Księga życia

Page 1


Tytuł oryginału Libro de la vida © Copyright for the Polish edition Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2015 Redakcja i korekta Iwona Pawłowska Dtp Piotr Karauda OCD Projekt okładki Paweł Matyjewicz Imprimi potest Tadeusz Florek OCD, prowincjał Kraków, dnia 8 czerwca 2015 r. Nr 140/2015 Reimprimatur † Kazimierz Górny wik. gen. Kraków, dnia 14 VI 1986 r. L. 1370/86 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: 12-416-85-00, 12-416-85-01 fax: 12-416-85-02 www.wkb-krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl

ISBN 978-83-7604-362-3 Druk: Zakład Graficzny COLONEL S.A.


IHS 1. Polecono mi, abym napisała o sposobie modlitwy i opisała łaski, jakie otrzymałam od Pana. Chciałabym również opowiedzieć dokładnie o wielkich moich grzechach i życiu niecnotliwym. Byłoby to dla mnie wielką pociechą, ale zgodzić się na to nie chciano. Owszem, bardzo mnie pod tym względem skrępowano. Dlatego, ktokolwiek będzie czytał ten opis mojego życia, proszę go na miłość Boga, by o tym pamiętał, że ono było tak grzeszne, iż między świętymi nawróconymi do Boga nie znalazłam żadnego, którego przykład mógłby mi dodać otuchy. Bo widzę, że żaden z nich, od chwili jak Pan go zawezwał, nigdy Go już potem nie obrażał. Ja zaś nie tylko, że powracałam do złego, ale jeszcze jakby rozmyślnie stawiałam opór łaskom, jakich mi udzielał Jego Boski Majestat. Ponieważ wiedziałam, że one zobowiązują mnie do służenia Mu doskonalej. Rozumiałam też, że nie zdołam w najmniejszej cząstce oddać Mu tego, co Mu jestem winna. 2. Niech będzie błogosławiony na wieki za to, że tak długo na mnie czekał! Błagam Go też z całego swego serca, aby mi dał łaskę, żebym z wszelką jasnością i prawdą napisała to opowiadanie, do którego zobowiązali mnie spowiednicy i sam Pan. Wiem, że go od dawna żąda, tylko że ja nie śmiałam. Niech ono będzie na cześć i chwałę Jego. Natomiast ci, którzy mną kierują, aby przez to lepiej mnie


|6|

Księga życia

poznali i wspierali nieudolność moją, bym umiała spełnić choć w części to, co winna jestem Panu. Niechaj Go chwali wszystko stworzenie na wieki, amen.


Rozdział 1 Opowiada, jak Pan zaczął pobudzać już w dzieciństwie jej duszę do życia cnotliwego, i jaką ku temu pomocą byli jej cnotliwi rodzice.

1. Z łaski Pana miałam rodziców cnotliwych i bogobojnych. Samo już to mogło mnie uczynić dobrą, gdyby nie wielka moja niegodziwość. Ojciec mój kochał się w czytaniu dobrych książek. Trzymał więc w domu księgi pisane w języku kastylijskim, aby je dzieci jego czytały1. Pobożne te czytania, jak również i troskliwość, z jaką matka przyuczała nas do modlitwy i do czci Najświętszej Panny i niektórych świętych, zaczęły mnie pobudzać do miłości Bożej, gdy miałam – zdaje mi się – sześć czy siedem lat. Utwierdzał mnie przykład rodziców, w których nigdy nie widziałam dla niczego szacunku i upodobania, tylko dla cnoty. Mieli jej wiele. Ojciec mój miał wielkie miłosierdzie dla ubogich i był litościwy dla chorych, a także dla sług. Tak dalece, że nigdy nie mógł się zdobyć na trzymanie u siebie niewolników dla 1

Inwentarz posiadłości don Alonsa Sánchez de Cepeda, ojca św. Teresy, spisany w roku 1507 po śmierci jego pierwszej żony Cataliny de Peso świadczy, że miał on następujące książki: Zarys życia Chrystusa; De officiis Cycerona; Traktat o Mszy św., O siedmiu grzechach; Zdobycie ziemi zamorskiej (Ameryki); Koronacja Juana de Mena; Księga Ewangelii. Za czasów św. Teresy w domu jej ojca było znacznie więcej książek, jak świadczą pierwsze rozdziały jej Księgi życia.


|8|

Księga życia

wielkiego nad nimi politowania2. Gdy pewnego razu przebywała u niego niewolnica jednego z jego braci, obchodził się z nią jak z nami, własnymi dziećmi. Mówił, że widok tej istoty pozbawionej wolności sprawia mu żal nieznośny. Był również bardzo prawdomówny. Nikt nigdy nie słyszał go przysięgającego albo źle mówiącego o innych. Jednym słowem, był to człowiek w najwyższy sposób uczciwy i prawy. 2. Matka moja także miała wielkie cnoty. Całe życie chorowała. Posiadała niezrównaną skromność. Odznaczała się niepospolitą urodą, to jednak nigdy nie było znać w jej zachowaniu – by przywiązywała do niej jaką wagę. Miała zaledwie trzydzieści trzy lata, gdy umarła, a tak się ubierała, jak gdyby była osobą w podeszłym wieku. Bystry miała rozum i miła była dla wszystkich. Wiele cierpień zniosła w swym życiu, umarła śmiercią święcie chrześcijańską3. 3. Było nas trzy siostry i dziewięciu braci4. Wszyscy oni, z łaskawości Boga, wstępowali w cnotliwe ślady rodziców. Oprócz mnie jednej, choć byłam ulubioną córką mego ojca.

2

3

4

Zamożniejsze hiszpańskie rodziny miały w tych czasach niewolników Maurów pozostałych lub zabranych w niewolę po uwolnieniu Hiszpanii z ich panowania. Doña Beatriz de Ahumada urodziła się w roku 1495. Wyszła za mąż za don Alonsa w 14 roku swego życia. W 20 roku wydała na świat Teresę. Zmarła w roku 1528 w wiosce Gotarrendura leżącej o trzy mile na północ od Awili. Dwa razy wszedł w związki małżeńskie don Alonso Sanchez de Cepeda, ojciec św. Teresy. Pierwszy raz z doñą Cataliną del Peso y Henao, z którą miał troje dzieci: Jana, Marię i Piotra, o których nie ma pewniejszych danych. Po śmierci pierwszej żony pojął Alonso drugą, doñę Beatriz w 1509 r. Bóg pobłogosławił ten związek dziewięciorgiem dzieci, których imiona są następujące: Ferdynand, Rodryg, Teresa, Wawrzyniec, Antoni, Piotr, Hieronim, Augustyn i Juana. Rodzice św. Teresy byli szlacheckiego pochodzenia i w miarę zamożni. Ich synowie, podobnie jak wielu ze znakomitych ówczesnych rodzin, udali się do Ameryki, gdzie niektórzy z nich zginęli bohaterską śmiercią.


Rozdział 1

|9|

Zanim zaczęłam obrażać Boga, był zdaje mi się niejaki powód do tej szczególnej dla mnie miłości. Bo żal mi się robi, gdy wspomnę na dobre skłonności, jakimi mnie Pan obdarzył, a jak zły czyniłam z nich użytek. 4. Rodzeństwo moje w niczym nie było mi przeszkodą do służenia Bogu. Z jednym z braci, najwięcej zbliżonym do mnie wiekiem, czytywaliśmy razem żywoty świętych. Jego kochałam najbardziej (choć do innych wielkie miałam przywiązanie i oni do mnie). Czytając o mękach, jakie wycierpieli dla Boga, myślałam, jak tanim kosztem kupili sobie szczęście dostania się do nieba i cieszenia się Bogiem. Pragnęłam wtedy ponieść podobną śmierć, ale nie dlatego, że czułam do Boga wielką miłość, pragnęłam tylko taką krótką drogą zdobyć sobie te wielkie dobra, które święci posiadają w niebie. Wspólnie więc z tym moim bratem naradziliśmy się, jakim sposobem moglibyśmy ten cel osiągnąć. Umówiliśmy się, że pójdziemy, żebrząc po drodze dla miłości Bożej, do kraju Maurów, aby tam ucięli nam głowę. Zdaje mi się, że odwagę do tego, choć w tak młodym wieku, Pan nam dawał dostateczną, gdybyśmy tylko tam dostać się mogli. Ale główną w oczach naszych przeszkodą było to, że mieliśmy rodziców5. 5

Nie ulega wątpliwości, że tym szczególnym umiłowanym towarzyszem w zabawach, nabożeństwach, czytaniach i rozprawkach dziecinnych, o którym tu wspomina św. Teresa, był jej brat Rodryg. Gdy Święta miała lat siedem, obydwoje wyszli z domu i drogą wiodącą w stronę Salamanki zdążali do kraju Maurów, by tam ponieść śmierć męczeńską. Niedaleko za mostem na rzece Adaja, w miejscu, gdzie dziś wznosi się kapliczka „Czterech słupów”, spotkał zbiegów ich stryj, Francisco de Cepeda, i strapionych odprowadził do domu. O. Yepes pisze w Życiu św. Teresy, że gdy matka wyrzucała dzieciom ich oddalenie się z domu, mały Rodryg całą winę przypisał Teresie, mówiąc, że ona go do tego skłoniła. We wrześniu 1535 r. wyruszył Rodryg do Ameryki, gdzie w następnym roku padł w walce z Indianami nad


| 10 |

Księga życia

Mocno nas przerażały słowa mówiące o tym, że męka, tak samo jak i chwała, trwa wiecznie. Zdarzało się nieraz, że długo o tym ze sobą rozmawialiśmy i z upodobaniem powtarzaliśmy wiele razy: Na wieki, na wieki, na wieki! Takim przez długie chwile powtarzaniem tego jednego słowa Pan zaszczepił w dziecinny mój umysł poznanie drogi prawdy. 5. Widząc, że nie można udać się do dalekiego kraju, gdzie by nam życie odebrano dla Boga, postanowiliśmy zostać pustelnikami. W ogrodzie, który był przy naszym domu, próbowaliśmy, jak umieliśmy, budować pustelnię, kładąc kamyki, jeden na drugim. Jednak zaraz nam się one rozsypywały i nie mogliśmy trafić na sposób uskutecznienia naszego zamiaru. Dziś jeszcze doznaję pobożnego wzruszenia na wspomnienie, jak Bóg tak wcześnie mi dawał to, co z własnej winy swojej straciłam. 6. Dawałam jałmużnę, ile mogłam, choć mało mogłam. Szukałam samotności na odmawianie swoich nabożeństw, których miałam wiele, w szczególności różańca, któremu matka moja była bardzo oddana i uczyła nas pobożnie go odmawiać. Bawiąc się z innymi dziewczynkami, bardzo lubiłam budować klasztorki, jak gdybyśmy były zakonnicami. I zdaje mi się, że pragnęłam zostać zakonnicą, choć nie tak gorąco tego pragnęłam jak tamtych rzeczy, o których wyżej mówiłam. 7. Gdy matka moja umarła, miałam, o ile pamiętam, dwanaście lat lub mało co mniej6. Rozumiejąc wielkość

6

brzegami rzeki La Plata. Urodził się w roku 1511, a gorącą miłość, jaką kochał Teresę, okazał choćby tym, że jej zapisał swoją część majątku. Święta, wspominając, że miała około lat dwunastu w chwili śmierci swej matki, pomyliła się trochę, bo w ogóle, jeśli chodzi o daty, Teresa nie jest ścisła. Doña Beatriz sporządziła testament 24 listopada 1528 i prawdopodobnie niedługo potem zmarła. Teresa więc, urodzona w marcu 1515, weszła już w 14 rok życia.


Rozdział 1

| 11 |

straty, poszłam ze zmartwieniem swoim przed obraz7 Matki Boskiej i rzewnie płacząc, błagałam Ją, aby mi była matką. Prośba ta, choć uczyniona z dziecinną prostotą, nie była, zdaje mi się, daremna. Bo ile razy, w jakiejkolwiek potrzebie, poleciłam siebie tej Pannie Wszechwładnej, zawsze w sposób widoczny doznałam Jej pomocy. Aż w końcu nawróciła mnie do siebie. Smuci mnie teraz i boli myśl i wspomnienie o tym, co było powodem, iż nie wytrwałam w tych dobrych pragnieniach, jakie miałam z początku. 8. O, Panie mój! Kiedy już postanowiłeś mnie zbawić, niech z łaski Boskiego Majestatu Twego tak się stanie, i tyle mi ku temu łask użyczaj, ile mi ich przedtem użyczałeś! Czy nie byłoby dobrze w oczach Twoich nie dla mojej korzyści, ale dla chwały Twojej – gdyby pozostał czysty, a nie zabrudził się tak przybytek, w którym ustawicznie mieszkać miałeś? Wstyd mi i żal, Panie, wspomnieć o tym, bo wiem, że cała w tym moja wina. Ze swej strony, wyznaję, niczego nie zaniechałeś, abym od pierwszego dzieciństwa mego cała była Twoja. Ani na rodziców swoich, choćbym chciała, skarżyć się nie mogę, bo nie widziałam w nich nic, tylko wielką dobroć i troskliwe staranie się o moje dobro. Gdy zatem, wychodząc z wieku dziecinnego, zaczęłam się poznawać na wdziękach przyrodzonych, których mi Pan użyczył, a były one, jak mówią, wielkie, zamiast należnej za nie wdzięczności i dziękczynienia, używałam ich wyłącznie na obrazę Jego, jak to zaraz opowiem.

7

„Tradycja mówi, że obrazem, przed którym św. Teresa prosiła Matkę Najśw., by była jej Matką, jest cudowna figura Matki Miłosierdzia, czczona w katedrze w Awili. Do pierwszej połowy XIX wieku znajdowała się ona w kapliczce św. Łazarza. Tam też, według podania, mała Teresa i Rodryg przed wyruszeniem do kraju Maurów wstąpili pomodlić się o pomoc i błogosławieństwo. Na pamiątkę tego odbywa się co roku 15 października procesja z katedry do kościoła karmelitów bosych” (Sylweriusz).


Rozdział 2 Opisuje, jak zaczęła tracić wszystkie te cnoty, i jakie znaczenie w dzieciństwie ma przebywanie z cnotliwymi osobami.

1. Bardzo mi, jak sądzę, zaczęła szkodzić jedna rzecz, o której teraz będę mówić. Nieraz przychodzi mi myśl, jak to źle, gdy rodzice nie starają się o to, by ich dzieci zawsze miały przed oczyma same tylko dobre przykłady i podniety do praktykowania wszelkich cnót. Bo choć matka moja tak była pobożna, jak powiedziałam wyżej, to jednak w dzieciństwie niewiele przejmowałam się albo prawie nic tym, co było w niej dobrego, a ze złego odniosłam wielką szkodę. Lubiła bardzo czytać historie rycerskie8. Dla niej była to nieszkodliwa rozrywka, ale ja jej na złe używałam. Ona dla tego czytania nie zaniedbywała swoich obowiązków. Źle tylko, że nam takie rzeczy pozwalała czytać. Zapewne, jak sama dla siebie szukała w tym czytaniu sposobu oderwania myśli od wielkich cierpień, jakie ją dręczyły, tak i dzieci chciała nimi zająć, aby nie bawiły się innymi rzeczami, które by je mogły zepsuć. Ojciec mój był temu bardzo przeciwny, dlatego musieliśmy ukrywać się przed nim, aby nas nie zobaczył. Powoli czytanie to stawało się dla mnie nałogiem. Mała 8

Były to opowieści o fantastycznych i nieprawdopodobnych przygodach rycerzy, o których w tym czasie bardzo chętnie czytały nawet osoby pobożne.


Rozdział 2

| 13 |

ta usterka matki, z której brałam przykład, studziła dobre moje pragnienia i była mi powodem do coraz większych przewinień. Nie widziałam w tym niczego złego, że marnowałam wiele godzin we dnie i w nocy na takim czczym zajęciu i to jeszcze po kryjomu przed ojcem. Do tego stopnia pochłaniała mnie żądza tej przyjemności, że gdy skończyłam jedną książkę, a nie miałam pod ręką nowej, uspokoić się nie mogłam. 2. Zaczęłam się stroić, gdyż chciałam się podobać wykwintnością. Bardzo dbałam o utrzymanie rąk i układanie włosów. Używałam pachnideł i wszelkiego rodzaju próżności, na jakie się zdobyć mogłam. Było ich wiele, bo w tych rzeczach byłam bardzo ciekawa i przemyślna. Przez wiele lat trwało we mnie to wygórowane upodobanie w przesadnej wykwintności i innych takich rzeczach, w których wówczas nie widziałam najmniejszego grzechu. Teraz widzę, ile w tym musiało być złego. Nie miałam w tym złego zamiaru ani też nie chciałam, by ktoś przeze mnie obrażał Boga. Bywało u nas kilku moich braci stryjecznych. Bo inni młodzi ludzie nie mieli wstępu do domu mego ojca, który na tym punkcie bardzo był ostrożny. Szkoda, że względem tych podobnej ostrożności nie zachował! Widzę bowiem teraz, jaka to rzecz niebezpieczna, w wieku, w którym cnoty zawiązywać się mają i wyrabiać, stykać się z tymi, którzy nie poznali się jeszcze na marności świata, ale raczej pobudzają do oddawania się jej. Byliśmy prawie równego wieku, oni jednak byli starsi ode mnie. Zawsze byliśmy razem. Wielkie mieli do mnie przywiązanie, a ja też dla zrobienia im przyjemności podtrzymywałam z nimi rozmowę o wszystkim, o czym oni lubili mówić, słuchając z zajęciem, co mi opowiadali o swoich upodobaniach i swoim dzieciństwie, niekoniecznie dobrym. W tym wszystkim to było dla mnie


| 14 |

Księga życia

najgorsze, że dusza moja wówczas poznała się z tym, co się stało przyczyną wszystkiego jej nieszczęścia9. 3. Gdyby mnie zapytano, radziłabym rodzicom, aby szczególną uwagę zwrócili na to, z jakimi osobami przebywają ich dzieci w wieku młodzieńczym. Z tego bowiem źródła mogą wynikać wielkie szkody. Natura bowiem człowieka więcej do złego jest skłonna niż do dobrego. Doświadczyłam tego na sobie. Miałam siostrę, znacznie starszą ode mnie10, cnotliwą i rzadkiej dobroci serca. Od niej jednak nic nie wzięłam, a za to przyswoiłam sobie całe zło, jakie przykładem swoim uczyła mnie jedna nasza krewna, która często do nas przychodziła. Była to osoba tak lekkich obyczajów, że matka moja – przeczuwając, jak ciężką szkodę wyrządzi mi jej towarzystwo – starała się na wszelki sposób zapobiec jej przebywaniu w naszym domu. Ale ona tyle umiała wynajdywać okazji do odwiedzania nas, że trudno było odmówić jej wstępu. Chętnie przebywałam w jej towarzystwie i z nią rozmawiałam, bo dostarczała mi wszelkich zabaw i rozrywek, których pragnęłam. Owszem, do nich mnie pociągała i opowiadała mi o swoich znajomościach i próżnościach. W czasie tego z nią przebywania – miałam wtedy lat czternaście czy może nieco więcej – gdy ona taką ze mną, jak mówiłam, przyjaźń utrzymywała i opowiadała mi o swoich sprawach, nie wydaje mi się, abym obraziła Boga grzechem śmiertelnym albo utraciła bojaźń Bożą, choć więcej się bałam utraty dobrej sławy. 9

10

Wszyscy biografowie i spowiednicy św. Teresy zgodnie świadczą, że te jej winy, z których się tu spowiada, nie były grzechem ciężkim, którego nie popełniła przez całe życie. Było to raczej niebezpieczeństwo, które ją z czasem mogło przyprowadzić do upadku, gdyby w nim trwała. Była to Maria de Cepeda, córka Alonsa z jego pierwszego małżeństwa z Cataliną del Peso y Henao.


Rozdział 2

| 15 |

Ta bojaźń była siłą i moją obroną, że czci nie postradałam i żadna rzecz na świecie, jak sądzę, nie zdołałaby zachwiać mojego w tym względzie postanowienia, ani żadna przyjaźń skłonić mnie do złego. Obym miała podobne męstwo uchronić się od tego, co sprzeciwia się czci Bożej, jakie mi dawało naturalne moje usposobienie ku wystrzeganiu się utraty tego, na czym zdawało mi się, że polega cześć według świata. Nie zwracałam uwagi na to, że jednak na inny sposób i to wieloraki ją traciłam. 4. W marnym pożądaniu tej czci nie znałam miary. Ale nie używałam żadnych środków, aby ją zachować, i tego tylko strzegłam z wielką pilnością, by nie dojść do ostatecznego upadku. Ojciec mój i siostry byli przeciwni tej mojej przyjaźni i nieraz mi ją wymawiali. Ponieważ jednak wstępu do domu zabronić jej nie mogli, daremne były ich starania i czuwania nade mną, bo do wszelkiego zła przebiegłość miałam wielką. Z przerażeniem nieraz myślę o tym, jaką szkodę może wyrządzić złe towarzystwo. Nie uwierzyłabym, gdyby mnie nie nauczyło własne doświadczenie. Szczególnie w młodym wieku szkody są wielkie. Pragnęłabym, by wszyscy rodzice, ostrzeżeni moim przykładem, szczególnie na to uważali. W rzeczy samej, towarzystwo tej krewnej spowodowało we mnie taką zmianę, że z naturalnych dobrych skłonności i szlachetności duszy nie pozostało mi prawie ani śladu. Natomiast ona i druga jej towarzyszka, równie lekkiemu życiu oddana, wpoiły we mnie lekkomyślne usposobienie. 5. Jasny to dla mnie dowód, jak niezmierny pożytek przynosi dobre towarzystwo. Pewna jestem tego, że gdybym w tym młodym wieku przebywała w towarzystwie ludzi cnotliwych, sama też niezachwianie utwierdziłabym się w cnocie. Gdybym wówczas miała kogoś, kto by mnie


| 16 |

Księga życia

uczył bać się Boga, dusza moja nabrałaby siły, aby nie upadać. Lecz gdy tej bojaźni świętej we mnie zabrakło, pozostała mi tylko bojaźń narażenia swojej czci, która mnie w każdym postępku ścigała i dręczyła. Mimo to jednak, gdy wiedziałam, że nikt się o tym nie dowie, nieraz popełniałam rzeczy przeciwne Bogu. 6. Takie były, jak mi się zdaje, powody pierwszych wykroczeń moich. Wina zapewne nie była tych, z którymi przebywałam, tylko moja, bo potem do złego miałam dość swojej własnej złości. A przy tym miewałam służące, w których znajdowałam ochotną pomoc do wszelkich swoich grzesznych zachcianek. Gdyby która z nich ostrzegła mnie, może byłabym jej usłuchała, ale własny interes je zaślepiał, tak jak mnie niedobre skłonności. Nigdy jednak nie miałam pociągu do ciężkiego grzechu, bo wszelką nieuczciwością brzydziłam się z natury. Lubiłam tylko zabawy towarzyskie. Zawsze jednak była to okazja do grzechu i pozostając w niej, mogłam w końcu ulec niebezpieczeństwu i ściągnąć niesławę na ojca i rodzeństwo. Bóg mnie wybawił z tego niebezpieczeństwa, a sposób, w jaki to uczynił, jasno wskazuje, iż sam, wbrew mojej woli, chciał zapobiec temu, bym nie zgubiła siebie ostatecznie. Sprawki moje jednak nie były tak ukryte, by nie rzuciły pewnego cienia na moją sławę i nie zaniepokoiły mego ojca. Stąd też nie upłynęło, zdaje mi się, trzy miesiące od czasu, jak zaczęłam się oddawać tym próżnościom, gdy mnie umieszczono w miejscowym klasztorze11, 11

„Był to klasztor augustianek, pod wezwaniem Matki Boskiej Łaskawej, założony w r. 1508 czy 1509 na szczątkach dawnego meczetu. Za czasów św. Teresy było w nim do czterdziestu zakonnic. Św. Tomasz z Villanueva był jakiś czas ojcem duchownym tego zgromadzenia i w przyległym kościele miewał kazania. W klasztorze tym, dotąd istniejącym, stoi jeszcze przy kracie zakonnej konfesjonał, przy którym św. Teresa, będąc tu na pensji, spowiadała się. W kościele wisi obraz przedstawiający


Rozdział 2

| 17 |

w którym się wychowywały panienki jednego ze mną stanu i wieku, tylko nie tak jak ja zepsute co do obyczajów. Stało się to tak po cichu, że tylko ja i jeden krewny wiedzieliśmy o tym. Nie chcąc zwracać uwagi świata na tę zmianę, aby się komu nie wydała dziwną, czekano odpowiedniej sposobności. Taka sposobność nastąpiła bardzo szybko, mianowicie ślub mojej siostry. Po odejściu jej z domu rodzicielskiego, moje pozostawanie w nim nie byłoby właściwe. 7. Ojciec mój tak niezmiernie mnie kochał i ja tak umiałam skrywać się przed nim, że o nic złego nie mógł mnie podejrzewać, rozstał się więc ze mną jak najczulej. Co do innych, tak krótki był czas moich wybryków, że choć coś tam może słyszeli, nikt jednak nie mógł nic powiedzieć na pewno. Troszcząc się o dobrą sławę, starałam się, aby sprawy moje pozostały w ukryciu, nie pamiętając o tym, że ukryć się nie mogą przed Tym, który widzi. O Boże mój, ileż to nieszczęsnych skutków wynika na świecie z tego, że ludzie nie troszczą się o tę wszystkowidzącą wszechobecność Twoją i sądzą, że można ukryć jakiś uczynek spełniony przeciw Tobie! Z pewnością wiele oszczędzilibyśmy sobie zgryzot, gdybyśmy chcieli zrozumieć, że nie o to powinno nam chodzić, byśmy się ustrzegli oka ludzkiego, ale o to, byśmy się strzegli tego, co obraża Ciebie. 8. Pierwszy tydzień pobytu w klasztorze był bardzo ciężki. Nie dlatego, że był to klasztor, ile raczej dręczyła mnie obawa, że wiedzą o moim lekkomyślnym zachowaniu. Sprzykrzyło mi się już ono i nie mogłam się obronić przed wielką bojaźnią Jego gniewu, że obraziłam Boga, i starałam się jak najprędzej wyspowiadać. Byłam więc na początku niespokojna, ale po ośmiu dniach, a nawet, zdaje mi się, po krótszym Świętą, pobierającą lekcję od swojej nauczycielki Marii Briceño” (Sylweriusz).


| 18 |

Księga życia

czasie, czułam się szczęśliwsza w klasztorze, nie mniej niż przedtem w domu ojca. Wszyscy też byli ze mnie zadowoleni, bo miałam tę łaskę od Boga, że gdziekolwiek byłam, umiałam podobać się wszystkim i wszędzie byłam bardzo lubiana. Jakkolwiek stanowczą wówczas miałam odrazę do życia zakonnego, z przyjemnością jednak patrzyłam na tyle dobrych zakonnic, które były w naszym klasztorze, odznaczających się pobożnością i czystością życia. Jednak szatan nie przestawał mnie kusić, używając do tego dawnych moich znajomych ze świata, którzy pisali do mnie listy i odwiedzali mnie. Lecz pokusy te, gdy im drogę do mnie zagrodzono, prędko ustały i dusza moja powoli zaczęła na nowo się wdrażać do dawnej, z dziecinnych lat pobożności. Zrozumiałam wówczas, jak wielką łaskę Bóg czyni człowiekowi, gdy go otacza towarzystwem dobrych ludzi. Boski Majestat Jego, można powiedzieć, z niestrudzoną troskliwością obmyślał sposoby, jakby mnie nawrócić do siebie. Bądź błogosławiony, Panie, żeś tak długo mnie znosił, amen. 9. To jedno może do pewnego stopnia mogłoby być niejakim dla mnie uniewinnieniem, gdybym nie była tyle nagrzeszyła, że towarzyskie te kontakty i moje zabawy były z rodzaju tych, które drogą małżeństwa mogły być doprowadzone do uczciwego rozwiązania. Spowiednicy i inne osoby pobożne, których się radziłam, zapewniali mnie, że w tych postępkach moich, przynajmniej w większości, nie było obrazy Bożej. 10. Spała z nami, wychowankami świeckimi, jedna zakonnica12, przez którą, jak sądzę, Pan w dobroci swojej zaczął mnie oświecać, jak to zaraz opowiem. 12

Zakonnicą tą była doña Maria de Briceño y Contreras ze znakomitego rodu z Awili. Cechowała ją wielka bystrość umysłu, świętość i wielkie zalety naturalne. Urodziła się w 1498, zmarła w 1584 roku.


Rozdział 3 Opowiada tu, jak wpływ dobrego otoczenia przyczynił się do wzbudzenia w niej na nowo dobrych pragnień, i w jaki sposób Pan zaczął ją oświecać, by poznała swoje błędy.

1. Powoli zaczynałam smakować w dobrej i świętej rozmowie z tą zakonnicą i chętnie jej słuchałam, gdyż pięknie mówiła o Bogu. Była to osoba bardzo świątobliwa i dziwnie światła i roztropna. Zdaje mi się zresztą, że nigdy w życiu nie przykrzyło mi się słuchać rozmowy o Bogu. Zaczęła mi opowiadać, jak postanowiła wstąpić do zakonu po przeczytaniu tego wyroku Ewangelii, iż „wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”13. Mówiła mi o nagrodzie, jaką Pan przygotował tym, którzy wszystko opuszczają dla Niego. Codzienne przebywanie z tą świątobliwą osobą powoli niszczyło we mnie grzeszne nawyki, nabyte przez złe towarzystwo, w jakim przedtem żyłam. Powoli zaczęłam znowu kierować myśl moją ku rzeczom wiecznym i umniejszać odrazę do życia zakonnego, którą wówczas miałam bardzo silną. Ile razy widziałam którąś z tych pobożnych dusz płaczącą na modlitwie albo spełniającą jaki uczynek cnotliwy, zazdrościłam jej tego szczęścia, bo moje serce wówczas takie było twarde, że mogłam przeczytać całą historię

13

Mt 22, 14.


| 20 |

Księga życia

Męki Pańskiej, nie uroniwszy ani jednej łzy. Bardzo się tą nieczułością swoją martwiłam. 2. Pozostawałam w tym klasztorze półtora roku. Czas ten sprawił we mnie wielką odmianę na lepsze. Zaczęłam odmawiać długie modlitwy ustne. Polecałam siebie modlitwom wszystkich, aby Bóg raczył mi wskazać, w jakim stanie chce, abym Mu służyła. W głębi serca jednak nie chciało mi się być zakonnicą i pragnęłam, aby Bóg nie chciał mnie do tego stanu powołać, choć również bałam się małżeństwa. Pod koniec jednak mojego tam pobytu więcej już się skłaniałam do powołania zakonnego, ale nie w tym klasztorze, bo niektóre ćwiczenia pobożne, o których się dowiedziałam, że tam są przestrzegane, wydawały mi się przesadnie surowe. Niektóre też z młodszych zakonnic utwierdzały mnie w tym zdaniu. Gdyby wszystkie były jednej myśli, łatwiej byłabym błąd swój zrozumiała. Miałam nadto serdeczną przyjaciółkę14, która służyła Bogu w innym klasztorze. Dlatego gdybym miała być zakonnicą, chciałam być tylko tam, gdzie ona przebywała. Więcej miałam na myśli marną własną pociechę i skłonność naturalnych uczuć niż istotne dobro swojej duszy. Dobre te myśli wstąpienia do zakonu przychodziły mi chwilami i potem znowu znikały, a na postanowienie zdobyć się nie mogłam. 3. Chociaż sama w tym czasie troszczyłam się o duchowy swój pożytek, Pan jednak w swej najłaskawszej troskliwości o moją duszę skuteczniejszego użył sposobu w skłonieniu mnie do wyboru tego stanu, który był dla mnie najlepszy. Zesłał na mnie ciężką chorobę, zmuszającą mnie do tego, bym powróciła do domu swego ojca. Gdy przyszłam do zdrowia, zawieziono mnie na wieś do mojej 14

Była to Juana Juárez, od r. 1533, według Bollandystów, karmelitanka w klasztorze Wcielenia w Awili.


Rozdział 3

| 21 |

siostry15, z którą pragnęłam się zobaczyć. Kochała mnie niezmiernie i gdyby to od niej zależało, nigdy bym już z nią się nie rozstała. Mąż jej także bardzo mnie lubił, a przynajmniej wszelką życzliwość mi okazywał. Jest to także wielka łaska, którą zawdzięczam Panu, a ja Mu za to tak nędznie służyłam, jak sama nędzna jestem. 4. Po drodze wstąpiłam do brata mego ojca, który był człowiekiem niepospolicie mądrym i cnotliwym. Po śmierci żony Pan tak skutecznie do siebie go pociągnął, iż w późnym już wieku opuścił wszystko i wstąpił do klasztoru, gdzie zmarł tak piękną śmiercią, że teraz, jak słusznie mniemać mogę, cieszy się posiadaniem Boga. Na żądanie jego zatrzymałam się tam kilka dni. Ulubionym zajęciem jego było czytanie dobrych książek w narzeczu kastylijskim. Rozmawiał najczęściej o Bogu i o marności świata. Kazał mi czytać w jego obecności te książki. Nie bardzo mnie bawiło to czytanie, okazywałam jednak wielkie z niego zadowolenie, bo w chęci zadowolenia innych, choćby z przykrością dla siebie, nie znałam miary. I tak, co u innych byłoby cnotą, we mnie było nagannym zapędem, bo często w swojej usłużności daleko wykraczałam poza granice roztropności. O, Boże wielki! Jakimi to skrytymi drogami najłaskawszy Majestat Twój przygotowywał mnie powoli do tego stanu, w którym chciałeś, abym Ci służyła, i wbrew mojej woli zmuszał mnie, abym się przezwyciężyła! Bądź za to błogosławiony na wieki, amen. 15

Marii de Cepeda, która wyszła za don Martina de Guzmán y Barrientos. Mieszkali oni w wiosce Castellanos de la Cañada. W drodze do siostry zatrzymała się Teresa w wiosce Hortigosa, oddalonej o cztery mile od Awili. Mieszkał tam jej stryj, don Pedro Sánchez de Cepeda, mąż wielkiej cnoty i pokuty, rozmiłowany w czytaniu ksiąg ascetycznych. Umarł on jako członek zakonu hieronimitów. O wrażeniu, jakie wywarł na swej młodej bratanicy, świadczy sama Teresa.


| 22 |

Księga życia

5. Tylko kilka dni zabawiłam u stryja. Jednak dzięki silnemu wrażeniu, jakiego tam w sercu doznałam od czytania i słuchania słowa Bożego, dzięki również wpływowi, jaki wywierało na mnie bliskie z tak świątobliwym człowiekiem przebywanie, zaczęłam coraz jaśniej rozumieć prawdy niegdyś w dziecinnych latach poznane. Mianowicie to, że wszystko jest niczym, że marny jest ten świat i że prędko przemija. Strach mnie ogarniał na myśl, że śmierć, gdyby wówczas na mnie przyszła, zastałaby mnie na drodze wiodącej do piekła. Chociaż wola moja jeszcze nie mogła się zdobyć na to, by się skłoniła do stanu zakonnego, już przecież uznawałam, że jest to stan najlepszy i najbezpieczniejszy. I tak powoli dojrzewało we mnie postanowienie zmuszenia siebie do jego wybrania16. 6. W tej walce wewnętrznej trwałam trzy miesiące, pokonując opór swojej woli tą zwłaszcza uwagą, że utrapienia i cierpienia życia zakonnego nie mogą być większe od mąk czyśćcowych, a ja z pewnością zasłużyłam na piekło. Zatem niewielka to z mojej strony ofiara żyć tu jakby w czyśćcu, a dopiero potem pójść prosto do nieba, jak tego nade wszystko pragnęłam. Z tego wnoszę, że ten mój pociąg do powołania zakonnego pochodził raczej z niewolniczej bojaźni niż z miłości. Poddawał mi szatan myśli, że nie zdołam wytrzymać surowości życia zakonnego, będąc tak łagodnie wychowaną. Broniłam się przed tą pokusą pamięcią na męki, jakie cierpiał Chrystus. Niewielka to rzecz, że ja trochę pocierpię dla Niego. Że On sam w ponoszeniu trudów podjętych dla miłości Jego mnie wspomoże, o tym, choć myśleć powinnam, nie pamiętam, czy wówczas myślałam. Przeszłam w tym czasie chwile ciężkich pokus. 16

Święta miała wtedy osiemnaście lat.


Rozdział 3

| 23 |

7. Przy tym i gorączka mocno mi dokuczała, bo zawsze byłam słabego zdrowia. To jedno mi sił dodawało, że po dawnemu kochałam się w dobrych książkach. Czytałam listy świętego Hieronima, które tak umocniły mnie na duchu, że zdobyłam się na powiedzenie ojcu o swoim postanowieniu. Dla mnie równało się to niejako z ubraniem habitu, bo tak byłam niezłomna w dotrzymaniu słowa, że raz wymówionego za nic bym, zdaje mi się, nie cofnęła. Lecz ojciec tak mocno mnie kochał, że w żaden sposób nie mogłam go skłonić, by zgodził się na moje postanowienie. Również bezskuteczne pozostały prośby tych, których prosiłam, by się za mną wstawili. Tyle tylko zdołaliśmy na nim wymóc, że po śmierci jego wolno mi będzie uczynić, co zechcę. Lecz ja, nie dowierzając sobie i bojąc się słabości swojej woli, bym się nie zachwiała w postanowieniu, nie uważałam, by taka zwłoka przyniosła mi pożytek. Dlatego inną drogą postarałam się dojść do celu, o czym teraz opowiem.


Spis treści IHS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

5

Rozdział 1 Opowiada, jak Pan zaczął pobudzać już w dzieciństwie jej duszę do życia cnotliwego, i jaką ku temu pomocą byli jej cnotliwi rodzice. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

7

Rozdział 2 Opisuje, jak zaczęła tracić wszystkie te cnoty, i jakie znaczenie w dzieciństwie ma przebywanie z cnotliwymi osobami. . . . . . . . . . .

12

Rozdział 3 Opowiada tu, jak wpływ dobrego otoczenia przyczynił się do wzbudzenia w niej na nowo dobrych pragnień, i w jaki sposób Pan zaczął ją oświecać, by poznała swoje błędy. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

19

Rozdział 4 Opowiada, jak jej Pan dopomógł do odniesienia ostatecznego zwycięstwa nad sobą, do przywdziania habitu, i jak zaczął zsyłać na nią wiele różnych niemocy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

24

Rozdział 5 Opisuje w dalszym ciągu wielkie niemoce, jakie znosiła, i cierpliwość, z jaką Pan jej dał przetrwać, i jak Pan umie złe obracać w dobre, jak się to okazało w pewnym zdarzeniu, w miejscu, gdzie przebywała na leczeniu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

34

Rozdział 6 Opowiada, jak wielką łaskawość Pan jej okazał, że zgodziła się na tak wielkie cierpienia, jak wybrała sobie chwalebnego świętego Józefa za pośrednika i orędownika, i jak wielką korzyść odniosła z tego nabożeństwa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

45

Rozdział 7 Opowiada, jak traciła stopniowo łaski otrzymane od Pana, i jak zaczęła prowadzić niedoskonały tryb życia. Wskazuje, jak szkodliwe następstwa pociąga za sobą dla klasztorów żeńskich brak ścisłej klauzury. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

55


| 508 |

Księga życia

Rozdział 8 Opowiada, jak szczęśliwie jej to posłużyło i od zatracenia duszy ją ustrzegło, że nie porzuciła ostatecznie modlitwy wewnętrznej, która jest skutecznym lekarstwem na naprawienie wszelkich szkód duchowych. – Zachęca wszystkich bez wyjątku do rozmyślania. – Tak wielkim ono jest zyskiem, że choćby kto znowu go zaniechał, to samo już, że przez jakiś czas używał tego dobra, będzie mu wielce pożyteczne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

74

Rozdział 9 Opowiada, jak łagodnie Pan zaczął budzić jej duszę i użyczać jej światła w wielkich ciemnościach, utwierdzając zarazem jej siły, aby Go już więcej nie obrażała.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

84

Rozdział 10 Zaczyna opisywać łaski, jakich Pan jej udzielał na modlitwie. Jak i w czym możemy sami sobie dopomagać do otrzymania podobnych darów. Jak wiele zależy od tego, jak rozumiemy łaski, jakie Pan nam daje. – Prosi tego, któremu to pismo posyła, by od tego miejsca wszystko, co napisze, pozostało tajemnicą, skoro według danego rozkazu musi tak szczegółowo opowiadać o łaskach przez Pana jej udzielonych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

91

Rozdział 11 Wskazuje, czyja w tym wina, że dusza nie dochodzi od samego początku do doskonałej miłości Boga. – Zaczyna za pomocą porównania objaśniać cztery stopnie modlitwy wewnętrznej. – Tu mówi o pierwszym z tych stopni. Wielki z niego pożytek dla początkujących i dla tych, którzy nie doznają pociech na modlitwie. . 100

Rozdział 12 Objaśnia dalej ten pierwszy stopień modlitwy. – Mówi, jak daleko możemy w niej postąpić sami, przy pomocy Bożej, i jaką szkodę wyrządza sobie dusza, gdy chce własną natarczywością piąć się do rzeczy nadprzyrodzonych i nadzwyczajnych, zanim sam Pan, jeśli zechce, do takiego stanu ją podniesie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113

Rozdział 13 Jeszcze o tym pierwszym stopniu modlitwy. Ostrzega przed pewnymi pokusami, jakie zły duch zwykł sprowadzać, i podaje rady, jak się w tych pokusach zachowywać. – Ważność tego przedmiotu. . . . 119

Rozdział 14 Przystępuje do objaśnienia drugiego stopnia modlitwy, na którym Pan daje już duszy zakosztować pewnych pociech. Opisuje bliżej te pociechy, aby się okazało, że są to już rzeczy nadprzyrodzone, o czym należy pamiętać. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 136


Spis treści

| 509 |

Rozdział 15 Dalszy ciąg o tym samym; niektóre wskazówki co do sposobu zachowania się na tej modlitwie odpocznienia. – Jak wiele jest dusz, które dochodzą do tego stopnia modlitwy, ale mało takich, które by postąpiły wyżej. – Ważność i pożyteczność rzeczy, o których jest mowa w tym rozdziale. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 145

Rozdział 16 Przystępuje do trzeciego stopnia modlitwy i rozwija tu rzeczy bardzo wzniosłe, wykazując, co może dusza, doszedłszy do tego stopnia, i jakie skutki sprawiają te dziwnie wielkie łaski Pańskie. – Jak wysoko rozważanie tych rzeczy powinno podnosić ducha ku wychwalaniu Pana, i jaką pociechą napełniać dusze, które już tych łask dostąpiły. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 158

Rozdział 17 Jeszcze o trzecim stopniu modlitwy. – Kończy mówić o skutkach, jakie sprawia. – Jaką przeszkodą są tu rozum i pamięć. . . . . . . . . . . . 166

Rozdział 18 O czwartym stopniu modlitwy. – Wysoka godność duszy do tego stanu podniesionej. – Jak wielka stąd zachęta dla dusz oddających się modlitwie wewnętrznej, aby usiłowały wznieść się na ten stopień tak wysoki, skoro na tej ziemi może być osiągnięty, nie z własnej wprawdzie zasługi, ale z łaski i dobroci Pańskiej. – Przedmiot to bardzo ważny i godny uwagi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 173

Rozdział 19 Mówi w dalszym ciągu o tym samym. – Zaczyna o tym, jakie skutki sprawia w duszy ten stopień modlitwy. – Duszom wyniesionym na ten stopień gorąco zaleca, aby nigdy, chociażby po otrzymaniu tej łaski zdarzyło im się upaść, nie zniechęcały się i modlitwy nie porzucały. – Jakie szkody wynikają z takiego zniechęcenia. – Przestroga to ważna i wielka w niej pociecha dla ułomnych i grzesznych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 183

Rozdział 20 Mówi, czym się różni zjednoczenie od zachwycenia. – Co to jest zachwycenie; nieco o pożytkach, jakie dusza odnosi, gdy Pan raczy ją podnieść do tego stanu. – Jakie skutki sprawia zachwycenie. . . . . 196

Rozdział 21 O tym ostatnim stopniu modlitwy dalszy ciąg i zakończenie. – Cierpienia duszy wyniesionej na ten stopień, a zmuszonej wrócić znowu do życia na świecie; jakim światłem Pan ją oświeca ku poznaniu obłudnych ponęt świata. – Jest to ważna nauka. . . . . . . . . . . 214


| 510 |

Księga życia

Rozdział 22 Mówi tu, jak bezpieczna dla duszy jest droga, by nie wyrywać się samej do rzeczy wzniosłych, aż Pan ją do nich podniesie, i jak środkiem do najwyższego stopnia modlitwy ma być człowieczeństwo Chrystusa Pana. – Jakiemu błędowi w tym względzie dawniej podlegała. – Ważność i pożytek nauk w tym rozdziale zawartych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223

Rozdział 23 Wraca do przerwanego opowiadania swego życia. Jakie zaczęła czynić postępy w doskonałości i z pomocą jakich środków. – Jak bardzo potrzeba, aby przełożeni kierujący duszami oddanymi modlitwie wewnętrznej umieli obchodzić się z nimi w pierwszych początkach, i jaki pożytek odniosła z tego, że znalazła umiejętnego przewodnika dla swej duszy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 238

Rozdział 24 Opowiada w dalszym ciągu o tym samym: jakie postępy czyniła jej dusza, odkąd się poddała posłuszeństwu; jak daremnie opierała się łaskom Bożym i jak Pan zsyłał jej łaski coraz większe. . . . . . . 253

Rozdział 25 Jakim sposobem dusza może rozumieć słowa, które Bóg do niej mówi niesłyszalnie. – O niektórych złudzeniach, jakie pod pozorem tej mowy wewnętrznej zdarzyć się mogą, i po czym je poznać.. . . . . 260

Rozdział 26 Dalszy ciąg o tej materii. – O niektórych, jakie miała, zdarzeniach, dzięki którym do reszty znikły jej obawy, a utwierdziła się w niej pewność, że mowy, które w sobie słyszy, są sprawą dobrego ducha. . . 277

Rozdział 27 O innym jeszcze sposobie, jakim Pan naucza duszę, i swoją wolę jej objawia, drogą przedziwną, bez słów. – O wielkiej łasce widzenia duchowego, bez pomocy wyobraźni, jaką otrzymała od Pana. – Rozdział to bardzo ważny. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 283

Rozdział 28 O nowych nadzwyczajnych łaskach, jakich Pan jej udzielał, i jak po raz pierwszy widomie się jej objawił. – Co to jest widzenie przez wyobraźnię. – Jak wielkie skutki i znaki zostawia po sobie to widzenie, jeśli jest od Boga. – Są to rzeczy bardzo ważne i godne uwagi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 299

Rozdział 29 O tym samym ciąg dalszy; opisuje inne jeszcze wielkie łaski, jakie jej uczynił Pan i co jej w boskiej łaskawości swojej mówił dla uspokojenia, aby wiedziała, jak odpowiadać tym, którzy jej byli przeciwni. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 314


Spis treści

| 511 |

Rozdział 30 Podejmuje na nowo przerwane opowiadanie swego życia i jak Pan zaradził w znacznej części jej utrapieniom, sprowadzając do miejsca jej zamieszkania świętego męża, Piotra z Alkantary, z Zakonu św. Franciszka. – O wielkich pokusach i udręczeniach wewnętrznych, jakich w tym czasie doznawała. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 326

Rozdział 31 O różnych pokusach zewnętrznych i widziadłach, którymi nękał ją szatan. – Kilka uwag bardzo pożytecznych dla dusz postępujących drogą doskonałości. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 343

Rozdział 32 Jak Pan przeniósł ją w duchu na miejsce w piekle, na które swymi grzechami zasłużyła. – Krótki opis tego, co tam widziała. – Rozpoczyna opowiadanie, w jaki sposób został założony klasztor św. Józefa, w którym obecnie przebywa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 362

Rozdział 33 O założeniu klasztoru św. Józefa ciąg dalszy. Jak jej kazano usunąć się od tej sprawy i jak długo trwało to usunięcie. – Różne, jakie w tym czasie miała zmartwienia, i jak ją Pan w nich pocieszał. . . . 376

Rozdział 34 Jak zmuszona została rozkazem prowincjała opuścić miasto i udać się do pewnej osoby wysokiego rodu dla pocieszenia jej w smutku. Co tam się wydarzyło i jak wielką łaskę Pan jej uczynił, używając za narzędzie do pobudzenia pewnego znakomitego kapłana ku gorliwej Jego służbie, z czego sama potem miała pomoc i wsparcie od niego. Są to rzeczy bardzo godne uwagi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 390

Rozdział 35 Dalszy ciąg o założeniu klasztoru świętego Józefa. – Jakimi drogami Pan prowadził do tego, aby w tym klasztorze zachowywano święte ubóstwo. – Z jakiego powodu opuściła tę panią, u której przebywała. – Różne inne wydarzenia. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 406

Rozdział 36 Dokończenie poprzedniej myśli. Jak wreszcie podjęta sprawa doszła do skutku i stanął ten klasztor świętego Józefa. Jak wielkie przeciwieństwa i prześladowania powstały przeciw siostrom, gdy włożyły habit. Jakie sama przeszła niezmierne cierpienia i pokusy, i jak z tego wszystkiego Pan ją zwycięsko wyprowadził na swoją cześć i chwałę. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 417

Rozdział 37 Jakie skutki pozostawiała w niej każda łaska otrzymana od Pana. Jak wielką jest rzeczą i godną wszelkiego starania każde najmniejsze pomnożenie chwały niebieskiej. Jak żadna trudność nie


| 512 |

Księga życia

powinna nas zrażać, gdy chodzi o nabycie takich dóbr, które trwają wiecznie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 440

Rozdział 38 O innych wielkich łaskach, jakich Pan jej użyczał, ukazując jej niektóre tajemnice niebieskie, wzniosłe widzenia i objawienia. Jakie skutki sprawiały w niej te objawienia i jak wielkie dzięki nim dusza jej czyniła postępy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 450

Rozdział 39 Dalszy ciąg o nadzwyczajnych łaskach, jakich Pan jej udzielił. Jak jej obiecał spełnienie każdej prośby, jaką by do Niego za kimkolwiek zaniosła. Przytacza kilka znaczniejszych przykładów takich wysłuchanych łask, jakie otrzymała z Jego dobroci. . . . . . . . . . . . . . . . 470

Rozdział 40 O innych jeszcze nadzwyczajnych łaskach, które Pan jej uczynił. Może z nich być zbawienna nauka dla innych, gdyż w całym tym pisaniu, jak już mówiła wyżej, głównym jej zamiarem było, po posłuszeństwie, wspomnieć tylko o takich łaskach, o których wiedza może przynieść duszom pożytek. – Na tym rozdziale kończy się historia jej życia, jej ręką napisana, co niechaj będzie na chwałę Panu, amen.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 489

IHS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 505



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.