DZIEJE PEWNEJ RODZINY ŻYDOWSKIEJ - Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) [złota seria]

Page 1

Seria „Bibliotheca Carmelitana” tom 1 tom 2 tom 3 tom 4 tom 5 tom 6 tom 7 tom 8 tom 9 tom 10 tom 11 tom 12 tom 13 tom 14

Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna Św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości Św. Teresa od Jezusa, Księga życia Św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości Św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna Św. Teresa od Jezusa, Księga fundacji Św. Teresa od Jezusa, Dzieła mniejsze Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Żółty zeszyt i inne pisma Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Listy Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), Wiedza Krzyża Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), Dzieje pewnej rodziny żydowskiej


Ċ : , ô 7$

7HUHVD %HQHG\NWD RG .U]\ɭD Ī(G\WD 6WHLQī 3$7 52 1 . $ ( 8 52 3 <

Dzieje pewnej URG]LQ\ ɮ\GRZVNLHM

= QLHPLHFNLHJR SU]HɗRɭ\ɗD V ,PPDNXODWD , $GDPVND 2&' :\GDQLH SRSUDZLRQH L X]XSHɗQLRQH

:\GDZQLFWZR .DUPHOLWyZ %RV\FK .UDNyZ


OD WYDAWCY POLSKIEGO

Serię „Bibliotheca Carmelitana” zamykają dwa tomy pism św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein). Są to Wiedza Krzyża oraz Dzieje pewnej rodziny żydowskiej. Obie książki ukazują, jak kształtuje się droga człowieka, który pragnie poznać miłość Boga i daje świadectwo odkrywanej prawdzie. W Dziejach pewnej rodziny żydowskiej Edyta Stein kreśli barwny obraz swego dzieciństwa, lat szkolnych i młodości. Z epickim rozmachem, pewną dozą nostalgii i humoru opisuje życie rodzinne we Wrocławiu, wędrówki z siostrami i przyjaciółmi po Sudetach, czasy studenckie na uniwersytetach wrocławskim i getyńskim, środowisko filozoficzne skupione wokół Edmunda Husserla, służbę sanitarną w szpitalu polowym w Hranicach na Morawach podczas I wojny światowej oraz egzamin doktorski we Fryburgu. Wprawdzie Edyta Stein kończy swą opowieść na wydarzeniach z roku 1916, przywołując fakty z późniejszych lat aż do 1920 roku, ale jej dalsze losy są ukazane w kronikarskim artykule zatytułowanym Jak wstąpiłam do Karmelu w Kolonii (1938) oraz we wspomnieniu jej siostry Erny Biberstein (1949).


6

Od wydawcy polskiego

Na szczególną uwagę zasługują Tekst poświęcenia, Testament i Modlitwa, które pochodzą z 1939 roku. Dzięki nim relacja św. Teresy Benedykty od Krzyża nabiera nowego wymiaru, gdyż odsłaniają one duchowe znaczenie przełomowych momentów, które przygotowały tę autorkę pism filozoficznych i karmelitankę bosą do głębszego odczytania dzieł św. Jana od Krzyża. Jej autobiografia może zatem być pomocna w lekturze Wiedzy Krzyża, która jest nie tylko komentarzem do dzieł hiszpańskiego mistyka, uwzględniającym najważniejsze wydarzenia z jego życia, lecz również syntetycznym ujęciem duchowości karmelitańskiej. Do serii „Bibliotheca Carmelitana” wybraliśmy Wiedzę Krzyża i Dzieje pewnej rodziny żydowskiej spośród jedenastu tomów edycji krytycznej pism św. Teresy Benedykty od Krzyża, które dotychczas ukazały się w Wydawnictwie Karmelitów Bosych we współpracy z niemieckim Wydawnictwem Herder. Mamy nadzieję, że będą inspiracją do pełniejszego poznania tej intrygującej Świętej, która swoimi decyzjami wielokrotnie zaświadczyła, co to znaczy, że „życiem Bożym jest miłość płynąca potężnym strumieniem, miłość bezkompromisowa i dobrowolnie siebie dająca”.


IV O WZRASTANIU OBU NAJMŁODSZYCH SIÓSTR

1 Gdy przedstawiam sobie w duchu moje rodzeństwo – całą naszą siódemkę – muszę przyznać, że najszczęśliwsze z nas wszystkich predyspozycje posiadała Erna1. Była piękna, otwarta, kontaktowa, o wielkiej czystości i dobroci serca, a przy tym wszystkim skromna i nieświadoma własnych zalet, zdolna, zręczna, umiejąca dostosować się do innych. Zdawała się być jakby stworzona do szczęścia i do uszczęśliwiania. Miała też oczywiście swoje wady, których w kręgu rodziny nie przeoczano: łatwo się unosiła, była zbyt uległa i w pewnym stopniu bierna. Są to jednak minusy nie tak trudne do zniesienia i wybaczenia. Jeśli i to dziecko przysporzyło matce ciężkiej troski, to nie przez swą szorstkość i kanciastość, lecz przez ciężar, jakim obarczyło Ernę życie, a który wspólnie dzieliła miłość jej najbliższych. 1

Erna Stein poślubiła 5 grudnia 1920 Hansa Bibersteina. Mieli dwoje dzieci: Susanne Marię (ur. 1921) i Ernsta Ludwiga (ur. 1922).


IV. O wzrastaniu obu najmłodszych sióstr

151

Wspomniałam już o naszym wspólnym dzieciństwie i młodości oraz o Erny wyborze zawodu. Dziesięć miesięcy, jakie spędziłam w Hamburgu, to nasza pierwsza dłuższa rozłąka, skrócona przyjazdem Erny w czasie wakacji letnich. Po moim powrocie do domu mieszkałyśmy obie w jednym pokoju, a kiedy w rok później zdałam egzamin wstępny do gimnazjum, Erna powiedziała: „Bogu dzięki, nie będę już musiała sama chodzić do szkoły!”. I znów cały rok – jak w dzieciństwie – wędrowałyśmy każdego ranka przez most na Odrze aż do Ritterplatz. W drodze powtarzała mi zadane lekcje. Musiałam jej również pomagać w przygotowaniu się do matury. Usiłowałam wprowadzić nieco urozmaicenia w jednostajne wkuwanie na pamięć, dlatego przepytując ją, wymyślałam coraz to nowe sposoby sprawdzianu. Wymagałam na przykład, aby na pytania z historii angielskiej i francuskiej odpowiadała w tych językach. Wzdychała wprawdzie na takie spotęgowanie trudności, ale wytłumaczyłam jej, że osiągnie w ten sposób podwójną korzyść, gdyż przygotuje się jednocześnie do egzaminu z języków nowożytnych. Po pewnych oporach zgodziła się na mą propozycję. Musiała się zresztą przygotować do ostrego sprawdzianu, gdyż w tym roku nasza szkoła otrzymała po raz pierwszy prawo egzaminowania swoich absolwentów. Do tego czasu przekazywano maturzystki do gimnazjum męskiego, gdzie składały egzamin dojrzałości przed obcymi profesorami, i to prawie ze wszystkich przedmiotów. Emocje egzaminu przeżywała oczywiście cała rodzina. W trakcie sprawdzianu ustnego siedziałam prawie cały czas w przedpokoju, aby po każdym przedmiocie dowiedzieć się o jego wyniku,


152

Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) Dzieje pewnej rodziny żydowskiej

a w przerwach umacniać i pocieszać nie tylko moją siostrę, lecz także jej towarzyszki niedoli. Wieczorem stawili się w komplecie matka i rodzeństwo, by ją po stoczonym boju wprowadzić tryumfalnie do domu. O moim udziale w jej pochodzie na mule już wspomniałam. Musiałam też towarzyszyć jej w pierwszych krokach na uniwersytet, np. do immatrykulacji, a podczas moich wakacji w okresie Zielonych Świąt razem z nią słuchać każdego wykładu, aby poznać profesorów i całą machinę uniwersytecką. Zabierała mnie nawet do pracowni anatomicznej, abym jej towarzyszyła przy nauce. Jednakże już po pierwszych tygodniach semestru znalazła sobie inne towarzystwo. Piękna, młoda studentka przyciągała spojrzenia kolegów. Najśmielszy z nich przedstawił jej siebie i swych bliskich znajomych i odtąd dwu z nich towarzyszyło jej regularnie w drodze z jednego zakładu do drugiego. Wkrótce też umówili się na grę w tenisa. Na korcie tenisowym poznałam również tego, który miał u boku mej siostry zająć moje miejsce. Nie znaczy to wcale, że nas rozdzielił, gdyż oboje – Hans Biberstein2 i ja – rozumieliśmy się doskonale. Spodobał mi się od pierwszej chwili, gdy go zobaczyłam na korcie tenisowym. Biały strój tenisowy znakomicie harmonizował z jego śniadą twarzą i lśniącymi czarnymi włosami, z którymi swoiście kontra2

Hans Biberstein (4.12.1889, Siemianowice – 21.11.1965, Nowy Jork). Był lekarzem – specjalistą dermatologiem i mógł na stanowisku ordynatora utrzymać się względnie długo jeszcze po zagarnięciu władzy przez Hitlera. Otworzył prywatną praktykę przy Kaiser–Wilhelm–Straße 80. Gdy lekarzy żydowskich pozbawiono prawa wykonywania zawodu, wyemigrował do USA, aby przygotować wyjazd dla rodziny, co nastąpiło z początkiem lutego 1939.


IV. O wzrastaniu obu najmłodszych sióstr

153

stowały jego bardzo jasne oczy. Był niski, szczupły, zwinny i gonił szybko jak piłka od końca do końca kortu. Grał namiętnie i doprowadzałam go do rozpaczy, gdyż ze stoickim spokojem patrzyłam na piłkę, której – według moich obliczeń – nie mogłam odbić. Jeśli miało się go za przeciwnika, to dopóki trwała gra, był najzagorzalszym wrogiem. Skoro zaś gra się skończyła, podchodził do siatki z serdecznym spojrzeniem i pojednawczym gestem podawał nam rękę. Podczas rozmów w powrotnej drodze do domu okazało się wkrótce, że łączy nas wiele wspólnych zainteresowań. Oboje entuzjazmowaliśmy się historią i Hans chętnie obrałby ją za przedmiot studiów, gdyby nie obawa, że nie zapewni mu ona chleba; brał też namiętny udział we wszystkich wypadkach politycznych i był żarliwym patriotą. Przychodził do mnie często przed moją maturą i przerabiał ze mną historię. Zauważyłam jednak, że niezbyt uważnie słuchał moich wykładów na wielkie „kluczowe tematy”, które tak lubił nasz dyrektor. Wyznał później mojej siostrze, że mogła być wówczas o mnie zazdrosna. Ja zaś nie pozwalałam się usidlić jego roztargnieniu; wykonywałam wiernie wyznaczone sobie zadanie i dopiero po jego ukończeniu darzyłam Hansa i siebie pewnego rodzaju nagrodą. Sadzaliśmy zwykle Ernę przy fortepianie i prosiliśmy, by nam grała do tańca. Hans był najlepszym tancerzem, jakiego można by sobie wymarzyć; mawiałam, że gdy się z nim tańczy, przebacza mu się wszystkie błędy. Taniec sprawiał nam obojgu dużo radości, w przeciwieństwie do Erny, która chętnie i dobrze tańczyła jedynie z moim szwagrem.


154

Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) Dzieje pewnej rodziny żydowskiej

W pierwszych miesiącach naszej znajomości widywaliśmy się tylko poza domem. Pamiętam dobrze wieczór, w którym naszego nowego kolegę przedstawiliśmy matce. Dokonało się to przez okno, gdy wracaliśmy z tenisa. Tej samej zimy, na jakimś balu zapoznaliśmy z sobą nasze matki3. Od tego czasu składaliśmy sobie wizyty i urządzaliśmy wspólne wycieczki. Pani Biberstein była wdową i mieszkała tylko z synem. Hans – podobnie jak my – bardzo wcześnie stracił ojca. Znając matkę i syna, nawet bez ich opowiadań, można było sobie stworzyć obraz ojca. Pan Biberstein był nauczycielem w Siemianowicach koło Katowic. Uczył w szkole podstawowej, a więc nie tylko dzieci żydowskie. Musiał być cichym, mądrym i dobrym człowiekiem. Gdy w swej szkole wśród polskich dzieci znalazł biednego chłopca pragnącego zostać księdzem, przygotowywał go bezpłatnie do studiów seminaryjnych. Wiele lat później na ulicach Wrocławia panią Biberstein pozdrawiał zawsze jakiś duchowny katolicki, były uczeń jej męża. Także inni spośród dawnych uczniów zachowywali przez całe życie pamięć o swym nauczycielu. Hans odziedziczył po ojcu skłonność do poszukiwań i talent do uczenia. Od matki wziął żywy temperament i wielkie talenty towarzyskie: potrafi niezmiernie zajmująco opowiadać i jest niewyczerpany w zaskakujących pomysłach. Tworzy historie i wiersze w gwarze górnośląskiej albo sypie żydowskimi dowcipami, których można godzinami słuchać i bez końca się śmiać. Nic dziwnego, że w każdym kręgu 3

Augusta Stein i Dorothe Biberstein, z d. Ledermann (17.4.1855 – 31.5.1934, Wrocław) są pochowane na cmentarzu Cosel.


IV. O wzrastaniu obu najmłodszych sióstr

155

towarzyskim stawał się od razu ośrodkiem zainteresowania, że wszędzie go zapraszano, a matki i córki uważały go za wymarzoną partię. Nie posiadał wszakże majątku, ale dary naturalne zdawały się mu zapewniać wielką karierę życiową. Pani Biberstein była drugą żoną swego męża, który z pierwszego małżeństwa miał syna i córkę. Po śmierci męża pani Biberstein przebywała jeszcze jakiś czas w Siemianowicach i chcąc powiększyć swą małą pensję, udzielała lekcji robót ręcznych. Kiedy Hans miał dziesięć lat, przeniosła się do Wrocławia. Straszy syn, Fritz ukończył medycynę i pracował w Gliwicach jako dermatolog. Osiągnął wkrótce dobrą praktykę, pojął w dodatku zamożną żonę, mógł więc matce i bratu dopomagać regularnie finansowo, tak że pani Biberstein nie musiała już podejmować pracy zarobkowej. Fritz był cichym, skromnym człowiekiem i bardzo przypominał swego ojca. Jego teściowa zapewniała zawsze, że kocha go wcale nie mniej niż własnego syna. Obu braci łączyły też jak najserdeczniejsze stosunki. Tak długo, jak się dało, tajono przed Hansem, że on i Fritz nie pochodzą od tej samej matki. Jeśli chodzi o przyrodnią córkę Rudolfine, to odnosiło się niestety wrażenie, że pani Biberstein nie ma dla niej serca; w każdym razie niewiele dobrego miała o niej do powiedzenia. Według jej własnych relacji wyglądało na to, że już jako dziecko cierpiała od macochy. Domyślaliśmy się, że ta młoda dziewczyna czuła się dość nieszczęśliwa w domu i dlatego zgodziła się na małżeństwo z człowiekiem, któremu w innych okolicznościach wcale nie tak łatwo dałaby słowo.


156

Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) Dzieje pewnej rodziny żydowskiej

Był on brzydki, strasznie wyrośnięty, po ludzku również nie miał nic pociągającego, co by wyrównało ułomność ciała. Mimo to małżeństwo robiło wrażenie udanego. Rudolfine była poczciwa, wierna i ufna, nie posiadała jednak widocznie talentów swoich braci i nie umiała też zapewnić właściwego wychowania trzem córkom. Wzajemny stosunek obu rodzin, Bibersteinów i Böhmów był całkiem serdeczny. Odwiedzano się, obdarzano prezentami i pomagano w trudnościach. Jeśli nie było łatwo w to uwierzyć, to dlatego, że matka i syn wobec nas i obcych niemiłosiernie krytykowali swych krewnych, biorąc ich słabości za cel drwin. Właściwie nie można było uważać tego za miarę ich przekonań, gdyż niejako ich drugą naturą było cieszenie się kosztem innych, tak że nikt z całego grona krewnych i znajomych nie czuł się pewnie przed ich ostrym językiem. Był to powód, który na dłuższą metę utrudniał z nimi kontakty. W dodatku oboje byli przewrażliwieni i w najbardziej niewinnym żarcie wietrzyli chęć ich obrażenia i widać było, że czuli się żartem dotknięci. Moja dobra matka, która zawsze wypowiadała się swobodnie, nie mogła się nigdy przyzwyczaić, aby słowa odważać na wadze złotniczej, więc wielokrotnie, niczego nie przeczuwając, wywoływała burzę z piorunami. Matkę z synem łączyła najczulsza miłość. Pani Biberstein patrzyła w swego Hansa jak w słońce i niemożliwie go rozpieszczała. Mimo że ich fundusze były szczupłe, nie zbywało mu na jedzeniu i ubraniu. Wysławiała też nieustannie – i to przy nim – jego zalety, i biada temu, kto nie przytakiwał! Ponieważ cały świat kręcił się wokół jego osoby, Hans nawet nie zauważył, jak stał się bezwzględny


IV. O wzrastaniu obu najmłodszych sióstr

157

w życiu domowym. Z drugiej strony dawał wzruszające dowody swej miłości do matki. Chorowała ciężko na serce i w każdej chwili groził jej atak. Ponieważ tylko Hans mógł ją pielęgnować, gdyż ich jedyną pomocą była młodziutka dziewczyna, na którą nie można było liczyć, Hans sypiał z matką w jednym pokoju. Gdy matka zabierała się do wielkich prac ręcznych, syn, chcąc ją oszczędzić, i w tym ją wyręczał. Jego wąskie, zręczne ręce były w tej sztuce tak samo biegłe, jak przy przygotowywaniu preparatów anatomicznych i później w praktyce lekarskiej. Słuchał matki nawet w przypadkach, gdzie jej troska stawała się tyranią. Dziwiliśmy się na początku, że nie mógł z nami wiosłować. Wiosłowanie jako zbyt niebezpieczne zostało mu raz na zawsze wzbronione. Wszystkie letnie wakacje spędzał razem ze swą matką, i to przez całe lata w tym samym kąpielisku. Obiecał sobie, że nigdy się z nią nie rozstanie, że zawsze będą mieszkali razem i że będzie troszczył się o nią w starości, aby jej w ten sposób okazać wdzięczność za wszystko, co dla niego zrobiła. Postanowił więc wcale się nie żenić albo pojąć żonę tak bogatą, że jej majątek pozwoliłby zapewnić matce piękny schyłek życia. Te młodzieńcze plany zostały poważnie zagrożone, gdy poznał moją siostrę. Lubił nam opowiadać, jak to się stało. Szedł na uniwersytet w przekonaniu, że wszystkie studentki będą brzydkie, starsze od niego i w okularach. Przy wpisywaniu się do matrykuły (spis przy przyjmowaniu na uniwersytet, gdzie każdy student wpisuje własnoręcznie swoje personalia) stała przed nim Erna. Nie ulegało wątpliwości, że była piękna i nie nosiła okularów. Kiedy wpisywała swą datę urodzin, mógł


158

Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) Dzieje pewnej rodziny żydowskiej

stwierdzić, patrząc przez jej ramię, że była od niego młodsza dwa miesiące. W kilka dni później nastąpiło zawarcie znajomości, w czym pośredniczył szkolny kolega Hansa, Weiß. Wkrótce nikt się już na uniwersytecie nie dziwił, widząc ich zawsze razem. Chodzili wspólnie z wykładu na wykład, siadywali obok siebie w sali wykładowej, razem pracowali. Jedna ze studentek nazywała ich żartobliwie (Erna + Biber-) Stein. Myślano powszechnie, że są zaręczeni, choć oni nawet nie zwracali się do siebie po imieniu, a w naszej rodzinie uważano Hansa po prostu za przyjaciela. Erna i Hans wiedzieli dobrze o swej wzajemnej sympatii. Wprawdzie wiele dziewcząt wiązało swe nadzieje z tym upragnionym młodym człowiekiem – i jemu to schlebiało – ale poważnie nikogo nie brał w rachubę. Moja dobra siostra nie obdarzyła zaś nawet spojrzeniem innego mężczyzny. Oczywiście znała wielu kolegów i odnosiła się do nich przyjaźnie, ale z rezerwą, tak że nikt nie mógł sobie żywić nadziei. Jak się właściwie układały sprawy między Erną i Hansem, dowiedziałam się dokładnie dużo później. Obcując codziennie ze sobą, byli wobec siebie otwarci i szczerzy. Hans przedstawił Ernie swe zobowiązania wobec matki i oboje doszli w końcu do wniosku, że nigdy się nie pobiorą. Jeśli sobie dobrze przypominam, całe lata trwali w swym postanowieniu. Ten swoisty stosunek stanowił oczywiście dla Erny wielki ciężar duchowy, który powiększały ich częste nieporozumienia, spowodowane wielką wrażliwością Hansa, rozpieszczonego jedynaka. Wszystko to zapewne dość ją przytłaczało, lecz jarzmo bólu słodziła wierna przyjaźń.


IV. O wzrastaniu obu najmłodszych sióstr

159

W klasie, która zdawała maturę rok po Ernie i rok przede mną, była para nierozłącznych przyjaciółek: Lilli Platau4 i Rose Guttmann5. Rozmawiałam z obydwiema podczas przerw na dziedzińcu szkolnym, pokazywałyśmy sobie wzajemnie zadania i jakiś czas pobierałyśmy wspólnie prywatne lekcje literatury. Erna poznała je bliżej dopiero wtedy, gdy Lilli zaczęła studia medyczne i wiele wykładów i ćwiczeń odbywały razem. Obie się wkrótce do siebie serdecznie przywiązały. Rose studiowała matematykę i przyrodę, a gdy ja również rozpoczęłam studia, spotykałyśmy się zawsze na wykładach z filozofii i psychologii. Wkrótce i nas złączyła przyjaźń i w ten sposób powstała czterolistna koniczyna bardzo mocno zrośnięta. Ponieważ Hans był z Erną nierozłączny, więc i on należał do koniczynki jako piąty listek. Nie znaczy to, że był przez nas tolerowany jedynie przez wzgląd na Ernę, lecz z każdą z nas łączyła go również serdeczna przyjaźń i konkretne sprawy. Nie byłyśmy jednak skłonne patrzeć na niego jak w słońce i ulegać mu – jak to czyniła jego matka i Erna, lecz broniłyśmy się bardzo zdecydowanie, jeżeli czułyśmy, że nie ma racji; bywały między nami często ostre konfrontacje, lecz kończyły się zawsze szczerym i uroczystym pojednaniem. W czasie semestru pracowaliśmy w różnych miejscach i nie mogliśmy się spotykać, umawialiśmy się więc na wspólne spotkania w jeden wieczór w tygodniu. Latem, gdy się tylko dało, wychodziliśmy na świeże powietrze; pamiętam jeszcze głęboką 4

5

Lilli Platau, po mężu Berg-Platau (23.5.1890 – data śmierci nieznana, Izrael). Wyemigrowała wcześnie wraz ze swoją rodziną do Palestyny. Rose Guttmann, po mężu Bluhm (15.7.1891, Wrocław – 1977, Londyn).


160

Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) Dzieje pewnej rodziny żydowskiej

radość, jaką przeżywałam, gdy po trudzie dnia siedzieliśmy w ogrodzie za miastem i spożywaliśmy posiłek pod kwitnącą jabłonią, mówiąc przy tym swobodnie i z serca o sprawach, które nas poruszały. Zimą zbieraliśmy się na przemian w naszych domach i wspólnie nieco pracowaliśmy. Medycy wyrażali bowiem pragnienie, aby filozofowie uzupełnili ich ogólne wykształcenie. Szczególnie Lilli, nadzwyczaj żywa, chłonna umysłowo i o wielostronnych zainteresowaniach, obawiała się ciągle, że zatonie w swoim przedmiocie. Oczywiście, od razu rzuciliśmy się na Kanta Krytykę czystego rozumu6. Nie pamiętam, na czym wówczas stanęło. W jednym semestrze przedzieraliśmy się z pogardą śmierci przez Eksperymentalną psychologię Meumanna7, chociaż ten gruby tom pełen sprawozdań i testów wydawał się nam nieco nudny, a czasem wysoce śmieszny. W owym czasie wszyscy interesowaliśmy się problemami kobiecymi, a Hans był między studentami prawdziwym białym krukiem, gdyż popierał radykalnie równouprawnienie kobiet, jak gdyby był którąś z nas. Często omawialiśmy problem podwójnego zawodu kobiety. Erna i obie przyjaciółki były w rozterce, czy dla małżeństwa nie należy go zaniechać. Ja sama zapewniałam nieustannie, że mego zawodu nie poświęciłabym za żadną cenę. Gdyby nam wtedy ktoś mógł przepowiedzieć przyszłość! Wszystkie trzy przyjaciółki wyszły za mąż i mimo to pracowały zawodowo. Ja jedna pozostałam niezamężna, 6

7

Immanuel Kant (22.4.1724, Królewiec – 12.2.1804, Królewiec). Dokonał przełomu w filozofii przez Krytykę czystego rozumu (1781). Ernst Meumann (29.8.1862, Krefeld – 26.4.1915, Hamburg). Psycholog i pedagog opublikował wykłady wprowadzające w pedagogikę eksperymentalną (1907–1908).


SPIS TREŚCI

Od wydawcy polskiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

5

Maria Amata Neyer OCD Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

7

Dzieje pewnej rodziny żydowskiej Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

23

I – Ze wspomnień mojej matki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . II – Z naszych dziejów rodzinnych. Obie najmłodsze . . . . . . III – O rodzinnych kłopotach i nieporozumieniach . . . . . . . . IV – O wzrastaniu obu najmłodszych sióstr . . . . . . . . . . . . . . . . V – Studia na Uniwersytecie Wrocławskim . . . . . . . . . . . . . . . . . VI – Z pamiętnika dwóch dziewczęcych serc . . . . . . . . . . . . . . . VII – Studia w Getyndze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . VIII – Służba sanitarna w Hranicach na Morawach . . . . . . . . . IX – Spotkania i wewnętrzne decyzje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . X – Egzamin doktorski we Fryburgu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

27 77 102 150 246 303 326 445 510 549

PRZYCZYNEK DO KRONIKI KARMELU W KOLONII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . I. Jak wstąpiłam do Karmelu w Kolonii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

575 576

Dodatek Życiorys . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wiersz uroczysty na zaślubiny Erny Stein i Hansa Bibersteina . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tekst poświęcenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

607 609 619


638

Spis treści

Testament . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Modlitwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wspomnienie Erny Biberstein . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

621 624 625

Spis niemieckich i polskich nazw ulic Wrocławia . . . . . . . . . . . .

633

Wykaz skrótów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

635


Autor i tytuł oryginału Edith Stein, Aus dem Leben einer jüdischen Familie und weitere autobiographische Beiträge. © Copyright by Verlag Herder Freiburg im Breisgau 2002 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2016 Opracowanie i wstęp: Maria Amata Neyer OCD Współpraca przy sporządzaniu przypisów: Hanna Barbara Gerl-Falkovitz Przekład: Immakulata I.J. Adamska OCD Korekta: Iwona Pawłowska Projekt okładki do serii: Mariusz Banachowicz Dtp: Paweł Matyjewicz Imprimi potest Tadeusz Florek OCD, prowincjał Kraków, 1 lipca 2016 r. nr 166/2016 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: 12-416-85-00; 12-416-85-01 fax: 12-416-85-02 www.wkb-krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl ISBN 978-83-7604-251-0 Druk: Dimograf – Bielsko-Biała


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.