Reportaż o internowanych w grudniu 1980 roku, który zdjęła cenzura, odnalazł się w kuferku
Czytaj str. 12 i 13
Czytaj
str. 16
MIESIĘCZNIK INFORMACYJNO-PUBLICYSTYCZNY
ALEKSANDRÓW KUJAWSKI - POWIAT
ISSN 1897-8908
Za mało was
Zabrakło punktów na dotację do kanalizacji Nie będzie wspólnej budowy kanalizacji, przez miasto i gminę Aleksandrów Kujawski. Z inwestycji oba samorządy nie rezygnują. Będą ją realizowały osobno. W sprawie przyczyn odrzucenia wniosku o dofinansowanie burmistrz Andrzej Cieśla i wójt Andrzej Olszewski zajęli wspólne stanowisko. Obaj deklarują wolę współpracy, bo kanalizacja potrzebna jest obu gminom. Główną przyczyną niepowodzenia w uzyskaniu dofinansowania był brak przyznania punktów na etapie oceny złożonego projektu.
Czytaj str. 6
sierpień 2010, nr 40 (IV rok) 0 zł
Przez dwa dni mieszkańcy i goście bawili się na II Dniach Raciążka. Zajęcia z rzeźbiarstwa poprowadził Jan Wójkiewicz ze Szczutkowa, który wójt Wiesławie Słowińskiej przekazał oryginalny prezent - ręcznie wykonany herb gminy
Najdroższa sesja aleksandrowskiego samorządu
To były buble prawne Nadzór prawny wojewody uznał dwie uchwały Rady Miejskiej Aleksandrowa Kujawskiego podjęte 30 czerwca za nieważne. Dotyczy to zmian statutu Miejskiego Centrum Kultury oraz zobowiązania burmistrza do zatrudnienia radcy prawnego. Uchwały te, jak i ich uzasadnienie okazały się więc bublem prawnym. Konsultantem radnych Przymierza Samorządowego, którzy przeforsowali te uchwały był mecenas prof. dr hab. Grzegorz Górski z Torunia, radny tamtejszej Rady Miejskiej, a więc także samorządowiec. Uchwałą o zmianie statutu radni
chcieli przejąć kompetencje, które do nich nie należą. Ale okazało się też, że uchwała narusza podstawowe zasady techniki prawodawczej, co dowodzi, że autor przy jej opracowywaniu popełnił szkolne błędy. Przed podjęciem decyzji nadzorczej wojewoda poprosił przewodniczącego rady Piotra Prusaczyka o wyjaśnienie. Zamiast rzeczowej odpowiedzi otrzymał pismo, w którym wojewodę Rafała Bruskiego i dyrektora MCK oskarżono, że unieważnienie uchwały wcześniej uzgodnili na forum partyjnym. Dyrektor Mariusz Trojanowski uznał, że są to pomówienia i zażądał od przewodniczącego rady
przeproszenia. Na tym jednak nie koniec. Za wszelkie prace przy projekcie unieważnionej uchwały profesor Górski wystawił miastu rachunek na niemal 4 tys. zł. Napisał, że zlecenie dostał od przewodniczącego rady. Ale Prusaczyk takich uprawnień nie posiada. Należą one wyłącznie do burmistrza, a ten płacić nie zamierza, bo żadnej umowy z profesorem nie zawierał. Zapłacenie rachunku oznacza, że byłaby to nadroższa sesja aleksandrowskiego samorządu.
Szerzej na str. 3 i 5
Od ministra za szpital 1,3 mln zł otrzyma samorząd powiatowy tytułem zwrotu wydatków poniesionych na przekształcenie zadłużonego szpitala w spółkę. Będą pieniądze na spłacenie długu wobec ZUS. Resort zdrowia zastrzega, aby środki te były przeznaczone wyłącznie na cele związane z ochroną zdrowia. To dobrze, bo spółka wymaga środków na rozwój. Wcześniej planowano wydanie pieniądzy na budowę dróg.
Moja wieś Otłoczyn
Czytaj str.
7
ALEKSANDROWSKA I 2 I GAZETA www.kujawy.media.pl
nr 40, sierpień 2010
Wydarzenia
Ogólnopolski Konkurs Fotograficzny
Pożegnają lato
„Stachura - podróże”
Fot. NADESŁANA
Przed MCK w Aleksandrowie Kujawskim w sobotę, 28 sierpnia odbędzie się doroczny festyn rodzinny „Na pożegnanie wakacji” z programem informacyjnym w zakresie profilaktyki uzależnień, zorganizowany przez Stowarzyszenie Promocji Zdrowia i Pomocy Rodzinie RÓWNE SZANSE z Torunia, Stowarzyszenie BĄDŹMY RAZEM z Aleksandrowa, MCK i Urząd Miasta. Przygotowano wiele atrakcji i niespodzianek. Początek o godzinie 16.00.
Festiwal wrócił CIECHOCINEK. Od 29 do 31 lipca trwał w Ciechocinku XIV Festiwal Piosenki Młodzieży Niepełnosprawnej „Impresje Artystyczne 2010”. Organizatorem festiwalu była Fundacja „PRO OMNIBUS”. Przez trzy festiwalowe dni, przy Muszli Koncertowej w parku Zdrojowym, zgromadzona publiczność mogła słuchać wybitnych młodych wokalistów z całej Polski wykonujących znane przeboje. Impreza w minionym roku odbywała się w Aleksandrowie Kuj. i cieszyła się dużym zainteresowaniem mieszkanców i przyjezdnych.
Dożynki w gminach Gminno-parafialne dożynki zaplanowano na niedzielę, 22 sierpnia w Bądkowie i Konecku. Część obrzędowa odbywać się będzie na miejscowych stadionach. W Konecku 15-lecie obchodzić będzie aleksandrowski BIN, producent silosów, który powstał właśnie w tej gminie. (p)
Po raz kolejny w powiecie aleksandrowskim gościł chór „Cantus Cordis” z Mińskiego Oddziału Związku Polaków na Białorusi. Zespół przyjechał na zaproszenie burmistrzów Aleksandrowa Kujawskiego i Nieszawy. W repertuarze zespołu ma pieśni
do sześćdziesiątego roku życia. Chór działa od 2004 r., jego założycielem i dyrygentem jest Janina Chwałko. Chór przyjeżdża w Aleksandrowskie od kilku lat, a jego występy cieszą się nieustającym zainteresowaniem mieszkańców. (p)
Awanse w policji Podczas lipcowego Święta Policji tradycyjnie wręczane są awanse na wyższe stopnie zawodowe. W powiecie aleksandrowskim nadkomisarzami policji mianowani zostali komisarze: Andrzej Kłos, Leszek Krzeszewski i Paweł Szałek; aspirantami: Dariusz Cacko, Dariusz Drużyński, Mariusz Głąb, Tomasz Kaźmierczak, Marek Kącikowski, Andrzej Korpalski, Arkadiusz Kozłowski, Tomasz Lewandowski, Dariusz Obiała, Grzegorz Pajor, Dariusz Smorowski, Andrzej Winiecki; młodszym aspirantami: Jarosław Buszka, Marcin Jakubowski, Dariusz Lewandowski, Maciej Składanowski, Edward Tkacz, Robert
90 lat „Orląt”
Betonowe ogrodzenie stadionu „Orlęta” już zdemontowane W tym roku aleksandrowski klub sportowy „Orlęta” obchodzi 90-lecie istnienia. Uroczystości z tej okazji odbędą się 12 września (niedziela) na stadionie, a program przygotowano bardzo bogaty. Już 29 sierpnia (niedziela) o godz. 9.00 w sali szkół Towarzystwa Salezjanów odbędzie się turniej siatkówki mężczyzn z udziałem
religijne i patriotyczne oraz piosenki ludowe i biesiadne. Artyści wystąpili dla mieszkańców Aleksandrowa Kuj., Ciechocinka, Nieszawy, Torunia. W skład chóru wchodzą nie tylko Polacy, ale także Białorusini i Rosjanie o polskich korzeniach w wieku od szesnastego
drugo i trzecio-ligowych zespołów siatkarskich regionu. Jednocześnie nastąpi inauguracja III ligi siatkówki mężczyzn. Na spotkanie zaproszono wszystkich siatkarzy, którzy grali w „Orlętach”. Będzie więc okazja do wspomnień. Główne uroczystości 12 września rozpoczną się o godz. 12.00 na stadionie wręczeniem odznaczeń,
Tomczak; starszym sierżantami: Paweł Brzóskiewicz, Krzysztof Chojnacki, Jacek Kalociński i Robert Kulpa; sierżantami: Marta Białkowska-Błachowicz, Rafał Korzeniewski, Adam Krzyżanowski, Kamil Ogrodowski, Barbara Pulczyńska, Łukasz Kochanowski, Sebastian Kuberski, Marta Kulpa, Maciej Ratke, Jacek Szynkiewicz; starszym posterunkowym Cezary Kardasz. Srebrną odznaką „Zasłużony Policjant” uhonorowany został nadkom. Leszek Krzeszewski, a brązową asp. Mariusz Głąb. (p)
wyróżnień, dyplomów honorowych dawnym i wciąż zaangażowanym działaczom klubu. Niektóre zespoły otrzymają nowe stroje. Po występie zespołu NESKE odbędzie się mecz piłkarski (godz. 15.00), a po nim od 17.00 zaplanowano zabawy, konkursy i występy zespołów muzycznych. Z okazji 90-lecia otwarta zostanie wystawa pamiątek z działalności tego klubu, a ma on piękną historię i wiele w niej niezapomnianych osiągnięć. Na jubileusz teren stadionu otrzyma nowe ogrodzenie od strony ulicy Sikorskiego. Już usunięto szpecące miasto betonowe płyty, trwają prace montażowe nowego ogrodzenia. Warto dodać, że miasto przejęło stadion, ale klub „Orlęta” będzie w nim głównym gospodarzem. Obiekt będzie służył wszystkim, którzy chcą z niego korzystać. Teskt i fot. (bis)
Zaproszenie do gry Zarząd Aleksandrowskiej Szkółki Piłki Nożnej „VIKING” Aleksandrów Kujawski ogłasza nabór wszystkich chętnych dzieci z powiatu aleksandrowskiego urodzonych w latach 2001-2004 do grupy szkoleniowej Żaki. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych na Dzień Otwarty, który odbędzie się 2 września (godz. 17.00-18.30) na stadionie MZKS „Orlęta” przy ul. Sikorskiego 8 w Aleksandrowie Kujawskim. Zapewniamy profesjonalne prowadzone zajęcia i udział w ogólnopolskich i międzynarodowych turniejach żaków. (p)
Tematem drugiej edycji ogólnopolskiego konkursu fotograficznego są podróże związane z „życiopisaniem „ Edwarda Stachury (19371979). Urodzony we Francji - poeta, prozaik i bard, był jednym z najbardziej znaczących zjawisk kultury polskiej drugiej polowy XX wieku. Syn reemigrantów w 1948 r. osiadł z rodziną na Kujawach. Sted zamieszkał w Łazieńcu (gmina Aleksandrów Kujawski). Konkurs adresowany jest do miłośników twórczości Edwarda Steda Stachury, a także do miłośników podróży i sztuki fotografowania. Przeznaczony jest dla osób nie zajmujących się profesjonalnie fotografią
artystyczną. Nazwa konkursu określa tematykę prac. Uczestnikami konkursu mogą być miłośnicy sztuki fotograficznej bez ograniczeń wiekowych. Organizatorami są Urząd Miejski w Aleksandrowie Kuj. i Muzeum Fotografii Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy. Prace należy nadsyłać do 20 września br. na adres: Wydział Promocji i Rozwoju Urzędu Miejskiego, ul. Słowackiego 8, 87-700 Aleksandrów Kujawski. Szczegółowych informacji udziela Wydział Promocji i Rozwoju UM, tel (054) 282 48 55, e-mail: promocja@ aleksnadrowkujawski.pl.
Dla powodzian w Winiarach
Dary z serca Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Aleksandrowie Kujawskim włączył się do akcji pomocy dla powodzian. Zebrane pieniądze i dary rzeczowe przekazano mieszkańcom wsi Winiary w gminie Słubice. W związku z kataklizmem powodziowym 27 maja br. wystosowano apel do mieszkańców Aleksandrowa Kujawskiego z prośbą o udzielenie pomocy zarówno rzeczowej jak i finansowej dla poszkodowanych. Zbiórkę darów rzeczowych prowadzono w dniach od 31 maja do dnia 28 czerwca. na parterze w Urzędzie Miejskim w Aleksandrowie Kujawskim. Wśród 38 osób, które dobrowolnie przekazały pomoc rzeczową była: odzież, obuwie, pościel, ręczniki - 60 dużych worków, środki czystości - 6 szt., zabawki dla dzieci - 1 worek, pralka (automat), konserwy - 4 szt., dwa opakowania herbaty, baniaki z wodą (5 litrów) - 27 szt. oraz woda mineralna - 112 szt. Pracownicy Urzędu Miejskiego w Aleksandrowie Kujawskim własnym transportem 30 czerwca. dostarczyli otrzymaną pomoc rzeczową do Urzędu Gminy Słubice. Za zbiórkę pieniędzy odpowiedzialni byli pracownicy socjalni ośrodka. Wpłat pieniężnych dokonało 77 darczyńców. Środki finansowe w kwocie 1.237 zł. (zebrano wśród pracowników: Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Urzędu Miejskiego, Starostwa Powiatowego, Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, szkół podstawowych w Aleksandrowie Kujawskim i osób prywatnych. Pieniądze te zostały przekazane 29 czerwca bezpośrednio na konto Urzędu Gminy Słubice: BS Mazowsze Filia Słubice 74 9042 1026 0840 0101 2000 0050 z dopiskiem „Pomoc dla powodzian Gmina Słubice”. W piśmie skierowanym do Urzędu Gminy Słubice podano, iż przesłane środki przekazane są dla poszkodowanych mieszkańców miejscowości Winiary. Ogromna ofiarność i zaangażowanie własne osób prywatnych umożliwiło wsparcie osobom i rodzinom poszkodowanym w wyniku klęski powodziowej. Dziękujemy wszystkim darczyńcom za okazaną pomoc. Mamy przekonanie, iż także w przyszłości będziemy mogli liczyć na wsparcie naszych humanitarnych działań. Danuta Pawlak kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Aleksandrowie Kujawskim
„GAZETA ALEKSANDROWSKA” Wydawca: Wydawnictwo Kujawy, www.kujawy.media.pl, Adres kontakt. ul. Słowackiego 8, 87-870 Aleksandrów Kuj., mail:gazeta.aleksandrowska@wp.pl Redaktor naczelny Stanisław Białowąs tel. 600-15-68-05, t/fax 0-54 237-05-05 e-mail: stanislaw.bialowas@wp.pl
Przyjmowanie reklam tel. 608 455 658,600-15-68-05
nr 40, sierpień 2010 Radni Przymierza Samorządowego aleksandrowskiej Rady Miejskiej robią wszystko, aby zwolnić dyrektora Miejskiego Centrum Kultury. Spodziewanego rezultatu nie przyniosło drastyczne ograniczenie dotacji w minionym i bieżącym roku, więc sięgnęli po instrumenty prawne. Pod pretekstem wprowadzenia koniecznych zmian w statucie MCK nakazanych przez wojewodę dokonali kilku poprawek, z których najważniejsza według nich dotyczyła powoływania i odwoływania dyrektora MCK.
Spór o kompetencje Wprowadzono w statucie zapis, że to Rada Miejska, a nie burmistrz powołuje i odwołuje dyrektora MCK. Wprawdzie w tym celu tworzy się komisję konkursową, ale ostatecznie to radni większością bezwzględną głosów podejmują decyzję. Jak bardzo zależało radnym Przymierza Samorządowego na przejęciu władzy w MCK, świadczyć może zapis, że „burmistrz na podstawie uchwały Rady Miejskiej rozwiązuje umowę o pracę z odwołanym dyrektorem w ciągu 3 dni od daty podjęcia uchwały”. Burmistrz nie może powierzyć pełnienia obowiązków dyrektora MCK do
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
Samorząd
www.kujawy.media.pl
Dwie uchwały aleksandrowskiej Rady Miejskiej do kosza
Bubel prawny radnych i profesora Nadzór prawny wojewody uznał uchwałę Rady Miejskiej Aleksandrowa Kujawskiego w sprawie zmiany statutu Miejskiego Centrum Kultury podjętą 30 czerwca za nieważną. Projekt tej uchwały, jak i jej uzasadnienie okazał się więc bublem prawnym. Konsultantem radnych Przymierza Samorządowego, którzy forsowali tę uchwałę był mecenas prof. dr. hab. Grzegorz Górski z Torunia. Za prace konsultacyjne profesor wystawił miastu rachunek na blisko 4 tys. zł. czasu powołania nowego osobie odwołanej, w zamyśle radnych Mariuszowi Trojanowskiemu. Do statutu wprowadzono też szereg zapisów dotyczących zakresu działania instytucji kultury. Otóż MCK nie może prowadzić Aleksandrowskiej Izby Historycznej, gromadzić książek i opracowywać materiałów bibliotecznych z uwzględnieniem własnego regionu, wykreślono możliwości popularyzowania książek i czytelnictwa. Kuriozalne jest to, że grupa radnych, która przyjęła zmiany nie chce, aby MCK współdziałał z instytucjami oświato-
wo-wychowawczymi, instytucjami upowszechniania kultury oraz organizacjami społecznymi w rozwijaniu i zaspakajaniu potrzeb oświatowo-kulturalnych. Do autorstwa projektu uchwały przyznał się wiceprzewodniczący rady Eugeniusz Krawiec, a na sesji radna Wioletta Popow, przewodnicząca komisji sugerowała, że jest to wspólne dzieło dwóch komisji oświaty i bezpieczeństwa. Z treści uzasadnienia uchwały wynika jednak, że autorem jest prawnik, który zaakceptował projekt uchwały
Zespół Edukacji „Wiedza” w Aleksandrowie Kuj.
przyjmuje zapisy na rok szkolny 2010/2011 do następujących szkół:
1. Szkoła policealna w zawodach: - technik bhp - technik informatyk - technik prac biurowych - organizacji usług gastronomicznych - technik ekonomista
2. Ogólnokształcące Liceum Uzupełniające dla absolwentów szkół zawodowych (2-letnie) Podania należy składać w sekretariacie szkoły: Aleksandrów Kuj., ul. Sikorskiego 2; tel. (54) 282-20-50 Szkoła jest bezpłatna i posiada uprawnienia szkoły publicznej
pod względem prawnym, a jest nim Grzegorz Górski, podpisujący się naukowym tytułem prof. dr hab. Uczestniczył zresztą w sesji i mimo zastrzeżeń zgłaszanych m.in. przez radcę prawnego Urzędu Miejskiego Mariusza Monetę, burmistrza Andrzeja Cieślę i dyrektora MCK Mariusza Trojanowskiego bronił zapisów projektu uchwały, uznając że rada ma prawo do wprowadzania tych regulacji, gdyż jest organizatorem kultury. A skoro tak, to może powoływać i odwoływać także jej dyrektora. Nie wiedząc, że profesor prawa siedzi na sali obrad burmistrz Andrzej Cieśla stwierdził, że wszystkie wprowadzane zmiany świadczą o... dyletanckim przygotowaniu uchwały. Czy zatem prof. dr hab. Grzegorz Górski, który konsultował projekt, a ze sformułowań uzasadnienia widać, że także go pisał okazał się dyletantem, w sprawie, w której zabierał głos?
Wojewoda uchyla Rozstrzygnięcie nadzoru wojewody nie budzi wątpliwości, że podjęta uchwała w sprawie zmian statutu MCK jest bublem prawnym i nie może być wprowadzona w życie. Wojewoda uznał uchwałę aleksandrowskiej rady za nieważną nie tylko ze względu na chęć przejęcia kompetencji, które do rady nie należą. Okazuje się, że narusza ona zasady techniki prawodawczej, co dowodzi, że autorzy uchwały popełnili szkolne błędy przy redagowaniu tego dokumentu. Wojewoda przypomniał radnym, że zgodnie z treścią przepisu art. 30 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym to do zadań wójta (burmistrza) należy m.in. zatrudnianie i zwalnianie pracowników gminnych jednostek organizacyjnych. A konkurs na dyrektora jednostki kultury musi odbywać się według przepisów
rozporządzenia ministra kultury, więc nie można tego robić dowolnie, bo ta kwestia została ustawowo uregulowana. Kuriozalnym rozwiązaniem prawnym rady jest, aby umowę o pracę z odwołanym dyrektorem rozwiązać w ciągu 3 dni od podjęcia uchwały. To tak jakby miał być zwolniany tylko dyscyplinarnie. I takie rozwiązanie profesor prawa akceptował! Wojewoda przypomniał więc, że „kodeks pracy ani żaden przepis prawa takiego terminu rozwiązania umowy o pracę nie wskazuje”. Wojewoda odniósł się też do „radosnej twórczości” radnych choćby dotyczącej zakazu współpracy i współdziałania MCK z instytucjami oświatowo-wychowawczymi, upowszechniania kultury, organizacjami społecznymi, młodzieżowymi itp. „Wręcz przeciwnie – czytamy w rozstrzygnięciu nadzorczym. - Wojewoda wszystkie takie działania popiera, służą one bowiem zacieśnieniu więzi i prawidłowemu rozwojowi społeczności lokalnej”. O tym ludzie posiadający elementarną wiedzę o społecznym działaniu powinni wiedzieć, a cóż dopiero radni po czterech latach rządzenia. W sprawie istnienia w MCK księgozbioru wydawnictw i prowadzenia działalności czytelniczej wojewoda stwierdził, że nie narusza to prawa i powinno się te działania w statucie MCK pozostawić. Wojewoda przypomniała radnym, a w jakimś stopniu także profesorowi akceptującemu projekt uchwały rady, że „stosownie do art. 7 Konstytucji RP organa władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Zasada ta ustanawia wyraźną granicę dla aktywności organów władzy publicznej, które nie mogą podejmować działań poza prawem... Bezprawna modyfikacja przepisów ustawy oraz objęcie regulacją innych spraw niż wskazane w normie kompetencyjnej są niedopuszczalne.”
Zatrudnimy stażystów z powiatu aleksandrowskiego w
zawodach
kucharz, piekarz, kelner tel. 56/652-26-34
3
Przed podjęciem działań związanych z wydaniem decyzji o unieważnieniu uchwały aleksandrowskiej rady wojewoda kujawskopomorski zwrócił się do przewodniczącego rady Piotra Prusaczyka o zajęcie stanowiska. W odpowiedzi otrzymał pięciostronicowe pismo, w którym znalazło się wiele stwierdzeń o charakterze politycznym. Już na wstępie czytamy:
Odpowiedź do wojewody „Wystąpienie Pana Wojewody może być traktowane wyłącznie w kategoriach działania przez partyjnego funkcjonariusza, a nie reprezentanta Rządu RP, który dba o poszanowanie porządku prawnego. Dowodzi tego kilka faktów. ...Podczas sesji RM 30 czerwca M. Trojanowski, dyrektor MCK informował, że rozmawiał z panem wojewodą na temat przedmiotowej uchwały i z całą pewnością nie zostanie ona zaakceptowana przez pana. Biorąc pod uwagę fakt, iż nie mogliście Panowie w czasie tej rozmowy znać treści projektu uchwały, jaka stanie na posiedzeniu rady, jest oczywiste, że niezależnie od tego jaka byłaby wersja, dyrektor Trojanowski – jako funkcjonariusz partyjny Platformy Obywatelskiej ustalił z Panem Wojewodą, jako funkcjonariuszem partyjnym Platformy Obywatelskiej (kandydatem tej partii na prezydenta Bydgoszczy) unieważnienie uchwały Rady Miejskiej przy wykorzystaniu instrumentów prawnych państwa polskiego, zanim jeszcze została ona podjęta. Jest zatem oczywiste, że obecne postępowanie ma charakter pozorny i fikcyjny, bowiem już wcześniej na forum partyjnym uznaliście Panowie, iż uchwałę należy uchylić.” Na zakończenie autor pisma poucza wojewodę: „Dywagacje dotyczące braku poprawności legislacyjnej kwestionowanej uchwały, w kontekście jakości prawnej przedłożonych nam „zarzutów”, jak również wielu innych, kompromitujących błędów formalnych i merytorycznych, są nie na miejscu w relacjach pomiędzy organami władzy publicznej, nawet gdy istniało pomiędzy nimi hierarchiczne podporządkowanie. Ponieważ mamy tu do czynienia z niewątpliwym przenoszeniem standardów partyjnych do sfery publicznej, rezygnujemy na obecnym etapie z polemiki w tym zakresie...” DOKOŃCZENIE STR 5
Stanisław Białowąs
ALEKSANDROWSKA I 4 I GAZETA www.kujawy.media.pl
Pół wieku razem
nr 40, sierpień 2010
Czytelnicy
To największe tego typu przedsięwzięcie w kraju
Multimedialna rewolucja w szkołach
Jubileusz 50-lecia obchodzili Marian i Wanda Jentczakowie z Aleksandrowa Kuj. Z tej okazji burmistrz Andrzej Cieśla udekorował ich przyznanymi przez Prezydenta RP medalami „Za długoletnie pożycie małżeńskie” i wręczył upominek. Jubilaci mają dwie córki: Teresę i Annę oraz wnuczki: Paulinę i Aleksandrę.
Uczniowie 627 szkół podstawowych z naszego regionu już wkrótce będą korzystać z nowoczesnych tablic interaktywnych, dofinansowanych ze środków samorządu województwa. W powiecie aleksandrowskim najwięcej zestawów otrzyma gmina Aleksandrów Kujawski. Do klas nauczania początkowego trafi w województwie 2.341 takich multimedialnych narzędzi dydaktycznych. To największe tego typu przedsięwzięcie w kraju. Zarząd województwa ogłosił już przetarg na dostawę urządzeń.
Ekran na dotyk Tablica interaktywna to nowoczesne urządzenie edukacyjne, które działa podobnie jak dotykowy ekran. Podłączenie do niej
Ostatnie decyzje grupy radnych Przymierza Samorządowego dotyczące MCK są przykładem braku odpowiedzialności za sprawy miasta i jego mieszkańców. Bezmyślne obcinanie dotacji drugi rok z rzędu i dążenie do likwidacji jedynej w mieście instytucji kultury uniemożliwiło pozyskanie ogromnych środków finansowych na jej remont i rozbudowę, dające możliwość rozszerzenia działalności. Tylko w Aleksandrowie mogło się zdarzyć, że rezygnuje się z otrzymania 4 mln złotych, gdy trzeba połowę tej kwoty wyłożyć jako środki własne. Radni Przymierza pozbawili nas swoją nieodpowiedzialną decyzją sali widowiskowo-kinowej, zaplecza dla działalności rozwijającej zainteresowania dzieci, młodzieży i osób dorosłych oraz poprawy wizerunku naszego miasta. Nawet, jeżeli samemu nie korzysta się z tych dóbr, nie można zabierać ich innym, dla których są one ważne w życiu. Likwidacji domu kultury lub znaczne ograniczenie jego działania spowoduje wyrzucenie z MCK: * dzieci, korzystających z kół zainteresowań i ze świetlicy terapeutycznej, * dzieci niepełnosprawnych i ich rodziców, * grupy muzyków, którzy mieli gdzie realizować swoje pasje, * osoby leczące swoje uzależnienia, * organizacje i grupy mieszkańców, którzy mieli tu zawsze możliwość spotykania się, * zespołów, które działały pod szyldem MCK, np. wokalny, szachiści. A jeśli komuś tych wyliczeń za mało to dodam jeszcze, że nie będzie organizowanych przez MCK większych i mniejszych imprez w naszym mieście, takich jak np. „Stachuriada”, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy Owsiaka, konkursów dla mło-
komputera, umożliwia za jej pomocą obsługiwanie każdego programu uruchomionego w komputerze. Oprócz tego można na niej pracować, jak na zwykłej tablicy, sporządzać notatki, a następnie zapisać i wydrukować zawartość ekranu. - To nowoczesne i doskonałe narzędzie dydaktyczne dla nauczycieli - mówi marszałek Piotr Całbecki. - XXI wiek zobowiązuje nas do podnoszenia jakości szkolnictwa. Tradycyjną tablicę zamienimy na interaktywną, a uczeń zamiast kredy dostanie elektroniczny wskaźnik. Wyposażenie szkół w tablice interaktywne to największy unijny projekt tego typu, którego skala wdrożenia nie miała dotąd w Polsce precedensu. Realizowany przez Urząd Marszałkowski projekt zakłada wyposażenie w
takie urządzenie niemal każdej klasy pierwszej, drugiej i trzeciej szkoły podstawowej. Partnerami przedsięwzięcia zostało 156 jednostek samorządu terytorialnego z regionu, a na liście szkół, do których trafią tablice znalazło się 627 placówek.
Przetarg ogłoszony W ramach projektu zakupionych zostanie 2341 zestawów urządzeń. Na taki zestaw złoży się tablica interaktywna wraz z oprogramowaniem, specjalistyczny projektor o krótkiej ogniskowej oraz notebook. W każdej szkole znajdzie się również wizualizer, czyli urządzenie, które pozwala pokazywać przedmioty lub dokumenty w powiększeniu, wykorzystując w tym celu projektor. Zarząd województwa ogłosił już przetarg na
Z listów do redakcji
Widać drugie dno... dzieży szkolnej, wspomagania przy organizacji świąt państwowych, pomocy w organizowaniu zimowego i letniego wypoczynku dzieci, różnych imprez o charakterze profilaktycznym itp. Zakończenie rozbudowy MCK, wyremontowanie sali widowiskowej z klimatyzacją stworzyłoby nowe możliwości nie tylko dla organizowania innych przedsięwzięć o charakterze kulturalnym, co pozwoliłoby większej liczbie mieszkańców realizować swoje zamiłowania. Instytucja miałaby warunki do zwiększania dochodów własnych, czyli zarabiania, więc zwiększone formy działania realizowano by bez zwiększania dotacji. Unijna dotacja pozwoliłaby na zagospodarowanie terenu wokół MCK, gdzie z przyjemnością poszłoby się na spacer, zamiast szukać jakiegoś innego miejsca poza Aleksandrowem. W następnych etapach można by na 14 hektarowym terenie, którym zarządza MCK wybudować basen i utworzyć tereny rekreacyjne dla dzieci i młodzieży, na co można pozyskiwać kolejne środki z zewnątrz. To mogliśmy mieć bez konieczności tworzenia nowych, generujących koszty instytucji miejskich. O możliwościach stworzenia nowych miejsc pracy nie wspomnę. Takie realne możliwości i wizje rozwoju naszego miasta zostały przekreślone przez grupę radnych, którzy mają jedyny cel: usunąć dyrektora, który dużym nakładem sił i kosztów wykonał dobrze oceniony przez służby marszałka województwa projekt i
chciał coś pożytecznego dla miasta zrobić. Jest jednak rządzącym i ich poplecznikom niewygodny. Nękanie, nasyłanie kontroli, publiczne posądzenia o niegospodarność – wszystko to nie przyniosło spodziewanych efektów. Okazuje się, że facet ma charakter, nie poddaje się, skutecznie walczy w interesie naszego miasta. Tylko, jak długo wytrzyma zmasowany atak? Takim mocnym uderzeniem miało być zabranie dotacji stanowiącej połowę rocznego budżetu. Zrobiono to, aby „wykurzyć” go ze stanowiska, doprowadzić do likwidacji instytucji, bo przecież nie może ona istnieć bez środków na działalność. Zapomniano przy tym lub nie chciano pamiętać o pracownikach MCK, których pozbawiono środków do życia, zapomniano o wszystkich, którzy w MCK z powodu braku finansów nie mogą mieć zajęć. Gdyby doszło do likwidacji MCK, to można przewidzieć dwa scenariusze: * Powstanie nowa - taka sama jednostka kultury, a i tak długi MCK spłacać będzie prawnie samorząd miasta, od czego się teraz wzbrania. I ciekawe jaką ofertę dla nas przedstawi nowy dyrektor, skoro będzie musiał rządzić za kwotę jaką Przymierze Samorządowe przyznało MCKowi? Może tylko pozwalniać ludzi z pracy, zamknąć pomieszczenia i ograniczyć zakres działania. Jednocześnie zatrudni się sam jako księgowy, palacz, sprzątaczka, instruktor, pracując przy tym na zmiany. * Jest też wariant, że jako
swój, nowy dyrektor dostanie tyle pieniędzy, ile w projekcie budżetu na 2010 rok zaplanował burmistrz, a może i wiecej. * A może chodzi radnym o likwidację MCK w celu rozprzedania majątku miasta? Wcale bym się takim planom nie dziwił. Wszak majątek stanowi okazały budynek, który może być zaadaptowany na inne cele i, co ważne, 14 hektarów ziemi wokół niego. Może się nawet za uzyskane pieniądze naprawi kilka ulic, ale do zadań własnych gminy z zakresu kultury w takim wydaniu już się nigdy nie wróci. Czy to nierealna wizja? Moim zdaniem możliwa do spełnienia. Warto bowiem przypomnieć o dziwnych transakcjach w podobnych sytuacjach, jakie miały miejsce w przeszłości. Poprzedni samorząd odstąpił od pierwszeństwa zakupu, oddając firmie „Biko”, działkę na ul. Narutowicza za 150 tys. zł. Działka ma w tej chwili wartość kilkakrotnie większą, a firma nie wywiązała się ze swoich deklaracji jej zagospodarowania. Poprzedni burmistrz, który nie dopilnował terminowego zagospodarowania terenu, mającego przynieść gminie dochody, do czego nabywca zobowiązywał się, znalazł pracę po przegranych wyborach u właścicieli tej firmy. Radni Przymierza Samorządowego, których pełnomocnikiem wyborczym był wspomniany burmistrz nie wyrazili natomiast zgody na sprzedaż bezprzetargową dla parafii starego budynku po bibliotece za 150.000 zł, czyli taką jak wycenił rzeczoznawca.
dostawę urządzeń. Rozstrzygnięcie nastapi we wrześniu. Pierwsze 1,2 tysiąca zestawów trafi do szkół jeszcze w tym roku, pozostałe w pierwszym kwartale przyszłego roku. W powiecie aleksandrowskim najwięcej tablic otrzyma gmina Aleksandrów Kujawski. Do szkół podstawowych trafi tam 20 takich zestawów. O jedną mniej otrzyma miasto Aleksandrów Kujawski. W dalszej kolejności znajdują się gmina Zakrzewo i Waganiec (po 9 sztuk), Ciechocinek (7), Bądkowo (6), Raciążek i Koneck (po 4), Nieszawa (3) oraz Starostwo Powiatowe (1). Warto dodać, że nic za darmo. Część kosztów zakupu zestawów ponosić będą gminy.
Beta Krzemińska
Parafia była gotowa w ubiegłym roku tyle zapłacić za nieruchomość. Radni nie zgodzili się. W dwóch przetargach nie było chętnych na tę nieruchomość, więc parafia kupiła ją za około 60.000 zł. Tym samym upór radnych Przymierza spowodował, że miasto straciło 90 tys. zł. To jest dbałość o interes miasta? Zapewne są już chętni, którzy chcieliby atrakcyjne tereny tanio kupić, ale czy przyniosłoby to efekt taki, jak w planach rozbudowy MCK? Czy radni powinni myśleć o nich czy o naszych mieszkańcach? Stracenia szansy na pozyskanie 4 mln złotych na dokończenie rozbudowy MCK i remont sali widowiskowej grupie radnych rządzącej obecnie miastem nasi mieszkańcy nigdy nie powinni zapomnieć. Taka okazja pozyskania tak ogromnych pieniędzy z zewnątrz już się bowiem nie powtórzy, a kosztowna dokumentacja będzie nadawała się na makulaturę. Niebawem mamy wybory i o przyszłym losie domu kultury decydować będą, mam nadzieję, inni radni. Obojętnie kto będzie rządził miastem, niech pamięta, że do kultury zawsze się dopłaca. Mieliśmy szansę na to, aby środkami z zewnątrz poprawić infrastrukturę i atrakcyjność miasta, dać mieszkańcom lepsze warunki zamieszkiwania. Nasze miasto ma ograniczone możliwości rozwojowe. Dlatego nie możemy tracić żadnej okazji na polepszenie warunków naszego życia, a ludzie, którzy chcą to robić nie powinni być zniechęcani, bo zostanie nam tylko marazm, niezadowolenie i emigracja młodzieży z miasta.
Roman R.
Mieszkaniec Aleksandrowa Kuj. (nazwisko i adres znane redakcji)
nr 40, sierpień 2010 DOKOŃCZENIE ZE STR. 3 Pismem Rady Miejskiej do wojewody oburzony jest dyrektor MCK - Pismo pana Prusaczyka odczytuję jako hańbiącą próbę zastraszenia wojewody przed wydaniem ostatecznej decyzji w sprawie postępowania nadzorczego oraz zdyskredytowania mojej osoby – mówi Mariusz Trojanowski. - Raz przewodniczący twierdzi, że „nie mogliście panowie w czasie tej rozmowy znać treści projektu uchwały”, w drugim, że rozmawiałem z wojewodą na jej temat. Logicznie patrząc, skoro nie znałem treści to nie mogłem o niej mówić. Podczas sesji 30 czerwca wspominałem o rozmowie z wojewodą, ale w sprawie rzekomego nakazania wojewody z lutego br., aby ze statutu wykreślić współpracę z organizacjami i prawo do posiadania przez MCK podręcznego księgozbioru. Moja wypowiedź nie odnosiła się do jakiejkolwiek uchwały, ale faktu że już wcześniej Przymierze Samorządowe czyniło próby wprowadzenia zmian w statucie uzasadniając to nakazem wojewody. Chciałbym też podkreślić, że była to oficjalna rozmowa, w obecności pracowników wydziału kontroli nadzoru i dotyczyła interpretacji pisma wojewody do rady z lutego br. Rozmowa miała więc charakter oficjalny i nie opierała się na prywatnych koneksjach, jak twierdzi przewodniczący rady, ani partyjnej hierarchizacji i etatyzacji, tylko na uprawnieniach jaki mi, jako dyrektorowi MCK, a także obywatelowi przysłu-
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
Samorząd
www.kujawy.media.pl
Dwie uchwały aleksandrowskiej Rady Miejskiej do kosza
5
***
Okazuje się, że mecenas z profesorskim tytułem „wysmażył” bubel prawny z tyloma podstawowymi błędami, że powinien się ze wstydu pod ziemię zapaść. Tymczasem przysłał do Urzędu Miejskiego rachunek za prawnicze usługi konsultacyjne na kwotę 3.965 złotych. Zlecenie dostał, jak pisze, od przewodniczącego rady. Tyle tylko, że Piotr Prusaczyk nie miał prawa zlecać żadnych prac! Jedyną osobą uprawnioną do zawierania umów o pracę jest wyłącznie burmistrz. W tej sytuacji rachunek został mecenasowi Górskiemu zwrócony. Prusaczyk zaprzecza, że dawał zlecenie mecenesowi. Ktoś więc w tej sprawie kłamie. Wygląda zatem na to, że profesor prawa (radny Torunia), a także przewodniczący aleksandrowskiej rady, pod Prof. dr hab. Grzegorz Górski. Oj, są powody do zadumy koniec czteroletniej kadencji, na własnej dotycząca zmian w statucie skórze przekonają się, przewodniczący, w myśl zrobiłem. Oczywiście jego że wchodzenie w czyjeś MCK nie jest jedyną, którą statutu gminy, jest jedytreści nie redagowałem. kompetencje może być wojewoda uchylił. Na tej ną osobą uprawnioną do Nie jest żadną tajemnicą, występowania w jej imieniu że przygotował ją mecenas, samej sesji radni, pod nie- bolesne także finansowo. obecność opozycji – klubu Usługa została wykonana zewnątrz. Ponosi on który zajmował się naszymi POrozumienie, które sesję na, rachunek wystawiozatem pełną odpowiedzialsprawami. określiło jako farsę, radni ny, zatem ktoś musi za ność także za to pismo. uchwalili kolejny bubel niego zapłacić. Będzie to Sprawę wyjasnia EugeKto zatem weźmie na prawny. Nakazano bowiem zatem najdroższa sesja niusz Krawiec: siebie odpowiedzialność burmistrzowi zatrudnienie w historii miejskiego - Przewodniczący Piotr za oskarżenia o polityczną prawnika do obsługi Rady samorządu Prusaczyk znał treść korupcję? Autor pisma, Miejskiej, a więc i tym Do tej kolejnej, bulwerpisma skierowanego do przewodniczący rady, gdyż razem wkroczono w cudze sującej sprawy wrócimy. wojewody, bo została mu z racji funkcji odpowiada za
Bubel prawny radnych i profesora gują. Zadziwiające, że pan przewodniczący rady tego nie pojmuje. Ponieważ zostałem w piśmie do wojewody pomówiony, zwróciłem się do Piotra Prusaczyka z żądaniem przeproszenia. Z prośbą o skomentowanie sprawy zwróciliśmy się do przewodniczącego rady Piotra Prusaczyka. Napisał nam, że zajmował się nią wiceprzewodniczący rady Eugeniusz Krawiec. „Wszelka korespondencja sygnowana jest przez p. E. Krawca...Wynika to z istniejącego podziału obowiązków między przewodniczącym a wiceprzewodniczącym - tłumaczy Prusaczyk. Tyle tylko, że pod pismem do wojewody widnieje pieczątka przewodniczącego Rady Miejskiej mgr Piotra Prusaczyka. To prawda, że zostało ono podpisane przez wiceprzewodniczącego Eugeniusza Krawca, ale z dopiskiem „z up.”, czyli z upoważnienia. Trudno zrozumieć, aby z treścią wyjaśnienia do wojewody przewodniczący rady nie zapoznał się i zgodził, aby bez jego wiedzy takie pismo do wojewody zostało wysłane. Warto przypomnieć, że to
ona przesłana na skrzynkę mailową - tłumaczy Krawiec. - Miałem też jego upoważnienie do podpisania tego pisma i to
wychodzące z rady dokumenty, czy wiceprzewodniczący, który tylko podpisał pismo z upoważnienia? Uchwała z 30 czerwca
kompetencje. Wojewoda uchwałę uchylił.
Z udziałem marszałka Piotra Całbeckiego
Pamięci obrońców Wisły
Uroczystość pod Pomnikiem Obrońców Wisły 1920 roku we Włocławku rozpoczął Piotr CAŁBECKI, marszałek województwa
We Włocławku odbyły się wojewódzkie obchody rocznicy Bitwy Warszawskiej. Bitwa Warszawska została uznana za 18. przełomową bitwę w dziejach świata. Zwycięstwo Polaków nad Armią Czerwoną pozwoliło zatrzymać ofensywę rewolucji komunistycznej na Europę Zachodnią. Wiele potyczek miało miejsce na ziemi dobrzyńskiej, po prawej stronie Wisły. Zacięte walki toczyły się o Włocławek. Z inicjatywy Urzędu Marszałkowskiego wojewódzkie obchody rocznicy Bitwy Warszawskiej odbyły się na Wzgórzu Szpetalskim, gdzie pochowani są obrońcy Włocławka, znajduje się odrestaurowany pomnik postawiony ku ich pamięci. W uroczystościach wzięli udział: władze województwa z marszałkiem Piotrem Całbeckim, radni, gospodarze miasta, przedstawi-
ciele organizacji społecznych, duchowni i kompania honorowa Wojska Polskiego. Wzgórza Szpetalskie to miejsce szczególne, gdyż wzniesiony w dwa lata po zakończeniu wojny bolszewickiej obelisk przechodził różne koleje dziejowe, był niejednokrotnie niszczony. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych udało się go odbudować. Pod pomnikiem Obrońców Wisły 1920 roku odbyła się msza polowa pod przewodnictwem biskupa ordynariusza diecezji włocławskiej Wiesława Meringa, któremu towarzyszyli biskupi Bronisław Dembowski i Stanisław Gębicki. Po mszy odbył się Apel Poległych, a uczestnicy obchodów złożyli pod pomnikiem kwiaty. Tekst i fot. St.B.
Stanisław Białowąs
Festiwal Dwóch Cesarzy Pod patronatem marszałka województwa kujawsko-pomorskiego Piotra Całbeckiego w dniach 3-5 września odbędzie się IV Aleksandrowski Międzynarodowy Festiwal Dwóch Cesarzy. Złożą się na niego koncerty w wykonaniu znanych artystów. 3 września (piątek), godz. 19.30, dworzec kolejowy. Koncert inauguracyjny z udziałem Orkiestry Polskiego Radia AMADEUS pod dyrekcją Agnieszki Duczmal. Anna Maria Staśkiewicz – skrzypce, Nadia Monczak – skrzypce, Agnieszka Duczmal – dyrygent. W programie utwory: J. S. Bacha, M. Góreckiego, M. Musorgskiego. 4 września, godz. 16.00, kościół, ul. Szczygłowskiego. Koncert chopinowski z okazji 200 rocznicy urodzin. Kevin Kenner – fortepian, Mariusz Monczak – skrzypce. W programie utwory: F. Chopina, W. A. Mozarta, L. v. Bethoveena. 5 września, godz. 19.30, kościół, ul. Dworcowa. Koncert finałowy. Freyja Gunnlaugsdottir (Islandia) – klarnet, kwartet smyczkowy Delos. W programie utwory W. A. Mozarta. (p)
6
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I www.kujawy.media.pl
Gospodarka
nr 40, sierpień 2010
Pierwsze odcinki sieci jeszcze w tym roku
Oświadczenie wspólne, choć kanalizacja już osobno Nie będzie wspólnej budowy kanalizacji przez miasto i gminę Aleksandrów Kujawski. Z inwestycji oba samorządy nie rezygnują. Będą je realizowali osobno. W sprawie przyczyn odrzucenia wniosku o dofinansowanie zadania burmistrz Andrzej Cieśla i wójt Andrzej Olszewski zajęli wspólne stanowisko. Obaj deklarują wolę współpracy, bo kanalizacja potrzebna jest obu gminom. Miasto i gmina Aleksandrów Kujawski chciały wspólnie wybudować sieć kanalizacji sanitarnej i deszczowej w ramach powołanej aglomeracji aleksandrowskiej. Inwestycja opiewała na około 90 milionów złotych, a miała zostać zrealizowana do końca 2015 roku. Miasto było podmiotem wiodącym projektu, czyli koordynatorem całego przedsięwzięcia. Burmistrz Aleksandrowa musiał zaś zdać specjalny egzamin w Ministerstwie Środowiska, żeby spełnić wymagania stawiane kierownikowi projektu. Samorządy starały się o dofinansowanie projektu „Budowa i modernizacja sieci kanalizacyjnej oraz modernizacja i rozbudowa oczyszczalni ścieków aglomeracji Aleksandrów Kujawski” z programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Wniosek został negatywnie rozpatrzony przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu. Podobnie zostało rozpatrzone odwołanie od tej decyzji do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, czyli instytucji zarządzającej programem operacyjnym.
Wspólne stanowisko gmin Ostatnio burmistrz Aleksandrowa Andrzej Cieśla i wójt gminy Aleksandrów Kujawski Andrzej Olszewski wypracowali wspólne stanowisko, w którym przedstawiają przyczyny porażki starań o unijne pieniądze. Odnosząc się do złożonego wniosku, samorządy zgodnie informują, że główną przyczyną niepowodzenia w uzyskaniu dofinansowania był brak przyznania punktów na etapie oceny
złożonego projektu. W momencie złożenia wniosku o dofinansowanie projektu nie istniała Aglomeracja Aleksandrów Kujawski. Rozporządzenie wojewody kujawskopomorskiego w sprawie wyznaczenia granic aleksandrowskiej aglomeracji z 2006 roku wygasło 15 listopada 2008 roku, bo wojewoda wydał je niezgodnie z obowiązującym prawem.
Chodziło o kryteria Nowej aglomeracji (według nowych przepisów i w nowych granicach) nie powołano, bo powstał spór kompetencyjny – kto powinien uchylić wadliwe rozporządzenie wojewody i wycofać je z obrotu prawnego: minister środowiska czy sejmik województwa ANDRZEJ CIEŚLA : - Wystąpiliśmy do ANDRZEJ OLSZEWSKI: - Rozpoczykujawsko-pomorskiego. marszałka z alternatywnym wnioskiem o niemy budowę kanalizacji w RożnieKolejna przyczyna to dofinansowanie z Regionalnego PrograParcele. Staramy się o pieniądze z fakt, że w chwili składania mu Operacyjnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich wniosku o dofinansowanie miasto i gmina AleksanInwestycja rozpocznie się modernizacji i budowy przy z czym planuje się pełne drów nie miały pozwoleń jednak szybciej, najprawdona budowę poszczególnych stosunkowo niskiej gęstości wykorzystanie dokumentapodobniej w ciągu najbliżzaludnienia. cji technicznej oraz uzyskaelementów kanalizacji plaszego miesiąca. Odrzucenie wniosku stało nych opinii i pozwoleń na nowanej w ramach wspólW tym roku kanalizacja się dla niektórych pretekbudowę pozyskanych w nego projektu. zostanie wybudowana stem do formułowania związku z przystąpieniem Natomiast pozwolenia, w ulicy Polnej (na części oskarżeń, wywoływania do wspólnego projektu.” które uzyskano w czasie jej długości), Długiej (na oceny projektu, nie zostały konfliktu między miastem i odcinku między ulicami gminą. Ostatnia z przyczyn uwzględnione. Warto jed- Postanowiliśmy więc z odrzucenia wniosku wynika Wiśniową i Polną), Hallera nak podkreślić, że zgodnie (na odcinku należącym wójtem Andrzejem Olszew- z faktu, że obszar alekz procedurą konkursu takie do miasta) i części ulicy skim zająć wspólne stanosandrowskiej aglomeracji pozwolenia nie były wyGranicznej. wisko w tej sprawie mówi ma stosunkowo niewielką magane, ale wpływały na W sumie projekt zakłada burmistrz Andrzej Cieśla. gęstość zaludnienia oraz punktację projektu. budowę kanalizacji sanitarCzytamy w nim między niewielką liczbę przedsięNa ranking punktowy nej w ciągu piętnastu ulic. innymi: biorstw, które w wyniku wspólnego projektu zawaOprócz wymienionych, bie„Ocena merytoryczna realizacji projektu byłyby żyły następujące kryteria rze się jeszcze pod uwagę wniosku o dofinansowapodłączone do tworzonej oceny: ulice: Dworcową, Fredry, nie projektu polegała na sieci kanalizacyjnej, co * wielkość aglomeracji Klonową, Kochanowskieporównaniu obiektywnych przekłada się na skromny (aglomeracja aleksandrowgo, Modrzewiową, Słokryteriów jego jakości, a nie efekt ekologiczny przedsięska miała niewielkie szanse neczną, Sosnową, Leszczyna ocenie wniosku, który wzięcia. w konkursie z dużymi nową, Wspólną, Okrężną spełniał kryteria aglomeracjami Planuje się pełne (na odcinku od skrzyżowaformalne. Niemiejskimi, w Kanalizację miasto i wykorzystanie nia z ulicą Modrzewiową wątpliwie wadą których wystęgmina wybudują we dotychczasowej do granicy z gminą Alekzłożonego wniosku pował o wiele własnym zakresie dokumentacji sandrów) i Wyspiańskiego była konieczkorzystniejszy (od ulicy Dworcowej do technicznej oraz ność znaczącego stosunek efekZ rozbudowy sieci kanaZespołu Szkół nr 2). tów inwestycji lizacyjnej ani Aleksandrów uzyskanych opinii udziału własnePrzy tej ulicy zakłada go obu gmin w do poniesionych Kujawski, ani gmina Aleki pozwoleń na perspektywie kilku nakładów), sandrów Kuj. nie rezygnują. się również modernizację budowę kolektora głównego oczysznajbliższych lat (do * stosunkoMiasto już wystąpiło do czalni ścieków. Zakres końca 2015 roku), wo niewielki marszałka województwa projektu obejmuje również co praktycznie wykluczało przyrost liczby dostawców kujawsko-pomorskiego z budowę przepompowni i możliwość realizacji innych ścieków podłączonych do alternatywnym wnioskiem osadników w poszczególniezbędnych inwestycji w kanalizacji, po zakończeniu o dofinansowanie z Regionych ulicach. Wartość prokażdej z gmin. inwestycji miał nastąpić nalnego Programu Operajektu to 13.341.443 złote. Z W związku z zaistniałą nieznaczny wzrost ilości cyjnego. tego około 8 milionów 400 sytuacją każda z gmin ścieków odprowadzanych Wniosek uwzględnia tysięcy złotych to wkład samodzielnie będzie do rozbudowanej oczyszbudowę kanalizacji sanitarrealizować w mniejszym czalni ścieków w Aleksannej w mieście w latach 2010 własny, gwarantowany w budżecie miasta. zakresie inwestycje kanalidrowie Kujawskim. – 2013, w skromniejszym - Wpierw niektórzy radni zacyjne w wykorzystaniem Na ranking punktowy zakresie, a co za tym idzie podnosili, że z powodu redostępnych i odrębnych wpłynęło również to, że i tańszym, niż ten wspólalizacji projektu wspólnego dla każdej z gmin źródeł obie gminy miały dużą ny z gminą. Wnioski będą będziemy miasto zadłużać dofinansowania. W związku rozstrzygane w listopadzie. liczbę kilometrów sieci do
poza granice bezpieczeństwa finansowego, co spowoduje kryzys miejskich finansów – tłumaczy burmistrz Andrzej Cieśla. - Rzeczywiście, wkład własny w inwestycję miał pochodzić z budżetu miasta i byłby systematycznie wnoszony do końca 2015 roku. Teraz ci sami radni podnoszą, że szkoda tego projektu, i że przyczyną jego negatywnego rozpatrzenia, są jakieś zaniedbania. Chcę oświadczyć, że nie było żadnych zaniedbań. Inne samorządy złożyły po prostu korzystniejsze projekty, osiągające lepsze rezultaty, co przy ograniczonej puli pieniędzy dało im większe szanse. Wniosków w konkursie złożono kilkakrotnie więcej niż było pieniędzy do rozdania. Po zakończeniu inwestycji Aleksandrów Kujawski na 80 procentach powierzchni będzie miał wybudowaną i rozdzieloną kanalizację deszczową i sanitarną. Również gmina Aleksandrów Kujawski będzie budowała sieć kanalizacyjną we własnym zakresie. - Kanalizacja wraz z przykanalikami powstanie w Rożnie Parcelach, wsi graniczącej z miastem - informuje Andrzej Olszewski, wójt gminy Aleksandrów Kuj. - Budowę sieci przewiduje się w ciągu trzech ulic Hiacyntowej, Krokusowej i Fiołkowej. Gmina rozstrzygnęła już przetarg na wykonawcę. Wiadomo, że sieć wybuduje firma San-Bud z Wąbrzeźna za 1 milion 735 tysięcy z podatkiem VAT. Prace budowlane rozpoczną się pod koniec tego miesiąca. Wykonawca poszukuje pracowników z naszego terenu. Chętni mogą się zgłaszać do urzędu gminy. Ta inwestycja zostanie dofinansowana z pieniędzy pozabudżetowych. Samorząd stara się o pieniądze z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. W kolejnych latach kanalizacja będzie budowana w następnych miejscowościach gminy, również przy udziale pieniędzy z zewnątrz. Inwestycje związane z budową sieci będą więc realizowane oddzialnie. Nie należy jednak zapominać, że oczyszczalnia ścieków dla miasta i gminy jest jedna, a ta wymaga gruntownej modernizacji. Współpraca między obiema gminami będzie więc koniecznością. W niedalekiej przyszłości przyjdzie więc wspólnie rozwiązywać wiele trudnych spraw. Być może, gdy nadaży się okazja nastąpi powrót do wspólnego realizowania budowy kanalizacji. Tekst i fot. M.M.
nr 40, sierpień 2010 Z Jackiem Krzyżyńskim, radnym Rady Gminy, jej wiceprzewodniczącym umawiamy się w Otłoczynie obok budynku byłej szkoły podstawowej, gdzie w sąsiedztwie ogródka jordanowskiego powstaje duża wiata, pod którą można organizować wiejskie imprezy. - Inwestycję tę realizujemy w ramach funduszu sołeckiego, który dla naszej wsi wyniósł w tym roku 13 tys. zł - mówi Jacek Krzyżyński. - Za te pieniądze kupiliśmy drewniane krokwie, inny materiał, ale już na inne potrzeby, choćby narzędzia pieniędzy nie wystarczyło. Wykonujemy więc tę inwestycję po części społecznie.
Ludzie
www.kujawy.media.pl
Jak coś zaplanuje, to na pewno zrealizuje
Moja wieś Otłoczyn niezbędne turyście. Na 19 października Krzyżyński planuje odsłonięcie przy zajeździe Białe Błota płyty upamiętniającej błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę. W tym miejscu zatrzymał się samochód oprawców wiozących księdza na tamę do Włocławka. W owych czasach początkowych lat osiemdziesiątych widywał księdza Jerzego w Bydgoszczy, a po jego męczeńskiej śmierci był nawet u jego rodziny, gdy projektował po jego śmierci symbole upamiętniające pobyt księdza w Bydgoszczy.
Wiata dla przedszkolaka Krzyżyński jest pomysłodawcą i wykonawcą koncepcji i dokumentacji technicznej. Wiata składać się będzie z dwóch części, każda będzie miała 25 metrów kwadratowych. Znajduje się tam miejsce na ognisko oraz ławki pod dachem dzięki czemu będzie można w razie niepogody prowadzić zajęcia na wolnym powietrzu z dziećmi chodzącymi do przedszkola. Dach wiaty pokryty będzie gontami bitumicznymi, a wkoło zamontowane zostaną elementy zabezpieczające budowlę przed działaniem silnych wiatrów. Po likwidacji szkoły podstawowej w 2003 roku mieszkańcy Otłoczyna nie pozwolili, aby budynek został sprzedany, a takie były gminne plany wobec tego obiektu. Z inicjatywy Jacka Krzyżyńskiego powstało Towarzystwo Przyjaciół Niziny Ciechocińskiej, które za cel postawiło sobie popularyzowanie historii Otłoczyna i okolic, podejmowanie działań na rzecz mieszkańców. To dzięki Towarzystwu udało się bezpłatnie otrzymać aż ze Stanów Zjednoczonych programy komputerowe, wzbogacono się też o komputery, z których korzystała młodzież. Działalność Towarzystwa zapobiegła sprzedaniu budynku. Po objęciu władzy w gminie przez obecnego wójta Andrzeja Olszewskiego umowa przedwstępna dotycząca sprzedania domu została anulowana, powstał plan przeznaczenia pomieszczeń na salę dziedzictwa narodowego i przedszkole. Oddział przedszkolny powstał w minionym roku, dzięki funduszom unijnym, a jego działalność dowodzi, że jest on tutaj wyjątkowo potrzebny. W pomieszczeniach dotąd zajmowanych przez Towarzystwo Przyjaciół Niziny Ciechocińskiej utworzono oddział
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
Działacz opozycji
Jacek Krzyżyński (z lewej) na budowie wiaty piknikowej w Otłoczynie. Obok przy pracy Krzysztof Danielak i Krzysztof Melnik biblioteczny. Tym samym zamiary otwarcia sali historii okolicy trzeba odłożyć w nieokreśloną przyszłość. - Najważniejsze, że budynek dalej służy mieszkańcom, że działa przedszkole, biblioteka – mówi pan Jacek. - Nadal wieś ma centrum kulturalno-oświatowe. W minionym roku przy szkole oddano plac zabaw dla dzieci, teraz budujemy wiatę, która ułatwi organizowanie różnych imprez na powietrzu. Wciąż widzę potrzebę włączenia do biblioteki sali komputerowej i udostępnienia sprzętu młodzieży. Szkoda, aby zdobyte z takim trudem urządzenia informatyczne stały nieużywane. Otłoczyn to moja wieś, która jest mojemu sercu bardzo bliska, więc chciałbym, aby była szczególna, niepowtarzalna, bo taka ona w rzeczywistości jest. O Jacku Krzyżyńskim można powiedzieć, że jest społecznikiem z krwi i kości, choć on tak siebie
Wspomnienia z 19 sierpnia 1980 roku
Jechałem do pracy Na miejscu katastrofy był Wiesław JANKOWSKI, pracownik „Towimoru”, wkrótce przywódca strajku w tym zakładzie pracy, mieszkaniec OTŁOCZYNA. Oto fragment jego wspomnień: 19 sierpnia, jak zwykle latem, jechałem do pracy motocyklem. Wyruszyłem z domu około 6.15. Jadąc, ujrzałem w pewnym momencie wzgórze, za którym znajdowała się Brzoza, i zrozumiałem, że musiało się tam wydarzyć coś niebywałego Ujrzałem bowiem wiele strażackich samochodów, choć pożaru w lesie nie widziałem. Gdy zatrzymałem i udałem się w kierunku torów kolejowych, była godzina 6.20. W lesie znajdowało się mnóstwo ludzi, lecz panowała jakaś dziwna cisza. Zbliżając się do torów zobaczyłem dachy wagonów osobowych. Podszedłem do skarpy wąwozu, którym biegły tory i skierowałem się w stronę lokomotyw sczepionych zmiażdżonymi przodami. W oknie jednego z wagonów ujrzałem wiszące zwłoki
nie postrzega. Potrafi dla sprawy poświęcić cały swój wolny czas. Jeszcze nie zakończyła się budowa wiaty przy przedszkolu, a już myśli o remoncie przystanku autobusowego. Chce, aby swoim wyglądem nie tylko nawiązywał do starych budowli istniejących we wsi, która kiedyś miała być drugim Ciechocinkiem.
Przystanek marzeń Przygotował projekt według którego z dotychczasowego, murowanego przystanku zostanie tylko jedna ściana. Reszta będzie zbudowana z drewna. Dach ma być dwuspadowy, słupy drewniane, sporo elementów otłoczyńskiej architektury. W tegorocznym budżecie gminy na remont przeznacza się 10 tys. zł, więc z zrealizowaniem pomysłu nie będzie problemów. Na przystanku umieszczone będą nie tylko informacje dotyczące kursowania autobusów, ale inne
W informacji wydanej na ostatnio otwartej wystawie w Aleksandrowskiej Izbie Historycznej dotyczącej 30 lat działalności lokalnej NSZZ „Solidarność” w latach 1980-1990 (czytaj str. 13) dr Andrzej Cieśla wspomina o Jacku Krzyżyńskim z Otłoczyna, choć zajmował się głównie działaczami Aleksandrowa Kujawskiego. „Do działalności podziemnej włączył się plastyk Jacek Krzyżyński z Otłoczyna, przygotowując m.in. plakaty i kartki pocztowe”. Czeka na niego okolicznościowy dyplom, bo w dniu otwarcia wystawy pracował przy budowie wiaty i nie mógł w uroczystości uczestniczyć. Działalność w „Solidarności”, wspieranie inicjatyw i działań innych to dla pana Jacka coś normalnego. Nie widzi w tym niczego szczególnego. Po prostu jest tam, gdzie się coś ważnego dla lokalnej społeczności dzieje. Chętnie natomiast opowiada o przygotowaniu pomnika upamiętniającego śmierć 67 ofiar najtragiczniejszej katastrofy kolejowej w Polsce, jaka wydarzyła się 30 lat temu w okolicach toruńskiejBrzozy, zwanej też katastrofą w Otłoczynie.
Katastrofa 19 sierpnia 1980 roku, tuż przed świtem, ze stacji Toruń Główny rusza w kierunku Włocławka mocno spóźniony osobowy pociąg pospieszny z Kołobrzegu do Łodzi. Jest 4.18. Dwie minuty później w przeciwnym kierunku, wyjeżdża pociąg towarowy z Otłoczyna, którego maszynista,
dwojga młodych ludzi - nie mogłem pojąć, dlaczego znajdowały się w takiej pozycji. Na dachu następnego wagonu leżała na brzuchu nieżywa kobieta w szarej spódnicy. Doszedłem do miejsca, gdzie w piaskową skarpę wbity był pierwszy wagon. Spod tego wagonu wyszedł…kolega ze szkoły podstawowej - Edward Malicki, jechał tym pociągiem z Torunia. Był rosły, dobrze zbudowany. Zbliżył się do mnie ze zmienioną i bladą twarzą. „Pod tym wagonem jest jeszcze jeden wagon, w którym znajduje się wielu żywych ludzi - powiedział – ale nie można ich wydostać.” Usiadł na skarpie. Wróciłem do motocykla, dojechałem do „Towimoru”- z bramy wyjeżdżał samochód z fachowcami od cięcia stali. Nie mogłem pracować, modliłem się za tych ludzi. Wieczorem spotkałem ówczesnego proboszcza z Otłoczyna - księdza Ryszarda Kwiatkowskiego. Opowiadał, że o godzinie 11.00 przyjechał na miejsce katastrofy, niewielu uczestników wypadku dawało oznaki życia i udzielał sakramentu namaszczenia, przeważnie pośmiertnie. (Żródło: materiały Urzędu Marszałkowskiego)
7
zmęczony po dwudziestokilkugodzinnej służbie, ignoruje znak „stój!” na semaforze i, prując rozjazd krzyżowy, wjeżdża pod prąd na lewy tor, po którym zdąża mu naprzeciw osobowy. Błąd maszynisty towarowca sygnalizują automatyczne urządzenia sterowania ruchem, błyskawicznie dowiadują się o nim kierujący ruchem w tym rejonie dyżurni, ale już nic nie można zrobić,bo nie ma możliwości ostrzeżenia. W tym czasie kierujący pociągami nie mieli bowiem żadnych środków łączności. O 4.30, w wąwozie na wysokości Brzozy, dochodzi do zderzenia. Giną na miejscu 65 osoby, dwie w szpitalu, ciężko rannych jest blisko drugie tyle osób. Rozpoczyna się wielogodzinna, trudna akcja ratunkowa.
Upamiętnić katastrofę Jacek Krzyżyński, jak inni, jest wstrząśnięty ogromem katastrofy. - Ówczesny proboszcz otłoczyńskiej parafii Ryszard Kwiatkowski zaproponował ustawienie krzyża w miejscu tragedii, co też uczyniono – wspomina pan Jacek. - Kardynał Stefan Wyszyński przysłał list, w którym wyraził pragnienie by na trwale upamiętnić to tragiczne wydarzenie. Wyszedłem z pomysłem zbudowania pomnika przedstawiającego tory, na których umocowane są tabliczki z nazwiskami osób, które zginęły. Tory kończą się odbojem – tu symbolizującym koniec świata, a na nim znajduje się świeca paschalna – symbol zmartwychstania. Krzyż miał symbolizować przejście do życia pozagrobowego. W realizacji tego projektu z wielką pomocą przyszli robotnicy z różnych toruńskich zakładów pracy. Parowozownia Toruń dostarczyła szyny i elementy torowiska, do pracy spontanicznie stawili się pracownicy. Było to już po fali sierpniowych strajków i działał zarząd regionu „Solidarność”. Władze państwowe chciały, aby na miejscu został tylko krzyż. Załatwianie wszelkich spraw papierkowych szło opornie, organizatorzy musieli interweniować u wojewody. Ale z solidarnościowej strony było zdecydowanie, więc wszelkie przeszkody były pokonywane. Nie obyło się bez incydentów, a za taki można uznać anonim do Wiesława Jankowskiego, w tym czasie wiceprzewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” w Toruniu grożący mu, że zginie jak ci w katastrofie, jeśli nie zaprzestanie angażować się w budowę pomnika. Na szczęście skończyło się na groźbach. Przez lata na miejscu katastrofy odbywały się msze celebrowane przez biskupa gnieźnieńskiego, ale po latach z tradycji zrezygnowano, jako zbyt kosztownej. To szczególne miejsce dotknęła plaga złodziei – wszystkie mosiężne tabliczki zostały skradzione i znalazły się na złomowisku. W lesie pod Otłoczynem, w miejscu, gdzie stoją obecnie krzyż i symboliczny pomnik, 19 sierpnia, w 30 rocznicę katastrofy odsłonięto tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy.
Stanisław Białowąs
ALEKSANDROWSKA I 8 I GAZETAwww.kujawy.media.pl
Dawka humoru w bibliotece
Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Gminy Aleksandrów Kujawski serdecznie zaprasza do udziału w konkursach organizowanych w ramach obchodów Roku Chopinowskiego
Chopin w konkursach * Konkurs literacki „Chopin słowem malowany” W kategorii literackiej przedmiotem oceny konkursowej są opowiadania, wiersze oraz listy inspirowane muzyką F. Chopina (mogą nawiązywać do tytułów utworów lub instrumentu – fortepian), wydarzeniami z życia kompozytora, miejscami gdzie przebywał, współczesnymi pomnikami i wydarzeniami kulturalnymi. Kategorie wiekowe: I -SP, klasy 1-3; II - SP, klasy 4-6; III – gimnazju, IV – 16-20 lat; V – powyżej 20 lat. O tym, że udane wakacje to nie tylko te nad morzem, w górach czy na jeziorach przekonali się uczestnicy WAKACJI W BIBLIOTECE. Jak co roku, Gminna Biblioteka Publiczna w Służewie przygotowała bogaty program wakacyjnych imprez. Zajęcia trwały dwa tygodnie i obfitowały w atrakcje i sporą dawkę humoru. Dzieci uczestniczyły w zajęciach plastycznych, m.in., malowały krajobrazy patyczkami kosmetycznymi, wykonywały swoje wesołe portrety oraz papeterię zdobioną odciskami palców. W związku z obchodami Roku
nr 40, sierpień 2010
gm. Aleksandrów Kuj.
* Konkurs muzyczny „Mój muzyczny portret” Gra na dowolnym instrumencie (tematyka dowolna, utwór nie dłuższy niż 10 min.). Kat. wiekowe jak wyżej.
Rachmistrz w zagrodzie Od 1 września do 31 października 2010 przeprowadzany będzie Powszechny Spis Rolny. Rachmistrze spisowi już pracują przy obchodzie przedspisowym. - Odwiedzamy rolników, dostarczając im materiały informacyjne, list prezesa GUS - mówi Marlena Sygit, jedna z pięciu osób, które będą pracowały w gminie Aleksandrów Kuj. - Zaczęłam od Słomkowa, gdzie mieszkam i gdzie mnie znają. Mam do odwiedzenia 200 gospodarstw rolnych. Będę między innymi w Odolionie, Plebance, Stawkach, Konradowie itp.
Spis ruszy 1 września i potrwa dwa miesiące. Dane zebrane w spisie rolnym m. in. dostarczą szczegółowych informacji o sytuacji społeczno-demograficznej i ekonomicznej rolników, a także o prowadzonej produkcji rolnej. Pozwolą na porównanie stanu polskiego rolnictwa przed i po przystąpieniu do Unii Europejskiej. Warto dodać, że wszystkie dane indywidualne uzyskane w trakcie spisu są objęte tajemnicą statystyczną. (bis)
* Konkurs plastyczny „Inspirowane Chopinem” Chopinowskiego dwa dni zajęć poświęcone były na tworzenie rysunków inspirowanych muzyką Chopina. Nie zabrakło też gier i zabaw ruchowych, przy których uczestnikom dopisywał wspaniały humor. Najwytrwalsi uczestnicy zajęć na koniec zostali nagrodzeni drobnymi upominkami.. Małgorzata Świątkowska
W trakcie wakacyjnej przerwy postanowiliśmy uzyskać informacje dotyczące osiągniętych do tej pory celów projektu realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, Priorytet IX Rozwój wykształcenia i kompetencji w regionach, Działanie 9.1. Wyrównywanie szans edukacyjnych i zapewnienie wysokiej jakości usług edukacyjnych świadczonych w systemie oświaty, Poddziałanie 9.1.2 Wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów z grup o utrudnionym dostępie do edukacji oraz zmniejszanie różnic w jakości usług edukacyjnych. Przypomnijmy, że program dla gmin powiatu aleksandrowskiego prowadzi gmina Aleksandrów Kujawski. Jakie korzyści osiągnęli biorący w nim udział oraz co beneficjenci sądzą o dotychczasowej realizacji. O opinię na temat tego jak postrzegane są działania w projekcie poprosiliśmy Beatę Belter, która pełni rolę osoby odpowiedzialnej za projekt w Nieszawie. - Uczniowie, nauczyciele i rodzice z Zespołu Szkół w Nieszawie są bardzo zadowoleni z realizacji projektu „Uczeń na 6 w Powiecie Aleksandrowskim” - mówi Beata Belter. - Dzieci ze szkoły podstawowej i młodzież z gimnazjum mogły dodatkowo doskonalić się z najtrudniejszych przedmiotów i poprawić oceny uzyskane na pierwsze półrocze oraz uzyskać lepsze wyniki na egzaminach zewnętrznych. Uczniowie kl. I, w tym kilku 6-latków,
Przedmiotem oceny są dzieła plastyczne wykonane dowolną techniką (obrazy, rysunki, karykatury, fotografie, prace przestrzenne) inspirowane muzyką F. Chopina (mogą nawiązywać do tytułów utworów lub instrumentu – fortepian), inspirowane wydarzeniami z życia kompozytora, miejscami gdzie przebywał, współczesnymi pomnikami i wydarzeniami kulturalnymi. Kategorie wiekowe: I - dzieci do lat 6; II - SP, klasy 1-3; III - SP, klasy 4-6; IV - gimnazjum, V - 16- 20 lat. REGULAMINY KONKURSÓW I INFORMACJE Gminna Biblioteka Publiczna w Służewie, ul. Brzeska 1, tel. (54)-282-00-14.
Prace należy składać do 10 września na adres biblioteki.
Europejski Fundusz Rolny na Rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie.
Rolnik Tomasz Kozłowski z rachmistrzem Marleną Sygit
„Uczeń na 6 w powiecie aleksandrowskim”
Czas wakacji... a co w projekcie?
doskonalili swoje przygotowanie do edukacji szkolnej. Uczniowie starszych klas pogłębili swoje wiadomości i umiejętności z historii, języka polskiego matematyki, języków obcych. Zajęcia specjalistyczne pozwoliły dzieciom z różnymi deficytami edukacyjnymi poćwiczyć trudniej-
sze partie materiału oraz prawidłową wymowę, a także wpłynąć na poprawę zachowania wielu uczniów, podlegających psychoterapii lub socjoterapii. Zajęcia pozalekcyjne rozwinęły m. in. umiejętności plastyczno-techniczne uczniów, co zaowocowało poprawą estetyki gazetek szkolnych i scenografii różnych przedstawień szkolnych. Dzieci i młodzież biorące udział w kołach zainteresowań uzyskały liczne nagrody w konkursach plastycznych oraz olimpiadach przedmiotowych, na
szczeblu powiatowym, wojewódzkim i ogólnopolskim. Projekt zapewnił wszystkim uczniom możliwość wyrównania swoich szans edukacyjnych, wpłynął na zmianę zachowania wielu z nich, zapewnił równe szanse dla chłopców i dziewcząt, poprawił ich wyniki w klasyfikacji rocznej i na egzaminach zewnętrznych. Projekt „Uczeń na 6 w Powiecie Aleksandrowskim” pozwolił na rozwinięcie swojej oferty edukacyjnej wszystkim gminom biorącym w nim udział, tj. gminom
wiejskim: Aleksandrów Kujawski, Raciążek, Waganiec, Bądkowo, Zakrzewo oraz gminom miejskim: Aleksandrów Kujawski, Ciechocinek i Nieszawa. Wszystkie 33 szkoły wykazują wysokie zainteresowanie projektem i wyrażają chęć kontynuowania udziału. W poszczególnych szkołach poza wymienionymi zajęciami odbyły się także seminaria dla dzieci i młodzieży na temat „Stereotypu płci i jego zwalczania”. Spotkania z uczniami odbyły się w formie rozmowy w trakcie, której zostali uświadomieni, jak krzywdzący jest stereotyp i w jaki sposób powinni go zwalczać. Druga część prowadzonych spotkań polegała na wypisaniu zdań, bądź słów stereotypowych pasujących do danej płci. Uczniowie tworzyli także prace w formie rysunku lub kolażu. Wszystkie rodzaje prowadzonych zajęć: dydaktyczno-wyrównawcze, specjalistyczne, pozalekcyjne, a także seminaria cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony uczniów. Na chwilę obecną w projekcie bierze udział 2.303 uczniów, w tym 1.234 dziewcząt i 1.069 chłopców. Po wakacjach od września zajęcia zostaną wznowione. Liczymy na to, że wraz z przyjściem nowych uczniów do szkoły zwiększy się także liczba beneficjentów projektu. Zatem do zobaczenia po wakacjach!
Natalia Słowińska
Projekt „Uczeń na 6 w Powiecie Aleksandrowskim” współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego
nr 40, sierpień 2010
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
gm. Aleksandrów Kuj.
www.kujawy.media.pl
Dożynki gminne w Słomkowie
Z górki lub pod górkę Tegoroczne dożynki gminy Aleksandrów Kujawski odbędą się tym razem w Słomkowie, tradycyjnie w niedzielę, 29 sierpnia. Początek tego dorocznego spotkania rolników i mieszkańców wsi zaplanowano na 14.00, kiedy to rozpocznie się msza polowa. Później gospodarze gminy podsumują miniony rok, będzie okazja do zaprezentowania dorobku zespołów artystycznych, odbędzie się zabawa dzieci i dorosłych. Jak zwykle, zorganizowana zostanie wystawa sprzętu rolniczego. Tradycja nakazuje, że gospodarzem dożynek jest sołtys wsi, w której odbywa się impreza. Elżbieta Deręgowska pełni tę funkcję już drugą kadencję.
Starosta dożynek Paweł Ogrodowski pochwalić się zbudowanym w minionym roku placem zabaw, wyremontowaną świetlicą. Mamy jak każda wieś liczne potrzeby, ale najważniejsze z nich to drogi z twardą nawierzchnią. Przydałby się chodnik w centrum wsi, aby było bezpieczniej. Gospodarz dożynek w Słomkowie, sołtys Elżbieta Deręgowska - Do tej największej imprezy w gminie trwają przygotowania – mówi Elżbieta Deręgowska. Remiza strażacka została wyremontowana, przed budynkiem ekipa pracowników wywiozła stary grunt, a w jego miejsce układa trylinkę. Wcześniej była tu nawierzchnia żużlowa, pełna dziur. Impreza odbywać się będzie na placu przed remizą i polu Chaberskich. Z kolei teren pod wystawę sprzętu rolniczego użyczył Jerzy Kłos, a parking będzie na naszym polu. Możemy
Starostą dożynek będzie Paweł Ogrodowski ze Słomkowa. Wraz z żoną Beatą od 2004 roku prowadzi gospodarstwo o powierzchni 12 ha specjalizujące się w hodowli trzody chlewnej i bydła opasowego. Państwo Ogrodowscy wychowują dwóch synów: 6-letniego Konrada, który pójdzie w tym roku do szkoły, i 4-letniego Bartka. - Gospodarstwo przejąłem po rodzicach – mówi pan Paweł. - W minionym roku udało nam się kupić hektar ziemi, ale to za mało, aby zapewnić sobie własną paszę do produkcji. Mamy w planie powiększenie go-
spodarstwa tylko o ziemię tutaj trudno, jest droga, ale bardzo dobra. Przez czas samodzielnego gospodarowania udało się postawić nowy budynek do hodowli trzody chlewnej, co uważam za sukces. Ojciec specjalizował się w hodowli krów, więc w jakiś sposób kontynuuję jego kierunek, zajmując się hodowlą bydła opasowego. Praca przy zwierzętach jest ciężka, wymaga przede wszystkim czasu, nie można sobie pozwolić na wyjazd, nawet na kilka dni. Tegoroczne plony były dobre, ale jak to w rolnictwie, raz jest z górki, raz pod górkę. Zboża plonowały, ale plantację buraków zalała woda i straty są ogromne. W minionym roku było odwrotnie. Buraki obrodziły, a zboże spaliła susza. Ogrodowscy martwią się zapowiadającą się podwyżką cen na zboże, bo bez dodatkowych zakupów utrzymanie hodowli na
Starościna dożynek Marzena Domańska dotychczasowym poziomie jest niemożliwe. Ceny zboża i paszy idą w górę, ale skupu żywca są niższe niż były. Z dożynek w Słomkowie cieszy się matka starosty, Lucyna Ogrodowska. - Ostatni raz w Słomkowie dożynki gminne odbywały się 26 lat temu – wspomina pani Lucyna. Byłam wtedy starościną.
na. - Mamy je w dwóch częściach. Siejemy głównie zboża i buraki cukrowe. Ten rok jest trudny. Deszcze powodowały, że pszenica porastała, ale w rolnictwie idealnych warunków dla wszystkich upraw nie ma. Zboże przeznaczamy na tucz trzody chlewnej. W minionym roku pszenicę sprzedaliśmy Chmielew-
9
- Problemem zaczynają być w naszej okolicy dziki – mówi pan Ireneusz, mąż starościny. - Upodobały sobie bagniste tereny wokół jeziora Ostrowąs i nieraz pochodzą nawet pod budynki. Co dziwne, w sąsiedztwie nie ma lasów. Zwabiły je widocznie pola kukurydzy, która w ubiegłym roku w sąsiedztwie rosła. Dobrze byłoby, aby stadami zajęli się myśliwi, bo zwierzęta stają się dla nas niebezpiecznie. A o stratach w uprawach buraków nie wspomnę. Marzenia pani starościny? - Świetlica wiejska została wyremontowana, więc ten problem zniknął. Ale czekamy oczywiście na lepsze drogi. Od Plebanki do Słomkowa, na skróty, drogą polną trudno kombajnem przejechać, bo zarosła krzakami. Plagą są śmieci przy drodze powiatowej. Mamy tam część pola. Ludzie traktują teren przy szosie, jak wysypisko śmieci. Worki z nieczystościami znaleźć można nawet na naszej ziemi. Chciałoby się zaapelować o utrzymanie czystości, ale same nawoływanie nie wystarczy. Dożynkowy obyczaj przewiduje, że starostowie mają asystentów. W tym roku będą nimi: Wiesława Bednarska i Piotr Milewski. Pani Wiesława wspólnie z mężem Grzegorzem od 2004 r. prowadzi gospodarstwo rolne o powierzchni 38 ha. Główne uprawy to buraki, pszenica, rzepak. Gospodarstwo nastawione jest na chów trzody chlewnej i bydła opasowego.
Przed remizą znikną dziury, założona zostanie nawierzchnia z trelinki Ogrodowskiemu w niesieniu bochenka chleba towarzyszyć będzie, jako starościna, Marzena Domańska z pobliskiej Plebanki.
Z placu zabaw zadowoleni są Agnieszka Szczęsna, która często przychodzi z bliźniakami: Roksaną i Piotrem
Z mężem Ireneuszem od 2001 r. zajmuje się gospodarstwem rolnym o powierzchni 17 ha. Oni także specjalizują się w chowie trzody chlewnej i bydła opasowego. Wspólnie wychowują dwóch synów: 15-letniego Krzysztofa i 10-letniego Krystiana. - Gospodarstwo przejęliśmy po rodzicach męża – mówi pani Marze-
skiemu i do dziś siedmiu tysięcy złotych nie widzimy. Sąsiad stracił więcej, bo 22 tys. zł. Gdybyśmy zajmowali się tylko uprawą ziemi trudno byłoby wyżyć. Hodowla choć nie tak opłacalna, jak powinna być, daje szansę na rozwój. W ciągu dziewięciu lat samodzielnego gospodarowania państwu Domańskim udało się zbudować płytę obornikową o powierzchni 150 mkw., są dumni z garażu dla kombajnu zbożowego i buraczanego. Mają wszystkie niezbędne maszyny.
Wychowują dwoje dzieci Łukasza i Magdalenę. Pan Piotr wraz z żoną Dorotą od 2006 r. prowadzi gospodarstwo rolne o pow. 54 ha. Produkują warzywa: pomidory, marchew, cebulę, brokuły. Gospodarstwo jest całkowicie zmechanizowane. Państwo Milewscy wychowują dwoje dzieci: synka Marcela i córeczkę Marikę.
Tekst i fot: Stanisław Białowąs
ALEKSANDROWSKA I 10 I GAZETA www.kujawy.media.pl
Weekend z Chopinem w Służewie Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju Gminy Aleksandrów Kujawski serdecznie zaprasza na WEEKEND CHOPINOWSKI, który odbędzie się 18 i 19 WRZEŚNIA w SŁUŻEWIE 18 września (sobota) – park w Służewie, godz.14.00 • Koncert fortepianowy Dobromiły Jaskot - kompozytorki i laureatki krajowych i międzynarodowych konkursów kompozytorskich oraz wykonawczych • Występ zespołu ludowego • Konkurs muzyczny „Mój muzyczny portret” • Konkurs wiedzy o Chopinie • Wesołe miasteczko (zjeżdżalnia, trampolina ,karuzela itp.) • Grill • Zabawa taneczna przy akompaniamencie Zespołu Sigma 19 września (niedziela)Gminny Ośrodek Kultury w Służewie • Konkurs literacki ” Chopin słowem malowany ” • Konkurs plastyczny ” Inspirowane Chopinem” • Przedstawienie poświęcone życiu i twórczości Fryderyka Chopina przygotowane przez młodzież z teatru Załoga B612 pod kierunkiem Marka Grynicza.
gm. Aleksandrów Kuj.
Reprezentowali gminę
Miodowe lato W podwłocławskim Zarzeczewie w pierwszym dniu sierpnia było słodko, smacznie, zdrowo - po prostu miodowo. Organizowane po raz pierwszy „Kujawsko-Pomorskie Miodowe Lato” było świętem nie tylko pszczelarzy, ale również osób, które cenią miód za jego walory lecznicze i smakowe. Impreza promowała miody z naszego regionu i popularyzowała stosowanie miodu w codziennej diecie. Odwiedzający mogli zaopatrzyć się w miody, wyroby z wosku pszczelego i inne produkty pszczelarskie, bowiem do sprzedaży oferowano wysokiej jakości gatunkowe miody pochodzące z naszego regionu. Zainteresowani mogli wysłuchać prelekcji i wykładów o tym, jak rozpoznać „prawdziwy” miód, poszerzyć swoją wiedzę na temat roli pszczoły w przyrodzie, roli miodu w codziennej diecie oraz o wykorzystaniu go w kosmetologii. Organizatorami byli: Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Kujaw-
sko-Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, Pomorsko-Kujawski Związek Pszczelarzy. Do Zarzeczewa przyjechały także panie z Kół Gospodyń Wiejskich oraz twórcy ludowi. Powiat aleksandrowski reprezentowali: z gminy Aleksandrów Kujawski KGW w Wołuszewie i orkiestra Księżnej Kujaw z Ostrowąsa oraz KGW w Zbrachlinie (gmina Waganiec) i KGW w Kaniewie (gm. Bądkowo). Halina Kordowska z Otłoczyna na konkurs wystawiła kurczaka w miodzie, a szefowa KGW Wołuszewo Maria Świeczkowska ogórki po królewsku z miodem. Panie z tego koła przygotowały także stoisko z degustacją potraw dla zwiedzających. Przy jego przygotowaniu pomagały ponadto m.in.: Krystyna Centkowska, Krystyna Makowska i Krzysztof Kotas. Koło zrzeszone jest w Lokalnej Grupie Działania „Partnerstwo dla Ziemi Kujawskiej” obejmującej wszystkie gminy powiatu aleksandrowskiego oraz Nieszawę. - Mogliśmy wyjechać na tę interesującą imprezę dzięki
Jubileuszowe spotkanie Z okazji 20-lecia samorządu gminnego w Szkole Podstawowej w Opokach spotkają się byli radni, sołtysi, wójtowie gminy Aleksandrów Kujawski. Okolicznościowe uroczystości będą połączone z oddaniem do użytku nowej sali gimnastycznej, jaka powstała przy szkole.
Wnioski na świadczenia Rozpoczynają się nowe okresy świadczeń. Z funduszu alimentacyjnego okres świadczeń trwa od 1 października do 30 września 2011 roku. Wnioski przyjmowane są od 1 sierpnia. W sprawie ustalenia prawa do świadczeń rodzinnych wnioski będą dostępne w Biurze Obsługi Interesantów Urzędu Gminy od 1 września. Okres zasiłkowy rozpoczyna się 1 listopada i trwa do 31 października. Istnieje też możliwość ubiegania się o przyznanie prawa do dodatku do zasiłku rodzinnego z tytułu podjęcia przez dziecko nauki w szkole poza miejscem zamieszkania. Dokumenty trzeba złożyć do 15 września. W przeciwnym razie świadczenia nie zostaną wypłacone za wrzesień i październik 2010 roku. Informacji udziela Wydział Spraw Obywatelskich i Polityki Społecznej Urzędu Gminy lub Biuro Obsługi Interesantów.
nr 40, sierpień 2010
Orkiestra Dęta Księżnej Kujaw im. ks. Jana Matusiaka z Ostrowąsa to zespół z dużymi tradycjami. Nazwa pochodzi od Matki Bożej Pani Kujaw z Ostrowąsa, zwanej niekiedy Księżną Kujaw. Nazwę tę nosi od czterech lat, wcześniej była to orkiestra parafialna, założona przez obecnego jej patrona księdza kanonika Jana Matusiaka. Kierownikiem zespołu jest Krzysztof Wołoszczak, który występuje w zespole od momentu jego powstania, czyli 1979 roku. Jest to formacja wielopokoleniowa, członkowie są w wieku od 10 da 60 lat. Grający dziadkowie i rodzice przekazują swoje umiejętności i zamiłowanie do muzyki swoim dzieciom i wnukom. Zespół swoimi występami uświetnia uroczystości o randze lokalnej, ale także występuje na arenie krajowej. Często słychać go na centralnych dożynkach na Jasnej Górze, krajowych stołach wielkanocnych i bożonarodzeniowych w Warszawie. Występował również za granicą. Ostatnio orkiestra z Ostrowąsa uczestniczyła w festiwalu folklorystycznym w Golubiu-Dobrzyniu, gdzie została uhonorowana pucharem wicemarszałka Ewy Kierzkowskiej. Zespół pięknie zaprezentował się także na tegorocznych XXXIX spotkaniach z Folklorem Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej w Ciechocinku.
Grupa reprezentująca KGW Wołuszewo pomocy wójta, który zawsze wspiera takie inicjatywy – mówi przewodnicząca Maria Świeczkowska. Łatwo zebrać na taki wyjazd kilka osób, trudniej trzydzieści. A jednak na orkiestrę w Ostrowąsie zawsze można liczyć. Zespół dał trzy koncerty dla przybyłych do Zarzeczewa, udowadniając że potrafi zainteresować słuchaczy swoim profesjonalnym przygotowaniem. Krzysztof Wołoszczak, jak zwykle dobrze przygotował grupę do zaprezentowania swoich umiejętności. Całą organizacją wyjazdu grupy reprezentującej powiat aleksandrowski, zajął się radny
powiatowy Walerian Rogiewicz. Nie było to łatwe, gdyż potrzebny był autobus, a starostwo na ten cel przeznaczyło zaledwie... 150 złotych. Pszczelarzy reprezentował Janusz Postrach z Ciechocinka, który jako jeden z nielicznych w powiecie prowadzi gospodarstwo pszczelarskie. Z niecierpliwością czeka na zakończenie studiów przez córkę, z którą zamierza rozszerzyć działalność o produkcję rodzin pszczelich, gdyż zapotrzebowanie zwłaszcza na matki jest duże, a hodowla opłacana. Jolanta Pijaczyńska
nr 40, sierpień 2010
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
Gospodarka
Można już podsumować tegoroczne zbiory rzepaku w naszym regionie. Jedną z liczących się firm skupujących ziarno jest Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” w Konecku. W tym roku planowała skupić 4 tys. ton, a do magazynu trafiło 3,4 tys. ton. - To rezultat słabych tegorocznych plonów – tłumaczy Władysław Wochna, prezes spółdzielni. - Z hektara zbierano 2,5 tony, a gdyby plony były normalne to powinno się zebrać trzy tony. W korzystnych latach z hektara niektórzy zbierali nawet cztery. Ten rok nie sprzyjał tej roślinie, zbożom zresztą także. Wiosna była mokra, stale padał deszcz, później przypiekło słońce.
www.kujawy.media.pl
W miejsce rzepaku skupią zboże na chleb wyższenia cen pieczywa, czego chcielibyśmy jak najdłużej uniknąć, choć wygląda na to, że tego nie uda się zrobić – mówi prezes Władysław Wochna. - Mamy jeszcze zapas mąki na miesiąc i w tym czasie nie przewidujemy podwyżek cen pieczywa, jak to już dzieje się na rynku.
Laboratorium skupu rzepaku gminnej spółdzielni w Konecku prowadził Marian Nowak, kierownik piekarni w umownym terminie dwóch tygodni. Jesteśmy solidnym partnerem. Zaraz po zakończeniu zbiorów rolnicy deklarują się, czy będą podpisywali nowe umowy kontraktacyjne. Niebawem trzeba będzie przecież siać rzepak pod przyszłoroczne zbiory. Na kontraktowany rzepak rolnicy otrzymują nasiona z zakładu tłuszczowego w Kruszwicy. Chodzi o to,
aby stosowane były odpowiednio dobre odmiany, dobrze plonujące i nadające się do przetwórstwa. Wolne przestrzenie magazynowe oraz zapowiedzi wysokich cen skupu zbóż konsumpcyjnych zadecydowały, że konecka spółdzielnia w tym roku zajmie się także skupem zboża. - Mówi się, że ceny mogą być wyższe nawet o 30 procent, a to oznaczałoby konieczność pod-
Upalny lipiec najlepszym miesiącem
Do uzdrowiska woda płynęła wartkim strumieniem Upalny lipiec był znakomitym miesiącem dla firm produkujących wodę. Ujęcie Kuczek pracujące na potrzeby Ciechocinka podwoiło wydobycie wody. - W mojej ocenie nie było problemów z wodą w Ciechocinku nawet w najgorętsze lipcowe dni, bo byliśmy w stanie dostarczyć do uzdrowiska każdą ilość – mówi Paweł Okuniewski, prezes aleksandrowskiej spółki komunalnej „Algawa”. - Nie ukrywam, że byliśmy z dużego zapotrzebowania zadowoleni, gdyż w ciągu jednego miesiąca sprzedaliśmy 60 tys. metrów sześciennych wody, podczas gdy w normalne letnie dni zapotrzebowanie jest dwa razy mniejsze.
wolnych powierzchni magazynowych. W tym roku mamy o 500 ton rzepaku mniej, więc kupimy w to miejsce zboże. Mając własny surowiec, nie będziemy uzależnieni od wahania cen jakie dyktują młyny. Na własne potrzeby w ciągu roku zużywamy około 200 ton zboża.
Wniosek o dofinansowanie Z niecierpliwością spółdzielnia czeka na rozpoczęcie ogromnej inwestycji, jaką będzie budowa silosów zbożowych. Umożliwią one przechowywanie 6 tys. ton. Przygotowania do budowy trwają.
Miejsce na pszenicę
Mniej, ale suche Na szczęście w tym roku przywożone ziarno było dobrej jakości. Przede wszystkim było suche, choć oczywiście nie w każdej partii. Dzięki temu spółdzielnia nie poniesie dużych kosztów suszenia, jak to miało miejsce w minionym roku. W sumie trzeba było przesuszyć około 500 ton. Całą akcję skupu rzepaku mamy więc praktycznie zakończoną. Dla nas ważne, że ziarno będziemy przechowywali do następnego roku, bo przecież skupem i kontraktacją zajmujemy się, bo mamy możliwości dłuższego przechowywania. Taka zresztą jest umowa z kruszwickimi zakładami. Przy okazji chciałbym dodać, że dostawcy ziarna mają wypłaconą należność
11
Niech jednak nikt nie myśli, że na produkcji wody zrobiliśmy jakieś wielkie kokosy. Za ten miesiąc wpływy ze sprzedaży wyniosły 123 tys. zł, ale trzeba pamiętać o kosztach. W tym roku, po raz pierwszy od lat nie było kłopotów z zaopatrzeniem w wodę części gminy Aleksandrów Kujawski zasilanej z ujęcia w Ośnie. To efekt remontu urządzeń i wymiany rur, które miały zbyt wąskie przekroje, były zarośnięte kamieniem. Pewne kłopoty mieli mieszkańcy Służewa, ale były one związane z remontem sieci wodociągowej na ulicy Brzeskiej. Prace te już zakończono. Natomiast wyraźne braki w zaopa-
trzeniu mieli mieszkańcy Otłoczyna. - Spowodowane jest to faktem, że za dawnych lat, kiedy wodociągami zajmowała się wojewódzka firma, miejscowość ta była zaopatrywana przez wodociąg od strony Ciechocinka – tłumaczy prezes Okuniewski. - W efekcie znalazła się na końcu sieci. W upalne dni zanim woda tam dotrze, zostaje po drodze zużyta. Jedyne wyjście z tej sytuacji to wymiana kilometrowego odcinka i zastąpienie go rurami o szerszym przekroju. Koszt tego przedsięwzięcia wyniesie około 100 tys. zł, tyle tylko, że trzeba pracować na żywym organiźmie. W planach na ten rok mamy wykonanie spinki wodocią-
Ostatnio młyn podniósł cenę mąki do produkcji pieczywa z 78 groszy za kilogram do 1,10 zł. Obecnie bochenek chleba z koneckiej piekarni kosztuje 1,50 zł. Liczyć się należy z 20-30 groszową podwyżką, ale decyzji jeszcze w tej sprawie nie ma. Bacznie obserwuje się cały rynek. Piekarnia w Konecku jest w tej dobrej sytuacji, że posiada piec węglowy. W dużo gorszej sytuacji są właściciele pieców elektrycznych, gdyż koszty energii zużytej do wyprodukowania bochenka chleba są dużo wyższe. Co jednak zrobić, aby zamortyzować przewidywany wzrost kosztów produkcji? - Postanowiliśmy zająć się skupem zboża, głównie na własne potrzeby – mówi prezes Wochna. - W przeszłości skupowaliśmy zboże, ale od lat ograniczamy się do rzepaku, a to z powodu przyjętej specjalizacji oraz braku
gowej na osiedlu kolejowym w Otłoczynie, która połączy Białe Błota. Projekt mamy gotowy, pozwolenie na budowę również, są środki na ten cel. Czekamy tylko na uzgodnienia z koleją, bo rurociąg trzeba ciągnąć wzdłuż drogi należacej do PKP. Chodzi o 500-metrowy odcinek. Mieszkańcy tej części Otłoczyna są zasilani z kolejowego ujęcia. Aby zagwarantować pewność zaopatrzenia, rury będą położone pod autostradą, co pozwoli na zasilanie Białych Błot od strony Kuczka. Sprawa jest o tyle
Spółdzielnia będzie starała się o środki unijne na dofinansowanie programu rozwoju. Przyjmowanie wniosków ruszyło 12 sierpnia. A jest o co walczyć. Cała inwestycja skalkulowana została na 1,3 mln zł netto, a wsparcie finansowe z zewnątrz może wynieść nawet 40 proc. Oznaczałoby to, że znajdą się środki na planowaną rozbudowę restauracji w Konecku. Opracowywanie dokumentów powierzono specjalistycznej firmie z Gdańska. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która zbiera wnioski już zapowiedziała, że dokumenty posiadające jakieś braki będą odrzucane bez możliwości ich uzupełnienia. W Konecku z niecierpliwością więc czekają, czy wniosek o dofinansowanie budowy silosów został zakwalifikowany. Tak czy inaczej, największa inwestycja będzie rozpoczęta.
ważna, że w tej chwili pod drogą krajową nr 1 znajduje się tylko jedno przejście. Zbudowano je przed wieloma laty, na dobrą sprawę nie wiadomo w jakim jest stanie technicznym. Dzięki nowej inwestycji, w którą zaangażował się właściciel zajazdu Białe Błota zasilanie będzie dwustronne. Skoro jesteśmy przy stanie urządzeń wodociągowych, warto dodać, że od niedawna w „Algawie” zatrudniony jest młody inżynier Krzysztof Buszko, który w spółce otrzymał zadanie zinwentaryzowania
Gminne Przedsiębiorstwo Usługowe „ALGAWA”
oferuje do wynajęcia w Aleksandrowie Kujawskim atrakcyjne pomieszczenia biurowe Szczegółowe informacje pod nr tel. (54) 282-07-70
W Zespole Szkół w Służewie trwa remont pomieszczeń. Malowane są klasy, korytarze, sanitariaty. Roboty prowadzi gminna spółka „Algawa”. Pracami kieruje Andrzej Krzemiński (na zdjęciu z prawej). Z lewej: Maciej Korzeniewski, w środku: Andrzej Małecki. W ekipie są jeszcze Łukasz Kamiński, nauczyciel i Leszek Michalski. Nowy rok uczniowie powitają w odświeżonej szkole.
St.B.
i diagnozowania stanu sieci wodociągowej. Gmina jest w stu procentach zwodociągowana. W sumie w ziemi leży 200 km sieci, ale ponieważ była ona budowana w różnych, niekiedy odległych czasach, często w czynie społecznym, więc tak na dobre nie wiadomo w jakim jest stanie technicznym, jakie odcinki są stalowe, czy są jeszcze azbestowo-cementowe itp. Powstanie raport, który pozwoli na opracowanie planu działań na najbliższe lata. (bis)
ALEKSANDROWSKA I 12 I GAZETA www.kujawy.media.pl
Historia
Stan wojenny - wypuszczają internowanych Pracowałem wtedy jako redaktor naczelny regionalnego tygodnia „Kujawy”. Któregoś dnia pierwszego roku stanu wojennego otrzymaliśmy wiadomość o zwolnieniu z Zakładu Karnego w Mielęcinie (dzielnica Włocławka) kilkudziesięcioosobowej grupy osób internowanych 13 grudnia 1980 roku za działalność w „Solidarności”. Reportaż w druku nigdy nie ukazał się, gdyż został zdjęty przez ówczesną cenzurę. Nie zgodziłem się bowiem na daleko idące skróty, a ostatecznie zadecydował sprzeciw na skreślenie ostatniego zdania. Przez lata wydawało mi się, że ślad po tej publikacji zaginął. Redakcji i wydawnictwa już dawno nie ma, a jedynym dowodem mógł być maszynopis lub tak zwana szczot-
ka, czyli drukarska odbitka. Tych jednak było tylko kilka. W moim archiwum jej nie ma. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy wiosną tego roku zadzwonił do mnie kolega, dziś emerytowany redaktor naczelny „Gazety Pomorskiej”, który powiedział mi, że podczas przeglądania swojego „kuferka” z różnymi szpargałami natrafił na drukarską odbitkę mojego reportażu z dawnych lat. Nawet nie wiedział, że został on zdjęty przez cenzurę, nie pamięta jakim cudem odbitka trafiła w jego ręce. W moim przekonaniu do publikacji tej warto sięgnąć nie tylko dlatego, że została zdjęta przez cenzurę. W jakiejś mierze oddaje ona atmosferę lat stanu wojennego, może być przyczynkiem do poznania historii ludzi „Solidarności”.
I tak nie uwierzę Stanisław Białowąs W Mielęcinie byłem przed laty. Otrzymałem wówczas zadanie zaprezentowania przed wojewódzką konferencją sprawozdawczo-wyborczą PZPR w Bydgoszczy (było to jeszcze przed podziałem administracyjnym kraju) jednego z jej delegatów. Pracował w Zakładzie Karnym. Wizyta ta pozostała mi do dziś w pamięci. Zatarła się wprawdzie przedstawiona sylwetka, nie pamiętam nawet o czym rozmawialiśmy, przypominam sobie natomiast bardzo wyraźnie metalowe drzwi zatrzaskiwane za mną z hukiem, procedurę spisywania danych personalnych, szczęk zamykanych krat. Rzeczy tu normalne, na mnie zrobiły niesamowite wrażenie. Stoję ponownie przed tymi samymi metalowymi drzwiami. To samo pytanie: pan do kogo? Ta sama procedura, ten sam szczęk stalowych krat, przekręcanego klucza. Przepustka, dowód osobisty, na wartownię... Przed dwoma dniami minister spraw wewnętrznych wydał zarządzenie o zwolnieniu z internowania 800 osób w kraju. Miejsce pobytu opuścić ma tego dnia w Mielęcinie kilkadziesiąt osób. Sytuacja w kraju uspokoiła się na tyle, że internowanych 13 grudnia ub. roku można zwolnić do domu. Jest nadzieja, że będą przestrzegali ustalonego porządku prawnego. A o to przecież tylko chodziło. Chcę z nimi porozmawiać. O warunkach, w jakich spędzali minione miesiące, o tym co dziś, na spokojnie myślą, jak oceniają zachodzące w kraju zmiany, o refleksjach, jakie wzbudzają w nich wspomnienia o czasie przeszłym. Mam świadomość trudności zadania. Z jednej strony martwię się, czy będą chcieli rozmawiać z dziennikarzem, czy potrafię wzbudzić w rozmówcach zaufanie, przekonać ich, że pragnę rzetelnie odnotować ich słowa. Z drugiej strony zaś mam obawę, czy nawet w najzgrabniejszych słowach uda mi się wiernie oddać ich wypowiedziane zdania. Wpierw jednak siadam w gabinecie naczelnika pułkownika Stanisława Tretyna, dla internowanych - komendanta ośrodka. Popijam herbatę i pytam, jak się czuje w tej innej, narzuconej mu przez sytuację roli komendanta. - Dziś już całkiem dobrze – odpowiada. - Ale na początku było ciężko. I mnie i naszym pracownikom i internowanym. Dla każdego była to sytuacja nowa. - Mówią, że nie byliście do przyjęcia tylu ludzi przygotowani, że powybijane były w pomieszczeniach szyby, że panował w celach mróz – powtarzam to co słyszałem wielokrotnie we Włocławku. Mielęcin oddalony jest od miasta o kilka kilometrów. Wszystkie wiadomości rozchodzą się lotem błyskawicy. Nie zawsze są to wiadomości prawdziwe, też się zdarza, lecz
Wejście do Zakładu Karnego w Mielęcinie po 30 latach na ogół daleko od prawdy nie odbiegające. - Oczywiście, że do przyjęcia tych ludzi nie byliśmy przygotowani – stwierdził komendant. - A kto w Polsce był przygotowany? Przecież cała akcja przeprowadzona została całkowicie w pełnej tajemnicy. Inaczej nie mogło być. To każdy musi zrozumieć. W ciągu jednego dnia musieliśmy przyjąć internowanych. Proszę mi wierzyć. Był to także dla nas najtrudniejszy okres. Nawet takie sprawy, jak prawa i obowiązki internowanych nie były jednakowo sformułowane, co im wolno, czego nie. Skąd mieliśmy wiedzieć? Dziś co innego. Znane są doskonale wszystkie przepisy. Docierały się obie strony. Warunki zakwaterowania poprawiały się z dnia na dzień. Robiliśmy ze swojej strony wszystko, aby do minimum zmniejszyć uciążliwości internowania. Rozmowę przerywa wejście Antoniego Młynarkiewicza. Wrócił z udzielonej na kilka dni przepustki. Był już w domu kilka razy. Siada swobodnie. Wspomina bez obawy, że to co powie może mu w jakiś sposób zaszkodzić. - Przyjechali do mnie w nocy. Powiedzieli, że na kilka godzin, muszę z nimi wyjść. Przeczuwałem, iż na dłużej. Nie mam pretensji. Tylko dlaczego oszukali dzieci. Im przecież trzeba mówić zawsze prawdę. Ile lat mają dzieci? Kilka. Komendant: - To co, mieli im powiedzieć, że ojca zabierają na dłużej? Właśnie ze względu na nich trzeba było kłamać. Moim zdaniem dobrze zrobili. Zresztą, ci co po pana przyszli spełniali tylko swój obowiązek. Też nie wiedzieli na jak długo. Rozkaz to rozkaz, trzeba go wykonać. Rozumie pan przecież. Antoni Młynarkiewicz rozumie. A jednak
ma o to żal. Daje temu wyraz. Powracamy do podjętego tematu. Pomieszczenia nie były przygotowane do przyjęcia internowanych – potwierdza. Pojedyncze szyby, szpary w futrynach, w niektórych ziąb. Na dworze temperatura spadła do minus piętnastu stopni. Odczuwano to wyraźnie. Po jakimś czasie nastąpiła poprawa, naprawiono okna, cieplejsze były kaloryfery. Luźniej też robiło się w celach, im więcej internowanych zwalniano. Były przypadki, że trafiały osoby niekompletnie ubrane? Były. Potwierdzają to obie strony. W tym miejscu przypomina mi się wywiad jakiego udzielił dziennikarzowi z „Gazety Robotniczej” we Wrocławiu dyrektor tamtejszego Okręgowego Zarządu Zakładów Karnych w styczniu br., a więc kiedy na te tematy niemal wcale nie mówiono, kiedy przez kraj przebiegały różne fantastyczne opowieści. Powiedział on wprost, że np. posiłek to można było przygotować dopiero wieczorem, bo nikt nie był w stanie wszystkiego od razu załatwić. Były też przypadki przywożenia internowanych w niekompletnej bieliźnie. Zależało to przede wszystkim od zachowania internowanego. A z tym różnie bywało. Jeden szedł do samochodu spokojnie, był czas na ubranie się, wobec innych trzeba było stosować siłę. Do Mielęcina też takich przywożono. Łatwo dziś powiedzieć, nie liczono się z internowanymi. 13 grudnia była noc, wszystko działało się w innych warunkach, w innej atmosferze. Ale było i tak, że pośpiech był niepotrzebny, że bez obawy można było pozwolić na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy. Na ogół jednak czas temu nie sprzyjał. Dziś patrząc z dystansu, trzeba to wiedzieć. Rozmowa toczy się o rodzinie, kłopotach
nr 40, sierpień 2010 z nogą, które ciągną się od wypadku w 1976 roku. - Co pan dziś uważa za najważniejsze – pytam jeszcze A. Młynarkiewicza, bo zbiera się do odejścia. - Powinna być jedność w całym narodzie - odpowiada. - Bez tego nie będzie Polski. - Socjalistycznej – dodaje pułkownik. - Nie, Polski – upiera się. - Ale socjalistycznej... - Nie, tylko Polski – upiera się. - Polska zawsze była i będzie, niezależnie od ustrojów. Chciałoby się polemizować. Nie pora za to. Schodzimy na inny temat. Już wie że zostanie dziś zwolniony. Pracował w PBP „Kujawy”. Chce wrócić na swoje miejsce pracy. Nie może złego słowa powiedzieć o komendancie. Potrafił się z każdym dogadać. Ostro poszło między nimi wskutek informacji telewizyjnej na temat praw internowanych. Nie znano ich jeszcze w Mielęcinie. Wyprzedziła administracyjne kanały. A tutaj telewizję pilnie oglądano, ciekawi, cóż oni tam gadają. Kiedy usłyszeli, że przysługuje im większa swoboda, od razu podnieśli rwetes. Korzystali z przywilejów osób internowanych w szerszym zakresie niż mówią przepisy. Każdy punkt można przecież różnie interpretować. Komendant na ogół interpretuje na ich korzyść. Widzenia z rodziną raz w miesiącu. - Nie zdarzyło się, aby kogoś stojącego pod bramą nie przyjął – mówi komendant. Rozumiał potrzebę rodzinnej rozmowy, zezwalał na przepustkę. Nie wszystkim. To prawda. Ci co wychodzili na kilka dni lub godzin, wracali zawsze punktualnie. - Przychodzi żona jednego z internowanych i pyta – wspomina płk Tretyn. - Od czego zależy zwolnienie męża? Między innymi od pani, mówię jej. Chodzi o to, aby przyrzekł, że będzie przestrzegał ustalonego porządku prawnego. Z punktu widzenia prawa niewiele to znaczy, ale z punktu moralnego wiele. Został zwolniony. Znowu pytam. O warunki bytowe, to ludzi po drugiej strony bramy najbardziej obchodzi. Średnie, normalne, jakie można było stworzyć. Powodów do narzekań szczególnych nie było. Na wczasach jednak tutaj nikt nie przebywał – podkreśla komendant. Wiele złego zrobił artykuł o ośrodku w Gołdapii, przedrukowany przez miejscową prasę. Autor przedstawił obraz sielankowy, niby internowani mają takie luksusy, jak na ekskluzywnych wczasach. Jedzą szynkę, chodzą na spacery, nie muszą pracować. Tak prymitywnie nie można patrzeć. Głodny najedzonego nie zrozumie, wolny zamkniętego. Dla tego redaktora luksusem była ta szynka, że ktoś nie musi stać w kolejce, męczyć się z trudami codziennego życia, bo inni za niego wszystko zrobią. Zapomniał o najważniejszym. Ludzie ci mimo wszystko mieli ograniczoną wolność, możliwość poruszania się. Tego nie może zrekompensować nawet najwyższej kategorii ośrodek wypoczynkowy. Rozumie te różnice pracownik zakładu karnego, na co dzień obracający się wśród ludzi pozbawionych swobody, o którym można powiedzieć, iż ma stępione spojrzenie na sprawę wolności, bo przywykł z konieczności do wykonywania swojego zawodu. A właśnie nie przywykł. Doskonale rozumie cenę swobodnego poruszania się, cenę osobistej wolności. Przykro mnie, dziennikarzowi, słuchać, że autor tej publikacji zachował się jak głodny, który chce oddać swoją wolność za plasterek szynki. Mówić prawdę, nawet brutalną, ale prawdę. Płyną słowa z sejmowej trybuny, na plenarnych posiedzeniach KC PZPR. Solidaryzuje się z tymi słowami. Są bliskie zawodowi dziennikarza. Przyrzekam sobie, że nie będę skrywał tego co mi ludzie powiedzą. DOKOŃCZENIE NA STR. 13
nr 40, sierpień 2010 DOKOŃCZENIE ZE STR. 12 Idę do internowanych. Niebawem opuszczą te mury. Od płk Tretyna wiem, że jeden z nich jest dziennikarzem z Konina. To ten stojący pod oknem, informują mnie. Przedstawiam się. Młody człowiek milczy, nie chce rozmawiać. Wreszcie wypala. - A czy ja wiem kim pan jest? Rzeczywiście, legitymacji służbowej nie pokazałem, łapię się więc za kieszeń, ale ten powstrzymuje mnie. - Panie, nie chodzi o legitymację, takie papiery może mieć każdy. I tak panu nie uwierzę. Próbuję, przekonuję, lecz rozmowa się nie klei. Wreszcie ktoś na głos atakuje: - Skoro jest pan z redakcji to niech pan powie, kto podpisuje się „redaktor”. Wiem o co chodzi. Po przedrukowaniu publikacji o obozie w Gołdapii, następnego dnia w terenowej gazecie ukazał się komentarzyk pt. „Nie ma to jak w Gołdapii”. Autor napisał wówczas: „Chcieli niektórzy Czytelnicy wiedzieć,w jaki sposób dostać się do owego dobrobytu w Gołdapii i prosili, aby to wyłuszczyć na łamach. Odpowiadam: Trzeba po prostu zdradzić Polskę.” - Powiedz pan temu redaktorowi, że jest wyjątkowym osłem, niczego nie rozumie. Kto mu dał prawo pisania, że zdradziliśmy Polskę. A jeżeli już tak bardzo zazdrości tych luksusowych warunków, to niech przyjdzie choćby na jeden dzień tutaj. Posłucha trzasku zamykanych drzwi, zobaczy wędrujące po ścianie myszy, zje z nami zupkę. Jest mi nieswojo. Nie ma w ręku argumentów do dyskusji. Nie chcę na głos przyznawać, że i moim zdaniem autor komentarzyka zapomniał, iż internowanie było działaniem profilaktycznym. Stawianie wszystkim bez wyjątku zarzutu, iż aby dostać się do ośrodka trzeba tak po prostu zdradzić jest wielkim nieporozumieniem. Atakuje mnie Janusz Heliński z Włocławka, nauczyciel zawodu z Zespołu Szkół Elektrycznych. Wyciąga z kieszeni złożony w pół dwukartkowy materiał odbity na
W Aleksandrowskiej Izbie Historycznej spotkali się 14 sierpnia, z okazji 30 rocznicy „Sierpnia” działacze NSZZ „Solidarność” z lat 1980-1990 na otwarciu wystawy poświęconej historii tego związku zawodowego. Była okazja do przypomnienia ogromnego ruchu społecznego w początkach jego istnienia, podziękowania za działalność. Gości powitał burmistrz Andrzej Cieśla, który jest też autorem broszurki przybliżającej postaci dawnej Solidarności. - Sierpniowe strajki zostały poparte także przez aleksandrowskie zakłady, gdzie tworzyły się grupy założycielskie NSZZ „Solidarność” - przypomniał Andrzej Cieśla. - Po podpisaniu porozumień sierpniowych zaczęły tworzyć się zakładowe organizacje związkowe. Jedna z pierwszych i największych powstała w „Budkruszu” z inicjatywy Zbigniewa Mickiewicza, a do najbardziej aktywnych działaczy należeli: Marian Szymański, Marian Waszak, Edward Kosiński, Stanisław Walos, Mieczysław Madajczyk, Roman Sienkiewicz, Ludwik
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
Historia powielaczu (zredagowano go w Gminnym Ośrodku Pracy Ideowo-Wychowawczej w Rypinie) i mówi z oburzeniem: - Niech pan przeczyta, zrozumie pan moje rozgoryczenie... Więc czytam, wynotowując słowa. „Janusz Heliński... w środowisku znany jest jako awanturnik i pieniacz o niskiej kulturze osobistej, ordynarny. Często pod wpływem alkoholu wywołuje różnego rodzaju incydenty, łącznie z bójkami”. - Po wyjściu oddaje sprawę do sądu o zniesławienie – mówi. - Nigdy nie byłem karany za bójki. To ordynarny paszkwil na moją osobę. To boli, gdy czyta się takie brednie i nie ma możliwości obrony. Nie znam J. Helińskiego. Zobaczyłem go w życiu po raz pierwszy. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że ten fragment jest zredagowany w stylu jaki powszechnie używany był jeszcze kilka miesięcy temu. Ci, którzy pisali te słowa, z pewnością walczyli do niedawna z takimi metodami. Dziś zastosowali tę samą. Z przeciwnikami politycznymi nie można walczyć inwektywami, lecz racjonalnymi argumentami. Nie brakuje ich przecież. Podchodzę do dwudziestokilkuletniego mężczyzny nerwowo przemierzającego pomieszczenie od ściany do ściany. Zatrzymuje się na moment przede mną. W klapie ma wpięty metalowy znaczek, który kogoś mi przypomina. Wąsy, łysina. Po obu stronach zwisają dwie, czarne tasiemki. Wpatruję się w znaczek i lekko zdziwiony ni to pytam, ni stwierdzam: To Stalin?! Już ma na ustach pytanie, dlaczego go zawiesił, gdy mężczyzna rzuca ze zgorszeniem: - To Piłsudski! I oddala się urażony, jak śmiałem Piłsudskiego pomylić ze Stalinem. Czy to moja wina, że postać na znaczku przypomina jednego i drugiego? Wiele osób nosi wpięte w klapę znaczki „Solidarności”. Niektóre napisy wyrysowane są na kartoniku. Manifestują to. Są też inne, np. miniaturowe tranzystorowe oporniki. Czy to oznacza opór? Przeciwko komu i czemu” Niektórzy noszą krzyże. Zatrzymuję się przed Ryszardem Hańczakiem, radnym WRN we Włocławku. Pytam,
www.kujawy.media.pl jak sobie wyobraża wypełnianie funkcji radnego. - W stanie wojennym nie widzę takiej możliwości – stwierdza. - Inni radni widzą – oponuję. - Starają się wypełniać swoje zadania i mają ku temu warunki. Stan wojenny w niczym im nie przeszkadza. - Muszę zastanowić się nad tym – odpowiada. Ten ze znaczkiem „Piłsudskiego” nie wytrzymuje. Podchodzi do mnie i mówi: Niech pan napisze w swoim zeszycie, że jestem rozgoryczony, ale będę walczył dalej. Tego zresztą i tak panu nikt nie wydrukuje. Kolejny mój rozmówca mieszka w Koninie. Zadaję mu pytanie, jak wyobraża sobie przyszły kształt ruchu związkowego? O jakim pan przyszłym kształcie mówi? Przecież my mamy związek zawodowy, a jeśli komuś się nie podoba to niech się z niego wypisze. Ma być taki jaki był. - Zupełnie taki sam? - Może nie całkowicie. Popełniliśmy błędy, teraz to jasno widzę. Lecz niech komuś nie wydaje się, że my się zmienimy. Stojący obok mężczyzna jest mniej radykalny. - Związki zawodowe będą takie, jakie sobie ułożymy. Trzeba wiele spraw przemyśleć. Zgubiło nas ciągłe stawianie: my-wy. Potrzebne jest porozumienie. Szacunek partnerów. Musimy mieć jasno wytknięty cel, do którego będziemy wspólnie dążyli. A jest nim wydobycie się z dna kryzysu. Internowani za kilkadziesiąt minut opuszczą mury ośrodka. W tej chwili zebrali się w sali. Siedzą na walizkach, torbach, czekając na ostatnie słowa komendanta i przedstawicieli komendy wojewódzkich MO we Włocławku, Koninie, Płocku. Jeszcze są sami. Ktoś z ironią rzuca: „Serce mi się z rozpaczy rozerwie, jak ich zobaczę”. Młody chłopak w jasnej marynarce zasiada do pianina. Niezdarnie wystukuje marsza pogrzebowego. Zebrani klaszczą. Wchodzą goście. Komendant mówi z trudem. Bo co można tym ludziom przez kilka minut powiedzieć. Zna ich poglądy, wie
13
co myślą, bo nie kryli się z tym. Akcentuje więc konieczność przestrzegania przez nich ustalonego porządku prawnego. Nie chciałbym, aby któryś z was powrócił tu. Było ciężko i wam i nam. Trzeba było dużo prób, abyśmy się wreszcie mogli zrozumieć. Życzę wyrozumiałości, samozaparcia i żeby nigdy nie było podziału na dwie strony. Przedstawiciel KW MO z Płocka raz jeszcze przypomina o konieczności przestrzegania prawa. Mówi o inżynierze, którego ostatnio złapano na produkcji ulotek o wrednej antysocjalistycznej treści. Będzie odpowiadał przed sądem. Padają pytania. Kiedy należy stawić się w zakładzie pracy, czy można nosić znaczek „Solidarności”. Ktoś ponagla: dość pytań. Kończy się spotkanie. Internowani są wolni. Opuszczają mury ośrodka. Proponuję dwóm osobom podwiezienie do Włocławka. Chętnie korzystają z propozycji. Rozmowa toczy się na bieżące tematy. Wszystko będzie zależało w naszym kraju – stwierdza któryś z nich – od gospodarki. Zgadzam się. Klucz wyjścia z kryzysu leży w gospodarce. Opinie na temat wcielenia w życie reformy gospodarczej mamy już odmienne. Nie ma czasu jednak na dyskusję. Zbliżamy się do stacji PKP. Pasażerowie wysiadają. Podaję torbę, życzę pomyślności. Jeden z nich zamyka drzwi i mówi: - Pisząc ten artykuł, niech pan pamięta, że sytuacja może się zmienić i pan będzie szukał pracy u mnie...
Stanisław Białowąs P.S. Ostatnia wypowiedź należała do internowanego dziennikarza z Konina. Nie była pełna. Dodał bowiem: - My jeszcze wrócimy. Wtedy te słowa wydawały się niewyobrażalnym absurdem, ale okazały się prorocze. „Solidarność” doszła do władzy i ustrój przewróciła. Tyle tylko, że z tego powodu nie musiałem u niego szukać pracy.
W 30 rocznicę sierpniowych strajków otwarto wystawę
Oni tworzyli historię miasta
Spotkanie działaczy „Solidarności” z lat 1980-1990 na wystawie w Aleksandrowskiej Izbie Historycznej Nowakowski i Ryszard Modrzejewski. Pierwszym przewodniczącym został Marian Szymański. W „Polfie” założycielami byli m.in. bracia Janusz i Włodzimierz Wejnerowie, a pierwszym przewodniczą-
cym został Zenon Wawrzyniec. W PKS związkiem kierował Stanisław Kontowicz, w Przedsiębiorstwie Budownictwa Komunalnego – Zbigniew Białkowski i Czesława Modrzejewska
(żona pana Ryszarda), w spółdzielni „Elektron” założycielami związku byli: Jerzy Koziński, Władysław Ciesielski, Andrzej Rumiński, Ryszard Żbikowski. W służbie zdrowia znaczącą rolę w tworzeniu struktur
„Solidarności” odegrali m.in. : Julian Bazała, Eugeniusz Marek, Irena Pilip, Krzysztof Wojnowski, Wanda Wojeńska-Wieczorek, Jan Kasprzak – chirurg. Po wprowadzeniu stanu wojennego, dowiadujemy się z opracowania dr Andrzeja Cieśli, najbardziej aktywnych działczy represjonowano. Internowano m.in. Zenona Wawrzyńca, Włodzimierza Wejnera, Zbigniewa Mickiewicza, Roberta Sienkiewicza, Bogdana Świercza i Zbigniewa Ceraka, a z politycznych powodów z pracy w „Budkruszu” zwolniono Mariana Szymańskiego i Ryszarda Modrzejewskiego, zaś z pracą w „Polfie” musieli pożegnać się Antoni Wilniewczyc i Janusz Wejner. Represje stanu wojennego i delegalizacja związku wyzwoliła ruch podziemnej „Solidarności”. Nielegalne książki, broszury i ulotki trafiały do Aleksandrowa głównie za sprawą Ireny Szymańskiej (żona Mariana). Do działalności
podziemnej włączył się plastyk Jacek Krzyżyński z Otłoczyna, który przygotowywał plakaty i kartki pocztowe. W pierwszych wolnych wyborach samorządowych 27 maja 1990 roku Komitet Obywatelski wystawił 22 kandydatów i zdobył 18 mandatów do Rady Miejskiej. Podczas jubileuszowego spotkania wspominano dawne dzieje, ale nie zabrakło prób przywołania aktualnych politycznych sporów politycznej co natychmiast wzbudziło ostry protest. Miało to być okolicznościowe spotkanie i takim było. Na zakończenie burmistrz Andrzej Cieśla wręczył osobom, do których udało się dotrzeć dyplomy uznania za wierność ideałom, oddanie i czynny udział w tworzeniu nowej Polski. Tekst i fot. Stanisław Białowąs
ALEKSANDROWSKA I 14 I GAZETA www.kujawy.media.pl Czwartą częścią kończymy publikację o Edwardzie hr. Mycielskim-Trojanowski, jednej ze znaczących postaci Aleksandrowa Kujawskiego. Robert Stodolny opisuje okres powojenny, co się stało z hrabią-podróżnikiem i jego majątkiem, między innymi pałacem, stawem i cegielnią parową, na ówczesne czasy nowoczesnym zakładem produkcyjnym. W drugiej połowie stycznia 1945 r. Aleksandrów został wyzwolony spod okupacji niemieckiej. Nastał nowy porządek, a wraz z nim „sprawiedliwość ludowa”. Cegielnia hrabiego została potraktowana jako mienie poniemieckie i przejęta przez państwo niemalże natychmiast, bo już 2 lutego 1945 roku. Hrabiego nie wpuszczono na teren zakładu, a nowym zarządcą został Władysław Wochna, palacz cegielniany.
Ciężko pobity To był jednak dopiero pierwszy sygnał nowych czasów. Niedługo później, na terenie swojej posiadłości, nieopodal swojej willi hrabia został ciężko pobity. Miał wtedy 67 lat. Złamano mu wtedy nogę. Kontuzja nigdy już nie została wyleczona. Hrabia kulał, a silny ból nogi towarzyszył mu już do ostatnich dni. Po opatrzeniu w miejscowym szpitalu, bez czekania na zagojenie ran, w obawie przed kolejną napaścią, życzliwe hrabiemu osoby zorganizowały pośpieszne opuszczenie szpitala. Ukrytego na wozie hrabiego przewiózł do Otłoczyna kilkunastoletni wtedy Marian Kaczmarek. Ostatecznie jednak hrabia przeniósł się do Torunia i zamieszkał w mieszkaniu w domu przy ulicy Matejki. Wyrzucanym ze swoich własności ziemianom nie zapewniano mieszkania zastępczego. Hrabia najwyraźniej nie pasował do kształtowanego później przez propagandę socjalistyczną wzoru ziemianina kułaka i gnębiciela ludu pracującego, skoro Stokowska z Poczałkowa uratowała srebra rodzinne, a później zawiozła je hrabiemu do Torunia. Jej postawa zasługuje na uznanie, gdyż wielu, to co przywłaszczone uznawało za należną zdobycz wojenną. Trzeba przyznać, że W. Wochna, wspomniany wcześniej palacz piecowy, a w tym czasie nowy zarządca cegielni, także wykazał się pewną uczciwością i odwagą. Zwrócił mianowicie uwagę, że cegielnia nie była majątkiem poniemieckim. Wystąpił w oficjalnym piśmie z dnia 29 października 1947 roku do Obwodowego Urzędu Likwidacyjnego w Aleksandrowie Kujawskim o zwolnienie z zajęcia ruchomości należących do hrabiego. Wymienił w nim kolejno: jeden stolik pod maszynę do pisania, dwa stoły z szufladami ciemne, jedno biurko sosnowe ciemne, jedną półkę na książki, jedną kasę ogniotrwałą, trzy krzesła gięte ciemne, jedno krzesło twarde, w oparciu wyplatane. Nie zachował się dokument
nr 40, sierpień 2010
Historia
Edward hr. Mycielski-Trojanowski (1879-1954) cz.4
Po wojnie, w PRL-u świadczący o tym jaką podjęto wtedy decyzję i czy z całego dużego majątku, to jest z 307,5 ha gruntów, pięknej willi z zespołem parkowym, licznych dzierżaw, dobrze prosperującej nowoczesnej cegielni hrabia odzyskał choćby tych kilka przedmiotów.
Parcelacja Ziemia została rozparcelowana w 1946 r., a z parcelacji wyłączono część przeznaczoną pod przyszłą Szkołę Ogrodniczą. Lasy zostały przejęte przez Skarb Państwa, cegielnia została ostatecznie upaństwowiona postanowieniem z 13 września 1948 r. Od tej chwili zaczęło się zamazywanie wszelkich śladów pamięci po hrabim. Przykładem niech będą zmiany w nazwie cegielni. Pierwotnie nosiła nazwę „Cegielnia Parowa Edward hr. Mycielski-Trojanowski w Aleksandrowie Kuj.”. W 1945 r. przemianowano ją na „Cegielnia Parowa „Trojanów” w Aleksandrowie Kuj, by następnie w 1947 r. nazwać „Parowa Cegielnia Aleksandrów”. Zmieniono też nazwę ulicy przy której mieścił się dwór hrabiego i „Zarząd Dóbr Białebłota”. Ulicę Białebłota nazwano ulicą Wyspiańskiego. Nie dotrwał do dzisiejszych cza-
żywotniki. Park nadal posiada wyraźną aleję lipową i kasztanową oraz pozostałości alei dębowej. Są to dwa „dęby błotne”, liczące sobie około 200 lat. Z trudem można dostrzec ślady alei akacjowej, która kiedyś prowadziła z dworu do kościoła. W części na południe od dworu znajdują się takie okazy botaniczne, jak tulipanowiec amerykański i kasztanowiec jadalny. W części północnej występuje wspaniały okaz „płaczącego” jesiona oraz brzoza papierowa. Niestety, całkowitemu zatarciu uległy ciągi komunikacyjne tej części parku. Warto w tym miejscu przerwać opowiadanie o hrabim i przytoczyć zalecenia, jakie zawarto we wspomnianym opracowaniu. Autorzy sugerują zlikwidowanie sztucznego podziału parku na dwie odrębne strefy administracyjne: miejską i szkolną. Według nich rozdzielający je płot nie ma swojego uzasadnienia, skoro obie części są dostępne dla ogółu mieszkańców. Zalecają również ograniczenie niepohamowanej dążności szkoły rolniczej do dosadzania nowych gatunków drzew i skierowanie jej energii na utrzymanie i kultywowanie dawnej formy parku – jako zabytku sztuki i przyrody.
Fortepian E. hr. Mycielskiego-Trojanowskiego czeka na renowację sów elegancki parkan otaczający park (pozostał ostatni pojedynczy słup) ani romantyczna altana i towarzyszące jej kolumny umieszczone na nieistniejącej teraz wysepce, która znajdowała się w południowej części stawu. Zdewastowano przejęty w 1945 r. fortepian hrabiego marki C.Goetze, niegdyś piękny instrument. Wymaga obecnie kapitalnego remontu, którego koszt szacowany jest na 42 tysiące złotych. Podupadły także walory estetyczne parku. Jego stan na rok 1984 opisali Michał Smoktunowicz i Tomasz Słowiński. Z ich opracowania dowiadujemy się, że wzdłuż wschodniego brzegu stawu biegła linia wierzb o rozmiarach predysponujących do uznania je za pomniki przyrody. Na podstawie liczby słoi ustalono, że liczyły sobie wtedy 150 lat. Na nieistniejącej już wyspie rosły
Wielu mieszkańców pamięta, że przed dworem była fontanna. Została ona jednak wybudowana po 1945 r. przez uczniów szkoły i w momencie rozbiórki nie była obiektem wartościowym.
Losy cegielni Wymieniając pamiątki sztuki związane z E. hr. Mycielskim-Trojanowskim nie można zapomnieć o wykonanym jego kosztem wymalowaniu najstarszej aleksandrowskiej parafii. Wnętrze kościoła zostało pomalowane w stylu morskim, wykonano wtedy liczne polichromie. Starsi mieszkańcy na pewno pamiętają niebieskie sklepienie. Jak mogło wyglądać pierwotnie wnętrze kościoła, można było podejrzeć przy okazji przekazania obrazu z ołtarza głównego do remontu. W miejscu, który zasła-
Po cegielni zostały tylko mury niała rama ukazały się elementy dawnej polichromii. Pod odchodzącą farbą w prawym ołtarzu bocznym widać było fragment przedstawiający koronę. Zmiany jakie nastąpiły w majątku Białebłoto w 1945 r. trudno jednoznacznie ocenić. Z jednej strony, na ziemi należącej do majątku powstała Szkoła Ogrodnicza, która miała niewątpliwie pozytywny wpływ edukacyjny. Z drugiej jednak strony, decyzja o powołaniu szkoły akurat w tym miejscu, na 50 ha gruntu kryjącego pod sobą duże pokłady gliny, tutejszego najbogatszego surowca naturalnego, spowodowała oddzielenie cegielni od jej najważniejszego zaplecza. Taka sytuacja była wyrokiem śmierci dla tego przedsiębiorstwa, które przed wojną zatrudniało około 100 pracowników. Brak wystarczającego zaplecza surowcowego spowodował, że nie podjęto odbudowy zniszczonego w czasie wojny wydziału drenów i sączków. Zaprzestano modernizacji. Cegielnia z mocno ograniczonym w 1945 r. zapleczem stała się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zakładem bezwartościowym. Inną kwestią była likwidacja przez szkołę sadów. Dokonano tego zapewne ze względu na konieczność realizowania różnorodnych profili kształcenia oraz naturalne szkody spowodowane przez mróz i starzenie. Niemniej jednak 4 i 5 klasa ziemi wydaje się właściwym podłożem właśnie pod sady. Zupełnie odmiennym aspektem decyzji o powstaniu szkoły było to, że dyrektor szkoły został administratorem dworu. Dyrektor, jako osoba kierująca szkołą nie dysponował, tak jak jego poprzedni właściciel, dochodem z cegielni, nie mógł także decydować o przeznaczeniu dochodu ze sprzedaży produktów rolnych produkowanych przez szkołę. Nie mając zatem wystarczających pieniędzy nie wykonywano niezbędnych remontów, a nawet konserwacji dachu. Gdy ten ostatni zaczął przeciekać, degradacja zaczęła postępować bardzo szybko. Konserwator przed rozpoczę-
ciem remontu podkreśla nie tylko nieszczelności, ale ubytki w zadaszeniu. Ostatecznie dwór Trojanowskich zawdzięcza swoje ocalenie uporowi i wysiłkowi dwóch kolejnych dyrektorów, Franciszka Pawelca i Jerzego Głowackiego. W chwili rozpoczęcia remontu stan zniszczenia szacowano na ponad 70 proc.. Nie był to jednak remont oznaczający jedynie renowację budynku. W trakcie prac budowlanych przeprowadzono adaptację do nowych potrzeb, przebudowując wiele pomieszczeń. Trzeba zaznaczyć, że w warunkach socjalizmu w wydaniu PRL-u realną alternatywą dla powstania Szkoły Ogrodniczej na ziemi zajętego majątku byłoby powstanie PGR-u, a to pewnie byłoby zło jeszcze gorsze. Hrabia zmarł 27 listopada 1954 r. i został pochowany w Toruniu. W nekrologu napisano między innymi: „Edward hr. MycielskiTrojanowski (…) były Prezes Towarzystwa Wyzwoleńczego Polaków w Turkiestanie”. Ocalałe trofea myśliwskie i pamiątki broni białej dają jednak szanse na to, aby je kiedyś zaprezentować mieszkańcom Aleksandrowa Kuj. na ścianach szczęśliwie ocalałego dworu, gdzie pierwotnie wisiały. Czy jednak mieszkańcy miasta, przywracając pamięć o dziedzicu Białychbłót, uczczą swojego podróżnika, filantropa, rozsądnego zarządcę, a przede wszystkim dzielnego człowieka nadaniem jego imienia parkowi, który było nie było, był kiedyś jego własnością lub nazwą jego nazwiskiem jedną z ulic na nowo powstającym osiedlu za jego dworem? Moim zdaniem, w pełni na to zasłużył. Koniec
Robert Stodolny email: r.stodolny@poczta.onet.pl Była to poszerzona wersja artykułu, który ukazał się w „Zapiski KujawskoDobrzyńskie”, 2009, t.24, s. 123-136.
nr 40, sierpień 2010
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
Wydarzenia
www.kujawy.media.pl
15
Fot. Nadesłane
Najmłodsi na zgrupowaniu
Miało być wielkie zwycięstwo. Tymczasem, czytając uzasadnienie wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy, można mówić o porażce: aleksandrowskiej rady i Regionalnej Izby Obrachunkowej. Kilka słów przypomnienia. Regionalna Izba Obrachunkowa uchyliła uchwałę budżetową Rady Miejskiej (głosy Przymierza Samorządowego) podjętą w styczniu br. w części dotyczącej dotacji dla Miejskiego Centrum Kultury.
Przedwczesna radość RIO uznała, że należy dotację zwiększyć o 180 tys. zł, gdyż przyznana kwota nie gwarantuje istnienia placówki. Rada odwołała się od tej decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. 28 lipca sąd uchylił decyzję RIO. W szeregach radnych, którzy głosowali za drastycznym zmniejszeniem dotacji zapanowała radość: - Prawo stanęło po naszej stronie, mogliśmy zmniejszyć dotację, to my mieliśmy rację. Euforia ta była przedwczesna, bo nie znano uzasadnienia sądu. Tymczasem Wojewódzki Sąd Administracyjny poddał krytyce działania RIO, ale wcale nie stwierdził, że zwiększenie dotacji nie powinno nastąpić. Wręcz przeciwnie. Wojewódzki Sąd Administracyjny przypomniał: „...Po pierwsze. Prowadzenie działalności kulturalnej jest zadaniem własnym gminy o charakterze obowiązkowym, po drugie –
Na boisku piłkarskim „Orzeł” w Służewie odbył się towarzyski mecz pomiędzy mieszkańcami Służewa a drużyną seniorów „Orzeł”, która w tym sezonie zadebiutuje w rozgrywkach ligowych. Mimo deszczowej pogody na boisku i trybunach stawiła
Nie bacząc na słabe finanse klubu, sztab szkoleniowy rocznika ’99 w składzie: trenerzy - Tomasz Skibiński oraz Bartosz Kozłowski, kierownik drużyny - Adam Głowacki, lekarz drużyny - Bartosz Rygielski podjęli decyzję wraz z rodzicami o zorganizowaniu obozu kondycyjnego dla piłkarzy rocznika ’99 i młodszych. Odbył się on w Jastrowiu (powiat złotowski). W zgrupowaniu wzięło udział 11 młodych piłkarzy: Mikołaj Migdalski, Bartłomiej Olejnik, Kacper Osiński, Mikołaj Bajdalski, Szymon Kościelecki, Krystian Olbryś, Gabriel Błachowicz, Kacper Zieliński, Maciej Bugalski, Miłosz Stanikow-
ski, Damian Olbryś. Uczestnicy codziennie mieli zajęcia sportoworekreacyjne, wycieczki krajoznawczo-turystyczne, kąpiele na miejskim kąpielisku, chrzest piłkarski, gry i zabawy (minipiłka plażowa: siatkowa i nożna). W czasie obozu odbyły się trzy sparingi. Sztab szkoleniowy wraz z zawodnikami dziękuje za pomoc firmie „Spektrum” z Aleksandrowa Kujawskiego oraz zarządowi MZKS „Orlęta” za wsparcie organizacji wyjazdu. Ze sportowym pozdrowieniem Tomasz Skibiński Bartosz Kozłowski
Wojewódzki Sąd Administracyjny: Wielkość dotacji dla instytucji kulturalnej zależy przede wszystkim od zakresu i przedmiotu działalności tej instytucji
Sąd rozliczył kontrolerów RIO gmina jako organizator powinna zapewnić instytucji kultury środki niezbędne do prowadzenia działalności kulturalnej oraz do utrzymania obiektu. Bezsprzecznie nie może być takiej sytuacji, w której ze względu na brak środków instytucja kulturalna zaprzestanie swojej działalności.” A z taką sytuacją praktycznie mamy do czynienia. Sąd przypomina: „W ocenie sądu wielkość dotacji dla instytucji kulturalnej zależy przede wszystkim od zakresu i przedmiotu działalności tej instytucji, charakteru świadczonych przez nią usług (czy są to usługi odpłatne, czy też nieodpłatne) oraz kosztów tych usług. Punktem odniesienia do wyliczenia dotacji dla instytucji kultury powinny być koszty związane z jej działalnością, przy uwzględnieniu możliwości pozyskiwania przychodów własnych...”. Spór sprowadza się do rozstrzygnięcia, czy Rada Miejska Aleksandrowa Kuj. mogła przyznać dotację uniemożliwiającą normalne funkcjonowanie MCK? W ocenie RIO rada naruszyła ustawę o samorządzie terytorialnym. Ale, jak wskazuje sąd, RIO nie wyjaśniła w uzasadnieniu swojej decyzji, dlaczego MCK-owi dodaje akurat 180 tys. zł. Burmistrz w projekcie budżetu wskazuje na kwotę
700 tys. zł, a rada dała 400 tys. zł, przy istniejących już zaległościach z ub. roku w kwocie 200 tys. zł. „Na jakiej postawie RIO uważa, że kwota 580 tys. zł jest właściwa – zauważa WSA. - Bez uzasadnienia równie dobrze można przyjąć, że kwota dotacji powinna wynieść 700 tys. zł. Organ winien wskazać, że wyliczona przez niego wielkość dotacji jest racjonalna, tzn. odpowiada kosztom związanym z zakresem działania instytucji kultury i uwzględnia możliwość osiągania przez tę instytucję przychodów własnych. Brak w uzasadnieniu rozstrzygnięcia nadzorczego jakichkolwiek wywodów w tym zakresie uniemożliwia sądowi ocenę prawidłowości stanowiska RIO”.
Dwa różne stanowiska Zdaniem WSA wyjaśnienia wymaga różne stanowisko RIO w tej samej sprawie. W 2009 roku RIO uznała, że mimo drastycznego zmniejszenia dotacji uchwała budżetowa na 2009 rok była podjęta zgodnie z prawem. W 2010 roku ta sama Izba stwierdza, że Rada Miejska złamała prawo. Co w praktyce, dla funkcjonowania MCK, oznacza ostatnia decyzja WSA w Bydgoszczy? - Najpierw chcę powiedzieć, że
jestem bardzo zadowolony z sądowego rozstrzygnięcia, a euforia radnych Przymierza Samorządowego jest nieuzasadniona – mówi Mariusz Trojanowski, dyrektor MCK. - Sąd nie zakwestionował konieczności zwiększenia dotacji dla MCK stosownie do zadań. Przypomniał rzecz fundamentalną: „Bezsprzecznie nie może być takiej sytuacji, w której ze względu na brak środków instytucja kulturalna zaprzestanie swojej działalności”. A z taką sytuacją mamy do czynienia. Sąd zarzucił RIO, że nie wyliczyła jaka ma być dotacja stosowna do ponoszonych kosztów. Dla mnie z rozstrzygnięcia WSA
*** Wojewódzki Sąd Administracyjny rozliczył kontrolerów z Regionalnej Izby Obrachunkowej, dając im czerwoną kartkę. Tylko co dalej? Przypomnijmy, że w Sądzie Rejonowym w Aleksandrowie Kujawskim znajduje się akt oskarżenia, w którym zarzuca się radnym doprowadzenie MCK do finansowej zapaści. Do tej pory nie ma jednak decyzji, czy sprawa zostanie skierowana na wokandę. Wcześniej prokuratorzy z Aleksandrowa i Rypina nie widzieli podstaw do postawienia radnym zarzutów. Z decyzji WSA w Bydgoszczy widać, że niesłusznie. MCK nie płaci regularnie pracownikom wynagrodzenia, zalega ze składkami ZUS, ma narastające długi, nie mogło ubiegać się o 4 milionową dotację na zakończenie rozbudowy i remont kina. Skandal, a winnych nie ma. Wyrok WSA jest małym światełkiem w tunelu dochodzenia sprawiedliwości.
Orzeł z mieszkańcami się duża liczba mieszkańców. Mecz zakończył się zwycięstwem 10:2 dla zespołu „Orła”, ale wynik w tej imprezie nie był najważniejszy. Celem zawodów było przede
wszystkim zachęcenie mieszkańców do aktywnego spędzania czasu wolnego, a przy okazji dla zawodników Orła był to jeden z elementów przygotowań do rozgrywek.
wynika jasno, że dotacja dla MCK musi być wyliczona racjonalnie, czyli stosownie do ponoszonych kosztów z uwzględnieniem możliwości uzyskania dodatkowych dochodów. Wynika z tego, że radni Przymierza Samorządowego złamali prawo przy ustalaniu dotacji. RIO może złożyć skargę kasacyjną do NSA, odwlekając sprawę, ale od tego czasu będzie ponosiła pełną odpowiedzialność za sytuację finansową MCK. Kolegium RIO może też podjąć działania zmierzające do naprawienia błędu. I mam nadzieję, że to zrobi.
Drużyna mieszkańców zagrała w składzie: Marcin Chojnacki, Przemysław Kępa, Sławomir Sikorski, Mariusz Białkowski, Marek Jaworski, Patryk Jaworski, Daniel Zamarek, Stanisław Godziątkowski, Wojciech Rynicki, Marek Sarnowski, Filip Kaczmarek, Mateusz Kościelecki, Łukasz Jabłoński, Jarosław Więckowski. Bramki zdobyli: Mariusz Białkowski i Marek Sarnowski. Orzeł: Sebastian Koprowski, Kacper Sokół, Radosław Kościelecki, Mariusz Koprowski, Piotr Bratkowski, Przemysław Chojnacki, Tomasz Świątkowski,
Stanisław Białowąs
Kamil Jakóbczak, Cyprian Żywica, Rafał Pacek, Łukasz Rataj, Szymon Zupa. Bramki zdobyli: Szymon Zupa, Cyprian Żywica, Łukasz Rataj, Przemysław Chojnacki, Rafał Pacek, Kamil Jakóbczak i Tomasz Świątkowski. Następnego dnia odbył się kolejny mecz organizowany przez klub „Orzeł” oraz osoby wspierające. Tym razem pogoda dopisała. Na boisku drużyna młodzików „Orła” zagrała przeciwko swoim rodzicom i krewnym, wśród których znalazły się również kobiety. Pojedynek był bardzo zacięty, ale jak podkreślali wszyscy uczestnicy, była to wyśmienita zabawa. Grający bardzo ambitnie i wspierani
głośnym dopingiem z trybun młodzi zawodnicy służewskiej drużyny przegrali 8 do 6. Po meczu wszyscy uczestnicy imprezy posilili się kiełbaskami z grilla przygotowanymi przez mamy. W kolejnych tygodniach wakacji władze klubu planują organizację następnych turniejów dla dzieci i młodzieży tym razem z udziałem zespołów z terenu całego województwa. Organizacja takich imprez oprócz propagowania zdrowego stylu życia i organizacji czasu wolnego w okresie wakacji jest także znakomitą formą promocji Służewa i gminy Aleksandrów Kujawski. (bis) Fot.Nadesłane
16
I GAZETA ALEKSANDROWSKA I
Raciążek
www.kujawy.media.pl
nr 40, sierpnia 2010
Artystyczne Spotkania Zamkowe zrealizowano przy pomocy finansowej Zarządu i Rady Powiatu Aleksandrowskiego
Uroczystości rozpoczęły się od poświęcenia przez proboszcza parafii ks. Mariana Kuszyńskiego krzyża na odrestaurowanym skwerze gminnym
Statuetka dla kapelmistrza Andrzeja Lewandowskiego
II Dni Raciążka oraz XXVI Dni Młodości
Dwa dni fajnej zabawy Przez dwa dni mieszkańcy i goście bawili się na II Dniach Raciążka oraz XXVI Dniach Młodości. Impreza miała odbyć się wcześniej, ale ze względu na pogodę została przesunięta. Tym razem pogoda dopisała i na wszystkich czekała moc atrakcji. Święto było doskonałą okazją do podsumowania i oficjalnego oddania do użytku projektu zrealizowanego przez gminę pn. „Zagospodarowanie terenu przy ruinach zamku i skweru gminnego oraz przebudowa pomieszczeń GOK wraz z wyposażeniem”. Symbolicznego przecięcia wstęgi dokonali wójt gminy Wiesława Słowińska, przewodniczący rady gminy Raciążek Ignacy Rewers oraz radny sejmiku wojewódzkiego Marian Gołębiewski. Projekt współfinansowany był ze środków Unii Europejskiej w ramach działania „Odnowa i Rozwój Wsi” objętego PROW na lata 2007-2013. Całkowita wartość projektu wyniosła około 385 tys . zł z czego gminie zostanie zrefundowane 183.183 zł. Uroczystości rozpoczęły się od poświęcenia przez proboszcza parafii ks. Mariana Kuszyńskiego krzyża na odrestaurowanym skwerze gminnym, który został ufundowany przez radnych gminy Raciążek kadencji 2006 – 2010. W pierwszy dzień przy ruinach zamku odbyły się spotkania ze sztuką. Można było podziwiać i kupić rzeźby, wiklinowe cuda i koronkowe obrusy oraz serwetki. Wszystko wykonane było ręcznie przez
znakomitych artystów, którzy posiadają miano twórców ludowych. Adepci rzeźbienia lub garncarstwa mogli zaczerpnąć informacji u źródła podczas przeprowadzonych warsztatów. Zajęcia lepienia z gliny przeprowadziły Mariola i Dominika Bruckie z Pracowni Ceramicznej w Gzinie, natomiast zajęcia z rzeźbiarstwa poprowadził Jan Wójkiewicz ze Szczutkowa, który wójt gminy Raciążek Wiesławie Słowińskiej przekazał oryginalny prezent - ręcznie wykonany herb gminy. Pan Jan wykonał wszystkie herby miast i gmin z powiatu włocławskiego, artysta zamierza wykonać także te z naszego powiatu. Nie obyło się bez nagród. Za szeroką działalność na rzecz gminy i jej godne reprezentowanie statuetki otrzymali: Andrzej Lewandowski i Mieczysław Petrykowski. Dla dzieci także przygotowano szereg atrakcji. Był pokaz baniek mydlanych, taniec z ogniem i wspólne zabawy z klaunem Koko. A
przez cały czas wszystkich widzów szczudlarze częstowali cukierkami. Nie zabrakło występów artystycznych. Dużym aplauzem cieszył się koncert zespołu cygańskiego Krystiano & Romen. Na scenie zaprezentowały się również zespoły „Czerwone Róże” z Bądkowa i Klub Seniora „Raj” z Raciążka. Wieczorem wszyscy wspólnie bawili się podczas zabawy z „Zaklętą Zośką” i dyskotece pod gwiazdami. Drugiego dnia nie zabrakło atrakcji i niezapomnianych wrażeń. Imprezę przeniesiono na boisko sportowe, gdzie odbył się festyn integracyjny. Organizatorzy: Gmina Raciążek i Gminny Ośrodek Kultury w Raciążku przygotowali mnóstwo atrakcji. Był turniej mega piłkarzyków, zoorbing, czyli szalona jazda w dmuchanej kuli, strzelnica paint ball, bangee run, a dla dzieci malowanie twarzy i dmuchany park rozrywki - skocznie, zjeżdżalnie i labirynty. Na wielkiej scenie zaprezentował się zespół taneczny z GOK, zespół
tańca break - dance „Excelent” z Bądkowa i sekcja Ojama Karate z Torunia. Wieczorem do tańca grał zespół „Jambo Africa”, „Daniel & Band” oraz „Aplause”. Dwa dni świętowania połączono również z akcją charytatywną. Z puszkami spacerowały wolontariuszki, które zbierały pieniądze na rzecz powodzian w kraju. Również panie z Klubu Kobiet Kreatywnych i członkowie Klubu Seniora Raj, za drobną opłatą oferowali kujawskie smakołyki. Dochód zasili konto ofiar powodzi. Przedsięwzięcie zostało współfinansowane przez Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie.
Europejski Fundusz na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie Publikacja współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach osi 4 LEADER Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013
Ewelina Fuminkowska