Rozdział pierwszy
OD LĘKU DO ZAUFANIA „Granica między królestwem dobra a królestwem zła biegnie przez moje serce”. Św. Franciszek Salezy
T
rzeba czasu, wiele czasu, żeby nasze serce z kamienia w miarę kolejnych klęsk, zranień, cierpień, powoli stało się sercem z ciała. Każdy okres życia jest po to, żebyśmy próbowali zmiękczyć swoje serce, sprawić, by stało się współczujące, czułe i miłosierne – takie, jak nasz Ojciec. Wygrać w życiu czy wygrać swoje życie: albo staniemy się łagodni i współczujący, albo zamkniemy się w swoim egoizmie, czyli staniemy się sercem z ciała lub sercem z kamienia. Moglibyśmy przyjrzeć się niektórym postaciom biblijnym przez pryzmat owej walki Boga z człowiekiem, żeby nauczyć się stawać kruchymi i podatnymi na zranienie. Na czym polega różnica między ludźmi dojrzałymi i w podeszłym wieku, którzy roztaczają wokół siebie miłość i mądrość, a innymi, którzy roztrząsają swoją przeszłość, uskarżając się, że są ofiarami? Czy różnica nie bierze się stąd, że człowiek zaakceptował zra-
16
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
nienie i bezbronność swojego serca, a po latach walk i zmagań nauczył się, że tylko zranione i bezbronne serce dziecka może stać się sercem z ciała?
LĘK PRZED KRUCHOŚCIĄ Spontanicznym odruchem każdego mężczyzny i każdej kobiety jest lęk przed własną kruchością i słabościami. Ukrywamy się pod pozorami siły. Kiedy tylko stwierdzimy, że w tej czy innej kwestii nie możemy liczyć na swoje siły, zagraża nam niepokój, który może nawet przerodzić się w lęk. Tymczasem jednak droga naszego życia ludzkiego i duchowego musi stopniowo prowadzić nas do rezygnacji z osobistych zabezpieczeń, ujawniając w nas to, co możemy nazwać podatnością na zranienie, kruchością, ograniczeniami naszej ludzkiej kondycji. Jak bardzo boimy się słabości! Skąd taki lęk przed własnymi słabościami? Te słabości istnieją. Być może przez długi czas nie chcieliśmy na nie patrzeć. Życie musi nas jednak oswoić i powoli zmusić do uznania, że słabości są częścią naszej osoby. Nie są jakąś zewnętrzną przypadłością, której pozbędziemy się kiedyś raz na zawsze. Życie to walka, w której stopniowo musimy pozwolić, aby nasze serce z kamienia roztopiło się, aby stało się sercem z ciała. Ojciec dopuści w naszym życiu jakiś grzech, wobec którego nie będziemy mogli zanegować swojej kondycji grzesznika. Zmusi nas do zupełnie jednoznacznego stwierdzenia, że nasze zdolności są bardzo ograniczone.
Rozdział 1 • Od lęku do zaufania
17
Paradoksalnie, osoby, które są w stanie przyjąć swoje słabości, tym samym wykazują wielką siłę wewnętrzną, natomiast ludzie, którzy stale chcą uchodzić za silnych, okazują się wewnętrznie słabi. Akceptacja swojej słabości jest zawsze przejawem prawdziwej dojrzałości ludzkiej i duchowej. Faktem jest, że każdy człowiek doświadcza niepewności, ma różne zranienia i braki, wielu jednak chce je ukrywać, nie przyznając się do najmniejszego uchybienia, przekonując innych o swojej wyższości lub zrównoważeniu. W rzeczywistości jednak wysiłek wkładany w ukrywanie swojej prawdziwej osobowości i słabości dowodzi, że ludzie ci nie chcą utożsamiać się ze zwykłymi śmiertelnikami. Chcą wykazać, że przewyższają innych, a pragnienie bycia pozbawionym słabości świadczy o tym, że brak im prawdziwej znajomości lub akceptacji swojego stanu. Ich ego jest tak kruche, że nieustannie muszą nosić maskę siły, bowiem nie są w stanie przyjąć prawdy. Uważają się za mocnych, górujących nad innymi. Potrzebują pochwał, podziwu, schlebiania. Przeważająca większość ludzi zwalczających swoją niższość pragnie „być na równi” albo „wyżej”. Próbują to osiągnąć, przyjmując zachowania kontrolujące. Uzyskanie kontroli stwarza iluzję kompensacji, która na krótką metę łagodzi poczucie niższości. Takie zachowanie daje im poczucie, jakoby posiadali silną osobowość. Niestety, te sposoby działania nie powodują trwałych dobrodziejstw, gdyż prędzej czy później skorupa pęka; opada maska i człowiek w wieku czterdziestu czy pięćdziesięciu lat przeżywa klę-
18
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
skę, załamanie, nie wiedząc zbyt dobrze, kim jest i po co żył. Jeśli oswoimy swoje słabości, to nie będą one stanowić dla nas zagrożenia, ale staną się okazją do wejścia w kontakt z Bogiem. Właśnie dlatego musimy stopniowo się z nimi zżyć. Wcześniej czy później trzeba zdjąć maskę, przynajmniej przed samym sobą. Pogodzić się z faktem, że jest się tylko tym, czym się jest, w swojej własnej biedzie: wszystko się w tym zawiera. Nie być pokornym to tkwić w złudzeniach co do samego siebie i nie poznawać siebie. Aby rzeczywiście być obecnym dla drugiego człowieka, najpierw trzeba spotkać się z samym sobą. Chodzi o to, by poprzez życiowe zmagania stawać się sobą ze swoimi słabościami i przestać mniemać, że jest się wielkim i silnym1. Czym jest wygrane życie? Ileż sukcesów jest przykrywką dla klęski, smutku i dogłębnej nudy! Wielu ludzi otoczonych podziwem angażuje się w pożyteczne działania, ale cierpi, nawet nie przyznając się do tego przed sobą, z powodu prowadzonego stylu życia; doznają oni szoku, słysząc, że wyglądają na szczęśliwych. Boją się dostrzec swoją kruchość. Wolą stłumić część dzieciństwa i uodpornić się na jakąkolwiek ingerencję. 1
„Zdrowe «ja» jest elastyczne. Psychiczna elastyczność jest bowiem największym atrybutem zdrowia umysłowego. Im bardziej człowiek czuje się kruchy od wewnątrz, tym bardziej usiłuje wytworzyć wokół siebie skorupę, tak, żeby sprawiać mylne wrażenie czy to siłą mięśni, czy rozmiarami brzucha. Podobnie, im bardziej jego stwierdzenia są pozbawione niuansów, im bardziej są kategoryczne i definitywne, tym bardziej służą maskowaniu głęboko skrytej niepewności” (G. Corneau, Père manquant, fils manqué, Montréal 1989, s. 40).
Rozdział 1 • Od lęku do zaufania
19
Czemu tak bardzo boimy się naszego serca z ciała? Czemu tak bardzo boimy się cząstki dzieciństwa w nas? Jeśli bowiem tylu dorosłych nosi w sobie tak wielkie napięcie, lęk czy depresję, to być może dlatego, że stłamsili dziecko, które w nich żyje. Im więcej spotykam ludzi, tym głębiej wchodzę w ludzkie serce. Zauważam, że wielu dorosłych jest aktywnych, skutecznych, podziwianych za pozory widoczne na zewnątrz, ale pod maską wielkoduszności są spięci, smutni, dominujący. Wielu mężczyzn i wiele kobiet, pochłoniętych koniecznymi obowiązkami życia zawodowego, które często służą im za alibi, stało się „twardymi” i skostniało, nawet tego nie dostrzegając. Ci ludzie uchodzą za logicznych realistów, ale skrywają swoje serce. Tworzą wokół siebie napięcie i dziwią się, kiedy ich dziecko ucieka z domu. Jak mawiał Jules Renard, „w cieniu mężczyzny, który odniósł sukces, jest zawsze kobieta, która cierpi”. Dodałbym: „i dzieci, i nastolatki”. Czemu się ukrywamy? Czemu tak bardzo boimy się ujawnić? Zaraz na początku Biblii możemy przeczytać, że mężczyzna i kobieta skrywają się przed sobą nawzajem.
UKRYLI SIĘ „Mężczyzna i jego żona [...] skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu”.
20
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
Wszyscy doświadczaliśmy, doświadczamy i będziemy doświadczać potrzeby ukrycia się. Małe dziecko pokazuje, jakie jest naprawdę, ale kiedy tylko minie wczesne dzieciństwo, samo łapie się na tym, że zaczyna ukrywać się i kłamać. Istnieją oczywiście prawdziwe kłamstwa, w słowach lub w uczynkach. W miarę możliwości ich unikamy. Istnieją też jednak kłamstwa niewyjawione i wykręty, w psychologii nazywane projekcjami. Zamiast przyznać, że komuś zazdrościmy, wmawiamy sobie, że to on jest o nas zazdrosny. „Naszym pierwszym odkryciem samych siebie – pisze Adrian Van Kaam – powinno być bolesne uświadomienie sobie ukrytej zazdrości. Kiedyś będziemy zmuszeni uznać, że jesteśmy do głębi zazdrośni, że zazdrość wsącza się w nasze życie i zniewala naszą duszę. Dopiero wtedy, gdy uznamy bardzo silną obecność resentymentów, będziemy mogli z nimi pertraktować”2.
POCZUĆ SWOJĄ NAGOŚĆ „Przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się”. Poczuć swoją nagość pod spojrzeniem innych to groźne doświadczenie, które sprawia, że mamy poczucie niższości i tracimy pewność. Potrzeba głębokiej przyjaźni, żeby móc nieco obnażyć serce, wyjawić swoje sekrety i narazić się na to, że ktoś je pozna. 2
A. Van Kaam, Religion et personnalité, Paris 1967, s. 93.
Rozdział 1 • Od lęku do zaufania
21
„Przyjaciel – mawiał św. Augustyn – to ktoś, kto wie o mnie wszystko i mimo to mnie kocha”. Zostać poznanym, zostać obnażonym to próba budząca lęk, ale to również głębokie pragnienie ludzkiego serca. Nagość nie jest głównym skutkiem grzech, ale raczej bolesna uświadomieniem sobie tej sytuacji: „poznali, że są nadzy”. I zareagowali, wkładając na siebie odzienie. Aby zrozumieć to, co Biblia rozumie pod słowem „nagość”, najpierw trzeba stwierdzić, że w Izraelu to słowo w ogóle nie miało takiego wydźwięku jak w naszej kulturze nowożytnej. Dla Izraelitów nagość nie ma znaczenia nagości-przyciągania czy nagości-bezwstydu. Im kojarzy się to przede wszystkim jako nagość-upokorzenie, a nawet jeszcze mocnej: nagość-nędza. A to znaczy: stanąć jako człowiek słaby, podatny na zranienie, bezbronny i bezradny wobec jakiejś groźnej obecności. W symbolice języka Biblii w każdej nagości istnieje swoisty lęk przed gwałtem, lęk fizyczny, ale jeszcze bardziej lęk duchowy. Człowiek to istota, która próbuje chronić siebie znacznie bardziej niż za pomocą ubrania. Próbuje odgrywać jakąś postać, mieć jakąś rangę, puszyć się. A puszenie się w swoich własnych oczach i w oczach innych – nosi miano pozorów.
UTWORZENIE SOBIE FASADY Przed upadkiem Adam i Ewa akceptują siebie takimi, jakimi są. „Są nadzy” – mówi Biblia; nie nadzy
22
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
wyłącznie fizycznie, ale również z obnażonym sercem i duszą. Są przejrzyści. Jak więc jeszcze głębiej zrozumieć wątek nagości? Jeszcze raz podkreślmy, że nagość spontanicznie kojarzy się ze słabością, z podatnością na zranienie. Osoba naga jest bezbronna i wystawiona na zranienie. Głębokie znaczenie ma fakt, że Nowy Testament przedstawia Jezusa, nowego Adama, doskonale niewinnego i doskonale wsłuchanego w Boga, jak umiera zupełnie nagi na krzyżu, w słabości, z przebitym sercem, tak osaczony, że może odwołać się wyłącznie do mocy swojego Ojca. Często postępujemy tak jak Adam i Ewa. Ukrywamy się. Tłumimy swoje uczucia. Mówimy czasem coś zupełnie przeciwnego, niż myślimy. Jesteśmy hipokrytami, nie zawsze świadomie. Św. Paweł mówi nam: „Każdy człowiek jest kłamcą”. Zwłaszcza ci, którzy zbyt skwapliwie twierdzą, że wcale nie. Czasami jesteśmy tak zranieni, że zamiast swoich własnych wad widzimy hipokryzję innych.
PANCERZ Najgłębiej ze wszystkiego człowiek poszukuje takiego spotkania, które stanie się prawdziwą komunią, w której będziemy dzielić się tym, co w nas najlepsze. Przemożnie pragniemy miłości, a jednocześnie straszliwie się jej boimy. Miłość domaga się, byśmy się odsłonili, byśmy porzucili swoją skorupę i pancerz, byśmy wydobyli na powierzchnię świadomości
Rozdział 1 • Od lęku do zaufania
23
swoją kruchość i swoje sekrety. Krótko mówiąc, oznacza to obnażenie serca i dzielenie się tym, co nosimy w najtajniejszej głębi siebie. To przedziwne, ale dwie połączone biedy zamieniają się w bogactwo. „Gdyby tak można było widzieć serce” – mówi pewna piosenka. W pewnej sztuce Anouilha, La Sauvage [„Dzikuska”], kobieta zamierzająca opuścić męża nagle odkrywa, że on wcale nie jest silnym i samowystarczalnym bogaczem, za jakiego go uważała. Uświadamia sobie, że jej mąż wątpi, wstydzi się, że jest mu źle i że nie jest bogaty. Wchodzi na piętro, żeby się spakować, i znienacka trafia na płaczącego męża. Wolałaby, żeby wykrzyczał jej swoją rozpacz. Mąż ze swojej strony boi się, że żona go nie zrozumie. Żona stwierdza, że mąż potrzebuje jej pomocy tak samo, jak ona potrzebuje pomocy od niego. Miała odejść jak idiotka, z tego prostego powodu, że mąż nie powiedział jej o swoich potrzebach, o swoich słabościach. Bał się poprosić ją o pomoc. Wiele porażek w miłości bierze się stąd, że nie wiemy, co dzieje się pod skorupą drugiego człowieka. Nie widzimy jego serca. Adam i Ewa znaleźli sobie osłonę. Ten obraz przedstawia naszą naturalną skłonność do ukrywania się, do obawy przed pokazaniem się w pełnym świetle. Skłonność do udawania, że jesteśmy mocni. Aby móc odpowiedzieć na pytanie Boga: „Gdzie jesteś?”, człowiek musi najpierw wyznać Bogu i wyznać sobie samemu: „Ukryłem się”. Ukryliśmy się za fasadą: swojej pracy, siły, złudzeń, wykonywanego zawodu, a na-
24
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
wet swojego apostolatu. Tak, ukryliśmy się jak Adam i Ewa. Tak jak oni, podlegamy pierwszej konsekwencji grzechu: boimy się i ukrywamy.
OBNAŻYĆ SWOJE SERCE O osobach przeżywających głębokie i długotrwałe przyjaźnie mówimy, że wszystkie one mają ze sobą coś wspólnego: otwartość na innego człowieka. Mają pewnego rodzaju przejrzystość, która pozwala ludziom widzieć to, co dzieje się w ich wnętrzu. Psycholog Sidney Jourard w swojej książce The Transparent Self [„Przezroczyste «ja»”] objaśnia niektóre kwestie związane z odsłonięciem swojego „ja”. Najważniejszym jego odkryciem jest fakt, że człowiek w najtajniejszej głębi siebie ma naturalną i wrodzoną skłonność do odsłaniania się, a skłonność ta często bywa jakby blokowana, co wcześniej czy później prowadzi do poważnych problemów psychologicznych. Jourard pisze: „Zaczynałem się zastanawiać, czy nie istnieje jakiś związek między odrzucaniem przez moich pacjentów uznania przez innych, a ich potrzebą konsultacji z terapeutą”. Jourard dochodzi do podwójnego wniosku: ciągłe udawanie i zamknięcie w sobie prowadzi do rozpadu osobowości, a szczerość może okazać się dosłownie szczepionką na chorobę umysłową i na niektóre choroby psychiczne. Szwajcarski psycholog C.G. Jung zalecał swoim pacjentom analizowanie tego, co nazywał „ukrytą i mroczną stroną naszej osobowości”. Tej strony samych siebie nigdy nie odsłonimy przed kimś innym,
Rozdział 1 • Od lęku do zaufania
25
dopóki budzi w nas ona tak wielki lęk. Rzeczą naturalną jest sądzić, że inni nas znienawidzą, kiedy poznają tę mroczną stronę. Kiedy jednak ktoś zobaczy nas w naszej kruchości i bez maski, czyli obnażonych, okazuje się znacznie bardziej pobłażliwy od nas. Słusznie moglibyśmy uznać tę reakcję za dziwną, choć ludzką. Czyżby ten ktoś nie miał swojej ciemnej strony? Inny słynny psychiatra mawiał, że odkrył metodę, dzięki której pacjenci otwierali się przed nim zaraz przy pierwszym spotkaniu. Zapytano go o sekret tej magicznej formuły. Był bardzo prosty: na początku rozmowy wyjawiał pacjentowi coś bardzo osobistego na swój temat, jakiś sekret. Gdyby pacjent kiedykolwiek go wyjawił, mógłby zaszkodzić terapeucie. Nieważne, jakie uzasadnienie miała ta technika terapeutyczna, ale powodowała pożądany skutek: skłaniała pacjenta do mówienia. Tę samą zasadę można odnieść do wszystkich relacji międzyludzkich. Jeśli zdejmiemy maskę i ośmielimy się podjąć inicjatywę, odsłaniając siebie, drugi człowiek wyjawi nam swoje sekrety. Niestety! Robimy coś dokładnie przeciwnego: ukrywamy się, maskujemy, i boimy się innego człowieka.
CUDZA WINA Jednostka ma zawsze tendencję do zrzucenia winy za swoje nieodpowiedzialne zachowanie na kogoś innego. Zamiast przyjąć odpowiedzialność za swoje czyny, przypisujemy błąd komuś innemu. Dotykamy
26
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
zatem drugiego skutku grzechu: obwiniania innego człowieka. Tendencję tę nazywamy „racjonalizacją”. W nieco dalszej części tej książki wyjaśnimy bardziej szczegółowo to psychologiczne zjawisko, które często ma jednocześnie charakter duchowy. Na razie warto zwrócić uwagę, że także i Adam racjonalizuje swoje złe postępowanie. Zrzuca winę na Ewę. Z kolei Ewa racjonalizuje swój czyn: obwinia Szatana. Jaki był główny powód skłaniający Adama i Ewę do racjonalizacji swojego zachowania? „Przestraszyłem się” – mówi Biblia (Rdz 3, 10). Bardzo częstym źródłem racjonalizacji własnych czynów jest lęk. Nie powinno nas dziwić, że trudno nam przyjmować negatywne konsekwencje swoich własnych postaw i działań. Jest to bezpośredni skutek zranienia w człowieku, które Biblia nazywa grzechem. Jednym z najpierwszych przejawów grzechu jest lęk: lęk przed tym, że nie będziemy kochani, zostaniemy odrzuceni, stracimy twarz, zostaniemy ukarani; lęk przed przyjęciem konsekwencji swoich działań, lęk, że zostaniemy zmuszeni do podjęcia odpowiedzialności. Najbardziej dramatyczna ilustracja racjonalizacji własnego postępowania znajduje się w Nowym Testamencie. Mowa o Piłacie, na którym – wedle prawa rzymskiego – spoczywała odpowiedzialność za los Jezusa Chrystusa. Choć nie znalazł w Nim żadnej winy, „wydał [Go] na ukrzyżowanie” (Mt 27, 26)3. Wcze3
Wszystkie cytaty biblijne w tłumaczeniu polskim: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań 20005.
Rozdział 1 • Od lęku do zaufania
27
śniej jednak „wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz»” (Mt 27, 24). Piłat wydał niewinnego na śmierć, z przekonaniem, że sam nie ponosi winy. Umywając ręce, próbował uwolnić sumienie od zżerającego je poczucia winy. Oto kolejny czynnik racjonalizacji.
UZNAĆ SWOJE BŁĘDY Istnieją ludzie winni, którzy ukrywają się lub zrzucają winę na innych, zamiast uznać swoje pomyłki i grzechy. Zaprzeczają również swojemu poczuciu winy. Boją się uznać własne błędy. Często tak postępujemy. „Neurotyk sprawia wrażenie osoby będącej w stanie postrzegać wszystko wyłącznie w kategoriach winy i kary. [...] Źródłem podejrzliwości i rzekomych ataków na jego osobę jest wyidealizowany obraz siebie. [...] Obraz ten jednak nie dopuszcza możliwości pomyłki. A zatem jeśli jego decyzje lub działania wpędzą go w kłopoty, musi zafałszować całą sprawę i przypisać niebędące po jego myśli konsekwencje działaniu kogoś innego. [...] Jego wyidealizowany obraz siebie sprawia, że dostrzega w sobie wyłącznie zalety i nieograniczone możliwości. [...] Jest bardzo niechętny – niechętny podświadomie – by brać odpowiedzialność za skutki własnych czynów”4. 4
K. Horney, Nasze wewnętrzne konflikty: konstruktywna teoria nerwic, tłum. A. Gomola, Poznań 1994, s. 177–179.
28
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
Czyż nie zachowujemy się często tak jak Adam? „To nie moja wina, ale jego. Oni mnie nie zrozumieli. To wina społeczeństwa. To wina mojej żony, mojego męża, moich dzieci”. Inni są w błędzie, odrzucają nas. Inni są hipokrytami, nie rozumieją nas.
ZANEGOWAĆ LUB ZAAKCEPTOWAĆ RZECZYWISTOŚĆ Adam chciał zanegować ludzką rzeczywistość, chciał postępować jak nadczłowiek. Jezus Chrystus czyni się podatnym na zranienie, akceptuje ludzką rzeczywistość, akceptuje ludzkie ograniczenia. Najbardziej zrównoważonymi ludźmi są ci mężczyźni i te kobiety, którzy akceptują swoje ograniczenia i swoją rzeczywistość ludzkich stworzeń5. 5
Wielkim zaskoczeniem bywa załamanie się ludzi, którzy wydawali się nam silni i dojrzali, podczas gdy niektórzy inni, o znacznie bardziej kruchej osobowości, wytrzymują ciężkie próby. Pewien amerykański lekarz i psycholog przeanalizował przypadki około stu księży, którzy porzucili posługę kapłańską, i tak o tym pisze: „Poznałem wielu księży, którzy porzucili kapłaństwo, i pracowałem z nimi. Znałem ich przed ich odejściem i potem. Niemal zawsze byli to ludzie, którzy najmniej ze wszystkich księży sprawiali wrażenie, że mogą porzucić posługę kapłańską. Tymczasem wydaje się, że jednym z czynników tkwiących u źródeł ich odejścia była ich niezdolność do niesienia swojej własnej ludzkiej słabości, najgłębszego wymiaru własnego człowieczeństwa. Ci ludzie wydawali się wykonywać i faktycznie wykonywali świetną robotę. Zabiegali o doskonałość, nie w tym znaczeniu, jakoby wywierano na nich presję w tym kierunku, ale w tym, że sami z siebie stale dążyli do niemal doskonałego postępowania i prawie im się to udawało. Zresztą to właśnie bliskość osiągnięcia przez nich ideału sprawiała, że ludzie dziwili się ich odejściu. Przyglądając się temu z bliska, można było jednak stwierdzić, że ci kapłani prawie wcale nie przejawiali prawdziwego życia emocjonalnego. Nie tylko tłumili swoje emocje, ale wydawali się wręcz przeczyć ich istnieniu. Ich najbardziej podstawowe potrzeby były tak dogłębnie negowane jako nieznośne, że wydawali się pozbawieni tych potrzeb. I nagle owe potrzeby przebijały się przez zakrywające je negację i stłumienie. Ludzie ci z powodu swojego perfekcjonizmu nie byli w stanie wytrzymać istnienia
Rozdział 1 • Od lęku do zaufania
29
Zaakceptować rzeczywistość taką, jaką ona jest, a przy tym nie popaść w bierność, zniechęcenie czy bunt – oto fundament pokory, która stawia nas na drodze do prawdziwej świętości. Nie jest to łatwe. Oznacza zanurzenie w rzeczywistości życia. Jest to swoisty chrzest, który moglibyśmy nazwać „chrztem z rzeczywistości”. „Przyjmujemy wówczas swoją wewnętrzną rzeczywistość, nie uciekając w jakieś fantastyczne «ja», zbudowane wyłącznie na pewnej pięknej idei czy zewnętrznym wzorcu. Wiemy, że nie jesteśmy ani doskonali, ani skazani na nieuchronny upadek. Rezygnujemy z wszelkich niezdrowych prób porównywania się z innymi. Spokojnie budujemy swoją osobowość na tych psychologicznych fundamentach, które są wpisane w same korzenie naszego jestestwa. Jednocześnie stajemy się zdolni do kochania naszych bliskich tak, jak kochamy samych siebie: pogodnie i pobłażliwie”6. Żyć w prawdzie to przyjmować życie, które daje nam Bóg, dziękować za nie i je kochać. Kochać życie to także kochać siebie samego. Kochać siebie samego to również kochać drugiego człowieka. Kochać życie, siebie samego i drugiego, to otwierać się na przyjmowanie.
6
tego, co stanowiło o ich człowieczeństwie. Ponieważ nie zaakceptowali swoich ludzkich ograniczeń i swojej rzeczywistości człowieka żyjącego w ciele, w okolicach czterdziestki okazywali się zupełnie bezbronni” (R.J. McAllester, w: „Journal of Religion and Mental Health”, lipiec 1965, s. 335). P. Avril, Toutes voiles déployées, Québec 1986, s. 21.
30
André Daigneault • Od serca z kamienia do serca z ciała
W naszym własnym życiu odnajdujemy coś z doświadczenia Adama i Ewy, opisanego w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju. Jeśli zaś przyjrzymy się przenikliwie swojemu rzeczywistemu życiu, to powinniśmy dostrzec, w czym jesteśmy do nich podobni.
SPIS TREŚCI Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
7
ROZDZIAŁ PIERWSZY Od lęku do zaufania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
15
ROZDZIAŁ DRUGI Od bezpieczeństwa do zawierzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 ROZDZIAŁ TRZECI Od stłumienia do przejrzystości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
61
ROZDZIAŁ CZWARTY Od zmagania się z życiem do akceptacji . . . . . . . . . . . . . . . .
87
ROZDZIAŁ PIĄTY Od ucieczki do konfrontacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113 ROZDZIAŁ SZÓSTY Od kryzysu wieku średniego do odnowy serca . . . . . . . . . 129 ROZDZIAŁ SIÓDMY Od depresji do płodności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 149 ROZDZIAŁ ÓSMY Od pragnienia bycia kochanym do radości z kochania siebie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 167 ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Długa podróż do pogody ducha . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 193 Piękna historyjka o pluszowym koniku . . . . . . . . . . . . . . . . Posłowie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . O Autorze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wybrana bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
208 209 215 217
Polecamy! Wszystkie książki można zakupić w Wydawnictwie Karmelitów Bosych 31-222 Kraków • ul. Z. Glogera 5 • tel. 12-416-85-00, tel. 12-416-85-01 e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl lub przez sklep internetowy: www.wkb.krakow.pl
André Daigneault DROGA NIEDOSKONAŁOŚCI Czy nie masz czasami poczucia, że między twoją duchową kondycją a wymaganiami Ewangelii jest przepaść…? Nad tą przepaścią Jezus zbudował most łaski, zachęcając, abyś szedł (szła) za Nim drogą pokory, w duchowym ubóstwie, pielgrzymując jakby we mgle – w mroku wiary… Pochylając się nad naszymi codziennymi troskami i słabością, André Daigneault przekazuje w swojej książce mądrość i doświadczenie świętych oraz przytacza wypowiedzi współczesnych świadków wiary. Wszystko to sprawia, że Droga niedoskonałości jest pełna nadziei i tchnie świeżością żywej wiary. Ta książka naprawdę cię poruszy… i pocieszy. format 12,5 × 19,5 cm, s. 184, oprawa miękka, cena – 29,90 zł
Otger Steggink OCarm TERESA • Duchowy i psychologiczny portret Teresy od Jezusa O naśladowaniu świętych Teresa od Jezusa mówiła: „są dla nas o jeden numer za wielcy. Powinniśmy rozróżniać, których świętych jesteśmy w stanie naśladować, a których nie!”. Po przeczytaniu tej książki nie ma wątpliwości, że Święta Reformatorka Karmelu jest dobrze dopasowana do naszych możliwości. format 12,5 × 19,5 cm, s. 176, oprawa miękka, cena – 34,90 zł
Brat Wawrzyniec od Zmartwychwstania PISMA I ROZMOWY O PRAKTYCE OBECNOŚCI BOŻEJ opracował Conrad De Meester OCD Publikacja, oprócz pism br. Wawrzyńca, zawiera życiorys, biografię duchową, jego listy i spisane przez biografa wypowiedzi, a także pisma nawiązujące do jego osoby. Całość została opatrzona obszernym wprowadzeniem o. Conrada De Meestera. format 14,5 × 20,5 cm, s. 256, oprawa twarda, cena – 34,90 zł
Brat Karol de Foucauld UMIŁOWANE OSTATNIE MIEJSCE Listy do braci trapistów Postać bł. Karola de Foucauld z pewnością jest znana polskiemu czytelnikowi. Pomimo licznych biografii przybliżających postać Brata Karola i wyborów jego myśli, ciągle brakuje tłumaczeń na nasz ojczysty język pism samego Błogosławionego. Niniejsza publikacja pragnie tę lukę zapełnić. format 14,5 × 20,5 cm, s. 488, oprawa twarda, cena – 54,90 zł