Wstęp Chrześcijańska duchowość ma wyraźnie wyzna czony cel, ku któremu trzeba podążać – to osoba Chrystusa. Są też podane jasne reguły, których nale ży się trzymać, by celu nie zgubić – to Boże przyka zania. Nikt nie otrzymuje jednak z góry ułożonego scenariusza, w oparciu o który potoczy się jego życie. Każdy odbywa niepowtarzalną podróż, kształtując ją tak, jak pozwalają mu na to jego własne umie jętności i uwarunkowania, otrzymane z rąk Bożej opatrzności. Nikt też nie otrzymuje gwarancji, że zawsze dobrze rozpozna znaki i zorientuje się w te renie. Biorąc pod uwagę istnienie przeciwnika, który zwodzi – szatana, a także stałe towarzystwo ułomnej ludzkiej natury, należy spodziewać się występowania pomyłek, które trzeba będzie korygować. Oprócz celu życia i zasad nim kierujących Chry stus ofiarowuje każdemu człowiekowi dar wolności, który umożliwia obdarowanemu twórczy wkład w kształtowanie własnego oblicza. Otrzymane wy posażenie może on jednak różnie spożytkować, stąd na linii: osoba Chrystusa i obdarowany wolnością człowiek, dochodzi często do różnorodnych napięć. W ludzkim umyśle rodzi się chęć zdominowania woli Bożej własną wizją dorastania do pełni człowie czeństwa. Historia pomyłek występujących w prze strzeni życia duchowego rozpoczyna się właśnie tam.
5
Realizowanie własnej wizji skutkuje pojawianiem się różnego rodzaju „duchowości” rozmijających się z nauczaniem Chrystusa przekazanym w Ewangelii. Gdy popadamy w duchowe tarapaty, trzeba konsul tować się ze świętymi. Jako najlepsi uczniowie Jezusa są ekspertami. Ich ziemskie życie już się zakończyło, otrzymując wysoką ocenę w kategorii ewangelicznych wymogów. To, czym i jak żyli, zostało przez Niego sprawdzone i oczyszczone w ogniu powtarzających się wielokrotnie prób. Historie świętych to przedziwne księgi, w któ rych możemy czytać swoje własne dzieje. Tak jak my, oni również pragnęli doskonale naśladować Chrystusa i całkowicie do Niego należeć. Zobaczyć możemy, że zdarzały się im te same pomyłki, które zdarzają się nam. Na plecach dźwigali krzyż człowie czej niedoskonałości, tak jak my. Są dla nas wyjątko wymi przyjaciółmi. Z ich ust możemy usłyszeć: „My w niebie mamy wielkie współczucie dla waszych nędz. Pamiętamy, że będąc podobnie jak wy ułomni i śmiertelni, popełnialiśmy te same winy, toczyliśmy te same boje. Dlatego nie przestajemy się opiekować wami i za was się modlić. Tak jak my, macie wejść do mieszkania wybranych, zobaczyć piękności, jakich ludzkie oko nigdy nie oglądało, usłyszeć symfonie, których ucho nigdy nie słyszało, zażywać radości, ja kich serce nigdy nie zakosztowało”1.
1
Por. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Listy, przekł. Karmelitanki Bose w Warszawie, Kraków 2006, s. 453 i 481.
Białe rękawiczki czyli o duchowej drodze, na której nie przewidziano miejsca dla ludzkiej niedoskonałości
Przekonajmy się do tej wielkiej i straszliwej prawdy i pogódźmy się z nią – miłość własna nigdy nie umiera wcześniej od nas. Trzeba się z tym pogodzić i mieć cierpliwość wobec samych siebie, a w cierpliwości, mówi Boski Nauczyciel, posiądziemy naszą duszę. Mówię o znoszeniu własnych niedoskonałości w cierpliwości, a nie o tym, żeby lubić je lub głaskać, co byłoby oczywiście błędem. Trzeba powiedzieć prawdę – tym cierpliwym znoszeniem i cierpieniem karmi się i zachowuje cnota pokory. święty Ojciec Pio2
Biel nieodparcie kojarzy się z czystością, którą w różnym znaczeniu odnosimy do higieny ciała, po życia małżeńskiego czy też życia duchowego. Spo śród licznych białych rzeczy i przedmiotów niektóre urosły do rangi uniwersalnych symboli. Chyba naj bardziej znane to biała suknia ślubna panny młodej i białe rękawiczki pana młodego. Mówią o pięknym Ojciec Pio. Mistrz sumień, pod red. F. D’Onofrio, P. Zarrella, Kra ków 1999, s. 180 i 218.
2
7
zobowiązaniu: Chcę dzielić z tobą życie i przyrze kam, że mojego serca i ciała nie splamię zdradą; ser cem i ciałem jestem i będę czysty dla ciebie. W kontekście duchowości chrześcijańskiej czy stość to jedna z głównych cech serca oddanego Bogu. Nie chodzi tutaj wyłącznie o serca osób zakonnych czy kapłanów – jak zwykło się sądzić – ale także o serca małżonków i osób samotnych; wszystkich, którzy żyją wymogami nauczania Chrystusa. Każdy, kto decyduje się do Niego należeć, niezależnie od otrzymanego powołania, w którymś momencie swe go życia mówi Mu: Oddaję Ci moją miłość, a także moje serce, byś Ty mógł w nim zawsze przebywać. Rozeznawanie, jak przeżywać deklarowaną mi łość i co to znaczy pracować wytrwale nad własnym człowieczeństwem musi jednak dokonywać się przy stałej pomocy roztropności. Gdy braknie tej królew skiej cnoty, wysiłki podjęte w przestrzeni duchowej formacji zostaną oderwane od realiów życia i wypa czone. Człowiek pozbawiony właściwego spojrze nia na samego siebie zaczyna kierować się zasadą: Należę do Chrystusa, muszę zatem być doskonale czysty, muszę odseparować się definitywnie od tego, co w moim życiu jest małe, słabe i grzeszne, nie wol no mi doświadczyć upadków. Nazwijmy ten spo sób myślenia duchowością w białych rękawiczkach. Spotykamy ją najczęściej u neofitów, czyli nowo nawróconych, u których żar miłości do Chrystusa przysłania prawdę o kondycji, w jakiej – po grzechu pierworodnym – znajduje się ludzka natura.
8
Duchowość w białych rękawiczkach, pełna czy stych ideałów, niemal sterylna, dążąca do odsepa rowania się od ludzkiej nędzy, wyraża pragnienie, by raz na zawsze wyrwać się z okowów tego, co niedo skonałe i zawsze stawać przed Bogiem jako stworze nie piękne i czyste. Doskonałość rozumie jako stan, który w określonym czasie trzeba zdobyć i utrzymać. W konsekwencji wymaga ofiarowania Chrystuso wi perfekcji i nieustannych zwycięstw, przypisując Mu takie właśnie oczekiwania. Paradoksalnie, po jakimś czasie, tak kształtowana duchowość zaczy na być świadkiem następujących po sobie w szybkim tempie rezygnacji z podjętych zobowiązań. Bywa też, że rodzi depresję, jeśli zaangażuje się w nią osoba o skłonnościach idealisty i perfekcjonisty. Rozbież ność pomiędzy ideałem, jaki sobie narzuca, a tym, kim jest naprawdę i jakie ma możliwości, staje się dla psychiki w pewnym momencie nie do uniesienia. Jak to się więc dzieje, że realizacja pięknych du chowych celów może prostą drogą prowadzić do tak dramatycznych konsekwencji? Szukając odpowiedzi na to pytanie warto zatrzy mać się na słowach świętego ojca Pio, które można odnaleźć w jednym z jego listów: „Przekonajmy się do tej wielkiej i straszliwej prawdy i pogódźmy się z nią – miłość własna nigdy nie umiera wcześniej od nas. Trzeba się z tym pogodzić i mieć cierpli wość wobec samych siebie, a w cierpliwości, mówi Boski Nauczyciel, posiądziemy naszą duszę. Mówię o znoszeniu własnych niedoskonałości w cierpliwo ści, a nie o tym, żeby lubić je lub głaskać, co byłoby
9
oczywiście błędem. Trzeba powiedzieć prawdę – tym cierpliwym znoszeniem i cierpieniem karmi się i za chowuje cnota pokory”3. Pouczenie Kapucyna z Pietrelciny naprowadza nas na dwa błędy popełniane często przez angażują cych się w życie duchowe. Pierwszy błąd dotyczy celu, jaki człowiek sobie stawia: pokonać własną słabość do jakiegoś z góry wyznaczonego momentu czasowego, by później do świadczyć komfortu bycia doskonałym i cieszyć się radością z wykonanego zadania. Jest to po prostu niemożliwe – dobitnie podkreśla ojciec Pio – i tłuma czy, że „miłość własna nigdy nie umiera wcześniej od nas”. Jakkolwiek intensywnie człowiek będzie pra cował nad sobą, nawet odnosząc wymierne sukcesy w duchowej walce, nigdy w tym życiu nie dojdzie do punktu, w którym będzie mógł z satysfakcją powie dzieć: Pokonałem już miłość własną! A taki cel często wyznaczają sobie adepci duchowości w białych ręka wiczkach. Chcą rozprawić się z własną słabością raz na zawsze, a następnie cieszyć się poczuciem dosko nałości. Tymczasem walkę z miłością własną kończy dopiero moment śmierci. Ten realizm jest „straszną prawdą”, jednak trzeba się z nią pogodzić. Każdego dnia będą towarzyszyć uczniowi Chrystusa jakieś przejawy ludzkiej niedoskonałości – owoc zawsze czujnej miłości własnej. Jaki jest zatem cel? Ojciec Pio wyjaśnia: pogódź się z prawdą, że miłość własna jest twoim towarzy Tamże.
3
10
szem przez całe życie; cierpliwie znoś jej obecność, wytrwale pracując nad tym, co w tobie niedoskona łe – aż po ostatni dzień na tym świecie. Drugi błąd dotyczy odpowiedzi na pytanie: Co ofiarować Bogu? Adepci duchowości w białych ręka wiczkach chcą ofiarować nieskazitelną miłość oraz perfekcję postaw i czynów. Czy można sobie wy obrazić bardziej szczytny ideał? Z pewnością nie, bo i sam Jezus polecił swoim uczniom: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Należy jednak pamiętać, że doskona łość w kategoriach ludzkich nie oznacza duchowej nieskazitelności i perfekcji. Te są przymiotami wy łącznie Boga. Realizując przykazanie Chrystusa, nie wolno więc zapomnieć o kondycji ludzkiej natury i podążać za Nim, tak jakby konsekwencje grzechu pierworodnego i grzechy osobiste były tylko brudną chusteczką, którą wyciągnąwszy z kieszeni wyrzuca się do kosza… i już jest po problemie. Sakrament po kuty i pojednania, ofiarowany wspólnocie Kościoła przez miłosiernego Boga, a także konieczność re gularnego korzystania z łaski przebaczenia, której w nim udziela, aż nadto wyraźnie ukazują, jak się rzeczy mają. Człowiek sam z siebie nie ma mocy po temu, by stać się doskonałym i czystym, a tym bar dziej by trwać w tym stanie, choćby przez godzinę. Skąd więc pomysł, by ofiarować Bogu coś, czego nie jest się właścicielem?
11