Ewangelia bez kompromisu

Page 1


SPIS TREŚCI

Wprowadzenie .......................................................... 9 Święta niepewność ................................................ 11 Znak miłości ........................................................... 24 Poświęcenie ............................................................ 33 Kościół i odnowa ................................................... 42 Wspólnota ............................................................... 52 Nowoczesne społeczeństwo ................................. 63 Kultura chrześcijańska .......................................... 82 Stróż swego brata .................................................. 88 Ewangelizacja ......................................................... 97 Mosty ekumeniczne ............................................ 115 Jedność w Trójcy .................................................. 125 Sakramenty ........................................................... 132 Odpowiedzialność za powierzone dobra ......... 150 Życie z niebezpieczeństwem ............................. 154 Pokonywanie lęku ............................................... 159 Niestosowanie przemocy ................................... 164 Wiara ..................................................................... 172 Nadzieja ................................................................ 180 Miłość .................................................................... 185 O Autorce .............................................................. 193


ROZDZIAŁ 1

ŚWIĘTA NIEPEWNOŚĆ

Błogosławieni jesteście, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże1. Łk 6, 20

W

obecnych czasach ludzkość stoi na krawędzi przepaści, z groźbą terroryzmu w tle. Bezpieczeństwo, do którego większość ludzi się odwołuje, jest zaledwie iluzją. Nie jesteśmy bezpieczni, chodząc po ulicach dużych, nowoczesnych miast. W samolotach nigdy nie wiemy, czy pozostaniemy w górze, czy też nie. Wojny wybuchają w prawie każdej części świata. Gdzie w takim razie jest to bezpieczeństwo, które tak bardzo sobie cenimy? Bóg nie daje nam materialnego bezpieczeństwa. Zamiast tego proponuje wiarę – wiarę, która zaczyna się w pewnym sensie tam, gdzie kończy się zdrowy rozsądek.

1

Wszystkie cytaty biblijne: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Pallottinum, Poznań 20005.

11


Ewangelia bez kompromisu

Bezpieczeństwo zaczyna się wówczas, gdy kochamy Boga całym naszym sercem, umysłem i duszą, a naszego bliźniego jak siebie samego Musimy być paradoksalni, tak jak Chrystus. Chrystus powiedział: „Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mt 26, 52), ale powiedział także: „Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz” (Mt 10, 34). Paradoks! Największym strapieniem naszej cywilizacji jest paradoks związany z bezpieczeństwem. Nie chcemy ryzyka i niepewności. Jednak wybór bezpieczeństwa, które nie pozostaje w łączności z Chrystusem, może zabijać nas duchowo. Bóg proponuje nam ryzyko, niebezpieczeństwo oraz niepewność, które prowadzą do doskonałego bezpieczeństwa. Jego bezpieczeństwo zaczyna się wówczas, gdy zaczynamy kochać Boga całym naszym sercem, umysłem i duszą, a naszego bliźniego jak siebie samego. Nie da się tego przeakcentować. Jeżeli nie przyodziejemy naszego życia w Jego miłość, zginiemy. Miłość bliźniego to najwyższe ryzyko. Może oznaczać nawet śmierć dla ratowania mojego brata. Aby kochać taką miłością, mamy w sobie Ducha Świętego. Z jego pomocą będziemy w stanie kochać naszego bliźniego. Z Nim będziemy mieć odwagę, aby podjąć ryzyko miłości bliźniego. To ogromne ryzyko, ponieważ Chrystus prosi nas także, abyśmy kochali naszych nieprzyjaciół. Kiedy jednak wchodzimy w przykazanie Chrystusa, nakazujące, aby kochać tak, jak On nas umiłował (J 15, 12), otrzymujemy moc i łaskę, czyli charyzmaty, aby z naszych nieprzyjaciół czynić przyjaciół i ukochanych bliźnich. To wszystko brzmi bardzo idealistycznie i być może zupełnie nieosiągalnie. Chrystus zapewnia nas jednak, że jest to osiągalne. Poprzez drobne kroki podejmowane dzień po dniu powoli akceptujemy innych takimi, jakimi są i zaczynamy kochać bezgranicznie, czule i ze współczuciem.

12


Święta niepewność

Dlaczego mamy zadowolić się marną namiastką nauki Jezusa? Chrystus powołuje każdego z nas. Wzywa nas bezpośrednio. W jego wezwaniu nie ma kompromisu: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie” (Mt 12, 30). „Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję” (J 15, 14). W Ewangelii możemy znaleźć mnóstwo cytatów, które będą dla naszych umysłów i serc żywym przypomnieniem, z jaką prostotą i stanowczością Chrystus wzywa nas, abyśmy stali się takimi jak On i przyjęli Jego prawo miłości w sposób bezkompromisowy. Dlaczego nie próbujemy wejść na drogę miłości, na drogę Ewangelii? Dlaczego nie stosujemy zasad ewangelicznych bez kompromisu w naszym życiu osobistym, w naszym kraju, w naszym świecie? Wydaje się, że w celu rozwiązania naszych problemów zastosowaliśmy wszelkie sposoby, do których mogliśmy dojść przy pomocy naszej inteligencji i geniuszu. Jednak jak dotąd, jeśli mamy być oceniani po owocach drzewa (Mt 7, 16–17), z pewnością nie odnieśliśmy sukcesu. Nie zostawimy też naszym dzieciom lepszego świata, w którym mogłyby żyć. Wręcz przeciwnie: zostawimy im świat nawet jeszcze bardziej chaotyczny niż ten, który sami odziedziczyliśmy. Odpowiedzi na nasze problemy znajdziemy w Ewangelii. Jakaż ona prosta, a zarazem jak bardzo na czasie! Jest jak światło świecące w ciemności. Dlaczego więc my, chrześcijanie, nie podejmujemy nawet próby sięgnięcia po jasne odpowiedzi Ewangelii? Dlaczego wciąż chcemy iść na kompromis, „rozcieńczać” jej przesłanie i eliminować z niej wszystko to, co jest dla nas zbyt trudne? Dlaczego mamy zadowolić się marną namiastką mocnych słów i pełnej miłości nauki Chrystusa?

13


Ewangelia bez kompromisu

Niezbędne jest, abyśmy powrócili do źródła wszystkich rzeczy – do Ewangelii. Wiele ludzi czyta raczej książki o Ewangelii niż samą Ewangelię. Ich wiedza o Dobrej Nowinie może być dość powierzchowna. Zanim zaczniemy głosić Ewangelię naszym życiem, musimy ją poznać – musimy ją czytać. Ewangelię można podsumować stwierdzeniem, że jest to potężne, czułe, współczujące, łagodne, niezwykłe, wybuchowe, rewolucyjne prawo miłości Chrystusowej. Chrystus wzywa nas, abyśmy się stali podobni do Niego. Ale co On zrobił? W Ewangelii czytamy, że ludzie chcieli uczynić Go królem ze względu na dary materialne, jakich im udzielał: karmił ich chlebem i rybami, wskrzeszał umarłych, leczył chorych. Lecz On wymknął im się, bo Jego królestwo nie jest z tego świata (J 6, 5–15). Wręcz przeciwnie, Jezus dokonał swojego największego dzieła, kiedy wisiał przybity do krzyża, bezradny, nie będąc w stanie dać nikomu niczego, poza miłością i swoim życiem. I to nas odkupiło. Nie ukrywaj ceny, jaką płacisz za życie Ewangelią, bo daje to nadzieję innym Bez względu na sytuację materialną – posiadając skromne mieszkanie w bloku, dom na przedmieściach czy willę jak pałac – ludzie rozmawiają o Bogu. Ich umysły absorbuje ta dziwna, odwieczna fascynacja. Czy zaprzeczają Jego istnieniu? Nie mogą uczynić tego ze spokojem. Czy przyjmują Go? Niektórzy przyjmują Go z wielką pasją. Niestety, w większości przypadków ci, którzy mówią, że w Niego wierzą, są letni i dalecy od żarliwości w zachowaniu, tak jakby byli niezupełnie pewni siebie. Nie ma w nich dynamizmu; nie płonie w nich ogień Pięćdziesiątnicy. Pewne znaki przebudzenia są jednak widoczne. Wielu chrześcijan przychodzi dzisiaj do ubogich raczej w ramach 14


Święta niepewność

posługi niż jako ofiarodawcy. Wielu ludzi zwraca się też ku modlitwie. Wydaje się jednak, że wciąż czegoś brakuje – entuzjastycznej, żarliwej pełni zaangażowania. Brakuje wyrywającego się z samej głębi naszych dusz wołania o wzrost wiary, która przekroczyłaby wszystkie ograniczenia czasu i przestrzeni. Brakuje wizji, która ukazałaby każde wydarzenie życia w świetle nauki Chrystusa. Brakuje rozeznania pomiędzy bezpieczeństwem zależącym od nas i bezpieczeństwem wiary, które jest dziedzictwem chrześcijanina. Spójrz na cały świat. Tak wielu ludzi nadal nie zna imienia Jezusa. Spójrzmy prawdzie w oczy. Jeśli świat jest ateistyczny – jeśli wielu jego mieszkańców nie usłyszało jeszcze Dobrej Nowiny albo jej nie przyjęło – odpowiedzialność za to spoczywa przede wszystkim na nas, wyznawcach religii chrześcijańskiej, którzy nie żyją Ewangelią. „Rozcieńczyliśmy” ewangeliczne przesłanie. Chrześcijaństwo stało się kwestią etycznego, moralnego zachowania, uczęszczania do kościoła, uczenia się zasad pozwalających dostać się do nieba. Luka pomiędzy rzeczywistością Ewangelii a „rozcieńczonym” nauczaniem zbiera swoje żniwo zniszczenia. Problem chrześcijaństwa nie polega na tym, że żyjemy jakby w diasporze. Problemem jest fakt, iż my, chrześcijanie, nie rozumiemy, że świat jest zawsze spragniony rzeczywistości, którą jest Chrystus. Trwa wielkie poszukiwanie Boga – Boga chrześcijan. Ludzie poszukują cieśli z Nazaretu, ubogiego wędrownego kaznodziei, Boga-Człowieka, który umarł z miłości do nas. Być może przesadne wydaje się stwierdzenie, że młodzi buntownicy są pielgrzymami Absolutu; że ci, którzy biorą narkotyki, poszukują Boga. Wielu z nas wie jednak, że tak właśnie jest, ponieważ stale ich spotykamy i bez końca wsłuchujemy 15


Ewangelia bez kompromisu

się w ich głód rzeczy duchowych, głód sensu życia. W ich dezorientacji dostrzegamy oko huraganu. Dziś na całym zdezorientowanym świecie ludzie poszukują prawdziwego Chrystusa, Chrystusa z Ewangelii, o którym czytali, ale którego nie potrafią znaleźć. Szukając, pytają: „W jaki sposób mogę znaleźć Chrystusa? Dlaczego wydaje się być taki nierzeczywisty, nierealny? Dlaczego tak trudno Go spotkać?”. Wydaje mi się, że odpowiedź na te pytania jest niezwykle prosta: Chrystusa spotykamy w prawdziwym chrześcijaninie. Cóż za dziwna i pozornie zbyt uproszczona odpowiedź. A jednak – jest to odpowiedź prawdziwa. Nie sądzę, że może istnieć jakaś inna. Chrześcijanie muszą się uwidocznić. Samo mówienie już nie wystarcza. Po zmartwychwstaniu Chrystus pokazał uczniom swoje rany, a oni uwierzyli. Rany te były widocznym znakiem Jego miłości do nich i do nas wszystkich. Nikt nie musiał nic mówić, zwłaszcza sam Chrystus. Niewierny Tomasz był jedynym, który się odezwał (J 20, 24–29). Podobnie jak Chrystus, musimy pokazać Jego rany innym, bo wówczas uwierzą. To właśnie tego poszukują ludzie naszych czasów – kogoś, kto pokaże im rany Chrystusa, aby mogli ich dotknąć i doznać pociechy. Skąd pochodzą te rany? Otrzymujemy je żyjąc Ewangelią bez kompromisu. My bowiem, którzy podążamy za ukrzyżowanym Bogiem, jesteśmy również powołani do ukrzyżowania. Ważne jest, abyśmy nie ukrywali przed sobą nawzajem ceny, jaką musimy zapłacić za życie Ewangelią, ponieważ daje to nadzieję naszym bliźnim. Oczyść swoje serce z wszystkiego, co nie jest Boże Powinniśmy jednak pójść dalej. Chrystus przygotował nad brzegiem jeziora śniadanie dla swoich przyjaciół (J 21, 12). Także i my, poprzez naszą posługę, możemy pokazać, jak bardzo 16


Święta niepewność

kochamy naszych braci – wszystkich tych, którzy poszukują Pana. Ale nawet to wszystko – pokazanie ran, przygotowanie posiłku – nie wystarcza. Można jeszcze symbolicznie otworzyć swoje serce włócznią (J 19, 31–34), biorąc ją we własne ręce, aby móc zaakceptować wszystkie istoty ludzkie takimi, jakimi są, nie chcąc ich zmieniać czy nimi manipulować. Fakt, że jesteśmy razem, jest już sam w sobie błogosławieństwem i radością. Ludzie nie będą znali Boga, jeśli my, ich bliźni, ich bracia, nie pokażemy im Chrystusa, czyniąc to z Jego własną, ogromną miłością. Wówczas powtórzą być może to, co zostało powiedziane o pierwszych chrześcijanach: „Zobaczcie, jak oni się wzajemnie miłują”. Jesteśmy wezwani do otwarcia drzwi naszych serc oraz do otwarcia drzwi naszych domów. Konieczne jest, abyśmy przyjmowali ludzi takimi, jakimi są, abyśmy im służyli i pokazywali im rany naszej miłości. Miłość jest zawsze zraniona, ponieważ miłość i ból są nierozłączne. Tak, jak młoda kobieta, ledwo co zakochana, martwi się o swojego chłopaka jadącego po zaśnieżonej drodze do Chicago, podobnie we wzajemną miłość dwojga ludzi zawsze wpleciony jest ból. Nie ma miłości bez bólu. Lecz w jaki sposób otrzymujemy te rany, które zgodnie z naszym powołaniem mamy pokazywać? Skąd mamy wziąć siłę, aby przygotować komuś kolację, kiedy sami jesteśmy wyczerpani po całym dniu mozolnej pracy? Skąd mamy wziąć siłę, aby otworzyć drzwi naszego serca, które tak szybko chcemy zamknąć przed zgiełkiem naszego niezwykle hałaśliwego świata? Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie potrafimy kochać tak, jak powinniśmy. Jedynie Bóg może kochać nas w taki sposób. Powinniśmy w takim razie oczyścić nasze serca z wszystkiego, co nie jest Boże. Poprzez oczyszczenie siebie samych zgodnie 17


Ewangelia bez kompromisu

z Jego przykazaniem miłości oraz przy pomocy Jego łaski, możemy pozwolić, aby Bóg kochał przez nas. Pan przykazał nam, abyśmy kochali naszych nieprzyjaciół. Dopóki tego nie czynimy, nie możemy pokazywać Chrystusa innym. Bóg prosi nas, abyśmy oddawali swoje życie za naszych braci. Słowa nie wystarczą. Ale pełne miłości spojrzenie, rana, śniadanie przygotowane dla przyjaciela, przyjęcie przez otwarte drzwi do otwartego serca – to wystarczy. Dopiero wtedy, kiedy mój brat nasyci się przygotowanym przeze mnie posiłkiem, dostrzeże rany mojej miłości do niego, doświadczy pełnej akceptacji – otworzy się na Dobrą Nowinę. Współczesna ludzkość jest „niewiernym Tomaszem”, który nie był obecny, kiedy Chrystus po Zmartwychwstaniu ukazał się apostołom. Współczesna ludzkość musi dotknąć ran Chrystusa, aby uwierzyć, aby przeżyć nawrócenie. Wtedy ludzie będą przychodzić do Pana tysiącami, a może milionami. Czy życie Ewangelią oznacza zburzenie naszego wygodnego stylu życia? Jedynym sposobem, aby pokazać innym rany Chrystusa, jest życie Ewangelią bez kompromisu. Czy to znaczy, że musimy przewrócić nasze życie do góry nogami? Czy to oznacza całkowitą zmianę naszej hierarchii wartości? Czy to oznacza rozbicie, zburzenie naszego wygodnego stylu życia? Odpowiedź jest prosta: Dokładnie tak. Lepiej byłoby przestać nazywać siebie chrześcijanami – naśladowcami Chrystusa, który jest Miłością – niż gorszyć naszych braci i siostry poprzez stwarzanie pozorów chrześcijańskiego życia i puste słowne deklaracje. Kiedy my, którzy nazywamy siebie chrześcijanami, uwidocznimy w naszym życiu Ewangelię, wówczas poszukujący Boga, pielgrzymi Absolutu, ujrzą i dotkną Go, i uwierzą. 18


Święta niepewność

Czas już, abyśmy pokazali ludziom twarz zmartwychwstałego Chrystusa, w którym my wraz z wszelkim stworzeniem mamy swoje istnienie. Czas już, abyśmy przestali opłakiwać naszą niedolę i zaczęli kochać siebie nawzajem, tworzyć wspólnoty miłości otwarte na przyjęcie wszystkich innych ludzi – wspólnoty, w których ludzie mogliby dotknąć, zobaczyć i odczuć rany Chrystusa. My, pracujący na liniach frontu duchowej wojny, wiemy, że to jedyna odpowiedź dla świata, który tak rozpaczliwie poszukuje sensu życia. W oszołomienie wprawia nas nienasycona chciwość przemysłu zbrojeniowego. Dręczy nas nieznośna monotonia życia jak na linii montażowej, która niszczy naszego ducha. Oszołomienie utrzymuje się, kiedy widzimy, jak marnowane są zasoby naszego świata. Różne pytania łączą się w jedno: „Kim jest Bóg?”. Ludzie zaczynają powoli rozumieć, że problemy naszych tragicznych dni mogą być rozwiązane tylko przez Boga i tylko poprzez życie Jego przykazaniem miłości – tylko przez miłość „twarzą w twarz”, miłość osoby do osoby. To chwila, kiedy my, którzy nazywamy siebie chrześcijanami, mamy stanąć twarzą w twarz ze sobą wzajemnie: nie jako grupa, lecz jako poszczególne osoby. Każdy człowiek potrzebuje świadomości, że jest kochany – kochany jako przyjaciel, jako brat czy siostra w Chrystusie. Jest to możliwe tylko w indywidualnej relacji dwóch osób. Nie można uczynić tego „masowo”. Tylko w oczach, w twarzy drugiego człowieka możemy dostrzec ikonę czy obraz Chrystusa. Wiele jest sposobów oddawania czci Bogu, wiele sposobów modlenia się do Niego, wiele sposobów poszukiwania Go. Ale dziś istnieje jeden wspaniały sposób – głęboki, łagodny, czuły i pełen współczucia. To miłość osoby do osoby. Możemy uświadomić drugiemu człowiekowi, że go kochamy. Jeśli tak uczynimy, będzie wiedział, że Bóg go kocha. 19


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.