Bartłomiej Józef Kucharski OCD
Wędrówka do źródeł nadziei Duchowe przesłanie św. Rafała Kalinowskiego dla współczesności
Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2007
© Copyright by Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2007
Projekt okładki Maciej Kwiatkowski
Imprimi potest O. Albert Wach OCD, prowincjał Kraków, 28.03.2007 r. Nr 129/07
Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel. 012-416-85-00, 012-416-85-01 fax 012-416-85-02 Zapraszamy do Księgarni Internetowej www.wkb.krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl wydawnictwo@karmel.pl
ISBN 978-83-7305-231-4 4
Wstęp autora Od kilku lat noszę w sobie pragnienie wyrażenia tego, co według mnie jest najważniejszą misją Kościoła polskiego w dobie współczesnej. Klucz do określenia swoich poglądów w tej kwestii odnalazłem w refleksji nad życiem i duchowym doświadczeniem św. Rafała Kalinowskiego. Wędrówka do źródeł nadziei, jako owoc tej analizy, nie rości sobie pretensji do bycia kolejną biografią Świętego. Napisano już wiele bardzo dobrych książek ukazujących piękno jego życia, począwszy od Niespokojnego serca o. Sykstusa Adamczyka poprzez naukowe książki o. Honorata Czesława Gila i urokliwą gawędę hagiograficzną autorstwa Tadeusza Żychiewicza. Pozycja, której lekturę proponuję Tobie, drogi Czytelniku, jest bardzo osobistym spojrzeniem na misję, jaką ma do spełnienia wobec współczesnego świata św. Rafał. Przez pryzmat Jego Osoby patrzę na szerszy kontekst problemów współczesności. Pierwszy rozdział jest zarysowaniem kształtu tych problemów. W dialogu z Janem Pawłem II i innymi ludźmi opisującymi naszą teraźniejszość, ukazuję to, co najbardziej boli człowieka żyjącego na kontynencie europejskim. Kolejne rozdziały są swoistymi medytacjami nad poszczególnymi etapami życia o. Rafała Kalinowskiego. Odczytuję je jako znaki, które dane są nam po to, abyśmy mogli patrzeć na naszą współczesność z perspektywy nadziei. Na końcu natomiast w formie osobistego świadectwa odsłaniam prawdziwą genezę tej książki. Niechaj św. Rafał błogosławi wszystkim czytającym te stronice! 5
Rozdział trzeci
Znaki nadziei w życiu św. Rafała Kalinowskiego
Wilno. Początek drogi
S
łusznie twierdzi się, że aby zrozumieć poetę, trzeba udać się do miejsca jego urodzenia. Zawsze przestrzeń, w której spędza się pierwsze lata życia, atmosfera miejsca, w którym stawia się pierwsze kroki na ziemi, pozostawia w człowieku pewien niezatarty ślad, swoisty kod, który prowadzi go przez wszystkie etapy jego biografii. Tak jest też w przypadku św. Rafała, który dzieciństwo i wczesną młodość spędził w mieście, o którym ktoś napisał, że jest kościołem pod otwartym niebem. Potwierdzeniem tych słów są wersety autorstwa rosyjskiego poety Josifa Brodskiego, który w utworze Divertimento litewskie pisał o Wilnie:
31
nieprzeliczone anioły na dachach nieprzeliczonych kościołów; tu człowiek może się stać tylko ofiarą ścisku lub tutejszego baroku fragmentem. Wilno z czasów Świętego, ale także nam współczesne, jest miastem przesiąkniętym atmosferą sakralności. Idąc jego ulicami, począwszy od Ostrej Bramy aż po cmentarz na Rossie, doświadczamy wrażenia, że miejsce, w którym się znajdujemy, jest przeniknięte tajemniczą Obecnością. Ta Obecność nie przytłacza, nie jest powodem lęku czy trwogi, lecz wywołuje w sercu ludzkim wrażenie serdecznej bliskości i troskliwości. Tego rodzaju doznania towarzyszą nam podczas modlitwy w Ostrej Bramie. Subtelna postać Madonny nie jest oddzielona od nas kordonem zabezpieczeń, które mogłyby potęgować w nas wrażenie niedostępności. Jej bliskość jest aż niewiarygodna. Możemy Jej dotknąć, popatrzeć w skromnie spuszczone oczy. Wokół toczy się normalne życie, ludzie wchodzą bramą do miasta i w samym środku tego codziennego ruchu jest przybytek Matki Miłosierdzia. W nim objawia się sakralność zanurzona w rytmie powszedniości, bliskość i serdeczność Nieba, które kocha ziemię i dlatego zstępuje na nią poprzez spojrzenie Tej, co w Ostrej świeci Bramie… Tej bliskości i serdeczności doświadczył w pierwszych latach życia Józef Kalinowski. Modlitwa przed Obliczem Miłosiernej Pani na zawsze wpisała w jego serce dziecięcą ufność wobec Niej. To duchowe doświadczenie fascynacji macierzyństwem Maryi zaowocowało w latach późniejszego zagubienia, gdy Kalinowski poszukiwał utraconego sensu życia. Podczas wyprawy do Kurska w 1859 r. przeżył swoiste nawiedzenie 32
przez Maryję. Przeżycie bliskości Miłosiernej Pani zwiastowało późniejsze nawrócenie Józefa. Niewątpliwie obudziło w nim wspomnienie tego, czym żył w latach dzieciństwa w bezpośredniej bliskości Ostrej Bramy. Z całej tej wyprawy prawdziwą korzyść odniosłem nie ze samego zaję cia, do którego nie bardzom się zdał, lecz z książki do nabożeństwa, która do rąk moich tu się dostała. Miał tę książkę przy sobie dany mi do pomocy rysownik Polak. Otrzymał ją był od matki swej przed od jazdem z domu. Czytanie tej książki niezmiernie na duszę oddziały wało, szczególniej budziło się uczucie ufności w pośrednictwo Matki Najświętszej. Uwaga o doniosłości odmawiania w razie potrzeby „Po zdrowienia Anielskiego” utkwiła mi w pamięci i razu pewnego, gdym się znalazł w największym niebezpieczeństwie utraty życia, odmó wienie z gorącością ducha „Zdrowaś Mario” od zguby mię wybawiło. Jaką potężną bronią jest modlitwa. Jak wszechmocnym wstawienni ctwo Najśw. Panny. Jak zbawienne ku dobru naszemu środki podaje Kościół św. przez nabożne książki, z których prawda Boża się prze bija (W).
Ufna i serdeczna modlitwa do Matki Bożej będzie towarzyszyła Kalinowskiemu przez cały czas jego życiowej wędrówki. W 1906 r. w konferencji Matka Boża nadzieją świata o. Rafał mówi: Obyśmy z tego mogli korzystać przez ucieczkę do Matki Bożej i za chęcanie wszystkich do tej ucieczki w zawiłej pielgrzymce życia i w ot chłani rozruchów dzisiejszych czasów, abyśmy łodzią życia bezpiecznie kierowali oraz ustanie klęsk i rozjaśnienie widnokręgu życia dla całej ludzkości mogli wybłagać (ŚB).
Słowa te wypowiedział na rok przed śmiercią. Można je traktować jako swoisty testament dobiegającego kresu życia za 33
konnika. Jest w nich obecne echo wileńskiego zapatrzenia w oblicze Tej, co w Ostrej świeci Bramie. Zarówno na początku XX wieku, jak i teraz, Europa potrzebuje spojrzenia Matki i Jej czułej bliskości. Jałowe i puste serca dzieci ponowoczesnego świata z tęsknotą czekają na macierzyńską miłość Matki Boga. W promieniach tej miłości mogą się odrodzić do nowego życia. Dlatego Jan Paweł II zawierzył Maryi losy naszego jednoczącego się kontynentu. Nie jest przypadkiem fakt, iż flaga Unii Europejskiej była projektowana przez katolika Arsene’a Heitza, który w swoim projekcie świadomie nawiązał do symboliki maryjnej – do apokaliptycznego tekstu o Niewieście i dwunastu gwiazdach wokół Jej głowy. Projekt ten został zatwierdzony przez Komitet Ministrów Rady Europy 8 grudnia 1955 r., w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Nieodparcie narzuca się znowu wspomnienie Wilna i Postaci Niewiasty z koroną z gwiazd dwunastu… Błękit i dwanaście gwiazd to znak Maryi, która troszczy się o losy swoich europejskich dzieci. Św. Rafał Kalinowski na początku okrutnego XX wieku wiedział, że tylko opieka Maryi może być ratunkiem dla Europy pogrążonej w chaosie historii. Jego intuicja wciąż jest aktualna. Obok doświadczenia sakralnej atmosfery rodzinnego miasta, Kalinowski jako nastolatek uczył się, patrząc na pamiątki przeszłości, których w Wilnie nie brakowało, postawy szacunku dla wielości kultur i otwartości na ludzi różnych narodowości. Wilno bowiem było miejscem spotkania wielu narodów, które żyły obok siebie w zgodzie i niejednokrotnie przyjaźni. Tomas Venclova, pisarz i poeta, w książce Opisać Wilno tak charakteryzuje społeczność mieszkańców litewskiego grodu:
34
Mieszkańcy miasta słynęli ze swojego gorącego temperamentu, wszy scy znali co najmniej kilka języków, nie brakło wśród nich emigrantów i uciekinierów; siedem miejscowych narodowości cały czas uzupełniali nowi przybysze.
Venclova pisze o Wilnie renesansowym, lecz w czasach młodości o. Rafała skład narodowościowy tego miasta nie uległ aż tak wielkim zmianom. Młody Kalinowski obok mieszkańców przyznających się do polskości spotykał wokół siebie Litwinów, Białorusinów, Żydów, Rosjan, Ukraińców, Karaimów, Niemców, Francuzów… Ta mozaika narodowościowa niewątpliwie miała duży wpływ na ukształtowanie w Józefie postawy otwartości na każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia. Wspominając czasy swojej młodości, mówi o współczuciu wobec ludności żydowskiej prześladowanej przez rząd carski: Systemat przedsiębranych przez tę ostatnią środków tchnął przeważ nie przemocą nie tylko w stosunku do narodowości polskiej, lecz i do ludności żydowskiej. Próbowano zabierać dzieci rodzin żydowskich i pędzić je do Rosji, gdzie w „osobnych” szkołach kantonistów mia no je kształcić na prawosławnych i do służby wojskowej pociągać. Własnymi oczami mogliśmy spoglądać na tłumy tej dziatwy pędzo nej przez konwój żołnierzy. Obok biegły matki z hałaśliwym pła czem. Zaniechano jednak wkrótce podobnego nadużycia wdzierstwa do ognisk rodzinnych, bo też i szkoły owe upragnionego nie okaza ły. W ogóle za panowania ces[arza] Mikołaja I, szczególniej po po wstaniu 1831-go roku, wywieszono sztandar z napisem „Destructio” („Zniszczenie”). – –. Wywieszenie tego sztandaru i bezwzględne w kierunku przedsięwziętym nieustanne dążenie straszny cios życiu kościelnemu i narodowemu zadawać musiało (W).
35
Współczucie dla prześladowanych Żydów współbrzmi z uczuciem solidarności z polską społecznością, która doznawała równie intensywnego ucisku ze strony zaborcy. Jednak ten ucisk nie zaślepia nienawiścią spojrzenia Kalinowskiego i na samych Rosjan. Potrafi on dostrzec w oprawcach ludzi, którym trzeba także współczuć w ich cierpieniach. Zdumiewający szczerością w okazywaniu ludzkiego współczucia jest opis spotkania Kalinowskiego z dwoma carami Rosji: Postać Aleksandra II całkiem była odmienna od postaci Mikoła ja. Wysokiej urody, w ruchach trochę wykwintny, miał Aleksan der wówczas swobodny i uprzejmy układ. W Carskim Siole, kiedy przyjechał niespodziewanie do naszego obozu, uderzyli na trwo gę; wyskoczyliśmy z namiotów i stanęliśmy wzdłuż linii obozowej. Cierpiałem na straszny ból zębów i już parę nocy spać nie mogłem, w chwili kiedym we dnie trochę szukał spoczynku, zerwać się musia łem do broni i stan słabości był bardzo widoczny. Przechodząc koło mnie, cesarz się zatrzymał, uderzony bladością twarzy spytał: ,,Чтo ты такой бледный?” („Dlaczegoś tak blady?”). –,,Зубы болят, Baшe Импеpaтopcкoe Величество” („Zęby mię bolą, W[asza] C[esarska] Mość”). Tyle było całej rozmowy ze mną, później jakąś uwagę pułkownikowi uczynił. Niewesołe być musiało życie jego do mowe; zdarzyło mi się go spotkać w lat pięć lub sześć później, rysy jego były posępne i cechowały cierpienie. Podobne wrażenie wywarł i cesarz Mikołaj. W czasie wojny krymskiej, kiedy tyle niepowodzeń spotykało wojsko rosyjskie, zwiedził car szkołę naszą. Staliśmy w sze regach i między szeregami przechodził; najdokładniej przyjrzeć się mogłem jego twarzy; nie był to już Mikołaj z czasów, kiedy stanął przed nami w Instytucie, w Wilnie. Twarz miał smutną i zbolałą: zestarzał się bardzo i dnie jego już były policzone. Trudno wyrzec ostatecznie, jaki rodzaj śmierci go spotkał. Choroba niezmiernie krót ko trwała; mówiono, że się otruł; twierdzili też, że będąc już słabym, odbywał przegląd w maneżu i tam się przeziębił (W).
36
Jest w tej relacji zawarta niekłamana litość dla cierpiących despotów. Nie ma wrogości i jakiejś perwersyjnej radości z powodu tego, że wróg narodu, zaborca doznaje zasłużonej udręki. Spojrzenie pełne dobroci i współczucia na każdego człowieka, niezależnie od jego pochodzenia, jest dziedzictwem młodości Józefa, młodości, w której patrzył nie tylko na twarze polskich sąsiadów, ale dostrzegał także godność ludzką wpisaną w twarze Rosjan, Żydów i wszystkich innych narodowości zamieszkujących Wilno. Nasz współczesny polski świat nie jest już światem jednorodnego społeczeństwa plemiennego. Pomiędzy nami żyją ludzie innych kultur i narodowości. Mówimy czasami, że są oni nam obcy. Ale dla chrześcijanina nikt nie jest obcy. Każdy człowiek jest bowiem godny szacunku przez sam fakt swojego istnienia, niezależnie od tego, czy jest Polakiem, Żydem czy Rosjaninem. Takiego spojrzenia na tajemnicę człowieka uczy nas Polak z Wilna – św. Rafał Kalinowski.
Znak zagubienia i odnalezienia wiary w żywą obecność Boga w Kościele Tajemnica ludzkiej duszy jest niezgłębiona i trudno o niej pisać, posługując się jakimiś pewnymi stwierdzeniami, które jednoznacznie ukazałyby cały dramatyzm i złożoność życia duchowego człowieka. Zbyt łatwo i jednoznacznie możemy więc próbować opisywać to, co działo się w duszy młodego Józefa 37
Kalinowskiego na przestrzeni dziesięciu lat duchowego kryzysu związanego z nieskorzystaniem z łaski sakramentalnej Kościoła. Z notki biograficznej zamieszczonej w drugim rozdziale wynika, że obojętność wobec życia liturgicznego narastała w nim stopniowo. Zalążki tego procesu można odnaleźć pewnie już w okresie wileńskim, ale prawdziwie problem ten stał się czymś realnym podczas nauki w Instytucie Agronomicznym. Całkowita obojętność wobec korzystania z sakramentów stała się czymś normalnym podczas pobytu w Petersburgu. Gdzie tkwią źródła takiego stanu rzeczy? Można domniemywać, że początkiem zasadniczym kryzysu duchowego młodego Kalinowskiego było jego rozminięcie się z głosem powołania w momencie ukończenia Instytutu Szlacheckiego w Wilnie. Za wyraźną namową ojca zdecydował się na naukę w Hory-Horkach. Później, już jako dojrzały człowiek żałował tego, iż wtedy nie potrafił przekonać swoich najbliższych o tym, że powinien wstąpić do seminarium duchowego. Pisze o tym na kartach Wspomnień: Po rozpatrzeniu się dokładnym i zastanowieniu się głębszym drogi nasz rodzic zwrócił swe oko na nowo powstały w guberni mohylew skiej, niedaleko miasta Orszy, Instytut Agronomiczny w miasteczku Hory-Horki, ustalony na stopie praw i przywilejów uniwersyteckich. Pytał się każdego z nas, czybyśmy chcieli tam się udać. Brat mój wnet się zgodził, ja też przystałem, lecz bardzo chwiejnie i bardziej dlatego, że trudno byłoby naszemu ojcu nas rozłączyć. A przy tym w tak mło docianych latach nie wiedziałem, co począć. Naprawdę zważywszy niektóre dane powinienem był starać się o przyjęcie do seminarium duchownego w Wilnie. Iżem tego nie uczynił, znaczna część życia, a głównie lata młodego wieku połamały się na nieskładne części, stały się bez pożytku dla mnie i dla bliźnich i w marność się obróciły.
38
Ten brak odwagi i zdecydowania, by pójść za głosem powołującego Jezusa mógł być czynnikiem osłabiającym duchowo Józefa. Niewątpliwie zabrakło w jego postawie woli systematycznego uczestniczenia w Eucharystii i zagubił gdzieś w sobie potrzebę codziennego rozmawiania z Bogiem podczas modlitwy. To wszystko stało się powodem ciemności, które w obcym polskości i katolicyzmowi Petersburgu były coraz bardziej dojmujące. Powoli młody student i oficer tracił smak życia. Nie zadawalała go już nauka, która wcześniej przynosiła inteligentnemu Kalinowskiemu sporo satysfakcji, nie myślał też o założeniu rodziny. Uciekał przed rozrastającą się w nim pustką i nienasyceniem w świat rozrywki. W jego liście z tego okresu czytamy: Bo co do mnie, to czuję, że nigdy siebie nie zaspokoję, zawsze mi będzie czegoś brakować; zresztą być i to może, że kilka dotkliwych niepowo dzeń powstrzyma gorączkowość mojej wyobraźni i zmusi ją zniżyć się i więcej się stosować do rzeczywistości. Lecz teraz żadne więzy nie są w stanie ją skrępować, buja ona szeroko i wysoko i na wszystkie strony się rzuca. Kiedyś znajdowałem radykalne dla niej lekarstwo w nauce, lecz teraz i ono nic mi nie pomaga; prawda, że mniej się jej oddaję i rozleniłem się okropnie. Staram się rozerwać innym spo sobem, oddaję się więcej marnościom tego świata i szukam u nich lekarstwa dla siebie, niewiele w nim jednak elementów potrzebnych do wewnętrznej spokojności znalazłem. Mam przy podobnym kie runku tylko tę wygraną, że czas mi jakkolwiek schodzi, jeżeli nie zu pełnie wesoło, to przynajmniej tyle, że zmęczony zabawą, zasypiam smacznie i spokojnie (L 2).
Jak bardzo to, co przeżywał w XIX wieku Józef Kalinowski przypomina stan duszy wielu współczesnych nam ludzi, którzy powszechnie uciekają przed zżerającą ich wewnętrzną pustką 39
w świat iluzorycznej rozrywki. Staje się ona namiastką przeżycia religijnego, które w swej istocie sprawia, że odrywamy się od samych siebie, przekraczamy siebie, by móc wejść w komunię z przewyższającym nas wymiarem duchowym. Takie doznanie przynosi ludzkiej duszy ulgę i pocieszenie. Udział w różnego rodzaju zabawach czy wydarzeniach kulturalnych także pozwala na przeżycie swoistej ekstazy, wyjścia z siebie, ale tego typu doznanie nie przynosi trwałych efektów wewnętrznej przemiany, z którą mamy do czynienia w przeżyciu modlitewnym. Doznanie natury kulturalnej pozwala jedynie na krótki okres czasu zapomnieć o ciężarze życia. Młody Kalinowski rzeczywiście umiał korzystać z uroków życia kulturalnego stolicy carskiej Rosji, ale były one dla niego jedynie działającą doraźnie pigułką na uspokojenie. Ból i niepewność duszy powracały z natarczywą siłą pytania o to, co powinien dalej uczynić ze swoim życiem. I tu pojawia się pewien rys charakteru Kalinowskiego znowu zbliżający go bardzo do człowieka ery „płynnej nowoczesności”. Jest nim brak umiejętności podejmowania decyzji. Odwołajmy się do fragmentu listu inżyniera wojska carskiego: Teraz kilka słów o sobie: nastanie wkrótce czas, w którym będę mu siał ostateczny zrobić wybór dalszej mej kariery. Tyle mam przed sobą dróg otwartych, że sam nie wiem, którą z nich wybrać; zapew ne, że zbyt wybierając, trafię na najgorszą; owe ścieżki, przede mną odkryte, jedne gwiazdami, drugie rublami, inne błyskotkami usłane, a wszystkie dostatecznie cierniami obdarzone (L 5).
Najwyraźniej dla Józefa Kalinowskiego perspektywa kariery wojskowej była czymś, co nie dawało mu poczucia spełnienia się. Jednak wątpliwości, które wyrażał w powyższych słowach, ukazują go jako kogoś, kto w głębi serca miał ukryte pragnienie 40
uczynienia ze swoim życiem czegoś wyjątkowego i wartościowego. Nieumiejętność podjęcia jakiejkolwiek decyzji o kształcie swojej przyszłości stała się jednak z perspektywy całego życia Kalinowskiego czymś błogosławionym. W pewnym bowiem momencie na scenę jego życia zdecydowanie wkroczył Bóg. Ślady tego wkroczenia są coraz wyraźniejsze pod koniec studiów Kalinowskiego w Akademii Wojskowej w Petersburgu. Młody oficer czyta Wyznania św. Augustyna, których ideą przewodnią jest uznanie Boga za Kogoś, komu trzeba przyznać pierwsze miejsce w swoim życiu, przed Kim też trzeba całkowicie otworzyć swoją duszę, wyznając wszystkie swoje winy. Kalinowski zapoznaje się także z dziełami włoskiego myśliciela Josepha de Maistre’a. Rozczytywał się szczególnie w jego dziele pod tytułem Wieczory Petersburskie. De Maistre napisał ten utwór podczas dyplomatycznej służby w czasie pobytu w stolicy imperium rosyjskiego. Kalinowski mógł na kartach tego dzieła odnaleźć między innymi stwierdzenia oparte na przekonaniu, że tylko odwołanie się do Boskiego ładu i prawa wiecznego może uzdrowić chore społeczeństwo europejskie. Całe ustawodawstwo państwowe powinno być, według włoskiego myśliciela, oparte na Dekalogu. De Maistre był na wskroś konserwatywnym zwolennikiem monarchii i przeciwnikiem idei rewolucyjnych. Jego przemyślenia miały znaczący wpływ na młodego oficera carskiej armii. Kalinowski do końca życia pozostał zwolennikiem konserwatyzmu, z dozą krytycyzmu zawsze odnosił się do idei socjalistycznych i liberalnych, choć potrafił przyjaźnie polemizować z tymi spośród swoich znajomych, którzy te idee popierali. W okresie petersburskiego poszukiwania projektu na swoje przyszłe życie, Józef czyta również dzieło francuskiego pisarza 41
Francis-René de Chateaubrianda pod tytułem Geniusz chrześ cijaństwa. I to dzieło zbliżyło go do konserwatywnego myślenia o porządku społecznym, ale jednocześnie ukazało mu potrzebę przemyślenia ewangelicznego przesłania o Królestwie Bożym. Duży wpływ na powolne otwieranie się młodego Kalinowskiego na Boga miał także francuski kaznodzieja, który przebywał wówczas z misją głoszenia rekolekcji w Petersburgu. Nasz Święty tak wspomina to spotkanie z żywym słowem wzywającym do nawrócenia: Uczęszczałem starannie w ciągu Wielkiego Postu na konferencje od bywane w języku francuskim przez o. dominikanina, Souaillard. [--] A z tym wszystkim nie umiałem odszukać punktu oparcia się i w cią głej chwiejności bieg życia się toczył. Nie śmiem twierdzić, czy ta chwiejność i zmienność nie miałaby jeszcze więcej wybujać i we włas nym kraju, płynęła ona najbardziej z wadliwości mej własnej duszy. Gdy rzuci się okiem na smutne wyniki życia doznane przez daleko lepiej ode mnie uzdolnionych i w ćwiczeniu się w cnotach prześciga jących, nieszczęsnych, a najmilszych sercu memu współtowarzyszy, trzeba przyjść do wyniku, iżeśmy wszyscy wyglądali na obczyźnie jak rośliny przesadzone z rodzimego gruntu na grunt obcy (W).
Mimo tak wielu pozytywnych inspiracji zawartych zarówno na stronicach czytanych książek, jak i w słowach płomiennych kazań francuskiego dominikanina, Kalinowski nie potrafi przełamać w sobie wewnętrznego oporu przed otwarciem się na łaskę pojednania z Bogiem. Nosi w sobie przedziwną nostalgię za tym sakramentalnym Spotkaniem. Praktyki kościelne zaniedbywałem, do pobożności jednak wewnętrz nej popęd tu i ówdzie mocno, acz przechodnio, w duszy się budził. Nie byłem temu jednak głosowi wierny. Przejeżdżając pierwszy raz
42
w Petersburgu przed kościołem Św. Stanisława, przyszła mi myśl za trzymania się; ukląkłem, jak dzisiaj pamiętam, przy konfesjonale; na nieszczęście był pusty, w kościele nikogo nie było i płacz mnie nie zrozumiały ogarnął. Tęsknota jakaś pochłaniała całą istotę (W).
Uklęknięcie przed pustym konfesjonałem jest już zapowiedzią wewnętrznego przełomu, ale brakuje jeszcze Józefowi siły, by pokonać barierę dziwnego oporu przed korzystaniem z sakramentalnego pośrednictwa Kościoła. W tym oporze Kalinowski bliski jest wielu ludziom naszej ponowoczesnej epoki. Często szukają oni bezpośredniego kontaktu z Boskością. Są zbuntowani przeciwko twierdzeniu Kościoła, iż spotkanie z Bogiem powinno mieć fundament w łasce sakramentalnej, gdyż w przeciwnym razie będzie jedynie tylko iluzją ludzkiej subiektywności. Krytycy Kościoła często używają prostego hasła, jasno wyjaśniającego ich stanowisko: Jezus tak, Kościół nie! Jakiś ślad tego hasła ponowoczesnych krytyków instytucjonalnego pośrednictwa Kościoła można odnaleźć w petersburskim zmaganiu duchowym Kalinowskiego. W świadomości naszego Świętego jest jednak obszar otwarty na akceptację prawdy, iż spotkanie z Bogiem możliwe jest w pełni jedynie poprzez uczestnictwo w liturgicznym życiu Mistycznego Ciała Chrystusa. Mało tego, jest w niej również prorocze przeświadczenie o przyszłych losach Kalinowskiego. Mówi o tym we Wspomnieniach, przywołując pewne zdarzenie, które miało miejsce w czasie jego wakacyjnego pobytu w rodzinnych stronach: Zawitał razu jednego i kwestarz, nikogo nie omijał, widząc mnie młodego oficera, przystąpił śmiało z wesołą postawą. Na nieszczęście nie bardzom co miał przy sobie, czym był mógł się podzielić, wyprosi łem się grzecznie od kwesty i dodałem, nie bardzo myśląc, co mówię,
43
iż w miejsce ofiary pieniężnej osobą własną Kościołowi służyć będę. „Chwytam cię za słowo” – odrzekł poczciwy braciszek – „pamiętaj wykonać, co przyrzekasz”. Rzecz się sprawdziła w lat z górą dwa dzieścia. Bóg mnie powołał do służby w Kościele świętym – tylko, czy istotnie w duchu prawdy służę?
Blisko dwie dekady po tym wydarzeniu Kalinowski staje się gorliwym sługą Kościoła w Zakonie Braci Bosych Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel… Czymś, co bezpośrednio otwierało mu drogę do osiągnięcia tego celu, było z pozoru równie przypadkowe zdarzenie. Przyjaciel Józefa Jakub Gieysztor, aktywnie uczestniczący w powstaniu styczniowym, zostaje uwięziony przez siepaczy Murawiewa. Skazano go na syberyjskie zesłanie. Kalinowski chce obdarować Jakuba specjalnym prezentem… Umyśliłem wyprosić u jednej z osób z rodziny mojej [Marii, siostry] krzyż z relikwiami. Nadmienić tu wypada, iż już przedtem nalega no na mnie ustawicznie, a szczególnie młodsza ma siostra [Maria], abym się zdobył na odbycie spowiedzi. Przyrzekłem, odkładałem i czas ubiegał. Otóż, kiedy mi chodziło o otrzymanie krzyża, jak wyżej, otrzymałem pod warunkiem, jeżeli do spowiedzi pójdę. Przy stałem. Odwiedziłem Jakuba [Gieysztora], krzyżyk oddałem i po żegnałem. Po tej umowie musiałem być słownym i w dzień Matki Bożej Wniebowzięcia przystąpiłem do Sakramentu Pokuty w koś ciółku pomisjonarskim. Co się Bogu podobało wykonać w mej duszy w czasie chwil spędzonych u stóp spowiednika wielebnego ojca [Kon stantego] Eymonta, ostatniego z misjonarzy na Litwie, może wypo wiedzieć tylko ten, kto podobnych chwil doświadczył (W).
Długi czas poszukiwań, zwlekania, niepewności i lęku kończy się. Józef Kalinowski odnajduje pokój duszy w przystani 44
Bożego Miłosierdzia. Bóg dokonuje w jego życiu dzieła radykalnego nawrócenia. Od tego momentu rozpoczyna się czas jego duchowego wzrostu. Józef zaczyna regularnie korzystać z sakramentu pojednania, codziennie modli się długo w samotności, uczestniczy gorliwie w Eucharystii. Można powiedzieć, że rodzi się do nowego życia po bardzo długim okresie bolesnego zagubienia i wewnętrznej pustki. W tym zagubieniu bliski jest wielu współczesnym, którzy nie są w stanie sami odnaleźć drogi do bezpośredniego odsłonięcia przed Bogiem dramatu swojej duszy. Żyją bez Boga, bo są sparaliżowani przeświadczeniem, że żaden rytuał religijny nie może przynieść im upragnionej duchowej ulgi. Sądzę, że Opatrzność daje tym osobom za patrona właśnie św. Rafała Kalinowskiego, który doskonale rozumie ich rozterki i wewnętrzną niemoc otwarcia się na przychodzącego do nich w łasce pojednania Boga. Nasz Święty może być również nieformalnym patronem wszystkich zlaicyzowanych chrześcijan, którzy zapomnieli, czym jest łaska życia sakramentalnego. Nazwany „męczennikiem konfesjonału”, wraz z innym współczesnym świętym penitencjarzem Ojcem Pio, Rafał Kalinowski wyprasza tym osobom światło przebudzenia z letargu zobojętnienia na duchowy wymiar życia. Warto o tym pamiętać, gdy podejmujemy różnego rodzaju działania w celu przywrócenia wielu mieszkańcom naszego kontynentu wiary w życiodajną moc sakramentów. Modlitewne wsparcie św. Rafała może nam w tym niezmiernie pomóc.
45
Spis treści
Wstęp autora . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Rozdział pierwszy
Poszukiwanie kształtu europejskiej nadziei . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Krótki rachunek sumienia współczesnego Europejczyka . . . . 7 Gaśnięcie nadziei . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 Tęsknota za nadzieją . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15 Rozdział drugi
Św. Rafał Kalinowski patronem europejskiej nadziei . . . . . . . . . 19 Zarys biografii Świętego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Próba spojrzenie na biografię Świętego z perspektywy ponowoczesnej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Rodział trzeci
Znaki nadziei w życiu św. Rafała Kalinowskiego . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Wilno. Początek drogi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Znaki zagubienia i odnalezienia wiary w żywą obecność Boga w Kościele . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 Znaki patriotyzmu opartego na solidarności z pokrzyw dzonymi i na idei Bożego synostwa wszystkich ludzi . . . . . . 46 Znak zesłania na Syberię jako symbol pielgrzymiego życia na ziemi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 54
103
Znak bycia nauczycielem. Tęsknota za duchowym autory tetem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 65 Karmel. Koniec drogi i początek nowego wędrowania . . . . . . . . 71 Rozdział czwarty
Jesteście wyłączną własnością Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85 Moje spotkanie ze św. Rafałem Kalinowskim Świadectwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 89
Bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 Skróty . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 101
104