Jerzy Zieliński OCD
Sposoby na świętość Choć wiele dróg, to jeden cel
w serii w poszukiwaniu pełni
Wydawnictwo Karmelitów Bosych • Kraków 2015
© Copyright by Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2015 KOREKTA Katarzyna Dudek PROJEKT OKŁADKI Paweł Matyjewicz, Jerzy Zieliński OCD FOTOGRAFIA NA OKŁADCE © M. Dudarev | Dreamstime IMPRIMI POTEST Tadeusz Florek OCD, prowincjał Kraków, 8 września 2015 r. nr 239/2015 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel. 12-416-85-00, 12-416-85-01 fax 12-416-85-02 ZAPRASZAMY DO KSIĘGARNI INTERNETOWEJ www.wkb-krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl wydawnictwo@karmel.pl
ISBN 978-83-7604-371-5 Druk: TOTEM – Inowrocław
Wstęp Żaden człowiek nie jest specjalistą od wszystkiego. Może oczywiście posiadać liczne intelektualne uzdolnienia bądź praktyczne umiejętności w konkretnych dziedzinach, jednak wciąż to, co wie, odnosi się do niewielkiej części bogatego w różnorodność świata, w jakim zanurzone jest ludzkie życie. Już starożytni z pokorą odnosili się do tej prawdy i mieli w zwyczaju mawiać: Quantum scimus, gutta est, ignoramus mare – To, co wiemy, kroplą jest; czego nie wiemy, to morze. Podobnie rzecz ma się z duchowym dorastaniem. Ilu jest ludzi, tyle wariantów drogi wiodącej do ukształtowania się dojrzałego serca zdolnego wejść w wieczność Najświętszej Trójcy. Nikt zatem nie powinien się dziwić, że objęcie umysłem tak rozległej wiedzy jest niemożliwe, ani też nie powinien mieć pretensji do swego bliźniego, że jego podróż do nieba nie układa się podręcznikowo. Prawdę powiedziawszy, nie ma podręcznikowych modeli świętości, bo tym, co najpiękniejsze w dziele uświęcenia człowieka, jest niedający się przewidzieć z góry jego finalny kształt. Zna go tylko Stwórca i za każdym razem tworzy dzieło niepodobne do innych.
Życie to przeplatanie się blasków dobra i cieni ludzkiej ułomności. Zarówno jedne, jak i drugie mają do odegrania właściwą sobie rolę. Ich kompozycja jest odrębna i charakterystyczna dla poszczególnych ludzi, stąd sposobów na świętość jest wiele. O nich właśnie mówi seria krótkich dziewiętnastowiecznych sentencji zatytułowanych Podróż do nieba, będących inspiracją dla tej książki. Mimo upływu lat nie straciły na aktualności, bo nie zmieniają się ani wymogi ponadczasowej Ewangelii, ani rdzeń ludzkiej natury. Mądrościowe sentencje – popularne nie tylko w zakonnych wspólnotach minionych wieków, ale także wśród osób świeckich, które w kwestii życia duchowego nie zadowalały się przeciętnością – stanowiły cenną pomoc w procesie osobistej formacji. Rozdawane przyjaciołom i znajomym, noszone w brewiarzach, książkach czy też modlitewnikach podpowiadały, na co w duchowej formacji należy zwrócić uwagę. Przypominały też o szybkim przemijaniu życia, a co się z tym wiąże, o konieczności porządkowania we właściwej kolejności tego, co dla zbawienia ważne, mniej ważne lub bez znaczenia. Na kolekcję duchowych miniatur Podróż do nieba natknąłem się, przeglądając dokumenty ojca Franciszka Ksawerego od Najświętszych Serc Jezusa i Maryi (Augusta Dreschera). Otrzymał je prawdopodobnie od krakowskich karmelitanek bosych z Łobzowa, z którymi utrzymywał serdeczną przyjaźń. Ojciec Franciszek urodził się 17 lipca 1841 roku w Zgierzu. Jako młody chłopiec wstąpił do karme-
6
litów dawnej obserwy zakonnej. Profesję złożył 23 kwietnia 1858 roku. Pragnąc uporać się z kryzysem duchowym, jaki objął jego zakonną i kapłańską posługę, udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, a powróciwszy z niej, osiadł w Krakowie. Po pewnym czasie jego przyjaciele zapoznali go z nowo ufundowaną wspólnotą karmelitanek bosych na Łobzowie. Pod wpływem rozmów z tamtejszą przeoryszą matką Ksawerą Czartoryską zdecydował się na przejście do karmelitów bosych. Nowicjat odbył w Grazu, w Austrii. Profesję uroczystą złożył natomiast w Czernej 2 sierpnia 1883 roku. Najpierw pełnił w czerneńskim klasztorze urząd magistra nowicjuszy (1885–1886), a później posługiwał jako przeor (1886–1888). Poważna choroba, którą próbował leczyć w Krakowie, zmusiła go do powrotu do Austrii. Zmarł w Linzu 10 sierpnia 1897 roku. Podróż do nieba to krótkie, ręcznie spisane porady odpowiadające na pytanie: Jak przejść przez życie w sposób święty? Opatrzone zostały osobliwymi tytułami, na przykład: Statkiem parowym, W lektyce, Na gwieździe, Konno, Przez podziemia, Koleją żelazną... Powstały w oparciu o porównania zaczerpnięte z codzienności, dlatego mimo upływu czasu są nadal zrozumiałe, a ponadto łatwe do zapamiętania. Treści niektórych porad są do siebie podobne, stąd z całej kolekcji, liczącej 34 sentencje, w niniejszej książce skomentowano tylko część.
7
Konno Zwykłymi dążąc drogami, wybieraj przede wszystkim ubite gościńce, zostawiając szczególnym powołaniom drogi pełne niebezpieczeństw.
oń towarzyszy człowiekowi od niepamiętnych czasów. To piękne i szybkie zwierzę tak bardzo wrosło w jego zmienne koleje losu, że doczekało się poświęconych mu pomników, niezapomnianych tekstów literackich, a także marek luksusowych samochodów. Siłę i wytrzymałość konia wykorzystywano podczas prac polowych, w podziemnych kopalniach, na frontach wojennych oraz w podróżach przez kontynenty.
K
Jazda konna była bezpieczna, gdy podróżny trzymał się twardych traktów. Jeśli chciał przeprawiać się przez tereny sobie nieznane, gęsto zalesione, bagniste, usiane skalnymi wyłomami, wówczas narażał siebie i zwierzę na niebezpieczeństwo. Nie tylko natura obfitowała w przeszkody. Szykował je także inny człowiek, kopiąc wilcze doły – dobrze zamaskowane rowy, uzbrojone niekiedy w ostro zakończone pale. Najlepsze więc były ubite gościńce, sprawdzone już wcześniej przez innych i prowadzące prosto do celu. W życiu duchowym, które jest wyjątkową podróżą bez możliwości odbywania jej ponownie, także warto trzymać się sprawdzonych dróg. Choć są proste, codzienne, niekiedy nużące – to jednak pewne. Trwać na nich trzeba zwłaszcza wówczas, gdy pojawi się
9
pokusa szukania doświadczeń niecodziennych, niosących obietnicę wybicia się i odmienności. Zwykłe drogi oznaczają Boże powołanie: do życia rodzinnego, kapłańskiego, zakonnego i samotnego. Podążając nimi, zdobywamy świętość dzięki obowiązkom stanu, czyli spełniając to, co jest charakterystyczne dla każdego rodzaju powołania. W praktyce chodzi o przykazanie miłowania Boga ponad wszystko, a także o katechizmowe posługi względem ludzkiego ciała i duszy. Do pierwszej grupy należą zalecenia: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, a umarłych grzebać. Do drugiej zaś: grzeszących upominać, nieumiejących pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. Wola Boża względem każdego człowieka wypisana jest na zwykłych drogach. Tam najłatwiej ją odczytać. A choć bywa niekiedy trudna w spełnianiu, nikogo nie zwiedzie. Niektórzy ludzie szukają jednak świętości w rzeczach nadzwyczajnych, sądząc, że decydują one o świętości. Chcą w życiu robić to, do czego Mądrość Boża ich nie powołała. Świętość tymczasem nie jest rezultatem wyjątkowych misji, jakie widzimy u innych, lecz spełniania prostej woli Bożej. Ojciec niebieski nie udziela łask dla zadań, których nie wyznaczył. Jeśli zabierasz się za rzeczy nienależące do obowiązków twojego stanu, wystawiasz się na liczne niebezpieczeństwa.
10
Z ubitego i pewnego traktu schodzisz na nieznany ci teren. A tam nie ma już drogowskazów. Nie wiń zatem nikogo prócz siebie, gdy pobłądzisz i doznasz szkody. Pisał już o takich pomyłkach święty Franciszek Salezy: „Czy byłoby rzeczą właściwą, gdyby biskupi zapragnęli żyć w samotności jak kartuzi, gdyby ludzie żonaci nie więcej starali się o powiększenie dóbr materialnych niż kapucyni, gdyby rzemieślnik cały dzień spędzał w kościele jak zakonnik, a znowu zakonnik był wystawiony na wszelkiego rodzaju spotkania i sprawy, jak ci, którzy zobowiązani są śpieszyć bliźnim z pomocą, na przykład biskup? Czy taka pobożność nie byłaby śmieszna, nieuporządkowana i nieznośna? A tymczasem tego rodzaju pomyłki i nieporozumienia zdarzają się bardzo często”1. Opuszczanie bezpiecznej drogi nie jest wyłącznie rezultatem wchodzenia w cudze powołanie i wcale nie musi wiązać się z jakimś dramatycznym wydarzeniem. Doświadczamy go praktycznie wszyscy, o czym przypomina prorok Izajasz: „Wszyscy pobłądziliśmy jak owce, każdy z nas się zwrócił ku własnej drodze” (Iz 53, 6). Rzecz przypomina zrywanie kwiatów rosnących wzdłuż życiowego szlaku – wyjaśnia święty Jan od Krzyża. Kuszą swoim pięknem i zatrzymują na sobie wzrok wędrowca. Najpierw pochyla się, by zerwać te dostrzeżone tuż obok. Kolejne rosną już dalej 1
Św. Franciszek Salezy, Wprowadzenie do życia pobożnego, w: Liturgia godzin, t. III, Pallottinum 1987, s. 1063–1064.
11
i zdobycie ich wymaga zejścia z traktu. Inne są na odległych łąkach, z dala od bezpiecznej drogi. A czym są owe kwiaty? Człowiek oddany w swej codzienności Bogu – pisze dalej Święty – „postanawia nie zbierać kwiatów na swej drodze. Przez kwiaty rozumie tu wszystkie upodobania, zadowolenia i rozkosze, jakie nadarzyć się mogą w tym życiu. Gdyby je chciał zbierać lub zatrzymywać dla siebie, wstrzymałyby go na drodze. Trzy są ich rodzaje: doczesne, zmysłowe i duchowe... Kto zatem chce wciąż postępować naprzód, nie może zbaczać tu i tam, by zbierać kwiaty”2. Nawiązując do powyższego porównania, święty papież Grzegorz Wielki ujął to krótko i zwięźle: „Niech nas nie skusi ułuda zwodniczego szczęścia, bo zaiste, niemądry to wędrowiec, który pociągnięty urokiem ukwieconych łąk zapomina, dokąd miał zamiar skierować swe kroki”3.
2
3
Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa (III, 5), w: Dzieła, przekł. B. Smyrak OCD, Kraków 2010. Św. Grzegorz Wielki, Homilia 14, w: Liturgia godzin, t. II, Pallottinum 1984, s. 594.
12
„Podróż do nieba” Cała kolekcja mądrościowych sentencji znalezionych w dokumentach ojca Franciszka od Najświętszych Serc Jezusa i Maryi przedstawia się następująco:
Na gołębiu Przez czystość i prostotę, nie pamiętając doznanych uraz i wybaczając je wspaniałomyślnie dla miłości Boskiej. Na gwieździe Przez światło wewnętrzne, które oświeca i doprowadza do żłóbka Chrystusowego, abyśmy się tam uczyli pokory, ćwiczyli w cierpliwości i ubóstwie. Na szczudłach Wznosząc się nad poziom rzeczy ziemskich i stąpając tym ostrożniej, im wyżej jesteś, gdyż upadek może być niebezpieczniejszy. Na noszach Przez żywe uczucie skruchy za swoje przewinienia, uciekając się w duchowych niemocach do mądrego i światłego przewodnika duchowego, który by cię podźwignął.
98
Promem Przepływając burzliwy prąd życia, nie patrząc w prawo ni w lewo, ale przed siebie, z intencją podobania się Bogu, który kiedyś pracę twą nagrodzi. Na desce Przebywając morze przeciwności w zupełnym ogołoceniu, opuszczony od wszystkich, z ufnością w Bogu i Jego Opatrzności, która nad tobą czuwa. Na skrzydłach ptaka Przez pobożne zachwyty, skupienie, wierność i gotowość doskonałego pełnienia obowiązków powołania. Balonem Wzbijając się w górę przez zapał najgorętszej miłości, a depcząc rzeczy ziemskie, przeszywać powietrzne przestworza ciągłym wzdychaniem do Boga, który jest naszym ostatecznym celem. Na kuli ognistej Przez wierne zjednoczenie się z Sercem Jezusa, płonąc ogniem żarliwości, by przez pełnienie miłości i ofiary uświęcać pierwszy piątek miesiąca. Przez podziemia Ćwicząc się w najgłębszej pokorze i zapomnieniu stworzeń, przez świętą niewiedzę w tajemnicach wiary, idąc jak Abraham jedynie za gwiazdą nadziei.
99
Na lwie Ukryty w samotności tak ważnej przy natchnieniu łaski, opierając się mężnie pokusom, które zsyła Opatrzność dla doświadczenia wierności prawdziwego miłośnika. Koleją żelazną Przez ślepe posłuszeństwo woli przełożonych. Jest to pewna i najkrótsza droga, którą się prędko, bez urojeń i złudzeń, dochodzi do upragnionego celu. Na łonie Matki Szczęśliwa dusza, która w zaraniu życia już spoczęła w tym tajemnym schronieniu. Przez Niepokalane Serce Maryi dojdzie ona szczęśliwie do Serca Jezusowego. Na śmietniku Przez zelżywości i upokorzenia w próbach. Jest to uprzywilejowana droga krzyża. Odwagi! Przed tobą idzie Chrystus, On cię chwałą przyoblecze. Wiatrem Przez ciągłe ćwiczenie się w modlitwie i doskonałej uległości poruszeniom łaski i niebiańskim natchnieniom Ducha Przenajświętszego. Na raku Korzystając z błędów swoich i upadków dla własnego upokorzenia, opierając się na wielkiej ufności w Bogu, sobie nie ufając i broniąc się od zniechęcenia tak bardzo szkodliwego postępowi duchowemu.
100
W lektyce Przez życie ukryte, szukając tylko Boga, Jego pragnąc i wyłącznie pracując dla Jego chwały. Statkiem parowym Odbiwszy od lądu przesuwać się odważnie wśród gorzkich wód przeciwności na skrzydłach ufności i nadziei. Na czworakach Zbrojąc się w mężne postanowienia i cierpliwość, szukając wszelkich środków szlachetnych przeciw swojej słabości, postępując z wolna, a nie cofając się na drodze zbawienia. Na taczkach Dotykając ziemi, cierpliwie przebywać wyboje, często stawać dla nabrania oddechu, z okiem zwróconym ku mecie, która stokrotnie wynagrodzi trudy podróży. Na krześle Unikając próżnowania, tego źródła pokus i błędu, czuwając nad mową swoją, która ma być obrazem roztropności, czystości i prawdy. Na okręcie Dusza w świętej ufności, zarzuciwszy kotwicę nadziei, stoi niewzruszona wśród miotających ją burz, kiedy wokoło niej panuje zamieszanie i trwoga. Na wózku Twardą i ciężką drogą utrapień, ofiary i boleści. Radujcie się, to droga wybranych, bądźcie mężni. Prowadzi was Chrystus, który was wkrótce nagrodzi.
101
Na ośle Idź powoli ścieżką wąską i ciernistą, ale idź wytrwale. Powstawaj, gdy upadniesz, a z pewnością dojdziesz do celu. W powoziku Powozik mizernej wartości, a więc przestawaj na zwykłej łasce i drobnej pomocy, zostawiając wyższym duszom wzniosłe drogi doskonałości. Na łóżku Przez wierne uświęcanie najzwyczajniejszych aktów, oddając ciału tylko konieczne usługi, bez miękkości, dla pokuty i pełnego zasługi umartwienia. Na krypie Przez spokój i ciszę życia wewnętrznego. To jest nauka świętych, którzy lubią być światu nieznani. Na mule Idąc ślepo bez rozumowania, po drodze posłuszeństwa w każdej okoliczności, naśladując to użyteczne i uległe zwierzę. Konno Zwykłymi dążąc drogami, wybieraj przede wszystkim ubite gościńce, zostawiając szczególnym powołaniom drogi pełne niebezpieczeństw. Na miłosiernych ramionach Jak zbłąkana owieczka, której słabe jeszcze siły podtrzymuje czuły i gorliwy pasterz, zmuszając ją do stąpania, niosąc ją z miłości do owczarni.
102
Na krzyżu Przez rozmyślanie męki i śmierci najsłodszego Jezusa, zagłębiając się w Jego ranach, opuszczeniu i tęsknocie śmiertelnej, nie pragnąc innej pociechy na tej ziemi prócz cierpliwości bez granic i miary, prócz wywdzięczenia się życiem za życie, krwią za krew i śmiercią za śmierć Jego. Na ślubach zakonnych Przez żar miłości ku Jezusowi w najdoskonalszym pełnieniu wszystkiego, co święte posłuszeństwo zażąda, w liliowej czystości i najzupełniejszym oderwaniu od tej ziemi i siebie samych, bez wytchnienia aż do śmierci. Na orle Przez zanurzanie się w ocean niestworzonych jasności Słońca Sprawiedliwości. Przez przebywanie na wyżynach niebotycznych skał, na których wichry namiętności ziemskich ucichły na zawsze. Na żółwiu Przez wytrwałą pracę aż do końca nad swoim udoskonaleniem, ufając zawsze pomimo zawodów, upadków, oschłości i uczuć zupełnego opuszczenia ze strony Najsłodszego Serca Jezusa.
103
Spis treści
Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5
Konno . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
8
Na ośle . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 Na szczudłach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 22 Na krypie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30 Na raka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 36 Na noszach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 42 Na gwieździe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 50 W lektyce . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58 Przez podziemia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 64 Wiatrem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 72 Na żółwiu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 78 Na okręcie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 84 Na krzyżu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 90 Na łonie matki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 94 „Podróż do nieba” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98