Karen Marie Moning
KRWAWE SZALEŃSTWO
Przełożył Anna Studniarek
Wydawnictwo MAG Warszawa 2011
Tytuł oryginału: Blood Bloodfever Copyright © 2007 by Karen Marie Moning Copyright for the Polish translation © 2011 by Wydawnictwo MAG Redakcja: Urszula Okrzeja Korekta: Magdalena Górnicka Ilustracja na okładce: Irek Konior Opracowanie graficzne okładki: Piotr Chyliński Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń ISBN 978-83-7480-222-2 Wydanie I Wydawca: Wydawnictwo MAG ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa tel./fax 228 134 743 e-mail: kurz@mag.com.pl www.mag.com.pl Wyłączny dystrybutor: Firma Księgarska Olesiejuk Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz. tel. 227 213 000 www.olesiejuk.pl Druk i oprawa: drukarnia@dd-w.pl
Ta jest dla Jessi za, między innymi, włóczenie się po całej Irlandii w deszczu i robienie takich pięknych zdjęć. Jestem z ciebie bardzo dumna! I dla Leihy, która sprawia, że machina jest naoliwiona i wszystkie trybiki się obracają, a do tego ma uśmiech, w porównaniu z którym Kot z Cheshire wydawałby się markotny. Dzięki, że przejechałaś dla mnie cały kraj. I dla Neila, który rozumie duszę artysty, gdyż sam ją ma. Dzięki za muzykę i miesiące w Key West. Było jak w raju.
DRODZY CZYTELNICY
Na końcu Krwawego szaleństwa znajdziecie dokładny słownik imion, przedmiotów i wymowy. W niektórych hasłach znajdują się pewne informacje dotyczące fabuły książki. Czytacie na własne ryzyko. Dodatkowe informacje o serii „Gorączki” i świata elfów można znaleźć na stronach: http://www.sidhe-seersinc.com lub http://www.karenmoning.com
Widziałem chwilę błysku mojej wielkości, Widziałem, jak wiekuisty sługa trzyma mój płaszcz i chichocze, I krótko mówiąc, czułem przerażenie. T. S. Eliot Pieśń miłosna J. Alfreda Prufrocka (tłum. Michał Sprusiński)
PROLOG
Wszyscy mamy czasem problemy i czujemy się niepewnie. Ja także. W szkole średniej, kiedy coś odbierało mi pewność siebie, pocieszałam się dwiema myślami – jestem śliczna i rodzice mnie kochają. Dzięki nim mogłam przetrwać wszystko. Zdążyłam już jednak zrozumieć, jak małe znaczenie ma to pierwsze i jak bolesnym próbom może zostać poddane to drugie. Cóż więc pozostaje? Nic związanego z naszym wyglądem ani z tym, kto nas kocha czy nienawidzi. Na pewno nie inteligencja – podobnie jak uroda, jest kaprysem genetyki, na który nikt nie zapracował – ani nawet to, co mówimy. Określają nas nasze czyny. To, co wybieramy. To, czemu stawiamy opór. To, za co gotowi jesteśmy umrzeć. Nazywam się MacKayla Lane. Tak sądzę. Niektórzy twierdzą, że tak naprawdę mam na nazwisko O’Connor. To dla mnie kolejne źródło niepewności – kim naprawdę jestem. Choć w tej chwili wcale nie śpieszy mi się, by się tego dowiedzieć. Wystarczająco niepokoi mnie to, kim się okazałam. 9
Pochodzę z Ashford w stanie Georgia. Ostatnio uświadomiłam sobie, że mam pewne dziwne wspomnienia, których nie potrafię do końca umiejscowić. Aktualnie przebywam w Irlandii. Kiedy moja siostra Alina została znaleziona martwa w zaśmieconej ślepej uliczce w północnej części Dublina, miejscowa policja w błyskawicznym tempie zakończyła śledztwo w jej sprawie, więc ja przyleciałam, żeby zobaczyć, co uda mi się osiągnąć, by wymierzyć sprawiedliwość. Dobra, może nie jestem aż tak czysta. Naprawdę chodziło mi o zemstę. A teraz, po tym wszystkim co zobaczyłam, pragnę jej dwa razy mocniej. Sądziłam, że wraz z siostrą jesteśmy dwiema miłymi dziewczynami z południa, które za kilka lat wyjdą za mąż, urodzą dzieci, a ich życie ograniczy się do popijania słodkiej herbaty na ganku w cieniu magnolii o grubych płatkach i wspólnego wychowywania dzieci w pobliżu mamy i taty. Później odkryłam, że Alina i ja nie wywodzimy się z porządnej, zdrowej południowej rodziny, lecz ze starożytnego celtyckiego rodu widzących sidhe, ludzi mogących widzieć elfy, przerażającą rasę istot z innego świata, która przez tysiące lat mieszkała w tajemnicy pośród nas, ukryta wśród kłamstw i iluzji. Ograniczani w pewnym zakresie przez królową, a w jeszcze mniejszym przez Pakt – przez nielicznych popierany, a przez wielu ignorowany – całe milenia pasożytowali na ludziach. Podobno jestem jedną z najsilniejszych widzących sidhe, jacy się kiedykolwiek narodzili. Nie tylko widzę elfy, ale też wyczuwam ich święte relikwie, w których kryje się ich najbardziej zabójcza i najpotężniejsza magia. 10
Umiem je odnaleźć. Umiem z nich korzystać. Już odnalazłam mityczną Włócznię Luin, jedną z dwóch broni zdolnych do zabicia nieśmiertelnego elfa. Jestem również Zerem – osobą, która może na chwilę unieruchomić elfa i pozbawić go mocy samym dotykiem rąk. Pomaga mi to kopać tyłki, kiedy to konieczne, a ostatnio zdarza mi się to na każdym kroku. Wraz ze śmiercią siostry mój świat zaczął się rozpadać i już nie przestał. I nie tylko mój świat jest w niebezpieczeństwie, ale twój też. Mury między światami ludzi i elfów zaczynają się walić. Nie wiem dlaczego ani jakim sposobem. Wiem jedynie, że tak się dzieje. Czuję to w swojej krwi widzącej sidhe. Mroczny elfi wiatr niesie metaliczny posmak krwawej i straszliwej wojny. W powietrzu rozlega się odległy grzmot ostrych kopyt elfich rumaków, które krążą niecierpliwie, gotowe opaść na nas w starożytnym, zakazanym Dzikim Gonie. Wiem, kto zabił moją siostrę. Patrzyłam w mordercze oczy tego, który ją uwiódł, wykorzystał i zniszczył. Nie do końca elf, nie do końca człowiek, każe się nazywać Wielkim Panem i otwiera portale między światami, sprowadzając przez nie Mrocznych. Elfy dzielą się na dwa przeciwne dwory, z których każdy ma swoje królewskie rody i wyjątkowe kasty – Dwór Jasny, inaczej Seelie, i dwór Mroczny, inaczej Unseelie. Niech ich nazwy was nie zwiodą – oba są śmiertelnie niebezpieczne. Co mnie jednak przeraża, Seelie uznali swoich mroczniejszych braci, Unseelie, za tak plugawych, że sami 11
ich uwięzili przed wieloma eonami. Kiedy jeden elf boi się innego, oznacza to problemy. Teraz Wielki Pan uwalnia najmroczniejszych, najbardziej niebezpiecznych z naszych wrogów, wypuszczając ich w naszym świecie i ucząc ich, jak infiltrować nasze społeczeństwo. Kiedy te potwory chodzą po ulicach, widzicie jedynie ich „urok” – iluzję pięknej kobiety, mężczyzny czy dziecka. Ja widzę, czym są naprawdę. Nie wątpię, że wkrótce po przybyciu do Dublina byłabym równie martwa, jak moja siostra, gdybym nie wpadła do księgarni należącej do tajemniczego Jericho Barronsa. Nie mam pojęcia, kim albo czym jest ani o co mu tak naprawdę chodzi, ale o tym, kim jestem i co się właściwie dzieje, wie więcej od wszystkich pozostałych, a ja potrzebuję tej wiedzy. Kiedy nie miałam gdzie pójść, Jericho Barrons mnie przygarnął, zaczął mnie uczyć, otworzył mi oczy i pomógł mi przetrwać. Jasne, nie zrobił tego w miły sposób, ale ostatnio nie jestem wybredna, liczy się dla mnie przetrwanie, niezależnie od metod. Ponieważ pozostanie w tanim pokoju w pensjonacie byłoby niebezpieczne, wprowadziłam się do jego księgarni. Przed większością moich wrogów chronią ją różne zabezpieczenia i paskudne sztuczki, a do tego stanowi ona bastion na granicy tego, co nazwałam Mroczną Strefą – okolicą opanowaną przez Cienie, bezcielesnych Mrocznych, którzy rozkwitają w ciemnościach i karmią się ludźmi. Z Barronsem zawarłam niezręczny sojusz oparty na wspólnej potrzebie – oboje pragniemy znaleźć Sinsar 12
Dubh – powstałą przed milionem lat księgę najczarniejszej magii, rzekomo napisaną przez samego Mrocznego Króla, w której znajduje się klucz do panowania nad światami elfów i ludzi. Pragnę ją odnaleźć, ponieważ umierająca Alina prosiła mnie, bym ją odnalazła, a ja sądzę, że kryje się w niej klucz do uratowania naszego świata. On pragnie ją odnaleźć, ponieważ jak twierdzi, zbiera książki. Jasne. Wszyscy inni, których poznałam, też jej szukają. Polowanie jest niebezpieczne, stawka ogromna. Ponieważ Sinsar Dubh jest elfim artefaktem, wyczuwam jej bliskość. Barrons nie. Ale wie, gdzie jej szukać, a ja nie. Dlatego jesteśmy teraz wspólnikami w zbrodni, którzy ani trochę sobie nie ufają. Życie przeżyłam komfortowo, pod kloszem i nic nie przygotowało mnie na ostatnie kilka tygodni. Utraciłam długie jasne włosy, zostały obcięte i ufarbowane na ciemno, by zapewnić mi anonimowość. Pozbyłam się ślicznych pastelowych strojów, zastępując je ponurymi kolorami, na których nie widać krwi. Nauczyłam się przeklinać, kraść, kłamać i zabijać. Zostałam napadnięta przez elfa seksualnego zabójcę i zmuszona do rozebrania się, dwa razy, w miejscu publicznym. Odkryłam, że zostałam adoptowana. Prawie umarłam. Z Barronsem u boku obrabowałam mafiosa i jego ludzi, a później poprowadziłam ich na śmierć. Walczyłam z dziesiątkami Mrocznych i zabijałam ich. Walczyłam z wampirem Mallucém w krwawym pojedynku w obecności samego Wielkiego Pana. 13
W ciągu krótkiego miesiąca udało mi się wnerwić niemal każdą istotę obdarzoną magiczną mocą żyjącą w tym mieście. Połowa z tych, których poznałam, pragnie mojej śmierci. Druga połowa pragnie mnie wykorzystać do znalezienia zabójczej, upragnionej Sinsar Dubh. Pewnie mogłabym uciec do domu. Spróbować zapomnieć. Spróbować się ukryć. Ale później myślę o Alinie i o tym, jak umarła. Jej twarz gości w moich myślach – twarz, którą znałam równie dobrze jak swoją własną. Była więcej niż moją siostrą, była także najlepszą przyjaciółką, a teraz niemal słyszę, jak mówi: „Jasne, Junior, i zaryzykujesz, że sprowadzisz potwora w rodzaju Mallucégo, elfa seksualnego zabójcy albo innego Mrocznego do Ashford? Zaryzykujesz, że któryś z Cieni wybierze się na przejażdżkę w twoim bagażu i pochłonie urocze, idylliczne uliczki naszego dzieciństwa, jedną zepsutą latarnię uliczną po drugiej? Kiedy zobaczysz Mroczną Strefę, która niegdyś była naszym domem, jak się poczujesz, Mac?”. Jej głos zaczyna cichnąć, a ja wiem już, że zostanę tutaj do końca. Do ich śmierci albo swojej własnej. Śmierć Aliny zostanie pomszczona.