany „Obroną szaleństwa”. Agata Majcher
recenzje
Woody Allen to znany na całym świecie reżyser, scenarzysta i pisarz! Jego znakiem rozpoznawczym jest szaleńcze poczucie humoru.
Jako pierwszy na scenie pojawił się kielecki zespół WKG`89, który pokazał to, co najlepsze w klasycznym punk rocku z początku lat 90. Następnie wystąpił pomysłodawca festiwalu, zespół Kupa. Jak sami przyznali, są młodym zespołem, a skład, w którym wystąpili gra razem ledwie od 2 tygodni. Pomimo braku wprawy zespół dał całkiem niezły, choć krótki koncert. W końcu przyszła pora na klasykę, gdyż na scenę wszedł zespół Bunkier grający punk połączony z nieco cięższymi brzmieniami, reggae i ska. Chłopaki z Bunka dali niesamowity występ i pomimo, że grali gdzieś w środku listy, to śmiało można powiedzieć, iż to oni byli gwiazdą tegorocznego WPF. Przyznali to
również przybyli wierni fani punka. Jako ostatni, późno wieczorem, na scenę wszedł zespół Cela nr3. Skład gra od 24 lat, ciągle trenując na licznych koncertach. Koncert Celi był najdłuższym na tegorocznym festiwalu i obfitował w przegląd całego dorobku zespołu.
Festiwal zakończył się późno w nocy, było głośno i buntowniczo. Miło zauważyć, że choć kultura punkowa swoją świetność ma za sobą, to na festiwalu było sporo młodych ludzi. Nie mogło się również obyć bez afterparty urządzonego w Mundo Cafe. Do późna bawili się na nim wszyscy, włącznie z występującymi tego wieczoru zespołami. Karol Kępa
wici.info | recenzje
W. Młynarski, W. Nahorny –„Pogadaj ze mną” W sklepie muzycznym wszystko podobne do siebie. Nagle widzę płytę z szarawą okładką i napisem: „Pogadaj ze mną”, sygnowaną takimi nazwiskami, jak Nahorny, Młynarski, Zamachowski. Kupuję kota w worku - tytuł przemówił do mnie dosłownie i w przenośni. Na płycie znajdują się utwory, które najzwyczajniej w świecie wzruszają. I to nie tylko muzyką Włodzimierza Nahornego i lirycznymi aranżacjami, ale i przyjemną, pełną pozytywnej energii poezją Młynarskiego. Piosenki śpiewane czasem przechodzą w melorecytację. Wykonują je Kayah i Zbigniew Zamachowski oraz mniej popularni Agnieszka Wilczyńska i Janusz Szrom. Ich ciepłe głosy wprowadzają słuchacza w świat prostych ludzkich uczuć: miłości, radości i, co najważniejsze, nadziei. O tym powstały już miliony piosenek, ale „Pogadaj ze mną” jest płytą wyjątkową, bo opowiadającą o zwyczajnym życiu w sposób niezwyczajny. Coś w sam raz na szare dni, kiedy wiosna dopiero zaczyna roztapiać zimowe smutki. Magdalena Wach
Dewiacje artystyczne! internet
kino Strona internetowa www.deviantART.com to wyjątkowa witryna, dająca możliwość przestawienia swojej twórczości wszystkim artystom na świecie. Prace umieszczają tu zarówno amatorzy, jak i ludzie wykształceni pod kątem literackim czy plastycznym. Mogą oni wymieniać między sobą spostrzeżenia, komentować i oceniać wybrane prace.
Dwa słówka o„Spiricie...” ‘’Spirit - Duch miasta’’ to film, na który trzeba popatrzeć z przymrużeniem oka, aby nie traktować go jak kina klasy B. Moje wyjście do kina na „Spirita” było spowodowane - jak to często bywa - ciekawością, jak też udała się ekranizacja kolejnego komiksu. Tym bardziej, że oto legenda historii obrazkowych Frank Miller przenosi na ekran postać z komiksów równie znanego Willa Eisnera.
Serwis deviantART dysponuje międzynarodowym forum, dzięki któremu użytkownicy umieszczają informacje o ważnych dla artystów wydarzeniach i nie tylko. Każdy chętny może prowadzić dziennik, wyświetlany na stronach profilu. Strona zajmuje się też handlem i wysyłaniem zakupionych prac. „Deviant” prócz zrzeszania artystycznej społeczności produkuje i sprzedaje gadżety z linii deviantWEAR. www.deviantART.com proponuje swoim członkom szereg usług pomagających w rozreklamowaniu i zaprezentowaniu ich twórczości. Strona ta to multimedialna galeria dla każdego, bez ograniczeń. Agata Majcher
recenzje
muzyka
31
„Spirit - Duch miasta” to opowieść o policjancie, który „przywrócony” do życia czuwa nad swoim ukochanym miastem i rozprawia się w przebraniu z przestępcami w tym ze swoim największym wrogiem Octopusem. Tak więc mamy historię, mamy superbohatera i superprzestępcę, a nawet kręcące się obok nich seksowne kobiety - niby wszystko jest, ale cóż - wrażenia po filmie dość mieszane. Uwagę zwracają przede wszystkim tak bardzo przerysowane po-
staci, że z czasem stają się wręcz groteskowe. Dialogi u Millera są sztuczne, patetyczne i momentami naprawdę nudne. Jest oczywiście parę scen i tekstów, które mogą wywołać uśmiech, ale jest ich zdecydowanie za mało. Wizualnie film przypomina „Sin City” i „300”, więc Ci, którym ta estetyka nie odpowiadała z pewnością nie będą „Spiritem” zachwyceni. Generalnie film jest bardzo przestylizowany - ale może właśnie o to chodziło? Komiksy, na podstawie których „Spirit” powstał kpiły z opowiastek detektywistycznych, więc może ich ekranizacja bazuje na takim samym pomyśle? Jedno jest pewne - „Spirit” jest produkcją, do której należy podejść z dystansem i odpowiednim nastawieniem - jako gry z konwencją. Wtedy oglądanie go może być całkiem przyjemne (choć nie sądzę aby film rzucił kogokolwiek na kolana). W innym przypadku po seansie czeka tylko rozczarowanie. Katarzyna Mazur
Wyślij swoją recenzję na www.wici. info. Najlepsze teksty nagradzamy podwójnymi zaproszeniami do kina, filharmonii itd... Zostań kulturalnym reporterem!
Sienkiewicza, fot. Paweł Wójcik www.pro-forma.com.pl
Zdjęcie wyróżnione w konkursie fotograficznym Kielce Inaczej 2005 www.kielceinaczej.wici.info
32
wici.info | ludzie
35
Otwieramy ludziom umysły… Z duetem L.U.C. & Rahim po koncercie na festiwalu Firmament rozmawiała Olga Adamus. Zdjęcia: Łukasz Król
Na scenie jesteście kosmitami. Czy w życiu zdarza wam się być bakterią homo sapiens? Rahim: Myślę, że zaliczamy się do tej bandy. Tworząc „Homoxymoronomaturę” staraliśmy się spojrzeć na ludzi obiektywnie, jednak zawsze był tam pryzmat subiektywizmu, bo przecież jesteśmy ludźmi, żyjemy tutaj, przeżywamy wszystko to, co inni. Jest to jakby zbiór naszych obserwacji, więc dziwnie byłoby powiedzieć, że w ogóle się z tym nie identyfikujemy.
L.U.C: Misja była taka, żeby się odciąć, ale nie jesteśmy na tyle doskonali, ażeby potrafić tak, jak roboty odciąć się od człowieczeństwa i opisywać to tylko z punktu widzenia kosmosu. Absolutnie jesteśmy tymi bakteriami. To było dla nas wyzwanie - napisać trochę o samym sobie, ale w świetle całej cywilizacji. Nie chodzi o nasze indywidualne cechy. Chodziło o ogólne cechy ludzkości - to, co nas wszystkich łączy jako gatunek. Jednak staramy się nie być tą bakterią aż tak bardzo. Myślimy w sposób, nie chciałbym powiedzieć - ekologiczny, ale jednak staramy się postrzegać Ziemię przez pryzmat kilku po-
koleń, a nie tylko przez czubek swego nosa… Rahim, można powiedzieć, że tworzyłeś kulturę hip-hopu w Polsce… R: Współtworzyłem! Współtworzyłeś… Był wtedy ogromny boom na tę muzykę. Teraz to ucichło. I nagle wy wychodzicie z orkiestrą, z żywą muzyką, ale grając wciąż poniekąd zahaczacie o hip-hop. Rahim, chcesz przez to powrócić do czasów świetności hiphopu? Chcesz to ożywić, trochę zmienić? R: Myślę, że cała moja droga polega od początku na tym, że nie idę za trendami. Wszystkie albumy łączy to, że są odmienne od nurtów i trendów panujących w momencie ich nagrywania. „Homoxymoronomatura” jest w rytmach trip-hop – to album wolniejszy, cięższy, mocno klimatyczny. To zasługa Luca. Mnie jednak zależało na tym, by w życiu nagrać taki album i w końcu się udało. Jestem za tym, żeby ludziom otwierać umysły. Widzę, że często u młodych ludzi istnieje takie ukierunkowanie – jak ktoś słucha rocka, to już nie może słuchać rapu. Ja też tak kiedyś na to patrzyłem. A przecież chodzi o to, żeby ludzie potrafili zaczerpnąć trochę z różnych tendencji, umieć coś powiedzieć na każdy temat, a nie iść za głosem tłumów. Bywało, że płyta, którą w danym mo-
36
mencie wydawałem była średnio odbierana, a po 2-3 latach nagle ludzie byli zafascynowani, nagle pojawiała się taka fala uderzeniowa. Z tym albumem było podobnie. A skąd wziął się pomysł całej płyty? L: Ja pewne rzeczy ubrałem konceptualnie, ale jednak założenia zbiliśmy wcześniej razem. Może byłem tą osobą, która bardziej to nakręcała, bo mam fazę albumów konceptualnych. Kolejne moje solowe odsłony następują w pewnym cyklu przebudzeń. To był kolejny krok – fragment cyklu. To po części kontynuacja myśli zawartej w „2 pokojach” – utworze, który nagraliśmy wspólnie – o człowieku, jego psychice i umyśle. To był pewien manifest, na którym można zbudować całą filozofię – że człowiek jest w pewien sposób niewolnikiem swojego umysłu, swoich pomysłów, nie do końca się z nim zgadza. To potężny temat. Do dzisiaj mamy dreszcze, kiedy o tym rozmawiamy. To było coś bardzo metafizycznego i nie do końca jeszcze wyeksplorowanego. Poza tym, utwór wywołał bardzo dobrą reakcję, nawet w środowisku hip-hopowym. To był dla nas znak, że nie tylko nas to kręci – dla ludzi to miało wartość. Wtedy stwierdziliśmy, że trzeba jeszcze coś zrobić wspólnie. Album „Homoxymoronomatura” był właśnie kolejnym krokiem – postanowiliśmy, że napiszemy o człowieku coś więcej, że może obejrzymy go z punktu widzenia
kosmosu. To była nasza wspólna praca. Rahim - długo zastanawiałeś się, czy na pewno realizować pomysł tej płyty? R: W ogóle się nie zastanawiałem – wszedłem w to bez dwóch zdań. To wręcz było coś, na co w życiu czekałem. Są takie rzeczy, które wiesz, że chcesz zrobić i jeśli przychodzi taka szansa, to masz dwa wyjścia: albo ją zmarnować, albo wykorzystać. Ja wziąłem tę drugą opcję. Moim zdaniem słuszną. Nie bałeś się, że włożysz w to dużo więcej, niż możesz zyskać? R: Od początku byłem w pełni świadom, że ten album będzie trudny, że nie będzie hitem komercyjnym, że nie sprzeda się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Ale też wierzyłem w jego moc. A jak wyznaczyliście sobie zadania przy nagraniu? R: Ja w zasadzie zrobiłem najmniej – napisałem teksty i je zarapowałem. L: To i tak dużo, jak na czas, w którym to pisaliśmy! R: W sumie oprócz koncepcji, które razem stworzyliśmy, zajmowałem się swoją warstwą liryczną. Resztę oprawy zrobił Luc – muzykę, aranżację, nagranie.
39
Właśnie, a co z warstwą liryczną – teksty są dość skomplikowane. Chcieliście tym zachęcić? Nie obawialiście się, że może bardziej zniechęcicie? R: Generalnie tak piszemy, taki mamy styl – nie zamierzaliśmy się naginać, dlatego żeby zrobić coś łatwiej. Te teksty nie są jakieś wyjątkowo trudne w odbiorze. L: W moich wersjach mogą być trochę bardziej skomplikowane, ale ja jestem takim człowiekiem, że jak coś sobie wkręcam, to oddaję się temu w pełni. Wchodzę w to totalnie. Kiedy jestem w jakimś projekcie, to czasem mam problem z powrotem do rzeczywistości. Jeżeli chcę nagrać utwór prosty, ordynarny, wręcz dziecięcy - to robię kawałek o ślepym śledziu, gdzie jest, poza paroma zakrętami, nawijka spokojna, prosta. To zrobiłem na swojej nowej płycie. Ta płyta miała brzmieć kosmicznie, dlatego język też miał być odjechany, awangardowy, trochę futurystyczny. Swoją drogą jestem już zmęczony ciągłym słuchaniem piosenek o tym samym – co gorsza zaśpiewanych w prawie identyczny sposób – jakieś zapętlone kseroleserstwo się dziś uprawia.. (W tym momencie niestety Rahim wyszedł, by odpocząć przed kolejnym koncertem.) Długo myślisz nad słowami, które składasz w teksty, czy konstrukcje same tworzą się
w głowie? L: Bardzo długo siedzę nad tym, bardzo długo. Jestem pracoholikiem i praca to całe moje życie. Zrobienie tego albumu to była naprawdę bardzo duża harówa – zgranie muzyków, nagrania, aranżacje, teksty, rymowanie ich… Bardzo dużo czasu spędziłem przed mikrofonem, żeby to powyginać w ten konkretny sposób. Są ludzie, którzy to docenili, dla których to jest po prostu świetne i absolutnie przełomowe, a są tacy, którzy mówią: „Jakie to popieprzone i skomplikowane!” – i ja to rozumiem, mam świa-
domość, że tak może być. Taki był cel tej płyty – miała brzmieć kosmicznie i miała być pogmatwana. Dopiero wsłuchując się kilkakrotnie, zaczynasz wyłapywać pewne wartości. Włożyłem bardzo dużo pracy, żeby tak to skomplikować. To pewien szyfr – jego wartość polega na tym, że jest inny niż wszystko i że jest w nim zawartych wiele przesłań, które odkodowujesz po ósmym czy piętnastym odsłuchu. Jakby spojrzeć skrajnie, to czym ta płyta jest bardziej – sztuką dla sztuki czy dydaktyzmem?
L: Sztuką dla sztuki był w jakimś sensie Kanał Audytywny, ale tak naprawdę i on nie był zwykłym bawieniem się i nie skupiał się jedynie na warstwie artystycznej. Ten projekt też miał bardzo duże przesłanie, był jednak bardziej zaawansowany w warstwie dźwiękowej niż tekstowej. W sumie każda moja solowa płyta, z wyjątkiem „Haelucenogenoklektyzmu” jest mega dydaktyczna. Chociaż nawet i tam zdarzały się teksty o hiperkonsumpcji, ale zrobiłem to w bardzo abstrakcyjny sposób, chyba zbyt abstrakcyjny jak na nasze dość ksenofobiczne społeczeństwo. Teraz moja twórczość jest ewidentnie dydaktyczna. Nie to, że chciałbym nauczać i podawać jakieś dewizy, ale czuję, że słowo jest wartością, którą można trochę naprawić świat. Okazuje się, chociaż nigdy tak tego nie postrzegałem, że przychodzą ludzie i cytują moje teksty, są one dla nich ważne i je przeżywają. Myślę, że mam jakiś wpływ na ich życie, więc chciałbym po prostu wpłynąć pozytywnie. Tak też jest z moją nową płytą. Chyba nawet jeszcze bardziej. Jest tyle spraw, o których trzeba mówić i pamiętać, aż wstyd mi czasem za to, o czym się śpiewa… Co w skrócie powiesz o Twojej nowej płycie „Planet L.U.C”? L: Trudno o tym mówić w skrócie – to tak, jakby powiedzieć w skró-
cie o planecie Ziemia (śmiech). To jest mikroświat. Pracowałem nad tym jeszcze dłużej niż nad Homoxem, chociaż może w trochę bardziej luźnym klimacie – nie było to tak intensywne. Na cały projekt zeszło mi 2,5 roku. Mogę powiedzieć, że pracowałem nawet dużo dłużej, dlatego, że to, co przekazuję jest efektem 26 lat mojego życia. „Planet L.U.C” jest moją dewizą na dorosłe życie, to jest mój podręcznik filozofii. Chciałem tę filozofię przekazać ludziom, dlatego tutaj również dydaktyzmusnuję. Mówię o sowietmental, czyli o tym, że pozostaje smrodek mentalności sowieckiej, którą nam zaszczepiono podczas PRL-u i wielu innych zniewoleń. Po prostu naród polski jest zniszczony i tego nie ma co się wstydzić i ukrywać – jesteśmy wyniszczeni, a nasza inteligencja w dużej mierze śpi w Katyniu. I głównie to powoduje zakompleksienie, brak szacunku wobec innych, myślenie tylko o sobie, wrogie spojrzenie na społeczeństwo. To jest powszechne u nas na każdym kroku – prowizorka i fuszerka. I to jest jedna z rzeczy, którą ta płyta chce zmieniać i naprawiać – ten mental. Polacy jako wartościowy naród, obudźmy się, myślmy o sobie, uśmiechajmy się do siebie i szanujmy się! A z drugiej strony, jeśli się nie uda, to trzeba wykształcić na to jakąś filozofię, bo mogę nie pokonać tego wszystkiego, co jest wokół. „Planet L.U.C” mówi właśnie o tej filozofii. O filozofii dystansu do pewnych spraw. No i energocyrkulacja - nawet jeżeli
ty do mnie wysyłasz jakąś złą energię, to ja, chociaż nie jestem idealny i popełniam wiele błędów, spróbuję to przetworzyć i wysłać dobro. Energia cyrkuluje, to, co się wysyła innym, w jakiś sposób wraca. No i te wyczekiwane cztery dziedziny sztuki… L: Tak. Płyta ta jako pierwsza łączy muzykę, film, słowo i grafikę, o które tak walczyłem od 4 lat. Dlatego też to jest mój swoisty całokształt. Po bardzo wielu wysiłkach udało się wydać płytę, czego żaden wydawca by się nie podjął, bo to się po prostu nie opłaca. Dlatego zrobiłem to sam i mam nadzieję, że będzie dobrze. Zrobiłem to, też dlatego, żeby pokazywać, że w życiu nie jest najważniejszy największy, maksymalny zysk, tylko jakieś idee. I to jest właśnie płyta-idea. Tutaj ze względu na koszty produkcyjne zarobek będzie dużo mniejszy, ale za to powstało coś, o czym marzyłem i co zrobiłem na przekór wytwórniom i rynkowi. I okazuje się – co jest docenione. Ale co nie znaczy, że po wyrażeniu wszystkiego, co wyrazić chciałeś skończysz karierę? L: Nie wiadomo, nie chcę rzucać pustych haseł. Myślę, że jestem ambitny na maksa, mam swoje rozdmuchane marzenia i mam często takie myśli, że nie chce mi się już robić muzyki. Muzyka jest moją wielką pasją i marzeniem,
40
ale to, czym cały świat się odwdzięcza nie jest sprawiedliwe. Chociaż kiedy widzę uśmiechnięte twarze – jest super. Poza tym w pewnym momencie człowiek też chce sobie pewne rzeczy poukładać, tak jak jest na tej płycie powiedziane: „Sztuka dla sztuki dopóki jak jad 26 lat cię nie dopadnie. Alternatywa to nie tort fajnie poniekąd póki na kolana nie siada kredytu fetor”. I dlatego nie wiem, czy to nie jest ostatnia płyta. Szczerze mówiąc, miałem takie myśli, dlatego zrobiłem ją tak potężną, tak dużą. Życie jest niespodzianką, może jutro stwierdzę – koniec, i zacznę po prostu składać piloty do telewizorów na jakiejś farmie pracy w Anglii. Na dziś jest świetnie – w końcu trochę ludzi doceniło ten album, więc może uda się przy tym pozostać. Bardzo bym chciał grać muzykę, dawać koncerty i dobrze, godnie się z tego utrzymywać, bo to jest największe szczęście dla artysty. Jestem jednak świadomy, że może tego szczęścia nie uzyskam. Ta płyta byłaby też o tym. Oby tak się nie stało. Dziękujemy za rozmowę. L: My dziękujemy za świetny festiwal!
wici.info | ludzie
Czym jest dla Pana muzyka? Muzyka jest przede wszystkim tym, z czego żyję. Jestem muzykiem i to mój zawód. Traktuję ją również jako pracę, ale przede wszystkim kocham muzykę i po prostu lubię grać. Trudno było grać jazz w Polsce Ludowej? W PRL-u grało się łatwo. Była promocja jazzu, dużo lepsza, niż teraz. W ogóle popularyzowano ambitne rzeczy, czy to piosenki, czy teatr, film. Teraz reklamuje się nie to, co jest dobre, ale to, co się odpowiednio sprzedaje. Uczył się Pan gry na kilku instrumentach: akordeonie, klarnecie i saksofonie. Dlaczego spośród nich wybrał Pan właśnie saksofon, i to altowy? Kiedy byłem małym chłopcem, ojciec grał na saksofonie altowym. W związku z tym instrument był w domu. Nie pochodzę z bogatej rodziny, więc wyrywałem ojcu saksofon i ćwiczyłem na nim, stąd właśnie gra na altowym. Muszę jednak przyznać, że chyba trafiłem, bo to jest „mój” instrument. Czuję, że na niczym innym nie grałbym tak, jak na alcie.
Przede wszystkim kocham muzykę Z Henrykiem Miśkiewiczem rozmawia Magdalena Wach
Pańska żona i dzieci też zajmują się muzyką. To chyba rodzinna tradycja?
43
No tak. Dzieci wychowały się w muzycznym domu. Od małego słuchały muzyki, przede wszystkim jazzowej, a jeśli spoza tego gatunku – to ambitnej, trudnej.
Tak nasiąknęły tą muzyką, że teraz same ją tworzą. Zachęcał je Pan do nauki czy z własnej woli chciały się kształcić się w tym kierunku? Wiadomo, że w młodym wieku trzeba wręcz zmuszać do pracy i ćwiczeń; do tego, żeby się rozwijać. Później, kiedy Dorota i Michał już wiedzieli, że chyba to będą robić, nie musiałem ich do niczego nakłaniać. Syn grał na fortepianie i w V klasie powiedział mi, że albo będzie grał na bębnach, albo w ogóle zrezygnuje ze szkoły muzycznej. Ja wtedy wycofałem się. Wiedziałem, że będzie perkusistą i od tamtego momentu nie trzeba było go ani razu zmuszać do ćwiczeń. Z córką zresztą było podobnie. Jak wygląda rodzinna współpraca? Przyjemnie. Spotykamy się i rozmawiamy o muzyce, projektach. Jeżeli coś razem robimy, to możemy ustalić wiele rzeczy, często w detalach. Lubię tę rodzinną współpracę. Zdarzają się jakieś nieporozumienia? Nie. Wychowaliśmy się mniej więcej na tym samym i mamy podobne gusty. Jeśli już się o coś spieramy, to o drobiazgi. Sedno sprawy i rodzaj muzyki sprowadzają się raczej do takich samych upodobań muzycznych. Magdalena Wach
wici.info | ludzie
mafia Trojanowskiej
45
Izabela Trojanowska w Kielcach przygotowuje się do powrotu na scenę muzyczną. Jakubowi Wątorowi opowiedziała o swojej pasji i wrażeniach z pobytu w naszym mieście. Więcej wywiadów na: WWW.HOMODICIT.PL Co pani robi w Kielcach, w Bazie Zbożowej? Mam tu próby z muzykami z Mafii. Pracujemy nad odświeżeniem starych piosenek, a następnie ruszymy w trasę koncertową. Jeszcze dziś jedziemy na sesję fotograficzną, a potem dalej próby i próby. Jestem bardzo zaskoczona Bazą Zbożową. Z zewnątrz wygląda niesympatycznie, ale okazuje się, że to świetny ośrodek z olbrzymim potencjałem. Nigdzie w Polsce nie ma drugiego takiego miejsca i Kielce powinny to jak najbardziej wykorzystywać. Co pani czuła, gdy w 1980 roku Zbigniew Kałużyński na kolanach przepraszał panią za własną krytykę? Byłam w totalnym szoku, dostałam paraliżu mózgu i nie wiedziałam, jak zareagować. Nawet nie śniłam o takiej sytuacji. Byłam niespodzianką dla pana Zygmunta. W pokoju obok słuchałam i oglądałam nagrywany program, w którym on mnie bardzo krytykował. Właściwie to na mnie naskoczył. „Co to za moda?
Z kolei w 1971 roku nagrodę na Festiwalu Pieśni Sakralnej wręczył pani kardynał Karol Wojtyła...
Co Wy w niej widzicie?” - próbował w ten sposób prowokować, choć nie wiedziałam, czy mówi to poważnie, czy nie. W pewnym momencie dostałam hasło, że mam wejść do studia. Pan Zygmunt zobaczył mnie, wykonał skłon i ukląkł przede mną. Marzyłam, by nie zbeształ mnie na dzień dobry, a że uklęknie...
Jestem bardzo wierząca i to był dla mnie znak, że Bóg błogosławi tę drogę i mam śpiewać. To była nagroda im. Maksymiliana Kolbego, a w mojej rodzinie to imię jest zawsze imieniem pierwszego urodzonego mężczyzny. Mój brat, tata, dziadek, pradziadek – wszyscy mają bądź mieli tak na imię. Żartujemy sobie, że jesteśmy maxi, a nie mini.
Później podobny gest wykonał kilkukrotnie, ale ja chyba byłam pierwszą osobą, która tego doświadczyła. To było niespodziewane dla wszystkich obecnych przed telewizorami i na widowni. Poznałam jego późniejsze programy i wiem, że robił to zamierzenie. Najpierw był kontrowersyjny, a dopiero potem mówił, co tak naprawdę myśli.
Wcześniej tata (Maks) nie popierał mojego śpiewania. Wolał, gdy maluję. Robiłam to od dziecka. Gdy chciano, żeby mnie nie było w domu, to dawano mi kredki, stołeczek, karteczkę i był spokój. Na tamten festiwal tata jednak pojechał ze mną.
Prowadzącym był pan Tomasz Raczek. To był jego pierwszy program telewizyjny. Napisał później książkę pt. „Karuzela z Madonnami, czyli 57 bardzo zakręconych kobiet”, w której wspomniał o najważniejszych kobietach w sztuce, z którymi miał styczność. Zaprosił nas na promocję tej książki – między innymi Grażynę Szapołowską, Joannę Szczepkowską, Korę i kilka innych osób oraz mnie. Na samym początku konferencji prasowej powiedział, że jego kariera rozpoczęła się od tego programu. Dzięki temu skandalowi został zauważony i dostał cykl kolejnych programów. Tamten dzień był ważny nie tylko dla mnie, ale i dla niego. Zaprzyjaźnił się z panem Kałużyńskim, pisali wspólnie książki.
I przekonał się do pani śpiewu? Tak, ale nie o to chodzi. On po prostu był ze mnie bardzo dumny, rozumie pan?! Był umysłem ścisłym i uważał, że lekka muzyka niekoniecznie jest potrzebna do życia, preferował muzykę poważną. Z kolei moja mama, będąc dziewczynką, była w balecie. Gdyby dziadkowie byli lepiej sytuowani, to pewnie zostałaby primabaleriną. Miała pasję i była bardzo gibka. Nawet po moich narodzinach potrafiła zrobić tzw. syrenkę, czyli wygiąć się w kółko do tyłu. Pamiętam, że chodziłam za nią, szarpałam za sukienkę
46
i prosiłam, żeby mi śpiewała. Pasję odziedziczyłam po mamie. Po takich sukcesach nie uderzyła pani woda sodowa do głowy? Nie. Pomimo że kocham ludzi, to nie szanuję tych, którzy są nieodporni na sukces. Jak można myśleć, że jest się lepszym, bo uprawia się publiczny zawód? Sama nie potrafiłabym na przykład dobrze zrobić buta. Wyważyć tak, żeby ktoś w nim chodził. Dla mnie szewc jest takim samym mistrzem, a może nawet większym, niż ten śpiewający. Nasz zawód ma wiele trudnych punktów, ale najtrudniejszym jest trema. Kilka bardzo zdolnych osób musiało zrezygnować z zawodu, bo nie wytrzymywały napięcia. Trema powodowała, że zapominali tekstu, dostawali arytmii, amoku. To jest tzw. trema demobilizująca. W gdyńskim Teatrze Muzycznym pani dyrektor Danuta Baduszkowa często przed premierą zmieniała obsadę. Gdy obsadzała spektakl - szczególnie młodzieżą - to zwykle tworzyła dwie obsady: pierwszą i drugą. W przypadku, gdy pierwsza nie radziła sobie przed premierą, to wpuszczano drugą, rezerwową. W której z tych grup pani była? Najpierw w drugiej, ale ta pierwsza nie poradziła sobie z tremą. Wystąpiłam w zastępstwie
i potem już zostałam w pierwszej grupie. Mam tremę mobilizującą. W 1980 roku w Opolu udało mi się nauczyć za kulisami naprawdę trudnej piosenki. Była to piosenka „Poeci” Jana Pietrzaka. Śpiewałam ją na żywo z Teatrem Syrena. Dostałam ultimatum od dyrektora Witolda Fillera – powiedział, że jeżeli nie wystąpię z teatrem, to nie będzie mnie puszczał na koncerty z Budką Suflera. Odpowiedziałam, że postanowiłam nie zaśpiewać i nie nauczyłam się tej piosenki. Niestety nie miałam wyjścia, na szczęście udało mi się tego tekstu jakimś cudem nauczyć. Mam pamięć wzrokową. Skupiłam się na kartce i widziałam ją podczas śpiewu. Czytałam z pamięci, a moja podświadomość rejestrowała do tego wszystko dookoła, nawet to, kto gdzie siedzi. Widziałam Pietrzaka, Fillera i widziałam ich reakcje, gdy „szyłam”. A „szyłam” mocno. Filler aż gryzł paznokcie. Ale poza nimi dwoma nikt się nie zorientował. Potem usłyszałam od dyrektora, że mam przepustkę, bo zrobiłam coś niemożliwego. To był przykład mojej tremy mobilizującej. Do tego dochodzą drobiazgi typu: myślenie o rekwizytach, o tym, by nie wejść obcasem między deski. Wtedy jeszcze było tak, że kable nie były kryte i trzeba było uważać, żeby się o nie nie zabić. A chodziłam na bardzo wysokich obcasach... Jakie miał prawo, by stawiać takie ultimatum?
Wtedy był komunizm, poza tym byłam zatrudniona w Teatrze Syrena i jako dyrektor mógł mi zabronić występów. Jednak żyłam z nim w bardzo dobrych stosunkach. Polubiliśmy się, pomimo że on był bardzo „czerwony”, a ja mocno angażowałam się w „Solidarność”. On mnie traktował na specjalnych zasadach. Wolał, żeby grano kantyleny, ale jeśli publiczność chce Trojanowską, to on tak ustawi repertuar, żeby przychodzili ludzie. Teatr przechodził wtedy na własny rozrachunek i żył, jak to powiedział, „z Trojanowskiej”. Moje koleżanki mnie znienawidziły, bo w różnych, niezwiązanych ze mną sztukach, młodzież z widowni krzyczała „Iza, Iza”. Bardzo to przeszkadzało w pracy. Współczułam im, ale nie mogłam na to nic poradzić. I tu jest przykład, że nie uderzyła mi woda sodowa. Zawsze sztuka była na pierwszym miejscu i wiedziałam, że jeśli się ją dobrze i rzetelnie wykona, to będzie to miało sens samo w sobie. Będzie po co żyć. Trzeba wykonywać ten zawód z pasją. Inaczej się nie uda, bo to ciężka praca – całe życie trzeba się uczyć.
Gdyby to nie była moja pasja, to przecież już nic bym nie robiła. Nic nie muszę, bo już zrobiłam karierę, osiągnęłam sukcesy. Śpiewanie sprawia mi jednak przyjemność i nawet, gdybym nie była popularna, to i tak bym śpiewała. Nawet teraz, gdy przyjeżdżam do Dusseldorfu, gdzie mieszka moja rodzina, to siadamy i śpiewamy, a bracia grają na gitarach. Śpiewamy piosenki greckie, ale i rosyjskie, stare przepiękne pieśni. Nie mają one nic wspólnego z polityką. Muzyka jest muzyką.
Pani pasja nie wygasa? Staram się pisać. Mam za sobą jedną płytę autorską. Właściwie to półtorej, bo napisałam też kilka tekstów do płyty nagranej wspólnie z Tadeuszem Nalepą. Zresztą to za jego namową zaczęłam w ogóle pisać.
Gdyby pani chciała dziś zaśpiewać „wszystko, czego dziś chcę, to”... Chciałabym nie zawieść wszystkich tych, którzy tyle czasu czekają na moją płytę. Po dzisiejszej próbie jestem bardzo dobrej myśli. Muzycy grają bardzo rzetelnie a jednocześnie między innymi przez swój młody wiek unowocześnili brzmienie moich piosenek sprzed lat. Proszę nam życzyć powodzenia! W takim razie dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki. Ja również dziękuję.
49
miasto
P l a n centrum Kielc legenda
Łódź
Warszawa 17
ścieżka rowerowa szlak turystyczny galerie muzea teatry kina ośrodki kultury urzędy kawiarnie, puby, kluby handel, usługi
22 23
Częstochowa
2
24
2
1
1
25
21
5 2
1 8
15 18
3
4 16 14 20
7 3 19
Lublin
8
11
6
9
8
9
6
K raków
18 1
17
12
Tarnów
plan miasta: Agencja Wydawnicza JP www.wydawnictwo-jp.kkf.pl
in f o r m a t o r
11
Galerie 1
B WA P i w n i c e B WA N a P i ę t r ze
Kielce, ul. Leśna 7 tel. +41 344 63 19, 344 49 42 www.bwakielce.wici.info 2
12
13
Galeria Winda
14
15
G a l e r i a Zachęta Kielce, ul. Orla 3
16
M u ze u m L at S z ko l nyc h S te f a n a Że ro m s ki e g o Kielce, ul. Jana Pawła II 25 tel. +41 344 57 92
7
8
9
M u ze u m Z a b awe k i Z a b aw y Kielce, pl. Wolności 2 tel. +41 344 40 78 www.muzeumzabawek.kielce.pl
10
S k a r b i e c K ate d r a l ny Kielce, pl. Panny Marii 3, tel. +41 344 63 07
20
21
18
M o s kwa
22
23
Po d K re c h ą
24
M ł o d z i eżow y Dom Kultur y
25
Ws p a k
18
Wo j ewó d z ki D o m Ku l t u r y Kielce, ul. Ściegiennego 6 tel. +41 361 27 37, 361 24 10 www.wdk-kielce.pl
D o m Ku l t u r y Z a m e c ze k Kielce, ul. Słowackiego 23, tel. +41 361 39 31
Kielce, ul. 1000-lecia Państwa Polskiego 7 tel./fax. +41 342 44 24 25-514 Kielce, ul. Kozia 10a tel. +41 34-434-23, 34-364-20 http://www.mdkkielce.pl Kielce, ul. Śląska 11a
Urzędy 1
2
U r z ą d M i a s ta
Kielce, Rynek 1 Kielce, ul. Szymanowskiego 6 Kielce, ul. Strycharska 6 tel. +41 36 76 000 www.um.kielce.pl
U r z ą d M a r s załkowski Wo j ewó d z t wa Świętokr z yskiego Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 15 49 www.sejmik.kielce.pl
Ośrodki Kultury 17
B a z a Z b ożowa
Kielce, Zbożowa 4, tel. +41 344 11 77 www.bazazbozowa.eu
Kielce, ul. Świętokrzyska 20 tel. +41 332 13 30 www.kinoplex.pl Kielce, ul. Staszica 5 tel. +41 344 47 34 www.kinomoskwa.pl
S ł o n e c z ko
Kielce, ul. Romualda 3 tel. +41 341 66 80
Fi l h a r m o n i a Św i ę to kr z ys k a i m . O s k a r a Ko l b e rg a
K i n o p l ex
Kieleckie Centrum Kultury
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 344 40 32, +41 344 40 33 www.kck.com.pl
Te at r i m . S te f a n a Że ro m s ki e g o
17
M u ze u m Ws i K i e l e c ki e j D wo re k L a s zc z y ków Kielce, ul. Jana Pawła II 6 tel. +41 344 92 97
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 361 27 46 www.ktt.pl
Kina
M u ze u m N a ro d owe
Kielce, plac Zamkowy 1 tel. +41 344 23 18 www.muzeumkielce.net
K i e l e c ki Te at r Ta ń c a
Kielce, pl. Moniuszki 2b tel. +41 368 11 40 www.filharmonia.kielce.com.pl
Muzea 6
Te at r L a l ki i A k to r a „ Ku b u ś ”
Kielce, ul. Sienkiewicza 32 www.teatr-zeromskiego.com.pl
KCK, Kielce, pl. Moniuszki 2b 5
Kielce, ul. Zgoda 21 tel. +41 361 25 37
Kielce, ul. Duża 9 tel. +41 344 58 36 www.teatr-kubus.pl
Kielce, ul. Zamkowa 5/7 tel. + 41 360 00 02 4
M u ze u m G e o l o g i c z n e
D Ś T Pa ł a c y k Z ielińskiego Kielce, ul. Zamkowa 5 tel. +41 368-20-53 www.kielcedst.net
Te a t r y
G a l e r i a Fo to g r a f i i Z PA F - B WA G a l e r i a Ws p ó ł c ze s n e j S z t u ki S a kr a l n e j
19
Kielce, ul. Św. Leonarda 4 tel. +41 340 55 20
Kielce, ul. Planty 7 tel. +41 344 76 36, 366 29 71 3
M u ze u m H i s to r i i K i e l c
2
Św i ę to kr z yski Ur ząd Wojewódzki Kielce, ul. IX Wieków Kielc 3 tel. +41 342 1333 www.kielce.uw.gov.pl
w i ę c e j w i n formator ze na stronie i n te r n e towe j w w w.wici.info
wici.info | miasto
Halo? Baza Zbożowa? Skupujecie pszenicę! To nie skup?! Hmm.. eh.. Przepraszam.. Choć Federacja Stowarzyszeń Kulturotwórczych „Baza Zbożowa” istnieje już ponad trzy lata, wciąż bywa postrzegana jako coś zgoła odmiennego. Być może to skojarzenie z bliskim sąsiedztwem giełdy rolnej i z ulicą Zbożową, przy której się mieści... Być może z dawną bazą policji, od której przejęła swoją siedzibę... Dziś Baza Zbożowa jest miejscem, w którym tworzy się „młoda” kultura - tworzy się z inicjatywy młodych duchem, i do takich jest kierowana. To tutaj można zobaczyć teatr, który nie zamyka się w sztywnej konwencji skostniałej instytucji, a wprost przeciwnie - wychodzi poza ramy. Co najważniejsze, z ogromnym powodzeniem! W pomieszczeniach Bazy podczas prób ćwiczy niezliczona ilość zespołów muzycznych, tych jeszcze nieznanych, jak i tych, o których już głośno. To tutaj w przestrzeniach galerii odbywają się wystawy, których próżno szukać gdzie indziej. W pracowni ceramicznej, pod okiem doświadczonych instruktorów powstają
55 przedmioty zarówno użytkowe, jak i „dizajnerskie”. W Bazie Zbożowej w trakcie warsztatów adepci rozmaitych sztuk szlifują swoje umiejętności. Również tutaj, korzystając z powierzchni hali i za nic mając kaprysy pogody, młodzicy oddają się pasji jazdy na deskorolkach. Wspaniałe flagi i transparenty, które zapewniają oprawę na meczach kieleckiej Korony powstają... tak, w Bazie Zbożowej! Nie wspominając już o dużych, multidyscyplinarnych imprezach, które na Zbożową przyciągają wielu młodych duchem... Na koniec dodam jedynie, że wszystkie warsztaty, koncerty, spektakle, wystawy i imprezy są BEZPŁATNE dla uczestników i widzów. Taka była, jest i będzie idea Bazy Zbożowej. Wyobraźcie sobie, że wystarczy kilkuminutowy spacer z „Galerii Echo”, która jest ulubionym miejscem spędzania wolnego czasu, by przenieść się w zupełnie inną krainę. Cóż jednak poradzić na to, że od kiedy galerie przeniosły się do sklepów... Grzegorz Świercz
»
www.baza-zbozowa.eu
Dojazd komunikacją miejską: linia 13: przystanek Domaszowska Giełda linie 4, 30, 34, 41, 42, 52: przystanek TESCO.
wici.info | miasto | sonda
57
Szukamy Ambasadora Kielc W reakcji na pomysł grupy Obiady Czwartkowe wyruszyliśmy w miasto, by zapytać kielczan, kto mógłby ich reprezentować. Największa zgodność była w jednej odpowiedzi: „nie wiem”. Spośród ankietowanych wybraliśmy jednak tych, którzy podali jakiekolwiek nazwiska. Najczęściej w wypowiedziach pojawił się Bogdan Wenta, odnoszący regularne sukcesy z reprezentacją piłkarzy ręcznych. Nie jest on jednak rodowitym kielczaninem, przyjechał do nas ledwie 8 miesięcy temu.
Iza Wyciszkiewicz: – Ambasadorem Kielc mógłby zostać Rafał Olbiński. To postać znana nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Nie wszyscy ludzie wiedzą, że jest z Kielc, i pewnie byliby mocno zdziwieni, że takie perełki pochodzą właśnie stąd. Myślę, że byłby idealnym kandydatem.
Paweł Augustowski: – Nie znam żadnej osoby, która mogłaby reprezentować nasz region. Przychodzi mi do głowy jedynie Bogdan Wenta, trener Vive Kielce, ale on nie jest z Kielc. To człowiek, który robi coś konkretnego i widać pozytywne skutki jego działalności.
Rafał Świeczko: – Takim ambasadorem mógłby zostać prezydent Kielc Wojciech Lubawski, chociaż samo reprezentowanie naszego regionu jest związane z jego urzędem. Wydaje mi się, że jest godnym przedstawicielem Kielc choćby z racji pełnionej funkcji.
Agnieszka Kosmala: – To chyba mógłby być Krzysztof Klicki. Oprócz tego, że włożył dużo pieniędzy w Koronę, to jest człowiekiem interesu i pewnie najlepiej reprezentowałby Kielce. Marcin Dyjak: – Zdecydowanie Bogdan Wenta. Jest trenerem reprezentacji Polski w piłce ręcznej, trenuje też Vive Kielce. Oprócz tego odnosi sukcesy. Myślę, że jest odpowiednią osobą.
Łukasz Gawlik: – Zagłosowałbym na Bogdana Wentę. To człowiek mający duże osiągnięcia i na pewno jest autorytetem, szczególnie dla młodzieży. Poza tym ma jakiś cel, do którego wytrwale dąży.
Paweł Wiatr: – Zagłosowałbym na Michała Sołowowa. To osoba, która nie potrzebuje czyjegoś sponsorowania; sam robi duże pieniądze, a co więcej, swoim nazwiskiem mógłby świetnie promować Kielce. Magdalena Wach & Karol kĘPA
wici.info | miasto
59
szalała i płakała ze śmiechu – to chyba dobra nagroda za ciężką pracę, jaką z pewnością włożyli w przygotowanie. Z ich występu dowiedzieliśmy się, po co ludzie wstępują do armii zawodowej, jak w czterech krokach zdobyć partnera na całe życie, co myślą pijani kierowcy o policjantach oraz, że pizza to nasza tradycyjna potrawa narodowa – przybyła „z ziemi włoskiej do Polski”.
Blokersi i przystankersi rządzą kabaretem O młodych kieleckich kabaretach jest coraz głośniej. Coraz częściej też w harmonogramach imprez w mieście możemy znaleźć przeglądy kabaretowe. W ślad za Kabaretem Skeczów Męczących, znanym już w całym kraju, ruszają kolejne. 23 stycznia w Domu Kultury Zameczek można było zobaczyć kabaret Z konopi i Yamha w prapremierze programu Razem, co nie znaczy – osobno.
Na scenę najpierw wyskoczyli z konopii Krzysztof Krycho Kubalski i Karol Pawlik. Pierwszy z nich jest liderem tej kabaretowej grupy. Od powstania formacji w 2004 roku z sukcesami brali udział w wielu przeglądach i festiwalach. Odnosili tam nie małe sukcesy. Na scenie byli świetni – swobodni i naturalni. Improwizacja to ich druga natura. Potrzebowali trochę czasu, żeby się rozkręcić, może oswoić z publicznością, ale kiedy to już nastąpiło, sala
Kabaret „Yamha” wystąpił jako drugi, jednak nie pozostał w tyle. Tworzą go Damian Lebieda i Łukasz Książek – studenci Wyższej Szkoły Handlowej w Kielcach. Działalność rozpoczęli w Opatowie, a teraz przenieśli się na kieleckie sceny. Poza rewelacyjnie zagraną rolą geja - gangstera w pamięci utkwiła mi końcowa piosenka wykonana przez niepowtarzalny zespół „Sztacheta disco”. To, że jeden z wykonawców sam nie mógł powstrzymać śmiechu podczas występu dowodzi, że potrafią oni nie tylko rozśmieszać innych, ale i śmiać się sami z siebie. Tamtego wieczoru spotkanie z kabaretami zakończyłam ze łzami w oczach – nie mogłam ich powstrzymać jeszcze długo, ze śmiechu oczywiście. Nasunęło mi się kilka spostrzeżeń. Po pierwsze – dobra puenta jest wyznacznikiem sukcesu kabaretu. Z konopi
i Yamha muszą jeszcze popracować nad niektórymi skeczami, ale kilka z nich udało im się zakończyć idealnie. Po drugie – strasznie trudno jest zrobić dobry kabaret, ale wprowadzenie do skeczu postaci dresiarza pomaga zawsze (oba kabarety wykorzystywały w swoim programie postacie ubrane w stroje sportowe, zwane potocznie dresami, dresiarzami lub – co dla mnie było nowością - przystankersami). Po trzecie – Kielce mają się czym chwalić, jeżeli chodzi o scenę kabaretową. Wspomagając się stroną internetową Kabaretu z Konopi (zkonopi. art.pl) oraz artykułem z „Echa Dnia” (19 grudnia 2008 roku). Dorota Kurpios
wici.info | miasto
61
Turystyka ibiznes Kielce stolicą turystyki i sportów zimowych? Takie plany ma niejedna osoba w naszym województwie, lecz już teraz Kielce stały się targowym centrum Polski w dziedzinie odzieży i sprzętu outdoorowego i sportowego. Odbywające się dwukrotnie w roku Targi Sport (Zima i Lato) według uczestników są najważniejszą tego typu imprezą w Polsce. W Kieleckim Centrum Targowym zimowa edycja tego wydarzenia zgromadziła ponad
200 wystawców z Polski i Europy. Mimo wszechobecnego „kryzysu” zarówno wystawcy, jak i potencjalni klienci dopisali. Wśród prezentujących się na targach firm byli czołowi i uznani producenci sprzętu narciarskiego, outdoorowego oraz wydawnictwa związane z tym tematem. Oprócz stoisk wystawowych imprezie towarzyszyło wiele innych wydarzeń takich jak turniej speedmintona,
ekstremalne zawody snowboardowe „Roar City Jam”, szkolenie o zarządzaniu sobą oraz pokazy jiu-jitsu i mody sportowej.
wiszących polarów i stojących w rzędach nart nie zabrakło w tym roku również wydawnictw sportowych i outdoorowych.
Podczas czterodniowych targów tylko jeden dzień przeznaczony był dla publiczności. Wiele zainteresowanych osób czekało z niecierpliwością na niego, aby poznać, czym producenci zaskoczą nas w przyszłym sezonie. Firmy szukają różnych sposobów na zjednanie sobie klientów. Część z nich wprowadza nowe linie produktów lub modyfikuje istniejące. Inni utrzymują stałe ceny i wysoką jakość. Wśród nowości podkreślone zostały plecaki turystyczne o pojemności 32 litrów ważące niecałe 500 gramów czy bardzo cienkie pokrowce na dokumenty. Wśród rozstawionych namiotów,
Wśród wystawców panowały dobre nastroje. Byli zadowoleni z poziomu imprezy, lecz podawali kilka detali wartych przemyślenia lub dopracowania. Według części wystawców Targi te mogłyby trwać jeden dzień krócej i nie zmniejszyłoby to ich rangi, a wystawcom skróciło czas. Według nich ostatniego dnia większość kontraktów była już zawarta. Część firm była na targach nie po raz pierwszy i zgodnie twierdzili, że - chcąc być na rynku - tego wydarzenia ominąć nie można. JAKUB JUSZYŃSKI
63
Rynek, fot. Paweł Wójcik www.pro-forma.com.pl
Zdjęcie wyróżnione w konkursie fotograficznym Kielce Inaczej 2005 www.kielceinaczej.wici.info
wici.info | miasto
Pierwsze skojarzenie z inkubatorem przywołuje na myśl zabudowane łóżeczko, w którym noworodki nabierają sił, by zacząć samodzielnie funkcjonować. Obecnie termin ten został z powodzeniem wprowadzony w sferę gospodarki i ekonomii społecznej, gdzie oznacza miejsce, w którym istnieją szczególnie dogodne warunki do rozwoju przedsiębiorstw czy idei. Taką właśnie przystanią jest Inkubator Trzeciego Sektora. To miejsce, w którym małe i średnie organizacje pozarządowe, jak i osoby chcące rozpocząć swoją przygodę z Trzecim Sektorem mogą otrzymać wsparcie merytoryczne i techniczne. Kielecki ITS prowadzony jest przez Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu. Szczegóły dotyczące działania Inkubatora zdradził mi Maciej Koryciński, odpowiedzialny za sprawy merytoryczne: - ITS kojarzy organizacje pozarządowe, umożliwiając im wymianę doświadczeń i znalezienie partnerów do wspólnej realizacji projektów. Daje dostęp do bezpłatnego doradztwa, które ma pomóc w rozwiązywaniu problemów,
65
z jakimi borykają się organizacje, niezależnie czy jest to doradztwo prawne, księgowe czy projektowe. Poza naszą wiedzą oferujemy również wsparcie infrastrukturalne. Oznacza to, że młode organizacje bądź grupy inicjatywne, które nie posiadają jeszcze zaplecza technicznego mogą korzystać z biura, wysłać maila czy zatelefonować. Warto zwrócić uwagę na tematykę szkoleń, jakie przewidziane są w ramach projektu. Ich uczestnicy będą mogli dowiedzieć się m.in. jak przygotować projekt i wypełnić wniosek, w jaki sposób pozyskiwać fundusze na działalność, jak zarządzać projektem czy wreszcie jak zarządzać organizacją. Założeniem ITS jest utworzenie sieci organizacji, które w sposób nieformalny będą ze sobą współpracować. Chcemy, by powstała w ten sposób struktura zbliżona charakterem do plastra miodu, w którym każdy element jest jednakowo ważny i przyczynia się do wypracowania wspólnej idei. Nie rezygnuje jednak przy tym z własnej autonomii - dodaje Maciej. Przyłączenie się do tego „plastra miodu” dokonuje się na mocy
porozumienia, zawieranego między ITS a organizacją/grupą, która zostaje objęta wsparciem. Do tej pory na współpracę zdecydowały się m.in.: znana wam doskonale Fundacja Kultury Wici, zajmujące się pierwszą pomocą Stowarzyszenie Fraktal, Grupa Obywatelska „Obiady Czwartkowe” (Wici. Info #28), Stowarzyszenie Kieleckie Inwestycje, Stowarzyszenie Wspierania Aktywności i Pomocy Poradnia Ławka (Wici.Info #24) czy Stowarzyszenie Resorak. O korzyściach płynących ze współpracy w ramach ITS opowiada członkini Stowarzyszenia Resorak, Marzena Zielińska: - Resorak to spontaniczna inicjatywa, której celem jest prowadzenie zajęć profilaktycznych dla dzieci i młodzieży oraz utworzenie pierwszego w Polsce ośrodka twórczej resocjalizacji dla dziewcząt niedostosowanych społecznie. Współpraca z zespołem Inkubatora bardzo ułatwiła nam zredagowanie statutu naszego stowarzyszenia. Bardzo duże znaczenie mają też szkolenia organizowane przez Inkubator, jako że żadna z nas wcześniej nie miała doświadczenia w pracy w trzecim sektorze. Chcielibyśmy też jak najszybciej podjąć współpracę ze Stowarzyszeniem Poza Tym Kultura, Grupą Obywatelską Obiady Czwartkowe i Fundacją Rozwoju Inicjatyw Pozarządowych.
Powyższy przykład jest dowodem na to, że mimo iż Inkubator wystartował zaledwie kilka miesięcy temu, już widać pierwsze efekty tej działalności. Do tej pory odbyło się pierwsze spotkanie sieciujące oraz szkolenia dotyczące budowania partnerstw lokalnych i przygotowania projektu. Planowanych jest jeszcze między innymi pięć dwudniowych spotkań szkoleniowych, kolejne spotkania sieciujące, kampanie informacyjne oraz publikacje, które trafią do organizacji i administracji. - Wierzymy, że zaproponowana przez nas forma wsparcia dla organizacji pozarządowych przełoży się na ich lepsze funkcjonowanie oraz zaowocuje powstaniem sieci organizacji pozarządowych w naszym województwie - podsumowuje Maciej Koryciński. Grzegorz Świercz
Jak dołączyć w ramach ITS?
do
współpracy
Wystarczy udać się do siedziby Stowarzyszenia Centrum Wolontariatu, gdzie na wszelkie pytania z pewnością odpowie zespół koordynujący projekt. Kontakt: ul. Sienkiewicza 76/44, IV piętro 25-501 Kielce tel. 041-343-14-40 bezpłatna infolinia 0-800-300-594 więcej informacji na stronie www.trzecisektor.pl
wici.info | miasto
67 i prowadzone roboty. Kielce, przede wszystkim dzięki pieniądzom unijnym, widocznie się rozwijają, realizując i planując coraz to nowe inwestycje. Pytanie czy i jak skorzystają z nich kielczanie?
Kieleckie inwestycje Łatwo dostrzegalne są systematyczne zmiany na kieleckich ulicach. W ostatnim czasie przybyło wiele nowych obiektów: nowoczesny stadion piłkarski, Plac Artystów, Muzeum Zabawek, Centrum Handlowe Planty czy siedziba Grupy Kapitałowej Kolporter (jedna z najciekawszych realizacji biurowych w Kielcach). Zmodernizowano punkty widokowe na Kadzielni i odremontowano ulicę Sienkiewicza. Uwagę zwracają także place budowy
Wśród inwestycji realizowanych obecnie na terenie miasta znajduje się budowa krytej pływalni przy Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 12 przy ul. Kujawskiej oraz generalny remont basenu przy ul. Krakowskiej. Istnieją również projekty budowy innych obiektów sportowych - jednym z nich ma być hala dla Politechniki Świętokrzyskiej, gdzie będzie można zaaranżować boiska do piłki nożnej halowej, siatkówki, koszykówki czy korty tenisowe, jak również organizować różnorakie imprezy kulturalne. Planowane jest także wzniesienie centrum piłkarskiego Białogon (z czterema pełnowymiarowymi, oświetlonymi boiskami, gabinetami odnowy i siłowniami) oraz kompleks sportowy Wszechnicy Świętokrzyskiej na osiedlu Słoneczne Wzgórze. Ma być to obiekt dostępny dla wszystkich mieszkańców Kielc, posiadający m. in. boisko, bieżnię, salę do sportów walki i saunę. Ciekawym pomysłem jest przystań żeglarska na zalewie miejskim w Szydłówku. Tego typu inwestycje są z pewnością pożyteczne dla mieszkańców, a rozwój infrastruktury sportowej to krok w dobrym kierunku – stwarza coraz lepsze warunki do uprawiania sportu i więcej możliwości aktywnego spędzania wolnego czasu.
Planuje się modernizację istniejącego obiektu Muzeum Wsi Kieleckiej i postawienie tam dodatkowego budynku z miejscem na prezentację wystaw oraz II etap inwestycji w WDK, obejmujący remont tej nieruchomości, w której znajdować ma się nowy hotel, restauracja z patio i widokiem na Kadzielnię. Niezwykle interesujący jest plan Filharmonii Świętokrzyskiej na zbudowanie Międzynarodowego Centrum Kultur. Współfinansowany z funduszy unijnych projekt zakłada, że w obiekcie mają znaleźć się m. in. dwie klimatyzowane sale koncertowe, dziedziniec na letnie koncerty i część hotelowa. Pomysł przebudowy Amfiteatru Kadzielnia jest kolejnym krokiem, mającym uatrakcyjnić tę instytucję kulturalną o już pozamiejskim zasięgu. Stanie się ona przyjemniejszym miejscem spotkań towarzyskich i kulturalnych. Autorzy planu modernizacji amfiteatru proponują m. in. wybudowanie większej, w pełni zadaszonej sceny czy umieszczenie ruchomego dachu nad główną częścią amfiteatru. Miasto ma wiele planów inwestycyjnych (informacje znaleźć można na stronie: www.inwestycje.kielce.pl), mających poprawić jego wizerunek. Pytanie tylko jak wiele z nich zostanie faktycznie zrealizowanych? W tej kwestii bardzo ważne jest położenie szczególnego nacisku na konieczność wykorzystania szans, jakimi są przeznaczone dla kraju
i regionu środki unijne na lata 2007-2013. Sprawne realizowanie projektów pozwoli uzyskiwać dofinansowanie z Unii na kolejne inwestycje. Kielce mogą pozwolić sobie wtedy na naprawdę ciekawe projekty, takie jak choćby Międzynarodowe Centrum Kultur, na które miasta, bez pieniędzy unijnych, nie byłoby stać.
W dobie kryzysu ekonomicznego szczególnie warto starać się o dotacje. Jak podaje gazetaprawna.pl: „Zgodnie z założeniami polityki antykryzysowej, w 2009 roku jest planowane uruchomienie większych, niż pierwotnie zakładano, środków finansowych, zatem najbliższe miesiące mogą być bardzo dobrym momentem dla tych polskich przedsiębiorstw, które zdecydują się na przeprowadzenie innowacyjnych inwestycji sfinansowanych ze środków funduszy strukturalnych UE.” Warto więc w pełni wykorzystać dopływ unijnych środków inwestycyjnych. Ale czy Kielce zdążą? Czas pokaże. Katarzyna Mazur
wici.info | miasto
Reaktywacja kina w WDK 19 grudnia 2008 roku w Wojewódzkim Domu Kultury premierowo wyświetlony został film „0_1_0” Piotra Łazarkiewicza. Gośćmi premierowego pokazu była Magdalena Łazarkiewicz, żona zmarłego reżysera oraz Dariusz Toczek, odtwórca jednej z głównych ról. Tak wznowiło działalność trzecie kino w Kielcach.
69
Poprzednia próba reaktywacji kina w WDK, podjęta w 2003, napotkała problemy natury technicznej - przestarzały sprzęt i przede wszystkim brak pieniędzy - projekt upadł. Ponownie szansa na uruchomienie kina pojawiła się w 2008 roku – inwestycję, która pochłonęła prawie 200 tys. zł., wsparł Polski Instytut Sztuki Filmowej (który przeznaczył na ten cel 100 tys. zł.), Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego. Kino ponownie otwarto w tym samym miejscu, gdzie przed laty działał słuszny ideowo „Robotnik”, a następnie kino „Echo”. Na widzów czeka sala z balkonem na pół tysiąca miejsc, wyposażona w niemiecki projektor Kinoton na taśmę filmową 35 milimetrów oraz nowoczesny sprzęt nagłaśniający, zainstalowany przez łódzką firmę Kinekspert.
Kino jest czynne cztery dni w tygodniu (od piątku do poniedziałku). Ma ono charakter tzw. arthouse-ów – jednoekranowych kin studyjnych, opartych na repertuarze niekomercyjnym i artystycznym. W WDK będą wyświetlane filmy takich dystrybutorów jak m.in. Vivarto, Gutek Film, Manana czy 35mm. Z założenia ma być to kino z ciekawym repertuarem, klimatycznym wnętrzem i z niepowtarzalną atmosferą. Na afiszu będą pojawiać się filmy polskie i europejskie, również takie, które nie były wcześniej pokazywane w Kielcach. „Marzy mi się kino pokroju małego Prince Charles Cinema na londyńskim Leicester Square, gdzie za półtora, dwa funty można zobaczyć filmy, nieobecne już na ekranach większości kin” – podkreśla Jarosław Skulski, absolwent krakowskiego filmoznawstwa, nadzorujący reaktywowane kino. Przy kinie ma działać Dyskusyjny Klub Filmowy, pod patronatem Polskiej Federacji DKF, którego zadaniem będzie organizowanie pokazów filmowych poprzedzonych prelekcją, a zakończonych dyskusją, spotkań z ludźmi kultury i sztuki. Propozycje dla siebie będą mogły znaleźć też szkoły – w planach od jesieni będą realizowane filmowe ścieżki edukacyjne. Na wszystko potrzeba jednak czasu i osób chętnych do pomocy. Dlatego też odpowiedzialny merytorycznie za funkcjonowanie kina Jarosław Skulski zaprasza do
współpracy wszystkich zainteresowanych dostępem do wartościowego kina. Kino jest na etapie opracowywania długoterminowego repertuaru. Wkrótce będzie można zobaczyć mini cykl „Słodko gorzki świat”, a w nim czeską komedię „Młode wino” oraz ostatni film Emira Kusturicy „Obiecaj mi”. W kwietniu natomiast zapraszamy na promocję książki „Kino Dalekiego Wschodu” Piotra Kletowskiego, filmoznawcy i specjalisty od kina azjatyckiego. Połączona ma być ona z przeglądem kina azjatyckiego ostatnich lat. Aktualny repertuar kina WDK można znaleźć na stronie www.wici.info Kino działa zaledwie od grudnia i za wcześnie na podsumowania: „Mam nadzieję, że propozycja kina WDK zainteresuje kielczan, ponieważ – jak zaznacza Jarosław Skulski – w tym mieście powinno znaleźć się miejsce na kino wolne od mało subtelnego zapachu kukurydzy i charakterystycznych wgłębień na napoje w fotelach. Kino, gdzie tak naprawdę liczą się tylko emocje pomiędzy widzem, a ekranem. Takie kieleckie Cinema Paradiso…”. Wszelkich informacji na temat kina można uzyskać pod nr tel. 365 51 48 lub pisząc na adres mailowy: kino@wdk-kielce. pl. Katarzyna MazuR
wici.info | miasto
Powody podjęcia pracy
Student pracujący
Każdego studenta (po czasie szalonych imprez i nieprzespanych nocy) nachodzi myśl, aby zerwać z wizerunkiem wiecznego obiboka. Chce w końcu stać się użytecznym. Czasem powodem podjęcia pracy na studiach są problemy finansowe i konieczność utrzymania siebie w wielkim mieście. Niekiedy chęć pracowania wiąże się z posiadaniem większej ilości czasu wolnego (zazwyczaj dzieje się to na starszych rocznikach studiów magisterskich, uzupełniających lub licencjackich). Gdzie najlepiej szukać pracy? Nieopisaną skarbnicą ogłoszeń o pracę są Anonse. Ogłoszenia mogą być również wywieszane na drzwiach sklepów, barów, tablicach ogłoszeniowych lub na zwykłych słupach. Dlatego warto dokładnie się rozglądać, chodząc po mieście.
Szósta trzydzieści, pobudka, dwa kubki kawy, fajka na dotlenienie raka, kolos i referat na uczelni, a potem lanie piwa, mycie kufli, sprzątanie sali - czyli o pracujących studentach.
Zaglądamy jeszcze do Internetu. Pracodawcy zostawiają swoje oferty na stronach internetowych, dlatego warto wpisać w wyszukiwarce „oferty pracy” (zamiast adresu Naszej Klasy). Ważnym elementem jest data ogłoszenia, ponieważ wiele takich ofert, wrzucanych do sieci, może być już nieaktualnych. Można również pytać znajomych czy nie wiedzą nic o wolnych miejscach pracy. Jeśli przyjaciel
gdzieś już pracuje, warto dowiedzieć się czy nie potrzeba im tam kogoś jeszcze do pomocy. Studenci jako
najczęściej
pracują
Rodzajów zawodów wykonywanych przez brać studencką jest bardzo wiele. Jednym z najpopularniejszych zajęć jest roznoszenie ulotek, bezpłatnych gazet, rozwieszanie plakatów. Studenci pracują również w różnego typu fast-foodach, barach szybkiej obsługi, kebabach (na kasie, przy przygotowywaniu posiłków). Jeśli chodzi o branżę gastronomiczną można również zatrudnić się w barze/restauracji jako kelner/ka bądź barman/ka. Następnym miejscem pracy dla studentów są hipermarkety i galerie handlowe, gdzie pracują jako kasjerzy, pakowacze towarów. Dodatkowo można zarabiać prezentując zalety wybranych produktów (tzw. promocje). Pracę można znaleźć w różnego typu sklepach (spożywczy, odzieżowy, obuwniczy). Kolejną branżą zatrudniającą dużą ilość studentów jest telemarketing (sprzedaż lub reklama produktów przez telefon). Inną formą pracy są wyjazdy zagraniczne, które studenci preferują szczególnie w okresach wakacyjnych.
71
Marlena, lat 21, studentka dziennikarstwa: Pracowałam jako hostessa (aniołek) roznosząca opłatki w kieleckich galeriach. Pewna pani (w moherowym berecie) odsądzała mnie od czci i wiary, mówiąc, że spłonę w ogniu piekielnym, ponieważ sprzedaję opłatki w hipermarkecie. Edyta, 21 lat, studentka politologii: Pracuję jako kasjerka we włoskiej pizzerii od miesiąca. Klienci mogą być bardzo złośliwi ... Michał, 23 lata, student matematyki, pracownik baru szybkiej obsługi: Klienci mają dziwne upodobania co do zamawianych przez siebie produktów. Pewien pan chciał kupić zupę pomidorową. Kiedy usłyszał, że sprzedajemy tylko kurczaki, poprosił o rosół. Można pracować i studiować jednocześnie. Pracę łatwo znaleźć przy odrobinie mobilizacji i dobrych chęci. Dzięki temu można podreperować domowy budżet, a także zdobyć doświadczenie, które jest teraz tak poszukiwane wśród pracodawców. Własna praca daje poczucie satysfakcji z samodzielnie zarobionych pieniędzy i pewną niezależność. Dlatego warto zacząć pracować jak najwcześniej. Marlena Żyła
wici.info | miasto
73
Co z tymi Kielcami?
jeździłbym z nim do takiego miejsca. Co prawda jest basen “Perła”, ale jest on troszkę za daleko. Poza tym można by zbudować o wiele bardziej atrakcyjny obiekt. Byłoby to fajne miejsce do spędzania czasu z rodziną.
W tym dziale prezentujemy odpowiedzi znanych kielczan na pytania dotyczące naszego miasta. Odpowiadają Ilona Sojda oraz Włodzimierz Kiniorski.
Kielecki autorytet.
Pamiętam, że jesienią po zajęciach szkolnych często chodziliśmy tam oglądać zachody słońca. W Kielcach brak... U ludzi brakuje mi zaciekawienia sztuką, a dokładniej – z różnymi sposobami jej ujmowania. Zwykle zaprasza się do naszego miasta osoby – gwiazdy – już dobrze znane, natomiast w małym stopniu poszerza się kulturę alternatywną. Kielecki autorytet. Ilona Sojda – kielecka piosenkarka zaliczana do wykonawców nurtu piosenki artystycznej. Podopieczna Marka Tercza. Zwyciężczyni 41. Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie. Ulubione miejsce w Kielcach. Kadzielnia. Kojarzy mi się z czasami liceum i beztroską, poznałam tam wielu wspaniałych ludzi.
Oczywiście pan Marek Tercz. Jest genialnym nauczycielem i genialnym człowiekiem. Słowo dla mieszkańców Kielc. Nie uważam się i nie czuje się kimś, kto miałby pouczać, pocieszać czy ganić mieszkańców. Nie jestem nikim ważniejszym.
Włodzimierz Kiniorski - multiinstrumentalista, twórca flap stylu, pierwszy Flapman Rzeczpospolitej. Ulubione miejsce w Kielcach. Ostatnio największe wrażenie robi na mnie ulica Sienkiewicza. Z przyjemnością obserwuję ewolucję tego miejsca. Oczekuję również na Rynek, który jest w remoncie. Myślę, że Kielce w ten sposób bardzo dużo zyskają. W ogóle dzięki prezydentowi Lubawskiemu wiele zmienia się na lepsze. W Kielcach brak... Wydaje mi się, że brakuje w Kielcach aquaparku. Mam siedmioletnie dziecko i z przyjemnością
Trudno powiedzieć. Nie chcę wnikać w sfery polityczne, ani w uwikłania społeczno - ekonomiczne, ale chyba prezydent Wojciech Lubawski jest osobą godną naśladowania. Podoba mi się to, co on robi dla Kielc. Natomiast jeśli chodzi o taki typowy autorytet, to chyba nie szukałbym go w Kielcach. Słowo dla mieszkańców Kielc. Przede wszystkim należy poszerzać sferę mentalną. Uważam, że prowincja to nie jest terytorium, ani sfera pieniądza, ekonomii czy polityki. Prowincja to sfera mentalna. Tutaj proponowałbym, by ludzie sięgali po jak największe złoża twórczości i rozmachu, ponieważ tego chyba troszeczkę Kielcom brakuje. Polecam trop poszerzania świadomości i pozdrawiam wszystkich mieszkańców. Notował Jakub Wątor
W marcowym numerze „Teraz”
W dwudziestą rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu, o wolności słowa, wolnym rynku prasowym i „wszechwładnych cenzorach” na łamach miesięcznika pisze Juliusz Braun: Urząd, którego zadaniem była „kontrola rozpowszechniania wszelkiego rodzaju utworów”, miał zapobiegać nie tylko „godzeniu w ustrój”, ale także „wprowadzaniu w błąd opinii publicznej przez podawanie informacji niezgodnych z rzeczywistością”. To cenzor – a nie autor lub redaktor – orzekał więc o tym, co jest, a co nie jest zgodne z rzeczywistością. (…)
75
Warto zauważyć, że system prawny nie używał nigdzie oficjalnie określenia „cenzura”. Nie było konfiskat ani skreśleń, były „sugestie”, a w ostateczności „ingerencje”. Gdy już autor przyjął „sugestie”, a inne „niesłuszne” kwestie z tekstu „wyingerowano”, publikacja mogła być – jak mówiono – „zwolniona” do druku. Cenzorski żargon bardzo dobrze odzwierciedla sposób myślenia. Stanowiąca jeden z fundamentów demokracji zasada wolności słowa, była w Polsce Ludowej (podobnie jak w innych krajach tzw. demokracji ludowej) nie tylko zanegowana, ale, można powiedzieć, całkowicie odwrócona. Słowo mogło trafić do obiegu publicznego dopiero wtedy, gdy zostało zwolnione decyzją cenzora. To cenzor swoją pieczątką i podpisem obdarzał je wolnością. Ponadto, jak co miesiąc, recenzje muzyczne, plastyczne i książkowe, artykuł o „maturalnym kluczu” z języka polskiego, który czasem bywa raczej wytrychem, dwugłos w sprawie „Kieszonkowego atlasu kobiet” Sylwii Chutnik, stałe felietony Juliusza Brauna, Piotra Kletowskiego i Marka Mikosa. Zachęcamy do lektury.
Czy można tańczyć JAZZ ? Jasne, że tak! Jazz to nie tylko muzyka, to także taniec jazzowy, który można, co prawda, tańczyć przy muzyce jazzowej ale z sesjami jazzowymi ma niewiele wspólnego.
pomnik słynnego muzycznego wirtuoza jazzu, Milesa Davisa.
Taniec jazzowy to bardzo rytmiczny sposób poruszania się, wręcz pulsujący, w którym wyraziste są elementy wywodzące się z kultury afrykańskiej. Każdy ruch ciała jest mocno zaakcentowany a energia skupia się jednocześnie w kilku miejscach w ciele.
Swoją siedzibę ma tam Kielecki Teatr Tańca założony przez Elżbietę SzlufikPańtak i Grzegorza Pańtaka, którzy zapoczątkowali systematyczne lekcje tańca jazzowego, propagując go w Kielcach i w całej Polsce. W Teatrze obecnie można nauczyć się różnych stylów tańca jazzowego i pop-jazzowego takich jak: hip hop, funky jazz.
To nie tylko pulsująca akcja bioder czy ramion ale również subtelność i delikatność ruchów. Nie wszyscy oglądający film „All that Jazz” albo „Chicago” wiedzą o tym, że patrzą na aktorów tańczących jazz. Chociażby Broadway Jazz albo Modern Jazz. Jazzować można również w stylu Funky Jazz czy Balet Jazz. Gdzie w Kielcach można popróbować swoich sił w TAŃCU jazzowym? Doskonałym drogowskazem, kierującym do miejsca urodzin tańca jazzowego w Kielcach jest, paradoksalnie,
Wizerunek jazzmana znajduje się przed budynkiem KCK, przy Placu Moniuszki.
Istnieje tam kilkanaście grup tanecznych, przeznaczonych dla dzieci i młodzieży, zarówno początkujących, jak i już znających style tańca jazzowego. Zajęcia w bardzo przystępny sposób prowadzone są przez pedagogów i tancerzy Kieleckiego Teatru Tańca. W godzinach „popołudniowego szczytu” korytarzami drugiego piętra KTT przewija się spragniona jazzu i aktywności ruchowej ludność w wieku od 3 do 103 lat. Izabela Chudzik
wici.info | pasje
77
Kulturalny magiel na Koziej ! Przy ulicy Koziej 10a w Kielcach mieści się Młodzieżowy Dom Kultury. Miejsce to zapewnia rozwój w dowolnej dziedzinie artystycznej wszystkim młodym ludziom.
W jednej z MDK-owskich pracowni odbywają się zajęcia plastyczne prowadzone przez Barbarę Wałek, Leszka Nicińskiego, Oliwię Hildebrandt-Ryczek i Joannę Biskup.
Młodzieżowy Dom Kultury to jedno z miejsc w Kielcach, gdzie młodzi ludzie mają szanse na spełnienie swoich marzeń. Placówka ta oferuje wszystkim swoim wychowankom darmowe, lub za symboliczną roczną opłatą, zajęcia z dziedziny tańca, plastyki, muzyki itp. Niezależnie od wieku (tworzone są grupy od 4/5 do 21 lat), każdy ma szanse na fachową naukę pod doświadczonym okiem nauczycieli, możliwość uczestnictwa w wielu konkursach, przesłuchaniach i występach. Wychowankowie MDK-u zdobywają wiedzę, doświadczenie i krajowe, a nawet międzynarodowe sukcesy!
W zajęciach z dziedziny malarstwa, rysunku, rzeźby czy grafiki warsztatowej może wziąć udział każdy niezależnie od poziomu umiejętności. Tworzone są różne grupy wiekowe dbające o indywidualny rozwój ucznia. Młodzież ma również do dyspozycji Galerię Twórczości Plastycznej Dzieci
i Młodzieży „Ślad”. Galeria opiera swoje wystawy nie tylko na twórczości wychowanków MDK-u. Młodzież biorąca udział w zajęciach plastycznych ma możliwość pokazywania swojej twórczości na wystawach lokalnych, wojewódzkich i ogólnopolskich. Galeria dodatkowo współpracuje z wieloma ośrodkami twórczości plastycznej młodych twórców w Polsce i za granicami, skąd sprowadza ciekawe wystawy i ekspozycje. Kolejna tematyka, w jakiej kształcą się młodzi uczniowie placówki to taniec. Zajęcia obejmują taniec współczesny, nowoczesny, towarzyski, stylizowany i akrobatykę. Jedną z grup tanecznych jest formacja „Koliberek” trenująca taniec stylizowany. Wzorują się oni na narodowych tańcach, tworząc ciekawe inscenizacje. „Koliberek” brał udział w Harcerskim Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej, a także w wielu imprezach charytatywnych. Ze swoimi występami odwiedzili już warszawski Torwar i katowicki Spodek. To jednak nie jedyna grupa działająca w MDKu, zapisać można się również do męskiego zespołu „Break Dance”, formacji tańca nowoczesnego (disco, funki, hip hop, Jave) „Vertigo”,
albo grupy TAKT, która proponuje swoim członkom lekcje tańca towarzyskiego prowadzone według Światowego Programu Tanecznego, który obejmuje wszystkie tańce standardowe i latynoamerykańskie. Oryginalną propozycją dla pasjonatów tańca akrobatycznego są zajęcia w zespole „Grafit”, gdzie uczestnicy mogą nie tylko szlifować swoje talenty akrobatyczne – ale i cyrkowe z rekwizytami np. w zakresie żonglerki.
MDK proponuje szereg bogatych zajęć z tematyki wokalnej. Istnieją tam pracownie instrumentalne oferujące autorski program nauczania, podobny do tych stosowanych w szkołach muzycznych. Chętni mogą zapisać się na lekcje pianina, skrzypiec, keyboard, gitary klasycznej i akustycznej oraz akordeonu. Wychowankowie posiadający większą wiedzę mają możliwość grania w Zespole Kameralnym Consonans. Pracownie wokalne to trzy studia piosenki „GA-GA”, „Blue Song” i „Talent”. Duża ilość utalentowanych uczniów regularnie bierze udział w konkursach wokalnych międzynarodowych i ogólnopolskich, odnosząc imponujące sukcesy. Agata Majcher
wici.info | świętokrzyskie
79
Z wizytą u Ojca kowości jest jej wiek. Pierwsze wzmianki o Nagłowicach pochodzą już z XIII wieku. Zatem wybieramy się w podróż do Nagłowic - reliktu przeszłości który zrodził tak wybitną i płodną literacko postać. Postać, która tuż obok Kochanowskiego, stworzyła podwaliny polskiej literatury.
Niech narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. Mikołaj Rej
Nagłowicie, wieś położona 15 km od Jędrzejowa, na tyle pobliskich miejscowości jawi się jako wyjątkowa. Po pierwsze z powodu jej zasłużonego dla Polski mieszkańca, żyjącego pięć stuleci temu. Zdaniem licznych – „ojca literatury polskiej”. Utalentowany samouk, poeta, prozaik, misjonarz edukacji narodu, polityk i ewangelicki teolog w jednej postaci - w dwu słowach – człowiek renesansu (jak na czasy, w których żył, przystało). Mowa tu oczywiście o Mikołaju Reju. Innym powodem jej wyjąt-
Przejazd samochodem kosztuje nas godzinę drogi (52 km). Tu czeka na nas zespół. I to jaki! Zespół dworsko–pałacowo-parkowy. A w nim moc atrakcji: Parterowy „Dworek Mikołaja Reja” – architektoniczny archaizm ziemiańskiej siedziby. I znów kolejce zaskoczenie: w 1953 roku ustawiono tu popiersie poety, którego fundatorem był Amerykanin (wykładowca na wydziale polonistyki Uniwersytetu Bleemington - profesor James Sohnort)! Pałac Radziwiłłów, nieco oddalony od dworku. Dziś mieści się w nim dom dziecka. Zatem możemy podziwiać jedynie monumentalny, czterokolumnowy portyk przed wejściem. Coś dla ludzi przedsiębiorczych - stajnia, spichlerz i czworak – należące do dworku, w pełni oddające renesansową, ziemiańską aurę.
Dwór, obecnie biblioteka i Muzeum Mikołaja Reja
Nadchodzi czas na oddech natury! Po gospodarczym obchodzie, dobrze nam zrobi przechadzka po stylizowanym na angielski, parku otaczającym dworek i pałac. Poczynamy naszą wędrówkę od tarasu ogrodowego okraszonego aleją kasztanowców, samotnie pnącymi w stronę słońca drzewami, zamyślonym stawem i jeziorkami, które przyciągają rzesze wodnego ptactwa. Nasz największy podziw budzą dostojne pomniki przyrody - stare dęby, które pamiętają czasy Reja, a być może, w cieniu których spoczywał w upalne lipcowe południa. Pląsamy lekko między alejami grabów i okazałych modrzewi.
W tej małej miejscowości sytuuje się aż 12 gospodarstw agroturystycznych, niezwykle chętnie i dobrze przyjmujących turystów. I tu kolejna ciekawostka! Dla zainteresowanych zwyczajami i pracą na polu istnieje możliwość włączenia się do prac polowych! Teraz z uśmiechniętą i dumną parafrazującą duszą, powiedzieć możemy: Niech krakusy, wżdy postronni znają Iż kielczanie, nie gęsi! Nagłowicie znają!
Sylwia Gawłowska
Radosław Nowakowski
MOJE PAŃSTWO (16)
Piekło Nie pamiętam, kiedy miała miejsce ta wizyta. Nawet pory roku nie mógłbym określić. Raczej nie było to lato – świadczyłby o tym dość gruby i ciepły strój, za gruby i za ciepły jak na letnie upały, nie można jednak wykluczyć, że był to wyjątkowo chłodny dzień. Wolałbym, żeby to była wiosna, nawet gdyby to miał być dzień ponury, ciemny, bezlistny i odwilżowy – w perspektywie jest jednak ocieplenie i rozjaśnienie. O ile strój nie dostarczał stosownych informacji odnośnie pory roku i pogody (wszak gumofilce wskazywałyby na obecność błota, a to robi się tu ochoczo o każdej porze roku ze względu na gliniastą, ciężką glebę; nie mam jednak pewności, że były to gumofilce, bez wątpienia nie były to sandały, ani półbuty o manierycznych liniach udających elegancję i wyrafinowanie, ani choćby popularne niegdyś „traktory”) to jasno wskazywał na roboczy charakter tej międzypaństwowej wizyty. Nie poprzedzały jej też żadne skomplikowane dyplomatyczne uzgodnienia – poprzedzały za to inne niezapowiedziane wizyty. Zdecydowana większość tych poprzednich wizyt miała miejsce w porach późnowieczornych, a nawet wręcz nocnych, więc ta trochę mnie zaskoczyła, gdyż pamiętam, że było jasno, choć nie pamiętam czy świeciło słońce. Gość przybywał z państwa zapłotnego. Nie była to wizyta na najwyższym szczeblu, raczej na najniższym – gość był bowiem najmłodszym synem przywódcy (i właściciela) owego państwa – co wcale nie ujmowało jej powagi, zresztą jak wiadomo szczeble rzecz umowna, więc nie ma co się nimi przejmować. To na pewno była niesłychanie ważna wizyta, o czym świadczyło jakieś szczególne, wcześniej nie widziane, napięcie na jego twarzy, jakieś nadmierne zakłopotanie wyrażające się wielką ociężałością i niezdarnością ruchów. Jakby to ciało dopiero co zostało ulepione i poszczególne jego części niezbyt do siebie pasowały, poruszały się niezależnie od siebie, niezbornie, przeszkadzając sobie. Ta niezborność nie wynikała ani z alkoholowego upojenia, ani z choroby. To, z czym przybył, zbyt wielki miało ciężar – z takim ciężarem jego ciało nawet odrobinę upojone nie poradziłoby sobie, choć podczas innych wizyt twierdził, że aby tu przyjść, musi ciału dodawać odwagi. Zaś choroba nie drążyła ciała, lecz umysł (zupełnie jakby ten był oddzielony od tamtego – może na tym właśnie owa choroba polegała) – czasami ten umysł mąciła, czasami rozjaśniała ponad wszelką miarę i sprawiała, że postrzegał rzeczy pieczołowicie i skrzętnie skrywane...
Wszedł i od razu usiadł, chociaż napisać, że zwalił się na krzesło byłoby niewątpliwie przesadą. Usiadł ciężko i siedział ciężko, w milczeniu i niepewności. Ani on, ani ja nie wiedzieliśmy, czy jego umysł znajdował się w stanie zmącenia czy oświecenia. Aż wreszcie, bez żadnych uprzednich wyjaśnień, bez słów i zdań wprowadzających, nawet bez stęknięć i pomruków, zadał pytanie, które tu przydźwigał: - Pan, sąsiedzie, jest ateusz? - Tak. - No i nie boi się pan, że po śmierci pójdzie pan do piekła? - Ależ, sąsiedzie drogi, przecież piekła nie ma, czegóż tu się bać? - Jak to: nie ma? - Skoro nie ma Boga, to nie ma i piekła, przecież to jasne, proste i logiczne. W zasadzie trywialne pytania. I równie trywialne odpowiedzi. Powinno paść następne, też trywialne. Ale nie padło. A gdyby padło, to winno brzmieć „To co jest?”. Pobrzmiewałaby w nim domniemana odpowiedź, co czyniłoby je w dużej mierze pytaniem retorycznym, lub co najmniej sugestia odpowiedzi, za którą kryłaby się owa prastara ponoć mądrość ludu wyrażona porzekadłem „hulaj dusza, piekła nie ma”; wątpliwa to jednak mądrość, raczej głupota, skoro lud przekonany o istnieniu piekła, hula w najlepsze. Lud zapłotny. Bo lud Liberlandii, czyli ja, nie hula. Przynajmniej w potocznym tego słowa rozumieniu. Hula za to po klawiaturze, jak wiatr po ogrodzie, też przysłowiowy... Zatem rzekłbym: „Odpowiedzialność”. Ta cholerna odpowiedzialność za wszystko co zrobiłem, robię i zrobię, za najdrobniejszy gest i najniewinniejsze słowo, niemożność odwrócenia tego, co się zdarzyło najhojniejszym zadośćuczynieniem i najłaskawszym przebaczeniem. Odpowiedzialność, której nic i nikt ze mnie nie zdejmie. No proszę, w tej wydawałoby się tak liberalno-libertyńskiej Liberlandii takie totalne zniewolenie! To dopiero prawdziwe piekło. Nie odpowiedziałem jednak, bo nie padło takie pytanie. Czyżby gość w nagłym rozbłysku przenikliwego jasnowidzenia dostrzegł moją piekielną odpowiedź, a potem zapadły w jego umyśle jeszcze większe ciemności?
Radosław Nowakowski
MOJE PAŃSTWO (17)
Niebo Nie wiem, kiedy mogłaby mieć miejsce ta wizyta. Chyba o każdej porze roku, chociaż zapewne wolałbym wiosnę, ale taką w pełnym rozkwicie, w oszałamiającej, jaskrawej zieleni, a nie taką dopiero co wyłaniającą się z okowów zimy, z brudnych resztek śniegu i rozmarzającej ziemi. Ale mogłoby to być także lato. Nawet gorąca, letnia noc. Taka, kiedy podobno nie sposób zasnąć (piszę podobno, bowiem należę do tych szczęśliwych ludzi, którym jeszcze nie zdarzyło się nie zasnąć), kiedy dymią mrowiska, a wokół żarówek wirują chmary oszalałych z nadmiaru żądz owadów. Wbrew pozorom, to byłaby całkiem dobra pora na złożenie międzypaństwowej wizyty. Ktoś mógłby pomyśleć, że to sen, senna zmora, senne widziadło – taka nieokreślona postać wyłaniająca się cicho z ciemności, bezgłośnie i nie do końca, pozostająca w półmroku, ubrana w półcień. Tak, bez wątpienia strój nie byłby wtedy istotny, strój by się rozmazywał i zacierał, nikt by na niego nie zwracał uwagi oszołomiony duchotą, szmerami i kląskaniami, zaniepokojony bzyczeniem, rozdrażniony brzęczeniem. Tym bardziej, że z pewnością byłaby to wizyta nieoficjalna, lecz także nierobocza. Więc jaka? Bez wątpienia nagła, ale spodziewana, łatwa do przewidzenia jeśli chodzi o to, że kiedyś nastąpi, lecz niełatwa do wskazania konkretnego momentu. Wizyta nagłej potrzeby i wyższej konieczności. Może nawet wizyta ratunkowa, mająca na celu uspokojenie skołatanego umysłu, wizyta terapeutyczna przewyższająca efektywnością liczenie baranów. Gość z państwa zapłotnego mógłby przybyć nawet boso, jeśli nie bałby się, że po drodze nadepnie na coś ostrego lub spotka istotę jadowitą lub trującą, co uniemożliwi mu odbycie owej jakże ważnej dla niego wizyty. Szczebel czy ranga wizyty też nie byłyby bardzo istotne – szczeble w ciemnościach raczej trzeba wymacywać, a rangi mogą okazać się równie złudne jak potwory i duchy okazują się ledwie cieniami, przez które bez trudu da się przeniknąć. Zważywszy powyższe okoliczności można by określić tę wizytę mianem tajemniczej lub nawet tajnej, lecz byłoby to niepotrzebnym nadużyciem, które dałoby się wytłumaczyć chyba jedynie sennym, czy półsennym, fantazjowaniem; gość mógłby przybyć okryty ciemnym, nawet czarnym płaszczem narzuconym na głowę, ale tylko wtedy, gdyby padało rzęsiście, wtedy jednak zapewne nie wyszedłby z domy, bowiem pytanie z którym przybywał nie byłoby chyba aż tak ważne i godne natychmiastowej odpowiedzi i ry-
zyka całkowitego przemoczenia, a w konsekwencji jakiegoś wrednego przeziębienia lub jeszcze wredniejszego zapalenia płuc. To zasadnicze pytanie byłoby poprzedzone pytaniem wstępnym, zadanym na stojąco (wszak gość nie siadłby, bo nie miałby na czym, a nie miałby na czym, bo wolałby pozostać w mroku, być niczym konar starej jabłoni, która nagle rozkwitła mową raz na sto lat – a stałby lekko, prawie unosząc się w ciepłym powietrzu). To pytanie miałoby jedynie potwierdzić to, co i tak było mu wiadome, choć zawsze przecież coś nieoczekiwanego mogło wydarzyć się w ostatniej chwili, a wówczas pytanie następne, to zasadnicze, nie miałoby już żadnego sensu. - Pan, sąsiedzie, jest ateusz? - Tak – odpowiedziałbym, choć nie musiałbym, bo milczenie potwierdziłoby słuszne domniemanie braku zmian. - No i nie szkoda panu, że po śmierci nie pójdzie pan do nieba? Czy mnie słuch nie myli? Ateuszy odsyła się przecież do piekła. Bez wahania. Bez zbędnych ceregieli. Bez zwłoki. Czyżby kryło się w tym domniemanie mojej dobroci? Lecz któż by domniemywał: on czy raczej ja? - Ależ, sąsiedzie drogi, przecież nieba nie ma, czegóż tu zatem żałować? - Jak to: nie ma? - Skoro nie ma boga, to nie ma i nieba, przecież to jasne, proste i logiczne. W zasadzie trywialne pytania. I równie trywialne odpowiedzi. Powinno zatem paść następne, też trywialne. Brzmiałoby ono: „To co jest?”. Czy pobrzmiewałaby w nim domniemana odpowiedź, co czyniłoby je w dużej mierze pytaniem retorycznym? Raczej nie. Ani też nie zawierałaby się w nim sugestia odpowiedzi, za którą kryłaby się jakaś prastara ponoć mądrość ludu wyrażona znanym porzekadłem. Co miałaby robić dusza, gdyby nie było nieba? Lud milczy. Lud jakoś nie zabiera głosu w tej jakże subtelnej sprawie. Czyżby ludowi brakowało mądrości? Czyżby języka w gębie zapomniał? Lud zapłotny. A lud Liberlandii, czyli ja? Odpowedziałbym: „Sen. Sen nocy wiosennej”.
wici.info | świętokrzyskie
Kielce Po pierwsze i bodaj najważniejsze! Żadne z onomastycznych objaśnień nazwy naszego miasta nie poświadcza o perspektywie utworzenia nazwy Kielce od leksemu oznaczającego ‘ząb, kieł zwierzęcy’, a tym bardziej ‘kieł dzika’’! Należy zwrócić na to szczególną uwagę, gdyż istnieje głębokie przeświadczenie o prawdziwości i tego typu etymologii ludowej.
Magia miejsc w słowie ukryta W poprzednim artykule zamieszczone zostały przykładowe etymologie ludowe świętokrzyskich toponimów (nazw miejscowych). Bez wątpienia stanowią one stosunkowo barwny portret folklorystycznej inwencji etymologicznej praprzodków. Jednak czy są one na tyle wiarygodne, aby bez konfrontacji ze stanowiskiem naukowym, zawierzyć bezgranicznie tzw. „mądrości ludu”? Jak wielką siłę ma etymologiczny głos ludu? Ileż w nim siły a ile prawdy?
Za najbardziej rzeczywistą teorię etymologiczną nazwy stolicy regionu świętokrzyskiego uchodzi tzw. wersja topograficzna. Stanowisko językoznawców sugeruje, iż Kielce to nazwa topograficzna utworzona od mianownika liczbie mnogiej kielce, znaczącego tyle, co ‘kiełki roślinne’, a pochodzącego od staropolskiej formy rzeczownika kielec. Do rodziny wyrazów pokrewnych należą tu między innymi: kiełek, kiełkować, a także nakieł, Nakło – oznaczające ‘teren moczarowaty, porosły młodą trawą’. Etymologia językowa nazwy miejscowej Kielce równoznaczna by była ze znaczeniem: ‘osada, położona na gruncie podmokłym, bagnistym, na którym dziko krzewią się zarośla, zwłaszcza niskopienna wierzbina’. Kielce położone na terenie bagnistym i wilgotnym, stanowią doskonały argument za tezą o słuszności przytoczonej tu, naukowej etymologii toponimuzarówno pod względem językowym i pozajęzykowym
85
Wśród świętokrzyskich nazw miejscowych można wyodrębnić toponimy, które na skutek rozpowszechnianej, popularnej etymologii ludowej zmieniły swój kształt graficzny i fonetyczny. Wśród nich między innymi:
Adrian, lat 22:
Pacanów – to nazwa dzierżawcza od osobowej Pacon lub Paczon, która to z kolei wywodzi się z prasłowiańskiej formy *pakú oznaczającej ‘zdrów, silny’. Dopiero w XV wieku pod wpływem etymologii ludowej (pacan czyli ‘głupi”) zmieniono brzmienie Paczonów na Pacanów.
Paulina, lat 22:
Suchedniów – tu nazwa pochodzi od nazwiska założyciela wsi i właściciela kuźnicy – Stanisława Suchyni. Jeszcze w XIV wieku brzmiała ona Suchynia! W tym przypadku siła etymologii ludowej (skojarzenie suche dni) dokonała zmiany fonetycznej.
Nazwa ma duży związek z historią. Chyba pochodzi od rodu Kielczów, założycieli osady.
Pińczów – to kolejna toponimiczna nazwa dzierżawcza pochodząca od osobowej nazwy Piędzic. Jeszcze wieku XV nazwa ta posiadała brzmienie Piędziców, przekształcone pod wpływem ludowych skojarzeń (patrz: etymologia ludowa nazwy Pińczów w poprzednim numerze). I wiele innych, na których zmieszczenie nie pozwalają limity objętościowe niniejszego artykułu.
Przecież to oczywiste, że nazwa Kielce wzięła się od kielicha, stąd kiel-, natomiast -ce bo to liczba mnoga. Po prostu dużo używali tu kielichów.
Kielce początkowo nosiły nazwę Kiełce - od kła bodajże dzika - z tym, że jakiś kronikarz przepisując, czy też pisząc zgubił ‘daszek’ nad „Ł” i zostały Kielce. Wioletta, lat 19:
Krzysztof, lat 26: Pierwsze, co mi przychodzi do głowy to ta legenda o Mieszku. Nazwa Kielce pochodzi od Kiełce. Mateusz, lat 20: Nazwa pochodzi od kłów dzika. Jak widać wyobraźnia ‘pradziadów’ mocno oddziałuje na i ‘prawnuków’, których kielichowe skojarzenia etymologiczne być może otwierają kolejną perspektywę badawczą etymologii ludowej. Sądzę, iż dalszy komentarz jest tu zbędny. Sylwia Gawłowska
wici.info | fason | tylko dla kobiet
87
Szalona wiosna 2009! Z siłą nadciąga… Jest pewna i odważna, kreatorzy nawołują do wyluzowania. Odchodzi dostojna powaga, pojawia się swoboda i zachwycające przerysowanie… przecież nie ma nic złego w nadmiarze i przesadzie. W ubiorze dominują szalone nakrycia głowy, orientalne spodnie, wełniane getry w odważnym zestawieniu kolorów i wzorów, które tylko z pozoru do siebie nie pasują. Jaskrawe odcienie, gigantycznie natapirowane fryzury to idealna propozycja dla optymistek. Pierwszeństwo w makijażu mają przerysowane geometrycznie powieki o niebanalnej czerwieni, żółci, pomarańczy, czy zieleni, błękicie i fuksji.
www.fason.wici.info styl na ulicy
Przy takim kolorystycznym bałaganie pozostawiamy zaczesane żelem brwi i wybielamy usta. Do tego klejone sztuczne rzęsy zarówno na górnej jak i dolnej powiece i witamy w krainie lalek. A więc dajmy wiosną poszaleć swojej wyobraźni... Monika Zielińska-Kozieł - COCOCLUB.pl
Modelka - Dominika Jagieła http://maxmodels.pl/rudaaanikaaa.html Foto Tomasz Siudak http://tomaszsiudak.viewbook.com/ modelka: kinga r. agencja one models foto: wiktor franko stylizacja: ewa żurowska makijaż: monika zielińska-kozieł
wici.info | podróże
89
ءانيس ةريزج هبش
czyli Synaj
Półwysep Synaj jest łącznikiem pomiędzy Azją i Afryką i choć administracyjnie należy do Egiptu, to tak naprawdę świadczy o tym niewiele. Najłatwiej oczywiście dotrzeć tu samolotem, lecz droga lądowa też jest możliwa. Lot trwa około 3 godzin i może służyć jako wstęp do tego, co będzie nam dane zobaczyć. A już w czasie lotu można nacieszyć oczy pięknymi widokami, gdyż przelatujemy nad Kairem, zatoką Sueską i niesamowitym w kształtach i kolorach masywem gór półwyspu Synaj. Z wysokości kilkuset metrów, tuż przed samym lądowaniem, można podziwiać piękne rafy zatopione w przeraźliwie niebieskiej wodzie Morza Czerwonego.
Po trzech godzinach lotu samolot dotyka ziemi na międzynarodowym lotnisku w Sharm el Sheikh, po opuszczeniu klimatyzowanej kabiny, jako pierwsze uderza gorąco, zimą jest tu ok. 20 st. C (!) natomiast latem często ponad 40 st. C. Pierwsze spojrzenie wokół i... stwierdzamy, że w porównaniu z tym lotniskiem, nasze Okęcie lokuje się w czołówce światowej... niestety proporcje zmieniają się zaraz po wejściu do budynku terminala. Zakup obowiązkowej wizy turystycznej, odprawa paszportowa i jesteśmy gotowi na podbój miasta. Z lotniska do centrum jedzie się ok. 20 minut, niestety autobus (nieklimatyzowany) zatrzymuje się przy kolejnych hotelach. Nasz hotel,
zgodnie z prawem Murphy`ego z resztą, znajduje się oczywiście na końcu listy, mamy więc zapewnioną darmową, godzinną wycieczkę po mieście. Sharm el Sheikh jest strasznie dziwnym miastem, nie posiada ono bowiem rdzennych mieszkańców. Powstało na bazie niewielkiej osady i na dobre zaczęło się rozwijać dopiero w roku 1982 już jako kurort wczasowy. Wśród mieszkańców najliczniejszą grupę stanowią oczywiście turyści, a reszta to pracownicy hoteli, którzy w większości przypadków przyjechali tu z odległego o 600 km Kairu, ale są też m.in. Polacy, Włosi i Rosjanie. Miasto, ze względu na lokalizację,
jest idealnym miejscem wypadowym do zwiedzania półwyspu. Ale zanim ruszymy wgłąb półwyspu, najpierw miasto... wszędzie zieleń, może nie tropikalna ale na pewno egzotyczna. Ogólnie mówiąc - pięknie. Wszystko i wszędzie zrobione dla turystów, taki raj dla „leżakowiczów” i „barowiczów”. Na szczęście dla lubiących aktywny wypoczynek też jest wiele atrakcji. A wśród nich przede wszystkim nurkowanie pośród różnokolorowych stworzeń morskich żyjących w okolicznych rafach. Dla nienurkujących łodzie z przeźroczystym dnem. Zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku wrażenia gwarantowane, choć zupełnie inne.
91
Dla lubiących sporty ekstremalne polecam wyprawę do niedalekiego miasteczka Dahab. Miasto, jak każde w okolicy znów czysto turystyczne, lecz za to z największym w okolicy bazarem. A zakupy u miejscowych to naprawdę sporty ekstremalne. Najchętniej widzianą walutą jest euro i dolar. Targować należy się z każdym, o wszystko i do samego końca, gdyż ceny są zwykle mocno zawyżone. Wśród towarów najczęstszym są oczywiście pseudo pergaminy z egipskimi wzorami, perfumy rozlewane do słoiczków i wszelakiej maści biżuteria wykonana ponoć ze złota i miejscowego koralowca. Ale dostać można również wiele innych przedziwnych rzeczy, m. in. zioła... osobiście polecam płatki hibiskusa suszone na słońcu. Żądnym przygód można śmiało polecić wyjazdy poza miasto. Najmilej wspominam karawanę na wielbłądach ku zachodzącemu
słońcu i kolację u goszczących nas beduinów. Rzeczona kolacja w formie kozy pieczonej na żywym ogniu spożywanej przy dźwiękach lokalnej muzyki ludowej wygrywanej przez gospodarza i jego synów, popijanej herbatą z płatków wspomnianego wcześniej hibiskusa, robi niesamowite wrażenie i na długo zapada w pamięć. Przy okazji też można poznać pochodzenie zwrotu „ciemności egipskie” - otóż od momentu „dotknięcia” horyzontu przez słońce do zapadnięcia całkowitej ciemności upływa całe... 30 minut. A uwierzcie, że na pustyni jest naprawdę ciemno. Dla miłośników motoryzacji jest też karawana do odległego o kilkanaście kilometrów parku narodowego Ras Muhammad odbywana na quadach. Żar lejący się z nieba, jeszcze większy od silników, chmura żółtego pyłu podniesiona przez jadące maszyny i ryk ich silników. Pasjonatom specjalnie reklamować
nie trzeba, a każdy inny kto się wybierze, pasjonatem zapewne zostanie. Ciekawym miejscem w okolicy jest głęboki na kilkadziesiąt metrów, miejscami szeroki na ledwie 1,5 metra, wyrzeźbiony w skałach o fantazyjnych kształtach i kolorach tzw. kolorowy kanion. Miejsce to ucieszy zarówno górskich łazików, jak również zwykłych śmiertelników, mnogością kształtów i kolorów uwiecznionych w skałach. Kanion oddalony jest tylko o kilkadziesiąt kilometrów od bazy wypadowej, lecz niestety, a może na szczęście połowę tej drogi trzeba przebyć po bezdrożach na tylnym siedzeniu jeepa. Takie prawdziwe safari przez pustynię. I tu niespodzianka - pustynia na Synaju różni się od pustyni znanej nam z filmów, nie ma wydm aż po horyzont, a jedynie skały. Półwysep jest bowiem terenem górzystym zwłaszcza w swojej południowej części.
Wśród dzikich zwierząt, w czasie safari, dane nam było spotkać tylko kozice górskie, tak nam się przynajmniej wydawało do czasu zobaczenia kobiety, która te kozy pasła. Mieszkańcy regionu to w większości wyznający islam beduini. Ludzie ci nadal prowadzą koczowniczy tryb życia, często mieszkając w namiotach z koziej wełny bądź „domkach” zrobionych z tego, co można na pustyni znaleźć. Noszą tradycyjne w rejonach bliskiego wschodu ubiory, a kobiety zasłaniają twarz na widok obcych. Zajmują się wypasaniem kóz i polowaniem, a ostatnio coraz częściej obsługą turystyki. Ludzie ci są przyjaźnie nastawieni do turystów, są też bardzo towarzyscy wystarczy chwila rozmowy, żeby usłyszeć „my friend” z akcentem charakterystycznym chyba tylko dla tego rejonu świata.
wici.info | podróże
Wśród wszystkich ciekawych miejsc jest tutaj jedno naprawdę niesamowite, śmiało można je nazwać magicznym miejscem. Jest nim oddalona o 80 km, wysoka na 2286 m n.p.m. góra Synaj. To tutaj bowiem wg przekazów biblijnych Mojżesz otrzymał kamienne tablice z dziesięciorgiem przykazań. Wejść na tą górę można na dwa sposoby: tzw. wielbłądzim szlakiem, czyli stromą, wijącą oraz niekończącą się serpentyną po zboczu góry lub... po prostu po schodach. Z tym tylko, że tych ostatnich jest 3750 plus 750 na sam szczyt, które należy pokonać bez względu na wybraną drogę. Schody te wykuł ponoć pewien mnich jako pokutę za grzechy. Wejścia na szczyt zwykle dokonuje się nocą w świetle latarek, trwa to kilka godzin. Wszystko po to, by na własne oczy zobaczyć wschód słońca nad pustynią - a widok naprawdę zapiera dech w piersiach. No i jeszcze to uczucie kiedy stoi się
93
na szczycie ze świadomością, że w tym samym miejscu na tych samych kamieniach zaczęła się historia. U podnóża góry znajduje się, nadal czynny, klasztor z VI w., który mimo zawirowań historii nigdy nie został zburzony i zachował się w pierwotnej formie. Sam klasztor też jest miejscem niesamowitym. Żyje w nim 20-25 mnichów grekokatolickich opiekujących się pokaźną biblioteką pełną starodawnych rękopisów, ale przede wszystkim relikwiami św. Katarzyny oraz wiecznie zielonym krzewem uznawanym za biblijny krzew gorejący. Ciekawe jest, że próbowano go przesadzić w różnych miejscach na świecie i mimo całej wiedzy, jaką ludzkość posiada, krzew ten rośnie tylko i wyłącznie w tym jednym miejscu. Inną ciekawostką jest fakt, że w klasztorze jest bardzo mały cmentarz, ma on bowiem tylko 2 miejsca. Praktyka jest tu bowiem taka, że gdy któryś mnich umiera, urządza
mu się pogrzeb, natomiast po roku wydobywa jego kości i przenosi do krypty znajdującej pod klasztorem. Spoczywają tam szczątki wszystkich dotychczasowych miejscowych mnichów. Klasztor otwarty jest dla zwiedzających tylko w godzinach od 9 do 12. Na koniec należy zwrócić uwagę na fakt, że Synaj leży jednak na Bliskim Wschodzie, którym ostatnio wstrząsają coraz to nowe niepokoje. Skutecznie przypominają o tym bramki wykrywające metal przy wejściach do wszystkich hoteli i większych budynków oraz uzbrojone oddziały mundurowe patrolujące miasto, a także kontrole na drogach wjazdowych do miast. Niejako dla złagodzenia tego faktu turystom, pracuje tutaj „touristique & antique police”, a wszystko oczywiście dla bezpieczeństwa odwiedzających te tereny gości ze świata.
Złośliwi twierdzą, że Synaj to 60 tys. km2 niczego, faktem jest że nie napotykamy na każdym kroku historii przenikającej się ze sztuką jak np. w Grecji czy Rzymie. Synaj to nadal odkrywany, niedostępny, pustynnogórzysty teren o krajobrazie raczej księżycowym niż wypoczynkowym, ale za to pełen kontrastów, odmiennej kultury i zwyczajów, których nie rozumiemy. Dlatego na pewno bardzo ciekawy. Osobiście, przy każdej nadarzającej się okazji, wracam do tego miejsca myślami, a być może wkrótce będzie mi dane wrócić tam również i ciałem. Karol Kępa
wici.info | sprawdzone smaki
Praktyczne rady:
Tanio i smacznie! Słowo „kryzys” w ostatnich tygodniach wdarło się nieomal we wszystkie dziedziny naszego życia. Dotyczy ono również kuchni, czyli naszych codziennych posiłków. Pamiętajmy jednak o starym przysłowiu, że lepiej wydać na piekarza niż na lekarza czyli należy dbać o zdrowie – czytaj prawidłowo się odżywiać. Aby zaoszczędzić, nie musimy rezygnować z kupowania ulubionych frykasów. Trzeba znaleźć sklepy, gdzie są one w cenach dla nas osiągalnych. Powinniśmy też kupować je w ilościach potrzebnych, tak by nic się nie marnowało. Drugim ważnym aspektem w dobie kryzysu jest umiejętność wykorzystywania wszystkiego, co mamy w kuchni – czytaj „nie marnujemy”
jedzenia. Zdarza się każdemu, że ugotujemy za dużo ziemniaków, ryżu, makaronu, nie zjemy całego pieczywa, zostanie kawałek wędliny, resztki mięsa z obiadu czy też obeschnie nam (schowany gdzieś w zakamarku lodówki) żółty ser. Ze względu na oszczędzanie, ale też przez wzgląd na szacunek dla tzw. „chleba powszedniego”, wszystko to możemy wykorzystać w naszej kuchni. Ja tak robię od zawsze – tak mnie wychowano, a ponadto, myśl o głodujących dzieciach (np. w Afryce), nie pozwala mi niczego wyrzucać. Dlatego pragnę podzielić się paroma pomysłami, które pozwolą zarówno szanować jedzenie, oszczędzać, ale i dalej smacznie jeść.
• W zamrażarce proponuję umieścić dwa pojemniki: w jednym będziemy zbierać resztki mięs (z zupy, rosołu, kawałek niedojedzonego kotlecika itp.) a w drugim skrawki kiełbas i wędlin. Pamiętajcie, że zamrażanie jest doskonałym sposobem na przechowywanie żywności. Takie zapasy można wykorzystać do ugotowania bigosu, fasolki po bretońsku czy do upieczenia domowego pasztetu. Skrawek szynki czy kiełbaski pokrojony i podsmażony z cebulką lub innymi warzywami będzie doskonałą bazą do jajecznicy, z takich resztek można zrobić sos do spagetti lub dodać do pizzy. Ja twierdzę, że najlepszy bigos czy pasztet wychodzi mi właśnie z resztek. Przepisy na powyższe znajdziecie wśród moich wcześniejszych propozycji. • Bułki, które nie są już zbyt świeże przechowujemy w otwartym pojemniku, umieszczonym w suchym, przewiewnym miejscu. Mamy je zawsze pod ręką, kiedy robimy kotlety mielone. Możemy je zetrzeć na drobnej tarce, gdy się okaże, że zabrakło bułki tartej. • Gdy zdarza się, że ugotujemy za dużo ziemniaków do drugiego dania – to nie problem. Możemy je
95 wykorzystać do przyrządzenia gorącej kolacji lub obiadu na drugi dzień. Doskonale nadają się do zrobienia kopytek, farszu do ruskich pierogów lub na kotlety ziemniaczane. Te ostatnie są mało znane, choć bardzo smaczne i proste w wykonaniu. • Powyższa zasada dotyczy również ryżu. Nie wyrzucamy go, tylko robimy na jego bazie sałatkę lub zapiekankę i mamy kolację. W obu przypadkach wystarczy trochę waszej kulinarnej inwencji – dodajemy składniki, które aktualnie mamy w lodówce i gotowe. Przykładem może być tu ryż zapiekany z jabłkiem lub rizotto. • Suchy chleb też można powtórnie wykorzystać – robimy małe grzanki, które są doskonałym dodatkiem do zupy lub wykorzystujemy go jako podkład pod „ala pizzę”. • Nigdy nie wyrzucamy warzyw, które dodajemy do gotowania rosołu lub wywaru – wystarczy dodać parę składników i mamy pyszna sałatkę warzywną. Jak sami widzicie lista pomysłów na oszczędzanie w kuchni jest już znaczna, a to tylko część przykładów – resztę na pewno sami umiecie dopisać.
„Pizza” chlebowa Składniki: 4-5 kromek czerstwego pieczywa 2 jajka ulubione składniki do pizzy (np. plastry szynki, salami, paprykę, pomidora, cebulę, oliwki itp.) Kotlety ziemniaczane Składniki: ½ kg ziemniaków 1 jajko 2 – 3 łyżki mąki 1 średnia cebula olej do smażenia bułka tarta do panierki sól, pieprz Ugotowane, wystudzone ziemniaki (najlepiej reszta z wczorajszego obiadu) przepuszczamy przez praskę do ziemniaków (albo przez maszynkę do mielenia mięsa), dodajemy jajko, mąkę, cebulkę uduszoną na oleju, sól, pieprz do smaku i wyrabiamy tak, aby wszystkie składniki dobrze się połączyły. Gdy masa jest za luźna, dosypujemy mąki. Formujemy nieduże, płaskie kotleciki, obtaczamy je w bułce tartej i smażymy na oleju na złoty kolor. Można je podawać z duszonymi na masełku pieczarkami, sosami mięsnymi lub warzywnymi. Smakują nawet na zimno z chlebem.
97
Sałatka warzywna
A teraz przedstawiam kilka konkretnych przepisów:
Składniki: warzywa z rosołu (marchew, pietruszka, seler) 2 ugotowane na twardo jajka 2 ogórki kiszone lub konserwowe 1 jabłko mała puszka groszku konserwowego 2 łyżki majonezu pieprz do smaku
żółty ser (np. kawałek, który nam obsechł) pieprz, mielona papryka, zioła do pizzy
Blachę do pizzy lub naczynie żaroodporne smarujemy olejem, układamy kromki chleba. Jajka z dodatkiem soli, pieprzu, papryki roztrzepujemy widelcem i wylewamy na chleb. Odstawiamy na 10 min., aby chleb nasiąkł. Następnie układamy składniki tak jak do pizzy, czyli to, co mamy lub, co lubimy. Wszystko posypujemy ziołami, startym serem i zapiekamy w piekarniku przez 10 – 15 min. w temp. 150 st.
Wszystkie składniki kroimy w drobna kostkę, dodajemy osączony groszek, szczyptę pieprzu, majonez i gotowe. Można dodać kawałek sera mozarella lub żółtego startego na grubej tarce albo drobniutko pokrojonego śledzia. Rizotto Składniki: szklanka ryżu puszka groszku konserwowego 25 dkg pieczarek 1 cebula resztki gotowanego kurczaka natka pietruszki kawałek żółtego sera sól, pieprz i gałka muszkatołowa
Ryż gotujemy na sypko (albo wykorzystujemy nadmiar z obiadu), pieczarki i cebule drobno siekamy i przesmażamy na odrobinie oleju, mięso kroimy w drobna kostkę, siekamy natkę, odsączamy groszek. Wszystkie składniki mieszamy, doprawiamy solą, pieprzem i gałką, tak aby wyczuwalny był jej smak. Przekładamy do naczynia żaroodpornego, posypujemy startym serem i zapiekamy około 20 min. – średni ogień. Podajemy z sosem pomidorowym. Zachęcam do szukania pomysłów na kryzysowe, ale nadal smaczne i zdrowe posiłki. Wasza Frog!
+IELCZANIE Z ALBUMÐW RODZINNYCH
www.wici.info 7YJ TKOWY ALBUM JU W SPRZEDA Y U_V^_\KVXc SXPY\WK^Y\
8KMdOVXc S +\^c]^cMdXc
<KPK¸ 8YaKU 3X^O\XO^Yac
=O\QS_]d :Ka¸Ya]US =OU\O^K\d <ONKUMTS
4KU_L A¦^Y\ A]Z ¸Z\KMK
,YÒOXK :Ka¸Ya]UK 7KQNKVOXK 5Y¸YNdSOT
=cVaSK 1Ka¸Ya]UK 9VQK +NKW_] 7K\VOXK
Ñc¸K 4YKXXK .YL\YaYV]UK +QXSO]dUK
=KNYa]UK 5SXQK 7K^K¸Ya]UK .Y\Y^K
5_\ZSY] +QK^K 7KTMRO\ 4KU_L 4_]dcº]US
1\dOQY\d ÃaSO\Md 8Y\LO\^ <cLK\MdcU
·_UK]d 5\ V <KNOU 8YaKUYa]US 5K\YV
5\dcMdUYa]US 5K\YV 5°ZK .\_U
.\_UK\XSK SW + : ¸^Ka]USOQY
5SOVMO _V 5\KUYa]UK AcNKaMK
0_XNKMTK 5_V^_\c ASMS
,KdK DLYÒYaK
5SOVMO _V DLYÒYaK
^OV !! !! "
\ONKUMTK*aSMS SXPY 9U¸KNUK 7K\MSX 7K\MS]d
DNT°MSO ac\ ÒXSYXO a UYXU_\]SO
PY^YQ\KPSMdXcW 5SOVOMUSO 3XKMdOT -dK]YZS]WY acNKaKXO TO]^ NdS°US
a]Z ¸Z\KMc d :\OdcNOX^OW 7SK]^K 5SOVMO 8ZEBXOJDUXP v+FEOPžŗw VM +BOB 1BX B ** OS ,JFMDF E[JB TQS[FEBƒZ UFM JOGPMJOJB XXX KFEOPTD DPN QM
notes
MdK]YZS]WY LOdZ¹K^XO aS±MOT XK aaa aSMS SXPY