1. JAK ZAANGAŻOWAŁEM SIĘ W WYRZUCANIE DEMONÓW? Przypowieść dla Kościoła
Podobnie jak wszyscy moi przyjaciele, którzy aktywnie zaangażowali się w wyrzucanie złych duchów, zetknąłem się z tą posługą poprzez doświadczenie, a nie teorię. Pragnienie, by pomóc zranionym, zmagającym się ze złem osobom popychało mnie poza granice tego, co było teologicznie przyzwoite. W tamtym czasie, w późnych latach sześćdziesiątych XX wieku, jedyne praktyczne wskazówki, które otrzymałem, pochodziły od kilku przyjaciół protestantów i z moich własnych doświadczeń zdobywanych metodą prób i błędów. Nieuchronnie popełniałem pomyłki, ale dzięki nim, mam nadzieję, zdobywałem bardzo cenne lekcje. Posługiwanie modlitwą o uwolnienie znacznie różni się od moich doświadczeń w posłudze uzdrawiania. Mogę szczerze powiedzieć, że znam tysiące ludzi, którzy, jak się wydaje, zostali uzdrowieni dzięki modlitwie. Nie wszyscy doznali uzdrowienia fizycznego, ale nawet oni zostali obdarowani duchowo. Jednak w mojej posłudze uwalniania, tak ściśle powiązanej z uzdrawianiem, spotkałem kilka osób, którym nie byłem w stanie pomóc z powodu własnej niewiedzy lub braku czasu, by doprowadzić sprawę do końca, albo dlatego że
24 |
zająłem się najbardziej oczywistym problemem – elementem demonicznym – a tymczasem potrzebne było najpierw psychiczne podbudowanie osoby lub jej wewnętrzne uzdrowienie. Myślę, że wszyscy jesteśmy świadomi problemów związanych z posługą uwalniania. To najbardziej niebezpieczna posługa, jaką znam – nie tylko dla egzorcysty, jak zauważa w swojej książce Hostage to the Devil1 Malachi Martin, ale także dla osoby cierpiącej, potrzebującej uwolnienia. Musimy nauczyć się pomagać nękanym osobom w taki sposób, aby nie powtarzać przy tym starych błędów i aby coraz więcej ludzi doznawało uwolnienia. Jednak ograniczanie, a nawet zabranianie sprawowania egzorcyzmów w obawie, że możemy pogłębić czyjeś rany, jest o wiele gorsze od popełnianych błędów. Pozostawia bowiem ogromną rzeszę zniewolonych osób na pastwę cierpienia trwającego do końca życia albo jeszcze gorzej – popycha je do samobójstwa z braku nadziei na polepszenie się kiedykolwiek ich sytuacji. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy poddawać się przesadnym obawom, skoro pogłębiamy wciąż naszą wiedzę i coraz bardziej zdajemy się na Boże prowadzenie. Każdy pastor czy kapłan powinien być w stanie przyjść z pomocą poprzez modlitwę uwolnienia. Choć gorliwie modlę się o uzdrowienie ludzi i lubię widzieć radość na ich twarzach, kiedy doświadczają miłości Jezusa usuwającego ich ból, odkryłem również, że modlitwa o uzdrowienie nie zawsze wystarcza. Prowadzę na przykład nabożeństwo z posługą uzdrawiania w kaplicy, modląc się po cichu za podchodzące osoby, gdy nagle, bez żadnej zewnętrznej przyczyny, twarz mężczyzny wykrzywia się i krzyczy on do mnie coś w rodzaju: „Nienawidzimy cię!”. Pewnego razu młoda kobieta próbowała mnie udusić, a kilkakrotnie widziałem ludzi chwytających za swoje gardła, jakby chcieli w ten sposób po1
Malachi Martin, Hostage to the Devil, Reader’s Digest Press, New York 1976. Wydana następnie w miękkiej oprawie w wydawnictwie Bantam.
| 25
zbawić się życia. W ciągu ostatnich lat kilka takich dziwnych zdarzeń miało miejsce. Z pewnością nie dochodzi do tych sytuacji zbyt często. Kiedy jednak modlimy się za sporą grupę osób, zazwyczaj któraś z nich zaczyna nagle niespokojnie się zachowywać. Czasami w trakcie mojej modlitwy ktoś upada na ziemię, zaczyna tarzać się i krzyczeć, co przypomina zachowanie postaci z Ewangelii, na przykład opętanego epileptyka: „Na widok Jezusa duch zaraz począł miotać chłopcem, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach” (Mk 9, 20). Moglibyśmy pominąć te przypadki jako epizody psychotyczne, gdyby nie zagadkowe czynniki, które po prostu się nie zgadzają z taką oceną sytuacji: • W innym czasie osoby te zachowują się normalnie. Często coś takiego zdarza im się po raz pierwszy. • Na ogół atmosfera nie cechuje się napięciem emocjonalnym. Zdarzenia te mają miejsce podczas spokojnego nabożeństwa pełnego miłości i cichej modlitwy. Jeśli są to wybuchy histerii, jaka byłaby ich przyczyna? • Jeżeli osoby te coś mówią, są to często wypowiedzi w liczbie mnogiej: „Zabijemy cię!”. Skąd bierze się to my? Niekiedy osoby te wydają z siebie odgłosy przypominające ryczenie lwa lub szczekają jak psy. Jak to wytłumaczyć? • Zazwyczaj dręczeni ludzie nie widzieli wcześniej nikogo zachowującego się w taki sposób, skąd więc się tego nauczyli? Zadziwia mnie, że na całym świecie opętani zachowują się tak samo, kiedy się za nich modlimy. Przez lata próbowałem znaleźć odpowiedź na pytanie, co robić, gdy te dziwne zdarzenia mają miejsce. W większości przypadków w tamtym pierwszym okresie sprawowałem
26 |
moją posługę ad hoc. Bo ostatecznie, co robimy, gdy modlimy się za kogoś o uzdrowienie, a on zaczyna krzyczeć na nas i rzucać się w konwulsjach? Jak pomagamy takiej osobie? Odsyłamy ją do domu tą samą drogą, którą przyszła? Gdzie mielibyśmy się nauczyć, jak postępować w takich przypadkach? Zazwyczaj, kiedy modliłem się za taką osobę, razem z towarzyszącym mi zespołem modlitewnym zabierałem ją do sąsiedniego pomieszczenia. Po jakimś czasie odmawiania modlitw i nakazywania duchom, aby odeszły, wydawało się, że wychodziły, często przy silnym kaszlu lub innych zewnętrznych oznakach. Zaraz potem osoba ta prawie zawsze wyrażała swoje odczucie, że dręcząca ją istota odeszła2. Wydawała się spokojna, często rozpromieniona i przemieniona. Zauważyłem kilka zadziwiających elementów. Paradoksalnie, nasz zespół przeważnie czuł się wyczerpany, podczas gdy uwolniona osoba wydawała się pełna życia, entuzjazmu i radości. Często nie pamiętała nic z tego, co się działo, od momentu, gdy podeszła do szeregu osób czekających na modlitwę, aż do zakończenia całego procesu i uwolnienia. Tak jakby złe duchy przejęły nad nią kontrolę na jakiś czas, także przez nią mówiąc. Zjawisko to przypominało opętanie, ale jedynie chwilowe, podczas którego osoba wydawała się wchłonięta przez duchy – dlatego też nie pamiętała, co się wydarzyło. Sceny owe przywodziły mi na myśl historię opętanego Gerazeńczyka, w którym „Legion” demonów krzyczał, dopóki Jezus nie wysłał ich w świnie. Dopiero wtedy ów dziki człowiek uspokoił się i powrócił do zmysłów (zob. Mk 5, 1–20). Próbowałem unikać tych wszystkich trudności podczas nabożeństw z posługą uzdrawiania, kładąc akcent na miłość Jezusa, ponieważ nie uważałem, że mam wystarczającą wie2
To poczucie głębokiej ulgi: „Wyszedł całkowicie” różni się znacząco od tego, co obserwujemy przy uzdrowieniu wewnętrznym, kiedy to zazwyczaj dokonuje się pewien proces, przebiegający etapami na przestrzeni czasu.
| 27
dzę, aby modlić się o uwolnienie. (Z ust jednej z pierwszych osób, które poprosiły mnie o taką posługę, padły zawstydzające słowa: „Nie możesz nas wypędzić; nie masz wystarczającego doświadczenia!”). Jednak w 1972 roku natknąłem się na przypadek zmuszający mnie do tego, by nauczyć się więcej. Roberta Podczas konferencji przyszła do mnie młoda, zamężna kobieta (nazwijmy ją Roberta), aby prosić o radę. Miała za sobą historię choroby psychicznej i spędziła wiele czasu w szpitalach. Chciała, abym jej pomógł, choć nie była zbyt chętna do modlitwy. Kiedy później przyszła do mojego biura i pozwoliła mi pomodlić się o wydźwignięcie z głębokiej depresji, nie dokonało się żadne wyraźne uzdrowienie. W jej wyglądzie zauważyłem dwie dziwne cechy: miała piękną, ale udręczoną twarz oraz na całej długości jej ramion znajdowały się rozmieszczone starannie według wzoru rzędy wypalonych znaków, niczym tatuaże. Powiedziała mi, że zrobiła je sobie, przykładając do ciała zapalonego papierosa. Kiedy zapytałem, czy to nie bolało, odpowiedziała: „Nie!”. Brak bólu wydawał mi się dziwny, ale przypisałem go jakiemuś tajemniczemu rodzajowi psychicznego wyparcia. Powiedziała mi też, że lubi błąkać się po cmentarzach i najlepiej czuje się w otoczeniu przypominającym śmierć. Wyszła z mojego biura mniej więcej tak samo, jak do niego przyszła – po prostu nie wiedziałem, w jaki sposób pomóc tej kobiecie. Kilka miesięcy później jej przyjaciele przywieźli ją do miejscowości, gdzie wygłaszałem prelekcje podczas dużej konferencji. Już wtedy zacząłem podejrzewać, że prawdopodobnie mam do czynienia z czymś więcej niż tylko z problemem natury psychicznej. Za każdym razem, kiedy kobieta ta próbowała podejść do mnie, żeby porozmawiać, odwracała się
28 |
i znikała z powrotem w tłumie. Przyjaciołom udało się wreszcie uspokoić ją i przyprowadzić do mnie, aby mogła opowiedzieć mi o tym, jak jej ojciec poświęcił ją, gdy była jeszcze młodą dziewczyną, złemu duchowi podczas rytuału satanistycznego w Brazylii. Została kapłanką Szatana. Teraz jednak, będąc w Stanach Zjednoczonych, próbowała prowadzić normalne życie. Poprosiła, abym ją uwolnił. Zdając sobie sprawę, że przekracza to moje możliwości, przedstawiłem ją pewnemu liderowi uczestniczącemu w tym obozie, który miał dużo doświadczenia w modlitwie o uwolnienie. Nie tylko brakowało mi wprawy, ale nie mogłem też poświęcić jej zbyt wiele czasu, gdyż byłem głównym mówcą, a w konferencji brało udział jeszcze trzysta pięćdziesiąt innych osób. Powiedziałem jej, że mogę rozpocząć modlitwę, ale samego wypędzenia złych duchów dokona mój przyjaciel. Prosiła, żebym został i poprowadził całą modlitwę o jej uwolnienie, choć ja czułem, że mój bardziej doświadczony kolega uczyni to lepiej. Zatem pewnego wieczoru około godziny dwudziestej drugiej rozpocząłem modlitwę, a następnie przekazałem prowadzenie drugiemu liderowi, który modlił się z mocą przez kilka godzin, natomiast ja się przyglądałem. W końcu, około drugiej nad ranem, postanowiłem wyjść, ponieważ miałem rano przemawiać, a czułem się coraz bardziej wyczerpany. Wydawało mi się, że roztropnie postąpię, udając się do mojego domku kempingowego na odpoczynek. Przed świtem obudziło mnie pukanie do drzwi. Jakiś człowiek powiedział, żebym wstał, ponieważ Roberta próbowała podciąć sobie żyły. Skoczyłem na nogi i ubrałem się. Co jednak mogłem jeszcze uczynić prócz tego, co już zrobiłem? Mimo wszystko przyprowadzono ją do mnie. Zapytała, czy możemy porozmawiać. Usiedliśmy w świetle wschodzącego słońca na schodku przed drzwiami mojego domku. Powie-
| 29
działa mi, że zadzwoniła do swojego męża znajdującego się dwie godziny drogi stąd, by przyjechał po nią i zabrał ją do domu. Zagroziła, że kiedy tam wróci, popełni samobójstwo. „Czy Szatan próbuje posłużyć się poczuciem winy, aby trzymać mnie na nogach dzień i noc”, pomyślałem. „Jesteś księdzem – kontynuowała dosadnie – a nawet nie wierzysz w to, kim jesteś. Jako jedyna osoba na tym obozie posiadasz duchową moc, aby mnie uwolnić. Przyszłam do ciebie, a ty przekazałeś mnie komuś, kto nie może tego uczynić”. Bardzo mnie to uderzyło. A jeśli Bóg naprawdę chce, żebym się za nią modlił? Z drugiej strony, gdyby to był diabeł, nie znalazłby lepszego sposobu, żeby przeszkodzić mi w głoszeniu prelekcji, niż tylko złapać mnie w pułapkę, w taki sam sposób jak mojego przyjaciela wczorajszej nocy. Mówiąc, że jestem jedyną osobą, która może tego dokonać, czy ona po prostu nie odwołuje się do mojej próżności? W końcu obiecałem, że spróbuję jej pomóc pod warunkiem, że ona ze swojej strony zrobi wszystko, co tylko możliwe, aby ze mną współpracować. Zgodziła się. W ramach pierwszego kroku w tej współpracy wyznała, że została poświęcona konkretnemu demonowi wspomnianemu w Piśmie Świętym i że podczas poświęcenia Szatanowi przyczepiono jej biblijny werset. Nie znała Pisma Świętego, ale zapytała swoją angielszczyzną z obcym akcentem, czy nie ma przypadkiem księgi o nazwie „Hiope”. „To brzmi jak Hiob” – powiedziałem. „Tak, to jest to!”. Do naszego kolejnego spotkania następnego poranka przygotowywała się przez całe godziny i znalazła swój werset – Księga Hioba 18, 14: „Został wyrwany z bezpiecznego namiotu, zmusisz go, by poszedł do Króla Strachów”.
30 |
„Król Strachów jest tym, któremu zostałam ofiarowana” – powiedziała3. Przez następną godzinę przeprowadziłem ją przez skruchę i przebaczenie grzechów, a potem poprosiłem, aby wyrzekła się wszelkiego związku z okultyzmem. Następnie modliłem się o zerwanie jakichkolwiek przekleństw i wypędzenie Króla Strachów. Pięknym uwieńczeniem był moment, kiedy Roberta poświęciła swoje życie Jezusowi Chrystusowi, została ochrzczona w Duchu Świętym, modliła się w nieznanych językach i sama je objaśniała. „Tak jak Szatan używał cię do swoich celów – brzmiało objaśnienie – Ja użyję cię teraz dla Mojej własnej chwały”. Pod koniec naszej spokojnej modlitwy, która trwała około godziny, Roberta stała się inna, żeby nie powiedzieć przemieniona. Okazało się, że pierwotnym powodem, dla którego przyszła do mnie, był szok, jaki przeżyła, kiedy jedna z jej córek zapytała, czy jest diabłem. Była również uzależniona od różnych narkotyków, o czym nie wiedziałem, modląc się za nią, a jednak uzależnienie zostało przerwane podczas naszej modlitwy. Odtąd wraz ze swoim mężem i dziećmi mogła radykalnie zacząć nowe życie. Historia Roberty jest swego rodzaju przypowieścią ukazującą to, co na różne sposoby przydarza się Kościołowi. Oto dwie lekcje, jakie wówczas otrzymałem i jakie dziś ciągle otrzymuje Kościół.
3
Król Strachów to ugarycki bóg śmierci. Niektóre współczesne tłumaczenia Pisma św. na język angielski, takie jak NIV, pomniejszają element osobowego zła, podając małymi literami „król strachów”; jednak nowa Biblia Jerozolimska stosuje wielkie litery: „Król Strachów”. Również w języku polskim Biblia Tysiąclecia, Pallottinum, wyd. V, Poznań 2007 podaje wielkimi literami (ostatnie zdanie: przyp. tłum.).
SPIS TREŚCI
Słowo do czytelnika katolickiego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5 11
CZĘŚĆ I Konieczne podstawy: Sprostowanie błędnych pojęć 1. Jak zaangażowałem się w wyrzucanie demonów? Przypowieść dla Kościoła . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
23
CZĘŚĆ II Istnienie i rodzaje złych duchów 2. Czy demony naprawdę istnieją? Dowody biblijne . . . . . . . . . . . 43 3. Jakich dowodów na istnienie świata demonicznego dostarcza ludzkie doświadczenie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65 4. Czy powinniśmy nazywać to opętaniem? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93 5. Skąd wiemy, że zły duch jest naprawdę obecny? . . . . . . . . . . . . . 103 6. Różne rodzaje złych duchów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 117 CZĘŚĆ III Przekleństwa i moc fałszywego osądu 7. Paść ofiarą przekleństwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 127 8. Osądy przypominające przekleństwa i więzi, które zniewalają . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 155 9. Kto może modlić się o uwolnienie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169
CZĘŚĆ IV Przygotowanie 10. Jak się przygotować? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 191 11. Dobór zespołu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 199 12. W jaki sposób osoba zniewolona przygotowuje się do uwolnienia? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 207 CZĘŚĆ V Jak modlić się o uwolnienie? 13. Jak modlić się o uwolnienie? Forma podstawowa . . . . . . . . . . . 14. Uwalnianie od duchów traumy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15. Duchy grzechu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16. Duchy okultyzmu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17. Satanistyczne nadużycia rytualne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18. Inne rodzaje duchów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19. Uwalnianie za pomocą poświęconych przedmiotów . . . . . . . 20. Kontynuacja procesu uwolnienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
219 239 259 269 299 315 321 331
CZĘŚĆ VI Uwalnianie miejsc 21. Szersze wymiary uwalniania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 337 CZĘŚĆ VII Zakończenie 22. Chrzest w Duchu Świętym . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 357 Dodatek 1. Przykładowe modlitwy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 367 Dodatek 2. Wywiad z księdzem Rufusem Pereirą . . . . . . . . . . . . . . . . 371