Biuletyn Informacji Kulturalnej nr 1-2/2016

Page 1



W NUMERZE Teatr na styku z rzeczywistością ► Kamil Hoffmann ........................................ 2

Między nami dobrze jest ► Jerzy Rochowiak ............................................. 10 Lalki na Kociewiu ► Jerzy Rochowiak ......................................................... 11

Powiedziane i zaniemówione ► Jerzy Rochowiak ...................................... 12 Tkanina unikatowa w Bydgoszczy ► Jerzy Rochowiak ................................13

Fotografie od szewca ► Jerzy Rochowiak ................................................... 16 Dwór w Kłóbce ► Jerzy Rochowiak ........................................................... 18 Dzieje Kłóbki ► Jerzy Rochowiak .............................................................. 23

Biuletyn Informacji Kulturalnej jest wydawany ze środków Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Wydawca: Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu 87-100 Toruń, ul. Szpitalna 8 tel./fax: 56 65 22 755, 56 652 20 27. e-mail: woak@woak.torun.pl www.woak.torun.pl zespół redakcyjny: Kamil Hoffmann (sekretarz redakcji) Jerzy Rochowiak (redaktor naczelny) projekt graficzny: Monika Bojarska skład: Adam Korzus, Scriptor DTP

Muzeum Toruńskiego Piernika ► Jerzy Rochowiak .................................... 24

druk: Drukarnia Salus Dariusz Rudziński ul. Szosa Chełmińska 50, 87-100 Toruń tel. 56 66 10 959, 608 521 935

ZDARZENIA ► WYDARZENIA ...................................................................... 28

Nakład: 600 egzemplarzy

OTRZYMALIŚMY ZAPROSZENIA .................................................................... 29

Na okładce zostały wykorzystane zdjęcia Krzysztofa Deczyńskiego.

FESTIWALE ► PRZEGLĄDY ► KONKURSY ► WARSZTATY ► SPOTKANIA ...... 33 Redakcja zastrzega sobie prawo opracowywania nadsyłanych materiałów. ISSN 1426-3106

Szanowni Czytelnicy! Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w roku 2016 jubileuszowe – dwudzieste piąte – Konfrontacje Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu. Mogą w nich wziąć udział twórcy z województwa kujawsko-pomorskiego amatorsko, a więc nieprofesjonalnie, zajmujący się muzyką, fotografią, filmem i teatrem. Konfrontacje są konkursem, ale też spotkaniem twórców. Służą doskonaleniu warsztatu i inspiracjom uczestników. Niezmiennie ich częścią są rozmowy, konsultacje, warsztaty. Mają otwartą formułę. W dziedzinach filmu i teatru ograniczenia dotyczą jedynie czasu: filmy i spektakle nie powinny trwać dłużej niż 40 minut. Jednak względy artystyczne mogą uzasadniać czas dłuższy. Autorzy zdjęć powinni kierować się konkursowym hasłem: Na wyciągnięcie ręki. Instrumentaliści i wokaliści powinni wykonywać muzykę rockową i szeroko rozumiana muzykę alternatywną. Oczywiście, w poszczególnych dziedzinach uczestników ograniczają wymogi techniczne konkursowych propozycji. Kolejne edycje Konfrontacji nie są imitacjami poprzednich, i to nie tylko dlatego, że w konkursach co roku uczestniczą inni twórcy. Ba, w poszczególnych konkursach można wskazać stałych uczestników Konfrontacji, powtarzają się nazwiska autorów filmów, zdjęć, muzyków – i można obserwować ich rozwój. Oczywiście, każdego roku proponowane są i prezentowane inne utwory. Konfrontacje są żywym spotkaniem, ponieważ zachowując tożsamość – konkursu, spotkania, lekcji warsztatu – zmieniają się; właściwie ich regulamin, choćby w szczegółach, każdego roku różni się od poprzedniego. Każdego roku w wypracowanej formule Ośrodek organizuje je od nowa. Można powiedzieć, że jak rozwija się amatorska twórczość, tak zmieniają się – rozwijają – Konfrontacje. Niezmiennie wskazują na piękno określenia artysta amator. To ktoś, kto nie kształcił się w dziedzinie artystycznej, którą się zajmuje, nie posiadł umiejętności warsztatowych zawodowca, nie został tak, jak on wtajemniczony w arkana sztuki. To ktoś, kto kocha sztukę i właśnie dlatego ją uprawia. Nie jest ona jego profesją, nie jest źródłem utrzymania – jest źródłem radości, przestrzenią spotkania z drugim człowiekiem, obszarem spełnienia, rozwoju… Niestety, czasem przeciwstawia się twórczość amatorską profesjonalnej lub myli się amatorstwo z amatorszczyzną. Wtedy określenie amatorska twórczość artystyczna nabiera pejoratywnego znaczenia – uznaje się, że może funkcjonować tylko na obrzeżach życia artystycznego. Każdego, kto tak sądzi zapraszamy na przeglądy Konfrontacji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu. Co roku odpowiadają na pytanie czym jest amatorska twórczość artystyczna, jaka jest jej wartość. Jerzy Rochowiak


Teatr na styku z rzeczywistością Kamil Hoffmann

Dylematy, traumy i doświadczenia współczesnych młodych ludzi – dorastającej młodzieży, uczącej się w szkole i osób młodych wchodzących w dorosłość – stanowiły najczęstszy temat spektakli prezentowanych podczas ubiegłorocznych Konfrontacji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie teatru. Finał przeglądu odbył się w sobotę, 5 grudnia 2015 r. w Akademickim Centrum Kultury i Sztuki „Od Nowa” w Toruniu. Przegląd zorganizował Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu, który jest instytucją kultury samorządu województwa kujawsko-pomorskiego. Działający w Młodzieżowym Domu Kultury w Toruniu teatr Przedsiębiorstwo Indywidualnej Groteski z o.o. pokazał spektakl Spójrz mi w oczy w reżyserii Hany Sierdzińskiej, według reportaży Lękajcie się… Ekke Overbeeka, powieści Dobranoc, słonko, Heidi Hassenmüller oraz Raportu Ryana dokumentującego przypadki molestowania seksualnego przez księży i zakonnice w Irlandii w latach 1936-1999. Mierząc się z tak trudnym tematem jak przemoc seksualna, twórcy przedstawienia nie starali się wytyczyć jednej osi dramaturgicznej, nie skupiali się na spójnej intrydze czy perypetiach bohaterów. Dramaturgię budują przede wszystkim narastające emocje, które wyzwalają – najpierw w sobie, następnie w widzach – aktorzy. Hana Sierdzińska poprowadziła swoich podopiecznych w taki sposób, aby odgrywali przerażenie na tyle sugestywnie, że udzielało się ono widzom i aby odczuwany przez ofiary wstyd współodczuwali również widzowie. Spójrz mi w oczy to bardzo trudny w odbiorze spektakl, gdyż ukazuje jedną z najmroczniejszych form przemocy w sposób nie pozwalający na obojętność. Wywołane wrażenia z pewnością też na długo pozostają w pamięci. Twórcy spektaklu skupili się przede wszystkim na samej traumie, na wydarzeniach rozgrywających się na oczach widzów. W tle pozostały natomiast konsekwencje takiego doświadczenia – przyszłość, życie dorosłe molestowanego dziecka nie zostało wyeksponowane w inscenizacji. To swoiste zamknięcie sytuacji w „tu i teraz” uzasadnia przyjęta przez twórców konwencja realistyczna. Młodym aktorom trudno byłoby nagle przeistoczyć się na scenie w dorosłych, dźwigających traumy z dzieciństwa bohaterów. Taki zabieg nie tylko zepsułby realizm scen, ale mógłby też osłabić wymowę tych najistotniejszych elementów przedstawienia, a tym samym całego przesłania Spójrz mi w oczy. W formie, która została pokazana widzom Konfrontacji, spektakl

jest przede wszystkim oskarżeniem formułowanym przez młodych ludzi pod adresem oprawców, ale w równym stopniu wobec osób obojętnych, biernych, przymykających oczy na krzywdę. Aktorzy P.I.G. z o.o. wraz z Haną Sierdzińską nie dbali o szczególną efektowność inscenizacyjną, nie chcieli zachwycić bogactwem środków artystycznego wyrazu. Sceny molestowania i gwałtu pokazali niemal dosłownie, bez poszukiwania atrakcyjnej formy. Być może taka dosadność mogła razić niektórych widzów, wszak w teatrze mają oni prawo oczekiwać znaków, symboli i metafor. Patrząc jednak z drugiej strony, trudno nie powiedzieć, że takie próby „uteatralizowania” przedstawienia mogłyby sprowadzić je na manowce publicystycznego efekciarstwa i w gruncie rzeczy byłyby swoistą zdradą podejmowanego tematu. Mniej drastyczne, ale z pewnością równie ważne tematy podjęte zostały w trzech innych spektaklach dotyczących bezpośrednio sytuacji młodej osoby we współczesnym, rozdygotanym świecie. Teatr Gwarancja z Gminnego Centrum Kultury w Białych Błotach w spektaklu Ostatnia lekcja w reżyserii Józefiny Szałańskiej pokazał równolegle dwie historie rozgrywające się na dwóch planach. Z jednej strony była to opowieść o wykluczeniu i swoistym niedopasowaniu jednostki do grupy, z drugiej natomiast o zagrożeniach czyhających na współczesną młodzież. Oba wątki przeplatały się luźno, ale stopiły się w całość w kulminacyjnym momencie. Stało się jasne wówczas, dlaczego jako motto przedstawienia wykorzystana została piosenka Elektrycznych Gitar, z fragmentem tekstu: …wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy. Ten na pozór dowcipny wers, nabrał bowiem w kontekście całego spektaklu znaczenia niemal nihilistycznego. Ciekawym zabiegiem inscenizatorskim było wyraźne rozdzielenie przestrzeni sceny na dwa plany. Wydarzenia toczące się na przedzie zdawały się być chaotyczne, można było odnieść wrażenie nerwowości i zgiełku, które symbolizować miały życie współczesnych nastolatków. Natomiast tył sceny uosabiał szkołę, pozorną dyscyplinę, pod którą skrywało się pełne napięcia poczucie upokorzenia. Bohaterowie przechodząc w kolejnych scenach z jednej przestrzeni w drugą, coraz ściślej spajali oba te plany, ale połączyło je przede wszystkim obecne w obu przestrzeniach fatum, czająca się w tle tragedia. Twórcy przedstawienia pokazali dobitnie, że młodzież ma potrzebę odreagowania frustracji powstających w wyniku niedopasowania do skostnia-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

łego systemu szkolnego. Stąd bierze się powszechna wśród nastolatków skłonność do niebezpiecznych rozrywek, ciągoty do alkoholu, dopalaczy czy innych używek, a także wiele innych negatywnie ocenianych przez dorosłych zachowań. Szkoła jest bowiem nudna – w Ostatniej lekcji pokazana została w sposób groteskowy i mocno przerysowany. Uczniowie nie zdobywają w niej wiedzy, ale są tresowani w powtarzaniu absurdalnych formułek. Zajęcia szkolne przepełnia swoista wynaturzona forma patosu. Elementy groteski pojawiły się również w scenach rozgrywających się w czasie wolnym. Wychodząc na przerwę, młodzież sięgała po telefony komórkowe. Widzowie słyszeli jednak nie tyle fragmenty rozmów, ile raczej pojedyncze, wykrzykiwane niemal histerycznym tonem zdania: Olałam go! Zrywam z tobą! Nie powiedziałaś mi! Co za idiota! W tym chaotycznym zgiełku pojawiła się jednak postać nie poddająca się wszechobecnej nerwowości. Nie miała telefonu komórkowego i stała się obiektem szyderstw, ofiarą narastających szykan. To wykluczenie zdaje się mieć też drugie dno: bohaterka nie usiłowała się dopasować do systemu szkolnego. Być może była mniej zdolna, być może był to wyraz buntu, negacji systemu – twórcy spektaklu nie dali jednoznacznych wskazówek. Wydaje się natomiast,

że w pewnym stopniu pozostali uczniowie zazdrościli jej tej „osobnej” postawy. Czas wolny to nie tylko przerwy pomiędzy lekcjami, to również – a nawet przede wszystkim – weekendowe imprezy. Jedna z nich skończyła się tragicznie – pijana młodzież w drodze powrotnej ginie w wypadku samochodowym. Tytułowa Ostatnia lekcja odbyła się zatem przy bardzo małej frekwencji – jedyną uczennicą była owa niedopasowana, „osobna” dziewczyna. W trakcje lekcji powtarzała mechanicznie za nauczycielką: pusto puściej, najpuściej; dziwno, dziwniej, najdziwniej i ciemno, ciemnej, najciemniej. Silne skontrastowanie planów scenicznych znakomicie oddało skrajności, w które wpadają młodzi ludzie. W pierwszej chwili można było odnieść wrażenie, że pokazane zostały dwa stojące do siebie w opozycji światy: szkoła to umowne dobro, impreza – zło. Pozory jednak mylą, a manichejska wizja rzeczywistości szybko się skomplikowała. Obie przestrzenie się zazębiają i na siebie oddziałują. Wypadek samochodowy to w gruncie rzeczy konsekwencja konieczności dopasowania się do wymogów opresyjnego systemu szkolnego, obowiązku bycia „grzecznym”. Ostatnia lekcja z pewnością nie jest moralitetem. Bohaterowie nie dokonują żadnego wyboru, ich życiem kieruje fatum. Ów fatalizm

Teatr Agrafka, Kaszalot Fot. Kamil Hoffmann

3


4

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

sprawia, że przedstawieniu blisko jest do tragedii antycznej. Stanowić może ono też przestrogę dla dorosłych, którzy zamiast walczyć z alkoholem czy dopalaczami, powinni skupić się na reformie rodzącego frustracje systemu szkolnego. Spektakl teatru Gwarancja to dobrze skonstruowane widowisko, którego dramaturgia rozwijała się powoli, ale konsekwentnie. Napięcie narastało z każdą kolejną sceną, dzięki czemu widzowie nie mieli szansy się nudzić. Na szczególną uwagą zasługują ciekawe zabiegi inscenizatorskie: zamiast dialogów tekst Ostatniej lekcji składał się z pojedynczych słów lub zwrotów, co najwyżej prostych zdań wykrzyknikowych. Przedstawienie w reżyserii Józefiny Szałańskiej pokazało zatem, jak wiele można w teatrze powiedzieć używając słów oszczędnie, czy nawet skąpo. Również scenografia i rekwizyty zostały ograniczone do niezbędnego minimum. Pojawiały się tylko te elementy, które były istotne i znaczące, każdy z nich interpretować można zarazem w różny sposób. Nawet samochód, w którym giną bohaterowie pokazany został symbolicznie. W tym subtelnym i bardzo sugestywnych przedstawieniu można z pewnością odnaleźć też inne istotne sensy. Nie ulega jednak wątpliwości, że twórcy rezygnując z niepotrzebnych słów, wzbogacili inscenizację o kolejne sensy.

Nie-swój, czyli czyj? Chełmiński teatr Agrafka przedstawił spektakl Kaszalot według Marty Guśniowskiej w reżyserii Igi Jambor-Skupniewicz. Tę i radosną, i refleksyjną zarazem opowieść o poszukiwaniu siebie, odkrywaniu swojego „ja” można potraktować też w szerszym sensie jako spektakl o dojrzewaniu. Tytułowy Kaszalot budząc się rano, stwierdza że czuje się …jakoś nieswój. Nie-swój, a zatem czyj? – zadaje sobie pytanie i wyrusza w daleką podróż w nadziei, że znajdzie odpowiedź. W pełnej przygód wędrówce towarzyszy bohaterowi spotkana po drodze Pchła. Po drodze odwiedzają m.in. rodzinę Kaszalotów i Starego Kasztana z małymi Kasztanami, ale nikt nie chce uznać Kaszalota za „swojego”. Wędrówka kończy się jednak szczęśliwie, gdyż po wielu wspólnych przeżyciach Pchła i Kaszalot odkrywają, jak silna jest ich przyjaźń. Ta prosta historia stała się kanwą dla ciekawego, pełnego zwrotów akcji spektaklu. W roku 2012 teatr Agrafka zaprezentował podczas Konfrontacji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie teatru przedstawienie Czarno na białym. Już tym – nagrodzonym nota bene Grand Prix – przedstawieniem Iga Jambor-Skupniewicz udowodniła, że w posiada niezwykłą umiejętność

tworzenia wzruszających i równocześnie śmiesznych spektakli dla całej rodziny. Z wyczuciem wykorzystuje i łączy różne rodzaje humoru: sytuacyjny, zabawy lingwistyczne, a nawet elementy teatru absurdu. Proporcje „serio” i „buffo” są zawsze tak wyważone, aby dowcip nie przesłaniał głównego wątku przedstawienia. Kaszalot został zainscenizowany z równie wysokim kunsztem i jest nie tylko dowodem twórczego potencjału reżyserki, lecz również popisem scenicznym czterech młodych aktorek: Martyny Mróz w roli tytułowej, Klaudii Rogalskiej w roli Pchły, Zuzanny Kęprowskiej (Narrator) i Sylwii Szczęsnej (m.in. Rzeka). Perfekcyjnie realizują one wszystkie pomysły inscenizatorskie Igi JamborSkupniewicz. Jedynym zarzutem może być nieco nadmierna ekspresja aktorek w najbardziej dynamicznych scenach. Na tle całości był to jednak mało istotny szczegół, wynikający być może ze świeżości spektaklu – jego premiera odbyła się zaledwie na tydzień przed Konfrontacjami. Scenografia przedstawienia została ograniczona do jednego elementu – łóżka. Pełni ono wiele różnych funkcji w spektaklu. Staje się nawet statkiem, którym bohaterowie płyną w stronę morza. W bardzo sugestywny sposób pokazana została rzeka – Sylwia Szczęsna rozpostarła niebieskie prześcieradło i poruszała nim mniej lub bardzie energicznie w zależności od kontekstu. Aktorka ta okazała się także utalentowaną lalkarką, gdyż w scenie spotkania z rodziną kaszalotów przy pomocy dwóch skarpet wykreowała antropomorficzne stwory – kaszaloty właśnie. Przedstawienie jest bardzo dynamiczne, zabawne i pełne humoru, niesie jednak bardzo ważne przesłanie, dzięki czemu staje się równie atrakcyjną propozycją dla widzów najmłodszych, jak i dla ich rodziców czy dziadków. Gwarantuje nie tylko dobrą zabawę, ale też skłania do refleksji. Dowodzi bowiem w dowcipny sposób – opierając się na grze słownej, wynikającej z wieloznaczności słowa nieswój (nieswój) – jakim wysiłkiem dla młodego człowieka jest formowanie swojej osobowości, poszukiwanie własnej drogi życiowej. A także, co równie ważne, jak istotną rolę w życiu młodzieży pełni przyjaźń, jak silna jest potrzeba akceptacji w grupie rówieśników. Wyjątkowo ponura wizja współczesności wyłoniła się natomiast z przedstawienia Inowrocławskiego Teatru Otwartego Korytarz według dramatu Miłki Malzahn w reżyserii Elżbiety Piniewskiej. Akcja spektaklu toczy się w biurach, gabinetach i na korytarzach bliżej nieokreślonej korporacji, której celem jest rzecz jasna pomnażać zysk. Liczą się wyniki – powtarza wielokrotnie Prezes. Główna bohaterka stara się o podwyżkę, bo pomimo zaangażowania i doświadczenia wciąż zarabia pensję minimalną. Ponieważ nie podoba się to ani jej przełożonym, ani współpracownikom, obie grupy zaczynają meto-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

dycznie ją niszczyć. Bardzo sugestywnie pokazana została nierówna walka, w której osoba w starciu z bezduszną korporacją jest bez szans. Przegrane starcie symbolicznie zostało przedstawione jako swoista rozgrywka sportowa. Jej rezultat – …trzy do zera dla pracy – dobitnie wskazuje nierówność sił. Bohaterka stara się walczyć, ale stosowane są wobec niej chwyty poniżej pasa; przełożeni przekazują jej stary sprzęt: zawieszający się komputer albo rozpadającą się klawiaturę, zaś koledzy lub koleżanki w jej imieniu rozsyłają maile z porno-propozycjami. Można się rzecz jasna dostosować. Tak czyni Teresa, jedna z koleżanek – nie może zrezygnować z pracy, bo wzięła kredyt. Koszty dostosowania się do niewolniczego systemu są wysokie – Teresa albo popada w alkoholizm, albo w inną chorobę psychiczną. Przedstawienie Inowrocławskiego Teatru Otwartego to przede wszystkim ostrzeżenie dla tych, którzy ślepo wierzą w slogany rozpowszechniane przez cynicznych rekruterów i tzw. biura karier. W pewnym sensie Korytarz można nawet odczytać jako

swoistą antyutopię. Krytyce poddane zostały nie tyle relacje społeczne i system polityczny, ile system finansowy i relacje opierające się na wyzysku. Spektakl składa się z luźnych scen, pokazujących kluczowe sytuacje. Istotną rolę w nich pełni chór, który na poziomie formalnym staje się partnerem dialogu, natomiast w perspektywie semantycznej uosabia najgorszą bodaj cechę korporacji – odzieranie pracowników z osobowości, uniformizację, by nie rzec – standaryzację postaw i zachowań. Rozwijającą się akcję komentuje cały czas narrator – w tej funkcji występują po kolei członkowie chóru. Bezduszność korporacji symbolizują również mechanicznie powtarzane przez aktorów czynności biurowe: postukiwanie zszywaczem lub dziurkaczem, zapamiętałe pisanie na wyimaginowanej klawiaturze komputerowej czy histeryczne reakcje na pojawienie się Prezesa – pracownicy na komendę padają na ziemię i po chwili na komendę powstają. Szczególnie ciekawie została zaaranżowana przestrzeń sceniczna. Członkowie „chóru” i wszystkie postaci drugoplanowe siedzą w rzędach w poprzek

Inowrocławski Teatr Otwarty, Korytarz Fot. Kamil Hoffmann

5


6

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

sceny. Powstały w ten sposób tytułowy korytarz prowadzi od proscenium, gdzie rozgrywa się większość wydarzeń do umownego gabinetu prezesa, umiejscowionego z tyłu. Co ważne, ów gabinet przez cały czas zatopiony jest w półmroku, co być może ma symbolizować niedostępność tej przestrzeni dla zwyczajnych ludzi, swoiście pojętą sakralizację gabinetu prezesa. Siedzący w rzędach, bokiem do widowni, pracownicy doskonale imitują atmosferę przeludnionego biura, tzw. „open space”, gdzie poszczególne osoby siedzą w ścisku, oddzielone od siebie tylko niewysokim przepierzeniem. Tak zorganizowana przestrzeń kreuje niepokojącą atmosferę. Stanowi ważne tło dla dramatycznych wydarzeń i konfliktów scenicznych, ale pogłębia zarazem już i tak ponurą wymowę spektaklu.

Gender w kurniku Ciekawą inscenizację Serenady Sławomira Mrożka przedstawiła Grupa Teatralna Winda z Młodzieżowego Domu Kultury nr 5 w Bydgoszczy. Wyreżyserowany przez Karolinę Suchodolską spektakl był w miarę wierną realizacją dramatu, z jedną tylko zmianą – mrożkowski Kogut był „Kwoką”, a jego „żony” stały się „córkami”. Dzięki tej modyfikacji udało się twórcom przedstawienia wydobyć całkiem nowe sensy z Serenady. Lis polował zatem na młode

dziewczyny, które wodziły go za nos, a najmniej roztropna okazała się dojrzała, doświadczona matka. Serenada pozostała komedią charakterów, ale konflikt płci, który odnaleźć można w tekście Sławomira Mrożka, zastąpiony został przez konflikt pokoleń. Wydaje się, że dzięki prostemu genderowemu zabiegowi – być może dokonana z konieczności: z powodu braku aktora do obsadzenia w roli „męskiego” Koguta – propozycja Grupy Teatralnej Winda nabrała świeżości. Co więcej, spektakl doskonale się wpisał w dominujący podczas tegorocznych Konfrontacji nurt tematyczny związany z dylematami współczesnej młodzieży. Inscenizację można odczytać jako manifest niezależności młodych dziewcząt, dla których na pozór podstępny Lis to zaledwie …blady, naiwny, Romeo. Karolina Suchodolska wraz z zespołem Windy zainscenizowała Serenadę w konwencji groteskowej, świadomie stosując przerysowania, szczególnie w sferze kostiumu. Wydaje się, że dzięki temu aktorom znacznie łatwiej było zbudować postać. Poszukiwanie komizmu w typach charakterystycznych czy nawet karykaturalnych nie spłyciło przedstawienia, całość była bardzo spójna i wiarygodna, o czym świadczyć może aplauz publiczności. Przerysowaną formę miały nie tylko postaci bohaterów, ale też dwa najistotniejsze w spektaklu rekwizyty. Lis gra swoją serenadę nie na wiolonczeli, a na olbrzymiej pile, natomiast zgubiona przez Blond wstążka jest różowym szalem boa. Sceny dynamiczne z szybszym tempem przeplatały się z fragmentami bardziej melancholijnymi. Aktorzy byli zgrani, wydaje się, że bardzo dobrze się rozumieli na scenie, dzięki czemu prowadzone dialogi brzmiały naturalnie i przekonująco. Zrealizowana przez bydgoski zespół Serenada to przedstawienie interesujące i mogące się podobać.

Lirycznie i tajemniczo

Teatr NEM, Samość Fot. Kamil Hoffmann

Teatr Stuk-Puk z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Więcborku zaprezentował spektakl Ballada o Garbatym Aniele w reżyserii Renaty Bloch. Liryczna opowieść o inności, odrzuceniu, ale też o potędze matczynej miłości została zrealizowana w konwencji teatru fluorescencyjnego. Niezwykle plastyczne przedstawienie opierało się przede wszystkim na ruchu i pantomimie, jedynie w kilku scenach obraz był uzupełniany przez pojawiające się ni stąd ni zowąd dźwięki. Wydaje się jednak, że zamiast wzbogacać przekaz, element ten spłycał wymowę poszczególnych scen, tworząc niepotrzebne tautologie. Ballada o Garbatym Aniele to historia kalekiej dziewczynki, którą odrzucają rówieśnicy i – przede wszystkim – ojciec. Jedyną osobą nieprzerwanie to-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

warzyszącą dziecku jest jego matka. Dziewczynka po ciężkiej chorobie umiera i przenosi się do „lepszego świata”. Tam jej kalectwo znika i być może ona sama też staje się aniołem. Po śmierci córki ojciec uświadamia sobie ogrom straty i żałuje, że w tak okrutny sposób traktował własne dziecko. Przedstawiona opowieść jest bardzo liryczna. Smutek przeplata się w nim z nadzieją. Można jednak odnieść wrażenie, że twórcy spektaklu za bardzo skupiają się na lirycznym nastroju, przez co w niektórych scenach popadają banał. Mimo to atrakcyjna forma teatru fluorescencyjnego sprawia, że historię tę ogląda się z zainteresowaniem. Twórcy Ballady o Garbatym Aniele nie wykorzystali do końca potencjału tej konwencji scenicznej. Pozostaje pewien niedosyt, szczególnie w najbardziej kameralnych scenach: spotkania rodziców, matczynej opieki nad umierającą córką. Jednak całość mogła wzruszać i skłaniać do refleksji, a wykorzystana w inscenizacji forma pomogła zanurzyć się w magii teatru. Teatr Disneyland z Pokrzydowa pokazał spektakl w reżyserii Emilii Grochowskiej według fragmentów II części Dziadów Adama Mickiewicza. Zespół tworzą uczniowie trzeciej klasy gimnazjum, co niewątpliwie wpłynęło na kształt inscenizacji. Twórcy nie próbowali sięgać po kontrowersyjne, karkołomne interpretacje słów Wieszcza. Starali się być w zgodzie z kanonicznym odczytaniem dramatu. Młodzi aktorzy odnaleźli się w trudnym tekście, kreowali poszczególne postaci z dbałością o szczegół. Nie można było nic gimnazjalistom zarzucić – zrealizowali poprawne, w dobrym sensie słowa „szkolne” przedstawienie. Dziady w wersji teatru Disneyland wyróżniała ciekawa scenografia autorstwa Aleksandry Findling i Beaty Korfanty. Jej głównym elementem była biała trumna otoczona przez dziesiątki zapalonych świec. Dzięki temu na scenie udało się wykreować kameralną atmosferę niesamowitości, może nawet grozy. Atmosferę tę skutecznie niszczyły jednak projekcje multimedialne. Trudno podejrzewać kogokolwiek na widowni o nieznajomość Dziadów (choćby ze streszczenia), dlatego zupełnie niepotrzebne było na przykład wyświetlanie na ekranie wnętrza kaplicy cmentarnej. Być może wykorzystanie multimediów miało skierować inscenizację w stronę teatru monumentalnego, lecz kierunek ten wydaje się drogą na manowce. Projekcje skutecznie przytłoczyły bowiem pozostałe elementy ciekawej scenografii, w konsekwencji znacznie osłabiły sceniczne oddziaływanie całości.

Spojrzenie z dystansu Spektakl Samość toruńskiego Teatru NEM według scenariusza i w reżyserii Natalii Chojnackiej to ka-

meralna opowieść …o kobiecie, której nie kocha ani kochanek, ani ten drugi kochanek, ani matka, ani ojczyzna. Przedstawienie ma ciekawą formę – jedna postać wygłasza monolog, natomiast druga komentuje te słowa różnymi działaniami ruchowymi (m.in. pantomimą i elementami tańca). Kontrast pomiędzy bohaterką a jej alter ego (demonem?, aniołem?, przyjaciółką?) staje się głównym elementem konstrukcyjnym spektaklu. Tekst Samości to w przeważającej części nieprzerwany strumień świadomości. Natalia Chojnacka kreuje coraz bardziej złożone struktury semantyczne, kojarząc odległe na pozór sensy. Niestety, nadmiar słów z czasem zaczyna nużyć. Kulminacyjnym momentem przedstawienia jest fraza: …są dwie ważne rzeczy na świecie: szaleńcza miłość i potrzeba tlenu. Z tego zdania wyprowadzane są kolejne wątki prowadzące do zakończenia. Nieco zamętu wprowadził blackout pod koniec spektaklu. Ponieważ zbiegł się on z rozwiązaniem jednej ze scen, wprowadzał w błąd, sugerując zakończenie całego przedstawienia. Po takim przedwczesnym domknięciu akcji niektórym widzom trudno było zatopić się na powrót w przestrzeni teatralnej iluzji. Obok ciekawego, opartego na opozycji słowa i ruchu pomysłu na inscenizację, docenić trzeba też przemyślaną scenografię, umiejętne zakomponowanie i wykorzystanie przestrzeni scenicznej oraz świadomie dobrane rekwizyty. Aktorki z powodzeniem ogrywały przedmioty obecne na scenie, sięgając nawet po elementy teatru absurdu, gdy bohaterka mówiąc o miłości do zapałek, wtula się w jedną ze swoich sukienek. W sposób niezwykle plastyczny zostało też zaanimowane okno, które występowało zarówno w znaczeniu dosłownym, jak i pełniło funkcję symboliczną. Teatr NEM tworzą osoby dorosłe – animatorki kultury, instruktorki teatralne, które chciały, jak deklarowały, zrealizować coś „swojego”. Spektakl Samość jest propozycją adresowaną raczej do widzów dorosłych, gdyż dopiero pewien bagaż doświadczeń, być może nawet doświadczenie pokoleniowe obecnych trzydziestolatków, umożliwia podążanie za wielopoziomowym monologiem bohaterki.

Monodram wcale nie dziecinny Widzowie teatralnych Konfrontacji obejrzeli aż pięć monodramów, przygotowanych przez twórców w różnych wieku i zrealizowanych w różnych konwencjach. Szczególnie ciekawą propozycją była Niania Matylda według Christiany Brand w wykonaniu Mai Marjańskiej. Młoda aktorka jest uczennicą piątej klasy szkoły podstawowej, od kilku lat rozwija swój talent pod kierunkiem Małgorzaty Peplińskiej – założycielki i instruktorki doskonale znanego wi-

7


8

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

dzom teatru Bum Bum Cyk. Małgorzata Peplińska współreżyserowała, wraz z Agnieszką PeplińskąKruk, monodram Niania Matylda. Przy pomocy starej walizy i kilku szmacianych lalek Maja Marjańska wykreowała na scenie mały świat pewnej angielskiej rodziny, której najmłodsze pokolenie – ośmioro dzieci …i do tego dwa psy, a właściwie nie psy, tylko jamniki, było postrachem wszystkich niań i guwernantek. Dopiero tytułowa Niania Matylda, uciekając się do fortelu, zdyscyplinowała potomstwo państwa Brown. Ekspresyjnie animując lalki, Maja Marjańska uwypuklała relacje pomiędzy dziećmi, tworzyła bardzo sugestywną iluzję rzeczywistości. Młodą aktorkę cechuje wyjątkowa świadomość sceny: doskonale odnalazła się w przestrzeni, potrafiła wykorzystać, mówiąc potocznie – ograć. Z drugiej strony ani na moment nie wyszła z roli, grała przekonująco i wiarygodnie. Dlatego krótkie przedstawienie zostało nagrodzone brawami, a talent Mai Marjańskiej docenili również jurorzy Konfrontacji. Akcja mini-spektaklu rozwijała się dynamicznie, całość była spójna i doskonale poprowadzona przez obie reżyserki. Opieka artystyczna, którą sprawują one nad Mają Marjańską przynosi niespodziewanie obfite owoce, co dostrzec można porównując Nianię Matyldę z monodramem pokazywanym rok wcześniej. Zupełnie odmienną propozycją był Czerwony Kapturek w wykonaniu Zuzanny Mytlewskiej w reżyserii Eweliny Mytlewskiej. Tytułowa postać wędruje przez las na spotkanie z poznanym przez internet księciem. Okazało się jednak, że pod wymarzonego chłopaka podszywał się wilk, który w ten sposób chciał uwieść dziewczynkę. Zuzanna Mytlewska zagrała z niezwykłym zaangażowaniem, często popadając w przesadę. Jednak dzięki przyjętej przez reżyserkę komediowej konwencji, nadmierną gestykulację i zbyt ekspresyjną artykulację można z powodzeniem uznać za uzasadnioną. Większość scen zrealizowana została w konwencji teatru przedmiotu lub teatru lalek. Zuzanna Mytlewska z zielonej skarpety wykreowała Żabę, z gumowego termoforu – Smoka; animowała też pacynkę Wilka. Szczerość i naturalność przekazu scenicznego sprawiły, że widzowie poddali się magii teatru, ale taka nadmierna ekspresja w dłuższych formach mogłaby męczyć. Niewątpliwie duży talent aktorski Zuzanny Mytlewskiej potrzebuje doświadczonego opiekuna artystycznego, który poprowadzi ją w dobrym kierunku i odkryje pełnię artystycznego potencjału. Udany monodram Czerwony Kapturek z pewnością może być początkiem kariery aktorskiej. Świat z perspektywy dziecka pokazała i – przede wszystkim – opowiedziała Maria Czaplewska. Autorski monodram Hm, hm oparła na wierszach

i fragmentach prozatorskich Juliana Tuwima, Stanisława Grochowiaka, Alana Alexandra Milne’a, Hansa Christiana Andersena, Teofila Lenartowicza i Michaela Ende. Przedstawienie było pełną ciepła i wrażliwości opowieścią o dzieciństwie, poszukiwaniu swojego wewnętrznego dziecka. Tytuł Hm, hm to chrząkanie, którym nieśmiali recytatorzy proszą o uwagę zanim rozpoczną deklamowanie wiersza. Scenariusz spektaklu rozśmiesza i wzrusza. Pokazuje świat dziecka z wielu różnych stron. Wcielając się w różne postaci, aktorka pokazała, że dzieci inaczej postrzegają rzeczywistość, wydarzenia, których są świadkami. Nawet śmierć zwierzęcia budzi więcej ciekawości niż strachu. Hm, hm to także wyraz tęsknoty za utraconym czasem dzieciństwa. W jednej ze scen nostalgia ta wyrażona jest wprost: zastanawiam się, czy na zawsze nie zostać sześciolatkiem… Dzieciństwo może też mieć smutne, a nawet tragiczne oblicze. Monodram pointuje wiersz Duch sieroty Teofila Lenartowicza; pokazana została tu tragiczna dola sieroty wyrzuconej przez starszą siostrę z własnego domu. Spektakl Marii Czaplewskiej nie poddaje się żadnym kategoryzacjom. Wydaje się, że kompilując teksty, aktorka zwracała uwagę przede wszystkim na ich wydźwięk emocjonalny. Dzięki temu powstał interesujący monodram, niekiedy żywiołowy i ekspresyjny, po chwili zaś melancholijny. Dramaturgię budował zmieniający się nastrój, który Czaplewska podkreślała świetną grą aktorską.

Dążąc do wyimaginowanego piękna Opresyjność kultury współczesnej nakazującej bycie idealnym, nie – jak było dotychczas – dążenie do ideału, pokazało dwoje młodych aktorów: Patrycja Rygielska z Rypina i Marcin Sipiński z Inowrocławia. Ich monodramy stanowiły przestrogę, że często rodzi to postawy skrajne: albo całkowite odrzucenie, albo bezkrytyczną afirmację siebie. Patrycja Rygielska w monodramie Klara przedstawiła przerażające studium anoreksji. Scenariusz powstał na podstawie powieści Zaplecze Marty Syrwid, rzecz wyreżyserowała Justyna Motylewska. W krótkiej, trwającej niespełna 10 minut formie nie pojawiają się informacje o źródłach i przyczynach choroby. Aktorka w przekonujący sposób ukazuje rozdarcie bohaterki, ujawniając i wyjaśniając działanie mechanizmu pogłębiającego chorobę. Główną motywacją tytułowej Klary jest dążenie do wyimaginowanego ideału piękna: …manekinek, które mają twardą, gładką skórę i szczupłe palce. Jednak z drugiej strony wyraźnie widoczna jest też apoteoza głodu samego w sobie. Dziewczyna marzy o tym, aby umrzeć z głodu, dlatego na obiad zjada


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

…2 kg kalafiora z pieprzem, czyli około 250 kalorii. Śniadania nie zjada w ogóle, jedynie wącha palce, które trzymały kanapkę. Zapach musi zastąpić posiłek. Głodzenie się w pojęciu osób chorych na anoreksję to zatem nie tylko środek do osiągnięcia celu, ale też cel sam w sobie. Patrycja Rygielska z umiarem sięgała po ekspresyjne środki wyrazu, ale cały czas skupiała na sobie uwagę widzów. Chociaż grała wiarygodnie, cały czas zachowywała dystans do swojej postaci. Nie chciała wzbudzać ani litości, ani trwogi, nie próbowała osądzać swojej postaci albo nakłaniać do osądu widzów. Pokazała po prostu mały wycinek rzeczywistości, doświadczenie pewnej grupy nastolatek. Ponieważ w monodramie nie zostały pokazane źródła choroby, nie padają też oskarżenia pod adresem otoczenia: rodziców, szkoły, rówieśników czy mediów. Dzięki tym niedopowiedzeniom Klara z dużą empatią pokazywała dramatyczną sytuację tytułowej bohaterki. Unikając dydaktyzmu, twórczynie spektaklu obiektywnie i uczciwie zaprezentowały problem, pozostawiwszy widzów z pytaniami, na które sami muszą znaleźć odpowiedź. Jeden z aktorów Inowrocławskiego Teatru Otwartego, Marcin Sipiński przygotował pod kierunkiem Elżbiety Piniewskiej monodram W Republice Szczęścia według dramatu Martina Crimpa w przekładzie Krzysztofa Puławskiego. Opowieść bohatera, w której niczym refren powtarza się fraza piszę scenariusz mojego życia, doskonale obrazuje kondycję współczesnego społeczeństwa Zachodu. Marcin Sipiński przekonująco wykreował postać narcystycznego mężczyzny, który bezrefleksyjnie poddaje się konsumpcyjnemu stylowi życia. Powtarzając, że pisze scenariusz mojego życia, zdaje się sam siebie przekonywać, iż istotnie wszystko od niego zależy. Z dumą ogłasza, jak wiele potrafi. Umiem jeść owoce – stwierdza. Marzy o mokasynach na podeszwie ze sznurka, o jachcie i seksie ze swoją …napaloną przyjaciółką. Jedynie co jakiś czas pojawia się refleksja, że kiedyś nadejdzie śmierć; wtedy można sobie uświadomić, że się coś w życiu przegapiło lub zmarnowało jakąś szansę. Takie myśli są jednak szybko tłumione stwierdzeniem: piszę scenariusz mojego życia. Marcin Sipiński został bardzo trafnie obsadzony w roli zapatrzonego w siebie narcyza. Znakomicie naśladuje zachowanie, sposób bycia tego typu osób. Oglądając monodram W Republice Szczęścia, niepodobna uciec przed refleksją, jak trudne musi być życie współczesnej młodzieży, zmuszanej przez okoliczności do bezustannego pozerstwa. Dominująca tematyka spektakli pokazanych podczas Konfrontacji teatralnych w roku

2015, czyli kondycja młodego pokolenia i poszukiwanie swojego miejsca w rozdygotanym świecie, dowodzi, że osoby amatorsko uprawiające twórczość teatralną traktują tę dziedzinę sztuki jako atrakcyjną formę wypowiedzi o sprawach dla siebie najważniejszych. Konkursowe spektakle oceniało jury w składzie: Dorota Nowak – aktorka i instruktorka teatralna, absolwentka PWST im. Ludwika Solskiego w Krakowie (Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu), Jan Polak – aktor, reżyser, dyrektor Teatru Impresaryjnego we Włocławku, Ireneusz Maciejewski – reżyser teatralny, aktor, mim i performer, absolwent Akademii Teatralnej im. Zelwerowicza w Warszawie (Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku) i Jerzy Rochowiak – autor sztuk teatralnych, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Toruniu. Pierwszą nagrodę zdobył Teatr Agrafka z Chełmna za spektakl Kaszalot w reżyserii Igi Jambor-Skupniewicz, drugą – Inowrocławski Teatr Otwarty za Korytarz w reżyserii Elżbiety Piniewskiej. Dwie równorzędne trzecie nagrody jury przyznało Zespołowi Teatralnemu Gwarancja za Ostatnią lekcję w reżyserii Józefiny Szałańskiej oraz Przedsiębiorstwu Indywidualnej Groteski z o.o. za Spójrz mi w oczy w reżyserii Hany Sierdzińskiej. Ponadto w kategorii monodramu jury przyznało dwie równorzędne nagrody: Mai Marjańskiej za Nianię Matyldę w reżyserii Małgorzaty Peplińskiej i Agnieszki Peplińskiej-Kruk oraz Marii Czaplewskiej za Hm, Hm. Wyróżniona w tej kategorii została Zuzanna Mytlewska za monodram Czerwony Kapturek w reżyserii Eweliny Mytlewskiej.

Grupa teatralna Winda, Serenada Fot. Kamil Hoffmann

9


MIĘDZY NAMI DOBRZE JEST Jerzy Rochowiak

To było jedno z najtrudniejszych zadań, jakie podjął nasz zespół – mówił Jan Polak 14 listopada 2015 r. przed premierą sztuki Doroty Masłowskiej Między nami dobrze jest w Teatrze Ludzi Upartych na scenie Teatru Impresaryjnego im. Włodzimierza Gniazdowskiego we Włocławku. Trudności niosły język i konstrukcja utworu, a także podjęta problematyka. W jednym z wywiadów prasowych autorka stwierdziła, że w swojej sztuce afirmuje bycie Polką, polskość. Zespół i reżyserujący widowisko Jan Polak nie afirmują ani rzeczywistości, ani ludzi, którzy w niej wypełniają swój los – po prostu pokazują codzienność. Pokazują wielopokoleniową rodzinę: babcię, jej córkę i wnuczkę oraz ich sąsiadów, wśród których są i roznosicielka ulotek, i reżyser filmowy, i dwoje aktorów, i prezenterka telewizyjna… Pokazują zwyczajne sytuacje. Każdą z postaci określa nie tylko to, co mówi, ale i jak mówi. Zdania, rozmowy zdają się zasłyszane przez autorkę, przez reżysera, aktorów gdzieś w ich otoczeniu i – po opracowaniu – przeniesione na scenę. Bohaterowie włocławskiego przedstawienia są pomysłowi w znajdowaniu perspektywy, w której w swoim świecie odkrywają normalność. Mogłoby się wydawać, że są mistrzami pocieszeń, ale w istocie są raczej mimowolnie ironiczni. Na różne sposoby „zagadują” poczucie niedostatku, żartują z niego. Potrafią oszczędnie gospodarzyć tym, co mają, kpić z tego, czego nie mają. Umieją przyrządzić niebanalne potrawy „z niczego”; cieszyć się wyjętą z kosza w sklepie starą gazetką Nie dla ciebie, z rozwiązaną krzyżówką, co podnosi jej wartość. Aktorzy są u siebie, w teatrze, i to dodaje im chyba pewności siebie, pomaga w oswojeniu świata, który stworzyła Dorota Masłowska, pisząc sztukę. Autorzy scenografii, Dorota Główczewska i Dariusz Piotrowski, nie zasłonili urządzeń scenicznych: widać kulisy sceny. Zaaranżowali na niej scenerię typową dla Polski niezamożnej: kuchnia jest ciasnawa, wyposażona w standardowe, podniszczone meble. Garderoba postaci jest niewyszukana. Z tyłu sceny wisi ekran – i można powiedzieć, że bohaterowie spektaklu żyją przy nim, jak obok telewizora. Wyświetlane są sceny z ich udziałem – nad Wisłą, na plaży, w sklepie, urywki reklam, a także sceny z granych przed paru laty przez Teatr Ludzi Upartych Oświadczyn według Antoniego Czechowa w reżyserii Jana Polaka. Te sceny są bezgłośne, dopiero pod koniec spektaklu dwie postacie „mówią do kamery”. Co mówią, wydaje się nieistotne wobec dialogów w kuchni, która jest miejscem scenicznej

akcji. Owszem, akcji, choć to tylko obrazki z życia, skomponowane w spójną całość dzięki miejscu, postaciom i językowi, który je określa. Włocławscy aktorzy znakomicie uchwycili brzmienie tego języka, nadali mu rytm. Porządkując to, co mówią postacie, uwypuklili napięcie, wskazali pozory porozumienia wnuczki, matki, babci, sąsiadów. Ale też nikomu na porozumieniu zbytnio nie zależy, wystarczy kontakt… Sceniczny świat to się porządkuje, scala, to rozpada… To jest realny, to surrealny. Aktorzy prowadzeni przez Jana Polaka grają swobodnie, naturalnie. Jest między nimi narastające napięcie. W finale im ciąży, więc próbują oczyścić atmosferę, stwierdzając lub pytając: między nami dobrze jest. To jednak tylko słowa… Przedstawienie jest precyzyjnie skonstruowaną, starannie artykułowaną wypowiedzią sceniczną (a nie jedynie artystyczną ekspresją i kreacją). Twórcy spektaklu powstrzymują się jednak przed ocenami. Nie proponują projekcji stereotypowych wyobrażeń o naszym kraju w okresie transformacji. Nie mówią: tacy jesteśmy. Mówią: tacy bywamy, takie jest życie – takie, jak widać i słychać. Często zabawne, czasem żałosne. Mówią, że codzienność bywa absurdalna. Tytułowe zdanie w finale można opatrzyć kropką, wielokropkiem, wykrzyknikiem… Można je odnieść do tego, co twórcy spektaklu pokazali na scenie, ale i – uwzględniwszy nieukrywanie wnętrza, mechanizmów sceny – można opatrzyć znakiem zapytania i odnieść do wszystkich, którzy tego wieczoru znaleźli się w teatrze… Jan Polak wspomniał przed premierą spektaklu o trudnościach, oczywiście dlatego, że udało się je przezwyciężyć: oglądając przedstawienie wcale się ich nie zauważa. Jest udane – i ważne dla zespołu, gdyż poszerza zakres jego doświadczeń, a pewnie również możliwości. Od wielu lat – wyznawał reżyser – staram się prowadzić zespół Teatru Ludzi Upartych po różnorodnych obszarach literackich i teatralnych, zatem wzięcie na warsztat dramatu Masłowskiej stało się naturalną konsekwencją tych poszukiwań. Tym razem owe poszukiwania dotyczyły przede wszystkim znalezienia własnego klucza do tego tekstu i pokonania różnych barier emocjonalnych, którymi otacza się człowiek, gdy spotyka Nieznane. Jan Polak ze swymi aktorami pokonał bariery – i słuchając na koniec przedstawienia discopolowych rytmów, które skomponował Piotr Matuszkiewicz, razem z nimi i widzami uśmiechnął się, niewątpliwie ironicznie…


LALKI NA KOCIEWIU Jerzy Rochowiak

W grudniu ubiegłego roku Stefan Gełdon po raz dwudziesty trzeci zaprosił miłośników sztuki lalkarskiej do Centrum Kultury Zamek w Nowem na Biesiadę Lalkarską. Tym razem zaproponował, by tematem wiodącym rozważań były teatry lalek na Kociewiu. Swoją propozycję skonkretyzował w artykule Krąg działania teatrów lalek na Kociewiu. Ponieważ jest z tym regionem związany, w swojej opowieści o kociewskich lalkarzach zawarł rys osobisty. Wspominał początki swojej lalkarskiej przygody po drugiej wojnie światowej: najpierw w zespole teatralnym w gimnazjum II Korpusu Polskiego w Sant Omero we Włoszech, a po powrocie do Polski w zespole teatralnym przy Seminarium Nauczycielskim w Starogardzie Gdańskim. Od tamtego czasu – wyznawał – minęło ponad siedemdziesiąt lat i nadal jestem zapalonym miłośnikiem i rzecznikiem sztuki teatru lalek. Już w 1948 roku w Szkole Podstawowej w Białachowie wystawił z uczniami Bajkę o popie i jego parobku Jołopie. Ciekawym epizodem w lalkarskiej historii Stefana Gełdona były objazdowe występy jego amatorskiego teatru. W 1956 roku – wspominał – zbudowałem przyczepkę rowerową. To uniezależniło nas od przygodnego transportu. W tym czasie też przetransponowałem Złoto króla Megamona na sztukę dwuosobową, z którą w 1958 roku – po otrzymaniu stosownego zezwolenia – rozpoczynamy występy w objeździe. W przyczepce rowerowej oprócz lalek, dekoracji, różnorodnej „techniki” teatralnej oraz składanej scenki woziliśmy rzeczy osobiste. (…) W czasie wyjazdowych występów niejednokrotnie stwierdzałem, że teatr lalek jest – szczególnie na wsi – nową, mało znaną dziedziną sztuki. W miejscowościach, do których w owym czasie dotarliśmy zauważałem, że większość mieszkańców wsi, tak dorosłych, jak i dzieci, widziała teatr lalek po raz pierwszy w swoim życiu. W czasie spektaklu pytania widzów: jak oni to robią, jak to się rusza, powtarzały się nader często. Niemal po każdym występie pozostawała liczna grupa widzów, której objaśniałem nie tylko techniczną stronę teatru lalek – nauczyciele i młodzi widzowie pytali o możliwości utworzenia własnego teatru lalek. Udzielałem stosownych porad, a później zainteresowanym przesyłałem pocztą wskazówki i repertuar. Na początku grudnia 1992 roku w Centrum Kultury Zamek w Nowem Stefan Gełdon utworzył Teatr Lalek i Cieni Baśniowy Świat. Zespół zyskał znakomite warunki do pracy: salę ze sceną i widownią, pomieszczenie na lalki i dekoracje. Obecnie Baśniowy Świat to Scena Młodzieżowa i Dziecięce Studio Teatru Lalek. Okazjonalnie uczestnicząc w próbach i występując, pracuje „Pierwszy zespół”, dziś już dorosłych lalkarzy. Jak Stefan Gełdon wylicza, przedstawienia lalkowe, cieniowe i w technice luminiscen-

cyjnej tworzyło 130 dzieci, młodzieży i osób dorosłych, opracowując 57 sztuk. Baśniowy Świat w Centrum Kultury Zamek w Nowem organizuje Biesiady Lalkarskie, w których uczestniczą instruktorzy, sympatycy teatru lalek, zespoły z województwa kujawsko-pomorskiego. Podczas Biesiad są pokazywane przedstawienia, odbywają się rozmowy o teatrze lalek, prezentacje technik lalkowych. Przyznawane są statuetki Piotrusia za zasługi dla amatorskiego teatru lalek. Centrum Kultury Zamek organizuje konkursy na domowe teatrzyki lalek, lalki teatralne. Działalność Baśniowego Świata jest dobrze udokumentowana, natomiast wiedza o przeszłości amatorskich teatrów lalek na Kociewiu jest niepełna. Jeden z pierwszych utworzył na początku lat pięćdziesiątych Alfons Lidziński, kierujący pracownią dekoratorską w przedsiębiorstwie Miejski Handel Detaliczny w Tczewie. Teatr, wystawiający m.in. Leśne przygody Giennadija Matwiejewa, zyskał taką popularność, że w 1952 miesięcznik Świetlica zauważał: zespół jest tak popularny, że nie ma w Tczewie dziecka, które by go nie znało i nie czekało z utęsknieniem na jego występ. W 1987 roku w Gminnym Ośrodku Kultury w Osiu rozpoczęło działalność Kukiełkarskie bractwo. W następnych latach teatr zmieniał nazwę na Skrzaty, Gałganek, Fiki-Miki, Mgiełka. Zespół prowadziły kolejno: Ewa Łytkowska, Anna Turek i Danuta Karwasz. W Wiejskim Domu Kultury w Rychławie spektakle lalkowe, m.in. według napisanego gwarą tekstu Schadzka Andzi i Antosia, wystawiała Gertruda Woźnicka. W 1999 r. Szkole Podstawowej nr 2 w Nowem Teatr Cuda i Dziwy utworzyła Julita Derzewska, rozpoczynając lalkarską przygodę od inscenizacji Tymoteusza Rymcimci Jana Wilkowskiego w technice kukiełek. W Szkole Podstawowej w Trylu Gabriela Siuda powołała kukiełkowy teatr Buratino. W Szkole Podstawowej w Wielkim Komórsku Barbara Śliwa założyła teatr lalek, który wystawiał m.in. Kota w butach i Calineczkę. Teatry lalek powstawały także na obszarach Kociewia znajdujących się poza województwem kujawsko-pomorskim. Stefan Gełdon zwrócił uwagę, że nierzadko młodzi lalkarze z Kociewia sięgali po teksty pisane gwarą, przede wszystkim po utwory Bernarda Janowicza. Jego sztukę O kozie rogaty na ostatniej Biesiadzie pokazał Baśniowy Świat. Przypomniana została też rychławska Schadzka Andzi i Antosia. Do rozwoju amatorskiego lalkarstwa na Kociewiu z pewnością przyczyniło się popularyzowanie teatru lalek przez Stefana Gełdona, m.in. poprzez coroczne Biesiady Lalkarskie w Centrum Kultury Zamek w Nowem.


POWIEDZIANE I ZANIEMÓWIONE Jerzy Rochowiak

Biblioteka Publiczna im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu otwiera szeroko drzwi dla czytelników – dla osób zainteresowanych kulturą. Jest placówką nowoczesną: rzetelnie prowadząc podstawową działalność, z troską o czytelników z różnych grup wiekowych, z różnych środowisk, dbając o nastrój sprzyjający obcowaniu z książkami i czasopismami, pełni funkcje ośrodka kultury. Odbywają się tu promocje książek, spotkania z autorami, żywe są spotkania w Dyskusyjnym Klubie Książki, pokazywane są wystawy plastyczne, odbywają się warsztaty, spotkania filmowe, koncerty. Prezentowane są nowości wydawnicze. Zarazem aktywna jest czytelnia internetowa, digitalizowane są zbiory. Warto zauważyć, że Biblioteka dzieli obiekt, w którym mieści się jej główna siedziba (są jeszcze filie) z Kujawskim Centrum Kultury, a więc i Teatrem Miejskim, Stałą Wystawą Solnictwa, Instytutem Prymasa Józefa Glempa. Niedaleko jest do Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Juliusza Zarębskiego. Miejscem licznych spotkań w Bibliotece jest Pracownia Literacko-Artystyczna w Saloniku LiterackoArtystycznym. Tutaj w warsztatach twórczych uczestniczą inowrocławscy literaci. Ich przewodnikiem w świecie poezji i prozy jest dr Michał Siewkowski – literaturoznawca, poeta, malarz, pedagog. Już pięć lat – wyznaje – co drugi wtorek każdego miesiąca, przychodzą ze swoimi wierszami i prozą miłośnicy sztuki słowa. Są wśród nich gimnazjaliści, licealiści, osoby studiujące, emeryci i bezrobotni. Niektórzy z nich mają swój debiut prasowy. Są też tacy, którzy mają spory i znaczący dorobek poetycki, artystyczny i naukowy. Pracownia jest miejscem dyskusji i sporów, jest miejscem prezentacji własnych dokonań, a także krytycznych analiz i ocen. Tutaj nikt nie zagłaskuje nikogo. W ocenach liczy się szczerość poparta wnikliwą analizą treści i formy. (…) Tu nikt nikomu nie obiecuje łatwego sukcesu. W Pracowni organizowane są wieczory autorskie, spotkania promocyjne, wystawy malarstwa i poezji. Uroczyście świętujemy, każdego roku na wiosnę, Światowy Dzień Poezji. Poznajemy twórczość wybitnych poetów polskich. Te zdania wyjąłem z opublikowanego w ubiegłym roku tomu Kolory szarości. Antologia Pracowni Literacko-Artystycznej. Wstęp Michała Siewkowskiego poprzedza prezentację poezji i prozy dziesięciorga uczestników spotkań. Zamieszczone w książce teksty proponowali sami autorzy, sami też opracowali swoje noty biograficzne. Autorem zdjęć większości z nich jest Bartosz Wiśniewski. Antologia pozwala zbliżyć się do autorów, zobaczyć ich w perspektywie, którą sami określili poprzez wybór własnych tekstów.

Bogumiła Czajkowska dzieli się stonowanymi, wyważonymi refleksjami, kierując uwagę ku znaczeniu piękna w życiu. Autorka przedstawiła, prócz wierszy dla dorosłych, kilka utworów adresowanych do dzieci. Marzanna Janowska w wierszach stara się pochwycić nieuchwytne, wskazać Tajemnicę… Ambroży Komarowski z prostotą właściwą komuś, kto poznaje świat, notuje myśli, wrażenia, spostrzeżenia. Grzegorz Maria Pozimka z kolei przygląda się światu z pozycji człowieka o bogatym doświadczeniu. Dominik Rokosz, poeta, który jest dobrze znany uczestnikom slamów, w których uczestniczy, zwykle zdobywając nagrody, zaproponował garść wierszy, w których z ironią opowiada o sobie, swoim świecie. Roman Senski, poeta o ugruntowanym dorobku artystycznym, także bywa ironiczny; uwagę przyciągają jego wiersze o artystach i sztuce. Tematykę artystyczną podejmują także Michał Siewkowski i Damian Skawiński. Pierwszy kontempluje rzeźbę, malarstwo, muzykę, poezję. W jednym z utworów pyta i odpowiada: Co jest najważniejsze w wierszu? / Wszystko. Kształt i waga, / głębokość i błękit. Jeszcze to, / co zaniemówione. Drugi i wpatruje się w obrazy, i słucha jazzu, i opisuje performans, i rozmyśla o poezji. Wiktoria Szelemicka i zapisuje refleksje mową wiązaną, i podejmuje próby prozatorskie. Zamykają wybór wiersze Agaty Szudzik, jednej z najmłodszych autorek. Jej wiersze zatrzymują: każdy rozwija interesujący pomysł, każdy ma przemyślaną konstrukcję. Jest w nich nie tylko koncept, ale i dowcip, i zabawa słowem, i odrobina ironii – i to, co tak ważne: zaniemówione… W utworach zamieszczonych w antologii brzmią różne głosy, różnorako objawia się poezja, z różnych stron ukazuje się świat. Nie wymyślony, niedookreślony, ale ten, w którym żyją autorzy – to, co zewnętrzne odsłania to, co wewnętrzne… Jak zauważa Michał Siewkowski, są tu wiersze o Inowrocławiu lub z miastem w tle. Są też poetyckie szkice z Kujaw (…). Zapewne wtorkowe spotkania pomagają autorom, zwłaszcza najmłodszym, w pracy nad tekstami: czytając je, można stwierdzić, że spotkania były naprawdę twórcze – i że Michał Siewkowski doradzając i odradzając, inspirując i sugerując, stara się, by autorzy pracując nad wierszami i opowiadaniami, rozwijali to, co w nich samych jest wyjątkowe, niepowtarzalne, by każdy mówił własnym głosem i żeby to, co zaniemówione dźwięczało w tym, co powiedziane. Poprzez antologię Kolory szarości z twórcami spotykającymi się w Saloniku Literacko-Artystycznym mogą spotkać się czytelnicy. I jest to spotkanie ważne, potrzebne nie tylko autorom. Antologia jest cenną książką, a przydałoby jej wartości poddanie redakcji tekstów ściślejszej dyscyplinie.


TKANINA UNIKATOWA W BYDGOSZCZY Jerzy Rochowiak

Pokonkursowa wystawa zorganizowanego przez Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy siedemnastego Ogólnopolskiego Przeglądu Tkaniny Unikatowej wydawała się precyzyjnie zakomponowaną całością złożoną z odrębnych, zaciekawiających różnorodnością cząstek. Karolina Triebwasser-Drzycimska i Katarzyna Wolska aranżując ekspozycję, zestawiały obok siebie prace, które łączyły temat czy motyw, kolorystyka, nastrój. Znalazłszy podobieństwa w różnorodności, ciekawie – jakby myśląc o nieustannym zaciekawianiu oglądających – uporządkowały zbiór ponad stu eksponowanych tkanin. To, oczywiście, było skomplikowane, ale chyba niezbyt trudne, gdyż na tegoroczny Przegląd, organizowany co dwa lata, twórcy z całego kraju nadesłali około dwustu prac, a więc więcej niż na poprzednie edycje biennale. Jak podkreśla Katarzyna Wolska, kierująca w bydgoskim Centrum Galerią Sztuki Ludowej i Nieprofesjonalnej, były one na bardzo wysokim poziomie artystycznym i technicznym. Zatem autorki aranżacji wystawy tworzyły ją ze znakomitych dzieł.

Ponad sto tkanin – nagrodzonych, wyróżnionych i wybranych do pokonkursowej prezentacji – osiemdziesięciu dwóch autorów, eksponowanych w zabytkowym spichrzu należącym do bydgoskiego Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego, ułożyło się w plastyczną narrację, w której poszczególne epizody były spotkaniami z artystycznymi osobowościami. Konkursowe prace zostały poddane ocenie Kingi Turskiej-Skowronek – etnografa, Agnieszki Wysockiej – historyka sztuki i Waldemara Zielińskiego – artysty plastyka. Jak zauważa przewodnicząca jury Kinga Turska-Skowronek, oddzielnie oceniano tkaninę ludową, reprezentowaną przez tkaninę wielonicielnicową oraz podwójną – dywany dwuosnowowe. Są to tkaniny użytkowe – kapy na łóżka i tkaniny dekoracyjne wieszane na ścianach. Kapy wykonywano zarówno w technice wielonicielnicowej, jak i podwójnej, tkaniny dekoracyjne tylko w technice podwójnej. (…) Za szczególnie cenne jury uznało to, iż oceniana tkanina zarówno w swej kolorystyce, jak i wzorach bezpośrednio nawiązuje do tradycyjnych wzorów ludowych. Te

Bożena Balik, Jesień w Quebeku Fot. nadesłana


14

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

tkaniny zostały utkane z warsztatową perfekcją. Takie są Dywan Teresy Pryzmont z Wasilówki, Rajskie drzewo Alicji Kochanowskiej z Janowa, Drzewo życia Kazimiery Makowskiej z Lipska. Bliska jest im Kolekcja agatów Anny Brożek z Zielonej Góry; autorka w miękką, ciepłą w kolorystyce tkaninę wkomponowała oszlifowane kamienie – tytułowe agaty. Oglądając pokonkursową wystawę, trudno oprzeć się wrażeniu, że wielu twórców zajmuje się tkaniną unikatową – nieco oddalając się od tradycyjnych form, a niekiedy nawet technik, zawsze jednak troszcząc się o wysoką jakość wykonania, a więc o warsztat – jako techniką plastyczną umożliwiającą artystyczną kreację i ekspresję. Dla wielu autorów jest ona też środkiem artystycznego wyrazu, a więc niewerbalnego przekazu myśli, odczuć, przeżyć. Katarzyna Wolska dodaje, że bardzo to trudny sposób twórczej ekspresji, wymagający prócz talentu, cierpliwości i skupienia, specyficznej wyobraźni. Autorzy wielu prac inspirowali się znanymi dziełami malarskimi. Szewca Tadeusza Makowskiego ujęła w formie tkaniny Danuta Danes-Dzikiewicz z Jabłonnej. Fala Anny Urbanowicz z Poznania przywodzi na pamięć słynny drzeworyt Hokusai Wielka fala w Kanagawie. Ludwika Olszewska z Prudnika w pracy Prudnik AD 1752 przeniosła na warsztat tkacki starą rycinę. Przedstawieniami rycerza

Anna Brożek, Kolekcja agatów Fot. nadesłana

z La Manchy inspirowała się w Don Kichocie Barbara Fedorowicz z Poznania. Wiesława Szlachtowicz z Olsztyna znalazła inspirację w twórczości Antoniego Gaudiego – wskazując to w tytule: Według Gaudiego. Z kolei Urszula Serafińska z Olsztyna zakomponowała swoją tkaninę Według Wyczółkowskiego. Wielu autorów przedstawiało krajobrazy. Wiesława Szlachtowicz skupiła się na Ulubionym miejscu; to domek pośród łąk i pól. Kosmiczny pejzaż utkała Halina Berent z Zielonej Góry. Srebrzenie się wody, kolory piaszczystej łachy, kamienie na brzegu w Spacerze w czasie odpływu przedstawili uczestnicy zajęć w Warsztatach Terapii Zajęciowej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Ostrą kolorystyką wyróżnia się zdominowana przez czerwień Jesień w Quebeku Bożeny Balik z Piaseczna. Łagodną tonację kolorystyczną mają Jesienne buki Marianny Zybuli z Kętrzyna. Ciekawe jest Zaćmienie Mieczysławy Bogusławskiej z Bydgoszczy. Zaleca się wyrazistością jasnych barw Polana w słońcu Krystyny Linder-Kopieckiej z Lachtorzewa. Barbara Delakowicz z Warszawy zaskakująco pokazała Tatry – syntetyzując górski pejzaż. Ujmuje Zimowymi przemyśleniami Danuta Bolek z Warszawy. Zieleń nadała nastrój Pejzażowi w zamyśleniu Ireny Szaferskiej z Zielonej Góry. Skrawek nieba wyłania się zza leśnej gęstwiny w kompozycji Franciszki Zawady z Zielonej Góry. Intryguje Głębia Grażyny Wołyńskiej z Poznania. Uwagę przyciąga kościółek będący tematem tkaniny Jadwigi Boguckiej z Poznania zatytułowanej Tu mieszka Bóg. Ujmuje bajkowym nastrojem widok miasta – z góry, jakby z dachu wysokiego domu – w tryptyku Barbary Kalotki z Torunia Zaułek. Radością tchnie przedstawiające zabudowania pośród drzew Moje marzenie Moniki Berezowskiej z Warszawy. Niepokoi O zmierzchu Wandy Zięty z Warszawy. Sugestywne są Łazienki Królewskie Henryka Pukosza z Warszawy. Geometryzując pejzaż, opracowała Widok z okna Krystyna Czubik z Kołobrzegu. Czymś, co pozostanie niewiadome przyciągają Tajemnice starych drzew Marii Mikuty z Zielonej Góry. Dotyk wiatru rzeczywiście pokazała – poprzez owiewane podmuchami uschłe bazie na smukłych łodyżkach – Barbara Aleksandrowska z Zielonej Góry. Wzruszają Wierzby Haliny Buczyńskiej z Olsztyna. Tematami niektórych tkanin są reminiscencje z podróży. Pocztówkę z Rzymu śle Gabriela Winter z Chotomowa. Wenecję w Moich podróżach wspomina Lucyna Michnowicz z Zielonej Góry. Pamięta o Wulkanie Lena Krzysztofowicz z Warszawy. Wiele tkanin można by określić jako florystyczne. Taki jest Kwiat Danuty Frączek z Krakowa. Grafiką się zdają Tulipany Alicji Kolasy z Łazów. Niekonwencjonalną formę dla Nenufarów znalazła Bogumiła Gołacka z Warszawy. Maki pokazała Urszula Pułczyńska z Krakowa. Bohaterami licznych prac są ptaki. Antoninę Arkuszewską z Warszawy zainspirowały Jaskółki. Jolanta Hołowieńka z Warszawy przedstawiła Afrykańskie


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

ptaki, Anna Rułan z Łazów Sowy. Ptasie Gody ekspresyjnie ujęła Maria Krajewska z Warszawy. Zwracają uwagę zgeometryzowane, urzekające ciepłą kolorystyką Przemiany Mirosławy Jesionowskiej z Zielonej Góry. Interesujące są impresje Hanny Kończak z Gdańska W Dur i w moll część pierwsza i druga – każda w innej tonacji barwnej, jedna w popielato-szarej, druga brązowawej. Wprost wskazała na charakter pracy Sława Radtke z Bydgoszczy, tytułując ją: Abstrakcja. Czerni przeciwstawiła Dumną biel Maria Dąbrowska z Piły. Rzadkie są przedstawienia ludzi, ale dyptyk Kreskówki – dwie portretowe impresje Ilony Wróblewskiej z Legionowa – to jedna z najoryginalniejszych prac na wystawie. Frapujący jest abstrakcyjny Relax Lucyny Grupy z Czempina. Kapelę klezmerską pokazała Krystyna Maklakiewicz z Olsztyna. Anioła przedstawiła Anna Kołodziejczak z Olsztyna. Wyraziste jest przeniesienie przez Małgorzatę Dinwebel-Owsian z Olsztyna na tkaninę z koptyjskiej Ikony Przyjaźni wizerunków Chrystusa i św. Menasa. To jedna z nielicznych na wystawie tkanin o charakterze religijnym. Po motywy mitologiczne sięgnęła w Nimfie i faunie Antonina Arkuszewska z Warszawy. Jak widać z tych uwag – nie wyczerpujących ani zestawu motywów, ani tematów, ani inspiracji eksponowanych prac – wystawa jest niezmiernie bogata.

Eksponowane dzieła odkrywają ogromne możliwości kreowania artystycznej rzeczywistości w technikach tkaniny unikatowej – od form bezpośrednio nawiązujących do tradycji ludowej, poprzez inspiracje malarstwem, architekturą, pejzażami po formy, które pojawiają się w wyobraźni twórców. Zaznaczyć należy, że niemal każda z prezentowanych tkanin zatrzymuje przy sobie urodą, kunsztem wykonania, czymś zaskakującym… Katarzyna Wolska zwraca uwagę, że tkaniny są wysublimowanymi dziełami sztuki, są ciepłe i przyjazne dla człowieka, mają archaiczny rodowód. To jedna z najstarszych form ludzkiej aktywności. Przeszła długą i krętą drogę poprzez różne rodzaje form użytkowych towarzyszących człowiekowi w jego otoczeniu (…). Tkaniny takie, jak pokazywane w bydgoskim spichrzu, mają walory dekoracyjne – mogą być ozdobą wnętrz. Są ładne, nierzadko też są piękne. Bydgoski Przegląd zainteresował nie tylko liczne grono twórców. Powodzeniem cieszyła się również pokonkursowa wystawa. Jej wernisaż – połączony z wręczeniem nagród i wyróżnień laureatom – 17 października był niezwykłym spotkaniem, w którym wzięli udział autorzy prac z całej Polski oraz tłumnie przybyli z Bydgoszczy i regionu miłośnicy tkaniny unikatowej. Już to spotkanie każe uznać ekspozycję za artystyczne wydarzenie.

Maria Mikuta, Tajemnice starych drzew Fot. nadesłana

15


FOTOGRAFIE OD SZEWCA Jerzy Rochowiak

W 1993 roku etnologowie z toruńskiego Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej – Ewa Arszyńska, Grażyna Szelągowska, Kinga Turska-Skowronek i Hubert Czachowski – na strychu jednego z domów w Suchej w Borach Tucholskich znaleźli 1255 szklanych negatywów. Od lat dwudziestych po pięćdziesiąte XX wieku wykonywał je Robert Pokora, zajmujący się i fotografią, i szewstwem. Dzięki życzliwości synowej autora fotografii, Wandy Pokory, zbiór trafił do toruńskiego Muzeum. Okazało się, że szklane płyty – w większości formatu 10x15 cm, w części formatu 6x9 cm, ale i 9x12 cm – są w dobrym stanie. Oczywiście wymagały oczyszczenia, konserwacji, opracowania. Część zdjęć z zachowanego i odnalezionego zbioru zostało powiększonych i udostępnionych publiczności na eksponowanej w Muzeum w Toruniu latem i jesienią ubiegłego roku – przygotowanej przez Magdalenę Ziółkowską-Mówkę – wystawie Fotografie od szewca. Roberta Pokory świat na szklanych negatywach. Wystawa tak została zaaranżowana, że oglądanie fotogramów, prezentowanych w zabytkowym spichlerzu, poprzedzało poznawanie autora zdjęć. Zachowały się i zostały pokazane dwa jego – już zabytkowe – mieszkowe aparaty fotograficzne: Stegmanna z Berlina i Goldmanna z Wiednia. Dołączone zostały materiały światłoczułe, naświetlone negatywy – szklane płyty, a także kuferek na akcesoria fotograficzne. Pokazane zostały również warsztat szewski oraz meble, oddające nastrój domu, do którego przychodzili ludzie, by rzemieślnik wykonał czy naprawił buty, albo żeby zamówić zdjęcia. Robert Pokora urodził się w Suchej 5 listopada 1899 r., zmarł 24 maja 1981 r. W czerwcu 1917 r. został wcielony do armii niemieckiej – zapewne tam zapoznał się z fotograficznym rzemiosłem. 1 stycznia 1919 r. został zwolniony do cywila. W lutym 1920 r. wstąpił do Wojska Polskiego. W lipcu tego roku rozpoczął naukę szewstwa. Po jej ukończeniu w 1923 r. założył warsztat szewski, w 1930 r. zdał egzamin mistrzowski. Na początku lat dwudziestych ożenił się z Czesławą z domu Kulczyk; mieli pięciu synów. Uczestniczył w kampanii wrześniowej; wzięty do niewoli, trafił do obozu jenieckiego. Zwolniony z obozu, został wysłany na roboty przymusowe w gospodarstwach rolnych w Rzeszy. Do rodzinnej wsi powrócił w połowie 1945 r.

Prowadząc warsztat szewski, aż do końca lat pięćdziesiątych XX w. Robert Pokora zajmował się fotografią; jako szewc był mobilny, mógł łączyć dwie profesje. Ponadto, jak pisze w katalogu wystawy Łukasz Balcerzak, miał kontakt z miastem, po przybory szewskie jeździł do Tucholi lub Bydgoszczy, tam przypuszczalnie zaopatrywał się też w akcesoria fotograficzne. Był niewątpliwie estetą, o czym świadczyły nie tylko jego zdjęcia, ale też wykonane obuwie. Hubert Czachowski pisząc o zdjęciach, zwraca uwagę na ich wymiar estetyczny, można powiedzieć nawet artystyczny. Oczywiście sam Robert Pokora (i podobni jemu fotografowie) zdziwiłby się, gdyby dowiedział się, że jego „zwykłe” zdjęcia są oceniane w ten sposób, z uwzględnieniem kryterium artystycznego. A tak dzieje się właśnie z fotografią – zyskuje ona ten wymiar wraz z upływem czasu. Naturalnie, fotografie Roberta Pokory są dobrze zakomponowane i w większości nienaganne technicznie. Łukasz Balcerzak zauważa, że zdjęcia, które wykonywał Robert Pokora musiały być dobrej jakości – inaczej by mu nie zlecano takich prac. A uwieczniał – pisze Balcerzak – na szklanych płytkach wydarzenia ważne dla rodziny oraz społeczności lokalnej. Był kronikarzem życia codziennego oraz odświętnego. Najwięcej zdjęć robił na ślubach, pogrzebach, przyjęciach do Pierwszej Komunii Świętej. (…) Kolekcja szklanych negatywów Pokory przedstawia portret społeczny wsi borowiackiej 1. połowy XX wieku. Fotograf mieszkał w Suchej, lecz zdjęcia robił w różnych pobliskich miejscowościach, m.in. w Lubiewie, Bysławiu, Świekatowie, Wudzynie, Nowym Jasińcu, Koronowie. (…) Nie wykonywał zdjęć na jarmarkach, odpustach, nie dysponował ekranem fotograficznym, popularnym w ówczesnych czasach. Nie miał własnego atelier, czasami zdjęcia robił na tle ganku domu, w którym mieszkał, lecz najczęściej udawał się do zleceniodawców, uwieczniał ich przed domem, w lesie, ogrodzie. Udzielał ogólnych wskazówek, wybierał miejsce do fotografowania, by było odpowiednio naświetlone, ale to osoby fotografowane je przygotowywały, dekorowały, wieszały tkaninę stanowiącą tło, ustawiały kwiaty, meble, dobierały obiekty, które chciały wyeksponować (…). Na wystawie były pokazywane zdjęcia wykonywane zarówno we wnętrzach, jak i w plenerze. Zaciekawiają osoby pozujące do fotografii, ale nie mniej interesujące jest otoczenie: wnętrza domów, chaty, ogrody, pola; Borowiacy nierzadko stawali


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

przed obiektywem podczas prac polowych. Uwagę przyciągało wykonane w 1945 roku zdjęcie na tle chałupy z Borów Tucholskich, która obecnie znajduje się w toruńskim skansenie. Wystawę 92 powiększeń w formacie 40x60 cm otwierały zdjęcia dzieci. Patrzyły w obiektyw z zaciekawieniem, czasem odrobiną niepewności, niekiedy się uśmiechały… Często były fotografowane podczas zabaw, czasami z rodzicami. Nietrudno dostrzec, że fotografowanie było dla nich – dla dorosłych zresztą również – niezwykłym zdarzeniem, udziałem w czymś tajemniczym… Eksponowane zdjęcia maluszków zdawały się wyjęte z opowieści o wiejskim dzieciństwie. Jako inscenizowane można by określić niektóre zdjęcia młodzieży – nierzadko z papierosami… Być może aranżując plan fotograficzny, młodzi ludzie inspirowali się doświadczeniem teatralnym: wśród Borowiaków dużym powodzeniem cieszył się – i cieszy – teatr amatorski (przeciekawy zespół teatralny utworzyli przed paru laty mieszkańcy Klonowa, inscenizując dawne zwyczaje, obrzędy borowiackie, przypominając życie dawnej wsi; w Boże Narodzenie kawalerowie z Suchej kolędują, pokazując widowisko Herodowe). Na niektórych zdjęciach widać instrumentalistów – Borowiacy lubili i lubią muzykować (w Bysławiu miłośnicy muzyki utworzyli przed szesnastu laty zespół Frantówki Bysławskie). Dorośli albo pozowali w izbach, wyposażonych w ładne meble, zadbanych – tu warto sformułować uwagę, że Borowiacy Tucholscy żyli raczej dostatnio. Starannie przygotowywali do zdjęć i siebie, i wnętrza, i miejsca w pobliżu domów. Pozowali nad wodą, w ogrodzie, nierzadko podczas popołudniowego przyjęcia czy podwieczorku. Pozując do zdjęć, nie odganiali psów… Widać na zdjęciach konie, bryczki, rowery, motorowery – pokazują zamożność portretowanych osób. A może dlatego na zdjęciach widać niebiednych mieszkańców zasobnych wsi dlatego, że ubodzy się nie fotografowali, gdyż nie było ich na to stać – zdjęcia były kosztowne. Zdjęcia ślubne, na przykład orszaku weselników, świadczą o fantazji zarówno fotografowanych, jak i fotografa. Na zdjęciu, z lat pięćdziesiątych, wykonanym podczas wesela krewnego Roberta Pokory, wśród weselników fotograf pokazał i siebie, i swoją żonę, i trzech synów. Były zdjęcia z chrzcin, przy choince. Eksponowane są zdjęcia pogrzebowe – rodziny i sąsiadów przy otwartej trumnie; to swoiste pożegnanie zmarłej osoby. Uwagę przyciągały fotografie piekarzy, robotników rozładowujących wagony z kostką brukową, kopiących torf, drwali układających drewniane bale w sążnie, mężczyzn naprawiających dach, żniwiarzy, zarówno z kosami, jak i przy nowocze-

snych kosiarkach. Na wystawie znalazły się zdjęcia z dożynek. Były zdjęcia uczestniczek kursów gotowania i szycia. Niezwykle ekspresyjny był portret kominiarza. Zostały wyeksponowane zdjęcia członków różnych organizacji: Polskiego Czerwonego Krzyża, Sodalicji Mariańskiej. Do zbiorowej fotografii pozowali aktorzy wiejskiego teatru w kostiumach i charakteryzacjach scenicznych – po próbie lub spektaklu. Jedno ze zdjęć przedstawiało myśliwych, dumnych z udanych łowów – z ustrzelonym koziołkiem na pierwszym planie. Było zdjęcie wykonane podczas ćwiczeń wojskowych – na strzelnicy. Sfotografowany został w latach dwudziestych oddział Wojska Polskiego. Na wystawie znalazły się zdjęcia społeczności szkolnych, na przykład uczniów szkoły w Lubiewie podczas wycieczki do Nowego Jasińca na tle średniowiecznego zamku. Było zdjęcie uczniów i nauczycieli z biskupem Konstantym Dominikiem podczas wizytacji. Uwagę zwracało, zamykające wystawę, powiększenie – do formatu 120x300 cm – tak skadrowanego zdjęcia, z lat trzydziestych XX w., uczniów i nauczycieli na tle szkoły w Lubiewie, że się zdawało panoramą, zarazem opowieścią o tym, co działo się przed szkołą: uczniowie pod opieką nauczycieli sadzili drzewa. Uzupełnia ekspozycję plansza ze zdjęciami legitymacyjnymi. Robert Pokora portretował Borowiaków i jego fotografie były zapewne cennymi pamiątkami rodzinnymi; wykonywał też zdjęcia do dokumentów. W domowych archiwach zachowały się oryginalne odbitki zdjęć. Fotografował do końca życia, ale od lat sześćdziesiątych zajmował się fotografią amatorsko – portretował swoją rodzinę Niektóre osoby, miejsca i okoliczności wykonania zdjęć organizatorom wystawy udało się zidentyfikować – i zostały opatrzone podpisami. Od 12 grudnia ubiegłego do połowy lutego tego roku wystawa Fotografie od szewca. Roberta Pokory świat na szklanych negatywach jest eksponowana w Świetlicy Wiejskiej w Suchej. Kuratorka ekspozycji, Magdalena Ziółkowska-Mówka, ma nadzieję, że oglądający zdjęcia odnajdą na nich swoich bliskich, może i siebie, określą miejsca i sytuacje, w których zostały wykonane fotografie. Wszystkie fotogramy pokazane w toruńskim Muzeum, a następnie w Suchej, są dokumentami życia dawnej wsi. Choć są to zdjęcia aranżowane, pozowane, unaoczniają prawdę o świecie, którego już nie ma. Jak pisał Hubert Czachowski, mają walor artystyczny – dzięki warsztatowej biegłości autora, wrażliwości estetycznej i czułości, z jaką odnosił się do osób fotografowanych. Zaciekawiają i wzruszają.

17


DWÓR W KŁÓBCE Jerzy Rochowiak

Z końcem maja włocławskie Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej udostępniło zwiedzającym dwór w Kłóbce. W ten sposób Kujawsko-Dobrzyński Park Etnograficzny w Kłóbce, będący częścią Muzeum, obrazujący kulturę ludową, został dopełniony o obiekt przybliżający kulturę szlachecką. Przygotowania do odtworzenia pięknej siedziby ziemiańskiej w Kłóbce rozpoczęły się w Muzeum już w latach osiemdziesiątych: gromadzono dokumentację, wyposażenie obiektu, muzealia. Zwiedziwszy skansen, trzeba wejść na wzniesienie, by znaleźć się we dworze, postawionym na skraju ciekawego ponad siedmiohektarowego założenia parkowego, właściwie parku krajobrazowego. Przeszedłszy kilkaset metrów w górę dojdzie się do zabytkowego kościoła św. Prokopa. Taki kompleks – chłopskie zabudowania, dwór dziedzica i kościół – obrazuje życie dawnej wsi. Dodać trzeba, że Kłóbkę – niewielką wieś na Kujawsko-Pomorskim Szlaku Fryderyka Chopina – otacza piękny kujawski krajobraz: równiny, pagórki, lasy, jeziora.

Dwór w Kłóbce Fot. Jarosław Czerwiński

Pieczołowicie odbudowany dwór składa się z dwóch części, tworzących spójną całość: parterowej, wzniesionej w połowie XIX wieku oraz mającej pałacowy charakter piętrowej, zbudowanej w latach 1882-1884. Do wybuchu drugiej wojny światowej posiadłość była własnością i siedzibą rodziny Orpiszewskich, należy dodać: rodziny wielopokoleniowej. Po wojnie w obiekcie mieściła się szkoła. Potem dwór niszczał. W 1997 roku wrócił do rodziny Orpiszewskich, którzy wobec braku środków na odbudowę zrujnowanej posiadłości sprzedali go w ręce prywatne. W 2010 roku zakupiło go wraz z parkiem włocławskie Muzeum. W latach 2012-2014 odbudowało go, następnie wyposażyło. Zwiedzać można dwadzieścia pomieszczeń. Eksponowanych jest w nich ponad tysiąc obiektów. W części parterowej, przez trzydzieści lat będącej samodzielnym budynkiem, odtworzono – według przekazów ostatnich przed drugą wojną światową mieszkańców dworu, m.in. na podstawie rozmów z Antoniną Orpiszewską, której mąż,


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

Ludwik, był ostatnim przed wojną właścicielem dóbr w Kłóbce, i źródeł historycznych – ziemiańską siedzibę: dom rodziny Orpiszewskich. Są tu salon, jadalnia, gabinet, sypialnie i inne pomieszczenia. Zostały wyposażone w meble i sprzęty, obrazy i pamiątki, zarówno zachowane z posiadłości Orpiszewskich, jak i pochodzące z innych ziemiańskich siedzib; jako tzw. mienie podworskie były od lat skrzętnie gromadzone we włocławskim Muzeum. W części piętrowej eksponowana jest przede wszystkim twórczość malarska Marii z Wodzińskich Orpiszewskiej. Dworskie piwnice mogłyby i dziś pełnić takie funkcje, jak dawniej; są tu kuchnia, spiżarnia i pralnia. Wystarczyłoby wejść i podjąć pracę… Dwór w Kłóbce jest najnowszą częścią włocławskiego Muzeum i jedną z najnowszych muzealnych placówek w kraju, tym różniącą się od otwieranych obecnie muzeów, że jest ona autentyczna a nie wirtualna. Tu nie ogląda się projekcji, ale przedmioty, które znajdowały się w szlacheckich dworach; zapewne większość z nich była kiedyś używana. Sporo tu obiektów o randze dzieł sztuki, naturalnie są wśród nich kopie obrazów czy listów. Tak istotna we współczesnych muzeach historyczna narracja została zawarta w zabytkowych eksponatach. Urzekająca jest pieczołowitość, z jaką według scenariusza Krystyny Kotuli odtworzono wnętrza. Zdaje się, że czas się cofnął do dwudziestolecia międzywojennego, że do odnowionej posiadłości gospodarze za chwilę się wprowadzą, że właśnie się wprowadzają… Za chwilę dziedzic włoży buty do konnej jazdy i uda się na objazd pól albo polowanie. Do nakrytego stołu niebawem siądą goście, służba już wyjęła z kredensu srebrne sztućce w ozdobnym etui… A po obiedzie zasiądą w fotelach w salonie… Łatwo sobie wyobrazić codzienność kujawskiej rodziny ziemiańskiej. Nietrudno pomyśleć o wartościach, które kształtowały ich postawy i styl życia. Wedle rodzinnych przekazów Orpiszewscy herbu Junosza wywodzili się z Sapiehów. Z Kujawami ich dzieje łączą się od XVIII wieku. Upamiętniają one bohaterów zrywów narodowych, twórców kultury. Józef Orpiszewski brał udział w powstaniu kościuszkowskim. Bohaterem nocy listopadowej 1830 roku był Ludwik Orpiszewski; na emigracji współpracował z księciem Adamem Czartoryskim. W powstaniu listopadowym uczestniczył Ignacy Orpiszewski, brat Ludwika; udział w powstańczym zrywie w 1833 roku okupił zesłaniem na Sybir. Znamienitych osobistości z rodu można by wymienić więcej; wszyscy w swoich pracach kierowali się dobrem ojczyzny, uczuciami patriotycznymi, a mówiąc o nich trzeba uwzględniać szeroki kontekst kulturowy, choćby ze względu na ich koligacje, zainteresowania kulturą i jej twórcami.

Kiedy mówi się o dworze w Kłóbce, kieruje się uwagę ku Marii z Wodzińskich Orpiszewskiej, wskazywanej jako muza Juliusza Słowackiego i narzeczona Fryderyka Chopina. Jej osobę, życie i twórczość przedstawiła Krystyna Kotula w pięknie wydanym przed pięciu latu przez włocławskie Muzeum, bardzo starannie opracowanym albumie Maria z Wodzińskich Orpiszewska (1819-1896). Życie i Dzieło, a także na prezentowanych wystawach: w 2010 roku Kujawska muza Chopina – opowieść o życiu Marii z Wodzińskich Orpiszewskiej (1819-1896) i w 1999 roku Życie i twórczość Marii Wodzińskiej Orpiszewskiej. Barwna, rzetelnie dokumentowana materiałami źródłowymi – publikacjami prasowymi, listami, pamiętnikami i innymi archiwaliami – zajmująca opowieść Krystyny Kotuli żywo przywołuje przeszłość, jest odpowiedzią na pytanie o fascynującą osobowość Marii Wodzińskiej, urodzonej 7 stycznia 1819 roku w Warszawie, w zamożnej rodzinie posiadającej liczne dobra na Kujawach, pozostającej w bliskiej zażyłości z rodziną Fryderyka Chopina. Maria Wodzińska znała go od dzieciństwa; serdeczna przyjaźń łączyła Fryderyka z bratem Marii – Antonim. Rodzina Wodzińskich w roku 1831 wyjechała do Berlina, stamtąd przeniosła się do Drezna, potem do Genewy, gdzie często gościła w swym domu Juliusza Słowackiego, zachwyconego grą Marii na fortepianie. Po latach, w 1893 roku, Maria z Wodzińskich Orpiszewska napisze: Zbyt pochlebne zdanie o moim wpływie na twórczość Słowackiego odeprzeć muszę. (…) Urodziłam się w 1819 r.; zatem w epoce naszej znajomości ze Słowackim miałam lat 15, a tak byłam zajęta lekcyami, że nie miałam czasu zastanawiać się nad życiem, tem bardziej jaki bądź wpływ wywierać. Nie zwracałam uwagi nawet żeby Słowacki był mną zajęty, jak to później twierdzono. Opuścił Genewę na parę miesięcy przed naszym wyjazdem, przy pożegnaniu mówił wprawdzie o żalu i tęsknocie. (…) W tym czasie Słowacki jeszcze nie był sławnym: drukowane były dopiero trzy pierwsze tomu poezyj i Kordian, które jakkolwiek zawierają piękne ustępy, wiele niżej jednak stoją od dzieł późniejszych. Wyznać nawet muszę, że nam się poeta wydał trochę śmiesznym i zarozumiałym, chcąc się mierzyć z Mickiewiczem (ten cytat i następne za: Krystyna Kotula, Maria z Wodzińskich Orpiszewska (1819-1896). Życie i Dzieło, Włocławek 2010). Niemiej poeta pisał o niej w listach, po pierwszych spotkaniach wzmiankując: dorosła już panna, ale bardzo brzydka. Napisał wiersz W sztambuchu Marii Wodzińskiej. Uważano, że była ona adresatką wiersza Rozłączenie. Wspomnienia wspólnej wycieczki w Alpy Berneńskie w 1834 roku poeta przywoływał w poemacie W Szwajcarii. W jednym z późniejszych listów

19


20

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

wspominał: gdziem latał po murawach z moją Marią, co mię kochała krótko, ale mocno, jak zazwyczaj polskie dziewczynki kochają (…). Maria Wodzińska była osobą wykształconą, łączyła uzdolnienia muzyczne z plastycznymi. Jak wynika z przekazów, była panną pociągającą, o wielkim uroku. W 1834 roku Fryderyk Chopin przesłał Marii z dedykacją opublikowanego w Paryżu walca Esdur op. 18, dołączając utwór do listu do jej brata Feliksa. W liście określił siebie jako wiernego sługę, w którym także trochę krwi kujawskiej płynie. Z Genewy Wodzińscy przenieśli się w 1835 roku do Drezna. Tutaj w sierpniu i wrześniu spotykali się z Fryderykiem Chopinem. Przed wyjazdem do Paryża kompozytor ofiarował Marii Walca As-dur op. 69 nr 1 – nazywanego Pożegnalnym. Jej matka mówiła o Fryderyku, że to jej czwarty syn. Ponownie Wodzińscy i Chopin spotkali się w lipcu następnego roku w Marienbadzie, gdzie mieszkali w tym samym hotelu. Tutaj Maria Wodzińska namalowała akwarelowy portret Fryderyka, a później na jego podstawie wykonała litografię. Chopin i Wodzińscy w sierpniu wyjechali razem do Drezna. Tutaj 9 września 1836 roku Fryderyk Chopin oświadczył się Marii Wodzińskiej,

Salon Fot. Jarosław Czerwiński

w obecności jej matki. Działo się to w szarej godzinie. Oczywiście, to określenie należy odnieść do popołudnia, do zmierzchu. Jak zauważa Krystyna Kotula, w opisach życia ziemiańskiego szara godzina to czas, kiedy matka siadała z córkami w saloniku i wspólnie haftowały, wyszywały. To czas wyciszenia, uspokojenia. Można pewnie uznać szarą godzinę – gdy dzień jeszcze się nie skończył, wieczór nie zaczął – za porę, kiedy człowiek ośmiela się zrobić coś, czego kiedy indziej by nie zrobił, kiedy może wydarzyć się coś takiego, jak w półśnie, jakby było się poddanym działaniu czegoś niejasnego, nieokreślonego… Należałoby przeciwstawić szarą godzinę jasnej… Oświadczyny zostały przyjęte, ale zachowane w tajemnicy. Kompozytor nazajutrz wyjechał do Lipska. Z narzeczoną już się nie spotkał. Utrzymywał z nią i jej rodziną korespondencyjny kontakt do 1838 roku. Od 1837 roku Maria Wodzińska przebywała w Służewie. Tutaj w 1841 roku wyszła za mąż za hrabiego Józefa Skarbka. W 1847 roku małżeństwo zostało unieważnione przez włocławski sąd biskupi. 26 października 1848 roku Maria poślubiła w Kłóbce Władysława Orpiszewskiego, którego poznała w 1845 roku. W 1851 roku urodziła syna – Tadeusz zmarł w wieku dwóch lat.


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

W 1860 roku Maria i Władysław Orpiszewscy wyjechali do Florencji. Tu, chory na płuca, Władysław Orpiszewski zmarł we wrześniu 1881 roku. Pochowany został w Kłóbce. Tutaj też, przy Stanisławie i jego żonie – Marii z Kościelskich – Orpiszewskich po powrocie z Włoch zamieszkała Maria z Wodzińskich Orpiszewska. Do parterowego dworu dobudowała w latach 1882-1884 piętrowe skrzydło. Pani Władysławowa Orpiszewska – pisała Ira Stablewska – tzw. „babcia duża” była alfą i omegą domu Kłóbskiego, nadawała mu ton kulturalny, a przytem swojski i serdeczny. Poza osobistym urokiem intelektualnym i walorami ducha wniosła w jego mury mnóstwo cennych pamiątek, stylowych mebli, wazonów, pianino wybrane przez Chopina, wspaniałe obrazy pędzla Rosa du Tivoli, kopie z galerii drezdeńskiej i florenckiej, reprodukowane przez utalentowaną ich właścicielkę. Pawilon p. Marji, dobudowany własnym sumptem do dworu pp. Orpiszewskich, był rodzajem sanktuarium, gdzie się w misternie oprawionych imionnikach ukrywały płody poetyczne, artystyczne malowanki przyjaciół jej i wielbicieli, mnóstwo autografów wybitnych ludzi, ołówkowy portrecik Chopina, w czerwono obitym albumie, z wspomnieniem mistrza i kopiją kilku jego utworów,

prześlicznym „Valse d`adieux” dedykowanym Marji Wodzińskiej (…). Maria Orpiszewska mieszkając w Kłóbce – pisze Krystyna Kotula – zajmuje się malowaniem i przede wszystkim nauczaniem dzieci z rodziny gry na fortepianie, języków obcych i historii. Gra na fortepianie dla domowników i gości. Często wyjeżdża z Kłóbki w odwiedziny do rodzeństwa mieszkającego na Kujawach (Służewo, Śmiłowice, Sułkowo) i rodziny w Wielkopolsce m.in. – do Miłosławia, gdzie mieszka jej siostrzeniec Józef Kościelski – pisarz i miłośnik poezji, działacz społeczny, założyciel galerii obrazów malarzy polskich, fundator pierwszego na ziemiach polskich pomnika Słowackiego (1899 r.). Bywa w siedzibach Bnińskich, Stablewskich, Mycielskich, Potworowskich. Do sędziwego wieku w salonach gra utwory Chopina. Trzy lata przed śmiercią Maria Orpiszewska pisała w liście do bratanka Antoniego Wodzińskiego: Wszyscy mniemają, żem powinna być dumna, że Słowacki i Chopin we mnie się kochali, a ja zawsze powtarzam, że z tego tylko dumna jestem, że taki człowiek jak mój mąż tak stale mnie kochał. Maria z Wodzińskich Orpiszewska zmarła 7 grudnia 1896 roku. Została pochowana w Kłóbce w rodzinnym grobowcu Orpiszewskich.

Gabinet Fot. Jarosław Czerwiński

21


22

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

Wnętrza pałacowej części dworu w Kłóbce zachowują nieco z nastroju owego sanktuarium sztuki i pamięci, a przede wszystkim pokazują artystyczne dokonania Marii z Wodzińskich Orpiszewskiej, o której Krystyna Kotula pisze, że była typową kobietą epoki romantyzmu z nieodłącznymi atrybutami – szkicownikiem i instrumentem do gry, kobietą piszącą sentymentalne strofy, czerpiącą przyjemność z obcowania ze sztuką, otaczającą się pięknem. Zwiedzając dwór w Kłóbce, obejrzymy obrazy, pamiątki, fotografie. Nie usłyszymy jednak gry na fortepianie, którą pani Maria zachwycała od wczesnej młodości. Jak zapewnia Piotr Nowakowski, dyrektor Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej i Kujawskiej, dwór w Kłóbce będzie miejscem żywym – miejscem spotkań, koncertów. Spektaklem słowno-muzycznym zespołu Marynia z Kłóbki, recitalem Jacka Szczepańskiego, który grał muzykę Fryderyka Chopina oraz promocją publikacji Kłóbka. Dzieje dóbr ziemskich od XIII wieku do czasów współczesnych 29 sierpnia został zainaugurowany na tarasie dworu cykl spotkań Wieczory pod lipą, a 13 września w Kłóbce zostały zainaugurowane Europejskie Dni Dziedzictwa w województwie kujawsko-pomorskim organizowane w tym roku pod hasłem Utracone dziedzic-

Gabinet Fot. Jarosław Czerwiński

two. Należałby do niego kłóbski dom, gdyby dwór nie został wyremontowany. Dziedzictwo zostało ocalone – i to nie tylko zabytkowe obiekty, ale i cząstka kultury ziemiańskiej, wartości, z którymi utożsamiamy polski dwór. Kontekstem są wspaniałe dzieła sztuki, literatury, kształtujące naszą kulturową tożsamość. Pamiętać należy, że dwór to nie tylko dziedzic i jego rodzina, ale i liczny zespół ludzi, dzięki którym życie dworu było bogate, rozwijało się. Nie należy zapominać także o oddziaływaniu dworu czy pałacu na kulturę ludową… W Kłóbce nietrudno przywołać nastrój wieczorów w ziemiańskiej siedzibie. Pokoje będą rozświetlały lampy; zapalały się w latach przedwojennych, gdy mieszkańcy siedziby Orpiszewskich korzystali z żarówek dzięki elektrowni przy pobliskim młynie. Jednak kiedy młynarz kładł się spać, światła gasły. Czasem jednak uproszony, zapewniał oświetlenie do godzin nocnych. Być może odtwarzając zabytkowy park, uda się zbudować i elektrownię, podobną do przedwojennej. Dwór w Kłóbce i jego bliższe i dalsze otoczenie mają niezwykły urok. To przestrzeń niezwykła, nie tylko w województwie kujawsko-pomorskim…


Dzieje Kłóbki Jerzy Rochowiak

Kłóbka jest miejscowością o niespotykanie bogatej panoramie kulturowej. Do naszych czasów przechował się tu obraz tradycyjnej polskiej wsi z zabytkowym kościołem, grodziskiem i założeniem dworsko-parkowym z fragmentami folwarku – napisał Piotr Nowakowski, dyrektor Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku we wstępie do najnowszej muzealnej publikacji: wydanej w ubiegłym roku książki Tomasza Dzikiego i Piotra Bokoty Kłóbka. Dzieje dóbr ziemskich (od XIII wieku do czasów współczesnych). Dodaje, że ze względu na kulturowe atrybuty Kłóbki tutaj w 1983 roku został utworzony, będący Oddziałem Muzeum, Kujawsko-Dobrzyński Park Etnograficzny. W problematykę dziejów Kłóbki wprowadza Tomasz Dziki. Do XIII wieku w Kłóbce mieszkali – pisze – przedstawiciele najpierw polskiego rycerstwa, potem szlachty. Wieś funkcjonowała w warunkach ówczesnego ustroju lennego, w bliskich relacjach z miejscową parafią rzymskokatolicką i w kręgu trzech powiązanych ze sobą gospodarczych i społecznych podmiotów: dwór – majątek – wieś. Do 1793 r. dwór w Kłóbce dotykały te same problemy co większość polskich majątków, toczono o niego lokalne wojny, niszczyły go międzynarodowe konflikty zbrojne, w których bezpośredni udział brała Polska. W XIX w. i w okresie międzywojennym właściciele Kłóbki znajdowali się w centrum wydarzeń politycznych i społecznych, a także przemian cywilizacyjnych (…). Pierwszy okres dziejów dóbr w Kłóbce, od trzynastego stulecia do drugiego rozbioru Polski, omówił Piotr Bokota, zmarły w 2011 r. pracownik włocławskiego Muzeum. Pierwsza wzmianka o miejscowości znajduje się w wykazie parafii diecezji włocławskiej w latach 1325-1327; przyjmuje się, że parafia pod wezwaniem św. Prokopa została utworzona w trzynastym stuleciu, być może nawet wcześniej, około 1155 r. Autor, dotarłszy do wielu materiałów źródłowych, szczegółowo omówił losy dóbr, toteż czytelnik zapoznaje się nie tylko z wydarzeniami historycznymi, ale i z życiem jego mieszkańców. Dalsze dzieje Kłóbki, do 2012 r., omówił Tomasz Dziki, dzieląc je na dwa okresy: do 1918 r. i po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Po drugim rozbiorze Polski Kłóbka znalazła się w zaborze pruskim, w 1807 r. znalazła się w granicach Księstwa Warszawskiego, w 1815 r. Królestwa Polskiego. W 1822 r. majątek kupił Józef Orpiszewski i w ciągu zaledwie ośmiu lat posiadania Kłóbki – pisze Tomasz Dziki – stworzył stabilne podstawy dla przyszłej działalności tych dóbr ziemskich. O gospodarowaniu nimi i życiu we dworze pisał Ludwik Orpiszewski w opublikowanej w Paryżu w 1838 r. powieści Wędrówka po Wielkopolsce i Mazowszu. Powieść z ostatnich

wypadków przez Ludwika z Krzewia. Po śmierci Józefa Orpiszewskiego od 1830 r. majątkiem zarządzała przez dwanaście lat rada familijna. W 1842 r. właścicielem Kłóbki został Lucjan Orpiszewski – i do wybuchu drugiej wojny światowej majątek pozostawał własnością Orpiszewskich. Ostatni jego właściciel, Ludwik Orpiszewski, zmarł w 1971 r. W 1945 r. dobra ziemskie w Kłóbce przejęło państwo. Ziemie zostały rozparcelowane. Dwór przeznaczono na szkołę; uczyła w niej krótko Anna Orpiszewska, córka Ludwika. W drugiej połowie lat sześćdziesiątych, po zbudowaniu nowej szkoły, budynek przeznaczono na mieszkania. Taką funkcję pełnił po lata dziewięćdziesiąte. Z roku na rok postępowała degradacja dworu i innych zabudowań, a także parku. Zespół dworsko-parkowy w Kłóbce 17 września 1984 r. został wpisany do rejestru zabytków. W 2010 r. przejęło go Muzeum Ziemi Kujawsko-Dobrzyńskiej. W połowie ubiegłego roku został udostępniony zwiedzającym. Jak stwierdza dyrektor Piotr Nowakowski, po odbudowie dworu w Kłóbce i zagospodarowaniu parku dworskiego planuje się także odbudowę młyna wodnego oraz przywrócenie pierwotnej formy spichlerza dworskiego Piotr Bokota i Tomasz Dziki wyczerpująco, omawiając kontekst historyczny, przedstawili dzieje dóbr w Kłóbce. Co ważne, starali się pokazać życie codzienne mieszkańców. Bliżej można je poznać, czytając cytowane materiały źródłowe: różnorakie dokumenty, spisy inwentarza, fragment wspomnianej powieści Ludwika Orpiszewskiego. Autorzy zamieścili też sporo ilustracji, przede wszystkim fotografii. Dzięki nim można zbliżyć się i do siedziby rodu Orpiszewskich, i do nich samych. Na trzy zdjęcia warto zwrócić szczególną uwagę: na zdjęcie dworu jako wielorodzinnego budynku mieszkalnego – z 1983 r., na zdjęcie tego, co z dworu zostało – z 2010 r. i zdjęcie dworu po odbudowie – z 2015 r. Książka Kłóbka. Dzieje dóbr ziemskich (od XIII wieku do czasów współczesnych) jest zajmującym opracowaniem historycznym. Opowiada o ciekawym miejscu, o ludziach, którzy je tworzyli. Zyskuje znaczenie jako publikacja o odnowionym zabytku, który przyciąga uwagę i wzbudza zainteresowanie: można w niej znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, które zadają sobie przybywający do Kłóbki, stający przed dworem, zwiedzający jego wnętrze, przechadzający się po parku. Piotr Bokota i Tomasz Dziki poznali i przedstawili przeszłość miejsca. Mam wrażenie, że w swej pracy kierowali się nie tylko dociekliwością i rzetelnością naukową, ale i perspektywą nowej funkcji zespołu dworsko-parkowego – nowego życia dóbr w Kłóbce po odnowieniu zabytkowego dworu.


Muzeum Toruńskiego Piernika Jerzy Rochowiak

Na początku był Świat Toruńskiego Piernika, czyli otwarta 24 czerwca 2006 roku w Muzeum Okręgowym w Toruniu – w piwnicach Domu Kopernika – ekspozycja przedstawiająca toruńskie tradycje piernikarskie. Przygotowały ją Barbara KukowiczWirowska i Maria Magdalena Gessek, a plastycznie opracował Stanisław Lackowski. Na tej wystawie została pokazana część gromadzonych od ponad stu lat piernikarskich zbiorów toruńskiego Muzeum. Toruń słynie piernikami, to wie każdy w naszym mieście, regionie, pewnie i w kraju. Ich sława przekracza jego granice. I Świat Toruńskiego Piernika rychło zyskał znaczny rozgłos. Cieszył się ogromnym powodzeniem, a piękną przygodą było poznawanie tradycji, które należą do naszego kulturowego dziedzictwa. Można było poznawać tajniki piernikarstwa, nie tylko oglądając eksponaty, ale i kosztując pierniki, a nawet naśladując czynności dawnych piernikarzy: samemu formując w ozdobnych formach ciasto i je wypiekając. Można było w pięknych wnętrzach gotyckiej kamienicy doświadczyć pełni pojęcia smak. Sięgając po pierniki, łączymy bowiem doznania

Muzeum Toruńskiego Piernika Fot. Krzysztof Deczyński

estetyczne – kształtu, niekiedy wyrafinowanej formy, a także… opakowania – z kulinarnymi. Łączymy je ze stołem, przy którym się spotykamy, jesteśmy razem. Toruńskie tradycje piernikarskie – którymi w toruńskim Muzeum Okręgowym zajmuje się utworzony w lutym 2012 roku Dział Historii Toruńskiego Piernikarstwa – sięgają co najmniej czternastego stulecia, z którego pochodzą najdawniejsze wzmianki o tutejszych piernikach. Wypiekano je zapewne już wcześniej. Sprzyjały temu uprawne pola w bliższym i dalszym otoczeniu miasta, barcie w okolicznych lasach, a także handel w hanzeatyckim wiślanym porcie, do którego trafiały przyprawy z dalekich krajów. Od nich też – od pieprzu – pochodzi nazwa piernika, który musiał być pierny. Był smakołykiem, przekąską i zakąską, lekiem, przyprawą… Jednak sama mąka, miód i orientalne ingrediencje to nie wszystko. Toruńskie pierniki były wyborne nie tylko dzięki nim, ale i kunsztowi tutejszych piernikarzy, i to zarówno umiejętności przygotowania ciasta, wypieku, jak i sztuce nadawania piernikom zachwycającego kształtu.


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

W połowie ubiegłego roku w Muzeum Okręgowym w Toruniu zostało otwarte Muzeum Toruńskiego Piernika, umieszczone w dawnej fabryce najsłynniejszego toruńskiego piernikarza Gustava Traugotta Weesego. Jego dziadek Jan Weese w 1763 roku ożenił się z Dorotą Schreiber, wdową po innym piernikarzu i odziedziczył zakład piernikarski, założony już w siedemnastym stuleciu. Przekazał go swoim synom, po nich przejął go w 1824 roku Gustav Traugott Weese, który piernikarskiego rzemiosła uczył się w Austrii i w Niemczech, m.in. w słynącej z pierników Norymberdze. Rodzinny zakład przekształcił w nowoczesną fabrykę, z urządzeniami napędzanymi parą wodną, potem też prądem elektrycznym, z taśmociągiem. Produkowane w Gustav Weese Honigkuchen Fabrik pierniki w ozdobnych opakowaniach były sprzedawane w kraju i za granicą. Tradycje fabryki Weesego kontynuuje – w obiekcie zbudowanym na osiedlu Mokre także przez rodzinę Weese – Fabryka Cukiernicza Kopernik S.A. Z inicjatywy Muzeum Okręgowego w Toruniu, przy dużym wsparciu Gminy Miasta Toruń oraz wspomnianej Fabryki Kopernik, utworzono Muzeum Toruńskiego Piernika, największą w kraju placówkę pokazującą piernikarskie tradycje. Prezentowana w nim ekspozycję przygotowały Barbara KukowiczWirowska i Anna Kornelia Jędrzejewska.

W zaadaptowanym na potrzeby muzealnej ekspozycji zabytkowym obiekcie architektury przemysłowej poznawanie tajników wypieku pierników zaczyna się w piwnicach, od zwiedzania wystawy Piernikowe korzenie – od formy do pieca. Gości wita wirtualna kramarka. Tutaj można zobaczyć kolekcję bezcennych piernikowych form, od siedemnastowiecznych po współczesne. Można dowiedzieć się jak snycerz, czasem sam piernikarz, tworzył formę. W zaaranżowanej pracowni siedzi w renesansowym czy średniowiecznym stroju z dłutem w ręce i w drewnie rzeźbi formę… Jak wskazuje Anna Kornelia Jędrzejewska, można obejrzeć formy wykonane ręcznie, z drewna, niekiedy wzmacniane blachą, a także przemysłowe wykrojniki. Dodaje, że w muzealnych zbiorach – w 1926 roku opisanych przez Stanisława Dąbrowskiego – są też formy marcepanowe i tragantowe. Formy o bogatej ornamentyce to bardzo często misterne dzieła sztuki snycerskiej. Wiele zdaje się ilustrować ciekawą opowieść, inne mogą ją początkować… Najpopularniejsza katarzynka to sześć połączonych kół; w przeszłości były to medaliony zdobione wizerunkami zwierząt. Można zobaczyć jak pierniki wypiekano, jak sprzedawano w średniowiecznych kramach. Pokazywane są różnorakie piece służące do wypieku pierników, urządzenie do rozgniatania ciasta. Zapoznać się można z fabrycznym ciągiem technologicznym.

Piernikowe przyprawy Fot. Krzysztof Deczyński

25


26

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

Na parterze można obejrzeć wystawę Zmysłowy świat piernika. Wprowadza w ten świat film wyjaśniający dlaczego Toruń jest piernikowym miastem. Można poznać przyprawy, bez których piernik nie mógł się obejść. Są to anyż, cynamon, goździki, imbir, kardamon i oczywiście pieprz. Można też samemu uformować piernik i go wypiec. Korzystając z elektronicznego wyświetlacza, można wirtualnie przemierzyć drogę, którą przebywały piernikowe przyprawy nim dotarły do Torunia. Na pierwszym piętrze Muzeum ekspozycja Piernik w salonie, kuchni, sklepie i klubie zapoznaje z przepisami na piernikowe ciasto, kuchnią, w której wypiekano pierniki. Odtworzony został dziewiętnastowieczny salonik – z portretami i zdjęciami rodzin toruńskich piernikarzy. W kuchni z początku dwudziestego wieku można zapoznać się z przepisami… Można obejrzeć zarówno różne rodzaje pierników, jak i ich opakowania. Są najrozmaitsze, dość surowe z okresu powojennego, w sklepiku z lat sześćdziesiątych, i bajecznie kolorowe pudełka, puszki, nie tylko toruńskie, w przedwojennym kantorze. Jest nawet żyrandol z puszek po piernikach. Zatrzymawszy się przy cukierence z dziewiętnastego wieku, można posłuchać co z ekranu mówi pan Weese… Można zajrzeć do wnętrza firmowego sklepu, stanąwszy przed kryształową szybą. Zatrzymawszy się przy słupach ogłoszeniowych można zobaczyć jak pierniki reklamowano. W gabinecie właściciela można nie tylko obejrzeć fotografie, ale i wysłuchać dyktowanego telegramu… Tu należy zauważyć, że w Muzeum oprócz

Toruński piernik Fot. Krzysztof Deczyński

rodziny Weese, są przedstawiane inne toruńskie piernikarskie rody. Jednym z eksponatów jest… samochód marki Żuk – takim rozwożono pierniki do sklepów. Zaaranżowana została klubokawiarnia w modnej ostatnio stylistyce polskiego designu z lat od pięćdziesiątych po siedemdziesiąte dwudziestego wieku. Na ekranie telewizora sprzed dziesięcioleci można obejrzeć fragmenty Polskiej Kroniki Filmowej o toruńskich piernikach, a także animowany film o toruńskiej przygodzie Pyzy na polskich dróżkach według scenariusza Hanny Januszewskiej. Dzieciom i młodzieży zarówno dostawczy pojazd, jak i klubowa aranżacja mogą wydać się nieco egzotyczne, zaś w ich rodzicach i dziadkach budzą nostalgiczne wspomnienia. Dzieci, które zwiedzają Muzeum, mogą spędzić parę chwil w kąciku gier i zabaw. Dorośli mogą pobawić się w wirtualnej przebieralni: „przywdziać” dawne stroje. Aranżacja muzealnej ekspozycji – możliwość zabawienia się w piernikarza, interaktywność – pozwala wejść do piernikarskiego świata, który może mieścić się w domowej kuchni, w rzemieślniczym zakładzie, w fabryce Kopernik. Spis eksponatów, które w Muzeum Toruńskiego Piernika są na wyciągnięcie ręki, a właściwie na dotyk, byłby pokaźną księgą. Są tu przedmioty oryginalne, są kopie… Barbara Kukowicz-Wirowska podkreśla, że zabytkowe przedmioty nie zostały pochowane w gablotach, a aranżacja wystawy służy temu, by każdy, kto tu przychodzi wziął udział w piernikarskiej przygodzie, a nie tylko oglądał… I rzeczywiście, tego Muzeum się nie zwiedza – jest się uczestnikiem zdarzenia w piernikowym świecie, przeżywa się piernikarską przygodę. Można dotknąć surowców, przysiąść na starym krześle, przy stole lub kawiarnianym stoliku. Co najważniejsze: można zobaczyć, poczuć dawny czas, zobaczyć ludzi, którzy pierniki wypiekali, sprzedawali i jadali. Można spojrzeć na piernik z bliska, na jego otoczenie historyczne i współczesne, a więc zobaczyć go w kontekście kulturowym. Zbliżając się do artefaktów, w Muzeum Toruńskiego Piernika oglądamy znaki przeszłości, dość świeżej, bo sprzed paru dziesięcioleci, i odległej, sięgającej czasów, gdy Toruń zyskiwał gotyckie fundamenty i mury. Widać jak bardzo zmienił się świat, ale toruński piernik łączy nasze „dziś” z daleką przeszłością. Jego składniki są właściwie takie same, jak przed wiekami, niewiele zmieniły się receptury, leżakowanie ciasta, technologia wypieku. Nawet kształty pierników są podobne. Zmieniły się opakowania. Zastanawiać może czy taki sam lub podobny jest smak pierników. Pewnie inna jest dzisiaj mąka, inne właściwości smakowe mają korzenne przyprawy, miód nie pochodzi od bartników… No i inne jest nasze poczucie smaku niż naszych przodków. Czy w Muzeum znajdziemy odpowiedź na pytanie o niezwykłość toruńskich pierników, o przyczyny ich sławy? Przecież piernikami słynie Norymberga,


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

w szesnastym wieku z piernikami toruńskimi konkurowały królewieckie, o czym napomknął ks. Stanisław Kujot, a obecnie są dostępne pierniki z różnych ośrodków w kraju i za granicą. Jednak jeśli nie najwyżej, to szczególnie cenione są pierniki toruńskie, zarówno ze spulchnionego ciasta, które jemy, jak i z ciasta niespulchnionego, dość twarde, by były trwałymi ozdobami. Odpowiadając na pytanie o powodzenie toruńskich pierników, można mówić o ich smaku, w ostatnich dziesięcioleciach niezmiennych – katarzynki w czekoladowej polewie smakują zawsze tak samo. Oczywiście, ten smak zapewnia w Fabryce Kopernik dbałość o jakość, zarówno surowców, jak i procesu produkcji, troska o formę… Coś jednak pozostaje tajemnicą. Strzegli jej dawni piernikarze, strzeże i Fabryka Cukiernicza Kopernik. W Muzeum Toruńskiego Piernika można do tej tajemnicy się zbliżyć, a komuś może uda się ją odkryć, podczas kosztowania katarzynek, w staropolskim nastroju na Piernikowej Biesiadzie… Jak mówi Anna Kornelia Jędrzejewska, prezentowana w Muzeum problematyka będzie rozwijana poprzez wystawy czasowe. Już w czerwcu zaprezentowane zostanie piernikarstwo śląskie, a w listopadzie zostanie pokazana Norymberga jako miasto pierników. Ponadto w oficynie pofabrycznego budynku zostaną pokazane na parterze surowce, na pierwszym piętrze legendy i podania o tematyce piernikarskiej, zaś na drugim piętrze zostanie otwarte piernikowe laboratorium – kuchnia. Oprócz Muzeum Toruńskiego Piernika w Toruniu można zwiedzać skromniejsze Żywe Muzeum Piernika, Piernikarnię Mistrza Bogumiła, z piernikarską sztuką można zapoznawać się w Forcie IV. Jak podczas otwarcia placówki w czerwcu ubiegłego roku powiedział dyrektor Muzeum Okręgowego w Toruniu dr Marek Rubnikowicz, piernikarskie tradycje miasta są tak bogate i warte upowszechniania, a zainteresowanie nimi tak wielkie, że w Toruniu jest miejsce nie tylko dla Muzeum Toruńskiego Piernika. Dodać trzeba, że w 2008 roku wędrowny żywot rozpoczął Świat Toruńskiego Piernika; trafił już do blisko trzydziestu miast. Wystawa tak została zaaranżowana, że może być pokazywana tam, gdzie znajdzie się miejsce dla długiej na 7 metrów, na 4 szerokiej drewnianej kogi, należącej do rodziny żaglowców pływających do XVI wieku po Bałtyku i Morzu Północnym. Koga pomieściła średniowieczny kram, sklep z przełomu XIX i XX wieku, a przede wszystkim aranżację szesnastowiecznej piekarni. Pokazywane są zabytkowe formy piernikarskie, a także średniowieczne dzbany, późniejsze cynowe kufle. Eksponowane są przyprawy, stylizowane postacie kupca, kramarki i sklepikarki. Piernikarskie rzemiosło obrazują plansze poglądowe, a piernikarski Toruń dwie panoramy: osiemnastowieczna i współczesna. Jest też słup ogłoszeniowy z dwudziestolecia międzywojennego.

Świat Toruńskiego Piernika można nie tylko zwiedzać. Można również wziąć udział w warsztatach formowania ozdobnych pierników z ciasta przygotowanego w fabryce Kopernik. Muzeum Toruńskiego Piernika zaprasza na piernikowe imprezy. Tutaj na początku września ubiegłego roku zostało zainaugurowane dwudniowe Święto Toruńskiego Piernika, wcześniej obchodzone jako Święto Piernika. Bardzo ciekawy był program festynu Święta Katarzyna wypiek zaczyna, który odbywał się 25 listopada ubiegłego roku. Uczestnicy warsztatu kulinarnego Weź miodu przaśnego, gwarząc tradycjach piernikarskich, przygotowywali do leżakowania ciasto według jednego z najstarszych przepisów na toruńskie pierniki. Po wyrobieniu masy piernikowej, uroczyście przenieśli je do piwnicy – i spotkali się w Muzeum 22 grudnia, by z ciasta wypiekać pierniki. Było spotkanie Święta Katarzyna wróżyć zaczyna – z tradycjami i wróżbami związanymi z obchodami dnia św. Katarzyny i św. Andrzeja. Były warsztaty plastyczne Święci z piernika: uczestnicy przygotowywali pierniki przy użyciu metalowych form przedstawiających siostrę Katarzynę i Świętego Mikołaja, następnie wykonali papierowe dekoracje, którymi ozdobili pierniki, a potem je starannie opakowali. Uczestnicy warsztatów Piernik jak malowany dekorowali pierniki kolorowym lukrem. Były też warsztaty tworzenia piernikowych ozdób Jak ozdobić choinkę? Można było poznać Przyszłość w pierniku zapisaną, nauczyć się szyć Piernikowe poduszki, poznawać pracę snycerza i Historię katarzynki w drewnie zapisaną. W programie festynu znalazły się prezentacje baśni i legend o piernikach, a także prelekcje O Katarzynie i katarzynkach. Najliczniejsze opowieści wyjaśniają pochodzenie tych właśnie pierników. Baśnie i legendy zapoznają z tajnikami piernikarskiego rzemiosła, dociekają źródeł sławy toruńskich pierników, dodają im kolorytu, a zarazem pięknie wkomponowują się w nastrój nadwiślańskiego grodu, podobnie jak utwory literackie: poetyckie, prozatorskie, a także dramaturgiczne – wart uwagi jest cieszący się przed laty w Teatrze Lalki i Aktora Baj Pomorski popularnością Piernikowy błazen Tadeusza Petrykowskiego. Tu warto powiedzieć, że toruńskie piernikarstwo spopularyzował Wojciech Streich w ślicznie wydanej przed kilkunastu laty Opowieści o toruńskim pierniku, że niedawno ukazała się książka Macieja Wróblewskiego Piernikowy smak życia, że sporo o piernikarstwie można się dowiedzieć z Przewodnika po Muzeum Okręgowym, że z broszurą Toruńskie Trasy Tematyczne – Piernikowe miasto w ręce można podążać toruńskim piernikarskim szlakiem… Przygotowywana jest w Muzeum książka dla dzieci o piernikach. Są o Toruniu i piernikach piosenki, spośród których najpopularniejsza jest Toruńska piosenka Romana Pisarskiego. Każde dziecko w mieście śpiewało lub choćby słyszało: Kto w Toruniu mieszka, wesoło się śmieje. Je toruński piernik, dobrze mu się dzieje. Na pewno można tę zwrotkę radośnie, z przekonaniem zanucić, wychodząc z Muzeum Toruńskiego Piernika.

27


Zdarzenia, wydarzenia Almanach poetycki Z kujawskiej chaty W Salonie Hoffman w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury w Bydgoszczy 19 listopada 2015 r. był promowany almanach poetycki Z kujawskiej chaty zawierający pokłosie konkursu poetyckiego XXVII Ogólnopolskich Literackich Spotkań Pokoleń Kruszwica-Kobylniki 2015, organizowanych przez Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy i Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury. Spotkanie promocyjne publikacji prowadziła Alina Rzepecka. W zbiorze zostały zamieszczone nagrodzone i wyróżnione wiersze trzydziestu ośmiu autorów (uczestników Spotkań). Siedemdziesiąt wierszy oceniało czterech jurorów: Jolanta Baziak, Wojciech Banach, Agnieszka Tomczyszyn-Ha­rasymowicz i Jarosław Stanisław Jackiewicz. Przed zespołem redakcyjnym tomu – pisze Elżbieta Nowosielska – było trudne wyzwanie, by tegoroczny almanach, podobnie jak w latach poprzednich, miał przemyślany charakter tematyczny. Wybór jednogłośnie padł na folklor, na jego związki z historią i współczesnością Kujaw, a jeszcze ściślej na jego związki z Kruszwicą i okolicami. Ciekawym materiałem poznawczym jest zamieszczona w almanachu ikonografia związana z folklorem. Zaprezen­ towane na ilustracjach zbiory pochodzą z najwyższej półki. Dzięki „wydeptanym ścieżkom” znawczyni tematu Pani Heni Derezińskiej, (spadkobierczyni dorobku Marii Patyk), Muzeum Etnograficzne im. Marii Znamierowskiej‑Prüfferowej w Toruniu wyraziło zgodę na sesję fotograficzną i na wykorzystanie wielu cennych eksponatów. Niektóre z nich mają wręcz unikatową historię rodem z Kruszwicy i okolic. To dobrze, że te cenne informacje zostaną w ten to sposób spopularyzowane. Dla organizatorów XXVII Ogólnopolskich Literackich Spotkań Pokoleń to kolejna satysfakcja i sposób na promowanie regionu. Bo tak naprawdę każdy kolejny tom almanachu stanowi dowód na emocjonalny stosunek autorów do Kujaw, Kruszwicy, do Gopła. Takich strof jak w wierszu Alicji Podlas z Torunia jest wiele: Wzeszły Echa z wody / Poszły śladami dotyku (…) Kujawska kolebka poezji (…) / wypatruje gości / Z najstarszą z modelek Popiela / Mysią Wieżą – znad Gopła. Dla Teresy Brauer Gopło stanowi symbol związków z ludź­mi, z przyrodą, z historią: (…) jest ciszą / (…) jest życiem / (…) baśnią jest. I niech się nadal dzieje to zauroczenie, by jak napisała, w Echach z wody, krakowska poetka Małgorzata Lebda: … echa z wody / żeby nas ciągle wołały… Echa, które już słyszał 180 lat temu Juliusz Słowacki pisząc Balladynę… I oby kolejni twórcy nadawali echom kształt słowa, by ocalić świat najwyższych wartości, świat najistotniejszych sfer życia. Bo z poezją jest tak, jak trafnie wyraził się poeta, ksiądz Jan Twardowski: (…) w dobie mechanizacji / W czasie gonitwy i materialnych priorytetów / tylko poezja ocala to, / co ludzkie piękne, z serca płynące (….)

Wystawa Toruń i jego historia, cz. 4: Lata powojenne (1945-1990) w Toruniu W Muzeum Okręgowym w Toruniu – w Domu Eskenów – 8 grudnia 2015 r. została otwarta wystawa Toruń i jego historia, cz. 4: Lata powojenne (1945-1990). To ostatni element przedsięwzięcia, którego celem było stworzenie nowoczesnej ekspozycji dotyczącej dziejów miasta – piszą organizatorzy. – W swoim założeniu miała ona pokazywać historię Torunia w sposób kompleksowy, rozpoczynając od XI tysiąclecia p.n.e. (pierwsze ślady osadnictwa na tych terenach), aż po rok 1990 (przeprowadzenie w Toruniu wyborów parlamentarnych w czerwcu 1989 roku oraz wyborów samorządowych w maju 1990 roku). Ostatnią część ekspozycji rozpoczyna blok tematyczny związany z zakończeniem okupacji niemieckiej 1 lutego 1945 roku. Od tego momentu Toruń funkcjonował już w „nowej”, powojennej rzeczywistości. Odradzające się państwo polskie znalazło się w orbicie wpływów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Radość związaną z zakończeniem wojny zakłócało wiele nadużyć godzących w mienie i godność mieszkańców miasta. Rozpoczęły się także aresztowania i wywózki do łagrów osób „niewygodnych” pod względem politycznym albo przydatnych władzom radzieckim jako niewolnicza siła robocza. Jeszcze w lutym 1945 roku późniejszy wojewoda pomorski Henryk Świątkowski rozpoczął starania o powołanie do życia wyższej uczelni w Toruniu, co spotkało się z olbrzymim poparciem społecznym. Działania te uwieńczone zostały sukcesem. Dekretem Rady Ministrów z 24 sierpnia 1945 roku (zatwierdzonym przez Krajową Radę Narodową 11 września 1945 r.) został powołany do życia Uniwersytet Mikołaja Kopernika. Wydarzenie to już na zawsze zmieniło oblicze miasta. Fundament kadry profesorskiej stworzyli uczeni z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, którzy do Torunia przyjechali wiosną i latem 1945 roku. Jednocześnie do miasta zaczęła przybywać młodzież, która wniosła w stare mury Torunia świeżość, radość i wielką potrzebę zabawy. W 1960 roku odbyły się pierwsze juwenalia. Od tego momentu barwne korowody braci studenckiej corocznie pojawiały się na toruńskich ulicach.


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

W następstwie odwilży październikowej w grudniu 1958 roku został otwarty Klub Tygodnika Studenckiego Od Nowa. Szybko stał się on prężnie działającym centrum studenckiego życia kulturalnego i jednym z najbardziej znanych klubów studenckich w Polsce. Na scenie Od Nowy koncertowały gwiazdy pierwszego formatu, takie jak Ewa Demarczyk czy Mieczysław Fogg. To tutaj spotkać można było twórców kultury polskiej, takich jak Krzysztof Komeda, Julian Przyboś, Artur Sandauer czy Jerzy Waldorff. W kwietniu 1981 roku na scenie Od Nowy rozpoczął działalność zespół Republika. Jednak życie kulturalne Torunia nie toczyło się wyłącznie wokół uczelni. Miejscem kultowym dla Torunia był Klub Środowisk Twórczych Azyl, który powstał w 1967 roku w gmachu Teatru Baj Pomorski. Spora część mieszkańców Torunia uczestniczyła także w różnego rodzaju imprezach o charakterze kulturalnym lub towarzyskim organizowanych w klubach toruńskich zakładów pracy, takich jak Elana, Apator czy Merinotex lub świetlicach osiedlowych. Wielką popularnością cieszyły się także kina. Na początku lat 70. w mieście działało 7 kin dysponujących 2493 miejscami. W 1960 roku kina toruńskie odwiedziło 1,4 miliona widzów, później liczba widzów zaczęła spadać ze względu na upowszechnienie telewizji. Po okresie zastoju gospodarczego miasta w latach 60. i 70. zaczęły powstawać nowe zakłady pracy i nowe osiedla mieszkaniowe. Rozwój i funkcjonowanie wielkich zakładów przemysłowych typu Elana, Merinotex czy Apator to również ważny fragment historii grodu Kopernika. W latach 70. powstało największe osiedle mieszkaniowe w Toruniu – Rubinkowo. Więcej informacji w internetowej wersji Biuletynu Informacji Kulturalnej.

Opr. JR

Otrzymaliśmy zaproszenia Do Biblioteki Pedagogicznej im. gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej w Toruniu • na otwarcie wystawy O nas samych organizowanej wespół z Jestem – Stowarzyszeniem Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym i Osobom Potrzebującym Wsparcia w Toruniu 16 listopada 2015 r. Do Biblioteki w Skąpem • na otwarcie Pracowni Orange 17 listopada. Do Galerii Małej w Zespole Placówek Młodzieżowych Bursa w Grudziądzu • na otwarcie wystawy rzeźby Krzysztofa Mazura Sieć połączeń 18 listopada 2015 r., • na otwarcie wystawy grafiki Marka Zajki Człowiek pogryzł psa 17 grudnia 2015 r. Do Filharmonii Pomorskiej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy • na koncert Tylko Mozart w wykonaniu Orkiestry Kameralnej Capella Bydgostiensis pod dyrekcją Josè Maria Florêncio, z udziałem Duo Granat (Tamara Granat, Adrian Kreda – fortepiany) 18 listopada 2015 r., • na koncert Muzyczne skarby baroku w wykonaniu Orkiestry Kameralnej Capella Bydgostiensis pod dyrekcją Jacka Rogali, z udziałem Dominika Wroniszewskiego (obój) 25 listopada 2015 r., • na koncert Andrzejki w Filharmonii w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej pod dyrekcją Kaia Bumana, z udziałem Katarzyny Dondalskiej (sopran) 27 listopada 2015 r., • na koncert Polska muzyka XXI wieku w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej pod dyrekcją Krzysztofa Herdzina, z udziałem Wojcie-

• •

cha Kołaczyka (altówka) i Pawła Gusnara (saksofon) 4 grudnia 2015 r., na koncert Wirtuozowski duet w wykonaniu Orkiestry Kameralnej Capella Bydgostiensis pod dyrekcją Josè Maria Florêncio, z udziałem Arkadiusza Adamskiego (klarnet) i Romana Widaszka (basethorn) 9 grudnia 2015 r., na koncert Bóg się rodzi w wykonaniu Chóru Akademickiego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego pod dyrekcją Bernarda Mendlika i Benedykta Odyi, z udziałem Michała Wachowiaka (organy) 17 grudnia 2015 r., na koncert Oratorium na Boże Narodzenie w wykonaniu Orkiestry Kameralnej Capella Bydgostiensis i Chóru Astrolabium pod dyrekcją Kaia Bumana z udziałem Marty Boberskiej (sopran), Doroty Lachowicz (alt), Sylwestra Smulczyńskiego (tenor), Jarosława Bręka (bas) 19 i 20 grudnia 2015 r., na koncert W muzycznych barwach romantyzmu w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej pod dyrekcją Kaia Bumana, z udziałem Witolda Żołądkiewicza 15 stycznia, na koncert Tako rzecze Zaratustra w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej pod dyrekcją Eugene`a Tzigane`a 22 stycznia, na koncert A capella – dawniej i dziś. Jubileusz 30-lecia Chóru Kameralnego Akademii Muzycznej w Bydgoszczy w wykonaniu Orkiestry Kameralnej Capella Bydgostiensis, Chóru Kameralnego Akademii Muzycznej w Bydgoszczy pod dyrekcją Magdaleny Filipskiej, Łukasza Hermanowicza i Janusza Staneckiego 23 stycznia.

29


30

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

Do Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej im. Franciszka Becińskiego w Radziejowie • na spotkanie z poezją Franciszka Becińskiego w 40. rocznicę śmierci poety 18 listopada 2015 r. Do Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy • na promocję almanachu poetyckiego Z kujawskiej chaty – pokłosia konkursu poetyckiego XXVII Ogólnopolskich Literackich Spotkań Pokoleń Kruszwica-Kobylniki 2015; prowadzenie Alina Rzepecka; w programie recital Tomasza Drachala 19 listopada 2015 r., • na koncert Jazz u Hoffmana w wykonaniu Filipa Wojciechowskiego (fortepian), Adama Cegielskiego (kontrabas) i Piotra Biskupskiego (perkusja) 29 listopada 2015 r., • na spotkanie organizatorów Europejskich Dni Dziedzictwa 2015 w dniu 7 grudnia 2015 r., • na I Spotkanie z Historią u Hoffmana 9 grudnia 2015 r., • na Wigilijne spotkanie z poezją 17 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy rzeźby i malarstwa Bogdana Ziętka Lubię spokojne kobiety 16 grudnia 2015 r., • na spotkanie poetyckie z Wojciechem Banachem 21 stycznia. Do Centrum Konferencyjnego Daglezja w Przysieku • na konferencję Przemysł rolno-spożywczy – uwarunkowania dalszego rozwoju i zakończenie konkursu Najlepszy Produkt Spożywczy Pomorza i Kujaw 2015 w dniu 19 listopada 2015 r. Do Domu Muz w Toruniu • na otwarcie wystawy Franciszka E. Kazimierskiego Cmentarz Żydowski w Warszawie 19 listopada 2015 r., • na wernisaż grafiki Emmy Kwiatkowskiej 11 grudnia 2015 r. Do Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zdzisława Arentowicza we Włocławku • na spotkanie z Krzysztofem Niedziałkowskim, autorem tomiku poezji Przebudzenie; prowadzenie Marzena Agnieszka Gajewska 20 listopada 2015 r.. • na wernisaż wystawy Plenery 2015 zorganizowanej wespół z Regionalnym Stowarzyszeniem Artystów Wło-Art 3 grudnia 2015 r., • na spotkanie z poetą Dariuszem Chrobakiem 17 grudnia 2015 r. Do Miejskiego Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim • na otwarcie wystawy fotografii Jeremiego Chyżewskiego 20 listopada 2015 r., • na Świąteczne Spotkanie z Pasją 11 grudnia 2015 r. Do Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku • na koncert uczniów Zespołu Szkół Muzycznych im. Czesława Niemena we Włocławku oraz Zespołu Szkół Muzycznych im. Karola Szymanowskiego w Toruniu 20 listopada 2015 r., • na otwarcie w gmachu Zbiorów Sztuki wystawy Władcy i przywódcy polscy ilustrowani monetą i medalem 27 listopada 2015 r., • na wieczór historyczny – w Muzeum Stanisława Noakowskiego w Nieszawie – poświęcony 555. rocznicy

III lokacji Nieszawy – wykład Lidii GrzeszkiewiczKotlewskiej Relikty najstarszej Nieszawy w źródłach archeologicznych 29 listopada 2015 r., • na otwarcie wystawy – w Muzeum Etnograficznym – Zapomniany świat. Olędrzy w krajobrazie i kulturze 18 grudnia 2015 r., • na otwarcie – w Muzeum Stanisława Noakowskiego w Nieszawie – organizowanej we współpracy z Wojewódzkim Ośrodkiem Animacji Kultury w Toruniu wystawy obrazów i rysunków Marka A. Hoffmanna Niedokończone… 16 stycznia, • na spotkanie w gmachu Zbiorów Sztuki na temat działalność kolekcjonerskiej włocławian i mieszkańców regionu Kujaw przy wystawie Władcy i przywódcy polscy ilustrowani monetą i medalem 21 stycznia. Do Galerii Sztuki Wozownia w Toruniu • na otwarcie wystawy Urszuli Kluz-Knopek Wiosennie 20 listopada 2015 r., • na wykład Piotra Mikołajczaka Nowy produkt!…, a co z tym starszym? z cyklu Projekt dla… 26 listopada 2015 r, • na otwarcie wystawy Bogny Morawskiej Lewozręczność i Pawła Maciaka Fotografia materii 4 grudnia 2015 r., • na spotkanie z Hubertem Bilewiczem Historyczne reminiscencje we współczesnym designie z cyklu Projekt dla… 10 grudnia 2015 r., • na wykład Katarzyny Kornackiej-Sareło Dybuki i kobiety żydowskie w historii społecznej, myśli mistycznej i folklorze 15 grudnia 2015 r., • na wykład Artura Kamczyckiego i promocję jego książki Muzeum Libeskinda w Berlinie. Żydowski kontekst architektury 12 stycznia, • na otwarcie wystaw Krzysztofa Gliszczyńskiego SYNthesis&enERGY. Obrazy, residua malarskie i wideo, Bartka Jarmolińskiego Wotum, Doroty Świdzińskiej Archiwum (instalacja Kolumbarium + wideoperformance Matka) 15 stycznia, • na wykład Wojciecha Targowskiego Projekty i realizacje / Idea(ł) w gorsecie w ramach projektu architektura w wozowni 18 stycznia Do Muzeum Okręgowego w Toruniu • na piernikowy festyn Święta Katarzyna wypiek zaczyna w Muzeum Toruńskiego Piernika 25 listopada 2015 r., • na organizowaną wespół z Towarzystwem Miłośników Torunia sesję popularnonaukową Fryderyk Chopin w Toruniu 26 listopada 2015 r., • na otwarcie wystawy Stanisław Lackowski. Malarstwo, rysunek, grafika 27 listopada 2015 r., • na Świąteczną Aukcję Charytatywną dziecięcych prac plastycznych wyróżnionych w XXXVII Międzynarodowym Konkursie Plastycznym Moja Przygoda w Muzeum 6 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy Toruń i jego historia. cz. IV: Lata powojenne (1945-1990) w dniu 8 grudnia 2015 r., • na Wielki Finał V Festiwalu Cichej Muzyki – koncert w Ratuszu Staromiejskim Wielki Finał. Vivaldi w wykonaniu Jakuba Burzyńskiego (kontratenor), Michaeli Koudelkovej (flet prosty), Julity Mirosław-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

skiej (sopran), zespołu La Tempesta; wprowadzenie Jakub Burzyński 13 grudnia 2015 r., • na spotkanie – w Muzeum Podróżników im. Tony`ego Halika – z Maciejem Duszyńskim Timor Wschodni – koniec znanego świata 7 stycznia, • na otwarcie – w Muzeum Podróżników im. Tony`ego Halika – wystawy Tango, dinozaury i kamienny las. Argentyna, kraj o wielu twarzach i spotkanie z Iwoną Stoińską-Kairską 22 stycznia. Do Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu w Toruniu • na otwarcie wystawy polskiego ekslibrisu cyfrowego Ex Digitalis Salon 2015 w dniu 25 listopada 2015 r., • na 9 Festiwal Performance Koło czasu w dniach 2630 listopada 2015 r. Do Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy • na spotkanie promocyjne książki Marka Pietrzaka Ferenc Flórián Csáky. Węgierski wkład w rozwój Bydgoszczy 26 listopada 2015 r., • na otwarcie w Galerii Sztuki Nowoczesnej wystawy Od pomysłu do dzieła. Leon Wyczółkowski 28 stycznia. Do Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi w Grudziądzu • na interdyscyplinarną konferencję naukową Narodziny miasta – w 725. rocznicę lokacji Grudziądza (1291-2016); w programie m.in. wykłady prof. Wiesława Sieradzana, Narodziny miasta Grudziądza w średniowieczu w świetle XIX i XX-wiecznej historiografii polskiej i niemieckiej, dr. hab. Marcina Wiewióry, Stan badań nad zamkiem krzyżackim w Grudziądzu, Małgorzaty Kurzyńskiej, Stan badań archeologicznych nad średniowiecznym Grudziądzem, Dawida Schoenwalda, Zaginiona księga ławnicza z lat 14801506 źródłem wiedzy o średniowiecznym Grudziądzu, dr. Piotra Bireckiego, Z dziejów grudziądzkiej fary, prof. Romana Czai, Znaczenie gospodarcze Grudziądza w średniowieczu, prof. Waldemara Rozynkowskiego, Kościół w średniowiecznym Grudziądzu, prof. Sławomira Jóźwiaka, Znaczenie komturstwa grudziądzkiego w państwie zakonu krzyżackiego w Prusach, Janusza Bonczkowskiego, Kancelaria miasta Grudziądza w średniowieczu 27 listopada 2015 r., • na koncert piosenek świątecznych połączony z prezentacją multimedialną poświęconą zwyczajom bożonarodzeniowym 13 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy Zapomniani kaci Hitlera. „Samoobrona” Niemiecka na Pomorzu Gdańskim (Selbstschutz Westpreussen) w 1939 r. oraz omówienie ekspozycji przez jej współautorkę dr. Izabelę Mazanowską (Instytut Pamięci Narodowej) 14 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy Lech Wolski. Malarstwo 15 stycznia, • na wieczór kolęd w wykonaniu Chóru Echo 16 stycznia, • na koncert z okazji 96. rocznicy powrotu Grudziądza do Macierzy Karnawał lubi klasykę w wykonaniu Tria Amabile w składzie: Monika Polaczek-Przestrzelska (fortepian), Maciej Przestrzelski (skrzypce), Tomasz Kirszling (trąbka) oraz Magdaleny Kotar-

skiej (sopran) 23 stycznia, • na promocję XXIII tomu Rocznika Grudziądzkiego 29 stycznia. Do Galerii Omega im. Marka Hoffmanna w Stowarzyszeniu Civitas Christiana w Toruniu • na otwarcie wystawy fotografii Miłosza Puchalskiego 27 listopada 2015 r. Do Europejskiego Centrum Sztuki – Regionalnego Centrum Informacji Turystycznej w Białymstoku • na otwarcie w gmachu Opery i Filharmonii Podlaskiej wystawy fotografii Bogusława Lebiedzińskiego Architektura Podlasia cz. II – Narożniki narwiańskie 27 listopada 2015 r. Do Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu • na wernisaż wystawy Burak z cukrem. Historia i konteksty 1 grudnia 2015 r., • na Kiermasz w Muzeum: Sztuka i Rękodzieło Ludowe 13 grudnia 2015 r., • na spotkanie Słodkich Świąt! z cyklu Muzeum-panaceum 15 grudnia 2015 r. • na Eko-wigilię 19 grudnia 2015 r., • na spotkanie Wiwat Pan Jezus. Kolędy z cyklu Żywot pieśni, pieśń żywota 8 stycznia, • na spotkanie Domowy karnawał z cyklu Muzeum – panaceum 12 stycznia, • na Południe z kolędą 24 stycznia. Do Centrum Kultury Browar B. we Włocławku • na otwarcie wystawy Historia rodu Bojańczyków. Dzieje starego browaru 3 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystaw Magdaleny Solich Afirmacja życia i natury oraz Izabeli Skierskiej Malarska deformacja rzeczywistości 5 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy Ewa Zawadzka. Malarstwo 2003-2015 w dniu 17 grudnia 2015 r. Do Galerii Autorskiej w Bydgoszczy • na spotkanie z Krzysztofem Derdowskim Opowieści o dawnej Bydgoszczy i otwarcie wystawy fotografii Jerzego Riegla Reportaż z minionego wieku 3 grudnia 2015 r., Do Galerii i Ośrodka Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu • na otwarcie wystawy Na całej połaci – śnieg 4 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy podsumowującej projekt Światłopodgląd – warsztaty edukacyjne dla dzieci i młodzieży 10 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy Z życia smoków 20 stycznia, • na otwarcie wystaw Motywy muzyczne w twórczości plastycznej dzieci i młodzieży oraz prac dzieci z Kazachstanu Obrazy znad Irtysza 28 stycznia. Do Pałacu Lubostroń w Lubostroniu • na CXCVI Koncert Pałacowy – Koncert Mikołajkowy New „K” Projekt 5 grudnia 2015 r. • na koncert Poznajemy instrumenty muzyczne – Harfa z cyklu Pałac dzieciom z udziałem Marioli Salaber (harfa), Katarzyny Nowaczewskiej-Manthey (fortepian) i Doroty Borowicz (prowadzenie) 13 grudnia 2015 r., • na Koncert Bożonarodzeniowy z udziałem Anity Urban (sopran), Alicji Tarczykowskiej (fortepian);

31


32

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

prowadzenie Urszula Guźlecka 20 grudnia 2015 r., • na Koncert Noworoczny z udziałem Małgorzaty Greli (sopran), Agaty Misiak (fortepian), Adama Rogali (fortepian) 10 stycznia, • na koncert z cyklu Poznajemy instrumenty muzyczne – Klarnet 17 stycznia. Do Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy • na spektakl – w Pałacu Nowym w Ostromecku – Nos wg Mikołaja Gogola w wykonaniu Mieczysława Giedrojcia, w reżyserii Stanisława Miedziewskiego 6 grudnia 2015 r., • na seminarium teatralne Forma artystyczna przedstawienia teatralnego na podstawie spektaklu Nos wg Mikołaja Gogola 7 grudnia 2015 r. Do Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu • na otwarcie organizowanej wespół z Towarzystwem Bibliofilów im. Joachima Lelewela w Toruniu wystawy Kulinaria ze zbioru Janiny Mazurkiewicz komilitona bibliofilów toruńskich 7 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy Życie sztetla w sztuce Żydów polskich na świecie w XX w.; w programie wykład dr Joanny Lisek Sztetl w kulturze i koncert piosenek żydowskich w wykonaniu aktorów Kujawsko-Pomorskiego Impresaryjnego Teatru Muzycznego 14 stycznia. Do Kujawskiego Centrum Kultury w Inowrocławiu • na Przedświąteczną Wystawę Prac Inowrocławskich Artystów Plastyków 10 grudnia 2015 r., • na wykład prof. Jana Żaryna Prymas Józef Glemp w aktach Służby Bezpieczeństwa 18 grudnia 2015 r., • na koncert kolęd w wykonaniu Studia Piosenki KCK 19 grudnia 2015 r., • na wigilijne spotkanie mieszkańców Inowrocławia na Rynku Miejskim 22 grudnia 2015 r., • na obchody 3. Rocznicy śmierci Patrona Instytutu Prymasa Józefa Glempa 17 i 22 stycznia, • na otwarcie wystawy Mai Antczak, Julii Chęsy, Soni Nowickiej i Antoniego Wiśniewskiego Fotografia koni 22 stycznia, • na otwarcie wystawy retrorytów Romana Terzyka Pielgrzym 22 stycznia, • na Imieniny Miasta w Urzędzie Miasta Inowrocławia z okazji 831. rocznicy pierwszego znanego zapisu o Inowrocławiu 25 stycznia. Do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lipnie • na promocję Almanachu poezji dobrej ziemi – z okazji zamknięcia obchodów 25-lecia Lipnowskiej Grupy Poetyckiej 11 grudnia 2015 r. Do Polskiego Centrum Kultury i Edukacji w Edynburgu • na spektakl Droga jest w tobie w opracowaniu i wykonaniu Mieczysława Franaszka oraz wernisaż wystaw obrazów: Jana Kaji Przeczuwanie i Jacka Solińskiego Aniołowie odnalezieni 11 grudnia 2015 r. Do Czarnego Spichrza – siedziby Dobrzyńsko-Kujawskiego Towarzystwa Kulturalnego we Włocławku • na otwarcie wystawy malarstwa Adama Zapory Moje miejsca 11 grudnia 2015 r. Do Centrum Konferencyjno-Kulturalnego Jordanki w Toruniu • na Koncert Otwarcia CKK Jordanki; w programie koncert Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej pod

dyrekcją Mirosława Jacka Błaszczyka z udziałem Iwony Hossy (sopran), Anny Lubańskiej (alt), Adama Sobierajskiego (tenor), Wojciecha Gierlacha (bas), Chóru Zespołu Szkół Muzycznych w Toruniu 12 grudnia 2015 r., • na Prezydencką Galę Noworoczną organizowaną przez Prezydenta Miasta Torunia Michała Zaleskiego 1 stycznia, • na VI Marszałkowski Bal Dobroczynny organizowany przez Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego Piotra Całbeckiego i Prezydenta Miasta Torunia Michała Zaleskiego 30 stycznia. Do Miejskiego Centrum Kultury w Ciechocinku • na Jubileusz 30-lecia Miejskiego Centrum Kultury w Ciechocinku 12 grudnia 2015 r. Do Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Izbicy Kujawskiej • na koncert galowy Ogólnopolskiego XXXI Festiwalu Piosenki Dziecięcej Mikrofon dla najmłodszych organizowanego wespół ze Stowarzyszeniem Środowisk, Twórców i Animatorów Kultury Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej w Izbicy Kujawskiej 13 grudnia 2015 r. Do Galerii Wieży Ciśnień w Bydgoszczy • na otwarcie wystawy Opowieści wigilijne. Obraz, słowo, muzyka 16 grudnia 2015 r., • na otwarcie wystawy Maryli Rakowskiej-Molendy Koncert 20 stycznia. Do Dworu Artusa w Toruniu • na Kujawsko-Pomorskie Spotkanie Opłatkowe 17 grudnia 2015 r. Do Młodzieżowego Domu Kultury w Toruniu • na koncert kolęd w wykonaniu zespołów artystycznych Młodzieżowego Domu Kultury w Toruniu 18 grudnia 2015 r. Do Galerii Sztuki Współczesnej we Włocławku • na wernisaż prac laureatów i wręczenie nagród VIII Triennale Plastyki Włocławskiej 18 grudnia 2015 r. Do Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie • na otwarcie wystawy Zapomniani kaci Hitlera. „Samoobrona” Niemiecka na Pomorzu Gdańskim (Selbstschutz Westpreussen) w 1939 r. oraz omówienie ekspozycji przez jej współautorkę dr. Izabelę Mazanowską (Instytut Pamięci Narodowej) 7 stycznia. Do Auli Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu • na organizowaną przez Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego Piotra Całbeckiego premierę filmu Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy 14 stycznia. Do Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu • na premierę spektaklu Nieskończona historia Artura Pałygi w reżyserii Małgorzaty Warsickiej 16 stycznia. Do Włęcza • na kolędowanie z grupą kolędniczą Czyż-Nie 23 stycznia. Opr. JR


Festiwale, Przeglądy, Konkursy, Warsztaty, Spotkania XXV KONFRONTACJE AMATORSKIEJ TWÓRCZOŚCI ARTYSTYCZNEJ REGIONU TEATR Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 10 grudnia XXV Konfrontacje Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie teatru. Udział w nich mogą wziąć indywidualni twórcy oraz amatorskie zespoły teatralne prezentujące własne przedstawienia, w których oryginalne pomysły artystyczne mogą łączyć teatr z innymi dziedzinami sztuki. Karty zgłoszenia z zarejestrowanymi spektaklami oraz scenariuszami przedstawień należy nadsyłać do 23 października przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

XIV OGÓLNOPOLSKI FESTIWAL MAŁYCH FORM TEATRALNYCH ARLEKINADA Samorząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Miasto Inowrocław, Kujawskie Centrum Kultury w Inowrocławiu i I Liceum Ogólnokształcące im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu organizują w dniach 18-19 marca XIV Ogólnopolski Festiwal Małych Form Teatralnych Arlekinada. Udział mogą w nim wziąć zespoły teatralne małych form (teatry dramatyczne, kabarety, teatry wizji i ruchu, poezji i inne). Prezentują one spektakle trwające do 30 minut. Karty zgłoszenia oraz nagrania proponowanych spektakli należy nadsyłać do 5 lutego pod adres: Kujawskie Centrum Kultury ul. Jana Kilińskiego 16 88-100 Inowrocław tel. 52 357 52 13, 52 357 58 67 e-mail: kck-inowroclaw@wp.pl www.kckinowroclaw.pl, ww.arlekinada.inowroclaw.info.pl

WARSZTATY TEATR – MUZYKA – RUCH Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 11-13 marca warsztaty teatralne Teatr – Muzyka – Ruch. Adresowane są do osób zainteresowanych teatrem, teatrem ruchu, działaniami z pogranicza teatru i muzyki. Program warsztatów obejmuje wybór repertuaru i propozycje repertuarowe, wybór koncepcji inscenizacyjno-reżyserskiej, współpracę ze scenografem, dekoracje i kostiumy, metody i etapy pracy z aktorem, dobór obsady, siłę i wyrazistość słowa w kreacji aktorskiej; pojęcie cielesności, odkrywanie potencjalnych możliwości ruchowych i ekspresyjnych ciała, wykorzystanie ruchu świadomego i nieświadomego w pracy twórczej; przestrzeń teatralną: słabe i mocne punkty sceny, wzajemne ustawienie (relacje) aktorów, wykorzystywanie dźwięku naturalnego w widowisku, piosenkę aktorską; rolę dźwięku w przedstawieniu teatralnym, muzykę ciała. Podczas warsztatów uczestnicy stworzą oprawę muzyczną do wybranego tekstu. Zajęcia prowadzą: Magdalena

Jasińska, Marta Zawadzka, Erwin Regosz i Krystian Wieczyński. Zgłoszenia należy nadsyłać do 26 lutego przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY INSPIRACJE W PRACY Z DZIECIĘCYM ZESPOŁEM TEATRALNYM. WSKAZÓWKI DLA NAUCZYCIELI Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 16-17 kwietnia warsztaty Inspiracje w pracy z dziecięcym zespołem teatralnym. Wskazówki dla nauczycieli. Adresowane są do opiekunów dziecięcych grup teatralnych oraz nauczycieli wychowania przedszkolnego, edukacji wczesnoszkolnej i opiekunów placówek opiekuńczowychowawczych, którzy chcieliby podjąć teatralne wyzwanie, a także wszystkich osób, które wykorzystują – bądź chcą wykorzystywać – teatr w swojej pracy edukacyjnej i wychowawczej. W programie: prezentacja metod i etapów tworzenia zespołu teatralnego od poznawania i integracji uczestników, poprzez oswajanie przestrzeni, rozwijanie wyobraźni, przygotowanie artykulacyjne po scalenie grupy; poszczególne etapy powstawania spektaklu w amatorskim zespole teatralnym: wybór tekstu, analiza utworu i przydział ról; projekt i wykonanie scenografii, przygotowanie oprawy muzycznej; dobór rekwizytów i kostiumów; ustawienie postaci i zachowanie na scenie oraz przygotowanie przedstawienia do prezentacji. Zajęcia prowadzi Małgorzata Peplińska. Zgłoszenia należy nadsyłać do 1 kwietnia przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

XVI Ogólnopolskie Konfrontacje Zespołów Tanecznych Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy organizuje 19 marca w kinoteatrze Adria w Bydgoszczy XVI Ogólnopolskie Konfrontacje Zespołów Tanecznych. Udział mogą w nim wziąć zespoły pracujące w oparciu o różne techniki taneczne, z wyłączeniem tańca ludowego. Karty zgłoszenia (do pobrania: http://www.kpck.pl/wp -content/uploads/2016/01/OKZT 2016 karta_zgloszenia. doc) należy nadsyłać do 5 marca pod adres: Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury Plac Kościeleckich 6 85-033 Bydgoszcz Informacji udziela Małgorzata Wójcik – tel. 600 227 962.

Warsztaty MAGIA CYRKU. WARSZTAT DOSKONALĄCY UMIEJĘTNOŚCI ŻONGLERSKIE I METODYKĘ PRACY Z GRUPĄ CYRKOwĄ Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 19-20 marca warsztaty Magia cyrku. Warsztat doskonalący umiejętności żonglerskie i metodykę pracy z grupą cyrkową. Adresowane są do pedagogów cyrku, nauczycieli, instruktorów, studentów, animatorów czasu wol-


34

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

nego, pasjonatów cyrku – absolwentów cyklu warsztatów Pedagogika cyrku dziecięcego. W programie: pogłębienie wiedzy i rozwijanie umiejętności pracy z grupą cyrkową lub inną, wykorzystującą elementy zabaw cyrkowych; gry i zabawy cyrkowe w pracy z grupą, związane z prowadzeniem grupy – integracja grupy, energizery, zaczynanie i kończenie spotkań; proste triki iluzjonistyczne, zaawansowane triki żonglerskie na trzy i cztery chustki oraz piłki, zaawansowane triki na diabolo, flowerstick, maczugi, talerzyki rozkręcane, łączenie trików w całość, tworzenie pokazu żonglerskiego; motywacja i frustracja, czyli jak uczyć. Zajęcia prowadzi Mirosław Urban. Zgłoszenia należy nadsyłać do 4 marca przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY ORGANIZACJA IMPREZ DLA MAŁEJ I DUŻEJ GRUPY Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 4-6 marca warsztaty Organizacja imprez dla małej i dużej grupy. Adresowane są do nauczycieli, instruktorów domów kultury, bibliotekarzy, pracowników muzeów, pracowników socjalnych – osób poszukujących inspiracji do działań twórczych i preferujących aktywne metody pracy z grupą. Program warsztatów obejmuje zabawy ułatwiające wejście w grupę, zabawy rozluźniające oparte o ruch, taniec, metody integrowania grupy, pomysły na aktywne i twórcze działania z grupami różnej wielkości (impreza fabularyzowana, impreza „na hasło”, animacja dużych grup z wykorzystaniem stoisk animacyjnych, animacja grup wielopokoleniowych, proste działania plastyczne). Główny nacisk jest położony na dostarczenie uczestnikom wiedzy i kształtowanie umiejętności samodzielnego przygotowywania i realizowania różnorodnych imprez dla grup dużych i małych. Omówione zostaną teoretyczne podstawy i zasady wykorzystania metod pedagogiki zabawy. Zajęcia prowadzi Alicja Usowicz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 19 lutego przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Warsztaty TRENING PREZENTACJI i wystąpienia PUBLICZNego Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 19-20 marca warsztaty Trening prezentacji i wystąpienia publicznego. Adresowane są do osób chcących kształcić praktyczne umiejętności prezentacji i wystąpień publicznych, poznać zasady przygotowania prezentacji oraz wystąpienia przed publicznością. W programie warsztatów: przygotowanie prezentacji i wystąpienia publicznego, kształtowanie osobistego wizerunku i umiejętność występowania przed publicznością, reprezentowanie instytucji w mediach oraz na forum publicznym, współpraca z mediami oraz przygotowanie i przeprowadzenie profesjonalnej konferencji prasowej, wykorzystanie portali społecznościowych do tworzenia pozytywnego wizerunku osobistego, instytucji oraz uczestników działań edukacyjnych. Program warsztatów obejmuje ćwiczenia z wykorzystaniem kamery. Zajęcia prowadzą Mariusz Kluszczyński i Wojciech Budny. Zgłoszenia należy nadsyłać do 11 lutego przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

XXV KONFRONTACJE AMATORSKIEJ TWÓRCZOŚCI ARTYSTYCZNEJ REGIONU MUZYKA Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 2 kwietnia 2016 r. XXV Konfrontacje Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie muzyki. Mogą w nich wziąć udział zespoły wykonujące muzykę rockową oraz szeroko rozumianą muzykę alternatywną. Karty zgłoszenia, nagrania dwóch utworów należy nadsyłać do 12 lutego przez formularz na stronie: www.woak. torun.pl

Ogólnopolskie warsztaty piosenkarskie. Śpiew estradowy Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 26-28 lutego Ogólnopolskie warsztaty piosenkarskie. Śpiew estradowy. Udział mogą w nich wziąć dzieci powyżej 10 lat, młodzież i dorośli. Program warsztatów obejmuje naukę śpiewu naturalnym, nośnym, dobrze „postawionym” głosem, dobór repertuaru do możliwości głosowych uczestników, ćwiczenia dykcyjne, intonacyjne, oddechowe, interpretacyjne, dźwięk zwartostrunowy, mix rezonansowy, ruch sceniczny. W ostatnim dniu warsztatów prezentacja uczestników i nagrania wideo, które otrzymają wszyscy uczestnicy warsztatów. Zajęcia prowadzą: Artur Grudziński i Erwin Regosz Zgłoszenia należy nadsyłać do 12 lutego przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

XXII Kujawsko-Pomorski Młodzieżowy Festiwal Piosenki awans Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy organizuje XXII Kujawsko-Pomorski Młodzieżowy Festiwal Piosenki Awans – wspólnie ze Żnińskim Domem Kultury w Żninie oraz instytucjami organizującymi eliminacje powiatowe. Udział mogą w nim wziąć soliści, duety i zespoły wokalne, w trzech kategoriach wiekowych: 7-9, 10-13 i 14-16 lat. Uczestnicy przygotowują dwie piosenki. Czas prezentacji nie może przekraczać 8 minut. Finał konkursu odbędzie się 23 kwietnia w Żnińskim Domu Kultury w Żninie. Biuro Finału XXII Kujawsko-Pomorskiego Młodzieżowego Przeglądu Piosenki Awans: Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury Plac Kościeleckich 6 85-033 Bydgoszcz tel. 52 585 15 01, 604 190 109 e-mail: romanfieberg@kpcka.pl, muzyka@kpck.pl Informacji szczegółowych udziela Roman Fieberg.

XV Kujawsko-Pomorski Młodzieżowy Przegląd Piosenki Debiut Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy organizuje XV Kujawsko-Pomorski Młodzieżowy Przegląd Piosenki Debiut – wspólnie z Miejskim Centrum Kultury w Ciechocinku oraz instytucjami organizującymi eliminacje powiatowe. Udział mogą w nim wziąć osoby powyżej 16 roku życia – soliści, zespoły wokalne, rockowe, instrumen-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

talne i wokalno-instrumentalne. Uczestnicy przygotowują dwie piosenki, w tym jedną z tekstem Marka Dutkiewicza. Czas prezentacji nie może przekraczać 8 minut. W Ciechocinku w dniach 8-9 czerwca będą odbywały się warsztaty dla uczestników, 10 czerwca próby i 11 czerwca przegląd konkursowy. Biuro XV Kujawsko-Pomorskiego Młodzieżowego Przeglądu Piosenki Debiut: Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury Plac Kościeleckich 6 85-033 Bydgoszcz tel. 52 585 15 02, 604 190 109 e-mail: romanfieberg@kpcka.pl, muzyka@kpck.pl Informacji szczegółowych udziela Roman Fieberg.

XXIV SZKOLNA SCENA PIOSENKI I POEZJI Zespół Szkół nr 28 w Toruniu oraz Młodzieżowy Dom Kultury w Toruniu organizują przegląd artystyczny XXIV Szkolna Scena Piosenki i Poezji adresowany do dzieci i młodzieży ze szkół z województwa kujawsko-pomorskiego. Przegląd ma charakter konkursowy i odbywa się w czterech kategoriach wiekowych: uczniów klas I-III i IV-VI szkół podstawowych oraz gimnazjów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych. W pierwszej i drugiej kategorii uczestnicy wykonują piosenki dziecięce lub muzyczne interpretacje znanych i nieznanych wierszy dla dzieci. W trzeciej i czwartej kategorii – uczniów gimnazjów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych – wykonywane są teksty własne uczestników oraz aranżacje tekstów „krainy łagodności”. Uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów występują 5 marca w Zespole Szkół nr 28 w Toruniu. Uczniowie szkół ponadgimnazjalnych występują 12 marca w Młodzieżowym Domu Kultury w Toruniu. Zgłoszenia – zawierające imię i nazwisko, adres, numer telefonu wykonawcy, klasę, numer szkoły lub nazwę instytucji, którą reprezentuje wykonawca, imię i nazwisko opiekuna, nazwę zespołu i jego skład, tytuły piosenek lub wierszy i nazwiska ich autorów – uczniów klas I-III i IV-VI szkół podstawowych oraz gimnazjów należy nadsyłać do 19 lutego pod adres: Zespół Szkół nr 28 ul. Przy Skarpie 13 87-100 Toruń e-mail: zs28@wp.pl, jwzm@poczta.onet.pl Szkolna Scena Piosenki i Poezji tel. 56 648 61 20 Zgłoszenia uczniów szkół ponagimnazjalnych należy nadsyłać do 19 lutego pod adres: Młodzieżowy Dom Kultury ul. Przedzamcze 11/15 87-100 Toruń e-mail: zieminska-bacal@wp.pl, mdk@mdktorun.pl

VI Wojewódzki Walentynkowy Konkurs Wokalny Miłość ci wszystko wybaczy Młodzieżowy Dom Kultury nr 4 w Bydgoszczy organizuje 14 lutego VI Wojewódzki Walentynkowy Konkurs Wokalny Miłość ci wszystko wybaczy. Udział mogą w nim wziąć soliści i zespoły wokalne w składzie do 4 osób. Uczestni-

cy przygotowują po jednym utworze o tematyce miłosnej z dowolnego gatunku muzycznego. Karty uczestnictwa można składać do 8 lutego w Młodzieżowym Domu Kultury nr 4 w Bydgoszczy – ul. Dworcowa 82 lub przesłać pocztą elektroniczną: walentynki_ mdk4@wp.pl.

warsztaty Magia głosu – twój dźwiękowy wizerunek Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 16 kwietnia warsztaty Magia głosu – twój dźwiękowy wizerunek. Adresowane są do osób zainteresowanych świadomym mówieniem – nauczycieli, urzędników, instruktorów z placówek kultury. Program warsztatów obejmuje podstawowe pojęcia związane z emisją głosu oraz ćwiczenia prawidłowej fonacji na otwartym gardle, sposoby posługiwania się barwą, siłą i średnicą głosu. Zajęcia prowadzi Erwin Regosz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 1 kwietnia przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

XXV KONFRONTACJE AMATORSKIEJ TWÓRCZOŚCI ARTYSTYCZNEJ REGIONU FOTOGRAFIA – NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje XXV Konfrontacje Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie fotografii Na wyciągnięcie ręki. Udział w konkursie mogą wziąć osoby amatorsko zajmujące się sztuką fotografii. Na konkurs należy nadsyłać zestawy zdjęć złożone z maksymalnie 10 fotografii pojedynczych lub tworzących zestaw, wykonanych w dowolnej technice lub nie więcej niż pięć fotokastów. Użytkownicy klasycznych technik srebrowych oraz technik specjalnych nadsyłają fotografie w formacie zbliżonym do 18x24 cm. Użytkownicy technik cyfrowych przesyłają kopie elektroniczne zdjęć w formacie JPG w rozmiarach nie mniejszych niż 8 Mpix. Autorzy multimediów przesyłają fotokasty (z dźwiękiem lub bez). Zdjęcia powinny być opatrzone godłem, powtórzonym na zaklejonej kopercie z informacjami o autorze i numerami kolejnych pozycji w zestawie. Wprowadzono dwie kategorie wiekowe: uczestników do 16 lat i powyżej 16 lat, co należy zaznaczyć w karcie zgłoszenia i na kopercie ze zdjęciami. Prace konkursowe należy nadsyłać do 8 maja przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

XX MIĘDZYNARODOWE BIENNALE GRAFIKI DZIECI I MŁODZIEŻY Galeria i Ośrodek Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu przy udziale Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Toruniu, Urzędu Miasta Torunia organizuje XX Międzynarodowe Biennale Grafiki Dzieci i Młodzieży. Udział w nim mogą wziąć dzieci i młodzież (autorzy prac graficznych w formacie do 100 x 70 cm), w wieku od 5 do 19 lat. Prace będą oceniane w kategoriach wiekowych: 5-7, 8-10, 11-13, 14-16, 17-19 lat. Nadsyłać można grafiki w technikach tradycyjnych

35


36

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 1-2/2016

(linoryt, drzeworyt, gipsoryt, papieroryt, sucha igła, akwaforta, akwatinta, litografia, szablon, serigrafia oraz inne techniki druku wklęsłego, wypukłego, płaskiego) oraz grafiki komputerowe. Każda praca powinna być opatrzona opisem zawierającym: imię, nazwisko, wiek i płeć autora, nazwę i adres jego szkoły, nazwisko nauczyciela oraz nazwę techniki graficznej, w jakiej praca została wykonana. Prace konkursowe należy nadsyłać do 30 kwietnia pod adres: Galeria i Ośrodek Plastycznej Twórczości Dziecka Rynek Nowomiejski 17 87-100 Toruń tel. 56 622 75 34, fax 56 621 00 60 www.galeriadziecka.com e-mail: kontakt@galeriadziecka.com

Wojewódzki Konkurs Plastyczny dla Dorosłych I Kujawsko-pomorskie podróże historyczne: wiek X-XV Centrum Kultury Zamek Krzyżacki w Toruniu organizuje Wojewódzki Konkurs Plastyczny dla Dorosłych I Kujawsko-pomorskie podróże historyczne: wiek X-XV. Udział mogą w nim wziąć studenci i absolwenci wyższych uczelni plastycznych, twórcy profesjonalni i amatorzy będący mieszkańcami województwa kujawsko-pomorskiego. Na konkurs należy nadsyłać prace, których tematem będzie historia średniowiecza na ziemiach polskich (m.in. zabytki, sceny batalistyczne, sceny z życia codziennego, postacie historyczne). Prace konkursowe należy nadsyłać do 11 marca pod adres: Centrum Kultury Zamek Krzyżacki w Toruniu ul. Przedzamcze 3 87-100 Toruń Tel. 56 621 03 35 e-mail: turystyka@ckzamek.torun.pl www.ckzamek.torun.pl

XXV KONFRONTACJE AMATORSKIEJ TWÓRCZOŚCI ARTYSTYCZNEJ REGIONU FILM Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 8 października XXV Konfrontacje Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie filmu. Udział w konkursie mogą wziąć osoby amatorsko zajmujące się twórczością filmową. Wprowadza się dwie kategorie wiekowe: do 16 i powyżej 16 lat. Na konkurs należy nadsyłać filmy trwające do 40 minut. Dopuszczalne są filmy dłuższe, ale przekraczanie limitu czasu musi być uzasadnione względami artystycznymi. Filmy powinny być zapisane w dowolnym formacie wideo w rozdzielczości 1320x1080 lub 1280x720, z zastrzeżeniem że na nośniku może być nagrany tylko jeden film zgłoszony do konkursu. Do konkursu można zgłaszać filmy fabularne, dokumentalne, reportaże, wideoklipy. Filmy mogą być zrealizowane w konwencji animacyjnej lub żywego planu, bądź łączyć obie te konwencje. Jeden autor może nadesłać nie więcej niż trzy filmy. Karty zgłoszenia należy nadsyłać do 9 września przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY WIDEOKLIPU Z YACHEM PASZKIEWICZEM Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 7-9 kwietnia Warsztaty wideoklipu z Yachem Paszkiewiczem. Adresowane są do filmowców amatorów chcących tworzyć lub już tworzących krótkie formy filmowe – teledyski. Program warsztatów obejmuje zagadnienia: co to jest wideoklip i do czego służy; krótka historia polskiego i światowego wideoklipu, etapy powstawania teledysku – poszukiwanie i wybór pomysłu na teledysk, pisanie scenariusza i rysowanie storyboardu, pracę na planie zdjęciowym z kamerą, blueboxem i oświetleniem, podstawy programów do obróbki cyfrowej teledysku, montaż w różnych technikach. W trakcie warsztatów realizowany będzie teledysk do utworu Tymona Tymańskiego. Zajęcia będą prowadzić Yach Paszkiewicz i Wojciech Budny. Zgłoszenia należy nadsyłać do 1 kwietnia przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY fotografii dla dorosłych: Ulepsz swoje zdjęcia Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 13-14 maja warsztaty fotografii dla dorosłych Ulepsz swoje zdjęcia. Udział mogą w nich wziąć osoby dorosłe, które rozpoczynają przygodę z fotografią, chcą wykonywać dobre – i coraz lepsze – zdjęcia, zarówno rodzinne, jak i pokazujące ich życie i najbliższe otoczenie. Program warsztatów obejmuje podstawy kompozycji obrazu fotograficznego, przygotowanie aparatu i wybór ustawień do wykonania portretu, fotografii architektury oraz krajobrazu, a także wykonanie portretu fotograficznego pojedynczej osoby, portretu zbiorowego w pomieszczeniu i naturalnym otoczeniu w przestrzeni miejskiej oraz doskonalenie wykonywania zdjęć turystyczno-krajobrazowych. Program zajęć obejmuje również omówienie zdjęć, które przyniosą uczestnicy warsztatów. Zajęcia prowadzi Stanisław Jasiński. Zgłoszenia należy nadsyłać do 6 maja przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY MENADŻER KULTURY 2.0. ZARZĄDZANIE PROJEKTEM I ZESPOŁEM W DOBIE SLACK I SNAPCHAT Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 16-17 kwietnia warsztaty Menadżer kultury 2.0. Zarządzanie projektem i zespołem w dobie Slack i Snapchat. Adresowane są do menadżerów i animatorów kultury, pracowników instytucji i organizacji realizujących projekty kulturalne, wszystkich zainteresowanych wykorzystywaniem nowoczesnych narzędzi w zarządzaniu i promocji projektów. Program zajęć obejmuje zagadnienia: abc zarządzania projektami; projekt, wydarzenie, inicjatywa; zespół i komunikacja w zespole, praca zdalna i mobilna; narzędzia nowoczesnego menadżera kultury; strategia komunikacji i promocji w sieci, serwis www i newsletter, ekosystem social media, webwriting; zarządzanie komunikacją w internecie. Zajęcia prowadzą Artur Jabłoński i Dominik Pokornowski. Zgłoszenia należy nadsyłać do 8 kwietnia przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Opr. J. R.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.