Kulturalni-e

Page 1

cykl warsztatów dla kadry samorządowych instytucji kultury


p r ogram projektu

Rola instytucji w sieciowej kulturze nowych mediów Dominik Pokornowski

Creative Commons – otwarte zasoby i możliwości ich wykorzystywania w pracy edukacyjnej dr Krzysztof Siewicz

Edukacyjne warsztaty filmowe Michał Baranowski, Marek Mikielewicz Angelika Brombley

Młodzieżowe portale społecznościowe Artur Jabłoński

Trening prezentacji i wystąpienia medialnego Mariusz Kluszczyński

Warsztaty z tworzenia wideoklipu: Naśladując McLarena Yach Paszkiewicz

Obraz wart tysiąca słów – jak zrobić komórką zdjęcie na wystawę

Zarządzanie instytucją w sieci, projektami i zespołem

Michał Koralewski, Mateusz Jaszak

Dominik Pokornowski

Serwis www to nie wszystko, czego można się dowiedzieć z analizy statystyk internetowych Mateusz Osowski




Publikacja jest efektem 6-miesięcznej pracy uczestników projektu Kulturalni-e! Cykl warsztatów dla kadry kultury, osób zaproszonych do prowadzenia warsztatów oraz realizujących przedsięwzięcie. Celem projektu było podniesienie kompetencji medialnych osób prowadzących działalność edukacyjną i terapeutyczną z różnymi grupami wiekowymi. Udział w warsztatach był nie tylko nauką, ale także inspiracją do podjęcia ciekawych działań integrujących społeczności, z których wywodzili się uczestnicy. Pozwolił także na zmianę sposobu myślenia o roli instytucji kultury w tak szybko zmieniającej się rzeczywistości medialnej. Warto przytoczyć fragment rozważań Mirosława Filiciaka i Alka Tarkowskiego z artykułu Wiki­-renesans, którzy twierdzą: Warstwa technologiczna zmieniła kulturę – a wraz z nią odesłała do lamusa dużą część dyskusji, którą ludzie kultury ekscytowali się przez ostatnie stulecia. Dała użytkownikom nowe możliwości, ale też podważyła stary porządek. (...) Tymczasem instytucje kultury – pośrednicy dotychczas będący ośrodkami promieniowania kultury – muszą pogodzić się z sytuacją, w której dla wielu osób stają się zbędne. W nowej sytuacji nie ma mowy o jakiejkolwiek równowadze. Co nie znaczy, że nowy porządek jest całkowicie anarchiczny. Ale na kulturowej scenie tradycyjne instytucje ustępują miejsca nowym, rosnącym w siłę aktorom. To przede wszystkim użytkownicy, których autonomia – także wobec instytucji – jest większa, niż kiedykolwiek wcześniej. To oni podejmują decyzje na temat tego, z jakimi treściami obcują, gdzie i na jakich zasadach (…)¹. Mamy nadzieję, że uczestnicy projektu staną się liderami w tej dziedzinie i będą szukać możliwości dalszego kształcenia i rozwijania swoich umiejętności w tym zakresie, a ponadto otwarci będą na nowych aktorów. Dziękuję ekspertom, którzy pozytywnie odpowiedzieli na zaproszenie oraz uczestnikom, którzy podjęli wyzwanie i z wielkim zaangażowaniem uczyli się, a przy okazji tworzyli świetną atmosferę. Szczególne podziękowania kieruję do Pani Anny Lampki, która przyjęła zaproszenie dla dzieci ze Świetlicy Dzieci Starówki, Fundacja Samotnej Matki, które pod opieką Natalii Pieńkowskiej bez jakiejkolwiek tremy nie tylko służyły pogłębianiu umiejętności uczestnikom warsztatów, ale same uczyły się i tworzyły swoje małe filmowe animacje. Dziękuję także współorganizatorom i patronom medialnym. Barbara Płaneta

¹ Fragment cytowanego tekstu jest wprowadzeniem do panelu Wikianarchia. Wolność w kulturze” przygotowanego na Europejski Kongres Kultury – 2011r.

03


01

Rola instytycji w sieciowej kulturze nowych mediów Zadaniem instytucji kultury jest wyrabianie nawyków kulturowych, kompetencji odbiorców i kształtowanie potrzeby uczestnictwa w kulturze. Spełniają one rolę pośrednika w przekazie wytworów kultury pomiędzy nadawcą a odbiorcą. Ta szczególna rola wiąże się z ofertą kulturalną, która jest efektem specyficznej selekcji dóbr kultury oraz z zapewnieniem odbiorców dla tej oferty. Do połowy lat 90. XX wieku nie trzeba było zabiegać o odbiorców. Instytucje kultury były jedyną propozycją, która dawała możliwość realizacji pasji artystycznych. Wejście nowego medium, jakim był internet doprowadziło do rozproszenia treści i odpływu publiczności z instytucji kultury. Dlatego powinny one zmienić metody dystrybuowania treści kultury. Metody te mogą częściowo wykorzystywać tradycyjne sposoby, jak też je całkowicie pomijać. Coraz częściej wykorzystywana jest metoda łączenia świata rzeczywistego z wygenerowanym komputerowo i nazwanego rzeczywistością rozszerzoną, którego twórcą jest Ronald Azuma. Dodatkową zaletą tej metody jest jej interaktywność w czasie rzeczywistym i możliwość stworzenia świata poprzez zastosowanie techniki 3D. Narzędzia z nią związane otwierają nowe możliwości tworzenia programów edukacyjnych i uczestniczenia w wydarzeniach artystycznych wykorzystujących metodę nie tylko do uzupełniania świata rzeczywistego, ale także tworzenia nowego, fotorealistycznego, który wtapia się w świat realny. Dominik Pokornowski, który prowadził pierwsze warsztaty zadał pytanie czy kultura potrzebuje być widoczna? Przedstawiając argumenty, stwierdził, że instytucje kultury prowadzą bardzo dobrą działalność, ale nie umieją tego przekazać w profesjonalny sposób. Jest też wiele instytucji, które przyciągają komplety publiczności, ale uważają, że nie muszą tego komunikować. Czy warto chwalić się tym, co robimy? Tak, bo takie działania pokazują, że kultura nie jest niszowa i warto się z nią identyfikować, a nawet w jej świetle „polansować”. Pomimo, że konkuruje z bardzo przyziemnymi aktywnościami jest dzisiaj w większym wymiarze prestiżowa. Świadczy też o tym, że społeczność lokalna jest nią zainteresowana. Ale nie wystarczą tradycyjne środki przekazu informacji. Musimy sobie zdawać sprawę, że nasze działania nie są atrakcyjne dla tradycyjnych mediów, jeśli nie niosą sensacyjnych treści. Większość odbiorców funkcjonuje w sieci i tam szuka oferty dla siebie. Komunikacja na drodze: instytucja-odbiorca musi być właściwa i dostosowana do współczesnych trendów. Wymaga zerwania z przekonaniem, że skoro jest odbiorca, to nic więcej nie musimy robić. Jest to najczęstszy błąd, jaki popełniają osoby odpowiedzialne za promocję. Znamienne jest to, że teraz samo informowanie o tym, co robimy jest ważniejsze od tego, co robimy. Informacja sama w sobie jest ważniejsza niż treści jakie niesie. Jeśli mówimy o mediach, to mamy przede wszystkim na myśli media internetowe, które najbardziej utożsamiane są z internetem mobilnym, bardziej smartfonowym niż komputerowym. To również internet rzeczy, z którym spotykamy się na co dzień, prowadząc samochód, biegając z inteligentnymi opaskami, czy nosząc e-zegarki. Ale internet stale się rozwija, a w raz z tym procesem zmieniają się rodzaje aktywności społeczeństwa, któremu bardziej odpowiada obraz niż tekst. Dlatego internet w coraz większym stopniu staje się video, bo już prawie 60 procent informacji w sieci to tego rodzaju treści. Internet to również kultura remiksu, której teoretyczne podstawy przedstawił Lawrence Lessig w swojej książce: Aby sztuka i biznes rozkwitały w hybrydowej gospodarce. Temu zagadnieniu

04


poświęcona została publikacja Remiks. Teorie i praktyki wydana pod redakcją Michała Gulika, Pauliny Kaucz i Leszka Onaka. We wstępie możemy przeczytać: Propozycja teoretyczna Lawrence’a Lessiga,(…) była przede wszystkim interwencją w dyskurs praw autorskich. Fenomen remiksu wykracza jednak daleko poza obszar zagadnień prawnych. Pojęcie to, zaczerpnięte ze słownika muzycznego, może posłużyć jako doskonałe narzędzie do analizy cyrkulacji tekstów w dobie mediów cyfrowych. Remiks nie charakteryzuje przy tym wyłącznie procesu twórczego, ale – być może przede wszystkim – taktyki odbiorcze. Ogromna część naszego uczestnictwa w kulturze zasadza się bowiem na logice remiksu, w której powtórzenie i oryginalność, determinizm i podmiotowa sprawczość splatają się w jednej figurze. Polecenie „kopiuj-wklej” stanowi tylko najbardziej powierzchniową formę takiego odbiorczego remiksu. W rzeczywistości zarówno twórcy, jak i odbiorcy stosują złożone taktyki remiksowe, które stają się dla nas narzędziem negocjowania znaczeń i tożsamości. Dla kulturoznawcy natomiast remiks może okazać się doskonałym pojęciem operacyjnym, które posłuży do przepracowania takich kategorii, jak oryginalność, autorstwo, podmiotowość, lokalność, wirtualność czy subwersja. Jeśli podejmiemy próbę porównania starych mediów z nowymi, to zwycięsko wyjdą z niej nowe. Stare preferują monolog, mówią tylko o nas i narzucają nam swoje widzenie rzeczywistości, gdy tymczasem nowe oferują dialog, koncentrują się na odbiorcy i wchodzą z nim w interakcję. Konsekwencją tej współpracy jest tworzenie treści przez wszystkich użytkowników internetu. Dlatego w swoich działaniach instytucje kultury powinny wykorzystywać wszystkie narzędzia komunikacji, jakie oferuje sieć i wtedy mogą stać się pełnoprawnym medium poprzez tworzenie swojego radia, telewizji, elektronicznych czasopism i przede wszystkim poprzez tworzenie swojej społeczności w sieci. Aby instytucja kultury mogła stać się samodzielnym medium, musi zbudować ekosystem, którego sercem jest serwis interenetowy otwarty na dialog. Jego uzupełnieniem powinny stać się portale społecznościowe, blog i serwis You Tube. Tworzenie ekosystemu powinna poprzedzić dogłębna analiza misji instytucji, na podstawie której powstanie strategia jej funkcjonowania w internecie. Musi ona zawierać sprecyzowane cele, określoną grupę docelową odbiorców, odpowiedni budżet i grupę osób, która będzie ten ekosystem współtworzyć. Warto zaangażować cały zespół, bo wtedy każdy z pracowników będzie mógł wnieść coś nowego, a przez to jeszcze bardziej będzie się identyfikował z instytucją i jej działaniami. Ponadto pozwoli to na lepsze organizowanie treści. Jedną z ważniejszych rzeczy związanych z funkcjonowaniem ekosystemu internetowego instytucji jest uświadomienie sobie faktu, że komunikacja internetowa to dialog, który ma wpływ na nasze działania. One mogą wyróżnić naszą instytucję i uświadomić nam, że nasze działania są prestiżowe i mogą konkurować z innymi podmiotami lub z nimi współpracować. Warto też analizować statystyki dotyczące funkcjonowania naszej instytucji w sieci, bo możemy na bieżąco wyciągać wnioski i przeorganizować naszą komunikację i działania.

Barbara Płaneta (na podstawie wykładu-szkolenia Dominika Pokornowskiego) Źródła: http://issuu.com/rozdzielczosc-chleba/docs/remiks_teorie_i_praktyki#embed.; http://www.e-mentor.edu.pl/artykul/index/numer/44/id/918,; http://pl.wikipedia.org; wiki/Kultura_remiksu

05


02

Młodzieżowe portale społecznościowe Co czwarty czterolatek aktywnie korzysta z internetu. Robi to połowa sześciolatków. Ponad 80 procent ośmiolatków. To wyniki badania przeprowadzonego przez portal nk.pl. Internet pojawia się w naszym życiu bardzo wcześnie i jego rola nieustająco rośnie. Sęk w tym, że sposób, w jaki młodzi ludzie go wykorzystują, różni się znacząco od aktywności podejmowanych w wirtualnym świecie przez dorosłych. W jaki sposób młodzi ludzie korzystają z portali społecznościowych? Temat wydaje się błahy i dobrze opisany, lecz w rzeczywistości jest inaczej. Narosło wokół niego mnóstwo mitów, które zaciemniają obraz. To efekt uprzedzeń i lekceważącego, opartego na stereotypach podejścia. Nastolatki i media społecznościowe to skomplikowana sprawa. Oversharing Przywykliśmy twierdzić, że nastolatki dzielą się ze światem praktycznie całym swoim życiem za pomocą portali społecznościowych. Rzeczywiście, od paru lat da się zauważyć tego typu trend, nazywany fachowo „oversharingiem” (pejoratywne nazewnictwo samo w sobie pokazuje negatywną stronę zjawiska). Polacy są pod tym względem powyżej średniej. W prowadzonych globalnie badaniach wyszło, że do dzielenia się praktycznie wszystkim online przyznaje się co czwarta osoba. W Polsce to 30% respondentów. Z roku na rok liczba informacji, którą dzielimy się w sieci rośnie, zwłaszcza poziom ich szczegółowości. Jeszcze parę lat temu ograniczała się do tego, jakiej muzyki słuchamy, jakie książki czytamy, co lubimy. Dziś dzielimy się praktycznie wszystkim: od przebiegniętych kilometrów po odwiedzane miejsca (a także te, w których aktualnie przebywamy) po… bicie serca (opcja dostępna dla posiadaczy Apple Watch). Jednak badania prowadzone wśród nastolatków przez PEW Internet każą mieć nadzieję, że ten trend wkrótce się odwróci. 88% z nich uważa, że dzielimy się zbyt dużą liczbą treści w sieci. Czy postanowią coś zmienić w związku z tym? Kilka zachowań oraz popularnych od niedawna portali każe mieć nadzieję, że tak właśnie będzie. Sam Facebook również powoli przestanie być atrakcyjnym miejscem pod tym względem. Zwyczajnie zaczyna nas męczyć. Jest przeładowany informacjami, nad którymi, pomimo opcji konfiguracji portalu, nie potrafimy panować. To zniechęca. Poza tym, Facebook jest tak naprawdę nowym e-mailem. Dawno stracił status „cool”, a przeszedł w fazę czegoś oczywistego, od czego zaczyna się dzień. Przede wszystkim jest komunikatorem i źródłem informacji. Tak jak poczciwa poczta internetowa. „Cool” zaczęły być inne miejsca w sieci, ale te wyzwalają już inne zachowania. Zanim jednak o nich, musimy dowiedzieć się o pewnej nastoletniej dziewczynce, której internet całkowicie zniszczył przyszłość i karierę. Lekcja Paris Brown Zaledwie siedemnastoletnia Paris Brown praktycznie wygrała życie, jak mówią młodzi. Została pierwszą na wyspach brytyjskich komisarz do spraw przestępczości wśród nieletnich, bezpośrednim doradcą w miejscowości Kent. Jednak bardzo szybko zrezygnowała, kiedy okazało się, że na jaw wyszły udostępniane przez nią kilka lat wcześniej treści.

06


Między czternastym a szesnastym rokiem życia opublikowała szereg rasistowskich, homofobicznych czy przepełnionych wulgarnym językiem tweetów. Opinia publiczna, gdy się o tym dowiedziała, nie dała jej żyć. Ta sprawa będzie ciągnąć się za Paris Brown latami, jeśli nie przez całe życie. Internet pełen jest podobnych historii. Nastolatki zaczynają zdawać sobie sprawę, że brawurowe lub głupie zachowania w sieci mogą ich wiele kosztować. Przyswoiły sobie lekcję Paris Brown. Dlatego zaczynają sobie radzić na inne sposoby. Dlatego właśnie powstały zupełnie nowe trendy w mediach społecznościowych, niekiedy całkowicie sprzeczne z dotychczasowymi wartościami wirtualnego świata. Efemeryczne media społecznościowe Skoro problemem są treści sprzed lat, dlaczego nie miałyby po prostu znikać? Taka idea przyświecała twórcom obecnie najbardziej hitowej aplikacji wśród millenialsów – Snapchata. Snapchat to aplikacja do robienia zdjęć i kilkusekundowych wideo, które możemy wysłać swoim znajomym. Sęk w tym, że wiadomości te znikają kilka sekund po wyświetleniu i nie da się ich (poza kilkoma wyjątkami) zapisać w pamięci urządzenia. Do tego Snapchat, poza możliwością bezpośredniej odpowiedzi na taką wiadomość (snapa) nie ma żadnej internetowej waluty mierzącej popularność typu lajki czy komentarze. Dzięki temu właśnie – co wydawałoby się kompletnie sprzeczne z oczekiwaniami i potrzebami nastolatków w wirtualnym świecie – zdobywa coraz większą popularność. Komunikację z młodymi na Snapchacie prowadzą największe marki, z Coca Colą włącznie. W trend znikających treści uderzają stopniowo inni twórcy aplikacji. Tak powstał Periscope, służący do tworzenia transmisji ze swojego życia. Ludzie na żywo pokazują wszystko, na co mają ochotę: od wystąpień na konferencji, w której uczestniczą przez zabawy z psem po zachody słońca. Każdą transmisję da się obejrzeć przez 24 godziny. Po tym czasie znika bezpowrotnie. Wniosek? To tylko dwie z aplikacji, które ostatnimi czasy szturmem zdobywają popularność wśród młodzieży, jednak na ich podstawie można wyciągnąć wiele interesujących wniosków. Przede wszystkim mówienie o nastolatkach, że żyją dla uznania w sieci (lajki, serduszka, komentarze) jest krzywdzące. Tak naprawdę młodzi coraz mocniej odczuwają negatywne emocje związane z życiem na pokaz i potrzebą dopasowania się do idealnego świata. Efemeryczne media społecznościowe jak Snapchat czy Vine, a także social media oparte na anonimowości (Secret, Whisper, i tym podobne) pozwalają im być sobą w świecie opanowanym przez sztuczność. Jeżeli więc planujemy prowadzić komunikację skierowaną do młodych ludzi, musimy zagłębić się w ich świat, a przede wszystkim, wystrzegać stereotypów. Artur Jaboński

07


03

Creative Commons – otwarte zasoby i możliwości ich wykorzystania w pracy edukacyjnej Otwarte zasoby edukacyjne to takie, które są łatwo i publicznie dostępne (w internecie, bez ograniczeń technicznych) i które można swobodnie wykorzystywać. Określenie „otwarty” nie jest jednoznaczne co do stopnia tej swobody, bo może ona podlegać różnym ograniczeniom, zwłaszcza prawnym. Chodzi tu zwłaszcza o prawo autorskie, które powoduje, że to twórca (wydawca) zasobu decyduje co do zasady o tym, kto i w jakim zakresie może z niego korzystać. Ograniczenia tego autorskiego monopolu są oczywiście obecne w przepisach prawa autorskiego, chodzi tu przede wszystkim o określone w tych przepisach zasady dozwolonego użytku. Choć dotyczą one zwłaszcza edukacji, to nie dają pełnej swobody korzystania tylko dlatego, że ktoś realizuje cel edukacyjny. Dokładny zakres dozwolonego użytku jest często trudny do ustalenia, zwłaszcza gdy korzystanie wybiega poza zwyczajowo uznane formy. Jest to szczególnie problematyczne w obszarze edukacji medialnej i informacyjnej, która poza te formy wykracza niejako z definicji. Co bardziej istotne, nawet najszerszy możliwy do wyinterpretowania z przepisów zakres dozwolonego użytku nie odpowiada wszystkim potrzebom nowoczesnej edukacji. Wynika z tego, że sama tylko publiczna dostępność danego zasobu nie czyni go otwartym, nie pociąga bowiem za sobą braku ograniczeń prawnych i wynikających z tego wątpliwości oraz ryzyka. O otwartości przesądza dopiero dodatkowa zgoda (licencja) twórcy (wydawcy) zasobu bądź fakt, że autorskie prawa majątkowe wygasły (następuje to co do zasady 70 lat po śmierci autora). Nie wystarcza oczywiście jakakolwiek zgoda, ale taka, z której wynika możliwość korzystania z zasobu w zakresie istotnie szerszym niż wynika to z przepisów o dozwolonym użytku. Dla przykładu, w poświęconej „otwartym materiałom edukacyjnym” deklaracji paryskiej mowa jest o „otwartej licencji, która zezwala każdemu na nieodpłatny dostęp, wykorzystanie, modyfikowanie oraz rozpowszechnianie bez żadnych ograniczeń lub z pewnymi niewygórowanymi ograniczeniami”. Zdaniem niektórych, o prawdziwej otwartości możemy mówić jedynie wtedy, gdy zostanie udzielona wolna licencja. Taka licencja pozwala czynić z utworem w zasadzie wszystko to, co może z nim robić sam uprawniony, bez obowiązku zapłaty mu jakiegokolwiek wynagrodzenia, z zastrzeżeniem przestrzegania jedynie minimalnych obowiązków. Te obowiązki to zachowywanie informacji o utworze, w tym o jego autorstwie oraz ewentualnie dodatkowo informacja o obowiązku udostępniania opracowań (modyfikacji) na takiej samej, wolnej licencji. Mniej kategorycznie można posługiwać się określeniem „otwarty” także w odniesieniu do zasobów na mniej otwartych licencjach, np. pozwalających na swobodne korzystanie, ale tylko w celu niekomercyjnym. Z praktycznego punktu widzenia istotne jest jednak nie to, jak rozumiemy otwartość, co poczucie bycia świadomym, że to niejednoznaczne pojęcie. W praktyce korzystający musi mieć świadomość jaki jest dokładny zakres dozwolonego mu (ustawowo lub licencyjnie) zakresu korzystania z utworu i wiedzieć jak spełnić towarzyszące temu wymagania.

08


Ułatwieniem na drodze do ustalenia tych istotnych kwestii jest zjawisko standaryzacji otwartych licencji. Takie standardowe licencje zaczęły powstawać dla programów komputerowych już w latach 80-tych XX wieku, a dwie dekady później rozpoczęła swoją działalność organizacja Creative Commons, która wyznacza standardy w zakresie postanowień otwartych licencji obejmujących bardziej tradycyjne rodzaje zasobów (książki, muzyka, filmy itd.). Istnieje sześć podstawowych wzorców licencji Creative Commons. Ktoś, kto udostępnia swój zasób na jednej z nich zezwala każdemu na bardzo szerokie i nieodpłatne jego wykorzystanie. Poszczególne wzorce różnią się natomiast zakresem ograniczeń swobody użytkownika. Ograniczeniem występującym w nich wszystkich jest klauzula uznania autorstwa (klauzula BY), nakładająca na licencjobiorcę obowiązek przekazywania odbiorcom utworu określonych informacji o twórcy (licencjodawcy), źródle oraz licencji. Możliwe są też inne ograniczenia, które w poszczególnych wzorcach występują w różnych kombinacjach: •

klauzula „na tych samych warunkach” (ang. share-alike, w skrócie SA, w innych wolnych licencjach zwana „klauzulą copyleft”), czyli wymóg, aby licencjobiorca rozpowszechniający opracowanie licencjonowanego utworu udzielał do niego licencji takiej samej, jak licencja oryginału;

klauzula użytku niekomercyjnego (ang. non-commercial, w skrócie NC), czyli zakaz komercyjnego korzystania z licencjonowanego utworu (licencje CC pozbawione tej klauzuli pozwalają zarówno na niekomercyjne, jak i komercyjne korzystanie z utworu);

klauzula „bez utworów zależnych” (ang. no derivatives, w skrócie ND), czyli zakaz korzystania i rozporządzania opracowaniami utworów (licencjodawca pozostawia sobie możliwość decydowania o dopuszczaniu do obrotu np. tłumaczeń utworu).

Tylko dwie z sześciu licencji CC spełniają naszkicowaną wyżej ścisłą definicję otwartości: CC-BY i CC-BY-SA. Pozostałe zawierają ograniczenia, które powodują, że licencjonowane na nich zasoby mogą być uznane za otwarte jedynie wtedy, gdy definicja otwartości zostanie odpowiednio poszerzona (dopuścimy w niej więcej możliwości ograniczeń swobody wykorzystania, jak zakaz korzystania komercyjnego lub zakaz korzystania z opracowań utworu). Ale nawet te dwie licencje CC zawierają obowiązki, czyli wzmiankowane wyżej klauzule uznania autorstwa, a licencja CC-BY-SA zawiera ponadto wymóg stosowania takiej samej licencji do własnych opracowań uzyskanego na licencji zasobu. Przegląd różnego rodzaju źródeł otwartych materiałów edukacyjnych można znaleźć w Przewodniku po otwartych zasobach edukacyjnych autorstwa Karoliny Grodeckiej i Kamila Śliwowskiego, który dostępny jest pod: http://koed.org.pl/wp-content/uploads/2014/05/OER_handbook_v5_online1.pdf.Artur Jaboñski

dr Krzysztof Siewicz

09


04

Trening prezentacji i wystąpienia medialnego Kultura jest produktem. Lepszym lub gorszym, mniej lub bardziej pożądanym, ale produktem. A każdy produkt można sprzedać. Podobnie jest z funkcjonowaniem instytucji kultury. Niezależnie od formy zajęć, ich treści, czy odbiorców, można te działania promować. Kluczem do tego może być umiejętność wystąpień publicznych i medialnych. Pozwoli nam to na swobodne kształtowanie przekazu, z jakim chcemy dotrzeć do odbiorców. By było to skuteczne, warto sięgnąć po jedno z najpopularniejszych narzędzi, jakim jest Internet. Zanim jednak efekty naszej pracy trafią do sieci, przygotujmy się do tego w sposób profesjonalny. Bo tu każdy szczegół ma znaczenie, a każde niedociągnięcie może zostać wykorzystane przeciwko nam. Co zatem zrobić, by nasze wystąpienie zamiast w porażkę, zamienić w sukces? Konieczne jest przełamanie strachu. Obawa przed publiczną konfrontacją, przemówieniem, czy rozmową z dziennikarzem jest rzeczą naturalną. To rodzaj tremy, która powinna motywować nas do działania. Od nas zależy, czy damy się jej sparaliżować, czy też wykorzystamy ją do wewnętrznej mobilizacji. Im lepiej będziemy przygotowani, tym łatwiej nam będzie poradzić sobie w trudnej sytuacji. Wówczas więcej zależy od nas samych, a mniej od rozmówców czy naszych słuchaczy. Nasze wystąpienie nie może być chaotyczne czy przypadkowe. Musimy wiedzieć, co mamy przekazać i w jaki sposób chcemy to zrobić. Nie ma trudnych pytań, są tylko takie, których nie byliśmy w stanie wcześniej przewidzieć. Ale można to zminimalizować, właściwie przygotowując się do wystąpienia. Sami szukajmy swoich słabych punktów, by łatwiej móc się bronić. Miejmy w zanadrzu argumenty, które pozwolą nam przekonać innych do naszego stanowiska. Postarajmy się także poskromić emocje i pomyśleć o czekającym nas wyzwaniu w kategoriach sukcesu: Pamiętaj, że nie ma nic gorszego niż myślenie o porażce tuż przed wejściem na wizję. Ale by nasz przekaz był skuteczny, konieczne jest jego właściwe formułowanie. Zarówno w sferze merytorycznej (liczby, fakty, dane), jak i emocjonalnej (sposób przekazywania treści). Nawet pozornie najciekawsze wystąpienie można zepsuć, jeśli styl przekazu, jego treść i forma, czy wykorzystane argumenty będą niewłaściwe. Dlatego tak duże znaczenie mają siła pierwszego wrażenia, język ciała, sztuka operowania głosem, ruch sceniczny, czy emocje i stres towarzyszące prezentacji. Podobnie jak osobowość prezentera. Znacznie łatwiej będzie skupić na sobie uwagę osobie, która zna swoje mocne strony i wie jak je wykorzystać. Nie bez znaczenia jest też zapał, entuzjazm i zaangażowanie oraz indywidualny styl i klasa. Ale chyba najważniejszą z cech dobrego mówcy jest komunikatywność, która pozwala na nawiązanie dobrych relacji ze słuchaczami.

10


W kontaktach z dziennikarzami musimy być naturalni i rzetelni. Każde wystąpienie w mediach należy traktować poważnie, niezależnie od tego, czy jest to wywiad w dużej stacji telewizyjnej, czy w lokalnym portalu internetowym. Nawet jeśli dziennikarz prosi nas tylko o krótki komentarz, to musimy możliwie starannie przygotować się do wypowiedzi. W czasach, kiedy każda publikacja może szybko trafić do sieci, trzeba mieć świadomość, że nasze wystąpienie ma szansę dotrzeć do szerokiego kręgu odbiorców. Media, a szczególnie telewizje (także te lokalne) mają niezwykłą siłę oddziaływania, a nasz wizerunek kreowany za ich pośrednictwem rzutuje na postrzeganie reprezentowanej przez nas firmy lub instytucji. Nie zawsze informacje, które musimy przekazać będą dobre. Ale nie unikajmy kontaktu z dziennikarzami wtedy, kiedy reprezentowana przez nas instytucja znajdzie się w kryzysie. W takiej sytuacji trzeba przyjąć postawę szczerości i otwartości. To znacznie lepsze niż kluczenie i unikanie prawdy. Wygląd ma znaczenie. Kluczowe. Dlatego trzeba o niego zadbać. Świadomość, że dobrze się prezentujemy pozytywnie wpłynie na stan emocji i doda nam pewności siebie. Odpowiednie ubranie i profesjonalny makijaż sprawią, że nasz występ przed kamerą ma szansę zostać dobrze zapamiętany. Oko kamery bywa bezlitosne. Dlatego konieczna jest kontrola swojego zachowania niewerbalnego (mowy ciała). Występując w telewizji zachowujmy naturalną i wyprostowaną postawę ciała, pamiętając o sympatycznym wyrazie twarzy, zachowaniu kontaktu wzrokowego z rozmówcą, nie przesadzając w gestykulacji. Pracujmy głosem. Nagrania demaskują wszelkie negatywne werbalne nawyki (np. przerywniki, chrząknięcia), które mogą być nieprzyjemne w odbiorze. Wypowiadając się, pamiętajmy także o pauzach i akcentach, dzięki którym buduje się dramaturgię przekazu. Zwracajmy uwagę na wypowiadane przez nas słowa, wyrażenia, metafory lub anegdoty. Pamiętajmy, że określony fragment wypowiedzi, który pozbawiony zostanie szerszego kontekstu (i wykorzystany np. przez dziennikarza do podsumowania audycji), może zmienić sens naszych słów. Zwróćmy uwagę, w jakim otoczeniu ma miejsce nagranie. Ustawienie na tle wywołującym złe skojarzenia (np. zaniedbanego obiektu) może dyskredytować naszą wypowiedź. Ale przede wszystkim pamiętajmy, że trening czyni mistrza. Nawet jeśli raz się nie uda, próbujmy do skutku, bo sukces zależy od nas samych. Mariusz Kluszczyński

11


05

Gdy kłamca uczy. Kilka refleksji o edukacji filmowej U zarania kinematografii zwracano uwagę na edukacyjne walory cudownego aparatu, jakim jest kamera filmowa. Możliwość rejestrowania zarówno codzienności, jak i wielkich wydarzeń historycznych miała być w ujęciu historyków źródłem o nieskazitelnych i niepodważalnych walorach poznawczych. Niebawem okazało się jednak, że film kłamie a koronacje i zamachy trzeba inscenizować po to, by przekaz wizualny był klarowny. Potem kolejne schody. Odkrycie siły zbliżenia okazało się fascynujące zarówno dla lekarzy, jak i biologów. Lecz i na to nałożyła się wkrótce wartość dodana – wartość estetyczna. Filmy o życiu morskiej fauny i flory, które zrealizował Jean Painlevé już od lat dwudziestych mogliśmy zaliczyć do kinematografii abstrakcyjnej, awangardowej. Jean Epstein lekarz z wykształcenia, wykorzystał zwolnienie taśmy filmowej nie do rejestracji zabiegów chirurgicznych, a do realizacji impresyjnych ujęć fal rozbijających się o skaliste brzegi Bretanii. Inny lekarz Eric Duvivier, realizując filmy dla firmy Sandoz, mające tłumaczyć studentom i pracownikom omamy i wizje towarzyszące chorobom psychicznym, stworzył filmy surrealistyczne sensu stricto. Historia kina posiada wiele fascynujących przykładów, gdzie ontologia obrazu fotograficznego, obiektywizm mechanicznego oka ściera się z filmową mistyfikacją, czyli podstawową funkcją estetyczną kina. Kino kłamie. W 1898 Bronisław Matuszewski, nadworny operator cara Mikołaja II, nawoływał o konieczności stworzenia archiwów filmowych dla dobra przyszłych pokoleń. Czy zatem składowalibyśmy w archiwach Matuszewskiego kłamstwa, które musielibyśmy tłumaczyć zawile swoim dzieciom i które powodowałyby poznawczy mętlik? Czy film jest tym miejscem, w którym pojęcie kłamstwa i nauki wykluczają się? W chwili obecnej powinniśmy wyzbyć się myślenia o kinie i o filmie w kategoriach dydaktycznych. Film nie powinien zastąpić literatury, a tak właśnie się dzieje, gdy szkolna klasa odczytuje lektury szkolne za pomocą ekranizacji. Film pełni wówczas funkcję pomocniczą, czyli w rzeczywistości wtórną, szkodliwą, niepotrzebną. Gdy John Grierson w latach 30-tych wyprowadził projektory z sal kinowych i postawił je w salach szkolnych, świetlicach i fabrykach, myślał raczej o możliwościach kształcenia rzesz odbiorców za pomocą tych cech filmu, które określają go jako kłamstwo. Dzięki montażowi, skrótom, figurom retorycznym uprawiał on propagandę mającą na celu kształcenie brytyjskiego społeczeństwa. Chciał filmem współtworzyć świadomość rzesz Anglików. Ukierunkować ich, mówić co jest dobre a co złe, zwracać uwagę na problemy całego kraju, tłumaczyć jak funkcjonuje jednostka w Zjednoczonym Królestwie. Udało mu się to tylko dlatego, że pozwoliła mu na to technologia, ponieważ mógł na powrót wyprowadzić aparaturę filmową do innych instytucji, do pomieszczeń nie nazywanych już kinami. A jak ma się sytuacja obecnie, gdy tak naprawdę każdy z nas posiada sprzęt projekcyjny (komputery, projektory cyfrowe, tablety) i sprzęt rejestrujący (aparaty cyfrowe i lustrzanki, telefony komórkowe)? Otóż obecnie wyświetlenie dla klasy adaptacji kanonicznego tekstu z listy lektur szkolnych mija się z celem. Bowiem każde dziecko w szkolnej klasie posiada takie same kompetencje do zrobienia filmu, co autor uznanej ekranizacji. Posiadanie kamery w telefonie komórkowym jest bronią, za pomocą której każdy z nas kształtuje rzeczywistość i dyskurs audiowizualny. Jesteśmy i twórcami i odbiorcami, gdy tylko tego chcemy. Wielcy autorzy filmowi zanikają, pozostają rzesze małych twórców i rzesze małych odbiorców. Mimo to edukacyjny walor filmu nadal istnieje. Jest nawet dużo bardziej istotny niż sto lat temu, gdy magik Georges Méliès inscenizował proces Dreyfusa po to, by ten mógł dotrzeć do milionów ludzi na całym świecie. Méliès był magikiem, fachowcem – tylko jemu znane były tajniki fachu „filmoklety”.

12


Obecnie tajemnic nie ma. A jeśli istnieją ostatnie mity na temat niedostępności realizacji twórczości filmowej, to należy czym prędzej je zdemaskować, zniszczyć i obnażyć. Edukacją właśnie. Należy uczyć posługiwania się kamerą, która niczym nóż służyć może zarówno do zbrodni, jak i do krojenia chleba. Należy ośmielać do twórczości artystycznej i dokumentacyjnej, poprzez organizowanie praktycznych warsztatów filmowych dla najmłodszych oraz poprzez lekcje filmoznawstwa (należy odrzucić literaturoznawcze pojmowanie filmoznawstwa na rzecz estetyki i ideologii). Celem tych działań jest nie tyle zastąpienie szkół filmowych i dyskredytacja profesjonalnej twórczości filmowej, co demokratyzacja twórczości, kinematografii i filmoznawstwa oraz zwrócenie kin zwykłym ludziom. Odebranie go firmom, korporacjom i telewizji i podarowanie go każdemu z nas. Kino to sztuka codzienna, zwykła, bardzo bliska. Przypominali nam o tym tacy artyści, jak Jonas Mekas, Jean-Luc Godard, Andy Warhol. Jednak bez wykształconego i kompetentnego odbiorcy, gotowego na partycypację w kulturze filmowej, nie ma szans na oddanie filmu w twórcze ręce amatorów, czy na wysokiej klasy twórczość profesjonalną. A to amatorzy i widzowie zawsze popychali historię kina do przodu. Twórczość audiowizualna może nie różnić się od pięknej sztuki ulicznego muzykanta. Szczerego, pięknego i uzupełniającego naszą codzienność grajka z rozstrojoną gitarą. Takiej przyszłości filmu życzę zarówno Państwu, jak i sobie. Piotr Buratyński

13


06

Współczesne czasy przynoszą nam wciąż nowe wynalazki ułatwiające życie i komunikację między ludźmi. Książka, druk, wiadomość jest wzbogacana coraz częściej o ilustrację i film. Teraz możemy indywidualnie opisywać swoje życie i dzielić się nim przy pomocy internetu. Wyposażeni w nowoczesne narzędzia rejestracji łatwo przekazujemy swoje myśli o sobie i świecie, uczestnicząc jak nigdy dotąd w życiu społecznym i w szeroko pojętej kulturze. Pisanie listów, werbalne opisywanie egzystencji powoli odchodzi do lamusa. Dziś wizualny komunikat jest o stokroć ciekawszy i pojemniejszy w informacje, niż parę zdań zapisanych na kartce papieru. Jednak za wynalazkami nie nadąża edukacja. Ludzie wykorzystują nowe media jako zjawisko ozdabiające życie, nie mając pojęcia o ich sile przekazu. Jeśli dzieci uczą się w szkole pisania i czytania, kaligrafii, gatunków literackich, to zazwyczaj w ich edukacji zupełnie pomijana jest nauka nabywania umiejętności z zakresu korzystania z nowych „piór”, jakimi są współczesne narzędzia obrazowania. Tablety, smartfony to jak zeszyty, w których książki, farby, pędzle skupione są w jednym narzędziu. Potrzebna jest szeroka edukacja w zakresie posługiwania się tymi wynalazkami. Epoka cyfryzacji prześciga ewolucję współczesnej szkoły czy instytucji upowszechniających kulturę. Stajemy się anachroniczni. Podążamy wciąż za swoimi wynalazkami, wielokrotnie nie wiedząc jak je wykorzystać, a przecież dają nam one nieograniczone możliwości obrazowania świata. Rewolucja w elektronice poprzez wynalezienie i upowszechnienie nowych narzędzi do rejestracji obrazu i dźwięku dodatkowo daje nam możliwość nieograniczonej komunikacji między ludźmi. Dzieci i młodzież coraz częściej opisując swój stosunek do rzeczywistości, sięgają po multimedia. Z moich wieloletnich doświadczeń w prowadzeniu warsztatów krótkich form wizualnych i wideoklipów wynika, że ważna jest edukacja w tej dziedzinie. Młodzi ludzie często nie wiedzą jak się zabrać za tworzenie komunikatów wizualnych. Ważna jest kreatywność i umiejętność przelania jej na współczesny język mediów. Ważne jest budowanie pomostów między tradycyjnymi technikami a nowymi narzędziami, ale także pomiędzy pokoleniami. Yach Paszkiewicz

14


15


07

Fotografia mobilna jako masowe zjawisko społeczne Żyjemy w czasach kultury obrazkowej. Myślimy obrazami, przyswajamy je i rejestrujemy, ograniczając przekaz tekstowy do minimum. Obraz wymaga mniej czasu do zrozumienia i dostarcza silniejszych emocji, łatwiej go też przekazać innym ludziom, dzieląc się z nimi ulotną chwilą, zatrzymaną w formie zdjęcia. Fotografowanie jest dziś łatwiejsze, szybsze i bardziej dostępne niż kiedykolwiek. Upowszechnienie smartfonów sprawiło, że dziś prawie każdy w mgnieniu oka może zrobić zdjęcie, przeedytować je i pokazać innym ludziom, korzystając z sieci społecznościowych. To daje ogromne możliwości promocji swoich działań, ale rodzi też pewne zagrożenia związane z tym, co można a czego nie wolno publikować w internecie. W ciągu dwustu lat swojego istnienia fotografia ewoluowała ze sztuki, do której dostęp mieli tylko najbogatsi, do popularnego medium komunikacji „na żywo”. Najszybszy postęp odnotowała najmłodsza z gałęzi fotografii – fotografia mobilna. Dziś w niewielkim urządzeniu, które pierwotnie służyło do prowadzenia rozmów głosowych, znajduje się wysokiej jakości aparat fotograficzny, mini studio graficzne i narzędzie transferu obrazu na cały świat. Dzięki popularyzacji smartfonów i ciągłemu rozwojowi technologii fotografia mobilna zaczęła odgrywać znaczącą rolę w procesie edukacji medialnej i informacyjnej, a sprawne posługiwanie się nowoczesnymi technologiami, umiejętność selekcji materiałów, krytycznej analizy i twórczego podejścia do tematu stały się ważnymi elementami wspierającymi działalność instytucji kultury na całym świecie: warsztaty fotograficzne i reportażowe, rejestrowanie wydarzeń i ich późniejsza archiwizacja, tworzenie publikacji prasowych i albumów fotograficznych, organizacja wystaw i spotkań plenerowych – to tylko wycinek nowych możliwości, które trafiły do oferty ośrodków kultury. Fotografia mobilna nie ogranicza się jednak tylko do tego „czym” i „jak” się fotografuje, ale charakteryzuje się zjawiskiem masowości, dzieleniem się zdjęciami, ich oglądaniem i komentowaniem. To zjawisko społeczne związane ze skokowym wzrostem popularności fotografii amatorskiej oraz jednoczesnym rozkwitem portali społecznościowych. Sprawne poruszanie się po sieciach społecznościowych, takich jak Instagram, EyeEm, Twitter stało się dla fotografów równie ważne, jak umiejętność poprawnego komponowania zdjęcia i jego późniejszej edycji. Tu już nie mamy do czynienia z fotografowaniem „do szuflady” i skupianiem się na samym tworzeniu obrazu, ale z budowaniem specyficznych społeczności, wymianą doświadczeń, organizacją Instameetów (spotkań plenerowych, połączonych z fotografowaniem i publikowaniem efektów pleneru na platformie Instagram), wystaw i współpracą z lokalnymi instytucjami i firmami. Obraz stał się formą błyskawicznego komunikatu i sposobem na skuteczną promocję. Jesteśmy uczestnikami rewolucji technologicznej, która w istotny sposób zmienia nasze przyzwyczajenia. Smartfony uprościły sposoby komunikacji – nie tylko z drugim człowiekiem, ale także z innym urządzeniem czy aplikacją. To, co kiedyś wydawało się nieosiągalne, teraz staje się standardem dostępnym dla każdego. Zjawiska społeczne, towarzyszące fotografii mobilnej stały się tak ważnym obiektem badań, że na całym świecie masowo powstają publikacje w prasie, książki, nawet kierunki studiów próbujące wytłumaczyć ten trend. Niezależnie jednak od tego, czy traktuje się fotografię mobilną w kategoriach sztuki czy nie i czy daje się prawo jej twórcom na miejsce pośród największych fotografów klasycznych czy też uważa się ich dzieła za produkt masowy, to jeśli wziąć szerszą perspektywę i popatrzeć na ten nurt z góry, to łatwo sobie uzmysłowić, że w sferze wizualnej tak naprawdę przez

16


lata niewiele się zmieniło. Rewolucja objęła tylko część technologiczną i społecznościową. A im bardziej warstwa zewnętrza rzeczy się zmienia, tym bardziej ich jądro pozostaje tym samym. Fotografia nadal jest fotografią. Nieważne czy nazwiemy ją „mobilną” czy nie. Więcej informacji na temat fotografii mobilnej, organizowanych konkursach, warsztatach i wystawach można znaleźć m.in. na stronach: •

Grupy Entuzjastów Fotografii Mobilnej „Mobilni”: www.grupamobilni.pl,

Fotokomórkomanii: www.fotokomorkomania.pl

Fotoblogi: http://fotoblogia.pl/search/?q=fotografia+mobilna

na Fanpage’u Instagramers Poland: https://www.facebook.com/igerspoland

A także na blogach anglojęzycznych: •

http://iphonephotographyschool.com/

http://lifeinlofi.com/

http://www.iphoneographycentral.com/

http://artofmob.blogspot.com/

http://theappwhisperer.com/

http://www.mobiography.net/

http://blog.instagram.com/

Michał Koralewski

17


08 Jak sprytnie ogarniać projekty, z notebookiem pod pachą i smartfonem w ręku? Metodologia zarządzania projektami w organizacjach opanowała wiele sektorów, od korporacji, firm technologicznych, media po organizacje pozarządowe i instytucje publiczne. Projektowe traktowanie wiąże się często z wymogami fundatorów i instytucji finansujących, którzy dystrybuują środki, ale wymagają projektowego rozliczenia. Aktualnie organizacja pracy i realizacja zadań jest wspierana przez szereg technologii internetowych i odbywa się w oparciu o dwa podstawowe narzędzia: komputer i telefon (a dokładniej notebook i smartfon). Aplikacje internetowe ułatwiają organizację i zarządzanie projektami, a także wspierają komunikację w zespole. Kluczową przestrzenią komunikacji i takiego stylu pracy jest dziś internet. Co ważne, technologie absolutnie nie przekreślają potrzeby rzeczywistego spotkania. W ciągu ponad dziesięciu lat stosowałem z powodzeniem różne narzędzia i aplikacje, kilka z nich wartych jest rekomendacji. Zanim włączysz komputer Struktura organizacyjna zespołu, w którym pracujesz ma ogromne znaczenia dla realizacji projektów. Dla projektowego sposobu organizacji pracy ważne jest kilka podstawowych kwestii, dzięki którym stosowanie różnych narzędzi nie będzie powodowało problemów. Zespół Wspólna praca w zespole wymaga precyzyjnego ustalenia warunków kooperacji. Przy realizacji projektu, dokładnie zaplanuj zespół, koniecznie z określeniem zakresu zadań, kompetencjami i odpowiedzialnością za poszczególne części projektu. Bardzo ważny jest przejrzysty układ decyzyjności ludzi zaangażowanych w organizację. Każdy powinien wiedzieć czy i kiedy może podejmować określone decyzje. Zdarza się, że właśnie jej brak powoduje opóźnienia i obniża jakość całego przedsięwzięcia. Kolejnym kluczowym elementem jest komunikacja i dokładne określenie jej kanałów. Ogromnego znaczenia nabrało to zwłaszcza w ostatnim czasie, kiedy wszyscy funkcjonujemy w rozbudowanym środowisku wielu komunikatorów, serwisów społecznościowych i mediów. Rozproszona, chaotyczna komunikacja może prowadzić do wielu problemów. Z doświadczenia wiem, że najlepiej jest umówić się na dwa kanały komunikacyjne. Jeden powinien być bardziej formalny, natomiast drugi raczej doraźny, pomocniczy. W praktyce oznacza to korzystanie np. z poczty email oraz komunikatora. Z poczty warto korzystać poprzez dobry program pocztowy. Stacjonarnym programem godnym polecanie jest chociażby Mozilla Thunderbird. Dostęp do poczty powinien być również możliwy poprzez urządzenia mobilne. Niemal wszystkie funkcje nowoczesnego klienta poczty elektronicznej posiadają programy natywne systemów Android czy iOS. Warto również sprawdzić aplikacje Gmail lub Outlook. Jeśli chodzi o komunikatory, paleta jest naprawdę szeroka: zaczynając od Skype, przez popularny Facebook Messenager lub Google Hangout. Spotkania z ludźmi Skuteczna współpraca w zespole to regularne spotkania. Ich formuła i częstotliwość zależy od rodzaju projektu i organizacji. Niemniej, optymalne dla instytucji kultury wydają się spotkania cotygodniowe. Oczywiście, często zdarza się, że nie wszyscy mogą być obecni fizycznie. Pomocne są w takim przypadku technologie, dzięki którym uruchomienie wideo-rozmowy nie stanowi dziś problemu. Czy będzie to Skype z notebooka czy dowolny komunikator ze smartfona, nie ma większego znaczenia. Porządek dokumentów Dla zarządzania projektami niezmiernie ważne jest, aby pracować na wspólnym systemie dokumentów i stosować wspólnie ustalony układ katalogów i plików. Same zasoby, z których korzystamy nie są aż tak istotne. Może to być dysk sieciowy, lokalizacja ftp, komputery osobiste. Warto na wszystkich platformach stosować jedną, wspólną architekturę katalogów i plików. Przekłada się to na bezproblemową pracę, wyszukiwanie danych i zastępowalność. Każdy pracownik będzie wiedział gdzie szukać konkretnych danych, nawet jeśli będzie to dotyczyło komputera nieobecnego współpracownika. Nie bez znaczenia pozostaje samo nazewnictwo plików. W projekcie warto stosować wspólnie wypracowany system generowania nazw dla plików.

18


08 Mobilnie i zdalnie Korzystanie z technologii internetowej w pracy przekłada się na zmianę postrzegania stanowiska pracy. Z notebookiem w ręku i smartfonem w kieszeni (oraz oczywiście dostępem do internetu) możemy pracować nie tylko z konkretnego biura w budynku instytucji. Zdalna praca z pewnością dopiero czeka na swój czas w sektorze instytucji publicznych, niemniej już dziś można z niej z powodzeniem korzystać. Co ważne, taka forma pracy jest w pełni dopuszczana przez prawo, bo funkcjonują odpowiednie regulacje w tym zakresie. Z czym wiąże się to dla pracownika? Z większą dynamiką i elastycznością pracy. Oczywiście, nowe formy organizacji zadań wymagają adaptacji. Nie jest łatwo zmienić system etatowych godzin przy biurku. Nowa forma pracy oznacza elastyczne dopasowanie, ale również większe zaangażowanie, a czasem intensywność pracy. Nie wszystkie rzeczy są możliwe do wykonania zdalnie. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że z powodzeniem możliwe jest zdalne delegowanie ok. 40% zadań przewidzianych w projekcie. Pakiet biurowy w chmurze Chmura obliczeniowa to wykorzystanie potencjału zdalnych zasobów informatycznych, z którymi użytkownik łączy się przez sieć. W takim modelu działają obecnie pakiety biurowe. W ich skład wchodzi przede wszystkim poczta email i kalendarz, ale również programy biurowe: edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, edytor prezentacji, notatnik. Te kilka aplikacji to absolutny standard i podstawa pracy. Najważniejszym atutem chmurowych programów jest aktywna współpraca i współdzielenie zasobów. Edytor tekstowy (np. Google Dokumenty lub Microsoft One Drive) pozwala współtworzyć treść kilku użytkownikom w czasie rzeczywistym. Co najważniejsze, zmiany wprowadzane przez pracowników są widoczne dla wszystkich. Podobnie działa edytor arkuszy i prezentacji. Bardzo przydatny jest notatnik, który także daje możliwość współdzielenia treści. Na takiej zasadzie można wykorzystać Google Keep czy Microsoft One Note. Ten aplikacje dostępne są aktualnie również z poziomu urządzeń mobilnych. Zatem aktualizacja ważnego dokumentu czy poprawka budżetu może zostać zrobiona przez smartfona. Ludzie, zadania, terminy i budżety Istnieje wiele programów do zarządzania projektami. Jedne z nich są większe, inne mniejsze. Na przestrzeni ostatnich lat korzystałem z kilku różnych rozwiązań, warte polecenia na dziś są dwa z nich: Trello i Asana.

Trello funkcjonuje w oparciu o japońską metodologię organizacji pracy – kanban. System opracowano i wdrożono po raz pierwszy w latach pięćdziesiątych XX wieku w zakładach Toyoty. W języku japońskim słowo to oznacza „widoczną kartkę”. Jak to działało w Toyocie? Na dużych tablicach wieszano kartki z zadaniami i w odpowiednim czasie, po wykonaniu różnych etapów, zmieniano ich miejsce. Trello to nic innego jak wirtualna tablica kanban. Prosty i przejrzysty system umożliwia zarządzanie zadaniami i organizację pracy poprzez budowę układu tablic, list i kart. Bazą jest tablica, na której możemy tworzyć listy.

19


08

Na nich z kolei tworzymy karty. A te są strumieniami różnych informacji, które umieszczają uczestnicy, może to być np. lista zadań, załączniki (pliki z komputera oraz chmury Google Dokumenty lub Microsoft One Drive), kategorie i komentarze. Możemy określać terminy, które łączymy z zewnętrznym kalendarzem (z naszego pakietu biurowego). Nie brakuje modułu umożliwiającego przeprowadzenie głosowania w ramach grupy współpracowników. Karta jest także otwarta na dyskusję przez system komentarzy. Chyba najważniejszym atutem Trello jest płynne zarządzanie wszystkimi obiektami. Działa w systemie drag’n’drop. Od użytkownika zależy sposób budowy systemu. Czy tablice będą odpowiadać poszczególnym projektom lub działom? Listy mogą być obszarami zadań poszczególnych pracowników, ale mogą być także częściami projektu. Trello daje możliwość dużej elastyczności w projektowaniu całej struktury. Projekty rozpisywane w Trello mogą być szybko wizualizowane w widoku kalendarzowym.

20


08 Program dostępny z chmury (tj. poprzez przeglądarkę www lub dedykowaną aplikację na urządzenia mobilne) posiada system powiadomień. Program świetnie nadaje się do wdrożenia w kilkunastoosobowym zespole. Najlepiej działa w grupie do 10 osób. Warto wiedzieć, że do każdej tablicy możemy zapraszać konkretnych użytkowników, a nawet udostępniać je publicznie, jeśli potrzebujemy podzielić się informacją o projekcie z kimś spoza zespołu. Trello można personalizować w podstawowym zakresie (kolor tła, profil użytkownika). Dane umieszczane w systemie można importować i eksportować w popularnym formacie json. Innym, alternatywnym rozwiązaniem jest Asana. To rozbudowany program oparty na strukturze to-do. Ideą aplikacji jest schemat listy zadań: zadanie, osoba, termin. Asana jest elastyczna i intuicyjna, dostępna przez przeglądarkę www i aplikację mobilną. Program podobnie jak Trello pozwala na tworzenie wielu obszarów roboczych, do których można zapraszać współpracowników. Tworzone zadania możemy dość łatwo układać w projekty a wewnątrz nich w sekcje. Trzeba zaznaczyć, że przy każdym zadaniu możliwe jest dodanie nie tylko informacji o tym, kto ma się nim zająć, o terminie realizacji, ale może być wzbogacone opisem, załącznikiem (pliki z komputera i różnych dysków chmurowych, np. Google Dokumenty). Przy każdym z nich istnieje opcja stworzenie dyskusji na zasadzie systemu komentarzy.

Aplikacja posiada wewnętrzny system powiadomień i integruje się z zewnętrznymi kalendarzami, zatem zespół może wygodnie widzieć co się dzieje z harmonogramem projektu. Asana posiada przejrzysty interfejs graficzny i kilka motywów, które może sobie wybierać użytkownik. Nowy wymiar komunikacji Technologia wciąż się rozwija i powstają kolejne rozwiązania sprzyjające efektywnej współpracy. Jednym z ostatnich rozwiązań są programy integrujące dane i komunikację z różnych platform. Slack (lub bardzo podobny Glip) są aplikacjami, które korzystają z mediów społecznościowych. Należy zaznaczyć, że social media są dość często wykorzystywane w organizacjach jako środowisko pracy dla grupy. Niestety wykorzystanie Facebooka do pracy jest mało skuteczne, ponieważ mocno rozprasza użytkownika. Popularność Slacka spowodowana jest właśnie odcięciem od znajomych. To serwis społecznościowy tworzący zamkniętą przestrzeń do komunikacji zespołu w pracy.

21


08 Jak działa ta aplikacja dostępna z chmury (przeglądarka lub aplikacja mobilna)? Slack to komunikator, to połączenie medium społecznościowego i poczty email, który w dodatku jest otwarty na integrację z różnymi innymi aplikacjami i serwisami. Jego zaletą jest gromadzenie komunikacji i wiedzy projektowej w jednym miejscu. Dzięki szybkiej i wygodnej wyszukiwarce dostęp do różnych danych jest bezproblemowy. Slack kataloguje i archiwizuje treść każdej dyskusji, kanału bądź załącznika. Dzięki temu możemy przeszukać właściwie cały program za pomocą jednego wyszukiwania, co jest nie tylko oszczędnością czasu i energii, ale główną zaletą w dobie powszechnego problemu gubienia danych i szumu informacyjnego.

Wielofunkcyjny komunikator charakteryzuje nieskomplikowana, przyjazna forma. Wszystko jest czytelne i łatwe w użyciu, bez nadmiaru dodatkowych opcji. Główną zasadą działania programu są kanały, do których możemy zapraszać użytkowników. Komunikacja w kanałach to po prostu dyskusja, czat analogiczny do tego w Facebooku. Prócz tekstu wstawiać możemy pliki (lokalne i zdalne np. Google Dokumenty). Siła programu tkwi w szybkiej asymilacji i intuicyjnemu interfejsowi. Slack jako integrator jest kompatybilny z mnóstwem różnych aplikacji i narzędzi webowych. Najważniejsze z nich chociażby Google Drive, Google Hangout, Trello, Asana. Do systemu można włączyć przez kanał RSS dowolne źródło informacji www. Świetnym rozwiązaniem jest zaimplementowanie wyszukiwania uniwersalnego. Nie brakuje wewnętrznego systemu wiadomości prywatnych. Ponadto, wszystkie dane na wszystkich urządzeniach są synchronizowane wraz z każdym odczytem wiadomości lub jej wysłaniem. Nic nam nie umyka, ani nie otrzymujemy zdublowanych statusów. Slack jest niezawodnym medium do porozumiewania się, wymiany plików i omawiania bieżących projektów. Analizuj, planuj, tłumacz i wdrażaj. Nowe technologie ułatwiają i przyspieszają pracę. Trzeba tylko odpowiednio z nich korzystać i przekonać do ich stosowania cały zespół. Ważne, aby przed wprowadzeniem jakiegokolwiek systemu omówić jego działanie ze swoim zespołem. Każdy powinien wiedzieć jak działają stosowane aplikacje i jakie korzyści przyniosą zespołowi. Z pewnością będzie to usprawniona komunikacja i skuteczny proces organizacji. A w rezultacie szybciej zrealizowana praca może oznaczać więcej wolnego czasu dla ludzi. Dominik Pokornowski

22


09

Dlaczego Twoja strona potrzebuje analizy odwiedzin? Prowadząc działania internetowe, nie możesz zapomnieć o ich weryfikacji oraz analizie. Bez nich ciężko byłoby określić, czy prowadzone przez Ciebie kampanie są skuteczne i przynoszą założone efekty. Z pomocą przychodzi nam Google Analytics – darmowa usługa, która pozwala przeanalizować ruch na Twojej stronie internetowej. Analityka internetowa (ang. web analytics) to zespół statystyk internetowych. W oparciu o ich analizę możesz planować skuteczniejsze strategie działań marketingowych, które mają na celu podjęcie trafnych decyzji dotyczących inwestycji działań on-line. Zebrane statystyki strony to potężne źródło danych, które może przyczynić się do Twojego sukcesu. Jeżeli więc prowadzisz stronę internetową i chcesz zwiększyć zainteresowanie użytkowników, to warto w wolnej chwili przyjrzeć się możliwościom Google Analytics lub innego darmowego narzędzia zapewniającego dostęp do zebranych statystyk strony. Na podstawie raportów będziesz mógł podjąć wiele słusznych decyzji i kroków, przez co większość użytkowników po odwiedzeniu Twojej strony internetowej zachowa się dokładnie tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Obecnie statystyki internetowe są wykorzystywane przez większość właścicieli stron, którzy swoją działalność skupiają przede wszystkim na środowisku internetowym. Analityka internetowa pozwala Ci bardzo często na wielokrotne zwiększenie liczby użytkowników odwiedzających Twoją witrynę. Dzięki narzędziom analitycznym zbierane są dane dotyczące ilości unikalnych wejść na stronę, współczynnik konwersji dotyczący przycisków Call To Action, czy też źródeł ruchu internetowego, czyli zewnętrznych stron, z których użytkownicy przenieśli się na Twoją stronę. Dane te umieszczane są w oddzielnych raportach, do których dostęp można otrzymać za pośrednictwem zainstalowanego narzędzia od analityki internetowej. Takie planowanie jednak wymaga dokładnej interpretacji danych statystycznych znajdujących się w raportach. Warto więc poświęcać im dużo uwagi, ponieważ znajdujące się tam informacje bardzo często są na wagę złota. Od kiedy internet się rozwinął, wielu właścicieli stron przekonało się o możliwościach jakie dają narzędzia do pozyskiwania nowych użytkowników strony internetowej. Kluczowe stało się pozyskanie ich w taki sposób, by ukazała się strona docelowa, a użytkownicy pozostali na niej nieco dłużej niż kilka krótkich sekund. Specjaliści od marketingu internetowego nauczyli się doskonale wykorzystywać statystki internetowe i wiedzę z zakresu psychologii do tego, aby osadzić swój przekaz promocyjny w możliwie najbardziej ciekawym i najczęściej odwiedzanym miejscu. Samo przekonanie ludzi do wejścia na stronę docelową nie gwarantuje sukcesu, dlatego ważne jest zbudowanie jej w oparciu o najnowszą wiedzę pomagającą przekonać użytkownika do zarejestrowania się lub przynajmniej przeczytania tekstu. Wiele wartościowych wniosków i zaoszczędzonych pieniędzy można uzyskać z danych udostępnianych przez Google Analytics – bezpłatne narzędzie analityczne. Podstawą sukcesu jest odpowiednia konfiguracja i wdrożenie, a następnie analizowanie i wyciąganie trafnych wniosków.

23


09 Czym jest Google Analytics? Google Analytics to system zbierający wszystkie dane związane z użytkownikami Twojej strony internetowej. Wystarczy, że w kodzie strony internetowej zamieścisz specjalny kod, który w momencie wejścia użytkownika na stronę pobiera o nim najistotniejsze dane. Zestawienie wszystkich danych możesz analizować w formie tabel i wykresów w panelu Google Analytics. Dzięki analityce zwiększysz wiedzę związaną z: •

efektywnością kanałów ruchu w serwisie (możemy oceniać ich skuteczność, eliminować nierentowne i kłaść nacisk na te najbardziej skuteczne);

efektywnością składowych danego kanału (np. skuteczność poszczególnych słów kluczowych, miejsc docelowych czy konkretnych kreacji);

skutecznością geolokalizacji użytkowników w ujęciu kontynentów, krajów, województw oraz miejscowości;

wzorcami zachowań użytkowników ze względu na typ urządzeń (stacjonarne, przenośne), sieci operatorów (Internetu, komórkowych), doświadczenia z odwiedzin witryny (nowi i powracający, długość i częstość wizyt);

Wszystkie zawarte informacje odpowiednio przeanalizowane i zinterpretowane mogą pomóc Ci w poprawieniu strony internetowej i lepszym dostosowaniu do jej odbiorców. Jak działa Google Analytics W momencie, kiedy użytkownik wchodzi na Twoją stronę, automatycznie zostaje wysłane zawołanie do serwera, na którym się ona znajduje. Podczas ładowania witryny w oknie przeglądarki, wykonywany jest skrypt kodu śledzącego (użytkownicy, którzy zablokowali wykonywanie skryptów Java w swoich przeglądarkach niestety nie są śledzeni – podobnie jak Ci, którzy wyłączyli pliki cookies). W tym samym momencie ciasteczka (ang. cookies) są czytane i nadpisywane, po czym zostają wysłane do zabezpieczonego serwera Google, na którym informacje są składowane i modyfikowane. Gromadzenie oraz obróbka danych jest procesem ciągłym, dlatego dane na platformie Google Analytics dostępne są w czasie rzeczywistym. Jak zacząć? – pierwsze logowanie w Google Analytics Połączenie strony internetowej z usługą Google Analytics odbywa się podobnie jak w przypadku Google Webmaster Tools. Konieczne będzie posiadanie konta w Google. Po ustaleniu nazwy konta oraz podaniu adresu WWW domeny otrzymamy kod, który musisz umieścić na wszystkich podstronach serwisu. Wyjaśnienie podstawowych wskaźników: „Na żywo” Znajdziesz tam informacje aktualizowane na żywo, dotyczące osób aktualnie przeglądających Twoją stronę. Na karcie „Ogółem” zebrane są najważniejsze informacje:

24

Ilu użytkowników aktualnie przegląda Twoją stronę?

W jaki sposób na nią trafili?

W jakiej lokalizacji obecnie przebywają?

Czy przeglądają wersję strony dla urządzeń przenośnych, czy dla komputerów?

Jakie podstrony obecnie przeglądają?


09 „Odbiorcy” W tym dziale zebrane są dane dotyczące użytkowników, którzy odwiedzili Twoją stronę. Przeglądając dane zebrane w tym widoku, będziesz w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie: •

W jakich państwach przebywają osoby, które trafiały na Twoją stronę?

Jaka część użytkowników, to użytkownicy nowi, a jaka to użytkownicy powracający?

Z jakiego systemu operacyjnego i przeglądarki korzystają użytkownicy odwiedzający stronę?

Dzięki tym informacjom jesteś w stanie dostosować stronę do użytkowników, np.: •

obserwując dużą liczbę wejść z danego kraju, możesz rozważyć uruchomienie nowej wersji językowej

informacje na temat używanych przeglądarek mogą być cenną informacją przy testowaniu strony, czy poprawnie wyświetla się w danej przeglądarce

zauważając rosnący udział użytkowników korzystających z urządzeń mobilnych – powinieneś przyłożyć większą wagę do wersji mobilnej swojej strony.

„Pozyskiwanie” Kolejnymi bardzo istotnymi informacjami, jakie znajdziemy w Google Analytics są te, które pozwolą dowiedzieć się jak użytkownicy trafili na Twoją stronę. Wyróżnia się podstawowe kanały, które są źródłem ruchu na stronie:

Direct – wejścia bezpośrednie na stronę, do takich wejść zaliczać się będą przypadki, kiedy użytkownicy wpisali adres strony w przeglądarce lub mają naszą stronę w zakładkach.

Organic Search – wejścia z bezpłatnych wyników wyszukiwania. Do tej kategorii zaliczają się wszystkie przejścia na naszą stronę ze stron wyników wyszukiwania różnych wyszukiwarek internetowych.

Referral – przejścia na naszą stronę z innych stron. Wszystkie przypadki, gdy użytkownik kliknął w link do naszej strony umieszczony na innej stronie.

Social – wejścia na stronę z platform Social Media: Facebook, Twitter, Google+ itp.

Paid Search – wejścia na stronę, których źródłem było kliknięcie w reklamę Google AdWords lub innych płatnych reklam.

Przeglądając dane zawarte w kategorii „Pozyskiwanie”, możemy dowiedzieć się wielu istotnych informacji, np.: •

Ile jest wejść z jakiego kanału ruchu?

Jakie są źródła wejść na stronę?

Z jakich innych stron najczęściej użytkownicy trafiają na naszą stronę?

W kategorii „Pozyskiwanie” uzyskasz najwięcej informacji mówiących o tym jak wypada Twoja strona w wynikach wyszukiwania. „Zachowanie” Informacje dotyczące zachowania użytkowników na stronie będą szczególnie istotnymi wskazówkami na temat tego, jak długo użytkownicy przebywają na stronie, na jakich stronach spędzają najwięcej czasu, a jakie strony odwiedzane są najrzadziej. Mateusz Osowski

25


Michał Baranowski – operator kamery, montażysta, grafik komputerowy, fotograf. Od kilkunastu lat współpracuje z ogólnopolskimi stacjami telewizyjnymi (TVP, POLSAT, TVN, PLANETE, ARTE, DISCOVERY). Realizował materiały filmowe m.in. dla Magazynu Ekspresu Reporterów TVP 2, Punkt widzenia TVP 1, Po Zmierzchu TVP 2, Newsroom TVP INFO, Tygodnik.pl TVP POLONIA. Realizował zdjęcia filmowe do kilkunastu filmów dokumentalnych emitowanych na kanale PLANETE, TVP POLONIA, DISCOVERY. W latach 2009–2011 zrealizował oprawę graficzną do publicystycznych programów emitowanych w TVP S.A. Jako fotograf współpracuje z Agencją Fotograficzną Reporter. Od 2001 roku właściciel agencji reklamowej GOODART/ GOODFILM. Angelika Brombley – pedagog specjalny, terapeuta Integracji Sensorycznej. Absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Doświadczenie w pracy z dziećmi zdobywała, pracując na dwu i pół letnim stażu w Anglii w Brytyjskim Instytucie dla dzieci z uszkodzeniem mózgu, później pracując 8 lat w Fundacji „Daj szansę” w Toruniu jako terapeuta-pedagog specjalny. Po czym wyjechała na 8 lat do Kataru, gdzie była współtwórcą pierwszej szkoły dla dzieci niepełnosprawnych, która po pięciu latach przekształciła się w szkołę integracyjną. Prowadziła zajęcia terapeutyczne z dziećmi z opóźnionym rozwojem psychoruchowym i trudnościami w uczeniu się oraz z dziećmi z autyzmem. Artur Jabłoński – pomysłodawca w agencji reklamowej MSU Publishing – wymyśla, planuje i wciela w życie różne projekty reklamowe dla marek o polskim, jak i globalnym zasięgu (między innymi BIC, Makro, Polpharma czy Danone). Wykłada nowe media i media społecznościowe na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Prelegent na licznych konferencjach branżowych. Pisze o marketingu na swoim blogu (www.jeszczejedenblog.pl) oraz dzieli się wiedzą z tego zakresu dla branżowych pism i portali jak Marketing w Praktyce czy Brief. Z branżą szkoleniową związany od kilku lat, ucząc e-marketingu tak organizacje pozarządowe, małe firmy, jak i korporacje. Mateusz Jaszak – pasjonat fotografii mobilnej, nanotechnologii oraz aplikacji mobilnych, zanurzony po same uszy w poznawaniu mechanizmów otaczającej rzeczywistości, kreator pomysłów spoza pudła (out of the box thinking). Wiąże przyszłość ze startupami oraz komercjalizacją badań naukowych. Aktywnie uczestniczy w projektach badawczych, popularyzacji fotografii mobilnej (członek Grupa Moblini i manager IgersTorun, EyeEm Ambassador, organizator InstaMeet Polska), rozwijaniu platformy Windows Phone i smartfonowej czarnej skrzynki (accres.co). Mariusz Kluszczyński – dziennikarz, kierownik toruńskiej redakcji TVP SA, wydawca i prowadzący serwisy informacyjne oraz programy publicystyczne w bydgoskim oddziale Telewizji Polskiej. Na co dzień reporter Zbliżeń i współpracownik stacji TVP Info, TVP Regionalna, a także najważniejszych programów informacyjnych Telewizji Polskiej. Zawodowo z mediami związany od kilkunastu lat. W przeszłości reporter Radia Toruń – pierwszej komercyjnej rozgłośni radiowej w mieście oraz Radia GRA, gdzie pełnił funkcję z-cy redaktora naczelnego i szefa newsroomu. Współpracował też z uczelniami wyższymi, prowadząc zajęcia poświęcone dziennikarstwu radiowemu i współpracy z mediami. Z wykształcenia absolwent politologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Komunikacji Społecznej i Public Relations w Wyższej Szkole Bankowej w Toruniu. Michał Koralewski – redaktor naczelny portalu branżowego Logistyka.net.pl, wydawanego przez Instytut Logistyki i Magazynowania. Współpracuje także z największym światowym bankiem fotografii, gdzie odpowiedzialny jest za ocenę jakościową i prawną zdjęć. Miłośnik i promotor fotografii mobilnej. Pomysłodawca i jeden z założycieli Grupy Entuzjastów Fotografii Mobilnej Mobilni, zrzeszającej fanów tego rodzaju fotografii z całej Polski. Laureat wielu międzynarodowych, prestiżowych konkursów fotograficznych, w tym m.in. Mobile Photography Awards (edycje 2012 i 2013), IPPAwards (2013 i 2014) i Shadow Stories:The art of mobile black and white (2014). W latach 2012 i 2013 wybrany jednym z najciekawszych fotografów mobilnych świata przez serwis iPhoneOgenic. Jego zdjęcia, wykonane za pomocą smartfona, wystawiane były w największych galeriach sztuki w Nowym Jorku, San Francisco, Londynie i Toronto. W Polsce pokazywane były m.in w Starym Browarze (Poznań), Galerii w Pałacu (Murowana Goślina), Domku Romańskim (Wrocław), galerii INDALO (Kraków) i galerii B&B w Bielsku-Białej. W 2014 r. dołączył do kapituły jury konkursu Mobile Photography Awards.

26


Marek Mikielewicz – dziennikarz prasowy i telewizyjny, wykładowca w Wyższej Szkole Gospodarki i koordynator Podyplomowych Studiów Public Relations. Reporter i prezenter TVP S.A.; przygotowywał materiały dla Wiadomości, Panoramy, Teleekspresu, TVP INFO, TVP POLONIA. Autor materiałów informacyjnych i wielu programów telewizyjnych. Prowadził szkolenia dotyczące współpracy z mediami, występów publicznych i komunikacji dla samorządowców, przedstawicieli biznesu, polityków, przedstawicieli organizacji pozarządowych, rzeczników prasowych policji i służby więziennej. Producent serialu Zawsze aktywny – 12 odcinków emitowanych na antenie TVP BYDGOSZCZ. Właściciel firmy produkcyjnej i doradczej: Wytwórnia Filmowa MARASENNA. Mateusz Osowski – odpowiedzialny za kompleksowe działania marketingowe w Exea. Doświadczenie zdobywał, pracując z markami takimi jak Mitsubishi czy SEAT. Pasjonat nowych technologii, ze szczególnym uwzględnieniem wszelkiej maści gadżetów. Pomysłodawca i autor wielu wydarzeń kulturalnych w Toruniu i Bydgoszczy: m.i. Jamaican Stylee Sound Clash, Old Town Catch a Fire. Brał również udział w organizacji Ostróda Reggae Festival w 2008 roku. Yach Paszkiewicz – zwany ojcem chrzestnym polskiego teledysku. Absolwent Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. M.in. dzięki jego staraniom powstał na UMK Zakład Plastyki Intermedialnej, pierwsza w Polsce komputerowa pracownia intermedialna. Jest współtwórcą Grupy Artystycznej Yach-Film, która w grudniu 1989 zorganizowała „edycję zerową” Yach Film Festiwalu. Na jej bazie powstał organizowany w Trójmieście od 1991 roku do dzisiaj Festiwal Polskich Wideoklipów Yach Film, odgrywający kluczową rolę w promocji i upowszechnianiu formy artystycznej wypowiedzi, jaką jest wideoklip. Jego dorobek to kilkanaście filmów dokumentalnych, udział w realizacji wielu programów TV oraz realizacja ponad 600 wideoklipów. W 2003 roku razem z Jerzym Owsiakiem zrealizował pełnometrażowy film Przystanek Woodstock – Najgłośniejszy Film Polski. Jego dzieła znalazły się na wystawie Ukryta dekada (2009), prezentującej dokonania pionierów polskiej sztuki wideoartu. Dominik Pokornowski – PR manager w Exea (TARR Centrum Innowacyjności), a wcześniej w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu, project manager licznych inicjatyw internetowych. Z wykształcenia filozof (Uniwersytet Mikołaja Kopernika), ukończył studia podyplomowe z zakresu Public Relations oraz Zarządzania Projektami. Trener z zakresu komunikacji internetowej m.in. w Narodowym Centrum Kultury (w ramach programu Kurs na kulturę i Kadra Kultury), Centrum Promocji Informatyki, Polskim Towarzystwie Ekonomicznym, Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki, Agencji Rozwoju Pomorza S.A., Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, Fundacji Rozwoju Demokracji Obywatelskiej w Warszawie. Wykładowca na Wydziale Socjologii UMK. Na co dzień postuje na haipaa.com. Współpracował z Operą Nova w Bydgoszczy, Fundacją Stabilo, Interaktywnym Centrum Historii Ostrowa Tumskiego w Poznaniu. dr Krzysztof Siewicz – radca prawny specjalizujący się w prawnych aspektach przetwarzania informacji, ze szczególnym uwzględnieniem zagadnień związanych z prawem autorskim w Internecie, świadczeniem usług drogą elektroniczną, ochroną danych osobowych, ponownym wykorzystaniem publicznych zasobów informacyjnych. Jest pracownikiem Centrum Otwartej Nauki w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Wykładał na Akademii Leona Koźmińskiego oraz na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego; występował na licznych konferencjach naukowych oraz prowadził warsztaty i seminaria z zakresu swojej specjalizacji. Współpracuje lub współpracował z Creative Commons Polska, Koalicją Otwartej Edukacji, Fundacją Nowoczesna Polska, Fundacją Panoptykon oraz Fundacją Wolnego i Otwartego Oprogramowania. Jako of counsel doradza kancelarii GWW LEGAL.

27


kulturalni-e! Cykl warsztatów dla kadry samorządowych instytucji kultury. Toruń 2015 koordynacja projektu: Katarzyna Koźlikowska, Barbara Płaneta – autorka projektu realizacja projektu: Monika Bojarska, Wojtek Budny, Marek Kantorski, Katarzyna Koźlikowska, Robert Marszałkowski, Henryk Marynowski, Dariusz Mejger, Barbara Płaneta teksty: Dominik Pokornowski, Yach Paszkiewicz, Artur Jabłoński, dr Krzysztof Siewicz, Mateusz Osowski, Mariusz Kluszczyński, Piotr Buratyński, Michał Koralewski, Barbara Płaneta redakcja: Barbara Płaneta zdjęcia: Katarzyna Koźlikowska opracowanie graficzne i przygotowanie do druku: Monika Bojarska wydawca: Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Toruniu ul. Szpitalna 8, 87-100 Toruń tel./fax: 56 6522755 www.woak.torun.pl; woak@woak.torun.pl druk: Drukarnia cyfrowa GRAFFITI BC, 87-100 Toruń, ul. Równinna 11/13, tel. 56 654 47 14 nakład: 250 szt. bezpłatna publikacja podsumowująca projekt

ISBN 978-83-940361-2-6 Ten utwór objęty jest licencją Creative Commons Attribution 3.0 Poland Aby zobaczyć kopie niniejszej licencji, przejdź na stronę: http//creativecommons.org/licenses/by/3.0/pl lub napisz do Creative Commons 171 Second Street, Suite 300 San Francisco, California 94105, USA

28


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

województwo kujawsko-pomorskie Zadanie dofinansowane przez Samorząd Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

wojewódzki ośrodek animacji kultury w toruniu

WOAK

T O R U N



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.