C
o najmniej trójwymiarowy obraz rzeczywistości człowiek otrzymuje głównie dlatego, że posiada parę oczu. W procesie ewolucyjnym nasz mózg nauczył się porównywania ze sobą informacji padających na siatkówkę lewego i prawego oka. Głębię i przestrzeń pomagały lepiej odczuwać także inne zmysły. Chęć precyzyjnego odzwierciedlenia tych umiejętności stanowi podstawę tworzenia coraz bardziej zaawansowanych cyfrowych aparatów fotograficznych. W epoce fotografii srebrowej budowano nawet specjalne rodzaje narzędzi fotograficznych – kamery stereoskopowe. Aparat wyposażony był w dwa obiektywy i można nim było wykonać dwa zdjęcia w tym samym ułamku czasu. Obserwacja takich zdjęć polega na patrzeniu prawym okiem na fotografię wykonaną z prawego punktu widzenia i lewym okiem – z przeciwnego punktu. Daje to wrażenie trójwymiarowości, przez wyrównanie kątów widzenia i odstępów optycznych – technikę znaną każdemu okuliście. Do oglądania fotografii stereoskopowych – stereopar – wykorzystywano stereoskop – rodzaj okularów złożonych z dwóch lekko powiększających i ułożonych obok siebie soczewek dających efekt przestrzennego widzenia obiektu. Moda na fotografię stereoskopową, zwłaszcza architektury, zaczęła się w roku 1851 i stała się popularną rozrywką aż do lat 30. XX wieku. Np. już w 1856 roku w Anglii sprzedano ponad milion domowych przeglądarek. Zdjęcia można było również oglądać w magicznych salach projekcyjnych – fotoplastykonach. Aparaty stereoskopowe musiały mieć większe
gabaryty od jednoobiektywowych. Potrzeba posiadania lekkiego i poręcznego narzędzia, stanowiącego część ekwipunku turysty, badacza czy reportera sprawiła, że upowszechniły się te ostatnie. Między innymi dlatego współcześnie w procesie fotografowania postępujemy odmiennie: najpierw patrzymy okiem nieuzbrojonym w obiektyw („jedną soczewkę, jedną gałkę oczną”) na otoczenie, aby później sięgnąć po aparat fotograficzny i świadomie zarejestrować lub stworzyć płaski, dwuwymiarowy obraz, co najmniej trójwymiarowej przestrzeni. Powyższe spostrzeżenia stanowiły hasła wywoławcze plenerowych warsztatów fotograficznych Głębia i przestrzeń, zorganizowanych w początkach maja tego roku przez Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu. Grupa miłośników fotografii udała się na Półwysep Helski, aby tam, w okolicy mało znanej lub zgoła nieznanej, przeprowadzić serię ćwiczeń fotograficznych, uczulających na fundamentalne różnice między widzeniem dwuocznym a rejestracją przy pomocy fotografii cyfrowej. Wystawa poplenerowa dowodzi, jak wiele może istnieć sposobów zapisu działania fotografów w tych samych warunkach i w tym samym czasie, nawet wtedy, gdyby wszyscy używali jednego typu aparatów, wyposażonych w analogiczne obiektywy. Każdy obraz musi najpierw zaistnieć w naszym mózgu, a potem może być sfotografowany, namalowany czy opisany znakami pisma. Widzimy przede wszystkim to, co chcemy zobaczyć, co odpowiada naszym wyobrażeniom o świecie, pomijamy obrazy, nieustannie pojawiające się w naszych oczach, które im nie odpowiadają. Rejestrujemy lub tworzymy kompozycje, które wydają się godne zapisu, powstające w wyniku pogłębionej obserwacji i nabytych umiejętności, zarówno technologicznych, jak i estetycznych. Stanisław Jasiński