Wierzyć w nurcie Nilu

Page 1

Wierzyć w nurcie Nilu



Maciej Jaworski OCD

Wierzyć w nurcie Nilu

Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2015


© Copyright by Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2015 Redakcja i korekta: Marianna Cielecka Fotografia na okładce: © Dreamstime Fotografie wewnątrz książki: Fryderyk Jaworski OCD Maciej Jaworski OCD Okładka, fotoedycja, design & dtp: Paweł Matyjewicz Imprimi potest: Tadeusz Florek OCD, prowincjał Kraków, 21 maja 2015 r. nr 123/2015 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel. 12-416-85-00; 12-416-85-01 fax 12-416-85-02 e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl Zapraszamy do naszej księgarni internetowej www.wkb-krakow.pl www.karmel.pl

ISBN 978-83-7604-360-9 Druk i oprawa: Poligrafia Inspektoratu Towarzystwa Salezjańskiego


Mojej siostrze



Spis treści Przedmowa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

9 17

RWANDA Kraina tysiąca zakrętów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Uzdrawiające wody . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kalwaria w Murambie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Napastnik . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Święta gościnność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Radykalna solidarność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Szlakiem rwandyjskich świątyń . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

21 30 37 47 57 67 78

BURUNDI Ubogi saper . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89 Bracia na śmierć i życie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101 UGANDA Męczennicy Ugandy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Męczennicy z Acholi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Religijne uwiedzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dzieci wojny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

111 120 128 138

SUDAN POŁUDNIOWY Gdzie nie ma Boga, nie ma nadziei . . . . . . . . . . . . . . . . 153 ETIOPIA Po drogach Kenii i Etiopii. Spojrzenie z autobusu . . . Siła tradycji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dziewięciu wspaniałych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czerwone zbawienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sakramentalny joint . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

163 173 183 191 203


SUDAN Gdzie Nil spotyka się z Nilem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kościół pod mostem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dwie twarze pustyni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Niezatapialni . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

215 225 232 241

EGIPT Żar zza zamkniętych drzwi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Krwawa historia chrześcijańskiego Egiptu . . . . . . . . . Bombowe wybudzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Różne poziomy zaślepienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Teresa nad Nilem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

253 259 270 281 289

POSTSCRIPTUM Kościół męczenników i prześladowców . . . . . . . . . . . . 303

~8~


Przedmowa

O

Afryce pisze wielu autorów. Afryka jest tematem wdzięcznym, bo o niej zawsze można coś napisać. Można pokazać ją jako starą, schorowaną (najlepiej nękaną AIDS lub ebolą) kobietę, pełną wrzodów i liszajów, której rozwalająca się chata jest siedliskiem zabobonów i czarów, lub też ukazać ją jako młodą, kolorowo ubraną, roześmianą dziewczynę, z równymi białymi zębami; można przedstawiać jej potencjał i chęć dogonienia reszty świata. Afryka inspiruje do pisania zarówno zawodowych pisarzy czy dziennikarzy, jak i misjonarzy. Swoje przeżycia często notują po powrocie do Polski, jakby chcieli oddech tego ciągle tajemniczego kontynentu dłużej zatrzymać na sobie, dzieląc się jednocześnie „swoją Afryką” z innymi. Dla jednych było to kilka lat pracy misyjnej, jak na przykład dla ks. Leszka Dziwosza (Z Ewangelią pośrodku afrykańskiej dżungli. Po misyjnych bezdrożach Konga), ks. Romana Rusinka SAC (Dzieci Rwandy) czy ks. Karola Brysia, który w książce Znalazłem drachmę wspomina pracę w Kamerunie. Inni związali z Afryką prawie całe swoje życie, jak ks. Hieronim Siwek SDS, który w książce Moja piękna Afryka dzieli się wspomnieniami i refleksjami z misji w Tanzanii. Piszą też aktywni misjonarze. Pracę na misjach w Kamerunie


relacjonował ks. Edmund Boryca (Dziennik podróży), a misjonarzom z Republiki Środkowej Afryki poświęcił książkę ks. Krzysztof Czermak (Zapisani w sercu Afryki). Są też autorzy podejmujący temat pracy misyjnej w Afryce. Niektórzy zadali sobie trud dokonania wyboru listów misjonarzy w taki sposób, aby ukazać w książkach zarówno ich pracę, jak i dany kraj afrykański. Z listów zawartych w tomach pt. Misje z Niepokalaną oraz Znam twoje czyny, wydanych pod redakcją ks. Stanisława Kurlandzkiego MIC, wyłania się obraz Rwandy. Polski karmelita, o. Maciej Jaworski, mieszka i pracuje w Rwandzie od dziewięciu lat. Swoimi przeżyciami, obserwacjami i poszukiwaniami dzielił się z Czytelnikami już dwukrotnie jako autor książek Spojrzenie z serca Afryki. Świadectwo wiary Kościoła w Rwandzie (2008) oraz Kwemera, czyli wierzyć. Świadectwo wiary Kościoła w Rwandzie (2012). Powtarzające się motywy „wiary” i „Kościoła” są również mocno obecne w trzeciej książce o. Macieja Jaworskiego. Tym razem wychodzi on poza granice Kraju Tysiąca Wzgórz, jak nazywana jest Rwanda, i przemierza Afrykę wzdłuż Nilu – aż do Kairu i Aleksandrii. Tom, który Czytelnik trzyma w ręce, nie jest jedynie prostym zapisem z podróży przez osiem krajów Afryki. Autor wędruje śladami męczenników, podąża ścieżkami Kościoła, który broczy krwią swoich wiernych i ich pasterzy, a także odkrywa ślady Kościoła, który żyje w niepewności. Poznajemy męczenników z dawniejszych czasów (Karol Lwanga oraz młodzi Dawid i Jildo z Ugandy) oraz tych sprzed kilku lat, niekanonizowanych – ~ 10 ~


zwłaszcza z Burundi i Rwandy, ale także z Etiopii, Sudanu Południowego i Egiptu. Pisząc o bolesnych wydarzeniach w Rwandzie i Burundi, o. Maciej Jaworski nie epatuje trybalizmem ani go nie uwypukla; zwraca na to uwagę tylko wtedy, gdy wymaga tego sytuacja. Przynależność etniczna dla bohaterów jego opowiadań i świadków jest czymś wtórnym. Oni nie myśleli tymi kategoriami. Dla nich ważny był człowiek, a nie ideologia. To autor niniejszego wstępu określa przynależność etniczną dla Czytelnika niezorientowanego w realiach tych dwóch krajów. Burundyjski biskup (Tutsi), rozbrajający ludzi z nienawiści i chęci zemsty, ginie nie tyle z racji swojej przynależności etnicznej (zamordowany przez rebeliantów Hutu), ile z powodu swojego ewangelicznego zaangażowania, pokazując obu stronom konfliktu drogę wyjścia z samozacieśniającej się pętli etnizmu. Biskup ten ukrywał wcześniej u siebie wielu ludzi z plemienia Hutu i – pomimo żądania – nie wydał ich w ręce regularnego wojska burundyjskiego, złożonego głównie z Tutsi. Wydarzyło się to w roku 1996. Kilka lat wcześniej powiedział proroczo: „Potrzebujemy ludzi, którzy godzą się ofiarować swoje życie; potrzebujemy męczenników” (rozdział Ubogi saper). Rok później zginęło w Burundi kilkudziesięciu seminarzystów (Bracia na śmierć i życie). Chłopcy z plemion Hutu i Tutsi nie chcieli się rozdzielić, chociaż ci pierwsi mogli uratować swoje życie. Zginęli razem.

~ 11 ~


W pierwszych dniach rwandyjskiego ludobójstwa w 1994 roku świecka kobieta Hutu została zamordowana wraz z jej podopiecznymi Tutsi, gdyż nie chciała ich opuścić w godzinie śmierci (Radykalna solidarność). Nie uczyniła tego nawet na prośbę swojego brata, oficera armii rządowej, sprzyjającej mordercom. Dowiadujemy się tego dzięki mocnemu świadectwu sparaliżowanej kobiety, jej dawnej przyjaciółki, która wydostała się z masowego grobu. I dzięki temu, że o. Maciej odszukał tę kobietę i skłonił ją do opowiedzenia tej historii. Dotarł również do świadków śmierci rwandyjskiego księdza (Napastnik). Proboszcz z plemienia Hutu został zamordowany przez swoich parafian Hutu w bramie plebani, gdyż bronił parafian Tutsi ukrywanych na jej terenie. Nie dopuścił też do politycznego podziału etnicznego wśród księży. Do swego kolegi powiedział: „Teraz spokojny może być tylko ten, kto zlekceważy swoje powołanie”. Inny ksiądz w dzień swojej śmierci otrzymał w czytaniach liturgicznych pytanie postawione w Dziejach Apostolskich: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga?” (Dz 4, 19). Słuchał głosu Boga w swoim sercu. Będąc Hutu, ratował ludzi z plemienia Tutsi. Oddał za to życie (Kalwaria w Murambie). Pozytywnymi bohaterami tej części książki o. Macieja Jaworskiego są ludzie, którzy nie pozwolili sobie zasiać w sercu nienawiści ani nie zwątpili w obecność Boga – pomimo egzekucji, mordów, gwałtów i rabunków, które uczyniły z Rwandy mogiłę dla miliona ludzi. Autor pokazuje nam oso~ 12 ~


by, które zdały egzamin z człowieczeństwa, widząc w drugim siostrę i brata – człowieka – i nie dając się złamać partyjnej czy etnicznej propagandzie, która niekiedy była tak skuteczna, że same ofiary zaczynały widzieć w sobie ludzi drugiej kategorii: „Zaczęłam wierzyć w propagandę Interahamwe: byłam karaluchem Tutsi, który nie zasługuje na to, by siedzieć w towarzystwie kogoś takiego jak Josephine [Hutu]. Moje poczucie własnej wartości legło w gruzach” (Leah Chishugi, Ucieczka z raju, Warszawa 2011, s. 129). Pozytywni bohaterowie książki ojca Macieja każą nam zadawać sobie pytanie: co ja zrobiłbym w tej sytuacji? Ich odwaga, ich prawość i jasne oddzielenie dobra od zła, często okupione śmiercią, dodają odwagi, umacniają w dobrym i dają nadzieję, że może i ja postąpiłbym tak samo… O postawach negatywnych można przeczytać gdzie indziej. Nikomu z nas nie wolno oceniać osób zawiedzionych przez ludzi, od których ofiary spodziewały się pomocy. „Coraz trudniej było nam wyobrazić sobie, że istnieje Bóg, godny wznoszenia do niego błagalnych modłów”, napisała rwandyjska dziewczyna ocalała z ludobójstwa, Annick Kayitesi (Jeszcze żyjemy, Warszawa 2007, s. 87). Jeden z najbardziej znanych spośród ocalałych z masakry, Révérien Rurangwa relacjonuje w swej książce-świadectwie chwile mordu dokonanego na jego matce i rodzeństwie oraz brutalną napaść na niego samego. Wspominając matkę, która modliła się, czekając na śmierć, wyznaje: „w tej jednej chwili, słuchając przebłagalnych modlitw, czuję, że nigdy bardziej nie kochałem mojej matki. Również w tej chwili straciłem ~ 13 ~


wiarę” (Ocalony. Ludobójstwo w Rwandzie, Radom 2009, s. 54). Maciej Jaworski nie zamyka Czytelnika w granicach dwóch krajów – w Rwandzie i Burundi – ale zabiera nas ze sobą w dalszą podróż. Spotykamy nawet etiopską królową Saby i pochodzącą z Sudanu świętą Bakhitę. Klucz jest ten sam: szukanie dobra w czasach wojny, terroru i nienawiści. Środki transportu nie grają roli. Autobus, taksówka, motor, statek – byle więcej zobaczyć, więcej wysłuchać i zrozumieć. Podróżujący karmelita nie ma sponsora ani wydawcy, którzy by go wspomagali. Za to najwyraźniej opiekuje się nim święta Teresa z Lisieux. Święta karmelitanka jest obecna od początków jego wyprawy aż po jej kres. „Duch Teresy unosi się nad źródłami Nilu i dochodzi aż do jego ujścia w delcie w Egipcie, gdzie Teresa ze swoją filozofią prostego zaufania do Boga podbiła serca tysięcy Egipcjan, nie tylko Koptów, ale i muzułmanów” (Teresa nad Nilem). Autor uwrażliwia nas na znaczenie religijności dla mieszkańców Afryki, co trafnie ujął Ryszard Kapuściński: „Myślenie Afrykańczyków, tych, z którymi się latami spotykałem, jest głęboko religijne. – Croyez-vous en Dieu, monsieur? (Czy wierzy Pan w Boga?). Zawsze czekałem na to pytanie, bo wiedziałem, że padnie, bo mi je zadawano tyle już razy. I wiedziałem, że ten, kto mi to pytanie stawia, będzie się w takim momencie uważnie we mnie wpatrywać, śledzić każde drgnienie na mojej twarzy. Zdawałem sobie sprawę z powagi tej chwili, z sensu, jaki w sobie niesie. I przeczuwałem, że sposób, w jaki odpowiem, rozstrzygnie o naszych wzajem~ 14 ~


nych stosunkach, a już na pewno o stosunku pytającego do mnie. I kiedy mówiłem: – Oui, je crois (Tak, wierzę) – widziałem po jego twarzy, jaką to przynosi mu ulgę, jak rozładowuje w nim towarzyszące tej scenie napięcie i trwogę, jak go to ze mną brata, pozwala przełamać bariery koloru skóry, statusu i wieku” (Heban, Warszawa 2006, s. 276). W opowieści o. Jaworskiego widać, że skomplikowane relacje arabsko-chrześcijańskie w Afryce mają swoje źródło nie tylko w wyznawanej religii, ale sięgają korzeni rasowych, które są o wiele głębsze i dlatego trudniejsze do przezwyciężenia (Kościół pod mostem). Rozpoznajemy tutaj miejsca i spotykamy postaci znane Czytelnikom z książek innych polskich autorów piszących o Afryce. Smutne ugandyjskie miasta Gulu czy Kitgum opisywał Wojciech Jagielski (Nocni wędrowcy). O Alice Lakwenie i jej Armii Ducha Świętego wspomina Dariusz Rosiak (Żar. Oddech Afryki). Siostrę Teresę Roszkowską, polską salezjankę pracującą w Sudanie, ukazał Konrad Piskała w książce Sudan. Czas bezdechu. Do etiopskiego Aksum, gdzie według koptyjskiej tradycji przechowywana jest Arka Przymierza, zabiera nas Wiesław Olszewski (Mroczny kontynent Afryka), a o rwandyjskim Nyange i Nyamata opowiada Wojciech Tochman (Dzisiaj narysujemy śmierć). Jak widać, Afryka jest w Polsce popularna. Do wszystkich tych miejsc dotarł o. Maciej Jaworski i pokazał je nam na nowo. Inaczej. Przedstawił nie tylko miejsca, ale i ludzi. Bez świadomości,

~ 15 ~


że ktoś inny także tam był. Nie posiłkował się wyżej wspomnianymi książkami. Dzięki temu jego opowieści noszą świeżą pieczęć autora karmelitańskiego. Wyostrzone spojrzenie o. Macieja Jaworskiego wydobywa to, co dobre, a co niekiedy jest zakryte dla oczu. Książki, które koncentrują się na złu, na ludzkich brakach i słabościach, a zwłaszcza upadkach, są głośne i sprzedają się dobrze. Książki o dobru leżą na półkach. Nie są interesujące dla większości czytelników. Czyżby kupowały je tylko siostry zakonne i matki przełożone na prezenty dla swoich podwładnych? Sądzę, że z tą książką będzie inaczej. Ks. Ryszard Kusy MIC Rwanda

~ 16 ~


Wstęp Gdy Syn Człowieczy przyjdzie, czy znajdzie jeszcze wiarę na ziemi?

N

ie wystarczy płynąć, by mieć pewność, że się jeszcze żyje i oddycha. Należy raczej zapytać, w jakim kierunku i dzięki jakiej energii poruszamy się w życiu – czy pod prąd, czy z prądem, czy siłą niezależnego od nas nurtu, czy też własnych właściwych wyborów. Czy wiara jest tym niezawodnym motorem przeżywania życia, do którego tak chętnie przykładamy metaforę żeglugi? Z prądem Sekwany, Dunaju, Renu, Tamizy, Tybru, Wisły płynie wiele teorii, koncepcji – jak stwierdził Chesterton – „podobnych do papierowych łódek […], które łatwo przerobić na zawadiackie czapeczki”1. Tak urokliwe i ważne rzeki niosą ze sobą wszystko, co napotykają na swym szlaku. Coraz trudniej oprzeć się ich uwodzącemu mainstreamowi. Trzeba siły i nonkonformizmu, by popłynąć w kierunku źródeł. Żyjąc w sekularyzującym się coraz szybciej świecie, czasami tracimy nadzieję na możliwość odwrócenia trendu, jakbyśmy byli kierowani ślepym determinizmem dziejowego nurtu. Widząc 1

G.K. Chesterton, Wiekuisty człowiek, tłum. M. Sobolewska, Warszawa [2012]2 , rozdz. Pięć pogrzebów wiary, s. 409.


wiarę tracącą wigor górskiej rzeki i rozlewającą się w deltach miałkości, ulegamy pokusie biernej zgody na rzeczywistość, mówiąc: tak już musi być. Ale czy na pewno? Czy rzeczywiście nie ma statków płynących w górę rzeki? Z pewnością porusza się pod prąd poobijana od meandrów i skał niewielka łajba, napędzana siłą świętych wioślarzy… Przemierzając kraje Afryki, wzdłuż fascynującej rzeki Nil, mogłem zaobserwować przez ostatnie dziesięć lat, że coś – coś efemerycznego, a jednak narzucającego się – płynie wbrew logice rzeki i nie daje się biernie nieść głównemu nurtowi. Pod prąd może płynąć tylko coś, co żyje. Zastanowił mnie więc fenomen tej życiodajnej siły płynięcia do źródeł, „pod górę”, wbrew. Zapraszam Cię, drogi Poszukiwaczu sensu i źródeł, do podróży po Afryce, po dorzeczu Nilu, by odszukać ślady płynących pod prąd nieznanych wioślarzy. Nie są oni „wiosłującymi zaczarowanymi istotami” – jak ich nazywa Chesterton2 , ale ludźmi z krwi i kości, braćmi w wierze, którzy nawet nie biorą pod uwagę, że można łatwiej, z prądem.

2

Por. tamże.

~ 18 ~


A F R Y K A

Rwanda



Kraina tysiąca zakrętów Butare, 28 grudnia 2012

P

rzed dziesięciu laty gościłem w Polsce znajomego Rwandyjczyka. Odbywaliśmy klasyczny tour de Pologne i w pewnym momencie w samochodzie zapiał z zachwytu. Co on tu widzi? – pomyślałem. Z całą niekontrolowaną spontanicznością wykrzyknął: „Ależ prosta droga!”. „Prosta, a jaka ma być, skoro jesteśmy na Mazowszu?”, dopowiedziałem w niezrozumieniu. Od siedmiu lat poruszam się po rwandyjskich drogach i zaczynam rozumieć ów zachwyt. Jakże chciałoby się pojechać choć pięć minut po prostej. Niektórzy nazywają Rwandę krainą tysiąca wzgórz. Jan Paweł II, przybywszy tu jako pielgrzym, sparafrazował to sformułowanie, mówiąc, że Rwanda jest krajem tysiąca problemów, ale i tysiąca rozwiązań. Mnie zaś od jakiegoś czasu odsłania się ona jako kraina tysiąca zakrętów. Przemierzając ją z północy na południe i ze wschodu na zachód, już ich nie liczę, ale nadal jestem ciekaw, jaka niespodzianka pojawi się za kolejnym zakosem. Przy drodze Jadąc asfaltową drogą z prędkością nieprzekraczającą siedemdziesięciu kilometrów na godzinę, można


już zobaczyć co nieco, choć z pewnością nie dość wiele. Poruszając się klasycznymi środkami lokomocji, zdobywa się niezastąpione doświadczenie niebycia wyizolowanym w swoim samochodzie albo pojeździe agencji turystycznych i poczucia miejscowej, specyficznej jak na Afrykę atmosfery. Liniowymi autobusami na dziewiętnaście lub dwadzieścia pięć osób możesz dojechać prawie wszędzie. Rwanda nie jest krajem przepastnych dzikich połaci; to mały, niezwykle gęsto zaludniony skrawek ziemi o dobrze zorganizowanym transporcie. Autobusy głównych linii między dużymi miastami kursują co pół godziny, jak w Szwajcarii pociągi na linii Fryburg– Genewa. Nie musisz sprawdzać, o której – wiesz, że zawsze w tych samych odstępach czasowych. Rezerwując bilet przez telefon, możesz być pewien swego nienumerowanego miejsca. Kierowca autobusu, siadając za kierownicą, zerka na swój – co prawda nie szwajcarski – zegarek i wyrusza punktualnie. Co widać za kolejnym zakrętem? Po pierwsze, od ubiegłego roku są nowe tablice drogowe, a trasy zyskały numery. To sukces, że wiesz, po jakiej drodze jedziesz, dokąd ona prowadzi i gdzie można z niej zjechać. Do znaków już się przyzwyczaiłem, trudniej z nazwami miejscowości. Ostatnio kompletnie się pozmieniały. Gdy wracam do domu, to już nie do Butare, ale do Huye; gdy jadę spotkać znajomych, to już nie do Ruhengeri, ale do Musanze; gdy planuję odwiedzić więźniów, to już nie w więzieniu Gitarama, ale Muhanga. Tak, Rwandyjczycy po przejęciu władzy przez nową ekipę, po wydarzeniach z 1994 roku, zmieniają w kraju wszystko, by już nic nie ~ 22 ~


kojarzyło się z tym, co było wcześniej, przed 1994. Dla niektórych takie skojarzenie jest jednoznaczne – co przed ludobójstwem, to złe, bo zakażone esprit génocidaire, duchem ludobójstwa. Zmieniły się hymn państwowy, flaga, pieniądz i właśnie nazwy administracyjne miast i regionów. Za następnym zakrętem – kolejne zabudowania. Już nie lepianki pod strzechą, lecz podobne do siebie domy kryte na jedną modłę blachą lub dachówką. Nie, nie jest to ani tradycyjny styl budownictwa rwandyjskiego, ani spontaniczny powojenny wymysł Rwandyjczyków czy próba terapii przez porządek. To nowy i obowiązkowy, narzucony przez rząd sposób budowania przy głównych arteriach. Odpowiednia odległość, trawnik przed budynkiem z odpowiednimi kwiatami w odpowiednim kolorze. Chcąc zobaczyć tradycyjny dom pod strzechą, musisz zapłacić dziesięć dolarów i jechać do muzeum w Nyanzie, i zwiedzić królewskie apartamenty… Na niektórych budynkach można jeszcze zobaczyć napis tora, ze znakiem w dziwnej formie krzyża. To nie domowa kaplica pobożnych chrześcijan, lecz budynek do wyburzenia, niespełniający rygorystycznych wymogów nowego porządku. Przelotny turysta z łatwością uwierzy w to, co widzi za szybą samochodu. Szkoda, że często nie ma czasu albo możliwości, żeby z niego wyjść i zobaczyć dalsze tło tego samego obrazka… Zmienia się dużo, ale pewne przyzwyczajenia zostają. Trudno się im oprzeć nawet kierowcy ekspresowego mikrobusa na linii krajowej: mijając napis amata meza, czyli „dobre mleko”, zatrzymuje się, by ~ 23 ~


kupić dla rodziny litr mleka na śniadanie. Jeśli kierowcy uda się nie zauważyć napisu, pasażerowie budzą się z podróżnego letargu i domagają chwilowego postoju w tym samym celu. Gdy stracone kilka minut kierowca spróbuje nadrobić na trasie, czyha na niego kolejna niespodzianka za zakrętem: po zęby uzbrojona policja. Nie w radary, tylko w ostrą broń znanej marki kałasznikow. Strażnicy bezpieczeństwa z implantowanym w oku prędkościomierzem niemiłosiernie oceniają szybkość mknącego od zakrętu do zakrętu autobusu. Z precyzją rozróżniając sześćdziesiąt pięć od siedemdziesięciu kilometrów na godzinę, narażają kierowcę na stratę sumy równowartej 142 litrom świeżego mleka. Tak, mandaty są tu dość wysokie i nienegocjowalne, a litr mleka częstym punktem odniesienia i przelicznikiem. Podobne wydarzenia potrafią przebudzić zastygłych w swoich myślach pasażerów. W autobusie króluje jedyny słyszalny głos – ten z radia. Prawie nikt nie rozmawia, chyba że przez komórkę ze znajomym. To obraz dzisiejszej Rwandy, rozwijającej się technologicznie i infrastrukturalnie przy jednoczesnym zanikaniu spontanicznych i ufnych relacji międzyludzkich. Wydarzenia historyczne, niedawne wojny i ludobójstwo zrobiły swoje. Narzucany administracyjnie proces pojednania dopełnił dzieła. Jeszcze kilka lat temu nawet z okien autobusu można było zobaczyć zebrania czwartkowe – wioskowe sądy gacaca, które w założeniu miały wyłuskiwać z lokalnej społeczności i osądzać ludobójców, a często stawały się idealną okazją do wyrównania miejscowych porachunków: pod pre~ 24 ~


tekstem oskarżenia o ludobójstwo pozbywano się, z różnych przyczyn, niewygodnych sąsiadów. Dziś w autobusie mogę się dowiedzieć, ile zarabia Messi lub kiedy zmieni klub Beckham, ale trudno dopytać się pasażera obok o cokolwiek, co dotyczy jego życia. Ta rezerwa i „wyczuwanie się” na dystans choćby współpodróżnych w autobusie są szczególnie uderzające dla tych, którzy bywają w innych krajach Afryki. Tu jest inaczej. Jeżdżąc od kilku lat tą samą drogą, również nocą można zaobserwować ciekawe rzeczy. Coraz trudniej dostrzec z daleka królujące na ciemnych wzgórzach anteny transmisyjne sygnału komórkowego. Wieńczące je czerwone światła bezpieczeństwa były jeszcze niedawno praktycznie jedynymi punktami oświetleniowymi widocznymi w okolicy. Dziś trzeba się wpatrywać, by móc je zobaczyć. Poświata stopniowo iluminowanych miejscowości rozbija nieprzeniknioną afrykańską ciemność. Kraj wychodzi z mroku, oświetlony oszczędnościowymi chińskimi żarówkami. Na zjeździe Gdy podróżujesz swoim samochodem, warto się czasami zatrzymać. Nie tylko dla ładnego zdjęcia, choć tutaj każde miejsce jest fotogeniczne i jedyne w swoim rodzaju, z oryginalnie zarysowaną linią wzgórz. Przy głównych drogach często napotyka się napis urwibutso, czyli „miejsce pamięci”. Znajdują się tam zbiorowe mogiły ofiar niedawnego ludobójstwa. Nie można podróżować po Rwandzie i nie ~ 25 ~


~ 313 ~


Zakończenie Św. Polikarp, biskup Smyrny, może być przykładem, jak Kościół powinien odpowiadać na pokusy odejścia od wiary pojawiające się w całej jego historii. „Wyjechał mu na spotkanie naczelnik policji, Herod, wraz ze swym ojcem Niketesem. A zaprosiwszy do swego powozu starali się go przekonać i mówili: «Cóż to złego powiedzieć: Cezar jest Panem, złożyć ofiary […] i w ten sposób ocalić sobie życie?». On z początku nic im nie odpowiadał, a gdy nalegali, rzekł” «Nie zrobię tego, co mi radzicie». Oni zaś, widząc, że nie zdołali go przekonać, powiedzieli mu wiele rzeczy obraźliwych i […] wyrzucili z powozu […]”. Jak zakończyła się historia Polikarpa, wiemy doskonale. Przed wrzuceniem do ognia dostał kolejną szansę uratowania życia. Prokonsul „usiłował go nakłonić do zaparcia się mówiąc: «Miej szacunek dla twego wieku […] Złóż przysięgę na szczęście [bóstwo opiekuńcze] Cezara, zmień zdanie, powiedz: Precz z bezbożnikami!». Polikarp zaś skierował surowe spojrzenie na cały ów tłum bezbożnych pogan zgromadzonych na stadionie, a pogroziwszy im ręką, westchnął i wznosząc oczy ku niebu powiedział: «Precz z bezbożnikami!»”20. Później został wrzucony do ognia i brutalnie zasztyletowany. O dziwo, po dwudziestu wiekach świat lepiej zna imię ofiary, Polikarpa, aniżeli jego hardych prześladowców.

20

Męczeństwo świętego Polikarpa biskupa Smyrny, w: Pierwsi świadkowie. Wybór najstarszych pism chrześcijańskich, Ojcowie żywi VIII, tłum. A. Świderkówna, oprac. ks. M. Starowieyski, Kraków 1988, s. 205–207.

~ 314 ~


Misje to nie tylko praca wśród sierot, chorych i najbiedniejszych. To głoszenie Chrystusa i pogłębianie wiary lokalnego Kościoła. Pomóż nam leczyć nie tylko ciało ale i ducha. PRZEŻYŁEŚ CHOĆ RAZ REKOLEKCJE? POMÓŻ PRZEŻYĆ JE INNYM! Dom rekolekcyjny prowadzony przez polskich karmelitów bosych w Rwandzie za swoją misję uważa: pogłębianie wiary chrześcijańskiej; formowanie do głębokiego pojednania w kontekście problemów po bratobójczych rwandyjskich masakrach; krzewienie duchowości karmelitańskiej i przesłania św. Teresy od Dzieciątka Jezus; naukę modlitwy myślnej w duchu karmelitańskim. Kupując tę książkę i składając ofiary pomagasz: • w rozbudowie kompleksu rekolekcyjnego, • w organizacji rekolekcji i pojednaniu, • w przeżyciu rekolekcji, tym których na nie nie stać. Zapraszamy do współudziału w ewangelizacji Rwandy!

Biuro Misyjne Karmelitów Bosych ul. Rakowicka 18, 30-960 Kraków tel./fax: (012) 294-45-54, kom: 600 836 826 e-mail: misje@karmel.pl; www.karmel.pl/misje BANK PKO S.A. IV/O KRAKÓW nr: 71 1240 3002 1111 0000 2885 8847 koniecznie z dopiskiem: „rekolekcje w Rwandzie” adres autora: o. Maciej Jaworski OCD Butare B.P.90 • Rwanda e-mail: maciejocd@yahoo.fr


Maciej Jaworski OCD SPOJRZENIE Z SERCA AFRYKI Świadectwo wiary Kościoła w Rwandzie W swym świadectwie pracy na misjach ojciec Maciej ukazuje nam niemedialną twarz Afryki. Pisze o ludziach, wśród których żyje na co dzień. Książka ma charakter pamiętnika, utrzymanego w reportażowym stylu. Zarazem jednak zaznajamia czytelnika ze skarbami mądrości odkrywanymi w kontaktach z rdzennymi mieszkańcami Czarnego Lądu. Książka do nabycia tylko w Biurze Misyjnym Karmelitów Bosych ul. Rakowicka 18, 30-960 Kraków tel./fax: (012) 294-45-54, kom: 600 836 826 e-mail: misje@karmel.pl • www.karmel.pl/misje


Maciej Jaworski OCD KWEMERA, CZYLI WIERZYĆ Świadectwo wiary Kościoła w Rwandzie Autorowi udało się to, czemu nie sprostało wielu wytrawnych reporterów próbujących opisać historię powojennej Rwandy. Zmienia znaną z medialnych doniesień perspektywę pytania o to, gdzie był Bóg w czasie ludobójstwa, opowiadając o tym, jak Bóg przemawiał do Rwandyjczyków i jak oni Mu na to odpowiadali. Ta książka to historia zwycięstw Bożego miłosierdzia i porażek braku ufności. To historia wiary w sercu Afryki. Wiary, która umocniona krwią męczenników doznaje aktualnie prawdziwego rozkwitu. Książka do nabycia na www.wkb-krakow.pl


ZAKON NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z GÓRY KARMEL Zakon Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel wywodzi się z Palestyny. Jego kolebką jest biblijna góra Karmel. Miejsce to zostało uświęcone obecnością i działalnością proroka Eliasza, który prowadził tam surowe życie, oddane modlitwie i walce z bałwochwalstwem. Kult św. Eliasza na górze Karmel pozostał bardzo żywy przez wieki i jest taki do dnia dzisiejszego. Historyczne początki Zakonu sięgają wypraw krzyżowych w XII w. Do mieszkających na Karmelu pustelników dołączyli się krzyżowcy. Święty Brokard, przełożony zorganizowanej już pustelniczej wspólnoty zakonnej, wyprosił u patriarchy jerozolimskiego, św. Alberta Avogadro, regułę życia, którą w 1226 r. zatwierdził papież Honoriusz III. W następnych latach, z powodu najazdu tureckiego na Palestynę, życie pustelników uległo zagrożeniu. Musieli emigrować do Europy, gdzie doświadczyli wielu niepowodzeń. Wykorzenieni ze swego środowiska i sposobu życia, znaleźli się w nowych warunkach, co spowodowało konieczność dostosowania pierwotnej reguły pustelniczej do nowej rzeczywistości i przekształcenie zakonu w mendykancki. Centralną postacią w Zakonie jest Matka Boża. Do Niej w trudnych chwilach zwracali się zakonnicy z prośbą o ratunek – szczególnie św. Szymon Stock, przełożony generalny Zakonu. Według tradycji,


16 lipca 1251 r. Maryja odpowiedziała na to gorące błaganie darem Szkaplerza świętego, który miał być dla nich uprzywilejowanym znakiem: ratunkiem w niebezpieczeństwach, znakiem przymierza i braterstwa, znakiem zbawienia. Pod koniec XIV w. dynamiczny rozwój Zakonu został zahamowany na skutek wielkiej zarazy, wojny stuletniej, a zwłaszcza tzw. schizmy zachodniej. KARMELICI BOSI Odnowy Zakonu w XVI wieku dokonali w Hiszpanii św. Teresa od Jezusa i św. Jan od Krzyża, przywracając mu pierwotny ideał i charakter. Do Polski karmelici bosi przybyli w 1605 roku. Nabożeństwo do Matki Bożej, styl życia i gorliwość apostolska przyczyniły się do szybkiego rozwoju Zakonu w naszej Ojczyźnie. Przed rozbiorami istniały na terenie Rzeczypospolitej Obojga Narodów dwie prowincje karmelitów bosych i liczyły 28 klasztorów. Rozbiory prawie zupełnie zniszczyły Karmel na naszych ziemiach. Dopiero pod koniec XIX w. odrodził się on dzięki św. Rafałowi Kalinowskiemu. Obecnie w Polsce znowu istnieją dwie prowincje: krakowska i warszawska. W czerwcu 1971 r. grupa polskich karmelitów bosych wyjechała na misje do Afryki, gdzie do dzisiaj tak oni, jak i ich następcy pracują gorliwie w Burundi i Rwandzie. Ponadto w ostatnich latach powstały nowe placówki na terenach byłego Związku Radzieckiego oraz na Słowacji. Wszystko to stwarza wielkie zapotrzebowanie na nowe i liczne powołania.


Głównym jednak zadaniem apostolskim Zakonu pozostaje szerzenie życia wewnętrznego poprzez rekolekcje zamknięte, głoszenie konferencji i wykładów, kierownictwo duchowe, apostolstwo słowa drukowanego oraz inne sposoby pogłębiania życia prawdziwie ewangelicznego. Całe życie i praca apostolska karmelitów są przepojone duchem maryjnym. Do nowicjatu przyjmujemy: – kandydatów po maturze na kapłanów, – kandydatów przynajmniej po zasadniczej szkole zawodowej na braci zakonnych. Wszelkich informacji na ten temat udziela: Ośrodek Powołaniowy Prowincji Krakowskiej Czerna 79 • 32-065 Krzeszowice tel. 12-282-00-65, 12-258-30-70 kom. 784-621-684 e-mail: powolania@karmel.pl www.karmel.pl



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.