Dog&Sport

Page 1

ISSN 1689-6351

• agility • flyball • dogfrisbee • pasterstwo • obedience •

jesień 2009

Joanna Hewelt i Ludwik Erdel z terierowym ogniem

Finał Dog Chow Disc Cup 2009 fotorelacja

cena

6 zł (w tym 7% VAT)

Stosowana psychologia sportu Co? Kto? Gdzie?

Flatwork Jak przygotować dobrego skoczka.

Mistrz Europy Obedience

Kenth Svartberg profesor szkoleniowiec

Szczeniak doskonały! Wybór psa do pracy w roli pomocnika osoby niepełnosprawnej



nr 4 (4) jesień 2009

„Co

pan tak męczy te psy?! Niech pan da im święty spokój!”. Te słowa wykrzyczała do mnie spacerująca po warszawskim Polu Mokotowskim pani z wózkiem i uwiązanym do niego jamnikiem. A była to reakcja na widok psa aportującego wyrzucony przeze mnie koziołek. W pierwszej chwili chciałem spytać, czym według niej jest ów psi święty spokój, ale szybko sam wpadłem na to, co miała na myśli – święty spokój to trzy codzienne spacerki po wydeptanym wokół bloku szlaku i reszta dnia na kanapie. Ewentualnie „bieżnia” w ogródku wzdłuż ogrodzenia, gdzie pies gania z jednego kąta w drugi, obszczekując wszystko, co na zewnątrz się rusza. A może pani miała na myśli spacer w tempie pchanego wózka, z chwilką na obwąchanie trawy tuż przy chodniku? Tuż za moimi plecami, przy trasie spaceru wspomnianej kobiety, rozgrywał się finał Pucharu Polski Dogfrisbee Dog Chow Disc Cup. Ciekaw jestem, czy na widok występujących tam psów naszły panią znowu myśli o dręczeniu zwierząt. Czy wezwała straż miejską, donosząc o tajnym zgromadzeniu wariatów rzucających dyski fruwającym czworonogom? A może jednak poszła za przykładem większości spacerowiczów, którzy z wypiekami zaglądali sobie nawzajem przez plecy, żeby

 Adres redakcji

01-010 Warszawa ul. Nowolipki 27 lok. 1a Tel.0 22 8873955 Fax 022 831 48 79 www.dogandsport.pl

móc podziwiać występy psio-ludzkich zespołów? Myślę, że tak naprawdę poirytowana kobieta chciałaby świętego spokoju, ale dla siebie samej – świętego spokoju od zajmowania się własnym psem. Osoba aktywnie spędzająca czas z czworonogiem to nadal dla wielu osób w Polsce dziwactwo, fanaberia, zajęcie dla kogoś, kto ma zbyt dużo wolnego czasu. Nie chce mi się wierzyć, że np. w Szwecji, gdzie tysiące psów bierze każdego roku udział w samych tylko zawodach obedience, ktoś mógłby pozwolić sobie na podobny komentarz wobec osoby trenującej z własnym zwierzęciem. Tymczasem muszę kończyć ten wstępniak – moje psy zaczynają zbytnio przy mnie się kręcić. Chyba mają na dziś dosyć bezczynności – czyżby potrzebowały spokoju tylko od święta? A ponieważ jest to ostatnie w tym roku wydanie kwartalnika, życzymy Państwu dużo spokoju w nadchodzące święta – przynajmniej raz do roku na święty spokój powinniśmy sobie i my pozwolić.  Tomek Jakubowski sekretarz redakcji

W numerze m.in.:

Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo skracania, zmiany tytułów i redagowania tekstów. Za treść ogłoszeń redakcja nie odpowiada. Copyright © Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym Przyjaciel 2009. Przedruk tylko za zgodą redakcji. Na okładce Joanna Hewelt i Ludwik. Fot. www.amberwind.pl

 Redaktor naczelna

Nina Bekasiewicz n.bekasiewicz@przyjaciel.pl  Sekretarz redakcji

Tomek Jakubowski t.jakubowski@przyjaciel.pl

Dog Chow Disc Cup 2009 Podsumowanie czwartego sezonu zawodów.

20

 Zespół Redakcyjny

Wioletta Bartkiewicz, Agnieszka Boczula, Joanna Klecha, Łukasz Kowa, Piotr Polewski, Bartek Siepracki, Magdalena Ziółkowska  Współpraca

Beata Dubiel, Wanda Krawczuk, Marek Zawadka  Opracowanie Graficzne

Franciszek Prusiecki  Promocja i Reklama

Katarzyna Mierzejewska k.mierzejewska@przyjaciel.pl tel. 0501 265 754

Obedience z perspektywy psa Szkolenie psów w Skandynawii nabrało większego impetu w ostatniej dekadzie za sprawą filozofii stojącej za szkoleniem klikerowym.

25

 Dystrybucja i patronaty

Maria Wojtanek m.wojtanek@przyjaciel.pl tel. 511 050 724  Wydawca

Fundacja Przyjaciel ul. Radiowa 9/36 01-485 Warszawa  Druk

Jedyna taka w Europie Jitka Lebedova – młoda niedowidząca dziewczyna, która swoim optymizmem i zawziętością wychodzi życiu naprzeciw, stając się wzorem dla wszystkich, którzy ją znają.

Grafis Wydawnictwo i Poligrafia  Nakład:

25 000 egz.  Partner kwartalnika

 Stosowana psychologia sportu............. 4  Joanna Hewelt i Ludwik....................... 8  Warsztaty agility w Pradze.................. 12

32

 Flyball – technika biegania po torze....17  Przygotowania do freestyle’u.............. 22  Co czeka Twojego pastucha............... 28

1


wydarzenia

i aktualności

Mistrzostwa Świata Obedience 2009

2 2 miejsce – Doubleuse Cloudberry

279,17 punktów. Radosny i energiczny styl pracy goldena zrobił ogromne wrażenie zarówno na sędziach, jak i na publiczności, która nagradzała wykonywane przez psa ćwiczenia gromkimi brawami. Niejeden startujący w Bratysławie border collie mógłby pozazdrościć wigoru temu pracusiowi. Będący od paru ostatnich lat faworytami na mistrzostwach świata Finowie musieli zadowolić się trzecią lokatą wywalczoną przez Leenę Välimäki z border collie Tending Blackie (277,17 punk-

tów), która tym samym powtórzyła osiągnięcie z mistrzostw w 2006 roku w Poznaniu. Tuż za nimi znalazła się kolejna reprezentantka Krainy Tysiąca Jezior – Elina Niemi z border collie Tending Bluey, z niewiele gorszym wynikiem – 270,67 punktów. Trzykrotnie powtórzona komenda przy przywołaniu ze „stój” i „waruj” kosztowała wicemistrzynię świata z 2008 roku znaczną utratę punktów i pozbawiła szans na walkę o złoty medal. Wszystkie pozostałe ćwiczenia fińskiego duetu rzadko kiedy sę-

dziowie oceniali poniżej dziewiątki. Nieczęsto się zdarza, by na imprezie tej rangi wszyscy sędziowie zgodnie przyznali za dane ćwiczenie maksymalną liczbę punktów. Elinie i Bluey udało się to przy aporcie węchowym, gdzie zgarnęły trzy dziesiątki. O prawdziwym pechu można mówić w przypadku kolejnej fińskiej reprezentantki, zdecydowanej faworytki zawodów, która już dwukrotnie ocierała się o najwyższy tytuł na najważniejszych imprezach obedience na świecie (3. miejsce w 2008 roku na MŚ w Sztokholmie, 2. miejsce na ME w Zagrzebiu), zwyciężczyni prestiżowych Nordyckich Mistrzostw Obedience w 2008 roku w Helsinkach, Christy Enqvist. W dzień startu przewodniczka Tending Vigora stawiła się w hali, kulejąc z powodu kontuzji kostki. Mimo że organizatorzy pozwolili jej wystartować na samym końcu imprezy, w niedzielę, widać było, że uraz mocno doskwiera Fince, szczególnie przy ćwiczeniu „chodzenie przy nodze”. 13. lokata i uzyskane 253,50 punktów to wynik zdecydowanie poniżej możliwości tej zawodniczki. Gdy w zeszłym roku oglądałem występ Szwedki Marii Hagström i jej czteroletniego australian kelpie Vallmyra Ylle na Nordyckich Mistrzostwach Obedience w Helsinkach pomyślałem sobie, że kelpiak jeszcze sporo „namiesza” na międzynarodowej arenie, że jego czas dopiero nadejdzie (na wspomnianej imprezie musiał się zadowolić 14. lokatą). Wygląda na to, że ten czas właśnie nad-

Tomek Jakubowski

Tegoroczne Mistrzostwa Świata Obedience odbyły się przy okazji Światowej Wystawy Psów Rasowych w Bratysławie w dniach 8-11 października. O tytuł Mistrza Świata walczyło 77 zawodników z 18 krajów. Jak można się było spodziewać, dominującą liczebnie rasą na zawodach były border collie (61 psów). Poza nimi mogliśmy podziwiać ćwiczenia w wykonaniu przedstawicieli takich ras jak lagotto romagnolo, pudel duży, owczarek holenderski, beauceron, sznaucer olbrzymi czy australian kelpie. W skład zespołu sędziowskiego mistrzostw weszli: Erling Olsen z Danii, Ton Hoffmann z Holandii, Pascale Lapeyre z Francji oraz przewodniczący Komisji Obedience FCI, Johann Kurzbauer z Austrii – sędzia główny imprezy. Tylko 11 zawodników zdołało uzyskać u sędziów ocenę doskonałą, przekraczając określoną regulaminem granicę 256 punktów. Wieloletnią passę sukcesów skandynawskich zawodników przerwała Carmen Bennett z Francji z psem U-Blitz Du Mont Kerchouan rasy border collie. To był drugi start tej pary na mistrzostwach świata, w zeszłym roku w Sztokholmie zajęli 18. miejsce. Tym razem, startując w pierwszym dniu trwających od piątku do niedzieli zawodów zdobyli imponujące 292,67 punktów, stawiając bardzo wysoko poprzeczkę konkurencji. Drugie miejsce przypadło w udziale Norwegii – Trond Brustad z golden retrieverem Doubleuse Cloudberry uzyskali wynik


wydarzenia

i aktualności

szedł – w Bratysławie zabrakło szwedzkiemu teamowi mniej niż jednego punktu, by zająć miejsce Eliny Niemi. Gromadząc w swoim debiucie na mistrzostwach świata 269,83 punktów, prześcignęli reprezentacyjną koleżankę Lillemor Edström z Krollie (6. lokata, 268,83 punktów), weterankę obecną na imprezach rangi mistrzostw świata i Europy nieprzerwanie od 2004 roku (kiedy to zajęła ze swoją suczką na ME w Turynie 3. miejsce). Przywołanie ze „stój” i „waruj”, aport kierunkowy i pozycje na odległość w wykonaniu Ylle na długo pozostaną w pamięci obserwatorów. Z zawodniczek, które nie załapały się do ścisłej czołówki, ale zaprezentowały radosną, żywiołową pracę swoich czworonogów i zdecydowanie wyróżniały się przykuwającym oko „błyskiem”, z całą pewnością warto wymienić: Szwedkę Dianę Ljungström z Tazzehagens Tazz oraz dwie Norweżki – Trine Frøshaug z Tunevannets Meg oraz Solgunn Roarsen z Pluto. W klasyfikacji drużynowej Skandynawia nie odpuściła pola konkurencji – pierwsze miejsce zajęła Finlandia, drugie Szwecja, trzecie zaś Norwegia. Niestety nie obyło się bez niedociągnięć organizacyjnych – ring zawodów położony był na tyle blisko ringów, gdzie zmagali się wystawcy, że dobiegające stamtąd salwy radości niejednokrotnie zagłuszały komendy wydawane przez przewodników. W rezultacie kilku z nich musiało psom dwukrotnie powtarzać polecenia, tracąc przez to cenne punkty. Na szczęście wystarczająco już stresujące występy ułatwiało zawodnikom czytelne i ergonomiczne rozmieszczenie pachołków i oznaczników. Pozwoliło to uniknąć dodatkowego rozproszenia psów i umożliwiło płynne przejście z jednego ćwiczenia do następnego. W przyszłym roku, by obejrzeć mistrzostwa świata, miłośnicy obedience będą musieli wyruszyć do Danii, gdzie odbędzie się kolejna Światowa Wystawa Psów Rasowych. Strona internetowa organizatora Światowej Wystawy Psów Rasowych i MŚ Obedience 2009:  www.worlddogshow2009.com

Dog Chow Disc Cup 2010 Znamy już kalendarz V edycji Dog Chow Disc Cup. Kwalifikacje do Finału Krajowego odbędą się w następujących miastach: Chorzów 1-2 maja, Wrocław 29-30 maja Poznań 19-20 czerwca, Sopot 14-15 sierpnia. W 2010 roku po raz pierwszy zobaczymy występy czworonogów w dywizji „Bonsai”, przeznaczonej dla psów, które mają w kłębie maksymalnie 37,5 cm. Na finał zawodnicy zjadą 4 i 5 września do Warszawy. W stolicy będziemy podziwiać pokazy 30 najlepszych teamów z dywizji Freestyle i Super-Pro Toss & Fetch, wyłonionych w czterech kwalifikacjach regionalnych.

 KARMA DLA PSA MARKI DOG CHOW Osoby, które do 30 września br. zamówiły prenumeratę kwartalnika „Dog&Sport”, wzięły udział w losowaniu trzech zestawów rocznego zapasu karmy dla psa marki Dog Chow. Karmę wylosowali: Marta Sagan z Rzeszowa, Kajetan Wilkoszewski z Warszawy, Magdalena Czajka z Wiązowa. Zwycięzcom gratulujemy i prosimy o kontakt z redakcją w celu odebrania nagrody.  www.dogandsport.pl

W prenumeracie cztery wydania kwartalnika za

18 zł

JEDNO WYDANIE ORAZ oryginalna talerz DLA PSA

GRATIS

Jak zaprenumerować wyślij e-mail do m.wojtanek@przyjaciel.pl, wpisując „Zamawiam roczną prenumeratę Dog&Sport” i podając następujące dane: imię i nazwisko, adres oraz numer telefonu. DANE DO PRZELEWU: Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym PRZYJACIEL ul. Radiowa 9/36 01-485 Warszawa NIP: 522-26-66-044 Nordea Bank Polska 76144012990000000006155488 z dopiskiem: prenumerata dog&sport Adres redakcji: Dog&Sport ul. Nowolipki 27 lok. 1a 01-010 Warszawa Maria Wojtanek e-mail: m.wojtanek@przyjaciel.pl tel. 22 8873955, fax 22 8314879

opracował Tomek Jakubowski

www.dogandsport.pl


VADEMECUM ZAWODNIKA

psychologia sportu

Stosowana psychologia sportu – najczęściej zadawane pytania

s

t as i/E

New

r

n W pracy ze sportowcami spotykam się z różnymi, często zadawanymi pytaniami dotyczącymi mojego fachu. Opierając się na pomyśle Marka Andersena, autora książki „Doing Sport Psychology”, w tym artykule postaram się udzielić Państwu odpowiedzi na najczęstsze pytania na temat psychologii sportu. Jako że sama zajmuję się stosowaną częścią tej nauki, pisząc w tekście o psychologii sportu, będę miała na myśli stosowaną. 4

Mondado

 Joanna Madey

Co?

Co to jest psychologia sportu i co właściwie robi psycholog sportu? Psychologia sportu jest szerokim pojęciem i jej dokładna definicja najczęściej będzie zależała od osoby, która tę naukę uprawia. Ja powołam się na definicję umieszczoną w wolnej encyklopedii powszechnej, pisanej i redagowanej przez internautów, czyli w wikipedii. Wedle niej psychologia sportu jest nauką, która ma na celu wykorzystanie teorii, technik i zasad zaczerpniętych z psychologii, w celu poprawy osiągnięć oraz rozwoju osobistego osób uprawiających sport i aktywność fizyczną. Psycholog sportu jest natomiast osobą, która pracuje głównie ze sportowcami indywidualnie bądź też wchodzi w skład sztabów szkoleniowych ekip sportowych. Prowadzi z zawodnikami tak zwany trening mentalny, czyli trening umiejętności psychologicznych. Podczas tego treningu zawodnik uczy się, jak kontrolować swój poziom pobudzenia, myśli, emocje, zachowanie. Te umiejętności mogą mu się przydać zarówno w życiu sportowym, jak i codziennym.


VADEMECUM ZAWODNIKA

psychologia sportu

Kto?

Kto może być psychologiem sportu i kto z reguły korzysta z jego usług? Obecnie w Polsce psychologiem sportu może być każdy, kto ma dyplom ukończenia studiów psychologicznych. Dopiero od kilku lat dwie polskie uczelnie prowadzą specjalizację z psychologii sportu, wcześniej nie było możliwości kształcenia się na tym kierunku. Ponieważ każdy psycholog, bez względu na to, jaką ukończył specjalizację, może spróbować swoich sił w pracy w spor­ cie, przy wyborze osoby do współpracy warto zwrócić uwagę na to, czy ma ona ukończone dodatkowe kursy, szkolenia, studia podyplomowe. Często psychologami sportu zostają osoby, które w przeszłości same uprawiały sport i mają doświadczenie zawodnicze. Świat sportu rządzi się swoimi prawami i każda osoba, która chce w nim zaistnieć, powinna sobie zdawać z nich sprawę. Na początku 2008 roku Polski Komitet Olimpijski przyznał na dwa lata akredytację dwudziestu psychologom. Psychologów specjalizujących się w pracy ze sportowcami w Polsce jest kilkudziesięciu.

Z kim?

Z kim pracują psychologowie sportu? Z każdym zawodnikiem (klientem), niezależnie od jego wieku czy poziomu uprawiania sportu – jeżeli ten wyrazi taką chęć i zapotrzebowanie. Czasami zdarza się, że taką współpracę inicjuje trener, prezes związku sportowego lub klubu bądź rodzic. Należy jednak pamiętać, że praca taka ma szansę powodzenia tylko i wyłącznie wtedy, kiedy jest dobrowolna. Czasami zdarza się również, że do psychologa sportu zgłaszają się nie sportowcy, ale ludzie uprawiający pokrewne zawody, np. aktorzy teatralni, śpiewacy, barmani czy fryzjerzy startujący w różnego rodzaju konkursach, biznesmeni. Każda osoba, która pracuje pod presją wyniku i musi w określonym momencie zaprezentować publicznie swoje umiejętności, może skorzystać z usług psychologa sportu.

Gdzie?

Gdzie pracuje psycholog sportu i gdzie można szukać kontaktu do niego? Idealnym modelem jest, kiedy zawodnik pracuje z psychologiem raz w tygodniu w gabinecie psychologicznym, a dodatkowo psycholog ma możliwość uczestniczenia w jego treningach oraz jest obecny na zawodach. Stosunkowo często zdarza się, że jest to model nie tylko idealny, ale i realny i wielu zawodników decyduje się go realizować (szczególnie jeżeli zawodnik przychodzi do psychologa z własnej inicjatywy). Równie często zdarza się jednak, że praca psychologa ograniczona jest jedynie do zgrupowań oraz zawodów (najczęściej podczas współpracy ze sportowcami na najwyższym poziomie kwalifikacji, czyli zawodników kadry narodowej). Wtedy psycholog wykorzystuje każde możliwe miejsce oraz czas do pracy, zatem zdarza się przeprowadzać krótkie konsultacje w pokojach hotelowych, autobusach, pociągach, w szatni, podczas spaceru czy odnowy biologicznej, czyli kiedy i gdzie tylko się da. Jeżeli chcemy nawiązać współpracę z psychologiem sportu, najłatwiej będzie go znaleźć po znajomości lub poszukać kontaktu w internecie. Warto popytać znajomych zawodników, trenerów, lekarzy, czy kiedyś z taką osobą pracowali, znają kogoś, kto pracował, lub może mają kogoś godnego polecenia. Jeżeli

nie mamy w swoim środowisku takiej osoby, najlepszym miejscem do rozpoczęcia poszukiwań jest internet. Podstawową rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest informacja, czy osoba taka posiada uprawnienia do wykonywania tego zawodu, czyli jest dyplomowanym psychologiem. Następnie warto zwrócić uwagę na wszelkie punkty, które opisałam w pytaniu powyżej. Kiedy decyzja została podjęta, należy umówić się na pierwsze spotkanie, na którym poznamy psychologa. Podczas takiego pierwszego kontaktu najczęściej jesteśmy w stanie ocenić, czy dany psycholog nam pasuje. Spotkanie jest miejscem do zadania wszelkich nurtujących nas pytań, rozwiania wątpliwości, sprecyzowania oczekiwań. W wyjątkowych sytuacjach psycholog również ma prawo nie podjąć współpracy, jednak zawsze wtedy powinien podać kontakt do innego specjalisty, który udzieli pomocy. Najczęściej zdarza się jednak tak, że współpraca dochodzi do skutku.

Kiedy?

Kiedy najlepiej zacząć pracę z psychologiem sportu? Trening mentalny, w którym uczestniczy zawodnik, to proces. Zatem współpracę ze specjalistą warto nawiązać przynajmniej na kilka miesięcy przed ważnymi startami – im wcześniej, tym lepiej. Efekty takiej pracy powinny pojawić się właśnie po kilku miesiącach, przy założeniu, że zawodnik widuje się z psychologiem regularnie (trzy-cztery razy w miesiącu) oraz że sumiennie i zgodnie z zaleceniami wykonuje wszystkie ćwiczenia zademonstrowane przez psychologa. Warto pamiętać, że psycholog sportu nie jest czarodziejem i nie ma żadnego magicznego sposobu, który uzdrowi zawodnika na kilka dni przed startem. Oczywiście wielu specjalistów posiada sprzęt i umiejętności, które z pewnym prawdopodobieństwem mogą trochę obniżyć stres zawodnika przed startem. Nie należy tego jednak w żadnym wypadku uważać za odpowiedni model do pracy. Efekty takich działań (jeżeli w ogóle się pojawią) z pewnością będę jednorazowe i krótkotrwałe, można je zatem potraktować jedynie jako dobry początek przyszłej systematycznej pracy.

Jak?

Jak pracuje psycholog sportu? Jakich metod oraz narzędzi używa? W jednym z powyższych pytań pisałam, że trening umiejętności psychologicznych jest procesem, podczas którego sportowiec uczy się, w jaki sposób kontrolować poziom pobudzenia, myśli, emocje, zachowanie. Psycholog będzie zatem pracował nad tym, aby nauczyć zawodnika: relaksacji (dzięki której ten będzie efektywniej radził sobie ze stresem, zarówno startowym, jak i ogólnym, towarzyszącym codziennemu życiu), sposobu, jak efektywniej się koncentrować, lepiej motywować, formułować cele sportowe i życiowe, budować pewność siebie oraz samoocenę. Pracuje on, opierając się na różnych technikach, takich jak: trening relaksacji autogennej lub progresywnej, wizualizacja, coaching, nagrania audio i wideo. W pracy wykorzystuje się również nowoczesny sprzęt, np. bio-feedback czy AVS, dzięki któremu sportowiec może łatwiej zdobyć niektóre umiejętności oraz stale monitorować swoje postępy. 

5


nowości

żywienie, akcesoria, sport

Piłka z nylonową liną Trixie poprzez swoją konstrukcję świetnie nadaje się do dalekich rzutów. Zabawka jest bardzo mocna i wytrzymała. Doskonała do zabaw w przeciąganie i szarpanie oraz aportowania. Piłka wykonana z gumy.  Nr artykułu w katalogu Trixie: 33482  rozmiar: ø 7 cm / 35 cm  cena: 12 zł

www.trixie.de Piłka jeżowa, Lolo Pets Classics to piszcząca zabawka wykonana z bezpiecznego tworzywa. W przypadku przegryzienia lub połknięcia z łatwością zostaje wydalona z przewodu pokarmowego. Polecana dla psów i szczeniąt do rozbudzenia pasji aportowania.  Rozmiar: 9,5 cm  cena: 7 zł.

www.lolopets.pl

Oral Clean&Care – środek do pielęgnacji zębów psów. Zawiera wyłącznie produkty pochodzenia naturalnego. W skład preparatu wchodzą: wyciąg z nasion grejpfruta i winogron, olejek neem oraz ekstrakty ziołowe z tymianku, rozmarynu i mięty. Substancje zawarte w Oral Clean&Care zapobiegają rozwojowi próchnicy i narastaniu osadu na zębach oraz chronią przed przykrym zapachem z jamy ustnej psa.  Cena: Oral Clean + Care 3 w 1 – spray – 129 zł  Oral Clean + Care 3 w 1 – żel – 139 zł.

www.platinum-natural.pl

6

MRTH960FUS to męska bluza wykonana z elastycznego poliestru. Przeznaczona do biegania w niskich temperaturach. Wykonana w technologii ThermaCore, która zabezpiecza ciało jest przed nadmierną utratą ciepła, zapewniając jednocześnie odpowiednią wentylację. W celu zwiększenia oddychalności pod pachami zostały umieszczone panele wentylujące wykonane z włókna bambusa. Na ramieniu znajdziemy kieszonkę na odtwarzacz MP3 oraz końce rękawów, które można przekształcić w rękawiczki. Bluza ma również elementy odblaskowe zwiększające widoczność biegacza na drodze.  Cena: 199,99 zł.

www.newbalance.pl

Transporter A.U.T.O (Animal Urban Transportation Object) to najwyższej jakości transporter dla małych psów i kotów. W wyposażeniu znajdują się metalowe drzwiczki oraz materacyk. Dostępne jest pięć różnych wersji kolorystycznych. Ma możliwość zapięcia w pasy bezpieczeństwa w samochodzie.  Wymiary: 37x51x33 cm.

Producent: United Pets Dystrybucja w Polsce: Dogz And Catz www.dogzandcatz.pl


nowości

żywienie, akcesoria, sport

Łowca przysmaków to inteligentna zabawka dla sprytnych psów – doskonałe rozwiązanie, jeśli pogoda nie pozwala na trening agility czy frisbee. Uczy psa logicznie myśleć, rozwija jego zmysły i doskonale wzmacnia relacje z przewodnikiem. Szkolenie podczas zabawy – skutecznie pomaga przy komendach typu: siad, zostań, czekaj, nie wolno, puść. Zadaniem psa jest odszukanie smakołyków ukrytych pod drewnianymi klockami. Klocki działają jak zasuwki – można je podnieść tylko na jednym końcu szczeliny. Dodatkowym kołkiem można utrudnić zabawę. Gra wymaga od psa sporego skupienia i dużej aktywności umysłowej. Oryginalna nazwa to Dog Fighter.  Cena: 225 zł

www.nina-ottosson.pl

KalmAid to skuteczny, szybko działający preparat, który sprzyja relaksacji i zmniejsza nadpobudliwość nerwową zwierząt. Jest przydatny u zwierząt w takich sytuacjach jak: strach (np. burze z piorunami, fajerwerki), niepokój i stany lękowe (spowodowane m.in. nowym otoczeniem lub rozłąką z właścicielem, podróż), problemy behawioralne objawiające się niepożądanym i niewłaściwym zachowaniem. Polecany do stosowania u psów i kotów.

www.scanvet.pl

D.A.P. to innowacyjne rozwiązanie w terapii zaburzeń behawioralnych psów: lęku separacyjnego (rozłąka z właścicielem), stresu adaptacyjnego (adopcja szczeniaka, psa), fobii dźwiękowej (fajerwerki, burze…). D.A.P. zawiera syntetyczny analog psich feromonów uspokajających (Dog Appeasing Pheromones). W naturze feromony te wydzielane są przez karmiącą sukę, a ich zadaniem jest uspokojenie szczeniąt i zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa. Ich uspokajające działanie utrzymuje się również u dorosłych psów. Dyfuzor D.A.P. emituje feromony przez cztery tygodnie i działa w pomieszczeniach do 50-70 m2. Produkt dostępny jest w lecznicach weterynaryjnych. Więcej informacji na stronie  www.wet-feromony.pl

Ceva Animal Health Polska Sp. z o.o. ul. Okrzei 1A, 03-715 Warszawa e-mail: ceva@ceva.com.pl

DOG CHOW Adult Large Breed z indykiem i ryżem jest w 100% kompletną i zbilansowaną karmą dla dorosłych psów dużych ras. Zawiera indyka jako główne źródło mięsa i naturalnego białka oraz pełnoziarniste zboża i ryż w celu zapewnienia optymalnej sylwetki. Karma DOG CHOW Adult Large Breed zawiera właściwy stosunek wapnia do fosforu oraz witaminę D, co pomaga psom zachować mocne kości oraz zdrowe stawy i zęby. Ulepszona receptura DOG CHOW pomaga utrzymywać silną, naturalną ochronę organizmu, a dzięki zawartości witaminy C i E, działających jako antyoksydanty, skutecznie zwalcza wolne rodniki. Starannie zbilansowana formuła o wysokiej zawartości białka oraz obniżonej zawartości tłuszczu pomaga zachować szczupłą sylwetkę psom dużych ras. Receptury DOG CHOW zawierają ryż oraz specjalną kompozycję naturalnego włókna pochodzącego z cykorii i pulpy buraczanej. Ryż zawarty w DOG CHOW jest delikatny dla układu pokarmowego, a cykoria i pulpa buraczana są naturalnym źródłem prebiotyków, które wspierają rozwój prawidłowej flory jelitowej i wspomagają trawienie.

7


Z okładki Joanna Hewelt

Z nawet terierem na Syberię!  Rozmawia Tomek Jakubowski

 Sięgnijmy

pamięcią wstecz – z tego, co wiem, wszystko zaczęło się od Huga? Zgadza się. W 1998 roku trafił do mnie mój pierwszy pies – labrador Hugo. Razem z nim rozpoczęłam szkolenie w pobliskim ośrodku tresury – najpierw psie przedszkole, następnie kurs PT. Dalej w ofercie były tylko kursy dla psów stróżujących i obronnych, musiałam więc szukać innych rozwiązań dla mojego „pacyfisty”. Myśląc nad alternatywą, ruszyłam na podbój psich wystaw. Już wtedy marzyło mi się szkolenie ratownicze, jednak szukając informacji na ten temat, trafiałam zawsze na barierę – warunek pełnoletności przewodnika. Na pierwszej wystawie miałam szczęście trafić na nabór do grupy ratowniczej – wtedy okazało się, że mój wiek nie jest przeszkodą, jako że szkolenie jest na tyle długie, że zdążę osiągnąć pełnoletność. Pełna entuzjazmu ruszyłam na test kwalifikacyj-

8

ny do grupy ratowniczej – Hugo przeszedł sprawdzian celująco i tak to się zaczęło. W roku 2000 poznałam Michała Szalca, który otworzył mi oczy i pokazał świat psiego sportu. Razem wykonaliśmy niesamowicie ciężką pracę, by przestawić mojego „zajechanego” tradycyjnym szkoleniem laba na radosną, kontaktową pracę. Wtedy też zafascynowałam się sportowym posłuszeństwem. Przez lata realizowałam się tylko na zawodach ratowniczych, gdzie często oprócz konkurencji z poszukiwania jest również posłuszeństwo. W końcu doczekałam się dyscypliny obedience w naszym kraju i rozpoczęłam starty z ośmioletnim już Hugusiem. Udało mi się dojść z moim weteranem tylko do klasy 1, i wkrótce nastała dla mnie era teriera – kupiłam szczenię airedale terriera, Ludwika, z niemieckiej hodowli von Erikson. Obecnie kontynuuję pracę w Grupie Poszukiwawczo-Ratowniczej OSP Gdańsk, właśnie mija 11 lat mojej działalności. Jeżeli chodzi o sport, to trenuję razem z podobnymi mi zapaleńcami w ramach Oddziałowej Komisji Szkolenia ZKwP

www.amberwind.pl

n Joanna Hewelt i Ludwik (Lord Ludwig von Erikson) zajęli pierwsze miejsce w Mistrzostwach Polski Obedience 2009 w klasie III


Z okładki Joanna Hewelt

O/Sopot. Stworzyliśmy drużynę sportową, którą nazwaliśmy Team Oliwa.

 Co w ratownictwie i obedience najbardziej motywuje cię do pracy? W ratownictwie ogromne znaczenie mają powody niezwiązane z psami – jest to bardzo trudna i odpowiedzialna praca, ale jednocześnie dająca wiele satysfakcji. W pracy z psem zdecydowanie najbardziej podoba mi się możliwość podejmowania wspólnych wyzwań. Nawet zwykłe, codzienne treningi są bardzo emocjonujące. Każde zadanie związane z przeszukaniem danego terenu czy obiektu jest inne, trzeba obmyślić taktykę, a i tak często warunki potrafią w ciągu kilku minut zmienić się i wtedy trzeba być elastycznym. Lubię patrzeć na zaangażowanie i entuzjazm psów w trakcie pracy, na to, jak doskonale posługują się swym nosem. Uwielbiam chwile, kiedy ja i mój pies działamy razem w najtrudniejszych warunkach, odnajdujemy się w przeróżnych sytuacjach, przemieszczamy się wszystkimi możliwymi środkami transportu, czasem nawet quadem lub pontonem, jesteśmy wciągani wysoko w niedostępne miejsca linami, a na koniec dnia, kiedy padamy ze zmęczenia po wyczerpujących akcjach, zasypiamy przytuleni pod jednym śpiworem. Niejednokrotnie psy były jedynym oparciem dla mnie w chwilach bezsilności. Ja nieraz pomagałam im, gdy wpakowały się w tarapaty. Razem ryzykujemy życie – to buduje więzi jedyne w swoim rodzaju. A obedience? To zaspokojenie innych moich potrzeb wewnętrznych. Mam duszę sportowca, co jest u mnie rodzinną przypadłością, a do tego jestem perfekcjonistką. Dłubanie w szczególikach kolejnych ćwiczeń i startowanie w zawodach daje mi dużo radości i satysfakcji.  Czym się kierowałaś przy wyborze rasy do przyszłej pracy i uprawiania sportu? W miarę, jak pracowałam z moim labradorem, tworzyła mi się wizja kolejnego psa. Głównie obserwując Hugusia, ale również inne czworonogi, które spotykałam, powstawały w mojej głowie listy cech pożądanych i tych absolutnie niemile widzianych u potencjalnego kandydata. Razem z labem osiągnęliśmy wysoki poziom wyszkolenia i chciałam to kontynuować z następnym psem. Na koniec doszedł jeszcze jeden warunek. Wielokrotnie w trakcie pracy z psami słyszałam, że to, co osiągnęłam w ratownictwie, zawdzięczam tylko temu, że mam labradora. Wtedy powstał pomysł, żeby wybrać inną rasę, potrzebowałam wyzwania. Mając w głowie obraz idealnego psa, sprawdzałam wiele ras. Ciągle jednak nie byłam do żadnej tak do końca przekonana. Aż pewnego dnia zobaczyłam użytkowego erdela Patrycji Frolenko – Eyka. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Po kilku latach kupiłam szczeniaka z tej samej hodowli. W terierach byłam zakochana, od kiedy pamiętam – moim pierwszym psem miał być foksterier krótkowłosy, ale los chciał inaczej. Uwielbiam je za ich determinację, pasję, dynamikę, sprawność i odporność. Kiedy jeszcze

przed nabyciem szczeniaka znajomi pytali, skąd ten wybór rasy odpowiadałam, że to jest taki pies, że jak się uprze to nic go nie powstrzyma. Ludwik jest dokładnie taki, jak chciałam, choć w praktyce dostaję przez to nieraz mocno w kość. Życie z terierem nie powinno być łatwe, za to ciekawe być musi. Niestety tak jak w przypadku innych pracujących ras trudno znaleźć obecnie erdele o prawdziwie terierowym ogniu – dopóki nie zobaczyłam Eyka, nie wiedziałam, że jeszcze takie istnieją.

 Jakie różnice widzisz w pracy z labkiem i erdelem? Różnic jest wiele, więc skupię się na tych najbardziej znaczących. Labrador nie zauważa połowy rzeczy, które widzi terier, więc co za tym idzie, nie reaguje na nie. Jest przez to dużo bardziej wyluzowany, co ma swoje dobre i złe strony. Dużym problemem była towarzyskość mojego „biszkopta”, wieczna potrzeba, by się witać i zawierać nowe znajomości z całym światem. Pod tym względem Ludwik to typowy pies jednego właściciela – jest niechętny kontaktom, zwłaszcza, gdy pracuje. Lab uczy się błyskawicznie – Hugusio w pierwszym tygodniu pobytu u mnie opanował kilka komend, mimo że nie miałam praktycznego doświadczenia w szkoleniu psów. Jest to niesamowicie mądry pies, który analizuje, wyciąga wnioski i rewelacyjnie generalizuje. Przy nim erdel wypada bardzo kiepsko. Wiele rzeczy okazuje się dla niego trudnych do pojęcia, a przy wprowadzaniu zmian terier zwyczajnie się gubi. Za to nigdy, ale to nigdy nie traci zapału do nauki, z ogromnym zaangażowaniem będzie powtarzał zadane ćwiczenie, mając z tego ogromną radość. Z labem monotonne powtórki nie wchodziły w grę – szybko by się nudził i zniechęcał. By odnieść sukces z erdelem, musiałam opracować zupełnie inny program szkoleniowy, gdyż oba psy wymagają zdecydowanie innego podejścia. Laba w posłuszeństwie trudniej było rozruszać, a Ludwika – uspokoić. Niewątpliwie terier w większym stopniu rozwinął u mnie czujność, refleks i zdolność przewidywania, ale obecnie wiele rzeczy robię już automatycznie. Najgorzej było przestawić się w życiu codziennym – z labradorem żyło się pod wieloma względami dużo spokojniej…

 Jakie

są mocne i słabsze strony Ludwika w obu uprawianych przez ciebie dyscyplinach? W obu dyscyplinach najlepiej się czuje w sytuacjach, które zna i których jest pewien. Zarówno w poszukiwania, jak i ćwiczenia z obi angażuje się całym sercem. Ma przy tym znakomity przełącznik on-off – potrafi płynnie przechodzić ze stanu spoczynku do najwyższego pobudzenia i na odwrót. Zdecydowanie jego najmocniejszą stroną jest wytrwałość i odporność na otaczające warunki. Im bardziej zwiększają się obciążenia, tym lepiej widać jego mocne strony. Wysoka temperatura i zmęczenie nie osłabiają znacząco jego zapału, w ratownictwie często napotykane trudności wręcz go motywują. To, co wychodzi mu najlepiej, to poszukiwania ludzi na dużych obszarach. To jego żywioł – minimum kontroli i okazja do uruchomienia swoich naturalnych zdolności. W miarę, jak pojawia się coraz więcej

9


Z okładki Joanna Hewelt

ograniczeń, tym więcej jest problemów. W ratownictwie zajęło trochę czasu, zanim nauczył się ze mną współpracować, choć jeszcze czasem utrzymanie go na małej przestrzeni nie jest łatwe. W posłuszeństwie bywa gorzej, dla Ludwika to bardzo trudne, że musi wolno truchtać przy nodze lub siedzieć w miejscu. Rozpiera go chęć działania, co niestety wyraża czasem na głos.

 Podobno masz za sobą ciekawy epizod na Syberii. Możesz opowiedzieć coś więcej o tym doświadczeniu?

Zapewne chodzi ci o udział w Ogólnorosyjskich Mistrzostwach Rosji Zespołów Poszukiwawczo-Ratowniczych w sierpniu w 2007 roku. Już sam wyjazd był niesamowitą przygodą – jechaliśmy ekipą z Gdańska najpierw ponad 20 godzin do Moskwy, a dalej 3 doby non stop koleją w głąb Syberii – oczywiście z psami. To był tylko początek ekstremalnej wyprawy. Na miejscu okazało się, że zawody są bardzo trudne i wymagające. Wcześniej byłam na wielu tego rodzaju imprezach w różnych krajach, ale jeszcze nigdy nie widziałam aż tak obciążających założeń. Startowałam tam z dwuletnim Ludwikiem, z którym jeszcze nie do końca się dogadywałam. Na początku myślałam, że jeżeli będzie umiał odróżnić, kiedy jest konkurencja posłuszeństwo, a kiedy poszukiwanie, to już będzie super. Jednak wraz z rozpoczęciem zawodów obudziła się we mnie ambicja. Terier wtedy po raz pierwszy w życiu zgrał się ze mną całkowicie, doskonale skoncentrowany i gotowy na każde wyzwanie, na kolejnych etapach dawał z siebie wszystko. Zawody w konkurencjach indywidualnych trwały trzy dni i do końca nie było wiadomo, kto wygra. Z Ludwikiem szliśmy łeb w łeb z faworytami i liderami z ubiegłych lat. W końcu przyszedł czas na wyniki – mój smarkaty terier zajął 2. miejsce w posłuszeństwie i sprawności i 3. miejsce w poszukiwaniu na gruzach – na 98 startujących najlepszych psów w Rosji! Już wtedy nie potrzebowałam więcej do szczęścia, ale to nie był koniec. Zostały jeszcze konkurencje drużynowe – każda ekipa złożona z czterech przewodników miała pokonać skomplikowaną trasę, odnaleźć strefę poszukiwań i znaleźć ukrytego w głębokiej puszczy pozoranta. Już na start stawiliśmy się w okrojonym składzie – jeden nasz pies rozciął brzuch i musiał być zszywany. Do wskazanego obszaru doszliśmy tylko z dwoma psami. Do sprawdzenia było 10 hektarów bardzo gęstego lasu. Wcześniejsze ekipy potrzebowały co najmniej godziny, by przeszukać teren. Wtedy wpadłam na pomysł, który przekazałam dowodzącemu naszym zespołem. Moje taktyka była prosta – rzucić Ludwika na głęboką wodę. Przypomniałam sobie te miesiące wyspokajania, wbijania mu do głowy korzyści płynących ze współpracy, a teraz w końcu mogłam jak każdy inny podkręcić psa – terier zagotował się i wpadł w las jak szatan. Minęło 7 minut, kiedy rozległo się jego głośne szczekanie – znalazł. To był absolutny rekord zawodów, dla mnie najpiękniejsza chwila. Tych zawodów i wrażeń z nimi związanych nigdy nie zapomnę.

 Masz już plany kolejnych startów?

www.amberwind.pl

Na razie zamknęłam sezon obi i robię sobie i Ludwikowi trochę przerwy od posłuszeństwa. W najbliższych miesiącach mam trochę wyjazdów ratowniczych, to nam wystarczy. Za kilka tygodni powoli wrócę do treningów posłuszeństwa. Na ostatnie zawody przygotowałam na szybko teriera do klasy 3, teraz chcę zabrać się do szlifowania ćwiczeń. Chciałabym przygotować go dobrze do przyszłego sezonu, a wtedy rozpocząć już starty poza granicami kraju. Oczywiście dalej będziemy się rozwijać w dziedzinie ratownictwa, naszej głównej dyscyplinie. Na razie są to tylko pomysły, a co się wydarzy, to się okaże. Ja z moją żywiołową naturą i szalonym terierem u boku nie lubię snuć dalekich planów. 

10



Agility

Międzynarodowa n W dniach 16-18 października odbyły się w Pradze już trzecie Międzynarodowe Warsztaty dla Instruktorów Agility. W tym roku spotkali się tam instruktorzy z Belgii, Czech, Finlandii, Holandii, Niemiec, Polski, Rosji, Słowacji, Węgier i Włoch aby wymienić poglądy i pomysły na agility i sposoby, jak go uczyć. Magdalena Ziółkowska www.kafort.pl

Ideą

tych warsztatów jest wymiana poglądów o agility między instruktorami z różnych krajów świata, jak również podzielenie się obserwacjami dotyczącymi stosowania i działania różnych metod uczenia psa i przewodnika, a także przedstawienie nowinek, które pojawiają się w sporcie. W tym roku najciekawsze były zajęcia na ringu dla szczeniąt i psów początkujących, które odbywały się równolegle do pozostałych treningów. Każdy instruktor miał godzinę na pracę z mło-

12

wymiana

dymi psami i przedstawienie kilku ćwiczeń, które wykorzystuje w nauce początkowej. Ciekawe było, że niektórzy instruktorzy u młodych psów bardzo zwracają uwagę na technikę skoku, inni natomiast koncentrują się na nauczeniu psa pojedynczych ćwiczeń technicznych, tak aby młody pies umiał je wykonać niezależnie od pozycji przewodnika. Niektórzy instruktorzy bardzo dużo uczyli psa za pomocą klikera, ale co ciekawe, każdy wykorzystywał go w inny sposób, stosując przy tym trochę inną filozofię pracy z psem. W sobotę rano odbyła się bardzo interesująca prelekcja na temat psychologii sportu i potrzeby wykorzystania jej w agility. Dobry instruktor zdaje sobie sprawę z tego, że większość tego, co robi, opiera się na psychice przewodnika i psa, a jego rolą jest poprowadzić trening, który pomoże parze wykorzystać swój potencjał. Nauczyciel musi być również dobrym psychologiem, aby umiał rozpoznać typ charakterologiczny, z jakim ma do czynienia, i umieć go odpowiednio motywować do regularnej pracy. Trudne jest również mentalne przygotowanie

zawodnika do startu w zawodach, gdyż instruktor musi przygotowywać człowieka, tak aby nie wpływały na niego negatywnie zmieniające się czynniki otoczenia i aby niezależnie od trudności toru umiał pokonać go, będąc dobrze skoncentrowanym na biegu. Ta prelekcja wywołała wśród instruktorów dyskusję na temat wykorzystywanych przez nich technik treningu psychiki przewodników podczas zajęć. Kees Stoel (Holandia) w swoim treningu zwrócił uwagę na odpowiednie przygotowanie fizyczne przewodnika, gdyż agility to współpraca przewodnika z psem i to, co i jak człowiek robi, bardzo wpływa na psa. Przewodnik musi być na tyle dobrze skoordynowany i mieć dobrą kondycję fizyczną, aby nie przeszkadzać psu w wykonaniu zadania. Również kładł nacisk na odpowiednią rozgrzewkę psa i przewodnika, co pozwala uniknąć kontuzji i naciągnięcia mięśni. Bardzo ciekawe były również zajęcia poświęcone uczeniu stref wejściowych i zejściowych z wykorzystaniem klikera i targetu (z angielskiego „cel”). Już w zeszłym roku odbyły się zaję-

Archiwum

seminaria, warsztaty, szkolenia


Agility

seminaria, warsztaty, szkolenia

cia dotyczące wykorzystania metody klikerowej w agility, natomiast w tym roku Paolo Meroni (Włochy) wytłumaczył i pokazał na kilku psach o różnym stopniu zaawansowania, jak powinna wyglądać praca z psem uczonym stref tą metodą. Starał się również przekazać, że najważniejsze jest, żeby instruktor rozumiał metodę i umiał ją odpowiednio modyfikować, aby dostosować ją do psa, którego uczy. Później pokazał różne inne pomysły na wykorzystanie targetu przy uczeniu agility. Najciekawszym z nich było wykorzystanie targetu

0

0

5

10

15

20

13 5

12

9 7

10

11

6

15

25

ÔÔ Dla przykładu umieszczam sekwencję fińskiej sędzi Anne Savioja, która w 2008 roku sędziowała Mistrzostwa Świata Agility w Helsinkach. Celem tego ćwiczenia była optymalizacja drogi psa poprzez zastosowanie niemieckiej zmiany strony.

4

2 0

25

malną drogą psa, czyli nad odnalezieniem najlepszego i najszybszego sposobu pokonania danego odcinka toru, nierzadko dyskutując żywo i mierząc czas, aby udowodnić swoje racje. Część instruktorów postanowiła zwrócić uwagę na sposoby radzenia sobie w sytuacjach, w których przewodnikowi trudno jest dobiec do określonego miejsca, a pies powinien mimo to wykonać ciasny skręt lub nie pójść na złą przeszkodę. W takich momentach okazywało się często, że przydatne są elementy freestyle’u, czyli prowadzenia psa na dużą odległość. Instruktorzy również zwracali naszą uwagę na rytuały startowe, aby pies lepiej zostawał na starcie i aby pozostawienie go przed pierwszą przeszkodą nie wywoływało nadmiernego podniecenia lub zdenerwowania, które często owocuje zrzuceniem pierwszej tyczki przez psa. Poświęciliśmy również dużo czasu na doskonalenie technik prowadzenia psa na torze, czyli na przykład na róźne zmiany strony.

5

3

20

10

8

fowych, czyli przeszkód, które mają wbudowany czujnik informujący sędziego wibracją w bransoletce lub sygnałem dźwiękowym o zaliczonej strefie. Wtedy, gdy pies zalicza strefę, wyrzucana jest piłka, czyli w zasadzie nie musimy już się martwić o to, że nie zauważymy zaliczonej strefy i nie nagrodzimy psa, myśląc, że ją przeskoczył, wywołując jednocześnie zamęt w psiej głowie. Dla osób nieposiadających elektronicznych przeszkód strefowych zostały przygotowane specjalne nakładki, które spełniają funkcję czujnika.

0

5

10

15

20

25

1

5

3

4

w nauce ciasnych łuków wkoło skrzydła przeszkody. Na warsztatach zademonstrowany został tzw. boks, czyli elektroniczna wyrzutnia piłek. To niepozorna skrzyneczka, do której wkłada się piłkę, która jest wyrzucana do przodu, gdy instruktor lub przewodnik zdalnie uruchomią mechanizm, naciskając guzik w pilocie. Urządzenie to można wykorzystać do nagradzania psa za wykonanie różnych ćwiczeń, ale główną jego zaletą jest to, że pies nie widzi, skąd wyrzucana jest piłka, a instruktor nagradzający psa, stojąc z boku, ma lepsze wyczucie czasu niż biegnący przewodnik koncentrujący się na psie, dzięki czemu piłka nie jest wyrzucana za późno, jak to się zdarza większości przewodników, gdy piłka nie chce się wydostać z kieszeni. Kolejną zaletą boksu jest to, że można go podłączyć do elektronicznych przeszkód stre-

10

5

6 2 8 7

15

1 20

Trzonem tych warsztatów były zajęcia prowadzone przez wszystkich instruktorów po kolei, które się odbywały na dwóch ringach jednocześnie. Instruktor, pracując z grupą sześciu-ośmiu psów, musiał przeprowadzić 40-minutowy trening, w którym miał przedstawić typowe dla swojego kraju metody treningu lub techniki biegania. Większość instruktorów ustawiała dwie lub trzy sekwencje, które później połączone stanowiły cały tor. Na tych sekwencjach pracowaliśmy nad opty-

30

ÔÔ Druga prezentowana sekwencja pochodzi z treningu Jana Sprij, jednego z czołowych zawodników i trenerów holenderskich, który w swojej pracy również kładł nacisk na optymalizację drogi psa, ale również na dobry kontakt z psem.

Mimo że pogoda nie dopisała i krótkie chwile słońca przeplatane były śniegiem z deszczem, to weekend należał do tych niezmiernie udanych, takich z których człowiek wyjeżdżał z głową pełną nowych pomysłów. Z warsztatów o tak bogatym programie można wyciągnąć mnóstwo wniosków dotyczących kształcenia zarówno psa, jak i przewodnika, sposobów wpływania na psychikę, a także informacji o technikach szkolenia i prowadzenia psa na torze agility. 

13


AGILITY n W agility,

METODYKA SZKOLENIA podobnie jak

w konkurencji hippicznej – skoki przez przeszkody, z której ten sport wyrósł – zwierzę spędza większość czasu, pokonując przestrzenie między przeszkodami.

FLATWORK,

czyli praca na płaskim

Wanda Kraw czuk, www.amberwind.pl

– przygotowujemy dobrego „skoczka”

 MAGDALENA ZIÓŁKOWSKA www.kafort.pl

Jeźdźcy

wiedzą, że podstawą porozumienia z koniem jest nauczenie go podstaw ujeżdżania przed rozpoczęciem nauki pokonywania przeszkód (m.in. zmiana nogi w galopie, płynne i szybkie reagowanie na komendy wydawane przez jeźdźca, wolty, skracanie i wydłużanie foule, zmiany tempa). W agility potrzebne są podobne umiejętności, gdyż właśnie to, jak prowadzimy psa między przeszkodami i jak dobrze pies rozumie i reaguje na nasze sygnały, w dużej mierze wpływa na prędkość psa i jakość oddawanych skoków. Po głębszym zastanowieniu oczywiste staje się, że pies, który prawidłowo odczytuje nasze sygnały, potrafi lepiej się przygotować do pokonania kolejnych przeszkód. Podstawą flatwork, czyli pracy na płaskim, jest doskonała komunikacja między psem a przewodnikiem. Psy, jak

14

to wynika z ich natury i umiejętności funkcjonowania w stadzie, potrafią doskonale czytać mowę ciała i rozumieją ją o wiele lepiej niż sygnały głosowe. Niestety człowiek zatracił dużą część zdolności posługiwania się językiem ciała i często nie jest świadom tego, jaką wiadomość przekazuje psu swoim tempem, kierunkiem poruszania się, pozycją ciała, ruchem głowy, ramion, nóg czy rąk. Dlatego też już na początku nauki agility przewodnik powinien nauczyć zarówno siebie, jak i psa spójnego i klarownego systemu porozumiewania się, który umożliwi komunikowanie się na torze agility.

Manewry podstawowe. Podstawowym manewrem, jaki wykorzystujemy na torze, jest prowadzenie psa na lewą lub prawą rękę, czyli pies biegnie równolegle do przewodnika po jego lewej lub prawej stronie. Podczas takiego prowadzenia pies zachowuje stałą odległość od przewodnika. Warto jednak nauczyć

go reagować na sygnały, które w razie potrzeby pozwolą zmienić tę odległość, aby móc psa poprowadzić w sytuacji, gdy ustawiona kombinacja przeszkód przechodzi z łatwej i szybkiej w techniczną. Opuszczenie ręki jest czytelnym sygnałem, aby pies pracował blisko przewodnika ( zdj. 1), a stopniowe unoszenie ręki powoduje „odepchnięcie” psa, odsuwając go od przewodnika ( zdj. 2). Już podczas nauki podstaw przewodnik powinien pamiętać, że stopy mają być skierowane w stronę, w którą chcemy, aby pies biegł, natomiast ramiona i ręce odpowiedzialne są za pokazywanie psu drogi, po której ma się poruszać. Dużo osób, szczególnie początkujących, popełnia błąd, wskazując psu drogę, po której biegnie w danym momencie, a nie drogę, po której ma biec za chwilę. W sytuacjach, gdy przewodnik wyprzedza psa na torze lub startuje, przywołując go z odległości, oczekuje, aby pies, przybiegając do niego, znalazł się


AGILITY

METODYKA SZKOLENIA

1

2

po odpowiedniej stronie ciała. Możemy uczyć tego, zostawiając psa na odległość kilku kroków, przyjmując pozycję plecami do niego (czyli ciało przewodnika pokazuje psu kierunek, w którym będziemy się poruszać), z wysuniętą ręką po stronie, do której chcemy, żeby pies przyszedł, i na początku z pozycji statycznej, z głową odwróconą do psa przywołać go i nagrodzić z wysuniętej ręki ( zdj. 3). Kolejnym etapem jest przywołanie psa do poruszającego się przewodnika. Ponieważ człowiek nie może równać swojej prędkości w biegu z psem, na torze agility potrzebna jest również umiejętność wysłania psa do przodu. Do nauki wysyłania można posłużyć się „targetem”, czyli celem (na przykład zabawką), do którego wysyłamy psa. Polecenie słowne należy wspomóc odpowiednią pozycją i ruchem ręki. Stopy, nogi i ramiona powinny być skierowane w stronę, w którą chcemy, aby pies pobiegł, a rękę należy unieść, wska-

zując kierunek, tak jakbyśmy chcieli odepchnąć psa od siebie ( zdj. 4). Gdy pies ma opanowane zarówno przywołanie, jak i wysyłanie, warto połączyć te dwie umiejętności, aby pies umiał płynnie przechodzić z jednej pozycji do drugiej. Ponieważ w agility liczy się czas pokonania toru, nie chcemy, aby pies biegał przy nodze, gdyż ograniczać go będzie prędkość przewodnika, lecz będziemy często wykorzystywać dynamiczne wysyłanie i przywoływanie psa, dzięki czemu przewodnik będzie mógł przyjmować odpowiednio wcześnie pozycję, która pozwoli na płynne poprowadzenie psa i umożliwi mu pracę na torze swobodnie w większej prędkości. Kluczową umiejętnością w agility w dzisiejszych czasach jest pokonywanie ciasnych skrętów. Zanim zaczniemy uczyć psa ciasno zakręcać po skoku, powinniśmy go nauczyć obiegać na przykład pachołek albo słupek (może to być dowolny przedmiot dostępny w parku, np. latarnia). Jeśli zrobimy z tego zabawę 

3

4 15


AGILITY

METODYKA SZKOLENIA

 na każdym spacerze, nasz pies będzie to

uwielbiał i nawet przyspieszał, skręcając potem na przeszkodach ( zdj. 5).

5

6

7

16

8

Świadomość ciała. Podczas skakania przydaje się psu umiejętność kontroli ciała, a w szczególności kontrola i koordynacja przednich i tylnych łap. Niestety mało który pies ma dobrze rozwiniętą świadomość różnych części ciała i potrafi sprawnie koordynować ich pracę. Jest to umiejętność, którą ćwicząc, pies może opanować, szczególnie, gdy jest uczony tego od szczeniaka. Kontrola przednich łap jest dosyć łatwa do nauczenia, gdyż większość psów relatywnie dobrze panuje nad ich pracą. Można poprawić ich koordynację, ucząc psa różnych sztuczek, na przykład podawania lewej i prawej łapy, dotykania łapą różnych przedmiotów, drapania na komendę.

Świadomość zadu jest kluczowa w agility, gdyż przydaje się nie tylko w skakaniu, pozwalając psu „przerzucać” zad w powietrzu nad przeszkodą, ale również przy uczeniu psa stref. Dzięki tej umiejętności również lepiej możemy kontrolować kształt drogi psa podczas zmiany kierunku biegu, a psu łatwiej wykonywać ciaśniejsze zakręty. Oto jedno z podstawowych ćwiczeń, które kształci tę umiejętność: Pierwszym krokiem jest nauczenie psa stawiania przednich łap na „targecie” (może to być niski stołeczek lub grubsza książka) i stanie na nim, dopóki przewodnik nie pozwoli psu zejść ( zdj. 6). Potem można nauczyć psa przesuwać tylne łapy po łuku dokoła targetu, podczas gdy przednie łapy zachowają swoją pozycję. Można uczyć takiego zachowania, nachodząc na psa, czyli przybliżanie się do psa powinno spowodować, że pies się od nas odsunie. Utrzymując przednie łapy na targecie, pies będzie chodził tylnymi wokoło targetu. Należy wykonywać to ćwiczenie, obchodząc target zarówno

zgodnie ze wskazówkami zegara, jak i odwrotnie ( zdj. 7). Podobnie jak uczyliśmy psa targetować (czyli dotykać jakiegoś przedmiotu) stołeczek lub książkę przednimi łapami, możemy również nauczyć go targetować różne rzeczy tylnymi łapami ( zdj. 8). Możemy to zachowanie potem wykorzystać, jeśli zdecydujemy się uczyć psa zaliczania stref metodą „2on2off ” (dwie łapy na ziemi, dwie łapy na strefie). Umiejętność zachowania równowagi jest ważna w każdym sporcie.

W agility szczególnie, gdyż pies musi umieć kontrolować, co się dzieje z jego ciałem, gdy się wybija, gdy jest w locie i gdy ląduje, jak również, gdy pokonuje przeszkody. Podobnie jak inne umiejętności można ją kształcić, ucząc psa różnych sztuczek. Oto kilka propozycji, które można wykorzystać:

Flatwork, czyli praca na płaskim i sztuczki rozwijające świadomość ciała powinny być częścią początkowej nauki agility każdego psa. Wielu doświadczonych przewodników traktuje je jako podstawę nauki szczeniaka, a potem wykorzystuje je, rozgrzewając psa przed każdym wejściem na ring. Te ćwiczenia rozwijają panowanie nad różnymi częściami ciała, pozwalając psu wykształcić lepszą technikę skoku, jak również pomagają przewodnikowi nawiązać lepszy kontakt z psem i porozumienie, dzięki czemu pies jest szybszy na torze i popełnia mniej błędów. Jednym słowem flatwork przydaje się i procentuje przez całą karierę sportową psa. 


Flyball

Metodyka szkolenia

Joanna Klecha www.woof.com.pl

n Kiedy nasz pies perfekcyjnie opanuje bieganie po torze, możemy zacząć pracować nad poprawieniem techniki biegania. początkowej fazie nauki istotne jest dla nas, aby pies prawidłowo pokonywał tor. Kiedy uzyskamy już tę umiejętność, należy zacząć pracować nad szybkością i techniką biegania. Jeśli biegamy na wysokich płotkach (ich wysokość zależy od wzrostu najniższego psa w drużynie), warto wypracować technikę pokonywania takich przeszkód. Pies powinien biegać po torze „płasko” – ma przelatywać nad przeszkodami bez robienia nad nimi łuku. Aby wypracować prawidłowe skakanie, możemy wykonać parę prostych ćwiczeń. Doskonałym ćwiczeniem jest ustawienie przed psem od 9 do 12 przeszkód (ustawiamy je w regulaminowej odległości 3,05 m od siebie). Puszczamy zwierzę na nie dokładnie tak jak przy powrotach. Takie ćwiczenie wykonujemy cztery do sześciu razy w serii. Następnie puszczamy psa jeden raz na regulaminowy tor (cztery przeszkody). Taką serię możemy powtórzyć 2 do 4 razy, w zależności od kondycji i możliwości czworonoga. Jest to świetne ćwiczenie, które pozwala zwierzęciu wyczuć tor oraz wypracować skok na przeszkodzie. Kolejnym sposobem na wypłaszczenie skoków jest położenie przed przeszkodą deski. Rozstawiamy przeszkody w regulaminowych odległościach. Przed każdą przeszkodą kładziemy na ziemi deskę. Zaczynamy od deski o szerokości 5 cm. Wypuszczamy psa na tor. Deska przed przeszkodą spowoduje wydłużenie skoku. Gdy pies w prawidłowy sposób pokonuje tor z deską o szerokości 5 cm, możemy pokusić się o położenie szerszej, 10 cm. Powtarzamy dokładnie schemat, tak jak w przypadku deski pięciocentymetrowej. Gdy osiągniemy

www.amberwind.pl

W

Praca nad

techniką biegania po torze

zadowalający efekt na desce 10 cm, zmieniamy ją na 20 cm. Postępujemy identycznie jak w poprzednich przypadkach. Wypłaszczenie skoku u psa przynosi znakomite rezultaty. Psy, które prawidłowo pokonują przeszkodę, bez wątpienia mogą znacznie szybciej biegać po torze. Kolejną drogą do przyspieszenia psa na torze jest wykorzystanie jego chęci rywalizacji z drugim psem. Możemy zrobić to, wykonując bardzo proste, ale efektywne ćwiczenie. Bardzo ważne dla bezpieczeństwa psów jest to, aby wykonywać je z psami, które mają umiejętność biegania po torze w warunkach, w których na sąsiednim torze biega drugie zwierzę. Musimy mieć pewność, że czworonogi nie wyłamią i nie wbiegną na sąsiedni tor.

Na dwóch sąsiednich torach ustawiamy psy tak jak do ćwiczenia na powroty. Puszczamy psy na powroty, przy czym jednego wypuszczamy z lekkim opóźnieniem, tak aby drugi widział zad pierwszego i mógł z nim rywalizować, próbując go dogonić. Zmotywuje to psa do przyspieszenia. Psy kochają wyścigi i rywalizację, widok kolegi z drużyny, który jest z przodu, powoduje zwiększenie motywacji i znaczne przyspieszenie. W następnym biegu zamieniamy kolejność wypuszczania psów. Pies, który był wypuszczony później, startuje teraz jako pierwszy. Taką serię możemy powtórzyć cztery–sześć razy. Jest to świetne ćwiczenie na wypracowanie coraz szybszego pokonywania toru i uzyskiwanie coraz lepszych czasów. 

17


fotorelacja

DCDC 2009 warszawa

IV KWALIFIKACJA Warszawa DOG CHOW DISC CUP 2009 Wiesław & Lexus

5 września

na Polu Mokotowskim w Warszawie odbyła się IV kwalifikacja zawodów z cyklu Dog Chow Disc Cup 2009. Był to dzień ostatniej szansy dla tych, którym nie udało się zakwalifikować do finału podczas poprzednich edycji zawodów. Sędzią głównym zawodów był Martin Schmucker z Niemiec. Sędziowie: Jean McCollister (Szwajcaria), Veronika Urbaskova (Republika Czeska), Joanna Klecha (Polska), Małgorzata Rusin (Polska). Wyniki Super Pro Toss & Fetch:

1. Wiesław & Lexus 2. Szymon & Zamsz 3. Lucka & Dixi Wyniki Open:

1. Lucka & Garp 2. Paula & Wena 3. Natalia & Libra Wyniki Starters:

1. Tania & Lira 2. Beata & Drops 3. Paulina & Mika Wyniki Young Dogs:

1. Karolina & Java 2. Rafał & Poker 3. Iwona & Raider w ww.latajacepsy.pl

Karolina & Java

18

Lucka & Dixi

zdjęcia: szymon janik

Lucka & Garp


fotorelacja

DCDC 2009 warszawa

FINAŁ KRAJOWY Warszawa DOG CHOW DISC CUP 2009 6 września

Jakub & Puńta

na Polu Mokotowskim w Warszawie odbył się Finał Krajowy zawodów z cyklu Dog Chow Disc Cup 2009. Uczestnikami finału byli laureaci czterech kwalifikacji, które odbyły się w Chorzowie, we Wrocławiu, w Sopocie i Warszawie. Sędzią głównym zawodów był Martin Schmucker z Niemiec. Sędziowie: Jean McCollister (Szwajcaria), Veronika Urbaskova (Republika Czeska), Joanna Klecha (Polska), Małgorzata Rusin (Polska). Wyniki Super Pro Toss & Fetch:

1. Jakub & Puńta 2. Szymon & Zamsz 3. Marzena & Jaya Wyniki Open:

1. Jakub & Puńta 2. Ania & Arsi 3. Lucka & Dixi w ww.latajacepsy.pl

Ania & Arsi

zdjęcia: szymon janik

Lucka & Dixi

19


dogfrisbee

dog chow disc cup 2009

 Łukasz Kowa

Zakończyła

się czwarta edycja zawodów Dog Chow Disc Cup 2009. W tym roku kwalifikacje odbyły się nie tylko we Wrocławiu, w Sopocie i Warszawie, ale również w Chorzowie. Partnerem i sponsorem głównym DCDC 2009 była marka Dog Chow. Z roku na rok w DCDC bierze udział coraz więcej uczestników. Są to miłośnicy dogfrisbee nie tylko z Polski. W tym sezonie gościliśmy również zawodników z Czech, Hiszpanii i Słowenii, a międzynarodowy skład sędziow-

20

ski podnosił prestiż każdych zawodów. Największą niespodzianką była obecność Melissy Heeter (USA), przewodniczącej USDDN. Warto również wspomnieć, że udział we wrocławskiej kwalifikacji dawał szansę wywalczenia awansu do finałów światowych tej organizacji w Cartersville. Poziom prezentowany przez zawodników podczas całego cyklu był bardzo wysoki. W swoich programach nierzadko pokazywali nowatorskie elementy, co podobało się licznie zgromadzonym widzom. To właśnie wspaniała publiczność jest obok świetnej organizacji główną cechą wyróżniającą te zawody spośród innych w skali europejskiej.

Dwie pierwsze eliminacje zostały opisane w poprzednim numerze. Trzecia – sierpniowa – odbyła się po raz kolejny podczas Międzynarodowej Wystawy Psów Rasowych w Sopocie. Poza udziałem w tradycyjnych kategoriach, uczestnicy mieli możliwość rywalizowania w dywizji Long Distance. To jedyna spośród konkurencji w dogfrisbee, podczas której zawodnicy cieszą się z silnych podmuchów wiatru. Pozwalają one na znacznie dalsze rzuty, a tym samym osiąganie lepszych wyników. Jednak w tym roku wiatr nie sprzyjał zawodnikom tak jak w latach poprzednich i rekordy pozostały niezmienione. Kategorię Panów wygrał Michał Jarosz z Jasperem (65,54 m), zajął on


dogfrisbee

dog chow disc cup 2009

W niedzielę, 6 września, rozegrano Finał Krajowy. W tym roku zrezygnowano z kategorii Young Dogs, co pozwoliło zwiększyć liczbę uczestników w konkurencjach Open i Super Pro Toss & Fetch. Rywalizacji towarzyszyła wspaniała atmosfera. Zawodnicy świetnie się bawili, dopingując się nawzajem. Dobrym nastrojom sprzyjała również słoneczna pogoda, rekompensując wszystkim deszczową sobotę. Prezentowany poziom był bardzo wyrównany. Po pierwszych dwóch rundach różnice w punktacji były niewielkie, co zwiększało emocje podczas ostat-

niej – decydującej. Ostatecznie puchar Dog Chow trafił w ręce Jakuba Stybra (CZ), startującego z owczarkiem belgijskim Puńtą. Tym samym po raz pierwszy w historii wyjechał poza granicę naszego kraju. Po wielkim sukcesie organizacyjnym, jakim był tegoroczny cykl DCDC, z niecierpliwością oczekujemy na kolejny. Zapowiada się on niezwykle interesująco, gdyż do dotychczas rozgrywanych kwalifikacji dołączy kolejna – przeprowadzana w Poznaniu. Ponadto ma zostać wprowadzona klasa Bonsai, która umożliwi małym psom (do 37,5 cm) rywalizację we własnym gronie. 

Łukasz Kowa

również drugie miejsce z Tazy, osiągając 65,23 m. Na trzecim uplasował się Darek Radomski z Ulfim (59,68 m). W rywalizacji Pań pierwsze miejsce zajęła rekordzistka świata – Monika Piwowarczyk z Ergim (57,4 m), pokonując Anię z Arsim (47,7 m) i Anię z Buddym (44,65 m). W kategorii Super Pro Toss & Fetch, dla wielu zaskoczeniem było drugie miejsce zespołu Bartek i Jackie, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony, mimo że był to ich debiut. Zwyciężczynią została doświadczona zawodniczka – Lucka z Dixi (CZ), która w tym sezonie nieraz stawała już na podium, a trzecie miejsce zajęli Grzegorz i Diuna. Jak zawsze największym zainteresowaniem cieszyła się kategoria Open. Po dwóch pierwszych rundach różnice punktowe były niewielkie, toteż większość zespołów miała jeszcze szansę stanąć na podium. Ostatecznie zwyciężył Michał z Tazy, zdobywca pucharu Dog Chow w sezonie 2006. Drugą lokatę zajęła Lucka z Dixi, a trzecią Karolina z Negrą, która dzięki drugiej rundzie freestyle’u awansowała z szóstego miejsca. Na pierwszej pozycji w kategorii Young Dogs po raz kolejny mogliśmy oglądać Karolinę, tym razem z owczarkiem australijskim, Javą . Zdystansowała ona rywali i ostatecznie wyprzedziła kolejny zespół (Rafała z Pokerem) o niecałe 9 punktów! Na trzecim miejscu uplasował się reprezentant Czech – Pavel z bokserką Aurą. Pasjonującą rywalizację mogliśmy również obserwować w kategorii Starters. Tim i Polly, zdobywcy nagrody za najlepszy debiut, minimalnie wyprzedzili tu Maćka z JJ. Na trzecim miejscu mogliśmy oglądać Dagmarę z Tiną. Pierwszy weekend września był w tym roku najważniejszym z punktu widzenia polskich dogfrisbiarzy. Na Polau Mokotowskim w Warszawie odbyła się ostatnia kwalifikacja zawodów z cyklu Dog Chow Disc Cup oraz Finał Krajowy. Publiczność dopisała mimo nie do końca sprzyjających warunków atmosferycznych, co dodatkowo motywowało zawodników podczas występów. Sobota była dniem ostatniej szansy dla tych, którym nie udało się zakwalifikować do finału podczas poprzednich edycji.

21


Dogfrisbee

Metodyka szkolenia

freestyle

Łukasz Kowa

n Freestyle jest najbardziej ambitną, widowiskową, a zarazem najtrudniejszą konkurencją spośród wszystkich spotykanych na zawodach dogfrisbee. Jeśli chcemy dobrze wypaść, powinniśmy do naszego występu wcześniej się przygotować.

 Łukasz Kowa www.disckillers.com

Tło muzyczne. Odpowiednio dobrana muzyka jest jednym z ważniejszych elementów podczas występu w kategorii freestyle, gdyż na niej opiera się cały program. Przy wyborze konkretnego utworu na zawody powinniśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na jego tempo. Dopasowane do prędkości psa oraz naszych możliwości sprawia, że cały układ jest płynny. Ponadto należy pamiętać, że stres związany ze startem niejednokrotnie jest przyczyną tego, że przynajmniej przez część rundy nie słyszymy muzyki. Odpowiednio

22

dobrana do naturalnego stylu poruszania się przez nas i naszego psa powoduje, że w takim przypadku publiczność ani sędziowie nie powinni tego zauważyć.

Dobry „flow”. Dobrze przygotowany program charakteryzuje się tym, co w świecie dogfrisbee nazywamy good flow. Chodzi tu przede wszystkim o płynność występu – a co za tym idzie – spójność składających się nań elementów. Dobry flow to między innymi poprawne zarządzanie dyskami oraz łączenie poszczególnych elementów w sekwencje, które później przeplatamy elementami przejściowymi. Aby ułatwić sobie tworzenie sekwencji, możemy posłużyć się kartką

i długopisem. Na początku spisujemy wszystkie elementy, które potrafimy wykonać, a później staramy się połączyć je w grupy składające się z trzech do pięciu sztuczek. Przygotowane w ten sposób serie powinniśmy przyporządkować do charakterystycznych fragmentów naszej piosenki. Wyobraźmy sobie, że nasz program jest układem choreograficznym. Próbujmy akcentować zmiany tempa i wszelkie swoiste momenty w utworze poprzez wykonanie efektowniejszych sztuczek. Aby program był atrakcyjniejszy, należy zwrócić uwagę na to, aby poszczególne jego etapy nie składały się wyłącznie z elementów kończących się złapaniem dysku przez psa. Dobrze jest


Dogfrisbee

Łukasz Kowa

Metodyka szkolenia

wpleść od czasu do czasu jakiegoś vaulta czy overa bez rzucania frisbee. Ciekawie wyglądają również przejścia psa między nogami przewodnika, wspólne obroty oraz zsynchronizowane turlanie się.

Jak uniknąć przerw w programie. Jednym z najczęstszych nawyków widocznych szczególnie u początkujących zawodników jest obserwacja toru lotu wyrzuconego już frisbee i chęć przekonania się, czy zostało ono złapane przez psa. Czas marnowany w ten sposób można wykorzystać na zbieranie dysków. Dzięki temu unikniemy przerw w programie, mało atrakcyjnych z punktu widzenia zarówno sędziów, jak i publiczności. Jeśli mimo wszystko zdarzy nam się, że mamy w rękach zbyt mało dysków do wykonania sekwencji, którą chcemy zaprezentować, a pies już do nas wraca w oczekiwaniu na kolejny rzut, powinniśmy pamiętać o elementach dodatkowych, które również wymagają schylania się (np. przeskok przez plecy). Kiedy pies wykonuje dany manewr, możemy podnieść brakujący dysk z ziemi.

Jak nie zapomnieć układu. Kiedy wybraliśmy już muzykę, a także w myślach ułożyliśmy sobie program, czas zacząć wprowadzać

go w życie. Wielu zawodników skarży się na to, że nie potrafi zapamiętać swoich układów. Należałoby postawić pytanie, czy próbowali ćwiczyć je bez psów. To naprawdę pomaga. Na początek radziłbym wziąć kartkę, na której został spisany cały układ, i słuchając wybranej piosenki, wyobrazić sobie, w którym momencie utworu przypada która sekwencja. W następnym etapie powinniśmy odłożyć kartkę i starać się odtworzyć cały program w myślach (oczywiście przy muzyce). Kiedy nie stanowi to dla nas żadnego problemu, przećwiczmy wszystko bez psa. Starajmy się wykonać wszystkie sekwencje do muzyki, ale bez rzucania frisbee. Gdy nasze ruchy zaczną się automatycznie wpisywać w rytm utworu, weźmy do ręki dyski i raz jeszcze przećwiczmy wszystkie elementy. Jestem przekonany, że ćwiczenia te pomogą zniwelować stres, gdyż utwierdzą nas w przekonaniu, że dobrze opanowaliśmy program i z pewnością bez trudu odtworzymy go podczas zawodów.

Łączymy sekwencje w całość. Czas na wprowadzenie do gry psa. Na początku ćwiczymy każdą sekwencję z osobna. Zaczynamy zawsze od ostatniego elementu, następnie dodajemy przedostatni, a gdy prze-

ćwiczymy połączenie tych dwóch, kolejny. Taki system jest zdecydowanie bardziej zrozumiały dla psa. Przykładowo: jeśli mamy w sekwencji leg vaulta (odbicie od nogi) i back vaulta (odbicie od pleców), zaczynamy naukę od tego ostatniego. Dlaczego? Otóż gdybyśmy rozpoczęli trening od leg vaulta, podczas późniejszej zmiany pozycji ciała (pochylenia się do back vaulta), nasz pies nie będąc na to przygotowany, mógłby okrążyć nas, spodziewając się rzutu lub czegoś jeszcze innego. Ponadto dobrze jest wprowadzać między poszczególnymi elementami pauzy, podczas których skupimy uwagę psa na sobie i na elemencie, który zamierzamy wykonać. Jest to ważne, szczególnie jeśli nasz pies jest bardzo nakręcony na dysk. Zagwarantuje nam to większą skuteczność. Podczas późniejszego łączenia poszczególnych sekwencji postępujemy podobnie jak z elementami w etapie wcześniejszym, tzn. zaczynamy od ostatniej, dodając do niej poprzednie. Przykładowy trening powinien zatem wyglądać następująco: wykonujemy sekwencję nr 5, następnie sekwencję nr 4, po czym jeszcze raz powtarzamy sekwencję nr 4, z tym że od razu po niej przechodzimy do sekwencji nr 5. W ten sposób łączymy je w całość. Proponowałbym podzielić sobie układ na dwie części, a następnie zapoznać z nimi psa w wyżej wymieniony sposób – najpierw z częścią drugą, później z pierwszą.

Nie bójmy się zmian. Dogfrisbee, tak jak wszystkie inne dyscypliny, wymaga regularnych treningów. Tym bardziej jeśli zamierzamy się rozwijać, a nie ograniczać do tych samych sekwencji i elementów przez całą sportową karierę. Gdy przygotowujemy się do kolejnego startu w zawodach, zazwyczaj skupiamy całą uwagę na notorycznym powtarzaniu tego samego programu w celu osiągnięcia perfekcji. Nie bójmy się zmian. Nieustanne próby łączenia na nowo elementów pozwolą nam poczuć, co do czego pasuje, a co nie. Ponadto bardzo prawdopodobne, że podczas ćwiczeń będą powstawać sekwencje coraz ciekawsze, którymi będziemy zastępować te już istniejące w programie. 

23


Dogfrisbee

Metodyka szkolenia

Łukasz Kowa

Psy n W poprzednich numerach zapoznaliśmy się z podstawowymi technikami rzutów. Regularne treningi sprawiają, że nasze dyski latają coraz lepiej. Najwyższy czas wprowadzić do zabawy talerzami frisbee psy. Łukasz Kowa www.disckillers.com

Jeśli

nasz czworonóg nigdy przedtem nie widział dysków, powinniśmy zacząć od tzw. nakręcania. Starajmy się sprawić, aby frisbee stało się dla niego jak najatrakcyjniejsze. Zdecydowana większość psów lubi się szarpać oraz podążać za czymś, co ucieka, dlatego najlepszym sposobem na wzbudzenie zainteresowania jest szuranie dyskiem po ziemi oraz krótkie przeciąganie się.

Złap i oddaj. Zanim zaczniemy rzucać frisbee naszemu chętnemu do zabawy psu, musimy przećwiczyć jedną z najistotniejszych rzeczy – komendę na puszczanie. Należy poświęcić na nią sporo uwagi. W przeciwnym wypadku możemy mieć później sporo problemów, które trudno będzie zniwelować. Na zawodach nierzadko widać, jak podczas startu przewodnik traci mnóstwo cennego czasu, ponieważ oczekuje na to, aż pies zdecyduje się oddać dysk. Aby uniknąć takich sytuacji, proponuję proste ćwiczenie, dzięki któremu oprócz puszczania nauczymy psa komendy na łapanie. Postępując tak, 24

jak w przypadku „nakręcania”, staramy się skłonić psa do chwycenia dysku z naszej ręki. Dokładny moment złapania zaznaczamy wybranym wcześniej słowem np. „catch”. Następnie szarpiemy się przez chwilę w ramach nagrody. Po kilku sekundach przestajemy to robić i trzymamy dysk nieruchomo. Po chwili pies powinien zorientować się, że zabawa się skończyła, i puścić dysk. Jeśli to nie nastąpi, możemy spróbować skłonić go do tego poprzez dotknięcie szyi lub innego wrażliwego miejsca, np. dziąseł. Może się również zdarzyć, że pies będzie chciał dalej się szarpać, wyrywając nam dysk z rąk. W żadnym wypadku nie możemy się z nim siłować. Dla psa to prawie tak samo dobra zabawa jak przeciąganie. Nie polecam używania jedzenia w celu wypracowania komendy na puszczenie dysku. Podczas zabawy w dog­ frisbee nic nie powinno odwracać uwagi psa od talerza. Zastosowanie smakołyków w wielu przypadkach powoduje, że czworonóg jest bardziej zainteresowany smacznymi kąskami niż dyskiem.

Obieganie – czemu służy. Na tym etapie przyda się jesz-

cze jedna umiejętność – obieganie. Polega ona na tym, że pies obiega nogi przewodnika w momencie poprzedzającym rzut dysku. Osoby praworęczne powinny nauczyć swoje psy obiegania zgodnie z ruchem wskazówek zegara, natomiast leworęczne przeciwnie. Obieganie zdecydowanie zwiększa szanse złapania frisbee przez psa. Dzięki niemu w momencie wyrzucenia przez nas dysku pies jest ustawiony zgodnie z kierunkiem toru lotu. Gdybyśmy nie stosowali tej komendy, pies najprawdopodobniej czekałby na kolejny rzut stojąc przed nami, utrudniając w ten sposób jego poprawne wykonanie. Ponadto nie mógłby śledzić toru lotu frisbee w początkowej fazie, gdyż straciłby trochę czasu na obrócenie się o 180 stopni. Należy wspomnieć również o tym, że podczas obiegania pies nabiera prędkości, dzięki czemu ma większe szanse na dogonienie zbyt szybko opadających dysków.

Puść, obieg, roller. Kiedy mamy już opracowane do perfekcji puszczanie oraz obieganie, możemy przejść do samego aportu. Zaczynamy oczywiście od rollerów. W momencie gdy pies złapie dysk, staramy się zachęcić go do powrotu radosnym wołaniem, a także uciekaniem w przeciwną stronę. Nasze entuzjastyczne zachowanie zmotywuje czworonoga do szybszego wracania, co z pewnością przyda się podczas startu na zawodach w konkurencji Toss & Fetch. 


Obedience

Mistrz Europy Obedience Kenth Svartberg

 Rozmawia Tomek Jakubowski

 Jaka jest skala popularności obedience w Szwecji? W Szwecji wielu właścicieli psów szkoli je w posłuszeństwie i spora ich część startuje w zawodach. Według ostatnich danych niemal 6000 psów konkuruje każdego roku w obedience. Większość w klasie I – około 3700, w najwyższej zaś klasie Elite pomiędzy 500 a 600. Psy te startują przeciętnie trzy razy w roku (średnio dwa razy w roku w klasie I, i pięć razy w klasie Elite). W moim odczuciu stan ten utrzymuje się na stałym poziomie, w odróżnieniu od np. testów psów pracujących, których liczba spada, czy startów w zawodach agility, których jest zdecydowanie coraz więcej. Daje się zauważyć stały napływ młodszych zawodników, chociaż zdecydowana większość to kobiety w średnim wieku. Dopiero w najwyższej klasie liczba mężczyzn dorównuje poziomem liczbie startujących kobiet. Najczęściej droga do uprawiania obedience prowadzi poprzez SBK (Svenska Brukshunds-Klubben – Szwedzkie Stowarzyszenie Psów Pracujących). Właściciele psów chodzą na zajęcia i tam łapią bakcyla sportu. Także większość zawodów organizowana jest przez lokalne kluby zrzeszone w SBK, co tym bardziej zachęca do spróbowania swoich sił na zawodach. Popularnym sposobem na poszerzenie wiedzy w zakresie obedience jest zapraszanie przez kluby uznanych zawodników na weekendowe seminaria. W lecie organizowane są dłuższe obozy, choć wydaje mi się, że ich popularność spada. Za

to coraz częściej zawodnicy trenują pod okiem prywatnych szkoleniowców, ktorzy prowadzą dla nich indywidualne sesje treningowe. Jest to raczej praktykowane w większych miastach, głównie przez zawodników z psami reprezentującymi najwyższą klasę wyszkolenia.

wyraźnej transformacji w filozofii szkoleniowej znaleźli się w czołówce. Trzecim powodem dominacji naszych krajów jest fakt, że sukces rodzi sukces. Byli mistrzowie i uznani zawodnicy są przykładem dla tych dopiero zaczynających przygodę ze sportem.

 Co kryje się za międzynarodowymi sukcesami w obedience krajów skandynawskich, w ostatnich latach szczególnie Finlandii? Główny powód to, jak sądzę, tradycja. Zawodnicy z krajów skandynawskich mieli możliwość konkurowania w międzynarodowej klasie Elite od paru lat, zanim została oficjalnie uznana przez FCI, i zdążyli zebrać wiele doświadczeń w trenowaniu poszczególnych ćwiczeń i elementów objętych regulaminem. Sądzę również, że skandynawskie spojrzenie na sędziowanie obedience wywiera duży wpływ na sposób sędziowania klasy międzynarodowej FCI. To daje nam przewagę nad innymi państwami w tym konkretnym sporcie. Jeśli spojrzeć na pozostałe sporty, np. niemiecki schutzhund, kraje ich pochodzenia odnoszą największe sukcesy w tych dyscyplinach na arenie międzynarodowej. Szkolenie psów w Skandynawii nabrało większego impetu w ostatniej dekadzie za sprawą filozofii stojącej za szkoleniem klikerowym. Większość najlepszych zawodników z Finlandii, Norwegii i Szwecji szkoli metodami bazującymi na wzmocnieniu pozytywnym, ze znikomym użyciem awersji. Szczególnie dotyczy to Finlandii, która spośród krajów skandynawskich jeszcze dekadę temu najmniej znaczyła na scenie obedience. Po

 Jakie zmiany zaszły w Szwecji w podejściu do szkolenia, odkąd zaczął się Pan zajmować psimi sportami? Od kiedy zacząłem szkolić psy, nastąpiła duża zmiana w kierunku treningu opartego na nagrodzie. Ja sam nauczyłem się podstaw warunkowania instrumentalnego i wzmocnienia pozytywnego w latach 80. W tamtym czasie kliker jeszcze nie dotarł do Szwecji, ale zasady były te same co w szkoleniu klikerowym. Tego rodzaju trening był nadal postrzegany jak coś dziwacznego. Obecnie jest coraz powszechniejszy, a szkolenie z dużą ilością przymusu i kar odchodzi stopniowo w niebyt. Są oczywiście szkoły i instruktorzy, którzy stosują w treningu zarówno nagradzanie, jak i karanie, ale zwrot w kierunku wzmocnienia pozytywnego jest w Szwecji coraz wyraźniejszy. Ten sam trend możemy zaobserwować u naszych sąsiadów – w Norwegii czy Finlandii, zwłaszcza w przypadku takich sportów jak obedience czy agility.  Agility czy dogfrisbee są sportami dużo bardziej widowiskowymi dla przeciętnego widza. Sam często spotykam się ze zdziwieniem, gdy mówię znajomym uprawiającym te dyscypliny, ile satysfakcji daje mi trenowanie obedience.  25


Obedience

Mistrz Europy Obedience Kenth Svartberg

 Co takiego jest w tym sporcie, co

motywuje Pana do trenowania? Dobre pytanie! Obedience rzeczywiście może wydawać się nudne. Prawdopodobnie jeszcze nudniejsze niż krykiet dla kogoś, kto nie zna jego reguł. Wolne, słabo zmotywowane psy prowadzone przez sztywnych ze stresu przewodników nie sprawiają miłego wrażenia. Nawet kiedy mamy do czynienia z lepiej wyszkolonymi psami, trudno jest niezaznajomionym z dyscypliną widzom dostrzec różnicę pomiędzy dobrze wykonanym ćwiczeniem a ćwiczeniem słabo opanowanym. W agility reguły są bardziej intuicyjnie zrozumiałe i łatwe do odgadnięcia nawet dla kogoś, kto po raz pierwszy ogląda przebieg psa. Według mnie obedience staje się interesujące po pierwsze, gdy mamy do czynienia z dobrze wyszkolonym psem, a po drugie, gdy zwierzę jest bardzo dobrze zmotywowane do pracy. Patrzę na to w dużym stopniu z perspektywy psa. Musi on być zaangażowany w wykonywane ćwiczenia, nie powinien pracować tylko dlatego, że przewodnik tego od niego wymaga. Kładę na to duży nacisk w moim własnym treningu. Moim celem jest nauczenie psa dokładnej pozycji przy nodze po mojej lewej stronie, szybkiego i poprawnego chwytu koziołka, dokładnej pozycji w kwadracie itd. I chcę, żeby robił to, bo to kocha. Moim obowiąz-

26

kiem jest zapewnienie psu doświadczeń, które będą wzmacniały te odczucia. Jeśli trenowałbym w nudny sposób, naciskając zbytnio na zwierzę, nigdy bym tego celu nie osiagnął. Kluczem jest właściwe dobranie rodzaju nagrody, i właściwy pedagogicznie trening, który ułatwi psu zrozumienie, czego od niego wymagam. Ostatecznym celem jest wyszkolony czworonóg, który kocha ćwiczenia i współpracę ze mną i umie płynnie zrealizować program zawodów. Tego typu pies przyciąga uwagę widza – nawet kogoś, kto nigdy przedtem nie miał z obedience do czynienia. Oczywiście miło jest stanąć na podium i zdobyć medal, ale główną motywacją powinna być chęć doświadczenia perfekcyjnej współpracy i płynny występ z psem. Psycholodzy sportowi wymieniają dwa rodzaje celów, jakie możemy sobie wyznaczyć: jeden nakierowany na rezultaty (np. zdobycie medalu), a drugi na samo wykonanie, występ (np. wypracowanie doskonałego aportu). Ja zdecydowanie skupiam się na wykonaniu – jest to moim zdaniem pewniejsza droga do sukcesu.

 Jak

pracuje Pan ze szczeniakiem przeznaczonym do kariery sportowej? W szkoleniu młodego, trzy-pięciomiesięcznego szczeniaka, drobiazgowe podejście do poszczególnych elementów ćwiczeń nie ma żadnego znaczenia lub co najwyżej małe. Kładę głównie nacisk na wykształcenie radosnego podejścia do współpracy ze mną. Szczeniak powinien lubić moje towarzystwo i robienie różnych rzeczy ze mną. Zasadniczą sprawą są nagrody. Pytania, które sobie stawiam, to: czy szczeniak lubi kawałki kiełbaski rzucane do niego, czy też woli, jak mu je podaję z dłoni? Jak lubi się bawić – czy woli, gdy mu rzucam zabawkę i może ją gonić, czy też woli się nią ze mną szarpać? Jak reaguje na moje dłonie, ruchy mojego ciała i mój głos – czy dam radę go zmotywować i rozbawić, używając wyłącznie mowy ciała? Jeśli mówimy o szczeniaku, z którym będę chciał potem trenować obedience, następnym etapem jest trenowanie małych części zachowań, które złożą się następnie na konkretne ćwiczenia objęte regulaminem. Niektóre z tych zachowań to: znajdowanie przez psa właściwej pozycji przy nodze, kiedy stoję nieruchomo; przemieszczanie się w pozycji przy nodze, kiedy ja robię zwrot (głównie w lewą stronę, co jest zazwyczaj trudniejsze


Obedience

Mistrz Europy Obedience Kenth Svartberg

niż w pozostałych kierunkach); chodzenie przy nodze przez kilka kroków; stój w ruchu; warowanie w miejscu, a potem w ruchu; chwyt i trzymanie koziołka przez kilka sekund; przywołanie z pomocnikiem przytrzymującym psa; a także bardziej statyczne ćwiczenia, takie jak stanie w miejscu lub leżenie, kiedy ja poruszam się w pobliżu psa. Przypatruję się, jakie pies ma usposobienie i naturalne skłonności, i staram się je prawidłowo ukierunkować. W obedience znajdą one wyraz w trzech rodzajach pracy: w szybkim bieganiu, statyce i podążaniu u boku przewodnika. Jeśli pies szybko zrozumie, czego od niego wymagam w statycznym ćwiczeniu, ale nie radzi sobie w ćwiczeniach wymagających tempa, skupię się na podkręcaniu prędkości. Celem jest wszechstronny pies, który umie pracować zarówno w tempie, jak i w statyce i chętnie ćwiczy przy przewodniku. Szczeniaki różni łatwość, z jaką przychodzi im prezentowanie zachowań wchodzących w skład ćwiczeń. Są psy, u których łatwiej wypracować zwrot po chwycie koziołka, niektore wolą siadanie od warowania, jedne bardzo szybko uczą się techniki zatrzymywania się w miejscu (potrzebne w przywołaniu ze „stój” i „waruj”, ale także podczas przyjmowania pozycji zasadniczej przy chodzeniu przy nodze), podczas gdy drugie potrzebują bardzo dużo ćwiczeń, by tę technikę przyswoić. W treningu skupiam sie na pracy nad zachowaniem, które wydaje się mniej naturalne dla psa. Zachowania te z czasem rozwijają się i stają się płynne – pies wykonuje je bez zawahania, ze swobodą i jest dobrze zmotywowany. Na tym etapie staram się je łączyć w całość. Czyli np. jeśli pies ma świetne przywołanie (które nagradzam piłką po przebiegnieciu około trzech czwartych dystansu dzielącego go ode mnie) i pozycję zasadniczą, którą ćwiczę osobno, zaczynam dawać mu komendę na przyjęcie pozycji przy nodze, po tym jak go przywołam do siebie. Jeśli dobrze rozumie ostatnią fazę ćwiczenia – tzn. jak przyjąć pozycję zasadniczą, po kilku powtórzeniach powinien w płynny sposób połączyć oba zachowania. W ten sposób tworzę całe ćwiczenia. Naturalnie niektóre z nich będzie

można szybciej ukończyć, ale moim celem jest wypracowanie ich mniej wiecej w tym samym czasie. Staram się prowadzić dziennik, tak żebym wiedział, które punkty programu są jeszcze niedopracowane, i skupiam się w pierwszej kolejnosci na nich. W końcu nadchodzi czas, żeby nauczyć psa radzenia sobie w warunkach zawodów i wykonywania w nich ćwiczeń, które już zdążył przyswoić. Ten proces tak naprawdę zaczynam dużo wcześniej, kiedy zabieram psa ze sobą, żeby mi towarzyszył na różnych zawodach czy w innych mocno zaludnionych miejscach, gdzie mamy znakomitą okazję, by potrenować w dotąd niespotykanych dla psa sytuacjach, z obcymi ludźmi dookoła. Od czasu do czasu, na treningu w nowym miejscu, stwarzam psu warunki możliwie najbardziej imitujące te panujące na prawdziwych zawodach. Przyzwyczajam go do pracy na obcym sprzęcie szkoleniowym – używam pożyczonych koziołków, różnych pachołków, stacjonat; chcę, by nie miał również oporów przed ćwiczeniem na różnych powierzchniach, na dworzu, jak i w hali sportowej. Istotne też jest, by w tych nowych miejscach potrafił akceptować nieznajome psy w pobliżu (szczególnie ważne w ćwiczeniach grupowych – przy zostawaniu) czy obecność na ringu obcych osób (podstawionych stewardów) głośno wydających polecenia. Jeśli przyłożymy się do tego solidnie, pies powinien bez większego problemu przyzwyczaić się do atmosfery panującej na zawodach sportowych. Ważne jest, żeby w początkowej fazie trenowania w warunkach symulujących zawody nagradzać psa tak często (lub nawet jeszcze częściej), jak zwykliśmy to robić podczas sesji w parku czy ogrodzie – celem jest, by zrozumiał, że zawody to świetna okazja do zabawy, i żeby czerpał radość z występu. Prędzej czy później jednakże muszę nauczyć go pracy bez nagród w postaci smakołyków czy zabawek. Wygląda to tak, że zamiast nagrodzić psa, tak jak robiłem to do tej pory, zastępuję nagrodę wyłącznie okazaniem entuzjamu z wykonanego przez niego ćwiczenia, na chwilę zanim przejdę do następnego. Kiedy poradzi

sobie z wykonaniem kolejnego zadania, dopiero wtedy wydam mu smakołyk bądź zabawkę. Robię to stopniowo, co znaczy, że może minąć kilka sesji, zanim pies będzie w stanie wykonać kilka ćwiczeń z rzędu z wielkim entuzjazmem i precyzją, bez potrzeby sięgania po nagrody po każdym z nich. Dopiero wtedy przychodzi czas na sprawdzenie czworonoga na prawdziwych zawodach. To, ile czasu mija od treningu szczeniaka do pierwszych zawodów, w których weźmie udział, zależy w dużej mierze od stopnia rozwoju psa i oczywiście od tego, jak dużo czasu mogę poświęcić na jego szkolenie. Niektóre czworonogi rozwijają się nad wyraz szybko, ale ja z reguły staram się zwolnić ten proces, tak żeby nie spotkały mnie potem niemiłe niespodzianki. Zazwyczaj pies debiutuje, gdy ma około rok–półtora. To jest oczywiście tylko zarys tego, jak widzę szkolenie podopiecznego do obedience.

 Odnośnie

do ostatniego warunku w Pana modelu „5 czynników sukcesu”, czyli „pracy nad sobą” – kiedy zawodnika dopada stres, często zaczyna popełniać błędy i nawet dobre wyszkolenie psa nie pomoże. Czy ma Pan na to receptę? Najczęstszym problemem jest zdenerwowanie. Może to być lęk przed przegraną, przed występem przed publicznością, obawa, że pies nie zareaguje prawidłowo na nasze komendy etc. Trening mentalny może bardzo pomóc w pozbyciu się tych negatywnych odczuć – trening relaksacji (jednym z objawów zdenerwowania jest napięcie mięśni, usztywnienie ciała), trening koncentracji (tylko ja i mój pies, tu i teraz), stawianie sobie właściwych celów (np. czy startujesz, żeby dobrze wypaść przed publicznością, czy dla siebie samego; czy postrzegasz te zawody jako element bardziej dalekosiężnego planu), a także wizualizacje (tworzenie w umyśle obrazów mentalnych, które pomagają zrealizować dane zadania w praktyce).   Cała treść wywiadu dostępna na www.dogandsport.pl

27


Pasterstwo

Egzaminy/Regulaminy

Agnieszka polewska

n W bieżącym numerze zamierzałem zamieścić dalsze instrukcje dotyczące pracy z psem pasterskim. Po ostatnich zawodach, w których uczestniczyłem, pomyślałem jednak, że dobrze by było, aby każdy zrozumiał, do czego tak naprawdę przygotowuje swojego pracusia.

 Piotr Polewski www.4dog.net.pl

jednak najważniejszą część pracy pies musi wykonać samodzielnie.

Sprawdzian „podzielności uwagi”. Zanim za-

Czas na zmiany. Próba In-

czniemy trening z naszym przyszłym pastuchem, musimy być pewni, że się do tego nadaje. Ocena jego predyspozycji psychicznych jest na pozór dość skomplikowana. W trakcie takiej próby oceniamy zachowanie psa względem zwierząt oraz jego zachowanie względem pasterza. Nie jest wskazane, aby pies był bardziej zainteresowany pasterzem niż zwierzętami, z którymi pracuje. Podczas próby powinien koncentrować się na stadzie, ale reagować na nas, kiedy tego chcemy, gdyż przy analizowaniu jego naturalnych predyspozycji do pracy oceniana jest również chęć współpracy z człowiekiem i posłuszeństwo wobec niego. Niemniej

28

stynktu Pasterskiego, czyli potocznie tzw. PIP, z końcem tego roku odchodzi do lamusa. Test ten służył jedynie do oceny naturalnych predyspozycji psa. Wielu przewodnikom psów pasterskich wystarczała już sama myśl, że ich pies ma to „coś”. Jednak już od początku 2010 roku, podobnie jak w większości krajów europejskich, wchodzą w Polsce w życie nowe zasady egzaminowania psów pasterskich. Próba Instynktu Pasterskiego i Egzamin Pracy Psa Pasterskiego klasy I (tzw. PPP1) zostają zamienione na egzamin o nazwie Herding Working Test – Collecting Style (dla psów rasy border collie i kelpie) oraz Herding Working Test – Traditional Style (z wyłączeniem psów rasy border collie oraz kelpie).

Zmienia się także system egzaminowania do wyższych klas. Egzamin Pracy Psa Pasterskiego II klasy (tzw. PPP2) oraz Egzamin Pracy Psa Pasterskiego III klasy (tzw. PPP3) przestają istnieć. Od początku przyszłego roku psa pasterskiego czeka tylko jeden egzamin – Herding Working Test. Zaliczenie egzaminu uprawni do startu w zawodach w klasie pierwszej. Osiągając trzykrotnie w danej klasie wynik równy lub lepszy niż 75 punktów, zawodnik będzie automatycznie przenoszony do klasy wyższej. Dotyczy to zarówno zawodów w tzw. Collecting Style, czyli potocznie nazywanych Trial, jak i Traditional Style, czyli dotychczasowych zawodów farmerskich.

Język na wodzy. Czas na omówienie wytycznych i zadań, jakie czekają nas na nowym, nieco trud-


Pasterstwo

Egzaminy/Regulaminy

niejszym egzaminie. Każdy zawodnik rozpoczynając próbę, dysponuje okrągłą liczbą 100 punktów. Sędzia od tej puli odejmuje tzw. punkty karne. Bardzo ważne jest to, aby przez cały czas próby pokazywać, że pies jest pod kontrolą, ale potrafi samodzielnie myśleć podczas pracy. Bardzo dyrektywne zarządzanie z naszej strony jest odpowiednio punktowane przez sędziego. Podobnie jest również z każdą komendą, której pies nie wykona – gdy np. każemy mu stać, a on będzie pchał stado. Dlatego też rozważmy każde polecenie, które będziemy psu wydawać.

bramy zbudowane z podwójnie ustawionych płotów. Ważne jest, aby owce przechodziły przez sam środek bram. Ominięcie bramy przez którąkolwiek z nich będzie kosztowało nas punkty karne. Jeżeli jednak owce nie są prowadzone w linii prostej do bram (tzw. zygzakowanie), nie wchodzą w światło bramy, idą za szybko lub za wolno (często się zatrzymują), to również możemy spodziewać się utraty punktów. Sporo punktów będzie nas również kosztowało przecięcie przez psa linii prostej, jaka łączy nas ze stadem od jego czoła.

Herding Working Test – Collecting Style. Po-

do miejsca, w którym musimy pozostawić stado i odwołać psa. Razem z naszym pastuchem udajemy się na tzw. palik startowy, skąd wysyłamy psa na dobieg po owce. Odległość, jaka dzieli nas od stada, to minimum 75 m. Pies powinien obiec stado szerokim (ale bez utraty kontaktu z owcami) łukiem, tak żeby ich nie spłoszyć. Zbyt bliskie lub zbyt szerokie obiegnięcie stada, zmiana kierunku w trakcie obiegania oraz zatrzymanie się psa to najczęstsze błędy, jakie się spotyka przy wykonywaniu tej czynności. Każdy z nich będzie nas kosztować punkty karne. Po wykonanym obiegnięciu pies powinien znaleźć się za stadem na godzinie 12 względem pasterza. Owce do tego czasu powinny stać nieruchomo. Jeżeli jest inaczej, to zapewne obieg był zbyt bliski w stosunku do owiec. Pies po wykonanym obiegu powinien się zatrzymać.

nieważ nie posiadamy jeszcze zatwierdzonego przez Główną Komisję Szkolenia regulaminu Herding Working Test – Traditional Style, skupimy się na przeanalizowaniu zadań czekających nas w Herding Working Test – Collecting Style. Wchodząc na parkur, powinniśmy pamiętać, że pies musi być przez nas kontrolowany. Podchodzimy do koszaru, czyli zagrody, w której zamknięte są owce. Nasze zadanie będzie polegało na spokojnym wyprowadzeniu zwierząt z zagrody. O ile to możliwe, należy unikać wprowadzania psa do koszaru, ponieważ bliskość owiec może zmotywować naszego pastucha do kąsania, co będzie surowo karane przez sędziego. Najlepiej więc pozostawić psa przy tylnej ścianie zagrody i samemu otworzyć bramę. W tym zadaniu nie trzeba trzymać przez cały czas sznura od bramy, tak więc możemy przejść na tył koszaru i spróbować zmotywować owce do wyjścia. Jeżeli pozostaniemy przy bramie, może okazać się to nieco utrudnione, ponieważ będziemy zagradzali im drogę.

Pędzenie razem. Po wyjściu owiec z zagrody zamykamy bramę i staramy się przejść na przód stada. Pies „zabezpiecza tyły”. Rozpoczynamy tzw. pędzenie razem. Ważne jest to, aby iść z przodu stada. W ten sposób pomożemy psu, ponieważ owce nie będą wybiegały naprzód. Prowadzenie odbywa się na odległość 200 m z trzema zmianami kierunku. Na ogół za punkt odniesienia do zmiany kierunku przyjmuje się

Dobieg. Wspólnie dochodzimy

Przejęcie i przyprowadzenie stada. Czas na przejęcie stada. Powinno się to odbyć spokojnie i powoli. Jeżeli owce się spłoszą lub pies będzie miał problem z ich ruszeniem, znajdzie to odzwierciedlenie w końcowej punktacji. Kolejnym etapem jest przyprowadzenie stada. Powinno się ono odbyć w spokojny, ale zdecydowany sposób. Bardzo ważne jest, aby pies przyprowadził owce w linii prostej do pasterza. W tym przypadku, tak samo jak we wspólnym prowadzeniu owiec z pasterzem, pies może dostać punkty karne za „zygzakowanie owcami”, przecinanie linii łączącej owce

z pasterzem czy też zbyt wolne lub zbyt szybkie prowadzenie stada.

Pędzenie stada. Po przyprowadzeniu stada do pasterza pies musi poprowadzić owce dookoła pasterza z lewej lub prawej strony, w zależności od oczekiwań sędziego, i z chwilą, kiedy ostatnia owca minie pasterza rozpoczyna się tzw. pędzenie od, czyli odprowadzenie owiec we wskazanym przez sędziego kierunku na odległość nie mniejszą niż 25 metrów. W przypadku tego zadania możemy, kosztem punktów karnych, iść za psem. Punkty karne otrzymamy, jeżeli pies popełni błędy podobne jak w przypadku prowadzenia omówionego wcześniej, z wyjątkiem przecięcia linii łączącej pasterza ze stadem. Sędzia naliczy nam je również, gdy pies ustawi się na tzw. balansie i zatrzyma stado.

Powrót do koszaru. Na koniec pozostało nam zamknięcie owiec w koszarze. Pozostawiamy psa przy owcach i otwieramy bramę zagrody. Następnie wydajemy polecenie obiegnięcia owiec. Pies nie może tego zrobić zbyt blisko stada, aby owce się nie spłoszyły. Pasterzowi nie wolno puścić sznura od bramy. Pies powinien przyprowadzić owce do koszaru w linii prostej. Tutaj przyda się dużo cierpliwości. Pies nie może podchodzić zbyt blisko stada, ponieważ powoduje to nerwowość u owiec. Jeżeli którakolwiek z nich obiegnie koszar lub pies nie wprowadzi stada w tzw. światło bramy, odbije się to negatywnie na naszym wyniku końcowym. Gdy wykonamy wszystkie wyżej wymienione zadania bezbłędnie, zostanie nam 90 punktów. Kolejne 10 zaoszczędzimy, jeżeli nasz pies wykaże się poprawnym stylem pracy i zachowaniem typowym dla rasy. Żeby zaliczyć egzamin, musimy zdobyć minimum 60 punktów – ze swojej strony każdemu życzę okrągłych 100.   W kolejnym numerze opowiem o tym, czym jest Trial i na czym polegają zawody w stylu farmerskim. Wszystkie pytania dotyczące powyższego tekstu proszę przesyłać na adres: info@4dog.net.pl

29


z wizytą w klinice zdrowie psa sportowca

archiwum Purina

Żywienie

n Wielu właścicieli psów zadaje często pytanie, jak dużą porcję pokarmu powinni codziennie podawać swojemu ulubieńcowi. Wszystko wydaje się bardzo proste, gdyż na większości opakowań karm dla psów znajduje się tabela dawkowania, która wskazuje odpowiednią do masy ciała zwierzęcia porcję pokarmu. Czy jednak potrafimy ją odpowiednio interpretować? Do jakiego psa odnosi się konkretna porcja pokarmu? Czy pies rzeczywiście potrzebuje aż tyle? 30

 Artur Andrzejczak lekarz weterynarii, Trener Purina

Na

te pytania znaleźli odpowiedź dietetycy i lekarze weterynarii Puriny, którzy po czternastoletnich badaniach prowadzonych z udziałem psów rasy labrador stwierdzili, że „Odpowiednia ilość karmy, to taka jej ilość, która pozwala indywidualnemu zwierzęciu utrzymać odpowiednią masę i kondycję ciała”. W 2003 roku wyniki badań zostały uznane przez FEDIAF (The European Pet Food Industry Federation), europejską organizację zrzeszającą producentów karm dla psów i kotów, zajmującą się promowaniem zdrowego żywienia zwierząt, propagującą ważną socjalną rolę zwierząt w społeczeństwie oraz wspierającą i zachęcającą do świadomego posiadania zwierząt.


z wizytą w klinice zdrowie psa sportowca

Zgodnie z wynikami badań prowadzonych w ośrodkach cież małe psy to również mały żołądek. Inaczej sprawa wygląnaukowych Puriny, a także po uwzględnieniu faktu, że każdy da w przypadku psów dużych ras, które ze względu na specypies jest inny, tabela dawkowania produktu dostępna na jego fikę ich metabolizmu potrzebują stosunkowo większej poropakowaniu powinna być traktowana przez właściciela psa jecji pokarmu, diety najczęściej lekkostrawnej, wspierającej dynie orientacyjnie – jako punkt wyjścia do ustalenia optymalzdrowie i optymalne funkcjonowanie układu ruchu poprzez nej ilości pokarmu. Na początku warto zastosować się do zadbanie o utrzymanie optymalnej sylwetki ciała. Jednak coleceń z opakowania. Należy jednak regularraz większą rolę w żywieniu psów odgrywają nie kontrolować kondycję psa, tak aby możprodukty hipoalergiczne, przygotowane speNa stronach na było ocenić, czy konkretna porcja pokarcjalnie dla psów wrażliwych, z tendencją do www.dogandsport.pl mu jest dla niego zbyt duża, czy może zbyt alergii objawiającej się problemami ze skórą www.latajacepsy.pl mała. W tym celu można posłużyć się dziesięlub układem pokarmowym. Ta wyjątkowa limogą Państwo zadać pytanie ciostopniową skalą Systemu Oceny Kondycji nia produktów, opracowana z udziałem ogranaszemu ekspertowi. Psa. Jeżeli właściciel stwierdzi, że przez kolejniczonej liczby źródeł białka, ale o wysokiej ne dwa tygodnie podawania danej porcji karprzyswajalności, ma za zadanie przed wszystmy pies przytył, należy ją zmniejszyć o ok. 15%. Natomiast jekim odżywić organizm oraz dostarczyć mu energii, wykazużeli zaobserwuje, że pies schudł, należy ją zwiększyć o ok. 15%. jąc jednocześnie działanie profilaktyczne, zapobiegając rozwoTaka forma kontroli ilości karmy przyjmowanej przez ulubieńjowi uciążliwych objawów alergii, takich jak łupież, świąd czy ca pozwoli dopasować porcję do warunków środowiskowych, biegunka. Nie należy również zapominać o szczególnych pow jakich żyje, jego temperamentu, aktywności, stanu fizjolotrzebach żywieniowych psów sportowych, dla których więkgicznego, a także ewentualnych predyspozycji do tycia. szość producentów przewidziała produkty opisane jako Active Będąc świadomym właścicielem, nie należy jednocześnie czy Performance. Są to rozwiązania żywieniowe, które chazapominać, że żywienie na miarę to nie tylko ilość karmy, lecz rakteryzuje wysoka zawartość energii w stosunkowo niedużej także jej odpowiednie dobranie do konkretnego psa. Najwiękporcji pokarmu, tak aby krótko po spożyciu była dostępna dla si producenci produktów żywieniowych dla psów oferują dużą organizmu. Jednocześnie w porównaniu z produktami stanróżnorodność rozwiązań dietetycznych, starając się dopasodardowymi karmy te charakteryzuje podwyższona zawartość wać je do prawie każdej sytuacji w życiu naszych ulubieńców. białka, mająca na celu wspieranie rozwoju mięśni i utrzymaMiędzy innymi dlatego w większości dobrych sklepów zoolonie atletycznej sylwetki ciała psów sportowych. gicznych znajdziemy produkty dla psów małych ras, przygoWarto zatem pamiętać, że odpowiednia karma w odpotowane, aby zaspokoić ich wysokie zapotrzebowanie energewiedniej dawce to podstawa zdrowia i dobrego samopoczucia tyczne przy jednocześnie niewielkiej porcji pokarmu – przeTwojego ulubieńca.   REKLAMA

kategorie:  portret  pies i człowiek w pracy  pies i człowiek w sporcie szczegóły:  www.dogandsport.pl Organizatorzy:

Wśród nagród w konkursie fotograficznym są 3 aparaty fotograficzne od firmy Samsung, model WB 500, o wartości 1 099 zł każdy.


Duety

Jitka Lebedova z Republiki Czeskiej

Jedyna taka

w Europie

n Młoda niedowidząca dziewczyna, która swoim optymizmem i zawziętością wychodzi życiu naprzeciw, stając się wzorem dla wszystkich, którzy ją znają.  Rozmawia Magdalena Ziółkowska

 Jestem ślepa – tak mówisz bardzo często o sobie. Jaką tak naprawdę masz wadę wzroku? Wadę wzroku odziedziczyłam po tacie, czyli od urodzenia mam wzrok szczątkowy. Jest to wada, przez którą jestem wrażliwa na światło i nie rozróżniam dobrze kolorów.  Możesz dokładniej wyjaśnić, co to znaczy? To, co normalny człowiek widzi z odległości 50 metrów, ja widzę z jednego. Mogę zobaczyć człowieka, ale na trochę większą odległość nie jestem w stanie rozróżnić, czy to mężczyzna, kobieta, czy dziecko. Nie rozpoznam człowieka po twarzy nawet z odległości 30 cm. W wieku 18 lat wzrok mi się jeszcze pogorszył i niestety zdaję sobie sprawę z tego, że już nigdy mi się nie poprawi – jeśli już, może być gorzej.  Jak to się stało, że zostałaś posiadaczką labradora? Impulsem, który mnie pchnął do kupna psa, było to, że czasem zdarzało mi się zderzyć z obcym człowiekiem, który często reagował, wykrzykując ze wściekłością inwektywy pod moim adresem. Nie mogłam tego znieść i kupiłam labradorkę Ivę, która była psem przygotowanym do pracy z osobą niewidomą. Miałam wtedy 16 lat.  Rozumiem, że psy, którymi się zajmujesz i z którymi pracujesz, to nie przypadek. 32

Iva nie była odpowiednio dobrze przygotowana do pracy z tak aktywną osobą jak ja, więc musiałam włożyć w nią sporo pracy, aby się nam dobrze współpracowało. Już po dwóch latach udało nam się wygrać Mistrzostwa Republiki Czeskiej Psów Przewodników Osób Niewidomych. Niestety moja labradorka zaczęła mieć problemy zdrowotne, a ja stanęłam w obliczu kolejnego problemu. Nie byłam już w stanie funkcjonować bez psa i wówczas postanowiłam takiego psa wyszkolić sobie sama. Moim następnym psem przewodnikiem został Larry Bohemia Alke, owczarek belgijski malinois, z którym w czerwcu 2001 roku zdałam egzamin na psa przewodnika osób niewidomych i od tamtej pory zajęłam się szkoleniem psów przewodników dla innych ludzi podobnych do mnie.

 Czy

praca, którą wykonujesz, daje ci satysfakcję, jesteś zadowolona, że możesz pomagać innym ludziom? Jestem dumna z psów, które szkolę – pomagają swoim właścicielom, spełniają swoje zadanie i z tego jestem zadowolona. Z drugiej strony, uważam, że osoby niewidome często nie starają się dowiedzieć wystarczająco dużo o różnych szkołach, w których można kupić psa, nie robią porządnego wywiadu, a powinny więcej wiedzieć o organizacji, z której biorą psa. Dlatego czasem myślę, że staram się niepotrzebnie.

 Co ci daje ta praca? Nadaje sens mojemu życiu. Długo byłam osobą, która potrzebowała pomocy

na każdym kroku. Dzięki temu, co robię, stałam się niezależna i teraz to ja pomagam innym. Moja praca jest niezwykle czasochłonna. Pracuję z koleżanką, ale i tak bardzo dużo rzeczy muszę robić sama. Kupuję szczeniaki, wyszukuję rodziny, które je wychowają, spotykam się z nimi, aby kontrolować postępy w wychowaniu i wstępnym szkoleniu, rozwożę karmę dla tych szczeniąt, spotykam się z przyszłymi klientami, organizuję spotkania właścicieli psów przewodników i zawody psów przewodników osób niewidomych i oczywiście sama szkolę psy. To wszystko muszę zrobić ze swoją wspólniczką Michaelą Smrckovą, która mieszka w Zabrehu na Morawach.

 Od kiedy interesujesz się agility i jak to się stało, że zaczęłaś uprawiać ten sport? Z agility po raz pierwszy zetknęłam się dziesięć lat temu w Mladá Boleslav. Ujęło mnie to, że na torze pies musi być pod kontrolą przewodnika, szczególnie że w trakcie biegu pies nie może mieć obroży ani smyczy. Zdecydowałam się wtedy wziąć udział w dwumiesięcznym kursie agility ze swoją roczną pinczerką. Moi instruktorzy nie mieli doświadczenia w pracy z osobami niepełnosprawnymi, ale bardzo podobało mi się to, że traktowali mnie jak zdrowego człowieka. Po ukończeniu tego kursu pojechałam na swoje pierwsze zawody. Byłam ciekawa atmosfery, ludzi i tego, jak sobie poradzę – potraktowałam to jako wyzwanie.

 Jak dzisiaj wspominasz swoje początki na zawodach agility? Z czym miałaś największe problemy na torze? Na początku było mi trudno. Byłam jedynym zawodnikiem, dla którego robiono wyjątek i pozwalano mi


Duety

Jitka Lebedova z Republiki Czeskiej

 To dlaczego uprawiasz agility? Jest to sport, który mi daje energię do życia. Pozwala mi poczuć, że jestem tak dobra jak zdrowi ludzie albo lepsza, bo sukcesem nie jest współzawodniczyć z widzącymi, ale ich pokonać. Jestem dumna z tego, że w Czechach i za granicą potrafię tego dokonać. Jestem też jedyną osobą niedowidzącą uprawiającą agility w całej Unii Europejskiej.

 Opowiedz

o swoich największych osiągnięciach W 2002 roku, czyli rok po naszych pierwszych zawodach, pojechaliśmy z Larrym na pierwsze Mistrzostwa Świata Agility Osób Niepełnosprawnych – Para Agility World Championships, w skrócie PAWC. Biorą w nich udział ludzie na wózkach (zwykłych i elektrycznych), upośledzeni ruchowo lub umysłowo. PAWC odbywają się przy zawodach International Mixbreed Championships in Agility (IMCA). Z Czech pojechała

na te zawody duża reprezentacja, ale ja byłam jedyną czeską reprezentantką w PAWC. Wszyscy Czesi zawsze chętnie mi pomagali, gdy tego potrzebowałam, dosłownie kłócili się o to, kto ma mnie odprowadzić do toalety. Dzięki temu, że otaczali mnie tam świetni ludzie, czułam się wyjątkowo. Nikt nie dał mi do zrozumienia, że zawody PAWC są w jakikolwiek sposób gorsze lub niższe rangą niż IMCA. Nigdy nie zapomnę dumy, która mnie ogarnęła, gdy trener doprowadzał mnie na start, powiewając czeską flagą, a komentator wyjaśnił, że mam kłopoty ze wzrokiem, i poprosił publiczność o ciszę, abym słyszała dzwoneczek przy obroży mojego psa. Cała hala ucichła z wyjątkiem Czechów skandujących: „Jitka! Jitka!”. Biegliśmy ładnie i szybko. Widzowie zupełnie zamilkli, wszyscy wstali i wybuchła wrzawa oklasków. Ręce mi się trzęsły. Larry został pierwszym wicemistrzem świata Para Agility w kategorii Large (dużych psów). Na podium doprowadził mnie mój trener Antonin Grygar. Potem przy uroczystej kolacji dla całej reprezentacji podziękował mi za godne reprezentowanie Republiki Czeskiej i gratulował sukcesu. Rok później Larry został mistrzem świata PAWC. Z moim drugim psem również mam znaczne osiągnięcia. Jest to suczka rasy papillon, Czili. Jest drużynową mistrzynią Czech, indywidualną mistrzynią Słowacji, drużynową wicemistrzynią Europy, mistrzynią świata Para Agility, zwyciężczynią International All Breeds Cup na Węgrzech, Top Team Indoor. W tym roku od 11 do 14 czerwca byłyśmy na prestiżowych zawodach International All Breeds Cup w Polsce. Na zawodach organizowanych przez Związek Kynologiczny w Polsce, Oddział w Radomiu w Kozienicach spotkało się 300 zawodników z 13 krajów Europy. Udało się nam stanąć na podium we wszystkich biegach finałowych. W konkurencji indywidualnej uzyskałyśmy trzecią lokatę, podobnie jak w konkurencji par. W konkurencji drużynowej mieliśmy drugie miejsce na 50 startujących drużyn. Przed każdym biegiem komentatorka ogłaszała po polsku, angielsku i czesku, że będzie biegła reprezentantka Czech, która ma problemy ze wzro-

kiem i dlatego pies będzie biegł w obroży z dzwoneczkiem. Wszyscy utrzymywali ciszę aż do mety, gdzie wybuchał wielki aplauz. Były to wspaniałe zawody bardzo silnie obsadzone wybitnymi zawodnikami z całej Europy.

 Czy

jest ktoś, kto w sposób szczególny przyczynił się do twoich sukcesów? Oczywiście przez te lata pomagają mi przyjaciele i znajomi. Bez nich często na zawodach nie dałabym sobie rady. W nowych miejscach tracę orientację i potrzebuję kogoś, kto by mi pomógł. Przyjaciele zawsze są przy mnie. Jestem również wdzięczna swojemu trenerowi, którym jest Tonda Grygar. On pracuje ze mną cierpliwie przez cały rok i bez jego wsparcia, wiedzy i pomocy nigdy nie osiągnęłabym tak wiele. 

Jitka Lebedova z psem Inachis Yo Sol Edo rasy papillon

33

Maciej Kwiatkowski

biec z psem w obroży z dzwoneczkiem. Sprawę pogarszali ludzie, którzy widząc, że nie zdjęłam psu obroży przed startem, krzyczeli: „Ten pies ma obrożę!”. Tak było na początku, teraz już wszyscy wiedzą, kim jestem i dlaczego moje psy biegają w obrożach z dzwoneczkiem. Sędziowie też już się przyzwyczaili. Kiedyś często zdarzało się, że sędzia zamiast dać sygnał do startu gwizdkiem, pokazywał tylko ręką, a ja tak stałam na starcie, zastanawiając się, co się dzieje, dopóki ktoś z publiczności nie krzyknął, że już mogę biec. Mimo że byli wcześniej poinformowani, że jestem osobą niedowidzącą, nie przychodziło im do głowy, że nie widzę ani ich, ani tego, co pokazują. Na zapoznanie z torem dawniej potrzebowałam więcej czasu niż pozostali. Potrzebowałam również, żeby ktoś przeszedł ze mną trasę i pokazał mi kolejność przeszkód, gdyż oczywiście nie widzę numerków ani kątów ustawienia przeszkód. Teraz już nie potrzebuję więcej czasu i wystarczy raz pokazać, żebym dobrze zapamiętała ustawienie przeszkód. Najgorsze jest jednak to, że wciąż zdarza mi się wpaść na przeszkodę, co powoduje zupełną utratę orientacji na torze, a co za tym idzie, dyskwalifikację.


PSY ASYSTUJĄCE

PIES W POMOCY OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM

Szczeniak  Sylwia Gajewska Prezes Fundacji Pomocna Łapa

Zanim rozpoczniemy szkolenie i wychowanie psa asystującego, musimy go najpierw wybrać. Przed wyborem szczenięcia należy znaleźć odpowiednią hodowlę i przyszłą psią mamę. Rozwój fizjologiczny i psychiczny psa rozpoczyna się już w okresie prenatalnym. W okresie tym embrion poddawany jest działaniu różnych czynników, w tym środowiskowych, które w znacznym stopniu wpływają na jego dalszy rozwój. Badania wykazały, że potomstwo suki, która podczas ciąży żyje w ciągłym stresie, jest lękliwe, a trudne doświadczenia nerwowe w tym okresie mogą spowodować przyjście na świat potomstwa o upośledzonej zdolności uczenia się. Najlepszym przykładem potwierdzającym powyższe stwierdzenie jest zaprzyjaźniona ze mną suczka w typie owczarka, która żyje półdziko. Obserwuję ją od kilku lat. Jest ona psem lękliwym, a nawet wykazującym agresję o podłożu lękowym, żyje w ciągłym stresie. Jestem jedyną osobą, do której ma zaufanie. Miałam okazję obserwować rozwój jej potomstwa. Od początku szczenięta były bojaźliwe, nieufne i wykazywały chroniczny stan napięcia emocjonalnego. Badania naukowe wskazują, że jest to bezpośredni wpływ pewnych związków chemicznych, uwalnianych jeszcze we wnętrzu macicy, na rozwijającą się tkankę mózgową jeszcze nienarodzonych płodów. Szczenięta wybierane do przyszłej pracy przychodzą na świat w warunkach domowych. Ich matki są psami socjalizowanymi, o dużym poczuciu

34

n Praca z psami dała mi możliwość obserwacji ich zachowań, reakcji na bodźce oraz sposobów komunikacji z otoczeniem. Gdyby nie praca trenera, nigdy nie byłoby mi dane tak dobrze ich poznać. bezpieczeństwa i zaufaniu do człowieka. Jednak zanim zdecyduję się wybrać szczenię, staram się dużo wcześniej wybrać hodowcę. Ważne są dla mnie relacje łączące właściciela z psem. Czy są oparte na wzajemnym szacunku i zaufaniu, czy na dominacji, a może obojętności obu stron? Kilkakrotnie staram się umawiać i poczuć atmosferę domową, która może mieć wpływ na stan emocjonalny psów. Uważam, że ten najwcześniejszy okres rozwoju psa ma równie duży wpływ na jego zachowanie w dorosłym życiu, jak i cechy osobnicze przekazywane genetycznie. Dlatego też poznanie rodziców i ich zachowań w różnych sytuacjach może mi dać zarys cech ich potomstwa. Problem wyboru odpowiedniego psa jest jednak bardziej skomplikowany. O ile okres prenatalny zasadniczo jest poza kontrolą człowieka, który może dbać jedynie o spokój i komfort psychiczny szczennej suki, o tyle w okresie neonatalnym, socjalizacyjnym i dalszych fazach rozwojowych właściwe postępowanie i stworzenie odpowiednich warunków środowiskowych ma ogromne znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania i rozwoju psa. Choć psy są biologicznie przygotowane do rozwoju w określony, specyficzny dla nich sposób i wytworzenia określonego wzorca zachowań, ekspresja tych tendencji jest zmienna i uzależniona od zdobytego doświadczenia. Zmienność adaptacyjna jest oczywiście

ograniczona przez predyspozycje genetyczne i ekspresję tych genów. Można więc ogólnie powiedzieć, że charakter psa, czyli zespół zachowań charakterystyczny dla danego osobnika, jest swego rodzaju wypadkową jego genotypu i wpływu środowiska, w jakim pies przebywa. W okresie neonatalnym (0-14 dni) układ nerwowy nie funkcjonuje jeszcze dość sprawnie, szczenięta są ślepe i głuche (mają zamknięte kanały uszne). Są natomiast wrażliwe na dotyk, ból, zmiany temperatury, smaki i zapachy. Co najmniej przez pierwszy tydzień ich zachowania są wywoływane tylko przez bodźce zewnętrzne. Jako o ciekawostce wspomnę o specjalnych detektorach ciepła umieszczonych wokół nozdrzy i otwierających się do jamy nosowej. Używają ich w celu wyczucia ciepła matki promieniującego w postaci fal podczerwonych, w ten sposób określając kierunek jej położenia. Receptory te odkrył i opisał dokładnie Yngve Zotterman. Choć zmysły w tym wieku są bardzo ograniczone, te nowo narodzone oseski mają już zdolność uczenia się. W jednym z eksperymentów naukowcy smarowali sutki suki olejkiem anyżkowym przez pięć dni. Karmione przez nią szczenięta nauczyły się kojarzyć zapach anyżku z matką. Potem wystarczyło położyć w kojcu szmatkę nasączoną tym zapachem, aby szczeniaki zaczęły się czołgać w jej kierunku. Tym samym


PSY ASYSTUJĄCE

PIES W POMOCY OSOBOM NIEPEŁNOSPRAWNYM

Marek Zawadka

zapach ten kojarzony był pozytywnie i dawał duże poczucie bezpieczeństwa, co można by było wykorzystywać w dalszym szkoleniu psa w trudnych dla niego sytuacjach. Małe mają również możliwość uczenia się rozpoznawania różnego rodzaju dotyku, co również może przynieść korzyści w przyszłości przy odpowiednim ich stosowaniu. Wczesna stymulacja neurologiczna dawkowana z umiarem zapewnia psu lepszy start w dorosłe życie. Naukowcy wpadli na to niejako przypadkowo, prowadząc doświadczenia na szczurach laboratoryjnych. Codziennie badano (mierzono, ważono) te same osobniki z jednego miotu. Były one wystawiane na oddziaływanie zarówno fizyczne, jak i psychiczne czynnika stresogennego. Bodźcami stymulującymi były zmiany temperatury i dotyk rąk podczas przenoszenia z miejsca na miejsce. Poziom stresu był umiarkowany, ale wystarczający do pobudzenia układu nerwowego sympatycznego, który ostrzega organizm przed niebezpieczeństwem, pobudzając wydzielanie hormonu stresu przez nadnercza i przysadkę mózgową. Badania psychologów dowodzą, że młody organizm wystawiony na wysoki poziom stresu z dużą częstotliwo-

ścią jest szkodliwy i destrukcyjny. Jednak wystawienie na umiarkowany stres szczególnie we wczesnych stadiach rozwojowych ma zbawienne skutki w dalszym życiu. Staje się niejako szczepionką na stres w życiu dorosłego osobnika. U zwierząt poddawanych wczesnej stymulacji neurologicznej zachodzą zmiany na poziomie mózgowym. Na obrazie EEG, który pokazuje nie tylko aktywność mózgu, lecz także reakcje emocjonalne, widać, że u tych zwierząt szybciej pojawiają się dorosłe szlaki w złożonych reakcjach mózgu. Szybciej i sprawniej rozwiązują postawione przed nimi zadania. Do tej pory jednak nie udało się określić optymalnego poziomu bodźców stresowych i najprawdopodobniej jest on różny dla każdego osobnika. Dlatego przy wyborze szczeniaka powinniśmy z uwagą przyjrzeć się, z jakiego domu pochodzi. Nie dotyczy to tylko psów do zadań specjalnych, ale każdego psa domowego. Jeśli decydując się na kupno psa, chcemy mieć przez najbliższe parę lat zrównoważonego towarzysza i domownika, trzeba poświęcić trochę czasu na poznanie środowiska, w którym przyjdzie spędzić mu najwcześniejsze, ale moim zdaniem, najważniejsze dni w jego życiu, mające

ogromny wpływ na dalszy rozwój emocjonalno-psychiczny. Kierując się jedynie wyborem hodowli, a mając do wyboru trzy poniższe możliwości: 1. pracujący od świtu do nocy właściciele; 2. małżeństwo z umiarkowanie spokojnym dzieckiem; 3. małżeństwo z trojgiem nadpobudliwych dzieci; decyzja wydaje mi się oczywista – to dom nr 2. W życiu jednak nie jest tak prosto, bo przecież nie tylko środowisko wpływa na rozwój i kształtowanie się cech osobniczych psa. Poza tym następnym etapem rozwoju jest socjalizacja, za którą to my odpowiadamy, a kształtowanie osobowości psa, jak pisałam wcześniej, jest procesem ciągłym. Wyrażane tutaj opinie są moimi subiektywnymi poglądami kształtowanymi przez lata doświadczeń, obserwacji psów i ich zachowań. 

 Stanley Coren, „Dlaczego twój pies zachowuje się w ten sposób?”  Katarzyna Fiszdon z Katedry Genetyki i Ogólnej Hodowli Zwierząt Wydziału Nauk o Zwierzętach w Warszawie („Życie weterynaryjne”, art. „Kształtowanie się zachowania psów w okresie szczenięcym”)

35


Z ostatniej strony

Marek Zawadka

Nina Bekasiewicz

i temblak… Mistrzowstwa

Świata Agility 2009 odbyły się w Dornbirn w Austrii pod koniec września i już powoli odchodzą w zapomnienie. Wszyscy zainteresowani na bieżąco śledzili przebiegi polskiej reprezentacji i innych mniej lub bardziej popularnych postaci światowego agility. Niepowtarzalna atmosfera, ludzie i ich psy, muzyka, emocje, podniecenie, napięcie, stres – to coś, co trzeba poczuć i doświadczyć osobiście. Ceremonia otwarcia i zamknięcia to jedne z piękniejszych chwil, jakie przeżywa zawodnik na MŚ. Powiewające flagi, hymny i oczywiście stroje! Ubrania reprezentacji poszczególnych krajów prezentują się zawsze dostojnie i są ich wizytówką. Mam już trzy takie stroje w szafie. Piękne, błyszczące, biało-czerwone dresy. Ktoś powie, że za duże, zbyt szerokie i trochę jak nie na mnie. To nie ma jednak znaczenia, najważniejsze, że są tam symbolizujące Polskę biel i czerwień. Śmiech Renaty, koleżanki z reprezentacji, która mnie zobaczyła w stroju narodowym, powiedział mi wszystko – zerkając co chwila na mnie, nie mogła się opanować. Krok spodni między kolanami, szerokie i zbyt krótkie nogawki, bluza jak ze starszego brata. Ruch mocno ograniczony – sztywność materiału nie pozwala na swobodne poruszanie się. Całe szczęście, że nie ma obowiązku startowania w tych strojach. W tym roku w ogóle nie biegałam, ale o tym za chwilę. Co roku sprawa ubioru reprezentacji powraca jak echo, wałkowana jest na forach, w kuluarach klubowych. Że są złe, niewygodne, że koniecznie trzeba coś z tym zrobić, bo Niemcy czy Czesi wyglądają imponująco, a my?!?! My zawsze się wyróżniamy spodniami sięgającymi najwyżej do kostek. Ale to chyba taka nasza wizytówka. Tania, ale błyszcząca, którą z daleka dobrze widać… A jak to się stało, że nie biegałam na MŚ? To był ostatni tydzień wakacji, sportowy obóz agility. Ostatni trening i zaraz

36

po nim planowałam jechać na zawody do Czech, które miały być dla mnie sprawdzianem przed MŚ. Dzień zaczął się deszczowo, ale tuż przed treningiem mojej grupy zaświeciło słońce, tak więc pomyślałam – super, idę biegać!. Tor ustawiony, szybko się z nim zapoznajemy i wyciągamy psy z klatek. Przed swoim startem popatrzyłam na podłoże, wyglądało całkiem dobrze, było tylko jedno miejsce, w którym stała woda, ale dało się po nim biegać. A więc ruszyłam… Pierwsza część toru pokonana płynnie, pędzę zatem dalej, muszę pamiętać o „francuzie” (to jedna ze zmian strony). Owszem, pamiętałam, wykonałam planowaną zmianę strony bezbłędnie, ale po niej już nic nie zrobiłam – leżałam głową w tej jednej kałuży, z połamaną w nadgarstku ręką. Szpital, jeden gips, potem kolejny i rehabilitacja. Od razu po kontuzji naszła mnie myśl, że moje MŚ właśnie się zakończyły. Mimo wszystko pojechałam do Dornbirn z nadzieją, że uda mi się wystartować. Ostatecznie, będąc już na miejscu, podjęłam decyzję, że jednak nie pobiegnę – z wciąż bolącą, narażoną na powtórny uraz ręką i dręczącą bezustannie myślą – „żeby się tylko nie przewrócić” nie da się wypaść dobrze na torze. Jest takie powiedzenie: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o swoich planach”. Z moich nigdy w życiu los nie zakpił aż tak okrutnie. Już nieraz nie udawało mi się zrealizować wszystkiego, co sobie założyłam, ale na coś takiego człowiek nigdy nie jest przygotowany. Nie dopuszcza do świadomości myśli, że miesiące, czasem lata przygotowań mogą zostać przekreślone w ułamek sekundy. Jednak w Dornbirn znalazłam coś, co pozwoliło mi zapomnieć o pechu. Wspomniałam o tym na początku, ale powtórzę: niepowtarzalna atmosfera, ludzie i ich psy, płacz i radość zwycięzców, muzyka, emocje… Wam też życzę takich przeżyć, ale bez łamania się!!!  Nina Bekasiewicz redaktor naczelna




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.