Koalicja Miast dla Kultury – Podsumowanie projektu

Page 1

Koalicja Miast dla Kultury

Podsumowanie projektu

Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016



Koalicja Miast dla Kultury

Podsumowanie projektu

Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016


ISBN: 978-83-946602-0-8

Koalicja Miast to program współpracy Wrocławia jako Europejskiej Stolicy Kultury 2016 oraz sześciu miast: Gdańska, Katowic, Lublina, Łodzi, Poznania i Szczecina. Zespół Koalicji Miast biura Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 Paulina Dufrat, Dominika Kawalerowicz, Rafał „Koza” Koziński, Romana Roszak Współpraca merytoryczna Paweł Romaszkan, Artur Celiński Współpraca produkcyjna Maria Artemiuk, Barbara Perczyńska Komunikacja Agencja Komunikacja Plus Social media Beata Ratuszniak Promocja i marketing Cięty Język Opieka redakcyjna Dominika Kawalerowicz, Paulina Dufrat Autorzy tekstów Andrzej Jóźwik, Artur Celiński, Dominika Kawalerowicz, dr Paweł Kubicki, dr Bożena Gierat-Bieroń wraz z zespołami z miast koalicyjnych. Wywiady przeprowadziła redaktor Małgorzata Matuszewska. Redakcja i korekta Marta Mizuro Projekt graficzny identyfikacji wizualnej projektu, Punkt Widzenia Autorzy fotografii: Beata Ratuszniak, Marcin Oliva Soto, materiały własne Biura Festiwalowego IMPART 2016, Wszelkie prawa zastrzeżone © Biuro Festiwalowe Impart 2016 Organizator Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 ul. Komuny Paryskiej 39-41, 50-451 Wrocław www.wrocław2016.pl Publikację dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznanych na realizację Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016.


1. Koalicja miast oczami Prezydentów 2. Co to jest Koalicja miast? 3. Proces tworzenia koalicji w latach 2010–2016 4. Koalicja miast w liczbach 5. Lublin – Miasto Inspiracji 6. Szczecin – Przestrzeń twórczego dialogu 7. Poznań – Następny przystanek 8. Łódź – Tkana odnowa 9. Gdańsk – Znajomi znad morza 10. Katowice – Miasto Muzyki 11. Wrocław – Europejska Stolica Kultury 2016 12. Koalicja miast oczami wrocławian 13. Efekt ESK – Raport z badań 14. Nie tylko wartości. O praktycznym aspekcie zmiany w kulturze 15. Polityka kulturalna w samorządach. Dylematy z Forum Koalicji Miast dla Kultury 16. Przyszłość Koalicji miast 17. Koalicję miast tworzą. Dziękujemy!

3

str. 5 str. 13 str. 14 str. 17 str. 18 str. 22 str. 26 str. 30 str. 34 str. 38 str. 42 str. 47 str. 49 str. 55 str. 59 str. 61 str. 63


Rafał Dutkiewicz Prezydent Wrocławia

4


1.

Koalicja miast oczami Prezydentów Szanowni Państwo, Koalicja Miast dla Kultury to pomysł, który zmaterializował się we Wrocławiu. Tutaj rok temu podpisaliśmy deklarację siedmiu miast – metropolii polskich. Po raz pierwszy w historii projektu Europejskiej Stolicy Kultury dawni konkurenci w staraniach o tytuł zjednoczyli się w imię wspólnego działania. Jestem dumny, że Wrocław stał się znów miejscem, w którym narodziła się kolejna innowacyjna idea. Tym razem nowego podejścia do spraw kultury. Świadomość, że wspólnie, razem możemy stworzyć nowe możliwości dla działań kulturalnych w naszych miastach, chociażby poprzez wzajemną wymianę doświadczeń w zarządzaniu obszarem kultury, to całkiem nowe doświadczenie. Prezentacje kulturalne Lublina, Poznania, Szczecina, Katowic, Gdańska i Łodzi pokazały swoje zupełnie inne oblicza, których nie znajdziemy w przewodnikach turystycznych. Dalekie od stereotypowych opisów. Projekt Koalicji Miast dla Kultury potwierdza tezę, że to wielki miasta budują prawdziwy obraz kraju, nie politycy. I to w miastach tworzy się kultura codzienna i ta, która jest świętem. Największy projekt kulturalny w Polsce - Europejska Stolica Kultury Wrocław 2016 będzie kontynuowany. Rozpoczął procesy których nie da się zatrzymać. Ich celem jest podniesienie komfortu życia mieszkańców i budowania odpowiedzialności za miejsce w którym mieszkamy. Koalicja Miast dla Kultury, nasz wspólny wysiłek, opisany w prezentowanej książce będzie jednym z nich. Wymiana doświadczeń, debata nad przyszłością kultury musi być kontynuowana w imię rozwoju miast, którymi w imieniu mieszkańców zarządzamy. Zapraszam do lektury. Rafał Dutkiewicz Prezydent Wrocławia

5


1 2

3 1 Krzysztof Żuk Prezydent Miasta Lublin 2 Piotr Krzystek Prezydenta Miasta Szczecina 3 Olgierd Geblewicz Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego

6


Im głębiej zanurzaliśmy się w proces przygotowań do Europejskiej Stolicy Kultury, tym bardziej uświadamialiśmy sobie, że siła tkwi nie w samym tytule, ale stanowi ją ogromny potencjał i kreatywność ludzi lubelskiej kultury. To oni wprawili w ruch miasto i jego obywateli, od wyobraźni i ambicji poczynając, a na inwestycjach i standardach życia codziennego kończąc. Rosnącemu zainteresowaniu miastem, odnajdywaniu w nim piękna i potencjału, umacniającym się więziom między ludźmi towarzyszyło coraz silniejsze przekonanie, że potrzebujemy swego nowego, ambitnego święta wychylonego w przyszłość. Lublin jest w trakcie tworzenia niezwykłego i działającego na wyobraźnię programu Wielkiego Jubileuszu miasta w roku 2017. Traktujemy to jako symboliczną, „drugą” lokację miasta. Obchody te uhonorują 700-letni okres wrastania Lublina w krąg cywilizacji europejskiej, ale staną się również nowym otwarciem, świętem społeczności obywateli, która aktywnie zmienia swoje miasto poprzez działania kulturalne i społeczne. Chcemy, aby Lublin wniósł swój wkład do rozwoju kultury polskiej, pokazując, jak w takim a nie innym czasie i miejscu w Europie, w takich uwarunkowaniach społecznych, gospodarczych i politycznych, kultura może dokonać realnej zmiany i otworzyć, ograniczoną z wielu innych względów, perspektywę rozwoju. O takim Lublinie po 2017 roku marzymy. Prezentacja we Wrocławiu Lublina – miasta inspiracji, w dialogu między wielokulturowym dziedzictwem, a wyzwaniami przyszłości, była zaproszeniem na to, co będzie działo się w roku 2017. Otrzymałem wiele pozytywnych głosów z całej Polski od osób zachwyconych naszą obecnością we Wrocławiu. Podczas majowego weekendu pokazaliśmy jedynie namiastkę tego, czym Lublin szczycić się na co dzień. Zapewniam, że program 700-lecia pozwoli w pełni poznać ten wyjątkowy klimat miasta. Krzysztof Żuk Prezydent Miasta Lublin

Jako Prezydent Szczecina mogę czuć jedynie satysfakcję z przystąpienia do Koalicji Miast, wspierających Wrocław w realizacji niezwykle różnorodnego programu w ramach Europejskiej Stolicy Kultury 2016 roku. Cieszę się, że mogliśmy zaprezentować również kulturalny potencjał stolicy Pomorza Zachodniego i całego naszego regionu, mając jednocześnie nadzieję, że wydarzenia, które przygotowaliśmy nie tylko uatrakcyjniły i tak już przebogaty program ESK, ale pozostały na dłużej w pamięci odbiorców. Nie bez znaczenia jest przy tym fakt, że udział naszego miasta w tak prestiżowym dla Wrocławia i Polski przedsięwzięciu był w dużej mierze efektem zaangażowania wielu instytucji i osób, które dostrzegły w tym wyzwaniu szansę na umacnianie lokalnego kapitału kulturowego i społecznego. Podjęta przez krąg tych podmiotów współpraca, przy wsparciu Gminy Miasto Szczecin oraz samorządu Województwa Zachodniopomorskiego, której koordynatorem zostało szczecińskie Stowarzyszenie MiastoHolizm, pozwoliła – jak sądzę z sukcesem – zaznaczyć naszą obecność w europejskim – a więc również szczecińskim – święcie kultury. Dziękuję władzom Wrocławia za zaproszenie do Koalicji Miast i umożliwienie Szczecinowi dokonania własnej prezentacji, a zarazem gratuluję Organizatorom dotychczasowej realizacji programu Europejskiej Stolicy Kultury, wierząc przy tym głęboko, że dzięki zyskanemu wspólnie doświadczeniu będziemy w stanie rozwijać z nową dynamiką i z jeszcze większym entuzjazmem polską kulturę. Piotr Krzystek Prezydenta Miasta Szczecina

Pomorze Zachodnie to region pełen znakomitych, kreatywnych artystów i śmiałych pomysłów. Z takim przesłaniem pojawiliśmy się w czerwcu we Wrocławiu, gdzie prezentowaliśmy zachodniopomorską kulturę podczas wydarzeń Europejskiej Stolicy Kultury. Chcieliśmy zrobić to niekonwencjonalnie. Stąd idea, aby swoistą pigułkę naszej kultury umieścić w morskim kontenerze i wysłać na Dolny Śląsk. W ten sposób kontener stał się niezwykłą sceną koncertową, salą projekcyjną oraz miejscem spotkań. Postawiliśmy na łączenie potencjałów. We Wrocławiu pokazaliśmy się wspólnie jako Pomorze Zachodnie i Miasto Szczecin. Zaangażowaliśmy w projekt artystów niezależnych i nasze instytucje kultury. Zaprosiliśmy osoby zajmujące się różnymi sferami sztuki. Odbiór wydarzeń, które miały miejsce w naszym artystycznym kontenerze i pozytywne głosy, które dotarły do nas już po zgaszeniu lamp i wyłączeniu mikrofonów, upewniają mnie w przekonaniu, że był to pomysł trafiony. Kultura ma niebywałą siłę swego rodzaju asocjacji i integracji. Jest gruntem, na którym możemy się zawsze spotkać, niezależnie od wszelkich różnic. Nie mam żadnych wątpliwości, że dzięki wrocławskim wydarzeniom wszyscy doskonale to odczuliśmy. Olgierd Geblewicz Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego

7


2

1

1 Jacek Jaśkowiak Prezydent Miasta Poznania 2 Paweł Adamowicz Prezydent Miasta Gdańska

8


Poznań współtworzy Koalicję Miast, bo kulturę traktujemy jako przestrzeń wspólną, w której współpraca – również na poziomie metropolii – jest warta znacznie więcej niż konkurencja. Podczas wrocławskiej prezentacji chcieliśmy metaforycznie zaprezentować nowy kierunek rozwoju artystycznego Poznania, oparty nie na wielkich i drogich wydarzeniach, lecz na tworzeniu i inspirowaniu wielu mniejszych działań we współpracy z mieszkańcami. Uczestnicząc w celowo rozproszonych po całym mieście wydarzeniach odczułem sympatię wrocławian nie tylko dla naszych działań artystycznych, ale też dla naszego miasta, za co serdecznie dziękuję. Uważam, że kultura powinna wychodzić do ludzi, angażować ich, a przy tym czynić przestrzeń miejską bardziej przyjazną. Z tą myślą powstawały wszystkie działania w ramach poznańskiej prezentacji. W największym stopniu symbolizuje ją mural w bramie wrocławskiej kamienicy na Nadodrzu - mieszkańcy ulicy Rydygiera nie byli biernymi obserwatorami, zostali przez nas zaproszeni i włączeni w cały proces tworzenia. Dzieląc się swoimi wspomnieniami i opiniami, stali się w ten sposób współtwórcami dzieła, które towarzyszy im na co dzień. Postawiliśmy na spójny program niewielkich, ale pomysłowych zdarzeń – mieszkańcy Wrocławia i goście Europejskiej Stolicy Kultury spotykali poznańskich artystów m. in. w tramwaju, przed dworcem, w przejściach podziemnych czy na podwórku na Nadodrzu. Chcieliśmy w ten sposób wyrazić myśl, iż w czasach, gdy tak wiele spraw nas dzieli, kultura powinna być sprawą wspólną, dostępną każdemu, zaznaczającą wyraźnie swe znaczenie w życiu miasta.

Teraz, w październiku 2016 roku, kiedy dobiega końca rok Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu, mam wrażenie, że pomiędzy latami 2007-2011, kiedy polskie miasta konkurowały między sobą o ten tytuł, a chwilą obecną, minęła epoka. Zmianie uległo wiele, i to wiele na gorsze: klimat polityczny, samopoczucie i poczucie sprawczej roli obywateli naszego kraju, sytuacja Polski na mapie Europy… Jednak nastąpiły także zmiany napawające nadzieją. Myślę tutaj o wzroście znaczenia miast, które kiedyś brały udział w konkursie o tytuł ESK, a które teraz ze sobą współpracują tworząc Koalicję Miast. I nie chodzi mi tylko o prezentację kulturalnych scen koalicjantów w trakcie Roku 2016 ESK we Wrocławiu, o wrocławskie wyprawy do Szczecina, Poznania, Lublina, Katowic, Łodzi, czy Gdańska. Myślę przede wszystkim o utrwalonej zmianie samego pojmowania kultury, o jej poszerzającym się polu i poczuciu sprawczości wobec jej tworzenia wśród większości aktorów zaangażowanych w życie społeczne. Wierzę, że także dzięki Koalicji Miast tej zmiany nie da się zatrzymać ani odwrócić. Może o tym świadczyć zakończony przed kilku dniami, zwołany oddolnie, Obywatelski Kongres Kultury 2016 i wypracowane w jego trakcie postulaty. My, w Gdańsku pozostajemy wierni wartościom, na których oparliśmy nasz program Europejskiej Stolicy Kultury, program, który jest wciąż realizowany i rozwijany: Wolność Kultury : Kultura Wolności. Solidarność i Wolność są głównymi wartościami współczesnej Europy, nawet gdyby po tysiąckroć podejmowane były próby ich podważenia. A w Gdańsku nabierają szczególnego znaczenia. Zarówno jako dewiza, fundament organizacji życia, ale również, a może przede wszystkim, jako współdziałanie. Dziękuję za Koalicję Miast!

Jacek Jaśkowiak Prezydent Miasta Poznania Paweł Adamowicz Prezydent Miasta Gdańska

9


1

2

4 Krzysztof Piątkowski Wiceprezydent Łodzi 3 Marcin Krupa Prezydent Miasta Katowice

10


Łódź narodziła się dzięki twórczemu ścieraniu się żywiołów różnych narodów, kultur i grup społecznych, jej znakiem firmowym jest eklektyzm: od architektonicznego po społeczny. Dumni z unikalnej tkanki kulturowej naszego miasta, mamy wpisaną w swoją tożsamość otwartość na wszystko, co nowe i awangardowe. Dlatego z ogromnym zadowoleniem przystąpiliśmy do projektu Kolacja Miast dla Kultury w ramach obchodów Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Inicjatywa stworzyła cenne forum prezentacji specyfiki kulturowej polskich miast, wymiany doświadczeń oraz dzielenia się najlepszymi praktykami w zakresie zarządzania kulturą. Krzysztof Piątkowski Wiceprezydent Łodzi

Współpraca zamiast konkurencji. Hasło stało się motywem przewodnim oraz jednym z najważniejszych wniosków płynących z zakończenia prezentacji w ramach Koalicji Miast dla Kultury. „Porozumienie ponad podziałami”, które dotyczy zarówno kwestii programowych, organizacyjnych, jak i formalnych, to postulat, który poparliśmy bezwzględnie. Współpraca pokazała, że projekty nastawione na kreowanie twórczej i angażującej atmosfery wokół działań na rzecz rozwoju kulturalnego miast z całej Polski stanowią bardzo ważne pole do dyskusji i dialogu zarówno pomiędzy instytucjami oraz innymi grupami formalnymi, jak i nieformalnymi, artystami, kolektywami, organizacjami pozarządowymi, animatorami kultury. Koalicja Miast stała się ponadto żywym dowodem na zespolenie energii poszczególnych ośrodków kultury w kraju, wyzwalając tym samym dyskusję o współczesnym jej stanie i o perspektywach na przyszłość. Z pewnością inicjatywy takie jak ta są niezwykle istotne i pożądane w tej, jak i przyszłej perspektywie czasu.

Marcin Krupa Prezydent Miasta Katowice

11


Podpisanie Deklaracji Koalicji Miast 21.10.2015 Wrocław

12


2.

Co to jest Koalicja Miast dla Kultury? Do współpracy i tworzenia programu obchodów Europejskiej Stolicy Kultury 2016, Wrocław zaprosił partnerów z całego kraju. To pierwszy projekt w historii ESK, w którym współpracę podjęły miasta, ubiegające się o ten tytuł. W projekcie uczestniczyły Gdańsk, Katowice, Lublin, Łódź, Poznań i Szczecin. Współpraca miała na celu przede wszystkim prezentacje kulturowe Gdańska, Katowic, Lublina, Łodzi oraz Poznania i Szczecina, skupione na najbardziej charakterystycznych dla nich narracjach miejskich oraz na tym, co stanowi o ich genius loci. Wrocław jako Europejska Stolica Kultury 2016 stał się sceną, na której spotkały się pomysły i praktyki z każdego miasta. Inicjatywa ta stwarzała nowe możliwości w zakresie wymiany kulturalnej, promowania lokalnych artystów, tworzenia wspólnych projektów. Wrocław zawitał w sześciu partnerskich miastach z artystyczną prezentacją spektaklu Teatru Ad Spectatores i wystawą plenerową o „wrocławskości” w wierszach Tadeusza Różewicza i pracach grupy Luxus. Drugim owocem Koalicji Miast jest projekt badawczy zrealizowany przez Uniwersytet Jagielloński, skupiający się na tak zwanym „Efekcie ESK”, czyli analizie długofalowych ekonomicznych i społeczno-kulturowych skutków oraz zmian, jakie wywołał w miastach proces starań o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016 w Polsce. Trzecim celem projektu jest dyskusja o samorządowej odpowiedzialności za kulturę polską. Twórcy koalicji uformowali Think Tank, który spotykał się w latach 2012 – 2016, aby wymieniać poglądy i dobre praktyki, dzięki czemu mógł lepiej pracować nad rozwojem kultury w samorządach lokalnych. W efekcie u Koalicja Miast stała się realną platformą wymiany doświadczeń, łączącą polskie samorządy i instytucje, przyczyniającą się do podnoszenia kompetencji kadry kultury. W każdym mieście Koalicję Miast realizowaliśmy łącząc siły samorządu i kreatorów kultury. Każde miasto wyznaczyło lokalnego operatora kultury – merytorycznego lidera (często instytucję wcześniej odpowiedzialną za proces starań o tytuł ESK), który został oddelegowany do współpracy z Wrocławiem. Koordynatorem prac był zespół w biurze Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016.

13


Obywatelskie Partnerstwo dla Kultury 2016 Szczecin 10.2010 Łódź 01.2011

Obywatelskie Partnerstwo dla Kultury 2016 jest inicjatywą jednoczącą osoby i zespoły odpowiedzialne za opracowanie aplikacji oraz budowanie projektów we wszystkich 11 miastach, które wzięły udział w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 w Polsce. Pierwsze inicjujące spotkanie odbyło się w Szczecinie w październiku 2010 roku, a kontynuowane było w Łodzi w styczniu 2011 roku. Istotą „Obywatelskiego Partnerstwa dla Kultury 2016” jeszcze przed rozstrzygnięciem polskiej edycji konkursu ESK jest deklaracja wsparcia dla miasta, które zwycięży w konkursie w Polsce Spotkanie ludzi, którzy pracowali nad projektami we wszystkich polskich miastach kandydujących o tytuł ESK, dało możliwość porównania doświadczeń i wymiany obserwacji nie tylko dotyczących budowania poszczególnych projektów. Nie powinno ona być jedynie „punktem w aplikacji”, ale spowodować realne zmiany w zaangażowanych miastach a rozpoczęte procesy i dyskusję należy kontynuować. Jednym z istotnych punktów dyskusji było: wypracowanie na poziomie narodowym systemu wsparcia dla miast kandydujących tak, żeby wszystkie miasta – niezależnie do wyniku konkursu – miały możliwość kontynuowania rozpoczętego podczas przygotowania aplikacji procesu, przede wszystkim w obszarze budowania polityki kulturalnej np. poprzez wprowadzenie specjalnych, kilkuletnich programów operacyjnych.

Okres przygotowań wrocławia do realizacji programu esk 2016 Lublin 03—04.02.2012 Polskie Stolice Kultury – jak wykorzystać ich potencjał

Debaty, spotkania, warsztaty Katowice: 28—30.03.2012; konferencja „DREAM, IT WORKS” Wrocław: 23—24.04.2012; konferencja „Wykluczeni z Kultury” Gdańsk: 12.07.2012; warsztaty „Partnerstwa Kreatywne” Łódź: 12—14.10.2012; II Kongres Ruchów Miejskich

Celem spotkania w Lublinie była diagnoza lokalnego oddziaływania projektu ESK, postawienie pytania o rzeczywisty „efekt ESK”, i to zarówno o jego pozytywny, jak i negatywny wymiar. Uczestnikami były osoby zaangażowane w proces przygotowania kandydatury we wszystkich jedenastu miastach. Najważniejszym efektem spotkania było postanowienie wspierania Wrocławia w byciu „stolicą”, ponieważ reprezentuje on kulturę Polski na arenie europejskiej, a po czasie konkurowania nadszedł czas współpracy. W trakcie seminarium podjęto również ważną decyzję o ustanowieniu trwałej sieci współpracy i zaprzestania ambicjonalnej rywalizacji pomiędzy miastami, uznając, że jednym z największych zagrożeń dla rozwoju kultury miejskiej w Polsce jest niezdrowa rywalizacja pomiędzy miastami, częściej wyzwalająca negatywne emocje, niż przyczyniająca się do twórczych działań.

Jednym z efektów tych spotkań był list skierowany do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego, sygnowany przez reprezentantów 11 miast-kandydatów, w którym pisaliśmy: W imieniu reprezentantów jedenastu miast kandydujących do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016 zwracamy się do Pana Ministra z postulatem zainicjowania projektu ewaluacji kilkuletnich starań o tytuł ESK 2016 w Polsce, oraz projektu monitorującego procesy zapoczątkowane przez udział w konkursie. W naszej opinii, w ramach postulowanych projektów badawczych zespół niezależnych ekspertów – we współpracy z lokalnymi obserwatoriami kultury oraz w partnerstwie z ośrodkami kontynuującymi programy stworzone w aplikacjach – powinien dokonać analizy skutków działań podjętych przez wszystkie jedenaście miast, obserwując ich wdrażanie po rozstrzygnięciu konkursu, oraz wysuwając wnioski i rekomendacje.

14


3.

Okres trwania konkursu ESK w Polsce

Proces realizacji idei koalicji miast Warszawa 28.11.2013

Wrocław styczeń 2014 Polska rok 2014 spotkania robocze

Inwazja koalicji miast 2016 Wrocław, 07.06.2015 r.

„DNA Miasta: Miejskie Polityki Kulturalne” – Koalicja Miast Przy okazji konferencji „DNA Miasta: Miejskie Polityki Kulturalne”, zorganizowanej przez Narodowe Centrum Kultury i czasopismo „Res Publica Nowa”, odbyło się spotkanie przedstawicieli czterech miast zaproszonych przez Wrocław do współtworzenia Koalicji Miast na rzecz Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Zaprezentowano tam koncepcję programu (jw.) oraz ustalono, że wszystkie obecne strony są zainteresowane realizacją wspólnych działań związanych z obchodami 2016 roku. Reprezentanci miast przygotowują propozycje współpracy w oparciu o narracje wypracowane w procesie starań o ESK.

Powstanie koncepcji „Koalicja miast. Projekt współpracy w ramach ESK Wrocław 2016” autorstwa Dominiki Kawalerowicz i Rafała „Kozy” Kozińskiego.

Ma miejsce pierwsza odsłona współpracy miast: Gdańska, Lublina, Katowic i Łodzi z Wrocławiem ESK 2016. W myśl hasła „Kierunek Kulturalna Stolica” z miast Polski w specjalnych karawanach wyruszą podróż artyści i animatorzy. Wszyscy podróżnicy spotykają się we Wrocławiu na moście Uniwersyteckim, gdzie będą artystycznie prezentowali swoje miasta. Z Lublina płynie Łódka Kultury (1000 km największymi rzekami Polski), Z Katowic wyruszają w trzydniową podróż zabytkowe rowery, Z Gdańska – Artyści Sztuki ze specjalnymi instalacjami artystycznymi – podróżują w indywidualnych trasach z Łodzi – Łódź Truck z artystami i animatorami na pokładzie

Cele Koalicji Miast Projekt Koalicji polega na prezentacji specyfiki miast, akcentujących najważniejsze oraz najbardziej charakterystyczne dla Gdańska, Katowic, Lublina i Łodzi narracji kulturowych, jak również flagowych projektów i tego, co stanowi o ich genius loci. Istotnym meta-wymiarem programu jest dyskusja o samorządowej odpowiedzialności za kulturę polską. Warto pamiętać, że udział w konkursie ESK był możliwy dzięki decyzji samorządów lokalnych, które z pełną odpowiedzialnością podejmowały to wyzwanie. Przystępując do realizacji idei Koalicji Miast dla Kultury przedyskutowaliśmy zasady współpracy i współtworzenia programu. Strategia realizacji Każde miasto wyznaczyło lokalnego operatora kultury - merytorycznego lidera, instytucję wcześniej odpowiedzialną za proces starań o tytuł ESK, który został oddelegowany do współpracy z Wrocławiem. Lokalny lider: 1. Wypracowuje zakres współpracy w oparciu o narracje wypracowane w procesie starań o ESK, które mogą stać się myślą przewodnią współdziałania z Wrocławiem; 2. Uzyskuje poparcie lokalnych środowisk kultury, zarówno instytucjonalnych, organizacji pozarządowych, jak i indywidualnych artystów oraz kreatorów życia kulturalnego; 3. Otrzymuje poparcie władz samorządowych oraz wsparcie organizacyjne, prawne i finansowe; 4. Nadzoruje współpracę wewnątrz miasta oraz współpracę z reprezentantami Wrocławia i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego; 5. Wypracowuje „wymiar europejski” proponowanych projektów poprzez współdziałanie z europejskimi partnerami. Polska rok 2014 spotkania robocze Spotkania robocze przedstawicieli miast koalicji tj. Gdańska, Katowic, Lublina, Łodzi Wrocławia. podczas różnego rodzaju konferencji i seminariów w całej Polsce oraz spotkań Unii Metropolii Polskich.

15

Wrocław 10.2015 Kultura Samorządowa 25+ - „Kulturowa rewolucja czy reforma? W stronę innowacyjnych kulturalnych polityk rozwojowych” Współorganizowana z Narodowym Centrum Kultury konferencja podsumowała rozkwit samorządu terytorialnego i stała się dobrym momentem na podsumowanie sukcesów na polu kultury i dzielenia pomysłami na prowadzenie mądrej polityki kulturalnej. Sukcesem konferencji było podpisanie „Deklaracji o współpracy przy realizacji projektu Koalicja Miast” przez prezydentów miast koalicyjnych: Pawła Adamowicza Prezydenta Miasta Gdańsk, Marcina Krupę Prezydenta Miasta Katowice, Krzysztofa Żuka Prezydenta Miasta Lublin, Hannę Zdanowską Prezydent Miasta Łodzi i Rafała Dutkiewicza Prezydenta Miasta Wrocław. Koalicja Miast zrzesza miasta, które ubiegały się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Współpraca ma na celu zaprezentowanie Gdańska, Katowic, Lublina, Łodzi i Wrocławia, skupione na tym, co dla nich charakterystyczne, co wspierane przez genius loci tych miejsc stanowi o ich unikatowości. Wrocław jako Europejska Stolica Kultury 2016 stanie się sceną, na której spotkają się najlepsze pomysły i działania kulturalne z każdego z miast koalicji. Partnerstwo pięciu metropolii Polski służy zaktywizowaniu środowisk samorządowych, artystycznych i pozarządowych. stwarza nowe możliwości w zakresie wymiany kulturalnej, promowania lokalnych artystów, animatorów i instytucji kultury, tworzenia wspólnych projektów oraz szerokiej debaty nad rozwojem kultury w samorządach. Koalicja Miast jest otwarta na kolejne polskie miasta. Deklarujemy wolę wieloletniej współpracy przy rozwijaniu i realizowaniu projektu Koalicja Miast, którego początkiem będzie rok Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Będzie ona oparta na realizacji wspólnych przedsięwzięć artystycznych, wzajemnej promocji miast oraz współtworzeniu nowej jakości kulturalnej polityki rozwojowej miast.


Rozszerzenie koalicji miast 2016

W trakcie spotkań Unii Metropolii Polskich przedstawiciele miast Szczecina i Poznania wyrazili chęć współpracy przy realizacji Koalicji Miast 2016. Wrocław z radością przyjął deklarację współpracy dwóch nowych miast, co zostało zaakceptowane przez pozostałych koalicjantów. Nowi członkowie zostali wprowadzeni do Koalicji Miast na zasadach równoprawnych i demokratycznych.

Rok europejskiej stolicy kultury Wrocław 2016

Wrocław, 24.05.2016. Pierwsze Forum Koalicji Miast dla Kultury – oficjalne rozpoczęcie projektu w 2016 roku 05—08.2016 Prezentacja Wrocławia jako Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 w miastach koalicyjnych. 25—29.05.2016 Prezentacje kulturowe miast poszczególnych na scenie Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 17—19.06.2016 Lublin - Miasto Inspiracji 01—03.07.2016 Szczecin - Przestrzeń twórczego dialogu 14—17.07.2016 Poznań - Następny przystanek 30.07—06.08.2016 Łódź - Przemysły kreatywne 15—21.08.2016 Gdańsk - Miasto Wolności 07—09.2016 Katowice - Miasto Muzyki 11.2016 Fora problemowe dotyczące kultury w miastach Gdańsk, Łódź, Katowice, Szczecin, Poznań, Lublin Wrocław, Seminarium podsumowujące projekt i nowe otwarcie

16


4.

Koalicja miast w liczbach

8 4 7 112 6 6 820 126830 465

lat marzeń o współpracy osób zaangażowanych w konkurs ESK w Polsce

lata procesu przygotowań

koalicjantów

godzin debat o kulturze w miastach w ramach 7 edycji Forów Koalicji miast

unikatowych prezentacji potencjału kulturowego miast na scenie Wrocławia Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016

mikro-prezentacji Wrocławia Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 w miastach koalicyjnych

artystów i kreatorów kultury z całej Polski zaangażowanych w realizację w 2016 roku

odbiorców wydarzeń koalicyjnych w 2016 roku

publikacji medialnych

17


Lublin—Miasto Inspiracji

(25—29.05) ul. Szajnochy, Wrocław

(25—29.05)

18


5.

Lublin—Miasto Inspiracji Położona w samym centrum Wrocławia ulica Karola Szajnochy na tydzień zamieniła się w scenę, na której zaprezentowaliśmy to, co najcenniejsze w kulturze Lublina. Najwięksi i najbardziej znani artyści z naszego miasta zbudowali tam impresję lubelską – wykreowali obraz Miasta Inspiracji, w którym współczesność przeplata się z bogatą historią. Kilkudniowe wydarzenie, obejmujące szereg interaktywnych działań, odzwierciedlało dialog tradycji z nowoczesnością. Składały się na to spektakle teatralne, filmy, prezentacje muzyczne i pokazy sztukmistrzowskie. Całe widowisko połączyły monumentalna, barwna scenografia Jarosława Koziary oraz poezja Józefa Czechowicza, który stał się kimś w rodzaju przewodnika po odtworzonym przez nas świecie. Pokazaliśmy teatralny poemat niejako zawieszony pod niebem, co stało się możliwe dzięki zaangażowaniu do naszego przedsięwzięcia artystów sztuki cyrkowej. Chodziło nam o przedstawienie w atrakcyjny i spektakularny sposób historii Lublina, jego dziedzictwa i wartości kulturowych. Naszą prezentację ulokowaliśmy na ulicy, bo pokazać, jak sztuka najwyższej jakości sprawdza się w otwartej przestrzeni. Pragnęliśmy, by kultura tworzona przez wybitnych lubelskich twórców dostępna była dla szerokiej publiczności – podobnie jak to się dzieje w Lublinie. Pokaz we Wrocławiu pozwolił nam przeprowadzić i zmaterializować bilans naszych najlepszych osiągnięć, zwłaszcza dużych festiwali – m.in. Konfrontacji Teatralnych, Carnavalu Sztukmistrzów czy wydarzeń takich jak Noc Kultury, podczas których wychodzimy z galerii, sal teatralnych i koncertowych na ulice, place, podwórka, by tam prezentować sztukę „najwyższych lotów”. Naszym celem było pokazanie kultury Lublina jako pewnej wspólnoty, prowadzącej ze sobą nieustanny dialog, w którym z założenia znaleźć się powinny wypowiedzi z różnych dziedzin. Nieprzerwana wymiana doświadczeń stanowi o naszej sile. Janusz Opryński zastęp­ca dyrektora ds. artystyczno-programowych Centrum Kultury w Lublinie

19


(25—29.05) ul. Szajnochy, Wrocław

20


Zarazić artystyczną odwagą Rozmowa z Januszem Opryńskim, zastępcą dyrektora ds. artystyczno-programowych Centrum Kultury w Lublinie, kierownikiem Teatru Provisorium

Dla kogoś, kto pracuje na innym polu, ten typ odwagi może być zaraźliwy. Jak to działa? Zainspirowany artystyczną wyobraźnią budowniczy mostów może zacząć budować „szalone mosty”. Obracamy się w związkach kultury, chcemy się podzielić naszą wyobraźnią, ale też naszymi lękami o świat.

– Trudno było znaleźć genius loci Lublina? – My ciągle szukamy genius loci, to jest „work in progress”. Genius loci się wymyka i im dłużej o czymś opowiadam, tym większe mam poczucie niekończącego się trudu. Ale, ponieważ długo żyję w Lublinie, szukam istoty tego miejsca, które wydaje się bardzo przyjazne dla kultury. Mam do niego ambiwalentny stosunek: jest i zachwyt, i bunt. Przed prezentacją we Wrocławiu, a nawet wcześniej, kiedy przygotowywaliśmy się do konkursu o tytuł ESK, próbowaliśmy zbilansować miasto. Znam je świetnie, przecież od 21 lat prowadzę Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne, realizuję spektakle. My, lublinianie, jesteśmy ludźmi Wschodu, a miejsce, które jest prowincją, jest naszą dumą, choć oczywiście określenie „prowincja” ma też zabarwienie pejoratywne. Wschód to serdeczność, otwartość. Jesteśmy potomkami kultury wielorakiej, która przez lata komunizmu uległa zatarciu, ale nie została zniszczona. Zawsze ścieraliśmy się z przeróżnymi wątkami miasta – prawosławnymi, żydowskimi. I jesteśmy spadkobiercami tego wyjątkowego miejsca: mamy Lublin żydowski z potworną raną miejsca, w którym nie ma już Żydów, a my żyjemy obok Majdanka. Z drugiej strony jesteśmy miastem o pochodzeniu chłopskim. Tego rodzaju tradycja potrafi być ważna, wielka, ale też potrafi być wielkim balastem.

– Jaki był proces wyboru reprezentacji kulturowej? – To było najtrudniejsze. Mieliśmy konkurs i bardzo wiele imprez zostało wybranych na drodze konkursu. Wybór był demokratyczny – do Wrocławia mogli przyjechać ci, którzy wygrali. Zawsze jest rodzaj selekcji, także z powodów finansowych, nie wszystko mogliśmy udźwignąć finansowo. Jako osoba koordynująca całość, nie dostałem dużej bury od ludzi, którzy konkurs przegrali.

– Kto odkrył genius loci miasta: kuratorzy czy urzędnicy? A może decyzja była wspólna? – To była wspólna praca. Do Wrocławia przyjechała ekipa mająca ogromne doświadczenie pracy w kulturze: Rafał Koziński jest twórcą Nocy Kultury, ze mną przyjechała ekipa, z którą od lat pracuję. Przywieźliśmy prof. Andrzeja Kokowskiego, wybitnego archeologa, który opowiadał o tym, jak się wypiętrzyliśmy. – Czy wymyślona prezentacja była zgodna z linią promocji miasta, uzupełniała ją, czy może była kontrastowa? – W dialogu jesteśmy my – ludzie kultury i władza, która uwierzyła w kulturę. To nie jest idealny dialog. Mam nadzieję, że jest to spójna wizja, choć czasem bywa w sporze. Próbowaliśmy przywieźć do Wrocławia „spakowany kawałek kultury miasta” i pokazać Lublin. – Czy prezentacja stała się inspiracją dla urzędników do odświeżenia sposobu promocji miasta? – Oczywiście. Prezentowany we Wrocławiu spektakl „Sen o mieście”, będziemy pokazywać w ramach 750-lecia Lublina, lekko rozbudowany. Mam też nadzieję, że będzie grany w Lublinie w „rytmie turystycznym”, pokazywany wieczorami. – Jakie miasto chcieliście pokazać wrocławianom? – Może zabrzmi to banalnie, ale chcieliśmy pokazać nasze prawdziwe oblicze: miasta, w którym jest dużo artystów, dużo muzyki. Próbowaliśmy pokazać tradycje Leszka Mądzika i pracę Teatru NN. Oczywiście, nie wszystko mogliśmy pokazać, ale chcieliśmy zaprezentować miasto, dla którego kultura jest istotnym elementem rozwoju. I głęboko w to wierzymy, że kultura może stać się kołem zamachowym gospodarki. Inspirujące dla wszystkich jest poszerzanie obszaru wyobraźni. Artysta ma nieposkromioną, czasem szaloną wyobraźnię.

21

– Czegoś nauczyliście się podczas prezentacji? Czy coś będzie przydatne do pracy? – To było dla nas bardzo ważne spotkanie, bo między nami samymi powstała większa wspólnota. Spędziliśmy tydzień na wrocławskiej ulicy Szajnochy, pomagając sobie nawzajem. A przecież nasz zespół był różnorodny: składał się z muzyków, artystów sztuk wizualnych, cyrkowców, a także menadżerów. Uwierzyliśmy i utwierdziliśmy się w przekonaniu, że nasze wybory były trafne, bo spektakle obejrzało ok. 14 tysięcy osób. To znaczy, że ludzie chcieli przyjść nas zobaczyć. Teraz wiemy już na pewno, że pokazujemy coś ważnego. Uniknęliśmy zadęcia, nie pokazaliśmy się jako „ważne miasto”. Chcieliśmy powiedzieć serdecznie „posłuchajcie o nas” i to się nam udało. Na forach internetowych pojawiło się dużo wpisów „chcę pojechać do Lublina”. Firmy PR-owe wystawiają ogromne rachunki za taki efekt, jaki osiągnęliśmy, a my przecież zrobiliśmy to po mniejszych kosztach i – mówiąc nieskromnie – z wdziękiem. – Czy relacja między koalicjantami pogłębiła się? Macie do siebie łatwiejszy dostęp? – Tak. Pracujemy nad projektem, żeby „Sen o mieście” zagrać we wszystkich miastach Koalicji Miast dla Kultury. To realna korzyść i konsekwencja wizyty we Wrocławiu. – Coś wam nie wyszło? – Zawsze zostaje przekonanie, że można było zrobić coś lepiej. Nie jesteśmy zadufanymi w sobie ludźmi. Ale mam zasadę, żeby się nie oglądać do tyłu. – Prezentacje na ulicy Szajnochy bardzo się podobały, w kamienicy w Rynku pokazywaliście plakaty, fotografie, lubelskie filmy dokumentalne, były czytania performatywne. Ale „Tężnia sztuki” na placu Wolności spotkała się z bardzo różnym odbiorem i nie wywołała takiego entuzjazmu, jak inne wydarzenia. – „Tężnia sztuki to instalacja wybitnego artysty Roberta Kuśmirowskiego. Jeździ po całym świecie i każdy jej widz ma prawo do własnego odbioru. Sztuka tego typu ma nie tylko zachwycać, ale też prowokować, budzić do refleksji. Oglądający powinien zastanowić się, czym jest to coś obumarłe w pięknej przestrzeni przed Narodowym Forum Muzyki. To jedna z lepszych prac Roberta Kuśmirowskiego. Wiem, że ona może drażnić, ale to znaczy, że spełnia swoje zadania.


Szczecin—Przestrzeń twórczego dialogu

(17—19.06) Wzgórze Polskie, Wrocław

(17—19.06)

22


6.

Szczecin—Przestrzeń twórczego dialogu Projekt ZS okazał się być nie tylko prezentacją twórców czy szeregu działań artystycznych mających na celu zwrócenie uwagi na Szczecin i Pomorze Zachodnie. W ramach ZS bowiem, poszukując swoistego genius loci, stworzyliśmy koncepcję wielofunkcyjnego, kulturalnego kontenera, w którym zadziały się rzeczy magiczne, piękne i nastawione na kontakt z drugim człowiekiem. Nadrzędną ideą powstałego obiektu było nawiązanie do portowej tradycji regionu i uczynienie z tejże leitmotivu zdarzenia. Kontener – wynik pracy artystów, rzemieślników, ale i dizajnerów – właśnie we Wrocławiu rozpoczął swoją przejażdżkę poprzez twórcze realizacje. Dziś spotkacie go nad Bałtykiem, w Ińsku, gdzie „opowiada” o filmach, nad szczecińską Odrą, ale i w Brukseli, gdzie sławi polski dizajn. W przyszłym roku będzie go jeszcze więcej, aby w wielu miejscach Europy stanowił o mocy kultury. Oznacza to dla nas – Stowarzyszenia MiastoHolizm – bardzo wiele i przypomina jednocześnie, że to wszystko rozpoczęło się właśnie tutaj, we Wrocławiu – Europejskiej Stolicy Kultury. Monika Petryczko Stowarzyszenie MiastoHolizm

23


(17—19.06) Łokietka 5, Wzgórze Polskie, Wrocław

24


reklamującym imprezę widać było powiew z zachodu Europy. Chcieliśmy się pokazać jako europejskie, zachodnie miasto.

Tożsamość, miejsce, niepowtarzalność Rozmowa z Moniką Petryczko, prezesem Stowarzyszenia MiastoHolizm – Trudno było znaleźć genius loci Szczecina? Prezentowaliście się razem z regionem, więc na pewno było to trudniejsze, niż prezentacja samego miasta. – Staraliśmy się zachować równowagę między Szczecinem a regionem. Zadanie było trochę trudniejsze, ale poprzez imprezy związane z wodą dość łatwo znaleźliśmy genius loci. To płynąca przez Szczecin Odra jest kluczem otwierającym drzwi do tożsamości, miejsca i niepowtarzalności. Odra zaprowadziła nas do portowej tradycji miasta. I Szczecin, i region, mają wiele wspólnego z „portowością”. Trudno byłoby znaleźć element łączący nas bardziej niż Odra. Szczecin ostatnio wrócił nad Odrę, do swojej postindustrialnej historii przez różnego rodzaju działania. Kiedy w ramach finału regat The Tall Ships Races przypływają do nas wielkie żaglowce, szczecinianie są dumni. Mieszkańcy utożsamiają się z trzema dźwigami ustawionymi na Łasztowni w postindustrialnej przestrzeni Szczecina. Proces utożsamiania mieszkańców ze Szczecinem zaczął się i to mnie cieszy. Dźwigi, zwane u nas dźwigozaurami podpowiedziały nam trop, podobnie jak Odra. Szczecin na pewno potrzebował odkrycia swojego genius loci. Odnaleźliśmy go w naturalny sposób, dzięki wcześniejszym działaniom. – Kto odkrył genius loci miasta: kuratorzy czy urzędnicy? A może decyzja była wspólna? – Raczej kuratorzy, projekt został zaproponowany przez Stowarzyszenie MiastoHolizm, a proces szukania zaczął się od stwierdzenia, że Wrocław wszystko ma. Czym wobec tego możemy zaintrygować wrocławian? Do głowy przyszedł mi czarny monolit z „Odysei kosmicznej”, rzucony w przestrzeń miejską, który „coś” robi. I od niego zaczęły się inne pomysły. Uznaliśmy, że wewnątrz monolitu mogłoby się coś dziać: to mógł być tajemniczy boks przewożący artystów, kontener wychodzący z portu i do niego wchodzący. Czarna bryła, która po otworzeniu pokazuje artystyczne wnętrze, tożsamość miasta i regionu. – Czy wymyślona prezentacja była zgodna z linią promocji miasta, uzu pełniała ją, czy może była kontrastowa? – Wydaje mi się, że była zgodna, bo działania miasta zwrócone są w kierunku wody, choćby przez koncepcję pływających ogrodów – „Szczecin Floating Garden 2050”. Pomorze Zachodnie bardzo eksponuje fakt, że jesteśmy blisko Odry i morza. To się naturalnie uzupełniło. – Czy prezentacja stała się dla urzędników inspiracją do odświeżenia sposobu promocji miasta? – Kontener już teraz wpisuje się w promocję regionu, jeździ na wszystkie duże festiwale w regionie. Tuż po prezentacji we Wrocławiu zaczął pełnić nową funkcję – jest wyspą/boksem, zabiera coś z Pomorza na Pomorze. Miasto korzysta z metafory Szczecina i chce używać kontenera podczas dużych imprez, w przyszłym roku, w sierpniu będzie to finał zlotu żaglowców połączony z regatami – The Tall Ships Races. – Jakie miasto chcieliście pokazać wrocławianom? – Trochę offowe. Raczej takie, które wymyka się słupkom oglądalności, rygorom panującym w instytucjach kultury, jednocześnie z nimi współpracujące. Miasto alternatywne i nowoczesne, jeśli chodzi o technologię i zawartość merytoryczną. Mieliśmy dużo grania didżejskiego, więcej było berlińskich dźwięków. Już na samym plakacie

25

– Jaki był proces wyboru reprezentacji kulturowej? – Wybieraliśmy ją na podstawie zgłoszonych ofert w formie konkursu. Oceniały je Stowarzyszenie MiastoHolizm i osoby związane z Akademią Sztuki: dr Małgorzata Kopczyńska i prof. dr hab. Kamil Kuskowski. Pytaliśmy o opinię samych artystów i środowiska. Krytyka była zawsze, bo zawsze się pojawia pytanie „dlaczego oni, a nie ja?”. Było mi przykro, kiedy zgłosił się zespół, który nie do końca pasował do koncepcji. – Reprezentacja musiała pasować do wymyślonej wizji? – Tak, choć być może ktoś uzna to za krzywdzące. – Czegoś nauczyliście się podczas prezentacji? Czy coś będzie przy datne do pracy? – Dla mnie, jako prezeski Stowarzyszenia, prezentacja bardzo wiele zmieniła. Dowiedziałam się, kto chce „podbijać” inne miasta, kto chce narzekać, a kto chce działać. Udało się wykształcić bardzo mocny zespół kulturalny. – Czy relacja między koalicjantami pogłębiła się? Macie do siebie ła twiejszy dostęp? – Jesteśmy gotowi współpracować. Mamy wspólną platformę i zespół gotowy do współpracy. Wiemy, kto się odnajdzie w nietypowych działaniach w kulturze. Stworzyły się wspaniałe relacje, wiemy, do których miast koalicyjnych jest nam wyjątkowo blisko. Mamy blisko do Łodzi w sensie stylistycznym, bo i łodzianie, i my lubimy dizajn oraz alternatywę. Dorobiliśmy się narzędzi, jednym z nich jest kontener, który będzie dalej służył. – Coś wam nie wyszło? Mieliście kiepski termin… – Zbiegł się z wrocławskim całodziennym performensem „Flow”, z Półmaratonem, padał deszcz. Byliśmy w sześciu miejscach m.in.: na Wzgórzu Polskim, na Łokietka 5 Nadodrzu, na ulicy Oławskiej, na placu Solnym. Dziś, znając przyzwyczajenia wrocławian, samo Wzgórze Polskie zamienilibyśmy na bardziej popularne. Wolelibyśmy, żeby to miejsce znalazło się na bardziej popularnej spacerowej trasie, choć niekoniecznie na starówce. – Nigdy nie byłam w Filharmonii Szczecińskiej, bardzo chciałam ją zobaczyć. Budynek został nagrodzony Mies van der Rohe Award, co budzi ciekawość. Ale na ulicy Oławskiej przez okulary można było zobaczyć muzyków, a nie budynek. – Rzeczywiście, był tylko rzut oka był na kręcone schody. I rzeczywiście szkoda, że tak mało można było zobaczyć.


Poznań—Następny przystanek

(01—03.07)

(01—03.07) Poznański tramwaj na linii „0” Wrocław (01—03.07) Śródmieście Wrocław

26


7.

Poznań—Następny przystanek „A nie moglibyście wpadać częściej?” – rzucił na pożegnanie meloman, wychodzący z sali Oratorium Marianum, w której jeszcze przed chwilą odbywał się niezwykły, pełen maestrii (i humoru!) występ poznańskiej orkiestry kameralnej Amadeus. O to nam chodziło – nie oczekiwaliśmy wylewnych podziękowań, górnolotnych słów i pełnych patosu zachwytów. Wszak wybraliśmy się w podróż po Europejskiej Stolicy Kultury tramwajem … „Interesuje nas spojrzenie z perspektywy mikrosystemu, z której widać szczegóły, prozę życia, codzienność ukrytą w cieniu wielkich strategii i celów. Poprzez te działania chcielibyśmy ujawnić kreatywny i twórczy potencjał drzemiący w odbiorcach, zdolny wpływać na kształtowanie kultury i tożsamości każdego miasta” – między innymi tymi słowami definiowaliśmy cel projektu „Następny Przystanek Poznań”. Chcieliśmy go osiągnąć poprzez serię wydarzeń, które w większości miały rozegrać się na wrocławskich ulicach, placach, w parkach lub przejściach podziemnych. Z pewnością kusiła nas nieprzewidywalność reakcji przypadkowych osób na sztukę – czy operowy duet przyciągnie podróżnych, śpieszących się na dworzec? Jak przechodnie zareagują na ośmieszających tyranię samodoskonalenia Trenerów Życia Codziennego? Co się stanie, gdy w przejściu podziemnym wyciągnie do nas otwarte ramiona zupełnie obcy człowiek? Happeningowy charakter miała też prezentacja taneczna poznańskich seniorów – tu z kolei chcieliśmy zwrócić uwagę nie tyle na interakcję, ile na coraz bardziej widoczną obecność pokolenia 60+ w życiu kulturalnym nie tylko naszego miasta. Tak naprawdę jednak z ulgą odetchnęliśmy po wernisażu, który odbył się na podwórzu jednej z kamienic przy ulicy Rydygiera. Cichy bohater naszej prezentacji, szef działu imprez poznańskiego Centrum Kultury „Zamek” (czuwał nad wszystkimi, rozproszonymi po całej trasie linii „0” poznańskimi przystankami) powtarzał jak mantrę słowa „Najważniejsze, żeby nikt nie widział w nas konkwistadorów, którzy przywieźli tubylcom paciorki”. W zgrabnej metaforze mieści się szacunek dla naszych gospodarzy, wykluczający działania wkraczające na grząski grunt „miejskiego PR-u” – zaśmiecanie ulotkami, plakatowanie każdego skrawka wolnej ściany czy oznaczanie poznańskim logo muralu, który powstał przez kilka miesięcy w bramie przy Rydygiera. Zostawiliśmy jej gospodarzom impresję na motywach historii tego miejsca (związanej z dawną… wytwórnią rumu), ale tylko bardzo wnikliwy obserwator dostrzeże od razu poznański rodowód tego na wskroś wrocławskiego rysunku. Czy wszystko się nam udało? W żadnym razie! Deszcz wyganiał widzów z parku na pięć minut przed spektaklem (na cudowny koncert Amadeusa widzowie też docierali „na mokro”), tramwaj z teatrem Usta Usta Republika nie zawsze jechał pełny (choć nigdy pusty), okresy zainteresowania widzów Trenerami czy śpiewakami też przeplatały się z chwilami bezruchu. Ale takie jest miasto, zwłaszcza pełne gigantycznych wydarzeń – mniejsze czasem schodzą na drugi plan. Wracając do pytania z pierwszego zdania tego tekstu: tak, bardzo byśmy chcieli wpadać częściej, nie tylko do Wrocławia. Ale przede wszystkim Panu Melomanowi dziękujemy za „wpadać” – bo ten czasownik z góry jest przypisany do spontanicznych spotkań z ludźmi, którym lubimy dać się wyrwać z rutynowej codzienności. Dokładnie tak chcieliśmy być zapamiętani. Marcin Kostaszuk zastępca dyrektora Wydziału Kultury Urząd Miasta Poznania

27


Potknijmy się o kulturę! Rozmowa z Marcinem Kostaszukiem, zastępcą dyrektora Wydziału Kultury Urząd Miasta Poznania – Trudno było znaleźć genius loci Poznania? – Klucz krył się dla nas w misji połączenia wartości artystycznej ze... – ...społeczną? – Mam nadzieję, że nie tylko pani to zauważyła. Misja to wychodzenie z kulturą do mieszkańców, żeby oni się mogli o nią wręcz potknąć. Żeby nie musieli do niej jeździć, ale żeby natrafili na nią na swojej codziennej drodze. Tylko wtedy jest szansa spotkania ludzi, którzy nie chodzą do filharmonii, teatrów, innych przybytków przypisanych do artystycznych przeżyć. Poszerzenie grona korzystających z kultury jest bardzo istotne, bo przecież na nasze projekty przeznaczony był wspólny budżet każdego poznaniaka czy wrocławianina, a nie tylko ich pewnej ekskluzywnej grupy. – Kto odkrył genius loci miasta: kuratorzy czy urzędnicy? A może decyzja była wspólna? – „Następny przystanek Poznań” to projekt wynikający z wielu naszych wspólnych rozmów, a właściwie burzy mózgów. Plany się zmieniały wielokrotnie, czasem decyzja wynikała z technicznej możliwości zrobienia czegoś lub nie. Prymat oddałbym Centrum Kultury Zamek, a szczególnie Annie Hryniewieckiej, Andrzejowi Maszewskiemu i Wojciechowi Luchowskiemu, którzy w największym stopniu przyczynili się do efektu. – Byli kuratorami? – Tak można ich nazwać. Jako urzędnicy współuczestniczyliśmy w kształtowaniu tej koncepcjiwizji od pierwszych wizji, aż po samą prezentację i jej promocję. Wspólny cel i szacunek powodowały, że ten podział ról nie był sztuczny i dopuszczał elastyczne podejście do wzajemnych oczekiwań. – Czy wymyślona prezentacja była zgodna z linią promocji miasta, uzupełniała ją, czy może była kontrastowa? – Nie tworzyliśmy i nie będziemy tworzyć kultury z myślą o wpisywaniu się w „linię promocyjną”. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak mawia często, że „albo ma się spokój, albo ma się teatr”, dając do zrozumienia, że wolność artystyczna jest wartością nadrzędną i nie można w nią ingerować. Uznaliśmy natomiast, że podobnie jak w Poznaniu, także we Wrocławiu trzeba sięgać do miejsc, w których na co dzień kultura nie jest obecna. To założenie ustawiło nasz sposób działania: nie skupialiśmy się na jednej przestrzeni, wszystko działo się w ciągłym ruchu i raczej poza głównymi miejscami z kulturą kojarzonymi. Z działań stricte promocyjnych warto wymienić „Bilet do Poznania” –- kartę ze zniżkami do hoteli i innych usług. Rozdawaliśmy ją na ulicach wraz z programem wrocławskich wydarzeń. – Czy prezentacja stała się dla urzędników inspiracją dla urzędników do odświeżenia sposobu promocji miasta? – Nie zajmuję się promocją miasta, więc nie jestem właściwą osobą do udzielenia odpowiedzi, ale mogę powiedzieć, że w naszej prezentacji we Wrocławiu aktywnie uczestniczyli szefowie Oddziału Promocji Miasta przy Gabinecie Prezydenta. Byli z nami cały czas, wnieśli sporo cennych pomysłów i doświadczeń. Lubią kulturę i znają się na niej, dzięki czemu potrafią dodać swoją narrację do części artystycznej. Czy

28

to wpłynie na przyszłe działania? Promocja miasta działa dziś lepiej, jeśli unika ostentacyjności, np. przecinania wstęgi na otwarciu ronda, które dawno powinno być otwarte. Prezentacja we Wrocławiu była swego rodzaju eksperymentem: jak zaistnieć w przestrzeni miasta, w miejscach, w których nikt się kultury nie spodziewa – przed dworcem czy na placach. Te działania przeprowadzaliśmy równolegle we Wrocławiu i zaraz potem w Poznaniu, na Wolnym Dziedzińcu Urzędu Miasta, gdzie to właśnie osoby odpowiedzialne za promocję były najbardziej zaangażowane w tworzenie przestrzeni dla teatru Krystyny Jandy. Działo się to miesiąc po prezentacji w ramach ESK – sądzę, że doświadczenia wrocławskie potwierdziły, że warto „anektować” miejsca z definicji nieprzeznaczone kulturze. Zwróciłbym też uwagę na rolę happeningów – one były najlepszym odbiciem tego, co się w Poznaniu dzieje. Bywają one formą społecznego przepracowywania problemów miasta, skutecznie zwracającą na nie uwagę, bardziej pomysłowo, niż w przypadku pochodu z transparentami. – Jakie miasto chcieliście pokazać wrocławianom? Bo pokazaliście miasto organizujące zabawę i porządkujące przestrzeń. Mówię o muralu przy ul. Rydygiera. – Mural przy Rydygiera był jedną z najważniejszych rzeczy, którą zrobiliśmy. Myślę nie tyle o jego wyglądzie, co o procesie jego powstawania, któremu towarzyszyło uporządkowanie przestrzeni. Nie chcieliśmy porządkować rzeczywistości ludziom bez ich zgody, bo nie ma nic gorszego niż oparcie się na założeniu: „mamy wykupioną ścianę, więc zrobimy, co chcemy”. Tego chcieliśmy uniknąć, dlatego zaczęliśmy od poznania historii ulicy i zamieszkujących przy niej ludzi, dopiero wtedy powstał pomysł jak wpisać się w tę historię, żeby ostateczna forma muralu została zaakceptowana. Relacja dzieła z jego odbiorcami była dla nas bardzo ważna. – Jaki był proces wyboru reprezentacji kulturowej? – Byliśmy ostatnim miastem zaproszonym do Koalicji Miast dla Kultury, na przełomie roku 2015 i 2016, potem mieliśmy dwa – trzy miesiące na wymyślenie pomysłu na sposób angażowania się w projekt. Centrum Kultury Zamek ogłosiło otwarty nabór ofert, każdy – niezależnie od przynależności do organizacji – mógł zgłosić pomysł o różnym stopniu zaawansowania. Efekt nie był zachęcający, dlatego Centrum Kultury Zamek powtórzyło nabór, zwracając się do konkretnych organizacji i artystów. Najważniejsza była nasza zasada zachowania autonomii artystów co do formy prezentacji, ale wtedy już trzeba było działać bardzo szybko. – Czegoś nauczyliście się podczas prezentacji? Czy coś będzie wam przydatne do pracy? – Tak. Zobaczyliśmy, jak wiele daje świeżość spojrzenia na przestrzeń nieoswojoną. Poznańscy artyści znają wszystkie zakątki Poznania, wiedzą, gdzie i w jakich warunkach można w nim się zaprezennetować. We Wrocławiu trzeba było szukać niemal od zera. – Czy będziecie takich miejsc szukać u siebie? – Oczywiście. Bardzo dużo dało samym artystom zetknięcie z ludźmi, którzy w normalnych warunkach nie byliby ich publicznością. Była to dobra lekcja otwartości ludzi na eksperymenty, jak reagują na nietypowe sytuacje, w których stawiali ich np. nasi happenerzy. Nigdy na przykład nie widziałem Orkiestry Kameralnej Polskiego Radia Amadeus w tak… radosnym wydaniu. Muzycy byli ponadprzeciętnie otwarte na impulsy, w pewnym momencie Agnieszka Duczmal i Anna Mróz dyrygowały… symultanicznie. Widać było, że nowe miejsce (Oratorium Marianum) i nowa publiczność, która być może dawno albo ni-


gdy nie słyszała tych muzyków, uwalniają inną energię. Podobnie było podczas koncertów śpiewaków operowych i kwartetu instrumentów dętych Trombquartet przed dworcem. Wyszliśmy poza ramy konwencjonalnej prezentacji kulturalnej. – Czy relacja między koalicjantami pogłębiła się? Macie do siebie łatwiejszy dostęp? – Jeśli chodzi o wrocławian i ludzi z Biura ESK – tak. Ale prezentacje miast koalicji były oddalone od siebie czasowo, nie widzieliśmy siebie nawzajem. Nie było więc pola do wspólnego obserwowania się w działaniu – okazało się to wręcz niewykonalne, wszystkie miasta musiałyby pokazać się w jednym momencie. Pogłębianie relacji między miastami zachodzi także podczas spotkań we Wrocławiu, ale też w Unii Metropolii Polskich, Związku Miast Polskich. Mamy ze sobą lepszy kontakt, pomagamy w rozwiązywaniu konkretnych problemów. To też wartość, do której powstania Koalicja się przyczyniła. – Coś wam nie wyszło? – Poznaniak to człowiek, który zawsze czuje, że mogło być lepiej. Gdybyśmy robili to jeszcze raz, coś byśmy zmienili, by dane działanie było jeszcze atrakcyjniejsze. Happening senioralny wypadł w momencie brzydkiej pogody – nie wyszło w sensie, że nie było zbyt wielu odbiorców w parku Staszica. Spektakl tramwajowy miał fajny przebieg, ale nie można było dosiąść się przypadkiem i przejechać fragmentu trasy z aktorami. W przyszłości przemyślelibyśmy, czy ludzie mogą się dosiąść i przejechać tylko kawałek. Mamy też poczucie, że promocja prezentacji miejskich nie była bardzo eksponowana i dlatego mogły one zginąć w zalewie innych, mocniej promowanych wydarzeń. Najważniejsze jednak, że nasze działanie znalazło odbiorców –- nie zawiedliśmy się na wrocławianach. Najwięcej otwartości wymagał happening w przejściu podziemnym, podczas którego aktorzy po prostu… otwierali ramiona, zapraszając do przytulenia się. Ten happening nie był skomplikowany, ale pokazał głębię tego, co nas boli w życiu dużego miasta – anonimowość i brak bliskości. A przecież kultura jest po to, by zbliżać ludzi do siebie.

29


Łódź—Tkana odnowa

(14—17.07) Browar Mieszczański, ul. Hubska 44, Wrocław

(14—17.07)

30


8.

Łódź—Tkana odnowa „Złe miasto” – to określenie, które przywarło do Łodzi już na samym początku XX wieku. Łódź trudno pokochać. Jest inna. Wymaga wysiłku poznania. Aby dostrzec jej piękno, trzeba pozbyć się stereotypowego myślenia, wniknąć w nią, doświadczyć. W tkance Łodzi można odkryć ślady pourywanych wątków w postaci czterech współżyjących tu niegdyś kultur, przeciętych niespodziewanie i drastycznie nici ludzkich losów, zaklętych w budynkach i układach ulic wspomnień o potędze przemysłowej miasta, osnutych legendą niewidzialnych rzek czy wybijających się w najmniej oczekiwanych miejscach korzeniach europejskiej awangardy. Na tych fundamentach łodzianie tkają swoje miasto od nowa. Rewitalizacja, jakiej poddaje się Łódź, zapowiada kolejne narodziny miasta. Artyści, którzy tworzą dla Łodzi, zaczynają u podstaw, wiedząc, że odnowa zaczyna się od serca, a sercem miasta zawsze jest człowiek. Zbierając pojedyncze wątki, tkają współczesną historię miasta, być może tę najważniejszą. Aktywizując mieszkańców, wychodzą z bram i podwórek, z instytucji i pracowni artystycznych, by zmieniać rzeczywistość wokół siebie. W lipcu 2016 roku można było spotkać ich w Browarze Mieszczańskim. W postindustrialnej przestrzeni Wrocławia odbyły się różnorodne, ukryte w fabrycznych zakamarkach, alternatywne wydarzenia artystyczne i edukacyjne z dziedziny teatru, sztuk wizualnych, przemysłów kreatywnych, video-artu, filmu, muzyki, performance, fotografii, animacji, które niczym nitki tkaniny splotły się w L.STORY – finałowy koncert z wideokomiksem, przedstawiający marzenia i wyobrażenia łodzian o swoim mieście. Na kilka dni Browar Mieszczański przeistoczył się w Łódź – z całą jej nowoczesnością, autentycznością, otwartością i urzekającą melancholią.

Konrad Dworakowski Dyrektor Teatru Pinokio Łódź

31


(14—17.07) Browar Mieszczański, ul. Hubska 44, Wrocław

32


gdzie jest. Łódź nie jest skansenem, ale żywym organizmem, owszem – związanym z włókiennictwem, awangardą, wielokulturowością, ale też nieustająco się rozwijającym.

Łódź: metafora człowieka z jego geniuszem i słabościami Rozmowa z Konradem Dworakowskim, dyrektorem Teatru Pinokio – Trudno było znaleźć genius loci Łodzi? – Genius loci Łodzi jest dobrze widoczny. Wystarczy do Łodzi przyjechać, żeby się o tym przekonać. Określenie genius loci nie było trudne. Wyobrażenie sobie, jak przeprowadzić jego prezentację, było o wiele trudniejsze. Mamy poczucie, że genius loci Łodzi wyróżnia to miasto znacząco spośród innych, z powodu kontekstu historycznego i społecznego. Na tej inności powinniśmy budować jego obraz i wartość. Musieliśmy sobie wyobrazić, jak zbudować komunikat o mieście, żeby rzeczywiście oddawał jego charakter. Sprawę uprościła część projektu, która się wiąże z mikrograntami, bo pojawili się szczególni artyści, uprawiający działalność bliską charakterowi miasta. Chcieliśmy, żeby genius loci wyrażony był nie tylko przez artystów, którzy dziś stanowią o tym, jak to miasto pod względem kulturalnym wygląda, ale też przywołujący tradycje tego miasta. Najtrudniej było spiąć to wszystko. – Kto odkrył genius loci miasta: kuratorzy czy urzędnicy? A może decyzja była wspólna? – Wymyśliliśmy je razem. Artyści wnosili własną jakość i pomysł na sztukę. Połączyła nas twórczość – budowanie metafory i konkretne działania społeczne. Do Wrocławia przyjechali artyści nie zawsze z pierwszych stron gazet, ale wszyscy oni są wyjątkowi i dowodzą, jak miasto się rozwija. – Czy wymyślona prezentacja była zgodna z linią promocji miasta, uzupełniała ją, czy może była kontrastowa? – Nie wiem, nie budowaliśmy programu pod linię promocji miasta. Mieliśmy poczucie autonomii i wolnej ręki, co było ważne dla projektu. Na pewno nie byliśmy w kontrze do niczego. Uzupełnialiśmy i rozszerzaliśmy kontekst miejski, pokazując konkretnych twórców, nie nakładając im obowiązków wobec promocji miasta, a raczej pokazując, w jaki sposób się to odbywa na poziomie twórczości. Poza wszelkimi rozwiązaniami wizerunkowymi, do których miasto ma swoje narzędzia, a my wspomagamy ich artystycznie. – Czy prezentacja stała się dla urzędników inspiracją do odświeżenia sposobu promocji miasta? – Tak sobie wyobrażam projekt ESK, że ma zmienić poglądy w ogóle, a stolica ma promieniować na inne miasta. Wierzę, że to, co zrobiliśmy, będzie wsparciem dla biura promocji, bo pokazuje narzędzia, którymi może się posłużyć, wiedząc, co artyści mają do pokazania i mając ich wokół siebie. Trudno dziś mówić o skutkach, jesteśmy w trakcie projektu, bo po prezentacjach we Wrocławiu nie został jeszcze zamknięty. Mam nadzieję, że projekt łączy urzędników z artystami. – Jakie miasto chcieliście pokazać wrocławianom? – Żywe. Takie, które ma w sobie siłę metafory. Od początku powiedzieliśmy sobie, że to miasto jest inne, ale też mówi o tym, jaki jest człowiek. Jest metaforą człowieka z jego geniuszem i słabościami. Chcieliśmy pokazać miasto prawdziwe, którego genius loci polega na prawdzie o nas samych i świecie, który nas otacza. – Łódź to nie tylko „ziemia obiecana”. – W sensie popularnie rozumianym nie jest „ziemią obiecaną”. Zresztą ciekawsze jest dziś pytanie, czym jest „ziemia obiecana”, niż to,

33

– I nie jest tylko miastem powieści Reymonta i filmy Wajdy. – Łodzi przykleja się czasem etykietę miasta umierającego. Zależało każdemu z nas, żeby powiedzieć, że tu tętni krew. Że miasto się rozwija. To, co na poziomie urzędu nazywana się rewitalizacją, dla nas jest komunikatem, że to jest miasto, w którym się eksperymentuje, że jest bogactwo kultury alternatywnej, jest silna jej tradycja. Spotkanie artystów z tego nurtu jest bardzo istotne, bo wyraża różnorodność tkanki. Chcieliśmy mówić o tym, że to jest miasto, w którym powstają procesy, nie tylko artystyczne zdarzenia. Powstają dzieła związane z badaniem tkanki miasta, z uruchamianiem działań, które trwają nie tylko w dziele, ale też w pamięci społeczności. To było bardzo ważne. – Jaki był proces wyboru reprezentacji kulturowej? – Byliśmy przekonani co do wartości wyboru artystów. Ewentualna krytyka mogła się wiązać z tym, że wybór artystów mógł być zaskakujący, bo nie byli to artyści, którzy na co dzień występują w telewizji. Niektórzy wybrani zostali w procesie mikrograntów, czyli przez konkurs. Główną ideą wydarzenia było to, by pokazać miasto poprzez metaforę tkaniny. Jest główny splot, który łączy artystów z różnych dziedzin, ale każda z nich ma też swoją osobą nitkę. Ci artyści pokazywali się indywidualnie, a jednocześnie tworzyliśmy projekt zamykający prezentację oparty na współpracy. Powstawało to przez formułę widekomiksu, łączącą literaturę, komiks, muzykę, sztuki wizualne, film, teatr. – Czegoś nauczyliście się podczas prezentacji? Czy coś będzie przydatne do pracy? – Teatr Pinokio jest teatrem niewielkim, grającym głównie dla dzieci, więc nie było oczywiste, że będziemy operatorem projektu o takiej skali i takim szerokim polu działania. Organizacyjnie nauczyliśmy się bardzo wiele, zdobyliśmy doświadczenie. Dla nas ważne jest jednak przede wszystkim to, że doszło do integracji środowiska, poznaliśmy się w sytuacji niecodziennej, uruchomiliśmy działania, które nie miały charakteru eventu, a rozpoczęły działania długofalowe, twórcy lepiej się poznali i planują wspólne projekty. Niebawem na nośnikach ukaże się koncert zespołu L.Stadt podsumowujący prezentację we Wrocławiu. Niektóre projekty są i będą kontynuowane. Chcieliśmy uruchomić coś, co będzie trwało, tworzenie jednorazowych fajerwerków wydało nam się mniej ważne. – Czy relacja między koalicjantami pogłębiła się? Macie do siebie łatwiejszy dostęp? – To jest sens Koalicji Miast dla Kultury, żeby miasta jednoczyły się i wymieniały poglądy – zarówno na poziomie artystycznym jak i urzędowym. Sama obecność tak różnych miast wiele podpowiada, inspiruje i ożywia twórczo. Dużo zależy od urzędników w sensie finansowania, od artystów oczekujemy nowych pomysłów. – Coś wam nie wyszło? – Mamy poczucie, że najważniejsze zamierzenia się udały. Przyjechali łodzianie, żeby nas zobaczyć poza Łodzią. To było świetne. Było ich co najmniej tak wielu, jak wrocławian. To, co nie wyszło, to nie są sytuacje, które rzutują na wartość projektu.


Gdańsk—Miasto Wolności

(30.7—05.8) Kamienica Rynek 25, Wrocław

(30.7—05.8)

34


9.

Gdańsk—Miasto Wolności Jak ukazać kulturowy potencjał Gdańska, jego atmosferę, genius loci? Jak w ciągu kilku dni zaprezentować to, co w jednym z wywiadów Paweł Huelle nazwał „kompletnym mikrokosmosem”? Szukaliśmy przestrzeni, która dawałaby możliwość stworzenia spójnej, gdańskiej narracji. Dlatego wybraliśmy kamienicę kamienicy, odwołującą się do mieszczańskiego etosu i historii Gdańska, umożliwiającą ukazanie równolegle kilku narracji. Postawiliśmy na konkurs, na inicjatywę samych twórców. Spośród zaproponowanych prac wyróżniliśmy koncepcję „Znajomi znad morza”, spontanicznie powstałego kolektywu kuratorskiego All Inclusive. Przekonani, że kultura wolności i solidarne działanie to nie tylko hasła gdańskiej aplikacji do tytułu ESK, ale wartości szczególnie aktualne, zdecydowaliśmy na prezentację projektu stawiającego na współpracę, działanie kolektywne na przecięciu różnych modeli i dyscyplin, otwartość i odmienność artystów –gdańskich, trójmiejskich, a także wrocławskich. Dzięki „Znajomym znad morza” pięciopiętrowa kamienica przy Rynku 25 zamieniła się w miejsce wystaw, koncertów, spotkań autorskich, pokazów filmowych i dyskusji. W specjalnie zaaranżowanej sali koncertowej każdego wieczora odbywały się prezentacje i muzyczne spotkania gdańskich i wrocławskich muzyków w ramach cykli „To nie ta melodia” i „Nowe idzie od morza”. Prezentowaliśmy również trzy wystawy: „Wieszajmy artystów każdego dnia”, „Gabinet osobliwości”, gdzie można było znaleźć echa mieszczańskich zbiorów, wunderkamer, narracji z pogranicza sztuki i naukowych poszukiwań, ale i magii oraz „Znad morza” – wystawę odwołującą się do tematu imigrantów, tak istotnego dla współczesnej Europy. Nasza „kamienica” spotkała się z gorącym odbiorem. Wierzymy więc, że udało nam się stworzyć przede wszystkim przestrzeń spotkania: artystów, mieszkańców, ludzi ciekawych siebie nawzajem i miast, w których mieszkamy. Aleksandra Szymańska Instytut Kultury Miejskiej Gdańsk

35


(30.7—05.8) Kamienica Rynek 25, Wrocław

36


Wolność, otwartość, solidarność Rozmowa z Aleksandrą Szymańską, Dyrektor Instytutu Kultury Miejskiej w Gdańsku

tencjał. Tym cenniejsza jest nasza wspólna decyzja o tym, że chcemy kontynuować współpracę, chcemy wspólnie wypracować sposób badania i przyglądania się procesom zachodzącym w kulturze poszczególnych miast, a tym samym w Polsce.

– Czy trudno było znaleźć genius loci Gdańska? Kto je odkrył: kuratorzy czy urzędnicy? A może decyzja była wspólna? Czy genius loci i prezentacja były zgodne z linią promocji miasta, uzupełniały ją, czy może były kontrastowe? – Genius loci to część unikalnego niematerialnego dziedzictwa, a nie efekt decyzji jednego człowieka, urzędnika czy twórcy. W przypadku Gdańska genius loci tworzą tak samo jego dzieje, w kontekście różnych narodowości i państwowości, jak i jego najnowsza historia, np. związana z „Solidarnością. Tworzy go również specyfika miasta wynikająca z jego nadmorskiego położenia, bycia portem. Genius loci to Gdańsk, jaki znamy z książek Güntera Grassa, Pawła Huelle czy Stefana Chwina, ale też Gdańsk współczesny, codzienny, współtworzony przez mieszkańców. Dyskutując o gdańskiej aplikacji, doszliśmy do wniosku, że tym, co jest istotne i charakterystyczne dla tożsamości Gdańska, są niewątpliwie wartości, którymi się szczycimy, takie jak wolność, otwartość czy solidarność. Zastanawialiśmy się też, jaka wizja miasta wynika z tego na przyszłość. Naturalną sprawą było więc odwołanie się do tych wartości także przy ogłaszaniu konkursu. Chcieliśmy połączyć ze sobą cechy składające się na unikalność miasta, ale także wyłonić koncepcję, która będzie prezentować aktualne działania artystyczne, to, co istotne na gdańskiej scenie kulturalnej w różnych dyscyplinach. Pozwala to także na zaprezentowanie alternatywnej strony Gdańska, bo przecież działania eksperymentalne i alternatywne były i są stale w Gdańsku obecne.

– Czy coś wam nie wyszło? – Wrócę do tego, od czego zaczęłam: nie da się pokazać wszystkiego, zaprezentować artystów, twórców i potencjałów, jakie zasługują na promocję. I zawsze zarówno po stronie twórców, jak i odbiorców będzie niedosyt – ale też przestrzeń do dalszego poznawania wzajemnie naszych miast.

– Jak wyglądał proces wyboru reprezentacji kulturowej? – Postawiliśmy na formułę konkursu. Chcieliśmy nawiązać do kolektywnego i wspólnego procesu powstawania gdańskiej aplikacji. Z drugiej strony, planując kilkudniową prezentację, kilkudniowej trzeba podjąć decyzję co do jej zakresu – stworzyć spójną opowieść z pełną świadomością, że nie da się w niej uchwycić wszystkiego, co dla miasta istotne. Podobnie jest z doborem artystów: on nigdy nie będzie ani pełny ani nawet reprezentatywny – tu zawsze w grę wchodzi decyzja – zawierająca się we wspólnej kuratorskiej wizji kolektywu, którego koncepcję wybraliśmy. Już sama grupa kuratorów to w przypadku gdańskiej prezentacji spontanicznie zawiązana grupa czworga artystów i animatorów kulturalnego życia w Gdańsku, specjalizujących się w różnych artystycznych dyscyplinach. Ich decyzją było postawienie w dużym stopniu na artystów młodego pokolenia, by pokazać tych jeszcze mało znanych, ale bardzo ciekawych. Nasza prezentacja pokazywała przede wszystkim to, co się dzieje w gdańskiej muzyce i sztukach wizualnych. Natomiast nie udało się nam pokazać sceny tańca współczesnego, gdańskiego dorobku muzyki dawnej, literatury. Podkreślam, że to świadome wybory, co nie znaczy że jedyne właściwe. – Czy pogłębia się relacja między koalicjantami? Macie do siebie łatwiejszy dostęp? – Koalicja ma niewątpliwie znaczenie przede wszystkim na poziomie realizowania miejskich polityk. Zwłaszcza, że dziś to właśnie samorządy wspierają kulturę w największym stopniu. Mamy możliwość konsultacji, przyglądania się rozwiązaniom, jakie stosujemy w różnych miastach, wspierania się, Koalicja wzmocniła nasze przekonanie, że nie w rywalizacji, ale właśnie we współpracy tkwi największy po-

37


Katowice—Miasto Muzyki

(15—21.08)

(15—21.08) Kamienica Rynek 25, Wrocław (15—21.08) Arsenał Miejski, ul. Cieszyńskiego 9, Wrocław

38


10.

Katowice—Miasto Muzyki Nie bez przyczyny Katowice otrzymały tytuł Miasta Kreatywnego UNESCO. Do Wrocławia przenieśliśmy więc przed wszystkim to, co najpełniej oddaje twórczy charakter miasta: muzykę. Ale nie tylko ją. To różnorodność działań artystycznych pozwoliła nam zaprezentować specyfikę Katowic oraz typowe jedynie dla nich narracje kulturowe. W ramach konkursu „Genius Loci” w Arsenale Miejskim we Wrocławiu zaprezentowały się: Bloki i familoki, Larmo w Bogucicach oraz Medulla & AUKSO. By powiedzieć cokolwiek o tych wykonawcach, warto dodać parę zdań o każdym. I tak „Bloki i Familoki” to realizacja z pogranicza instalacji muzycznej, imprezy elektro oraz pracy społecznej, tematycznie mocno nawiązujący do genius loci miasta. Z kolei koncert Medulla/AUKSO stanowił połączenie dwóch światów – muzyki klasycznej oraz energetycznej muzyki industrialnej. Wreszcie projekt „Larmo w Bogucicach” w reżyserii Rafała Urbackiego to unikatowy eksperyment z pogranicza muzyki i sztuki partycypacyjnej. Współtworzyli go ludzie na co dzień mieszkający w Bogucicach i tworzący nieformalny chór muzyków związanych z dzielnicą, a także Orkiestra Dęta Katowice oraz punkrockowy muzyk Bajzel z zespołu Pogodno. Czwartą spośród katowickich propozycji muzycznych stanowiła premierowa odsłona autorskiego materiału zespołu Brzoska & Gawroński, któremu towarzyszyły związane z Katowicami animacje przygotowane przez Dorotę i Monikę Probę. Wszystkie one razem złożyły się na wizytówkę miasta, wskazując na jego kulturalny potencjał i związaną z nim ściśle energię środowisk artystycznych. Piotr Zaczkowski Dyrektor Instytucji Kultury Katowice-Miasto Ogrodów

39


Muzyka jest najpiękniejsza Rozmowa z Tamarą Kamińską, kierownikiem Działu Organizacyjnego Instytucji Kultury „Katowice – Miasto Ogrodów” – Trudno było znaleźć genius loci Katowic? – Nie, bo od grudnia zeszłego roku mamy tytuł Miasta Kreatywnego UNESCO w dziedzinie muzyki. Muzyka w Katowicach jest wszechobecna, więc nawet nie musieliśmy długo myśleć, jaki jest nasz genius loci. To nie oznacza, że deprecjonujemy inne dziedziny kultury, bo w Katowicach jest dużo projektów, ale muzyka wybrzmiewa najpiękniej. – Kto odkrył genius loci miasta: kuratorzy czy urzędnicy? A może decyzja była wspólna? – Oczywiście wspólna i to jest wartość dodana. Przyznaję, że wszyscy autorzy projektów do konkursu genius loci zgłosili projekty muzyczne. Nie było żadnego obligu, to nie musiały być projekty tego typu, ale większość miała jednak aspekt muzyczny. Nawet wizualne „Żywopisanie” Mariana Oslislo łączy się z muzyką kwartetu Macieja Obary w projekcie poświęconym Johnowi Coltrane’owi „CallTrane”. A z kolei „Bloki i familoki” jest społecznym kabaretem, także w formie muzycznej. Ułożyło się to naturalnie. – Piotr Damasiewicz, wrocławski muzyk, grał także w Arsenale Miejskim. A to znaczy, że muzycy koalicyjni współpracują. – Piotr Damasiewicz wielokrotnie grał z Maciejem Obarą, a do tego składu dołączył spontanicznie. – Czy prezentacja była zgodna z linią promocji miasta? – Tak. Staramy się prezentować jak najczęściej i jak najwięcej muzyki. W przyszłym roku będziemy gospodarzem WOMEX – the World Music Expo, prestiżowych Targów Muzyki Świata. Ale mocno akcentowana jest też obecność sztuk wizualnych. – Czy prezentacja stała się dla urzędników inspiracją do odświeżenia sposobu promocji miasta? – Tak. Do Wrocławia trafiły wszystkie te projekty, które bardzo chcieliśmy mieć u siebie, ale ze względu na to, że nie starczyło czasu i pieniędzy, zdecydowaliśmy się z lekkim bólem serca oddać je do Wrocławia i pokazać się z najlepszej strony. Okazało się, że odbiór jest doskonały i warto iść w tym kierunku. Stajemy się coraz bardziej rozpoznawalni, a to znaczy, że kierunek promocji jest dobry. – Niektóre projekty są niepowtarzalne? – Większość jest autorska. „Silesia Plays Savory” z National Jazz Museum w nowojorskim Harlemie to jednorazowy projekt. Loren Schoenberg, dyrektor National Jazz Museum i saksofonista, już nie przyjedzie do Polski, żeby zagrać ten koncert z RGG Trio. Być może pozostałe projekty zaczną żyć własnym życiem, ale nie planujemy pokazać ichrazem, jak to się stało we Wrocławiu. Oczywiście cały czas się rozwijają. Choćby Medulla&AUKSO – projekt przygotowany przez Piotra Steczka, muzyka Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy AUKSO, we Wrocławiu prowadził Marek Moś, ale muzycy występują w różnych konfiguracjach. – Jakie miasto chcieliście pokazać wrocławianom? Znajomi katowi czanie czasem śmieją się z hasła „Katowice – Miasto Ogrodów”. – To ciekawe, bo katowiczanie powinni wiedzieć, czym historycznie był ogród w takich ośrodkach, jak Giszowiec czy Nikiszowiec. Bo

40

był miejscem, w którym można było hodować warzywa, a ogrody stawały się naturalnym miejscem spotkań. – Pokazaliście ogrody muzyki... – Bo muzyka też jest formą i miejscem spotkań. Chcieliśmy pokazać muzyczne Katowice, podkreślić, że Katowicom należał się tytuł Miasta Kreatywnego UNESCO. Już w trakcie pierwszej weryfikacji przez komisję selekcyjną przy ESK eksperci bardzo wyraźnie zwrócili uwagę, że to muzyka jest w Katowicach najsilniejsza. To się wiąże z naszą historią. Niezależnie od tego, jaki był zaborca, okupant i do kogo Śląsk należał, muzyka zawsze była uniwersalnym językiem. Najłatwiej się za jej pomocą porozumiewać, bo bardzo często nie potrzebuje słów i trudno ją cenzurować. Tradycja muzykowania na Śląsku zawsze była silna i chcemy do niej wrócić. Dlatego pokazujemy muzyczne Katowice – żeby przypomnieć tradycję i sprawić, by muzyka miała należne sobie miejsce. – Jak wyglądał proces wyboru reprezentacji kulturowej? Część projektu to był konkurs, w ramach Genius Loci, który ogłosiliśmy z Biurem Festiwalowym Impart. Konkurs uzupełniliśmy o aspekt lokalny, bo Katowice muzycznie żyją na dwóch poziomach: międzynarodowym i lokalnym. Nasi muzycy od zawsze wyjeżdżają z koncertami i od zawsze gościmy muzyków ze świata. Maciej Obara nie jest tylko lokalnym artystą, gra z muzykami z najwyższej światowej półki. W aspekcie międzynarodowym pokazaliśmy spotkanie Europy ze Śląskiem. Druga część to konkursowy Genius Loci – uzupełnienie o aspekt lokalny. Transkaukazja: VOŁOSI i 33 A jest projektem, którego też już pewnie nie powtórzymy, bo jest czasochłonny i trudny. Pokazał, że nasi muzycy spotykają się i współpracują z innymi. Część była kuratorska, a część uzupełniona o wybór konkursowy. – Nauczyliście się czegoś podczas prezentacji? Czy coś będzie wam przydatne do pracy? – Mogliśmy się sprawdzić w zupełnie nowych warunkach, bo to był tydzień produkcji poza granicami Katowic, co jest zawsze trochę trudniejsze. I przyjrzeliśmy się całości z boku, w nowym środowisku. VOŁOSI są bardzo chętnie słuchani, W „Blokach i familokach” mówimy gwarą i to także się podoba. To znaczy, że nadal jest moda na Śląsk. – Sprawdziły się miejsca prezentacji? Wrocławianie są przyzwyczajeni do Arsenału Miejskiego jako miejsca koncertów. Ale kamienica w Rynku jeszcze nie jest bardzo popularna. – Naszą prezentację przygotowaliśmy do tych dwóch miejsc i adresowaliśmy do różnej publiczności. W Arsenale frekwencja była doskonała, ludzie przychodzili nawet wtedy, gdy nie byli pewni, co się będzie odbywało. Nawet opisy zdarzeń były enigmatyczne i trudno było dowiedzieć się z krótkiej noty, czego się można spodziewać. W kamienicy gościło Biuro Dźwięku, eksperymentalny projekt, który zrobił ogromną furorę. Wcześniej w kamienicy gościły Gdańsk i Lublin, więc wrocławianie już wiedzieli, że mogą tam przyjść. Zupełnie inni ludzie przychodzili do Biura Dźwięku i do Arsenału, ale taki był nasz zamysł. Chcieliśmy pokazać możliwie szeroki aspekt muzycznych Katowic. – Czy relacja między koalicjantami pogłębiła się? Macie do siebie łatwiejszy dostęp? – Nie mogliśmy pozwolić sobie na to, żeby wszyscy prezentujący się we Wrocławiu byli tam tydzień i mieli szansę obejrzeć innych, bo nie było nas na to stać. Ale na pewno zawiązały się przyjaźnie. Nie sądzę, żeby relacja z innymi koalicjantami pogłębiła się dzięki prezentacji we Wrocławiu. Nie współpracowaliśmy z Gdańskiem czy Lublinem, nie


oglądaliśmy się wzajemnie. Żeby ich zobaczyć, musielibyśmy pojechać do Wrocławia w innym terminie, a to nie było możliwe. Zabrakło mi „wisienki na torcie” w postaci wspólnego produktu – projektu koalicyjnego, który zakładałby współudział nas wszystkich. Może powinniśmy zrobić taki projekt w przyszłości: nie tylko „Gdańsk we Wrocławiu”, „Lublin we Wrocławiu”, ale „Gdańsk, Lublin i inni”. – „Polska we Wrocławiu”? – Niekoniecznie nawet we Wrocławiu, może gdziekolwiek indziej. Dla Gdańska oczywiste były sztuki wizualne, dla Lublina sztukmistrze, dla nas muzyka. Zabrakło mi wspólnego projektu, ale wiem, że to byłoby bardzo trudne. Choć możliwe, o ile projekt nie zakładałby wspólnego przebywania w jednym mieście przez dłuższy czas, bo w dobie wymiany elektronicznej są zdalne możliwości zbudowania projektu. – Coś wam nie wyszło? Trochę nie wyszło zintegrowanie ze sobą prezentującego się środowiska. Prawie każdy muzyk pracuje gdzieś zawodowo, bo wciąż nie bardzo może pozwolić sobie, żeby być tylko muzykiem. I nie mieliśmy czasu na spotkania. – Miuosh x Jimek x NOSPR wystąpili na placu Wolności, trochę „na dokładkę”, bo po zakończeniu oficjalnej prezentacji. Bardzo lubię ten projekt, bo łączy różne rodzaje, na pozór przeciwstawne. Premiera odbyła się w NOSPR-ze, siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Ktoś mógłby pomyśleć, że to profanacja budynku: wpuszczać tam hiphopowca i chłopaka, który robił remiksy dla Beyoncé. A tak przecież nie jest. I na koncert przyszło mnóstwo ludzi.

41


Wrocław Europejska Stolica Kultury 2016

(25.05—21.08)

42


11.

Wrocław Europejska Stolica Kultury 2016 Wspólnie z Gdańskiem, Łodzią, Szczecinem, Lublinem, Katowicami i Poznaniem udało nam się zrealizować marzenie wielu osób zaangażowanych w konkurs o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. One to po trudnym czasie konkursowych zmagań uwierzyły, że można uciec od rywalizacji na rzecz współpracy przy tworzeniu zupełnie nowej jakości funkcjonowania kultury w Polsce. W efekcie powstała Koalicja Miast dla Kultury, która bez wątpienia wzbogaciła program wydarzeń kulturalnych w 2016 roku i poszerzyła go o nowe konteksty, idee oraz wątki krytyczne. Dzięki temu na arenie międzynarodowej dowiedliśmy, że Polska kultura jest różnorodna, otwarta i skłonna do eksperymentów. Prezentacje współczesnego kulturalnego oblicza miast Koalicji wypełniły kalendarz letnich wydarzeń we Wrocławiu. Przypominamy je w niniejszej publikacji, podkreślając przy tym, że chodziło nie tylko o przedstawienie programów artystycznych. Pragniemy też unaocznić, jak zaangażowaliśmy się w żmudny proces tworzenia dzieła zbiorowego. Najpierw każda z prezentacji przygotowywana była w danym mieście, przy pomocy lokalnych artystów, i kreatorów kultury i menadżerów. Następnie kolejno przewiezione zostały do Wrocławia i poddane konfrontacji z mieszkańcami miasta oraz turystami. W moim odczuciu konfrontacja ta była zaskakująco pozytywna. Tworząc artystyczne prezentacje miast, nie zapomnieliśmy jednak o samorządowej odpowiedzialności za kulturę. Tej właśnie kwestii poświęcone zostały nasze długie, nocne rozmowy. Z ich uczestnikami nie zawsze się zgadzaliśmy, ale cały czas czułem, że łączy nas energia i chęć do współpracy. Naszym przyjaciołom dziękuję i… do zobaczenia Krzysztof Maj Dyrektor Generalny ESK Wrocław 2016

43


Pokażmy dystans, autoironię i radość płynącą z kultury Rozmowa z Dominiką Kawalerowicz, kierownikiem działu programowego Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 – Trudno było znaleźć genius loci Wrocławia? – Myślę, że cały program ESK Wrocław 2016 jest próbą oddania ducha miasta. My mieliśmy inne zadanie – chcieliśmy poinformować miasta koalicyjne o projekcie. Długo siedzieliśmy i debatowaliśmy z zespołem, zastanawiając się, w jaki sposób zaprosić mieszkańców miast, które przyjeżdżają do nas z własną prezentacją, do odwiedzenia Wrocławia. Prezentujemy ich potencjał kulturowy, który oni dobrze znają, ale chcieliśmy, żeby przyjechali do nas i zobaczyli, jak wygląda ESK. I żeby razem z nami świętowali czas wolności tworzenia i przeżywania sztuki oraz poczuli klimat koalicyjny. – To udało się szczególnie prezentacji Łodzi, bo łodzianie przyjechali ze swoimi artystami. – A my wymyśliliśmy, że w każdym mieście, mniej więcej tydzień przed jego prezentacją we Wrocławiu, pokażemy wystawę plenerową o Wrocławiu. Wystawa to kompilacja wierszy Tadeusza Różewicza i prac Grupy LUXUS. Uważaliśmy, że przez te prace będziemy mogli najtrafniej pokazać dystans, autoironię i niezadęcie Wrocławia. Udało się skomponować rzecz, która cieszyła się bardzo dużym powodzeniem – we wszystkich miastach ludzie zaglądali i czytali. Wybraliśmy wiersze, które nie są mainstreamowe, nieoczywiste. Większość ludzi związanych ze sztuką zna LUXUS, ale tak powszechnie dostępnie w miastach Grupa zagościła po raz pierwszy. Dopełnieniem wrocławskiej prezentacji był spektakl „Wielka Woda” Teatru Ad Spectatores, opowiadający o powodzi z 1997 roku, która symbolicznie zakończyła proces oswajania miasta przez mieszkańców, jako swojego, pokazywaliśmy go jeden raz w każdym mieście. – Kto odkrył genius loci miasta: kuratorzy czy urzędnicy? A może decyzja była wspólna? – To była wspólna decyzja. Wiedzieliśmy, że chcemy pokazać sztukę zaangażowaną w sposób prawdziwy, skłaniający do refleksji oraz zaangażować Ad Spectatores, bo dobrze sobie radzą z eksperymentalnymi formami i trafnie pokażą proces tworzenia „wrocławskości”. – Proces wyboru reprezentacji kulturowej nie miał formuły konkursu? – Nie było konkursu, bo nasza mikro-prezentacja miała inne zadanie i była dużo skromniejsza, więc do współpracy zaprosiliśmy Ad Spectatores, a wystawę stworzył Paweł Romaszkan – wrocławianin kochający miasto, kiedyś szef Biura Promocji Miasta. – Tadeusz Różewicz jest słynny, LUXUS jest znany, ale Teatr Ad Spectatores już nie. Czemu akurat ich zaprosiliście? – Teatr jest dopełnieniem znanych wrocławskich marek kulturowych, bo jest offowy, gotowy na szalone pomysły i tworzony przez młodych ludzi. Jest dobrym przykładem dla innych miast, pokazującym, jak można ciekawie funkcjonować w kulturze w mieście. Teatr Ad Spectatores jest organizacją pozarządową, która zjadła zęby na tworzeniu grupy teatralnej, najpierw szukając swojego miejsca, potem – kiedy doczekali się swojej siedziby – świetnie sobie radząc z wypracowaniem funduszy, które uzupełniają miejski grant. Rozmawiając z koalicjantami, często podajemy Ad Spectatores jako przykład teatru, który potrafi dotację miejską podwoić ciężką pracą. – Czy wymyślona prezentacja była zgodna z linią promocji miasta, uzupełniała ją, czy może

44

była kontrastowa? – Była zgodna, bo naturalnie, ale nie dostosowując się na siłę, pokazaliśmy Wrocław jako miasto spotkań, które tworzy przyjazne przestrzenie służące zaspokojeniu pragnienia obcowania z kulturą oraz to, że rok 2016 jest czasem rozmowy o metamorfozie kultury. – Czy prezentacja stała się dla urzędników inspiracją do odświeżenia sposobu promocji miasta? – Myślę, że kultura jednym z najlepszych sposobów promocji miasta. Robimy to jako ESK Wrocław 2016 wspólnie z Urzędem Miasta z sukcesem od lat. Wybieramy różne formy pokazywania miasta przez kulturę, byliśmy na targach książki w Paryżu – jednych z największych w Europie, byliśmy z własnym pawilonem na Biennale w Wenecji. Ta nasza mała koalicyjna forma, czyli spektakl i wystawa to też sposób promocji i widać, że jest dobry. – Jaki Wrocław chcieliście pokazać mieszkańcom innych miast? – Bardzo chcieliśmy pokazać, że jesteśmy miastem, gdzie po wojnie każdy, kto tu przybył skądś, musiał zacząć życie na nowo, teraz studenckim i ciągle mamy napływowych mieszkańców. I że jesteśmy miastem otwartym, mamy dużo dystansu i autoironii, która pozwala nam czasem kpić, czasem eksperymentować i czerpać prawdziwą radość z tworzenia. LUXUS i Ad Spectatores to był wybór eksperymentu. – Czegoś nauczyliście się podczas prezentacji? Czy coś będzie przydatne do pracy? – Tak, nasza prezentacja dopełniła sześć innych miejskich, wzajemnie się uzupełniających. Wrocław był miejscem spotkania dla koalicjantów, ale nie było potrzeby, abyśmy się prezentowali z takim rozmachem, jak oni u nas, bo nie takie było założenie projektu – pokazywania na scenie Wrocławia bogactwa kultury Ppolskiej. Znaleźliśmy formułę do mikroprezentacji Wrocławia – wartościowej, ale dla masowego odbiorcy. – Czy relacja między koalicjantami pogłębiła się? Macie do siebie łatwiejszy dostęp? – Koalicja narodziła się z przyjaźni i na niej bazuje. To przyjaźnie, które pojawiły się między twórcami podczas konkursu o tytuł ESK, co zachwyciło Brukselę – ludzie, którzy tworzyli aplikacje, nie podchodzili do siebie wrogo, ale spotykali się i rozmawiali. Dlatego już w 2010 roku w Szczecinie pojawił się pomysł, że ktokolwiek wygra, inni wesprą to miasto. Później moje rozmowy z Rafałem Kozińskim z Lublina i nasza przyjaźń zaraziła pozostałych. Łatwiej się nam kontaktować, bo nauczyliśmy sobie ufać – Może łatwiej będzie rozmawiać o innych sprawach? – Chcemy, żeby to był spadek Koalicji Miast. Tworzymy nieformalną sieć, to jest działanie modne w Europie i bardzo efektywne. Polskie organizacje chętnie wchodzą do różnych międzynarodowych sieci kulturalnych. Sieciami są choćby ICORN, Miasta Kreatywne UNESCO. My w Polsce tworzymy pierwszą sieć łączącą miasta kulturalnie. To think tank kulturalny, jesteśmy ciałem, do którego można przyjść, porozmawiać, skonsultować się. Mamy wspólny cel: troskę o miasto i kulturę. – Wasze doświadczenia mogą się przydać w innych dziedzinach? Uzupełniamy już istniejące związki miast, takie jak np. Unia Metropolii Polskich, która spotyka się na sesjach, wymieniając się doświadczeniami. Co nas wyróżnia, to to, że na naszych spotkaniach rozmawiają otwarcie przyjaciele – przyjaźnimy się z twórcami, kreatorami i samorządowcami. Mieliśmy spotkania wewnętrzne, rozmawialiśmy


o tym, co nam przeszkadza, a co pomaga w tworzeniu kultury od strony administracyjno-formalnej. Wtedy spotykali się dyrektorzy ze swoimi pracownikami, to były bardzo dobre spotkania. – Coś wam nie wyszło? – Nie da się tego ocenić, bo Koalicję Miast dla Kultury w ramach programu ESK stworzyliśmy po raz pierwszy. Eksperymentując, ryzykując, samodzielnie stawiając sobie cele. Przed nami wyzwania, bo o znaczeniu koalicji już się mówi, pojawiają się oczekiwania. Mam nadzieję, że dopiero się rozkręcamy.

45


46


12.

Koalicja miast oczami wrocławian W innym mieście Przez kilka tygodni w stolicy Dolnego Śląska i tegorocznej Europejskiej Stolicy Kultury gościło sześć polskich miast: Lublin, Łódź, Gdańsk, Katowice, Szczecin oraz Poznań. Nie tylko pokazały one wrocławianom to, co dla nich specyficzne, ale także – na chwilę lub na trwałe – odmieniły Wrocław. Byłem świadkiem tych niezwykłych przemian. Lublin (25—29.05) Niewielka ulica Szajnochy kojarzy mi się z trasą na skróty, którą wybieram zwykle, by ominąć zaludniony i gwarny latem Rynek. Kojarzy się też z neogotycką Biblioteką Uniwersytecką i jej górującą nad okolicą wieżą zegarową. Służy ona za punkt orientacyjny zwłaszcza przyjezdnym, którzy zresztą mylnie biorą ją za wieżę ratuszową albo kościelną. W jej cieniu ukrywa się miejsce, w którym nie gromadzą się szkolne wycieczki. Nie ma tam też ulicznych muzykantów ani zbyt wielu ulicznych ogródków, ani hałaśliwej młodzieży, która je okupuje. I nagle ten dobrze znany mi widok odmienił się za sprawą Lublina, który zaanektował uliczkę dla siebie. Oto pomiędzy kamienicami zawisło słońce, budząc zaciekawienie i prowokując przechodniów do zatrzymania się i wspólnego oczekiwania. Na, jak się okazało, widowisko zatytułowane „Sen o mieście”, rozegrane w przestrzeni, która dotąd za bardzo nie służyła sztuce.Unosząc głowę ku dachom obserwowałem akrobatki, żonglerów, kuglarzy, którzy w niekonwencjonalny sposób opowiadali o dziejach Lublina. Towarzyszyła im poezja, dźwięk, światło i ogień. Dzięki temu nowemu światłu odkryłem wtedy inne przejście, prowadzące na skróty nie przez ulicę Szajnochy, lecz prosto na nią. Wiedzie ona z Placu Solnego przez niewielkie, obrośnięte bluszczem podwórze, na którym zadomowiła się mała winiarnia, aż do przestronnej knajpki, urządzonej na miejscu dawnego magazynu. Kierując się ku światłu, które wpada oknami – w gorące dni są szeroko otwarte – przemierzamy ją, wychodzimy ulicę i stajemy naprzeciw gmachu biblioteki. Przez kilka letnich wieczorów było tam tłumnie, a dziś na Szajnochy panuje bezruch. Ale dla mnie to już nie ta sama ulica co dawniej. Łódź (14—17.07) Znajdujący się na ulicy Hubskiej Brower Mieszczański nie leży ani na trasie codziennych spacerów mieszkańców, ani na szlaku turystycznym. Do nieco oddalonego od centrum, dawnego obiektu przemysłowego, dziś zaadaptowanego do celów kulturalnych i rozrywkowych, wpada się zazwyczaj tylko na kilka godzin. Na koncert, wystawę, pokaz mody, festiwal food trucków. Latem natomiast można było wpaść do… Łodzi, która na pewien czas wypełniła sobą postindustrialną przestrzeń. Pokazując na niej wszystko to, co kojarzy mi się nie tylko z Łodzią, ale w ogóle z kulturowym poruszeniem i fermentem. Czyli mieszankę wystaw, filmów, koncertów, spektakli teatralnych, wykłady, warsztaty oraz spotkań autorskich. Przyświecało im hasło „Łódź – Tkana odnowa”, które zostało przełożone na intrygujący zestaw tematów do wyłożenia lub przedyskutowania. Dyskutować można więc było m.in. o nietypowych działaniach rewitalizacyjnych czy nowa-

47

torskiej edukacji kulturalnej. W czasie łódzkiego panowania do browaru wyprawiałem się kilkakrotnie. Na przykład na koncert Jude. Ten muzyczny projekt Wiktora Skoka wydaje się emblematyczny dla Łodzi, zawierając w sobie jednocześnie undergroundowy etos i postindustrialny klimat, ale także ujmującą żywotność i energię. Cechowały one także występ świetnej formacji 19 Wiosen, lecz w tym wydaniu miały bardziej liryczny i refleksyjny wymiar. Moi przyjaciele zachwycili się również dopracowanym w swojej wizualnej formule i zaprezentowanym na koniec koncertem L.Stadt, żałowałem więc, że nie mogłem go zobaczyć. Tylko częściowo zrekompensował mi to rozegrany na dziedzińcu spektakl „Derby. Białoczerwoni” w wykonaniu ponad trzydziestoosobowego zespołu. Browar Mieszczański w tamtym czasie jawił mi się jako labirynt, na którego korytarzach wciąż czyhały niespodzianki. Cała łódzka prezentacja była szalenie inspirująca, pełna powodów zarówno do zdumienia, jak i do kontemplacji. Nie miałbym nic przeciwko ponownemu oddaniu browaru w ręce łódzkie i przeżyciu tego wszystkiego raz jeszcze. Gdańsk (30.7—05.8) Gdańsk przejął we władanie kamienicę, która przez kilkadziesiąt lat kojarzyła się wrocławianom z Modą Polską. Po likwidacji jej sklepu budynek mieszczący się pod adresem Rynek 25 pozostawał zamknięty i opustoszały. Ale w tym roku znów ożył, służąc licznym wydarzeniom zaprezentowanym w ramach ESK. A służył bardzo dobrze, bo znajduje się przecież w samym centrum, tuż pod nosem turystów. Choć obrane przez Gdańsk hasło „Znajomi znad morza” brzmi jak zaproszenie na letni podwieczorek, przygotowany przez to miasto pokaz nie emanował wakacyjną beztroską. Miał duży kaliber, co wiązało się nie tylko z problematyką wolności zaakcentowanym w programie prezentacji. Kuratorski kolektyw All Inclusive przygotował dla wrocławian trzy ekspozycje: „Gabinet osobliwości”, „Wieszamy artystów każdego dnia” i „Znad morza”. Szczególnie wrażenie wywarła na mnie ta ostatnia, opowiadając o dramacie uchodźców, problemie migracji i wiążących się z nimi społecznymi napięciami w Europie. Wyjątkowa, bo budząca skojarzenia także z undergroundową spuścizną Wrocławia była opowieść o TOTARCIE. Zawierała ona w sobie zarówno projekcje filmowe i prezentacje poetyckie, jak i elementy, które prowokowały publiczność, by przyłączyła się do artystycznych działań. I wreszcie świetnie udały się rozliczne koncerty, w wykonaniu takich formacji jak: PRAWATT, Syny, Szelest Spadających Papierków, Kobiety, Olo Walicki… Choć sala koncertowa znajdowała się tylko na jednym piętrze, cała kamienica zamieniła się w obiekt festiwalowy. A na dogrywkę można było się udać do pobliskiego Klubu Proza, który powstał także w tym roku. Katowice (15—21.08) Pod adresem Rynek 25 rozgościły się również Katowice, a po ich pokazie jeszcze bardziej prosi się o to, by budynek ten zaczął służyć kulturze na stałe. Jako że stolica Górnego Śląska kojarzy się przede wszystkim z muzyką, to ona wypełniła kilka pięter kamienicy, a to dzięki zarówno kameralnym koncertom, jak setom przygotowanym przez kilku DJ-ów. To nie wszystko, bo w programie znalazły się także duże koncerty, które odbywały się na dziedzińcu Arsenału. Nie była to niespodzianka, bo muzeum od dawna wykorzystywane


jest do takich celów i świetnie im służy. Tam właśnie jednego wieczoru zaprezentował się duet muzyczno-poetycki Brzoska i Gawroński, a drugiego porywający koncert dali Volosi i Gruzini z 33A. I choć były to dwa różne doświadczenia, oba żonglowały gatunkami, przekraczały schematy i otwarte były na eksperymenty. Oba też cieszyły moje zmysły. Główna część działań odbywała się jednak w kamienicy, według drobiazgowo zaplanowanego programu. Precyzję tę wyczuwała się także na poziomie prostych doznań. Takich choćby jak przygotowany przez Biuro Dźwięku Katowice projekt Centrala Eksperymentów Dźwiękowych. Był to specjalnie zaaranżowana przestrzeń, która zamieniła się w kwadrofoniczne miejsce odsłuchu, a zarazem stała się centrum spotkań i współpracy twórców z kilku miast. Marzy mi się, by właśnie to konkretne zdarzenie ująć w ramy instytucjonalne i upowszechnić. By stało się ono inspiracją dla czegoś trwałego. Szczecin (17—19.06) Zgodnie z zaleceniem przyjaciół do Szczecina udałem się… rowerem. Nie miałem zbyt daleko, bo na potrzeby swojej prezentacji gość wykorzystał miejsce u podnóża Wzgórza Polskiego, znajdującego się nieopodal gmachu Akademii Sztuk Pięknych. I tak jak sam Szczecin – nad Odrą. Tam właśnie ustawiono artystyczny kontener, który skojarzył mi się jednocześnie z otwartością, spontanicznością oraz twórczą inwencją. A także relaksem, bo działania szczecińskich artystów oglądaliśmy wylegując się na trawie i leżakach. Dopiero później, tak jak przy okazji innych prezentacji koalicyjnych, pomyślałem, jak wiele o naszych mieście, o jego nieujawnionym przestrzennym potencjale, mają nam do powiedzenia twórcy spoza Wrocławia. Szczecin na swój własny sposób połączył ze sobą miejsce, które wydają mi się dość od siebie odległe. Oprócz wzgórza, po jednej stronie Odry Plac Solny, niezbyt często i chętnie wykorzystywany przez artystów, po drugiej natomiast ulicę Łokietka, uważaną od niedawna za symboliczne centrum rewitalizacyjnych zabiegów we Wrocławiu. Dlatego rower bardzo się przydał. Tak jak i leżaki, by odpocząć pomiędzy wyprawami. Poznań (01—03.07) Poznań rozproszył się po mieście i zmusił nas do ciągłego przmieszczania się. Czym? Atrybutem ruchu w wielkim ośrodku – miejski tramwajem zatrzymujący się na przystankach, które stały się symbolicznymi scenami. Dlaczego? By inaczej, głębiej doświadczyć bycia „tu i teraz”, konieczny jest impuls, który wytrąci nas z rutyny, zaburzy rytm naszych kroków. „Zatrzymaj się, zobacz i poczuj, zastanów się przez chwilę”. Właśnie o wywołanie tego typu reakcji chodziło twórcom dialogującym z miastem, a jednocześnie ingerującym w nasze nawyki. Poznański program wydawał mi się adresowany do przechodnia, a zatem do odbiorcy przypadkowego, który miał zostać wciągnięty w dialog lub zabawę. Całe zaś przedsięwzięcie wyróżniało się ambicją i rozmachem. Park Staszica, place, skwery, podwórka, sala Oratorium Marianum – w tych właśnie miejscach pojawiali się poznańscy artyści. Wiele ryzykując, bo cykl akcji rozproszonych i wymagających od odbiorców przemieszczanie się, może nie służyć pogłębionej refleksji na temat miasta. Na pewno dzięki temu można doświadczyć różnorodności sztuki i podążyć za wieloma artystycznymi tropami, ale by dowiedzieć się czegoś więcej o twórcach i kon-

48

tekście ich działań, trzeba przystanąć na dłuższą chwilę. Z drugiej strony, uznaję ten pokaz za zapowiedź zmiany myślenia o miejskiej kulturze. Potrzeba jej więcej energii, ruchu i interakcji. Czekam zatem na więcej. Jak wielu wrocławian czekam na innych gości, aby ów nurt animowania miejskiej przestrzeni i dialogowania z „człowiekiem zatracającym siebie w ciągłym ruchu” nie ustawał. Andrzej Jóżwik dziennikarz, publicysta związany z TVP 3 Wrocław


13.

Efekt ESK. Długofalowe skutki procesu ubiegania się o miano Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Raport z badań. 1 Bożena Gierat-Bieroń Paweł Kubicki Joanna Orzechowska-Wacławska Instytut Europeistyki Uniwersytet Jagielloński I.

Założenia badawcze i metodologia

Celem projektu badawczego była analiza długofalowych zmian, jakie wywołał konkurs na ESK w Polsce w latach 2007-2011, zarówno w sferze społeczno-kulturowej, jak też instytucjonalnej. Założenia badawcze opierały się na hipotezie mówiącej, że w przypadku Polski proces kandydowania o miano ESK odbywał się w wyjątkowo dogodnym kontekście, stymulującym istotne zmiany w wielu sferach miejskiej rzeczywistości. W tym przypadku dało się wyróżnić trzy zasadnicze zmienne, które te zmiany dynamizowały. Pierwsza zmienna odnosiła się do transformacji podstaw gospodarczych miast. Polskie miasta, których gospodarka zdeterminowana była zależnościami ukształtowanymi w epoce industrialnej, w epoce post-industrialnej zostały zmuszone do poszukiwania nowych możliwości rozwojowych. W przypadku wielu miast proces transformacji przybierał znamiona bolesnego rytuału przejścia. Miasta takie znalazły się w specyficznej próżni, pomiędzy dwiema epokami. Przemysł, wyznaczający dotychczasowe podstawy gospodarcze i określający tożsamość upadł, a robotnicze dziedzictwo postrzegane było jako kłopotliwy balast w post-transformacyjnej rzeczywistości. Z uwagi na peryferyjne położenie Polski, charakterystyczne dla gospodarki post-fordowskiej dziedziny gospodarcze nie mogły się w pełni rozwiać. Dopiero akcesja do UE, a zwłaszcza konkurs na ESK, stworzyły nowe możliwości dla kształtowania się nowej gospodarki; szeroko rozumianych przemysłów kreatywnych, usług, turystyki, itp., potencjalnie mogących stawać się nowymi kołami zamachowymi rozwoju miast. Druga zmienna odnosiła się do kwestii akcesji do UE. Konkurs na ESK rozpoczął się w okresie wyjątkowego optymizmu wynikającego z integracji ze strukturami Zachodu. W pewnym uproszczeniu można mówić w tym kontekście o poczuciu końca historii, w znaczeniu, jakie temu terminowiy nadał Francis Fukuyama 2. Ponadto, dla polskich miast otworzyły się nowe, niedostępne wcześniej możliwości rozwoju. Dotyczyło to środków finansowych na rozwój kultury i przemysłów kreatywnych, zarówno tzw. „twardych”, które pozwoliły na stworzenie niezbędnej infrastruktury, jak i tzw.„miękkich”, które przyczyniły się do budowania kapitału społecznego i kulturowego. Członkostwo w UE, opierające się na swobodach przepływów, sprawiło także, że polskie miasta zostały włączone do europejskiej sieci wymiany i dzięki temu mogły stawać się przestrzeniami innowacji. Trzecia zmienna dotyczyła zmiany społeczno-kulturowej. Polskie społeczeństwo, ukształtowane pod wpływem wartości szlacheckich i chłopskich, staje się obecnie społeczeństwem miejskim. Każda zmiana kulturowa wymaga nowych narracji, legitymizujących nowe tożsamości. Starania o ESK w dużej mierze przyczyniły się do wynajdywania miejskości i uruchomiły proces autorefleksji, dostarczają-

49

cy nowych narracji miejskich. Z uwagi na postawiony cel badawczy respondenci rekrutowani byli wedle dwóch kryteriów: Instytucjonalni aktorzy społeczni, odpowiedzialni za kształtowanie i implementowanie polityk kulturalnych w miastach. W tym przypadku wywiady prowadzone były z osobami bezpośrednio zaangażowanymi w przygotowanie aplikacji ESK, tworzącymi zespoły konkursowe, oraz z osobami odpowiedzialnymi za polityki kulturalne w poszczególnych miastach (urzędnicy samorządowi, pracownicy samorządowych jednostek kultury). Liderzy opinii, czyli osoby kształtujące dominujący dyskurs interpretacyjny. Były to osoby i instytucje tworzące nowe miejskie narracje, które stają się ramami odniesienia dla działań podejmowanych przez innych aktorów społecznych. Do tak rozumianej kategorii liderów opinii, na potrzeby badań dobrani zostali: liderzy ruchów miejskich, dziennikarze mediów lokalnych, blogerzy. Prezentowany podział należy traktować jedynie w kategorii Weberowskich typów idealnych, pozwalających na analityczną klasyfikację zjawisk. Na potrzeby projektu przyjęto metodę badań jakościowych z wykorzystaniem technik pogłębianych wywiadów narracyjnych, obserwacji uczestniczącej oraz analizy materiałów zastanych, w tym przypadku głównie aplikacji konkursowych. Do badań wytypowanych zostało siedem z jedenastu miast kandydujących do miana ESK: Gdańsk, Katowice, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin i Wrocław. Wybór takiej ilości miast pozwalał na wielowymiarowe zastosowanie metody porównawczej, dawał możliwość uchwycenia i wyjaśnienia istotnych prawidłowości. Badania terenowe trwały od lutego do sierpnia 2016. Łącznie przeprowadzono sześćdziesiąt wywiadów pogłębianych. Kwestionariusz wywiadu opracowany był w taki sposób, aby uchwycić zmiany w dwóch zasadniczych wymiarach: instytucjonalnym oraz społeczno-kulturowym. W przypadku wymiaru instytucjonalnego pytania dotyczyły głównie kwestii lokalnych polityk kulturalnych w poszczególnych miastach. Miały one na celu analizę wpływu procesu kandydowania o miano ESK na kształtowanie lokalnych polityk kulturalnych, usprawnienie procesu decyzyjnego, zwiększenie praktyk partycypacyjnych. Kwestionariusz miał także dostarczyć opinięi na temat funkcjonowania nowopowstałych instytucji kultury, a także zanalizować rolę, jaką odgrywają one w procesie miastotwórczym. Problem zmian w sferze społeczno-kulturowej przejawia się w kilku wymiarach, zatem w kwestionariuszu poświęcono mu więcej miejsca. W tym przypadku pytania odnosiły się przede wszystkim do szeroko rozumianej tożsamości miasta. Biorąc pod uwagę specyfikę polskiego kontekstu, pytania odnosiły się głównie do kwestii: rekonstrukcji pamięci społecznej miasta, wzmacniania kapitałów społecznych i tworzenia nowych miejskich narracji, wpływających na zmianę wizerunku miasta, zarówno wśród samych mieszkańców, jak i na zewnątrz. Osobny zestaw pytań dotyczył kwestii usieciowienia miast i związany był z ideą Koalicji Miast.

___________________________________________

Prezentowany raport badawczy jest syntetycznym podsumowaniem głównych tez zawartych w przygotowywanej monografii naukowej, w której szczegółowo omawiane są pogłębiane wyniki projektu. 1

2

Fukuyama Francis, 1996, Koniec historii, Wydawnictwo Zysk i Spółka, Poznań.


II.

Wnioski z badań terenowych

Przebieg samego konkursu o tytuł ESK, a zwłaszcza jego długofalowe skutki, uwarunkowane były specyfiką poszczególnych miast. Celem projektu badawczego było jednak w pierwszej kolejności uchwycenie ogólnych prawidłowości, a nie rekonstrukcja historycznego procesu. Dlatego też prezentowane wnioski, zgodnie z wymogami metody porównawczej, skupiać się będą przede wszystkim na zaobserwowanych prawidłowościach, odnoszących się do sfery instytucjonalnej i społeczno-kulturowej. 1. Miejskość Konkurs na ESK 2016 odegrał ważną, a w przypadku niektórych miast kluczową wręcz rolę w procesie kształtowania lokalnych tożsamości i wzmacnianiu kapitału społecznego. W odniesieniu do tej sfery można mówić o trwałych zmianach, które znacznie przyczyniły się do wzmacniania miejskości. Zmiana społeczna to różnica między stanem systemu społecznego w jednym momencie czasu 3 i stanem tego samego systemu w innym momencie czasu. Analizując zmiany społeczno-kulturowe dotyczące miejskiej rzeczywistości wywołane konkursem o tytuł ESK, należy zatem zwrócić uwagę na głębokie cywilizacyjne zacofanie polskich miast, zarówno w odniesieniu do materialnej tkanki miejskiej, jak też sfery miejskości. Problem ten uwarunkowany był złożonymi czynnikami wynikającymi z procesów długiego trwania 4. Zakładając zatem, że w przypadku polskich miast, jedną z cech charakterystycznych był deficyt miejskości, konkurs na EKS stał się istotnym mechanizmem uruchamiającym proces tworzenia miejskości polskich miast. Nadrzędną rolę w przypadku tak rozumianiej zmiany odgrywały zespoły przygotowujące aplikacje konkursowe ESK. Sposób zorganizowania tych zespołów i umieszczenia ich w specyficznym położeniu w miejskim systemie instytucjonalnym, w znacznej mierze zdeterminował efekt ESK. Cechą charakterystyczną wszystkich badanych miast było to, że zespoły powołane do przygotowania aplikacji konkursowych ESK, funkcjonowały poza oficjalnymi strukturami, takimi jak urząd miasta czy samorządowe instytucje kultury. Najczęściej sytuacja wyglądała w ten sposób, że powoływano od podstaw zespoły zadaniowe, których celem było przygotowanie aplikacji konkursowej. Wyjątkiem był Poznań, gdzie przygotowanie aplikacji konkursowej zlecono zewnętrznej firmie PR. Takie usytuowanie strukturalne zespołów ESK miało szereg zalet pozwalających na istotne zmiany w sferze społeczno-kulturowej miast, ale też poważne wady, skutkiem których procesy wywołane konkursem na ESK nie przełożyły się na trwałą instytucjonalną zmianę. Wyprowadzenie zespołów ESK poza oficjalne struktury administracyjne sprawiło, że pod pewnymi względami można je traktować jako opisane przez Victora Turnera sfery communitas, a więc swoiste szczeliny w systemie, w których dopuszczalne są eksperymenty dotyczące norm i wartości, gdzie presja zasadniczych struktur jest słabsza. Dzięki temu communitas stanowią przestrzeń, w której przygotowywana jest zmiana kulturowa 5. W przypadku polskich miast głęboka zmiana kulturowa postępowała równolegle z konkursem na ESK. Szereg procesów, takich jak: akcesja do UE, transformacja podstaw gospodarczych w kierunku gospodarki postfordowskiej, kształtowanie się nowego mieszczaństwa, rozwój ruchów miejskich, reforma samorządowa, itp., wywołało istotne zmiany w społeczno-kulturowej przestrzeni polskich miast. Problem jednak w tym, iż z uwagi na historyczne zaszłości brakowało narracji, które by ową zmianę legitymizowały. Konkurs na ESK zaczął tę próżnię wypełniać. Jednym z najważniejszych długofalowych skut-

50

ków procesu ubiegania się o miano ESK, stała się zmiana percepcji miast przez jego mieszkańców. Polskim miastom brakowało miejskich narracji, atrakcyjnych opowieści, dzięki którym wzmacniane byłyby emocjonalne więzi mieszkańców z miastem. Kierując się wytycznymi formularza aplikacyjnego, miasta aspirujące do tytułu ESK musiały przeżyć proces refleksji nad własną tożsamością. Proces ten przybrał z czasem charakter głębokiej zbiorowej introspekcji, poszukiwania lokalnego genius loci, przywracania pamięci miast. Konkurs na ESK pozwolił miastom na odkrycie własnych zasobów, często zasłoniętych narastającymi przez lata kompleksami i stereotypami. Przeprowadzone badania pozwoliły na zaobserwowanie kilku prawidłowości w odniesieniu do procesu konstruowania narracji miejskich. 1. Najintensywniej proces odkrywania własnych zasobów i redefinicji tożsamości zachodził w tych miastach, które do czasu konkursu na ESK zmagały się z kompleksami peryferyjności lub/i stygmatem miast dotkniętych skutkami transformacji. W Lublinie, Łodzi i Katowicach, które przechodziły bolesny okres transformacji systemowej, kwestia zamiany wizerunku miasta w oczach mieszkańców była jednym z najczęściej przywoływanych wątków w czasie wywiadów. 2. Konkurs na ESK stawał się mechanizmem tworzącym nowe narracje, pod warunkiem jednak, że powiązany był z oficjalnymi strategiami promocyjnymi miast. To pozwalało na instytucjonalizację pomysłów i idei powstających w ramach działań ESK, dzięki czemu zwiększała się recepcja, a zarazem zwiększał się wpływ na dyskurs publiczny. W miastach, gdzie wypracowane narracje nie wpisywały się w oficjalne strategie promocyjne, nie zyskiwały one instytucjonalnych ram i nie zaistniały w publicznym dyskursie. Przykładem tego był Poznań, a zwłaszcza Szczecin. 3. Budowanie wizerunku (marki) miasta to jeden z ważniejszych aspektów całego programu ESK. Nawet jeśli do wielu tego typu działań można mieć uzasadnione uwagi krytyczne, to w polskim przypadku, dało się obserwować szereg związanych z tym pozytywnych zmian. Od czasu akcesji Polski do UE, która otworzyła kraj na inwestorów i turystów, ważną kwestią dla samorządów stał się marketing miejsca. Miasta zaczęły wydawać spore kwoty na działania PR i budowanie marki. Brak doświadczeń w tym zakresie powodował jednak, że większość kampanii marketingowych opierała się na mało innowacyjnych formatach, oderwanych najczęściej od lokalnej specyfiki. Doświadczenia konkursu na ESK pozwoliły przełamać taki sposób myślenia. Energia wyzwolona w trakcie tych starań, przyczyniła się do odkrywania lokalnych zasobów. Okazało się, że najlepszą reklamą miasta są jego mieszkańcy, którzy współtworząc miejską przestrzeń publiczną,

___________________________________________

Sztompka Piotr, 2006, Socjologia zmian społecznych, Znak, Kraków.

3

Więcej na ten temat: Kubicki Paweł, 2016, Wynajdywanie miejskości.

4

Polska kwestia miejska z perspektywy długiego trwania, Wydawnictwo Nomos, Kraków. Turner Victor, 2005, Gry społeczne, pola i metafory.

5

Symboliczne działanie w społeczeństwie, Wydawnictwo UJ, Kraków.


tworzą tym samym niepowtarzalną i niepodrabialną atmosferą miasta. To nie aktorzy z billboardów, ale żywi ludzie tworzący kulturę miasta w codziennych interakcjach, stali się najlepszymi reklamami swoich miast. Zmianę wizerunku miasta po konkursu na ESK podkreślali respondenci z niemal wszystkich ośrodków. W sposób jednak najbardziej spektakularny proces ten dokonał się w tych miastach, które do tej pory uchodziły za peryferyjne. 4. Jednym z charakterystycznych wątków, zaobserwowanych w trakcie badań, było wyzwolenie w trakcie konkursu na ESK więzi społecznych charakterystycznych dla doświadczeń pokoleniowych 6. Takim wspólnym doświadczeniem pokoleniowym dla większości respondentów stał się proces odkrywania i tworzenia miejskości swoich miast. Co charakterystyczne, więzi pokoleniowe najsilniej występowały w tych miastach, które do czasu konkursu na ESK cierpiały na wyraźny deficyt miejskości. Więzi społeczne, wywołane efektem doświadczenia pokoleniowego, mają tę właściwość, że potrafią połączyć takie kategorie ludzi, którzy w innych warunkach nie mieliby okazji do współpracy. W badanych miastach funkcjonowały obok siebie rożne środowiska, zajmujące się szeroko rozumianą kulturą: urzędnicze, instytucjonalne, aktywistyczne, alternatywne i offowe. Długo nie istniała płaszczyzna, która mogłaby je połączyć, a brak kontaktów sprzyjał tworzeniu i umacnianiu stereotypów. Konkurs na ESK, wyzwalając więzi pokoleniowe, przyczynił się do rozmywania symbolicznych granic i stereotypów, a także do „niwelowania progów wejściowych.” Ważnym problemem dotyczącym innowacyjności i kreatywności w sferze zinstytucjonalizowanej kultury są tzw. gatekeepers – blokujący dopływ nowych, często nonkonformistycznych (kreatywnych) jednostek. Specyfika ulokowania zespołów ESK – w sferze communitas oraz charakter więzi pokoleniowych sprawiły że rola tradycyjnych gatekeepers znacznie zmalała. W efekcie zespoły ESK przyciągały kreatywne jednostki ze środowisk, które dotychczas pozostawały poza instytucjonalnym obiegiem kultury miejskiej. Dzięki temu zespoły takie okazały się bardzo sprawnymi instytucjami, tworzącymi nowe miejskie narracje. 5. Jednym z efektów ESK było też „urefleksyjnienie” tradycyjnych instytucji kultury samorządowej, które pod pewnymi względami można porównać do systemów autopojetycznych 7. Jedną z cech charakterystycznych takich systemów jest zamykanie się na otoczenie zewnętrzne i brak potrzeby autorefleksji. Takie instytucje są raczej zorientowane na tworzenie i reprodukowanie symbolicznych granic oddzielających świat „prawdziwej”, „wysokiej” kultury, od miejskiego świata profanum codziennych doświadczeń i interakcji. Stereotypowy podział na tzw. kulturę wysoką (elitarną, odświętną) i niską (plebejską, codzienną) był silnie zakorzeniony w tradycyjnym dyskursie, w ramach którego kultura postrzegana była jako swoisty rytuał oczyszczający, co dobrze oddaje sformułowanie „iść się odchamić”, którym w potocznej polszczyźnie opisuje się uczestnictwo w kulturze. Dotychczasowe badania prowadzone nad kompetencjami kulturowymi Polaków i uczestnictwem w kulturze potwierdzają elitarność i alienację kultury z codziennego życia mieszkańców miast 8. Takie myślenie o kulturze miało daleko idące konsekwencje. Stymulowało ono proces zamykania się sfery kultury na miejskie otoczenie, co skutkowało między innymi doborem zmiennych stosowanych do badania praktyk kulturalnych, które często nie wychwytywały faktycznych praktyk kulturalnych, bowiem sami respondenci, często nie mieli świadomości, że w kulturze uczestniczą. Odnosząc się do metaforyki molierowskiego pana Jourdain, który nie wiedział, że mówi prozą, także respondenci wypełniający różne kwestionariusze często nie wiedzą, że obcują z kulturą. Przykładowo, miasta takie jak Gdańsk, Łódź czy Katowice, słyną

51

ze znakomitych murali tworzonych na elewacjach zwykłych bloków i kamienic. Mieszkańcy miast obcują z nimi na co dzień, ale tradycyjnie rozumiane uczestnictwo w kulturze wymagałoby w tym przypadku formalnego przekroczenia progu zinstytucjonalizowanej galerii. Szereg procesów związanych z konkursem na ESK pozwolił na zmianę tego dyskursu. Z jednej strony, staraniom o ESK towarzyszył intensywny proces autodiagnozy i autorefleksji na temat kondycji i roli kultury miejskiej. Z drugiej strony, starania o ESK w dużej mierze – dzięki wciąganiu do zespołów artystów i menedżerów kultury alternatywnej, off-owej, która wymykała się tradycyjnym technikom pomiaru – pozwoliły przełamać dotychczasowy dyskurs myślenia o kulturze, jako odświętnym sacrum. W efekcie kultura zaczęła być postrzegana także w kategoriach miastotwórczych, obszar kultury wysokiej i kultury codziennej zaczęły się mieszać, tworząc amalgamat kultury miejskiej. 6. Jedną z cech charakteryzujących silne tożsamości lokalne jest jakość i charakter kapitału społecznego, co pozwala na mobilizację zasobów na rzecz realizowania dobra wspólnego. Aby mówić o takim zjawisku, w pierwszej kolejności samo miasto musi być postrzegane jak dobro wspólne. Historycznie w Polsce był z tym problem, co zostało opisane między innymi w klasycznej już koncepcji „próżni socjologicznej” Stefana Nowaka 9, wskazującej na poważny deficyt kapitału społecznego i zaufania. Starania o ESK w znaczny sposób przyczyniły się do przełamywania tego dyskursu, stymulując proces tworzenia kapitału społecznego. Trzeba jednak podkreślić, że skala tej mobilizacji w poszczególnych miastach była różna. Największa mobilizacja społeczna nastąpiła w tych miastach, które w różnego rodzaju popularnych rankingach i zestawieniach mających wskazywać poziom rozwoju i jakość życia, nie zajmowały dotychczas czołowych pozycji. Tam konkurs na ESK pozwolił odkryć i dowartościować lokalne zasoby, przełamując dotychczasowy dyskurs peryferyjności. W większości miast kandydujących kapitał społeczny tworzony w czasie konkursu na ESK został zachowany, i to zarówno w wymiarze instytucjonalnym, jak i pozainstytucjonalnym. Z jednej strony: w Gdańsku, Katowicach, Lublinie a także, co zrozumiałe, we Wrocławiu, przetrwały, choć w różnej formie, zespoły i instytucje, przygotowujące aplikacje konkursowe ESK. Modelowym przykładem okazał się Gdańsk, gdzie zespół przygotowujący aplikację został przemianowany na Instytut Kultury Miejskiej (IKM). Działalność IKM, ukierunkowana głównie na wzmacnianie tożsamości lokalnej, była przez gdańskich respondentów powszechnie doceniana.

___________________________________________

6

Pojęcie pokolenia rozumiane jest tu w znaczeniu, jakie nadał mu m.in. Piotr Sztompka,

czyli jako zbiorowość ludzi, którzy doświadczyli takich samych, ważnych wydarzeń historycznych, przeżyli te same sytuacje, reagowali na te same wydarzenia: Sztompka Piotr, 2005, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Znak, Kraków. 7

Por.: Luhmann Niklas, 1996, Social Systems, Stanford University Press.

8

Por.: Praktyki kulturalne Polaków, (red.) Rafał Drozdowski, Barbara Fatyga, Mirosław

Filiciak, Marek Krajewski, Tomasz Szlendak, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 9

Nowak Stefan, 1979, System wartości społeczeństwa polskiego,

(w:) Studia Socjologiczne, nr 4,


Instytucjonalizacja kapitału społecznego, taka jak w przypadku IKM w Gdańsku, była raczej wyjątkiem, co nie oznacza, że został on zmarnowany. Najczęściej przejawiał się w pozainstytucjonalnych formach, charakterystycznych dla działań nieformalnych ruchów społecznych. Mieszkańcy miast, którzy dzięki staraniom o ESK zaczęli inaczej patrzeć na swoje miejsce zamieszkania, poczuli się też podmiotem procesów dziejących się w mieście. Wzrost aktywności społecznej, jaki nastąpił w badanych miastach po 2011 roku, zdaniem respondentów związany był w dużej mierze ze skutkami konkursu na ESK. III. Sieć miejska. Od turnieju miast do Koalicji Miast Decyzje o przystąpieniu do konkursu o ESK zapadały w szczególnym czasie, kiedy to wyjątkową popularnością cieszyły się różnego rodzaju rankingi, z pomocą których starano się mierzyć rozwój miast. Takie były początki polskiego konkurs na ESK, które w pamięci respondentów zapisały się jako metaforyczny „turniej miast”, stających do rywalizacji. W rzeczywistości jednak, proces ubiegania się o ESK miał odwrotny skutek. Zamiast współzawodnictwa przyniósł współpracę. Działo się tak dlatego, że konkurs, który początkowo nastawiony był na ambicjonalną rywalizację, z czasem stał się mechanizmem sieciującym miasta. Zgodna współpraca i tworzenie koalicji miejskiej, okazuje się jednym z ważniejszych, trwałych skutków konkursu na ESK. Efektem tego myślenia stała się Koalicja Miast, której zręby ukształtowały się już w trakcie konkursu. Wśród respondentów sama idea tworzenia Koalicji Miast spotykała się z powszechną akceptacją. Kwestią dyskusyjną pozostaje natomiast sposób jej funkcjonowania. Respondenci zwracali uwagę w tym przypadku na dwie kluczowe kwestie: sposób finansowania zapewniający autonomię działań, oraz reprezentatywność dającą legitymizację poszczególnym podmiotom czy jednostkom do reprezentowania konkretnych ośrodków miejskich w Koalicji Miast. Koalicja Miast, funkcjonująca na zasadzie miejskiej sieci współpracy, potencjalnie stwarza szereg możliwości, dzięki którym zyskiwać będzie sfera kultury. Usieciowienie stymuluje dyfuzję społeczną i kulturową, zmieniają się także relacje w sferze władzy, co ma istotne znaczenie w przypadku polityk kulturalnych w miastach. Intensywne wzajemne relacje w ramach sieci miast w sposób szczególny przyczyniają się także do wzmacniania tożsamości lokalnych. Proces kształtowania tożsamości zawsze wymaga relacji z partnerami, którzy odgrywają w nim rolę metaforycznego lustra. Aby odkryć siebie, docenić własne zasoby, konieczny jest „inny”, w oczach którego można się przeglądać. Taką właśnie rolę odgrywają sieci, w ramach których miasta „przyglądają się sobie nawzajem”. Koalicja ma też szanse stać się organizacją wspierającąa miasta w budowaniu lokalnych polityk kulturalnych oraz wdrażaniu innowacyjnych praktyk rozwojowych. IV. Wymiar europejski Analizując wymiar europejski konkursu o ESK, należy zwrócić uwagę na dwa różne dyskursy. Pierwszym był dyskurs ukształtowany w okresie starań o miano ESK (2007-2011). Drugim zaś ten z okresu prowadzonych badań terenowych (luty-sierpień 2016). W trakcie starań o ESK wątek europejski, odnoszący się do wspólnych wartości i dziedzictwa, choć był jednym z kluczowych dla programu, zszedł na drugi plan, co podkreślała znaczna część respondentów. Na ten stan rzeczy wpływ miały trzy zasadnicze kwestie.

52

Po pierwsze, ewolucja samego konkursu na ESK. Obecnie program ESK jest bardziej nastawiony na tzw. festiwalizację i promocję miast, niż wzmacnianie tożsamość europejskiej i lokalnej. Po drugie, kontekst „końca historii” – konkurs na ESK odbywał się w czasie, kiedy europejskość Polski została w powszechnym odbiorze potwierdzona raz na zawsze (akcesja do UE, dominacja polityczna pro-europejskich elit, itp.). Europejskość jako sfera wartości przestała być interesująca, na aktualności zyskiwały pragmatyczne umiejętności związane z przyciąganiem środków unijnych i promocją. Po trzecie, w Polsce, po akcesji, nie ukształtował się język, w którym mówi się o Europie, jako wspólnej przestrzeni społeczno -kulturowej, a nie jedynie administracyjno-gospodarczej. W pierwszej dekadzie po akcesji, kwestia europejska została sprowadzona właściwie niemal wyłącznie do problematyki funduszy europejskich. Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu, tożsamość staje się „widoczna” (dyskutowana i reinterpretowana), kiedy zamienia się w problem. Kontekst, w którym realizowano badania (luty – sierpień 2016) w dużej mierze wpłynął na postrzeganie wymiaru europejskiego polskich miast. Po pierwsze, okazało się, że historia Polski wcale się nie skończyła, ale wręcz przeciwnie, znaczenie przyspieszyła. Po drugie, w czasie kiedy zarówno sama UE, jak i poszczególne państwa członkowskie targane są poważnymi odśrodkowymi konfliktami, środki unijne schodzą na dalszy plan, a kluczowe miejsce zajmują pytania o idee, mogące na nowo spajać Europę. Po trzecie wreszcie, do dyskursu publicznego, głównie za sprawą rosnących w siłę ruchów miejskich, zaczął przebijać się nowy język debaty o europejskim wymiarze polskich miast. W tym nowym kontekście, respondenci często zwracali uwagę, jak ważną rolę w procesie europeizacji odgrywa miejskośćci. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że miejskośćci postrzegana była jako metaforyczna kotwica, dzięki której Polska, mimo różnych odśrodkowych procesów, wciąż jest zakorzeniona w cywilizacji Zachodu. V. Karnawał Konkurs na ESK, mimo że przyczynił się do istotnych zmian w sferze społeczno-kulturowej polskich miast, nie stał się jednak rewolucją. Do tego zabrakło długofalowych zmian w sferze instytucjonalnej. W tym wymiarze konkurs na ESK, z pewnymi wyjątkami, przybierał raczej charakter karnawału, czyli sytuacji, gdzie na krótki, odświętny czas, zmieniają się relacje w sferze władzy, po czym po pewnym czasie wszystko wraca do starego, ustalonego porządku rzeczy. Działania podejmowane w trakcie konkursu na ESK dostawały często specjalny priorytet, a respondenci niejednokrotnie podkreślali, że w trakcie trwania konkursu dało się zaobserwować wyraźną jakościową zmianę w funkcjonowaniu urzędów. Rozpoczęte w czasie konkursu na ESK mechanizmy zmiany instytucjonalnej, po jego zakończeniu zaczęły się jednak zacinać. Okazało się, że takie zmiany mają w większości charakter zadaniowy, a nie systemowy. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z problemem systemowym i nie należy go wiązać tylko i wyłącznie z konkursem na ESK. Upraszczając nieco sprawę, można wskazać na trzy główne przyczyny systemowe, które ograniczyły zasięg zmian instytucjonalnych. Po pierwsze, brak długofalowego instytucjonalnego myślenia. W epoce nowoczesnej, kiedy rozwijały się biurokratyczne instytucje, polskie społeczeństwo skutkiem braku własnego państwa, a później suwerenności, takich instytucji nie posiadało, lub/i postrzegając jej jako obce, traktowało je z głęboką nieufnością. W efekcie nie potrafiło w sposób instytucjonalny zagospodarowywać budowanego oddolnie


kapitału społecznego. Krótkotrwałe momenty mobilizacji społecznej nabierały zazwyczaj znamiona karnawału, czego najlepszym przykładem jest funkcjonujące w oficjalnym dyskursie określenie „karnawał Solidarności” opisujące największy ruchu społeczny w historii Polski z początków lat 80-tych XX wieku. Po drugie, antynomie wpisane w procedury konkursu na ESK. Przykładowo, jednym z jego wymogów jest partycypacja społeczna, wzmacnianie lokalnego kapitału społecznego. Zakłada to włączenie do procesu tworzenia aplikacji możliwie jak największej liczby lokalnych środowisk. Z drugiej jednak strony, logika konkursu wymaga, aby aplikacja była napisana podług reguł grantowych, rządzącymi się specyficznymi prawami, czemu akurat szeroka partycypacja nie sprzyja. Ilustracją tej antynomii są dwa skrajne przykłady: Wrocławia i Łodzi. Siłą łódzkiej kandydatury była ogromna mobilizacja społeczna i partycypacyjne procedury przyjęte na potrzeby pisania aplikacji. Z drugiej strony, okazało się to poważną wadą. Stawiając na partycypacyjne praktyki łódzka aplikacja miała wielu autorów, ale żadnego redaktora, co w dużej mierze przyczyniło się do tego, że Łódź traktowana jako „czarny koń” konkursu odpadła już w pierwszym etapie. We Wrocławiu proces pisania aplikacji przebiegał odmiennie, po krótkich, wymaganych procedurami konsultacjach, zgrany zespół przystąpił do profesjonalnej pracy. Wrocław postawił na pracę ekspercką i dzięki temu wygrał konkurs na ESK, ale fakt ten nie mobilizował mieszkańców tak silnie, jak w innych miastach. Profesjonalne prace nie wywołują społecznych emocji. Inaczej w Łodzi, gdzie aplikacja pisana w sposób nadmiernie partycypacyjny miała wiele błędów, rozbudziła jednak znaczny kapitał społeczny. Po trzecie wreszcie, to efekt braku spójnych polityk miejskich w wymiarze krajowym 10. Kiedy polskie miasta po akcesji do UE zostały nasycone kapitałem, o ich rozwoju decydował głównie chaos, czego efektem stała się niekontrolowana suburbanizacja, tzw. urban sprawll, prywatyzacja przestrzeni publicznych, wyludnianie się centów miast, itp. W sposób oczywisty nie sprzyjało to rozwojowi kultury miejskiej, gdyż ta nie funkcjonuje jako izolowana wyspa, ale jest ściśle powiązana z miejskim systemem. Proces aplikowania o miano ESK odbywał się w czasie, gdy polskie miasta inwestowały znaczne środki w rozwój infrastruktury przeznaczonej dla instytucji kultury. Z jednej strony, wielka mobilizacja społeczna będąca efektem starań o ESK, rozbudziła zainteresowanie kulturą sprawiając, że nowobudowane instytucje zyskiwały (często nową) publiczność. Ilustrują to dane GUS z badań nad uczestnictwem w kulturze, wskazując na wyraźną zmianę frekwencyjną osób deklarujących uczęszczanie do instytucji artystycznych (teatru, opery i operetki, filharmonii) pomiędzy badaniami w 2009 roku a 2014 roku 11. W efekcie procesów zachodzących w ramach ESK, zmienił się także sposób zarządzania instytucjami kultury na bardziej partycypacyjny, otwierający te instytucje „na miasto”. Z drugiej jednak strony, nowobudowane instytucje rzadko kiedy przyczyniały się do zrównoważonego rozwoju tkanki miejskiej. Przykład Katowic jest tutaj najbardziej wymowny. Miasto dzięki konkursowi na ESK przeżywa obecnie prawdziwe kulturalne ożywienie, na co zwracali uwagę wszyscy respondenci. Problem jednak w tym, że w przypadku lokalizacji katowickiej strefy kultury popełniono wszystkie błędy epoki modernizmu: strefowanie (dzielnice monofunkcyjne), prymat samochodu, rozbudowa wielopasmowy arterii samochodowych rozcinających tkankę miejską, itp. Dlatego też, zdaniem respondentów, nowopowstałe budynki kultury nie stają się kołem zamachowym rozwoju miasta, nie przyczyniają się do tworzenia miejskości. Podobnie sytuacja wygląda w większości z badanych miast, choć kluczową rolę odgrywa tam lokalny kontekst.

53

Poza wspominanymi powyżej czynnikami wynikającymi z problemów systemowych, przeprowadzone badania ujawniły także dysfunkcje samej organizacji konkursu na ESK 2016. Najważniejszym z niech był fakt, że zespoły ESK w poszczególnych miastach funkcjonowały poza oficjalnymi strukturami urzędów i instytucji kultury. To, co było atutem w przypadku kształtowania nowych narracji i kapitału społecznego, w przypadku trwałych reform instytucjonalnych okazało się poważną wadą. Poza pewnymi wyjątkami, struktury urzędów miast w niewielkim stopniu włączały się w pracę nad ESK;, to nie one stawały się instytucjami „uczącymi się.” W czasie konkursu na ESK uczyły się i budowały indywidualny kapitał społeczny przede wszystkim osoby tworzące zespoły ESK. Po rozwiązaniu większości zespołów ESK kapitał społeczny został przy jednostkach a nie w instytucjach. Pomimo opisanych powyżej dysfunkcji, konkurs na ESK przyniósł pewną jakościową zmianę dotyczącą polityk miejskich w sferze kultury. W niektórych miastach, zwłaszcza w Lublinie, gdzie zespoły ESK pracowały w ścisłej współpracy z Urzędem Miasta, zmiany w sferze instytucjonalnej okazały się bardziej trwałe. Działo się tak w dużej mierze dlatego, że osoby zaangażowane w prace przy aplikacjach ESK, stawały się z czasem etatowymi pracownikami takich struktur, co pozwalało na instytucjonalne zagospodarowanie energii i kreatywności wyzwolonej w trakcie konkursu. Ponadto, dzięki konkursowi na ESK władze samorządowe miały możliwość empirycznej weryfikacji zależności pomiędzy kulturą i rozwojem miast. Skutkiem tego kultura zaczęła zajmować coraz ważniejszą rolę w oficjalnych dokumentach wyznaczających strategię rozwoju miast.

___________________________________________

10

Więcej na ten temat: Gądecki Jacek, Kubicki Paweł, Polityki miejskie, (w:) Politeja.

Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ, 27/2014, oraz; Kubicki Paweł, 2016, Wynajdywanie miejskości. Polska kwestia miejska z perspektywy długiego trwania, Wydawnictwo Nomos Kraków. 11

GUS, 2016, Uczestnictwo ludności w kulturze w 2014 roku, http://www.nck.pl/media/

attachments/317440/Uczestnictwo%20ludno%C5%9Bci%20w%20kulturze%20w%20 2014%20r..pdf


54


14.

Nie tylko wartości. O praktycznym aspekcie zmiany w kulturze. Polityka kulturalna wciąż sprawia problemy. Trudno się dziwić. Dla wielu to oksymoron – połączenie czegoś pięknego i uczciwego z czymś wrednym i odpychającym. Zwłaszcza wtedy, gdy myślimy o polityce przez małe „p” i kulturze przez duże „K”. W konsekwencji rozmowa o polityce kulturalnej jako agendzie – programie działań, które mają na celu konkretne wsparcie kultury, zwykle schodzi na dalszy plan. No bo jak tu konstruktywnie rozmawiać o dotykających nas ograniczeniach prawnych, formalnych czy finansowych, gdy jesteśmy oburzeni na instrumentalny sposób o traktowania kultury? Jak wdrażać małe zmiany, gdy wołamy o rewolucję? Na to wyzwanie próbuje po części odpowiedzieć Koalicja Miast – sieć utkana z polityków, urzędników i wspierających ich ekspertów, która postawiła przed sobą bardzo ambitne zadanie. Jednym z jej celów jest modernizacja miejskich polityk kulturalnych. (Nie)polityka kulturalna Nie trzeba mówić, że to zadanie nie należy do najłatwiejszych. I to nie tylko dlatego, że może wydawać się utopijnym życzeniem. Ważne jest również to, że w obecnej rzeczywistości każda gmina samodzielnie próbuje odpowiedzieć sobie na pytania dotyczące zarówno samej kultury, jaki i sposobu jej wspierania z punktu widzenia urzędu. Wymiana doświadczeń zwykle ograniczała się do grona urzędników, którzy kontaktowali się ze sobą, gdy potrzebowali konsultacji. Tymczasem Koalicja wydaje się być nastawiona na długi proces. W trakcie czekają na nią nie tylko wyzwania związane z chęcią współpracy i obecnością woli politycznej fundującej sens jej istnienia. Lista potencjalnych barier jest znacznie dłuższa. Po pierwsze, mówimy tu o kulturze – obszarze, który zdecydowanie różni się od innych dziedzin polityki miejskiej. Wyjątkowość tej sfery życia publicznego, jej nieprzewidywalność, wewnętrzne pragnienie autonomii sprawiają, że rzadko kiedy proste równanie dwa plus dwa daje tutaj cztery. A nawet jeśli, to przez utrzymujące się przekonanie, że nie można mierzyć efektywność działań wokół kultury, nigdy nie wiemy, czy dany cel osiągnęliśmy świadomie, czy zupełnie przez przypadek. Po drugie, wciąż nie wiemy, czym jest dobra polityka kulturalna. Zobowiązanie, jakie nakłada na gminy ustawa o samorządzie lokalnym pozornie stawia sprawę jasno – do ich zadań własnych należy “zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty”. Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej tylko ten przekaz wzmacnia i stwierdza, że jest to zadanie o „charakterze obowiązkowym”, a jednostki samorządu terytorialnego sprawują “mecenat nad działalnością kulturalną polegający na wspieraniu i promocji twórczości, edukacji i oświaty kulturalnej, działań i inicjatyw kulturalnych oraz opieki nad zabytkami”. Przepisy niewiele mówią jednak o tym, w jaki sposób tę rolę władz i ich odpowiedzialność za kulturę powinno się realizować. Trudno więc realnie zweryfikować, czy władze dobrze „zaspokajają zbiorowe potrzeby wspólnoty” lub czy wsparcie edukacji i oświaty kulturalnej osiąga zamierzone efekty. Prawo nie mówi bowiem nic o rezultatach. Nie stawia władzom żadnych celów – takich jak np. zapewnienie bezpłatnego dostępu do kultury wszystkim osobom poniżej osiemnastego roku życia lub stworzenie systemu wsparcia prywatnych księgarń będących jednocześnie lokalnymi ośrodkami kultury.

55

Jest to o tyle skomplikowane, że na samym poziomie definiowania o, czym jest polityka kulturalna występują istotne różnice. Dzięki badaniom DNA Miasta: Miejskie Polityki Kulturalne 2015 wiemy, że mamy nie dwie, nie trzy, a cztery różne perspektywy postrzegania tej kwestii. Najbardziej powszechne rozumienie pojmuje kulturę bardzo administracyjnie – mamy zasoby, którymi trzeba zarządzać. Drugi sposób rozumienia koncentruje się na usłudze i jej odbiorcach – władze muszą po prostu dbać o potrzeby kulturalnej mieszkańców. Trzecia definicja traktuje kulturę jako element budowania więzi społecznych i kształtowania postaw. Czwarta, ostatnia odmiana myślenia o polityce kulturalnej w centralnym punkcie stawia zaś twórców kultury. Po trzecie, polityka kulturalna działa na podstawie prawa – a w przypadku dystrybucji finansów publicznych nie mówimy jedynieo ramach prawnych narzuconych przez ustawę o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej czy tej poświęconej muzeom, ale także o odpowiedzialności, wynikającej np. z dyscypliny finansów publicznych albo prawa pracy. Mowa tu o bardzo sztywnych regulacjach, które nie tylko utrudniają dopasowanie możliwości do aktualnych potrzeb wyjątkowej przecież, jak na standardy administracji, kultury, ale także uniemożliwiają jej szybką reakcję na zmieniające się sposoby uczestnictwa w kulturze. Administracja jest przyzwyczajona, że kultura leży w gestii instytucji kultury i organizacji pozarządowych. Twórców i animatorów indywidualnych zauważa tylko wówczas, gdy chce z nimi podpisać umowę na konkretne zlecenie (a tu odzywa się prawo o zamówieniach publicznych), udzielić stypendium lub nagrodzić. Oczywiście pojawiają się nowe rozwiązania – jak szereg programów mikrograntowych, które zauważają także grupy nieformalne. Tyle że działają one na pograniczu prawa – często dzięki sprzyjającej interpretacji lokalnego radcy prawnego i dużym nakładem sił oraz pieniędzy. Po czwarte, przyzwyczailiśmy się, że kultura jest ważna i potrzebna. Tyle tylko, że często za szybko stawiamy kropkę po słowie ważna. Wiemy bowiem z szeregu badań o tym, że Polacy w kulturze oficjalnej – a więc w tej organizowanej przez urzędy, generalnie nie uczestniczą. Jako że tej nieoficjalnej władze często nie mają jak wspierać (choć coraz mocniej zauważają jej obecność), a tym samym nie mogą jej włączyć we własną politykę kulturalną, to sprawy niestety dodatkowo się komplikują. Jak bowiem gminy mają się wywiązywać z zadania pod nazwą „zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty” w dziedzinie kultury, gdy większa część tej wspólnoty swoje potrzeby kulturalne realizuje zupełnie gdzieś indziej? Można oczywiście odwołać się dodatkowych badań i analiz (a nawet trzeba, gdyż powyższy obraz rzeczywistości jest bardzo uproszczony), ale niestety gminy takimi diagnozami w zasadzie nie dysponują. Być może stąd tak częste przypadki mylenia kultury z rozrywką. Czy zmiana na lepsze jest w ogóle możliwa? Wszystko to sprawia, że prowadzenie świadomej polityki kulturalnej nie tylko staje pod znakiem zapytania, ale często zderza się z barierą nie do pokonania. Powstaje błędne koło – braku pieniędzy, braku wiedzy, braku odwagi, braku zaangażowania czy w końcu braku woli politycznej. Paradoksalnie jednak, zdaniem respondentów badań, „DNA Miasta” ogólna ocena polityki kulturalnej prowadzonej przez największe polskie miasta jest dobra i przez ostatnie trzy lata się poprawiła. Co więcej – powszechnym standardemstaje się, że kwestie związane z polityką kulturalną są przedmiotem dialogu pomiędzy reprezentantami środowisk kulturalnych a władzami miasta – zarówno za pośrednictwem formalnych i nieformalnych instytucji. Okazuje się więc, że


pomimo obiektywnych trudności zauważamy postęp w dziedzinie tworzenia i polityki kulturalnej. Nawet jeśli jest on tylko subiektywny, to wydaje się doskonałym momentem na uruchomienie procesu, którego efektem będzie nie tylko dokonanie niezbędnych korekt w najbardziej krytycznych kwestiach, ale przede wszystkim wyznaczenie dobrego standardu w dziedzinie polityki kulturalnej. Nie wolno zapominać także o sile tytułu „Europejskiej Stolicy Kultury 2016” i zawiązanego z nim kontekstu. Byłem jedną z tych osób, które przyglądały się staraniom jedenastu polskich miast o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 r. Widziałem, jak rodził się „efekt ESK” i jak wielką ma moc mobilizacyjną. Dlatego bardzo często – aż do znudzenia – powtarzałem, że największą zaletą ESK2016 jest szansa na modernizację, jaką za sobą niesie. Również dlatego, że przyciągał uwagę prezydentów i radnych, którzy nie zawsze uważali kulturę za istotny czynnik funkcjonowania i rozwoju miasta, a politykę kulturalną traktowali z równą atencją, jak inne obszary polityki miasta. Okazuje się, że to niezwykle ważne, bo z naszych badań wynika, że to najważniejszą i coraz bardziej istotną rolę w polityce kulturalnej pełnią właśnie prezydenci i burmistrzowie miast. Zmniejsza się natomiast rola osób spoza UM, np. artystów i działaczy, co pokazuje, że generalnie to urząd miasta tworzy politykę kulturalną, a więc ma również największy wpływ na jej modernizację. Dlatego właśnie działania Koalicji Miast mają tutaj tak duże znaczenie. Choć dla większości obserwatorów projekt ten opiera się na szeregu prezentacji akcentujących najważniejsze oraz najbardziej charakterystyczne dla Gdańska, Katowic, Lublina, Łodzi, Poznania i Szczecina narracji kulturowych, flagowych projektów i tego, co stanowi o genius loci poszczególnych miast, jednocześnie jest to jeden z najciekawszych projektów modernizacji lokalnych polityk kulturalnych prowadzonych na poziomie samorządu terytorialnego. Również dlatego, że urzędnicy i prezydenci nie zostali do niego zaproszeni w charakterze słuchaczy, ale występują w roli organizatorów i ekspertów.

Miast”. Okazuje się, że na proste pytanie „biletować czy nie?” istnieje co najmniej kilka dobrych odpowiedzi. Dotykamy tu bowiem szeregu kwestii. Jedna z nich jest związana z barierą ekonomiczną, która może powstać po wprowadzeniu powszechnie odpłatnego dostępu do kultury. Druga wynika ze strategii poszczególnych instytucji kultury – dla jednych wpływy z biletów mają decydujący wpływ na możliwości rozwoju instytucji, dla drugich stanowią przejaw podwójnego finansowania – raz w formie podatków, drugi przy zakupie biletów. Trzecia zaś dotyka problemu mentalności mieszkańców, którzy nieprzyzwyczajeni do powszechnej odpłatności w publicznych instytucjach kultury mogą się po prostu od tych instytucji jeszcze bardziej odwrócić. Jakakolwiek decyzja w tej sprawie z pewnością będzie więc kontrowersyjna. Mniej kontrowersyjną, ale równie ważną sprawą są sprawy podatkowe – zwłaszcza związane z podatkiem VAT i nowelizacją przepisów z grudnia 2015 r. w tej dziedzinie, które odbierają instytucjom kultury możliwość odzyskiwania pełnego VAT. Ma to wpływ nie tylko na zmniejszenie rocznego budżetu danej instytucji, ale pośrednio wpływa na jej ofertę. Powoduje także wzrost niepewności, gdyż rodzi wątpliwości związane z interpretacją rocznych sprawozdań podatkowych przez lokalne izby i urzędy skarbowe. Jest to również wyzwanie dla urzędów miast, którym zależy na stabilności funkcjonowania organizowanych przez siebie instytucji. W takich przypadkach Koalicja może nie tylko wystąpić o wspólne interpretacje podatkowe i stworzyć system wymiany informacji w tej dziedzinie, ale także wspólnie lobbować za poprawą niekorzystnych dzisiaj rozwiązań prawnych.

Wyznaczone zostały bardzo proste cele – dokonanie przeglądu tych elementów polityki kulturalnej, które generują niejasności i ograniczają rozwój kultury; selekcja zebranego materiału i koncentracja działań na tych kwestiach, które dają nadzieję na dokonanie realnej i istotnej zmiany na lepsze; wypracowanie dobrego standardu i wprowadzenie go w życie we wszystkich miastach Koalicji. W obecnym roku twórcy Koalicji Miast zdecydowali, że chcą poszukiwać dobrych rozwiązań w czterech obszarach dotyczących nowych form pomiaru w kulturze, umożliwiających porównywanie efektywności działań kulturalnych w Polsce; kwestii formalno-prawnych i oceny powodowanych przez nie konsekwencji; nowych sposobów prowadzenia działań kulturalnych i możliwych form ich wspierania; oraz narzędzi programowania oferty kulturalnej i badaniu potrzeb mieszkańców.

Wspólne działanie potrzebne jest także w przypadku konkursów na dyrektorów lokalnych instytucji kultury. Wspólnym doświadczeniem wszystkich miast są pojawiające się kłopoty z wyborem najlepszego kandydata bądź kandydatki. Obecna formuła konkursowa nie daje ani pożądanej pewności, ani też niezbędnej przejrzystości wyboru. Zniechęca również część potencjalnych kandydatów, przez co zaczyna się pojawiać niedobór odpowiednio wykwalifikowanej kadry – zwłaszcza na mniej prestiżowe, choć lokalnie bardzo istotne placówki. W gronie członków Koalicji długo rozmawialiśmy nad możliwymi rozwiązaniami. Okazuje się, że potencjalnie jest szansa, aby przy zastosowaniu tych samych przepisów wprowadzić zupełnie nową jakość w procedurze konkursowej. Wśród pomysłów była konieczność upubliczniania skróconej koncepcji przygotowanej przez każdego kandydata, publiczna dyskusja na temat przyszłości będącej przedmiotem postępowania instytucji kultury oraz obligatoryjne publikowanie szczegółowej koncepcji programowej zwycięzcy. Gdyby podobne rozwiązania wprowadzili jednocześnie wszyscy członkowie Koalicji, z pewnością stało by się to źródłem nowego standardu w tej dziedzinie. Tym samym byłby to jeden z elementów pozwalających na odróżnienie dobrej polityki kulturalnej od tej, która taka po prostu nie jest.

Agenda zmiany

Wartości a narzędzia

Oczywiście to, co wygląda na proste i łatwe, gdy się pisze o Koalicji Miast, w rzeczywistości jest bardzo trudnym procesem. Nie tylko z powodów opisanych na początku tego artykułu, ale również ze względu na obecność różnych, często przeciwstawnych sobie interesów w kulturze lub innego definiowania powinności kultury wspieranej z publicznych środków czy myślenia o kulturze w ogóle. Przykładem niech będzie kwestia odpłatności za udział w wydarzeniach kulturalnych organizowanych przez publiczne instytucje kultury. Rozmawialiśmy o niej podczas jednego z szeregu seminariów roboczych „Koalicji

Dobór wymienionych wyżejkwestii pokazuje, że członkowie Koalicji Miast koncentrują się na bardzo praktycznych aspektach polityki kulturalnej. Uzupełniają w ten sposób toczącą się od wielu lat dyskusję o styku polityki i kultury, w której najbardziej głośnymi tematami są te dotyczące ewidentnej cenzury bądź braku pieniędzy. Oczywiście odwołanie spektaklu „Golgota Picnic” czy wypowiedź premiera Glińskiego wzywającego do cenzury prewencyjnej przed premierą „Śmierci i Dziewczyny” wymaga reakcji i dyskusji. Kwestie te nie wyczerpują jednak tematu polityki kulturalnej. Pokazał to już zresztą ostatni Kongres Kultury, którego duża część uczestników, w tym piszący te słowa,

56


jak ognia unikała przypięcia łatki kongresu antypisowskiego. Zamiast więc oddzielać się „podwójną ciągłą linią od polityków”, potrzebujemy ich włączenia w merytoryczne dyskusje o korektach, które musimy wprowadzić w obecną praktykę działań wpisujących się w politykę kulturalną. Jeżeli bowiem prawdziwe są diagnozy przygotowane w trakcie prac nad panelem „Jak jest. Mapa kultury w Polsce”, to w ciągu najbliższych lat będziemy musieli zmierzyć się nie tylko z wyzwaniami związanymi z cenzurą, ale także np. z pustynnieniem peryferii, wykluczaniem z dyskusji innych niż klasyczne praktyk kulturowych czy poszerzaniem się pola kultury. Bez realnej debaty poświęconej tym tematom t, bez rozmowy o ograniczeniach związanych ze stosowaniem nowoczesnych narzędzi, bez wspólnych badań ułatwiających ocenę efektywności zastosowania danych rozwiązań i w końcu bez możliwości ich wdrażania, jaką daje skład Koalicji Miast, trudno będzie mówić nie tylko o modernizacji polityk kulturalnych, ale również o dalszym rozwoju kultury i pogłębiania związanych z nią praktyk uczestnictwa. Artur Celiński

___________________________________________

Artur Celiński - fanatyczny obserwator polityki kulturalnej i znaczenia kultury dla rozwoju miast. Promotor innowacji w zarządzaniu politykami publicznymi i wprowadzaniu narzędzi dialogu obywatelskiego. Politolog, komentator życia publicznego. Prowadzi szkolenia dla urzędników administracji publicznej dużych i średnich miast. Pomysłodawca i koordynator badania DNA Miasta: Miejskie Polityki Kulturalne. Redaktor i współredaktor raportów badawczych dotyczących polityki kulturalnej Radomska, Słupska, Elbląga, Gorzowa Wielkopolskiego, Jeleniej Góry, Katowic i Olsztyna. Współpracował przy tworzeniu polityk kulturalnych w Gdyni, Łodzi, Bydgoszczy i Elblągu. Pełni rolę konsultanta przy programie Koalicji Miast dla Kultury. Koordynator procesu tworzenia strategii rozwoju polityki kulturalnej w Olsztynie. Wiceprezes Zarządu „Res Publica”, szef zespołu projektu „DNA Miasta” i zastępca redaktorki naczelnej „Magazynu Miasta”. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

57


Forum Koalicji Miast

58


15.

Forum Koalicji Miast dla Kultury Długofalowym efektem Koalicji Miast ma być nowa jakość w zarządzaniu projektami kulturalnymi, dlatego ważną częścią projektu jest działający cały rok 2016 think thank poświęcony samorządowej odpowiedzialności za kulturę, wymieniający wiedzę na temat organizacji kultury w polskich miastach oraz poszukujący nowych, innowacyjnych rozwiązań, które służyć mają rozwojowi kultury w samorządach lokalnych. Grupa łączy (w jedną siatkę) kreatorów życia kulturalnego oraz samorządowców z miast koalicji. Podczas siedmiu edycji Forum Koalicji Miast dla Kultury, w trakcie debat problemowych, które odbyły się w każdym z miast koalicyjnych, wspólnie wypracowywaliśmy rekomendacje dotyczące możliwości modernizacji miejskich polityk kulturalnych, promocji dobrych rozwiązań, przykładów kreowania i realizacji polityki kulturalnej w samorządach. Nasze spotkania to dopiero początek. Oto wybrane, dyskutowane przez nas wątki i wyciągnięte z nich tezy, które dotyczą nas-tępujących obszarów: I. Efektywność działań • konieczność stworzenia nowego standardu badań kultury dla Polski • wprowadzenie obowiązku prowadzenia badań jako kryterium budowania oferty dla mieszkańców. • potrzeba wspólnego, wypracowanego w toku dyskusji ustalenia kryteriów jakościowych i ilościowych, przy włączeniu w proces decyzyjny współtwórców wydarzeń, odbiorców, organizacji i urzędów gmin • konieczność umieszczenia w budżecie każdego miasta środków na badania rozwoju kultury. • obowiązek upublicznienia wyników badań II. Potrzeby odbiorców • konieczność tworzenia oferty kulturalnej dopiero po zapoznaniu się z miejscem jej docelowej realizacji oraz grupami terytorialnymi lub ideowymi, dla jakich jest przeznaczona • zachowanie otwartości i elastyczności na reakcje odbiorców, a także otwartość na ich propozycje lub bezpośredni udział w tworzeniu oferty i na współtworzenie • zapewnienie wieloaspektowego wsparcia liderom lokalnych społeczności III. Prawo • konieczność sformalizowania działań kulturalnych podejmowanych przez osoby fizyczne • stworzenie warunków do podnoszenia kompetencji (szkolenia, wymiana własnych doświadczeń) kadr obsługujących kulturę w samorządach (dyrektorów, menadżerów kultury i młodych pracowników instytucji). • konieczność odzwierciedlenia postulatów formalno-prawnych w konkretnych ustawach

59

Uwagi do ustaw: Ustawa o samorządzie – dookreślenie, jaka jest rzeczywista rola organizatora (samorządu) jako nadzorcy instytucji i jakie są granice jego autonomii Ustawa o pożytku publicznym – konieczność powiększenia formalnych granic wydatków administracyjnych, w celu zwiększenia zaufania społecznego wobec organizacji pozarządowych zajmujących się działalnością kulturalną Ustawa o zamówieniach publicznych konieczność zmiany progów i poszerzenia definicji „wyłączenia”; powierzenie większej odpowiedzialności zamawiającym prowadzenie działalności kulturalnej, a także precyzyjne określenie autonomii instytucji kulturalnej; wprowadzenie standardu pracy między dyrektorem instytucji kultury a organizatorem. Ustawa o VAT – konieczność przepracowania jej brzmienia pod kątem bezpłatnych wydarzeń kulturalnych Ustawa o prawie podatkowym – konieczność sformalizowania statusu sektora prywatnego w przypadku, gdy jest on donatorem i stworzenie możliwości finansowania działań kulturalnych przez biznes bez obowiązków marketingowych; uchwalenie przepisów regulujących współpracę kulturalną pomiędzy instytucją a osobą prywatną. IV. Kultura w miastach • przyjęcie założenia, że nie istnieje już podział na kulturę wysoką i niską, ale na codzienną i świąteczną • konieczność regularnej wymiany doświadczeń, poznawania sposobów rozwiązywania podobnych problemów i dzielenia się wiedzą, jako najlepszej drogi do tworzenia miejskich przestrzeni dla piękna • uwzględnienie na każdym etapie budowania strategii rozwoju kultury kontekstu lokalnego i diagnozy sił kreatywnych istniejących w danym mieście. • przyjęcie przez instytucje kultury nowoczesne-go kształtu, który wymaga od nich kreatywności, kooperacji z innymi, a także otwarcia na nowe idee, twórców i odbiorców.


Forum Koalicji Miast

60


16.

Przyszłość – sieć kulturalna Tworzenie programu Koalicji Miast jest procesem opartym na dialogu i wymaga długiego trwania. Rozpoczęliśmy w 2014 roku. Wtedy był to eksperyment. Koncentrowaliśmy się na roku 2016 jako na swoistej granicy. Rok 2017 natomiast oznacza twardą rzeczywistość. Jesteśmy pewni, że kontynuacja projektu jest konieczna, bo kultura stanowi filar samorządnej Polski. Zdajemy sobie sprawę, iż potrzebujemy nowych sposobów, by oferta kulturalna dla mieszkańców miast wciąż się rozwijała. Dialog, współpraca, wymiana doświadczeń, poszukiwanie i zgoda na eksperyment służą kreowaniu rzeczywistości, którą powinny zaakceptować lokalne społeczności. Członkowie i organizacje zrzeszone w Koalicji Miast tworzą dziś nieformalną sieć – sieć aktywistów, która po 2016 roku, dzięki spotkaniom i wymianie doświadczeń zaproponuje nowe spojrzenie na sferę kultury. Sekretariat Koalicji Miast prowadzony jest przez Biuro Festiwalowe Impart 2016.

61


Koalicję miast dla kultury tworzą. Dziękujemy!

Paweł Adamowicz

Prezydent Miasta Gdańska

Gdańsk

Dominika Kawalerowicz

Kierownik Działu Programowego,

Tomasz Alberski

Prezes, Komunikacja Plus

Wrocław

ESK Wrocław 2016

Krzysztof Barczyk

Dyrektor, Gabinet Marszałka,

Jadwiga Kimber

Wicedyrektor Wydziału Kultury,

Urząd Marszałkowski w Szczecinie

Urząd Miasta Szczecin

Szczecin

Marta Bednarska

Specjalista ds. Promocji,

Jakub Knera

Kurator, Kolektyw All Inclusive

Gdańsk

Instytut Kultury Miejskiej

Magdalena Komarzeniec

Wydział Kultury Łódź

Łódź

Dobrosław Bilski

Zastępca Dyrektora Wydziału Kultury,

Krzysztof Komorski

Zastępca Prezydenta ds. Kultury,

Urząd Miasta Łodzi

Łódź

Sportu i Relacji Zewnętrznych,

Jarosław Broda

Dyrektor, Wydział Kultury Wrocław

Wrocław

Urząd Miasta Lublin

Krzysztof Candrowicz

Dyrektor, Łódź Art Center

Łódź

Jerzy Kosałka

Piotr Ceglarek

Biuro Dźwięku Katowice

Katowice

Marcin Kostaszuk

Zastępca Dyrektora Wydziału

Artur Celiński

Fundacja Res Publica, DNA Miasta

Warszawa

Kultury, Urząd Miasta Poznania

Kaja Cykalewicz

Kuratorka

Szczecin

Rafał Koziński

Koordynator projektu Koalicja Miast,

Szczecin Gdańsk

Wrocław

Lublin Wrocław Poznań

Anna Czekanowicz-Drążewska

Urząd Miejski w Gdańsku

Gdańsk

ESK Wrocław 2016

Wrocław

Agata Dąbska

Stowarzyszenie MiastoHolizm

Szczecin

Krzysztof Krot

Agencja DINKS

Katowice

Patrycja de la Rosa Jimenez

Radca Prawny

Wrocław

Marcin Krupa

Prezydent Miasta Katowice

Katowice

Małgorzata Drozd

Centrum Kultury w Lublinie

Lublin

Piotr Krzystek

Prezydent Miasta Szczecin

Szczecin

Paulina Dufrat

Koordynator projektu Koalicja Miast,

Paweł Kubicki

Instytut Europeistyki UJ

Kraków

ESK Wrocław 2016

Wrocław

Mateusz Kubik

Publicon

Wrocław

Ksenia Duńska

Centrum Kultury w Lublinie

Lublin

Tomasz Lisiecki

Zastępca Dyrektora, Gabinet

Joanna Durkalec

Producent, Instytucja Kultury

Prezydenta, Urząd Miasta Poznania

Poznań

Katowice - Miasto Ogrodów

Katowice

Małgorzata Loeffler

Koordynator, Teatr Pinokio

Łódź

Rafał Dutkiewicz

Prezydent Wrocławia

Wrocław

Andrzej Lubiatowski

Unia Metropolii Polskich

Wrocław

Konrad Dworakowski

Dyrektor, Teatr Pinokio

Łódź

Wojciech Luchowski

Producent, Centrum Kultury Zamek

Poznań

Jan Dybała

Biuro Dźwięku Katowice

Katowice

Magdalena Łońska

Komunikacja Plus

Wrocław

Agata Etmanowicz

Łódź

Katarzyna Łuczyńska

Specjalista ds. promocji, Instytucja

Maria Fenrych

Centrum Kultury Zamek

Poznań

Kultury Katowice - Miasto Ogrodów

Barbara Frydrych

Dyrektor, Biuro Prezydenta

Krzysztof Maj

Dyrektor Generalny,

ds. Kultury, Urząd Miast Gdańsk

Gdańsk

ESK Wrocław 2016

Wrocław

Sylwester Gałuszka

Kurator, Kolektyw All Inclusive

Gdańsk

Kamila Majchrzycka

Zastępca Dyrektora, Teatr Pinokio

Łódź

Olgierd Geblewicz

Marszałek Województwa

Paweł F. Majka

Cięty Język

Wrocław

Zachodniopomorskiego

Szczecin

Justyna Makowska

Dyrektor Wydziału Kultury,

Bożena Gierat-Bieroń

Uniwersytet Jagielloński

Kraków

Urząd Miasta Poznania

Poznań

Karol Gołaj

Cięty Język

Wrocław

Michał Maliszewski

Print and Fresc

Wrocław

Piotr Grzelak

Wiceprezydent Gdańska,

Andrzej Maszewski

Kierownik Produkcji,

Urząd Miejski w Gdańsku

Gdańsk

Centrum Kultury Zamek

Grzegorz Hoja

Stowarzyszenie SZTUKiSZUM SZiSZ

Wrocław

Maciej Masztalski

Prezes Zarządu,

Anna Hryniewiecka

Dyrektor, Centrum Kultury Zamek

Poznań

Teatr Ad Spectatores

Wrocław

Konrad Imiela

Dyrektor Naczelny, Teatr Muzyczny

Magdalena Mendakiewicz

Agencja DINKS

Katowice

CAPITOL we Wrocławiu

Wrocław

Małgorzata Michałowska

Centrum Kultury Zamek

Poznań

Adrian Janisio

Cięty Język

Wrocław

Katarzyna Mieczkowska-Czerniak Dyrektor, Muzeum Lubelskie w Lublinie

Lublin

Paweł Jarodzki

Wrocław

Patrycja Musiał

Agencja DINKS

Katowice

Jacek Jaśkowiak

Prezydent Miasta Poznania

Poznań

Barbara Niewiadowska-Rubiś

Kierownik Oddziału Promocji, Gabinet

Łukasz Kałębasiak

Rzecznik prasowy, Instytucja Kultury

Katowice - Miasto Ogrodów

Tamara Kamińska

Zastępca Dyrektora, Instytucja Kultury

Katowice - Miasto Ogrodów

Michał Karapuda

Dyrektor Wydziału Kultury,

Urząd Miasta Lublin

Lublin

Alicja Karwowska

Specjalista ds. promocji, Teatr Pinokio

Łódź

Katowice Katowice

62

Katowice

Poznań

Prezydenta, Urząd Miasta Poznania

Janusz Opryński

Wicedyrektor,

Poznań

Centrum Kultury w Lublinie

Lublin

Emilia Orzechowska

Kurator, Kolektyw All Inclusive

Gdańsk

Joanna Orzechowska-Wacławska Uniwersytet Jagielloński

Kraków

Paweł Pawiński

Wrocław

Cięty Język


Anna Pawłowska

Centrum Kultury Zamek

Poznań

Hanna Zdanowska

Prezydent Miasta Łodzi

Łódź

Andrzej Pazder

Centrum Kultury Zamek

Poznań

Krzysztof Żuk

Prezydent Miasta Lublin

Lublin

Monika Petryczko

Stowarzyszenie MiastoHolizm

Szczecin

Gabriela Żuk

Kierownik Działu Koordynacji

Krzysztof Piątkowski

Wiceprezydent Łodzi,

i Programowania, Centrum Kultury

Urząd Miasta Łodzi

w Lublinie

Lublin

Karol Piekarski

Instytucja Kultury

Olga Żukowicz

Producent, Teatr Pinokio

Łódź

Katowice - Miasto Ogrodów

Jan Rajpolt

Centrum Kultury Zamek

Łódź Katowice Poznań

Beata Ratuszniak

Wrocław

Paweł Romaszkan

Wrocław

Romana Roszak

Koordynator projektu Koalicja Miast,

ESK Wrocław 2016

Wrocław

Julia Różewicz

Wrocław

Wiesława Różewicz

Wrocław

Monika Serafin

Specjalista ds. Promocji,

Instytut Kultury Miejskiej

Gdańsk

Marta Sicińska

Punkt Widzenia Studio Graficzne

Łódź

Michał Siciński

Punkt Widzenia Studio Graficzne

Łódź

Lidia Sobańska

Centrum Kultury Zamek

Poznań

Jędrzej Solarski

Zastępca Prezydenta

Miasta Poznania,

Krzysztof Soska

Wiceprezydent Szczecina,

Urząd Miasta Szczecin

Agata Stankiewicz

Dyrektor Wydziału Kultury,

Urząd Miasta Szczecin

Zofia Starikiewicz

Zastępca Dyrektora,

Poznań Szczecin Szczecin

Centrum Kultury Zamek

Poznań

Maria Starkowska

Unia Metropolii Polskich

Wrocław

Edyta Sytniewska

Dyrektor Wydziału Kultury,

Urząd Miasta Katowice

Katowice

Anna Szarycz

Wiceprezydent Wrocławia

Wrocław

Bożena Szota

Centrum Kultury Zamek

Poznań

Aleksander Szpecht

Dyrektor, Centrum Kultury w Lublinie

Lublin

Marzena Szuba

Wiceprezydent Katowic,

Urząd Miasta Katowice

Katowice

Aleksandra Szymańska

Dyrektor, Instytut Kultury Miejskiej

Gdańsk

Anna Szynwelska

Nasiono Records

Gdańsk

Dagmara Śmigielska

Dyrektor, Wydział Kultury Łódź

Łódź

Zuzanna Waltoś

Biuro Dźwięku Katowice

Katowice

Joanna Weltrowska

Producentka,

Instytut Kultury Miejskiej

Gdańsk

Graża Wielgus

Stowarzyszenie SZTUKiSZUM SZiSZ

Wrocław

Bartosz Więcławski

Producent, Instytut Kultury Miejskiej

Gdańsk

Anna Witkowska

Kurator, Kolektyw All Inclusive

Gdańsk

Adam Witkowski

Kurator, Kolektyw All Inclusive

Gdańsk

Piotr Zaczkowski

Dyrektor, Instytucja Kultury

Katowice - Miasto Ogrodów

Hubert Zasina

Dyrektor Finansowy, Teatr Muzyczny

CAPITOL we Wrocławiu

Wrocław

Michał Zastawny

Komunikacja Plus

Wrocław

Katowice

63



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.