Biuletyn Informacji Kulturalnej nr 8-10/2016

Page 1



W NUMERZE Świat „w zasięgu wzroku” w fotografii „na wyciągnięcie ręki” ► Kamil Hoffmann .................................................................... 2 Martwe natury, portrety, pejzaże ► Jerzy Rochowiak...................................... 9 Nieszawa w trzynastu osobistych interpretacjach ► Kamil Hoffmann ................................................................... 12 Wystawa grupy plastycznej Kujawskiego Uniwersytetu III Wieku ► Jerzy Rochowiak .................................................................. 14 Rzeźbiarze U Styperków w Rudzie ► Jerzy Rochowiak .............................. 15 W Toruniu z całego świata ► Jerzy Rochowiak .......................................... 19 Gadki z makatki ► Jerzy Rochowiak ......................................................... 21 Kujawskie megality ► Jerzy Rochowiak .................................................... 23 Teatry Dziecięce zza Granicy we Włocławku ► Jerzy Rochowiak ................ 29 Wołanie o zdrowy rozsądek ► Jerzy Rochowiak ........................................ 33 Jubileuszowy Turniej Poezji Śpiewanej we Włocławku ► Jerzy Rochowiak ..... 34 Za poziom chóru odpowiada dyrygent. Z dr Kingą Litowską, założycielką i dyrygentką toruńskiego chóru Astrolabium, rozmawia Kamil Hoffmann ........ 35

Biuletyn Informacji Kulturalnej jest wydawany ze środków Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Wydawca: Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu 87-100 Toruń, ul. Szpitalna 8 tel./fax: 56 65 22 755, 56 652 20 27. e-mail: woak@woak.torun.pl www.woak.torun.pl zespół redakcyjny: Kamil Hoffmann (sekretarz redakcji) Jerzy Rochowiak (redaktor naczelny) projekt graficzny: Monika Bojarska skład: Adam Korzus, Scriptor DTP druk: Drukarnia Salus Dariusz Rudziński ul. Szosa Chełmińska 50, 87-100 Toruń tel. 56 66 10 959, 608 521 935 Nakład: 600 egzemplarzy Na okładce została wykorzystana grafika komputerowa Moniki Bojarskiej będąca elementem kreacji plakatu XXV Konfrontracji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie filmu.

ZDARZENIA ► WYDARZENIA ....................................................................... 37 OTRZYMALIŚMY ZAPROSZENIA .................................................................... 39

Redakcja zastrzega sobie prawo opracowywania nadsyłanych materiałów.

FESTIWALE ► PRZEGLĄDY ► KONKURSY ► WARSZTATY ► SPOTKANIA ..... 41

ISSN 1426-3106

Szanowni Czytelnicy! W gęsto zapisanym kalendarzu kulturalnego lata w naszym regionie wyróżniał się toruński Międzynarodowy Festiwal Światła Bella Skyway Festival. Uczestniczyli w nim torunianie, goście z regionu, kraju i spoza jego granic, każdego z sześciu wieczorów tworząc w obrębie staromiejskiej toruńskiej zabudowy nieprzebrane tłumy, w których… miło było być. Uwagę przyciągały festiwalowe atrakcje, dzięki którym miasto zyskiwało niezwykłą atmosferę. Oczywiście, zatrzymywały prezentacje – to dzięki nim wieczory w kolorowo rozświetlonym mieście zbliżały ku sobie ludzi. Udawali się na Skyway w grupach, spotykali się z przyjaciółmi, znajomymi, rozmawiali… Otwarte były muzea, galerie… Festiwal ma charakter ludyczny, jest zdarzeniem z obszaru kultury popularnej, lecz pokazy dawały nie tylko przyjemność oglądania ładnych projekcji, ale i wrażenia estetyczne: prezentacje czasem zbliżały się do sztuki, a niekiedy może nią były. Łączyły nowoczesną technologię i technikę ze współczesną plastyką, muzyką, literaturą… Chyba nie jest istotne co należy bądź można uznać za sztukę, a co jej efektowną pochodną czy podobiznę, służącą jedynie rozrywce, skoro ich rozgraniczanie w zabytkowym mieście byłoby dość ryzykowne, skoro nastrój zbliżał, życzliwie usposabiał, łączył ludzi. Niespiesznie przemieszczali się od jednej świetlnej instalacji do drugiej. Myślę, że właśnie Skayway otwiera oczy na sztukę współczesną, a także na różnorakie konteksty sztuki dawnej. Ci, którzy między 23 a 28 sierpnia byli w gotyckim Toruniu, znaleźli się pośród świateł, kolorów, form, plastycznych opowieści, wśród zaskakujących pomysłów, nierzadko błyskotliwych, i precyzyjnych realizacji śmiałych zamierzeń. Niektóre świetlne propozycje skłaniały do namysłu nad różnymi dziedzinami nauki i sztuki, nad ekologią. Program Festiwalu obejmował liczne świetlne aranżacje, spektakle, koncerty, warsztaty; zorganizowany został konkurs fotograficzny. Festiwal w tym roku ujmował tym, że jego uciechy wkomponowywały się w zwykłe oświetlenie zadbanego, urokliwego Torunia, podporządkowane ukazaniu budowli, murów, zdobień, współtworzące wygląd miasta. Przybysze czasem zastanawiali się czy to, co widzą, jest oświetleniem zainstalowanym na czas festiwalu czy też iluminacją spoza jego programu. Wyjeżdżali pewni, że opuszczają miasto wyjątkowe. A niektórzy przecież przy sposobności odwiedzili inne miejsca w regionie. Jerzy Rochowiak


ŚWIAT „W ZASIĘGU WZROKU” W FOTOGRAFII „NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI” Kamil Hoffmann

Przez całe wakacje w Galerii Spotkań Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Toruniu prezentowana była pokonkursowa wystawa fotograficzna Na wyciągnięcie ręki zorganizowana w ramach XXV Konfrontacji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie fotografii. W konkursie udział wzięło ponad czterdzieści osób amatorsko uprawiających fotografię artystyczną. Autorzy nadesłali prawie czterysta zdjęć. Spośród nich jurorzy wybrali prace na wystawę pokonkursową, a także przyznali nagrody i wyróżnienia. Fotografie oceniało jury w składzie: Monika Bojarska – historyk sztuki, projektantka DTP, dr hab. Anna Kola – artysta plastyk, fotografik, zastępca dyrektora Instytutu Artystycznego Wydziału Sztuk Pięknych UMK oraz Marek Noniewicz – fotografik, absolwent Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, wiceprezes Zarządu Okręgu Kujawsko-Pomorskiego Związku Polskich Artystów Fotografików, instruktor

Joanna Osińska, Ostatni dzień magii

fotografii w Pałacu Młodzieży w Bydgoszczy. Pierwsze miejsce jurorzy przyznali Jakubowi Wawrzakowi z Torunia za cykl Poza obrazem, drugie – Alicji Kochanowicz z Wielkiej Nieszawki za cykl Autoportret. Dwie równorzędne trzecie nagrody otrzymały: Izabela Kozłowska z Bydgoszczy za cykl Cisza jak ta oraz Aneta Różańska z Torunia za cykl Dziecięce marzenia. Wyróżniona została Joanna Osińska z Torunia za cykl Ostatni dzień magii.

POZUJĄC OBOK ŚWIATA Hasło Na wyciągnięcie ręki było przez uczestników konkursu interpretowane na wiele różnych sposobów, jednak autorów nagrodzonych prac łączy zainteresowanie człowiekiem, jego relacją ze światem, szczególnie granicą między „obecnością” i „nieobecnością” w świecie.


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Bohaterem cyklu Poza obrazem Jakuba Wawrzaka jest Tadeusz Gapiński – znany artysta malarz, twórca ze względu na swoje relacje ze światem zewnętrznym zestawiany niekiedy z Nikiforem. Jakub Wawrzak pokazuje Gapińskiego niejako poza kontekstem, w którym zazwyczaj jest przez torunian i odwiedzających miasto turystów umieszczany, poza jego twórczością plastyczną. Stąd zapewne tytuł cyklu – Poza obrazem. Fotografie ukazują bardziej prywatne oblicze artysty, którego często można spotkać przy pracy w najbardziej malowniczych zaułkach Torunia. Prezentowane na wystawie Na wyciągniecie ręki zdjęcia stanowią niewielki fragment projektu, który – jak przyznaje Jakub Wawrzak – realizuje już kilka lat. W projekcie tym – mówi autor – Tadeusz Gapiński powraca do swoich korzeni, do epizodu z lat osiemdziesiątych, gdy pracował jako model na Wydziale Sztuk Pięknych UMK. To wówczas spotkał się ze sztuką. Z Tadeuszem znam się już od wielu lat, a ten cykl powstawał niemal od początku naszej znajomości. Część zdjęć jest pozowana, nawet trochę inscenizowana, ale są też takie, które powstały całkiem spontanicznie. W czasie wspólnych wędrówek poszukiwaliśmy miejsc, w których Tadeusz pozował. Starannie dobrane plenery i przemyślana kompozycja prac czynią z portretów Tadeusza Gapińskiego swoistą opowieść o malarzu i jego wewnętrznym

świecie. Przyjmowane przez niego pozy wiele wyrażają, podkreślają jego osobność i duży dystans, a nawet pozostawanie obok świata, który z tak wielkim zapałem maluje. Jak podkreśla Jakub Wawrzak, toruński artysta jest współtwórcą zdjęć, nie tylko ich bohaterem; dzięki temu cykl Poza obrazem pokazuje osobę wyjątkową, bardzo charakterystyczną, która nie tylko stanowi element lokalnego, toruńskiego kolorytu, ale nawet ów klimat kreuje. Cykl portretów odkrywających inne oblicze Tadeusza Gapińskiego przypomina widzom wystawy, że bardzo często nietuzinkowe postaci są od nas na wyciągnięcie ręki, że mijamy na ulicy ludzi niezwykłych, choć zarazem nierzadko niedocenianych. Można zatem przyjąć, że Jakub Wawrzak potraktował hasło konkursu jak metaforę, wskazującą, iż rzeczywistość, w której na co dzień się poruszamy, nasze otoczenie szybko powszednieje, w konsekwencji przestajemy dostrzegać jego niezwykłość i z czasem staje się ono niewidoczne… Dla laureatki drugiego miejsca, Alicji Kochanowicz hasło Na wyciągnięcie ręki wydaje się być przede wszystkim jednostką miary odległości. Jej prace pokazują inny aspekt otaczającej rzeczywistości – nieustanną zmienność świata, która od fotografującego wymaga cierpliwego oczekiwania na ów słynny cartierowski decydujący moment. Cykl fotografii pod tytułem Autoportret nie pokazuje, jak

Hanna Kulągowska-Puzio, Łzy natury

3


4

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

mógłby sugerować tytuł, wizerunków samej artystki. Cząstka auto- określa sytuację, w której zdjęcia powstały – podróż samochodem. Bohaterami Autoportretów są kierowcy, zazwyczaj bliscy autorki: jej chłopak, rodzina, przyjaciele. Każdą z tych osób fotografowała z profilu siedząc na miejscu obok. Jak przyznała, do powstania cyklu zainspirował ją przypadek: gdy któregoś jesiennego wieczora jechała do domu w Wielkiej Nieszawce, zauważyła, że twarz jej chłopaka kierującego autem wygląda niezwykle plastycznie w górnym świetle ulicznych latarni. Trudnością – jak mówi autorka – fotograficznym wyzwaniem jest utrafienie z migawką w ten jeden moment, gdy latarnia znajduje się w odpowiednim miejscu, w dobrej odległości i pod właściwym kątem. Z pewnością znaczny wpływ na ostateczny kształt tak powstałych zdjęć ma przypadek. Równocześnie jednak pokazują one prawdę o portretowanych osobach, gdyż sytuacja, w której one się znajdują wyklucza pozowanie: bohaterowie zdjęć są skupieni na prowadzeniu samochodu. Alicja Kochanowicz zaznacza, że realizacja jej artystycznego projektu wciąż trwa. Okazuje się bowiem, że wykorzystując jeden błyskotliwy i niebanalny koncept, można pokazać bogactwo osobowości czy różnorodność typów ludzkich. W zbiorze O fotografii Susan Sontag zauważa: Niektórzy fotografowie uważają się za naukowców,

Zuzanna Lewandowska, Snackline

inni za moralistów. Naukowcy sporządzają inwentarz świata, a moraliści skupiają uwagę na trudnych przypadkach. W tej typologii Jakuba Wawrzak trzeba uznać za „moralistę”, zaś Alicję Kochanowicz za „naukowca”. Chociaż oboje oddają w fotografii prawdę o człowieku, prawdę o świecie wewnętrznych przeżyć, każde z nich przyjmuje inną postawę twórczą.

ŚLADY NIEOBECNOŚCI Jury tegorocznych Konfrontacji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie fotografii przyznało dwie równorzędne trzecie nagrody. Laureatką jednej z nich jest Izabela Kozłowska z Bydgoszczy. Autorka dowiodła, że fotograf może dotknąć istoty człowieczeństwa i prawdy o człowieku, nie ukazując na zdjęciach postaci ludzkich. Przedstawiony przez nią cykl pod niezwykle wymownym tytułem Cisza jak ta przepełnia przede wszystkim melancholia. Zdjęcia stanowią manifestację tęsknoty, sugestywnie wyrażają potrzebę bliskości, poprzez kontrast z pustką, nieobecnością drugiego człowieka, który być może odszedł, być może jeszcze się nie pojawił. Siła tych prac, ich oddziaływanie na widza rodzi się przede wszystkim w nie-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

dopowiedzeniu, a nawet – w tajemnicy. Nie wiemy dlaczego ławka jest pusta, kto obsiał i uprawia pole, czy ktoś wędkuje lub kąpie się w leśnym jeziorze. Cykl Cisza jak ta Izabeli Kozłowskiej ukazuje człowieka przez jego nieobecność. Oczywiście to zupełnie inna nieobecność niż ta, którą przedstawił swoich pracach Jakub Wawrzak. Jednak dzięki bydgoskiej artystce widzowie wystawy Na wyciągnięcie ręki mogą sobie uświadomić, że osoby, które co dzień spotykamy, rodzina, sąsiedzi są dla nas niezauważalni, bo… są. Jednak gdy z jakichś powodów ich zabraknie, nieobecność ta staje się dostrzegalna i dotkliwa. Trzecią nagrodę zdobyła również Aneta Różańska z Torunia. Jej cykl Dziecięce marzenia to pełne humoru i ciepła surrealistyczne inscenizacje egzemplifikujące tęsknoty i marzenia dzieci. Główny bohater zdjęć – kilkuletni chłopiec na jednym z nich wciela się w rolę kosmonauty na tle piwnickiego radioteleskopu, na innym wyprowadza na smyczy warchlaka, na jeszcze innym niczym filozof toczy dysputę z kurą. Świetne pomysły na zdjęcia zostały równie perfekcyjnie zrealizowane. Doskonale zakomponowane kadry pokazują dokładnie to, co jest dla wymowy prac istotne. Wszelkie poboczne elementy przesuwane są na dalszy plan. Pozujący do zdjęć chłopiec jest przed obiektywem naturalny, nie epatuje nadmierną ekspresją.

Można się tylko domyślać, że zarówno wymyślanie, jak i inscenizowanie planu zdjęciowego było dla autorki i modela świetną zabawą. Ten dobry humor odnaleźć można w każdej z przedstawionych przez Anetę Różańską surrealistycznych kompozycji. Chociaż prace wzbudzają uśmiech, skłaniają też – podobnie jak wiele innych prac z nurtu surrealizmu – do namysłu nad zwodniczością naszego postrzegania zmysłowego, a także nad współczesnym pojmowaniem normalności, zwyczajności czy dziwactwa. Cykl zmysłowych, bardzo subtelnych portretów kobiecych i aktów zatytułowany Ostatni dzień magii przedstawia Joanna Osińska z Torunia. Pozbawione dosłowności, niezwykle sugestywne prace spaja prerafaelicki klimat, bez względu na to czy plan zdjęciowy aranżowany jest w naturze, czy we wnętrzu. Fotografowane modelki o delikatnej urodzie pozują w onirycznej przestrzeni, ale kompozycje Joanny Osińskiej wcale nie są „senne”, przepełnia je bowiem witalność, którą bohaterki zdjęć zdają się czerpać z natury. Przypominają tym silnie obecne w greckiej mitologii nimfy – boginie lasów i gór uosabiające siłę przyrody. Autorka cyklu Ostatni dzień magii pokazała, że – podobnie jak bohaterki mitów – każdy człowiek może odnaleźć piękno w otaczającej przyrodzie, którą znaleźć można na wyciągnięcie ręki. Las, uosabiający pierwotną siłę natury jest nie tylko piękny,

Małgorzata Jagieniak (bez tytułu)

5


6

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

ale jako źródło życia, staje się dla człowieka miejscem wytchnienia od pędu cywilizacji, daje siłę do działania.

PRZYGLĄDAJĄC SIĘ PIĘKNU O ile większość nagrodzonych w tegorocznych Konfrontacjach Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu zdjęć mieści się w szeroko pojętym nurcie fotografii humanistycznej, o której w numerze 3-4/2016 Biuletynu opowiadał dr Witold Jurkiewicz, tak pozostałe zdjęcia prezentowane na pokonkursowej wystawie dotykają wielu innych tematów i mieszczą się w różnych stylistykach. W kilkunastu pracach pojawia się natura – już nie jako tło, ale w roli głównej. Konkursowe hasło Na wyciągnięcie ręki stało się dla kilkorga autorów pretekstem do sięgnięcia po technikę makrofotografii. Kroplę wody na zielonym liściu sfotografowała Katarzyna Sacharuk z Solca Kujawskiego. Szczególną uwagę przykuwa kompozycja zdjęcia, podkreślająca dynamikę pokazywanej sceny: spływająca po liściu woda zbiera się na jego krawędzi i zaraz spadnie. Autorce udało się uchwycić chwilę tuż przed oderwaniem się kropli, przed jej upadkiem. Ustawiony pionowo kadr

Łucja Januszko, Perspektywa

i umieszczenie kropli w mocnym punkcie kompozycji wzmacnia dynamikę zdjęcia. Tylko na pierwszy rzut oka krople na tworzących cykl Łzy natury zdjęciach Hanny Kulągowskiej-Puzio z Koronowa wydają się być statyczne. Taką scenę kreują poziome ułożenie kadru i kompozycja centralna. Dopiero po chwili wyraźnie dostrzegalne staje się napięcie pomiędzy poszczególnymi elementami sceny. Dynamiki fotografiom z cyklu Łzy natury dodają amorficzne plamy powstałe za sprawą efektu bokeh. Zawieszone na pajęczynie kropelki deszczu lub rosy pokazała Natalia Mazurkiewicz z Bydgoszczy. To dość powszechne zjawisko – szczególnie częste jesienią – trudno sfotografować w sposób niebanalny i równocześnie tak, aby nie zatracić piękna sytuacji. Zroszoną „perełkami” pajęczynę zobaczyć można w przydomowym ogródku, na trawniku, w parku czy lesie. Piękno uwiecznione przez Natalię Mazurkiewicz na zdjęciu Małe rzeczy znajduje się zatem na wyciągnięcie ręki. Jednak jest to niezwykle ulotna forma plastyczna i z pewnością przez swoją nietrwałość staje się tym bardziej atrakcyjna dla fotografujących, ale również dla widzów, którzy mogą przyjrzeć się dokładnie zjawisku bez obawy, że piękno zaraz pryśnie. Abstrakcyjne formy, które mróz narysował na szybie okiennej, pokazał w fotografii Zimowy widok


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Bartosz Stranc z Bydgoszczy. Gdyby odnieść do tej pracy hasło tegorocznych Konfrontacji, okazuje się, że zwrot na wyciągnięcie ręki można rozumieć naprawdę dosłownie – już w naszym domu, naszym pokoju jest wiele interesujących dla fotografa tematów i zjawisk. Styk natury i cywilizacji pokazuje Martyna Tykałowska z Torunia. Jej fotografie ukazują detale, fragmenty większych całości, ale bez trudu można zidentyfikować omszałe deski czy wykruszającą się karpę pozostałą po ścięciu drzewa. Głównym tematem zdjęć nie jest jednak natura, ale forma plastyczna, którą przyjmuje drewno z bogactwem faktur i kolorów. Bogactwo i faktur i kolorów przyrody najpełniej pokazują pejzaże i zdjęcia krajobrazu. Uczestnicy Konfrontacji również w taki sposób odczytywali konkursowe hasło. Ciekawe zdjęcia przedstawił Izydor Zaręba z Aleksandrowa Kujawskiego. Jego Brzoza to fotografia nadwiślańskich polderów zalanych po wiosennych podtopieniach, niemal sielankowy nastrój rozbijają jednak znajdujące się na drugim planie wielkie wiatraki prądotwórcze. Zderzenie sił przyrody i piętna odciśniętego przez nowoczesność buduje szczególne napięcie w pokazanej sytuacji. Wśród innych pejzaży uwagę przyciągają też Nieodwracalne Aleksandry Pojawis z Torunia oraz foto-

grafie Reginy Szczęsnej z Kaźmierzyna i Katarzyny Tykałowskiej z Torunia.

ZŁOŻONOŚĆ ŚWIATA Z BLISKA Ze złożonością otaczającego świata mierzą się autorzy ciekawych zdjęć reportażowych, które również złożyły się na wystawę pokonkursową tegorocznych Konfrontacji. W przestrzeni fotoreportażu społecznego mieszczą się prace Małgorzaty Jagieniak z Bydgoszczy. Chociaż autorka dokumentuje codzienność, a ze względu na dominujące w kadrze spektrum barwne można nawet zaryzykować określenie „szarą codzienność”, prezentowane prace dalekie są od powszedniości. Każde zdjęcie jest małą opowieścią – na wystawie znalazł się portret chłopca radośnie pijącego oranżadę z butelki. Śmiejące się oczy i uniesiona w geście pozdrowienia prawa dłoń potwierdzają nastrój chwili, zatrzymanego w obrazie fotograficznym momentu nieskrępowanej przyjemności. Dynamiczna kompozycja zdjęcia podkreśla ulotność tej rozkoszy. Wymowa sceny, przepełniająca ją radość wydaje się być jednak silniejsza, niemal nieprzemijająca. Zdjęcie daje nadzieję, że nawet drobne przyjemności mogą uczynić nas dziecięco szczęśliwymi, jak mawiają zgorzkniali malkonten-

Natalia Mazurkiewicz, Centymetry od zwycięstwa

7


8

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

ci – „naiwnie szczęśliwymi”. Na drugiej fotografii pojawia się podwórzowy pies – niewielkich rozmiarów kundelek, który w napięciu spogląda na intruza. Pierwszy plan zdominowała oddzielająca posesję druciana krata. Ten geometryczny wzór paradoksalnie podkreśla jednak wymowę drugiego planu – sytuację napięcia i oczekiwania, ale równocześnie swoistego zainteresowania i właściwej psom ciekawości świata. Dziecięce zabawy, radości i tęsknoty stały się też inspiracją dla innych autorów. Kasper Hein z Torunia uwiecznił zabawę gigantycznymi bańkami mydlanymi. Dziecięce marzenie… o lodach uchwyciła Marta Mańkowska z Rypina, beztroski sen dziecka przytulonego do kota – Jakub Wawrzak, zaś Weronika Dietrichkeit z Brodnicy – chwilę zabawy w rozświetlonej różnymi barwami fontannie. O ile dzieciństwo jest wdzięcznym tematem dla fotografujących, gdyż bezpretensjonalność i bezpośredniość dzieci gwarantują, że powstaną zdjęcia ciekawe, poruszające i intrygujące, tak znacznie trudniejsze wydaje się fotografowanie starości. Dużym niebezpieczeństwem jest patos, w którego pułapkę nierzadko wpadają artyści – nie tylko fotografowie – mierzący się z tematem odchodzenia czy przemijania. W czarno-białej Perspektywie Łucja Januszko z Torunia, unikając sentymentalizmu buduje wielowymiarową opowieść o życiu. Kwitnąca jabłoń na pierwszym planie i starsza kobieta spoglądająca w dal na drugim uzupełniają się i tworzą jedność. Wiosna w przyrodzie i jesień życia znalazły się obok siebie, ale zarówno pod względem formalnym, plastycznym, jak i sensu, wymowy prac komponują się w spójną całość. Ciekawą formą plastyczną jest też Kot Anny Płonki. Czysta kompozycja tego czarno-białego zdjęcia opiera się na kontraście walorowym jasnego nieba i ciemnego dachu, na którym przysiadło tytułowe zwierzę. Wyraźnym kontrapunktem do granicy jasnej i ciemnej płaszczyzny jest układająca się niemal idealnie równolegle do tej linii biała smuga kondensacyjna, która rozciąga się w rogu kadru. Obok zdjęć reporterskich, ukazujących różne aspekty codzienności, na wystawie znalazły się też fotografie, dla których inspiracją były wydarzenia wyjątkowe – imprezy sportowe czy kulturalne. Oczywiście ich artystyczna forma dalece odbiega od typowej dla fotografii prasowej czy internetowej dosłowności. Dynamiczny sparring bokserski pokazała Natalia Mazurkiewicz. Praca Centymetry od zwycięstwa to błyskotliwa i wieloznaczna wariacja na temat konkursowego hasła. O ile jednak zwrot na wyciągnięcie ręki określa raczej relacje w przestrzeni, tytułowe centymetry od zwycięstwa dotyczą raczej relacji czasowych. Jednak nawet nie wdając się w semantyczne analizy, można uznać tę fotografię za dowód wyjątkowego talentu reporterskiego autorki.

Linoskoczkowie i akrobaci są z kolei tematem fotografii Zuzanny Lewandowskiej z Ciechocinka. Autorka przyjmując niebanalny punkt widzenia – np. żabią perspektywę i używając szerokokątnych obiektywów deformuje rzeczywistość, lecz te przetworzenia zdają się być jak najbardziej uzasadnione. Dzięki temu wysokość, na której zawieszona jest lina naprawdę przeraża, a widzowie oglądający pracę Snackline mogą tym bardziej docenić kunszt ekwilibrysty.

WYCIĄGAJĄC RĘCE PO PIĘKNO Kilkoro autorów hasło tegorocznych Konfrontacji potraktowało swobodnie, aby szukać ciekawego tematu w fotografiach dłoni lub rąk. Przemysław Wachowiak z Osielska cyklem Pięciolinie papilarne kieruje uwagę widzów na dłonie muzyków. Autor skupia się na detalu, pokazuje zależności między palcami i klawiszami fortepianu albo wentylami trąbki. Czarno-białe zdjęcia stanowią formę otwartą, ich kompozycja zmusza widza do próby wyobrażenia sobie, co mogłoby znaleźć się poza kadrem. Mimo to fotografie nie sprawiają wrażenia „niedokończonych”. O ile Przemysław Wachowiak zestawiał dłonie z masywnymi, trwałymi przedmiotami, tak Paulina Broma z Torunia ujęła w kadrze dłonie w towarzystwie kwiatów orchidei czy delikatnego ptasiego piórka. Z ulotnością przedstawionych sytuacji silnie kontrastuje bardzo statyczna, precyzyjnie zrównoważona kompozycja prac, wzbudzająca poczucie harmonii. Specyficzny wizerunek dłoni zaproponowała Anita Sujkowska z Torunia. Jej praca to swoista „fotografia (o) fotografii”. W centrum kadru pokazany jest przyklejony do ściany fragment zdjęcia, przedstawiający otwartą dłoń. Pozbawiony kontekstu wizerunek dłoni niepokoi, ale równocześnie przypomina, że zdjęcia zawsze ukazują tylko fragment rzeczywistości, wycinek, o którego ostatecznej zawartości, kształcie i kompozycji decyduje fotograf. Autorzy zdjęć prezentowanych na wystawie pokonkursowej na różne sposoby interpretowali hasło tegorocznych Konfrontacji Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie fotografii Na wyciągnięcie ręki. Zestawiwszy jednak dwa frazeologizmy określające odległość, można powiedzieć, że to, co jest „w zasięgu wzroku”, czyli również w zasięgu obiektywu, za sprawą fotografa staje się bliższe i lepiej widoczne, po prostu… na wyciągnięcie ręki. Oczywiście każdy twórca dokonuje artystycznych wyborów, lecz końcowy efekt, który dostępny jest publiczności w salach wystawowych czy na portalach internetowych, pozwala nie tylko dowiedzieć się więcej o świecie widocznym na pierwszy rzut oka, ale też o człowieku i jego życiu wewnętrznym. Takie są właśnie zdjęcia prezentowane na wystawie.


MARTWE NATURY, PORTRETY, PEJZAŻE Jerzy Rochowiak

Od kilku lat słuchacze Sekcji Plastycznej Toruńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku podsumowują rok akademicki w ostatnią sobotę maja wystawą w Galerii Spotkań Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Toruniu. Na cotygodniowych zajęciach w Ośrodku zgłębiają tajniki sztuk plastycznych: nauczywszy się rysować i malować, doskonalą umiejętności, rozwijają pomysły na obrazy. Nawzajem siebie inspirują. Tworzą, oczywiście, również w domowych pracowniach, w plenerze. Przynoszą na zajęcia szkice, prace rozpoczęte, rozmawiają o nich. Uważnie wsłuchują się w opinie swych profesorów: Marii Serwińskiej-Guttfeld i Wojciecha Ociesy, a także koleżanek i kolegów. Rozmawiają o obrazach, nie tylko swoich, ale i oglądanych w muzeach, galeriach, albumach. Zajmując się sztuką, interesują się nią, starają się poznawać jej historię. Nie zamykają się na nowe – aktualne zjawiska w dziedzinie plastyki. Jak podczas wernisażu tegorocznej wystawy powiedziała Maria Serwińska-Guttfeld, nie narzuca plastykom amatorom ani wyboru tematów, ani sposobów rozwijania pomysłów, rozwiązywania problemów plastycznych, jedynie dzieli się uwagami, wskazuje możliwości kształtowania form plastycznych… Prowadzi rozmowy o poszczególnych pracach, zwracając szczególną uwagę na zagadnienia warsztatowe. Uczestnicy zajęć, które prowadzi Wojciech Ociesa, wgłębiając się w tajniki warsztatu artysty plastyka również rozmawiają

o sposobach urzeczywistniania twórczych zamysłów. Na zajęciach rysują i malują martwe natury, analizują prace od pierwszej kreski czy plamy po finalizowanie kompozycji. Jak dla uczestników zajęć, tak dla Marii Serwińskiej-Guttfeld i dla Wojciecha Ociesy ważna jest radość tworzenia, którą przeżywają plastycy amatorzy. Cotygodniowe spotkania są dla nich wspólną artystyczną przygodą. Na tegorocznej wystawie swoje prace pokazało pięćdziesięcioro sześcioro twórców, w większości prezentowali po dwa obrazy, nieliczni trzy lub cztery, stanowiące spójny fragment realizowanego cyklu lub też dla zaznaczenia rozległości artystycznych zainteresowań. Obrazów – z dwu obszarów: rysunku i malarstwa – było zatem grubo ponad dwieście; poprzez nagromadzenie, sposób rozwieszenia prac wystawa na dziedzińcu kamienicy przy ul. Szpitalnej 8 przywoływała na pamięć dawne salony artystyczne… Wernisaż był prawdziwie radosnym spotkaniem, świętem. Majowa wystawa Sekcji Plastycznej Toruńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku każdego roku jest inna, nie tylko dlatego, że eksponowane są nowe prace i że z każdym rokiem poszerza się grono autorów, ale i dlatego, że obrazy są coraz staranniej, powściągliwiej wybierane do prezentacji. Są też – co naturalne – coraz ciekawsze plastycznie, gruntowniej przemyślane, dopracowane, nierzadko wręcz wycyzelowane. Ujawniają zdobywane doświadczenie, sprawność techniczną, śmia-

Wystawa Sekcji Plastycznej TUTW

Fot. Jerzy Rochowiak


10

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

łość w posługiwaniu się środkami plastycznej ekspresji i kreacji. Zaprezentowane zostały obrazy przedstawiające rzeczywistość – wprost odnoszące się do tego, co mieści się w spojrzeniu. Myślę, że przypatrywanie się otoczeniu, poszukiwanie w nim tematów i motywów plastycznych kompozycji daje autorom przynajmniej poczucie pewności siebie, tak jak troska o poprawność warsztatową, czy raczej dążenie do warsztatowej biegłości, doskonałości. Czasem pracę nad obrazem inicjuje fotografia, niekiedy reprodukcja. Nie oznacza to, że plastycy amatorzy nie ufają wyobraźni. Myślę, że bez niej ich prace byłyby jednowymiarowe, pozbawione tajemniczości i rysu indywidualnego każdego z twórców. Rzecz jasna, odrębność poszczególnych indywidualności zaznacza się w obrazach dlatego, że ich autorzy tworzą w zgodzie ze swoimi osobowościami. Można powiedzieć, że są w sztuce tradycjonalistami lub konserwatystami, że za pierwszorzędne uznają rzetelne rzemiosło, nie zaś poszukiwanie nowości, odrębności, oryginalności. Istotną kategorią jest dla nich piękno. Na tegorocznej wystawie artystów z Toruńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przeważały akwarele, oleje, tempery i rysunki ołówkiem. Sporadyczne były prace w innych technikach. W poprzednich latach były eksponowane także batiki, czasem grafiki. Jak zawsze, wystawa zaciekawiała bogactwem tematów i motywów. Bodaj najliczniejsze były – niekiedy złożone, a więc o wysokim progu trudności – kompozycje przedmiotów, głównie naczyń, owoców, a przede

Wystawa Sekcji Plastycznej TUTW

Fot. Jerzy Rochowiak

wszystkim rozmaicie ujmowanych kwiatów. Tegoroczną wystawę można określić jako… ukwieconą. Bukiety zalecały się najrozmaitszymi kolorami, czasem tworzącymi plamę czy barwną smugę… Nie brakło też kwiatów w otwartej przestrzeni: w parkach, na łąkach, polach, w obrębie miejskiej zabudowy… Liczniejsze niż w poprzednich latach były portrety ludzi oraz zwierząt, przeważnie ptaków i koni. Uwagę przyciągały wizerunki ludzi. Portreciści najczęściej przedstawiali swoich bliskich, ujawniając czułość, pokazując te osoby w miłych dla nich chwilach – jako pogodne, uśmiechnięte, niekiedy też zadumane. Portretowali rownież osoby, których fizjonomia ich zaciekawiła. O bohaterach tych prac – rysunkowych i malarskich – sporo dałoby się powiedzieć, a więc celem autorów nie było jedynie pokazanie wyglądu… Ptaki pyszniły się ubarwieniem piór, pisklęta rozdziawiały dzióbki, domagając się pożywienia… Konie gnały, unaoczniając niezależność, ale i nieruchomo pozowały, pewne swojej urody… Liczne były na wystawie pejzaże. Artyści kierowali uwagę ku miłym dla oczu zakątkom, jak lasy, polany, nierzadko z płynącymi strumieniami, łąki z wiejskimi chatami, kopami siana, pola… Zatrzymywali się na dróżkach znaczących się brązowawym piaskiem pomiędzy bielą brzóz, wydobywającą się z zieleni… Stawali nad wodą, przypatrywali się nenufarom… Malowali brzeg morza, wodospady. Skupiali się na architekturze, pozostając na dłużej w urokliwych miejskich zaułkach, domami otoczonymi roślinami… Przypatrywali się pałacom. Były tu plany ogólne, zbliżenia, detale…


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Na wystawie znalazły się obrazy nawiązujące do znanych dzieł malarskich. To raczej próby wejścia w świat innych twórców, aniżeli wierne kopie. Nie znalazły się natomiast na wystawie pejzaże malowane podczas ubiegłorocznego pleneru malarskiego na Zamku Bierzgłowskim, pokazywane przed rokiem w Bibliotece Pedagogicznej im. gen. brygady prof. Elżbiety Zawackiej w Toruniu (pisał o tej wystawie Kamil Hoffmann w Biuletynie nr 8-10/2015). Niektóre rysunki były monochromatyczne, przeważały jednak obrazy barwne, o bogatej palecie. Charakter nadawała wystawie troska autorów o światło, także światło kolorów; przeważały obrazy jasne, w pogodnym nastroju. Można odnieść wrażenie, że dla każdego z autorów twórczym impulsem była ciekawość świata, a także ciekawość siebie w sztuce… Eksponowane prace to raczej dzieła artystycznej kreacji, aniżeli swobodnej ekspresji twórczej: komponowane są z rozmysłem, z myślą o przedstawianym świecie, dbałością o formę, w której rzeczywistość jest przedstawiana. Nie oznacza to, że nie są ekspresyjne, wprost przeciwnie. Stając przed nimi, niepodobna nie podjąć z autorami dialogu: obrazy są ich wypowiedziami, szczerymi, bezpośrednimi. Oni sami są skromni, większość z nich zdaje się mówić poprzez obrazy: tak dzisiaj rysuję, maluję. Jeśli żywią nadzieję, że ich prace znajdą przychylność, spodobają się, to z pewnością ta nadzieja się spełnia. Obrazy są przyjmowane z życzliwością, a tegoroczna wystawa, jak poprzednie, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem.

Wystawę można określić jako opowieść o artystycznej pasji. W życiu autorów obrazów sztuka jest ważna. Uprawiają ją amatorsko, dla przyjemności. Eksponując swoje prace, dzielą tę przyjemność z innymi. Podczas wernisażu dr Dariusz Delik wygłosił wykład Ciche życie przedmiotów. Mówił o semantyce martwych natur w malarstwie figuralnym, m.in. w obrazach Hansa Holbeina, Roberta Campina. Szczególną uwagę zwrócił na Kosz z owocami Caravaggia. Omówił obraz Hansa Memlinga Irys i lilia w wazonie. Charakteryzował martwe natury w malarstwie niderlandzkim. Przedstawił symbolikę martwych natur w obrazach Abrahama van Beyerena, Jana Breughla Aksamitnego, Evaristo Baschenisa. Pokazał jak ujmowali martwą naturę Jean Baptiste Chardin, Jean Baptiste Oudry, Giuseppe Maria Crespi. Analizował obrazy artystów dziewiętnastego i dwudziestego wieku, m.in. Paula Cezanne`a, Vincenta van Gogha, Henri Matisse`a, Georges`a Braque`a, Rene Magritte`a, Andy Warhola, Fernando Botero, Daniela Spoeri, Kiejstuta Bereźnickiego. Naturalnie, kontekstem dla wykładu – żywej narracji znawcy sztuki a zarazem malarza – była wystawa. Cotygodniowe zajęcia i majowa wystawa to tylko część działań Sekcji Plastycznej Toruńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Uczestnicy zajęć organizują plenery plastyczne, wystawy zbiorowe i indywidualne w ośrodkach kultury, bibliotekach. W ten sposób współtworzą życie kulturalne – artystyczne – regionu.

Wystawa Sekcji Plastycznej TUTW

Fot. Jerzy Rochowiak

11


NIESZAWA W TRZYNASTU OSOBISTYCH INTERPRETACJACH Kamil Hoffmann

bardzo osobistą, własną wizję twórcy, której powstaniu pomagała wyobraźnia. Niemal baśniowe wizje wykreowała Urszula Macak. Bryły namalowanych przez nią kamieniczek były mocno zdeformowane, a ozdabiała je magiczna złota poświata. Równie nierzeczywista wydaje się Wisła na drugim obrazie, gdyż toń rzeki przybiera niemal turkusową poświatę. Na drugim biegunie zdają się znajdować prace Jerzego Milewskiego, najbardziej realistyczne przedstawienia Nieszawy i okolic spośród wszystkich prezentowanych na wystawie obrazów. Wiernie – z dbałością o szczegół i proporcje – przedstawiony prom płynie po spokojnej, gładkiej tafli Wisły. Malarz interesująco ujął też wnętrze nie-

Telesfor Truchel, Nieszawa

Już po raz drugi czwarta grupa sekcji plastycznej Toruńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku wybrała się na kilkudniowy plener artystyczny odbywający się w jednym z najbardziej urzekających miejsc regionu. W tym roku trzynaścioro członków sekcji wraz ze swoim opiekunem – Wojciechem Ociesą na początku czerwca malowało Nieszawę i najbliższą okolicę tej nadwiślańskiej miejscowości. Obrazy powstałe podczas tej wyprawy w lipcu i sierpniu były pokazywane na wystawie poplenerowej Nieszawa 2016 w Bibliotece Pedagogicznej im. gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Większość prac wykonana została w technikach malarskich – gwaszu, temperze, akrylu, wszystkie

– na papierze. W ekspozycji dominują dwa tematy: przyroda okolic Nieszawy i pejzaż miejski; pojawiają się też widoki wnętrz. Twórcom udało się oddać specyfikę miasteczka, pokazać najbardziej charakterystyczne cechy jego zabudowy, ale ważniejsze od odwzorowania wyglądu miejscowości wydaje się uchwycenie jej klimatu – być może nawet bardziej wyimaginowanego, wymarzonego niż rzeczywistego. Podczas wernisażu wystawy Elżbieta Wykrzykowska, dyrektor Biblioteki Pedagogicznej, stwierdziła, zwracają się do autorów prac: …zamienili państwo Nieszawę w Kazimierz Dolny. Istotnie, wiele obrazów to efekty – niekiedy bardzo odważnego – eksperymentu twórczego. Z pewnością każdy obraz pokazuje

szawskiego kościoła: fragment nawy odwzorowywał – zamierzone przez architektów – wrażenie lekkości budowli skąpanej w poświacie wpadającego przez okna słońca. Nieszawa, którą pokazała Alicja Kolańska, jawi się jako miasto wielobarwne. Namalowane przez autorkę kamienice zdają się być smuklejsze, jakby przybyło im kondygnacji. Za sprawą zastosowanej palety barw i dynamicznej kompozycji pokazaną na obrazach Nieszawę przepełnia energia i witalność, co chyba odbiega nieco od codzienności tej kujawskiej miejscowości. Podobne odczucia wywołują łodzie przedstawione na drugim obrazie; chociaż leżą wyciągnięte na brzeg, sprawiają wrażenie, że w każdej chwili mogą – być może nawet „chciałyby” – popłynąć.


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

szawy zbliża to miasto bardziej do kolorowej miejscowości we Fryzji czy Holandii, ale przecież woda w Morzu Północnym nigdy nie ma odcienia szmaragdowego. W ciekawy sposób miasto pokazała Danuta Thorn. Kompozycja obrazu opiera się na kontraście długich, prostych linii, którymi autorka nakreśliła ulice i chaotycznie skłębione chmury. Jednak paradoksalnie, dzięki zastosowanej kolorystyce to utrzymane w ciepłej tonacji ulice stały się dynamiczne w przeciwieństwie do chłodnego nieba, które sprawia wrażenie przestrzeni statycznej, pomimo swej zmienności, w swoisty sposób trwałej. Barbara Jarzębska nie transformowała rzeczywistości tak intensywnie, gdyż jej obrazy to przede wszystkim odważne kolorowanie świata. Malując pejzaż Nieszawy, autorka trafnie uchwyciła proporcje miejskiej przestrzeni i perfekcyjnie ujęła perspektywę zbieżną, co w przypadku krętej ulicy jest trudne. Panoramę miasta widzianego z promu lub z drugiej strony Wisły namalował Telesfor Truchel. Obraz zdaje się oddawać prawdę o mieście – nie tylko relacje w przestrzeni, ale też znakomicie ujmuje specyfikę

doksem jest, że tę dynamiczną kompozycję spajają drobne białe lub czerwone kwiatki, wyraźnie zaznaczające się na pierwszym planie. Z całej palety barw – z wyjątkiem czystej bieli i czerni – korzysta Mirka Szopa. Jej obrazy nie pokazują świata, nie pokazują nawet jego osobistej wizji, ale skupiają się na uczuciach, które wobec malowanej przestrzeni żywi autorka. Dowodem na to są sylwetki ludzi pojawiające się na jej pracach – jako jedyna pokazała ich na nieszawskich ulicach. Obrazy Mirki Szopy przepełnia radość, którą kreuje kolorystyka prac, a podkreślają odważne, pewne pociągnięcia pędzla. Z kolei Ewa Wocalewska pokazuje świat głównie w odcieniach pomarańczu i seledynu. Jej wizja Nie-

tej miejscowości, gdzie centralne miejsce zajmuje kościół św. Jadwigi. Autor doskonale ujmuje proporcje poszczególnych obiektów. Rezygnuje z eksperymentu, ale troska o wierność przedstawienia dodaje jego obrazom istotnego waloru poznawczego. Wystawa poplenerowa Nieszawa 2016 pokazuje, w porównaniu ekspozycją ubiegłoroczną, że członkowie czwartej grupy sekcji plastycznej Toruńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku kształtują już nie tylko warsztat, ale w równym stopniu własną osobowość i wrażliwość twórczą. Każda z osób uczestniczących w plenerze inaczej przedstawiła nieszawskie pejzaże, inaczej rozkładając akcenty kompozycyjne, skupiając się na innym aspekcie rzeczywistości. Dzięki temu powstała wystawa różnorodna i bardzo kolorowa.

Uczestnicy Pleneru Nieszawa 2016 podczas wernisażu wystawy w Bibliotece Pedagogicznej im. gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej w Toruniu Fot. Jerzy Rochowiak

Malując Wisłę, Raisa Laskowska pokazała niespokojne oblicze rzeki. Niepokojąco wezbrany nurt zdaje się żyć własnym życiem i zachłannie zagarniać przeciwległy brzeg. Obraz jest ekspresyjny, dynamiczna kompozycja oddaje majestat i siłę przyrody. Z kolei obrazy Jerzego Lenskiego cechuje precyzja i dbałość o szczegół. Chociaż autor skupia się na detalach, umiejętnie komponuje je w spójną całość. Eksperymentalną paletę barw stosuje Wacław Łukasiewicz. Jego obrazy utrzymane są w tonacji od fioletu poprzez czerwienie po brąz i pomarańcz. Ta ocieplona – być może nawet rozpalona – kolorystyka kreuje świat niezwykły, nawet niesamowity, ale równocześnie bezpieczny i przepełniony spokojem. Bożena Reflińska skupiła się na przyrodzie okolic Nieszawy. Jej obrazy emanują bogactwem odcieni zieleni (las i łąka) i wielością błękitów (niebo i woda). Kolory przyrody podkreśla centralnie umieszczony akcent z brązowych plam – czyli drewnianych łódek. Wydaje się, że świat niespokojnej przyrody zafascynował także Elżbietę Sylwestrowicz. Jej impresje ukazują spienione fale na rzece czy targane wiatrem gałęzie drzew porastających wyspę. Swoistym para-

13


Wystawa grupy plastycznej Kujawskiego Uniwersytetu III Wieku Jerzy Rochowiak

W Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury w Bydgoszczy – w Salonie Hoffman w lipcu była pokazywana, przygotowana w Galerii Sztuki Ludowej i Nieprofesjonalnej, wystawa prac grupy plastycznej Kujawskiego Uniwersytetu III Wieku, podsumowująca miniony rok akademicki. Prezentowane były rysunki i prace malarskie. Zróżnicowanie tematyki obrazów oraz technik plastycznych można uznać za odzwierciedlenie twórczej atmosfery podczas spotkań plastyków amatorów zrzeszonych w Kujawskim Uniwersytecie III Wieku. W artystycznym rozwoju wspiera ich Katarzyna Wolska, kierująca Galerią Sztuki Ludowej i Nieprofesjonalnej. Jak mówi, Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury w Bydgoszczy od wielu lat prowadzi warsztaty plastyczne dla seniorów. Spotykają się raz w tygodniu, czasem częściej i przez kilka godzin oddają się swojej pasji. Pomagam zorganizować im pracę, służę merytoryczną pomocą, czasem zmuszam do wykonywania jakiegoś plastycznie niełatwego zadania, ale staram się nie ingerować w sposób wypowiedzi. Każdy z uczestników zajęć ma swój własny język plastyczny i pomagam tylko się w nim odnaleźć, nauczyć, że w sztuce najważniejsza jest szczerość. Jak się zdaje, znaczna część pokazywanych obrazów to rezultat wykonywania jakiegoś plastycznie niełatwego zadania. To przede wszystkim tak zwane martwe natury: zestawienia przedmiotów,

Obraz Zbigniewa Wypijewskiego

których przedstawienie na płaszczyźnie arkusza kartonu wymaga sporych umiejętności i niemałego wysiłku. To gliniane naczynia, wiklinowe kosze, instrumenty muzyczne, meble, tkaniny… To również rowery. To także przedmioty i urządzenia, które są wyposażeniem Salonu Hoffmann, będącego salonem ekspozycyjnym, miejscem koncertów, spotkań, a także zajęć grup artystycznych. To również kwiaty, narzędzia ogrodnicze, ławeczki… Niełatwym zadaniem było zapewne studium postaci, pokazanie kobiet – rzeźb Bogdana Ziętka, a także rzeźb twórców ludowych oglądanych w Galerii Sztuki Ludowej i Nieprofesjonalnej. Niektórzy plastycy wyprawiali się poza miejsce zajęć i przedstawiali krajobrazy, zarówno architekturę, jak i naturę. Malowali również ptaki. Ciekawe pomysły kompozycyjne łączyły się z śmiałością i zarazem dyscypliną w posługiwaniu się kolorem; nieliczne były na wystawie prace monochromatyczne. Na wystawie przeważały przedstawienia realistyczne. Wyjątkiem były dwa obrazy Zbigniewa Wypijewskiego: surrealistyczne kompozycje zdominowane przez twarze, jak maski, dziwne stwory. Ze względu na formę, ekspresję i wyraz łatwo by można włączyć te obrazy do nurtu art brut, mogą kojarzyć się ze sztuką… Azteków i Inków. Uzewnętrzniają jasne spojrzenie, ale jest w nich też nieco niepokoju, nawet odrobina grozy… Część plastyków amatorów zrzeszonych w Kujawskim Uniwersytecie III Wieku – mówi Katarzyna Wolska – pracuje regularnie, również w domu i dopracowała się już dużej swobody artystycznej wypowiedzi. Są świadomi własnych możliwości i ograniczeń. Ale nawet dla tych, dla których zajęcia są tylko przyjemną formą spędzania czasu jest to czas ważny. Stają się ludźmi bogatszymi wewnętrznie, wrażliwszymi, bardziej tolerancyjnymi dla inności. W grupie zdecydowanie przeważają kobiety… Eksponowane prace przyciągały uwagę inwencją twórczą autorów, wrażliwością, nie tylko plastyczną. Uzewnętrzniały uważność w spoglądaniu na rzeczywistość, skupienie i przyjemność, którą czerpią z twórczej pracy. Ujmowały szczerością, do której Katarzyna Wolska zachęca plastyków, zaznaczających wystawą w Salonie Hoffman swoją obecność w artystycznym krajobrazie Bydgoszczy i regionu.


RZEŹBIARZE U STYPERKÓW W RUDZIE Jerzy Rochowiak

Mieszkańcy Rudy, Wałdowa Szlacheckiego, goście z Grudziądza i okolic licznie przybyli na zakończenie czwartego Otwartego Pleneru Rzeźby U Styperków w podgrudziądzkiej Rudzie. Rzeźby stanęły na łące, niedaleko lasu, opodal domu Danuty Styperek, a przy nich ich autorzy – rzeźbiarze uczestniczący w Plenerze, który rozpoczął się 13 i zakończył 18 czerwca. Jego tematem była Historia Grudziądza i okolic. Pierwszy Plener Rzeźby U Styperków odbył się w 2013 roku; zorganizowała go wespół z artystami należącymi do Stowarzyszenia Twórców Ludowych Danuta Styperek. Pomysł spotkania twórców zgłosili oni podczas pogrzebu zmarłego w 2012 roku rzeźbiarza Waldemara Styperka. Pod gościnny dach przyjęła ich wdowa po artyście Danuta Styperek, ceniona autorka obrazów, zwłaszcza malowanych na szkle. W organizacji dwóch kolejnych Plenerów wsparło ją Stowarzyszenie Q przyszłości działające w Wałdowie Szlacheckim, funduszami wspomógł Samorząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Tegoroczny Plener odbył się dzięki finansowej i organizacyjnej pomocy Gminy Grudziądz, a także licznego grona przyjaciół sztuki ludowej, twórczości Danuty i Waldemara Styperków. Od pierwszego Pleneru okiem etnologa spogląda na pracę rzeźbiarzy Bożena Olszewska kierująca Działem Sztuki i Estetyki w toruńskim Muzeum Etnograficznym im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej. Dzieli się uwagami, a także dokumentuje przedsięwzięcie. Artyści tworzą sporych rozmiarów drewniane rzeźby, głównie figuralne. Pozostają one w Grudziądzu i okolicach. W 2013 roku plenerowi goście rzeźbili postać Mikołaja Kopernika, a także jednego z bohaterów Władcy Pierścieni J. R. R. Tolkiena – Toma Bombadila. Trafił on do Niepublicznego Przedszkola Tom Bombadil w Grudziądzu. Trzy ławeczki ogrodowe stały się lubianym siedziskiem w Centrum Edukacji Ekologicznej. Już pierwszy Plener zakończył połączony z festynem pokaz prac uczestniczących w nim twórców – Jana Czupryniaka z Tucholi, Roberta Sadły z Gręzówki, którzy odtąd są stałymi gość-

mi artystycznych spotkań w Rudzie, a także Stanisława Kwaśnego z Mesznej, Mariana Thiede z Tucholi i Hieronima Zaręby z Beskidu. Wystąpił wtedy ludowy zespół z Chełmna. Drugi Plener w Rudzie miał sprecyzowany temat: Natura, woda, las. Prócz Jana Czupryniaka, Roberta Sadły, Mariana Thiede z dłutami stanęli przy drewnianych klocach Jerzy Soremski z Jastrzębia Zdroju i Miłosz Thiede z Tucholi. I oni pozostawili swoje dzieła. Na plaży nad jeziorem w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Rudniku można usiąść na jednej z trzech ławeczek w kształcie ryb. Można przyjrzeć się Pannie Wodnej, Rudnickiemu Lichu. Do Toma Bombadila dołączyła jego powieściowa żona Jagódka, a rok później Gandalf. Tematem trzeciego Pleneru były Ginące zawody. Do Rudy prócz Jana Czupryniaka, Roberta Sadło i Jerzego Soremskiego przyjechali: Józef Bacławski z Łysych na Kurpiach i Grzegorz Zygmański z Pomorza Zachodniego. Z wielkich topolowych pni – wspomina Bożena Olszewska

Ułan Józefa Bacławskiego Fot. Jerzy Rochowiak


16

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Mennonita Jerzego Soremskiego. Fot. Jerzy Rochowiak Frasobliwy Józefa Bacławskiego i Jerzego Soremskiego. Fot. Jerzy Rochowiak

– powstały niepolichromowane rzeźby kowala, młynarza – przedstawicieli rzemiosł dawniej bardzo powszechnych na terenie ziemi chełmińskiej, również w okolicach Grudziądza. Dużym poczuciem humoru w ujęciu tematu wykazał się Grzegorz Zygmański – autor pracy „baba w beczce ubijająca kapustę”. Pojawiła się też tematyka religijna, rzeźba Chrystusa Frasobliwego, motyw dominujący w wiejskich kapliczkach przydrożnych, który z czasem stał się symbolem polskiej sztuki ludowej. Uczestniczący w plenerze artyści poprowadzili również warsztaty rzeźbiarskie dla dzieci i młodzieży z grudziądzkich szkół. I w tegorocznym Plenerze uczestniczyli twórcy z całego kraju: przyjechali Józef Bacławski, Jan Czupryniak, Robert Sadło, Jerzy Soremski; z Tucholi przyjechał Marek Łazarewicz. Pod pedagogiczną opieką pań profesorek Pauliny Kaczor-Paczkowskiej i Małgorzaty Mikołajko brali udział w Plenerze uczniowie grudziądzkiego Liceum Plastycznego im. Józefa Czapskiego: Karolina Dembek, Marcelina Podziawo, Dymitro Szymanowicz, Daniel Kawczyński, Monika Sopiela, Kinga Palikowska, Małgorzata Klempert, Natalia Łasocha, Katarzyna Zatorska. Część młodych ludzi wyrzeźbiła z drewnianego kloca ławkę, nie tylko ciekawą jako forma plastyczna, ale i zachęcającą, żeby na niej usiąść. Część uczniów fotografowała pracę kolegów rzeźbiarzy. Młodzi ludzie każdego roku z uwagą przyglądają się pracy artystów, którzy chętnie dzielą się z nimi doświadczeniem, podpowiadają jak wydobywać z drewna wyobrażoną i pomyślaną formę, jak rozwiązywać problemy plastyczne, przezwyciężać opór tworzywa… Osoby zainteresowane sztuką ludową przybywają nie tylko na uroczyste i wesołe zakończenia Plenerów: ciekawi procesu twórczego, pracy rzeźbiarzy zaglądają tu niemal każdego dnia. Do uczestników Pleneru dołączył w tym roku Mirosław Prusakowski, który dotąd rzeźbą się nie zajmował. Życzliwi twórcy – mistrzowie okazali się znakomitymi nauczycielami i widząc, że adept sztuki rzeźbiarskiej ma nie tylko wiele zapału, wręcz artystyczną pasję, ale i jest człowiekiem utalentowanym, jak powiedział Jan Czupryniak: wybitnie uzdolnionym artystycznie – podpowiadali mu jak posługiwać się dłutem. Pokaźna żaba, którą wyrzeźbił okazała się dziełem bardzo udanym. Artyści uczestniczący w Plenerze byli niezmiernie pracowici. Rozpoczynali formowanie mierzących około dwóch metrów postaci w drewnie topolowym i wiązowym kiedy wid-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Frasobliwy Roberta Sadły. Fot. Jerzy Rochowiak Ludwik Rydygier Roberta Sadły. Fot. Jerzy Rochowiak

niało, kończyli pracę po zmierzchu; na chwilę tylko odłożyli dłuta podczas uroczystego zakończenia Pleneru – dopracowywali swoje rzeźby. Robert Sadło wyrzeźbił postać Ludwika Rydygiera. Figura trafi do podgrudziądzkiego Dusocina, gdzie wybitny chirurg urodził się w 1850 roku. Jerzy Soremski stworzył postać mennonity. Ta rzeźba powędruje do Sosnówki – wsi, którą na przełomie szesnastego i siedemnastego stulecia utworzyli osadnicy olęderscy; przez wieki mieszkali tu mennonici. W Sosnówce zachował się mennonicko-ewangelicki cmentarz, założony pod koniec siedemnastego wieku. Marek Łazarewicz wyrzeźbił lotnika – w kombinezonie pilota, ze śmigłem w ręce. Rzeźba – przywodząca na pamięć utworzoną w Grudziądzu w listopadzie 1925 roku i półtora roku później przeniesioną do Dęblina Szkołę Orląt, czyli Oficerską Szkołę Lotnictwa – trafi do Aeroklubu Nadwiślańskiego w Lisich Kątach. Ułan Józefa Bacławskiego – w oficerkach, bryczesach, z szablą przy boku, w rogatywce na głowie – stanie w Maruszy, przypominając kawaleryjskie tradycje Grudziądza, a więc utworzoną w Grudziądzu w sierpniu 1920 roku Centralną Szkołę Jazdy, która kilkakrotnie zmieniała nazwę; najczęściej mówi się o niej jako Centrum Wyszkolenia Kawalerii, które funkcjonowało od 1928 roku. Jan Czupryniak rzeźbił hobbita, który oczywiście trafi do Niepublicznego Przedszkolu Tom Bombadil w Grudziądzu. Opodal młyna w Rudzie stanie kapliczka z Frasobliwym, którą wspólnie wyrzeźbili Józef Bacławski i Jerzy Soremski. Jezus jak znużony wędrowiec przysiadł we wnęce wydrążonej w topolowym pniu, podparł głowę dłonią, zatroskał się o ludzi i świat… Można by powiedzieć, że to Jezus dobrotliwy, współczuje człowieczej niedoli, myśli jak by ludzi wesprzeć… Wielu przystających przy tej rzeźbie zauważało, że twarz Frasobliwego bardzo przypomina wizerunek Waldemara Styperka… W Rudzie pozostanie Frasobliwy autorstwa Roberta Sadły. Jak mówi Bożena Olszewska, artyści podejmując różnoraką tematykę, poprzez stylistykę swoich dzieł nawiązują do tradycji i ikonografii rzeźby ludowej. Bodaj najbliższy tej tradycji był właśnie Frasobliwy. Zakończenie Pleneru można określić jako święto sztuki, niebanalny festyn wiejski. Naturalnie, zainteresowanie wzbudzały przede wszystkim rzeźby, zwłaszcza że ich autorzy na niezliczone pytania odpowiadali z cierpliwością, uśmiechem, zwykle bardzo dowcipnie. A są to

17


18

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

twórcy znakomici, znajdujący uznanie i w kraju, i za granicą. Wystąpił lwowski Chór Dzwon z Narodowego Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii im. S. Z. Grzyckiego, grudziądzki Chór Męski Echo. Wystąpiła Kapela Wuja Zbycha, z którą piosenkę o lipowym pniu zaśpiewała Joanna Pustuła, prowadząca Niepubliczne Przedszkole Tom Bombadil. Nie zabrakło kiełbasek z grilla, a także ciast i ciasteczek, które upiekły i przyniosły zaprzyjaźnione panie. Plenerowi goście mogli zajrzeć do Tworzni Waldka – galerii sztuki, którą Danuta Styperek urządziła w pracowni męża. Zgromadziła tutaj wielką kolekcję rzeźb Waldemara Styperka. Przed wejściem stoi rozmodlony anioł, przy nim pasą się owieczki, z boku rozmyśla Chrystus Frasobliwy… We wnętrzu można oglądać aniołki, Matki Boże, Frasobliwych, św. Franciszka, inne święte i świętych, wiejskich muzykantów, zakochanych, koguty, pawie, polne i leśne ptasz-

ki… W większości są to rzeźby polichromowane – a ich polichromowaniem zajmowała się uzdolniona malarsko Danuta Styperek. Są kapliczki, płaskorzeźby z wizerunkami władców… Są też obrazy na szkle Danuty Styperek; przedstawiają Matkę Boską, św. Franciszka. Charakter Tworzni współtworzą stare żelazka na duszę, lampy… Domowi państwa Styperków – tak można chyba powiedzieć: gościnną gospodynią jest Danuta Styperek, ale… wydaje się, że obecny jest też jej nieżyjący mąż Waldemar – urody dodają kwiaty i krzewy; urzeka otoczenie: łąka, las… Po przeprowadzce z Grudziądza do Rudy Waldemar Styperek powtarzał, iż znalazł tutaj doskonałe miejsce do pracy, mówił o ptaszkach, które go budzą, o sarnach, które zbliżają się bez lęku… Że to miejsce sprzyjające artystom, świadczą nie tylko rzeźby, które pozostawił, ale i obrazy Danuty Styperek, a także prace twórców, których z serdecznością zaprasza pod swój dach.

Uczestnicy Pleneru: Robert Sadło, Jan Czupryniak , Józef Bacławski, Jerzy Soremski i Marek Łazarewicz Fot. Jerzy Rochowiak


W TORUNIU Z CAŁEGO ŚWIATA Jerzy Rochowiak

Galeria i Ośrodek Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu łączy edukację plastyczną, konkursy, gromadzenie zbiorów oraz eksponowanie prac młodych twórców w salach wystawowych w siedzibie placówki przy Rynku Nowomiejskim w Toruniu, w pawilonie przy ul. Kościuszki, w innych salach w mieście, w galeriach w regionie, kraju i za granicą. Wystawami są podsumowywane wszystkie konkursy i cykle edukacyjne. Eksponowane są prace powstające w ośrodkach edukacyjnych w Polsce i na świecie. Pokazywane są dokonania artystów-pedagogów. Osobny nurt wystawienniczy stanowią prezentacje dzieł młodych artystów komponowane ze zbiorów Galerii liczących kilkaset tysięcy prac: nadsyłanych na konkursy i powstających podczas zajęć edukacyjnych. Kolekcja jest tak bogata, że pozwala na przygotowywanie prezentacji o różnorakim charakterze. Są wystawy, w których prace łączy problematyka, tematyka, forma, technika plastyczna, są wystawy autorów z poszczególnych kontynentów, krajów, miast… Pokazywane są prace dzieci i młodzieży z całego świata! Można je oglądać, wypatrując kulturowych odrębności, ale w obrazach i rzeźbach przyciąga uwagę również to, co łączy młodych ludzi: wyobraźnia, fantazjowanie o barwnym świecie, w którym spełniają się marzenia, a także ujmująca bezpośredniość, którą należy uznać za jedną z najistotniejszych wartości twórczości młodych plastyków. Pokazywane są prace przedszkolaków, uczniów szkół podstawowych, ponadpodstawowych, ale bez podziału na kategorie wiekowe. Właśnie dzięki temu uwypukla się zależność sposobu przedstawiania świata od doświadczeń i umiejętności. Na poszczególnych wystawach zwykle jest pokazywanych kilkadziesiąt prac. Są to zatem ekspozycje kameralne w porównaniu z wystawami pokonkursowymi, na których ogląda się ponad tysiąc dzieł młodych ludzi. Mniejsza liczba prac sprawia, że patrzy się na nie uważniej, wolniej, jakby z bliska.

INSPIRACJE LITERACKIE W baśniowe światy wyprawili się autorzy akwarel, pasteli, grafik, rysunków i rzeźb ceramicznych i pokazali sceny Z życia smoków. Rozmaite to były smoki: groźne, zionące ogniem, pożerające ludzi, zwierzęta i rośliny, a także całkiem miłe, do których można się przytulić. Młodzi artyści przedstawiali smoki jednogłowe i wielogłowe, bezskrzydłe i skrzydlate, wielobarwne i jednokolorowe, przeważnie zielone. Porywały i więziły w zamczyskach i jaskiniach księżniczki, walczyły z rycerzami przybyłymi, żeby nieboraczki uwolnić z wież lub niedostępnych leśnych ostępów.

Napadały na inne smoki. W większości jednak bawiły się ze sobą, z dziećmi. Przeuroczy był smok, który mókł podczas ulewy, bo miał parasol zbyt mały, by go osłonił przed deszczem. Wzruszająca była smocza mama wysiadująca jajka, z których niebawem miały się wykluć smoczęta, co było widać, gdyż skorupki jaj były przezroczyste. Parę smoków wzleciało w chmury, niektóre usadowiły na swoich grzbietach dzieci i uniosły w przestworza. Kilka smoków chowało się w gęstych trawach i chaszczach; niektóre przyjęły takie barwy, że trudno je było wypatrzeć. Inne wybrały się na przechadzki po miastach. Przedstawiając smoki, młodzi twórcy często ilustrowali baśnie lub opowieści, które sami wymyślili. Czasami pokazywali smoki w sytuacjach, które mogłyby początkować opowieści. Literatura dziecięca i młodzieżowa inspirowała autorów rysunków, grafik i obrazów eksponowanych na wystawie Za siedmioma górami. Bajki, baśnie, fantastyczne opowieści, legendy w twórczości plastycznej dzieci młodzieży. Młodzi plastycy podejmowali wątki z opowieści ludowych i ulubionych lektur, pośród których były książki nie znające granic, w przekładach obecne w wielu krajach, jak powieści Lymana Franka Bauma, Juliusza Verne`a, Roberta Louisa Stevensona… Oczywiście, nietrudno było odnaleźć odniesienia do baśni Jakuba i Wilhelma Grimmów. Były tu nie tylko ilustracje tekstów, ale i plastyczne opowieści o niezwykłych postaciach i wydarzeniach w dziwnych światach, które pojawiały się w wyobraźni młodych twórców. Bohaterami były księżniczki, byli rycerze, królowie, piraci, dzielni wędrowcy. Nierzadko były pokazywane dzieci. Zdumiewały przedziwne zwierzęta. Były syreny, były potwory, niekiedy straszne, niekiedy zabawne. Wyobraźnia wiodła młodych artystów w morskie głębiny, do dalekich krajów, w przestworza… Spotykały się tu a czasem zderzały dwa porządki: realistyczny i fantastyczny. Obejrzawszy tę wystawę, można powiedzieć, że pokazywała spektrum plastycznych zainteresowań młodych ludzi, ich artystyczne poszukiwania i odkrycia. Bogactwo motywów i tematów łączyło się w eksponowanych pracach z rozmaitymi, często zaskakującymi formami i rozwiązaniami problemów plastycznych, jak umieszczenie na płaszczyźnie jednego obrazu scen, które tworzyły symultaniczne opowiadanie, jak kształtowanie poprzez kolory nastroju tajemnicy, oczekiwania, grozy.

INSPIRACJE MUZYCZNE Ekspresja muzyczna inspirowała autorów prac przekonujących, że Wszystko gra. Przedstawiali oni mu-


20

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

zyków, ich instrumenty, a także słuchaczy. Przeważały wizerunki instrumentalistów: pianistów, akordeonistów, skrzypków, gitarzystów, kontrabasistów, wiolonczelistów, oboistów, cymbalistów, flecistów, trębaczy… Byli wśród nich soliści, były duety, zespoły kameralne, orkiestry. Nie zabrakło też wokalistów. Wśród wybitnych twórców muzyki można było rozpoznać Fryderyka Chopina, Franciszka Liszta. Niektórzy młodzi autorzy skupiali się na samych dłoniach pianistów, nawet wyłącznie na klawiaturach czy smyczkach dotykających strun. Pokazani zostali kompozytorzy, w skupieniu zapisujący papier nutowy. Melomani wsłuchiwali się w muzykę w salach koncertowych, ale i tańczyli. Żywioł brzmień obejmował muzykę klasyczną, popularną, ludową. W feerię dynamicznych kolorów komponowały się przedstawienia kapel ludowych w regionalnych strojach i tancerzy z zespołów folklorystycznych, do których dołączali odświętnie ubrani mieszkańcy wsi, żeby bawić się przy muzyce. Pokazane zostały bale, na których panie w wytwornych sukniach, panowie we frakach, surdutach, smokingach i ciemnych garniturach zatrzymali się w figurach polonezów, walców, fokstrotów, polek… Pokazane zostały dyskoteki, a także widowiska baletowe. Ekspozycję doskonale charakteryzował jej tytuł. Zarówno poszczególne prace, jak i ich zestawienia były dynamiczne, ale i doskonale uporządkowane: wszystko tu grało. Grały również formy plastyczne i kolory; niektóre zdawały się wyciszone, inne rozbrzmiewały pełną paletą dźwięków, w żywych rytmach, żwawych melodiach. Wystawa miała jasno określone przesłanie: nawet jeśli muzyka nie jest wszechobecna, to wszędzie jest słuchana, lubiana i potrzebna, wprawdzie rozmaite są jej rodzaje, gatunki, rozmaite są brzmienia instrumentów i głosy, śpiewy w różnych językach, to jednak jeden jest muzyczny żywioł.

INSPIRACJE HIPPICZNE Wizerunki koni kreowane przez młodych autorów można było oglądać na wystawie Patataj, patataj… Motyw konia w twórczości plastycznej dzieci i młodzieży. Ekspozycja unaoczniała rolę i znaczenie konia w różnych zakątkach świata i kulturach. W krajach, w których wypasa się bydło i owce, koń pozostaje zwierzęciem użytkowym: dosiadają go pasterze pilnujący stad. W przeszłości pomagał w gospodarstwie rolnym, na przykład podczas młocki. W innych krajach służy rozgrywkom na torze wyścigowym, na rodeo, podczas gry w polo. Woltyżerkom i woltyżerom służy do popisów na arenach cyrkowych. Można koni dosiadać, wybrać się na przejażdżkę na wierzchowcu, czy to na oklep, czy w siodle. Można włożyć strój dżokeja, można wskoczyć na koński grzbiet w codziennym ubraniu. Do konia można się przytulić, być przy nim, z nim. Końmi trzeba się zajmować: czyścić je, karmić, poić. Konie lubią dzieci –

to widać na wielu obrazach. Naturalnie, dzieci lubią konie. Liczne były portrety koni. Młodzi artyści rysowali lub malowali ich głowy. Przedstawiali konie na pastwiskach: pojedyncze, w parach, klacze ze źrebiętami. Szczypały trawę, piły wodę. Pędziły przez stepy, pławiły się w wodzie. Stały, szły stępa, cwałowały, galopowały… Młodzi autorzy pokazywali konie z przeszłości: dosiadali ich królowie i wodzowie. Rycerze szykowali się do walki na rumakach w ozdobnych rzędach, kropierzach sięgających pęcin. Wojowie uformowani w zbrojne hufce nacierali na przeciwnika. Szwoleżerowie galopowali przez bitewne pole. Ułani wracali ze zwycięskiej potyczki. Dostojni kawalerzyści szykowali się na paradę. Nie było wszakże obrazu pokazującego konia, który ciągnie wóz, bryczkę czy karetę. A może dzieci i młodzieży nie interesują konie jako zwierzęta pociągowe? Na wystawie można było oglądać konie rozmaicie umaszczone. Przeważały ich realistyczne lub też naturalistyczne przedstawienia, ale były i kompozycje z koniem czy jego wyobrażeniem jako częścią bajecznie kolorowej plastycznej fantazji… Wystawa z końmi na pierwszym planie była niezwykle pogodna, ukazywała świat przyjazny człowiekowi. Każda praca miała w sobie entuzjazm. Można było odnieść wrażenie, że dla młodych plastyków konie są upostaciowieniem energii, zarazem harmonii. To tylko niektóre z tegorocznych prezentacji skomponowanych ze zbiorów Galerii. Akwaforty, akwatinty, mezzotinty i suchoryty zostały pokazane na wystawie Wklęsłodruki. Ta wystawa grafik ściśle łączyła się z Międzynarodowym Biennale Grafiki Dzieci i Młodzieży organizowanym przez Galerię i Ośrodek Plastycznej Twórczości Dziecka. Wiosną na wystawie Siostry, mamy, babcie, koleżanki zostały pokazane portrety kobiet. Latem była prezentowana wystawa Na wakacyjnym szlaku. Pokazane zostały bliskie i dalekie zakątki wzbudzające zainteresowanie młodych turystów. Jak zapowiada aranżujący większość wystaw ze zbiorów placówki jej dyrektor dr Dariusz Delik, na początku przyszłego roku zostaną pokazani Babcia i dziadek jak malowani, później miasto widziane przez młodych rysowników, grafików i malarzy, zastanawiających się Gdzie jest ta ulica, gdzie jest dom. Następnie będą eksponowane prace dzieci z Węgier. Prace ze zbiorów Galerii – przede wszystkim w technikach malarskich i graficznych – wiszą na ścianach toruńskich urzędów, szpitali, przychodni lekarskich. Zdobiąc pomieszczenia, głównie hole i korytarze, przyciągają uwagę. Umilają czas czekającym na wizytę u lekarza bądź załatwienie urzędowej sprawy, rozweselają, dodają otuchy. Pozwalają uprzytomnić sobie, że świat jest rozległy i barwny, że naprawdę można rozwiązywać problemy, radzić sobie z trudnościami…


Gadki z makatki Jerzy Rochowiak

Eksponowaną w toruńskim Muzeum Etnograficznym im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej wystawę Mądrości i gadki z kuchennej makatki Barbara Górka zaaranżowała w starym spichrzu w skansenie, umieszczając tytułowe makatki w otoczeniu przywołującym na pamięć wnętrza wiejskich domów. Większość makatek wisiała na drewnianych ścianach spichrza, wiele na planszach, imitujących ściany wiejskich izb: pomalowanych na seledynowo, jasnopomarańczowo, jasnoniebiesko, fioletowo i ozdobionych wzorami naniesionymi malarskim wałkiem. Nad stołami i krzesłami z wyraźnymi oznakami wieloletniego użytkowania, kącikami higienicznymi ze stojakami na miski i dzbany wisiały na ścianach półeczki, rozmaite zawieszki. Stały szafy czekające na gospodynię, która wejdzie do kuchni… Liczne były wanienki, misy, wiaderka emaliowane i cynkowane, drewniane balie i ceberki, wyżymaczki… Na stoliku czekały na gości porcelanowe filiżanki zdobione na niebiesko, obok nich ozdoby w kształcie wiatraków, niewątpliwie pochodzące z Holandii. Zaaranżowane zostały fragmenty izb: nad drewnianym łóżkiem nakrytym kapą wisiała makatka z napisem: Najsłodsze serce Jezusa zmiłuj się nad nami i wizerunkiem Chrystusa z rozpostartymi ramionami, czerwonym sercem. Nad makatką wisiał oleodruk przedstawiający Świętą Rodzinę: Maryję z Jezuskiem na kolanach, św. Józefem przy pracy, owieczką… Obok nad tapczanem wisiała makatka o orientalnej proweniencji, przedstawiająca leżącą na brzuchu powabną kobietę, być może z haremu… W wiejskich i miejskich domach makatki wisiały w kuchniach przy wiadrach z wodą, miednicach, nad kranem z wodą bieżącą, nad stołem, ale i w pokojach. Właśnie tak były prezentowane na wystawie w kujawskim spichrzu. Były uprane, uprasowane, zapewne wykrochmalone. Służyły ozdobie wnętrz, więc nie mogły być ani brudne, ani pogniecione. Współtworzyły nastrój pomieszczeń. Oglądane na wystawie, dawały wyobrażenie o poczuciu ładu, może i piękna, mieszkańców domów, które bez makatek obyć się nie mogły. Przedstawiane na makatkach postacie nie przypominały wiejskich gospodyń i gospodarzy, raczej mieszkańców mieszczańskich kamienic; wyglądały jak z żurnala. Niekiedy pojawiały się osoby

w strojach ludowych, czasem historycznych. Być może makatki ożywiały wyobraźnię, marzenia… Kojarzone z wnętrzami wiejskich domów makatki, mają pochodzenie miejskie. W przeciwieństwie do poważnej sztuki sakralnej – pisał w katalogu wystawy dyrektor Muzeum Etnograficznym im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej dr Hubert Czachowski – wprowadziły do wnętrz domów element humorystyczny, zawierając jednak pewien aspekt moralizatorski. Zamieszczane na nich sentencje są bowiem odpowiednikiem tradycyjnych przekazów ustnych powielających ludową wiedzę oraz wartości kulturowe i społeczne. Makatkowy dowcip był pewnie ważny, gdy makatki kupowano. Na wystawie wzbudzał wesoły uśmiech, uatrakcyjniał ekspozycję. Teksty zamieszczane na makatkach można uznać za wykładnię wartości etycznych: zwięźle, prosto ujmowały wzorce moralne, tak w odniesieniu do codzienności, jak i postaw, również religijnych, nawet patriotycznych. Można powiedzieć, że sentencje miały na celu naukę, nakierowywanie na to, co dobre, właściwe, pożądane. Zwykle niosły pokaz pozytywny, pokazywały sytuacje i okoliczności miłe, ale czasem też wskazywały przywary. Makatki pokazywane w toruńskim Muzeum pochodziły w większości ze zbiorów Elżbiety Piskorz-Branekovej, ale i muzealnej kolekcji. Na wystawie mogliśmy oglądać makatki z różnych regionów Polski, a także innych krajów europejskich. W omówieniu w katalogu wystawy Elżbieta Piskorz-Branekova porządkowała i objaśniała makatkowy świat. Określenie makatka – wyjaśniała – obejmowało nie tylko te zawieszane na ścianach, zazwyczaj o kształcie prostokąta, ale także tzw. kranowe (z wycięciem na kran), dwustronnie haftowane ręczniki, różnorakie kieszonki (do przechowywania drobnych przedmiotów), ząbki (przypinane do półek) oraz jedno- lub dwuczęściowe portiery wieszane na futrynach drzwi. Pochodziły z Holandii i Niemiec. Makatki podkreślały czystość, porządek i przytulność miejsca, będącego sercem każdego domostwa – kuchni. W sposób prosty i obrazkowy propagowały ponadto ważną dla niemieckiego społeczeństwa maksymę tzw. trzech K (Kinder, Küche, Kirche – dzieci, kuchnia, kościół), której autorem był prawdopodobnie cesarz Wilhelm II. Pod wpły-


22

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

wem kultury niemieckiej makatki pojawiały się w polskich domach. Na przełomie XIX i XX wieku makatki zadomowiły się w innych krajach Europy, najpierw w domach mieszczańskich, potem robotniczych, a na koniec także wiejskich. (…) Występowały w Anglii, Austrii, na Białorusi Zachodniej (w części graniczącej z Polską) oraz wśród Białorusinów mieszkających w Polsce, ponadto w Bułgarii, Czechach, Estonii, Holandii, Francji (jedynie w Alzacji i Lotaryngii), na Litwie, Łotwie, w Macedonii, Niemczech, Polsce, Rosji, Serbii, na Słowacji, w Słowenii, Szwecji, na Ukrainie oraz na Węgrzech. Makatki były haftowane na lnianych tkaninach samodziałowych, w niektórych krajach też konopnych i bawełnianych, z czasem zastępowanych tkaninami fabrycznymi. Pierwotnie – pisała Elżbieta Piskorz-Branekova – cały motyw był konturowy (wykonany fabrycznie lub ręcznie) i wyszywano go według zaznaczonych na tkaninie linii. W końcowej fazie „mody makatkowej” pojawiały się na nich także hafty płaskie i krzyżykowe, którymi wyszywano cały motyw lub uzupełniano nimi, wzbogacano wzór konturowy. Wyszycia konturowe haftowano prawie zawsze sznureczkiem (ścieg wodny), do innych haftów (płaskie i krzyżykowe) używając ściegów atłaskowych (płaskiego i cieniowanego) oraz krzyżyka równoramiennego. Używano nici niebieskich, w niektórych krajach czarnych. Były też makatki wielokolorowe. Zdobiono krawędzie makatek. Makatkowe wzory czerpano z czasopism, uczono wyszywania w szkole. Najczęściej jednak makatki w formie półproduktu – szablonu (płótno z nakreślonym wzorem) można było kupić na targach, jarmarkach, na bazarach, od wędrownych handlarzy i w sklepach tekstylnych oraz z pasmanteryjną galanterią. Z tych samych źródeł pochodziły nici używane do wyszywania taśmy do obszywania krawędzi makatek. Makatki miały modlitewny charakter: swojski wizerunek małego Jezusa karmiącego gołębie został opatrzony westchnieniem: Boże błogosław dom nasz, przedstawienie Jezusa i Maryi na węgierskiej makatce łączyło się z prośbą: Jezusie Mario wspomagajcie nas. Obraz zmartwychwstałego Jezusa, któremu grają aniołowie, zawierał zapewnienie: Jezu ufam Tobie. Liczne były makatki, których tematem jest miłość. Dwa ptaszki przy gniazdku z jajkami otaczał napis: Gdzie miłość i zgoda panuje tam szczęście swe gniazdko buduje. Na kanapie przysnęła dziewczynka, obok siedział chłopczyk w zalotnej pozie – i wołał: Ja cię kocham, a ty śpisz! Dwoje dzieci trzymało się za ręce, a napis głosił: Nikt cię tak nie

kocha jak ja. Liczne były makatki przedstawiające sceny – w parku, na ławeczce, na łódce – które mogłyby ilustrować miłosne ballady. Wiele makatek łączyło się z kuchnią. Elegancka kobieta w kuchni życzyła Dobrego apetytu. Podająca do stołu zapewniała: Co ja ugotuję, każdemu smakuje. Dzieci bawiły się w kuchni, obok przy piecu stała mama – a pytanie Co dziś gotujesz? mógł kierować braciszek do siostrzyczki, jak i do mamy… Były makatki przedstawiające koty, konie, sarenki, ptaki, owoce na stole. Były ilustracje bajek, przedstawienia zajęć domowych, zabaw. Były sceny wyobrażające kobiety w haremie, Japonki pijące herbatę, tancerkę z papugą… Były sielskie obrazki z napisami o szczęściu: rozweselone dzieci, obok piesek: Pilne ręce twarz wesoła, Sieje szczęście dookoła. Makatki podkreślały znaczenie czystości w domu, zwłaszcza w kuchni. Kobietę z wiadrem i miotłą otaczał napis: Czystość jest ozdobą domu. Wiele makatek odnosiło się do wody. Napis Świeża woda był wyhaftowany na makatkach przedstawiających dziewczynę karmiącą łabędzia na brzegu jeziora, niosącą w wiadrze wodę, dwoje dzieci przy miednicy, dwoje dzieci łowiących w rzece ryby. Przed paru dziesięcioleciami makatki zaczęły znikać z domów, jednak wciąż można znaleźć ich amatorów, nie tylko wśród kolekcjonerów. Dr Hubert Czachowski uważa, że dziś makatki przeżywają swoisty renesans. Umieszczane w nowoczesnych wnętrzach, cieszą oko swoim sentymentalizmem oraz humorem. Ciekawym uzupełnieniem zbioru dawnych makatek pokazanych w toruńskim Muzeum były przezabawne, ujmujące świeżością makatki Anny Pauli Szmeichel, niedawnej absolwentki Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Toruńska artystka – pisze Kinga Turska-Skowronek – sięgnęła w swoich pracach do znanych jej z własnego dzieciństwa postaci z komiksów i kreskówek, które doskonale wpasowały się w oryginalne wzory i porzekadła uwiecznione czarną nicią na białym płótnie. W ten sposób tradycyjna metoda rękodzielnicza pozwoliła na stworzenie współczesnych prac i na przeplatanie nowego ze starym. Pokazane w Muzeum makatki bawiły. Nakierowując myśli ku cnotom, skłaniały do namysłu nad mądrością ich przesłania, a przynajmniej nad zmianami społecznymi, obyczajowymi. Zaciekawiająca makatkami aranżacja ekspozycji unaoczniała cząstkę świata, który współtworzyły. Niewykluczone, że łącząc rysunek i tekst, dawały początek komiksowi.


kujawskie megality Jerzy Rochowiak

Były nazywane z uwagi na wielkość grobami olbrzymów, z uwagi na kształt kojarzący się z lisim ogonem (a także z liszkami) lisionkami, z uwagi na budulec kamionkami. Były też nazywane mogielnikami, żalkami, żalami. Bywają nazywane z uwagi na region, w którym zachowały się w największej liczbie grobowcami kujawskimi, kopcami kujawskimi, z uwagi na skojarzenia z budowlami egipskimi kujawskimi piramidami. Ogromne grobowce wznoszono na ziemiach polskich – na Pomorzu Zachodnim i Środkowym oraz na Kujawach Wschodnich – tysiąc lat wcześniej niż nad Nilem. W kujawskich lasach ich widok nie dziwił jeszcze w dziewiętnastym stuleciu; że były liczne, pisał Oskar Kolberg. Do ostatnich dziesięcioleci dziewiętnastego wieku zachowało ich co najmniej kilkadziesiąt. Z końcem dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku z głazów i kamieni z kujawskich grobowców megalitycznych budowano drogi, ogrodzenia, domy, budynki dworskie.

MEGALITY W EUROPIE Kujawskie kopce należą do rodziny megalitów powstających w okresie neolitu (grec. néos – nowy, líthos – kamień), a więc w epoce kamienia gładzonego, nazywanej też młodszą epoką kamienia. W różnych krajach europejskich zachowało się ich sporo, budzą żywe zainteresowanie archeologów i turystów. Kryją wiele zagadek, niektóre dzięki badaniom naukowym z wykorzystaniem nowoczesnych metod i środków udaje się rozwikływać, jednak wielkie budowle wciąż pozostają tajemnicze. Łączy je okres, z którego pochodzą i budulec – ogromne, często kilkutonowe, nawet trzydziestotonowe – kamienie, od których przyjęły nazwę (grec. megas – wielki, lithos – kamień). Niektóre budowle są częścią wielkich kompleksów. Będąc przejawem interkulturowego zjawiska określanego jako megalityczna idea, mogły służyć obrzędom religijnym związanym z kultem zmarłych,

Grobowiec nr 1 w Wietrzychowicach Fot. Jerzy Rochowiak


24

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

obserwacjom astronomicznym… Należy przypuszczać, że i megality, i ich budowa integrowały wspólnoty. Sławę zyskały najstarsze w Europie świątynie megalityczne w Tarxien na Malcie, dolmeny, czyli wielkie grobowce z płyt kamiennych w Bretanii czy na Półwyspie Iberyjskim, menhiry, czyli wkopane w ziemię potężne słupy kamienne w Carnac we Francji czy w Standing Stones of Stennes na Wyspach Brytyjskich, tolosy, czyli kamienne grobowce w Newgrange w Irlandii, kopce w Silbury Hill, grobowce galeriowe w West Kennet w Wielkiej Brytanii… Bodaj najsłynniejsze są kromlechy, czyli kręgi kamienne w Stonehenge na Wyspach Brytyjskich; są to w Europie najmłodsze megality – wznoszono je od 2700 r. p.n.e. do 1500 r. p.n.e. Pod koniec minionego stulecia odkryto i ogłoszono kolebką cywilizacji pochodzące sprzed kilku tysiącleci najstarsze pośród megalitów sanktuaria w Göbekli Tepe w Anatolii…

GROBOWCE KUJAWSKIE Na Kujawach do dziś zachowały się megality w okolicach Izbicy Kujawskiej: pięć w Wietrzychowicach, jeden w Gaju i dziewięć w Sarnowie. Pewnie by nie dotrwały do dwudziestego pierwszego wieku, gdyby nie zainteresowanie archeologów i rozpoczęte przed ponad osiemdziesięciu laty badania. Systematyczne badania naukowe grobowców kujawskich – pisał dr Piotr Papiernik w artykule Grobowce kujawskie w Wietrzychowicach i Gaju. Osiemdziesiąt lat badań opublikowanym w tomie 30. rocznika Zapiski Kujawsko-Dobrzyńskie wydawanego przez Włocławskie Towarzystwo Naukowe – rozpoczął prof. Konrad Jażdżewski w 1934 r. Przez trzy sezony prac wykopaliskowych rozpoznał zgrupowania megalitów w Wietrzychowicach, Obałkach i Leśniczówce położonych na terenie dzisiejszych gmin Izbica Kujawska i Boniewo. Prace wykonywał według własnej i niezwykle nowoczesnej na tamte czasy metody badań, dzięki której uporządkował dotychczasową wiedzę dotyczącą grobowców kujawskich. Po raz pierwszy postawił tezę, że budowniczowie tych obiektów to ludność kultury pucharów lejkowatych (nazwa pochodzi od charakterystycznego kształtu używanych naczyń), a czas budowy określał na środkową część młodszej epoki kamienia, którą według obecnego datowania należy umieszczać między 5700 a 5300 lat temu. Prof. Konradowi Jażdżewskiemu w badaniu kujawskich megalitów towarzyszył Stanisław Madajski. W latach 1947-1951 prowadzili wykopaliska w Sarnowie i Gaju, w latach 1966-1975 odkopywali i rekonstruowali grobowce w Wietrzychowicach i Sarnowie. W latach 1966-1969 megality w Sarnowie badali dr Lidia Gubałówna i Stanisław Madajski, a w latach 19691975 Henryk Wiklak. Kujawskie megality są ziemnymi nasypami obłożonymi głazami i kamieniami. Mają kształt zbliżony do wydłużonych trójkątów: wysokie i szerokie na przedzie, stopniowo zwężają się i zniżają… Mają długość od

trzydziestu do ponad stu metrów, wysokość z przodu do ponad dwóch metrów… W części czołowej kryją komory grobowe. Taki może być ich ogólny opis. Każdy zachowany – ściślej: zrekonstruowany po badaniach archeologicznych – grobowiec jest inny i właściwie wymaga odrębnego omówienia. Różnią się ich skupiska w lasach w Wietrzychowicach i Sarnowie, jednak w obu miejscach odczuwa się nastrój nekropolii, miejsca, które przenika sacrum… Może świadomość, iż jest się w miejscu szczególnym, może zbliżenie się do tajemnicy – i Tajemnicy – uspokaja, każe myśleć o budowniczych grobowców jako osobach o głębokiej duchowości, z którymi wiele nas łączy…

GROBOWCE W WIETRZYCHOWICACH Pośród pięciu wietrzychowickich grobowców najdłuższy znajduje się po środku, krótsze są po jego bokach, są nieco wysunięte do przodu. Ich końce biegną ku sobie, więc grobowce układają się jakby w wachlarz. Czoła grobowców kierują się ku południowemu wschodowi. W cytowanym artykule dr Piotr Papiernik pisze o najdłuższym grobowcu, że wzniesiono [go] na planie wydłużonego trójkąta (…). Jego długość wynosi 115 metrów. Czoło grobowca o szerokości 10 m zbudowane było z ośmiu wielkich (do 1,5 m wysokości) głazów, z charakterystyczną przerwą między nimi. Wewnątrz znaleziono dwa groby. Pierwszy z nich – grób centralny – usytuowany był w odległości około 2 m od czoła grobowca. W starannie ułożonej obstawie, wykonanej z dość dużych kamieni, odkryto szkielet mężczyzny, który został pochowany w pozycji wyprostowanej, na wznak. Obok znajdował się drugi grób zbudowany podobnie, lecz o mniejszych rozmiarach i mniej starannie wykonany. W nim również pochowano osobę w pozycji wyprostowanej (…). Sąsiadujący grobowiec mierzył około 93 m. Czoło miało szerokość około 9 m. Z kamieni będących obstawą nasypu, na początku XX w. właściciel Wietrzychowic Adolf Boehmer wzniósł zabudowania dworskie, więc kształt mogiły odtworzono na podstawie wgłębień po kamieniach. W grobowcu został pochowany mężczyzna, położono go na ziemi, w pozycji wyprostowanej, z głową skierowaną ku tyłowi grobowca. Kolejny grobowiec mierzył ok. 76 m. Czoło miało 7,5 m szerokości. Było wykonane z siedmiu kilkutonowych głazów. Wprawdzie wewnątrz znaleziono dwa skupiska kamieni, jak się przypuszcza: bruk, na którym złożono zmarłych, to jednak nie natrafiono na ich szczątki. Ślady po ognisku między dwoma skupiskami kamieni mogą świadczyć o uczcie pogrzebowej w tym miejscu. Grobowiec po drugiej stronie najdłuższego z wietrzychowickich megalitów mierzył około 47 m, czoło było szerokie na 7,5 m. Za kamienną obstawą natrafiono na ślady po drewnianej konstrukcji, zapewne kory-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

tarzu prowadzącym do zadaszonej komory grobowej. W odległości 10 m od czoła palono rytualne ognisko. W tym grobowcu natrafiono na szczątki dwóch mężczyzn. Jeden zmarł w wieku 35 lat, drugi w chwili śmierci liczył 50 lat. Byli ułożeni na piasku, przy głowie jednego z nich znaleziono wapienny kamień. Obydwaj przeszli trepanację czaszki, młodszy cztery razy. Przypuszcza się, że operacje chirurgiczne krzemiennymi narzędziami wykonywała ta sama osoba. Zabiegi były udane, mężczyźni żyli po nich kilka lat. W grobowcu znaleziono kamienną głowicę buławy, być może insygnium władcy. Ostatni z grobowców, wysunięty na wschód, ma ok. 30 m, na przedzie jest szeroki na 6,5 m. Nie zachowała się kamienna obstawa, i tutaj częściową rekonstrukcję umożliwiły wgłębienia po głazach. Pochowany tu został 30-letni mężczyzna, przyczyną zgonu było przewlekłe zapalenie ucha wewnętrznego.

GROBOWIEC W GAJU W połowie został zrekonstruowany grobowiec w Gaju. Prawdopodobnie pierwotna wielkość megalitu – pisał w cytowanym artykule Piotr Papiernik – wynosiła od

125 do 150 m, co czyni go największym grobowcem na Kujawach. Nie wiadomo, kiedy nasyp został skrócony. Być może stało się to między 1936 a 1949 r. Omawiany grobowiec zbudowano na planie wydłużonego trójkąta z mocno rozchyloną częścią przednią. Największa szerokość czoła wynosiła 10,5 m. Olbrzymie głazy ustawione były w narożnikach, a między nimi znacznie mniejsze, szczególnie w „wejściu” do grobowca. W czasie prac natrafiono na szczątki dwóch osób w pozycji wyprostowanej, na wznak. Pierwszy grób znajdował się w części czołowej grobowca. Odkryto w nim, zachowany w bardzo złym stanie, szkielet dorosłego mężczyzny, który został przykryty białą wapienną masą. Wyposażenie zmarłego stanowiło narzędzie krzemienne (sztylet) wykonane z surowca sprowadzonego aż z terenów dzisiejszej Ukrainy. Pierwszy z pochowanych tu mężczyzn w chwili śmierci liczył 65 lat. Drugi był znacznie młodszy – ułożony został z rękami na piersiach, inaczej niż w innych grobowcach, w których kładziono zmarłego z rękami wzdłuż tułowia. Pochówek drugi – pisał Piotr Papiernik – bez trwałych darów grobowych, odkryto w środkowej części grobowca. Wyjątkowym odkryciem badań wykopaliskowych grobowca (…) w Gaju było natrafienie na pozostałości budowli sakralnej. Odkryto je bezpośrednio za kamienia-

Grobowiec w Gaju Fot. Jerzy Rochowiak

25


26

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

mi obstawy czoła megalitu (…). Dzięki pożarowi, który w warunkach małego dostępu tlenu powoli trawił drewniane części budynku, w zwęglonej formie zachowały się elementy jego konstrukcji. Budowlę wzniesiono na planie trapezu o dłuższych bokach 5 m, a krótszych odpowiednio 4,4 i 3 m długości. Konstrukcję ścian wykonano w technice sumikowo-łątkowej z dranic połączonych ze słupami stojącymi w narożnikach budynku i po jednym w środku każdej ze ścian. Dach prawdopodobnie był dwuspadowy, oparty na dwóch słupach i ślemieniu. Podłoga budynku została wylepiona gliną do gładkiego klepiska. W jamie pośrodku klepiska znaleziono fragmenty naczyń ceramicznych.

GROBOWCE W SARNOWIE W lesie opodal rzeki Zgłowiączki zachowało się dziewięć grobowców. Zorientowane są promieniście wobec wzniesienia na drugim brzegu Zgłowiączki, w kierunku północno-wschodnim. Są oddalone od siebie o 20 m – oddzielone dolinkami. Dalej znajduje się kolejny grobowiec, jeszcze dalej są dwa następne. Mają długość od 30 do 83 m, szerokość czoła od 10 do 12 m, wysokość do 2 m. Ich kształt jest bliższy trapezowi, aniżeli trójkątowi. Zachowały się resztki kamiennych obstaw. W 1916 r. kilkutonowe głazy rozbijano dynamitem, mniejsze wydobywano – i zbudowano z nich kilkunastokilometrową drogę z Izbicy Kujawskiej do Lubrańca. W grobowcach było pochowanych od jednej do pięciu osób. W ostatnim z grobowców została złożona w trumnie wydrążonej w pniu drzewa kobieta, zmarła w wieku powyżej 50 lat. Przy niej znaleziono fragmenty naczyń – pucharów lejkowatych, glinianą łyżkę, krzemienne ostrze. Ten grób jest wyjątkowy – to jedyny pochówek kobiety znaleziony w kujawskich megalitach. Obstawy grobów miały kształt kręgów. Wiele grobów pokrywały muszelki ślimaków i małży. W jednym z grobowców znaleziono skorupę zjedzonego żółwia błotnego.

budowanie grobowców Opublikowany przez Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Lubrańcu w 2010 roku przewodnik W krainie polskich piramid. Sarnowo opracowany przez Daniela Sukniewicza i Adama Myrtę we współpracy z Piotrem Marczakiem zawiera ilustrowany opis budowy megalitów w Sarnowie. Były one wznoszone na miejscu wcześniejszych osad – sprzed dziesiątek, a może setek lat. Budowniczowie grobowców grzebali zmarłego w jamie, zwykle kładąc go bezpośrednio na ziemi, wyposażając w skromne dary grobowe. Jamę obkładali kamieniami, a ciało przysypywali muszlami ślimaków. Grób przykrywali kamieniami i tworzyli nasyp z ziemi, czasem z

torfu z pobliskiej Zgłowiączki. Następnie obstawiali nasyp kamieniami i głazami, które pochylali w jego stronę; kładli je tak, by od zewnątrz tworzyły płaskie ściany. Największe głazy ustawiali na przedzie grobowca. Wielki kamień kładli też na końcu nasypu. W niektórych megalitach nad jamą grobową wznosili drewnianą komorę, prawdopodobnie służącą odprawianiu obrzędów ku czci zmarłych. Po kilku lub kilkunastu latach komory palili. Po kilkuset latach mieszkańcy tych ziem w okresie kultury amfor kulistych w jamach wygrzebanych w nasypach chowali szczątki swoich zmarłych. W wietrzychowickich megalitach w części czołowej była przerwa, za nią drewniany korytarz, prowadzący do komory grobowej. Jak podają autorzy, na jeden megalit budowniczowie potrzebowali setek ton ziemi, dwustu metrów sześciennych kamieni i pracy kilkudziesięciu co najmniej osób przez przynajmniej kilka miesięcy. Formowali nasyp, posługując się radłami i kościanymi motykami, ziemię przenosili w wiklinowych koszach. Udawało im się przemieszczać i ustawiać wielotonowe głazy!

BUDOWNICZOWIE MEGALITÓW Budowniczowie kujawskich megalitów wywodzili się z koczowniczych ludów zajmujących się myślistwem, rybołówstwem i zbieractwem. Prowadzili życie osiadłe. Tworzyli osady, wznosili drewniane domy o kształcie prostopadłościanów, pewnie ze spadzistymi dachami. Wycinali i wypalali lasy pod pola uprawne. Spulchniali glebę motykami rogowymi, orali radłami, do których zaprzęgali woły, żęli zboże krzemiennymi sierpami… Uprawiali pszenicę, żyto, jęczmień, proso, soczewicę, groch, hodowali owce, kozy… Umieli tkać. Posługiwali się narzędziami z krzemienia, który pochodził z południa, ze złóż w Górach Świętokrzyskich. Podróżowali łodziami drążonymi w pniach drzew. Dokonywali trepanacji czaszki, a więc posiadali znaczne umiejętności medyczne. Być może znali koło… Lepili z gliny garnki, misy, łyżki, figurki… Troszczyli się o formę naczyń, starannie je ozdabiali – kształt glinianych naczyń znajdowanych podczas wykopalisk dał nazwę okresowi: kultura pucharów lejkowatych. Tworzyli wspólnoty, dzięki którym mogli przemieszczać kamienie i wielotonowe głazy, wznosić budowle, które przetrwały tysiąclecia i zadziwiają umiejętnościami ich twórców. W wielkich grobowcach składali szczątki osób wyjątkowych, zapewne przywódców społeczności, może rodów, plemion. Pozostałych grzebali na cmentarzach w obrębie czy w pobliżu osad. Żywili lęk przed śmiercią? Przypuszcza się, że budowa megalitów miała związek z kultem płodności, z wiarą, że – jak przyroda zamiera i się odradza – tak człowiek po śmierci żyje, może w innym świecie…


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

W krainie polskich piramid Można powiedzieć, że przez tysiąclecia kujawskie kopce chronił las. Jego wycinki, budowa domów, budynków gospodarczych, dróg, poszerzanie obszaru pól uprawnych pod koniec dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku zmniejszyły liczbę megalitów na Kujawach z kilkudziesięciu do kilkunastu. O ich zachowanie zatroszczyli się prof. Konrad Jażdżewski i Stanisław Madajski oraz inni badacze, także mieszkańcy Kujaw, dostrzegający bezcenną wartość zachowanych budowli. Prof. Konrad Jażdżewski nie tylko prowadził badania kujawskich grobowców, ale i starał się w latach trzydziestych o utworzenie w miejscu badań rezerwatu wieczystego, a w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych o utworzenie rezerwatu archeologicznego. Rezerwat został oddany pod kuratelę włocławskiemu Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej, jednak pod koniec dwudziestego wieku wskutek zmian administracyjnych zabytki pozostawały bez opieki. Z początkiem nowego stulecia zajął się nimi wraz ze swoimi współpracownikami Adam Myrta – dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Izbicy Kujawskiej (o placówce i jej dyrektorze pisałem w Biuletynie nr 12/2000). Opracował projekt Na europejskim szlaku megalitów, którego pierwszą część nazwał W krainie polskich piramid.

W roku 2006 dzięki staraniom Adama Myrty Rada Gminy i Miasta Izbica Kujawska powołała Park Kulturowy Wietrzychowice. Realizując projekt, zyskawszy wsparcie Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Adam Myrta troszczy się o megality w Wietrzychowicach i Gaju: dba o ich stan, o porządek wokół nich. Wespół z pracującą w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Izbicy Kujawskiej Barbarą Lewandowską wykonuje przeogromną pracę! Dzięki ich wysiłkom nie tylko zabytkom nic nie zagraża, ale i zwiedza je każdego roku kilkanaście tysięcy turystów z całego świata. Ukazały się dwa przewodniki W krainie polskich piramid: w roku 2008 nakładem Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Izbicy Kujawskiej Park Kulturowy Wietrzychowice i w roku 2010 nakładem MiejskoGminnego Ośrodka Kultury w Lubrańcu Sarnowo – o Parku Kulturowym w Sarnowie. Uzupełnione są prezentacjami multimedialnymi. Te publikacje w przystępny sposób zapoznają z kujawskimi piramidami. Służą popularyzacji zabytków, ale i są wiarygodne, czego – co martwi Adama Myrtę – nie można powiedzieć o wszystkich wzmiankach i „opracowaniach” na temat kujawskich megalitów zamieszczanych na stronach internetowych czy w publi-

Grobowiec nr 1 w Sarnowie Fot. Jerzy Rochowiak

27


28

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

kacjach drukowanych, nierzadko w efektownym opracowaniu graficznym. Zainteresowanie wzbudzają organizowane każdego roku na początku września w Wietrzychowicach w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa festyny archeologiczne Wehikuł czasu. Przyjeżdża na nie od trzech do pięciu tysięcy osób. Ciekawy program festynu co roku jest wzbogacany o nowe prezentacje, więc każdego roku jest to inne wydarzenie. Od opuszczenia w latach siedemdziesiątych przez archeologów stanowisk badawczych na Kujawach grobowce nie były przedmiotem badań naukowych. Zostały one wznowione w 2009 roku. Ich celem jest określenie ciągłości osadnictwa w pradziejach Kujaw. Prowadzone są przez Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi i Fundację Badań Archeologicznych im. prof. Konrada Jażdżewskiego. Kieruje nimi dr Piotr Papiernik, a prowadzą je specjaliści z różnych dziedzin. Są możliwe dzięki dofinansowaniu z budżetu państwa projektu Źródła archeologiczne w rejonie Parku Kulturowego Wietrzychowice. Od września do grudnia 2014 roku w MiejskoGminnym Ośrodku Kultury w Izbicy była eksponowana wystawa 80 lat badań archeologicznych w rejonie Parku Kulturowego Wietrzychowice. W folderze wystawy można przeczytać o wznowionych badaniach, że nakierowane są na rozpoznanie osad zamieszkanych przez budowniczych grobowców kujawskich. Do tej pory prace wykopaliskowe przeprowadzono w czterech miejscach. Najciekawsze odkrycia pochodzą z terenów Osiecza Małego, gdzie zarejestrowano pozostałości rozległej osady kultury pucharów lejkowatych. Wysiłki i dokonania Adama Myrty zostały w 2012 roku uhonorowane nagrodą Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego w dziedzinie kultury. Barbara Lewandowska i Adam Myrta są laureatami prestiżowej nagrody Fundacji Badań Archeologicznych imienia Profesora Konrada Jażdżewskiego za ratowanie grobowców kujawskich i stworzenie Parku Kulturowego Wietrzychowice.

Na europejskim szlaku megalitów Realizując projekt Na europejskim szlaku megalitów, Adam Myrta zamierza utworzyć w Wietrzychowicach Europejskie Centrum Szlaku Megalitów. Będzie ono składało się z Muzeum Kultury Pucharów Lejkowatych. Będą w nim sale ekspozycyjne i edukacyjne, m.in. do prezentacji multimedialnych i zajęć warsztatowych, pracownie konserwatorskie, pracownie archeologii doświadczalnej, biblioteka naukowa i regionalna, a także magazyny zabytków. Muzeum będzie obejmowało rekonstrukcję osady kultury pucharów lejkowatych, przedstawiające życie budowniczych megalitów. Będzie obejmowało też ekspozycję miniatur najważniejszych europejskich megalitów. W Centrum znajdzie się Aleja prof. Konrada Jażdżewskiego i Sta-

nisława Madajskiego, przy której zostaną ustawione plansze zapoznające z ich dokonaniami, rzeźby parkowe. Zostanie zbudowane zaplecze turystyczne dla grup, które będą tutaj mogły poznawać przeszłość, a także przyrodę, kulturę regionu – przebywając w Wietrzychowicach do kilku dni. Projekt Adama Myrty zakłada umiejscowienie Wietrzychowic na szlaku megalitycznym środkowej i północnej Polski, Mazowsza oraz Muzeum i Rezerwatu Archeologicznego w Krzemionkach Opatowskich. W ten sposób kopce kujawskie będą pokazywane w szerokim kontekście kulturowym, zaś współpraca środowisk, organizacji i instytucji posłuży promocji zabytków oraz tworzeniu oryginalnej oferty dla zwiedzających z całego świata. Adam Myrta zakłada również współpracę wietrzychowickiego Centrum ze stanowiskami megalitycznymi w całej Europie oraz prowadzenie wspólnej polityki promocyjnej i organizowanie turystyki archeologicznej. Współpracując ze środowiskami naukowymi i instytucjami w Polsce, Adam Myrta spotyka się z przeogromną życzliwością i bezinteresowną pomocą. Gromadzi materiały na temat badań i odkryć naukowych, ale i popularyzuje kujawskie zabytki. Realizacja projektu Na europejskim szlaku megalitów została precyzyjnie przedstawiona w Kontrakcie Terytorialnym Województwa Kujawsko-Pomorskiego 2014-2020, Przedsięwzięcie – jako Europejski Szlak Megalitów – rozwój Parku Kulturowego Wietrzychowice – jest też uwzględnione w Strategii rozwoju Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Plan modernizacji 2020+. Megality budzą coraz większe zainteresowanie. Zwiedzają je coraz liczniejsze rzesze turystów ciekawych dalekiej przeszłości, ale też wielkie budowle są na najrozmaitsze sposoby promowane, na przykład świątynie w Tarxien na rewersach maltańskich monet. Naukowcy z różnych dziedzin prowadzą badania, jak na przykład interdyscyplinarne prace ujęte w projekcie Odkrywanie krajobrazu w Stonehenge. Z każdym rokiem poszerza się i pogłębia wiedza o megalitach i ich budowniczych. Ukazują się o nich rozmaite publikacje, naukowe i popularne, nawet kryminały, jak Dziedzictwo Stonehenge Sama Christera. Kujawskie kopce przyciągają uwagę uczonych z całego świata i wielu ludzi amatorsko zainteresowanych prahistorią. Są najstarszymi zabytkami architektury w Polsce! Wkomponowują się w neolityczne dziedzictwo człowieka, a zarazem w prahistoryczne i historyczne zabytki, które można poznawać w naszym województwie. Trudno by było przecenić znaczenie dla rozwoju kultury i promocji województwa kujawsko-pomorskiego, dla rozwoju turystyki – w ogóle dla rozwoju regionu opisanych w Kontrakcie Terytorialnym Województwa Kujawsko-Pomorskiego 2014-2020 przedsięwzięć związanych z kujawskimi piramidami.


TEATRY DZIECIĘCE ZZA GRANICY WE WŁOCŁAWKU Jerzy Rochowiak

Jedenaście konkursowych przedstawień pokazali tuż po zakończeniu roku szkolnego uczestnicy jedenastego Wakacyjnego Festiwalu Teatrów Dziecięcych zza Granicy we Włocławku. Przyjechali z Białorusi, Litwy i Ukrainy. Prócz gości zza wschodniej granicy wystąpili też młodzi aktorzy z kraju: Teatr Talia z Chrostkowa pokazał Mewę wg Richarda Bacha w reżyserii Anny Gołębiewskiej. Pisałem o tym spektaklu w poprzednim Biuletynie. W oglądanej po raz wtóry Mewie mniej drażniły deklaratywnie wyrażane myśli, zostały bowiem ściślej powiązane z opowiadaną historią, były wygłaszane jako motywacja działań bohaterów spektaklu. Tegoroczną artystyczną przygodę we Włocławku festiwalowi goście rozpoczęli wesołą paradą ulicami miasta, oglądaniem wespół z jego mieszkańcami plenerowego widowiska Eunika w krainie cyrku nawiązującego do Alicji w krainie czarów Lewisa Carolla i pokaz ogniowy Krakowskiego Teatru Ulicznego Scena Kalejdoskop.

BAJKI I BAŚNIE Teatr MIUD ze Swisłoczy na Białorusi pokazał Niedziecięcą historię – wzruszającą baśń o narodzinach i dorastaniu chłopczyka; jego szczęśliwe dzieciństwo przerwała choroba – i śmierć. Zrozpaczona mama wyruszyła w zaświaty, by odnaleźć swoje dziecko. Wypłakała oczy, oddała włosy… A kiedy odnalazła synka, nie poznał jej: jego mama była młoda i piękna… Przedstawienie ma jednak szczęśliwe zakończenie. Spektakl został zagrany w konwencji kostiumowej, z troską o stworzenie baśniowego nastroju. Teatr Wesoła Szkoła z Borysławia na Ukrainie zaprezentował Imieniny Baby Jagi – zabawną opowiastkę o zamieszaniu wśród bajkowych postaci… Dzieci kreowały je poprzez fantazyjne przebrania… Scenografię tworzył obrazek domku na kurzych nóżkach. Teatr My ze Lwowa zaprezentował Miłość do trzech pomarańczy według Carlo Gozziego. Spiritus movens widowiska – granego przez trzy dziewczyny – jest Bri-

Teatr Ludzi Upartych, Chrzest Polski, czyli jak to być mogło Fot. Jerzy Rochowiak


30

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

ghella skontaminowany poprzez strój z Arlekinem. W takich samych kostiumach – obcisłych, w białoczarno-brązowe romby – występują dwie pozostałe aktorki. Kostiumy uzupełniają maskami, szatami wierzchnimi, nakryciami głowy, rekwizytami. Sprawiają wrażenie, że improwizują, popisują się gagami. Starają się, by spektakl był żywiołową, wesołą zabawą. Dzięki temu sceniczna baśń była i dynamiczna, i dowcipna. Co bardzo ważne, spektakl był grany w interakcji z publicznością – ich obecność została wkomponowana w opowieść Brighelii.

OBSERWACJE I PRZESTROGI Teatr Lidziany z Lidy na Białorusi pokazał etiudę Na przystanku według pomysłu i w opracowaniu zespołu. Grają kilkunastolatki – i ich rówieśniczki są bohaterkami przedstawienia. Każda ma inny temperament, inną osobowość… Udają się autobusem na spotkanie – i okazuje się, że cechy charakteru nie miały większego wpływu na osiągnięcie zamierzonego celu… Teatr Przyjaciele z Podbrzezia na Litwie pokazał Laleczkę z porcelany. Zespół podjął w widowisku dwa

Teatr Skene, Cwaniaczek Fot. Jerzy Rochowiak

problemy: przyjaźni, szczerości oraz poddawania się dziewcząt modzie na szczupłą sylwetkę. Bohaterka przedstawienia zakochuje się w chłopaku i by zdobyć jego względy, słuchając podszeptów fałszywej przyjaciółki, ulega oszustom sprzedającym zagrażające nie tylko zdrowiu, ale i życiu środki na odchudzanie… Ratuje ją prawdziwa przyjaciółka, a chłopakowi, jak się okazuje, zawsze się podobała… Grupa młodych ludzi grała żywo, dbając o realizm zdarzeń, nie zawsze łatwy do osiągnięcia, gdyż fabuła została wywiedziona z telenoweli. Młodzi ludzie jednak wyraźnie wyartykułowali apel o rozwagę.

ADAPTACJE SCENICZNE Teatr Wędrówka z Niemieży na Litwie zaprezentował Oskara i panią Różę według opowieści Érica Emmanuela Schmitta. Narratorem jest lekarz onkolog, który wprowadza widzów w historię nieuleczalnie chorego Oskara, czyta jego listy do Pana Boga i komentuje zdarzenia. Miejsce gry zaznacza szpitalne łóżko. Klarownie przedstawiane zdarzenia, wyraziste postaci, naturalnie brzmiące dialogi, niedopowiedzenia przyciągały


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

uwagę. Młodzi aktorzy z Niemieży stworzyli widowisko mądre i wzruszające. Teatr Nastolatek ze Lwowa na Ukrainie zaadaptował na scenę Małego Księcia Antoine`a de Saint Exupery`ego. Zespół pokazał swoją wizję tytułowego bohatera i zdarzeń tworzących opowieść. Mały Książę to tajemniczy chłopczyk w zielonym ubranku, Lotnik ma na sobie strój przypominający polowy mundur wojskowy, Lis to dziewczyna w czarnych getrach, czarnej marynarce i cylindrze, Róża to kapryśna dziewczynka, Żmija to dziewczynka w krótkiej spódniczce, obcisłej bluzeczce… Zespół pominął kilka postaci, zyskując dzięki temu zwartość przedstawianego świata. Teatr Przyjaciele z Porzecza na Białorusi zaprezentował Obrazki z Ongrodu, na które złożyły się: inscenizacja opowiadania Elizy Orzeszkowej Julianka, opowieść o życiu i twórczości pisarki, z odwołaniem do noweli Gloria victis, do wątków obywatelskich i patriotycznych w powieściach i opowiadaniach, ze zbliżeniem na powstanie styczniowe. Tłem, zastępującym dekoracje, były stare fotografie prezentowane na ekranie. Spektakl spajała narratorka – dziewczyna w białej bluzce, ciemnej spódnicy. Ładnym głosem, czystą polszczyzną opowiadała w adaptacji Julianki o tym, co działo się pomiędzy epizodami granymi z troską o realizm. W pozostałych częściach przedstawienia podawała informacje o życiu i dziełach Elizy Orzeszkowej. Funkcję narratora pełnił też nadniemeński las, pamiętający walki w 1863 roku. Przyjaciele starali się pokazać postawę autorki Nad Niemnem, miasto, w którym tworzyła, epokę… Uwagę skupili na problematyce społecznej i narodowej.

BEZSŁOWNE OPOWIEŚCI

Niektóre mają znakomite warunki do pracy artystycznej, inne borykają się z trudnościami. Przyglądając się polskim teatrom zza granicy goszczącym na Festiwalu – niektóre przyjeżdżają niemal co roku, inne, jak lwowski Nastolatek, przybyły do Włocławka w tym roku po raz pierwszy – można powiedzieć, iż większość ma coraz lepsze możliwości kreowania scenicznego świata, zarówno organizacyjne, jak i techniczne. I ich spektakle z coraz większą siłą przyciągają uwagę widzów. Ponadto nasi rodacy zza granicy na ogół posługują się niezłą polszczyzną. Na poziom przedstawień z pewnością mają wpływ kolejne edycje włocławskiego Festiwalu: połączeni narodowością i językiem młodzi aktorzy z różnych krajów mogą się spotkać, oglądać swoje przedstawienia, rozmawiać o nich. Uczestniczą też w warsztatach teatralnych. No i wskazówką w artystycznych poszukiwaniach są przyznawane nagrody i wyróżnienia. Jury tegorocznej edycji Wakacyjnego Festiwalu Teatrów Dziecięcych zza Granicy we Włocławku – Jolanta Wołłejko, Tomasz Grochoczyński, Jan Polak i autor tego tekstu – przyznało pierwszą nagrodę ex aequo Teatrom Talia za Mewę i Wędrówka za Oskara i panią Różę, drugą nagrodę Teatrowi My za Miłość do trzech pomarańczy, trzecią Teatrowi Przyjaciele za Laleczkę z porcelany, wyróżniło Teatr Nastolatek za Małego Księcia i Teatr Lidziany za Nawrócenie.

GOSPODARZE GOŚCIOM Festiwalowi goście prócz plenerowego widowiska Eunika w krainie cyrku obejrzeli trzy przedstawienia podczas wieczorów gospodarzy.

Teatr Zaczarowana Szkatułka ze Lwowa pokazał Teatr cieni w krainie czarów według Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carolla. Zaciekawiała sceniczna plastyka – kostiumy aktorów, rekwizyty, formy wyobrażające stwory i potwory. Na początku i końcu przedstawienia aktorzy wystąpili przed ekranem. W tej klamrze została zamknięta jak w zaczarowanej szkatule narracja w technice teatru cieni hiszpańskich i chińskich. Kreacji świata przedstawionego służyły zmiany kolorów światła; w niektórych sekwencjach było ono białe, w innych żółtawe, zielonkawe, pomarańczowe… Prezentując epizody, w różnych rytmach, z różną muzyką, wykorzystując elementy tańca, zespół w onirycznej atmosferze snuł opowieść o przygodach małej Alicji… Teatr Lidziany pokazał bezsłowny spektakl Nawrócenie. Można tę prezentację określić jako sceniczną przypowieść o dokonywaniu wyboru. Bohaterka spektaklu odtrąca pomocną dłoń Anioła, podąża za Złym, oczarowana mirażem szczęścia… Narkotyzuje się, próbuje popełnić samobójstwo… Aniołowi udaje się jednak ją ocalić… Młodzi aktorzy z Lidy ukształtowali prostą narrację, odwołali się do czytelnych znaków teatralnych, do symboliki kolorów. Uczestniczące w Festiwalu zespoły pracują w ośrodkach kultury, szkołach, placówkach przykościelnych.

Katarzyna Anzorge podczas próby generalnej monodramu Szesnaście róż. Fot. Jerzy Rochowiak

31


32

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Teatr Ludzi Upartych pokazał Chrzest Polski Iwony Kusiak w reżyserii Jana Polaka. O tym widowisku pisałem w poprzednim Biuletynie. Po kilku tygodniach od premiery – prezentacjach w Teatrze Impresaryjnym we Włocławku, w innych salach teatralnych, a także w kościele i w plenerze – przedstawienie w większym stopniu zaciekawia niuansami: postacie stały się bardziej złożone, pierwszoplanowe są ich rozterki, obrazy odsłaniają głębię, rytm scen i sekwencji zyskał jednolitość, co nadaje spektaklowi większą zwartość. Teatr Skene pokazał Cwaniaczka na podstawie Dzienniczka cwaniaka Jeffa Kinneya według scenariusza i w reżyserii Mieczysława Synakiewicza, z muzyką Mariana Szczepańskiego, w choreografii Zuzanny Wiśniewskiej, opracowaniu plastycznym Doroty Główczyńskiej i Dariusza Piotrowskiego. Bohaterami spektaklu są uczniowie i nauczyciele pewnej szkoły, choć amerykańskiej, bardzo przypominającej polską. Uczniowie płatają sobie nawzajem i nauczycielom rozmaite figle, stają przed różnorakimi problemami… Spektakl składa się z sekwencji i scen powiązanych postaciami tworzącymi społeczność szkolną. Cwaniaczek to zainscenizowane z rozmachem, stonowane rytmicznie, żywe, pogodne, jasne, zabawne widowisko z udziałem licznej grupy młodych aktorów, zarówno uczniów szkoły podstawowej, jak i gimnazjalistów i licealistów. Zróżnicowanie wiekowe nie przeszkodziło im w stworzeniu zespołu ludzi ściśle współdziałających na scenie. Świetnie przygotowani do zadań scenicznych, okazywali się sprawnymi aktorami, potrafiącymi dobrze mówić, śpiewać, poruszać się, prowadzić dialog nie tylko poprzez wypowiadane kwestie. W widowisku przyciągały uwagę starannie komponowane, dynamiczne obrazy. Przede wszystkim jednak ujmowała zespołowość, będąca założeniem koncepcji inscenizacyjnej, zresztą ściśle powiązana z jednym z najważniejszych wątków tematycznych spektaklu. Jego bohaterowie rozwiązują problemy, radzą sobie z konfliktami, ponieważ są sobie życzliwi, mają poczucie humoru – potrafią być razem. Starsi uczestnicy Festiwalu obejrzeli przedpremierowe przedstawienie Szesnastu róż w wykonaniu Katarzyny Anzorge, według scenariusza i w reżyserii Jana Polaka. Spektakl został zrealizowany w koprodukcji Teatru Impresaryjnego im. Włodzimierza Gniazdowskiego i Agencji Nowakowski Impresariat. Agnieszka Osiecka, Jonasz Kofta, Wojciech Młynarski, Jeremi Przybora, Marian Hemar, Jerzy Wasowski, Włodzimierz Korcz, Seweryn Krajewski, Zygmunt Konieczny to autorzy piosenek, które połączone tekstami Jana Polaka opowiadają szesnastoletnią historię pewnego małżeństwa – informuje Teatr Impresaryjny Mniej więcej czterdziestoletnia bohaterka przedstawienia w domowej garderobie, przy nie mającej drzwi szafie, do której włożyła pudła i pudełka, rozmaite drobiazgi, w której powiesiła bukiet piętnastu zasuszonych róż opowiada o swoim uczuciu i małżeństwie: licealnej miłości, studenckim ślubie i małżeństwie… Przywołuje wspomnienia i odkrywa siebie. Opowiada – w większości znanymi – piosenkami i, raczej je łączącym niż rozdzielającym, przypominaniem zdarzeń… Opowiada, owszem, o małżeństwie, ale mówi przede wszyst-

kim o sobie: odsłania przed innymi swoje postrzeganie i przeżywanie zdarzeń, swój ogląd tego, co się działo… Tu i ówdzie rozbija stwardniałą powłokę rzeczywistości. Każda piosenka jest nową odsłoną nie tyle historii małżeńskiej, co wewnętrznego świata bohaterki spektaklu. Piosenkową opowieść mógłby poprzedzić Intymny świat z repertuaru Igi Cembrzyńskiej. O tym intymnym świecie – o wrażliwości kobiety, która nie obnosiła się z prawdą o swoich przeżyciach, aby po swojej myśli kreować rzeczywistość i spełniać marzenia – jest Szesnaście róż. Katarzyna Anzorge dla każdej z kilkunastu piosenek znalazła wespół z reżyserem inscenizacyjny pomysł: wykorzystując rekwizyty, jak okulary, wachlarz, chusta, przeobrażała się w kobietę, która sprząta, tańczy… Piosenki podporządkowała fabularnej osnowie opowieści – rozwijającej się aż do zaskakującego finału, poprzez który należy odczytywać kolejne epizody i całą historię. W scenicznej interpretacji utworów Katarzyna Anzorge wykorzystuje nie tylko swój kunszt wokalny i piękny głos, ale i umiejętności aktorskie, doskonale współdziała z akompaniującym jej Piotrem Matuszkiewiczem. Jego aranżacja piosenek oraz ich aktorska interpretacja tworzą spójną całość z różnych utworów, pochodzących z różnych okresów. Prezentuje je poprzez swoją osobowość, starając się nie oddalać od kształtu utworów, w jakim się je pamięta; nie szukając „nowego brzmienia”, „inności”, wydobywa z piosenek coś, co paradoksalnie pozwala je usłyszeć na nowo. Ze sceny brzmią świeżo, aktualnie. Aktorka powściąga emocje, jakby jej bohaterka chciała ukryć, że to, co działo się w jej życiu, potoczyło się nie tak, jak chciała. Pewnego popołudnia się przebudziła, zobaczyła w kochanym mężczyźnie kogoś innego niż znała. A sprawiała wrażenie osoby trzeźwej, pewnie stąpającej po ziemi… Nadający opowieści znaczenie finał spektaklu, objaśniający intencje bohaterki muzycznego monodramu, zawiera się w finałowej piosence Jonasza Kofty Popołudnie. Okazuje się, że wspomnieniami i piosenkami bohaterka spektaklu w szesnastą rocznicę ślubu przewartościowywała swoje życie. Mówiła do widzów, ale zwracała się do męża, którego obecności – co tłumaczy zakończenie – wcale się nie czuło. Dodam, że jest ona inteligentką, z ironią odnoszącą się do otoczenia, czułą i mądrą kobietą, potrafiącą znaleźć dla siebie miejsce w realiach PRL-u i w czasie transformacji. To tylko tło, istotą jest życie wewnętrzne. Można powiedzieć, że Katarzyna Anzorge opowiada historię bez mała dwudziestoletniego związku dwojga osób, stwierdzając, że mimo jej starań nie ułożyło się tak, jak chciała, choć jeśli nie dla miłości, to dla tego związku poświęciła wszystko. Szesnaście róż to opowieść o relacjach dwojga osób w związku; piosenki ukazują te relacje z różnych stron, zaś krótkie monologi, czyli szczere wyznania, kształtują wizerunek bohaterki monodramu. Uczestnikom Festiwalu wieczorne przedstawienia przybliżały różne formy teatru, różne konwencje teatralne; były nie tylko źródłem przeżyć, ale i odsłaniały różne obszary sztuki scenicznej.


WOŁANIE O ZDROWY ROZSĄDEK Jerzy Rochowiak

Scenariusz spektaklu Gładkie czoła Teatru Przedsiębiorstwo Indywidualnej Groteski z o.o. działającego w Młodzieżowym Domu Kultury w Toruniu opracował zespół pod kierunkiem Hany Sierdzińskiej, która reżyserowała przedstawienie. Oczywiście, reżyserowanie oznacza tu zarówno ukształtowanie formy przedstawienia, jak i przygotowanie młodych ludzi do scenicznej kreacji. W pracy nad tym spektaklem Hana Sierdzińska, jak się zdaje, pozostała obok zespołu, troszcząc się przede wszystkim o kształcenie umiejętności aktorskich młodych ludzi i sceniczną formę; wsłuchiwała się w ich głos, powściągliwie ingerując w to, co chcą ze sceny powiedzieć. Ukierunkowała problematykę ich wypowiedzi, pozwalając swobodnie mówić. Jak sama stwierdziła, w przedstawieniu młodzież dzieli się swoimi przemyśleniami, które oscylują wokół pytania: jak być człowiekiem… Zespół zadaje pytanie o człowieczeństwo we współczesnym świecie, czerpiąc z Bertolda Brechta i Kurta Weila, Przemysława Gintrowskiego i Jacka Kaczmarskiego, Bułata Okudżawy i swoich obserwacji. Konwencja Gładkich czół jest bardziej niż w innych widowiskach Teatru adekwatna do jego nazwy: przedstawienie jest groteskowe. Można tu doszukać się aluzji, alegorii, symboli, sarkazmu, ironii, jednak przeważa groteska. Tytułowe gładkie czoła określają polityków decydujących o losach ludzi i krajów. Na scenie są postacią graną przez trzy osoby: w białych kołnierzykach, krawatach. Do pasów mają przytroczone obręcze, z których zwisają do ziemi czarne tkaniny. Te krynoliny mają sugerować… konferencyjne stoły. Ale i określają ruch, zachowanie – i oznaczają uniformizację porządków myślowych. Co decydenci mają w głowach, pokazują durszlaki nałożone niczym kaski. Druga, też składająca się z trzech osób – z sitkami na głowach – postać to Sabinka, z bezwzględną uległością wykonująca polecenia decydentów. Trzecia grupa to ludzie znajdujący się we władzy rządzących, zniewoleni, uwięzieni. To uchodźcy… Problem w tym, że podział na trzy grupy dokonuje się niejako samoistnie, pod wpływem sloganów, haseł. Zrazu wygłaszane słowa brzmią pięknie: równość, solidarność, wolność… Ale po raz kolejny powtarza się je z sarkazmem, parodiuje. Ujawnia się wątłość ładu, porządku społecznego. Sytuacja objawia grozę, kiedy na scenie pojawia się metalowe ogrodzenie: więzienie, ale i przeszkoda stawiana obcym. Niewiele już trzeba, by Sabinki, wykonując polecenie dokonały mordu na ludziach czepiających się drucianej siatki… To oczywista aluzja do scen z telewizyjnych programów informacyjnych.

Pogląd młodzieży wyraża piosenka Jacka Kaczmarskiego A my nie chcemy uciekać stąd!: A my nie chcemy uciekać stąd! / Krzyczymy w szale wściekłości i pokory. / Stanął w ogniu nasz wielki dom! / Dom dla psychicznie i nerwowo chorych! Jednak daremna jest Modlitwa Bułata Okudżawy… Młodzież stwierdza jak trudno być człowiekiem, rozważa jak nie pozwolić się sformatować, doprowadzić do skrajności – mówiła po spektaklu Hana Sierdzińska. Ze sceny padały ostre słowa… Całe przedstawienie przyjmuję jako upomnienie o rozsądek, bo przecież pokazana w finale tragedia miała swój początek w ogłupieniu, wciągnięciu przez decydentów w swój świat innych – pozostałych. Zatem Gładkie czoła to spektakl o manipulacji pod pozorami poprawności, nawet szlachetności. Zespół Hany Sierdzińskiej wyraził swój bunt, nie starając się uładzić formy. Naturalnie, Gładkie czoła – choć przedstawienie odnosi się bezpośrednio do tego, co obecnie dzieje się na świecie – jest nie publicystyką a artykulacją pogłębionego namysłu nad problemami, z którymi trudno sobie poradzić! Dlatego tu i ówdzie pękała powłoka groteski. Pozostaje wrażenie buntu i przesłanie: wołanie o rozsądek.

Teatr Przedsiębiorstwo Indywidualnej Groteski z o.o, Gładkie czoła Fot. Jerzy Rochowiak


JUBILEUSZOWY TURNIEJ POEZJI ŚPIEWANEJ WE WŁOCŁAWKU Jerzy Rochowiak

do domów uczestnicy Turnieju wyrażali wdzięczność za tę lekcję, za twórcze spotkanie, wrażenia, przeżycia – i należy to uznać za doskonałą promocję miasta i regionu. W tym roku do Włocławka przyjechało z całego kraju dwudziestu trzech wokalistów śpiewających poezję, w większości z zespołami akompaniatorów. Katarzyna Winiarska zwracała uwagę na zróżnicowanie osobowości uczestników konkursu, na wrażliwość na słowo łączoną z umiejętnościami muzycznymi. Zróżnicowany był również konkursowy repertuar: od poezji Adama Asnyka, Bolesława Leśmiana, Juliana Tuwima, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, poprzez utwory Anny Świrszczyńskiej, Juliana Przybosia, Mariana Hemara, Haliny Poświatowskiej, Stanisława

Laureaci Turnieju Poezji Śpiewanej 61. Ogolnopolskiego Konkursu Recytatorskiego podczas koncertu galowego Fot. Mariusz Maciejewski

Kilkaset osób od wieczora do późnej nocy słuchało na dziedzińcu Centrum Kultury Browar B. we Włocławku 18 czerwca artystów śpiewających poezję podczas zakończenia jubileuszowego XXV Finału Turnieju Poezji Śpiewanej 61. Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego we Włocławku: Elżbiety Adamiak, Meli Koteluk, Antoniny Krzysztoń, Natalii Sikory, Marzeny Ugornej, Elżbiety Wojnowskiej, Mirosława Czyżykiewicza, Marka Dyjaka, Tadeusza Woźniaka i Maksymiliana Zdybickiego. W koncercie wzięli udział m.in. Andrzej Jagodziński, Janusz Strobel, chór Canto. Podczas tego Dobrego Koncertu – jak podkreślali uczestnicy wydarzenia: naprawdę dobrego koncertu – można było usłyszeć najbardziej znane utwory z nurtu określanego jako poezja śpiewana.

Nim wystąpili zaproszeni goście, zaśpiewali laureaci tegorocznego Turnieju. Jak mówi zastępca dyrektora Centrum Kultury Browar B. Jan Jabłoński, od samego początku włocławskich Turniejów szefujący zespołom organizacyjnym, od dwudziestu pięciu lat oni są głównymi bohaterami galowego koncertu, występują przed zapraszanymi gwiazdami. Jak każdego roku, staraliśmy się uczestnikom Turnieju zapewnić doskonałe warunki pracy – mówi Jan Jabłoński. – Udział w finale Turnieju to nie tylko występy podczas koncertów konkursowych oraz galowych, ale i warsztaty, podczas których uczestnicy doskonalą umiejętności wokalne, a także uczą się współpracy ze specjalistami w dziedzinie akustyki i oświetlenia. W tym roku warsztaty prowadzili Katarzyna Winiarska, Elżbieta Zapendowska, Andrzej Głowacki i Jan Zdziarski. Warsztatowy charakter mają też omówienia prezentacji z jurorami. Jak się okazywało, laureaci eliminacji wojewódzkich przyjeżdżający do Włocławka wsłuchiwali się w uwagi, przyjmowali je z życzliwością – przyswajali lekcję, jaką jest udział w finale Turnieju. Jan Jabłoński dodaje, że miło mu było czytać na portalach internetowych wpisy, w których po powrocie

Grochowiaka, Agnieszki Osieckiej, Ernesta Brylla po wiersze Jana Wołka, Adama Ziemianina, Piotra Macierzyńskiego. Uczestników konkursu oceniali Teresa Drozda, Krzysztof Herdzin, ks. Wacław Oszajca, Andrzej Poniedzielski i Lech Śliwonik. Pierwszą nagrodę oraz nagrodę publiczności otrzymała Gabriela Kundziewicz z I Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku. Dwie drugie nagrody otrzymały Monika Adamiec z Młodzieżowego Domu Kultury w Rzeszowie i Klaudia Owczarek z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Sieradzu. Trzecią nagrodę otrzymał Dominik Mironiuk z Piotrkowa Trybunalskiego. Laureatką nagrody specjalnej im. Pawła Bartłomieja Greca została Ewa Pawliczek z I Liceum Ogólnokształcącego w Żorach. Jury wyróżniło Alicję Dawidowicz z Zielonogórskiego Ośrodka Kultury w Zielonej Górze i Rafała Kowalewskiego z Centrum Kultury 105 w Koszalinie. Jubileuszowy XXV Finał Turnieju Poezji Śpiewanej we Włocławku pokazywał jak rozległym zjawiskiem jest poezja śpiewana; okazał się pięknym świętem słowa i muzyki.


Za poziom chóru odpowiada dyrygent

Z dr Kingą Litowską, założycielką i dyrygentką toruńskiego chóru Astrolabium, rozmawia Kamil Hoffmann. Chór Astrolabium jest pani autorskim przedsięwzięciem. Skąd pomysł na taki sposób realizacji artystycznej? Odkąd pamiętam, śpiewałam w chórze. Zaczynałam już w szkole podstawowej. Patrząc na to z perspektywy lat, widzę, że zawsze była to moja największa pasja. W 1999 roku skończyłam Akademię Muzyczną im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy i szukałam swojej ścieżki artystycznej. Chociaż nie kończyłam dyrygentury chóralnej, zawsze uwielbiałam chóralistykę i właśnie w tej dziedzinie chciałam coś zrobić. Wróciłam po studiach do Torunia i w osiem osób założyliśmy Astrolabium. Wszyscy znaliśmy się wcześniej, byliśmy bardzo zżyci ze sobą. Już w pierwszym roku zespół rozrósł się do dwudziestu kilku osób, a później do około czterdziestu i ten stan osobowy zespół utrzymuje cały czas. To są wciąż te same osoby? Oczywiście nie. Zespół bardzo się zmienił i z początkowego składu zostało kilka osób. Wśród obecnie czynnych członków Astrolabium jest dużo osób, które śpiewają od dziesięciu lat. Wielu zaczyna jeszcze w latach licealnych, ale potem uciekają albo na studia, albo po studiach, bo zaczyna brakować czasu – wychodzą za mąż, żenią się, rodzą się dzieci… To naturalna kolej rzeczy. W ten sposób na przestrzeni tych siedemnastu lat wymienił się prawie cały skład. Był to jednak naturalny proces, przebiegający stopniowo. Jak przebiega rekrutacja do Chóru Astrolabium? Organizuje pani specjalne castingi, przesłuchania? Takie intensywne akcje naboru do chórów odbywają się głównie w chórach akademickich. Tam jest naturalna duża rotacja, gdyż zespoły te opierają się głównie na studentach. Wielka akcja przesłuchań, casting organizowany jest na początku każdego roku akademickiego. W Astrolabium wygląda to inaczej. Do niedawna ochotnicy zgłaszali się sami, nie musiałam szukać nowych osób do zespołu. Chociaż nigdy nie były to tłumy, znalezienie potencjalnych kandydatów jest coraz trudniejsze. Jakie są zatem przyczyny słabości polskich chórów amatorskich w porównaniu z sąsiadami, np. Skandynawią czy Europą zachodnią? Nie uważam, żeby polska chóralistyka była słaba. Ona jest inna i wynika to z innego modelu funkcjonowania. Nie czuję się na tyle kompetentna, aby porównywać sposoby funkcjonowania w Polsce i innych krajach, bo znam głównie rezultaty, słysząc chór na konkursie, słuchając płyt.

Kinga Litowska Fot. Katarzyna Dumka

W Polsce mamy naprawdę bardzo dobre chóry, ale oczywiście wiele jest też zespołów przeciętnych. Jednak nawet spośród tych bardzo dobrych stosunkowo niewiele może wyjeżdżać za granicę, pokazywać się szerszemu, międzynarodowemu audytorium, a to jest zespołom amatorskim niezbędne. Wszystkich nas ograniczają finanse. Nawet chóry działające przy jakichś instytucjach, np. chóry uniwersyteckie, też dziś łatwo nie mają. W Polsce jest inny poziom finansowania. Na zachodzie chóry – na przykład parafialne – bardzo często finansują się same. Zazwyczaj członkowie zespołów sami opłacają ich działalność. U nas nikt biorąc udział w zajęciach chóru, nie będzie za to płacił, chociaż bez oporów płaci, idąc na siłownię, na jogę. Oczywiście są jakieś drobne składki – u nas jest to 5 zł miesięcznie, ale to jest kwota bardziej niż symboliczna. Można co prawda mówić, że ludzi na zachodzie na płacenie wyższych stawek stać… Dochodzimy zatem do tego, co – jak bardzo byśmy nie chcieli – determinuje naszą działalność: za-


36

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

bezpieczenie finansowe, które umożliwia rozwój każdego zespołu. Wśród innych chórów w regionie Astrolabium wyróżnia sięganie głównie po repertuar współczesny. Skąd ten wybór? Wybory repertuarowe zawsze wynikają z osobistych preferencji dyrygenta, zależą od oczekiwań czy wyzwań, które stawia zespołowi i sobie. Nigdy nie patrzę na Astrolabium przez pryzmat tego, czy to są profesjonaliści, nie ma to dla mnie znaczenia. Interesuje mnie rezultat, którego oczekuję. Myślę zawsze o jednym – chcę robić muzykę. Oczywiście zdaję sobie sprawę, jakie w danym momencie zespół ma możliwości i że nie mogę mu narzucić zbyt trudnego, zbyt ambitnego repertuaru, bo to się nie uda. To, co zespół może musi współgrać z tym, co ja mogę i chcę, gdyż nie w każdym repertuarze czuję się dobrze. To, co robimy z Astrolabium jest tego wypadkową. Przede wszystkim staram się, żeby to zawsze miało wymiar artystyczny. Chcę uzyskać pewien efekt i do tego dążę, do tego szukam środków. Istotnie, repertuarowo trzymamy się w nurcie szeroko rozumianej muzyki współczesnej. Taka najbardziej nam odpowiada ze względu na swoje bogactwo tematyczne, formalne, harmoniczne, brzmieniowe, emocjonalne i jakiekolwiek inne. Ponadto muzyka współczesna nie stawia wymagań stylistycznych trudnych dla osób nie posiadających gruntownego wykształcenia muzycznego. I w Polsce, i na świecie jest dziś wielu bardzo dobrych kompozytorów muzyki chóralnej, którzy piszą, wiedząc czym jest chór, jakie są jego możliwości wykonawcze i ograniczenia techniczne. Naprawdę jest z czego wybierać… Nie stronimy też od innych obszarów muzycznych. Wielokrotnie w ostatnich latach współpracowaliśmy z zawodowymi orkiestrami, takimi jak Toruńska Orkiestra Symfoniczna, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Pomorskiej, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Bałtyckiej czy Capella Bydgostiensis. W ostatim roku wraz z Filharmonią Pomorską uczestniczyliśmy w całorocznym cyklu Dwieście Kantat Bacha. Projekt ten sprawia nam wielką przyjemność, a mnie szczególnie, gdyż bardzo lubię pracę łączącą pierwiastki zawodowy i amatorski. Z kolei dla Chóru Astrolabium koncert w filharmonii, z zawodowymi muzykami też jest bardzo nobilitujący. Muzyka chóralna na początku ściśle była związana z sacrum. Chociaż dziś związki te nie są tak oczywiste, to jednak wielu słuchaczy potwierdza, że właśnie śpiew chóralny dostarcza im najsilniejszych doznań estetycznych i duchowych. Czy artyści występując, doświadczają podobnych emocji? To kwestia bardzo indywidualnej wrażliwości. Czasem śmieję się, że dużo większym przeżyciem i dużo większą przyjemnością jest dla mnie śpiewanie w chórze niż słuchanie chóru. To na pewno bardzo specyficzne przeżycie, ponieważ głos jest w naszym

ciele, jest bardzo silnie związany z naszą sferą emocjonalną. W związku z tym chór to specyficzna forma terapii grupowej… Śpiew uwalnia emocje. Żeby swobodnie posługiwać się głosem, trzeba się emocjonalnie wyzwolić. Udowodniono, że śpiewanie ma wymiar terapeutyczny, sprawia przyjemność i oczyszcza emocjonalnie. Ponieważ zajmuję się tym na co dzień, trudno mi powiedzieć, czy muzyka chóralna wpływa jakoś specyficznie na publiczność. To oni musieliby się wypowiedzieć. Ja już nawet nie umiem słuchać chórów. Rzadko mi się zdarza, żebym słuchając jakiegoś chóru mogła odbierać wyłącznie wyraz muzyczny. Mam już taki odruch, że jeżeli są jakieś mankamenty, od razu zaczynam się na tym koncentrować i chcę poprawiać. To musi być bardzo dobry zespół, żebym „odpłynęła” swobodnie i tylko słuchała. Astrolabium ma całkiem sporą dyskografię. Najnowsza płyta ukaże się na jesieni. Materiał na naszą najnowszą płytę, polskie prawykonanie Magnificat Martina Palmeriego, współczesnego kompozytora argentyńskiego nagraliśmy w ubiegłym roku w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy podczas trzeciej edycji organizowanego przez nas Festiwalu Per Musicam Ad Astra. W nagraniu udział wzięły dwie solistki, związane z Toruniem: Agata Schmidt i Aleksandra Turalska, bandoneonista Mario Stefano Pietrodarchi i sam kompozytor Martin Palmeri jako pianista oraz Capella Bydgostiensis. Magnificat jest fantastycznym utworem, bo kompozytor – jak na Argentyńczyka przystało – koncentruje się wokół tanga. Kontynuuje zapoczątkowaną przez Astora Piazzolę ideę tanga nuevo, łączącego w sobie elementy tanga argentyńskiego i jazzu, ale robi to na gruncie muzyki wokalno-instrumentalnej. Inspiracją dla Palmieriego był Magnificat Bacha, więc są tam elementy konstrukcyjne, które – w bardzo dalekich porównaniach – odnieść można do Bacha, np. znajdziemy tam i fugi, i charakterystyczne podejście do struktury tekstu. Całość utrzymana jest w rytmie tanga, tym tangiem przesiąknięta. Bardzo charakterystyczny jest też skład instrumentalny zespołu – obecność bandoneonu, fortepianu. Uwielbiam ten utwór i bardzo chętnie wykonałabym go jeszcze nie raz, ale przez wzgląd na koszty każdego wykonania nie jesteśmy w stanie tego na razie powtórzyć. Płyta, która ukaże się jeszcze w tym roku będzie pierwszym na świecie wydaniem tego utworu. Magnificat powstał w 2012 roku, ale dopiero w zeszłym roku nuty zostały wydane przez wydawnictwo Schott. My bazowaliśmy jeszcze na materiale otrzymanym bezpośrednio od kompozytora. Wróćmy jeszcze do zjawiska kultury amatorskiej. Czy oprócz tego, że członkowie pani chóru płacą za to, że mogą śpiewać, a są zespoły, w których dostaje się za to samo pieniądze, można pokazać wyraźną różnicę między twórczością amatorską i profesjo-


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

nalną? Czy sprowadzanie wszystkiego do kwestii poziomu artystycznego nie jest krzywdzące? Każdy, kto słucha różnych chórów, doskonale wie, że często rozróżnienie to wiąże się z poziomem artystycznym. Jednak dla mnie określenie „amatorski” oznacza tylko tyle, że nie wykonuje się tego zawodowo, że ludzie robią coś poza godzinami swojej pracy, robią, bo chcą, bo czują taką potrzebę, bo inaczej się uduszą… Odnosząc tę kwestię do Astrolabium, który jest chórem amatorskim, przyznaję, że często słyszę pretensje, że za bardzo winduję poziom, za dużo wymagam. Moim zdaniem to, czy pracuje się z chórem amatorskim, czy zawodowym, nie powinno mieć wpływu na efekt, który się osiąga. Oczywiście droga dojścia do założonego rezultatu jest znacznie trudniejsza w przypadku zespołu amatorskiego. Przede wszystkim droga ta się wydłuża, ponieważ są to często osoby bez profesjonalnego przygotowania, przez co jest znacznie więcej pracy. Program, który zespół zawodowy przygotowuje w tydzień, ja robię w rok, ale rezultat powinien być zbliżony. On będzie inny, to są inne głosy, ale artystycznie powinien być równie interesujący. Problemem jest coś innego. Określenie „zespół amatorski” powinno oznaczać, że ludzie, którzy śpiewają są amatorami, robią to poza swoim życiem zawodowym. Jednak nie znaczy to, że dyrygent, tudzież całe zaplecze zespołu musi być nieprofesjonalne. To jest problem całego ruchu amatorskiego w Polsce, we wszystkich dziedzinach twórczości. Osoby zajmujące

się zespołami amatorskimi powinny być wysokiej klasy specjalistami i tylko tej pracy się poświęcić. Tymczasem wciąż pokutuje podejście, że chór amatorski powinien prowadzić dyrygent pracujący z pasji, który poświęca cały swój wolny czas, bo akurat ma taką fanaberię. Dobry efekt artystyczny wymaga – oprócz dwóch dwugodzinnych prób w tygodniu – pracy w głosach, indywidualnych spotkań z poszczególnymi chórzystami. Na zachodzie na sukces ambitnego zespołu pracuje cały sztab ludzi. Członkowie chóru są owszem amatorami, ale ten sztab ludzi tworzą zawodowcy. Za poziom chóru odpowiada dyrygent. Dlatego z wielkim bólem różnicę tę sprowadzam do kwestii finansowania i profesjonalizmu osób, które zajmują się kwestiami merytorycznymi, artystycznymi, ale też logistyką i administrowaniem. Na świecie są naprawdę wyśmienite chóry amatorskie. Na konkursach słyszałam zespoły, do których poziomu profesjonalne chóry nigdy się nie zbliżą. Co więcej, są to często chóry młodzieżowe, a nawet dziecięce, np. z Japonii. Słyszałam chór, w którym śpiewały dziewczynki w wieku mniej więcej piętnastu lat. Nie znajduję dobrych słów, żeby powiedzieć coś na temat ich poziomu. Oglądałam partytury utworów, które śpiewały i przyznaję, że ja bym ich nawet do ręki nie wzięła, żeby ze swoim zespołem coś zrobić. To poziom w naszym kraju wciąż chyba niewyobrażalny. Dziękuję za rozmowę.

Zdarzenia, wydarzenia Wystawa Ciastka z pieprzem. O śląskich piernikach i dawnych formach w Toruniu W Muzeum Okręgowym w Toruniu – w Muzeum Toruńskiego Piernika 17 czerwca została otwarta wystawa Ciastka z pieprzem. O śląskich piernikach i dawnych formach. Ekspozycja inicjuje – jak pisała jej kuratorka Anna Kornelia Jędrzejewska – cykl wystawienniczy poświęcony dziejom polskiego i europejskiego piernikarstwa. Zaczynamy od sięgającego swą historią średniowiecza piernikarstwa śląskiego. Piperatas tortas facientes, czyli „wytwórcy ciastek z pieprzem”, to najstarsza wzmianka odnosząca się do wypieku pierników na Śląsku. Tym mianem określono świdnickich piernikarzy już w 1293 roku. Śląsk posiada tradycje piernikarskie sięgające czasów średniowiecza. Pierniki z tego regionu zdobyły sławę i uznanie. Kontakty i powiązania Torunia ze Śląskiem były ścisłe. To właśnie stąd przybywali do Torunia czeladnicy po to, by rozwijać i udoskonalać swoje piernikarskie umiejętności. Niektórzy z nich osiedlali się w nadwiślańskim grodzie, wnosząc istotny wkład w rozwój toruńskiego rzemiosła piernikarskiego. Na wystawie można zobaczyć przede wszystkim piękne, misternie wykonane formy piernikarskie, a także zabytkowe obiekty związane z rzemiosłem piernikarskim, takie jak np. malowany szyld piernikarski, tłoki pieczętne i wiele innych. Prezentowane zbiory pochodzą z Muzeum Okręgowego w Toruniu, Muzeum Narodowego we Wrocławiu oraz Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu. wystawa Wypominki Kresowe. Bydgoszczanie z Kresów Wschodnich w latach 1920-1939 w Bydgoszczy W Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy w 18 czerwca została otwarta wystawa Wypominki Kresowe. Bydgoszczanie z Kresów Wschodnich w latach 1920-1939.

37


38

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Celem wystawy Wypominki Kresowe – pisała kuratorka ekspozycji Gizela Chmielewska – jest przywrócenie pamięci o ludziach z Kresów Wschodnich, którzy – pozbawieni przez wojnę, rewolucję, a potem przez traktat ryski własnych domów na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej – tworzyli historię Bydgoszczy W tym gronie nie brakowało m.in. krewnych Adama Mickiewicza, Stanisława Moniuszki i wielu innych ważnych dla historii Polski postaci. Nie brakowało osób, których przodkowie, a i oni sami podtrzymywali ogniska polskości na Kresach. Zakładali i utrzymywali szkoły oraz szpitale, budowali kościoły, wspierali artystów. W Bydgoszczy też nie chcieli stać na uboczu. Dotarłam do ich rodzin, otrzymałam od nich wiele cennych informacji, ale też fotografie oraz dokumenty. Chciałabym poprzez wystawę podzielić się nimi z bydgoszczanami. Chciałabym, aby doceniono ich wkład w historię naszego miasta. I wierzę, że wystawa, zaprezentowana w tak ważnym miejscu na mapie kulturalnej miasta, jakim jest bydgoskie Muzeum może w tym pomóc. Wystawa Wydziału Sztuk Pięknych UMK Nowalijki W TORUNIU W Muzeum Okręgowym w Toruniu na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego 4 lipca została otwarta czwarta Wakacyjna Wystawa Wydziału Sztuk Pięknych UMK Nowalijki. Jak co roku – pisali organizatorzy – na dziedzińcu średniowiecznego Ratusza Staromiejskiego w Toruniu zagości twórczość młodych artystów z Wydziału Sztuk Pięknych UMK. W tych historycznych murach studenci toruńskiego Wydziału Sztuk Pięknych prezentują swoją twórczość mieszkańcom Torunia. Miejsce jest nie bez znaczenia dla tej wystawy – wystawy sztuki współczesnej, która, dzięki oprawie, jaką dają mury Muzeum, staje się mostem łączącym sztukę dawną ze współczesną. Celem wystawy jest ukazanie studentów nie tylko jako specyficznie barwnej społeczności, ale jako prężnie działających ludzi, którzy wrośli w tkankę miasta, są osobami z pasjami, pomysłami i o zupełnie odmiennym spojrzeniu na świat oraz sztukę współczesną, która nie jest czymś brzydkim, lecz wręcz przeciwnie – jest nowym spojrzeniem na współczesną estetykę, niesie w sobie piękno, inspirację i przesłanie. A co najważniejsze, jest sztuką młodych ludzi, którzy tworzą z miłości do niej, nie dla zysku! Wystawa nie ogranicza się do jednej techniki wykonania prac, ale jest przekrojem przez twórczość studentów różnych kierunków: rzeźby, grafiki warsztatowej, malarstwa itd. Dzięki swojej formule daje wszystkim zwiedzającym możliwość obcowania ze sztuką w plenerze. FESTYN JEDZIE, JEDZIE STRAŻ OGNIOWA W KŁÓBCE W Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku – w Kujawsko-Dobrzyńskim Parku Etnograficznym w Kłóbce 7 sierpnia odbył się festyn folklorystyczny Jedzie, jedzie straż ogniowa z cyklu Z życia dawnej wsi. Ochotnicze Straże Pożarne – pisali organizatorzy – to organizacje, które należą do najstarszych i zarazem najbardziej zasłużonych dla wiejskiej społeczności. Od początku swojego istnienia odgrywały ogromną rolę w walce z niszczącą plagą pożarów oraz integrowały życie społeczno-kulturalne wsi. O zaletach wynikających z faktu bycia strażakiem opowiadały widowiska Czy z chłopoka można zrobić strażoka w wykonaniu Zespołu Obrzędowego Lubominianki z gminy Boniewo, Dziecioki strażoki przygotowane przez Teatrzyk Dziecięcy Kruszynka z Kruszyna oraz Poli się z repertuaru Grupy Młodzieżowej Zespołu Pieśni i Tańca Swojacy z Baruchowa. Orkiestra Dęta Ochotniczej Straży Pożarnej z Grabkowa zaprezentowała popularne utwory muzyczne w aranżacjach na instrumenty dęte. Dodatkową atrakcją były pokazy dawnego i współczesnego sprzętu pożarniczego, m.in. użycia piany gaśniczej. Każdy uczestnik imprezy mógł sfotografować się w wozach strażackich i mundurach należących do Ochotniczych Straży Pożarnych z Kłóbki i Krzewia. Odbywały się pokazy zajęć domowych, gospodarskich i rzemieślniczych. Tradycyjnie od twórców ludowych można było zakupić oryginalne, niepowtarzalne, ręcznie wykonywane przedmioty, a na stoiskach z tradycyjnym jadłem skosztować kujawskich specjałów.

Uzupełnienie wyposażenia pracowni multimedialnej Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Toruniu Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu realizuje projekt Uzupełnienie wyposażenia pracowni multimedialnej Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Toruniu dofinansowany kwotą 16 000 zł z budżetu państwa w ramach programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rozwój infrastruktury kultury 2016. Infrastruktura domów kultury oraz kwotą 10 000 zł ze środków Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego. W ramach zadania został zakupiony sprzęt komputerowy do opracowywania filmów – stacja graficzna do obróbki zdjęć i filmów wraz z monitorem oraz oprogramowanie do tego sprzętu. Sprzęt jest wykorzystywany do


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

opracowywania materiału zdjęciowego dokumentującego realizowane w Ośrodku przedsięwzięcia, krótkich form filmowych promujących zamierzenia Ośrodka, materiałów zdjęciowych będących elementem warsztatów z dziedziny filmu. Zakupiony sprzęt jest wykorzystywany również na potrzeby zajęć i konsultacji filmowych w województwie.

Opr. JR

Otrzymaliśmy zaproszenia Do Galerii Autorskiej w Bydgoszczy • na otwarcie wystawy fotografii Jacka Solińskiego Obywatele świata – w 37. rocznicę powstania Galerii Autorskiej (16 VI 1979-16 VI 2016) oraz prezentację wierszy: Wojciecha Banacha, Romana Bąka, Grzegorza J. Grzmot-Bilskiego, Krzysztofa Grzechowiaka, Jarosława Jakubowskiego, Wojciecha Gawłowskiego, ks. Franciszka Kameckiego, Wojciecha Kassa, Krzysztofa Kuczkowskiego, Macieja Krzyżana, Tadeusza Nowaka, Zdzisława Prussa, Kazimierza Rinka, Marka Kazimierza Siwca, ks. Jana Sochonia, Krzysztofa Szymoniaka, Wiesława Trzeciakowskiego, Jana Wacha; czytanie tekstów: autorzy i Mieczysław Franaszek 16 czerwca, • na spotkanie z Markiem Ristauem Poradnik wiary oraz otwarcie wystawy Jana Kaji Przedwczesne pukanie 7 lipca, • na spotkanie poetyckie z ks. Franciszkiem Kameckim Testament don Kiszota z udziałem: Wojciecha Banacha, Krzysztofa Derdowskiego, Grzegorza J. Grzmot-Bilskiego, Jarosława Jakubowskiego, Marka Kazimierza Siwca i Wiesława Trzeciakowskiego; czytanie wierszy - Mieczysław Franaszek 11 sierpnia. Do Domu Muz w Toruniu • na otwarcie wystawy Arkadiusza Kikulskiego Na skraju snu 16 czerwca, • na otwarcie wystawy Wiesława Smużnego W Toruniu od pół wieku 29 lipca. Do Muzeum Okręgowego w Toruniu • na otwarcie w Muzeum Toruńskiego Piernika wystawy Ciastka z pieprzem. O śląskich piernikach i dawnych formach 17 czerwca, • na otwarcie w Muzeum Podróżników im. Tony`ego Halika wystawy Etiopia. Plemiona z doliny Omo. Dary i fotografie Elżbiety Dzikowskiej 24 czerwca, • na oprowadzanie kuratorskie po wystawie Malarstwo i rzeźba polska od 1945 do 2010 roku ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu 24 czerwca, • na III Toruńską Noc Muzealną – Toruń znany i nieznany 25 czerwca, • na otwarcie wystawy Christophera Halla, Igi Kazimiery Kalkowskiej, Davida C. Mendozy, Ewy Pankiewicz i Krzysztofa Skarbka Malownicza Barbarka 2016 towarzyszącej VIII Międzynarodowemu Sympozjum Malarskiemu 29 czerwca, • na otwarcie Wakacyjnej Wystawy Wydziału Sztuk Pięknych UMK Nowalijki 4 lipca, • na Letnie spotkania z archeologią w lipcu i sierpniu, • na Zielone wakacje w Muzeum pełnym wrażeń w lipcu i sierpniu. • na otwarcie na dziedzińcu Ratusza Staromiejskiego

wystawy Toruńskie przedmieścia w XIX i początkach XX wieku 18 lipca. Do Centrum Dialogu Społecznego im. Jana Pawła II w Toruniu • na Toruńską Debatę Obywatelską Bydgoskie Przedmieście. Dzielnica. Przeszłość i przyszłość organizowaną przez Towarzystwo Miłośników Torunia 17 czerwca. Do Młodzieżowego Domu Kultury w Toruniu • na spektakle taneczne Sfera ruchu w dniach 17-18 czerwca. Do Centrum Kultury Browar B. we Włocławku • na prezentację twórczości pracowni edukacji plastycznej w placówce 17 czerwca, • na otwarcie wystawy Janusza Bisagi Pierydy 2016 w dniu 22 lipca. Do Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy • na finał Turnieju Słowa Słowo źródłem inspiracji w dniach 17-19 czerwca, • na XV Finał Kujawsko-Pomorskiego Młodzieżowego Przeglądu Piosenki Debiut 2016 w dniu 19 czerwca, • na V Spotkanie z Historią u Hoffmanna Mieszczanie bydgoscy przełomu XVI i XVII stulecia z udziałem Adama Szefera 22 czerwca, • na spotkanie z Krzysztofem Derdowskim 30 czerwca, • na sympozjum w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Barcin poświęcone pamięci Jakuba Wojciechowskiego 2 lipca, • na otwarcie wystawy malarstwa grupy plastycznej Kujawskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku 7 lipca, • na otwarcie wystawy Żywot malowany Henryka Żarskiego 4 sierpnia, • na otwarcie w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy wystawy XI Ogólnopolskiego Konkursu Malarskiego im. Teofila Ociepki 20 sierpnia. Do Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy • na otwarcie wystawy Wypominki Kresowe. Bydgoszczanie z Kresów Wschodnich w latach 1920-1939 w dniu 18 czerwca, • na spotkanie z dr. Mateuszem Solińskim Czasy impresjonizmu 24 czerwca, • na spotkanie z cyklu Explo Niedziela na temat idei Szlaku Wody, Przemysłu i Rzemiosła w Bydgoszczy 26 czerwca, • do Strefy wolnego czasu w Europejskim Centrum Pieniądza w dniach 28 czerwca-31 sierpnia, • na wykład Soni Wilk Teofil Ociepka – ciągłe źródło inspiracji 29 czerwca,

39


40

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

• na otwarcie wystawy Postawy i Procesy – Szkło artystyczne z ASP we Wrocławiu 30 czerwca, • na Dzień Szkła w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy 1 lipca, Do Radziejowa • na Dni Radziejowa organizowane przez Radziejowski Dom Kultury; w programie m.in. wystawa Radziejów w malarstwie i gra uliczna Odkryj Radziejów przygotowane przez Towarzystwo Miłośników Kujaw, zwiedzanie Izby Regionalnej Towarzystwa Miłośników Kujaw, spotkanie z autorską piosenką literacką – koncert zespołu Arte z Poznania, Koncert dla miasta w wykonaniu uczniów i nauczycieli Szkoły Muzycznej I stopnia w Radziejowie, Bitwa w obronie kościoła – inscenizacja historyczna w dniach 18-26 czerwca, • na Jarmark Królewski 20 sierpnia. Do Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki w Toruniu • na XVI Galę Wręczenia nagród Marszałka Województwa Kujawsko Pomorskiego 22 czerwca. Do Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej im. Franciszka Becińskiego w Radziejowie • na spotkanie poetycko-muzyczne z Jerzym Strukiem 23 czerwca. Do Kujawskiego Centrum Kultury w Inowrocławiu • na Czwartkowe Wieczory z Muzyką Kameralną Solanki. Lato 2016 w dniach 23 czerwca-21 lipca, • na otwarcie wystawy malarstwa Leonarda Franciszka Berendta 1 lipca, • na otwarcie wystawy malarstwa Jerzego Szczęsnego Światło, barwa i… 8 lipca, • na Inowrocławską Galę Operowo-Operetkową 29-30 lipca. Do Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej w Toruniu • na XX Międzynarodowy Festiwal Nova Muzyka i Architektura w dniach 24 czerwca-3 września. Do Pałacu Lubostroń w Lubostroniu • na Koncert Świętojański w wykonaniu zespołu Queens of Violins w składzie Anita Tobaj-Sobków (skrzypce elektryczne), Karolina Wróbel-Krysztoforska (skrzypce elektryczne); prowadzenie Beata Bobińska 24 czerwca, • na uroczystość wręczenia stypendiów Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego osobom zajmującym się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury i opieką nad zabytkami 27 czerwca, • na Spotkanie nie-przypadkowe: Oko nigdy nie śpi 30 czerwca-3 lipca, • na Koncert Nadzwyczajny w wykonaniu Ewy Witczak (wiolonczela) i Doroty Zimnej (klawesyn) z okazji rocznicy Powstania Styczniowego dla uczczenia pamięci o Pułkowniku Kazimierzu Milęckim – dowódcy Powstania Styczniowego na Kujawach oraz prelekcję Bartosza Woźniaka o Powstaniu Styczniowym 10 lipca, • na koncert z cyklu Poznajemy instrumenty muzyczne – kontrabas w wykonaniu Radosława Mantheya (kontrabas), Katarzyny Nowaczewskiej-Manthey (fortepian); prowadzenie Anna Merder 17 lipca, • na XV Festiwal Muzyka w świetle księżyca; w programie m.in. otwarcie wystaw prac Anny Sroczanki, i Danuty Michałowskiej, Projekt 966. Narodowy Jubileusz. Sztuka Polska 2016, recital fortepianowy

Pawła Kowalskiego, koncert w wykonaniu Agaty Schmidt (mezzosopran) oraz Bartłomieja Weznera (fortepian), koncert zespołu Na tak, monodram w wykonaniu Małgorzaty Witkowskiej w dniach 28-31 lipca, • na CCVIII Koncert Pałacowy z udziałem Herbert Piano Trio w składzie: Bartłomiej Wezner (fortepian), Joanna Kreft (skrzypce) oraz Dominik Płociński (wiolonczela) 7 sierpnia, • na koncert w kościele św. Urszuli Ledóchowskiej w Lubostroniu w ramach Międzynarodowego Kursu Wokalnego Lubostroń 2016 w dniu 24 sierpnia, • na koncert w ramach Międzynarodowego Kursu Wokalnego Lubostroń 2016 w dniu 26 sierpnia. Do Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie • na otwarcie wystawy Barbary Łuczkowiak 24 czerwca. Do Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy • na wystawę II Ogólnopolskiego Konkursu Malarskiego im. Leona Wyczółkowskiego organizowaną wespół z Okręgiem Bydgoskim Związku Polskich Artystów Plastyków 25 czerwca, • na otwarcie wystawy Natalii Kozieł Włącznik 24 sierpnia, • na otwarcie wystawy Grzegorza Pleszyńskiego Punkty, znaki, obrazy 24 sierpnia. Do Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku • na festyn folklorystyczny w Parku Etnograficznym w Kłóbce Z życia dawnej wsi: Miodobranie na Kujawach 26 czerwca, • na drugi Wieczór pod lipą na tarasie dworu w Kłóbce z udziałem zespołu Muses Quartet 16 lipca, • na cykl spotkań przed Muzeum Stanisława Noakowskiego w Nieszawie zorganizowanych przez Muzeum, Parafię rzymskokatolicką św. Jadwigi Śląskiej i Nieszawskie Towarzystwo Kulturalne Nieszawa czyta Ossendowskiego: mieszkańcy miasta każdego przedpołudnia czytali fragmenty W ludzkiej i leśnej kniei Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego od 19 do 30 lipca, • na festyn folklorystyczny w Parku Etnograficznym w Kłóbce Z życia dawnej wsi: Jedzie, jedzie straż ogniowa 7 sierpnia, • na finisaż wystawy Alojzego Balcerzaka Pejzaże nadwiślańskie i koncert Aleksandra Kamedulskiego (baryton) w Muzeum Stanisława Noakowskiego w Nieszawie 28 sierpnia. Do Galerii Wieży Ciśnień w Bydgoszczy • na otwarcie wystawy malarstwa Danuty Michałowskiej Drzewa, drzewa, drzewa… 29 czerwca, • na otwarcie wystawy obrazów Grażyny Szlachty Energia świata kolorów 24 sierpnia. Do Galerii Omega im. Marka Hoffmanna w Toruniu • na otwarcie wystawy Jana Bieska, Wojciecha Bussa, Ryszarda Dorożyńskiego, Damiana Fajfera i Tadeusza Perlika II Toruńska Senioriada Jesteśmy – fotorelacje 30 czerwca. Do Galerii Sztuki Wozownia w Toruniu • na otwarcie wystaw fotografii Macieja Hermana, Agnieszki Hunicz, Piotra Kosińskiego, Mateusza Palki, Andrzeja Różyckiego i Tomasza Sobieraja W stronę człowieka. W hołdzie Zofii Rydet oraz Mathilde Papapietro Druga natura 1 lipca, • na święto ulicy Ducha Świętego 2 lipca,


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

• na otwarcie wystaw Magdaleny Wdowicz-Wierzbowskiej Tata. Po prostu męża mi brakuje, Jerzego Hejnowicza Paradise i Tobiasza Jędraka Rozmowy z dzikami 5 sierpnia. Do Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu • na koncert z cyklu Muzyczna podróż w wykonaniu grupy Zaolzi i kapeli Lipka z Czech, grupy Ance z Łotwy i zespołu Zdrovenki Buly z Ukrainy 7 lipca, • na Wędrówkę z Jankiem Muzykantem 26 lipca, • na warsztaty Kociołek ze sztuką 26 lipca, 16 sierpnia i 23 sierpnia, • na spotkanie Bajeczny czwartek 28 lipca i 18 sierpnia, • na Robótki pod chmurką 21 sierpnia, • na Muzeum-panaceum – O życiu nad rzeką 23 sierpnia. Do Galerii Sztuki Współczesnej we Włocławku • na otwarcie wystawy fotografii Pawła Opalińskiego Searching God in the fog oraz spotkanie z autorem i pokaz slajdów Archetyp krajobrazu w fotografii 8 lipca. Do Wiejskiego Domu Kultury w Ugoszczu • na XVII Przegląd Zespołów Ludowych Ziemi Dobrzyńskiej organizowany przez Stowarzyszenie Gmin Ziemi Dobrzyńskiej i Wójta Gminy Brzuze 10 lipca. Do Miejskiego Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim • na Muzyczną niedzielę 10 lipca, • na otwarcie wystawy fotografii Anny Krzemińskiej Zatrzymaj się na chwilę 26 sierpnia. Do Biblioteki Pedagogicznej im. gen. bryg. prof. Elżbiety Zawackiej w Toruniu • na otwarcie wystawy poplenerowej Sekcji Plastycznej Toruńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku Nieszawa 2016 w dniu 13 lipca. Do Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie • na otwarcie wystawy Polski plakat ze zbiorów Andrzeja Sikorskiego 14 lipca.

Do Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Zdzisława Arentowicza we Włocławku • na Wakacyjny dyżur bajkowy w ogrodach Delegatury Urzędu Marszałkowskiego Województwa KujawskoPomorskiego w lipcu i sierpniu, • na otwarcie wystawy Pawła Lichocińskiego Malaje i Indochiny w obiektywie 15 lipca. Do Dworku Sierakowskich w Sopocie • na otwarcie wystawy Jana Kaji, Wojciecha Nadratowskiego i Jacka Solińskiego Asocjacje, czyli trzy razy tak 26 lipca. Do Torunia • na uroczystości obchodów 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego organizowane przez Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego Piotra Całbeckiego, Prezydenta Miasta Torunia Michała Zaleskiego, Dowódcę Garnizonu Toruń płk. Dariusza Adamczyka i Prezes Fundacji Generał Elżbiety Zawackiej Dorotę Zawacką-Wakarecy 1 sierpnia. Do Galerii i Ośrodka Plastycznej Twórczości Dziecka w Toruniu • na otwarcie wystawy Na wakacyjnym szlaku 2 sierpnia, • na otwarcie wystawy artystów z Iranu Perskim okiem 5 sierpnia. Do Gniewkowa • na XXVIII Jarmark Gniewkowski 20 sierpnia. Do Włocławka • na spotkanie modlitewne i koncert Chóru Męskiego Copernicus przy Pomniku Obrońców Wisły 1920 roku w dniu 21 sierpnia. Do Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi w Grudziądzu • na promocję katalogu wystawy Kolekcja Aleksandra Kazimierza Wyrwińskiego. Militaria, falerystyka, malarstwo, varia 28 sierpnia. Do Piotrkowa Kujawskiego • na Dożynki Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Diecezji Włocławskiej 28 sierpnia.

Opr. JR

Festiwale, Przeglądy, Konkursy, Warsztaty, Spotkania XXV KONFRONTACJE AMATORSKIEJ TWÓRCZOŚCI ARTYSTYCZNEJ REGIONU TEATR Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 10 grudnia XXV Konfrontacje Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie teatru. Udział w nich mogą wziąć indywidualni twórcy oraz amatorskie zespoły teatralne prezentujące własne przedstawienia, w których oryginalne pomysły artystyczne mogą łączyć teatr z innymi dziedzinami sztuki. Karty zgłoszenia z zarejestrowanymi spektaklami oraz scenariuszami przedstawień należy nadsyłać do 23 października przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

warsztaty Metody pracy z młodym aktorem Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje warsztaty Metody pracy z młodym aktorem: w dniach 24-25 września pierwsze spotkanie Edukacja/trening młodego aktora i w dniach 15-16 października drugie spotkanie Aktor kreatywny/twórca spektaklu. Adresatami warsztatów są instruktorzy i pedagodzy teatralni pracujący z dziećmi, młodzieżą szkolną, studentami, osobami dorosłymi, animatorzy kultury, nauczyciele prowadzący szkolne koła teatralne, nauczyciele przedmiotów artystycznych i humanistycznych, aktorzy zawodowi zainteresowani pedagogiką teatralną oraz studenci szkół pedagogicznych

41


42

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

i artystycznych, liderzy – „zaawansowani” członkowie zespołów teatralnych. Warsztaty Metody pracy z młodym aktorem składają się z dwóch modułów: siedemnastogodzinnych warsztatów Edukacja/trening młodego aktora i osiemnastogodzinnych Aktor kreatywny/twórca spektaklu. Warsztaty kończy pokaz osiągnięć uczestników, czyli krótka prezentacja teatralna. W trakcie zajęć uczestnikom zostanie przekazana podstawowa wiedza teoretyczna na temat tendencji w kształceniu aktora w teatrze „po Stanisławskim”, psychofizycznym teatrze końca XX i początku XXI wieku, z kreatywnym aktorem w centrum i z wiodącą rolą pracy zespołowej. Uczestnicy poznają w praktyce techniki i metody, które służą kształceniu podstawowych umiejętności aktorskich, improwizacji, rozwijaniu wyobraźni i kreatywności, ekspresji i świadomości ciała, świadomości przestrzeni i działania w przestrzeni, skupienia i życia w fikcji scenicznej, budowania relacji z partnerem/postacią na scenie, kreowania postaci, tworzenie spektaklu – sceny teatralnej. Podczas pierwszego spotkania Edukacja/trening aktora zostaną wykorzystane m.in. gry i zabawy, techniki dramowe (obraz, stop klatka, gorące krzesło – wywiad z postacią), techniki Augusta Boala (teatr obrazu, teatr forum); drama artystyczna oparta na tekście literackim, drama społeczna; improwizacje psychologiczno-realistyczne i surrealistyczne; improwizacje na podstawie dzieł plastycznych; improwizacje na podstawie utworu literackiego; techniki/właściwości fizycznej akcji; ćwiczenia z maską; sceny teatralne na podstawie tekstu literackiego. Podczas drugiego spotkania Aktor kreatywny/twórca spektaklu uczestnicy będą odwoływali się do umiejętności zdobytych w „treningu aktora”, szczególnie umiejętności improwizowania. W trakcie zajęć uczestnicy zdobędą umiejętności i poznają techniki zespołowego tworzenia spektaklu, zarówno opartego na tekście literackim, jak i kreowanego na podstawie własnych przeżyć czy doświadczeń życiowych lub wokół najważniejszych problemów swojego środowiska. Wiodącą techniką w pracy nad spektaklem będą improwizacja i ćwiczenia teatru fizycznego. W pracy nad teatrem literackim uczestnicy przejdą drogę od czytania tekstu poprzez improwizację do tworzenia sceny teatralnej opartej na tekście. W tworzeniu spektaklu społecznego zaczną od improwizacji wokół problemów czy sytuacji z życia, będą pracować nad udramatyzowaniem sytuacji życiowych i wreszcie nad dramaturgicznym opracowaniem tekstu. W programie zajęć są też ćwiczenia z kręgu teatru forum, m.in. tworzenie różnych wariantów (rozwiązań problemów) scen improwizowanych pod wpływem propozycji widowni. W dwóch lub trzech zespołach uczestnicy przygotują pokaz, prezentację wybranych scen teatru literackiego i społecznego, z akcentem na fizyczność i kreatywność aktora. Zajęcia prowadzi Anna Dziedzic Zgłoszenia należy nadsyłać do 9 września przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Warsztaty Teatr formy, przedmiotu, lalki. Wskazówki dla instruktorów i nauczycieli Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 1-2 października warsztaty Teatr formy, przedmiotu, lalki. Wskazówki dla instruktorów i nauczycieli. Warsztaty są adresowane do opiekunów dziecięcych i młodzieżowych grup teatralnych, nauczycieli i instruktorów, którzy prowadzą lub planują założenie grupy teatralnej, cyrkowej, amatorzy teatru, młodzież przygotowująca się do egzaminu na wydziały lalkarskie szkół teatralnych, a także

wszystkie osoby, które wykorzystują – bądź chcą wykorzystywać – teatr formy, lalki, przedmiotu w pracy animacyjnej, edukacyjnej i wychowawczej. Program zajęć obejmuje podstawy techniki gry przedmiotem, lalką, zapoznanie z typami lalki teatralnej i prezentację techniki gry, animację przedmiotu, zadania aktorskie z gry lalką, ogólne możliwości teatru formy, budowę etiudy teatralnej w oparciu o teatr lalek, przedmiotu, kompozycję sceny i przedstawienia, inspiracje do pracy z grupą podczas tworzenia spektaklu w obrębie ożywionej formy. Uczestnicy warsztatów będą poznawali lalkę i przedmiot jako środek wyrażania siebie przez ludzi nieśmiałych, mających opory wobec prezentowania siebie w sytuacji publicznej. Zajęcia prowadzi Anna Katarzyna Chudek. Zgłoszenia należy nadsyłać do 16 września przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

warsztaty Praca z amatorskim zespołem artystycznym. Na styku teatru, cyrku, tańca i plastyki. Wskazówki dla instruktorów i nauczycieli Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 5-6 listopada warsztaty Praca z amatorskim zespołem artystycznym. Na styku teatru, cyrku, tańca i plastyki. Wskazówki dla instruktorów i nauczycieli. Adresowane są do opiekunów dziecięcych i młodzieżowych grup artystycznych oraz nauczycieli i instruktorów prowadzących lub zamierzający utworzyć grupę teatralną, cyrkową; a także wszystkich osób, które wykorzystują bądź chcą wykorzystywać w pracy animacyjnej, edukacyjnej i wychowawczej teatr, cyrk, taniec. W programie warsztatów: prezentacja metod i etapów tworzenia zespołu artystycznego od poznawania i integracji uczestników, poprzez proces edukacji i wychowania artystycznego, wspólną pracę nad tworzeniem prezentacji, aż po prezentację widowiska. Podczas warsztatów prowadząca podzieli się swoimi doświadczeniami z blisko dwudziestoletniej działalności Grupy Cyrkowej Heca z Lipinek, jednej z najdłużej istniejących i najbardziej rozpoznawalnych w kraju i za granicą grup artystycznych, której dorośli wychowankowie kontynuują przygodę ze sztuką, będąc nauczycielami, instruktorami i artystami cyrkowymi. Zajęcia mają przede wszystkim charakter warsztatów praktycznych. Prowadzi je Ewa Dembek. Zgłoszenia należy nadsyłać do 21 października przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY TEATR – MUZYKA – RUCH Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 25-27 listopada warsztaty teatralne Teatr – Muzyka – Ruch. Adresowane są do osób zainteresowanych teatrem, teatrem ruchu, działaniami z pogranicza teatru i muzyki. Program warsztatów obejmuje wybór repertuaru i propozycje repertuarowe, wybór koncepcji inscenizacyjno-reżyserskiej, współpracę ze scenografem, dekoracje i kostiumy, metody i etapy pracy z aktorem, dobór obsady, siłę i wyrazistość słowa w kreacji aktorskiej, pojęcie cielesności, odkrywanie potencjalnych możliwości ruchowych i ekspresyjnych ciała, wykorzystanie ruchu świadomego i nieświadomego w pracy twórczej, przestrzeń teatralną: słabe i mocne punkty sceny, wzajemne ustawienie (relacje) aktorów, wykorzystywanie dźwięku naturalnego w widowisku, piosenkę aktorską, rolę dźwięku i sposoby jego wykorzystania w przedstawieniu teatralnym, muzykę ciała. Podczas warsztatów uczestnicy stworzą oprawę muzyczną do wybranego tekstu. Zajęcia prowadzą: Magdalena


Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

Jasińska, Marta Zawadzka, Erwin Regosz i Krystian Wieczyński. Zgłoszenia należy nadsyłać do 14 listopada przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY PEDAGOGIKA ZABAWY W PRACY Z DZIEĆMI I MŁODZIEŻĄ Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 23-25 października warsztaty Pedagogika zabawy w pracy z dziećmi i młodzieżą. Adresowane są do nauczycieli wszystkich typów szkół, przedszkoli, placówek opiekuńczo-wychowawczych, instruktorów domów kultury, bibliotekarzy, pracowników muzeów, pracowników socjalnych, katechetów, organizatorów wypoczynku zimowego i letniego grup dzieci i młodzieży. Podczas warsztatów uczestnicy poznają w praktyce metody przydatne w animacji grupowej – zabawy ułatwiające wejście w grupę i wzajemne poznanie, tańce integracyjne, techniki dyskusji, zabawy muzyczne i ruchowe, gry dydaktyczne, scenariusze przeznaczone do animacji dużych grup oraz techniki uzyskiwania informacji zwrotnej. Dowiedzą się również o możliwościach wykorzystania pedagogiki zabawy w nauczaniu, na zajęciach pozalekcyjnych i przy okazji realizowania imprez okolicznościowych z udziałem małych i dużych grup. Omówione będą także teoretyczne podstawy i zasady wykorzystania metod pedagogiki zabawy w praktyce pedagogicznej. Zajęcia prowadzi Alicja Usowicz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 7 października przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY ORGANIZACJA IMPREZ DLA MAŁEJ I DUŻEJ GRUPY Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 18-20 listopada warsztaty Organizacja imprez dla małej i dużej grupy. Adresowane są do nauczycieli, instruktorów domów kultury, bibliotekarzy, pracowników muzeów, pracowników socjalnych – osób poszukujących inspiracji do działań twórczych i preferujących aktywne metody pracy z grupą. Program warsztatów obejmuje zabawy ułatwiające wejście w grupę, zabawy rozluźniające oparte o ruch, taniec, metody integrowania grupy, pomysły na aktywne i twórcze działania z grupami różnej wielkości (impreza fabularyzowana, impreza „na hasło”, animacja dużych grup z wykorzystaniem stoisk animacyjnych, animacja grup wielopokoleniowych, proste działania plastyczne). Główny nacisk jest położony na dostarczenie uczestnikom wiedzy i kształtowanie umiejętności samodzielnego przygotowywania i realizowania różnorodnych imprez dla grup dużych i małych. Omówione zostaną teoretyczne podstawy i zasady wykorzystania metod pedagogiki zabawy. Zajęcia prowadzi Alicja Usowicz. Karty zgłoszenia należy nadsyłać do 4 listopada przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

warsztaty Jak twórczo i z pomysłem animować grupy seniorów Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 10-11 grudnia warsztaty Jak twórczo i z pomysłem animować grupy seniorów. Ich adresatami są osoby pracujące z ludźmi starszymi lub w grupach łączących pokolenia, seniorzy, nauczyciele, instruktorzy, animatorzy czasu wolnego, studenci. Program warsztatów obejmuje poznawanie metod aktywizujących osoby w starszym wie-

ku; propozycje zabaw integracyjnych, ruchowych i tańców w kręgu, działań muzycznych, plastycznych; kształtowanie umiejętności prowadzenia zajęć z udziałem seniorów i grup wielopokoleniowych; twórcze pomysły na przygotowanie kameralnych spotkań oraz imprez łączących pokolenia. Zajęcia prowadzi Alicja Usowicz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 25 listopada przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Warsztaty Śpiewnik polski. Śpiewamy polskie piosenki Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 16 października warsztaty Śpiewnik polski. Śpiewamy polskie piosenki. Adresowane są do wszystkich, którzy lubią śpiewać i chcą doskonalić swój warsztat wokalny. Warsztaty są oparte na Śpiewniku polskim – zbiorze kilkuset polskich pieśni, piosenek i przyśpiewek: historycznych, patriotycznych, ludowych i popularnych od Bogurodzicy po czasy współczesne. Wykorzystując tę skarbnicę repertuarową, uczestnicy będą doskonalić swój warsztat wokalny poprzez naukę polskich piosenek współczesnych i pieśni tradycyjnych w wykonaniu zarówno solowym, jak i zespołowym. Program warsztatów obejmuje również: podstawy akompaniamentu na fortepianie i gitarze oraz elementarne wiadomości związane z naturalną emisją głosu. Zajęcia prowadzi Erwin Regosz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 30 września przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

warsztaty Magia głosu – twój dźwiękowy wizerunek Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 29 października warsztaty Magia głosu – twój dźwiękowy wizerunek. Udział mogą w nich wziąć osoby zainteresowane świadomym mówieniem, np. nauczyciele, urzędnicy, pracownicy instytucji kultury. Program warsztatów obejmuje podstawowe pojęcia związane z emisją głosu oraz ćwiczenia prawidłowej fonacji na otwartym gardle, sposoby posługiwania się barwą, siłą i średnicą głosu. Zajęcia prowadzi Erwin Regosz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 14 października przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Warsztaty Muzykoterapia Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 3-4 grudnia warsztaty Muzykoterapia. Adresowane są do osób zainteresowanych wykorzystaniem leczniczych i relaksujących właściwości dźwięku, zwłaszcza pedagogów specjalnych i przedszkolnych, terapeutów zajęciowych, nauczycieli, muzyki. Program warsztatów obejmuje sposoby ujawniania i rozładowywania zablokowanych emocji i napięć, osiągania integracji w grupie, poprawy komunikacji, naukę odpoczynku i relaksacji, usprawnianie funkcji percepcyjno-motorycznych, uwrażliwienie na muzykę i przyrodę, wzmocnienie i ułatwienie rehabilitacji, procesu leczenia, poprawiania kondycji psychofizycznej, wzrostu sił witalnych i pozytywnego nastawienia do życia, podstawowe informacje dotyczące emisji głosu. Zajęcia prowadzą dr Lucyna Matuszak i Erwin Regosz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 18 listopada przez formularz na stronie: www.woak. torun.pl

43


44

Biuletyn Informacji Kulturalnej Nr 8-10/2016

XXV KONFRONTACJE AMATORSKIEJ TWÓRCZOŚCI ARTYSTYCZNEJ REGIONU FILM Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 8 października XXV Konfrontacje Amatorskiej Twórczości Artystycznej Regionu w dziedzinie filmu. Udział w konkursie mogą wziąć osoby amatorsko zajmujące się twórczością filmową. Wprowadza się dwie kategorie wiekowe: do 16 i powyżej 16 lat. Na konkurs należy nadsyłać filmy trwające do 40 minut. Dopuszczalne są filmy dłuższe, ale przekraczanie limitu czasu musi być uzasadnione względami artystycznymi. Filmy powinny być zapisane w dowolnym formacie wideo w rozdzielczości 1920x1080 lub 1280x720, z zastrzeżeniem że na nośniku może być nagrany tylko jeden film zgłoszony do konkursu. Do konkursu można zgłaszać filmy fabularne, dokumentalne, reportaże, wideoklipy. Filmy mogą być zrealizowane w konwencji animacyjnej lub żywego planu, bądź łączyć obie te konwencje. Jeden autor może nadesłać nie więcej niż trzy filmy. Karty zgłoszenia należy nadsyłać do 9 września przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

WARSZTATY WIDEOKLIPU Z YACHEM PASZKIEWICZEM Naśladując Maxa Fleischera – animacja rotoskopowa Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 7-8 października Warsztaty wideoklipu z Yachem Paszkiewiczem Naśladując Maxa Fleischera – animacja rotoskopowa. Warsztaty są adresowane do filmowców amatorów chcących tworzyć lub już tworzących krótkie formy filmowe – teledyski w technice animacji rotoskopowej. Program warsztatów obejmuje zapoznanie z rotoskopią – innowacją technologiczną w realizacji filmu animowanego wprowadzoną przez Maxa Fleischera, pisanie scenariusza i rysowanie storyboardu, realizację krótkich scen aktorskich z udziałem zespołu muzycznego, tworzenie przy specjalnie skonstruowanych podświetlonych stanowiskach kreacji form plastycznych, interpretację nakręconego filmu na rolowanym papierze, skanowanie materiału plastycznego i montowanie wideoklipu. Zajęcia prowadzi Yach Paszkiewicz. Zgłoszenia należy nadsyłać do 30 września przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

KONKURS FOTOGRAFICZNY IM. ZBIGNIEWA ZASADY MIEJSCE MOJEGO CHRZTU – WCZORAJ I DZIŚ Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna im. Franciszka Becińskiego w Radziejowie organizuje pod patronatem Starosty Powiatu Radziejowskiego Konkurs Fotograficzny im. Zbigniewa Zasady Miejsce mojego chrztu – wczoraj i dziś. Uczestnicy nadsyłają od dwóch do sześciu fotografii w formacie nie mniejszym niż 20x30 cm, opatrzonych godłami, powtórzonymi na zaklejonych kopertach zawierających informacje: imię i nazwisko autora, adres, tytuły prac oraz miejsce ich wykonania, ponadto oświadczenie o posiadaniu praw autorskich do zdjęć. Prace należy nadsyłać do 13 listopada pod adres: Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna im. Franciszka Becińskiego, ul. Objezdna 33 88-200 Radziejów tel. 54 285 32 80

WARSZTATY fotografii dla Młodzieży: malowanie światłem Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje w dniach 16-17 września warsztaty fotografii dla młodzieży Malowanie światłem. Udział mogą w nich wziąć osoby w wieku od 15 lat, zainteresowane fotografią, chcące pogłębić wiedzę z tej dziedziny. Program warsztatów obejmuje korzystanie ze światła jako podstawowego medium fotografii, umiejętność patrzenia na światło – podstawowe tworzywo fotografii, podstawy kompozycji fotografii „malowanych światłem”, naukę wykonywania zdjęć z użyciem punktowych źródeł światła sztucznego o małej mocy, „malowanie światłem” jako specjalny rodzaj fotografii nocnej. Zajęcia prowadzi Stanisław Jasiński. Zgłoszenia należy nadsyłać do 6 września przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Warsztaty Chce się żyć… i pracować! Motywacje i inspiracje do pracy… ze sobą i grupą Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 15 października warsztaty Chce się żyć… i pracować! Motywacje i inspiracje do pracy… ze sobą i grupą. Ich adresatami są instruktorzy i pracownicy instytucji kultury, nauczyciele, terapeuci, którzy prowadzą zespoły i grupy artystyczne, koła zainteresowań. Program warsztatów obejmuje wykorzystanie coachingu grupowego i indywidualnego, zadań warsztatowych oraz elementów metody Mindfulness jako narzędzi inspirujących i motywujących. Program warsztatów obejmuje również skanowanie siebie poprzez określenie swoich zasobów, kompetencji, umiejętności, ale także poprzez analizę sukcesów i porażek, przedstawienie swoich wizji i pomysłów na zmianę i doskonalenia siebie, oswojenie stresu poprzez jego określenie i poszukanie możliwości zmiany złych nawyków w dobrą energię, odnalezienie w sobie odwagi do pokonywania wyzwań, poszukiwanie inspiracji i kreatywnego rozwiązywania pojawiających się problemów. Uczestnicy będą pracowali indywidualnie, w parach lub małych grupach. Zajęcia prowadzi Mirosław Urban. Zgłoszenia należy nadsyłać do 7 października przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Warsztaty Marketing treści dla instytucji kultury, organizacji pozarządowych, agencji PR i działów marketingu Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu organizuje 5 listopada warsztaty Marketing treści dla instytucji kultury, organizacji pozarządowych, agencji Public Relations i działów marketingu. Udział mogą w nich wziąć pracownicy instytucji kultury, organizacji pozarządowych, redaktorzy, dziennikarze. Program warsztatów obejmuje budowanie strategii marketingowej w oparciu o angażujące i skuteczne treści, powiązanie treści (contentu) z działalnością firmy lub marką, budowanie więzi z użytkownikami i klientami poprzez włączenie ich do współtworzenia treści dla potrzeb instytucji. Zajęcia prowadzi Artur Jabłoński. Zgłoszenia należy nadsyłać do 28 października przez formularz na stronie: www.woak.torun.pl

Opr. J. R.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.