Danuta Piekarz, biblistka, konsultorka Papieskiej Rady ds. Świeckich Czy świętość jest naprawdę zarezerwowana tylko dla doskonałych? Czy grzesznicy ze swymi zranieniami i porażkami mogą marzyć o świętości? Chrześcijaństwo, które opiera się na pokorze, sprzeciwia się filozofiom, które promują indywidualistyczny heroizm. Istnieje tylko jedna drabina świętości: pokora. Chcąc się na niej wznosić, musisz schodzić… Wielką pokusą jest myślenie o odnowie Kościoła poprzez zmiany struktur, reorganizacje, adaptacje… Daigneault proponuje inny kierunek: w dół, na drabinie pokory.
DROGA NIEDOSKONAŁOŚCI
Jest to ważna książka, gdyż obnaża pewną lukę w naszym stereotypowym myśleniu: przyzwyczailiśmy się rezerwować dążenie do świętości dla ludzi porządnych, pobożnych, natomiast dla tych „mniej porządnych” zostawiamy co najwyżej „nawrócenie i opamiętanie”. Tymczasem autor z jednej strony ukazuje Boga, który „może zstąpić w błoto, by przemienić kogoś w świętego”, a z drugiej strony nie pozostawia złudzeń, że nawet dla najpobożniejszych ludzi świętość to schodzenie w dół, ku głębinom własnej nędzy, bo tam najłatwiej można spotkać Boga miłosierdzia.
André Daigneault
André Daigneault
Czy nie masz czasami poczucia, że między twoją duchową kondycją a wymaganiami Ewangelii jest przepaść…? Nad tą przepaścią Jezus zbudował most łaski, zachęcając, abyś szedł (szła) za Nim drogą pokory, w duchowym ubóstwie, pielgrzymując jakby we mgle – w mroku wiary… Pochylając się nad naszymi codziennymi troskami i słabością, André Daigneault przekazuje w swojej książce mądrość i doświadczenie świętych oraz przytacza wypowiedzi współczesnych świadków wiary. Wszystko to sprawia, że Droga niedoskonałości jest pełna nadziei i tchnie świeżością żywej wiary. Ta książka naprawdę cię poruszy… i pocieszy.
Brigitte Douville WYDAWNICTWO KARMELITÓW BOSYCH WYDAWNICTWO KARMELITÓW BOSYCH
www.wkb.krakow.pl
świętość ubogich
André Daigneault
świętość ubogich tłumaczyła Agnieszka Kuryś
Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2010
Tytuł oryginału Le chemin de l’imperfection. La sainteté des pauvres © Médiaspaul 2010 (Anne Sigier 2000) 3965, boul. Henri-Bourassa Est, Montréal, QC, H1H 1L1 (Canada) © Copyright for the Polish edition Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2010 Przekład Agnieszka Kuryś Redakcja i korekta Katarzyna Dudek Fot. na okładce PhotoXpress® Okładka, design & dtp Paweł Matyjewicz Imprimi potest Andrzej Ruszała OCD, prowincjał Kraków, dnia 22.02.2010 r. nr 44/2010 Imprimatur † Jan Guzdek, wik. gen. Kraków, dnia 24.02.2010 r. nr 445/2010 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: 12-416-85-00, 12-416-85-01 fax: 12-416-85-02 www.wkb.krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl
ISBN 978-83-7604-064-6 Druk i oprawa: Zakład Graficzny Colonel SA – Kraków
WPROWADZENIE
ŚWIĘCI I POKORNI SERCEM
CAŁKOWITE ZUBOŻENIE Aby zostać świętym, trzeba dojść do takiej skrajności, do tak wielkiego unicestwienia, że pozostaje już tylko jedno: pokładać nadzieję w Bogu. Przy całkowitym zubożeniu zbawić może tylko akt ufności w całkowitym ubóstwie, akt nadziei wyrastający z zupełnego ogołocenia. Stan najwyższej świętości niemal zlewa się ze stanem grzesznika, który nie ma już nic i którego jedynym bogactwem jest nadzieja pokładana w Bożym miłosierdziu. Oczyszczenie duszy, cierpienia, w jakich Boża światłość zanurza duszę, mają na celu jedynie urzeczywistnienie całkowitego zubożenia i wydobycie aktu nadziei. o. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus
6
André Daigneault • Droga niedoskonałości
P
łakał przede mną cichutko. Słuchałem go w milczeniu. Ile mógł mieć lat? Dwadzieścia pięć, trzydzieści? Nieważne! Stał się dla mnie przedstawicielem wszystkich biedaków i wszystkich poranionych, którzy cierpią, gdyż ich głębokie pragnienie nigdy nie mogło zostać nasycone. Starałem się słuchać pomimo płaczu i słów wypowiadanych z trudem przez szloch. Od wieku dziesięciu czy dwunastu lat brał narkotyki, a czasami pił alkohol. Dlaczego? Zaliczył więzienie, ale w głębi siebie zachował swoistą dziecięcą niewinność, której nie zdołały naruszyć żadne jego wyskoki. Wbrew wszystkiemu zawsze się modlił. Jak twierdzi, Teresa od Dzieciątka Jezus już go odwiedziła w celi. Co powiedzieć? Jak rozeznać? Nic nie mówię. Słucham. I oto mówi mi, płacząc, że jako nastolatek chciał zostać świętym. Patrzę na niego. Oczy błyszczą mu przez łzy. Kiedy mam przed sobą tę zniszczoną twarz zranionego dziecka, przeszywa mnie pytanie: Czy ten człowiek, niekoniecznie dostępując całkowitego uzdrowienia ze swojego problemu, może zmierzać ku świętości pomimo swojego zranienia i swojej biedy? Czy może zostać świętym?
JAKA JEST PRAWDZIWA DROGA? To pytanie nurtowało mnie od dawna i często powracało, kiedy spotykałem biednych i poranionych, których konanie i ogołocenie czasami kojarzyło mi się z Męką Chrystusa. Stając wobec tych ubogich w duchu, dotykałem prawdziwej pokory i zrozumiałem,
Wprowadzenie • Święci i pokorni sercem
7
że jedyną przeszkodą dla świętości jest pycha, a nade wszystko pycha duchowa. Czy istnieje droga świętości dla tych, którzy są biedni i słabi? Czy to, co nosi miano drogi doskonałości, w odniesieniu do małych i biednych nie mogłoby się nazywać drogą niedoskonałości? Gdyby tak odkryć, że wspinaczka staje się podążaniem w dół, a droga doskonałości – małą drogą niedoskonałości, otwartą dla ubogich. Jak mawiał święty Jan od Krzyża, „na tej drodze uniżać się znaczy podnosić się, a podnosić się znaczy uniżać się”. Ewangelia to świat na wspak. Wchodzimy w logikę miłości, która staje się szaleństwem dla naturalnej mądrości, a zgodnie z tą logiką to Bóg zstępuje, i to coraz niżej. Aby za Nim iść, musimy zstąpić w ubóstwo, by wraz z Nim ponownie się wznieść.
ŚWIĘTOŚĆ A DOSKONAŁOŚĆ MORALNA Czy świętość jest zastrzeżona dla cnotliwych i doskonałych? Czy ubodzy, poranieni na wszelkie sposoby, grzesznicy, mogą ze swoimi zranieniami i wręcz poprzez swoje upadki utrzymywać, że osiągają świętość? Jeśli słowo Jezusa: „ubogim głosi się Ewangelię” jest wiarygodne, to w takim razie świętość musi być ofiarowana i dostępna dla najbardziej poranionych i najbardziej ogołoconych. Nigdy nie należy mylić świętości z osiąganiem doskonałości moralnej poprzez
8
André Daigneault • Droga niedoskonałości
cnoty naturalne. Każda osoba, choćby najbardziej poraniona, może dążyć do świętości, wychodząc od swojego rzeczywistego położenia, choćby było ono najbardziej zmarginalizowane w sensie psychologicznym czy moralnym. W pięknej książce Noc jest mi światłem Wilfrid Stinissen objaśnia ubóstwo duchowe jako uprzywilejowaną drogę do świętości: Ubóstwo duchowe nie zawsze jest czymś „dobrym”, nie zawsze jest dojrzałym owocem cnót i ascezy. Może być upokarzającym niedomaganiem psychicznym czy fizycznym, wrodzonym i pogłębianym przez lata. Ale właśnie to, co czyni człowieka nieprzydatnym, nikim w oczach „świata”, może otwierać na „królestwo niebieskie”. […] Mówiąc Bogu „tak”, wstępujesz na wąską drogę, która prowadzi do królestwa. Tutaj ubóstwo jest błogosławione, a ty stajesz się pokornym sługą czy służebnicą, którym Bóg chce uczynić „wielkie rzeczy”. Centrum chrześcijaństwa jest tylko Bóg, który stał się człowiekiem po to, by ratować tych maluczkich. Ubóstwo, małość nigdy nie są przeszkodą. Jezus nie przyszedł do zdrowych, lecz do tych, którzy się źle mają (Mk 2, 17). […] Gotowość do zaakceptowania swojego ubóstwa, wejścia we własny lęk, umożliwia Jezusowi odbudowanie w człowieku Jego imienia, stanie się Tym, kto „przynosi ratunek”1.
1
Wilfrid Stinissen OCD, Noc jest mi światłem, tłum. J. Iwaszkiewicz, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2004, s. 87.
Wprowadzenie • Święci i pokorni sercem
9
Nigdy nie należy zapominać o tym, że najbardziej znerwicowany spośród chorych poprzez swoją biedę i swoje cierpienie mógłby być bliżej Boga niż najbardziej zrównoważony z ludzi. To wszystko jest wstrząsem dla naszej ludzkiej mądrości. Od biednych i pełnych wad rybaków z Galilei po owo szlachetne, poranione i nękane rozpaczą dziecko, jakim był Proboszcz z Ars – za sprawą jakiegoż to przedziwnego cudu owa rzesza świętych zdołała osiągnąć najwyższy stopień chrześcijańskiej dojrzałości: świętość? Jean Vanier twierdzi: Jezus nie mówi nam, że mamy zostać całkowicie uwolnieni od naszych nerwic. Nerwice mogą być biedą, pewnego rodzaju okaleczeniem pochodzącym z jakiegoś wydarzenia z dzieciństwa. Ważne jest, abyśmy szli z tym, czym jesteśmy, abyśmy uświadamiali sobie i akceptowali swoje trudności, inaczej bowiem wyznaczymy sobie tak wzniosłe ideały, że nigdy nie zdołamy ich osiągnąć. Uczeń Jezusa nie jest powołany do cnoty2 , ale do świętości, a świętość nie jest dążeniem do ludzkiej doskonałości, skupionym na swoich własnych wysiłkach czy swojej wielkoduszności. Dlatego mistrzowie życia duchowego „uznają dążenie do doskonałości 2
Jeśli „cnotę” rozumiemy jako wynik ludzkiego wysiłku oraz naturalnych przymiotów człowieka, to szukanie takiej „cnoty” rzeczywiście nie ma nic wspólnego ze świętością. Istotą świętości jest udział przez łaskę w życiu Trójcy Świętej, a drogą do świętości są teologalne cnoty (wiara, nadzieja i miłość) oraz dary Ducha Świętego. Pierwszeństwo nadprzyrodzonego działania Boga oczekuje na wiarę, która jest odpowiedzią człowieka, a jej wzrost dokonuje się na drodze współpracy z łaską uświęcającą [przyp. red. pol.].
10
André Daigneault • Droga niedoskonałości
samo w sobie za demoniczny narcyzm i nieustannie je piętnują jako pułapkę w dziedzinie religijności”3.
„SPROWADŹ TU UBOGICH” (ŁK 14, 21) Czyż Jezus w Ewangelii nie stwierdza, że ostatni wejdą przed pierwszymi? I czyż nie zwołuje najbardziej wynędzniałych i poranionych, by zasiedli w sali biesiadnej, w której odbywa się uczta weselna? Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć (Łk 14, 12–14)4. Dlaczego zatem świętość miałaby być zastrzeżona dla „doskonałych”, „sprawiedliwych” i „cnotliwych”? Przecież – jasno pokazuje to Ewangelia – uczta zostaje ofiarowana w pierwszej kolejności biednym i ułomnym, a nie zamożnym sąsiadom. Matka Boża mówi w Magnificat, że Bóg obalił z tronów tych, którzy sami umieścili się na piedestale swojej fałszywej cnoty i uważali siebie za potężnych i zdolnych do czynienia wielkich rzeczy o własnych siłach. I co uczynił? Wyruszył na poszukiwanie ma3 4
Philibert Avril, Délivrez-nous du mal, Éditions du Cerf, s. 113. Cytaty z Pisma Świętego w niniejszym wydaniu zostały zaczerpnięte z Biblii Tysiąclecia (Pallottinum, Poznań 19965).
Wprowadzenie • Święci i pokorni sercem
11
luczkich, uniżonych, pokornych, biednych i poranionych, i ich wywyższył.
KAŻDA OSOBA MOŻE DĄŻYĆ DO ŚWIĘTOŚCI Ojciec Henri Roy mówił: Ileż zarzutów, potępień, stwierdzeń, że poniosę klęskę i że JOC [Chrześcijańska Młodzież Robotnicza – przyp. tłum.] nigdy do niczego nie dojdzie, otwierając na oścież drzwi przed wszystkimi, a w pierwszej kolejności przed najbardziej wykolejonymi, „włóczęgami” i „nicponiami” […]. Ile oznak zupełnego niezrozumienia wobec moich paradoksalnych stwierdzeń: „Nie interesuje mnie porządny świat […]; interesują mnie ci, którzy otrzymali bardzo mało albo nic. Interesują mnie spotkania z tymi, którzy tkwią w błocie, gdyż im powiedziano, że nic się z nimi nie da zrobić, a oni w to uwierzyli”5. W trzecim tysiącleciu istnieje pilna potrzeba, by otworzyć bramę świętości przed biednymi i poranionymi, gdyż przypowieść o zaproszonych na ucztę jest dla nich prawdziwą nadzieją. Wszyscy doskonali i silni, którzy normalnie zostaliby zaproszeni na ucztę, odmówili przyjścia. Wówczas gospodarz nakazuje słudze: „Wyjdź na drogi i między opłotki i sprowadź tu ubogich, aby mój dom był zapełniony” (por. Łk 14, 21–24). 5
Henri Roy, La jeunesse ouvrière, 1935.
12
André Daigneault • Droga niedoskonałości
Świętość musi być ofiarowywana „na drogach i między opłotkami”, gdyż Bóg chce zapełnić swoją salę biesiadną biednymi i poranionymi. Maxence Van Der Meersch pisze: Każdy człowiek może zostać świętym w chwili, w której tego zapragnie, choć na zewnątrz, w oczach świata, jest tylko zlepkiem występku i błota. Przez całe życie demony jego serca wykłócały się o jego istnienie i z całą gwałtownością swoich pożądań rzucał się na niezliczone miraże pychy i instynktów, na rozczarowujące i kłamliwe widma, jakimi są ludzkie namiętności – ale nadchodzi godzina, w której czuje się skończony. Jest zużyty, unicestwiony, pusty w środku. Ta ruina, ten złodziej, ten pijak, ten wykolejeniec, ten zwyrodnialec, nieodwracalnie oddani swojemu występkowi, chyba że nastąpi cud łaski – ale któż by jeszcze tego chciał? Już tylko Bóg może przygarnąć ten wrak. Jeszcze Bóg i tylko Bóg, nikt bowiem nigdy nie stoczy się zbyt nisko dla Boga! Tę szmatę, tego wyrzutka, tego śmiecia, którego wy, ludzie, już nie chcecie, który już nie chce samego siebie – dajcie go Mnie, mówi Przedwieczny, niech tylko zechce pokornie uznać swoją nędzę, nieść ją i walczyć. A wówczas to życie, okryte wstydem i hańbą w oczach wszystkich, spalę jak kadzidło6. Poranieni życiem, słabi, alkoholicy, narkomani, wszelkiego rodzaju nałogowcy, biedacy, którzy godzą 6
Maxence Van Der Meersch, Masque de chair, Albin Michel, Paris 1962, s. 192.
Wprowadzenie • Święci i pokorni sercem
13
się cierpieć swoją nędzę i walczyć mimo wszystko: jeśli otworzą się na miłosierdzie, wejdą, jak dobry łotr, do królestwa Bożego – przed czystymi, którzy pokładają ufność w samych sobie, licząc na swoje cnoty naturalne. „Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi” (Mt 19, 30).
NA ŚMIETNIKU Taka jest miłość Boga, który zdobywa serce, kiedy tylko ujawni ono najmniejszą szczelinę, przez którą może wejść łaska. W ten sposób Syn Człowieczy znalazł w śmieciach zgubioną drachmę, na której został odbity Jego wizerunek. W ten sposób odzyskał w błocie to, co niegdyś się zagubiło. Bóg narodził się w biedzie żłobu i chce nas spotkać w śmieciach i w biedzie naszych niedostatków. Z ciernistych chaszczy wydobył zagubioną i poranioną owcę. „Któż rozpaczałby – mówi św. Ambroży – kiedy dobry łotr żywi nadzieję. Nikt nie może uważać siebie za wykluczonego z Bożego miłosierdzia, skoro ten łotr został przyjęty”7. Świadectwo o tym daje również Jacques Fesch, dwudziestoczteroletni zbrodniarz, którego proces beatyfikacyjny jest zapowiadany. Gdy przebywał w więzieniu, korespondowała z nim Marta Robin. W przededniu poranka, kiedy miał zostać zgilotynowany, napisał: 7
Zob. André Daigneault, Le Bon Larron, mystère de miséricorde, Éditions Anne Sigier, 1999.
14
André Daigneault • Droga niedoskonałości
Czekam w nocy i z pokojem… Mam oczy utkwione w krzyżu i nie odrywam wzroku od ran mojego Zbawiciela. Jezus obiecał mi, że zabierze mnie natychmiast do raju. Czekam na Miłość. Za pięć godzin zobaczę Jezusa!8.
CNOTA CZY ŚWIĘTOŚĆ? Kiedy czytamy autorów piszących o duchowości, widzimy, że często używają oni takich określeń, jak „wspinać się”, „posuwać się do przodu”, „czynić postępy”. Wspinać się po drabinie, dojść na sam szczyt – oto filozoficzna i moralna koncepcja doskonałości, pochodząca od greckich myślicieli i stoików. Zapominamy, że taki schemat doskonałości pozostaje w sprzeczności z tym, co proponuje Ewangelia. André Louf, mnich cysterski, wyjaśnia nam niebezpieczeństwo polegające na niewłaściwym zrozumieniu i pomyleniu drabin: Obrazy te doskonale wyrażają nasze odczucia. Mogą sprawiać wrażenie, że chodzi przede wszystkim o to, by się rozwijać, osiągając coraz to wyższe poziomy: excelsior. Jednak bardzo jest ważne, by każdy odpowiednio wybrał swoją drabinę. Gdyż mogą trafić się drabiny niedostosowane, na przykład drabina cnót wyłącznie ludzkich. A tylko jedna drabina jest dobra, drabina pokory. […] Drabina 8
Jacques Fesch, Za pięć godzin zobaczę Jezusa. Dziennik więzienny, tłum. A. Frej, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 2005, s. 222 i 221.
Wprowadzenie • Święci i pokorni sercem
15
ta sięga coraz wyżej, schodząc równocześnie w dół […]. Trzeba po niej wchodzić ku górze, poniżając się, a spuszczać się w dół poprzez wywyższanie. […] Takie poniżenie w małości i ubóstwie to dla chrześcijanina jedyna droga i cnota: innych nie ma9. A zresztą – jaką inną drogę moglibyśmy obrać niż drogę wiodącą w dół, skoro Ten, który sam siebie nazwał Drogą, „zszedł” – On, obdarzony Boską kondycją? Właśnie w owym schodzeniu stajemy się, „tracąc życie, aby je odzyskać”, „w nagości i wyrzeczeniu” – powie autor Drogi na Górę Karmel. Dla niego bowiem wejście jest najpierw zejściem. Tym, którzy mu mówią, że chcą wejść na Górę Karmel, Jan od Krzyża odpowiada poprzez swoje – właściwie rozumiane – dzieło: „Mówcie raczej: zejść”. Wielu poranionych i biednych schodzi razem z Chrystusem w Jego konanie i opuszczenie, niemal nie zdając sobie z tego sprawy, i przechodzi straszliwe noce ogołocenia.
BÓG NIE PATRZY TAK SAMO JAK MY Nie ma prawdziwej świętości bez pokory, bez owego zstąpienia w samo serce naszej biedy. Jeśli nie chcemy podążać drogą w dół i zgodzić się na upokorzenie razem z upokorzonym Chrystusem, wówczas Bóg wycofa się i pójdzie między opłotki w poszukiwaniu biedaków, i zrobi z nich świętych. 9
André Louf, W rytmie łaski, tłum. M. Żurowska, Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 1997, s. 59–60.
16
André Daigneault • Droga niedoskonałości
Rozważając bezwzględną konieczność pokory i niebezpieczeństwo pychy duchowej, ojciec Garrigou-Lagrange OP posunie się aż do stwierdzenia: „Bóg pozwoli niektórym duszom, które uważają, że zaszły daleko w życiu duchowym, popaść w grzech śmiertelny, aby je oderwać od przywiązania do swoich cnót”. Bóg nie patrzy tak samo jak my. Patrzy dalej niż my. Ma więcej nadziei niż my. Maxence Van Der Meersch mówi jeszcze: W tym człowieku zdeklasowanym, w tym cudzołożniku, zboczeńcu, tak, powiedzmy to śmiało, wciąż jeszcze istnieje dostatecznie wiele, by uczynić z niego świętego, nawet jeśli jest zbyt późno na to, by był odtąd kimś innym niż człowiekiem zdeklasowanym. Każdy może wykuć dla siebie świętość z tego, na czym stoi, ze swojego najbardziej odrażającego upodlenia. Bóg może zstąpić w błoto, aby przemienić kogoś w świętego. Wszystko może stać się łaską, „nawet grzech”, jak mawiał św. Augustyn. Nawet nasza zraniona seksualność i nasze nerwice – dodalibyśmy – pod warunkiem, że uczynimy je sposobnością do otwarcia, przyjęcia, dzielenia się. Popełnialibyśmy błąd, gdybyśmy je lekceważyli. Tak, powinniśmy nauczyć się robić dobry użytek z naszych nerwic. One są materią świętości. Wyobraźcie sobie Pana jako szmaciarza. Zbiera nasze śmiecie, odpadki, resztki, aby je przemienić
Wprowadzenie • Święci i pokorni sercem
17
w nowe rzeczy. Wyobraźcie sobie Pana jako ogrodnika, zrywającego kwiatki, które rosną tu i ówdzie. Znajduje równie piękne i pachnące na stercie gnoju, jak na wielkich salonach z klimatyzacją. Wyobraźcie sobie Pana jako ogrodnika, który wie, że niektóre kwiaty lepiej rosną pod podjazdem, w cieniu, w wilgoci, w rowach niż w pełnym słońcu. I często są one najbardziej żywotne – bez ujmy dla kwiatów rosnących w pięknym słońcu. Czyż zresztą fakt, że niektóre rozkwitają w pełnym słońcu, nie jest łaską? Daniel-Ange stwierdza: W świecie, w którym będzie coraz więcej dzieci poranionych przez życie, właśnie cała ta psychologiczna i emocjonalna kruchość stanie się drogą ich świętości. Wszystko, co wydawało się ułomnością, stanie się środkiem do świętości. Tak, weszliśmy w epokę świętości ubogich, ubogich w miłość, ubogich w uczucie, ubogich w wykształcenie, a nawet ubogich w życie religijne. Sądzę wręcz, że im cięższą ułomność i głębsze zranienie ktoś niesie, tym bardziej samo to cierpienie i brzemię rzucają go w serce Boga. Zawsze będzie istniała nieskończona więź między nędzą człowieka a czułością Boga. Nigdy człowiek nie będzie bardziej poraniony przez życie niż jest kochany przez Boga, nigdy!
18
André Daigneault • Droga niedoskonałości
NADZIEJA POKŁADANA W MIŁOSIERDZIU Św. Klaudiusz de la Colombière wołał: Co do mnie, wielbiłbym Cię, dając poznać, jak bardzo jesteś dobry dla grzeszników, jak bardzo Twoje Miłosierdzie przewyższa wszelką złość – tak, że NIC nie jest w stanie go wyczerpać; że żaden grzech, choćby najbardziej wstydliwy i najbardziej zbrodniczy, nie może doprowadzić grzesznika do tego, by upadł na duchu. Mógłbym raczej utracić wszystko inne niż nadzieję, jaką pokładam w Twoim Miłosierdziu. Pedagogia Ewangelii zbija z tropu. Bóg objawia się wcale nie silnym i inteligentnym, ale słabym i kruchym; nie cnotliwym i faryzeuszom, ale celnikom, prostytutkom, grzesznikom; nie możnym tego świata, lecz bezbronnym dzieciom. Jak mawiała Marta Robin, „im bardziej puste jest naczynie, tym więcej można wlać do niego płynu; im bardziej pusta jest dusza, aby przyjmować, tym bardziej Jezus ją wyróżnia swoimi darami”.
GRZESZNIK TO POTENCJALNY ŚWIĘTY Pod koniec życia Franciszek z Asyżu w odruchu zgorszenia odparował pewnemu młodzieńcowi, który nazwał go „świętym”: „Uważasz, że jestem święty? A więc nie wiesz, że jeszcze dzisiejszego wieczoru mógłbym spać z prostytutką, gdyby nie wspierał mnie Chrystus!”.
Wprowadzenie • Święci i pokorni sercem
19
Oto duch pokory prawdziwych świętych. Wiedzą, że są ulepieni z tej samej gliny, co grzesznicy, i dlatego w pewnym momencie między grzesznikiem a świętym już nie ma różnicy. Święty uznaje się bowiem za grzesznika pozostającego w stanie nawracania się, a każdy grzesznik, choćby najsłabszy, powinien uznawać się za potencjalnego świętego.
CZĘŚĆ PIERWSZA
ZSTĄPIĆ W SERCE SWOJEJ BIEDY
ROZDZIAŁ 1
DROGA SIŁY „Aby zyskać Boga, wpierw trzeba wszystko utracić. Droga duszy jest drogą wiodącą w dół”. Divo Barsotti
„KIEDY JEST SIĘ BIEDNYM I UKRZYŻOWANYM” Znacie nędze życia, ale nie macie pojęcia o prawdziwym Bólu. Nie zadano wam jeszcze prawdziwego ciosu, który przeszywa serce. Być może nigdy go nie doznacie, gdyż otrzymują go bardzo nieliczni, choć wielu twierdzi, że go otrzymało. To nie Ból jest naszym ostatecznym celem, lecz Błogosławieństwo. Ból prowadzi nas za rękę do progu Życia wiecznego. Wszyscy mamy do zrobienia na tym świecie tylko jedno – zostać świętymi, a do tego trzeba wiele wycierpieć. Wiemy o tym, jeśli jesteśmy chrześcijanami. Ale zbyt mało mówimy sobie o tym, że istnieje tylko jeden sposób prawdziwego cierpienia. Polega on na wyrzeczeniu się z góry wszelkiej pociechy. Dopóki ta ofiara nie zostanie spełniona, nadzieja na świętość jest tylko marzeniem albo kpiną.
24
André Daigneault • Droga niedoskonałości
Do Raju nie wchodzi się jutro ani pojutrze, ani za dziesięć lat: wchodzi się tam dzisiaj, kiedy jest się biednym i ukrzyżowanym. Léon Bloy
1. Droga siły
25
M
usimy zmienić swój sposób patrzenia na świętość. Nazbyt często wyobrażaliśmy sobie zmierzanie ku świętości jako wspinaczkę, ciągły postęp czy wchodzenie na szczyty duchowości, jako owoc naszych wysiłków i naszej woli. Ten obraz świętości uprzywilejowuje przede wszystkim silnych, cnotliwych, ludzi woli, a polega na mniemaniu, jakoby ludzka wielkoduszność i dobra wola same z siebie były w stanie umożliwić nam osiągnięcie świętości. Świętość, jaką proponuje Chrystus, nie należy do porządku naturalnego, lecz jest świętością przyjmowaną w naszej biedzie. Chrystus przyszedł do grzesznych i słabych, a nie do silnych i dobrze się mających. Niektórzy mają naturalne zalety, aby dojść do świętości; zawsze będą musieli lękać się tego, co można by nazwać odwagą silnych i pysznych. A jednak schemat ludzkiej doskonałości opartej na woli i ascezie podąża szlakiem dokładnie odwrotnym do drogi świętości, jaką nam proponuje Jezus w Ewangelii. „Zejdź prędko” (Łk 19, 5) – mówi do Zacheusza, aby nam pokazać prawdziwą drogę, którą nie można iść, nie zgadzając się na podążanie w dół. Jasne jest, że Jezus nie zaproponował drabiny doskonałości, której stopnie należałoby kolejno pokonać, aby wreszcie posiąść Boga na samej górze, ale zaproponował drogę zstępującą, wiodącą w głębiny pokory. „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 14, 11).
26
André Daigneault • Droga niedoskonałości
DOBRA I ZŁA DRABINA W przypowieści o faryzeuszu i celniku (Łk 18, 9–14) mowa o dobrej i złej drabinie, o prawdziwej i fałszywej świętości, o zstępowaniu w swoją nędzę lub o wynoszeniu się przez próżną chwałę i upodobanie w swoich cnotach oraz w podziwie ze strony innych. Faryzeusz stoi z przodu, w górnej części Świątyni; uroczyście wypowiada słowa oficjalnego dziękczynienia z ówczesnej liturgii: „Boże, dziękuję Ci…”. Dziękuje za swoje cnoty, za swój „wyidealizowany obraz”, dziękuje Bogu za swoje dzieła, dzięki którym osiągnął w swoim mniemaniu szczyt drabiny. Faryzeusz patrzy tylko na swoją własną cnotę. Ledwie rzuca okiem na stojącego z tyłu celnika i szybko się z nim rozprawia.
A INNYMI GARDZILI Jezus przeciwstawia więc, jak to często czyni, dwa typy postaw religijnych. Faryzeusz jest człowiekiem nienagannym w swoich praktykach, które wymienia po kolei, z najzupełniej czystym sumieniem. Wydaje się w istocie „dufny w siebie, że jest sprawiedliwy” (por. Łk 18, 9) i rzeczywiście jest sprawiedliwy tą sprawiedliwością, którą można osiągnąć zgodnie z czysto ludzkim prawem, ale która dla Boga jest bezwartościowa. Jego samowystarczalność, pycha duchowa, pewność siebie są niemal samoubóstwieniem. Głównym zarzutem, jaki Jezus wysuwa przeciwko faryzeuszom, jest właśnie to, iż „są dufni w siebie,
1. Droga siły
27
że są sprawiedliwi, a innymi gardzą” (por. Łk 18, 9). Właśnie dlatego Jezus nie może ich poruszyć, żyją oni bowiem w niedostępnej wieży swojej samowystarczalności i swoich domniemanych cnót, na szczycie drabiny, osądzając grzeszników na dole. Chcą zbawić się sami swoimi dziełami i swoją doskonałością.
BÓG-SĘDZIA? Faryzeusze widzą w Bogu bezstronnego sędziego ludzkich dzieł: zbawienie jest dla nich zatem zapłatą i sprawiedliwym wynagrodzeniem za zasługi każdego człowieka. Jezus pokazuje nam prawdziwe oblicze Boga, Sprawcy wszelkiego dobra i wszelkiej łaski: w Jego oczach zbawienie jest darmowym darem ofiarowanym każdemu, a zwłaszcza biednym, i przyznawanym każdemu, kto otworzy się i przyjmie go jak dziecko. Przed śmiercią na krzyżu Jezus ofiaruje i da zbawienie łotrowi, temu, którego nazwano dobrym, a który w całej swojej biedzie otworzył się całkowicie na ofiarowane mu nieskończone miłosierdzie. To właśnie najbardziej szokuje faryzeuszy i małego faryzeusza ukrytego w nas: że robotnicy ostatniej godziny, którzy nie przepracowali całego dnia, otrzymują tę samą zapłatę, a raczej ten sam dar, co ludzie, którzy pracowali i znosili ciężar dnia i upału. Św. Paweł, dawny faryzeusz, „uznał za śmieci” swoją własną sprawiedliwość, pochodzącą z Prawa: „bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim – nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa,
28
André Daigneault • Droga niedoskonałości
lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną dzięki wierze w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze” (Flp 3, 8–9). Jak jeszcze mówi św. Paweł: „dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą na życie wieczne” (1 Tm 1, 16).
PRZEZ ŁASKĘ Wiemy, że św. Paweł rozwinął swoją myśl na ten temat przede wszystkim w związku z kryzysem Kościoła w Galacji. Judeochrześcijańscy kaznodzieje przybyli nauczać Galatów o tym, że dla zbawienia konieczne jest obrzezanie i przestrzeganie żydowskiego Prawa. Natomiast Paweł, który już wcześniej ewangelizował ten region, głosił z entuzjazmem, że człowiek zostaje zbawiony nie dzięki przestrzeganiu Prawa, ale wyłącznie przez łaskę Bożą, otrzymywaną dzięki wierze. Stąd ów pełen emocji List do Galatów, w którym splatają się wyrazy zgorszenia, skargi, apele, wezwania, wyrzuty. Czytając ten List, widzimy, że nic bardziej nie leży na sercu św. Pawłowi niż Ewangelia darmowości zbawienia. Judaizującym chrześcijanom, którzy utrzymują, jakoby przestrzeganie Prawa było konieczne do zbawienia, Paweł replikuje: „Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1, 8).
1. Droga siły
29
Dla Pawła mniemać (jak faryzeusze), że jest się usprawiedliwionym przez swoje własne uczynki, to wywyższać siebie i przywłaszczać sobie chwałę Boga, a to stanowi samą istotę grzechu (por. Rz 2, 17–23; 3, 27; 4, 2). Faryzeusz chce wspiąć się po drabinie dzięki swoim cnotom i uczynkom. Paweł namawia raczej do zstąpienia w swoją biedę.
ZEJŚĆ, ABY SIĘ WSPIĄĆ Zejść, aby się wspiąć – tutaj tkwi cały ewangeliczny paradoks prawdziwej drogi duchowej chrześcijanina. Św. Benedykt w rozdziale 7 swojej Reguły mówi, że wznosimy się przez uniżenie i zejście w biedę naszego bytowania. Chrześcijanin ma iść za Chrystusem w Jego uniżeniu. „Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was” (Jk 4, 10). Jak zatem wejść na Górę Karmel? Trzeba na wzór Chrystusa zejść w upokorzenia i noce, zejść przez krzyż, zejść wreszcie przez całkowite obumarcie dla samego siebie. „Umrzeć razem z Nim, aby wspólnie z Nim zmartwychwstać”.
DWIE POSTAWY DUCHOWE Faryzeusz i celnik z Ewangelii Łukasza przedstawiają dwie postawy duchowe, które nieustannie w nas walczą. Porównajmy te dwie postawy. Celnik trzyma się z daleka (można by powiedzieć: w ostatniej ławce w kościele); nie ośmiela się nawet podnieść oczu,
30
André Daigneault • Droga niedoskonałości
uznaje się za nędznego i biednego, nie próbuje nawet dociekać, w którym „mieszkaniu” doskonałości miałby się znaleźć. Drugi, faryzeusz, stoi wyprostowany, stosuje najbardziej liturgiczny sposób modlitwy: dziękczynienie i uwielbienie; jest zatem w górze, z przodu, z możnymi, wyniesiony, niemal w prezbiterium. Obydwaj – i faryzeusz, i celnik – modlą się. Celnik, przycupnięty w ostatniej ławce, upokorzony i odrzucony przez rzeczników oficjalnej religii, nie obawia się wyrazić swojej moralnej nędzy: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!”. Drugi, faryzeusz, który wspiął się na wyżyny, nie uznaje się za grzesznika, uważa, że jest bogaty w całą swoją duchowość i wiedzę religijną; przestrzegał litery Prawa, jest dumny ze swojej porządnej moralności i ze swoich cnót. Pokłada ufność w swoich uczynkach. Jasne jest, że faryzeusz osądza celnika, który pozostaje z tyłu, bije się w piersi, bardzo ubogi w duchowość. Faryzeusz uważa, że jego modlitwa jest głębsza, bardziej wewnętrzna, bardziej medytacyjna od modlitwy biednego celnika. Faryzeusz żywi pogardę wobec modlitwy próśb i błagania, woli uwielbienie. Ewangelia mówi, że nie raczy nawet poruszać wargami („w duszy się modlił”), upaja się swoją duchowością i najwyższą doskonałością moralną i religijną. „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam” (Łk 18, 11–12).
1. Droga siły
31
Przypowieść kończy się jakby gromem z jasnego nieba. Widać, czym jest prawdziwa duchowość i prawdziwa droga do świętości. Wchodzimy coraz wyżej, kiedy podążamy drogą w dół. „Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”.
SYNDROM DOSKONAŁOŚCI Ponieważ faryzeusz zawsze chciałby utrzymywać się na szczycie drabiny swojego wyidealizowanego obrazu, można by też powiedzieć, że cierpi on na „syndrom doskonałości”. Cała jego duchowość jest skoncentrowana na jego cnotach, uczynkach i doskonałości; chce on wspiąć się po drabinie, pokazując swoje uczynki i cnoty. Gdyby zgodził się uniżyć, mógłby znaleźć zbawienie, ale chce nadal wspinać się coraz wyżej w swojej fałszywej wielkości. Można także wyczuć, że wielkie znaczenie ma dla faryzeusza opinia innych, to, co inni o nim myślą. „Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać” (Mt 23, 5) – powie Jezus w Ewangelii. Faryzeusz bardzo się przejmuje swoim image i do jego poprawy wykorzystuje nawet modlitwę. Jezus tak o tym powie: „nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to
32
André Daigneault • Droga niedoskonałości
lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać” (Mt 6, 5).
SZUKANIE POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA Celem życia faryzeusza jest stać się tak doskonałym i tak bardzo przestrzegać litery Prawa, że Bóg wprowadzi go do swojego królestwa z powodu wszystkich jego uczynków. Dlatego jeśli popełni on grzech, musi mu zaprzeczyć, stłumić go, dla faryzeusza bowiem każdy grzech jest zgubny. Cała jego domniemana cnota i jego obraz rozpadłyby się na kawałki, gdyby na jego fasadzie pojawiły się rysy. Zamiast zstąpić w swoją biedę, wciąż próbuje iść coraz wyżej w zadowoleniu z siebie, czyniąc więcej od innych: „Zachowuję post dwa razy w tygodniu”, a inni tylko raz. Chciałby w ten sposób okazać się lepszy od grzeszników i od celnika, który bije się w piersi na dole, z tyłu Świątyni.
„…JA WAS KONTROLUJĘ” Jeśli faryzeusz odczuwa potrzebę pokazywania innych palcem oraz racjonalizowania swoich błędów i grzechów, to znaczy, że w gruncie rzeczy czuje się niższy, niespokojny i zalękniony. Moglibyśmy przedstawić tutaj głębiej niektóre elementy zranienia z dzieciństwa, mogące prowadzić do faryzeizmu. Zdaniem Karen Horney i Alice Miller dziecko, które zabiega o podziw swojego otoczenia, często bywało zmuszane do bycia oparciem i chlubą
1. Droga siły
33
swojej rodziny oraz często brało na siebie opiekę nad rodzeństwem. Nic dziwnego, że potem wybiera zawód pomagającego, gdyż czuje się zobowiązane do zachowywania się „w taki sposób, by pokazywać tylko to, czego inni od niego oczekują, i całkowicie utożsamia się z tym pozorem”. To dziecko potrzebuje później do życia pewnej „wielkości” i nieustannego podziwu ze strony innych. Dorosły z sercem zranionego dziecka, zwiedziony przez faryzeizm, mógłby jednak błyskawicznie się załamać, gdyż stale jest uzależniony od podziwu innych, a ten podziw (zawsze związany z jego dokonaniami) może się brutalnie rozpaść. Patrząc z zewnątrz, ze szczytu drabiny jego uczynków i jego doskonałości, faryzeusz wydaje się doskonały, potężny, pewny siebie. A jednak, kiedy zostanie sam, bez pochlebiających mu wielbicieli, wciąż boi się popełnienia błędu i czuje się słaby, zalękniony, gorszy i bezsilny. Powiedziałbym, że rana faryzeusza polega na tym, iż zabiega on o wielkość i władzę, aby zrekompensować brak zaufania do Boga i brak poczucia bezpieczeństwa, które stale każą mu szukać pierwszych miejsc przy ludziach wpływowych i pełniących władzę. Helmut Jaschke pisze: Pragnienie władzy jest substytutem stłumionej miłości. Człowiek, który nie może cieszyć się największą przyjemnością, płynącą z bycia kochanym, rekompensuje ten brak sprawowaniem władzy.
34
André Daigneault • Droga niedoskonałości
A władza zawsze zawiera element zemsty: skoro wy mnie nie kochacie, to ja was kontroluję10. Z kolei Scott Peck w swojej książce przedstawia nam obraz ducha faryzejskiego: Całkowicie pochłonięci troską o ochronę obrazu swojej doskonałości, nieustannie usiłują zachować pozory czystości moralnej. Słowa obraz, pozór i zewnętrznie są kluczowe dla zrozumienia faryzeuszy. Ich przebranie jest często nie do przeniknięcia. Ciężko pracują i wyczerpują się w swoim wysiłku dokonywania projekcji i podtrzymywania obrazu swojej moralności. Tylko jednego bólu nie są w stanie znieść: zmartwienia odkryciem swoich własnych grzechów i niedoskonałości11.
ZGODZIĆ SIĘ NA ODSŁONIĘCIE SIEBIE Największą przeszkodą dla świętości jest pycha duchowa i pewnego rodzaju faryzeizm. Niektóre osoby nigdy nie chcą uznać w sobie najmniejszego śladu słabości. Życie tych osób może wydawać się na zewnątrz bardzo ofiarne, gdyż ludzie ci wiele pracują i podejmują wielkie wysiłki; zawsze jednak jest w nich jakaś sztywność, brak im elastyczności i współczucia. Jeśli nie pójdą drogą wiodącą w dół, to kiedyś staną na skraju duchowej zatwardziałości i duchowego 10 11
Helmut Jaschke, Jésus le guérisseur, Éditions Brépols, Turnhout 1997, s. 54. Scott Peck, Les gens du mensonge, Éditions J’ai lu, Paris 1983.
1. Droga siły
35
zaślepienia. Trzeba zgodzić się na odsłonięcie siebie – nawet przed spojrzeniem innych ludzi – jako istot słabych i poranionych, a zarazem wydanych Bożemu miłosierdziu. Trzeba zejść, a nie wspiąć się. Bóg zawsze czeka na nas w dole, w sercu naszej słabości. Dlatego uczeń, który chce iść za Jezusem, sam z kolei musi pójść drogą wiodącą w dół i zaakceptować swoją słabość. Tak długo, jak przeciwstawiamy się swojej słabości albo jej zaprzeczamy, Boża moc nie może w nas działać. Często opieramy się na naszej naturalnej energii, na dynamicznym temperamencie i usiłujemy wspinać się po drabinie doskonałości dzięki swojej własnej ofiarności; wszystko to może potrwać przez jakiś czas, ale nie jest to droga ewangelicznej świętości. Trzeba nam uniżyć się i zejść w swoją biedę, aby Boża moc mogła rozwinąć się w naszej słabości.
NASZA DROGOCENNA PERŁA W gruncie rzeczy zmagają się w nas faryzeusz i celnik. Faryzeusz przedstawia drogę naturalnego doskonalenia, a celnik postawę właściwą chrześcijaństwu – nawracanie się przez zstępowanie w swoją nędzę. Nie ma innej drogi oprócz małej drogi zstępowania w słabość; ta droga pozwoli nam odkryć naszą biedę jako drogocenną perłę, dla której odważymy się sprzedać wszystkie bogactwa, byleby wejść w jej posiadanie.
SPIS TREŚCI Wprowadzenie Święci i pokorni sercem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5
CZĘŚĆ PIERWSZA Zstąpić w serce swojej biedy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
21
Rozdział 1 Droga siły . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Rozdział 2 Droga słabości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Rozdział 3 Droga Ducha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 57 CZĘŚĆ DRUGA Z głębi tryska świętość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
69
Rozdział 4 Modlitwa u dołu drabiny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 71 Rozdział 5 W naszych pustych dłoniach: misyjna odpowiedź chrześcijanina . . . . . . . . . . . . . . 86 Rozdział 6 Świadkowie ubóstwa Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129 Rozdział 7 Kapłani ubodzy sercem dla świętości ubogich . . . 141 Rozdział 8 Mała droga niedoskonałych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 156 Podsumowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 174
Polecamy niektóre publikacje związane z książką Droga niedoskonałości, dostępne w naszym wydawnictwie: • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •
Catherine de Hueck Doherty, Dusza mojej duszy. Droga do serca modlitwy Catherine de Hueck Doherty, Ewangelia bez kompromisu Catherine de Hueck Doherty, Pustynia. Spotykanie Boga w ciszy, samotności i modlitwie Catherine de Hueck Doherty, Sobornost’. Doświadczenie jedności umysłu, serca i duszy Conrad de Meester OCD, Z pustymi rękami Guy Gaucher OCD, Dzieje życia. Teresa Martin – siostra Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza Iain Matthew OCD, Pochwycony przez Boga. Aktualność przesłania św. Jana od Krzyża Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus OCD, Chcę widzieć Boga Marie-Dominique Philippe OP, Trzy mądrości Pierre-Marie Salingardes OCD, Modlitwa ubogiego Św. Jan od Krzyża, Dzieła (Droga na Górę Karmel, Noc ciemna, Pieśń duchowa, Żywy płomień miłości, Pisma mniejsze) Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Listy Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Pisma mniejsze Św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości Św. Teresa od Jezusa, Dzieła mniejsze Św. Teresa od Jezusa, Księga fundacji Św. Teresa od Jezusa, Księga życia Św. Teresa od Jezusa, Listy Św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna Thomas Merton, Pierwotny ideał Karmelu Thomas Merton, Wspinaczka ku Prawdzie Wilfrid Stinissen OCD, Aby żyć w głębokiej relacji z Bogiem Wilfrid Stinissen OCD, Noc jest mi światłem Zelia i Ludwik Martin, Korespondencja rodzinna (1863–1885)