ADAM WĂ“JCIK Rzut bardzo osobisty
ADAM WÓJCIK Rzut bardzo osobisty Jacek Antczak
:VSyâS U DFD 3D ZHâ . XFKDU VNL
. U D N y Z
Adam Wójcik Rzut bardzo osobisty Copyright © by Jacek Antczak 2013 Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo SQN 2013 Redakcja i korekta Joanna Mika-Orządała, Kamil Misiek/Editor.net.pl Opracowanie typograficzne i skład Joanna Pelc Okładka Jacek Antczak Paweł Szczepanik/BookOne.pl Zdjęcie na 1 stronie: Dariusz Gdesz (Gazeta Wrocławska/Polskapresse) Zdjęcie na 4 stronie: Tomasz Hołod (Gazeta Wrocławska/Polskapresse) Zdjęcie na skrzydełku: Wojtek Wilczyński (archiwum Gazety Wrocławskiej) Książka wydana we współpracy z „Gazetą Wrocławską” Private photographs inside the book provided courtesy of Adam Wójcik All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. ISBN: 978-83-7924-072-2
www.wsqn.pl www.facebook.com/WydawnictwoSQN
ROZGRZEWKA
Dlaczego Adam Wójcik? „Bo po pierwsze nieźle gra, świetnie się fotografuje, drybluje, strzela karne, a najlepiej wychodzą mu nietakty. A po drugie ludzie go lubią. Wierzą mu. To człowiek legenda. Claudia Schiffer koszykówki”. Poza nietaktami w tej charakterystyce zaczerpniętej z filmu Sześć dni Strusia, w której prawdziwy Adam Wójcik zagrał Adama Wójcika, gwiazdę koszykówki, wszystko się zgadza. No, prawie. Może tylko „nieźle” warto byłoby zamienić na „znakomicie”, karne na „osobiste, trójki, bloki, wsady, a zwłaszcza półhaki” i oczywiście „drybluje” na „kozłuje”. I jeszcze „lubią” na „uwielbiają”, a czasem nawet „kochają”. Co prawda Wójcika pewien algiersko-francuski gracz określił mianem „Zinedine’a Zidane’a polskiej koszykówki”, inni standardowo nazywali go „profesorem” lub „królem”, a pewien facet z NBA powiedział nawet, że nie mógł się z nim spierać, bo to tak, jakby się kłócić z ojcem albo… z Bogiem. Ale tu już Marcin Gortat po amerykańsku przesadził. 7 rozgrzewka
„Claudia Schiffer koszykówki” pasuje chyba najlepiej. W końcu zdarzało się, że gdy ten silny środkowy wybiegał na parkiet wrocławskiej Hali Ludowej, kilka tysięcy kibiców śpiewało: „Nasza Barbie, najlepsza w Polsce jest”. Gdyby iść tym tropem, to przecież Claudia bywała aktorką, a wraz z Lindą Evangelistą i Naomi Campbell w latach dziewięćdziesiątych tworzyły tak zwany „wielki tercet”. Adam też grywał w filmach, a razem z Dominikiem Tomczykiem i Maciejem Zielińskim byli określani mianem „trzech muszkieterów” reprezentacji Polski i Śląska Wrocław. Fanów, a zwłaszcza fanek, ci wielcy faceci mieli w Polsce nawet więcej niż piękne modelki, choć nie byli chippendalesami, tylko najlepszymi w kraju koszykarzami. Czytelnicy pomyślą, że jeśli o koszykarzu z Wrocławia opowie wrocławianin, to zrobi to na kolanach. Potwierdzam i zaprzeczam. Przyznaję, że w książce padną określenia „legenda”, symbol”, „ikona polskiej koszykówki” a nawet – to zabawne – „bożyszcze”. Ale przecież to nie ja je wymyśliłem, tak go od dobrych dwóch dekad określali dziennikarze, kibice, koledzy z parkietów, trenerzy czy szefowie klubów. Równocześnie w tej opowieści Adam Wójcik będzie także „popularnym Oławą” i spasionym pogrzebaczem. Będzie Wujem, Wojem, Wójciorem, Wojcikiem, Vujčiciem i Wójcikauskasem. A raz nawet Rysiem. Będzie milicjantem i więźniem, chłopakiem z zakrwawionym nosem i ofiarą mobbingu. Będzie zagubionym nastolatkiem, zakochanym chłopakiem, synem, mężem i ojcem. To pierwsza książka o polskim koszykarzu. Dlaczego jej bohaterem stał się akurat gracz z numerem 10 na koszulce? Przecież Adam Wójcik, choć przez dwadzieścia lat z hakiem był zawodnikiem światowej klasy, nie spełnił wielu swoich marzeń: nie był na igrzyskach olimpijskich ani mistrzostwach świata, nie wygrał Euroligi, nie zagrał w NBA. Nie zrobił wielu rzeczy, które przypadły w udziale innym legendarnym polskim koszykarzom. Nie zdobył medalu mistrzostw Europy jak Mieczysław 8 Adam Wójcik. Rzut bardzo osobisty
Łopatka, nie rzucił 90 punktów w meczu jak Mieczysław Młynarski. Zanim obwołano go profesorem, to miano nosił Dariusz Zelig, a Eugeniusz Kijewski zdobył jednak więcej punktów w ekstraklasie. Jak to się więc stało, że tak jak każdy wielbiciel koszykówki w świecie chciał grać jak Michael Jordan, tak w Polsce wszyscy, z Marcinem Gortatem na czele, marzyli, żeby być jak Adam Wójcik? Czy stało się tak dlatego, że jako pierwszego Polaka testowała go NBA i jako pierwszy zagrał w Eurolidze? Czy może chodziło o to, że „kto miał Wójcika w drużynie, ten zdobywał mistrzostwo Polski”? A może z tego powodu, że grał najefektowniej i był nie tylko „nie do zatrzymania” ale i niezniszczalny? Przecież w wieku czterdziestu jeden lat wrócił na parkiet po ciężkiej kontuzji i zakończył karierę dopiero, gdy zdobył w ekstraklasie dziesięć tysięcy punktów. Ostrzegam Czytelników, że autor tej książki nie ma zbyt wielkiego pojęcia o koszykówce (chociaż w trakcie zbierania materiałów przeszedł przyspieszony kurs prowadzony przez najlepszych fachowców). Ale kto wie, może sportowa ignorancja okaże się atutem? Będzie więcej o tym, jak ten skromny, zawsze uśmiechnięty facet próbował porwać ciężarówkę na Tajwanie, a mniej, w jaki sposób stosował „rotację w obronie” i dlaczego przez całą karierę grał z „dziesiątką”, a jako „czwórka” lub „piątka” lubił rzucać trójki niczym „jedynka”. Nie zabraknie opisów najważniejszych spotkań w karierze Adama. Stanowiły lejtmotyw jego życia, będą więc refrenem niniejszej biografii. Za ich profesjonalne relacjonowanie dziękuję wielu dziennikarzom sportowym, z których pracy i emocji czerpałem wielokrotnie. Nad tym, bym nie pomylił slam dunków Adama z jego alley oopami, czuwał mój kolega z redakcji „Gazety Wrocławskiej” Paweł Kucharski. To głównie on opracował niezwykle trudną, jak to z „dogrywkami” bywa, ostatnią część tej książki. W Dogrywce zawarliśmy podsumowanie poszczególnych sezonów (pod względem liczby meczów oraz punktów zdybytych 9 rozgrzewka
przez Adama), dodając do tego kalendarium i zestawienie obrazujące to, czego Wójcik dokonał w baskecie. Dla największych fanów przygotowaliśmy coś ekstra – pod adresem www.wsqn.pl/wojcik_wypunktowany. pdf znajduje się zestawienie wszystkich meczów rozgrywanych przez naszego bohatera w poszczególnych sezonach wraz z liczbą punktów zdobytych podczas każdego spotkania. Biografia Adama Wójcika ma formę meczu. To mecz – życie i mecz – reportaż. Są w niej emocje, nagłe zwroty akcji, reminiscencje, cytaty, przeskoki czasowe. I choć tablicą świetlną, która wskazuje chronologię wydarzeń, są tytuły rozdziałów, to, gdyby ktoś się pogubił, niech śmiało w trakcie lektury zerka do Dogrywki – uporządkowanego przewodnika po sportowym życiu Adama Wójcika. Dziękuję moim kilkudziesięciu rozmówcom i wszystkim, którzy w większy lub mniejszy sposób przyczynili się do powstania tej książki. Adamowi i jego żonie Krystynie dziękuję za niezwykłą empatię, a przede wszystkim za to, że przez ostatnie półtora roku w przeróżnych miejscach i o różnych porach byli gotowi odpowiadać na moje, często przedziwne, pytania. A pewnie zadałem ich nie mniej, niż bohater tej opowieści rzucił punktów w ekstraklasie. Adamowi dziękuję dodatkowo za skuteczną „zbiórkę”… laptopa, której dokonał późną nocą z 28 na 29 czerwca 2013 roku ze środka ulicy pewnego podwrocławskiego miasteczka. Bez tej błyskawicznej akcji czytelnicy musieliby jeszcze długo czekać na tę książkę. A tak, po solidnej rozgrzewce, możemy zaczynać – rzut sędziowski, rzut osobisty, nawet bardzo osobisty. Jacek Antczak, sierpień 2013
I KWARTA
3 lutego 2010 roku. Sala Kolumnowa w Sejmie. Stenogram z przesłuchania byłego wicepremiera rządu Rzeczypospolitej Polskiej. Poseł Jarosław Urbaniak (Platforma Obywatelska): Panie premierze, szef CBA, zeznając przed komisją, mówił, że część gości, która spędzała sylwestra w pensjonacie Szarotka w Zieleńcu, było zaproszonych przez pańską małżonkę. Mógłby się pan do tego ustosunkować? Świadek Grzegorz Schetyna: (…) Chodziło o Adama Wójcika, znanego koszykarza, kapitana reprezentacji Polski, wiele lat grającego w Śląsku Wrocław. I szkoda, że nikt z CBA nie sprawdził w Google, kto to jest Adam Wójcik, bo jeżeli spróbowałby to zrobić, toby wiedział, że to nie jest lokalny polityk, ale może wszystko przed nim. Na razie jest koszykarzem, który jest bardzo znany, jest najsłynniejszym polskim koszykarzem.
11 I kwarta
Poseł Bartosz Arłukowicz (Lewica): I ten pan Wój… ten koszykarz, on chciał precyzyjnie jechać do tego ośrodka? Grzegorz Schetyna: Adam Wójcik. W związku z tym, że synowie państwa Wójcików jeździli na nartach, zależało im, żeby być w miejscu, które jest blisko wyciągu. I dlatego była prośba, że jeżeli zwolniłoby się miejsce, żeby zadzwonić do Adama Wójcika – to jest osoba powszechnie znana nie tylko we Wrocławiu, ale w Polsce, znany, najsłynniejszy polski koszykarz. Poseł Beata Kempa (Prawo i Sprawiedliwość): Pani Wójcikowa poprosiła o taką interwencję, tak? Grzegorz Schetyna: Nie jest tak, że ktoś tu coś załatwiał, bo moja żona poprosiła, powiedziała o sprawie, a Adam Wójcik to jest… Poseł Beata Kempa: No tak, ale pan Wójcik nie interweniował w recepcji (…). Grzegorz Schetyna: Może ja bym powiedział tak, wie pani, Adam Wójcik jest kultową postacią i kultowym sportowcem… Poseł Beata Kempa: To wiemy… Grzegorz Schetyna: Ale proszę o jeszcze zdanie, jeśli pani pozwoli… Poseł Beata Kempa: … chylimy czoła. Grzegorz Schetyna: Przekażę…
1. RZUT OSOBISTY. URODZONY KOSZYKARZ (Wołyń, Dolny Śląsk, Oława, 1941–1970)
2 czerwca 1981 roku, Czechosłowacja. Mistrzostwa Europy, Polska wygrywa z Francją 102:90. Przeciwnicy są bezradni, Mieczysław Młynarski po prostu dziurawi kosz, zdobywając 33 punkty, Eugeniusz Kijewski dorzuca 20, Jerzy Binkowski 13, a Dariusz Zelig 6. Adaśkowi nic te nazwiska nie mówią. Mimo to, choć w radzieckim rubinie, jak to w rubinie, trochę śnieży, siedzi przed telewizorem rozemocjonowany i z rozdziawioną buzią. To pierwszy mecz koszykówki, jaki widzi w życiu. Podczas tamtych mistrzostw Polska przegrała z ZSRR, z Jugosławią oraz najważniejsze spotkanie – z Włochami – a po zwycięstwie z Francją, w meczu, który oglądał jedenastoletni Adam Wójcik, zajęła siódme miejsce. Adaśkowi – jak nazywali go kumple z podwórka bloku przy ulicy Kasprowicza 14 w Oławie – nawet nie mogło przemknąć przez myśl, że niebawem ci sami zawodnicy, największe gwiazdy polskiego basketu, będą jego kolegami z koszykarskich parkietów: w klubach, w reprezentacji czy zespołach gwiazd. Że wkrótce dla Binkowskiego będzie robił zasłony, Zeliga blokował (albo Zelig jego) i że z Eugeniuszem Kijewskim najpierw będzie walczył o mistrzostwo Polski w jego ostatnim meczu w karierze, a potem przez kilkanaście lat będzie wykonywał jego polecenia w reprezentacji, Prokomie Treflu Sopot i w końcu w PBG Baskecie Poznań, gdzie przy nim pobije jego punktowy rekord Polski.
13 I kwarta
W czerwcu 1981 roku, tuż przed wakacjami, czwartoklasista z Szkoły Podstawowej nr 2 im. Jakuba Sobieskiego nie ma nawet pojęcia, że położony trzydzieści kilometrów od jego domu Wrocław jest stolicą dyscypliny sportu, która tak mu się spodobała. Nie przypuszcza również, że choć w jego rodzinnej Oławie nie ma żadnej drużyny koszykówki, to w pobliskiej metropolii grają najlepsi. Adaśko nie wie, że działa tam Wojskowy Klub Sportowy Śląsk Wrocław i próbująca mu dotrzymać kroku milicyjna „Gwardia”. Ba, nie wie nawet, że istnieje wielki, wybudowany w 1913 roku przez Niemców budynek o nazwie Hala Ludowa – świadek wystąpień Hitlera i Bieruta, koncertu Marleny Dietrich i popisów Harlem Globetrotters, a przede wszystkim największego sukcesu koszykówki męskiej – zdobycia srebrnego medalu mistrzostw Europy w 1963 roku. Adaśko nie ma pojęcia, że w tej samej Hali Ludowej już niebawem będzie grał i trenował, za kilka lat, w 1989 roku, po raz pierwszy wysłucha Mazurka Dąbrowskiego, a przez następne dwie dekady tysiące gardeł rozentuzjazmowanych kibiców wielokrotnie będzie skandowało jego imię i nazwisko – nawet wtedy, gdy nie pojawi się na parkiecie, lecz zasiądzie na trybunach z synkami i żoną. I tak będzie już zawsze, z apogeum w 2009 roku, gdy wybiegnie na parkiet jako „grająca legenda koszykówki”, a przy okazji kapitan reprezentacji podczas kolejnych mistrzostw Europy, rozgrywanych we Wrocławiu. Ale na razie wciąż jest czerwiec 1981, Adam Wójcik jest Adaśkiem, a nie „Legendą”, „Air Oławą” czy „El Proffesore”. Jest Adaśkiem, który z kolegami z podwórka ogląda w domu mecz z Francją. I wcale nie myśli, że zostanie koszykarzem. „Zupełnie nie przyszło mi to do głowy. Za to po tym meczu oświadczyłem wszem i wobec, że mnie też będą pokazywać w telewizji. Tylko nie zdecydowałem jeszcze, czy jako piłkarza, kolarza, siatkarza czy może jednak koszykarza”, wspomina Adam Wójcik trzydzieści jeden lat później.
14 Adam Wójcik. Rzut bardzo osobisty
Jest luty 2012 roku, właśnie wrócił z treningu i w salonie swojego podwrocławskiego domu, na pięćdziesięciocalowym telewizorze, który zdecydowanie nie śnieży, ogląda mecz, a właściwie mecze. Najpierw Śląsk Wrocław – Legia Warszawa. Wraz z kolegami z koszykarskiego Śląska był zaproszony na trybuny nowego stadionu wybudowanego na Euro 2012, ale miał intuicję, że wyjazd nie jest najlepszym pomysłem. Został w domu i nie widział klęski wrocławian (0:4). A teraz jak zwykle, popijając kawę, zerka na potyczkę Prokomu Gdynia z Anwilem Włocławek. To silni skrzydłowi lubią najbardziej. Za chwilę może zagrać z którymś z tych zespołów w ostatnich w życiu play offach. Adama w lutym 2012 roku akurat rzadko pokazują w telewizji, bo Śląsk Wrocław gra o play offy w dolnej połówce Tauron Basket Ligi, a takie mecze są mało interesujące zarówno dla stacji telewizyjnych, jak i dla kibiców, o czym „ośmiokrotny mistrz Polski, stuczterdziestodziewięciokrotny reprezentant Polski” napisał właśnie na swoim blogu w serwisie Tomasza Lisa. Ale to cisza przed burzą, bo kolejny, wielki, ale ostatni medialny festiwal Adama Wójcika rozpocznie się już za kilka dni, gdy będzie przekraczał granicę 10 000 punktów zdobytych w polskiej ekstraklasie. Kwiecień 1970 roku. Wybrzeże Gdańsk – Śląsk Wrocław – 69:68, Spójnia – Śląsk 81:83. Te wyniki w ostatnich meczach sezonu oznaczają, że wrocławska drużyna po raz drugi w historii została mistrzem Polski. Świętująca akurat dwudziestolecie istnienia Gwardia Wrocław kończy ten sezon w połowie stawki II ligi. Chwilę później reprezentacja Polski stawia duży opór w meczu towarzyskim z Jugosławią, która zaraz potem zostaje mistrzem świata. W tym samym czasie, a dokładniej 20 kwietnia 1970 roku, o godzinie 8:15 w szpitalu powiatowym w Oławie na świat przychodzi Adam 15 I kwarta
Wójcik. Jego mama, Helena, wówczas dwudziestodwuletnia, i tato Jerzy, który miał lat dwadzieścia dziewięć, ciepło wspominają tamten dzień, tym bardziej że, jak wynika z książeczki zdrowia Adama Wójcika, „przebieg okresu noworodkowego był prawidłowy”, a „stan dziecka po urodzeniu – dobry”. „Adam jest oławianinem, ja urodziłam się 1 lipca 1948 roku w wiosce Chwarstnica pod Gryfinem, w województwie szczecińskim”, opowiada Helena Wójcik, z domu Baraniecka. Dziadkowie Adama ze strony mamy przenieśli się tam po II wojnie światowej z miejscowości Obertyn w województwie stanisławowskim, czyli z Wołynia. „Do dzisiaj się ze mnie śmieją, że jestem szlachcianką z zagrody, bo, jak często chwalił się dziadek Adama, pochodzimy ze szlachty zaściankowej”, mówi Helena Wójcik. W latach sześćdziesiątych Baranieccy przenieśli się z Chwarstnicy do podoławskiej wioski Siedlce. Nastoletnia Hela grała w szkolnej drużynie piłki ręcznej. „Bez sukcesów, ale jakieś kontakty ze sportem miałam, nawet przyjeżdżałyśmy z Siedlec na mecze do Oławy”. Kariery jednak nie kontynuowała. Bardzo chciała się wyrwać z domu. Ojciec drugi raz się ożenił, mieli dziewięciohektarowe gospodarstwo i Helę wciąż gonili do roboty na roli. Chodziła do zawodówki rolniczej, ale nie widziała przed sobą perspektyw. „Myślałam o kontynuowaniu nauki, ale to były czasy, kiedy rodzice nie patrzyli na to przychylnym okiem”, wspomina. W 1965 roku była druhną na weselu kolegi. I wpadł jej w oko drużba – Jurek Wójcik, chłopak z Oławy. „Przystojny, wysoki, starszy ode mnie o siedem lat. Na dodatek miał pracę, no i przede wszystkim był z miasta. Pomyślałam sobie, że się mną zaopiekuje, zabierze do Oławy i będę panią. Do dzisiaj nie wiem, czy się zakochał, czy tylko chciał z tych Siedlec wyzwolić. Jurek, jak było?”, śmieje się Helena Wójcik. „I się zakochał, i chciał wyzwolić”, odpowiada mąż. 16 Adam Wójcik. Rzut bardzo osobisty
Fot. Mieczysław Michalak
Fot. Mieczysław Michalak
Rok 1993, Adam w barwach Aspro Brzeg Dolny w meczu przeciwko Pogoni Szczecin. Nie bał się grać przeciwko kilku rywalom
Kibice w Brzegu Dolnym zachwycali się niezwykłymi wsadami koszykarza Aspro z numerem 10
Fot. Mieczysław Michalak
Koszykarska sztafeta pokoleń po wrocławsku. Dariusz Zelig ze Śląska powoli schodził ze sceny, Wójcik z Gwardii na nią wkraczał
Fot. Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta
Fot. Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta
To zdjęcie Mieczysława Michalaka zrobiło niemniejszą karierę niż jego bohater. Fotografia przedstawiająca wielką radość po zdobyciu mistrzostwa Polski przez Śląsk w 1999 roku była nagradzana, trafiała na okładki książek i czołówki gazet, wystawiano ją na aukcjach, a wielką reprodukcję nawet wycięto żyletką z tablicy i… ukradziono z centrum Wrocławia
Dwaj przyjaciele z boiska? Tak zaciętych bojów jak ten Dominika Tomczyka z Adamem Wójcikiem w finale sezonu 1997/98 roku między Śląskiem a Pekaesem było niewiele w polskiej ekstraklasie
Koniec fragmentu. Zapraszamy do księgarń i na www.labotiga.pl