Antologia mistyki polskiej

Page 1


© Copyright by Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2008 © Copyright by Karmelitański Instytut Duchowości, Kraków 2008 KONSULTACJA NAUKOWA prof. dr hab. Zofia Zarębianka PROJEKT OKŁADKI Paweł Matyjewicz NA OKŁADCE Jezus Miłosierny − zdjęcie z Archiwum Wydawnictwa Misericordia w Krakowie-Łagiewnikach. Dziękujemy za udostępnienie reprodukcji tego obrazu. KOREKTA Aleksandra Małysiak IMPRIMI POTEST Albert Wach OCD, prowincjał Kraków, dnia 8.07.2008 r. Nr 599/08 IMPRIMATUR † Jan Szkodoń, wik. gen. Kraków, dnia 7.07.2008 r. Nr 1854/08 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel. 012-416-85-00, 012-416-85-01 fax 012-416-85-02 ZAPRASZAMY DO KSIĘGARNI INTERNETOWEJ www.wkb.krakow.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl

ISBN 978-83-7305-236-9 Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach projektu „Promocja Czytelnictwa” DRUK Zakład graficzny – Colonel


SPRAWA Z BOGIEM WERSJA POLSKA

Kiedy piszę te słowa, nie wiem jeszcze jaki będzie nakład, jaka sieć dystrybucji, jaka siła marketingowa okładki, jaki rezonans krytyki, jakie przyjęcie ze strony czytelników. Przewidzieć się tego w tym momencie nie da. Ale jestem głęboko przekonany, że książka, którą trzymają Państwo w ręku i zaczynają wertować, jest jednym z ważniejszych wydarzeń (teologicznych, naukowych, kościelnych, kulturowych) w świecie książki polskiej początku XXI wieku. Powodów widzę wiele, ale wymienię tu tylko jeden, istotny. Antologia mistyki polskiej – dzieło wybitnego znawcy zagadnienia, o. Mariana Zawady – wnosi w nasz rozedrgany świat pierwszych lat trzeciego tysiąclecia niezwykłe treści podane w niezwykłej formie: słowo w takiej tonacji i o takich sprawach, których potrzebujemy tu i teraz jak wody, chleba i powietrza razem wziętych. I których najgłębiej pragniemy – czy to sobie uświadamiamy czy nie. Jest to bowiem słowo o prawdziwym problemie Kościoła w Polsce (a zarazem prawdziwym problemie każdej i każdego z nas): o świętości. Śmiem twierdzić, że prawdziwym problemem polskiego Kościoła nie jest jego otwartość bądź zamknięcie, progresywność bądź konserwatyzm, zlustrowanie jego hierarchicznych szeregów bądź nie, strategia duszpasterska bądź pastoralna improwizacja (etc.). Prawdziwym problemem jest świętość jego członków – serce chrześcijaństwa, sens Kościoła. Nie kwestionuję znaczenia


|6|

Sprawa z Bogiem. Wersja polska

tamtych spraw, proponuję jednak pamiętać o tym, że znaczenia też mają swoją hierarchię. I o tym jest ta książka. Jest świadectwem, że świętość była i jest obecna w dzieciach i dziejach tej ziemi, że jej prawda jest tak jasna, iż kiedy się przegląda w lustrze słów, dostrzegamy jej zarys wyraźnie… I że świętość jest możliwa, realna. Że warto się otrząsnąć, zdmuchnąć brudną pianę, wyłączyć atakujący z wielu miejsc jazgot pustki i skupić na tym, co ważne naprawdę. Jestem teologiem dogmatykiem jedynie, czasem trochę poetą, gdzież mi więc w te rejony – teologii duchowości, mistyki? Pytam o to sam siebie, szczerze, z pokorą. I myślę, że odpowiedź leży w pragnieniu właśnie. To, co najlepsze w dogmatyce – pragnie wyrazić się w duchowości życia; to, co najlepsze w poezji – lgnie do mistyki. Wyrazić Prawdę Niewyrażalnego – oto punkt, w którym spotykają się te wszystkie dziedziny i nasze pragnienia… I tak, dogmatyka jak duchowość, poezja i mistyka – wszystkie żyją z daru. To fundament chrześcijańskiego myślenia o podstawowym „urządzeniu” i strukturze świata: „Sens, jaki sobie człowiek sam wymyśli, nie jest ostatecznie żadnym sensem. Sensu, to znaczy podstawy, na której opiera się cała nasza egzystencja, nie można sobie stworzyć; można go tylko przyjąć”1. Dlatego też Logos/Sens stał się człowiekiem – aby wejść pod dach człowieczeństwa. Byśmy Go mogli przyjąć z miłością. O tym też jest ta książka. To ostatnie („przyjąć z miłością”) jest też jedną z trzech prostych obserwacji, na które chciałbym zwrócić Państwa uwagę. One były niezwykłym odkryciem dla mnie, wczesnego czytelnika tej książki. Dzielę się nimi:

1

J. RATZINGER, Wprowadzenie w chrześcijaństwo, przekł. Z. Włodkowa, Kraków 20063, s. 71.


Sprawa z Bogiem. Wersja polska

|7|

1. Że w sprawie z Bogiem chodzi aż tak radykalnie o miłość – zawsze, ostatecznie, jedynie. 2. Że w sprawie z Bogiem aż tak uszanowana jest (przez Stwórcę, czyli w konsekwencji przez naturę) odmienność tego, co kobiece i tego, co męskie – w języku, w emocjach, w kształcie doświadczenia. 3. Że czymś aż tak bardzo polskim jest w sprawie z Bogiem żarliwość solidarności wobec sióstr i braci – w trosce, w myśleniu „o”, w życiu „dla”. Jest w zapisie mistycznego doświadczenia jakaś potężna siła kalologiczna (od greckiego kalos = piękno), jakaś porywająca moc piękna, które przekonuje do sprawy z Bogiem drogą zachwytu… Raz jeszcze obecny Papież: „Argumenty trafiają często w pustkę, ponieważ w naszym współczesnym świecie mamy aż nazbyt wiele konkurujących ze sobą argumentacji. Rozum ma nos z wosku, tj. jeśli jesteśmy tylko dostatecznie zręczni, możemy go wykręcić w różnych kierunkach. Wszystko wydaje się przekonujące, rozsądne – komu zatem mamy wierzyć? Spotkanie z pięknem może stać się uderzeniem strzały, która rani duszę i w ten sposób otwiera jej oczy, tak że teraz – na podstawie własnego doświadczenia – dysponuje ona odpowiednim kryterium, które pozwala jej na ocenę argumentów. W Monachium, po koncercie, kiedy wybrzmiał ostatni dźwięk jednej z wielkich kantat Bacha, spontanicznie popatrzyłem na siedzącego obok luterańskiego biskupa i równie spontanicznie powiedzieliśmy: «Ten, kto to słyszał, wie, że wiara jest prawdziwa». Muzyka ta wyraża tak niesłychaną siłę obecnej w niej rzeczywistości, że człowiek wie


|8|

Sprawa z Bogiem. Wersja polska

– nie przez wnioskowanie, ale przez wstrząs – że coś takiego nie może pochodzić z pustki”2. Otwórzmy więc uszy na mistyczną muzykę: przed nami wielkie piękno. Nie może ono pochodzić z pustki. Pochodzi z Boga i z naszej ziemi. Katowice, 16 marca 2007 r. ks. prof. dr hab. Jerzy Szymik

2

Tenże, W drodze do Jezusa Chrystusa, przekł. J. Merecki, Kraków 2004, s. 38.


PRZY ŹRÓDLE CZERPANIA SŁOWO REDAKTORA

Antologia mistyki polskiej powstała, by na jednym miejscu zgromadzić i ukazać niezwykłe duchowe bogactwo Kościoła polskiego, które może umykać w toczącej się wartko historii. Bóg od początku buduje gromadząc, a Chrystus z gromadzenia pod skrzydłami uczynił wykładnię swej misji (Łk 13, 34). Gromadzenie Bożych śladów jest formą mądrościowego zachowania dobrego gospodarza, który podobny do ojca rodziny, „ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare” (Mt 13, 52). Mistyka stanowi ze swej natury ukryty, wewnętrzny nurt, skąpanej w miłości Boga i tajemnicy Krzyża rzeczywistości, jest śladem Bożego prowadzenia w codzienności dróg, a także świadectwem Bożego wybrania. „Mistyczna praca” Boga nad człowiekiem dowodzi nie tylko Jego niewyczerpanej miłości, ale też jest nurtem ożywiającym całą duchową przestrzeń, bez którego nawet uczestnictwo w sakramentach narażone jest na rytualizm bez życia, poruszanie się wśród nieczytelnych czy pustych formuł i żywienie się czczą literą. W przestrzeni mistyki przekonujemy się, że Bóg, pomimo zamkniętego Słowa Objawienia, ma jeszcze wiele do powiedzenia współczesnemu człowiekowi i powierza mu odpowiedzialność za świat.


| 10 |

Przy źródle czerpania. Słowo redaktora

Prezentowana antologia odwołuje się do dwóch kategorii: literackiej i eklezjalnej. Obejmuje przede wszystkim mistycznych pisarzy, tzn. ludzi, którzy zostawili obszerniejszy zapis łaski lub refleksji teologicznej na tematy mistyczne oraz odwołuje się do ich życia; ludzi, na których Bóg wycisnął szczególną pieczęć świętości. Zdecydowana większość z przywołanych osób odbiera chwałę ołtarzy lub ich procesy beatyfikacyjne są w toku. Ponieważ antologia zajmuje się tekstami, siłą rzeczy pominięto wiele postaci, jak św. Maksymilian Kolbe, św. Rafał Kalinowski czy św. Albert Chmielowski, których życie poddane było szczególnym łaskom, ale którzy niestety nie pozostawili większych świadectw pisanych o treściach mistycznych. Z drugiej strony, dzięki mistycznym tekstom możemy na przestrzeni historii odkrywać różnorodność języka i tematów duchowych, rozpiętych na przestrzeni ośmiu wieków: od XIV w. do czasów współczesnych. Jest to zatem swoista muzyka wieków miłowania, czystości i piękna, czekania, poszukiwań i wierności Znalezionemu. Można mówić o asystencji mistycznej Stwórcy wobec Kościoła. Mamy możliwość oglądu najpiękniejszych kart-świadectw niezwykłej wiary i miłości, wierności Bogu wyrastającej o wiele wyżej ponad standardy pobożności. To, co dodaje rangi wydarzeniu, to fakt, że wiele tekstów, wydobytych z archiwów, jest prezentowanych drukiem po raz pierwszy. Do lektury mistycznej powinno się zamieszczać coś w rodzaju avertissement – swoistego ostrzeżenia, ponieważ teksty tego rodzaju są zapisem bezpośredniości doświadczenia rzeczywistości boskiej. Bezpośredniość ta przyprawia o drżenie najwyższe i najgłębsze struny ludzkiego istnienia, gdyż dokonuje się na jego granicy: naturalnego i wiecznego, jawnego i niejawnego, skrywanego i objawianego, możliwego i niemoż-


Przy źródle czerpania. Słowo redaktora

| 11 |

liwego… Co więcej, doświadczenie mistyczne o wiele tę granicę przekracza, ponieważ wywodzi się z Nieskończoności. Przepastny wymiar doświadczenia budzi oszołomienie, zadziwienie, ekstatyczne uniesienie Bożym bezmiarem miłowania. W przedziwny sposób jest obcowaniem z Kimś, Kto-nie-ma-kształtu, z nieuchwytną nagością Boga. Bezpośredniość również pokonuje granicę dystansu, który jest potrzebny w poznaniu, pochłania wszelkie oddzielenie i jednoczy tak dalece, jak tylko miłość Boga może tego dokonać. Bierze w nawias to, co ludzkie. Załamuje się język i wszelki przekaz, a mistyk pogrąża się nie tylko w komunikacyjnej, ale i w istotowej bezradności. Doświadcza czegoś, co go nieskończenie przerasta i ta nieskończoność doświadczenia jest dominującą jego treścią. Dlatego jest ono ciemne. Człowiek nie ma „narzędzi”, nie ma możliwości jakiegokolwiek ujmowania go, skazany jest natomiast na pokorne i pełne wdzięczności uczestniczenie. Lecz objawia to jednocześnie mistyczny geniusz prostoty. Doświadczenie mistyczne jest również ogólne, w tym znaczeniu, że umyka konkretowi ludzkiego oglądu. Nieuchwytne, niepodatne na porządkujący i systematyczny wysiłek ludzkiego rozumu, budzi drżenie wobec ciągłego otwarcia i otwierania umysłu na nowe odsłaniające się dynamizmy Miłości i Tajemnicy. Mistyk żyje nie tylko tajemnicą Boga, żyje niejako w jej wnętrzu, a życie jego nabiera równie tajemniczego sensu. O doświadczeniu mistycznym mówimy, że jest bierne. Znaczy to, że działający Duch Święty wprowadza w ponadludzki sposób działania, który przekracza każdą zdolność działania człowieka, niejako zawieszając jego władze. Owo wciągnięcie, czasem gwałtowne, w Bożą dziedzinę, w życie wewnętrzne Trójcy Świętej, w tajemnice Ojca, Chrystusa i Ducha, w tajemnice Kościoła, owocuje niezwykłą siłą nowości – nowości miłowania


| 12 |

Przy źródle czerpania. Słowo redaktora

i widzenia rzeczy. Dlatego mistyka z natury jest przemieniająca, budzi i pozwala dojrzewać nowemu stworzeniu, nowemu człowiekowi. Co więcej, wprowadza w nowy czas. Dlatego po części mistyk jest jak prorok – głosi obecność nadchodzącego Boga, Jego bliskość, bliskość Jego wymagającej i wspaniałej miłości. Miłosne uczestniczenie w bliskości Pana zadaje kłam wszelkim teoriom o Bogu zapominającym o stworzeniu, o Jego oddaleniu. Mistyka dzięki temu jest pamięcią Boga, Jego przywoływaniem i uobecnianiem. Zbudowana z prawdy miłowania i ofiary, sięgających głęboko w dramat Krzyża, uprawnia jednocześnie mistyka do wpływu na historię. Przedstawione teksty ujawniają niezwykłą pedagogię Boga. Prezentują wymagającą prawdę i piękno, które wręcz porządkują człowieka: jego wnętrze i jego historię. Siłą doświadczeń i siłą tekstów mistycznych jest ich przemieniająca moc. Należy im się poddać, by jeszcze raz uświadomić sobie nasze powołanie do przemiany w nowego człowieka. Mistyka potwierdza drożność na linii Bożych spraw, ożywia dynamikę świętości, osadza w krainie podobieństwa. Dotykając Bożego piękna, a raczej będąc przez nie dotykanym, człowiek staje się piękniejszy. Niech ten dynamizm piękna dotyka i ogarnia każdego, kto sięga po piękno tak wysokiej klasy. Dzień św. Józefa, 2007 o. Marian Zawada OCD


NOTA DOTYCZĄCA STARODRUKÓW Na niniejszy tom składają się fragmenty tekstów zapisanych w dziejach polskiego piśmiennictwa na kartach traktatów teologicznych, dzienników duszy, komentarzy i publikowanych kazań, znajdujących się m.in. w zbiorach prywatnych. W Antologii mistyki polskiej zostały pomieszczone oprócz tekstów autorów publikowanych współcześnie fragmenty pism pochodzących ze starodruków datowanych na wiek XVII i początek wieku XVIII. Są to pisma Mikołaja z Mościsk OP pochodzące z dzieł: Elementarzyk ćwiczenia duchowego, Kraków 1626 i Akademia pobożności z przydatkiem, nie tylko zakonnym osobom do doskonałości potrzebna, ale i świeckim do zbawienia bardzo przygodna, Kraków 1628, Stefana Kucharskiego OCD, Baranek Wielkanocy W.O. Stefana od S. Teresy Sióstr Carmelitanek Bosych Conwentu S. Marcina w Krakowie, Kraków, ok. 1650, Kacpra Drużbickiego SI, Serce Jezusowe meta albo cel serc stworzonych od Kaspra Drużbickiego, Societatis Jesu, pospolitej wszystkich miłości, Poznań 1696 i Drogi doskonałości chrześcijańskiej, Stanisława Papczyńskiego tłumaczonych z języka łacińskiego Templum Dei Mysticum quod in homine christiano demonstravit R. P. Stanislaus a Jesu Maria Papczyński, presbyter Polonus,Varsaviae 1998, Chryzostoma Stefana Dobrosielskiego OFM (także tłumaczonych z łaciny) Summarium Asceticae et Mysticae theologiae, Cracoviae 1655, Tekli Nałęcz Raczyńskiej CSS, Xsiąg czterech objawienia pełne nauk chrześcijańskich Wielebnej Panny Tekli Nałęcz-Raczyńskiej Zakonu Kanoniczek Regularnych S. Ducha de Saxia, klasztoru niegdyś Lwo-


| 14 |

Nota dotycząca starodruków

wskiego, profeski, Archiwum Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia, Kraków, K 59/II i Teresy Marchockiej OCD Autobiografii mistycznej m. Teresy od Jezusa karm. Bosej (Anny Marii Marchockiej) 1603–1652, Poznań 1939. Fragmenty Pieśni salomonowych Bonawentury Frezera OCD opracowano z rękopisu znajdującego się w Archiwum Sióstr Karmelitanek Bosych w Krakowie. Cytaty z pism Doroty z Mątowów wydane w Septililium Beatae Dorotheae Montoviensis, Bruxellis 1885, Jakuba z Paradyża OCist przytoczone z dzieła De theologia mystica, [w:] Opuscula inedita, Warszawa 1978. Duża część cytowanych dzieł została zaprezentowana po raz pierwszy współczesnemu czytelnikowi. Z uwagi na popularyzatorski charakter tej edycji dokonano uwspółcześnienia pisowni, wprowadzając obowiązujące obecnie normy ortograficzne, ujednolicając zapisy dużych i małych liter. Dokonano zmian w interpunkcji, zredukowano nadmierne ilości średników. Poprawiono błędy literowe, jakie pojawiły się w starodrukach, uzupełniono zdania słowami, które zostały błędnie pominięte, umieszczając je w nawiasach klamrowych, np. w następujących sformułowaniach: „iż [jest] wedle jej myśli”, „przerywali [na] modlitwy”, „teraz opuszcza się [ten temat]”, „[o] niczym”, „wewn[ą]trz”, „[ro]zporządzaj”. Poprawiono również niezgodne z obecnymi normami formy. Pozostawiono natomiast stare formy językowe, występujące niekiedy obocznie z nowszymi, np. „wszytkie”, „wszystkie”, „źrzodło”, „zrzodło”, „kozieł”, „nawiększy”, „namniejszych”, „barzo”, „abo”, „delicje”, „w niem”, „kontemplacyja”, „okiemgnieniu”, „spłocze”, „chory”, „rożny”, „bawiemy”, „przez medytacyją, historyją”, „myślili”, „drugiej władze dusze naszej”, „racyj”, „patrzamy”, „między Egipcjany”, „ludzkiemi”, „dochodziemy”, „zostawujemy”.


Nota dotycząca starodruków

| 15 |

Sformułowania, które wyszły z użycia w języku polskim, znajdujące się w tekstach pomieszczonych w tej Antologii, zaopatrzone zostały przypisami, w których podano ich współczesne znaczenie.

Nota od Wydawcy Teksty zostały opracowane przez o. Mariana Zawadę OCD, jeśli nie podano inaczej. Wszystkie tytuły pochodzą od Redaktora antologii.



PODZIĘKOWANIA Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia z Warszawy za bezpłatne udostępnienie fragmentów Dzienniczka św. Faustyny Kowalskiej, wydanego w Warszawie w Wydawnictwie Księży Marianów w 2003 roku. Zgromadzeniu Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego za bezpłatne pozwolenie na publikację fragmentów dzieł św. Józefa Sebastiana Pelczara. Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Starowiejskich za łaskawe przesłanie tekstów sł. B. Leonii Nastał i s. Roberty Babiak. Zgromadzeniu Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia z Krakowa za udostępnienie dzieł s. Tekli Nałęcz Raczyńskiej oraz Emanueli Kalb. Zgromadzeniu Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu za łaskawe przesłanie tekstów bł. Franciszki Siedliskiej. Zgromadzeniu Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP za przekazanie z archiwum tekstów bł. Marceliny Darowskiej. Zgromadzeniu Sióstr Duszy Chrystusowej za udostępnienie z archiwum tekstów sł. B. Zofii Tajber. Zgromadzeniu Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża za łaskawe przesłanie tekstów sł. B. Elżbiety Róży Czackiej.


| 18 |

Podziękowania

Zgromadzeniu Sióstr Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza za łaskawe udostępnienie z archiwum listów sł. B. M. Elizy Cejzik. Zgromadzeniu Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego w Rzymie za udostępnienie z Archiwum Generalnego Zapisków i Przejść wewnętrznych bł. M. Celiny Borzęckiej. Zgromadzeniu Sióstr od Aniołów za udostępnienie Zapisków z łagrów Wandy Boniszewskiej. Siostrom Karmelitankom Bosym z Krakowa-Wesołej za udostępnienie pism sł. B. M. Teresy Marchockiej. Ojcu archimandrycie Romanowi Piętce MIC za udostępnienie własnego tłumaczenia tekstów bł. Stanisława Papczyńskiego. Ojcom Dominikanom z Krakowa za możliwość skorzystania z dzieł Mikołaja z Mościsk. Ojcom Jezuitom z Krakowa za możliwość skorzystania z pism Kacpra Drużbickiego.


JAKUB Z PARADYŻA OCIST Urodził się niedaleko wielkopolskiego Paradyża w rodzinie chłopskiej. Wstąpił do cystersów w Paradyżu około 1402 roku. W 1420 r. rozpoczął studia na Wydziale Sztuk Wyzwolonych Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie uzyskał stopnie bakałarza i magistra, wiążąc się z klasztorem w Krakowie-Mogile. W latach 1423–1431 odbył studia teologiczne, uwieńczone doktoratem. W 1441 r. przeniósł się do Sulejowa, następnie do kartuzów w Erfurcie. Wziął udział w soborze w Bazylei. W kartuzji erfurckiej poświęcił się pisaniu traktatów teologicznych. Zmarł w Erfurcie 30 kwietnia 1464. Do najbardziej znanych jego dzieł mistycznych należą: De profectu spiritualis vitae (1444) oraz De theologia mystica (1451).

TEKSTY

Nazwa teologii mistycznej i jej twórca Tę teologię nazywa się mistyką, ponieważ jest ciemna [tajemna] i święta, bo niewielu jest tych, którzy ją czczą, a szlachetni są ci, którzy to robią, oraz nazywa się ją tak ze względu na znakomitą godność jej twórcy. Jej rzadkość jest znana ludziom, gdyż nawet wyjątkowo mądrzy i znakomici profesorowie świętej teologii nie zwykli jej praktykować, a wręcz nazywają ją głupią, bo jak mówi święty Paweł: „człowiek zmysłowy nie pojmuje tego, co jest z Ducha; jest to dla niego głupstwem” (1 Kor 2, 14). A dalej: „Jeśli ktoś między wami chce być mądry, niech stanie się głupi, aby był mądry” (1 Kor


| 20 |

Jakub z Paradyża

3, 18). Nie mówię tu o głupocie dotyczącej wykształcenia, lecz o głupocie pojmowania, bowiem jest bardzo wielu uczonych, lecz takich, którzy nie zasmakowali w słodyczy niebiańskiej rosy. Poniżej pokażemy, że ta słodka teologia częściej wylewa się na ludzi prostych, pokornych i niezbyt wykształconych niż na tych, którzy pragną wspiąć się na szczyty rozważań i dyskusji. Dlatego czytamy, że pewna prosta, pobożna kobieta, która w jakiejś rozmowie słysząc o zjednoczeniu ludzkiej duszy – jakby oblubienicy ze swoim oblubieńcem, czyli Bogiem słodkim i upragnionym dla duszy pełnej miłości, który w ten sposób porywa duszę do siebie, że ona nie czuje już siebie samej i staje się podobna do Boga – tak ta kobieta, rozpalona miłością, tak płonęła, rozpłomieniła się takim wewnętrznym ogniem, że z zamiaru ducha nie pojmując siebie samej, bez oddechu, bez czucia oddała życie z krwią, złączona w niebie z tym, którego będąc na ziemi zakosztowała w kruchym ciele. Dlatego tę teologię mistyczną można opisać w taki sposób. Jest dążeniem duszy do Boga przez pragnienie miłości. Lub inaczej: jest analogicznym poruszeniem, tj. prowadzeniem ku górze do Boga przez miłość gorącą i czystą. Lub tak: jest doświadczalnym poznaniem Boga przez uścisk jednoczącej miłości. Lub inaczej: teologia mistyczna jest roztropnym poznaniem Boga, gdy szczyt uczuciowej władzy rozumnej łączy się i jednoczy z Bogiem. Lub jak mówi Dionizy: jest bezrozumną, szaloną, głupią mądrością, która przekracza wszelkie pochwały. Poniżej zostanie przedstawione rozumienie i różnorodność tych opisów. To doświadczalne poznanie święci różnie nazywali, mianowicie: kontemplacja, ekstaza, porwanie, roztopienie, przeobrażenie, zjednoczenie, radość, świętowanie, bycie ponad duchem, porwanie ku boskiemu ogniowi, [za]kosztowanie Boga, objęcie oblubieńca, pocałunek Boga, zrodzenie słowa, wprowadzenie


Jakub z Paradyża

| 21 |

do boskiej komnaty, upojenie strumieniem rozkoszy, przebywanie w zapachu olejków, słyszenie głosu Boga, wstąpienie do komnaty sypialnej, wejście w siebie samego, zaśnięcie i odpoczynek duchowy, a także innymi imionami, mianowicie: upoić się, komnata oblubieńca. Twórcą tej boskiej nauki jest Bóg, który jest zawsze przy tych, którzy Go pragną i dał się tym, którzy Mu się oddali, tak w Starym, jak i w Nowym Testamencie: Adamowi we śnie, Mojżeszowi na szczycie góry Synaj, Pawłowi w uniesieniu, o którym sam zaświadcza: „Nie wiem, czy w ciele, czy poza ciałem słyszał tajemne słowa, których nie godzi się powtarzać człowiekowi” (2 Kor 12, 3–4), a sama teologia nie daje zakosztować takiej słodyczy, której nie można wyjaśnić żadnymi słowami i która czyni człowieka jakby niemym. Tak Paweł przekazał świętemu Dionizemu, który pisał o tym do Tymoteusza. Nasza teologia mistyczna różni się od tej, którą nazywamy szkolną [scholastyczną], zaczerpniętą z książek, użytkową czy spekulatywną, którą posługują się nauczyciele na uniwersytetach cytując księgi Sentencji albo księgi innych wspaniałych autorytetów, ponieważ teologia szkolna opiera się i zdobywa się ją przez tworzenie teorii, przykładów, przez dyskusje nad książkami, ćwiczenia i studia dotyczące wiedzy ludzkiej, natomiast teologii mistycznej nie można znaleźć w myśleniu naukowym czy ludzkich dyskusjach. Dlatego ona nie potrzebuje ludzkiej szkoły czy nauczania, lecz raczej zyskuje się ją w szkole uczuć, w pilnym ćwiczeniu się w cnotach moralnych danych duszy do oczyszczenia, oświecenia i przysposabiających ją do trzech aktów hierarchicznych, którymi są: oczyszczenie, oświecenie i doskonałość. Do tej teologii mistycznej nie potrzeba wielkiej wiedzy nabytej, tak jak do teologii szkolnej i użytkowej, a zwłaszcza wiedzy zdobytej w ludzki sposób, lecz gdy umysł płonie najgwałtowniejszym pragnieniem, łatwo się uczy tego,


| 22 |

Jakub z Paradyża

co przekazuje mu ten, który daje i uczy, a co przekracza całą stworzoną naturę – wtedy umysł jest otoczony słońcem, mając księżyc pod nogami, depcząc wszystko, co ziemskie, jakby śmieci w porównaniu z niebiańską jasnością, w której cały jest porwany, gardzi wszystkim, co na świecie, powtarzając za psalmistą: „Kogo oprócz Ciebie mam w niebie? Kogo ponad Ciebie pragnąłem na ziemi? Niszczeje moje ciało i moje serce. Bóg jest opoką mojego serca i moim działem” (Ps 73, 25–26). I czytamy też: „dusza moja odmawia przyjęcia pociechy, pamiętam o Bogu, nęci mnie i słabnie mój duch” (Ps 77, 3–4). Oto, do czego prowadzi nasza teologia mistyczna, od której bardzo daleka jest teologia szkolna. Bowiem ta teologia zaczerpnięta z książek ma wiele z suchej i zimnej spekulacji i zajmuje się jakby ważną wiedzą, a jednak mało jest w niej miłującego uczucia. Nasza zaś cała teologia mistyczna to płonące pragnienia ludzkiego umysłu, które kierują się ku bezdennej przepaści niebiańskich rozkoszy. Toteż nasza teologia mistyczna jest przekazywana w większości wiernym prostym i niewykształconym i przez nich praktykowana. Zapewnia o tym święty Dionizy swojego ucznia Tymoteusza, że nie słyszał o niej nikt z niedoświadczonych, niedoświadczonymi nazywając tych, którzy albo nie są wierzący, albo nabrzmiali czczą filozofią, albo żyjąc w błędzie, depczą swoimi stopami to, czego nie pojmują. Dlatego zakazuje „rzucać pereł przed wieprze i dawać psom to, co święte” tym, dla których chwałą jest zwycięstwo w słownych potyczkach czy trawienie czasu na bezużytecznych dyskusjach. Z tego rodzi się gniew, zawiść, spory, walki. Natomiast nasza teologia mistyczna, łagodna, skromna, przekonująca, czyniąca dobro, jakby zstępując z góry orzeźwia duszę, która pragnie Boga […]. JAKUB Z PARADYŻA, De theologia mystica, [w:] Opuscula inedita, oprac. S.A. Porębski, Warszawa 1978, s. 252–255, przekł. z łac. B. Tabor


Jakub z Paradyża

| 23 |

Trzecia droga To droga jednocząca, która udoskonala inne, co więcej, jest najdoskonalsza, ponad którą nie ma nic dla szczerego wędrowca. Ten temat jest odpowiedni tak dla bogatszego w wiedzę, wymowę, jak i w doświadczenie. Rozważamy, go przechodząc od tego, co ukryte głęboko do tego, co na zewnątrz. Godnie o tym będzie mówił ten, kto wypowiada słowa pod dyktando serca. Ten, kto – według mnie – zanurza pióro języka we krwi serca, ponieważ, jak mówi święty Bernard: nauka jest wtedy prawdziwa i należy ją szanować, gdy język mówi o niej to, co dyktuje sumienie, co poddaje miłość. Nie doświadczyłem jeszcze tego i nie wiem, czy kiedyś doświadczę i czy wtedy będę w stanie o niej mówić, więc pozostanę niemy. Czy jednak chociaż nie mogę ofiarowywać w namiocie Boga złota, drogich kamieni, nie ofiaruję również skór kóz, czy innych marnych rzeczy? Bynajmniej, wydaje się mi, że pobożny nie powinien zwlekać, lecz ochotnym duchem ofiarować temu, który pragnie to, co może. Przyznaję jednak, że ubóstwo słów powoduje, że trudniej jest powiedzieć coś na ten tak godny temat niż pomyśleć, ale i trudniej pomyśleć niż przyjąć od tego, kto ją wylewa. To przecież jest niebiańska manna, „której nikt nie zna, chyba że ten, kto ją spożył” (Ap 2, 17). Ale kto ją spożył, nie potrafi tego wyrazić. Ona jest bowiem taka, że rozumne stworzenie może do niej dążyć z całych sił i gdy uświadomi sobie to w tym życiu, nie troszczy się o szukanie czegoś innego i nie ustanie, dopóki jej nie zdobędzie, jak mówi święty Augustyn: „Niespokojne jest serce nasze i nie znajdzie odpoczynku, dopóki nie przyjdzie do Ciebie”. Bowiem człowiek jednoczy się swoim duchem z najukochańszym źródłem, nie pragnie już niczego innego, tak jak jakaś rzecz, która, osiągając właściwe jej miejsce, już się nie


| 24 |

Jakub z Paradyża

porusza. Jeśli bowiem tego, o czym mówię, a co dotyczy złączenia ciał, dokonuje natura skażona, mianowicie, że całego ducha przyciąga do ciała, że pochłonięty zostaje rozum i cały człowiek staje się ciałem, co staje się także w małżeństwach świętych i posuniętych w latach, jak u Zachariasza i Elżbiety, to dlaczego zdaje się niemożliwe to, co także dzieje się w duchowym małżeństwie, gdzie Oblubieniec łączy się z oblubienicą jakby w łożu, a całe ciało, przez nadmiar duchowej słodyczy dochodzi jakby do zmysłowej śmierci i mówi: „Umiłowany jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2, 16). Zwracam uwagę, że ta miłość nazywana jest przez filozofów pogańskich „cielesną” i godną nagany, o czym można przeczytać w Etykach. Dlatego księga Pieśni nad Pieśniami mówi o trzech rodzajach miłości: świętej, czystej i wzbudzającej wszelkie pragnienie, czyli o miłości, która rani, omdlewa i choruje. Mówi bowiem: „Chora jestem z miłości” (Pnp 5, 8) oraz „Córki jerozolimskie, powiedzcie umiłowanemu, że omdlewam z miłości” (Pnp 5, 8), a także: „Jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8, 6). Mój czytelniku, jeśli ktoś chciałby poznać granice poszczególnych rodzajów miłości, powinien się modlić i myśleć, a wtedy to pojmie. Pierwszy rodzaj miłości dotyczy tych, którzy są na początku drogi mistycznej, drugi – tych, którzy w niej postępują, trzeci – tych, którzy już znaleźli w niej upodobanie. Pierwszy czyni umysł pobożnym, pobudzając go do umiłowania wyższego stopnia, równocześnie kiełznając i osłabiając poruszenia zmysłów i dotyka serca, aby nie dążyło na powrót do spraw ziemskich. Drugi prowadzi do tego, że także słabsi, którzy tracą nadzieję, obawiając się kary, nie idą dalej w ciemność, lecz zostają zawróceni […]. Trzeci rodzaj miłości czyni człowieka na kształt Boga i do Boga podobnym, a jego duch zostaje porwany przez rozpa-


Jakub z Paradyża

| 25 |

lone pragnienia. Nie można ich nasycić i nie można ich wypowiedzieć w ludzkim języku ani nie może o nich pomyśleć nikt, lecz tylko ten, który pozostaje w komnacie Oblubieńca. Mówi Duch Święty przez proroka Mojżesza w błogosławieństwie Beniamina, którego nazywa synem prawicy: „Umiłowany przez Pana bezpiecznie u niego zamieszka i spocznie między jego ramionami” (Pwt 33, 12), z czym zgadzają się słowa Dawida: „Tam Beniamin, młodzieniec na czele” (Ps 67, 28). Rozum nie pojmuje, nie pojmują władze zmysłowe – czy to wewnętrzne czy zewnętrzne – tego, co dzieje się w duszy nasyconej tymi słodkimi pieśniami, lecz raczej są jakby porywane od swoich naturalnych zajęć i pociągane do ponadnaturalnych. Przykład tego możemy znaleźć w świecie widzialnym. Wlejmy do spiżowego garnka do pełna zimnej wody i postawmy go na ogniu. Ogień, działając na przeciwne mu zimno, poprowadzi przez pewne stopnie od zimna do ciepła, od ciepła do gorąca i od gorąca do wrzenia. Ten wrzątek wreszcie dojdzie do takiego stanu, że cały garnek jakby odda się ogniowi, a woda zacznie wydawać jakiś dźwięk niezrozumiały przez słuchającego, a ponadto podskoczy, wylewając się z garnka. Z tego wynika, że dla natury nie jest niemożliwe, że rzecz wznosi się ponad siebie przez działanie wewnętrzne, że traci własną naturę, jeśli cała woda zostaje strawiona przez ogień, dlaczego w podobny sposób nadnaturalna cnota nie może podnieść serca człowieka, odpowiednio do tego, ponad jego naturalne właściwości? Potwierdza to święty Paweł o sobie: „Żyję zaś nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Jeśli ktoś niedoświadczony nie wierzy w to, niech weźmie za przykład człowieka oddanego spokojowi i ciszy, dalekiego od trosk i zajęć tego świata, dalekiego od przyjemności ciała i typowych dla świata uczuć, dalekiego od ciemności błędów, niech skieruje szczyt umysłu ku najsłodszemu światłu, którym jest Bóg, jednocząc się z Nim przez medytację Pisma i kontemplację wielkich dzieł Boga, niech spojrzy na przykład


| 26 |

Jakub z Paradyża

człowieka, który unika gwaru świata i towarzystwa ludzi, jak może i powstrzymuje się ponad siebie i swoje zmysły odsuwa od spraw zewnętrznych, a kieruje ku temu, co wewnątrz, korzysta z wstrzemięźliwości w jedzeniu i piciu i odcina się zupełnie od ciekawości spraw zewnętrznych, oddaje się pobożnie pokucie i modlitwie. Jeśli można znaleźć taki przykład, człowieka jakiejkolwiek płci, wieku, wiedzy, wykształcenia, nikt nie powinien twierdzić, że jest to dla niego niemożliwe i ponad jego siły. Lecz rzadko są tacy ludzie, ponieważ trudno uwierzyć w to, czego uczy się o teologii mistycznej. Bowiem dzięki niej dobrze usposobiony umysł ludzki zaczyna poznawać sam siebie w sposób, którego nie można wypowiedzieć i będąc jakby w najgorętszej miłości, jakby w południowym upale, płonie w tym jakże niewypowiedzianym żarze, więc będąc nie jest już jak stworzenie zmysłowe, lecz przekształca się przez Boską miłość bezpośrednio w samym Bogu. Bowiem umysł sam dzięki wewnętrznym uczuciom powstaje i wylewa na ciało pewną słodycz, przez którą wrodzone zepsucie zmniejsza się w nim na tyle, że umysł przez gorące ćwiczenia zmierza ku temu, co wysoko. I staje się tak, że dzięki Boskiemu miłosierdziu ciało i zmysły, zapomniawszy własnych przymiotów, ochoczo poddają się rozumowi. Wtedy sama dusza pozwala w dobrowolnym uczuciu miłości swojemu Stwórcy, aby zamieszkał w jej ciele jak w królestwie i dzięki temu cnoty wzrastają w nim nie z trudem, lecz jakby z miłością i porzuca szkodliwe przyjemności, które zwycięża większa siła i w ten sposób dotykają zadatku wiecznego szczęścia, ponieważ dusza mieszka już tam, gdzie ukochała […]. Ponieważ samo światło wlane ogranicza swoim promieniowaniem ciemności błędów, dlatego w tych, którzy doświadczają duchowych słodyczy, toczy się ciężka walka przeciw błędom, a ponieważ duch nie wspiera tego, co słabe, to cielesne uczucie przez pragnienie miłości niebiańskiej coraz bardziej i bardziej


Jakub z Paradyża

| 27 |

słabnie. Natomiast ta miłość wzrasta dzięki swym pragnieniom i jakby prowadząc życie aniołów, mówi: „dla mnie żyć to Chrystus, a umrzeć – zysk” (Flp 1, 21). Ponieważ, jeśli wszelkie skarby, wszystko, co cenne i budzące zachwyt, cokolwiek oko może zobaczyć, rozum zbadać, umysł pojąć, jest dawane zamiast tej mądrości, która jest sama, należy uważać to za nic, a niczego, żadnego pragnienia nie można z nią porównywać. Po długim przebywaniu z Umiłowanym dochodzi do pewnego rodzinnego zaufania i nadziei, która wierzy, że nikt nigdy nie może jej od Umiłowanego odłączyć. Tak jak widzimy u służących w domach panów, najpierw jest strach, potem życzliwa przyjaźń, która strach zmienia w miłość, a stąd powstaje jakby przyjemna zabawa między Umiłowanym a umiłowaną. Dlatego o Umiłowanym i umiłowanej mówi się w Księdze Przysłów: „Rozkoszowałam się każdego dnia, bawiąc się cały czas przed nim, bawiąc się na okręgu ziemi, a radością moją być z synami ludzkim” (Prz 8, 30–31). Dlatego cały świat jest jakby drobną zabawą, w której po trochu ujawnia się piękność ze względu na aniołów i ludzi, co więcej – ze względu na boską mądrość. Dlatego jakby dziecięca zabawka deptana stopami, to i wiele innych rzeczy dzięki świętym medytacjom może pobożna dusza na siebie przyjąć. I jeśli ktoś przez prostotę i surowość nie potrafi medytować nad pismami, niech zatem dąży do miłości boskimi modlitwami i płaczem. O Ty, Najświętszy, który kochasz dusze, kiedy obejmę Cię najsłodszą miłością, kiedy utulę Cię słodko w ramionach, kiedy ucałuję Twoje najmilsze stopy, itd.? W ten sposób każdy, świecki, kobieta może roztopić swój umysł w miłości Boga. Tamże, s. 265–270, przekł. B. Tabor


SPIS TREŚCI TOMU I

Sprawa z Bogiem. Wersja polska ............................................ 5 Przy źródle czerpania. Słowo redaktora................................ 9 Nota dotycząca starodruków .............................................. 13 Podziękowania ...................................................................... 17 Jakub z Paradyża OCist (1464) ............................................ 19 Mikołaj z Mościsk OP (1632) .............................................. 29 Stefan Kucharski OCD (1653)............................................. 55 Bonawentura Frezer OCD (1687) ........................................ 81 Kacper Drużbicki SI (1662) ............................................... 105 Chryzostom Stefan Dobrosielski OFM (1676)................ 121 Bł. Stanisław Papczyński MIC (1701)................................ 135 Sł. B. Piotr Semenenko CR (1886) ..................................... 159 Św. Józef Sebastian Pelczar (1924) ..................................... 183 Sł. B. ks. Aleksander Żychliński (1945) ............................. 197 Bł. B. ks. Jan Balicki (1948) ................................................. 213 Józef Puchalik CSsR (1958) ............................................... 233 Leon Pyżalski CSsR (1974) ................................................ 251 Ks. Jan Bochenek (1976) ..................................................... 271 Sł. B. Jan Paweł II (2005) .....................................................287



antologia mistyki polskiej II



redakcja

Marian Zawada OCD

antologia mistyki polskiej tom II

Wydawnictwo Karmelit贸w Bosych Krak贸w 2008


© Copyright by Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2008 © Copyright by Karmelitański Instytut Duchowości, Kraków 2008 KONSULTACJA NAUKOWA prof. dr hab. Zofia Zarębianka PROJEKT OKŁADKI Paweł Matyjewicz NA OKŁADCE Matka Boża Częstochowska − zdjęcie z Archiwum Wydawnictwa Jasna Góra. KOREKTA Aleksandra Małysiak IMPRIMI POTEST Albert Wach OCD, prowincjał Kraków, dnia 8.07.2008 r. Nr 599/08 IMPRIMATUR † Jan Szkodoń, wik. gen. Kraków, dnia 7.07.2008 r. Nr 1854/08 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel. 012-416-85-00, 012-416-85-01 fax 012-416-85-02 ZAPRASZAMY DO KSIĘGARNI INTERNETOWEJ www.wkb.krakow.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl

ISBN 978-83-7305-241-3 Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach projektu „Promocja Czytelnictwa” DRUK Zakład graficzny – Colonel


BŁ. DOROTA Z MĄTOWÓW Urodziła się 25 stycznia 1347 r. w Mątowach Wielkich koło Malborka jako siódme z kolei dziecko w rodzinie osadników holenderskich. Od najmłodszych lat miała zamiłowanie do pokuty, które bezskutecznie chciała zrealizować w życiu zakonnym. W wieku szesnastu lat została wydana za płatnerza gdańskiego Adalberta (Wojciecha), prowadzącego zgoła odmienne od jej pragnień życie mieszczańskie. Na dziewięcioro urodzonych dzieci epidemie i koleje losu przeżyła tylko jedna córka, która wstąpiła do klasztoru mniszek w Chełmnie. Od roku 1384 wiele pielgrzymowała, m.in. do Rzymu. Podczas jednej z podróży umarł jej mąż. Po powrocie przeniosła się do Kwidzynia, gdzie powierzyła swój duchowy rozwój Janowi z Kwidzynia. Spisywał on łaski otrzymywane przez Dorotę, zebrane pod wspólnym tytułem Septililium. W maju 1393 r. podjęła przy katedrze w Kwidzyniu życie w rekluzji. Zmarła po kilkunastu miesiącach surowej pokuty, dnia 25 czerwca 1394 r. Kult Doroty, rozpowszechniony na ziemi warmińskiej i chełmińskiej, wyznaczały nie tylko łaski, ale i osobistości nawiedzające jej grób (np. król Władysław Jagiełło po zwycięstwie pod Grunwaldem). Błogosławioną została ogłoszona dopiero w 1976 roku.

TEKSTY

Trzydzieści sześć stopni miłości i ich związki Pierwszy. Miłość, boski płomień, o którym mówi Pismo Święte, zawsze jest gorąca, a czasem wręcz pali czy parzy. Jest przynajmniej tak gorąca, że Boga przedkłada nad każde stworzenie, Jego bowiem miłuje przed wszystkim i ponad wszystko.


|6|

Dorota z Mątowów

Ale jeśli wspaniałość Bożej miłości byłaby taka, że nie miłowałaby nic więcej i nic równego Bogu, nie byłaby prawdziwą miłością. Dlatego miłość nazywa się bezcenną i nieporównywalną; ponieważ jak mówi się w księdze Mądrości Syracha: „Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty” (Syr 6, 15) i przez usta apostoła w Liście do Filipian: „Wszystko uznałem za stratę, aby zyskać Chrystusa” (Flp 3, 8) oraz w księdze Pieśni nad Pieśniami: „Jeśli jakiś człowiek oddał za nią całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko” (Pnp 8, 7). Drugi. Miłość jest taka, że nie wystarczy jej jedynie miłować przez rok czy dzień, lecz pragnie objąć swoim miłowaniem każdy czas czy to powodzenia, czy nieszczęścia – jak mówi się przez usta Mędrca w Księdze Przysłów: „Przyjaciel kocha w każdym czasie” (Prz 17, 17). I dlatego, że rozciąga się na długi czas, mówi się, że miłość jest długotrwała. Trzeci. Ponieważ miłość w swoim żarze pragnie miłować nie tylko na długo czy przez cały czas, lecz także pragnie objąć swoim miłowaniem każdego bliźniego, zarówno przyjaciela, jak i nieprzyjaciela, więc dlatego mówi się, że miłość jest rozległa. O niej czytamy w psalmie: „Przykazanie twoje sięga bardzo daleko” (Ps 118, 96). Czwarty. Jednak miłość nie zadowala się tylko miłowaniem każdego bliźniego i Boga, lecz pragnie kochać kolejno wszystko, co jest godne miłości, aby móc powiedzieć słowami Pieśni nad Pieśniami: „Ustanowił mnie w miłości” (Pnp 2, 4). (Bowiem według świętego Augustyna są cztery rzeczy godne miłości, o czym pisze w pierwszej księdze Nauki chrześcijańskiej. Pierwsza to ta, która jest ponad nami, czyli Bóg, którego należy miłować nad wszystko; druga to my sami, trzecia zaś, która jest obok nas, to bliźni, którego należy miłować jak siebie samego. Czwartą natomiast jest to, co znajduje się poza naszą [duszą], czyli nasze ciało, które powinniśmy miłować, ale nie tak moc-


Dorota z Mątowów

|7|

no jak siebie czy naszego bliźniego. Tak więc ponieważ miłość kocha według porządku wszystko, co godne miłości w jakimkolwiek stanie czy czasie, dlatego mówi się, że jest doskonała i wspaniała lub też stosowna, bo miłuje nie tylko to, co jest, lecz także to, co jeszcze nie istnieje, gdy tylko zaistnieje, umiłuje to według [właściwego] porządku. Piąty. Miłość płonie tak, że swoim działaniem, czyli miłowaniem, pragnie objąć każdego człowieka – nie tylko tego, który żyje teraz, ale i tego, który już przeminął, jak i tego, który będzie. Nie ogranicza się do jakiegoś czasu, jakkolwiek długi czas można by sobie wyobrazić ani nie wyznacza sobie kresu swojego miłowania, lecz pragnie miłować wiecznie. Dlatego mówi się, że miłość jest bezkresna. Szósty. Miłość nie tylko zamierza czy chce kochać każdego człowieka, lecz także pokazuje swoje miłowanie w działaniu, według nauki Jana apostoła, który mówi: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3, 18). Stara się więc, o ile może, pomagać wszystkim w sprawach duchowych czy fizycznych, gdy dostrzega, że to konieczne, ponieważ według słów Apostoła „miłość nie szuka swego, jest cierpliwa i łaskawa” (1 Kor 13, 4). Dlatego dogłębnie rozważając w duchu ludzką słabość stara się jej zaradzić, a jeśli nie może tego uczynić przez jakieś zewnętrzne działanie, to przynajmniej pomaga przez płacz i ufną modlitwę. Dlatego mówi się, że miłość jest zawsze obecna i zawsze jest przy nas. Siódmy. Miłość zarówno mała, jak i wielka, nie jest bierna, ale czynna i kocha nieustannie – w każdym czasie i miejscu – o czym mówią słowa Apostoła z Listu do Tesaloniczan „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 3, 10). O takiej miłości mówi się, że ciągle trwa i nie ustaje, według słów Piotra: „Przede wszystkim miejcie nieustannie wobec siebie wzajemną miłość, ponieważ ona zakrywa wiele grzechów” (1 P 4, 8).


|8|

Dorota z Mątowów

Ósmy. Miłość, im częściej dokonuje swoich czynów, tym głębiej się zakorzenia; wtedy mówi się, że jest głęboko zakorzeniona, według słów Apostoła w Liście do Efezjan: Abyście „ukorzenieni i ugruntowani w miłości wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość” (Ef 3, 17). Wyjaśnia to święty Bernard, gdy pisze do papieża Eugeniusza: „Jeśli nieustannie i z całego serca będziesz miłował, zdobędziesz Długość, obejmij swoją miłością nieprzyjaciół, wtedy pojmiesz Szerokość, ufaj Bogu w każdym utrapieniu, wtedy ogarniesz Głębokość”. A chodzi oczywiście o długość, szerokość i głębokość miłości. Bowiem ten, kto z miłości boi się, aby nie odstąpił od miłowania, wtedy gdy unosi się do góry albo spada w dół, strzeże się przed niebezpieczeństwem, ponieważ troszczy się, by wytrwał zakorzeniony w miłości. Dziewiąty. Miłość, skoro tylko się zakorzeni, staje się mocna i silna, jak mówi się w księdze Pieśni nad Pieśniami: „Mocna jak śmierć jest twoja miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol” (Pnp 8, 6). Śmierć niszczy naturalne życie, zaś miłość niszczy życie typowe dla zwierząt i każde pożądanie ciała i świata. Śmierć nikogo nie oszczędza, zaś miłość ożywia i miłuje tych, którzy nienawidzą samych siebie i pragną swojej śmierci. Szeol wymaga oddania ostatniego grosza; zaś miłość łatwo wybacza drugiemu i nie tylko oczyszcza tego, kto ją posiada, ale i potem strzeże go w czystości, jest mocna jak śmierć w poszukiwaniu i działaniu, lecz i mocniejsza w trwaniu, zaś najdzielniejsza w cierpieniu i znoszeniu zła. Znosi bowiem, gdy się mówi o niej dobrze i źle, wytrzymuje niedostatek, chorobę, nieprzyjaźń oraz najstraszliwszą z nich – śmierć. Dziesiąty. Tak zakorzeniona i wzmocniona miłość staje się potężna w taką siłę, że żadne przeciwieństwo nie może jej usunąć albo oderwać od działań miłości w każdym czasie i miej-


Dorota z Mątowów

|9|

scu, tak wobec nieprzyjaciela, jak i przyjaciela. Pragnie dla nich nie tylko łaski w czasie obecnym i chwały w przyszłości, ale zaradza ich potrzebie według swych możliwości i służby. Mówi się więc o miłości stała i mocna oraz dobrze utwierdzona. Ona nie oddaje złem za zło, lecz przeciwnie – dobrem za zło i błogosławieństwem za złorzeczenie. Trwa niezmienna i wszystko znosi, odważnie działa i wszystko wytrzymuje. Miłość zbudowana została na stałej skale i dlatego jest stała, napisano bowiem: „Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13, 7). Jedenasty. Gdy dusza dobrze czyni nieprzyjaciołom z miłości, to gromadzi węgle na swoją głowę, ponieważ nie mogłaby tego czynić, jeśli nie płonęłaby ogniem miłości; tyle razy więc dokonuje dzieł miłości ponad swój obowiązek, że ogień boskiej miłości przekształca z żaru w płomień i gwałtownie go zapala; wtedy nazywa się miłość żarliwie płonącą, o której jest mowa w Ewangelii według św. Łukasza: „Czy nie płonęło w nas nasze serce?” (Łk 24, 32). Dwunasty. Ten płomień tyle razy i tak długo trwa, że rozpalony człowiek nie tylko poci się, lecz także płonie i żarzy się, jakby się w nim gotowało. Wtedy mówi się, że miłość jest wrząca. Dlatego jest napisane w Księdze Hioba: „Z jego nozdrzy wychodzi dym jakby z garnka, w którym się gotuje” (Hi 41, 11). Jeśli ktoś chciałby ten stopień miłości umieścić przed poprzednim, mógłby to uczynić z następującego powodu. Bo najpierw jest wrzenie, czyli to co dzieje się w gotującym się garnku, a potem płomień, a tak dzieje się w wypadku płonącej miłości. Podać tu można taki przykład: żeby drewno zapłonęło i wydało jasny płomień, to najpierw żar ognia musi je wysuszyć i strawić jego zieloność. Tak i miłość przez żarliwe łzy zrodzone z miłości wrzącej zostaje oczyszczona z brudu grzechu i przez żar miłości wysuszona z wilgoci pożądania.


| 10 |

Dorota z Mątowów

Trzynasty. Z wielkiego żaru i gwałtownego płomienia boskiej miłości rodzi się gwałtowne pragnienie skierowane ku Panu, które odrzuca każde inne pragnienie, ponieważ mu nie służy. W ten sposób miłość przechodzi na wyższy stan i otrzymuje nazwę tej, która pragnie wspaniale i gorąco. Dlatego Daniel nazywany był człowiekiem pragnień, gdyż bardzo gorąco pragnął uwolnić lud z niewoli. Czternasty. Jeśli to gorące pragnienie będzie trwało dalej, to zapłonie i wejdzie wyżej, a nie zazna spokoju dopóki nie dotknie pragnienia najwyższego. Dlatego w swym pragnieniu dusza powie za Jeremiaszem: „Któż mi da, że Wszechmocny wysłucha mojego pragnienia?”. Wówczas mówi się o duszy, że pragnie tego, co wysoko, jak oblubienica, czy też lepiej: ta, która wstępuje wysoko. Piętnasty. Dusza, którą pragnienie wyniosło tak w górę, doznaje gwałtu – nie należy to bowiem od początku do jej natury. Tak więc miłość wylana z góry tak czyniąc, nazywa się gwałtowną, a ci, którzy ją posiadają nazywani są gwałtownikami, o nich można przeczytać w Ewangelii według św. Mateusza: „Królestwo niebieskie cierpi gwałt i gwałtownicy je zdobywają” (Mt 11, 12). Szesnasty. Pragnienie zdobycia umiłowanego bardzo duszę męczy, zwycięża ją, porywa i pociąga do tego stopnia, że nie może go powstrzymać, a miłość ją rani. Jest to bowiem miłość, która swoją rozpaloną strzałą przeszywa umysł i przenika do głębi tak, że dusza nie potrafi opanować żaru swojego pragnienia i przez jakieś znaki, przez głębokie jęki i wzdychania, pokazuje, że jest ranna, jakby mówiła: „Chora jestem z miłości”. Siedemnasty. Zraniona dusza szuka swego umiłowanego na ulicach i placach, mówiąc: „Czy widziałyście tego, którego umiłowałam?” (Pnp 3, 3). A ponieważ nie znajduje go według swojego życzenia i nie potrafi opanować swojego pragnienia,


Dorota z Mątowów

| 11 |

dlatego nie odpoczywa, lecz siła miłości niecierpliwie i niespokojnie poszukuje dalej, przebiegając przez wszystkie drogi, na których ma nadzieję ujrzeć tego, którego umiłowała. A ponieważ miłość popycha ją, aby szukała tego, kogo kocha, dlatego ze względu na to działanie otrzymuje nazwę poszukującej lub takiej, która nie spocznie w swych poszukiwaniach. Dlatego Augustyn w dziesiątej księdze Wyznań pisze: „Niespokojne jest serce nasze, Panie, dopóki nie spocznie w Tobie”. Osiemnasty. Choć z miłości podejmuje gorliwe poszukiwania i z miłości, nie może zapomnieć o ukochanym, to jednak nie znajduje go. Dlatego wszystko, co jej się zdarzy, uważa za nie do zniesienia i za bezużyteczne, dostrzega bowiem, że nie zaspokaja to jej pragnienia i staje się bardzo niecierpliwa, nie mogąc znieść oczekiwania, które wydaje jej się obrzydłe. Tę niecierpliwość jednak należy raczej pochwalić, a nie zganić, bo dusza myśli wtedy jak Hiob: „Czy starczy mi sił, aby przetrwać albo jakiż tu cel cierpliwości?” (Hi 6, 11). Tak jakby mówiła: By zdobyć mojego Boga, staję się niecierpliwa. Dlatego mówi się o miłości: niecierpliwa. Dziewiętnasty. To silne pragnienie i zniecierpliwienie powoduje, że niepocieszony człowiek płacze i wzdycha, nie przyjmuje żadnej rady, nie słucha rozumu, nie dopuszcza żadnego pocieszenia, a to, co inny ofiaruje mu jako pocieszenie, uważa za godne wzgardy lub zbyt ciężkie; gardzi tym, co ziemskie, i nie dba o to, co zewnętrzne. Dlatego uważa się go za głupca i szaleńca. Taka jest bowiem głupota świata. Tamten tymczasem okazuje się jednym z tych ludzi, o których synowie tego świata będą mówić w dniu ostatecznym: „To ci, którzy niegdyś byli dla nas pośmiewiskiem, ich życie mieliśmy za szaleństwo a śmierć za hańbę. W jaki więc sposób zaliczono ich do synów Bożych” (Mdr 5, 4–5). Dlatego więc mówi się, że miłość jest szalona.


| 12 |

Dorota z Mątowów

Dwudziesty. Lecz ponieważ człowiek nieustannie szuka, usilnie kołacze i prosi, Pan, którego poszukuje się z wielkim płaczem, pozwala się wreszcie odnaleźć i dopuszcza, by skosztować jego słodyczy. Wtedy do duszy wstępuje duch słodszy nad miód; nawiedza ją, gdy przebywa w ciemności, rozwesela i zachwyca; dlatego ona sama woła tak, jak w księdze Mądrości Syracha: „Nie ma nic słodszego niż rozważanie przykazań Pana” (Syr 23, 37) i w psalmie: „Jak wielka jest twoja słodycz, Panie, którą zachowałeś dla bojących się Ciebie” (Ps 30, 20). Ze względu na taką słodycz, którą Bóg daje tym, którzy go miłują, miłość nazywa się słodką. Dlatego mówi mędrzec: „Wino i muzyka rozweselają serce, ale wyżej od obu tych rzeczy stoi umiłowanie mądrości” (Syr 40, 20). Dwudziesty pierwszy. Cierpliwy i łagodny Pan ujawnia swoją zachwycającą obecność, lecz gdy dusza myśli, że Go zdobyła, to wkrótce się jej wymyka. Pan nie przychodzi bowiem, by pozostać, ale aby pobudzić uczucie, aby szukać Go gwałtowniej i żarliwiej. I gdy znów będzie poszukiwany długo, ze łzami i w trudzie, da się odnaleźć, ale nie od razu, lecz odnalezienie Go odwleka się, by znaleźć go z większą radością, lepiej strzec i ściślej trzymać. Dusza więc tak pobudzona pragnieniem i uczuciem, gdyż zakosztowała boskiej słodyczy, szuka jeszcze bardziej wytrwale i z większą zachłannością, jak chciwiec, który pragnie wykopać skarb. Dlatego mówi się, że miłość jest zachłanna. Dwudziesty drugi. Znów Pan długo poszukiwany na czuwaniach, z potokami łez i cierpieniem, z żarliwym pragnieniem, pozwala się powtórnie pochwycić i skosztować, lecz i teraz nie pozwala się na długo zatrzymać. Umyka bowiem szybko, pozbawia duszy swojej obecności i wzbudza w niej większe niż wcześniej pragnienie. Ożywiając, pobudza je tak, że w końcu pragnienie staje się ogromne i nie można go nasycić. Dusza nie-


Dorota z Mątowów

| 13 |

ustannie poszukuje umiłowanego, aby zaspokoić swoje pragnienie; lecz jakkolwiek by się starała, nie zapanuje doszczętnie nad tym nienasyceniem i nie zaspokoi pragnienia, lecz tylko je pobudzi. Dlatego miłość nazywa się nienasyconą. Dwudziesty trzeci. Ze względu na tak wielkie pragnienie miłość nie może być w pełni zaspokojona i dlatego staje się nienasycona. Cokolwiek przyjmowałaby jako lek na pragnienie, tylko je powiększy i dlatego kochający staje się szaleńcem, niedomaga na ciele, topnieje mu serce. Dla miłości żyć znaczy – Chrystus, a umrzeć – zysk, pragnie [więc] odejść i być z Chrystusem. Stąd mówi się w księdze Pieśni nad Pieśniami: „Córki jerozolimskie, powiedzcie umiłowanemu, że chora jestem z miłości” (Pnp 5, 8). Dlatego mówi się o miłości chora, a z nią łączy się miłość szalona lub omdlewająca. Dwudziesty czwarty. Miłość, prowadząc do takiej choroby, osłabia siły cielesne, lecz wzmacnia siły duszy. Ona nieustannie przywołuje umiłowanego, mówiąc: „Wróć, wróć mój ukochany, podobny do młodego jelenia na górach Beter” (Pnp 2, 17). On, tak gwałtownie upragniony, przybywa i nie oszukuje duszy w jej pragnieniu, a o tyle orzeźwia duszę wewnętrzną radością, o ile miłość do niego wykluczyła z duszy każde inne uczucie, dołączyła wrażliwość na ducha, a uczyniła obrzydliwymi nie tylko przyjemności ciała, ale i wszelkie pocieszenia poza nim. Pod tym warunkiem umiłowany Pan odwiedza spragnioną duszę, nasyca ją swoimi dobrami, a ducha poi swoją słodyczą. Duch zachęca najmilszą Mu duszę, by się nim nasyciła, mówiąc: „Pijcie, przyjaciele, i upajajcie się, najdrożsi” (Pnp 5, 1). A Pan przez proroka Jeremiasza mówi: „Nasycę dusze kapłanów tłuszczem” (Jr 31, 14). Ze względu na to nienasycenie mówi się, że miłość jest pełna pragnienia. Dwudziesty piąty. Nienasycona dusza staje się dzielna i odważna, ufnie prosi, aby przekroczyć władze umysłu, prze-


| 14 |

Dorota z Mątowów

nika duchem niebo, skąd czerpie dobra, a przez nie czyni lżejszą swoją biedę. Stąd nieustannie schodzi i wychodzi, staje się tak bogata, tak nasycona, uważa, że nie potrzebuje już żadnej pomocy, a z miłości do tego, którego miłuje szuka zniewag, cierpienia i ubóstwa. Pan obiecał bowiem, że tych, którzy go miłują, ubogaci dobrami duchowymi. Dlatego mówi się w Księdze Przysłów: „Drogą prawości kroczę, ścieżkami sprawiedliwości, aby wzbogacić miłujących mnie i napełnić ich skarbce” (Prz 8, 20). Dlatego mówi się, że miłość czyni bogatym albo że uświetnia. Dwudziesty szósty. Dusza z miłości wzbogacona w dobra, mając wielkie dobra duchowe, raduje się w sobie, wiedząc, że ona tak kocha Boga, że chętnie pragnie ze względu na Niego znieść każdą pogardę, każdą krzywdę i każde cierpienie. Ufa, że może bezpiecznie podnieść do Boga swoją twarz i mieć nadzieję, że Go więcej nie zabraknie. Czerpie stąd wielką radość, dlatego w Księdze Przysłów jest napisane: „Szczęśliwe serce to jakby wieczna uczta” (Prz 15, 15). I tak miłość, ponieważ rozwesela twarz człowieka – jakby olejkiem namaszczenia – łaską Bożą, nazywa się miłością przynoszącą radość. Dwudziesty siódmy. Dusza często napełnia się duchowymi rozkoszami z wcześniejszych dóbr na tyle, że słodycz, która jest w obfitości w duszy, wytryska i wpływa do serca, które z tego powodu poszerza się i otwiera. Wypływa zaś tyle źródeł, że nie tylko serce, ale i całe ciało napełnia się słodyczą, a to wszystko rodzi się z miłości. Dlatego mówi się, że miłość wytryskuje lub obfituje. Dwudziesty ósmy. Ta miłość wzrasta i obfituje, kiedy nie tylko w sobie rozlewa duchowe rozkosze i bogactwa – które są dla duszy miłe, wonne i jest ich tak wiele, że słodycz miłości wypływając rozlewa się na całe ciało – lecz także na innych bliźnich, których przez akt miłości ogarnia z wielką słodyczą,


Dorota z Mątowów

| 15 |

a których także bardzo miłuje. Ta miłość, jak się okaże, opiera się na stopniach wcześniejszych i następnych, odmierza bowiem miarą dobrą, pełną, utrzęsioną i przesypującą się. Dwudziesty dziewiąty. Człowiek, mając miłość i jej rozkosze w nadmiarze, mógłby zbłądzić w tym nasyceniu ducha, albo w jego pragnieniu, zbytnio poszcząc, czuwając czy podejmując zadania ponad siły, jeśli nie kierowałby sobą w sposób mądry i roztropny. Dlatego koniecznym jest, żeby do wcześniejszych stopni miłości dodać miłość mądrą, jako nowy stopień. Ale rozróżnienie między stopniami miłości strzeże cnót i kieruje nimi, pojawia się rzadko lub późno według Ryszarda1, o czym pisze on w dziele O kontemplacji mniejszej. O tym mówi też Apostoł w pierwszym Liście do Koryntian: „Jeśli ktoś chce stać się mądry, niech stanie się głupi, by posiadł mądrość” (1 Kor 3, 18). Bowiem Bóg udziela mądrości pokornym. Dlatego czytamy w psalmie: „Daje mądrość prostaczkom” (Ps 18, 8). Ta mądrość według mędrca Salomona, o czym czytamy w Księdze Przysłów, jest lepsza niż siła, zwycięża zło, ona wszystkim kieruje i nie istnieje nic od niej bogatszego. Trzydziesty. Dzięki roztropnemu kierownictwu miłość staje się miłością niepokonaną – przystoi jej ta nazwa, bowiem miłości nie pokona przebiegłość ludzi, świata czy złego, ani grzech czy zwodzenie, ani żadna ziemska rozkosz czy cielesne uczucie, ani nie zwycięży jej jakikolwiek wrogi atak. Nic dziwnego – działa w niej przecież Duch Boży i kieruje nią niewypowiedziana mądrość. Ponadto miłość zwycięża świat, przekracza miłość do rodziców, dzieci czy żony i własne życie ma w nienawiści, znając powiedzenie Prawdy: „Kto nienawidzi swojej duszy na tym świecie, zachowa ją na życie wieczne” (J 12, 25).

1

Ryszard z klasztoru św. Wiktora, (XII w.) reprezentant szkoły wiktoryńskiej z Paryża.


| 16 |

Dorota z Mątowów

Trzydziesty pierwszy. Gdy miłość okaże się niepokonana, to w konsekwencji [człowiek] przestaje się dręczyć; dlatego nie dba o utratę majątku, cierpienie wywołane chorobą czy poszukiwanie przyjaciół, ponieważ „miłość cierpliwa jest, łaskawa jest”, według słów Apostoła (1 Kor 13, 4). Stąd słodycz miłości tak się wzmacnia, że raduje się w każdej przykrości, a żar miłości nieustannie się wznosząc, pobudza się do dobra, mówiąc z apostołem Pawłem „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4, 13). Trzydziesty drugi. Potem miłość łączy duszę z Bogiem tak mocno i ściśle, że łatwiej oddzielić duszę od własnego ciała niż od jej umiłowanego Boga, z którym tworzy jedno. Dlatego powtarza za Apostołem: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusa? Prześladowanie czy ucisk, czy głód czy nagość?” itd., a do tych wyliczeń dodaje: „Pewien jestem, że ani śmierć, ani życie [...] nie mogą nas oddzielić od miłości Boga, która jest w Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (Rz 8, 35). Mówi się wówczas, że jest to miłość, której nie można rozdzielić. Trzydziesty trzeci. Jeśli miłości nie można oddzielić od miłującego, to ona także nie może utracić swojej dzielności; doświadczyła bowiem wszystkiego, co trzeba znieść, zna pragnienie i głód, umie cierpieć niedostatek i obfitować. Może więc powiedzieć z oblubienicą: „Znalazłam tego, kogo umiłowała moja dusza, pochwyciłam i nie puszczę, aż nie wprowadzę do domu mojej matki i komnaty mej rodzicielki” (Pnp 3, 4) itd. Trzydziesty czwarty. Na pierwszych stopniach miłości ze względu na nią człowiek umarł dla świata, ciała i grzechu. Lecz teraz jakby powstaje z martwych, „już śmierć nie będzie nad nim (czyli nad łaską) panowała, lecz ponieważ żyje, żyje dla Boga” (Rz 6, 9). Jak mógłby umrzeć ten, którego nie można odłączyć od Boga, który jest jego życiem, a z którym jest nie-


Dorota z Mątowów

| 17 |

rozłącznie związany? Na tym więc stopniu mówi się, że miłość jest nieśmiertelna. Trzydziesty piąty. Po wielu stopniach miłość wstępuje aż do tego miejsca i osiąga doskonałość, a dzięki niej człowiek nie czuje cierpień i staje się nieśmiertelny. Nie czuje bowiem krzywd, ofiarowuje chętnie i z miłością siebie wszystkim, wszystkim – nieprzyjaciołom i przyjaciołom, staje się wszystkim wraz z Apostołem, aby wszystko zyskać, w miłości swojej z wielkości jej żaru nie potrafi zachować miary. Dlatego człowiek ośmiela się bronić braci i w pewien sposób sprzeciwiać się Bogu, jak apostoł, który pragnął być pod klątwą ze względu na braci (Rz 9, 3) i Mojżesz, który pragnął, aby odpuszczono winę ludowi lub by wymazano jego imię z księgi życia (Wj 32, 32). Trzydziesty szósty, ostatni. Boża miłość łamie serce. Bowiem miłość wzrasta w wielką siłę, która przewyższa siły ciała, zdobywa tak głęboki żar, że wreszcie doszczętnie wypala głęboką wilgoć, ogarnia serce i jego siły, a wręcz je przekracza tak bardzo, że rozdziera serce, łamie je, gasi iskrę natury, a gwałtownie rozpala ogień łaski. Doprowadzi wreszcie do tak wielkiego życia łaski, że zgasi życie natury, będzie to życie łaski, której niech nam udzieli Jezus Chrystus Syn Boży, który żyje i króluje. Septililium Beatae Dorotheae Montoviensis, Bruxellis 1885, s. 20–28 przekł. z łac. B. Tabor

Miłość niespokojna, niecierpliwa i szalona Oblubienica chora z miłości gwałtownie pragnie ze wszystkich sił umiłowanego Jezusa tak, że chce jak najszybciej Go zdobyć. Dlatego, mając miłość, o której mówi się, że jest niespokojna, sama taka była: szukała wszystkich dróg i sposobów, by


| 18 |

Dorota z Mątowów

czuć się dobrze i żyć święcie, lecz teraz pragnie obecności Pana, Eucharystii, życia wiecznego. Była jak oblubienica w Pieśni nad Pieśniami, która mówi: „Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy. Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów”, itd. (Pnp 3, 1–2). Potem, gdy długo szukała i nie zdobyła tego, czego gorąco pragnęła, żar pragnienia nie pozwalał jej spocząć, lecz niepocieszona w płaczu odrzucała to wszystko, co nie sprzyjało jej pragnieniu, bo nie mogła tego znieść i było dla niej obrzydliwe. Dlatego święty Augustyn w księdze O pocieszeniu słabych mówi: „Miłość niecierpliwa lekceważy wszelkie niebezpieczeństwo”. Płakała, a na ten płacz nie było lekarstwa. Pisze bowiem Augustyn w drugiej księdze Solilokwiów: „Miłość niecierpliwa nie zna miary we łzach, chyba że dostanie to, co kocha”. I tak jej niepokój wzrósł aż do godnej pochwały niecierpliwości, którą aprobuje Pan: „Powinnaś być dla mnie niecierpliwa” […]. I tak miłość niecierpliwa staje się miłością szaloną – dzieje się tak wtedy, gdy z ogromu pragnienia nie może słuchać rozumu ani rady, nie chce żadnego pocieszenia, dopóki nie zjawi się ten, który jedynie może ją pocieszyć, a którego ona szukała ze wszystkich sił […]. I jak ryba nie może długo żyć bez wody, tak i oblubienicy wydaje się, że nie może żyć bez Oblubieńca […]. Tamże, 47–49

Miłość słodka Ponieważ dusza szuka Jezusa Chrystusa tak usilnie, to w końcu znajduje Go z wielką słodyczą i zachwytem. Dlatego w Księdze Przysłów jest napisane: „Spełnione pragnienie ukoi duszę” (Prz 13, 19). Nic dziwnego, bowiem skoro znalazła swego Oblubieńca, to przez jego obecność zdobyła słodycz. Ta słodycz


Dorota z Mątowów

| 19 |

daje ukojenie, a jej smakiem jest miłość. Dlatego Bazyli2 pisze w Heksameronie: „Kto pragnie skosztować prawdziwej słodyczy, niechaj uczy się słodkiej miłości, którą jest Chrystus”. Im więc żarliwiej oblubienica miłuje Oblubieńca, tym słodszych rozkoszy ducha kosztuje i pragnie powtarzać za Pieśnią nad Pieśniami: „Owoc jego słodki memu podniebieniu” (Pnp 2, 3). Dlatego święty Augustyn pisze w Wyznaniach: „Prawdziwa miłość nie czuje goryczy, lecz słodycz; ponieważ siostrą miłości jest słodycz, a siostrą nienawiści gorycz”. Jeśli zaś pilnie będziesz czytał tę księgę, dowiesz się, jak słodko jest dla tej oblubienicy z miłości znosić to, co gorzkie i ciężkie, bo Chrystusa Pana umiłowała tak słodko, że żadna inna słodycz nie ma mocy odłączyć jej od tej miłości. Krótko mówiąc, miłość nazywa się słodką, bo słodko miłuje Boga i nie czuje goryczy wobec bliźnich, nawet jeśli są jej wrodzy oraz dochodzi do rozkoszy ducha, które są jakby zaczątkami przyszłej szczęśliwości. A jak wielkich rozkoszy ducha zakosztuje ta dusza, która miłuje Boga, wie tylko On sam […]. Tamże, 49–50

Miłość nienasycona O miłości nienasyconej pisze święty Ryszard w traktacie Miłość gwałtowna, mianowicie mówi się o niej wtedy, gdy już nic nie może zaspokoić pragnienia płonącego ducha. Na tym stopniu miłości oblubienica czuje większe niż wcześniej pragnienie, aby miłować Pana, aby czuć Jego obecność. Choćby widziała Go, słyszała Go, jak mówi do niej, składał obietnice i pocieszał ją, to jednak nie zaspokoiło to jej pragnienia, lecz tylko je 2

Św. Bazyli Wielki (329–379, doktor Kościoła, teolog, biskup Cezarei, twórca liturgii i reguł życia monatycznego.


| 20 |

Dorota z Mątowów

zwiększyło, według słów z księgi Mądrości Syracha: „Którzy mnie spożywają, dalej łaknąć będą, a ci którzy mnie piją, nadal będą pragnąć” (Syr 24, 21). To więc, co Pan czyni dla oblubienicy, by zaspokoić jej pragnienie, powoduje tylko jego wzrost, ponieważ słodycz, której wtedy zakosztowała jest zachwycająca i ponętna, nowa i niespodziewana, że jeszcze bardziej i żarliwiej pragnie zakosztować i zdobyć Pana. Toteż okazuje się, że miłość z dostatku rodzi niedostatek, ponieważ sama zakosztowawszy rozkoszy, bardziej płonie w pragnieniach. Bez wątpienia boskie rozkosze, o czym pisze Grzegorz3 w komentarzu do przypowieści z Ewangelii o człowieku, który wyprawił wielką ucztę, nie rodzą przesytu, tak jak rozkosze ciała, a Pan Bóg nie rozdziela pożywienia na ulicach, aby nasycić, lecz raczej, aby wzbudzić pragnienie. To pragnienie przynosi szczęście, choć niemożliwe jest, by je zaspokoić […]. Tamże, 51–52

3

Św. Grzegorz Wielki (ok. 540–604), teolog, jeden z wielkich doktorów Kościoła zachodniego, papież, orędownik monastycymu. Autor słynnych Dialogów.


SPIS TREŚCI TOMU DRUGIEGO Bł. Dorota z Mątowów (1394) ............................................... 5 Sł. B. Teresa Marchocka OCD (1652) .................................. 21 Tekla Nałęcz Raczyńska CSS (1790) ................................... 41 Sł. B. Wanda Malczewska (1896) .......................................... 63 Sł. B. Eliza Cejzik ZSWNO (1898)...................................... 91 Cecylia Działyńska (1899) ................................................. 113 Bł. Franciszka Siedliska CSFN (1902)............................... 133 Bł. Marcelina Darowska CSIC (1911) ............................... 157 Bł. Celina Borzęcka CR (1913) .......................................... 175 Bł. Aniela Salawa (1922) ..................................................... 191 Sł. B. Dulcissima Hoffmann SMI (1936) ..........................209 Św. Faustyna Kowalska ZMBM (1938) .............................. 215 Sł. B. Leonia Nastał AM (1940).......................................... 237 Sł. B. Rozalia Celakówna (1944) ........................................ 261 Roberta Babiak AM (1945) ................................................ 281 Sł. B. Kunegunda Siwiec (1955) .......................................... 301 Sł. B. Elżbieta Róża Czacka FSK (1961) ............................ 321 Sł. B. Zofia Paula Tajber ZDCh (1963) .............................. 339 Sł. B. Emanuela Kalb CSS (1986) ....................................... 361 Wanda Boniszewska CSA (2003)....................................... 377



Wydawnictwo Karmelitów Bosych od 1927 roku wydaje książki poświęcone duchowości chrześcijańskiej, a zwłaszcza karmelitańskiej. Od początku istnienia wydawnictwa publikowaliśmy pisma świętych i błogosławionych Karmelu, książki pomocne w rozwoju duchowym oraz formowaniu kontemplacyjnej postawy modlitewnej. Ma to odzwierciedlenie w naszej ofercie wydawniczej, w której najcenniejsze świadectwa życia mistycznego ukazują się w ramach serii „Klasyki karmelitańskiej”. Wydawane są w niej m.in. dzieła św. Jana od Krzyża, św. Teresy od Jezusa, św. Teresy od Dzieciątka Jezus, św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) oraz bł. Elżbiety od Trójcy Świętej. W naszej ofercie wydawniczej stałe miejsce mają książki poświęcone: sylwetkom karmelitańskich świętych i błogosławionych; zagadnieniom formacji zakonnej; sprawom doskonalenia życia duchowego i moralnego. Wydajemy także książki dla najmłodszych czytelników. Dziękując Bogu za nieustanną opiekę, pragniemy kontynuować pracę edytorską, aby służyć Kościołowi i wszystkim naszym Czytelnikom.

Księgarnia internetowa: www.wkb.krakow.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl


Polecamy książki tego samego autora: Ö Podstawy architektury duchowej. Pokora Autor podejmuje temat pokory jako podstawowej orientacji duchowej, która pozwala na właściwe osadzenie w życiu pozostałym wartościom. „Jest niejako łożyskiem teologalnym, pomagającym urodzić się nowemu człowiekowi w wymiarze nadprzyrodzonym”. Dlatego w ujęciu autora pokora stanowi fundament dla życia według błogosławieństw.

Ö Szkice do tajemnicy człowieka Książka zrodzona z pasji duchowych poszukiwań ostatecznego sensu podstawowych spraw człowieka: natury, grzechu, łaski, świętości, modlitwy, wiary, nadziei. Jest owocem zainteresowania duchowym pięknem człowieka. Wyrasta z założenia, że człowiek, ukształtowany na obraz i podobieństwo Boże, otrzymał wyobraźnię jako podstawową siłę obrazowania. Ukazuje drogi jej rozwoju poprzez biblijne sekwencje.

Ö Tren królewskiej szaty. Teologiczne aspekty szkaplerza karmelitańskiego Książka zawiera propozycję pogłębienia swej przyjaźni z Maryją, uzmysławia wiele prawd o człowieku, który oczekuje przyobleczenia miłością, i ukazuje nowe horyzonty myślenia związanego z tajemnicą szkaplerza. Niezastąpiona lektura dla wszystkich, którzy związani są z Maryją poprzez nabożeństwo szkaplerzne.

Ö Spadkobiercy ognistych rydwanów. Pierwotny charyzmat Karmelu To niezwykła historia zakonu karmelitańskiego, gdyż jej treścią jest raczej wydobycie głównych aspektów duchowości Karmelu niż zapis faktów. W książce „zawarta jest próba określenia tego, jak rozumiał siebie pierwotny Karmel, wpatrzony w Eliasza, [...] którego słowa były jak pochodnia”. Autor przypomina bowiem, że Karmel łączy posłannictwo kontemplacyjne z prorockim. W serii Antologie: Ö Antologia mistyczna Ö Antologia karmelitańska

www.wkb.krakow.pl


W 2005 roku, w 400-lecie obecności karmelitów bosych w Polsce, powołano do życia Centrum Kultury Duchowej „Communio Crucis” im. św. Edyty Stein, którego zadaniem jest realizacja charyzmatu karmelitańskiego we współczesnym świecie, polegającana tworzeniu pomostów pomiędzy duchowością i kulturą. Karmelici bosi pragną w ramach „Communio Crucis” dać temu wyraz poprzez: organizowanie spotkań, sesji i innych form wymiany myśli popularyzujących duchowość; pomoc w odnajdywaniu głębszego wymiaru rzeczywistości; promowanie duchowości i szukanie odpowiedzi na współczesne pytania dotyczące sfery życia duchowego i inspirowanie do rozwoju wewnętrznego. Pragniemy również podjąć dziedzictwo Jana Pawła II, tak mocno osadzonego w duchowości Karmelu. W cyklu spotkań „Misticon” pragniemy przedstawiać najwartościowsze postaci, pobudzane bezpośrednim kontaktem z Bogiem, a które wywarły wielki wpływ na historię Europy. Idei tej patronuje Święta, którą Jan Paweł II uczynił patronką Europy – doktor filozofii, uczennica Edmunda Husserla, zaprzyjaźniona z Romanem Ingardenem, kobieta naukowiec, autorka wielu prac filozoficznych, a także publicystycznych poświęconych zagadnieniu statusu kobiet, karmelitanka bosa, Edyta Stein. Adres: o. Marian Zawada OCD • ul. Rakowicka 18 • 30-960 Kraków w w w.communiocrucis.pl


Dzielimy się w nim naszym karmelitańskim dziedzictwem modlitwy i kontemplacji. Tematy numerów w 2008 roku: Bóg mówi, Milczenie Boga, Słowo stało się Ciałem, Słowo jest prawdą, Owocowanie słowa, Człowiek Słowa (rzecz o Janie Pawle II). Stałe działy: Duchowa tradycja Karmelu, Z Biblią w dzień i w nocy, Kultura ducha, Spotkanie, Życie liturgiczne Kościoła, Szkoła modlitwy, Ikony, Karmel i młodzi, Królowa Karmelu i Misje. Prenumerata: od dowolnego numeru: roczna – 30 zł, półroczna – 15 zł, na terenie kraju wysyłka na nasz koszt. Można zamawiać numery archiwalne. Zamówienia: listownie – ul. Glogera 5 • 31-222 Kraków • tel. – 012 416-85-12 • e-mail – prenumerata@gloskarmelu.pl

www.gloskarmelu.pl



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.